Przejdź do zawartości

Ozzy Osbourne

Z Wikicytatów, wolnej kolekcji cytatów
Ozzy Osbourne (2010)

Ozzy Osbourne (właśc. John Michael Osbourne; ur. 1948) – brytyjski wokalista rockowy; członek heavymetalowego zespołu Black Sabbath. Mąż Sharon Osbourne. Ojciec Kelly Osbourne.

Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznawane za wulgarne!

Ja, Ozzy. Autobiografia (2009)

[edytuj]

(ang. I am Ozzy; tłum. Dariusz Kopociński)

  • Budzę się, pamiętam, w białym pomieszczeniu, ściany białe, ludzie wokół przykryci białymi kocami, i myślę sobie: „Ja pierdolę, kostnica!”. Nagle słyszę jakiś szmer przy łóżku. - Pst! Pst! Patrzę, a tam dzieciak podaje mi długopis i płytę Bark at the Moon. - Podpisze mi pan? - prosi. - Spierdalaj! - mówię. - Nie widzisz, że nie żyję?
  • Długie lata zastanawiałem się, jak smakuje piwo, a kiedy się wreszcie napiłem, pomyślałem: „Co to za chujstwo?! Tata za nic w świecie by tego nie wypił!”. Ale szybko odkryłem, że po piwie człowiek czuje się zupełnie inaczej, a ja, żeby poczuć się inaczej, zrobiłbym wszystko. W wieku osiemnastu lat obalałem kufelek w pięć sekund.
  • Doszedłem do wniosku, że w życiu wszystko jest z góry ustawione. No więc jeśli ma się wam przytrafić jakieś dziadostwo, nie możecie nic na to poradzić. Po prostu musicie wytrzymać do końca. Aż przyjdzie śmierć, jak przychodzi do wszystkich. Powiedziałem kiedyś do Sharon: Nie kremujcie mnie po śmierci, choćby nic wiem co. Chcę być pochowany w ziemi, w jakimś miłym ogrodzie, żeby mogło nade mną rosnąć drzewo. Najlepiej dzika jabłoń, niech dzieciaki robią ze mnie wino i chleją na umór.
  • Gdzieś w hotelu którejś wyjątkowo hucznej nocy, pamiętam, Tony wylatuje z pokoju i krzyczy: Aj!!! Mój fiut! Mój fiut! Pytam, co mu jest. Opowiada, że gdy obracał panienkę, zobaczył, jak wypływa z niej żółta ropa. Myślał, że zaraz wykituje. Czy ropa miała śmieszny zapach? - pytam. — No - mówi, cały blady. - Prawie się porzygałem. — Aha. — O co ci chodzi z tym „aha” — To ta blondynka? - pytam. - Ta z tatuażem? — No. A co? — To chyba wszystko tłumaczy. — W chuja sobie lecisz, Ozzy, a to poważna sprawa. - Tony jest już mocno wkurzony. - Co jest grane? — Słuchaj, nie jestem lekarzem, ale wiem, że to żółte to wcale nie ropa. — W takim razie co? - Pewnie banan, którego jej wcześniej wsadziłem. Tony chyba sam nie wiedział, czy się cieszyć, czy martwić.
  • Każdemu tam odbijała szajba. Któregoś wieczoru Tony tak się upalił zielskiem, że postanowił zagrać na flecie, a że stracił wyczucie odległości, przystawił instrument do brody zamiast do ust. Do końca utworu stał, dmuchał w mikrofon, a widownia się zastanawiała, o co, kurwa, chodzi.
  • Kiedy dotarliśmy do Zurychu, zdychaliśmy z głodu, więc zaraz wrąbaliśmy się do jednej z tych wycackanych szwajcarskich kawiarni i zorganizowaliśmy zawody: kto w określonym czasie zje najwięcej deserów lodowych z bananami. Nim właściciel nas wywalił, zdążyłem wszamać dwadzieścia pięć jebańców. Całą twarz miałem w kremie. Co prawda zjadłoby się jeszcze ze dwa deserki...
  • Kilka razy próbowałem się zabić, żeby nie koncertować. Oczywiście nie chciałem się zabić na serio. Jeśli ktoś jest zdecydowany popełnić samobójstwo, strzela sobie w łeb lub skacze z wysokiego budynku. Czyli robi coś, od czego nie ma odwrotu. Kiedy „próbujesz się zabić” i bierzesz za dużo tabletek, jak ja, wiesz, że raczej ktoś cię odnajdzie. A więc po prostu wysyłasz wiadomość. Ale to kurewsko niebezpieczne gierki.
  • Kręciła się tam jedna starsza dziewczyna — za nic w świecie, przysięgam na Boga, nie przypomnę sobie jej imienia - i trochę ze mną tańczyła. Potem zabrała mnie do domu rodziców i grzmociliśmy się do upadłego przez całą noc. Nic wiem, co jej odjebało, że wybrała akurat mnie. Może po prostu miała ochotę na seks, a w pobliżu nie było innych wolnych fiutów? Kto wie? W każdym razie nie narzekałem. Oczywiście marzył mi się drugi raz. A więc następnego dnia z myślą o dokładce biegnę do niej jak pies, który chce obwąchać ulubiony słupek. - Czego tu, kurwa, szukasz!? - ona do mnie z pyskiem. - Co powiesz na bzykanko? - Spierdalaj! I tak się zakończył nasz cudowny romans.
  • Mama była katoliczką, ale niespecjalnie religijną. Żaden z Osbourne’ów nie chodził do kościoła, choć na pewien czas zapisałem się do anglikańskiej szkółki niedzielnej, bo inaczej można było kurwicy dostać z nudów, a tam przynajmniej dawali za darmo herbatę i ciastka. Od słuchania biblijnych opowieści i malowania małego Jezusa jakoś nie stałem się lepszy. Wątpię, czy pastor byłby dumny ze swojego dawnego ucznia, ujmę to w ten sposób.
  • Miałem lodówkę pełną piwa; zaraz po wstaniu z łóżka otwierałem ją i wyciągałem coronę. O dwunastej byłem już najebany.
  • Mówili, że nigdy nie napiszę tej książki. Niech się walą. Oto ona. Teraz wystarczy sobie coś przypomnieć… Kicha. Nic sobie nie przypominam.
  • Myślałem, że wychodzę do knajpy, wypijam kilka piwek, wracam do domu, sram w gacie, moczę się w łóżku i tyle. Przecież każdy tak ma, nie?
  • Nagle podbiega jakaś kobieta i drze się: — Hej, widziałam, co zrobiliście z tym biedakiem! Nie możecie go tak traktować! Techniczny patrzy na nią i mówi: — Spierdalaj! To nasz karzeł. Spomiędzy walizek wyłania się głowa i słychać: - Właśnie, spierdalaj! Jestem jego karłem.
  • Najśmieszniejsze jest to, że moja matka, katoliczka, kazała obrzezać mnie. Żaden z moich braci przez to nie przeszedł, tylko ja. Pamiętam, że gdy pytałem mamę, co jej odpierdoliło, odpowiedziała: — Bo taka była moda. Nie wierzyłem własnym uszom. Krzyczałem wtedy: — Pocięłaś mi fiuta, bo taka była moda?! Ale muszę przyznać, że dzięki temu jest czystszy.
  • Najśmieszniejsze jest to, że w Ameryce trzeba zrobić badanie krwi, żeby dostać zezwolenie na ślub. Nie byłbym zdziwiony, gdyby facet z laboratorium przywołał mnie i powiedział: „Panie Osbourne, w pańskim alkoholu znaleźliśmy ślady krwi”.
  • Najśmieszniejsze jest to, że wcale nie lubię smaku wódki. No, chyba że jest zmieszana z sokiem owocowym czy innym słodkim dziadostwem. Po prostu lubiłem być upity. Oczywiście raz na jakiś czas delektowałem się dobrym browarkiem, ale nigdy nie chodziłem do pubu, żeby pić, tylko żeby się schlać w trzy dupy.
  • Niedługo po tym, jak prawie obsikałem swojego przyszłego teścia, przestał nazywać mnie Ozzym. Zamiast tego wołał na mnie „Warzywo”. Przykładowo: „Spierdalaj, Warzywo!”, „Idź się utop, Warzywo!”, „Wynoś się, kurwa, z mojego domu, Warzywo!”. Co prawda rozumiałem jego zdenerwowanie (nikt nie lubi, jak ktoś na niego sika), ale uważałem, że facet przegina pałę.
  • Nienawidziłem szkoły. Jak ja jej nienawidziłem... Do dziś pamiętam swój pierwszy dzień w Szkole Podstawowej im. Księcia Alberta w Aston. Musieli mnie chwycić za kark i zaciągnąć tam siłą, bo wrzeszczałem i wierzgałem nogami. Jedyną pozytywną rzeczą w szkole był dzwonek o szesnastej.
  • No więc któregoś wieczoru, gdy byłem zorany po wódzie i tabletkach, uderzyłem Thelmę tak mocno, że miała podbite oko. Następnego dnia mieliśmy się spotkać z jej ojcem, więc pomyślałem: „No to przejebane, teraz mi spuści wpierdol!”. A tymczasem on pyta: — Ty wygrałeś czy ona?
  • Pewne wydarzenia opisane w tej książce mogą być przez niektórych wspominane inaczej. Nie zamierzam się kłócić. W ciągu ostatnich czterdziestu lat ładowałem w siebie alkohol, kokainę, quaaludes, klej, syrop na kaszel, heroinę, rohypnol, klonopin, vicodin i całą masę mocarnych substancji, których pełna lista nie zmieściłaby się w tej notce. Bywały takie chwile, kiedy brałem wszystko na raz. Nie jestem pieprzoną Encyklopedią Britannicą, ujmę to w ten sposób. Przeczytacie tu tylko to, co wycisnąłem z galarety, którą nazywam mózgiem, gdy próbowałem odtworzyć historię swojego życia. I tyle, nic więcej...
  • Po wyjściu z Winson Green zacząłem strzelać sobie tatuaże na całym ciele. Wydziarałem nawet uśmieszki na kolanach, żeby poprawić sobie humor rano w czasie siedzenia na klopie.
  • Tak na marginesie, umiałem już trzymać się melodii, gdy zaś przeskakiwałem do wysokich tonów, nie pękały szyby, a miejscowe kocury nie chciały się ze mną parzyć.
  • Tego samego wieczoru kazałem sobie wytatuować słowo „thanks” na prawej dłoni. Wydawało mi się, że to świetny pomysł. No bo wiecie, ile razy w ciągu życia za coś dziękujecie? Na pewno kilkadziesiąt tysięcy. Teraz wystarczyło podnieść prawą rękę. Ale ten wynalazek nie przypadł do gustu Sharon. Kiedy następnego dnia rano zobaczyła moją dłoń - chowałem ją pod stołem, póki nie kazała mi podać soli - zaciągnęła mnie zaraz na chirurgię plastyczną, żeby usunęli tatuaż. Jednak lekarz powiedział, że musiałby wyciąć pół ręki, żeby to usunąć, więc tatuaż został. Na odchodnym Sharon podziękowała mu za to, że poświęcił nam swój czas. Ja po prostu uniosłem dłoń.
  • Uczą nas, jak radzić sobie w życiu, ale nie uczą nic a nic o śmierci. Nie ma podręczników, w których by wyjaśniano, co robić w przypadku śmierci ojca lub matki.
  • W moim towarzystwie ludzie nie czuli się za fajnie. Przy mnie człowiek mógł się tylko stoczyć.
  • W szkole nie był ze mnie jakiś wielki Romeo. Panny myślały, że jestem czubkiem, ale przez pewien czas miałem dziewczynę: Jane. Chodziła do szkoły dla dziewcząt na tej samej ulicy. Szalałem na jej punkcie. Ha, i to jak. Przed każdym spotkaniem szedłem najpierw do szkolnej ubikacji i wsmarowywałem mydło we włosy, żeby je przylizać do tylu. Myślałem, że wtedy wyglądam fajniej. Aż pewnego dnia, gdy spadł deszcz, przychodzę na spotkanie ze spienioną głową. Całe czoło mam w mydlinach, a nawet oczy. Ona patrzy i od razu do mnie: - Pojebało cię, czy co? Zaskoczenie. Szok. Po prostu, kurwa, załamka.
  • Wierzcie mi, lekarze w wariatkowach mają nasrane w mózgu bardziej niż ich pacjenci.
  • Właśnie niedawno odkryłem, że mój penis służy nie tylko do sikania, więc wyprawiałem z nim cuda, gdzie się tylko dało. Waliłem konia jak wariat, nawet spać nie mogłem, tylko grzałem gruchę.
  • Wypijałem dziennie cztery butelki hennessy, do tego kokaina, tabletki, piwo. Na początku miałem z tego tylko kaca, ale kac z biegiem czasu stawał się coraz gorszy, aż w końcu nie mogłem sobie z nim poradzić. Dlatego wróciłem do ośrodka. Męczyło mnie już ciągłe zmęczenie i rzygać mi się chciało tym, że ciągle chce mi się rzygać. Jeśli po wypiciu czujecie się lepiej, to jeszcze da się wytrzymać, ale jeśli macie czuć się gorzej, po co pić? A ja czułem się tak, jakbym zaraz miał skonać.

Wypowiedzi

[edytuj]
  • Bąbelki?! Oj no weź, Sharon! Ja jestem pieprzony Ozzy Osbourne! Książę pieprzonej ciemności! Nie chcę tych pieprzonych baniek!
    • Opis: reakcja Ozzy’ego na bańki mydlane które zdaniem Sharon powinny pojawić się na scenie podczas koncertu.
    • Źródło: The Osbournes
  • Jestem zagorzałym alkoholikiem, ale nie chcę, żeby moje dzieci robiły to samo.
    • Źródło: The Osbournes
  • Z tymi wszystkimi przyciskami, mogłoby ci zrobić pierdolonego loda. Naciśnij „robienie loda”.
    • ,,With all these buttons, it could give you a fucking blow job. Press blow job".
    • Źródło: The Osbournes
  • Kto nasikał?! Kto nasikał na mój cholerny dywan! Ten Cholerny pies! Wrzucę cię do basenu!… Ej! wypierdalaj z mojego domu ty cholerny… Wypierdalaj! no już! Pieprzony terrorysta! On jest pieprzonym członkiem gangu Bin Ladena!… Dlaczego one to robią Sharon? O co chodzi?
    • „Who pissed? Who pissed on my fucking carpet? That bastard fucking dog man! I’m gonna throw you in the fucking pool… Oi get the fuck out of here you fucking… Get the fuck out of here. He’s just fucking terorrist! He’s fucking part of Bin ladens gang! Why do they do it Sharon? What’s the deal man?”
    • Źródło: The Osbournes
  • Jestem prostym człowiekiem… teraz trzeba mieć komputer żeby włączyć i wyłączyć telewizor (…) nacisnąłem jakiś guzik a tu włącza się prysznic! Co to kurwa jest! gdzie ja kurwa jestem! to jakieś gówno ery kosmicznej!
    • Źródło: The Osbournes sezon 1, odcinek 1
  • Kocham was nad życie, ale i tak wszyscy jesteście kompletnie pieprznięci!
    • Źródło: The Osbournes sezon 1
  • Kto to kurwa Justin Bieber?
    • „Who the fuck is Justin Bieber?”
    • Opis: reakcja na pytanie „Czy słuchasz Justina Biebera?”.
    • Źródło: wywiad w programie A Different Spin with Mark Hoppus.
  • Bóg nie chciał, żebyśmy zrobili ten album.
    • Opis: o nowej płycie „13”.
    • Źródło: Philipp Oehmke, Chore potwory, „Der Spiegel”, tłum. „Forum”, 21 czerwca 2013.
  • Byłem typem faceta, którego uwielbiali nienawidzić rodzice: „Zamknijcie swoje córki! Schowajcie swoje psy! Ozzy Osbourne przyjeżdża do miasta”.
    • Źródło: Robert Sankowski, Ozzy, Książę Ciemności z poczuciem humoru, „Gazeta Wyborcza”, 25 czerwca 2010.
  • Ciągle słyszę, że metal się skończył. I że Ozzy się skończył. Jakoś na moich koncertach nie widzę nawet jednego pustego miejsca.
    • Źródło: Robert Sankowski, Ozzy, Książę Ciemności z poczuciem humoru, „Gazeta Wyborcza”, 25 czerwca 2010.
  • Czasem jestem przerażony byciem Ozzym Osbournem. Ale mogło być gorzej. Mogłem być Stingiem.
    • Sometimes I’m scared of being Ozzy Osbourne. But it could have been worse. I could have been Sting. (ang.)
    • Źródło: The Osbournes television show
    • Zobacz też: Sting
  • Jestem zaskoczony: moja córka nie wytatuowała sobie penisa na przedramieniu.
    • Źródło: „Forum”, 16 lipca 2007.
  • Ludzie myślą, że nigdy nie dorosnę. Ale nie mam wyjścia. Nie mam już 21 lat.
    • Źródło: Robert Sankowski, Ozzy, Książę Ciemności z poczuciem humoru, „Gazeta Wyborcza”, 25 czerwca 2010.
  • Nawet gdybym zamienił piekło w niebo, to można się założyć, że w toalecie będzie tam śmierdzieć.
    • Źródło: wywiad Celii Walden, 22 października 2009.
  • Myślę, że Boże Narodzenie to największy stek bzdur wszechczasów.
  • Słuchałem Beatlesów, a oni byli wtedy uważani za wywrotowców. Pokazywali dzieciakom, że w życiu można przełamywać schematy i niekoniecznie trzeba kończyć jako robol w fabryce.
    • Opis: o swojej młodości.
    • Źródło: Robert Sankowski, Ozzy, Książę Ciemności z poczuciem humoru, „Gazeta Wyborcza”, 25 czerwca 2010.
  • Trzeźwość jest do dupy.
    • Opis: deklaracja z końca lat 80.
    • Źródło: Robert Sankowski, Ozzy, Książę Ciemności z poczuciem humoru, „Gazeta Wyborcza”, 25 czerwca 2010.
  • Uwielbiam komedię. Uważam, że w show-biznesie jest zdecydowanie za mało humoru, a za dużo idiotów. Kapele traktują siebie zbyt serio. Tymczasem trzeba umieć śmiać się z samego siebie.
    • Źródło: Robert Sankowski, Ozzy, Książę Ciemności z poczuciem humoru, „Gazeta Wyborcza”, 25 czerwca 2010.
  • Życie wypełnione alkoholem, narkotykami i seksem bez zabezpieczenia tylko cię spieprzy! To znaczy, spójrz na mnie!
  • Przejdę na emeryturę dopiero w dniu, w którym będę martwy i mnie pochowają, a jakiś idiota przeliteruje nad moją trumną jakieś głupie rzeczy o ewangelii.
  • Nie boję się śmierci, ale nie chcę żyć długo i nieszczęśliwie. Podoba mi się pomysł, że jeśli cierpisz na nieuleczalną chorobę, możesz udać się do miejsca w Szwajcarii i szybko to załatwić. Mówię to, bo widziałem, jak mój ojciec umiera na raka. [...] Ostatnio powiedziałem Sharon, że wypaliłem jointa, a ona powiedziała: "Po co to robisz? To cię, kurwa, zabije!". Odpowiedziałem: "Jak długo mam jeszcze żyć?!". W najlepszym razie daję sobie 10 lat.