K-141 Kursk
K-141 Kursk – zwodowany w 1994 roku rosyjski okręt podwodny o napędzie nieprzesadnie konwencjonalnym, czyli atomowym. Znany z tego, że jak poszedł na dno, to już nie wrócił, co stanowiło pierwszą udaną ucieczkę z Rosji od czasów Maurycego Beniowskiego. Wedle propagandy przeznaczony był do niszczenia amerykańskich lotniskowców, ale w praktyce stanowił jedynie temat zakładu pomiędzy Jelcynem a Georgem Bushem, o to, kto ma większego[1]. W 2000 roku zatonął ze stu osiemnastoma osobami na pokładzie. Następnie wycofano go z użytku, mimo że chorąży twierdził, że się wyklepie.
Nazwa[edytuj • edytuj kod]
Istnieją dwie sprzeczne wersje odnośnie etymologii. Pierwsza teza mówi, iż okręt nazwano, tak, jak nazwano, na cześć wielkiego rosyjskiego patrioty, wieloletniego supertajnego szpiega operującego w Polsce – Jacka Kurskiego. Druga wersja jest jednak bardziej prawdopodobna, odnosi się bowiem do słów, jakimi główny inżynier stoczni w Siewierodwińsku nazwał Jelcyna na wieść, że ma dwa lata na wybudowanie czegoś, co nawet mu się nie mieści na desce kreślarskiej („kur! sk!”).
Niezatapialność[edytuj • edytuj kod]
Rosjanie znani są z tego, że osiągają wielkie sukcesy w dziedzinie kreatywnego kopiowania (tajne służby kradną projekt, a inżynierowie rysują nową tabelkę projektową i wypełniają ją własnymi opisami – zazwyczaj czcionką „Techniczna” w wersji cyrylica). Dlatego też Kursk to tak naprawdę skopiowany RMS Titanic, z drobnymi przeróbkami. W wyniku regulacji dotyczących prawa autorskiego Rosjanie przerobili oryginalne, brytyjskie hasło reklamowe praktycznie niezatapialny na swoje własne: niezatapialny. Niezatapialność ową miało gwarantować podwójne poszycie kadłuba. Niestety, rosyjscy inżynierowie skopiowali Titanica nieco zbyt dokładnie.
Zatapialność[edytuj • edytuj kod]
Na skutek bardzo napiętych terminów (stocznia prócz Kurska, budowała jeszcze cztery skromne, sześciusetmetrowe jachty dla wierchuszki), główny inżynier popełnił drobną pomyłkę, mianowicie zapomniał zaprojektować systemu szasowania balastów. Wobec powyższego Kursk stał się okrętem permanentnie podwodnym. Przez sześć lat eksploatacji niczego nie zauważono, ponieważ Kursk stał w tym czasie w prywatnym basenie Putina, którego odrobinę drażnił fakt, że Janukowycz miał swój galeon, a on nie.
Katastrofa[edytuj • edytuj kod]
Po przebudzeniu kapitana wezwano w trybie pilnym na mostek gdzie przez radio dowiedział się, że Spartak przegrał z CSKA 0:3 i to u siebie. Gorszej katastrofy sobie kapitan wyobrazić nie potrafił.
Wybuch[edytuj • edytuj kod]
W czasie stypy po Spartaku okrętowy kucharz tak nieuważnie smażył pierogi ruskie, że zamiast butli z gazem ziemnym odkorkował zbiornik z nadtlenkiem wodoru, który akurat przypadkiem składowano w kuchni, zamiast w przedziale torpedowym, gdzie było jego miejsce. W kambuzie nastąpiła potężna eksplozja, która zabiła kucharza. Z tego też powodu ruskie pierogi się spaliły, a wściekły kapitan odebrał pośmiertnie kukowi połowę z dziewięćdziesięciu jeden orderów za wszelkiego rodzaju dowody patriotyzmu, odwagi i przywiązania do partii oraz towarzysza Stalina towarzysza Chruszczowa towarzysza Gorbaczowa towarzysza Jelcyna towarzysza Putina. Pozbawiona kuka załoga umarła z głodu.
Akcja ratunkowa[edytuj • edytuj kod]
Ponieważ trwały właśnie największe i najważniejsze rosyjskie manewry stulecia, w promieniu tysiąca mil morskich nie było ani jednego trzeźwego rosyjskiego marynarza. Wobec powyższego nikt nie zauważył braku jednego okrętu podwodnego (tym bardziej, że nie takie rzeczy już w Rosji gubiono, a poza tym Murmańsk blisko, to może chłopaki wyskoczyli na dziewczyny). Brak jednostki zauważył dopiero kapitan krążownika rakietowego Piotr Wielki, który nagle sobie przypomniał, że drugi oficer z Kurska wisi mu pieniądze. Natychmiast ogłoszono alarm, wobec czego każdy marynarz otrzymał podręczny zestaw ratunkowy (dwie tabletki 2KC i Tigera) i już po dwóch dobach rozpoczęto zakrojone na szeroką skalę (1:100 000 000) poszukiwania. Niestety, SMS-y do załogi pozostały bez odpowiedzi, a dzwonić nie było komu, bo minuty w Rosji drogie.
Pomoc międzynarodowa[edytuj • edytuj kod]
W tym samym czasie w rejonie działań pojawił się pancerny statek badawczy USS Napierdalator, którego załoga złożona jedynie z naukowców pod osłoną nocy przeprowadziła szturm na leżący na głębokości stu ośmiu metrów Kursk. W wyniku szturmu i niespodziewanej, zaciekłej bitwy amerykańscy Marines naukowcy stracili siedemdziesięciu trzech ludzi. Strat po stronie Rosjan nie było (gdyż wszyscy dawno byli już martwi). Pozostali przy życiu naukowcy przedstawili dowódcy floty rosyjskiej niezbite dowody na występowanie na kadłubie Kurska wyjątkowo rzadkiego glona z gatunku Micrasterias laticeps i zagrozili, że jeśli Rosjanie spróbują dostać się do wraku, to Amerykanie wystosują stanowczy protest, zajmą stanowisko, a w skrajnym wypadku wyrażą nawet głębokie zaniepokojenie. Rosjanie wykazali się jednak wyjątkową arogancją wobec przyrody i dla ratowania zaledwie 118 pijaków marynarzy postanowili zniszczyć delikatny glonowy ekosystem. Trzech amerykańskich naukowców – w ramach protestu – przykuło się do wraku łańcuchem i akcję ratowniczą trzeba było przełożyć (bo była sobota i zakład pogrzebowy „Novaja Żyzń” nie pracował). Ostatecznie rosyjska grupa ratowników, wspomagana przez przypadkowych brytyjskich turystów z lekkiej korwety pościgowej HMS Killingmadafakaz oraz norweskich hydrografów z atomowego okrętu podwodnego HWDP Minoritetsladningsbærerdiffusjonskoeffisientmålingsapparatur dotarła do wraku w poniedziałek, 21 sierpnia 2000 roku. Niestety, było już za późno. Reaktor atomowy został skradziony podczas amerykańskiego szturmu, wysiadł więc prąd, wysiadła więc lodówka. Pozostałego na pokładzie zapasu ruskich pierogów nie dało się już uratować. Świat stanął na krawędzi wojny.
Zobacz też[edytuj • edytuj kod]
Przypisy
- ↑ Chodzi oczywiście o okręt