CBT - Z Osobowością W Tle
CBT - Z Osobowością W Tle
CBT - Z Osobowością W Tle
BEHAW IORALNA
N R 1 ( 3 ) 2 0 14
* 4
Z OSOBOWOŚCIĄ
W TLE
TERAPIA
POZNAWCZO
B E H AW IO RA LN A
N R 1 ( 3 ) 2 0 14
Redakcja
Redaktor naczelny: Wojciech Stefaniak, tel. 513 105 175, [email protected]
Redaktor naukowy: Agnieszka Pisula, tel. 502 250 395, [email protected]
Kolegium redakcyjne
Przewodniczący: Tomasz Wolańczyk
Przedstawiciel Wydawcy: Paweł Szeplewicz
Anita Bryńska
Joanna Michałowska
Tomasz Srebnicki
Wydawca
Fundacja Centrum CBT
Siedziba redakcji
02-724 Warszawa, ul. Wołodyjowskiego 74A
tel. 22 428 44 26
faks 22 844 52 76
e-mail: [email protected]
Sekretariat redakcji
Katarzyna Gościmińska, tel. 501 303 974, [email protected]
ISSN: 2300-4509
Redakcja nie zwraca niezamówionych materiałów i zastrzega sobie prawo do dokonywania skrótów,
adiustacji oraz zmiany tytułów. Podstawowe dane pacjentów w opisach przypadków są zmieniane.
Wszelkie podobieństwo osób przedstawianych w opisach przypadków jest niezamierzone i przypad
kowe. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń.
nie bez powodu zaburzenia osobowości zaliczane są do tych jednostek diagnostycznych, któ
re w procesie leczenia stanowią wyzwanie nawet dla doświadczonych terapeutów. Sztyw
ne wzorce myślenia i zachowania, utrwalone wczesnodziecięce schematy dysfunkcyjne, licz
ne zniekształcenia poznawcze oraz egosyntoniczne podejście do własnych objawów powodują,
że praca z pacjentami z zaburzeniami osobowości wymaga wyjątkowych kompetencji nie tylko
warsztatowych, lecz także interpersonalnych. Bywa, że mimo wielu starań i dużego nakładu pra
cy efekty zmiany są niezadowalające, terapie się przedłużają, a terapeutów przepełniają obawy
i wątpliwości co do poprawności procesu terapeutycznego. Pacjenci z zaburzeniami osobowo
ści zaliczani są, zwykle słusznie, do grupy tak zwanych pacjentów trudnych, z którymi zbudowa
nie poprawnej i silnej relacji terapeutycznej jest z jednej strony niezbędnym warunkiem uda
nej terapii, z drugiej zaś zadaniem niezwykle skomplikowanym z racji zakorzenionych błędnych
strategii interpersonalnych wspartych przekonaniami dysfunkcyjnymi. Nawet jeśli sztuka ta po
wiedzie się terapeucie, musi on liczyć się z wysoce prawdopodobnymi kryzysami w relacji i ko
niecznością ich przezwyciężania. Nic więc dziwnego, że w środowisku terapeutycznym temat
leczenia zaburzeń osobowości cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem, a potrzeby edukacji
w tym zakresie są stale dalekie od zaspokojenia.
Z tym większą radością oddajemy w Państwa ręce kolejny numer „Terapii Poznawczo-Beha- 7
wioralnej”. Zawarte w nim cztery opisy przypadków przybliżają metodykę pracy z pacjentami
z zaburzoną osobowością i pokazują przekrój trudności występujących w czasie prowadzenia te
rapii. Z tej lektury płynie jasny przekaz, że jest to praca wymagająca i niełatwo ustrzec się w niej
przed potknięciami, o których z godną uznania szczerością piszą autorki. Również z powodu du
żego stopnia trudności terapii superwizorzy komentujący opisy zadają istotne pytania, pozosta
wiając je czasami bez jednoznacznej odpowiedzi, oraz dzielą się z Państwem swoimi wątpliwo
ściami, których analiza wydaje się wysoce pożyteczna i kształcąca.
Każdy z zamieszczonych w tym numerze opisów przypadków oprócz przebiegu terapii pa
cjentów z zaburzeniami osobowości przedstawia także pracę z problemami niejednokrotnie
współwystępującymi z zaburzeniami z osi I. Kamila Wojdyło opisuje leczenie osoby zmagającej
się z pracoholizmem, Natalia Achmatowicz - z depresją, Anna Leszczyńska-Kurzawa - z proble
mami seksuologicznymi, Justyna Gałkowska zaś - z objawami syndromu DDA.
Znajdą tu także Państwo dwa interesujące artykuły zawierające bardzo istotne informacje
oraz cenne wskazówki warsztatowe dla wszystkich chcących efektywnie prowadzić terapię za
burzeń osobowości. Jędrzej Kosewski przybliża możliwości pracy z osobami z zaburzeniem oso
bowości typu borderline z wykorzystaniem terapii schematu. Prezentuje zarówno teoretyczne
podstawy rozumienia zaburzenia w tej koncepcji, jak też przykłady metod i interwencji stoso
wanych w praktyce terapeutycznej. Artur Kołakowski dzieli się natomiast z Państwem refleksja
mi superwizora na co dzień pomagającego terapeutom doświadczającym trudności w pracy
z pacjentami z rozpoznaniem z osi II. Opierając się na konkretnych przypadkach superwizowa-
nych terapii, autor analizuje przyczyny zahamowania procesu terapeutycznego oraz przedsta
wia przykładowe rozwiązania.
Mając nadzieję, że zamieszczone w tym numerze treści w istotny sposób ułatwią Państwu
pracę, rozwieją choć niektóre wątpliwości lub skłonią do refleksji,
Wojciech Stefaniak
redaktor naczelny
2
SPIS TREŚCI
Kamila Wojdyło, Opis przypadku i przebiegu terapii pacjenta A.M............................................. 5
Paweł Holas, Komentarzsuperwizora do opisu przypadku pacjenta A.M............................. 26
Jędrzej Kosewski, Terapia schematu - nowa szansa dla pacjentów z diagnozą osobowości
z pogranicza.......................................................................................................................... 120
Artur Kołakowski, Problem podczas superwizji - gdy sztywne przekonania blokują pracę
w terapii poznawczo-behawiorainej zaburzeń z osi I według DSM-IV.................................... 135
3
Kamila Wojdyło
OPIS PRZYPADKU I PRZEBIEGU TERAPII
PACJENTA A.M.
I. INFORMACJE OGÓLNE
Pacjent lat 39, wykształcenie wyższe, prowadzi własną firmę, jest żonaty, ma dwoje dzieci.
Opis kliniczny objawów uzasadniających rozpoznanie: kryteria rysu osobowości borderline z ce
chami narcystycznymi:
- niestabilny obraz siebie (zależny głównie od wydarzeń związanych z osiągnięciami),
- niestabilność w zakresie afektywności,
- poczucie pustki,
- silny lęk przed odrzuceniem i wysiłki, aby uniknąć odrzucenia (np. podporządkowywanie się
i spełnianie oczekiwań, by pracownicy nie odeszli),
- znaczna impulsywność w zakresie strategii kompensacyjnych i unikowych (np. objadanie się,
wyrywanie brwi, picie kawy),
- poczucie wyższości w wyobraźni i zachowaniu (por. informacje diagnostyczne z wywiadu),
- wymaganie przesadnego podziwu,
- poczucie uprzywilejowania („wszystko powinno działać doskonale", „inni mają działać zgod
nie z moimi oczekiwaniami").
Treść formularza zawierającego podstawowe informacje, wypełnionego przez pacjenta, sta
nowiła wskaźnik diagnostyczny („dowodów własnej ważności", występowania cech narcystycz
nych): pacjent bardzo skrupulatnie przedstawił swój proces edukacji, przebieg zatrudnienia, peł
nione funkcje, osiągnięcia pozazawodowe, podkreślając sukcesy. Równie szczegółowo opisał
udział w organizacjach, akcentując pełnione ważne funkcje oraz podając informacje dotyczące
6 różnych dziedzin życia i statusu majątkowego.
Objawy nie paraliżują aktywności zawodowej pacjenta, zakłócają jednak relacje interperso
nalne, szczególnie ze współpracownikami. W relacjach rodzinnych/partnerskich brak znaczą
cych zakłóceń, gdyż pacjent stosuje głównie strategie podporządkowania się.
V. PROFIL ROZWOJOWY
A. Przeszłość
Pacjent jest najmłodszy z trójki rodzeństwa. Ojciec pacjenta (wykształcenie średnie) zmarł (za
wał serca), gdy pacjent miał 4 lata. Matka (wykształcenie zawodowe) po śmierci ojca nie wyszła
ponownie za mąż; pozostawała w relacjach z innymi mężczyznami, które dla pacjenta są bole
snym wspomnieniem.
Pacjent często otrzymywał komunikaty od matki, że wszystko wykonuje źle, więc gdy było
coś do zrobienia, starał się pokazać, że jest zajęty (strategia unikania) - wtedy pojawiały się my
śli: „nie potrafię", „nie umiem", „nie chcę się za to brać, bo będzie źle, krzywo", „co inni powiedzą".
Usiłował, by wszystko robić dobrze i spełniać oczekiwania matki (strategia podporządkowania) -
wówczas był przez matkę wynagradzany, np. dobrym obiadem, rozmową. Matka stosowała mi
łość warunkową. Jeśli pacjent robił coś po jej myśli, była miła, zadowolona; jeśli nie, była izolująca
emocjonalnie, a przez większość czasu neutralna. O relacjach z rodzicami pacjent opowiada: „oj
ca nie pamiętam, brakowało mi ciepła matki".
W szkole podstawowej pacjent uczył się gry na instrumencie (zgodnie z oczekiwaniami mat
ki), również intensywnie uprawiał sport, w którym bardzo zależało mu na jak najlepszych wyni
kach. Podczas studiów pełnił wiele funkcji związanych z liderowaniem w różnych organizacjach.
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjenta A.M.
Ten okres pacjent opisuje jako obfitujący w działanie („wszędzie mnie było pełno" - okres hiper-
aktywności). Później nie zajmował się już sportem, lecz zaczął intensywnie inwestować na gieł
dzie papierów wartościowych, odnosząc sukcesy finansowe.
Pacjent podaje, że niegdyś miał problemy z alkoholem, często „zapijał" swoje problemy
(porażki, poczucie niedopasowania itp.). Zerwał z piciem „na mocy postanowienia", przy któ
rym trwa. Aktualnie, gdy przeżywa trudne emocje, często reaguje objadaniem się („zajada"
problemy).
B. Związki z innymi
Pacjent wymienia wiele relacji i zdarzeń, w których doświadczał poczucia opuszczenia przez
osoby znaczące, np. gdy bliski kolega ze szkoły podstawowej, który mu imponował, nagle wyje
chał za granicę lub gdy matka spędzała dużo czasu z mężczyznami.
Do znaczących relacji pacjent zalicza:
- kontakty z harcerzami w drużynie
- kontakty z autorytetami/osobami znaczącymi: kilkoma nauczycielami, którzy doceniali go al
bo wierzyli w niego, trenerami, wykładowcami w czasie studiów
- przynależność do organizacji kościelnych
- związki z kobietami.
Myśli:
- Muszę jeszcze więcej zrobić,
lepiej, by nie być gorszy.
- Inni mogą być lepsi.
- Najgorsze byłoby to, gdyby ktoś
był lepszy.
- Mogę spaść.
- Mogę być gorszy
/ i k X
Emocje:
- napięcie,
Emocje: ulga (bo efekt jest - niepokój,
namacalny) - euforia,
- ekscytacja
Zachowanie:
- przyspieszanie pracy,
- szybsze decyzje,
- kumulowanie terminów,
- przejmowanie zadań
pracowników
- Co będzie, jeśli czegoś nie zrobię w tej kolejności, w jakiej powinno być zrobione?
- Najgorsze byłoby to, gdyby ktoś był lepszy.
- Gdy inni są na luzie/nie są obowiązkowi, to nie jest właściwe.
- Inni są za mało samodzielni.
- Nie mogę pozwolić sobie na wyłączenie się, nie potrafię.
- Jeśli nic nie mam do zrobienia, to zaraz będę miał do zrobienia i to, co będę miał do zrobie
nia, musi być stosowne i właściwe dla mnie, bym się mógł „zapełnić" („stosowne i właściwe
dla mnie oznacza, że jest to coś, co sam wybieram, co już znam i w czym jestem dobry").
- Czuję, że inni mnie oceniają i boję się oceny innych.
- Chcę błyszczeć miejscem zamieszkania, urządzeniem mieszkania, rodzajem auta.
Typowe emocje:
- lęk, obawy, poczucie winy, wstyd.
Typowe zachowania:
- nadmierna kompensacja: pefekcjonizm kliniczny/neurotyczny, nierealistyczne standardy
osiągnięć, przyspieszenie aktywności/pęd pracy, przejmowanie i wykonywanie zadań pra-
cowników/podwładnych, dociążanie się poprzez robienie notatek i stałe planowanie, kumu
lowanie terminów, dokonywanie wyboru najlepszych opcji (najlepszej oferty w pracy, na
wakacje itp.), sporządzanie planów, wykładanie na biurku „kartek zadań", by inni widzieli, jak
bardzo pacjent jest zajęty, wywieranie wpływu na innych, by działali zawsze zgodnie z ocze
kiwaniami pacjenta i słuchali go, dążenie do bycia najlepszym i wyróżniania się przez pełnie
nie funkcji przywódczych;
- unikanie: odkładanie pracy, przemyśliwanie, porównywanie własnej firmy z firmami konkuren
cyjnymi - sprawdzanie ich efektywności, unikanie innych osób, unikanie zadań, unikanie odpo
wiedzialności, picie nadmiernych ilości kawy, kompulsyjne wyrywanie brwi, objadanie się, uni
kanie popełniania błędów, porównywanie się z innymi, aby potwierdzić własną atrakcyjność;
- podporządkowanie: nadrabianie zaległości pod presją zewnętrzną - „klienci się domaga
ją”, bycie zawsze dyspozycyjnym dla klientów, pracowników, żony, spełnianie oczekiwań/
wszystkich potrzeb żony, by nie być zmuszonym do angażowania się w sprawy domowe.
B. Przekonania kluczowe
Przekonania o bezradności:
- Jestem bezradny, bezsilny.
- Straciłem kontrolę.
- Jestem słaby, nieadekwatny, nieskuteczny, niekompetentny, do niczego.
- Mam wady.
- Nie dorównuję innym.
- Nie jestem dość dobry (w kategorii osiągania sukcesów).
- Jestem niekompetentny.
- Jestem nic niewart.
Kam ila Wojdyło
C. Przekonania pośredniczące
- Jeśli nie będę dociążony, będę nieważny (będę darmozjadem).
- Jeśli nie zrobię więcej, lepiej, będę gorszy.
- Jeśli popełnię błąd, inni mnie odrzucą, pracownicy odejdą.
70 - Jeśli inni (klienci) chcą się spotykać, poświęcają czas i uwagę, jestem ważny.
- Jeśli spełnię oczekiwania/życzenia innych, wówczas oni mnie docenią/nie opuszczą.
- Jeśli inni źle mnie ocenią, stracę klientów.
B. Organizacja osobowości
Socjotropia.
- nabycie umiejętności „wyluzowania się", aby np. nie martwić się telefonem dzwoniącym
w domu, nie czuć wyrzutów sumienia, że nie jest się w pracy;
- nauczenie się odraczania pracy bez wyrzutów sumienia;
- nabycie umiejętności wyłączania się z pracy, np. wyjście na godzinny spacer bez telefonu i ze
zmniejszonym lękiem;
- zaprzestanie manipulowania rzeczywistością i myślenia .muszę być jak najlepszy" (teraz, gdy
dzwoni klient, pacjent myśli „muszę go zdobyć", a chciałby w tym momencie myśleć o sil
nych stronach firmy i przedstawić klientowi ofertę);
- zredukowanie perfekcjonizmu;
- obniżenie napięcia.
D. Cele terapeuty
Cele terapii ukierunkowano na pracę nad pięcioma głównymi mechanizmami wspierającymi
problem zapracowania/pracoholizmu pacjenta:
- zniekształceniami poznawczymi podtrzymującymi dysfunkcjonalne myślenie i emocje;
- systemem przekonań dotyczących nadmiernego perfekcjonizmu jako strategii, by nie czuć
się niewartościowym, nieważnym;
- systemem przekonań dotyczących nadmiernego perfekcjonizmu jako strategii, by nie po
14 pełniać błędów i uniknąć odrzucenia („nie mogę być winny, bo inni odejdą/odrzucą/opusz-
czą");
- systemem przekonań dotyczących nadmiernego perfekcjonizmu jako strategii, by nie czuć
emocji negatywnych („jak działam, to nie czuję emocji negatywnych");
- metaprzekonaniami dotyczącymi emocji negatywnych, wspierającymi stosowanie zacho
wań autodestrukcyjnych.
Cele strategiczne:
- zrozumienie mechanizmów strategii nadmiernej kompensacji i unikania oraz ich pochodze
nia (zasady/założenia, przekonania kluczowe i mechanizmy podtrzymywania w kontekście
konceptualizacji);
- zredukowanie strategii kompensacyjnych w formie nierealistycznego perfekcjonizmu i za
chowań zapracowywania się oraz rozwój strategii bardziej adaptacyjnych;
- zredukowanie strategii unikania podtrzymujących schematy dysfunkcjonalne i rozwój strate
gii bardziej adaptacyjnych;
- wzmocnienie tolerancji emocji negatywnych i kształtowanie strategii adaptacyjnego radze
nia sobie z emocjami (samoregulacja emocji);
- wzmocnienie świadomości własnych emocji, preferencji, pragnień, potrzeb i ich wyrażania.
Cele taktyczne:
- opracowanie konceptualizacji i współpraca nad odkrywaniem przez pacjenta mechani
zmów podtrzymujących jego zachowania problematyczne (przekonania fundamentalne,
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjenta A.M.
niu celów terapii. Faza wglądowa służyła zapoczątkowaniu pracy nad zredukowaniem perfek-
cjonizmu i symptomów przepracowania poprzez zrozumienie mechanizmów podtrzymywania.
A. Cele pracy
Analiza sytuacji problemowych z rozpoznaniem mechanizmów poznawczo-behawioralnych
odpowiedzialnych za podtrzymanie problemów:
- zrozumienie przez pacjenta, w jakim mechanizmie działa, dlaczego nie może „ruszyć" z pra
cą, odkłada zadania, nadmiernie angażuje się w pracę (zachowania unikowe i nadmiernej
kompensacji, zasady i przekonania podtrzymujące); zapoznanie z rozumieniem własnego
funkcjonowania i trudności w kategoriach A -B -C ; zrozumienie trojakiej funkcji perfekcjoni-
zmu: 1) kompensacji niskiego poczucia własnej wartości, 2) redukowania lęku przed odrzu
ceniem i pozyskiwania akceptacji innych, 3) unikania emocji negatywnych;
- uczenie się umiejętności identyfikowania myśli automatycznych i uczuć, przekonań kluczo
wych i przekonań pośredniczących, błędnych kół;
- opracowanie inwentarza zachowań dysfunkcyjnych w celu pomiaru postępów w terapii/
zmian nasilenia symptomów.
C. Przebieg sesji
Zapisywanie myśli automatycznych i uczuć dotyczących przepracowywania się i nierealistycz
nych standardów oraz sytuacji aktywowania tych myśli i uczuć, a także konsekwencji własnych
przekonań i zachowań problemowych (technika: w jaki sposób myśli wywołują uczucia). W trak
cie sesji 3-6 wykonano również analizę funkcjonalną zachowań problemowych w celu ukazania
krótko- i długotrwałych konsekwencji podtrzymywania zachowań. Pacjent we współpracy z te-
rapeutką dokonał spisu zachowań nieadaptacyjnych, sporządzono inwentarz, a w ramach zada
nia domowego pacjent dokonywał cotygodniowego zapisu nasilenia symptomów.
W rezultacie analiz zachowań pacjent opracował schematy błędnych kół, zidentyfikował za
sady podtrzymujące zachowania i uzyskał rozeznanie pochodzenia strategii zapracowywania się
w kontekście własnych przekonań kluczowych.
Zadanie domowe: obserwacja przez pacjenta między sesjami sytuacji problemowych doty
czących strategii przepracowywania się lub odkładania zadań, zapisywanie ujawniających się
myśli, emocji i zachowań celem zrozumienia funkcji własnych strategii i ich pochodzenia (por.
schematy błędnych kół).
Uwagi: pacjent miał trudności z wykonywaniem ćwiczeń z tabelkami w domu (nie mógł za
brać się do ich wypełniania samodzielnie, podczas sesji natomiast przystępował do tego bez
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjenta A M.
C. Przebieg sesji
Sesje 7-14: praca z myślami automatycznymi i identyfikowaniem zniekształceń 17
poznawczych podtrzymujących problem
Praca z weryfikowaniem myśli automatycznych.
Praca z identyfikowaniem i weryfikowaniem zniekształceń poznawczych.
Techniki:
- analiza bilansu zysków i strat;
Kam ila Wojdyło
Treść poznawcza: „muszę być zawsze przygotowany maksymalnie dobrze i bardzo ciężko
pracować, by udało mi się zrealizować cel".
Przewidywanie: „jeśli nie przejrzę i nie przeanalizuję raportu jeszcze przed spotkaniem, nie
będę wiedział, o czym mówić, i uznają mnie za niekompetentnego/odrzucą.
Przygotowanie: przed wykonaniem eksperymentu pacjent rozmawiał z innymi osobami, któ
re też jak on zarządzają firmami, by zasięgnąć informacji, jak przygotowują się do ważnych spo
tkań, na których mają przedstawiać ofertę swojej firmy. Uzyskał informację, że inni zarządzający
hasłowo wiedzą, co jest w raporcie, proszą sekretarkę o streszczenie i bazując na tym, wiedzą,
co przedstawiać.
Pacjent obawiał się również, że jego sposób prezentacji będzie oceniany na spotkaniu jako
niekompetentny, uzgodniono zatem, na podstawie jakich kryteriów będzie obserwował i iden
tyfikował wskaźniki oceny przez innych jego niekompetencji (po czym pozna, że inni ocenią go
jako niekompetentnego, np. skrytykują jego umiejętności).
Eksperyment: pacjent na kolejnym spotkaniu w sprawie prezentacji oferty firmy postanowił
zastosować strategię podobną do usłyszanej: przejrzał raport, wynotował hasłowo najważniej
sze rzeczy, dopytał sekretarkę i poszedł na spotkanie. Pacjent zwracał też uwagę, czy pojawiały
się komentarze dotyczące mankamentów jego umiejętności, doświadczenia itp.
Rezultaty: pacjent spędził na przygotowaniu się do spotkania godzinę krócej (zwykle zajmo
wało mu to 2,5 godziny). Na spotkaniu potrafił odpowiadać na pytania, mimo że nie znał wszyst
kich szczegółów raportu. Gdy padały pytania dotyczące tego, czego nie wiedział, wówczas
proponował przesłanie dodatkowych informacji w innym czasie. Pacjent nie zaobserwował kry
tycznych opinii na temat swoich umiejętności. Terapeutka zachęciła pacjenta, by w kontekście
efektów tego eksperymentu przeanalizował, czy ekstremalnie ciężka praca poświęcona przygo
towaniom jest rzeczywiście skuteczną strategią. Zachęciła również do przyjrzenia się efektom te
go eksperymentu w kontekście oceny własnych możliwości pacjenta. Pacjent był w stanie uznać,
że takie ćwiczenia rzeczywiście porzekonują go, że nie musi tak ekstremalnie ciężko pracować,
by uzyskiwać zamierzone rezultaty.
Jako rezultat wykonanego zadania domowego pacjent zaprezentował opisy trzech sytuacji,
w których spróbował nie działać perfekcyjnie.
W obliczu faz zapracowania i stanów paraliżu, w których pacjent nie może ruszyć z zadania
mi w pracy, w kolejnym etapie tej fazy pracy nad perfekcjonizmem przeanalizowano z pacjen
tem funkcję strategii perfekcjonizmu w tym dwubiegunowym stylu działania. Pacjent stwierdził,
że wysokie standardy z jednej strony napędzają go do intensywniejszego wykazywania się, jesz
cze bardziej wytężonej pracy, ale z drugiej powodują stan niemożności zajęcia się pracą i zwle
kania z powodu lęku przed tym, że nie wykona zadania odpowiednio dobrze (rozmyślania o tym,
jak najlepiej coś wykonać, i zasada o charakterze myślenia dychotomiczego „albo wykonam na
100%, albo wcale” powodują odkładanie pracy). Pacjent twierdził, że w stanach paraliżu związa
nego z odwlekaniem pracy czuje niemoc, bezradność, nic nie jest w stanie zrobić.
Uzgodniono z pacjentem wykonanie eksperymentu dotyczącego kwestionowania własnej
niemocy w sytuacjach paraliżu, odkładania pracy.
Kam ila Wojdyło
A. Cele pracy
- Zrozumienie funkcji własnych zachowań autodestrukcyjnych (pracoholizmu, objadania się,
wyrywania brwi) jako strategii unikania emocji.
- Kształtowanie umiejętności „zatrzymywania się" przy przeżyciach emocjonalnych i wzrost
tolerancji emocji negatywnych.
- Ćwiczenie opisywania swoich stanów emocjonalnych bez dokonywania oceny (w celu emo
cjonalnego przetwarzania i zrozumienia własnych emocji).
- Ćwiczenie umiejętności identyfikowania własnych emocji z wykorzystaniem różnych form
zapisu: metafor, opisu, obrazu.
- Redukcja lęku przed wyrażaniem emocji i lęku przed odrzuceniem ze strony innych osób.
- Redukcja strategii zabezpieczających (unikania emocji) w postaci objadania się, picia dużych
ilości kawy, wyrywania brwi.
- Kształtowanie umiejętności identyfikowania pobudzenia emocjonalnego i rozwój adapta
cyjnych strategii radzenia sobie z emocjami negatywnymi (ukojenia siebie).
- Identyfikowanie emocji pierwotnych ukrytych za wtórnymi (np. złości na siebie w sytuacji
popełnienia błędu).
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjenta AM .
C. Przebieg sesji
Pierwsza faza pracy dotycząca strategii unikania emocji miała charakter poznawczy i obejmowa
ła zweryfikowanie przekonań wspierających zachowania autodestrukcyjne oraz metaprzekonań
dotyczących przeżywania emocji (hamujących dopuszczanie i przeżywanie emocji).
Przykładowe opisy technik pracy nad przekonaniami zastosowanych podczas terapii:
(a) Powrót do konceptualizacji w celu rozważenia funkcji zachowań autodestrukcyjnych (praco
holizmu, przyspieszania pracy i odwlekania pracy, objadania się, wyrywania brwi) jako strate
gii unikania emocji negatywnych na podstawie analizy sytuacji z ostaniego tygodnia: w ra 27
mach zadania domowego pacjent miał obserwować i opisywać swoje emocje, gdy pojawiał
się impuls do intensywniejszej pracy/jej przyspieszania lub objadania się.
(b) Razem z pacjentem zidentyfikowano przekonania, jakie ma on odnośnie do słuszności sto
sowania strategii unikania emocji negatywnych przez objadanie się, np. unikania poczucia
winy, kiedy popełni błąd („objadanie się pozwoli poczuć ulgę") lub kiedy czuje pustkę („ob
jadanie się pomaga mi zapełnić pustkę, której się boję"), oraz poprzez przyspieszanie pracy
(„działanie pozwala mi pozbyć się napięcia").
Wykorzystując dokonane przez pacjenta obserwacje sytuacji, w których najczęściej stosuje
on zachowania autodestrukcyjne (gdy czuje się winny, gdy popełni błąd, gdy ktoś go skryty
kuje itp.), w czasie sesji przeanalizowano razem z pacjentem zyski i straty wynikające ze sto
sowania tych strategii: rozpatrzono krótkotrwałe konsekwencje zachowań (ulgę, odprężenie)
i długotrwałe (złe samopoczucie, spadek nastroju, obwinianie siebie, niską samoocenę).
Zadanie domowe: uzgodniono z pacjentem, że poza sesjami będzie ćwiczył dyskusję/anali-
zę zysków i strat podczas przeżywania impulsu do zachowań (przyspieszania pracy lub ob
jadania się) i na podstawie monitorowania obserwowano zmiany w nasileniu stosowania za
chowań.
(c) Razem z pacjentem odkryto metaprzekonania dotyczące przeżywania negatywnych emocji
(np. „przeżywanie napięcia doprowadzi do tego, że wybuchnę", „emocje negatywne rozwa
lą mnie", „boję się bólu, dyskomfortu, wydaje mi się, że przyniesie mi to szkody").
Po wykryciu przekonań pacjenta dotyczących emocji negatywnych zastosowano psycho
edukację dotyczącą znaczenia i funkcji emocji (emocje jako sygnały dotyczące potrzeb i mo-
tywatory do podjęcia działania).
Kam ila Wojdyło
Przykład pracy: analiza sytuacji z ostatniego tygodnia - „najbardziej gorących" pod wzglę
dem aktywowanego afektu, identyfikowanie myśli i emocji oraz odkrywanie znaczenia emo
cji w tych sytuacjach (najbardziej nieprzyjemne sytuacje dla pacjenta: gdy odchodzi klient,
gdy odmawia współpracy - poczucie odrzucenia, opuszczenia). Odkrycie przekonań doty
czących przeżywania własnych emocji i ich wyrażania (u pacjenta ujawniły się metaprzeko-
nania dotyczące emocji negatywnych: „emocje negatywne zabiją mnie").
Wykorzystywane techniki pracy z myślami: klaryfikowanie, dowody za i przeciw.
Zadanie domowe: pacjent otrzymał dziennik emocji (formularz, Leahy, 2008) i ustalono, że
w ciągu tygodnia będzie obserwował swoje emocje i próbował różnicować je i zapisywać:
zarówno emocje negatywne (czy to jest złość, wściekłość, czy też podenerwowanie, roz
drażnienie?), jak i pozytywne (radość?, a może poczucie dumy?), wykorzystując listę emo
cji z dziennika. Ustalono również z pacjentem, by do listy emocji w formularzu dopisał wła
sne inne odkrycia nazw dla przeżywanych emocji, których w formularzu nie znajduje. Celem
tego ćwiczenia było ustalenie zakresu doznawanych przez pacjenta emocji (emocje najczę
ściej przeżywane to poczucie winy, lęk, poczucie opuszczenia). Umówiono się z pacjentem,
że odnotuje on również te momenty, w których odczuje emocje, ale będzie starał się je po
wstrzymać, oraz że zwróci uwagę, czy będzie próbował blokować emocje i zapisze przykła
dy takich sytuacji.
W drugiej fazie pracy nad redukcją strategii unikania emocji zastosowano techniki przetwa
rzania emocjonalnego według modelu Greenberga oraz eksperymenty (np. ćwiczenie uzyski
wania dostępu do emocji). Ćwiczenia uzyskiwania dostępu do emocji były dla pacjenta bardzo
trudne, ponieważ w początkowej fazie trudno mu było skupiać się na emocjach. Wraz z powta
rzanymi ćwiczeniami (przy opisie różnych sytuacji trudnych/bolesnych) pacjent coraz łatwiej
i z większą dozą zaufania podchodził do opisywania emocji. Po każdym ćwiczeniu analizowano,
co było szczególnie trudne, jakie pacjent dotrzega korzyści z opisywania własnych emocji. W re
zultacie pacjent miał możliwość obserwowania i doświadczania, że emocje zmieniają nasilenie,
wygaszają się i że w wyniku ich opisywania uzyskuje się nad nimi lepszą kontrolę.
Paweł Holas
Komentarz superwizora do opisu przypadku pacjenta A.M.
(wzmocnienia) lub modelowania (modele uczenia się), a może wynikają z bardziej osobowościo
wych cech - kompulsywności, sztywności i potrzeby osiągnięć (modele osobowościowe i uzależ-
nieniowe). Czy wreszcie, jak sugeruje - moim zdaniem słusznie - autorka, pracoholizm i perfek-
cjonizm pacjenta wynikają przede wszystkim z przyczyn poznawczych: strategii (kompensacja,
unikanie) wobec schematów dezadaptacyjnych (choć raczej nie opuszczania, tylko poczucia by
cia nieważnym i pełnym wad). Można również rozważyć hipotezę, czy problemy te nie są wyrazem
schematów: „nadmiernego wymagania/nadmiernego krytycyzmu" lub „poszukiwania akceptacji
i uznania" (typologia J. Younga). W tym pierwszym przypadku wysokie wymagania, jakie stawia so
bie pacjent, są w pełni zinternalizowane i wynikają nie z chęci zdobycia uznania innych bądź skom
pensowania poczucia, że jest się pełnym wad, lecz z przekonania, że tak trzeba działać. W istocie,
co jak sądzę, sugeruje też autorka, funkcja i podłoże perfekcjonizmu są u tego pacjenta złożone.
W opisie pracy terapeutycznej uderza stosunkowo niewielkie znaczenie nadawane relacji te
rapeutycznej z pacjentem, co pośrednio stanowi dowód, że nie jest to typowy przypadek BPD.
Pacjent miał krytyczną, chłodną i „kochającą warunkowo" matkę (okazującą uczucie, jeśli pa
cjent spełniał jej oczekiwania). Z takimi pacjentami trzeba bardzo uważać, aby nie wpisać się
w ten schemat podporządkowania i „zadowalania". Pacjenci ci bowiem często są „superpacjen-
tami" w sensie zaangażowania i spełniania oczekiwań terapeuty. Z opisu wynika, że pacjent miał
trudności z wykonywaniem ćwiczeń z tabelkami w domu (nie mógł zabrać się do tego samo
dzielnie - natomiast podczas sesji bez problemów przystępował do wypełniania). Jak pisze au 27
torka: „Tę obserwację można interpretować, w kontekście schematów pacjenta, jako poszukiwa
nie wsparcia/uwagi/zainteresowania u terapeutki w związku z niezaspokajaniem tych potrzeb
przez matkę". Możliwe. Myślę jednak, że można to interpretować bardziej dezadaptacyjnie: ja
ko lęk przed niewystarczająco dobrym wykonaniem zadania (schemat nadmiernych wymagań)
oraz lęk przed nieuzyskaniem akceptacji/odrzuceniem przez terapeutkę (schemat poszukiwania
akceptacji i uznania).
Terapeutka zauważa, że praca nad sobą metodami poznawczymi mogła służyć pacjento
wi jako autostymulacja i unikanie emocji. To prawdopodobne i dość ważne praktycznie. U tak
bowiem zorientowanych na zadanie (sukces) pacjentów warto obniżać wygórowane standardy
(celowe wykonywanie zadań w sposób niedoskonały), a także kierować istotną część uwagi na
kwestie emocjonalne i relacyjne. Terapeuta może więc nie tyle proponować coraz to nowe za
dania i wglądy, ile poświęcać („marnować") czas sesji na interakcje i pojawiające się emocje. Może
to obejmować np. eksperymenty z „nicnierobieniem", a zatem frustrowanie pacjenta. Ponadto,
w razie pojawiających się przesadnych wymagań (ich skutkiem może być również nieodrabianie
prac domowych) byłoby wskazane, żeby terapeuta stosował empatyczną konfrontację, a także
miał świadomość własnego perfekcjonizmu i pracował nad nim - odnoszę wrażenie, że ta kwe
stia jest niezupełnie obca autorce studium:).
Poza tym warto dodać nieco technik wyobrażeniowych pomagających na przykład zmniej
szać poczucie winy przy zmniejszeniu wymagań od siebie. Tym niemniej wybór głównych stra
tegii i technik zastosowanych przez terapeutkę wydaje mi się odpowiedni.
Reasumując - studium przypadku A.M. jest warte uważnego przeczytania i może służyć jako
inspiracja w pracy terapeutycznej z perfekcjonistycznymi, pracoholicznymi pacjentami.
Natalia Achmatowicz
Pacjentka skarży się na problemy z porannym wstawaniem (bywa, że cały dzień zostaje
w łóżku), czuje, że wszystko ją przerasta. Występuje u niej zmniejszony poziom aktywności. „Coś
jest nie tak w moim życiu” Pacjentka obwinia się - „wszystko przeze mnie”. Ma poczucie, że źle
wygląda, czuje się brzydka. Jest przygnębiona, płaczliwa. Skarży się na paraliżujące bóle kłujące
w klatce piersiowej, szyi, rękach - nawet przy dobrym nastroju. Ciągle analizuje swoje problemy,
szuka rozwiązań, zamartwia się.
Oddaje się marzeniom, by oderwać się od ciągłego zamartwiania aktualnymi problemami.
Czuje się upokorzona: „wszyscy byli dumni ze mnie - cofnęłam się - miałam firmę, wynajmo
wałam mieszkanie, teraz jestem bez pieniędzy, bez mieszkania".
Pacjentka mocno przeżywa to, że jest zadłużona, oraz niezadowolenie rodziny z powo
du spotkań z komornikiem (który jest uprawniony do chodzenia po całym budynku, także po
mieszkaniach dziadków i cioci).
V. PROFIL ROZWOJOWY
A. Przeszłość
Pacjentka wychowywała się w pełnej rodzinie. Ma dwóch braci - starszego i młodszego. Mieszkali
w jednym domu z ciotką (siostrą taty), jej mężem i czterema synami oraz dziadkami ze strony taty.
Rodzice (oboje po szkołach zawodowych) mieli kiosk spożywczy, często wychodzili rano 29
i wracali dopiero wieczorem. Do przedszkola pacjentka chodziła krótko (nie wie dlaczego). Zaj
mowała się nią mieszkająca w tym samym budynku babcia. „Wychowywaliśmy się sami, było mi
smutno, bo koleżanki wracały do domu, który był domem, a u nas - pusto". „Rodzice chyba nie
czuli potrzeby, by pobyć z dziećmi".
W domu nie okazywano uczuć. Pacjentka wspomina, że ostatni raz przytuliła i pocałowa
ła mamę kilkanaście lat temu przy okazji jakiejś wakacyjnej rozłąki. Mama jest osobą spokojną,
niezdecydowaną, uległą. Można nią manipulować, łatwo ulega wpływom, „jak chorągiewka, ła
two ją przekabacić", co jest wykorzystywane na przykład przez młodszego syna, który wyciąga
od niej pieniądze. Mama oddała tacie zarządzanie finansami firmy, który źle nimi gospodarował
i roztrwonił je.
Tato, od kiedy pacjentka pamięta, pije. Według pacjentki (która powtarza opinię matki) nie
powinien nigdy zakładać rodziny, nie umie rozmawiać z dziećmi, ciągle prowokował kłótnie (tak
jest do dziś). „Tato nigdy nie patrzył na moje racje, nie interesowały go; był za najstarszym bratem
bardzo". Pacjentka ze wstydem i z żalem mówi, że ojciec skarżył się np. sąsiadom, nauczycielom,
że ma najgorsze dzieci. Po alkoholu wszczynał awantury, kłócił się z mamą, bił mamę, która pod
dawała się temu. Gdy ojciec awanturował się, dzieci szły do babci albo do cioci, która starała się
odwrócić ich uwagę od zdarzeń w domu. Pacjentka mówi o tym dość beznamiętnie. Zapytana,
odpowiada, że wtedy nie przeżywała tego jakoś specjalnie. Pytana, z kim z rodziny była najbar
dziej związana w dzieciństwie, mówi, że z nikim.
Tato był i jest mocno związany ze swoją matką, która „ma wredny charakter, jest dziwnym
człowiekiem, buntowała ojca przeciw dzieciom". Zdaniem babci dzieci należy trzymać krótko.
Babcia stosowała same zakazy, wszystko było zabronione. Po pracy ojciec najpierw zachodził do
Natalia A chm ato w icz
babci, która meldowała mu, co działo się w domu, napuszczała ojca na dzieci, mówiąc na przy
kład: „na co im pozwalasz, gdzie ją puszczasz?!". Ojciec zamiast rozmawiać z dziećmi, brał pas.
Mama uważała, że lepiej byłoby rozmawiać, bo „co ten pas da", ale nie sprzeciwiała się, żeby nie
podważać autorytetu taty.
Pacjentka miała obowiązek zajmować się młodszym bratem. Nie przepadała za tym, ale było
oczywiste, że musi to robić. Pamięta, że bardzo jej zależało, by rodzice byli z niej zadowoleni. Już
jako ośmio-dziewięcioletnia dziewczynka sprzątała, potem także gotowała, gdy rodzice byli nie
obecni. Wspomina, że do prac domowych próbowała zagonić braci, ale oni nie chcieli, raczej ba
łaganili, niż pomagali. Czuła się wtedy bezradna i wściekła - mówi o paraliżującym bólu w klatce
piersiowej, który się wtedy pojawiał, „co bym nie zrobiła, [rodzice] nie byli [ze mnie] dumni". Tato
„szybciej pochwalił, ale i tak mało było tych pochwał". Mama uważała, że jak coś jest dobrze zro
bione, to znaczy, że wypełnione są obowiązki. Gdy pacjentka przyniosła ze szkoły dobrą ocenę,
słyszała: „po to do szkoły chodzisz, by się uczyć”.
Była jedyną dziewczyną w rodzinie i na podwórku. W związku z tym przekaz taty i babci
był następujący: „masz w domu siedzieć, po co inaczej, jeszcze w złe towarzystwo wpadniesz".
W szkole podstawowej chciała iść na kurs tańca, śpiewać w chórze. Była dwa razy, potem wysłu
chiwała pretensji taty i babci. Zrezygnowała. Wspomina, że gdy pierwszy raz ugotowała zupę,
cała rodzina ją chwaliła, tylko babcia stwierdziła, że zupa była „nie najlepsza".
30 Dziadek pacjentki jest alkoholikiem.
Ważną osobą w życiu pacjentki była siostra ojca. To do niej pacjentka i bracia przychodzili
z problemami - „nie pozwalała nas skrzywdzić". To od cioci pacjentka nauczyła się, że sprawy na
leży brać w swoje ręce, samemu dążyć do rozwiązywania trudnych sytuacji.
Gdy rozpoczęła naukę w pierwszej klasie, zaczęły jej się śnić koszmary i moczyła się w nocy.
Przez jakiś czas spała z nią matka. Pacjentka mówi, że nie wie, dlaczego tak przeżyła pójście do
szkoły. Wcześniej chodziła do zerówki z tymi samymi dziećmi. W szkole podstawowej miała dale
ko do koleżanek, szkoła też była daleko. W jej otoczeniu byli sami chłopcy. W szkole podstawowej
„szłoby dobrze, gdyby nie wychowawczyni negatywnie nastawiona". Wychowawczyni uczyła
matematyki, pacjentka nie radziła sobie z tym przedmiotem, brała korepetycje. Nauczycielka pu
blicznie z niej szydziła, jako do jedynej zwracała się po nazwisku. Na lekcjach języka polskiego
pacjentka dużo wiedziała, notowała, ale nie zgłaszała się - to przyjaciółka z ławki korzystała z jej
notatek i odpowiadała. Pacjentka uważa, że gdyby to ona się zgłosiła, zostałoby to źle przyjęte,
zdeprecjonowane, uznano by, że to nie jej przemyślenia. Polonistka też jej nie lubiła (z powodu
starszego brata, który „dał w kość" nauczycielce). Gdy dowiedziała się, że pacjentka zamierza iść
do liceum, skomentowała, że jej zdaniem powinna raczej myśleć o szkole zawodowej.
Pacjentka mówi, że nie zgłaszała się na lekcjach, wstydziła się - „wszyscy się będą odwracać,
patrzeć". Gdy spóźniała się, choćby pięć minut, wolała nie wchodzić, bała się, że wszyscy będą
patrzeć, czuła się zaniepokojona i bezradna. Problemem było wszystko - pacjentka miała oba
wy, że nie złapie kontaktu z dziećmi, nie będzie wiedziała, gdzie usiąść, bała, się, że zostanie wy
wołana do tablicy i nie będzie umiała odpowiedzieć. Takie obawy towarzyszą jej do dziś. Opusz
czała szkołę, ale potem nadrabiała zaległości i dostawała dobre stopnie (tak samo robił jej starszy
brat; „jak chcę, to potrafię"), po czym znów wagarowała.
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki M.Z.
Kiedy pacjentka miała około dziewięciu lat, zdarzyło się coś, co do tej pory jest dla niej źró
dłem trudnych wspomnień. Ojciec miał w domu worek z zagranicznymi pieniędzmi, który pa
cjentka wyciągnęła, by bawić się z koleżankami. Jedna z nich, „nowa, z miasta, bardziej rozgar
nięta” zabrała je, żeby jej ojciec wytłumaczył, co to jest. Pieniędzy nie oddała. Pacjentka była
przerażona, poskarżyła się starszemu bratu. Chłopak myślał, że chodzi o pieniądze wycofane
z obiegu. Pacjentka bała się reakcji rodziców. Gdy sprawa wyszła na jaw, wybuchła awantura. Ro
dzice nie dali wiary w jej tłumaczenia („zawsze wiedzieli swoje"). Pacjentka poczuła, że ich zawio
dła, że jest do niczego, bardzo się wstydziła.
W czwartej lub piątej klasie wychowawczyni wysłała ją do poradni pedagogiczno-psycholo-
gicznej, ponieważ w związku z opuszczaniem zajęć pojawiły się kłopoty z nauką. Psycholog był
zaskoczony - podczas badania osiągnęła bardzo dobry wynik. Wychowawczyni na forum klasy
zapytała, jak było u psychologa, co pacjentka odebrała jako upokorzenie, ale z satysfakcją powie
działa o opinii z poradni. Zdaniem pacjentki jej kłopoty z nauką wynikały z braku podstaw - np.
nieznajomości ortografii, interpunkcji, itd. Gdy pacjentka poszła do szkoły, rodzice nie intereso
wali się jej postępami w nauce, późno wracali do domu, nie pomagali w nauce, mama pilnowa
ła tylko, czy córka odrobiła zadania domowe.
Kiedy dzieci podrosły, ojciec mniej pił (pacjentka twierdzi, że nie chciał zawieść najstarszego
syna). W domu zrobiło się spokojniej. Trwało to około sześciu lat (między dwunastym a siedem
nastym rokiem życia pacjentki). Ojciec zaniechał rękoczynów po tym, jak mama raz oddała mu 31
patelnią. Wtedy z kolei rozpił się mąż cioci, siostry taty. Wujek po alkoholu był bardzo agresywny.
Teraz to ciocia z kuzynami uciekała do mieszkania rodziny pacjentki. Pod dom ciągle podjeżdża
ła policja. „Czułam wstyd" - mówi pacjentka.
W domu cały czas rozmawiano na temat pieniędzy. Od dzieciństwa pacjentka wyobrażała
sobie, że gdy zdobędzie pieniądze, zdobędzie cały świat. Starszy brat pacjentki w wieku 16 lat
przerwał naukę w szkole zawodowej, ponieważ zajął się handlem i dobrze mu szło. Wtedy za
czął nadużywać alkoholu i zachorował na depresję (?). Winą za te problemy rodzice obarczyli pa
cjentkę: brat „sam z siebie był grzeczny" i siedział w domu, ale ponieważ pacjentka była jedyną
dziewczyną w rodzinie, wyznaczył sobie zadanie pilnowania jej. Chodził z nią na imprezy, za-
kumplował się z jej znajomymi. Zaczął się rozpijać, czego ona nie zauważyła (tłumaczy, że miała
wówczas 14 lat). Po wakacjach całe towarzystwo wróciło do szkoły. Brat nie miał dokąd wrócić;
zarabiał tyle, by mieć na alkohol, i pił z dziadkiem. Wielokrotnie próbował popełnić samobójstwo
(wieszał się, ciął), wszczynał awantury, niszczył sprzęty. Pacjentka uczyła się już wtedy w zawo
dowej szkole krawieckiej, miała praktyki, mało przebywała w domu. Starszy przyjaciel zabierał ją
z domu - do kina, na pizzę, na wycieczki.
Po szkole podstawowej pacjentka poszła do liceum, gdzie pozytywnie wyróżniała się stroja
mi. W związku z tym - jak podaje - zawzięły się na nią dziewczyny ze starszych klas, np. pobiły jej
przyjaciółkę, informując, że to za nią. Pacjentka przez pierwszy rok czuła się bezpieczna - do tej
samej szkoły chodzili także jej starsi kuzyni. Z rówieśnikami układało się dobrze. Gorzej było z na
uką. Problem znowu stanowiła matematyka. Pacjentka chodziła na korepetycje, radziła sobie, na
lekcjach niestety ciągle nie dawała sobie rady. Zdała - jak mówi - tylko dlatego, że jej korepety
tor wstawił się u wymagającej matematyczki. W drugiej klasie nie poszła na lekcję matematyki,
Natalia A chm ato w icz
potem przestała w ogóle chodzić („chyba straciłam wiarę w siebie"). Zaczęła szukać innej szkoły
- rozmawiała z dyrektorami innych liceów, okazało się, że musiałaby zaczynać od pierwszej kla
sy ze względu na różnice programowe. Spotkała koleżankę, która uczyła się w zawodówce kra
wieckiej i namówiła pacjentkę do przeniesienia się do tej szkoły. Mama przyjęła jej decyzję, po
szły razem do szkoły, by załatwić formalności; okazało się jednak, że i tak musi zaczynać naukę
od pierwszej klasy. Tata obraził się na pacjentkę (uważał, że to wstyd, zależało mu na jej wykształ
ceniu) i stwierdził, że umywa ręce.
W szkole pacjentka osiągała bardzo dobre wyniki, podjęła praktyki zawodowe.
Jako siedemnastolatka związała się z chłopakiem, który w pewnym momencie zniknął -
przestał się odzywać, zmienił numer telefonu. Na ostatnim (jak się później okazało) spotkaniu
powiedział pacjentce, by pamiętała, że on ją zawsze będzie kochać. Po jego zniknięciu pacjentka
rozpaczała, ale radziła sobie, koncentrując się na pracy. Później okazało się, że z chłopakiem skon
taktowała się jego była dziewczyna i powiedziała, że mają dziecko.
W wieku osiemnastu lat, jeszcze w szkole, pacjentka wyszła za mąż po czterech miesiącach
znajomości za starszego o dziewięć lat mężczyznę. I ona, i jej przyszły mąż wyróżniali się, by
li bardzo atrakcyjni i towarzyscy - mieli szeroki krąg znajomych. Pacjentka po historii z poprzed
nim chłopakiem bała się, że tego też straci. Stąd pomysł, by wziąć ślub - małżeństwo zapropo
nował chłopak. Jego rodzina była jednak przeciwna małżeństwu, ponieważ on wcześniej rozstał
się z idealną dziewczyną - „gosposią"; pacjentki nikt ze strony narzeczonego nie chciał poznać.
Jego matka dzwoniła, szantażowała go swoją chorobą. Siostra dzwoniła do zakładu krawieckie
go, w którym pacjentka praktykowała, i groziła zdemolowaniem zakładu. Pacjentka po począt
kowej euforii, zaczęła mieć wątpliwości, ale już się zdecydowała. „To miało być idealne małżeń
stwo" - tak to zaplanowała. Mama była przy niej, kupiła jej sukienkę, urządziła wesele, o jakim
córka marzyła. Ojciec był przeciwny. Zapowiedział, że nie przyjdzie na ślub, i tak zrobił. Pacjent
ka dowiedziała się później, że był wtedy u wujka, pili, a tato płakał. Zdaniem ojca dziewczyna by
ła za młoda, nie podobał mu się narzeczony córki. Miał nadzieję, że ona będzie się dalej uczyć.
Po trzech miesiącach mieszkania z rodziną, z inicjatywy męża pacjentki, oboje wyprowadzi
li się do pobliskiej miejscowości. „Rozpoczął się najgorszy okres w moim życiu, do ślubu byłam
pewna siebie, operatywna" -mówiła pacjentka. Była jednak zdecydowana walczyć o małżeń
stwo, pełna wiary, że jeżeli się postara, to jej się uda. Mąż pracował do późna jako barman. Nicze
go się nie dorobił, wszystko przepuszczał. To ona, choć dziewięć lat młodsza, wniosła w to mał
żeństwo sprzęty kupione za pieniądze zaoszczędzone z praktyk. Szukała pracy, nie miała prawa
jazdy, do bliskich było daleko. Mieli problemy finansowe, a do tej pory pacjentce niczego w ży
ciu nie brakowało, przeciwnie - miała wszystko: buty, ciuchy, zagraniczne wycieczki. Nikomu nie
mówiła, że jest ciężko, ale „chyba się domyślali". Tato pojawiał się u niej przejazdem z towarem,
zachęcał, aby brała tyle żywności, ile potrzebowała.
Pacjentka miała poczucie, że poświęca się dla męża, a on ją lekceważy. Kłamał, mówiąc, że
jest w pracy, a w rzeczywistości jechał do swojej mamy lub szedł bawić się ze znajomymi. Zda
niem rodziny męża to on zarabiał, a ona była darmozjadem. Miała poczucie, że mąż wstydzi się
jej przed rodziną, przed znajomymi. Ona czekała - cały czas czekała na niego. Po roku uderzył ją
w twarz, potem przepraszał. „Przestałam chodzić, jeść, byłam jak robot". Zaczęła często mdleć -
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki M.Z.
wzywano pogotowie. Mąż nie reagował na jej prośby, aby uczestniczył w ich życiu domowym.
Nie odzywał się, rzucał złe spojrzenia. Pacjentka tłumaczyła, prosiła - zależało jej głównie na tym,
by spędzali czas razem. Dochodziło do przepychanek. Kiedyś powiedziała: „jadę, już nie wrócę".
Pojechała z bratem nad morze, przepłakała całą drogę, chciała, żeby mąż przekonał się, że nie
może jej tak traktować. Gdy tylko dojechali, zarządziła powrót - nie zastała męża („dobrze się
w tym czasie bawił"), poczuła się bezwładna i całkiem bezradna. „Przestałam być dla niego waż
na..., walczyłam...” Miała myśli samobójcze. „Miły dzień zdarzał się raz na rok” - żyła tym i na
dzieją na cud. Mąż potrafił jej powiedzieć: „nic nie chcę z tobą do domu kupować, bo nie wiem,
czy będziemy razem”. Ona obwiniała siebie: „jaka ze mnie żona, skoro on mnie tak traktuje". Trwa
ła w małżeństwie, bo nie miała dokąd wrócić. Rozstanie byłoby porażką, musiałaby się tłuma
czyć. Rodzice z pewnością wiedzieli, co się dzieje, ale nic nie mówili.
Po czterech latach małżeństwa „coś się zmieniło na lepsze". Oboje płakali nad tym, że chcą
być ze sobą, ale nie umieją. Mąż zaczął okazywać pacjentce trochę uczucia, powiedział, że nie
wyobraża sobie bez niej życia. Ona postanowiła się zmienić, niczego od niego nie wymagać i ra
dzić sobie samej. Większość czasu spędzała samotnie. Mimo że mąż dużo pracował, brakowało
pieniędzy; on jednak nie myślał o zmianie pracy, boją lubił. Przez jakiś czas pacjentka była kasjer
ką w sklepie taty, potem w kiosku ze zdrową żywnością. Tam szło jej bardzo dobrze - była szybka,
chętnie robiła więcej, niż musiała. Zauważył to kierownik, docenił. Niestety bezpośrednia szefo
wa poczuła się zagrożona i zwolniła ją dyscyplinarnie. Kierownik chciał ją przywrócić na stanowi 33
sko, ale pacjentka się nie zgodziła. Postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Założyła firmę i zaję
ła się handlem. Brała kredyty i pożyczki; wszystko dobrze się układało, firma przynosiła dochody.
Pacjentka zrobiła się bardziej pewna siebie, odważniejsza - „dawniej nie umiałam się obronić".
Była zadowolona z siebie i czuła, że rodzina jest z niej dumna. Dawała pieniądze braciom np. na
wakacje, zależało jej, by im pomóc, by rodzina mogła cieszyć się jej sukcesem. Dużo pieniędzy
przeznaczała też na kosztowne prezenty, aby „zadowolić męża".
Pacjentka od czasu wyjścia za mąż nie mówiła rodzinie o swoich problemach. Najbliżsi infor
mowali ją natomiast na bieżąco o kolejnych odwykach brata (w trakcie których także pił) i hospi
talizacjach z powodu padaczki („telefony były non stop"). Bracia mieli do niej pretensje, że jest
nieobecna, że nie wie, co przeżywają. Poczuła się winna, że za mało pomaga. Wiedziała, że rodzi
ce nie są w stanie pomóc bratu i zdawała sobie sprawę, że sama musi się tym zająć. Postanowiła
wystąpić o przymusowe leczenie dla niego. Tata bał się, że syn sobie coś zrobi (wcześniej wielo
krotnie próbował się powiesić). Mama powiedziała: „załatwiajcie". Sąd dał nakaz, ale brat pił i „ni
ci z leczenia". Pacjentka dużo czytała o alkoholizmie - by móc pomóc bratu.
Po pewnym czasie bardzo ciężkiej pracy na rzecz firmy u pacjentki odezwała się silna aler
gia. Kobieta nie mogła dalej kontaktować się z klientami, zastąpił ją mąż, który nie radził sobie tak
dobrze jak ona. Firma zaczęła mieć problemy finansowe. Pacjentka wpadła w spiralę długów, ale
była pewna, że da sobie radę. Niestety nadszedł kryzys. Wierzyciele zaczęli domagać się spłat.
Zadłużenie wynosiło setki tysięcy złotych, potem zaczęły rosnąć odsetki. Pacjentka wszystkie
pieniądze przeznaczała na spłaty. Rodzina odradzała jej takie postępowanie, było jasne, że nie
jest w stanie spłacić długów. Dwa lata temu firma zbankrutowała, rodzice pozwolili, by pacjent
ka z mężem zamieszkali z nimi i resztą rodziny. Pacjentka, póki miała jakieś pieniądze, próbowała
Natalia A chm ato w icz
spłacać rosnące w szybkim tempie zadłużenie (odsetki). Prawnik po zapoznaniu się z jej sytuacją
stwierdził, że jest niewypłacalna i musi z tym żyć i nie przejmować się.
B. Związki z innymi
„W domu liczy się ten, kto głośno mówi, a ja mówię najciszej". Rozmowy o problemach przera
dzają się w kłótnie na inne tematy - są okazją do wypominania dawnych uraz i podsycania za
dawnionych konfliktów. Dom jest pełen ludzi, co chwilę ktoś dołącza do rozmowy, nikt nikogo
nie słucha, argumenty giną w krzyku. Na przykład obecnie brat obwinia pacjentkę, że przez nią
i jej męża w domu nie ma pieniędzy.
Rodzice zajmują się handlem żywnością. Chcą pomóc pacjentce i realnie to robią - pozwo
lili przeprowadzić się jej i mężowi do domu rodzinnego, częściowo ich utrzymują, angażują się
w sprawy pacjentki, np. szukają sposobu, by pacjentka mogła zamieszkać osobno (rozważa
li wzięcie kredytu na dom dla niej), pozwolili dorabiać w ich firmie. Pacjentka nie może jed
nak liczyć na ich empatię i wsparcie w wielu ważnych sprawach. Uważa, że tylko demonstru
jąc ogrom cierpienia, jest w stanie zwrócić na siebie ich uwagę i otrzymać pomoc. Skarży się na
brak empatii ze strony matki. Matka na przykład narzeka na trudności ze spłatą swoich kredy
tów przy córce, która reaguje przygnębieniem: „no bo w takim razie co ja mam powiedzieć?!",
wówczas matka mówi: „tobie i tak nic nie pomoże". Opinia rodziców jest dla pacjentki bardzo
ważna, słowa krytyki z ich strony bardzo ją dotykają, zaczyna wątpić w siebie i słuszność swoich
decyzji.
Młodszy brat także handluje. Chciał otworzyć firmę, radził się pacjentki („ja jestem taka, że
wszędzie pomogę"), która poszła do banku, pomogła uzyskać kredyt, wybierała towar, ustala
ła ceny, zajęła się fakturami. Brat wziął kredyt na najstarszego brata, ale źle mu idzie, bo nie dba
o towar, i teraz mama oraz bracia mają do pacjentki pretensje. Mąż także: „po co pomagałaś, te
raz płaczesz". Pacjentka wciąż angażuje się w pomaganie innym, np. pożycza od dziadka pienią
dze, rzekomo dla siebie, a w rzeczywistości dla brata. Wysłuchuje zwierzeń brata niezależnie od
tego, jak bardzo jest zmęczona lub zajęta: „chcę, by uważał mnie za dobrą siostrę, miałby preten
sje, gdybym zamknęła się w pokoju i nie chciała z nim rozmawiać; źle bym się czuła, odmawiając,
odmawianie jest samolubne, należy pomagać, rodzina mi też pomaga...". Pacjentka uważa się
za naiwną, bo łatwo przebacza zranienia (np. mężowi, braciom), łudzi się, że już będzie dobrze,
mimo że sytuacje się powtarzają.
Mąż „ma ciężki charakter", nie można na niego liczyć. Nie lubi krytyki, nie lubi, gdy ma się wo
bec niego jakiekolwiek wymagania. Nic nie robi w domu, nawet nie wynosi śmieci. „To ja muszę
ustąpić - jak z dzieckiem, żeby było dobrze. [W małżeństwie] jest dobrze, gdy jest dobrze, z pro
blemami jestem sama". Mąż ucieka od kłopotów, gdy pacjentka zaczyna o nich mówić, słyszy
„nic nie mów". Mąż potrafi ją złapać i przycisnąć do ściany. „Jest idealnie, gdy nie zgłaszam żad
nych oczekiwań ani problemów". Męża drażni złe samopoczucie pacjentki, ma pretensje. Nie do
cenia jej. To, co ona robi, traktuje jak coś należnego, wszystko, co ona mówi, to „głupota". Rodzi
na krytykuje zachowanie męża pacjentki, ona zaś go kryje. „Jest ze mną fizycznie i samo to się
liczy, sama jego obecność, tym się zadowalam". „On nic nie daje, on tylko wygląda." Mąż nama
wia ją, by wyjechała do pracy za granicę i w ten sposób spłaciła zadłużenie. Pacjentka nie czuje
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki M.Z.
się na siłach, aby to zrobić. Pytana, co ma dobrego z tego związku, mówi, że zdarza się, że miło
spędzają czas i tyle. Pacjentka twierdzi, że to i tak lepiej niż dawniej, kiedy w zasadzie na okrągło
się kłócili, dochodziło do przepychanek. Ona czuła się w tym małżeństwie osamotniona, ale by-
<a zdecydowana, by o nie walczyć. „Chora miłość” - kwituje z uśmiechem. „Czuję się wykończo
na przez te siedem lat małżeństwa".
Ważną osobą jest dla pacjentki jej osiem lat starszy przyjaciel. Poznali się, gdy ona była na
stolatką, on studiował, mieszkał nieopodal. Przyjaciel dziwił się, jak bardzo pacjentka jest w sta
nie odciąć się od problemów rodzinnych, nie mówi o nich, tylko na przykład o zakupie nowych,
drogich kozaków. Zdaniem przyjaciela pacjentka źle o sobie myśli i wmawia sobie, że inni też są
do niej krytycznie nastawieni.
Pacjentka ma też przyjaciółkę, która sama przeżywa trudności w związku. Przyjaciółka jest
właściwie jedyną osobą, która bezpośrednio wspiera pacjentkę, okazuje jej czułość i podziw. Pa
cjentka prezentuje się jako silniejsza w tej relacji, zwierza się przyjaciółce z „odkryć" dokonywa
nych podczas terapii. „Jestem jej terapeutką" - mówi ze śmiechem.
C. Przekonania pośredniczące
- Jeżeli nie pomagam, to znaczy, że jestem złą osobą (córką, siostrą).
- Jeśli nie spełniam oczekiwań bliskich, to znaczy, że nie zasługuję na miłość.
- Jeżeli coś osiągam, to jestem coś warta.
- Jeżeli ponoszę porażkę, to znaczy, że jestem beznadziejna.
- Jeżeli choć trochę sobie odpuszczam, oznacza to, że jestem słaba.
- Jeżeli nie będę czujna, stanie się coś złego.
- Jeżeli ktoś zauważy, że nie jestem idealna, odrzuci mnie; będzie to znaczyć, że jestem bezna
dziejna.
sprzątaniem i gotowaniem, mógł się przyczynić do utrwalenia tego przekonania. Rodzina zajmo
wała się alkoholizmem ojca, wujka, brata pacjentki oraz chorobą ostatniego z nich. Poczucie, że pa
cjentka jest nieważna dla rodziny, umocniło się, gdy zaczęła mieć problemy finansowe; w jej odczu
ciu, rodzina zbyt łatwo przechodzi nad nimi do porządku dziennego, nie przykłada do nich wagi.
Sposób, w jaki mąż traktował pacjentkę (głównie stosując unikanie), mógł umocnić to przekonanie.
Konsekwencją przekonania „nie zasługuję na miłość/jestem nieważna" jest u pacjentki brak
wiary, że mogłaby być bezinteresownie akceptowana i kochana. Powoduje to, że bardzo angażu
je się w relacje, w których okazywane jest jej zainteresowanie, niezależnie od tego, czy są one dla
niej dobre, czy nie. Poza tym stara się zyskać miłość bliskich, spełniając ich oczekiwania (praw
dziwe bądź wyobrażone), m.in. udzielając bezzwrotnych pożyczek, dając drogie prezenty, służąc
wszelką pomocą niezależnie od ponoszonych przez siebie kosztów.
Alkoholizm ojca, wujka i brata pacjentki oraz przeżywany w związku z tym wstyd wydają się
jednym z powodów powstania przekonania „jestem gorsza/beznadziejna".
Przyczynił się też do tego brak pozytywnych wzmocnień ze strony rodziców, którzy w za
sadzie nigdy nie chwalili córki. To przekonanie utrwaliły również niepowodzenia szkolne i po
chodzenie ze wsi, którego bardzo się wstydziła. Obwinienie pacjentkę przez rodziców o alkoho
lizm brata i jego depresję umocnił w niej przekonanie o byciu beznadziejną. Także obarczanie
siebie winą za burzliwy przebieg swojego małżeństwa utrwalało przekonanie o własnej bezna
dziejności. W dorosłym życiu przekonanie pacjentki, że jest beznadziejna, powodowało, że za 37
wszelką cenę starała się osiągnąć sukces (zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym) i du
żą wagę przywiązywała do stwarzania, pozorów (kosztownymi strojami, gadżetami), że jej się
to udało, chcąc wzbudzać podziw. To pragnienie powodowało też ukrywanie niekorzystnych
w ocenie pacjentki faktów (np. na temat swojego małżeństwa) pod maską odnoszącej sukcesy
i silnej dziewczyny. Brak otwartości niekorzystnie wpływał zaś na jej relacje z innymi i przyczyniał
się do poczucia osamotnienia pacjentki. W życiu prywatnym przekonanie o własnej beznadziej
ności sprawiło też, że latami trwała w nieudanym związku, starając się przemienić go w „ideal
ne małżeństwo". W życiu zawodowym natomiast doprowadziło do wielu nieracjonalnych decy
zji biznesowych i w konsekwencji do bankructwa firmy.
Przekonanie „jestem słaba" powstało w związku z alkoholizmem w rodzinie pacjentki oraz
brakiem wsparcia rodziców w dzieciństwie (pacjentka była sama ze swoimi problemami i nie
bardzo sobie z nimi radziła, np. w szkole). Przekonanie to mogło zostać utrwalone, gdy skompli
kowały się relacje w małżeństwie. W dorosłym życiu przekonanie „jestem słaba" powodowało,
że pacjentka za wszelką cenę starała się zachowywać jak osoba silna. W rezultacie stawiała sobie
niezwykle wysokie wymagania, często angażując się, zarówno w życiu osobistym, jak i zawodo
wym, ponad swoje możliwości fizyczne i psychiczne. Przykładem tego jest ciężka praca we wła
snej firmie, kiedy pacjentka funkcjonowała „jak robot" (miało to trwać pięć lat, zostało przerwa
ne przez bankructwo firmy), lub zaangażowanie na rzecz wyleczenia z alkoholizmu brata czy też
trwanie w dysfunkcyjnym małżeństwie. Staranie, by zachowywać się jak osoba silna, doprowa
dziło u pacjentki także do prezentowania bezkompromisowej, nadmiernie pewnej siebie posta
wy, czym nieraz zniechęcała do siebie ludzi (znajomych, nauczycieli), od których słyszała: „Ty za
wsze musisz mieć rację!".
Natalia A chm ato w icz
Z przekonaniem o własnej słabości pacjentka radziła sobie, stosując głównie unikanie emo
cjonalne, a potem - kompensowanie (pracując ponad miarę) i atrybucje zewnętrzne w obliczu
porażek (w szkole, pracy).
Wybór męża i trwanie w nieudanym małżeństwie to z kolei potwierdzenie schematu „nie za
sługuję na miłość".
By radzić sobie z przekonaniami „jestem beznadziejna" i „jestem słaba", pacjentka stworzy
ła przekonania kompensacyjne „jestem wyjątkowa", „jestem silna" oraz zasady „muszę być silna",
.muszę być idealna”. Było to powiązane także z unikaniem negatywnych emocji (przez podejmo
wanie wyczerpującej aktywności, by, jak powiedziała pacjentka, „nie spotkać się sama z sobą")
oraz ukierunkowane z jednej strony na omijanie przykrych emocji (głównie smutku związane
go z aktywowaniem przekonania „jestem gorsza/beznadziejna"), z drugiej na zyskanie podziwu
(kosztowne zakupy - głównie odzieży - i podkreślanie swojej atrakcyjności fizycznej).
By radzić sobie z przekonaniami o byciu beznadziejną, nieważną i słabą pacjentka zdecydo
wanie dążyła do sukcesu finansowego. Dużą wagę przykładała przy tym do stwarzania pozorów
powodzenia, do tego, jak będzie odbierana przez rodzinę, znajomych, a także obcych ludzi. De
cyzję o rezygnacji ze stoiska i wynajęciu sklepu podjęła głównie ze względów prestiżowych. Po
dobnie było z obdarowywaniem bliskich kosztownymi prezentami - miało to kompensować po
czucie niezasługiwania na miłość i własnej beznadziejności. W ten sposób pacjentka liczyła, że
zasłuży na uwagę, podziw, aprobatę, docenienie, miłość. 39
Przekonania „jestem słaba", „jestem beznadziejna" były kompensowane także stwarzaniem
pozorów, prezentowaniem nadmiernej pewności siebie, dominującej postawy i w efekcie albo
otaczaniem się słabszymi, albo zrażaniem do siebie ludzi.
Innym sposobem zrekompensowania przekonań „jestem nieważna/nie zasługuję na miłość",
„jestem słaba" była postawa nadodopowiedzialności, m.in. przejmowanie odpowiedzialności za
pijącego brata lub za braci nieudolnie próbujących rozkręcić własne firmy.
D. Cele terapeuty
Zebranie wywiadu, wstępna konceptualizacja.
Wnioski
Pacjentce należy dać czas, by mogła poczuć się bezpiecznie w relacji terapeutycznej, oraz trzeba
szczególnie uważać na wszelkie sygnały przeżywania przez nią lęku przed oceną podczas sesji.
Delikatnie stawiać granice zalewowi informacji i pytań; empatycznie podchodząc do jej pra
gnienia powiedzenia i zrozumienia jak najwięcej, podkreślać konieczność porządkowania, pod
sumowywania i zajmowania się jedną, wybraną przez pacjentkę sprawą naraz.
Należy dostosować tempo pracy do możliwości (niekoniecznie oczekiwań!) pacjentki, kłaść
nacisk na przekazywanie przez nią informacji zwrotnych, pilnować się przed wchodzeniem w ro
lę mentora. Stosować wzmacnianie, chwalenie oraz osłabiać perfekcjonizm.
B. Zadania
Zebranie wywiadu, wstępna konceptualizacja i jej weryfikacja, wprowadzenie do modelu po-
znawczo-behawioralnego i psychoedukacja dotycząca depresji, wprowadzenie technik beha
wioralnych i poznawczych służących zmniejszeniu objawów depresyjnych obniżeń nastroju -
według protokołu leczenia zaburzeń depresyjnych, ustalenie listy problemów i celów pracy.
Natalia A chm ato w icz
C. Przebieg sesji
Zebrano wywiad i postawiono wstępne hipotezy dotyczące przekonań. Następnie hipotezy by
ły weryfikowane na podstawie myśli automatycznych z dzienniczka i dialogu sokratejskiego.
Przedstawiono pacjentce model poznawczo-behawioralny, wykorzystując przykład z jej dzien
niczka. Dużo czasu przeznaczono na korektę zapisu myśli - pacjentka miała trudności z rozróż
nieniem sytuacji, myśli, emocji, zachowań. Analizując zapis myśli, zwrócono uwagę na zależność
między określonymi aktywnościami a nastrojem.
Kolejną sesję poświęcono rozpoznawaniu objawów depresji, na które pacjentka się skarżyła
(najbardziej przeszkadzały jej ruminacje oraz niemożność wstania rano z łóżka). Zidentyfikowa
no ciągi NAM, których konsekwencją było pozostawanie w łóżku i ucieczka w sen, np. „cokolwiek
zrobię i tak nic nie zmienię", „nie ma sensu nic robić". W dialogu sokratejskim (zadając pytania
„czy takie myśli pomagają, czy szkodzą, wzmacniają czy osłabiają?") pacjentka z terapeutką do
szły do wniosku o dysfunkcjonalności tych ruminacji. Zaproponowano proste techniki przery
wania ruminacji (zatrzymywanie myśli) oraz aktywizacji behawioralnej (planowanie aktywno
ści, odwracanie uwagi i skupianie jej na zadaniu) do przetestowania w domu. Techniki te okazały
się skuteczne, pacjentka przestała przebywać w łóżku do godzin popołudniowych. Nieoficjalnie
podjęła pracę - handluje na bazarze w ramach działalności gospodarczej rodziców; pomaga jej
mąż i na tym tle dochodzi między nimi do częstych konfliktów.
42 Omawiając odwołanie przez pacjentkę jednej sesji oraz sytuacje z dzienniczka myśli i uczuć,
terapeutka z pacjentką nazywały niektóre zniekształcenia poznawcze (czytanie w myślach
- „skoro odwołuję sesję, terapeutka pomyśli, że mi nie zależy", myślenie czarno-białe - „albo
wszystko się udaje, albo nie ma sensu") i przekonania oraz problemy do rozwiązania. W ramach
zadania domowego pacjentka wypisała aktualne przykłady zniekształceń poznawczych.
D. Trudności
Wielomówność pacjentki - ze względu na wyraźną potrzebę opowiedzenia o przejściach oraz
nieumiejętność oddzielenia przez pacjentkę kwestii ważnych od mniej istotnych, dużo czasu
poświęcono na zebranie wywiadu. Celem było zwiększenie poczucia pacjentki, że jest waż
na, i przeznaczenie czasu, aby mogła poczuć się bezpieczniej w relacji terapeutycznej; było to
w ocenie terapeutki niezbędne z powodu dużego napięcia emocjonalnego i samokontroli (uni
kania emocjonalnego), które pacjentka demonstrowała na pierwszych spotkaniach.
Pozorny wgląd - pacjentka charakteryzuje się wysoką inteligencją przy jednoczesnym słabym
wglądzie intelektualnym i emocjonalnym w problemy. Coraz bardziej zwracała uwagę pokazująca
się II oś zaburzeń u pacjentki. Z tych powodów ważne stało się pytanie o informacje zwrotne, by
wyznaczyć odpowiednie tempo pracy i zyskać pewność, jakie korzyści przyniosła pacjentce terapia.
Niepokój dotyczący zasad terapii - „głowa to delikatna sprawa"; przeznaczono więcej czasu
na rozmowę o terapii - podkreślono rolę współpracy podczas terapii oraz autonomii pacjentki.
E. Modyfikacje
Pacjentka zadzwoniła w dzień, w którym miała się odbyć piąta sesja, mówiąc, że musi odwo
łać wizytę. Część kolejnego spotkania poświęcono na omówienie tej sytuacji. Stosując techni-
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki M.Z.
kę strzałki w dół oraz dialog sokratejski, wykryto kolejne przekonania pacjentki („jeśli odmawiam,
to znaczy, że jestem złą córką/siostrą", „odmawianie jest samolubne”) i skonsultowano z nią ich
treść. Wykorzystując dialog sokratejski, terapeutka rozmawiała z pacjentką o konsekwencjach ta
kich przekonań. Pacjentka zauważyła, że jej bliscy odmawiają jej dość często, co nie oznacza, że
są złymi osobami.
Okazało się też, że pacjentka, mimo wcześniejszych ustaleń, miała opory, by zadzwonić. Po
jawiły się NAM: „pomyśli, że mi nie zależy, że nie traktuję tego poważnie, źle mnie oceni". Prze
prowadzono dialog sokratejski na ten temat. Terapeutka doceniła to, że mimo oporów pacjentka
zadzwoniła. Terapeutka zapytała, w jaki sposób postąpienie zgodnie z wcześniejszymi ustalenia
mi (chodzi o telefoniczne powiadomienie, gdy wypada coś ważnego, co uniemożliwia odbycie
zaplanowanej sesji) miałoby sprawić, że stwierdzi, iż pacjentce nie zależy, nie traktuje terapii po
ważnie, oraz jak pacjentka zareagowałaby, gdyby to terapeutka z jakichś ważnych powodów te
lefonicznie odwołała sesję. „Nie byłabym zadowolona, ale pomyślałabym, że faktycznie wypadło
Pani coś ważnego" - stwierdziła pacjentka. Ta interwencja i konstatacja, że terapeutka nie jest zła,
wyraźnie pacjentkę uspokoiła i rozluźniła.
Zgodnie z własnym życzeniem pacjentka szczegółowo przyjrzała się wraz terapeutką rela
cjom z mężem oraz możliwościom radzenia sobie z zadłużeniem. Zidentyfikowano poczucie
winy wynikające z myśli „nie mogę się cieszyć życiem, skoro mam takie zadłużenie" i przepro
wadzono dialog sokratejski. Okazało się, że pacjentka obawia się, że gdyby pozwoliła sobie na 43
cieszenie się życiem, inni uznaliby, że nie dość przejmuje się swoją sytuacją, i byliby nastawieni
krytycznie (przekonanie „inni źle mnie oceniają").
Pacjentka przyznała, że coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że jej cierpienia wynika
ją ze złego sposobu myślenia i że wielu z nich mogłaby uniknąć, gdyby myślała w inny sposób.
Przygnębiło ją to, ponieważ utwierdziła się w przekonaniu, że to ona ponosi winę „za wszyst
ko". Stosując technikę strzałki w dół, pacjentka ponownie doszła do przekonania „jestem bezna
dziejna".
Superwizja.
2. Sesje 9-13
A. Cel pracy
Dalsza praca nad zmniejszeniem objawów depresyjnych.
B. Zadania
Identyfikacja NAM, tropienie błędów poznawczych, identyfikacja dysfunkcyjnych strategii be
hawioralnych.
C. Przebieg sesji
Przeprowadzono dialog sokratejski na temat konsekwencji myślenia dychotomicznego, którego
przykłady pacjentka obserwowała u siebie bardzo często. Pacjentka chciała pracować nad bar
dziej adekwatnym myśleniem - w ramach zadania domowego miała poszukać myśli alternatyw
nej w reakcji na NAM. Samodzielna próba szukania myśli alternatywnych nie przyniosła rezulta-
Natalia A chm ato w icz
D. Trudności
Pacjentka zadawała wiele pytań z różnych dziedzin, przeskakiwała z tematu na temat. Terapeut
ka miała trudności z domykaniem wątków oraz punktualnym kończeniem sesji. Wróciła do skru
pulatnego planowania sesji (wspólnie z pacjentką), współdecydowała z pacjentką o kolejności
wątków, sygnalizowała, że do pewnych ważnych i obszernych tematów (np. dotyczących samo
oceny) można wrócić później.
4. Sesje 14-22
A. Cel pracy
Ustabilizowanie nastroju - dalsza praca nad bardziej adekwatnym myśleniem i bardziej funkcjo
nalnymi strategiami behawioralnymi, wprowadzenie do kolejnego etapu terapii - identyfika
cja przekonań kluczowych i pośredniczących oraz strategii kompensacyjnych, psychoedukacja
i stopniowe zapoznanie pacjentki z jej schematami, ustalenie nowego celu terapii.
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki M.Z.
B. Zadania
Nauka oceniania funkcjonalności/dysfunkcjonalności myśli i zachowań - bilans zysków i strat,
kontynuowanie nauki dyskusji z NAM, psychoedukacja dotycząca zniekształceń poznawczych,
ich identyfikowanie i korygowanie; rozmowa o dalszych celach terapii, wyodrębnianie przeko
nań rdzennych i pośredniczących, psychoedukacja pacjentki - model „góry lodowej", psycho
edukacja dotycząca przekonań kluczowych i pośredniczących.
C. Przebieg sesji
Pacjentka zauważyła poprawę nastroju i funkcjonowania; teraz chciałaby się zająć szukaniem od
powiedzi na pytanie „jaka jestem", na co terapeutka przystała.
Pacjentka zauważyła u siebie skłonność do nieprzemyślanych, jak gdyby impulsywnych zacho
wań, które przynoszą negatywne konsekwencje (np. niepotrzebne zakupy mimo problemów finan
sowych); czuła się zaniepokojona i przygnębiona, nie rozumiała przyczyny takich zachowań. Prze
analizowano to w schemacie A -B -C i pacjentka przy pomocy terapeutki doszła do wniosku, że tego
typu zachowania pojawiają się w reakcji na myśli „jestem gorsza", „źle o mnie pomyślą" (kompensa
cja). Pacjentka stwierdziła, że w przeszłości bardzo często postępowała w ten sposób. Jako zdanie
domowe zalecono wypisanie takich zachowań z przeszłości, określenie ich długo- i krótkotermi
nowych skutków oraz ich zalet i wad. Po przeanalizowaniu decyzji życiowych okazało się, że wiele
z nich (zamążpójście, otwarcie sklepu, branie kredytów) pacjentka podejmowała w reakcji na akty 45
wowanie się schematów kluczowych, a ich konsekwencje były na dłuższą metę negatywne. Pa
cjentka zauważyła potrzebę zmiany swoich zachowań. Ustalono, że zacznie świadomie zwracać na
nie uwagę. Szukano też alternatywnego podejścia - pacjentka nie chciała wszystkiego analizować,
nadarzyła się okazja, by pomówić o korzyściach ze spontaniczności („uff, myślałam, że we mnie już
wszystko złe" - ucieszyła się pacjentka). Zidentyfikowano dychotomiczność w myśleniu (albo spon
taniczność, albo długie analizy); uzgodniono, że warto, by pacjentka szukała rozwiązań pośrednich.
Kolejny raz pacjentka rozpoznała dychotomiczność w postrzeganiu siebie - tym razem od
nośnie do atrakcyjności fizycznej. Po przeprowadzeniu dialogu sokratejskiego doszła do wnio
sku, że poziom jej atrakcyjności nie może się nagle zmienić z 0 na 100%. Pacjentka uznała, że wa
ha się ona w zakresie 70-80%. Podczas kolejnej sesji, omawiając zadanie domowe, pacjentka
stwierdziła: „już w ogóle nie powinnam zachowywać się impulsywnie". Terapeutka nazwała po
mijanie pozytywów i namawiała pacjentkę, aby doceniała siebie za postępy, które robi. Pacjent
ka zauważyła, że z tym ma największy problem.
Terapeutka omówiła tendencję pacjentki do katastrofizowania i zamartwiania się. Z relacji
pacjentki wynikało, że to zachowania typowe dla jej całej rodziny. Dokonano analizy zysków
i strat; pacjentka postanowiła spróbować mniej katastrofizować i unikać rodzinnych sesji mar
twienia się. Zaczęła odmawiać braciom pożyczek. Rodzina zareagowała protestami i krytyką
(system się broni), co przygnębiło pacjentkę: „chyba mamy różne systemy wartości", „co bym nie
zrobiła i tak nie odbiorą tego zgodnie z moimi intencjami", „beznadziejna jestem, jestem nikim".
Czasem zdarzało się jednak pacjentce zareagować bardziej racjonalnym, zdystansowanym my
śleniem, np. „już im się wystarczająco napomagałam, muszę zadbać o swoje sprawy", „to, że źle
o mnie myślą, nie znaczy, że taka jestem".
Natalia A chm atow icz
Na kolejną sesję pacjentka zgłosiła się apatyczna i przygnębiona; znów zaczęła uciekać w sen,
w kompulsywne zakupy, pogorszył się jej apetyt, zaostrzyła alergia skórna. „Wszystko mnie prze
rasta" - pacjentka przy pomocy terapeutki rozpoczęła dyskusję z tą myślą. Terapeutka opisała
pacjentce, na czym polega myślenie czarno-białe i nadmierne uogólnianie. Pacjentka zaczęła
katastrofizować: jej bliscy mają poważne kłopoty finansowe, urządzają sobie rodzinne sesje za
martwiania się i wzajemnego obwiniania. Terapeutka zapytała o funkcjonalność takiego zacho
wania - wykonano bilans zysków i strat. Pacjentka doszła do wniosku, że jej to szkodzi, w niczym
nie pomaga, dlatego będzie tego unikać. Mąż miał wyjechać do pracy na 1,5 miesiąca. U pa
cjentki pojawiła się myśl: „nie poradzę sobie"). Obie zterapeutką dodefiniowały problem, szukały
strategii zaradczych (problem solving). Głównym problemem było pogodzenie intensywnej pra
cy z nauką - zaczynał się czas zdawania egzaminów, a pacjentka narzuciła sobie wysokie stan
dardy w obu dziedzinach. Przeprowadzono dyskusję z myślą „nie poradzę sobie" - pojawiła się
myśl alternatywna „obniżę poprzeczkę, ważne, żeby zaliczyć, a nie się tym wszystkim wykoń
czyć i w ogóle nie zdać"; lęk spadł ze 100 do 40. Pacjentka przy okazji zauważyła, że zazwyczaj
nie rozważała innych niż najgorsza opcji i mimo różnych (trudnych) okoliczności nie obniżała so
bie poprzeczki. Podczas kolejnych sesjach mówiła o lepszym nastroju, unikała eskalacji lęku i za
martwiania.
Pacjentka zgłosiła problem - znów narzuciła sobie w pracy 100% normy, czuła się wycień
46 czona. Odpuściła zaś trochę w szkole - pozwoliła sobie zaliczyć jeden z przedmiotów na oce
nę dostateczną. „Dawniej poprawiałabym, aż dostałabym piątkę; ale teraz wiem, że nie dam ra
dy jednocześnie pracować i się uczyć na pełnych obrotach. W końcu się wyspałam". Pacjentka
podsumowała: „albo pracuję jak robot, albo całkiem opadam z sił; musze się nauczyć działać na
60%, ale codziennie". Eksperymentowała ze zmniejszonym obciążeniem aktywnością - jest spo
kojniejsza, odczuwa ulgę, ale wciąż trochę krytykuje siebie, zarzucając lenistwo.
W związku z zapisem NAM pacjentka zauważyła, że ma tendencję do ciągłego krytykowa
nia siebie. Po przeprowadzeniu kolejnych dyskusji z NAM zewnętrzne atrybucje i sformułowa
ne przez pacjentkę myśli alternatywne są mniej skrajne w ocenie. Przykładem może być NAM
„jestem beznadziejna, znowu o czymś zapomniałam" i złość na siebie; po przedyskutowaniu
myśli pacjentka z łatwością sformułowała myśl alternatywną „zapominanie jest czymś normal
nym, zwłaszcza, jeżeli w danym momencie jest się zajętym czymś innym". Pacjentka przysta
ła na sugestię terapeutki, że może warto kartkę-podpowiedź z NAM i myślą alternatywną no
sić przy sobie i wyjmować, gdy zdarza jej się samą siebie ostro skrytykować. Podczas następnej
sesji pacjentka ze śmiechem, ale i z dumą opowiadała, jak ostatnio spontanicznie powiedzia
ła mężowi: „pomyliłam się, każdemu się może zdarzyć", zaraz dodając jednak, że tak do końca
nie była do tego przekonana. Przestała tak bardzo krytykować siebie za zapominanie o nieważ
nych drobiazgach, ale zauważyła, że ma trudności z chwaleniem się i nagradzaniem. Ustalono,
że pacjentka będzie zwracać uwagę na wszystko, co warto w jej zachowaniu docenić. Kolej
ne sesje zaczynała od wyliczenia tego, co jej się udało w ubiegłym tygodniu. Od chwalenia pa
cjentka szybko przechodziła do krytyki - oczekiwała od siebie, że zmiany w zachowaniu będą
wprowadzane od razu i na 100%. Metodą strzałki w dół sprawdzono, jakie kryją się za tym tre
ści poznawcze - pojawiła się zasada „powinnam być idealna" i przekonanie „jeżeli ktoś zauważy,
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki M.Z.
że nie jestem idealna, odrzuci mnie". Terapeutka zapytała pacjentkę, czy tego obawia się także
w terapii. Pacjentka przyznała, że na początku mocno się cenzurowała, żeby przedstawić siebie
w jak najlepszym świetle, ale teraz już tego nie robi, bo czuje, że terapeutka ją rozumie i że jej nie
odrzuci.
Przeprowadzono psychoedukację dotyczącą przekonań kluczowych; terapeutka pokazała
strategie kompensacyjne, które stosuje, broniąc się przed przekonaniami kluczowymi. Rozma
wiano o konsekwencjach wynikających z tych strategii.
Pacjentkę coraz bardziej męczyło mieszkanie z rodziną, to, że ona i mąż byli krytykowani,
przeszkadzał jej ciągły hałas, naruszanie granic, narzekania rodziny na telefony i wizyty wierzy
cieli. Planowała wynajem mieszkania i wyprowadzkę po powrocie męża (zaczęła szukać innego
mieszkania). Kiedy rodzice dowiedzieli się o jej planach, ojciec był im bardzo przeciwny i racjo
nalne, w ocenie pacjentki, argumenty zaczęły blednąc. Pacjentka miała wyraźny problem z przy
jęciem, że zarówno ona, jak i jej ojciec mogą mieć swoje, sprzeczne, niemniej jednak prawdzi
we racje na ten temat.
Pacjentka opowiedziała o konflikcie w szkole między nią a nauczycielka oraz koleżanką
i chciała przeanalizować, dlaczego ta sytuacja tak bardzo ją przygnębiła. Metodą strzałki w dół
pacjentka przy pomocy terapeutki doszła do przekonania: „jeśli mi [coś] nie wychodzi, to zna
czy, że za mało się staram, beznadziejna jestem". Na przykładzie tej konkretnej sytuacji terapeut
ka - z dobrym efektem - wprowadziła reatrybucję przyczyn (technika tortu): pacjentka znalazła 47
wiele innych przyczyn, z powodu których nie udało jej się przekonać do swojej racji koleżanki
i nauczycielki. Pacjentka uważała, że jeśli nie zdołała przekonać kogoś do swojego (jedynie słusz
nego w jej odbiorze) zdania, świadczy to o porażce oraz że nie dość się postarała. W ramach dia
logu sokratejskiego terapeutka zapytała, czy zawsze istnieje tylko jedno właściwe spojrzenie, czy
też dwie strony mogą wyrażać różne, lecz równie prawdziwe opinie. Dla pacjentki jest to nowa,
trudna do pojęcia idea, dlatego, by nieco uelastycznić sposób myślenia, terapeutka podała przy
kłady ilustrujące tę drugą możliwość. Pacjentka stwierdziła, że musi to przemyśleć. Podczas ko
lejnej sesji przyznała, że faktycznie taka możliwość istnieje i dzięki tej wiedzy teraz czuje się pew
niej w relacji z ojcem, który nadal próbuje wybić jej z głowy wyprowadzkę.
Mąż wrócił z wyjazdu wcześniej niż to oboje planowali (wyjazd się nie udał). Wyprowadzili się
do wynajętego mieszkania. Pacjentka była zadowolona ze swojej decyzji, miała więcej spokoju.
D. Trudności
Pacjentkę bardzo złościła powolność męża i chciała się przyjrzeć przyczynom tej złości, ponie
waż jest ona źródłem wielu konfliktów i dużego napięcia psychicznego. Terapeutka zgodziła
się, ponieważ podejrzewała, że może to być kolejna okazja, by uczynić myślenie pacjentki mniej
dychotomicznym i sztywnym. Zastosowano metodę strzałki w dół - pacjentka odkryła zasadę
.wszystko powinno być robione od razu i bardzo szybko". Powolność w rozumieniu pacjentki
i jej rodziny jest równoznaczna z ocenianym bardzo negatywnie lenistwem. Pacjentka zapytana,
czy ktoś w jej rodzinie jest raczej powolny, wymieniła mamę i przyznaje, że lenistwa z pewnością
mamie zarzucić nie można. Pacjentka miała trudność z zaakceptowaniem alternatywnych dla le
nistwa możliwych przyczyn powolności. Terapeutka przeprowadziła psychoedukację dotyczącą
Natalia A chm ato w icz
cech temperamentu. Pacjentka zareagowała śmiechem na pytanie, jak zachowałaby się, gdyby
mąż krytykował jej żwawość i żądał powolności. Przyznała, że teraz rozumienie powolności męża
budzi znacznie mniejszą złość. Terapeutka zaproponowała eksperyment - wspólnie z pacjent
ką wypracowała konkretne zalecenia behawioralne sprowadzające się do tego, by pozwolić mę
żowi działać w jego tempie (np. „nie poganiać, nawet nie patrzeć w kierunku jego stoiska"). Pod
czas kolejnej sesji pacjentka przyznała, że było jej z tym dziwnie, nagle okazało się, że ma więcej
czasu (który przyjemnie wykorzystała) i dużo mniej „na głowie", nie dochodziło też do tylu kłót
ni, a stoisko, na którym pracował mąż, wbrew początkowym obawom pacjentki (katastrofizacja),
przetrwało. Pacjentka zauważyła, że niektórzy klienci wręcz zdają się preferować taki powolny
styl pracy nad bycie obsłużonymi szybko. Pacjentka przyznała, że w tym przypadku zaprzestanie
kontroli przyniosło lepsze efekty niż jej wzmacnianie.
5. Sesje 23-32
A. Cel pracy
Ustalenie nowego celu terapii, ewentualnie praca nad zmianą przekonań rdzennych i pośredni
czących.
B. Zadania
48 Konfrontacja pacjentki z jej przekonaniami rdzennymi, pośredniczącymi, strategiami kompensa
cyjnymi i ich konsekwencjami.
C. Przebieg sesji
Pacjentka powiedziała, że ma wrażenie, że przez całe życie działała według programu, który na
dłuższą metę jej szkodził. Terapeutka przedstawiła pacjentce jej hipotetyczny schemat poznaw
czy - wyodrębnione w toku terapii przekonania rdzenne, pośredniczące oraz strategie kompen
sacyjne (m.in. zasady i przekonania kompensacyjne); rozmawiała o konsekwencjach emocjonal
nych i poznawczych posiadania takiego schematu. By zmniejszyć poczucie winy u pacjentki,
terapeutka powtórzyła psychoedukację dotyczącą powstawania schematów i podkreśliła wkład
pracy, jaką pacjentka wykonała, by uświadomić sobie i stopniowo zmieniać to, co było dla niej
w schemacie szkodliwe. „No, ale to jeszcze nie tak w 100% się udało" - skomentowała pacjentka.
„Nie od razu i nie na 100%?" - zdziwiła się terapeutka, na co pacjentka zareagowała śmiechem.
Pacjentka wciąż ma do czynienia z trudnymi sytuacjami, których znaczenie, po zbadaniu,
sprowadza się do przekonania „jestem beznadziejna". Pacjentka częściowo samodzielnie a czę
ściowo przy pomocy terapeutki dyskutowała z tym przekonaniem w kontekście wymienionych
sytuacji. Pojawiły się przekonania alternatywne, które na początku pacjentce trudno było sfor
mułować: „jestem człowiekiem, mam prawo do błędów, nie muszę być idealna, jestem w po
rządku".
Pacjentka zgłosiła problem: nie potrafi „kosztować życia", czuje, że ta sfera jej funkcjonowa
nia kuleje od lat. Gdy zaleciła sobie „kosztowanie", postąpiła zgodnie ze swoimi przekonaniami
dotyczącymi na przykład tego, jak małżeństwo powinno spędzać wolny czas (m.in. na roman
tycznym spacerze). Gdy realizowała swoje wyobrażenia, okazywało się, że źle się czuje, nie ma
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki M.Z.
z tego przyjemności, wolałaby jakoś inaczej. Pojawiło się pytanie, czyja to mogła być opinia, że
„tak powinno być". Okazało się, że są to wyobrażenia, które pacjentka czerpie głównie z filmów
i książek, i zdaje się, że nie odpowiadają one jej prawdziwym potrzebom. Terapeutka zapropo
nowała, by pacjentka zadała sobie pytanie, jak miałaby ochotę spędzić swój wolny czas. Odpo
wiedzi pojawiały się z trudem, powoli. Pacjentka testowała niektóre swoje pomysły w kolejnych
tygodniach, obserwując swoje doznania w trakcie. Z pewnym niepokojem zauważyła, że lepiej
się czuje, gdy mąż wyjeżdża, a ona może realizować swoją wizję, która, gdy mąż jest w domu,
skrępowana jest przekonaniami typu „małżeństwo powinno spędzać jak najwięcej czasu razem",
„mężatka nie powinna wychodzić bez męża". Mąż prowadzi zupełnie inny tryb życia, niż ona by
dla nich chciała, jest domatorem, jest „leniwy". Terapeutka zapytała, co pacjentka ma dobrego
z tego związku. Pacjentka mówiła o miłości, dopytana zaś, odpowiedziała: „przyzwyczaiłam się
i rzadko, ale jednak bywają chwile zrozumienia; łatwiej mi będzie pielęgnować ten związek niż
zaczynać od nowa".
Wraz z zastanawianiem się nad swoimi potrzebami u pacjentki pojawiła się refleksja „prze
konanie, że dbanie o siebie to samolubstwo, lenistwo, odbywa się kosztem innych, wyssałam
z mlekiem matki". Pacjentka myśląc racjonalnie, widziała już nieprawdziwość tego przekonania,
ale ono wciąż się pojawiało, wywołując przykre emocje (głównie poczucie winy lub frustrację).
Dokonano analizy jednej z takich sytuacji, kiedy pacjentka odmówiła odwiedzenia szwagierki
(z którą od lat jest w nieprzyjaznej relacji) z powodu złego samopoczucia fizycznego. W ramach 49
dialogu sokratejskiego pojawiły się pytania, jaki koszt ponieśli inni (a głównie szwagierka) w tej
sytuacji, czy ze strony pacjentki było to lenistwo, czy coś innego, na czym polega samolubstwo.
Pacjentce trudno zdystansować się emocjonalnie do przekonania, że postąpiła samolubnie. Te
rapeutka zapytała zatem pacjentkę, czy własne dziecko posłałaby do szkoły z bólem brzucha,
i usłyszała odpowiedź: „nie, bo by mi na nim zależało i nie chciałabym, żeby się męczyło". Tera
peutka zapytała również, czy pacjentka zawsze powinna męczyć się dla innych, w imię czego,
jej zdaniem, warto, by się poświęcała. Pacjentkę wyraźnie wzruszyła metafora z dzieckiem; zo
stała z pytaniami do przemyślenia. Po jakimś czasie powiedziała, że doszła do wniosku, że „dba
nie o siebie jest równie ważne jak dbanie o innych"; w sferze zachowań przejawiało się to rezy
gnowaniem z różnych zajęć, gdy źle się czuła; zaczęła też sporządzać notatki zamiast próbować
wszystko zapamiętywać (czym szczyciła się dawniej) i stwierdziła: „mniej mnie głowa boli". Za
częła również odmawiać braciom kolejnych pożyczek i, mimo krytykowania przez tatę, pozwala
ła sobie na czytanie w pracy, gdy nie była zajęta.
W czasie kolejnej sesji okazało się, że pacjentka rozstała się z mężem, tzn. wciąż razem miesz
kają, współpracują, ale z inicjatywy pacjentki (mąż kolejny raz ją zawiódł) nie są parą. Stało się tak
nie pierwszy raz, takich rozstań było wiele, zawsze wracali do siebie i pacjentka miała nadzieję
graniczącą z pewnością, że teraz też tak będzie, „bo bez niego sobie nie wyobrażam". Terapeut
ka dopytała, dlaczego pacjentka „sobie nie wyobraża", co jest takie trudne w rozstaniu. Pacjent
ka mówiła o emocjach tak silnych, że nawet nie była w stanie ich rozróżnić, nazwać, były bardzo
nieprzyjemne, towarzyszyło im całkowite obniżenie samooceny. Terapeutka z pacjentką ziden
tyfikowały i określiły rozpacz, lęk, bezradność. Przeżywanie takich emocji przeraziło pacjentkę.
Chciała zrozumieć, dlaczego tak się dzieje, obwiniała siebie, uważała to za dowód słabości. Ra-
Natalia A chm ato w icz
zem z terapeutką szukała wydarzeń z dzieciństwa, gdy przeżywała podobne emocje. Dla pa
cjentki było to trudne: odbiegała od tematu, zagadywała, jawnie unikała, co terapeutka wyraźnie
i wprost powiedziała. Pacjentka przyznała rację terapeutce: to były dla niej bardzo przykre wspo
mnienia, wolałaby uniknąć przeżywania ich kolejny raz. Dała się jednak przekonać - opowiadała
o sytuacjach, gdy była zostawiana sama sobie w trudnych momentach, gdy jej zachowanie było
krytykowane, źle oceniane przez bliskich, gdy była przez nich wyśmiewana i czuła się „do nicze
go, beznadziejna, nieważna". Pojawił się silny smutek i pacjentka szybko uciekła od tematu. Tera
peutka podkreśliła, że niechęć pacjentki, jej obawy przed ponownym przeżywaniem tak przy
krych emocji są bardzo ważne i mają duże znaczenie, pochwaliła pacjentkę, że odważyła się do
nich wrócić. Terapeutka zapytała też o postrzeganie tamtych sytuacji z dzisiejszej perspektywy.
Pacjentka odpowiedziała: „nigdy sama nie potraktowałabym tak swojego dziecka, starałabym się
je wspierać". Terapeutka podsumowała: niestety będąc dzieckiem, pacjentka nie dostała wspar
cia, przeciwnie - jeszcze była poniżana. Czy to świadczy, że jest „do niczego, „słaba" i „nieważna"?
Podczas kolejnych sesji pacjentka relacjonowała, że nie zawsze reaguje już automatycznie ak
tywowaniem przekonań „jestem beznadziejna, słaba", nie przytłacza jej smutek, gdy słyszy kryty
kę: myśli w bardziej racjonalny, zrównoważony sposób w takich sytuacjach. Chwaliła się, że ostat
nio w odpowiedzi na absurdalne w jej ocenie zarzuty rodziców (które dawniej, mimo przekonania
0 ich absurdalności, zabolałyby ją) odpowiedziała: „nie uważam, żebym była taka zła, jak mówi
cie; jestem inteligentna, ładna, ambitna". Mówiła, że nie potrafi jeszcze spontanicznie odpoczy
wać i „zadaje sobie” odpoczynek, gdy czuje zmęczenie. „Może mi to w końcu wejdzie w zwyczaj".
Pacjentka mówiła, że ma sygnały, że zmiany w jej zachowaniu są zauważane przez bliskich.
Powiedziała z uśmiechem: „jestem bardziej ludzka, czemu mąż się dziwi"; w dalszym ciągu tak
bardzo nie kontroluje męża, mniej też krytykuje siebie.
Mimo że zaczęły się dochodzenia komornicze i trwała separacja z mężem, pacjentka była
w niezłym i dość stabilnym stanie. Prowadziła trudne rozmowy z bankami oraz zajmowała się
dokumentami „trochę, nie jak dawniej, gdy robiłam, aż padłam, by poczuć się lepszą i nie spo
tkać z samą sobą". Pacjentka mówiła też: „nieraz się czymś ucieszę, jak się zapomnę i nie wybie
gam daleko w przyszłość". Razem z terapeutką sporządziła bilans korzyści i strat: koncentrowanie
się na aktualnym etapie vs wybieganie daleko w przyszłość. „Jak łatwiej pokonać długi dystans
do celu, jakim jest spłata zadłużenia: jednorazowo czy też etapami, ciesząc się z osiągnięć na każ
dym etapie?" Pacjentkę cieszyły spłaty drobnych kredytów, kolejne kroki naprzód. Zgłosiła pro
blem, ponieważ znów zaplanowała wydatki bez marginesu błędu, a zarówno ona, jak i mąż po
trzebowali pieniędzy, by zadbać o zdrowie. Rozważała argumenty przemawiające za odłożeniem
spraw zdrowotnych (kolejny raz) na przyszłość, by móc bez przerwy spłacać drobne kredyty,
1przeciw temu. Pacjentka zdała sobie jednak sprawę, że oznaczałoby to zrezygnowanie z opie
ki medycznej na kolejne dwa lata. To przekonało ją do wydania pieniędzy na zdrowie już teraz,
choć smuciło, że nie będzie mogła odhaczyć z listy kolejnych spłaconych kredytów. Terapeut
ka zapytała, co będzie można odhaczyć - pacjentka rozpogodziła się, odpowiadając: „zaległe od
lat wizyty u lekarzy".
W czasie jednej z kolejnych z sesji terapeutka zaproponowała podsumowanie zmian, które
do tej pory zaszły w trakcie terapii, by wzmocnić poczucie sukcesu u pacjentki. „To w sumie na
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki M.Z.
plus wyszło, że mój pięcioletni plan się nie udał - gdybym dała radę, nie byłoby mnie” - powie
działa pacjentka z uśmiechem. Okazało się, że przy zakładaniu firmy podjęła decyzję, że pięć lat
będzie pracować bez wytchnienia. Miało ją to doprowadzić do wielkiego sukcesu finansowego,
na potem odkładała całą resztę.
Podczas jednej z sesji pacjentka mówiła, że przeżywanie smutku jest dla niej bardzo trudne.
Razem zterapeutką przyjrzała się zapisowi myśli - okazało się, że przeżywanie smutku, np. zwią
zanego z myślami rezygnacyjnymi, które czasem się pojawiały, budziło silny niepokój związany
z myślami typu „to nienormalne mieć takie myśli", próbami „niemyślenia" (co, oczywiście, para
doksalnie nasilało myśli rezygnacyjne) i wzmagało lęk, ponieważ pojawiała się myśl „jeśli nie mo
gę skontrolować myśli, to może coś sobie zrobię". Podjęto próbę dialogu sokratejskiego doty
czącego kontroli myśli i zachowań. Terapeutka zaproponowała sondę - pacjentka miała zapytać
kilka osób ze swojego otoczenia, czy czasem nie pojawiają się u nich myśli typu „mam wszystkie
go dosyć" i co o nich sądzą, jak do nich podchodzą. Pacjentka zapytała braci, koleżankę - okaza
ło się, że „wszyscy chyba czasem mają takie myśli i jakoś się nimi strasznie nie przejmują; aleja nie
lubię czuć smutku". W ramach zadania domowego pacjentka miała zastanowić się, w jaki sposób
smutek może być przydatny. Nie udało jej się nic wymyślić, dlatego w czasie następnej sesji tera
peutka zadała kilka pytań: Jak smutek wpływa na działanie? Czy zawsze dobrze jest działać bez
przerwy? Czy działanie non stop sprzyja refleksji? Czy są sytuacje, gdy warto przerwać działanie
i zastanowić się, co dalej? Gdyby potraktować emocje jak ważne sygnały, czego sygnałem mógł 51
by być smutek? Jakie przekonania pacjentki są zazwyczaj źródłem smutku? O jakich potrzebach
mówią? Dla pacjentki było to coś nowego, do tej pory starała się unikać smutku, nie zastanawiała
się nad nim. Doszła do wniosku, że gdyby się nie załamała, nie trafiłaby na terapię, nie odkryłaby
tylu rzeczy o sobie i nie wprowadziłaby dobrych dla siebie zmian, tylko prawdopodobnie wciąż
realizowałaby swój plan pięcioletni „jak maszyna, jak robot".
Na jedną z sesji pacjentka przyszła w wyraźnie gorszym nastroju. Opowiadała, jak kolejny
raz mąż ją zawiódł, tym razem w kwestiach zawodowych, w których pacjentka jest w pewnej
mierze od niego zależna, ponieważ wymagają dużej siły fizycznej (rozstawianie stoiska, wypa
kowanie towarów). Mąż nie wrócił na noc, pacjentka zdenerwowana czekała do ostatniej chwi
li, w końcu nad ranem, gdy zbliżała się godzina wyjazdu do pracy, zadzwoniła po pomoc do oj
ca. Mąż pojawił się chwilę później, pijany, doszło do sceny. Wtedy też zjawili się ojciec z bratem,
ojciec uznał, że nic tu po nich, że to nie ich sprawa i „zostawili mnie z nim samą". Pacjentka po
czuła się osamotniona, bez wsparcia. Mąż wyszedł, a ona pogrążyła się w złości, smutku i samo-
oskarżeniach, płakała. „Mówiłam sobie, jak wiele razy wcześniej w podobnych sytuacjach; jesteś
do niczego, beznadziejna, słaba... Pierwszy raz pojawiło się pytanie, czy mam prawo tak do sie
bie mówić, i nie wiem...". Zapytana przez terapeutkę o funkcjonalność takiego zachowania, od
powiedziała: „to mnie osłabia..." Następnie zapytana, czego by potrzebowała w takiej sytuacji,
pacjentka wzruszyła się, ponieważ przypomniała sobie SMS-a od przyjaciółki wyrażającego czu
łość i wsparcie - tego by potrzebowała. Terapeutka zaproponowała, by pacjentka spróbowała
napisać list od siebie do siebie, w którym właśnie to by wyraziła. Pacjentka zgodziła się, ale nie
potrafiła go napisać. Terapeutka wszystko jej zatem podyktowała. Pacjentka czytała go na głos
bez emocji („jakbym wypracowanie w szkole czytała"); list chciała jednak zabrać.
Natalia A chm ato w icz
W czasie kolejnych sesjach pacjentka mówiła, że jej bliscy naciskają, by wróciła do męża, nie
rozumieją przyczyn ich rozstania. Pacjentka tłumaczyła braciom: „to, że nie chcę takiego życia, to
też jest powód". Mamie odpowiedziała, że nie chce trwać w małżeństwie, w którym od lat jest
nieszczęśliwa. W decyzji o rozstaniu umacnia ją to, co obserwuje w związku jednego z braci, w jej
opinii uzależnionego od dziewczyny, która go wykorzystuje, i bardzo cierpiącego, gdy jest przez
nią porzucany. Nigdy wcześniej rozstanie pacjentki z mężem nie trwało tak długo, wracali do sie
bie po kilku dniach. Pacjentka zauważyła, że podoba się innym mężczyznom, z przyjemnością
czasem flirtuje i zastanawia się, co ją trzymało przy mężu.
Pacjentka (jak zwykle zadaniowo podchodząc do problemu) zapytała, jak ma wzmacniać
nowy schemat. Terapeutka zaproponowała, by zwracała uwagę na momenty, gdy myśli, czu
je, działa zgodnie z nowym schematem; gdy natomiast przyłapie się na myśleniu, odczuwaniu
i działaniu według starego schematu (a tak będzie na pewno), ma się zastanawiać, jak mogłoby
być w tej samej sytuacji według nowego.
Pacjentka z radością opowiadała o eksperymentowaniu z nowymi zachowaniami. Wysłała
braciom SMS-a, że ich kocha. „Chyba nie wiedzieli, jak zareagować" - śmiała się. Z wielkim zado
woleniem mówiła, że jeden z braci odpisał, że też ją kocha i że jest z niej dumny. Pacjentka zwró
ciła też uwagę mamie, że nigdy ich nie chwaliła i że jest to potrzebne. Stało się to pretekstem do
rozmowy o dzieciństwie matki pacjentki. Po tej rozmowie pacjentka stwierdziła, że lepiej zrozu
52 miała mamę, jej postępowanie, gdy pacjentka była mała: „jej nikt nie nauczył, że można inaczej".
Ostatnio jednak mama z okazji zaliczenia przez pacjentkę kolejnego semestru w szkole (bracia,
którzy zapisali się wraz z nią, dawno porezygnowali) powiedziała z intencją pochwalną: „musisz
być z siebie dumna".
D. Trudności
Wraz ze wzmacnianiem przekonań „jestem dobra" „daje radę - jestem silna" pojawiał się też cza
sem silny lęk: „nie wytrwam, wszystko wróci, odpuszczę i znów się pogrążę, wrócę do tego, co
było". Terapeutka przeprowadziła z pacjentką rozmowę wspierającą (pacjentce, poza jedną ko
leżanką, właściwie nikt nie okazuje wsparcia emocjonalnego) oraz dialog sokratejski związany
z pytaniem, czy to możliwe, by pacjentka wróciła do stanu sprzed terapii, zapomniała o wszyst
kich swoich odkryciach? Terapeutka uznała, że pacjentka pilnie potrzebuje rozbudowy i wzmoc
nienia sieci wsparcia.
Pacjentka zraża do siebie ludzi, eksponując swoją siłę i swoją (jedynie słuszną) rację. Celem
stała się zatem poprawa jej relacji z innymi.
E. Modyfikacje
W związku z zerwaniem przez NFZ kontraktu z poradnią zdrowia psychicznego terapia zosta
ła przerwana. Podczas ostatniej, 32. sesji podsumowano dotychczasowy przebieg spotkań. Wo
bec niewystarczającego w dłuższej perspektywie, w ocenie terapeutki, wsparcia emocjonalne
go w środowisku pacjentki oraz jej tendencji do myślenia czarno-białego terapeutka jeszcze
raz wypunktowała postępy i sukcesy pacjentki i przypomniała, że niemożliwe jest, by pacjentce
nie zdarzały się czasem powroty do dysfunkcjonalnych przekonań i zachowań. Chciała przez to
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki M.Z.
X. PODSUMOWANIE
W pierwszym etapie terapii, stosując protokół leczenia zaburzeń depresyjnych, udało się popra
wić nastrój i funkcjonowanie pacjentki. Zidentyfikowano też, nazwano i przeanalizowano funk
cjonalność oraz przyczyny powstania wielu nawyków myślowych, emocjonalnych i behawioral
nych. Pacjentka przy wsparciu terapeutki podjęła - z dobrym efektem - trud zmiany wielu z nich.
Na pewno udało się uzyskać większą elastyczność w myśleniu i działaniu, zmniejszyła się liczba
ograniczeń wynikających z rozmaitych „muszę,, i „powinnam". Pacjentka zdała też sobie sprawę
z unikania poznawczego i emocjonalnego, miała szansę (i w pewnym stopniu skorzystała z niej)
do przyjrzenia się temu, czego do tej pory unikała - głównie negatywnym myślom na swój te
mat i smutkowi, i przeżycia tego. Zidentyfikowano też strategie behawioralne nastawione na
unikanie poznawcze i emocjonalne (przede wszystkim nadmierną aktywność i kompulsywne
zakupy); pacjentka zrozumiała ich funkcję i zdecydowanie je ograniczyła. Podsumowując tera
pię, można stwierdzić, że polegała ona głównie na odkrywaniu znaczeń stojących za zachowa
niami i stanami emocjonalnymi pacjentki. 53
Pacjentka poznała swoje przekonania rdzenne i pośredniczące oraz strategie kompensacyj
ne (część z nich udało się osłabić). Zdała sobie sprawę, że fakty nie odnoszą się do jej przekonań
na swój temat. Zdaniem terapeutki pacjentka osiągnęła większą autonomię myślenia i działania.
Trudnością w początkowej fazie terapii było oczekiwanie pacjentki, by zajmować się wielo
ma sprawami naraz, co wywoływało chaos oraz trudności z zaplanowaniem i realizacją sesji. Pa
cjentka nie poruszała spraw nieistotnych, terapeutka postanowiła zatem podążać za zgłaszany
mi przez nią kwestiami, jednocześnie odwołując się do tego, w jaki sposób odnoszą się one do
ogólnych ram terapii, i dzięki temu porządkując nieco przebieg terapii, pozostawiając pacjentce
decyzję dotyczącą kolejności, w jakiej razem z terapeutką miała zajmować się zgłaszanymi pro
blemami. W ocenie terapeutki takie podążanie przy jednoczesnym porządkowaniu i dawaniu
wyboru bardziej odpowiadało żywemu temperamentowi pacjentki i sprzyjało dobrej relacji te
rapeutycznej.
Pewną trudnością na początku była też nieufność pacjentki, jej usztywnienie się emocjonal
ne (samokontrola). Terapeutka uważa, że w trakcie psychoterapii udało się nawiązać bezpiecz
ną relację, w której pacjentka pozwoliła sobie na okazanie słabości, niedoskonałości i doświad
czenie bycia akceptowaną mimo to. Doświadczyła też poczucia bycia ważną. Terapeutka uważa,
że w ewentualnej dalszej pracy warto byłoby zwrócić uwagę na przekonanie „jestem nieważna”
i wynikające z niego konsekwencje.
W trakcie terapii pacjentka miała okazję przyjrzeć się swoim relacjom z mężem, braćmi, ro
dzicami (w mniejszym stopniu). Być może w dalszej pracy terapeutycznej warto byłoby się za
jąć tym tematem, być może sięgnąć raz jeszcze do schematów emocjonalnych (w powiązaniu
z przekonaniem „jestem nieważna"). Zapewne warto by też było przyjrzeć się schematowi nad-
Natalia A chm ato w icz
Ludwik Bryła
Komentarz superwizora do opisu przypadku pacjentki M.Z.
Na koniec smutna uwaga dotycząca finału terapii, do którego doszło nie dlatego, że była
już na to pora (choć efekty leczenia są naprawdę imponujące), lecz z powodu nieprzedłużenia
kontraktu poradni z NFZ. To bardzo smutne, że najbardziej potrzebujący pacjenci, czyli ci, któ
rych nie stać na płacenie za terapię, nie mogą mieć pewności kontynuowania rozpoczętego le
czenia z powodu niestabilnych warunków kontraktowania świadczeń psychoterapeutycznych
przez narodowego płatnika. Sytuacja zmieniłaby się dopiero wówczas, gdyby płatnik dostrzegł,
ze proces terapeutyczny zapoczątkowany przez jednego terapeutę nie może być bezpośrednio
kontynuowany przez innego w innym miejscu.
57
Anna Leszczyńska-Kurzawa
V. PROFIL ROZWOJOWY
A. Przeszłość
Oboje rodzice pacjentki nie żyją. Matka zmarła, gdy pacjentka miała osiemnaście lat. Ojciec umarł
trzy lata później. Oboje pochodzili ze środowiska wiejskiego. Mama pracowała na roli oraz jako
kasjerka, ojciec był rolnikiem. Pobrali się z powodu nieplanowanej ciąży. Przez cały czas mieszka
li z babcią (matką mamy), od której mama - zdaniem pacjentki - była emocjonalnie uzależniona,
traktowała ją jednak bez szacunku.
Z perspektywy pacjentki rodzice nie byli udanym małżeństwem. Matka nie szanowała „męża
pijaka", dyrygowała nim, sprzymierzała się z synem przeciwko mężowi. Ponadto, gdy mąż prze
bywał w więzieniu, zdradzała go z dalekim kuzynem.
Pacjentka ma dwójkę starszego rodzeństwa: brata oraz siostrę. Kiedy chodziła do szkoły pod
stawowej, dowiedziała się od sąsiadki, że mama chciała usunąć ciążę, żeby pacjentka się nie uro
dziła. Jednak już wcześniej wiedziała, że była „niechcianą wpadką”.
Odkąd pacjentka pamięta, ojciec nadużywał alkoholu. Pił ciągami, znikał z domu na kilka dni.
Gdy pacjentka miała trzy lata, ojciec trafił na rok do więzienia za rozbój. Jednak czas, gdy z nie
go wyszedł, pacjentka pamięta jako pozytywny „rok słońca". Ojciec bowiem przestał pić, okazy
wał jej miłość i troskę, poświęcał uwagę. Jednak po pewnym czasie wrócił do picia i relacja z cór
ką się popsuła.
A n na Leszczyńska-Kurzaw a
Gdy pacjentka miała około czterech-sześciu lat, była wykorzystywana seksualnie przez bra
ta oraz jego kolegę (który robił to częściej). Chłopcy grozili jej, że mama o wszystkim się dowie
i ją ukaże. Pacjentka pamięta, że miała poczucie winy, wstydziła się, czuła, że jest gorsza i brudna.
Jednocześnie te zabawy podobały się jej, czuła pobudzenie seksualne, co dodatkowo wzmac
niało poczucie winy. Nie odważyła się jednak nikomu o tym powiedzieć. W końcu mama zauwa
żyła, gdy kolega brata wykorzystywał ją. Winą za to obarczyła pacjentkę, oskarżyła o rozwiązłość,
zabroniła chodzić do koleżanek mających starszych braci, by pacjentka nie „puściła się” z nimi.
Dziewczynka bardzo to przeżyła, nikt bowiem nie stanął po jej stronie, jedynie ojciec hamował
matkę w oskarżeniach.
W szkole podstawowej pacjentka często opiekowała się swoimi siostrzeńcami. Twierdzi, że
w ten sposób szukała rodziny. Czuła się jednak wykorzystywana przez siostrę, nie miała czasu dla
siebie. Nie miała też poczucia, że może odmówić.
W tym czasie kolegowała się z Zosią, z którą dzieliła sekrety. Obie wierzyły, że mają magicz
ną moc. Pacjentka czuła jednak, że w tej przyjaźni była bardzo podporządkowana, ponieważ za
leżało jej na akceptacji.
Do szóstej klasy pacjentka była wzorową uczennicą. W ten sposób chciała zwrócić na siebie
uwagę mamy. Po pewnym czasie zdała sobie sprawę, iż jej wysiłki są daremne. W siódmej klasie
zbuntowała się. Przestała pilnować siostrzeńców. Została odtrącona przez chłopaka, który się jej
podobał. Połknęła tabletki, jednak nie trafiła do szpitala, ponieważ je zwymiotowała. Wiedziała
o tym cała klasa - dziewczyna chciała zwrócić na siebie uwagę kolegów. Do rodziców informa
cja o tym zdarzeniu nigdy nie dotarła.
Pacjentka została ponadto kłamliwie oskarżona przez brata, że całowała się na dyskotece z ja
kimś chłopakiem, w co mama uwierzyła. Brat uderzył ją w twarz. Dziewczyna się upiła. Widziała
to cała wieś. Gdy pacjentka była w ósmej klasie, brat powiedział jej, że ma grube uda. To również
był cios z jego strony. Dziewczyna dostała „ataku histerii".
W tym czasie pacjentka miała w szkole kłopoty z matematyką. Czuła lęk, więc ponownie na
łykała się tabletek. Wtedy też po raz pierwszy zaczęła „zajadać" stres. Potem odchudzała się, ra
no nic nie jadła.
W liceum pacjentka bardzo chciała zwrócić na siebie uwagę: zgłaszała się nawet wówczas,
gdy nie znała odpowiedzi, „podkładała się". Rówieśnicy śmiali się z niej, potem nawet się z nią nie
witali. Myślała, żeby przenieść się do innej szkoły. Zaczęła „obżerać się i tyć". Umarła jej babcia.
Z tego powodu pacjentka miała poczucie winy, pretensję do siebie, że mogła się nią lepiej za
opiekować. Aby o tym nie myśleć, „przez miesiąc spała".
Pacjentka poznała Kasię, z którą się zakolegowała. Kasia rządziła w tej relacji, jednak nie miało
to znaczenia, ponieważ dzięki tej dziewczynie pacjentka poczuła się pewniej. Doszło między ni
mi do intymnego zbliżenia, co pacjentce się spodobało, ale odbyło się to tylko raz, na próbę. Od
tego momentu nabrała pewności, że jest heteroseksualna. Postawiła się klasie - udało się i inni
dali jej spokój. Do drugiej klasy uczyła się, aby otrzymywać pochwały i zwrócić na siebie uwagę.
Nie przyniosło to jednak rezultatów, nikt się nią nie interesował. Przestała się zatem uczyć. Zaczę
ła spotykać się z chłopakami (z jednym z nich uprawiała seks, ale wspomina to raczej negatyw
nie), wagarować, dokonywać drobnych kradzieży. Uciekła zdom u na dziesięć dni, szybko jednak
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki A.B.
wróciła - przestraszyła się, ponieważ inni ludzie będący na gigancie przygotowywali napad. Po
powrocie pacjentka z satysfakcją odkryła, że otoczenie przejęło się jej nieobecnością.
W trzeciej klasie pacjentka zaczęła wymiotować. Przeszła wtedy na wegetarianizm, gdyż
chciała być wyjątkowa. W tym czasie poznała swojego obecnego chłopaka. Pomimo początko
wej idealizacji partnera, związek szybko stał się bardzo burzliwy.
Gdy pacjentka była w czwartej klasie, mama zachorowała na raka i zmarła. Jeszcze przed jej
śmiercią pacjentka (osiemnastoletnia) próbowała popełnić samobójstwo. Wzięła tabletki, trafiła
do szpitala. Jaktwierdzi, „to był jedyny raz, kiedy rzeczywiście chciała się zabić". Nie widziała inne
go wyjścia z trudnej sytuacji. Przerażała ją utrata kontroli nadjedzeniem, a także bliska perspek
tywa śmierci matki. U pacjentki zdiagnozowano bulimię. Leczyła się w klinice nerwic („wtedy ma
ma się mną zainteresowała"). Gdy stamtąd wyszła, opiekowała się mamą, ale miała w stosunku
do niej ambiwalentne uczucia. Z jednej strony czuła ogromny żal i złość z powodu, w jaki była
przez nią traktowana, z drugiej natomiast bardzo nie chciała jej stracić.
Po śmierci mamy zaczęły się liczne awantury z bratem dotyczące pieniędzy, które mama po
zostawiła pacjentce, by ją zabezpieczyć. Brat próbował nawet dusić partnera pacjentki, gdy ten
stanął w jej obronie. Pacjentka poszła na policję i w asyście funkcjonariuszy wyprowadziła się
z domu. Siostra stanęła po stronie brata („stwierdziła, że jestem niezrównoważona"), a ojciec ka
zał go przeprosić.
Pacjentka dostała się na romanistykę i zamieszkała z chłopakiem. Wtedy zaczęła bardzo ide 61
alizować swoją rodzinę, kłóciła się o to z partnerem (już nie tak doskonałym). Rzuciła go, miała ro
mans z innym mężczyzną, który - jej zdaniem - uważał ją za brzydką. Potem jednak z poczuciem
winy wróciła do obecnego partnera.
Gdy pacjentka była na studiach, zmarł jej ojciec z powodu marskości wątroby. Niedługo
przed jego śmiercią pacjentka odwiedzała go. Miała poczucie, że była jedyną osobą, której na
nim zależało. Tymczasem ojciec zdawał się nie zwracać na nią uwagi.
Po śmierci ojca pacjentka wyjechała na wakacje za granicę do pracy. Tam zdradziła swojego
chłopaka, co było jednym z powodów rozpoczęcia terapii. Twierdzi, że zrobiła to, ponieważ po
trzebowała odskoczni od trudnej pracy (opiekowała się starszą osobą), a ponadto chciała poczuć
się atrakcyjna. Zdarzenie to umożliwiło jej także sprawdzenie uczuć partnera, który z tego powo
du chciał popełnić samobójstwo.
B. Związki z innymi
Rodzice - pacjentka czuła się raczej odtrącona, niezrozumiana przez nich, nie poświęcali jej wy
starczająco dużo uwagi i nie okazywali zainteresowania.
A n na Leszczyńska-Kurzaw a
Matka - pacjentka postrzega ją jako osobę chłodną, niepewną siebie. Twierdzi, że niepewność
rekompensowała sobie traktowaniem innych z góry (tak naprawdę bała się świata). Pacjentka nie
czuła się przez nią akceptowana, wciąż jednak chciała na jej akceptację zasłużyć. Gdy poczuła, że
posłuszeństwem tego nie uzyska, zaczęła się buntować, zachorowała na bulimię („wtedy w koń
cu matka się mną zainteresowała”). Troskę matki poczuła dopiero, gdy ta umarła, okazało się bo
wiem, że mama pozostawiła dla niej pieniądze, by ją zabezpieczyć. Matka miała dobry kontakt
z bratem pacjentki, sprzymierzyłą się z nim przeciwko ojcu. Pragnienie zasłużenia na akceptację
matki towarzyszyło pacjentce przez całe życie, matka jednak wciąż ją odtrącała - dlatego tak waż
ne były dla niej przejawy akceptacji ze strony innych. Pacjentka zawsze przypisywała matce złe in
tencje. Ma do niej żal, że nie zaznała miłości z jej strony, że matka obarczyła ją poczuciem winy za
wykorzystywanie. Zdaniem pacjentki matka faworyzowała rodzeństwo, szczególnie brata. Rela
cja ojciec-matka była według niej pasożytnicza, ponieważ matka utrzymywała ojca.
Ojciec - pacjentka wspomina go jako wiecznie pijanego, wycofanego, nieobecnego, mają
cego ucieczkowe podejście do życia. Czas, w którym nie pił i był dla pacjentki dobry, ma dla niej
duże znaczenie, gdyż tylko wówczas (była wtedy małym dzieckiem), czuła się zrozumiana i ko
chana. Potem jednak ojciec wrócił do alkoholu i wszystko znowu się zmieniło. Gdy pił, bywał
agresywny, głównie słownie. Pacjentka miała poczucie, że ojciec bardziej kocha jej starszą sio
strę, chociaż gdy wszyscy dowiedzieli się o wykorzystywaniu, był jedyną osobą, która udzieliła
62 jej wsparcia. Jednak potem w konflikcie między rodzicami pacjentka stanęła po stronie mamy i li
cząc na jej akceptację, odwróciła się od ojca.
Jest wdzięczna ojcu, że ich relacja nigdy nie miała podtekstu seksualnego. Ma jednak ambi
walentne uczucia w stosunku do niego, był bowiem nieobecny, wycofany.
Brat - miał w domu realną władzę, gdyż stał z matką przeciwko ojcu. Pacjentka ma do niego
bardzo ambiwalentne uczucia. Z jednej strony go nienawidzi, z drugiej natomiast uważa za oso
bę bardzo ważną, Wstydzi się swoich pozytywnych uczuć do niego. Wykorzystywał ją w dzieciń
stwie i bardzo skrzywdził. Jednak jako jedyna osoba wykazywał nią zainteresowanie, również po
przez seks. Tylko on ją zauważał, choć gdy przestał ją wykorzystywać seksualnie, odwrócił się od
niej i nastawiał mamę przeciwko niej. Do niedawna pacjentka zastanawiała się, czy nie powinna
poinformować jego żony o tym, co robił w przeszłości. Stwierdziła jednak, że nie chce już z nim
walczyć, nie chce na niego patrzeć i wracać do przeszłości. Postanowiła, że nie zaprosi go na ślub.
Siostra - jest dla pacjentki ważną osobą. Chciałaby, aby siostra ją podziwiała i akceptowała.
Czasami jeździła do niej, żeby tę akceptację poczuć, ale zawsze doznawała zawodu. Siostra trak
tuje ją bardzo interesownie - zależy jej, by pacjentka zrzekła się swojego prawa do majątku ro
dziców, czego ona nie chce zrobić. To budzi złość i niezadowolenie siostry.
Obecny chłopak - jest dla pacjentki osobą najbliższą i najważniejszą. Cierpi na depresję, od
niedawna uczęszcza na psychoterapię. Pacjentka czuje się przez niego akceptowana i kochana,
czego wcześniej nigdy nie doświadczyła. Z tego względu często zastanawiała się, czy go kocha,
i miała potrzebę sprawdzania tej relacji. Chciała się przekonać, czym ten związek jest zarówno dla
niej, jak i dla niego. Między innymi dlatego zdradziła partnera. Zdała sobie jednak sprawę, jak bar
dzo mu na niej zależy i przestraszyła się, że może być dla kogoś tak okrutna. Zauważa, że w tym
związku jest podobna do swojej mamy, tzn. przejmuje kontrolę nad partnerem, wchodzi w ro
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki A. B.
lę nadopiekuńczej matki, co budzi w niej złość. Partner jest natomiast jak mały chłopiec doma
gający się opieki i pacjentka jako nadopiekuńcza matka bardzo mu odpowiada (wcześniej miał
takie doświadczenia). Problemy w sferze seksualnej wpływają na ich wzajemną relację. Pacjent
ka często odmawia bowiem intymnego zbliżenia lub chce je kontrolować w stopniu, który nie
odpowiada partnerowi. Wymaga od partnera, by kochali się tylko wtedy, gdy ona chce, w takiej
pozycji, która jest dla niej wygodna, chce decydować o wszystkim, co się dzieje podczas upra
wiania seksu. Zauważa, że podobnie jest w życiu, ponieważ bardzo zależy jej na kontrolowaniu
relacji i bliskości z partnerem. Chłopak natomiast czasami buntuje się przeciwko takiej kontroli,
co powoduje konflikty.
Mężczyźni - byli dla pacjentki dobrzy tylko wówczas, gdy im ulegała (głównie w sferze sek
sualnej). Pacjentka ma poczucie, że jedynie będąc atrakcyjna seksualnie, może być przez nich ak
ceptowana, dlatego tak często z nimi flirtowała. Boi się, że, chcąc zyskać akceptację, ponownie
zdradzi swojego chłopaka. Gdy jakiś mężczyzna spojrzy na nią z zainteresowaniem, ona zaczyna
się zastanawiać, czy mu się podoba. Kiedyś jednak częściej podejmowała działania, by podążyć
za impulsem, teraz ma do tych myśli większy dystans.
Rówieśnicy - pacjentka ma poczucie bardzo warunkowej akceptacji z ich strony. Okazywali
ją bowiem tylko wtedy, gdy pacjentka się im podporządkowywała. Miała dwie koleżanki, w obu
relacjach była uległa. Na studiach i w pracy nie zawierała bliższych znajomości: czuła się źle w to
warzystwie innych ludzi. Ma poczucie, że jest przez nich negatywnie oceniana, gorsza od nich, 63
dlatego podejmuje działania mające udowodnić, że to nieprawda. Zaczyna wówczas dużo mó
wić, dąży do bycia w centrum uwagi, czym naraża się na śmieszność. Ponadto ma poczucie, że
każda bliska relacja wymaga pełnego zaangażowania, w związku z czym posiadanie bliskiej ko
leżanki mogłoby spowodować, że ucierpiałaby jej relacja z partnerem.
C. Przekonania pośredniczące
- Jeśli nie będę kontrolować siebie, stanę się nieobliczalna.
- Jeśli nie będę zabiegać o akceptację innych, zostanę sama.
- Jeśli nie będę atrakcyjna seksualnie dla mężczyzn, nie będę przez nikogo akceptowana. 65
- Jeśli będę gruba, nie będę warta uwagi i zainteresowania innych.
- Jeśli przestanę grać i pokażę, jaka jestem naprawdę, nie będę zasługiwała na akceptację in
nych.
- Jeśli nie polubię seksu, nie będę warta miłości partnera.
- Jeśli zaufam sobie lub innym, stanę się nieobliczalna.
- Jeśli nie podporządkuję swoich potrzeb innym, nie będę przez nikogo akceptowana.
- Jeśli nie radzę sobie ze wszystkim perfekcyjnie, to znaczy, że niczego nie potrafię zrobić wła
ściwie.
- Jeśli będę średniakiem, nie będę warta uwagi.
Otoczenie, w którym pacjentka dorastała, nie pozwoliło jej także zbudować poczucia wła
snej tożsamości, nie było w nim bowiem żadnego obiektu odzwierciedlającego jej potrzeby
i pragnienia. Pacjentka nie jest pewna swoich opinii, marzeń, potrzeb. Łatwo przejmuje poglądy,
sposób bycia i zachowania ludzi, z którymi obcuje. Postrzeganie z tendencją do skrajności powo
duje, że nie posiada jasnego i stabilnego obrazu siebie. Widzi siebie jako osobę gorszą lub lepszą
od innych - własną tożsamość buduje na podstawie ciągłych porównań do innych ludzi. W pa
cjentce rodzi się uczucie pustki, przed którą czasami ucieka w ryzykowne, nawet fizycznie bole
sne czynności. Ma za sobą wiele prób samobójczych, które były jednak spowodowane chęcią
zwrócenia na siebie uwagi otoczenia. Braki w doświadczaniu autentycznych potrzeb własnych
pacjentka kompensuje wysokim poziomem kontroli swojego zachowania, myślenia, a także per-
fekcjonizmem.
Na podstawie własnych przeżyć pacjentka doszła do przekonania, że ludzie, których nie kon
trolowała, wyrządzali jej wielką krzywdę, byli zagrażający, dlatego w jej interesie leży kontrola sie
bie oraz innych. Pacjentka uważa siebie za osobę nieobliczalną, nie ufa sobie oraz innym. Konse
kwencją takiego sposobu myślenia jest ogromny lęk przed rozhamowaniem się, który przyczynił
się do zgłaszanych na początku terapii problemów, takich jak chęć zdrady partnera, trudności
w relacji seksualnej z nim.
- personalizacja: pacjentka odbiera zachowanie innych osób ksobnie; gdy chłopak nie przed
stawił jej swojej koleżance, stwierdziła, iż to dlatego, że się jej wstydzi, że jest brzydka; nie bie
rze przy tym pod uwagę innych okoliczności.
B. Organizacja osobowości
Socjotropia.
D. Cele terapeuty
1. Cel strategiczny: napisanie pracy magisterskiej - zwiększenie jej poczucia
sprawstwa.
Cele taktyczne:
- odnalezienie przyczyn związanych z trudnością napisania pracy magisterskiej - identyfikacja
związanych z tym myśli automatycznych, przekonań, emocji i objawów fizjologicznych,
- weryfikacja myśli automatycznych związanych z napisaniem pracy poprzedzona dyskusją
z nimi,
- identyfikacja i weryfikacja prawdziwości wybranych przekonań kluczowych/pośredniczą-
cych i ich modyfikacja,
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki A.B.
czas sesji terapeutycznych oraz ciążenie przez terapeutkę do ochrony pacjentki przed konfronta
cją z doświadczeniem traumatycznym.
A. Cel pracy
Stworzenie optymalnych warunków do rozpoczęcia pracy terapeutycznej.
C. Przebieg sesji
Początkowo pacjentka prezentowała dużą nieufność w stosunku do terapeutki. Wyrażała się ne
gatywnie na temat poprzednich prób rozpoczęcia terapii. Wątpiła w to, że dotrwa do końca
terapii oraz że terapeutka jest w stanie jej pomóc. Mówiła jednak o dużej determinacji i chę
ci podjęcia pracy terapeutycznej, podyktowanej przede wszystkim potrzebą utrzymania rela
cji z partnerem. Pacjentka sformułowała dwa podstawowe problemy: obawę przed ponownym
zdradzeniem partnera oraz kłopot z napisaniem pracy magisterskiej. Po pierwszej sesji, popro
szona o zastanowienie się nad celami terapii, przyniosła sporządzoną przez siebie listę. Wraz
z pacjentką zostały ustalone cele pracy terapeutycznej, które należało jednak urealnić Pacjent
ka wymagała bowiem od terapeutki zapewnienia, iż w wyniku terapii nie będzie zdradzać swo
jego chłopaka.
Istotne było także urealnienie oczekiwań pacjentki w stosunku do terapii, ponieważ chciała
ona osiągnąć pozytywne rezultaty w krótkim czasie. Terapeutka starała się uświadomić pacjent
ce, iż nie jest to możliwe, i po pewnym czasie zostało przez pacjentkę zaakceptowane. Terapeut
ka umówiła się z pacjentką na siedmiomiesięczną terapię z możliwością ewentualnego jej prze
dłużenia. Ustalono termin spotkań i czas ich trwania.
Pacjentka została zapoznana z modelem teoretycznym wykorzystywanym w pracy przez
terapeutkę. Wyjaśnienie modelu poznawczego odbyło się na podstawie myśli automatycznej
„nigdy nie napiszę pracy magisterskiej”, której konsekwencją są prezentowane przez pacjentkę
emocje i zachowania.
Pomimo wstępnej nieufności już podczas drugiej sesji pacjentka zaczęła chętnie opowiadać
o sobie i swoich przeszłych doświadczeniach. Poproszona o przedstawienie życiorysu w formie
pisemnej, zrobiła to w sposób dość wyczerpujący, wdając się w szczegóły. Stwierdziła, że napisa
nie go było dla niej ciekawe, umożliwiło bowiem powrót do przeszłości. Wydaje się, że pacjentka
A nna Leszczyńska-Kurzaw a
zinterpretowała prośbę terapeutki jako zainteresowanie się jej osobą, a sposób, w jaki to zrobiła,
może świadczyć o chęci spełnienia oczekiwań terapeutki. Ujawniła się także tendencja pacjent
ki do perfekcjonizmu. Rozmowa na temat życia pacjentki umożliwiła, poza zebraniem wywiadu,
nawiązanie relacji terapeutycznej.
2. Sesje 7-11
A. Cel pracy
74 Poznanie przyczyn przedłużającego się pisania pracy magisterskiej oraz ich eliminacja.
C. Przebieg sesji
Poznanie przyczyn trudności z napisaniem pracy stanowiło pierwszy krok do rozwiązania pro
blemu. W ramach zadania domowego pacjentka wypełniła tabelę myśli automatycznych poja
wiających się w sytuacji, w której ma zacząć pisać (pierwsze cztery kolumny tabeli myśli auto
matycznych). Zadanie to zostało rozpoczęte podczas sesji. Wcześniej terapeutka przeprowadziła
edukację pacjentki w zakresie modelu poznawczego (A -B -C Ellisa), tj. wpływu myśli automa
tycznych na emocje, zachowanie i reakcje fizjologiczne. Pacjentka dowiedziała się także, na pod
stawie metafory góry lodowej, o istnieniu przekonań pośredniczących i kluczowych. Zadanie
domowe wykonała bardzo dokładnie, wykazała się dużą otwartością i zmotywowaniem. Nie
miała problemu z rozpoznaniem myśli automatycznych.
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki A. fi.
życiu. Terapeutka zachęciła pacjentkę do zastanowienia się, jak mogłaby zacząć myśleć o sobie,
gdyby uświadomiła sobie, iż ma także doświadczenia pozytywne. Pacjentka stwierdziła, że jej
myślenie mogłoby się drastycznie zmienić, co budzi w niej lęk. Terapeutka starała się pokazać pa
cjentce zniekształcenie poznawcze w postaci myślenia dychotomicznego w tym sposobie po
strzegania własnego życia.
Na tym etapie pracy pacjentka dostrzegła drugą, obok unikania, strategię radzenia sobie
z problemem napisania pracy - perfekcjonizm. W związku z tym w ramach zadania domowe
go została poproszona o opisanie swojego weekendu i zrobienie przy tym jak największej licz
by błędów. Również to zadanie zrobiła w sposób perfekcyjny, jak twierdzi: „starałam się, by błę
dy były jak najciekawsze”.
Mając świadomość, że pacjentka zaczyna rozumieć swój sposób funkcjonowania poznaw
czego, terapeutka postanowiła poświęcić kolejną sesję na analizę przyczyn, z powodu których
pacjentce jest trudno napisać pracę magisterską. Pacjentka podsumowała to, czego dowiedziała
się o sobie w trakcie terapii, i stwierdziła, że najbardziej przeszkadzają jej własne myśli i wynikają
cy z nich lęk. Została poproszona o zrobienie w ramach zadania domowego karteczek radzenia
sobie, tj. aby na jednej stronie podała pojawiającą się podczas pisania pracy magisterskiej myśl
automatyczną, na drugiej natomiast racjonalną odpowiedź na nią. Podczas sesji pacjentka wyge
nerowała kilka myśli automatycznych, które warto było napisać (np. „jestem głodna"). Kolejna se
76 sja pokazała, iż karteczki spełniają swoje zadanie, aczkolwiek pacjentka odczuwa presję czasową,
która utrudnia napisanie pracy. W czasie sesji została zatem wykorzystana technika problem so-
lving: pracę podzielono na czasowo określone etapy. Pacjentka stworzyła harmonogram rozpisa
ny na tygodnie, który pomimo oporu wprowadzała w życie. Plan ten przyniósł pozytywne efekty
i na tym została zamknięta praca nad realizacją tego zadania przez pacjentkę. Po dwóch miesią
cach pacjentka obroniła się, nigdy potem nie było potrzeby powrotu do analizy tego problemu.
Pacjentka powiedziała także o sugestiach partnera, który twierdził, że powinna zająć się te
matem ich związku. Terapeutka uznała zaś, że dzielenie się z partnerem informacjami dotyczą
cymi tego, co dzieje się w czasie sesji, nie przysłuży się ich związkowi, a najważniejsze z per
spektywy powodzenia terapii jest zajmowanie się tym, co istotne dla pacjentki. Pacjentka miała
podobne zdanie na ten temat, jednak trudno jej było oprzeć się partnerowi. Teraz, mając pozwo
lenie terapeutki, czuje, że może mu o tym powiedzieć.
3. Sesje 12-19
A. Cel pracy
Zwiększenie poziomu akceptacji siebie - uniezależnienie akceptacji własnej osoby od poczucia
bycia akceptowaną przez innych. 77
B. Zadania zaplanowane do wykonania
- Identyfikacja i weryfikacja myśli automatycznych związanych z funkcjonowaniem pacjentki
w relacjach z mężczyznami, z uwzględnieniem swojego partnera.
- Identyfikacja emocji, zachowań, reakcji fizjologicznych związanych z myślami automatyczny
mi - praca z wykorzystaniem modelu A -B -C .
- Weryfikacja prawdziwości wybranych przekonań kluczowych/pośredniczących i próba ich
modyfikacji.
- Omówienie korzyści oraz strat wynikających ze sposobu szukania akceptacji w oczach in
nych mężczyzn.
- Omówienie relacji z matką i emocji pacjentki w stosunku do niej w kontekście poczucia bra
ku akceptacji z jej strony.
- Omówienie relacji pacjentki z ważnymi mężczyznami w jej życiu (głównie z bratem i ojcem)
w kontekście szukania akceptacji u innych mężczyzn.
- Omówienie sposobów radzenia sobie z potrzebą akceptacji ze strony innych ludzi, ze szcze
gólnym uwzględnieniem kontrolowania siebie.
C. Przebieg sesji
Podczas pierwszej sesji tego etapu pacjentka została poproszona o wypełnienie tabeli myśli au
tomatycznych pojawiających się w sytuacji, gdy zaczyna mieć obawy, że zacznie kogoś podry
wać. Dotarła do takich myśli jak „podobam mu się”, „spojrzał na mnie", „może się umówimy", któ
rych doświadcza, kiedy zachowanie danego mężczyzny zinterpretuje jako zainteresowanie nią.
A n na Leszczyńska-Kurzaw a
Wypełniła tabelę myśli automatycznych, szukając na nie odpowiedzi alternatywnych. Dzięki te
mu dostrzegła, że większość tych myśli nie ma potwierdzenia w rzeczywistości. Formułowała
zatem odpowiedzi przystosowawcze. Oceniła funkcjonalność tych myśli. Na pytanie, jakie kon
sekwencje ma taki sposób myślenia, pacjentka wymieniła zarówno wady, jak i zalety. Wadą pod
stawową okazało się zagrożenie dla związku, a także ewentualne ośmieszenie, ponieważ sygna
ły wysyłane przez mężczyzn mogą być przez nią źle zinterpretowane. Natomiast pozytywem
takiego myślenia była według pacjentki możliwość podwyższenia swojej samooceny, która jest
zależna od tego, czy pacjentka podoba się innym mężczyznom. Zainteresowanie się jej osobą
przez przygodnie spotkanego mężczyznę ma świadczyć o tym, że jest atrakcyjna seksualnie.
Metodą strzałki w dół pacjentka dotarła do przekonania pośredniczącego „jeśli jestem atrakcyj
na seksualnie, mogę być jak dziecko i zasłużyć na to, by ktoś o mnie dbał”. Towarzyszył temu bar
dzo głęboki smutek. Analiza stanu emocjonalnego pokazała, że pacjentka zaczęła dostrzegać, iż
przez atrakcyjność seksualną chce osiągnąć to, co powinna otrzymać w dzieciństwie, czyli tro
skę i miłość. Po przeanalizowaniu tego stwierdzenia pacjentka dotarła do przekonania pośredni
czącego „jeśli nie jestem atrakcyjna seksualnie, nie jestem warta miłości" (wiara na niemal 100%).
W przekonaniu tym zawierało się także przekonanie kluczowe „nie jestem warta miłości". Tera-
peutka postawiła zatem hipotezę, iż u źródła problemów pacjentki tkwi przekonanie na temat
własnej osoby, czyli tego, że w swoim poczuciu nie zasługuje na miłość. Pacjentka stwierdziła,
78 że rzeczywiście może mieć takie przekonanie na własny temat, co jednak budzi w niej smutek
i żal.
W czasie kolejnej sesji pacjentka powiedziała o niedawnej sytuacji, gdy miała poczucie, że jej
chłopak o niej zapomniał. Metodą strzałki w dół od myśli automatycznej „on o mnie zapomniał"
dotarła do przekonania kluczowego „nie jestem warta jego miłości". Towarzyszyły temu emocje:
niepewność (60%), wstyd za siebie (50%), złość (20%), i zachowanie: myślenie o samobójstwie.
W celu analizy tego przekonania pacjentka przywołała argumenty potwierdzające to stwierdze
nie oraz negujące je. Sformułowała przekonanie alternatywne „jestem warta jego miłości, cho
ciaż czasem o mnie zapomina".
Kolejnym krokiem było wspólne z terapeutką dotarcie do źródeł przekonania o niezasługi-
waniu na miłość. Pacjentka przytaczała sytuacje ze swojego życia świadczące o prawdziwości te
go przekonania. Powiedziała m.in. o wykorzystaniu seksualnym, że akceptację okazywał jej tylko
brat, który ją wykorzystywał. Podczas rozmowy na ten temat pacjentce towarzyszyło duże po
budzenie emocjonalne oraz silne uczucie smutku. Terapeutka zatrzymała się na tym etapie, po
wrót do przeszłości był bowiem dla pacjentki bardzo trudny. Podsumowując sesję, terapeutka
powiedziała, że nie zdawała sobie sprawy, co kryje się za dążeniem pacjentki do nawiązywania
relacji z innymi mężczyznami.
Podczas kolejnej rozmowy terapeutka przeprowadziła psychoedukację dotyczącą przeko
nań kluczowych. Przed podjęciem próby weryfikacji przekonania kluczowego pacjentka skupiła
się na analizie powodów jego wykształcenia się. Jako główną przyczynę wskazała trudną relację
z matką. W ramach zadania domowego pacjentka miała zastanowić się, co chciałaby powiedzieć
mamie. W czasie kolejnej sesji terapeutka zastosowała technikę mającą na celu przywołanie do
świadczeń z dzieciństwa. Pacjentka przeanalizowała swoje uczucia do matki i w interwencji od-
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki A.B.
grywania ról powiedziała jej, co do niej czuje oraz o co ma żal. „Zwracam na siebie uwagę - cią
gle chcę to robić, bo ty nie zwracałaś na mnie uwagi. Byłam sama ze swoimi problemami, nie
miałam poczucia, że ktoś pomoże, że rodzice są za mnie odpowiedzialni - dlatego, gdy się ba
łam, uciekałam i brałam proszki. Szukam mamy w innych". Wcielając się w rolę mamy, usłyszała
jednak, że mamie na niej zależało - nie potrafiła jednak tego okazać. Największą wartością ćwi
czenia okazało się dla pacjentki stwierdzenie, że mimo wszystko matka ją kochała. Dzięki temu
pacjentka zobaczyła, że matka także miała ze sobą problemy.
Pacjentka stwierdziła, że relacja z matką może być jedną z przyczyn ukształtowania się w niej
przekonania, że nie jest warta miłości. Relacja z bratem także bardzo się do tego przyczyniła. Nie
chciała jednak o nim mówić, stwierdziła bowiem, że jest to dla niej za trudne, terapeutka zaś
nie nalegała. Pacjentka została poproszona, by w ramach zadania domowego zapisywała wspo
mnienia, które mogły przyczynić się do powstania u niej takiego przekonania. Pacjentka zrobiła
to i podczas kolejnej sesji stworzyła wraz z terapeutką zapis owego przekonania, zmodyfikowa
ła je i sformułowała przekonanie alternatywne „jestem warta miłości, bo przecież mój chłopak
mnie kocha", uwzględniając argumenty negujące stare przekonanie i potwierdzające je.
Po tej pracy poznawczej pacjentka została poproszona o obserwowanie swojego obecnego
zachowania wobec mężczyzn. Podczas sesji stwierdziła, że wciąż bardzo mocno się kontroluje,
mimo wszystko obawia się spojrzeń innych mężczyzn, nie patrzy w ich stronę. Obawia się, że za
cznie ich podrywać. Okazała niezadowolenie z powodu efektów terapii, ponieważ nie chce, by
cała terapia opierała się na nadmiernej samokontroli. W związku z powyższym terapeutka posta
nowiła zawiesić analizę przekonania kluczowego oraz związanych z nim strategii działania i zająć
się analizą relacji terapeutycznej.
4. Sesje 20-23
4. Cel pracy
Definiowanie treści i dynamiki relacji terapeutycznej.
C. Przebieg sesji
Pacjentka podała w wątpliwość kompetencje terapeutki, stwierdziła, że nie znalazła w internecie
żadnych informacji na jej temat. Zapytana o emocje w stosunku do niej, stwierdziła, że odczu
wa przede wszystkim złość. Pomimo terapii wciąż nie rozwiązała bowiem swoich problemów.
Po pewnym czasie, w wyniku zadawanych pytań, powiedziała także, że czuje zazdrość (o pozy
cję społeczną, pracę), podziw, ciekawość (jak wygląda związek terapeutki z mężem, jakie są jej
poglądy), niepewność i że chciałaby jak najlepiej zaprezentować siebie.
Terapeutka starała się przekazać informację, że takie emocje są podczas terapii naturalne,
oraz wzmocnić pacjentkę w jej otwartości. W ramach zadania domowego poprosiła, by pa
80 cjentka zastanowiła się, jakich jeszcze informacji zwrotnych na temat terapeutki, wzajemnej rela
cji, terapii chciałaby udzielić. W czasie kolejnej sesji pacjentka była spokojniejsza. Powiedziała, że
ma fantazje seksualne z udziałem terapeutki, co jest dla niej wstydliwe. Gdy terapeutka zapytała,
o czym może to świadczyć, pacjentka stwierdziła, że terapeutka stała się dla niej ważna. Dodała
jednak, że jej stan psychiczny się pogarsza, ostatnio zaczęła myśleć o popełnieniu samobójstwa.
Wyobraża sobie reakcję terapeutki na popełnienie przez nią samobójstwa. Zapytana, jaka emo
cja się za tym kryje, stwierdziła, że jest to złość. Powiedziała o myśli automatycznej „ona się mną
nie interesuje", „nie zależy jej na mnie". Poddając weryfikacji ostatnią myśl, stwierdziła jednak, że
nie jest ona prawdziwa. Przyznała natomiast, że chciałaby, aby terapeutka okazywała jej więcej
zainteresowania, nie tylko podczas terapii. Terapeutka postawiła hipotezę, iż owa złość, związa
na z niedostępnością terapeutki, może być skierowana także do innych ważnych osób w jej ży
ciu, np. do matki. Pacjentka zgodziła się z tym.
Na prośbę terapeutki pacjentka zawarła z nią kontrakt dotyczący niepodejmowania prób sa
mobójczych w czasie trwania terapii. Jednocześnie otrzymała komunikat o możliwości skontak
towania się z psychiatrą (nie skorzystała z niej jednak).
Podczas kolejnej sesji analizie została poddana zaistniała trudność w relacji terapeutycz
nej. Pacjentka została zachęcona, aby spojrzeć na tę sytuację z perspektywy swojego zacho
wania w innych ważnych relacjach, tj. spełniania oczekiwań, a potem buntowania się. Pacjent
ka przyznała, że zależy jej na pochwale ze strony terapeutki, a bunt jest jednym ze sposobów
jej otrzymania. Wydaje się, że przejście przez ów kryzys w relacji terapeutycznej przyczyniło się
do zwiększenia otwartości pacjentki oraz poziomu zaufania do terapeutki, która starała się nie
być odrzucająca, lecz akceptująca, pomimo buntu pacjentki i wyrażanej przez nią złości. Umó
wiono się na omawianie ewentualnych problemów w relacji, które mogą pojawić się w przy-
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki A.B.
szłości. Pacjentka została poproszona, by zastanowiła się, co mogłoby być tematem kolejnej
sesji.
5. Sesje 24-29
A. Cel pracy
Zmniejszenie lęku towarzyszącego współżyciu seksualnemu.
C. Przebieg sesji
Pacjentka opowiedziała o swoich wspomnieniach z dzieciństwa oraz o trzech uczuciach, które
towarzyszyły kontaktowi seksualnemu: przyjemności, lęku i poczuciu winy. Poproszona o przy-
A n na Leszczyńska-Kurzaw a
Najtrudniejsze okazało się omówienie relacji z bratem, pacjentka poczuła się bowiem win
na z powodu doświadczanych uczuć. Terapeutka postanowiła zatem, prowadząc edukację do
tyczącą syndromu sztokholmskiego, pokazać pacjentce, iż jej emocje i odczucia są naturalne
w tej sytuacji.
84 6. Sesje 30-33
A. Cel pracy
Stworzenie genogramu rodzinnego i podsumowanie dotychczasowej pracy terapeutycznej.
C. Przebieg sesji
Stworzono genogram rodzinny uwzględniający zarówno rodzinę pacjentki, jak i jej partnera. Sta
nowiło to podsumowanie dotychczasowej pracy nad relacjami rodzinnymi pacjentki. Jednakże
ze względu na fakt, że do tej pory nie rozmawiano na temat relacji z ojcem, jego osobie zosta
ła poświęcona część sesji genogramowej. Pacjentka powiedziała o złości na niego z powodu je
go dużego wycofania, miała bowiem poczucie, że gdyby nie pił, mógłby być dla niej wsparciem.
Analizując genogram rodzinny, pacjentka zauważyła, iż o rodzinie ze strony ojca wie bardzo nie
wiele, był on bowiem bardzo skryty, niewiele mówił o sobie. O rodzinie matki miała natomiast
dużą wiedzę, szczególnie skupiła się na swojej babci, z którą mama tworzyła związek symbio-
tyczny. Zauważyła, iż obie miały bardzo trudne życie. Opisując relacje w rodzinie, pacjentka za
uważyła, że były to relacje mocne i dlatego burzliwe, brakowało natomiast takich, które oceniała
by jako ciepłe i pozytywne. Jedyną pozytywną relację w rodzinie stanowiła relacja z bratankiem.
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki A. B.
Za bardzo mocną uznała natomiast relację z partnerem. Pacjentka zauważyła ponadto, że w ro
dzinie partnera także panowały bardzo trudne relacje, co mogło być powodem jego depresji.
Podsumowując pracę nad genogramem, pacjentka stwierdziła, że dała jej ona pełniejszy obraz
rodziny. Zauważyła, jak wiele osób w jej rodzinie miało problemy psychiczne, których źródłem
były często trudne relacje rodzinne. Terapeutka poprosiła, by pacjentka zastanowiła się w domu
nad dotychczasowymi sesjami.
Podsumowując przebieg terapii, pacjentka zauważyła, iż ma większą świadomość motywów
swoich działań i nie ucieka już tak od życia. Trochę tego żałuje, gdyż jej zdaniem kiedyś życie było
prostsze. Dostrzegła fakt, że ukończyła studia i znalazła pracę, w której jest jej wprawdzie trudno,
ale jakoś daje sobie radę. Wciąż jednak nie jest zadowolona z postępów dotyczących relacji sek
sualnej. Seks z partnerem jest wprawdzie trochę łatwiejszy, lecz nie zawsze sprawia jej przyjem
ność. Stwierdziła jednak, że chciałaby kontynuować pracę terapeutyczną, wygenerowała dwa
cele: „wiedzieć, czego chcę, nie porównywać się do innych" oraz „mieć większy dystans do sie
bie". Terapeutka umówiła się zatem z pacjentką, że po przerwie wakacyjnej rozpoczną kolejny
etap pracy - następne siedem miesięcy terapii. Po tym czasie nastąpi podsumowanie pracy i zo
stanie podjęta decyzja, czy zakończyć, czy też kontynuować terapię.
Zgodnie z założeniami podsumowano także relację terapeutyczną. Pacjentka powiedziała,
że po trudnym momencie, jakim było poinformowanie terapeutki o złości na nią, czuje się pod
czas sesji swobodniejsza. Terapeutka również to zauważyła, starała się jednak nakłonić pacjent
kę do znalezienia przyczyny takiej zmiany. Postawiła hipotezę, iż pacjentka najpierw spełnianiem
oczekiwań, a potem buntem starała się zdobyć jej akceptację. Pacjentka przychyliła się do tego
stwierdzenia, powiedziała, że teraz, gdy nie zgadza się z terapeutką, jest w stanieją o tym poin
formować.
7. Sesje 34-39
A. Cel pracy
Budowanie własnej tożsamości przez pacjentkę przy jednoczesnym minimalizowaniu nadmier
nej samokontroli.
A nna Leszczyńska-Kurzaw a
C. Przebieg sesji
Po przerwie wakacyjnej pacjentka opisała swoje życie w tym okresie. Wyraziła zaskoczenie, że już
tak bardzo się nie obawia, że zacznie podrywać innych mężczyzn, jest spokojniejsza. Umówiła się
z terapeutką na kolejny etap pracy skoncentrowany na budowaniu własnej tożsamości. Stwier
dziła, że może to być bardzo trudne, gdyż ma poczucie, iż cały czas gra. „Jestem niestała - to, jaka
jestem, zależy od tego, z kim przebywam, od sytuacji; nie wiem, czego chcę. Potrafię być dobra,
ale też okrutna - jak brat". Pacjentka została poproszona, by w ramach zadania domowego przez
jeden wybrany przez siebie dzień postarała się nie grać, tj. robić to, co jest zgodne z jej preferen
cjami, a następnie napisać z tego ćwiczenia własne wnioski. Dla pacjentki było to trudne zadanie.
Aby je sobie ułatwić, wybrała sobotę, gdyż w dzień powszedni nie jest w stanie przestać grać.
Zauważyła, że tak często udaje, iż zatraciła poczucie, jaka naprawdę jest. Musiała poświęcić wiele
86 czasu, by dotrzeć do tego, na co ma w danej chwili ochotę. Odmówiła współżycia z partnerem,
zauważyła, że pozwolenie sobie na bycie sobą sprawiło, że momentami była dla niego okrutna.
Pacjentka przestraszyła się tego, terapeutka postanowiła zatem wykorzystać technikę skalowa
nia, aby zwrócić uwagę pacjentki, iż pomiędzy spełnianiem wszystkich oczekiwań partnera a by
ciem w stosunku do niego okrutną jest jeszcze cała gama zachowań, do których ma ona prawo.
Pacjentka wydawała się zaskoczona, że do tej pory nie była tego świadoma. Szukając genezy tej
prawidłowości, powiedziała o lęku przed tym, że mogłaby się całkowicie rozhamować. Zapyta
na, co najgorszego mogłoby się wtedy stać, odpowiedziała, że mogłaby zostać zupełnie sama.
Przekonanie to poddano weryfikacji, analizując argumenty przemawiające za stwierdzeniem, iż
wszyscy by się od niej odsunęli, oraz przeciwko niemu. W efekcie pacjentka doszła do wniosku,
że jest to mało prawdopodobne, ale lęk związany z tym przekonaniem wciąż był wysoki.
W celu określenia przez pacjentkę własnych preferencji, terapeutka poprosiła ją, by opisa
ła wszystko, co lubi, co sprawia jej przyjemność. Pacjentka zrobiła to, jednak szczególny nacisk
położyła na sprawy intelektualne, pomijając codzienne przyjemności. Pacjentka przyznała, że
chciała się dobrze zaprezentować, odczytać oczekiwania terapeutki. Potem jednak dodała po
wszednie czynności, z których czerpie radość.
Na kolejną sesję pacjentka przyszła w obniżonym nastroju. Stwierdziła, że odczuwa pustkę.
Wiedziała już, że nie chce udawać, nadmiernie się kontrolować, nie miała natomiast świadomo
ści, jaka jest i co w związku z tym powinna zrobić. Terapeutka starała się pomóc zrozumieć ten
nastrój. Powiedziała, że w pewnym momencie terapii, gdy zachowania destrukcyjne przestają
spełniać swoją funkcję, musi pojawić się pustka, którą można zapełnić nowymi, bardziej adapta
cyjnymi zachowaniami. Obie umówiły się, iż właśnie taki będzie nadrzędny cel dalszej pracy tera
peutycznej. Terapeutka zachęciła pacjentkę do odnalezienia przyczyn tak małej wiedzy na temat
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki A.B.
tego, jaka pacjentka jest i czego pragnie. Przyglądając się pod tym kątem swojemu dzieciństwu,
pacjentka stwierdziła, że nigdy nie otrzymywała pozytywnych komunikatów zwrotnych od ro
dziców, natomiast brat sprawił, że czuła się raz gorsza od innych, raz lepsza i wyjątkowa. Nigdy
jednak nie wiedziała, jaka jest naprawdę.
8. Sesje 40-48
A. Cel pracy
Budowa modelu pozytywnej relacji.
C. Przebieg sesji
Pacjentka, mówiąc o relacjach z innymi ludźmi, stwierdziła, że czuje się inna niż otoczenie. Za
pytana, czy chciałaby stworzyć bliskie relacje z innymi, mieć przyjaciółkę, stwierdziła, że z jed
nej strony tak, z drugiej natomiast obawiałaby się, że w ten sposób ucierpi jej relacja z partne
rem. W przekonaniu pacjentki bliską relację można utrzymywać tylko z jedną osobą i trzeba
zaangażować się na 100% (pacjentka zauważyła w tym myślenie dychotomiczne). Korzystając
z techniki skalowania, pacjentka sprawdzała, jakie są przykłady zaangażowania mniejszego niż
na 100% i czy są one dla niej możliwe. Szukając genezy przekonania na temat relacji „tworząc
bliską relację, muszę oddać się komuś na 100%", dotarła do wczesnych relacji z bratem, któremu
A nna Leszczyńska-Kurzaw a
musiała się w pełni oddać, aby czuć jego akceptację, gdy natomiast nie robiła tego, nie otrzy
mywała niczego.
W ramach zadania domowego pacjentka została poproszona o stworzenie listy osób, z któ
rymi chciałaby się zakolegować, ale z jakichś powodów jest jej trudno to zrobić. Powiedziała
o dwóch koleżankach z pracy. Czasami ze sobą rozmawiają, ale pacjentka ogranicza z nimi kon
takt w obawie, że się ośmieszy, że powie coś, co sprawi, że inni ocenią ją jako pierdołę. Definiując
znaczenie słowa „pierdoła", stwierdziła, że jest to ktoś, kto jest od innych głupszy, kto nie myśli.
Weryfikując myśl automatyczną „jestem pierdołą" zauważyła, iż nie ma zbyt wielu racjonalnych
argumentów na jej potwierdzenie. Chodzi raczej o to, że w kontaktach z innymi czuje się niepew
nie, jako dziecko nie doświadczyła bowiem bliskiej i bezpiecznej relacji. Terapeutka zapropono
wała pacjentce zaplanowanie i przeprowadzenie eksperymentu behawioralnego mającego na
celu sprawdzenie, czy inni rzeczywiście podczas rozmowy oceniają ją jako pierdołę. Najpierw
słowo to zostało zdefiniowane, następnie pacjentka sporządziła listę zachowań, po których mo
głaby poznać, że została tak oceniona. Eksperyment nie potwierdził hipotezy pacjentki: jej wiara
w prawdziwość stwierdzenia „inni oceniają mnie jako pierdołę" została zachwiana.
Kolejnym tematem była relacja pacjentki z partnerem. Pacjentka stwierdziła, że często zasta
nawia się, czy on ją kocha. Obawia się, że go straci, w związku z czym ma poczucie, że jest zła -
zależy jej bowiem na sobie, nie na nim. Terapeutka skoncentrowała się zatem na psychoeduka
cji dotyczącej bliskiej relacji, rozmawiała z pacjentką o tym, po czym można poznać, iż komuś na
nas zależy. Pacjentka miała spisać w domu wszystkie takie sygnały, które potem zostały omówio
ne podczas sesji. Analizując zachowania potwierdzające, że partner ją kocha, oraz przeczące te
mu, pacjentka dostrzegła, że jednak jest przez niego kochana, ale na co dzień trudno jej to stwier
dzić. Zastanawiała się także nad własnymi uczuciami do partnera, tj. po czym może poznać, że jej
na kimś zależy. Zweryfikowała myśl „skoro mam chęć uciec, potrzebuję silnych doznań, to chyba
go nie kocham". Poruszyła także temat braku poczucia bliskości z partnerem. Bliskość odczuwa
bowiem jedynie wtedy, gdy po kłótni sprowokowanej przez pacjentkę, oboje się godzą. Pacjent
ka zauważyła, że w relacji z mamą bliskość uzyskiwała tylko przez bunt lub własną chorobę. Tera
peutka pokazała, iż wiedza na temat własnego sposobu funkcjonowania jest pierwszym krokiem
do zmiany, który pacjentce udaje się już osiągać. Doceniła pracę pacjentki i motywację do zmiany.
Nawiązując do relacji terapeutycznej, terapeutka zapytała pacjentkę, czy jakieś elementy tej
relacji można przełożyć na pozostałe tworzone przez nią związki. Pacjentka stwierdziła, iż często
ma poczucie, że poszukuje w terapeutce matki, podobnie jak w innych osobach. Mając jednak
świadomość, że nikt nie zostanie jej matką, musi się z tym pogodzić, co nie jest łatwe. Pacjent
ka stwierdziła ponadto, że bliskie związki, takie jak z terapeutką i partnerem, są zwykle burzliwe.
Najpierw oczekuje, że druga strona będzie idealna, po czym okazuje się, że tak nie jest, i pacjent- .
ka bardzo się zawodzi. Obawa, że w pewnym momencie ta osoba zniknie z życia pacjentki także
jest duża, w związku z czym boi się ona przywiązania, uzależnienia od kogoś. t
Terapeutka przyznała, że w pewnym momencie relacja terapeutyczna się zakończy. Stwier- c
dziła, iż takie uczucia jak osamotnienie, smutek mogą się pojawić, ale to nie znaczy, że pacjentka v
nie będzie w stanie poradzić sobie bez terapeutki. Tym samym terapeutka zaczęła przygotowy
wać pacjentkę do zakończenia terapii. o'
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki A.B.
9. Sesje 49-53
A. Cel pracy
Podtrzymanie efektów terapii i zapobieganie nawrotom.
C. Przebieg sesji
Propozycję zmniejszenia częstotliwości spotkań pacjentka przyjęła z ambiwalentnymi uczucia
mi. Z jednej strony była z tego powodu zadowolona, czuła bowiem, że robi postępy i terapia nie
jest jej już potrzebna tak bardzo jak kiedyś. Zauważyła, że skoro taką zmianę zaproponowała te
rapeutka, to oznacza, że dostrzega ona postępy w pracy pacjentki. Z drugiej strony jednak per
spektywa rzadszych spotkań napawała ją lękiem. Uzmysłowiła jej, że terapia w pewnym momen
cie się zakończy i pacjentka będzie musiała poradzić sobie sama. Terapeutka wyjaśniła powód,
dla którego zaproponowała zmniejszenie częstotliwości spotkań, zwracając jednocześnie uwa
gę na postępy pacjentki oraz jej chęć przygotowania się do zakończenia terapii. W ramach zada
nia domowego pacjentka została poproszona o wypisanie wad i zalet rzadszych spotkań, a tak
że zastanowienie się, nad czym chciałaby pracować podczas sesji.
W czasie kolejnej rozmowy metodą dialogu sokratejskiego poddawano weryfikacji myśli au
tomatyczne pacjentki związane z mniejszą częstotliwością spotkań, przeformułowano ich wa
dy. Okazało się także, iż pacjentka obawia się, że pojawi się ważny problem, z którym nie będzie
w stanie sobie poradzić.
Podczas jednej z sesji tego etapu pracy pacjentka zapytała, czy terapeutka jest w ciąży. Gdy
otrzymała odpowiedź twierdzącą, powiedziała, że od pewnego czasu domyślała się tego. Za-
A n na Leszczyńska-Kurzaw a
pytana o związane z tym odczucia, stwierdziła, że z jednej strony cieszy się razem z terapeutką,
z drugiej natomiast ma do niej irracjonalny żal. Poczuła bowiem, że terapeutka będzie zajmować
się swoim dzieckiem, nie zaś nią. Zauważyła, że sama nie jest gotowa, by być matką. Nie chce po
dejmować odpowiedzialności za kogoś, obawia się bowiem, że będzie nadmiernie kontrolować
swoje dziecko lub zupełnie nie będzie się nim interesować. Dostrzegła tu skłonność do myśle
nia dychotomicznego.
Fakt, iż terapeutka jest w ciąży, dodatkowo uświadomił pacjentce, że wkrótce terapia się za
kończy, czego pacjentka trochę się obawia. Miała bowiem poczucie, że nie rozwiązała w pełni
trudności w relacji seksualnej z partnerem. Wyraziła chęć porozmawiania o tym problemie, a tak
że o sposobach radzenia sobie z nim po zakończeniu terapii. Terapeutka podążyła za pacjentką
i skoncentrowała terapię na tym problemie, ale w szerszym kontekście, tj. wzajemnej relacji mię
dzy pacjentką a jej partnerem. Terapeutka postawiła hipotezę, iż na relację seksualną może wpły
wać także to, co dzieje się poza nią. Pacjentka przyznała, że czasami partner złości ją, wchodzi bo
wiem w rolę małego chłopca wymagającego opieki, ona natomiast staje się kontrolującą matką,
którą nie chce być. Przyznała, że być może poprzez odmawianie współżycia chce dać mu to do
zrozumienia. Zapytana, czy mogłaby powiedzieć o tym partnerowi, stwierdziła, że pomimo opo
ru może podjąć taką próbę. Podczas kolejnej sesji omówiono to zadanie (pacjentka je wykonała).
Wydaje się, że zwiększyło ono poziom otwartości w związku pacjentki i jej partnera.
90
D. Trudności związane z realizacją poszczególnych zadań
Zmniejszenie częstotliwości spotkań okazało się trudne zarówno dla pacjentki, jak i terapeutki.
Wydaje się, iż związany z tym smutek, charakterystyczny dla kończącej się relacji, pojawił się po
obu stronach. Terapeutce zależało, aby pacjentka nie odczytała tego jako odrzucenia i wycofa
nia akceptacji, związanych z zaangażowaniem terapeutki we własną ciążę. Chcąc zrekompenso
wać pacjentce stratę, zaczęła pracować nad relacją pacjentki z jej chłopakiem, podczas gdy być
może bardziej zasadne byłoby skupienie się na relacji terapeutycznej.
Reakcja pacjentki na ciążę terapeutki również była trudnym momentem terapii, pacjentka
poczuła bowiem, że traci ważny dla siebie obiekt. Terapeutka nie czuła się komfortowo w tej sy
tuacji, ponieważ świadomie nie inicjowała rozmowy na ten temat (nie chciała, by zastąpił on in
ne ważne dla pacjentki kwestie).
C. Przebieg sesji
Bezpośrednio przed rozpoczęciem podsumowania terapii pacjentka została poproszona o za
stanowienie się nad tym, jakie są odczuwane przez nią efekty terapii, a także jakie (w swoim od
czuciu) poniosła koszty związane z terapią. Jej zadaniem było także przeanalizowanie zysków
wynikających z terapii. Omówiono to podczas kolejnej sesji.
Pacjentka została także poproszona o komentarz zwrotny dla terapeutki. Udzielając go, po
wiedziała, iż wciąż ma poczucie, że pomimo większej samoświadomości seks jest dla niej trudny.
Wydaje się, że próbowała obarczyć terapeutkę odpowiedzialnością za brak efektu idealnego, tj.
całkowitej zmiany. Terapeutka zwróciła uwagę pacjentki na myślenie dychotomiczne, które by
ło widoczne także w tej sytuacji - jeśli wszystko nie jest idealne, pacjentka zdaje się nie dostrze
gać żadnych postępów. Pacjentka stwierdziła, że być może tak wielki nacisk, jaki kładzie na rela
cję z partnerem, wynika z tego, że partner oczekuje od niej, iż dzięki terapii przestanie mieć ona
zahamowania seksualne. Terapeutka powiedziała jednak, iż najważniejsze są jej własne odczucia
związane z terapią, nie zaś próba spełnienia oczekiwań partnera. Terapia dotyczyła bowiem jej
indywidualnych problemów. Ze względu na deklarowaną dużą potrzebę pracy nad związkiem,
terapeutka zaproponowała pacjentce, aby wraz z partnerem wzięła udział w kilku spotkaniach
z psychologiem, które będą miały na celu poprawienie ich wzajemnej, także seksualnej, relacji.
Pacjentka przyjęła tę propozycję z zadowoleniem. Ponadto wyraziła chęć uzyskania informacji
zwrotnych na temat własnych postępów, co terapeutka uczyniła: wzmocniła poczyniony przez
pacjentkę progres, wskazała obszary, w których jest on widoczny, kładąc duży nacisk na zwięk
szenie się samoświadomości pacjentki. Odniosła się także do relacji terapeutycznej i pokazała
sposób funkcjonowania pacjentki od początku trwania tej relacji.
Terapia zakończyła się próbą przygotowania pacjentki na ewentualne problemy natury psy
chicznej. Pacjentka zapisywała odpowiedzi przystosowawcze na mogące pojawić się myśli au
tomatyczne.
niej większej gotowości do seksu, zdejmował z siebie całą odpowiedzialność za wzajemną re
lację seksualną. Z tego względu terapeutka zaproponowała dalszą pracę w diadzie. Być może
złość ta wynikała z dużej identyfikacji z pacjentką, która nie dawała sobie prawa do tego typu
emocji.
X. PODSUMOWANIE
Dostrzegane przez pacjentkę efekty terapii to: fakt, iż czuje się bezpieczniej sama ze sobą, jej de
cyzje są mniej impulsywne, jest bardziej świadoma siebie, bardziej szanuje partnera, jest bliżej
niego, częściej wprost komunikuje swoje problemy, czuje się bliżej mamy, która jej się śni. Jeśli
chodzi o relację z bratem, nie jest w stanie powiadomić jego żony o tym, co robił w dzieciństwie.
Czuje jednak, że uwolniła się od niego. Ostatnio miała sen, w którym głośno krzyczała do niego
„nie". Pacjentka ma poczucie, że udało się jej zyskać dystans do siebie i innych, podjąć decyzję
0 byciu razem z partnerem (już nie ma złudzeń, że ktoś inny byłby lepszy), zdobyć umiejętność
wytłumaczenia sobie, czego się boi, zrozumieć, co się z nią dzieje w sferze seksualnej, nie mieć
negatywnych sądów o seksie. Napisała pracę magisterską i znalazła zatrudnienie.
Uważa natomiast, że nie udało jej się przestać się stresować, wykształcić w sobie poczucia,
że wie, czego chce w życiu. W wyniku terapii osłabiły się tendencje do ucieczkowości. Pacjent
ka uświadomiła sobie poczucie odpowiedzialności za drugą osobę. Stwierdziła, że problemami
wciąż obecnymi są brak zaufania do siebie oraz trudność w kontaktach interpersonalnych (wciąż
czuje się inna niż otoczenie).
Według terapeutki wszystkie cele założone na początku terapii zostały w pewnym stopniu
zrealizowane. Najłatwiej i najszybciej został osiągnięty pierwszy cel strategiczny, tj. napisanie
1obrona pracy magisterskiej. Udało się także ograniczyć dążenie pacjentki do poszukiwania ak
ceptacji u mężczyzn jako potencjalnych obiektów seksualnych. Pacjentka zyskała większą świa
domość siebie w kontaktach z mężczyznami, zrozumiała, jakie są przyczyny jej obaw przed ko
lejnym zdradzeniem partnera. Pacjentka dotarła bowiem do najbardziej bolesnego przekonania
kluczowego „nie zasługuję na miłość", co uświadomiło jej powód, dla którego tak bardzo dąży
do bycia akceptowaną przez przygodnie spotykanych mężczyzn.
Główną korzyścią, jaką według terapeutki pacjentka osiągnęła w procesie terapeutycznym,
jest zwiększenie samoświadomości. Obecnie pacjentka dostrzega związek między własnymi
przekonaniami kluczowymi a podejmowanymi zachowaniami i przeżywanymi emocjami. Dzięki
temu jest w stanie zapanować nad stosowanymi przez siebie strategiami, również tymi związa
nymi z unikaniem. Ponadto dzięki terapii zmniejszyła się tendencja pacjentki do myślenia dycho-
tomicznego. Kobieta zaczęła bowiem dostrzegać, że życie nie jest tylko czarne albo białe. Zyska-
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki A.B.
ła świadomość, iż pomiędzy byciem głupią a wyjątkową jest jeszcze wiele stanów pośrednich.
Wydaje się jednak, iż w obecnym momencie pacjentka stoi przed decyzją, czy jest gotowa, by
znaleźć się pośrodku skali. Kolejną korzyścią pacjentki wyniesioną z terapii jest zmniejszenie po
czucia samokontroli i związane z tym zwiększenie poczucia zaufania do siebie oraz otoczenia.
Pacjentka nie odczuwa już zagrożenia związanego z poczuciem utraty kontroli nad sobą. Impli
kacją tego może być gotowość do budowania własnej tożsamości, zawierania nowych znajomo
ści, inicjowania zbliżeń seksualnych.
Zdaniem terapeutki budowa modelu pozytywnej relacji odbyła się głównie poprzez stwo
rzenie dającej poczucie bezpieczeństwa relacji terapeutycznej. Wydaje się, iż pacjentka doświad
czyła w niej akceptacji oraz zrozumienia. Pomimo złości wyrażanej w stosunku do terapeutki nie
została przez nią odtrącona, co było najprawdopodobniej najważniejszym elementem terapii.
W terapii poznawczo-behawioralnej szczególnie ważne było skupienie na emocjach poja
wiających się zarówno u pacjentki, jak i u terapeutki. Przede wszystkim stworzenie relacji tera
peutycznej opartej na zaufaniu spowodowało zmniejszenie wpływu schematów dysfunkcjonal
nych oraz wypracowanie bardziej adaptacyjnych.
Intensywne skupienie na relacji terapeutycznej było modyfikacją standardowej terapii po
znawczo-behawioralnej. Wydawało się to jednak uzasadnione, głównie ze względu na poziom
zaburzenia pacjentki oraz charakter jej podstawowego problemu, tzn. braku bliskiej więzi z dru
gim człowiekiem. Kolejną modyfikacją, poza wydłużeniem trwania terapii, było częste korzysta
nie z technik doświadczeniowych, umożliwiających aktywowanie dawnych interakcji i towarzy
szących im emocji.
Błędem terapeutki było niezdecydowanie się na zastosowanie techniki zmiany wczesnych
wspomnień, co w przypadku tej pacjentki mogłoby być pomocne w zaakceptowaniu przeszłych
doświadczeń. Być może przyczyniłoby się to do czerpania przez pacjentkę większej radości z re
lacji seksualnej. Pomimo tego bowiem, że udało się zmniejszyć lęk odczuwany podczas zbliżenia
intymnego i zlikwidować pojawiające się wyobrażenia brata, pacjentka zakończyła terapię z po
czuciem braku pełnej satysfakcji w tej sferze. Wydaje się jednak, iż za niepowodzenia w kontak
tach seksualnych odpowiedzialni są oboje partnerzy, w związku z czym terapeutka skierowała
parę na konsultacje partnerskie, które miały odbyć się po zakończeniu terapii.
Trudności zaistniałe podczas terapii były związane przede wszystkim z relacją terapeutyczną.
Pacjentka, po początkowym etapie idealizacji terapeutki i spełnieniu jej oczekiwań, zaczęła de
zawuować jej obraz oraz buntować się przeciwko niemu. W tej sytuacji terapeutce bardzo trud
no było okazać pacjentce akceptację, zrozumieć i odzwierciedlić przeżywane przez nią emo
cje. Należało wykazać się dużą empatią, zrozumieniem, a także elastycznością. Bardzo trudny dla
terapeutki okazał się także komunikat pacjentki o chęci popełnienia samobójstwa. Terapeutka
musiała omówić tę sytuację z superwizorem. Dzięki superwizji była w stanie spokojnie poroz
mawiać z pacjentką o zaistniałym problemie. Informacja pacjentki na temat fantazji seksualnych
z terapeutką w roli głównej okazała się dla terapeutki dość krępująca, w związku z czym nie uda
ło się doprowadzić do przeanalizowania tego komunikatu. Było to błędem terapeutki, ponieważ
mógłby to być ważny materiał do pracy. Wydaje się, iż podczas trwania terapii było wiele mo
mentów, w których terapeutka była sprawdzana przez pacjentkę, a także poddawana manipula-
A n na Leszczyńska-Kurzaw a
cji z jej strony. Najprawdopodobniej pacjentka sprawdzała granice terapeutki oraz to, czy będzie
przez nią bezwarunkowo akceptowana.
Kolejną trudnością był odczuwany przez terapeutkę ciągły nacisk na pacjentkę ze strony jej
partnera, który próbował aktywnie wpływać na proces terapeutyczny. Wzbudzał tym samym
poczucie winy w pacjentce, która pracowała nad tym, co było ważne dla niej samej. Terapeutka
postanowiła być w tej kwestii dyrektywna i pokazać pacjentce, iż ma prawo do odrębnych decy
zji w sprawie realizacji własnych celów podczas terapii.
Według terapeutki obszarem, który wciąż wymaga pracy terapeutycznej, jest relacja z part
nerem nie tylko w wymiarze relacji intymnej. Zaproponowała zatem pacjentce oraz jej partne
rowi konsultacje psychologiczne. Wydaje się bowiem, iż problem ten ma swoje podłoże nie ty
le w negatywnym nastawieniu pacjentki do seksu, ile raczej we wzajemnej relacji partnerskiej.
Biorąc pod uwagę poziom zaburzenia pacjentki oraz obszary, które wciąż wymagają pra
cy terapeutycznej (relacje interpersonalne), terapia pacjentki mogłaby zostać przedłużona. Było
to jednak niemożliwe ze względu na ciążę terapeutki, która nie mogła dłużej prowadzić terapii.
I
STRATEGIE KOMPENSUJĄCE
Unikanie trudnych sytuacji i uciekanie w czynności zastępcze.
Nadmierna kontrola siebie i otoczenia lub podążanie za impulsem bez jakiejkolwiek kontroli
n r ł
SYTUACJA 1 SYTUACJA 2 SYTUACJA 3
Partner grą wstępną zachęca do Nieznajomy mężczyzna Konieczność napisania pracy
zbliżenia seksualnego spogląda na pacjentkę magisterskiej
♦ 1
MYŚL AUTOMATYCZNA MYŚL AUTOMATYCZNA MYŚL AUTOMATYCZNA
Uprawiając seks, zachowuję się jak Jestem dla niego atrakcyjna Inni dowiedzą się prawdy o mnie
dziwka. Jestem brudna i grzeszna. seksualnie. - że jestem głupia, nie poradzę
Muszę się dla niego zmusić, on jest Muszę się kontrolować, bo sobie
podobny do brata inaczej zdradzę swojego
chłopaka
______ 1
ZNACZENIE ZNACZENIE ZNACZENIE
MYŚLI AUTOMATYCZNEJ MYŚLI AUTOMATYCZNEJ MYŚLI AUTOMATYCZNEJ
Nie jestem warta bezwarunkowej Mogę stać się nieobliczalna Jestem głupia
miłości
JT
EMOCJE EMOCJE EMOCJE
Lęk, złość na siebie i partnera Radość, lęk Lęk, smutek
1 1
ZACHOWANIE ZACHOWANIE ZACHOWANIE
Unikanie zbliżenia lub Odwzajemnianie spojrzenia, Unikanie pisania pracy, uciekanie
kontrolowanie siebie i otoczenia rozpoczynanie flirtu lub w czynności zastępcze
podczas zbliżenia unikanie spoglądania
w kierunku mężczyzny
A n na Leszczyńska-Kurzaw a
Anita Bryńska
Komentarz superwizora do opisu przypadku pacjentki A.B.
nych) i jego konsekwencji. Dlatego tak ważne jest wszechstronne rozpracowanie i przeanalizo
wanie różnorodnych strategii służących radzeniu sobie z przekonaniami dysfunkcjonalnymi. Za
sadne wydaje się zatem kontynuowanie terapii. Być może również praca prowadzona w diadzie
partnerskiej pozwoli pacjentce na poznanie wszystkich mechanizmów warunkujących jej spo
sób funkcjonowania.
97
Justyna Gałkowska
że „rani innych". Ma poczucie „bycia słabym, złym, nikomu niepotrzebnym człowiekiem". Nie po
trafi zaakceptować własnego wyglądu („nie podobam się sobie"), co przekłada się na brak umie
jętności przyjmowania komplementów od męża („kiedy mówi, że ładnie wyglądam, to robię
wszystko, by było odwrotnie"). Zdarza się, że ma poczucie „dezorganizacji" własnego życia („nie
chcę siebie, nie chce mi się żyć, ale nie zrobię sobie krzywdy, bo zraniłabym córkę i męża"). Pa
cjentka uważa, że mąż jej nie rozumie, obwiniają o tzw. brak wychowania córki i uznaje, iż niekon
trolowane wybuchy płaczu dziecka są spowodowane tym, że córka spędza z nią większość czasu.
Relacje pacjentki z rodzicami są negatywne, oboje, od kiedy pacjentka pamięta, są uzależnieni od
alkoholu (nadal piją), krytyczni wobec większości jej zachowań. Pacjentka zgłasza „zależność" i po
trzebę „psychicznego/emocjonalnego" odseparowania się od ich problemów. Oczywiście wie, że
ma swoją rodzinę, a oni „własny rozum i wybory", czuje sięjednakza nich bardzo odpowiedzialna.
V. PROFIL ROZWOJOWY
A. Przeszłość
Ojciec i matka pacjentki prowadzili gospodarstwo, pili, często się kłócili, w domu zawsze brako
wało pieniędzy. Pacjentka mówi, że mama „miała ciężkie życie", nieustannie kłóciła się ze swoją
matką (babcią pacjentki), u której początkowo mieszkała. Pacjentka pamięta, że matka po kłótni
niejednokrotnie wyprowadzała się do drewutni. Babcia nigdy nie zaakceptowała zięcia i z tego
powodu nigdy nie zaakceptowała też podobnej do niego wnuczki (czyli pacjentki) - „kazała się
nam wyprowadzić z domu" (pacjentka miała około roku). Później ponownie zamieszkali wspól
nie. Brat matki był zawsze „tym lepszym", do dziś są z matką pacjentki skłóceni. Podobne relacje
pacjentka tworzyła z młodszą siostrą, która od początku była hołubiona: „dla niej zawsze było,
dostawała np. słodycze, zabawki, dla mnie zabrakło".
Pacjentka długo bała się spać w samotności. Była dzieckiem, które czuło się gorsze w grupie
rówieśniczej, a także wśród bliskich. W domu nie miała poczucia bezpieczeństwa, w sytuacjach
konfliktu niejednokrotnie podejmowała rolę bohatera rodziny, natomiast siostra nie reagowała,
nie wspierała jej. Pacjentka mówi o sobie, że „była nerwowa"- nazywano ją „czarownicą złośni
cą" (nie rozwija jednak tego wątku).
B. Związki z innymi
Więzi rodzinne-wyraźnie negatywne, pełne agresji werbalnej, fizycznej i psychicznej. Pacjentka ni
gdy nie umiała „powiedzieć sobie z matką «przepraszam», przytulić się". Matka, jeśli pomogła, zwy
kle „wypominała swoją pomoc". Dezawuowała większość pomysłów i zachowań córki (do dziś tak
funkcjonuje). Stale powtarzała: „nic nie osiągnęłaś, nic nie masz, twoja aktualna praca jest nic nie
warta". W odniesieniu do relacji z rodzicami pacjentka mówi o życiu w ciągłej niepewności: „nigdy
nie wiem, co się wydarzy". W relacji z siostrą dominującą emocją jest żal: „nigdy nie pomagała mi
w «ratowaniu» sytuacji rodzinnej", „szła spać r wszystko szło jej bokiem". Pacjentka stawała najczę
ściej w obronie obojga rodziców: „żeby komuś nie stała się krzywda", choć „matka wypominała, że
zawsze bronię tylko ojca, a ja broniłam tej słabszej strony". Otrzymywała częste komunikaty od mat
ki, np. na spacerze: „ty jesteś taty, z nim pójdziesz za rękę". Siostra „była mamy i mogła być blisko niej".
Ju styn a Gałkow ska
Matka - silnie dominująca, odrzucająca „ciągle jej coś przeszkadzało”, do dziś tak jest: „kiedy
mnie i siostry nie ma, jest źle, kiedy jesteśmy w domu, przeszkadzamy". Kiedy gniewa się na pa
cjentkę to równocześnie także na drugą córkę i odwrotnie (z opisu - wyraźny rys lub osobowość
z pogranicza). Gdy pacjentka z mężem i córeczką mieszkali wspólnie z rodzicami, matka często
ją krytykowała: „nie masz podejścia do dzieci, pasiesz ją jak kaczkę". Mąż pacjentki w domu poja
wiał się w weekendy. Kiedy był nieobecny, matka krytykowała go, odrzucała, „był zły", natomiast
kiedy przyjeżdżał, był „wspaniałym zięciem". Pacjentka powiedziała matce, „że cokolwiek się sta
nie, ona pozostanie z mężem". Jak twierdzi, było jej już obojętne, „czy będą mnie kochali, czy nie".
Kiedy wspólnie z mężem zdecydowali się wyprowadzić, matka pacjentki nazwała ich złodzieja
mi, „powiedziała, że zabraliśmy jej wszystko". Pacjentka stwierdza: „matka jak zwykle nie sprosta
ła zadaniu". Proszenie matki o cokolwiek wiąże się z poczuciem „bycia słabą", dlatego pacjentka
0 nic nie prosi. Kiedy matka kłóci się z pijanym mężem i wyrzuca go z domu, pacjentkę informu
ją o tym inni, co w młodej kobiecie również wzbudza „poczucie winy i odpowiedzialności". Po
wyprowadzce matka nie odzywała się do niej przez trzy lata, potem jednak przerwała milcze
nie. Pewnego dnia przyszła w stanie nietrzeźwym do pacjentki, rzuciła się na podłogę, krzycząc,
iż pacjentka jej nie kocha i ogranicza kontakty z wnuczką. Dotychczas pacjentka ukrywała przed
córką, że dziadkowie są alkoholikami, teraz, z uwagi na bezpieczeństwo, wyjaśnia, dlaczego celo
wo nie umożliwia dziecku tych spotkań. Jak twierdzi, zawsze starała się bronić swoich rodziców
1 tłumaczyć. Ci zaś powiedzieli, że ich biła, co jest nieprawdą. Siostra wyjechała za granicę, kon
taktuje się sporadycznie, pacjentka natomiast pełni rolę ratownika zgodnie z nabytym schema
tem, co rodzi w niej frustrację i poczucie bezsilności.
- Trudny okres ciąży przeżywany samotnie (mąż w podróży). Mieszkanie z ciągle krytykującą
matką. „Czułam, że pod każdym względem muszę być w gotowości". „Pomimo zagroże
nia ciąży musiałam palić w piecu, nosić zakupy, ubierać się ładnie, np. nie mogłam ubie
rać koszul męża". „Moje potrzeby są nieważne, jestem nieważna". Strój pacjentki „zawsze
był nie taki". Matka „dawała spokój, tzn. przestawała krytykować", kiedy stan pacjentki
znacznie się pogarszał.
C. Przekonania pośredniczące
- Jeśli proszę o pomoc, to znaczy że jestem słaba.
- Jeśli okazuję słabość, to nie mogę liczyć na miłość.
- Jeśli w pełni nie poświęcam się dziecku i mężowi, to nie jestem dobrą matką ani żoną.
- Jeśli nie pomagam rodzicom, to znaczy, że jestem złą córką, złym człowiekiem.
Od urodzenia pacjentka była wielokrotnie odrzucana przez członków rodziny. Matka „nigdy nie
przytulała i nie mówiła przepraszam", „zawsze wypominała udzieloną pomoc", mówiła córce:
„nic nie osiągnęłaś, nic nie masz, twoja aktualna praca jest nic niewarta". Postawa krytyczna mo
gła przyczynić się do formułowania przekonań i strategii radzenia sobie: „jestem nie dość dobra,
niewystarczająco się staram, powinnam robić więcej". W domu dochodziło do częstych awan
tur z powodu alkoholizmu rodziców. Pacjentka stawała wówczas „pomiędzy nimi", w obronie
słabszego (i była oskarżana, że broni ojca), co niejednokrotnie kończyło się fizyczną i werbalną
przemocą stosowaną wobec niej oraz budowało i utrwalało schemat „bycia słabą - nieradzącą
sobie, nic niewartą, winną". Atmosferze domu rodzinnego stale towarzyszyło poczucie niepew
ności i zagrożenia: „nigdy nie wiedziałam, co się wydarzy” - głównie w odniesieniu do zachowań
rodziców. Ważnym wydarzeniem nasilającym poczucie niepewności, strachu, przerażenia była
próba samobójcza matki. Pacjentka była naocznym świadkiem i ratowała matkę, odcinając sznur,
który później przez wiele lat „czekał na odpowiedni moment" (sic!). Zachowania innych wobec
siostry utrwalały przekonanie, że pacjentka jest „nieważna, niepotrzebna, niewarta miłości, gor
sza". Nieoczekiwany wyjazd za granicę w czasie wakacji (dziewczyna po raz kolejny miała zostać
w domu, w przeciwieństwie do siostry), dał pacjentce poczucie siły, że jest ważna, a także grunt
do budowania podobnych emocji i doświadczeń w przyszłości (aspekt ten zaplanowano wyko
rzystać w terapii). Był to jednak epizod w życiu pacjentki, który trwał zbyt krótko, by zdołała ona
przeformułować utrwalone dotychczas negatywne wzorce i schematy myślenia o sobie, świę
cie i innych ludziach.
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki B.D.
B. Organizacja osobowości
Socjotropia.
D. Cele terapeuty
7. Cel strategiczny: zrozumienie zgłaszanego problemu (objawów) przez pacjentkę
na metapoziomie, podtrzymanie motywacji do pracy, sprecyzowanie celów
terapeutycznych.
Cele taktyczne:
- psychoedukacja w zakresie modelu A -B -C ,
- wstępna identyfikacja pojedynczych elementów modelu we własnym życiu,
- pogłębiony wywiad wraz z identyfikacją doświadczeń mogących stanowić źródło aktual
nych trudności pacjentki - linia życia wraz z identyfikacją emocji i możliwych analogii do ak
tualnych doświadczeń i przeżyć (samodzielne próby tworzenia powiązań przez pacjentkę),
- wstępna konceptualizacja zgłaszanych problemów - sformułowanie poznawczego modelu
funkcjonowania pacjentki,
- wspólnie z pacjentką doprecyzowanie dalszych celów terapii,
- budowanie pozytywnej relacji terapeutycznej bazującej na zaufaniu i poczuciu bezpieczeń
stwa (głównie poprzez uważnianie przeżyć pacjentki, werbalizację emocji, mówienie o wła
snych trudnościach i potrzebach - szczególnie w kontekście schematów poznawczych pa
cjentki mówiących o zakazie posiadania własnych potrzeb).
Cele taktyczne:
- nauka identyfikacji myśli automatycznych i przekonań,
- próba łączenia elementów: sytuacja-myśl-emocja-reakcja fizjologiczna,
- identyfikacja i weryfikacja zniekształceń poznawczych (głównie myślenia dychotomicznego,
negatywnego przewidywania przyszłości, katastrofizacji, perfekcjonizmu),
- badanie skuteczności dotychczasowych działań dotyczących poprawy własnego samopo
czucia, w tym redukcji lęku,
- eksperymenty behawioralne podważające prawdziwość starych przekonań i potwierdzające
nowe przekonania (zapis wniosków, dalsze próby weryfikacji),
- dekatastrofizacja przekonań dotyczących wyrażania słabości (na podstawie własnego do-
świadczenia/obiektywnej oceny zachowań innych ludzi związanych z przeżywaniem słabo
ści oraz ich skutków),
- próba wyrażenia słabości i obserwacja rezultatów (potwierdzających nowe przekonanie).
C. Przebieg sesji
Tworzenie atmosfery wyciszenia, bezpieczeństwa. W trakcie trzech pierwszych spotkań skupio
no się na stworzeniu silnego poczucia bezpieczeństwa i zaufania w relacji terapeutycznej z uwa
gi na brak spójnych, responsywnych, wspierających wzorców przywiązaniowych oraz zaufania
do innych. Pacjentka zgłaszała obawy przed krytyką, komentarzami okolicznych mieszkańców/
sąsiadów (głównie - że jest „psychicznie chora, nienormalna"). O pomoc zwróciła się do placów
ki oddalonej od miejsca zamieszkania (o ok. 20 km). Była bardzo zmotywowana do zrozumienia
własnych zachowań po dyskusji z rodzicami, podczas której usłyszała, „że musi się leczyć", że „ich
nie kocha", skoro „zabrania im kontaktów z dzieckiem". Deklaruje, iż historię własnego życia opo
wiada po raz pierwszy. Niejednokrotnie upewniała się, czy nikt nie słyszy tych rozmów, ponieważ
pamięta, że zawsze czuła lęk przed ujawnieniem zwierzeń.
D. Przewidywane trudności
Przewidywane trudności związane z utrzymaniem pacjentki w terapii dotyczyły głównie utrwa
lonych przekonań dotyczących braku zaufania wobec innych oraz możliwości bycia skrzywdzo
nym (z uwagi na brak doświadczenia bezpiecznego, nagradzającego, wspierającego rodzica na
wszystkich etapach terapii planuje się podejmowanie działań reparentingowych - adekwatnie
reagującego na potrzeby, uważniającego rodzica).
2. Sesje 4-5
A. Cel pracy
Zrozumienie przez pacjentkę zgłaszanego problemu (objawów).
- Identyfikacja poziomu napięcia w skali 0-10 w ciągu dnia wraz z reakcjami fizjologicznymi
i ich lokalizacją na poziomie ciała.
C. Przebieg sesji
W trakcie zbierania wywiadu uważniono trudne doświadczenia pacjentki wraz z próbami wer
balizacji towarzyszących im emocji oraz łączenia ich na bazie modelu A -B -C . Pacjentka ujawniła
pozytywny odbiór wstępnie prezentowanego modelu oraz ogólnie nakreślonych strategii pra
cy. Początkowo miała trudność z identyfikacją własnych emocji i myśli automatycznych towarzy
szących aktualnym sytuacjom. Zapytana o myśli towarzyszące, odpowiedziała, że nie powinna
się skarżyć i okazywać słabości, bo to oznacza bycie do niczego. Doprecyzowano cele pacjentki
i uwspólniono je z celami terapeutki.
3. Sesje 6-11
A. Cel pracy
Redukcja zachowań niepożądanych, tj. agresji werbalnej, reakcji porzucania w odniesieniu do
osób bliskich, ważnych, oraz poprawa relacji z córką i mężem (uwzględnienie schematycznych
zachowań ulegania bądź poddawania się schematowi).
C. Przebieg sesji
Pacjentka podjęła próby redukcji napięcia, stosując przedstawione techniki behawioralne oraz
analizując skuteczność w zakresie „czynności przyjemnościowych" (włączając do tego wstępną
identyfikację własnych potrzeb - głównie podczas sesji 12-14). Uczy się budowania bezpiecznych
granic w relacjach, uwzględniających zarówno potrzeby własne, jak i innych (ćwiczenie asertywnej
komunikacji). Po przeanalizowaniu problemu w relacji z koleżanką, po kilkudniowym milczeniu ze
strony znajomej, pacjentka postanowiła nie nawiązywać z nią więcej kontaktu (omówiono sche
mat błędnego koła porzucania, jego konsekwencji oraz przeanalizowano możliwe rozwiązania).
D. Trudności
Początkowo pacjentka miała trudność w tworzeniu komunikatów uwzględniających jej potrze
by z powodu dotychczasowej koncentracji na potrzebach córki, męża i rodziców. Największą
trudność wraz z towarzyszącym nasilonym poczuciem winy (ok. 90-100 w skali 0-100) pacjent
ka dostrzega, gdy komuś odmawia bądź gdy nie staje się „ratownikiem" rodziców. Pacjentka
wprowadza jasne, jedne z pierwszych granic stawianych rodzicom - omówiła z terapeutką np.
wprowadzenie zakazu kontaktowania się córki z dziadkami, jeśli ci są w stanie upojenia alkoho-
Ju styn a Gałkow ska
lowego. Redukcji uległ poziom poczucia winy (do ok. 40-50), również dzięki dyskusji (z wykorzy
staniem techniki tortu) na temat schematu „jestem dobrą matką”, która z jednej strony chroni,
z drugiej zaś stawia bezpieczne granice, zaspokajając własne potrzeby. Silnie uważniono działa
nia podjęte przez pacjentkę.
4. Sesje 12-14
A. Cel pracy
Doświadczenie samotności wraz z próbą wyciszenia i identyfikacji pozytywnych emocji.
C. Przebieg sesji
Pacjentka zatelefonowała do terapeutki, ujawniając myśli samobójcze wraz z identyfikacją sche
matów rdzennych „jestem niepotrzebna, bezwartościowa, nieważna, niewarta miłości", gdy po
kłótni z mężem została sama w domu. Terapeutka uważniła jej problem, emocje i myśli oraz do
konała identyfikacji zgromadzonych zasobów i doświadczeń pacjentki, podważających nega
tywne przekonania.
Omówiono problem poczucia samotności oraz możliwość rozbudowania repertuaru po
tencjalnych zachowań, w tym uwzględniających głównie własne potrzeby, np. czytanie książki,
oglądanie ulubionego programu w TV, słuchanie audycji radiowej, spacer. Terapeutka uważni
ła te potrzeby w kontekście budowania pozytywnych emocji i przyjemności, jakie dają one pa
cjentce, w tym również w odniesieniu do relacji z bliskimi (co zostało określone jako cel terapii
zgłaszany przez pacjentkę).
5. Sesje 15-17
A. Cel pracy
Identyfikacja własnych potrzeb wraz z próbą ich realizacji.
C. Przebieg sesji
Zidentyfikowano potrzeby członków rodziny (zrobiono listę, zapisano je, dyskutowano na temat
możliwości ich wzajemnego zaspokajania). Kontynuowano identyfikację własnych potrzeb: poczu-
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki B.D.
cia bezpieczeństwa pacjentki i jej bliskich (głównie męża i córki), dokonano próby nazywania ocze
kiwań pacjentki wobec męża oraz córki, zapisano komunikaty w wersji asertywnej wraz z ekspery
mentami behawioralnymi umożliwiającymi podważenie prawdziwości schematów„nie powinnam
prosić o pomoc", „inni mnie odrzucą", „nie zasłużę na miłość, aprobatę". Urealniono wyobrażenia pa
cjentki na temat świata, reakcji innych i własnej roli w świecie. Pacjentka zidentyfikowała również
potrzebę zarabiania pieniędzy. W analizie zasobów wyszczególniono dobrą znajomość języka ob
cego, którą pacjentka może wykorzystywać zarobkowo (dotychczas wykonywała tłumaczenia nie
odpłatnie). Sformułowano komunikat asertywny wobec zleceniodawcy, który pacjentka wykorzy
stała najpierw w czasie sesji, a następnie in vivo. Powodzenie tego działania wyraźnie wzmocniło
pacjentkę, dając jej poczucie sprawstwa i prawa do posiadania własnych potrzeb, a także podważe
nia przekonań na temat własnej niekompetencji i niezasługiwania na uznanie (wykorzystano to do
dyskusji z przekonaniami pośredniczącymi i rdzennymi na dalszych etapach pracy).
6. Sesje 17-19
A. Cel pracy
Poznawanie własnych przekonań, ich źródeł i wpływu na aktualne funkcjonowanie.
C. Przebieg sesji
Przypomniano zidentyfikowane i wstępnie podważane podczas poprzednich sesji przekonania
pośredniczące, kontynuowano analizę wypowiadanych treści pod kątem poszukiwania myśli au
tomatycznych, przekonań pośredniczących i rdzennych.
Przedstawiano zniekształcenia poznawcze i ustalano możliwe źródła formułowania ich przez
pacjentkę oraz podsumowano dotychczas zebrane przekonania pośredniczące, zasady kierujące
zachowaniem wraz z dalszym minimalizowaniem poczucia winy w relacjach z bliskimi, wyzna
czano granice zaspokajania ich potrzeb. Pacjentka zidentyfikowała głównie zniekształcenia, tj.
myślenie dychotomiczne, katastrofizację, personalizację, negatywne przewidywanie przyszłości.
7. Sesje 20-21
A. Cel pracy
Analiza sztywności w zachowaniach wobec córki (na poziomie poznawczym i behawioralnym),
budowanie poczucia bezpieczeństwa u córki w relacji z matka (pacjentką).
C. Przebieg sesji
Pacjentka zadawała pytania dotyczące prawidłowości zachowań, np. zostawiania córki samej
w domu lub u babci bez możliwości kontaktu telefonicznego (analiza sytuacji utraty przez cór
kę poczucia bezpieczeństwa, gdy babcia pije alkohol). Omówiono możliwe reakcje nakierowa
ne głównie na budowanie poczucia bezpieczeństwa dziecka. Pacjentka omówiła sytuację to
warzyszenia córce przy robieniu zastrzyku, czytania bajek na dobranoc, przekazania telefonu
komórkowego na czas pobytu u babci wraz z identyfikacją pozytywnych emocji własnych oraz
córki.
8. Sesje 22-23
A. Cel pracy
Badanie skuteczności dotychczasowych działań związanych z poprawą swojego samopoczucia,
w tym z redukcją lęku oraz z poszerzaniem wglądu.
C. Przebieg sesji
Pacjentka zaczęła identyfikować pozytywne emocje w relacjach z mężem i córką, łącząc je z sy
tuacjami, w których oni również mogą realizować jej potrzeby, okazując „więcej szacunku i mi
łości", umożliwiając doświadczenie braku zgodności z dotychczasowym przekonaniem. Pacjent
ka ćwiczy zatem umiejętność bardziej swobodnego wyrażania uczuć wobec córki (rozmowę
o emocjach, przytulanie - dotychczas sztywne, wymuszone; w relacji z mężem pacjentka nie
identyfikowała takich trudności), dostrzegła wzrost poczucia bycia kimś ważnym dla swojego
dziecka i męża, pomimo dawania „mniej" niż dotychczas.
9. Sesje 24-27
A. Cel pracy
Zarysowanie granic dotyczących wspólnego i odrębnego funkcjonowania w relacji ja-rodzic,
analiza własnych potrzeb w relacji z rodzicami.
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki B.D.
C. Przebieg sesji
Pacjentka nadal identyfikowała trudność odmawiania i budowania bezpiecznych granic, da
jących poczucie niezależności wobec rodziców, aczkolwiek podjęła działania nakierowane na
ten cel. Kiedy zaginął ojciec, kontaktowała się z terapeutką z poczuciem bezradności wobec je
go nieobecności, a zarazem czując się odpowiedzialna za jego znalezienie (pacjentka identyfi
kuje własne przekonania dyskutowane podczas poprzednich sesji wraz z ich pozytywnym, ra
cjonalnym przeformułowaniem) - w tym okresie matka pacjentki piła szczególnie intensywnie.
Przeanalizowano „realny wpływ" pacjentki na zachowania rodziców, możliwe rozwiązania oraz
ich konsekwencje, ze szczególnym uwzględnieniem pacjentki (jej potrzeb) oraz córki i męża.
Omówiono aktualne priorytety pacjentki. Dokonano analizy własnej roli („bohatera", „ratownika")
w systemie alkoholowym na podstawie rozdziału książki oraz spotkania w grupie DDA.
C. Przebieg sesji
Pacjentka ograniczyła wizyty u matki w czasie nieobecności ojca (z codziennych do dwóch tygo
dniowo) i przeanalizowała własne zniekształcenia poznawcze (wspierał ją w tym mąż). Przepro
wadzone eksperymenty uświadomiły pacjentce, jak wiele czasu i energii poświęca problemom
rodziców przy braku efektywności tych działań w postaci wymiernych rezultatów pozytyw
nych. Kobieta wyraźnie dostrzegła w swoich zachowaniach schematy współuzależnienia, słu
żące podtrzymaniu patologicznych relacji w systemie rodzinnym, nie zaś ich poprawie. Pacjent
ka przygotowywała uroczystość komunijną córki, co umożliwiło jej określenie reguł na przykład
dotyczących picia alkoholu w czasie spotkania rodzinnego z tej okazji oraz trzeźwości matki i oj
ca w trakcie uroczystości, pod groźbą zakazu pojawienia się na niej. Pacjentka dostrzegła coraz
mniejszy opór w wyznaczaniu granic matce, odczuwa również większe poczucie sprawstwa
i siły w tej kwestii: „uwierzyłam, że mam prawo to zrobić", choć nadal jest to trudne. Jej obawy
Ju styn a Gałkow ska
w dalszym ciągu dotyczą odrzucenia, choć priorytety nakierowane są aktualnie na „zdrową, nie-
zależnościową" relację z mężem i córką.
11. Sesja 32
A. Cel pracy
Diagnostyka.
C. Przebieg sesji
Pacjentka prosiła o spotkanie, na które przyszła z informacją o rozpoznaniu zaburzeń „somatyza-
cyjnych oraz depresji” po obserwacji na oddziale neurologii. Podczas sesji pacjentka była silnie
zdezorganizowana, z obniżoną orientacją czasową, drętwieniem połowicznym lewostronnym,
zgłaszała, że odczuwa osłabienie, brak siły do podejmowania działań z uwagi na „niepamięć" ru
tynowych czynności, nie zaś brak motywacji, chęci. Po całościowym wywiadzie zalecono dalszą
diagnostykę w kierunku podłoża neurologicznego objawów. Kolejne badania potwierdziły mia
stenię.
C. Przebieg sesji
Początkowo, z uwagi na ogólnoustrojowe osłabienie, a wraz z nim uaktywnienie się schematów
rdzennych „jestem słaba, bezużyteczna, gorsza, z powodu niepodejmowania aktywności nie za
sługuję na m iłość"-jednak już słabsze od początkowo identyfikowanego, pacjentka miała trud
ność z adekwatnym reagowaniem na komentarze sąsiadów. Stworzyło to okazję do ćwiczenia
asertywnego komunikowania się z osobami niepożądanymi, raniącymi, a zatem przekraczający
mi osobiste granice pacjentki. Kobieta podejmowała próby, w których ponownie doświadcza
ła prawa do stawiania własnych granic, odczuwając jednocześnie pozytywne emocje, podczas
gdy dotychczas doświadczała wtedy emocji negatywnych i przytłaczających.
W okresie konsultacji wstępnych, niedających jeszcze pełnych informacji dotyczących dia
gnozy, pacjentka doświadczyła konfrontacji z myślami „może jestem jednak chora psychicznie,
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki B.D.
zwariowałam, te objawy generuje mój chory umysł" Przeprowadzono dyskusję na temat do
tychczasowych działań pacjentki związanych z zaspokajaniem własnych potrzeb i osiągnięciem
sukcesu, a także wykorzystaniem aktualnego okresu „braku możliwości działania na rzecz bli
skich" do badania prawdziwości przekonań, „muszę być silna, dawać sobie radę" - zalecono prze
prowadzenie eksperymentów behawioralnych badających prawdziwość starych i nowo stwo
rzonych przekonań.
13. Sesja 36
A. Cel pracy
Podsumowanie dotychczasowych rezultatów i aktualnych działań po okresie około 1,5 miesięcz
nej przerwy.
C. Przebieg sesji
Przeanalizowano sytuacje, w których pacjentka w czasie choroby zbudowała własne granice wo
bec bliskich i doświadczyła wówczas wielu pozytywnych wzmocnień, całkowicie podważają
cych jej dotychczasowe przekonania, głównie odnoszące się do zasługiwania na miłość oraz
związanych z tym własnych powinności, a także wzorca „dobrej matki i córki". Nastąpiła wyraź
na poprawa i stabilizacja nastroju oraz zachowań, pomimo zdiagnozowanej choroby. W ostat
nim okresie pacjentka wyraźnie ograniczyła wizyty w domu rodziców. Ojciec ponownie zniknął
i wpadł w ciąg alkoholowy, pacjentka zanotowała jednak emocje o znacznie mniejszym nasileniu
niż dotychczas i związane z nimi reakcje „ratowania". Zapewne należy uwzględnić w tej sytuacji
stan zdrowia pacjentki, który mógł znacznie, zarówno na poziomie poznawczym, jak i emocjo
nalnym oraz behawioralnym, ograniczać schematyczne reakcje pacjentki, aczkolwiek w wypo
wiedzi ujawniła ona wyraźny dystans do tej kwestii. Pacjentka mówiła, że pomogła umieścić oj
ca w ośrodku odwykowym (po podjęciu przez niego tej decyzji). Tam też ponownie miała okazję
skonfrontować się z odgrywaną przez siebie rolą (słuchając wykładu na temat zadań członków
rodziny w systemie alkoholowym). Przeprowadzono dyskusję na temat wiary pacjentki w powo
dzenie terapii ojca i związanych z nią oczekiwań w celu zbadania granic i poczucia odpowie
dzialności za jego zdrowienie. Pacjentka ma świadomość, iż leczenie ojca przy braku motywacji
matki do zmiany w tym zakresie ma nikłe szanse powodzenia. Pacjentce udało się stopniowo od
izolować od systemu alkoholowego rodziców, co dało jej „poczucie większej przestrzeni na wy
znaczanie potrzeb własnych i swoich bliskich".
Ju styna Gałkow ska
X. PODSUMOWANIE
Pacjentka skończyła terapię w znacznie bardziej wyrównanym nastroju, potwierdziła redukcję
napięcia i lęku, które towarzyszyły jej na początku terapii. Ważne cele: separację od domu ro
dzinnego i podtrzymywanie kontaktu z rodzicami na własnych zasadach, z zadbaniem o wła
sne potrzeby, m.in. utrzymaniem niskiego poziomu pobudzenia emocjonalnego w trakcie wi
zyt, udało się osiągnąć.
Pacjentka dostrzegła nieracjonalność i nieefektywność dotychczasowych działań, również
w kontekście własnych przekonań i schematów rdzennych. Obecnie doświadcza wielu pozy
tywnych wzmocnień ze strony męża i córki. Wyznaczenie granic przez pacjentkę i dbanie o za
spokojenie własnych potrzeb pojawiło się jeszcze przed zdiagnozowaniem choroby przewlekłej.
Dało to szansę przeciwstawienia się pacjentki dotychczasowemu schematowi „jeśli jestem bar
dzo ciężko chora, to zasługuję na uwagę". Można uznać, że choroba w dużym stopniu pomogła
pacjentce utrwalić przeformułowane schematy dotyczące odpowiedzialności za innych, zasługi
wania na miłość poprzez poświęcanie się, wzmacniając myślenie „moje potrzeby i ich realizacja
są ważne, bo bez tej przestrzeni nie będę miała wystarczającej siły i zdrowia do życia i wychowy
wania córki", „mogę być odpowiedzialna za to, co sama robię, niemożliwie jest być odpowie-
dzialnym za innych i ich zachowania". Pacjentka zaczęła koncentrować się na „tu i teraz", ćwiczy
techniki uważności, a także dyskutuje z nieracjonalnymi myślami. Obecnie czyta książki, mówi
o swoich potrzebach w danym dniu, mąż natomiast je uważnia i zaspokaja. Pacjentka informu
je o zaniku wybuchów złości, relacji z córką, której poświęca więcej czasu na rozmowę i wspólną
aktywność oraz stara się jej słuchać bardziej „elastycznie" niż dotychczas. Na następnym etapie
pracy, jeśli pacjentka będzie ulegała dekompensacji (głównie w relacji z rodzicami), konieczne
jest dalsze przepracowywanie wcześniej wymienionych schematów.
Ju styn a Gałkow ska
Agnieszka Pisula
Komentarz superwizora do opisu przypadku pacjentki B.D.
Ciekawa i często występująca w terapii jest sytuacja, kiedy terapeuta od początku dostrzega
problemy z osi II, a za cel stawia stopniową zmianę, uelastycznienie schematów pacjenta. Ważny
i równie częsty motyw to trauma związana z alkoholizmem rodziców i bliskich, jakiej doświad
czają pacjenci.
Do szukania pomocy skłoniła pacjentkę B.D. potrzeba uniezależnienia się i odseparowa
nia od nadużywających alkoholu rodziców. W związku z tym, że pacjentka nigdy nie korzystała
z pomocy psychologicznej ani terapii (co także nierzadko zdarza się w naszej praktyce), jednym
z ważnych elementów leczenia jest praca nad współuzaleznieniem i cechami DDA (dorosłego
dziecka alkoholika), w tym szczególnie z rolą „bohatera", w jakiej pacjentka stawiała się całe życie.
Lektura tego opisu skłoniła mnie do rozważań, jaki wpływ na kształtowanie się więzi i przy
wiązania u dziecka ma doświadczanie alkoholizmu rodziców, co się z tym łączy, jaki typ lub ja
kie rysy osobowości kształtują się pod wpływem tych dysfunkcyjnych wzorców relacji z wcze
snego okresu życia. Przedstawiony opis można uznać za przykład transgeneracyjnych zaburzeń
więzi. Pacjentka nie miała szansy na stworzenie bezpiecznej relacji i więzi ze swoimi rodzicami
(w historii jej wczesnego dzieciństwa nie pojawiają się również inni ważni, korektywni opiekuno
wie, dopiero w adolescencji byli nimi wujostwo). Możemy się tylko zastanawiać, czy utworzona
przez nią więź była bardziej ambiwalentno-lękowa czy też - ze względu na liczne doznane trau-
my i odrzucenia - zdezorganizowana (może też być różna w zależności od opiekuna). Pacjentka,
która nigdy nie doświadczyła ciepła opieki i bezpieczeństwa w relacji z ważną dla siebie osobą,
mówiła o trudności w okazywaniu miłości i bliskości córce.
Zgłoszony przez pacjentkę cel pracy nad uniezależnieniem się od rodziców dość łatwo pro
wadzi do myślenia o zależnościowych rysach pacjentki. Czy jednak jest to jedyny sposób widze
nia jej funkcjonowania? Patrząc na schematy poznawcze pacjentki, można się zastanawiać, co
jest głównym motorem jej działania. Wydaje się, że potrzeba uważnienia jej - co zresztą tera-
peutka wielokrotnie podkreśla. Mając świadomość więzi tworzącej się w dzieciństwie i rodzajów
kształtującej się osobowości w dorosłości, ocenia się, że u pacjentów z osobowością z pograni
cza często występuje więź zdezorganizowana. Więź lękowo-ambiwalentna wzmacnia zaś u nich
strategie nadmiernej czujności i ekspresji negatywnych emocji, co doprowadza do poszukiwa
nia bliskości w relacji i jednoczesnego okazywania złości lub oporu.
Niezaplanowaną przez terapeutkę sytuacją była postawiona w trakcie terapii diagnoza prze
wlekłego zaburzenia u pacjentki - miastenii. Terapeutka starała się wykorzystać tę sytuację do
pracy nad uelastycznieniem i utrwaleniem przeformułowanych przekonań pacjentki oraz do
przetestowania następującego sposobu myślenia: pacjentka może mieć przestrzeń do zaspo
kojenia swoich potrzeb (i może sobie na to pozwolić), a także do stworzenia bardziej realnego
sposobu myślenia, że to potrzebne, aby np. móc wychowywać córkę. Zastanawiające, jak szyb
ko pacjentka poradziła sobie z zaakceptowaniem przygnębiającej diagnozy. Czy wcześniejsze
trudne doświadczenia, m.in. że „matka «dawała spokój, tzn. przestawała krytykować®, kiedy stan
pacjentki [w ciąży] znacznie się pogarszał” i przekonanie „chora nie jestem krytykowana" mo-
Opis przypadku i przebiegu terapii pacjentki B.D.
LITERATURA
Tryjarska, B., red. (2010). Bliskość w rodzinie. Więzi w dzieciństwie a zaburzenia w dorosłości. Warsza
wa: Wydawnictwo Naukowe Scholar.
Jędrzej Kosewski
TERAPIA SCHEMATU
Terapia schematu jest podejściem integracyjnym, łączącym koncepcje kilku różnych nurtów te
rapeutycznych: terapii poznawczo-behawioralnej, terapii Gestalt, terapii psychodynamicznych
i teorii przywiązania (Young, 1990,2008; Young, Klosko, Weishaar, 2003), jednak wywodzi się ona
z podejścia poznawczo-behawioralnego i za takie jest uważana (Rijkeboer, van Genderen, 2009).
Stanowi rozwinięcie klasycznej CBT, a celem jej powstania było dostosowanie standardowej for
muły poznawczo-behawioralnej do pracy z zaburzeniami osobowości, w tym z zaburzeniem
osobowości z pogranicza (Kellog, Young, 2006; Young, 1990; Young, Klosko, Weishaar, 2003).
Terapia schematu - nowa szansa dla pacjentów z diagnozą osobowości z pogranicza
Young, 2006). Pierwszy z nich to stan, w którym pacjent czuje się małym, bezbronnym, porzu
conym i wykorzystanym dzieckiem, niezdolnym do samodzielnego zaspokojenia potrzeb emo
cjonalnych i desperacko poszukującym kogoś, kto mógłby się o nie zatroszczyć (Arntz, van Gen-
deren 2009; Rijkeboer, van Genderen, 2009). Pacjent w tym trybie często odczuwa lęk, smutek,
bezradność i żal, a nasilenie tych emocji stanowi źródło znacznego cierpienia. Tryb Odłączonego
Opiekuna jest stanem, w którym pacjent odcina się od potrzeb i uczuć, aby zminimalizować ból,
którego doświadcza (Arntz, van Genderen, 2009; Rijkeboer, van Genderen, 2009). Tryb ten dzia
ła jak środek uzależniający o właściwościach znieczulających: wyłącza odczuwanie cierpienia, ale
niesie wiele negatywnych konsekwencji. Pacjent, aby się odciąć, często sięga po alkohol i nar
kotyki lub samookalecza się, co prowadzi do dodatkowych problemów (Arntz, van Genderen,
2009). Tryb Rozzłoszczonego/lmpulsywnego Dziecka sytuuje się z kolei na przeciwstawnym bie
gunie: zamiast odcinać się od potrzeb i uczuć, pacjent dąży do natychmiastowego, niepohamo
wanego wyrażenia emocji (głównie złości) i zaspokojenia potrzeb bez oglądania się na konse
kwencje i prawa innych osób. Pacjent w tym trybie często zachowuje się agresywnie (np. obraża,
grozi, wyzywa), jak „rozpuszczone" dziecko manipuluje lub podejmuje impulsywne i ryzykow
ne zarazem działania (np. przypadkowy seks). Ostatnim z trybów dysfunkcjonalnych jest Karzący
Rodzic, który karze dziecięce tryby (zwłaszcza Rozzłoszczone/lmpulsywne Dziecko) za wyraża
122 nie emocji i potrzeb (Kellog, Young, 2006; Young, 2003). Stanowi on internalizację głosu rodzica
(lub rodziców), który okazywał dezaprobatę i silnie karał pacjenta za okazywanie uczuć. Dlatego
kiedy pacjent znajduje się w tym trybie, przepełnia go nienawiść do siebie, jest bardzo samokry-
tyczny i może dążyć do „ukarania się" (np. przez samookaleczenie się lub próby samobójcze). Pa
cjenci z osobowością z pogranicza mają jeszcze jeden tryb: Zdrowego Dorosłego, który- w prze
ciwieństwie do wcześniej wymienionych - ma charakter przystosowawczy (na początku terapii
zazwyczaj jeszcze słabo rozwinięty i często prawie niezauważalny) (Arntz, van Genderen, 2009).
Zdrowy Dorosły ma zdolność do przeżywania i wyrażania w sposób konstruktywny wszystkich
emocji i potrzeb oraz potrafi modyfikować i ograniczać działanie trybów dysfunkcjonalnych (np.
zwalczając Karzącego Rodzica, zastępuje nienawiść współczuciem i wspieraniem pozytywnych
zmian) (Kellog, Young, 2006; Young, Klosko, Weishaar, 2003).
Wspomniane wyżej tryby, chociaż charakterystyczne dla pacjentów z osobowością z po
granicza, występują również u tych, u których nie można zdiagnozować zaburzeń osobowości
czy innych problemów emocjonalnych (Young, 2003). W czym zatem tkwi różnica między tymi
dwoma grupami? Przede wszystkim u pacjentów z osobowością z pogranicza tryby dysfunk
cjonalne mają skrajny charakter, są niezwykle nasilone, często się uaktywniają, pozostają w du
żym konflikcie i są od siebie w znacznym stopniu odizolowane, tryb Zdrowego Dorosłego jest
zaś słaby i rzadko aktywny (Rijkeboer, van Genderen, 2009; Young, Klosko, Weishaar, 2003). Nie
zwykłe nasilenie trybów dysfunkcjonalnych sprawia, że emocje pojawiające się u osób z dia
gnozą borderline mają skrajny charakter i nierzadko pojawiają się w stopniu nieadekwatnym
do zaistniałej sytuacji. Skrajności tej sprzyja również to, że człowiek z zaburzeniem osobowo
ści z pogranicza najczęściej jest w stanie doświadczać tylko jednego trybu naraz, co powodu
je, że jego reakcje nie są modulowane przez inne tryby (w tym zwłaszcza przez tryb Zdrowe-
Terapia schematu - nowa szansa dla pacjentów z diagnozą osobowości z pogranicza
go Dorosłego) i że mogą się one gwałtownie zmieniać (gdy pacjent przejdzie z jednego trybu
w drugi) (Arntz, van Genderen, 2009). Ponadto wspomniana konfliktowość skutkuje tym, że oso
ba doświadcza bardzo sprzecznych emocji i przejawia przeciwstawne zachowania (np. najpierw
idealizując partnera lub terapeutę, a następnie całkowicie dezawuując). Nietrudno przy tym za
uważyć, że zarówno koncepcja trybów, jak i ich charakterystyka doskonale odpowiadają kry
teriom diagnostycznym DSM-IV (np. Rozzłoszczone/lmpulsywne Dziecko i impulsywność oraz
wybuchy złości) oraz wpasowują się w terapeutyczne doświadczenie pracy z pacjentami z tą
diagnozą (np. nieumiejętność jednoczesnego dostrzegania partnera lub innej osoby jako mają
cej zarówno dobre, jak i złe cechy) (Farrell, Shaw, 2012; Goldstein, 2003; Young, Klosko, Weishaar,
2003).
ży zatem zauważyć, że terapeuta modeluje w ten sposób Zdrowego Dorosłego, który potra
fi zaspokoić potrzeby emocjonalne Porzuconego/Wykorzystanego Dziecka i spojrzeć na różne
sytuacje w sposób przystosowawczy. Pacjent zaś, internalizując zachowanie terapeuty, budu
je własny tryb Zdrowego Dorosłego i zaczyna dojrzewać w sensie psychologicznym. Jak wspo
mniałem, ważną kwestią jest również stawianie granic. Terapeuta stara się bowiem zaspoko
ić potrzeby emocjonalne pacjenta, ale jednocześnie nie dopuszcza, by pacjent zachowywał się
wobec niego agresywnie lub w inny sposób niewłaściwie (odnosi się to także do innych osób)
(Rijkeboer, van Genderen, 2009; Young, Klosko, Weishaar, 2003). Taka postawa sprzyja emocjo
nalnemu wzrostowi, ponieważ Rozzłoszczone/lmpulsywne Dziecko potrzebuje rodzica, który
pokaże mu, jak wyrażać złość w sposób adaptacyjny i jak znosić niemożność natychmiastowej
realizacji własnych potrzeb (Arntz, van Genderen, 2009).
Drugie z założeń wiąże się z rozumieniem zaburzenia osobowości z pogranicza jako określo
nego układu trybów dysfunkcjonalnych, z których bezpośrednio wynikają kluczowe symptomy
tego zaburzenia (np. gwałtowne wybuchy złości jako przejaw Rozzłoszczonego/lmpulsywne-
go Dziecka, nadużywanie substancji czy samookaleczenia jako wyraz Odłączonego Opiekuna).
Konsekwencją takiego podejścia jest nastawienie na identyfikację i modyfikację poszczególnych
trybów dysfunkcjonalnych, gdyż tylko osłabiając je i wzmacniając jednocześnie tryb Zdrowego
Dorosłego, można trwale wyeliminować objawy zaburzenia osobowości z pogranicza. Ponie
waż tryby mogą się zmieniać w każdej chwili, z sesji na sesję, terapia staje się mniej ustruktury-
zowana, a jej sedno stanowi koncentracja na tym, co dzieje się „tu i teraz" podczas sesji, czyli na
pracy z pojawiającymi się trybami (Arntz, van Genderen, 2009). Ogólne cele tej pracy to wyra
żanie empatii wobec Porzuconego/Wykorzystanego Dziecka, chronienie go i wspieranie w pro
cesie otwierania się na dawanie i przyjmowanie miłości, walka z Krytycznym Rodzicem i prze
zwyciężenie go, wyznaczenie granic Rozzłoszczonemu/lmpulsywnemu Dziecku i nauczenie go
konstruktywnych sposobów ekspresji emocji i potrzeb oraz stopniowe zastępowanie Odłączo
nego Opiekuna Zdrowym Dorosłym (Kellog, Young, 2006; Young, 2013).
Etapy terapii
Pierwszym etapem leczenia pacjentów z osobowością z pogranicza jest praca nad zbudowa
niem stabilnej, ciepłej i wspierającej relacji między terapeutą a pacjentem oraz praca nad polep
szeniem regulacji emocjonalnej (Arntz, van Genderen, 2009; Young, Klosko, Weishaar, 2003). Te
rapeuta powinien prezentować się jako osoba naturalna, szczera, autentyczna, zainteresowana
pacjentem i empatyczna oraz w sposób pośredni (np. ciepłym, łagodnym głosem) i bezpośredni
komunikować pacjentowi swoją postawę (np. odkrywając przed pacjentem swoje reakcje emo
cjonalne na przedstawiane przez niego treści, wprost zachęcając do otwartego mówienia o je
go przeżyciach i trudnościach) (Young, Klosko, Weishaar, 2003). Zdecydowanie niewskazana jest
postawa „zdystansowanego profesjonalisty", który chowa się za maską zawodowca (Young, Klo
sko, Weishaar, 2003). Zbudowanie dobrej relacji będzie sprzyjało ustabilizowaniu pacjenta, gdyż
będzie on czuł, że jest ktoś, kto szczerze troszczy się o niego i nie zamierza go porzucić. Jed
nocześnie na tym etapie prowadzony jest pogłębiony wywiad, dotyczący zarówno przeszłości
Terapia schematu - nowa szansa dla pacjentów z diagnozę osobowości z pogranicza
pacjenta, jak i jego obecnych problemów (czasem wykorzystuje się również ustrukturyzowane
kwestionariusze, takie jak Young Parenting lnventory i Schema Modę lnventory, por. Rijkebo-
er, van Genderen, 2009; Young, Klosko, Weishaar, 2003; Young, 2012), a pacjent dowiaduje się,
na czym polega terapia schematu i koncepcja trybów schematu. Gdy proces początkowej kon-
ceptualizacji przypadku i edukacji dobiega końca, terapeuta stara się również nauczyć pacjen
ta podstawowych technik służących regulacji emocji (m.in. używania karteczek ze wskazówkami
i racjonalnymi argumentami, stosowania technik relaksacji lub mindfullness, planowania przyjem
nych aktywności czy wykorzystania asertywności), aby mógł on sam radzić sobie lepiej ze stre
sującymi go sytuacjami (Young, Klosko, Weishaar, 2003).
Kiedy uda się stworzyć trwałą i kojącą dla pacjenta relację, terapeuta przechodzi do następ
nej, najbardziej zasadniczej fazy leczenia, polegającej na skupieniu się na identyfikacji i mody
fikacji każdego z pojawiających się trybów dysfunkcjonalnych i wzmacnianiu trybu Zdrowego
Dorosłego. Terapeuta ma za zadanie obserwować pacjenta i pracować z poszczególnymi try
bami, gdy pojawią się one w trakcie sesji (Arntz, van Genderen, 2009; Young, Klosko, Weisha
ar, 2003). Faza ta najczęściej rozpoczyna się od prób przezwyciężenia Odłączonego Opiekuna.
Tryb ten jest bowiem często stanem wyjściowym i automatycznym, w którym znajdują się pa
cjenci, kiedy przychodzą na terapię (Young, Klosko, Weishaar, 2003). Jego funkcją jest ochrona
Opuszczonego/Wykorzystanego Dziecka przed bólem psychicznym przez odcięcie się od po
trzeb i uczuć (ochrona ta może przybierać różne postaci, np. nadużywania substancji, objadania
się, samookaleczeń, dysocjacji, symptomów psychosomatycznych, kompulsywnych zachowań
seksualnych) (Kellog, Young, 2006; Rijkeboer, van Genderen, 2009). Niezależnie jednak od formy
odcięcia się i tego, że na krótką metę zmniejsza ono cierpienie, tryb ten powoduje również licz
ne negatywne konsekwencje. Ich analiza (np. tych dotyczących relacji z innymi, zdrowia, zado
wolenia z życia) może skłonić pacjenta, by zaryzykował większe otwarcie się i pozwolił sobie na
przeżywanie bolesnych emocji (Rijkeboer, van Genderen, 2009). Jest to konieczne, by dokonała
się zmiana, ponieważ chroniąc Opuszczone/Wykorzystane Dziecko, Odłączony Opiekun nie po
zwala na zatroszczenie się o ten tryb i w ten sposób uniemożliwia trwałe złagodzenie cierpie
nia. Ponadto terapeuta stara się pomóc pacjentowi w ustaleniu, jak doszło do wykształcenia się
tego trybu i wyraża zrozumienie, że kiedyś jego powstanie miało uzasadnienie. Jednocześnie
konfrontuje pacjenta z koniecznością zmiany, wskazując na wspomniane wcześniej negatywne
konsekwencje (Arntz, van Genderen, 2009; Young, Klosko, Weishaar, 2003). Ważnym aspektem
pracy z Odłączonym Opiekunem jest również praca doświadczeniowa. Terapeuta posługuje się
technikami wyobrażeniowymi lub techniką pustego krzesła, aby przeprowadzić dialog między
Zdrowym Dorosłym a Odłączonym Opiekunem. Na początku to terapeuta zazwyczaj odgrywa
rolę Zdrowego Dorosłego, a wraz z postępem terapii rolę tę coraz częściej przejmuje pacjent.
Dialogi służą przekonaniu Odłączonego Opiekuna (z pomocą zgromadzonych wcześniej argu
mentów), że nie musi już tak bardzo chronić Opuszczonego/Wykorzystanego Dziecka (Arntz, Ja-
cob, 2013; Rijkeboer, van Genderen, 2009). Taki sposób pracy zwiększa emocjonalne oddziały
wanie przytaczanych argumentów i często bywa niezwykle skuteczną metodą przezwyciężania
unikania.
Jęd rzej Kosewski
Kiedy ochrona Odłączonego Opiekuna znacząco się zmniejsza, wyraźniej ujawniają się inne
tryby. Przede wszystkim pacjent intensywniej doświadcza siebie jako Opuszczonego/Wykorzy-
stanego Dziecka. Terapeuta stara się wówczas - w ramach relacji terapeutycznej - zadbać o czę
ściowe zaspokojenie jego emocjonalnych potrzeb. Przede wszystkim wyraża zrozumienie dla sil
nych emocji (np. smutku, żalu, lęku) i ich akceptację, a jednocześnie zapewnia, że chce pomóc
pacjentowi i że nie chce go opuścić. Stara się też szczerze i najczęściej, jak tylko to możliwe, do
ceniać pacjenta, jego wysiłek, mocne strony, pozytywne cechy i osiągnięcia (Behary, Lockwo-
od, Perris, 2008; Farrell, Shaw, 2012; Young, Klosko, Weishaar, 2003; Young, 2008). Jeśli pacjent jest
w kryzysie, terapeuta organizuje dodatkowe sesje i kontaktuje się z nim telefonicznie. Jest też
gotowy do mówienia o swoich uczuciach związanych z pacjentem i terapią oraz okazuje emo
cjonalne zaangażowanie w relację terapeutyczną (Rijkeboer, van Genderen, 2009). Wszystkie te
aspekty relacji terapeutycznej w sposób bezpośredni osłabiają siłę dysfunkcjonalnych trybów
pacjenta, gdyż częściowo zaspokajają jego potrzeby emocjonalne, a jednocześnie modelują
tryb Zdrowego Dorosłego. Terapeuta dodatkowo posługuje się technikami wyobrażeniowymi,
aby zmienić emocjonalne znaczenie doświadczeń, które ukształtowały ten tryb. Podstawowa
technika pracy polega na wyobrażeniu sobie przez pacjenta stresującej sytuacji z dzieciństwa
lub okresu nastoletniego, która wiąże się z powstaniem trybu, a następnie opowiedzeniu w cza
126 sie teraźniejszym, co widzi, czuje, robi, myśli i co dzieje się wokół (Arntz, van Genderen, 2009;
Young, Klosko, Weishaar, 2003). Następnie terapeuta prosi pacjenta o pozwolenie na pojawienie
się w tym wyobrażeniu. Kiedy pacjent się zgodzi i już wyobrazi sobie terapeutę, terapeuta prze
ciwstawia się osobie, która krzywdzi dziecko, i w wyobrażeniu stara się zatroszczyć o nie, czyli
pociesza je, stara się je ukoić, wysłuchać, zabrać z miejsca, w którym rozgrywa się scena, lub zro
bić to, czego ono potrzebuje (np. obejmuje je ramieniem lub bawi się z nim) (Arntz, Jacob, 2013;
Farrell, Shaw, 2012; Rijkeboer, van Genderen, 2009). Ten sposób pracy pozwala na bezpośrednie
zatroszczenie się o Opuszczone/Wykorzystane Dziecko i częściowe zaspokojenie jego potrzeb
emocjonalnych (zgodnie z ideą ograniczonego rodzicielstwa korektywnego), a równocześnie
osłabia emocjonalną siłę doświadczeń negatywnych.
Pacjenci, którzy znajdują się w trybie Opuszczonego/Wykorzystanego Dziecka, są bardziej
skłonni, zwłaszcza przy wsparciu terapeuty, do wyrażania najróżniejszych emocji i potrzeb. Nie
rzadko odczuwają jednak, że terapeuta lub inni ludzie nie zaspokajają owych potrzeb w takim
stopniu, w jakim oni tego oczekują. Jak zauważają Young, Klosko i Weishaar (2003), nikogo nie na
leży za to winić, ponieważ pacjenci z osobowością z pogranicza potrzebują bardzo dużo uwa
gi, a terapia zapewnia jedynie ograniczone, a więc z natury rzeczy niedoskonałe doświadczenie
korekcyjne. Oznacza to, że w relacji pacjent-terapeuta nieuchronnie pojawi się konflikt, a jego
przejawem po stronie pacjenta będzie wejście w tryb Rozzłoszczonego/lmpulsywnego Dziec
ka. Praca z tym trybem składa się z kilku elementów. Po pierwsze, terapeuta, zachowując posta
wę neutralną, stara się dokładnie dowiedzieć, jakie wydarzenia uaktywniły ten tryb, oraz zachę
ca pacjenta, by opowiedział, co w danej sytuacji wywołało jego złość (Rijkeboer, van Genderen,
2009). Kiedy pacjent w pełni wyrazi swoją złość, terapeuta okazuje empatię i zrozumienie dla
głębszych powodów, które doprowadziły pacjenta do wybuchu, czyli niezaspokojenia jednej
Terapia schematu - nowa szansa dla pacjentów z diagnozą osobowości z pogranicza
dostrzec, że stosowane przez rodziców kary były często nieadekwatne, a ich zachowanie mogło
mieć więcej wspólnego z własną patologią niż ze „złym” charakterem pacjenta (Arntz, van Gen-
deren, 2009; Young, Klosko, Weishaar, 2003). Podobnie jak w przypadku Rozzłoszczonego/lm-
pulsywnego Dziecka ważną rolę odgrywa tu psychoedukacja, która podkreśla, że różne emocje
(w tym złość) i potrzeby emocjonalne są czymś właściwym naturze ludzkiej, a przez to natural
nym i niezasługującym na potępienie.
Wraz ze słabnięciem trybów dysfunkcjonalnych wzmacnia się Zdrowy Dorosły pacjenta, co
umożliwia pracę wyobrażeniową nad przeżyciami traumatycznymi (molestowaniem, gwałtem,
ciężką przemocą fizyczną). Jest kilka warunków, które muszą być spełnione, aby przejść do tej
fazy: terapeuta powinien mieć duże umiejętności w pracy ze wspomnieniami traumatyczny
mi, pacjent powinien stabilnie funkcjonować (np. bez kryzysów samobójczych), a okoliczności
związane z traumą powinny zostać omówione podczas wcześniejszych sesji (Rijkeboer, van Gen-
deren, 2009; Young, Klosko, Weishaar, 2003). Ważne jest również, by terapeuta dokładnie i prze
konująco uzasadnił wartość pracy nad wspomnieniami traumatycznymi. Przede wszystkim po
winien wskazać, że w ten sposób pacjent ma szansę przetworzyć traumę (np. nadać jej nowe
znaczenie), zmniejszyć natężenie związanych z nią emocji, a przede wszystkim przeciwstawić się
osobie, która go skrzywdziła, i dzięki temu zyskać siłę, by w przyszłości chronić się przed wyko
128 rzystaniem (Arntz, van Genderen, 2009; Young, Klosko, Weishaar, 2003). Praca wyobrażeniowa
przypomina techniki ponownego przeżywania w terapii zaburzenia po stresie traumatycznym,
z tym wszakże zastrzeżeniem, że terapeuta pojawia się w wyobrażeniu, by przeciwstawić się
sprawcy przemocy i ochronić dziecko. Na koniec terapeuta powinien pomóc pacjentowi w po
wrocie do „tu i teraz" (np. przy użyciu technik relaksacyjnych) i dokładnie przedyskutować to, co
wydarzyło się podczas pracy wyobrażeniowej.
Ostatni etap terapii wiąże się ze wzmacnianiem autonomii. Zdrowy Dorosły pacjenta jest na
tyle silny, by nie tylko radzić sobie z trybami dysfunkcjonalnymi, ale również rozwijać się i dążyć
do spełnienia w życiu. Ponieważ na tym etapie pacjenci nie są już tak bardzo blokowani przez
Odłączonego Opiekuna lub Karzącego Rodzica, zaczynają zastanawiać się, co chcą zrobić ze
swoim życiem, jak je przeżyć i w jakim kierunku zmierzać. Nierzadko zaczynają również czuć, ja
kie są ich naturalne zdolności i inklinacje. Terapeuta ma zauważać i wzmacniać te dążenia przy
jednoczesnym zapewnieniu, że jest nadal dostępny dla pacjenta, gdyby pojawiły się kłopoty (Rij
keboer, van Genderen, 2009). Na tym etapie intensywnie stosuje się też klasyczne techniki beha
wioralne (np. planowanie aktywności, eksperymenty behawioralne, trening komunikacji) i silnie
wspomaga się zmianę przez wykorzystanie technik wyobrażeniowych w celu przezwyciężenia
trudności, które uniemożliwiają zmianę zachowania (Arntz, van Genderen, 2009; Kellog, Young,
2006; Young, Klosko, Weishaar, 2003; Young, 2008).
Terapia schematu - nowa szansa dla pacjentów z diagnozą osobowości z pogranicza
SPECJALNE KWESTIE
Stawianie granic
Jak wspomniałem wcześniej, terapeuta oprócz okazywania akceptacji i afirmowania pacjenta,
również konfrontuje jego zachowania destrukcyjne i stawia mu granice (np. nie pozwalając, by
wyzywał terapeutę) (Rijkeboer, van Genderen, 2009). Podstawową zasadę stanowi to, że granice
powinny zapewniać pacjentowi bezpieczeństwo, a jednocześnie uwzględniać prawa terapeu
ty (np. do odpoczynku). Ważne jest również ustalenie, że w pewnej mierze zależą one od dane
go terapeuty - nie powinien się on godzić na coś, czego w dłuższej perspektywie nie będzie
mógł kontynuować (np. codziennie czytać wielostronicowych e-maili od pacjenta). Co dla jed
nego terapeuty będzie do przyjęcia, dla innego może być nie do zaakceptowania (Young, Klo-
sko, Weishaar, 2003). Zasadę tę terapeuta wprowadza, kiedy pacjent po raz pierwszy zachowa się
niewłaściwie, i uzasadnia ją w sposób osobisty (np. mówiąc, że chociaż troszczy się o pacjenta,
dane zachowanie jest dla niego zbyt stresujące) (Arntz, van Genderen, 2009; Young, Klosko, We
ishaar, 2003). Jeśli pacjent ponownie naruszy zasadę, terapeuta informuje go, jakie będą skutki jej
dalszego łamania. Kiedy znów do tego dojdzie, terapeuta wyciąga konsekwencje (np. zawiesza
możliwość kontaktu telefonicznego). Potem uprzedza o poważniejszych następstwach i postę
puje w podobny sposób. W ostateczności może zawiesić lub zakończyć terapię (Arntz, van Gen
deren, 2009; Rijkeboer, van Genderen, 2009; Young, Klosko, Weishaar, 2003).
Terapia osób z zaburzeniem osobowości z pogranicza jest trudna i wywołuje silne emocje, ist
nieje zatem duże prawdopodobieństwo, że w jej trakcie ujawnią się schematy i tryby terapeu
ty. Co oczywiste, mogą one wejść w interakcję ze schematami i trybami pacjenta, dając róż
ne, także destrukcyjne dla terapii efekty (Rijkeboer, van Genderen, 2009). Jedną z największych
przeszkód w prowadzeniu pacjentów z osobowością z pogranicza stanowi u terapeuty silny
schemat zahamowania emocjonalnego lub Odłączonego Obrońcy (Arntz, van Genderen, 2009;
Young, Klosko, Weishaar, 2003). Pacjent potrzebuje bowiem ciepła, troski, empatii, zrozumienia,
akceptacji i zaangażowania emocjonalnego, a chłodny i zdystansowany terapeuta może nie być
w stanie mu tego zapewnić i przez to raczej wzmocnić niz osłabić jego tryby dysfunkcjonal
ne (Arntz, van Genderen, 2009). Drugie poważne zagrożenie wiąże się z nadmierną kompensa
cją. Jeśli bowiem pacjent będzie w kryzysie albo będzie przejawiał złość i niezadowolenie, te
rapeuta również może łatwo zareagować złością i odrzuceniem, wchodząc w tryb Karzącego
Rodzica. Niebezpieczeństwo wiąże się także ze schematem podporządkowania u terapeuty, co
może skutkować niedostatecznym stawianiem granic i w efekcie destrukcyjnym zachowaniem
pacjenta. Szczególną kwestię stanowi schemat samopoświęcenia, który jest niezwykle rozpo
wszechniony wśród terapeutów. Jego przejawem może być próba „zalania" pacjenta dobrem
130 (np. przez bardzo częsty kontakt telefoniczny) bez uwzględniania własnych potrzeb, a w konse
kwencji - narastająca frustracja terapeuty oraz wycofanie się lub nawet karanie pacjenta (Young,
Klosko, Weishaar, 2003). Ostatnie z zagrożeń dotyczy schematu defektu, nieosiągalnych standar
dów i porażki. W każdym z tych trzech przypadków terapeuta może czuć smutek i krytykować
siebie (np. w obliczu kryzysów), co utrudnia efektywną pracę nad problemami pacjenta (Rijkebo
er, van Genderen, 2009). Niezwykle potrzebna jest wówczas dokładna superwizja, świadomość
własnych schematów i trybów oraz terapia własna, skierowana na ich osłabienie (Rijkeboer, van
Genderen, 2009; Young, Klosko, Weishaar, 2003).
BADANIA EMPIRYCZNE
Dotychczas przeprowadzono kilka badań nad skutecznością terapii schematu. Dwa największe
dotyczyły indywidualnej terapii schematu pacjentów z diagnozą osobowości z pogranicza w ra
mach pomocy ambulatoryjnej. W pierwszym z nich terapia trwała aż trzy lata z częstotliwością
dwóch sesji w tygodniu, jednak jej rezultaty okazały się bardzo obiecujące: po zakończeniu le
czenia 46% osób nie spełniało już kryteriów zaburzenia osobowości, a 66% przejawiało „znaczą
cą zmianę kliniczną" (Giesen-Bloo etal., 2006). Wyniki te były lepsze niż podczas stosowania tera
pii skoncentrowanej na przeniesieniu (odpowiednio 24% i 43%). W przypadku obu terapii wyniki
poprawiły się po roku od zakończeniu leczenia, a w przypadku terapii schematu oznaczało to
odpowiednio 52% osób bez diagnozy osobowości z pogranicza i 70% przejawiających „znaczą
cą zmianę kliniczną". Odnotowano również bardzo niski procent osób, które przerywały terapię
(ok. 27%), co w przypadku tej grupy pacjentów wydaje się dużym sukcesem (Giesen-Bloo etal.,
2006; Young, Klosko, Weishaar, 2003; Young, 2008,2012). W drugim dużym badaniu uzyskano po-
Terapia schematu - nowa szansa dla pacjentów z diagnozą osobowości z pogranicza
dobne efekty, mimo że począwszy od drugiego roku terapii, sesje odbywały się tylko raz w ty
godniu (Nadort etai, 2009). Wstępne doniesienia wskazują również na niezwykły potencjał gru
powej pracy z pacjentami z osobowością z pogranicza, która okazała się w pierwszych próbach
jeszcze bardziej skuteczna i obciążona jeszcze mniejszym ryzykiem przedwczesnego zakończe
nia terapii przez pacjenta (Farrell, Shaw, 2012). Powyższe badania sugerują, że terapia schematu
może być niezwykle efektywnym podejściem w odniesieniu do pacjentów z diagnozą osobo
wości z pogranicza.
PODSUMOWANIE
Opisany przeze mnie model terapii pacjentów z osobowością z pogranicza coraz powszechniej
traktuje się jako bardzo obiecujący. Prezentuje on dogłębne i spójne rozumienie zaburzenia, ja
kim jest osobowość typu borderline, a jednocześnie proponuje dokładny protokół terapeutycz
ny, uwzględniający najważniejsze problemy i wyzwania związane z terapią tej populacji pacjen
tów (np. impulsywne zachowania, myśli i próby samobójcze). Istotnym osiągnięciem wydaje się
także koncepcja trybów, pozwalająca na efektywne zajęcie się różnymi aspektami zachowań pa
cjentów z tą diagnozą i na jasną komunikację z pacjentem, oraz idea ograniczonego rodziciel
stwa korektywnego, wskazująca na zasadniczą rolę relacji terapeutycznej w pracy z pacjentami
z osobowością z pogranicza. Terapia ta, z założenia długoterminowa, wykazała też znaczną efek
131
tywność w dwóch dużych studiach porównawczych, które dotyczyły skuteczności terapii, co za
chęciło do dalszych, obecnie prowadzonych badań nad tą formą leczenia.
Dużą zaletę terapii schematu stanowi również to, że wspiera ją najnowsza wiedza na temat
funkcjonowania ludzkiego mózgu. W przetwarzaniu informacji i pamiętaniu ich biorą udział dwa
systemy neuronalne: system związany ciałem migdałowatym oraz system związany z korą mó
zgową i hipokampem (LeDoux, 1999). Pierwszy z nich działa szybciej, dokonuje ogólnych rozróż
nień (np. zagrożenie-brak zagrożenia) i ma charakter niewerbalny, drugi zaś działa wolniej, do
konuje bardziej złożonych ocen i ma charakter werbalny (Cozolino, 2004; LeDoux, 1999; Young,
Klosko, Weishaar, 2003). Fakt ten uzasadnia m.in. stosowanie technik wyobrażeniowych, na któ
re terapia schematu kładzie duży nacisk. Wynika to z tego, że klasyczne techniki poznawcze, sto
sowane również w terapii schematu (np. karteczki ze wskazówkami, analiza dowodów, analiza
różnych perspektyw, analiza korzyści i strat), oddziałują bezpośrednio na pamięć zgromadzoną
w hipokampie i korze mózgowej, natomiast techniki wyobrażeniowe posługują się językiem pa
mięci ciała migdałowatego, a więc emocjami, doznaniami fizjologicznymi i sensorycznymi (Co
zolino, 2004). Techniki poznawcze wpływają co prawda także w sposób pośredni na pamięć ciała
migdałowatego, zwiększając nad nim kontrolę kory mózgowej i hipokampa, jednakże techni
ki wyobrażeniowe pozwalają na (znacznie bardziej) bezpośrednią „rozmowę" z ciałem migda
łowatym, mniej zapośredniczoną przez korę mózgową (Young, Klosko, Weishaar, 2003). Z tego
względu połączenie obu form pracy terapeutycznej wydaje się rozwiązaniem optymalnym, po
nieważ w zgodzie z obecną wiedzą na temat natury ludzkiej pamięci pozwala modyfikować za
równo werbalny i bardziej świadomy aspekt wspomnień (techniki poznawcze), jak i ten niewer-
Jęd rzej Kosewski
balny, często mniej świadomy oraz związany z silnymi emocjami i doznaniami fizjologicznymi
(techniki wyobrażeniowe) (Cozolino, 2004; Young, Klosko, Weishaar, 2003). Ponadto, jak wskazują
ostatnie badania zespołu LeDoux (2009), po przywołaniu bolesnego wspomnienia staje się ono
bardziej podatne na zmiany, które mogą prowadzić do spadku związanych z nim nieprzyjem
nych emocji. Warto zaś w tym kontekście zauważyć, że przywoływanie bolesnych wspomnień
i ich modyfikacja stanowi sedno technik wyobrażeniowych w terapii schematu (Arntz, van Gen-
deren, 2009; Rijkeboer, van Genderen, 2009; Young, Klosko, Weishaar, 2003; Young, 2008). Połą
czenie tych dwóch typów technik terapeutycznych znalazło już zresztą bogate zastosowanie
w terapii zaburzenia po stresie traumatycznym (PTSD) i udowodniło swoją dużą skuteczność (Re-
sick, Schnicke, 1992; Ehlers, Clark, 2000; Ehlers etal., 2005; Ehlers era/., 2003). Wskazuje to na sen
sowność wykorzystywania obu sposobów pracy terapeutycznej z pacjentami z osobowością
z pogranicza, ponieważ istnieją podobieństwa między PTSD a zaburzeniem osobowości z po
granicza (Beck, 2005; Cozolino, 2004; Herman, 2002). Takie podejście wydaje się również spójne
z ogólnym nastawieniem terapii poznawczej, która integruje pochodzące z różnorodnych źró
deł techniki terapeutyczne w celu zmiany schematów pacjenta (Alford, Beck, 2005; Beck, 2005;
Beck etal., 1979). Na koniec warto także zaznaczyć, że idea ograniczonego rodzicielstwa korek
tywnego w świetle badań nad wpływem przywiązania na funkcjonowanie mózgu (np. na funk
cjonowanie kory oczodołowo-czołowej) i regulację emocjonalną wydaje się koncepcją niezwy
kle ważną i użyteczną, zwłaszcza w przypadku osób z zaburzeniem osobowości z pogranicza
(Cozolino, 2004; Wallin, 2011).
Niezależnie od zarysowanych powyżej zalet terapii schematu istnieje nadal wiele dotyczą
cych jej wątpliwości. Niewykluczone na przykład, że w odniesieniu do niektórych pacjentów
(np. z silnymi skłonnościami samobójczymi) bardziej wskazane byłyby inne formy leczenia, takie
jak terapia dialektyczno-behawioralna (Linehan, 2007). Terapia schematu w odniesieniu do pa
cjentów z osobowością z pogranicza kładzie duży nacisk na relację terapeutyczną i techniki do-
świadczeniowe, a mniej koncentruje się na technikach poznawczych i behawioralnych. Wybór
ten wydaje się uzasadniony, jednak szersze zastosowanie technik poznawczych i, zwłaszcza, be
hawioralnych mogłoby okazać się pomocne (jak pokazuje doświadczenie terapii dialektyczno-
-behawioralnej). Potrzeba też niewątpliwie więcej badań, aby ugruntować i potwierdzić wiedzę
na temat efektów tej formy terapii i - na podstawie analizy wyników badań - wydobyć i skory
gować jej słabsze punkty.
LITERATURA
Alford, B.A., Beck, A.T. (2005). Terapia poznawcza jako teoria integrująca psychoterapię. Kraków: Wy
dawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Arntz, A., van Genderen, H. (2009). Schema therapy for borderline personality disorders. Chichester-
Malden: Wiley-Blackwell.
Arntz, A„ Jacob, G„ (2013). Schema therapy in practice. An introductory guide to schema modeappro-
ach. Chichester-Malden: Wiley-Blackwell.
Terapia schematu -n o w a szansa dla pacjentów z diagnozą osobowości z pogranicza
Beck, A.T. etal. (1979). Cognitive therapy of depression. New York: Guilford Press.
Beck, A.T. etal. (1985). Anxiety disorders andphobias a cognitiveperspective. New York: Basic Books.
Beck, A.T. etal. (2005). Poznawcza terapia zaburzeń osobowości. Kraków: Wydawnictwo Uniwersy
tetu Jagiellońskiego.
Beck, A.T. et al. (2007). Poznawcza terapia uzależnień. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiel
lońskiego.
Beck, J.S. (2005). Terapia poznawcza. Podstawy i zagadnienia szczegółowe. Kraków: Wydawnictwo
Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Behary, W., Lockwood, G., Perris, P. (2008). Interpersonal neurobiology: practical implications. Mate
riały szkoleniowe. Organizator: ISST. Coimbra, 8-10 października 2008.
Bennett-Levy, J. et al. (2005). Oksfordzki podręcznik eksperymentów behawioralnych w terapii po
znawczej. Gdynia: Alliance Press.
Chrząstowski, S. (2006). Terapia poznawczo-behawioralna pacjentów z zaburzeniami osobowo
ści w ujęciu Christine Padesky. Psychoterapia, 135 (1), 39-48.
Clark, D. (1986). Cognitive approach to panie. Behaviour Research and Therapy, 24,461-470.
Clark, D.A., Reinecke, M.A. (red.). (2005). Psychoterapia poznawcza w teorii i praktyce. Gdańsk: Gdań
skie Wydawnictwo Psychologiczne.
Cozolino, L. (2004). Neuronauka w psychoterapii. Budowa i przebudowa ludzkiego mózgu. Poznań:
Zysk i S-ka.
Ehlers A., Clark, D. (2000). A cognitive model of persistent posttraumatic stress disorder. Behavio-
ur Research and Therapy, 38 (4), 319-345.
Ehlers, A. etal. (2003). A randomized controlled trial of cognitive therapy, a self-help booklet, and
repeated assessments as early interventions for posttraumatic stress disorder. Archives of Gen
eral Psychiatry, 60 (10), 1024-1032.
Ehlers, A. etal. (2005). Cognitive therapy for post-traumatic stress disorder: development and re-
search. Behaviour Research and Therapy, 43 (4), 413-431.
Farrell, J„ Shaw, I. (2012). Group schema therapy for borderline personality disorder. Chichester-Mal-
den: Wiley-Blackwell.
Farrell, J, Shaw, I, Webber, M. (2009). A schema-focused approach to group psychotherapy for
outpatients with borderline personality disorder: a randomized controlled tria\. JournalofBe-
havior Therapy and Experimental Psychiatry, 40,2,317-328.
Giesen-Bloo, J., van Dyck R. etal. (2006). Outpatient psychotherapy for borderline personality dis
order. Randomized trial of schema-focused therapy vs transference-focused psychotherapy.
Archives of General Psychiatry, 63,649-658.
Goldstein, E. (2003). Zaburzenie z pogranicza. Modele kliniczne i techniki terapeutyczne. Gdańsk:
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Herman, J. (2002). Uraz psychiczny i powrót do równowagi. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psy
chologiczne.
Kellogg, S., Young, J. (2006). Schema therapy for borderline personality disorder. Journal ofCIini-
cal Psychology, 62,445-458.
Linenan, m . (żuu /j. zanurzenie osooowosct z pogranicza, lerapia poznawczo-oenawiorama. wa I
tów: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Madej, A. (2010). Techniki i metody poznawczo-behawioralne w terapii schematu zaburzeń oso
bowości. Psychoterapia, 1 (152), 53-66).
Nadort, M, etal. (2009). Implementation of outpatient schema therapy for borderline personal-
ity disorder with versus without crisis support by the therapist outside Office hours: a rando-
mized trial. Behaviour Research and Therapy, 47 (11), 1-13.
Padesky, Ch. (1994). Schema change processes in cognitive therapy. Clinical Psychology and Psy-
chotherapy, 1 (5), 267-278.
Padesky, Ch., Greenberger, D. (2004a). Umysł ponad nastrojem. Podręcznik terapeuty. Kraków: Wy
dawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Padesky, Ch., Greenberger, D. (2004b). Umysł ponad nastrojem. Zmień nastrój przez zmianę sposobu
myślenia. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Popiel, A., Pragłowska E. (2012). Terapia poznawczo-behawioralna. Warszawa: Paradygmat.
Resick, P., Schnicke, M. (1992). Cognitive Processing therapy for sexual assault victims. Journal of
Consulting and Clinical Psychology, 60 (5), 748-756.
Rijkeboer, M„ van Genderen, H. (2009). Terapia schematu u osób z osobowością z pogranicza. Ma
teriały ze szkolenia. Organizator: Centrum Terapii Poznawczo-Behawioralnej. Warszawa, 27-
30 kwietnia 2009.
Wallin, D. J. (2011). Przywiązanie w psychoterapii. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagielloń
skiego.
Young, J. (2008), Schema therapy. Materiały ze szkolenia. Organizator: Wimbledon Guild. Londyn,
18-19 października 2008.
Young, J. (2012). Terapia schematu dla osób z diagnozą zaburzenia osobowości z pogranicza oraz
narcystycznej. Materiały ze szkolenia. Organizator: Centrum Psychologii Integralnej „IńTEGral".
Warszawa, 19-20 października 2012.
Young, J., Klosko, J„ Weishaar, M. (2003). Schema therapy: a practitionerś guide. New York: Guilford.
Young, J.E. (1990). Cognitive therapy forpersonality disorders: a schema-focused approach. Sarasota,
FL: Professional Resource Press.
Przypadek 2. Dlaczego pacjentka z depresją nie może odstawić leków i czy jest to
moment na zakończenie terapii? (Praca według podręcznika Padesky, Greenenberger
Umysł ponad nastrojem^
Pani Elżbieta zgłosiła się na terapię po stracie pracy, z objawami znacznego spadku nastroju, my
ślami rezygnacyjnymi, spadkiem motywacji, trudnościami z wychodzeniem z domu i zajmowa
niem się codziennymi obowiązkami. Lekarz zdecydował się na wprowadzenie leczenia farmako
logicznego. Równocześnie pacjentka uczestniczyła w terapii poznawczo-behawioralnej depresji
z bardzo dobrymi efektami - zarówno w przekonaniu terapeuty, jak i jej własnym. Pacjentka za
częła wychodzić z domu, spędzać czas na przyjemnych aktywnościach, poprawiła relacje z mę
żem, postawiła bardziej asertywne granice rodzicom, zdecydowała się na założenie własnej fir
my. Jednak w momencie próby odstawienia leków powróciły znacznie nasilone objawy depresji.
Psychiatra ponownie wprowadził leczenie farmakologiczne i poprosił panią Elżbietę, by wróci
ła na terapię, ponieważ jego zdaniem bez dalszej pracy terapeutycznej odstawienie leków może
być bardzo trudne lub niemożliwe. Terapeuta powiedział podczas superwizji, że nie wie, jak da
lej powinna wyglądać terapia, ponieważ pacjentka zrealizowała wszystkie postawione sobie ce
le...
ta zadał pytanie, w jaki jeszcze sposób może pomóc pacjentce zmodyfikować przekonanie „je
stem słaba, nie poradzę sobie z silnym szefem", by mogła zaangażować się pracę behawioralną
i wprowadzanie zmian w swoim życiu.
Tak jak widzimy w powyższych przykładach, części pacjentów standardowe postępowanie te
rapeutyczne oparte na protokole terapii poznawczo-behawioralnej nie przynosi zmiany w ich
funkcjonowaniu. Wtedy konieczne jest zmodyfikowanie dotychczasowego sposobu prowadze
nia terapii. Oczywiście przyczyn takiego stanu może być bardzo wiele, jednak w tym artykule
chciałbym skupić się na jednej z nich - założeniu, że przeszkodę leżącą u podłoża problemów
stanowią sztywne przekonania (rysy osobowości). W takim wypadku konieczne jest dokładne
zebranie wywiadu i stworzenie konceptualizacji pacjenta - przeanalizowanie jego najważniej
szych przekonań, stylów radzenia sobie. Dopiero dzięki temu będziemy w stanie zastanowić się
nad dalszym postępowaniem terapeutycznym. Mark Reinecke w czasie prowadzonych przez
siebie superwizji zawsze powtarzał, że nie możemy zadawać pytania „Co dalej zrobić z pacjen
tem, jaka technika zadziała?", ale „Dlaczego tak się dzieje i jak jest to powiązane z konceptuali-
zacją pacjenta?". Dla mnie to jedno z kluczowych pytań superwizji.
Wszyscy doskonale wiemy, czym teoretycznie jest konceptualizacja. Parafrazując klasyczny
już opis Judith Beck, konceptualizacja przypadku w terapii poznawczo-behawioralnej opisuje
i wyjaśnia problemy zgłaszane przez pacjenta. Jej podstawową funkcją jest ukierunkowanie tera
pii na zmniejszenie stresu osoby leczonej i zwiększenie jej odporności na doświadczane trudno 137
ści. Osiągnięcie tych celów jest możliwe, gdy konceptualizacja spełnia kilka funkcji: podsumowu
je doświadczenia pacjenta, normalizuje je, promuje zaangażowanie, złożone cele lub problemy
czyni możliwymi do realizacji oraz porządkuje kolejne interwencje. Ponadto, gdy identyfikuje
mocne strony pacjenta i sugeruje, jak zwiększyć odporność na doświadczany stres, proponu
je najprostsze interwencje, uprzedza wystąpienie trudności, pomaga zrozumieć brak efektów
w terapii oraz umożliwia prowadzenie wysokiej jakości superwizji. Z tego względu nabycie umie
jętności dokonywania prawidłowej konceptualizacji w modelu poznawczo-behawioralnym jest
jedną z podstawowych umiejętności terapeuty i superwizora.
W tym artykule chciałbym jednak zająć się tylko skróconym modelem konceptualizacji, wy
korzystując graficzne przedstawienie problemów pacjenta. Konieczne będzie przy tym uzyska
nie odpowiedzi na kilka kluczowych pytań:
1. Jakie jedno lub dwa przekonania kluczowe ważne dla terapii są obecne
u pacjenta?
Pracując z pacjentami, wiemy, że mają oni bardzo wiele przekonań na temat siebie, świata czy
innych ludzi. Tutaj ważne jest wybranie jednego lub dwóch przekonań, które na danym etapie
terapii są najważniejsze - wiążą się z problemem zgłoszonym do pracy, rozpoznaniem, czy mo
gą odpowiadać za zgłaszane trudności. Z pewnością będą to przekonania raczej rdzenne (nega
tywne), sztywne i wąskie, ponieważ najczęściej to one „blokują proces terapeutyczne". W mo
im przekonaniu w tak zaproponowanym modelu konceptualizacji zazwyczaj warto skupić się na
„przekonaniach dotyczących siebie”.
Artur Kołakow ski
4. W jaki sposób obecne trudności w pracy z pacjentem wpisują się w dany model
graficzny konceptualizacji pacjenta? Jaki w związku z tym możemy wyznaczyć
kolejny cel strategiczny w terapii?
Wracamy zatem do pytania zadanego przez Marka Reinecke - „Dlaczego doszło do trudności
w terapii?". Pierwszym krokiem do uzyskania odpowiedzi będzie próba powiązania trudności
z modelem konceptualizacji pacjenta - z konkretnym sztywnym przekonaniem, stylem radze
nia sobie czy przekonaniem kompensacyjnym. Kolejnym - ustalenie celu strategicznego lub ce
lów strategicznych do dalszej pracy terapeutycznej. Mogą nam pomóc tutaj na przykład nastę
pujące pytania:
- Czy istnieje potrzeba modyfikowania sztywnego przekonania?
- Czy jakiś styl radzenia sobie jest zbyt nieadaptacyjny? Jeśli tak, to jaki?
- Czy będziemy pracować z pacjentem nad zrezygnowaniem ze strategii nieadaptacyjnej
(z potwierdzania przekonania)?
- Czy będziemy pracować z pacjentem nad częstszym działaniem (unikaniem)?
- Czy będziemy pracować z pacjentem nad akceptacją niedoskonałości?
- Czy sztywne przekonanie / styl radzenia sobie mogą wpływać na relację z terapeutą?
Zobaczmy przykładowe diagramy, wypełnione na podstawie pogłębionego wywiadu
w czasie superwizji wyżej prezentowanych przypadków.
Artur Kołakow ski
Przypadek 7 (cd.)
Doświadczenia wczesnodziecięce wiążące się z kształtowaniem się przekonań
- Mama pacjenta też miała objawy ADHD, z jednej strony nie potrafiła stworzyć panu Tadeuszowi
ustrukturyzowanego środowiska (nie stawiała mu żadnych granic), z drugiej zaś była bardzo krytyczna
i obwiniała synao wszystkie trudności (brak granic - odpowiedzialność za wszystkie porażki).
- W szkole pan Tadeusz radził sobie całkiem nieźle: jest bardzo inteligentny, często zaliczał coś w ostatniej
chwili (strategia ta przestała działać w liceum - pacjent uczuł się tam pięć lat).
- W rodzinie pacjenta panował kult osiągnięć. Uważano, że nieosiągnięcie sukcesu przynosi wstyd. Pan
Tadeusz wielokrotnie słyszał w domu, że jest bardzo zdolnym, genialnym dzieckiem, które zaprzepaszcza
swoją szansę
Podsumowanie
Przypadek 2 (cd.)
Doświadczenia wczesnodziecięce wiążące się z kształtowaniem się przekonań
- Bardzo krytyczna babcia, która mówiła, że jeśli pacjentka nie potrafi zrobić czegoś dobrze, nie powinna
robić tego wcale.
- Mama, mówiąca, że na miłość i uznanie ludzi trzeba zasłużyć, była bardzo krytyczna, wybuchowa - cały
czas coś było nie tak (jesteś do niczego”).
- Obydwoje rodzice przykładali wagę do tego, by zrobić coś dobrze, mieli duże oczekiwania dotyczące
osiągnięć - liczyli, że pani Elżbieta da z siebie wszystko, by osiągnąć sukces.
- Brak zgody na wyrażanie swoich emocji, potrzeb
''
Dominujący styl radzenia sobie Przekonanie rdzenne Dominujący styl radzenia sobie
W rodzinie i bliskich relacjach: Moje potrzeby nie są ważne. Nie W pracy zawodowej:
potwierdzanie schematu można mnie akceptować taką, jaką nadmierna kompensacja - bardzo
poprzez spełnianie jestem wysokie stanowiska, kilka świetnie
oczekiwań ważnych osób zdanych międzynarodowych
i deprecjonowanie swoich certyfikatów branżowych
potrzeb
Podsumowanie
Przypadek 3 (cd.)
Doświadczenia wczesnodziecięce wiążące się z kształtowaniem się przekonań
- Bardzo lękowa mama, która zawsze ostrzegała pana Sebastiana, że może stać mu się coś złego.
- Mama pacjenta generująca bardzo silny lęk o zdrowie oraz lęk związany z wychodzeniem z domu/
wyjazdami („po co będziesz gdzieś chodził, jeszcze coś ci się stanie').
- Uzależnienie ojca od alkoholu - zadaniem pacjenta było pójście pod wiejski sklep i przyprowadzenie ojca
do domu (pan Sebastian wspomina, że bardzo się bał, ale nie mógł tego okazać, ponieważ przechodził przez
całą wioskę i ludzie go obserwowali).
- Gdy pacjentowi nie udało się przyprowadzić ojca, był za to obarczany przez mamę odpowiedzialnością („to
twoja wina, że ojciec nie wrócił do domu').
- Pacjent był również obwiniany za inne domowe niepowodzenia - po części pełnił rolę rodzica, a po części
partnera swojego rodzica
' r
Podsumowanie
Przypadek 4 (cd.)
Doświadczenia wczesnodziecięce wiążące się z kształtowaniem się przekonań
- Tata pacjentki był osobą bardzo krytyczną i stosującą przemoc - dzieci nie mogły mieć swojego zdania;
stosował kary fizyczne, także wobec pani Zuzanny.
- Obowiązki były zawsze przed przyjemnościami; pacjentka nie pamięta, by rodzice się z nią bawili.
- Dzieci nie miały prawa do okazywania emocji oraz do głośnej zabawy.
- Gdy jako dziecko pani Zuzanna coś przewiniła, mama zawsze mówiła jej, że jest złą osobą i będzie się
smażyć w piekle
I
Dominujący styl Przekonanie rdzenne Dominujący styl
radzenia sobie radzenia sobie
Nadmierna kompensacja: Jestem zła Jestem słaba Potwierdzanie
nie mogę nikogo przekonania:
skrzywdzić - jeśli będę jeśli ktoś stosuje
się bronić, stosować siłę, przemoc, to muszę mu
to będę taka jak ojciec ulec, nie dam sobie rady
i potwierdzą się słowa
mamy
Podsumowanie
Podsumowanie
Jest to oczywiście bardzo uproszczony model konceptualizacji pacjentów ze sztywnymi prze
konaniami, które blokują postęp w terapii. Zdaję też sobie sprawę, że wiele osób mogłoby zo
baczyć inne problemy uniemożliwiające postęp pacjentów w leczeniu lub zaproponować inne
rozwiązania. Może jednak przedstawiony przeze mnie sposób myślenia o pacjencie i jego kon
ceptualizacji jako praktycznym narzędziu do rozwiązywania problemów klinicznych, a nie skom
plikowanej pracy koniecznej tylko do zdania egzaminu pozwoli nam otworzyć się na modele
bardziej czytelne także dla naszych pacjentów. I pozwoli uniknąć pytania „Co mam zrobić z mo
im pacjentem, który znowu powiedział, że zadania domowe są głupie i chyba nie radzę sobie
z nim w terapii?"
Artur Kołakow ski
144
Podsumowanie
LITERATURA
Beck, J.S. (2011). Cognitive therapy for challenging problems: what to do when the basics don't work.
Reprint edition. New York: Guilford Press.
Beck, J.S. (2012). Terapia poznawczo-behawioralna. Podstawy i zagadnienia szczegó/owe. Wydanie II.
Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Persons, J.B. (2007). Terapia poznawcza w praktyce. Podejście oparte na sformułowaniu przypadku.
Gdynia: Alliance Press.
TERAPIA
POZNAWCZA
OPARTA NA
UWAŻNOŚCI
(MBCT)
Instytut Uważności i Psychoterapii zaprasza do udziału
w 8-tygodniowych treningach uważności
M in d f u l n e s s - B a s e d C o g n it iv e T h e r a p y
M in d f u l n e s s - B a s e d S t r e s s R e d u c t io n
M in d f u l S e l f - C o m p a s s io n
www.iuip.eu www.mbsr-mbct.pl
BS£B
Bii'