Focus Sztuka Koncentracji Jako Ukryte Dążenie Do Doskonałości Polish Edition - Daniel Goleman
Focus Sztuka Koncentracji Jako Ukryte Dążenie Do Doskonałości Polish Edition - Daniel Goleman
Focus Sztuka Koncentracji Jako Ukryte Dążenie Do Doskonałości Polish Edition - Daniel Goleman
Ilustracja
Samuel Henry Baker © Fine Art Photographic Library | CORBIS
Wszy stkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie całości albo fragmentów książki
— z wy jątkiem cy tatów w arty kułach i przeglądach kry ty czny ch — możliwe jest ty lko na
podstawie pisemnej zgody wy dawcy.
ISBN 978-83-7278-993-8
Subtelna umiejętność
John Berger jest sldepowym detektywem. Widok Bergera, jak wodzi wzrokiem za ldientami
krążącymi po parterze domu towarowego na manhattańskiej Upper East Side, jest żywą
ilustracją uwagi w działaniu. Z krótkofalówką w ręku, w nierzucającym się w oczy czarnym
garniturze z białą koszulą i czerwonym krawatem, Berger pozostaje nieustannym ruchu, przy
�
�11jio
czym jego uwaga jest stale przykuta to do tego, to do innego ldie żna powiedzieć, że jest
�
oczami sldepu.
'-
Ma niezmiernie trudne zadanie. Na jego piętrze jest zaws��X�d pięćdziesięciu kupujących,
którzy przesuwają się między ladami z biżuterią, w żn· i)r � glądają się szalom Valentina,
przekładają kosmetyczki od Prady. Klienci i ldientki pr ają się towarom, Berger przygląda
się ldientom.
Jego ruchy wśród kupujących przypomina ��, są żywą ilustracją ruchów Browna. Na
kilka sekund staje za ladą z torebkami, nie o �ając oczu od kót regoś z ldientów, za chwilę
szybkim krokiem przechodzi do drzwi, że �ienić punkt widzenia, potem przesuwa się w róg
�
sali, gdzie może dyskretnie przyjrzeć się �;potencjalnie podejrzanych osób.
'h.
Klienci -nieświadomi jego ba� eg'b wzroku -widzą wyłącznie towary. Berger uważnie
przygląda się im wszystkim �
Indyjskie porzekadło mó ·. " iedy kieszonkowiec spotyka świętego, widzi tylko jego
kieszenie". Berger widzi ie wyłącznie kieszonkowców. Jego wzrok omiata pomieszczenie
niczym reflektor. Potrafię so ie wyobrazić jego skupioną twarz z jednym ogromnym okiem, jak
u mitycznego cyldopa. Berger jest ucieleśnieniem skupienia uwagi.
-Przyglądam się ruchom oczu, sposobowi poruszania się ciała -detektyw wyjaśnia mi
sygnały, które zdradzają zamiar kradzieży: sytuacje, kiedy kilka osób skupia się w grupkę albo
kiedy jedna rzuca ukradkowe spojrzenia.-Siedzę w tym od takdawna, że po prostu wiem, jakie
są oznaki.
Skupiając uwagę na jednej z pięćdziesięciu osób, Berger potrafi zignorować pozostałych
czterdzieści dziewięć i wszystko inne-prawdziwy wyczyn koncentracji w morzu rozproszeń.
Zubożenie uwagi
Do tego dochodzą koszty słabnącej uwagi u dorosły ch. Akwizy tor reklamy pracujący dla dużej
rozgłośni radiowej w Meksy ku skarży się:
— Jeszcze parę lat temu, jak miałem robić prezentację w agencji reklamowej, można by ło
przy gotować pięciominutowy filmik. Dzisiaj trzeba się zmieścić w półtorej minuty. Jeśli ich sobie
przez ten czas nie kupisz, każdy zaczy na sprawdzać SMS-y i e-maile.
Wy kładowca filmoznawstwa opowiedział mi, że czy ta biografię swego idola, legendarnego
francuskiego reży sera François Truffauta, i dodał:
— Nie jestem w stanie przeczy tać więcej niż dwie strony bez przerwy. Budzi się we mnie
potężne pragnienie, żeby wejść do Internetu i sprawdzić pocztę. Wy daje mi się, że tracę
umiejętność utrzy mania koncentracji na poważny ch rzeczach.
Socjolog Erving Goffman, znakomity obserwator interakcji społeczny ch, stworzy ł pojęcie
„oddalenia” (away), jak nazy wa nieodparty impuls sprawdzenia poczty czy Facebooka, zamiast
skupiania się na rozmówcy. Jest to gest mówiący drugiej osobie: „Nie interesuje mnie, co się
dzieje tu i teraz”.
Podczas trzeciej edy cji konferencji „All Things D(igital)” w 2005 roku organizatorzy
wy łączy li bezprzewodowy Internet w głównej sali, bo poświata z ekranów laptopów sugerowała,
że uczestnicy nie zwracają uwagi na to, co się dzieje na scenie. Jak to określił jeden z uczestników,
by li „oddaleni” — pozostawali w stanie „ciągłej częściowej uwagi”, mentalnego zamazania na
skutek natłoku informacji pły nący ch z referatów, od uczestników obecny ch na sali oraz treści
wy sy łany ch i odbierany ch na laptopach 8. Aby rozprawić się ze zjawiskiem częściowej uwagi,
niektóre firmy w Dolinie Krzemowej wprowadzają zakazy uży wania laptopów, telefonów
komórkowy ch i inny ch urządzeń cy frowy ch podczas spotkań.
Dy rektorka z branży wy dawniczej przy znaje, że jeśli przez pewien czas nie otwiera telefonu,
zaczy na nią „rzucać. Nowa wiadomość jest jak wzięcie działki, brakuje ci tego kopa. Wiesz, że
w towarzy stwie nie wy pada sprawdzać wiadomości, ale to jest uzależniające”. Dlatego razem
z mężem zawarli układ: „Po powrocie z pracy odkładamy telefony do szuflady. Kiedy telefon
leży przede mną, cała chodzę; po prostu muszę coś w nim sprawdzić. Ale teraz staramy się by ć
bardziej obecni dla siebie nawzajem. Rozmawiamy ”.
Nasze skupienie nieustannie zwalcza rozproszenia, zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne.
Py tanie brzmi: ile kosztują nas rozproszenia?
— Kiedy zauważam, że my ślami oderwałem się od trwającego spotkania, zastanawiam się,
jakie możliwości właśnie przegapiłem — powiedział mi pewien dy rektor w firmie finansowej.
Znajomemu lekarzowi pacjenci przy znają się, że aby móc nadąży ć z pracą, „leczą się” na
własną rękę lekarstwami na ADHD albo narkolepsję. Prawniczka powiedziała mu:
— Gdy by m tego nie brała, nie dałaby m rady czy tać umów.
Kiedy ś pacjenci nie dostawali takich recept bez odpowiedniej diagnozy, dzisiaj dla wielu te
lekarstwa stały się ruty nowy mi środkami dopingujący mi. Coraz więcej nastolatków udaje
objawy ADHD, żeby dostać receptę na sty mulanty — chemiczne wspomagacze uwagi
i skupienia.
Tony Schwartz, konsultant, który szkoli osoby na kierowniczy ch stanowiskach, jak zarządzać
własny mi siłami, powiedział mi:
— Uświadamiamy ludziom, w jaki sposób korzy stają z uwagi, a korzy stają z niej z a w s z e
źle. Dla naszy ch klientów uwaga jest w tej chwili problemem numer jeden.
Zalew dany ch zmusza do działania na skróty, więc uciekamy się do umy słowego niechlujstwa:
selekcjonujemy e-maile na podstawie nagłówków, kasujemy bez wy słuchania większość
wiadomości głosowy ch, pobieżnie przelatujemy wzrokiem powiadomienia. Nie ty lko
wy robiliśmy w sobie nawy ki związane z uwagą, które zmniejszają efekty wność, ale jeszcze masa
napły wający ch wiadomości po prostu nie daje czasu, żeby się zastanowić, co one właściwie
oznaczają.
Wszy stko to przewidział już w 1977 roku zdoby wca Nagrody Nobla z dziedziny ekonomii
Herbert Simon. Pisząc o zbliżający m się świecie bogactwa informacji, ostrzegał, że informacja
wchłania „uwagę swoich odbiorców. Dlatego bogactwo informacji wy wołuje ubóstwo uwagi” 9.
1. . Na przy kład pień mózgu znajdujący się tuż nad rdzeniem kręgowy m mieści w sobie
neuronalny barometr, który wy czuwa nasz związek z otoczeniem i podnosi lub obniża
pobudzenie energety czne oraz uwagę w zależności od tego, ile potrzeba nam czujności.
Jednak każdy aspekt uwagi ma własne, odrębne obwody neuronalne. Szczegóły zawiera
arty kuł Michaela Posnera i Stevena Petersena, The Attention System of the Human Brain
w „Annual Review of Neuroscience” 13 (1990): 25–42. [wróć]
2. . Te sy stemy to np. sy stem biologiczny i ekologiczny ; ekonomiczny i społeczny ; oraz
społeczny i fizy czny — zarówno Newtonowski, jak i kwantowy. [wróć]
3. . M.I. Posner i M.K. Rothbart, Research on Attention Networks as a Model for the Integration
of Psychological Science, „Annual Review of Psy chology ” 58 (2007): 1–27, s. 6. [wróć]
4. . Anne Treisman, How the Deployment of Attention Determines What We See, „Visual Search
and Attention” 14 (2006): 4–8. [wróć]
5. . Patrz: Nielsen Wire, 15 grudnia 2011 r., http://blog.nielsen.com/nielsen
wire/online_mobile/new-mobile-obsession-u-s-teens-triple-data-usage. [wróć]
6. . Mark Bauerlein, Why Gen-Y Johnny Can’t Read Nonverbal Cues, „Wall Street Journal”, 28
sierpnia 2009 r. [wróć]
7. . Kry teria „uzależnienia” nie podają bezwzględnej liczby godzin gry (tak samo jak liczby
pijaństw), ale raczej skupiają się na ty m, czy nałóg powoduje problemy w inny ch
obszarach ży cia, takich jak szkoła, ży cie towarzy skie czy rodzinne. Poważne uzależnienie od
gier może wy wołać w ży ciu osobisty m spustoszenie porówny walne z narkoty kami czy
piciem. Daphne Bavelier i in., Brains on Video Games, „Nature Reviews Neuroscience” 12
(grudzień 2011): 763–768. [wróć]
8. . Wade Roush, Social Machines, „Technology Review”, sierpień 2005. [wróć]
9. . Herbert Simon, „Designing Organizations for an Information-Rich World”, w: Donald M.
Lamberton (red.), The Economics of Communication and Information (Cheltenham, UK:
Edward Elgar, 1997), cy towany w: Thomas H. Davenport i John C. Back, The Attention
Economy (Boston: Harvard Business School Press, 2001), s. 11. [wróć]
Część I
Anatomia uwagi
Rozdział 2
Podstawy
Jako nastolatek wy robiłem sobie nawy k słuchania kwartetów smy czkowy ch Bartóka przy
odrabianiu lekcji. Brzmiały nieco kakofonicznie, ale sprawiały mi przy jemność. Umiejętność
odgradzania się od ich muzy czny ch dy sonansów jakoś pomagała mi się skupić na takich rzeczach
jak wzór chemiczny wody amoniakalnej.
Kiedy po latach musiałem pisać na termin arty kuły do „New York Timesa”, przy pomniał mi
się mój wczesny trening z ignorowania Bartóka. W „Timesie” mozoliłem się z pisaniem
w samy m środku działu naukowego redakcji, który wtedy by ł pieczarą wielkości klasy szkolnej,
zatłoczoną biurkami kilkunastu dziennikarzy naukowy ch i kilku redaktorów. W redakcji zawsze
panował szum kakofonii przy pominającej Bartóka. A to parę osób ucinało sobie obok pogawędkę,
a to by ło sły chać końcówkę rozmowy dziennikarza (dobrze jeśli jednego) rozmawiającego przez
telefon ze źródłem, a to redaktorzy pokrzy kiwali na całą redakcję, py tając, kiedy dostaną gotowy
arty kuł. Ciszę sły szało się rzadko, może wcale.
A jednak dziennikarze naukowi — w ty m ja — dzień w dzień dostarczali na czas gotowe do
edy cji teksty. Nikt nikogo nie prosił, żeby się uciszy ł, bo on musi się skupić. Po prostu wszy scy
skupialiśmy się jeszcze bardziej, żeby odgrodzić się od hałasu.
Taki focus w zgiełku wskazuje na działanie selekty wnej uwagi — umiejętności układu
nerwowego do koncentrowania się na jedny m celu i ignorowania zawrotnego zalewu
napły wający ch bodźców, z który ch każdy mógłby potencjalnie stać się ogniskiem uwagi. To miał
na my śli William James, jeden z założy cieli nowoczesnej psy chologii, mówiąc, że uwagę
definiuje jako „nagłe ogarnięcie przez umy sł, w formie wy raźnej i ży wej, jednego z kilku
równocześnie możliwy ch przedmiotów albo toków my ślenia” 1.
Rozproszenia dzielą się na dwa główne rodzaje: rozproszenia zmy słowe i emocjonalne.
Rozproszenia zmy słowe są łatwe — na przy kład czy tając te słowa, ignorujesz puste marginesy
wokół tekstu. Albo zauważ przez chwilę uczucie, jak własny języ k doty ka ci podniebienia — to
ty lko jeden bodziec z fali, która bez ustanku naciera, a którą twój mózg odsiewa: odbierany ch
w tle dźwięków, kształtów i kolorów, smaków, zapachów, odczuć i tak dalej, i tak dalej.
Druga odmiana zwodzący ch nas pokus jest trudniejsza — to sy gnały nacechowane
emocjonalnie. Choć nietrudno jest się skupić i odpisy wać na e-maile w kawiarniany m gwarze,
wy starczy, że do ucha wpadnie ci, jak ktoś wy powiada twoje imię albo nazwisko. Pod względem
emocjonalny m jest to tak silna przy nęta, że odgrodzenie się od wy mawiającego je głosu będzie
prawie niemożliwe — twoja uwaga odruchowo zmobilizuje się, żeby usły szeć, co o tobie mówią.
O e-mailach możesz zapomnieć.
Jednak największe wy zwanie, nawet dla najbardziej skupiony ch osób, wiąże się
z emocjonalny m zamętem panujący m w naszy m ży ciu, na przy kład kiedy przeży wamy
niedawną scy sję w bliskim związku, która cały czas narzuca się my ślom. Te my śli ogarniają tak
bezceremonialnie nie bez przy czy ny — mają nas zmusić do przemy ślenia rzeczy, które nas
wprawiły w podenerwowanie. Linia podziału między jałowy mi rozmy ślaniami i produkty wną
refleksją będzie zależeć od tego, czy wpadniesz na zary s rozwiązania lub zrozumienia sy tuacji
i uwolnisz się od niepokojący ch my śli, czy też będziesz nadal tkwić w pętli obsesy jnego
zamartwiania się.
Im silniej zakłócane jest nasze skupienie, ty m gorzej sobie radzimy. Na przy kład badanie
przeprowadzone na sportowcach z klubów uczelniany ch wy kazało znaczącą korelację pomiędzy
wy nikami w nadchodzący m sezonie a podatnością na rozproszenie koncentracji wskutek obaw
i lęków 2.
Umiejętność utrzy mania uwagi na jedny m przedmiocie i ignorowania całej reszty dokonuje
się w korze przedczołowej mózgu. Wy specjalizowane ośrodki w ty m obszarze wzmacniają te
z napły wający ch sy gnałów, na który ch chcemy się skupić (c z y t a n y e - m a i l),
a wy tłumiają to, co chcemy zignorować (l u d z i e g a d a j ą c y p r z y s t o l i k u o b o k).
Ponieważ focus wy maga odgrodzenia się od emocjonalny ch rozproszeń, obwody neuronalne
służące selekty wnej uwadze zawierają również obwody tłumiące emocje. Oznacza to, że osoby
najlepiej potrafiące się skupiać będą stosunkowo odporne na emocjonalne zawirowania, łatwiej
pozostaną niewzruszone w kry zy sowy ch sy tuacjach i utrzy mają równy kurs na emocjonalny ch
falach ży cia 3.
Nieumiejętność oderwania się od rzeczy, na której się skupiamy, i przeniesienia uwagi na inne
może też więzić umy sł w powtarzający ch się pętlach chroniczny ch lęków. W skrajny ch
przy padkach kliniczny ch oznacza to uwięzienie w poczuciu bezradności, beznadziei i użalania się
nad sobą (w przy padku depresji), panikę i katastroficzne my śli (u osób z zaburzeniami lękowy mi)
lub powtarzające się bez końca ry tualisty czne my śli albo czy nności (w nerwicach natręctw
— p r z e d w y j ś c i e m z d o m u m u s z ę p i ę ć d z i e s i ą t r a z y d o t kn ą ć
d r z w i). Umiejętność oderwania uwagi od jednej rzeczy i przeniesienia jej na inną jest
nieodzowna dla psy chicznego dobrostanu.
Im silniejsza jest nasza selekty wna uwaga, ty m bardziej potrafimy się zaabsorbować jakąś
czy nnością — dać się pochłonąć poruszającej scenie filmowej albo przeży ć uniesienie
ury wkiem wiersza o szczególnej sile. Silne skupienie pozwala tak bardzo zanurzy ć się w filmach
na YouTube czy odrabianej pracy domowej, że nie zauważamy panującego wokół gwaru albo
rodziców wołający ch nas na kolację.
Ludzi skupiony ch łatwo zauważy ć na imprezach — to oni potrafią się zanurzy ć w rozmowie
i zaabsorbowani nie odry wają oczu od rozmówcy, choć z głośnika obok ry czą „Beastie Boy s”.
Z drugiej strony, osoby nieskupiające się bawią się przez cały czas — ich wzrok przy ciągają
coraz to nowe rzeczy, a ich uwaga stale dry fuje.
Richard Davidson, neurobiolog pracujący na University of Wisconsin, twierdzi, że skupienie
jest jedną z niezbędny ch ży ciowy ch umiejętności, z który ch każda funkcjonuje w odrębny m
układzie neuronalny m, a które kierują nami w zamęcie ży cia wewnętrznego, między ludzkich
związków i ży ciowy ch wy zwań 4.
W stanie wy ostrzonego skupienia kluczowe połączenia w korze przedczołowej sy nchronizują
się z przedmiotem, na który m skupia się świadomość — stan ten Davidson nazy wa „wchodzeniem
w fazę” (phase-locking) 5. Kiedy ktoś skupia się na naciskaniu guzika za każdy m razem, kiedy
sły szy określony ton, elektry czne sy gnały w korze przedczołowej takiej osoby uakty wniają się
w sposób ściśle zsy nchronizowany z wy czekiwany m dźwiękiem.
Im lepiej się skupisz, ty m silniej wchodzisz w fazę z sy gnałem. Jeśli jednak zamiast
koncentracji w umy śle panuje plątanina my śli, sy nchronizacja znika 6. Właśnie taki spadek
sy nchronizacji cechuje osoby z zespołem niedoboru uwagi (ADHD) 7.
Nauka wy chodzi najlepiej w stanie skupienia uwagi. Kiedy się skupiamy na opanowy wany m
materiale, mózg nakłada nowe informacje na już znane, tworząc nowe połączenia neuronalne.
Jeśli razem z mały m dzieckiem skupisz uwagę na ty m samy m przedmiocie i podasz jego nazwę,
dziecko ją zapamięta. Jeśli uwaga dziecka ulegnie rozproszeniu — nie zapamięta jej.
Kiedy nasze my śli zaczy nają się błąkać, mózg uruchamia mnóstwo połączeń, które tworzą
gwar my śli o rzeczach zupełnie niezwiązany ch z ty m, czego próbujesz się uczy ć. Kiedy brakuje
skupienia, poznawany materiał nie pozostawia po sobie ostrego wspomnienia.
Wyłączony umysł
Czas na szy bki quiz:
1. Jak brzmiała fachowa nazwa sy nchronizacji fal mózgowy ch z usły szany m dźwiękiem?
2. Jakie są dwie główne odmiany rozproszeń?
3. Jaki aspekt uwagi pozwala przewidy wać wy niki akademickich sportowców?
Jeśli potrafisz odpowiedzieć na te py tania z głowy, to znaczy, że podczas lektury udało ci się
zachować skupioną uwagę — odpowiedzi znajdowały się na paru poprzednich stronach tej książki
(dodatkowo znajdziesz je na dole tej strony ). 8
Jeśli nie pamiętasz odpowiedzi, by ć może twój umy sł chwilowo wy łączał się podczas lektury.
Nie jesteś wy jątkiem.
My śli ty powego czy telnika błądzą przez 20–40 procent czasu spędzonego na czy taniu tekstu.
Z punktu widzenia studentów oczy wisty koszt polega na ty m, że im więcej błądzenia my ślami,
ty m słabsze zrozumienie czy tanego tekstu 9.
Nawet wtedy, kiedy nasze my śli nie błądzą, gdy tekst zmienia się w brednie — np. „Musimy
zarobić trochę cy rku dla pieniędzy ”, zamiast „Musimy zarobić trochę pieniędzy dla cy rku”
— około 30 procent czy telników przeczy ta jeszcze dłuższy kawałek tekstu (średnio około
siedemnastu wy razów), zanim się zorientuje, że wy stąpił błąd.
Kiedy czy tamy książkę, blog albo dowolną historię, umy sł konstruuje mentalny model, który
umożliwia zrozumienie czy tanego materiału, i włącza go we wszechświat podobny ch modeli ze
zbliżonej dziedziny, które już przechowujemy w umy śle. Ta rozszerzająca się siatka zrozumienia
jest centralny m elementem zjawiska uczenia się. Im bardziej wy łączamy się my ślami w trakcie
budowania tej siatki — i im szy bciej się wy łączy my od chwili rozpoczęcia lektury — ty m więcej
pojawi się w siatce dziur.
Podczas lektury książki umy sł konstruuje sieć ścieżek ucieleśniający ch zbiór idei i doświadczeń
związany z lekturą. A teraz porównajmy to głębokie rozumienie z przeszkodami i rozproszeniami
ty powy mi dla nieustannie kuszącego nas Internetu. Bombardowanie tekstami, filmami, obrazami
i wiadomościami, jakiego doświadczamy w Internecie, wy daje się wrogiem pełniejszego
zrozumienia wy pły wającego z czy nności, którą Nicholas Carr nazy wa „głęboką lekturą” (deep
reading), a która wy maga utrzy mania koncentracji i pochłonięcia tematem, a nie przeskakiwania
z jednego tematu na drugi i wy łapy wania try wialny ch, niepowiązany ch faktów 10.
W miarę jak proces kształcenia przenosi się do formatów internetowy ch, grozi nam
niebezpieczeństwo, że multimedialna masa rozproszeń, którą nazy wamy Internetem, zacznie
hamować proces uczenia się. Już w latach pięćdziesiąty ch XX wieku filozof Martin Heidegger
ostrzegał przed wznoszącą się na hory zoncie „falą technologicznej rewolucji”, która może „tak
pochłonąć, omamić, olśnić i zbałamucić człowieka, że my ślenie kalkulacy jne może kiedy ś stać
się… jedy ną formą my ślenia” 11. Zdaniem Heideggera miałoby to nastąpić kosztem utraty
„my ślenia medy tacy jnego”, a więc formy refleksji, którą filozof uważał za kwintesencję ludzkiej
natury.
W przestrodze Heideggera sły szę zapowiedź erozji umiejętności stanowiącej naczelny
element refleksji — zdolności utrzy mania uwagi na pły nącej narracji. My ślenie głębokie
wy maga utrzy mania umy słowego skupienia. Im większe rozproszenie, ty m pły tsza refleksja.
Zarazem im krótsza refleksja, ty m bardziej try wialne zapewne okażą się jej owoce. Gdy by
Heidegger ży ł współcześnie, by łby przerażony, gdy by śmy mu kazali posługiwać się Twitterem.
1. . William James, Principles of Psychology, 1890, cy tat w: Jonathan Schooler i in., Meta-
Awareness, Perceptual Decoupling and the Wandering Mind, „Trends in Cognitive Science”
15 nr 7 (lipiec 2011): 319–326. [wróć]
2. . Ronald E. Smith i in., Measurement and Correlates of Sport-Specific Cognitive and Somatic
Trait Anxiety: The Sport Anxiety Scale, „Anxiety, Stress & Coping: An International Journal”
2 nr 4 (1990): 263–280. [wróć]
3. . Próba skupienia się na jednej rzeczy i zignorowania wszy stkich inny ch oznacza dla mózgu
pewnego rodzaju konflikt. Mediatorem w ty m umy słowy m konflikcie jest kora przedniej
części zakrętu obręczy (ACC), która wy chwy tuje podobne problemy i angażuje do ich
rozwiązania inne części mózgu. Aby znaleźć ognisko uwagi, kora ACC wy korzy stuje obszary
kory przedczołowej na potrzeby kontroli poznawczej; te wy łączają rozpraszające nas
obwody i wzmacniają inne, odpowiadające za całkowite skupienie uwagi. [wróć]
4. . Każdy z ty ch zasadniczy ch elementów odzwierciedla aspekty uwagi, które mają miejsce
w naszy ch obecny ch rozważaniach. Richard J. Davidson i Sharon Begley, The Emotional Life
of Your Brain (Nowy Jork: Hudson Street Press, 2012). [wróć]
5. . Helen A. Slagter i in., Theta Phase Synchrony and Conscious Target Perception: Impact of
Intensive Mental Training, „Journal of Cognitive Neuroscience” 21 nr 8 (2009): 1536–1549.
[wróć]
6. . Kora przedczołowa utrzy muje naszą uwagę, a pobliski obszar zwany korą ciemieniową
kieruje ją na konkretny cel. Kiedy koncentracja się zaciera, oba obszary cichną, a uwaga
zaczy na dry fować, przerzucając się na coraz to inny obiekt zwracający naszą uwagę.
[wróć]
7. . W podobny ch badaniach mózgi osób z ADHD wy kazują znacznie mniejszą akty wność
w obszarze przedczołowy m i wy kazują mniejszą sy nchronizację fazową: A.M. Kelly i in.,
Recent Advances in Structural and Functional Brain Imaging Studies of Attention-
Deficit/Hyperactivity Disorder, „Behavioral and Brain Functions” 4 (2008): 8. [wróć]
8. . Odpowiedzi: 1. wchodzenie w fazę (phase-locking); 2. zmy słowe i emocjonalne; 3. to,
w jakim stopniu potrafią się skoncentrować i ignorować rozproszenia. [wróć]
9. . Jonathan Smallwood i in., Counting the Cost of an Absent Mind: Mind Wandering as an
Underrecognized Influence on Educational Performance, „Psy chonomic Bulletin & Review”
14 nr 12 (2007): 230–236. [wróć]
10. . Nicholas Carr, The Shallows (Nowy Jork: Norton, 2011). [wróć]
11. . Martin Heidegger, Discourse on Thinking (Nowy Jork: Harper & Row, 1966), s. 56.
Heideggera cy tuje Carr, The Shallows, w swojej przestrodze przed „ty m, co Internet robi
z naszy mi mózgami” — zdaniem Carra nie robi z nimi nic dobrego. [wróć]
12. . George A. Miller, The Magical Number Seven, Plus or Minus Two: Some Limits on Our
Capacity for Processing Information, „Psy chological Review” 63 (1956): 81–97. [wróć]
13. . Steven J. Luck i Edward K. Vogel, The Capacity for Visual Working Memory for Features
and Conjunctions, „Nature” 390 (1997): 279–281. [wróć]
14. . Clara Moskowitz, Mind’s Limit Found: 4 Things at Once, „LiveScience”, 27 kwietnia 2008 r.,
http://www.livescience.com/2493-mind-limit-4.html. [wróć]
15. . David Garlan i in., Toward Distraction-Free Pervasive Computing, „Pervasive Computing” 1
nr 2 (2002): 22-31. [wróć]
16. . Clay Shirky, Here Comes Everybody (Nowy Jork: Penguin, 2009). [wróć]
17. . W polity ce organizacy jnej takie słabe więzi mogą stanowić ukry tą siłę. W organizacjach
o strukturze matry cowej pracownicy nie operują na zasadzie linii dowodzenia, lecz często
muszą wpły wać na osoby, nad który mi nie mają bezpośredniej kontroli. Słabe więzi to kapitał
społeczny : kontakty i związki między ludzkie, dzięki który m możemy czerpać pomoc i radę.
Kiedy nie mamy żadny ch naturalny ch związków z inną grupą, na którą chcemy wy wrzeć
wpły w, nasze szanse są znikome. [wróć]
18. . Patrz wy wiad Thomasa Malone’a na Edge.org, http://edge.org/conversation/collective-
intelligence. [wróć]
19. . Howard Gardner, William Damon i Mihaly i Csikszentmihaly i, Good Work: When
Excellence and Ethics Meet (Nowy Jork: Basic Books, 2001); Mihaly Csikszentmihaly i, Good
Business (Nowy Jork: Viking, 2003). [wróć]
20. . Przepły w (flow) to stan maksy malnego zaabsorbowania uznawany za jeden z filarów
dobrostanu (przy p. tłum.). [wróć]
21. . Mihaly Csikszentmihaly i i Reed Larson, Being Adolescent: Conflict and Growth in the
Teenage Years (Nowy Jork: Basic Books, 1984). [wróć]
22. . Kiedy pozostajemy w stanie zaabsorbowania, może wy stępować umiarkowany poziom
domy ślnej akty wności neuronalnej. Michael Esterman i in., In the Zone or Zoning Out?
Tracking Behavioral and Neural Fluctuations During Sustained Attention, „Cerebral Cortex”,
http://cercor.oxfordjournals.org/content/early /2012/08/31/cercor.bhs261.full, 31 sierpnia 2012
r. [wróć]
Rozdział 3
„Swą uwagę zwróciłem ku zbadaniu pewny ch kwestii ary tmety czny ch, z pozoru bezowocnie”
— pisał dziewiętnastowieczny francuski matematy k Henri Poincaré. „Zniechęcony
niepowodzeniem, na kilka dni wy brałem się nad morze” 1.
Tam Poincaré przechadzał się pewnego ranka po nadmorskim urwisku, gdy nagle doznał
olśnienia: „Przekształcenia ary tmety czne nieoznaczony ch form kwadratowy ch o trzech
zmienny ch by ły tożsame z przekształceniami wy stępujący mi w geometrii nieeuklidesowej”.
Szczegóły dowodu Poincarégo są tu bez znaczenia (i całe szczęście — nie mam pojęcia, o co
może chodzić w ty m problemie matematy czny m). Jednak ciekawe jest, w j a k i s p o s ó b to
olśnienie nasunęło się matematy kowi — przy szło mu do głowy „w sposób zwięzły, nagły,
naty chmiastowo pewny ”. Poincaré przeży ł zaskoczenie.
Często się sły szy podobne historie w związku z twórczy m my śleniem. Carl Gauss, matematy k
ży jący na przełomie XVIII i XIX wieku, poświęcił pewnemu twierdzeniu cztery lata pracy
— bez skutku. Pewnego dnia nasunęła mu się odpowiedź „niczy m nagły bły sk światła”. Mimo to
nie potrafił powiedzieć, jaka nić rozumowania połączy ła lata ciężkiej pracy z bły skiem olśnienia.
Skąd ta zagadka? Mózg mieści w sobie dwa układy umy słu — na poły niezależne i w dużej
mierze odrębne. Jeden z nich ma ogromną moc przeliczeniową i po cichu nieprzerwanie działa,
rozwiązując nasze problemy i zaskakując nas nagły mi rozwiązaniami złożony ch rozmy ślań.
A ponieważ działa poza hory zontem świadomości, pozostajemy ślepi na jego funkcjonowanie.
Pozornie znikąd układ ten obdarowuje nas różnorakimi owocami olbrzy miego wy siłku — czy to
będzie podpowiedzenie właściwej składni trudnego zdania, czy skonstruowanie pełnego, złożonego
dowodu matematy cznego.
Zazwy czaj nie zwracamy uwagi na ten zachodzący na zapleczu umy słu proces, dopóki nie
stanie się coś nieoczekiwanego. Podczas jazdy samochodem rozmawiasz przez telefon
(prowadzenie pojazdu obsługuje wtedy właśnie uwaga działająca „na zapleczu”) i nagle trąbienie
klaksonu uświadamia ci, że światło zmieniło się na zielone.
Duża część neuronalny ch obwodów tego układu znajduje się w dolnej, spodniej części mózgu,
w połączeniach obszaru podkorowego, jednak owoce jego pracy przedostają się do świadomości
dzięki powiadomieniu, które dociera od spodu do tzw. kory nowej mózgu, najbardziej zewnętrznej
(wierzchniej) warstwy mózgu. Rozmy ślania sprawiły, że Poincaré i Gauss by li w stanie dokonać
przełomu właśnie dzięki niższy m, głębszy m warstwom.
To działanie neuronalnej maszy nerii głębszy ch części mózgu kognity wiści określają mianem
„oddolnego” (bottom-up) 2. Na tej samej zasadzie nazy wane są „odgórne” (top-down) czy nności
umy słowe, dokonujące się głównie w korze nowej, które potrafią monitorować cele i narzucać je
maszy nerii podkorowej. Wy gląda to tak, jakby jednocześnie działały dwa umy sły.
Umy sł oddolny :
jest szy bszy pod względem czy nności mózgu (jego czas działania jest rzędu
milisekund),
jest mimowolny i automaty czny — zawsze pozostaje czy nny,
jest intuicy jny, działa poprzez sieci skojarzeń,
jest impulsy wny, kierują nim emocje,
wy konuje ruty nowe czy nności i kieruje naszy mi działaniami,
zarządza naszy mi mentalny mi modelami rzeczy wistości.
jest wolniejszy,
wy biera przedmiot my ślenia w sposób dowolny,
wy maga wy siłku,
stanowi ośrodek samokontroli, który (czasami) jest w stanie przezwy cięży ć
automaty czne czy nności ruty nowe i zagłuszy ć impulsy wy woły wane
emocjami,
potrafi uczy ć się nowy ch modeli, układać nowe plany i przejmować kontrolę
nad naszy m automaty czny m repertuarem (w pewny m stopniu).
Uwaga dowolna (zależąca od naszej woli), siła woli i celowe wy bory to czy nności odgórne;
uwaga odruchowa, impulsy i nawy ki opanowane na pamięć to czy nności oddolne (w ty m mieści
się również uwaga, którą zwracamy na elegancki strój albo pomy słową reklamę). Kiedy
postanawiamy kontemplować piękno zachodu słońca, skupić się na czy tany m tekście albo
przeprowadzić głęboką rozmowę, pracuje umy sł odgórny. Wzrok naszego umy słu jest
w nieustanny m tańcu między uwagą mimowolną, którą rządzą bodźce, a skupieniem, który m
nasza wola kieruje w sposób swobodny.
Układ oddolny jest wieloczy nnościowy, dzieli uwagę między mnóstwo równolegle
docierający ch sy gnałów, w ty m sy gnały pły nące z elementów otoczenia, na który ch jeszcze się
nie skupiliśmy ; analizuje wszy stko, co jest w polu postrzegania, a następnie zawiadamia nas
o rzeczach, które uznał za istotne. Umy sł odgórny potrzebuje więcej czasu, żeby się zastanowić
nad przedstawiony mi mu rzeczami — kolejno przy gląda się każdej z osobna i stosuje bardziej
przemy ślaną analizę.
W pewny m sensie mamy tu do czy nienia jakby z umy słowy m złudzeniem opty czny m
— uznajemy, że to wszy stko, co się dzieje w świadomości, stanowi już całość umy słowy ch
czy nności. Jednak w rzeczy wistości olbrzy mia większość operacji umy słowy ch odby wa się na
zapleczu umy słu poprzez nieustanne działanie oddolny ch układów mimowolny ch.
W dużej części to, co odgórny umy sł uznaje za świadomie i dowolnie wy brany przedmiot
uwagi, jest w rzeczy wistości planem, który w sposób mimowolny dy ktuje nam umy sł oddolny
— niektórzy twierdzą wręcz, że doty czy to wszy stkiego. Gdy by to by ł film — kpiąco zauważa
psy cholog Daniel Kahneman — umy sł odgórny by łby „postacią drugoplanową, która się uważa
za główną bohaterkę” 3.
Szy bko i odruchowo działające obwody ukształtowane przez miliony lat ewolucji fawory zują
my ślenie krótkoterminowe: impulsy i bły skawiczne decy zje. Obwody odgórne, znajdujące się
w przedniej i górnej części mózgu, są późniejszy m dodatkiem, który pełną dojrzałość osiągnął
zaledwie paręset ty sięcy lat temu.
Obwody odgórne uzupełniają nasz umy słowy repertuar o takie umiejętności, jak
samoświadomość, refleksja czy planowanie. Intencjonalna (dowolna) uwaga odgórna jest
umy słową dźwignią, która pozwala zarządzać umy słem.
Gdy przerzucamy uwagę z jednego zadania, planu czy odczucia na drugie, akty wują się
związane z nim połączenia nerwowe w mózgu. Przy wiedź sobie na my śl wspomnienie
przy jemnego tańca, a obudzą się neurony odpowiedzialne za ruch i radość. Przy pomnij sobie
pogrzeb bliskiej osoby, a uruchomią się połączenia związane ze smutkiem. Poćwicz w my śli
uderzenie kijem golfowy m, a pomiędzy aksonami i dendry tami odpowiedzialny mi za wy konanie
tego ruchu utworzą się jeszcze ściślejsze połączenia.
Ludzki mózg jest jedny m z ty ch wy tworów ewolucji, które są zadowalające, ale nie
doskonałe 4. Przez większość prehistorii naszego gatunku starsze układy na spodzie mózgu dobrze
się sprawdzały w kwestiach związany ch z prosty m przeży ciem, jednak dzisiaj ich budowa
przy sparza nam pewny ch problemów. Przez większość ży cia decy dującą rolę odgry wają układy
starsze, zwy kle z korzy ścią dla nas, a czasem ze szkodą: szastanie pieniędzmi, nałogi, szaleńcy za
kierownicą — wszy stko to jest przejawem rozregulowanego układu oddolnego.
Za sprawą wy mogów związany ch z przeży ciem na dawniejszy m etapie ewolucji w mózgu
mamy z góry „wgrany ch” mnóstwo oddolny ch programów służący ch do prokreacji
i wy chowy wania dzieci, reagowania na rzeczy przy jemne i odrażające, uciekania przed
zagrożeniami lub zbliżania się do poży wienia itp. A teraz przenieśmy się w zupełnie inną
rzeczy wistość świata współczesnego — w ży ciu bardzo często musimy zachowy wać się tak, jak
nami kieruje układ odgórny, mimo że zachcianki i popędy nieustannie pchają nas w inny ch
kierunkach.
Istnieje pewien zaskakujący czy nnik, który sprawia, że to układ oddolny ma przez cały czas
przewagę. Otóż mózg oszczędza energię. Czy nności kognity wne — na przy kład uczenie się obsługi
nowego urządzenia — wy magają akty wnej uwagi i wiążą się z pewny m kosztem
energety czny m. Jednak im częściej wy konujemy czy nność, która kiedy ś by ła dla nas nowością,
ty m bardziej przekształca się ona w nawy k wy kony wany na pamięć i kontrolę nad nim
przejmują neuronalne układy oddolne, zwłaszcza sieci neuronów znajdujące się w tzw. jądrach
podstawny ch mózgu, strukturze wielkości piłki golfowej znajdującej się na spodzie mózgu, tuż
ponad rdzeniem kręgowy m. Im częściej ćwiczy my ruty nową czy nność, ty m bardziej jądra
podstawne zaczy nają wy ręczać pozostałe części mózgu w jej wy kony waniu.
Te układy wierzchnie i spodnie (odgórne i oddolne) tak dzielą się umy słowy mi zadaniami,
żeby osiągać opty malne wy niki przy minimalny m wy siłku. Kiedy znajoma czy nność staje się
ruty nowa, zostaje przekazana z górnej części mózgu do dolnej. Dokonujące się w neuronach
przeniesienie kontroli pomiędzy ośrodkami odczuwamy w ten sposób, że w miarę, jak czy nność
staje się automaty czna, potrzebujemy coraz mniej uwagi podczas jej wy kony wania — aż
w końcu nie potrzebujemy jej wcale.
Szczy t zautomaty zowania możemy zaobserwować tam, gdzie ktoś dzięki doświadczeniu potrafi
bez wy siłku skupić uwagę na skrajnie wy magającej czy nności — rozgry waniu partii szachów na
mistrzowskim poziomie, wy ścigu samochodowy m albo malowaniu farbami olejny mi. Jeśli brak
nam prakty ki, każda taka czy nność będzie wy magała celowego skupienia. Ale jeśli mamy
opanowane niezbędne umiejętności na wy starczający m poziomie, czy nność nie będzie
przy sparzała dodatkowego wy siłku kognity wnego, dzięki czemu uwaga może się skupić na
dodatkowy ch elementach, które stają się dostrzegalne dopiero dla osób znajdujący ch się na
najwy ższy m poziomie.
Światowej klasy mistrzowie szachowi potwierdzają, że na najwy ższy m poziomie — kiedy
konkurent czy konkurentka tak samo jak ty spędzili na ćwiczeniach ty siące godzin — każda
rozgry wka przeradza się w pojedy nek umy słów. Właśnie stan umy słu decy duje, jak bardzo uda
ci się skupić, a zatem jak sobie poradzisz. Im lepiej potrafisz się odpręży ć i zaufać ruchom
szachowy m, które podpowiada ci układ oddolny, ty m więcej swobody i elasty czności dostanie
umy sł.
Weźmy najlepszy ch zawodników futbolu amery kańskiego grający ch na pozy cji quarterbacka,
czy li rozgry wającego, mający ch cechę, którą anality cy sportowi nazy wają „świetny m oglądem
pola gry ”. Umieją oni odczy tać ustawienie defensy wne przeciwnej druży ny i wy czuć, jakie
ruchy zamierza wy konać. Z chwilą rozpoczęcia gry bły skawicznie dostosowują działanie do
ruchów przeciwnika, żeby zdoby ć bezcenną sekundę albo dwie, dzięki który m można znaleźć
kolegę na wolnej pozy cji i podać mu piłkę. Taki „ogląd” wy maga ogromnej prakty ki, aby
działania, które z początku wy magają mnóstwa uwagi — „wy biega na mnie obrońca, trzeba
zrobić unik” — potem odby wały się automaty cznie.
Z punktu widzenia umy słowy ch wy liczeń to niemały wy czy n, żeby zauważy ć wolnego
zawodnika czekającego na podanie, pomimo umy słowej presji wy wołanej widokiem
studwudziestokilogramowy ch osiłków pędzący ch z różny ch stron w twoim kierunku.
Rozgry wający musi nie ty lko równocześnie utrzy my wać w głowie linie podań do kilku
potencjalny ch kolegów czekający ch na piłkę, ale także ruchy wszy stkich jedenastu przeciwników.
Jest to wy zwanie, z który m najlepiej radzą sobie wy ćwiczone oddolne połączenia neuronalne
w spodniej części mózgu (gdy by śmy musieli świadomie przemy śleć każdy ruch, takie zadanie
okazałoby się przy tłaczające).
Przepis na katastrofę
Lolo Jones właśnie wy gry wała sprint na sto metrów przez płotki kobiet — biegła po złoto na
igrzy skach olimpijskich w Pekinie w 2008 roku. Przeskakiwała płotki w równy m ry tmie — aż
nagle coś się zepsuło.
Z początku różnica by ła bardzo subtelna — Jones poczuła, że płotki zbliżają się za szy bko.
Przemknęła jej my śl: „Ty lko teraz nie zepsuj techniki… Pamiętaj, wy chodź nogą mocno do
przodu”.
Ta my śl sprawiła, że Jones przedobrzy ła — spięła się odrobinę za mocno i uderzy ła
w dziewiąty z dziesięciu płotków. Zamiast na pierwszy m, skończy ła bieg na siódmy m miejscu
i zalana łzami padła na bieżnię 5.
Przy gotowując się do kolejny ch igrzy sk olimpijskich w Londy nie (gdzie skończy ła bieg na 100
metrów na czwarty m miejscu), Jones pamiętała tamtą chwilę porażki w sposób kry ształowo
wy razisty. Neurobiolog potrafiłby zdiagnozować jej błąd z taką samą pewnością — w chwili,
w której Jones zaczęła my śleć o szczegółach techniki, zamiast je pozostawić pętli ruchowej, która
wy ćwiczy ła tę czy nność do perfekcji, przestała polegać na działaniu umy słu oddolnego i naraziła
go na zakłócenia ze strony my ślenia odgórnego.
Badania mózgu wy kazują, że na mistrzowskim poziomie zastanawianie się nad techniką
w trakcie wy stępu to przepis na katastrofę.
Kiedy grupa świetny ch piłkarzy miała wy konać dry bling pomiędzy szeregiem pachołków
i jednocześnie zwracać uwagę, którą nogą prowadzą piłkę, piłkarze popełniali więcej błędów 6. To
samo działo się, kiedy bejsbolistom kazano prześledzić, czy kij, który m uderzali piłkę, idzie
podczas uderzenia w górę czy w dół.
Obwód motory czny, który u wy trawnego sportowca ma takie ruchy dokładnie zakarbowane
dzięki ty siącom godzin ćwiczeń, najlepiej działa pozostawiony samemu sobie. Kiedy uakty wnia
się kora przedczołowa i zaczy namy się zastanawiać, co robimy i jak to robić — albo co gorsza,
jak tego n i e r o b i ć — mózg oddaje część kontroli obwodom, które służą do my ślenia
i martwienia się, ale nie do kierowania ruchami. Czy to będzie sprint przez płotki na sto metrów,
piłka czy bejsbol, my ślenie będzie uniwersalny m przepisem na potknięcie.
— Właśnie dlatego — wy jaśnia mi Rick Aberman, psy cholog dbający o wy niki w zespole
bejsbolowy m Minnesota Twins — jeśli trener omawia z zawodnikami zagrania z meczu i skupia
się ty lko na ty m, czego następny m razem mają n i e r o b i ć, zawodnicy na pewno się ugotują
psy chicznie.
Doty czy to nie ty lko sportu. Można wskazać inne czy nności, który m nie służy nadmiar
anality cznego podejścia i samokry ty cy zmu — np. uprawianie seksu czy próby odprężenia się
w stresującej sy tuacji 7.
Czy nności takie, jak odprężanie się czy uprawianie seksu wy chodzą najlepiej, kiedy po prostu
dzieją się naturalnie, a nic nie robimy na siłę. Układ przy współczulny, który włącza się w ich
trakcie, zwy kle działa niezależnie od ośrodków wy konawczy ch w mózgu, które się nad nimi
zastanawiają.
Mamy niefortunną skłonność do poruszania w rozmowie tematu, o który m postanowiliśmy nie
wspominać. Amery kański poeta Edgar Allan Poe nazy wał to „chochlikiem przewrotności”.
W arty kule zaty tułowany m trafnie „Jak pomy śleć, powiedzieć lub zrobić dokładnie to, co w danej
sy tuacji okaże się najgorsze” harwardzki psy cholog Daniel Wegner wy jaśnia kognity wny
mechanizm, który uruchamia naszego chochlika 8.
Jak stwierdził Wegner, tego rodzaju gafy czy „wtopy ” są ty m bardziej prawdopodobne, im
bardziej czujemy się rozproszeni, zestresowani czy mentalnie obciążeni. Wtedy sy stem
umy słowej kontroli, który normalnie monitoruje zagrażające nam błędy (np. n i e p o r u s z a j
t e g o t e m a t u), mimowolnie toruje nam w umy śle właśnie te błędy, potęgując
prawdopodobieństwo ich wy stąpienia (np. p o r u s z t e n t e m a t).
Kiedy Wegner poprosił ochotników biorący ch udział w ekspery mencie, żeby spróbowali n i e
m y ś l e ć o konkretny m wy razie, często wy powiadali właśnie ten wy raz, kiedy trzeba by ło
szy bko udzielić odpowiedzi w zadaniu ze słowny mi skojarzeniami.
Przeładowanie uwagi sprawia, że maleje kontrola nad umy słem. Gdy czujemy się
najbardziej zestresowani, zapominamy imion znajomy ch osób, nie wspominając już o datach
cudzy ch i własny ch urodzin albo inny ch dany ch istotny ch ze społecznego punktu widzenia 9.
Inny przy kład — oty łość. Badacze stwierdzili, że częstotliwość wy stępowania oty łości
w Stanach Zjednoczony ch w ostatnich trzy dziestu latach idzie krok w krok za lawinowo
narastającą obecnością komputerów i inny ch technologiczny ch gadżetów w naszy m ży ciu.
Podejrzewają, że ten związek jest nieprzy padkowy. Ży cie zanurzone w cy frowy ch
rozproszeniach wy wołuje stan niemal nieprzerwanego przeciążenia umy słowego, a takie
przeciążenie zuży wa samokontrolę.
Zapomnij o postanowieniu, że przechodzisz na dietę. Zagubieni w cy frowy m świecie nawet
nie zauważamy, jak nasza ręka sięga po chipsy.
Skrzywienie oddolne
Wśród psy chologów przeprowadzono pewną ankietę z py taniem, czy jest jakaś „dręcząca rzecz”,
której nie rozumieją w samy ch sobie 10.
Jeden z respondentów powiedział, że od dwudziestu lat bada zjawisko polegające na ty m, że
podczas ponurej pogody ży cie wy daje się przy gnębiające, chy ba że uświadomimy sobie, że
w dany m momencie to niepogoda pogarsza nam nastrój — a i tak ponura aura wprawia go w złe
samopoczucie.
Inny nie potrafił zrozumieć, co takiego każe mu pisać naukowe arty kuły o błędach
popełniany ch w niektóry ch badaniach naukowy ch i robić to dalej, mimo że ani jeden
z kry ty kowany ch badaczy nie zwraca uwagi na jego arty kuły.
Trzeci stwierdził, że chociaż bada tzw. błąd nadinterpretacji seksualnej (sexual over-perception
bias) u mężczy zn — czy li błąd poznawczy, który każe mężczy źnie odbierać ży czliwość u kobiety
jako oznakę romanty cznego zainteresowania — to i tak sam mu ulega.
„Oddolne” obwody my ślenia mimowolnego uczą się przez cały dzień — w sposób gorliwy,
nieprzerwany i ukry ty. To milczące uczenie się nie musi w ogóle zaistnieć w naszej świadomości,
chociaż działa — na dobre i na złe — niczy m ży ciowy ster.
Na ogół nasz automaty czny sy stem działa dobrze. Wiemy, co się dzieje i co mamy robić,
potrafimy dość sprawnie kluczy ć między wy zwaniami, które stawia przed nami każdy dzień,
i umiemy przy ty m my śleć o inny ch rzeczach. Jednak sy stem ten ma również słabości
— emocje i moty wacje zaburzają naszą uwagę poprzez skrzy wienia poznawcze i błędy, który ch
zazwy czaj nie zauważamy, a nawet nie zauważamy, że ich nie zauważamy.
Weźmy fobie społeczne. Ogólnie rzecz biorąc, osoby cierpiące na stany lękowe silnie skupiają
uwagę na każdej rzeczy, która może stanowić jakiekolwiek zagrożenie; osoby z fobią społeczną
kompulsy wnie wy chwy tują najdrobniejszą oznakę odrzucenia — np. przelotny wy raz niesmaku
na twarzy rozmówcy — która w ich oczach potwierdza stałe przeświadczenie, że kontakty
towarzy skie skończą się klapą. Ta emocjonalna transakcja w większości odby wa się poza
świadomością, przez co takie osoby unikają sy tuacji, w który ch mogły by doznać lęku.
Istnieje pomy słowa metoda pomagająca naprawiać to „oddolne”, mimowolne skrzy wienie
w my śleniu. Metoda jest tak subtelna, że osoba leczona nawet nie zdaje sobie sprawy, że
mody fikowane są wzorce zachowań kształtujący ch jej uwagę (tak samo jak wcześniej nie
zdawała sobie sprawy, kiedy te same wzorce dopiero się kształtowały ). Ta metoda, zwana
mody fikacją skłonności poznawczej (cognitive bias modification, CBM), jest niewidzialną terapią,
podczas której osoby z silną fobią społeczną przy glądają się zdjęciom widowni, a przy ty m mają
za zadanie obserwować pojawiające się migające układy świateł i jak najszy bciej reagować
naciskaniem guzika 11.
Bły ski nigdy nie pojawiają się w obszarach fotografii zawierający ch groźne obrazy, takie jak
zmarszczone miny. Mimo że interwencja odby wa się poniżej progu świadomości, „odgórne”
obwody mózgu kierujące uwagą dowolną w ciągu paru sesji uczą się skupiać na wskazówkach
niesugerujący ch zagrożeń. Mimo że osoby leczone nie mają pojęcia, że ich wzorce my ślenia
i uwagi ulegają subtelnemu zmody fikowaniu, poziom lęku w sy tuacjach społeczny ch maleje 12.
Ten sposób wy korzy stania obwodów jest łagodny i nieszkodliwy — jednak istnieje również
reklama. Stara szkoła reklamy — gdzie na zatłoczony m ry nku walczy się o uwagę takimi
technikami, jak zaskoczenie, nowości czy ulepszenia produktów — nadal działa w najlepsze.
Powstał jednak cały przemy sł polegający na wy korzy sty waniu badań mózgu w służbie
marketingu, który przy niósł takty ki oparte na manipulowaniu umy słem nieświadomy m. Jedno
z badań wy kazało, że jeśli na przy kład pokażemy ludziom produkty luksusowe albo ty lko każemy
im o nich pomy śleć, to takie osoby podejmując decy zje, zaczną się bardziej koncentrować na
sobie 13.
Jeden z najbardziej akty wny ch obszarów badań na temat wy borów nieświadomy ch doty czy
tego, co podczas zakupów skłania nas do sięgnięcia po określony produkt. Specjaliści od
marketingu chcą wiedzieć, jak uruchomić nasz oddolny umy sł.
Badania marketingowe wy kazują na przy kład, że kiedy ludziom pokazuje się napój wraz ze
zdjęciami uśmiechnięty ch twarzy (które migają zby t szy bko, żeby je zarejestrowała
świadomość, ale zostają zarejestrowane przez uwagę mimowolną), wy piją oni więcej napoju niż
wtedy, kiedy twarze migające na zdjęciach mają wściekłą minę.
W arty kule podsumowujący m wy niki podobny ch badań pojawia się konkluzja, że ludzie
pozostają „w ogromny m stopniu nieświadomi” takich subtelny ch marketingowy ch działań, choć
kształtują one nasze zakupowe nawy ki 14. Za sprawą mimowolnej uwagi — naszej świadomości
„oddolnej” — ulegamy jak dzieci nieuświadomiony m bodźcom torujący m wzorce naszy ch
zachowań.
Wy daje się, że we współczesny m ży ciu niepokojącą władzę sprawuje impuls; działający
oddolnie zalew reklam każe nam pragnąć morza towarów i wy dawać pieniądze tu i teraz, bez
zastanowienia, jak je spłacić jutro. U wielu osób władza impulsów nie ogranicza się do szastania
pieniędzmi i zadłużania się — to także jedzenie ponad miarę i inne nałogi, od zajadania się
słody czami po wpatry wanie się godzinami w cy frowe ekrany.
Porywacze mózgów
Co zauważy sz najpierw, wchodząc do cudzego gabinetu? Odpowiedź wskaże, na czy m w danej
chwili skupia się twoja uwaga mimowolna („oddolna”). Jeśli jesteś nastawiony na cel finansowy,
pewnie od razu zauważy sz wy kres zarobków na ekranie monitora. Jeśli cierpisz na arachnofobię,
skupisz uwagę na zakurzonej pajęczy nie w rogu okiennej wnęki.
Wszy stko to są podświadome wy bory dokonujące się w uwadze. Pochwy cenie uwagi
następuje, kiedy neurony w ciele migdałowaty m — które działają niczy m wartownik w mózgu
wy patrujący treści emocjonalny ch — zauważą coś, co uznają za istotne; niety powo duży owad,
gniewne spojrzenie czy uroczy berbeć pokazują nam ustawienia mózgu związane z tego rodzaju
insty nktowny m zainteresowaniem 15. Ten umieszczony w środkowy m rejonie mózgu aparat
mimowolnego sy stemu oddolnego reaguje znacznie szy bciej na poziomie neuronalny m niż
dowolny odgórny sy stem kory przedczołowej; przekazuje w górę sy gnały, które akty wują wy ższe
szlaki w korze mózgowej, każąc jej stosunkowo powolny m ośrodkom przebudzić się i skupić na
czy mś uwagę.
Mechanizmy w naszy m mózgu kierujące uwagą ewoluowały na przestrzeni setek ty sięcy lat,
aby umożliwić nam przeży cie w bezlitosnej dżungli najeżonej kłami i pazurami, gdzie nasi
przodkowie sty kali się z zagrożeniami, które zbliżały się do nich w konkretny m zakresie wizualny m
i z określoną prędkością minimalną i maksy malną — gdzieś pomiędzy atakiem węża a prędkością
skaczącego ty gry sa. Praprzodkowie, którzy uniknęli węży i ty gry sów dzięki posiadaniu
odpowiednio szy bko reagujący ch ciał migdałowaty ch, przekazali budowę własny ch układów
neuronalny ch nam.
Węże i pająki to zwierzęta, na które nasz mózg ma wpisaną reakcję lękową. Ich widok zwraca
uwagę nawet wtedy, kiedy obrazy migają zby t szy bko, żeby je świadomie zarejestrować
wzrokowo.
Ośrodek mimowolnej uwagi oddolnej zauważa węże i pająki szy bciej niż obiekty obojętne
i reaguje na nie podniesieniem alarmu (jeżeli te same obrazy będą migać przed oczami
ekspertowi od węży czy pająków, ekspert również zareaguje uwagą mimowolną, ale nie
sy gnałem alarmowy m) 16.
Mózg nie może ignorować emocjonalny ch wy razów twarzy, szczególnie jeśli będą to wściekłe
miny 17. Dla mózgu rozgniewane miny są superistotne — kiedy przesuwamy wzrokiem po
tłumie, zawsze rzuci nam się w oczy osoba z gniewną miną. „Oddolna” część mózgu szy bciej
zauważa nawet postaci nary sowane, jeśli ich brwi układają się w kształt litery V (np. u dzieciaków
w kreskówce South Park), niż kiedy mają zadowoloną minę.
W nasz mózg wpisane jest odruchowe reagowanie na „bodźce ponadnormalne”, bez względu
na to, czy będą doty czy ły bezpieczeństwa, ży wienia czy seksu — tak jak kot, który nie umie
zignorować sztucznej my szki na sznurku. We współczesny m świecie takie wrodzone skłonności
mózgu są wy korzy sty wane w reklamach, które działają „oddolnie”, żeby zdoby ć naszą
mimowolną uwagę. Wy starczy połączy ć reklamowany produkt z seksem lub prestiżem, żeby
uruchomić te same obwody, które torują w nas pragnienie zakupu z powodów, który ch nawet nie
zauważamy.
Jeszcze bardziej narażeni stajemy się na skutek osobisty ch skłonności. To dlatego uwagę
alkoholików przy kuwają reklamy wódek, a ludzi rozbudzony ch seksualnie pociągają seksowne
osoby w reklamach tury sty czny ch.
Jest to uwaga oddolna, gotowa do działania i mimowolna; jej pochwy cenie odby wa się
automaty cznie i nie mamy na to wpły wu. Na emocjonalne sterowanie uwagą jesteśmy
najbardziej podatni w sy tuacjach, kiedy nasze my śli błądzą, gdy coś nas rozprasza lub gdy
mamy do czy nienia z natłokiem informacji — czasami działają wszy stkie te czy nniki
jednocześnie.
Są też sy tuacje, w który ch emocje całkowicie wy my kają się spod kontroli. Wczoraj pisałem
na komputerze akurat ten fragment książki, gdy nieoczekiwanie poczułem paraliżujący ból
w krzy żu. Zapewne ból nie by ł zupełnie nieoczekiwany, po cichu narastał sobie od rana. Jednak
kiedy siedziałem przy biurku, nagle od dolnej części kręgosłupa przeszy ła mnie fala bólu
sięgająca ośrodków bólu w mózgu.
Kiedy spróbowałem się podnieść, wstrząsnął mną ból tak silny, że opadłem bezsilnie na fotel.
Co gorsza, w moim umy śle zaczęły gonić najczarniejsze my śli: „Będę sparaliżowany do końca
ży cia, będę musiał regularnie brać zastrzy ki stery dowe…”. Ten tok my ślenia przy pomniał
mojemu spanikowanemu umy słowi, że niedawno w zaniedbanej fabry ce leków pojawił się
grzy b, który spowodował zapalenie opon mózgowy ch i śmierć dwudziestu siedmiu pacjentów
przy jmujący ch takie właśnie zastrzy ki.
W tej samej chwili wy ciąłem w inny m miejscu duży blok tekstu poświęconego zbliżonemu
tematowi, który miałem zamiar wkleić tutaj. Jednak kiedy moją uwagę opanowały ból i niepokój,
kompletnie o ty m zapomniałem — i cały tekst bezpowrotnie zapadł się w czarną dziurę.
Takie porwania uwagi przez emocje są wy zwalane przez ciało migdałowate, które działa
w mózgu niczy m radar wy kry wający zagrożenia, nieustannie oceniając otoczenie pod kątem
niebezpieczeństw.
Kiedy te obwody neuronalne wy kry ją jakieś zagrożenie (albo coś, co uznają za zagrożenie
— bo często się my lą), uruchamiają superdrożny szlak neuronów biegnący w górę, do obszarów
kory przedczołowej, żeby zbombardować ją sy gnałami, dzięki który m mózg dolny kontroluje
górny : uwaga zawęża się i skupia na przedmiocie, który budzi w nas niepokój; pamięć ulega
przetasowaniu, żeby by ło łatwiej przy pomnieć sobie wszy stko, co może się przy dać w związku
z obserwowany m zagrożeniem; ciało wchodzi na wy sokie obroty, bo zalewają nas hormony
stresu, przy gotowując kończy ny do walki lub ucieczki. Nasza uwaga całkowicie skupia się na
niepokojący m obiekcie i zapominamy o wszy stkim inny m.
Im silniejsze emocje, ty m silniejsze skupienie uwagi w jedny m punkcie. Takie emocjonalne
porwania czy uprowadzenia działają na naszą uwagę jak klej Super Glue. Jak długo uwaga
utrzy muje się w ty m stanie? Okazuje się, że to zależy od tego, w jakim stopniu lewy obszar kory
przedczołowej potrafi uspokoić pobudzone ciało migdałowate (w mózgu znajdują się dwa ciała
migdałowate, po jedny m w każdej półkuli).
Superdrożny szlak łączący ciało migdałowate z korą przedczołową posiada odgałęzienia
biegnące do prawej i lewej strony kory przedczołowej. Kiedy doznajemy emocjonalnego
uprowadzenia, neurony w ciele migdałowaty m „pory wają” prawą stronę mózgu i przejmują nad
nią kontrolę. Jednak lewa strona może przesy łać w dół sy gnały, które uspokajają ciało
migdałowate i wy prowadzają nas z sy tuacji emocjonalnego uprowadzenia.
Odporność emocjonalna sprowadza się do tego, jak szy bko potrafimy się otrząsnąć, kiedy coś
nas zdenerwuje. U osób o wy sokiej odporności emocjonalnej — takich, które umieją się
otrząsnąć naty chmiast — akty wność neuronalna w lewy m obszarze kory przedczołowej by wa do
trzy dziestu razy silniejsza niż u osób bardziej podatny ch na emocje 18. Dobra wiadomość — jak
zobaczy my w części piątej książki, można zwiększać siłę neuronów w lewej korze przedczołowej,
które uspokajają ciało migdałowate.
Życie na autopilocie
Jesteśmy z kolegą pogrążeni w rozmowie w gwarnej restauracji, gdzie kończy my jeść lunch.
Kolega przejęty opowiada o niedawny m, wy jątkowo dramaty czny m doświadczeniu.
Jest tak zaabsorbowany własną opowieścią, że nie skończy ł jeść. Mój talerz został zabrany już
dawno. W pewnej chwili podchodzi kelnerka i py ta: „Czy smakuje?”.
Kolega prawie jej nie zauważa. Rzuca ty lko: „Jeszcze nie”, po czy m ciągnie opowieść dalej.
Odpowiedź oczy wiście nie doty czy ła prawdziwego py tania kelnerki. By ła to odpowiedź na
py tanie, które z a z w y c z a j pada w ty m momencie posiłku: „Czy mogę już zabrać talerz?”.
Ten drobny błąd ilustruje niedogodności, jakie się wiążą z ży ciem na „oddolny m”,
mimowolny m autopilocie — przegapiamy wtedy chwile, które się przy darzają naprawdę,
a zamiast tego reagujemy na szty wny wzorzec własny ch założeń na temat tego, co się dzieje.
Możemy przy ty m przegapić humory sty czny aspekt chwili:
Kelnerka: „Smakuje panu?”.
Klient: „Jeszcze nie”.
Kiedy ś, kiedy w biurach często się robiły kolejki do kserokopiarek, psy cholożka z Harvard
University, Ellen Langer, prosiła podstawiony ch uczestników badania, żeby podeszli do osoby na
początku kolejki i po prostu stwierdzili: „Mam coś do skserowania”.
Oczy wiście każda z osób w kolejce miała coś do skserowania.
Jednak w ponad połowie przy padków osoba stojąca na początku kolejki ustępowała miejsca
przy kopiarce uczestnikowi badania. To zachowanie, zdaniem Langer, jest przy kładem
bezmy ślenia (mindlessness), czy li stanu, w który m uwaga jest na autopilocie, gdy ty mczasem
uwaga akty wna mogłaby skłonić osobę na początku kolejki do zastanowienia się, czy rzeczy wiście
ktoś ma pilną i uprzy wilejowaną potrzebę skorzy stania z ksero.
Akty wne zaangażowanie uwagi to akty wność odgórna mózgu, antidotum na przeży wanie dnia
w automaty czny m stanie przy pominający m zombie. Wtedy potrafimy się odgry zać reklamom,
zachować czujność względem otoczenia, kwestionować lub doskonalić automaty czne czy nności
ruty nowe. Taka skupiona uwaga, często zorientowana na konkretny cel, jest w stanie hamować
bezmy ślne nawy ki umy słu 19.
Choć by wa tak, że naszą uwagą kierują emocje, to jednak dzięki akty wnemu wy siłkowi
możemy również zarządzać „odgórnie” emocjami. Wtedy obszary przedczołowe przejmują
kontrolę nad ciałem migdałowaty m, ograniczając siłę jego działania. Może by ć tak, że wściekła
mina, a nawet uroczy bobas nie zwrócą naszej uwagi, jeśli akty wne są neurony odpowiedzialne
za odgórną kontrolę uwagi dowolnej i to one dokonują wy boru, jakie rzeczy nasz mózg ma
zignorować.
1. . Henri Poincaré, cy towany przez Arthura Koestlera, The Act of Creation (Londy n:
Hutchinson, 1964), s. 115–116. Tłumaczenie polskie cy tatu: Paweł Bechler. [wróć]
2. . Niektórzy kognity wiści nazy wają te sy stemy odrębny mi „umy słami” jaźni. W mojej
własnej książce Social Intelligence (Nowy Jork: Bantam, 2006) nazy wam sy stem odgórny
(uwagę dowolną) „górną drogą”, a mimowolny sy stem oddolny „niską drogą”. Daniel
Kahneman w swojej książce Thinking Fast and Slow (Nowy Jork: Farrar, Straus & Giroux,
2012, wy danie polskie: Pułapki myślenia, tłum. Piotr Szy mczak, Poznań: Media Rodzina,
2013) uży wa pojęć „sy stem 1” i „sy stem 2”, co nazy wa „fikcjami na uży tek wy jaśnienia”.
Osobiście te nazwy trochę mi się mieszają, jak Rzecz 1 i Rzecz 2 w wierszu Kot Prot
(wy danie polskie: Theodor Seuss Geisel, Kot Prot, tłum. Stanisław Barańczak, Poznań: Media
Rodzina, 2003). Trzeba jednak zauważy ć, że im bardziej zagłębiamy się w naturę naszy ch
obwodów neuronalny ch, ty m mniej zadowalające stają się pojęcia w rodzaju „góra” czy
„dół”, jednak do naszy ch niniejszy ch celów muszą wy starczy ć. [wróć]
3. . Kahneman, Pułapki myślenia. [wróć]
4. . Inny m przy kładem ewolucy jnego projektu, który jest wy starczający, choć niedoskonały,
jest ludzki kręgosłup. Kręgosłup wy wodzi się ze starszy ch sy stemów i jego pojedy ncza
kolumna kręgów nawet w miarę się sprawdza, ale elasty czny trójnóg z trzech kolumn by łby
o wiele silniejszy. To, że nasz kręgosłup jest niedoskonały, potwierdzi każdy, komu wy padł
kiedy ś dy sk albo dokuczał artrety zm szy i. [wróć]
5. . Lolo Jones w: Sean Gregory, Lolo’s No Choke, „Time”, 30 lipca 2012, s. 32–38. [wróć]
6. . Sian Beilock i in., When Paying Attention Becomes Counter-Productive, „Journal of
Experimental Psy chology ” 18 nr 1 (2002): 6–16. [wróć]
7. . Kiedy wkładamy wy siłek w odprężenie się, zapewne nam nie wy jdzie, zwłaszcza
w chwilach, kiedy przy gotowujemy się do uzy skania maksy malny ch wy ników. Patrz: Daniel
Wegner, Ironic Effects of Trying to Relax Under Stress, „Behaviour Research and Therapy ”
35 nr 1 (1997): 11–21. [wróć]
8. . Daniel Wegner, How to Think, Say, or Do Precisely the Worst Thing for Any Occasion,
„Science”, 3 lipca 2009, s. 48–50. [wróć]
9. . Christian Merz i in., Stress Impairs Retrieval of Socially Relevant Information, „Behavioral
Neuroscience” 124 nr 2 (2010): 288–293. [wróć]
10. . Unshrinkable, „Harper’s Magazine”, grudzień 2009, s. 26–27. [wróć]
11. . Yuko Hakamata i in., Attention Bias Modification Treatment, „Biological Psy chiatry ” 68 nr
11 (2010): 982–990. [wróć]
12. . Kiedy psy cholodzy odby wali sesje z osobami bory kający mi się z lękami w sy tuacjach
towarzy skich i uczestników badania zachęcono, żeby w tłumie patrzy li na twarze mające
neutralny albo przy jazny wy raz (zamiast się skupiać na twarzach sugerujący ch odrzucenie),
dwie trzecie uczestników pozby ło się towarzy skiej niezręczności. Norman B. Schmidt i in.,
Attention Training for Generalized Social Anxiety Disorder, „Journal of Abnormal
Psy chology ” 118 nr 1 (2009): 5–14. [wróć]
13. . Roy Y.J. Chua and Xi Zou (Canny ), The Devil Wears Prada? Effects of Exposure to Luxury
Goods on Cognition and Decision Making, Harvard Business School Organizational Behavior
Unit Working Paper No. 10–034, 2 listopada 2009 r., http://ssrn.com/abstract=1498525 lub
http://dx.doi.org/10.2139/ssrn. 1498525. [wróć]
14. . Gavan J. Fitzsimmons i in., Non-Conscious Influences on Consumer Choice, „Marketing
Letters” 13 nr 3 (2002): 269–279. [wróć]
15. . Patrik Vuilleumier i Yang-Ming Huang, Emotional Attention: Un-covering the Mechanisms
of Affective Biases in Perception, „Current Directions in Psy chological Science” 18 nr 3
(2009): 148–152. [wróć]
16. . Arne Ohman i in., Emotion Drives Attention: Detecting the Snake in the Grass, „Journal of
Experimental Psy chology : General” 130 nr 3 (2001): 466–478. [wróć]
17. . Elizabeth Blagrove i Derrick Watson, Visual Marking and Facial Affect: Can an Emotional
Face Be Ignored? „Emotion” 10 nr 2 (2010): 147–168. [wróć]
18. . A.J. Schackman i in., Reduced Capacity to Sustain Positive Emotion in Major Depression
Reflects Diminished Maintenance of Fronto-Striatal Brain Activation, „Proceedings of the
National Academy of Sciences” 106 (2009): 22445–22450. [wróć]
19. . Ellen Langer, Mindfulness (Reading, MA: Addison-Wesley, 1989). [wróć]
Rozdział 4
Twórczy kokon
„Intuicy jny umy sł jest święty m darem, a racjonalny umy sł wierny m sługą” — stwierdził kiedy ś
Albert Einstein. „Stworzy liśmy społeczeństwo, w który m czci się sługę, a zapomina o darze” 12.
Dla wielu z nas luksusem na co dzień są spokojne chwile na osobności, kiedy nikt nam nie
przeszkadza i możemy spokojnie pomy śleć. A przecież takie właśnie chwile są najcenniejszy mi
momentami dnia, zwłaszcza gdy chodzi o twórcze my ślenie. Jeśli jednak skojarzenia mają
przy nieść owoc w postaci realnego wy nalazku, trzeba czegoś więcej — właściwej atmosfery.
Potrzebujemy wolnego czasu, w który m mogliby śmy pozostawać w stanie otwartej
świadomości.
Ciągły zalew e-maili, SMS-ów, rachunków i faktur — coś, co psy cholog Jon Kabat-Zinn
nazy wa „całkowitą katastrofą” ży cia — wprawia mózg w stan będący dokładny m
przeciwieństwem otwartej uwagi sprzy jającej przy padkowy m odkry ciom. W tumulcie
codzienny ch rozproszeń i list rzeczy do odhaczenia innowacja brnie w ślepy zaułek; w okresach
otwartości rozkwita. Dlatego kroniki odkry ć obfitują w opowieści o olśnieniach, które przy noszą
bły skotliwe pomy sły na spacerze albo podczas kąpieli, podczas długiej podróży albo na
wakacjach. Otwarty czas pozwala rozkwitać twórczemu duchowi; przeładowany kalendarz go
zabija.
Weźmy nieży jącego już Petera Schweitzera, twórcę kry ptografii oceniającej, czy li
zaszy frowany ch kodów, które nieświadomy m oczom wy dają się ciągiem bezsensowny ch
znaków, jednak chronią tajność najróżniejszy ch dany ch, od rządowy ch archiwów aż po twoją
kartę kredy tową 13. Specjalnością Schweitzera by ło łamanie kodów w tzw. przy jazny ch testach
szy frów, które pozwalają stwierdzić, czy prawdziwy przeciwnik — na przy kład niepoprawny
haker — będzie w stanie złamać sy stem i wy kraść tajemnice.
Jest to zniechęcające wy zwanie wy magające stworzenia dużego zbioru nowy ch
potencjalny ch rozwiązań dla niezwy kle skomplikowany ch problemów, a następnie przetestowania
wszy stkich w szeregu metody czny ch kroków.
Laboratorium, w który m Schweitzer wy kony wał to wy magające intensy wnego skupienia
zadanie, nie by ło dźwiękoszczelny m gabinetem bez okien. Zazwy czaj rozmy ślał nad
zaszy frowany m kodem w trakcie długich spacerów albo po prostu wy grzewając się na słońcu
z zamknięty mi oczami. „Wy glądało to, jakby drzemał, ale wy kony wał wtedy w głowie operacje
wy ższej matematy ki” — opowiada jeden z jego współpracowników. „Leżał sobie, opalał się,
a umy sł zasuwał mu przy ty m świdry lion kilometrów na godzinę”.
Znaczenie takich kokonów w czasie i przestrzeni stało się jasne, kiedy Harvard Business School
opublikowała badanie poświęcone ży ciu wewnętrznemu w pracy 238 członków kreaty wny ch
zespołów szukający ch rozwiązań dla innowacy jny ch wy zwań — od rozwiązy wania złożony ch
problemów informaty czny ch po wy najdy wanie nowy ch gadżetów kuchenny ch 14. Postęp
w takiej pracy wy maga ciągłego napły wu drobny ch twórczy ch olśnień.
Jak pokazało badanie, pod względem olśnień i pomy słów dobre dni nie miały nic wspólnego
z jakimiś oszałamiający mi przełomami albo wielkimi triumfami. Kluczowe okazy wało się
notowanie mały ch zwy cięstw — drobny ch innowacji, rozwiązań dla kłopotliwy ch problemów
— które stanowiły konkretne kroki na drodze do większego celu. Twórcze olśnienia pojawiały się
najczęściej wtedy, kiedy ludzie mieli jasne cele, a zarazem swobodę w ich realizacji. A także
— co najważniejsze — kiedy mieli chroniony czas, czy li dość czasu, żeby móc pomy śleć
naprawdę swobodnie. Twórczy kokon.
1. . Eric Klinger, „Day dreaming and Fantasizing: Thought Flow and Motivation”, w: K.D.
Markman i in. (red)., Handbook of Imagination and Mental Stimulation (Nowy Jork:
Psy chology Press, 2009), s. 225–240. [wróć]
2. . Kalina Christoff, Undirected Thought: Neural Determinants and Correlates, „Brain
Research” 1428 (sty czeń 2012): 51–59. [wróć]
3. . Tamże, s. 57. [wróć]
4. . Kalina Christoff i in., Experience Sampling During fMRI Reveals Default Network and
Executive System Contributions to Mind Wandering, „Proceedings of the National Academy
of Sciences” 106 nr 21 (26 maja 2009 r.): 8719–8724. Kluczowe obszary wy konawcze to
przednia część kory mózgowej obręczy i grzbietowo-boczna część kory przedczołowej.
Obszary akty wne domy ślnie to środkowa kora przedczołowa i związane z nią obwody. [wróć]
5. . J. Wiley i A.F. Jarosz, Working Memory Capacity, Attentional Focus, and Problem Solving,
„Current Directions in Psy chological Science” 21 (sierpień 2012): 258–262. [wróć]
6. . Jonathan Schooler i in., Meta-Awareness, Perceptual Decoupling, and the Wandering Mind,
„Trends in Cognitive Science” 15 nr 7 (lipiec 2011): 319–326. [wróć]
7. . Cy towane w: Steven Johnson, Where Good Ideas Come From (Nowy Jork: Riverhead,
2010). [wróć]
8. . Holly White i Priti Singh, Creative Style and Achievement in Adults with ADHD,
„Personality and Individual Differences” 50 nr 5 (2011): 673–677. [wróć]
9. . Kirsten Weir, Pay Attention to Me, „Monitor on Psy chology ”, marzec 2012, s. 70–72.
[wróć]
10. . Shelley Carson i in., Decreased Latent Inhibition Is Associated with Increased Creative
Achievement in High-Functioning Individuals, „Journal of Personality and Social
Psy chology ” 85 nr 3 (wrzesień 2003): 499–506. [wróć]
11. . Siy uan Liu i in., Neural Correlates of Lyrical Improvisation: An fMRI Study of Freestyle Rap,
„Scientific Reports” 2 nr 834 (listopad 2012). [wróć]
12. . Cy tat z Einsteina przy tacza Robert L. Oldershaw w komentarzu wy słany m do „Nature” 21
maja 2012 r. [wróć]
13. . Jaime Lutz, Peter Schweitzer, Code Breaker, Photographer; Loved Music; at 80, „Boston
Globe”, 17 listopada 2011 r., s. B14. [wróć]
14. . Wy korzy stano ponad 12 000 wpisów z dzienników 238 pracowników. Patrz: Teresa Amabile
i Steven Kramer, The Power of Small Wins, „Harvard Business Review”, maj 2011, s. 72–80.
[wróć]
Rozdział 5
Szukanie równowagi
„Zdolność do przy woły wania — raz za razem, siłą własnego ży czenia — błądzącej uwagi jest
główny m filarem roztropności, charakteru i woli” — zauważy ł ojciec amery kańskiej psy chologii,
William James.
Jak się jednak przekonaliśmy, kiedy zadajemy ludziom py tanie: „Czy my ślisz o czy mś inny m
niż twoje aktualne zajęcie?”, ich my śli w połowie przy padków błądzą gdzie indziej 1.
Prawdopodobieństwo błądzenia my ślami bardzo się zmienia w zależności od wy kony wanej
czy nności. Losowe badanie przeprowadzone wśród ty sięcy uczestników wy kazało, że skupienie na
tu i teraz jest rzecz jasna najwy ższe podczas uprawiania seksu (chy ba nawet u osób, które
odpowiedziały na to py tanie, zadane nie w porę przez specjalną aplikację w telefonie). Na
drugim miejscu, jednak sporo dalej, by ły ćwiczenia fizy czne, następnie rozmowa, potem
zabawa. Błądzenie my ślami by ło najczęstsze podczas: pracy (uwaga, pracodawcy !), korzy stania
z komputera w domu albo dojazdów do pracy.
Staty sty cznie rzecz biorąc, nastrój osób, u który ch my śli błądziły, by ł przesunięty w stronę
negaty wnego końca skali; negaty wnego zabarwienia emocjonalnego nabierały nawet my śli
o pozornie obojętnej treści. W części przy padków — może nawet w większości — wy daje się, że
źródłem niezadowolenia by ło błądzenie my ślami samo w sobie.
Dokąd kierują się nasze my śli, kiedy nie my ślimy o niczy m konkretny m? Najczęściej
my ślimy o sobie. William James wy sunął hipotezę, że „jaźń” na bieżąco tka poczucie tożsamości
w taki sposób, że opowiada naszą historię, wplatając losowe okruchy ży cia w spójną narrację. Ta
opowieść — „we wszy stkim chodzi o mnie” — wy twarza poczucie trwałości wśród co chwila
zmieniający ch się doświadczeń.
„Ja” odzwierciedla akty wność domy ślnej strefy spoczy nkowej mózgu, wy twarzającej umy sł
błądzący, zagubiony w meandrach strumienia my śli, które mają niewiele albo zgoła nic
wspólnego z aktualną sy tuacją, za to wszy stko (no cóż…) ze „mną”. Ten umy słowy nawy k
dochodzi do głosu za każdy m razem, gdy dajemy mózgowi odpocząć od akty wności
wy magającej skupienia.
Nie licząc twórczy ch skojarzeń, błądzenie my ślami na ogół skupia się na jaźni i codzienny ch
sprawach: na wszy stkim, co mam dzisiaj do zrobienia; na niewłaściwej uwadze, którą palnąłem
w rozmowie z inną osobą; na ty m, co trzeba by ło powiedzieć. Choć czasem umy sł wędruje ku
przy jemny m my ślom i fantazjom, częściej ciąży w stronę ponury ch rozmy ślań i zamartwiania
się.
Kiedy my ślenie o sobie i snucie ponury ch rozmy ślań generują w tle niewielkie poczucie
niepokoju, uakty wnia się środkowa kora przedczołowa. Jednak w chwilach całkowitej koncentracji
pobliski obszar mózgu — boczna kora przedczołowa — hamuje akty wność obszaru środkowego.
Wy biórcza uwaga to w rzeczy wistości w y łąc z e n i e neuronów zajmujący ch się
zmartwieniami emocjonalny mi, będący ch najsilniejszy m rodzajem rozproszenia. Reagowanie
na zdarzenia — lub każdy inny rodzaj akty wnego skupienia — odcina „ja”; skupienie pasy wne
prowadzi z powrotem do nurzania się w wy godny m błotku ponury ch rozmy ślań 2.
Najsilniej rozprasza nas by najmniej nie gwar rozmów wokół nas, lecz gwar własny ch my śli.
Krańcowa koncentracja wy maga uciszenia ty ch głosów. Zacznij siódemkami odejmować
w my ślach od stu — jeśli utrzy masz skupienie na ty m zadaniu, twoja strefa wewnętrznego gwaru
umilknie.
Adwokat i rodzynka
Pewien adwokat specjalizujący się w sporach sądowy ch czerpał energię do kariery z kipiącej
złości na niesprawiedliwość, której doświadczy li jego klienci. Pchany oburzeniem prowadził
sprawy w sposób konsekwentny i nieustępliwy, z ogniem wy stępował przed sądem i ślęczał po
nocach, doczy tując przepisy i czy niąc przy gotowania. Często by wało tak, że długo nie mógł
zasnąć, wściekając się na my śl o trudny m położeniu klientów i układając prawne strategie.
Pewnego razu poznał na wakacjach kobietę, która by ła instruktorką medy tacji, i poprosił, żeby
go uczy ła. Ku jego zaskoczeniu dała mu na początek kilka rodzy nek. Potem po kolei kazała mu
powoli, w pełny m skupieniu zjeść jedną rodzy nkę, smakując bogactwo każdej chwili — zauważać
odczucia, które towarzy szą podnoszeniu rodzy nki do ust i jej żuciu, wy buch smaków w chwili jej
rozgry zienia, dźwięki jedzenia. Adwokat zanurzy ł się w pełni własny ch zmy słów.
Następnie — jak nakazała instruktorka — to całkowite skupienie na chwili obecnej przeniósł na
naturalny ry tm własnego oddechu, ignorując wszy stkie my śli przepły wające przez umy sł.
Zgodnie z jej wskazówkami przez kolejne piętnaście minut medy tował nad własny m oddechem.
W trakcie ćwiczenia głosy w jego umy śle umilkły.
— To by ło tak, jakby m nacisnął przełącznik i przeniósł się w stan zen — stwierdził. Tak bardzo
mu się to spodobało, że zaczął medy tować codziennie. — Kiedy kończę medy tację, czuję się
naprawdę spokojny. Bardzo mi się to podoba.
Gdy kierujemy pełną uwagę na własne zmy sły, mózg ucisza domy ślny gwar. Skany mózgu
wy konane w stanie uważności, zwanej też prakty ką uważnej obecności (mindfulness) — formy
medy tacji, której spróbował adwokat — pokazują, że wy cisza ona obwody w mózgu
odpowiedzialne za gwar my śli skupiony ch na „ja” 3.
Już samo to może przy nosić ogromną ulgę.
— Na ty le, na ile pochłonięcie oznacza porzucenie błądzenia my ślami i całkowite skupienie się
na jakiejś czy nności, zapewne jest tak, że dezakty wujemy domy ślne, spoczy nkowe obwody
mózgu — wy jaśnia neurobiolog Richard Davidson. — Nie da się rozmy ślać o sobie, kiedy
pochłania cię wy magające zadanie.
— Między inny mi dlatego ludzie uwielbiają niebezpieczne sporty, np. wspinaczkę, czy li
sy tuacje wy magające całkowitego skupienia — dodaje Davidson. Silne skupienie przy nosi
poczucie pokoju, a z nim radości. — Ale kiedy schodzisz z góry, twoja siatka autoreferency jna
zaraz ci przy pomni o wszy stkich troskach i zmartwieniach.
W utopijnej powieści Aldousa Huxley a Wyspa wy tresowane papugi podlatują do
przy padkowy ch ludzi, skrzecząc: „Tu i teraz, chłopcy, tu i teraz!”. Ich napomnienie pomaga
mieszkańcom idy llicznej wy spy wy ry wać się z marzeń na jawie i od nowa skupiać na ty m, co
się dzieje w danej chwili i dany m miejscu.
Papuga wy daje się tu trafny m wy borem — zwierzęta ży ją wy łącznie w tu-i-teraz 4. Kot,
który wskakuje ci na kolana do głaskania, pies niecierpliwie wy czekujący cię pod drzwiami, koń
przechy lający głowę, żeby odczy tać twoje zamiary, kiedy się do niego zbliżasz — wszy stkie te
zwierzęta tak samo skupiają się na chwili obecnej.
Umiejętność my ślenia niezależnego od bezpośrednich bodźców — my ślenia o ty m, co
m o g ł o b y się zdarzy ć, z cały m bogactwem możliwości — odróżnia umy sł ludzki od umy słu
niemal wszy stkich inny ch zwierząt. O ile wiele szkół duchowości, niczy m papugi Huxley a, widzi
w błądzący m umy śle źródło niedoli, o ty le psy cholodzy ewolucy jni widzą wielki skok
kognity wny. W obu poglądach jest nieco prawdy.
Wizja Huxley a mówi, że „wieczne teraz” ma w sobie wszy stko, czego nam potrzeba do
spełnienia. Jednak ludzka zdolność do my ślenia o rzeczach, które nie dzieją się akurat
w „wieczny m teraz”, stanowiła niezbędny warunek ty ch wszy stkich osiągnięć naszego gatunku,
które wy magały planowania, wy obraźni czy umiejętności logisty czny ch. A przecież niemal
wszy stko to są osiągnięcia, który mi mogą się poszczy cić wy łącznie ludzie.
Rozmy ślanie o rzeczach, które n i e d z i e j ą się tu i teraz („my ślenie niezdeterminowane
sy tuacy jnie”, jak nazwaliby to kognity wiści), wy maga od nas odłączenia umy słowej treści od
tego, co w danej chwili postrzegamy przez zmy sły. Z tego, co wiemy, żaden inny gatunek nie
potrafi dokonać tego rady kalnego przesunięcia uwagi ze świata zewnętrznego na wewnętrzny
z mocą albo częstotliwością, która by łaby choćby zbliżona do ludzkiej.
Im bardziej błąka się nasz umy sł, ty m mniej rejestruje rzeczy dziejący ch się tu i teraz.
Weźmy czy tanie ze zrozumieniem. Kiedy monitorowano wzrok ochotników czy tający ch
w całości Dumę i uprzedzenie Jane Austen, bezładny ruch oczu sy gnalizował, że ich umy sł
w dużej mierze odry wał się od lektury w jej trakcie 5. Błądzący wzrok wskazuje, że w miarę, jak
umy sł błądzi w inne miejsca, zry wa się związek pomiędzy zrozumieniem a wizualny m kontaktem
z tekstem (może umy sł nie błądziłby tak, gdy by ochotnikom pozwolono wy brać lekturę — np.
Błysk Malcolma Gladwella czy Pięćdziesiąt twarzy Greya E L James, co kto lubi).
Korzy stając z takich narzędzi, jak zawahania w ruchu gałek oczny ch czy „losowe próbkowanie
doświadczenia” (czy li po prostu py tanie ludzi, co się z nimi w danej chwili dzieje) podczas
badania akty wności mózgu, neurobiolodzy obserwują znaczącą zależność w akty wności
neuronalnej — gdy umy sł błądzi, wy łącza się układ odpowiadający za zmy sły, i na odwrót, kiedy
skupiamy się na tu i teraz, ciemnieją w mózgu obwody odpowiedzialne za błądzenie my ślami.
Na poziomie neuronalny m błądzenie my ślami i świadomość percepcy jna zwy kle działają na
siebie nawzajem hamująco — wewnętrzne skupienie uwagi na własny m rozumowaniu wy łącza
zmy sły, a napawanie się pięknem zachodu słońca ucisza umy sł 6. By wa tak, że następuje
całkowite wy łączenie my ślenia, na przy kład kiedy jesteśmy czy mś bez reszty pochłonięci.
Normalne ustawienie akty wności neuronalnej dopuszcza nieco błądzenia my ślami w chwilach
zaangażowania w rzeczy wistość, i na odwrót, pozwala na minimum zaangażowania, kiedy my śli
dry fują, na przy kład kiedy my ślimy o niebieskich migdałach podczas jazdy samochodem.
Oczy wiście takie częściowe wy łączenie się związane jest z ry zy kiem. Jak wy kazało badanie na
ty siącu kierowców, którzy odnieśli obrażenia w wy padkach samochodowy ch, mniej więcej
połowa tuż przed wy padkiem błądziła my ślami; im bardziej intensy wne by ły rozpraszające ich
my śli, ty m wy ższe prawdopodobieństwo, że to kierowca by ł sprawcą wy padku 7.
Sy tuacje niewy magające stałego skupienia na zadaniu — zwłaszcza nudne albo ruty nowe
— uwalniają umy sł i pozwalają mu błądzić. Kiedy umy sł odpły wa i silniej akty wuje się jego
domy ślna, spoczy nkowa akty wność, obwody odpowiedzialne za skupienie na zadaniu uciszają się,
co jest jeszcze jedny m rodzajem neuronalnego odłączenia, podobny m do tego, jakie zachodzi
między zmy słami a marzeniami na jawie. Ponieważ marzenia muszą konkurować o te same
zasoby neuronalne z percepcją zmy słową oraz skupieniem uwagi na zadaniu, nic dziwnego, że
my śląc o niebieskich migdałach, popełniamy poważniejsze błędy przy dowolnej czy nności
wy magającej skupienia.
Błądzący umysł
„Za każdy m razem, kiedy zauważy sz, że umy sł zaczy na błądzić — mówi fundamentalne
wskazanie w medy tacji — przy prowadź go z powrotem do rzeczy, na której miał się skupiać”.
Kluczowy m zwrotem są tu słowa z a k a ż d y m r a z e m , k i e d y z a u w a ż y s z. Gdy
umy sł odpły wa, prawie nigdy nie zauważamy momentu, w który m wy strzeliwuje się na własną
orbitę. Zanim się zorientujemy, że my ślowy meander odwiódł nas od punktu skupienia
w medy tacji, mogą upły nąć sekundy, minuty, cała sesja — albo nie zauważy my tego wcale.
Trudność tego prostego wy zwania polega na ty m, że te same obwody mózgu, które mają
przy łapy wać umy sł na błądzeniu, zostają włączone do neuronalnej sieci, która wprawia umy sł
w dry f 8. Czy m się zajmują? Jak się wy daje, z przy padkowy ch strzępków my śli wy pełniający ch
błądzący umy sł układają konkretne rozumowanie, np. J a k m a m z a p ł a c i ć r a c h u n k i ?
Takie my śli wy magają współpracy między obwodami odpowiadający mi za błądzenie umy słu
a talentami organizacy jny mi obwodów wy konawczy ch 9.
Błądzący umy sł nie pozwala się przy łapać na gorący m uczy nku — kiedy pogrążamy się
w my ślach, nie zdajemy sobie sprawy, że umy sł zaczął dry fować. Uświadomienie sobie, że
błądzimy my ślami, uruchamia zmianę w akty wności mózgu; im silniejsza jest taka
metaświadomość, ty m mniej błądzenia my ślami 10. Skany akty wności mózgu pokazują, że
z chwilą przy łapania własny ch my śli na błądzeniu nasz akt metaświadomości obniża akty wność
ośrodków wy konawczy ch oraz środkowy ch rejonów kory przedczołowej, jednak nie wy łącza ich
całkowicie 11.
Ży cie współczesne docenia siedzenie w szkole albo w biurze i skupianie się na jednej rzeczy na
raz — a taka postawa w stosunku do uwagi nie zawsze się sprawdzała na wczesny m etapie ludzkiej
historii. Przeży cie w środowisku naturalny m — twierdzi część neurobiologów — mogło
w kluczowy ch momentach zależeć od gwałtownego przerzucania uwagi i bły skawicznego,
pozbawionego wątpliwości działania. To, co dzisiaj diagnozujemy jako zaburzenia uwagi, kiedy ś
mogło by ć odzwierciedleniem naturalnej różnorodności sty lów skupiania uwagi, która mogła
przy nosić ewolucy jne korzy ści i po dziś dzień pozostaje obecna w genety cznej puli ludzkości.
Jak już się przekonaliśmy, gdy sty kamy się z umy słowy m zadaniem wy magający m uwagi,
np. trudny mi działaniami matematy czny mi, osoby z zespołem zaburzeń uwagi (ADD) cechują
się silniejszy m błądzeniem umy słu i zwiększoną akty wnością w ośrodkach środkowej kory
przedczołowej 12. Jednak w odpowiednich warunkach osoby z ADD potrafią by ć bardzo skupione
i całkowicie pochłonięte wy kony waną czy nnością. Takie warunki może częściej pojawiają się
w pracowni arty sty, na boisku do koszy kówki czy giełdzie papierów wartościowy ch — ty le że nie
w szkole.
Równy kurs
W dniu 12 grudnia 2012 roku (12.12.12), a więc w dniu, w który m pewna osobliwość kalendarza
Majów miała według pogłosek zapowiadać koniec świata, zabraliśmy z żoną naszą wnuczkę do
MoMA, nowojorskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Wnuczka ma talent arty sty czny i bardzo się
nastawiała na oglądanie zbiorów sławnego muzeum.
Wśród eksponatów, które nas przy witały od razu w pierwszej galerii, by ły dwa
przemy słowy ch rozmiarów odkurzacze z trzema kółkami: nieskazitelnie czy ste cy lindry w równe
prążki. Stały jeden nad drugim w prostopadłościennej gablocie z pleksiglasu, lśniąc
w umieszczony m pod spodem świetle. Na wnuczce nie zrobiły wrażenia — chciała obejrzeć
Gwiaździstą noc Van Gogha w galerii kilka pięter wy żej.
Dosłownie dzień wcześniej główny kustosz MoMa zorganizował spotkanie na temat „uwagi
i rozproszenia”. W muzealny ch ekspozy cjach kluczem jest skupianie uwagi — ramy wokół dzieła
sztuki oznajmiają, na co patrzeć. Pleksiglasowe kostki i neonowe świetlówki kierują uwagę t u t a j,
na poły skujące odkurzacze, a odwracają ją od t a m, czy li inny ch rzeczy znajdujący ch się
w galerii.
Dotarło to do mnie, kiedy wy szliśmy. Gdzieś pod boczną ścianą w ogromny m holu
wejściowy m zauważy łem nierówne stosy krzeseł czekający ch na ustawienie na muzealną
imprezę. Obok z trudem dostrzegłem w ciemny m kącie jakiś sprzęt, pewnie odkurzacz. Nikt nie
zwracał na niego najmniejszej uwagi.
Jednak nasza uwaga nie musi by ć zdana na łaskę i niełaskę ram nadany ch otaczającej
rzeczy wistości; możemy wy brać, że przy jrzy my się odkurzaczowi stojącemu w ciemny m kącie,
podobnie jak jasno oświetlonemu. Utrzy my wanie równego kursu uwagi oznacza try b
funkcjonowania umy słu, w który m po prostu zauważamy wszy stko, co się pojawia
w świadomości, nie pozwalając niczemu nas rozproszy ć ani ponieść. Wszy stko przepły wa przez
nas.
Taką otwartość można zaobserwować w chwilach codzienności, np. stojąc w kolejce za kimś,
kto bez końca przy pomina sobie kolejne rzeczy do kupienia — gdy zamiast skupić się na iry tacji
i zastanawianiu, ile się przez to spóźnimy, po prostu pozwolimy sobie cieszy ć się puszczaną
w sklepie muzy ką.
Emocjonalna reakty wność przełącza nas na inny try b uwagi, w który m nasza rzeczy wistość
skupia się i kurczy do rozmiarów iry tującej nas rzeczy.
Osoby mające trudność z utrzy maniem otwartej świadomości zazwy czaj zawieszają się na
iry tujący ch szczegółach, jak na przy kład człowiek stojący przed nimi w kolejce do kontroli
bezpieczeństwa na lotnisku, który się guzdrze z przy gotowaniem bagażu do prześwietlenia — ktoś
taki będzie to jeszcze przeży wać, czekając na otwarcie bramki do samolotu. Jednak otwarta
świadomość jest odporna na takie uprowadzenie emocji — istnieje wy łącznie bogactwo chwili.
Jedną z miar mózgu, które pozwalają ocenić zdolność utrzy mania otwartej świadomości, jest
to, w jakim stopniu ktoś potrafi zauważać pojedy ncze cy fry w strumieniu liter: S, K, O, E, 4, R, T,
2, H, P…
Jak się okazuje, wiele osób skupia uwagę na pierwszej liczbie (4) i przeocza drugą (2). W ich
uwadze następuje tak jakby mrugnięcie. Za to osoby o silnej uwadze otwartej rejestrują również
drugą cy frę.
Ludzie, którzy potrafią utrzy mać uwagę w takim otwarty m try bie, zauważają więcej
szczegółów z otoczenia. Nawet wśród lotniskowej krzątaniny zachowują świadomość, co się wokół
nich dzieje, i nie zagłębiają się w pojedy nczy ch szczegółach. W testach akty wności mózgu osoby
o najwy ższy ch wskaźnikach otwartej świadomości rejestrują większą niż inni liczbę szczegółów
bły skający ch im przez chwilę przed oczami. Ich uwaga nie mruga 13.
To wzbogacenie uwagi doty czy również ży cia wewnętrznego — w otwarty m try bie
zauważamy znacznie więcej własny ch uczuć, odczuć, my śli i wspomnień, niż kiedy jesteśmy
skupieni choćby na odhaczaniu kolejny ch pozy cji z listy rzeczy do zrobienia lub bieganiu ze
spotkania na spotkanie.
„Umiejętność zachowania otwartości uwagi przy stanie panoramicznej świadomości — pisze
Davidson — łączy uwagę z opanowaniem, nie dając się wciągnąć oddolnemu my śleniu
mimowolnemu, które łapie umy sł w potrzask osądzania i reakty wności czy to negaty wnej, czy
pozy ty wnej”.
Zarazem umiejętność ta sprawia, że mniej błądzimy my ślami. Chodzi o to — dodaje
Davidson — żeby umieć skuteczniej błądzić my ślami wtedy, kiedy chcemy, a nie na odwrót.
Przywracanie uwagi
William Falk, dziennikarz i redaktor ty godnika, przy znaje ze skruchą, że podczas rodzinny ch
wakacji w tropikach uświadomił sobie, że siedzi nad pracą, podczas gdy córka czeka, żeby z nim
iść na plażę.
— Jeszcze całkiem niedawno — stwierdza Falk — by łoby to dla mnie nie do pomy ślenia, żeby
pracować na wakacjach. Pamiętam te cudowne dwuty godniowe wy jazdy, kiedy nie miałem
kontaktu z szefami, pracownikami, a nawet znajomy mi. Ale to by ło, zanim zacząłem podróżować
ze smartfonem, iPadem i laptopem, zanim polubiłem ży cie w nieustający m strumieniu łączności
i informacji 14.
Pomy ślmy o kognity wny m wy siłku, którego wy maga natłok informacji stanowiący nową
normalność — o eksplozji e-maili, telefonów, tweetów, czatów i komentarzy o opiniach na temat
inny ch opinii, z który m codziennie każemy się mierzy ć naszy m kognity wny m procesorom.
Ta wzmożona akty wność neuronalna dokłada napięć do wy zwań związany ch z realizowaniem
zadań. Decy zja, żeby się ostro skupić na jednej rzeczy, wy maga zmniejszenia skupienia na wielu
inny ch. Umy sł musi stoczy ć walkę, żeby się oprzeć rzeczom ciągnący m go w różny ch
kierunkach i odróżnić ważne od nieistotny ch. To wy maga kognity wnego wy siłku.
Ściśle skupiona uwaga — zupełnie jak przetrenowany mięsień — ulega zmęczeniu, kiedy ją
wy tęży my do granic kognity wnego wy czerpania. Przejawy umy słowego wy czerpania
— spadek skuteczności, wzrost rozproszeń i nerwowości — oznaczają, że umy słowy wy siłek
konieczny do utrzy mania uwagi zuży ł glukozę dostarczającej neuronom energii.
Antidotum na wy czerpanie uwagi jest takie samo, jak na wy czerpanie fizy czne
— odpoczy nek. Ale jak dać odpocząć muskułowi umy słu?
Spróbuj przejść od wy siłku związanego z odgórną kontrolą uwagi mimowolnej do bardziej
pasy wny ch, oddolny ch czy nności, np. robiąc sobie odprężającą przerwę w otoczeniu
sprzy jający m odpoczy nkowi. Najlepszy m otoczeniem jest przy roda, twierdzi Stephen Kaplan
z University of Michigan, który zaproponował własną „teorię odbudowy uwagi” (attention
restoration theory) 15.
Odbudowa uwagi następuje, kiedy odry wamy się z uwagi wy magającej wy siłku, w której
umy sł musi tłumić rozproszenia — odpuszczamy sobie i pozwalamy, żeby uwagę swobodnie
przy ciągały pojawiające się rzeczy. Jednak ty lko niektóre rodzaje skupienia oddolnego
(mimowolnego) pozwalają odbudować energię potrzebną do skupionej uwagi. Nie zapewni tego
przeglądanie stron internetowy ch, gra w gry komputerowe czy odpisy wanie na e-maile.
Dobrze jest regularnie oderwać się od wszy stkich elektroniczny ch urządzeń; spokojny czas
przy wraca zdolność do uwagi i opanowania. Jednak takie oderwanie to ty lko pierwszy krok. Ważne
jest też to, co robimy potem. Spacer ulicami miasta — zauważa Kaplan — nadal wy maga
zaangażowania uwagi: musimy znaleźć drogę w tłumie, unikać samochodów, ignorować trąbiące
klaksony i szum odgłosów ulicy.
Za to spacer w parku czy lesie wy maga znacznie mniej uwagi. Możemy więc odbudowy wać
uwagę, spędzając czas na łonie natury — nawet kilka minut spaceru w parku czy inny m miejscu
pełny m fascy nujący ch widoków, takich jak stłumione odcienie czerwieni w chmurach
o zachodzie słońca czy trzepot skrzy deł moty la. Jak to ujmuje zespół Kaplana, angażują one
oddolną, mimowolną uwagę „w skromny m stopniu”, pozwalając odgórny m obwodom uwagi
dowolnej odbudować energię, przy wrócić uważność i poprawić czy nności kognity wne 16.
Spacer po arboretum przy niesie lepsze skupienie po powrocie do zadań wy magający ch
koncentracji niż spacer po centrum miasta 17. Nawet siedzenie przy muralu przedstawiający m
naturalną scenerię — zwłaszcza zawierającą wodę — jest lepsze niż kawiarnia na rogu ulicy 18.
Jednak coś mnie zastanawia. Takie momenty pomagają wy łączy ć intensy wne skupienie, ale
zarazem otwierają drogę dla stanu, w który m akty wne są neurony odpowiedzialne za domy ślną
akty wność spoczy nkową, a więc dalsze zaprzątnięcie błądzącego umy słu. Żeby wy łączy ć
zaprzątnięty umy sł, możemy zrobić kolejny krok i skupić się na czy mś relaksujący m.
Kluczem jest tu wciągające doświadczenie, któremu poświęcamy uwagę całkowitą, ale
głównie bierną. Dzieje się tak, kiedy łagodnie pobudzamy sy stemy czuciowe, a te z kolei
uspokajają ośrodki odpowiedzialne za wy magające wy siłku skupienie. Wy starczy do tego
dowolne przy jemne doświadczenie, w który m możemy się zanurzy ć bez reszty. Jak pamiętamy
z badania nastrojów, akty wnością najsilniej skupiającą uwagę (i najprzy jemniejszą) jest
uprawianie seksu.
Całkowite, pozy ty wne pochłonięcie wy łącza nasz wewnętrzny głos, nieprzerwany dialog
z samy m sobą, który nie ustaje nawet w chwilach spokoju. Na ty m polega główny efekt niemal
każdej prakty ki kontemplacy jnej, w której skupiamy umy sł na neutralny m przedmiocie, np.
mantrze albo własny m oddechu.
Trady cy jny obraz idealnego miejsca na rekolekcje mieści w sobie wszy stkie składniki
niezbędne do odbudowania sił umy słu. Klasztory budowane z my ślą o medy tacji znajdują się
zwy kle w umożliwiający m relaks, cichy m, naturalny m otoczeniu.
Nie trzeba zresztą posuwać się do skrajności. William Falk znalazł proste lekarstwo — oderwał
się od pracy i poszedł pobawić się z córką w falujący m morzu.
— Kiedy przewracałem się i pokrzy kiwałem razem z córką w falach bijący ch o piasek, by łem
całkowicie obecny w teraźniejszości. W pełni ży cia.
1. . Py tanie to zadano ty siącom ludzi przez aplikację na iPhone’a, która wy sy ła zapy tanie
w losowy ch momentach w ciągu dnia. Niemal przez połowę czasu umy sły ludzi błąkały się
z dala od czy nności, którą się zajmowali. Autorami aplikacji by li dwaj psy cholodzy
z Uniwersy tetu Harvarda, Matthew Killingsworth i Daniel Gilbert. Przestudiowali oni
zgłoszenia od ponad 2250 Amery kanek i Amery kanów, żeby zbadać, jak często uczestnicy
badania błądzą my ślami i w jakim są nastroju. Patrz Matthew Killingsworth i Daniel Gilbert,
A Wandering Mind Is an Unhappy Mind, „Science”, 12 listopada 2010 r., s. 932. [wróć]
2. . Stwierdzenie, że środkowa kora przedczołowa jest „siedliskiem jaźni” to pewne
uproszczenie, ale wielu neurobiologów badający ch procesy kognity wne uznaje je za
uży teczne. Bardziej złożona wersja „mnie”, czy li jaźń, potrzegana jest jako zjawisko
wy łaniające się w wy niku akty wności wielu ośrodków neuronalny ch, w ty m środkowej kory
przedczołowej. Patrz np. J. Smallwood i J.W. Schooler, The Restless Mind, „Psy chological
Bulletin” 132 (2006): 946–958. [wróć]
3. . Norman A.S. Farb i in., Attending to the Present: Mindfulness Meditation Reveals Distinct
Neural Modes of Self-Reference, „Social Cognitive and Affective Neuroscience” 2 (2007):
313–322. [wróć]
4. . A przy najmniej tak to sobie wy obrażamy my, ludzie. [wróć]
5. . E.D. Reichle i in., Eye Movements During Mindless Reading, „Psy chological Science” 21
(lipiec 2010): 1300–1310. [wróć]
6. . J. Smallwood i in., Going AWOL in the Brain — Mind Wandering Reduces Cortical Analysis
of the Task Environment, „Journal of Cognitive Neuroscience” 20 nr 3 (marzec 2008): 458–
469; J.W.Y. Kam i in., Slow Fluctuations in Attentional Control of Sensory Cortex, „Journal of
Cognitive Neuroscience” 23 (2011): 460–470. [wróć]
7. . Cedric Galera, Mind Wandering and Driving: Responsibility Case-Control Study, „British
Medical Journal”, publikacja internetowa 13 grudnia 2012 r., doi: 10.1136/bmj.e8105. [wróć]
8. . Oznacza to, że te obwody w mózgu nie zawsze działają w sposób opozy cy jny. [wróć]
9. . K.D. Gerlach i in., Solving Future Problems: Default Network and Executive Activity
Associated with Goal-Directed Mental Simulations, „Neuroimage” 55 (2011): 1816–1824.
[wróć]
10. . I na odwrót, im mniej zauważamy, że nasze my śli zaczęły błądzić, ty m silniejsza jest
akty wność ty ch obszarów neuronalny ch i ty m silniej zakłócają one wy kony wane zadanie.
Co najmniej dwa obszary kory przedczołowej uczestniczące w ty m my ślowy m meandrze
odpowiadają właśnie za zauważanie odbiegający ch my śli: są to grzbietowo-boczna część
kory przedczołowej oraz przednia część kory mózgowej obręczy. [wróć]
11. . Christoff i in., Experience Sampling During fMRI Reveals Default Network and Executive
System Contributions to Mind Wandering. Uwaga techniczna: w ty m ekspery mencie do
badania błądzący ch my śli zastosowano dziesięciosekundowy odcinek czasu; z punktu
widzenia akty wności umy słu dziesięć sekund to dużo czasu. Dlatego wniosek, że
zaangażowane zostają zarówno ośrodki wy konawcze, jak i ośrodki kory środkowej, może by ć
zakwestionowany. Co więcej, autorzy zaznaczają, że ich wnioski opierają się na odwrotny m
wnioskowaniu, czy li założeniu, że jeśli jakiś obszar mózgu uakty wnia się w trakcie
mentalnego zadania, to musi stanowić neuronalną podstawę tego samego zadania. Przy
wy ższy ch operacjach kognity wny ch może to nie by ć prawdą, ponieważ ten sam ośrodek
może by ć akty wowany przez wiele bardzo różny ch procesów umy słowy ch. Jeśli to ustalenie
jest prawdziwe, jest ono wy zwaniem dla założenia, że neuronalne sieci akty wności
domy ślnej oraz funkcji wy konawczej zawsze działają w opozy cji do siebie — czy li że kiedy
jedna jest akty wna, druga pozostaje uśpiona. Może tak by ć w bardzo konkretny ch
operacjach umy słowy ch, np. intensy wny m koncentrowaniu się na wy kony wany m zadaniu.
Jednak w wielu aspektach ży cia umy słowego pomocne może by ć łączenie podwy ższonego
skupienia z marzy cielską otwartością — z pewnością pomaga ono zabić czas podczas długich
podróży samochodem. Patrz też: M.D. Fox i in., The Human Brain Is Intrinsically Organized
into Dynamic, Anticorrelated Functional Networks, „Proceedings of the National Academy
of Sciences” 102 (5 lipca 2005 r.): 9673–9678. [wróć]
12. . Catherine Fassbender, A Lack of Default Network Suppression Is Linked to Increased
Distractibility in ADHD, „Brain Research” 1273 (2009): 114–128. [wróć]
13. . Ten test otwartej świadomości nazy wa się testem attentional blink („mrugnięcia uwagi”).
Patrz H.A. Slagter i in., Mental Training Affects Distribution of Limited Brain Resources,
„PLoS Biology ” 5 (2007): e138. [wróć]
14. . William Falk w: „The Week”, 10 sierpnia 2012 r., s. 3. [wróć]
15. . Stephen Kaplan, Meditation, Restoration, and the Management of Mental Fatigue,
„Environment and Behavior” 33 nr 4 (lipiec 2001): 480–505,
http://eab.sagepub.com/content/33/4/480. [wróć]
16. . Marc Berman, Jon Jonides i Stephen Kaplan, The Cognitive Benefits of Interacting with
Nature, „Psy chological Science” 19 nr 12 (2008): 1207–1212. [wróć]
17. . Tamże. [wróć]
18. . Gary Felsten, Where to Take a Study Break on the College Campus: An Attention Restoration
Theory Perspective, „Journal of Environmental Psy chology ” 29 nr 1 (marzec 2009): 160–
167. [wróć]
Część II
Samoświadomość
Rozdział 6
Wewnętrzny ster
— Mamy zasadę, że „Chamom wstęp wzbroniony ”, ale nasz dy rektor do spraw technologii to
cham — wy znała mi dy rektorka pracująca w kalifornijskim inkubatorze firm z sektora
nowoczesny ch technologii. — W zarządzaniu jest świetny, ale jest ty ranem, celowo ignoruje
osoby, który ch nie lubi, i fawory zuje inny ch. Ma zerową samoświadomość — dodaje. — Po
prostu nie uświadamia sobie, kiedy się zachowuje jak ty ran. Gdy zwracasz mu uwagę, że znowu
tak postąpił, zrzuca winę na inny ch, złości się albo uznaje, że to ty jesteś problemem.
Dy rektor zarządzający tej samej firmy powiedział mi jakiś czas później:
— Pracował u nas jeszcze przez jakieś trzy miesiące i w końcu musieliśmy go zwolnić. Nie
umiał się zmienić, to by ł ty ran, i nawet nie zdawał sobie z tego sprawy.
Niestety aż za często jest tak, że kiedy tracimy panowanie nad sobą i odruchowo
przechodzimy na gorszy model postępowania, nawet sobie tego nie uświadamiamy. Jeśli nikt nie
zwróci nam uwagi, tak już zostaje.
Jedny m z niezawodny ch testów samoświadomości jest ocena „360 stopni”, w której każdy
musi dokonać samooceny pod kątem różny ch konkretny ch cech albo zachowań. Te wy niki
porównuje się z ocenami kilkunastu osób, które oceniają cię w tej samej skali. Wy biera się do
tego osoby, które cię dobrze znają i który ch osąd szanujesz — ich oceny są anonimowe, żeby
zapewnić szczerość. Rozziew pomiędzy ty m, jak postrzegasz siebie, a jak oceniają cię inni, to
jedno z najlepszy ch możliwy ch oszacowań twojej własnej samoświadomości.
Istnieje intry gujący związek pomiędzy samoświadomością a władzą — rozbieżności między
samooceną a oceną przez inny ch są stosunkowo rzadkie u pracowników niższego szczebla, jednak
im wy ższe stanowisko, ty m rozbieżności są większe 1. Samoświadomość zdaje się maleć w miarę
wspinania się po szczeblach organizacy jnej hierarchii.
Jedna teoria — rozbieżność rośnie, bo im ktoś jest wy żej w strukturach organizacji, ty m
mniejszy staje się krąg osób mający ch chęć (albo odwagę), żeby uczciwie rozmawiać
o dziwactwach tej osoby. Do tego niektórzy idą w zaparte, nie chcąc przy jąć swoich braków do
wiadomości, albo w ogóle ich nie widzą.
Niezależnie od przy czy n, liderzy pozbawieni samoświadomości postrzegają siebie samy ch
jako osoby o wiele bardziej skuteczne od podwładny ch. Brak samoświadomości zaślepia i ogłupia.
Wy starczy pomy śleć o serialu Biuro.
Ocena 360 stopni wy korzy stuje siłę widzenia siebie cudzy mi oczami, która jest jedną ze
ścieżek do samoświadomości. Szkocki poeta Robert Burns chwalił ją w wierszu:
Oh that the gods - O, gdyby tak bogowie
The gift would gi’e us - Dar nam dali cenny
To see ourselves - Byśmy tak siebie widzeli
As others see us. - Niczym oczami innych.
Bardziej sardoniczny pogląd wy głosił inny poeta, W.H. Auden, który zauważy ł, że „żeby móc
kochać siebie samego”, tworzy my w umy śle własny pozy ty wny obraz, wy biórczo zapominając
o ty m wszy stkim, co źle o nas świadczy, i pamiętając o ty m, co nam schlebia. A także — dodał
— to samo robimy z obrazem, który próbujemy tworzy ć „w umy słach inny ch, żeby nas
kochali”.
Filozof George Santay ana odwraca tę obserwację, zauważając, że to, co my ślą o nas inni, nie
miałoby znaczenia — gdy by nie to, że kiedy się tego dowiemy, „dogłębnie zabarwia to nasze
my ślenie o sobie”. Filozofowie społeczni nazy wają ten lustrzany efekt „jaźnią odzwierciedloną”,
czy li wy obrażeniem o ty m, jak odbierają nas inni.
Według tego poglądu poczucie własnego „ja” bierze początek w interakcjach społeczny ch; inni
są dla nas lustrami, które nam ukazują własny obraz. Pogląd ten streszczono w haśle „Jestem ty m,
czy m ty my ślisz, że jestem”.
1. . Patrz: Fabio Sala, Executive Blindspots: Discrepancies Between Self-Other Ratings, „Journal
of Consulting Psy chology : Research and Practice” 54 nr 4 (2003): 222–229. [wróć]
2. . Bill George i Doug Baker, True North Groups (San Francisco: Berrett-Koehler, 2011), s. 28.
[wróć]
3. . Nalini Ambady i in., Surgeon’s Tone of Voice: A Clue to Malpractice History, „Surgery ” 132
nr 1 (2002): 5–9. [wróć]
4. . Michael J. Newcombe i Neal M. Ashkanasy, The Role of Affective Congruence in
Perceptions of Leaders: An Experimental Study, „Leadership Quarterly ” 13 nr 5 (2002): 601–
604. [wróć]
5. . Kahneman, Pułapki myślenia. [wróć]
6. . John U. Ogbu, Minority Education and Caste: The American System in Cross-Cultural
Perspective (Nowy Jork: Academic, 1978). [wróć]
Rozdział 8
Przepis na samokontrolę
Kiedy sy nowie mieli po dwa lata i wpadali w złość, czasami uży wałem rozproszeń, żeby ich
uspokoić: „Zobacz, ptaszek leci”, albo w dowolnej sy tuacji py tałem z entuzjazmem: „A co to?”,
wskazując palcem albo spojrzeniem, żeby zwrócić ich uwagę w kierunku tej czy innej rzeczy.
Uwaga jest regulatorem emocji. Ta sztuczka wy korzy stuje wy biórczą uwagę, żeby uspokoić
ciało migdałowate znajdujące się w stanie poruszenia. Dopóki malec skupia wzrok na
interesujący m go przedmiocie, złość słabnie; gdy przedmiot przestanie go ciekawić, a sieci
neuronalne w ciele migdałowaty m nadal trwają w stanie podenerwowania, złość wraca z całą
mocą 1. Sztuka oczy wiście polega na ty m, żeby dziecko zaintry gować na tak długo, aż uspokoi się
ciało migdałowate.
Kiedy niemowlę uczy się samo wy kony wać manewr z odwróceniem uwagi, naby wa jednej
z pierwszy ch w ży ciu umiejętności doty czący ch samoregulacji emocjonalnej — umiejętności,
która będzie miała niezmiernie ważne znaczenie dla losów dziecka, czy li zarządzania niesforny m
ciałem migdałowaty m. Sztuczka wy maga uwagi wy konawczej, zdolności, która zaczy na
rozkwitać w trzecim roku ży cia, gdy malec wy kazuje już „kontrolę wy magającą wy siłku
umy słowego” — potrafi skupić uwagę na dowolny m przedmiocie, ignorować rozproszenia
i hamować impulsy.
Rodzice czasami zauważają ten milowy kamień w rozwoju dziecka, kiedy świadomie
podejmie decy zję, że przezwy cięży pokusę, np. zaczeka ze zjedzeniem deseru, dopóki nie zje
jeszcze kilku kęsów z talerza. To także zależy od uwagi wy konawczej, która z czasem przekształca
się w siłę woli i samody scy plinę — zarządzanie przeszkadzający mi uczuciami i ignorowanie
chwilowy ch kapry sów na drodze do celu.
W wieku ośmiu lat większość dzieci opanowuje uwagę wy konawczą w dość wy sokim stopniu.
To umy słowe narzędzie zarządza działaniem inny ch sieci neuronalny ch w mózgu, które
odpowiadają za umiejętności kognity wne, takie jak nauka czy tania, liczenia czy ogólnie
przedmioty szkolne (przy jrzy my się temu bliżej w części V).
Umy sł wy korzy stuje samoświadomość, żeby kontrolować wszy stko, co robimy : metapoznanie
— my ślenie o my śleniu — informuje nas o skuteczności umy słowy ch operacji i w miarę
potrzeby poddaje je korekcie; tak samo metaemocjonalność reguluje przepły wy uczuć
i impulsów. Samoświadomość jest nierozerwalnie złączona w strukturze umy słu z regulowaniem
emocji i wy czuwaniem cudzy ch uczuć. Neurobiolodzy widzą samokontrolę przez pry zmat
obszarów mózgu odpowiedzialny ch za funkcję wy konawczą, która zarządza takimi zdolnościami
umy słowy mi, jak samoświadomość i samoregulacja, mający mi kluczowe znaczenie w ży ciu 2.
Kluczem do samozarządzania jest uwaga wy konawcza, która pozwala kierować uwagę na
jedną rzecz, a inne ignorować — to dzięki niej umiemy zadbać o linię, kiedy w zamrażarce
zauważy my opakowanie lodów o smaku czekoladowo-sernikowy m. W tej chwili drobnego
wy boru kry je się rdzeń w postaci siły woli, będącej istotą samoregulacji.
Pod względem anatomiczny m mózg dojrzewa jako ostatni z narządów — rośnie i kształtuje się
przez pierwsze dwadzieścia parę lat ży cia — natomiast sieci odpowiadające za uwagę są niczy m
osobny narząd rozwijający się równolegle do mózgu.
Każdy rodzic mający więcej niż jedno dziecko wie, że niemowlęta różnią się od siebie od
pierwszego dnia ży cia — jedno jest bardziej czujne, inne spokojniejsze albo bardziej akty wne. Te
różnice temperamentu odzwierciedlają różnice w dojrzewaniu i genach różny ch sieci
neuronalny ch w mózgu 3.
W jakim stopniu talent do skupiania uwagi bierze się z genów? To zależy. Jak się okazuje, różne
sy stemy uwagi nie są dziedziczone w takim samy m stopniu 4. Najsilniej dziedziczona jest
kontrola wy konawcza.
Jednak mimo to budowanie owej kluczowej umiejętności w dużej mierze zależy od tego,
czego się uczy my w ży ciu. Epigenety ka — nauka badająca wpły w środowiska na geny — mówi,
że odziedziczenie zestawu genów jeszcze wcale nie oznacza, że geny będą miały znaczenie. Geny
mają coś w rodzaju biochemicznego przełącznika; jeśli gen nie zostanie włączony, to tak jakby go
nie by ło. Ten „przełącznik” przy biera różne formy, takie jak odży wianie, taniec reakcji
chemiczny ch zachodzący ch w ciele oraz rzeczy, który ch się uczy my.
Siła wyboru
Podoba ci się ten obraz? Ludzie na cały m świecie twierdzą, że właśnie obrazy z taką scenerią
należą do najbardziej przez nich lubiany ch — sielankowy widok oglądany z wy sokiego punktu
widzenia, z wodą, łąką, może jakimiś zwierzętami. By ć może ta uniwersalna preferencja sięga
odległej epoki ludzkiej prehistorii, kiedy członkowie naszego gatunku wędrowali po sawannach lub
chronili się przed chłodem i niebezpieczeństwami w jaskiniach na zboczach wzgórz.
Jeśli czy tając od tego miejsca, zdołasz utrzy mać wzrok na tekście, zamiast spojrzeć znowu na
spokojną scenę, mimo że umy słowy impuls każe na nią zerknąć, wy twarzasz we własny m mózgu
konflikt między skupieniem uwagi a rozproszeniem. Takie napięcie budzi się za każdy m razem,
kiedy próbujemy utrzy mać koncentrację na jednej rzeczy, a zignorować atrakcy jność innej. To
oznacza, że dochodzi do konfliktu neuronalnego — przeciągania liny pomiędzy dwoma rodzajami
uwagi, które akty wowane są w dolnej i górnej części mózgu.
Przy okazji, pamiętaj, żeby nie powracać wzrokiem do obrazka — masz pozostać tu, gdzie
opowiadam, co się dzieje z twoim mózgiem. Taki sam wewnętrzny konflikt musi zwalczać
dziecko, na przy kład dziewczy nka, której umy sł próbuje się oderwać od pracy domowej
z matematy ki i sprawdzić, co jej napisała najlepsza przy jaciółka w SMS-ie 11.
Jeśli zrobimy licealistom test predy spozy cji matematy czny ch, zauważy my rozbieżność
wy ników: część będzie słaba, wielu takich sobie, a jakieś 10 procent osób będzie miało wielkie
możliwości. Jeśli teraz weźmiemy osoby z górny ch 10 procent i sprawdzimy, jak sobie poradzą
przez rok na trudny ch zajęciach z matematy ki, większość z nich dostanie najwy ższe oceny. Jednak
wbrew oczekiwaniom część uczniów z największy mi możliwościami dostanie oceny słabe.
A teraz dajmy uczniom urządzenie, które w losowy ch momentach dnia brzęczy i prosi
o ocenę nastroju w danej chwili. Jeśli uczniowie w takiej chwili siedzą nad matematy ką, osoby
z dobry mi ocenami znacznie częściej zgłaszają nastrój pozy ty wny niż uczucie lęku. Jednak u osób
z kiepskimi ocenami wy nik będzie odwrotny — tu będzie jakieś pięć razy więcej osób czujący ch
lęk niż mający ch dobry nastrój 12.
Ten stosunek jest kluczem do zagadki, dlaczego niektórzy kończą marnie pomimo posiadany ch
możliwości intelektualny ch. Jak wy jaśniają nauki kognity wne, uwaga ma ograniczoną pojemność
— pamięć robocza jest wąskim gardłem, które nie pozwala utrzy mać w umy śle zby t wielu
rzeczy na raz (co widzieliśmy w rozdziale 1). Kiedy zmartwienia i obawy wdzierają się w uwagę
(która ma ograniczoną pojemność), nieistotne my śli zapy chają przepustowość niezbędną do nauki
na przy kład matematy ki.
Umiejętność zauważenia, że ogarnęły nas obawy, i zrobienia czegoś, żeby skupić uwagę na
nowo, opiera się na samoświadomości. Takie czy nności metakognity wne pozwalają utrzy mać
umy sł w stanie właściwy m dla wy kony wanego zadania, czy to będzie równanie algebraiczne,
gotowanie według przepisu, czy projektowanie haute couture. Niezależnie od tego, co jest twoim
najlepszy m talentem, to samoświadomość pozwala osiągać w nim najlepsze wy niki.
Uwaga ma wiele odmian i niuansów, z który ch zwłaszcza dwa są istotne dla samoświadomości.
Uwaga selekty wna (wy biórcza) pozwala się skupić na jedny m celu, a wszy stko inne ignorować.
Uwaga otwarta umożliwia przy jmowanie informacji szeroko pły nący ch z otoczenia i z własnego
wnętrza, wy łapuje przy ty m subtelne wskazówki, które bez niej łatwo przeoczy ć.
W skrajnej wersji oba rodzaje uwagi — zby tnie skupienie albo zby tnia otwartość na to, co się
dzieje w otoczeniu — mogą sprawić, że „samoświadomość staje się niemożliwością”
— wy jaśnia Richard Davidson 13. Funkcja wy konawcza umy słu to również uwaga skierowana
na uwagę, czy też mówiąc bardziej ogólnie, świadomość własny ch stanów umy słowy ch; dzięki
niej możemy monitorować, na czy m skupia się nasza uwaga, i dbać, żeby się nie rozpraszała.
Funkcji wy konawczej (zwanej też kontrolą poznawczą) można się nauczy ć (jak to widzieliśmy
przed chwilą i jak jeszcze zobaczy my w części V). Uczenie tej umiejętności przedszkolaków daje
im lepsze przy gotowanie do nauki szkolnej niż wy soki iloraz inteligencji czy umiejętność
czy tania 14. Jak wiedzą członkowie zespołu Ulicy Sezamkowej, nauczy ciele chcą mieć uczniów
o dobrze rozwiniętej funkcji wy konawczej, która przejawia się w samody scy plinie, kontroli uwagi
i umiejętności opierania się pokusom. Umiejętności wy konawcze pozwalają przewidy wać dobre
oceny z matematy ki i czy tania w cały m okresie nauki szkolnej, niezależnie od ilorazu inteligencji
— przewidują je nawet trafniej niż IQ 15.
Oczy wiście doty czy to nie ty lko dzieci. Umiejętność skupiania uwagi na jednej rzeczy
i ignorowania inny ch to fundament siły woli.
Worek kości
W V wieku naszej ery mnichów w Indiach zachęcano do kontemplacji „trzy dziestu dwóch części
ciała”, czy li listy mniej przy jemny ch zakątków ludzkiej biologii: łajna, żółci, flegmy, ropy, krwi,
tłuszczu, smarków i tak dalej. Skupiając się na odrażający ch aspektach, bezżenni mnisi mieli
nabrać dy stansu wobec własnego ciała i wy rzec się żądzy — inny mi słowy, zwiększy ć siłę woli.
Po ty siącu sześciuset latach porównajmy ich ascety czny wy siłek z jego skrajny m
przeciwieństwem. Pewien działacz społeczny, który pomaga nastoletnim prosty tutkom w Los
Angeles powiedział mi tak:
— To niewiary godne, jak impulsy wne są niektóre dzieciaki. Mieszkają na ulicy, ale gdy by
dostały ty siąc dolarów, wy dały by całą sumę na najdroższego iPhone’a, zamiast znaleźć sobie
dach nad głową i bezpieczeństwo, którego potrzebują.
Jego program pomaga młody m ludziom zakażony m wirusem HIV uzy skać wsparcie od
państwa — pomaga znaleźć mieszkanie, zapewnia bezpłatną opiekę medy czną, sty pendium na
mieszkanie i jedzenie, a nawet karnet na siłownię.
— Widziałem, jak ich znajomi — wy jaśnia — próbowali złapać HIV, żeby dostać te
świadczenia.
Taki sam kontrast między silną kontrolą poznawczą a jej zupełny m brakiem odkry to przed laty
w mniej przejmujący ch okolicznościach dzięki testowi opóźnienia graty fikacji
przeprowadzonemu na Stanford University, w który m czterolatki miały się oprzeć pokusie słodkiej
pianki. Gdy po czterdziestu latach nawiązano kontakt z pięćdziesięcioma siedmioma osobami,
które wzięły w nim udział, te osoby, które umiały się oprzeć piance w wieku czterech lat, w wieku
dorosły m nadal potrafiły odkładać zaspokojenie impulsów; ty m, które łatwo uległy, tłumienie
impulsów nadal przy chodziło z trudem.
Następnie uczestnikom wy konano skany akty wności mózgowej w chwili, kiedy musieli się
oprzeć pokusie. U osób odporny ch uakty wniały się obwody w korze przedczołowej, które
odgry wają kluczową rolę w kontrolowaniu my śli i działań, w ty m prawa część zakrętu czołowego
dolnego, która mówi „nie” impulsom. U mniej odporny ch uakty wniało się prążkowie brzuszne
— obwód w mózgowy m sy stemie nagród, który się budzi, gdy ulegamy pokusom
i przy jemnościom wiążący m się z poczuciem winy, takim jak narkoty k czy obfity deser 16.
W badaniu z Dunedin szczególnie istotny dla kontroli kognity wnej by ł okres nastoletniości.
Podczas dorastania młodzi ludzie o niższej samokontroli najczęściej zaczy nali palić, mieli dzieci
jako nastolatki albo nie kończy li szkół — wpadali w pułapki, które zamy kały im drzwi do różny ch
szans w późniejszy m wieku, skazując ich na sty l ży cia przy śpieszający drogę do niskopłatny ch
prac, gorszego stanu zdrowia oraz — w niektóry ch przy padkach — działalności przestępczej.
Czy to znaczy, że dzieci nadpobudliwe albo z niedoborem uwagi są skazane na problemy ?
By najmniej — tak jak u wszy stkich, wy niki dzieci z ADHD układały się w spektrum od zły ch po
dobre. Ale nawet w tej grupie stosunkowo wy ższa samokontrola pozwalała przewidy wać lepsze
ży ciowe efekty pomimo problemów ze skupieniem uwagi w latach nauki szkolnej.
Doty czy to nie ty lko czterolatków czy nastolatków. Chroniczne przeciążenie kognity wne, które
cechuje ży cie wielu z nas, wy daje się obniżać próg samokontroli. Wy gląda na to, że im większy m
wy maganiom musi sprostać uwaga, ty m słabiej opieramy się pokusom. Badania sugerują, że
epidemia oty łości w krajach rozwinięty ch może częściowo wy nikać stąd, że będąc rozproszeni,
stajemy się bardziej podatni na działanie automaty czne, które każe nam sięgać po słodkie i tłuste
pokarmy. Jak wy kazały badania akty wności mózgu, te osoby, które najskuteczniej odchudzają się
i utrzy mują niższą masę ciała, wy kazują najwy ższy poziom kontroli poznawczej w kontakcie
z wy sokokalory czny m kąskiem 17.
Sły nna maksy ma Freuda: „Gdzie by ło id, tam znajdzie się ego”, odwołuje się bezpośrednio do
tego wewnętrznego napięcia. Id — kłębek impulsów, który każe nam sięgnąć po batonik, kupić za
drogi luksusowy arty kuł albo kliknąć na link do świetnej, ale będącej zupełną stratą czasu strony
internetowej — nieustannie zmaga się z naszy m ego, czy li funkcją wy konawczą umy słu.
Ego pozwala tracić na wadze, oszczędzać pieniądze i skutecznie planować czas. Na umy słowej
arenie siła woli (będąca aspektem ego) przedstawia zmagania między sy stemem oddolny m
i odgórny m. Siła woli utrzy muje skupienie na celach, mimo że odciągają nas od nich impulsy,
pasje, nawy ki i zachcianki. Taka kontrola poznawcza to „chłodny ” układ umy słu, który stara się
realizować cele pomimo „gorący ch” reakcji emocjonalny ch — reakcji szy bkich, impulsy wny ch
i automaty czny ch.
Te dwa sy stemy oznaczają kluczową różnicę pod względem uwagi. Ośrodek nagród skupia się
na „gorący ch” procesach poznawczy ch — my ślach silnie nacechowany ch emocjonalnie, np.
ty m wszy stkim, co nas kusi w słodkiej piance (j e s t p y s z n a , s ł o d k a , p r z y j emn i e
s i ę ż u j e). Im większe nacechowanie emocjonalne, ty m silniejszy impuls — i ty m większe
ry zy ko, że nagłe pragnienie zdoła uprowadzić nasze trzeźwiej działające płaty przedczołowe.
Z kolei układ wy konawczy w korze przedczołowej „wy chładza” gorące reakcje — tłumi
impuls, który każe sięgnąć po przedmiot pożądania, oraz ocenia pokusę (j e s t t e ż t u c z ą ca).
Ty (albo twój czterolatek) możecie uruchomić ten układ, na przy kład my śląc o kształcie pianki, jej
kolorze albo sposobie produkcji. Takie przesunięcie uwagi obniża energię impulsu, który każe
sięgać po pokusę.
Tak jak to by ło z Ciasteczkowy m Potworem, Mischel pomógł niektóry m dzieciom w swoich
ekspery mentach na Stanford University, ucząc je prostej sztuczki my ślowej — nauczy ł dzieci
wy obrażać sobie, że smakoły k jest ty lko obrazkiem oprawiony m w ramki. Dzieci mogły udawać,
że kuszący kawał cukru, który przed chwilą tak silnie narzucał się ich umy słowi, jest
nieprawdziwy i wedle własnego uznania mogą się na nim skupić albo nie. Zmiana podejścia do
pianki by ła mentalny m chwy tem judo, dzięki któremu dzieci, które wcześniej nie umiały się
oprzeć więcej niż przez minutę, teraz zręcznie opierały się pokusie przez kwadrans.
Taka kontrola poznawcza nad impulsami jest dobry m znakiem na przy szłość. Jak twierdzi
Mischel: „Jeśli umiesz sobie radzić z gorący mi emocjami, możesz się uczy ć do egzaminów,
zamiast oglądać telewizję. Możesz więcej zaoszczędzić na emery turę. Nie chodzi ty lko
o pianki” 18.
W psy chologii celowe odwracanie uwagi, trzeźwa ocena my ślowa i inne strategie
metakognity wne stały się standardem w latach siedemdziesiąty ch XX wieku. Jednak mnisi z V
wieku stosowali takie my ślowe manewry już dawno, kontemplując „odrażające” części ludzkiego
ciała.
Jak mówi opowieść z tamty ch czasów, pewien mnich szedł drogą, gdy wy minęła go biegiem
piękna kobieta 19, która rano pokłóciła się z mężem i właśnie uciekała od niego do domu rodziców.
Parę minut później pojawił się goniący ją mężczy zna i zapy tał mnicha: „Czcigodny, czy
przy padkiem nie widziałeś przechodzącej tędy kobiety ?”.
„Czy to by ła kobieta, czy mężczy zna, nie mam pojęcia. Ale przebiegał tędy jakiś worek kości”
— odparł mnich.
1. . M.K. Rothbart i in., „Self-Regulation and Emotion in Infancy ”, w: Nancy Eisenberg i R.A.
Fabes (red.), Emotion and Its Regulation in Early Development: New Directions for Child
Development No. 55 (San Francisco: Jossey -Bass, 1992), s. 7–23. [wróć]
2. . Wiele dziedzin nauki widzi w samokontroli kluczowy warunek osiągnięcia dobrostanu.
Genety cy behawioralni badają, w jakim stopniu te umiejętności zawdzięczamy genom,
a w jakim rodzinnemu środowisku, w który m wzrastamy. W psy chologii rozwojowej
monitoruje się proces, w który m dzieci zdoby wają samokontrolę w miarę dojrzewania,
nabierając coraz większej umiejętności odraczania graty fikacji, zarządzania impulsami,
emocjonalnej samoregulacji, planowania oraz sumienności. Specjaliści medy czni
dostrzegają związek pomiędzy samokontrolą a długością ży cia, a socjolodzy widzą w niskiej
samokontroli czy nnik pozwalający przewidy wać bezrobotność i przestępczość. Psy chiatrzy
dostrzegają tu związek z diagnozowaniem takich stanów, jak niedobory uwagi czy
nadpobudliwość psy choruchowa u dzieci, czy później zaburzeń psy chiatry czny ch, palenia,
ry zy kownego seksu i jazdy po pijanemu u dorosły ch. Ekonomiści spekulują, że samokontrola
może by ć kluczem do finansowej stabilności i ograniczania przestępczości. [wróć]
3. . Posner i Rothbart, „Research on Attention Networks as a Model for the Integration of
Psy chological Science”. Sy stem alarmujący splata siecią połączeń wzgórze mózgu
i prawy m obszarem kory przedczołowej i korą ciemieniową, jego modulatorem
sy napty czny m jest acety locholina. Orientowanie łączy struktury w skrzy żowaniu
ciemieniowy m górny m i skroniowo-ciemieniowy m, czołowe pola oka (frontal eye fields)
oraz wzgórek górny blaszki czworaczej (superior colliculus). Jego modulatorem jest
norepinefry na. Uwaga wy konawcza (executive attention) obejmuje obszary w przedniej
części kory mózgowej obręczy, brzuszno-bocznej części kory przedczołowej i jądrach
podstawny ch. Modulatorem jest dopamina. [wróć]
4. . Uwaga selekty wna (wy biórcza) wy daje się w pewnej mierze dziedziczna. Dziedziczenie
czujności, czy li umiejętności utrzy mania stałej gotowości na nadchodzące zdarzenia,
wy daje się znikome albo żadne. Patrz J. Fan i in., Assessing the Heritability of Attentional
Networks”, „BMC Neuroscience” 2 (2001): 14. [wróć]
5. . Lawrence J. Schweinhart i in., Lifetime Effects: The High/Scope Perry Preschool Study
Through Age 40 (Ypsilanti, MI: High/Scope Press, 2005). [wróć]
6. . J.J. Heckman, Skill Formation and the Economics of Investing in Disadvantaged Children,
„Science” 312 (2006): 1900–1902. [wróć]
7. . Terrie E. Moffitt i in., A Gradient of Childhood Self-Control Predicts Health, Wealth and
Public Safety, „Proceedings of the National Academy of Sciences” 108 nr 7 (15 lutego 2011
r.): 2693–2698, http://www .pnas.org/cgi/doi/10.1073/pnas.1010076108. [wróć]
8. . Oceny dokony wały różne osoby : nauczy ciele, rodzice, wy szkoleni obserwatorzy i same
dzieci w wieku 3, 5, 7, 9 i 11 lat. [wróć]
9. . June Tangney i in., High Self-Control Predicts Good Adjustment, Less Pathology, Better
Grades, and Interpersonal Success, „Journal of Personality ” 72 nr 2 (2004): 271–323. [wróć]
10. . Tom Hertz, „Understanding Mobility in America”, Center for American Progress, 2006.
[wróć]
11. . Dziękuję Samowi Andersonowi, którego arty kuł In Defense of Distraction nasunął mi ten
pomy sł. „New York Magazine”, 17 maja 2009 r.,
http:/ny mag.com/news/features/56793/index7.html. [wróć]
12. . Jeanne Nakamura, „Optimal Experience and the Uses of Talent”, w: Mihaly i Isabella
Csikszentmihaly i (red.), Optimal Experience (Nowy Jork: Cambridge University Press,
1988). [wróć]
13. . Davidson i Begley, The Emotional Life of Your Brain. [wróć]
14. . Adele Diamond i in., Preschool Program Improves Cognitive Control, „Science” 318
(2007): 1387–1388. [wróć]
15. . Angela Duckworth i Martin E.P. Seligman, Self-Discipline Outdoes IQ in Predicting
Academic Performance of Adolescents, „Psy chological Science” 16 nr 12 (2005): 939–944.
[wróć]
16. . B.J. Casey i in., Behavioral and Neural Correlates of Delay of Gratification 40 Years Later,
„Proceedings of the National Academy of Sciences” 108 nr 36 (6 września 2011 r.): 14998–
15003, http://www.pnas.org/cgi/doi/10.1073/pnas.1108561108. [wróć]
17. . Jeanne McCaffery i in., Less Activation in the Left Dorsolateral Prefrontal Cortex in the
Reanalysis of the Response to a Meal in Obese Than in Lean Women and Its Association with
Successful Weight Loss, „American Journal of Clinical Nutrition” 90 nr 4 (październik 2009):
928–934. [wróć]
18. . Walter Mischel, cy towany w: Jonah Lehrer, Don’t!, „New Yorker”, 18 maja 2009 r. [wróć]
19. . Opowieść znajduje się w: Buddhaghosa, The Path to Purification, tłum. ang. Bhikku
Nanomoli (Boulder, CO: Shambhala, 1979), I, s. 55. [wróć]
Część III
ODCZYTYWANIE INNYCH
Rozdział 9
Miała wy buchowego ojca. Jako dziecko ciągle by ła przerażona, że za chwilę tata dostanie napadu
szału. Dlatego Katrina (tak będę ją nazy wał) nauczy ła się zachowy wać skrajną czujność,
próbując wy czuć drobne sy gnały — podniesiony ton głosu, gniewnie zmarszczone brwi
— wskazujące, że ojciec zbliża się do kolejnego ataku wściekłości.
Z upły wem lat jej emocjonalny radar stawał się coraz czulszy. Na studiach Katrina
uświadomiła sobie z samej mowy ciała, że jedna ze studentek w jej grupie po kry jomu przespała
się z wy kładowcą.
Katrina widziała, jak na zajęciach ich ciała zestroiły się w subtelny m tańcu.
— Poruszali się w jedny m ry tmie — opowiadała mi. — Ona się poruszy ła, on poruszy ł się tak
samo. Kiedy zauważy łam, jak są ściśle zestrojeni na poziomie cielesny m, niczy m kochankowie,
pomy ślałam sobie: „Oj, dzieje się coś obleśnego…”. Kochankowie nie zdają sobie sprawy, że to
robią, ale na jakimś pierwotny m poziomie oboje zaczy nają wy jątkowo silnie reagować na drugą
osobę.
Dopiero kilka miesięcy później koleżanka wy znała Katrinie swój potajemny romans.
— Romans się skończy ł, ale ich ciała nadal by ły ze sobą — dodaje Katrina.
Ilekroć Katrina jest w towarzy stwie, przeży wa cos takiego:
— Mam ekstremalną świadomość dziesiątków strumieni informacji, który ch ludzie zazwy czaj
nie wy czuwają: uniesiona brew, ruch ręki. To mi przeszkadza, wiem za dużo i to mnie zabija.
Jestem nadmiernie świadoma.
To wszy stko, co wy czuwa Katrina (i czasem wy gaduje inny m), nie ty lko denerwuje ludzi
w jej otoczeniu, ale nieraz też zbija z tropu ją samą.
— Kiedy ś się spóźniłam na spotkanie i wszy scy musieli na mnie czekać. Na poziomie słów
każdy by ł bardzo miły, ciała mówiły coś zupełnie innego. Po postawie ciała i odwrócony m
wzroku widziałam, że są zdenerwowani. Zrobiło mi się smutno i miałam gulę w gardle. Spotkanie
nie poszło za dobrze.
— Ciągle zauważam rzeczy, który ch nie powinnam wiedzieć. To jest problem — dodaje.
— Mimowolnie wtrącam się ludziom w ich pry watne sprawy. Długo nie uświadamiałam sobie,
że nie muszę inny m wspominać o każdy m odczy tany m sy gnale.
Kiedy członkowie zespołu dali jej odczuć, że jest zby t nachalna, Katrina zaczęła ćwiczy ć pod
okiem trenerki.
— Trenerka wy tłumaczy ła mi, że moim problemem jest brak kontroli nad ujawnianiem
sy gnałów emocjonalny ch. Kiedy widzę te wszy stkie rzeczy, który ch nie powinnam zauważać,
reaguję tak, że cały czas sprawiam wrażenie zdenerwowanej. Muszę więc uważać jeszcze i na to.
Ludzie tacy jak Katrina to społeczni wrażliwcy silnie wy czuwający najbardziej minimalne
sy gnały emocjonalne; mają wręcz niesamowity dar odczy ty wania sy gnałów tak subtelny ch, że
inni ich nie zauważają. Wy starczy lekkie rozszerzenie źrenicy, uniesienie brwi czy drobny ruch
ciała i już wiedzą, jak się czujesz.
A jeśli — tak jak Katrina — nie radzą sobie z uzy skany mi w ten sposób dany mi, mają kłopot.
Jednak te same talenty mogą zapewniać wy czucie w towarzy stwie — pozwalają odgadnąć,
kiedy nie poruszać drażliwego tematu, albo kiedy ktoś woli by ć sam, a kiedy będzie wdzięczny za
słowa pocieszenia.
Oko wy robione do czy tania subtelny ch sy gnałów daje korzy ści w wielu obszarach ży cia.
Weźmy światowej klasy tenisistów albo graczy w squasha, którzy wy czuwają, dokąd pójdzie
serw, bo zauważają drobne zmiany w postawie ciała przeciwnika, który ustawia się do uderzenia.
Wielu najlepszy ch bejsbolistów, takich jak Hank Aaron, bez końca studiuje nagrania miotaczy,
z który mi zmierzą się w następny m meczu, żeby znaleźć sy gnały pozwalające przewidzieć tor
piłki.
W podobny sposób Justine Cassell, dy rektorka Human-Computer Interaction Institute przy
Carnegie Mellon University, stosuje wy uczoną empatię w służbie nauki.
— Mieliśmy w rodzinie taką zabawę, że obserwowaliśmy ludzi — opowiedziała mi Cassell. Na
studiach doktoranckich jeszcze ulepszy ła ten talent z dzieciństwa, setkami godzin badając gesty
dłoni u osób opisujący ch obejrzaną przed chwilą kreskówkę.
Cassell pracuje nad ury wkami filmów nagry wany ch w tempie trzy dziestu klatek na sekundę,
opisując na bieżąco zmieniające się kształty dłoni oraz strumień zmian w ich położeniu, orientacji
przestrzennej i trajektorii. Żeby sprawdzić poprawność opisu, następnie sprawdza, czy uda jej się
ściśle odtworzy ć ruch dłoni z przy gotowany ch notatek.
Ostatnio Cassell prowadziła podobne badania nad drobny mi ruchami mięśni twarzy i oczu,
uniesieniami brwi i kiwnięciami, licząc i sprawdzając je w każdej sekundzie nagrania. Spędziła
przy ty m setki godzin i zajmuje się ty m do dzisiaj z grupą doktorantów w swoim laboratorium na
Carnegie Mellon University.
— Gest pojawia się zawsze tuż przed najmocniej podkreśloną częścią wy powiedzi
— wy jaśnia Cassell. — Niektórzy polity cy robią wrażenie nieszczery ch między inny mi dlatego,
że nauczono ich wy kony wać określone gesty, ale nie nauczono robić tego w odpowiednim
momencie. Kiedy więc wy konują gest już po dany m słowie, wy czuwamy fałszy wość.
Chwila wy konania gestu określa jego znaczenie. Jeśli wy konasz gest w niewłaściwy m
momencie, pozy ty wna wy powiedź może wpły wać negaty wnie. Cassell daje przy kład:
— Jeśli mówisz: „Ona jest świetną kandy datką na to stanowisko” i jednocześnie unosisz brwi
i kiwasz głową, podkreślając słowo świetną, wy sy łasz bardzo pozy ty wny komunikat emocjonalny.
Ale jeśli wy powiesz to samo zdanie, ty lko kiwniesz głową i uniesiesz brwi w trakcie chwilowej
pauzy po słowie świetną, emocjonalna treść zdania zmienia się w sarkazm. Tak naprawdę
mówisz, że ona jest nie za dobra.
Takie interpretacje niewerbalny ch metakomunikatów odby wają się naty chmiastowo,
nieświadomie i automaty cznie.
— Nie da się n i e i n t e r p r e t o w a ć tego, co sły szy my — stwierdza Cassell — czy to
będą słowa, gesty, czy jedno i drugie. Każda rzecz, na którą zwracamy uwagę u drugiej osoby,
rodzi w naszej nieświadomości różne treści, które nieustannie odczy tują oddolne obwody mózgu.
W pewny m badaniu wy kazano, że słuchacze pamiętają, jak „usły szeli” informacje, które
widzieli ty lko w formie gestu. Na przy kład osoba sły sząca zdanie: „Wy chodzi z rury na dole”,
a przy ty m widząca, jak mówiący składa dłoń w pięść i wy konuje podskakujący ruch,
zapamiętała, że usły szała: „i potem zszedł po schodach” 1.
Badania Cassell uwidaczniają to, co zwy kle przelatuje koło nas w ułamkach sekund. Nasze
automaty czne obwody odczy tują komunikat, ale świadomość w górny ch ośrodkach mózgu
przegapia go niemal zupełnie.
Te ukry te komunikaty wy wierają ogromny wpły w. Na przy kład naukowcy badający ży cie
małżeńskie od dawna wiedzą, że jeśli w sy tuacjach konfliktowy ch przez twarz któregoś
z partnerów regularnie przemy ka mina odrazy albo pogardy, istnieje wy sokie
prawdopodobieństwo rozpadu związku 2. Z kolei w psy choterapii, jeśli terapeuta i klient poruszają
się w sposób zsy nchronizowany, skuteczność terapii jest wy ższa 3.
Pracując w laboratorium badań medialny ch na MIT, Cassell wy korzy stała między inny mi
swoje ultraprecy zy jne analizy wy rażany ch uczuć do opracowania sy stemu o nazwie BEAT,
który pomaga zawodowy m animatorom w sztuce ekspresji niewerbalnej. Dzięki sy stemowi
animator może wpisać ury wek dialogu i automaty cznie dostaje animowaną postać, która
wy konuje odpowiednie gesty, ruchy głowy i oczu oraz przy jmuje odpowiednią postawę ciała,
która służy jako punkt wy jścia dla arty sty 4.
Idealne uchwy cenie treści słów, tonu głosu i gestów wirtualnego aktora wy maga odgórnego
zrozumienia oddolny ch procesów w mózgu. Obecnie Cassell tworzy podobne kreskówki,
w który ch — jak wy jaśnia — „ry sunkowe dzieci funkcjonują jako wirtualne koleżanki i wirtualni
koledzy dla prawdziwy ch dzieci. Wy korzy stujemy umiejętności społeczne dla nawiązania
emocjonalnego kontaktu, żeby dzieciom by ło łatwiej się uczy ć”.
Kiedy spotkaliśmy się przy kawie podczas przerwy na konferencji, Cassell wy jaśniła, że setki
godzin spędzony ch na odczy ty waniu niewerbalny ch komunikatów wy ostrzy ły jej wrażliwość.
— Teraz w towarzy stwie automaty cznie śledzę to wszy stko — stwierdziła. Muszę przy znać, że
trochę mnie to skrępowało (jeszcze bardziej, kiedy sobie uświadomiłem, że to też pewnie
zauważy ła).
1. . Justine Cassell i in., Speech-Gesture Mismatches: Evidence for One Underlying
Representation of Linguistic and Nonlinguistic Information, „Pragmatics & Cognition” 7 nr 1
(1999): 1–34. [wróć]
2. . Wy razy twarzy w sy tuacjach konfliktów małżeńskich zakodowane za pomocą sy stemu
Specific Affect Coding Sy stem (SPAFF) pozwalają trafnie przewidzieć liczbę miesięcy, które
małżonkowie spędzą w separacji w ciągu kolejny ch czterech lat. Szczególnie silny ch
przewidy wań dostarczało przelotne wy stępowanie miny oznaczającej wzgardę. John
Gottman i in., Facial Expressions During Marital Conflict, „Journal of Family Conflict” 1 nr 1
(2001): 37–57. [wróć]
3. . F. Ramsey er i W. Tschacher, Nonverbal Synchrony in Psychotherapy: Relationship Quality
and Outcome Are Reflected by Coordinated Body-Movement, „Journal of Consulting and
Clinical Psy chology ” 79 (2011): 284–295. [wróć]
4. . Justine Cassell i in., BEAT: The Behavior Expression Animation Toolkit, „Proceedings of
SIGGRAPH ’01”, 12–17 sierpnia 2001 r., Los Angeles, s. 477–486. [wróć]
Rozdział 10
Triada empatii
Równowaga empatii
— Kiedy znajdziesz sobie guzek w piersi, to jest… to jest takie uczucie, jakby … — mówi
pacjentka i ury wa w pół zdania.
Spuszcza wzrok i do oczu napły wają jej łzy.
— Kiedy zauważy ła pani guzek? — łagodny m tonem py ta lekarka.
— Nie wiem — odpowiada pacjentka nieobecny m tonem. — Jakiś czas temu.
— Pewnie budzi to w pani lęk? — py ta lekarka.
— No, tak jakby.
— Tak jakby czuje pani lęk?
— Aha — odpowiada pacjentka. — W sumie to mam uczucie, jakby moje ży cie się
skończy ło.
— Rozumiem. Jest pani też zmartwiona i smutna.
— Dokładnie tak, pani doktor.
Porównajmy tę rozmowę z sy tuacją, w której pacjentce zbiera się na płacz, a lekarka
energicznie zabiera się do odpy ty wania jej o listę kliniczny ch, bezosobowy ch szczegółów,
całkowicie ignorując jej uczucia i łzy.
W tej drugiej sy tuacji pacjentka zapewne wy jdzie z gabinetu z poczuciem, że lekarka jej nie
słuchała i nie zajęła się nią. Za to po pierwszej, bardziej empaty cznej rozmowie pacjentka
— pomimo takiego samego lęku i cierpienia — poczuje się lepiej: zrozumiana i otoczona troską.
Te dwa scenariusze są przy kładem ilustrujący m tę kluczową różnicę w arty kule pokazujący m
lekarzom, jak budować empatię z pacjentami 23. W ty tule autorzy umieścili budujący empatię
zwrot: „Ty lko się upewnię, czy dobrze rozumiem…”. I dalej wy jaśniają, że aby nawiązać kontakt
emocjonalny, wy starczy poświęcić parę chwil uczuciom towarzy szący m pacjentowi w związku
z chorobą.
Najczęstszy m zarzutem, jaki pacjenci kierują pod adresem lekarzy, jest niesłuchanie. Z kolei
wielu lekarzy narzeka, że podczas wizy ty brakuje czasu i dlatego ludzka strona kontaktu
z pacjentem zostaje potraktowana po macoszemu. Bariera dla ludzkiego kontaktu podnosi się
jeszcze wy żej, kiedy lekarze (którzy muszą prowadzić elektroniczną dokumentację leczenia)
wy stukują podczas wy wiadu notatki na klawiaturze, przez co bardziej wchodzą w kontakt
z laptopem niż z pacjentem.
A przecież to chwile ludzkiego kontaktu z pacjentem — twierdzi wielu lekarzy — przy noszą
największą saty sfakcję podczas dnia pracy. Dobry kontakt między lekarzem a pacjentem
ogromnie podnosi trafność diagnoz i sprawia, że pacjenci bardziej przestrzegają zaleceń
lekarskich, a także stają się bardziej zadowoleni i lojalni wobec lekarza.
„Empatia, umiejętność nawiązania kontaktu z pacjentami — czy li w głębokim sensie uwaga
i wsłuchanie się — leży w samy m sercu prakty ki medy cznej” — czy tamy we wspomniany m
arty kule skierowany m do lekarzy. My ślenie o uczuciach pacjentów buduje dobry kontakt.
Lekceważenie uczuć i skupianie się ty lko na kliniczny ch szczegółach buduje mur.
Lekarze pozy wani za błędy lekarskie w Stanach Zjednoczony ch zazwy czaj nie popełniają
więcej błędów niż ci, który ch nigdy nie podano do sądu. Jak wy kazują badania, najważniejsza
różnica często sprowadza się do tonu stosunków pomiędzy lekarzem i pacjentem. Otóż lekarze
pozy wani wy kazują mniej oznak emocjonalnego kontaktu: wizy ty trwają krócej, nie py tają
pacjentów o ich obawy i nie odpowiadają na wszy stkie py tania, są bardziej zdy stansowani
emocjonalnie — na przy kład śmieją się rzadko albo wcale 24.
Jednak kierowanie uwagi na cierpienie pacjenta może się wiązać ze szczególny m wy zwaniem
dla lekarzy, którzy z czy sto technicznego punktu widzenia zapewniają doskonałą opiekę medy czną
— na przy kład kiedy leczenie wy maga silnego skupienia na perfekcy jny m przeprowadzeniu
zabiegu pomimo przejmującego bólu pacjenta.
Ta sama sieć neuronów, która uakty wnia się na widok osoby doznającej bólu, zaczy na działać
również wtedy, kiedy patrzy my na rzeczy budzące awersję. Pierwotna my śl brzmi: „To okropne
— lepiej stąd uciekać!”. Normalnie kiedy widzimy osobę kłutą szpilką, mózg nadaje sy gnał
wskazujący, że oglądane cierpienie odbija się echem w naszy ch własny ch ośrodkach bólu.
U lekarzy tak nie jest. Według badania przeprowadzonego przez zespół Jeana Decety ’ego,
profesora psy chologii i psy chiatrii na University of Chicago, mózgi lekarzy posiadają wy jątkową
umiejętność blokowania nawet automaty czny ch reakcji na ból i dy skomfort widziany
u inny ch 25. Wy daje się, że to znieczulenie uwagi wy korzy stuje skrzy żowanie skroniowo-
ciemieniowe (TPJ) oraz obszary kory przedczołowej, a więc obwód neuronalny, który zwiększa
koncentrację dzięki blokowaniu emocji. Rejon TPJ w mózgu roztacza ochronę nad uwagą przez
to, że odcina emocje i inne rozproszenia, pomagając zachować dy stans pomiędzy nami
a inny mi.
Ta sama sieć neuronalna włącza się w nas do działania, gdy widzimy problem i szukamy
rozwiązania. Kiedy na przy kład rozmawiasz ze zdenerwowaną osobą, ten układ neuronalny
pomaga ci zrozumieć punkt widzenia rozmówcy w sposób intelektualny, przesuwając nacisk
z empatii emocjonalnej (współodczuwania sercem) na kognity wną (współodczuwanie
umy słem).
Dzięki temu manewrowi TPJ izoluje mózg od zalewający ch go emocji — na ty m obszarze
opiera się stereoty p osoby, która zachowuje chłodną racjonalność wśród emocjonalnego zamętu.
Przejście na try b my ślenia kontrolowany przez TPJ stawia granicę, przez którą nie przenikają
zaraźliwe uczucia. Dzięki temu mózg uwalnia się spod wpły wu cudzy ch emocji i może się skupić.
Czasami przy nosi to ważną korzy ść — pozwala zachować spokój i skupienie, kiedy wokoło inni
popadają w panikę. Czasami nie — ten sam proces może sprawić, że zignorujesz emocjonalne
sy gnały i zerwiesz nić empatii.
Stłumienie emocjonalnego zestrojenia przy nosi oczy wistą korzy ść osobie, która musi
zachować skupienie w trakcie zabiegów budzący ch insty nktowny ból i odrazę: robienia zastrzy ków
do wnętrza gałki ocznej, zszy wania krwawy ch ran albo otwierania ludzkiego ciała skalpelem.
— By łem w zespole pierwszy ch lekarzy, którzy przy jechali na Haiti po trzęsieniu ziemi.
By liśmy tam już po paru dniach — opowiada lekarz Mark Hy man. — Kiedy dotarliśmy do
jedy nego szpitala w Port-au-Prince, który cudem by ł prawie nietknięty, nie by ło jedzenia, wody,
prądu, prawie żadny ch środków medy czny ch, mieliśmy może jednego albo dwóch pracowników.
Setki ciał rozkładały się na słońcu, piętrzy ły się w szpitalnej kostnicy, ładowano je na ciężarówki,
żeby je przewieźć do zbiorowego grobu. Na dziedzińcu czekało na pomoc około ty siąca pięciuset
osób w rozpaczliwy m położeniu — nogi zwisające na strzępku skóry, ciała prawie rozcięte na pół.
Traumaty czny widok. Mimo to naty chmiast zabraliśmy się do pracy i skupiliśmy na ty m, co się
dało zrobić.
Z doktorem Hy manem rozmawiałem zaraz po jego powrocie z kilkudniowego poby tu
w Indiach i Bhutanie, gdzie również zgłosił się jako wolontariusz, żeby nieść pomoc medy czną
potrzebujący m.
— To, że służy sz inny m, pomaga się wznieść ponad otaczający cię ból — stwierdził. — Na
Haiti wszy stko by ło hiperrealne, istniało wy łącznie tu i teraz. Zabrzmi to bardzo dziwnie, ale
mimo chaosu by ła w ty m jakaś my ślowa równowaga i spokój, wręcz wrażenie pokoju i jasności
my ślenia. Pracowaliśmy, a wszy stko inne po prostu przestawało istnieć.
Jak się wy daje, ta reakcja TPJ nie jest wrodzona, lecz naby ta. Studenci medy cy ny uczą się
jej w trakcie wdrażania w zawód lekarski, sty kając się z cierpiący mi pacjentami. Kosztem
nadmiernej empatii są natrętne, niepokojące my śli, które odwracają uwagę od wy mogów
medy czny ch.
— W takiej sy tuacji bezradność cię paraliżuje — mówi doktor Hy man o Haiti. — Czasami
w chwilach zmęczenia, głodu i wy czerpania upałem docierał do mnie wszechobecny ból
i cierpienie. Ale zazwy czaj umy sł wprawiał mnie w stan, w który m mogłem funkcjonować
pomimo tego całego horroru.
Jak pisał w 1904 roku William Osler, autor pierwszego programu staży szpitalny ch dla
studentów medy cy ny, lekarz powinien osiągnąć dy stans, który sprawi, że „jego naczy nia
krwionośne nie skurczą się, a tętno pozostanie stabilne wobec najstraszniejszy ch widoków” 26.
Osler zalecał lekarzom postawę „troski połączonej z oderwaniem”.
To może oznaczać po prostu przy tłumienie emocjonalnej empatii — ale w prakty ce prowadzi
czasem do całkowitej blokady empatii. Wy zwaniem dla prakty kującego na co dzień lekarza
będzie zachowanie chłodnego skupienia, a zarazem otwartości na uczucia i doświadczenia
pacjentów oraz okazanie im zrozumienia i troski.
Opieka medy czna może zawodzić, kiedy pacjenci nie wy pełniają zaleceń lekarskich; około
połowy przepisy wany ch lekarstw pacjenci nie biorą w ogóle. Najsilniejszy m czy nnikiem
pozwalający m przewidzieć, czy pacjent będzie przestrzegać zaleceń, jest poczucie pacjenta, że
lekarz autenty cznie się o niego troszczy 27. Niedawno w ciągu ty godnia dwóch dziekanów duży ch
uniwersy tetów medy czny ch powiedziało mi niezależnie od siebie, że ich dy lemat w rekrutacji
polega na ty m, jak rozpoznać, którzy kandy daci będą mieli empaty czną troskę dla pacjentów.
Sam Jean Decety, neurobiolog z University of Chicago i kierownik zespołu badającego rolę
TPJ w odbieraniu cudzego bólu, ujął to następująco: „Kiedy cierpię, chcę, żeby lekarz na mnie
patrzy ł, żeby by ł ze mną obecny, ale nie żeby by ł zby t wrażliwy, aby dobrze leczy ć mój ból”.
Budowanie empatii
W pewny m badaniu około połowa młody ch lekarzy stwierdziła, że ich empatia wobec pacjentów
zmalała w trakcie studiów medy czny ch (ty lko mniej więcej jedna trzecia stwierdziła, że ich
empatia wzrosła) 28. W wielu przy padkach ta utrata sztuki ludzkiego kontaktu będzie trwać
w dalszej części kariery. Tak wracamy do TPJ, neuronalnego obwodu, który tłumi fizjologiczną
reakcję lekarzy na cudzy ból, pomagając im zachować spokój i jasny umy sł w leczeniu
przy czy n bólu.
Odgrodzenie się od cierpienia prawdopodobnie pomaga staży stom uczący m się wy kony wać
bolesne zabiegi na pacjentach. Jednak jak się wy daje, to wy uczone tłumienie zestrojenia
cielesnego staje się automaty czne, niekiedy kosztem ogólnej empatii.
A przecież współczująca opieka stanowi ucieleśnienie zasadniczej wartości w medy cy nie;
podnoszenie empatii to jedno z oficjalny ch założeń w programach nauczania na uniwersy tetach
medy czny ch. Wprawdzie niewiele jest uczelni, na który ch prowadzi się osobne zajęcia ze sztuki
empatii, jednak dzisiaj, kiedy dzięki neurobiologii znamy już obwody będące jej podstawą,
właściwie zaprojektowane szkolenia mogły by podnieść poziom tej głęboko ludzkiej sztuki.
Taka nadzieja przy świeca Helen Riess, lekarce z Massachusetts General Hospital,
uniwersy teckiego szpitala Harvard Medical School. Doktor Riess, dy rektorka uczelnianego
programu badań empatii i kontaktów między ludzkich, zaprojektowała program edukacy jny, który
ma podnosić empatię u lekarzy staży stów. Program znacząco poprawił ocenę poziomu empatii
lekarzy w oczach pacjentów 29.
Jak zwy kle na uczelniach medy czny ch część szkolenia jest czy sto akademicka i polega na
przekazaniu neurobiologiczny ch ustaleń doty czący ch empatii w języ ku, który lekarze znają
i szanują 30. Wiele filmów ukazuje zmiany fizjologiczne (oceniane na podstawie reakcji pocenia
się), jakie zachodzą u lekarzy i pacjentów podczas trudny ch spotkań — na przy kład kiedy lekarz
zachowuje się arogancko albo lekceważąco — żeby pokazać zdenerwowanie, jakie wy wołuje to
u pacjenta. Nagrania unaoczniły też, że gdy lekarz zwraca się do pacjenta z empatią, zarówno
lekarz, jak i pacjent stają się bardziej zrelaksowani, a ich ruchy są mocniej zsy nchronizowane.
Aby pomóc lekarzom monitorować własne zachowania, uczono ich skupiać się przy pomocy
głębokich oddechów z przepony oraz „obserwować własne interakcje z perspekty wy sufitu”,
zamiast zanurzać się we własny ch my ślach i uczuciach.
— Kiedy zawieszamy zaangażowanie emocjonalne, żeby obserwować, co się dzieje,
widzimy nasze interakcje w sposób świadomy, a zarazem nie jesteśmy zdani na bierne
reagowanie — twierdzi doktor Riess. — Możemy się przekonać, czy mamy reakcje fizjologiczne
w równowadze, czy może jesteśmy nabuzowani. Zaczy namy zauważać, co się dzieje w danej
sy tuacji.
Jeśli na przy kład lekarz dostrzega, że odczuwa iry tację, może to by ć sy gnał, że pacjentowi też
coś przeszkadza.
— Dzięki większej samoświadomości — mówi doktor Riess — zaczy nasz zauważać, jak
przy pisujesz własne my śli i uczucia pacjentowi, a pacjent tobie.
Szkolenie z wy chwy ty wania sy gnałów niewerbalny ch obejmuje odczy ty wanie emocji
pacjentów z tonu głosu, postawy ciała oraz w dużej mierze z wy razu twarzy. Program
wy korzy stuje badania Paula Ekmana — eksperta od emocji, który precy zy jnie określił ruchy
mięśni twarzy przy odczuwaniu wszy stkich najważniejszy ch emocji — żeby uczy ć lekarzy
rozpoznawania przelotny ch uczuć po wy razie twarzy pacjenta.
— Jeśli się zachowujesz współczująco i troskliwie, kiedy celowo patrzy sz pacjentowi w oczy,
żeby rozpoznać jego uczucia z wy razu twarzy, nawet jeżeli z początku nie masz na to ochoty,
zaczy nasz odczuwać większe zaangażowanie — wy jaśnia dr Riess.
Z początku taka „empatia behawioralna” może się wy dawać sztuczny m szablonem, jednak
sprawia, że interakcji towarzy szy ściślejszy kontakt.
— A to — dodaje dr Riess — może równoważy ć emocjonalne znużenie u lekarza staży sty,
który o drugiej w nocy musi przy jąć kolejnego pacjenta w izbie przy jęć i my śli sobie: „Dlaczego
on nie mógł zaczekać i przy jść rano?”.
Jedny m z najskuteczniejszy ch elementów całego szkolenia by ła prakty czna lekcja czy tania
emocji z wy razu twarzy. Im lepiej uczestnicy uczy li się odczy ty wać emocjonalne subtelności
wy razu twarzy, ty m częściej prawdziwi pacjenci twierdzili, że czują z ich strony empaty czną
troskę.
Doktor Helen Riess spodziewała się tego:
— Im lepiej wy chwy tujesz subtelne sy gnały emocji, ty m bardziej stać cię na empaty czne
zrozumienie.
Z pewnością istnieją sposoby, aby empaty czni lekarze godzili laptop z ludzkim kontaktem
z pacjentami — na przy kład można pisać na komputerze, a od czasu do czasu podnosić spojrzenie,
aby nawiązać głębszy kontakt wzrokowy. Można też w odpowiednich momentach pokazać ekran
pacjentowi: „Przy glądam się wy nikom pani badań — proszę popatrzeć”, a następnie omówić
wy niki z pacjentem.
Mimo to wielu lekarzy boi się, że takie gesty będą zby t czasochłonne i doprowadzą do opóźnień
w harmonogramie.
— Próbujemy rozwiać ten mit — mówi doktor Reiss. — W rzeczy wistości na dłuższą metę
empatia przy nosi oszczędność czasu.
Społeczna wrażliwość
Przed laty korzy stałem czasami z usług redaktora, który pracował na samozatrudnieniu. Jednak
zawsze kiedy zaczy naliśmy luźno rozmawiać, rozmowa ciągnęła się… i ciągnęła… i ciągnęła…
Tonem głosu i tempem wy powiedzi dawałem mu do zrozumienia, żeby skończy ć — ale on
ignorował moje sy gnały. Mówiłem: „Muszę już lecieć”, a on po prostu mówił dalej. Wy ciągałem
z kieszeni kluczy ki do samochodu i ruszałem w kierunku drzwi, a on jakby nigdy nic szedł za mną
i odprowadzał mnie do samochodu. Rzucałem: „No, to do zobaczenia”, a on dalej gawędził
w najlepsze.
Spotkałem jeszcze kilka osób dotknięty ch podobną ślepotą na sy gnały, że rozmowa dobiega
końca. Ta właśnie skłonność jest wręcz jedny m z objawów diagnosty czny ch społecznej dy sleksji.
Jej przeciwieństwo — intuicja społeczna — podpowiada, w jakim stopniu trafnie odczy tujemy
strumień niewerbalny ch komunikatów nieustannie wy sy łany ch przez ludzi i milcząco
mody fikujący ch ich słowa.
Ten stały strumień niewerbalny ch przekazów pły nie w obu kierunkach w trakcie każdej
interakcji, od ruty nowego powitania aż po napięte negocjacje, przekazując komunikaty równie
silnie jak słowa — może wręcz s i l n i e j s z e.
Kiedy na przy kład ruchy kandy data podczas rozmowy kwalifikacy jnej są zsy nchronizowane
z ruchami osoby prowadzącej rozmowę (nie w sposób zamierzony — sy nchronizacja musi
wy nikać naturalnie z zestrojenia mózgów), jego szanse na otrzy manie pracy rosną. Jest to
problemem dla osób z „dy sfunkcją gesty kulacy jną”, jak naukowcy nazwali nieumiejętność
odpowiedniego podkreślania słów gestami.
Książę Filip, mąż królowej bry ty jskiej Elżbiety II, sły nie z popełniany ch gaf. Weźmy doniosły
moment, jakim by ła pierwsza od czterdziestu siedmiu lat wizy ta bry ty jskiego monarchy
w Nigerii. Królowa Elżbieta i jej królewski małżonek przy by li, żeby zainaugurować zjazd
przedstawicieli krajów Wspólnoty Bry ty jskiej. Na lotnisku powitał ich prezy dent dumnie odziany
w trady cy jny nigery jski strój.
— Wy gląda to — stwierdził pogardliwie książę Filip — jakby się pan kładł do łóżka.
Książę napisał kiedy ś do przy jaciela rodziny : „Wiem, że nigdy nie będzie pan miał o mnie
najlepszego zdania. Jestem nieuprzejmy, brakuje mi manier, często mówię coś nie w porę
i dopiero potem sobie uświadamiam, że sprawiłem komuś przy krość. Wtedy czuję skruchę
i staram się mu zadośćuczy nić” 1.
Taki brak oby cia świadczy o niedostatecznej samoświadomości. Ludzie niedostrojeni do tej
samej fali nie ty lko zaliczają towarzy skie potknięcia, ale i są zdziwieni, sły sząc, że zachowali się
nieodpowiednio. Tacy ludzie, czy to rozmawiając za głośno w restauracji, czy popełniając inne
niezamierzone nieuprzejmości, sprawiają, że inni czują się nieswojo.
Jeden z neurologiczny ch testów wrażliwości społecznej, z którego korzy sta Richard Davidson,
polega na ty m, że osoba badana przy gląda się zdjęciom ludzkich twarzy, a w ty m samy m czasie
mierzy się akty wność w jej obszarze rozpoznawania i interpretowania twarzy, który mieści się
w zakręcie wrzecionowaty m płata skroniowego mózgu (tzw. fusiform face area, FFA). Kiedy
mamy odgadnąć cudze emocje po wy razie twarzy, w obszarze FFA uwidacznia się akty wność.
Jak można się spodziewać, u osób o dużej intuicji społecznej akty wność jest bardzo wy soka, za to
u osób, które nie potrafią się dostroić, aby odczy tać cudze emocje, poziom akty wności jest niski.
U auty sty ków akty wność w obszarze FFA jest niska, za to wy soką akty wność wy kazuje ciało
migdałowate, które rejestruje lęki 2. Patrzenie na cudze twarze, szczególnie oczy — będące
bogaty m źródłem emocjonalny ch sy gnałów — budzi w auty sty kach lęk. Na przy kład kurze łapki
wokół oczu mówią nam, kiedy druga osoba jest autenty cznie zadowolona, a uśmiech bez takich
zmarszczek świadczy o udawaniu radości. Zazwy czaj małe dzieci wiele się uczą na temat
emocji, po prostu obserwując oczy inny ch, ale dzieci auty sty czne unikają cudzego wzroku i te
lekcje je omijają.
Jednak każdy jest pod ty m względem w takim czy inny m punkcie skali. Pewnemu
kierownikowi w firmie doradztwa finansowego w ciągu trzech lat aż trzy krotnie zarzucano
molestowanie seksualne — ale podobno za każdy m razem by ł zszokowany, bo nie miał pojęcia, że
jego zachowanie jest niewłaściwe. Ludzie ze skłonnością do popełniania gaf nie zauważają
cichy ch reguł, które rządzą każdą sy tuacją, i nie odbierają społeczny ch sy gnałów świadczący ch
o dy skomforcie otoczenia. W ich mózgu wy spa pozostaje uśpiona — to te osoby, które spokojnie
sprawdzają SMS-y, kiedy wszy scy minutą ciszy oddają cześć zmarłemu koledze.
Pisałem wcześniej o kobiecie, która wiedziała za dużo, bo umiała odbierać najdelikatniejsze
komunikaty niewerbalne, a następnie wy gady wała krępujące sekrety — ta sama kobieta
spróbowała medy tacji uważności (mindfulness), żeby rozwinąć większą świadomość wewnętrzną.
– Mam wrażenie, że pod niektóry mi względami zaczy nam już trochę kontrolować swoje
reakcje na zdarzenia — stwierdziła po kilku miesiącach ćwiczeń. — Zdarza się, że widzę, co ludzie
mówią poprzez mowę ciała, ale nie muszę na to od razu reagować. To świetnie!
Rozumienie kontekstu
Zdarzają się też sy tuacje, w który ch prawie każdy trochę chy bia z reakcją, przy najmniej
z początku. Nie da się uniknąć mimowolny ch gaf, kiedy wy ruszamy w podróż do innej kultury
i z początku jesteśmy ślepi na jej zasady społeczne. Pamiętam, jak by łem w klasztorze na
wzgórzach Nepalu, gdy przez klasztor przeszła europejska tury stka w szortach — z nepalskiej
perspekty wy popełniała nietakt, o który m nie miała nawet pojęcia.
Ludziom sty kający m się w pracy z wieloma kulturami w ramach globalnej gospodarki
potrzeba szczególnej wrażliwości na takie niepisane normy. W Japonii przekonałem się na własnej
skórze, że moment wy miany wizy tówek jest ważny m ry tuałem. My, Amery kanie, często po
prostu chowamy wizy tówkę do kieszeni bez oglądania, a w Japonii oznacza to brak szacunku.
Wy jaśniono mi, że wizy tówkę należy ostrożnie wziąć w obie dłonie, przez chwilę jej się
przy jrzeć, a następnie odłoży ć do specjalnego etui (rada by ła nieco spóźniona — akurat
wcisnąłem do kieszeni wizy tówkę, nawet nie rzucając na nią okiem).
Między kulturowy dar wrażliwości społecznej wy daje się mieć związek z empatią kognity wną.
Na przy kład dy rektorzy, którzy dobrze sobie radzą z przy jmowaniem cudzej perspekty wy,
osiągają lepsze wy niki na zagraniczny ch placówkach prawdopodobnie dlatego, że potrafią szy bko
się uczy ć cichy ch norm i opanowy wać mentalne modele właściwe dla danej kultury.
Zasady rządzące poprawny m zachowaniem mogą tworzy ć niewidzialne bariery we
współpracy osób z różny ch kultur. Austriacki inży nier pracujący w holenderskiej firmie uskarżał
mi się:
— W holenderskiej kulturze bardzo sobie cenią debatę. Oni w ty m wzrastają od szkoły
podstawowej i uważają, że spory są niezbędne. Ale ja nie lubię takich debat. Dla mnie to
stresujące — oni są zby t konfliktowi. Dla mnie wy zwaniem jest, żeby tego nie brać do siebie
i zachować szacunek i kontakt emocjonalny podczas konfrontacji.
Niezależnie od kultury, zasady mogą się bardzo różnić w zależności od towarzy stwa. Są żarty,
które można opowiedzieć bliskim kumplom, ale nigdy szefowej.
Uwaga skierowana na kontekst pozwala odbierać subtelne sy gnały społeczne, które wskazują,
jak się zachować. Osoby mające taką wrażliwość potrafią działać umiejętnie w każdej sy tuacji.
Wiedzą nie ty lko, co powiedzieć i zrobić, ale także — co równie istotne — czego n i e m ó w i ć
i n i e r o b i ć. Insty nktownie przestrzegają uniwersalnego algory tmu ety kiety — zachowuj się
tak, żeby inni czuli się przy tobie swobodnie. Wrażliwość na uczucia, jakie twoje słowa i czy ny
budzą w inny ch, pozwala bezpiecznie przechodzić przez ukry te pola minowe w sy tuacjach
towarzy skich.
Choć można mieć pewne świadome wy obrażenia o dany ch normach („tak się ubieramy do
biura w luźny piątek”, „w Indiach je się wy łącznie prawą ręką”), przestrzeganie norm
domy ślny ch jest w dużej mierze umiejętnością intuicy jną, oddolną. Wy czucie tego, co
społecznie właściwe, nasuwa się nam jako cielesne odczucie — kiedy zachowamy się
niewłaściwie, odbieramy to w formie fizy cznego objawu: c z u j e m y , ż e c o ś j e s t n i e
t a k. By ć może odbieramy subtelne sy gnały skrępowania lub stresu od osób w otoczeniu.
Jeśli nie uświadamiamy sobie ty ch odczuć towarzy szący ch niestosownemu zachowaniu (albo
w ogóle ich nie odczuwamy ), po prostu brniemy dalej, nie mając pojęcia, jak dalece zeszliśmy
z właściwego kursu. Pewien test akty wności mózgowej, który ocenia zdolność skupienia uwagi na
kontekstach społeczny ch, bada działanie hipokampa, w który m splatają się obwody oceniające
sy tuacje między ludzkie. Przedni obszar hipokampa, który przy lega do ciała migdałowatego,
odgry wa kluczową rolę w dopasowy waniu zachowania do kontekstu. Przednia część hipokampa
pozostaje w kontakcie z obszarem kory przedczołowej, dławiąc impulsy, które każą zrobić coś
nieodpowiedniego.
By ć może u osób najbardziej wrażliwy ch na społeczne uwarunkowania akty wność mózgowa
i liczba połączeń w ty ch obwodach jest wy ższa, domy śla się Richard Davidson. Hipokamp działa
po to, twierdzi Davidson, żeby śmy umieli się zachowy wać inaczej w pracy, a inaczej z rodziną
— a jeszcze inaczej, kiedy jesteśmy ze współpracownikami w biurze albo w barze po pracy.
Wy czucie kontekstu przy daje się też na inny m poziomie — pozwala rozpoznawać układy
towarzy skie funkcjonujące w grupie, nowej szkole czy pracy, co ułatwia poruszanie się wśród
związków między ludzkich. Jak się okazuje, te osoby, które doskonale sobie radzą z wy wieraniem
wpły wu w organizacjach, wy czuwają nie ty lko struktury osobisty ch połączeń, ale także potrafią
określić, kto w grupie jest najbardziej wpły wowy — a ty m samy m potrafią się skupić na
przekony waniu ty ch osób, które z kolei wpły ną na inny ch.
Są też ludzie zupełnie niewrażliwi na społeczne konteksty — jak mistrz gier komputerowy ch,
który spędził ty le lat ży cia przy klejony do monitora, że kiedy umówił się z dziennikarzem na
wy wiad w restauracji, nie miał pojęcia, dlaczego jest w niej ty lu ludzi w walenty nki.
Skrajny przy kład błędnego odczy ty wania kontekstów społeczny ch widać u osób z zespołem
stresu pourazowego, które reagują na niewinne zdarzenia (np. strzelający gaźnik samochodu) jak
na silne zagrożenie i chowają się pod stół. Wy mowny jest fakt, że u osób z zespołem stresu
pourazowego hipokamp się kurczy, a następnie znowu powiększa wraz z ustąpieniem objawów 3.
Szerszy kontekst
Rozdział 12
Odwiedzając indy jską wioskę u podnóża Himalajów, Larry Brilliant spadł ze schodów, przez co
nabawił się kontuzji pleców i musiał spędzić kilka ty godni w łóżku. Chcąc jakoś zapełnić czas
w odległej od świata miejscowości, poprosił swoją żonę Giriję, żeby zajrzała do miejscowej
biblioteki i poszukała mu książek o indy jskich monetach — jako dziecko Brilliant by ł zapalony m
zbieraczem monet.
Poznałem go mniej więcej w ty m czasie. Doktor Larry, jak go nazy wają znajomi, jest
lekarzem i miał udział w inicjaty wie Światowej Organizacji Zdrowia, dzięki której szczepienia
uwolniły świat od ospy. Pamiętam, jak mi wtedy opowiadał, że kiedy się zagłębił w lekturze
o staroży tny ch indy jskich monetach, zaczął rozumieć historię sieci handlowy ch w tej części
świata.
To doświadczenie obudziło w nim na nowo zainteresowanie numizmaty ką. Kiedy już znowu
mógł chodzić, podróżując po Indiach, zaczął odwiedzać miejscowy ch jubilerów, którzy często
sprzedawali złote i srebrne monety na wagę. Niektóre z nich by ły bardzo stare.
Niektóre z monet pochodziły z królestwa Kuszanów, plemienia, które w II wieku naszej ery
zbudowało imperium rządzone z Kabulu, a sięgające od Jeziora Aralskiego aż po Waranasi.
Kuszanowie bili monety wzorowane na walucie podbity ch Baktrów, potomków greckich żołnierzy,
którzy pozostali na placówkach utworzony ch przez Aleksandra Macedońskiego podczas jego
kampanii wojskowy ch w Azji. Monety te opowiadały intry gującą historię.
Po jednej stronie monety Kuszanów przedstawiały aktualnego władcę, na odwrocie miały
wizerunek bóstwa. Kuszanowie wy znawali zaratusztrianizm (zoroastry zm), czy li perską religię,
która wówczas należała do najbardziej rozpowszechniony ch wy znań na świecie. Jednak
poszczególne monety kuszańskie przedstawiały nie ty lko ich własne bóstwo perskie, ale także wielu
inny ch bogów, takich jak Śiwa czy Budda, zapoży czony ch z panteonów Persów, Egipcjan,
Greków, Hindusów czy Rzy mian — nawet narodów bardzo odległy ch od ziem, który mi władali
Kuszanowie.
Jak imperium z II wieku naszej ery władane z Afganistanu zdołało uzy skać ty le wiedzy
o inny ch religiach z odległy ch krain, a do tego oddać cześć ich bóstwom? Odpowiedź kry je się
w ówczesny ch sy stemach gospodarczy ch. Imperium Kuszanów pierwsze w historii zapewniło
ochronę połączeń pomiędzy dwoma dy namiczny mi szlakami handlowy mi: Oceanem Indy jskim
oraz Jedwabny m Szlakiem. Kuszanowie pozostawali w regularny m kontakcie z kupcami
i święty mi mężami, który ch korzenie sięgały od Morza Śródziemnego po Ganges, od Półwy spu
Arabskiego po pusty nie północno-zachodnich Chin.
Dla Brillianta nie by ło to jedy ne odkry cie.
— Znajdowałem na przy kład dużo monet rzy mskich na południu Indii i próbowałem
zrozumieć, skąd się tam wzięły — opowiadał mi. — Jak się okazuje, Rzy mianie, który ch
cesarstwo sięgało aż do Morza Czerwonego w Egipcie, opły wali Arabię, żeby handlować w Goa.
Do odtworzenia ówczesny ch szlaków handlowy ch, wy starczy ło zbadać, gdzie pojawiają się takie
staroży tne monety.
Doktor Larry Brilliant akurat skończy ł wtedy pracę w południowej Azji w uwieńczony m
sukcesem programie erady kacji ospy, przeprowadzony m przez Światową Organizację Zdrowia,
i planował podjąć studia z zakresu zdrowia publicznego na University of Michigan. Jego
dociekania na temat szlaków handlowy ch miały znaleźć zaskakujący związek z ty m, czego
nauczy ł się na studiach.
— Chodziłem na zajęcia z analizy sy stemowej i studiowałem epidemiologię. To pasowało do
mojego sposobu my ślenia. Uświadomiłem sobie, że śledzenie epidemii przy pomina śledzenie
szlaków rozwoju staroży tnej cy wilizacji, takiej jak królestwo Kuszanów, za pomocą dany ch
archeologiczny ch, języ kowy ch czy kulturowy ch.
Przy kładowo, pandemia gry py z 1918 roku zabiła około 50 milionów osób na cały m świecie.
— Gry pa prawdopodobnie zaczęła się w Kansas i rozniosła się między amery kańskimi
żołnierzami wy słany mi za granicę podczas pierwszej wojny światowej — tłumaczy dr Brilliant.
— Tamta gry pa maszerowała po cały m świecie w tempie parowców i Orient Expressu.
Dzisiejsze pandemie potrafią się roznosić w tempie Boeinga 747.
Albo weźmy chorobę Heinego-Medina (polio), znaną już w świecie staroży tny m, jednak
pojawiającą się wtedy sporady cznie.
— Polio przerodziło się w epidemię na skutek urbanizacji. Zamiast czerpać wodę z osobny ch
studni, ludzie w miastach musieli korzy stać z tego samego zanieczy szczonego sy stemu
wodociągów. Epidemia to ży wy przy kład dy namiki sy stemowej. Im lepiej potrafisz my śleć
sy stemowo (całościowo), ty m łatwiej prześledzisz szlaki monet, sty lów arty sty czny ch, religii czy
chorób. Istnieje podobieństwo między zrozumieniem, jak monety wędrują wzdłuż szlaków
handlowy ch, a analizą rozprzestrzeniania się wirusa.
Wy łapy wanie prawidłowości jest oznaką działania my ślenia sy stemowego. My ślenie
sy stemowe pozwala łatwo zauważy ć (niekiedy w niesamowity sposób) jeden istotny szczegół
w ogromny m zbiorze obiektów (na tej zasadzie działają popularne w Amery ce obrazki „Where’s
Waldo”, na który ch trzeba znaleźć malutką postać Waldo w scenie pełnej ludzi i przedmiotów).
Kiedy różny m ludziom migniemy przed oczami fotografią z mnóstwem kropek i każemy
zgady wać, ile ich by ło, te osoby, które odgadną trafniej, będą się cechować lepszy m my śleniem
sy stemowy m. Dar ten widzimy u ludzi, którzy na przy kład najlepiej projektują oprogramowanie
albo wy my ślają sposoby ratowania zagrożony ch ekosy stemów.
Pojęcie „sy stemu” czy „układu” oznacza spójny zbiór regularny ch, uprawniony ch
prawidłowości (wzorców). Rozpoznawanie wzorców (pattern recognition) dokonuje się
w obwodach kory ciemieniowej, choć nie określono jeszcze konkretny ch miejsc tworzący ch
„mózg od my ślenia sy stemowego” (jeśli takie istnieją) — w chwili obecnej nie wy daje się, żeby
istniały w mózgu specjalne sieci albo obwody dające nam naturalną skłonność do rozumowania
sy stemowego.
Uczy my się odczy ty wać sy stemy i poruszać się po nich dzięki temu, że kora nowa ma
niezwy kły talent do uczenia się w ogóle. Takie talenty mieszczące się w korze mózgowej — np.
matematy ka czy inży nieria — daje się odtworzy ć w komputerze. To odróżnia umy sł sy stemowy
od samoświadomości i empatii, które opierają się na osobny ch obwodach, głównie oddolny ch.
Uczenie sy stemów wy maga nieco wy siłku, jednak nie da się z powodzeniem iść przez ży cie bez
wy ćwiczenia silnej uwagi sy stemowej (ten rodzaj uwagi nie przy chodzi równie łatwo jak dwa
pozostałe).
Ślepota na system
Mau Piailug potrafił czy tać z gwiazd i chmur, wzbierający ch fal oceanu i lotu ptaków, tak jakby
by ły ekranem nawigacji satelitarnej. Dokony wał odczy tów w samy m środku południowego
Pacy fiku, ty godniami nie widząc niczego oprócz nieba sty kającego się z hory zontem. Korzy stał
wy łącznie z wiedzy o morzu, którą przekazali mu starsi na mikronezy jskiej wy spie Satawal, na
której się urodził.
Urodzony w 1932 roku Mau Piailug by ł ostatnim, który znał pradawną polinezy jską sztukę
nawigacji — żeglowania od wy spy do wy spy przez setki czy ty siące mil wy łącznie przy uży ciu
łodzi proa (trady cy jnej łodzi stabilizowanej dodatkowy m boczny m czółnem) oraz trady cy jnej
wiedzy w głowie. Taka nawigacja pokazuje najwy ższy poziom świadomości sy stemowej
— umiejętności czy tania subtelny ch wskazówek kry jący ch się w temperaturze albo zasoleniu
wody morskiej, rodzaju śmieci i szczątków roślin unoszący ch się na powierzchni, kierunkach lotu
morskich ptaków, prędkości i kierunku wiatru, różnicach w sile fal czy wschodzeniu i zachodzeniu
gwiazd na nocny m niebie. Wszy stko to nakłada się na mentalny model, który wskazuje, gdzie
szukać wy sp — wiedzę przekazy waną w formie trady cy jny ch opowieści, śpiewów i tańców.
Dzięki tej wiedzy Mau zdołał w 1976 roku przeprowadzić polinezy jską łódź z Hawajów do
Tahiti — ta podróż na dy stansie 2 361 mil morskich uświadomiła antropologom, że pradawni
wy spiarze by li w stanie ruty nowo przemierzać południowy Ocean Spokojny, podróżując z jednej
odległej wy spy na drugą i z powrotem.
Jednak przez pięćdziesiąt lat, w czasie który ch Mau kulty wował tę wy rafinowaną świadomość
naturalny ch sy stemów, mieszkańcy Polinezji przerzucili się na narzędzia nawigacy jne
współczesnego świata. Mau by ł przedstawicielem umierającej trady cji.
Jego epicka wy prawa trady cy jną łodzią odnowiła zainteresowanie badaczy wobec pradawnej
sztuki nawigacji ludów południowego Pacy fiku, zainteresowanie, które trwa do dzisiaj.
Pięćdziesiąt lat po odby ciu własnej inicjacji nawigatora Mau przeprowadził tę ceremonię raz
jeszcze dla garstki uczniów, który ch wy kształcił.
Ta przekazy wana z pokolenia na pokolenie trady cja jest przy kładem lokalnej wiedzy, na której
opierały się tuby lcze ludy na cały m świecie, aby przetrwać we własny ch ekologiczny ch niszach
i zaspokoić podstawowe potrzeby : ży wności, bezpieczeństwa, ubrania czy schronienia.
Przez całe dzieje ludzkości świadomość sy stemowa ludów tuby lczy ch — całościowy ogląd
rzeczy wistości pozwalający wy kry wać i modelować prawidłowości skry te w chaosie przy rody
— brała się z naglącej konieczności zrozumienia własnego ekosy stemu. Tuby lcy muszą wiedzieć,
które rośliny są trujące, a które poży wne albo lecznicze; skąd czerpać wodę pitną, a gdzie zbierać
zioła i szukać poży wienia; jak odczy ty wać oznaki zmieniający ch się pór roku.
Oto haczy k. Biologia przy gotowuje nas do tego, żeby jeść, spać, mieć potomstwo i troszczy ć
się o nie, walczy ć lub uciekać oraz wy kazy wać cały szereg inny ch reakcji wpisany ch w ludzki
repertuar przeży cia. Jednak — jak pokazałem — nie istnieją neuronalne układy, które
zajmowały by się rozumieniem szerszy ch sy stemów, w który ch wszy stko to się dokonuje.
Na pierwszy rzut oka sy stemy są niewidoczne dla mózgu — nie odbieramy bezpośrednio
żadnego z wielu sy stemów, które kształtują rzeczy wistość naszego ży cia. Rozumiemy je
pośrednio, poprzez mentalne modele. Znaczenie wzbierający ch fal, układ gwiazdozbiorów, lot
morskich ptaków — każda z ty ch rzeczy stanowi taki właśnie model, na podstawie którego
podejmujemy działania. Im solidniej taki model jest oparty na dany ch, ty m skuteczniejsze będą
nasze działania (na przy kład wy słanie rakiety na asteroidę). Im słabiej model opiera się na
dany ch, ty m będzie mniej skuteczny (na przy kład duża część polity ki oświatowej).
Trady cy jna wiedza opiera się na gorzkich lekcjach, tworząc wiedzę — na przy kład
o leczniczy ch właściwościach konkretny ch ziół — która następnie zostanie przekazana inny m,
a starsze pokolenie zgromadzi ją i przekaże młodszy m.
Jedna ze studentek Mau, Elizabeth Kapu’uwailani Lindsey — urodzona na Hawajach
antropolożka, specjalistka w dziedzinie etnonawigacji — została podróżniczką i członkinią National
Geographic Society. Jej misją są etnograficzne działania ratunkowe: ochrona ginącej wiedzy
tuby lców i ich trady cji.
— Tracimy dużo tuby lczy ch trady cji przez akulturację, kolonizację i marginalizowanie
plemiennej mądrości przez rządy — wy jaśniła mi. — Te trady cje przekazuje się na wiele
sposobów. Na przy kład hawajskie tańce by ły kodem, w który m różne ruchy i śpiewy opowiadały
o naszej genealogii, astronomii i prawach naturalny ch, uzupełniały naszą kulturową historię.
Ruchy tancerzy, śpiewy, nawet brzmienie bębnów pahu, wszy stko to niosło w sobie treść. Według
trady cji to by ły święte prakty ki. Potem misjonarze uznali nasze tańce za niemoralne. Dopiero
podczas hawajskiego renesansu kulturowego w latach siedemdziesiąty ch dwudziestego wieku
przy wrócono pradawny taniec hula, czy li hula kahiko. Wcześniej współczesny taniec hula by ł
rozry wką dla tury stów.
Mau spędził wiele lat na nauce u wielu osób: dziadek wy brał go do nauki nawigacji, kiedy Mau
miał może pięć lat. Od tamtej pory Mau przeby wał ze starszy mi mężczy znami, którzy
przy gotowy wali łodzie do połowów; wy ruszał z nimi w morze i do późnej nocy przesiady wał
z nimi na brzegu, pijąc i słuchając opowieści o żegludze, a wśród nich wskazówek
nawigacy jny ch. Łącznie uczy ł się aż u sześciu mistrzów nawigacji.
Trady cy jna wiedza stanowi korzenie nauki: przy datne fakty, które na przestrzeni stuleci
przerodziły się w niezliczone gałęzie współczesnej naukowej specjalizacji. Ta wiedza sama się
organizowała, by ć może realizując wrodzony impuls przetrwania dzięki zrozumieniu otaczającej
nas rzeczy wistości.
Wy nalezienie kultury by ło dla homo sapiens ogromną innowacją: stworzeniem języ ka
i wspólnej kognity wnej sieci rozumienia rzeczy wistości — sieci wy kraczającej poza wiedzę
i długość ży cia pojedy nczej osoby, sieci, z której można czerpać w potrzebie i przekazy wać ją
następny m pokoleniom. Kultury dokonują podziału wiedzy : są położne i uzdrowiciele, wojownicy
i budowniczowie, rolnicy i tkacze. Każdą dziedzinę fachowej wiedzy można przekazy wać inny m,
a posiadacze największej wiedzy stają się przewodnikami i nauczy cielami dla inny ch.
Trady cy jna wiedza odgry wała kluczową rolę w ewolucji społecznej ludzkości, czy li ty m, jak
kultury przekazują przez wieki swoją mądrość. Pry mity wne grupy na wczesny m etapie ewolucji
kwitły albo ginęły w zależności od zbiorowej inteligencji, która pozwalała im odczy ty wać lokalny
ekosy stem: odgady wać z wy przedzeniem najlepsze pory sadzenia roślin, zbierania plonów i tak
dalej — tak powstały pierwsze kalendarze.
Jednak kiedy współczesność stworzy ła maszy ny, które zajęły miejsce trady cy jnej wiedzy
— kompasy, narzędzia nawigacy jne, a z czasem internetowe mapy — tuby lcze ludy zaczęły
z nich korzy stać tak jak wszy scy, zapominając trady cy jną wiedzę, taką jak sztuka nawigacji.
Ten sam los spotkał prawie każdą trady cy jną formę dostrojenia do naturalny ch sy stemów
przy rody. Pierwszy kontakt tuby lczego ludu ze światem zewnętrzny m zwy kle staje się początkiem
stopniowego zapominania własnej trady cy jnej wiedzy.
Kiedy rozmawiałem z Lindsey, przy gotowy wała się do wy jazdu do Azji Południowo-
Wschodniej, gdzie miała prowadzić obserwacje wśród ludu morskich nomadów zwany ch
Mokenami. Tuż przed przejściem tsunami, które w 2004 roku przetoczy ło się po zamieszkiwany ch
przez nich wy spach Oceanu Indy jskiego, Mokenowie „uświadomili sobie, że ptaki przestały
śpiewać, a delfiny wy pły wają głębiej w morze” — opowiedziała mi Lindsey. „Wszy scy więc
wsiedli do łodzi i pożeglowali w głąb oceanu, gdzie mijająca ich fala tsunami by ła minimalna.
Nikt z nich nie ucierpiał”.
Inne ludy — które dawno zapomniały, jak słuchać ptaków, obserwować delfiny i interpretować
sy gnały pły nące z ich zachowania — spotkała śmierć. Lindsey martwi się, że Mokenów zmusza
się do porzucenia wędrownego, morskiego ży cia i każe im się osiedlać na lądzie w Tajlandii
i Birmie. Kiedy znikną formy przekazy wania ich ekologicznej inteligencji, cała ta wiedza może
zniknąć ze zbiorowej pamięci w ciągu jednego pokolenia.
Lindsey jest antropolożką, ale wy chowała się w rodzinie trady cy jny ch hawajskich
uzdrowicieli.
— Starsi uczy li mnie, że kiedy idziesz do lasu zbierać rośliny lecznicze albo kwiaty na wieńce
lei, nie wolno zerwać więcej niż parę kwiatów albo liści z jednej gałęzi — opowiada. — Po twoim
przejściu las ma wy glądać tak, jakby cię tam nigdy nie by ło. Dzisiaj dzieci często ruszają w las
z plastikowy mi workami na śmieci i odłamują całe gałęzie.
Od dawna zdumiewa mnie nasza ślepota na otaczające nas sy stemy, zwłaszcza odkąd
przy glądam się zbiorowej bezmy ślności w obliczu zagrożenia, jakie dla naszego gatunku stanowią
nasze codzienne działania. Wy dajemy się zdumiewająco niezdolni do patrzenia na rzeczy wistość
w taki sposób, żeby zapobiec niekorzy stny m skutkom ludzkich sy stemów, takich jak przemy sł czy
handel.
Złudzenie zrozumienia
Duża sieć handlowa działająca na amery kańskim ry nku detaliczny m stanęła przed dy lematem,
a zarazem okazją — jej działy handlu prasą zgłaszały, że prawie 65 procent nakładu czasopism
drukowany ch w USA nie znajduje naby wcy. W skali całego sy stemu oznaczało to roczne koszty
idące w setki milionów dolarów, jednak żaden z uczestników sy stemu nie by ł w stanie nic zmienić
w pojedy nkę. Dlatego sieć, która by ła największy m odbiorcą czasopism w Stanach
Zjednoczony ch, zorganizowała spotkanie z wy dawcami i dy stry butorami czasopism, żeby
pomy śleć, co da się zrobić.
Dla branży czasopism, której zy ski kurczy ły się ze względu na spadki sprzedaży i wzrost
dziennikarstwa cy frowego, kwestia by ła nagląca. Przez lata nikt nie umiał rozwiązać tego
problemu. Wszy scy wzruszali ty lko ramionami. Teraz branża by ła gotowa przy jrzeć się sprawie
dokładniej.
— Wszędzie by ło mnóstwo marnotrawstwa: pod każdy m względem ponoszony ch kosztów,
ścinany ch drzew, emisji dwutlenku węgla — wy jaśnia Jib Ellison, dy rektor zarządzający firmy
doradczej BluSky e. — Z taką sy tuacją spoty kamy się w większości łańcuchów dostaw — dodaje
Ellison, który miał swój udział w zwołaniu grupy. — Wy my ślano je w dziewiętnasty m wieku
z my ślą o sprzedaży, a nie unikaniu rabunkowej gospodarki albo ograniczaniu odpadów. Kiedy
jedno ogniwo w łańcuchu opty malizuje proces z własnego punktu widzenia, dla pozostały ch
ogniw sy tuacja staje się mniej opty malna.
Jeden z największy ch dy lematów polegał na ty m, że reklamodawcy płacili od wielkości
nakładu, w który m ukazała się reklama, a nie od liczby sprzedany ch egzemplarzy. Jednak
egzemplarz „w obiegu” mógł po prostu tkwić ty godniami albo miesiącami na półce, a potem
trafić na przemiał. Wy dawcy skontaktowali się więc z reklamodawcami i wy jaśnili nowy model
opłat za reklamy.
Sieć przeanalizowała, które czasopisma sprzedają się najlepiej w który ch sklepach.
Stwierdzono na przy kład, że na pięciu ry nkach czasopismo motory zacy jne „Roadster” może się
sprzedawać dobrze, a na pięciu inny ch wcale. Sieć mogła więc kory gować liczbę egzemplarzy
wy sy łany ch do sklepów na podstawie popy tu. Łącznie podobne ulepszenia zmniejszy ły ilość
odpadów nawet o połowę. By ł to plus nie ty lko z punktu widzenia ochrony środowiska. Na półkach
znalazło się miejsce na inne produkty, a zarazem pojawiły się oszczędności dla bory kający ch się
z problemami wy dawców.
Rozwiązy wanie takich problemów wy maga całościowego spojrzenia na uczestniczące w nim
sy stemy.
— Szukamy problemów sy stemowy ch, który ch nie jest w stanie rozwiązać żaden z graczy
z osobna, czy to będzie pojedy ncza osoba, czy rząd, czy firma — wy jaśnia Ellison.
Z czasopismami pierwszy przełom polegał po prostu na ty m, że wszy scy gracze się spotkali
— cały sy stem znalazł się w jedny m pomieszczeniu 1.
— W naszej pracy największy m problemem, z który m się bory kamy, jest ślepota sy stemowa
— twierdzi John Sterman, profesor piastujący katedrę zarządzania im. Jay a W. Forrestera
w Sloan School of Management przy Massachusetts Institute of Technology (MIT). Forrester
— mentor Stermana — jest ojcem teorii sy stemów, Sterman zaś jest od lat dy żurny m ekspertem
w tej dziedzinie na MIT, gdzie kieruje uczelnianą grupą do spraw badań dy namiki sy stemów.
Sterman jest autorem klasy cznego podręcznika na temat my ślenia sy stemowego
w organizacjach i inny ch złożony ch strukturach. Jego fundamentalną my ślą jest, że „efekty
uboczne” są my lny m pojęciem. W sy stemie nie ma „skutków uboczny ch” — są wy łącznie skutki,
oczekiwane albo nieoczekiwane. To, co uważamy za „skutki uboczne”, jest po prostu
odzwierciedleniem niedoskonałego rozumienia sy stemu.
— W każdy m złożony m sy stemie — zauważa Sterman — przy czy ny i skutki mogą by ć od
siebie bardziej odległe w czasie i przestrzeni, niż to sobie uświadamiamy.
Za przy kład Sterman podaje spory na temat samochodów elektry czny ch o „zerowej emisji”
gazów cieplarniany ch 2. Z sy stemowego punktu widzenia takie samochody nie mają „zerowy ch
emisji”, skoro czerpią elektry czność z sieci, która zasilana jest głównie przez zanieczy szczające
atmosferę elektrownie węglowe. Nawet jeśli energia jest wy twarzana na przy kład przez
elektrownie słoneczne, dla planety oznacza to koszt w postaci gazów cieplarniany ch, które trzeba
wy emitować przy produkcji paneli fotowoltaiczny ch oraz do zasilenia związanego z ty m
łańcucha dostaw 3.
Najgorsze skutki ślepoty sy stemowej pojawiają się wtedy, kiedy liderzy wdrażają strategię
mającą rozwiązać problem, ale ignorują dy namikę danego sy stemu.
— To zdradliwy mechanizm — mówi Sterman. — W krótkim okresie mamy poprawę, ale
potem problem powraca, a często jest nawet gorszy.
Korki drogowe? Rozwiązanie krótkowzroczne będzie polegało na zbudowaniu większej liczby
szerszy ch dróg. Na krótką metę większa przepustowość przy niesie poprawę i rozładuje korki. Ale
teraz będzie łatwiej poruszać się samochodem, dlatego te same drogi oznaczają, że ludzie, sklepy
i miejsca pracy zaczną się rozlewać po cały m regionie.
Na dłuższą metę ruch drogowy wzrośnie, aż w końcu korki i opóźnienia będą tak samo dotkliwe
jak wcześniej albo nawet gorsze — samochodów będzie coraz więcej, dopóki podróż nie stanie się
na ty le uciążliwa, żeby chętny ch do dojeżdżania samochodem przestało przy by wać.
— Korki są regulowane właśnie przez takie sprzężenia zwrotne — wy jaśnia Sterman. — Zaraz
po pojawieniu się większej przepustowości, ludzie częściej jeżdżą samochodami, wy prowadzają
się dalej od miasta, kupują więcej samochodów. Mieszkańcy rozprzestrzeniają się na większy m
obszarze i komunikacja zbiorowa traci sens. Wpadamy w pułapkę.
My ślimy, że stoimy przez korek, ale to korek powstaje wskutek dy namiki sy stemu drogowego.
Rozdźwięk pomiędzy sy stemami a ty m, co o nich sądzimy, zaczy na się od przeinaczeń w naszy m
mentalny m modelu rzeczy wistości. Obwiniamy inny ch kierowców o to, że robią korki, ale nie
bierzemy pod uwagę dy namiki sy stemu, przez którą znaleźli się na drodze.
— Ludzie często sądzą, że to, co się z nimi dzieje, wy nika ze zdarzeń bliskich w czasie
i przestrzeni — zauważa Sterman. — W rzeczy wistości są wy nikiem dy namiki otaczającego ich
większego sy stemu.
Ten problem pogarsza zjawisko o nazwie „złudzenie głębi wy jaśniania” (illusion of explanatory
depth), kiedy jesteśmy przekonani, że rozumiemy złożony sy stem, choć w rzeczy wistości mamy
o nim zaledwie powierzchowną wiedzę. Spróbuj wy tłumaczy ć ze szczegółami, jak działa sieć
energety czna albo dlaczego większe stężenie dwutlenku węgla w atmosferze sprawia, że rośnie
energia burz, a szy bko stanie się jasne, w jakim stopniu nasze rozumienie sy stemów jest zwy kły m
złudzeniem 4.
Rozbieżność pomiędzy mentalny m modelem rzeczy wistości a sy stemami, które ma
odzwierciedlać, to ty lko jeden problem. Istnieje też inny, głębszy — otóż nasze własne sy stemy,
mianowicie postrzeganie zmy słowe i emocjonalne, są niemal zupełnie ślepe na zjawiska
sy stemowe. Ludzki mózg ukształtowało to, co pomagało praprzodkom przeży ć w naturalny m
środowisku, zwłaszcza w epoce geologicznej zwanej plejstocenem (od mniej więcej dwóch i pół
miliona lat temu do około dwunastu ty sięcy lat temu, kiedy to nastąpił początek rolnictwa).
Jesteśmy wy czuleni na szelest liści, który może sy gnalizować skradającego się ty gry sa. Nie
mamy jednak aparatu percepcji, który wy czułby przerzedzanie się warstwy ozonowej albo
rakotwórcze substancje w cząsteczkach wdy chanego smogu. Jedno i drugie może się okazać
śmiertelne w skutkach, jednak mózg nie dy sponuje radarem, który bezpośrednio wy czuwałby
podobne zagrożenia.
Odległe zagrożenia
1. . Nassim Nicholas Taleb, The Black Swan: The Impact of the Highly Improbable (Nowy Jork:
Random House, 2010). [wróć]
2. . Autor posługuje się tu skrótem my ślowy m. Ściśle rzecz biorąc, początki Internetu sięgają
w przeszłość dalej niż lata osiemdziesiąte, ale dostęp do sieci by ł wtedy mniej powszechny
i dawał mniej możliwości niż dzisiaj (przy p. tłum.). [wróć]
3. . Johan Rockstrom i in., A Safe Operating Space for Humanity, „Nature” 461 (2009): 472–475.
[wróć]
4. . Will Steffen i in., The Anthropocene: Are Humans Now Overwhelming the Great Forces of
Nature?, „Ambio: A Journal of the Human Environment” 36 nr 8 (2007): 614–621. [wróć]
5. . Czy li opartej na węglu gospodarce Chin. O dany ch Banku Światowego pisze Fred Pearce,
Over the Top, „New Scientist”, 16 czerwca 2012 r., s. 38–43. Z drugiej strony patrz: China
Plans Asia’s Biggest Coal-Fired Power Plant na stronie http://phy s.org/news/2011–12-china-
asia-biggest-coal-fired-power.html. [wróć]
6. . Kiedy globalna firma produkująca towary konsumpcy jne wy korzy stała LCA do analizy
własnego śladu węglowego, okazało się, że największy m czy nnikiem zwiększający m emisję
gazów cieplarniany ch by ło podgrzewanie wody przez konsumentów uży wający ch jej
detergentów (dzięki temu w wy godny sposób udało się przenieść odpowiedzialność na
konsumenta — aż się chce zapy tać, jakie by ły pozostałe czy nniki, od drugiego do
dziesiątego). [wróć]
7. . Niemiecki teorety k socjologii Niklas Luhmann twierdzi, że każdy duży ludzki sy stem
organizuje się wokół jednej zasady. Dla gospodarki jest nią pieniądz; dla polity ki władza; dla
świata społecznego miłość. W ten sposób decy zje w każdej z ty ch dziedzin można elegencko
uprościć dzięki binarności: pieniądze czy ich brak? Władza czy brak władzy ? Miłość czy brak
miłości? Może nieprzy padkowo nasz mózg w każdy m momencie percepcji kieruje się
pierwotną decy zją ty pu albo/albo; w ułamku sekundy, w który m coś zauważamy, ośrodki
mózgu kierujące emocjami posumowują nowe doświadczenie i oznaczają je ety kietką
„lubię” albo „nie lubię”. Niemieckojęzy czne prace Niklasa Luhmanna na temat sy stemów
socjologiczny ch nie by ły tłumaczone na angielski, jednak okazały się bardzo wpły wowe
w całej Europie Wschodniej. Ja sam znam je ty lko z relacji inny ch. Kluczowe elementy
przedstawił mi Georg Vielmetter, którego praca doktorska częściowo opierała się na teoriach
Luhmanna. [wróć]
8. . Potrafią to robić opracowy wane aktualnie udoskonalone wersje oprogramowania analizy
cy klu ży ciowego produktów. [wróć]
9. . Jack D. Shepard i in., Chronically Elevated Corticosterone in the Amygdala Increases
Corticotropin Releasing Factor mRNA in the Dorsolateral Bed Nucleus of Stria Terminalis
Following Duress, „Behavioral Brain Research” 17 nr 1 (2006): 193–196. [wróć]
10. . Na ty m opierała się moja książka Ecological Intelligence: The Hidden Impacts of What We
Buy (Nowy Jork: Random House, 2009). [wróć]
11. . Dane amery kańskiego Departamentu Energii pokazują, że ogrzewanie wody odpowiada za
18–20 procent rocznego zuży cia energii w warunkach mieszkaniowy ch. W zależności od
uży tego paliwa roczne koszty podgrzania wody dla czeroosobowej rodziny mieszkającej
w Nowej Anglii wy noszą od 500 do grubo ponad 800 dolarów. Dane z kwestionariusza
Residential Energy Consumption Survey pokazują także, iż ty lko 12 procent amery kańskich
domów ma izolację termiczną bojlera, choć koszt izolacji to ty lko ok. 20 dolarów,
a oszczędności osiągnięte dzięki mniejszemu zuży ciu energii to 70 dolarów rocznie przez cały
okres eksploatacji bojlera (średnio 13 lat). Prosta czy nność, jaką jest założenie izolacji na
bojler i ustawienie temperatury na 50 stopni mogłoby zmniejszy ć łączne zuży cie energii
przez gospodarstwa domowe o ok. 2 procent, a także przy nieść duże korzy ści dla klimatu,
bioróżnorodności, ludzkiego zdrowia — i gospodarki. [wróć]
12. . Dzieci w szkole rozdają pokrowce izolujące po domach w okolicy i zawierają z nimi
umowę: gospodarstwa, które dostały od nich izolację, oddadzą szkole oszczędności uzy skane
przez pierwszy ch dziewięć miesięcy, a resztę mogą zachować dla siebie. Łącznie można
zebrać w ten sposób ok. 15 ty sięcy dolarów. Szkoła zatrzy muje około 5000 dolarów dla siebie
i wy korzy stuje je np. na potrzebne ulepszenia na placu zabaw, a za pozostałe 10 000 kupuje
kolejne płaszcze izolacy jne, które przekazuje kolejny m dwóm szkołom, żeby mogły zrobić to
samo. [wróć]
13. . Konkretne dane doty czące różny ch rodzajów emisji będą się różnić — niektóre pozwalają
uzy skać zwrot w parę miesięcy, inne w parę lat. Istnieją na przy kład dwie klasy emisji
cząsteczek stały ch wnikający ch głęboko do naszy ch płuc. Stopień ich redukcji może się
różnić, jednak „ślad dłoni” pozwala podsumować w jedny m wy niku łączne skutki dla zdrowia
i utraty bioróżnorodności spowodowane przez wszy stkie rodzaje zanieszczy szczeń. [wróć]
14. . Will Wright, cy towany w: Chris Baker, The Creator, „Wired”, sierpień 2012, s. 68. [wróć]
15. . Celia Pearce, Sims, Battlebots, Cellular Automota, God and Go, „Game Studies”, lipiec
2002, s. 1. [wróć]
16. . Zanieczy szczenie powietrza przy czy niło się do 1,2 miliona przedwczesny ch zgonów
w Chinach; łączna liczba na cały m świecie wy niosła 3,2 miliona. Patrz: Global Burden of
Disease Study 2010, „The Lancet”, 13 grudnia 2013 r. [wróć]
17. . W mojej książce Ecoliterate, napisanej razem z Lisą Bennett i Zenobią Barlow z Center for
Ecoliteracy, twierdzimy, że w edukacji ekologicznej należy angażować emocje uczniów
i studentów, choć nie załączamy takiego programu nauki, jak opisy wany tutaj. [wróć]
18. . Paul Hawken, Reflection, „Garrison Institute Newsletter”, Spring 2012, s. 9. [wróć]
Część V
Inteligentny trening
Rozdział 15
By ć może nie ma na świecie bardziej morderczego wy ścigu niż Iditarod, czy li wy ścigi psich
zaprzęgów, które w ciągu ty godnia przemierzają dy stans około 1850 kilometrów po lodach
Arkty ki. Psy i ich maszer (przewodnik kierujący zaprzęgiem) zwy kle podróżują cały dzień
i odpoczy wają w nocy albo odwrotnie, biegną całą noc i odpoczy wają w dzień.
Susan Butcher zrewolucjonizowała takty kę Iditarod — zamiast dzielić dobę między dwanaście
godzin wy ścigu i odpoczy nku, jej zaprzęg przez całą dobę biegł i odpoczy wał w odstępach
czterogodzinny ch. Innowacja by ła ry zy kowna choćby dlatego, że oznaczała dla niej mniej snu
(kiedy psy spały, sama musiała się przy gotować do kolejnego etapu). Jednak Butcher
przećwiczy ła wcześniej tę takty kę z psami i w duchu czuła od początku, że jej sy stem walki na
całego może się sprawdzić.
Butcher ostatecznie wy grała Iditarod cztery razy. Dekadę po odniesiony ch triumfach zmarła
na białaczkę (ta sama choroba w dzieciństwie zabrała jej brata). Na jej cześć władze stanu
Alaska ustanowiły Dzień Susan Butcher — pierwszy dzień Iditarod.
Butcher by ła technikiem wetery narii i liderką w ludzkim traktowaniu psów. Dzięki niej
całoroczny cy kl opieki i szkolenia psich zaprzęgów przestał by ć wy jątkiem, a stał się standardem.
Potrafiła wy czuć stan psów i znała granice ich możliwości. Najpoważniejsza kry ty ka pod
adresem wy ścigu doty czy ła zawsze złego traktowania psów.
Butcher szkoliła swoje psy podobnie jak maratończy k przy gotowuje się do wy ścigu, ze
świadomością, że odpoczy nek jest tak samo ważny jak bieganie.
— Dla Susan opieka nad psami by ła najważniejszy m priory tetem — powiedział mi jej mąż
David Monson. — Traktowała psy przez cały rok jak zawodowy ch sportowców. Zapewniała im
najwy ższej jakości opiekę wetery nary jną, szkolenie i ży wienie.
Do tego dochodziło przy gotowanie własne.
— Większość ludzi nie potrafi sobie wy obrazić, jak złożony m wy zwaniem jest ekspedy cja
przez śniegi i lody na odległość ponad półtora ty siąca kilometrów, która może potrwać nawet dwa
ty godnie — wy jaśnia Monson. — Temperatura waha się od plus pięciu do minus pięćdziesięciu
stopni. Człowiek zdany jest na łaskę i niełaskę burz śnieżny ch. Trzeba wieźć ze sobą sprzęt do
napraw, ży wność, leki dla siebie i dla psów, trzeba podejmować właściwe decy zje strategiczne.
To jak przy gotowania do wy prawy na Mount Everest. Na przy kład punkty, w który ch
przechowujesz ży wność i zapasy na kolejny etap, są od siebie oddalone o jakieś sto pięćdziesiąt,
sto sześćdziesiąt kilometrów, a każdy z psów potrzebuje codziennie około pół kilograma karmy. Ale
jeśli na kolejny m etapie zapowiada się śnieży ca, trzeba zabrać więcej karmy i schronienie dla
psów. A to swoje waży.
Butcher musiała podejmować takie decy zje rozstrzy gające o ży ciu i śmierci — oraz
zachować czujność i uwagę — sy piając przez godzinę albo dwie na dobę. Psy odpoczy wały ty le
samo czasu, co biegły, ale w trakcie ich przerw Butcher musiała się nimi zajmować, karmić je
i naprawiać sprzęt.
— Żeby utrzy mać skupienie uwagi pomimo wielkiego wy czerpania i stresu, trzeba działać
metody cznie i mieć wszy stko przećwiczone, a wtedy można podejmować prawidłowe decy zje
w trudny m położeniu — tłumaczy Monson.
Butcher godzinami cy zelowała maszerskie umiejętności, poznając subtelne niuanse śniegu
i lodu oraz nawiązując więź z psami. Jednak najważniejsza w jej programie treningowy m by ła
samody scy plina.
— Susan naprawdę potrafiła się skoncentrować — twierdzi Joe Runy an, inny zwy cięzca
wy ścigu Iditarod. — Właśnie dzięki temu by ła taka dobra.
„Zasada 10 000 godzin” — przekonanie, że właśnie w takiej liczbie ćwiczeń kry je się sekret
ogromnego sukcesu w dowolnej dziedzinie — stała się niekwestionowaną prawdą objawioną. Jej
echo trafiło na strony internetowe, wy głaszano ją niczy m litanię na warsztatach z osobistej
wy dajności 1. Niestety, jest to jedy nie półprawda.
Jeśli, powiedzmy, słabo grasz w golfa i zawsze popełniasz takie same błędy, wy konując
zamach czy kończące uderzenie, 10 000 godzin ćwiczenia błędnej techniki nie sprawi, że twój
poziom się podniesie. Nadal będziesz grać słabo — przy będzie ci ty lko lat.
Jak wy jaśnił mi sam Anders Ericsson, czy li psy cholog z Florida State University, którego
własne badania dały początek zasadzie 10 000 godzin:
— Korzy ści nie biorą się z mechanicznego powtarzania, ale z ciągłego kory gowania techniki
treningu 2. Trzeba wprowadzać drobne ulepszenia i ciągle działać na samej granicy swoich
możliwości. Kiedy granicę przesuwasz, musisz z początku pozwolić sobie na większą liczbę
błędów.
Nie licząc takich sportów, jak koszy kówka czy futbol amery kański, w który ch liczą się cechy
fizy czne, np. wzrost albo masa ciała, Ericsson twierdzi, że n i e m a l k a ż d y może osiągnąć
najwy ższy poziom doskonałości dzięki inteligentnemu treningowi.
Inni maszerzy uczestniczący w Iditarod najpierw zlekceważy li szanse Susan Butcher na
zwy cięstwo.
— Wtedy uważano, że Iditarod to sport męski, kowbojski, twardy i fizy czny — wspomina
David Monson. — Ścigasz się, bo jesteś twardzielem. Maszerzy mówili, że Susan nigdy nie
wy gra, bo się cacka z psami. Potem, kiedy zaczęła wy gry wać rok za rokiem, wszy scy sobie
uprzy tomnili, że jej psy lepiej się nadają do surowy ch warunków wy ścigu. Z tego powodu
wszy scy fundamentalnie zmienili sposób przy gotowań do wy ścigu.
Ericsson twierdzi, że sekretem wy gry wania jest „świadome ćwiczenie” (deliberate practice),
gdzie trener-ekspert realizuje z zawodnikiem dobry plan treningowy przez całe miesiące albo lata
(w sumie takim właśnie trenerem by ła Susan Butcher dla swoich psów), a zawodnik daje od
siebie pełną koncentrację.
Do znakomity ch wy ników niezliczone godziny treningu są niezbędne, ale nie wy starczające.
Kluczowa różnica doty czy tego, n a c o k i e r u j ą u w a g ę eksperci w danej dziedzinie. Na
przy kład w często cy towany m badaniu skrzy pków i skrzy paczek (to badanie pierwsze wskazało, że
najlepsi przećwiczy li ponad 10 000 godzin) Ericsson ustalił, że grupa najlepszy ch muzy ków
wkładała w ćwiczenia całkowitą koncentrację i starała się poprawiać konkretne aspekty gry
wskazane przez nauczy cieli 3.
Inteligentny trening zawsze obejmuje sprzężenie zwrotne: informacje zwrotne, które
pozwalają zauważać i poprawiać błędy — dlatego tancerze korzy stają z luster. Najlepiej, kiedy
informacje zwrotne pochodzą od osoby z fachowy m okiem — dlatego każdy światowej klasy
sportowiec ma trenera. Trenując bez informacji zwrotny ch z zewnątrz, nie dołączy sz do
najlepszy ch.
Ważne jest korzy stanie z informacji zwrotny ch oraz koncentracja — a nie ty lko liczba godzin.
Do doskonalenia dowolnej umiejętności potrzeba odgórnego skupienia. Neuroplasty czność
— wzmacnianie istniejący ch i budowanie nowy ch połączeń mózgowy ch dla ćwiczonej
umiejętności — wy maga uwagi. Kiedy podczas treningu skupiamy się na inny ch rzeczach, mózg
nie zmieni układu połączeń odpowiadający ch za to działanie.
My ślenie o niebieskich migdałach niweczy ćwiczenie. Osoby, które na treningu oglądają
telewizję, nigdy nie osiągną najwy ższego poziomu. Jak się wy daje, całkowita uwaga zwiększa
prędkość, z jaką umy sł przetwarza dane, wzmacnia połączenia sy napty czne oraz rozwija i buduje
sieci neuronów odpowiadające za ćwiczoną umiejętność.
Przy najmniej na początku. Ale kiedy opanujesz nową czy nność, dalsze powtórzenia
sprawiają, że kontrola nad nią przenosi się z odgórnego sy stemu uwagi dowolnej (intencjonalnej)
do obwodów oddolny ch i z czasem wy konujemy ją bez wy siłku. W ty m momencie nie trzeba się
już zastanawiać — ruty nową czy nność da się wy kony wać dostatecznie dobrze w sposób
automaty czny 4.
W ty m punkcie rozchodzą się drogi ekspertów i amatorów. Amatorzy w pewny m momencie
zadowalają się ty m, że ich starania stały się działaniami oddolny mi. Po około pięćdziesięciu
godzinach treningu — czy to będzie jazda na nartach, czy prowadzenie samochodu — ludzie
osiągają poziom „wy starczający ”, od którego robią, co trzeba, w zasadzie bez wy siłku. Od tego
momentu amatorzy nie odczuwają potrzeby skupionego treningu — wy starcza im prześlizgiwanie
się na doty chczasowy m poziomie. Ilekolwiek czasu spędziliby na ćwiczeniach w ty m oddolny m
try bie uwagi, postępy będą pomijalne.
Za to eksperci nie przestają skupiać uwagi odgórnej na treningu i w sposób celowy
przeciwdziałają skłonności mózgu do automaty zowania ruty nowy ch działań. Akty wnie
koncentrują się na ruchach, które trzeba udoskonalić, na kory gowaniu tego, co się nie sprawdza,
i doskonaleniu swoich umy słowy ch modeli rozgry wki, ewentualnie skupiają się na szczegółach
informacji zwrotny ch od doświadczonego trenera. Ludzie o szczy towy ch umiejętnościach nigdy
nie przestają się uczy ć. Jeśli w który mś momencie zaczną jechać na doświadczeniu i przerwą
inteligentny trening, zby t duża część ich gry przejdzie w try b oddolny, a umiejętności zatrzy mają
się na jedny m poziomie.
— Najlepsi — wy jaśnia Ericsson — akty wnie walczą ze skłonnością do automaty zowania,
celowo tworzą i znajdują takie rodzaje treningu, żeby cel wy kraczał poza aktualny poziom
umiejętności. Ponadto im więcej czasu najlepsi są w stanie zainwestować w świadomy trening
przy pełnej koncentracji, ty m bardziej udoskonalą wy niki 5.
Susan Butcher trenowała siebie i psy, aby mogli funkcjonować razem jako świetna druży na.
Przez cały rok ćwiczy ła z psami w ry tmie doba biegu na zmianę z odpoczy nkiem — dwie doby
przerwy. Dzięki temu psów nie spowalniało zmęczenie powszechny m wtedy sy stemem biegów
dwunastogodzinny ch. Kiedy stawiła się ze swoim zaprzęgiem na Iditarod, by ła razem z psami
w szczy towej formie.
Tak jak napięty mięsień, skupiona uwaga ulega zmęczeniu. Ericsson ustalił, że światowej klasy
sportowcy — ciężarowcy, pianiści czy psie zaprzęgi — zazwy czaj ograniczają żmudne ćwiczenia
do około czterech godzin dziennie. W ich plan treningów jest wpisany odpoczy nek i regeneracja
energii fizy cznej i umy słowej. Najlepsi starają się ćwiczy ć na samej granicy możliwości, ale
nie tak ciężko, żeby na ty m ucierpiała koncentracja w trakcie treningu. Opty malny trening
oznacza utrzy manie opty malnej koncentracji.
W siłowni umysłu
Wy obraź sobie, że uwaga jest mentalny m mięśniem, który można wzmocnić dzięki treningowi.
Taką pracą dla mięśnia pamięci jest uczenie się na pamięć, a także koncentracja. Umy słowy m
odpowiednikiem powtórzeń przy podnoszeniu swobodny ch ciężarów jest spostrzeżenie, że umy sł
zaczął błądzić, i nakierowanie go z powrotem na cel.
To właśnie jest zasadniczy m elementem medy tacji nad pojedy nczy m punktem, która
z neurobiologicznego punktu widzenia obejmuje zwy kle trening uwagi. Podczas medy tacji
dowiadujesz się, że masz skupić uwagę na jednej rzeczy, takiej jak mantra czy własny oddech.
Spróbuj przez moment — nie unikniesz tego, że twoja uwaga zacznie błądzić.
Dlatego uniwersalna instrukcja mówi: gdy umy sł zaczy na błądzić — a ty to z pewnością
zauważy sz — sprowadź go z powrotem do punktu, na który m się skupiasz, i utrzy maj na nim
uwagę. Kiedy umy sł znowu zacznie błądzić, zrób to znowu. I znowu. I znowu. I znowu.
Żeby się przy jrzeć mózgom osób medy tujący ch, które wy konują ten prosty umy słowy ruch,
neurobiolodzy z Emory University uży li metody funkcjonalnego magnety cznego rezonansu
jądrowego (fMRI) 8. Ten cy kl kognity wny zawiera cztery kroki: umy sł błądzi, zauważasz to
błądzenie, przenosisz uwagę na własny oddech, utrzy mujesz ją na nim.
Podczas błądzenia umy słu mózg akty wuje normalne obwody w środkowej korze
przedczołowej. Z chwilą, kiedy sobie uświadamiasz błądzenie umy słu, uakty wnia się inna sieć
neuronów odpowiadająca za zauważanie istotny ch szczegółów. Kiedy wracasz uwagą do
własnego oddechu i utrzy mujesz ją na nim, do głosu dochodzą obwody kontroli kognity wnej
w korze przedczołowej.
Jak w każdy m treningu, im więcej powtórzeń, ty m silniejszy staje się mięsień. Pewne badanie
wy kazało, że osoby mające większe doświadczenie w medy tacji, które zauważają błądzenie
własnego umy słu, potrafią szy bciej wy łączy ć pasmo środkowe kory mózgowej; dzięki
wy ćwiczeniu ich my śli „mniej się kleją”, łatwiej im porzucić jakąś my śl i wrócić do własnego
oddechu. W mózgu ty ch osób by ło więcej połączeń neuronalny ch pomiędzy obszarami
odpowiadający mi za błądzenie umy słu i za odłączanie uwagi 9. Badanie sugeruje, że większa
liczba połączeń w mózgach osób o duży m doświadczeniu w medy tacji jest mentalny m
odpowiednikiem kultury stów z idealny mi mięśniami klatki piersiowej.
Kultury ści wiedzą, że nie da się zrobić „kalory fera” na brzuchu podnoszeniem swobodny ch
ciężarów — trzeba specjalny ch zestawów ćwiczeń, żeby uruchomić odpowiednie muskuły.
Konkretne mięśnie reagują na konkretne programy treningowe. Tak samo jest z treningiem
uwagi. Podstawowy m klockiem, z którego budujemy uwagę, jest koncentrowanie się na
pojedy nczy m punkcie, jednak siłę tę można wy korzy stać na wiele różny ch sposobów.
W umy słowej siłowni — jak w każdy m treningu siłowy m — o wszy stkim decy dują konkretne
szczegóły treningu.
Podkreślanie pozytywów
Larry David, twórca takich sitcomowy ch przebojów jak Kroniki Seinfelda czy Pohamuj
entuzjazm, pochodzi z Brookly nu, ale większość ży cia spędził w Los Angeles. Podczas jednej
z rzadkich wizy t na Manhattanie, gdzie kręcił kilka odcinków serialu Pohamuj entuzjazm —
w który m gra samego siebie — David poszedł na mecz bejsbola na Yankee Stadium.
Kiedy na boisku nic się nie działo, kamery wy świetliły jego obraz na giganty czny ch ekranach
stadionowy ch. Cały stadion fanów zgotował mu owację na stojąco.
Ale kiedy po meczu David kierował się do wy jścia, na parkingu ktoś wy chy lił się z jadącego
samochodu i wrzasnął: „Larry, jesteś do dupy !”.
Jadąc do domu, Larry David obsesy jnie rozmy ślał o ty m jedny m zdarzeniu: „Co to za gość?
Co to miało by ć? Jak on mógł zrobić coś takiego?”.
To by ło tak, jakby pięćdziesiąt ty sięcy zachwy cony ch fanów w ogóle nie istniało — istniał
ty lko ten jeden facet 10.
Negaty wność zawęża uwagę do rzeczy, które nas denerwują 11. Ogólna zasada w terapii
kognity wnej mówi, że skupianie się na negaty wny ch aspektach doświadczeń to przepis na
depresję. Na terapii kognity wnej zachęcono by kogoś takiego jak Larry David, żeby zwrócił
uwagę na pozy ty wne uczucia, które zawdzięczał szalejącemu tłumowi, i aby skupił się na nich.
Pozy ty wne emocje rozszerzają zakres uwagi — możemy wtedy rejestrować wszy stko. Przy
pozy ty wny m nastawieniu zmienia się postrzeganie rzeczy wistości. Zdaniem psy cholożki Barbary
Fredrickson, która bada pozy ty wne uczucia i ich skutki, świadomość rozszerza się, gdy czujemy
się dobrze — z normalnej uwagi skierowanej na „ja” zmienia się w bardziej inkluzy wną i ciepłą
uwagę skierowaną na „my ” 12.
Wy bierając, czy skupić się na rzeczach pozy ty wny ch czy negaty wny ch, uzy skujemy pewien
wpły w na działanie własnego mózgu. Jak ustalił Richard Davidson, w pozy ty wny m,
zadowolony m nastroju w mózgu uakty wnia się lewy obszar kory przedczołowej, ten sam,
w który m znajdują się neurony przy pominające nam, jak wspaniale się poczujemy po
zrealizowaniu celu, do którego od dawna dąży my — obwody, które pomagają doktorantom
bory kać się z pisaniem trudnej pracy doktorskiej.
Na poziomie neuronalny m pozy ty wność decy duje o ty m, jak długo utrzy mamy takie
nastawienie. Jedną z miar pozy ty wności jest na przy kład to, jak długo ktoś się uśmiecha, widząc
osobę, która udziela pomocy potrzebującemu, albo oglądając pląsy zachwy conego szkraba.
To pogodne usposobienie daje o sobie znać w nastawieniu do ży cia — na przy kład czy
przeprowadzka do innego miasta lub właśnie poznani ludzie będą raczej przy godą otwierającą
ekscy tujące możliwości (cudowne miejsca, które można odkry ć, nowi przy jaciele) niż krokiem
budzący m lęk. U osób z takim usposobieniem zaskakujące, pozy ty wne momenty, które przy nosi
ży cie (na przy kład ciepła rozmowa), będą działać bardzo długo.
Nic dziwnego, że ludzie patrzący na ży cie w ty m świetle skupiają się na różach, a nie na
kolcach. Przeciwna postawa — cy nizm — rodzi pesy mizm. Nie ty lko każe się skupiać na kolcach,
ale i przekonuje, że dalej czy hają następne, jeszcze ostrzejsze. Wszy stko zależy od tego, na czy m
skupimy uwagę — na jedny m kibicu wredny m czy pięćdziesięciu ty siącach bijący ch brawo.
Pozy ty wność jest częściowo odbiciem działania neuronów odpowiedzialny ch za nagrody.
Kiedy jesteśmy szczęśliwi, uruchamia się jądro półleżące, obszar w prążkowiu brzuszny m
w środkowej części mózgu. Jak się wy daje, te neurony odgry wają kluczową rolę w budzeniu
moty wacji i saty sfakcji z wy kony wanej czy nności. Są to bogate w dopaminę obwody, które
kierują pozy ty wny mi uczuciami, dążeniem do celów oraz pożądaniem.
Dopamina łączy się z opiatami wy twarzany mi przez mózg, między inny mi endorfinami, czy li
neuroprzekaźnikami, które wy wołują tzw. euforię biegacza. Dopamina zasila w nas pragnienia
i upór w ich realizacji, a opiaty sprawiają, że taka postawa kojarzy się z przy jemnością.
Te obwody pozostają akty wne, dopóki utrzy muje się pozy ty wne nastawienie. Davidson
przeprowadził wiele mówiące badanie, w który m porówny wano osoby z depresją do zdrowy ch
ochotników. Po obejrzeniu radosnej sceny osoby z depresją nie potrafiły utrzy mać wzbudzony ch
przez nią pozy ty wny ch uczuć — ich układ nagrody wy łączał się znacznie szy bciej 13. Nasz
obszar kontroli wy konawczej potrafi uruchamiać te obwody, dzięki czemu lepiej wy chodzi nam
utrzy my wanie pozy ty wny ch uczuć — na przy kład kiedy nie poddajemy się pomimo trudności
albo żmudnie zmierzamy do celu, który budzi w nas uśmiech na my śl o jego realizacji. Z kolei
pozy ty wność przy nosi duże korzy ści dla skutecznego działania, bo dodaje energii, dzięki której
lepiej się skupiamy, elasty czniej my ślimy i nie poddajemy się.
A teraz py tanie: zakładając, że wszy stko w twoim ży ciu ułoży się idealnie, co będziesz robić za
dziesięć lat?
Takie py tanie zachęca nas, żeby pomarzy ć, zastanowić się, co jest dla nas naprawdę ważne,
i jak to powinno się przekładać na ży ciowe plany.
— Mówienie o pozy ty wny ch celach i marzeniach akty wuje w mózgu ośrodki otwierające nas
na nowe możliwości. Ale kiedy zmieniasz temat rozmowy na to, jakie działania musisz podjąć,
żeby zrobić ze sobą porządek, zamy kasz się — twierdzi Richard Boy atzis, psy cholog w szkole
biznesu Weatherhead School of Management przy Case Western Reserve University (mój
przy jaciel i współpracownik od czasów, kiedy się poznaliśmy na studiach doktoranckich).
Chcąc przy jrzeć się bliżej ty m dwóm przeciwstawny m efektom w osobisty m coachingu,
Boy atzis z zespołem zbadali mózgi studentów podczas prowadzonego wy wiadu 14. Jedne
wy wiady skupiały się na kwestiach pozy ty wny ch, na przy kład co chcieliby robić za dziesięć lat
albo jakie korzy ści mają nadzieję uzy skać dzięki studiom. Skany akty wności mózgowej pokazały,
że podczas wy wiadów z pozy ty wny mi py taniami bardziej akty wne by ły obwody obsługujące
uczucie nagrody oraz obszary odpowiadające za dobre uczucia i szczęśliwe wspomnienia. Można
to porównać do neuronalnego odpowiednika otwartości, która nas ogarnia na my śl o jakiejś
inspirującej wizji.
Inne wy wiady skupiały się na bardziej negaty wny ch kwestiach: w jakim stopniu wy magające
są dla ochotników plany zajęć i zadawane prace, czy mają oni problem z nawiązy waniem
znajomości, czy martwią się, jak sobie poradzą na studiach? Gdy studenci zmagali się z bardziej
negaty wny mi py taniami, ich mózgi uruchamiały obszary generujące lęk, umy słowy konflikt
i smutek.
Skupianie się na własny ch silny ch stronach, twierdzi Boy atzis, popy cha nas w kierunku
przy szłości, jakiej pragniemy, i sty muluje w nas otwartość na nowy ch ludzi, nowe plany i idee.
Z kolei skupianie się na słabościach budzi obronne poczucie winy i obowiązków, które nas zamy ka.
Pozy ty wne spojrzenie pozwala zachować radość z treningu i uczenia się — dlatego nawet
najbardziej doświadczeni sportowcy i arty ści nadal potrafią czerpać przy jemność z ćwiczeń.
— Skupienie na negaty wach pozwala przeży ć, ale skupienie na pozy ty wach pozwala ży ć
pełnią ży cia — twierdzi Boy atzis. — Potrzebne jest jedno i drugie, ale w odpowiednich
proporcjach.
Biorąc pod uwagę zjawisko zwane „efektem Losady ”, warto te proporcje przesunąć znacznie
w stronę pozy ty wów. Efekt nosi nazwisko Marciala Losady, psy chologa organizacji, który badał
emocje w świetnie funkcjonujący ch zespołach biznesowy ch. Analizując setki zespołów, ustalił on,
że w najbardziej skuteczny ch zespołach proporcja uczuć pozy ty wny ch do negaty wny ch
wy nosiła co najmniej 2,9 momentów pozy ty wny ch na każdy moment negaty wny (istnieje
również górna granica pozy ty wności — kiedy współczy nnik Losady przekracza 11:1, zespół staje
się tak nakręcony, że traci skuteczność) 15. Ta sama proporcja sprawdza się u ludzi cieszący ch się
pełnią ży cia, jak wy kazały badania wspomnianej już Barbary Fredrickson, psy cholożki na
University of North Caroline (i dawnej współpracowniczki Losady ) 16.
Boy atzis twierdzi, że to przechy lenie w stronę pozy ty wności sprawdza się również
w coachingu — nieważne, czy w wy konaniu nauczy cieli, rodziców, przełożony ch czy trenerów
biznesowy ch.
Rozmowa, która zaczy na się od marzeń i nadziei, może wskazać taką ścieżkę nauki, która
doprowadzi do ich realizacji — pomóc wy snuć konkretne cele z ogólnej wizji, a potem przy jrzeć
się, czego będzie trzeba do ich realizacji i co warto w sobie udoskonalić, żeby to osiągnąć.
Częściej spoty ka się inne podejście, w który m koncentrujemy się na słabościach danej osoby
— słaby ch ocenach, niezrealizowany ch celach kwartalny ch — i my ślimy, jak je naprawić. Taka
rozmowa skupia się na ty m, co jest z nami nie tak — na niedociągnięciach, na ty m, jak „zrobić ze
sobą porządek”, co budzi uczucia winy, strachu i ty m podobne. Jedną z najgorszy ch wersji takiego
podejścia spoty ka się, kiedy rodzic karze dziecko za złe oceny, dopóki ono się nie poprawi. Lęk
przed karą wręcz hamuje akty wność kory przedczołowej, kiedy dziecko próbuje się skupić
i uczy ć, a to jeszcze bardziej utrudnia poprawę.
Na zajęciach ze studentami MBA i dy rektorami Boy atzis od lat stosuje zasadę zaczy nania od
marzeń. Oczy wiście same marzenia nie wy starczą — nowe umiejętności trzeba ćwiczy ć przy
każdej nadarzającej się okazji. W jedny m dniu możesz mieć zero, a w inny m kilkanaście okazji,
żeby poćwiczy ć zachowania, które chcesz opanować, by móc osiągnąć swoje marzenie. Ziarnko
do ziarnka.
Jeden z dy rektorów, słuchacz studiów MBA, chciał budować lepsze kontakty z ludźmi.
— Z wy kształcenia by ł inży nierem — wy jaśnia Boy atzis. — Kiedy miał zadanie, widział ty lko
zadanie, a nie ludzi, z który mi miał współpracować nad jego realizacją.
Dlatego plan nauki Boy atzisa wy glądał tak: „Poświęcaj czas na my ślenie, jak się czuje druga
osoba”. Żeby mieć regularne, bezpieczne okazje do ćwiczenia tej umiejętności poza pracą,
w której miał już wy robione nawy ki, zgłosił się do trenowania druży ny piłkarskiej sy na i postarał
się skupiać na uczuciach trenowany ch graczy.
Inny dy rektor w ty m samy m celu zgłosił się jako wolontariusz do prowadzenia korepety cji
w liceum w biednej dzielnicy.
— Skorzy stał z tej okazji — mówi Boy atzis — żeby się nauczy ć wczuwania w cudze położenie
i „złagodnieć” dzięki pomaganiu inny m.
„By ł to dla niego nowy nawy k, który przeniósł do pracy ”. Tak bardzo spodobało mu się
uczenie, że zgłosił się do uczestnictwa w jeszcze kilku sesjach.
Chcąc uzy skać dane, w jakim stopniu to działa, Boy atzis sy stematy cznie ocenia swoich
studentów. Współpracownicy albo znajomi uczestników anonimowo oceniają ich pod kątem
kilkudziesięciu konkretny ch zachowań związany ch z taką czy inną kompetencją doty czącą
inteligencji emocjonalnej, którą cechują się osoby osiągające dobre wy niki (na przy kład:
„Rozumie inny ch, bo uważnie ich słucha”). Potem Boy atzis kontaktuje się ze studentami po latach
i znowu zwraca się do ich aktualny ch współpracowników, prosząc o przeprowadzenie takiej samej
oceny.
— Doty chczas przeprowadziłem dwadzieścia sześć odrębny ch badań longitudinalny ch,
w który ch musiałem odszukać dawny ch uczestników w ich nowy ch miejscach pracy — mówi
Boy atzis. — Stwierdziliśmy, że poprawa u słuchaczy uzy skana po pierwszej rundzie treningu
potrafi się utrzy my wać nawet siedem lat później.
Niezależnie od tego, jaką doskonalimy umiejętność — sportową czy muzy czną, zwiększamy
pamięć czy uczy my się lepiej słuchać — kluczowe elementy inteligentnego treningu będą te
same: najlepiej jest wtedy, kiedy tworzą skuteczną mieszankę radości, inteligentnej takty ki
i całkowitego skupienia.
Przy glądając się trzem rodzajom uwagi, dowiedzieliśmy się zarazem, jak doskonalić każdą
z nich. Inteligentny trening doty czy bardziej fundamentalnego poziomu, bo kulty wuje same
podstawy tej trojakiej uwagi.
1. . Największy rozgłos zasadzie dziesięciu ty sięcy godzin przy niósł właściwie nieustający
bestseller Malcolma Gladwella Outliers (wy d. polskie: Poza schematem, Kraków: Znak 2009,
tłum. Rafał Śmietana). Ja również w skromny sposób przy czy niłem się do jego popularności:
w 1994 roku opisałem w „New York Timesie” wy niki badań, na który ch oparł się Gladwell,
a który ch autorem by ł Anders Ericsson, kognity wista z Florida State University. Badania
Ericssona wy kazały na przy kład, że najlepsi skrzy pkowie i skrzy paczki w najlepszy ch
akademiach muzy czny ch mieli na koncie 10 ty sięcy godzin ćwiczeń na instrumencie, osoby
zaś, które przećwiczy ły ty lko 7500 godzin, grały w sensie dosłowny m drugie skrzy pce.
Daniel Goleman, Peak Performance: Why Records Fall, „New York Times”, 11 października
1994 r., s. C1. [wróć]
2. . Na potrzeby arty kułu w „New York Timesie” z 1994 roku przeprowadziłem wy wiad
z Andersem Ericssonem. [wróć]
3. . Anders Ericsson i in., The Role of Deliberate Practice in the Acquisition of Expert
Performance, „Psy chological Review” 47 (1993): 273–305. Weźmy Itzhaka Perlmana, który
przy szedł uczy ć się w Juilliard School — ultraelitarny m konserwatorium — jako cudowne
dziecko w wieku trzy nastu lat i uczy ł się tam przez osiem lat u nauczy cielki skrzy piec
Dorothy DeLay. DeLay wy magała ogromnej dy scy pliny ; jej uczniowie ćwiczy li przez
pięć godzin dziennie, otrzy mując od nauczy cielki ciągłe komentarze i zachęty. W przy padku
Perlmana oznaczało to co najmniej 12 000 godzin pogłębiony ch ćwiczeń do momentu
ukończenia szkoły. Jednak kiedy już zostaniesz wirtuozem, czy taka ilość ćwiczeń wy starczy,
żeby dalej radzić sobie bez wy siłku? Zawodowi arty ści często przez całe ży cie współpracują
z trenerami i nauczy cielami: wśród śpiewaków normalna jest praca ze specjalistami od
kształcenia głosu, tak samo jak najlepsi sportowcy polegają na trenerach. Nikt nigdy nie
osiągnął światowego poziomu bez mistrza, który by go uczy ł. Nawet Perlman ciągle ma
trenera: swoją żonę Toby, również skrzy paczkę-solistkę, którą poznał podczas nauki w Juilliard
School. Od ponad czterdziestu lat Perlman ceni sobie jej surową kry ty kę i nazy wa ją swoim
„dodatkowy m uchem”. [wróć]
4. . Nie zapominajmy, że kiedy czy nność staje się ruty nowy m automaty zmem, zastanawianie
się nad jej wy konaniem zaczy na w ty m przeszkadzać: „odgórny ” umy sł uwagi dowolnej
przejmuje kontrolę nad „oddolny m”, jednak nie robi tego efekty wnie. [wróć]
5. . K. Anders Ericsson, „Development of Elite Performance and Deliberate Practice”, w: J.L.
Starkes i K. Anders Ericsson (red.), Expert Performance in Sports: Advances in Research on
Sport Expertise (Champaign, IL: Human Kinetics, 2003). [wróć]
6. . Choć Thupten Jinpa studiował i wy kładał w Cambridge University, powiedział mi, że jego
akcent wziął się ze słuchania w młodości audy cji radia BBC World w Indiach. [wróć]
7. . Przeprowadziłem wy wiad z Herbertem Simonem dla „New York Timesa”. Patrz:
Goleman, „Peak Performance: Why Records Fall”. [wróć]
8. . Wendy Hasenkamp i in., Mind Wandering and Attention During Focused Attention,
„NeuroImage” 59 nr 1 (2012): 750–760. [wróć]
9. . U osób z doświadczeniem w uprawianiu medy tacji dochodzi w stanie spoczy nku do
zwiększonej akty wności sy napty cznej pomiędzy obszarami środkowy m i ciemieniowy m
kory, które uczestniczą w wy łączaniu uwagi. Sugeruje to, że obszary kontrolujące mentalne
oderwanie mają większy dostęp do obszarów mPFC, które mogą by ć podstawą
autotematy cznego błądzenia, co sugeruje istnienie efektu neuroplasty czności (efekt ulega
wzmocnieniu wskutek ćwiczeń). Wendy Hasenkamp i Lawrence Barsalou, Effects of
Meditation Experience on Functional Connectivity of Distributed Brain Networks, „Frontiers in
Human Neuroscience” 6 nr 38 (2012): 1–14. [wróć]
10. . O reakcji Larry ’ego Davida na kibiców zgromadzony ch na Yankee Stadium pisał magazy n
„Rolling Stone” (The Neurotic Zen of Larry David, 4 sierpnia 2011 r., s. 81). [wróć]
11. . Tay lor Schmitz i in., Opposing Influence of Affective State Valence on Visual Cortical
Decoding, „Journal of Neuroscience” 29 nr 22 (2009): 7199–7207. [wróć]
12. . Barbara Fredrickson, Love 2.0 (Nowy Jork: Hudson Street Press, 2013). [wróć]
13. . Davidson and Begley, The Emotional Life of Your Brain. [wróć]
14. . Anthony Jack i in., „Visioning in the Brain: An fMRI Study of Inspirational Coaching and
Mentoring”, w przy gotowaniu, 2013. [wróć]
15. . M. Losada and E. Heaphy, The Role of Positivity and Connectivity in the Performance of
Business Teams: A Nonlinear Dynamics Model, „American Behavioral Scientist” 47 nr 6
(2004): 740–765. [wróć]
16. . B.L. Fredrickson i M. Losada, Positive Affect and the Complex Dynamics of Human
Flourishing, „American Psy chologist” 60 nr 7 (2005): 678–686. [wróć]
Rozdział 16
Daniel Cates jest mistrzem świata, który zaczął poważny trening jako sześciolatek. Wtedy odkry ł
w sobie naturalny talent do gry komputerowej z serii Command & Conquer, wówczas dołączanej
za darmo do sy stemu Windows. Od tamtej pory Cates gardził zabawą z dziećmi — wolał
godzinami dowodzić jednostkami i podbijać nowe tery toria w piwnicy rodzinnego domu na
przedmieściach 1.
W liceum o profilu matematy czno-naukowy m Cates uciekał z lekcji, żeby przesiady wać
w pracowni komputerowej i grać w Sapera. Saper to logiczna łamigłówka, w której chodzi
o odnalezienie min ukry ty ch na siatce zasłonięty ch pól i oznaczenie ich flagami, i to tak, żeby nie
odkry ć przy ty m ukry tej miny, która wy bucha i kończy grę. Choć na początku szło mu tak sobie,
niezliczone godziny ćwiczeń sprawiły, że Cates potrafił oflagować całe pole minowe w półtorej
minuty — co jemu samemu wy dawało się niemożliwe, kiedy zaczy nał naukę gry (a mi wy dało
się zupełnie niepojęte, kiedy spróbowałem zagrać w Sapera w Internecie; możesz spróbować i się
przekonać).
W wieku szesnastu lat odkry ł swoje powołanie — internetowy poker. W zaledwie półtora roku
Cates przeszedł od przegry wania po pięć dolarów w partiach rozgry wany ch u kogoś w kuchni do
wy gry wania nawet po pół miliona dolarów w Internecie (zrobił to w samą porę — kilka lat
później uchwalono zakaz internetowy ch rozgry wek pokerowy ch, przy najmniej w Stanach
Zjednoczony ch). Przed ukończeniem dwudziestego roku ży cia Cates wy grał w pokera pięć i pół
miliona dolarów, o milion dolarów więcej niż kolejny gracz w ty m samy m roku 2.
Cates zarobił tę znaczną sumę dzięki „ciężkiej orce” — rozgry wał nie ty lko partię za partią, ale
też wiele partii sy multanicznie z każdy m chętny m, w ty m z najbardziej doświadczony mi
przeciwnikami. W internetowego pokera możesz grać jednocześnie z ty loma przeciwnikami,
z iloma ci się uda, i naty chmiast dostajesz informację zwrotną: wy grana czy porażka. To sprawia,
że nauka odby wa się bardzo szy bko. Nastolatek, który może rozgry wać kilkanaście rozdań na raz,
przez parę lat ćwiczeń skumuluje ty le samo treningu w subtelnościach gry, co hazardzista po
pięćdziesiątce, który całe ży cie spędził przy stołach w Las Vegas.
Bardzo możliwe, że pokerowy talent Catesa znalazł oparcie w kognity wny m rusztowaniu
z czasów, kiedy w pierwszej klasie zagłębiał się w Command & Conquer. Zwy cięstwo w C&C
wy maga szy bkiego przetwarzania w umy śle takich czy nników, jak planowanie ruchów własny ch
jednostek, czujne wy chwy ty wanie objawów słabnięcia wroga czy umiejętność bezlitosnego
atakowania. Zanim Cates przerzucił się na pokera, zdoby ł ty tuł mistrza świata w Command &
Conquer — rozwinięta uwaga i insty nkt zabójcy, które zrobiły z niego mistrza, mógł łatwo
przenieść do gry w karty.
Jednak po dwudziestce Cates uświadomił sobie jałowość swojego ży cia towarzy skiego oraz
całkowity brak romanty czny ch kontaktów. Zaczął szukać sty lu ży cia, który pozwoliłby mu się
cieszy ć wy grany mi. Czy li?
— Fitness. Dziewczy ny — stwierdza.
Światowa klasa osiągnięta w Internecie mało się przy daje na wieczorze dla singli w lokalny m
barze. To, co jest silną stroną w grach komputerowy ch — na przy kład bezlitosna agresja na
pierwszą oznakę słabości u przeciwnika — słabo się przekłada na sy tuacje randkowe.
Kiedy ostatnio o nim sły szałem, Cates czy tał moją książkę Inteligencja społeczna. Ży czę mu
jak najlepiej. Tamta książka mówi, że takie interakcje jak internetowy poker nie zawierają
arcy ważnego sprzężenia zwrotnego, które kształtuje obwody mózgu odpowiedzialne za uczenie się
zachowań między ludzkich i pomaga nawiązać kontakt, na przy kład zrobić dobre wrażenie przy
pierwszy m poznaniu.
Jak to zgrabnie ujął psy cholog Donald Hebb w latach czterdziesty ch XX wieku — neurons that
fire together wire together, co znaczy, że neurony, które uakty wniają się razem, tworzą nowe
połączenia. Mózg jest plasty czny, w trakcie codziennego ży cia nieustannie przekształca swoje
obwody. Cokolwiek robimy, mózg wzmacnia obwody odpowiedzialne za tę czy nność, a nie inne.
W trakcie kontaktów twarzą w twarz obwody odpowiedzialne za interakcje społeczne
wy chwy tują mnóstwo wskazówek i sy gnałów, które pomagają skutecznie docierać do siebie
i tworzą połączenia pomiędzy należący mi do nich neuronami. Jednak przez ty siące godzin
spędzany ch w Internecie nasz mózg społeczny nie ma właściwie żadnej okazji na ćwiczenie.
Inteligentne gry
Angry Birds, popularna aplikacja na telefony i tablety, przy ciąga miliony ludzi, którzy w skupieniu
spędzają łącznie miliardy godzin na machaniu palcami po ekranie. Jeśli neurony, które
uakty wniają się razem, budują między sobą nowe połączenia, trzeba się zastanowić, jakie
umy słowe umiejętności (jeśli jakiekolwiek) rozwijają się i doskonalą w czasie tracony m przez
twoje dziecko (albo ciebie) na graniu w Angry Birds.
Mózg najlepiej uczy się i zapamiętuje wtedy, kiedy jest najbardziej skupiony. Gry
komputerowe skupiają uwagę i każą bez końca powtarzać te same zagrania, więc mają potężne
działanie treningowe. To daje okazję do ćwiczenia mózgu.
Zespół kierowany przez Michaela Posnera na University of Oregon przeprowadził
pięciodniowe szkolenie uwagi dla dzieci w wieku od czterech do sześciu lat. Szkolenie odby wało
się w sesjach czterdziestominutowy ch. Przez część tego czasu uczniowie grali w grę, w której
trzeba by ło kontrolować dżojstikiem ruchy kota łapiącego na ekranie niewielkie poruszające się
przedmioty.
Szkolenie obejmowało w sumie niecałe cztery godziny ćwiczeń, czy li z pozoru niewiele, aby
zaobserwować zmianę w neuronalny ch obwodach odpowiadający ch za uwagę, jednak analiza
fal mózgowy ch u dzieci wy kazała zmiany w akty wności neuronów zapewniający ch uwagę
wy konawczą, które osiągnęły poziom obserwowany u dorosły ch 8.
Wniosek jest następujący : takie szkolenia należy kierować do dzieci z najsłabszą uwagą
— auty sty czny ch, z deficy tami uwagi i inny mi problemami w nauce — bo to one mogą z nich
wy nieść najwięcej. Grupa badawcza Posnera sugeruje, że w kształceniu dziecka oprócz zajęć
wy równawczy ch powinien się znaleźć również trening uwagi, który przy nosi wszechstronne
korzy ści w nauce.
Osoby, które tak jak Posner zauważają potencjalne korzy ści ze szkolenia mózgu, twierdzą, że
odpowiednio zaprojektowane gry mogły by pomagać we wszelkiego rodzaju sy tuacjach, od
leczenia niedowidzenia przy ambly opii (tzw. leniwe oko) aż po koordy nację wzrokowo-ruchową
u chirurgów. Jak wskazują badania, u podłoża deficy tów uwagi leżą wady sieci alarmującej
uwagę; problemy z orientacją przestrzenną dają o sobie znać w fiksacji na jedny m przedmiocie
spoty kanej w auty zmie 9.
W Holandii zaproszono jedenastolatków z ADHD do udziału w grze komputerowej
wy magającej podwy ższonej uwagi. Musieli na przy kład zachować czujność, żeby wy kry wać
wy skakujące znienacka wrogie roboty i zarazem kontrolować, czy poziom energii ich własnego
awatara nie jest za niski 10. Już po ośmiu godzinny ch sesjach uczestnicy potrafili się lepiej
koncentrować pomimo rozproszeń (i to nie ty lko podczas gry ).
— W idealny ch sy tuacjach „gry komputerowe to kontrolowane reżimy szkoleniowe
przedstawiane w silnie moty wującej” formie, zapewniające „trwałe przemodelowanie neuronów
odpowiadający ch za zjawiska fizy czne i neurologiczne” — twierdzi Michael Merzenich,
neurobiolog z University of California w San Francisco, szef zespołu projektującego gry mające
przeszkalać mózgi osób starszy ch z deficy tami neurologiczny mi, takimi jak utrata pamięci czy
demencja 11.
Ben Shapiro, który kierował działem prac nad nowy mi lekami — również neurobiologiczny mi
— w Merck Research Laboratories, wszedł do zarządu firmy projektującej gry zwiększające
koncentrację i minimalizujące rozproszenia. Shapiro dostrzega korzy ści w zastępowaniu w ty m
celu leków inteligentny m treningiem.
— Takie gry mogły by spowolnić utratę kluczowy ch funkcji kognity wny ch związaną ze
starzeniem się — wy jaśnia i dodaje: — Jeśli się chce poprawić u ludzi ży cie umy słowe, lepiej
pracować bezpośrednio na celach umy słowy ch, a nie molekularny ch. Leki są jak strzelanie
śrutem z dubeltówki, bo w przy rodzie te same cząsteczki chemiczne służą do wielu różny ch
rzeczy.
Doktor Merzenich niezby t wy soko ocenia dosy ć losowe i wy raźnie mieszane efekty gier
komercy jny ch. Woli gry dostosowane konkretnie do działania na poszczególny ch zestawach
umiejętności kognity wny ch. Douglas Gentile sugeruje, że nowa generacja aplikacji służący ch do
szkolenia mózgu mogłaby wy korzy sty wać techniki inteligentnego treningu świetnie znane
najlepszy m nauczy cielom:
jasne cele o coraz trudniejszy m poziomie,
tempo nauki dostosowane do konkretnej osoby,
naty chmiastowa informacja o wy nikach i powtarzanie materiału dzięki
wy zwaniom o stopniowany m poziomie trudności rosnący m aż do całkowitego
opanowania,
ćwiczenie ty ch samy ch umiejętności w różny ch kontekstach, co ułatwia
transfer umiejętności między obszarami.
Niektórzy przewidują, że kiedy ś gry do trenowania mózgu staną się standardem w edukacji
szkolnej. Najlepsze będą gromadziły dane o graczach, żeby idealnie dostosować się do ich
potrzeb — by ły by niczy m empaty czny pry watny nauczy ciel procesów kognity wny ch.
Ty mczasem jednak, przy znają ze smutkiem specjaliści, kwoty przeznaczane na opracowanie
takich edukacy jny ch aplikacji bledną wobec budżetów firm tworzący ch gry komercy jne
— dlatego dzisiaj nawet najlepsze narzędzia do szkolenia mózgu są ty lko blady m echem polotu
i atrakcy jności gier w rodzaju Grand Theft Auto. Jednak są oznaki, że to się może zmienić.
Przed chwilą oglądałem czwórkę moich wnucząt, jak po kolei grali w wersję beta gry na iPada
o nazwie Tenacity, czy li „wy trwałość”. W grze nieśpiesznie wędrujemy po jednej z kilku scenerii,
od jałowej pusty ni po fantasty czne schody pnące się niebosiężną spiralą w górę.
Wy zwanie — robiąc wy dech, za każdy m razem doty kasz ekranu iPada jedny m palcem. Przy
co piąty m wy dechu doty kasz ekranu dwoma palcami — przy najmniej na poziomie dla
początkujący ch.
Wnuki miały wtedy sześć, osiem, równo dwanaście i niecałe czternaście lat, czy li stanowiły
naturalny ekspery ment przedstawiający dojrzewanie mózgu i uwagi.
Zaczy na sześciolatek. Wy biera scenerię pusty ni, która nieśpiesznie prowadzi go ścieżką
pomiędzy wy dmami, palmami i kry ty mi gliną lepiankami. Za pierwszy m razem trzeba mu
przy pomnieć, co ma robić; za trzecim już nieźle mu wy chodzi koordy nowanie dotknięć
i oddechów, choć czasem zapomina o doty kaniu dwoma palcami.
Mimo to jest zachwy cony, widząc, jak z każdy m sukcesem z pusty nnego piachu wy łania się
powoli pole różany ch krzewów.
Ośmiolatka wy brała spiralne schody pnące się w niebo. Po drodze od czasu do czasu
pojawiają się rozpraszajki: w polu widzenia przelatuje helikopter, robi pętlę i odlatuje; później
samolot, stado ptaków — a na najwy ższy ch poziomach różne satelity. Wnuczka w skupieniu
doty ka ekranu przez całe dziesięć minut, choć tego dnia ma lekką gorączkę.
Kolejna wnuczka, która właśnie skończy ła dwanaście lat, wy biera schody w kosmosie. Tu
rozpraszajki to planety, deszcze asteroidów i meteory ty. Jej młodsze rodzeństwo pomagało sobie
w ten sposób, że kontrolowało tempo oddy chania i liczy ło wy dechy na głos; ona potrafi już
oddy chać naturalnie.
Ostatnia wnuczka, prawie czternastoletnia, wy biera pusty nię i bez wy siłku przechodzi cały
poziom.
— Czuję się spokojna i zrelaksowana, podoba mi się ta gra! — stwierdza na koniec.
Gra pochłonęła naty chmiast całą czwórkę, która dostrajała się do własnego oddechu
i wy stukiwanego ry tmu.
— Miałam poczucie, że jestem naprawdę skupiona — mówi dwunastolatka. — Chcę zagrać
jeszcze raz.
Dokładnie na to liczy li autorzy gry. Jak wy jaśnia mi Davidson, grę Tenacity opracował z jego
pomocą obsy pany nagrodami zespół z University of Wisconsin.
— Wy korzy staliśmy całą wiedzę uzy skaną z badań neurobiologiczny ch na temat skupienia
i uspokajania, i przerobiliśmy to na grę, żeby dzieci mogły mieć z tego korzy ść.
Tenacity wzmacnia selekty wną uwagę.
— Selekty wna uwaga to klocek, z którego buduje się wszy stkie inne rodzaje nauki — dodaje
Davidson. — Samoregulacja uwagi pozwala się skupić na postawiony ch celach i opierać się
rozproszeniom. — Inny mi słowy, zapewnia klucz do sukcesu w dowolnej dziedzinie. Biorąc pod
uwagę, ile czasu dzieci spędzają na grze i jak naturalnie im to przy chodzi, możemy uzy skać
skuteczną metodę szkolenia uwagi, wy starczy ty lko stworzy ć grę, w którą dzieci będą same
chciały grać — wy jaśnia Davidson, szef uniwersy teckiego ośrodka badania zdrowia umy słowego
o nazwie Center for Investigating Healthy Minds. — Wtedy dzieci uwielbiały by pracę domową.
Stanford University ma laboratorium technologii relaksacy jny ch (Calming Technology Lab),
którego prace skupiają się na tworzeniu gadżetów z my ślą o akty wny m, wy ciszający m skupieniu.
Jeden z nich to pas z czujnikiem ry tmu oddy chania. Jeśli skrzy nka wy pełniona po brzegi e-
mailami wy woła coś, co twórcy oprogramowania nazy wają „bezdechem e-mailowy m”,
aplikacja na iPhone’a przeprowadzi właściciela przez serię ćwiczeń uspokajający ch oddech
— i umy sł.
Na studiach magisterskich w Insty tucie Projektowania Uży tkowego przy Stanford University
można się zapisać na studia magisterskie z „projektowania spokoju”. Jak wy jaśnia jeden
z wy kładowców, Gus Tai: „Duża część technologii z Doliny Krzemowej jest zorientowana na
rozpraszanie. Tworząc kojące technologie, zadajemy sobie py tanie, jak wprowadzić na świecie
więcej równowagi” 12.
1. . O Danielu Catesie pisze Jay Kaspian Kang w arty kule The Gambler, „New York Times
Magazine”, 27 marca 2011 r., s. 48–51. [wróć]
2. . Oczy wiście poker nie jest wy łącznie kwestią umiejętności; seria kiepskich rozdań może
postawić w trudnej sy tuacji nawet najlepszego gracza. Jednak na przestrzeni ty sięcy rozdań
nawet niewielka przewaga umiejętności będzie się opłacać. Jedną z cech osób
wy gry wający ch pieniądze w internetowego pokera jest — co zrozumiałe — pewnego
rodzaju nieustraszona swoboda podejmowania ry zy ka. Taka cecha jest konieczna u osoby,
które może w mgnieniu oka przegrać kilkaset ty sięcy dolarów. [wróć]
3. . Marca Smitha cy tuje „Boston Globe”, 28 lipca 2012 r., s. A6. [wróć]
4. . Daphne Bavelier i in., Brains on Video Games, „Nature Reviews Neuroscience” 12
(grudzień 2011): 763–768. [wróć]
5. . Gentile, cy t. tamże. [wróć]
6. . Tamże. [wróć]
7. . Zwiększony poziom agresji wy kazała najbardziej kompleksowa z doty chczasowy ch
metaanaliz oparta na 136 różny ch badaniach, w który ch łącznie wzięło udział 30 296
uczestników w grupach badany ch i kontrolny ch. Craig A. Anderson, An Update on the Effects
of Playing Violent Video Games, „Journal of Adolescence” 27 (2004): 113–122. Ale patrz
także: John L. Sherry, „Violent Video Games and Aggression: Why Can’t We Find Effects?”
w: Ray mond Preiss i in. (red)., Mass Media Effects Research: Advances Through Meta-
Analysis (Mahwah, NJ: Lawrence Erlbaum, 2007), s. 245–262. [wróć]
8. . Kluczową częścią jest przedni zakręt obręczy. Patrz: M.R. Rueda i in., Training, Maturation,
and Genetic Influences on the Development of Executive Attention, „Proceedings of the
National Academy of Sciences” 102 nr 41 (2005): 1029–1040. [wróć]
9. . Inne zjawisko w mózgu skorelowane z ADD to zmniejszona akty wność w obszarach
przedczołowy ch, które zarządzają uwagą, działaniem funkcji wy konawczej i samokontrolą.
M.K. Rothbart i M.I. Posner, „Temperament, Attention, and Developmental
Psy chopathology ”, w: D. Cicchetti i D.J. Cohen (red.), Handbook of Developmental
Psychopathology (Nowy Jork: Wiley, 2006), s. 167–188. [wróć]
10. . O. Tucha i in., Training of Attention Functions in Children with Attention Deficit
Hyperactivity Disorder, „Attention Deficit and Hy peractivity Disorders”, 20 maja 2011 r.
[wróć]
11. . Merzenich w: Bavelier i in., „Brains on Video Games”. [wróć]
12. . Gus Tai, cy t. w: Jessica C. Kraft, Digital Overload? There’s an App for That, „New York
Times”, 22 lipca 2012 r., dodatek Education, s. 12. [wróć]
Rozdział 17
Przytulanki-oddychanki
W pewny m zaułku dzielnicy Spanish Harlem na nowojorskim Górny m Manhattanie mieści się
szkoła podstawowa z zerówką nr 112 (PS 112), wciśnięta między ruchliwą obwodnicę FDR Drive,
katolicki kościół, parking kilku sklepów wielkopowierzchniowy ch oraz ogromne osiedle im. Roberta
F. Wagnera z mieszkaniami dla niezamożny ch rodzin.
Dzieci uczące się tu w zerówce, pierwszej i drugiej klasie pochodzą z biedny ch domów, wiele
z nich mieszka na miejscowy m osiedlu. Kiedy któreś z siedmioletnich dzieci powiedziało w klasie,
że postrzelona została znana mu osoba, nauczy cielka zapy tała, czy ktoś jeszcze zna osobiście
ofiary broni palnej. Wszy stkie dzieci podniosły ręce.
Wchodząc do tej szkoły, musisz się wpisać do zeszy tu przy biurku, za który m siedzi policjantka
(choć trzeba przy znać, że jest to ciepła, starsza kobieta). Ale kiedy się przejdziesz z rana po
kory tarzach, jak to kiedy ś miałem okazję zrobić, najbardziej uderza atmosfera. Zaglądając do
klas, widziałem dzieci spokojne i ciche, nie wiercące się, pochłonięte pracą albo słuchające
nauczy cieli.
Zaglądam do sali 302, w której drugoklasistów uczą razem Emily Hoaldridge i Nicolle Rubin,
i mam okazję zaobserwować jeden ze składników przepisu na błogą atmosferę w szkole —
przy tulanki-oddy chanki.
Grupa dwadzieściorga dwojga drugoklasistów siedzi właśnie w grupach trzy - lub
czteroosobowy ch nad zadaniem z matematy ki, kiedy pani Emily trąca melody jne dzwonki.
Dzieci jak na komendę gromadzą się w milczeniu na duży m dy wanie i siadają w rzędach po
turecku twarzami do nauczy cielek. Jedna z dziewczy nek podchodzi do drzwi klasy, na klamce
zawiesza na zewnątrz tabliczkę „Nie przeszkadzać” i zamy ka drzwi.
Następnie, nadal w milczeniu, nauczy cielki kolejno podnoszą płaskie paty czki od lodów
z imionami poszczególny ch dzieci — to sy gnał, że dziecko ma podejść do szafki i przy nieść sobie
specjalnego pluszaka wielkości pięści. Są tu pasiaste ty gry ski, różowa świnka, żółty szczeniak,
fioletowy osiołek. Chłopcy i dziewczy nki znajdują sobie miejsca na podłodze, kładą się na
plecach, pluszaki stawiają sobie na brzuchu i czekają z rękami wy ciągnięty mi wzdłuż ciała.
Nagranie z instrukcjami czy tany mi przy jazny m męskim głosem pomaga im głęboko
oddy chać przeponą. Dzieci liczą — raz, dwa, trzy — robiąc długie wdechy i wy dechy 1. Potem
zaciskają i rozluźniają powieki, szeroko rozciągają usta, wy stawiając języ k na zewnątrz, splatają
dłonie w kulkę i rozluźniają je na przemian. Na koniec głos mówi: „Teraz wstań. Czujesz
odprężenie”. Kiedy dzieci wstają, wy daje się, że głos ma rację.
Znowu odzy wa się delikatne dzwonienie dzwonków i dzieci, nadal milcząc, siadają w kręgu na
dy wanie i opowiadają, co czuły : „To by ło takie miłe uczucie w środku”. „Czułem się rozleniwiony,
bo mi się ciało uspokoiło”. „My ślałam o przy jemny ch rzeczach”.
Patrząc na ład w trakcie ćwiczenia i spokojne, skupione dzieci, aż trudno uwierzy ć, że
u jedenaściorga z dwudziestodwuosobowej grupy orzeczono „specjalne potrzeby ”: zaburzenia
poznawcze (np. dy sleksja, wady wy mowy, częściowa utrata słuchu), zespół nadpobudliwości
psy choruchowej, punkty na spektrum auty sty czny m.
— Mamy wiele dzieci z problemami, ale kiedy robimy to ćwiczenie, nie dają się we znaki
— wy jaśnia Emily Hoaldridge, ich nauczy cielka.
Jednak ty dzień wcześniej obsunięcie w szkolny m planie sprawiło, że dzieci z sali 302 nie mogły
wy konać ćwiczenia.
— To by ło tak, jakby m miała inną klasę — opowiada nauczy cielka. — Nie mogli usiedzieć
w miejscu, bałagan na całego.
— Mamy w szkole dzieci, które bardzo łatwo się rozpraszają — mówi dy rektorka szkoły, Eileen
Reiter. — Tak łatwiej jest im odpręży ć się i skupić. Robimy im też regularne przerwy na ruch,
wszy stko to pomaga. I przy kładowo, zamiast odsy łać dzieci do kąta albo do dy rektora, uczy my je
zostać w grupie i opanować własne uczucia. To wy nika z nacisku, który kładziemy na uczenie
dzieci samokontroli zamiast stosowania nagród i kar. A kiedy dzieci mają problemy, py tamy, co
następny m razem zrobiły by inaczej.
Przy tulanki-oddy chanki są elementem „programu wewnętrznej odporności” (Inner Resilience
Program), który stanowi dziedzictwo ataków na World Trade Center 11 września 2001 roku.
Kiedy zaatakowane wieże stanęły w płomieniach, ewakuowano ty siące dzieci z okoliczny ch szkół.
Wiele z nich przemierzy ło wtedy mnóstwo kilometrów po opustoszałej drodze szy bkiego ruchu
West Side Highway — nauczy ciele całą drogę szli ty łem, pilnując, żeby dzieci nie oglądały się
na przerażające widowisko rozgry wające się za ich plecami.
W ciągu kolejny ch miesięcy Czerwony Krzy ż poprosił Lindę Lantieri — autorkę skutecznego
programu rozwiązy wania konfliktów działającego już wcześniej w wielu szkołach
— o opracowanie programu, który pomógłby dzieciom (i nauczy cielom) odzy skać spokój po
atakach z 11 września. Jak twierdzi Reiter, „program wewnętrznej odporności” oraz dodatkowe
metody nauczania z perspekty wy społecznej i emocjonalnej przeistoczy ły szkołę.
— To bardzo spokojne miejsce. A kiedy dzieci są spokojne, lepiej się uczą. Najważniejsze jest
nauczy ć je samokontroli — dodaje dy rektor Reiter. — Prowadzimy nauczanie początkowe, więc
pomagamy uczniom nauczy ć się, jak spojrzeć na problemy z odpowiedniej perspekty wy
i stworzy ć strategie, które pomogą je rozwiązać. Uczą się oceniać powagę problemu, np. kiedy
dzieci komuś dokuczają albo go biją. Takie problemy, kiedy rani się czy jeś uczucia, są poważne.
Albo są problemy średnie, na przy kład kiedy mamy dosy ć nauki. Wtedy dzieci mogą dopasować
do problemu odpowiednią strategię.
Wszy stkie sale w szkole nr 112 mają „kąciki spokoju” — specjalne miejsca, do który ch może
pójść dziecko potrzebujące ciszy i uspokojenia.
— Czasami po prostu muszą sobie zrobić przerwę, poby ć parę chwil samemu — dodaje
dy rektor Reiter. — A czasem dziecko jest naprawdę sfrustrowane albo zdenerwowane. Wtedy
idzie do kącika spokoju i tam stosuje strategie, który ch się nauczy ło. Najważniejsza lekcja to
wczuć się w siebie i wiedzieć, jak o siebie zadbać.
Od piątego do siódmego roku dzieci ży cia mają zajęcia z przy tulankami-oddy chankami, a od
ósmego roku ćwiczą świadome oddy chanie, co daje udowodnione korzy ści z punktu widzenia
utrzy mania uwagi na jedny m punkcie oraz obwodów neuronalny ch, które nas uspokajają. To
połączenie spokoju i koncentracji tworzy opty malny stan wewnętrzny umożliwiający skupienie
się i naukę.
Ocena programu w wersji trwającej przez jeden semestr wy kazała, że najwięcej skorzy stały
dzieci najbardziej potrzebujące pomocy, u który ch najwy ższe jest ry zy ko ży ciowego
wy kolejenia — zanotowano u nich znaczną poprawę uwagi i wrażliwości percepcy jnej oraz
spadek agresy wności, przy gnębienia i frustracji na tle szkolny m 2. Co więcej, u nauczy cieli,
którzy sami skorzy stali z programu, poprawiło się poczucie psy chicznego dobrostanu, co dobrze
wróży atmosferze nauki w klasach przez nich prowadzony ch.
Czerwone światło
W przedszkolu z głośnika pły ną piosenki, a ośmioro trzy latków siedzi przy niskim stoliku, kolorując
klauna nary sowanego gruby m konturem. Nagle muzy ka ustaje — dzieci również.
Ten moment jest okazją do nauki dla kory przedczołowej trzy latka. Kora przedczołowa jest
obszarem, z którego się biorą funkcje wy konawcze, takie jak tłumienie niesforny ch impulsów.
Jedna z ty ch umiejętności — kontrola poznawcza — jest kluczem do dobrego ży cia.
Przerwanie czy nności na sy gnał to najwy ższy cel kontroli poznawczej. Im lepiej udaje się
dzieciom przerwać pracę z chwilą, kiedy cichnie muzy ka — albo wy konać odpowiedni ruch
w zabawie w naśladowanie — ty m mocniejsze stają się obwody kontroli poznawczej w ich korze
przedczołowej.
Oto test kontroli poznawczej. Odpowiedz bez zastanowienia, w którą stronę wskazuje środkowa
strzałka w każdy m z rzędów?
Kiedy ludzie robią ten test w warunkach laboratory jny ch, istnieją wy kry walne różnice
(niekoniecznie wy kry walne dla mnie czy dla ciebie, bo wy noszące zaledwie ty sięczne części
sekundy ) w szy bkości, z jaką określamy kierunek środkowej strzałki. Ten test, w który m po bokach
strzałki właściwej znajdują się strzałki rozpraszające, ocenia podatność dziecka na rozproszenia
zakłócające jego koncentrację. Skupienie się na środkowej strzałce, która wskazuje w lewo,
i zignorowanie wszy stkich pozostały ch, które kierują się w prawo, wy maga u młody ch ludzi wiele
kontroli poznawczej, zwłaszcza kiedy mają za sobą odpowiedzi na żmudną sekwencję wielu
podobny ch układów strzałek.
Dzieci, które szaleją — te, które sfrustrowani nauczy ciele wy rzucają z klasy (albo
przy najmniej o ty m marzą) — cierpią wskutek deficy tu w ty ch właśnie obwodach
neuronalny ch; o ich losie decy dują chwilowe kapry sy. Jednak zamiast dzieci karać, dlaczego nie
nauczy ć ich lepszej samokontroli? Na przy kład przedszkolaki, które przeszły kilka sesji treningu ze
skupienia na własny m oddechu, radziły sobie z ty m testem szy bciej i dokładniej 3.
Jak wy kazało nowozelandzkie badanie, o który m pisałem, kontrola wy konawcza to bodaj
najważniejsza zdolność umy słowa z punktu widzenia ży ciowego sukcesu. W ży ciu najlepiej radzą
sobie dzieci, które potrafią ignorować impulsy, odfiltrowy wać rzeczy nieistotne i konsekwentnie
skupiać się na celu. Istnieje na to sposób. Nazy wa się SEL, od angielskiego social and emotional
learning, czy li „kształcenie społeczne i emocjonalne”.
Kiedy drugo- i trzecioklasiści w pewnej szkole podstawowej w Seattle zaczy nają się
denerwować, nauczy ciel prosi, żeby sobie wy obrazili sy gnalizację świetlną. Czerwone światło
oznacza stój — uspokój się. Weź długi, głęboki wdech, a kiedy się trochę uspokoisz, powiedz sobie,
na czy m polega problem i jakie masz uczucia.
Światło żółte przy pomina dzieciom, żeby zwolniły i wy my śliły kilka możliwy ch rozwiązań
problemu, a następnie wy brały najlepsze. Zielone światło sy gnalizuje, że mają wy próbować
wy brany plan i sprawdzić, czy działa.
Pierwszy raz zetknąłem się z plakatami z sy gnalizacją świetlną, odwiedzając szkoły publiczne
w New Haven, w stanie Connecticut, przy pracy nad arty kułem dla „New York Timesa” — by ło
to na długo przedtem, zanim zrozumiałem proces szkolenia uwagi, do którego ma służy ć dzieciom
ten plakat. Czerwone światło pozwala przećwiczy ć przejście od oddolnego impulsu biegnącego
z ciała migdałowatego do odgórnej uwagi, którą uruchamia w korze przedczołowej funkcja
wy konawcza.
Ćwiczenie z czerwony m światłem wy my ślił Roger Weissberg, psy cholog pracujący wówczas
na Yale University, który pod koniec lat osiemdziesiąty ch XX wieku opracował dla szkół
publiczny ch w New Haven pionierski program o nazwie „program rozwoju społecznego”. Dzisiaj
ten sam obrazek wisi na ścianach niezliczony ch ty sięcy klas na cały m świecie.
Nie bez powodu. W czasach Weissberga istniały ty lko wy ry wkowe dane sugerujące, że
właśnie takie reagowanie na gniew i lęki u dzieci przy nosi pozy ty wny wpły w. Dzisiaj dane
potwierdzają, że jest to jedno z najlepiej udowodniony ch empiry cznie twierdzeń w naukach
społeczny ch w ogóle.
Metaanaliza badań w ponad dwustu szkołach oferujący ch zajęcia z edukacji społecznej
i emocjonalnej, zbliżone do programu rozwoju społecznego (SEL) w szkołach w New Haven,
porównała je z podobny mi szkołami, w który ch nie prowadzi się takich programów 4. Wy niki
w szkołach realizujący ch programy SEL: złe zachowanie i przeszkadzanie na lekcjach spadły o 10
procent, frekwencja i inne pozy ty wne zachowania wzrosły o 10 procent, a wy niki uzy skiwane
w testach poprawiły się o 11 procent.
W tej samej szkole w Seattle ćwiczenie z sy gnalizacją świetlną połączono z inny m: drugo-
i trzecioklasistom regularnie pokazy wano karty z ry sunkami różny ch min i nazwami
odpowiadający ch im emocji. Dzieci rozmawiały, jak to jest odczuwać takie emocje: by ć
wściekłą, przestraszony m, zadowoloną.
Karty z „twarzami uczuć” ćwiczą u siedmiolatków emocjonalną samoświadomość. Dzieci
łączą nazwę uczucia z jego obrazem, a następnie z osobisty m doświadczeniem. Ten prosty akt
poznawczy wpły wa na neurony — prawa półkula mózgu rozpoznaje przedstawione uczucia,
a lewa rozpoznaje nazwę i jej znaczenie.
Samoświadomość emocjonalna wy maga połączenia ty ch dwóch składników poprzez
wy mianę impulsów w ciele modzelowaty m, czy li tkance łączącej półkule mózgowe. Im gęstsza
jest siatka połączeń w ty m neuronalny m pomoście, ty m pełniej rozumiemy własne emocje.
Umiejętność nazy wania własny ch uczuć oraz łączenia ich ze wspomnieniami i skojarzeniami
okazuje się odgry wać kluczową rolę w samokontroli. Psy cholodzy rozwojowi odkry li, że
nauczenie się mówienia pozwala dzieciom zastąpić rodzicielskie zakazy własny m głosem
wewnętrzny m, który zarządza samowolny mi impulsami.
Połączenie ćwiczenia z sy gnalizacją świetlną i kart z twarzami uczuć tworzy dwa neuronalne
narzędzia kontroli impulsów, które działają w sposób sy nergiczny. „Światła drogowe” wzmacniają
obwody między korą przedczołową (ośrodkiem wy konawczy m mózgu położony m tuż za czołem)
a ośrodkami układu limbicznego w środku mózgu, w który m kotłują się impulsy pochodzące z id.
Karty z „twarzami uczuć” zachęcają do budowania połączeń pomiędzy dwoma połowami
mózgu, zwiększając możliwość racjonalnego my ślenia o uczuciach. To połączenie ośrodków
oddolny ch i odgórny ch, prawostronny ch i lewostronny ch, łączy mózg dziecka w jedną całość,
gładko integrując układy, które działając z osobna, tworzą chaoty czny świat trzy latka 5.
U młodszy ch dzieci te połączenia neuronalne dopiero pączkują (są to obwody, które osiągają
dojrzałość w wieku dwudziestu kilku lat), co tłumaczy szalone, a nieraz doprowadzające do
szaleństwa wy głupy dzieci, u który ch działaniami kierują chwilowe kapry sy. Jednak pomiędzy
piąty m a ósmy m rokiem ży cia obwody odpowiadające za kontrolę impulsów w mózgu dziecka
wchodzą w fazę przy śpieszonego rozwoju. Umiejętność zastanowienia się nad własny mi
impulsami i po prostu powiedzenia im „nie” sprawia, że trzecioklasiści są mniej szaleni od
rozbry kany ch pierwszaków z sąsiedniej klasy. Projekt w szkole w Seattle jest tak pomy ślany, żeby
w pełni wy korzy stać ten boom w neuronalny m budownictwie.
Ale dlaczego czekać z ty m do szkoły ? Obwody hamujące impulsy zaczy nają się rozwijać od
urodzenia. Walter Mischel uczy ł czterolatków opierania się py szny m piankom, ucząc je patrzeć
na piankę w inny sposób — na przy kład skupić się na jej kolorze. Mischel przy znałby pierwszy, że
nawet czterolatek, który nie może się doczekać i od razu łapie piankę, może się nauczy ć opóźniać
uleganie zachciankom — impulsy wność wcale nie musi mu pozostać na całe ży cie.
W czasach, kiedy zakupy w Internecie i wiadomości tekstowe nakłaniają do
naty chmiastowego zaspokajania impulsów, dzieci potrzebują więcej ćwiczeń w tej dziedzinie.
Jedny m z silny ch wniosków pły nący ch z naukowy ch badań nad przy kładem Dunedin w Nowej
Zelandii jest to, że dzieci potrzebują interwencji podnoszący ch samokontrolę, zwłaszcza w okresie
dzieciństwa i dojrzewania. Zapewnia je program SEL (program kształcenia społeczno-
emocjonalnego), który obejmuje lata od przedszkola do szkoły średniej 6.
Co intry gujące, pierwszy m krajem na świecie, który sprawił, że program SEL jest
obowiązkowy dla wszy stkich uczniów, by ł Singapur — małe państwo-miasto, które stało się
jedny m z największy ch gospodarczy ch ty gry sów ostatnich pięćdziesięciu lat, gdy
paternalisty czny rząd uczy nił z maleńkiego kraju gospodarczą potęgę.
Singapur nie ma zasobów naturalny ch, dużej armii ani wy jątkowy ch polity czny ch atutów.
Jego sekretem są ludzie — a rząd celowo przy gotował własne zasoby ludzkie tak, żeby oby watele
napędzali gospodarkę. Szkoły są inkubatorami wy jątkowy ch singapurskich pracowników. Z my ślą
o przy szłości Singapur zwrócił się do Rogera Weissberga, obecnie prezesa Spółdzielni Kształcenia
Akademickiego, Społecznego i Emocjonalnego (Collaborative for Academic, Social, and
Emotional Learning, CASEL), aby opracował dla miejscowy ch szkół programy nauczania oparte
na inteligencji emocjonalnej.
Nie bez powodu — jedny m z wniosków, które ekonomiści wy ciągnęli z badań w Dunedin, by ło
to, że nauczanie takich umiejętności u wszy stkich dzieci może podnieść przy chody całego kraju,
a do tego poprawić stan zdrowia ludności i obniży ć przestępczość.
Uważność w działaniu
Google to twierdza wy sokiej inteligencji. Sły szałem, że nie można tu dostać zaproszenia na
rozmowę kwalifikacy jną, nie mając ilorazu inteligencji, który mieści się w najwy ższy m centy lu.
Kiedy więc kilka lat temu wy głaszałem w siedzibie Google’a odczy t o inteligencji emocjonalnej,
by łem zaskoczony, widząc, że tłum słuchaczy wy lewa się z jednej z największy ch sal
konferency jny ch w Googlepleksie (siedzibie firmy ), a moje wy stąpienie jest dodatkowo
wy świetlane na monitorach w sąsiednich salach. Ten entuzjazm później przełoży ł się na kurs na
Google University, poświęcony inteligencji emocjonalnej i oparty na uważności. Kurs nazy wał
się Search Inside Yourself (szukaj w swoim wnętrzu).
Kurs opracował Chade-Meng Tan, zatrudniony w Google’u jako pracownik nr 107, we
współpracy z Mirabai Bush, moją długoletnią znajomą i założy cielką Center for Contemplative
Mind in Society (Centrum Umy słu Kontemplacy jnego w Społeczeństwie). Oboje postawili sobie
za cel zaprojektowanie doświadczenia, które zwiększy samoświadomość — na przy kład za
pomocą kontemplacji ciała (tzw. body scan meditation), żeby uczestnik mógł się dostroić do
własny ch uczuć. Posiadanie takiego wewnętrznego kompasu jest bardzo przy datne w Google’u,
gdzie firmowa polity ka każe pozostawiać pracownikom jeden dzień w ty godniu na swobodne
realizowanie własny ch ulubiony ch projektów, co przy niosło już wiele innowacji biznesowy ch.
Jednak Meng miał większą wizję — udostępnić kurs szeroko poza granice firmy, szczególnie
liderom 21.
Oprócz tego programu istnieje nowopowstały Institute for Mindful Leadership (Insty tut
Przy wództwa Opartego na Uważności) z siedzibą w Minneapolis, który prowadził szkolenia dla
liderów z takich firm, jak Target, Cargill, Honey well Aerospace i wielu inny ch na cały m świecie.
Inną mekką tego ruchu jest Center for Mindfulness-Based Stress Reduction (Centrum Redukcji
Stresu dzięki Uważności) przy uczelni medy cznej University of Massachusetts w Worcester.
Centrum prowadzi w Arizonie Miraval, elegancki ośrodek szkoleniowy dla kadry zarządzającej,
który od kilku lat oferuje dy rektorom firm coroczne spotkania z ćwiczeniami uważności
prowadzone przez Jona Kabat-Zinna, którego działalność w założony m przez siebie Center for
Mindfulness-Based Stress Reduction zapoczątkowała ruch uważności.
Programy uważności by ły wy korzy sty wane przez tak różne grupy, jak kapelani armii
amery kańskiej, Yale Law School (wy dział prawa Yale University ) czy firma General Mills,
w której grupa ponad trzy stu dy rektorów i dy rektorek stosuje metody przy wództwa opartego na
uważności.
Co to daje? W firmie z sektora biotechnologii, w której przeprowadzono program Search Inside
Yourself opracowany przez Google’a, pierwsze dane wskazują, że uważność podnosi zarówno
samoświadomość, jak i empatię. U osób, które wzięły udział w szkoleniu, zanotowano wy ższy
poziom konkretny ch umiejętności związany ch z uważnością, w ty m zwiększoną umiejętność
obserwowania i opisy wania własny ch doświadczeń oraz działania w sposób świadomy, mówi
Philippe Goldin, psy cholog ze Stanford University, który dokonał oceny skutków programu.
— Uczestnicy mówią, że potrafią lepiej korzy stać ze strategii autoregulacy jny ch, takich jak
przekierowanie uwagi na mniej denerwujące aspekty sy tuacji silnie nacechowany ch
emocjonalnie w chwili, kiedy uwaga już ulega uprowadzeniu — dodał Goldin. — Ci ludzie budują
muskuł, który pozwala kierować uwagą i wy bierać, na jakim aspekcie doświadczenia chcą się
skupić. To przekierowanie uwagi jest zależne od woli. W dodatku ci ludzie potrafią lepiej korzy stać
z umiejętności związany ch z uwagą w chwilach, kiedy ich naprawdę potrzebują. Stwierdziliśmy
również wzrost empaty cznej troski o inny ch i umiejętności lepszego słuchania. Jedna z ty ch
rzeczy to postawa, a druga to rzeczy wista umiejętność, muskuł. Obie mają kluczowe znaczenie
w miejscu pracy.
Jedna z dy rektorek działu w firmie General Mills przy jechała na kurs z uważności, żeby
odetchnąć od uczucia, że przy tłaczają ją obowiązki. Po powrocie dała posmak uważności
współpracownikom, prosząc bezpośrednich podwładny ch, żeby zrobili sobie pauzę na refleksję,
zanim wy ślą jej zaproszenie na jakieś spotkanie. W czasie tej pauzy mieli zadać sobie py tanie,
czy rzeczy wiście w spotkaniu musi uczestniczy ć dy rektorka działu.
Wy nik: w harmonogramie, który wcześniej zawierał jedno spotkanie za drugim od dziewiątej
do siedemnastej, pojawiły się trzy godziny dziennie na jej własne priory tety.
Następujące py tania mają skłaniać do refleksji nad poziomem uważności 22:
Czy w trakcie rozmowy zdarza ci się nie pamiętać, co ktoś ci powiedział przed
chwilą?
Czy zdarza ci się nie pamiętać porannego dojazdu do pracy ?
Czy podczas posiłku zdarza ci się nie zwracać uwagi na smak jedzenia?
Czy zdarza ci się zwracać więcej uwagi na swojego iPoda niż na osobę,
z którą spędzasz czas?
Czy pobieżnie przebiegasz wzrokiem tekst tej książki?
1. . Głos, którego słuchają, to mój głos na pły cie CD, którą nagrałem do Lindy Lantieri,
Building Emotional Intelligence (Boulder, CO: Sounds True, 2008). Tekst, który czy tam na
pły cie, napisała Linda na podstawie pracy z dziećmi w nowojorskich szkołach publiczny ch
i inny ch. [wróć]
2. . Linda Lantieri i in., „Building Inner Resilience in Students and Teachers”, w: Gretchen
Reevy i Erica Fry denberg (red.), Personality, Stress and Coping: Implications for Education
(Charlotte, NC: Information Age, 2011), s. 267–292. [wróć]
3. . Tak powiedział mi Richard Davidson na podstawie trwającego badania prowadzonego
w Center for Investigating Healthy Minds. [wróć]
4. . Joseph A. Durlak i in., The Impact of Enhancing Students’ Social/Emotional Learning:
A Meta-Analysis of School-Based Universal Interventions, „Child Development” 82 nr 1
(2011): 405–432. [wróć]
5. . Nathaniel R. Riggs i in., The Mediational Role of Neurocognition in the Behavioral Outcomes
of a Social-Emotional Prevention Program in Elementary School Students: Effects of the
PATHS Curriculum, „Prevention Science” 7 nr 1 (marzec 2006): 91–102. [wróć]
6. . Oczy wiście u niektóry ch dzieci siła woli pojawia się w sposób naturalny wskutek
zwy czajny ch ćwiczeń — czy to będzie uczenie się do klasówki w przy szły m ty godniu, czy
oszczędzanie na iPoda. [wróć]
7. . Philip David Zelazo i Stephanie M. Carlson, Hot and Cool Executive Function in Childhood
and Adolescence: Development and Plasticity, „Child Development Perspectives” 6 nr 4
(2012): 354–360. [wróć]
8. . Rueda i in., „Training, Maturation, and Genetic Influences on the Development of
Executive Attention”. [wróć]
9. . Chy ba że chochlik przewrotności — torowanie impulsu — kazał ci przeczy tać ten przy pis.
[wróć]
10. . Mark Greenberg, korespondencja e-mailowa. [wróć]
11. . W chwili, kiedy to piszę, istnieje niewiele badań, które bezpośrednio pokazy wały by skutki
uważności (mindfulness) na umiejętność skupiania uwagi u dzieci, jednak kilka jest
w planach. Np. w jedny m badaniu pilotażowy m trzy dzieścioro dzieci w wieku
przedszkolny m odby ło trening uważności plus „trening dobroci”. Zespół Richarda Davidsona
stwierdził u badany ch dzieci poprawę poziomu uwagi, także poziomu dobroci. W chwili,
kiedy to piszę, badanie jest replikowane na próbie obejmującej dwieście dzieci w wieku
przedszkolny m; patrz: http://www.investigatinghealthy minds.org/cihm Projects.html#prek.
[wróć]
12. . Smallwood i in., „Counting the Cost of an Absent Mind”. [wróć]
13. . Stephen W. Porges, The Polyvagal Theory (Nowy Jork: Norton, 2011). [wróć]
14. . Pierwszy raz usły szałem o ty ch dany ch, kiedy mówiła o nich Barbara Fredrickson na
konferencji inaugurującej działalność Center for Healthy Minds przy University of
Wisconsin 16 maja 2010 r. Fredrickson ogłosiła je w cy towanej powy żej książce Love 2.0.
[wróć]
15. . Judson Brewer i in., Meditation Experience Is Associated with Differences in Default Mode
Network Activity and Connectivity, „Proceedings of the National Academy of Sciences” 108
nr 50 (2011): 20254–20259. Try b domy ślny zmniejsza swoją akty wność, kiedy zajmujemy
się dowolny m zadaniem wy magający m skupienia; tego, że będzie mniej akty wny w trakcie
medy tacji, należało się spodziewać. Fakt, że osoby mające doświadczenie w uprawianiu
medy tacji okazują się lepsze w tego rodzaju zadaniach niż niedoświadczeni uczestnicy
w grupie kontrolnej, sugeruje, że zachodzi tu efekt wy szkolenia. [wróć]
16. . Inną analogią dla nieorganicznego podejścia o niezamierzony ch skutkach jest zielona
rewolucja w rolnictwie. W latach sześćdziesiąty ch XX wieku wprowadzenie tanich nawozów
chemiczny ch w takich rejonach jak Indie obaliły ówczesne czarne przepowiednie, że na
świecie wkrótce zabraknie ży wności. Jednak to technologiczne rozwiązanie problemu
zagrażającego głodu przy niosło nieoczekiwany negaty wny skutek: rzeki, jeziora i wielkie
połacie oceanu, do który ch dotarły skoncentrowane nawozy sztuczne, zaczęły „umierać”.
Gwałtowny wzrost roślin pod wpły wem obecności azotu miał fatalny wpły w na zasoby
wody na świecie. [wróć]
17. . Richard J. Davidson i in., Alterations in Brain and Immune Function Produced by
Mindfulness Meditation, „Psy chosomatic Medicine” 65 (2003): 564–570. [wróć]
18. . Uważność (którą da się rozwijać podczas krótkich, regularny ch sesji i wcale nie wy maga
godzin codzienny ch ćwiczeń) pozwala uniknąć niebezpieczeństwa wpisanego
w doświadczenie grania, które może okradać młody ch ludzi z mnóstwa czasu, który mogliby
spędzać z inny mi na rozmowach, zabawie i wy głupach. Te czy nności stanowią w ży ciu
laboratorium rozwoju, w który m w mózgu wzrastają połączenia odpowiedzialne za ży cie
społeczne i emocjonalne. [wróć]
19. . Daniel Siegel, The Mindful Brain (Nowy Jork: Norton, 2007). [wróć]
20. . Z drugiej strony uważność nie jest odpowiedzią na każdą potrzebę. Osobom wy łączony m
emocjonalnie lub nie zauważający m bólu, lęku i zdenerwowania u inny ch przy dałaby się
także nauka zwracania uwagi i w inny sposób. W takim przy padku celowe skupianie się na
własny m lęku i zdenerwowaniu mogłoby oznaczać jeszcze głębsze wpadanie w te emocje
i ich podtrzy my wanie w świadomości. Umocnić połączenia rezonujące z wy spą mózgu
mogłoby podejście w rodzaju terapii gestalt połączone ze uważnością skierowaną na własne
odczucia. [wróć]
21. . Patrz http://www.siy li.org. [wróć]
22. . Sparafrazowałem py tania z arty kułu Gill Crossland-Thackray, Mindfulness at Work: What
Are the Benefits?, „Guardian Careers”, 21 grudnia 2012 r.,
http://careers.guardian.co.uk/careers-blog/mindfulness-at-work-benefits. [wróć]
23. . Zazwy czaj ten stan umy słu skupiony na sobie pojawia się i znika przez cały dzień (i całą
noc — badania snu wy kazują, że jeśli obudzimy ludzi o dowolnej porze nocy i zapy tamy,
o czy m przed chwilą my śleli, zawsze będą w stanie podać jakąś nową my śl). [wróć]
24. . Norman Farb i in., Attending to the Present: Mindfulness Meditation Reveals Distinct Neural
Modes of Self-Reference, „Social Cognitive Affective Neuroscience„ 2 nr 4 (2007): 313–322.
Patrz także: Aviva Berkovich-Ohana i in., Mindfulness-Induced Changes in Gamma Band
Activity, „Clinical Neurophy siology ” 123 nr 4 (kwiecień 2012): 700–710. [wróć]
25. . Oto techniczny opis z arty kułu Farba i in., „Attending to the Present”: „U wy szkolony ch
uczestników EF wy wołuje bardziej wy raźne i dogłębne zmniejszenie akty wności w mPFC
oraz zwiększone zaangażowanie prawej sieci zlateralizowanej obejmującej boczną PFC
i obszary trzewnosomaty czne, takie jak wy spa, wtórna kora czuciowa i płacik ciemieniowy
dolny. Analiza akty wności funkcjonalnej wy kazała ponadto silne połączenie pomiędzy prawą
wy spą a mPFC u nowicjuszy, które nie wy stępowało w grupie o wy sokim poziomie
uważności”. [wróć]
26. . Feidel Zeidan i in., Mindfulness Meditation Improves Cognition: Evidence of Brief Mental
Training, „Consciousness and Cognition” 19 nr 2 (czerwiec 2010): 597–605. [wróć]
27. . David M. Levy i in., Initial Results from a Study of the Effects of Meditation on Multitasking
Performance, „Proceedings of CHI ’11 Extended Abstracts on Human Factors in Computing
Sy stems”, 2011, s. 2011–2016. [wróć]
28. . Patrz: Tim Ry an, A Mindful Nation (Carlsbad, CA: Hay House, 2012) oraz Jeffrey Sachs,
The Price of Civilization (Nowy Jork: Random House, 2011). [wróć]
Część VI
Skupiony lider
Rozdział 18
W języ ku angielskim mówi się o „dobijaniu PowerPointem”, jak nazy wa się meandrujące bez
końca prezentacje, do który ch ten program komputerowy wy daje się zachęcać. Takie
prezentacje by wają bolesne, kiedy wy nikają z braku zastanowienia oraz marnego wy czucia
rzeczy istotny ch. Oznaką tego, w jakim stopniu ktoś potrafi rozpoznać rzeczy istotne, jest
odpowiedź na proste py tanie: „Jaka jest twoja główna my śl?”.
Podobno przed każdy m spotkaniem Steve Balmer, by ły dy rektor zarządzający Microsoftu
(firmy, w której powstał budzący grozę PowerPoint), zabrania takich prezentacji i zamiast tego
prosi o przekazanie mu materiałów wcześniej, żeby na spotkaniu twarzą w twarz mógł od razu
przejść do sedna i zadać najważniejsze py tania, zamiast dochodzić do nich długą i krętą drogą. Jak
twierdzi: „Dzięki temu możemy lepiej skupić uwagę” 1.
Odpowiednie ukierunkowanie uwagi własnej i inny ch to najpierwotniejsze zadanie
przy wódców. Talent polega tu na zdolności przerzucania uwagi we właściwe miejsce
o właściwy m czasie, wy czuwania tendencji i nowy ch realiów oraz wy korzy sty wania okazji.
Jednak o losach całej firmy nie decy duje skupiona uwaga jednego strategicznego decy denta,
ty lko połączenie wszy stkich pasm uwagi oraz zręczności wszy stkich pracowników 2.
Samo to, że w organizacji jest wielu ludzi, sprawia, że ich połączona uwaga może się rozkładać
o wiele skuteczniej niż uwaga jednej osoby — możliwy jest podział obowiązków, kto ma zwracać
uwagę na co. Posiadanie takich liczny ch ognisk uwagi pozwala firmie kierować uwagą
i reagować na złożone sy stemy.
Podobnie jak to jest u pojedy nczy ch osób, uwaga organizacji ma ograniczoną pojemność.
Także organizacje muszą wy bierać, jak rozłoży ć uwagę, skupiać się na jedny ch rzeczach kosztem
drugich. Kluczowe funkcje organizacji — finanse, marketing, zasoby ludzkie itp. — pozwalają
opisać, jak wy gląda skupienie uwagi w danej grupie osób.
Pewne oznaki wskazują na coś w rodzaju organizacy jnego „zespołu niedoboru uwagi”:
podejmowanie błędny ch decy zji na podstawie niekompletny ch dany ch, brak czasu na refleksję,
problem ze zwróceniem na siebie uwagi ry nku oraz niezdolność skupienia się na ważny ch
miejscach i chwilach.
Weźmy wy różnienie się na ry nku, gdzie twardą walutą jest uwaga klientów. Jeśli chodzi
o zwrócenie na siebie uwagi, poprzeczka stale się podnosi. Rzeczy, które miesiąc temu by ły
olśniewające, dzisiaj wy dają się nudne. Istnieje strategia oparta na oddolny ch sy stemach mózgu,
która polega na ty m, że dla przy ciągnięcia uwagi korzy stamy z zaskakujący ch efektów
techniczny ch. Jednak ostatnio renesans przeży wa starsza metoda, polegająca na opowiedzeniu
porządnej historii 3. Opowieści nie ty lko skupiają uwagę — one potrafią ją utrzy mać. Bardzo
świadome tego faktu są wszelkie gałęzie „przemy słu uwagi”, takie jak media, telewizja, film,
muzy ka i reklama. To między nimi o naszą uwagę rozgry wa się ry walizacja o sumie zerowej,
w której zy sk jednego oznacza stratę dla inny ch.
Uwaga zwy kle skupia się na ty m, co ma znaczenie — na rzeczach ważny ch. Swoją
opowieścią lider może nadać takim rzeczom szczególny wy dźwięk, podpowiadając inny m, na co
skierować uwagę i energię 4.
Przy wództwo jako takie opiera się zasadniczo na ty m, żeby skupić i nakierować zbiorową
uwagę. Do przewodzenia uwadze potrzeba następujący ch elementów: po pierwsze, skupienia
własnej uwagi, po drugie, skupienia i ukierunkowania uwagi inny ch, a następnie skupienia
i utrzy mania uwagi pracowników i klientów. Skupiony lider potrafi wy waży ć uwagę wewnętrzną
(skierowaną na klimat i kulturę organizacji) z uwagą na inny ch (skierowaną na konkurencję) oraz
uwagą zewnętrzną (skierowaną na szersze realia kształtujące środowisko działania organizacji).
Pole uwagi lidera — konkretne kwestie i cele, na który ch się skupia — kieruje uwagą osób,
który m lider przewodzi, niezależnie od tego, czy lider będzie o ty m mówić wy raźnie, czy
pozostawi w domy śle. Podejmując decy zję, na czy m się skupić, ludzie kierują się ty m, na czy m,
ich zdaniem, zależy liderom. Ten efekt rozchodzącej się fali to dla liderów dodatkowy ładunek
odpowiedzialności — liderzy kierują nie ty lko własną uwagą, ale w dużej mierze także uwagą
pozostały ch 5.
Weźmy za przy kład strategię. Strategia organizacji przedstawia p o ż ą d a n y kształt uwagi
organizacy jnej — to, na czy m powinna się skupiać każda jednostka (na swój sposób
i w odpowiednim stopniu) 6. Strategia oznacza wy bór, co zignorować, a na czy m się skupić:
udział w ry nku czy zy sk? Aktualni konkurenci czy potencjalni? Które z nowy ch technologii
wy brać? Wy bierając strategię, liderzy kierują się uwagą.
W wieku zaledwie jedenastu lat Steve Tuttleman zaczął czy tać z dziadkiem biznesowy dziennik
„Wall Street Journal”. Cztery dekady później nawy k pozostał, choć dzisiaj częściej ciągnie go
w stronę tabletu. Tuttleman codziennie przegląda ponad dwadzieścia stron internetowy ch, a do
tego aktualności i opinie, które zbiera dla niego czy tnik RSS. Zaczy na chwilę po przebudzeniu,
a następnie jeszcze pięć, sześć razy w ciągu dnia sprawdza najnowsze wiadomości, głównie na
stronach „New York Times”, „Wall Street Journal” oraz Google News. Aplikacja w przeglądarce
internetowej porządkuje treści z dwudziestu sześciu abonowany ch przez niego czasopism, żeby
mógł sobie zaznaczy ć arty kuły do przeczy tania na później.
— Jeśli arty kuł jest bardzo ważny, wy maga badań albo muszę go zachować na przy szłość,
wracam do niego, kiedy mam możliwość przy łoży ć się do lektury — mówi Tuttleman.
Do tego dochodzą publikacje branżowe związane z jego konkretny mi zainteresowaniami
biznesowy mi. Pismo „National Restaurant News” ma związek z siecią cukierni Dunkin’ Donuts,
w której Tuttleman ma udziały ; „Bowler’s Journal” pomaga mu zarządzać należącą do niego
firmą Ebonite produkującą kule i inne akcesoria dla graczy w kręgle. Czasopismo poświęcone
nieruchomościom „Journal of Practical Estate Planning” wraz z kilkoma podobny mi publikacjami
pomaga mu by ć na bieżąco z kwestiami istotny mi dla niego jako dy rektora w Hirtle Callaghan,
firmy zarządzającej akty wami nieruchomościowy mi w imieniu organizacji filantropijny ch,
uniwersy tetów i zamożny ch osób. Z kolei „Private Equity Investor” informuje go o warunkach,
w jakich działa inna firma, Blue 9 Capital, w której jest prezesem.
— Nie da się ukry ć, trzeba się sporo naprzeglądać — stwierdza Tuttleman. — Czasem mam
wrażenie, że to zby t czasochłonne. Ale to, co czy tam, zawsze się z czy mś łączy. Dzięki temu moja
praca opiera się na jakimś fundamencie.
Tuttleman opowiada, jak w 2004 roku otrzy mał propozy cję zainwestowania w sieć detaliczną
Five Below.
— Pokazali mi projekcje finansowe dla ty powego sklepu. Koszty i marża by ły w porządku.
Jednak Tuttleman sprawdził coś więcej niż liczby. Odwiedził jeden z sześciu sklepów sieci,
żeby porównać swoje wewnętrzne sy gnały z odczuciami inny ch.
— Mieli atrakcy jny wy bór towarów skrojony na konkretne potrzeby. Ich grupą docelową by li
klienci w wieku od dwunastu do piętnastu lat i w sklepie by ły głównie mamy z dziećmi. Ale co
najważniejsze, widziałem, że sklep się podoba ludziom. I że się podoba m i.
W ciągu kolejny ch paru lat Tuttleman zainwestował więcej pieniędzy w Five Below. Sieć,
która w 2004 roku miała sześć sklepów, do roku 2012 rozrosła się do 250 i z powodzeniem weszła
na giełdę. Debiut spółki wy padł niedługo po porażce, jaką skończy ła się emisja akcji Facebooka,
ale Five Below poradziła sobie dobrze.
— Ludzie cały czas przy chodzą do mnie z propozy cjami inwesty cji — mówi Tuttleman.
— Dają mi „książkę” z dany mi finansowy mi oferowanej na sprzedaż firmy. Ale ja muszę to
rozważy ć w szerszy m kontekście tego, co się dzieje w społeczeństwie, kulturze i gospodarce.
Zawsze omiatam wzrokiem, co się dzieje w świecie wokół nas. Trzeba mieć szersze spojrzenie.
W 1989 roku Tuttleman kupił akcje w firmach Starbucks, Microsoft, Home Depot i Wal-Mart
i nadal je trzy ma. Dlaczego je kupił?
— Kupiłem to, co m i się podobało — wy jaśnia. — Działałem na wy czucie.
Kiedy podejmujemy taką decy zję, sy stemy podkorowe działają poza świadomością
— gromadzą zasady, który mi się kierujemy przy podejmowaniu decy zji, przechowują mądrość
ży ciową i dostarczają własny ch opinii w formie przeczuć. Te subtelne sy gnały — „Czuję, że tak
będzie dobrze” — nadają nam kierunek, nawet zanim ujmiemy decy zję w słowa.
Przedsiębiorcy odnoszący największe sukcesy czerpią dane do podejmowania ważny ch
decy zji o wiele szerzej i z większej liczby źródeł, niż większość osób uznałaby za konieczne. Ale
zarazem mają świadomość, że kiedy stajemy przed ważną decy zją, insty nktowne odczucia to
także dane.
Obwody podkorowe, które odbierają insty nktowne odczucia, zanim ubierzemy je w słowa, to
ciało migdałowate i wy spa. Pewne opracowanie naukowe zawierające przegląd wiedzy na temat
insty nktowny ch odczuć przedstawia wniosek, że korzy stanie z takich uczuć jako informacji jest
„ogólnie rzecz biorąc, rozsądną strategią osądu”, a nie źródłem nieustanny ch błędów, jak
powiedziałaby pewnie osoba hiperracjonalna 1. Wsłuchanie się w uczucia jako źródło informacji
pozwala nam korzy stać z ogromnej liczby zasad decy zy jny ch, które umy sł gromadzi poza
świadomością.
Tuttleman prawdopodobnie wy robił sobie ten insty nkt w dzieciństwie, kiedy czy tał z dziadkiem
„Wall Street Journal”. Dziadek by ł imigrantem z Rosji, który dostał pracę w sklepie spoży wczy m
i z czasem wy kupił sklep na własność, a potem przejął dostawcę, który dostarczał do sklepu
towary. Kiedy sprzedał tę firmę, dziadek został inwestorem giełdowy m.
— Zawsze wiedziałem, że będę inwestorem — twierdzi Tuttleman. — Tak jak ojciec i dziadek.
Kiedy dorastałem, przy kolacji zawsze rozmawialiśmy o interesach. Siedzę w ty m biznesie od
prawie trzy dziestu lat i zawsze miałem portfolio spółek. Każda spółka ma własne problemy,
z który mi muszę sobie nieustannie radzić. Ciągle buduję tę wewnętrzną bazę dany ch.
Opty malne podejmowanie inteligentny ch decy zji nie polega więc ty lko na by ciu ekspertem
w branży, ale także na silnej samoświadomości. Jeśli znasz siebie nie gorzej niż własny biznes,
możesz inteligentniej interpretować fakty (a przy ty m, miejmy nadzieję, chronić się przed
wewnętrzny mi zniekształceniami oglądu, które mogą zniekształcać ci perspekty wę) 2.
Inaczej pozostaje nam zimna racjonalność, ucieleśniona na przy kład w „drzewach
decy zy jny ch”, wy kresach graficzny ch będący ch zastosowaniem tak zwanej teorii oczekiwanej
uży teczności, w której waży my i wy liczamy wszelkie istotne argumenty za i przeciw. Jeden
problem — ży cie rzadko się układa w tak równy m porządku. Inny — nasz umy sł oddolny
przechowuje kluczowe informacje, jednak umy sł odgórny nie ma do nich bezpośredniego
dostępu, nie wspominając nawet o uwzględnieniu ich w drzewie decy zy jny m. Coś, co wy gląda
dobrze na papierze, może nie wy padać za dobrze w rzeczy wistości — choćby pozbawione
regulacji ry nki instrumentów pochodny ch oparty ch na kredy tach subprime czy inwazja na Irak.
— Liderzy, którzy odnoszą największe sukcesy, nieustannie poszukują nowy ch informacji
— twierdzi Ruth Malloy, globalna dy rektorka działu przy wództwa i wy szukiwania talentów w Hay
Group. — Chcą zrozumieć obszar, po który m się poruszają. Muszą by ć czujni na nowe trendy
i zauważać pojawiające się prawidłowości, które mogą mieć dla nich znaczenie.
Kiedy mówimy, że lider ma „skupioną uwagę”, zazwy czaj chcemy powiedzieć, że się
koncentruje na jedny m elemencie: wy nikach firmy lub danej strategii. Ale czy skupienie się na
jedny m elemencie wy starcza? Co z resztą repertuaru uwagi?
Wy bory biznesowe Tuttlemana integrują dane księgowe z sy gnałami pły nący mi z szerokiego
spojrzenia na rzeczy wistość zewnętrzną, wczucie się we własny insty nkt z odczy ty waniem uczuć
inny ch osób. Można z duży m uzasadnieniem stwierdzić, że liderzy potrzebują do sukcesu pełnej
skali uwagi: wewnętrznej, zewnętrznej oraz skierowanej na inny ch, a słabość w który mkolwiek
z ty ch obszarów może wy trącić lidera z równowagi.
Zarządzanie wpływem
Wiosną 2010 roku, w pierwszy ch ty godniach po katastrofalny m wy cieku ropy naftowej
z odwiertu firmy BP w Zatoce Meksy kańskiej — kiedy konały niezliczone ptaki i morskie
zwierzęta, a mieszkańcy Zatoki potępiali firmę za wy wołanie katastrofy — kierownictwo BP dało
podręcznikowy przy kład tego, jak nie zarządzać kry zy sem.
Szczy tem głupoty by ło sły nne oświadczenie dy rektora zarządzającego BP, Tony ’ego
Hay warda:
— Nikt bardziej ode mnie nie pragnie, żeby to się skończy ło. Chciałby m odzy skać swoje
ży cie.
Zamiast okazać choć odrobinę troski ofiarom wy cieku, Hay ward robił wrażenie ziry towanego
niedogodnościami dla siebie. Następnie stwierdził, że za katastrofę nie odpowiada BP, zrzucił winę
na podwy konawców i odrzucił wszelką odpowiedzialność 9. Szeroko krąży ły jego zdjęcia, jak
w najgorszy m okresie sy tuacji kry zy sowej spokojnie żeglował jachtem na wakacjach.
Jeden z dy rektorów od public relations w BP ujął to tak:
— Gdy by Tony Hay ward gry zł się w języ k za każdy m razem, kiedy by ło trzeba, to chy baby
go odgry zł. On nie rozumiał działania mediów. Nie rozumiał, jak ludzie go odbierają 10.
Signe Spencer, współautorka jednej z pierwszy ch książek o kompetencji w miejscu pracy,
opowiedziała mi, że badacze niedawno zidenty fikowali nową umiejętność cechującą niektóry ch
najlepszy ch liderów. Mówi się na to „zarządzanie wy wierany m wpły wem” poprzez zręczne
wy korzy sty wanie własnej widoczności i roli w celu wy wierania pozy ty wnego wpły wu na
inny ch 11.
Tony Hay ward — ślepy na to, jak wpły wa na inny ch, nie wspominając nawet o publiczny m
odbiorze firmy — wzbudził nawałnicę wrogości łącznie z arty kułami na pierwszy ch stronach
gazet domagający mi się jego dy misji. Nawet prezy dent Obama wy powiedział się, że on sam by
go zwolnił. Miesiąc później BP wy dało oświadczenie, że Hay ward opuści firmę.
Od tamtej pory katastrofa kosztowała BP łącznie około 40 miliardów dolarów wy płacony ch
odszkodowań. Czterech dy rektorów usły szało zarzuty zaniedbania, a rząd amery kański zakazał BP
dalszej działalności — w ty m dzierżawienia nowy ch działek roponośny ch w Zatoce
Meksy kańskiej — ze względu na „brak uczciwości biznesowej”.
Tony Hay ward to podręcznikowy przy kład kosztów generowany ch przez lidera z deficy tami
uwagi.
— Żeby przewidzieć, jak ludzie zareagują, musisz odczy tać ich reakcje na ciebie — mówi
Spencer. — To wy maga samoświadomości i empatii, które wspomagają się nawzajem i dzięki
temu coraz lepiej uświadamiasz sobie, jak cię odbierają inni.
Wy soka samoświadomość — dodaje Spencer — pomaga dojść do dobrego zarządzania sobą
samy m. Jeśli lepiej zarządzasz sobą, wy wierasz lepszy wpły w na inny ch.
W momencie kry zy sowy m Hay ward zawiódł w każdy m z ty ch obszarów, przez co nie by ł
w stanie zarządzać własny m wpły wem na inny ch.
Takie trojakiego rodzaju skupienie wy maga żonglowania uwagą — a nieumiejętność na ty m
polu oznacza szkodę dla lidera i jego organizacji.
1. . Rainer Greifeneder i in., When Do People Rely on Affective and Cognitive Feelings in
Judgment? A Review, „Personality and Social Psy chology Review„ 15 nr 2 (2011): 107–141.
[wróć]
2. . Gird Gigerenzer i in., Simple Heuristics That Make Us Smart (Nowy Jork: Oxford
University Press, 1999). [wróć]
3. . David A. Waldman, Leadership and Neuroscience: Can We Revolutionize the Way That
Inspirational Leaders Are Identified and Developed?, „Academy of Management
Perspectives” 25 nr 1 (2011): 60–74. [wróć]
4. . Obszary mózgu o pierwszorzędny m znaczeniu dla inteligencji emocjonalnej, które zarazem
odgrwają kluczowe role w różny ch rodzajach uwagi, to: przedni zakręt obręczy,
skrzy żowanie skroniowo-poty liczne, kora oczodołowo-czołowa i obszar kory przedczołowej
brzuszno-przy środkowej. Więcej informacji o obszarach mózgu, które uczestniczą zarówno
w zjawisku uwagi, jak i inteligencji emocjonalnej zawierają np. prace: Posner i Rothbart,
Research on Attention Networks as a Model for the Integration of Psychological Science oraz
R. Bar-On i in., Exploring the Neurological Substrate of Emotional and Social Intelligence,
„Brain” 126 (2003): 1790–1800. Z dalszy m rozwojem mierników inteligencji emocjonalnej
i metodologii badań neurobiologiczny ch nasze rozumienie z pewnością nabierze złożoności,
a związki między uwagą i inteligencją emocjonalną okażą się jeszcze silniejsze. [wróć]
5. . Steve Balmer, dy rektor zarządzający Microsoftu, w: Bry ant, „Meetings, Version 2.0”.
[wróć]
6. . Scott W. Spreier, Mary H. Fontaine i Ruth L. Malloy, Leadership Run Amok: The
Destructive Potential of Overachievers, „Harvard Business Review”, czerwiec 2006, s. 72–
82. [wróć]
7. . McClelland, cy t. tamże. [wróć]
8. . George Kohlrieser i in., Care to Dare (San Francisco: Jossey –Bass, 2012). [wróć]
9. . Szkody, za które BP ponosi odpowiedzialność wskutek wy cieku ropy z platformy Deepwater
Horizon, szacuje się na niemal 40 miliardów dolarów; czterem członkom kierownictwa BP
postawiono zarzut zaniedbania. [wróć]
10. . Elizabeth Shogren, „BP: A Textbook Example of How Not to Handle PR”, NPR, 21 kwietnia
2011 r. [wróć]
11. . Ly le Spencer i Signe Spencer, Competence at Work (Nowy Jork: Wiley, 1993). Signe
Spencer zajmuje stanowisko Global Practice Leader for Capability Assessment w Hay
Group. [wróć]
Rozdział 20
W czasach, kiedy by łem jego doktorantem na Harvard University, David McClelland wy wołał
niewielką burzę, publikując kontrowersy jny arty kuł w „American Psy chologist”, najważniejszy m
psy chologiczny m czasopiśmie naukowy m. McClelland przy jrzał się dany m, które podważy ły
uświęcone założenie, jakoby dobre wy niki nauki w szkole pozwalały przewidy wać sukcesy
zawodowe.
McClelland przy znał, iż mamy silne dane wskazujące, że iloraz inteligencji (IQ) pozwala
najlepiej przewidy wać, jaką pracę będzie wy kony wał dany licealista. IQ dość dobrze dzieli ludzi
na grupy z punktu widzenia ról zawodowy ch. Zdolności akademickie (oraz iloraz inteligencji,
który z grubsza odzwierciedlają) są sy gnałem tego, z jakim poziomem złożoności kognity wnej
(a więc także z jaką pracą) potrafi sobie poradzić dana osoba. Na przy kład żeby by ć kierownikiem
wy sokiego szczebla albo profesjonalistą (czy li wy kony wać zawody ty pu prawnik albo lekarz),
potrzeba inteligencji wy ższej o mniej więcej jedno odchy lenie standardowe od średniej (czy li na
poziomie IQ 115).
Jednak mało się mówi o fakcie (przy najmniej w kręgach akademickich, gdzie jest on mniej
widoczny ), że kiedy już znajdziemy się w gronie współpracowników dorównujący ch nam
inteligencją, same zdolności kognity wne nie sprawią, że będziesz się wy bijać — zwłaszcza jako
lider czy liderka. Kiedy wszy scy członkowie grupy mają zbliżony, wy soki poziom inteligencji,
jego efekty zaczy nają się wy my kać pomiarowi.
McClelland twierdził, że kiedy już mamy określoną pracę, takie kompetencje jak
samody scy plina, empatia czy umiejętność perswazji mają o wiele silniejszy wpły w na sukces
niż wy niki w nauce. Zaproponował metodologię, z której narodziło się modelowanie kompetencji
— technika często dziś spoty kana w światowej klasy organizacjach, pozwalająca określić
kluczowe umiejętności, które stoją za wy jątkowy m sukcesem najlepszy ch pracowników w danej
organizacji.
Jego arty kuł Testing for Competence Rather Than Intelligence [Testowanie kompetencji zamiast
inteligencji] został dobrze odebrany przez osoby, które w organizacjach zajmują się na co dzień
oceną wy ników zawodowy ch i muszą decy dować, kogo awansować, kto okazał się
najskuteczniejszy m liderem czy liderką i jakie talenty rozwijać u obiecujący ch pracowników. Ci
ludzie mierzy li sukcesy i niepowodzenia twardy mi dany mi, więc wiedzieli, że oceny ze studiów
czy prestiż szkół, do który ch ktoś chodził, mają niewiele albo zgoła nic wspólnego z ich
rzeczy wistą skutecznością.
Jak powiedział mi by ły dy rektor dużego banku:
— Zatrudniałem najlepszy ch i najinteligentniejszy ch ludzi, ale i tak ich sukcesy układały się
zgodnie z rozkładem normalny m, a ja się zastanawiałem, dlaczego.
McClelland miał na to odpowiedź.
Jednak arty kuł wzbudził sporo kontrowersji wśród naukowców, z który ch wielu nie mieściło się
głowie, że dobre oceny z ich zajęć niezby t się przekładają na to, jak studenci poradzą sobie
w pracy (chy ba że by ła to praca naukowa) 1.
Dzisiaj, kilkadziesiąt lat po ukazaniu się kontrowersy jnego arty kułu, modele kompetencji
mówią jasno — w osobowości wy bitny ch liderów umiejętności nieakademickie, takie jak
empatia, zwy kle przeważają nad talentami czy sto kognity wny mi 2. Badania przeprowadzone
przez Hay Group — korporację, która wchłonęła założoną przez McClellanda firmę McBer
i nazwała swój dział badań jego imieniem (McClelland Institute) — wy kazały, że liderzy mający
wśród silny ch stron osiem lub więcej umiejętności niekognity wny ch tworzą klimat pełen energii
i zapału do działania na najwy ższy m poziomie 3.
Jednak Yvonne Sell, dy rektorka do spraw budowania przy wództwa i rozwoju talentów
w bry ty jskim oddziale Hay Group oraz autorka wspomnianego badania, stwierdziła, że tacy
liderzy należą do rzadkości — poziom ten osiąga zaledwie 18 procent dy rektorów. Wśród liderów
mający ch nie więcej niż trzy silne strony doty czące umiejętności interpersonalny ch aż trzy
czwarte tworzy ło klimat n e gat y w n y , w który m ludzie czuli się obojętni albo zniechęceni. Jak
się wy daje, kulawe przy wództwo jest aż nazby t powszechne — do tej niskiej kategorii należy
ponad połowa liderów 4.
Inne badania przy noszą podobne twarde dane na temat miękkich umiejętności. Na podstawie
wy wiadów z setką dy rektorów zarządzający ch, który ch zapy tano o umiejętności potrzebne do
skutecznego prowadzenia firmy, firma Accenture stworzy ła listę czternastu umiejętności, od
my ślenia globalnego i tworzenia wspólnej inspirującej wizji aż po akceptację dla zmian
i otrzaskanie z nowy mi technologiami 5. Nikt nie posiada całego ich kompletu, ale istnieje pewna
„meta-umiejętność” — samoświadomość. Dy rektorzy potrzebują jej, żeby móc ocenić własne
silne i słabe strony i móc się otoczy ć zespołem, którego umiejętności uzupełnią ich braki.
Mimo to samoświadomość rzadko umieszcza się w wy kazach kompetencji, z który ch
korzy stają organizacje, kiedy analizują silne strony swoich najlepszy ch ludzi 6. By ć może ta
subtelna odmiana uwagi jest zby t nieuchwy tna, choć umiejętności świadczące o wy sokiej
kontroli poznawczej (która opiera się właśnie na fundamencie samoświadomości) są często
spoty kane i obejmują między inny mi wy trwałość, odporność i dążenie do celu.
W rozmaity ch badaniach kompetencji przy wódczy ch częściej uwzględniana jest empatia
(w różny ch formach — od zwy czajnego słuchania po umiejętność rozpoznawania struktury
wpły wów w organizacji). Większość kompetencji obserwowany ch u najlepszy ch liderów należy
do bardziej widocznej kategorii, która opiera się właśnie na empatii, a mianowicie do
umiejętności budowania związków między ludzkich, takich jak zdolność perswazji, wy wieranie
wpły wu i ty m podobne. Jednak te najbardziej widoczne umiejętności przy wódcze opierają się
nie ty lko na empatii, ale również na zarządzaniu sobą i wy czuwaniu, jak wpły wamy na inny ch.
Istnieje pewna szczególna umiejętność uwagi, która umożliwia rozumienie sy stemowe.
W poszczególny ch firmach i modelach kompetencji nosi ona różne nazwy, takie jak „ogląd
całościowy ”, „rozpoznawanie prawidłowości” czy „my ślenie sy stemowe”. Zalicza się do niej
także umiejętność wizualizowania złożony ch sy stemów i przewidy wania, jakie skutki może
przy nieść decy zja w jedny m elemencie organizacji dla inny ch, nieraz odległy ch elementów,
oraz jak działania podejmowane dzisiaj wpły ną na sy tuację za pięć ty godni, miesięcy, lat czy
dekad.
Wy zwanie dla liderów nie polega ty lko na ty m, żeby posiadać silne strony w każdy m z trzech
rodzajów uwagi. Kluczem jest znalezienie równowagi i korzy stanie z właściwego rodzaju uwagi
we właściwy m momencie. Skupiony lider czy skupiona liderka potrafi wy waży ć strumienie
dany ch i harmonijnie spleść je w działaniu. Gdy połączy my dane doty czące uwagi z dany mi
doty czący mi inteligencji emocjonalnej oraz skutecznego działania, ukazuje się nam potrójna
uwaga lidera jako ukry ty silnik doskonałości.
wsłuchanie się w siebie dla wy arty kułowania autenty cznej ogólnej wizji,
która postawi inny m jasne oczekiwania i doda im energii do działania;
coaching oparty na wsłuchaniu się w to, czego ludzie chcą od ży cia, kariery
i aktualnej pracy ; zwracanie uwagi na uczucia i potrzeby inny ch oraz
okazy wanie im troski;
słuchanie rad i wiedzy fachowej; tam, gdzie to wskazane, opieranie działania
na współpracy i podejmowanie decy zji w drodze konsensusu;
świętowanie zwy cięstw, śmiech, świadomość, że przy jemnie spędzony czas
nie jest marnowany, lecz buduje emocjonalny kapitał.
Kiedy uży wamy ty ch sty lów przewodzenia — razem lub osobno, w zależności od sy tuacji
— poszerzają one zakres uwagi lidera i pozwalają wy korzy sty wać sy gnały napły wające
z własnego wnętrza (inner focus), od inny ch osób (other focus) oraz z rzeczy wistości zewnętrznej
(outer focus). Takie maksy malne poszerzenie pasma uwagi, z który m wiąże się szersze
zrozumienie i większa elasty czność reakcji, potrafi przy nosić dy widendy. Jak pokazują badania
prowadzone w McClelland Institute nad ty mi sty lami przy wództwa, lepsi liderzy potrafią w miarę
potrzeby czerpać z różny ch sty lów — bo każdy reprezentuje inny rodzaj uwagi i ma inne
zastosowanie. Im szerszy m repertuarem sty lów dy sponuje lider, ty m większa energia przenika
atmosferę organizacji i ty m lepsze osiąga się wy niki 8.
Emocjonalna przesłona
Nowy szef firmy medy cznej miał dokonać oceny kierowanej przez siebie grupy ponad
czterdziestu kierowników średniego szczebla. Na spotkaniu, na który m wszy scy po kolei wstawali
i poruszali różne problemy, szef przy glądał się, w jakim stopniu pozostali zwracają uwagę na
osobę będącą przy głosie. Zauważy ł, że jedni umieją przy kuć do siebie zainteresowanie i są
słuchani z uwagą, za to gdy zaczy nają mówić inni, ludzie opuszczają wzrok na blat stołu, co
wy raźnie świadczy o braku zainteresowania u słuchaczy.
Emocjonalna zdolność wy czuwania takich subtelny ch sy gnałów w grupie przy pomina trochę
przesłonę aparatu fotograficznego. Możemy nastawić ostrość na uczucia jednej osoby albo objąć
głębią ostrości całą zbiorowość, czy to będzie klasa, czy zespół współpracowników.
Taka emocjonalna przesłona pomaga liderowi na przy kład precy zy jniej wy czuwać, czy dana
propozy cja spoty ka się z poparciem, czy z oporem. Poprawne odczy tanie reakcji może
decy dować o różnicy pomiędzy nieudaną inicjaty wą a pomocną korektą kursu w trakcie
projektu 9.
Odczy tanie wy mowny ch sy gnałów emocjonalny ch w grupie, takich jak ton głosu czy wy raz
twarzy, może na przy kład pokazać, ile osób czuje lęk albo złość, ile osób ma nadzieję i pozy ty wne
nastawienie — a ile reaguje pogardą i obojętnością. Te sy gnały pozwalają szy bciej i dokładniej
ocenić uczucia grupy, niż gdy by śmy na przy kład zapy tali jej członków, jakie mają odczucia.
W środowisku zawodowy m emocje zbiorowe — nazy wane czasami klimatem organizacji
— przekładają się na ogromne różnice doty czące obsługi klienta, ilości nieobecności w firmie czy
ogólnie wy ników grupy.
Precy zy jniejsze wy czucie zakresu emocji w grupie — ile osób odczuwa strach, nadzieję albo
inne uczucia z całego zakresu emocjonalnej skali — może pomagać liderowi w podejmowaniu
takich decy zji, które lęk zmienią w nadzieję, a pogardę w pozy ty wne nastawienie.
Jak się okazuje, jedną z przeszkód dla osiągnięcia czułego ustawienia tej emocjonalnej
przesłony jest milczące założenie, że zawodowy profesjonalizm wy maga zignorowania emocji.
Niektórzy uważają, że ten emocjonalny martwy punkt wy nika z zachodniej ety ki pracy, gdzie
w pracy widzi się moralny obowiązek wy magający stłumienia uwagi kierowanej na związki
z inny mi ludźmi czy własne uczucia. Według tego poglądu, niestety częstego, zwracanie uwagi na
wy miar ludzki podkopuje skuteczność w biznesie.
Jednak badania prowadzone przez ostatnich kilkadziesiąt lat w organizacjach dostarczają wielu
dany ch wskazujący ch, że takie założenie jest błędne, a najlepsi liderzy i członkowie zespołów
korzy stają z czułego ustawienia przesłony, żeby móc gromadzić emocjonalne informacje
niezbędne do dobrego radzenia sobie z emocjonalny mi potrzebami kolegów i pracowników.
To, czy zauważamy emocjonalny las, czy ty lko skupiamy się na poszczególny ch drzewach,
ustawia naszą emocjonalną przesłonę. Kiedy ludzie widzą ry sunek przedstawiający na przy kład
uśmiechniętą osobę w otoczeniu osób ze zmarszczony mi brwiami, urządzenia do śledzenia
ruchów gałki ocznej pokazują, że większość patrzący ch skupia uwagę wy łącznie na uśmiechniętej
twarzy, a pozostałe ignoruje 10.
Wy daje się, że u ludzi (a przy najmniej u studentów w krajach zachodnich, którzy stanowią
dużą większość uczestników takich badań psy chologiczny ch) istnieje skłonność do ignorowania
szerszej zbiorowości. Ty mczasem w społeczeństwach Azji Wschodniej ludzie w bardziej
naturalny sposób wy łapują szersze prawidłowości w grupie — tam czułe nastawienie przesłony
przy chodzi łatwo.
Specjalista od przy wództwa Warren Bennis mówi o „mistrzach spostrzegawczości”
— osobach, które umieją dostroić uwagę do każdej sy tuacji i nieustannie zarażają wszy stkich
swoją fascy nacją ty m, co się aktualnie dzieje. Mistrzami spostrzegawczości są między inny mi
osoby, o który ch mówimy, że „potrafią słuchać”.
Dwie najważniejsze koleiny umy słowe zagrażające spostrzegawczości to niekwestionowanie
założeń oraz zby tnie poleganie na zasadach ogólny ch. Zasady i założenia trzeba nieustannie
testować i doskonalić w zetknięciu ze zmienny mi realiami. Można to robić na przy kład za pomocą
postawy, którą Ellen Langer, psy cholożka z Harvard University, nazy wa „uważnością
środowiskową”: ciągłe kwestionowanie i słuchanie; badanie, drążenie i refleksja — gromadzenie
refleksji i perspekty w inny ch osób. Takie akty wne zaangażowanie przy nosi inteligentniejsze
py tania, lepsze uczenie się i wrażliwszy radar wy kry wający zbliżające się zmiany.
Mózg systemowy
Popatrzmy na dy rektora wy mienionego w pewny m badaniu poświęcony m pracownikom sfery
budżetowej, którzy wy różnili się w karierze jako innowacy jni i pełni sukcesów liderzy 11.
Najpierw pracował w amery kańskiej mary narce wojennej jako radiotelegrafista okrętu.
Szy bko opanował obsługę urządzeń radiowy ch.
— Znałem się na ty m najlepiej z całej załogi — stwierdził. — Kiedy by ł problem,
przy chodzili do mnie. Ale uświadomiłem sobie, że jeśli chcę odnieść sukces, muszę się znać na
cały m okręcie.
Przy łoży ł się więc do nauki, żeby zrozumieć, jak współdziałają ze sobą poszczególne części
okrętu i jak praca każdej z nich zazębia się ze stanowiskiem radiotelegrafisty. Na późniejszy m
etapie kariery, kiedy awansował na znacznie wy ższe stanowisko w cy wilnej firmie pracującej dla
amery kańskiej mary narki, stwierdził:
— Tak jak wcześniej opanowałem działanie urządzeń radiowy ch, a potem całego okrętu, tak
samo teraz uświadomiłem sobie, że muszę się znać na ty m, jak działa cała mary narka wojenna.
Niektórzy z nas mają smy kałkę do rozumienia sy stemów, ale dla wielu liderów — by ć może
dla większości — jest to umiejętność naby ta, tak jak to by ło z ty m dy rektorem. Jednak całościowa
świadomość sy stemowa nie wy starczy do wy bitnego przy wództwa, jeśli brakuje przy ty m
samoświadomości i empatii. Potrójna uwaga wy maga równowagi, a nie uzależnienia się od
jednej silnej strony.
Przy jrzy jmy się paradoksowi Larry ’ego Summersa. Summers by ł niewątpliwie geniuszem
pod względem ilorazu inteligencji i umiał w bły skotliwy sposób my śleć sy stemowo — w końcu
otrzy mał stały etat na Harvard University jako jeden z najmłodszy ch profesorów w historii.
Jednak po latach został de facto zdjęty ze stanowiska rektora uczelni przez pracowników, gdy
przebrała się miarka jego gaf i popisów niewrażliwości, z który ch najsły nniejsze by ły
lekceważące uwagi o talentach kobiet w nauce.
Ta prawidłowość wpisuje się w pewien sty l opisany przez Simona Baron-Cohena z Oxford
University jako skrajny sty l mózgowy, który cechuje ludzi świetny ch w analizie sy stemowej, ale
obdarzony ch niewy starczającą empatią i wrażliwością na związany z nimi kontekst społeczny 12.
Badania Baron-Cohena wy kazują, że u niewielkiej, ale znaczącej grupy osób ta silna strona
łączy się z niezdolnością zauważenia, co czują i my ślą inni oraz interpretowania sy tuacji
społeczny ch. Dlatego choć ludzie cechujący się świetny m rozumieniem sy stemowy m mogą
by ć silny m punktem organizacji, niekoniecznie sprawdzają się jako liderzy, jeżeli brakuje im przy
ty m niezbędnej inteligencji emocjonalnej.
Pewien dy rektor banku opowiedział mi, że jego bank stworzy ł ścieżkę kariery dla osób z takim
właśnie zestawem talentów, dzięki czemu mogą się piąć w górę pod względem statusu i zarobków
na podstawie swojego solowego talentu bły skotliwy ch anality ków sy stemowy ch, a nie przez
awanse w strukturach kierowniczy ch. W ten sposób bank może utrzy mać utalentowany ch
członków zespołu i umożliwić im awans zawodowy, a zarazem dobierać sobie liderów z innej
grupy kandy datów. W razie potrzeby tacy liderzy mogą następnie konsultować się z anality kami,
żeby korzy stać z ich wiedzy sy stemowej.
Skupiony zespół
W pewnej między narodowej organizacji ludzie by li zatrudniani wy łącznie na podstawie wiedzy
fachowej, z pominięciem zdolności osobisty ch i między ludzkich — w ty m umiejętności pracy
w zespole. Jak zapewne można przewidzieć, w stuosobowy m dziale doszło do poważnego kry zy su
— pojawiło się mnóstwo tarć, ciągle nie dotrzy my wano terminów.
— Szef działu nigdy nie miał możliwości, aby zatrzy mać się i zastanowić razem z kimś inny m
— opowiedział mi coach przy wództwa, który pomagał rozwiązać tę sy tuację. — Nie miał ani
jednej znajomej osoby, z którą mógłby otwarcie rozmawiać. Kiedy stworzy łem mu możliwość
refleksji, zaczęliśmy od jego marzeń i przeszliśmy do problemów.
Kiedy spojrzeliśmy na jego zespół z dy stansu — mówił dalej — uświadomił sobie, że patrzy ł
na wszy stko przez jeden wąski pry zmat tego, jak wszy scy go bez przerwy rozczarowują. Ale nie
zastanawiał się, d l a c z e g o tak się zachowują. Nie umiał zmienić perspekty wy i spojrzeć na
sy tuację z punktu widzenia członków zespołu.
My ślenie lidera skupiało się na ty m, co jest nie tak z członkami zespołu, na ich konkretny ch
wadach i jego oburzeniu, że torpedują jego wy niki. Łatwo przy chodziło mu obwinianie ich
o niedociągnięcia.
Jednak kiedy zdołał przesunąć uwagę na to, co nie działa z punktu widzenia zespołu, jego
diagnoza problemu zmieniła się. Uświadomił sobie, że wśród członków zespołu buzują urazy.
Teorety cznie nastawieni naukowcy gardzili pragmaty czny mi inży nierami. Ci z kolei gasili
naukowców z działu badań, którzy ich zdaniem chodzili z głowami w chmurach.
Kolejne tarcia wy stępowały na tle narodowościowy m. Ogromny dział by ł niczy m ONZ
w miniaturze — członkowie zespołu pochodzili z różny ch krajów na cały m świecie, z który ch
całkiem sporo by ło w konflikcie, co często nakładało się na napięcia między ludzkie.
Retory ka korporacji by ła taka, że te podziały nie istnieją (zatem n i e w o l n o o n i c h
m ó w i ć) — jednak szef działu uświadomił sobie, że trzeba o nich powiedzieć otwarcie.
— Od tego momentu wszy stko zaczął wy prowadzać na prostą — mówi jego coach.
Vanessa Druskat wy kazała, że zespoły osiągające najlepsze wy niki przestrzegają norm
podnoszący ch zbiorową samoświadomość, na przy kład wy doby wając na powierzchnię tlące się
spory i rozstrzy gając je, zanim wy buchną pełny m płomieniem.
Oto sposób na radzenie sobie z emocjami zespołu: stworzenie czasu i miejsca, w który m ludzie
będą mogli otwarcie powiedzieć, co my ślą. Badanie, które Druskat przeprowadziła ze Stevenem
Wolffem, wy kazało, że nie robi tego wiele zespołów — by ła to najrzadziej spoty kana norma
w ich badaniu.
— Ale jeśli zespół ma taki zwy czaj — dodała — przy nosi to duże i pozy ty wne skutki.
Pracowałam z jedny m zespołem w Karolinie Północnej. Tam do diagnozowania emocjonalny ch
problemów wy korzy staliśmy dużego słonia z porcelany. Wszy scy uzgodnili zasadę, że każdy ma
prawo w dowolnej chwili wziąć słonia do ręki i powiedzieć, że chce „poruszy ć sprawę słonia”,
czy li wspomnieć o jakiejś przemilczanej kwestii, która doskwiera wszy stkim 13.
Od razu znalazł się ktoś, kto to zrobił, a by li to sami dy rektorzy wy sokiego szczebla
— konty nuowała. — Zaczął mówić, że jest zawalony pracą, a reszta zespołu sobie tego nie
uświadamia i marnuje mu czas swoimi sprawami. Powiedział im: „Musicie zdać sobie sprawę, że
mam teraz w pracy gorący okres”. Pozostali stwierdzili, że nie mieli o ty m pojęcia, i dziwili się,
dlaczego on ignoruje ich prośby. Niektórzy wzięli to osobiście do siebie. Potem posy pała się
lawina. Wy powiadali się inni, wy rzucając z siebie różne trudne sprawy i oczy szczając atmosferę.
Niecałą godzinę później robili wrażenie, jakby by li zupełnie inny m zespołem.
— Żeby zebrać mądrość zbiorowości, potrzebne są dwie rzeczy : uważna obecność i poczucie
bezpieczeństwa — mówi Steven Wolff, dy rektor GEI Partners 14. — Wszy scy muszą mieć
jeden mentalny model, że uczestniczą w bezpieczny m ćwiczeniu. Nie mogą my śleć: „Jak się
odezwę, to ktoś to sobie zanotuje w mojej teczce”. Ludzie muszą czuć, że mogą się swobodnie
wy powiedzieć.
By cie obecny m — precy zuje Wolff — to by cie świadomy m, co się dzieje, i przy glądanie się
temu. Nauczy łem się cenić negaty wne emocje. Nie mówię, że sprawiają mi przy jemność, ale
jeśli jesteśmy wobec nich obecni, wskazują, gdzie jest ukry ty skarb. Kiedy odczuwasz
negaty wne emocje, zatrzy maj się i zadaj sobie py tanie: „Co tu się dzieje?”. Zaczniesz rozumieć,
jaki problem skry wa się za uczuciami, a wtedy pokaż zespołowi, co się dzieje w twoim wnętrzu.
Ale żeby można by ło powiedzieć, co się naprawdę dzieje, w ty m celu grupa musi by ć
bezpieczny m naczy niem.
Taki zbiorowy akt samoświadomości oczy szcza atmosferę z emocjonalny ch wy ładowań.
— Nasze badania — dodaje Wolff — wskazują, że to jedna z oznak zespołu osiągającego
świetne wy niki. Takie zespoły ułatwiają sobie znalezienie czasu na poruszenie negaty wny ch uczuć
członków zespołu i przy jrzenie się im.
Najlepsze zespoły — tak samo jak poszczególne osoby — prakty kują najwy ższy poziom
potrójnej uwagi. Dla zespołu samoświadomość oznacza wczucie się w potrzeby członków,
wy doby wanie problemów na powierzchnię i świadome tworzenie pomocny ch norm, takich jak
„podnoszenie kwestii słonia”. Niektóre zespoły codziennie przeznaczają czas na początku zebrania,
żeby zapy tać każdego, jak mu idzie.
Empatia zespołu to nie ty lko wzajemna wrażliwość pomiędzy członkami, ale również postawa
grupowej empatii wobec poglądów oraz uczuć ludzi i zespołów, z który mi grupa ma do czy nienia.
Najlepsze zespoły potrafią również skutecznie odczy ty wać dy namikę całej organizacji.
Druskat i Wolff stwierdzili, że istnieje silny związek między świadomością sy stemową
a pozy ty wny mi wy nikami zespołu.
Zespół może się skupiać zarówno na ty m, komu w ramach całej organizacji należy pomóc,
jak i na ty m, skąd czerpać zasoby i uwagę potrzebną, aby zespoły mogły osiągnąć własne cele.
Może się także dowiedzieć, co się liczy dla ty ch osób w organizacji, które mogą wpły nąć na
możliwości zespołu, albo zadać sobie py tanie, czy działania rozważane przez zespół będą
pasowały do szerszej strategii i celów organizacji.
Najlepsze zespoły okresowo zastanawiają się także nad własny m funkcjonowaniem jako
grupy, żeby móc wprowadzać potrzebne zmiany. To ćwiczenie samoświadomości grupowej
pozwala członkom szczerze zgłaszać własne uwagi, co zdaniem Druskat, „podnosi skuteczność
grupy, zwłaszcza na początku”.
Takie zespoły tworzą także pozy ty wną atmosferę; dobra zabawa jest oznaką wspólnego
zaangażowania. Tim Brown, dy rektor zarządzający IDEO, firmy doradczej w dziedzinie
innowacji, nazy wa to „poważną zabawą”.
— Zabawa równa się zaufanie, przestrzeń, w której ludzie mogą podejmować ry zy ko
— stwierdza. — Bez ry zy ka nie dochodzi się do najbardziej wartościowy ch nowy ch idei.
1. . Inny m powodem, dla którego spór trwa, jest to, że modele kompetencji zazwy czaj
stanowią poufne informacje tworzone na zlecenie firm i organizacji chcący ch uzy skać
przewagę nad konkurencją, dlatego zwy kle nie są one upubliczniane, a ty m bardziej
publikowane w recenzowany ch czasopismach naukowy ch. Stąd wielu psy chologów
uniwersy teckich lekceważy zawarte w nich dane (mimo że wiele modeli ukazało się również
jako publikacje w czasopismach naukowy ch). Ty mczasem inni psy cholodzy — głównie
specjaliści od struktur przemy słowy ch/organizacy jny ch — nadal tworzą modele
kompetencji wy korzy sty wane na szeroką skalę w świecie organizacji. Jest to jedny m
z przejawów ogólniejszego podziału pomiędzy światem akademickim a prakty kami, który
wy kracza poza ten konkretny spór. [wróć]
2. . Gerald Mount, „The Role of Emotional Intelligence in Developing International Business
Capability : EI Provides Traction”, w: Vanessa Druskat i in. (red.), Linking Emotional
Intelligence and Performance at Work (Mahwah, NJ: Lawrence Erlbaum, 2005). Istnieje
bardzo niewiele tego rodzaju publikowany ch badań analizujący ch modele kompetencji,
częściowo dlatego, że modele są często poufne. [wróć]
3. . Na podstawie próby 404 liderów dy sponujący ch dany mi nt. kompetencji emocjonalny ch,
sty lu liderowania i klimatu organizacy jnego, przeanalizowanej przez Yvonne Sell, Hay
Group, London. [wróć]
4. . Co wy mowne, ci liderzy nadmiernie polegali na wąskiej liczbie sty lów przy wódczy ch
— zazwy czaj sty lu nadającego tempo (pacesetting) oraz nakazowego (commanding). Sty le
przy wództwa ukazują leżące u ich podstaw kompetencje emocjonalne liderów; sty le
pociągają za sobą klimat, a klimat — jak mówi wy niki opacowane przez Hay Group
— odpowiada w ok. 30 procentach za wy niki firmy. [wróć]
5. . Alastair Robertson i Cathy Wail, The Leader Within, „Outlook” 2 (1999): 19–23. [wróć]
6. . Tak powiedział mi Cary Cherniss z Rutgers Consortium for Research on Emotional
Intelligence in Organizations, który dokonał oceny wielu modeli kompetencji. [wróć]
7. . Metodę tę wy korzy stali Vanessa Druskat i Steven Wolff oraz ich współpracownik, dr Joan
Manuel Batista-Foguet z ESADE Business School w Barcelonie. Vanessa Druskat, Joan M.
Batista-Foguet, i Steven Wolff, „The Influence of Team Leader Competencies on the
Emergence of Emotionally Competent Team Norms”, referat przedstawiony na Annual
Academy of Management Conference, San Antonio, Teksas, sierpień 2011 r. [wróć]
8. . Miara: sty l lidera odpowiada za klimat w 50–70 procentach. Klimat z kolei odpowiada w ok.
30 procentach za wy niki osiągnięte dzięki liderowi. Im większą liczbą silny ch stron
wy nikający ch z kompetencji emocjonalnej dy sponuje lider, ty m więcej będzie miał sty lów
w swoim repertuarze. (Problem: mniej niż 10 procent liderów posiada taką skuteczność.
Większość liderów ma jeden dominujący sty l. Posiadanie trzech lub więcej to wy nik wy soki
— i rzadki). W przy padku liderów o wy sokim poziomie samoświadomości emocjonalnej
pracownicy odbierali ogólny klimat jako pozy ty wny w 92 procent przy padków.
W przy padku liderów o niskim poziomie samoświadomości, pozy ty wne oceny pojawiały się
zaledwie w 22 procentach przy padków. [wróć]
9. . Jeffrey Sanchez-Burks i Quy Nguy en Huy, Emotional Aperture and Strategic Change: The
Accurate Recognition of Collective Emotions, „Organization Science” 20 nr 1 (2009): s. 22–
34. [wróć]
10. . T. Masuda i in., Placing the Face in Context: Cultural Differences in the Perception of Facial
Emotion, „Journal of Personality and Social Psy chology ” 94 (2008): 365–381. [wróć]
11. . Partnership for Public Service, „Critical Skills and Mission Critical Occupations, Leadership,
Innovation”, raport badawczy, 2011 r.,
http://ourpublicservice.org/OPS/publications/viewcontentdetails.php?id=158. [wróć]
12. . Simon Baron-Cohen, The Essential Difference: Men, Women, and the Extreme Male Brain
(Londy n: Allen Lane, 2003). [wróć]
13. . Po angielsku o oczy wisty m dla wszy stkich, ale przemilczany m problemie mówi się the
elephant in the room, „słoń w pokoju” (przy p. tłum.). [wróć]
14. . Patrz: Vanessa Urch Druskat i Steven B. Wolff, Building the Emotional Intelligence of
Groups, „Harvard Business Review”, marzec 2001, s. 80–90. [wróć]
Część VII
Spojrzenie całościowe
Rozdział 21
Mój nieży jący wuj Alvin Weinberg by ł fizy kiem atomowy m i często działał jako sumienie całej
branży. Został zwolniony ze stanowiska dy rektora Oak Ridge National Laboratory po dwudziestu
pięciu latach pracy, bo nie chciał milczeć o niebezpieczeństwach związany ch z reaktorami
i odpadami radioakty wny mi. Wzbudził też kontrowersje, protestując przeciw korzy staniu z paliw
atomowy ch, który ch produktem są materiały przy datne do produkcji broni 1. Jako założy ciel
Institute for Energy Analy sis zainicjował jeden z pionierskich amery kańskich ośrodków
badawczo-rozwojowy ch pracujący ch nad alternaty wny mi źródłami energii — by ł jedny m
z pierwszy ch naukowców, którzy przestrzegali przed zagrożeniem wy woły wany m przez
dwutlenek węgla i globalne ocieplenie klimatu.
Wuj kiedy ś zwierzy ł mi się z mieszany ch uczuć wobec komercy jny ch firm prowadzący ch
elektrownie atomowe. Obawiał się, czy moty wacja finansowa nie sprawi, że zaczną oszczędzać
na zabezpieczeniach — w ten sposób przeczuł jeden z czy nników, które przy czy niły się do
katastrofy w japońskiej Fukushimie 2.
Szczególnie martwił go fakt, że energety ka atomowa nigdy nie uporała się z problemem
radioakty wny ch odpadów. Naciskał na branżę, żeby znalazła rozwiązanie skuteczne przez cały
okres, przez który odpady pozostają radioakty wne — na przy kład insty tucję, która zajmowałaby
się strzeżeniem składów i chronieniem przed nimi ludzi przez wieki lub ty siąclecia 3.
Decy zje podejmowane z my ślą o dalekim hory zoncie czasowy m budzą py tania w sty lu: „Jaki
będzie wpły w naszy ch dzisiejszy ch działań za sto albo pięćset lat?”, „Jak wpły ną na ży cie
praprawnuków naszy ch wnuków?”.
Bardzo możliwe, że w tak odległej przy szłości szczegóły naszy ch dzisiejszy ch działań zatrą się
w pamięci niczy m blade cienie zapomniany ch przodków. Trwalsze mogą się okazać ustalone
przez nas normy — zasady organizujące działania, które przetrwają długo po śmierci ich
twórców.
Istnieją think tanki i inne grupy finansowane przez korporacje i rząd, które głęboko
zastanawiają się nad możliwy mi scenariuszami przy szłości. Przy jrzy jmy się następujący m
projekcjom dla świata w 2025 roku, które przy gotowała amery kańska Rada Bezpieczeństwa
Narodowego 4:
Ludzka działalność doprowadzi do niedoborów skąpy ch zasobów, takich jak
ziemia uprawna.
Popy t na energię, ży wność i wodę przewy ższy ich łatwo dostępne źródła
— wkrótce na hory zoncie pojawią się niedobory wody.
Te tendencje wy wołają szok i zawirowania w ży ciu jednostek, gospodarek
i cały ch sy stemów polity czny ch.
Kiedy raport się ukazał, rząd amery kański zignorował jego wy niki. Rząd federalny nie ma
osobnej agencji, biura czy stanowiska, którego zadaniem by łoby działanie z my ślą
o długookresowy m terminie. Zamiast tego polity cy skupiają się na krótkich terminach
— zwłaszcza kwestiach związany ch z reelekcją — a właściwie nie zwracają uwagi, co trzeba
robić teraz, żeby chronić przy szłe pokolenia. Zby t wielu polity ków bardziej zaprząta ratowanie
własny ch stołków niż ratowanie naszej planety czy ludzi biedny ch.
Doty czy to nie ty lko polity ków — większość z nas woli rozwiązania naty chmiastowe.
Psy cholodzy kognity wni stwierdzają, że ludzie podejmując różnorakie decy zje, zwy kle preferują
chwilę obecną — na przy kład: „Zjem szarlotkę z lodami teraz, a na dietę przejdę może później”.
To doty czy też naszy ch celów.
— Skupiamy uwagę na chwili obecnej, na ty m, co jest potrzebne do sukcesu w danej chwili
— mówi Elke Weber, kognity wistka z Columbia University. — Ale to jest niekorzy stne z punktu
widzenia celów dalekosiężny ch, który m umy sł nie nadaje takiego samego priory tetu. Skupienie
uwagi na przy szłości staje się luksusem, który musi zaczekać, aż rozwiążemy aktualne potrzeby.
W 2003 roku burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg wprowadził zakaz palenia w barach.
Jego decy zja wzbudziła ogromny opór — właściciele barów twierdzili, że to ich doprowadzi do
ruiny, palacze by li wściekli. Bloomberg stwierdził: „Może się wam to nie podobać, ale za
dwadzieścia lat mi podziękujecie”.
Ile trzeba czasu, żeby publiczna reakcja stała się pozy ty wna? Aby znaleźć odpowiedź na to
py tanie, Elke Weber przy jrzała się między inny mi zakazowi palenia wy danemu przez
Bloomberga.
— Przeprowadziliśmy badania różny ch przy padków, żeby się przekonać, po jakim czasie
początkowo niepopularna decy zja staje się nowy m i akceptowany m status quo. Dane wskazują,
że trwa to od sześciu do dziewięciu miesięcy.
A zakaz palenia?
— Po jakimś czasie nawet palaczom się spodobał — dodaje Weber. — Polubili rozmowy
z inny mi palaczami na dworze. A wszy stkim inny m podoba się, że w barach nie cuchnie już
stary m dy mem.
Inne badanie — rząd kanady jskiej prowincji Kolumbia Bry ty jska opodatkował emisje
dwutlenku węgla. Podatek by ł obojętny dla budżetu — zebrane kwoty by ły dy stry buowane wśród
mieszkańców prowincji. Początkowo nowy podatek budził ogromny sprzeciw. Jednak po pewny m
czasie ludziom spodobały się przesy łane im czeki. Piętnaście miesięcy później podatek cieszy ł się
już popularnością 5.
— Za nasz dobroby t odpowiadają polity cy — mówi Weber. — Muszą wiedzieć, że ludzie
później podziękują im za trudne decy zje w chwili obecnej. To jak wy chowy wanie nastolatków:
w krótkiej perspekty wie by wa niewdzięczne, ale na dłuższą metę taka praca przy nosi saty sfakcję.
Przekształcanie systemów
Niedługo po ty m, jak huragan Sandy spowodował rozległe zniszczenia w Nowy m Jorku
i okolicach, rozmawiałem z Jonathanem F.P. Rose’em, pionierem ruchu ekologicznego
w planowaniu przestrzeni. Rose pracował akurat nad książką, która pokazuje miasta jako
sy stemy 6.
— Jesteśmy w przełomowy m momencie, jeśli chodzi o przekonanie, że zmiany klimatu to
poważny, długoterminowy problem, z który m musimy się zmierzy ć — stwierdził. — Sandy
najwięcej zniszczeń wy rządził w okolicy Wall Street. Teraz już nie sły szy się tam często, żeby ktoś
zaprzeczał ociepleniu klimatu. W kulturze Wall Street jeden kwartał to kawał czasu, ale
niewy kluczone, że Sandy skłonił do zastanowienia nad znacznie dłuższy m hory zontem czasowy m.
— Nawet gdy by śmy dzisiaj zmniejszy li produkcję gazów wchłaniający ch ciepło, powrót do
ochładzania klimatu i tak potrwałby co najmniej trzy sta lat, może o wiele dłużej — dodaje Rose.
— Nasze my ślenie jest silnie wy chy lone w stronę aktualny ch potrzeb, a nie umiemy skutecznie
my śleć o odległej przy szłości. Ale przy najmniej zaczy namy sobie uświadamiać, jak bardzo
wy stawiliśmy na ry zy ko sy stemy ludzkości i przy rody. Teraz potrzeba nam przy wództwa.
Wielcy liderzy muszą koniecznie patrzeć w perspekty wie długoterminowej, która wy nika ze
spojrzenia sy stemowego.
Przy jrzy jmy sie biznesowi. Przekształcanie biznesu na potrzeby odległej przy szłości może
oznaczać wy szukanie wspólny ch wartości, które poprą wszy stkie zaangażowane strony, od
właścicieli akcji aż po pracowników i społeczności, w który ch działa firma. Niektórzy nazy wają to
„świadomy m kapitalizmem” i dążą do tego, żeby wy niki firm przy nosiły korzy ść wszy stkim
zaangażowany m, a nie ty lko cieszy ły co kwartał udziałowców (badania pokazują, że spółki
o takim szerszy m podejściu, na przy kład Whole Foods czy Zappos, w rzeczy wistości radzą sobie
z finansowego punktu widzenia lepiej niż konkurenci nastawieni wy łącznie na zy ski) 7.
Jeśli lider ma skutecznie arty kułować takie wspólne wartości, musi poszukać w swoim wnętrzu
autenty cznej wizji pły nącej z serca. Alternaty wę widzimy — to puste slogany głoszone przez
dy rektorów spółek, który m przeczą zarówno ich własne działania, jak i działania ich spółek.
Zdarza się, że nawet liderzy w znakomity ch firmach są ślepi na skutki długoterminowe, jeżeli
funkcjonują w zby t wąskich ramach czasowy ch. Prawdziwa wielkość wy maga od liderów
szerszego hory zontu uwagi — perspekty wy dziesięcioleci i dłuższej — a do tego o wiele
wnikliwszego my ślenia sy stemowego. Ich przy wództwo musi zarazem przekształcać sy stemy,
w który ch działają.
To przy wodzi mi na my śl Paula Polmana, dy rektora zarządzającego Unilever, który zaskoczy ł
mnie, kiedy uczestniczy liśmy w panelu na Światowy m Forum Ekonomiczny m w szwajcarskim
Davos. Polman ogłosił wtedy, że Unilever przy jmuje za cel zmniejszenie swojego negaty wnego
wpły wu na środowisko o połowę do 2020 roku (by ło to w 2010 roku, czy li firma dała sobie
dekadę). By ło to godne pochwały, ale trochę sztampowe: podobne cele związane z globalny m
ociepleniem klimatu ogłasza wiele firm mający ch poczucie społecznej odpowiedzialności 8.
Jednak kolejny punkt wy stąpienia Polmana mnie zaszokował — Unilever zobowiązał się, że
będzie pozy skiwał surowce rolnicze od mały ch gospodarstw, docelowo licząc na współpracę
z pięciuset ty siącami drobny ch rolników na cały m świecie 9. Są to głównie gospodarstwa
uprawiające herbatę, ale inicjaty wa obejmie również mały ch producentów kakao, oleju
palmowego, wanilii, cukru kokosowego oraz wielu owoców i warzy w. Gospodarstwa
uczestniczące w programie pochodziły by z różny ch regionów, od Afry ki po Azję Południowo-
Wschodnią i Amery kę Łacińską, a do tego doszły by pojedy ncze gospodarstwa w Indonezji,
Chinach i Indiach.
Unilever liczy, że nie ty lko uda się włączy ć te drobne gospodarstwa w ich łańcuch dostaw, ale
także nawiązać współpracę z grupami ekologiczny mi, takimi jak Rainforest Alliance, które
pomogą rolnikom ulepszy ć metody uprawy i stać się solidny mi dostawcami na globalny m
ry nku 10.
Dla Unilever taka dy wersy fikacja dostaw zmniejsza ry zy ko w burzliwy m świecie, gdzie
bezpieczeństwo dostaw ży wności zaczy na by ć wy mieniane jako jeden z problemów przy szłości.
Dla rolników oznacza to większe przy chody i pewniejszą przy szłość.
Takie przekształcenie łańcucha dostaw, zauważy ł Polman, przy niesie wiele korzy ści: więcej
pieniędzy zostanie w lokalny ch społecznościach rolniczy ch, poprawi się opieka zdrowotna
i edukacja. Bank Światowy wskazuje, że wspieranie drobny ch gospodarstw rolny ch jest
najskuteczniejszy m sposobem sty mulowania rozwoju gospodarczego i zmniejszania ubóstwa
w obszarach wiejskich 11.
— Na ry nkach wschodzący ch trzy czwarte ludzi o niskich dochodach utrzy muje się
bezpośrednio lub pośrednio z rolnictwa — twierdzi Cherie Tan, która w Unilever szefuje
inicjaty wie stworzenia sieci drobny ch dostawców rolny ch. — Możliwości są ogromne — dodaje,
bo do tej kategorii zalicza się 85 procent gospodarstw rolny ch na świecie.
Jeśli w firmie widzimy ty lko maszy nkę do zarabiania pieniędzy, ignorujemy całą sieć jej
powiązań z pracownikami, społeczności, w który ch firma prowadzi działalność, jej klientów oraz
całe społeczeństwo. Liderzy o szerokim spojrzeniu potrafią skupić uwagę również na ty ch
związkach.
Zarabianie pieniędzy oczy wiście też jest ważne, ale liderzy z lepiej ustawioną emocjonalną
przesłoną zwracają także uwagę na to, j a k zarabiane są pieniądze, za czy m idą również inne
wy bory. Logika ich decy zji nie sprowadza się do prosty ch wy liczeń zy sków i strat, ale wy kracza
poza języ k ekonomii. Tacy liderzy starają się wy waży ć finansowy zwrot z inwesty cji oraz dobro
publiczne 12.
Przy takim podejściu dobra decy zja uwzględnia obecne potrzeby, ale także potrzeby całej
pajęczy ny osób, w ty m przy szły ch pokoleń. Tacy liderzy inspirują — arty kułują większe cele
wspólne, które nadają sens i spójność pracy wszy stkich i angażują ludzi na poziomie
emocjonalny m poprzez wartości, które sprawiają, że ludzie nabierają pozy ty wnego nastawienia
do wy kony wanej pracy, są zmoty wowani i utrzy mują się na właściwy m kursie.
Skupienie uwagi na potrzebach społeczny ch może samo w sobie rodzić innowację, o ile łączy
się z rozszerzeniem pola uwagi o ludzkie potrzeby. Kierownicy indy jskiego oddziału globalnej
firmy produkującej towary konsumpcy jne zauważy li, że fry zjerzy w wioskach kaleczą
mężczy zn przy goleniu zardzewiały mi maszy nkami, więc znaleźli sposób, żeby produkować
tańsze ostrza, na które będzie stać miejscowy ch mieszkańców 13.
Takie projekty budują klimat organizacy jny, w który m praca ma sens i angażuje ludzkie pasje.
A zespoły takie jak ten, który opracował tanie ostrza, mają większą szansę na to, że ich wy siłek
stanie się „dobrą pracą”, czy li taką, w której ludzie są zaangażowani, dążą do doskonałości
i znajdują sens w ty m, co robią.
1. . Alvin Weinberg wolał reaktory oparte na torze, bo nie grożą wy padkiem w sty lu
Fukushimy ; zuży te paliwo ma znacznie krótszy okres połowicznego rozpadu niż uran, a do
tego nie nadaje się do produkcji broni atomowej. Akty wny jest ruch na rzecz wskrzeszenia
technologii reaktorów torowy ch i zastąpienia nimi reaktorów uranowy ch. Patrz:
http://www.the-weinberg-foundation.org/. [wróć]
2. . Nie wiem, czy Alvin kiedy kolwiek zajął to stanowisko publicznie. Osobiście wolałby m, żeby
nasze potrzeby energety czne by ły kiedy ś zaspokajane ze źródeł inny ch niż energia
atomowa, węgiel czy ropa naftowa. [wróć]
3. . Alvin Weinberg, Social Institutions and Nuclear Energy, „Science”, 7 lipca 1972 r., s. 33.
[wróć]
4. . National Intelligence Council, „Global Trends 2025: A Transformed World”, listopad 2008.
[wróć]
5. . Oba studia przy padków mogły by pochodzić — choć nie pochodzą — z książki Ronalda
Heifetza i Marty ’ego Linksy ’ego, Leadership on the Line (Boston: Harvard Business Review
Press, 2002). Teoria przy wództwa adaptacy jnego Heifetza zachęca liderów do tego, żeby
zajmowali właśnie takie niepopularne stanowiska, jeśli jest to w interesie publiczny m
— i podsuwa spry tne sposoby radzenia sobie z nieunikniony m oporem. [wróć]
6. . Jonathan Rose, The Well-Tempered City, książka powinna się ukazać w 2015 roku. [wróć]
7. . Jim Collins przedstawia podobne rozumowanie w klasy cznej książce Good to Great (Nowy
Jork: HarperBusiness, 2001). Ludzie, który ch Collins nazy wa liderami „Piątego Poziomu”,
patrzą długoterminowo i wprowadzają trwałe zmiany. Próbują zapewnić pomy ślność
i dostatek na dziesiątki lat, zamiast patrzeć z perspekty wy zy sków kwartalny ch; angażują
w działania wielu zainteresowany ch — nie ty lko udziałowców czy akcjonariuszy — i budują
dumę i lojalność u pracowników. Zachęcają do zaangażowania dzięki pory wającej wizji
i korporacy jnego odpowiednika ogromnego skupienia i siły woli, pozostając przy ty m
skromni. Jak twierdzi Collins, to są liderzy w spółkach, które są nie ty lko dobre, ale wielkie.
[wróć]
8. . Z kwestionariusza rozprowadzonego przez Accenture wśród 750 dy rektorów
zarządzający ch w globalny ch korporacjach wy nika, że ponad 90 procent z nich przy jmuje
za cel zrównoważony, trwały rozwój. Patrz http://www.accenture.com/us-en/Pages/insight-
un-global-compact-reports.aspx. [wróć]
9. . Unilever nie dokonuje zakupów bezpośrednio od rolników, lecz opiera się na sy stemie
dostawców, który zamierza rozszerzać o firmy współpracujące z silną siatką mały ch
gospodarstw rolny ch. [wróć]
10. . Choć oznacza to wy ższe zy ski, ich dokładna wartość będzie różna w zależności od rodzaju
upraw i danego roku. [wróć]
11. . Bank Światowy, „The Future of Small Farms: Sy nthesis Report”, World Development
Report 2008, http://wdronline.worldbank.org/worldbank/a/nonwdrdetail/87. [wróć]
12. . John Mackey, współdy rektor zarządzający Whole Foods Market, od dawna jest gorący m
rzecznikiem tego poglądu, który jego zdaniem stanowi część „świadomego kapitalizmu”.
Mackey pobiera na przy kład pensję ty lko 14 razy wy ższą od pensji najniżej opłacany ch
pracowników Whole Foods, ry by sprzedawane przez sieć Whole Foods są starannie
dobierane, aby uniknąć niszczenia bioróżnorodności w oceanach itd. Patrz: John Mackey
i Raj Sisodia, Conscious Capitalism (Boston: Harvard Business Review Press, 2013). Pogląd
ten wpasował się w aktualne my ślenie. Patrz np. Rosabeth Moss Kanter, How Great
Companies Think Differently, „Harvard Business Review”, listopad 2011, s. 66–78. [wróć]
13. . Ich ostrza do maszy nek kosztują pięć rupii i nie są najtańsze w Indiach, ale stać na nie
większość mężczy zn. Ellen By ron, Gillette’s Latest Innovation in Razors: The 11-Cent Blade,
„Wall Street Journal”, 1 października 2010 r. [wróć]
14. . Poziom zatrudnienia również może się z pewny m stopniu łączy ć z hory zontami czasowy mi,
twierdził nieży jący konsultant Elliott Jacques. Jak twierdził Jacques, etaty ty pu ekspedient czy
policjant zachęcają do my ślenia w hory zoncie od jednego dnia do trzech miesięcy ;
majstrzy i właściciele drobny ch firm my ślą zwy kle w przedziale od trzech miesięcy do
roku. Dy rektorzy mniejszy ch firm i szefowie działów w większy ch spółkach potrafią my śleć
nawet do dziesięciu lat naprzód. Dy rektorzy zarządzający w globalny ch korporacjach
powinni my śleć na dekady do przodu. Patrz: Art Kleiner, Elliott Jacques Levels with You,
„Strategy + Business”, pierwszy kwartał, 2001. [wróć]
15. . Najlepiej znana książka Petera Senge’a to The Fifth Discipline: The Art and Practice of the
Learning Organization (Nowy Jork: Doubleday Business, 1990). [wróć]
Podziękowania
W tej książce splotły się wątki z mnóstwa źródeł, często z pry watny ch rozmów. Wszy stkie te idee
wzbogaciły moje my ślenie i na kartach książki pisałem o ich szczodry ch autorach, wy mieniając
ich z imienia i nazwiska. Proszę, by słowa mojej wdzięczności za wskazówki, ciekawostki, historie,
e-maile, swobodne dy gresje, uwagi i ty m podobne przy jęły następujące osoby :
Steve Arnold (Polaris Venture Partners); Rob Barracano (Champlain College); lek. med.
Bradley Connor (Weill Cornell Medical Center); Toby Cosgrove (Cleveland Clinic); Howard
Exton-Smith (Oxford Change Management); Larry Fink (BlackRock); Alan Gerson (AG
International Law); Roshi Bernie Glassman (Zen Peacemakers); Bill Gross (Idealab); Nancy
Henderson (The Academy at Charlemont); Mark Kriger (BI Norwegian Business School); Janice
Maturano (Institute for Mindful Leadership); David May berg (Boston University ); Charles
Melcher (The Future of Story telling); Walter Robb (Whole Foods Market); Peter Miscovich (Jones
Lang LaSalle); John Noseworthy (May o Clinic); Miguel Pestana (Unilever); Daniel Siegel
(UCLA); Josh Spear (Undercurrent); Jeffrey Walker (MDG Health Alliance); Lauris Woolford
(Fifth Third Bank); Jeffrey Young (Cognitive Therapy Center of New York).
Na szczególne podziękowanie zasłuży li Tom Roepke (który mnie gościł w nowojorskiej Public
School 112) oraz Wendy Hasenkamp (Mind and Life Institute) za jej wnikliwe uwagi.
Z wdzięcznością dziękuję również wszy stkim osobom, które niechcący pominąłem na powy ższej
liście.
Jestem wdzięczny pozostały m członkom Rady Przy wództwa przy Światowy m Forum
Ekonomiczny m (World Economic Forum’s Leadership Council) oraz grupie Cambridge Mindful
Leadership za liczne głębokie uwagi. Inny m źródłem kluczowy ch spostrzeżeń by ły gorące
dy skusje w Consortium for Research on Emotional Intelligence in Organizations, globalnej sieci
badaczy akademickich i prakty ków działający ch w organizacjach (której jestem
współdy rektorem).
Ponadto czerpałem z niepublikowany ch jeszcze dany ch, które uzy skali moi współpracownicy
z Hay Group, globalnej firmy doradczej, która we współpracy ze mną opracowała inwentorium
kompetencji emocjonalny ch i społeczny ch (Emotional and Social Competence Inventory, ESCI),
stanowiące narzędzie oceny rozwoju umiejętności przy wódczy ch. Gorące podziękowania dla
Yvonne Sell z Hay Group London za badania przeprowadzone za pomocą tego narzędzia oraz dla
Ruth Malloy z Hay Group Boston. Na podziękowanie zasłuży li także Garth Havers w Republice
Południowej Afry ki, Scott Speier w Bostonie i Georg Veilmetter w Berlinie.
Jak zawsze szczególny dług zaciągnąłem wobec Richarda Davidsona, starego przy jaciela
i źródła najaktualniejszy ch dany ch na temat badań neurobiologiczny ch, za cierpliwość, z jaką mi
je wy jaśniał i odpowiadał na moje niekończące się py tania. Rowan Foster, moja asy stentka,
niezmordowanie wy szukiwała dla mnie trudno dostępne arty kuły i trzy mała wszy stko w jedny m
kawałku.
Na końcu dziękuję żonie Tarze Bennett-Goleman za jej nieustającą pomoc w formie
zrozumienia, pomocny ch uwag, inspiracji i miłości.
Polecane źródła
Daniel Goleman
Więcej o autorze: www.DanielGoleman.info
Kontakt z autorem: [email protected]
Niniejszej książce towarzy szą dwa szkolenia w formie audio: „Cultivating Focus: Techniques
for Excellence” oraz „Focus for Kids: Enhancing Concentration, Caring, and Calmness”. Patrz:
www.MoreThanSound.net.
Organizacje
Daniel Goleman jest współdy rektorem Collaborative for Research on Emotional Intelligence
in Organizations przy Rutgers University, organizacji, która promuje badania naukowe na
uniwersy tetach i wśród prakty ków w organizacjach: www.creio.org.
Daniel Goleman jest członkiem zarządu i współzałoży cielem Mind and Life Institute, który
zaczął się od organizowania spotkań między Dalaj Lamą i naukowcami, a aktualnie angażuje się
w wiele inicjaty w, takich jak m.in. promowanie badań nad metodami kontemplacy jny mi:
www.mindandlife.org.
Daniel Goleman by ł współzałoży cielem Collaborative for Academic, Social and Emotional
Learning, obecnie przy University of Illinois w Chicago, organizacji, która stworzy ła zalecenia
dobrej prakty ki dla edukacji społecznej/emocjonalnej w szkołach i promuje oceniające ją
badania: www.casel.org.
Ebonite 244–245
Economo Constantin von 78
edukacja
patrz szkolnictwo
efekty leczenia a samokontrola 96
efekty uboczne 159
ego 104–105
Ehrlich Paul R. 165–166
Einstein Albert 58
Ekman Paul 131
ekologiczne problemy 173–174
patrz także globalne ocieplenie
eksperci 184
eksploatacja i eksploracja, strategia 240–243
Ellison Jib 158–159
Elżbieta II 134
e-mail 142
emisja CO2
ekologiczny odcisk dłoni kontra ślad węglowy 169–172
podatki 277–278
w Chinach 166
emocje negaty wne
a moty wacja 172
a uwaga 169–70, 188–189
efekt Losady 192
w zespołach 270–271
emocje pozy ty wne 188–194
emocji odczy ty wanie 13, 117–118
emocjonalna empatia 114, 118–121
emocjonalna inteligencja
patrz inteligencja emocjonalna
emocjonalna przesłona 263–266
emocjonalna samoświadomość 212
emocjonalne rozproszenia 25, 62
emocjonalne uprowadzenie 46–49, 69, 105
empatia kognity wna 114
patrz także empatia
empatia 114–132
a uważność 222
a władza 138–142
definicje 114
emocjonalna 114, 118–121
jej brak u liderów „nadający ch tempo” 254
rozwój 116, 129–132
socjopatia 116–118
troska empaty czna 114, 122–125
u chirurgów 85
u przy wódców 250, 256, 260, 260–263
utrudniona w Internecie 115
ważność 14
w służbie zdrowia 118–119, 122, 125–132
empaty czna troska 114, 118–121
empaty czne okrucieństwo 305
energia atomowa 275
Enron Corporation 142
epidemiologia 147
epigenety ka 93
Ericsson Anders 181–182, 183–184, 185–186
etnografia, działania ratunkowe 155
ety ka pracy 264–265
ety kieta 137
ewolucja
emocjonalnej empatii 120
reakcji walki lub ucieczki 47, 161–162
sy stemów odgórnego i oddolnego w mózgu 37–38
Haiti 128
Halberda Justin 30
Handprinter 169–172
„Harvard Business Review” 251
Harvard Business School 60, 84, 284
Hawken Paul 176
Hay Group 247, 251, 259, 288
Hay ward Tony 255–256
Head Start 94
Hebb Donald 197
Heidegger Martin 28
Heifetz Ronald 323
Heinego-Medina choroba, patrz polio
Heins Thorsten 238
Henderson Rebecca 284–285
hipokamp 137–138
Hirtle Callaghan 245
Hoaldridge Emily 206–208
hory zont czasowy w podejmowaniu decy zji 275–285
rola przy wódców 278–281
skupienie uwagi na dobrostanie ludzkim 281–285
ważność 275–278
HR (specjaliści) 225
hula (taniec) 155
huragan Sandy 278
Huxley Aldous 64
Hy man Mark 128
id 104
IDEO 271
Iditarod 179, 181, 184
iloraz inteligencji (IQ)
a przy wództwo 257
a sukcesy finansowe u dorosły ch 96
procesy mózgowe 216
IMD 254
impulsy wność 36, 103
informacje
gromadzenie 244–248
przeciążenie nadmiarem i korzy stanie z technologii 70–71
przeciążenie nadmiarem i procesy w mózgu 168–169
przeciążenie nadmiarem i samokontrola 43, 105
przeciążenie nadmiarem i strategia organizacji 243
inner focus 14, 237, 241, 263
innowacja
patrz twórcze my ślenie
inspirujące przy wództwo 248–251
Institute for Mindful Leadership 222
Intel 239, 242
inteligencja emocjonalna
a programy szkolne 214, 214–217
rodzaje 14
u liderów i przy wódców 249, 260
w miejscu pracy 193, 221
inteligencja zbiorowa 32, 150
Internet
a empatia 115
rozproszenia 28
uzależnienie 18
intuicja społeczna 133
intuicja
podejmowanie decy zji 246–247
społeczna 133, 134–135
sy stem oddolny 36–37
zdanie Einsteina 58
inwestorzy, podejmowanie decy zji 244–248
IPCC (Intergovernmental Panel on Climate Change) 163
iPhone 237, 238, 240
iPod 240
IQ
patrz iloraz inteligencji (IQ)
Irak, wojna w 87
nastolatki
kontrola poznawcza 104
korzy stanie z technologii 15–18
my ślenie perspekty wiczne 116
patrz także dzieci
nastrój
a ponura pogoda 43–44
podczas błądzenia my ślami 61–62
procesy w mózgu 189–190
u osób uczący ch się matematy ki 101
wahania w ciągu dnia 33
National Academy of Sciences (Amery kańska Akademia Nauk) 162
National Intelligence Council (Rada Bezpieczeńśtwa Narodowego 276
„Nature” 198
nawigacja 153–156
negaty wne emocje
a moty wacja 172
a uwaga 169–170, 189
efekt Losady 192
w zespołach 270
nerw błędny 219
neurony von Economo (VEN) 78–79, 121
neuroplasty czność 182
niemowlęta
empatia 116, 120, 123
samokontrola 91–93
niepowodzenie, lęk przed 254
nierówność dochodów 283–284
nieświadomy umy sł
komunikacja niewerbalna 112
kontakt z publicznością 119–120
marketing 45
twórczość 57–58
Nintendo 239
normy, zespół 269
Norris Gregory 170–171, 173
nowe zastosowanie (ekspery ment) 56
pająki 47
pamięć robocza
a wielozadaniowość 224–225
pojemność 30, 32, 101, 186
pamięć
a uwaga 13
strategie ulepszenia 30, 184–186
patrz także pamięć robocza
pandemie 147, 148–149, 150
Pareto, zasada 168
Pasteur Ludwik 55
Penzias Arno 58
Perlman Itzhak 312–313
perfekcy jność 81
perspekty wa 116
Philip, Książę Edy nburga 134
piankowy test patrz test piankowy
pielęgniarze i pielęgniarki
patrz pracownicy służby zdrowia
pień mózgu 293
podatki, od emisji CO2 277–278
podejmowanie decy zji 244–248
podświadomość
komunikaty marketingowe 45
wy bór przedmiotu uwagi 46
Poe Edgar Allan 42
Poincaré Henri 35–36
poker w Internecie 195–196
polio (Heinego-Medina choroba) 147
polity cy 276–278
Polman, Paul 279–280
ponadprzeciętności efekt 88
Posner Michael 201
PowerPoint 231
pozy ty wne emocje 188–194
praca
klimat organizacy jny 281
produkty wność 32–34
rozmowy o pracę 117
uważność w pracy 221–226
patrz także uwaga organizacy jna
pracownicy służby zdrowia
błędy lekarskie 85, 126
empatia 119, 122, 125–132
ton głosu 85
prawidłowości 147–148
prążkowie brzuszne 103
Program Odporności Wewnętrznej (Inner Resilience Program) 188, 215, 217
przeciążenie kognity wne
a korzy stanie z technologii 70
a procesy w mózgu 169
a samokontrola 43, 104
a strategia organizacji 243
przeczucia insty nktowne 80, 246
przejrzy stość 90
przemoc, w grach komputerowy ch 199–200
przepły w (flow), 33–34
przepły w (flow), 33–34
przesłona emocjonalna 263–266
przy padkowe odkry cia 54–58
przy roda 71
przy rost naturalny 165
przy szłe zagrożenia, przewidy wanie 164–176
a emocje pozy ty wne 169–172
a kompetencja sy stemowa 172–176
analiza cy klu ży cia 167–168, 170, 171, 173–174
trudności 164–168
przy szłość jako hory zont decy zy jny 275–287
przy wódcy i przy wództwo 229–271
emocjonalna przesłona 263–266
kompetencje 257–260
inspirujące przy wództwo 248–251
podejmowanie decy zji 244–248
równowaga między empatią a orientowaniem się na cel 260–263
skuteczność zespołów 267–271
sty le 263
sty l nakazowo-wy muszający 251–254
świadomość sy stemowa 260, 266–267
uważność 226–227
wpły wanie na inny ch 255–256
psy choterapia 112
PTSD
patrz zespół stresu pourazowego (PTSD)
Pułapki my ślenia (Kahneman) 89
rap 57
Reiter Eileen 208–209
reklama, prezentacje w 18
relaksacja 219
patrz także meditation
Research in Motion (RIM) 238–239, 240
rewolucja przemy słowa 165
Riess Helen 129–132
rodzicielstwo 123
Rose Jonathan F. P. 278
Roy al Society 165–166
rozmowa o pracę 134
rozmowy
a sy gnały społeczne 133
a władza 142
a wpły w technologii 15–17
rozproszenia
a empatia 124
a Internet 28
a strategia na test piankowy 94
celowe 106
emocjonalne 24–25, 62
jako strategia rodzicielska 91
koszty 19–20
zmy słów 24
rozproszenia celowe 106
rozproszenia zmy słowe 24
rozumienie 13, 27–28
rozumienie kontekstu 136–138
różnorodność 89–90
Rubin Nicolle 206–207
Runy an Joe 181
rusztowanie 174, 196
Ry an Tim 226
ry zy kowne zachowania 64
zabawa 271
zaburzenia obsesy jno-kompulsy jne 25
zagrożenia odległe
a kompetencja sy stemowa 172–176
a analiza cy klu ży cia (LCA) 167–168, 170, 171, 174
a pozy ty wne emocje 169–172
a trudności 165–168
przewidy wanie 164–176
zakaz palenia 277
zakręt przedniej obręczy 320
zanieczy szczenia 173–174
zanieczy szczenie powietrza 173–174
patrz także emisje węglowe
Zappos 279
zarządzanie kry zy sowe 255
zarządzanie sobą
a funkcja wy konawcza 92, 215
a samoświadomość 14, 226, 256
programy kształcenia społecznego i emocjonalnego 214–215, 217
zdrowie publiczne 174
zespoły : wy niki 267–272
zespół stresu pourazowego (PTSD) 138
złodzieje sklepowi 11–12
złudzenie głębi wy jaśniania 161
zmiana, czas potrzebny do jej społecznego zaakceptowania 277–278
zmiany klimatu
a kompetencja sy stemowa 176
ekologiczny odcisk dłoni kontra ślad węglowy 169–172
emisje CO2 w Chinach 166
jako problem zawikłany 149–150
wiara w nie 162–163, 278
wy siłki Unilever w celu ograniczenia 279–280
zrównoważony rozwój 175
Zuboff Shoshona 164–165
zwierzęta, badania na 77–79