Ewa Paczoska, W Sprawie Nadinterpretacji
Ewa Paczoska, W Sprawie Nadinterpretacji
Ewa Paczoska, W Sprawie Nadinterpretacji
(Uniwersytet Warszawski)
W sprawie nadinterpretacji.
”Wezwanie” literatury i odpowiedź
Nieobecna obecność
„Zadając” nam jako temat do refleksji kwestię nadinterpretacji i jej granic, redaktorzy
„Tekstualiów” trafnie zwracają uwagę na sprawę jej dziwnego statusu w literaturoznaw-
stwie ostatnich dekad. Z debat i dyskusji, które przetoczyły się ponad 20 lat temu1,
pozostało nam bowiem niepisane przekonanie, że posługiwanie się kategorią nadin-
terpretacji (czy – jak chciał kiedyś Henryk Markiewicz – „falsyfikowalności interpretacji”)
w ocenie literaturoznawczych działań to praktyka anachroniczna, niemodna, źle świad-
cząca o teoretycznym horyzoncie piszącego. Przekonanie to, na gruncie obcym i polskim,
wspierały buńczuczne manifesty interpretacji bez granic, głoszące, że między interpreta-
cją, nadinterpretacją i użyciem tekstu nie da się wytyczyć pewnych linii demarkacyjnych,
bo i tak każdy badacz przychodzi do dzieła „jako swój do swego po swoje”2. Kategoria
nadinterpretacji zstąpiła więc niejako do podziemia, trwając przecież w praktyce akade-
mickiej, a zwłaszcza w różnego typu recenzjach, zwłaszcza tych związanych z kolejnymi
etapami uniwersyteckiej kariery. W tej sytuacji trudno powiedzieć, by mogła zniknąć,
bo stawała nagle jako zmora czy widziadło przed wieloma badaczami próbującymi no-
wych pytań czy własnych tropów lektury. Ta nieobecna obecność zderzała się z kolejnymi
zwrotami w literaturoznawstwie: kulturowym, etycznym, afektywnym, podmywając swo-
im podziemnym nurtem dyskusje wokół „animal studies”, poetyki doświadczenia, nowej
komparatystyki czy „zielonej historii literatury”. Sama kategoria nadinterpretacji stała się
jednak w pewnym stopniu kwestią niedyskutowalną, ciągle pozostając, moim zdaniem,
absolutnie kluczową.
Można więc powiedzieć, że nadinterpretacja jako problem lektury profesjonalnej,
dotyczącej zwłaszcza tekstów sprzed lat, przeniosła się z przestrzeni debat i dyskusji
do obszaru osobistych wyborów poszczególnych badaczy, wyborów ważnych szczególnie
dla tych, którym bliska jest krytyka etyczna. Ja także, podejmując tu kwestię nadinterpre-
tacji, z którą zmagam się w pracy historyka literatury, czynię to z perspektywy moich wła-
snych pytań i praktyki badawczej. Rozważając granice nadinterpretacji, literaturoznawca
musi bowiem wciąż uświadamiać sobie własne priorytety i metody, pytać, kim jest wobec
historii, tekstu, autora, w końcu – literatury jako pewnej komunikacyjnej wspólnoty.
1
Ich wyrazistym śladem jest np. wydany dokładnie 20 lat temu monograficzny numer „Tekstów Drugich”
poświęcony interpretacji i nadinterpretacji (1997, nr 48).
2
Zob. M.P. Markowski, Interpretacja i literatura, „Teksty Drugie” 2001, nr 5.
3
Zob. przegląd tych kwestii: W. Kalaga, Mgławice dyskursu. Podmiot, tekst, interpretacja, Kraków 2001.
4
M. Januszkiewicz, „Y”. Proca i jęk namysłu. W odpowiedzi profesorowi Andrzejowi Szahajowi, „Teksty Drugie”
2013, nr 1/2, s. 382.
5
Zob. A. Szahaj, Siła i słabość hermeneutyki, „Teksty Drugie” 2012, nr 1/2.
6
A. Dauksza, Znaczenie odczuwane: projekt interpretacji relacyjnej, „Teksty Drugie” 2016, nr 4, s. 275.
Zob. Kultura afektu – afekty w kulturze. Humanistyka po zwrocie afektywnym, pod red. R. Nycza, A. Łebkowskiej,
A. Daukszy, Warszawa 2015.
„Wezwanie” dzieła
Wróćmy jeszcze raz do tego, co dzieje się między czytelnikiem a tekstem. Jako uczest-
nika tej refleksji chciałabym przywołać Maurice’a Blanchota, którego książka sprzed po-
nad półwiecza – Przestrzeń literacka – została właśnie wydana po polsku. W trakcie
7
E. Domańska, O poznawczym uprzywilejowaniu ofiary (uwagi metodologiczne) [w:] (Nie)obecność. Pominięcia
i przemilczenia w narracjach XX wieku, pod red. H. Gosk i B. Karwowskiej, Warszawa 2008, s. 34–35.
8
Zob. E. Paczoska, Gdzie jest Komornicka? [w:] Przerabianie XIX wieku. Studia, pod red. E. Paczoskiej
i B. Szleszyńskiego, Warszawa 2011, s. 17–41.
13
K. Irzykowski, Godność krytyki [w:] idem, Słoń wśród porcelany. Studia nad nowszą myślą literacką w Polsce,
pod red. A. Lama, Kraków 1976, s. 92.
14
Taki cel „interpretacji relacyjnej” stawia A. Dauksza. Zob. idem, op. cit., s. 277.
Interpretacja i nadinterpretacja
Nie ma, jak sądzę, odpowiedzialnej i sensownej interpretacji historycznoliterackiej
bez uświadomienia sobie na początku, co ma być jej głównym celem. Spotkanie z tek-
stem i autorem, wolna gra wyobraźni, sprawdzenie swoich możliwości, wypróbowanie
narzędzia, działanie o charakterze politycznym, zaistnienie w literaturoznawczej debacie,
otrzymanie grantu, przejście kolejnego etapu akademickiej kariery? Który z tych celów
(i efektów) jest najważniejszy? Jakie eksponuję, jakie ukrywam? Dlatego muszę odpowie-
dzieć w tym miejscu na pytanie, co dla mnie osobiście jest najważniejszym celem czytania
i pisania o literaturze. Od tej odpowiedzi (której w istocie już tu kilkakrotnie udzieliłam)
zależy bowiem moje rozumienie kwestii nadinterpretacji.
Przypominając staroświeckie kategorie „wezwania” płynącego z dzieła, intencji tek-
stu oraz równie nienowoczesny postulat równowagi, opowiadam się po stronie historii
literatury w jej sporze z teorią, nie lekceważąc teorii, jeżeli, jak mówi Adam Dziadek
w dyskusji zamieszczonej w arcyciekawej książce Teoria nad-interpretacją?, chce ona
„istnieć na styku z rzeczywistością”16. Opowiadam się po stronie lektury, której celem
nie jest „pożarcie” tekstu i „zboksowanie” pisarza własną interpretacją, lecz – jakaś po-
kora wobec tajemnicy literatury, poskromienie apetytu i kolonialnej agresji zdobywcy.
Także takiej, która swoje intencje podporządkowuje zasadom przyjaźni z pisarzem
i jego tekstem. Kategoria przyjaźni od dawna przestała być tematem humanistycznych
dociekań – pisał o tym przed laty jeden z patronów krytyki etycznej, Wayne C. Booth17.
Rozpoznanie to dotyczy również naszej współczesności i obecnych praktyk interpreta-
cyjnych. Czy nie jest bowiem tak, że już dawno przestaliśmy myśleć o książkach jako
o przyjaciołach? Czytając różne interpretacje, mamy za to często wrażenie, że dzieło
dla eksponującego swoją podmiotowość czytelnika staje się przeciwnikiem. W przyjaźni,
jak przypomina Booth, najważniejsza jest sprawa „wymiany” – każdy pisarz zaprasza
do niej swojego czytelnika, ale nie każdy odbiorca (także ten profesjonalnie zajmujący się
literaturą) chce w niej uczestniczyć.
Przyjaźń oznacza zatem szacunek dla partnera i gotowość do wymiany. Jeśli przełożyć
te zasady na praktykę lektury, to powiedzieć można, że w istocie to one chronić nas mogą
przed pokusą nadinterpretacji, wynikającą niekiedy ze sprzeniewierzenia się przyjaciel-
skiej otwartości i czujności. Kategoria przyjaźni wiedzie ku pojęciu wspólnoty. Dużo mó-
wiąc o wspólnocie „świata literackości”, w której zanurzeni są piszący i czytający, za mało
15
Zob. R. Nycz, Lekcja Adorna: tekst jako sposób poznania albo o kulturze jako palimpseście [w:] idem, Poetyka
doświadczenia. Teoria – nowoczesność – literatura, Warszawa 2012, s. 59.
16
Teoria nad-interpretacją?, pod red. J. Olejniczak, M. Baron, P. Tomczoka, Katowice 2012, s. 134.
17
Zob. W.C. Booth, Domyślni autorzy jako przyjaciele i pretendenci, tłum. M. Bokiniec, „Przegląd Filozoficzno-
-Literacki” 2009, nr 2, s. 37–52. Prwdr. 1988.
18
M. Nussbaum, Czytać, aby żyć, tłum. A. Bielik-Robson, „Teksty Drugie”, 2002, nr 1/2.
19
Zob. M.C. Nussbaum, Love’s Knowledge. Essays on Philosophy and Literature, New York 1991.
20
E. Domańska, Historia egzystencjalna. Krytyczne studium narratywizmu i humanistyki zaangażowanej, War-
szawa 2012, s. 169.
21
Ibidem, s. 168.
Summary
The Problem of Over-Interpretation: „The Tender Offer of Literature”
and the Answer
The article shows a paradoxical status of over-interpretation in contemporary lite-
rary studies. This category is still very important in literary and cultural research. Howe-
ver, questions arise regarding the limits of interpretation. Maurice Blanchot’s metaphor
of „the tender offer of literature” is evoked so as to express this dilemma and to suggest
a return to the old-fashioned categories of the intentions of reading and the intentions
of the text.