Życie W Prozie Kuncewiczowej Samotność I Miłość Szymczak-Maciejczyk
Życie W Prozie Kuncewiczowej Samotność I Miłość Szymczak-Maciejczyk
Życie W Prozie Kuncewiczowej Samotność I Miłość Szymczak-Maciejczyk
Barbara Szymczak-Maciejczyk
Praca doktorska
napisana pod kierunkiem
Prof. UP dr hab. Marka Busia
Kraków 2018
1
Pragnę serdecznie podziękować
Doktorowi Habilitowanemu Profesorowi UP Markowi Busiowi
za okazane wsparcie i pomoc merytoryczną, poświęcony mi czas oraz cenne uwagi.
2
Spis treści
Wstęp................................................................................................................................ 5
Rozdział I ........................................................................................................................ 13
Życie i twórczość Marii Kuncewiczowej ..................................................................... 13
1. Młodość i edukacja Marii ze Szczepańskich Kuncewiczowej ................................ 13
2. Pomiędzy muzyką a literaturą ................................................................................. 21
3. Początki kariery pisarskiej i pierwsze sukcesy ....................................................... 23
4. Dwie dekady na emigracji ....................................................................................... 35
5. Otwarta droga do ojczyzny ..................................................................................... 44
Rozdział II....................................................................................................................... 52
Pisanie (z) pamięci – autobiografizm w dziełach Marii Kuncewiczowej ................. 52
1. Kobiece (samo)poznanie a osobiste zapiski ............................................................ 52
2. Zasada czterech P i strategie autobiograficzne ....................................................... 65
Rozdział III ..................................................................................................................... 75
Prawda o samotności, czy prawda o miłości?............................................................. 75
1. Macierzyństwo w początkach XX wieku ................................................................ 75
2. „Nie. Po tysiąc razy nie chcę” ................................................................................. 82
3. Świadome konstruowanie uczuć macierzyńskich ................................................... 89
Rozdział IV ................................................................................................................... 100
O miłości i samotności. Rzecz o Cudzoziemce ........................................................... 100
1. Geneza i recepcja powieści ................................................................................... 102
2. Deficyt(y) miłości ................................................................................................. 110
3. Miłość i samotność – domena kobiet .................................................................... 123
Rozdział V .................................................................................................................... 134
Maria Kuncewiczowa na obczyźnie. Między alienacją a niezrozumieniem .......... 134
1. Dom Fantomów i Natury ...................................................................................... 135
2. Z dala od domu. Dzieje pewnej tułaczki ............................................................... 142
3. W poszukiwaniu własnego miejsca ...................................................................... 150
4. Apel o uznanie obywatelstwa światowego ........................................................... 153
5. Cielesność w dyptyku ........................................................................................... 157
Rozdział VI ................................................................................................................... 161
„Ty milczysz, niewidzialny Jerzy”. Samotność po utracie miłości ......................... 161
1. Od żalu do (para)listu ............................................................................................ 164
2. Z pamięci do miłości – z miłości do pamięci ........................................................ 171
3
Zakończenie ................................................................................................................. 176
Bibliografia .................................................................................................................. 180
Bibliografia podmiotu ............................................................................................... 180
Bibliografia przedmiotu ............................................................................................ 180
4
Wstęp
1
M. Kuncewiczowa, Odkrycie Patusanu, Warszawa 1958, s. 242.
2
B. Kazimierczyk, Dyliżans księżycowy. O twórczości Marii Kuncewiczowej, Warszawa 1977, s. 7.
3
Tamże, s. 9.
4
Zob. M. Kuncewiczowa, Twarz mężczyzny, Warszawa 1969, s. 9.
5
w dyptyku Fantomy i Natura) a nadmierną poetyzacją języka. Rację miał tedy Stanisław
Żak, konstatując, że jej „Twórczość […] jest nieustannym komentarzem zapisanym na
marginesie dziejów człowieka i próbą wyjaśnienia sprzeczności społecznych
i moralnych”5.
Pisarstwo autorki z Kazimierza można czytać przez pryzmat literatury kobiecej,
autobiograficznej, somatycznej et cetera, jednak w tym wypadku najistotniejszym
aspektem twórczości Kuncewiczowej jest przedstawienie kwestii miłości i samotności
ujmowanych na kartach jej powieści w paradygmacie psychologicznym. Doświadczanie
ich wiązało się bowiem ściśle z osobistymi przeżyciami pisarki, która miała w zwyczaju
spisywać wrażenia i emocje przez nie konotowane, oddając tym samym niezwykle
intymny, a jednocześnie uniwersalny wyraz własnych doznań.
Wyraźna tendencja do autobiografizmu nie jest wszakże jednoznaczna
z dokładnym, można by nawet rzec, iż kronikarskim czy pamiętnikarskim zapisem
doświadczeń pisarki. Jak trafnie zauważył Włodzimierz Wójcik, „Granica między tym,
co bierze się z autentycznego doznania, a tym, co przechodzi ze strefy fikcji, w utworach
Kuncewiczowej nie jest łatwa do uchwycenia, czasami wyraźnie zaciera się”6.
Jednocześnie czytamy dalej, iż „Właśnie przemienność i «migotliwość» znaczeń
stanowią o uroku i wartości tej literatury, w tym także o atrakcyjności większej części
twórczości dorobku Kuncewiczowej”7. Osobiste doświadczenia były jednak dla niej
niezmiernie istotne i w oczywisty sposób znalazły swoje refleksy w pisarstwie autorki
Kluczy. Warto przytoczyć tu słowa Kuncewiczowej, która stwierdziła, iż: „Gdyby pisarz
jako jedyny swój warsztat posiadał biurko, a jako jedyne źródło twórczości – głowę, jego
płody nie na wiele mogłyby się ludzkości przydać. Pisałby o charakterach i sytuacjach
jak ślepy o kolorach”8. Tymczasem autorka, mogąca poszczycić się bogatym
doświadczeniem życiowym, wysokim stopniem wrażliwości i pragnieniem poznania
świata, posiadała wszelkie atrybuty umożliwiające jej dogłębne zbadanie rzeczywistości,
co z kolei przełożyło się bezpośrednio na niezwykle żywe portrety psychologiczne i opisy
wielu pięknych miejsc, ważkich wydarzeń czy odczuć, które można by określić jako
ogólnoludzkie. W sukurs przychodzi tu również konstatacja Heleny Zaworskiej, że:
5
S. Żak, Maria Kuncewiczowa, Warszawa 1973, s. 12.
6
W. Wójcik, Dialog biegunów. (Kilka uwag o twórczości literackiej Marii Kuncewiczowej) [w:] tegoż
(red.), W stronę Kuncewiczowej… Studia i szkice, Katowice 1988, s. 9.
7
Tamże.
8
M. Kuncewiczowa, Odkrycie Patusanu…, s. 220.
6
Doświadczenie życiowe […] jest jednocześnie zapisem szczegółowym, autobiograficznym,
dokumentalnym i zarazem wielkim uogólnieniem, syntezą, metaforą wyrażającą wielkie zakresy ludzkich
losów czy historii w sposób artystycznie zorganizowany. Poprzez szczegół, poprzez konkret, poprzez
przywoływanych […] ludzi, głosy, przedmioty – mówi się o coraz bardziej dramatycznych dziejach nas
wszystkich. Życie autorki układało się bowiem tak, że mieszkała w wielu krajach, obcowała z różnymi
kulturami i różnymi ludźmi, z różnych perspektyw mogła oglądać wydarzenia. Toteż dominujący w jej
prozie nurt autobiograficzny stał się od dawna nurtem bardzo szerokim. Sztuką jej pisarstwa […] jest
umiejętność wielkich syntetycznych skrótów, a także umiejętność wyrażania poprzez konkrety i szczegóły
tego, co ogólne, a także tego, co tajemnicze i wysłowić się niedające9.
Zwrócić musi uwagę czytelnika książek Kuncewiczowej charakterystyczna dla niej feminizacja tematów,
wyłączne niemal zainteresowanie życiem wewnętrznym kobiety, jej dojrzewaniem psychicznym, sytuacją
obiektywną, psychologicznymi uwarunkowaniami doznawania, percypowania i przeżywania
rzeczywistości. Zainteresowania swoje skupiła na sprawach życia erotycznego kobiety, starając się dotrzeć
do tych mechanizmów psychiki, dzięki którym narasta dojrzałość, i odkryć je. Cel e m t wó rczo śc i
9
M. Kuncewiczowa, Nowele i bruliony prozatorskie, wybór i posłowie: Helena Zarowska, Warszawa 1985,
s. 441. Pisownia uwspółcześniona.
10
M. Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem…, s. 5-6.
11
S. Żak, Maria Kuncewiczowa…, s. 35.
12
Tamże, s. 25.
7
K u nce wi czo wej wyd aj e si ę b yć ud o wo d ni e ni e p ra wd y, że ko b ie ta st wo r zo n a j es t d o
mi ło śc i 13.
13
Tamże. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
14
A. E. Banot, W rytmie księżyca. Problemy tożsamości kobiecej w twórczości Marii Kuncewiczowej,
Bielsko-Biała 2016, s. 14.
15
A. Węgrzyniakowa, Kobieta-Fantom, czyli prawda Kuncewiczowej o kobiecie [w:] W. Wójcik (red.),
W stronę Kuncewiczowej… Studia i szkice, Katowice 1988, s. 41.
16
Tamże, s. 43.
17
Zob. B. Walęciuk-Dejneka, Kobieca koncepcja „bycia-w-świecie”: „ja” w rodzinie. Z „Pamiętników”
Zofii Tołstojowej [w:] „Prace Literaturoznawcze” 2015, nr 3, s. 197-198
18
W rozumieniu proponowanym przez Hélène Cixous. Zob. H. Cixous, Śmiech Meduzy [w:] „Teksty
Drugie” 1993, nr 4/5/6 (22/23/24), s. 147.
8
grupowej kobiecej kariery oraz ewolucję i normy kobiecej tradycji literackiej”19.
Poszczególne elementy wymienione powyżej znajdą więc swoje odzwierciedlenie
w niniejszej dysertacji.
Jak wcześniej wspomniano, autorka Twarzy mężczyzny była pisarką
wyprzedzającą swoje czasy – szczególnie dobrze widać to w samej warstwie tematycznej
jej książek, a często także i w formie. Wystarczy dostrzec różnorodność
wykorzystywanych przez pisarkę gatunków literackich, nierzadko zmąconych. Czytamy
u Clifforda Geetza, iż:
Zatarcie granic między gatunkami to […] rozważania filozoficzne przybierające formę krytyki literackiej
[…], reportaże, co brzmią jak zwierzenia poufne […], traktaty teoretyczne pomyślane jako pamiętnik
podróży […]. W pewnym stopniu zawsze tak oczywiście bywało. Teorie swoje rymowali Lukrecjusz,
Mandeville i Erazm Darwin. Dzisiejsze skotłowanie form wezbrało jednak do punktu, w którym nie tylko
trudno zaszeregować autora […], ale i zaklasyfikować dzieło […]. Idzie tu zatem o coś więcej niż
o dziwaczne igraszki i przelotne ciekawostki, czy o dobrze znany fakt, że innowacje są z definicji trudne
do zaszufladkowania20.
19
E. Showalter, Krytyka feministyczna na bezdrożach [w:] „Teksty Drugie” 1993, nr 4, 5, 6 (22, 23, 24),
s. 122.
20
C. Geetz, O gatunkach zmąconych: nowe konfiguracje myśli społecznej [w:] „Teksty Drugie” 1990, nr 2,
s. 113-114.
9
publikacji najważniejszych dzieł autorki Cudzoziemkii tak dalej. Materiał teoretyczny
opierał się szczególnie na monografii poświęconej Kuncewiczowej, pióra Alicji
Szałagan, a także na licznych odniesieniach do autobiograficznego dyptyku, artykułach
prasowych i wywiadach z pisarką.
Naprowadziwszy badaczy na kwestię autobiografizmu, Kuncewiczowa wskazała
kierunek, w którym najczęściej podążają poszczególne analizy jej powieści. Aby lepiej
zrozumieć tę postawę i strategię jednocześnie, w rozdziale II autorka dysertacji
przedstawia jej główne założenia. Anna Pekaniec podkreśliła, iż „doświadczenie jest
zawsze czyjeś, usytuowane w konkretnym miejscu i czasie, łączy jednostkę i środowisko,
bez niego nie byłaby możliwa rekonstrukcja rzeczywistości widzianej oczyma
autobiografa/autobiografki”21. Jednocześnie należy zauważyć, iż proza Kuncewiczowej,
poza tym, że zdecydowanie odwołuje się do jej osobistych doświadczeń, jest stricte
kobieca. Nie stanowi to wyłącznie rezultatu związanego z płcią biologiczną autorki, acz
z pewnością był to główny czynnik, lecz przede wszystkim z tematyką przez nią
podejmowaną. Pekaniec dodaje zresztą, że „Kobiece doświadczanie i doświadczenie
świata kształtuje tok autobiograficznych narracji, modeluje strategie narracyjne, steruje
tematyką, skupia konteksty”22. Wybór środka wyrazu nie był prosty ani jednoznaczny,
gdyż Kuncewiczowa była swego czasu rozdarta pomiędzy literaturą a muzyką, choć
ostatecznie zdecydowała poświęcić się słowu pisanemu.
Bazę teoretyczną II części stanowią publikacje poświęcone autobiografizmowi,
literaturze dokumentu osobistego, strategiom autobiograficznym, autobiograficznym
ciągom narracyjnym czy pisarstwu kobiecemu, ale także bezpośrednie wypowiedzi
Kuncewiczowej z wywiadów oraz uwagi spostrzeżenia poczynione przez Helenę
Zaworską.
Kolejne rozdziały określić można jako case Studies poszczególnych dzieł pisarki.
Zostały one ułożone w porządku chronologicznym ukazywania się konkretnych tytułów.
Część III poświęcono więc Przymierzu z dzieckiem, wskazując na nieustanne rozdarcie
pomiędzy miłością do siebie samej i rodzącego się uczucia do dziecka, a samotnością
ewokowaną przez nagłe znalezienie się w nowej, przerażającej dla młodej matki sytuacji
życiowej. Ukazano także ówczesne standardy miłości macierzyńskiej, reakcje odbiorców
21
A. Pekaniec, Literatura dokumentu osobistego kobiet: ewolucja teorii, zmiany praktyk lekturowych [w:]
„Autobiografia. Literatura. Kultura. Media” 2014, nr 1 (2), s. 18.
22
Tamże.
10
na publikację obrazoburczego dzieła oraz psychologizm Przymierza… przejawiający się
w dogłębnej analizie stanów psychicznych kobiety, która urodziła dziecko.
Z kolei rozdział IV dotyczy najsłynniejszej powieści Kuncewiczowej, czyli
Cudzoziemki. Sportretowany w niej duet – Róża oraz jej córka, Marta – stanowi główny
obiekt zainteresowań autorki dysertacji. Po opisaniu genezy nieszczęścia głównej
bohaterki, reakcji czytelników i krytyków na druk powieści oraz, pokrótce, dziejów
prawdziwej cudzoziemki, Adeliny z Dziubińskich, ukazane jest meritum tej części, czyli
analiza relacji łączących matkę z córką. Napisanie Cudzoziemki stanowiło dla
Kuncewiczowej sposób na osiągnięcie katharsis po śmierci Adeliny, co również miało
niebagatelny wpływ na całokształt dzieła, w którym pojawia się chroniczna samotność
wielu postaci, ale także toksyczna miłość i uczucie nazwane przez Kazimierczyk „ekstazą
udręczenia”23.
Rozdział V zaś przedstawia rozważania na temat wyobcowania, jakie przypadło
w udziale Kuncewiczowej w czasie niemal dwóch dekad na emigracji. Zostało ono
udokumentowane w dyptyku Fantomy i Natura, opublikowanym w latach
siedemdziesiątych XX wieku. Autorka Twarzy mężczyzny, powróciwszy do Polski,
opisała, jak traumatycznym przeżyciem było dla niej zamieszkiwanie przez tyle czasu
poza granicami własnego kraju, ile przykrości spotkało ją zarówno ze strony
obcokrajowców (z jej perspektywy) oraz Polonii. Świadectwo głębokiego poczucia
alienacji, odrzucenia i trudności z utrzymaniem się zostało uzupełnione o teoretyczne
kwestie (wro)gościnności, tolerancji wobec (e)migrantów oraz konieczność
poszukiwania własnego miejsca na świecie. Istotne było również ukazanie idei
obywatelstwa światowego, o które starała się pisarka.
VI część dotyczy ostatniego dzieła Kuncewiczowej, to jest Listów do Jerzego,
wydanych na rok przed jej śmiercią. W owej parakorespondencji znajduje się nie tylko
wiele przemyśleń dotyczących starości i śmierci, ale również miłości i samotności, jako
że pisarka chciała zawrzeć w nich swoje uczucie do go nieżyjącego już męża. Znajdują
się tam więc laudacje na jego cześć czy pragnienie zjednoczenia się z Jerzym. Jednak
w dużej mierze, podobnie jak było to w wypadku Cudzoziemki, także i Listy… miały na
celu przepracowanie żałoby po wieloletnim partnerze. W oczywisty sposób pojawiają się
również odniesienia do religijności, która w naturalny sposób u Kuncewiczowej wzrosła
23
B. Kazimierczyk, Dyliżans księżycowy…, s. 42.
11
i nabrała większego znaczenia właśnie pod koniec życia, kiedy coraz więcej znanych jej
osób umierało, potęgując osamotnienie pisarki.
Wybór konkretnych powieści, które zostały poddane omówieniu, podyktowany
był pragnieniem ukazania zmian, jakim podlegało podejście do miłości i samotności
w utworach Kuncewiczowej na przestrzeni całej jej twórczości. Okazuje się zatem, że
Przymierze z dzieckiem – wraz z odwołaniami do Twarzy mężczyzny – wydane w latach
dwudziestych XX wieku traktuje o innym uczuciu do syna, niż to, które zostało ukazane
w Tristanie 1946 czy dyptyku Fantomy i Natura. Konieczność ponownego odniesienia
się do Cudzoziemki wynikała z faktu, iż mimo licznych badań nad najsłynniejszą
powieścią Kuncewiczowej, wciąż konotuje ona nowe odczytania, w dalszym ciągu
stanowi wdzięczny materiał analizy. Dodatkowo główny akcent został położony na
relację Róży i Marty oraz skomplikowane relacje Róży z mężczyznami. Z kolei
w dyptyku po raz pierwszy „ja” mówiące jest całkowicie tożsame z osobą autorki24, co
pozwoliło na ukazanie miłości i samotności bezpośrednio z perspektywy dojrzałej
pisarki. Ostatnie omówione dzieło, Listy do Jerzego, poza tym, iż poświęcone jest
tematyce tanatycznej, w syntetycznym skrócie opisuje relację Marii i jej męża,
stosunkowo rzadko pojawiającego się na kartach poprzednich powieści. Najbardziej
godna zainteresowania była dla mnie kwestia relacji kobiecych – to jest kobiet będących
niejako Kuncewiczową, a więc jej rozlicznych porte parole – z innymi opisanymi
w powieściach bohater(k)ami, mającymi zazwyczaj swe odpowiedniki w realnym
świecie. Poprzez koncentrację na owej kwestii możliwe było ukazanie niemal pełnego
obrazu miłości i samotności w oparciu o doświadczenia autorki Cudzoziemki.
Odnosząc się wreszcie do kwestii formalnych, należy napisać, że wszelkie
podkreślenia odautorskie (a więc niewystępujące oryginalnie w tekście) zostały opisane
w przypisach, obok podania źródła. Podobnie dopełnienia znajdujące się w cytatach –
jeśli nie zaznaczono inaczej – pochodzą od autorki niniejszej pracy.
24
Oczywiście poza dyliżansami, które z racji swojej koncentracji przede wszystkim na opisywaniu miejsc,
różnic kulturowych i tak dalej nie były przydatne dla celów niniejszego omówienia.
12
Rozdział I
Życie i twórczość Marii Kuncewiczowej25
W Płocku Olesia już nie było. Mniej więcej co tydzień przychodziła kartka z Berlina, zaadresowana do
mnie, przedstawiająca coraz to inne zwierzę z tamtejszego ZOO. „Kochana Sioniu, co słychać w królestwie
gam i arytmetyki?”. Albo: „Kochana Sioniu, jak się ma «Sabcia mała, co w babci czepek się ubrała»” –
25
Informacje zawarte w niniejszym rozdziale – o ile nie zaznaczono inaczej – pochodzą w główniej mierze
z publikacji Alicji Szałagan, pt.: Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna 1895-1989,
Warszawa 1995. Jest to obecnie najlepsza i najobszerniejsza publikacja poświęcona w całości pisarce – jej
życiu i poszczególnym dziełom. Dodatkowo, autorka monografii rozpoczęła pracę nad nią jeszcze za życia
Kuncewiczowej, dzięki czemu udało jej się poznać niektóre szczegóły bezpośrednio od niej, niezależnie od
braku odpowiedniej dokumentacji. Należy pamiętać, iż w czasie obu wojen światowych wiele dokumentów
przepadło bezpowrotnie. Autorka niniejszej pracy posiłkuje się ustaleniami Szałagan, lecz przedstawia je
zbiorczo, nierzadko w innej kolejności niż badaczka. Jest to podyktowane chęcią ustalenia jednolitej
chronologii, a nie ukazania genezy i percepcji poszczególnych dzieł Kuncewiczowej. Zabieg ten jest
niezbędny do ukazania wątków autobiograficznych w bogatej twórczości pisarki.
26
Sama pisarka jako rok urodzenia wskazywała 1897. W niektórych (szczególnie dawniejszych) źródłach
podaje się również rok 1899 (zob. S. Żak, Maria Kuncewiczowa, Kraków 1971, s. 3). Dzięki badaniom
Szałagan udało się ustalić, iż autorka Cudzoziemki urodziła się tak naprawdę właśnie w 1895 roku.
27
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna…, s. 19.
13
aluzja do mojej popisowej deklamacji. Korespondencja była jednostronna i polegała na takich właśnie
żarcikach z małoletności, którą brat, o kilkanaście lat starszy, wydawał się specjalnie we mnie lubić28.
28
M. Kuncewiczowa, Fantomy, Warszawa 1975, s. 45.
29
Ustalenia dokonane przez Szałagan wskazują na to, iż głównym inicjatorem otwarcia szkoły był Klemens
Łuczycki, a nie Józef Szczepański. Niemniej badaczka wysuwa hipotezę, wedle której znajomość
Szczepańskiego z rosyjskim kuratorem oświaty, będącym jednocześnie znajomym z czasów szkolnych,
mogła pomóc w uzyskaniu pozwolenia na powołanie Gimnazjum Polskiego Męskiego. Zob. A. Szałagan,
Monografia dokumentacyjna…, s. 20-21. Z kolei Tadeusz Chrostowski w 1975 roku potwierdzał, iż szkoła
powstała między innymi dzięki ojcu Kuncewiczowej: „Warto tu wspomnieć o ojcu autorki Fantomów,
założycielu i dyrektorze I Gimnazjum Polskiego w Płocku, który wiosną 1909 r. objął przewodnictwo
Wydziału Pedagogicznego Towarzystwa Naukowego Płockiego. Należy on do świetlanych członków
naszego Towarzystwa. Dr Aleksander Maciesza napisał o nim, że «położył bardzo duże zasługi, jako jeden
z głównych organizatorów szkoły w najtrudniejszym okresie», a dr Themerson, że «trudno sobie wyobrazić
człowieka, który by więcej umiłowania wlał w kształcenie młodzieży, który by bardziej duszę swą sprzągł
nierozerwalnym węzłem z istnieniem, bytem i rozwojem szkoły średniej»”; T. Chrostowski, Płock w życiu
Marii Kuncewiczowej [w:] „Notatki Płockie” 1975, nr 20/4-83/, s. 31. We wszystkich cytatach
pochodzących z tego źródła zachowano pisownię oryginalną.
30
Por. M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 39.
31
T. Chrostowski, Płock w życiu Marii Kuncewiczowej…, s. 30.
32
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna…, s. 22.
14
Marylka Szczepańska uczęszczała od II do IV klasy Żeńskiej Szkoły Udziałowej w Płocku, mieszczącej
się wtedy przy ul. Kolegialnej (dziś nr 5). W czasie jej nauki co roku zmieniały się przełożone szkoły —
po Wandzie Thunównie w r. 1907 Jadwiga Kotwicka, a od 1908 zostaje dyrektorką niezapomniana
Marcelina Rościszewska, która po tym miała uczyć i wychowywać młodzież żeńską przez ćwierć wieku.
Wanda Thunówna przy poparciu nauczyciela Antoniego Millera i Brynkówny narzuciła w wychowaniu
dziewcząt bardzo silny kierunek postępowy. Na sesjach rady pedagogicznej uczestniczyli delegaci uczniów
i taką delegatką była też uczennica II klasy — 9-letnia Marylka Szczepańska. Stąd wywodzą się zarzuty
kanonika Lasockiego pod adresem przełożonej i dyrektora Szczepańskiego o „pajdokracji", że hołdują oni
po rewolucji rządom dzieci zupełnie nieodpowiedzialnych 33.
Pobyt Marylki Szczepańskiej w Płocku nie trwał długo, bo tylko trzy lata, ale opuszczając nasz gród w 1909
r., już jako 12-letnia panienka zachowała we wdzięcznej pamięci dość obrazków i faktów, aby po wielu
latach pobytu tu za granicą mile je wspominać, przedstawiając nam obraz miasta jakiego nie znaliśmy.
Najbarwniej w pamięci Marylki zachował się Ogród Kolarzy […]. Welodrom musiał być atrakcyjny, nawet
„godny uwielbienia”, jeśli z utęsknieniem całymi godzinami podziwiała go przez dyskretne okienko
dyrektorskiego mieszkania przy ul. Królewskiej […]. Marylka wspomina częste loterie fantowe z udziałem
orkiestry ze złotymi trąbami czy kort tenisowy, na którym panie w sukniach z trenem i panowie
w pasiastych kurtkach podskakiwali za piłkami. W czasie tych figlów seniorów pensjonarki w czarnych
pończoszkach strzygły oczkami do sztubaków w mundurkach szkolnych z błyszczącymi guzikami,
a rozwrzeszczone dzieci dopełniały obrazu w grze „w farby”. […] W święta płocczanie bawili się na
festynach w Ogrodzie z gamą konfetti i serpentyn. Wieczorem w kioskach i alejkach błyszczały lampiony,
33
T. Chrostowski, Płock w życiu Marii Kuncewiczowej…, s. 31.
34
Tamże, s. 31.
35
Opisała ów okres czasu chociażby w Twarzy mężczyzny i o wiele późniejszych Fantomach. Sentyment
Kuncewiczowej do Płocka został podkreślony także w artykule Marylka zaklęta w hiacyntach Leny
Szatkowskiej [online:] https://www.tp.com.pl/kultura/marylka-zakleta-w-hiacyntach.html (logowanie:
22.05.2018).
15
a na niebie race z pękającymi gwiazdami. Szczytem marzeń Marusi był kołobieg do niby kosmicznych
wzlotów i… bolesnych upadków36.
36
T. Chrostowski, Płock w życiu Marii Kuncewiczowej…, s. 30.
37
Jest to rosyjskie zdrobnienie imienia Maria, które występuje również w powyższym cytacie z artykułu
Chrostowskiego.
38
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna…, s. 23.
39
Tamże.
40
Zob. A. Barzycka, Józef Dionizy Szczepański [online:] http://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/jozef-
dionizy-szczepanski (logowanie: 11.06.2018).
16
Warszawy, by ukończyć dwuletni kurs pedagogiczny, odbywający się przy Gimnazjum
Żeńskim Leonii Rudzkiej41.
W tym samym czasie Adelina z Dziubińskich Szczepańska odkryła w córce talent
wokalny, który pozwolił im nawiązać bliższe, cieplejsze relacje, czego ślady
odnajdujemy chociażby w Cudzoziemce. Wbrew zamiarom ojca, planującego wysłać
Marię do Szkoły Gospodarstwa Wiejskiego w Chyliczkach, matka zaczęła udzielać córce
lekcji i zadecydowała o tym, iż będzie ona pobierać nauki na wspomnianym już kursie
pedagogicznym (który ukończyła z dyplomem nauczycielki domowej), a następnie na
uniwersytecie w Nancy.
Do tego francuskiego miasta Maria i Adelina udały się w roku 1913. Młoda
kobieta uczyła się na temat dziewiętnastowiecznej literatury francuskiej i języka
francuskiego. Po uzyskaniu cetrificat d’etudes francaises, Maria nabyła prawa do
nauczania tego języka poza granicami Francji. Jednak właśnie pobyt w tym kraju okazał
się być jednym z najważniejszych doświadczeń w życiu przyszłej pisarki, bowiem to tam
właśnie po raz pierwszy Maria poczuła się „obywatelką świata” – wiele lat później,
między innymi dzięki temu, starała się wcielić w życie ideę obywatelstwa światowego42.
Po powrocie do ojczyzny przyszła autorka Cudzoziemki zaczęła uczęszczać na spotkania
„Promienia” – lewicowej organizacji studenckiej utrwalonej potem przez nią na kartach
Twarzy mężczyzny i Fantomów. Podczas tych spotkań słuchała odczytów poświęconych
kwestii socjalizmu, pomagała też w organizacji wydarzeń.
Wakacje roku 1914 Maria wraz z rodzicami spędziła w Sopocie43. W dniu,
w którym rozpoczęli razem podróż powrotną do Włocławka rozpoczęła się pierwsza
wojna światowa. Miasto to obrane zostało na siedzibę guberni (lata 1915-1918). Mimo
zarekwirowania żywności i wprowadzenia kartek na niektóre artykuły, władze
niemieckie skłonne były do pewnych ustępstw – należało do nich chociażby zezwolenie
na uroczyste msze święte i akademie związane z obchodami rocznicy uchwalenia
Konstytucji 3 Maja w roku w 1915.
41
Zob. tamże, s. 24-25.
42
Kwestia ta zostanie omówiona w dalszej części wywodu.
43
Józef i Adelina Szczepańscy często i chętnie podróżowali. Aby móc odłożyć pieniądze na ten cel,
oszczędzali na czymś innym. To między innymi dzięki tej ich cesze Maria Kuncewiczowa już jako dziecko,
a następnie młoda kobieta, była obyta towarzysko, dobrze orientowała się w geografii i posiadła
umiejętność szybkiego przystosowania się do zastanych warunków i kultury miejsca, w którym aktualnie
przebywała. Kompetencję tę rozwinęła jeszcze lepiej w trakcie podróży z mężem. Nabyta umiejętność
pomogła jej w zaaklimatyzowaniu się w miejscach, do których emigrowała po wybuchu drugiej wojny
światowej.
17
W związku z przerwą w edukacji Maria rozpoczęła działalność w Szkole
Handlowej we Włocławku. Nauczała tam języka polskiego i francuskiego. Młoda kobieta
zapoznała się także z działaniami Organizacji Młodzieży Niepodległościowej. Czytamy
u Szałagan:
Była to jawna organizacja kierowana przez konspiracyjny Pet (Przyszłość), wyłoniony z kolei z Zetu
(Związku Młodzieży Polskiej) do pracy wśród młodzieży szkół średnich. Kółka OMN przykładały w swej
działalności szczególną wagę do pracy samokształceniowej, mając na względzie uzupełnionej wyniesionej
ze szkoły niepełnej wiedzy o Polsce, jej historii, kulturze, geografii i rozbudzenie tym samym
patriotycznych uczuć wśród młodzieży. Sekcja Koronna OMN istniała we Włocławku od 1905 roku44.
44
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna…, s. 27.
45
Odczyt odbył się 15 października 1915 roku.
46
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 186.
47
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 28.
18
Maria Szczepańska uczęszczała na zajęcia związane z historią literatury polskiej,
gramatyką starosłowiańską, a także z języka polskiego, angielskiego i francuskiego, na
kursy tłumaczeń literatury francuskiej i angielskiej oraz zajęcia poświęcone twórczości
konkretnych pisarzy (na przykład Mickiewicza, Słowackiego, Fredry)48. Przyszła pisarka
ukończyła cztery semestry nauki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Wiedza o języku
i literaturze polskiej okazała się później przydatna podczas pracy nad własnymi
książkami, ponieważ dzięki temu pisarka była bardziej świadoma zasad determinujących
język literacki, znała historię języka polskiego i potrafiła doskonale wykorzystać środki
poetyckie.
W czasach studiów w Krakowie Maria wstąpiła do „Zjednoczenia”49 – organizacji
skupiającej młodzież szkół wyższych. Spotkania odbywały się w budynku przy ulicy
Grodzkiej i poświęcone były głównie odczytom oraz dyskusjom o sprawach społeczno-
politycznych. Towarzystwo składało się przede wszystkim z potomstwa młodego
ziemiaństwa oraz dzieci profesorów. Po przeprowadzce do Warszawy, Szczepańska
uczęszczała na spotkania tamtejszego oddziału „Zjednoczenia”, jednak na nich zbierali
się już raczej potomkowie inteligencji (nie wyłącznie zawodowej, jak określiła to dorosła
już pisarka w Fantomach)50. Młoda kobieta należała do stowarzyszenia między innymi
ze względu na prywatne zainteresowanie Zygmuntem Rusinkiem. Jak zauważyła
Szałagan: „mimo że Maria nie miała temperamentu działaczki, przynależność jej do
organizacji młodzieżowych zaznaczyła się w sposób istotny w świadomości politycznej
i kulturalnej przyszłej pisarki. Oddziaływały na nią i dyskusje polityczne, i określone
preferencje co do lektur”51.
W roku 1918 Maria na stałe (do września 1939 roku) zamieszkała w Warszawie,
w mieszkaniu numer 13 w kamienicy przy placu Trzech Krzyży 852. Została wolną
słuchaczką Uniwersytetu Warszawskiego. W 1920 roku Józef Szczepański powrócił do
pracy w szkolnictwie i objął stanowisko dyrektora progimnazjum państwowego
w Grójcu.
48
Spis przedmiotów – wraz z nazwiskami prowadzących oraz tygodniową ilością godzin – jest dostępny
między innymi w dziele Szałagan. Tamże, s. 29-30.
49
Zarys działalności „Zjednoczenia” i swoich w nim obowiązków przedstawiła pisarka dość szczegółowo
w Twarzy mężczyzny.
50
Tamże, s. 30.
51
Tamże.
52
Właśnie to mieszkanie – poza domem w Kazimierzu – najczęściej wspominała pisarka w swojej
twórczości.
19
W lipcu 1918 Maria opublikowała prozę poetycką Bursztyny (był to jeden z trzech
wysłanych do redakcji tekstów) w piśmie młodzieży akademickiej „Pro Arte et Studio”,
co stanowiło jej debiut. Z kolei gdy jedenastego listopada 1918 roku zakończyła się
pierwsza wojna światowa, Maria – przekonana przez brata – podjęła pracę jako tłumaczka
dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a w 1919 roku razem z nim stanowiła część
delegacji wysłanej na Konferencję Pokojową w Paryżu, w czasie której opracowano
traktat wersalski. Mimo że dobrze zapamiętała to wydarzenie, sama podkreślała, że
w owym czasie bardziej interesowały ją osobiste sprawy (na przykład sercowe), niż
polityka53.
Kontynuując dotychczasowe aktywności, w 1920 roku przyszła pisarka zbliżyła
się do Jerzego Kuncewicza – działacza poświęcającego się pracy społeczno-politycznej.
Urodził się on 1893 roku w zubożałej rodzinie szlacheckiej jako syn Wiktora i Cecylii54.
Jego ojciec zajmował się rolą, a matka nauczała języka polskiego. Młody Kuncewicz po
ukończeniu gimnazjum w Hrubieszowie i szkoły handlowej w Lublinie wyjechał do
Krakowa, a następnie do Belgii, był bowiem oskarżony o prowadzenie nielegalnej
działalności. Za granicą podjął studia w Liège, jako przedmiot zainteresowań wybierając
chemię. Po wybuchu pierwszej wojny światowej został aresztowany przez Niemców pod
zarzutem prowadzenia dywersji na rzecz Belgii i osadzono go w obozie jenieckim. Po
zwolnieniu, w 1916 roku powrócił do Lublina, by nauczać przyrody. Działał w Polskim
Stronnictwie Ludowym, uczestniczył w pracach Centralnego Komitetu Narodowego. Od
roku 1918 mieszkał w Warszawie, gdzie rozpoczął studia prawnicze i pracował na
stanowisku kierownika w Wydziale Opieki nad Dziećmi i Młodzieżą w Ministerstwie
Opieki Społecznej. W 1920 roku walczył w wojnie polsko-bolszewickiej w I Pułku
Szwoleżerów55. W 1926 roku ukończył prawo, odbył praktykę jako sędzia, a ostatecznie
został adwokatem56. Ponadto Jerzy Kuncewicz pisał i publikował wiersze oraz utwory
prozatorskie, drukowane od 1911 roku w prasie lubelskiej i warszawskiej. Jako członek
Związku Zawodowego Literatów Polskich wspierał działalność literacką młodej Marii,
którą zresztą sam do niego wprowadził.
53
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 158.
54
Właściwie Cecylii Heleny z Wyszyńskich Kuncewiczowej.
55
W wojnie polsko-bolszewickiej brała udział również Maria. Początkowo jako pielęgniarka, a następnie
jako kurierka. W owym czasie była zaręczona z pułkownikiem Jerzym Płońskim. Odniesienia do tego
związku Kuncewiczowa zawarła w Twarzy mężczyzny.
56
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 32-33.
20
Po nawiązaniu bliższych relacji w maju 1920 roku, para wzięła ślub czternastego
maja 1921 roku. Udzielił im go ksiądz Wacław Biliński w Kościele Panien Wizytek
w Warszawie. Podróż poślubną Kuncewiczowie spędzili w Konstancinie, zaś jesienią
1922 roku przyszła pisarka wydała na świat syna, Witolda. To wydarzenie wywołało
w niej lęk przed ponownym zajściem w ciążę (vide: koniecznością porodu) i sprawiło, że
na nowo musiała szukać w sobie kobiecości. Po tym traumatycznym dla niej
doświadczeniu nie dość, że zrezygnowała z planów posiadania liczniejszego potomstwa,
lecz napisała także, wydane w 1927 roku, Przymierze z dzieckiem57. Tym samym
wywołała niemały skandal, gdyż był to pierwszy w Polsce dziennik ciąży, a zarazem
pierwsza książka poświęcona konieczności wykształcenia w sobie miłości do
progenitury.
57
Przymierze z dzieckiem to zarówno tytuł zbioru, jak i pojedynczego utworu. Pierwsze tłumaczenie
Przymierza… na język obcy ukazało się w 1929 roku we Włoszech. Drugie, już razem z Twarzą mężczyzny,
opublikowano – również tam – w 1935 roku.
58
Zob. „Morze” 1926, nr 3/4, s. 11-12. Tytuł opatrzono adnotacją: „Nowela odznaczona II-gą nagrodą na
konkursie L. M. i R.”. Numer został zdigitalizowany i jest dostępny pod adresem:
http://www.bibliotekacyfrowa.eu/dlibra/show-content/publication/51126/edition/46823?ref=desc
(logowanie: 01.08.2017).
21
z Władysławem Żeleńskim), zapewniała prywatne lekcje, a także uczyła dyscypliny. Pod
wpływem Adeliny w 1925 roku Maria podeszła do egzaminów do Konserwatorium
Muzycznego w Warszawie. Została przyjęta do klasy operowej profesora Marcelego
Sowilskiego. Przedmiot przez niego prowadzony zaliczyła na ocenę bardzo dobrą, lecz
zdecydowanie gorzej radziła sobie z innymi zajęciami w Konserwatorium, przede
wszystkim z solfeżem59. Opierając się na ustaleniach poczynionych przez Szałagan,
wskazać można, że w kolejnym roku akademickim Kuncewiczowa nie uczęszczała już
do Konserwatorium, aczkolwiek szkoliła się muzycznie pod okiem Stanisławy
Szymanowskiej w Warszawie, a następnie u Heleny Casella w Paryżu60.
W latach dwudziestych Kuncewiczowa koncertowała w Warszawie i na
prowincji61, szczególną uwagę poświęcając recitalowi pieśni francuskich
impresjonistów62, który odbył się właśnie w salach Konserwatorium. Przychylna, choć w
gruncie rzeczy dość neutralna recenzja Felicjana Szopskiego – publicysty „Kuriera
Warszawskiego” – który nie zachwycił się występem, także przyczyniła się do podjęcia
przez Marię decyzji o poświęceniu się literaturze63.
Lata później, już po obraniu drogi pisarskiej, Kuncewiczowa wspominała
w Fantomach:
Rozwód ze śpiewem nie odbył się tak od razu: przez okno kazimierskiej chatki jeszcze długo spływały
w ogród, a z warszawskiego mieszkania w ulicę, Schuberty, Griegi i Schumany, Czajkowskie żale
i Szymanowskie wytworności. [...] Za granicą śpiew oderwał się od rutyny, stał się potrzebą fizjologiczną.
Gdyby okoliczności były po temu, pewnie akurat wtedy stałabym się dobrą śpiewaczką. Okoliczności po
temu nie były. Seanse przy okazyjnych pianinach przypominały schadzki z nerwowym i niewiernym
kochankiem64.
59
Jest to nauka czytania nut głosem.
60
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 35.
61
Zob. tamże.
62
Byli nimi Claude Debussy, Albert Roussel, Maurice Ravel oraz Szwajcar Arthur Honegger, związany
z muzyką francuską.
63
Informacją o tej recenzji podzieliła się z Szałagan sama pisarka.
64
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 156.
22
Cudzoziemki65), reminiscencje wywołane konkretną melodią bądź też liczne aluzje
muzyczne.
65
Opisały to między innymi Kama Hawryszków i Katarzyna Michałkiewicz. Zob. K. Hawryszków,
K. Michałkiewicz, „Cudzoziemka” Marii Kuncewiczowej: literacko-muzyczny dialog z przeszłością, [w:]
„Konteksty Kultury” 2011, nr 7, s. 12-21.
66
Pisała ona porady odnoszące się do prowadzenia gospodarstwa domowego i ówczesnej mody.
Ćwierciakiewiczowa była też autorką niezwykle popularnych w owym czasie książek kucharskich.
67
Pod uwagę zostały wzięte wyłącznie te lata, w których Kuncewiczowa współpracowała z czasopismem.
68
Przeszła ona do wydawanej przez Emilię Grocholską „Kobiety Współczesnej”.
69
Awersja Kuncewiczowej do statusu osoby publicznej była jedną z przyczyn ostatecznego odrzucenia
zawodu śpiewaczki.
23
której życie jest własnością wszystkich i przez wszystkich może być oceniane. […] Gwałtowna reakcja na
jej opowiadanie, całe zamieszanie, jakie wywołało, bardzo ją przeraziły, była zrozpaczona i bliska
samobójstwa. Jednakże z pisarstwa nie zrezygnowała [...] 70.
70
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 38-39.
71
Tamże, s. 39.
72
Zob. J. Krajewska, Choroby, zamki warowne, kolana Heleny Fourment. Przyczynki do dziejów pojęcia
„literatura kobieca” w dwudziestoleciu międzywojennym [w:] „Podteksty” 2009, nr 3 (17) [online:]
http://podteksty.amu.edu.pl/podteksty/?action=dynamic&nr=18&dzial=4&id=389 (logowanie:
01.08.2017); G. Borkowska, Metafora drożdży: co to jest literatura/poezja kobieca [w:] „Teksty Drugie”
1999, nr 3/4 (33/34), s. 35-37.
73
Spokojna refleksja i zwiedzanie niektórych obiektów były bardzo utrudnione ze względów na sytuację
polityczną kraju.
74
A właściwie „dyliżanse”. „Dyliżans” to pojęcie używane przez samą Kuncewiczową w odniesieniu do
pewnej grupy jej utworów. Były to teksty poświęcone zwykle podróżom (poza Warszawą, w której Maria
mieszkała). Opisywały one nie tylko wygląd zwiedzanych przez pisarkę miast, ale także kulturę ich
mieszkańców, zabytki, stanowiły coś na kształt dziennika podróży i pamiętnika, jednocześnie poświęcając
uwagę aktualnym wydarzeniom (trwającej wojnie, przewrotom, wyborowi Karola Wojtyły na papieża i tak
dalej). Zob. M. Kuncewiczowa, Dyliżans warszawski, Warszawa 1997.
75
Zob. M. Kuncewiczowa, Miasto Heroda. Notatki palestyńskie, Warszawa 1982.
24
Polskich. Natomiast zbiór zawierający wszystkie wydrukowane uprzednio w czasopiśmie
reportaże ukazał się w listopadzie 1938 roku.
Z kolei w latach 1929-1939 Kuncewiczowa współpracowała z „Gazetą Polską”,
prowadzoną przez pułkownika Adama Koca, a następnie przez Bogusława
Miedzińskiego. Działem literackim kierował w owym czasie Kazimierz Wierzyński. Na
łamach periodyku ukazywały się nie tylko teksty pisarki, ale także recenzje jej
dotychczasowego dorobku. Od 1933 do 1934 roku autorka Przymierza z dzieckiem
publikowała w piśmie felietony, wydane później w formie zbiorowej. Książkę tę
zatytułowano Dyliżans warszawski76.
Mimo że pisarka spędziła w stolicy wiele lat, nigdy nie posiadała rodzinnego
domu. Nawet mieszkanie przy placu Trzech Krzyży, w którym przebywała (aż do
wybuchu wojny w 1939 roku, w czasie której kamienica została zbombardowana), nie
było tym, co można by uznać za siedzibę rodu77. Między innymi z tego względu – mimo
początkowych oporów – znalazła Kazimierz Dolny (inaczej: Kazimierz nad Wisłą) tak
interesującym. Nie tylko zafascynowało ją życie malarzy, którzy obrali sobie to
renesansowe miasteczko za letnią siedzibę78 i źródło inspiracji artystycznych (zwłaszcza
w latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego stulecia)79, ale dodatkowo okazało się,
iż miejsce to mogło stać się domem, do którego nareszcie pisarka będzie mogła wracać
z licznych podróży. Na decyzję o zamieszkaniu w miasteczku wpłynęło między innymi
położenie Kazimierza Dolnego, otoczonego przez wąwozy porośnięte malowniczą
roślinnością. Odkąd Kuncewiczowie postanowili się w nim osiedlić (budowę domu
rozpoczęto w 1934 roku od podłożenia pod fundament Dwóch księżyców Marii
i Przebudowy Jerzego), miasteczko zajęło ważne miejsce w twórczości pisarki80.
76
„Dyliżans” to pojęcie używane przez samą Kuncewiczową w odniesieniu do pewnej grupy jej utworów.
Były to teksty poświęcone zwykle podróżom (poza Warszawą, w której Maria mieszkała). Opisywały one
nie tylko wygląd zwiedzanych przez pisarkę miast, ale także kulturę ich mieszkańców, zabytki, stanowiły
coś na kształt dziennika podróży i pamiętnika, jednocześnie poświęcając uwagę aktualnym wydarzeniom
(trwającej wojnie, przewrotom, wyborowi Karola Wojtyły na papieża i tak dalej). Zob. M. Kuncewiczowa,
Dyliżans warszawski, Warszawa 1997.
77
Więcej pisała o tym Szałagan w książce Maria Kuncewiczowa – przybliżenia. Szkice biograficzne,
a konkretniej w rozdziale zatytułowanym Mieszkania-namioty i dom-kotwica pokoleń. Idea domu Marii
Kuncewiczowej. Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa – przybliżenia. Szkice biograficzne, Warszawa
2015, s. 41-60. Zob. także B. Szymczak-Maciejczyk, Maria Kuncewiczowa – wieczna cudzoziemka [w:]
K. Olkusz, K. M. Maj, Ksenologie, Kraków 2018, s. 85-114.
78
Czytamy u Szałagan: „Najbardziej przyczynili się do sławy miasteczka dwaj profesorowie Akademii
Sztuk Pięknych w Warszawie – Władysław Skoczylas i Tadeusz Pruszkowski, który od 1923 roku
przywoził tu na letnie plenery kolejne roczniki swoich uczniów”. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa.
Monografia dokumentacyjna..., s. 42.
79
Zob. „Wiadomości Literackie” 1939, nr 2.
80
Zob. T. Kłak, Legenda Kazimierza w twórczości Marii Kuncewiczowej [w:] W. Wójcik (red.), W stronę
Kuncewiczowej... Studia i szkice, Katowice 1988, s. 102-124; I. Paprocka, Kazimierskie fascynacje w życiu
25
Do kazimierskiego towarzystwa wprowadziła Kuncewiczów Irena Lorentowicz,
z którą małżeństwo długo pozostawało w przyjacielskich stosunkach. Plejada znanych
nazwisk gości bywających w Kazimierzu została uwieczniona (pod pseudonimami)
w Dwóch księżycach (z 1933 roku), będących zbiorem dwudziestu opowiadań.
Kuncewiczowie zakupili parcelę z sadem i chatą. Budowa stałej siedziby – zwanej potem
„Domem pod Wiewiórką” od znajdującej się na fasadzie rzeźbionej wiewiórki – trwała
przez dwa lata, od 1934 do 1936 roku. W zaprojektowaniu ogrodu pomagał gospodarzom
Jan Dybowski, dyrektor Instytutu Ogrodniczego w Puławach. Projekt samego budynku
wykonał Karol Siciński z Towarzystwa Ochrony nad Zabytkami Przeszłości, który
zresztą starał się, by nowa siedziba Kuncewiczów pasowała jak najlepiej do pozostałych
elementów istniejącej już zabudowy miasta81. Jak zauważyła Szałagan:
To gniazdo rodzinne nie zyskało klasycznej formy polskiego dworku, lecz zostało zaprojektowane przez
Karola Sicińskiego jako dom nowoczesny, a jednocześnie wyrosły na gruncie lokalnej tradycji, więc jego
głównym budulcem stało się drewno i wapień z pobliskiego kamieniołomu […]. Zdawało się, że historia
zatoczyła krąg i rodzina powróciła na właściwe jej miejsce we własnym domu, który trwać będzie przy niej
przez pokolenia. Pisarka teraz poczuła, że skończyła się bezdomność […]. Wzmocniło to poczucie
przyznanie w 1938 roku autorce Dwu księżyców honorowego obywatelstwa miasta Kazimierz na wniosek
miejskiego radcy Szymona Wiszni82.
Przyznać jednak muszę, że mało bym wiedziała o życiu, gdyby nie Kazimierz. Tu zobaczyłam różne byty
ludzkie; w swoim ubóstwie tak zdumiewająco egzotyczne – to była lekcja życia. Tu się zetknęłam
z rzemieślnikami, z sąsiadami, tu zahaczyłam o konkretność życia, tu miałam swój kawałek ziemi, swój
domek. Poznałam technikę życia, zetknęłam się ze zwierzętami, z roślinami, z różnymi gatunkami fikcji,
w których żyją ludzie. Oczywiście, mogłoby się to wszystko stać i w innej małej mieścinie, Kazimierz
jednak posiadał tak wymowną ekspresję, ten pejzaż jest tak niewiarygodny, tło tak osobliwe, życie pełne
kontrastów i dziwaczności83.
i twórczości Marii Kuncewiczowej [w:] L. Ludorowski (red.), O twórczości Marii Kuncewiczowej, Lublin
1997, s. 153-174; B. Szymczak-Maciejczyk, Ludzie w otoczeniu przyrody. O „Dwóch księżycach” Marii
Kuncewiczowej [w:] M. Kuran (red.), Fauna i flora, Łódź 2019.
81
Co pisarka skrzętnie odnotowała po latach w Fantomach.
82
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa – przybliżenia..., s. 47.
83
Rozmowa z Marią Kuncewiczową (K. L.) [w:] „Pion” 1937, nr 50; cyt. za: H. Zaworska, Rozmowy
z Marią Kuncewiczową, Warszawa 1983, s. 64.
26
Wybór konkretnej drogi życiowej zaowocował przystąpieniem pisarki do
wspomnianego już Związku Zawodowego Literatów Polskich (prawdopodobnie w 1927
roku84) i polskiego oddziału PEN Clubu. Poza Kuncewiczową, członkami zarządu ZZLP
zostali wkrótce między innymi: Zofia Nałkowska, Leon Pomirowski czy Juliusz Kaden-
Bandrowski. W roku 1929 PEN Club, ZZLP i Towarzystwo Literatów i Dziennikarzy
Polskich postanowiło połączyć posiadane przez siebie nieruchomości i stworzyć z nich
Dom Literatów. Maria Kuncewiczowa aktywnie uczestniczyła w działalności ZZLP – nie
tylko będąc przedstawicielem na spotkaniu, na którym zaaprobowano projekt Domu
Literatów, ale również pełniąc funkcję członka komisji mającej na celu stworzenie
kwestionariusza, który pozwoliłby ustalić, jaka faktycznie jest sytuacja materialna
i warunki pracy polskich pisarzy.
Z ramienia PEN Clubu pisarka często witała przybyłych do kraju gości85 , co
wiązało się z jej znajomością języków obcych, w tym angielskiego, oraz opiekowała się
przybyłymi, sporządzała tłumaczenia, a od 1935 roku była członkiem komisji do badania
przekładów. Zjazdy organizowane przez PEN Club miały na celu głównie zapoznanie się
ze sobą pisarzy z różnych krajów – co zostało skrytykowane przez Antoniego
Słomińskiego, oczekującego po zjazdach czegoś więcej, czegoś, co miałoby realne
przełożenie na poprawę sytuacji czytelnictwa czy choćby sytuacji politycznej86.
W latach trzydziestych Kuncewiczowa pracowała głównie nad zbiorem
opowiadań Dwa księżyce, których fragmenty ukazywały się w czasopismach, a także nad
tłumaczeniem powieści z angielskiego, rosyjskiego, francuskiego oraz – za
pośrednictwem niemieckich przekładów – dwóch utworów Sigrid Undeest, pisarki
norweskiej. Autorka Przymierza z dzieckiem w 1932 roku opublikowała dramat Miłość
84
Jednym z warunków przyjęcia do ZZLP było wydanie co najmniej jednej książki (wpisującej się
w literaturę piękną) oraz pozytywna reakcja krytyki na publikację. Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa.
Monografia dokumentacyjna..., s. 45. Głównym celem organizacji było zwrócenie uwagi na sytuację
finansową literatów oraz napisanie prawa autorskiego (uchwalonego w 1926 roku). Była to organizacja
lewicująca, w przeciwieństwie do Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy Polskich. Zob. Statut
Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy Polskich [online:]
http://mbc.cyfrowemazowsze.pl/dlibra/docmetadata?id=35166&from=publication (logowanie:
12.09.2017).
85
Między innymi Ilię Erenburga i holenderską pisarkę Jo van Ammers-Küller, którą gościła w swym domu
w Kazimierzu w lutym 1937 roku.
86
Maria Kuncewiczowa przez długi czas walczyła o to, by nie łączyć literatury z polityką. Zabiegała
również o apolityczne zjazdy PEN Clubów. Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia
dokumentacyjna..., s. 49-50.
27
panieńska87. W 1933 roku ukazało się pierwsze wydanie Dwóch księżyców88, co ponownie
zwróciło uwagę krytyki na twórczość młodej autorki. W tym samym roku nazwisko
pisarki pojawiło się w Nowej literaturze w nowej Polsce Leona Pomirowskiego, który
zaliczył jej twórczość do kategorii literatury realizmu psychologicznego. O ile dzieła
początkującej autorki nie zwróciły jeszcze uwagi szerszej publiczności – czego dowodzi
bardzo dalekie miejsce w zorganizowanym w 1931 roku przez „Wiadomości Literackie”
plebiscycie, w którym czytelnicy wskazywali najchętniej czytanych autorów.
Kuncewiczowa znalazła się w bardzo blisko setnego miejsca89 – o tyle z całą pewnością
zainteresowała się nimi ówczesna krytyka literacka.
W tym samym czasie najbliższa rodzina pisarki – mąż i syn – rozwijali się i wiele
podróżowali. Jerzy Kuncewicz prowadził praktykę adwokacją, działał w ruchu ludowym,
podejmował działalność publicystyczną (wydał Przebudowę. Rzecz o życiu i ustroju
Polski w 1930 roku oraz Na nowych drogach w 1934, a w 1938 jeszcze Republikę globu
– w ramach pracy nad ostatnią książką wyjeżdżał do Włoch, Związku Socjalistycznych
Republik Radzieckich, Stanów Zjednoczonych) i był członkiem loży masońskiej90.
Z kolei syn Witold był uczniem Gimnazjum im. Mikołaja Reja w Warszawie, następnie,
od piątej klasy, Gimnazjum i Liceum im. Sułkowskich w Rydzynie. Dwa lata później
znów przeniósł się do Warszawy, by uczęszczać do Gimnazjum Giżyckiego w Wierzbnie.
Maria w tym czasie zajęła się pisaniem krótkich nowelek z przesłaniem dla młodzieży
szkolnej.
Również na początku trzeciej dekady dwudziestego wieku Kuncewiczowa
doświadczyła kilku osobistych dramatów, które – jak się później okazało – miały
ogromny wpływ na jej twórczość. Najpierw, 7 grudnia 1930 roku zmarła nagle matka
pisarki, co wywołało u niej prawdziwy szok i kazało zastanowić się głębiej nad kwestią
śmierci, do tej pory dość odległą. W maju 1932 roku zmarł zaś ojciec Marii. Oba te zgony
mocno wpłynęły na wrażliwą psychikę pisarki91. Świadectwo tych przeżyć zostało
87
W sieci dostępna jest kopia programu Teatru Małego w Warszawie, w którym wystawiono sztukę. Zob.
Program Teatru Małego, kwiecień 1932 [online:]
http://www.e-
teatr.pl/pl/programy/2016_02/71040/p635_milosc_panienska_t_maly_warszawa_1932_561.pdf
(logowanie: 12.09.2017).
88
M. Kuncewiczowa, Dwa księżyce, Warszawa 1974.
89
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 51-52.
90
Wedle ustaleń Szałagan, Kuncewicz należał najprawdopodobniej do Loży Wyzwolenie. Działalność
masonerii była w II Rzeczpospolitej na poły nielegalna i postrzegana negatywnie.
91
Co po latach opisała w Fantomach. Również napisanie powieści, która przyniosła Kuncewiczowej
ostateczny rozgłos – mowa rzecz jasna o Cudzoziemce – stanowiło próbę przezwyciężenia traumy po
28
utrwalone w pamiętnikach Kuncewiczowej, co Helena Zaworska opisała w Posłowiu do
zbioru Nowele i bruliony prozatorskie następująco:
[…] Pod koniec tego pierwszego brulionu natrafiłam na inny krąg spraw i doświadczeń: tekst pisany jest
w poruszeniu, może i w pośpiechu, może i z fizyczną trudnością pisania, a na pewno – psychiczną. Data:
6/7 XII 1930, 5 rano. „Śmierć mamy”. Dokładnie, z najdrobniejszymi szczegółami opisany jest dzień
poprzedzający śmierć, a potem samo umieranie Matki, doznawanie tego wszystkiego, a także widzenie
jakby z boku widzenie siebie doznającej tak właśnie... Tutaj, w tych literach pisanych ołówkiem, ledwo już
dziś widocznych, jest czysty autentyzm doświadczenia, które po latach stało się literaturą, owocowało
w „Cudzoziemce”. Żadnych przeinaczeń, a jednak ile różnic i jakie! W tekście literackim ileż dopowiedzeń,
ale także – przemilczeń. […] Jakiej dyscypliny wewnętrznej trzeba było, żeby rankiem po śmierci Matki
zapisać to doświadczenie, nim w legendę się obróci, nim pamięć i wyobraźnia je zmienią. […] W drugim
i trzecim brulionie w taki sam, rzeczowy i surowy sposób, została opisana śmierć Ojca 92.
Pod koniec 1933 Maria wyruszyła w podróż do Włoch, skąd wysyłała wydawcom
teksty do cyklu Dyliżansu warszawskiego. Najprawdopodobniej w 1934 roku
Kuncewiczowa rozpoczęła pracę nad Cudzoziemką, planując początkowo napisanie
trzech odrębnych tomów. Fragment niewykorzystanego zakończenia najsłynniejszej
swojej powieści po wielu latach pisarka opublikowała w Naturze93. Cudzoziemka była
najpierw drukowana w „Kurierze Porannym”, w czasie od 31 marca do 14 lipca 1935
roku. Wydawnictwo Rój wypuściło na rynek wersję książkową pod koniec tegoż roku.
Powieść odniosła ogromny sukces, poświęcono jej około trzydziestu recenzji,
a wydawnictwo szybko musiało zamówić dodruk.
W następnych latach w „Wiadomościach Literackich” publikowano reportaże
pisarki z podróży do Ziemi Świętej94. Po powrocie do kraju Kuncewiczowa spotkała się
z Janem Parandowskim, który sprawował wówczas funkcję zastępcy kierownika
Wydziału Literackiego Polskiego Radia. Spotkanie zaowocowało pierwszą w naszym
kraju powieścią radiową (powieścią mówioną95), zatytułowaną Dni powszednie państwa
Kowalskich96, wyemitowaną o godzinie 17, dnia 3 listopada 1937 roku97. Zdobyła
odejściu „rodziców, pary ludzi niedobranych i niespełnionych, obdarzanych przez dzieci ogromną
miłością”. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 52.
92
M. Kuncewiczowa, Nowele i bruliony prozatorskie, Helena Zaworska (wybór i posłowie), Warszawa
1985, s. 429-430.
93
M. Kuncewiczowa, Natura, Warszawa 1975, s. 7-18.
94
O Mieście Heroda pisano już na wcześniejszych stronach.
95
Tak początkowo określano ten specyficzny gatunek. Por. A. Chruszczyński, Kilka uwag o „Dniach
powszednich państwa Kowalskich” [w:] L. Ludorowski (red.), O twórczości Marii Kuncewiczowej, Lublin
1997, s. 107-110.
96
Była ona emitowana w okresie od 3 listopada 1936 do 25 maja 1937 roku.
97
Źródła podają różne dane, lecz Andrzej Chruszczyński ustalił ostatecznie, iż pierwsza emisja odbyła się
właśnie w tym czasie; por. Kilka uwag o „Dniach powszednich państwa Kowalskich”…, s. 107.
29
przychylność słuchaczy. Na ich liczne prośby Kuncewiczowa napisała później jeszcze
kontynuację pod tytułem Kowalscy się odnaleźli.
W tym samym czasie pisarka przyłączyła się do protestu w sprawie kary śmierci
(1932) i, później, przeciw reformie ortografii w 1936. W czerwcu tegoż roku wyruszyła
w podróż do Paryża, gdzie spotkała się z Ireną Lorentowicz, przebywającą w stolicy
Francji od 1935 roku. Kilka lat później, po ucieczce z Polski po wybuchu II wojny,
rodzina Kuncewiczów zamieszka właśnie u Lorentowicz. Przyjaciółka przedstawiła
Marię Janowi Lechoniowi – ówczesnemu attaché kulturalnemu ambasady polskiej, a ten
zapoznał pisarkę z Misi z Godebskich Sert, protektorką artystów. W czasie pobytu
w mieście świateł pisarka zwiedzała zabytki, wzięła udział w XV kongresie PEN Clubu98,
na którym ponownie dyskutowano nad kwestią upolitycznienia owych zjazdów. Właśnie
wtedy Kuncewiczowa poznała Waltera Berendsohna, niemieckiego profesora
literaturoznawstwa, z którym później przez wiele lat korespondowała.
Po powrocie do Polski pisarka w dalszym ciągu zamierzała napisać kontynuację
Cudzoziemki – tym razem koncentrując się na postaci jej męża, Adama. W planach miała
także powieść biograficzną o Fryderyku Chopinie. Warto tu zauważyć, że do tamtej pory
była już autorką kilku krótkich tekstów poświęconych jego postaci. Kuncewiczowa
napisała nawet opowiadanie poświęcone pierwszej miłości Chopina – w 1944
zainteresowała się nim Rita Barvisse i stworzyła na jego podstawie scenariusz filmowy,
jednak zarzuciła projekt. Jakiś czas później Andrzej Wajda chciał podjąć się pracy nad
nim, lecz ostatecznie także i on nie zdecydował się na ekranizację99.
Na początku 1937 roku doszło do kolejnego wydarzenia, które mocno wstrząsnęło
pisarką; otóż znajdujący się w Instytucie Radowym w Warszawie Aleksander
Szczepański zmarł 21 stycznia. Mimo sporej różnicy wieku, Maria była bardzo związana
z bratem, a jego śmierć, choć spodziewana, gdyż Aleksander chorował na białaczkę,
przyćmiła wszystkie ówczesne sukcesy autorki Cudzoziemki, a więc trzecie wznowienie
powieści, następne przychylne recenzje krytyków literackich oraz ukazanie się czeskiego
przekładu.
Paradoksalnie, depresję pisarki pogłębiło jeszcze przyznanie jej Nagrody
Literackiej Miasta Stołecznego Warszawy100, co nastąpiło 6 listopada 1937 roku.
98
Nieoficjalnie, gdyż polskimi przedstawicielami byli wtedy Zofia Nałkowska i Jan Parandowski. Zob.
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 57-58.
99
Zob. tamże, s. 59.
100
Konkurs opracowało konsorcjum Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy Polskich oraz Związek
Zawodowy Literatów Polskich w 1926 roku. Nagrodę przyznawano od 1935 roku (Kuncewiczowa była
30
Otrzymywali ją przede wszystkim pisarze, których utwory poruszały tematykę związaną
z Warszawą. Kuncewiczowa doceniła jednak fakt, iż tego typu nagrodę przyznano osobie
z rodziny „wozwraszczeńców”101. Uroczystość zorganizowana z tej okazji odbyła się 11
listopada w Pałacu Brühla102. Pisarka, jak wspomniano, nie była wówczas w najlepszej
kondycji psychicznej, bowiem cierpiała na depresję, a rosnąca popularność wywoływała
u niej jedynie rozdrażnienie. Potęgował je ponadto fakt, iż budowanie kariery literackiej
na podstawie ujawniania rodzinnych tajemnic postrzegała jako zdradę najbliższych103. Po
latach wspominała ten wieczór w Naturze:
W roku 1937 patriotyzm się zlokalizował. Pergamin wręczony mi w pałacu Brühlowskim przez prezydenta
Starzyńskiego – mimo że dokument opiewał „za całokształt działalności literackiej” – był świadectwem
wydanym przez miasto stołeczne Warszawę, bo pełne zdanie brzmiało: „szczególnie za utwory związane
z Warszawą”. Ci, co znają elementy autobiograficzne Cudzoziemki mogą sobie wyobrazić, jaki to był
triumf: Warszawa nas zauważyła! Syrena zainteresowała się rodziną wozwraszczeńców, jej
tragikomediami, nostalgiami, kompleksami! […] Ale wiem, dlaczego suknia była czarna: żałoba po Olesiu.
Jerzy był w rozjazdach, nie zdążył z Pragi czeskiej. […] Witold, urodzony w Warszawie, bez „oków
w powiciu”, pałaszował delikatesy z prezydenckiego stołu, niczemu się nie dziwiąc, zerkając na zegar –
spieszył do Janusza Stegmana […]. P a mi ęt a m wie l ki e o s a m o t ni e ni e . Nie było matki, ojca ani Olesia.
[…] Mnie nikt nie asystował. Nawet kolegów w tej okazji nie przypominam sobie, od dziennikarzy
i fotografów uciekłam. Jedna z pierwszych podążyłam do szatni i odjechałam taksówką, prawie płacząc...
Po cóż, ach, po cóż wydałam ja siebie na publiczne widowisko?! Ze sprawy rodzinnej patriotyzm zaczął
się przetwarzać w karierę. Ależ ja, niedyskretna, nieprzytomna córka, zdradziłam własną matkę, opisując
ją jako Cudzoziemkę! […] Wróciłam do pustego domu, lejąc niewczesne łzy nad wyborem tak mało
prywatnego zajęcia104.
nominowana już w 1936, ale przegrała z Romanem Kołonieckim). Poza samą nagrodą laureat otrzymywał
jeszcze pięć tysięcy złotych. Zob. tamże, s. 60.
101
Określenie osób, które powróciły do Polski po długim okresie zamieszkiwania poza nią oraz tych
urodzonych w Rosji. Czytamy u Szałagan: „Dla samej laureatki najważniejszym aspektem nagrody […]
był fakt, iż przyznano nagrodę przedstawicielce rodziny «wozwraszczeńców», która po długim pobycie
w Rosji powróciła do Polski dzięki wysiłkom i pragnieniom całego pokolenia”. Tamże.
102
Obecnie nieistniejącym. Znajdował się on przy ulicy Wierzbowej 1 w Warszawie i stanowił przykład
architektury w stylu rokoko.
103
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 60-61.
104
M. Kuncewiczowa, Natura..., s. 40-41. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
105
Były to: Dwa księżyce, Dyliżans warszawski i Dni powszednie państwa Kowalskich.
106
Kowalscy się odnaleźli.
107
Przyjaciele ludzkości i Serce kraju.
31
Notatki palestyńskie. Udała się także w podróż po Europie, jednak brak o niej
konkretnych informacji.
Autorka Przymierza z dzieckiem w 1938 roku dołączyła do składu jury
konkursowego „Wiadomości Literackich” – chodziło o ten sam plebiscyt, w którym kilka
lat wcześniej poniosła klęskę, plasując się na pozycji bliskiej setki. Wiosną owego roku
została także mianowana wiceprezesem PEN Clubu108, z ramienia którego, jako jedyna
przedstawicielka, udała się na XVI międzynarodowy kongres organizowany tym razem
w Pradze109. Wysunęła na nim wniosek o nieupolitycznianie obrad i zachowanie
towarzysko-literackiego charakteru kongresu, ale z uwagi na panujące nastroje społeczne
i konflikt interesów delegatów przybyłych aż z czterdziestu sześciu krajów, został on
wycofany jeszcze przed głosowaniem110. W sierpniu pisarka udała się w podróż po
Polesiu, by potem zatrzymać się na stałe w kazimierskim domu. Dnia 24 września
uzyskała ona dyplom honorowego obywatela miasta Kazimierza111, który wręczono jej
w kamienicy „Pod Krzysztofem”. Jak zauważa Szałagan: „Te chwile dostarczyły je
oprócz radości także sposobności do refleksji, podobnych jak w momencie wręczania
nagrody miasta Warszawy, związanych z poczuciem, iż coraz mniej należy do siebie,
a coraz bardziej zmienia się w osobę publiczną”112. Także w listopadzie pisarka
otrzymała Złoty Wawrzyn przyznawany przez Polską Akademię Literatury oraz Złoty
Krzyż Zasługi.
Z kolei pismo „Prosto z Mostu” w drugiej połowie roku skrytykowało w ostrych
słowach Kuncewiczową, gdyż jej nazwisko znalazło się pośród ofiarodawców datków na
rzecz wygnanych z Niemiec Żydów posiadających polskie obywatelstwo. Osoby te były
wywożone pociągami z Niemiec do Zbąszynia bez jakichkolwiek rzeczy osobistych,
nawet artykułów pierwszej potrzeby. Wielu darczyńców ofiarowało składki na
najpotrzebniejsze rzeczy potrzebne w obozie w Zbąszyniu. Kwota przez nich oddana
108
Funkcję prezesa sprawował Jan Parandowski.
109
Gościnnie uczestniczyła w nim także Zofia Nałkowska.
110
Na prośbę samej pomysłodawczyni, która – widząc negatywne reakcje na sali – nie miała możliwości
zdobycia poparcia. Część tekstu owego wniosku zamieściła Szałagan w monografii poświęconej pisarce.
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 63. Pisarka przyznała, że
powagę i niebezpieczeństwo płynące z sytuacji politycznej dostrzegła dopiero w marcu kolejnego roku.
111
Razem z Tadeuszem Pruszkowskim. Zob. Magda Sendejewicz-Michalak, Tadeusz Pruszkowski i jego
związki z Kazimierzem [online:]
http://www.wkazimierzudolnym.pl/tadeusz-pruszkowski-i-jego-zwiazki-z-kazimierzem.html (logowanie:
12.09.2017).
112
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 65.
32
wynosiła 260 złotych113. Redakcja „Prosto z Mostu” opublikowała listę Polaków
pomagającym owym Żydom, pisząc krytycznie o ich postawie:
Krew zalewa, gdy się czyta na pierwszym miejscu listy ofiar na uchodźców – Żydów w „Naszym
Przeglądzie” taki bukiet nazwisk ofiarodawców:
Kuncewiczowa;
Filipowiczowa;
Nałkowska;
Czapska;
Irzykowski;
Piętak;
Czechowicz;
Andrzejewski;
Hr. Tarnowski;
Hr. Tarnowski Jan;
Rudnicki.
Jeszcze doskoczył do tego Czapski Józef i zgromił „Nasz Przegląd”, że jego opuszczono. Redakcja
sprostowała błąd, wciągnęła go na obmierzłą listę.
Więc to tak. Jedni upadają w walce z żydostwem, a Nałkowska wybiega do nich z chlebem i solą,
Kuncewiczowa zaś kwili:
– Witajcie, drodzy rodacy, przyjeżdżajcie, my was utulimy, pocieszymy… 114.
W kolejnym numerze ukazał się zaś list samej Kuncewiczowej, która poczuła się
w obowiązku nie tyle odpowiedzieć na zarzuty ze strony redakcji czasopisma, lecz
pragnęła wyjaśnić „młodzieży” (jak sama napisała), z jakiego powodu postanowiła
pomóc Żydom. List ten, choć wydrukowany, otrzymał dopisek, iż „w niczym nie zmienia
on stanowiska, jakie zajęliśmy [członkowie redakcji] […] wobec demonstracyjnej ofiary
grupy literatów”115. Tymczasem pisarka przedstawiła kierujące nią motywacje, pisząc:
Czy fakt złożenia ofiary na uchodźców żydowskich wyraża chęć sprowadzenia ich do Polski? Nie; nie
oznacza tej chęci. Uchodźcy nie dlatego siedzą obdarci i głodni w obozach na granicy, że nie mają za co
przyjechać do Warszawy i tu zamieszkać w hotelach, tylko dlatego, że na ten przyjazd nie uzyskali
pozwolenia władz polskich. Przez posłanie im pieniędzy zapewnia się im kawałek chleba, może jakiś koc,
czy poduszkę, ale nie wizę wjazdową.
Czy wspomaganie Żydów nie jest okradaniem polskiej nędzy? Otóż otwarcie przyznaję i wcale w tym
względzie nie obiecuję poprawy, że dla mnie nędza nie bywa polska, żydowska, czy murzyńska. Ona się
zaczyna poniżej tej normy, do której ma prawo każdy człowiek. Praktykowaniem tej zasady różni się
113
Zob. Listy do Redakcji [w:] „Prosto z Mostu” 1938, nr 54, s. 4.
114
K. Zbyszewski, Witajcie rodacy z Niemiec [w:] „Prosto z Mostu” 1938, nr 53, s. 8.
115
Zob. Listy do Redakcji [w:] „Prosto z Mostu” 1938, nr 54, s. 4.
33
właśnie moja religia od religii żydowskiej i tego się nie wyprę, szczególnie teraz, kiedy – ku rozpaczy
Papieża – etyka chrześcijańska tak często deptana jest przez chrześcijan116.
116
Tamże.
117
Co okazało się zbawienne w skutkach, gdyż po ucieczce z kraju po wybuchu drugiej wojny światowej
podczas krótkiego pobytu we Włoszech Kuncewiczom kończyły się pieniądze, a wypłata honorarium za
włoskie wydanie Cudzoziemki pozwoliła im na dalszą podróż.
118
M. Derecki, Maria i Jerzy Kuncewiczowie o wrześniu 1939 [w:] H. Zaworska (wybór i oprac.), Rozmowy
z Marią Kuncewiczową, Warszawa 1977, s. 196.
119
Odzyskany wówczas.
34
dobroci, zdolności udzielania moralnego poparcia”120. W sierpniu autorka Cudzoziemki
objęła funkcję wykładowcy Wakacyjnego Instytutu Sztuki w Gdyni. Został on zamknięty
24 tego miesiąca. Coraz bardziej angażując się w sprawy polityczne, Kuncewiczowa
podpisała się pod przesłaniem polskiego oddziału PEN Clubu w sprawie
propagandowych informacji, dementującym plotkę, jakoby mniejszość niemiecka
w Polsce była ciemiężona. Apel został wyemitowany w radiu.
Dnia 1 września, w dniu wybuchu drugiej wojny światowej, Kuncewiczowie
przebywali w swoim domu w Kazimierzu. Miasto to było wówczas bardzo popularne
i pojawiło się kilka inicjatyw mających na celu odbudowę jego renesansowych zabytków.
Małżeństwo nie opuściło Polski wraz z ogłoszeniem wojny, a zamiast tego, Maria
zaoferowała swe usługi jako tłumacza w Ministerstwie Spraw Zagranicznych – tę samą
funkcję sprawowała także wcześniej, głównie w czasie studiów – a Jerzy zgłosił się do
I pułku szwoleżerów, na którego liście figurowało jego nazwisko121.. Kiedy ich pomoc
nie dostała przyjęta, udali się z powrotem do rodzinnego domu. Mimo niechęci pisarki122,
10 września123 wyjechali z Kazimierza. Trzydzieści lat później Kuncewiczowa poddała
tę decyzję refleksji:
Jakże prędko potem znalazłam się na dworcu angielskim, przed kasą biletową, gdzie obok okienka stała
przed taką samą kasą krowa na kolorowym afiszu, a ze swego drążka w klatce przemawiała do niej papuga:
„Czy twoja podróż jest rzeczywiście konieczna?” Do dziś dnia nie wiem, czy na jesieni 1939 roku moja
podróż znad Wisły przez Rumunię, Jugosławię, Włochy do Paryża, a później wiosną 1940 roku do Londynu
była rzeczywiście potrzebna. W każdym razie nie była turystyczna 124.
120
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 68.
121
M. Derecki, Maria i Jerzy Kuncewiczowie o wrześniu 1939..., s. 200.
122
Czytamy: „W końcu Maria Kuncewiczowa przystała na opuszczenie Kazimierza, przymuszona
właściwie przez męża, który uważał, że po wkroczeniu Niemców będzie im groziło wielkie
niebezpieczeństwo (Jerzy Kuncewicz przed samym wybuchem wojny występował w Berlinie jako adwokat
Żydów polskich). Ale żal do męża, gorycz z powodu pośpiesznej ucieczki z Polski zostały w niej na długo”.
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 71.
123
Szałagan podaje datę 9 września, a Maria Kuncewiczowa – w wywiadzie przeprowadzanym przez
Mirosława Dereckiego – mówi o 10 września. Z uwagi na rozbieżność dat, obie uznaje się za
prawdopodobne. Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 71;
M. Derecki, Maria i Jerzy Kuncewiczowie o wrześniu 1939..., s. 200.
124
M. Kuncewiczowa, Fantomy..., s. 7.
35
pojechali do Łucka, gdzie pisarka wystosowała apel wzywający do tego, by zagraniczni
pisarze zaprotestowali przeciw agresji na ludność cywilną w Polsce. Adresatkami apelu
były: Virginia Woolf, Jo van Ammers-Küller i Sidonie-Gabrielle Colette; został on
później także opublikowany we francuskim piśmie „Marianne”, nie wywołując jednak
żadnej reakcji125.
Wraz z reprezentantami polskiego rządu uchodźcy udali się na Pokucie126,
a później do Kosowa. Tam, w opuszczonym urzędzie miejskim, Kuncewicz odnalazł
dwie puste książeczki paszportowe – wypełnił rubryki odpowiednimi nazwiskami i 17
września rodzina przekroczyła granicę Rumunii. Przez jakiś czas Kuncewiczowie
mieszkali u rumuńskiego członka PEN Clubu127, aby potem dostać się do Jugosławii,
stamtąd do Włoch128, by osiąść we Francji. W Paryżu początkowo zamieszkali u Ireny
Lorentowicz, by później przenieść się do innego lokum w tej samej kamienicy,
znajdującej się przy Froidevaux 159 na Montparnassie. O swoim pobycie tam napisała
Kuncewiczowa:
125
Czytamy: „Echa nie było. Colette w przewidywaniu okupacji już drżała o przyjaciela – Żyda, van
Ammersküller otwarcie kolaborowała, a Virginia Woolf niebawem popełniła samobójstwo”;
M. Kuncewiczowa, Fantomy..., s. 160. We wskazanym wydaniu figuruje nazwisko Emmy van
Ammersküller, co jest najprawdopodobniej pomyłką drukarską.
126
Obecnie należy ono do Ukrainy.
127
Kuncewiczowa opisała ów dom i swój pobyt w nim w Fantomach: „W październiku 1939 roku
znalazłam się na przedmieściu Bukaresztu w domu pewnego rumuńskiego dygnitarza, działającego
z inicjatywy miejscowego Pen Clubu. Pokoi było dużo, wszystkie niskie, obszerne, z oknami do ziemi,
wychodzącymi na ogród i żwir. Pachniało woskowaną posadzką i starym mahoniem. […] Wieczorami
konwersowałam po francusku, jedząc obiad z liczną rodziną gospodarza. […] Otóż siedzibę moich
rumuńskich dobrodziejów znałam z książki Les malheurs de Sopie, napisanej przez francuską hrabinę de
Ségur, z domu Rostopczin, Rosjankę. […] Hitler, wojna, ucieczka z kraju, nagły rozpad mego losu,
wszystko nabrało w rumuńskim Eldorado charakteru awantur niegrzecznej Zosi […]”; Fantomy..., s. 7-9.
128
W których włoski wydawca wypłacił Kuncewiczowej honorarium za tłumaczenie Cudzoziemki,
wznawianej kolejno w latach 1939, 1940 i 1942.
129
Małże świętego Jakuba.
130
M. Kuncewiczowa, Fantomy..., s. 9.
36
Kuncewicz został urzędnikiem w powołanym przez Ministerstwo Informacji
i Propagandy Wydziale Łączności z Krajem, należał również do zarządu Grupy
Zagranicznej Stronnictwa Ludowego131. Witold uczył się, by zdać maturę w Liceum
Norwida. Kuncewiczowa – wstrząśnięta doświadczeniami – nie pisała zbyt wiele. Dzięki
staraniom Mariana Kistera w niedługim czasie miał ukazać się francuski przekład
Cudzoziemki autorstwa profesora Claude’a Backvisa. Autorka Twarzy mężczyzny
rozpoczęła wreszcie pracę nad pierwszym dziełem pisanym po francusku, ale zarzuciła
ją po pierwszym rozdziale. Kuncewiczowa bowiem wielokrotnie przyznawała, że
najlepiej tworzy się jej w języku polskim.
Niezależnie od tego, w czasie trwania wojny Kuncewiczowa pełniła funkcję
prezesa polskiego oddziału PEN Clubu, będąc właściwie inicjatorką większości jego
ówczesnych działań, do których należało między innymi informowanie o bestialstwach,
jakich dopuszczają się w Polsce wojska hitlerowskie. W Comédie-Française odbył się
poranek artystyczny poświęcony kwestii polskiej, a Maria Kuncewiczowa opracowała na
tę okazję Dziennik lotnika – obrońcy Warszawy132, opierając się na relacji pułkownika
Mateusza Iżyckiego. Odczytanie go przez aktora wywarło na obecnych wstrząsające
wrażenie, co pisarka opisała w Naturze:
[…] Opowiedziałam o poranku w Komedii Francuskiej, zorganizowanym przez Lechonia zimą 1939-1940
na cześć „nieszczęśliwej i heroicznej” Polski. Odwołano się do wypróbowanych czarów Chopina
i Wyspiańskiego i do wiernych przyjaciół: Cortota i Cazina. Ale dreszcz zrozumienia, skuteczniejszy od
muzyki i metafor, wywołał surowy autentyk, raport pułkownika Iżyckiego, który samolotem ćwiczebnym
odleciał z oblężonej Warszawy na krótko przed jej upadkiem. Spisując i kompilując tragiczne
sprawozdanie, wystrzegałam się patosu i stylizacji i tak samo postąpił aktor, odczytując tekst. W sali
powiało grozą. I wtedy z loży polskiego ambasadora doleciał mnie chichot Lechonia, niesamowity jak
u wariata133.
131
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 73.
132
Słuchowisko oparte na tej podstawie zostało wyemitowane w BBC Home Service na początku czerwca
1940 roku i w dniu rocznicy wybuchu wojny. Nosiło ono tytuł The Defence of Warsaw.
133
M. Kuncewiczowa, Natura..., s. 71.
134
Dawniejszych „Wiadomościach Literackich” pod redakcją Tymona Terleckiego.
37
Po chłodnym przyjęciu uchodźców135 Kuncewiczowie zamieszkali w Londynie.
Początkowo w pensjonacie w Bloomsbury, w pobliżu polskiej ambasady. Maria dalej
angażowała się w działalność PEN Clubu, Jerzy podjął pracę w Biurze Traktatów,
a Witold – po dotarciu do Anglii z przyjaciółmi – wstąpił do marynarki wojennej.
Dnia 8 sierpnia 1940 roku rozpoczęły się niemieckie naloty, w konsekwencji
których pensjonat w Bloomsbury został zniszczony, a Kuncewiczowa przeprowadziła się
do opisanej w dyptyku miejscowości Dorchester on Thames w pobliżu Oxfordu, gdzie
pisarka kontynuowała pracę nad Kluczami i podejmowała się edukacji gospodarzy na
tematy związane z Polską. W tym okresie – w latach 1941-1942 – autorka Cudzoziemki
drukowała teksty w „Wiadomościach Polskich”, „Polsce Walczącej” i „Nowej Polsce”
(do 1944). Kuncewiczowa nie ustawała w staraniach na rzecz wznowień i tłumaczeń jej
książek, w czym wspierały ją, między innymi także finansowo, Ministerstwo Informacji
i Dokumentacji136, kierowane przez profesora Stanisława Strońskiego, dawnego
wykładowcę Uniwersytetu Jagiellońskiego i francuski Fundusz Kultury Narodowej.
Podczas wieczorku organizowanego przez Polskie Stowarzyszenie Kobiet z Wyższym
Wykształceniem w Ognisku Polskim znajdującym się w Londynie pisarka wygłosiła
referat poświęcony polskiej prozie, Modern Polish Prose. W 1945 roku tekst ten wydał
Polish Publication Committee z siedzibą w Birkenhead.
W czasie wojny Kuncewiczowa napisała Klucze (są to wspomnienia z okresu od
1939 do 1943 roku) oraz Zmowę nieobecnych. Z kolei Cudzoziemka doczekała się
angielskiego tłumaczenia, głównie dzięki wstawiennictwu niemieckiego pisarza, Roberta
Neumanna, który pracował jako doradca literacki w wydawnictwie Hutchinson. Owo
wydawnictwo czterokrotnie wydało The Stranger, w 1944 dwukrotnie. Z tej okazji
7 listopada Towarzystwo Polsko-Szkockie i szkocki oddział PEN Clubu podjęły się
organizacji wieczoru z autorką137.
Reaktywacja polskiego PEN Clubu to zresztą w ogromnej mierze zasługa właśnie
Kuncewiczowej. Dbała ona o kontakty z autorami różnych narodowości,
współorganizowała wydarzenia mające na celu promowanie polskiej kultury, a także
pisała teksty o sytuacji Polski w owym czasie. Związek organizacji i polityki stał się
nierozerwalny, co podkreśliły chociażby spotkania z generałem Władysławem Sikorskim
135
Opisanym szerzej w części rozprawy poświęconej Naturze i Fantomom.
136
Na zlecenie którego Kuncewiczowa napisała w 1941 roku Polskie żarna, opowiadające o losach kobiet
w czasie wojny.
137
Kuncewiczowa od krótkiego czasu mieszkała wtedy w Edynburgu.
38
w 1940 i 1941 roku. Polski i angielski oddział PEN Clubu często ze sobą
współpracowały, dzięki czemu pisarka poznała wielu angielskich literatów. Szczególna
zażyłość połączyła ją z Margaret Storm Jameson, ówczesną prezes angielskiego PEN
Clubu. Równie częste inicjatywy podejmowano także z czeskim PEN Clubem138.
Greckim pisarzom przesłano z kolei słowa otuchy i podziwu dla odwagi ich narodu139.
W roku 1941 zorganizowano kongres w Londynie, a Polaków reprezentowali wtedy
Maria Kuncewiczowa, Antoni Słonimski i Tymon Terlecki.
W czasie wojny pisarka niejednokrotnie wygłaszała odczyty mające na celu
informowanie nie tylko o aktualnej sytuacji Polski walczącej oraz losie pisarzy, którzy
pozostali w kraju, lecz także przybliżenie Anglosasom wiadomości na temat rodzimej
kultury, historii i uwarunkowań społecznych autorki Kluczy140. Po ogłoszeniu ustaleń
z konferencji w Jałcie, pisarka była jedną z tych osób, które zdecydowały się podpisać
protest przeciw owym postanowieniom, tym samym jednoznacznie wskazując, iż
obowiązkiem literatów jest nie tylko pisać o sytuacji kraju, lecz, przeciwnie, również
aktywnie uczestniczyć w życiu politycznym.
Podsumowując ów aspekt działalności Kuncewiczowej, dość rzec, że była ona
wyjątkowo aktywna w tamtym okresie czasu, na względzie mając przede wszystkim
dobro ojczyzny. Krótko po odrzuceniu przez Rząd Jedności Narodowej poparcia dla
rządu londyńskiego, także emigracyjny oddział polskiego PEN Clubu stracił prawo do
działania – w Warszawie Parandowski miał ponowić pracę oddziału. Kuncewiczowa
w tym samym czasie odrzuciła propozycję przystąpienia do Związku Pisarzy Polskich na
Obczyźnie141, by urzeczywistnić ideę, która wykrystalizowała się w postaci The
International P.E.N. Club Centre for Writers in Exile (w skrócie: PEN in Exile)142.
Czytamy w Literaturze wielu emigracji:
The International P.E.N. Club Centre for Writers in Exile — w skrócie PEN in Exile — był organizacją
pisarzy z czternastu zniewolonych narodów Europy Środkowo-Wschodniej i Półwyspu Iberyjskiego.
W pracach stowarzyszenia brali jednak udział także pisarze z Chin, Wietnamu, Chile i Grecji oraz wielu
innych krajów, w których rewolucje, zamachy, przewroty wojskowe i wojny powodowały zawieszenie lub
zanik praw obywatelskich. PEN in Exile powstał w 1950 roku w Londynie, choć odwoływał się do
138
Pisarka była autorką przedmowy do antologii Z wojennej poezji Czechosłowacji wydanej w 1944 roku.
139
Zob. „Wiadomości Polskie” 1941, nr 6 i 10.
140
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 80-86.
141
Co stało się przyczyną jej długofalowego konfliktu z pisarzami na emigracji.
142
Zob. M. A. Supruniuk, Literatura wielu emigracji – wstęp [w:] S. Kossowska, M. A. Supruniuk (red.),
„Archiwum emigracji. Źródła i materiały do dziejów emigracji polskiej po 1939 roku” 2009, nr 1 (10), s. 7-
10, ze szczególnym uwzględnieniem s. 8.
39
doświadczeń podobnych organizacji pisarskich z lat 30. (austriackiej i niemieckiej) oraz zwłaszcza PEN
Clubów narodowych z lat wojny. Jednym z inicjatorów powstania stowarzyszenia pisarzy emigrantów
w ramach International PEN była Maria Kuncewiczowa, mieszkająca wówczas w Wielkiej Brytanii.
Powodem jej zaangażowania była uchwała Międzynarodowego PEN zawieszająca działalność klubów
narodowych funkcjonujących na wygnaniu od jesieni 1939 roku, wśród nich także polskiego 143.
143
Tamże.
144
List z 11 V 1945 roku. Cyt. za: A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna...,
s. 87.
145
M. Derecki, Maria i Jerzy Kuncewiczowie o wrześniu 1939..., s. 202. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
146
Sportretowanej w Tristanie 1946.
147
Życie właścicieli pensjonatu nie było jednak dla nich, gdyż powodowało konflikty i odrywało ich od
pracy twórczej (w przypadku Marii) i społecznej (w przypadku Jerzego), czemu Kuncewiczowa dała upust
w dyptyku.
148
Ich związek posłużył Kuncewiczowej za inspirację podczas pracy nad Tristanem 1946.
40
złożonego z wcześniejszych fragmentów poddanych odpowiedniej edycji – Leśnika.
Wrażliwa pisarka zapewne ciężko znosiła nie tylko emigrację, ale również
nieprzychylność pozostałych twórców, wynikającą z faktu, iż zdecydowała się na
drukowanie swoich dzieł w polskich wydawnictwach149. Mimo że pisarka bardzo dobrze
przyswoiła sobie angielszczyznę, tworzenie w obcym języku było dla niej nienaturalne;
z kolei angielscy czytelnicy nie zawsze posiadali kompetencje, by zrozumieć wszystkie
jej – tłumaczone – dzieła.
Pisarka nie poprzestała jednak wyłącznie na opracowywaniu wznowień własnych
książek. Jej umysł zajęty był krzewieniem idei obywatelstwa światowego, które popierał
Jerzy Kuncewicz oraz niektórzy twórcy pozostający na emigracji. Apel o uznanie
obywatelstwa światowego zawarty został w Fantomach150.
Mimo że ów apel sygnowany był przez takie znakomitości, jak Albert Einstein,
George Bernard Shaw, Bertrand Russell czy Rebecca West, Organizacja Narodów
Zjednoczonych nie odniosła się do niego przychylnie, a pisarka otrzymała bardzo
lapidarną odpowiedź od Eleonory Roosevelt: „Madame Kuncewicz […] niech się pani
nie martwi. Bezpaństwowcami opiekuje się UNRRA”151.
Dzięki dawnej znajomości z Zygmuntem Rusinkiem, który przedstawił autorkę
Cudzoziemki przewodniczącemu Zjednoczenia Polskiego Wychodźstwa Wojennego,
Zygmuntowi Michałowskiemu, tekst apelu został skonsultowany z przedstawicielem
rządu emigracyjnego w Londynie i zyskał jego aprobatę152. Niestety większość osób
i organizacji odpowiedziała odmownie, aż Kuncewiczowa ostatecznie straciła nadzieję
na urzeczywistnienie drogiej jej sercu idei153.
149
Negatywne nastawienie wzmocnił fakt, iż gdy w 1948 w Polsce miały wyjść drukiem Klucze,
Kuncewiczowa dostosowała treść książki do ówczesnej cenzury. W 1950 roku wznowiono także zbiór
opowiadań Dwa księżyce (seria Biblioteka Autorów Polskich).
150
M. Kuncewiczowa, Fantomy..., s. 187-188. Pełen tekst apelu został podany w części zatytułowanej
Maria Kuncewiczowa na obczyźnie. Między alienacją a niezrozumieniem.
151
M. Kuncewiczowa, Fantomy..., s. 135. UNRRA (skrót od United Nations Relief and Rehabilitation
Administration, czyli Administracja Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy i Odbudowy) jest organizacją
niosącą pomoc obywatelom krajów zniszczonych przez drugą wojnę światową. Powołano ją do życia
w 1943 roku.
152
Więcej szczegółów na temat starań Kuncewiczowej podczas zbierania podpisów pod treścią apelu
zawarła Szałagan. Opisała ona również drogę, jaką przebyła pisarka, by ostatecznie stracić nadzieję
względem powodzenia swojej misji. Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia
dokumentacyjna..., s. 91-94. Fragmenty korespondencji dotyczącej apelu o uznanie obywatelstwa
światowego przedrukowała pisarka w drugiej części dyptyku. Zob. M. Kuncewiczowa, Natura..., s. 86-90.
153
Zob. A. Szałagan, Futurologia nie dość sensacyjna, czyli idea obywatelstwa światowego w życiu
i twórczości Marii Kuncewiczowej [w:] „Klematis” 2007, nr 1 (2007). Artykuł udostępniony autorce
rozprawy za uprzejmą zgodą dr Alicji Szałagan.
41
Pomimo że idea obywatelstwa światowego nie spotkała się z entuzjastycznym
przyjęciem, pisarka wciąż działała na rzecz PEN in Exile. W 1950 roku uformowano
Committee154, który wyraził chęć współpracy z bezpaństwowymi literatami. Zostało to
skrytykowane w polskiej prasie emigracyjnej, a cała sprawa wywołała konieczność
napisania przez Kuncewiczową licznych listów odpierających zarzuty – często ad
personam – względem jej działań155. Mimo to, 25 czerwca 1951 roku XXIII
Międzynarodowy Kongres Pisarzy156 zatwierdził istnienie PEN Club Center for Writers
in Exile. Kuncewiczowa została wybrana na prezesa owego oddziału. Szybko odezwały
się pierwsze osoby pragnące wstąpić do PEN in Exile. W krótkim czasie przystąpiło do
niego wielu pisarzy różnych narodowości. Jak zauważyła Szałagan:
154
Należeli do niego Margaret Storm Jameson, Stephen Spender, Hermon Ould i Maria Kuncewiczowa.
155
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 95-98.
156
Odbywający się Lozannie.
157
Tamże, s. 98.
158
Dokładniej: opis Prowansji i wrażenia, jakie w niej budzi ten region Francji.
42
Ogrodnika159 w Old Westbury na Long Island. Po zjednoczeniu rodziny małżeństwo
zamieszkało w Sea Cliff (Long Island). Podczas gdy Jerzy podjął pracę
w przedsiębiorstwie syna, pisarka zmagała się z „demonem prostoty”, odciągającym ją
od pisania i zachęcającym do zwrócenia się raczej ku codziennemu życiu: „Mój demon
w pustym Domku Ogrodnika był na miarę osoby przeciętnej, obarczonej garbem talentu
przetwarzania »rzeczywistości« na fikcję. Więc demon działał w kierunku odwrotnym:
proponował, żebym zrzuciła garb”160. Z uwagi na złą sytuację materialną przez pewien
czas pracowała u dobrze sytuowanej rodziny w roli pomocy domowej161.
Niezależnie od tego, jak zauważyła Szałagan: „Uczestniczyła w polonijnym życiu
kulturalnym i społecznym do momentu ponownego ostrego konfliktu z emigracyjnym
środowiskiem literackim w sprawie nawiązania kontaktu z wydawcami krajowymi”162.
Z tego powodu kilka lat później gwałtownie zakończyła się współpraca pisarki z Polskim
Radiem Wolna Europa, w którym w programie The Polish Desk emitowano odcinki
napisanej specjalnie na potrzeby audycji kontynuacji powieści radiowej, opowiadającej
o przygodach Kowalskich, tym razem zatytułowanej Kowalscy na emigracji163.
W roku 1955 Kuncewiczowa uczestniczyła w jubileuszu Jana Lechonia
i uroczystościach organizowanych w Toronto z okazji Roku Mickiewiczowskiego.
Również w tym samym czasie pisarka ponownie rozpoczęła działalność na rzecz PEN in
Exile, występując na spotkaniu amerykańskiego PEN Clubu, co zaowocowało
powołaniem 23 marca 1956 roku amerykańskiego oddziału PEN in Exile. W 1956 roku
pojawiła się między innymi na wieczorze autorskim zainicjowanym przez Towarzystwo
Kulturalno-Artystyczne. Wydarzenia mające ówcześnie miejsce w Polsce164 podniosły na
nowo kwestię drukowania w kraju dzieł twórców przebywających na obczyźnie – o ile
Kuncewiczowa nie zmieniła zdania, o tyle wielu pisarzy opowiedziało się za zerwaniem
kontaktów z polskimi, czyli komunistycznymi i podlegającymi cenzurze,
wydawnictwami165.
Szczególnie gorąco dyskutowali na ten temat – żywo zaangażowani w krzewienie
polskiej kultury na obczyźnie – Jan Nowak-Jeziorański i Jerzy Giedroyc, wymieniając ze
159
Zob. M. Kuncewiczowa, Natura..., s. 60.
160
Tamże, s. 46.
161
Tamże, s. 65-68.
162
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 100.
163
Zob. między innymi: M. Kuncewiczowa, Natura..., s. 69, 137.
164
Chodzi o odwilż gomułkowską, z którą związana była zmiana polityki wewnętrznej. Wydarzenia te
nazywane są też październikiem 1956.
165
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 102.
43
sobą korespondencję, w której pojawiają się takie oto słowa dyrektora polskiej sekcji
radia „Wolna Europa”:
Pozbawimy się całkowicie nie tylko naszych argumentów, ale naszej politycznej racji bytu na Zachodzie,
jeżeli dopuścimy do sformułowania zasady zezwalającej na indywidualne kontakty i porozumienia
z reżymem komunistycznym. Dlatego będę musiał iść dalej od Pana i zrywać będę kontakty z każdym
pisarzem, który przyjmować będzie pieniądze od komunistów bez względu na formę wypłaty 166.
166
J. Nowak-Jeziorański, list do J. Giedroycia z 6 IX 1966 [w:] Nowak-Jeziorański, Giedroyc, Listy 1952-
1998, Wybór, oprac. i wstęp D. Platt, Wrocław 2001 s. 136.
167
Zob. tamże, s. 103.
168
Zob. M. Kuncewiczowa, Natura..., s. 139-142.
169
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 106.
170
Została opisana – dość lakonicznie jednak – w Naturze, ale to zapewne w owym czasie pisarka
rozpoczęła pracę nad dziełem zatytułowanym później Odkrycie Patusanu.
44
wydawnictwa – Pax i Czytelnik – regularnie wznawiały wydania książek
Kuncewiczowej.
W 1959 roku Kuncewiczowie przenieśli się do Nowego Jorku. Początkowo zajęli
pozbawione dostępu światła słonecznego mieszkanie przy 73 ulicy, by potem przenieść
się do sprzyjającego pracy Marii lokum przy 7 Park Avenue. Tam pisarka ostatecznie
zakończyła działania związane z Gajem oliwnym171. W 1960 Kuncewiczowa podjęła się
napisania The Modern Polish Mind, mimo trwających prac na Tristanem 1946. W zimie
na przełomie 1960 i 1961 roku małżeństwo odbyło podróż z Francji do Hiszpanii, co
zaowocowało wydaniem w 1965 roku dyliżansu Don Kichote i niańki172.
Również w owym czasie Kuncewiczowej zaproponowano stanowisko
wykładowcy literatury polskiej w Departamencie Slawistyki University of Chicago
i funkcję tę pisarka pełniła w latach od 1962 do 1968 roku. Zgodziła się na nią głównie
z przyczyn finansowych, to jest, aby wspomóc ciężko pracującego męża, gdyż „Jerzy był
zmęczony harówką na budowach , oprawioną w jazdy samochodem po paręset
kilometrów dziennie, raz o świcie, drugi raz o zmroku”173. Zrobiła to również, aby oddać
hołd myśli własnego brata, Aleksandra, uważającego niegdyś, iż Polonia w Stanach
powinna aktywniej włączać się w działania na rzecz życia publicznego174. Stanowisko
przyjęła jednak niechętnie, bowiem nie pokrywało się ono z jej zainteresowaniami, miało
pochłonąć wiele czasu na przygotowanie zajęć i zmniejszyć ilość godzin, jakie autorka
Cudzoziemki mogła poświęcić na pracę nad własną twórczością.
Kuncewiczowie razem polecieli do Polski w roku 1962. Na prośbę pisarki Prezes
Rady Ministrów nakazał zwrot domu w Kazimierzu nad Wisłą jego prawowitym
właścicielom. Pomimo radości z odzyskania go, Kuncewiczowa ubolewała nad ludźmi
i przedmiotami, których już tam nie było175. W ostatnim dniu sierpnia pisarka na powrót
stała się członkiem Związku Literatów Polskich. Małżeństwo powróciło do Stanów
Zjednoczonych, gdy zbliżał się już rok akademicki, na którym musiała się stawić Maria.
Zamieszkali nad Jeziorem Michigan. Lata 1963 i 1964 wyglądały bardzo podobnie:
w ciągu roku akademickiego pisarka koncentrowała się na pracy na uczelni
i przygotowywaniu własnych książek, a lato spędzała w Polsce. Kuncewiczowa
171
Wydanym w Polsce nakładem wydawnictwa Pax w 1961, a w Stanach Zjednoczonych nakładem oficyny
Walker w 1963 roku.
172
M. Kuncewiczowa, Don Kichote i niańki, Warszawa 1979.
173
M. Kuncewiczowa, Natura, Warszawa 1982, s. 182.
174
Zob. tamże, s. 32-33. Por. tamże, s. 182-183.
175
Do czego zresztą – między innymi – odwołują się Fantomy i Natura.
45
w tamtym okresie wygłosiła wiele odczytów na temat literatury i kultury polskiej, kwestii
żydowskiej, pisywała krótkie teksty do czasopism, w których zawierała swoje wrażenia
z wizyt w kraju. Więcej dokładnych informacji odnośnie do działalności pisarki na
University of Chicago znajduje się w Naturze oraz w obszernej publikacji Szałagan176.
W 1963 roku The American Council of Learned Societies przyznało
Kuncewiczowej stypendium, które miała spożytkować na konieczne podróże177
i zapoznanie się z materiałami niezbędnymi do napisania książki Five western profiles in
Polish literature, która ostatecznie skoncentrowała się wyłącznie na postaci Stanisława
Przybyszewskiego w publikacji Fantasia alla polacca178 i wydana została dopiero
w 1973 roku.
W związku z otrzymaniem urlopu, pisarka czas od lipca 1964 do marca 1965
spędziła w Polsce, kończąc pracę nad tytułem Don Kichote i niańki, rozpoczynając
przygotowania do książki o Przybyszewskim. W tym czasie udzielała wywiadów
i uczestniczyła w wieczorach autorskich. Lato 1965 roku Kuncewiczowie spędzili
w Stanach. W tym czasie ich syn – po rozstaniu ze słynną już wtedy aktorką Eileen
Herlie179 – zamieszkał z drugą żoną, Dorothą, zajął się hodowlą koni i prowadził interesy.
Za to już 1966 starsze małżeństwo wybrało się w podróż do Europy – dopłynąwszy do
Kopenhagi, zatrzymywali się w Stuttgarcie, Wiedniu oraz Pradze, by później skierować
się już do Polski. W czasie pobytu w Kazimierzu Dolnym pisarka starała się ukończyć
Tristana 1946180, na druk którego podpisała umowę z Czytelnikiem jeszcze w 1958 roku.
Powieść ostatecznie ukazała się w 1967 roku. Autorka Cudzoziemki sporadycznie
przesyłała fragmenty swoich dzieł do czasopism, głównie było to „Za i Przeciw”. We
wrześniu 1966 roku Kuncewiczowa wzięła udział w Kongresie Kultury Polskiej,
zainicjowanym przez Jarosława Iwaszkiewicza. Pod koniec roku pisarce przyznano
nagrodę literacką imienia Włodzimierza Pietrzaka – wręczono ją dwudziestego siódmego
listopada w Filharmonii Narodowej w Warszawie181.
Rok 1967 nie różnił się zbytnio od poprzednich. Kuncewiczowa prowadziła
wykłady, po powrocie do Polski rozpoczęła pracę nad Fantomami i publikacją
poświęconą Przybyszewskiemu. Udzielała wywiadów i uczestniczyła w spotkaniach
176
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 113-116.
177
Pisarka istotnie udała się do Francji i Polski.
178
Zob. M. Kuncewiczowa, Fantasia alla polacca, Warszawa 1979.
179
Co bardzo zmartwiło rodziców, przepadających za synową i doceniający obecny w jej życiu pierwiastek
artystyczny, którego brakowało Witoldowi.
180
M. Kuncewiczowa, Tristan 1946, Warszawa 1980.
181
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 114-115.
46
autorskich. Została odznaczona na uczelni – wybrano ją profesorem roku, co zwalniało
pisarkę z obowiązku prowadzenia zajęć dydaktycznych. Miała wygłosić jedynie trzy
wykłady otwarte i postanowiła poświęcić je kwestii żydowskiej. Tytuły owych wykładów
brzmiały: The background in history and legend, The changing image, The imaginative
contribution. Wygłosiła je potem jeszcze na University of California w Los Angeles
i Berkeley182. Obowiązków na University of Chicago ubywało, Kuncewiczowa
prowadziła zajęcia ze współczesnej literatury polskiej tylko w jednym semestrze w ciągu
całego roku akademickiego i w 1968 nie przedłużyła już zobowiązań wobec uczelni.
Pisarka była bardzo ceniona w roli wykładowcy i często zapraszano ją do poprowadzenia
wykładów także na innych uczelniach i w jednostkach naukowych (bądź
popularyzujących wiedzę), między innymi w Institute of Technology, na spotkaniach
z inicjatywy University Women of America czy Uniwersytecie w Toronto.
Wiosną 1970 roku Kuncewiczowie udali się w kolejną podróż po Europie183.
Echa owej wycieczki znalazły się w Fantomach. Po wyleczeniu złamanej ręki Marii
wyruszyli ponownie – tym razem na trasie znalazły się między innymi: Paryż, Londyn,
Monachium i Wiedeń. Podczas podróży autorka Kluczy często porównywała aktualny
stan miejsc i budynków do tego, który zapamiętała z lat (przed)wojennych lub
emigracyjnych oraz wspominała osoby, z którymi wówczas przebywała. Czytamy
przykładowo:
Wychodzę. Uliczka nazywa się rue Guénégaud. Mój Boże, któryż to jest ten dom, gdzie piłam z rodzicami
herbatę z samowara państwa Mickiewiczów i twarz Władysława wydała mi się maską pośmiertną Adama.
Hotel na Warrinton Crescent w londyńskiej dzielnicy Maida Vale stoi w pobliżu Małej Wenecji. Po wojnie
siedzieliśmy tu przy kolacji – Słonimscy, Baliński, Feliks, my z Jerzym – fetując Tuwima, który,
przejazdem w Londynie, zmierzał z Ameryki do Polski184.
182
W marcu 1969 roku.
183
Dokładną trasę wytyczyła Szałagan. Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia
dokumentacyjna..., s. 117.
184
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 196.
185
Zob. M. Kuncewiczowa, Natura..., s. 33-38.
47
w inicjatywę na rzecz powstania Towarzystwa Przyjaciół Kazimierza186. Pozytywna
odpowiedź nadeszła kilka tygodni później. W 1972 roku ukazały się Fantomy – jedna
z bardziej interesujących książek z dorobku pisarki, bardzo dobrze zresztą przyjęta przez
krytykę. Zimę przełomu 1972 i 1973 roku Kuncewiczowie ponownie spędzili we
Włoszech – w Rzymie, Almafii i na Sycylii. W czasie od maja do lipca 1974 ponownie
odwiedzili Londyn i kilka innych europejskich metropolii, zatrzymali się także w jednym
ze słowackich uzdrowisk187.
W lipcu 1974 roku Kuncewiczowa została laureatką pierwszego stopnia
w dziedzinie literatury. Była to nagroda państwowa i jednocześnie wydarzenie, które
ponownie zwróciło uwagę krytyki, czytelników i dziennikarzy na sylwetkę pisarki oraz
jej bogatą twórczość. Szczególnie często odnoszono się do Fantomów, które ostatecznie
przypieczętowały autobiograficzne odczytanie dzieł autorki. Podczas gdy małżeństwo
ponownie podróżowało po Italii, Kuncewiczową ogłoszono jedną z laureatów „Złotego
Mikrofonu” za rok 1974 za Dni powszednie państwa Kowalskich. Następnie, w 1975
roku, z powieścią Tristan 1946, pisarka uplasowała się na trzecim miejscu plebiscytu
„Złoty Kłos dla Twórcy, Srebrny dla Czytelników” zorganizowanym przez „Dziennik
Ludowy”188.
Również w 1975 roku ukazała się druga część dyptyku – Natura. Uznano ją za
najpopularniejszą książkę roku w plebiscycie ogłoszonym przez „Kuriera Polskiego”.
Aby ponownie rozpocząć pracę nad publikacją o Przybyszewskim, Maria wraz z mężem
udali się do Szwecji189 i Norwegii. Będąc ponownie w Kazimierzu nad Wisłą, pisarka
uczestniczyła w spotkaniu z uczestnikami Szkoły Letniej Kultury i Języka Polskiego
(organizowanej z ramienia Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego). Kuncewiczowa
angażowała się w życie lokalnej społeczności, czego dowodzi chociażby prelekcja Jak
kochać bliźniego, wygłoszona z racji jubileuszu parafii świętego Bartłomieja190. W tym
samym roku zgłoszono kandydaturę Kuncewiczowej do literackiej nagrody Nobla,
jednak otrzymał ją włoski poeta – Eugenio Montale.
186
W 1974 roku Kuncewiczowa była fundatorką nagrody przyznawanej przez Towarzystwo Przyjaciół
Kazimierza. Otrzymał ją Kazimierz Parafianowicz za popularyzację wiedzy o sztuce miasta. Zob.
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 119.
187
Prawdopodobnie już wtedy Jerzy coraz częściej chorował.
188
Pierwsze miejsce zajął Stanisław Lem z Solaris, a drugie – Jarosław Iwaszkiewicz ze Sławą i chwałą.
189
Przy okazji pisarka przeprowadziła rozmowy w sprawie szwedzkiego tłumaczenia Cudzoziemki –
wydano je w 1976 roku.
190
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 120-121.
48
Po kolejnym pobycie w Rzymie małżeństwo wyruszyło w podróż do Stanów
Zjednoczonych, by odwiedzić syna. Zorganizowano również odczyt, który okazał się dla
pisarki kolejnym rozczarowaniem, jako że wciąż nieprzychylnie nastawione środowisko
emigracyjne okazało swoją niechęć w pełnej krasie, między innymi rozdając nielicznym
przybyłym negatywne recenzje dyptyku czy drukując pamflet w czasopiśmie „Nowy
Dziennik” wydanym dnia 24 kwietnia 1975 roku, w którym potępiono brak wyraźnego
opowiedzenia się pisarki za działaniami środowisk opozycyjnych i emigracyjnych191.
Po powrocie do Kazimierza czekała na Kuncewiczową miła niespodzianka –
Natura została książką roku 1975 wedle czytelników „Kuriera Polskiego”. Pisarka
wróciła do pracy (zajmując się tekstem o Przybyszewskim – co kontynuowała w 1977
roku, wstępem do książki Jameson i wstępem do autobiografii Marie Rambert). Podczas
corocznej podróży do Włoch małżeństwo wybrało się między innymi na wyspę Ischię.
Powoli krystalizował się pomysł na kolejną książkę192.
W roku 1979 obchodzono oficjalnie osiemdziesiąte urodziny pisarki193, co
oznaczało liczne wieczorki, uroczystości, spotkania z autorką i wywiady, a także
wzmożone zainteresowanie jej twórczością, co zainteresowana skomentowała
następująco w Przeźroczach:
W Kazimierzu nad Wisłą dwa dni temu radio Warszawa przypomniało, że w jakimś tam roku urodziła się
Maria Kuncewiczowa. Wyraźniej niż kiedykolwiek odczułam swoją dwoistość. Gdzieś tam, na tak
zwanych falach eteru istnieje Maria Kuncewiczowa, urodzona z liter i głosów, a tu, w tym domu
kwadratowym, stoję ja, urodzona z matki Róży i z ojca Józefa, osoba nie do odczytania, osoba bez głosu194.
W tym samym czasie światło dzienne ujrzała wreszcie Fantasia alla polacca. Był
to dla Kuncewiczowej okres jednocześnie radosny i bardzo męczący195. Następnie
starzejące się małżeństwo zimę przełomu roku 1980 i 1981 spędziło – tradycyjnie – we
Włoszech. Pobyt się przedłużył z racji ciężkiej choroby Jerzego. Pisarka była w Rzymie
w dniu zamachu na papieża Jana Pawła II i opisała swoją reakcję na to wydarzenie196.
Zarówno Maria, jak i jej mąż mocno przeżyli również sytuację polityczną w ojczyźnie.
W grudniu 1982 roku wręczono Kuncewiczowej nagrodę Polskiego
Stowarzyszenia Ośrodka Kultury Europejskiej w uznaniu za jej twórczość i popularyzację
191
Zob. tamże, s. 121-122.
192
Mowa, rzecz jasna, o Przeźroczach. Notatkach włoskich.
193
Wówczas za rok jej urodzin uważano jeszcze 1899.
194
M. Kuncewiczowa, Przeźrocza. Notatki włoskie, Warszawa 1985, s. 85.
195
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 124-125.
196
Zob. M. Kuncewiczowa, Przeźrocza. Notatki włoskie...
49
kultury. Już w czasie pobytu w Italii pisarka korespondencyjnie odrzuciła nagrodę
państwową, argumentując swoją decyzję faktem, iż nie potrafi „w obecnych warunkach
jako zwolenniczka swobód obywatelskich, przyjąć odznaczenia państwa, które tych
swobód nie szanuje”197. Mimo to, polska prasa podała do wiadomości publicznej
informację o przyjęciu przez nią owej nagrody, co zostało skomentowane w prasie
emigracyjnej. Tylko trzy pisma zawarły sprostowanie Kuncewiczowej w tej sprawie.
Tymczasem Helena Zaworska – krytyk i historyk literatury, znajoma pisarki –
opracowała zbiór wywiadów z Kuncewiczową z lat 1932–1981198. Książka została
wydana nakładem wydawnictwa Czytelnik.
Zimę przełomu 1983 i 1984 roku Kuncewiczowie ponownie spędzili w Rzymie.
Tym razem jednak wizyta nie była równie pogodna, co poprzednie. Jerzy ciężko
zachorował; początkowo przebywał w szpitalu amerykańskim w Rzymie. Następnie
udało się przewieźć go w ciężkim stanie do szpitala w Lublinie. Działacz społeczny zmarł
14 marca 1984 roku i został pochowany na cmentarzu w Kazimierzu, w miejscu zawczasu
wybranym przez siebie oraz małżonkę.
Maria Kuncewiczowa przeżyła śmierć męża bodaj najciężej ze wszystkich
śmierci najbliższych. Swój ból i osamotnienie po utracie wieloletniego towarzysza życia
opisała w nostalgiczno-wspomnieniowych Listach do Jerzego199, ostatniej już książce,
wydanej w 1988 roku200. Autorka Cudzoziemki w czasie ponad sześćdziesięcioletniego
małżeństwa z Jerzym nie zawsze – jak sama przyznała – doceniała jego wsparcie, nie
była dla niego dość czuła. Stawiane sobie samej zarzuty przydają tedy Listom do Jerzego
charakteru konfesji.
Wiedząc już, iż ukochany dom w Kazimierzu nad Wisłą nie stanie się „siedzibą
pokoleń”, 27 marca 1984 Kuncewiczowa złożyła odpowiednie dyspozycje –
Kuncewiczówka miała przejść na własność Muzeum Nadwiślańskiego i być jednocześnie
„tętniącym życiem ośrodkiem kulturalno-artystycznym”201. Tymczasem korespondencję,
autografy utworów, bruliony i inne zapiski autorka Cudzoziemki przekazała w maju 1986
roku Bibliotece Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu.
197
Cyt. za: A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 127.
198
H. Zaworska (wybór i oprac.), Rozmowy z Marią Kuncewiczową... Zob. informacje na temat powstania
książki: A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 127-128.
199
M. Kuncewiczowa, Listy do Jerzego, Lublin 1997.
200
Zob. K. Kardyni-Pelikánová, Ocalić podmiotowość. Paraepistolarne formy w polskiej i czeskiej prozie
współczesnej [w:] „Literaria Humanitas”, t. 3: Zapad. Vychod, Genogligicke studie, Brno 1995, s. 128-142;
B. Szymczak-Maciejczyk, Odkrywanie ostatnich kart życia – starość i śmierć w późnej prozie Marii
Kuncewiczowej [w:] B. Walęciuk-Dejneka (red.), Kraków 2016, s. 183-192.
201
Cyt. za: A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 130.
50
Po śmierci męża Kuncewiczowa zaprzestała podróżowania202, zaś pogarszający
się stan zdrowia uniemożliwiał jej podejmowanie trudniejszych aktywności. Pisarka
dwukrotnie znalazła się w szpitalu, ponieważ zaszła konieczność dokładnego leczenia
kobiety po przebytych zawałach. Mimo to nie zaprzestawała tworzenia i w 1985 roku
ukazały się Przeźrocza. Notatki włoskie203 oraz Nowele i bruliony prozatorskie204.
W roku 1987 odbyły się uroczyste obchody dziewięćdziesiątych urodzin
pisarki205. Rok później wydawnictwo Pax dostarczyło jej – w dniu urodzin, czyli 30
października – eleganckie wydanie Listów do Jerzego. Kuncewiczowa poczuła się
spełniona i później spisywała już jedynie własne sny. Pisarkę odwiedził w kazimierskim
domu między innymi Wojciech Jaruzelski, a 18 maja 1989 roku odbyło się uroczyste
wręczenie Marii doktoratu honoris causa Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej206.
Maria Kuncewiczowa zmarła we własnym domu w Kazimierzu nad Wisłą 15
lipca 1989 roku207 i choć data jej śmierci pokryła się z istotnymi wydarzeniami
o charakterze politycznym208, w prasie pojawiło się wiele nekrologów i wspomnień na jej
temat209, a badacze literatury opracowali kilka artykułów poświęconych jej twórczości210.
W broszurze Muzeum Nadwiślańskiego (filia w Kazimierzu Dolnym) można znaleźć
następujący opis dnia pogrzebu: „Maria Kuncewiczowa zmarła 15 lipca 1989 roku.
Świadkowie wspominają, że był to piękny letni dzień. W ostatniej drodze z kościoła
Reformatów towarzyszyli jej bliscy, przyjaciele, sąsiedzi i koncert Brahmsa”211.
202
Za wyjątkiem tej opisanej w Listach do Jerzego.
203
M. Kuncewiczowa, Przeźrocza. Notatki włoskie.... Pierwsze słowo – w zależności od wydania –
podawane jest ze zmiękczeniem lub bez niego, dlatego też niektóre wydania noszą tytuł Przezrocza. Notatki
włoskie.
204
M. Kuncewiczowa, Nowele i bruliony prozatorskie, wybór i posłowie: Helena Zaworska, Warszawa
1985.
205
Otrzymała ona kolejne wyróżnienia i życzenia od wielu znanych osób. Zob. A. Szałagan, Maria
Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna..., s. 133.
206 Wydarzenie to dokumentuje publikacja zbiorowa O twórczości Marii Kuncewiczowej pod redakcją
profesora Lecha Ludorowskiego. W owej książce zawarto także przemówienie pisarki. Zob. L. Ludorowski
(red.), O twórczości Marii Kuncewiczowej, Lublin 1997.
207
Co udokumentowano między innymi w aktach PEN Clubu, do którego należała pisarka: „15 lipca 1989
roku zmarła w Kazimierzu Dolnym † Maria Kuncewiczowa – Prezes PEN Clubu na emigracji w czasie
okupacji”; por. https://www.penclub.com.pl/odeszli#d10 (logowanie: 11.05.2018).
208
Koncentrowały się one głównie na wydarzeniach związanych z obradami Okrągłego Stołu oraz
obaleniem władzy komunistycznej w Polsce poprzez pierwsze demokratyczne wybory, które odbyły się
4 czerwca 1989 roku.
209
Por. B. Mamoń, Maria Kuncewiczowa nie żyje [w:] „Tygodnik Powszechny” 1989, nr 31, s. 6.
210
Między innymi wspomniane w niniejszym rozdziale.
211
S. Turski, Kazimierz. Szlak dwóch księżyców. Śladami Marii i Jerzego Kuncewiczów w Kazimierzu
Dolnym, broszura dostępna jest w budynku muzeum oraz na stronie internetowej, [online:]
https://www.mnkd.pl/files/userfiles/files/Szlak_dwoch_ksiezycow.pdf (logowanie: 20.05.2018).
51
Rozdział II
Pisanie (z) pamięci – autobiografizm w dziełach Marii Kuncewiczowej
Rzecz bowiem w tym, żeby istnieć w sposób maksymalny, żeby realizować wiele możliwości, ale
żeby się w nich nie rozproszyć, nie rozpłynąć się w nastrojach, nie zagubić w myślowych
spekulacjach, nie zniszczyć w nadmiarze uczuć213.
Trwająca już ponad sześćdziesiąt lat twórczość literacka Marii Kuncewiczowej stanowi ważny komponent
dwudziestowiecznej kultury polskiej, w miarę upływu czasu kulturę tę wzbogaca i – co najważniejsze –
w pewien sposób przekształca. Można bez przesady powiedzieć, że analizując problematykę i poetykę
212
H. Zaworska, Posłowie [w:] M. Kuncewiczowa, Nowele i bruliony prozatorskie, Warszawa 1985, s. 432.
213
Tamże, s. 432-433.
214
Jest to termin Romana Zimanda, który tego typu formy określił jako literaturę dokumentu osobistego.
Zob. R. Zimand, Diarysta Stefan Ż., Wrocław 1990.
215
Bliżej temu zagadnieniu przyjrzała się zwłaszcza Anna Pekaniec, poświęcając liczne publikacje
kobiecym dokumentom osobistym, ich wpływom na literaturę (także głównego nurtu), oraz – oczywiście
– podmiotowi piszącemu. Zob. A. Pekaniec, Czy w tej autobiografii jest kobieta? Kobieca literatura
dokumentu osobistego od początku XIX wieku do wybuchu II wojny światowej, Kraków 2013 i in. Zob. też:
T. Czerska, Między autobiografią a opowieścią rodzinną. Kobiece narracje osobiste w Polsce po 1944 roku
w perspektywie historyczno-kulturowej, Szczecin 2011.
216
T. Czerska, Między autobiografią a opowieścią rodzinną…, s. 7.
52
utworów autorki Cudzoziemki od jej debiutu po Przeźrocza (1985), w istocie obserwujemy główne etapy
przeobrażeń i ewolucji form narracyjnych prozy polskiej naszego stulecia 217.
217
W. Wójcik, Dialog biegunów (Kilka uwag o twórczości literackiej Marii Kuncewiczowej) [w:]
W. Wójcik (red.), W stronę Kuncewiczowej... Studia i szkice, Katowice 1988, s. 7.
218
Niegdyś przede wszystkim na kobiety, obecnie ogólnie na odbiorców badających owe narracje za
pomocą metod zaczerpniętych z women studies czy feministycznej krytyki literackiej.
219
B. Walęciuk-Dejneka, Kobieca koncepcja „bycia-w-świecie”: „ja” w rodzinie. Z „Pamiętników” Zofii
Tołstojowej…, s. 197-198. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
53
Odwołując się już do zagadnienia autobiografii220 sensu stricto, warto przytoczyć
słowa Anny Pekaniec, która zauważa, iż „zainteresowanie kobiecymi autobiografiami
obecne było (i nadal jest) także na gruncie polskim […], choć początkowo miało […]
wydźwięk raczej dokumentalno-informacyjny, niż teoretyczno-interpretacyjny, co
jednak w żaden sposób nie umniejsza jego znaczenia”221. Autorka Kobiecej literatury
dokumentu osobistego rozpatruje autobiografię jako gatunek (przede wszystkim)
kobiecy. Znajduje to swoje potwierdzenie w ustaleniach innych badaczy, zauważających,
że właśnie w tym – jakże osobistym – dokumencie pisarki miały możliwość nie tylko
wyrazić siebie, podkreślić własny indywidualizm, ale także opowiedzieć o sprawach dla
siebie ważnych222, gdyż
Kobiety – matki, żony, córki, artystki, nauczycielki, panie domu – w prywatnej przestrzeni zyskiwały status
autorki. Nie zawsze respektujący zasady chronologii, momentalny, doraźny charakter diarystycznej narracji
pozwalał im na zmierzenie się z rozmaitymi strategiami transponowania życiowych doświadczeń w pismo,
z którego stopniowo wyłaniała się dynamiczna, potencjalnie niestabilna, acz wyraźna, kobieca
perspektywa, niekoniecznie subwersywna, lecz zawsze autentyczna na mocy samego faktu zaistnienia223.
Warto przytoczyć w tym miejscu także słowa Romana Zimanda, który stwierdził,
iż literatura dokumentu osobistego „składa się z dwu kosmosów: świata pisania o sobie
wprost i świata naocznego świadectwa”224. Obie te strategie występują w narracjach
kobiecych – czyli także w prozie autobiograficznej i fikcjonalnej Kuncewiczowej.
Wracając jednak do rosnącego zainteresowania autobiografiami, należy
przytoczyć konstatację Pekaniec, która stwierdziła, iż:
220
Autobiografia to „własny, pełny lub cząstkowy życiorys; wypowiedź o sobie, czyli taka, której
przedmiotem są losy, doświadczenia, przemyślenia i przeżycia jednostki przez nią same przedstawiane
w większym lub mniejszym powiązaniu z rzeczywistością zewnętrzną”; D. Szajnert, Autobiografia [w:]
G. Gazda, S. Tynecka-Makowska (red.), Słownik rodzajów i gatunków literackich, Kraków 2006, s. 51.
Ustalanie, czym jest obecnie autobiografia, nie jest przedmiotem niniejszej rozprawy – na jej potrzeby
wystarczy wyżej przytoczona definicja.
221
A. Pekaniec, Kobieca literatura dokumentu osobistego (Jak perspektywa feministyczna zmieniła teorie
i praktyki lekturowe?) [w:] M. Świerkosz, U. Chowaniec (red.), Piętnaście twarzy polskiego feminizmu:
literatura, kultura i dyskurs genderowy na polskich uniwersytetach, Londyn 2014, s. 82, [online:]
http://www.womenonlinewriting.org/uploads/3/0/9/9/30990955/8._anna_pekaniec_article2.pdf
(logowanie: 21.02.2018).
222
Por. A. Ostaszewska, Kobiece praktyki autobiografistyczne na przykładzie wybranych esejów bellhooks.
Perspektywa pedagogiki feministycznej [w:] „Teraźniejszość – Człowiek – Edukacja” 2015, t. 18, nr 4(72),
s. 39-42.
223
A. Pekaniec, Nie tylko dzienniki. Oryginalne warianty kobiecej literatury dokumentu osobistego (na
wybranych przykładach) [w:] „Ruch Literacki” 2012, R. LIII, z. 4-5(313–314), s. 451.
224
R. Zimand, Diarysta Stefan Ż.…, s. 17.
54
idzie, uzyskały należne miejsce w dyskursie humanistycznym. Rozczarowanie okazało się twórcze, dało
impuls dalszym działaniom. Choć należy przyznać, iż trudno było przerobić ewidentny deficyt na zysk,
nieustającą reprodukcję patriarchalnych fantazmatów na tworzenie nowych koncepcji, milczenie lub
mówienie nie wprost na mówienie własnym głosem. Niemniej, udało się – rozpięty pomiędzy
substancjalnymi a konstruktywistycznymi koncepcjami tożsamości, n arra c yj n y p o d m io t ko b i ec yc h
au to b io gr a fi i s to p nio wo zacz ął wyp r aco wy wa ć i n d y wid ua l ne, ni erz ad ko i d io mat yc z ne
sp o so b y p r ez e nta cj i – co jest szczególnie istotne w kontekście ogłoszonej przez Rolanda Barthesa
„śmierci autora”, ponieważ o k azało si ę, iż ko b i ec y p o d mi o t ni e u marł , lec z d o p i ero na ro d zi ł
si ę 225.
Autor to imię osoby, które w czytelniczym odbiorze spaja w całość różne opublikowane teksty. Jego
realność zasadza się na liście utworów, figurującej czasem w książce pod hasłem „Tego samego autora”.
Jako opowieść o życiu pisarza, auto b io gra fia za k ład a t o żsa mo ś ć n az wi s k a a uto ra, n arra to ra
i b o h at er a . Ten prosty warunek musi być spełniony przez autobiografię, a także inne odmiany pisarstwa
intymnego226.
Autobiografii brakuje złożoności i aury niedookreślenia, powieści — dokładności i wierności […]. To, co
pozwala na ujawnienie prawdy, to przestrzeń, w jaką w pisują się obie kategorie tekstów, przestrzeń
225
A. Pekaniec, Kobieca literatura dokumentu osobistego…, s. 84. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
226
P. Lejeune, Pakt autobiograficzny [w:] „Teksty: teoria literatury, krytyka, interpretacja” 1975, nr 5,
przeł. A. W. Labuda, s. 37. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
55
niesprowadzalna do żadnej z nich. Wynikający z chwytu przeciwstawienia poznawczy e fe kt
ko n tra sto wo ś ci rysuje się dopiero na tle zbudowanej dla czytelnika przestrzeni autobiograficznej 227.
Pojęcie to [powieść autobiograficzna] jest bowiem paradoksem. Powieść definiowana jako duża forma
prozatorska jest gatunkiem „czysto literackim”, bazującym na fikcji. Autobiografizm z kolei zakłada jakąś
wizję życia autora wyobrażoną przez niego samego. Obydwa elementy znajdują wspólny wykładnik
w narracyjności […]. Powieść autobiograficzna z okowów narracyjności wydostać się nie ma prawa, nawet
w swych najbardziej awangardowych przejawach. Paradoksalność pojęcia zasadza się na niezgodności
predykatów „fikcyjny” i „autobiograficzny”228.
227
Tamże, s. 46. Podkreślenie oryginalne.
228
R. Pokrywka, Powieść autobiograficzna – kariera pojęcia [w:] „Tematy i Konteksty”2013, nr 3(8),
s. 164-165.
229
O czym pisała autorka w Przedmowie do wydania Twarzy mężczyzny z roku 1969: „Skoro padło słowo
«styl», muszę wspomnieć radę Zofii Nałkowskiej. Kiedy się przed nią użalałam na uszczypliwą reakcję
Ireny Krzywickiej i Antoniego Słonimskiego na mój przesadny «metaforyzm», powiedziała: «Pisarz musi
mieć z czego wyrastać. Jeżeli autor debiutuje jako artysta bez nadmiarów, natomiast z aptekarską wagą,
należy się spodziewać, że jego styl dojrzały będzie stenografią. Niechże pani pilnuje logiki swoich metafor,
ale z nich nie rezygnuje»”; s. 9.
230
Pisarka dokonuje tego szczególnie w Fantomach i Naturze, a w mniejszym stopniu we wszystkich
swoich książkach.
231
W. Wójcik, Dialog biegunów (Kilka uwag o twórczości literackiej Marii Kuncewiczowej)…, s. 15.
56
Jednak nie powinno to dziwić, jeśli wziąć pod uwagę, że „opisanie własnego życia musi
się wiązać z zadaniem sobie pytania o naturę życia w ogóle”232.
Doświadczenie i (samo)poznanie od początku znajdowały się w ścisłym centrum
literackich zainteresowań Marii Kuncewiczowej – autorki niemal kilkudziesięciu książek
pisanych prozą, niemałej ilości artykułów, referatów i odczytów (związanych z jej
ówczesnymi zobowiązaniami czy sytuacją polityczną) oraz dwóch dramatów.
Kuncewiczowa nie tylko była osobą obdarzoną „dziecięcą ciekawością
i wrażliwością”233 oraz czułym zmysłem obserwacji, lecz także uczestniczyła w wielu
istotnych, dziejowych wydarzeniach, które następnie transponowała do swoich książek.
Jej życie obfitowało w interesujące i ważkie rozmowy (osobiste lub listowne) z ludźmi
związanymi ze światem nauki, sztuki i polityki234. Nie dziwi więc to, że stale odczuwała
przymus pisania, uzewnętrzniania się – co, jak przyznawała, robiłaby nawet pomimo
braku czytelników czy ofert wydawniczych: „Nawet gdybym nie miała możliwości
drukowania, gdyby nikt mnie nie czytał – pisałabym tak samo. Bo pisarstwo jest moją
funkcją ż yciową, tak samo jak oddychanie, spanie mówienie ”235. To
tworzenie literatury wiązało się z wyrażaniem jej wrażliwości artystycznej oraz
z szacunkiem dla talentu otrzymanego od Boga, co podkreślała zwłaszcza w końcowej
fazie swojego życia236, gdyż – jak mówiła o sobie Kuncewiczowa –
Został we mnie wbudowany pewien instrument. Początkowo myślałam, że tym instrumentem jest muzyka,
potem okazało się, że mam większe zdolności do słowa pisanego, w ogóle do słowa niż do dźwięku,
i skierowałam swoją pracę na ten tor. To jest p raca , to jest moja praca, która jest o tyle dla mnie cenna,
o ile kształtuje mój charakter237.
I dalej:
Jest bardzo trudno samemu sobie uświadomić te trasy, po których w życiu się biegnie. Nigdy nie jest to
jedna droga, ale szereg równoległych dróg. Być może to moja starość sprawia i podświadomy lęk przed
ostateczną oceną, że tak mało zdaję się przywiązywać do jakości postępowania. W końcu człowiek nie
232
E. Woźnicka, Fragment jako forma autobiografii: „Fantomy” i „Natura” Marii Kuncewiczowej [w:]
„Pamiętnik Literacki” 2002, nr 2, s. 86.
233
A. Węgrzyniakowa, Kobieta-Fantom, czyli prawda Kuncewiczowej o kobiecie [w:] W. Wójcik (red.),
W stronę Kuncewiczowej... Studia i szkice, Katowice 1988, s. 33.
234
Wspomnienia związane z tymi osobami można odnaleźć szczególnie w dyptyku, na który składają się
Fantomy i Natura.
235
S. Szurlejówna, Tajemnice twórczości. U Marii Kuncewiczowej [w:] H. Zaworska (oprac.), Rozmowy
z Marią Kuncewiczową, Warszawa 1983, s. 60. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
236
H. Zaworska, Rozmowy z Marią Kuncewiczową…, s. 40. Autorka Miasta Heroda podkreśla także
konieczność korzystania z daru otrzymanego od Boga. Wiązało się to z jej wiarą, rozbudzoną zwłaszcza
pod koniec życia, ale również z tradycją, w której została wychowana.
237
H. Zaworska, Rozmowy z Marią Kuncewiczową…, s. 40.
57
rodzi się tylko Polakiem, Rusinem, Anglikiem, ale rodzi się także chrześcijaninem, muzułmaninem, ateistą.
[…] Ale to w genach jest zaszczepione, że mam nieuświadomiony lęk przed Sądem Ostatecznym.
Pisarstwo to jest jedna droga, a obok biegnie inna szosa, na której uzyskuję satysfakcję i przeżywam lęki
innego rodzaju […]. Tu gra moja sumienność wobec Stworzyciela. Po dość krótkim czasie, debiutowym,
miałam już dość świadectw na to, że mam taki właśnie określony talent. I tu wynikła sprawa mojej
uczciwości wobec niego: mo i m o b o wi ąz ki e m j e st wy z ys k i wać go 238.
Wszystko, co się robi w kategoriach duchowych, artystycznych zdaje się zbędne wobec tego, że większość
ludzi widzi swój jedyny cel we wzajemnym masakrowaniu. P isze s ię te r az wł a śc i wie ta k, j akb y
si ę p i sa ło p a mi ęt n i k – d la sieb ie . Dopiero kiedyś później, gdy ta fala dzisiejsza przeminie, gdy
sprawy duchowe zaczną być na nowo brane pod uwagę – może to, co obecnie robi się w tej dziedzinie,
nabierze właściwego, dziś niedocenionego, niedostrzeżonego znaczenia240.
238
Tamże, s. 43. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
239
Zob. M. Janion, Odnawianie znaczeń, Kraków 1980, s. 241. Por. B. Szymczak-Maciejczyk, Odkrywanie
ostatnich kart życia – starość i śmierć w późnej prozie Marii Kuncewiczowej [w:] B. Walęciuk-Dejneka
(red.), Oblicza kobiecej starości. Literatura i historia, Kraków 2016, s. 184.
240
S. Szurlejówna, Tajemnice twórczości. U Marii Kuncewiczowej…, s. 61.
241
Kuncewiczowa opisała między innymi śmierć matki, Adeliny-Róży. To dzięki owym notatkom była
później w stanie niezwykle precyzyjnie stworzyć tę scenę w swojej najsłynniejszej książce. Zaworska ujęła
swoje odkrycie w następujące słowa: „ […] w zeszycie znajduję zapis, jeden z wielu, potem się okaże, jak
wiele z nich owocowało w jej życiu wewnętrznym i literackim. Pod koniec tego pierwszego brulionu
natrafiam na inny krąg spraw i doświadczeń: tekst pisany jest w poruszeniu, może i w pośpiechu, może
i z fizyczną trudnością pisania, a na pewno – z psychiczną. Data: 6/7 XII 1930, 5 rano. Śmierć Mamy.
58
Bruliony […] pisane zresztą dosłownie w zwykłych, szkolnych zeszytach, nigdy nie przerodziły się
w prowadzony systematycznie dziennik, choć to notowanie zaczęło się już w młodości i trwało przez
wszystkie następne lata. Przy peregrynacjach z kraju do kraju, z kontynentu na kontynent, część tych
brulionów została rozsiana po świecie, zginęła albo może nawet część istnieje w przepastnych
kazimierskich szafach i kufrach, a autorka nawet nie wie, czy jeszcze są i gdzie 242.
Podczas genologicznych dyskusji o kobiecej literaturze dokumentu osobistego często bywa stawiana
następująca teza: autobiografki z szerokiego spektrum gatunków intymnego pisania najchętniej wybierały
pamiętniki i dzienniki. Kobiety – matki, żony, córki, artystki, nauczycielki, panie domu – w prywatnej
Dokładnie, z najdrobniejszymi szczegółami opisany jest dzień poprzedzający śmierć, a potem samo
umieranie Matki, doznawanie tego wszystkiego, a także widzenie jak gdyby z boku siebie doznającej tak
właśnie… Tutaj, w tych literach pisanych ołówkiem, ledwo już dziś widocznych, jest czysty autentyzm
doświadczenia, które po latach stało się literaturą, owocowało w Cudzoziemce”. H. Zaworska, Posłowie
[w:] M. Kuncewiczowa, Nowele i bruliony, Warszawa 1985, s. 429.
242
H. Zaworska, Posłowie [w:] M. Kuncewiczowa, Nowele i bruliony, Warszawa 1985, s. 428-429.
Badaczka znała pisarkę osobiście, przeprowadziła z nią wiele interesujących rozmów, opublikowanych
między innymi w opracowanym przez nią samą zbiorze Rozmowy z Marią Kuncewiczową. Zaworska miała
również dostęp do prywatnych rzeczy autorki Tristana 1946, które związane były z jej działalnością
literacką.
243
H. Cixous, Śmiech Meduzy [w:] „Teksty Drugie” 1993, nr 4/5/6 (22/23/24), s. 147. Podkreślenia moje –
B. Sz.-M.
59
przestrzeni zyskiwały status autorki. Nie zawsze respektujący zasady chronologii, momentalny, doraźny
charakter diarystycznej narracji pozwalał im na zmierzenie się z rozmaitymi strategiami transponowania
życiowych doświadczeń w pismo, z którego stopniowo wyłaniała się dynamiczna, potencjalnie niestabilna,
acz wyraźna, kobieca perspektywa, niekoniecznie subwersywna, lecz zawsze autentyczna na mocy samego
faktu zaistnienia. Przekonanie o popularności oraz ważności dzienników w sferze kobiecej intymistyki jest
o tyle słuszne i trafne, o ile arbitralne. Kobieca autobiografistyka jest wyjątkowo bogata w interesujące,
oryginalne, nieszablonowe i wysoce zindywidualizowane rozwiązania genologiczne244.
244
A. Pekaniec, Nie tylko dzienniki. Oryginalne warianty kobiecej literatury dokumentu osobistego (na
wybranych przykładach) [w:] „Ruch Literacki” 2012, nr 4-5, s. 451.
245
E. Kraskowska, Kilka uwag na temat powieści kobiecej, [w:] „Teksty Drugie” 1993, nr 4/5/6, s. 265-
266.
246
Czytamy bowiem, że: „Omawiając zwłaszcza późną twórczość autorki, nie sposób pominąć
[występowanie] efektu reminiscencji, właściwego zresztą większej części dzieł pisarki. Efekt ten polega na
zintensyfikowaniu w umyśle i pamięci starszej osoby wspomnień z okresu młodości. Jest to naturalnie
zachodzący proces. Wspomnienia ulegają jednak znacznej kondensacji, z czym czytelnik spotyka się
zwłaszcza w Listach do Jerzego, ale również w Fantomach czy Naturze”; B. Szymczak-Maciejczyk,
Odkrywanie ostatnich kart życia – starość i śmierć w późnej prozie Marii Kuncewiczowej…, s. 190. Marian
Kisiel dodaje: „[…] można powiedzieć bardziej dokładnie: jest to pamięć o nastawieniu emocjonalnym –
ujawnia się na g le , jakby mi mo wo l ni e i jakby na przekór o so b o wo śc i pamiętającego”; tegoż,
„Z gapiostwa, z ekstazy, z niebycia”. O niektórych aspektach światopoglądu Marii Kuncewiczowej [w:]
W. Wójcik (red.), W stronę Kuncewiczowej... Studia i szkice, Katowice 1988, s. 22.
247
Uwagi badaczki odnoszą się do dyptyku, jednak w szerszym ujęciu doskonale podsumowują także
i zabiegi stylistyczno-kompozycyjne widoczne również w pozostałych dziełach autorki z Kazimierza
Dolnego, na przykład w Cudzoziemce.
60
[...] Powstał utwór w jakimś sensie amorficzny, składający się z wielu różnorodnych fragmentów.
Powodem ich pojawiania się, uzasadnieniem dla nich, a jednocześnie spoiwem łączącym je w całość jest
obserwacja teraźniejszości i pamięć przeszłości. Pierwszy z tych „elementów sprawczych” upodabnia
omawiany dyptyk do reportażu bądź dziennika intymnego, drugi – do pamiętnika lub typowej autobiografii.
Wydaje się, że utwór Kuncewiczowej więcej wspólnego ma z formami dziennika i reportażu. Zarówno
specyficzna segmentacja tekstu oraz fragmentaryczność dyskursu, jak i zmniejszenie dystansu między
podmiotem a przedmiotem wypowiedzi zbliżają go bowiem, mimo braku zewnętrznych sygnałów
w postaci zapisu dokładnych dat, do dziennika intymnego. Różni je zaś przede wszystkim fakt, że czasu
wydarzeń nie można w utworze Kuncewiczowej utożsamiać z czasem narracji – bywa, że oddziela je
dystans dziesiątek lat248.
Chronologia Kuncewiczowej nie jest czasem przemijania, lecz zyskała formę chronologii podróży,
włóczęgi, zmian adresów, miejsc. […] Miernikiem upływu czasu jest przestrzeń. Elementy zapamiętane
przestrzeni przebytej ewokują i uściślają ramy czasu. Zdarza się, że trasa podróży wyznacza zakres
opisywanych faktów i zdarzeń, wyraźnie narzucając się odbiorcy. […] Trasa wędrówki […] określa
chronologię. Stanowi ona wyznacznik realizmu reporterskiej obserwacji, na której nadbudowuje się
refleksyjność, będąca już miernikiem odczuć subiektywnych, w rezultacie narzucających tej naturalnej
chronologii optykę „wewnętrzną”, korygowaną miarą przeżyć, odczuć, dynamiki wspomnień i skojarzeń
ewokowanych z czasu pamięci250.
248
E. Woźnicka, Fragment jako forma autobiografii: „Fantomy” i „Natura” Marii Kuncewiczowej…,
s. 75.
249
Zarówno autobiograficznych sensu stricto, jak Listy do Jerzego, dyptyk z lat siedemdziesiątych czy
dyliżanse, jak i tych opierających się na swoistym mariażu biografii pisarki z fikcją literacką – czyli
chociażby Cudzoziemka, Tristan 1946 czy Leśnik.
250
Z. Mokranowska, „… Zbudować fikcję prawdziwszą od życia”. Uwagi o poetyce autobiograficznych
opowieści Marii Kuncewiczowej [w:] W. Wójcik (red.), W stronę Kuncewiczowej… Studia i szkice,
Katowice 1988, s. 77.
251
W. Wójcik, Dialog biegunów (Kilka uwag o twórczości literackiej Marii Kuncewiczowej)…, s. 11.
61
narodzin, dojrzewania, a wreszcie umierania. Z drugiej wszelako, jest to realnie istniejąca
na mapie trasa pokonana przez Kuncewiczową, będącą niemal nieustannie w podróży252.
Wybór takiego rozwiązania kompozycyjnego nie był przypadkowy. Kuncewiczowa
intencjonalnie nadała swoim dziełom stale aktualnego rysu, gdyż zależało jej na ukazaniu
życia w stanie nieustannej modyfikacji. Skomentowała to między innymi w jednym
z wywiadów:
Chciałam dać w Naturze i wcześniej w Fantomach [...] zapis życia dziejącego się w tej chwili, chwytanego
na gorącym uczynku jego stawania się, życia o niewiadomych jeszcze przyszłych konsekwencjach zdarzeń.
[...] Stąd, obok reportażu z pogrzebu Kennedy’ego, fragmenty zapamiętanych pejzaży, szkice sylwetek
konkretnych ludzi obok gazetowego cytatu253.
[…] Są to książki złożone z fragmentów pozornie luźnych, a w istocie starannie dobranych i misternie
ułożonych. T a me to d a sł u ż yć ma uj a wn ie n i u ni e us t an n ej p rze mi e n no ś ci l ud zk iej n at u r y
i nat u r y ś wia ta o r a z ci ą gł ej n iep e wn o ści na s zej wied z y o na s sa m yc h i o ż yc i u . Obok
siebie zestawiane są fakty i interpretacje przeciwstawne, kontrastowe, ale te fragmenty nie rozsypują się,
są żmudnie ułożoną mozaiką, która z mnóstwa okruchów kreuje jednak wyrazistą postać254.
252
O licznych wojażach autorki Dyliżansu warszawskiego pisały między innymi Alicja Szałagan czy
autorka niniejszej dysertacji. Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa w podróży [w:] „Pamiętnik
Literacki” 2014, nr 3, s. 223-237; B. Szymczak-Maciejczyk, Maria Kuncewiczowa – wieczna cudzoziemka
[w:] K. Olkusz, K. M. Maj (red.), Ksenologie, Kraków 2018, s. 87-114.
253
H. Zaworska, Rozmowy z Marią Kuncewiczową…, s. 188.
254
H. Zaworska, Posłowie [w:] M. Kuncewiczowa, Nowele i bruliony prozatorskie, Warszawa 1985, s.432.
Mowa o tytułach Dwa księżyce, Odkrycie Patusanu, Fantomy oraz Natura. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
62
matką255, dodając do tego rekompensujące rzeczywiste niedostatki wątki, czyli na
przykład wizytę w Rzymie, co z kolei wyjaśniała w Naturze:
Moja matka Róża, Adelina, bardzo chciała być w Rzymie i nic nie zrobiłam, by ziścić to pragnienie. Po jej
śmierci, tytułem rekompensaty dla siebie za smutek niedokonania, wymyśliłam jej rzymskie perypetie
w Cudzoziemce. Podczas pierwszego pobytu w tym mieście zajmowała mnie więc raczej gra z cieniem
i dekoracja do fikcyjnej anegdoty niż tak zwane zabytki. Dopiero w listopadzie 1970 oglądam Rzym
całkowicie na własny rachunek256.
Publiczna spowiedź to nic dla mnie nowego. Od pierwszego koncertu, od pierwszej książki spowiadam się
publicznie z intymnych przeżyć pod naciskiem irracjonalnej potrzeby uznanej powszechnie za warunek
artystycznej działalności. Osłaniałam przeżycia zmyślonymi imionami, przerzucałam je w inne miejsca
i czasy. Wyznania uzupełniałam obserwacją. Dla każdego, kto znał prawa Sztuki, proceder był jasny.
Obecnie odrzucam kamuflaż, narażam się Sztuce i ludziom, bo wiek uczynił mnie odporną na nietykalność
autentyki258.
Tak więc przykładowo utwory Tamto spojrzenie (1927) czy Twarz mężczyzny
(1928) – w wysoce wystylizowany i zmetaforyzowany sposób – opowiadają co prawda
255
Co dopiero po pewnym czasie odkrył Bruno Schultz. Zob. B. Schulz, Aneksja podświadomości [w:]
„Pion” (Warszawa), 1936 (25. IV), nr 17; s. 2-3.
256
M. Kuncewiczowa, Natura, Warszawa 1975, s. 19.
257
Tytuł ten funkcjonuje w dwóch wariantach: Przeźrocza lub Przezrocza. Obie formy są równorzędne,
a ich użycie zależy od powoływania się na konkretne wydanie. Dla tej dysertacji obowiązującym tytułem
będą Przeźrocza. Notatki włoskie, wydane w 1985 roku nakładem Instytutu Wydawniczego PAX.
258
M. Kuncewiczowa, Fantomy, Warszawa 1982, s. 239-240.
63
o dziejach Kuncewiczowej (a raczej młodej Szczepańskiej), lecz narratorka ukrywa się
między innymi za figurą Teresy, której przypisuje osobiste doświadczenia, wkłada w usta
bohaterki własne słowa. Podobnie jest w wypadku Cudzoziemki (1936) czy Tristana 1946
(1967), w których porte-parole autorki stanowią odpowiednio Marta (córka Róży) oraz
Wanda-Brangiena (matka Michała-Tristana). Z kolei już w dyliżansach narratorem jest
obserwatorka – pisarka we własnej osobie, turystka, obieżyświatka.
Jednak najwyraźniej uwidocznia się to we wspomnianym kilkukrotnie dyptyku.
Jak zauważyła Aleksandra E. Banot: „To wyznanie jest rodzajem absolutnego
autobiograficznego odsłonięcia. Pisarka daje jasny komunikat – […] mówię jako Maria
Kuncewiczowa – autorka, narratorka i bohaterka zarazem. Jednocześnie ten komunikat
pozwala popatrzeć na jej powieści przez pryzmat biografii”259. Mimo iż już wcześniej,
przed wydaniem Fantomów, pojawiały się liczne przesłanki świadczące o osobistych
inspiracjach występujących w dziełach pisarki, to właśnie dyptyk z lat siedemdziesiątych
ostatecznie potwierdził wszystkie dotychczasowe – wówczas – domysły. W czasie
omawiania prozy pisarki z Kazimierza wielokrotnie nasuwa się też myśl, iż „[…] tę
metodę, metodę autobiograficznego analizowania twórczości własnej, narzuciła
Kuncewiczowa krytykom – sama. Wielokrotne nawiązywanie do własnej biografii,
twierdzenie, iż zjawisko X jest konsekwencją zjawiska Y, które miało miejsce
w przeszłości – niewątpliwie tę metodę konstytuuje, a równocześnie w jakimś stopniu
i usprawiedliwia”260. Znaczenie autobiografizmu w twórczości autorki Twarzy mężczyzny
podkreślała także Janion, u której czytamy, iż:
259
A. E. Banot, Świadectwo umierania. O projekcie autobiograficznym Marii Kuncewiczowej [w:] „Świat
i słowo” 2013, nr 1(20), s. 145.
260
M. Kisiel, „Z gapiostwa, z ekstazy, z niebycia”. O niektórych aspektach światopoglądu Marii
Kuncewiczowej…, s. 22.
261
M. Janion, Odnawianie znaczeń…, s. 249-250. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
64
2. Zasada czterech P i strategie autobiograficzne
O tym, jak istotne jest dla niej patrzenie, autorka Dwóch księżyców mówiła
wielokrotnie, na przykład w rozmowie z Heleną Zaworską, w czasie której powiedziała:
„[…] Bardzo chciałabym się lenić, ograniczyć swoje przeżywanie świata do patrzenia.
Patrzenie jest właściwie moją naturą, moją namiętnością, ja żyję przez
wzrok, przez dotyk. Więc chciałabym usiąść i patrzeć”262. Właśnie owo patrzenie
niejednokrotnie odgrywało najważniejszą rolę w procesie pisania, bowiem dzięki niemu,
dzięki uważnej obserwacji, Kuncewiczowa odnajdywała inspiracje do swoich książek.
Można zatem wysunąć wniosek, iż w samym procesie twórczym najistotniejsza była moja
autorska autobiograficzna zasada czterech P, na którą składałoby się: patrzenie,
pisanie, praca i pamięć . Każda z tych czynności wymagała od Kuncewiczowej nie
tylko skoncentrowania się na sobie (tworzenie introwertyczne), ale również
obserwowania świata zewnętrznego (postawa świadka), tworzenia dla – mniej lub
bardziej skonkretyzowanego – odbiorcy (praca) oraz wykorzystywania swobodnych
asocjacji do kreowania osób i świata przedstawionego w powieściach (pamięć)263.
ZASADA CZTERECH P
patrzenie pisanie
praca pamięć
262
H. Zaworska, Rozmowy z Marią Kuncewiczową…, s. 43.Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
263
Więcej o zagadnieniu pamięci w twórczości Kuncewiczowej pisał Kisiel w przywoływanym już tekście
„Z gapiostwa, z ekstazy, z niebycia”. O niektórych aspektach światopoglądu Marii Kuncewiczowej…,
s. 19-31.
65
Okazuje się więc, iż za pomocą zmysłu wzroku (patrzeniu), dzięki
wyostrzonemu zmysłowi obserwacji, Kuncewiczowa mogła tworzyć konkretne
charaktery, dawać świadectwo wydarzeń, które rzeczywiście miały miejsce, uwieczniać
znane sobie osoby na kartach własnych powieści. Później, po doświadczeniu
empirycznym, następował etap pisania – rozwijanie zapisków pojawiających się
pierwotnie w brulionach (jak choćby notatki po śmierci matki, które przerodziły się
następnie we fragment powieści), a następnie etap pracy, czyli redakcja teksu
konkretnego dzieła – samodzielna albo przy pomocy osób trzecich (wydawców,
redaktorów, przyjaciół i tak dalej). Jako że dla Kuncewiczowej świat jawił się jako
Wielka Pamięć, każdy z opisanych przez nią komponentów stanowił odbicie
rzeczywistości, przenikając się wzajemnie na płaszczyźnie czasu, gdyż autorka Kluczy
prowadzi swobodne asocjacje myślowe, co skutkuje zaburzoną chronologią,
a jednocześnie przedstawia holistyczny obraz opisywanych przez nią ludzi czy wydarzeń
dziejowych. Utrwalając je na kartach swoich powieści, dokonała jednocześnie ich
petryfikacji, na stałe wpisała je w pamięć dzięki literaturze.
Nie sposób wyeliminować żadnego z powyższych elementów powstawania dzieł
literackich Kuncewiczowej. Każdy z nich był w równym stopniu kluczowy i chociaż
możliwe jest dokonanie stratyfikacji poszczególnych etapów, ustalenie, który z nich miał
największe znaczenie dla efektu końcowego, jest właściwie niewykonalne.
W tym miejscu warto wspomnieć o tym, co Małgorzata Czermińska określiła
mianem „autobiograficznego trójkąta”. Badaczka dokonała podziału na trzy strategie
pisania autobiograficznego, na które składają się wyznanie, świadectwo i wyzwanie.
Należy jednak zauważyć, że „postawa wyznania jest charakterystyczna dla dziennika
intymnego, skupiającego się na codziennym życiu jednostki”264, co nie stanowi zwykle
głównego przedmiotu zainteresowań „ja” obecnego w znacznej części prozy
Kuncewiczowej, choć element ten zdecydowanie w niej występuje, bo choć narratorkę
cechuje do pewnego stopnia egocentryzm, nie stanowi on dominanty. Z kolei
przyglądając się postawie świadectwa, w której „ja” schodzi na drugi plan, trzeba
zauważyć, że „myśl o sobie-drugim prowadzi do też do myśli o naprawdę drugim,
o możliwym intruzie. O Innym, przyszłym czytelniku wyznań, pisanych początkowo dla
siebie” oraz że każda „narracja zawiera […] ślady istnienia świata zewnętrznego,
o którym chcąc nie chcąc daje świadectwo”265. Co więcej,
264
M. Czermińska, Autobiograficzny trójkąt: świadectwo, wyznanie i wyzwanie, Kraków 2004, s. 21.
265
Tamże, s. 23.
66
Nawet najbardziej samotne przyglądanie się sobie w lustrze prowadzi do spostrzeżenia, że w jednym
porządku istnieje twarz, której oczy patrzą, a w drugim – twarz, która jest oglądana. […] Piszący albo
dochodzi do stworzenia drugiego siebie […], albo wchodzi w otwarty dialog, już nie tylko ze swoim drugim
„ja”, ale i z zewnętrznym czytelnikiem266.
266
Tamże, s. 22-23.
267
Tamże.
268
W książkach stricte biograficznych.
269
M. Czermińska, Autobiograficzny trójkąt: świadectwo, wyznanie i wyzwanie…, s. 23-24.
270
Tamże, s. 24.
67
robi to wszystko przede wszystkim dla samej siebie, dążąc do zgłębienia tajemnic, do
poznania własnego wnętrza. Jednak – mimo skierowania (samo)odczucia,
(samo)świadomości niejako do środka, ku sobie – nie zapomina o odbiorcy swoich
tekstów i dostosowuje styl do jego percepcji. O tych zmaganiach i powiązaniu literackich
starań autora z koniecznością (lub chęcią) pewnego nachylenia ku czytelnikowi pisała
Czermińska:
P ro ces p i sa n ia p o r ó wn u j e si ę c za se m d o wi wi s e k cj i, b y wa o n tr ud ną i r yz yk o wn ą p rac ą
sa mo p o z na ni a , prowadzącą do zaskakujących rezultatów. Introwertywne pisanie bywa rodzajem
autoterapii i autokreacji. Czasem imaginacyjny proces studiowania własnego ja, oglądanego w procesie
pisania jak w lustrzanym odbiciu, przeradza się w świadome pozowanie. Wówczas obok zaabsorbowanego
sobą autora wyłania się czytelnik, na którego użytek przybiera się te pozy. Zap i s au to a n ali z y
ni e uc hr o n n ie r o zs zcz ep i a J A na to , k tó re j e st a n ali zo wa n e i to , k tó re a n ali z uj e 271.
271
M. Czermińska, Autobiograficzny trójkąt: świadectwo, wyznanie i wyzwanie, Kraków 2004, s. 22.
Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
272
H. Zaworska, Rozmowy z Marią Kuncewiczową…, s. 71.
273
A. E. Banot, Świadectwo umierania. O projekcie autobiograficznym Marii Kuncewiczowej…, s. 146.
274
Tamże, s. 147.
68
dzieł fikcjonalnych jedynie zwiększa ilość ich potencjalnych naukowych analiz czy
przemyśleń wysnuwanych na ich kanwie, jeśli dokonuje się oglądu z punktu widzenia
przeciętnego czytelnika.
Poza pragnieniem odbycia „publicznej spowiedzi”, w pisarstwie Kuncewiczowej
pojawia się jeszcze jedna, bardzo istotna właściwość. Dotyczy ona świadomego
konstruowania swojej biografii, pisania historii własnego życia i kreowania swojego
wizerunku właśnie w taki sposób, w jaki autorka Dwóch księżyców chciała postrzegać
samą siebie (jednocześnie należy podkreślić, iż jej wizerunek nie jest bynajmniej nazbyt
wygładzony, pozbawiony kompromitujących, bolesnych czy bardzo osobistych aspektów
życia i twórczości pisarki). Z pomocą przychodzą tu słowa Krystyny Jankowskiej, która
zauważyła, że:
Bardzo chciałam, żeby te bruliony wydrukować w książce, ale autorka nie wyraziła zgody i rozumiem to
doskonale. C ała j ej t wó r c z o ść, t a k g łęb o ko p rze n i k ni ęt a a u to b io g ra fi ą, j e s t, o cz y wi ś c ie,
kre acj ą ż yc i a . W tej książce spotykamy różne odmiany owej kreacji.
Au to b io gr a f ia li ter ac ka ni e j es t d o k u me n t e m ż y cia, l ec z j e go ar t ys t ycz ną st yl i zacj ą .
Nieomal wszystkie z prezentowanych tutaj [w cytowanej publikacji] tekstów mają wyraźny charakter
autobiograficzny, ale stylizacje są różne. […] Wszystko razem zestawione pokazuje, jak ró żne
d o ś wi ad c ze n ia ż yci a zo st aj ą p r z et wa rz a ne w ró żn yc h sp o so b ac h zap i s u , z j a k w i el u
p ersp e kt y w mo ż n a j e o g l ąd ać , j a k ró ż n y m i nt erp re t acj o m mo ż na j e p o d d ać . Dla
odbiorców tej prozy jest to swoista przygoda czytelnicza, mówiąca wiele o trudach poznania siebie i trudach
przekazania tej wiedzy, wciąż zmieniającej się i będącej raczej ciągłym procesem odkrywania niż jakąś
jednolitą prawdą276.
275
K. Jankowska, O narracjach autobiograficznych Michała Głowińskiego i Andy Rottenberg…, s. 49.
Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
276
H. Zaworska, Posłowie…, s. 430.Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
69
Reprezentację takiej perspektywy oglądu autobiografii literackiej stanowią przede
wszystkim postaci opisywane przez Kuncewiczową. Postaci, które – należy to podkreślić
– „mogłyby być sobą, gdyby nie były mną [Marią]”277. Zgodnie z powyższą zasadą,
pojawiająca się książkach pisarki z Kazimierza „bohaterka wciąż zmienia się, jest sobą,
ale w rozlicznych wersjach, jej natura jest migotliwa, pełna sprzeczności”278. Proces jej
dojrzewania jest wyraźnie widoczny, podobnie jak jej zmieniająca się perspektywa –
osoby młodej, dojrzałej, starszej; mieszkającej w Polsce i na emigracji; autorki dzieł
chętnie wydawanych, lecz pogardzanej ze względów politycznych i tak dalej. Pozostali
ludzie pojawiający się w książkach stanowią niejako tło dla uwznioślenia rangi
i znaczenia protagonistki, ukazania jej dylematów, wyjaśnienia genezy poszczególnych
działań.
Jednocześnie autokreacja pozwala – a właściwie niejako to wymusza – na
wyraźne oddzielenie doświadczeń, które pisarz chce uwypuklić czy poddać być może
pewnego rodzaju hiperbolizacji, od tych, które pragnie wymazać, uniewidzialnić dla
odbiorcy swoich dzieł. Doskonale rozumie to Woźnicka, zauważając, iż „autobiografia
nigdy nie opowiada o całym życiu piszącego”279 – koncentruje się na pewnych jego
fragmentach, wyimkach. Nawet jeśli przyjąć za pewnik pragnienie ukazania
holistycznego ujęcia biografii danego twórcy, jest to z założenia rzecz niemożliwa do
wykonania, bowiem dzieło uwzględniające każdy aspekt życia, każde jego
doświadczenie, przerosłoby z pewnością możliwości odbioru choćby i najbardziej
wnikliwego czy gorliwego czytelnika.
Jednocześnie trzeba dodać, że „chociaż autobiografii nie interesuje jedna Prawda,
lecz jej wybrane, ważne dla piszącego w chwili pisania, aspekty, autor poszukuje wszakże
jakiejś prawdy o swoim bohaterze, jakiejś jednej jego wizji oraz środków adekwatnych
do jej przedstawienia”280. Prawda również znajdowała się zawsze w centrum
zainteresowania autorki Twarzy mężczyzny. Kuncewiczowa pragnęła poznać różne
odsłony życia, jego zmienność, nieobliczalność, w pewnym sensie i nieszablonowość.
277
M. Kuncewiczowa, Fantomy, Lublin 1989, s. 175.
278
H. Zaworska, Posłowie…, s. 432.
279
E. Woźnicka, Fragment jako forma autobiografii: „Fantomy” i „Natura” Marii Kuncewiczowej…,
s. 69.
280
Tamże, s. 86.
70
Prozę Marii Kuncewiczowej można także rozpatrywać jako praktyczną
reprezentację tego, co Marcin Wołk nazywa „autobiograficznymi ciągami narracyjnymi”
(w skrócie ACN)281. Badacz rozumie je jako
281
Takie odczytanie nie zostało dotychczas zaproponowane przez żadnego z badaczy dzieł autorki, a użycie
narzędzi proponowanych przez Wołka z pewnością przyczyni się do lepszego opracowania tego
zagadnienia w oparciu o książki pisarki
282
M. Wołk, Autobiografizm i cykliczność [w:] K. Jakowska, D. Kulesza, K. Sokołowska (red.), Cykl
i powieść, Białystok 2004, s. 19-20. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
71
Natura Narratorka Tak gatunki zmącone283
Listy do Jerzego Nadawca Nie powieść paraepistolarna
Tabela 1. Autobiograficzne ciągi narracyjne w prozie Kuncewiczowej.
Proza Kuncewiczowej nie jest więc tylko odwzorowaniem jej „ja” – tak jak ma to miejsce w przypadku
Nałkowskiej; autorka Granicy, poruszając się w obszarze narcyzmu, dokonuje jawnej autokreacji.
283
Jest to kompilacja dyliżansu i rozważań filozoficznych połączona z odwołaniami do kultury w ogóle
oraz wydanych wcześniej dzieł pisarki.
284
Wybrałam akurat te, gdyż ich analizy pojawią się w dalszej części opracowania.
285
M. Wołk, Autobiografizm i cykliczność…, s. 25.
72
Kuncewiczowa tworzy opowieść o całej rodzinie. Buduje, konstruuje – najwłaściwiej – odbija nie tylko
indywidualną tożsamość […], ale i tożsamość zbiorową. Nie tylko „ja”, ale i „my”286.
Zabieg ten uzasadniony był zapewne między innymi pragnieniem oddzielenia się
od rodziców (rodziny), jednocześnie (paradoksalnie) chęcią poczucia więzi z nimi287,
a także odnalezienia swojego „ja” właśnie poprzez zjednoczenie z dziejami przodków.
W końcu zarówno Adelina, jak i Józef pojawiają się w prozie Kuncewiczowej
wielokrotnie, nierzadko uzupełniając konteksty odnoszące się do głównej bohaterki.
Inspiracja ich dziejami jest widoczna w dwóch parach dzieł: Cudzoziemce i Leśniku oraz
Fantomach i Naturze288. We wszystkich wypadkach pisarka umieszczała siebie
(bezpośrednio lub za pomocą porte-parole) niejako na marginesie, nie rezygnując jednak
z autokreacji, lecz ukazując swoją postać w odniesieniu do sylwetek rodziców.
Pojawia się konkluzja, iż
Bohaterka [Fantomów, a szerzej: książek pisarki] zdaje się wciąż dziwić światu i... sobie. I wciąż – b yć
p o międ z y. Owo p o mi ęd z y jest szczególnie istotne. Stanowi wyrazisty rys omawianej autobiografii
i przekazywanego przez nią mitu. Mitu – jak pisze Maria Janion – „istnienia rozpiętego między Matką
a Ojcem, między Cudzoziemką a Tutejszym, między fantomicznością a zakorzenieniem”289.
Maria Kuncewiczowa, pisząc tak często prozę na różny sposób związaną ze swoją biografią (związaną
mniej lub bardziej wprost, bo w najogólniejszym sensie ws z ys t ko , co p is ze p i sarz z p ra wd zi we go
zd arze n ia j es t n aj śc i ślej z wi ą za ne z j eg o ż yc io wy m d o ś wiad cze n ie m) – była świadoma
wszystkich możliwości i niemożliwości, łączących się z próbą ujęcia własnego życia w formę
artystycznego zapisu. Nigdy nie tworzyła wyłącznie „dziejów duszy”, odnajdującej się w Bogu czy
w Absolucie, nie koncentrowała się przede wszystkim na przygodach intelektu, nie prowadziła „pamiętnika
artysty”, nie zgłębiała też kolejnych den swojej podświadomości, słowem – ni e wyb i erał a j ed nej ,
ce ntr al nej p er sp e kt y wy d la sp o j rze ni a na w ł a s ne ż yci e 290.
286
A. E. Banot, Świadectwo umierania. O projekcie autobiograficznym Marii Kuncewiczowej…, s. 147.
287
Co było widoczne choćby w przemyśleniach pisarki podczas wizyty w Ziemi Świętej, gdy
w kulminacyjnym momencie, w chwili najintensywniejszego odczucia religijnego Kuncewiczowa myślała
o rekompensacie danej swym antenatom za ich nieobecność przy Grobie Pańskim. Por. M. Kuncewiczowa,
Miasto Heroda. Notatki palestyńskie, Warszawa 1982, s. 41.
288
Cudzoziemka i Fantomy poświęcone są w znacznej części matce, a Leśnik i Natura – ojcu. Analogię tę
dostrzegła już Woźnicka; E. Woźnicka, Fragment jako forma autobiografii: „Fantomy” i „Natura” Marii
Kuncewiczowej…, s. 88-89.
289
Tamże, s. 82-83.
290
H. Zaworska, Posłowie…, s. 431. Podkreślenie moje – B. Sz-M.
73
Być może między innymi dzięki temu, że pisarka starała się oglądać własne życie
z różnych perspektyw, jej twórczość jest autentyczna, a jej wartość się (pod wieloma
względami) nie dezawuuje i wciąż przyciąga tak badaczy, jak i zwykłych czytelników.
Okazuje się bowiem, że jej przemyślenia nie tracą na aktualności, są uniwersalne dla
części ludzkości, a nie stanowią wyłącznie zapisu przeżycia jednostki osadzonej
w konkretnym momencie dziejowym.
74
Rozdział III
Prawda o samotności, czy prawda o miłości?
Jedną z pierwszych tajemnic, jaką usiłowała rozwikłać za pomocą pióra, było misterium porodu
i macierzyństwa. Powieść Przymierze z dzieckiem, dzięki której w aurze pewnego skandalu objawiła się
w 1926 roku jako pisarka, uczyniła z niej także jedną z uczestniczek zjawiska charakterystycznego dla
291
M. Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem [w:] Twarz mężczyzny i trzy inne nowele, Warszawa 1969,
s. 138. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.. We wszystkich cytatach literackich zachowano pisownię oryginalną.
292
Listy do Syna 9 III 1986, cyt. za: A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa – przybliżenia. Szkice
biograficzne…, s. 35.
293
To jest z perspektywy matki, która miłość i przywiązanie do dziecka musiała dopiero odkryć,
wypracować.
75
okresu międzywojennego. […] Szokowało, iż autorki podejmują tematy uważane dotąd za tabu, takie jak
dojrzewanie, ciąża i poród294.
W prasie kobiecej i publicystycznej z początków XX wieku można znaleźć stosunkowo niewiele informacji
dotyczących roli matki. Może to wynikać z podstawowego charakteru tej roli i p rzeko n a nia
o n at ur a l nej p r ed e st yn a c j i ko b ie t d o j ej p eł n ie ni a , wobec czego pomijano treści na ten temat
jako zbyt oczywiste. Bardziej prawdopodobne jest jednak, że znikoma liczba artykułów dotyczących
obowiązków i roli matki wynikała z faktu, że kobiety „z towarzystwa” we wspomnianym czasie nie
zajmowały się zazwyczaj swymi dziećmi osobiście 297.
294
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa – przybliżenia…, s. 14.
295
A. Klamecka, Trauma ciąży i macierzyństwa [w:] „Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama
Mickiewicza” 2007, t. 42, s. 198.
296
Czytamy, iż macierzyństwo jest „uważane za istotny element kobiecości, a kobiety, które nie rodzą
dzieci zostają kulturowo zdefiniowane jako wadliwe (incomplete) albo jako kobiety, którym »się nie udało«
(failed woman)”; Motherhood [w:] Encyclopedia of Gender and Society, red. J. O’Brien, t. 1-2, Sage
Publications 2009, s. 583, cyt. za: J. Wodzik, Krótka historia macierzyństwa w ujęciu feministycznym [w:]
„Analiza i Egzystencja” 2011, nr 16, s. 91-92.
297
A. Miłoszewska-Kiełbiewska, Obraz kobiety XX i XXI wieku w wybranych polskich czasopismach
i poradnikach dobrego wychowania [online:]
https://depotuw.ceon.pl/bitstream/handle/item/1445/A%20Miloszewska-Kielbiewska%20-
%20Praca%20doktorska.pdf?sequence=1 (logowanie: 05.06.2017 r.). Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
76
przede wszystkim fakt, że część redakcji odeszła do nowo założonego pisma „Kobieta
Współczesna”. Czytamy na ten temat:
W marcu 1927 r. występuje z „Bluszczu” całe kolegium redakcyjne. Pierwszego kwietnia, kiedy to
«Bluszcz» zawiadamia swe czytelniczki o zmianie na stanowisku redaktorki naczelnej, na polskim rynku
prasowym pojawia się nowe pismo kobiece, tygodnik „Kobieta Współczesna” Jego wydawczynią jest
Emilia Grocholska, a redaktorką naczelną Wanda Pełczyńska, do niedawna naczelna „Bluszczu” 298.
298
M. Dołęgowska-Wysocka, Tygodnik „Kobieta Współczesna” 1927-1934 [w:] „Kwartalnik Historii
Prasy Polskiej” 1982, nr 21, s. 59.
299
E. Kraskowska, Piórem niewieścim. Z problemów prozy kobiecej dwudziestolecia międzywojennego,
Poznań 1999, s. 153.
300
A. Nasiłowska, Natura jako źródło cierpień [w:] „Teksty Drugie: teoria literatury, krytyka, interpretacja”
1993, nr 4/5/6 (22/23/24), s. 190.
301
W. Słomko, P. Zamojska, M. Dzierżanowski, Fizjoterapia w dolegliwościach okresu połogu [w:]
„Journal of Education, Health and Sport” 2017, nr 7 (4), s. 323.
77
wszystkim jasne strony rodzicielstwa, takie jak dorastające potomstwo czy brak izolacji
towarzyskiej.
Jednak z narracji Przymierza z dzieckiem wynika, iż pomimo czasu dla siebie
(poświęcanego choćby na grę w tenisa), protagonistka – porte-parole pisarki – spędzała
(względnie) wiele czasu z synem. Być może wiązało się to z faktem, iż w latach
dwudziestych na łamach „Bluszczu” zaczęto publikować artykuły dowartościowujące
więź matki z dzieckiem, a także podkreślające wagę bacznej opieki rodzicielki nad
wychowaniem i edukacją potomka. W tym okresie wydawano również między innymi
pismo „Młoda Matka. Dwutygodnik poświęcony zdrowiu i wychowaniu dziecka do lat
siedmiu, popierany przez Polskie Towarzystwo Pedjatryczne”302, w którym publikowano
praktyczne porady. Było to pierwsze tego typu czasopismo skierowane do określonej
grupy matek (posiadających dzieci we wskazanym w tytule przedziale wiekowym).
Zainteresowanie pismami poruszającymi problematykę wychowywania dzieci,
prowadzenia domu czy łączenia obowiązków matki z pracą zarobkową skutkowało
zwiększającą się liczbą tytułów, na łamach których publikowano już nie tylko rady
i zalecenia, ale także wydzielano rubryki na listy od czytelniczek 303. Z dużą dozą
prawdopodobieństwa można założyć, iż Kuncewiczowa, jako kobieta oczytana
i współpracująca z czasopismami, z pewnością przynajmniej częściowo orientowała się
w ówczesnych trendach dotyczących wychowywania dzieci.
Należy koniecznie zawrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt, szczególnie mocno
podkreślany przez Zofię Daszyńską-Golińską, ekonomistkę, feministkę i socjolożkę
(między innymi). Mianowicie w pierwszych dekadach dwudziestego wieku wiele rodzin
inteligenckich poprzestawało na wychowywaniu niewielkiej ilości dzieci (często
jednego, jak było to choćby w wypadku małżeństwa Kuncewiczów), o czym tak pisała
Daszyńska-Golińska:
[…] Obniżka stopy urodzeń obejmuje przede wszystkim warstwy i terytoria wyżej cywilizowane, a zatem
miasta, w miastach zaś dzielnice zamieszkałe przez ludność zamożniejszą. W miastach najwięcej dzieci
urodzonych na rodzinę wypada w okręgach robotniczych. I warstwa robotnicza jednak, w miarę
podnoszenia się jej zamożności, oraz pod wpływem ustaw regulujących pracę małoletnich, ogranicza się
przeważnie do mniejszej liczby dzieci. […] Demografowie coraz powszechniej uznają przeto, że
302
Zob. Anna Miłoszewska-Kiełbiewska, Obraz kobiety XX i XXI wieku w wybranych polskich
czasopismach i poradnikach dobrego wychowania…, s. 182.
303
Tamże, s. 179-187. W „Bluszczu” ta rubryka nosiła tytuł Nasza mównica i cieszyła się ogromną
popularnością. Zob. J. Chwastyk-Kowalczyk, „Bluszcz” w latach 1918-1939 [w:] Ludzie i książki: studia
i szkice bibliologiczno-bibliograficzne: księga pamiątkowa dedykowana Profesor Hannie Tadeusiewicz,
E. Andrysiak, A. Walczak-Niewiadomska (red.), Łódź 2011, s. 257-259.
78
niebezpieczeństwo, jakiego cywilizowana ludzkość obawiać się musi, nie leży w samem zmniejszeniu
stopy urodzeń, bo można się pogodzić z powolniejszym przyrostem ludności i niższym stopniem
prokreacji, o ile jest powszechnym, ale w fakcie rozradzania się warstw i typów niższych cywilizacyjnie,
a zanikania rodzin i rodów o starej cywilizacji, oraz wyższej kulturze. […] Wystarczy zresztą obserwacja
osobista, aby dojrzeć, jak mało dzieci posiadają rodziny intelektualistów u nas, podobnie jak i w innych
krajach304.
304
Z. Daszyńska-Galińska, Przyrost ludności po wojnie światowej [w:] „Ruch Prawniczy, Ekonomiczny
i Socjologiczny” 1926, nr 6 (23), s. CLXXI-CLXXII. Pisownię uwspółcześniono.
305
Tamże, s. CLXXIV.
306
Zob. Anna Miłoszewska-Kiełbiewska, Obraz kobiety XX i XXI wieku w wybranych polskich
czasopismach i poradnikach dobrego wychowania…, s. 184-185. Kwestii aborcji dotykał także dramat
Kuncewiczowej, pod tytułem.: Thank you for the rose wydany w 1950 roku.
307
M. Ambroch, G. Czernak, E. Lisiak, G. Szydłowska, 100 lat Polski w liczbach. 1918-2018 [online:]
https://stat.gov.pl/files/gfx/portalinformacyjny/pl/defaultaktualnosci/5501/30/1/1/100_lat_polski_w_liczb
ach_1918-2018.pdf (logowanie: 11.09.2018).
308
Na łamach „Bluszczu” debiutowało wiele znanych pisarek, między innymi Pola Gojawiczyńska.
309
Por. M. Parzynowska, Polska prasa kobieca przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku na
przykładzie czasopisma „Bluszcz” [w:] K. Kujawińska-Courtney, M. Sosnowska (red.), Kultura spod znaku
gender, Łódź 2013, s. 37-53.
79
Tygodnik nawołując do tolerancji, unikał agresywnego antysemityzmu. […] „Bluszcz” od odzyskania
przez Polskę niepodległości apelował do swego kręgu odbiorców o aktywne włączenie się do odtworzenia
państwowości we wszystkich jej przejawach, zjednoczenia ziem obciążonych destrukcyjną polityką
zaborców we wszystkich dziedzinach życia, integracji społeczeństwa. Rozszerzał horyzonty intelektualne
czytelników poprzez artykuły omawiające sytuację gospodarczą (w tym podatki, skarb państwa, polityka
przemysłowa), urbanizację, industrializację, system ustrojowy, prawny, administracyjny, sądownictwo,
działania samorządów i związków kobiecych, oświatę wszystkich szczebli, ochronę pracy, system
polityczno-partyjny, politykę310.
310
J. Chwastyk-Kowalczyk, „Bluszcz” w latach 1918-1939…, s. 268.
311
N. Jastrzębska, Liga matek [w:] „Bluszcz” 1914, nr 4, s. 2.
312
Fragment listu Restoffowej opublikowany w 34 numerze „Bluszczu” w roku 1926, s. 1084.
313
M. Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem…, s. 5-6.
80
Kuncewiczowej, dając początek jej karierze literackiej, którą rozpoczęła jako „narratorka
intymnych przeżyć kobiecych”314.
Warto tutaj jeszcze przytoczyć dłuższy fragment rozmowy Marii Kuncewiczowej
z Kają Kamińską, odbytej w ramach cyklu radiowego Finezje literackie. Pisarka
wspomina w niej o początkach kariery i recepcji swojego debiutanckiego dzieła w taki
oto sposób:
To, co mnie wysunęło w szeregi kreatywnie… jakichś artystycznie uzdolnionych pisarzy, to była nowela
Przymierze z dzieckiem, która znowu była rezultatem tego, że nie umiałam się w ciszy własnej psychiki,
własnego serca, własnego mózgu, własnego pokoju pogodzić z faktem tak właściwie brutalnym fizycznie,
jak poród, jak danie życia dziecku. To mnie wstrząsnęło fizycznie. Jednocześnie pobudziło fantazję,
wyobraźnię. Wydało mi się, że będąc podmiotem takiego aktu przyrodniczego, bratam się jak gdyby z całą
przyrodą, staję się siostrą wilczyc i każdej żywej istoty, która życie kontynuuje. No i tym wszystkim
uczuciom, które wydały się dosyć nieortodoksyjne czytelniczkom „Bluszczu” – bo ta nowela także, zanim
ją nieodżałowanej pamięci Jakub Mortkowicz, znakomity wydawca warszawski, który miał ucho
i zrozumienie dla początkujących pisarzy, zanim on ją umieścił w Bibliotece Beletrystycznej, którą
wtenczas zaczął wydawać jako numer pierwszy… on właściwie odkrył mnie i uprzystępnił – zanim to się
stało, nowela była drukowana w „Bluszczu” i tam wywołała sensację: zachwyt jednych i niesłychane
oburzenie matron, które uważały, że urodziny dziecka to jest tak wielkie święto, tak błoga chwila w życiu
kobiety, że ona się do tego, do tej chwili przygotowuje, odkąd sama jest dzieckiem, bo bawi się lalką, bo
okazuje miłość macierzyńską tej kukiełce, że kładzie ją do łóżeczka, jeżeli wymyśli sobie, że właśnie ta
laleczka zachorowała… Jednym słowem, ten karmelkowy taki pogląd na sprawy macierzyństwa, zupełnie
już w tym czasie, w którym ja byłam młoda, właściwie nieaktualny, fasadowy, bardzo już zatęchły, ale
jednak na tyle żywotny, że powstało wielkie zaburzenie w redakcji. Redaktorka ustąpiła i założyła nowe
pismo. Na zasadzie secesji z „Bluszczu” nazwała je „Kobieta Współczesna”. No i właśnie stałam się
niechcący przyczyną takiego rozłamu315.
314
Tamże, s. 7.
315
M. Kuncewiczowa, Finezje literackie 5/5, rozmowa z Kają Kamińską, 06:08-09:58 [online:]
https://ninateka.pl/audio/finezje-literackie-1997-maria-kuncewiczowa-odc-5 (logowanie: 06.10.2018).
81
2. „Nie. Po tysiąc razy nie chcę”
Każda zmiana życiowa, zarówno odbierana jako pozytywna (np. przeprowadzka do nowego mieszkania,
ślub, wyjazd na wakacje, narodziny długo oczekiwanego dziecka), jak i negatywna (utrata pracy, śmierć
316
M. Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem,… s. 131.
317
Tamże.
318
W utworze ojciec dziecka pojawia się tylko raz. Fragment ów odnosi się do relacji Teresy z mężem, nie
zaś do kwestii związanych z rodzicielstwem, co stanowi wymowny brak, świadczący o braku więzi
zarówno z matką, jak i dzieckiem.
82
bliskiej osoby, rozstanie), może być stresorem i wiązać się z dużym obciążeniem emocjonalnym. Stres
odczuwany przez kobietę w okresie okołoporodowym może mieć różne postaci – ostrą (wywołaną nagłą
poważną zmianą życiową: narodziny dziecka, choroba matki lub dziecka) lub też przewlekłą,
spowodowaną nużącą rutyną dnia codziennego, gdy kobieta opiekuje się dzieckiem w poczuciu
osamotnienia czy boryka się z codziennymi problemami […]319.
[…] bycie matką powinno być w pełni skoncentrowaną na dziecku, emocjonalnie i kognitywnie
angażującą, czasochłonną pielęgnacją. Matka jest przedstawiana jako naturalnie poświęcająca samą siebie,
319
J. Krzyżanowska-Zbucka, Problemy emocjonalne kobiet w okresie okołoporodowym [w:] U. Kubicka-
Kraszyńska (red.), Warszawa 2008, s. 7 [online:]
https://www.rodzicpoludzku.pl/images/stories/publikacje/problemy_emocjonalne_okres_okoloporodowy.
pdf (logowanie: 08.10.2018).
320
Na co wskazują początkowe partie tekstu, gdy kobieta zachwyca się muzyką wygrywaną na fortepianie
lub pianinie.
321
M. Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem…, s. 141.
83
nieprzerwanie spełniająca potrzeby, bezgranicznie cierpliwa i oddana trosce o innych w sposób, który
niemalże żąda od niej, by zapomniała, że ma swoją własną osobowość i potrzeby322.
A przecież należy wziąć pod uwagę, iż „wraz ze zmianą cielesności nie ulegają
przecież zmianie nasze życiowe cele, potrzeby i inspiracje”323. Fakt, iż Teresa nosiła
w sobie, a następnie urodziła dziecko, nie oznacza, że jej osobowość uległa (drastycznej)
zmianie, więc w konsekwencji jej plany życiowe obejmować musiały także życie poza
macierzyństwem.
Donath stwierdza, iż w społeczeństwie występują wyraźne podziały na dobrą i złą
matkę, co znakomicie koresponduje z poglądem na macierzyństwo, z którym postanowiła
zmierzyć się Kuncewiczowa, tworząc Teresę. Wykreowana przez nią bohaterka nie jest
wyidealizowana ani pompatyczna, nie jest omnipotentna (w tematach związanych
z wychowywaniem dzieci), stanowi raczej odbicie zwykłej kobiety, niepotrafiącej
odnaleźć się w nowej sytuacji społecznej, tym samym zostając skazaną na
zaklasyfikowanie jako zła matka. Czytamy bowiem u Donath:
Na drugim biegunie tych oczekiwań społecznych, które podtrzymują wizerunek „dobrej matki”, są
zarysowane kontury „złej matki”, tworząc podziały między kobietami. Gdy matki nie spełniają standardów
moralnych przypisanych do tego modelu – nieświadomie czy świadomie, pod ciężarem ich życiowych
warunków – mogą szybko spostrzec, że są naznaczone, zewnętrznie lub wewnętrznie, jako złe, zepsute
matki, buntowniczki, które są moralnie i emocjonalnie ograniczone324.
Teresa spojrzała na „talię” pani Kwiatkowskiej […]. Była w ósmym miesiącu. „Paletot” ledwie zipiał
z wytężenia, kiedy spuchnięte palce dopinały go gwałtem na ostatni guzik. Kobieta, rozdęta w kształt
gąsiora na esowatych nóżkach, groziła lada moment wylewem, jak wiosenna rzeka. [….] Urażony wzrok
Teresy z zaciekłością węszył katastrofę w kształtach przyszłej matki. […] Z patrzenia spływała zupełnie
materialna gorycz – wstręt gorzki niczym chinina… Praczka wydawała się głowonogiem, stworą ze złego
snu, która lepkimi mackami dusi wszystką radość życia. Już połknęła hiacynty, zaraz wyssie resztę
czerwieni z nieba i dotknięciem oślini dywany.
Teresa skurczyła się w fotelu i z brwiami jak czarne kreski ślubowała: „Nie. Po tysiąc razy nie chcę”325.
322
O. Donath, Żałując macierzyństwa. #regrettingmotherhood, Białystok 2017, s. 66.
323
A. Klamecka, Trauma ciąży i macierzyństwa…, s. 195.
324
O. Donath, Żałując macierzyństwa…, s. 74.
325
M. Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem…, s. 135-136.
84
Cytowany fragment ukazuje kobietę w zaawansowanej ciąży jako potwora, istotę
znajdującą się w porządku natury, a więc ściśle zależną od biologii. Wizerunek
Kwiatkowskiej w „stanie błogosławionym” jest negatywny, stanowi urzeczywistnienie
sennego koszmaru, jest zwiastunem przemian, które wkrótce zajdą także w ciele Teresy.
Może to wskazywać na odczuwaną przez Teresę tokofobię326, czyli lęk przed zajściem
w ciążę i wiążącymi się z tym następstwami. Czytamy o tej przypadłości, iż jest to
„Strach przed porodem, patologiczna, nieuzasadniona obawa przed urodzeniem dziecka,
bywa też określany jako tokofobia (tokos z greckiego – poród) lub parturifobia”327
Warto również przyjrzeć się dokładniej samemu momentowi wydania na świat
dziecka i okolicznościom mu towarzyszącym. Ostatnie godziny przed porodem, jak i sam
proces rodzenia, zostały przez Kuncewiczową opisane w sposób dość literalny
i brutalizujący, niewiele miejsca pozostawiając do imaginacji czytelnika328. Tabu porodu
zostało złamane przez młodą kobietę, która musiała przepracować traumę ciąży
i macierzyństwa – jak trafnie nazwała to Anna Klamecka – i udało jej się tego dokonać
właśnie przez literaturę. Czytamy więc:
Leżała też i Teresa w szpitalnym pokoju, wyglądając, rychłoli runie na struchlałą ból jakiś cudaczny. Długie
miesiące rządziło się w niej cudze życie, a teraz, kiedy – wedle starego planu – miało ją zgwałcić i porzucić
– tak była zagapiona, tak od nowa podziwem najstraszliwszym przejęta […]. Leżała, nasłuchując, czy nie
trzeba będzie bronić siebie przeciwko własnemu wnętrzu 329.
326
Byłaby to tokofobia pierwotna, gdyż Teresa nie była wcześniej w ciąży.
327
H. Billert, Tokofobia – problem multidyscyplinarny [w:] „Ginekologia Polska” 2007, nr 10, s. 808.
328
Był to, podkreślam, jeden z głównych zarzutów stawianych pisarce przez tradycjonalistyczną część
czytelników (właściwie przede wszystkim czytelniczek) i krytyków.
329
M. Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem…, s. 137.
85
kobieta może doświadczyć niewinnego narcyzmu podsycanego przez wspomnienie represjonowanego
doświadczenia ciała własnej matki330.
Ni ko go nie b ył o p r z y łó ż k u , gdzie dwie istoty – jedna bezsilna i druga jeszcze nie urodzona – czekały,
drzemiąc, nakazu, by zewrzeć się ze sobą w najsroższej walce. Ani gniewu, ani strachu, a ni mi ło ści
330
I. Young, Pregnant Embodiment [w:] D. Welton (red.), Body and Flesh. A Philosophical Reader, Nowy
Jork 1998, s. 274, cyt. za: A. Klamecka, Trauma ciąży i macierzyństwa…, s. 194.
331
Czytamy u Krzyżanowskiej-Zbuckiej: „Poród, mimo że zwykle nie wiąże się z patologią, w naszej
kulturze jest traktowany jako wydarzenie medyczne i w większości przypadków odbywa się w szpitalu.
Akceptując ten stan rzeczy, należy brać pod uwagę, że kobiety rodzące to z jednej strony „pacjentki”, ale
przecież, na ogół, nie „chore”. Zgłosiły się do szpitala w „sprawie fizjologicznej”, do porodu, bo taka jest
praktyka. Liczne zabiegi dokonywane w czasie porodu, często niezrozumiałe dla rodzącej,
unieruchomienie i obnażenie kobiety, zmieniający się personel […], powodują, że często oprócz
podekscytowania i radości z faktu, że właśnie staje się matką, kobieta odczuwa lęk, poczucie bezradności
i całkowitej zależności, upokorzenie a nawet wstyd”; Problemy emocjonalne kobiet w okresie
okołoporodowym…, s. 21-22.
332
M. Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem…, s. 138.
333
Tamże, s. 16.
86
ni cz yj ej nie starczyło na smutek u wezgłowia Teresy, której ciało i wola rozszaleć się miały
w obmierzłym trudzie rodzenia. Więc przyszła taka chwila, że sa mo t nic a zwróciła oczy ku
chryzantemom i po raz pierwszy wdzięcznie przyjęła litość 334.
[…] ciało funkcjonuje jako generator metafor, przyczyniając się do somatyzacji świata, tym samym
kształtuje otaczającą je realność, określa ją i interpretuje. […] nakładając kategorie cielesne na świat,
człowiek – ujmowany jako mi ar a ws z ys t ki c h r zec z y – waloryzuje otaczającą go rzeczywistość,
podporządkowuje ją sobie i znaczeniowo ogarnia. Potencjał metaforyczny ciała przypisywany bywa temu,
co pierwotne, prymarne i podstawowe w obcowaniu z otaczającą rzeczywistością339.
I dalej:
[…] ciało odbierane jest jako efekt poglądów na temat podmiotu, natury i wreszcie – kultury; z jednej
strony interpretowane i wyjaśniane zgodnie z panującym światopoglądem, dyskursem naukowym,
zasadami epistemologicznymi, filozoficznymi koncepcjami czasu i przestrzeni, a z drugiej objęte
konkretnymi ograniczeniami, dyscyplinowane, zamknięte w porządku znaczeń, kontrolowane
i kształtowane tak, by wpisywało się w wymogi swojej epoki kulturowej pod względem zwłaszcza płci,
wieku, sytuacji społecznej, zgodności z przyjętą w danej sytuacji normą społeczną itd.340.
334
M. Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem…, s. 137-138. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
335
Tamże, s. 138.
336
Tamże, s. 141.
337
Por. A. Łebkowska, Jak ucieleśnić ciało – o jednym z dylematów somatopoetyki…, s. 13-18.
338
M. Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem…, s. 139, 140,
339
A. Łebkowska, Jak ucieleśnić ciało – o jednym z dylematów somatopoetyki…, s. 13-14.
340
Tamże, s. 15-16.
87
To, co Irena Krzywicka nazwała „jazgotem niewieścim”, było do pewnego stopnia cechą
pisarstwa młodej Marii. W czasie, gdy wielu krytyków deprecjonowało styl debiutującej
pisarki, to właśnie Zofia Nałkowska stanęła w obronie młodszej kobiety, tłumacząc, że:
„Pisarz musi mieć z czego wyrastać. Jeżeli autor debiutuje jako artysta bez nadmiarów,
natomiast z aptekarską wagą, należy się spodziewać, że jego styl dojrzały będzie
stenografią. Niechże pani pilnuje logiki swoich metafor, ale z nich nie rezygnuje”341. Nie
jest przypadkiem, iż za Kuncewiczową wstawiła się inna pisarka, gdyż, jak zauważyła
Anna Łebkowska, „[…] potrzeba wykreowania nowych metafor szczególnie wyraźnie
widoczna jest w dyskursie feministycznym, przekraczającym metafory zbudowane wokół
systemu patriarchalnego”342.
Dla bohaterki doświadczenie porodu jest nie tylko momentem kulminacyjnym,
kiedy samotność osiąga najwyższe stadium, lecz także traumą wywołaną swoistym
uprzedmiotowieniem kobiety, bólem rodzenia oraz czysto pierwotnym lękiem o własne
życie343. Wskazuje na to choćby sam opis wydawania dziecka na świat:
Tłuszcza oprawców przywarowała w ciszy, by na dane hasło dziesiątkiem zębów szarpnąć łono i rozedrzeć
je na dymiące ochłapy. Wówczas pod skorupą męki zaczął wzbierać krzyk: pęczniał, podważał skorupę...
aż pękł […]. Na sinych falach świtu rozlał się ów wrzask gryzącymi strugami, kąsał, pienił się, pluł —
szalał, cichł i skomlił po szczenięcemu344.
341
M. Kuncewiczowa, Twarz mężczyzny…, s. 8.
342
A. Łebkowska, Jak ucieleśnić ciało: o jednym z dylematów somatopoetyki, „Teksty Drugie” 2011, nr 4,
s. 15.
343
Wiele matek umierało wówczas w połogu.
344
Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem…, s. 139.
345
Choć zmienione, o czym w dalszej części wywodu.
88
sama próba opowiedzenia o doświadczeniu ciąży i porodu uznana została za złamanie pewnego tabu
kulturowego, a nawet przedsięwzięcie o charakterze pornograficznym: liczne czytelniczki twierdziły, że w
ten sposób „Bluszcz” przestał być pismem „przyzwoitym”. Reakcja odrzucenia była silna, mimo iż utwór
posługuje się językiem najdalszym od naturalizmu, metaforyzującym czy wręcz poetyckim. Po drugie —
historię Teresy, bohaterki Przymierza z dzieckiem, uznano za skandaliczną, gdyż dowodziła ona, że nawet
dla „normalnej mężatki” ciąża może być faktem trudnym do zaakceptowania346.
Jak to już zaznaczano, początkowo samotność Teresy ukazana jest jako oswojona,
pożądana, pozwalająca na odpoczynek (lecz jednocześnie skazująca kobietę na nudę
i marnotrawienie czasu). Sytuacja ulega zmianie, gdy bohaterka znajduje się w szpitalu
i rodzi dziecko – wtedy staje się ona osamotniona, opuszczona. Poczucie to jest
wzmagane przez odczuwanie bólu, przedmiotowe traktowanie jej i wreszcie krańcowe
wyczerpanie. Następnie bohaterkę ukazuje się już w innej (będącej logicznym
następstwem poprzedniej) sytuacji społecznej – Teresa jest młodą matką, która miłość do
dziecka musi w sobie wykształcić, potrzebuje czasu, aby nawiązać relację z synem.
Pierworódka nie rozumie, dlaczego winna czuć się przywiązana do stworzenia leżącego
w kołysce, z którym nie nawiązała więzi. Taki stan rzeczy wzmaga jej przygnębienie,
które można, wedle dzisiejszej wiedzy medycznej, określić jako depresję poporodową.
Potomek Teresy jest przez długi czas określany jako „malutka strzyga”, „krzyk
z gutaperkowej twarzyczki”, „głos z kosza”, „krzyczący kosz”, „ssak”, „krzyczący
magnes”, „mały twór”, „tamto ciało”347 – wszystkie te nazwy (kojarzące się pejoratywnie
i wskazujące na brak uznawania Jędrusia za istotę ludzką, za syna, ukochane dziecko)
pojawiają się tylko na dwóch stronach, co jeszcze bardziej wzmacnia ich przekaz. Co
więcej, zaraz potem nadchodzi myśl, iż „Dziecko rzuciło zły czar na całe życie”348. Syn,
który de facto jest krzykiem, zaburza rytm dzienny matki (czytamy: „W chwilach
cichej, a intensywnej pulsacji domowego organizmu, kiedy dzień wzbierał sokami i,
346
A. Nasiłowska, Natura jako źródło cierpień…, s. 190.
347
M. Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem…, s. 140-141.
348
Tamże, s. 142.
89
zdawałoby się: powietrze zasklepia się wokoło Teresy kształtem kokonu, aby pani mogła
– spokojna – bytować wśród swoich sprzętów, sukien, książek i najwłaśniejszych myśli,
wytryskał nagle krzyk gutaperkowej twarzyczki. Zjadliwy, niby uderzenie rózgi, ten
krzyk szarpał każdą godzinę”349), sprawia, że doświadcza ona samotności i niechęci,
a jego przyjście na świat wpływa na stan jej ciała, które – będąc dotąd przyczyną
satysfakcji lub (samo)uwielbienia – staje się czymś budzącym wstręt i odrzucenie, co
podkreślała zresztą choćby Nasiłowska, pisząc, że upokorzeń: „dostarcza […] ciało
młodej matki: suknie wymagają poszerzenia, a gra w tenisa nie dostarcza dawnej
przyjemności. Teresa boleśnie odczuwa, że stała się nie tylko mało atrakcyjna dla
mężczyzn, ale i dla siebie samej, nie może czerpać autoerotycznej przyjemności ze
swojego ciała”350.
Bohaterka Przymierza z dzieckiem pragnie życia takiego, jakim ono było przed
zajściem w ciążę – chce być adorowana, podziwiana, postrzegana jako wyjątkowa
i niepowtarzalna jednostka. Tymczasem macierzyństwo, jak podkreśla między innymi
Klamecka, „staje się […] kolejną przyczyną zachwiania tożsamości — wraz ze zmianą
cielesności nie ulegają przecież zmianie […] życiowe cele, potrzeby i inspiracje” 351.
Widać tę prawidłowość bardzo wyraźnie w zachowaniu Teresy po porodzie, gdy
podejmuje ona próby ponownego włączenia się w życie towarzyskie, między innymi
podczas wizyt na korcie, przyjmowania znajomych lub wyjścia na tańce, lecz każda jej
decyzja jest determinowana biologią: musi wracać do domu, ponieważ jej piersi wypełnia
mleko i tylko nakarmienie dziecka przynosi ukojenie:
W którymś tam bostonie tancerz przygarnął ją mocno do siebie. I… od razu pierzchło zaledwie rozpoznane
szczęście: piersi – zamiast sprężyć się rozkosznie – zabolały, jak rana. Nie były już własne (ukochane
i pieszczota) – były wezbranym owocem, karmem żarłocznego ssaka. Pani natychmiast zrozumiała nakaz,
rzuciła pięknego tancerza i, co tchu, wkładać zaczęła rękawiczki, myśląc ze smutkiem o dalekiej drodze do
domu352.
I dalej:
W domu – w rzadkich godzinach ciszy (strzyga sypiała czasami) – Teresa, schylona nad robotą, wyczuwała
nagle jakąś niewygodę, nieznaną jej dawniej; to piersi ciężyły i rozpierały stanik. Prześliczne piersi,
349
Tamże, s. 140.
350
A. Nasiłowska, Natura jako źródło cierpień…, s. 191.
351
A. Klamecka, Trauma ciąży i macierzyństwa…, s. 195.
352
M. Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem…, s. 144.
90
stokrotki wdzięczne – tak upragnione oczom i ustom mężczyzny, tak beztroskie – piersi Teresy stały się
rzeczą cudzą, przedmiotem grubego użytku; stały się łupem ssaka353.
Jej kobiecość zostaje podana w wątpliwość, bohaterka nie czuje się równie
atrakcyjna jak niegdyś („Wszystkie suknie zostały poszerzone i Teresa – ze śmiercią
w duszy – obnosiła po świecie nienawistn y przepych swojego ciała”354). Brak
samoakceptacji był dla Teresy trudny. Patrzyła ona na własny organizm przez pryzmat
niedawnej ciąży, w czasie której straciła dawny wygląd smukłej młodej kobiety na rzecz
kobiety-matki, co opisuje choćby następujący fragment:
Ich [dziewcząt] gesty były dla niej do niedawna najcodzienniejszą zwrotką własnego życia, przynętą
nieuświadomioną, która opływała kształt naturalnie, jak fałdy sukni; wystarczyło podnieść rękę lub zgiąć
kolano, by z członków tych skrzesała się iskra piękna. T eraz cia ło ma t ki b yło z a h u ka n e, d o c n a
wyz u t e z p e wn o śc i si eb i e, ca łe n as ią k n ię te j e szc ze p a mi ęc ią o ra na c h 355.
Teresa nawet w czasie gry, w chwilach, gdy znajduje się daleko od nowo
narodzonego dziecka, nie przestaje być matką – jej więź z synem, choć początkowo słaba
i nie do końca uświadomiona, rośnie i związana jest nie tylko z czysto biologicznymi
aspektami obu tych osób (potrzeba nakarmienia niemowlęcia, konieczność
rekonwalescencji po porodzie), lecz także z rozwijającym się powoli przywiązaniem do
potomka („I – co dziwniejsze – osoba, która na odległość chociażby kilku pokoi od
dziecka czuła się zbuntowana, stając oko w oko z prześladowcą, patrzyła nań
pokornie”356). Owo przywiązanie można za Agnieszką Słaboń-Dudą określić jako
„instynktowną, opartą na mechanizmach biologicznych, głęboką więź uczuciową
pomiędzy dzieckiem a opiekunem. Więź ta formuje się w pierwszym roku życia i staje
się prekursorem późniejszych relacji społecznych jednostki”357. Jednocześnie budowanie
owej relacji jest utrudnione, gdyż wiąże się ono bezpośrednio ze zmianą (samo)odczucia
ciała przez Teresę – zmiany, jakie zaszły w niej w czasie ciąży i połogu sprawiły, iż
straciła ona pewność siebie, co wpłynęło na jej stan psychiczny, utrudniając rozwinięcie
się miłości do dziecka, przez które straciła dawną kondycję i rezon.
Przełomowym dla relacji matki i dziecka momentem jest czas, gdy „strzyga”
przeobraża się w coraz świadomiej wyrażające swoje potrzeby niemowlę. Teresa, jako
353
Tamże, s. 143-144.
354
Tamże, s. 144. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
355
Tamże, s. 143. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
356
Tamże, s. 141.
357
A. Słaboń-Duda, Wczesna relacja matka – dziecko i jej wpływ na dalszy rozwój emocjonalny dziecka
[w:] „Psychoterapia” 2011, nr 2 (157), s. 13.
91
kobieta inteligentna i nauczona opierać się na tym, co mierzalne, nie potrafiła sobie
poradzić z nieświadomością dziecka. Starając się nawiązać porozumienie z potomkiem,
bohaterka niecierpliwie czekała na jego rozwój:
Mijały miesiące. Niemowlę potłuściało. Stało się różowe i pogodne. Z twarzy spadła maska strzygi –
ukazała się szczęśliwa buzia jedynaka. […] Malec z wolna odwykał od narowów przedziemskiej
egzystencji i zaczynał na ludzi zwracać spojrzenia ludzkie. Ku pociesze Teresy, nieprzyjaźń i natarczywość,
przyniesione na świat z pepiniery, rojącej się gdzieś na dnie wulkanu, ustępowały z wolna miejsca
słonecznej głupkowatości dziecka358.
Z każdym dniem egzotyzm małego stworzenia obłaził zeń wraz z czerwoną skórą. I coraz mniej był ten
człowiek podobny do fetysza Aszantów, a coraz więcej do Jędrusia.
Rzeczywiście… Po sześciu miesiącach dopiero imię chłopczyka zaczęło nabierać cech
prawdopodobieństwa. Matka nauczyła się stroić w nie syneczka jak w pierwsze włóczkowe butki – bowiem
wiadomym już się stało, że to dzieciątko chce mieszkać w rodzinie i że te nóżki będą chodziły po ziemi 359.
358
M. Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem…, s. 145.
359
Tamże, s. 145.
92
wraz z rozwojem Jędrusia. Szczególną uwagę pisarka poświęciła obszernemu opisowi
jedzenia przez chłopczyka ryżu:
[…] Na tym tronie celebrował Jędruś nad miseczką kaszy. Żaden obrządek dorosłego świata nie dałby się
porównać z Jędrusiową ceremonią jedzenia ryżu. […] Cała istotka: policzki, frywolny czub na środku
głowy, ręce bezradne, a – mimo dołków – namiętne, nogi, rozdęty z wysiłku nosek – wszystko czyhało na
ryż z zajadłością tygrysa, a z komizmem lalki. Wielki mlask szedł znad talerza, niańka dostawała
wypieków, a Teresa – niby pszczoła w lipcowe południe – napełniała się słodyczą aż do zmęczenia360.
W pierwszym roku życia dziecka, oprócz rozwoju funkcji poszczególnych układów, niezwykle istotny jest
rozwój sfery emocjonalno-społecznej. Stworzenie więzi jest kluczowym aspektem rozwoju, który ma
doniosłe znaczenie dla dalszego życia człowieka. Jakość wczesnych więzi uczuciowych dziecka i ich
wpływ na dalsze funkcjonowanie społeczne i emocjonalne są ważne dla rozumienia różnorodnych
nieprawidłowości występujących w zachowaniu dzieci i adolescentów363.
Teresa, pochylona nad śpiącym, zatracała się w uroku, który wsysał ją w siebie niczym przepaść
wchłaniająca potok. Ze snu dziecka było szczęście mocniejsze od woni storczyka, podniecające na sposób
górskiego powietrza, szczęście drapieżne i słodkie aż do omdlenia. Matka odchodziła od łóżeczka bardziej
wyczerpana zmysłowo niż po nocy napełnionej pieszczotą od brzegu do brzegu.
Za t ę c ud o wn ą mę k ę o c z u i ner wó w T ere s a naj p i er w p o ko c h ał a s yn a 364.
360
Tamże, s. 146.
361
Tamże, s. 147.
362
A. Słaboń-Duda, Wczesna relacja matka – dziecko i jej wpływ na dalszy rozwój emocjonalny dziecka…,
s. 11.
363
Tamże.
364
M. Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem…, s. 147. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
93
prawidłowo rozwijającego się, kształtującego własną autonomię potomstwa, ukazuje
właściwe relacje pomiędzy matką i dzieckiem. Kwestia oddzielenia się dziecka od
rodzica pozwala dorosłej osobie na pewnego rodzaju powrót do normalności, ponowne
stanie się przede wszystkim sobą, w dalszej kolejności zaś matką (lub ojcem). Jak
czytamy: „Przyszło drugie Jędrusiowe lato i zastało synka na własnych biegających
nóżkach. Minęło wreszcie u Teresy uczucie organicznego związania z tworem
fatygującym jak narośl na mózgu. Znowu poczuła się człowiekiem ”365.
Emocje i asocjacje wywoływane przez dziecko nie ograniczają się
w Przymierzu… jednak wyłącznie do tych już wskazanych, bowiem Kuncewiczowa
bardzo ekspresywnie opisuje również zachowanie Jędrusia i reakcje Teresy na nie.
Przykładem może być choćby następujący fragment:
Malutka nagość pieściła wtedy oczy jaskrawiej od kwiatów, krzątała się wśród zieleni na kształt
egzotycznego zwierzęcia z rodziny małp czy też rokokowych aniołów. Ruchliwość osoby, a zwłaszcza
nieposkromiony głód rąk, przypominały sposób bycia prześwietnych Bandar-Logów366. Natomiast kształt,
jakby ulepiony z poszczególnych fal tłuszczu i cały lśniący od porcelanowej glazury, zgoła był anielski.
[…] Tło zaś Jędrusiowych igraszek z naturą równie było przyjazne błyskawicznym chwytom systemu
Bander-Logów, jak i wniebowzięciu tanecznemu Rokoka367.
365
Tamże, s. 147. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
366
Są to człekokształtne małpy pojawiające się w Księdze dżungli Ryduarda Kiplinga.
367
M. Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem…, s. 149. Zachowano pisownię oryginalną („Bander-
Logów”).
368
Tamże, s. 150.
369
Tamże, s. 148.
94
i nawiązania silnej relacji z synem. Aspekt somatyczny był tedy jednym
z najważniejszych dla młodej kobiety, przed porodem – przypomnijmy – odznaczającej
się postawą narcystyczną i będącej osobą nadwrażliwą, na co wskazują początkowe partie
utworu.
Warto jeszcze raz przypomnieć, że w czasach debiutu Kuncewiczowej więź matki
i dziecka uznawano za natychmiastową i oczywistą. Odczuwanie instynktu
macierzyńskiego postrzegano nie tyle jako błogosławieństwo czy nawet biologiczną
zdolność płci żeńskiej, lecz wprost obowiązek. Z tego względu odbiorcy – głównie
czytelniczki „Bluszczu”370 – odebrali Przymierze z dzieckiem jako skandaliczne
wynurzenia kobiety odrzucającej własne dziecko, a nawet własną kobiecość.
Równocześnie jednak przyjmowano za pewnik, iż „na firmamencie literackim pojawił się
nowy talent”371, którego „autobiograficzny charakter debiutu […] był poza wszelką
wątpliwością”372. Jak miało się dopiero okazać, autobiografizm Kuncewiczowej bardzo
ściśle wiązał się z cielesnością – zarówno jej, jak i innych ludzi, szczególnie najbliższych
autorce Natury.
Pisarka, nie godząc się na zachodzące w jej ciele zmiany oraz odmienne
traktowanie przez społeczeństwo, dla którego ciąża była niejako sprawą publiczną, czuła
się osamotniona i zdezorientowana. Mimo że wykreowana przez nią Teresa
z chronologicznie (biorąc pod uwagę czas powstania, nie czas akcji) późniejszej mini-
powieści pod tytułem Twarzy mężczyzny mówiła jasno: „Dziecko. Dzieciątko chcę
mieć”373, ta sama bohaterka w czasie porodu oraz wczesnego etapu macierzyństwa,
znajdując się w nowej sytuacji, nie godzi się na bezlitosne traktowanie, na
uprzedmiotowienie. Konstruując przeżycia bohaterki w ten właśnie sposób,
Kuncewiczowa sygnalizowała własną niezgodę na ponowne znalezienie się w takiej
sytuacji. W konsekwencji, urodzony w 1922 i zmarły w 2009 roku Witold Kuncewicz był
jedynym potomkiem pisarki374.
Warto tymczasem zwrócić uwagę na fakt, że na przykład Anna Klamecka
zauważa, że – paradoksalnie – właśnie w okresie ciąży kobieta może zacząć być sobą,
być naprawdę. Jej przedmiotowość oraz „bycie oglądaną” (przez pryzmat seksualności
370
Który był przecież tylko rośliną „dusznego zacisza, jakim w znacznej mierze była jeszcze Warszawa
ziemiańska i burżuazyjna – w drugiej dekadzie stulecia”; M. Kuncewiczowa, Przedmowa…, s. 6.
371
B. Kazimierczyk, Dyliżans księżycowy…, s. 20.
372
Tamże, s. 19-20.
373
M. Kuncewiczowa, Twarz mężczyzny [w:] Twarz mężczyzny i trzy inne nowele…, s. 126.
374
Zmarł Witold Kuncewicz [online:]
http://www.kazimierzdolny.pl/news/zmarl_witold_kuncewicz/7374.html (logowanie: 17.04.2017).
95
czy atrakcyjności dla płci przeciwnej) schodzą na dalszy plan. Ciężarna obserwuje własne
ciało z ciekawością (nawet, jeśli miesza się ona z niechęcią). Takie spojrzenie jest
niezwykle ważne, gdyż pozwala kobiecie na (ponowne) odkrycie własnej cielesności. Co
więcej, taka postawa narcystyczna
Umożliwia […] przeniesienie akcentów budujących akt spojrzenia, gdyż unieważnia obiektywizujące
spojrzenie, wiążące się z przypisaną kobiecemu podmiotowi właściwością bycia obiektem. Podległa
takiemu spojrzeniu kobieta ulega fragmentaryzacji, „jako prawdopodobny obiekt męskiego pożądania oraz
dotyku. W ciąży kobieta może doświadczyć pewnego uwolnienia od tego wyobcowującego spojrzenia.
Spojrzenie, które koncentruje się na jej łonie, nie jest tym z porządku pożądania, lecz rozpoznania375.
Przyjmując postawę narcystyczną, kobieta łamie kontrakt, gdyż sama dokonuje fragmentaryzacji swojego
ciała, nie nadając jej wartości wyłącznie erotycznej. Deseksualizacja umożliwia dokonanie samopoznania.
W ten sposób warunkiem wstępnym do zawarcia „przymierza z dzieckiem” staje się zawarcie „przymierza”
ze swoim zwielokrotnionym ciałem376.
Teresa zasmakowała w słodyczy nagłych spotkań z dzieckiem, któremu nie zawsze już była potrzebna.
Stwierdzenie początków emancypacji Jędrusia uczyniło go szczególnie drogim młodej matce.
375
A. Klamecka, Trauma ciąży i macierzyństwa…, s. 201. Badaczka przytacza słowa Iris Young.
376
Tamże.
96
Między nią a synem zaczynał klarować się „fair play” gentelmeńskich stosunków – świtało d o b ro wo l ne
p rz y mier ze , tak mgliste, jak sieć kwitnących jabłoni, jednak wieczne jak zapach tejże sieci różanej.
[…] A – co ważniejsze – zdołała Teresa przeboleć i puścić w niepamięć ów szereg miesięcy macierzyńskich
zabiegów koło szpetnie obcej istoty, wszczepionej w życie jak drzazga w ciało 377.
Czytamy dalej:
W ciągu trzeciej zimy Jędrusiowego istnienia macierzyństwo przestało być dla Teresy „stanem
wyjątkowym” – stało się „stanem cywilnym” równie mało kłopotliwym jak posiadanie dożywotniej renty.
Dziecko wessało się w życie na podobieństwo nowotworu, który zdołano unieszkodliwić. […] Wrócili
dawni znajomi, sprowadzając ze sobą nowych. Godziny Jędrusia zwrócono ich dawnemu władcy –
fryzjerowi378.
Syn kilkukrotnie w całej narracji porównany jest właśnie do nowotworu – jawi się
jako coś niebezpiecznego, coś nowo stworzonego, obcego ciału matki, narośl.
Metafora ta pozwala na wyraźne oddzielenie matki od dziecka, uniezależnienie – do
pewnego stopnia – ich bytów379, a także ukazanie potomka jako żerującego na organizmie
żywiciela pasożyta. Okazuje się bowiem, że „Nieznajdujący ujścia proces obrony
immunologicznej organizmu matki projektowany zostaje na płaszczyznę podmiotowości,
gdzie przejawia się jako wydzielenie granic swojej integralności, próba obrony
budowanej do tej pory tożsamości”380.
Równie symboliczna jest scena, w której Teresa przypatruje się synowi
budującemu wieżę z klocków. Kobieta jest rozgoryczona po niedawnym romansie, nie
przejmuje się nadto działaniami Jędrusia. Zmienia się to jednak, kiedy poznaje
przeznaczenie zabawkowej konstrukcji:
377
Tamże, s. 154-155.
378
Tamże, s. 157.
379
Więcej o porównaniu dziecka do nowotworu pisała Klamecka; Trauma ciąży i macierzyństwa…, s. 194-
201.
380
Tamże, s. 197.
381
M. Kuncewiczowa, Przymierze z dzieckiem…, s. 161.
97
jednocześnie matką i kobietą, sobą, odrębną jednostką. Tym samym „wieczne
zamieszkanie” może sugerować ustaloną już więź pomiędzy matką i synem.
Opowiadanie kończy się, gdy Jędruś ma trzy lata, samodzielnie chodzi, mówi,
bawi się, czyli, innymi słowy, nie jest już całkowicie zależny od matki. Wówczas
porozumienie pomiędzy nim a Teresą można już nazwać miłością, przywiązaniem,
ponieważ w kobiecie obudził się, rozwinął i ukształtował instynkt macierzyński.
Przymierze z dzieckiem jest więc poświęcone powolnemu dojrzewaniu do
macierzyństwa, odkrywaniu w sobie umiejętności dbania o potrzeby drugiej osoby,
a także akceptacji siebie jako matki. Ciąża oraz początkowy okres życia dziecka to
w percepcji Kuncewiczowej proces indywidualny, a nie – jak chciano to narzucić,
pozostając w zgodzie z tradycyjnym poglądem – zależny od opinii społecznej czy presji
biologicznej. W sukurs przychodzą tu słowa Mieczysława Plopa, który zauważył, iż
„Kultura może wpływać na styl rodzicielstwa przez kształtowanie wartości, nastawień,
postaw, przekonań czy celów, które rodzice wnoszą do swoich relacji z dziećmi”382.
Ukazanie kobiety szukającej własnego sposobu na macierzyństwo – czyli znajdującej się
w sytuacji analogicznej do doświadczanej przez młodą Marię – godziło w panujący
ówcześnie stereotyp biologicznej predestynacji do rodzenia i wychowywania potomstwa.
Co ważne, w żadnej innej książce Kuncewiczowa nie poświęciła tyle miejsca opisaniu
relacji matki z dzieckiem. Dodatkowo autobiografizm widoczny w utworze nie tylko
nadał perspektywie narratora i protagonistki znamiona prawdopodobieństwa, lecz
również stanowił jedno z dwóch najczęściej wówczas stosowanych przez kobiety
rozwiązań (obok epistolografii)383.
Wiele lat po ukazaniu się Przymierza z dzieckiem prozaiczka napisała do syna
Witolda: „Myślę teraz, poniewczasie, że oszczędziłabym Ci wielu cierpień i trudności,
gdybym była matką, nie przyjaciółką. Być przyjaciółką jest łatwo, być matką jest
trudno”384. Droga obrana przez Kuncewiczową zawiodła w tym względzie, iż nie spełniła
jej oczekiwań odnośnie do kontaktów z dzieckiem, zaprojektowania jego przyszłości czy
382
M. Plop, Psychologia rodziny. Teoria i badania, Kraków 2005, s. 264.
383
Zob. A. Pekaniec, Kobieca literatura dokumentu osobistego (Jak perspektywa feministyczna zmieniła
teorie i praktyki lekturowe?) [w:] M. Świerkosz, U. Chowaniec (red.), Fifteen shades of Polish feminism(s).
Literature, Culture and Gender Discourses in Polish Academia. Piętnaście twarzy polskiego feminizmu.
Literatura, kultura i dyskurs genderowy na polskich uniwersytetach, Londyn 2014, s. 86 [online:]
http://www.womenonlinewriting.org/uploads/3/0/9/9/30990955/wow_issue_3_2014_a_whole_text_polis
h_feminism_and_academia_september_2014_update.pdf#page=94 (logowanie: 05.06.2017 r.).
384
Listy do Syna 9 III 1986, cyt. za: A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa – przybliżenia. Szkice
biograficzne…, s. 35.
98
ukształtowania charakteru385. Była jednak również źródłem miłości macierzyńskiej, która
nie pojawiła się niejako automatycznie (niczym „puchar przechodni”), nie stanowiła
wartości naddanej, lecz rozwijała się powoli i stopniowo, nadając kontaktom Teresy
i Jędrusia – czy Marii i Witolda – charakteru przyjaźni i tolerancji.
385
Zob. tamże.
99
Rozdział IV
O miłości i samotności. Rzecz o Cudzoziemce
386
S. Żak, Maria Kuncewiczowa…, s. 11.
387
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka, Warszawa 2012, s. 69.
388
Podobnie jak Dwa księżyce. Reżyserem Cudzoziemki był Ryszard Ber, a rolę główną powierzono Ewie
Wiśniewskiej. Film miał premierę w 1986 roku i zebrał pozytywne opinie krytyków, cieszył się także
zainteresowaniem widzów.
389
W rzeczywistości był to Apolinary Kątski.
390
Postać ta jest wzorowana na osobie Marcina Kątskiego.
391
Od tego wieczoru dziewczyna uważnie kontempluje własny wygląd, koncentrując się szczególnie na
ocenie twarzy, wyraźnie ją fetyszyzując. Róża zauważa także rosnące zainteresowanie mężczyzn jej
wyglądem.
392
Zob. M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 16-17.
393
Z powodu niewłaściwej nauki Januarego Bądskiego Róża nie osiąga maksimum swoich umiejętności,
co przez całe życie będzie dla niej powodem nieustającej udręki. Wrażliwa na muzykę niespełniona artystki
nie umie w profesjonalny sposób zająć się tym, co najbardziej kocha. Jest to kolejne – po nieudanej relacji
z Michałem – źródło wielkiego osamotnienia i niezrozumienia przez innych ludzi głównej bohaterki.
100
Małżeństwo Róży i Adama było burzliwe394, jednak tego związku urodziło się troje
dzieci: Władysław (Władyś), Kaziu oraz Marta – początkowo odtrącona córka395, która
następnie staje się dla Róży szansą na własne (niejako zastępcze) spełnienie
artystyczne396. Główna bohaterka, sama nieszczęśliwa z powodu niespełnienia w miłości
i własnej samotności397, sprawia, że życie otaczających ją ludzi staje się trudne do
zniesienia. Stara się ona kierować wyborami dzieci398, decydując o wychowywaniu
progenitury swoich potomków, a także nieustannie dręcząc męża.
Pomimo wszystkich negatywnych cech swego charakteru, Róża wyjątkowym
sentymentem darzyła dwie rzeczy: muzykę i pamiątki po antenatach, których pamięć
kultywowała. Gdy widziała, że sprzęt będący od lat w posiadaniu rodziny niszczeje
w domach Marty lub Władysława, zabierała go, by okazać mu należny szacunek 399.
W swoich wypowiedziach często wracała do dziejów rodzinnych, podkreślając zwłaszcza
tułaczkę zmarłych już członków rodu. Sama – rozdarta mentalnie pomiędzy Rosją,
w której się urodziła jako córka Polaków oraz Polską, w której nie tylko spotkał ją zawód
miłosny, ale w gdzie dodatkowo brano ją za Rosjankę (z powodu akcentu i typu urody
charakteryzującego się ciemną karnacją, ciemnymi oczami i włosami) – całe życie była
właśnie cudzoziemką, nigdy nie będąc u siebie, nie pragnąc dla nikogo dobra i nie
potrafiąc nawiązać nietoksycznych relacji, nie umiała zaznać w życiu szczęścia.
394
Czytamy: „Kokietowała każdym ruchem, każdym zimnym słowem. Pobudzała do szału zazdrości, bo
tak samo ozdobnie i drażniąco poruszała się wobec wszystkich mężczyzn”; M. Kuncewiczowa,
Cudzoziemka…, s. 18.
395
Między innymi z tego względu, iż poczęła się ona niejako w następstwie gwałtu Adama na Róży.
396
Co podsumował choćby Żak, pisząc: „Marta miała niejako pomścić krzywdę matki, rzucić sobie pod
nogi ten hardy i niesprawiedliwy świat, który jej, Róży, przyjąć nie chciał i stawiał tyle oporów”; Maria
Kuncewiczowa…, s. 70.
397
Właściwie osamotnienia wynikającego z faktu, iż była niespełnioną skrzypaczką, jej ukochany syn zmarł
w dzieciństwie oraz braku umiejętności nawiązywania prawdziwie przyjacielskich relacji.
398
Wpływając między innymi na rozstanie Władysława z pierwszą narzeczoną czy nakłaniając Martę do
lekceważenia prawdziwej miłości. Przed śmiercią Róża uświadamia córce, jak niewłaściwe było jej
zachowanie jako matki, gdy zabraniała Marcie miłości; zob. M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 174-
175, 196, 200.
399
Opis takiego modus operandi znajduje się już na samym początku książki: „Róża, złowroga, sunęła
w głąb mieszkania. Przystawała przy nowoczesnych, niedawno nabytych sprzętach, mruczała zjadliwie nad
niskim dressoirem i nad wileńską tkaniną. W stołowym, między zegarem a lustrem, wisiał portrecik jej
ojca – niewielki dagerotyp w medalionowej ramce z epoki. Porywczo zerwała obrazek ze ściany i poniosła
do tego miejsca, gdzie leżały jej rzeczy: mufka, kołnierz futrzany… Tam go ukryła”; M. Kuncewiczowa,
Cudzoziemka…, s. 9.
101
1. Geneza i recepcja powieści
Spośród Pani przedwojennych książek największym powodzeniem cieszyła się (i dotąd cieszy, chociaż
b.[ardzo] trudno ją dostać) „Cudzoziemka”. Jak Pani widzi dzisiaj tę książkę? Czy napisałaby ją Pani dziś
400
Szczegółowo dzieje poszczególnych wydań opisała Alicja Szałagan w artykule „Cudzoziemka” Marii
Kuncewiczowej. Powstanie, dzieje wydawnicze, recepcja [w:] „Pamiętnik Literacki”1986, LXXVII, z. 3,
s. 241-249.
401
B. Kazimierczyk, Dyliżans księżycowy…, s. 42.
402
Niektóre z nich przypadły ostatecznie jej w udziale – na przykład Nagroda Literacka miasta stołecznego
Warszawy w roku 1937; zob. http://www.kulturalna.warszawa.pl/nagroda-
literacka,1,1115.html?locale=pl_PL (logowanie: 21.06.2018); por. H. Zaworska, Rozmowy z Marią
Kuncewiczową…, s. 117.
403
Najsłynniejsza powieść Kuncewiczowej znajduje się na liście lektur na poziomie trzeciego etapu
edukacyjnego; zob. Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 3 lipca 2007 r.,
https://bip.men.gov.pl/wp-content/uploads/sites/2/2007/07/rozporzadzenie_03072007.pdf (logowanie:
23.06.2018). Aleksanda E. Banot przeprowadziła badania mające na celu ukazanie (nie)obecności
Kuncewiczowej – poprzez Cudzoziemkę właśnie – w polskiej szkole, w której dzieło pisarki jest co prawda
omawiane, lecz często odrywa się je od realiów prawdziwego życia, nie ukazując chociażby ukazanych
tam uniwersalnych relacji matki z córką; zob. Maria Kuncewiczowa, czyli kazimierski fantom [w:] Monika
Świerkosz (red.), Sporne postaci polskiej krytyki feministycznej po 1989 roku, Gdańsk 2016, s. 47-73.
404
Wiosną 2018 roku na antenie Dwójki Polskiego Radia aktorka Danuta Stenka odczytała 25 fragmentów
Cudzoziemki; zob. „Cudzoziemka” Marii Kuncewiczowej głosem Danuty Stenki!,
https://www.polskieradio.pl/8/4346/Artykul/2085164,Cudzoziemka-Marii-Kuncewiczowej-glosem-
Danuty-Stenki (logowanie: 23.06.2018).
102
zupełnie inaczej, czy jednak podobnie? Czy uważa Pani, że to z przedwojennej Pani twórczości najlepsze?
A inne? Jak je Pani dziś ocenia?
Czy uważam Cudzoziemkę za mój szczytowy wysiłek? Nie. Jest tylko najbardziej wzruszająca, bo mówi
o bezradnej kobiecie. Warto wspomnieć, że w Anglii i Ameryce, gdzie miała wielkie powodzenie, wielu
krytyków, podkreśliwszy wszechstronność zjawiska, sklasyfikowało typ Róży jako humorystyczny; Orville
Prescott z „New York Timesa” nazwał śmiech, jaki ona wzbudza, okrutnym „śmiechem bogów”. We
Francji porównywano ją z Madame Bovary. Może i udało mi się stworzyć typ. Świadczyłaby o tym
powszechność zainteresowania – tłumaczenie na dziewięć języków405.
405
H. Zaworska, Rozmowy z Marią Kuncewiczową…, s. 78. W chwili obecnej powieść przetłumaczono na
czternaście języków.
406
A. E. Banot, W rytmie księżyca. Problemy tożsamości kobiecej w twórczości Marii Kuncewiczowej…,
s. 116-117.
407
Co tłumaczyłoby to niegasnące zainteresowanie Cudzoziemką i jej główną bohaterką.
408
W tym kontekście mówiła o innych dziełach: „Zmowa [nieobecnych] jest bogatsza w treści, bardziej
przydatna w życiu. Z przedwojennych moich książek mam słabość do Miasta Heroda – to był szczyt mego
kobiecego stylu i wrażliwości na otoczenie. Za najdojrzalszą pracę uważam Leśnika”; H. Zaworska,
Rozmowy z Marią Kuncewiczową…, s. 78. Należy jednak zauważyć, iż wywiad, w którym padły te słowa,
został przeprowadzony i opublikowany w roku 1957, a więc na długo przed powstaniem – między innymi
– dyptyku Fantomy (1972) i Natura (1975) czy Listów do Jerzego (1988).
409
Z powodów opisanych w dalszej części rozdziału.
410
Pod tym imieniem Adelina Róża figurowała w spisie uczniów Konserwatorium Muzycznego na Tamce.
103
Urodziła się ona w roku 1860 w Rostowie, zmarła zaś 7 grudnia 1930 roku, co
zostało skrzętnie opisane przez Kuncewiczową w jej osobistych brulionach. Notatki te
wykorzystała później podczas pisania powieści o matce. Czytamy o niej w Fantomach:
Moja matka urodziła się w Taganrogu jako córka kapitana wojsk rosyjskich, wykształconego na kazionnyj
szczot dlatego, że pradziad, oficer legionów napoleońskich, osierocił go wcześnie i car ulitował się nad
dzieckiem cudzego weterana i oddał w sołdaty411. […] Poznali się Józef z Adeliną w Warszawie, gdzie ona
uczęszczała do klasy skrzypcowej Apolinarego Kątskiego w Konserwatorium na Tamce, a mój ojciec,
„kandydat nauk matematycznych”, spędzał wakacje u rodziny. Ślub odbył się w kościele Panny Maryi na
Lesznie, po czym wyjechali do Saratowa, następnie do Samary (dzisiaj Kujbyszew) 412.
W rozmowie na temat genezy Cudzoziemki pisarka wyznała, iż po śmierci matki czuła absolutną pustkę
wokół siebie, wydawało jej się, że jest otoczona murem, przez który nie można się przebić. Dopiero pisanie
uwolniło ją od naporu emocji, a tym samym od depresji. Powieść ta jest więc inspirowana, podobnie jak
poprzednie utwory, przez osobiste doświadczenia i przeżycia. Zresztą Kuncewiczowa wcale nie ukrywa,
że bohaterka Cudzoziemki, Róża Żabczyńska, ma wiele rysów jej zmarłej matki 413.
Czytamy o tym również w innym miejscu: „W 1931 roku zmarła matka pisarki.
Śmierć tę autorka Cudzoziemki przeżyła niezwykle mocno. Jeszcze po wielu latach
wspominała, iż poczuła się otoczona murem nie do przebicia i nie wiedziała, jak się
uwolnić od tych nacisków wewnętrznych. Tu tkwią pierwsze inspiracje powieści o Róży
411
Chodzi o Alfreda Dziubińskiego, ojca Adeliny, a dziadka Marii; zob. M. Kuncewiczowa,
Cudzoziemka…, s. 88. Z kolei matką Adeliny była Zofia Gorecka.
412
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 26.
413
S. Żak, Maria Kuncewiczowa…, s. 55.
104
Żabczyńskiej”414. Sama Kuncewiczowa pisała: „Dopóki usta matki nie zastygły, nie
wierzyłam w konieczność śmierci”415.
Efekt katharsis został osiągnięty – pisarka zdołała przezwyciężyć ból po utracie
Adeliny, a Cudzoziemka umożliwiła zyskanie literackiego spełnienia, o czym pisał
zresztą wspomniany już Żak: „Powieść wzbudziła zainteresowanie nie tylko
publiczności, ale również krytyki, która wypowiadała wiele sądów – zgodnych w jednym:
że powieść jest doskonale skomponowana i że bohaterka jest kobietą niezwykłą”416.
Jednocześnie praca ta pozwoliła Kuncewiczowej na dokonanie ostatecznego
rozrachunku z mitem matki, z ustaleniem wpływu, który miała ona na życie rodziny
(zwłaszcza córki) Szczepańskich, na ukazanie jej jako istoty głęboko nieszczęśliwej, co
brało się z niezrozumienia i braku spełnienia. Książka ta miała być również pewnego
rodzaju rekompensatą za niezrealizowane obietnice i taką funkcję pełni choćby scena
metaforycznego, bo literackiego zabrania Adeliny w podróż do Rzymu. Najwcześniej
zwrócił na to uwagę Bruno Schulz, pisząc, iż Cudzoziemka stanowiła „próbę uwolnienia
się od kompleksu matki, obrachunek wewnętrzny z najdroższą umarłą, pewnego rodzaju
ekspiację i przezwyciężenie kompleksu przez artystyczną obiektywizację”417.
Warto wspomnieć, iż Maria Kuncewiczowa w trakcie tworzenia powieści nader
często sięgała do własnych doświadczeń. Szczególnie chętnie wyzyskiwała te, które
zapisała w swoich brulionach (pełniących de facto funkcję pamiętnika), o których pisała
Helena Zaworska, że „Bruliony te, pisane zresztą dosłownie w zwykłych, szkolnych
brulionach, nigdy nie przerodziły się w prowadzony systematycznie dziennik, choć to
notowanie zaczęło się już w młodości i trwało przez wszystkie następne lata” 418. Nawyk
zapisywania własnych emocji i przeżyć sprzyjał – a jednocześnie wynikał – z pracy
pisarza. Kuncewiczowa dała mu upust także dosłownie w kilka godzin po śmierci
Adeliny, o czym czytamy u Zaworskiej:
[…] Pod koniec tego pierwszego brulionu natrafiłam na inny krąg spraw i doświadczeń: tekst pisany jest
w poruszeniu, może i w pośpiechu, może i z fizyczną trudnością pisania, a na pewno – z psychiczną. Data:
6/7 XII 1930, 5 rano. „Śmierć Mamy”. Dokładnie, z najdrobniejszymi szczegółami opisany jest dzień
poprzedzający śmierć, a potem samo umieranie Matki, doznawanie tego wszystkiego, a także widzenie jak
gdyby z boku siebie doznającej tak właśnie… T utaj , w t yc h l it erac h p is a n yc h o łó wki e m, l ed wo
414
Tamże, s. 7-8.
415
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 151.
416
Tamże, s. 56.
417
B. Schulz, U wspólnej mety [w:] „Pion” 1937, nr 5, s. 3.
418
H. Zaworska, Posłowie [w:] M. Kuncewiczowa, Nowele i bruliony prozatorskie, Warszawa 1985, s. 428.
105
j uż d zi ś wi d o c z n yc h, j e st c z ys t y a ut e nt yz m d o ś wi ad cze n ia, k tó re p o la t ac h s tało si ę
lit era t ur ą, o wo co wało w Cu d zo z ie mce . Żadnych przeinaczeń, a jednak ile różnic i jakie! W tekście
literackim ileż dopowiedzeń, ale także – przemilczeń. […] Jakiej dyscypliny wewnętrznej trzeba było, żeby
rankiem po śmierci Matki zapisać to doświadczenie, nim w legendę się obróci, nim pamięć i wyobraźnia
je zmienią. I odwagi trzeba było także, żeby niczego nie upiększać, wszystko z prostotą wyznać419.
Ona [matka] obudziła we mnie te wszystkie złoża potrzeb i uczuć w strefie sztuki. Moja sztuka pisarska
wynika z nieopisanego współczucia dla cierpień mojej matki i olśnienia tym faktem, że ktoś może tak
cierpieć dlatego, że jego sztuka się nie spełniła. Ten gatunek tragedii ludzkiej tak mnie zafrapował, tak
mnie na całe życie zaczarował421.
419
Tamże, s. 429-430. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
420
H. Zaworska (wyb. i oprac.), Rozmowy z Marią Kuncewiczową…, s. 71-72.
421
Tamże, s. 42.
106
odnaleźć można w książkach odniesień muzycznych, które są równie ważne, co wrażenia
odbierane za pomocą zmysłu wzroku, o czym pisała między innymi Helena Zaworska:
Nie tylko wzrok wprowadza w takie „stany łaski”. Także słuch. Matka, muzyczka z natury i z powołania,
muzykę słyszała także w sobie i w świecie. Jej córka, początkowo także sposobiąca się do twórczości
muzycznej, przez całe życie będzie traktowała muzykę jako jedno z najgłębszych przeżyć osobistych,
prowadzących do „stanu łaski”. Dla Kuncewiczowej w muzyce zamyka się cała wielka nieokreśloność,
bezpojęciowość, tajemniczość i intensywność zarówno własnego wnętrza, jak i bytu w ogóle 422.
[…] utwór muzyczny jest przedmiotem dzieła literackiego wówczas, gdy: 1) zostaje w pewien sposób
uwikłany w fabułę, 2) stanowi bezpośredni temat wypowiedzi, 3) nabiera pewnych znaczeń symbolicznych
o węższym lub szerszym zakresie. Warunki te występować mogą łącznie bądź rozłącznie. Utwór muzyczny
odgrywa największą w powieści rolę wtedy, gdy spełnia solidarnie wszystkie trzy; nie jest to wszakże
regułą424.
422
H. Zaworska, Posłowie [w:] M. Kuncewiczowa, Nowele i bruliony prozatorskie, Warszawa 1985, s. 435.
423
Autorka dopiero po pewnym czasie zauważyła u siebie tendencję do stosowania w literaturze zabiegów
kojarzonych z muzyką: „ A sama muzyka? Co jej zawdzięczam? Wyczulenie na rytm i muzyczność zdania,
na kadencję. Konstrukcja moich książek – co odkrywam ze zdumieniem, ex post oczywiście – także
zawdzięcza wiele muzyce”; K. Nastulanka, Zawsze mogę wrócić do Kazimierza [w:] H. Zaworska,
Rozmowy z Marią Kuncewiczową…, s. 252.
424
M. Głowiński, Muzyka w powieści [w:] „Teksty: teoria literatury, krytyka, interpretacja” 1980, nr 2 (50),
s. 100.
425
A. Wojda, Intermedialność jako forma tożsamości hybrydycznej. O aporiach tożsamościowych
w „Cudzoziemce” Marii Kuncewiczowej [w:] A. Hejmej, T. Górny (red.), Transpozycje: muzyka
w nowoczesnej literaturze europejskiej, Kraków 2016, s. 141-142.
107
muzyki angażującej ciało wykonawcy, trudno zresztą całkowicie oddzielić od
szczególnej koncepcji pisarstwa”426, co doskonale łączy Adelinę-Różę i Marię-Martę.
Pierwsza z nich szukała własnego wyrazu poprzez muzykę, druga – zawdzięczając wiele
wykształceniu muzycznemu – powiązała własną twórczość właśnie z tą sztuką.
O muzyce pisały również Kama Hawryszków i Katarzyna Michałkiewicz,
zauważając, iż:
Muzyka jest […] dla Kuncewiczowej czymś naturalnie płynącym z głębi artystycznej duszy, a jednocześnie
elitarnym. Jest światem dostępnym tylko wybranym, odznaczającym się wrażliwością i szczególnym
umiłowaniem piękna. Niezależnie, czy przynosi radość, czy cierpienie, stanowi najwyższy rodzaj sztuki;
ona daje największe szanse, jeżeli nie przeniknięcia, to przynajmniej przybliżenia się do poznania
tajemnicy istnienia427.
Między innymi z powodu tej relewantności muzyki zarówno dla samej pisarki,
jak i dla jej dzieła, często odczytywano Cudzoziemkę właśnie w kontekście muzyczności.
Dokonali tego przykładowo Stanisław Żak, Andrzej Hejmej, Katarzyna Babulewicz428
czy Małgorzata Sokalska. Ta ostatnia dokonała spostrzeżenia, że:
[…] Powieść Kuncewiczowej można potraktować jak głęboką analizę psychologiczną postaci, która przy
okazji zawodowo związana jest z muzyką. Tak więc liczne muzyczne cytaty w obrębie tekstu, opisy
muzyki (wykonań Róży, Marty, wyjść do opery, uczestnictwa w innych wydarzeniach muzycznych), uznać
można za obowiązkowy element realistyczny, związany z profesją głównej bohaterki oraz tłem epoki,
w której rozgrywa się akcja. Nie ulega jednak wątpliwości, iż nagro ma d ze n ie t yc h mu z yc z n yc h
o d n ie sie ń j e st ud er z aj ące i wyk r acz a p o za p rz ecię t ną p o tr zeb ę re al iz mu , co skłaniało
badaczy od samego początku do stawiania tez o szczególnym związku powieści z muzyką, przy czym […]
koncentrowano się przede wszystkim właśnie na odniesieniach formalnych429.
426
Tamże, s. 143.
427
K. Hawryszków, K. Michałkiewicz, Cudzoziemka Marii Kuncewiczowej: literacko-muzyczny dialog
z przeszłością…, s. 15.
428
Zob. S. Żak, O kompozycji „Cudzoziemki” Marii Kuncewiczowej [w:] „Ruch Literacki” 1970, nr 1,
s. 45-55, A. Hejmej, Muzyczność dzieła literackiego, Wrocław 2001; K. Babulewicz, Muzyka
w „Cudzoziemce” Marii Kuncewiczowej [w:] „Kwartalnik Młodych Muzykologów UJ” 2014, nr 21 (2),
s. 98-117.
429
M. Sokalska, „Ich grolle nicht” w „Cudzoziemce” Marii Kuncewiczowej. O pieśni w perspektywie
interdyscyplinarnej [w:] „Studia Eudopaea Gnesnensia” 2014 , nr 9, s. 29. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
108
Warto również zaznaczyć, iż początkowo historia matki miała stanowić tylko
jeden z elementów składowych powieści poświęconych rodzinie pisarki. W zamierzeniu
tym ponownie przejawiała się chęć upamiętnienia wyjątkowych antenatów, być może
nawet podyktowana swoistym kultem przodów, jaki wpoiła dzieciom Adelina. Istotny
mógł być też zapewne brak domów owych ascendentów, który Kuncewiczowa chciałaby
chociaż symbolicznie zrekompensować. Więcej na ten temat czytamy u Szałagan:
Śmierć obojga […] stała się z pewnością zalążkiem sformułowanego w 1933 r. projektu napisania powieści
rodzinnej dużych rozmiarów, sięgającej do czasów napoleońskich. W następnym roku informowała
przeprowadzającego z nią wywiad dziennikarza, że pisze powieść prawdopodobnie trzytomową, której
dwie części ma już skrystalizowane. Chodziło zapewne o tomy poświęcone ojcu i matce. Zamysł ten został
zrealizowany częściowo — najszybciej powstała powieść zainspirowana postacią matki, Cudzoziemka.
W roku po jej wydaniu Kuncewiczowa zapowiadała pracę nad utworem Swój człowiek, który miał być
historią męża Róży, Adama. Jak wiemy, w ostatecznej wersji powieść ta, ukończona dopiero w 1952 r.
i wydana pt. Leśnik, w niewielkim stopniu urzeczywistniała ten zamiar. Ostatnią część planowanego
tryptyku, a najwcześniejszą, jeśli chodzi o czas akcji, miała stanowić powieść z życia legionistów na San
Domingo430. […] Projekt tej powieści autorka Cudzoziemki wkrótce zarzuciła całkowicie431.
430
Dziadkiem Adeliny był Józef Dziubiński herbu Dołęga, porucznik Legionów Polskich. Podczas walk
na San Domingo poślubił on Kreolkę, a lata później, już po jej śmierci – Polkę.
431
A. Szałagan, „Cudzoziemka” Marii Kuncewiczowej. Powstanie, dzieje wydawnicze, recepcja…, s. 242.
432
Początkowe jego fragmenty powstały w 1939 roku i pod tytułem Mąż Róży zostały opublikowane
w „Wiadomościach Literackich”. Pełna wersja (już jako Leśnik) ukazała się dopiero w 1952 roku
w paryskiej „Kulturze”; zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa i „Leśnik” w kręgu paryskiej „Kultury”
[w:] „Pamiętnik Literacki” CI, 2010, z. 1, s. 37-54.
433
Myśl ta zostanie rozwinięta w dalszej części wywodu na przykładzie relacji Róży i Marty; zob. też A. E.
Banot, W rytmie księżyca. Problemy tożsamości kobiecej w twórczości Marii Kuncewiczowej…, s. 119-
129.
109
2. Deficyt(y) miłości
[Róża] nie umiała zrozumieć, że lęk Władysia przed kobietami był lękiem przed nią; że jego niechęć do
dziewczyn płynęła z urazy do niej. Uważała siebie za bóstwo syna, za siłę, pozbawioną cech gatunkowych,
nadrzędną i nieuchwytną. Jako taka, chciała sterować jego życiem. Tymczasem Władyś – słaby, bystry,
czuły, gorszony, przerażany stale przez matkę – ulegając czarowi jej żywotności, dziwactwa i rozpaczy,
ani na chwilę nie tracił z uwagi faktu, że takie oto są kobiety. Tajemnicze, wrogie. I – wbrew najgorętszemu
zamiarowi Róży – w ser c u s yn a r o sło ma rze n ie o ko b iec ie, któ r a b y n ie b ud ził a zac h wyt u
an i ni ep o ko j u, le cz d o z g o n ną cz u ło ś ć 436.
[…] Widzisz, sam przyznajesz. Od roku mieszkasz u Kwiatkowskiej. Rozumiem: przyjaźń. Ona stara, ty
stary – i oboje z jednej gliny. Lubicie siedzieć przy herbacie, opowiadać sobie o ludziach, […] że czujecie
434
Co potwierdza między innymi ten fragment: „[…] Róża nie z czegoś w nim chwilowego,
przypadkowego się śmieje, śmieje się z niego całego. Z niego, jaki on zawsze był, jest i inny być nie zdoła.
Nie było o co pytać, nie było jak się tłumaczyć, należało raz jeszcze przeczekać: oczy Róży błyszczały
żółto, jedynym ogniem, jakim umiała zapalać się do męża – ogniem nienawiści”; M. Kuncewiczowa,
Cudzoziemka…, s. 37.
435
Po tym, jak Róża nie dopuściła do małżeństwa z pierwszą narzeczoną syna. Zob. tamże, s. 58-67, 72.
436
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 56. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
437
Tamże, s. 50.
110
się braćmi każdego. […] Ty to lubisz, tobie tego całe życie brakowało – i teraz znalazłeś. I cieszysz się.
I odpoczywasz”438.
438
Tamże, s. 191-192.
439
Co jest dość przewrotne, gdyż wzięło się ono z braku miłości. Okazuje się więc, że aspekt twórczości
i miłości jest u Kuncewiczowej silnie ze sobą związany. Barbara Kazimierczyk zauważyła słusznie: „To
Maria Kuncewiczowa zdradza nam – w swojej twórczości po raz pierwszy – co mianowicie myśli
o wzajemnych związkach i uwarunkowaniach nie tylko możliwych, ale również nieuniknionych między
Miłością a Sztuką; co myśli o związkach, jakie łączą artystę z prawdziwym przedmiotem jego pożądania:
jego dziełem”; tejże, Dyliżans księżycowy. Opowieść o twórczości Marii Kuncewiczowej, Warszawa 1977,
s. 59; por. A. E. Banot, W rytmie księżyca. Problemy tożsamości kobiecej w twórczości Marii
Kuncewiczowej…, s. 128.
440
A. E. Banot, W rytmie księżyca. Problemy tożsamości kobiecej w twórczości Marii Kuncewiczowej…,
s. 126.
111
czyli – w jej przekonaniu – zostawić matkę samą (z niekochanym Adamem). Zły nastrój
i mroczne zamiary opuszczają Różę, gdy w drodze do pokoju uczącego się do matury
Władysia „zerknęła w ogród”441. Piękno wieczoru tak ją zachwyciło, iż porzuciła myśl
o skrzywdzeniu własnego dziecka, poczuła się szczęśliwa i zjednoczona z całym
światem, który przemienił się w sztukę, w koncert, do którego została zaproszona jako
skrzypaczka. Warto przytoczyć ten niezwykle poetycki442, wykorzystujący muzyczną
nomenklaturę opis wieczoru, ponownie odwołujący się do korespondencji sztuk:
[…] Liście i woda zaczęły szumieć, światło księżycowe zabrzęczało jak struna e. Ró ża c ała
p rze mi e ni ła s ię w sł u c h . Dźwięk światła był coraz wyraźniejszy, chwytała już tonacje, rozróżniała
klucze, rytm tętnił w skroniach. Nuciła. Melodie stawały się konkretne, zorkiestrowane coraz dokładniej,
w końcu utworzyły allegro non troppo z koncertu D-dur Brahmsa. Miesiąc temu poznała ten koncert […]
i doznała takiego zachwytu, jakiego nie czuła nigdy […]… T ak, n icz y m i n n y m n i e b yła ta no c,
t yl ko ko nc er t e m D -d ur B r ah ms a 443.
Jednak zamiar Róży się nie udaje, bowiem nawet nastrojowy wieczór nie pomaga
jej zagrać odpowiednio utworu, wszak w jej sercu wciąż brakuje miłości i nawet
pojedyncza chwila szczęścia nie stanowi wystarczającej rekompensaty, dzięki której
skrzypaczka osiągnęłaby maksimum swoich umiejętności444. Samotność Żabczyńskiej
osiąga najwyższy punkt, by następnie jeszcze dodatkowo ją pogrążyć. Okazuje się
bowiem, że alienacja Róży – mająca związek z muzyką i Michałem – pogłębiona zostaje
w chwili małżeńskiego gwałtu.
Róża Żabczyńska jest więc odosobniona na wielu różnych poziomach. Nie
znalazłszy szczęścia w małżeństwie, znajduje się w stałej opozycji wobec Adama,
uosabiającego ogół mężczyzn, na których bohaterka chce się zemścić za złamane
w młodości serce. Pomimo jednak braku miłości – i niezaprzeczalnej samotności czy
wręcz niespełnienia obojga – nie można jednoznacznie stwierdzić, że małżonków nie
łączyło nic poza potomstwem. Pomiędzy nimi musiała wykształcić się pewnego rodzaju
relacja – już nie tylko ze względu na przeżyte wspólnie lata, w których Róża intensywnie
wspierała karierę męża445, ale również dzięki wspólnemu doświadczeniu (utracie dziecka,
441
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 126.
442
Choćby z uwagi na zawartą w nim synestezję „dźwięk światła”.
443
Tamże, s. 127. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
444
W nader interesujący sposób motyw muzyki i Michała w Cudzoziemce odczytała Katarzyna Bratkowska,
sugerując, że tożsamość Róży została jej nadana właśnie przez młodego Bądskiego; zob. tejże, Kłamstwo
muzyczne w „Cudzoziemce” Marii Kuncewiczowej [w:] M. Hornung, M. Jędrzejczak, T. Korsak (red.),
Ciało, płeć, literatura. Prace ofiarowane profesorowi Germanowi Ritzowi w pięćdziesiątą rocznicę
urodzin, Warszawa 2001, s. 347-378.
445
Zob. M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 159-160.
112
przeprowadzkom, podróżom et cetera). Co więcej, główna bohaterka Cudzoziemki
kilkukrotnie zwraca się do małżonka per „przyjacielu”, co wskazuje na swoistą więź
łączącą te dwie tak odmienne od siebie osoby. Mimo to, Róża mówiła wprost do
najstarszego syna: „Adama nie znoszę, a tylko on przy mnie – zawsze, wszędzie on”446.
Można jednak założyć, iż owa niechęć była skierowana przeciwko mężowi przede
wszystkim z powodu jego niezrozumienia artystycznej duszy żony i zbrodni, jakiej się na
niej dopuścił, co Róża podsumowuje tymi słowami (wspominając po latach noc, w czasie
w której została zgwałcona przez Adama):
– Nie rozkosznych godzin ona [Marta] pamiątką, o nie! I ty nawet nie wiesz, nieszczęsny, jak straszne było
moje nielubienie, jak blisko rozpacz podprowadzała mnie do takich spraw, że twoja seraficka duszyczka
na samą myśl o nich gęsiej skóry dostaje. Tak; nie lubiłam. A teraz lubię! Polubiłam teraz. Bo to była
pomyłka – krzyknęła nagle – to dziecko nie jest twoje! Ja zostałam pomszczona! […] Mój Adam… –
zniżyła głos – przypomnij sobie dobrze tamten wieczór, tamtą noc… Cóż to zabić pragnąłeś wtedy we
mnie? za co zmaltretowałeś bezbronną? przeciw czemu spłodziłeś Martę? Przypomnij…
Milczał.
– Więc ja ci powiem: mu z yk ę c hc iał eś za mo rd o wa ć ! Przeciwko muzyce urodziłam twoją córkę! Czy
miałam ją kochać – tę strzygę, nasłaną na zgubę mojej duszy?447.
Stosunek Władysława do matki nie był tak równo napięty, tak bujny, jakby ona tego pragnęła; ale jednak
pełen prywatnej ciekawości i męskiego podziwu. Róża, wygnana z kręgu miłosnego szczęścia, szukała
porozumień z płcią przeciwną na drodze macierzyństwa: synowie mieli ją pogodzić z męskością. Kazio
umarł, zaledwie błysnąwszy jednym, drugim tajemniczym uśmiechem – na Władysiu spoczywał cały ciężar
446
Tamże, s. 153.
447
Tamże, s. 158. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
448
Koncepcja ta zostanie rozwinięta w dalszej części wywodu.
113
niedosytu Róży. Zbyt prostolinijna, by w dziecku znaleźć źródło zmysłowych podniet, potrzebę
współczucia z męskim żywiołem zaspokajała w ten sposób, że – w miarę rozwoju Władysia –
transponowała coraz więcej swoich pragnień, pojęć, interesów na tonacje męskie449.
Całe życie skupiało się wtedy w salonie. Róża grała, śpiewała. Władyś akompaniował jej, słychać było ich
głosy – c iep łe, d o s ko nal e zes tr o j o n e, p eł n e tre śc i . Drzwi do salonu pozostawały zamknięte, a gdy
Róża stawała w progu, trudno ją było poznać – wyglądała na pannę wychylającą się z balkonowej Sali, by
zaczerpnąć tchu między jednym tańcem a drugim.[…] Spierali się o Wagnera, o Debussy’ego, wymieniali
nazwy utworów i gatunków muzycznych albo wspominali jakieś zdarzenia im tylko znane, ludzi, któr[z]y
obchodzili ich tylko; padały cudzoziemskie słowa, Róża, zaśmiewając się do łez, opowiadała dykteryjki
zupełnie niezabawne dla Marty, którym Władyś wtórował cienkim, dziecinnym chichotem452.
449
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 55.
450
Której jednak Władysław się nie poświęca.
451
Wzbudzające zazdrość w odtrąconej przez Różę Marcie.
452
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 150. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
453
Tamże, s. 82
454
Tamże.
455
Tamże, s. 110.
114
obojga rodziców – a zwłaszcza od matki-kobiety – ostatecznie się dokonała456, bowiem
„Władysław […] wykreślił z życia Różę; pozostawił już tylko matkę. Matkę często
niepoczytalną, groźną dla otoczenia, o którą trzeba dbać, którą jednak przede wszystkim
należy izolować”457. Róża-kobieta, Róża-artystka odeszła w cień, pozostając wyłącznie
rodzicielką, której należy się szacunek i opieka, lecz która nie wymaga już dalszych
dowodów miłości.
W tym miejscu należy zaznaczyć, iż w relacji syna i Róży liczni badacze upatrują
elementów symbolicznego zaspokojenia popędów seksualnych i pragnienia
przezwyciężenia kobiecego kompleksu niższości, co czyni na przykład Żak, odwołując
się przy tym do analizy, której kierunek nadał kilka dekad wcześniej Bruno Schulz 458.
Warto więc przywołać słowa Żaka, który zauważył, iż:
Sadyzm Róży ma swe źródło w popędzie seksualnym, który przybiera dwojaką postać: agresji lub chęci
całkowitego poddania się. W psychice Róży, którą autorka nazywa „starym dzieckiem”, dojrzewającym do
poziomu dorosłości na kilka godzin przez śmiercią, dokonało się przeniesienie stosunku uczuciowego do
Michała na snów, zwłaszcza Władysia, który miał samym tylko swoim istnieniem zlikwidować koszmar
przeszłości […]459.
Relacje łączące matkę z drugim synem, Kaziem, nie zdołały się w pełni
ukształtować z powodu przedwczesnego zgonu dziecka. Jego postać jest wyraźnie
idealizowana, rodzice dostrzegają się jego dojrzałość przejawiającą się na przykład tym,
że chłopiec potrafił wpływać na zachowanie Róży, przenikał jej maskę nieczułej kobiety
i skłaniał do zmiany nastroju. Jednocześnie widać także pragnienie matki, by odnaleźć
spełnienie, pogodzić się z mężczyznami właśnie poprzez miłość do syna. Reakcja
rodziców na chorobę i śmieć Kazia również podzieliła małżonków, kumulując ich obcość
względem siebie – Róża rozpaczała nad umierającym ukochanym dzieckiem i szukała
pomocy, wsparcia u Adama, który powiedział: „Spokoju, Ewelina, spokoju… Trudno,
miła moja, Bóg dał, Bóg wziął, nie w mocy ludzkiej sprzeciwiać się Bogu”460, co spotkało
się ze – słuszną skądinąd – dezaprobatą matki niechcącą dopuścić do siebie myśli
o śmierci potomka. Koniecznym do przywołania truizmem jest stwierdzenie, iż utrata
dziecka również nierzadko bywa powodem rozpadu małżeństwa. Nawet w czasach, gdy
456
W przeciwieństwie do relacji pomiędzy Różą i Martą, o czym będzie później.
457
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 110.
458
S. Żak, Maria Kuncewiczowa…; s. 72-76, B. Schultz, Aneksja podświadomości [w:] „Pion” 1936, nr 17,
s. 2-3; B. Schultz, U wspólnej mety [w:] „Pion” 1937, nr 35, s. 3.
459
S. Żak, Maria Kuncewiczowa…, s. 75.
460
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 41.
115
śmiertelność dzieci była o wiele wyższa niż obecnie, tak silnie traumatyzujące przeżycie
mogło wpłynąć na relację rodziców.
Z kolei relacja z Martą jest bodaj najtrudniejsza. Nie dość, że Róża odrzuca
najmłodsze dziecko, to w dodatku stale poddaje je wnikliwej obserwacji, a nawet próbuje
zabić je w czasie choroby. Żabczyńska nie akceptuje Marty przede wszystkim z powodu
jej płci. W tym miejscu należy zauważyć, iż Róża nie zawiera przyjaźni z żadną kobietą.
Źle wypowiada się o ciotce Luizie, która sprowadziła ją do Polski, nie lubi teściowej
swego syna, pani Kasi, za zbytnią poufałość i całkowite oddanie mężowi (które zaczyna
rozumieć dopiero pod koniec życia), nie pozwala Marcie na częste kontakty
z koleżankami, w powieści nie pojawiają się także wspomnienia o przyjaciółkach Róży,
co wskazuje na jej odseparowanie od innych kobiet – po części spowodowane
z pewnością jej nastawieniem do nich (kobiety symbolizowały kursistkę, która uwiodła
Michała), a częściowo z powodu wyniosłości i urody Żabczyńskiej używanej przez nią
jako broń przeciw mężczyznom, z którymi często flirtowała, by pogrążyć Adama i mścić
się na nich za swoje nieszczęście.
Dezaprobatę matki wywołuje także fizyczne podobieństwo młodej Żabczyńskiej
do ojca. Co stanowi kompleks Marty, gdyż matka w młodości nigdy nie wypowiadała się
pozytywnie o wyglądzie córki (zmienia się to dopiero pod koniec życia, gdy Róża czesze
dorosłą już Martę). Wrażenie to pogłębia silna relacja łącząca córkę z ojcem, wynikła
przecież przede wszystkim z odrzucenia jej przez matkę. Adam, pełen poczucia winy za
dokonany gwałt, nigdy nie czynił Róży wyrzutów, że nie zajmuje się należycie
najmłodszym dzieckiem, przejmując na siebie obowiązki obojga rodziców. W efekcie
pomiędzy nim a Martą wykształciła się silna więź – oparta nie tylko na rodzicielskiej
opiece, ale także (w pewnym stopniu) pokrewieństwie dusz. Jednak z biegiem czasu
w domu coraz bardziej czuło się opozycję my – tamci (admiratorzy sztuki), przez co
Marta „Z niechęcią spozierała na ojca – wydawał się sprawcą jej poniżenia. Gdyby nie
całował córki tak często i nie nazywał swoją myszką, znalazłaby się może po lepszej
stronie domu”461, Róża nie rozumiała i nie akceptowała u córki również braku
zamiłowania do muzyki (co znowu było cechą wspólną z ojcem), o czym czytamy:
Marta nienawidziła muzyki. Muzyka była sferą wybranych, do której nie miała dostępu. Kiedy matka grała
albo śpiewała, drzwi były pozamykane, wszyscy musieli warować po kątach. Kiedy matka grała, otwierał
461
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 151.
116
się inny świat – nieosiągalny, urągliwy w swoim za wielkim pięknie – i ochota do życia mijała jak
niedorzeczny kaprys. Wstawała natomiast tęsknota za czymś bez imienia462.
Marta zaczyna lubić muzykę dopiero wtedy, gdy dzięki niej może zbliżyć się do
niedostępnej dotychczas matki. Mimo iż relacja obu bohaterek zmienia się dopiero po
odkryciu u dziewczyny talentu wokalnego – jednak Żabczyńska nadal dostrzega w córce
przede wszystkim możliwość zemsty na niekochanym mężu („Kiedy Marta śpiewała,
Róży zdawało się, że jest pomszczona. Że Adam otrzymuje należytą karę”463) oraz sposób
na własne spełnienie artystyczne niż ukochane dziecko:
Marta przeszła, zatrzymała się wprost okna i nagle pośród ciszy małomiejskiej uliczki krzyknęła:
– Selene! nocna pani, Selene!...
Róża urwała akord, odwróciła się od fortepianu… Niespodziewany okrzyk był melodyjny, zwycięski,
wysoki, zdawał się rozbrzmiewać już poza granicą, do której dążyła pieśń. Róża zawołała:
–Marciu, dlaczegoż ty nie śpiewasz? Chodź tu zaraz, zaśpiewaj!
Zagrała, zanuciła to samo, co przed chwilą; i Marta nieziszczalne dla niej wniebowstąpienie dźwięków
osiągnęła za pierwszym otwarciem krtani łatwo, klarownie jak ptak. Padły sobie w objęcia – Marta
podniecona księżycem i młodością, Róża – nadzieją, że có rka z ap ro wa d z i j ą d alej w mu z yc z ne
raj e, niż zd o ł ał a to u cz y ni ć j ej wł a s na ka le k a u mi ej ęt no ść 464.
Świeży, bogaty instrument, wyposażony w brzmienia tak osobiste, zamknięty w gardle córki – to b yła
o st a t n ia i ws p a nia ła s za n sa t wó r czo ś c i. Fakt niedostatecznej muzykalności Marty tym razem nie
zniechęcał. Róża znajdowała wielką rozkosz w kształtowaniu – przy pomocy cudzych żywych strun –
kreacji muzycznej, której wymowa płynęła z jej talentu465.
Róża stała się permanentnie nieszczęśliwa, gdyż jej dwie największe miłości
nigdy nie zostały właściwie odwzajemnione – chodzi o uczucie do Michała oraz miłość
do muzyki (sztuki per se). W opracowaniu Żaka pojawia się myśl, iż „Podstawą
wszystkich kompleksów Róży jest stłumiony popęd seksualny, niewyżyty erotyzm,
zawiedziona miłość do Michała” 466. Nie zgadzam się z nią, upatrując – za Kuncewiczową
– nieszczęścia Róży w znacznej mierze w niespełnieniu artystycznym. Wydawać by się
mogło, iż przyczyna nieudanego życia Żabczyńskiej tkwi właśnie w owych
niespełnieniach (wymienianych właśnie w takiej kolejności), jednak Kuncewiczowa
462
Tamże, s. 152.
463
Tamże, s. 137.
464
Tamże, s. 135-136. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
465
Tamże, s. 136. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
466
S. Żak, Maria Kuncewiczowa…, s. 59.
117
przyznała, iż Róża, porte parole Adeliny Szczepańskiej, nie zaznała nigdy szczęścia
przede wsz ystkim ze względu na brak możliwości odnalezienia właściwego wyrazu
artystycznego:
Dość wcześnie zdałam sobie sprawę z tego, że gdyby ukochany Michał nie zdradził jej z ową rosyjską
kursistką, ona zostałaby taka sama. Bo wła śc i wą tra ged i ą j ej ż yc ia b yło to , ż e b y ła źl e uc zo na
i że ni e u mi ał a d a ć ta k ie go wyra z u s wo j ej p o trzeb ie mu z yc z no śc i , s wo j e go
ws p ó łb r z mi e n ia z e ś wi a t e m , d o j a ki e go b ył a p o wo ła na 467.
Fakt, iż kobieta nie mogła wypełnić swego powołania, rzutował na całe jej życie.
I chociaż ów brak unieszczęśliwił nie tylko główną bohaterkę, lecz – za jej sprawą –
większą grupę ludzi, to nie można zaprzeczyć, że w pewien sposób także ją wzmocnił,
sprawił, iż pragnęła więcej, niż było jej dane i poświęcała wiele godzin na zaspokojenie
potrzeb najbliższych. Potwierdza to teza Żaka, wedle której:
Róża jest najlepszą matką; widać to z jej troski i ciągłego niepokoju o przyszłość dzieci i z chęci
przygotowania ich do samodzielnego życia. Ale jest także matką najokrutniejszą, bezwzględnie
narzucającą swoją wolę w każdej, nawet błahej sprawie. Ta dwoistość, wewnętrzne rozdarcie – to tragedia
tej kobiety. Charakter Róży dałoby się opisać przez pary przeciwieństw. Chce ona służyć – i panować,
dręczyć – i być dręczoną468.
467
H. Zaworska, Rozmowy z Marią Kuncewiczową…, s. 42. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
468
S. Żak, Maria Kuncewiczowa…, s. 72. Tezę tę potwierdza wiele fragmentów, między innymi
następujący: „Księżyc zawsze ją ubezwładniał. Twierdziła, że boi się nocnego nieba i że kocha ten strach”;
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 126.
118
póki do piwnicy nie zniosą. A na zegarek popatruj! Żeby na lekcję nie spóźnić się i tymi ot, zgrabiałymi
paluchami dobrze uczniowi pizzicata pokazać. A gimnazjalistów na stancji kto trzymał? Kto suknie sto
razy przerabiał, kto?469.
– A czy ty pomyślałaś – zagaił – ile to będzie kosztowało: nauka śpiewu w Warszawie i utrzymanie dwóch
domów? Mnie nie stać na to, ja ciebie proszę serdecznie, zaniechaj tych dziwnych zamiarów.
Róża z litością pokiwała głową.
– Cały ty w tym jesteś! „Mnie nie stać” i „zaniechaj”. Dziecko swoje kształcić, talent jego rozwijać – dla
ciebie to dziwny zamiar… Ale nie boj się, póki ja żyję, biedaku, nie dam si skisnąć w lenistwie. […] Ach,
ach, nie mogę słuchać! Miejże wstyd, milcz przynajmniej! „Władyś pojechał”. Ale, gdybyś ty na
emeryturze w popadijnym domku gotówkę wydawszy osiadł, któżby jemu na studia berlińskie dawał? […]
A ja – podła jędza, ran męczeńskiej ojczyzny niepamiętna – nie zgodziłam się jednak na słobodkę! Póty
kołatałam, do kuratora słodkie oczy robiłam, póki nie przeciągnęłam ciebie do „Polski ukochanej”
z powrotem!470.
Okazuje się więc, Róża nie przez cały czas zachowywała się niczym hic mulier –
potrafiła bowiem być czarująca, łaskawa, wspaniałomyślna. Mimo swego niełatwego
charakteru i noszonej w sercu złości, rodzina kochała tę niespełnioną kobietę, a sama
Kuncewiczowa wiele lat po jej śmierci pisała w Fantomach: „Rodzice tak przez nas
ukochani, że żadne inne uczucie nie zdołało dorównać miłości Olesia i mojej do tych
dwojga niespełnionych ludzi”471. Świadczy to o ogromnym przywiązaniu do matki,
o wielkim uczuciu żywionym do niej mimo wszystko, pomimo jej nieszczęścia (a być
może właśnie z tego powodu) i trudnej koegzystencji na co dzień.
Co więcej, należy również zaznaczyć, iż pomimo tego, że Róża nie myślała
dobrze o Polsce jako o własnej ojczyźnie i nie czuła się do niej przywiązana (inaczej jak
poprzez pamięć o antenatach), chciała, by jej dzieci wychowywały się w kraju, za który
jej przodkowie przelewali własną krew. Ostatecznie okazuje się, że pielęgnowanie
polskich tradycji związanych z wychowaniem potomstwa było dla niej istotne:
– […] Żebym pozwoliła tobie wtenczas w Rosji zostać, jak purchawka rozdąłbyś się i pękł. A tak: warunki
nowe, to i siły nowe musiały się znaleźć. I żyjesz, chwała Bogu, i do grobu daleko. A twoja wymarzona
córeczka – zamiast cerkiewno-słowiańskiej azbuki, Widzenia Księdza Piotra uczyła się na pamięć.
I zamiast na szlichtady z popównami jeździć – do izby harcerskiej chodziła472.
469
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 40.
470
Tamże, s. 159.
471
M. Kuncewiczowa, Fantomy, s. 135.
472
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 160.
119
Przywiązanie do tradycji ma swoje korzenie w czczeniu pamięci zasłużonych dla
Polski antenatów Róży – tych samych, po których pamiątki wozi ze sobą do każdego
kolejnego miejsca zamieszkania. Związek z ojczyzną jest więc stale ewokowany przez
fetyszyzowane przedmioty, jak przykładowo szal babci Anastazji. W końcu trudno się
nie zgodzić z konkluzją, iż Róża „żyje w obu książkach [Cudzoziemce i Fantomach] tymi
samymi legendarnymi pamiątkami swoich przodków […]. Tak oto przez pokolenia trwał
wzór romantycznej uczuciowości i wyobraźni, wykształcony na wieszczach, wsparty
rodzinnym doświadczeniem, potęgowany, obracany coraz wyraźniej w legendę”473.
Można wysnuć wniosek, że wrażliwość Róży brała się także i z tej romantycznej legendy
Polski i polskości – tak brutalnie zdemaskowanej przez un vrai type polonais474zaraz po
przekroczeniu granicy.
Należy podkreślić, iż pomimo spełnianych przez główną bohaterkę obowiązków
codziennego życia (dawanie lekcji gry na skrzypcach, prowadzenie domu,
wychowywanie dzieci et cetera), Róża nie rezygnowała całkowicie z uzewnętrzniania
zakorzenionej w niej potrzeby artyzmu. Teatralizowała ona prawdziwe życie, usiłując
nadać mu walor sztuki. Jak zauważa Żak, owo
Badacz idzie zresztą jeszcze o krok dalej, pisząc: „Problem samotności człowieka
w świecie, zwłaszcza samotności psychicznej, jest zagadnieniem naczelnym
w twórczości Kuncewiczowej i występuje w różnych postaciach. Najczęściej daje się
sprowadzić do kłopotów jednostki ze zrozumieniem świata”476. Oznacza to, iż Róża –
niepotrafiąca odnaleźć swojego miejsca w życiu, swojej życiowej roli, nie może
jednocześnie znaleźć szczęścia. Co więcej, jej rozwój zatrzymał się na pewnym etapie,
czyniąc z niej kobietę w istocie dość infantylną, kierującą się nierzadko popędami,
chwilowymi kaprysami, niczym dziecko wymuszającą na innych poszanowanie swych
473
H. Zaworska, Żyć u siebie [w:] „Twórczość” 1972, nr 2, s. 103. Dopisek mój – B. Sz.-M.
474
Jest to określenie zastosowane przez Różę wobec grubiańskiego polskiego szlachcica, który już
w pociągu do Warszawy niszczy rodzinną pamiątkę po ojcu Żabczyńskiej. Por. M. Kuncewiczowa,
Cudzoziemka…, s. 207.
475
S. Żak, Maria Kuncewiczowa…, s. 65. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
476
Tamże, s. 65-66.
120
osobliwych nawyków, jak chociażby omijanie posiłków ze względu na kompulsywną
potrzebę gry na skrzypcach, co miało wpływ na wszystkich domowników.
Rozwój bohaterki na cztery dekady zatrzymał się na poziomie późnej
adolescencji, a dokładnie w chwili, gdy padły słowa o „diese Nase”, dojrzewając na
krótko przed śmiercią („Ileż tego było? Dwa tygodnie w Królewcu i tu miesiąc. Razem:
półtora miesiąca życia”477). Rzeczywistość jawi się więc jak zły sen, w którym – niczym
zaklęta przez Michała – Róża spędziła całe życie. Ten somnambuliczny, quasi-oniryczny
stan dzieliłby się na dwa podstany: muzyczne marzenia senne i rzeczywisty koszmar.
Żabczyńska żałuje jednak, że – niejako za sprawą jej wyboru wynikającego z braku
dojrzałości, której w pewien sposób zupełnie nie doświadczyła – wiodła żywot osoby
głęboko zranionej, nieszczęśliwej (i unieszczęśliwiającej innych), niedoceniającej tego,
co posiadała, na przykład miłości rodziny:
– Widzisz, to zawsze tak – rzekła. – Wszyscy wy dla mnie tacy: boicie się. Żebym nie zrobiła wam czego
złego. Zdrowa, chora – zawsze ja dla was niebezpieczna… zawsze straszna. […] Ach, trzebaż było właśnie
zabić mnie albo obudzić z dzieciństwa mściwego, w którym zastygłam, kiedy Michał ledwo rozkwitniętą
porzucił…
Urwała.
– Pomyśl, pomyśl, j a k p ó źno mn i e o b ud zi li , pomyśl…. – szepnęła. – Jak późno dostąpiłam
zbawienia… Czy zdążę jeszcze poistnieć trochę? człowiekiem pobyć?478.
477
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 210.
478
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 209-210. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
121
rada”479. Następnie młody mężczyzna głosi pochwałę matki, której wiele zawdzięczał, na
co Róża reaguje następująco:
– Oto nagroda za moje nieszczęśliwe życie… Syn mnie zrozumiał! Syn mnie ocenił!
Błogo uśmiechnięta, opadła na oparcie sofy.
– Chodź, Władysiu. Usiądź koło mnie, widzę, że jesteś już człowiekiem… Powiem ci wszystko.
Spuściła powieki, zbladła – zbliżał się moment wyzwolenia: syn dowie się prawdy. S yn z ni sz cz y
ni k cze mn ą j a wę , s t wo r z y nad r zec z y wi s to ść , w której matki w słodyczy niewinnego porozumienia
z synami otrzymują okup za to, że nie kochały ich ojców480.
479
Tamże, s. 65.
480
Tamże, s. 66. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
481
A. Węgrzyniakowa, Kobieta-Fantom, czyli prawda Kuncewiczowej o kobiecie [w:] W. Wójcik (red.),
W stronę Kuncewiczowej… Studia i szkice, Katowice 1988, s. 35.
482
Tamże, s. 36.
122
szyderstwo…”483), należy zauważyć, iż to nie ich dosłowne znaczenie tak mocno
wpłynęło na bohaterkę. Okazuje się bowiem, że nie tyle obcojęzyczny komplement, ile
pierwsze dobre słowo usłyszane w Polsce od osoby, którą Róża mogła – i chciała –
podziwiać, zaważyło na całym jej dalszym życiu, bo ostatecznie to właśnie „Michał
Bądski […] wyciągnął do dziewczyny, przerażonej Warszawą i manierami tante Louise,
pomocną rękę”484. Pozbawiona wsparcia Róża, znajdująca się w nowym, obcym sobie
miejscu, potrzebowała pomocy – i otrzymała ją właśnie od syna swego nauczyciela.
I chociaż być może przypisała jej zbyt wielkie znaczenie, to nie można zaprzeczyć, iż
„[…] sens słowa nie zawsze jest ten sam, głupie słowo może nabrać nadludzkiej powagi,
jeżeli padnie w chwili, która na nie czeka”485. W ten właśnie sposób w istocie niewiele
znacząca kwestia przerodziła się w życiowe motto Róży, która czuła się zdradzona przez
miłość.
483
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 205.
484
B. Kazimierczyk, Dyliżans księżycowy…, s. 58.
485
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 205.
486
Por. A. E. Banot, W rytmie księżyca. Problemy tożsamości kobiecej w twórczości Marii
Kuncewiczowej…, s.114-129, B. Kazimierczyk, Dyliżans księżycowy…, s. 57-64. W pewnym stopniu robi
to także Aleksandra Wojda; Intermedialność́ jako forma tożsamości hybrydycznej…, s. 130-160.
487
Banot stosuje to określenie za Margaret Mahler. Myśl o zaburzeniu procesu separacji-indywiduacji
zostanie rozwinięta w dalszej części.
123
rozumiała czerń jako znak dostojeństwa, Róża jako czekanie na śmierć), odzwierciedla
brak porozumienia między matką i córką w ogóle, wzajemną nieznajomość, brak (dobrej)
więzi” 488
. Banot przywołuje tu pojęcie retardacji, mając na względzie opóźnienie
dojrzewania Marty jako indywidualnej istoty ludzkiej, osobnej od matki jednostki.
Z kolei Barbara Kazimierczyk podkreśla holistyczny aspekt postaci Róży i Marty,
które wyłącznie w duecie stanowią prawdziego(wą) Artyst(k)ę, a to za sprawą
możliwości wokalnych i techniki córki oraz wrażliwości muzycznej matki. W tej analizie
także nie brakuje aspektu miłości i samotności, bowiem w końcowej części powieści
Żabczyńska przekreśla właściwie cały swój matczyny dorobek dobrych rad, poglądów na
życie i sztukę, doradzając zamężnej już Marcie zostawienie małżonka i syna, by odnaleźć
prawdziwe uczucie, a co za tym idzie – wyraz artystyczny. Jak zauważa Kazimierczyk:
Róża-Adelina i Maria-Marta jednoczą się w tym wysiłku. Jednoczą się, ponieważ artysta, osiągający
doskonałość, wie i rozumie „wszystko”. Jednoczą się też i dlatego, że dopiero obie razem tworzą Artystę…
Czując, że nigdy nie można wiedzieć wsz ys t k ie go i wiedząc, że nigdy się wszystkiego n ie zro z u mi e ,
narratorka Cudzoziemki poprzedza […] narratorkę Fantomów489 .
488
A. E. Banot, W rytmie księżyca. Problemy tożsamości kobiecej w twórczości Marii Kuncewiczowej…,
s. 125.
489
B. Kazimierczyk, Dyliżans księżycowy…, s. 63.
490
Tamże, s. 42. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
491
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 137.
492
Tamże, s. 137-138.
124
i lekkomyślnej Sophie”493. Jednak pomimo awersji do dziewczynki, „Róża wiedziała
o każdym jej kroku”494, podważała decyzje ojca i zmieniała ordynacje dotyczące planu
dnia Marty495, co może świadczyć o skrytym zainteresowaniu dzieckiem albo wręcz
prześladowaniu go. Poświadcza to choćby następujący passus: „Róża lubiła śledzić
i podglądać Martę. Istota, narzucona jej gwałtem, poczęta z uniesień nienawistnego
człowieka, była dla niej jak gdyby żywą tajemnicą Adama. […] Róża wychodziła nagle
zza portiery czy z ciemności, umyślnie przerażając Martę. Pragnęła bardzo zadać jej ból.
Bić jednak wstydziła się”496.
Sytuacja zmienia się w dniu, gdy dziewczynka choruje na dyfteryt – tę samą
przypadłość, która doprowadziła do śmierci Kazia. Obojętna na cierpienia dziecka Róża
przez poczucie powinności asystuje przy wizycie lekarza. Zostawiwszy następnie
Adama, Sophie i służącą z gorączkującą Martą, powraca, by napawać się widokiem
bezradnego męża. Przypomniawszy mu o lekarstwie, ostatecznie sama decyduje się je
podać – i wtedy nawiedza ją myśl o zabiciu dziecka:
Wszystko leciało z drżących rąk. Róża sięgnęła po flaszkę i zaczęła odliczać krople do szklanki „Raz, dwa,
osiem, dziesięć”– tyle należało odmierzyć. Nagle blask niesamowity pod czaszką… Duża dawka zabiłaby
có rk ę Ad a ma ! Serce Marty, skurczone, stanęłoby na zawsze w chwili, kiedy ojciec drżał, czy swoim
zaniedbaniem nie utrudnił mu walki. Ach, i człowiek, który był winowajcą życia, stałby się wtedy
winowajcą śmierci… Róża powie „za późno”. I Adam pogrzebie córkę jako ofiarę swojego niedołęstwa.
Tak będzie sprawiedliwie. Tak będzie przykładnie 497.
493
Tamże, s. 138.
494
Tamże.
495
Świadczy o tym między innymi scena, w której przeziębiona Marta ma zostać – z woli ojca – w domu,
podczas gdy Róża wysyła dziecko na zewnątrz. Trzeba jednak dodać, że „Osiągnąwszy zmianę, Róża na
długi czas przestawała interesować się dzieckiem”; tamże, s. 139.
496
Tamże, s. 140.
497
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 142-143. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
498
Na związki Kuncewiczowej z czasem lunarnym wskazują także między innymi tytuły poświęconych jej
– cytowanych już wielokrotnie – publikacji Banot i Kazimierczyk.
125
księżycowe noce. Między powiekami dziecka stało to wielkie, groźne, to piękne, obce
ludziom i Bogu – tajemnica. […] Nie mogę, nie mogę […]!”499.
Po tej nocy stosunek matki do siedmioletniej wówczas Marty ulega modyfikacji.
Róża, poczuwszy się w obowiązku do czuwania nad wychowaniem niechcianej córki500,
nie tylko kieruje jej edukacją, ale także poddaje Martę wnikliwej obserwacji.
Jednocześnie wszelako separuje ją od rówieśników i mści się na niej za podobieństwo do
ojca („Róża prześladowała ją za każdy grymas, za każdy wyraz ust czy oczu
przypominający Adama”501).
Zastanawiające są zwłaszcza relacje Marty z innymi dziećmi (dziewczynkami),
tak bardzo zabraniane przez apodyktyczną matkę, która tylko raz do roku zgadzała się
wyprawić przyjęcie i zaprosić przyjaciółki dorastającej córki502. Elżbieta Napora i Beata
Pękalska zauważyły, iż „jakość relacji emocjonalnych i więzi uczuciowych z matką ma
szczególne znaczenie dla funkcjonowania córki i jej prawidłowego rozwoju społecznego
i psychicznego oraz znacząco wpływa na formowanie się jej osobowości, postaw
i przekonań”503. Skomplikowana i niełatwa relacja łącząca Różę i Martę z pewnością
miała swoje odzwierciedlenie w rozwoju tej drugiej.
Ograniczenie kontaktów z koleżankami, spowodowane prawdopodobnie
zazdrością matki: „Tak strzegła Róża córki Adama – nienawistnego swego skarbu,
wydartego śmierci” 504
, „Nieszczęście Róży stało więc między Martą a światem”505.
O ambiwalentnych uczuciach Róży do córki pisała Banot następująco: „[…] Określenie
»skarb« ma pozytywne konotacje: córka jest kimś ważnym, bliskim i drogim. Epitet
»nienawistny« wskazuje pejoratywny ładunek emocjonalny”506. Nie pozwoliło to Marcie
dorosnąć, o czym świadczy choćby fragment, w którym trzydziestoletnia córka
przedstawiona zostaje w następujący sposób: „Marta stała w progu. Była bardzo
poruszona. Mimo swoich lat trzydziestu, nigdy nie czuła się wobec matki ina czej
499
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 143.
500
Czytamy: „Różę opanował strach. Wyobrażała sobie, że wszyscy, całe obce miasto (mieszkali już wtedy
w kraju) śledzi jej stosunek do córki. Że sąsiedzi i przechodnie kontrolują, czy dziecku nie dzieje się
krzywda albo czy Róża nie jest matką niedołężną, nieokrzesaną, nie mającą pojęcia o wychowaniu”;
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 143.
501
Tamże, s. 135.
502
Por. tamże, s. 145.
503
E. Napora, B. Pękalska, Komunikacja z matką a siła związku córki z rówieśnikami tej samej płci [w:]
„Polskie Forum Psychologiczne” 2014, t. 19, nr 4, s. 480.
504
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 146.
505
Tamże, s. 148.
506
A. E. Banot; W rytmie księżyca. Problemy tożsamości kobiecej w twórczości Marii Kuncewiczowej…,
s. 121.
126
niż niegrzeczną dziewcz ynką ”507. Ma to silne konotacje z poleceniem ze strony ojca,
który mówił do małej wówczas córki: „Trzeba słuchać się mamy, trzeba być grzeczną
dziewcz ynką”508. Marcie te słowa tak głęboko zapadły w pamięć, że nawet jako dorosła
osoba nie potrafiła o nich zapomnieć. Wskazuje to na zaburzenia dorastania, dojrzewania
i separacji od obojga rodziców – pomimo faktu, że Marta zostaje symbolicznie odebrana
Adamowi w chwili, w której zyskuje aprobatę Róży.
Chorobliwe wręcz przywiązanie córki do matki wpłynęło także na problemy
z płcią przeciwną. Jest to widoczne zwłaszcza w chwili, w której – poprzez manipulację
Róży – Marta rezygnuje ze spotkania z ukochanym mężczyzną. Kobieta nawiązuje także
wiele flirtów, wycofując się z nich jednak, gdy sprawy przybierają poważniejszy obrót.
Marta potęgowała uczucie odosobnienia matki i pogłębiała jej osamotnienie.
Róża, która odnalazła namiastkę szczęścia w macierzyńskim uczuciu do Władysława,
który – trzeba to powtórzyć – miał „pogodzić ją z męskością”, za przyczyną córki
doświadczała jeszcze większej alienacji, gdyż Martę i Adama łączyła komitywa, wspólny
wróg: „[…] Samotność Róży w domu wzrastała w miarę lat Marty. Władyś odjechał na
uniwersytet, milczenie zaś męża – dawniej tak beztreściwe – nabierało siły, odkąd
wspomagały je ukradkowe spojrzenia córki”509. I tak oto kolejna kobieta, po żonie
Michała, odbiera Róży pewność siebie, a nawet stateczną obojętność względem męża. Co
więcej, Marta rywalizuje z matką także o uwagę Władysława, czyli jedynego kochanego
przez Różę mężczyzny:
Martę [brat] bardzo lubił. […] Róża niechętnym okiem patrzyła na pogawędki rodzeństwa. Zaraz
pierwszego dnia kazała zazwyczaj pokazywać Władysiowi kajety z najlepszymi wypracowaniami, przez
cały ciąg wizyty brata Marta chodziła odświętnie ubrana, z kokardą we włosach. Ale matka wyprawiała ją
z pokoju, skoro to tylko było możliwe. […] A jeśli Władysław brał siostrę na kolana, pieścił, okręcał sobie
jej loki na palcu, Róża czerwieniła się, mrużyła oczy510.
507
Tamże, s. 134. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
508
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 138. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
509
Tamże, s. 141.
510
Tamże, s. 150-151.
127
się, iż znany jej już schemat się powtórzy i Władysław odejdzie – w sensie symbolicznym
– z Martą, opowie się po jej stronie, zamiast trwać wiernie przy matce. Bowiem „Matka
do momentu ożenku syna jest najważniejszą osobą w jego życiu. Pojawienie się jego
partnerki niejednokrotnie odbiera ona jako zagrożenie”511. Mimo że Marta nie jest żoną
syna, można zaobserwować podobne obawy ze strony Róży.
Problemy w relacjach Róży i Marty mogły wynikać również ze sposobu, w jaki
została poczęta ta druga. Wspomnienie gwałtu, jakiego dokonał na żonie Adam
(powodowany między innymi niewłaściwym zrozumieniem intencji małżonki512), było
w pamięci Róży żywe nawet wiele lat później. Co więcej, nieustannie miała ona przed
sobą konsekwencje owego nieszczęśliwego zdarzenia.
Żabczyński potraktował przyjazne słowa Róży jako zachętę:
Wracali pod rękę, zbratani, pierwszy raz chyba do głębi sobie przyjaźni. Adam odprowadził żonę do domu.
Na progu, kiedy żegnał ją, udając się na sesję do szkoły, przytrzymała jego dłoń, mówiąc:
– Nie siedź tam długo, mizerny jesteś, będę na ciebie czekała.
Wyprostował się, bystro spojrzał na Różę z pytaniem we wzroku. Jej oczy były dobre. Powiedziała jeszcze:
– Musisz dbać o zdrowie… Adasiu513.
511
E. Sapia-Drewniak, Wizerunek teściowej we współczesnej prasie kobiecej [w:] „Wychowanie
w Rodzinie” 2011, nr 2, s. 129.
512
Do tej sytuacji doszło w dziesiątą rocznicę śmierci ukochanego syna. Tamże.
513
Tamże, s. 122.
514
Tamże, s. 130.
515
Tamże.
128
lejtmotywem całej powieści), która wpędziła ją w rozpacz. Właśnie w tej chwili do domu
wrócił Adam pragnący fizycznego zespolenia z żoną. Kiedy okazuje się, iż Róża
poświęca uwagę wyłącznie muzyce (i mimo tego, że dla jego przyjemności zagrała
utwory lubiane przez męża), Żabczyński – wbrew protestom głównej bohaterki – siłą
wymusza stosunek seksualny:
Kończąc, odwróciła się i szła w stronę, gdzie Adam siedział skurczony w fotelu. Kiedy była już blisko,
wstał. Sprężył się, zamajaczył tuż przed oczami twarzą białą jak u trupa, smyczek wytrącił z palców Róży,
skrzypce upadły z brzękiem. Poczuła się zamknięta w uścisk, zapach golarni buchnął w nozdrza, Adam
chrypiał:
– Nie po to tu jesteś, żebyś mi grała po nocach… Do diabła z twoim Brahmsem!
Szarpnął, zaciągnął do sypialni…
Płynęły dalej nocne godziny, tak samo pełne księżyca, muzyki, jak w tej minucie, kiedy Róża grała
pierwsze soli adagia. Nie czuła ich już wszakże, nie rozumiała. Krzyczała:
– Łotrze, łotrze…
Nad ranem, dusząc się od łez i zapachu Maréchal – poczęła Martę516.
[…] Traumatyczne wydarzenia wykraczają poza zwykły porządek społeczny; porządek rzeczy, który daje
ludziom poczucie sensu, bezpieczeństwa, związku z innymi, kontroli, przekraczają one zwykle też nasze
zdolności przystosowawcze. Zmuszają też często człowieka do ko n fro n ta cj i z p o cz uc ie m s k raj n ej
ro zp acz y, b ezr ad no ś ci i p r zer aże n ia, wy wo ł uj ąc j ed no cz eś n i e j e go d ra mat yc z ne
rea kcj e . Jeśli sprawcą ich jest człowiek, należy je nazwać zbrodnią, bo trauma – to gwałt zadany nie tylko
516
Tamże, s. 132-133.
517
D. Rode, Gwałt w związku małżeńskim [w:] „Chowanna”, r. XLVIII (LXI), t. 1, cz. 2, s. 28.
518
Zob. Ustawa z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach
dopuszczalności przerywania ciąży [online:]
http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU19930170078&type=3 (dostęp: 11.07.2018).
129
systemowi nerwowemu, co samemu „ja”. Czyli naszej istocie. Wszystko, co widzimy, pozostawia w nas
ślady519.
519
A. Radny, Wpływ traumy na psychikę. Psychoterapia ofiary [w:] „Neurokogniwistyka w patologii
i zdrowiu” 2009-2011, s. 106. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
520
Tamże, s. 144.
521
Podsłuchująca tę rozmowę Marta miała wtedy dwanaście lat.
522
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 154.
130
„nienawistną rękę” Adamowi, nie jest w stanie stworzyć z nim dojrzałej relacji, opartej
jeśli nie na miłości, to chociaż na przyjaźni. Trauma podwójnego odrzucenia Róży – jako
Polki wychowanej w Rosji i jako kobiety kochanej – sprawia, że bohaterka nie potrafi
dojrzeć, doznaje fiksacji na punkcie jednego etapu życia. Żabczyńska jest niestabilna
emocjonalnie, o czym świadczy między innymi jej rozchwianie, od euforii po stany
depresyjne. Nie otrzymawszy pomocy i nie mogąc samej przezwyciężyć traumy, Róża
zostaje w pewien sposób spetryfikowana psychicznie, rozpamiętując wciąż własny ból.
Takie zachowanie wskazuje na silną wrażliwość, jeśli nie wręcz na nadwrażliwość (tę
samą, za pomocą której bohaterka tak doskonale wczuwa się w muzykę). O wpływie
traumy na psychikę osoby, która jej doznała, Radny pisze w ten sposób:
Emocje to zjawisko elektrochemiczne, a nasz ból emocjonalny zakodowany jest dużo głębiej niż ból
fizyczny. Dzięki systemowi nerwowemu mają one możliwość przemieszczania się w organizmie człowieka
– to część elektryczna i kontrola jest tu tylko podświadoma. Drugą, ważniejszą częścią emocji jest ich
chemiczna natura i ta właściwość u mo ż li wi a i m g ro mad ze nie si ę, za mi a st z n i kać w n ied ł u gi m
cza si e o d i c h d o ś wiad c ze nia . Zab urz e ni a na s tr o j u są o d p o wi ed z ia l ne za n ieo p is a ne
cierp ie n ia o f iar y, p o j a wiaj ące s ię w p o sta ci d ep r esj i, b ez se n no śc i, lę k u, ali e nacj i 523.
523
A. Radny, Wpływ traumy na psychikę. Psychoterapia ofiary…, s. 107. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
131
Chciał żonę przygarnąć. Odsunęła go 524.
Warto podkreślić, że mąż nie mówi do dorosłej przecież Marty, że jest „kobietą”,
lecz że jest z niej „taka duża dziewczyna”. Uwypukla to aspekt niedojrzałości córki Róży,
a jednocześnie zastanawia powód, z jakiego małżonek młodej śpiewaczki godzi się na
podobny modus operandi, kontynuując niejako działania Żabczyńskiej, mające na celu
uniesamodzielnienie psychiczne Marty. Również jednak fakt, iż Marta odsuwa męża, że
jest on jej niepotrzebny (gdyż kobieta potrzebuje matki, o którą się martwi, nie zaś jego),
wskazuje na zaburzenie wspomnianego już procesu oddzielenia od rodzicielki. Wioletta
Radziwiłłowicz pisała o tym w kontekście traumy międzypokoleniowej:
[…] Proces separacji-indywiduacji może być jednak zablokowany lub przyspieszony głównie
przez działanie międzypokoleniowego przekazu traumy, związanej z opuszczeniem, odrzuceniem
i niedostępnością emocjonalną lub – bądź jednocześnie – wiązaniem i symbiozą. W konsekwencji dochodzi
do parentyfikacji [….]. Parentyfikacja stwarza stan braku prawdziwego dobrego dorosłego obiektu
rodzicielskiego, który pomaga dorastającemu dziecku w indywiduacji i radzeniu sobie z życiem525.
524
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 185-186.Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
525
W. Radziwiłłowicz, Pomiędzy opuszczeniem, bezpieczną więzią a więzami. Wzorce przywiązania jako
kontekst procesu separacji-indywiduacji w okresie dorastania [w:] W. Radziwiłłowicz Wioletta,
A. Jarmołowska (red.), Adolescencja: wybrane zagadnienia kliniczne i terapeutyczne, Kraków 2015, s. 31.
132
rodzicielska – choć efektywna pod względem dokonań zawodowych potomstwa –
sprawiła, że zarówno syn, jak i córka mogą być w przyszłości równie samotni, jak ona:
526
M. Kuncewiczowa, Cudzoziemka…, s. 178.
133
Rozdział V
Maria Kuncewiczowa na obczyźnie. Między alienacją
a niezrozumieniem527
527
Obszerne fragmenty niniejszego rozdziału zostały opublikowane w monografii wieloautorskiej
Ksenologie. Zob. B. Szymczak-Maciejczyk, Maria Kuncewiczowa – wieczna cudzoziemka…, s. 85-114.
528
H. Zarowska (wyb. i oprac.), Rozmowy z Marią Kuncewiczową…, s. 64.
529
Mającej w sobie coś z eseju (jak zauważyła to Arleta Galant; tejże Prywatne, publiczne,
autobiograficzne. O dziennikach i esejach Jana Lechonia, Zofii Nałkowskiej, Marii Kuncewiczowej
i Jerzego Stempowskiego, Warszawa 2010, s. 105-118), coś z dyliżansu (była to nazwa nadana przez samą
Kuncewiczową pewnej grupie jej dzieł, będących kompilacją dziennika podróży, komentarza do
aktualnych wydarzeń społeczno-polityczno-gospodarczych i notatek pełnych odniesień intertekstualnych)
i coś z pamiętnika.
530
Zob. m.in.: Z. Mokranowska, Maria Kuncewiczowa o twórcach, literaturze i... o sobie [w:]
L. Ludorowski (red.), O twórczości Marii Kuncewiczowej, Lublin 1997, s. 123-137, tejże „...Zbudować
fikcję prawdziwszą od życia”. Uwagi o poetyce autobiograficznych powieści Marii Kuncewiczowej…,
s. 76-86, A. Węgrzyniakowa, Kobieta-Fantom, czyli prawda Kuncewiczowa o kobiecie [w:] tamże, s. 32-
48, M. Kisiel, „Z gapiostwa, z ekstazy i z niebycia”. O niektórych aspektach światopoglądu Marii
Kuncewiczowej [w:] tamże, s. 19-31, E. Tyszecka-Grygorowicz, Elementy autobiograficzne i rozważania
o sztuce w „Fantomach” i „Naturze” Marii Kuncewiczowej, w: L. Ludorowski (red.), O twórczości Marii
Kuncewiczowej…, s. 87-96, O. Dawidowicz-Chymkowska, Przez kreślenie do kreacji…, s. 115-225.
134
1. Dom Fantomów i Natury
Maria Szczepańska urodziła się w rosyjskiej Samarze. W wieku pięciu lat wraz
z rodziną wróciła do Polski i zamieszkała – z licznymi przerwami – w Warszawie531.
W latach 1916-1918 przyszła autorka Cudzoziemki studiowała na Uniwersytecie
Jagiellońskim, jednak nigdy nie związała się emocjonalnie z Krakowem, w którym
spędziła niewiele czasu. Po studiach w stolicy Małopolski, młoda kobieta powróciła do
Warszawy532, by zamieszkać z rodzicami, a po ślubie – z Jerzym Kuncewiczem.
Z małżonkiem połączyła Marię nie tyle jedność dusz, ile jego obcość, która zaintrygowała
przyszłą pisarkę:
[…] I coś szepnęło: chci ał aś b yć i n na, wi ęc b ąd ź ! Zejdź na Kuncewiczowską stronę góry, w polską
prowincję, którą ten Działacz chce przebudować na prowincję globu. Poznaj stronę społeczną,
wyp o wi ed z wo j nę so b i e . […] Jerzy myślał, że podbił mnie siłą inteligencji, a nie siłą obcości. Że
zwalczył innych mężczyzn, nie że j a sc ho d z ąc w ma łże ń st wo z wa lc z ył a m s ieb i e . I to fortunne,
jak widać, nieporozumienie przetrwało pół wieku. […] Mój inny, płynny byt fascynował Jerzego; dzięki
temu ostałam się przy sztuce533.
Granicę między obcością a innością wyznaczają pozytywne bądź negatywne oceny inności i towarzyszące
ocenie reakcje emocjonalne. Znaczenie inności jest zatem kontekstualne: pewne cechy mówią nam, że coś
bądź ktoś jest różny od nas, inny niż my, ale tu pozostajemy tylko na poziomie obiektywnie stwierdzonych
różnic – dostrzegamy je, rozumiemy je bądź nie, ale nie wywołują one w nas żadnych negatywnych reakcji.
Gdy te same różnice w odmiennych okolicznościach lub w ocenie jeszcze innej osoby będą wzbudzać
531
W latach 1912-1914 Maria ukończyła kurs nauczycielski w Warszawie oraz kurs literatury francuskiej
w Nancy.
532
W Warszawie Kuncewiczowa zajmowała mieszkanie znajdujące się przy placu Trzech Krzyży. Uległo
ono zniszczeniu w czasie wojny.
533
M. Kuncewiczowa, Fantomy, Warszawa 1975, s. 140-141. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
534
W kategorii innego opisywała własne dziecko w Przymierzu z dzieckiem, niektóre postaci w Tristanie
1946 (chociażby osobę aseksualną, której nie deprecjonowała w żaden sposób), czy porte-parole samej
siebie, czyli młodą Teresę w Twarzy mężczyzny.
135
negatywne opinie i zachowania – inność nie jest już kategorią neutralną: inność staje się „obcością”,
a „inny” „obcym”535.
Dodać też trzeba, że pisarka przez długi czas nie mogła odnaleźć własnego
miejsca w świecie. Kiedy więc pochodzący z lubelszczyzny małżonek pierwszy raz
zabrał Marię do Kazimierza nad Wisłą536, zachwyciły ją piękne widoki, prężna
aktywność społeczności malarskiej537 (doskonale ukazanej zresztą potem w Dwóch
księżycach) oraz renesansowa zabudowa538. To tam poczuła się „nareszcie wrośnięta
w grunt swojego kraju”539. Właśnie w Kazimierzu Jerzy wybudował dla Marii Willę pod
Wiewiórką (inaczej: Kuncewiczówkę), w której pisarka wreszcie mogła poczuć się
zadomowiona. Autorka Dwóch księżyców była przy tym silnie związana emocjonalnie ze
swoim domostwem, co dowodzi tego, że należy rozpatrywać owo miejsce w kategorii
swojskości540. Czytamy bowiem: „Swojskość zatem generuje poczucie bliskości,
przywiązania […]. Kolejnym istotnym elementem swojskości – wywodzącym się
bezpośrednio z bliskości – jest poczucie bezpieczeństwa. Te trzy kategorie – poczucie
bliskości, poczucie przywiązania i poczucie bezpieczeństwa – to najbardziej podstawowe
kategorie swojskości”541. Nie sposób zaprzeczyć, iż to właśnie w Kuncewiczówce pisarka
czuła się najbezpieczniej i że to ona stanowiła cel powrotu do Polski.
Kuncewiczowie do tego stopnia czuli się emocjonalnie związani z domostwem,
iż w percepcji pisarki stało się ono „domem-kotwicą pokoleń”542 – niejako
w przeciwieństwie do dawnych miejsc zamieszkania543. Było ono jej ostoją, w której
mogła swobodnie tworzyć, spotykać się z licznymi przyjaciółmi ze świata kultury544 czy
535
S. Grabias, Analityczne kategorie obcości [w:] „Studia Socjologiczne” 2013, nr 1/(208), s. 4, online:
http://www.studiasocjologiczne.pl/pliki/analityczne_2.pdf (logowanie: 08.08.2017).
536
Kazimierz nad Wisłą albo Kazimierz Dolny – obie nazwy będą używane naprzemiennie. Szerzej
o inspiracjach Kazimierzem w twórczości Kuncewiczowej pisał Tadeusz Kłak; por. tegoż, Legenda
Kazimierza w twórczości Marii Kuncewiczowej [w:] W. Wójcik (red.), W stronę Kuncewiczowej…, s. 102-
124.
537
Por. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna…, s. 42.
538
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa – przybliżenia. Szkice biograficzne, Warszawa 2015, s. 42-46.
539
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 110.
540
Por. S. Grabias, Analityczne kategorie obcości…, s. 3.
541
Tamże.
542
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 107. Kamień węgielny domu znanego dziś pod nazwą
Kuncewiczówka stanowią Dwa księżyce oraz Przebudowa – dzieło Jerzego Kuncewicza. Oficjalna nazwa
budynku brzmi: Dom pod Wiewiórką. Por. P. Kozioł, Maria Kuncewiczowa, online:
http://culture.pl/pl/tworca/maria-kuncewiczowa (logowanie: 08.08.2017).
543
Więcej na ten temat pisała Szałagan w książce Maria Kuncewiczowa – przybliżenia. Szkice biograficzne
w rozdziale zatytułowanym Mieszkania-namioty i dom-kotwica pokoleń. Idea domu Marii Kuncewiczowej
(s. 41-60).
544
Na przykład Antonim Słonimskim, Kazimierzem Wierzyńskim, Julianem Tuwimem i Antonim
Bogusławskim, a także Ireną Lorentowicz, która wprowadziła ją do towarzystwa kazimierskiej bohemy
artystycznej
136
wreszcie dbać o ognisko domowe. Wiele lat później Kaja Kamińska w audycji Polskiego
Radia opisała Kuncewiczówkę następująco: „Stare meble, suche bukiety545, wielka,
haftowana płachta na ścianie546. Sugestywne wnętrze domu w Kazimierzu. Domu
Fantomów, Natury, w końcu – Listów do Jerzego”547.
U schyłku życia pisarka przyznawała, że czuje się zmęczona licznymi podróżami,
częstymi przeprowadzkami i koniecznością dostosowywania się do każdego kolejnego
domu czy pokoju, w jakim się znalazła. Mniejsza odporność na zmiany zamieszkania
wiązała się nie tylko z coraz bardziej malejącą sprawnością fizyczną czy pragnieniem
powrotu do znajomych miejsc, lecz także najpewniej z chęcią odczuwania spokoju
psychicznego i bezpieczeństwa, co wiązało się z nieustającą koniecznością aklimatyzacji
do nowych warunków. Mariola Świderska zauważyła słusznie, że
Duży wpływ na osobowość człowieka w wieku zaawansowanym mają zmiany w mózgu, ale również
środowisko, w którym stary człowiek przebywa, poczucie bezpieczeństwa, równowagi i harmonii. Lepsze
samopoczucie i postrzeganie rzeczywistości jest wtedy, gdy człowiek przebywa w znanym sobie otoczeniu,
swoim starym mieszkaniu, wśród znanych sobie ludzi. Stąd też określenie, że „starych drzew się nie
przesadza”548.
Być może to między innymi czynniki tej proweniencji wpłynęły na pisarkę, która
na starość zapragnęła wrócić do Kazimierza i podróżowała tylko sporadycznie, zwłaszcza
po śmierci Jerzego. Bez wątpienia istotne były także dzieje rodziny, ponieważ antenaci
Kuncewiczowej nie posiadali stałego adresu zamieszkania, zaś autorka Tristana 1946
komentowała ten fakt następująco:
Każda kobieta lubi swój dom. Życie rodzinne bez domu, który ma szansę przetrwania przynajmniej jednego
pokolenia albo dwóch, staje się namiotem. Ja oczywiście te wszystkie uczucia w sposób normalny mam
dla tego domu. Mam je zresztą nawet do każdego pokoju hotelowego, w którym przebywam. Zawsze jakiś
instynkt mi dyktuje, żeby z tego chwilowego schroniska zrobić coś, co przypomina dom, coś, co napomyka
na tę instytucję. Dlaczego u mnie specjalnie to uczulenie na dom? To się tłumaczy po prostu historią
545
Układanie bukietów było pasją pisarki. Czytamy w Fantomach: „Bukiety w różnych mieszkaniach
układam od więcej niż pół wieku. W kazimierskim domu stanowią one nie tyle ozdobę, co treść. Nałogowo
i z rozmysłem dobieram gwiazdy, pyszczki, kłębki, kielichy, wstęgi i koronki roślinne. Nie zraża mnie
szybkość przemiany soczystego piękna w koniec doskonałości – gnicie. Kwiat – dla mnie – jest istotą
całkowicie tragiczną i przez to ukochaną”; tamże, s. 242.
546 Owa płachta była jedyną pamiątką z warszawskiego mieszkania przy ulicy Trzech Krzyży. Por.
K. Kamińska, Maria Kuncewiczowa (1), NInA.pl, online: http://archiwum.nina.gov.pl/film/maria-
kuncewiczowa-1 (logowanie: 08.08.2017). Słowa te padają w czasie 00:35-01:10.
547
Tamże, 00:22-00:35.
548
M. Świderska, Obawy związane ze starością [w:] „Pedagogika Rodziny” 2015, nr 3 (5), s. 139.
137
rodziny. Moi rodzice, dziadkowie, pradziadkowie byli ludźmi stale wysiedlanymi. Albo przez politykę,
albo przez historię, albo po prostu przez los. Więc dom był marzeniem549.
To gniazdo rodzinne nie zyskało klasycznej formy polskiego dworku, lecz zostało zaprojektowane przez
Karola Sicińskiego jako dom nowoczesny, a jednocześnie wyrosły na gruncie lokalnej tradycji, więc jego
głównym budulcem stało się drewno i wapień z pobliskiego kamieniołomu […]. Zdawało się, że historia
zatoczyła krąg i rodzina powróciła na właściwe jej miejsce we własnym domu, który trwać będzie przy niej
przez pokolenia. Pisarka teraz poczuła, że skończyła się bezdomność […]. Wzmocniło to poczucie
przyznanie w 1938 roku autorce Dwu księżyców honorowego obywatelstwa miasta Kazimierz na wniosek
miejskiego radcy Szymona Wiszni551.
549
H. Zaworska (wyb. i oprac.), Rozmowy z Marią Kuncewiczową…, s. 212.
550
Por. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa – przybliżenia. Szkice biograficzne…, s. 42.
551
Tamże, s. 47.
552
S. Grabias, Analityczne kategorie obcości…, s. 2.
553
Kuncewiczowa powiedziała w jednym z licznych wywiadów: „Lato 1939 roku spędziłam w Kazimierzu,
w domu, który niedawno został zbudowany, w tym domu, w którym teraz rozmawiamy. […] Co się tyczy
nastrojów wojennych, to tutaj, w Kazimierzu, prawie się ich nie odczuwało. To było wówczas ciche, trochę
zagubione nad Wisłą miasteczko. Piękne, słoneczne lato; do Kazimierza zjechało jak zwykle wielu
znajomych: malarzy, aktorów, pisarzy… Jakoś nie wierzyło się w nadciągającą wojnę. […] Ja i moi
138
drugiej wojny światowej autorka Cudzoziemki wyemigrowała wraz z mężem poza granice
kraju, by powrócić do niego dopiero w latach sześćdziesiątych – już po odzyskaniu praw
do własnego domu, zaanektowanego wcześniej przez władzę (najpierw nazistowską,
następnie komunistyczną).
Warto zwrócić uwagę na fakt, że Kuncewiczowie nie wyjechali z Polski zaraz po
ogłoszeniu wojny. Początkowo robili, co w ich mocy, by wspomóc działania na rzecz
walczących: Maria zaoferowała swoje usługi jako tłumacz w Ministerstwie Spraw
Zagranicznych554, a Jerzy zgłosił się do I pułku szwoleżerów555. Kiedy okazali się
nieprzydatni, powrócili do rodzinnego domu. Ostatecznie dziesiątego września556
wyjechali z Kazimierza. Badacze podkreślają niechęć pisarki do ucieczki z ogarniętego
wojną kraju. Szałagan pisała na ten temat:
W końcu Maria Kuncewiczowa przystała na opuszczenie Kazimierza, przymuszona właściwie przez męża,
który uważał, że po wkroczeniu Niemców będzie im groziło wielkie niebezpieczeństwo (Jerzy Kuncewicz
przed samym wybuchem wojny występował w Berlinie jako adwokat Żydów polskich). Ale żal do męża,
gorycz z powodu pośpiesznej ucieczki z Polski zostały w niej na długo. […] W trakcie podróży, jak
pokazują to Klucze, K u nc e wi c zo wej nie o p u szc za ł o p ó r p rze ci wk o p r z yj ęci u s ta t u s u
uc ho d źc y 557.
rówieśnicy należeliśmy do pokolenia, które zachłysnęło się wolnością. Szczególnie my, artyści, żyliśmy
wciąż w jakiejś euforii z powodu odzyskanej niepodległości. Stąd tak często, tak usilnie czepiano się iluzji.
Po prostu nie chcieliśmy dopuścić do świadomości faktu, że po dwudziestu zaledwie latach miraż wolności
może prysnąć”; M. Derecki, Okruchy życia w rzece wiecznej [w:] H. Zaworska (wyb. i oprac.), Rozmowy
z Marią Kuncewiczową…, s. 195-197.
554
Pełniła tę rolę już wcześniej, głównie za czasów studenckich.
555
Figurował w spisie rezerwowych tegoż pułku. Por. M. Derecki, Okruchy życia w rzece wiecznej…,
s. 200.
556
W wywiadzie przeprowadzonym przez Dereckiego Kuncewiczowa podała datę dzienną dziesiątego
września, z kolei Alicja Szałagan zasugerowała, iż był to dziewiąty września. Obie wersje uznaje się za
prawdopodobne. Zob. M. Derecki, Okruchy życia w rzece wiecznej…, s. 200; A. Szałagan, Maria
Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna…, s. 71.
557
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna…, s. 71. Podkreślenie moje – B. Sz.-
M.
139
W jednym z wywiadów powiedziała wprost: „Co najbardziej lubię w tym domu? […]
Rzeczy, które mają w sobie ciepło jakichś rąk, których już nie ma w tej chwili. I te są mi
specjalnie drogie, bo jest ich bardzo niewiele. Ten dom został gruntownie w czasie wojny
splądrowany […]. Z dawnych sprzętów nie zastałam tutaj nic” 558.
Pozbawienie Kuncewiczowej ukochanych przez nią przedmiotów można
porównać do wymazania jej przeszłości, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę fakt, iż
w kazimierskim domu znajdowały się także pamiątki po przodkach pisarki. Brak
znajomych rzeczy musiał wywołać w niej dodatkowo pustkę i żal, potęgujące jeszcze
poczucie wyobcowania, płynące z faktu, iż przez niemal dwie dekady przebywała poza
krajem. Autorka Tristana 1946 musiała na nowo nauczyć się żyć w Polsce, która przecież
w tym czasie pod wieloma względami bardzo się zmieniła.
Wspomnianego domu dotyczy zresztą również pewna anegdota, przytoczona
przez samą pisarkę w Fantomach, wyjaśniająca genezę powstania dzieła:
W błysku dziennikarskiego fleszu zobaczyłam ziemię jako wspólne mieszkanie żywych i umarłych,
prawdziwych i fikcyjnych. I siebie – fantom zamieszkujący różne domy i kraje. Przypomniała mi się
współpasażerka w pociągu Warszawa–Puławy, która w sierpniu 1939 roku wywróżyła mi z ręki nie
kończący się559 cykl podróży; przypomniał mi się mój śmiech: „Droga pani, nie po to nareszcie mam własny
dom, żebym chciała z niego wyjeżdżać. W mojej rodzinie dość już było podróży”. A później, w 1945 roku,
zdumienie, kiedy Storm Jameson w przedmowie do pierwszego angielskiego wydania Cudzoziemki
napisała, że h is to r i a Ró ż y b yła a n t yc yp acj ą mo j ej wła s nej h i sto r ii, a b ezd o mn o ś ć
p o wie śc io wej b o ha ter k i st ała si ę mo j ą b e zd o mn o śc ią . Wtenczas odrzuciłam tę myśl, ale teraz
Fantomy zostały zamierzone jako opis rozlicznych mieszkań-namiotów, po drodze do miejsca, gdzie się
umrze u siebie, we własnych ścianach, na własnej ziemi 560.
558
K. Kamińska, Kuncewiczówka [w:] H. Zaworska (wyb. i oprac.), Rozmowy z Marią Kuncewiczową,
Warszawa 1983, s. 207. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
559
Zachowano pisownię oryginalną.
560
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 60. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
140
przyczyną wewnętrznych rozterek oraz rozdarcia pomiędzy możliwością swobodnego
tworzenia a chęcią powrotu do Polski. Kuncewiczowa nigdzie poza Polską nie czuła się
u siebie, co więcej, jak sama napisała, rozpatrywała swoje położenie w kategorii
bezdomności.
Niestety, po powrocie na stałe561 do ojczyzny, kazimierskie domostwo zmieniło
swoją rolę w życiu pisarki. Nie stało się ono siedzibą pokoleń, lecz – z drugiej strony –
nie było jednocześnie miejscem przechodnim, jak w wypadku mieszkań wynajmowanych
przez rodzinę Szczepańskich562. Stanowiło jednak terytorium, które autorka Cudzoziemki
mogła na nowo oswoić, nadać mu nowe znaczenia i w którym udało jej się nareszcie
przezwyciężyć poczucie obcości społecznej, kulturowej czy narodowej.
W czasie dziewiętnastu lat emigracji Kuncewiczowa podróżowała między innymi
po terytorium Rumunii i Włoch, by na pewien czas osiąść we Francji, a następnie
w Wielkiej Brytanii, z której ostatecznie przeniosła się do Stanów Zjednoczonych. Przez
cały czas starała się krzewić zainteresowanie kulturą i literaturą polską poprzez aktywne
uczestnictwo w spotkaniach pisarzy i artystów oraz nawoływania do działań na rzecz
Polski. Nie ustawała ponadto w pracy twórczej – od wybuchu wojny do lat
sześćdziesiątych opublikowała aż trzynaście utworów, spośród których do
najważniejszych należą z całą pewnością Klucze (1943), Zmowa nieobecnych (1946) oraz
Tristan 1946 (1967).
Nieprzerwana działalność literacka była dla niej niezwykle istotna, ponieważ
pozwalała na zachowanie więzi z ojczystą kulturą oraz Polakami znajdującymi się – jak
ona – na emigracji. Kuncewiczowa powiedziała w jednym z licznych wywiadów:
Pytał mnie niedawno pewien młody dziennikarz, co by się stało, gdybym wówczas, w 1939 roku, nie
wyjechała z kraju. Odpowiedziałam mu, że pewnie powiększyłabym stan posiadania literatury
martyrologicznej. Najtrudniej jest ocenić konieczności własnego losu. Wiem na pewno tylko jedno: że
wtedy Tuwim, Słonimski, Baliński, Wierzyński, między innymi i ja – p o nieś li ś m y l it e rat urę p o ls k ą
w ś wi at 563.
561
Wyjąwszy miesiące zimowe, które Kuncewiczowie zazwyczaj spędzali we Włoszech.
562
Szałagan słusznie nazwała go ostatecznie azylem dla starzejącego się małżeństwa Kuncewiczów; tejże,
Maria Kuncewiczowa – przybliżenia. Szkice biograficzne…, s. 59-60. Po śmierci właścicieli dom został
oddany – zgodnie z ich życzeniem – filii Muzeum Nadwiślańskiego. Obecnie jest dostępny dla
zwiedzających, odbywają się tam odczyty i wieczorki literackie.
563
M. Derecki, Okruchy życia w rzece wiecznej…, s. 202. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
141
przetrwać chwile, w których jej obcość była szczególnie uciążliwa – co przejawiało się
głównie w relacjach z innymi ludźmi.
564
Czytamy u Szałagan: „Następna dłuższa podróż zagraniczna wiązała się z rocznym kursem literatury
francuskiej na uniwersytecie w Nancy, dokąd Maria pojechała w towarzystwie matki w 1913 roku. Boże
Narodzenie spędziły wówczas w Paryżu z bratem, który był tam na stypendium wraz ze świeżo poślubioną
żoną, i z ojcem, przybyłym. specjalnie z Włocławka. Ten pobyt we Francji, a zwłaszcza w jej stolicy,
wywarł na młodej podróżniczce ogromne wrażenie. Pamiętała go z wieloma szczegółami, pisząc niemal
60 lat później Fantomy. Ów wyjazd zmienił jej perspektywę myślenia o świecie, którego wymiary wtedy
jej się odsłoniły. Zobaczyła też w innej optyce cudzoziemców, którzy nie musieli być nieprzyjaznymi
zaborcami; poczuła się ich kuzynką i obywatelką świata”; tejże, Maria Kuncewiczowa. Monografia
dokumentacyjna…, s. 224-225.
565
M. Janeta, Migranci a społeczność przyjmująca. Uwarunkowania strategii akulturacyjnych a kontakty
ze społecznością przyjmującą [w:] „Studia Migracyjne – Przegląd Polonijny” 2011, nr 2 (140), t. 37, s. 252,
[online:] http://yadda.icm.edu.pl/yadda/element/bwmeta1.element.cejsh-a38f393c-dbf6-4fec-8cab-
b79126ba7776 (logowanie: 08.08.2017).
566
Przede wszystkim składającego się z Polaków, co dawało pisarce namiastkę swojskości i pozwalało
kontynuować prace rozpoczęte jeszcze w ojczyźnie.
142
hitlerowskich wobec ludności w okupowanej Polsce oraz prześladowaniu kultury
polskiej”567. Strategia ta miała pomóc pisarce w odnalezieniu się w sytuacji migracyjnej,
pozwolić utrzymać kontakt z rodakami przebywającymi na obczyźnie i jednocześnie
otworzyć się na środowisko francuskiej inteligencji.
Początkowo małżeństwo Kuncewiczów zatrzymało się u przyjaciółki, Ireny
Lorentowicz, by następnie zająć inne mieszkanie w tym samym budynku, mieszczącym
się przy ulicy Froidevaux 159 na Montparnassie568. Pisarka wyposażyła je mieszkanie
w sprzęty nabyte na targowisku, próbując stworzyć namiastkę domu, by oswoić obcość
nowego miejsca:
Tak oto doszło do tego, że w Paryżu, czekającym na Hitlera, kupiłam sobie od emigrantów hiszpańskich
wracających pod plagi caudilla, mi es z ka n ie na wł a s no ść [p o d kr. – o r yg .] , co więcej: nazajutrz
udałyśmy się z przyjaciółką na „pchli targ”, żeby tam ze stosu bezdomnych przedmiotów wyłowić takie,
które zamieszkają ze mną. […] „Stały” adres warszawski zamieniłam na „stały” paryski, dosztukowując
do niego przeszłość zakupioną na „pchlim targu”569.
Zabawa w gospodarstwo trwała w Paryżu sześć miesięcy. Kiedy stanęłam pierwszy raz w ogonie po
dokument upoważniający do łóżka w Londynie, przekonałam się, że mo j a up io r no ś ć p rze sta ła b yć
sp ra wą we wn ę tr z ną, z mi e ni ła ró wn i eż mó j wy g ląd . Dobroczynna dama, myśląc, że nie
rozumiem po angielsku, mruknęła do swojego towarzysza: „Ta to przyjechała z Księżyca. Patrzy, jak gdyby
nigdy ludzi nie widziała”570.
567
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna…, s. 74
568
Tamże, s. 73.
569
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 10.
570
Tamże. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
143
Pisarka od samego początku swojego pobytu na Wyspach Brytyjskich mogła czuć
się wyobcowana, wykluczona, co więcej: niechciana. Kobieta opisana w powyższym
fragmencie, myśląc, iż podejmowana przez nią osoba nie zna języka angielskiego,
pokazała niechęć wobec drugiego człowieka – głównie z racji jego pochodzenia. Tym
samym podkreśliła swoją dominację wynikającą z bycia u siebie 571. Kuncewiczowa,
która (podobnie jak Adelina Szczepańska) często była postrzegana jako cudzoziemka
nawet w Polsce572, w tej sytuacji doświadczyła poczucia jeszcze większej marginalizacji.
Biorąc pod uwagę jej wysoką społeczną pozycję w ojczyźnie wynikającą
z wykonywanego zawodu oraz dużej poczytności pisanych przez nią książek,
wyobcowanie owo miało dwa źródła: było to związane z krajem pochodzenia Marii oraz
z degradacją do zwykłej, anonimowej imigrantki, która do tego momentu zajmowała
wszak pozycję uznanej autorki.
Jak się miało okazać, Kuncewiczowa nie znalazła swojego miejsca na Wyspach,
co zwiastowało już samo przyjęcie ludzi uciekających przed wojną opisane przez
Szałagan następującymi słowami:
Dotarli […] do brzegów Kornwalii, gdzie byli oczekiwani przez gotowych na ich przywitanie
Brytyjczyków. Przyjęciu temu zabrakło może wyczulenia na potrzeby psychiczne uchodźców, którzy
zaopatrzeni w kartki z cyfrą na piersi, oznakowane kredą walizki, Alien Registration Card, wypełniali
kolejne punkty opracowanego przez gospodarzy harmonogramu, nie znając go i nie mając nań wpływu.
Trwało to niezbyt długo i wkrótce „displaced persons” z Polski znalazły się w Londynie 573.
[…] konstrukcja polskiej emigracji stała się wzorem w myśleniu Polaków i wytworzyła pewien schemat,
matrycę postrzegania zarówno sytuacji wyjścia, jak i sytuacji osiedlenia w nowym miejscu. Mówiąc
najgrubiej, oznaczało to ustanowienie pewnego paradygmatu życia polskiego na emigracji polegającego na
odtworzeniu struktur krajowych z suwerenami i klientami, hierarchią i obyczajowością, wyraźnego miejsca
duszpasterzy katolickich i tak dalej. [….] Emigracja polska była miejscem utrwalania anachronizmów
społecznych i kulturowych574.
571
Por. E. Chwiejda, Sztuka (wro)gościnności. O dialogu: imigrant – artysta – gospodarz [online:]
http://archiwum-obieg.u-jazdowski.pl/artmix/31163 (logowanie: 08.08.2017).
572
Z racji tego, że urodziła się w rosyjskiej Samarze.
573
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna…, s. 76.
574
M. Dąbrowski, Międzytekst. Literatura między kulturami narodowymi [w:] „Porównania” 2013, nr 13,
t. XIII, s. 94.
144
bytowych (na co u Marii miały wpływ częste przeprowadzki w czasach młodości), oboje
dążyli do włączenia się w struktury polskiej emigracji na Wyspach Brytyjskich. Jednak
bez względu na chęć przynależności do środowiska Polaków, małżeństwo nie ograniczało
się wszelako wyłącznie do ich towarzystwa, lecz chętnie nawiązywało nowe znajomości.
Kuncewiczowa pracowała również nad tłumaczeniem swoich powieści na języki obce
(zwłaszcza angielski), co ostatecznie doszło do skutku. Autorka nie wzięła jednak pod
uwagę faktu, iż jej styl pisania i tematyka podejmowana w powieściach, mogły nie
zainteresować Brytyjczyków. Maria próbowała swoich sił także w pisaniu książek
w języku angielskim, lecz nie było to dla niej łatwe zadanie, a co więcej, nie czuła się
szczególnie związana z tym językiem, toteż trudno było jej wyrażać w nim jakikolwiek
głębokie przemyślenia. O ile więc praktyczna komunikacja nie sprawiała pisarce kłopotu,
o tyle już tworzenie w języku obcym takich problemów nastręczało575, dodając jej
kolejnych zmartwień i wzmagając poczucie odosobnienia psychicznego.
O wyobcowaniu doznawanym w Wielkiej Brytanii Maria pisała wielokrotnie –
czy to odnosząc się do samej nazwy posiadanej przez siebie Alien Registration Card576,
czy to rozważając, dlaczego jej ówczesny status był całkowicie odmienny od tego,
którego zaznała w Polsce, a konkretniej w ogóle przed wojną (czyli także w trakcie
licznych podróży z rodzicami czy mężem):
575
Pisarka rozpoczęła pracę nad powieścią The Olive Grove, jednak tekst przepadł w trakcie podróży do
Stanów Zjednoczonych, a kolejną wersję Kuncewiczowa napisała już po polsku.
576
Był to dokument upoważniający obcokrajowców do legalnego pobytu stałego i podejmowania
działalności zawodowej na terenie Wielkiej Brytanii.
577
Jest to oczywiście parafraza z Pana Tadeusza Adama Mickiewicza.
578
M. Kuncewiczowa, Natura, Warszawa 1975, s. 26-27. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
145
Autorka Tristana 1946 czuła się wyjątkowo osamotniona, gdyż nie dość, że
Wielka Brytania okazała się miejscem dla niej nieprzyjaznym, takim, do którego – mimo
ogromnych chęci – nie udało jej się przystosować579, to jeszcze, w latach, kiedy tam
mieszkała, doszło do pewnego wydarzenia, które spotęgowało jej (fizyczne i psychiczne)
wyobcowanie. Otóż u Kuncewiczowej zdiagnozowano raka, w konsekwencji czego.
W ten sposób do poczucia obcości spowodowanego statusem emigrantki w obcym kraju
doszła również kwestia zanegowania jej kobiecości, niejako pozbawienia identyfikacji
płciowej. Autorka Przymierza z dzieckiem580 musiała na nowo odnaleźć samą siebie,
swoją tożsamość jako kobieta pozbawiona jednego z najważniejszych żeńskich
narządów:
Tak zwana matrona, czyli dyrektorka szpitala, przydzieliła mi separatkę: „Pisarzy podobno irytuje
towarzystwo”. Pielęgniarka kazała mi wyjść z pokoju: „Przed operacją niedobrze jest myśleć”.
Zaprowadziła mnie do szwalni i kazała cerować długie białe rury wełniane – operacyjne pończochy.
Cerowałam. S a mo t no ś ć o b r as tał a mn i e j a k ws trę t n a, no wa s kó ra 581.
Zaburzenia wynikające z nowotworu narządów rodnych obejmują przede wszystkim zmiany w pełnieniu
roli kobiety, obrazu własnej osoby, ciała, zmiany w zachowaniach seksualnych. Poziom przeżywanego
stresu przez kobiety po histerektomii zależy z jednej strony od ich wieku, czasu trwania seksualnych relacji
z aktualnym partnerem, dotychczasowej historii własnego życia seksualnego, a z drugiej od zastosowanego
schematu leczenia raka macicy. […] Wyniki badań psychoonkologicznych pokazują, że jednym z ważnych
czynników wpływających na poziom przystosowania pacjentek do życia małżeńskiego po histerektomii
jest ich obraz siebie oraz poziom samooceny […]583.
579
Jak zauważyła Szałagan: „Dostosowanie się do stylu życia w Anglii nigdy się Kuncewiczowej nie udało
i wiele zjawisk tamtejszych opisywała z ironicznym dystansem lub zgoła humorystycznie”; Maria
Kuncewiczowa – przybliżenia. Studia i szkice…, s. 48.
580
Niniejszy tytuł podany jest w tym kontekście nieprzypadkowo, ponieważ w Przymierzu z dzieckiem
Kuncewiczowa opisała doświadczenie ciąży, porodu, połogu i początkowych relacji z dzieckiem.
581
M. Kuncewiczowa, Natura…, s. 28. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
582
Badaczka opisuje co prawda zmianę w relacjach seksualnych kobiet po wycięciu macicy z ich
partnerami, jednak przytoczone powyżej wnioski równie dobrze odnoszą się do kondycji psychicznej
pacjentek.
583
A. Pietrzyk, Seksualne funkcjonowanie w małżeństwie i własny obraz kobiet po leczeniu raka macicy.
Perspektywa pacjentek i perspektywa ich zdrowych mężów [w:] „Seksuologia Polska” 2009, nr 7 (2), s. 36–
37.
146
nadzieje na odnalezienie własnego miejsca pośród angielskiej Polonii nie ziściły się. Stan
Kuncewiczowej pogorszyła jeszcze wspomniana operacja usunięcia macicy. Zmusiło ją
to do rewizji swojego miejsca w społeczeństwie i funkcji w małżeństwie. Odczuwaną
dotkliwie obcość pisarka ujęła chociażby w następujących słowach: „Przyszedł Jerzy
i kilkoro przyjaciół. Siedząc na swoim łóżku, pozostawałam za sz ybą. Nie wzruszały
mnie prezenty ze świata, który już nie był mój”584. Wykluczenie pisarki istniało więc
nie tylko na poziomie odrzucenia przez tamtejszą Polonię, ale również – poprzez zabieg
histerektomii – (samo)wykluczenie ze społeczności kobiet, które nie były w taki sposób
w jej mniemaniu wybrakowane czy niepełne.
Tworzona przez Kuncewiczową literatura pozwalała jej niejako na poukładanie
przemyśleń na temat emigracji, a także opisać odczuwane przez nią wyobcowanie –
zaznane najpierw w ojczyźnie, do której Maria przyjechała w wieku pięciu lat585,
następnie w miastach zamieszkiwanych przez jej rodzinę przez krótkie okresy czasu,
później wśród najbliższych586, a ostatecznie także wynikające z faktu, iż odbiorcy jej
książek nie rozumieli ich treści czy przesłania tak dobrze, jak tego pragnęła. Szczególnie
mocno autorka odczuła to właśnie w Wielkiej Brytanii, w której nie dość, że nie potrafiła
odnaleźć się jako osoba, kobieta, emigrantka, Polka, to w dodatku jeszcze nie umiała
wyróżnić się jako pisarka, mimo że tak bardzo tego pragnęła.
Kuncewiczowa doznała silnego wstrząsu, gdy w Stanach Zjednoczonych, do
których wyjechała po piętnastu latach pobytu na Wyspach Brytyjskich, jej działalność,
mająca na celu wypromowanie jej twórczości, nie osiągnęła zamierzonego celu.
Amerykanie jej nie rozumieli, Polacy szybko odsunęli się od pisarki z powodu jej
kontaktów z polskimi wydawcami, podówczas komunistycznymi. Wśród emigrantów
byli i tacy, którzy nie chcieli utrzymywać relacji łączących ich z ojczyzną. Marzenie
Kuncewiczowej o uznaniu i kontynuowaniu kariery pisarskiej w Nowym Świecie nie
spełniło się w najmniejszym nawet wymiarze587. Aby zarabiać, pisarka zajmowała się
więc między innymi domem pewnego starszego małżeństwa niemieckiego
584
M. Kuncewiczowa, Natura…, s. 28. Podkreślenia moje.
585
Kuncewiczowa opisała owo wyobcowanie (co więcej: odrzucenie) z perspektywy jej matki w swoim
najsłynniejszym dziele zatytułowanym – nomen omen – Cudzoziemka.
586
Małżeństwo Kuncewiczów niejednokrotnie przeżywało kryzysy. Wynikały one między innymi z faktu,
że pisarka jako jedyna utrzymywała rodzinę, gdyż Jerzy nie dostawał pieniędzy za działalność patriotyczną;
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa – przybliżenia. Studia i szkice…, s. 85-87.
587
Zob. A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa – przybliżenia. Studia i szkice…, s. 50-52. Więcej na ten temat
pisała Szałagan w artykule zatytułowanym Niespełniony „American dream”. Maria Kuncewiczowa
w Stanach Zjednoczonych [w:] B. Dorosz (red.), Od New Orleans do Mississauga. Polscy pisarze
w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie po II wojnie światowej (najnowsze badania), Warszawa 2015, s. 147-
172.
147
pochodzenia588, a praca ta oznaczała dla Kuncewiczowej degradację społeczną z pozycji
poczytnej autorki do pospolitej sprzątaczki i oferowała status diametralnie różny od tego,
do którego była przyzwyczajona. Alienację rodziny Kuncewiczów potęgowała także
posada Jerzego, inteligenta pracującego w firmie budowlanej. Maria odczuwała więc
(ponownie) odrzucenie ze strony amerykańskiej społeczności Polaków, którzy
wykluczyli ją z działalności kulturalnej, jak również niezrozumienie przez Amerykanów.
Para Polaków oczekiwała dobrego przyjęcia, zakończenia sytuacji
wyalienowania, mając nadzieję, że w Stanach Zjednoczonych dzięki zróżnicowaniu
etnicznemu ich obcość nie będzie już tak bardzo widoczna i nie spowoduje izolacji,
a także zapewni im możliwość życia na odpowiednim poziomie (materialnym
i towarzyskim). Jednak amerykański sen się nie ziścił, co Szałagan opisała następująco:
W roku 1955 Kuncewiczowie zdecydowali się na daleko idącą i ryzykowną zmianę – postanowili
wyemigrować za synem do Stanów Zjednoczonych, porzucając świat i styl życia, który już zdążyli sobie
[…] przyswoić. Przywiązanie dotyczyło zapewne bardziej ogólnie Europy jako zaplecza kulturowego, a nie
samej Wielkiej Brytanii, w której Kuncewiczowa właściwie nie zdołała się zaadaptować, co w większym
stopniu ujawniają jej prywatne listy do męża i do syna niż ogłoszone później wspomnienia. Ten czynnik,
jak wolno sądzić, umocnił przekonanie, iż Ame r yk a, kra j e mi gra n tó w, mo że b yć ła t wi ej sz y m
mi ej s ce m d o ż yc ia d la p ar y d i sp la c ed p e rso n s . […] Po kilku tygodniach rzeczywistość zaczęła
się przedstawiać inaczej. Sytuacja finansowa syna nie wyglądała na ustabilizowaną. Dobre kontakty
z polskim i amerykańskim środowiskiem literackim nie przekładały się na propozycje dające środki do
utrzymania. Ame r yk a ń s ka co d zie n no ś ć b ud z iła l icz n e wą tp l i wo śc i […]589.
Biorąc pod uwagę częste zmiany miejsca zamieszkania pisarki590, nie sposób
mówić o emigracji sensu stricto. Autorka Tristana 1946 nie przebywała w żadnym
miejscu dłużej niż kilka lat, przez co jej podróże (przed powrotem do Polski) można
określić raczej jako migracje. Na określenie kategorii literatury, do której można
przypisać tę tworzoną przez Kuncewiczową, biorąc pod uwagę właśnie aspekt zmiany
miejsc stałego pobytu, Mieczysław Dąbrowski proponuje termin „międzytekst”, co
argumentuje następująco:
588
Czytamy u Szałagan: „Kuncewiczowie, którzy z trudem, ale zdołali w Europie zachować status pisarki
i polityka, w Ameryce musieli pogodzić się, przynajmniej początkowo, że ich pozycja zawodowa ulegnie
zmianie. Kuncewiczową ogarnął stan, który określała metaforycznie mianem demona prostoty i który
ograniczał ją do bycia gospodynią domową, a nawet okresowo wynajętą pomocą do wszystkiego”;
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa w podróży…, s. 231.
589
A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa w podróży…, s. 230-231. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
590
Były to między innymi: Paryż, Londyn, Edynburg, Nowy Jork, Chicago czy Old Westbury na Long
Island. Więcej na ten temat pisała Szałagan w cytowanym już tekście Maria Kuncewiczowa w podróży.
148
Międzytekst oznacza tekst/utwór pisany między dwiema (przynajmniej) kulturami narodowymi, jest to
więc taka literatura, którą pisarz konstruuje od początku jako rezultat i efekt podwójnego doświadczenia
kulturowego, mianowicie pierwotnego (krajowego) i obcego, ale doświadczanego nie z pozycji
tradycyjnego emigranta, lecz z pozycji kogoś, kto – często czasowo – postanawia osiedlić się w nowym
miejscu i wejść w nową kulturę (dlatego nie jest to przypadek tzw. emigracji wewnętrznej). Liter at ur ę
ta ka p o ws taj e p o d p ió r a mi mi g r a ntó w, n ie e mi gr an tó w i n ie i mi gr a ntó w 591.
Czytamy dalej:
591
M. Dąbrowski, Międzyteksty…, s. 95-96. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
592
Tamże, s. 96-97. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
593
Trzeba jednak zaznaczyć, iż pomysł na napisanie Tristana 1946 nie zrodził się w niej podczas
mieszkania na Wyspach Brytyjskich.
594
Pisarka prowadziła wykłady na uniwersytecie w Chicago, a gościnnie także w innych ośrodkach
naukowych.
149
w książkach wydanych po roku 1975595 kwestia obcości wywołanej koniecznością
przebywania poza granicami ojczyzny pojawia się już tylko sporadycznie.
Problem ciągłego poszukiwania swojego miejsca na Ziemi pojawiają się w obydwu powieściach
kilkakrotnie. Wydaje się, że j es t o n w o gó le j ed n y m z mo t y wó w p rze wo d ni c h p ro z y M ari i
K u nce wi czo wej , obsesyjnie powracającym od czasu napisania Cudzoziemki.
[…] Wyraźnym punktem odniesienia dla Fantomów i Natury staje się Cudzoziemka. Kuncewiczowa
podkreśla, że bohaterka tego utworu antycypuje autobiografię samej autorki, a b ezd o mn o ś ć
p o wie śc io wej b o hat er ki wi ąże s ię z wi e cz ną t u łacz k ą i p o sz u ki wa n i e m d o mu p rze z
p is ar kę 597.
595
W 1975 roku po raz pierwszy wydano Naturę.
596
Pisała o tym – każdorazowo dość lakonicznie – między innymi Arleta Galant; Prywatne, publiczne,
autobiograficzne. O dziennikach i esejach Jana Lechonia, Zofii Nałkowskiej, Marii Kuncewiczowej
i Jerzego Stempowskiego, Warszawa 2010, s. 116-117, 127, 129, 131, 133-135.
597
E. Tyszecka-Gregorowicz, Elementy autobiograficzne i rozważania o sztuce w „Fantomach”
i „Naturze” Marii Kuncewiczowej [w:] L. Ludorowski (red.), O twórczości Marii Kuncewiczowej, Lublin
1997, s. 88. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
150
stałego miejsca zamieszkania sprawiał, iż tym uważniej przyglądała się ona innym
ludziom. W stolicy Anglii pojawiało się tymczasem coraz więcej uciekających przed
wojną uchodźców598. Czytamy w Fantomach:
Czuję się tak zagubiona jak Alice in Wonderland. Owszem ludzie są dobrzy, Anglia przyjazna, Francja
była piękna, Walia jest malownicza, ale j a j es te m d i sp la c ed b ard zi ej niż k ied yk o l wi e k w ż yc i u .
Wszystko okazało się mirażem i p r z e kle ń s t wo b ezd o m no śc i c iąż y mi b ard zo , ż e j u ż tę s k nię
d o b yle j a ki ej zi e mi, nie chb y t yl ko o kaz ała s ię o st at n ia 600.
Podróż czy też migracja, a więc podróż w celu osiedlenia się w obcym miejscu, to bowiem przede
wszystkim spotkanie z Innym, tym, którego napotkamy w drodze i u celu. To z nim przyjdzie nam
negocjować naszą nową tożsamość – tożsamość (i)migranta. To on stanie się naszym zwierciadłem,
598
Czytamy: „Jednak najważniejszy rozdział w dziejach związków polskiej emigracji z Wielką Brytanią
zostaje otwarty w połowie 1940 r. Wtedy to do Londynu przybywają uciekinierzy z podbitej przez
hitlerowskie Niemcy Francji, w tym przede wszystkim polski rząd, wokół którego od tej chwili zaczyna
ogniskować się polityczna działalność na rzecz sprawy polskiej. Ta chwila stanowi też datę graniczną. Od
tej pory aż do 1989 r. Londyn stanie się dla Polaków, tych w Polsce i tych poza jej granicami, a także dla
całego świata tym, czym Paryż był w wieku poprzednim”; J. Maciejewski, Historia obecności Polaków w
Wielkiej Brytanii [online:] http://www.pon.uj.edu.pl/?page_id=104 (logowanie: 10.10.2017).
599
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 11. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
600
M. Kuncewiczowa, List do syna, 2 kwietnia 1968. Cyt. za: A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa.
Monografia dokumentacyjna.., s. 56. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
151
w którym będziemy mogli dostrzec wady i zalety wyniesione z rodzimej kultury, a w końcu to również za
jego sprawą poczujemy się (lub nie) w nowym miejscu jak w domu601.
Wszystko to nie pozostawało bez wpływu na samowiedzę. Literatura płynęła po wierzchu, odbijając
wrażenia i obrazy współczesne, ale w głębi czas się odwracał i przynosił pod rozwagę początki tego czegoś,
czym obecnie byłam dla siebie – o so b ą wyr wa ną z ż yc ia , dla nich Polką, pisarką, a więc nauczycielką
faktów nieznanych i wątpliwych. [...] Rozpamiętywałam, sprawdzałam i tu właśnie czekało mnie szokujące
odkrycie: w dzieciństwie to najwyższe dobro, które mi teraz odjęto, do którego tęskniłam, bez którego nie
mogłam rzekomo być sobą – dom – to właściwie przede wszystkim były drzwi i okna 602.
601
E. Chwiejda, Sztuka (wro)gościnności. O dialogu: imigrant – artysta – gospodarz…
602
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 18. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
603
Por. tamże, s. 26-27. Można założyć, iż były to niektóre z powodów, dla których Kuncewiczowie nie
przyjęli nigdy brytyjskiego paszportu.
152
Fakt, jak ważne i ożywcze było dla Kuncewiczowej opuszczenie na stałe Wysp
Brytyjskich, opisała również w Naturze. Podkreślała poczucie traumatyczności, jakie
wywoływał w niej przymus życia tam: „Zostawiłam za sobą w Anglii około piętnastu lat
schizofrenii klinicznie niezauważalnej, w dniu powszednim – wyraźnej”604. Chociaż
wyjazd na stałe do Stanów Zjednoczonych początkowo wzbudzał w pisarce lęk,
zdecydowała się wszelako zamieszkać tam wraz z mężem. Na podjęcie ostatecznej
decyzji wpływ miała niewielka odległość od syna Witolda, mieszkającego na Long
Island, a także amerykańska otwartość na różnorodność etniczną. Pobyt w USA istotnie
okazał się dla Kuncewiczowej łatwiejszy niż w Wielkiej Brytanii. Jednak – a było to już
po ustaleniu nowego podziału Europy po konferencji w Jałcie – mocno odczuła problem
z czasowym nawet pobytem w Polsce. Skomentowała to następująco:
Pod koniec 1970 roku płynę do Nowego Jorku po raz trzeci. Teraz jestem powracającą zza granicy
turystką605. Za pierwszym razem, w 1955, płynęłam ze ściśniętym gardłem emigrantki. […] Po którymś
tam kolejnym akcie polskiego dramatu zapadła żelazna kurtyna, oddzielająca młodość od zmęczenia
młodością, scenę historii od widowni nie przygotowanej 606 na efekty salto mortale; świat rozpadał się
jeszcze raz na stary i nowy607.
604
M. Kuncewiczowa, Natura…, s. 24.
605
Kuncewiczowie ostatecznie przyjęli amerykańskie obywatelstwo w roku 1960.
606
Pisownia oryginalna.
607
M. Kuncewiczowa, Natura…, s. 24.
153
umożliwił jej to zwrot kazimierskiego domu. Zanim się to jednak stało, autorka
Cudzoziemki wystosowała apel o obywatelstwo światowe. Podpisało go wiele znanych
osobistości, ale ostatecznie Organizacja Narodów Zjednoczonych nie doprowadziła do
jego uznania.
Treść apelu brzmiała następująco:
Apel – wysłany w 1949 roku z Londynu – został podpisany między innymi przez
Alberta Einsteina, George'a Bernarda Shawa, Bertranda Russella i Rebeccę West. Mimo
ich poparcia, Eleonora Roosevelt odpisała krótko, iż osobami bezpaństwowymi opiekuje
się UNRRA609, ignorując apel pisarki.
Wprowadzenie w życie obywatelstwa światowego miało podarować
Kuncewiczowej – oraz ludziom w analogicznej sytuacji – poczucie przynależności nie do
konkretnego kraju, ale przynajmniej do większej społeczności. Autorkę Cudzoziemki,
jako osobę bezpaństwową (więc w pewien sposób pozbawioną tożsamości narodowej),
obowiązywały ograniczenia, na przykład w prawach obywatela, na co wskazywał choćby
taki passus apelu: „Przez ograniczenie wolności podróży, wykształcenia i zatrudnienia
nie zmuszajcie bezpaństwowców do starań o nową narodowość”610. Niejednoznaczny
status i odczuwane w związku z nim wykluczenie, odsunięcie od jakiejś
skonkretyzowanej, spójnej społeczności, negatywnie oddziaływały na psychikę
Kuncewiczowej. Pisarka przez wiele lat odmawiała przyjęcia obywatelstwa brytyjskiego
i amerykańskiego, decydując się ostatecznie na to drugie. Autorka Natury, pozbawiona
na wiele lat możliwości powrotu do kraju, w którym mogłaby swobodnie pracować nad
608
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s.187-188.
609
Por. cytat E. Roosevelt ze strony 41 niniejszej dysertacji. UNRRA to skrót od United Nations Relief and
Rehabilitation Administration (po polsku Administracja Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy
i Odbudowy). Organizacja ta miała za cel niesienie pomocy obywatelom krajów zniszczonych przez drugą
wojnę światową. Została powołana do życia w 1943 roku.
610
M. Kuncewiczowa, Fantomy…,, s. 187-188.
154
książkami i bez obaw wyrażać swoje poglądy, wolała przez długi czas nie przyjmować
innego obywatelstwa. Bezpaństwowość ograniczała ją (przede wszystkim pod względem
prawnym), jednak z drugiej strony – dawała nadzieję na to, iż pisarka ostatecznie
ponownie będzie mogła posługiwać się polskim paszportem, co było dla niej bardzo
ważne. Kuncewiczowa, potomkini osób walczących o wolną Polskę, ludzi, którzy
wielokrotnie zmieniali miejsce zamieszkania, podróżując po całym świecie (choć
głównie po Europie), pragnęła przynależności do Polski, w której spędziła wiele lat, gdzie
znajdował się jej pierwszy w życiu prawdziwy dom i dokąd chciała wrócić. Te kwestie
były ważne nie tylko z uwagi na osobiste poglądy Marii, ale również ze względu na
przeszłość jej rodziny oraz społeczno-polityczną działalność Jerzego Kuncewicza.
Genezy pragnienia powołania obywatelstwa światowego należy upatrywać
w biografii pisarki. Jak zauważyła Szałagan, babcia i matka zapoznawały Marię z historią
rodziny, ojciec tłumaczył jej historię Polski i świata, brat zaś sprawił, iż brała ona
aktywny udział w wielu istotnych ze względów politycznych wydarzeniach611.
Dodatkowo znała ona języki obce, co likwidowało bariery komunikacyjne, a od
wczesnego dzieciństwa przez wiele lat, nawet będąc w zaawansowanym wieku, wiele
podróżowała i poznawała świat.
Nie mogąc wrócić do ojczyzny, a jednocześnie nie chcąc przyjmować obcego
obywatelstwa, zdecydowała się stworzyć coś, co mogło idealnie wypełnić pustkę
spowodowaną świadomością, że jest wliczana w poczet bezpaństwowców. Stworzony
przez pisarkę oddział Pen Clubu612 – PEN in Excile613 – także miał na celu zrealizowanie
jej niespełnionej wewnętrznej potrzeby przynależności. Jednak współtworząca polski,
angielski i amerykański oddział Pen Clubu, Kuncewiczowa została odcięta od ośrodka
Writers in Excile (który zainicjowała), z chwilą, gdy polscy wydawcy ponownie podjęli
się publikacji jej dzieł614. Pisarka nie zniosła dobrze tej decyzji, która – kolejny raz –
spotęgowała jej wyobcowanie. Zgodę autorki na druk jej książek w ojczyźnie
potraktowano jako układanie się z opresyjnym reżimem, nie rozumiejąc światopoglądu
Marii, wedle którego literatura miała istnieć ponad i poza wszelkimi podziałami. Tym
samym Kuncewiczowa nie dość, że nadal nie mogła powrócić do Polski (jeśli chciała
611
A. Szałagan, Futurologia nie dość sensacyjna, czyli idea obywatelstwa światowego w życiu i twórczości
Marii Kuncewiczowej [w:] „Klematis”, nr 1.
612
W Pen Clubie zajmowano się przede wszystkim kwestią tłumaczenia literatury, jej ponadnarodowymi,
uniwersalnymi związkami i przesłaniami oraz organizacją spotkań z pisarzami.
613
Por. M. A. Supruniuk, Literatura wielu emigracji – wstęp…, s. 8.
614
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 201. Zob. s. 42-45 w niniejszej rozprawie.
155
dalej swobodnie tworzyć bez nadzoru cenzorskiego), to w dodatku jeszcze została
odrzucona przez rodaków na emigracji, silnie ideologizujących decyzję pisarki
z Kazimierza. Była to dla niej trudna sytuacja, z którą długo nie potrafiła sobie poradzić.
Jednak najboleśniejszy był dla Kuncewiczowej fakt, że jej syn był przeciwny
wspomnianemu apelowi, żyjąc jako obywatel świata, nie potrzebując do tego żadnych
dokumentów ani niczyjej zgody i pod względem psychicznym radził sobie inaczej niż
matka: „Witold sobie tego nie wyrozumował, on to miał w kościach: detachment”615. Być
może było to spowodowane brakiem jego przywiązania do konkretnego kraju, a być może
właściwą mu elastycznością, o czym sama Kuncewiczowa wielokrotnie wspominała,
eksplikując, jak bardzo Witold różni się od rodziców: nie miał on zapału do
kontynuowania działalności ojca na rzecz społeczeństwa (choć w czasie wojny wstąpił
do marynarki), nie fascynowała go sztuka (Kuncewiczowie bardzo mocno przeżyli
rozwód syna z pierwszą żoną, utalentowaną aktorką, sportretowaną w Tristanie 1946),
a swoje życie poświęcił przyziemnym, z punktu widzenia rodziców, obowiązkom. Wraz
z drugą żoną zamieszkał w amerykańskim stanie Wirginia, gdzie zajmował się hodowlą
zwierząt i pracami budowlanymi616. Najwyraźniej nie był w stanie uświadomić sobie,
z jakiego powodu matka tak bardzo potrzebuje wyzbyć się poczucia obcości, nie
próbował pojąć jej motywacji. Co oczywiste, takie niezrozumienie ze strony najbliższej
osoby nie wpłynęło pozytywnie na stan emocjonalny Kuncewiczowej, która ustawicznie
zmagała się z poczuciem obcości.
Wiele lat później pisarka – nie bez pewnej dozy autoironii, ale i z goryczą –
podsumowała swoje starania o uzyskanie przynależności, wyrażone w zamyśle
obywatelstwa światowego:
Jeden list jest z Cambridge od Margaret Storm Jameson. W roku 1948-49, kiedy kazimierskie „trza iść”
wisiało w próżni, pomagała mi zabiegać o o b y wa te ls t wo ś wi a to we d la b ezd o mn e go d ra ń st wa .
Teraz, w dwadzieścia trzy lata później, obywatelami świata są fantomy, szpiedzy i hochsztaplerzy.
Natomiast poeci mają coraz większe trudności paszportowe. He-he! – zarżałby Przybyszewski617.
615
Tamże, s. 188. Ang. ‘detachment’ – „bezstronność”, „dystans”.
616
Wszystkie informacje pochodzą z Fantomów i Natury.
617
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 144. Kuncewiczowa była autorką pracy poświęconej Stanisławowie
Przybyszewskiemu. Książka zatytułowana Fantasia alla polacca ukazała się pierwszy raz w 1979 roku.
Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
156
jej bliskim ze względu na zmianę ustroju politycznego ograniczającego wolność twórczą,
osobistą i wyznaniową. Zbyt idealistyczne podejście do owej koncepcji sprawiło, iż
obywatelstwo światowe nie mogło (które zyskało jednak poparcie znanych osób
związanych z nauką czy polityką) zaistnieć. Apel w tej sprawie nie poruszał spraw stricte
politycznych, był wyłącznie żądaniem wolności jednostki, która pozbawiona została
przynależności do konkretnego państwa.
5. Cielesność w dyptyku
618
Czytamy, iż ciałopisanie obejmuje „[…] zasady i sposoby uobecnienia się kategorii cielesności
w dyskursach kulturowych, zwłaszcza w literaturze, jako relacje między językiem i ciałem, między ciałem
[a] literaturą. Literatura szuka sposobów wyrażenia ciała, szuka ich też nauka o literaturze. Tak więc ciało
funkcjonuje tu jako kategoria interpretacyjna i jako […] narzędzie badawcze”; A. Łebkowska, Jak
ucieleśnić ciało…, s. 13.
619
Por. tamże, s. 11-27.
157
wszelakimi aspektami: w początkach kariery opisywała, między innymi etap dojrzewania
oraz ciążę, poród i połóg. W późniejszym okresie koncentrowała się na fizjologii ciała,
procesach, które w nim zachodzą. Pod koniec życia w oczywisty sposób zwróciła większą
uwagę na dolegliwości późnego wieku i śmierć, nie pomijała więc także ani opisów
pięknego, pożądanego ciała, ani też brzydkiego, pomarszczonego, zdeformowanego,
z ubytkami (jak choćby jej ciało po histerektomii). Należy jednak dodać, iż jest to
charakterystyczne dla literatury kobiecej, o czym tak pisała Simone de Beauvoir:
Naprawdę narcyzm jest to dokładnie określony proces wyobcowania; własna jaźń zostaje uznana za
absolutny cel, w którym gubi się podmiot, uciekając przed sobą. [...] Mężczyzna, działając, konfrontuje się
nieustannie z samym sobą. Kobieta, wyodrębniona ze społeczeństwa, nieskuteczna w działaniu, nie może
się ani ustosunkować do świata, ani zmierzyć własnego znaczenia. Nadaje sobie najwyższą powagę,
ponieważ nie ma dostępu do żadnego poważnego sposobu działania 620.
620
S. de Beauvoir, Druga płeć, przeł. M. Leśniewska, t. 2, Kraków 1972, s. 465-466.
621
E. Kraskowska, Kilka uwag na temat powieści kobiecej [w:] „Teksty Drugie”, 1993/4/5/6, s. 266.
622
Tamże.
623
A. Łebkowska, Jak ucieleśnić ciało…, s. 13.
158
pewne tematy tabu, skądinąd stale przez pisarkę łamane, lecz podejście do spraw
związanych z ciałem powoli się zmieniało.
Powracając jednak do dyptyku, warto jeszcze ukazać, jak wyglądało codzienne
życie ludzi w czasie trwającej wojny. Anglicy i przebywający w Londynie uchodźcy
próbowali egzystować zwyczajnie, jak gdyby nie było żadnego zagrożenia. Kupcy
otwierali sklepy, a na miejsce zrujnowanego po nalocie schronu jego dotychczasowi
mieszkańcy szukali innego schronienia. Tymczasem w chwilach wolnych od wizyt
u przyjaciół i działalności na rzecz porzuconej ojczyzny, Kuncewiczowie spacerowali po
mieście624, co pozwoliło pisarce na dokonywanie obserwacji, które potem wykorzystała
w czasie pisania dyptyku. Dokonuje ona między innymi deskrypcji tego, jak osamotnieni
i zranieni – zarówno fizycznie, jak i psychiczne – ludzie szukali ukojenia w przelotnych
romansach i krótkotrwałych relacjach:
Mimo częstych alarmów i pożarów w nocy, trudniej istniało się w dzień. Słońce ukazywało, jak dużo
powszedniości jeszcze nie zostało spalone; że mnóstwo drzew, różne sadzawki, różne zakręty Tamizy nadal
żyją, wiatr chłodzi, południe grzeje, muchy latają, szafy skrzypią, żołądek woła jeść, jedna płeć woła
o drugą625.
Między jednym a drugim nalotem chodziliśmy do parków gapić się na dzieci i wróble, chodziliśmy na mszę
i z przygodnymi partnerami do łóżka626.
Od tamtej pory »nastrój erotyczny« splątał się w jeden kłąb z wojną, z przemocą i uległością, z samotnym
bytem we dwoje pośród wrogiej ciżby627.
Nie sposób nie zauważyć, jak często w dyptyku pojawia się kwestia cielesności,
jak bardzo zmysłowa jest to proza, jak przesycona codziennym życiem. Dopiero
dostrzeżenie tego faktu umożliwia właściwą interpretację twórczości Kuncewiczowej. Co
więcej, niemal wszystkie działania podejmowane przez podmiot – którym jest oczywiście
sama pisarka, dokonująca metaforyzacji własnego życia, uporządkowująca wydarzenia,
których była uczestnikiem bądź świadkiem – mają na celu nie tylko zachowanie życia
i zdrowia (ucieczka z ogarniętego wojną kraju), ale zawsze i przede wszystkim służą
głębszemu samopoznaniu. Są to między innymi refleksje nad własnymi motywami,
reminiscencje z młodości. Wiele z podawanych przez pisarkę wspomnień dotyczy chwil,
624
Kuncewiczowa wspomina sytuację, w której – po zastaniu dotychczasowego schronu w kompletnej
ruinie po bombardowaniu – jej jedynymi ubraniami pozostały te, po które wybrała się do pralni.
625
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 13.
626
Tamże, s. 14.
627
Tamże, s. 91.
159
gdy czuła się ona w szczególny sposób osamotniona, niezrozumiana czy opuszczona.
Poznajemy w Naturze reakcję kobiety po wręczeniu jej w 1937 roku nagrody za
„»całokształt działalności literackiej […] szczególnie za utwory związane z Warszawą«. […] Pamiętam
wielkie osamotnienie. Nie było matki, ojca ani Olesia. […] Mnie nikt bliski nie asystował. Nawet kolegów
w tej okazji nie przypominam sobie, od dziennikarzy i fotografów uciekłam. Jedna z pierwszych podążyłam
do szatni i odjechałam taksówką, prawie płacząc… […] Wróciłam do pustego domu, lejąc niewczesne łzy
nad wyborem tak mało prywatnego zajęcia” 628
628
M. Kuncewiczowa, Natura…, s. 40.
629
H. Zaworska (wyb. i oprac.), Rozmowy z Marią Kuncewiczową…, s. 71-72. Podkreśla tym samym
fizjologiczny aspekt wskazanych czynności. Podkreślenia moje – B. Sz.-M.
630
Zob. M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 5-7.
631
Mimo tego, że właśnie od informacji wyczytanej w „France Soir” rozpoczyna się fabuła Fantomów,
warto zaznaczyć, iż owa wiadomość dotyczy śmierci młodej kobiety i tego, w jaki sposób pogrzebał ją
narzeczony (z kluczem do ich mieszkania).
160
Rozdział VI
„Ty milczysz, niewidzialny Jerzy”632. Samotność po utracie miłości
Widziałam śmierć stojącą w głowach łóżka. Jerzy wydawał się pogodzony z tym
towarzystwem. Witał mnie jak jeszcze jednego miłego gościa634.
„Jestem. I Ty jesteś. Dziękuję za nasze długie piękne życie i modlę się, żeby ono
trwało”635.
W końcu to coś, co było stworzone z różu i złota, stanie się straszne […]636.
Maria i Jerzy Kuncewiczowie przeżyli jako małżeństwo ponad 63 lata (od 1921
do śmierci mężczyzny w 1985 roku). Ich związek – jak podkreślała sama pisarka – wziął
się z potrzeby (i) akceptacji wzajemnej inności637. Wspólne dzieje małżonków były dość
burzliwe: dochodziło między nimi do konfliktów (na przykład na tle finansowym),
spędzali osobno całe miesiące, co wynikało po części z charakteru ich pracy. Ilona
Gołębiewska dokonała następującego podsumowania relacji tych dwojga ludzi, pisząc,
że w „wywiadach Kuncewiczowa przyznawała, że ich związek nie należał do łatwych,
szczególnie na samym początku, ale nieustannie scalał go syn Witold, wspólny
kazimierski dom, a przede wszystkim lata wojny i emigracji, wymagające wzajemnego
wspierania się”638.
Trzeba podkreślić, że autorka Cudzoziemki zawsze mogła liczyć na aprobatę
Jerzego, który doceniał pracę małżonki. Kuncewiczowa pisała wprost, że czasem to
właśnie mąż zachęcał ją do utrwalania wrażeń i przemyśleń na papierze:
632
M. Kuncewiczowa, Listy do Jerzego, Lublin 1997, s. 28. Fragmenty tej części zostały opublikowane
w opracowaniu Odkrywanie ostatnich kart życia – starość i śmierć w późnej prozie Marii Kuncewiczowej
[w:] B. Walęciuk-Dejneka, Oblicza kobiecej starości. Literatura i historia, Kraków 2016, s. 183-192.
633
Tamże, s. 9.
634
M. Kuncewiczowa, Przeźrocza. Notatki włoskie…, s. 9.
635
M. Kuncewiczowa, Listy do Jerzego…, s. 50.
636
M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 242.
637
Świadczą o tym przywoływane już słowa: „Jerzy myślał, że podbił mnie siłą inteligencji, a nie siłą
obcości. […] Mój inny, płynny byt fascynował Jerzego”; M. Kuncewiczowa, Fantomy…, s. 140-141.
638
I. Gołębiewska, Obraz starości w prozie Marii Kuncewiczowej, Kraków 2013, s. 142.
161
Czy śpiewanie, pisanie, utopijne fantazjowanie było planem życiowym? […] Nie było planu ani ambicji.
Była nawet niechęć do notowania zdarzeń, widoków i zachwytów. Czasami opowiadałam Ci, zachłystując
się z wrażenia, co przeżyłam. Mówiłeś: „Zapisz to”. Oburzałam się „Ach, nie! To zostało mi darowane.
Mam to okaleczać przez zapis? Mam to sprzedać za pieniądze?”. Owszem, przetrwają mnie po szufladach
jakieś notatki… Ale tych wstydliwych nie będzie639.
Dodawała także, że sama nie miała zamiaru pozostawić własnego śladu w polskiej
kulturze, że zostało jej to w pewien sposób narzucone. Mówiła: „najpierw moja matka
była bardzo na mój rachunek ambitna, potem mój mąż okazał się być niezmiernie na mój
rachunek ambitny”640. Efektem owych cudzych ambicji są liczne dzieła Kuncewiczowej,
które na stałe wpisały się do kanonu literatury polskiej. Należy wskazać, iż to dzięki
Jerzemu i jego zrozumieniu dla specyfiki pracy pisarskiej Maria miała możliwość
tworzenia, koncentrowania się na własnych doświadczeniach i odczuciach. W utworach
pisała często o rzeczach trudnych czy wręcz kontrowersyjnych. Pełne podróży, spotkań
z interesującymi ludźmi czy wreszcie spędzone w towarzystwie rodziny życie, dawało
autorce wiele inspiracji, które wykorzystała później w książkach. Nawet jeśli była ona
zmuszona zabiegać o rzeczy przyziemne, znajdowały się one niejako na dalszym planie.
Jednak wszystko to – swoboda działania i myślenia, emocjonalna stabilność
i bezpieczeństwo, jakie zapewniał jej Jerzy – skończyło się wraz z jego śmiercią:
Dopiero kiedy po sześćdziesięciu latach znajomości przestałeś mnie poznawać, stałam się nową osobą. Idąc
w nocy po omacku korytarzem szpitalnym do pokoju, gdzie gasł Twój oddech, do mego łóżka na drugim
końcu tegoż korytarza, odbywałam641 drogę wstecz do pustki, w której zjawia się noworodek nieświadomy
mapy, kalendarza ani ku czemu go urodzono. Coś żywego, które nie wie, że jest. Od Twego stygnącego
ciała przez tunel milczenia szłam nie w jakimś tam ludzkim domu, tylko na Ziemi.
Trzydzieści lat z moją rodziną nie upłynęło na Ziemi642.
639
M. Kuncewiczowa, Listy do Jerzego…, s. 21-22.
640
H. Zaworska (wyb. i oprac.), Rozmowy z Marią Kuncewiczową…, s. 40. Por. A. Szałagan, „Ciężar
obecności”. Dopełnienia autobiograficznych wątków twórczości Marii Kuncewiczowej w listach do męża
(1944-1958) [w:] „Pamiętnik Literacki” 2006, nr 97 (4), s. 95-96.
641
W oryginale pojawił się chochlik drukarski: „odbywałem”.
642
M. Kuncewiczowa, Listy do Jerzego…, s. 20.
162
Interesujący jest fakt, małżonków łączyła przede wszystkim więź duchowa,
wspólne pragnienia i plany na przyszłość. Taki związek zapewniał pisarce swobodę,
której tak bardzo potrzebowała:
I tu wielka Twoja wina, wielka Twoja chwała: nie c hci ałe ś mn i e o b ud zić . Szanowałeś mój zachwyt,
moją ciemnotę, mój beztroski urojony byt, seks nigdy nie przesłonił ci miłości. Nie pytałeś mnie, skąd
wracam. Stałeś na balkonie, czekałeś na mnie, nie na uścisk. Na mnie całą czekałeś, głupią, olśnioną,
nieprzytomną. I tak żyliśmy, takeśmy podróżowali 643.
Dziękuję ci za to, co napisałeś z głębi serca, i uważam to sobie za największy triumf życiowy. Książki to
tylko jeden aspekt natury pisarza, zawsze są one wyrazem pewnej kokieterii psychicznej, są wyborem
z życia, śmietanką uczuć i myśli, więc łatwiej jest ludzi przywiązywać do siebie książkami niż własną
osobą, własnym życiem. Zwłaszcza, że nasze wspólne życie pozbawione było pasji. Nie było między nami
ani miłosnego czadu, ani nałogu wspólnej sypialni, więc rzeczywiście coś istotnego, coś trwalszego niż
erotyzm musiało wejść między nas i tak nas z sobą związać. Że Ty tak sobie cenisz to coś, że nie masz do
mnie żalu za wszelkie braki naszego współżycia (które są wynikiem winy obustronnej), uważam za wielką
łaskę, doprawdy nie zasłużoną […]644.
643
M. Kuncewiczowa, Listy do Jerzego…, s. 21. Podkreślenie moje – B. Sz.-M.
Jest to fragment listu opublikowanego w czasopiśmie „Wiadomości Kulturalne” 1995, nr 41, s. 6. Cyt.
644
163
1. Od żalu do (para)listu
645
Por. P. Wróbel, Żałoba i strata [online:] https://utw.uj.edu.pl/documents/6082181/c0700aad-e4f7-4cf7-
a16c-d764fc5aba4b (logowanie: 25.09.2018).
646
I. Krupka-Matuszczyk, M. Matuszczyk, Psychopatologiczne oblicza żałoby [w:] „Czasopismo
Psychologiczne – Psychological Journal” 2014, nr 20 (2), s. 267. Badacze powołują się na ustalenia Ericha
Lindemanna.
647
Tamże, s. 268.
164
dynamiką występowania”648. O intensywności przeżywania żałoby przez Marię po
utracie męża świadczą przejmujące Listy do Jerzego, bowiem pisarka odreagowała
śmierć wieloletniego partnera w charakterystyczny dla siebie sposób – poprzez pisanie.
Wspomniana już Bielecka przywołała również adaptacyjne style żałoby
wyróżnione przez Terry’ego L. Martina i Kennetha J. Doka. Wyróżnia się styl intuicyjny
i instrumentalny (oraz ich kompilacje), a to, który styl dominuje, zależy w dużej mierze
od charakteru jednostki przeżywającej stratę. Badaczka napisała, iż owe style są
Amerykańscy badacze zauważyli, iż to, który styl żałoby przeważa, może – ale
nie musi – być związany z płcią żałobnika. Kobiety zazwyczaj doświadczają odejścia
bliskiej osoby w oparciu o styl intuicyjny, co przejawia się w afektywnym wyrażaniu
i przeżywaniu smutku, podczas gdy mężczyźni częściej realizują styl instrumentalny,
„w którym żal wyrażany jest fizycznie lub poznawczo”650. Możliwe jest również
połączenie obu tych typów reakcji na odejście zmarłego. Martin i Doka podkreślają, iż
każda z powyższych możliwości niesie ze sobą zarówno korzyści, jak i zagrożenia651.
Posługując się podobnym rozróżnieniem, można wskazać, iż Kuncewiczowa była
osobą przeżywającą żałobę w stylu intuicyjnym (co z kolei wpisuje się w jej kobiece
doświadczenie, z którego chętnie czerpała w ciągu wszystkich lat działalności pisarskiej),
o czym świadczy przede wszystkim forma przepracowania traumy, rozpamiętywanie
i podsumowywanie relacji z Jerzym, zadawanie pytań o aktualne miejsce przebywania
męża, konieczność przepracowania traumy spowodowanej utratą wieloletniego
małżonka. Wiąże się to bezpośrednio z tym, w jaki sposób pisarka odbierała własne
doświadczenia i jaka była jej reakcja na nie. Warto zauważyć, że od początku kariery
literackiej autorka Dwóch księżyców wykazywała dużą wrażliwość na kwestię początku
648
U. Bielecka, Mity na temat zdrowej i patologicznej żałoby [w:] „Psychiatria i Psychologia Kliniczna”
2012, nr 12 (1), s. 62.
649
Tamże, s. 64.
650
Przekł. własny za: „where grief is expressed physically or cognitively”. T. L. Martin, T. L., K. J. Doka,
Men don't cry… women do: Transcending gender stereotypes of grief [online:]
http://psycnet.apa.org/record/2000-07157-000 (logowanie: 12.10.2018).
651
Tamże.
165
życia (Przymierze z dzieckiem) i jego końca (Cudzoziemka). Konieczność odreagowania
traumy, jaką okazało się dla niej pożegnanie męża, dokonane za pomocą słowa pisanego,
jawi się więc jako logiczne i naturalne następstwo. W owych listach Maria przekazuje
wszystko to, czego nie umiała albo nie zdążyła powiedzieć mężowi za jego życia, co
sprawia, że są one niezwykle intymne. Dzieło to jest również silnie nacechowane
przekazem emocjonalnym, niepozbawionym jednak literackiego kunsztu, właściwego
pisarce, a może właśnie dzięki niemu uwypuklonym.
Listy do Jerzego, wydane w 1988, czyli w roku poprzedzającym śmierć
Kuncewiczowej, stanowią wyjątkową publikację. Jest to dzieło paraepistolarne, na które
składają się quasi-listy do nieżyjącego partnera autorki. Zaliczają się one do literatury
intymistycznej, co nie jest wyjątkowe w odniesieniu do twórczości pisarki, jednak
„ewenementem jest […] nawiązanie do gatunku listu” 652. W ostatniej książce autorki
„«ja» autorskie może się w pełni i jawnie realizować”653. Jednocześnie „do artystycznej
prozy fikcjonalnej, jednocześnie zaś wykorzystują konwencję epistolarną”654.
Małgorzata Czermińska stwierdziła, że twórcy powieści dwudziestowiecznej nie
korzystają już z formy listów, ponieważ nie pozwala ona na przekazanie głębszych
doświadczeń (snu, stanów psychicznych i tak dalej)655, jednak przypadek autorki
z Kazimierza całkowicie temu zaprzecza. Mimo iż Listy do Jerzego nie są powieścią,
stanowią jednak artystyczną prozę fikcjonalną – posługując się terminem Krystyny
Kardyni-Pelikánovej. Czermińska wskazuje, że
[…] powieść dwudziestowieczna […] nie korzysta […] z techniki listowej. Stała się ta technika zbyt
skonwencjonalizowana, by zadowolić pisarzy poszukujących precyzyjnego instrumentu analizy
podświadomych stanów psychicznych, snu, marzenia, by stworzyć możliwość wędrówek w głąb pamięci.
To, co odkryła kiedyś powieść epistolarna, opowiada dziś monolog wewnętrzny 656.
652
K. Kardyni-Pelikánová, Ocalić podmiotowość. Paraepistolarne formy w polskiej i czeskiej prozie
współczesnej…, s. 131.
653
Tamże, s. 133.
654
Tamże.
655
Zob. M. Czermińska, Pomiędzy listem a powieścią [w:]„Teksty” 1975, nr 4 (22), s. 49.
656
Tamże.
657
K. Kardyni-Pelikánová, Ocalić podmiotowość. Paraepistolarne formy w polskiej i czeskiej prozie
współczesnej…, s. 133.
166
konstytutywnych listu, czeska badaczka – za Stefanią Skwarczyńską – przywołuje:
utylitarność, formę pisemną, nieobecność korespondenta, styczność tematyki listu
z życiem adresata, różnorodność tematyczną oraz kompozycję. Czytamy, iż:
Cechami konstytutywnymi listu jako gatunku są według Skwarczyńskiej: l. utylitarność […]; 2. forma
pisemna; 3. nieobecność korespondenta, który jednakże jest „biernym współautorem" listu, bowiem to do
jego indywidualności autor-nadawca nagina zawartość treściową i formę swego elaboratu (stąd sytuowanie
listu na skrzyżowaniu monologu i dialogu); 4. Wypowiedzenie autora listu pozostaje w styczności
z życiem; rzeczywistość bywa w nim traktowana serio (tu otwiera się furtka dla aspektu epickiego listu);
list-wyznanie kładzie jednak nacisk nie na informację o nieznanej adresatowi rzeczywistości nadawcy, lecz
na oddanie uczuć, przeżyć, przemyśleń autora w danym momencie; 5. list cechuje niezwykła różnorodność
tematyczna, którą jednak mogą ograniczyć konwencje obyczajowe; 6. kompozycja listu naturalnego
(znormalizowana już w poetykach starożytnych) to salutatio (dziś afektywna apostrofa), captatio
benevolentiae (pozyskiwanie przychylności), narratio (wyłuszczenie informacji), petitio (prośba),
conclusio (zakończenie). Tę sztywną kompozycję listu naturalnego złamał sentymentalizm, a po nim
romantyzm, zastępując pierwotne powiązania listu z retoryką - odniesieniem go do teorii rozmowy, będącej
porozumieniem dusz, którym niepotrzebne są już formuły przywitań, pożegnań, daty itd. Z tak zmienionego
listu nie znika jednak aspekt temporalny, przeciwnie, jest on widoczny w strukturze gatunku. Pierwiastki
treściowo-nastrojowe narzuca bowiem epoka, a wpływ dorobku cywilizacyjnego i kulturowego danych
czasów na treść, ujęcie, wyraz językowo-stylistyczny jest bezsprzeczny658.
Pytania skierowane do Jerzego są w istocie podobne do tych zadawanych przez Jana Kochanowskiego
659
167
odsyłać nie tylko uwznioślające pochwały Zmarłego (laudes), żal z powodu jego odejścia
(luctus), próba znalezienia pociechy (consolatio), ale i dialogowa opozycja zaimków «ja»
– «ty»”660. Kardyni-Pelikánová skonstatowała, iż
„Ja” mówiące w Listach do Jerzego, któremu autorka użyczyła wielu swych cech osobowych, zwraca się
do adresata (noszącego imię męża autorki) już nieżyjącego. Mamy więc do czynienia w tekście
z komunikacją pozorną, absolutnie niezwrotną (choć elementów „odpowiedzi" można się dopatrywać
w przywoływanych przez narratorkę postawach, sądach, wypowiedziach z przeszłości adresata). […]
Odbiorcą […] jest czytelnik. Autorka więc uznała, iż jej własna sytuacja egzystencjalna jest ważna dla
każdego, dla człowieka w ogóle i poprzez dobór odpowiedniej konwencji literackiej (listu) komunikuje
o niej odbiorcy rzeczywistemu, z tego samego co ona planu bytowego 661.
Ach, Jerzy, te moje listy do Ciebie coraz bardziej zmieniają się w korespondencję z sobą samą,
w skrzypienie wierzby, która utraciła jeden pień i stała się kaleka. W milczeniu, które mnie otacza, kłębią
się słowa i zdarzenia rzekomo bez związku, tymczasem ja coraz głębiej odczuwam ukryty związek
wszystkiego ze wszystkim. Bo i po cóż mi było wyławiać z ciszy pałac, magnolię, ruiny, ścieki? Ten
bezsłowny list do Ciebie, który wcale nie byłeś cyganem, zaczynać od cyganerii? Żałuję jak każdego liścia,
który w lipcu spada nie wiadomo dlaczego662.
[…] Błogość: nareszcie mnie nie ma. Nareszcie znikły obowiązki, żal, pamięć, ciężar spadł z pleców,
wszystko robi się samo – jestem wolna. To coś, co leży na moim łóżku, nareszcie nie jest mną.
660
K. Kardyni-Pelikánová, Ocalić podmiotowość. Paraepistolarne formy w polskiej i czeskiej prozie
współczesnej…, s. 137.
661
Tamże.
662
M. Kuncewiczowa, Listy do Jerzego…, s. 54.
663
Pełniej opisałam to w artykule Odkrywanie ostatnich kart życia – starość i śmierć w późnej prozie Marii
Kuncewiczowej…, s. 183-192.
168
Otworzyłam oczy. Pod ścianą stała biała grupa – Apollo i stadko nimf. Apollo zapytał: „Jak się pani
czuje?”. Z uniesieniem wyszeptałam: „Ja się wcale nie czuję!”. Zygzaki. Może ludzie? […] Apollo
zgorszony, nimfy chichoczą664.
Jerzy, za naszej młodości tej alei nie zamiatały robrony księżniczek i szable wojewodów, ale słychać było
malarskie ballady. Tym razem ballady milczały, rycerz Mścibój „powiedział pas, pchnął się i zgasł”…
Mówiono mi, że widok na Kazimierz znikł za wybujałymi nad miarę drzewami. Chciałam sprawdzić,
powspominać, posmucić się, wytrwale prowadziłam Erikę zawiłą ścieżką nad urwiskiem, przestrzegając,
żeby stąpała ostrożnie. […] Zioła przycichły, natomiast u zakrętu ścieżki z wielkiej sinej kępy buchnął
wieczorny zapach bardziej chyba odurzający niż napój Izoldy666.
664
M. Kuncewiczowa, Listy do Jerzego…, s. 69.
665
E. Zemszał, Księgozbiór domowy Marii i Jerzego Kuncewiczów [w:] „Folia Biliologica” 2008, vol. L,
s. 78.
666
M. Kuncewiczowa, Listy do Jerzego…, s. 56-57.
169
Kuncewiczowa nie akceptuje własnych ograniczeń wynikających z podeszłego
wieku i, tak samo, jak robiła to w odniesieniu do męża, nie chce nazwać wprost tego, co
czuje i z czego zdaje sobie sprawę. Swoją trzecią reanimację podsumowuje krótko:
„trzeba się streszczać”667. Owe dramatyczne słowa wskazują na przygotowywanie się do
śmierci oraz fakt, że pisarka zdaje sobie sprawę z tego, że znajduje się ona u samego kresu
życia. Kuncewiczowa stara się więc zakończyć swoje sprawy, dokonuje podsumowania
własnej egzystencji („Jerzy, lokatorze nieskończoności! Będę twoją sublokatorką
niesforną […]”668).
Zbiór dwudziestu trzech listów kończy pisaniem postscriptum dotyczącego
jedynego syna: „Tu dodam: przestrzeń między fermą Old Kennels w stanie Virginia
a miasteczkiem Kazimierz Dolny nad Wisłą nie okazała się przepastna dla miłości. Co
kilka miesięcy Witold przylatuje zza morza i chodzi ze mną pod Twój kazimierski
dąb”669. Owa wzmianka uwypukla więź pomiędzy rodzicami i dorosłym już dzieckiem –
więź ta nie została zerwana ani zapomniana pomimo śmierci Jerzego, pamięć o nim wciąż
jest żywa w umyśle Witolda.
Sama Kuncewiczowa mówiła o swoim ostatnim dziele, iż jest ono poświęcone
tematyce tanatycznej:
Dla mnie jest to książka o śmierci po prostu. […] O tym zdarzeniu w końcu naturalnym, które mnie po raz
pierwszy poraziło z taką siłą, choć przecież przeżywałam już wcześniej utraty najbliższych osób. […]
Pewnie dlatego też odczułam to odejście jako niezasłużoną karę, odkryłam sam fakt śmierci niejako
fizycznie, przeżywszy szok, jakąś obrazę na los, właściwie rodzaj egzystencjalnego buntu 670.
Sama pisarka przyznała więc, jak trudnym przeżyciem było dla niej odejście
męża. Samotność, którą konotowała śmierć wieloletniego partnera życiowego,
konieczność narodzenia się na nowo – tym razem nie dla sztuki, lecz dla świata po prostu,
dla codzienności, brak ochrony, którą zapewniał jej Jerzy, wsparcia dla jej zamierzeń –
każdy z tych czynników wpłynął na nią zarówno pod względem psychicznym
(wywołując smutek, wzbudzając poczucie żalu, odseparowując ją niejako od reszty ludzi
z otoczenia kobiety), jak i fizycznym (pogorszył się jej stan zdrowia, przestała
podróżować, nie godziła się na ograniczenia narzucane jej przez podeszły wiek). Żałoba
667
Tamże, s. 87.
668
Tamże, s. 94.
669
Tamże, s. 90.
670
Za: A. Szałagan, Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna…, Warszawa 1995, s. 315.
170
po Jerzym miała więc aspekt holistyczny, nie pozostawiając w życiu Kuncewiczowej
prawdopodobnie niczego, co nie przypominałoby jej o utracie najbliższej osoby.
Anna Wzorek zauważa także, iż „Nieustanna obecność nieobecnego w realnej
rzeczywistości Jerzego Kuncewicza jest wyrazem ogromnej tęsknoty żony za nim,
świadczy o miłości do zmarłego towarzysza życia, o cierpieniu towarzyszącym
pożegnaniu ukochanego człowieka”671. Owo pożegnanie – choć fizycznie dokonało się
w 1984 roku w lubelskim szpitalu672 – mentalnie odbyło się wraz z ukończeniem prac
nad Listami do Jerzego, ostatnią książką pisarki.
671
A. Wzorek, Marii Kuncewiczowej listy do zmarłego męża [w:] „Respectus Philologicus” 2017, nr 31
(36), s. 53-54.
672
Czytamy: „Rozstaliśmy się – pozornie – 14 marca 1984 roku, ale na kilka dni przed podróżą z Rzymu
do Lublina podyktowałeś Oli Kurczab w klinice Salvator Mundi następujące myśli […]”;
M. Kuncewiczowa, Listy do Jerzego…, s. 24.
673
Tamże, s. 20. Śmierć rodziców i brata Kuncewiczowa opisuje dokładniej w jednym z listów. Por. tamże,
s. 16-19.
171
darzyli się małżonkowie, silna więź między nimi, miała niebagatelny wpływ na psychikę
i twórczość, lecz przede wszystkim – na jej codzienność:
Tak trwało przez wiosnę, lato, wczesną jesień – czas jednakowy. Nie widziałam słońca, deszczu ani
księżyca, powietrze dławiło. Stukałam laską między naszym domem a sąsiednią instytucją, zwaną Domem
Prasy, gdzie jadłam rzeczy, których Ty już jeść nie musiałeś. Z trudem stawałam na nogi. Dyrektor kliniki,
któremu oznajmiłeś, wracając in extremis z Rzymu: „Z Lublina wyszedłem, do Lublina wracam”, ten sam
profesor Kowalewski pomagał mi teraz Ciebie przeżyć. Bóle latały po kościach i żądliły jak osy. Tylko te
osy czułam, nie zapachy albo wiatr. Znajomi chwalili moją bawełnianą suknię, nieznajomi prosili o podpisy
na książkach, których nie pamiętałam674.
Nie było z kim rozmawiać o Twojej winie, Twojej chwale, o tym, że mnie nie ma, ale Ty jesteś. Gdzie?
Pod dębem? Raczej daleko, coraz dalej, w religijnej mgle, w apokaliptycznym Zbawieniu. Patrząc w sufit,
widziałam, jak idziesz przez nieznajomy przestwór i oddychasz tą swoją upragnioną
„nadświadomością” . 675
W myśl powszechnie przyjętej opinii, ludzie z wiekiem stają się bardziej religijni […]. Badania prowadzone
w obrębie różnych tradycji religijnych i różnych wyznań wykazują powtarzającą się prawidłowość, że
osoby najstarsze to najbardziej religijna grupa wiekowa, co tłumaczone jest zazwyczaj spadkiem poczucia
bezpieczeństwa socjalnego u osób w wieku podeszłym […] oraz lękiem egzystencjalnym pojawiającym się
w starości, związanym przede wszystkim z wizją zbliżającej się śmierci 676.
674
Tamże, s. 23.
675
Tamże.
676
B. Woźniak, Zaangażowanie religijne a stan zdrowia osób w wieku podeszłym: mechanizmy zależności,
wybrane wyniki badań [w:] „Przegląd Socjologiczny” 2012, nr 61 (2), s. 208.
172
korespondencji do niego skierowanej), ale także wskazywać żonie drogę, ma stać się jej
duchowym przewodnikiem po niematerialnym świecie („Jerzy, jak mam sobie wyobrażać
tę przestrzeń czy ten żywioł, czy ten byt, gdzie Ty teraz jesteś? Patrzę na to samo, na co
kilka miesięcy temu i przez sześćdziesiąt lat patrzyliśmy razem, i widzę co innego”677,
„Nie umiem milczeć tak głośno, żeby moje pytania docierały do strefy, której nie zna
żaden człowiek, koń, drzewo ani ptak. Więc pytam cicho, po dawnemu pytam mojego
męża […]”678). Zauważyła to już wspomniana Kardyni-Pelikánová:
Adresat z powiernika przeistacza się za sprawą gry form osobowych w potencjalnego przewodnika
duchowego, tego, który z racji swego statusu ontologicznego staje się arbitrem dla podmiotu mówiącego,
w jego kontakcie ze światem wartości. Ma również świadczyć o mistycznym związku dwojga ludzi,
trwającym mimo śmierci, przekraczającym ją679.
677
M. Kuncewiczowa, Listy do Jerzego…, s. 10.
678
Tamże, s. 12.
679
K. Kardyni-Pelikánová, Ocalić podmiotowość. Paraepistolarne formy w polskiej i czeskiej prozie
współczesnej…, s. 138.
680
M. Kuncewiczowa, Listy do Jerzego…, s. 25.
681
Tamże, s. 11.
682
Tamże, s. 27.
683
Tamże, s. 29.
684
Tamże, s. 28.
173
Sposób konstruowania listów – rozpoczętych od opisu symbolicznego tańca z Ałłą
Dżijan, której postać stanowi klamrę kompozycyjną zbioru – przekłada się na psychiczny
krajobraz ich nadawczyni. Listy do Jerzego stanowią niejako kronikę myśli
Kuncewiczowej, przebiegających w bardzo dramatyczny sposób. Warto zauważyć, iż
francuski tanatolog, Philippe Ariès, podkreślił, iż od połowy XX wieku w kulturze można
zaobserwować swoiste ograniczenie żałoby:
Po tysiącach lat obowiązku i potrzeby odbywania żałoby, w rozmaitych okresach bardziej spontanicznej
lub bardziej narzuconej, w połowie XX wieku pojawił się jej zakaz. W ciągu jednego pokolenia sytuacja
się odwróciła: to, co kazały dawniej czynić wewnętrzne przekonania lub wola ogółu, dziś jest zabronione,
to, czego dawniej zabraniano, dziś jest zalecane. Nie wypada już okazywać bólu ani nawet sprawiać
wrażenia, ze się go odczuwa685.
Jednocześnie potrzeba odbycia żałoby po utracie bliskiej osoby nie została wcale
zanegowana, nie jest ona niekonieczna. Pisarka doskonale zdaje sobie z tego sprawę,
konstruując swoje ostatnie dzieło. Mimo że jest ono poświęcone zmarłemu mężowi,
stanowi również obraz dojrzałej miłości małżeńskiej i symbol wieloletniej przyjaźni.
Okazuje się jednak, iż wspomnienia związane z postacią Jerzego pojawiają się, a więc
i są zapisywane, w sposób dość chaotyczny, pojawiają się luźne asocjacje, wyrazy
miłości czy żal związany z niedostatecznym okazywaniem uczuć za życia męża.
Wszystko to przekłada się na warstwę językową i kompozycyjną Listów do Jerzego –
występuje tu wiele pytań retorycznych, mających pomóc Kuncewiczowej porządkować
własne myśli („Jakież tu mogły być namaszczenia, grzechów odpuszczenie? Gdzie był
Bóg?”686), krótkie zdania, jakby urywające się w samym środku wypowiedzi („Tak
mówię”, „Tak szepcę”687), a także akapity często kończące się wielokropkami („Byłeś
gościom rad, częstowałeś ich…”688) oraz wykrzyknienia, podkreślające gwałtowność
i dramat osoby piszącej («Ojcze nasz, któryś jest», jest, na pewno jest w niebie!...”689).
Z lektury Listów do Jerzego wynika, że Kuncewiczowa nie tylko szukała
przewodnika duchowego, nie tylko wysuwała także wnioski ze wspólnego życia
z mężem, nie wyłącznie poszukiwała z nim kontaktu, ale również – a może przede
wszystkim – chciała Jerzego unieśmiertelnić:
685
P. Ariès, Rozważania o historii śmierci, tłum. K. Marczewska, Warszawa 2007, s. 271.
686
M. Kuncewiczowa, Listy do Jerzego…, s. 17.
687
Tamże, s. 41.
688
Tamże, s. 25.
689
Tamże, s. 40. Podkreślenia oryginalne.
174
Na dole w tym pokoju z drewnianym pułapem wiszą dwa Twoje portrety malarskie […]. Natomiast
Nasierowska zdołała aparatem fotograficznym uchwycić Ciebie na gorącym uczynku istnienia, nie
komentować, tylko pokazać. Stojąc tam przed Tobą, mówię co rano: „Jestem. I Ty jesteś. Dziękuję za nasze
długie piękne życie i modlę się, żeby ono trwało”. Ty się uśmiechasz. Czasem prawie szczęśliwy, czasem
smutny, często jakby zmęczony tym trwaniem bez końca” 690.
Maria Janion napisała, iż „[…] istnienie jest dla niej [Kuncewiczowej] pamięcią
i świat jawi się jako Wielka Pamięć”691. Prawda ta najwyraźniej uwypukla się właśnie
w Listach do Jerzego, które stanowią niejako zbiór wspomnień i wniosków płynących
z bilansu sześciu dekad spędzonych przez pisarkę z jej mężem. Ten krótki zbiór jest
dziełem kunsztownym, poetyckim i intymistycznym, a zarazem poruszającym
uniwersalną tematykę utraty bliskiej osoby. Ukazuje on pragnienie ciągłego trwania
w relacji ze zmarłym i jednocześnie ewokuje wspomnienia, wywoływane przez luźne
skojarzenia, pojawia się w nim także efekt reminiscencji. Przeprowadzenie owej
parakorespondencji pozwoliło pisarce na przepracowanie traumy śmierci Jerzego
i pogodzenie się z nieuchronną koniecznością utraty życia w takim wymiarze, jaki był
jej znany.
690
Tamże, s. 49-50.
691
M. Janion, Odnawianie znaczeń, Kraków 1980, s. 250.
175
Zakończenie
692
W. Czapińska, O życiu, miłości, przyjaźni [w:] H. Zaworska, Rozmowy z Marią Kuncewiczową…, s. 259.
693
B. Kazimierczyk, Dyliżans księżycowy…, s. 10.
176
Współcześni odbiorcy mają więc sposobność lektury pierwszego w Polsce
dziennika ciąży, w którym porte-parole autorki zostało postawione przed niełatwym
zadaniem pokochania i poznania własnego dziecka miłością wcale nie instynktowną, lecz
nabytą, opartą na pragnieniu nawiązania prawdziwej więzi budowanej na wzajemnym
zrozumieniu i głębokiej tolerancji. Pisarka, która opublikowała ów obrazoburczy
wizerunek miłości w latach dwudziestych ubiegłego wieku, nie spodziewała się, iż dzieło,
za pomocą którego mogła lepiej pojąć istotę relacji pomiędzy matką i nowo narodzonym
dzieckiem oraz które pomogło jej przezwyciężyć przypadłość określaną dziś jako
depresja poporodowa, wywoła tak skrajne reakcje krytyków i czytelników. Tylko nieco
mniej burzliwie przyjęto kolejną powieść młodej autorki, od początku swojej kariery
literackiej opierającej swe dzieła na własnych przeżyciach. W obu utworach miłość
nierzadko ewokuje samotność, stanowi jej preludium – tak było przede wszystkim
w wypadku Teresy, która wraz z urodzeniem dziecka została czasowo wyalienowana
z pewnego kręgu znajomych, nie czując się dobrze z własnym ciałem i cechując się
nadwątloną sprawnością fizyczną. Mimo kilku lat wypełnionych brakiem
samoakceptacji, warunkującym niechęć do siebie i swojego ciała, bohaterka ostatecznie
osiąga równowagę pomiędzy rolą matki i kobiety. Nakłada się to na czas wzrastania
dziecka do okresu, w którym potrafi już mówić i nie wymaga stałej opieki rodzicielki,
a jego czułe gesty wpływają na Teresę kojąco. Ostatecznie przymierze z synem zostaje
osiągnięte, jednak wspomnienie trudnego czasu po narodzinach potomka kładzie się
cieniem na psychikę bohaterki, pozostawiając zaleczoną, lecz niewygojoną traumę.
Z kolei słynna Cudzoziemka, „jedna z najbardziej «skończonych» powieści XX
wieku”694, do dzisiaj nie przestaje inspirować badaczy do podejmowania pogłębionych
analiz. Dla celów niniejszej rozprawy ukazanie relacji matki i córki było istotniejsze niż
ponowne roztrząsanie przyczyn nieszczęścia Róży Żabczyńskiej. Początkowy brak
akceptacji dziecka poczętego w wyniku napaści seksualnej zostaje przezwyciężony
dzięki sztuce – Róża, odkrywszy w Marcie talent wokalny, oficjalnie uznaje ją za swoje
dziecko, oddaje jej swą (co prawda dość warunkową, ale jednak) miłość. Eksploracja
więzi łączących bohaterki, a także ich relacji z mężczyznami, dała w efekcie interesujący
obraz. Okazało się bowiem, iż deficyty miłości w powieści są domeną kobiet, gdyż o ile
Michał, Adam, Władysław i Piotr znajdują ostatecznie szczęście – jeśli nie w pożyciu
małżeńskim, to w przyjaźni z przedstawicielkami płci przeciwnej – o tyle Róża i Marta
694
Tamże, s. 64.
177
pozostają osamotnione, niezrozumiane i do pewnego stopnia także nieszczęśliwe,
rekompensując sobie życiowe niedostatki za pomocą wyrazu artystycznego.
Opublikowany kilka dekad później ściśle autobiograficzny dyptyk, na który
składają się Fantomy i Natura, ukazuje już inny obraz miłości i samotności. Pisarka, która
niemal dwie dekady spędziła na emigracji, oddała w nim wyraz nostalgii za ojczyzną,
poruszyła kwestię niezrozumienia artystycznego, z jakim miała do czynienia poza
granicami swojego kraju, opisała także problemy z Polonią, jakich nastręczyło jej
drukowanie własnych dzieł w komunistycznej Polsce. Przede wszystkim zaś w dyptyku
spotykamy się z przedstawieniem samotności wynikającej z alienacji, z obcości
kulturowej i duchowej, która w ogromnym stopniu wpłynęła na psychikę
Kuncewiczowej, wywołując u niej stany depresyjne.
Z kolei wizerunek miłości wiąże się przede wszystkim ze wspomnieniem czy też
opisem osób, z którymi autorka Kluczy była związana w określonych latach życia –
szczególnie wyraźnie realizuje się to w Fantomach. Pojawiają się więc liczne odniesienia
do postaci matki i ojca, Adeliny i Józefa, przemyślenia odnośnie do relacji z dorosłym
już dzieckiem, a także kwestia przyjaźni z innymi twórcami lub naukowcami.
Ostatnie wydane dzieło Kuncewiczowej to Listy do Jerzego, w którym autorka
opisała tęsknotę za zmarłym mężem, dokonała jego pośmiertnego uwznioślenia, za
pomocą słów postawiła mu pomnik. Dzięki tej niewielkiej rozmiarowo powieści
paraepistolarnej udało jej się przepracować traumę związaną z odejściem najbliższej
osoby, wieloletniego towarzysza życia. Jak można się było spodziewać, w utworze
pojawiają się nie tylko wspomnienia dotyczące Jerzego, ale również laudacje na cześć
ukochanego męża, niedocenionego za życia. Obrazy miłości i samotności są w Listach…
ściśle ze sobą skorelowane, nierozłączne. Gdyby bowiem Marii i Jerzego Kuncewiczów
nie łączyła tak silna więź oparta na wzajemnym porozumieniu duchowym, na daleko
idącej akceptacji odmienności drugiej osoby czy poszanowania dla pracy i stylu życia
współmałżonka, odejście mężczyzny mogłoby nie wpłynąć na pisarkę w tak silnym
stopniu.
Okazuje się więc, że Kuncewiczowa, która swą karierę rozpoczynała od opisów
trudności ewokowanych przez pojawienie się nowego człowieka, zakończyła ją na
ukazaniu ogromnego bólu po utracie bliskiej osoby i przemyśleń związanych ze starością.
Należy podkreślić, iż owe wnioski ściśle łączyły się nie tylko z naturalnymi procesami
przebiegającymi w późnym wieku, ale przede wszystkim odnosiły się one do
178
nieustannego pragnienia miłości oraz coraz większej samotności starszej kobiety, tracącej
kolejno wiele dawnych przyjaciół oraz członków rodziny.
Opisując często własne, nierzadko prywatne czy wręcz intymne sprawy,
Kuncewiczowa odnosiła się jednocześnie do kwestii uniwersalnych, związanych
z potrzebami społecznymi, pragnieniem szczęśliwego życia, odnalezienia swojego
miejsca w świecie i ustalenia własnej tożsamości. Właśnie dzięki owej kompilacji dzieła
pisarki z Kazimierza wciąż nie tracą na aktualności, a postawione w nich pytania
dotyczące ludzkiej egzystencji nadal nie doczekały się wyczerpującej odpowiedzi. Także
stworzone przez nią postaci, jak chociażby Róża czy Michał-Tristan, nie tylko stały się
swego rodzaju typem, ale ukazały ogólnoludzkie predylekcje do przeżywania
określonych doświadczeń, emocjonalnej reakcji na nie czy sposobów radzenia sobie
z traumą.
Wykorzystany materiał teoretyczny z zakresu literaturoznawstwa, psychologii
i socjologii umożliwił ukazanie doświadczenia miłości i samotności opisanych przez
pryzmat przeżyć pisarki, która czerpała wiele inspiracji ze swojej autobiografii, dając tym
samym pewien klucz interpretacyjny, którym badacze posługują się od kilku już dekad.
Jednak nawet istniejące już omówienia poświęcone prozie Marii Kuncewiczowej wciąż
nie wyczerpują rozlicznych możliwości odczytań dzieł pisarki, która zawsze wyprzedzała
swoją epokę. Analiz tych nie wyczerpuje nawet i niniejsza rozprawa, która jednak
stanowić może istotny przyczynek do dalszych badań, szczególnie tych koncentrujących
się na emotywnych aspektach pisarstwa autorki Cudzoziemki.
179
Bibliografia
Bibliografia podmiotowa
1. Kuncewiczowa M., Cudzoziemka, Warszawa 2012.
2. Kuncewiczowa M., Don Kichote i niańki, Warszawa 1979.
3. Kuncewiczowa M., Dyliżans warszawski, Warszawa 1997.
4. Kuncewiczowa M., Fantasia alla polacca, Warszawa 1979.
5. Kuncewiczowa M., Fantomy, Warszawa 1975.
6. Kuncewiczowa M., Listy do Jerzego, Lublin 1997.
7. Kuncewiczowa M., Miasto Heroda. Notatki palestyńskie, Warszawa 1982.
8. Kuncewiczowa M., Natura, Warszawa 1982.
9. Kuncewiczowa M., Nowele i bruliony prozatorskie, wybór i posłowie: Helena
Zaworska, Warszawa 1985.
10. Kuncewiczowa M., Odkrycie Patusanu, Warszawa 1958.
11. Kuncewiczowa M., Polska na fiszmarku [w:] „Morze” 1926, nr 3/4, s. 11-12.
12. Kuncewiczowa M., Przeźrocza. Notatki włoskie, Warszawa 1985.
13. Kuncewiczowa M., Tristan 1946, Warszawa 1980.
14. Kuncewiczowa M., Twarz mężczyzny i trzy inne nowele, Warszawa 1969.
Bibliografia przedmiotowa
1. Ambroch M., Czernak G., Lisiak E., Szydłowska G., 100 lat Polski w liczbach.
1918-2018 [online:]
https://stat.gov.pl/files/gfx/portalinformacyjny/pl/defaultaktualnosci/5501/30/1/1
/100_lat_polski_w_liczbach_1918-2018.pdf (logowanie: 11.09.2018).
2. Ariès P., Rozważania o historii śmierci, tłum. K. Marczewska, Warszawa 2007.
3. Bal M., Narratologia: wprowadzenie do teorii narracji, Kraków 2012.
4. Banot A. E., Maria Kuncewiczowa, czyli kazimierski fantom [w:] Monika
Świerkosz (red.), Sporne postaci polskiej krytyki feministycznej po 1989 roku,
Gdańsk 2016, s. 47-73.
5. Banot A. E., Świadectwo umierania. O projekcie autobiograficznym Marii
Kuncewiczowej [w:] „Świat i słowo. Studia i szkice”, nr 1 (20), Bielsko-Biała
2013, s. 145-155.
180
6. Banot A. E., W rytmie księżyca. Problemy tożsamości kobiecej w twórczości Marii
Kuncewiczowej, Bielsko-Biała 2016.
7. Barzycka A., Józef Dionizy Szczepański [online:]
http://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/jozef-dionizy-szczepanski (logowanie:
11.06.2018).
8. Bch/Mko, „Cudzoziemka” Marii Kuncewiczowej głosem Danuty Stenki!,
https://www.polskieradio.pl/8/4346/Artykul/2085164,Cudzoziemka-Marii-
Kuncewiczowej-glosem-Danuty-Stenki (logowanie: 23.06.2018).
9. Beauvoir S. de, Druga płeć, przeł. M. Leśniewska, t. 2, Kraków 1972.
10. Bielecka U., Mity na temat zdrowej i patologicznej żałoby [w:] „Psychiatria
i Psychologia Kliniczna” 2012, nr 12 (1), s. 62-66.
11. Biller H., Tokofobia – problem multidyscyplinarny [w:] „Ginekologia Polska”
2007, nr 10, s. 807-811.
12. Borkowska G., Metafora drożdży: co to jest literatura/poezja kobieca [w:]
„Teksty Drugie” 1999, nr 3/4 (33/34), s. 31-44.
13. Bratkowska K., Kłamstwo muzyczne w „Cudzoziemce” Marii Kuncewiczowej
[w:] M. Hornung, M. Jędrzejczak, T. Korsak (red.), Ciało, płeć, literatura. Prace
ofiarowane profesorowi Germanowi Ritzowi w pięćdziesiątą rocznicę urodzin,
Warszawa 2001, s. 347-378.
14. Cixous H., Śmiech Meduzy [w:] „Teksty Drugie” 1993, nr 4/5/6 (22/23/24), s. 147-
166.
15. Chrostowski T., Płock w życiu Marii Kuncewiczowej [w:] „Notatki Płockie” 1975,
nr 20/4-83/, s. 30-31.
16. Chruszczyński A., Kilka uwag o „Dniach powszednich państwa Kowalskich” [w:]
L. Ludorowski (red.), O twórczości Marii Kuncewiczowej, Lublin 1997, s. 107-
119.
17. Chwastyk-Kowalczyk J., „Bluszcz” w latach 1918-1939 [w:] Ludzie i książki:
studia i szkice bibliologiczno-bibliograficzne: księga pamiątkowa dedykowana
Profesor Hannie Tadeusiewicz, E. Andrysiak, A. Walczak-Niewiadomska (red.),
Łódź 2011, s. nr 7 (4), s.253-270.
18. Chwiejda E., Sztuka (wro)gościnności. O dialogu: imigrant – artysta – gospodarz
[online:] http://archiwum-obieg.u-jazdowski.pl/artmix/31163 (logowanie:
08.08.2017).
181
19. Czermińska M., Pomiędzy listem a powieścią [w:]„Teksty” 1975, nr 4 (22), s. 28-
49.
20. Czermińska M., Autobiograficzny trójkąt: świadectwo, wyznanie i wyzwanie,
Kraków 2004.
21. Czerska T., Między autobiografią a opowieścią rodzinną. Kobiece narracje
osobiste w Polsce po 1944 roku w perspektywie historyczno-kulturowej, Szczecin
2011.
22. Daszyńska-Galińska Z., Przyrost ludności po wojnie światowej [w:] „Ruch
Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny” 1926, nr 6 (23), s. CLXXI-CLXXII.
23. Dąbrowski M., Międzytekst. Literatura między kulturami narodowymi [w:]
„Porównania” 2013, nr 13, t. XIII, s. 93-105.
24. Dawidowicz-Chymkowska O., Przez kreślenie do kreacji. Analiza procesu
twórczego zapisanego w brulionach dzieł literackich, Warszawa 2007, s. 115-225.
25. Dołęgowska-Wysocka M., Tygodnik „Kobieta Współczesna” 1927-1934 [w:]
„Kwartalnik Historii Prasy Polskiej” 1982, nr 21, s. 57-72.
26. Donath O., Żałując macierzyństwa. #regrettingmotherhood, Białystok 2017.
27. Galant A., Prywatne, publiczne, autobiograficzne. O dziennikach i esejach Jana
Lechonia, Zofii Nałkowskiej, Marii Kuncewiczowej i Jerzego Stempowskiego,
Warszawa 2010.
28. Geertz C., O gatunkach zmąconych: nowe konfiguracje myśli społecznej [w:]
„Teksty Drugie” 1990, nr 2, s. 113-130.
29. Głowiński M., Muzyka w powieści [w:] „Teksty: teoria literatury, krytyka,
interpretacja” 1980, nr 2 (50), s. 98-114.
30. Gołębiewska I., Obraz starości w prozie Marii Kuncewiczowej, Kraków 2013.
31. Grabias S., Analityczne kategorie obcości [w:] „Studia Socjologiczne” 2013, nr
1/(208), s. 4, online: http://www.studiasocjologiczne.pl/pliki/analityczne_2.pdf
(logowanie: 08.08.2017).
32. Hawryszków K., Michałkiewicz K., „Cudzoziemka” Marii Kuncewiczowej:
literacko-muzyczny dialog z przeszłością, [w:] „Konteksty Kultury” 2011, nr 7,
s. 12-21.
33. Hejmej A., Muzyczność dzieła literackiego, Wrocław 2001; K. Babulewicz,
Muzyka w „Cudzoziemce” Marii Kuncewiczowej [w:] Kwartalnik Młodych
Muzykologów UJ 2014, nr 21 (2), s. 98-117.
182
34. Janeta M., Migranci a społeczność przyjmująca. Uwarunkowania strategii
akulturacyjnych a kontakty ze społecznością przyjmującą [w:] „Studia Migracyjne
– Przegląd Polonijny” 2011, nr 2 (140), t. 37, s. 252, online:
http://yadda.icm.edu.pl/yadda/element/bwmeta1.element.cejsh-a38f393c-dbf6-
4fec-8cab-b79126ba7776 (logowanie: 08.08.2017).
35. Janion M., Odnawianie znaczeń, Kraków 1980, s. 241-249.
36. Jankowska K., O narracjach autobiograficznych Michała Głowińskiego i Andy
Rottenberg [w:] „Białostockie Studia Literaturoznawcze” 2010, nr 1, s. 49-59.
37. Jastrzębska N., Liga matek [w:] „Bluszcz” 1914, nr 4, s. 2.
38. Kamińska K., Maria Kuncewiczowa (1), NInA.pl, online:
http://archiwum.nina.gov.pl/film/maria-kuncewiczowa-1 (logowanie:
08.08.2017).
39. Kardyni-Pelikánová K., Ocalić podmiotowość. Paraepistolarne formy w polskiej
i czeskiej prozie współczesnej [w:] „Literaria Humanitas”, t. 3: Zapad. Vychod,
Genogligicke studie, Brno 1995, s. 128-142.
40. Kazimierczyk B., Dyliżans księżycowy. Opowieść o twórczości Marii
Kuncewiczowej, Warszawa 1977.
41. Kisiel M., „Z gapiostwa, z ekstazy, z niebycia”. O niektórych aspektach
światopoglądu Marii Kuncewiczowej [w:] W. Wójcik (red.), W stronę
Kuncewiczowej... Studia i szkice, Katowice 1988, s. 19-31.
42. Klamecka A., Trauma ciąży i macierzyństwa [w:] „Rocznik Towarzystwa
Literackiego imienia Adama Mickiewicza” 2007, t. 42, s. 194-201.
43. Kłak T., Legenda Kazimierza w twórczości Marii Kuncewiczowej [w:] W. Wójcik
(red.), W stronę Kuncewiczowej... Studia i szkice, Katowice 1988, s. 102-124.
44. Kłosińska K., Współczesna krytyka feministyczna, Katowice 2014.
45. Kozioł P., Maria Kuncewiczowa [online:] http://culture.pl/pl/tworca/maria-
kuncewiczowa (logowanie: 08.08.2017).
46. Krajewska J., Choroby, zamki warowne, kolana Heleny Fourment. Przyczynki do
dziejów pojęcia „literatura kobieca” w dwudziestoleciu międzywojennym [w:]
„Podteksty” 2009, nr 3 (17) [online:]
http://podteksty.amu.edu.pl/podteksty/?action=dynamic&nr=18&dzial=4&id=38
9 (logowanie: 01.08.2017).
47. Kraskowska E., Kilka uwag na temat powieści kobiecej, [w:] „Teksty Drugie”
1993, nr 4/5/6, s. 259-273.
183
48. Kraskowska E., Piórem niewieścim. Z problemów prozy kobiecej dwudziestolecia
międzywojennego, Poznań 1999.
49. Krupka-Matuszczyk I., Matuszczyk M., Psychopatologiczne oblicza żałoby [w:]
„Czasopismo Psychologiczne – Psychological Journal” 2014, nr 20 (2), s. 267-
271.
50. Krzyżanowska-Zbucka J., Problemy emocjonalne kobiet w okresie
okołoporodowym [w:] U. Kubicka-Kraszyńska (red.), Warszawa 2008 [online:]
https://www.rodzicpoludzku.pl/images/stories/publikacje/problemy_emocjonaln
e_okres_okoloporodowy.pdf (logowanie: 08.10.2018).
51. Kuncewiczowa M., Finezje literackie 5/5, rozmowa z Kają Kamińską, 06:08-
09:58 [online:] https://ninateka.pl/audio/finezje-literackie-1997-maria-
kuncewiczowa-odc-5 (logowanie: 06.10.2018).
52. Lejeune P., Pakt autobiograficzny [w:] „Teksty: teoria literatury, krytyka,
interpretacja” 1975, nr 5, przeł. A. W. Labuda, s. 31-49.
53. Listy do Redakcji [w:] „Prosto z Mostu” 1938, nr 54.
54. Ludorowski L. (red.), O twórczości Marii Kuncewiczowej, Lublin 1997.
55. Łebkowska A., Jak ucieleśnić ciało: o jednym z dylematów somatopoetyki [w:]
„Teksty Drugie” 2011, nr 4, s. 11–27.
56. Maciejewski J., Historia obecności Polaków w Wielkiej Brytanii [online:]
http://www.pon.uj.edu.pl/?page_id=104 (logowanie: 10.10.2017).
57. Mamoń B., Maria Kuncewiczowa nie żyje [w:] „Tygodnik Powszechny” 1989, nr
31, s. 6.
58. Martin T. L., Doka K. J., Men don't cry… women do: Transcending gender
stereotypes of grief [online:] http://psycnet.apa.org/record/2000-07157-000
(logowanie: 12.10.2018).
59. Miłoszewska-Kiełbiewska A., Obraz kobiety XX i XXI wieku w wybranych
polskich czasopismach i poradnikach dobrego wychowania [online:]
https://depotuw.ceon.pl/bitstream/handle/item/1445/A%20Miloszewska-
Kielbiewska%20-%20Praca%20doktorska.pdf?sequence=1
(logowanie: 05.06.2017 r.).
60. Mokranowska Z., Maria Kuncewiczowa o twórcach, literaturze i... o sobie [w:]
L. Ludorowski (red.), O twórczości Marii Kuncewiczowej, Lublin 1997, s. 123-
137.
184
61. Mokranowska Z., „… Zbudować fikcję prawdziwszą od życia”. Uwagi o poetyce
autobiograficznych opowieści Marii Kuncewiczowej [w:] W. Wójcik (red.),
W stronę Kuncewiczowej… Studia i szkice, Katowice 1988, s. 76-86.
62. Motherhood [w:] Encyclopedia of Gender and Society, red. J. O’Brien, t. 1-2, Sage
Publications 2009, s. 583.
63. Nasiłowska A., Natura jako źródło cierpień [w:] „Teksty Drugie: teoria literatury,
krytyka, interpretacja” 1993, nr 4/5/6 (22/23/24), s. 189-194.
64. Nowak-Jeziorański J., Giedroyc J., Listy 1952-1998, Wybór, oprac. i wstęp
D. Platt, Wrocław 2001.
65. O nagrodzie [online:] http://www.kulturalna.warszawa.pl/nagroda-
literacka,1,1115.html?locale=pl_PL (logowanie: 21.06.2018).
66. Odeszli [w:] https://www.penclub.com.pl/odeszli#d10 (logowanie: 11.05.2018).
67. Ostaszewska A., Kobiece praktyki autobiografistyczne na przykładzie wybranych
esejów bell hooks. Perspektywa pedagogiki feministycznej [w:] „Teraźniejszość –
Człowiek – Edukacja” 2015, t. 18, nr 4 (72), s. 37-51.
68. Parzynowska M., Polska prasa kobieca przełomu dziewiętnastego i dwudziestego
wieku na przykładzie czasopisma „Bluszcz” [w:] K. Kujawińska-Courtney,
M. Sosnowska (red.), Kultura spod znaku gender, Łódź 2013, s. 37-53.
69. Pekaniec A., Czy w tej autobiografii jest kobieta? Kobieca literatura dokumentu
osobistego od początku XIX wieku do wybuchu II wojny światowej, Kraków 2013.
70. Pekaniec A., Kobieca literatura dokumentu osobistego (Jak perspektywa
feministyczna zmieniła teorie i praktyki lekturowe?) [w:] M. Świerkosz,
U. Chowaniec (red.), Fifteen shades of Polish feminism(s). Literature, Culture
and Gender Discourses in Polish Academia. Piętnaście twarzy polskiego
feminizmu. Literatura, kultura i dyskurs genderowy na polskich uniwersytetach,
Londyn 2014 [online:]
http://www.womenonlinewriting.org/uploads/3/0/9/9/30990955/wow_issue_3_2
014_a_whole_text_polish_feminism_and_academia_september_2014_update.pd
f#page=94 (logowanie: 05.06.2017 r.).
71. Pekaniec A., Nie tylko dzienniki. Oryginalne warianty kobiecej literatury
dokumentu osobistego (na wybranych przykładach) [w:] „Ruch Literacki” 2012,
nr 4-5, s. 451-463.
185
72. Pietrzyk A., Seksualne funkcjonowanie w małżeństwie i własny obraz kobiet po
leczeniu raka macicy. Perspektywa pacjentek i perspektywa ich zdrowych mężów
[w:] „Seksuologia Polska” 2009, nr 7 (2), s. 35-45.
73. Plop M., Psychologia rodziny. Teoria i badania, Kraków 2005.
74. Pokrywka R., Powieść autobiograficzna – kariera pojęcia [w:] „Tematy
i Konteksty” 2013, nr 3 (8), s. 164-181.
75. Program Teatru Małego, kwiecień 1932 [online:] http://www.e-
teatr.pl/pl/programy/2016_02/71040/p635_milosc_panienska_t_maly_warszawa
_1932_561.pdf (logowanie: 12.09.2017).
76. Radny A., Wpływ traumy na psychikę. Psychoterapia ofiary [w:]
„Neurokogniwistyka w patologii i zdrowiu” 2009-2011, s. 106-119.
77. Radziwiłłowicz W., Pomiędzy opuszczeniem, bezpieczną więzią a więzami.
Wzorce przywiązania jako kontekst procesu separacji-indywiduacji w okresie
dorastania [w:] W. Radziwiłłowicz Wioletta, A. Jarmołowska (red.),
Adolescencja: wybrane zagadnienia kliniczne i terapeutyczne, Kraków 2015,
s. 31-49.
78. Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 3 lipca 2007 r.,
https://bip.men.gov.pl/wp-
content/uploads/sites/2/2007/07/rozporzadzenie_03072007.pdf (logowanie:
23.06.2018).
79. Rode D., Gwałt w związku małżeńskim [w:] „Chowanna”, r. XLVIII (LXI), t. 1,
cz. 2, s. 28-39.
80. Sapia-Drewniak E., Wizerunek teściowej we współczesnej prasie kobiecej [w:]
„Wychowanie w Rodzinie” 2011, nr 2, s. 127-138.
81. Schulz B., Aneksja podświadomości [w:] „Pion” (Warszawa), 1936 (25 IV), nr 17,
s. 2-3.
82. Schulz B., U wspólnej mety [w:] „Pion” 1937, nr 5, s. 3.
83. Sendejewicz-Michalak M., Tadeusz Pruszkowski i jego związki z Kazimierzem
[online:] http://www.wkazimierzudolnym.pl/tadeusz-pruszkowski-i-jego-
zwiazki-z-kazimierzem.html (logowanie: 12.09.2017).
84. Skwarczyńska S., Teoria listu, Białystok 2006.
85. Słaboń-Duda A., Wczesna relacja matka – dziecko i jej wpływ na dalszy rozwój
emocjonalny dziecka [w:] „Psychoterapia” 2011, nr 2 (157), s. 11-18.
186
86. Słomko W., Zamojska P., Dzierżanowski M., Fizjoterapia w dolegliwościach
okresu połogu [w:] „Journal of Education, Health and Sport” 2017, nr 7 (4),
s. 323-333.
87. Sokalska M., „Ich grolle nicht” w „Cudzoziemce” Marii Kuncewiczowej.
O pieśni w perspektywie interdyscyplinarnej [w:] „Studia Eudopaea Gnesnensia”
2014 , nr 9, s. 23-42.
88. Statut Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy Polskich [online:]
http://mbc.cyfrowemazowsze.pl/dlibra/docmetadata?id=35166&from=publicatio
n (logowanie: 12.09.2017).
89. Supruniuk M. A., Literatura wielu emigracji – wstęp [w:] „Archiwum emigracji.
Studia – szkice – dokumenty” 2009, z. 1 (10), s. 7-10.
90. Szajnert D., Autobiografia [w:] G. Gazda, S. Tynecka-Makowska (red.), Słownik
rodzajów i gatunków literackich, Kraków 2006, s. 51.
91. Szałagan A., „Ciężar obecności”. Dopełnienia autobiograficznych wątków
twórczości Marii Kuncewiczowej w listach do męża (1944-1958) [w:] „Pamiętnik
Literacki” 2006, nr 97 (4), s. 95-116.
92. Szałagan A., „Cudzoziemka” Marii Kuncewiczowej. Powstanie, dzieje
wydawnicze, recepcja [w:] „Pamiętnik Literacki”1986, LXXVII, z. 3, s. 241-276.
93. Szałagan A., Futurologia nie dość sensacyjna, czyli idea obywatelstwa
światowego w życiu i twórczości Marii Kuncewiczowej [w:] „Klematis” 2007, nr
1 (2007).
94. Szałagan A., Maria Kuncewiczowa i „Leśnik” w kręgu paryskiej „Kultury” [w:]
„Pamiętnik Literacki” CI, 2010, z. 1, s. 37-54.
95. Szałagan A., Maria Kuncewiczowa w podróży [w:] „Pamiętnik Literacki” 2014,
nr 3, s. 223-237.
96. Szałagan A., Maria Kuncewiczowa. Monografia dokumentacyjna 1895-1989,
Warszawa 1995.
97. Szałagan A., Maria Kuncewiczowa – przybliżenia. Szkice biograficzne, Warszawa
2015.
98. Szałagan A., Niespełniony „American dream”. Maria Kuncewiczowa w Stanach
Zjednoczonych [w:] B. Dorosz (red.), Od New Orleans do Mississauga. Polscy
pisarze w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie po II wojnie światowej (najnowsze
badania), Warszawa 2015, s. 147-172.
187
99. Szatkowska L., Marylka zaklęta w hiacyntach [online:]
https://www.tp.com.pl/kultura/marylka-zakleta-w-hiacyntach.html (logowanie:
22.05.2018).
100. Szymczak-Maciejczyk B., Ludzie w otoczeniu przyrody. O „Dwóch księżycach”
Marii Kuncewiczowej [w:] M. Kuran (red.), Fauna i flora, Łódź 2019.
101. Szymczak-Maciejczyk B., Maria Kuncewiczowa – wieczna cudzoziemka [w:]
K. Olkusz, K. M. Maj, Ksenologie, Kraków 2018, s. 85-114.
102. Szymczak-Maciejczyk B., Odkrywanie ostatnich kart życia – starość i śmierć
w późnej prozie Marii Kuncewiczowej [w:] B. Walęciuk-Dejneka (red.), Kraków
2016, s. 183-192.
103. Świderska M., Obawy związane ze starością [w:] „Pedagogika Rodziny” 2015, nr
3 (5), s. 137-150.
104. Turski S., Kazimierz. Szlak dwóch księżyców. Śladami Marii i Jerzego
Kuncewiczów w Kazimierzu Dolnym [online:]
https://www.mnkd.pl/files/userfiles/files/Szlak_dwoch_ksiezycow.pdf
(logowanie: 20.05.2018).
105. Tyszecka-Grygorowicz E., Elementy autobiograficzne i rozważania o sztuce
w „Fantomach” i „Naturze” Marii Kuncewiczowej, w: L. Ludorowski (red.),
O twórczości Marii Kuncewiczowej…, s. 87-96.
106. Ustawa z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego
i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży [online:]
http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU19930170078&type=
3 (dostęp: 11.07.2018).
107. Walęciuk-Dejneka B., Kobieca koncepcja „bycia-w-świecie”: „ja” w rodzinie.
Z „Pamiętników” Zofii Tołstojowej [w:] „Prace Literaturoznawcze” 2015, nr 3,
s. 197-208.
108. Węgrzyniakowa A., Kobieta-Fantom, czyli prawda Kuncewiczowej o kobiecie
[w:] W. Wójcik (red.), W stronę Kuncewiczowej… Studia i szkice, Katowice 1988,
s. 32-48.
109. „Wiadomości Literackie” 1939, nr 2.
110. „Wiadomości Polskie” 1941, nr 6.
111. „Wiadomości Polskie” 1941, nr 10.
112. Wojda A., Intermedialność jako forma tożsamości hybrydycznej. O aporiach
tożsamościowych w „Cudzoziemce” Marii Kuncewiczowej [w:] A. Hejmej,
188
T. Górny (red.), Transpozycje: muzyka w nowoczesnej literaturze europejskiej,
Kraków 2016, s. 130-160.
113. Wodzik J., Krótka historia macierzyństwa w ujęciu feministycznym [w:] „Analiza
i Egzystencja” 2011, nr 16, s. 91-104.
114. Wołk M., Autobiografizm i cykliczność [w:] K. Jakowska, D. Kulesza,
K. Sokołowska (red.), Cykl i powieść, Białystok 2004, s. 19-34.
115. Woźniak B., Zaangażowanie religijne a stan zdrowia osób w wieku podeszłym:
mechanizmy zależności, wybrane wyniki badań [w:] „Przegląd Socjologiczny”
2012, nr 61 (2), s. 207-242.
116. Woźnicka E., Fragment jako forma autobiografii: „Fantomy” i „Natura” Marii
Kuncewiczowej [w:] „Pamiętnik Literacki XCIII, Warszawa 2002, z. 2, s. 69-89.
117. Wójcik W., Dialog biegunów (Kilka uwag o twórczości literackiej Marii
Kuncewiczowej) [w:] W. Wójcik (red.), W stronę Kuncewiczowej... Studia
i szkice, Katowice 1988, s. 7-18.
118. Wróbel P., Żałoba i strata [online:]
https://utw.uj.edu.pl/documents/6082181/c0700aad-e4f7-4cf7-a16c-
d764fc5aba4b (logowanie: 25.09.2018).
119. Wzorek A., Marii Kuncewiczowej listy do zmarłego męża [w:] „Respectus
Philologicus” 2017, nr 31 (36), s. 50-58.
120. Young I., Pregnant Embodiment [w:] D. Welton (red.), Body and Flesh.
A Philosophical Reader, Nowy Jork 1998, s. 270-280.
121. Zaborowska M., Writing the Virgin, Writhing the Crone. Maria Kuncewicz’s
Embodiment of Faith [w:] Engendering Slavic Literature, Bloomington 1996,
s. 174-200.
122. Zaworska H., Rozmowy z Marią Kuncewiczową, Warszawa 1983.
123. Zaworska H., Żyć u siebie [w:] „Twórczość” 1972, nr 2, s. 103.
124. Zbyszewski K., Witajcie rodacy z Niemiec [w:] „Prosto z Mostu” 1938, nr 53, s. 8.
125. Zemszał E., Księgozbiór domowy Marii i Jerzego Kuncewiczów [w:] „Folia
Biliologica” 2008, vol. L, s. 77-87.
126. Zimand R., Diarysta Stefan Ż., Wrocław 1990.
127. Zmarł Witold Kuncewicz [online:]
http://www.kazimierzdolny.pl/news/zmarl_witold_kuncewicz/7374.html
(logowanie: 17.04.2017).
128. Żak S., Maria Kuncewiczowa, Kraków 1971.
189
129. Żak S., O kompozycji „Cudzoziemki” Marii Kuncewiczowej [w:] „Ruch
Literacki” 1970, nr 1, s. 45-55.
190