Ksenia Olkusz Materializm Kontra Ezoteryka
Ksenia Olkusz Materializm Kontra Ezoteryka
Ksenia Olkusz Materializm Kontra Ezoteryka
Ksenia Olkusz
Monografie Ośrodka Badawczego Facta Ficta
TOM I
Materializm kontra ezoteryka
Materializm kontra ezoteryka
Drugie pokolenie pozytywistów wobec
„spraw nie z tego świata”
Ksenia Olkusz
ISBN: 978-83-942923-9-3
Kraków 2017
Wydawca:
Ośrodek Badawczy Facta Ficta
ul. Stachiewicza 35 b / 30, 31-328 Kraków
[email protected]
Spis rzeczy
Podziękowania 8
Wprowadzenie 10
Zakończenie 404
O autorce 440
Podziękowania
Drugie wydanie książki Materializm kontra ezoteryka. Drugie pokolenie pozytywistów wo-
bec „spraw nie z tego świata” nie byłoby możliwe, gdyby nie osoby, które zachęcały mnie
i skutecznie motywowały do poszerzenia pierwszej jej wersji. Chciałabym ogromnie
podziękować wszystkim okazującym zrozumienie i dopingującym mnie podczas trwa-
jących niemal rok zmagań z Wydawnictwem Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej
w Raciborzu o uzyskanie zgody na publikację rozszerzonej wersji monografii w otwar-
tym dostępie. Bez tej pomocy cały proces trwałby znacznie dłużej, a ostateczne powo-
dzenie moich działań nie byłoby tak pewne. Pracowali na to wszyscy badacze afiliowa-
ni przy Ośrodku Badawczym Facta Ficta, a także Edyta Stankiewicz-Starczan, Maciej
Marzyński oraz moi rodzice – bardzo za to wsparcie dziękuję.
Obecny kształt książka zawdzięcza także uwagom merytorycznym Recenzentów,
a więc profesora Władysława Hendzla i profesor Bożeny Olszewskiej. Bardzo dziękuję
za wszystkie sugestie i wskazówki.
Wdzięczność chciałabym wyrazić także Szczepanowi Całkowi, który bezintere-
sownie, za to z ogromnym zaangażowaniem, dokonał redakcji językowej i korekty po-
nad czterystu stron manuskryptu.
Z kolei bez zgody wspaniałej Jany Schirmer na wykorzystanie jej pracy Tree of
Lava na okładce, książka nie byłaby tak kompletna pod względem estetycznym. Bar-
dzo dziękuję tej uznanej artystce za bezpłatne udostępnienie jej przepięknego obrazu
jako ilustracji okładkowej.
Dziękuję również Krzysztofowi M. Majowi za przygotowanie składu książki i pro-
jektu okładki, a także za wielomiesięczne poszukiwania takiego dzieła plastycznego,
które w stopniu idealnym korespondowałoby z treściami zawartymi w publikacji.
Wprowadzenie
[…] ponadzmysłowe możliwości człowieka w dawnych czasach uchodziły bądź za cudy bądź za czary,
dary boskie lub diabelskie sztuczki. Ludzie o takich możliwościach byli, zależnie od oceny, wynoszeni
na ołtarze, względnie paleni na stosie. Każde odstępstwo od normy musiało być jakoś sklasyfikowane
w kategoriach dobra lub zła, a więc zgodnie z obowiązującymi zasadami religijnej moralności. Innej nie
znano. Dopiero romantyczny światopogląd wniósł świeże spojrzenie na te zjawiska, nasycając świat
duchowością, a człowieka obdarzając nieprzeciętnością i całym bogactwem drzemiących w nim, nie-
znanych sił. Romantycy podpisaliby się bez chwili wahania pod stwierdzeniem [Lawrence’a] LeShana,
1
Jak poucza jeden z bohaterów powieści Borysa Akunina, Pelagia i Czarny Mnich (Przeł. W. Łuski, Warszawa 2004, s. 301):
„z religią wiąże się wiele czarodziejskich podań, odbijają one ludzki głód cudowności. Trzeba te historie traktować prze-
nośnie, a nie dosłownie”.
11 Materializm kontra ezoteryka
iż człowiek jest „powiązany z innymi i z Wszechświatem na sposób, którego jeszcze nie rozumiemy.
Jest to sposób oparty na prawach zupełnie innych” niż zasady funkcjonowania ludzkich zmysłów 2.
Ewolucja postaw wobec „spraw nie z tego świata” zachodziła stopniowo, ściśle
wiążąc się z modelem cywilizacyjnym, rozwojem technologicznym oraz przeobra-
żeniami religijnymi 3, społecznymi czy ekonomicznymi 4. Przeciwstawny „wiedzy ta-
jemnej” termin „racjonalizm” 5 staje się wówczas elementem kształtującym określony
sposób postrzegania ezoteryki i odnosi się do zjawisk zachodzących w kulturze i na-
uce. „Racjonalizm i wiedza tajemna znajdują się od dawna w opozycji wobec swoich
metod badawczych i możliwości poznania rzeczywistości” 6.
Ten szczególny typ powiązań pomiędzy sferą wiary (duchowości) a sferą nauki,
oparty na wzajemnym znoszeniu się różnych ich aspektów, wyraził się także w sposo-
bie charakteryzowania czy definiowania obszaru ezoterycznego. Tym samym identy-
fikacja okultyzmu zawiera się w twierdzeniu, iż jest on antytetyczny w stosunku do „ro-
zumowego” interpretowania przestrzeni. Definicje „nauk tajemnych” opierać się zatem
będą głównie na założeniu, iż są one oderwane od „czynnika racjonalnego”, co a priori
ma je czynić mniej wartościowymi, pozbawionymi realnego elementu poznawczego.
Termin „ezoteryczna wiedza” według definicji zamieszczonej w Słowniku litera-
tury polskiej XIX wieku oznacza:
(z greckiego esoterikos: to, co znajduje się wewnątrz; w przeciwstawieniu do exoterikos: to, co znajduje się
na zewnątrz) potocznie […] to, co trudno zrozumiałe, tajemnicze. Historycznie używany jest w związku
z antycznymi szkołami filozoficznymi i wiedzą zastrzeżoną tam dla ograniczonego kręgu audytorium.
Ezoteryzm zakłada taki sposób poznania rzeczywistości, jaki wymaga wtajemniczenia, czyli przenie-
sienia wiedzy drogą inicjacji z mistrza na ucznia spełniającego określone warunki intelektualne i mo-
ralne. Jako syntetyczna i symbolicznie ujęta wiedza o człowieku i wszechświecie, poszukująca „niewi-
dzialnego” poza „widzialnym”, pragnie rozświetlić ostateczny sens świata ludzkiego istnienia oraz uka-
zać człowiekowi drogę do samorealizacji, harmonii między „wewnętrznym” i „zewnętrznym” 7.
2
T. Lubańska, Racjonalizm a „wiedza tajemna”. Czy jesteśmy ogłupiani?, Białystok 2000, s. 117.
3
Por.: ibid., zwłaszcza rozdział II.
4
Zob.: ibid., s. 27–32, 37–41.
5
Termin przyjęty za T. Lubańską „w znaczeniu postawy filozoficznej i naukowej. Cechuje [go] przede wszystkim pew-
ność, że rozum ludzki jest w stanie poznać rzeczywistość, posługując się kryteriami i metodami naukowymi. Oddziela
się wiedzę od wiary i wszelkiego irracjonalizmu” (Ibid., s. 7).
6
Ibid.
7
M. Piasecka, Ezoteryczna wiedza. W: Słownik literatury polskiej XIX wieku. Pod red. J. Bachórza i A. Kowalczykowej, Wrocław
1994, s. 251.
Wprowadzenie 12
[…] wywodzące się z łacińskiego occulere – skrywać, a termin ten oznacza tajemną, ezoteryczną wiedzę,
wykraczającą poza zakres codzienności. Okultyzm uznaje istnienie trzech światów: duchowego, astral-
nego oraz fizycznego. Przedstawicielem pierwszego jest duch, drugiego – energia, trzeciego – materia.
Nauki okultystyczne są naukami o tajemnicach przyrody – fizycznej, psychicznej, myślowej i ducho-
wej. Zwano je także naukami hermetycznymi lub ezoterycznymi 8.
[…] pod mianem okultyzmu należy rozumieć ogół nauk, których zadaniem jest prowadzenie badań
tajemniczych sił przyrody i człowieka. Okultyzm nie przeczy istnieniu świata duchów, jednak szuka
źródeł zjawisk przede wszystkim w ukrytych w człowieku siłach psychicznych 9.
[…] okultyzm jest […] studiowaniem ukrytej strony natury, a nawet można powiedzieć całej natury, nie
tylko tej małej cząstki, którą zbadać dziś może współczesna nauka. W obecnym stadium naszej ewolucji
cała prawie przyroda nieznaną jest dla większości ludzi, gdyż rozwinęli w sobie dopiero małą cząstkę
zdolności spostrzegania. Człowiek przeciętny opiera swą filozofię […] na niezmiernie chwiejnych pod-
stawach […]. Okultysta ma inne i o ile szersze pojęcie o naturze! Liczy się z siłami wyższych planów,
których działanie pozostaje ukrytym dla materialisty i stara się całe swe życie uzgodnić zgodnie z tych
praw całokształtem, zamiast je ograniczać na małym pragnieniu. Człowiek, nie mający pojęcia o okul-
tyzmie, prawie nie może sobie uświadomić, jak wielkie, jak poważne są jego własne ograniczenia 10.
[…] okultyzm jako wiedza tajemna człowieka o siłach nadprzyrodzonych, zrodził się z poczucia ludzkiej
bezradności wobec tajemnic życia, śmierci, płci, itp. […]. Okultyzm jest najstarszą nauką, zaś mistycyzm
najstarszą religią. Oba te zjawiska narodziły się z niemożności udzielenia odpowiedzi na podstawowe
pytania dotyczące ludzkiej egzystencji. Tam, gdzie pojawia się tego rodzaju bezradność, ludzie wrażli-
wi, obdarzeni bogatą wyobraźnią, zwracają się ku swemu wnętrzu, badając duszę w poszukiwaniu od-
powiedzi 11.
[…] określenie „wiedza tajemna” zawiera w sobie ezoteryzm i okultyzm. Pierwszy z tych wyrazów wywodzi
się z języka greckiego i oznacza wiedzę dostępną dla wtajemniczonych. Drugi pochodzi z łaciny (occultus
8
Cedar, Okultyzm. W: Cedar, Vademecum wiedzy tajemnej, Gdańsk 2000, s. 142–143
9
A. K. Gleic, Okultyzm. W: A. K. Gleic, Glosariusz okultyzmu, Kraków 1936, s. 62.
10
C. W. Leadbetter, Okultystyczna strona muzyki, „Przegląd Teozoficzny” 1922, nr 1/2, s. 66.
11
I. B. Singer, Wprowadzenie. W: O. S. Rachleff, Okultyzm w sztuce, przekł. z jęz. ang. J. Korpanty i I. Liberek, Warszawa
1993, s. 9.
13 Materializm kontra ezoteryka
– ukryty, tajemniczy) i używany jest jako nazwa wiedzy o siłach i zjawiskach nadprzyrodzonych, znajo-
mość których posiadają tylko nieliczne, wybrane osoby. Charakteryzują się one wyższym poziomem
świadomości niż cały ogół ludzi, co jest gwarancją, że nie wykorzystają swych mocy dla prywatnych bądź
niecnych celów 12.
[…] oznacza naukę o utajonych siłach przyrody. […] Linia graniczna pomiędzy tym, co uważa się za
pewnik naukowy, a tym, co jest tajemnym, podlega ustawicznym zmianom, nauka bowiem […] ujawnia
stopniowo to, co do niedawna jeszcze należało do rzędu tajemnic. […] Wyraz „tajemny” jednak ma zna-
czenie względne, zależne od rozmiarów doświadczenia tego, kto go wymawia, gdyż co dla jednego sta-
nowi tajemnicę – jasnym jest dla drugiego. Cechy tajemniczości, jakie nosi wyraz „okultyzm” dla tych,
którzy sił tajemnych nigdy nie badali, przestały istnieć dla tych, co je badali. […] Tajemnice nie istnieją,
gdyż w naturze wszystko jest poznawalne 13.
[…] istotą okultyzmu jest krytyczne a nieuprzedzone badanie oraz poznawanie istoty nieznanych nam
dziś jeszcze zjawisk, których nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć i zrozumieć przy przyjęciu pojęć ist-
nienia tylko materii i pięciu zmysłów […]. Okultyzm tworzy zespół i wynik sumiennych badań, popar-
tych niezliczoną już […] ilością faktów tak z zakresu wiedzy ścisłej, jako też z zakresu filozofii i systemów
religii całej ludzkości 14.
[…] cechą filozofii okultystycznej jest syntetyczna metoda badań, która daje pierwszeństwo hipotezom
najogólniejszym, wyjaśniającym wszystkie zjawiska pewnej dziedziny i prowadzi od faktów najbardziej
złożonych do najprostszych. Jest ona przeciwieństwem do metody analitycznej, panującej w nauce ma-
terialistycznej, która zaczyna badanie od zjawisk najprostszych i przechodzi […] do złożonych 15.
[…] różni się od nauk ścisłych tylko tym, że przedmiotem jego badań są zjawiska – rzekome lub praw-
dziwe – dotychczas nie stwierdzone przez tamte nauki, ale takiemu stwierdzeniu dostępne. Okultyzm
12
T. Lubańska, op. cit., s. 7.
13
C. C. Zain, Okultystyczne dane, „Odrodzenie” 1923, z. 11, s. 9.
14
A. Zys, Istota i poziom starożytnej wiedzy tajemnej, „Odrodzenie” 1921, z. 5, s. 9–10.
15
Z. Szumski, Katechizm prawd elementarnych, „Odrodzenie” 1925, z. 10, s. 21.
Wprowadzenie 14
zatem jest jak gdyby awangardą nauk ścisłych. Metody jego badań są takie same, jak […] wszelkich in-
nych nauk, a tylko przedmiot […] badań bierze okultyzm właśnie z tzw. wiedzy tajemnej 16.
[…] jej twierdzeń ślepo jako prawdziwe, ani też nie odrzuca ich z góry, […] lecz usiłuje badaniami […]
stwierdzić, co w nich jest prawdziwe […]. Jest zatem nauką ścisłą […] i posługuje się takimi […] metodami
badania […], tylko […] że przedmiot swych badań bierze z wiedzy tajemnej. […] Jedną z najdonioślejszych
zasług okultyzmu nowoczesnego było utworzenie nowej nauki ścisłej […], „metapsychiki”, tj. nauki sto-
jącej „poza psychologią”. […] W krótkim czasie zakres nowej nauki rozszerzył się tak znacznie, że zyskał
punkty styczne także z innymi naukami i […] rozróżniamy już parapsychologię, parafizykę, parafizjo-
logię, jako nauki równoległe do psychologii, fizyki i fizjologii 17.
Na dolnych szczeblach tej drabiny leżą nauki przyrodnicze, na stopniach wyższych, nauki „tajemne”,
a więc parafizyka i parapsychologia. Ponad te ostatnie wyrasta i jest ich ukoronowaniem magia. Nauki
przyrodnicze są wiedzą o faktach występujących materialnie, a które to fakty są tylko skutkiem i wyni-
kiem nieznanych, niematerialnych przyczyn. […] Parafizyka i parapsychologia są rozszerzeniem tej
wiedzy przyrodniczej. Otwierają one i udostępniają badaniom nowy teren wiedzy, którego granic nie
można nawet określić […]. Parafizykę […] i parapsychologię musimy już dziś uważać za nauki empi-
ryczne. Badają one olbrzymi kompleks transcendentnych, ponadfizycznych fenomenów i zajmują się
zjawiskami psychicznymi, manifestującymi się na podłożu mediumistycznym. Dawno już przerzu-
cono pomost między uniwersytecką nauką ścisłą a badaniami parapsychicznymi. […] Parafizyka i pa-
rapsychologia są naukami przyrodniczymi wyższego rzędu, […] których głównym terenem […] jest „siła
psychiczna”. A jednak […] okultysta zajmujący się dolnymi regionami okultyzmu, a więc telepatią, tele-
kinezą, materializacjami – obraca się jeszcze wciąż w strefie materialnej i półmaterialnej 18.
16
J. Świtkowski, O okultyzmie, „Lotos” 1937, z. 9, s. 273–274.
17
Ibid., s. 274.
18
K. Chodkiewicz, Wiedza ezoteryczna, „Lotos” 1937, z. 4, s. 109–110.
19
E. Georg, Zaginione cywilizacje. Cyt. za: K. Chodkiewicz, op. cit., s. 111.
15 Materializm kontra ezoteryka
[…] dały […] podstawę do rozwoju naukowemu okultyzmowi. […] Nauka ta sięga w świat przyczyn, […]
w strefę tego, co warunkuje te fenomeny, jakie w świecie fizycznym spostrzegamy. I do połowy ubie-
głego [to jest XIX w. – przyp. K. O.] był to naprawdę okultyzm, bo wiedza ta dostępna była tylko małej
garstce wtajemniczonych. [Teraz] okultyzm przestał być wiedzą tajemną i stał się nauką […]. Wskazuje
drogi i środki do rozwijania w sobie [ …] organów wyższych zmysłów 22.
20
K. Chodkiewicz, loc. cit.
21
Ibid., s. 112.
22
Ibid., s. 112–113.
23
Ibid., s. 114.
Wprowadzenie 16
[…] terminowi średniowiecznemu, który dzisiaj zastosowano do zjawisk psychicznych, nie dających się
dokładnie wyjaśnić, jak oto: hipnotyzm, mediumizm, jasnowidzenie, telepatia, przenoszenie myśli,
rozdwojenie osobowości, somnambulizm, magnetyzm, sugestia. Spirytyści tłumaczą te zjawiska dzia-
łaniem dusz zmarłych. Okultyści widzą w tym działanie siły psychicznej człowieka żyjącego, a specjal-
nie tzw. ciała astralnego. Inny kierunek badań, bardziej naukowy okultyzmu dąży tylko do badania
zjawisk ze strony faktycznej 24.
W tym samym informatorze pojawiają się jeszcze dwa hasła, zawierające nastę-
pującą lekcję: „ezoteryczny – (z greckiego: eso, wewnątrz), [to] wyraz mający znacze-
nie przeciwne z wyrazem: ezoteryczny” 25 – i dalej – „Exoteryczny (z greckiego: exo,
zewnątrz), tym wyrazem oznaczają nauki ezoteryczne dzieła filozofów starożytnych,
zastosowane do pojęcia wszystkich klas społeczeństwa; przeciwnie zaś nauką ezote-
ryczną (z greckiego eso, wewnątrz), albo tajemną, nazywa się nauka udzielana tylko
uczniom wybranym 26.
Według Samuela Orgelbranda encyklopedii powszechnej ezoteryczny to: „wyraz ma-
jący znaczenie przeciwne wyrazowi: egzoteryczny, zewnętrzny. Ezoteryczną nauką
nazywa się nauka nie przeznaczona dla ogółu, lecz tylko dla wtajemniczonych adep-
tów” 27. Medium zaś „z łacińskiego znaczy dosłownie środek, sposób. Tak nazywają
obecnie osoby poddawane doświadczeniom hipnozy i sugestii” 28. W obu informato-
rach brak natomiast haseł: „wiedza tajemna”, „spirytyzm”, „hipnoza”, „magnetyzm”.
W wyniku poszerzania się obszarów badawczych termin o k u l t y z m (wiedza ta-
jemna, ezoteryka) zastąpiony został przez dwa inne określenia, które precyzują seman-
tykę tej dyscypliny. Około 1889 roku niemiecki psycholog Maks Dessoir ukuł termin
„parapsychologia”, oznaczający „naukowe badanie zjawisk paranormalnych i mediu-
mistycznych”. Było to niezwykle szerokie pojęcie, odnoszące się do sfery zagadnień
niewytłumaczalnych, częstokroć nawet niemożliwych do weryfikacji.
24
Encyklopedia powszechna, t. XI, Warszawa 1859–1861, s. 62.
25
Ibid, t. VIII, s. 602.
26
Ibid., s. 588.
27
Samuela Orgelbranda encyklopedia powszechna, t. V, Warszawa 1898–1912, s. 265.
28
Encyklopedia. Zbiór wiadomości z wszystkich gałęzi wiedzy. Red. L. Finkel, t. II, Lwów 1898, s. 62.
17 Materializm kontra ezoteryka
Istniejąca obecnie gałąź nauki, która zajmuje się eksploracją zjawisk nadnatural-
nych i nosi nazwę psychotroniki, zakłada możliwość ponadzmysłowego oddziaływa-
nia na rzeczywistość, przy czym badania obejmują nie tylko aspekty duchowe (to jest
odnoszące się do świata zmarłych), lecz także eksperymenty z hipnozą, incydental-
nością czy mocami psionicznymi (ponadnaturalne moce psychiczne) 29. Zanim jed-
nak oficjalnie uznano, iż zainteresowanie niematerialnymi aspektami rzeczywistości
stanowić może przedmiot eksperymentów naukowych, przez wiele dziesiątków lat
fascynacje owe postrzegano jako herezję, wykroczenie przeciw nauce Kościoła, dzi-
wactwo, a w najlepszym wypadku symptom obłędu.
29
Niektórzy badacze współcześni nadal posługują się wymiennie terminami „psychotronika” i „parapsychologia”. Na przykład
Serena Roney-Dougal w pracy pt. Tam, gdzie nauka spotyka się z magią (przekład G. Gasparska, Warszawa 2003), konsta-
tuje, iż obszarem zainteresowania parapsychologii (także tej dzisiejszej) jest telepatia, jasnowidztwo, prekognicja oraz
psychokineza. „Do najczęstszych zjawisk zalicza się widzenie ducha, sny, które zapowiadają wydarzenia najbliższych dni,
mówienie o kimś, kogo nie widziało się od wielu lat, a kto nagle dzwoni lub nieoczekiwanie pojawia się w domu, oraz
przeczucia, czyli intuicję. Wszystkie te zdarzenia należą do zjawisk parapsychicznych, stosuję więc to określenie w odniesie-
niu do podobnych doświadczeń. Niekiedy nazywam je zjawiskami psi lub mediumicznymi. Terminy te są powszechnie
używane w parapsychologii” (s. 17).
30
Zob.: T. Lubańska, op. cit., s. 128–130.
31
Ibid., s. 130.
32
O ogromnej sile promieniowania kultury egipskiej na okultyzm świadczą liczne inspiracje mistyką, symboliką oraz kul-
tami tej cywilizacji, zwłaszcza tak atrakcyjnymi, jak porządek Izydy. Nadmienić również należy, iż mityczny mag Her-
mes Trismegistos wywodzi się podobno właśnie z Egiptu. Rozmaici „okultyści” i awanturnicy odwoływali się właśnie do
kultury czy religii Egiptu jako kolebki ezoteryki (np. Saint Germain, postrzegany jako wcielenie egipskiego kapłana,
hrabia Cagliostro, propagujący w jednym z odłamów wolnomularstwa obrządek Izydy, teozofka Helena Pietrowna Bła-
watska, której najważniejsze dzieło nosi tytuł Isis Unveiled).
Wprowadzenie 18
[…] zjawiska parapsychiczne odgrywają ważną rolę w dziejach ludzkości od czasów historii pisanej, a być
może znacznie wcześniejszych epok. Cywilizacje Babilonu, Chin, Egiptu, Rzymu, Grecji i Celtów uzna-
wały zjawiska mediumiczne i duchowe za część codziennego życia, a prorocy, wyrocznie, jasnowidze,
wróżbici i astrologowie nie tylko byli do dyspozycji na bazarach, lecz doradzali królom, cesarzom i wład-
com 33.
[…] w czasach renesansu – w okresie wyłaniania się nauk przyrodniczych z magicznego chaosu średnio-
wiecznych wyobrażeń o przyrodzie – następuje wyraźny podział magii na magię i demonologię ludową
oraz okultyzm warstw wykształconych. Podobnie jak na Zachodzie postaciami symbolicznymi dla przej-
ścia od magii do nauki są legendarny doktor Faust i twórca jatrochemii Paracelsus, tak w Polsce mamy
słynnego czarnoksiężnika Twardowskiego oraz wybitnego alchemika i chemika Michała Sędziwoja (1566-
1646). […] O ile w czasach baroku – wiek XVII i pierwsza połowa XVIII – notujemy dominację magii i de-
monologii ludowej […], o tyle w drugiej połowie XVIII w. jesteśmy świadkami nagłego rozkwitu okultyzmu
„inteligenckiego” i astrologii (Stanisław Dunczewski, Franciszek Niewąski, […] Jan Przypkowski) 34.
33
S. Roney-Dougal, op. cit., s. 18.
34
J. Prokopiuk, Nieba i piekła. Okultyzm, mistyka, demonologia, Gdynia 2001, s. 15.
19 Materializm kontra ezoteryka
Ugruntowujący się w XVIII i XIX wieku światopogląd materialistyczny skłonił niektórych naukowców
z Cambridge do założenia Society for Psychical Researches (Towarzystwa Badań Paranormalnych).
Dzięki tej instytucji przeprowadzono szeroko zakrojoną analizę tysięcy przypadków pojawiania się du-
chów, nawiedzeń i poltergeistów [złośliwych upiorów – K. O.]. Zapoczątkowano również badania osób
o zdolnościach mediumicznych, na których punkcie zwariowała chrześcijańska sekta spirytystów i któ-
rzy stanowili atrakcję wiktoriańskich salonów. Uczeni z Towarzystwa mieli nadzieję, że dowiodą w ten
sposób istnienia życia po śmierci, a dzięki temu powstrzymają narastające w ówczesnym społeczeń-
stwie tendencje ateistyczne i materialistyczne 38.
35
Założony w 1755 r. w Dukli przez Jerzego Mniszcha. Jak pisze Prokopiuk „poczynając od lat pięćdziesiątych XVIII w., do
masonerii zaczęli przenikać w coraz większym stopniu członkowie tajnych bractw okultystycznych […]. Od tej chwili
w lożach zaczęto uprawiać magię, alchemię, medycynę okultystyczną, itp.” (Ibid., s. 16).
36
W roku 1780 Cagliostro (właśc. Giuseppe Balsamo) przyjechał do Warszawy i rozpoczął seanse spirytystyczne oraz eks-
perymenty alchemiczne. Po kilku miesiącach, po ujawnieniu oszustw, opuścił stolicę w atmosferze skandalu.
37
Nie licząc rzecz jasna pojedynczych zjawisk, jak na przykład wydawane w latach 1869–1870 przez Malwinę Gromadziń-
ską pismo „Światło Zagrodowe”, publikacja Leona Rogalskiego pt. Świat duchów, czyli sny, przeczucia i widzenia (1869/1870),
stanowiąca niezwykłą kompilację prac z zakresu spirytyzmu, ezoteryki, legend o duchach, przepowiedni, niesamowi-
tych zjawisk czy opisów zdarzeń paranormalnych.
38
S. Roney-Dougal, op. cit., s. 18–19.
Wprowadzenie 20
39
Ibid., s. 19.
40
Ibid.
41
G. Maurphy. Cyt. za: T. Lubańska, op. cit., s. 123.
21 Materializm kontra ezoteryka
z oliwą […]; boją się, że niezgodne ze zdrowym rozsądkiem fakty, jeśli się tylko je
uzna, zniszczą wiadome dotąd i znane schematy myślowe” 42.
Notabene takie właśnie poczucie zagrożenia dla ustalonych norm i prawideł po-
strzegania wszechświata uwidoczniło się też w XIX wieku w odniesieniu do ekspery-
mentów mediumicznych i hipnotycznych. Silny sprzeciw wobec doświadczeń i ba-
dań dotyczących sfery paranormalnej wynikał w dużej mierze z obawy przed moż-
liwością przewartościowania, transformacji istniejących zasad funkcjonowania prze-
strzeni 43.
Badania prowadzone nad zjawiskami paranormalnymi ożywiły studia nad ludzką psychiką, dostarczy-
ły nowego materiału i pewnych inspiracji metodologicznych […]. Spirytyzm poszerzał jednowymiaro-
wy świat wyobraźni pozytywistycznej. Nawet jeśli był śmieszny i intelektualnie raczej jałowy, przynosił
42
Tyrell. Cyt. za: Ibid.
43
Lawrence LeShan pisał: „żyjemy w świecie, który jest postrzegany jako świat praw i porządku, związków przyczynowo-
skutkowych, w świecie uporządkowanym przez czas i przestrzeń. To właśnie na takim poglądzie zbudowaliśmy struk-
tury naszej osobowości, nasze schematy działania i reagowania, nasze poczucie bezpieczeństwa. I choć tak zbudowany
świat nie musi wydawać się nam idealnym – możemy dostrzegać nawet jego ograniczenia – to jednak jest to nasz dom,
w którym żyjemy […]. I cóż się dzieje, gdy te podstawowe zasady organizacji naszego świata zostają zakwestionowane?
Co się dzieje, gdy stajemy twarzą w twarz z namacalnymi dowodami na to, że świat jest iluzoryczny?” (cyt. za: T. Lubań-
ska, op. cit., s. 123).
Wprowadzenie 22
świadomość istnienia zagadek niewytłumaczalnych dla nauki. Prowokował i skłaniał do ponownego prze-
myślenia odpowiedzi na […] pytania o istnienie Boga, duszy ludzkiej […]. Również tam, gdzie wierny
swoim ideałom pozytywista starał się owe pytania uchylić, wysiłek poświęcony badaniu nadzwyczaj-
nych fenomenów nie szedł na marne – świadczy o tym przykład Juliana Ochorowicza 44.
44
J. Tomkowski, Mój pozytywizm, Warszawa 1993, s. 228–229.
45
W artykule pt. Tendencje okultystyczne w Polsce na przełomie XIX i XX w. W: Orient i orientalizm w sztuce. Materiały Sesji
historyków sztuki, Kraków, grudzień 1983, Warszawa 1986, s. 323–338.
46
Zob. m. in. artykuł B. Skargi Julian Ochorowicz: pozytywizm i okultyzm, „Człowiek i Światopogląd” 1969, nr 1.
47
T. Weiss, Przełom antypozytywistyczny w Polsce w latach 1880–1890 (Przemiany postaw światopoglądowych i teorii artystycz-
nych), Kraków 1966.
48
W liście do Jadwigi Janczewskiej z 15 grudnia 1887 r. Sienkiewicz pisał: „byłem na obiedzie u Godlewskich […]. Po obiedzie
rozmawialiśmy o magnetyzmie. Próbowałem swej siły magnetycznej i uśpiłem dość łatwo p. Godlewską. Przysięga, że
zasnęła nie przez uprzejmość, i być może, bo w śnie magnetycznym opuszczają się usta […]”; (H. Sienkiewicz, Listy.
Oprac. i dopełniła M. Bokszczanin, Warszawa 1996, t. II, cz. 1, s. 89).
23 Materializm kontra ezoteryka
przy czym celem jest nie tylko zreferowanie genezy, faz rozwojowych oraz skali za-
interesowań ezoteryzmem, ale także opis procesu wplatania ich do twórczości lite-
rackiej.
Znacząca liczba publikacji prasowych i książkowych pojawiających się na prze-
strzeni lat 1885–1895 oraz fakt włączania wątków ezoterycznych do literatury (głów-
nie tworzonej przez przedstawicieli drugiego pokolenia pozytywistów) determinują
dychotomiczną kompozycję rozprawy, co sygnalizuje już jej tytuł: Wiedza tajemna
w dobie pozytywizmu i jej refleksy w prozie drugiej generacji.
Bazę materiałową rozdziałów teoretycznych (rozdziały I i II) stanowią wypowie-
dzi prasowe i publikacje książkowe dotyczące sfery mediumizmu, spirytyzmu oraz
hipnozy. Sprecyzowane zostały elementarne definicje dotyczące tej dziedziny zjawisk
– zarówno współczesne, jak i dziewiętnastowieczne – oraz została podjęta próba chro-
nologizacji zainteresowań ezoteryzmem.
Pozostałe rozdziały dotyczą inspiracji i wpływu fascynacji wiedzą tajemną (lub
jej pierwiastkami) na treści i kształt artystyczny utworów prozatorskich przedstawi-
cieli drugiego pokolenia. Zamysł, aby opis refleksów wiedzy tajemnej odbijających
się w materiale literackim nie był pozbawiony szerokiego kontekstu skutkował poja-
wieniem się w inskrypcji tytułowej członu informującego o genezie i sposobach ma-
nifestowania zainteresowań na łamach ówczesnej prasy. Taka podbudowa faktogra-
ficzna (zwłaszcza stratyfikacja pojęcia nadrzędnego – „wiedza tajemna” – oraz pre-
zentowanie faz rozwojowych podobnych dziedzin) ma tłumaczyć i uzasadniać prze-
nikanie zainteresowań „mediumicznopodobnych” do literatury.
Praca ma zatem charakter rekonesansu badawczego, w sposób selektywny wyko-
rzystującego ówczesne wypowiedzi literackie i publicystyczne. Niemożliwe jest bo-
wiem dokonanie w niej całościowego przeglądu zjawiska. Opisywane zjawiska literac-
kie stanowią zaledwie wycinek dość obszernego kręgu zainteresowań artystycznych
inspirowanych tematyką ponadnaturalną, stanowiąc jednakże ujęcie najbardziej re-
prezentatywnych tendencji twórczych.
Bazę materiałową części teoretycznej stanowiły publikacje prasowe, wyselekcjo-
nowane na podstawie ich dostępności. Źródła informacji to zarówno gazety codzienne:
„Kurier Warszawski”, „Kurier Codzienny”, „Słowo”, jak i periodyki społeczno-kultu-
ralne, na przykład: „Tygodnik Ilustrowany”, „Niwa” czy „Tygodnik Powszechny”.
Dziewiętnastowieczne druki samoistne zostały natomiast dobrane pod kątem pre-
zentowanych postaw wobec zjawisk ezoterycznych oraz sposobu ich przedstawienia.
Wprowadzenie 24
Są to zarówno prace afirmujące, jak i negujące pojawienie się nowego działu zjawisk
i egzemplifikujące najbardziej charakterystyczne dla epoki poglądy.
Podobna prezentacja ezoteryzmu, ujmowanego jako zjawisko społeczne, histo-
ryczne oraz kulturalne i artystyczne, a w pewnych aspektach także religijno-filozo-
ficzne, jest efektem przenikania się różnych elementów nowych dziedzin i ich wza-
jemnego wpływu.
W pracy za „okultystyczne” („ezoteryczny”, z obszaru „wiedzy tajemnej”) uznaje
autorka ogół zjawisk postrzeganych zwyczajowo jako nadnaturalne; jest to zbiór
przypadków, zdarzeń, czy działania sił o niewyjaśnionym pochodzeniu, początkowo
określanych jako „magia”. Do obszaru tego zaliczyć można takie zagadnienia, jak:
me d i u m i z m , s p i r y t y z m, m a g n e t y z m („fluidyczny”), k o n c e p c j e r e i n k a r n a -
c y j n e oraz związane z nimi idee „żywotności” duchów czy sfer, na których istnieją
cząstki spirytualne, ich związki lub wzajemne relacje czy interferencje, t e l e p a t i a
(przekazywanie myśli, czytanie myśli, przesyłanie obrazów myślowych), o n e j r o -
ma n c j a (czytanie snów, sny prorocze; jest to pochodna teorii o nieświadomych wę-
drówkach ducha, poruszaniu się w przestrzeniach niewidzialnych, postrzeganie
przyszłości), p r z e c z u c i e (jako manifestacja nieświadomości, odmienny i nadnatu-
ralny sposób postrzegania rzeczywistości obu planów: fizycznego i niefizycznego),
odczytywanie przyszłości ze znaków lub symboli (także wizje), j a s n o w i d z e n i e (po-
zazmysłowe postrzeganie teraźniejszości, przestrzeni odległych), i d e n t y f i k a c j a
i p o s t r z e g a n i e a u r y e m o c j o n a l n e j (tudzież empatia wyższego rzędu). Wszyst-
kie te elementy stają się integralną częścią przestrzeni niemożliwych do empirycznej
weryfikacji i w związku z tym postrzegane są jako tajemnicze, niebezpieczne lub nie-
zrozumiałe. Przyczyny występowania podobnych zjawisk są niejasne, a ich istnienie
zostało potwierdzone częściowo lub wcale. Klasyfikacja taka odpowiada ponadto po-
działowi dokonanemu między innymi przez Richeta, który do zjawisk z dziedziny
parapsychologii przedmiotowej 49 zaliczał na przykład telepatię czy przeczucia.
Książka obejmuje lata największego zainteresowania zjawiskami mediumiczny-
mi (nie tylko z zakresu spirytyzmu), bazując na piśmiennictwie późnopozytywistycz-
nym, realizowanym przez przedstawicieli drugiego pokolenia pozytywistów. Poza
49
W odróżnieniu od podmiotowej, polegającej „na badaniu zjawisk niezwykłych, przy których nie występuje żaden objaw
mechanicznie lub materialnie niezwykły” (K. Richet, Wiedza metapsychiczna, Według wykładu wygłoszonego 24 czerwca 1925
r. na Wydziale Medycznym w Paryżu, spolszczył J. Świtkowski, „Odrodzenie” 1926, s. 10).
25 Materializm kontra ezoteryka
Wstęp
Już dziś istnieją podstawy, by sądzić, że zbadanie zjawisk parapsychicznych (zjawisk psi) pomoże nauce
współczesnej w spenetrowaniu skomplikowanego świata aktywności psychicznej człowieka, jednocze-
śnie umożliwiając przyrodnikom rozwiązanie fundamentalnych zagadnień, wiążących się z dynamicz-
ną strukturą świata 50.
50
Przedmowa. W: A. Dubrow, W. Puszkin, Parapsychologia i współczesne przyrodoznawstwo, z rosyjskiego przeł. E. Zakrzewska,
Warszawa 1989, s. 5.
27 Materializm kontra ezoteryka
te znane są pod nazwą mediów 51, przy czym definicja w podobnym kształcie ukon-
stytuowała się dość późno, prawdopodobnie dopiero na przełomie XIX i XX wieku 52.
Idee spirytystyczne opierają się zasadniczo na przekonaniu, że istota eteryczna
(przyjmuje się, że jest to duch ludzki) ujawnia się poprzez rozmaite manifestacje me-
chaniczne lub psychiczne. Komunikacja ze światem niewidzialnym odbywać się może
za pośrednictwem szeregu rekwizytów – stołu, ekierki, talerzyka, pierścienia, arkusza
z wypisanym alfabetem, itd. – przy czym obecność medium nie jest konieczna. Innym
sposobem odbierania sygnałów płynących spoza „naszego świata” jest tak zwany chan-
neling, związany z bezpośrednim zaangażowaniem medium, stanowiącym rodzaj „od-
biornika” przekazującego wiadomości z zaświatów.
Spirytyzm wytworzył jednocześnie określoną filozofię, o doktrynie zbliżonej cza-
sem do religii. Przekonanie o istnieniu istot z innego świata (zagrobowego, będącego
świadectwem istnienia w człowieku nieśmiertelnej cząstki) wyparło pragmatyzm;
wyraźnie zaznaczył się rozdźwięk pomiędzy wiarą i doświadczeniem, wiarą i wiedzą.
Weryfikacja prawdziwości zjawisk paranormalnych nie jest w pełni możliwa, gdyż
opiera się na przeświadczeniu o istnieniu komunikacji z duchami zmarłych, co prze-
sądza o braku obiektywizmu w stosunku do przeprowadzanych eksperymentów.
Różnica pomiędzy dwoma pojęciami jest istotnie w wielu przypadkach nieostra
i polega jedynie na odmienności sposobów interpretowania zjawisk nadnaturalnych
oraz przyjęciu lub odrzuceniu specyficznej filozofii opartej na idei reinkarnacji. Kon-
cepcjom mediumistycznym towarzyszy ponadto postulat naukowości. Początkowa
wielość znaczeń skutkowała częstym przemieszaniem terminów, wymiennym sto-
sowaniem obydwu określeń w stosunku do tej samej grupy zjawisk, co występowało
zwłaszcza w wieku XIX i zdarzało się jeszcze na początku XX.
Według jednej ze współczesnych definicji mediumizm:
[…] dotyczy nadnaturalnej zdolności do nawiązywania kontaktów z duchami zmarłych. Media dzieli się
zwykle na psychiczne (osoby, które kontaktują się ze zmarłymi w sposób pozazmysłowy) oraz fizyczne
(osoby, które, działając jak channele, przewodzą moce psychokinetyczne ducha). Do zjawisk mediumi-
51
„Medium znaczy dosłownie «pośrednik» lub «narzędzie». […] Według wierzeń spirytystycznych media pośredniczą mię-
dzy żywymi a zmarłymi, są zatem narzędziem świata pozagrobowego. Dla hipnotyzera medium jest tylko narzędziem,
pośredniczyć bowiem nie ma w czym przy zjawiskach hipnotycznych” – pisał Józef Świtkowski (Co to są media, „Odro-
dzenie” 1923, z. 5, s. 24–25).
52
W XIX wieku za media uznawano także osoby poddawane hipnozie, które w transie mówiły o wydarzeniach przyszłych,
identyfikowały choroby itp.
29 Materializm kontra ezoteryka
zmu fizycznego zaliczamy stuki, wirujące stoliki, lewitacje, wzajemne przenikanie się przedmiotów ma-
terialnych, materializacje […]. Mediumizm psychiczny […] obejmuje swoim zasięgiem takie zjawiska jak
wizje, jasnowidzenie i „impresje mentalne” 53.
[…] termin przyjęty celem określenia pewnego, nienormalnego psychofizycznego stanu, w którym czło-
wiek bierze za rzeczywistość obrazy własnej wyobraźni, wizje czy halucynacje. Ludzie, zdrowi na ciele
i duszy, zarówno pod względem psychicznym jak i fizycznym nie mogą stać się mediami. Najogólniej
można uznać, iż to, co medium widzi, słyszy i czuje, może w pewnym stopniu odpowiadać czemuś, co
istnieje, ale ściśle biorąc nie jest prawdą, gdyż są to […] twory własnej fantazji, istniejące jedynie w jego
subiektywnym świecie. […] Ludzie ci z reguły są niezrównoważeni nerwowo, a ich struktura psychofi-
zyczna sprawia, że są bierni na różnorakie wpływy 54.
[…] badała te same zjawiska, którymi obecnie zajmuje się psychotronika, lecz w węższym zakresie i po-
sługiwała się innymi narzędziami badawczymi. Interesowały ją raczej wielkie fenomeny paranormalne,
a metody badania wywodziły się przeważnie z psychologii eksperymentalnej. Parapsychologia zajmo-
wała się zjawiskami paranormalnymi, które przybierają bądź postać psychiczną (zjawiska spostrzegania
pozazmysłowego), bądź postać fizyczną (zjawiska psychokinetyczne). […] Parapsychologia zakłada ist-
nienie co najmniej jednego nieznanego dotąd zmysłu człowieka, nazywając go umownie „szóstym
zmysłem”. Pojęcie to funkcjonuje też w języku codziennym 55.
[…] rozumiana jako wiedza o tajemnych, nadprzyrodzonych, metafizycznych – z natury rzeczy nie-
możliwych do zbadania normalnymi metodami właściwymi naukom przyrodniczym – władzach psy-
chicznych, w całości przynależnych do okultyzmu […]. W parapsychologii odnajdujemy bowiem ten
53
J.R. Lewis, Mediumizm. W: J. R. Lewis, Życie po śmierci. Encyklopedia wierzeń, mitów, zjawisk, z ang. przeł. W. Korpanty,
Warszawa 1999, s. 208.
54
Cedar, Vademecum wiedzy tajemnej, Gdańsk 2000, s. 123–124.
55
L. E. Stefański, M. Komar, Od magii do psychotroniki, Warszawa 1996, s. 46–47.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 30
sam dualizm, który cechuje każdą formę okultyzmu: dualizm zjawisk naturalnych, przyrodzonych i zja-
wisk nadnaturalnych, nadprzyrodzonych 56.
[…] nauką o charakterze interdyscyplinarnym, która bada właściwości i funkcje materii żywej, a w szcze-
gólności jej przejawy psychiczne w zakresie ich wzajemnych oddziaływań informacyjnych za pośred-
nictwem pól energetycznych z przyrodą żywą i martwą, jak również energetyczne podstawy życia bio-
logicznego i psychicznego. Badania tych zjawisk prowadzimy przy użyciu metod i narzędzi stosowa-
nych przez nauki matematyczne i biologiczne 57.
56
H. Miś, A. Miś, Okultyzm, magia i wróżby, Warszawa 1982, s. 53. Zob także: A. Devine, Spirytyzm. Fakty i mity, Wrocław 2003.
57
H. Miś, A. Miś, op. cit., s. 46.
31 Materializm kontra ezoteryka
[…] ruchem religijnym, w którym szczególną rolę odgrywa wiara w istnienie życia po śmierci. Wiara ta
[…] oparta jest na dowodach naukowych oraz fakcie komunikowania się z duchami zmarłych […]. Spi-
rytyzm uważany jest przez swoich zwolenników za religię o podstawach naukowych, łączący w sobie
elementy zaczerpnięte z innych religii i wierzeń 58.
[…] wiarą w istnienie duchów oraz w możliwość kontaktowania się z nimi; [jest to] empiryczna nauka
o pochodzeniu, naturze i przeznaczeniu duchów oraz ich związkach z materialnym światem. Tworzy
prąd filozoficzny. Spirytystą jest człowiek uznający poglądy głoszone przez spirytyzm, charakteryzu-
jący się określoną moralnością, wynikającą z założeń filozofii spirytystycznej 60.
[…] za pośrednictwem osobników, obdarzonych szczególną, dotąd jeszcze niezbadaną siłą, za pomocą
której duchy nabierają władzy działania na przedmioty materialne, podpadające pod zmysły. Osobniki,
58
J. R. Lewis, Spirytyzm. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 318–319. Warto zwrócić uwagę na fakt, że autor posługuje się terminem
„spirytyzm” wymiennie z określeniem „mediumizm”.
59
Ibid.
60
Cedar, Spirytyzm. W: Cedar, op. cit., s. 183. Definicja jest nieprecyzyjna, nie wskazuje żadnych konkretnych wyznaczni-
ków wspomnianej filozofii.
61
Zresztą według Lewisa religie spirytystyczne różnią się między sobą właśnie na poziomie doktryny reinkarnacji, przyj-
mując rozmaite jej interpretacje.
62
P. Gibier, Spirytyzm. Studium historyczno-krytyczne i doświadczalne, przeł. J. Wł. Dawid, Warszawa 1889, s. 27.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 32
które posiadają tę szczególną własność ustanawiania związku między jednym światem a drugim, nazy-
wają się mediami 63.
Najważniejszą, gdyż najliczniejszą i najpopularniejszą grupę stanowią spirytyści właściwi. Ci zaś dzielą
się na dwa odłamy: na kardecystów, propagujących metempsychozę pod nazwą kolejnych reinkarnacji
[…] i na unitarystów, przeciwnych reinkarnacjom (Amerykanie, Holendrzy i swedenborgianie) […].
Drugą grupę, bardziej niby naukową i krytyczną, tworzą zwolennicy „okultyzmu”, którzy dla wyjaśnie-
nia zjawisk mediumicznych przypuszczają działanie nie tylko duchów, ale także innych czynników,
szczególnie zaś tzw. „ciała astralnego”, mającego być jedną z głównych części składowych istoty ludz-
kiej, tudzież tzw. „elementalów”, istot niższych 65.
63
Ibid.
64
Ibid.
65
W. M. Dębicki, Koniec wieku XIX-go pod względem umysłowym. Charakterystyka znamion szczególnych, „Tygodnik Ilustro-
wany” 1893, nr 177, s. 311.
66
Ibid.
33 Materializm kontra ezoteryka
[…] oprócz wymienionych […] sekt i kierunków istnieją jeszcze różne inne odcienie spirytyzmu. Są np.
tak zwani spirytyści niezależni, badający zjawiska mediumiczne bez powziętej naprzód doktryny i usi-
łujący uczynić ze spirytyzmu odrębną umiejętność, są zwolennicy liberalnego protestantyzmu, istnieje
w mieście Wheeling (stan Wirginia Zachodnia) „Kościół spirytystyczny” założony na podstawie „obja-
wień” […] Emmanuela Swedenborga, św. Ignacego Loyoli i Marcina Lutra. Znajdujemy wreszcie mię-
dzy spirytystami katolików, którzy za pomocą objawów mediumicznych usiłują bronić dogmatów re-
ligii katolickiej 67.
[…] w przeciwieństwie do spirytyzmu stoi materializm, który orzeka, że wszelki objaw w naturze po-
wstaje z martwych, bez czucia atomów […]. Spirytyzm jest umiejętnością polegającą na pewniku na-
szego istnienia po śmierci i na przeświadczeniu nieśmiertelności naszego ducha 68.
67
Ibid., nr 178, s. 331.
68
Co to jest spirytyzm?, „Świat Ducha” 1902, nr 2, s. 17–18.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 34
Wiadomo, że podług spirytystów istnieje łącznik między ludźmi żywymi a umarłymi. Pozostali na
ziemi potomkowie posiadają moc porozumiewania się z cieniami przodków, ale dziać się to może tylko
za pośrednictwem osobników obdarzonych szczególną, dotąd nieznaną siłą. „Mediami” zowią spiryty-
ści takie jednostki, wyjątkową obdarzone zdolnością. Gdyby komunikowanie się z duchami było jedyną
treścią spirytyzmu, nie różniłby się on niczym od najzwyklejszych „zabobonów”. […] Wiara w duchy
jest tak stara, jak człowiek w ogóle […]. W tym rozumieniu jest każdy, kto nie zaprzecza istnieniu świa-
tów pozagrobowych, spirytystą. Ale nie o takim spirytyzmie, nie o odwiecznej wierze w łączność ży-
wych z umarłymi, mówią spirytyści. Z chwilą, gdy na „komunikacje” zwrócili uwagę uczeni […] miała
się wiara zamienić na wiedzę 70.
Co jest najcharakterystyczniejszym w tych ostatnich latach i zupełnie nowym zjawiskiem […], że świat
naukowy, który dotychczas boczył się na cały okultyzm i systematycznie go ignorował, teraz zaczyna
69
T. Jeske-Choiński, Majaki. Niedokończona kartka z chwili bieżącej, Warszawa 1895, s. 91–92.
70
Idem, Nowoczesny mistycyzm, „Słowo” 1893, nr 275, s. 2.
35 Materializm kontra ezoteryka
z nim flirtować. I tak, w Anglii zasłużony dla nauki William Crookes […] przerzucił się na okultyzm […].
We Francji dr Gibier próbował także naukowych tłumaczeń, lecz zetknąwszy się ze sławnym medium
Slade, wpadł również w czysty spirytyzm 71.
Mediumizm obejmuje szereg zjawisk natury psycho-fizjologicznej, które mogą i powinny być badane
tak samo jak i hipnotyzm, magnetyzm, somnambulizm i inne podobne mało znane zjawiska. Badanie
tych zjawisk nie stoi bynajmniej w sprzeczności ani z nauką Kościoła, ani też z prawami natury 72.
71
M. Morawski, Dzisiejszy okultyzm naukowy, „Przegląd Powszechny” 1898, t. 58, s. 159.
72
Spirytyzm i mediumizm (odpowiedź rozmaitym „serdecznym” i „najserdeczniejszym” „Niwy”), „Niwa” 1895, nr 8, s. 170–171.
73
K., Stara magia w nowej szacie, „Ateneum” 1892, t. III, z. 1, s. 4.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 36
Wiara w świat nadzmysłowy, będąc spuścizną tylu pokoleń […] pokutuje w każdym z nas […]. Toteż nawet
najbardziej nawykli do zapatrywania się na świat ze stanowiska naukowego determinizmu miewają
chwile słabości, w których trudno im zapanować na razie nad nieokreślonymi pragnieniami […]. Nie da
się zaprzeczyć, że rozwój nauk przyrodniczych […], oddziałując na nasze wyobrażenia i na przebieg
samego myślenia, musiał wywołać odpowiednie zmiany w zapatrywaniach i wierzeniach, odnoszących
się do świata nadprzyrodzonego… Wiara w świat nadprzyrodzony, tracąc swą podporę w religii, zmu-
szona jest szukać jej gdzie indziej. Jakoż znajduje ją w pewnych faktach, nacechowanych cudownością,
nie dających się podciągnąć pod znane prawa rzeczywistego bytu, wykryte doświadczeniem – w fak-
tach, na których się opiera tak zwany spirytyzm 74.
74
W. Kozłowski, Spirytyzm, „Ateneum” 1889, t. II, s. 98–99.
75
„Ponieważ ani ja, ani nikt zresztą a priori stwierdzić nie może instrumentami niestnienia czegoś we wszechświecie, ani też
tego, czy wokoło nas nie dokonuje się coś (nieznanego) codziennie, przeto przyjąć mogę słusznie, iż każda chwilka przy-
nieść może nam jakąś interesującą nowość. To właśnie moje stanowisko skłoniło mnie do rozważań nad zagadnieniami,
jakie mi się nasunęły z powodu doświadczeń z M. D. D. Homem i ułatwiło mi przeczucie istnienia sił, których, obawiam
się, koledzy moi w fizyce uznać nie zechcą” – pisał Crookes, uzasadniając swoje zainteresowanie podobną problematyką.
(Cyt. za: Ors, Człowiek a świat niewidzialny, „Odrodzenie” 1928, z. 5, s. 3).
37 Materializm kontra ezoteryka
Seanse spirytystyczne – pisze autor ukrywający się pod kryptonimem K. – nie są też doświadczeniami
naukowymi, lecz zabawami. Czy te zabawy mogą komu szkodzić? Zależy od usposobienia. Donoszono
kilkakrotnie, że osoby nerwowe […] zapadały na ciężkie choroby po tych doświadczeniach. Po nauko-
wych doświadczeniach ludzie nie podlegają chorobie […] 77.
Podobne stanowisko zajmował również między innymi Marian Morawski, który kon-
statował: „Kiedy nazywam badaczy okultyzmu sferą naukową, to wymaga pewnego
zastrzeżenia […], że charakter naukowy tej sfery i jej badań podlega sporowi […]” 78.
Naukowa interpretacja zjawisk mediumicznych opiera się generalnie na pomi-
nięciu spirytystycznych teorii zakładających istnienie duchów zmarłych oraz przyj-
mujących indyjskie idee przechodzenia duszy do nowego ciała w celu samodosko-
nalenia. Usiłowania badaczy skupiały się przede wszystkim na znalezieniu przeko-
nującej interpretacji źródeł zjawisk paranormalnych. Dążenia międzynarodowego śro-
dowiska naukowego wynikały z pragnienia wpisania objawów anormalnych w istnie-
jący porządek rzeczywistości i stanowiły próbę sforsowania granicy dzielącej świat
materialny, empirycznie doświadczany od niefizycznego, rządzącego się niewiado-
mymi (niepoznanymi dotąd) zasadami. Udowodnienie niniejszych prawideł stało się
głównym celem mediumistów. Znamienny jest zresztą fakt, że doświadczenia prze-
prowadzali ludzie, dla których wiedza była celem nadrzędnym, a jedyna możliwość
poznania przestrzeni zawierała się w zdefiniowaniu określonych praw rządzących
wszechświatem. Fizycy, chemicy czy psychologowie interesowali się „okultyzmem”
76
K., op. cit., s. 5.
77
Ibid., s. 7.
78
M. Morawski, op. cit., s. 160.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 38
wyłącznie dlatego, że stanowił on dla nich cząstkę otaczającego świata, był elementem
wrośniętym w jego strukturę i jako taki mógł podlegać analizie.
Tożsamy pogląd prezentował zresztą już Kardec, którego postulaty skupiały się
wokół eksploratywnego, obiektywnego ujmowania i sprawdzania zjawisk spirytyzmu.
W dziele zatytułowanym Księga mediów nadmieniał na przykład, że:
1º podstawą wszelkich zjawisk spirytystycznych jest istnienie duszy, jej przetrwanie po śmierci ciała i jej
manifestacje
2º zjawiska te opierają się na prawie natury i w żaden sposób nie są cudowne czy nadnaturalne w popu-
larnym znaczeniu tych terminów
3º wiele faktów postrzega się jako nadnaturalne, ponieważ nie zna się ich przyczyny; spirytyzm okre-
ślając ich przyczynę, wprowadza je do sfery zjawisk naturalnych” 79.
oraz stwierdzał, że
[…] za poważnego krytyka spirytyzmu można uznawać tylko osobę, która w tej dziedzinie wszystko
ujrzała, przestudiowała oraz zgłębiła z cierpliwością i uporem świadomego obserwatora. Kogoś, kto zna
sprawę tak dobrze, jak jej najlepiej obeznany zwolennik 80.
79
A. Kardec, Księga mediów, z jęz. franc. przełożył, opatrując przedmową, przypisami i aneksami P. Grzybowski, Katowice
2003, s. 65.
80
Ibid.
81
Ibid., s. 79.
82
Dodać należy, że w Księdze mediów Kardec przytacza kilka teorii dotyczących tajemniczych objawów zachodzących pod-
czas seansów. W wyliczeniu autora pojawiają się takie hipotezy jak: koncepcja obłędu (lub głupoty wierzących w spiry-
tyzm), szarlatanerii (zjawiska spirytystyczne są zręcznie skonstruowanym oszustwem), halucynacji (wszystkie zjawiska
są złudzeniem, wynikają z dysfunkcji poszczególnych zmysłów), „koncepcja trzeszczącego mięśnia” (czyli dźwięków
wydawanych przez ciało rzekomego medium lub innych uczestników seansu), przyczyn fizycznych (upatrywanie w zja-
wiskach przyczyn materialnych, przyporządkowanych określonym prawom przyrody), promieniowania (swoistego
„wydzielania się” inteligencji medium lub innej istniejącej fizycznie osoby; owo promieniowanie rozchodziłoby się po-
39 Materializm kontra ezoteryka
I. Z osoby medium wydobywa się specjalny płyn, łączy się w pewien sposób z płynem osób obecnych
i wytwarza istotę nową, czasowo istniejącą, do pewnego stopnia niezależną od innych i powodującą znane
nam zjawiska. Teorię tę nazwać by można teorią istoty zbiorowej. II. Wszystko jest sprawą diabła lub jego
zastępców. Tę teorię demoniczną głosił de Merville; wypowiadają ją wszystkie wyznania chrześcijańskie.
III. Istnieje świat niematerialny, istoty szczególnego rodzaju, które żyją obok nas […]. Z poglądem tym
pokrewna jest teoria buddystów indyjskich i europejskich (theozofów). […]. Jest to teoria gnomiczna. IV.
Przyczyną odnośnych zjawisk są […] dusze zmarłych […]. Jest to teoria spirytystyczna 83.
Podobny zestaw koncepcji pojawił się w publikacji Witolda Chłopickiego Szkic popu-
larny teorii i praktyki spirytyzmu:
I. Z osoby medium wydobywa się pewnego rodzaju niezbadany dotąd płyn „fluidu” (siła), który łącząc
się z takimże płynem obecnych osób, wytwarza istotę nową, chwilowo istniejącą, wywołującą zjawiska
spirytystyczne. Objaśnienie powyższe nazywa się: teorią siły psychicznej; II. Istnieje obok nas świat nie-
materialny, wypełniony istotami, które niekiedy przy sprzyjających warunkach wchodzą z nami w sto-
sunki. Jest to teoria dawnej filozofii hermetycznej (okultyzm). III. Zjawiska spirytyzmu wywołują du-
chy, a mianowicie dusze osób zmarłych. Teoria ta jest właściwą teorią spirytystyczną. IV. Zamiana energii
myślowej medium i otaczających, na energię ruchu, światła, etc.; teorię tę postawił w r.b. profesor Lom-
broso 84.
Również w pracy księdza Morawskiego pojawiła się wzmianka na temat hipotez na-
ukowców:
Zöllner usiłuje te zjawiska tłumaczyć za pomocą rzekomego czwartego wymiaru przestrzeni. Inny znów
niemiecki uczony Lesser wszystko tłumaczy przez fluid, któremu daje starą nazwę „odu”; genewski zaś
profesor Thury przypisuje wszystko fluidowi, któremu nową przyczepia nazwę „psychody” 85.
dobnie do fal dźwiękowych), kolektywnej duszy („według niej dochodzi tylko do manifestacji duszy medium, lecz iden-
tyfikuje się ona z duszami wielu innych osób – obecnych lub nie – przyjmując postać swego rodzaju kolektywnej całości,
w której współistnieją zdolności, inteligencja i wiedza wszystkich tych osób”, s. 92), somnambuliczna (podobna do po-
przedniej, z tą wszakże różnica, że nie zakłada istnienia zmultiplikowanej duszy, przypisując zdolność jasnowidzenia
poszerzeniu sfery percepcji), pesymistyczna – inaczej diaboliczna lub demoniczna – zakładająca ingerencję sił nieczys-
tych, a zatem diabła lub demonów. Niejako w opozycji do niej pojawia się koncepcja optymistyczna – upatrująca przy-
czyny zjawień w manifestacjach dobrych duchów, które odznaczają się jakąś wyższą mądrością. Oprócz tego istniały
także: koncepcja unispirytystyczna lub monospirytystyczna (duchem objawiającym się jest Chrystus), multispiryty-
styczna/polispirytystyczna, koncepcja materialnej duszy (dotycząca istoty duszy, pojmowanej jako ciało duchowe).
83
P. Gibier, op. cit., s. 189.
84
W. Chłopicki, Szkic popularny teorii i praktyki spirytyzmu, Warszawa 1892, s. 8–9.
85
M. Morawski, op. cit., s. 160.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 40
[…] że osoba może być na jednym miejscu, a jej ciało leżeć w uśpieniu w zupełnie innym […]. Fakty
powyższe dają niezbite […] dowody istnienia w człowieku jakiegoś pierwiastka, a raczej ciała, będącego
odbiciem ciała fizycznego […]. Otóż media służące do wywoływania objawów spirytystycznych są wła-
śnie tego rodzaju osobnikami, w których ciało subtelne […] może wychodzić z ciała fizycznego. Wszyst-
kie tak zwane materializacje i ukazywanie się „duchów” są niczym innym, jak tylko wyjściem widma
z ciała i jego ujawnieniem się […]. Wszystkie poruszenia, podnoszenia i przenoszenia przedmiotów […]
są właśnie dziełem „widma” medium 86.
86
J. Drzewiecki, Poznaj samego siebie, „Niwa” 1895, nr 3, s. 57. Drzewiecki dodaje też, że przytoczone przezeń rewelacje „to
rzeczy trywialne i tylko nieuctwo badających je uczonych widzi w nich coś niezwykłego” (ibid.), wyrażając tym samym
jednoznaczną opinię wobec pozostałych teorii mediumicznych.
87
Niebezpieczeństwo spirytyzmu/mediumizmu dostrzegali przede wszystkim katolicy. Problem ten zostanie obszerniej
omówiony w dalszej części pracy w podrozdziale Śladami dyskusji: Kościół a spirytyzm i mediumizm.
41 Materializm kontra ezoteryka
Dawna nauka o duszy jest dualistyczna; zestawia ona człowieka ze śmiertelnego ciała i nieśmiertelnej
duszy, nie może jednak wyjaśnić tego połączenia […]. Dawna nauka o duszy poszukiwała duszy w świa-
domości, dlatego też znajduje tylko takie władze duszy, które są związane z organami ciała, zmysłami
i mózgiem, i stąd było bardzo blisko do materializmu 88.
W całej literaturze spirytystycznej w rzeczywistości nie spotykamy ani jednego zjawiska, które byłoby
nieznanym, nowym lub przynajmniej posiadało jakąś cechę charakterystyczną, która by pozwoliła je
odróżnić od wszystkich innych zjawisk 89.
i dalej:
Spirytyści i mediumiści istnienia tej nowej nieznanej siły, która zdaniem ich jest przyczyną zjawisk
spirytystycznych, dowodzą za pomocą im tylko właściwej metody, a mianowicie usiłują oni udowodnić
za pomocą obserwacji, że żadna z możliwych przyczyn znanych danego zjawiska nie wywołała. Idzie za-
tem w doświadczeniach spirytystycznych o udowodnienie pewnego faktu za pomocą metody, którą moż-
na nazwać „metodą dowodów ujemnych”. Takiej to właśnie metodzie zawdzięczają spirytyści, że wszyst-
kie ich posiedzenia nie dostarczyły ani jednego faktu, który by czymkolwiek wzbogacił naszą wiedzę 90.
Chcąc zbadać zjawiska spirytystyczne naukowo, wypadałoby oczywiście stosować do nich te metody, któ-
re służą w ogóle do zdobycia wszelkiej wiedzy i przede wszystkim starać się stwierdzić te zasady, które
88
K. du Prel, Zagadka człowieka. Wstęp do okultyzmu, z niem. tłum. F. Warmiński, Warszawa 1899, s. 29.
89
N. Cybulski, Spirytyzm i mediumizm, „Kraj” 1894, nr 7, s. 5–6 i s. 6–7.
90
Ibidem.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 42
wskutek doświadczenia ubiegłych wieków prawie bezwiednie tkwią w umyśle każdego badacza […]. W do-
świadczeniach spirytystycznych […] same hipotezy nie wystarczają; tu potrzeba mieć jeszcze wiarę w ist-
nienie nowej siły. Wskutek tego nigdy w seansach spirytystycznych nie ma tego nastroju obiektywnego,
który do badania naukowego jest niezbędny 91.
Ci „uczeni”, którzy ostentacyjnie wyrzekają się badania mediumizmu, którzy nazywają oszukaństwem
rzeczy „nie oglądane” przez siebie, którzy nie cofają się przed odciąganiem innych, fałszowaniem fak-
tów i oszczerstwem, ci źle świadczą o swoim filozoficznym wykształceniu 92.
91
Ibid., nr 8, s. 9.
92
B. Prus, Objawy mediumiczne. Kilka słów z powodu Eusapii Palladino, „Kraj” 1894, nr 6, s. 5–6.
93
„Wciąż powtarzam: widziałem, ale nie rozumiem” – wielokrotnie pisał w relacji z posiedzeń z Eusapią („Kraj” 1894, nry
2–6).
94
Ibid., op. cit, nr 6, s. 5.
43 Materializm kontra ezoteryka
[…] nie jest [on] ideą popularną. Jako pogląd filozoficzny opiera się na ideach jaskrawo niezgodnych
z ogólnie przyjętymi poglądami filozoficznymi, jako objaw społeczny, stawia ludzkości cele wybitnie
odmienne od spraw najbardziej absorbujących społeczeństwo; jako pewien typ zjawisk staje w jaskrawej
sprzeczności z tym, co pod słowem „zjawisko” zazwyczaj się spodziewamy. […] Spirytyzm wprowadza
pojęcie duchów wtedy mianowicie, gdy filozofia święci tryumfy zwycięstw swych nad starym spirytu-
alizmem, wygnawszy raz na zawsze duchy, czary i magię z panteonu wiedzy ludzkiej. Gdybyż to nie te
duchy! Można by wybaczyć mediumizm. Z duchami pogodzić się nie można 95.
[…] spirytyzm opiera się na tym, że duchy ludzi zmarłych mogą porozumiewać się z żyjącymi na ziemi
i posługują się mediami w celu takiego porozumienia. Mediumizm opiera się tylko na tym, że niektórzy
ludzie posiadają właściwości nadnormalne i stara się zbadać te własności. Mediumizm nie zajmuje się
95
Feniks, Spirytyzm i opinia publiczna, „Świat Duchów” 1902, nr 1, s. 2.
96
Natomiast z dążenia człowieka do określenia własnej duchowości wyprowadzano istnienie mediumizmu i spirytyzmu.
„Nie umiemy wskazać ani miejsca, ani czasu, kiedy ludzie doszli do rozróżnienia duszy od ciała, a musiało to nastąpić
dawno, bardzo dawno, skoro najdawniejsze dzieje narodów wschodnich znają różnicę między objawami duchowymi
a cielesnymi. Prawdopodobnie więc już człowiek pierwotny musiał znać ciało i duszę […]. To odróżnianie ciała od duszy
było postrzeżeniem niezmiernej doniosłości dla następnych dziejów. Bez niego nie byłoby ani spirytyzmu, ani mediu-
mizmu, ani ważniejszych od tych obojga rzeczy” (K., Poszukiwanie ducha, „Ateneum” 1894, t. II, z. 1/ 2, s. 3).
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 44
duchami ludzi zmarłych […], zmierza tylko do poznania samych objawów, bez dociekania ich przyczyn
dalszorzędnych. […] Jest to gałąź wiedzy ścisłej, leżąca na granicy między fizyką a fizjologią 97.
[…] ogół zjawisk występujących w obecności osób szczególnie uzdolnionych i posiadających właściwości
nadnormalne […]. Mediumizm stara się zbadać te właściwości, notuje, zbiera i klasyfikuje zjawiska,
zmierza do poznania samych objawów w tej postaci i na tym tle, w jakiej [sic!] one się przejawiają, nie
przesądzając ich charakteru. […] Mediumizm jako gałąź wiedzy jest działem metapsychiki. Fizykalne
zjawiska mediumizmu przedstawiają wartość przede wszystkim dla nauki; dzięki mediumizmowi bo-
wiem nauka eksperymentalna przekonawszy się o rzeczywistości całego szeregu faktów, dochodzi do
stwierdzenia, że człowiek ma oprócz widzialnego ciała fizycznego, jeszcze jakieś ciało niewidzialne 98.
97
J. Świtkowski, Wartość mediumizmu, „Odrodzenie” 1922, z. 2, s. 1. Swoistym potwierdzeniem podobnego stanowiska by-
łaby wypowiedź Józefa Chobota (Istota i cel spirytyzmu, „Hejnał” 1933, z. 10, s. 260), konstatującego, iż spirytyzm „odchyla
zasłonę z tajemnicy żywota i śmierci i podaje prawdziwe dowody o świecie duchów”.
98
A. Espero, Słowniczek wiedzy duchowej, „Hejnał” 1936, z. 6, s. 220.
99
Podobnie jak np. B. Grosicki w artykule Mediumizm w świetle prawdy, „Hejnał” 1931, z. 3, s. 66–71.
100
Espero uznaje ten typ za najniebezpieczniejszy dla medium, ponieważ „ciało fizyczne, stając się narzędziem obcej istności
[…], może nie tylko ucierpieć na zdrowiu, lecz […] wpadać w nałogi mu obce, a nawet zatracać poczucie własnej indywi-
dualności” (op. cit., s. 220).
101
Ibid.
45 Materializm kontra ezoteryka
[…] nauka badająca nadnormalne objawy z duchowych i fizycznych dziedzin bytu, wywołane przez nie-
znane i utajone moce, tkwiące w umyśle niektórych osób lub poprzez siły, które wydają się być kierowane
przez obce inteligencje. Nazwa ta pochodzi od profesora Wincentego Lutosławskiego, który jej po raz
pierwszy użył w roku 1901 w wykładach jagiellońskich, zaś […] prof. Karol Richet wprowadził ją do nauki
około roku 1905 102.
Według Richeta metapsychika byłaby nauką, której celem jest badanie zjawisk
psychicznych i mechanicznych, wywoływanych przez nierozpoznane dotychczas mo-
ce ludzkiego umysłu lub też przez „siły zdające się posiadać charakter inteligentny” 103.
Dyskusja dotycząca pojemności czy zakresu zadań stawianych metapsychice pozwo-
liła doprecyzować termin, nadać mu określone ramy znaczeniowe. Espero relacjo-
nował, że:
Boirac definicję „metapsychika” […] uważa za nieścisłą i niewystarczającą i zaproponował określenie „pa-
rapsychologia”. […] Psycholog prof. Flournoy jest zdania, że nazwa parapsychologia lepiej się nadaje,
a terminu Richeta […] należałoby używać tylko w tych przypadkach, w których „supranormalny” cha-
rakter zjawisk został udowodniony. Niemcy nie przyjęli nazwy „metapsychika” i używają terminu „pa-
rapsychologia”, który ich zdaniem (mylnie zresztą) niemiecki profesor Desoir [sic!] jakoby pierwszy
użył. Nazwa parapsychologia zdaniem Niemców zapobiega możliwym nieporozumieniom, wynikają-
cym ze słowa „meta”. Poza tym niektórzy posługują się terminem „metapsychologia” do określenia
nauki o zjawiskach mediumicznych 104.
[…] samo słowo „spirytyzm” wprowadza pewien zamęt. Sądzę, że wypadałoby zastąpić je innym, bar-
dziej ogólnym, nie zawierającym w swej treści żadnej a priori przyjętej hipotezy, […] jak np. słowem
„mediumizm”, które w rosyjskiej literaturze już dość dawno jest w użyciu 105.
[…] zjawiska [w których] przejawienie się ziemskie indywidualnej jaźni za pośrednictwem tych elemen-
tów życia osobowego, które zdołały ostać się w oku śmierci cielesnej […]. Elementy te mogą przejawiać
102
Ibid., z. 10, s. 461.
103
Ibid.
104
Ibid.
105
A. Aksakow, Animizm i spirytyzm, przeł. L. E. Böttcher, „Świat Duchów” 1902, nr 3, s. 29.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 46
się za pomocą mediumizmu, tj. drogą współdziałania z odpowiednimi psychicznymi elementami ży-
jących na ziemi istot 106.
[…] pozaświadomym, […] zachodzących poza obrębem cielesnej sfery medium; mamy tu na myśli: te-
lepatię […], telekinezę […], telefanię, czyli zjawiska widm osób żyjących, wreszcie telesomatię, czyli pracę
plastyczną w odległości, materializację. […] Słowo dusza (anima) w tym sensie, w jakim zazwyczaj przyj-
muje je spirytyzm, najpoprawniej stosuje się do […] nazwy animizm 107.
[…] wszystkie zjawiska mediumiczne, produkowane przez media, dadzą się wyjaśnić niezbadanymi do-
tąd siłami, drzemiącymi w człowieku, potencjalnie w nim ukrytymi […]. Zatem przy tłumaczeniu po-
wstawania zjaw, […], materializacji, rewelacji itd., nie trzeba sięgać w świat istot niewidzialnych, […] te
fakty produkuje po prostu samo medium, dzięki swym paranormalnym uzdolnieniom 108.
[…] dużo […] faktów da się wyjaśnić ukrytymi i mało dotąd zbadanymi paranormalnymi zdolnościami
[…], zachodzą jednak fakty, których na tych zasadach w żaden sposób nie można wyjaśnić i do których
wyjaśnienia musi nauka sięgnąć dalej, poza medium i jego paranormalne zdolności […] 109.
Należy tedy uznać istnienie oraz intencjonalne działanie bytów duchowych, znaj-
dujących się na odmiennej płaszczyźnie egzystencjalnej i „używających medium jako
narzędzia czy pośrednika” 110 w komunikacji. Podobne przyczyny zdecydowały o uz-
naniu przez Chodkiewicza poglądu animistycznego za niewystarczający do wyja-
śnienia przyczyn powstawania zjawisk paranormalnych.
Jednak zarówno animizm, jak spirytyzm stanowiły ambiwalentne idee podlegające
temu samemu obszarowi badawczemu – parapsychologii (metapsychice) i zakładały
tylko odrębny sposób interpretacji faktów paranormalnych. Jak podkreślał Espero:
106
Ibid.
107
Ibid., s. 28–29.
108
K. Chodkiewicz, Animizm czy spirytyzm?, „Lotos” 1935, z. 2, s. 40.
109
Ibid., s. 41.
110
Ibid.
47 Materializm kontra ezoteryka
[…] metapsychików można podzielić na dwie grupy: na animistów, którzy tłumaczą wszystkie nadnor-
malne objawy […] li tylko siłą psychiczną utajoną w psyche żyjącego człowieka oraz spirytystów, którzy
przyjmują oprócz tego wpływ istności duchowych 111.
[…] rozbieżność pomiędzy spirytyzmem a parapsychologią nie polega […] na przeczeniu lub przyjmo-
waniu za pewną jakiejś grupy zjawisk, lecz tylko na sposobie odnoszenia się do nich. Zjawiska o cha-
rakterze spirytystycznym są zresztą zbyt częste w parapsychologii, aby mogły być po prostu usuwane
od badań lub pomijane milczeniem. Rzecz naturalna, że zjawiska takie muszą być rzeczywiście zjawi-
skami, dostępnymi badaniom, a nie wrażeniami tylko podmiotowymi 114.
Tymczasem:
[…] zadaniem parapsychologii jest […] badanie […] faktów wątpliwych, mało znanych […]. Roczniki badań
psychicznych różnych towarzystw i krajów zawierają wśród […] faktów ze wszystkich dziedzin parap-
sychologii także setki faktów o zabarwieniu czysto spirytystycznym; ale też ze stwierdzeniem rzeczy-
wistości tych faktów kończy się zadanie parapsychologii 115.
111
A. Espero, op. cit., z. 10, s. 462.
112
Lucjan Emil Böttcher następująco charakteryzował poszczególne typy zjawisk spirytystycznych: „do zjawisk fizycznych
zaliczamy znane doświadczenia ze stolikami wirującymi, rozmaite ruchy przedmiotów […], zjawiska dźwiękowe, […]
świetlane [sic!], itd. Do zjawisk materializacji zaliczamy pojawienie się całych postaci ludzkich lub też pojedynczych
części ciała ludzkiego […]. Do zjawisk psychicznych zaliczamy psychografię […]; mowę automatyczną” (Spirytyzm, „Świat
Duchów” 1902, nr 3, s. 42).
113
Por. Cedar, Medium. W: Cedar, op. cit., s. 123.
114
J. Świtkowski, Zjawiska spirytystyczne w świetle parapsychologii, „Lotos” 1939, z. 7/8, s. 204.
115
Ibid., s. 207.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 48
parapsychologów wobec spirytyzmu określił autor jako powściągliwe czy nawet ostro-
żne, pozbawione jednakowoż uprzedzeń. Pisał zatem:
[…] jeżeli jakieś zjawisko mimo badań najściślejszych nie straci swego charakteru spirytystycznego, pa-
rapsychologia przyjmie je w zakres swych stwierdzeń doświadczalnych i w razie korzystnym uzna jego
faktyczność bez zastrzeżeń 116.
116
Ibid., s. 208.
49 Materializm kontra ezoteryka
[…] nazwa spirytyzmu jest świeżą, sięgającą zaledwie połowy bieżącego stulecia, jakkolwiek zjawiska
spirytystyczne lub im podobne znanymi były od dawna. Istnieje przypuszczenie, iż ezoteryczna (do-
stępna tylko dla wtajemniczonych) część religii indyjskich braminów opiera się na podstawie praktyk
spirytystycznych 119.
Ci, którzy w Biblii widzą Słowo boże, bez trudności przyjąć mogą objawianie się zmarłych: zmusza ich
do tego choćby jedna historia cienia Samuela, który pytia z Endoru wywołała na żądanie Saula. Co do
nas, dla których dowodem są tylko fakty, zaznaczamy jedynie, że mniemane obcowanie żywych z umar-
łymi było u Hebrajczyków przedmiotem gminnej wiary, przejętej zapewne od Egipcjan. Lecz co jest
ciekawym, to, iż ta swojego rodzaju nekromancja była jedną z podstaw nauki kabalistycznej, jak świad-
czą te nieliczne pisma, które doszły nas w przedmiocie tej tajemnej teo-kosmogonii 120.
117
W których szaman schodzi w zaświaty, by szukać zagubionej duszy lub gdy duchy przemawiają przez jego usta.
118
Por. np.: P. Gibier, op. cit., s. 45–58.
119
W. Chłopicki, op. cit., s. 9. Warto dodać, że cytowana teoria jest inspirowana między innymi pracą Gibiera.
120
P. Gibier, op. cit., s. 45.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 50
[…] pogląd, wedle którego oprócz „tego”, „ziemskiego”, „przyrodzonego”, „naturalnego”, „empirycznego”,
„fizycznego” itd. świata, istnieje jeszcze jakiś tajemniczy, z gruntu od niego różny, ważniejszy i potężniej-
szy „tamten”, „nadnaturalny”, „nadziemski”, „nadprzyrodzony”, „nadempiryczny” itd. świat 122.
[…] koncepcja ta – nawet gdyby była prawdziwa – tłumaczyłaby genezę okultystycznych przekonań jedy-
nie wśród naukowców. Trudno przecież sądzić, że celem każdego człowieka jest poznanie absolutne
i że nie mogąc go osiągnąć, popada natychmiast w okultyzm 124.
121
Por. Wstęp. W związku z podobnym ujęciem problemu okultyzm (ezoteryzm, wiedza tajemna) byłby pojęciem pojem-
niejszym niż spirytyzm czy mediumizm, a także od nich starszym.
122
H. Miś, A. Miś, op. cit., s. 6.
123
Ibid., s. 83.
124
Ibid., s. 87.
51 Materializm kontra ezoteryka
Twierdzili oni, że świadomość okultystyczna […] jest „świadomością prelogiczną”, właściwą jedynie lu-
dom niecywilizowanym, prymitywnym. Znaczyło to, że prymitywny umysł jest z istoty swej irracjo-
nalny – żaden fakt dla niego nie jest faktem czystym, „fizycznym”, zawsze wyposażony jest w metafi-
zyczny naddatek 125.
125
Ibid., s. 88–89.
126
Ibid., s. 89.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 52
[…] z poczucia strachu i niepewności, jakie opanowują zniewolonego przez świat człowieka. Według Junga
przekonania te powstają w ten sposób, że nieświadomość rzutuje na świat zewnętrzny swoje archety-
powe treści, tak, że projekcje i zjawiska rzeczywiste są nieodróżnialne. Owe archetypy to formy lub obrazy
wspólne wszystkim ludziom, tkwiące w ich nieświadomości i pojawiające się w mitach i snach, w sztuce
i religii 127.
[…] nieuchronność śmierci wywołuje w człowieku potrzebę zastanawiania się. Świadomość śmierci
mąci jego poczucie oczywistości życia. Spośród wszystkich żywych istot jedynie człowiek ma świado-
mość śmierci […]. Dla człowieka śmierć ma znaczenie, współtworzy jego życie. Człowiek wie, że umrze
i ten fakt napełnia go strachem. Przeczucie „skończę życie”, a także to niewiadome, które nastąpi potem
jeszcze zwiększa strach. W jego wyobrażeniu śmierć jest przede wszystkim kropką kończącą zdanie,
ponieważ zawsze kończy fizyczne istnienie jednostki. Ale przecież śmierć nie jest tylko czymś, co znaj-
duje się na końcu życiowej drogi człowieka. Jest ona obecna stale, od urodzenia aż do końca – życie jest
127
Ibid., s. 94.
128
Ibid., s. 112–113.
53 Materializm kontra ezoteryka
ograniczone narodzinami i śmiercią. Otrzymując byt, człowiek równocześnie otrzymał i niebyt. Istnie-
nie jako sfera ludzkiej możliwości leży między narodzinami a śmiercią […]. Śmierć stoi w centrum
uwagi jako fakt, od nadejścia którego nie możemy się uchylić, bo przecież i człowiek jest organizmem
podległym prawom przyrody, a jednak świadomym własnej przyszłej śmierci 129.
[…] nie da się ukryć, że w wielu ludziach istnieje silna potrzeba wiary w jakąś formę tamtego świata,
wręcz tęsknota za nim. Wynika to, jak się wydaje, nie tyle z niedostatku wiedzy […] – ile raczej z typu
emocjonalności. Lęk przed śmiercią, niemożność pogodzenia się z tym, że wraz z nią wszystko się dla
jednostki kończy, poczucie bezsilności wobec przemijania i wobec przemożnych, ślepych i bezwzględ-
nych praw natury, a także wobec tylu niesprawiedliwości, nonsensów wszelkiego rodzaju itd. – wszystko
to każe bardziej uczuciowym, bardziej wrażliwym ludziom wierzyć, że za tym chaosem kryje się jakiś
ład, jakaś wyższa i sprawiedliwa istota, u której można coś dla siebie wyjednać lub wytargować 131.
129
H. Haškovcova, Między życiem a śmiercią, z czeskiego przeł. H. Wasylkiewicz, Warszawa 1978, s. 19–20.
130
K. du Prel, op. cit., s. 64.
131
H. i A. Miś, op. cit., s. 25.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 54
[…] pod terminami „podświadomy” i „podprogowy” rozumiem wszystkie umysłowe i fizyczne procesy
zachodzące bez udziału i kontroli świadomości. Podprogowe procesy myślowe są zbliżone do marzenia
sennego, ponieważ jest ono naturalną drogą prowadzącą do tego aspektu naszego umysłu. […] Percepcja
podprogowa obejmuje natomiast wszystkie bodźce podprogowe oraz wszelkie funkcje organizmu i za-
chodzące w nim procesy sprzyjające świadomemu postrzeganiu środowiska 132.
[…] nasze zachowania (reakcja instrumentalna) są za każdym razem indukowane informacją parapsy-
chologiczną (pod wpływem psi) […]. Wpływ sfery podprogowej na każdy aspekt naszego życia i na za-
chowanie stanowi podstawę magii. […] Wszystkie magiczne tradycje – od rozprzestrzeniania się stanów
emocjonalnych, podobieństw (rzeczy podobne do siebie mają podstawowe cechy wspólne) i personifi-
kacji (wszystko zawiera aspekt duchowy) – wywodzą się ze sfery podprogowej. Magia posługuje się sferą
podprogową, a otwarcie się na nią pozwala nam w większym stopniu kontrolować percepcję i lepiej
poznać to, co nas otacza. Większość tradycji ezoterycznych oraz najnowsze odkrycie w dziedzinie pa-
rapsychologii łączy przekonanie, że dokładniejsze uzmysłowienie sobie podświadomości ułatwi nam
rozwinięcie zdolności parapsychologicznych. Dana nam będzie wiedza o wszystkim 134.
132
S. Roney-Dougal, Tam, gdzie nauka spotyka się z magią, przeł. G. Gasparska, Warszawa 2003, s. 25.
133
Ibid., s. 30.
134
Ibid., s. 38–39.
55 Materializm kontra ezoteryka
siadały nazwę – planchette, czyli psychografy 135). Największy rozkwit przeżywał spi-
rytyzm europejski w latach 1853–1869 (był to rok śmierci Kardeca), a potem w póź-
nych latach osiemdziesiątych, kiedy narastało zainteresowanie dziedzinami tak ta-
jemniczymi, jak hipnotyzm, sugestia czy magnetyzm. Ponadto:
[…] w r. 1861 pojawiły się pierwsze „aporty” przedmiotów, a to naprzód kwiatów ciętych, a później całych
roślin, a w czternaście lat później otrzymywano już foremki parafinowe rąk duchów w naczyniu […].
W tymże okresie, mimo ówczesnych trudności technicznych w fotografowaniu, otrzymywano już zdjęcia
duchów (w r. 1872 w świetle dziennym fotografował się „John King” wedle sprawozdania w „British Journal
of Photography”). Prof. W. Crookes otrzymał w r. 1872-73 mnóstwo zdjęć zjawy „Katie King” w świetle
elektrycznym łukowym, a usadowiwszy medium Florencję Cook na wadze, stwierdził, że ciężar medium
obniżał się do połowy wtedy, gdy pojawiała się Katie King. […] Stwierdził także galwanometrem, że opór
elektryczny ciała tej zjawy był pięć razy większy niż opór ciała medium 136.
Kolejne lata nie przynosiły nowych rewelacji dotyczących zjawisk czy mediów;
przybywało wprawdzie zdjęć, ale – jak skonstatował Świtkowski – „przez z górą lat
pięćdziesiąt nie stwierdzono nic zasadniczo nowego” 137. Dlatego:
początek wieku dwudziestego zastał już umysły podzielone na dwa obozy […]: obóz spirytystyczny i obóz
animistyczny. Pierwszy wobec swego nastawienia wierzącego lekceważył badania i ścisłe strony fenome-
nalnej [sic!], drugi odrzucał hipotezę ingerencji duchów, a całą wagę kładł na badanie eksperymentalne;
pierwszy zatem niewiele dorzucił nowego do przyrodniczego poznania objawów, drugi zaś […] naginał
uzdolnienia mediów do narzucanych im warunków laboratoryjnych i tym samym wypaczał objawy.
Nie ulega wątpliwości, że […] kierunek animistyczny wzbogacił wiedzę parapsychiczną nowym mate-
riałem, […] był to jednak materiał faktów jak gdyby sztucznie stworzonych 138.
135
Planchette pojawiła się w połowie dziewiętnastego wieku i „składała się z blatu na dwóch nogach z kółkami oraz trzeciej,
z grafitową końcówką. Gdy użytkownik dotykał blatu, zapraszał ducha, by ten napisał przesłanie lub coś narysował” (K.
Farrington, Na granicy rzeczywistości. Zagadki świata i tajemnice zaświatów, przeł. R. Kosowski, P. Goraj, A. Rotunno, P. Fraś,
[bm] 1999). Starsze od psychografów są tzw. tabliczki ouija, które powstały w 1892 r. „Pierwszą tabliczkę […] skonstruował
Amerykanin Elijah. J. Bond. Jej nazwa powstała poprzez złożenie dwóch słów oznaczających «tak»: francuskiego «oui»
i niemieckiego «ja». Produkcją […] tabliczek zajmuje się obecnie amerykańska firma Parker Brothers. Znajdują się na
nich litery alfabetu, cyfry od 0 do 9, słowa «tak » i «nie», wskazówka w kształcie serca, a całość wsparta jest na trzech
filcowych podpórkach. Użytkownik zadaje pytanie, kładzie palce na wskazówce i czeka, aż wskazówka przeliteruje od-
powiedź” (op. cit., s. 48). Mimo późnego pojawienia się i spopularyzowania „koncepcja ouija jest prawie tak stara jak
świat. Około 600 roku p.n.e. w Chinach używano bardzo podobnej techniki, by porozumieć się ze zmarłymi. W 500
roku p.n.e. w Grecji bardzo popularnym przyrządem był stolik na kółkach” (loc. cit).
136
J. Świtkowski, Co oznaczają zjawiska parapsychiczne, „Lotos” 1937, z. 1, s. 8–9.
137
Ibid., s. 9.
138
Ibid., s. 9–10.
57 Materializm kontra ezoteryka
[…] w Szwecji jeszcze w XVIII w. stawiano ludzi przed sądem za czary, jeśli okazywali jakieś zdolności
„psychiczne” czy choćby ponadprzeciętne przymioty umysłowe, i niekiedy skazywano ich na śmierć.
U schyłku XVIII w., jeszcze za życia Swedenborga, histeria na tle czarów przybrała zatrważające roz-
miary […]. Nie rodziło to bynajmniej atmosfery publicznego prestiżu wokół jasnowidzenia i zdolności
pokrewnych. Może właśnie dlatego niemal żadne ze świadectw o psychicznych władzach Swedenborga
nie zostało uwiecznione na piśmie przed upływem wielu lat po jego śmierci, który to fakt skłonił nie-
których sumiennych badaczy do wykluczenia ich 139.
139
S. Toksvig, Emanuel Swedenborg, uczony i mistyk, przeł. I. Kania, Kraków 2002, s. 246.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 58
Nie sposób jednak nie wspomnieć, że zachowały się relacje potwierdzające zdol-
ności mistyczne uczonego, także dotyczące talentów mediumicznych oraz pisma au-
tomatycznego (włączając notatki samego Swedenborga). Teoria komunikowania się
z zaświatami powstała między innymi na podstawie analizy zapisków uczonego, w któ-
rych występują liczne cechy pisma automatycznego, takie jak powtarzalność czy ode-
rwanie charakteru uwag od osobowości piszącego oraz:
[…] częste pytanie o to, czy „wolno” ujawniać to lub owo. „Nie wiem, czy to wolno ogłaszać”; przy tym
stwierdza, że zanim rozezna się w znaczeniu jakiegoś zdania, musi zasięgnąć „rady”. Czyjej? W piśmie
automatycznym „pisarz” mieni się często duchem „kontrolującym” medium albo przynajmniej jego
dłoń. Swedenborg wspomina, że „dzieciny” nie tylko prowadziły jego rękę, ale i mówiły przez jego usta.
Niektóre ze współczesnych mediów twierdzą, że posłuszne są „dzieciom”. Można by się w tym dopa-
trywać dziecięcego kształtu, jaki przybiera zdysocjowany fragment ich osobowości 140.
140
Ibid., s. 267.
141
J. R. Lewis, Swedenbörg Emanuel. W: J.R. Lewis, op. cit., s. 329.
59 Materializm kontra ezoteryka
i leczenia magnetyzmem, mesmeryści owi zapraszali wyzwolone z ciała dusze do wspólnego udziału
w seansach magnetycznych z pacjentami 142.
Koncepcje Szweda były atrakcyjne również dla spirytystów, którzy przejęli nie-
które z nich, „głównie za sprawą ich interpretacji dokonanej przez Andrew Jacksona
Davisa” 143.
Według Kazimierza Aurelly’ego, po śmierci wizjonera
[…] zwolennicy Swedenborga rozpadli się na dwie grupy. Jedna z nich, tworząca […] „Kościół Nowej Jero-
zolimy”, przyjęła na ślepo wszystkie teorie mistrza, druga, złożona przeważnie z mężów nauki, wiele
odrzuciła, […] rozwijając […] tylko zasadniczą myśl Swedenborga: możliwość łączności z duchami. Jest
to tzw. pneumatologia. Doszła ona do tych samych prawie wyników, co […] spirytyzm […]. Przedstawi-
cielem i założycielem jej jest Jan Henryk Jung-Stilling 144.
[…] człowiek składa się z ciała, duszy, czyli substancji nerwowej (Nervengeist) i ducha. Duch jest bo-
skiego pochodzenia, ale że substancją nerwową jest przywiązany do ciała, zdolności jego są skrępowane.
Przez magnetyzowanie połączenie to może być rozluźnione lub nawet zniesione i dlatego somnambu-
licy mogą być jasnowidzącymi, a nawet mogą widzieć duchy 145.
142
L. S. de Camp i C. C. de Camp, Duchy, gwiazdy i czary, z ang. przeł. W. Niepokólczycki, Warszawa 1970, s. 351.
143
J. R. Lewis, loc.cit., s. 329.
144
K. Aurelly, Spirytyzm w pierwszej połowie XIX wieku, „Świat Duchów” 1902, nr 9, s. 133.
145
Ibid., s. 133–134.
146
Ibid., s. 134.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 60
H. L. D. Rivail dążył do ustalenia racjonalnych przyczyn zjawiska wirujących stolików oraz opisania
rządzących nimi praw. Współpracował z licznymi mediami, uczestnicząc w setkach seansów i sporzą-
dzając z nich dokumentację, studiując tysiące raportów z przeprowadzonych na całym świecie ekspe-
rymentów. Wkrótce badaniami objął innego rodzaju zjawiska mediumiczne, podejmując próbę ich wy-
jaśnienia i systematyzacji. Efektem wieloletnich studiów […] było kilkanaście opracowań, opublikowa-
nych pod pseudonimem „Allan Kardec” 150.
147
Ibid., s. 135.
148
Ibid., s. 135–136.
149
J. R. Lewis, Kardec Allan. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 187.
150
P. Grzybowski, Przedmowa tłumacza. W: A. Kardec, Księga Duchów, z jęz. franc., na podstawie wyd. drugiego, przeł., opa-
trując przedmową i przypisami P. Grzybowski, Katowice [br], s. 24.
61 Materializm kontra ezoteryka
W 1858 roku ukazał się pierwszy numer wydawanego przez Rivaila „Przeglądu
Spirytystycznego”, który w niedługim czasie „stał się najważniejszym periodykiem
ruchu społecznego spirytystów, prezentującym jednocześnie najświeższe odkrycia
naukowe” 151. W tym samym roku powstało Paryskie Towarzystwo Studiów Spiryty-
stycznych. Oba te organy propagowały spirytyzm, stając się jednocześnie ośrodkami
badań nad zjawiskami mediumicznymi.
Rivail postulował przede wszystkim spirytyzm naukowy, w formie odbiegającej
jednak od skrajnego materializmu, lecz unikający równocześnie mistycznego do-
gmatyzmu. Stworzony przez Kardeca system filozoficzny opierał się między innymi
na koncepcjach reinkarnacyjnych, klasyfikując duchy wedle określonej hierarchii oraz
uznając związki świata duchowego z ludzkim. W Księdze Duchów Rivail wspomina na
przykład o zasadach moralnych i konsekwencjach wypływających z ich przestrzega-
nia bądź przekraczania dla kolejnych wcieleń, co czyni teorie Francuza pokrewnymi
ideom hinduistycznym.
Rivail uważał ponadto, że:
[…] spirytyzm jest nauką, która dowodzi metodą naukową realności istnienia duszy i jej nieśmiertelno-
ści. Dostarcza nam pewności kontaktów między żywymi i tymi, których nazywa się zmarłymi. Spiry-
tyzm jest filozofią, która odpowiada wszelkim aspiracjom serca i rozumu 152.
Rivail oddzielił swoje koncepcje od aktywności religijnej, nie widząc w niej szans
rozwoju dla spirytyzmu. Uznał natomiast, że teorie spirytystyczne opierać się po-
winny na aspektach ideologicznych, przesłankach właściwych etyce, wynikających
z poszanowania istoty ludzkiej: miłości, miłosierdziu, tolerancji, równości, szacunku
dla wszelkich pierwiastków związanych z trwaniem człowieka (jego pracy, cierpienia,
codzienności itp.).
Warto dodać, że koncepcje Rivaila przetrwały do czasów obecnych i nadal są kul-
tywowane. Jak informuje Przemysław Grzybowski:
151
Ibid., s. 27.
152
Cyt. za: P. Grzybowski, op. cit., s. 28.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 62
W 1989 roku – po wieloletniej przerwie wywołanej problemami natury prawnej – ponownie zaczęto
wydawać kwartalnik „Przegląd Spirytystyczny” 153.
153
Ibid., s. 29.
154
L. S. de Camp i C. C. de Camp podają, że powstanie Towarzystwa Teozoficznego zainspirowane zostało wykładem do-
tyczącym sztuki egipskiej, wygłoszonym w mieszkaniu Olcotta i Bławatskiej przez architekta George’a H. Felta. 7 wrze-
śnia 1875 roku utworzono organizację, na czele której stanął Olcott, wiceprezesem mianowano Felta, sekretarzem zaś
został William Quan Judge (urzędnik kancelarii adwokackiej).
155
L. S. de Camp i C. C. de Camp, op. cit., s. 394.
156
Ibid., s. 395.
63 Materializm kontra ezoteryka
[…] ludzie, którzy stykają się z teozofią po raz pierwszy, dostrzegają w tym melanżu kilka bliskich sobie
idei i sądzą, że reszta doktryny jest równie rozsądna, tylko na razie niezrozumiała. W rzeczywistości
ideologia ta, stworzona z mnóstwa wzajemnie wykluczających się idei, jest pozbawiona sensu 157.
Początkiem […] kosmicznym człowieka jest, według teozofów, najniższy mikrokosm [sic!], szybująca gdzieś
w przestrzeniach komórka organiczna, posiadająca atoli iskrę z „Jednego Płomienia”. Końcem metafi-
zycznym tego mikrokosmosu jest Nirwana. Ponieważ zaś wszechświat jest „jednym ze zjawisk Wiecz-
nego Istnienia”, a zatem również wiecznym, wynikałoby stąd, iż sam człowiek jest odwiecznym, nie
mającym początku w swym pierwiastku kosmicznym 161.
157
Ibid., s. 396.
158
J. R. Lewis, Bławatska Helena Pietrowna (Madame Blavatsky). W: J. R. Lewis, op. cit., s. 53.
159
L.S. de Camp, C.C. de Camp, op. cit., s. 410.
160
J. R. Lewis, Teozofia. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 351.
161
E. S. Naganowski, Teozofia buddaistyczna w Europie, „Biblioteka Warszawska” 1892, t. I, z.1, s. 86-103.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 64
Równolegle ze spirytyzmem płynie i inny prąd reakcyjny, zwany teozofizmem, czyli neobudaizmem
[sic!] […]. Jak spirytyści, liczą i teozofowie obecnie co najmniej milion gorliwych zwolenników. […] Jak
spirytyści jednoczą się i oni „w celu poszukiwania prawdy”, a więc odwracają się od chrześcijaństwa,
a zanurzają w tajemniczej wiedzy sztukmistrzów nadgangesowych. Wiadomo, że Helena Bławatska […]
postawiła na czele swoich teorii zdanie: „nie ma religii nad prawdę” 162.
Bławatska odezwała się o swoich wielbicielach […] jak następuje: „[…] Ogromna większość ludzi, którzy
się za uczciwych uważają, składa się z kapitalnych głupców. […] Jakie lwy i orły na głos mojej świstawki
przemieniały się w osłów! Dość było im niekiedy zagwizdać, żeby zaraz posłusznie ogromnymi kłapali
uszami”. Cóż sądzić o „religii”, z której jej główna kapłanka drwi sobie w sposób tak cyniczny? 165.
162
T. Jeske-Choiński, Nowoczesny mistycyzm…, s. 3.
163
J. Badeni, Indyjska teozofia w Europie, „Przegląd Powszechny” 1887, t. XIII, z. 2, s. 219–220.
164
Edmund S. Naganowski opisuje Bławatską w następujący sposób: „Na peronie jednego z dworców londyńskich widzia-
łem przed rokiem wysiadającą z wagonu kobietę, podtrzymywaną przez dwóch mężczyzn, palącą papierosa. Kobiety
tak olbrzymiego wzrostu i tak potwornie rozrosłych kształtów nie zdarzyło mi się widzieć nigdy […]. Ogromna twarz
mogła kiedyś być piękną – kiedyś, przed czterdziestu laty; oczy zachowały dużo blasku i uderzyły mnie pewną głębo-
kością i inteligencją wzroku. Powiedziano mi, że tą kobietą była – madame Blavatsky. Liczyła wtedy lat 60” (op. cit., s.
88).
165
T. Jeske-Choiński, loc. cit.
65 Materializm kontra ezoteryka
W szeregu […] rad [Towarzystwa Teozoficznego] jest zalecane dla tych, którzy mają zostać adeptami,
zupełne zapomnienie o sobie samych, zupełne zlanie swoich osobistych dążeń z celami świata jako
całości, i bliźnich. […] Korzystnie wyróżniają się oni wśród innych sekt wielką bardzo tolerancją. Towa-
rzystwo w przyjmowaniu członków nie robi różnicy pochodzenia, ani stanowiska, ani też wierzeń reli-
gijnych 167.
Już w VI klasie zajmował się usypianiem i magnetyzowaniem niejakiego B. W VII klasie napisał do „Gazety
Polskiej” artykuł O magnetyzmie, na który odpowiedział mu dr S. Markiewicz […] artykułem: Głos woła-
jącego na puszczy wobec magnetyzerów z Lublina. W szkole głównej […] zajmował się w dalszym ciągu ma-
gnetyzowaniem, stolikami wirującymi, odgadywaniem cudzych myśli i narzucaniem własnych 168.
Prus podkreślał również ogromną odwagę Ochorowicza, który nie wahał się ot-
warcie głosić swoich teorii i wyników badań (w formie odczytów, książek, artykułów).
Pisarza zdumiewało, że:
[…] patentowany przyrodnik […] publicznie pisze o „ręce mediumicznej v. eterycznej, rozszczepiającej
się od ręki materialnej” […] Muszę wyznać, że ile razy, ja sam, czytam w jego artykułach o „ręce eterycz-
nej” zimno mi się robi. Jest w tym frazesie szalona odwaga (szczególnie u nas) 169.
166
W praktyce – rzecz jasna – było nieco inaczej; wystarczy wspomnieć choćby rozłam w Towarzystwie i walkę o władzę,
która rozegrała się po śmierci Bławatskiej pomiędzy Annie Besant, Williamem Q. Judgem i Henrym Olcottem. Jak piszą
de Campowie: „Były oskarżenia o kradzież dobytku H. P. B. [Bławatskiej], o podrabianie listów mahatmów i o cudzołó-
stwo Olcotta z jedną z członkiń” (op. cit., s. 415).
167
W. Lutosławski, Współczesny ruch teozoficzny w Anglii, Ameryce i Indiach Wschodnich, „Ateneum” 1888, t. II, z. 2, s. 216.
168
B. Prus, Objawy mediumiczne…, nr 3, s. 5.
169
Ibid.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 66
Stało się, że pod wpływem oburzenia ciała lekarskiego „Kurier Warszawski” musiał przerwać druk arty-
kułów Ochorowicza, a „Kurier Codzienny”, który je drukuje w dalszym ciągu, musi z kolei wytrzymy-
wać ataki zwolenników taktyki zamykania ust. Czytałem list jednego z lekarzy, wykreślającego się z listy
prenumeratorów na skutek zapowiedzi, tj. jeszcze przed rozpoczęciem druku artykułów dra O[chorowi-
cza]. To znaczy, że nie treść, ale samo nazwisko Ochorowicza ma własność rozdrażniania do tego stopnia
namiętności niektórych lekarzy, że zapominają o przysłowiu: „gniewasz się? a więc nie masz racji” 170.
Mediumiczny trans okazywał się zjawiskiem bardziej ulotnym, bardziej „samoistnym” i połączonym
z większą aktywnością niż hipnotyczny sen. Co ważniejsze, dawał znać o sobie również „poza granicami
ciała”. Jeżeli zahipnotyzowany raczej „ulegał działaniu”, to medium – „działało” […]. Podobieństwa wy-
stępowały natomiast między mediumizmem a magnetyzmem. Ochorowicz był zdania, że mediu-
miczny trans stanowi szczególną formę snu magnetycznego, w którym rolę magnetyzera biorą na sie-
bie wszyscy uczestnicy seansu […]. Ochorowicz rozpatruje ukazywanie się zjaw, tajemniczych rąk i twa-
rzy jako formę materializacji jednostkowych halucynacji w następstwie współpracy medium z uczest-
nikami seansu. Zakłada, że w pewnych warunkach dojść może do pełnej materializacji i ciało zjawy
170
Alter., Kronika warszawska, „Kraj” 1890, nr 49, s. 13.
171
J. Tomkowski, Mój pozytywizm, Warszawa 1993, s. 177.
67 Materializm kontra ezoteryka
stanie się nie tylko dotykalne, ale w ogóle nie będzie się różnić od ciała człowieka. Takiego ucieleśnio-
nego „ducha” będzie można wprawdzie zważyć i zmierzyć, lecz zniknie on natychmiast po zakończe-
niu seansu 172.
[…] prowadzony od listopada do stycznia dziennik [badacza] rzuca sporo światła na psychikę samego
autora. Dokonywał eksperymentów, ogłaszał narodziny mediumizmu, złościł się na lekarzy, ale z dru-
giej strony nieustannie podejrzewał, że Eusapia oszukuje. Czynił jej wyrzuty, nękał podejrzeniami, robił
sceny 174.
172
Ibid., s. 185.
173
Wydarzenia dotyczące przyjazdu Eusapii Palladino zostały opisane w podrozdziale Eusapiada.
174
J. Tomkowski, op. cit., s. 190.
175
Ibid., s. 194.
176
P. Grzybowski, Opowieści spirytystyczne…, s. 159.
177
Ibid., s. 161.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 68
Prace Allana Kardeca i innych prekursorów spirytyzmu naukowego dotarły na ziemie polskie wraz z
przedstawicielami ówczesnej inteligencji odbywającymi częste podróże do Francji, jak również dzięki
korespondencji z emigrantami. Sytuacja społeczno-polityczna kraju nie pozwalała w tych czasach na
tak bujny rozwój grup spirytystycznych, jak miało to miejsce gdzie indziej 178
Historia spirytyzmu nad Wisłą nie może być też rozpatrywana bez ujęcia przez pryzmat warunków
społecznych […]. Głęboko zakorzenione tradycje religijne i polityczne oraz wieloletnie problemy go-
spodarcze, mające wpływ na rozwój nauk i stan oświaty społeczeństwa, nie pozwoliły na szersze roz-
powszechnienie się niejednej idei, w tym także spirytyzmu – nawet od strony czysto eksperymentalnej.
Mimo trudności, można jednak mówić o doniosłych dokonaniach w tej dziedzinie 179.
Dzienniki amerykańskie, a nawet listy prywatne pisane do Krakowa przez pewnego lekarza z St. Louis
rozwodziły się szeroko o duchach, które każdy mniej więcej może wywoływać i rozmawiać z nimi za
pomocą pukania. Co więcej duchy te amerykańskie sprowadził nawet jakiś spekulant do Londynu 180.
178
Ibid., s. 151.
179
Ibid., s. 150.
180
Duchy pukające i skaczące stoły, „Czas” 1853, nr 84, s. 2.
69 Materializm kontra ezoteryka
W tej samej publikacji znajduje się również szczegółowa informacja dotycząca eks-
perymentu spirytystycznego:
Próbę odbyto w tych dniach we Wrocławiu, jak o tym dzienniki śląskie donoszą. Działo się to w restau-
racji pana Rogall, przy ulicy Junker und Schweidnitzer Strassen Ecke. Towarzystwo składało się z siedmiu
mężczyzn, którzy posiedziawszy z pół godziny, zauważyli, iż stół ruszył się z miejsca naznaczonego
kredą, a potem zaczął swoje ewolucje. Cała ta scena trwała 43 minuty. Nie masz w tym nic niepodob-
nego, żeby i u nas nie spróbowano tego doświadczenia […], które przedstawia się całkiem nową zagadką
badaczom tajemnych sił natury 181.
Dwa dni później w Kronice miejscowej i zagranicznej „Czasu” pojawiła się kolejna rewe-
lacja:
Tańce ze stołami są teraz na dziennym porządku. Nie ma tak małego zebrania, gdzie by nie próbowano
ciekawego eksperymentu […]. Wczoraj, o jednej prawie godzinie, wzięto się do doświadczeń w obu re-
sursach tutejszych 182.
Odczytawszy z niedowierzaniem artykuł o skaczących stołach […] nie spodziewałem się, że jeszcze tego
samego dnia przekonam się o istotnej prawdzie zjawisk w nim opisanych. To rychłe naoczne przeko-
nanie się o tak ciekawym i tajemniczym zjawisku zawdzięczam profesorowi Sławikowskiemu, który […]
zaprosił mnie […] do siebie, w celu zrobienia doświadczeń opisanych w pomienionym artykule 184.
181
Ibid.
182
Kronika miejscowa i zagraniczna, „Czas” 1853, nr 86, s. 3.
183
Zob. „Czas” 1853, nr 86, s. 3.
184
List o skaczących stołach, „Czas” 1853, nr 87, s. 2.
185
W 1853 roku opublikował dobrze przyjęty Słownik terminologii chemicznej.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 70
[…] zaraza dopytywania się stołów już przeszła z miasta do wsi. Lud nasz skłonny zawsze do wiary w
rzeczy nadzwyczajne, w wielu swoich potrzebach zaczyna się udawać do rady stołów, przychodzi po to
do miasta, albo do panów, bo swoim stołom dotąd nie ufa 186.
Nie róbmy z tego zabawy i czczych doświadczeń, czego nam wiedzieć inną drogą jak z ksiąg świętych
nie wolno […]. Na drodze tylko obserwacji i rozumowania nauka się wznosi: wszelkie tajemnicze wia-
domości nigdy skutku nie wydały: a w rzeczach Religii jest Ewangelia, jest Kościół; w nich tylko szukać
należy zasad i prawdy 187.
Informacje dotyczące „ruchów stołów” pojawiały się w „Czasie” do lipca 1853 r.,
potem zainteresowanie prasy krakowskiej tajemniczymi zjawiskami wyraźnie wyga-
sło. Po kilku miesiącach, w grudniu 1853 roku, redakcja gazety wydała oświadczenie,
w którym stwierdzano między innymi, że:
Otworzyliśmy kolumny nasze osobliwemu zjawisku w nadziei, że znajdzie się ktoś, co potrafi tę tajem-
nicę wyjaśnić… Lecz gdy zamiast badań odbieramy wciąż tylko oświadczenia się za duchami lub prze-
ciw, przeto nie chcąc być organem ścierających się stronnictw, zamykamy kolumny „Czasu” temu
przedmiotowi aż do chwili, kiedy znajdzie się ktoś, kto z całą ścisłością o zjawisku tym stanowcze słowo
wyrzecze 188.
[…] już w parę tygodni po pierwszych doświadczeniach odbyła się w «Rozmaitościach» sensacyjna pre-
miera sztuki A. Bogusławskiego na ten temat. Niezrównany Żółkowski śpiewał kuplety ostrzegawcze
z refrenem «Oj, stoliki, bądźcie cicho, niech śpi licho, niech śpi licho» […], a znakomity powieściopisarz
186
A. J. [Adam Jakubowski], Kilka uwag o zastosowaniu do obrotów, stołowych wypukiwań i magnetyzmu zwierzęcego, „Czas” 1853,
nr 115, s. 1.
187
Ibid., s. 2.
188
Cyt. za: S. Wasylewski, Pod urokiem zaświatów, Kraków 1958, s. 51.
71 Materializm kontra ezoteryka
puścił w obieg bardzo popularną Odezwę stolików mahoniowych, w której stoły tak mówiły: Co się zrobiło,
panie i panowie?…/ Staliśmy dotąd po kątach i rogach…/ Za cóż nas tak męczycie? czyli w waszej głowie/
Taki sam rozum, jaki u nas w nogach? 189.
Można osądzić, jak walce się upowszechniają, kiedy już stoły zaczynają walcować, wprawiane w taniec
za pomocą prądu magnetycznego, wychodzącego z palców ludzkich. Gazety niemieckie najwięcej o tym
pisują; wstrzymywaliśmy się wszakże z ogłoszeniem, dopóki osobiście nie zrobiliśmy doświadczeń
w gronie kilkunastu osób. Trzech mężczyzn i trzy damy zasiadły do owalnego stołu według wskaza-
nych przepisów […]. Upływa minut 25… […] wtedy, można sobie wyobrazić nasze zdziwienie, gdy stół…
ani drgnął […]. Nasze niepowodzenie nie powinno zrażać nikogo, a wspólnym wzięciem się do rzeczy
przekonamy się prędzej o prawdzie lub bajce 190.
Tak więc i dalsze sześciokrotne nasze doświadczenia co do tańczących stołów nie powiodły się nam
zupełnie […]. Otrzymaliśmy list podpisany przez znane nam osoby […]: hr. T. Ł., J. Ł. inżyniera, F. S.
oraz dwie damy, A. S. i K. L., z którego wypisujemy następujące słowa: „[…] postanowiliśmy sami wy-
konać próbę […]. Po pięciu minutach jedna z osób najsłabszych nerwów doznała spazmatycznych wra-
żeń; wkrótce potem wszyscy czuli drgania w rękach. Drganie to było nawet widocznym i obiegło sta-
nowiących łańcuch komunikacyjny z lewej strony na prawą. Następnie po kilku ruchach stołu bardzo
widocznych, stół powoli zaczął się obracać […]. Przy czwartym z kolei doświadczeniu osoby łańcuch
tworzące tylko jeden palec na stole trzymały i wtedy stół się nie ruszał i tylko te palce mimo ich woli
zaczęły się po stole posuwać ku prawej stronie” […]. My tylko dodajemy, że wczoraj w jednym z domów
[…] ponowiliśmy po trzykroć te próby, wobec nawet osób, które widzieć miały tańcujące stoły i próby
te zupełnie się nie powiodły!… 191.
189
Ibid., s. 52.
190
„Kurier Warszawski” 1853, nr 101, s. 504.
191
„Kurier Warszawski” 1853, nr 102, s. 510–511.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 72
bec spirytyzmu: „Na BOGA, dokądże z tym wszystkim zajdziemy. […] Jeżeli nie po-
wstrzymuje nas od tego rozum i nauka, niechże nas przynajmniej od tego obłędu po-
wstrzyma religia” 192.
Po niedługim zaś czasie „Kurier Warszawski” donosił:
Od samego początku, jak tylko stołowe nogi wystąpiły na świat i stoły warszawskie zaczęły wirować,
powstały aż trzy stronnictwa, które składały się: 1º, z ludzi zaprzeczających temu zjawisku, 2º, z ludzi
powątpiewających o nim i na koniec 3º, z ludzi przywiązujących zupełną wiarę do tego. Tydzień już
trwa ta walka, a tymczasem nie było domu i nie było stołu, z którym by nie puszczano się w taniec. Po
tych doświadczeniach […] trzy pierwotne stronnictwa już tylko na dwa podzielone zostały, a mianowicie
na stronnictwo przyznające wirowanie stołów, lecz tylko jedynie za pomocą wypadkowego ruchu me-
chanicznego i na stronnictwo utrzymujące, iż ruch takowy wypływa wyłącznie skutkiem magnetycznej
siły […]. Jakoż wkrótce […] dokonane zostaną […] najściślejsze doświadczenia ze wszystkimi fizycznymi
przyrządami, jak np. igłą magnesową, multiplikatorem, który jak wiadomo jest najczulszym na naj-
mniejszą siłę elektryczną, itp. 193.
Na własne oczy widziałem stolik sześć razy wirujący… I przysięgam ci, że to, na co kiedyś Orfeusza
potrzeba było, dziś czterech lokai sprawia! Widziałem wczoraj zjawisko, powtórzone pod dłońmi mo-
ich służących! […]. Praw niezmiennych nigdzie nie ma chyba w sumieniu i w sferze sprawiedliwości
duchowej, zresztą nigdzie. Wszędzie jest życie, życie jest zmiennością… Tylko tajemnica życia pozostaje
niezmienną i jedną, a znamy-ż ją, a wiemyż, czy to się z nią zgadza lub nie? 195.
192
„Kurier Warszawski” 1853, nr 106, s. 530.
193
„Kurier Warszawski” 1853, nr 107, s. 534–535.
194
P. Grzybowski, op. cit., s. 150.
195
Cyt. za: S. Wasylewski, op. cit. s. 57.
73 Materializm kontra ezoteryka
[…] zainteresowania Krasińskiego miały […] niezdrowe podstawy, bowiem zajmowały go nie tyle zdol-
ności Home’a, co jego rzekome kontakty z diabłem. Sceptyczny i najwyraźniej mało rozumiejący to,
co widział, poeta dosłownie prześladował medium swymi teoriami i próbami nawracania, uważając je
za przedstawiciela antychrysta […]. Home […] po prostu uciekał przed Krasińskim – wykluczył go z grona
uczestników swych seansów, prosząc, by przestał się nim zajmować 196.
[…] próżno chcą nas przekonać spirytyści […], że z ich praktyk „nowe światło idzie dla człowieka, nowy
drogowskaz” – bo to światło niezasłużone i bezofiarne bez krzyża Chrystusowego, nie przynosi czło-
wiekowi korzyści, nie oświeca go na drogę życia chrześcijańskiego, nie umacnia, a często stwarza raczej
nowe trudności! 197.
Ławą poszli przeciw duchom w ekierce, a jeden z nich, Karol Baykowski pisał w przedśmiertnym wy-
znaniu wiary: „pamiętajmy, że jedyną prawdziwą drogą jest tylko droga pracy wewnętrznej i ofiary,
i że tej drogi nie zastąpią żadne w świecie miseczki, ekierki, ołówki i stoliki…”. Stanowisko Mickiewicza
i towiańczyków jest tedy wrogie, ironiczne, pogardliwie. Nie chcą nic słyszeć o tym w ogóle. Wszelako
nikt z nich nie zaprzecza nadprzyrodzoności objawów […]. Zwalczają epidemię jako złą, niegodną, bez-
pożyteczną, ale uznają zawsze, że źródło wszystkiego tkwi tam, po drugiej stronie 198.
196
P. Grzybowski, op. cit, s. 151.
197
Cyt. za: S. Wasylewski, op. cit., s. 67.
198
Ibid., s. 68.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 74
199
P. Jankowski, Kabała z odpowiedzi wirujących stołów i tabliczek, dosłownie spisanych przez pewnego zdymisjonowanego pomocnika
stołu, Wilno 1855 [okładka, s. 2].
200
Ibid., s. 4.
201
Tom I: Sny, widma i przywidzenia, tom II: Senne marzenia.
75 Materializm kontra ezoteryka
Niedługo potem Leon Rogalski opublikował trzytomowe dzieło Świat duchów, czy-
li sny, przeczucia i widzenia (Warszawa 1869–1870), przy czym rozpiętość tematyczna
pracy była ogromna. W książce tej pojawiły się również teksty innych badaczy, mię-
dzy innymi wypowiedź Józefa Ignacego Kraszewskiego zatytułowana Spirytyzm czy
barona Reichenbacha Intuicja Zschokkego i sensitif badany.
We Lwowie założone zostało pierwsze polskojęzyczne czasopismo poświęcone
problematyce spirytystycznej „Światło Zagrobowe”. W lipcu 1869 wydano pierwszy
jego numer, w którym znalazło się następujące wyznanie: „Ufni w pomoc światła du-
chowego […] podnosimy sztandar spirytyzmu” 203. Redaktorami miesięcznika byli
Malwina i Karol Gromadzińscy, „wspierani przez francuskiego emigranta o nazwisku
Letronne. Periodyk ten ukazywał się jednak tylko przez rok” 204.
Kolejna fala zainteresowań spirytystycznych przypadła na późne lata osiemdzie-
siąte i początek dziewiątej dekady dziewiętnastego wieku. Datę graniczną stanowi tu-
taj mniej więcej połowa lat osiemdziesiątych, kiedy w prasie pojawiło się sporo pu-
blikacji podnoszących kwestie spirytyzmu i magnetyzmu, które budziły zaintereso-
wanie oraz spory na zachodzie Europy. Warto nadmienić, że już w roku 1885 „Prze-
gląd Katolicki” wyrażał zaniepokojenie popularyzacją idei spirytystycznych.
Gdzie szerzy się niewiara, tam zabobon i obłęd opanowywać musi umysły; gdzie
gaśnie światło nauki chrześcijańskiej, tam wkracza Belzebub i Mefistofeles. Fakt to
charakterystyczny, że w drugiej połowie XIX wieku, owego wieku „oświaty, postępu
202
J. Tomkowski, op. cit., s. 196. W roku 1871 Filip Sulimierski pisał o publikacji Szokalskiego, iż „autor, pobudzony […]
przesądami […] o strachach, postanowił sobie przyczynić się do wykorzenienia tego chwastu […]. Zbrojny w niewzru-
szone prawdy fizjologii zmysłów, mając pod ręką bogaty zbiór własnych i cudzych spostrzeżeń, utkał z tego materiału
[…] dzieło […]. Autor zwraca w nim uwagę na stałe i przypadkowe zboczenia zmysłów, które stają się powodem wielu
dziwnych na pozór zjawisk. […] Zastanawia się nad bezwiednymi objawami woli, nad lunatyzmem […] i wirującymi sto-
likami. Dalej […] przechodzi do omamień […] i na koniec do przywidzeń […]. W drugim tomie […] autor podaje historie
i teorie snów prawidłowych, somnambulizmu […] oraz snów wymuszonych, do których zalicza się sny po użyciu sub-
stancji upajających, hipnotyzm i magnetyzm zwierzęcy” (Wiktor Feliks Szokalski, „Tygodnik Ilustrowany” 1871, nr 189,
s. 75).
203
Cyt. za: J. Tomkowski, op. cit., s. 108.
204
P. Grzybowski, op. cit., s. 156.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 76
Kwestia mediumizmu u nas wchodzi widocznie na coraz lepszą drogę. Liczba prac w tym przedmiocie
wzrasta ciągle, pisma zaś, które dotąd wahały się drukować odnośne artykuły, coraz chętniej otwierają
im dzisiaj swoje łamy 206.
Ubawiły nas nie mniej przyjemne wieczorki antyspirytystyczne niejakiego p. Faulhabera, akademika
z Bonn. Celem, do którego dąży p. Faulhaber, jest zaszczepienie poglądów na tak zwany spirytyzm.
Produkcje p. Faulhabera są niezbitym dowodem, że przy znajomości praw psycho-fizyki i pewnej gim-
nastycznej zręczności, można wywołać niepojęte na pozór zjawiska 207.
Dr Karol du Prel […] używa wprawdzie wyrażeń: spirytyzm, spirytystyczny, my atoli zastępujemy je
terminami: mediumizm, mediumistyczny, ponieważ ostatecznie tę nazwę przyjęli i nadali jej prawo
obywatelstwa w naukowym piśmiennictwie polskim uczeni, literaci i dziennikarze, bądź badający, bądź
piszący o objawach spirytystycznych 208.
Rok 1888 przyniósł obszerną publikację Józefa Karola Potockiego Spirytyzm wo-
bec nauki („Tygodnik Ilustrowany”, nry 278–280 oraz nr 282), której autor przyczyn
zainteresowania tą dyscypliną dopatrywał się w niskim poziomie intelektualnym
społeczeństwa. Praca ta dostarczała również obszernego materiału informacyjnego
dotyczącego stanu badań mediumicznych Crookesa, Gibiera, Butlerowa, Zöllnera
oraz teorii powstawania i istoty zjawisk nadnaturalnych.
205
Czasopisma spirytystyczne, „Przegląd Katolicki” 1885, nr 18, s. 286.
206
Co dni czternaście, „Niwa” 1895, nr 11, s. 246.
207
J. H. R., Korespondencja „Tygodnika Ilustrowanego”, „Tygodnik Ilustrowany” 1885, nr 152, s. 341.
208
Przypis w art.: K. du Prel, Zdemaskowanie mediów, „Niwa” 1886, nr 12, s. 183.
77 Materializm kontra ezoteryka
Spirytyzm w gruncie rzeczy nie różni się od spirytualizmu chrześcijańskiego. Oba one są przede wszyst-
kim wiarą w świat zagrobowy i w możność porozumiewania się z duchami. Ale kiedy podług nauki chrze-
ścijańskiej objawianie się duchów dzieje się za przyzwoleniem bożym i uważa się jako łaska niebios, które
w ten sposób udzielają ludziom napomnień i wskazówek, w celu ich umoralnienia albo pokrzepienia w
ciężkiej walce z pokusami ziemskimi, to spirytyzm czyni zależnym pojawienie się duchów od woli i ka-
prysu każdego, a przynajmniej od warunków czysto fizycznych […]. Dla społeczeństwa, jak nasze, w któ-
rym uczucie religijne dość silnie było i jest rozwinięte, […] spirytyzm […] musiał się wydać prostym bła-
zeństwem w porównaniu z kultem kościoła katolickiego. Gdy przy tym zauważymy, że księża energicznie
wystąpili przeciwko spirytyzmowi, zrozumiemy łatwo, dlaczego wszelkie próby i usiłowania zaszczepie-
nia na naszym gruncie praktyk spirytystycznych doznały najzupełniejszego niepowodzenia 209.
W czasopiśmiennictwie naszym sprawa spirytyzmu traktowana była w tych czasach poważnie. P. Adam
Mahrburg w jednym z tygodników krakowskich, p. Ludwik Krzywicki w „Głosie” poddawali poglądy
i teorie spirytystów sumiennemu rozbiorowi. Pierwszy z nich wykazał kilka rażących usterek w meto-
dzie poszukiwań spirytystycznych Crookesa i Zöllnera, a nadto zwrócił uwagę na niesłychaną ich ła-
twowierność. Drugi, p. Krzywicki, wystawił psychologiczną analizę skłonności do mistycyzmu, zarzu-
cając, iż jest on zaspokojeniem stanów duszy człowieka, jakie powstają w niej już nawet po wygaśnięciu,
209
W. Kozłowski, Spirytyzm, „Ateneum” 1889, t. II, s. 92.
210
Ibid., s 101.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 78
po wyrugowaniu przez naukę pokrewnych wyobrażeń. Tak np. z wyobrażeniem ciemności łączyło się
w nas uczucie strachu 211.
Potocki uznał wszakże, że wszelkie „cuda” i tajemnicze zjawiska wyjaśnić można na-
ukowo, bez odwoływania się do sfery ponadnaturalnej. Wskazywał na przykład, że:
Jeżeli zwrócimy uwagę na stan szczególnej łatwowierności albo predyspozycji, w jakim znajdowała się
większość badaczy spirytyzmu, jeżeli nadto przypomnimy sobie, że dotąd nie było ani jednego z głośniej-
szych mediów, którym by nie wykazano oszustwa, lub które by się dobrowolnie (jak p. Fox ostatnimi
czasy) do podstępów i sztuczek nie przyznały – to znajdziemy, że fakty owe z wielką należy uznawać
ostrożnością 212.
W maju br. jeden z dzienników warszawskich zamieścił następujące doniesienie: „W tych dniach wy-
słano do Warszawy do Głównego Zarządu Prasy podanie, celem uzyskania koncesji na nowy tygodnik
pt. «Feniks», specjalnie poświęcony spirytyzmowi, hipnotyzmowi, magnetyzmowi, itp. Spółka wydaw-
nicza została już utworzoną” […]. Przyszło nam do głowy, że doniesienie o zamierzonym wydawnictwie
[…] może zostawać w związku z propagandą spirytyzmu. Może też być, iż zamierzone wydawnictwo
zechce walczyć z tym obłąkaniem umysłu, co nam się zdaje mniej prawdopodobne, gdyż spirytyzm
zaczyna u nas dopiero kiełkować 213.
Warto zwrócić uwagę, że czasopismo o podobnym tytule nie ukazało się nigdy,
a pierwsze tego rodzaju wydawnictwo wychodziło dopiero w latach 1902–1908; były
to „Dziwy Życia” redagowane przez Chłopickiego, zaś w 1902 roku ukazał się pierw-
szy numer wydawanego w Krakowie pod redakcją Leona Filimowskiego „Świata Du-
chów”.
Największa popularność koncepcji ezoterycznych przypadła jednak w Polsce na
przełom 1893 i 1894 roku, kiedy to na zaproszenie i z inicjatywy „Tygodnika Ilustro-
wanego”, a przede wszystkim Ochorowicza oraz Siemiradzkiego, Warszawę odwie-
dziło słynne włoskie medium – Eusapia Palladino 214. Niemal z dnia na dzień prosto-
linijna mieszkanka Neapolu stała się sensacją sezonu. Gazety codzienne i tygodniki
211
J. K. Potocki, „Cuda” spirytystów, „Tygodnik Ilustrowany” 1890, nr 46, s. 316.
212
Ibid.
213
K., Stara magia w nowej szacie, „Ateneum” 1892, T. III, z. I, s. 1.
214
Palladino „była najwybitniejszym medium fizycznym w historii nauki […]. Jej kariera rozpoczęła się […] głównie dzięki
profesorowi Ercolemu Chiai, który w liście otwartym do Cesarego Lombrosa zwracał uwagę na to niezwykłe medium,
79 Materializm kontra ezoteryka
Rozpoczynamy dział poświęcony mało znanej, a mniej jeszcze zbadanej dziedzinie. Jest to świat około
nas i w nas samych istniejący, a różny od tego, w jakim codzienne życie nasze spędzamy. Świat to tak
zwany nadprzyrodzony […]. Niestety, sama niezwykłość i względna rzadkość tych zjawisk sprawia, że całe
setki i tysiące z nas nie wierzą w ich rzeczywistość […]. A jednak te zjawiska są godne badania […]. Nie
hołdując ciasnemu pozytywizmowi, zamykającemu w szczupłych granicach badanie zjawisk, nie krę-
pując się żadnymi teoriami i więzami materialistycznymi szkoły nowoczesnej i występując w imię bez-
stronności, stanowiącej jedną z naczelnych zasad naszego pisma, śmiało wdzieramy się do tej dziedziny
[…]. Poruszać będziemy także teorie i doktryny wysnute z rozszerzonego […] pojmowania przyrody
i człowieka. […] Na widok tych [nowych] kierunków myśli nowoczesnej nie możemy pozostać głucho-
niemi i obojętni, toteż wobec nich zajmiemy stanowisko sprawozdawcze i ściśle bezstronne, pozosta-
wiając czytelnikowi ich ocenę 215.
apelując o rozpoczęcie badań. Lombroso podjął wyzwanie w 1891 roku […]. Rok później rozpoczęła pracę specjalna ko-
misja, złożona z siedmiu naukowców różnej narodowości, na czele której stanął rektor uniwerystetu i dyrektor obser-
watorium astronomicznego w Mediolanie – profesor Giuseppe Virgino Schiaparelli […]. Wkrótce Eusapia stała się w śro-
dowiskach naukowych najbardziej poszukiwanym medium […]. Wiele cennych informacji dotyczących osobowości me-
dium przyniosły badania przeprowadzone przez Juliana Ochorowicza w latach 1892–1894. Zarówno on, jak i Morselli,
Flammarion czy Carrington byli świadkami prób oszustw dokonywanych przez Eusapię. Często zmęczona, znudzona
eksperymentami lub zniecierpliwiona, starała się przyspieszyć bieg wydarzeń. Innym razem, znajdując się w głębokim
transie, mimowolnie uwalniała się z krępujących ją więzów, by poruszyć stołem czy tupnąć w podłogę” (P. Grzybowski,
Opowieści spirytystyczne…, s. 115, 116, 117). Wiarygodność medium była wielokrotnie potwierdzana i tyle samo razy nego-
wana. Na przykład w 1909 roku podczas jednego z seansów w Stanach Zjednoczonych, przyłapano Palladino na oszu-
stwie.Wcześniej do podobnej manipulacji doszło podczas doświadczeń angielskich, a także podczas odwiedzin w War-
szawie, przy czym Polacy nigdy nie udowodnili swoich podejrzeń. W kręgach zwolenników spirytyzmu do dzisiaj uważa
się Eusapię Palladino za medium wiarygodne, a przy tym wyjątkowo uzdolnione.
215
Z krainy nieznanej, „Niwa” 1895, nr 1, s. 7–8.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 80
Osobny dział poruszający sprawy „nie z tego świata” nie istniał jednak długo, po-
nieważ wkrótce zaniechano publikacji dotyczących tego tematu. Podobne działanie
wynikało prawdopodobnie z niezadowolenia przeciwników mediumizmu i ezoteryki
w ogóle, o czym świadczył zamieszczony w numerze ósmym artykuł Spirytyzm i me-
diumizm (Odpowiedź rozmaitym „serdecznym” i „najserdeczniejszym” „Niwy”). Publikacja ta
odpierała zarzut propagowania wiedzy tajemnej. Redakcja czasopisma oświadczyła
przy tym, że choć „Niwa” nie identyfikuje się z filozofią spirytystyczną, to wszakże
„broni swobody badania zjawisk, które już cała nauka poważna uznała” 216.
Tymczasem również w roku 1895 w jednym z felietonów Mariana Gawalewicza
ukazały się rewelacje dotyczące zdemaskowania Palladino:
O Johnie Kingu, ty jeden byłeś jeszcze w ostatnich czasach tym dobrym duchem, który łączył nam ręce
w nierozerwalny łańcuch i umiał skupiać w zwartą gromadkę. – […] i ciebie wyklęli z naszego grona! …
Przestałeś być tajemniczą siłą, niezbadaną istotą, o której mówiono, pisano, rozprawiano tyle w ciężko
naukowych […] traktatach. […] Potrzeba było dopiero chłodnych, racjonalnych Anglików, aby zdema-
skować słynne medium, na posiedzeniach „Towarzystwa psychologicznych badań” w Cambridge i jej
stosunki z Johnem Kingiem we właściwym okazać świetle. O, Eusapio, jakże sromotnie zakończyłaś
swoją karierę, uciekając przed policją 217.
Przy narodzinach spirytyzmu zabierali głos w dziennikarstwie pierwsi: J. I. Kraszewski z powodu książki
barona Gildenstube O rzeczywistości duchów. Następnie w latach 1869 i 1870 wychodziła w Warszawie pu-
blikacja zeszytowa pt. „Świat Duchów”, redagowana przez Leona Rogalskiego. W „Tygodniku Powszech-
nym” wykładał zapatrywania swe o spirytyzmie p. Przysiecki. W pracy J. I. Kraszewskiego pt. Z nocy bez-
sennych drukowanej w „Tygodniku Ilustrowanym” w r. 1890 znajduje się obszerna wzmianka o rozwoju tej
nowej wiedzy za granicą. Z powodu ukazania się w przekładzie polskim Spirytyzmu dra Gibier, łamy cza-
sopism polskich rozbrzmiewały odnośnymi recenzjami. „Kurier Warszawski” drukował w tym czasie ar-
tykuł Wiktora Gomulickiego pt. A więc są duchy. P. J. K. Potocki redaktor „Głosu” pisał o spirytyzmie w „Ty-
godniku Ilustrowanym”, co wywołało polemikę ze strony miejscowych spirytystów; p. Mahrburg w cza-
sopiśmie „Świat” napisał rzecz pt. Spirytyzm jako fakt i jako doktryna; p. Krzywicki kilka artykułów w „Głosie”.
216
Spirytyzm i mediumizm (Odpowiedź rozmaitym „serdecznym” i „najserdeczniejszym” „Niwy”), „Niwa” 1895, nr 8, s. 171.
217
Quis [M. Gawalewicz], Z tygodnia na tydzień, „Tygodnik Ilustrowany” 1895, nr 45, s. 325.
81 Materializm kontra ezoteryka
W r. b. 1892 współpracownik „Przeglądu Tygodniowego”, p. Ignacy Matuszewski, wystąpił w nr. 17, 18, 19
i 20 tegoż pisma z poważnym i przedmiotowym studium Doktryny współczesnego spirytyzmu i okultyzmu
a mistyka Słowackiego, które niemałego rumoru narobiło wśród czytającej publiczności 218.
Duża liczba artykułów poświęconych wiedzy tajemnej nie zamyka jednak listy
publikacji na podobne tematy. Obok bowiem form dziennikarskich pojawiały się
opracowania i tłumaczenia dzieł francuskich, niemieckich i angielskich dotyczących
nowej dziedziny zjawisk oraz prace polskich autorów.
Wszystkie tego rodzaju publikacje wzbudzały zaniepokojenie, które w 1891 roku
zwerbalizowano w „Tygodniku Ilustrowanym”:
Z małymi wyjątkami dzieła przyrodnicze ostatnimi laty ogłaszane, składają się z przekładów, w mniej
lub więcej przystępny sposób traktujących obłąkanie, spirytyzm, dziedziczność zbrodni lub alkoho-
lizm, hipnotyzm, neurastenię […]. Każda z tych książek jest albo usiłowaniem rozwikłania nierozwikła-
nych zagadnień, albo obrazem przepaści duchowych. Umysł przygotowany i wyrobiony filozoficznie
z pożytkiem może badać owe kwestie […]. Czy jednak tego rodzaju wydawnictwa […] powinny służyć za
strawę uczniom, pensjonarkom, w ogóle mężczyznom i kobietom nie mającym pojęcia o anatomii lub
fizjologii? […] Sądzimy, że […] tego rodzaju lektura bez odpowiedniego przygotowania może jeno spro-
wadzić na manowce lub spotęgować histerię czy neurastenię! 219.
Podobna krytyka nie miała żadnego wpływu na liczbę ani jakość prac dotyczą-
cych spirytyzmu i mediumizmu. Zainteresowanie odbiorców było aż nadto wyraźne,
a rynek wydawniczy starał się wychodzić naprzeciw ich oczekiwaniom.
„Eusapiada”
218
W. Chłopicki, Szkic popularny…., s. 15–16.
219
Kronika. Z tygodnia, „Tygodnik Ilustrowany” 1891, nr 69, s. 271.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 82
[Ochorowicz] wywoływał […] sensację wśród czytelników „Kuriera Warszawskiego” opisem doświad-
czeń mediumicznych, dokonywanych w willi Siemiradzkiego w Rzymie nad słynną Eusapią Palladino.
Doktor O[chorowicz] podaje tylko same fakty, bynajmniej nie akceptując teorii spirytystycznych, ale
czytający ogół nie może się zdobyć na wstrzemięźliwość przez naukę nakazaną, snuje więc tysiące do-
mysłów i objaśnień 220.
Co to jest pani Eusapia Palladino? Otóż – tu leży zagadka […]. Dama ta […] posiada […] własności, które
ją odróżniają od wszystkich innych ludzi: […] pod wpływem jej woli, czy tylko – w jej obecności –
sprzęty w pokojach poruszają się bez dotykania ich czyjąkolwiek ręką. Prócz tego: fortepian gra, stoły
i krzesła podnoszą się w górę, w ciemnym pokoju zapalają się jakieś iskry, niewidzialne ręce dotykają
twarzy obecnych, na mokrej glinie robią się odciski – jakichś rąk i jakichś fizjognomii. Jaka siła podnosi
stoły?… Kto zapala iskry?… […] Nie wiadomo […]. „Duchy” Eusapii Palladino jeżeli nie są oszustwem, są
złowrogimi duchami, z którymi nie chciałbym mieć stosunków. Wyglądają mi na zbrodniarzy, co ka-
rierę swą zakończyli na szubienicy […]. Niemiłe facety 221.
220
Haro, Kronika warszawska, „Kraj” 1893, nr 24, s. 21.
221
B. Prus, Listki warszawskie, „Kraj” 1893, nr 46, s. 19.
83 Materializm kontra ezoteryka
Kończąc […] druk pracy dra Juliana Ochorowicza, która, jak wnioskujemy z licznych listów do redakcji,
wywołała ogólne zainteresowanie, oznajmiamy czytelnikom naszym, że dzięki staraniom autora pomie-
nionej pracy, Eusapia Palladino w tych dniach przybywa do Warszawy i weźmie udział w kilku posiedzeniach
na wzór tych […] w Rzymie. Cel tych posiedzeń jest czysto naukowy: stwierdzenie i bliższe a krytyczne
zbadanie opisywanych w powyższym artykule objawów, a wskutek tego, dla ścisłości obserwacji i najsu-
rowszej kontroli będzie w nim uczestniczyło tylko małe kółko lekarzy i badaczy „nowego działu zjawisk”
w liczbie nie przenoszącej dziesięciu osób na każdym z posiedzeń. „Tygodnik” nasz ma przyrzeczone
fotografie z tych posiedzeń oraz sprawozdanie z nich od jednego z uczestników 222.
Maluczko – a dziać się poczną w Warszawie „awantury arabskie”. Stoły latać będą po powietrzu, niewi-
dzialne ręce wejdą w poufność z plecami osób najpoważniejszych, kto zaś będzie miał chęć i odwagę,
będzie mógł zobaczyć „ducha” w jego własnej postaci… […]. Przyjedzie Euzebia [sic!] Palladino. Suge-
stionował jej tę myśl Ochorowicz. Przyjedzie i – łatwo odgadnąć to można – zaszczepi połowie ludności
warszawskiej baccilusa spirytyzmu. Grunt przygotowały artykuły „Tygodnika Ilustrowanego”, gdzie
przez kilkanaście numerów ciągnęło się sprawozdanie z tych nowych „tajemnic eleuzyjskich”, których
arcykapłanami są dziś: Slade i jemu podobni 223.
[Eusapia] źle spała i cały wczorajszy ranek płakała, jak się później przyznała, z obawy o udanie się do-
świadczeń. Twierdzi, że od czasu rzymskich doświadczeń z Ochorowiczem w maju r.b. żadnych posie-
dzeń nie dawała, tylko jedno przed samym wyjazdem w mieszkaniu Siemiradzkiego w Rzymie. […]
Przestraszyła się nieco, zobaczywszy różne przyrządy elektryczne i prosiła dra Ochorowicza, żeby ich
nie stosował, dopóki się nie oswoi z osobami, mającymi stanowić kółko, gdyż, jak twierdzi, „z samej
obawy, że przyrząd przeszkodzi, może nie być objawów” […]. Hipnotyzowana jeszcze nie była, ażeby
niczym nie wpływać na objawy samoistne, o ile się one okażą. Wczoraj po południu dr Ochorowicz
222
„Tygodnik Ilustrowany” 1893, nr 203, s. 325.
223
Mazur, Kronika warszawska, „Kraj” 1893, nr 46, s. 19.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 84
zrobił próbę posiedzenia w małym kółku z Henrykiem Siemiradzkim, która to próba wydała podobno
doskonałe rezultaty, stwierdzając, że uprzednie niedomaganie [tj. objawy przeziębienia] w zupełności
ustąpiło 224.
Dzięki gorliwości dziennikarzy, dbałych o dostarczenie czytelnikom sensacyjnych nowin, ludek war-
szawski dowiaduje się o różnych szczegółach dotyczących osoby mediolańskiego medium, a umiejęt-
nie redagowane wzmianki tymczasowe o dokonywanych doświadczeniach podsycają z dnia na dzień
ciekawość kumoszek. Z tego stanowiska dziennikarze są w porządku: gonią za sensacją, bo to jest towar
poszukiwany przez klientów; sprawozdawcy rozwałkowują szczegóły, bo muszą wycofać 50 rubli, jakie
za obecność przy doświadczeniach każdy uczestnik zapłacił tytułem zwrotu kosztów. Ale z uczonymi,
którzy badania owe przedsięwzięli w celach naukowych, rzecz się ma nieco inaczej. Bez względu bo-
wiem na rezultaty, jakie osiągnąć potrafią, zachodzi kwestia, czy właściwym jest sam modus pocedendi,
dotychczas nigdy i nigdzie przy doświadczeniach nie praktykowany, zachodzi pytanie, dlaczego bada-
czom tym tak pilno, aby o ich eksperymentach dowiedziała się jak najprędzej jak najszersza publicz-
ność; dlaczego ze swoją pracą naukową wybiegają, że tak powiem, na ulicę, dlaczego pozwalają, aby ich
poważne przedsięwzięcie zamieniano w humbug dziennikarski? 225.
224
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1893, nr 328, s. 5.
225
Reus, Kronika warszawska, „Kraj” 1893, nr 48, s. 21.
85 Materializm kontra ezoteryka
Signora Palladino przyjechała i wywołuje duchy w prywatnym mieszkaniu p. Ochorowicza, dla szczu-
płego kółka „wtajemniczonych” […]. Doświadczenia warszawskie nie mają zupełnie charakteru widowi-
skowego; odbywają się one w przytomności przyrodników i lekarzy, usiłujących zbadać je i wytłuma-
czyć na drodze naukowej. Dopiero po ukończeniu całej serii eksperymentów zostanie ogłoszone spra-
wozdanie, przez uczestników protokolarnie poświadczone. Kilku dziennikarzy, dopuszczonych do spi-
rytystycznego sanctuarium, zobowiązało się nie wyjawiać do czasu dostrzeżonych cudów, wskutek czego
prasa zamieszcza o pani Euzebii [sic!] ułamkowe tylko wiadomostki 226.
Eusapia Palladino jest niewątpliwie najpopularniejszą dziś osobistością […]. Lud warszawski […] zajmuje
się „duchami”, które Eusapia ze sobą aż z Włoch przywiozła. Mówi się o tych „duchach” w salonie i na
ulicy, w kancelariach i cukierniach, w warsztatach i przedpokojach, słowem – wszędzie. Eleganci i ele-
gantki, panny na wydaniu i panny w magazynach, kucharki i stróże, ba – przekupki nawet – wszyscy
teraz rozprawiają o „latających stołach” i „duchach”, co zostawiają ślady – na czernionym papierze 227.
226
Mazur, Kronika warszawska, „Kraj” 1893, nr 48, s. 22.
227
Kronika powszechna, „Słowo” 1893, nr 276, s. 2.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 86
W salonie dra J. Ochorowicza w Warszawie dzieją się rzeczy niebywałe […]. Świadkami tych objawów,
mniej lub bardziej widzącymi i słyszącymi, są o ile wiemy: ks. Wł. Dębicki, M. Gawalewicz, Aleksander
Głowacki, dr T. Heryng, dr B. Higier, A. Kraushar, Henryk Konitz, Stanisław Leszczyński, Wilhelm
Loth, I. Matuszewski, J. Ochorowicz, Aleksander i Bronisław Rejchmanowie, J. A. Święcicki, H. Siemi-
radzki, dr Wł. Wrześniowski, Wróblewski, Watraszewski i inni 230.
[…] żaden dziennik, jako taki, nie jest do doświadczeń dopuszczonym i że jedynie, celem zapobieżenia
wiadomościom fantazyjnym, członkowie komunikują tym dziennikom, które tego żądały, czysto for-
malne zapiski o odbytych posiedzeniach 231.
228
Por.: „Kurier Warszawski” 1893, nry 330, 332, 335, 337, 342, 344, 347, 349, 352.
229
Kronika powszechna, „Słowo” 1893, nr 284, s. 2.
230
W., O Eusapii Palladino, „Kraj” 1893, nr 50, s.3.
231
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1893, nr 335, s. 5.
87 Materializm kontra ezoteryka
tylko w pewnym oznaczonym zakresie. […] W chwili stosownej zapalono światło, o ile doświadczenia
odbywały się we względnej ciemności, chociaż przeważnie eksperymentowano przy świetle 232.
Drugie posiedzenie (pierwszego kółka) odbyło się wczoraj między 8 ½ a 11-tą wieczorem. […] Przystą-
piono do właściwych doświadczeń z unoszeniem się ciał martwych, z których to prób zdjęto 6 fotografii
[…]. Następnie dokonano bardzo ważnego i nowego doświadczenia z przyrządem elektrycznym, w któ-
rym ruch deseczki drewnianej, odosobnionej od rąk Eusapii, wywoływał dzwonienie na odległość. […]
Stosowano też w dalszym ciągu warunki pukań, w zależności ich od skurczów mięśniowych na odle-
głość – a także błyski domniemanie elektryczne z jej głowy podczas posiedzeń z pomocą odpowied-
niego przyrządu metalowego 233.
Wczorajsze posiedzenie (pierwsze drugiego kółka) należało do burzliwych i męczących dla stron obu.
[Eusapia zgubiła się w Warszawie; po powrocie zmęczona, zasnęła]. […] Nigdy jeszcze nie czekano tak
długo na objawy i te ostatnie były bardzo niepewne. Wskutek tego prawie wszyscy zachowywali się
sceptycznie 234.
[…] posiedzenie […] dało po półgodzinnym oczekiwaniu bardzo silne objawy, które wpłynęły na zmniej-
szenie liczny niedowiarków. Kilka lewitacji dużego stołu odbyło się przy świetle w dobrych warunkach,
przy czym jednak zauważono paraliżujący wpływ jednego z obecnych. […] Próbowano następnie zmian
wagi przy pomocy dynamometru. Zakończono posiedzenie w ciemności, podczas którego miało miej-
sce uniesienie medium na stół. Przygotowane przyrządy do mierzenia zakresu siły w promieniu do-
okoła medium nie dały się dotychczas zastosować. […] Zapowiadanych odcisków palców na papierze
okopconym nie otrzymano. Obserwacje lekarskie nad stanem medium trwają w dalszym ciągu. Stwier-
dzono między innymi objawy katalepsji podczas posiedzenia i znaczny bezwład rąk po posiedzeniu.
Stół na kółkach metalowych nie chciał się podnosić. Dotykanie rąk w ciemności obserwowano wielo-
krotnie, przy ścisłej kontroli. Zjawiska świetlne dotychczas bardzo nieliczne i słabe 235.
232
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1893, nr 330, s. 4.
233
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1893, nr 332, s. 1-2.
234
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1893, nr 335, s. 5.
235
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” [dodatek poranny] 1893, nr 337, s. 1.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 88
[…] celem pozostawienia największym sceptykom sposobności eksperymentowania na swoją rękę, [dla-
tego] wczorajsze [12.12.1893] posiedzenie odbyło się w nowym mieszkaniu, w nowym składzie osób i pod
najbliższą kontrolą dwóch najbardziej podejrzliwych uczestników: jednego lekarza i jednego prawnika 236.
[…] z początku szło z oporem, zakończyło się jednak świetnym tryumfem neapolitanki. Wpadłszy w za-
pał, zdawała się rozkazywać żywiołom. Przedmioty umieszczone poza kotarą, odsuwały się i przysu-
wały w tym tempie, jakie im nakazywała, uderzały o podłogę tyle razy, ile razy ona uderzała ręką w stół,
stojący w oświetleniu, itp. Firanki falowały, jakby wiatrem miotane, a niektórzy z uczestników czuli
nawet przejmujące zimno 237.
[…] w chwili, gdym sięgnął po igłę czy szpilkę, skierowaną ku deseczce przed mającym nastąpić drugim
z kolei jej podniesieniu, Eusapia zerwała ze stołu rękę prawą i machnęła nią na dół i ku tyłowi. Rewizja
ręki, dokonana przez dra Ochorowicza nastąpiła dopiero po tym ruchu. Sukni i podłogi w tym punkcie,
236
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1893, nr 344, s. 4.
237
Ibid.
238
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1893, nr 347, s. 4.
89 Materializm kontra ezoteryka
dokąd był skierowany ów ruch ręki, nie zrewidowano. Następnie, dla przekonania obecnych, że obser-
wacja moja była mylną, Eusapia miała wykonać podniesienie deseczki w warunkach wyłączających uży-
cie kolca. Doświadczenie to nie udało się. Postanowiono przejść […] do zjawisk zwykłych. Powiedziano jej,
że może robić, co jej się podoba. Nastąpiła lewitacja, która nic nowego nie przedstawiała. Eusapia zażą-
dała szpilki. Podana okazała się za mała. Podano inne. Jedną z nich, dużą, wsadziła w środku stołu, inne
zrzuciła na podłogę. Nastąpiła lewitacja. Wkrótce szpilka ze stołu zniknęła. Po co ona w środek została
wsadzona, tego ani ja, ani osoby, których się o to pytałem, dociec nie mogliśmy. Gdym siedział przy
stole, dwie osoby zrewidowały przy lampie deseczkę, poprzednio lewitującą i znalazły w niej otwór,
zrobiony jakby grubą igłą lub szpilką w samym środku, a prócz tego drugi na przekątni w kierunku ku
lewemu rogowi. Otwory te, szczególniej środkowy, łatwo można było wziąć za ślad szpilki z pierwszej
lewitacji deseczki pochodzącą; jednakże, jak mi powiedziano, dr Ochorowicz objaśnił, iż nie należy do
nich przywiązywać żadnego znaczenia, gdyż zrobione zostały prawdopodobnie pluskiewkami, uży-
tymi do przymocowania papieru nałożonego poprzednio dla jakiegoś innego celu na większą deseczkę,
od której odcięto użytą do doświadczeń. Dodam jeszcze, że pomimo, iż Eusapię widocznie niemile
dotknął ten wypadek, jednakże, gdym po wyjściu innych osób został z trzema przy stole, rozmaite ob-
jawy udawały się szybko, obficie i wybornie i miałem doskonałą sposobność do ponownej obserwacji
zjawisk parokrotnie już przeze mnie badanych 239.
Wobec obudzonych na nowo podejrzeń co do posługiwania się przez Eusapię sztuczkami kuglarskimi,
dr Ochorowicz wczoraj wieczorem [tj. 15.12.1893] zaprosił do siebie znanego prestidigitatora, p. Rybkę,
239
O Eusapii, „Kurier Warszawski” 1893, nr 349, s. 5–6.
240
B. Rejchman, Più luce! VII, „Kurier Warszawski” 1894, nr 8, s. 2.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 90
z prośbą o ścisłą kontrolę, o wydanie swojej opinii. […] P. Rybka, po dwukrotnych doświadczeniach z E.
przy świetle i w ciemności, napisał następujące świadectwo: „zaświadczam niniejszym, że byłem na
posiedzeniu E. P. w piątek wieczorem w prywatnym mieszkaniu W-go pana dra Ochorowicza i że po-
mimo ścisłej kontroli z mej strony nie zauważyłem najmniejszego podstępu lub jakiegokolwiek oszu-
stwa ze strony pani P. Zjawiska widziałem zadziwiające i te uważam za prawdziwe objawy mediu-
miczne. Prestidigitator Władysław Rybka” […]. Oświadczenie to tym więcej zasługuje na uwagę, ile że
niedawno jeszcze dr Karol Herz [sic!] ogłaszał w „Przeglądzie Tygodniowym”, jakoby p. Rybka miał
oświadczyć, że produkcje E. uważa za kuglarstwo. Tymczasem p. Rybka twierdzi, że wypowiadał wów-
czas swoje zdanie o pani Fay, nie zaś o E. P., którą wczoraj widział po raz pierwszy 241.
[…] ułożonego przez wybranych w tym celu pp.: dra T. Herynga, I. Matuszewskiego i J. Ochorowicza.
Z nadesłanych odpowiedzi [uczestników doświadczeń] p. Matuszewski ułożył statystykę dopełnioną
uwagami szczegółowymi uczestników, po czym każdemu z osobna dany był głos, celem wypowiedze-
nia uwag ogólnych o całości faktów 243.
241
Ibid. Trzeba tu dodać, że w odpowiedzi na publikację „Kuriera”, Karol Hertz wystosował do redaktora dziennika Fran-
ciszka Olszewskiego list, w którym konstatował m.in., że „w lecie r.b., gdy «Kurier Warszawski» drukował listy rzymskie
dra Ochorowicza o zjawiskach mediumicznych, spotkałem raz w ogrodzie Saskim księdza Władysława Dębickiego
i wszcząłem z nim rozmowę o mediumizmie. W toku naszych rozpraw spostrzegłszy p. Rybkę, zapytałem się go, co on
sądzi o zjawiskach, opisanych przez dra Ochorowicza. Na co p. Rybka wobec ks. Dębickiego oświadczył, że wszystkie
podobne zjawiska są prostym kuglarstwem […]. Obecnie p. Rybka utrzymuje, że on mówił o produkcjach jakiejś zupełnie
mi nieznanej p. Faye” (O Eusapii, „Kurier Warszawski” 1893, nr 349, s. 6). Odpowiedź Rybki, opublikowana także w „Ku-
rierze”, zawiera sprostowanie i wyjaśnienie całej tej zawiłej sprawy. Iluzjonista przyznaje bowiem, że rozmowa w ogro-
dzie Saskim rzeczywiście miała miejsce, i że późniejsza wypowiedź dotycząca Eusapii, skierowana do dra Ochorowicza,
wynikała z faktu – jak pisze Rybka – iż „umysł mój zaprzątnięty był kwestią: jak ona te «cuda» wywołuje […]. W takim
nastroju […] rozmawiałem z drem Ochorowiczem i bardzo być może, że wtedy bezwiednie coś powiedziałem niesto-
sownego i nie zgadzającego się z poprzednią rozmową dra Hertza. Również muszę wyznać, że dopiero zdanie swoje
zmieniłem po posiedzeniu z Eusapią, widząc, że wywołuje zjawiska nie tylko ciekawe, lecz zdumiewające” (W. Rybka,
Skrzynka do listów, „Kurier Warszawski” 1894, nr 9, s. 6).
242
„Kurier Warszawski” 1894, nr 27–28.
243
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1894, nr 27 [dod. poranny], s. 1.
244
Sprawozdanie uczestników posiedzeń z Eusapią Palladino, odbytych w Warszawie w okresie czasu od 25-go listopada 1893-go r. do
15 stycznia 1894-go r. (ułożone przez I. Matuszewskiego), „Kurier Warszawski” 1894, nr 27, s. 5.
91 Materializm kontra ezoteryka
14 świadków złożyło następującą deklarację: 1) Hipoteza, objaśniająca wszystkie objawy halucynacją (tj.
złudzeniem, powinna być wykluczoną. 2) Przypuszczenie kuglarstwa nie objaśnia znacznej liczby fak-
tów. 3) Bez względu na panujące uprzedzenia, objawy te powinny stać się przedmiotem ściślejszego nau-
kowego badania. Warszawa, d. 20 stycznia 1894 r. Podpisali: M. Gawalewicz, literat; Al. Głowacki, literat;
Harusewicz, doktor medycyny; H. Higier, doktor medycyny; Al. Kraushar, adwokat przysięgły; H. Loth,
urzędnik; I. Matuszewski, literat; J. Ochorowicz, dr filozofii; J. K. Potocki, redaktor „Głosu”; Al. Rajch-
man, redaktor „Echa”; H. Siemiradzki, malarz, kandydat nauk przyrodniczych; J. A. Święcicki, literat;
generał Starynkiewicz, b. prezydent; Wł. Więckowski, dr medycyny 245.
Opiszę parę posiedzeń. Czytelnik zaś pozna, jak trudno jest wyrokować o zjawiskach pokazywanych
przez Eusapię, a tym bardziej nazywać je kuglarstwem. Rzeczy dzieją się w mieszkaniu Ochorowicza,
które dobrze znam, i w którym nie ma ani aparatów, ani wspólników. […] W małym pokoju urządzono
namiot w niszy okiennej. Namiot jest zbudowany z ciężkich firanek ciemnej barwy, szeroki i wysoki
jak okno, głęboki może na 1½ łokcia […]. Uczestnicy posiedzenia szczegółowo oglądają namiot i widzą,
że okno jest […] zamknięte […], i że znajduje się na 2 piętrze. Z tej więc strony nikt nie może pomagać
Eusapii. Wewnątrz zaś namiotu jest stolik, na nim dzwonek, dalej dwa krzesła, a na jednym z nich szy-
frowa tabliczka. Słowem, w namiocie nie ma nic podejrzanego, tylko przestrzeń ciemna, której potrze-
buje „John” (ów demon Eusapii) do „utworzenia się” i pokazania, co umie.
Po zrewidowaniu Eusapii „do koszuli” przez obu lekarzy, sadzają ją na krzesło, tyłem do namiotu
[…]. Przed Eusapią ustawiają stolik czworokątny. Z prawej strony medium siada dr Watraszewski, a jego
lewą rękę z prawą ręką Eusapii wiążą za pomocą taśmy. Z lewej strony siada dr Heryng […]. Nadto każdy
z tych panów ma obowiązek kontrolować własnymi nogami odpowiednią nogę Eusapii […]. Teraz do
pokoju wchodzą uczestnicy, w liczbie 12 lub 10 osób: są to lekarze, prawnicy i literaci, znani w Warsza-
wie. Panowie ci rozsiadają się dookoła stołu […] tak, że każdy z nich może widzieć: co się dzieje pod
stołem, co na stole, jak wygląda medium, jego dwaj kontrolerzy i namiot. Ochorowicz (osoba bardzo
podejrzana!) stoi w drugim końcu pokoju w ten sposób, że każdy jego ruch jest widoczny. Henryk Sie-
miradzki (osoba jeszcze bardziej podejrzana, gdyż to on przywiózł z Rzymu Eusapię) stoi aż za drzwiami,
w przedpokoju. Oświetlenie jest takie, że ja, obdarzony od natury krótkim wzrokiem, widzę fizjogno-
mię każdego z uczestników.
Pomijam, że w tych warunkach kontroli i oświetlenia, stół, stojący przed Eusapią, podniósł się kilka
razy w górę […]. Cisza. Eusapia wzdycha i kręci się.
— Teraz powinno coś nastąpić — mówi półgłosem jeden z obecnych. Jakoż za kotarą słychać hałas i brzęk.
— Stolik pochylił się i dzwonek upadł na ziemię — mówi donośnym głosem dr Heryng.
— A do mnie przysunęło się zza kotary krzesło — dodaje dr Watraszewski […].
I tak dalej […] 246.
245
B. Prus, Kronika tygodniowa, „Kurier Codzienny” 1894, nr 46, s. 1. Prus podkreślał także, iż deklaracja ta nie stanowi o
prawdziwości objawów, tak samo jak ich nie neguje. Jest to jedynie stwierdzenie, że świadkowie widzieli zjawiska, któ-
rych wyjaśnić nie potrafią, i które wymagają gruntowniejszego zbadania.
246
Idem, Objawy mediumiczne. Kilka słów z powodu Eusapii Palladino, „Kraj” 1894, nr 2, s. 3–4.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 92
Przy […] stoliku tłoczyło się nas z 10 osób […]. Po lewitacjach i pukaniach padło hasło: zgasić światło!
Przykręcono lampy tak, że ja nic nie już nie widziałem […]. Tym razem zdarzyła się rzecz ciekawsza.
Oto moja sąsiadka [pani Szadkowska] została delikatnie potrąconą; gdy zaś wyciągnąłem rękę, ażeby
poznać przyczynę, sprawdziłem, że między mną a panią Szadkowską przesuwają się w „powietrzu”
nogi stołu, którego blat wisi nad głową pani Sz[adkowskiej]. Był to ów największy stół […]. Wnet pochylił
się i położył nogami do góry, a blatem na blacie naszego stołu […]. Otóż takich ćwiczeń nie mogła wy-
konać osoba siedząca, choćby miała obie ręce wolne […]. Dodaję z naciskiem, że absolutnie nikt z nas
nie podniósł się od stołu, nikt nie wykonał żadnego podejrzanego ruchu. Każdy trzymał za rękę sąsiada
i miał nad nim dostateczną kontrolę 247.
Widziałem […] zjawiska, których przyczyny nie rozumiem: 1) Kilka lewitacji stołów przy świetle 2) Wej-
ście stołu na stół w ciemności 3) Również w ciemności wejście na stół taboretu po mojej lewej ręce, którą
trzymałem prawą rękę Eusapii 4) Dotykanie tajemniczą ręką moich pleców, gdy Eusapia obu swoimi
rękami dotykała moich 5) Zapalenie lampki elektrycznej w rozmaitych położeniach jednocześnie 6)
Oklaski w powietrzu 7) Gra harmonijki ręcznej za kotarą, gdy Eusapia była pilnie kontrolowana – i kilku
innych. W tych zjawiskach nie mogłem dopatrzeć sztuk kuglarskich […]. Prawda, że jest w Warszawie
kilku ludzi poważnych, którzy twierdzą, że widzieli, jak Eusapia działała nogami, a nawet, że jeden z tych
panów złapał jej rękę. Może być, ale to nie jest argument; o istnieniu bowiem nieznanej przyczyny nie
247
Ibid.
93 Materializm kontra ezoteryka
decydują fakty kuglarskie, ale te – w których nie ma kuglarstwa, z których trzeba wyłączyć „przyczyny
znane” […]. Ja, powtarzam, miałem takie zjawiska 248.
My, ludzie niefachowi, my, dyletanci, jesteśmy zakłopotani zjawiskami mediumicznymi i pragnęliby-
śmy, ażeby ludzie uczeni przeprowadzili nad nimi porządne, laboratoryjne badania. Przeciw badaniom
tym ścisła nauka nie stawia swego veto, a domaga się ich moralny i umysłowy postęp ludzkości 249.
Eusapia Palladino jest to osoba średniego wzrostu, tęga, siwiejąca brunetka; posiada cerę śniadą, dość
regularne rysy […]. Do Warszawy przyjechała nie dla dawania przedstawień, ale na prośbę Siemiradz-
kiego i Ochorowicza […]. Pod względem umysłowym i moralnym Eusapia nie jest ukształcona, ale nad-
zwyczajnie inteligentna, niekiedy, powiedziałbym, jasnowidząca. Jest to kobieta bardzo wrażliwa, do-
bra, pełna litości, wesoła, prosta, byle… nie zadrasnąć jej dumy. Ja, z początku, cieszyłem się jej wzglę-
dami, ponieważ byłem uprzejmy. Pod koniec jednak lękam się, że straciłem jej życzliwość: spostrzegła
bowiem, że ciągle ją podejrzewam […]. Nie wykryłem jednak nic, co by upoważniło mnie do uważania
jej za kuglarkę […]. Za 8-tygodniowy pobyt w Warszawie Eusapii wydaliśmy około 1.200 rubli. Jest to
suma, którą lepsi śpiewacy i muzycy otrzymują za jeden wieczór 250.
Należy ponadto zwrócić uwagę, że Prus starał się podkreślać swój wysiłek obserwa-
torski, zaznaczając jednocześnie własne ograniczenia w tym względzie. Nadmieniał
na przykład:
Przed pierwszym posiedzeniem, mimo że czytałem i słyszałem opisy zjawisk, nie mogłem w żaden
sposób pojąć: że coś podobnego zobaczę. Na pierwszych dwu posiedzeniach byłem zdumiony, zachwy-
cony. Później bardzo prędko mi spowszedniały; na następnych posiedzeniach, od czasu do czasu, po-
dejrzewałem Eusapię, że robi figle, a w końcu – nudziłem się kapitalnie z powodu jednostajności zjawisk.
248
Ibid., nr 5, s. 5.
249
Ibid., nr 6, s. 6.
250
Ibid., nr 3, s. 4.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 94
Zawsze jednak, wprost z obawy, ażeby nie stracić rozsądku, starałem się […] tłumaczyć zjawiska w ten
sposób, że Eusapia robi je nogami, bądź rękami […]. I byłem przyjemnie zdziwiony, kiedy różne moje
hipotezy, bądź opowiadane, bądź drukowane, znalazły potwierdzenie w artykułach pana R[ejchmana]
dowodzących, że – Eusapia jest kuglarką.
Tak szczęśliwe zetknięcie się naszych pomysłów każe mi przypuszczać, że nie jestem gorszym ob-
serwatorem i teoretykiem od p. Rejchmana 251.
Od czasu seansów z Eusapią Palladino nabrałem takiego podejrzenia do cudzych kończyn, że wierzę
bezwzględnie tylko nogom… stołowym, iż nie robią żadnych gimnastycznych ewolucji […]. One jedne
przekonały mnie do siebie bez zastrzeżeń, i z ich powodu nie miałem żadnych wątpliwości […]. Cho-
dziłem […] na owe seanse z najlepszą wiarą […]. Otóż […] mniej mnie obchodzić zaczęły same objawy
[…], za to więcej kontrola sama i warunki, wśród których objawy przychodziły. Strofowano mnie nawet
za to, że […] wyrywałem się zbyt często z zapytaniem: — A rękę pan czujesz? … a jesteś pan pewien nogi
medium? […]. Odpowiadano mi nieraz z irytacją, oczekując tylko z wytężoną uwagą samych objawów,
a w natężeniu zatracając część świadomości i przytomności umysłu, potrzebnej koniecznie do ścisłej
kontroli […]. Na tym rozdwojeniu uwagi obserwatorów […] opierało się, moim skromnym zdaniem,
główne powodzenie […] Eusapii. Każdy silniejszy objaw poprzedzały z jej strony pewne charaktery-
styczne znaki […] i zwracano całą uwagę na to, co przyjść miało […]. Po każdym takim eksperymencie
przychodziły dopiero trzeźwiejsze refleksje, z których się okazywało, że ten lub ów nie był całkiem
pewny trzymanej ręki lub nogi, że mu się zdawało, jakoby we dwóch dotykał jedną i tę samą stopę, […]
że się jedno kolano gdzieś zapodziało 252.
W mniejszych kółkach podobno mają się lepiej udawać doświadczenia […]. Niebezpieczeństwo zdema-
skowania bywa większe. Na takich właśnie […] seansach dr Dunin złapał rękę Johna-Eusapii […], dr He-
ryng widział stopę Johna-Eusapii, poruszającą za kotarą tamburyno […], a ja sam złapałem koniec za-
błoconego nawet trzewika Palladino-Kinga, gdy dotykał w bok mojego sąsiada dra Gościckiego 253.
251
Ibid.
252
M. G. [M. Gawalewicz], Z tygodnia na tydzień, „Tygodnik Ilustrowany” 1894, nr 3, s. 45.
253
Ibid., s. 46.
95 Materializm kontra ezoteryka
Nauka ma obowiązek wzięcia mediumizmu w swoje ręce, i każdy, kto czy to przez nieuzasadnioną
opozycję, czy przez bezmyślne szyderstwo, lub coś podobnego, stara się poważnych ludzi do badań
podobnego rodzaju zniechęcić, przynosi szkodę wiedzy i społeczeństwu 254.
[…] czy mam prawo uważać którykolwiek z wyliczonych objawów za realny? Sądzę, że tak. Dlaczego? –
bom go czuł, widział, obserwował po razy kilka, w warunkach wyłączających, zdaniem moim, wszelką
możliwość oszustwa. Mogę się mylić, boć przecie „errare humanum est”, ale dopóki mi nie wskażą
sposobu, w jaki, w podobnych warunkach, objawy te wywołać można, muszę pozostać przy swoim […].
254
I. Matuszewski, O Eusapii Palladino i mediumizmie (Wrażenia i uwagi naocznego świadka). W: I. Matuszewski, Pisma, War-
szawa [brw], s. 274.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 96
Wszystkie te zjawiska mają swoją przyczynę i znajdują się niewątpliwie w najzupełniejszej zgodzie z pra-
wami mechaniki. Że ta przyczyna działa w sposób niedostrzegalny dla nas – to inna kwestia 255.
Cała fantasmagoria spirytystyczno-magnetyczna rozwiewa się w nicość wobec prostych, jasnych, nie
wymagających nadprzyrodzoności twierdzeń Bronisława Rajchmana […]. Odchylanie się np. igły ma-
gnesowej […] okazuje się objawem możliwym do wywołania przez każdego, jeżeli rytmicznie zmieniać
będzie nacisk ręki na blaszkę. Wszystko to już było 256.
Pełne krytycyzmu stanowisko Rejchmana nie znalazło aprobaty Prusa, który pisał:
W ciągu 20-letniej kariery dziennikarskiej nie pamiętam wypadku, który by mi tak oświetlił życie umy-
słowe Warszawy, jak pobyt Eusapii Palladino. Jeszcze przed dwoma miesiącami czytająca gazety pu-
bliczność pałała żądzą ujrzenia słynnego „medium” choćby na ulicy […]. Dzisiaj zaś większość ukształ-
conych czytelników mianuje Eusapię „kuglarką” […]. Protokołów z posiedzeń, o ile wiem, bynajmniej
nie nieprzychylnych Eusapii, jeszcze nie ogłoszono, całej zaś zawieruchy narobił dr Bronisław Rejch-
man, który na mocy nielicznych spostrzeżeń i kilku poszlak, zbudował system oskarżenia […] Eusapii.
[…] Szanuję głos p. Rejchmana, gdyż zapewne mówi to, w co wierzy. Lecz nie widzę, ażeby p. Rejchman
„naukowo” traktował zjawiska Eusapii. Przeciwnie, zdaje mi się, że przypisywanie naukowej wartości
artykułom p. Rejchmana wygląda – na żart z nauki 257.
Medium, chociażby nawet było kuglarką, oszustką itp., jest bądź co bądź, człowiekiem anormalnym,
nerwowym, nadczułym! Z żywą kobietą niepodobna przecie postępować tak samo, jak z preparatem
anatomicznym; tym bardziej, że łagodnością, cierpliwością i spokojem można dojść daleko prędzej i do
daleko pewniejszych rezultatów. Kłamstwem jest, żeby zjawiska występowały jedynie w ciemności. Ciem-
ność sprzyja co prawda objawom, ale po pewnym przeciągu czasu też same objawy występują i w peł-
nym świetle. Od prawidła tego nie ma, zdaje się, prawie wyjątku, trzeba tylko – cierpliwości. Wobec
tego najprostsza logika każe zaczynać posiedzenia w ciemności, a potem […] zapalić światło i rozpocząć
255
Ibid., s. 271–272.
256
Cyt. za: W. [K. Waliszewski], Eusapia Palladino, „Kraj” 1893, nr 52, s. 14.
257
B. Prus, Objawy mediumiczne…, nr 2, s. 3.
97 Materializm kontra ezoteryka
badanie, choćby najskrupulatniejsze. Otóż zawsze prawie, mimo ostrzeżeń, robiło się na odwrót i, for-
sując w ten sposób doświadczenie, otrzymano rezultaty sto razy mniejsze od tych, jakie otrzymać
można, gdyż ja sam w świetle widywałem rzeczy bardzo poważne 258.
Prof[esor] H[enryk] Siemiradzki żywi mocne przekonanie o prawdziwości zjawisk […]. Nie wątpi, że inni
z czasem przeświadczą się o tym, zwłaszcza że Eusapia, w gronie szczuplejszym, złożonym z osób ufa-
jących jej, wywołuje zjawiska nie podlegające wątpieniu, a godne podziwu […].
P. Aleksander Kraushar […] podstępu nie podejrzewa […]. Prof[esor] Ignacy Baranowski nie uczest-
nicząc w seansach, nic o nich powiedzieć nie może. Poczytuje atoli za niewłaściwe przenoszenie sprawy
[…] na szpalty tygodników i dzienników, których czytelnicy […] skłonni do mistycyzmu dadzą się łatwo
omamić i uwierzą w nadprzyrodzone […].
Dr Bolesław Higier, neuropatolog, bywał kontrolerem Eusapii podczas seansów, bywał jednak i wy-
kluczany na jej żądanie z łańcucha stół otaczającego. Zwraca osobliwą uwagę na stan nerwowy Eusapii,
która zmienia się nie do poznania, płacze i jęczy. Nie wątpi on o prawdziwości faktów oglądanych
i podstępu nie dopatrywał, co atoli – nadmienia – nie wyklucza możliwości, że kto inny wykryje mi-
styfikację.
Dr Władysław Gajkiewicz, znany neurolog, nie uczestniczy w seansie, oświadcza, że jedynie komi-
sja, złożona z badaczy wiedzy ścisłej i odbywająca posiedzenia w dzień biały, mogłaby nadać doświad-
czeniom charakter naukowy 259.
[…] rzekoma nadprzyrodzoność, która za sprawą Eusapii Palladino tak gorąco zajmuje nasze miasto,
postawiona została w stanie oskarżenia, i kto wie, czy […] sprawy nie przegra. […] Jeden z uczestników
próbnych „seansów” twierdzi publicznie, że widział ręce cudotwórczyni, szpilkę, którą dopomagała
„Johnowi”, do unoszenia w powietrze deseczki. […] Trudno zgadnąć, jak z tego wszystkiego wyjdzie
spirytyzm i czy rozpocznie „nową dobę ludzkości”, jak chcą jedni, czy też powiększy liczbę złudzeń
i błędów tejże ludzkości 260.
258
I. Matuszewski, O Eusapii Palladino…, s. 275-276.
259
W. [K. Waliszewski], O Eusapii Palladino, „Kraj” 1893, nr 50, s. 3–4.
260
Mazur, Kronika warszawska, „Kraj” 1893, nr 52, s. 25.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 98
O spirytyzmie czy mediumizmie nic zgoła nie sądzę. Ani wierzę w tę rzecz, ani nie wierzę […]. Mówią
mi, że „coś” przesuwa z miejsca na miejsce krzesła, unosi do góry stoły, dzwoni nie dotykając dzwonka,
grzmoci pięścią w stół albo w plecy […]. Nie zachęca mnie to bynajmniej do wchodzenia z owym
„czymś” w ściślejszą znajomość 261.
Nie jestem spirytystą ani mediumistą, lecz to, co słyszałem i czytałem w Warszawie z okazji posiedzeń
Eusapii Palladino, napełniło mnie głębokim smutkiem jako członka naszego społeczeństwa. W jakiejże
to atmosferze moralnej upływa nasze życie, jeżeli łatwiej nam posądzać bliźnich o „głupotę” lub „oszu-
stwo”, aniżeli istnienie nowej grupy zjawisk? 262.
Nowy rodzaj zjawisk wzbudzał ogromne emocje, stając się przedmiotem dyskusji
i sporów nie tylko naukowych, lecz także religijnych. Aby jednak umożliwić lepsze
zrozumienie złożoności problemu oraz wyjaśnić podstawy ostrych ataków na spiry-
tyzm, należy odnieść się nie tylko do dziewiętnastowiecznych polemik, ale także do
dysput związanych z czasami powstania i wczesnego rozwoju myśli chrześcijańskiej.
Niemal od początku istnienia Kościoła toczyły się spory dotyczące istnienia lub
nieistnienia duchów. Dyskusje te wynikały po części ze spuścizny kulturowej, będącej
podstawą wczesnego chrześcijaństwa, które z początku było ruchem reformatorskim
w łonie religii żydowskiej, a „dogmat i teologia […] w ujęciu świętego Pawła i innych
ojców Kościoła łączyły mitologię Żydów, metafizykę Greków, demonologię irańską
261
F-y [W. Gomulicki], Z tygodnia na tydzień, „Tygodnik Ilustrowany” 1893, nr 209, s. 429–430.
262
B. Prus, Objawy mediumiczne…, nr 3, s. 5.
99 Materializm kontra ezoteryka
[…] demonologia chrześcijańska sięga swymi korzeniami wierzeń dawniejszych społeczeństw. Babiloń-
czycy pozostawili wiele zapisów poświęconych demonom, duchom i czarownicom oraz sposobom ich
wypędzania modłami i wodą święconą. Dawni Żydzi wierzyli w bardzo podobny asortyment demo-
nów 264.
Od stwierdzenia, że pogaństwo jest religią nieprawdziwą, niedaleko było do tezy, że w ogóle nie jest to
religia, a tylko bałwochwalstwo i magia. Ten nowy sposób rozdzielenia magii i religii stał się na długie
wieki częścią chrześcijańskiej spuścizny. […] Pisarze wczesnochrześcijańscy mieli skłonność do upatry-
wania we wszelkich formach magii, nawet jawnie zupełnie nieszkodliwej, sprawki demonów 266.
263
L. S. de Camp, C. C. de Camp, op. cit., s. 114. Zob. także: J. R. Lewis, Chrześcijaństwo. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 74; M. Brum-
lik, Gnostycy. Marzenie o samozbawieniu człowieka, przeł. Ś. F. Nowicki, I. Nowicka, Gdynia 1999; H. Jonas, Religia gnozy,
przeł M. Klimowicz, [bmw] 1994.
264
L. S. de Camp, C. C. de Camp, op. cit., s. 143.
265
W wyobrażeniach pogańskich demony (daimones, daemones) mogły mieć zarówno dobry, jak i zły charakter i pełniły rolę
pośredników pomiędzy ludźmi a bóstwami. Tymczasem w ujęciu chrześcijańskim są to istoty duchowe, które zbunto-
wały się przeciwko Bogu i stanęły po stronie zła.
266
R. Kieckhefer, Magia w średniowieczu, przeł. I. Kania, Kraków 2001, s. 66–67.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 100
jak herezje, w tym gnostyckie. Jednak przez długi czas nie wypracowano konkret-
nego stanowiska w kwestii duchów i tajemnych mocy. Jak stwierdzają de Campowie:
Doktryna wczesnochrześcijańska nie pozostawiła miejsca dla włóczących się po ziemi duchów. Ojcowie
Kościoła głosili dwa różne – i wzajemnie wykluczające się – poglądy odnośnie losu zmarłych: albo ich
dusze idą prosto do nieba, czyśćca lub piekła […], albo pozostają w grobach i tam oczekują dnia Sądu
Ostatecznego. Pomni na te doktryny niektórzy teologowie dowodzili, że duchy wywoływane przez ne-
kromantów to diabły podszywające się pod dusze zmarłych [Warto zauważyć, że identycznej argumen-
tacji używali potem dziewiętnastowieczni przeciwnicy spirytyzmu wywodzący się z orientacji pro-
chrześcijańskiej]. Jednak opowieść w Starym Testamencie o czarownicy z Endor dawała do zrozumienia,
że duchy można wywołać, przynajmniej czasami, z przyzwoleniem bożym […]. Chociaż niektórzy teo-
logowie zastanawiali się, czy na tym świecie duchy w ogóle istnieją, średniowieczni duchowni i świeccy
nie mieli najmniejszych wątpliwości, że świat jest ich pełen, że duchy te chadzają nocami i gdy w od-
powiedni sposób je przywołać, mogą mówić, a nawet przepowiadać przyszłość 267.
[…] na powierzchni ziemi zachowały się tylko, w sporych ilościach, pisma Greków, Egipcjan i Rzymian
o magii; wywarły one głęboki wpływ na kulturę średniowieczną. Naukowa i filozoficzna literatura sta-
rożytności, nawet jeśli nie zajmowała się wyraźnie magią, pomagała w kształtowaniu się […] wyobrażeń
o tym, co możliwe i niemożliwe w świecie fizycznym, i w ten sposób przyczyniła się do średniowiecz-
nego pojmowania magii. Z klasycznej literatury pięknej […] czerpano opowieści o magii […]. Sama Bi-
blia, a także piśmiennictwo pozabiblijne […] dostarczały jeszcze historii o magii. Natomiast pisarze
chrześcijańscy już od najwcześniejszych wieków historii Kościoła prowadzili nieustanną kampanię po-
tępień, interpretacji i zakazów wymierzoną w praktyki magiczne 268.
267
L. S. de Camp, C. C. de Camp, op. cit., s. 348, 349–350.
268
R. Kieckhefer, op. cit., s. 45–46.
101 Materializm kontra ezoteryka
269
Pod pojęciem spirytyzmu nowożytnego rozumiem model spirytyzmu wprowadzony na początku XIX wieku, osadzony
w konkretnych zasadach quasi-rytualnych (rekwizyty – okrągły stolik, ekierka, arkusz z alfabetem, spodeczek itp.).
Wszystkie inne praktyki spirytystyczne istniejące przed wprowadzeniem tych zasad różnią się od spirytyzmu nowożytnego
przede wszystkim świadomością i motywacją w wywoływaniu duchów (w przypadku spirytyzmu nowożytnego jest to bar-
dziej rodzaj niesamowitej, ekscytującej zabawy, która z czasem przeradza się w filozofię i wiarę, nigdy jednak nie przyj-
muje charakteru wyraźnych działań magicznych).
270
P. Grzybowski, Opowieści spirytystyczne…, s. 279.
271
Grzybowski pisze, z „księgarz Maurice Lachatre zamówił je [książki] wtedy do swego sklepu, lecz przesyłka nigdy do
niego nie dotarła, bowiem skonfiskowały ją hiszpańskie służby celne, oddając je w ręce działającego z upoważnienia
Świętego Oficjum biskupa Barcelony. Allan Kardec zwrócił się do niego z prośbą o zwrot książek, lecz otrzymał nega-
tywną odpowiedź. […]. Kolejne zabiegi dyplomatyczne nie przyniosły zmiany tej decyzji, co doprowadziło do przedsta-
wienia rodem ze średniowiecza” (P. Grzybowski, op. cit., s. 281).
272
P. Grzybowski, op. cit., s. 281.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 102
[…] między religiami chrześcijańskimi, przede wszystkim zaś katolicką a spirytyzmem, zapanowała od
pierwszej chwili wojna […]. Bo spirytyzm poprawia chrześcijanizm, odrzuca niektóre dogmaty katolic-
kie jako niezgodne z sądem rozumu i sprzeczne z pojęciem dobroci i sprawiedliwości Boga: odrzuca
więc dogmat o piekle i wiekuistej męce grzeszników, odrzuca pojęcie grzechu pierworodnego itd. […].
Ta niezależność od dogmatów i kultu, ściągając na spirytyzm gromy potępienia ze strony dogmatycz-
nych religii, zapewnia mu powodzenie w kołach ludzi religijnych, ale skłóconych z dogmatami kościel-
nymi. Do mas trafiał i trafia spirytyzm przede wszystkim dzięki swej (pozornej!) prostocie i prostoli-
nijności doktryny i dzięki dowodom, które pozwala każdemu zdobywać w drodze eksperymentu […].
Niejedno zbolałe serce szuka tedy w praktyce spirytyzmu pociechy i środka komunikowania się z dro-
gimi, którzy odeszli w zaświaty 274.
Sobór kartagiński IV-ty złożony z 214 biskupów, miany r. 398, wszystkich podobnych [heretyków] wy-
klina: „Kto służy wróżbom, prawi, albo czarom, z łona kościoła niech będzie wykluczony […]”. Wyklina
tedy kościół takich […]. Tak samo przedtem koncylium ancyrańskie […], gdzie przeszło stu biskupów
273
„Ten popularny spirytyzm jest istotnie religią – i był już w pojęciu Kardeca wiarą religijną, różniącą się jednak tym od
dawnych wiar, że pragnie opierać się na pewnikach, dostarczanych doświadczalnie przez media […]. Spirytyzm chlubi
się, iż góruje nad religią tym, że pozwala człowiekowi osobiście przekonać się o prawdziwości założeń spirytyzmu i każ-
demu dostarcza dowodu nieśmiertelności duszy w drodze eksperymentu. Ta doktryna popularnego spirytyzmu w pod-
stawowych swych założeniach opiera się na metafizyce chrześcijańskiej. System Kardeca jest systemem dualistycznym
takim samym, jakiego uczy religia chrześcijańska, z dodatkiem pojęć hinduskich teozofii i swedenborgianizmu: jest ma-
teria – ciało i dusza, czyli duch; ciało jest śmiertelne, dusza nieśmiertelna. Dusza zachowuje po śmierci ciała swoją oso-
bowość, musi pokutować za swoje winy, oczyścić się; dusze zmarłych mogą się niekiedy objawiać żyjącym. To głosi
spirytyzm, a w to wszystko każe także wierzyć Kościół. Oczywiście są i różnice. Kościół np. uczy, że duchy zmarłych
mogą się zjawiać tylko za specjalnym zarządzeniem Boga (cud) albo za sprawą «złego ducha»; spirytyzm twierdzi, że
duchy objawiają się […] na zasadzie prawa natury” – podkreślał Szczepański (Czy umarli mówią z nami? Spirytyzm współ-
czesny, Kraków 1936, s. 31).
274
Ibid., s. 31–32.
103 Materializm kontra ezoteryka
następne postanowiło prawo: «którzy wróżą, prawi, i za zwyczajem pogan idą […] niech pod kanon lat
pięciu (pokuty) podpadają […]”. Tak samo później r. 724, sobór rzymski […]: „Jeśli kto, prawi, wieszcz-
ków, wróżbitów, czarowników radzić się będzie, albo czarów używać, niech będzie przeklęty […]”. Tak
samo i przedtem i potem sobory laodycejski, agateński, orleański, toltańskie, rzymskie, tak samo pa-
pieże, tak samo kościół cały 275.
Położenie rąk [na stolik] to znak umówiony z diabłem; czy on połączony jest z jakim zjawiskiem nad-
przyrodzonym lub nie […], to jest znak na dzisiaj znaczący […]. Tedy macie znak umówiony […] rzecz
diabelska. […] Dlaczego to stoliki […] się kręcą? […] Kręcić się, to jest właśnie rzecz diabelska […]. Kiedy
kto pijany, tedy mu się w mózgu kręci […]. Kiedy kto szaleje, kręci mu się w rozumie […]. Jednym sło-
wem, kto straci pokój swój, szczęście swoje, cel swój, temu się kręci w całej jego istocie 276.
Zdaniem Semenenki ludzie akceptują wirujące stoliki, ponieważ nie zdają sobie
sprawy, że rozrywka podobna stanowi dzieło szatana. Jedynie złe duchy mogą uka-
zywać się wywołane przez człowieka, aby w podstępny sposób wodzić go na poku-
szenie. Spirytyzm jest złem, które narusza porządek rzeczy i łamie rządzące światem
boskie prawa.
Argumentacja późniejszych obrońców wiary nie odbiegała wiele od tej z połowy
wieku. W 1889 roku, w nr 14 „Przeglądu Katolickiego” pojawiła się następująca wypo-
wiedź:
Praktyki spirytystyczne, […] praktyki czczej ciekawości lub zdrożnej igraszki, o ile nie są podnietą złu-
dzeń wyobraźni, jeżeli wywołują zjawienie duchów, to nie mogą być duchami światłości, ani też du-
szami zmarłych, które bez szczególnego aktu woli Bożej nie mogłyby po przejściu do życia pozaziem-
skiego nawiązywać nowych widzialnych z ziemią związków, ale jedynie mogą być duchami złymi,
które korzystając z łatwowierności człowieka, dążą do obłąkania jego umysłu i serca. Praktyki więc te,
choć dowodzą istnienia duchów, i są tym sposobem także świadectwem prawdy, jednakże należą one
do tego rodzaju świadectw, których chrześcijanin nie potrzebuje, których nie wywołuje, dla których
czuje wstręt święty – bo to są świadectwa szatana! 277.
275
P. Semenenko, O magii, a w szczególności o stolikach nauk dwie, Poznań 1857, s. 24–25.
276
Ibid., s. 22–23.
277
Notatki z prasy periodycznej, „Przegląd Katolicki” 1889, nr 14 [okładka].
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 104
prezentuje pogląd, że zjawianie się duchów dobrych uzależnione jest od woli bo-
skiej 278.
Podobnie Feliks Wartenberg w wydanej w 1893 roku broszurze Okultyzm i hip-
notyzm w świetle nauki Kościoła i nauki świeckiej 279 całkowicie poświęconej temu zagad-
nieniu, w dobitny sposób podkreślał „diabelskie” pochodzenie spirytyzmu. Polemi-
zując z pracą Czesława Czyńskiego, autor niezwykle ostro potępiał praktyki spiryty-
styczne, przy czym powoływał się na stanowisko świętego Alfonsa co do działalności
o charakterze magicznym:
[…] wróżbiarstwo, w którym jest wzywanie i pakt wyraźny z demonem i ogólnym mianem zowie się
nekromancją, jest, gdy demon uczy rzeczy skrytych (occulta) […] przez wróżów (pytones), przez czary,
przez osoby zmarłych, albo żywych ukazujących się, albo przez inne znaki […]”. Otóż tu jak najwyraźniej,
dzisiaj w nowej jawiący się postaci pod nazwą spirytyzmu napiętnowany stary zabobon nekromancji: boć
w spirytyzmie mają przecież ukazywać się osoby zmarłych. […] Spirytyzm […] nazwany tu [jest] wprost
jawnym paktem z demonem przez prawdziwego świętego 280.
278
„Zjawienie się ducha, pozostającego poza bezpośrednią łącznością z naturą widzialną, jest cudem, cud zaś dokonuje się
tylko w wielkich tych celach, którym całe służy stworzenie, tj. dla czci Stwórcy i dla zbawienia stworzenia” (Ibid.).
279
Wartenberg polemizował tutaj z pracą Czesława Czyńskiego pt. O najnowszych systemach badań człowieka oraz jego listem.
Jest to już druga polemika z Czyńskim, który zwrócił się do redaktora „Kuriera Poznańskiego” z prośbą o zamieszczenie
sprostowania, co stanowić miało odpowiedź na wcześniejsze zarzuty ks. Wartenberga. Czyński pisał: „Dopiero dzisiaj wpadł
mi do ręki artykuł ks. dr. Wartenberga, w którym doktor dowodzi, że praktyki hipnotyczne mają na celu bałamucenie
ludu, a następnie zarzuca mi nieuctwo w mojej specjalności, kończąc artykuł swój osobistymi zaczepkami” (w: F. War-
tenberg, Okultyzm i hipnotyzm w świetle nauki Kościoła i nauki świeckiej, Poznań 1893, s. 1; list został przytoczony jako przy-
pis). Artykuł Wartenberga, o którym pisał Czyński, nosił tytuł Dla przestrogi.
280
F. Wartenberg, op. cit., s. 14.
281
Podobnego zdania odnośnie do stanowiska Pisma Świętego względem spirytyzmu był także Fritz Schulz, który w roz-
prawie Spirytyzm czyli o obcowaniu z duchami. Wykład i krytyka teorii (Warszawa 1884) podkreślał, iż Stary Testament wy-
raźnie potępia praktyki nawiązywania kontaktu z duchami. W „Przeglądzie Katolickim” (Myśli ludzkie o rzeczach Bożych,
„Przegląd Katolicki”1889, nr 52, s. 818) czytamy, że „w wieszczbarstwie starożytnym nie godzi się składać wszystkiego na
oszustwa kapłanów pogańskich […]. Że tkwiła w tym pewna rzeczywistość, świadczą o tym najpoważniej nowocześni
badacze starożytności, świadczą Ojcowie Kościoła, którzy za przykładem św. Pawła (Dz. Apost. 16, 16–18) widzieli we
wróżbiarstwie działanie sił demonicznych. Wróżbiarstwo, szamanizm tam zawsze występują, gdzie człowiek zapada
w ogólny prąd życia natury i instynktu, objawiającego się w świecie zwierzęcym w zupełnie naturalnej postaci przeczu-
wania. Stan to jest nienormalny, c h o r o b l i w y , i jego działanie odnosi się nie do odległej przyszłości, ale do najbliższych
potrzeb natury; odpowiedzi dawane w tym stanie są mgliste, nieokreślone, niezgodne z prawdą” (Myśli ludzkie o rzeczach
Bożych, „Przegląd Katolicki”1889, nr 52, s. 818)
282
J. Domaszewicz, Magnetyzm. Pożyteczne wiadomości tym, dla których te wyrazy: magnetyzm zwierzęcy, somnambulizm magne-
tyczny, spirytyzm, są nowe; albo, którzy o tym słyszeli, lecz nie mają należytego pojęcia (z punktu religijnego), Warszawa 1899.
105 Materializm kontra ezoteryka
osób zmarłych” 283 Zmarli zresztą nie pojawiają się podczas seansów, ponieważ w ich
role wcielają się złe duchy, które pod pozorem natchnienia nauczają herezji, „głoszą
zasady zbutwiałego materializmu […], aby w prądzie tego rodzaju, w mętnej wodzie
szczególniejszych zabiegów o dobra znikome, skuteczniej łowić dusze ludzkie w swe
sidła” 284. Tak wyraźna negacja i próba demonizacji nowego zjawiska wiązały się z
dojmującym przekonaniem o heretyckiej i pogańskiej proweniencji spirytyzmu i
dziedzin pokrewnych. Domaszewicz podkreślał przecież:
[…] d a w n i e j , j e s z c z e w ś w i e c i e p o g a ń s k i m z a j m o w a n o s i ę p o z n a w a n i e m p r z y s z ł o ś c i
p r z e z z a p y t y w a n i a c i e n i ó w z m a r ł y c h . Dziś wielu nie mniej się zajmuje tą samą bezbożną
praktyką, lecz przyodzianą w formę ponętną tajemniczej nauki pod nazwą spirytyzmu. Dziś po-
wszechną prawie uwagę zwracają na siebie nadprzyrodzone objawy magnetyzmu, z którym ma pewien
związek spirytyzm, pochodzący od m a g i i c z a r n e j 285.
Spirytyzm […] wypiera się bądź co bądź zarzutu bezbożności, i chełpi się tym […], że wysłuża się religii,
odwodząc ludzi od materializmu i zmuszając do uznania świata duchowego. Ale co mi to za przysługa:
z jednego błędu przeprowadzić w drugi, mniej gruby może, ale z którego trudniej się wydostać, […]
gdzie się uczucie religijne na to rozbudza, żeby się wykoleić i przeciwko Bogu obrócić? […] Bo czy są
jakie duchy na jego [spirytyzmu] usługach czy ich nie ma, w każdym razie on ich wywoływać usiłuje,
otwarcie się do tego przyznaje: jest więc po prostu nekromancją 286.
283
Ibid., s. 17. W „Tygodniku Ilustrowanym” (1900, nr 3, s. 59), w dziale Nowe książki nadesłane do redakcji, czytamy: „bro-
szurka ta zawiera rozbiór zjawisk magnetyzmu, spirytyzmu, hipnotyzmu ze stanowiska religijnego”
284
Ibid., s. 39.
285
Ibid., s. 6–7 – podkr. K. O.
286
M. Morawski, Co to jest hipnotyzm?, „Przegląd Powszechny” 1888, nr 60, z. 12, s. 161.
287
Interesujący jest wszakże fakt, że grupę, która podejmowała eksperymenty ze sferą demoniczną, stanowili ludzie w ten
czy inny sposób związani ze strukturami kościelnymi. Kieckhefer zauważa, że „prawdziwe instrukcje nekromantyczne
istotnie się zachowały, uwagi zaś na ich marginesach świadczą wyraźnie, że k t o ś rzeczywiście oddawał się tym prakty-
kom. Z uwagi na charakter tych pouczeń, zakładających znajomość łaciny i form rytualnych, kierunek podejrzeń zwró-
cony jest ku klerowi. Legendy i oskarżenia sądowe niosą pewne prawdopodobieństwo, nawet jeśli nie są w pełni rzetelne;
celnie wskazują na właściwą grupę ludzi, choć może nie na konkretnych winnych” (R. Kieckhefer, op. cit., s. 227). Kieck-
hefer podkreśla także, iż nekromancja jest „fuzją magii astralnej i egzorcyzmu” (s. 238), co wyraża się w charakterystycz-
nych elementach rytuałów (np. zaklinaniem nawiązuje nekromancja do egzorcyzmów).
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 106
[…] trzy główne kategorie. Po pierwsze stosuje się ją [nekromancję] do oddziaływania na umysły i wolę
innych […]. Po drugie, nekromanta może tworzyć iluzje. […] Trzecim głównym celem nekromancji jest
rozpoznawanie rzeczy tajemnych – przeszłych, obecnych bądź przyszłych 288.
288
R. Kieckhefer, op. cit., s. 229–230.
289
Ibid., s. 230–231. Warto także zauważyć, iż krąg „ma szczególne znaczenie. Jako figura bez początku i końca, symbolizuje
nieskończoną pełnię i jedność Boga. Wielki wtajemniczony Hermes Trismegistos określił go następująco: Bóg jest krę-
giem, którego centrum jest wszędzie, obwód zaś nigdzie. Jeden z najczęstszych znaków symbolicznych […]. Zamyka się sam
w sobie i to sprawia, że jest on symbolem jedności, absolutu i doskonałości. Także symbolem nieba w przeciwieństwie
do Ziemi lub ducha w przeciwieństwie do materii. Pozostaje w bliskim związku z symbolicznym znaczeniem koła. Jako
nieskończona linia jest symbolem czasu i nieskończoności […]. Skuteczny symbol ochronny przed złymi duchami, de-
monami itp.” (Cedar, Krąg. W: Cedar, op. cit., s. 101).
107 Materializm kontra ezoteryka
posiada także „słowa bądź litery na obwodzie” 290. Kieckhefer nadmienia także, iż „ko-
lista wstęga była miejscem na inskrypcje, składające się zwykle z imion Boga lub uryw-
ków z liturgii chrześcijańskiej. Pewne koło magiczne miało pięć koncentrycznych wstęg
z formułami” 291. Wyraźna analogia skłania do przypuszczenia, że zarówno księża, jak
i związani z nauką Kościoła uczeni upatrywali w symbolice stolika i ciągu alfabetycz-
nym formuł magicznych bliskich praktykom pogańskim, co budzić mogło ich zanie-
pokojenie czy sprzeciw.
Nie bez znaczenia jest także powód, dla którego Kościół potępił w średniowieczu
rozmaitego typu działania magiczne. Jak dowodzi Kieckhefer:
Nawet w swej formule pozornie niewinnej i zabawnej magia w najlepszym razie była czymś płochym
i pustym. Mogła ona oznaczać zarozumiałe wkraczanie w dziedzinę tajemnic i stwórczych mocy Boga.
[…] Dwiema następnymi racjami dla sprzeciwu wobec magii były jej potępienia przez moralistów i teo-
logów: wszak może ona opierać się na pomocy złych duchów, nawet gdy zdaje się wykorzystywać siły
naturalne 292.
290
R. Kieckhefer, op. cit., s. 231.
291
Ibid., s. 232.
292
Ibid., s. 254.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 108
Na przyzew materialisty i nadętego nauką rozmaka [sic!], przyjdzie szatan mądry, który z radością ziem-
skiego brata olśni. Na wezwanie człowieka przeczącego i zbuntowanego przeciw władzy Kościoła i po-
rządkowi społecznemu, przyjdzie cwałem duch zbuntowany, niszczyciel, zwodziciel. Słowem te dwa
duchy prawie się odzwierciedlają wzajemnie 293.
[…] rzeczywistością tak, jak nią jest nieśmiertelność duszy. Świat duchowy nigdy nie był i nie jest fikcją,
ale jest społeczeństwem duchów żyjących: a chociaż z ciała uwolnionych, przecież do zmartwychwsta-
nia w ciele przeznaczonych. I stąd to każdy z nas umierając, nie ginie jako jestność, ale owszem poczyna
żyć; zostawia skorupę na ziemi, ale przenosi ze sobą zaród wiecznego istnienia w świat pośredni, w któ-
rym dusza szuka miłosierdzia Bożego 294.
W dość złośliwy sposób podkreślał też autor znaczenie, którego nabrał wirujący
stolik w opinii współczesnych, konstatując ironicznie, że „staje się [on] już niemal
bałwanem każdego domu, bożkiem domowym, rajcą i przyjacielem poufnym. – On
już do wód wysyła, a o zdrowie troskliwy, leki zapisuje” 295. Ostatnie zdanie jest
zresztą czytelną aluzją do praktyk samouzdrawiania i autodiagnozowania w praktyce
mesmerycznej.
Również Władysław Iżycki w wydanej w 1853 roku rozprawie Siła, czyli ruch wi-
rowy jako pośrednik między światem ziemskim a duchowym konstatował z przekonaniem,
że spirytyzm absolutnie nie stoi w opozycji do woli Stwórcy. „Cóż bowiem ruch sto-
łów i rozmowy z duchami znamionują, jeżeli nie cud Boski? Do czego takowy zmie-
rzać może, jeżeli nie do poprawy naszej religijno-moralnej?…” 296.
Duchy stanowią zatem naturalny, zgodny z bożą wolą element wszechświata,
przy czym łatwo odróżnić ducha nieczystego od dobrego, ponieważ ten ostatni prze-
mawia z szacunkiem dla Boga, mówi rzeczy prawe, „obyczajne”. W pracy Iżyckiego
pojawił się nawet postulat: „obcujmy z duchami, a będziemy poczciwsi […]. A że tego
293
W. Wielogłowski, O poruszeniu i wróżbiarstwie stołów, Kraków 1853, s. 67.
294
Ibid., s. 32.
295
Ibid., s. 69.
296
W. Iżycki, Siła, czyli ruch wirowy jako pośrednik między światem ziemskim a duchowym, Kraków 1853, s. 5.
109 Materializm kontra ezoteryka
nam Bóg dozwolił, więc to wola Jego. Ale przystępujmy do tego ze czcią, bogobojno-
ścią, i bez nadużycia” 297 – przestrzegał autor. Wyraźnie zaznaczona akceptacja dla
nowej dziedziny zjawisk wynikała z głębokiego przekonania, że nic nie powstaje bez
inspiracji i zezwolenia boskiego. W związku z podobnym sposobem istnienia rzeczy-
wistości spirytyzm nie byłby czymś nienaturalnym, lecz stanowiłby dar od Boga,
możliwość, którą należy godnie, z szacunkiem i umiarem wykorzystać.
Absolutną afirmację ruchu spirytystycznego oraz koncepcję boskiego prawa ze-
zwalającego i umożliwiającego wywoływanie duchów zawierała praca Henryka Ćwi-
klińskiego Wielka tajemnica wieków, czyli widzenie drugiego świata za życia, która uka-
zała się w 1883 roku. Autor rozprawy uważał istnienie świata eterycznego za fakt nie-
podlegający dyskusji, będący swego rodzaju manifestem boskiej woli, przejawem
i dowodem nieśmiertelności oraz niezniszczalności ducha ludzkiego. Światem rzą-
dzą „wiekuiste prawa”, a jednym z najważniejszych jest „prawo sprzeczności dwójek ob-
jawów, czyli dwóch przeciwieństw” 298. Polega ono na tym, iż w obrębie znanej nam rze-
czywistości każdy jej element posiada swoje przeciwieństwo. Drugim zaś prawem jest
założenie, że dwa przeciwieństwa mogą ze sobą współistnieć w jednym obszarze:
Otóż według tego niezawodnego prawa, gdy życie ciała ludzkiego zetknie się ze śmiercią, styka się
wtedy i doczesność człowieka z jego wiecznością, a koniec jego cielesny styka się z początkiem istnienia du-
chowego – styka się z drugim światem duchowym nierozłącznie […]. Śmierć cielesna człowieka w tym
świecie pierwszym jest narodzeniem się ducha ludzkiego na świat drugi duchowy 299.
Wypadki śmierci przez zamarznięcie, utopienie, zabicie piorunem i letarg – a potem ów powrót Ducha
spoza ciała znowu w ciała […] dowodzą nam jak najjawniej […], że Ducha ludzkiego nie […] zabije męka
skonu cielesnego […] – że ten duch jest nieśmiertelnym – że po śmierci ciała jest on i żyje istotnie poza
ciałem, kiedy się spoza ciała wraca w ciało 300.
297
Ibid., s. 15.
298
H. Ćwikliński, Wielka tajemnica wieków, czyli widzenie drugiego świata za życia, Lwów 1883, s. 16.
299
Ibid., s. 17–18.
300
Ibid., s. 19.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 110
Autor skłaniał się również ku teorii wielowarstwowości duszy, wyrażającej się w jej
konstrukcji. Otóż „«Duch-Myśl-Siła życiowa» człowieka [jest] złożona z kilku eterycz-
nych ciał lotnych w jeden rodzaj materii” 301. Poszczególne elementy duchowe to:
pierwiastek eteru „świetlanego” (uniwersalny przewodnik światła, ciepła, elektrycz-
ności, wszechobecny, aczkolwiek niemożliwy do wykrycia), elektryczność życiowa
(galwaniczna, ożywiająca), cieplik organiczny (uniwersalny budulec materii), magne-
tyczny fluid duchowy (przynależny wyłącznie człowiekowi, jest myślą ludzką, po-
siada funkcje przyciągającą i odpychającą). Wszystkie te komponenty tworzą materię
ducha ludzkiego, przy czym nie może być tu mowy o niematerialności substancji
eterycznej, ponieważ: „duch pojmowany jako nie-materia byłby nicością bez siły i mo-
cy działania lub objawiania siebie samego” 302.
W owej – nieco zagmatwanej – lekcji usiłował Ćwikliński za pomocą skompli-
kowanych wykładników wykazać, że istnienie zjawisk spirytystycznych nie jest sprze-
czne z wiarą chrześcijańską, że wynika z woli Stwórcy. Autor podporządkowywał zda-
rzenia oraz istnienie cząstek wszechświata szeregowi praw, obowiązujących od nie-
pamiętnych czasów, a wynikających z samej konstrukcji rzeczywistości. W związku
z podobnym schematem funkcjonowania świata spirytyzm byłby zjawiskiem nie tylko
tolerowanym, lecz również jak najbardziej godnym aprobaty.
Pochwałę mediumizmu rozpatrywanego ze stanowiska katolickiego wyrażał także
Kornel Białobrzeski w rozprawie o znamiennym tytule Spirytyzm chrześcijański (1888).
Autor odwoływał się między innymi do prac Kardeca, Jacksona Davisa czy Adelmy
Vay 303, analizując spirytyzm w aspekcie chrześcijańskim. Publicysta argumentował
zatem, że:
301
Ibid., s. 22.
302
Ibid.
303
Prace tej autorki mają – według koncepcji Białobrzeskiego – stanowić dowód na to, że spirytyzm służy religii.
304
K. Białobrzeski, Spirytyzm chrześcijański, Kołomyja 1888, s. 15–16.
111 Materializm kontra ezoteryka
materializm 305. Podkreślał przy tym autor szkicu, że mediumizm istnieje od momentu
powstania życia na ziemi, a jego obecność potwierdza także Biblia. Abraham, Moj-
żesz oraz wszyscy prorocy byli bowiem mediami pośredniczącymi w kontakcie z Bo-
giem: „oni mieli obcowanie z duchami wyższych sfer niebieskich za pomocą fluido-
magnetycznej siły” 306 – konstatował Białobrzeski, wskazując jednocześnie na uni-
wersalizm spirytyzmu, u którego podstaw leżały wszystkie religie. W związku z tym
mediumizm byłby wprawdzie koncepcją wyprowadzoną od wiary każdego rodzaju,
lecz nie stałby się nowym wyznaniem; nie tworzy bowiem dogmatów, a jedynie
orzeka o równości wszystkich religii głoszących istnienie Boga-Stworzyciela. Kapłan
miałby tutaj pełnić rolę pośrednika w kontakcie z Bogiem, wyrażająca się w natchnie-
niu identycznym z transem znamiennym dla medium.
Kapłan modląc się do Boga, prosi o błogosławieństwo, trzymając ręce nad chlebem i winem, przyciąga
siły duchowe i fizyczne, które nie od kapłana, ale od ducha niewidzialnego pochodzą, jako czysty […]
magnetyzm duchowy, który się udziela chlebu i winu w swojej naturalnej mocy. […] Kapłan jest medium
pośrednikiem, a jeżeli on utracił swoje duchowe siły, natenczas duch niewidzialny sam sprawuje św.
Sakramenta 307.
305
Teoria autora stawia zatem spirytyzm w opozycji do materializmu, stanowiącego ogromne zagrożenie dla sfery religii.
„Spirytyzm zwalcza panteistyczny materializm, który jest zuchwały naprzeciw Boga, on wiele złego broi na świecie i jeszcze
dużo nieszczęścia przyniesie, a w końcu sam swoim własnym ciężarem upaść musi” (K. Białobrzeski, op. cit., s. 21).
306
Ibid., s.17.
307
Ibid., s. 25.
308
Notabene w Vademecum wiedzy tajemnej pojawia się identyczna wzmianka dotycząca obecności reinkarnacji w świętych
tekstach chrześcijańskich: „w naszych czasach chrześcijaństwo, które wydaje się nie rozumieć własnych ksiąg – takich
jak Ewangelia – odrzuca wiarę w reinkarnację. Warto podkreślić, że Biblia – podobnie jak wszystkie starożytne księgi
innych religii – mówi […], iż wyższa dusza ludzka […] raz po raz przyobleka ciało, w dużych odstępach czasowych. Zmar-
twychwstanie ciała oznacza tylko odrodzenie się jaźni w nowym, fizycznym kształcie” (Cedar, Reinkarnacja. W: Cedar,
op.cit., s. 163).
309
„Gdy duch przyszedł znowu na wcielenie – pisał Białobrzeski (op.cit., s. 45) – jest to łaska Pana Boga, że on nie ma
samowiedzy, nic nie pamięta swego życia duchowego, ani też ostatniego swego bytowania, jest to dla niego dobrodziej-
stwem, Pan Bóg zakrył w jego pamięci przeszłość […], ażeby to samo doznawał, co on drugim uczynił złego. Gdy człowiek
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 112
Kiedy więc powódź prądów nihlistycznych wszelkiego rodzaju dosięgła swego szczytu […] liczny zastęp
zwolenników nowoczesnego liberalizmu, […] który mimo zewnętrznej brawury sceptycznej zachował
na dnie dusz swoich zarzewie dążności idealnych, a więcej jeszcze trwogę przed tajnikami śmierci
i grobu, zwrócił się gwałtownie w kierunku wprost przeciwnym. Nie chcąc się ukorzyć przed powagą
Chrystianizmu, z którym był zerwał zastęp ten, dla zaspokojenia swych potrzeb metafizycznych, rzucił
się w objęcia magii […] 310.
Tego rodzaju zjawiska i opowiadania dopełniły miary umysłowego chaosu, którego schyłek naszego
stulecia jest świadkiem […]. Na tak przygotowanym gruncie, w atmosferze skrajnego sceptycyzmu, pe-
symizmu i wielkiego upadku pojęć etycznych z jednej strony, a skłonności do […] zabobonów z drugiej,
podniósł głowę trwający już od dość dawna w małym względnie zakresie ruch nowoczesnego spiryty-
zmu i tak zwanych nauk tajemnych, a przybrawszy w krótkim czasie poważne rozmiary, stał się naj-
bardziej charakterystycznym zjawiskiem umysłowym końca naszego wieku 311.
umrze, duch odzyskuje na powrót samowiedzę”. Podobną doktrynę głosi hinduizm, w którym jakość kolejnego wciele-
nia zależy od uczynków popełnionych podczas wcześniejszych inkarnacji.
310
W.M. Dębicki, Koniec wieku XIX-go pod względem umysłowym. Charakterystyka znamion szczególnych, „Tygodnik Ilustro-
wany” 1893, nr 174, s. 262.
311
Ibid., s. 262–263.
312
Ks. Dębicki charakteryzuje spirytyzm jako epidemię, która powoli ogarnia świat od połowy XIX wieku, a chwilowe jej
zatrzymanie w Europie (po śmierci Kardeca w 1869 r.) nie przeszkodziło jej rozwojowi w Ameryce.
113 Materializm kontra ezoteryka
wo, ponieważ Dębicki odwoływał się między innymi do historii mediumizmu, przy-
taczał poglądy ważniejszych jego przedstawicieli, takich jak na przykład Kardec, Zöl-
lner, Wallace, Crookes czy Gibier. W artykule zamieszczony został ponadto orygi-
nalny, dokonany z dużym znawstwem przedmiotu podział na rozmaite odłamy spi-
rytyzmu wraz z krótką charakterystyką poszczególnych grup. Świadczy to o rzetel-
nym, naukowym podejściu do podobnych tematów, a obiektywizm i wyważony do-
bór słów zdumiewają na tle innych wystąpień. Fakt ów jest tym istotniejszy, że autor
potrafił dostrzec w spirytyzmie pierwiastek pozytywny. Zauważał mianowicie, iż za-
interesowanie sferą nadnaturalną dowodzi głębokiej potrzeby przeżyć religijnych.
Dębicki upatrywał w tym zresztą nadzieję na ponowne otwarcie się ludzkości na
wiarę chrześcijańską. Poddał jednak spirytyzm krytyce właśnie ze względu na odda-
lenie się od chrześcijańskich praktyk oraz wprowadzanie do mediumizmu koncepcji
sprzecznych i z nauką katolicką.
Między spirytystami są jawni ateusze, tak zwani futuryści, pracujący, jak mówią, dla dobra przyszłości.
Zwolennicy okultyzmu i teozofii są prawie wszyscy panteistami – zauważał publicysta – Kardec ideę
Boga zatrzymał […] jedynie dla formy […], aby od swej doktryny nie odstręczać teistów 313.
313
Ibid., nr 180, s. 359.
Rozdział drugi
Terminologia dotycząca tej dziedziny zjawisk nie jest wyraźnie zróżnicowana, a od-
mienności pojawiają się w zasadzie jedynie co do sposobu rozumienia stanów wcho-
dzących w zakres sztucznego somnambulizmu. Dziewiętnastowieczne definicje opie-
rają się na związkach zachodzących pomiędzy mesmeryzmem, magnetyzmem i hip-
nozą, przy czym ten ostatni dział uważany jest za stricte naukowy, pozostałe zaś sta-
nowią metody wobec niej prekursorskie. Warto wszakże zauważyć, że próby dookre-
ślenia czy jednoznacznego określenia konstytutywnych cech owych dyscyplin da-
wały w efekcie coraz bardziej zróżnicowany wachlarz terminów.
Magnetyzm definiowany jest na przykład ambiwalentnie – jako działanie nieo-
kreślonego „fluidu” determinującego stan umysłu pacjenta lub w kategorii wpływu psy-
chicznego, objawiającego się w ten sam sposób (hipoteza z drugiej połowy dziewiętna-
stego wieku). Witold Chłopicki konstatował ponadto, iż magnetyzm „zawiera w sobie
wszystkie objawy tzw. hipnotyzmu i mesmeryzmu, a różni się tym od pierwszego, że
pacjent poddawany takowemu nie zapada w stan nieświadomości ani też w katalepsję” 1.
1
W. Chłopicki, Szkic popularny teorii i praktyki spirytyzmu, Warszawa 1892, s. 91–92.
115 Materializm kontra ezoteryka
[…] znaną już w starożytności siłą magnetyczną, którą w 1770 roku ponownie odkrył Mesmer. Jest to
prąd życiowej energii, przekazywany przez jedną osobę drugiej, wywołując u niej stan anormalnego,
nerwowego systemu, pozwalającego hipnotyzerowi wywierać bezpośredni wpływ na wolę i umysł ta-
kiego człowieka. Istnieje wszakże lecznicze wykorzystanie mesmeryzmu, stosowane z dużym powo-
dzeniem nawet w obecnych czasach. Istotnym warunkiem jest oczywiście czystość magnetyczna leczą-
cej osoby i jej wysoki poziom moralny 2.
[…] określa się siłę, odkrytą przez dra Mesmera. W tym znaczeniu wyrażenie „magnetyzm” jest zasad-
niczo błędne; w danym wypadku należałoby stosować raczej nazwę „mesmeryzm” lub „promieniowa-
nie odyczne”. Dzięki mesmeryzmowi można leczyć chorych, pobudzać wzrost roślin, mumifikować
ciała organiczne 3.
[…] sprowadzane przy pomocy magnetycznych głasków (passów). Uśpiony słyszy tylko magnetyzera,
jemu tylko ulega i może być zbudzonym tylko przez niego. Stosowany w lecznictwie, przy czym lecze-
nie nie polega na samym usypianiu, lecz na działaniu ręką, tzn. głaskami rąk w powietrzu lub przykła-
daniem rąk na miejsca chore 4.
2
Cedar, Mesmeryzm. W: Cedar, Vademecum wiedzy tajemnej, Gdańsk 2000, s. 125.
3
A. K. Gleic, Magnetyzm. W: A. K. Gleic, Glosariusz okultyzmu, z przedmową J. Świtkowskiego, Kraków 1936, s. 52.
4
Idem, Magnetyczny sen. W: A. K. Gleic, loc. cit.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 116
[…] człowiekiem rozporządzającym większym niż inni ludzie zapasem siły żywotnej. Dzięki dobrze roz-
winiętemu ciału eterycznemu, magnetyzer, przez silne promieniowanie swego ciała, może zasilać or-
ganizm ludzi cierpiących 5.
[…] działem zjawisk, należącym dziś już do fizjologii i psychologii oficjalnej. Podstawą hipnotyzmu jest
sugestia; stąd człowiek odporny na sugestię nie może być zahipnotyzowany. Sugestia zmierza do ogra-
niczenia zakresu świadomości człowieka usypianego; zakres ten zwęża się wreszcie aż do jedynego wy-
obrażenia: o wszechpotędze hipnotyzera. Pod dalszymi sugestiami może nastąpić uśpienie (sen hipno-
tyczny), początkowo lekkie, ale pogłębiające się aż do katalepsji i somnambulizmu 6.
[…] jest przejściowym stanem zmienionej świadomości u podmiotu, wywołanym przez inną osobę, od-
miennym od stanu czuwania i snu. Podczas tego stanu różne zjawiska mogą pojawiać się spontanicznie
lub w odpowiedzi na bodźce słowne czy inne. Zjawiska te obejmują zmianę świadomości i pamięci,
wzmożenie podatności na sugestię i pojawienie się u podmiotu odpowiedzi i myśli, które w zwykłym
5
Idem, Magnetyzer. W: A. K. Gleic, loc. cit.
6
Idem, Hipnotyzm. W: A. K. Gleic, op. cit., s. 35.
117 Materializm kontra ezoteryka
stanie umysłu nie są mu właściwe. Ponadto w stanie hipnotycznym mogą zostać wywołane lub znie-
sione takie zjawiska, jak znieczulenie, porażenie, sztywność mięśniowa i zmiany naczyniowe 7.
7
Z. Peterson, Hipnoza, między jawą a snem, Warszawa 1994, s. 34–35.
8
Ibid., s. 38.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 118
[…] wpływ magii na umysł ludzki jest tak silny, że jej zasady koegzystują z późniejszymi odkryciami nau-
kowymi. Często nawet owe późniejsze odkrycia są skrzętnie przechwytywane i wcielane do ich pseudo-
naukowych zasad. Dochodzi do tego, że te dwa zespoły pojęć są tak przemieszane w umyśle przeciętnego
człowieka, iż nie jest on w stanie rozróżnić, które składniki należą do magii, a które do nauki 10.
9
Ibid., s. 45.
10
L. S. de Camp, C. C. de Camp, Duchy, gwiazdy i czary, z ang. przeł. W. Niepokólczycki, Warszawa 1970, s. 310–311.
119 Materializm kontra ezoteryka
Praktyki egzorcystów tę miały właściwość, iż działały na opętanych podobnie jak pociągi magnetyczne
na osoby wrażliwe; powodowały one szereg przypadłości, które można uważać za skutek poddawania,
albo też w całości przypisać wyobraźni chorych […]. Egzorcyści z Loudoun świadczą, że diabeł usypiał
niekiedy zakonnice, które poddawano zaklęciom. Wyszedłszy z tego stanu, który zupełnie jest analogicz-
ny do stanu somnambuliczek magnetycznych, traciły pamięć wszystkiego, co zrobiły lub powiedziały
podczas ataku nerwowego. Przełożona tego zgromadzenia wygłaszała czasami proroctwa w ciągu dwóch
godzin i więcej; przyszedłszy do siebie, nic nie pamiętała ze swych improwizacji 12.
W wieku piętnastym Paracelsus ogłosił teorię, wedle której siła życiowa pocho-
dzi z gwiazd, a tym samym istnieje niepodważalny związek pomiędzy ciałami nie-
bieskimi a żywymi organizmami. Uważał, że istota ludzka posiada podwójny magne-
tyzm: – duchowy, związany z gwiazdami oraz cielesny, zespolony z elementami ma-
terialnymi. W następnym zaś stuleciu powstał traktat Gocleniusa, dotyczący magne-
tycznego leczenia ran. Identyczne poglądy głosił van Helmont, uczeń Gocleniusa,
który – podobnie jak jego mistrz – opublikował pracę dotyczącą magnetyzmu.
11
M. Brunner, O tak zwanym magnetyzmie zwierzęcym, czyli o hipnotyzmie i tak zwanych zjawiskach magnetycznych, Warszawa
1882, s. 5.
12
A. Cullere, Magnetyzm i hipnotyzm, z drugiego wydania francuskiego przeł. J. Wł. Dawid, Warszawa 1888, s. 14–17.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 120
Mesmer postawił sobie za zadanie wykryć, czy czasem w wierzeniach ludowych o wpływie ciał niebie-
skich na ludzkość nie ma części prawdy i doszedł do przekonania, że ciała te mocą ogólnych praw ciążenia,
wywołując przypływ morza, działają w podobny sposób i na parę wodną i na atmosferę i w ogóle na
wszelkie ciała powierzchnię ziemi zaludniające, że jednak tylko w wyjątkowych wypadkach subtelne to
działanie na jaw wychodzi […]. Wpływom tym pośredniczy płyn subtelny, wszystko przenikający (który
dziś nazywamy eterem) i który wskutek kolejno po sobie następujących zbliżeń i oddaleń między cia-
łami niebieskimi i ziemią przejawia pewien rodzaj przypływu i odpływu. Ponieważ zaś wszelkie wła-
sności ciał czyni Mesmer zależnymi od stosunku tego płynu powszechnego do materii grubej, wynika
więc stąd, że wszelkie własności materii są raz wzmacniane, to znowu osłabiane wskutek przypływu lub
odpływu tej światowej fali. Odnośnie do chorób, takie wzmacnianie lub osłabianie własności, dotykając
przede wszystkim systemu nerwowego, wzmacnia lub osłabia reakcje organizmu przeciw stanom pa-
tologicznym, będącym tylko naruszeniem harmonii funkcji i powoduje bądź to naturalne i korzystne
przesilenie, bądź też powrót symptomatów chorobowych 15.
W istocie bowiem zasada, na której Mesmer system swój zbudował, jest tylko zwietrzałym zabytkiem
kosmogonii starożytnych. Wpływ ciał niebieskich na ludzi służył kiedyś za podstawę astrologii, stwo-
13
Ibid., s. 33.
14
J. R. Lewis, Mesmer Franz Anton. W: J. R. Lewis, Życie po śmierci. Encyklopedia wierzeń, mitów, zjawisk, z ang. przeł. W. Kor-
panty, Warszawa 1999, s. 210.
15
J. Ochorowicz, Odczyty o magnetyzmie i hipnotyzmie, St. Peteresburg 1890, s. 17.
121 Materializm kontra ezoteryka
rzonej przez Chaldejczyków; stare to pojęcie mistyczne, przetrwawszy tysiąc pokoleń, już u wrót no-
wożytnego świata rozgorzało raz jeszcze żywszym blaskiem, niby pochodnia, która zgasnąć ma na zaw-
sze 16.
Mesmer bardzo wcześnie zaczął interesować się leczeniem wiarą i magnetyzmem. Właśnie niedawno Anglik,
John Canton, wynalazł sztukę robienia sztucznych magnesów trwałych. Na Uniwersytecie w Wiedniu Mes-
mer znalazł się pod wpływem ojca Maximiliana Hella, jednego z dworskich astrologów cesarzowej Ma-
rii Teresy. Hell eksperymentował z nowo wynalezionymi magnesami i kilka z nich pożyczył młodemu
lekarzowi Mesmerowi, by wypróbować ich zdolności lecznicze. Gdy Mesmer doniósł mu, że próba się
udała, Hell opublikował rezultaty jako swoje własne. Wzburzony Mesmer pokłócił się z Hellem i roz-
począł własną karierę leczenia magnetycznego 17.
[…] w której chce widzieć pewną analogię pomiędzy zjawiskami życiowymi i zjawiskami magnetycz-
nymi, pragnąć wskrzesić ideę płynu magnetycznego uniwersalnego. Utrzymuje, że zrobił wielkie od-
krycie umiejscawiania płynu magnetycznego, głównego czynnika wszechświata 18.
Lecznicze metody Mesmera budziły jednak bardzo wiele kontrowersji, gdyż wy-
różniały się niekonwencjonalnością i nowatorstwem. W 1778 roku, nie mogąc zjednać
sobie kolegów, wyjechał z Wiednia do Paryża. „I tym razem – jak pisze Cullere –
znalazł Mesmer […] niedowierzanie i podejrzliwość” 19. Po pięciu miesiącach badań
wydano tam oświadczenie przypisujące zjawiska magnetyczne nadmiernie pobudzo-
nej imaginacji, w osobnym dokumencie wskazując na wyjątkową ich szkodliwość.
Mimo braku uznania komisji paryskiej Akademii Nauk dla odkryć Mesmera, je-
go metody cieszyły się olbrzymim powodzeniem wśród pacjentów. Brunner infor-
mował, że:
Przy zwiększającej się z każdym dniem liczbie chorych, Mesmer nie mogąc wydołać, wymyślił różne
przyrządy do magnetyzowania, zbudowane bez żadnych zasad naukowych jako to t.z. „baquets” czyli
kadzie magnetyczne, puszki kieszonkowe, drzewa namagnetyzowane połączone linami z powyższymi
16
M. Brunner, op. cit., s. 32.
17
L. S. de Camp, C. C. de Camp, op.cit., s. 312–313.
18
M. Brunner, op.cit., s. 8.
19
A. Cullere, op.cit., s. 35.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 122
We Francji od czterech lat wyszło przeszło 270 pism ściągających się do magnetyzmu, gdzie po Niem-
cach znalazł także powszechne potwierdzenie. Wychodzi tam bardzo wiele dzieł uczonych w tej mate-
rii […]. Nawet Facultas lekarska paryska (która w roku 1784 z listy swojej każdego wymazała lekarza, który
się magnetyzmu wyprzysiąc nie chciał) teraz w swym dzienniku pod rubryką terapii przyznaje go jako
środek działający na moralność i fizyczność człowieka i jako dzielne lekarstwo, zwłaszcza na nerwowe
choroby. Włochy jeszcze powątpiewają i nie śmią tworzyć cudów magnetycznych z obawy duchowień-
stwa, które je czarodziejstwem okrzyczało […]. Anglia waha się jeszcze uwierzyć w dziwne skutki ma-
gnetyzmu jako tworu francuskiego […]. W krajach północnych, w Danii i Szwecji (gdzie spirytualiści
wzięli przewagę) i w Rosji magnetyzm więcej znalazł wziętości. […] Nawet Litwa wyprzedziła Polaków,
gdyż kilku uczonych Litwinów nie należących do klasy lekarzy z szczęśliwym magnetyzują powodze-
niem i objawiają osobnym dziennikiem wypadki i leczenia magnetyczne 21.
Gdy z początku stanem tym posiłkowano się do leczenia chorych, a w następstwie zwrócono się do
badania wszelkich możliwych kwestii psychicznych, głównie mistycznych, wówczas na nowo Akade-
mia Medyczna 1826 r. wyznaczyła z łona swego komisję pod prezydencją Hussona dla zbadania tego
sztucznego somnambulizmu. Lecz gdy Husson wiele zjawisk przyznał za rzeczywiste, niektórzy z człon-
ków komisji się wycofali. Wskutek tego Akademia wyznaczyła w r. 1837 nową komisję, tym razem już
tylko w celu rozwiązania pytania: „Czy somnambuliści są w stanie czytać z zamkniętymi oczami”, co
podówczas mesmerzyści utrzymywali – a jeden z członków tejże komisji, dr Burdin przeznaczył 3000
fr. nagrody […] dla somnambulisty, który czytać będzie przed komisją bez pomocy oczu […]. Jakoż jed-
nak […] nikt o jej odbiór na serio się nie pokusił do roku 1841 – nagroda została cofniętą, a magnetyzer-
skie sztuki uznane za oszustwo 22.
20
M. Brunner, op.cit., s. 8.
21
J. Baudouin de Courtenay, Rzut oka na mesmeryzm, Warszawa 1820, s. 78, 79, 80.
22
Ibid., s. 10–11.
123 Materializm kontra ezoteryka
[…] przytłumienie myśli na skutek wpatrzenia się w jeden punkt świetlny powoduje w mózgu nagro-
madzenie się siły nerwowej, czyli nawał nerwowy […]. Wtedy na miejsce przytłumienia innerwacji wy-
stąpi miejscowe podniecenie innerwacji, wskutek czego np. nadczułość zastąpi znieczulenie, katalepsja
– rozluźnienie mięśni 24.
23
Wedługg Reichenbacha magnetyzm zwierzęcy „nie jest to siła magnetyczna, ale odyczne działanie na ludzkie ciało, które
przez liczne Odo–nasze równie dobrze i poniekąd i lepiej da się uskuteczniać, aniżeli za pomocą magnesu, który tu tylko
– jako przypadkowy Odo–nasz – a nie jako magnes działa. Zatem wyraz magnetyzm zwierzęcy za niestosowny uważać
należy. Sięga on epoki, w której o tym przedmiocie ciemne tylko i niewyraźne istniały wyobrażenia, bynajmniej nie-
zgodne z dzisiejszymi teoretycznymi naukami” (K. von Reichenbach, Listy odo-magnetyczne, na język polski przeł. Z. Ha-
łatkiewicz, Kraków 1853).
24
A. Cullere, op. cit., s. 60–61.
25
L. S. de Camp, C. C. de Camp, op. cit., s. 321.
26
Koncepcja Galla zakładała, że „każde miejsce w mózgu odpowiada innemu uczuciu, zdolnościom i wywołuje specjalne
sobie właściwości, a takich maleńkich rejonów w mózgu jest 27, z których każdy odgrywa rolę jakby specjalnego organu.
Ta frenologiczna teoria twierdzi, że jedno miejsce w mózgu wytwarza zdolności kupieckie, zdolności złodziejskie, pew-
ność siebie, etc. Ale dr Gall nie zadowolił się tą teorią kraniologów, lecz postarał się o połączenie jej z przejawami ma-
gnetycznymi, tworząc teorię f r e n o m a g n e t y c z n ą . Teoria ta opiewa, że należy przycisnąć palcem odpowiednie miej-
sce na głowie somnambulika, aby wywołać w nim zdolności i tendencje, odpowiadające temu rejonowi mózgu” (J. Ocho-
rowicz, O sugestii myślowej, z przedmową dra K. Richeta, Kraków 1897, s. 131).
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 124
które zwalczyć usiłował u swych przeciwników. Stawia na przykład pytanie: czy nie
możnaby, pobudzając w stanie hipnotycznym wypukłości czaszki, odpowiadające
różnym władzom, rozwijać specjalnie te władze 27.
Braid wyróżnił także kilka faz hipnozy, uważał również, iż można leczyć nią nie-
które dolegliwości o podłożu nerwowym. Rewelacje Anglika przez długi czas pozo-
stawały na uboczu nauki, aby na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XIX
wieku zainspirować badaczy francuskich. W 1859 w Akademii Nauk została złożona
praca traktująca o użyteczności hipnozy w zakresie znieczulania chirurgicznego. W 1860
roku dr Azam ogłosił, że przeprowadzona została operacja, podczas której pacjent
znajdował się w stanie sztucznego somnambulizmu. Dopiero jednak w połowie lat
siedemdziesiątych dr Charles Richet zainicjował badania nad hipnotyzmem w za-
kresie psychologii i leczenia histerii.
W 1880 roku eksperymentów hipnotycznych podjęli się badacze niemieccy, a nie-
długo później francuscy fizjologowie. Warto przy tym zauważyć, że „z uczonych,
którzy zajęli się badaniem snu sztucznego, jedni zwrócili główną uwagę na objawy
fizyczne newrozy, inni specjalnie na objawy psychiczne i zmysłowe” 28. Główny na-
cisk kładziono jednak na istotną wartość hipnozy w doświadczeniach o charakterze
psychologicznym, zwracając uwagę przede wszystkim na teorie związane z wykorzy-
staniem sztucznego snu w stanach zaburzeń emocjonalnych i psychicznych w ogóle.
Największe zasługi dla rozwoju hipnotyzmu w dzisiejszym rozumieniu, a zatem
w oderwaniu od aspektów okultystycznych, miał francuski lekarz Auguste Liebeault
(1823 – 1904), który nie tylko uzupełnił braidowskie techniki usypiania przez dodanie
sugestii, lecz zidentyfikował stan hipnozy jako pokrewny zwykłemu snowi, „podczas
którego pacjent pozostaje […] w kontakcie z hipnotyzerem, wywołującym […] myśl
o zaśnięciu” 29. Po podjęciu współpracy z Hippolite’em Bernheimem (1840-1919),
profesorem Wydziału Medycznego w Nancy, Liebeault spopularyzował swoją kon-
cepcję, zyskując coraz większą sławę. Dwaj badacze różnili się wszakże w zakresie
istoty czynników inicjujących sztuczny sen. Liebeault uważał bowiem, że obok psy-
chicznych uwarunkowań opartych na sugestii znaczącą rolę pełni ich fizyczny odpo-
wiednik – fluid, tymczasem Bernheim przeświadczony był o dominującej roli suge-
stii. Zbigniew Peterson stwierdza jednak, że obaj uczeni:
27
A. Cullere, op. cit., s. 59.
28
Ibid., s. 67.
29
Z. Peterson, op. cit., s. 31.
125 Materializm kontra ezoteryka
[…] nie uświadamiali sobie jeszcze wówczas ukrytego czynnika relacyjnego, na który później zwrócił
uwagę Zygmunt Freud. Liebeault i Bernheim byli twórcami szkoły, według której istotną rolę, zarówno
w hipnotyzowaniu, jak i w leczeniu za pomocą hipnozy, odgrywały czynniki psychiczne 30.
[…] hipnoza jest stanem patologicznym, sztucznie wywołaną histerią. Na dowód tego przytaczał przy-
kłady osób początkowo zdrowych, które po wielokrotnym hipnotyzowaniu wykazywały objawy histe-
rii. […] Zwiększona nerwowość u niektórych jego pacjentów wynikała z tego, że stosował on tzw. hip-
nozę błyskawiczną, obecnie zaniechaną jako szkodliwą i stresującą. Metoda ta polegała na stosowaniu
bodźców silnych, nagłych i niespodziewanych. Chorych sadzano lub układano w wyciszonym i zaciem-
nionym pomieszczeniu. Po dłuższej chwili zapalało się silne światło łukowe, rozlegało się głośne ude-
rzenie gongu i rozkaz „spać”. Po tak gwałtownym oddziaływaniu chorzy zapadali w stan katalepsji, po-
dobnie jak przerażone zwierzę i nie mogli wykonać żadnego ruchu 31.
Istniało zatem kilka szkół badawczych, przy czym zauważyć trzeba, że wszystkie
teorie dotyczyły – ogólnie rzecz biorąc – inicjowania zjawisk towarzyszących mag-
netyzmowi i hipnozie. W 1885 roku Antoni Złotnicki szczegółowo informował o dwóch
z nich:
Są dwie szkoły badaczów zjawisk hipnotycznych. Jedna przypisuje zjawiska te działaniu magnetyzmu
zwierzęcego (Zoomagnetyzm), druga – działaniu wyobraźni […]. Jeden z obrońców zoomagnetyzmu, A.
Chevillard, dowodzi, iż zjawiska nazywane spirytystycznymi nie są niczym innym, jak tylko przeja-
wami nieświadomymi magnetyczno-dynamicznego działania płynu nerwowego, czyli elektryczności
zwierzęcej, która jest prawdopodobnie zmodyfikowanym płynem elektrycznym. Zjawiska magne-
tyczno-zwierzęce wytwarzają stan nieświadomy woli osobistej i nieświadomość w wykonywaniu tejże
woli. Zjawiska te są dowodem promieniowania nerwowego.
30
Ibid.
31
Ibid., s. 32.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 126
Zwrócić należy także uwagę na wielość interpretacji istoty hipnozy i rozbieżność sta-
nowisk naukowców wobec tego zagadnienia. Wspomniany już Złotnicki podkreślał:
Braid utrzymywał, iż powstawanie zjawisk hipnotycznych […] zależy od stanu fizycznego i psychicz-
nego jednostki, nie zaś od woli hipnotyzera ani od płynu magnetycznego. Braid nie wyróżniał hipno-
tyzmu od mesmeryzmu, czyli magnetyzmu zwierzęcego. Chcąc zwalczyć teorię magnetyzmu, odkrył
hipnotyzm i tylko ten ostatni stan uważał jako faktyczny. Dla profesora Charcota stan hipnotyzmu jest
stanem nerwowym, sztucznym […]. Heidehain podziela […] zdanie Braida co do istoty hipnotyzmu. Dr
Baréty przedstawił w 1881 r. […] teorię […], [że] istnieje w człowieku pewna siła specjalna […], tak zwana
siła newryczna. Siła ta […] jest pewnym kształtem ruchu i znajduje się w człowieku w stanie statycznym
i dynamicznym i może promieniować tak samo jak światło, ciepło i elektryczność 33.
Profesor Charcot uważa hipnotyzm jako newrozę doświadczalną […]. Według Pawła Richer, hipnotyzm
jest zaburzeniem regularnego funkcjonowania organizmu, zlewającym się z usposobieniem histerycz-
nym. Dumonpallier zapatruje się na hipnotyzm, jako newrozę doświadczalną o kilku stopniach. Ma-
gnin, Ball i Chambard zaliczają hipnotyzm […] do chorób nerwowych. Bernheim zupełnie przeciwnego
jest zdania 34.
Cała różnica między magnetyzmem a hipnotyzmem zawiera się właśnie w owym kontakcie niewidzial-
nym. Zagadnienie kontaktu jest istotnie trudne do zdefiniowania; prawdziwy jednak uczony nigdy nie
odrzuca tych zagadnień, których nie rozumie, lub których uchwycić nie jest w stanie […]. Czymże jest
32
A. Złotnicki, Hipnotyzm wobec ostatnich badań naukowych, „Ateneum” 1885, t. II, z. 3, s. 504–505.
33
Idem, Wola i hipnotyzm. Szkic psychologiczny, „Ateneum” 1887, t. I, z. 1, s. 23.
34
Ibid.
127 Materializm kontra ezoteryka
więc kontakt magnetyczny? […] Kontakt jest […[ dynamicznym działaniem osoby magnetyzera i zależ-
nie od napięcia dynamicznego wpływa na medium słabiej albo silniej” 35.
Wrażliwość hipnotyczna ujawnia się, według badań dra Ochorowicza, pod wpływem działania ma-
gnesu. Magnes więc użyty być może jako środek dla wykazania wrażliwości hipnotycznej […]. Zastoso-
wany w tym celu przez p. Ochorowicza magnes, nazwany przezeń hipnoskopem […] zawiesza się na palcu
wskazującym tak, ażeby dotykał biegunów magnesu i pozostawia się go w tej pozycji przez dwie mi-
nuty 38.
Kolejnym istotnym czynnikiem odnoszącym się do sfery badań nad hipnozą jest
tak zwana sugestia, czyli „poddanie”. Termin ów określa zdolność czy raczej możli-
wość wdrożenia w umysł pacjenta idei całkowicie odpowiadającej myśli hipnotyzera.
Ponieważ informacja lub polecenie zostaje zakodowane w obszarze podświadomym,
osoba „poddawana” nie odczuwa rozkazu jako bezpośredniego nacisku, lecz odbiera
35
J. Ochorowicz, O sugestii…, s. 129–130.
36
Ibid., s. 140.
37
M. Brunner, op. cit., s. 74.
38
A. Złotnicki, op. cit., s. 504–505.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 128
Uśpijmy człowieka […] jedną ze znanych nam metod [hipnotycznych]. Powiedzmy następnie śpiącemu,
by zwrócił całą uwagę na to, co do niego mówić będziemy, później upewnijmy go, że po rozbudzeniu
nie będzie widział tego lub owego, tej lub innej osoby, że jedna np. z poprzednio obecnych odeszła itd.
– Następnie rozbudźmy tą myślą obciążony umysł – a przekonamy się, że hipnotyzowany po przyjściu
do siebie nie dostrzeże już osoby, której widzieć nie miał. Przeliczy osoby w pokoju będące, spostrzeże,
iż mu brakuje tej, o której miał powiedziane, że jej nie zobaczy i nawet pytania nie zada, co się z nią
stało – gdy wszystkie przedmioty przez nią trzymane dokładnie widzieć będzie. W tym celu zażądać
można od śpiącego, by nam dał jakiś do niego należący przedmiot: chustkę, kapelusz, rękawiczkę, itd.
i podać osobie mającej być niewidzialną, a przekonamy się również, że po przebudzeniu nie widząc
osoby znikłej, chwytać będzie jednak przedmioty swoje przez nią trzymane i niepomału dziwić się, że
się trzymają w powietrzu. Uczyniwszy niewidzialnym siebie samego – nie straci się jednak możności
powtórnego zamagnetyzowania hipnotyka 39.
Zjawisko fizjologicznego zrealizowania pewnego wyobrażenia (idei) nazwanym zostało przez Durand
de Gros ideoplastią i w tym znaczeniu użytym zostało przez dra Ochorowicza. Zjawisko ideoplastii
może mieć miejsce nie tylko wskutek poddawania wyobrażenia ze strony osoby drugiej, lecz również
i wskutek samopoddawania bez udziału drugiej osoby 40.
Magnetyzer nakazuje w czasie snu swemu medium wykonać pewne zlecenie, ale dopiero po obudzeniu
się medium […]. Taka transmisja nazywa się sugestią myślową terminową. […] Dość ciekawe jest zjawi-
sko, skonstatowane przez dra Giberta, że somnambulicy, mało podatni na sugestię myślową bezpo-
średnią, poddają się często bardzo dobrze sugestii myślowej na długi termin.
Aby zrozumieć ten fenomen, trzeba sobie przypomnieć teorię o różnych stopniach podświado-
mości. Ja wolałbym użyć określenia: różnych warstw świadomości. Otóż w zwykłej transmisji myśli we
śnie somnambulicznym odbiera rozkazy silna i aktywna pierwsza podświadomość. Druga, głębsza pod-
świadomość, wydaje się wtedy słabą, mało wrażliwą, nieaktywną. Jednak gdy idzie o przyjęcie transmi-
sji na daleki termin, pierwsza podświadomość nie reaguje, natomiast rozkaz myślowy notowany jest
39
M. Brunner, op. cit., s. 69.
40
A. Złotnicki, Hipnotyzm wobec …, s. 510.
129 Materializm kontra ezoteryka
w głębi, przez drugą podświadomość. Aby rozkaz, przyjęty przez drugą podświadomość, został wyko-
nany, trzeba dać jej czas do przedostania się i przekazania rozkazu bliższej podświadomości, a ta z kolei
musi nawiązać kontakt ze świadomością i rozkaz jej przedstawić 41.
Van Helmont, sławny doktor i wielki wizjoner XVII wieku, sądził, że każdy człowiek posiada siłę wpływu
na swych bliźnich, ale że zazwyczaj siła ta w człowieku nie jest rozbudzona, bo przytłumiona głosem
„ciała”. Aby wyrobić w sobie ową siłę, należy nawiązać bliższy kontakt operatora z medium, a to ostatnie
powinno ćwiczyć swą wrażliwość wyczucia pod wpływem swej wewnętrznej imaginacji. Kontakt taki
najlepiej nawiązuje się przez przyłożenie ręki operatora na dołek nad żołądkiem medium. Jest to naj-
czulsze miejsce […]. Centrami wysyłającymi niewidzialne nici kontaktu są oczy, końce palców i dołek
(plexus) sercowy 43.
Czesław Czyński uważał natomiast, iż sugestia istnieć może bez hipnotyzmu jako
objaw histeryczny, chorobowy lub świadczący o emocjonalizmie, nadwrażliwości
uczuciowej i słabej woli. Stwierdzał również, że:
41
J. Ochorowicz, O sugestii…, s. 143.
42
„Jeżeli działanie sugestii będziemy uważali za zjawisko innej kategorii niż wrażenia zmysłowe, można przypuścić, że np.
są to fale tej samej kategorii co fale elektromagnetyczne, więc transmisja myśli podlega tym samym prawom, co transmi-
sja telefoniczna, radiofoniczna itp., czyli że odległość nie ma tu prawie żadnego znaczenia” (Ibid., s. 148).
43
Ibid., s. 151.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 130
[…] zdolność przyjmowania sugestii zależy wiele od osoby, z którą osobnik jest w stosunku. Chętnie się
polega na słowach wyrzeczonych przez cnotliwego kapłana lub lekarza, do którego się żywi zaufanie
lub wreszcie do osób, dla których się czuje przywiązanie i szacunek 44.
Stwierdzić musimy: zbrodnie hipnotyczne są możliwe, lecz tuż dodać musimy, że postęp nauki nigdy
zbrodniarzy nie tworzył, i że hipnotyzm liczby przestępstw nie zwiększy. Przestępcy zresztą są to umy-
sły zbyt pospolite, ażeby w ogóle dla wykonania swoich zamiarów uciekać się mogli do środków, które
wymagają pewnego mistrzostwa. Środki takie zostaną zawsze udziałem niewielu tylko łotrów wyboro-
wych, których problematyczne istnienie nikomu spokoju zmącać nie powinno 45.
Ciało osoby uśpionej, czyli biernej, przechodzi zupełnie pod moc i władzę magnetyzera, tj. osoby usy-
piającej, czyli czynnej; tak, że może ciału osoby uśpionej nadać ruch jaki się podoba; jednym skinie-
niem woli może ciało oddane w moc swoją obrócić na prawo, na lewo; może kazać mu chodzić, sie-
dzieć, kręcić się […], słowem, czynić z nim, co się podoba!… Tak, może sparaliżować pewną część ciała,
zatrzymać cyrkulację krwi; może magnetyzer nawet w sercu bieg krwi zatrzymać, tj. może zabić!… zabić
44
Cz. Czyński, Magnetyzm i hipnotyzm, Kraków 1889, s. 37.
45
A. Cullere, op. cit., s. 307–308.
131 Materializm kontra ezoteryka
jedną myślą zamienioną w wolę. Taką jest władza, jaką magnetyzm chce dać osobie czynnej nad ciałem
osoby biernej 46.
Z Monachium donoszą […], że przed miejscowym sądem […] rozpoczął się tam proces przeciw 36-let-
niemu […] hipnotyzerowi i magnetyzerowi, Czesławowi Czyńskiemu […]. Oskarżony jest o to, iż zeszłej
jesieni zahipnotyzował pewną damę, baronową Z. z Klinga w Saksonii i w tym stanie sugestionował jej,
aby go kochała. Gdy mu się to udało, sprowadził rzekomego księdza Wartelskiego z Wiednia i w dniu
8 lutego rb., w hotelu monachijskim „Europäischer Hof” wziął rzekomo ślub z baronową. Z zachowania
się oskarżonego wynika, iż spekulował on na majątek zamożnej damy, a proces spowodowała skarga
brata ofiary wyzysku 48.
Niemal przez cały wiek dziewiętnasty trwał dyskurs dotyczący zasadności stosowania
magnetyzmu i hipnozy. Podobnie jak spirytyzm, także i te dyscypliny miały zwolen-
ników i adwersarzy. Polemiki odbywały się zresztą zarówno na łamach czasopism,
jak i w formie publikacji książkowych. Warto dodać, że hipnoza nadal nie jest uwa-
żana za pełnowartościową i nieszkodliwą metodę leczenia.
46
J. Domaszewicz, Magnetyzm. Pożyteczne wiadomości tym, dla których te wyrazy: magnetyzm zwierzęcy, somnambulizm magnetyczny,
spirytyzm, są nowe; albo, którzy o tym słyszeli, lecz nie mają należytego pojęcia (z punktu religijnego), Warszawa 1899, s. 22–23.
47
O nieustalonym imieniu.
48
Wiadomości różne, „Słowo” 1894, nr 292, s. 3. Proces zakończył się trzyletnim wyrokiem dla Czyńskiego za „przestępstwo
przeciw porządkowi publicznemu i za fałszowanie dokumentów” (Rozmaitości, „Słowo” 1894, nr 296, s.4). Czyńskiemu
udowodniono podrobienie dyplomu lekarskiego rzymskiej Reale Academia di Medicina, a biegły, włoski konsul Olden-
bourg, stwierdził ponadto, że szkoła taka nie istnieje.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 132
Przez magnetyzm wpadliśmy znowu w ciemność świata czarodziejskiego, czarownic i wiedźm: wszystko,
co się do tego odnosi, czary, zadania, sympatia, egzorcyzm, amulety, kabalarstwo, […] zjawienia duchów,
cudowne leczenia, […] to wszystko wymawia jedno słowo magnetyzm: wszystko to on w sobie zawiera. Lecz
z drugiej strony stanęliśmy przy wejściu nowej jutrzenki dla nauk i dla ludzkości, dla nowego odkrycia,
które wszystko przewyższa, i klucz nam do najgłębszych tajemnic natury obiecuje, i wcale nowy świat
nauk otwiera […]. Doświadczajmy usilnie wartości tego nowego odkrycia jako pewnego jedynie środka
leczenia. Porzućmy dawne zabobony, gusła i niedowiarstwo, i uwierzmy prawdzie na nieodzownych
czynach, na cudach natury wspartej, a której światła po całej Europie już się rozciągającego, nic już
przytłumić nie potrafi 49.
Spodziewać się należy, że i Polska postępując z światłem wieku rzuci przesądy o magnetyzmie, o któ-
rym wielu mniej pojęcia mających sądzi, że jest kuglarstwem lub szarlatanią, mimo tysiączne jego cuda,
stanowiące niezaprzeczone czyny, rzeczywistość i prawdę dowodzące. Taki cud się okazał już i w War-
szawie: widziała go zdziwiona publiczność i gazety, jako istotnie prawdziwy ogłosiły 50.
49
J. Baudouin de Courtenay, op. cit., s. 76–77.
50
Ibid., s. 48.
133 Materializm kontra ezoteryka
jasnowidzenia. Autor niezwykle sceptycznie odniósł się do tego rodzaju zjawisk, do-
wodząc anormalności stanu magnetycznego:
Człowiek znajdujący się w stanie magnetycznym, ogołocon jest, przynajmniej w chwilach paroksyzmu,
z rozumu, rozsądku i umysłu. Jego dusza staje się przeto d u s z ą z w i e r z ę c ą . Co straciła jako dusza
ludzka, musi pozyskać jako dusza zwierzęca. Instynkt zwierzęcy zatem w nią wstępuje. On jest jej ro-
zumem, rozsądkiem i umysłem, a jednocząc ją z ogółem natury, jak duszę zwierzęcą, wiedzie ją do
odkrywania lekarskich środków, do przeczuć i przewidywań, czyli do c u d o w n e g o j a s n o w i d z e n i a .
I jestże taki stan godzien pożądania? Niechaj go żąda, komu milsza choroba od zdrowia; kto woli być
zwierzem niż człowiekiem! 51.
Jak jednak widać krytyczne uwagi Trentowskiego nie odstraszyły badaczy, a nowe
odkrycia wzbudzały niemałą sensację, na przestrzeni kilkudziesięciu lat zyskując co-
raz większą popularność. Brunner wskazywał na przykład:
U nas dr Miłosław Burzyński obecnie zamieszkały w Warszawie, jeszcze w r. 1853 doktoryzując się
w Uniwersytecie Dorpackim, umieścił w swej doktorskiej rozprawie wniosek (Thesis), że t.z. magnetyzm
zwierzęcy powinien być wprowadzony do fizjologii, ponieważ istnieniu jego zaprzeczyć nie można.
I on wówczas przypuszczał istnienie w organizmie oddzielnej siły, która wywiera wpływ swój na orga-
nizm drugi, za pośrednictwem woli 52.
Także w 1853 roku w krakowskim „Czasie” pojawiły się relacje dotyczące do-
świadczeń z magnetyzmem (nry 130 i 167), przy czym były to wzmianki marginalne,
zajmujące zdecydowanie mniej miejsca, niż te dotyczące popularnego wówczas spi-
rytyzmu. W tym samym 1853 roku (obfitującym, jak się zdaje, w wydawnictwa oma-
wiające magnetyzm), ukazała się książka Reichenbacha, zatytułowana Listy odo-ma-
gnetyczne. Natomiast trzy lata wcześniej opublikowana została praca Piotra Seme-
nenki O magnetyzmie (Paryż 1850), piętnująca praktyki mesmeryczne i wskazująca na
ich szkodliwość z punktu widzenia wiary chrześcijańskiej.
Na przestrzeni lat zainteresowanie magnetyzmem nie osłabło, powoli przekształ-
cając się w nurt naukowy zaliczany do dyscyplin psychologicznych. W przeciwień-
stwie do mediumizmu trudno jednak precyzyjnie określić moment, na jaki przypada
największa fascynacja hipnotyzmem i magnetyzmem. Zauważyć zatem należy, że
w odróżnieniu od budzącego sensację spirytyzmu omawiana dziedzina znajdowała
51
B. F. Trentowski, Demonomania, czyli nauka nadziemskiej mądrości w najnowszej postaci, Poznań 1844, s. 232–233.
52
M. Brunner, op. cit., s. 13–14.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 134
się przez cały wiek dziewiętnasty na peryferiach nauki, stanowiąc nieprzerwanie przed-
miot polemik.
Dopiero w latach 1880–1905 uwidoczniała się tendencja do popularyzowania
hipnotyzmu i magnetyzmu jako dyscyplin medycznych, nierozłącznie związanych
z psychologią oraz badaniami nad chorobami umysłowymi.
W 1886 roku w „Tygodniku Ilustrowanym” pojawia się na przykład wzmianka
na temat leczenia hipnozą:
Co do leczenia chorych umysłowo, ciekawą wiadomość przynoszą nam pisma francuskie. Na kongresie
naukowym w Nancy dr Voisin zdawał sprawę z leczenia obłąkanych hipnotyzmem wedle metody dra
Ochorowicza. Szczególniej jeden przypadek kuracji hipnotycznej jest uderzający. Chora na melancho-
lię z osłupieniem i manią samobójczą, po siedemnastu uśpieniach powróciła do zupełnej przytomno-
ści. Nie jest to przykład jedyny i dr Ochorowicz twierdzi, że na 70-ciu chorych, poddawanych kuracji
hipnotycznej, dwudziestu wróci do zdrowia. Tak wskazują symptomaty polepszenia 53.
W pewnym szpitalu w Haadze miano na chorym już od dłuższego czasu młodzieńcu dokonać operacji
nader trudnej i wiele czasu zabierającej. Ponieważ stan chorego nie pozwalał na chloroformowanie, a za-
strzykiwanie kokainy nie skutkowało, przeto doktorowie […] postanowili uciec się do hipnotyzmu […].
Wykonano operację, która trwała całą godzinę. Kiedy chory zbudził się ze snu magnetycznego, oświad-
czył, iż widział wszystko, co się około niego działo, ale bólu wcale nie czuł 54.
Członkowie francuskiego Towarzystwa Magnetycznego odbyli w tych dniach narady, celem założenia
syndykatu magnetyzerów zawodowych […]. Pięćdziesięciu „professionels” przyjmowało udział w obra-
dach; a zadaniem syndykatu byłoby „bronić swobody chorego”, w razie gdyby wolał ratunek zwykłego
amatora-lekarza od patentowanego doktora. Do syndykatu wejdą sami tylko magnetyzerowie z zawodu,
leczyć będą jedynie „magnetyzmem kuracyjnym” i zobowiążą się „nie używać żadnych lekarstw” 55.
53
S. M. Rzętkowski, Kronika tygodniowa, „Tygodnik Ilustrowany” 1886, nr 191, s. 143.
54
Z teki „Wędrowca”, „Wędrowiec” 1888, nr 31, s. 371.
55
Rozmaitości, „Słowo” 1893, nr 85, s. 3.
135 Materializm kontra ezoteryka
Magnetyzm w ostatnich czasach na dobre się u nas rozgospodarował – […] od pewnego czasu z nasta-
niem dłuższych wieczorów stał się niejako zabawką towarzyską, że szkody, które wyrządza i jeszcze
wyrządzać będzie, nigdy nie zostaną zrównoważone pożytkiem, jaki przynieść może – jeśli nadal przez
zupełnie niekompetentnych traktowanym będzie, jeśli władza lekarska nie ukróci swawoli bezmyśl-
nych magnetyzerów, jeśli publiczność nie pozna bliżej natury tych pozornych cudów, jeśli wreszcie
gwoli zabawy raz na zawsze zabronione nie zostaną publiczne przedstawienia t.z. magnetyzerów 56.
56
M. Brunner, op.cit., s. 1.
57
Notatki z prasy periodycznej, „Przegląd Katolicki” 1885, nr 50, s. 811.
58
Warto zaznaczyć, że ogromne kontrowersje i jednocześnie zainteresowanie wzbudzały odczyty Ochorowicza. Na przy-
kład w 1888 roku w „Tygodniku Powszechnym” pisano: „W ostatnich tygodniach Warszawa cała o niczym innym nie
mówiła, jeno tylko o prelekcjach Ochorowicza, wygłoszonych na salach ratusza na korzyść Osad Rolnych. […] Nie pa-
miętają ludzie takiego tłoku, jaki towarzyszył prelekcjom Ochorowicza. Wielu od kasy […] musiało odejść bez miejsca
[…]. Przy tym już w kochanej Warszawie zrobił się szmerek mały. Jeszcze za ostatniego pobytu w Warszawie napadły na
Ochorowicza niektóre organizacje specjalne, przezywając go szarlatanem […]. Toteż poprzednicy Ochorowicza, specja-
liści lekarze, którzy przed nim wygłaszali swoje odczyty – już zaczepiali prelegenta – […] na ślepo dowodząc, że teorie
jego nie mają żadnego znaczenia dla medycyny […]. W odczytach tych niewiele uwzględniał dr Ochorowicz wyników
swojej nauki. Poświęcił on raczej prelekcję samej idei i wykazał, na jaki trafiła ona opór. Nie dziwimy się temu, każda
idea musi napotkać na taki sam opór” (Rębajło, Pro publico bono, „Tygodnik Powszechny” 1888, nr 13, s. 143). Autor nad-
mienił, że odczyt Ochorowicza został dobrze przyjęty przez słuchaczy.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 136
Przyznaję się, że dawno nie słuchałem z takim zajęciem publicznego wykładu z katedry, jak dwóch pre-
lekcji naszego paryskiego gościa; było nas takich zasłuchanych pełno na sali i galeriach, ale każde słowo
prelegenta musieliśmy przyjmować za dobrą monetę. Żałuję, że nie widziałem wśród słuchaczy ani jed-
nego ze znajomych lekarzy, który by mi swoje poważne zdanie objawił o wywodach dra Ochorowicza,
wchodzących zwłaszcza w zakres medycyny; zeszłoroczna polemika widocznie utkwiła im dotąd za głę-
boko w pamięci i zatrzymała w domu. Nie wiem, czy ta ignorancja jest słuszna w wypadku, w którym
osobiste względy i uprzedzenia nie powinny wchodzić w rachubę, a sprawa nauki i dobro ogółu stać wyżej
ponad prywatą. My, publiczność, my, materiał na pacjentów, możemy tylko z dobrą wiarą słuchać takich
wykładów z katedry, dziwić się, głową kiwać […]. Przytaczane przykłady, czerpane z własnych doświadczeń
prelegenta budziły ogólne zdumienie; coś takiego słyszało się lub czytało w fantastycznych powieściach,
a dzisiaj stwierdza to, jako fakty, poważna nauka w nowej dla siebie dziedzinie badań. Streszczeniem swo-
jego „wyznania wiary” w przedmiocie hipnotyzmu i magnetyzmu zakończył doktor Ochorowicz swoje
wykłady, o których nie śmiem wydawać żadnego sądu, ale powiedzieć mi wolno […], że były dla ogółu
słuchaczy niezmiernie zajmujące, jasno, przystępnie, bez frazesu i treściwie opracowane 59.
Dam sobie mój organ węchu [z powodu epidemii grypy] zahipnotyzować przez dra Czesława Czyń-
skiego, który zaczął urządzać w Warszawie seanse hipnotyczno-magnetyczno-terapeutyczne […] i roz-
wija przed publicznością niezwykłą władzę sugestyjną, wmawiając w pojedyncze i zbiorowe osoby roz-
maite rzeczy 60.
59
M. Gawalewicz, Kronika tygodniowa, „Tygodnik Ilustrowany” 1889, nr 326, s. 204–205.
60
Kronika tygodniowa, „Tygodnik Ilustrowany” 1889, nr 362, s. 374.
137 Materializm kontra ezoteryka
Czego jeszcze nie zaczną przypisywać hipnotyzmowi i tłumaczyć tym anormalnym stanem, w którym
człowiek przestaje być odpowiedzialną istotą, […] a zmieni się w jakieś bierne, powolne narzędzie cudzej
woli […]. Wkrótce nie będziemy mogli być pewni, czy wszyscy nie jesteśmy tylko somnabulikami, ule-
gającymi bezwiednie w naszych czynnościach […] obcym wpływom […] i rozkazom silniejszych organi-
zmów, oddziaływujących na naszą duchową i fizyczną istotę bez naszej wiedzy. Miałoby to [strony]
dodatnie, gdybyśmy mogli wmawiać w siebie wzajemnie pewne pojęcia, trudne do zaszczepienia w gło-
wach twardych […]. Taka sugestia i taki rodzaj hipnotyzmu przydałyby się nam nawet bardzo do ła-
twiejszego rozwiązania wielu kwestii 61.
Nowe zastosowanie hipnotyzmu. Z Nowego Jorku donoszą: „Herald” tutejszy pomieścił wiadomość
o sensacyjnym wypadku. Oto do biura policji przyprowadzono pewnego Anglika, który zupełnie był
nieprzytomnym, a wyglądał na pijanego. Nie było tedy możności dowiedzieć się o jego nazwisku. Jeden
z urzędników wpadł tedy na myśl zahipnotyzowania […] i wówczas Anglik począł odpowiadać na wszel-
kie zadawane mu pytania 62.
Miss Anna Abbot, głośna z niewytłumaczonej siły Amerykanka, zaangażowana przez dyrekcję naszych
teatrów na szereg występów, przybyła do Warszawy […]. Wczoraj […] popisywała się wobec władz teatru
i przedstawicieli prasy. Popis ten udał się zupełnie i był istotnie zajmującym. Według wyjaśnień impre-
saria Amerykanki, panna Abbott sama podobno nie potrafi wytłumaczyć sobie siły, jaką posiada, a któ-
rej źródłem nie jest ani hipnotyzm, ani sugestia. Faktem jest jednak, iż czterech silnych mężczyzn, spo-
między obecnych wczoraj na próbnym popisie, nie mogło utrzymać drążka żelaznego pionowo, gdy
tylko panna Abbott dłoń swoją do niego zbliżyła 63.
Wczorajszy pierwszy publiczny popis miss Anny Abbott w Salach Redutowych nie zdołał ściągnąć więk-
szego grona widzów […]. Zdaje się, że i dalsze popisy […] nie będą miały powodzenia, jednocześnie bo-
wiem pojawiła się rywalka, miss Gabryel, która popisywać się będzie z podobnymi produkcjami w cyrku,
gdzie istotnie jest dla nich odpowiednie miejsce 64.
61
M. Gawalewicz, Kronika tygodniowa, „Tygodnik Ilustrowany” 1889, nr 352, s. 205.
62
Rozmaitości, „Słowo” 1893, nr 155, s. 3.
63
Kronika powszechna, „Słowo” 1893, nr 27, s. 2.
64
Kronika powszechna, „Słowo” 1893, nr 28, s. 2.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 138
osiągnięć nauki. Stwarzały jednak fałszywy obraz istoty hipnozy i magnetyzmu, de-
precjonując je jako dziedziny balansujące na granicy szarlatanerii.
Nie tylko idee mediumistyczne poddawane były ostrej krytyce Kościoła katolickiego;
niepokój budziły także praktyki magnetyczne i hipnotyczne. Podłoże dyskusji nad
szkodliwością podobnych zjawisk w doskonały sposób scharakteryzował Włodzimierz
Zagórski. Stwierdzał on, że narastające kontrowersje mają swój początek nie tylko
w zaniepokojeniu ewentualnymi zagrożeniami dla zdrowia wynikającymi ze stoso-
wania hipnozy, ale także stanowią przejaw ścierania się diametralnie odmiennych
wizji człowieka i cywilizacji:
Oto jest druga strona tej kwestii – strona nadzwyczaj ciekawa, wnikająca […] w dziedzinę prawodawstwa,
etyki, filozofii, ba, nawet i religii, bo stawiająca niejako znak zapytania nad naszym człowieczeństwem.
Więc też niepokoi prawników, filozofów i teologów pojawienie się tego intruza, który na pozór wstrzą-
sać się zdaje głównymi podstawami naszych pojęć o moralnej istocie człowieka, a tu i tam odzywają się
głosy potępiające praktyki magnetyzerów, owszem nawet domagające się ustaw przeciwko tym „mo-
ralnym wiwisekcjom” człowieka 65.
65
W. Zagórski, Magnetyzm i hipnotyzm, „Niwa” 1888, nr 320, s. 563.
66
P. Semenenko, O magnetyzmie. Nauka miana dnia 9 lutego 1850 roku w kościele Matki Bożej Wniebowziętej, Paryż 1850, s. 26.
139 Materializm kontra ezoteryka
W tym odosobnieniu […] dusza widzi, słyszy, czuje […] swym własnym zmysłem. W tym stanie można
z duszą rozmawiać […]. Widzi dusza i czyta myśli osoby posiadającej w swej mocy ciało jej, czyli ma-
gnetyzera swojego […], widzi rzeczy nie tylko obecne, ale przenosić się może w przeszłość 67.
Jednak „dusza […], zachowując wady swoje i mianowicie próżność, chce zawsze
na każde pytanie dać odpowiedź” 68; zaczyna się jej wydawać, że poznała nowe światy,
a jej moc jest niemal równa potędze boskiej. Dlatego Domaszewicz konstatował, iż:
„jakkolwiek magnetyzm zda się być dobrym, leczy choroby, jest on raczej szkodli-
wym, niż pomocniczym. […] Nieraz magnetyzm żadnego skutku sprawić nie może,
a często tylko pozornie leczy chorego” 69.
Dodawał także, iż magnetyzm:
[…] oddaje ciało jednego człowieka pod władzę drugiego zupełnie tak, iż ten, który ciało drugiego po-
siada, rozporządza nim do woli. Jak się ten stan właściwie nazywa? Nazywa się opętaniem, i magnetyzm
nic innego nie jest, jak opętanie jednego człowieka przez drugiego 70.
[…] jeszcze nie jest uroczyście […] potępiony. A poniekąd, jeśli się nie obraża moralności i dobrych oby-
czajów, jest tolerowanym: lecz, aby nie było wyraźnej lub domyślnej umowy z duchem ciemności, jak
w spirytyzmie; nadto, jeżeli magnetyzujący i magnetyzowany są dobrej wiary, uważają magnetyzm za
lekarstwo naturalne i użyteczne, tj. magnetyzm tak zwany „zwierzęcy”. Wyższe stopnie magnetyzmu
w jego dziwnych nadprzyrodzonych objawach [spirytyzm i manifestacje duchów oraz somnambulizm]
są niedozwolone 71.
67
J. Domaszewicz, op. cit., s. 24.
68
Ibid., s. 25.
69
Ibid., s. 27.
70
Ibid., s. 77.
71
Ibid., s. 74. Należy dodać, że według Domaszewskiego opętanie człowieka przez człowieka jest gorsze od opętania przez
złego ducha z kilku powodów: (1) duch ciemności nie może bez boskiego przyzwolenia odebrać życia, (2) człowiek ma-
gnetyzujący może bezpośrednio rozkazywać duszy, duch ciemności natomiast nie jest władny tego dokonać, (3) magnetyzer
może przelać własne upodobania, wady, skłonności w duszę magnetyzowanego, co również pozostaje poza kręgiem możli-
wości złego ducha.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 140
[…] dekret ten [tj. encyklika z 1847 r.] potępia w użyciu magnetyzmu „stosowanie zasad i środków wy-
łącznie przyrodzonych do rzeczy i skutków wyłącznie nadprzyrodzonych, żeby te fizycznie tłumaczyć, co
niczym innym nie jest jak obłędem […]”. Odnosi się to przede wszystkim do faktów magicznych: jasno-
widzenia, pojawiania duchów, działania magicznego wprost na duszę 72.
Tłumaczenie zatem tych faktów czy zjawisk za pomocą metod naukowych sta-
nowi herezję i w związku z tym podlega potępieniu 73.
Swoistą przeciwwagę dla tego rodzaju wystąpień stanowił artykuł Morawskiego,
zamieszczony w „Przeglądzie Powszechnym” 74 w 1888 roku i zatytułowany Co to jest
hipnotyzm? 75. Praca ta charakteryzowała się rzetelnością w przekazywaniu faktów do-
tyczących opisywanego zjawiska, przy czym autor nader często powoływał się na
krytyczne naukowe opracowanie autorstwa Napoleona Cybulskiego O hipnotyzmie ze
stanowiska fizjologicznego (Kraków 1887) 76. Hipnotyzm został zatem opisany w aspek-
cie przede wszystkim naukowym; dokonana została weryfikacja między innymi po-
glądów Ochorowicza oraz powszechnego przekonania o nadnaturalnych możliwo-
72
Ibid., s. 21–22.
73
Podobnie zresztą jak metody badania mediów (chodzi tu o media żeńskie) uznane za nieprzyzwoite. Prawdopodobnie
autor ma na myśli badania ginekologiczne przeprowadzane przed seansami, mające na celu zweryfikowanie uczciwości
mediów i wykluczenie możliwości fałszerstwa w procesie tworzenia ektoplazmy.
74
Którego ks. Morawski był redaktorem.
75
Jako druk zwarty opublikowany został w Krakowie w 1889 roku. Opracowanie zostało przyjęte z rezerwą między innymi
ze względu na dość dowolne potraktowanie i interpretację pewnych faktów. W „Tygodniku Ilustrowanym” z 1889 roku
pojawiła się recenzja, w której przeczytać można między innymi, że autor pracy Co to jest hipnotyzm? „przychodzi do
wniosku, że to, co w hipnotyzmie daje się krytycznie i naukowo sprawdzić, nie jest nadzwyczajnym, co zaś przedstawia
się w hipnotyzmie istotnie anormalnie […], to faktycznie nie daje się ze ścisłością naukową skomentować, zdradza często
szarlatanerię, a nawet zabobonność. «Kiedy Tobiasz […] umywał nogi w wodach Tygrysu, wychyliła się z fali potworna
ryba, powiada ksiądz Morawski, i groziła mu pożarciem. Młodzieniec krzyknął […]. Ale anioł Rafael kazał mu potwór
(chyba potwora) wyciągnąć na ląd i rozpłatać. […] Tak chciałem postąpić z hipnotyzmem». O ile się jednak zdaje, skutek
nie ze wszystkim sprostał zamiarowi” – zauważa z przekąsem recenzent (Nowe książki nadsyłane do redakcji „Tygodnika
Ilustrowanego”, „Tygodnik Ilustrowany” 1889, nr 338, s. 400).
76
„Pracę profesora Cybulskiego […] uważam za jedną z najcenniejszych w tym przedmiocie, łączącą trzeźwość poglądów
z bogatym zasobem własnych badań i doświadczeń” – pisał Morawski (op. cit., s. 321), dodając, iż osobiście uczestniczył
w pokazie hipnotycznym zorganizowanym przez Cybulskiego i obserwował eksperymenty z sugestią, przeprowadzane
przez badacza na niejakim panu K. Doświadczenia te, wg Morawskiego, dowodzą niezbicie, że praktyka hipnotyczna
pozbawiona jest elementu nadprzyrodzonego (to znaczy nie zawiera się w niej jasnowidzenie czy polepszenie zdolności
kojarzeniowych w związku ze zdarzeniami przeszłymi). Dyskutował natomiast z Ochorowiczem (La suggestion mentale,
Paryż 1887), któremu zarzucał brak obiektywności we wskazywaniu wyraźnych różnic pomiędzy eksperymentami za-
fałszowującymi rzeczywistość a tymi, których efekty są niezbicie prawdziwe. Uważał, że w teorii o udzielaniu się myśli
jednego mózgu drugiemu są poważne luki, natomiast doświadczenia przeprowadzone przez Ochorowicza niekoniecz-
nie poświadczały prawdziwość jego koncepcji.
141 Materializm kontra ezoteryka
77
M. Morawski, op. cit., s. 335.
78
Jest to nawiązanie do opinii Cybulskiego, który wykazywał negatywne skutki stosowania hipnozy oraz podkreślał moż-
liwość uzależnienia od tego stanu.
79
Warto jednak zauważyć, że Morawski negatywnie oceniał całokształt działań hipnotycznych, określając je na początku
artykułu mianem „nowożytna magia”. Uważał także, iż jest to rodzaj kolejnej „czaromanii”, zjawiska, które co jakiś czas
powraca w formie takich czy innych zainteresowań sferą niesamowitości. „Świadkami jesteśmy – konstatował – cieka-
wego zjawiska w umysłowości naszego czasu. […] Dziś nie ma rzeczy tak dziwnych, […] które by nie budziły ciekawości,
i nawet wiary, w szerokich kołach inteligencji i nauki. Ci sami ludzie, którzy przed kilkoma laty uśmiechali się […] na
wzmiankę o stygmatach św. Franciszka […], dziś mówią i piszą, że te wszystkie zjawiska nie przedstawiają w ich oczach
najmniejszej trudności; wierzą nawet cudom czarnoksiężników egipskich, szarlataneriom fakirów, urokom wróżek, wie-
rzą p. Ochorowiczowi, kiedy opowiada o mocy rozkazywania myślą w największych odległościach” (M. Morawski, op.
cit., s. 153)
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 142
wysokich dóbr, które stanowią moralną istotę człowieka, nie może ulec zatracie ani
obniżeniu” 80.
Mimo licznych kontrowersji hipnoza i magnetyzm nie stanowiły żadnego zagro-
żenia dla Kościoła katolickiego. W przeciwieństwie do teozofii czy spirytyzmu dys-
cypliny te miały charakter ściśle naukowy, nie usiłowano nadawać im pozorów religii
czy filozofii. Procesy hipnotyczne, somnambuliczne oraz magnetyczne nie powstały
w opozycji do doktryny i nauki Kościoła katolickiego, w najmniejszym stopniu nie
naruszając ani zasad, ani przykazań wynikających z przynależności religijnej. Argu-
ment przeciw tym dziedzinom miał bowiem charakter wyłącznie etyczny (pytanie
o moralny aspekt przejmowania kontroli nad świadomością drugiej osoby), a stop-
niowo odnoszono tę kwestię do rangi teologicznych rozważań o wpływie jednej woli
na drugą („kradzież” duszy, pojęcie opętania przez człowieka itp.).
Sprzeciw Kościoła wobec nowych praktyk dyktowany był jednak przede wszyst-
kim polityką tej instytucji, negującej wszystko to, co nie mieściło się w kanonie i ra-
mach wielowiekowej tradycji (tak było też na przykład w przypadku szczepionek
przeciw ospie, którym stanowczo się sprzeciwiano, ale które ostatecznie zostały za-
akceptowane). Dlatego nie dziwi, że praktyki magnetyczne (bioenergoterapeutyczne)
i hipnotyczne nie podlegają obecnie ekskomunice i stanowią jedną z ważniejszych
gałęzi medycyny niekonwencjonalnej.
Permutacje
Ze względu na liczne aspekty działań hipnotycznych oraz ich rozmaite rezultaty po-
jawiły się zagadnienia związane bezpośrednio z tym kierunkiem badań. Istotnym ele-
mentem stanu sztucznego snu stawał się aspekt domniemanego jasnowidzenia, in-
terpretowanego – w odróżnieniu od rozumienia teozoficznego – jako możliwość po-
zazmysłowego przeczuwania wydarzeń przyszłych lub też zdolność do określania
jednostki chorobowej u osoby poddanej doświadczeniu. Obydwie ewentualności wy-
nikały z przekonania o pobudzeniu ośrodków mózgowych człowieka odpowiadają-
cych za swoiste hiperwidzenie, przejawiające się właśnie w postaci przepowiadania
przyszłości czy określania dolegliwości cielesnych.
80
W. Zagórski, op. cit., z. 321, s. 658.
143 Materializm kontra ezoteryka
[…] że jedną z największych tajemnic świata jest nieznana energia w człowieku, którą on przez wolę i ima-
ginację może rozwijać, działać nią na zewnątrz, wywierając swój wpływ trwały na najbardziej oddalone
osobniki. Owa tajemnicza energia objaśnia wiele do tej pory trudnych do zrozumienia fenomenów czy
cudów i jest podstawą magii i panowania człowieka nad światem 83.
[…] chcąc zupełnie już przekonać austriackiego uczonego Seiferta o istnieniu działania myśli i działania
magnetycznego, zamiast przyjmować chorych poszedł do kiosku, skąd zaczął wysyłać rozkazy myślo-
we i robić gesty. Efekt był ten, że wszyscy chorzy oczekujący w sali dostali jakiegoś nerwowego roz-
stroju, niektórzy nawet ataków. Seifert poinformowany o tym pobiegł do gabinetu przyjęć Mesmera,
aby mu donieść o dziwnym stanie chorych, ale ku swemu zdziwieniu nie zastał go w gabinecie. Poszedł
więc na poszukiwanie i odnalazł go dopiero w kiosku, uśmiechniętego, jakby oczekującego przybycia
uczonego. Na opowiadanie Seiferta lekko się tylko uśmiechnął i odrzekł: — zaraz im to wszystko przej-
dzie. Istotnie, gdy weszli na salę, chorzy przychodzili już do siebie 84.
Kilka razy robiłem doświadczenia tego rodzaju, iż moje medium rozmawiało w salonie z kilkoma oso-
bami, które specjalnie starały się zająć je rozmową i zaabsorbować uwagę, a ja z innego pokoju bez wiedzy
81
A. Dubrow, W. Puszkin, Parapsychologia i współczesne przyrodoznawstwo, przeł. z rosyjskiego E. Zakrzewska, Warszawa
1989, s. 285.
82
A. K. Gleic, Telepatia. W: A. K. Gleic, op. cit., s. 79.
83
J. Ochorowicz, O sugestii…, s. 151.
84
Ibid., s. 150.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 144
medium usypiałem je. Medium nie orientowało się w tym, czasem czując nadchodzącą senność uwa-
żało, że jest po prostu zmęczone i że źle się czuje – i snu wcale nie pamiętało 85.
[…] zjawiska, jakie spostrzegano, polegały na pewnej wspólności czuć (wrażeń) operatora i pacjenta. Dla
nas stosunek magnetyczny nie jest niczym innym […] jak tylko zdolnością przesyłania myśli, ograni-
czoną w operatorze li tylko do pacjenta, a przez to tym silniejszą. […] P. Esdaille, dr Elliotson, Reichen-
bach, przytaczali […] liczne fakty telepatii w stanie hipnotycznym 86.
85
Cyt. za: Ibid., s. 150.
86
E. Gurney, F. W. H. Myers, F. Podmore, Dziwy życia, z francuskiego wydania przeł. J. K. Potocki, Warszawa 1892, s. 40.
145 Materializm kontra ezoteryka
te wywoływane były przez sugestię posthipnotyczną i jawiły się jako mylna interpre-
tacja elementów przestrzeni, zastępowanie widzianego obrazu innym, którego obec-
ność warunkowana była wydanym przez operatora poleceniem.
Odmiennym efektem stanu hipnotycznego było zjawisko nazwane przez Brun-
nera „ekstazą” lub „zachwytem”, wynikające ze wzmożonej „czynności fantazji i na-
der bogatą produkcją halucynacji” 87. Zjawisko to tłumaczył zdolnością do kreowania
spotęgowanych wrażeń zmysłowych, które przekładają się na określony stan emo-
cjonalny, rozumiany właśnie jako zachwyt czy ekstaza.
Wszystkie wzmiankowane aspekty marginalne, niejako skutki uboczne hipnozy
i dziedzin pokrewnych, stanowią lub stanowiły przedmiot wnikliwych badań. Współ-
cześnie dyscypliną najbardziej zajmującą psychotroników jest transmitowanie myśli.
Doświadczenia takie są jednak przeprowadzane bez stosowania hipnozy.
87
M. Brunner, op. cit., s. 61.
Rozdział trzeci
sana zostaje codzienność, tym większą traumą (i dla bohatera, i dla czytelnika) oka-
zuje się owo numinosum, polegające na nagłym włączeniu się czynników nadnatural-
nego typu 1. Zależność tę następująco wyjaśnia Marek Wydmuch:
[…] cała siła weird fiction […] tkwi właśnie w konfrontacji znanego świata z nowym jego sensem. Angażuje
to uwagę czytelnika w dwójnasób, gdyż ustawia go na granicy dwóch porządków w taki sposób, by na
moment mógł zapomnieć, który z nich jest rzeczywisty 3.
Takie ujęcie przestrzeni i sposób prowadzenia narracji pojawia się między in-
nymi w jednym z utworów Hajoty [właśc. Heleny Pajzderskiej] jako archetypiczny
moment przekroczenia granicy realnego i nieodgadnionego. W noweli On i my zos-
taje ukazana sytuacja przenikania się dwóch światów, ich wzajemnego na siebie wpły-
wu, wynikającego z charakterystycznych uwarunkowań psychicznych bohatera. Bert
jest jednostką nadwrażliwą, pochodzącą z rodziny melancholików, a jego cechę kon-
stytutywną, warunkującą przybliżenie do sfery numinosum, stanowi skłonność do alie-
nacji, ukrywania się przed tłumem. Przeciwwagę dla bohatera stanowi w utworze
1
Według Tzvetana Todorova „fantastyczność”, a co za tym idzie wynikająca z niej „niesamowitość”, to „wahanie […] istoty,
znającej tylko prawa naturalne, w obliczu Nadnaturalnego. Inaczej: fantastyczność tekstu jest stanem lektury przejścio-
wym i ulotnym, jako niezdecydowaniem, czy opowiedziane należy do naturalnego czy do nadnaturalnego porządku rze-
czy. Niesamowitość czysta zadziwia, poraża, budzi lęk, ale nie budzi niezdecydowania […]. Tu jest miejsce powieści grozy,
pokazującej wypadki okropne, niezwykłe, lecz racjonalnie przecież możliwe” (S. Lem, Tzvetana Todorova fantastyczna teoria
literatury, „Teksty” 1973, nr 5, s. 27).
2
M. Wydmuch, Gra ze strachem. Fantastyka grozy, Warszawa 1975, s. 19–20.
3
Ibid., s. 171.
Pejzaż zaświatów 148
Anim się spostrzegł, jak w wyobraźni mojej, ale tak wyraziście, jakby na jawie, stanęła nieszczęśliwa
kobieta, której ręce biegały niegdyś po tej […] klawiaturze […]. Ujrzałem ją piękną i bladą, trawioną smut-
kiem, tym straszniejszym, że bezprzyczynowym […]. Wydało mi się dalej, że widzę ją, jak sama już w noc-
nej ciszy, odegrawszy tę sonatę […] odchodzi od fortepianu krokiem wolnym, sennym, zbliża się do otwar-
tych drzwi balkonu i znika w nich, aby za chwilę krwawą, martwą masą znaleźć się na bruku ulicznym…
Zimny pot wystąpił mi na czoło, ogarnęła mnie jakaś niepojęta bezwładność do tego stopnia, że lękałem
się skierować oczy w inną stronę, niż w tę, w którą od początku patrzyłem, a wzdłuż linii pacierzowej
czułem jakby miliony ukłuć drobniuchnych szpileczek, elektryzujących każdy mój nerw 4.
4
Hajota [H. Pajzderska], On i my. W: Hajota, On i my, Warszawa 1900, s. 23–24.
149 Materializm kontra ezoteryka
Stało się ze mną coś dziwnego. W jednej chwili uczułem się jakby na wskroś przeniknięty jej obecnością,
która […] wychodziła na moje spotkanie i wstrząsała w mej duszy kalejdoskopem wspomnień […]. Zda-
wało mi się, że potrzebuję tylko obejrzeć się poza siebie, żeby ją ujrzeć […]. Serce biło mi jak młotem;
[…] musiałem niejako fizycznie mocować się z tym urokiem, który mnie tak niespodzianie na tych za-
klętych schodach osaczył i ciągnął wstecz tam, gdzie ta kobieta w tej chwili prawdopodobnie znajdowała
się […], do jej stóp, bym czołgając się u nich, zaprzedał zmysły i wolę w jasyr jej pieszczot i kapryśnych
wymagań 6.
5
Ibid., s. 24.
6
Ibid., s. 85–86.
7
Ibid., s. 87.
Pejzaż zaświatów 150
Wiem, że już więcej za życia do fortepianu nie siądę, ale pamiętaj, Stefanie, gdy mi zanadto tęskno
będzie na tamtym świecie bez ciebie, przyjdę grać ci tę arię w taki sam wieczór roku [to jest 31 grudnia].
Jeżeli mi zaakompaniujesz, to będzie znak, że i tobie beze mnie żyć smutno i wtedy połączymy się, jeżeli
nie, odejdę, i już mnie nigdy nie usłyszysz 10.
Dwa lata potem, w sylwestrową noc, tuż przed północą, dochodzi do tajemni-
czych wydarzeń. Następuje seria znaczących, acz niewytłumaczalnych wypadków,
które napawają narratora lękiem. Stefan wraz z autorem relacji podchodzą do otwar-
tych drzwi ciemnego salonu i nasłuchują.
Dziwna siła ciągnęła go tam i trzymała. Coś szło stamtąd, jakieś wrażenie strachu, obecności czegoś nad-
przyrodzonego. Nie słyszałem żadnego dźwięku, mimo to zdawało mi się, że w powietrzu drży i kołysze
się cicha, rzewna melodia. Było to zapewne złudzenie podnieconej wyobraźni 11.
8
L. E. Stefański, M. Komar, Od magii do psychotroniki, czyli ars magica, Warszawa 1996, s. 152.
9
Zaznaczyć trzeba, iż utwór ma dość ciekawą konstrukcję narracyjną. Oto historia opowiedziana zostaje przez osobę,
którą wskazuje pierwszoosobowa narratorka. Relacja drugiego narratora także nie dotyczy bezpośrednio jego osoby,
lecz stanowi odwołanie do doświadczeń, których był świadkiem.
10
Hajota [H. Pajzderska], Znasz li ten kraj. W: Hajota, Nowele, Kraków 1887, s., 448.
11
Ibid., s. 451–452.
151 Materializm kontra ezoteryka
[Fortepian] wydawał mi się jakąś żywą, fantastyczną istotą. Czarna jego masa, zanurzona w mroku,
przybierała dziwaczne kształty, podczas gdy całe światło skupiało się na klawiaturze, ostrym klinem
łamiąc się na pulpicie i spływając po klawiszach na pusty, białą powłoczką obciągnięty taboret. I znowu
byłbym przysiągł, że na tym taborecie siedzi jakaś postać jasna, chociaż nie widziałem nikogo. Po pro-
stu, odblask białego pokrowca szedł w górę i majaczył mi się przed oczyma w mglistych konturach 13.
— Więc to coś spirytystycznego? — spytałam zaciekawiona […]. — Bardzo lubię opowiadania o duchach,
może dlatego, że mnie samej nigdy się nic, co by z nimi miało związek, nie przytrafiło. — Takie fakty
rozmaicie sobie ludzie tłumaczą — rzekł mój kuzyn. — Jedni nazywają je przywidzeniem, inni zjawi-
skiem nadprzyrodzonym, inni wreszcie wierutną bajką nie mającą za sobą nawet wiarygodności złu-
dzenia 14.
12
Ibid., s. 452.
13
Ibid., s. 453.
14
Ibid, s. 444–445.
Pejzaż zaświatów 152
Liczył trochę na ostateczne osłabienie. W tym stanie parę razy widział świetne objawy jasnowidzenia… a bał
się trochę, żeby mu pod ręką nie zgasła […]. Raz jeden jeszcze… Potem pozwoli jej wypocząć, ale z oczu nie
straci. Kto wie jeszcze, co z niej być może… to początek dopiero […]. Dziś jeszcze spróbuje zamagnetyzować
małą… Ostatnim razem była trochę rzeźwiejsza; we śnie przemówiła kilka razy w niezrozumiałym języku…
Wyrazy te zanotował skrupulatnie. Wiedział, że chwilowe pogorszenie jest nieuniknione przy magnety-
zmie; nie tracił nadziei, że z czasem je wyleczy – przedtem jednak próbował, czy nie uda mu się wyrobić
w niej podatnego medium. Próby te wyczerpywały dziewczynkę, ale on nie umiał pokonać ciekawości 16.
15
Począwszy od mitu o Orfeuszu i Eurydyce, opowieści o wiecznej miłości i próbie pokonania śmierci przez siłę uczucia.
16
Ostoja [J. Sawicka], Dr Faust. W: Ostoja, Nad morzem (Z notatek turysty), Warszawa 1903, s. 84.
153 Materializm kontra ezoteryka
[…] dlaczego ja cierpię?… […] Co we mnie cierpi? Pamięć? wspomnienie? […] Dusza… boli! […] Nie zdołał
jeszcze oswoić się z tym pojęciem. To wszystko, co mówił i pisał o duszy, o duchach, te nieraz krańcowe,
dziwaczne wywody i dowodzenia wypływały z gwałtownej potrzeby wiary… pragnął świat cały przeko-
nać, a w końcu może by i sam uwierzył… — Fakt jeden… jedyny. Ale taki, jak go sobie wyobrażano…
Czytał Crookesa, Zöllnera, przestudiował uważnie polemikę z Wundtem; wraz z Du Prelem starał się
somnambulizm i spirytyzm objaśnić przez siebie wzajemnie; wczytywał się w jego dowodzenia o su-
biekcie transcendentalnym, który jest zarazem zasadą myślącą i organizującą indywidualnego bytu;
wsłuchiwał się w sądy Lombrosa i Richeta; wraz z Schopenhauerem powtarzał frazes, że — Kto nie
wierzy w te rzeczy, nie jest sceptykiem, lecz ignorantem… A gdy współcześni uczeni zadowolić nie po-
trafili, czytał i rozmyślał o Schrepferze, Swedenborgu, czytał procesy czarownic, opowiadania podróż-
ników o fakirach, o szamanach, greckie i rzymskie wyrocznie, ekstazy neoplatoników. Zmęczony,
chwiejny, z rozbudzoną fantazją, a pustym sercem, odsuwał książki i pytał z cicha: czy mój chłopak
miał duszę? 17.
Od pierwszego objawu nieznanej siły powziął myśl, która go ani na chwilę nie opuszczała, stała się jego
manią, zmusiła w końcu do zerwania z ludźmi, którzy się zgodzić z nim nie chcieli. On to „coś”, tę
niezbędną formę energii pragnął pochwycić, oddzielić od źródła, bez względu na wszelkie zastrzeżenia
i postrachy, zatrzymać tak długo, jak się da… może na zawsze… Mglisty obłok, następnie wyraźna, wy-
bornie ukształtowana postać, którą widywał powstającą z uśpionego medium, z początku zdumiewały
go, zaciekawiały, w końcu zaczynały drażnić. Zjawisko pojawiało się i znikało niezależnie od obecnych,
w najdziwniejszych warunkach, nie dawało się unormować, ująć w karby… Żyło, istniało, posiadało in-
dywidualne cechy, odróżniające je od medium, ale wciąż tylko było drażniącą zagadką, majaczeniem,
któremu obecni przez zbytnią ostrożność nadawali nieokreślone jakieś znaczenie. […] Od czasu, kiedy
17
Ibid., s. 61–62.
Pejzaż zaświatów 154
na wszelkie możliwe sposoby przekonał się, że nie uległ halucynacjom, że to, co widział, istotnie ist-
niało, pochwycenie stało się dla niego koniecznością i myślał o tym aż do zawrotu głowy 18.
Nerwowe strasznie [dziecko]! Spostrzegł to od razu i… ucieszył się, jak podłe bydlę!… Tak, rad był, gdy
spostrzegł, że działa na nią z piorunującą siłą! Wpatrywał się, jak w swoją ofiarę, a serce biło mu rado-
śnie, gdy widział, że biedaczka poddaje się bez oporu… Ułożył już nawet cały plan prób i doświadczeń…
Że materiał był niezwykle podatny — nie wątpił na chwilę… Zżymnął się […]. On miałby ją narazić na
takie męczarnie… Przed oczyma stanęły media, wijące się w transie, z wyrazem cierpienia na wykrzy-
wionych twarzach, z pianą na ustach, z zaciśniętymi zębami, głuchym jękiem błagające o litość 19.
Pola […] jęknęła głucho, wyprężyła się i jakby wstrząśnięta niewidzialną siłą, podrzuciła głową kilkakrot-
nie. […] Znał te objawy. […] Odwrócony do chorej plecami, nasłuchiwał. Gdzieś za ogrodem pies zawył
żałośnie… […]. Słyszał jej szamotanie się, zgrzytanie zębami, trzeszczenie w stawach… […]. Bał się, czy
aby jest dość silną? […] Jęki były tak słabe, jak konającego dziecka! Dziwne miał szczęście! […] Ile razy
18
Ibid., s. 75–76.
19
Ibid., s. 100.
155 Materializm kontra ezoteryka
zdobył pożądany materiał, siły okazywały się tak marne, że nie warto było zaczynać. […] Jęki i szamo-
tania ustały. Ha, może zmarła w konwulsjach! Przy jego szczęściu i to jest możliwe […]. Nad głową Poli
unosił się lekki, biały obłok, […] rósł, gęstniał, posuwał się na środek pokoju, przybierając zarazem coraz
wyraźniejsze kształty. Z białej, gęstej mgły wytworzyła się kształtna głowa, przysłonięta jakby białą tka-
niną, fale tkaniny spływały na ramiona, osłaniały coraz wyraźniejsze kształty! Postać, nie dotykając
ziemi, posunęła się na środek pokoju, stanęła pod lampą. […] Pola wiła się w konwulsjach, a ile razy
zmęczona drętwiała na chwilę, wyraźne już rysy widma w mgłę się rozpływały. Doktór posyłał jej wów-
czas piorunujące wejrzenie, […] usiłując podnieść jej gasnące siły…. Pod wpływem jego wzroku chora
drgnęła, jak trup naelektryzowany. Mglista postać nabierała życia, usta układały się do uśmiechu, otwo-
rzyła oczy, duże, ciemne oczy matki Poli 20.
Doktor wytężył całą siłę woli, żeby ją za próg sypialni wywabić. […] Zatrzasnął drzwi, a jednocześnie
głuchy, przeciągły jęk rozległ się w sypialni. Figura drgnęła — zamknęła oczy. […] Trzymał w swoich
dłoniach jej miękkie, ciepłe ręce, czuł jej oddech, coraz słabszy. Pochwycił wreszcie to, o czym marzył
[…]. Widział, jak rysy, wyraźne przed chwilą, zlewały się w mgłę przejrzystą, a w duszy czuł strach przed
znikającym zjawiskiem. […] Chwilę jeszcze widział kształt ramion i głowę… Wszystko jednak znikło […].
Przed nim zamknięte drzwi sypialni i smuga srebrzystego światła, a w niej unoszą się może resztki
mgły, których on już dostrzec nie umie. A jednak trzymał ją, miał w ręku… — No i cóż? […]. Słyszał jęk
ostatni … a było to w chwili, kiedy trzymał ręce widma. Co się tam z nią stało? Ha, jedna ofiara więcej…
a zagadka w dalszym ciągu pozostaje zagadką… Gdyby tak kilka organizmów jednocześnie poświęcić,
wytworzyłaby się może odpowiedź na ciekawe zagadnienie […]. Gdybyż był pewien przynajmniej, że
to wszystko nie było halucynacją!… Wzruszył ramionami i wyszedł z gabinetu 21.
20
Ibid., s. 105–107.
21
Ibid., s. 108–109.
Pejzaż zaświatów 156
Przytaczano wyjątki z pism francuskich, w których Faust rozpisywał się o cudach magnetyzmu. Stresz-
czał seanse spirytystyczne, powtarzał śmiałe bajki dawno wyśmiane i ośmieszone, miał odwagę dowo-
dzić, że z tlejącej iskry wybuchnie z czasem płomień wielkiej prawdy, która ludzkość na nowe, szlachet-
niejsze tory zaprowadzi. W artykułach pisanych z namiętną zaciętością o rzeczach niepojętych, nieu-
chwytnych, dających się raczej odczuć niż zrozumieć, pojawiało się wiele zdań sprzecznych na pozór,
niezrozumiałych, dwuznacznych… Chwytano w lot te „dziwolągi” i dostatecznie ośmieszone odsyłano
je pod adresem apostoła absurdów! […] Faust nie bronił się, […] lecz pisał tylko coraz śmielej o swej
magnetycznej sile, stawał w obronie zdemaskowanych oszustów, za pomocą pism wyszukiwał mediów,
a następnie ogłaszał takie dziwaczne majaczenia, że nawet przychylni i pobłażliwi doszli do przekona-
nia, że zwariował 23.
22
Podczas eksperymentu Faust był pod wpływem alkoholu.
23
Ostoja [J. Sawicka], op. cit., s. 54.
157 Materializm kontra ezoteryka
24
Jak konstatował Józef Świtkowski, „materia wyłoniona z ciała medium uposażona jest wrażliwością na działania mecha-
niczne, jakby posiadała narządy zmysłowe. […] Każde lekkie nawet dotknięcie […] [ektoplazmy] ręką powoduje od razu
jęk bólu u medium […] Nieznajomość tych faktów bywała nieraz przyczyną poważnego narażenia zdrowia, a nawet życia
mediów przez badaczy zbyt gorliwych” (Ektoplazma, „Lotos” 1935, z. 2, s. 36). Podobną rekację na dotknięcie tworu ek-
toplazmatycznego oraz przerwanie połączenia między ciałem medium a wyłonioną zeń materią opisuje Ostoja w Dok-
torze Fauście.
25
W rozumieniu Stanisława Stabryły (Hellada i Roma w Polsce Ludowej. Recepcja antyku w literaturze polskiej w latach 1945–1975,
Kraków 1983, s. 25), zdaniem którego prefiguracja to „układ analogii zauważalnych bądź to w strukturze świata przed-
stawionego, bądź w losach bohaterów”.
Pejzaż zaświatów 158
Wiara w coś, co istnieje poza sferą zmysłów naszych, w coś, co pochwycić […] trudno […] wywyższa
człowieka, odrywając go od szarej powszedniości życia […]. Jeżeli namowy moje […] skłonią panią do
pierwszej próby ćwiczeń spirytystycznych, proszę oddać im się z serdecznym, ciepłym uczuciem dla
owych istot nadprzyrodzonych, które zechcesz zwabić do siebie. Duchy, roztopione w atomach powie-
trza, żyją i myślą tak, jak my, wznioślej, doskonalej od nas. Głos ich powinien prowadzić nas w krainę
jasności i bezwzględnego dobra 26.
Czy rzeczywiście wierzyć należy w to tylko, co wzrok, słuch nasz, czucie nasze jako wrażenia świata
zewnętrznego nam przynoszą? Dlaczegóżby to „ja”, które w nas pracuje, nie miałoby być istotą najzu-
pełniej samodzielną, związaną chwilowym tylko trwaniem ze skorupą ciała; dlaczego by ono nie miało
być duchem, a jeżeli nim jest, dlaczego by, jak chcą spirytyści, całe szeregi istot, wyswobodzonych z po-
włoki krwi i mięśni, nie miały błądzić w przestrzeni? 27.
Położywszy przed sobą arkusz papieru, wziąwszy w rękę ołówek, postanowiła czekać wśród głuchej nocnej
ciszy, aż który z duchów, błądzących w przestrzeni, podyktuje jej słowo lub znak jakiś zdradzający bli-
skość i byt jego. Miała to być pierwsza próba posiedzenia spirytystycznego, […] które na złość trzem
przyjaciołom swoim – pozytywistom, pragnęła dokonać z powodzeniem 28.
26
C. Walewska, Spirytystka. W: C. Walewska, Podsłuchane. Nowele, Warszawa 1897, s. 208–209.
27
Ibid., s. 214.
28
Ibid., s. 216.
159 Materializm kontra ezoteryka
[…] kiedy już nic przed sobą dostrzec nie była w stanie, ręka z ołówkiem zaczęła drżeć silnie, kreśląc na
papierze niewyraźne zygzaki. Opanował ją nagły przestrach. Chciała wstać […], jednocześnie akt woli,
tak silnie naprężonej, przykuwał ją do miejsca. Smuga ostatnich płomyków gasnącego światła […] drgała
na papierze, jak coś żywego […] coś, co może zwiastowało bliskość ducha. […] Postanowiła czekać: nie
zdejmowała ręki ze stołu… […] Uspokoiła się nagle; trwoga jej minęła; natomiast w całej swej istocie
uczuła bierne ociążenie. Sen kleił zwolna jej powieki. Drzemiące już w połowicznych halucynacjach
myśli rzucały na mózg jej luźne, dziwacznie poplątane obrazy, stanowiące echo odbieranych niegdyś,
a zatajonych w stanie czuwania wrażeń. Gasnąca świadomość mówiła: „masz pisać!” – jednocześnie
pamięć rozbiegała się szeregiem majaków. Jeden z nich zawisł silniej i dłużej. Pod wpływem ostatniego
napięcia woli pisała sztywnymi, sennymi, ubezwładnionymi palcami słowa, które dyktowały jej resztki
wyobrażeń, niknących na kształt chińskich cieni 29.
29
Ibid., s. 218–219.
Pejzaż zaświatów 160
Deszcz z gwałtownej ulewy przeszedł w łagodne i powolne mżenie. Wicher przestał jęczeć. Mgła ciężka,
dusząca zaległa powietrze i zdawała się przedostawać przez szyby szczelnie zamkniętych okien, do
wnętrza salonu, w którym światło żółtej lampy zgasło przed chwilą 30.
„Janina Wiktoria Jasińska, zmarła w listopadzie, poleca pamięci duszę swoją”. Kilka nieczytelnych zyg-
zaków kończyło zdanie. Co miały znaczyć te słowa? Co miało znaczyć nazwisko, którego nie znała, nie
słyszała w życiu swoim nigdy? Czyżby naprawdę duch, pokutujący wśród nocnej ciszy, odezwał się na
niedołężne jej wezwanie? 31.
— Może kiedy, przechodząc, przeczytałaś imię i nazwisko podobne na klepsydrze ulicznej; może imię
to i nazwisko utkwiło w głębi twojego umysłu bez woli twej i wiedzy i dopiero senna halucynacja na jaw
je wyprowadziła? — mówiły myśli jej, przyzwyczajone w ciągu szeregu lat do racjonalnego rozstrzyga-
nia kwestii 32.
30
Ibid., s. 218.
31
Ibid., s. 221.
32
Ibid., s. 222.
33
Ibid., s. 224–225.
161 Materializm kontra ezoteryka
wość kontrolowania przestrzeni umysłowej czy też jaźni w sposób wolicjonalny. Po-
dobne przekonania pojawiają się w rozmaitych koncepcjach mediumistów i nie mają
wiele wspólnego z filozofią spirytystyczną. Tytuł noweli jest zatem mylący, ponieważ
nawiązuje raczej do potrzeby wiary w nadzmysłowe niż do naukowego, empirycz-
nego postrzegania zjawisk.
W przypadku analizowanych utworów rzeczą znamienną jest, że wszystko to, co
nadnaturalne dotyczy określonego czasu, odbywa się w ściśle wyznaczonej kadencji.
Manifestacje duchowe – spirytystyczne czy astralne – następują po zapadnięciu zmro-
ku, około północy, w ciemnościach, utrudniając dokonanie jednoznacznej identyfi-
kacji wzrokowej. Motyw ten wiąże się prawdopodobnie z tradycyjnym sposobem po-
strzegania magicznych lub demonicznych właściwości nocnych zjaw. Sfera mroku –
tak atrakcyjna dla wszelkiego typu opowieści o duchach, widmach czy upiorach –
jest kulturowo przypisana działaniu mocy tajemnych, negatywnych, silniejszych od
człowieka. Dlatego tajemnicze zjawiska zachodzą właśnie w przestrzeni niedookre-
ślonej, co amplifikuje niemożność ich interpretowania. Noc staje się swoistym tea-
trem transgresji, terytorium podlegającym kaprysom nadnaturalnego 34.
Także muzyka zawiera w sobie pierwiastek metafizyczny, stanowiący o łączno-
ści bohaterów z zaświatami. Motyw gry na instrumencie jako środek przywołania
upiora wykorzystany został w dwóch spośród analizowanych utworów. Nadwrażli-
wość i uzdolnienia bohaterów On i my oraz Znasz li ten kraj? ułatwiają im kontakt z za-
światami. Muzyka – zawsze przejmująca, posiadająca walor nadzwyczajności, wyróż-
nienia i z natury swej awerbalna, a więc działająca przede wszystkim na emocje –
staje się czynnikiem pozwalającym pozacerebralnie odpoznać otaczającą nas rzeczy-
wistość. Skrzypce czy fortepian przyjmują wówczas rolę klucza, narzędzia przenie-
sienia, zyskują wartość magiczną, sugerującą wykroczenie poza ramy „zwyczajności”.
Również grana melodia i sposób jej wykonania posiadają znamiona odsyłające do pla-
nu nierzeczywistego, świata niematerialnego; wytwarza się iluzja samoistności mu-
zyki, nośnika niesamowitości. Dokumentuje ową specyfikę charakterystyka sylwe-
strowego koncertu Stefana:
34
Podobne usytuowanie czasowe znajduje uzasadnienie nie tylko w przetworzeniu mitycznym czy kulturowo-antropolo-
gicznym, lecz stanowi nieodłączną część estetyki grozy. Jak podkreślał Artur Hutnikiewicz w odniesieniu do prozy Ste-
fana Grabińskiego: „groza jest dziedziną ciemności […]. To godziny przeczuć i lęków i oczekiwania na coś niesamowitego,
co się czai i skrada w milczącej ciszy i ciemności. W zasnuty deszczem i szarugą jesienny wieczór zdaje się wyraźniej pukać
w drzwi i do okien to «coś» – dalekie, zagadkowe, niepokojące” (A. Hutnikiewicz, Stefan Grabiński i jego dziwna opowieść.
W: S. Grabiński, Nowele, Kraków 1980, s. 17).
Pejzaż zaświatów 162
Fortepian mówił […]. Przenikliwe skargi wiolinu trącały o jego struny […]. Zegar […] wydzwonił godzinę
dwunastą. Już za pierwszym uderzeniem Stefan zachwiał się jak lunatyk, gdy na niego wołają po imie-
niu, smyczek wysunął mu się z ręki, a on sam padł na ziemię z przeraźliwym jękiem roztrzaskujących
się skrzypiec. I wtedy […] z fortepianu, wstrząśnionego podwójnym upadkiem człowieka i instrumentu,
wyszedł ton pełny, głęboki, przedłużony i zlał się z rozdzierającym zgrzytem konających strun skrzyp-
cowych. Ten głos fortepianu to było echo zaświatowego uszczęśliwienia; ten krzyk skrzypiec, to był
dźwięk ziemskiej boleści. I w tym ostatnim akordzie połączyły się dusze tych dwojga ludzi 35.
Nigdy […] nie zdarzyło mi się słyszeć dźwięków fortepianowych, które by miały w sobie coś bardziej
fantastycznego… Lała się z nich rzewnym, stłumionym, kryształowo czystym strumieniem bezbrzeżna,
jakby nie z ludzkich źródeł płynąca melodia… Po raz pierwszy dopiero zrozumiałem ten wyraz w całej
pełni; po raz pierwszy, jakby w zwierciadle tych tonów, ujrzałem to widmo posępne, z mgły, łez i poezji
utkane, co się czepia najchętniej dusz nieskalanych a cierpiących i wysysa je z krwiożerczością upiora 36.
Owa znamienna cecha gry Berta (upostaciowanie, ukonkretnienie jego melancholii czy
– jakbyśmy dziś sprecyzowali – depresji) predestynuje i tłumaczy niesamowite zjawiska,
których doświadczają przyjaciele. Jednak tylko grający odczytuje kontakt z zaświatami
jako naturalny porządek rzeczy, narratora natomiast zdumiewa on i przeraża.
Gra na fortepianie staje się też swoistym przywołaniem, pełni funkcję hipnoty-
zującą – jak ma to miejsce w obrazku Doktor Faust. Na zew melodii odtwarzanej przez
doktora zjawia się pogrążona w somnambulicznym śnie Pola, realizując w ten sposób
35
Hajota, Znasz li…, s. 454–455.
36
Hajota, On i my…, s. 22–23.
163 Materializm kontra ezoteryka
[…] podstawowym wyróżnikiem fantastyki, czy ściślej – opowiadań niesamowitych, jest obecność zja-
wisk nadprzyrodzonych, sprzecznych z empirią, które niespodziewanie wdzierają się do codzienności
[…], wywołując atmosferę grozy i przerażenia. Takimi zjawiskami są […] widma 39.
Ciało jest znakiem człowieczeństwa, zwyczajności, coś, co udaje ciało, a nim w rzeczywistości nie jest –
budzi grozę. […] Widma – przybysze z zaświatów – wyposażone są w pozór ciała, czy inaczej: w ich
kreacji ciało ludzkie ulega rozmaitym metamorfozom 40.
37
M. Baigent, R. Leigh, Eliksir i kamień. Historia magii i alchemii, przeł. A. Kowalska, Warszawa 2000, s. 138.
38
Ibid., s. 139.
39
S. Wysłouch, Anatomia widma, „Teksty” 1977, nr 2, s. 136.
40
Ibid., s. 137.
41
Ibid.
Pejzaż zaświatów 164
Żaden z bohaterów dwóch pierwszych nowel nie jest w stanie określić, czy jego widzenie
jest prawdziwe, czy opiera się na optycznym złudzeniu. Owo niedopowiedzenie staje
się immanentną cechą tych „pozytywistycznych” duchów, których obecność zawsze
jest wątpliwa i nieweryfikowalna. Nieco odmienna jest sytuacja opisywana w Doktorze
Fauście, w którym to utworze zjawa – czy raczej eteryczny sobowtór dziewczyny –
materializuje się, odłączając od ciała i przybierając wyraźnie rysy zahipnotyzowanej
Poli 42. Jedynie cynizm lekarza i pozorna niemożność doprowadzenia eksperymentu
do końca powodują, iż nie jest on przekonany o prawdziwości widzenia, że podaje w wąt-
pliwość istnienie wywołanego przez siebie widma. Podkreślić równocześnie należy, iż
„tym, co najbardziej szokuje i przeraża, jest tajemniczy, rzec można – biologiczny zwią-
zek człowieka i widma” 43. W obrazku Ostoi sfery ducha i ciała przenikają się wzajemnie,
współtworząc byt, pozostający w nierozerwalnym związku. Konsekwencją przerwa-
nia łączności pomiędzy tymi obszarami staje się obumarcie cząstki fizycznej, zanik
czynności życiowych.
Manifestacje spirytystyczne nie polegają wszakże wyłącznie na upostaciowaniu,
ufizycznieniu ducha, lecz wyrażać się mogą również poprzez czynniki odmienne. Jak
zauważa Wysłouch, „nadprzyrodzoną, budzącą grozę cechą widma bywa też niewi-
dzialność” 44, co sprawia, że zjawa daje „odczuwać swą obecność pośrednio” 45, za po-
mocą określonych znaków lub przeczuć. Tak właśnie dzieje się w Spirytystce, w której
zmarła kobieta ręką Julii wypisuje swoje imię i nazwisko.
Należy też podkreślić, że wszystkie cytowane utwory nawiązują do estetyki fanta-
stycznej, głównie zaś do opowieści grozy. Elementem homologicznym jest charakte-
rystyczna budowa nowel, oparta na znamiennym schemacie kreowania świata przed-
stawionego. Realistycznie kreślona rzeczywistość zostaje bowiem brutalnie rozdarta
przez elementy spoza codzienności, wykraczające poza ramy empirycznego poznania.
Jest to więc twór przypominający strukturą opowieści gotyckie z elementami psycho-
logicznymi, które Stefan Grabiński określił jako metafantastykę. Jak dowodził pisarz:
42
Zaznaczyć warto, że opis ukazania się i kreacji zjawy w Doktorze Fauście odpowiada procesowi kształtowania się form
ektoplazmatycznych. Por.: J. Switkowski, op. cit., s. 37: „Wysunąwszy się z ciała na potrzebną odległość, staje się ta ma-
teria dosłownie materiałem do tworzenia najrozmaitszych narządów. Może przybierać proste formy […] nitek, sznurów
lub prętów […], może rozpylać się we mgłę i wytwarzać światło, a równie łatwo może tworzyć […] całe organizmy ludzkie
[…]. Te części lub całości organizmów mogą być już to niezupełnie […], już to najzupełniej wykształcone, do najdrobniej-
szych szczegółów wypracowane, ale wszystkie […] zdołają w przeciągu kilku sekund rozwiać się w nicość”.
43
S. Wysłouch, op. cit., s. 143.
44
Ibid., s. 141.
45
Ibid.
165 Materializm kontra ezoteryka
Na ogół odróżnić można dwa zasadnicze rodzaje fantastyki nowoczesnej: fantastykę bezpośrednią […]
i fantastykę wyższego rzędu: wewnętrzną, psychologiczną […], dla której proponuję nazwę psychofan-
tazji lub metafantastyki. Pierwszą odmianę spotyka się oczywiście częściej […]. Tu należą opowieści,
których treścią są fakty i zdarzenia […] przekraczające od razu […] granice natury i rzeczywistości […].
Bez porównania wyższym typem fantastyki jest rodzaj drugi […]. Tu panuje wszechwładnie psycholo-
gia. Fantastyczność nie powstaje tu w sposób zewnętrzny, lecz rodzi się i rozwija w nas samych pod
wpływem wypadków, które uznajemy za normalne. Artysta wychodzi od zdarzeń zwykłych, […] które
w pewnym momencie w sposób nieuchwytny, […] przestają być normalnymi, […] i […] pociągają za sobą
nasze jaźnie w świat metafizycznych zjaw i bytów. […] Nagle znajdujemy się po tamtej stronie rzeczy-
wistości empirycznej […]. Jesteśmy w świecie metafizycznym […]. Jedynym motorem zdarzeń jest tu
dusza człowieka, jego tajemnicza […] jaźń i jej cudowne […] zdolności i siły 46.
46
S. Grabiński, O twórczości fantastycznej, „Lwowskie Wiadomości Muzyczne i Literackie” 1928, nr 10, s. 1– 2.
Pejzaż zaświatów 166
47
Jak pierwowzór zaprzedaje duszę szatanowi. W ujęciu Ostoi diabelska manipulacja przełożona zostaje na czysto ludzkie,
psychologicznie uzasadnione dążenie do poszerzenia wiedzy o świecie (także niematerialnym) za pomocą metod em-
pirycznych.
167 Materializm kontra ezoteryka
dwie przestrzenie, odczuwają strach przed tym, co ich spotyka, lecz owa „inność” pre-
destynuje ich do zaakceptowania nieodgadnionego i w jakiś sposób powoduje zmianę
w sposobie postrzegania czy identyfikowania świata (narrator w Znasz li ten kraj?, bo-
haterka Spirytystki, narrator z On i my). Wszystkie te czynniki uzasadniają zakwalifi-
kowanie omawianych tekstów do grupy utwór fantastycznych reprezentujących od-
mianę tak zwanej fantastyki wewnętrznej. Jak bowiem wyjaśnia Elżbieta Zarych:
[…] fantastyka wewnętrzna, psychologiczna [to taka], dla której punktem wyjścia jest obserwacja pew-
nych rzeczywistych, ale wyjątkowych i zagadkowych właściwości ludzkiej jaźni. Analiza tych na poły
48
E. Zarych, Fantastyka w utworach E. T. A. Hoffmanna, „Teksty Drugie” 1998, nr 5, s. 56.
Pejzaż zaświatów 168
Zjawiska fantastyczne zawsze z tej samej wypływają zasady. Tym są straszniejsze, im bardziej tło ich
jest banalne, im bardziej niepostrzeżenie czy też nagle się objawią, im więcej zawierają w sobie jakiejś
fatalnej nieuchronności, która zdaje się wypływać z logicznego łańcucha przyczyn i skutków. […] Prze-
rażenie właściwe opowiadaniom fantastycznym szerzyć się może tylko w społeczeństwach niewierzą-
cych, w których prawa przyrody uważane są za niewzruszone i niezmienne. Pojawia się ono jako wyraz
nostalgii za światem dostępnym mocom nadprzyrodzonym i emisariuszom z zaświatów. Czas roz-
dwaja się lub zatrzymuje. Przestrzeń miewa dziwaczne luki, terytoria zakazane i innowymiarowe, nie-
możliwe do umiejscowienia „kieszenie”. Wreszcie przyczynowość podlega dziwnym zaburzeniom 50.
49
A. Hutnikiewicz, Jeszcze w sprawie fantastyki, „Tygodnik Powszechny” 1950, nr 38, s. 4.
50
R. Caillois, Definicja fantastyki. Przeł. J. Lisowski, „Twórczość” 1958, nr 10, s. 93, 96.
169 Materializm kontra ezoteryka
Świat cywilizowany zbliżył się znów do dróg rozstajnych, które straszą zagadką nieznanych kierunków.
Wszystko, co było, co przyświecało dojrzałemu dziś pokoleniu, zaczyna gasnąć, rozpływa się w błękit-
nej mgle przeszłości, co zaś będzie, tego jeszcze nikt wyraźnie nie widzi, określić nie może 51.
51
T. Jeske-Choiński, Pozytywizm w nauce i literaturze, Warszawa 1908, s. 5.
Pejzaż zaświatów 170
Szukając źródła mistycyzmu chwili obecnej, należy nieco rozszerzyć definicję człowieka, daną przez
naukę pozytywną. […] Począwszy od Comte’a, okuli […] człowieka w kajdany rozumu […]. Prawdą nie
jest, aby rozum zadowalał wszystkie potrzeby człowieka 53.
52
Zob.: Rozdział I.
53
T. Jeske-Choiński, Nowoczesny mistycyzm, „Słowo” 1893, nr 275, s. 2.
171 Materializm kontra ezoteryka
Gdyby nowocześni mistycy pragnęli tylko łącznika między światem zmysłowym a nadzmysłowym,
gdyby im obrzydła jedynie oschłość pozytywizmu, nie potrzebowaliby sięgać do „komunikacji” i do hi-
potez o ciałach „astralnych” […]. Religia pamięta wybornie o tęsknotach człowieka, modlitwa uspokaja,
utula […], sztuka w końcu karmi obficie wyobraźnię. O wszystkim pomyślała przeszłość. Ale „alchemicy”
naszych czasów nie przestali być, mimo swojego mistycyzmu, wychowańcami pozytywizmu. Mało im
szczerej, prostej wiary w Boga […]. Oni chcą wiedzieć, koniecznie wiedzieć i dlatego mienią się być uczo-
nymi w chwili, kiedy dają się oszukiwać najprostszym kuglarzom, wyłudzającym pieniądze jako media.
W ten sposób mści się wzgardzona dusza na sceptykach. Z człowieka rozumnego robi głupca, nie wierzą-
cego w Boga, przesądnego mistyka, który wsłuchuje się uważnie w stukania, w szmery 54.
[…] znaleźli się […] nawet pozytywiści, którzy pozazdrościli prorokom daru jasnowidzenia. Słynny che-
mik francuski Berthelot, dotarłszy do istoty jakichś tłuszczów, tak się sobą sam zachwycał, że zawołał,
jak żaczek szkolny: Nie ma już tajemnic na świecie. Ale i Zola zapewniał w swoim Le roman expérimental
niejednokrotnie, że czego wiedza dotąd nie odkryła, to wydobędzie kiedyś z pewnością na światło
dzienne. [Dlatego też] wzgardzona metafizyka zemściła się na mędrcach, którym się zdawało, że wy-
starczy: patrzeć, opukiwać, obwąchiwać i zapisywać rezultaty tych oględzin zewnętrznych, aby wniknąć
w samą istotę rzeczy. Ilekroć sobie pozytywiści i ewolucjoniści nie umieli poradzić, ilekroć stanęli wo-
bec zjawisk, niedostępnych dla obserwacji i doświadczenia, tylekroć uciekali się do niej, do owej spo-
niewieranej marzycielki 55.
54
Ibid., s. 2–3.
55
Idem, Pozytywizm…, s. 47–48.
Pejzaż zaświatów 172
Z rosnącą świadomością życia przychodziły na niego chwile zwątpienia natury wytworniejszej. Nao-
koło niego waliły się kolejno tak zwane prawdy naukowe, które miały przetrwać aż do skończenia rodu
ludzkiego. Hipotezy pozytywizmu i ewolucjonizmu padały w proch pod obuchem nowych badań. Lu-
173 Materializm kontra ezoteryka
dzie przestali się modlić do Comte’ów, Darwinów i Spencerów, a zaczęli się oglądać za innymi proro-
kami. Z Zachodu dochodziły dziwne wieści. We Francji, w Anglii i w Niemczech zmartwychpowstawały
wydrwione przesądy, zabobony średniowieczne, tajemne sztuki magów, kabalistów i alchemików. Słot-
nicki wiedział, że zwolennicy pragmatu, któremu służył, odwracali się od jego doktryn, przenosząc się
cichaczem wstydliwie pod inne znaki. I on sam doświadczał na sobie jednostronności teorii materiali-
stycznych. Zaczął się męczyć w ciasnym kółku wiedzy niezawisłej. W miarę, jak dojrzewała jego świa-
domość, rozumiał coraz lepiej nicość człowieka w stosunku do ogromu wszechświata i dostrzegł mnó-
stwo zapytań, na które mu nauka nie dawała odpowiedzi 56.
I.
— Więc nie zapowiada się żaden nowy ruch? — spytał Słotnicki — jak dotąd nie widzę świeżego
materiału. — Czytam ciągle o magnetyzmie, hipnotyzmie i różnych innych izmach.
— Tu i ówdzie przebąkują coś i o spirytyzmie, ale nie sądzę, aby te bzdurstwa mogły odegrać jakąś
rolę.
— A jednak zajmują się ludzie w Europie obecnie dużo okultyzmem. Podobno liczą teozofowie i spi-
rytyści miliony zwolenników…
56
Idem, Majaki, Warszawa 1895, s. 46.
57
Ibid.
Pejzaż zaświatów 174
— Któż tam zresztą wie! Publiczność, to pan kapryśny. Gdy się jej zachce okultyzmu, damy jej, czego
zażąda 58.
II.
— Człowiek powinien wiedzieć, skąd przyszedł i dokąd idzie…
— […] Dokąd idę? Do prababci ziemi wrócę kiedyś, […] co tu długo medytować!
— A gdybyś nie wrócił cały do ziemi? — zapytał Słotnicki.
— A cóż miałoby się ostać […]? Dusza? […] Gdyby istniała, to by ją te nudne facety, co sobie mikro-
skopami i teleskopami psują oczy […] już gdzie wytropili. Nic nie wierzę, aby była jaka dusza […]. Dok-
tryna materialistyczna jest dla mnie prawdą absolutną […]. Zresztą, choćbym miał i dalej istnieć […], to
nie moją rzeczą troszczyć się o przyszłą formę mojego tak zwanego ja […]. Ale, jak widzę, zaczynasz coś
nawracać. Może cię ta cisza wsi przekona w końcu do wiary naszych nianiek.
— Tak daleko jeszcze nie doszedłem — odpowiedział Słotnicki — ale rozumiem już dziś przyczynę
bankructwa metody naukowej, która nas wychowała. […] Gdy tak siedzę i wsłuchuję się w ciszę przyrody
[…] doznaję wrażenia, jak gdyby do mnie tysiące głosów mówiło. […] Istnieje obok nas jeszcze coś, co
nie da się ująć […] za pomocą środków ludzkich, a co mimo to nie przestaje być prawdą.
— Zdaje się, że pójdziesz między okultysty […], bo rezonujesz tak samo jak oni 59.
58
Ibid., s. 51.
59
Ibid., s. 55–56.
175 Materializm kontra ezoteryka
[…] czytał, łykał, pochłaniał dzieła spirytystów, okultystów, teozofów. Szczególne towarzystwo i szcze-
gólne marzenia!… O duszy i duchach tak sobie rozprawiają, jak gdyby nie było nigdy pozytywizmu,
ewolucjonizmu i materializmu. […] I to kto? […] Nauki niezawisłej […] słynni przedstawiciele. […]. Ten
Wallace! razem z Darwinem wynalazł teorię o pochodzeniu gatunków, a teraz… To ten sam Wallace?
[…] A jak on zabawnie rozprawia o rzeczach nadprzyrodzonych! Powiada, że nauka zerwie zasłonę z ta-
jemnic zagrobowych. Argumentuje, polemizuje, wnioskuje, przytacza dokumenty, zupełnie jak gdyby
poddawał oględzinom przedmiot, podlegający bezpośredniej obserwacji. I nawet twierdzi wręcz, że
zastosowuje do zjawisk nadprzyrodzonych metodę pozytywną. […] A temu lat kilkanaście byłby parsk-
nął śmiechem, gdyby ktoś zapytał, czy wierzy w duszę? Teraz […] wstecznikami, zacofańcami nazywa
wiernych uczniów swoich doktryn dawniejszych. Bo nauka powinna granice rozszerzyć, […] wciągnąć
w swój zakres i te zjawiska, które rozmyślnie wykluczała. Słotnicki odłożył książkę. […] Dzieło Wallace’a
zajęło go, jak awanturnicza powieść starego Dumasa […] – W istocie! Nauka powinna rozszerzyć granice
swoje – mówił do siebie – Obracała się ona dotąd w kółku zbyt ciasnym i dlatego dała nam gorycz
zwątpienia […]. Lecz da li ona radę zjawiskom, o które ludzkość rozbija daremnie niespokojną głowę od
lat tysięcy? […] Może… może 61.
60
Ibid., s. 95.
61
Ibid., s. 102–104.
Pejzaż zaświatów 176
Nie tylko fantaści w rodzaju Kardeca zajmują się obecnie spirytyzmem, lecz także mężowie nauki […].
Wiadomo, że w „komunikacje duchów” uwierzyli między innymi znany astronom niemiecki, Fryderyk
Zöllner, profesor uniwersytetu lipskiego – przyrodnik angielski, Alfred Russel Wallace, niegdyś współ-
zawodnik Darwina – rozgłośny chemik londyński, William Crookes i zdolny lekarz paryski, Paweł Gi-
bier. […] Sprawa, której tacy Wallace’owie, Crookes’owie i Zöllnerowie poświęcają czas drogocenny, nie
może być tylko urojeniem lub kłamstwem oszustów – wnioskowano. Alfred Wallace […] był […] do nie-
dawna „materialistą tak przekonanym, iż nie znalazłby w swoim umyśle miejsca na koncepcję istności
duchowej […]”. Ten sam ewolucjonista oświadcza dziś, że doszedł na „drodze ścisłej indukcji” do wiary
w istnienie pewnej liczby umysłowości nadludzkich rozmaitych stopni i w możność oddziaływania
tych istot niewidzialnych na materię i na umysły. […] Zbuntowawszy się przeciwko nauce niezawisłej,
wrogiej wszelkim nadprzyrodzonościom, zamkniętej w ciasnym kółeczku bezpośrednich obserwacji,
spirytyści usiłują rozszerzyć granice wiedzy ludzkiej, włączając do niej zjawiska uważane dotąd za nie-
pochwytne 62.
[…] dowiadywał się od Jacolliota tajemnic pagod indyjskich. Jakże to wszystko było dziwne, nowe dla
człowieka wychowanego przez uczonych pozytywnych. […]. Cały ten świat nadgangesowy […] przema-
wiał do jego wyobraźni […]. I oni, ci prawodawcy kołyski szczepu aryjskiego, […] kapłani Indii – i oni
62
Idem., Pozytywizm…,s. 245–246.
177 Materializm kontra ezoteryka
mówili, jak Wallace, o nieznanych jeszcze dostatecznie siłach, z tą tylko różnicą, że wiedzieli prawdo-
podobnie znacznie więcej od uczonych europejskich. Wszakże sztuki fakirów, tak niezrozumiałe, nie-
pojęte dla naszych mechaników, chemików i fizyków, są rzeczywistością, bo potwierdza je świadectwo
wiarygodnych obserwatorów 63.
Warszawa głupieje naprawdę na punkcie wirujących stolików i gadających ekierek […]. Załatwiwszy się
ze sprawunkami, jadę do Olki […]. Wchodzę […] i zastaję – kogo? Istny sejm histrionów. […] I co robią?
Gruby Władek, ten zaciekły materialista, […] stoi nad stolikiem z miną uroczystą, trzyma ogromne łapy
na pierścieniu, prowadzi go po dużym arkuszu, zasmarowanym wszystkimi literami alfabetu i rozma-
wia w najlepsze, […] z duchem jakiegoś księcia, o którym nawet nikt nie słyszał. A galeria stoi wokoło
i gapi się i kiwa głowami i odzywa się szeptem. Trzeba było widzieć minę Władka, jak celebrował! […]
Powariowali […]! Mówię tedy do owego histriona: zapytaj się o mnie swojego księcia. On kładzie paluch
na sygnecie i woła głosem grobowym: „Mamy nowego gościa; co nam powiesz, duchu z dalekich za-
światów?” Sygnet rusza się, palec jedzie za nim po literach, i wiesz, co mi książę zagrobowy powiedział?
[…] „Dureń jesteś – wypisał – idź do diabła!” […]. Prawda, że powariowali? Już widzę, że trzeba będzie
pójść między okultysty. Nie będzie innej rady 64.
63
Idem, Majaki…, s. 110–111.
64
Ibid., s. 111–112.
Pejzaż zaświatów 178
[…] środowisko dziennikarskie przedstawia pisarz zazwyczaj w świetle bardzo niekorzystnym: z reguły
bywa ono dotknięte procesem degeneracji moralnej – bezideowością; stąd zalew banału i sensacji w prasie
codziennej, brak w niej jakiegokolwiek ideowego ukierunkowania. Prasa, wywodził, miast być czynni-
kiem integrującym i kształtującym postawy społeczne, przykłada się do obniżenia poziomu umysło-
wego masowych czytelników, trywializuje wzorce życiowe oraz jednostkowe i społeczne cele. Choiński
trafnie dostrzegł, że stoi za tym procesem kapitalistyczne prawo zysku i konkurencji. Prasa, a ściślej mó-
wiąc podawane w niej informacje oraz stanowisko piszących stały się, jego zdaniem, w dziewiętnasto-
wiecznym świecie cywilizowanym przedmiotem handlu, pospolitym towarem wystawianym na sprze-
daż i z tego powodu starającym się utrafić w gusty masowego nabywcy. Uzależniona od kapitalisty-
wydawcy i zdeterminowana prawem pieniądza […] gubi prasa swe właściwe powołanie społeczne, przy-
kładając rękę do zatraty wartości w kulturze mieszczańskiej 65.
65
Z. Mocarska-Tycowa, Działalność krytycznoliteracka Teodora Jeske-Choińskiego wobec przełomu antypozytywistycznego, War-
szawa 1975, s. 129.
66
Jest to nawiązanie do serii artykułów, które pod takim właśnie tytułem publikował „Tygodnik Ilustrowany”.
67
T. Jeske-Choiński, Majaki…, s. 272.
179 Materializm kontra ezoteryka
— Jak to nie przedstawia? […] Faktem jest, że człowiekowi nie wystarczają zdobycze bezpośredniej
obserwacji, że jego tęsknota wraca zawsze do zaklętych krain niepoznawalnej.
— Tej świadomości za mało do prawidłowych badań naukowych. Potrzeba by nam jakich danych
pozytywnych, jakiego porządnego medium do eksperymentowania 68.
[…] najbliższa przyszłość odsłoni nam mnóstwo dziwnych faktów, uważanych dotąd za wytwór naiwnej
lub chorej wyobraźni. Należy rozszerzyć granice wiedzy […], nie uprzedzać się do żadnego tak zwanego
zabobonu czy przesądu i chwytać śmiało za rąbek zasłony, która pokrywa zagadkę życia. […] Gdyby
prawdą było, co twierdzą nowi okultyści […], możemy mieć nadzieję, że ustanowimy nareszcie jakiś po-
chwytny związek pomiędzy światem, podlegającym bezpośredniej obserwacji a dziwnymi krainami, do-
stępnymi dotąd tylko dla naszych przeczuć i domysłów […]. Nie występuję jako prorok własnych idei, lecz
tylko jako echo przewrotu umysłowego, odbywającego się obecnie w całym świecie cywilizowanym 69.
68
Ibid., s. 158.
69
Ibid., s. 161–162.
Pejzaż zaświatów 180
[…] oczy pałały im z ciekawości, twarze płonęły; wyrywali sobie słowa z ust, gdy ktoś potrącił o jakiś fakt
niezwykły […]. Rozprawiali, jak ludzie z gminu, jak zabobonni chłopi, a byli przekonani, że nie prze-
kraczają granic dysputy ściśle naukowej 70.
Wierząc w istnienie duszy […] i w życie pozagrobowe, przyjmuję możliwość porozumiewania się umar-
łych z żywymi, […] ale przypuszczam, że te komunikacje odbywają się tylko w chwilach ważnych […].
Nie wierzę stanowczo, aby się duchy fatygowały na zawołanie pierwszego z brzegu eksperymentatora
[…] i twierdzę, że trzy czwarte widm […] jest wytworem albo strachu […] albo chorych nerwów […].
— Zdaniem moim — odezwał się teraz Słotnicki — postawił pan Strojowski kwestię na gruncie nie-
właściwym. My, wychowańcy nauki niezawisłej, zwracając uwagę na nieznany naszym mistrzom dział
zjawisk, nie mamy oczywiście na względzie zwykłych zabobonów motłochu. Nie o jakąś wiarę w duchy
czy strachy nam idzie, nie o kompromis między wiedzą a wiarą w ogóle, lecz jedynie o rozszerzenie
zakresu faktów istotnych. Przekraczając dotychczasowe granice nauki, nie przestajemy być wcale po-
zytywistami. Na drodze pozytywnej chcemy objaśnić zjawiska uważane dotąd za cudowne czy nad-
przyrodzone 71.
70
Ibid., s. 164.
71
Ibid.
181 Materializm kontra ezoteryka
[…] na trupie materializmu wyrosły różne zielska dziwacznych kształtów i barw jaskrawych. Wzgar-
dzona fantazja majaczy jak za dobrych czasów romantyzmu. Działalność spirytystów, teozofów, okul-
tystów i symbolistów potwierdza po raz setny może słowa Tacyta, że: umysły, które silne przebyły
wstrząśnienia, bywają skłonne do zabobonów 72.
72
Idem, Pozytywizm…, s. 243.
Pejzaż zaświatów 182
Jeden Ostrobudzki nie brał udziału w zabawie. […] Przez kilka minut nie było nic słychać, prócz rów-
nomiernego dygotu zegara i regularnych oddechów […]. Stolik milczał.
— Jakoś duchy na nas niełaskawe — odezwała się pani Olimpia […].
— Niechże mama nie przeszkadza […]. Czekajmy jeszcze trochę na skutki.
Czekali. […] Wtem rozległ się szmer. Jedna nóżka stolika odrywała się od woskowanej podłogi. […]
Szmer powtórzył się i stolik zaczął się przechylać w stronę Żaglińskiego […].
— Faluje… — Naprawdę faluje!… — mówiły panie.
Ostrobudzki opuścił rękę pod fotel. Jakiś przeciągły szelest odezwał się za nim, potem drugi gdzieś
dalej, pod piecem, trzeci znów w innym miejscu. Tułające się po salonie światło księżyca zatrzymało
się […] i oświetliło trzy przerażone twarze niewieście i jedno zdziwione oblicze męskie. Tylko Żagliński
spojrzał szybko w stronę Ostrobudzkiego i uśmiechnął się złośliwie.
— Podług spirytystów, są takie szelesty i lewitacje stolika świadectwem, że się między nami jakiś
obcy przybysz znajduje — objaśnił. — Należy się teraz porozumieć co do znaków. Jedno stuknięcie niech
znaczy „tak”, dwa „nie”, trzy „odpowiedź niepewna”. Stolik podnosił się zrazu leniwie, przechylając się
to w jedną, to w drugą stronę; nagle zatoczył się i zaczął szybciej falować 74.
73
Idem, Majaki…, s. 86–87.
74
Ibid., s. 87–88.
183 Materializm kontra ezoteryka
— Teraz pora na pytania — zauważył Żagliński i zawołał głośno. — Czy jest tu kto między nami?
Stolik opuścił się i uderzył raz. […]
— Jest — szeptały panie — jest… W głosie ich nie było już ani śladu tonu drwiącego. Przeważało
w nim zdumienie, połączone z niepewnością. […]
— Może zapytamy ducha o co? — mówił Żagliński […].
— Za ile lat wyjdzie panna Zofia za mąż, odpowiedz duchu? — wyrzekł Żagliński głośno.
Stolik podnosił się, przechylał, […] ale milczał.
— Pan duch jest uprzejmy […] — chce panią prędzej wyswatać. Więc za ile miesięcy? Odpowiedz,
gościu nieznany! Gość nieznany zakręcił stolikiem, uniósł go wysoko, a potem wystukał […] siedem
uderzeń. […]. — Za kogo wyjdzie panna Zofia […]? — pytał [Żagliński] — Może za adwokata? […] Zaprze-
czenie. — W takim razie za lekarza? — Nie? […]. Stolik uderzał ciągle dwa razy. — Więc może za dzien-
nikarza […]?
Promień księżyca oświecił znów miejsce pod drzwiami. Zofia, podniósłszy głowę, ujrzała tuż przed
sobą parę czarnych oczu, błyszczących w ciemności jak ślepię drapieżnego zwierzęcia. Już zakołysał się
stolik, już podniósł nóżkę, aby dać żądaną odpowiedź, kiedy się nagle rozległ łoskot […]. Towarzystwo
zerwało łańcuch i stolik runął na posadzkę.
— To nic! — odezwał się Ostrobudzki zapalając lampę. — Tylko album spadł na podłogę […].
— Szkoda, że ów gość zagrobowy nie miał czasu odpowiedzieć na ostatnie pytanie — mówił Ostro-
budzki rzucając Żaglińskiemu […] szyderskie spojrzenie […].
— Była to tylko zabawka — wyrzekł dziennikarz 75.
75
Ibid., s. 89–91.
Pejzaż zaświatów 184
[…] mediumizm […] polega po prostu na tym fakcie, że się człowiek nie kończy na powierzchni ciała.
Fakt ten, dziwny dla fizjologa pozytywnego, a głoszony już przez Paracelsa i Van Helmonta, jest mimo
to na wskroś pozytywnym. Wiadomo paniom, że niektóre osoby, uśpione snem magnetycznym, przed-
stawiają taką szczególną drażliwość, że nie znoszą zbliżenia się osób obcych, oprócz magnetyzera. […]
Okultyści przypuszczają, iż zasób siły żywej, który w stanie normalnym jest czynnym w obrębie orga-
nizmu, w stanie anormalnym rozlewa się na ową atmosferę organiczną. […] Dzięki owemu otoczeniu
eterycznemu […] może się cały człowiek myślący, czujący i wywołujący ruchy, przedłużyć poza granice
swojego ciała. […] Wyobrażenie zmysłowe może, w pewnych wyjątkowych warunkach, urzeczywistnić
swoją treść ze wszelkimi pozorami przedmiotowości. […] Tylko w taki sposób dadzą się tłumaczyć na-
ukowo zjawiska mediumiczne 77.
76
W którym Jeske-Choiński konstatuje na przykład, że „dużo mądrych, często ciemnych słów zużywają spirytyści na «na-
ukowe uzasadnienie» odwiecznego «zabobonu»” (Pozytywizm…, s. 248).
77
Idem, Majaki…, s. 203–204.
185 Materializm kontra ezoteryka
— Mogę dać tylko znane powszechnie wyjaśnienie […]. Spirytyści twierdzą, że duch wchodzi w sto-
lik, mediumiści szukają jakiejś siły, nie określonej dotąd przez naukę, zwykli zaś ludzie […] domyślają
się współdziałania częściowego stanu hipnotycznego, spowodowanego stopniowym rozdrażnieniem
nerwów, osłabieniem woli, podnieceniem wyobraźni i autosugestii 79.
[…] twierdzenia pani Müller, jakoby […] Schultze [ów duch-towarzysz] był wysłańcem innych światów,
przydanym do jej boku w celu przekonania niewiernych […] przyjąć nie możemy. Takie wyjaśnienie
starczy dla motłochu […]. Zdaniem moim, jest ów […] „duch”, tylko sugestią, która wydzieliła z bezwied-
nych sfer duszy Emmy Müller pewną grupę asocjacji, odpowiadających […] pojęciu mężczyzny. Oso-
bistość Schultzego nie ma żadnych granic indywidualnych […], zachowując tylko pewien typ ogólny, wy-
nikły ze skombinowania się sugestii jakiegoś może nauczyciela czy doradcy medium, jako ziarna, z cha-
rakterem Emmy Müller […]. Idzie nam właśnie o to, aby wyjaśnić możliwość dotykalnej eksterioryzacji
takich rozszczepień duchowych. […]. Wierni i niewierni […] spojrzeli po sobie niepewnie. Oczy ich mó-
wiły, że nie zdawali sobie dokładnej sprawy z tego, czego się dowiedzieli, ale nikt nie miał odwagi po-
móc sobie zapytaniem. Jeden tylko profesor odezwał się:
— […] Waszego nowego języka nic a nic nie rozumiem. […] To dla mnie hieroglify […]. Padam
w proch przed waszą mądrością — mówił doktor, schylając się z komiczną pokorą 80.
78
Ibid.
79
Ibid., s. 91.
80
Ibid., s. 216–218.
Pejzaż zaświatów 186
Publiczka pochłania artykuły o „nowym dziale zjawisk” z takim samym apetytem, jak […] skandaliki […].
Przychodzi do redakcji codziennie przeszło sto listów. Jest huczek nie lada […]. Zasiadłszy przed swoim
biurkiem, doniósł Żagliński Warszawie o „nadzwyczajnych rezultatach wczorajszego seansu, nie pozo-
stawiających już żadnej wątpliwości co do siły tajemniczej Emmy Müller”. Warszawa dowiadywała się
teraz codziennie różnych szczegółów z dalszych posiedzeń z cudotwórczynią niemiecką. Na całej linii
prasy rozpoczął się zaciekły „bój o nowe prawdy”. Wierni zalewali gazety i tygodniki komentarzami
i sprawozdaniami, sceptycy drwili z ich obserwacji i wniosków, karierowicze zapisywali sumiennie
i ogłaszali światu, ile razy który z nich dostał ręką lub nogą eteryczną […], a publiczność połykała studia,
artykuły i polemiki z chciwością wygłodzonego 84.
81
Powieściowe medium – podobnie jak Eusapia – posiłkuje się bowiem duchem-towarzyszem. „Emma Müller nie przybyła
sama. Płynął nad nią w powietrzu […] Artur Schultze, jej duch służebny, skazany przez władców zagrobowych na dozgonnego
towarzysza cudotwórczyni. Nie potrzebował on ani paszportu, ani biletu, ani pieniędzy, mieszkańcy bowiem innych świa-
tów obywają się doskonale bez pęt i hamulców tej ziemi” (Ibid., s. 209). Ów ironiczny opis mieszkańca zaświatów stanowi
prześmiewczą wersję rzeczywistej opisu „pomocnika” Eusapii Palladino, Johna Kinga.
82
Ibid., s. 211.
83
Por. podrozdział 1.4.
84
T. Jeske-Choiński, Majaki…, s. 224–225.
187 Materializm kontra ezoteryka
85
B. Prus, Objawy mediumiczne. Kilka słów z powodu Eusapii Palladino, „Kraj” 1894, nr 2, s. 3.
Pejzaż zaświatów 188
Badacze siły tajemniczej trzymali ręce na stole, tworząc łańcuch jednolity. Kontrolerowie [Słotnicki
i Żagliński], chcąc uniemożliwić Emmie Müller wszelkie ruchy podejrzane, złożyli swoje ręce na jej rękach
i oparli swoje nogi na jej nogach. W ten sposób obezwładniona, nie może sobie pomagać zwykłymi
środkami mechanicznymi – sądzili i wierzyli […]. Medium, dotąd spokojne, zaczęło się na krześle krę-
cić, poprawiać; wyprężało się, przechylało się, to w tę, to w ową stronę, wzdychało, jęczało.
— Trans! — zawołał Słotnicki głosem uradowanym.
— Uważać na dolne kończyny! — odezwał się jeden ze sceptyków.
— Niech Bóg broni przerywać łańcuch — mówił Chojnicki. — Medium mogłoby wasze niedowiar-
stwo ciężko odpokutować. […]
Medium hałasowało coraz głośniej na krześle. Słotnicki, zachwycony zwiastunami objawów, zapo-
mniał o ścisłej kontroli. Drżąc z niecierpliwości, nie śledził z należytym spokojem ruchów pani Müller.
Zadowalał się tym, że czuł ciągle jej ręce i nogi […]. Stół uniósł się, zawisł jedną nogą w powietrzu i opadł.
Ktoś ze sceptyków schylił się szybko w stronę nóg Emmy Müller, ale znalazł je na swoim miejscu […] 86.
Słotnicki nie mógł pozostawać długo pod czarem podejrzanych eksperymentów i sztucznych definicji.
Gdy owe „rozszczepione ciała” rozważył i zestawił spokojnie obserwacje fizyczne i psychologiczne, ze-
brane na seansach, wówczas spostrzegł w doktrynie okultystycznej mnóstwo dziur, łatanych niezręcznie
86
T. Jeske-Choiński, Majaki…, s. 211, 213.
87
B. Prus, op. cit., nr 2, s. 4 (Zob. też: podrozdział 1.4).
88
T. Jeske-Choiński, Majaki…, s. 235.
189 Materializm kontra ezoteryka
za pomocą zawiłej frazeologii. Jego umysł jasny zaczął się męczyć w sieci, splecionej z dziwacznych
hipotez i drobiazgowych postrzeżeń. […] On szukał zagadki życia, łącznika między światem zmysło-
wym a tak zwanym nadprzyrodzonym, chciał zapanować nad losami człowieka, a […] siła, która miała
mu odpowiedzieć […] na najwyższe pytanie nauki, stukała w krzesło, podnosiła stół, […] targała za brodę,
stękała, wzdychała, potrzebując zawsze ciemności i wrzawy, do kuglarki podobna. Dlaczego te ciemno-
ści, te śpiewy, głośne rozmowy [podczas seansów]? Dlaczego te błahe, śmieszne zjawiska […]? Zna je
zabobon gminu od lat tysięcy 89.
89
Ibid., s. 234–235.
Pejzaż zaświatów 190
[…] oprócz publicystów, lekarzy i przyrodników, dwóch wojskowych wyższych stopni, trzech właścicieli
ziemskich […], jakiś fabrykant, zamożniejszy kupiec, urzędnik itd. Nie brakowało i kobiet. Żony i siostry
różnych okultystów, teozofów, spirytystów i wszelakich innych wykolejonych materialistów uważały
sobie za obowiązek podzielać przekonanie mężów i braci. […] Mediumiści, trawieni ciekawością, doma-
gali się natychmiastowego rozpoczęcia seansu. […] Nieskrępowani obecnością sceptyków, spodziewali
się, że im […] Artur Schultze nie odmówi tak zwanych wyższych objawów 90.
Artur Schultze nie drożył się też dziś wcale. […] Emma, usiadła […] i poprosiła do boku swojego kontro-
lerów.
— Nie potrzeba […]! — zawołał Chojnacki — wierzymy i bez kontroli. […]
Ale Emma Müller nie chciała rozpocząć doświadczeń bez nadzoru. […] Czyniąc zadość jej woli,
umieściło się dwóch panów obok niej i ujęło ją za ręce. Była to tylko formalność, żaden bowiem z wie-
rzących mediumistów nie miał zamiaru poddawania ruchów Niemki prawdziwej krytyce. […] Kto nie
zdobył sobie miejsca przy stole, ten tłoczył się koło krzesła Emmy Müller. Cudzoziemka zmiarkowała
od razu, iż jej dziś wszystko wolno. […] Rozsiadłszy się szeroko na krześle, pewna siebie i otoczenia, wodziła
przez kilka minut wzrokiem po zgromadzonych. Nagle rzuciła się w tył i zaniosła się śmiechem histe-
rycznym. Cały potok szyderstwa lunął z tego zuchwałego chichotu, ale mediumiści spojrzeli po sobie
z zachwytem i szeptali: trans! trans! Wkrótce potem dźwignął się stół i runął na posadzkę. […] Prosiła
Emma Müller, aby pogaszono światła. […] Ciemność i cisza zaległy salon […], ale nie takiego skupienia
uwagi potrzebował Artur Schultze.
— Mówcie, mówcie — domagała się Emma.
Zaledwie rozpoczęła się gawędka […], kiedy ktoś z obecnych zawołał:
— Uderzył mnie w bok…
— A mnie w kark — dodał ktoś drugi. […]
— O, dla Boga! A to wali, jak mocny chłop… […].
Mediumiści tłoczyli się do cudotwórczyni, jeden usuwał drugiego, mężczyzna nie zachowywał
względów uprzejmości wobec kobiety; popychano się, potrącano […] Nabierał Artur Schultze humoru.
90
Ibid., s. 244.
191 Materializm kontra ezoteryka
[…] Takiej biesiady nie mieli jeszcze wierni. Przeto używali bez miary, odurzeni, ogłuszeni, zapomniaw-
szy o kontroli i badaniu 91.
[…] jeden tylko Słotnicki nie stracił przytomności […]. Dziwił się […] owym „ruchom podejrzanym, ce-
lowym” […]. W pierwszej chwili […] patrzył na eksperymenty Emmy Müller z dobrą wiarą człowieka
uczciwego […]. Ale owe „ruchy celowe” stawały się coraz częstsze. Im się kółko obserwatorów, po odsu-
nięciu sceptyków, więcej „harmonizowało […] tym zuchwalej drwiło sobie medium z czujności kontro-
lerów. […] Bronił się jeszcze przed nową katastrofą, […] ale czuł ją w sobie. Dziś chciał się stanowczo
przekonać. […] Starał się być tak blisko cudotwórczyni, żeby nie stracić czucia z jej ciałem. […] Jakby na
urągowisko jego czujności, upodobało sobie medium właśnie jego osobę. To targało go za brodę, to
uderzało po głowie […]. I nagle spadła z jego oczu łuska […]. Gdzie wczoraj widział działanie siły tajem-
niczej, […] dostrzegł dziś zwyczajny ruch mechaniczny […]. Krzyczący, tłoczący się, śmiejący mediumi-
ści […] zrobili na nim wrażenie szaleńców […]. Ci ludzie dobrze wychowani, wykształceni […] zachowy-
wali się, jak gromada niesfornych żaków, zdziwionych sztukami tresowanej małpy. Oni badali? Wie-
rzyli, że badają?… Porwał go taki gniew […], że zaczął machać naokoło siebie rękami. Uderzał na prawo
i na lewo […], wyrwał spod jednego z kontrolerów krzesło, a kiedy „spotęgowana w ten sposób działal-
ność siły tajemniczej” […] podniosła jeszcze stopień hałaśliwego zachwytu, wówczas zaśmiał się spazma-
tycznie, palnął Niemkę porządnie w kark […] i […] wybiegł […]. Znalazłszy się na ulicy, załamał ręce
i zawołał: — Głupiec ze mnie, głupiec, głupiec!… 92.
91
Ibid., s. 244–246.
92
Ibid., s. 247–250.
Pejzaż zaświatów 192
[…] utwór […] wyborny i bardzo na czasie, gdyż odzwierciedlający gorączkę spirytystyczną, która maja-
czyła w głowach inteligencji warszawskiej pod koniec zeszłego i w początkach roku bieżącego. Choiński
w utworze swym występuje i jako analityk krytyczny i jako syntetyk, twórczą obdarzony wyobraźnią.
Analityk skalpelem przeprowadza sekcję owej „eusapiady”, pokazuje wszystkie, najtajniejsze nawet,
materialne i duchowe sprężynki tej przeprawy, w której jedni chcieli obłowić się pieniędzmi, inni gonili
za reklamą, trzeci rzucali się z obawy i wstrętu przed pustką duchową w otchłań majaków; syntetyk
wszystko to umie uplastycznić w postaciach żywych oraz żyjących, zadzierzgnąć intrygę, ożywić akcję,
dzięki czemu powstała powieść wyborna 93.
93
A. N., Światła i cienie, „Wędrowiec” 1894, nr 23, s. 545.
193 Materializm kontra ezoteryka
liński jednak nie wierzy w Boga czy duszę, a wszelką religię uważa za przesąd. Podo-
bnie bowiem jak Słotnicki jest wychowankiem szkoły pozytywistycznej, uznaje więc
prymat nauki. Jak pisał jeden z krytyków:
W pogoni za czymś, co by wypełniło mu resztę życia, nieszczęśliwy rozbitek spotyka się z mrzonką
wyznawców spirytyzmu i ten umysł niezawisły, ta wiedza, dumnie urągająca wszystkiemu, co wymy-
kało się poza obręb zmysłowego doświadczenia, kończy na naiwnej wierze w nadprzyrodzoną siłę du-
chów, w możliwość porozumiewania się ze zmarłą a drogą istotą 94.
Zacząłem coraz częściej ulegać halucynacjom. To mi się zdawało, że ktoś do mnie mówi, ale z jakichś
głębin czy wnętrz; to znów straszyły mnie cienie, chodzące po pokoju. […] Z ciszy nocnej i z fantastycz-
nych widziadeł wykwitał powoli błękitnawy płomyk dalekiej jeszcze świadomości prawd, nieuznanych
przez metodę wiedzy, która mnie wykarmiła. Widziałem teraz jasno, że to, czego mnie dotychczas
uczono, należało dopełnić, bo robiło człowieka panem tylko zjawisk dosięganych przez zmysły. A poza
tym ciasnym kółeczkiem wirują przecież naokoło nas miliony tajemnic, niepochwytnych, przeczuwa-
nych zaledwie, co nie dowodzi wcale, aby nie były rzeczywistością. Są, istnieją! Mówił mi to niepokój,
miotający mną coraz gwałtowniej, szeptały mi to chore nerwy, strachy, niewytłumaczone niczym
obawy i tęsknota za światem nieznanym 95.
W jakiejś księgarni zwróciły moją uwagę wytworne okładki nowości zagranicznych. Odczytałem aż trzy
tytuły dzieł obcych, zajmujących się spirytyzmem. Spirytyzm? Wszakże to dziwactwo, zabawka starych
94
H. W., Nowe książki nadesłane do redakcji, „Tygodnik Ilustrowany” 1892, nr 155, s. 399.
95
T. Jeske-Choiński, W pętach, Warszawa 1893, s. 380.
Pejzaż zaświatów 194
bab i dojna krowa szarlatanów. Słyszałem o tym obłędzie czasów ostatnich to i owo, zasad jednak dzie-
cinnej teorii nie znałem. Kupiłem książki. […] Zacząłem odczytywać majaki: Wallace’ów, Gibierów, Mor-
ganów, Edmondsów i innych mędrców, nie schodził zrazu z ust moich uśmiech sceptyczny. Jacy oni
zabawni ze swoimi komunikacjami i opowieściami fantastycznymi! 96.
[…] tak mało wiemy dotąd o tym, czym jest istotnie siła nerwowa […], iż tylko nieuk będzie drwił ze
zjawisk ukazujących się w warunkach wyjątkowych. […] Dlaczegóż nie miałyby istnieć, […] jeszcze inne
postacie materii i rodzaje ruchów eteru? […] Że ich nie widzimy […] nie dowodzi jeszcze, aby nie były.
Pod tym względem nie powiedzieli mi spirytyści nic nowego […]. Był między nimi a mną łącznik – i oni
bowiem nie wierzyli ślepo, lecz argumentowali. Przekonani, że istnieją w człowieku i w naturze siły
niezmierne, pominięte przez materialistów, szukali do nich dostępu […]. Szydercy nazywają ich „ko-
munikacje” […] majakami. […] Ale dlaczegóż nie mieliby zasługiwać na wiarę tacy mężowie jak Wallace,
Morgan, Crookes i inni? Wszakże to ludzie nauki, wychowańcy wiedzy niezawisłej […]. Spirytyzm
otwierał przede mną światy, za którymi tęskniłem, pogodził we mnie zmysły z duszą, świadomość
z przeczeniem 97.
96
Ibid., s. 389–390.
97
Ibid., s. 390.
195 Materializm kontra ezoteryka
[…] zacząłeś pan od pełnej wiary w doktryny materialistyczne; przekonawszy się zaś o ich jednostronności,
wpadłeś nasamprzód w gniew, a potem zanurzyłeś głową w czarnych falach pesymizmu. […] Znajdujesz
się obecnie na drodze wiodącej do odrodzenia […]. Jedni, jak ja, […] wracają do wiary lat dziecinnych,
do ideałów zgasłych pokoleń, do recepty prostaczków. Inni […] łudzą się dalej, wymyślają sobie wiarę
na własny rachunek, opierając ją na pozorach wiedzy pozytywnej. Do takich obłędów czasów najnowszych
należy między innymi spirytyzm, ogarniający coraz szersze koła właśnie w krajach znanych z trzeźwo-
ści, jak Północna Ameryka i Anglia. Oto wszystko, czym mogę panu służyć. Nakłaniać pana do tego lub
owego kierunku nie będę; nie wierzę bowiem, aby człowieka dojrzałego mogła przemienić garść słów 98.
98
Ibid., s. 387–389.
Pejzaż zaświatów 196
[…] wszelkie reakcje, jakiekolwiek one były, materialistyczne czy idealistyczne, mają to do siebie, że nie
umieją znaleźć od razu miary właściwej. Przerzucając myśl gwałtownie z jednej sfery pojęć w drugą, wręcz
przeciwną, grzeszą z początku zawsze przesadą. Spirytyzm (nie w rozumieniu dyletanckim, lecz nau-
kowym), który jest w istocie wyrazem niezadowolenia przeciw ciasnym granicom pozytywizmu i ewo-
lucjonizmu, zamiast zająć się psychologią człowieka, skoślawioną przez fizjologów, oczernioną przez
naturalistów i dekadentów, rzuca rzeczywistość dla domysłów, prawdę dla złudzeń, życie człowieka dla
tajemnic zagrobowych. Teozofizm, wykwitłszy ze wstrętu do moralności „niezawisłej”, do jej skutków
praktycznych, odwraca się od Chrześcijaństwa, chociaż nauka Chrystusa nie przestała być dotąd prze-
czystą krynicą zasad etycznych 99.
[…] powieść ta smutne po sobie pozostawia wrażenie, tym smutniejsze, że czujemy prawdę dźwięczącą
w słowach autora, że poglądy swoje oparł na znajomości stanu ducha dzisiejszego społeczeństwa, że
i nam krytycyzm epoki poszarpał nerwy i osłabił wolę […]. Pesymizm zrodzony na gruncie najnow-
szych naukowych teorii niszczy w nas po trosze energię życiową […]. Powieściopisarze dni naszych
pochwyciwszy rys charakterystyczny epoki, uwydatnili go w swoich utworach 100.
[…] powieści p. Jeske-Choińskiego mają tę dodatnią stronę, że tematy ich nie są zazwyczaj banalne;
poruszają owszem zagadnienia ważne pod względem psychologicznym i współczesnym […]. Autor sam
chętnie zaznacza stanowisko swoje jako „młodego konserwatysty” i w duchu tego konserwatyzmu roz-
patruje zjawiska życia współczesnego. […] Wykazuje w swej powieści zatrucie duszy młodzieńczej przez
doktryny pozytywistyczne tak, że już nie można doznać i odczuć szczęścia i po przejściu niedługiej
ewolucji kończy wiarą w spirytystyczne objawy 101.
Warto w tym miejscu dodać, iż recenzent nie do końca zgadza się z rozwiąza-
niem proponowanym przez Choińskiego, uznając racje pisarza jedynie połowicznie.
Stwierdza przy tym autorytatywnie:
[…] zdaje się autorowi, że wskazując w kierunku analitycznym myśli źródło przygnębienia wieku dusz
młodych odkrywa istotne złe, trapiące społeczność naszą. Tymczasem, kto się baczniej zastanowił nad
99
Idem, Pozytywizm…, s. 256–257.
100
H. W., Nowe książki…, s. 399.
101
P. Chm. [P. Chmielowski], Przewodnik dla kupujących książki, „Wędrowiec” 1893, nr 5, s. 79.
197 Materializm kontra ezoteryka
tym przedmiotem […], ten musi dojść do tego przekonania, że złem istotnym w naszym rozwoju du-
chowym nie był i nie jest nadmiar refleksji, lecz raczej ulotność i krótkotrwałość. Czy to będzie heglow-
ski idealizm czy comte’owski pozytywizm czy crookes’owski spirytyzm, to my pospolicie zgoła go nie
zgłębiamy, lecz zadowalamy się powierzchownym chwytaniem wiadomostek, przestrajamy je do swo-
jej fantazji, koronujemy swoim uczuciem i zdaje nam się, żeśmy już poznali owe systemy na wylot […].
Nauki poważnej i wytrwale uprawianej brakło nam zawsze, a takich, co z mniemanego pozytywizmu
przerzucają się w zabawki spirytystyczne, nie wyhodowała bynajmniej nauka, tylko płytkość, w której
„myśl nie trwa ni godziny” 102.
Spotkania i halucynacje
102
Ibid.
103
Specyfika zdolności oraz sposób percypowania zjawisk nadprzyrodzonych przez Pitę przypomina doświadczenia uro-
dzonej w 1882 roku Gladys Osborne Leonard, która „rozpoczęła zadziwającą karierę medium już w dzieciństwie. Ujaw-
niła swój dar bardzo wcześnie, po śmierci bliskiej osoby. Opowiadała o «dolinach szczęścia» – raju zamieszkanym przez
Pejzaż zaświatów 198
[…] spływa z oddali jakaś sztywna, a mimo to pełna gracji postać dziewczęca. Ma szlafroczek z bawetem
z indyjskiej organdiny w różnobarwne pasy. Sukienka rozwiewa się z przodu na spódniczce leciuchnej
[…]. Jak dwa skrzydełka tęczowe fruwają poły sukienki za każdym ruchem panienki. […] Głowa drobna,
mała, głowa tych kobiet, które spotyka się czasem w wiejskich dworkach. […]. Twarzyczkę drobną ocie-
niają warkocze […] ozdobione pękami drobnych, różowych wstążeczek […]. Cień panienki w tęczowym
szlafroczku panuje jak mglisty obłok wśród białymi pokrowcami pokrytych mebli i uśmiecha się do
Pity. Wyciąga rączki […]. Na paluszku „serdecznym” ślad od cienkiego drucika.
— To ty — mówi przez sen Pita — to ty, babciu?
— Ja… Dawniej niezapominajka była tu, na tym palcu. Pita całą duszą jest przy lekkiej postaci.
— Czy ten pierścioneczek przyniósł ci szczęście? […].
Na twarz ślicznego zjawiska pada cień. Jakby bratek żałobny na grobie zerwany.
— Nie! — mówi głucho i zasłoniwszy twarz rączkami odpływa w przestrzeń, nagle zmrożona,
owiana jakąś tragiczną rozpaczą 104.
Eteryczny gość posiada wszelkie cechy zjawy – nie idzie, a „spływa”, odziany jest
w lekką, powiewną sukienkę, jest „cieniem” i „mglistym obłokiem” poruszającym się
pośród mebli w salonie. Białe pokrowce, którymi przykryto sprzęty, stanowią dosko-
nałe tło dla owego teatru duchów, nie funkcjonują jako kontrast, lecz idealnie współ-
grają z wyobrażeniem jasnej postaci widma. Immanentną cechą owego widziadła jest
zwiewność, delikatny powiew wiatru, który towarzyszy dziewczęcej postaci i roz-
wiewa poły jej sukni, nadając im pozór „skrzydełek”. Widmo jest delikatne, subtelne,
łagodnie usposobione, potrafi prowadzić konwersację. Udziela Picie żądanych infor-
macji, po czym odchodzi, a raczej „odpływa w przestrzeń” (zapewne zaświatów), jakby
pięknych ludzi w zwiewnych szatach” (K. Farrington, Na granicy rzeczywistości. Zagadki świata i tajemnice zaświatów, tłum.
P. Goraj, [bm] 1999, s. 128).
104
G. Zapolska, Córka Tuśki, Kraków 1989, s. 329–330.
199 Materializm kontra ezoteryka
odwołane niesłyszalnym rozkazem. Trudno zresztą orzec, czy wizja bohaterki jest je-
dynie wytworem bogatej wyobraźni czy efektem wcześniejszego doświadczenia nad-
zmysłowego – równie zresztą hipotetycznego. Zapolska odpowiada na to pytanie tyl-
ko częściowo, kreując dziewczynę jako naznaczoną stygmatem przedwczesnej śmierci,
zbyt wrażliwą, aby przetrwać, niedopasowaną do reguł życia w otaczającej ją rzeczy-
wistości. Ludzie, którzy są naznaczeni piętnem rychłego zgonu, tradycyjnie posiadają
zdolność komunikowania się z duchami lub częściowy wgląd w świat pozagrobowy.
Znamienne zawieszenie pomiędzy jawą a halucynacją staje się również udziałem
tytułowej bohaterki Janki Zapolskiej. Po śmierci ukochanego zrozpaczona dziewczy-
na doświadcza wstrząsającej wizji podążającego za własną trumną Kuniewicza. Syg-
nałem traumy staje się tutaj odczucie fizycznego bólu, poprzedzającego wizję.
Gdy wynoszo trumnę, Janka, stojąca w oddali doznała uczucia, jakby jakaś pięść żelazna uderzyła ją
nagle w czoło i zgruchotała jej czaszkę. I już uczucie to pozostało w niej ciągłe i nieprzerwane. […] Nie
czuła, nie wiedziała nic 105.
Rozumiała tylko jedno, że ten człowiek umarł […], że nawet widmo jego, towarzyszące jej wszędzie od
tylu miesięcy, znikło jej sprzed oczu. Zaczęła oglądać się za nim, szukać. I nagle w pustej przestrzeni mię-
dzy tłumem i nią samą dostrzegła wyraźnie postać Kuniewicza, idącego powoli w ślad za swą trumną.
Szedł schylony […]. Twarzy jego nie widziała, lecz to widmo uwidoczniło się doskonale przed nią,
ciemne i wypukłe. Tylko kontury całej postaci były linią złotą i jaśniejącą i jakby łączącą się z atmosferą
powietrzną. Janka nie drgnęła nawet, nie przyspieszyła kroku, szła ciągle prowadzona przez widmo
zmarłego, dla niej tylko istniejące, widmo smutne, pogrążone w zadumie, towarzyszące zastygłym
i wśród ścian trumny rozkładającym się już zwłokom 106.
105
Idem, Janka, Kraków 1957, s. 310.
106
Ibid., s. 310–311.
Pejzaż zaświatów 200
[…] część z nas dysponuje tak zwaną pamięcią ejdetyczną – fotograficzną – umożliwiającą tworzenie
wrażenia wzrokowego równie intensywnego jak tworzone pod wpływem bodźców pierwotnych. […]
Istotę halucynacji można zatem najlepiej zrozumieć, traktując je jak wyjątkowo intensywne, samo ge-
nerujące zjawiska czuciowe. Osoby obdarzone pamięcią ejdetyczną prawdopodobnie będą doświad-
czały ich częściej niż inne 107.
[…] w trakcie ewolucji mózg wykształcił zdolność ciągłego śledzenia świata zewnętrznego, odbierania,
sortowania i kształtowania wszystkich dopływających stamtąd bodźców, co miało sprawić, że niebez-
pieczeństwo nas nie zaskoczy albo zachowywać aktywność, wobec czego w razie odcięcia zwykłego
dopływu pobudzających bodźców z zewnątrz podejmuje desperacką próbę poszukiwania zamienni-
ków. Najsłabszy dźwięk, obraz lub inne wrażenie zostaje wychwycone, wzmocnione i ukształtowane w
kierunku nadania mu znaczenia, a gdy z zewnątrz nie dopływa już literalnie nic, mózg sam generuje
swoje pobudzenie. Halucynacje, tak jak sny, są częścią ciągłego przedstawienia, które ma utrzymać
mózg w stanie pracy i gotowości. Gdy scena się wyludnia, zapełniają ją duchy i zjawy 108.
107
R. Carter, Tajemniczy świat umysłu, przekład B. Kamiński, Poznań 1999, s. 126–127.
108
Ibid., s. 130.
201 Materializm kontra ezoteryka
[…] jest ogólną regułą, że im myśl jest silniejsza, tym większe są wibracje, im bardziej jest altruistyczna
i uduchowiona, tym wibracje są wyższe, szybsze. Siła woli wytwarza świetlistość, zaś uduchowienie de-
likatność barw ciała mentalnego 109.
Fakt ów nie pozostaje bez znaczenia, ponieważ zwrócić należy uwagę zarówno na
siłę wolicjonalną Kuniewicza, jak i na stopień uduchowienia bohaterki. Umysłowe wa-
lory ukochanego Janki, występujące po śmierci materialnej jako twór astralny (a pa-
miętać należy, iż Kuniewicz poświęcał się właśnie doskonaleniu intelektualnemu), ob-
jawić się mogły właśnie jako widmo.
Dodać tutaj też trzeba, że obok wykładni teozoficznej, prawdopodobna wydaje się
także spirytualistyczna, oparta na przekonaniu o istotnej możliwości pojawienia się du-
chowego odpowiednika zmarłego. Świetlne refleksy wokół zjawy świadczą o jej ducho-
wej naturze i wpisują się w tradycyjny sposób opisywania widm. Duchy są bowiem:
[…] czasami […] widzialnymi postaciami […]. Pojawiają się i znikają nagle i niespodziewanie, czasami
rzucają cień i odbijają się w lustrze, raz zdają się cielesne, innym razem p r z e z r o c z y s t e i r o z ś w i e -
t l o n e , zachowują się jak żywi ludzie lub wykonują tylko ograniczone ruchy 110.
109
Cedar, Ciało mentalne. W: Cedar, Vademecum wiedzy tajemnej, Gdańsk 200, s. 37.
110
J. R. Lewis, Zjawy. W: J. R. Lewis, Życie po śmierci. Encyklopedia wierzeń, mitów, zjawisk, z ang. przeł. W. Korpanty, Warszawa
1999, s. 377 (podkr. – K. O.).
Pejzaż zaświatów 202
[…] ludzie, zdrowi na ciele i duszy, zarówno pod względem psychicznym jak i fizycznym nie mogą stać
się mediami. Najogólniej można uznać, iż to, co medium widzi, słyszy i czuje, może w pewnym stopniu
odpowiadać czemuś, co istnieje, ale ściśle biorąc nie jest prawdą, gdyż są to […] twory własnej fantazji,
istniejące jedynie w jego subiektywnym świecie. […] Ludzie ci z reguły są niezrównoważeni nerwowo,
a ich struktura psychofizyczna sprawia, że są bierni na różnorakie wpływy 111.
111
Cedar, Mediumizm. W: Cedar, op. cit., s. 123–124.
203 Materializm kontra ezoteryka
Helena […] patrzyła znów prosto w twarz trupa. Zdawało się jej dostrzegać, iż powieki, na wpół spusz-
czone, drgać zaczynają. To znów ręka, odziana w białą glansowaną rękawiczkę, zmieniała widocznie
położenie. Śledziła pilnie wyraz twarzy zmarłego. Przed chwilą zdawał się cierpieć, teraz wyraźnie dzi-
wił się czymś, pytał na wpół otwartymi, milczącymi ustami 112.
112
G. Zapolska, Fin-de-siecle’istka, Kraków 1958, s. 242.
113
Ibid.
Pejzaż zaświatów 204
wać” daje początek doznaniom z pogranicza wizji, grozy, przedproża szaleństwa. Ła-
twość, z jaką bohaterka poddaje się sugestiom partnera, wynika w głównej mierze ze
słabości jej charakteru, niemożności przeciwstawienia się silniejszej woli.
Siennicki jest postacią interesującą nie tylko ze względu na jego relacje z Heleną,
lecz także na pewien szczególny moment z przeszłości, który stanie się charaktery-
stycznym motywem związku obojga oraz odwołań do zaświatów. Przyczyną neura-
stenii, hipochondrii, rozmaitych dziwactw Siennickiego było traumatyczne przeży-
cie z dzieciństwa – samobójstwo matki. Kobieta powiesiła się na własnym warkoczu,
a jej zwłoki odkrył syn. Od tego momentu życie dziecka, a potem dorosłego mężczy-
zny, splecione było nierozerwalnie z pośmiertnym konterfektem bliskiej osoby. Ma-
kabryczny obraz zjawiał się bezustannie, powracał, stawał się przyczyną psychicz-
nych cierpień, które Siennicki ostatecznie przypłacił życiem. Zjawa jego matki uka-
zała się wreszcie i Helenie, a był to przerażający efekt autosugestii, poddania się wpły-
wowi partnera, wynik dramatycznej rozmowy odbytej przez parę. Siennicki oznajmia:
Ciągle, zawsze, wiecznie [widział] tą twarz trupią, z czernią ust, z których zwiesza się język nabrzmiały…
I jeśli jej nie mam wizją, to jest ona w mym mózgu, źre mnie, toczy jak robak, jest mną samym, ciałem
moim, myślą moją, wolą moją! 114.
[…] salon doktora Żwana, w którym spotykają się ex-spirytystka, buddysta-teozof i badacz-parapsycho-
log, nabiera niemal metaforycznego znaczenia. Tu ujawnia się punkt statyczny trzech dróg, którymi
na przełomie wieków dążono do rozwiązania zagadki bytu i znalezienia uniwersalnych prawd. Różne
114
Ibid., s. 336.
205 Materializm kontra ezoteryka
były tylko metody tych poszukiwań, ale powszechnie zacierano te różnice, widząc raczej cechy wspólne
spirytyzmu, mediumizmu i teozofii 115.
Owe widma nie są widmami, ale rzeczywistością i że w chwili, gdy je dostrzegamy, widzimy, a w rze-
czywistości, gdy się nam zdaje, że mamy wzrok doskonały, jesteśmy ślepi i rozbijamy się co chwila
o podobne widma, planujące w przestrzeni. Tylko nie czujemy ich dotknięcia, bowiem zmysł naszego
dotyku jest w chwili życia gruby, ordynarny i niewykształcony 116.
115
U. Makowska, Wiedza tajemna Wschodu. Tendencje okultystyczne w kulturze polskiej na przełomie XIX i XX w. W: Orient i orien-
talizm w sztuce. Materiały Sesji Stowarzyszenia Historyków Sztuki, Kraków, grudzień 1983, Warszawa 1986, s. 336.
116
G. Zapolska, Fin-de-siecle’istka…, s. 310.
117
Zwłaszcza ostatnie zdanie pobrzmiewa echami koncepcji ciała materialnego, astralnego, duchowego, eterycznego itp.
oraz świata duchowego. Zob.: Cedar, op. cit., s. 34–38, 194, 198.
118
W tym kontekście pada nazwisko „Katy King”, właściwie Katie King, która była duchem przemawiającym i materializo-
wanym przez medium Florence Cook. Istota owa twierdziła, że za życia nazywała się Ann Owen Morgan i była córką
eks-pirata nazwiskiem Henry Owen Morgan. Jej rzekomą misją miało być dowiedzenie istnienia świata niematerialnego,
co wynikało z chęci odkupienia dawnych zbrodni. Cook była obiektem eksperymentów słynnego badacza, Williama
Crookes’a.
119
G. Zapolska, Fin-de-siecle’istka…, s. 311.
Pejzaż zaświatów 206
Neurastenia jej zaczęła powoli przybierać już cechy histerii. Do chorobliwych uczuć wzrokowych i słu-
chowych, dzwonienia w uszach, nieudolności pojmowania wrażeń zewnętrznych, przyłączyły się teraz
mdlenia, kurcze, ataki, dławienia, migrena, utrata głosu, newralgie i bezustanne zmiany sympatii i an-
typatii 120.
A więc to była śmierć, ta króciuchna chwila, trzask rewolweru, ciche westchnienie na starczy uwiąd
chorej kobiety!… […] Wyobrażała sobie zgon i walkę życia ze śmiercią w akompaniamencie charczenia,
rzężenia, konwulsji i twarzy siniejących w kłębach piany. Ta zaś śmierć, jaką widziała, nawet pomimo
grozy samobójstwa Siennickiego wydała się jej „gospodarska”, a zwłaszcza trupy, szmaty bezużyteczne,
120
Ibid., s. 350.
121
Ibid., s. 354.
207 Materializm kontra ezoteryka
te trupy, które nie spoczywały w mistycznym otoczeniu na czarnym grzbiecie katafalków, lecz do któ-
rych dotknęła się żywą dłonią, nie miały dla niej majestatu pełnego, tak jak dawniej, ciągnących ją za-
gadek śmiertelnych 122.
[…] jeżeli matka Siennickiego mogła się ukazywać, to może i babka…[…] Duch a ciało – to dwie przepa-
ście […] duch mojej babki pozbył się tego worka, który jest dla nas wszystkich ciężką i nieznośną klatką,
dlaczegóż mam się obawiać trupa? Wszak to się już nie liczy! 123.
Kraina jasności był to ów świat pozagrobowy. I podwójną teraz gorączką zdjęta, zaczęła wydobywać
z zapomnienia dzieło babki – ów spirytyzm, ośmieszony i wydrwiony, który poza oceanem jak feniks
z popiołów odżył ze swych wiekowych powijaków 126.
122
Ibid., s. 401–402.
123
Ibid., s. 402.
124
Warto zauważyć, że są to zniekształcone tytuły dzieł autentycznych, jak podają w przypisie do wydania z 1958 roku Józef
Skórnicki i Tomasz Weiss.
125
G. Zapolska, Fin-de-siecle’istka…, s. 404.
126
Ibid., s. 408.
Pejzaż zaświatów 208
[…] to wszystko, co fascynowało środowisko artystów: „tajemnica bytu”, mądrość Indii, ideoplastia i ży-
cie w astralu – nęciło też wielu spoza kręgu bohemy. Miało to być lekarstwem na strach przed śmiercią,
na samotność jednostki w nieludzkiej epoce, ale także na powszedniość i nudę. Równocześnie zaś „zaj-
mowanie się tymi sprawami należało podówczas do mody i trudno było bodaj utrzymać się przy opinii
wytwornego nie chodząc na seanse spirytystyczne. Dotyczyło to zwłaszcza kobiet”. Ów pospolity spi-
rytyzm łączył się więc z mediumizmem czy neobuddyzmem nie tylko w twórczości artystów-misty-
ków, ale także w życiu mieszczańskich salonów 128.
127
G. Zapolska, Fin-de-siecle’istka…, s. 410.
128
U. Makowska, op. cit., s. 336.
209 Materializm kontra ezoteryka
[…] gdyby ktokolwiek przedsięwziął nad panią przeciwną pracę i zaczął sugestionować pani myśl, iż jesteś
silną, zdrową fizycznie i moralnie, ręczę, że po upływie pewnego czasu nie byłoby weselszej i zdrowszej
nad panią istoty… Tylko trzeba, aby taki uzdrowiciel się znalazł… 129.
Nagle rozległ się suchy trzask. Wskutek pierwszych mrozów meble pękały. Lecz Helena rzuciła książki,
ekierki, ołówki, zabazgrane arkusze i uciekła jak szalona wyobrażając sobie, iż legion duchów wypełnił
nagle pokój zmarłej 130.
Z drugiej jednak strony, gdyby wziąć pod uwagę nastrój grozy, subtelnie stop-
niowany przez Zapolską – od chwili wizyty w katakumbach, przez ukazanie się upiora,
stany depresyjne, kataleptyczne, aż do owego fatalnego momentu, w którym Helena
słyszy głos z zaświatów, wygłaszający charakterystyczne dla Siennickiego hasło
„chodźmy się denerwować” – to podobne sceny mogłyby wydać się niemal realne,
istniejące nie tylko w płaszczyźnie wyobrażeń, lecz także w sferze realnego doświad-
czenia bohaterki. Ostatecznie przecież spirytyzm uchodził w owym czasie już nie
tylko za rozrywkę, szarlatanerię czy sztuczki, lecz traktowany był również jako „sys-
tem filozoficzny i zbudowany na jego podstawie kodeks moralny” 131. Takie ujęcie
tematu wynikało z głębokiego przekonania niektórych środowisk o tym, że „duch
człowieka żyje po śmierci i że można z nim nawiązać kontakt za pośrednictwem me-
dium w seansie” 132. William James, amerykański psycholog, dowodzi, iż:
[…] nasza zwykła świadomość na jawie, nasza – że tak powiem – świadomość rozumowa jest tylko pew-
nym szczególnym typem świadomości, poza którym, oddzielone odeń tylko cieniutką błonką, leżą
129
G. Zapolska, Fin-de-siecle’istka…, s. 376.
130
Ibid., s. 404–405.
131
P. Grzybowski, Opowieści spirytystyczne. Mała historia spirytyzmu, Katowice 1999, s. 152.
132
P. Haining, Leksykon duchów, przeł. T. Wyżyński i K. Zarzecki, Warszawa 1990, s. 276
Pejzaż zaświatów 210
formy potencjalne świadomości zgoła odmiennych […]. Odpowiadają one określonym typom umy-
słów, zapewne gdzieś znajdującym dla siebie warunki użyteczności i przystosowania. Żaden opis cało-
kształtu wszechświata nie może być zupełny, jeśli pomija się te inne formy świadomości 133.
[…] babka ujawnić się pani nie mogła […] jej ciało astralne ulegało za życia owemu zanikowi, jaki był przy-
czyną zgonu jej cielesnej istoty, lecz osoba, która się pani objawiła, musiała umrzeć gwałtowną śmiercią,
nagłą […] 135.
133
Cyt. za: B. Markiewicz, B. Szymańska, Od mistycyzmu do symbolizmu (Jakub Boehme i Emanuel Swedenborg), Wrocław, 1985, s. 5.
134
J. R. Lewis, Parapsychologia oraz badanie możliwości istnienia życia po śmierci. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 259.
135
G. Zapolska, Fin-de-siecle’istka…, s. 411.
211 Materializm kontra ezoteryka
[…] w IV w., idąc za sugestią św. Augustyna przedstawioną w Państwie Bożym, postanowił ostatecznie potępić
samobójstwo. W następnych wiekach stosunek Kościoła wobec samobójstwa stawał się coraz bardziej nie-
przychylny, a nastawienie Kościoła do tego zjawiska dobrze podsumował Tomasz z Akwinu w swojej Sum-
ma theologica, stwierdzając, że samobójstwo jest sprzeczne z naturalnymi skłonnościami człowieka 136.
Nie da się ukryć, że w wielu ludziach istnieje silna potrzeba wiary w jakąś formę tamtego świata […].
Wynika to, jak się wydaje, nie tyle z niedostatku wiedzy […] – ile raczej z typu emocjonalności. Lęk
przed śmiercią, niemożność pogodzenia się z tym, że wraz z nią wszystko się dla jednostki kończy […]
– wszystko to każe bardziej uczuciowym, bardziej wrażliwym ludziom wierzyć, że za tym chaosem
kryje się jakiś ład […] 137.
136
J. R. Lewis, Samobójstwo. W: J. R. Lewis, op. cit. s. 303.
137
H. Miś, A. Miś, Okultyzm, magia, wróżby, Warszawa 1982, s. 25.
Pejzaż zaświatów 212
[…] w Fin-de-siecle’istce […] pisarka ukazując problem ze stanowiska obserwatora, podchodząc doń z dy-
stansem, ujawnia tak ważne kulisy powstawania modernistycznego mitu wschodu tajemnego. I dlatego
dobitniej niż autorzy zaangażowani osobiście w praktyki ezoteryczne – określa charakter zjawiska. Naj-
większą rolę odegrała tu moda, atmosfera taniej sensacji, przyciągająca amatorów rozmaitych dreszczy
metafizycznych 138.
Istotą całą zwracał się ku matce, jakby w oczekiwaniu, że ona mu coś wskaże, coś ześle. […] Mistyczny
wpływ jej dalekiej śmierci zaczynał na niego działać. […] Umarła? Nie. Ona po prostu przeniosła się
gdzieś, dokąd jemu nie pozwala jechać życie. Ale gdyby się uparł i przełamał życie, znalazłby się tam
w jednej chwili. Przyjdzie czas, że się to stanie samo przez się 139.
Coraz bardziej utrwalał się w przekonaniu, że matka stamtąd, gdzie jest, widzi go, słyszy, i że rozłąka
ich, choć wplotło się w nią coś na razie nieprzezwyciężonego, co ludzie nazywają śmiercią, jest w istocie
bez porównania mniej materialną, niż poprzednia […]. Chwilami przekonanie to dochodziło w nim do
138
U. Makowska, op. cit., s. 337.
139
Hajota [H. Pajzderska], Ostatnia butelka, Warszawa [brw], t. II, s. 119.
213 Materializm kontra ezoteryka
takiego natężenia, że […] z nieopisanym utęsknieniem i nieopisaną trwogą oczekiwał widocznego zna-
ku, który by je udowodnił. Wszak miał już jedną taką chwilę… w ową przeklętej pamięci noc […]. Czuł wtedy
wyraźnie obecność matki… słyszał jej głos… a ona już tam w Anglii nie była… już tam właśnie mówiono
o niej, że umarła. […] Przymykał oczy, wytężał słuch, zatrzymywał oddech w piersi, bezwiednie usiłując
wszelkimi siłami ubezcieleśnić własną istotę, wyjść niejako na spotkanie tej, która już z ziemią nie miała
nic wspólnego. Ale na próżno. Nie osłabiało to jego wiary w mistyczne obcowanie z nim matki, lecz
pustka, jaką widział przed sobą […] przerażała go coraz bardziej. Był za młody, za żywotny, żeby go ten
zaświatowy stosunek wypełnił 140.
Pomimo zatem ustawicznego pragnienia śmierci bohater nie potrafi – czy też
nie chce – przekroczyć pewnych granic, podjąć ostatecznej decyzji, „wypisującej” go
ze świata żywych. Ostatnie widzenie matki było pożegnaniem, znakiem zaświadcza-
jącym o sile więzi uczuciowych i jednocześnie przyrzeczeniem spotkania po „tamtej
stronie” – kiedyś. Ostatecznie obsesja Bensona słabnie pod wpływem miłości do Diany,
a wreszcie zanika zupełnie. Wyraźnie widać, że psychiczna kondycja człowieka, w tym
również jego przekonania oraz przeżycia, determinują nie tylko możliwość zetknię-
cia się ze światem duchów, lecz także mogą ją eliminować.
Z kolei motyw strachu przed zemstą umarłego i wiary w możliwość odwetu zza
grobu wykorzystuje Esteja w powieści Mgławica. Funkcjonuje on jako dopełnienie rysu
charakterologicznego głównej postaci. Bohaterka utworu, Helena, dowiedziawszy się,
że właśnie z jej powodu popełnił samobójstwo zakochany w niej mężczyzna, zaczyna
obawiać się jego zemsty. Poczucie strachu i niepewności dziewczyny wzmaga jeszcze
jej brat, mówiąc: „pewnie nigdy nie zbadamy dokładnie tej tajemnicy, chyba że on
z tamtego świata przyjdzie nam ją wytłumaczyć” 141.
Żartobliwa uwaga młodego człowieka powoduje zapadnięcie przepełnionej lę-
kiem ciszy, a Czesław, jeden z uczestników rozmowy, tak tłumaczy to nagłe ustanie
wszelkich odgłosów: „ta jego śmierć tragiczna takie na mnie wrażenie zrobiła, że
dreszcz mnie przeszedł, gdy nagle białe widmo ujrzałem nad sobą” 142.
Przywołanie imienia zmarłego staje się tutaj ekwiwalentem zjawienia się widma,
a jednocześnie napełnia bohaterkę przekonaniem o możliwości pozagrobowych od-
wiedzin. Tajemnica miłości Heleny do Kazimierza jest osnową wątku samobójstwa,
ponieważ wybór matrymonialny, którego dokonała bohaterka, stał się przyczyną te-
140
Ibid., t. II, s. 120–121.
141
Esteja [J. Kisielnicka], Mgławica, Warszawa 1894, s. 6.
142
Ibid., s. 13.
Pejzaż zaświatów 214
[…] on tak się mścić będzie całe życie. On temu nie winien, bo nie był do zemsty zdolny. Ale moja
chciwość mści się nade mną w ten sposób. Gdyby tak dłużej być miało, obłędu dostałabym niezawod-
nie; zamknęliby mnie z tym widmem […]. Muszę zerwać. Muszę! Raz dlatego, że tylko wtedy pozbędę
się tego widma, potem dlatego, że tamten [Czesław] gdyby się dowiedział… Ja się go boję… Kogo ja się
nie boję? Kazia nie bałam się za życia, a teraz jego najwięcej. To mu się należy 144.
Myśl o wyznaniu prawdy stanie się obsesją, a zarazem i karą za chciwość oraz
odrzucenie tego, którego kochała. Lęk przed zemstą zza grobu za zdradę i sprowo-
kowanie samobójstwa wiąże się z motywem powrotu na ziemię w celu uzyskania za-
dośćuczynienia, obecnym w kulturze europejskiej. Pokutująca dusza, nie mogąc za-
znać spokoju – w przypadku analizowanej powieści dodatkowym elementem jest sa-
mobójstwo – poszukuje harmonii i wiecznego odpoczynku. Esteja, zręcznie operując
świadomością i tradycyjnym sposobem pojmowania przejawów obecności upiorów
oraz motywów ich postępowania, kreśli wizerunek kobiety opętanej wyrzutami su-
mienia. Ostatecznie jednak zjawa nie przychodzi; to raczej Helena nosi w sobie prze-
konanie o przewinieniu wobec Kazimierza. Jedyną pokutującą duszą jest więc w po-
wieści bohaterka, która zyskuje ukojenie dopiero po wyznaniu swej winy.
Poczucie winy i rozpacz stają się przyczyną obłędu wynikającego z przekonania
o obcowaniu z duchem zmarłej ukochanej również w powieści Artura Gruszeckiego
Zwycięzcy. Książę Zasławski zostaje dotknięty szaleństwem, ponieważ wykonując ob-
owiązki służbowe wydał rozkaz zabicia kochanej kobiety, Rénée de Villoureza. Mi-
łość do pięknej Francuzki i poczucie winy powodują głęboką depresję. Bohater uważa,
że gdyby tylko posłuchał własnych przeczuć, gdyby uwierzył w dawane przez los znaki,
143
Ibid., s. 33.
144
Ibid., s. 34–35.
215 Materializm kontra ezoteryka
[…] to był jakiś rozkaz duchów, nowe ostrzeżenie, aby się miał na baczności, aby cofnął się, zapobiegł
nieszczęściu. I gdyby tylko dwie godziny dłużej kazał odpocząć żołnierzom, a nawet jedną godzinę…
[…]. Dobre duchy ostrzegały go, dawały widome znaki, a on, zapatrzony w barbarzyńskie widmo wojny,
ze stępionymi nerwami, nie rozumiał, nie odczuwał ich mowy … i stał się jej zabójcą, katem. I jeszcze
mógł je uratować, gdy przez matkę przemówiły dobre duchy, by zaraz wyjechały z pałacu… 145.
Zasławski pragnie wierzyć w duchowe moce, ponieważ jest to dla niego jedyna
ucieczka przed brutalnością rzeczywistości, w której przyszło mu żyć. Traumatyczne
przeżycie dokonuje jednak ogromnego spustoszenia w psychice i bohater popada
w urojenia. Zmarła jawi mu się jako duchowa żona, stając się inspiracją jego działań
– napisania książki o prawdziwym przebiegu zdarzeń w miasteczku, w którym do-
konano rzezi, i w którym zginęła także Rénée. Przed śmiercią Zasławski wzywa do
siebie swego porucznika, Sumareckiego, wyznając:
[Rénée] jest moją żoną duchową… już mi przebaczyła, tylko żąda, bym wyjawił światu prawdę i zemścił się
[…]. Jestem zupełnie normalny i spokojny… To wy nie rozumiecie i nie możecie pojąć nic duchowego, nad-
ziemskiego […]. Wie pan, ona w przeddzień katastrofy była u mnie… Widziałem ją, jak żywą, słyszałem, jak
śpiewała dla mnie Rapelle toi!… Potem w marszu znów przyszła do mnie… a później, później często się zjawiała
[…]. Ona żąda wyjawienia prawdy, i zrobię to, ogłosiwszy swoją książkę, a drugi warunek – zemsta… 146.
Znużony realnością umysł przenosi się zatem w sferę bardziej przyjazną, w któ-
rej bohater może doznać otuchy. Obłęd księcia stanowi tutaj rodzaj przeniesienia
świadomości w obszar wyobrażonego, terytorium, w którym dziewczyna pełni rolę
bodźca, impulsu działań.
Równie dramatyczną percepcję płaszczyzny niefizycznej, determinowaną doj-
mującym poczuciem winy, ukazuje Gruszecki w Zwyciężonych. Domniemane zjawy
pełnią tutaj funkcję upostaciowanych wyrzutów sumienia, których doświadcza ojciec
bohatera, Jan Nowak. Dokonane w przeszłości zabójstwo wspólnika oraz przyczynie-
nie się do śmierci innych osób nie mogą zniknąć z jego pamięci. Zbliżający się zgon
i poprzedzająca go ciężka choroba wzmagają jeszcze poczucie wyrządzonej ludziom
145
A. Gruszecki, Zwycięzcy, Warszawa 1903, s. 191–192.
146
Ibid., s. 254–255.
Pejzaż zaświatów 216
krzywdy. Przed oczami starca pojawiają się upiory, postacie tych, którym zgotował
śmierć. Warto wszakże zauważyć, iż wizje kończą się zawsze wraz z nastaniem świtu.
Z wypowiedzi Jana wynika, że doświadcza on podobnych zjawisk już od wielu lat.
Powtarzające się widzenia wygnały go na szereg pielgrzymek i wpędziły w religijną
manię. W noc przed śmiercią dręczą Jana kolejne omamy:
Patrz tam w ciemny kąt… widzisz?… tam stoi Tropf, z rozbitą czaszką, widać mózg biały… patrzy na
mnie, grozi, woła do siebie… O Boże! […] Słuchaj, jak jęczy […] – on jest teraz na korytarzu i płacze, bo
umarł w grzechu śmiertelnym… 147.
Wiatr gwizdał, jęczał, płakał na różne tony. Dudkowi przyszły na myśl baśnie i opowieści o pokutujących
duszach, o wilkołakach, strachach. Raz jeszcze się przeżegnał. Naraz, tuż zza drzewa, wysuwa się on –
podróżny, towarzysz z łodzi… Drgnął Dudek cały – i szybko jął szeptać słowa pacierza… Mara zginęła 148.
147
Idem, Zwyciężeni, Warszawa 1901, s. 301.
148
Idem, Przy ognisku. W: A. Gruszecki, Wykolejony. Nowele i szkice, Warszawa 1900, s. 37.
217 Materializm kontra ezoteryka
Przygotowała już parę przypuszczeń o duchach. W pustych pokojach pukało coś z cicha… Dziś w nocy
słyszała kroki w sali. Zbliżyły się do pokoju ciotki i ucichły; pewną była, że to już śmierć. Słyszała wy-
raźnie… […] Nieraz już słyszała podobne „objawy” – nadmieniła mu o tym ostrożnie, żeby nie domyślił
się kłamstwa. Ona jednak to słyszy, gdyż jest bardzo nerwową […]. Dziś może mu opowie, że coś wi-
działa. Ale co? Wprzód trzeba go na opowiadanie o duchach wyciągnąć 149.
W podaniach pałacowych żyły legendy o strachach, harcujących tutaj nocami. Już dawno pomarli ci,
którzy jakoby na własne oczy widzieli bądź czarnego pana, bądź białą panią, siejących trwogę w pałacu.
149
Ostoja [J. Sawicka], Wychowanka, Petersburg 1895, s. 195.
Pejzaż zaświatów 218
Ale po nieboszczykach w spuściźnie pozostała wiara, a żywi uważali sobie za obowiązek wiarę tę prze-
chowywać. Ilekroć nocną porą w pustej części pałacu dał się słyszeć zgiełk jakiś, to zawsze łatwowier-
nym powstawały włosy na głowie i jaki taki z przerażonymi oczyma, z bijącym sercem, powtarzał: „To
on!”. A innym razem mówiono: „Ona!”. Bo tak wszyscy mianowali czarnego pana i białą panią. „On”
w wyobraźni ludzkiej był straszliwie czarny, miał oblicze, którego żaden śmiertelnik nie mógł oglądać
bezkarnie i potem umierał. Jeżeli ktoś umarł, zawsze jakiś żyjący człowiek umiał tę śmierć uzwiązkować
z taką czy inną przepowiednią, zgon zwiastującą, a „on” musiał tu być czynny […]. Zofia […] na próżno
usiłowała przekonać samą siebie, że przyczyny zjawisk zmysłowych nie mogą być nadprzyrodzone: […]
rozum – rozumem, a strach – strachem 150.
150
A. Dygasiński, Złamane życie, Warszawa [br], s. 111–112.
151
Ibid., s. 112.
219 Materializm kontra ezoteryka
tej samej autorki. Bohater nadmienia tutaj, że przed laty (prawdopodobnie jest to
okres pierwszej fali zainteresowania „wirującymi stolikami”) uczestniczył w seansach
spirytystycznych („Tak, tak… stoliki wirujące, słodkie dźwięki harfy […] oddziaływały
na niego w dziwny sposób” 152).
Walor żartobliwej uwagi zyskuje natomiast scenka z Szachrajów Gruszeckiego,
kiedy bankier Strauchfeld zastanawia się nad możliwościami zdobycia środków fi-
nansowych, które ocalą go od bankructwa. W swych rozważaniach Żyd dochodzi
w ten sposób do znaczącej konkluzji:
152
G. Zapolska, Szmat życia, Warszawa [br], t. I, s. 257.
153
A. Gruszecki, Szachraje, Warszawa 1899, t. II, s. 98–99.
154
G. Zapolska, We krwi, Warszawa 1913, t. III, s. 415.
Pejzaż zaświatów 220
noweli Ostoi Nad morzem opinia jednej z postaci, że „topielcy straszą czasami”. Prze-
konanie takie wynika z tradycyjnego postrzegania gwałtownej śmierci jako uzasad-
nienia dla ewentualnego powrotu zza grobu bądź to w celu odkupienia win, lub do-
kończenia powinności, których realizację uniemożliwił nagły zgon.
Również specyficzna czasoprzestrzeń sprzyja powstawaniu wyobrażeń na temat
pokutujących zjaw. W Mamy pantofelkach Estei bohaterka opisuje dziecięce lęki nastę-
pująco: „Latem duchów się nie bałam – zimą okropnie; smutny wiatr zimowy zdawał
się zawsze czymś tajemniczym a groźnym, pozostającym w bliskich stosunkach z du-
chami” 155.
Aura zewnętrzna, a w szczególności zjawiska postrzegane negatywnie, jak przej-
mujący chłod i wiatr, determinować mogą wyobrażenia widm. Czynnikiem wzma-
gającym procesy kojarzeniowe mogą stać się nie tylko odgłosy wydawane przez wi-
cher zimowy, przypominające zawodzenia czy jęki, lecz również opowieści o chło-
dzie towarzyszącym manifestacjom widm.
Dysputy spirytystyczne
155
Esteja [J. Kisielnicka], Mamy pantofelki. W: Esteja, Kto zwycięzcą? Nowele, Warszawa 1893, s. 317.
221 Materializm kontra ezoteryka
— To wszystko oszustwo, sztuki kuglarskie, a ludzie zabobonni wierzą! — zaśmiał się pan Strauchfeld.
— Jednak musi być w tym coś nadzwyczajnego — mówiła żona — jeżeli ludzie naukowi, poważni,
zajmują się spirytyzmem.
— I zawsze w końcu odkryje się jakaś sztuczka prestidigitatora — upierał się pan Strauchfeld — jak
na przykład Slade’a; czy nie tak, panie inżynierze?
— Mam trochę inne wyobrażenie o spirytyzmie, jakkolwiek przyznaję, że istotnie odkryto oszu-
stwa takich jak Slade, Schraps, Betty Tamke, Toepfer i innych mediów […]. Spirytyzm według mego
zdania […] jest usiłowaniem przekroczenia granic, zakreślanych naszymi zmysłami i szukaniem odpo-
wiedzi na pytanie: skąd przyszliśmy? po co przyszliśmy? dokąd idziemy?
— To jest bardzo dziwne — zawołał pan Strauchfeld — aby taki człowiek jak pan, był mistykiem.
[…] Wrażeń innych poza zmysłowymi nie znamy i one nawet nie mogą istnieć […] 157.
— Zmysły nasze są bardzo grube i niedostateczne […]. Nie odczuwamy w ogóle zjawisk magnetycz-
nych i elektrycznych, póki nie przechodzą one w inne siły […]. Więc istnieje poza nami świat inny na
ziemi, świat niedostępny dla naszego ciała, ale możliwy dla ducha. Istnieją w naturze siły i zjawiska nam
nieznane, które przy rozdwojeniu osobowości w poszczególnych stanach jasnowidzenia, hipnotyzmu,
somnambulizmu bywają dostępne badaniom i pozwalają uchylić rąbek zasłony nowego świata, nam
156
A. Gruszecki, Nawrócony, Warszawa 1901, s. 351.
157
Ibid., s. 351–352.
Pejzaż zaświatów 222
nieznanego. Może ten świat zamieszkują duchy, może w tym świecie odnajdziemy nieśmiertelny pier-
wiastek życia, może dowiemy się, w jakim celu żyjemy i dokąd idziemy, gdzie nasz kres.
— Jak to gdzie? — zaśmiał się pan Strauchfeld — Przecież mamy zaludnić gwiazdy, rozpalić słońce…
— Przedtem jednak musimy poznać i posiąść tajemnice natury, chociażby drogą spirytyzmu.
— Już chyba nie spirytyzmu. To szarlataneria.
— A jak zwie pan astrologię, poprzedniczkę astronomii lub alchemię […]? 158.
158
Ibid., s. 352–353.
159
Ibid., s. 353–354.
223 Materializm kontra ezoteryka
160
A. Gruszecki, op. cit., s. 354.
Pejzaż zaświatów 224
[…] geniusz ludzkości, dążący do prawdy poznania, nie tylko tego świata, lecz i zaświatów leżących za
progiem dzisiejszej świadomości, ten jest wieczny i nieśmiertelny, bo źródło jego tkwi w nieśmiertel-
ności pierwiastku życia 161.
Antagonistką Karola Nowaka jest Elza, która brzydzi się rzeczywistością mate-
rialną w każdym z jej przejawów. Dziewczyna jest fantastką inspirowaną przez kon-
cepcje Kardeca dotyczące hierarchizacji duchów, co egzemplifikuje stwierdzenie: „Jeśli
nawet spirytyści przypuszczają w krainie zaświatowej różne hierarchie duchów, cóż
dopiero tu na ziemi” 162.
Elza wyobraża sobie, że świat materialny jest jakoś połączony ze sferą eteryczną
lub ją odwzorowuje, tęskni do zupełnie innych jakości, do tego wszystkiego, co łączy
się z pozafizycznym istnieniem. Marzycielski manifest dziewczyny konkretyzuje się
w postaci powiązania sfery metafizycznej z poezją i postulatu oddzielenia od ciele-
sności. Elza uznaje również wyższość ducha nad materią, co jej nakazuje „– Unikać
i gardzić rzeczywistością, zajmować się tylko życiem duszy w jej objawach i przemia-
nach odwiecznych i niezmiennych, patrzeć tylko w głąb siebie i snuć poezję z siebie” 163.
161
Ibid.
162
Ibid., s. 180.
163
Ibid., s. 336–337.
225 Materializm kontra ezoteryka
Nowa odmiana starej piosenki […]. Fakirzy indyjscy magnetyzują się w podobny sposób od wieków.
— Ależ oni dążą do nirwany, a my do poezji — zawołała tryumfująco.
— Tak, oni dążą do rzeczywistej, a nowa poezja do sztucznej nirwany, jest to wygodny płaszczyk
do usunięcia od pracy, nauki i celów życia.
— Upór pana jest niemożliwy, sądziłam, że po doświadczeniu, o którym pan wspominał [śmierć
ojca], zrozumiał pan nareszcie całą nicość przemijających form życia zewnętrznego 164.
164
Ibid., s. 337.
Rozdział czwarty
Na peryferiach świadomości…
Motyw hipnozy i magnetyzmu
Wstęp
Hipnoza interpretowana jako stan bezwarunkowego poddania się woli operatora sta-
nowiła archetypiczną manifestację władzy człowieka nad umysłem drugiej osoby. Wy-
jątkowość sytuacji, w której jednostka opanowuje władze umysłowe innego człowieka
i przejmuje kontrolę nad jego ciałem sprawiała, że doświadczenia magnetyczne na-
bierały charakteru sensacji i były niejednokrotnie przedstawiane w konwencji magii
lub cudowności. Jak pisał Henryk Hoyer:
[…] do rzędu niezwykłych zjawisk w dziedzinie psychicznej działalności człowieka, które wznieciły nie-
raz ciekawość publiczności warszawskiej, należały […] przedstawienia hipnotyczne, jakie jej zaprodu-
kował przed kilkunastu laty niejaki pan Donato. Warszawa wpadła wtenczas w zachwyt, uznano sztuki
p. Donato za cudy, otwierające zupełnie nowe poglądy na zjawiska życiowe i psychiczne, a niektórzy
wielbiciele cudotwórcy czynili Towarzystwu Lekarskiemu za to gorzkie wyrzuty, że przemysłowego
sztukmistrza nie uznawało za powagę naukową i uchylało się od wszczynania z nim uczonych dyskusji.
Podobne wzniecenie ciekawości czytelników pisemek brukowych powtórzyło się od tego czasu kilka-
krotnie, wskutek zabiegliwości innych podobnych przemysłowców 1.
1
H. Hoyer, Mózg i myśl, „Wszechświat” 1894, nr 22, s. 337.
227 Materializm kontra ezoteryka
[…] stan hipnotyczny nie przedstawia ani jednego objawu, który nie występowałby także przy innych
stanach […] przy zwykłym biegu czynności psychicznych, albo też przy różnych chorobowych zbocze-
niach układu nerwowego. […] Niektóre stany, podobne do pewnych stanów hipnotycznych, pojawiają
się wprawdzie dość rzadko, ale występują jako samodzielne zboczenia czynności nerwowej, jak miano-
wicie somnambulizm i katalepsja […]. Sugestię nareszcie […] spostrzegamy i wykonujemy bezustannie
w życiu codziennym. Somnambulizm do tego stopnia zgadza się z objawami hipnotyzmu, że niektórzy
autorzy oznaczają ostatni wprost jako somnambulizm sztuczny. Stan hipnotyczny nazwano pierwotnie
snem „magnetycznym”, lecz wyrażenie to obecnie prawie powszechnie porzucono […]. Niektórzy zwo-
lennicy mistycyzmu przyjmują wprawdzie istnienie jakiegoś tajemniczego czynnika, przelewającego
się niby z ciała magnetyzera do układu nerwowego osoby magnetyzowanej, lecz istnienia tej nadprzy-
rodzonej siły […] niczym nie udowodniono, a objawy występujące przy rzekomym jego stosowaniu dają
się w zupełności wytłumaczyć i zastąpić przez proste poddawanie, czyli sugestię 2.
[…] sugestia bynajmniej nie stanowi wyłącznej właściwości stanu hipnotycznego, owszem działa bezustan-
nie w powszednim życiu człowieka. Wiadomo każdemu z własnego doświadczenia, jak skutecznie działa
namowa słowna, jak trudno oprzeć się perswazjom osób, które poważamy i cenimy […]. Widzimy już stąd,
że istnienie własnej samodzielnej „woli” polega w istocie na współdziałaniu spoczywających w naszej pa-
mięci różnych wyobrażeń, pojęć, uczuć i popędów, które wzajemnie się zwalczają, dopóki pewne silniejsze
popędy nie przeważą szali […] i nie nadadzą naszym dążnościom odpowiedniego kierunku. Przy zwykłej
równowadze umysłu namowa pozostaje bezskuteczna, dopóki nic nie przeszkadza swobodnemu współ-
zawodnictwu różnych pojęć i popędów, wynurzających się z widnokręgu świadomości 3.
2
Ibid., s. 338.
3
Ibid., s. 340.
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 228
Hipnoza praktyczna
[…] zbliżył się do niej, a cofając się ku drzwiom gabinetu, siłą wzroku pociągał ją za sobą. Szła… posuwała
się raczej wolnym, falistym ruchem. […] Doktór ciągnął ją wzrokiem… Szła uśmiechnięta, jakby uszczę-
śliwiona tym ruchem, którego by bez jego pomocy uczynić nie mogła. W miarę, jak się oddalał od Poli,
ruchy jej stawały się wolniejsze. Doktor wytężył całą siłę woli, żeby ją za próg sypialni wywabić. Stanęła
w gabinecie. Zatrzasnął drzwi, a jednocześnie głuchy, przeciągły jęk rozległ się w sypialni 6.
4
Ostoja [J. Sawicka], Doktor Faust. W: Ostoja, Nad morzem (z notatek turysty), Warszawa 1903, s. 107.
5
Eksperyment opisany w utworze Poego opierał się na założeniu, że wola hipnotyzera jest w stanie utrzymać czy reani-
mować martwe ciało za pomocą swoistego przypisania do ciała lub uwięzienia pierwiastka spirytualnego. Doświadczenie
wykazać miało „czy pacjent w tym stanie posiada jakąkolwiek wrażliwość na prąd magnetyczny; po wtóre – czy, w razie
twierdzącym, wrażliwość owa pod wpływem danych warunków uszczupla się lub wzrasta; po trzecie – w jakim stopniu
i na jaki przeciąg czasu można drogą owych doświadczeń powściągnąć zaborczość śmierci” (E. A. Poe, Prawdziwy opis
wypadku z p. Waldemarem, przeł. B. Leśmian, Kraków 1976, s. 37). W przeciwieństwie do doświadczenia Fausta bohater
Poego osiąga przerażający skutek długotrwałego stanu zawieszenia pacjenta pomiędzy życiem i śmiercią. W stanie tym
materia ulega spowolnionemu rozpadowi, a dusza nie może odnaleźć drogi w zaświaty.
6
Ostoja [J. Sawicka], op. cit., s. 107.
231 Materializm kontra ezoteryka
[…] gasnące życie zajmowało go więcej, niż cały przebieg choroby. […] W początkach choroby ciotki
Reginy próbował stosować wszelkie środki i od razu spostrzegł, że nie ma ratunku. […] A jednak obec-
nością swoją przyniósł jej ulgę… powtarzała to nieraz; hipnotyzował ją wzrokiem bezwiednie z po-
czątku, następnie zaczął stosować do niej swój szczupły zapas wiedzy w tym kierunku… bóle ustępo-
wały… życie gasło, ale prawie bez cierpień. Badanie skutków tej siły pochłaniało całą jego duszę. Z ksią-
żek nie dowiedział się nic. Pretensjonalne formułki wyglądały jak majaczenie zarozumiałego nieuka. On
miał już trochę własnego doświadczenia. Widział rzeczy wielce różne od tych, o których dotąd słyszał
i czytał. Ciekawość pchała go coraz dalej po tej drodze, a wstrzymywała ostrożność. Tyle lat ślęczał nad
zdobyciem wiedzy, która miała mu dać chleb i stanowisko. Teraz go zupełnie inna dziedzina nęcić zaczy-
nała… Dokąd zajdzie i co go napotka?… Już teraz formułkowy balast zrzucać zaczął, ale co na to miejsce
dla równowagi zdobędzie? 8.
[…] każdemu jej słowu nadawał szczególniejsze znaczenie. Wczoraj przepowiedziała wizytę Waliń-
skiego. Nie skombinował, że mogła wiedzieć o tym od służby. […] Nie myślał o tym: we śnie hipnoty-
zmu usłyszał od niej kilka słów, które przy dobrych chęciach można było wziąć za pewne wskazówki
medyczne: powitała go parę razy słowami „wiedziałam, że pan przyjedzie” – to mu wystarczyło do
wytworzenia pewnych przypuszczeń, które coraz wyraźniejszą przybierały formę 9.
7
Pola była świadoma grożąjącego jej niebezpieczeństwa. Miewając przeczucia, podświadomie obawiała się Fausta.
8
Ostoja [J. Sawicka], Wychowanka, Petersburg 1895, s. 176–177.
9
Ibid., s. 177–178.
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 232
[…] chora wyglądała pani… przed godziną przepowiedziała pani przyjazd […]. Miewa chwile … jasnowi-
dzenia; ciekawy okaz.
— Pan w takie rzeczy wierzy? — wtrąciła Wrońska […].
— Ja… Ja… nie wierzę… Konstatuję fakt… słyszałem… byłem obecny […].
— Będąc dzieckiem, słyszałam toż samo od mojej niańki — szepnęła Wrońska.
Zarzut ten słyszał już nieraz; uśmiechnął się pobłażliwie; starał się jej dowieść, że te właśnie podania
ludowe są niezbitym dowodem prawdziwości objawów 10.
10
Ibid., s. 180–181.
11
G. Zapolska, Fin-de-siecle’istka, Kraków 1958, s. 337.
233 Materializm kontra ezoteryka
Ściemniało się powoli. Helena siedziała ciągle nieruchoma, na wpół senna, patrząc na szyby […]. Nagle
załechtało ją coś w karku i wspomnienie rannej halucynacji przeszyło jej mózg gwałtownym ostrzem.
Zerwała się, otwierając szeroko źrenice, w oczekiwaniu śmiertelnego gościa. […] Nagle zastukano do
drzwi 15.
Warto zauważyć, iż to, co w danym momencie wydaje się z całą pewnością wy-
tworem chorej wyobraźni kobiety, w kontekście późniejszych wydarzeń nabierze re-
alnego charakteru.
12
J. R. Lewis, Mesmer Franz Anton. W: J. R. Lewis, Życie po śmierci. Encyklopedia wierzeń, mitów, zjawisk, z ang. przeł. W. Kor-
panty, Warszawa 1999, s. 210–211.
13
Ibid., s. 210.
14
G. Zapolska, op. cit., s. 358.
15
Ibid, s. 359.
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 234
[…] tak się nudziłam we wtorek, że z nudów wzięłam St. Jacques’a [autobus] i pojechałam do Fein[kin-
dówny Stefanii]. Nie żałowałam, bo widziałam i robiono na mnie bardzo ciekawe doświadczenia z su-
gestii i hipnotyzmu 16.
Po kolacji […] zaczęła się owa bardzo zabawna rozrywka. Polegała ona na tym, że wyprowadzono panią
Iłowską do sąsiedniego pokoju […], a kiedy się porozumieli, zawiązano jej oczy i kazano się domyślać
zadania. Miała pójść przed jakiś obraz i ukłonić się. […]
16
G. Zapolska, Listy. Zebr. S. Linowska, t. 2, Warszawa 1970, s. 195.
17
Urszula Makowska (Wiedza tajemna Wschodu. Tendencje okultystyczne w kulturze polskiej na przełomie XIX i XX w. W: Orient
i orientalizm w sztuce. Materiały Sesji Stowarzyszenia Historyków Sztuki Kraków, grudzień 1983, Warszawa 1986, s. 323–338),
nadmienia, że wzorcem dla tej postaci był Julian Ochorowicz.
235 Materializm kontra ezoteryka
18
T. Jeske-Choiński, Majaki. Niedokończona karta z chwili bieżącej, Warszawa 1895, s. 82–83.
19
Ibid., s. 84–85.
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 236
Są to jednak szczególne zjawiska — odezwała się pani Ostrobudzka, zwracając się do Słotnickiego. —
Może pan nam pomoże do ich objaśnienia?
— […] Nie zajmowałem się dotąd tym działem zjawisk. Przypuszczam tylko, że istnieją w człowieku
jakieś siły, które czekają jeszcze na badaczy.
— Nie ma w tym zjawisku nic szczególnego — odezwał się Żagliński. — Polega ono po prostu na
prawie psychologicznym, które nakazuje człowiekowi posuwać się ku tym punktom, ku którym kieruje
się uwaga.
Frazes ten wygłosił dziennikarz z taką swobodą, jakby twierdził, że dwa a dwa stanowi cztery 20.
[…] nie zastanawiaj się. Daj się odurzyć, dobrowolnie, powiedz sobie „chcę się bawić”, wmów to w siebie
i będziesz się bawiła. To dość łatwe, bo i całe otoczenie twoje z tą autosugestią wchodzi do salonu, więc
prąd jednego zamiaru, jednej woli, udziela i napełnia powietrze jakimś specjalnym fluidem, wywołują-
cym podniecenie 21.
20
Ibid., s. 83.
21
Esteja [J. Kisielnicka], Nina, Warszawa 1903, s. 215.
237 Materializm kontra ezoteryka
Magnetyzm erotyczny
[…] zbliżył się – i w miarę tego zbliżenia twarz jego stygła, przybierała wyraz obojętny, a Rena zaczynała
czuć, że pewność ją opuszcza, natomiast furia jakaś […] występuje i zatapia ją w odmęcie swoim. Całe
snopy fluidu biły w nią taranem 22.
Fluid magnetyczny jawi się jako niewidzialne wprawdzie, lecz odczuwalne i moż-
liwe do wskazania narzędzie erotycznej manipulacji. Warto zwrócić przy tym uwagę,
że cała powieść opiera się na przekonaniu o istnieniu w każdym człowieku substancji
odpowiedzialnej za wywieranie wpływu na innych ludzi, stanowiącej esencję osobo-
22
G. Zapolska, Kobieta bez skazy, Warszawa 1913, s. 292–293.
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 238
wości. Im bardziej jednostka świadoma jest swojej mocy, tym silniej będzie oddzia-
ływać na otoczenie. Ilustruje to przekonanie bohaterka powieści, manipulująca męż-
czyznami właśnie za pomocą wysyłanych przez siebie „wibracji magnetycznych”. Nie
mając w swym zasięgu żadnego „obiektu”, na który mogłaby wywrzeć swój wpływ,
odczuwa fizyczną wręcz dolegliwość, co egzemplifikuje następujące wyznanie: „du-
siłam się samotna i czując swą piękność, której nikt nie podziwiał. Promienie, wysy-
łane przez mnie, uderzały w próżnię i wracały nie drżące, bez wibracji. Przeto mnie
bolały 23”.
Zachodzi tu zatem identyfikacja, a nawet wizualizacja sygnałów erotycznych, co
pozwala na tym dokładniejsze określenie mechanizmu wzajemnego przyciągania płci.
Wizja Zapolskiej opiera się na przekonaniu o istnieniu w naturze pierwiastka deter-
minującego określone ludzkie zachowania czy działania, pozornie tylko pozbawione
sensu. Motyw magnetycznego echa odbijającego się od obiektu i powracającego w for-
mie wibracji przypomina zasadę działania echosondy, która bada przestrzeń oraz
obiekty w niej się znajdujące za pomocą odbitej fali dźwiękowej. Niezwykłość obser-
wacji dokonanej przez pisarkę polega zresztą na drobiazgowej analizie zachowań czło-
wieka i zdefiniowaniu ich jako naturalnej skłonności organizmu. Funkcja magnety-
zmu erotycznego polega tutaj przede wszystkim na dążeniu do zaspokojenia popędu
płciowego, na złamaniu obyczajowych barier ograniczających wolność człowieka,
narzucających mu określone typy zachowań, podporządkowujących instynkty naka-
zom etycznym.
Tłumiona seksualność pojawia się zresztą jako swoiste wyjaśnienie mesmerycz-
nego oddziaływania w innej powieści Zapolskiej pt. Wodzirej. Muszka Dobrojowska,
uwodzicielka z wyższych sfer, posiada dar magnetycznego wpływania na ludzi, w szcze-
gólności zaś na bohatera powieści. Wielohradzki dostrzega i odczuwa atmosferę, którą
dziewczyna tworzy wokół siebie: „Pocieszał się myślą, iż on jeden właśnie jest połączo-
ny z Muszką tą tajemną siecią, która go ciągnie za nią jak cień, siecią splątaną przez
samą Muszkę i z jej własnej woli” 24.
Tadeusz zauważa – nie bez racji zresztą – że dziewczyna wytwarza tę więź wła-
sną wolą. Kreując nić niewidzialnego magnetycznego przywiązania, nierozerwalnie
łączy ze sobą swą ofiarę. Znamienne, że autorka obrazując tę fatalną relację, nadaje
23
Ibid., s. 45.
24
G. Zapolska, Wodzirej, Warszawa 1896, s. 71.
239 Materializm kontra ezoteryka
jej jednoznacznie negatywny charakter, bowiem wytworzoną przez Muszkę więź okre-
śla jako „sieć”, co ma przecież określone konotacje. Władza kobiety nad mężczyzną
opiera się na duchowym związaniu, sparaliżowaniu woli i uzależnieniu. Erotyzm ma-
gnetyczny w ujęciu Zapolskiej polegałby zatem – w korelacji do zabiegu hipnozy –
na usunięciu czynnika wolicjonalnego.
Należy dodać, iż Muszka Dobrojowska stanowi właściwie przykład osoby obda-
rzonej tak zwaną magnetyczną osobowością. Amplifikuje ona tę zdolność dzięki swym
cechom fizycznym:
[…] dziwny i niepojęty był kontrast tej twarzy, marmurowo spokojnej, ze sposobem ubrania i całego
układu postaci, iż on to właśnie wytwarzał ową niepokojącą i denerwującą atmosferę, która jak fluid
płynęła od tej dziewczyny i przenikała wszystkich, zarówno mężczyzn, jak i kobiety 25.
25
Ibid., s. 98–99.
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 240
[…] coś miłego, jakiś prąd ciepły płynął od tej dziewczyny i przenikał jego członki. […]
Ona […] spojrzała długo, przeciągle, prosto w twarz mężczyzny. Źrenice ich się spotkały, ciepły prąd
przebiegł oboje 26.
Minęli się spojrzawszy sobie w oczy. Cała masa chłodu uderzyła nagle ze źrenic mężczyzny w oczy
Janki. Zdawało się jej, że ktoś nagle zerwał dach nad jej głową, otworzył szeroko okna, i cała słota paź-
dziernikowa bije jej w twarz lodowatą rózgą. […] Uczuła, jakby jakaś część jej istoty oderwała się i poszła
w ciemną przestrzeń, a przed nią szedł jakiś olbrzym pochylony, tajemniczy, cały czarny od napływa-
jących ze wszystkich stron nocnych cieni 27.
26
Idem, Przedpiekle, Warszawa 1923, s. 350, 355.
27
Idem, Janka, Kraków 1957.
241 Materializm kontra ezoteryka
[…] ciągle widziała jego złote włosy i drobne, dziecięce usta. Oczu nie pamiętała, jakkolwiek te najwięcej
dręczyły ją potwornym, porywającym chłodem. Rzecz dziwna, w twarzy jego, gdy ją sobie uprzytom-
niła, źrenice stanowiły pustkę, jakby wyżartą przez stado niewidzialnych sępów, zgłodniałych trupiej
biesiady. I pustka ta ciągnęła ją właśnie najbardziej. Myślała o niej ciągle, pragnąc ją jakkolwiek imagi-
nacją zapełnić… 28.
[…] ta przestrzeń ciemna, w której zniknął Kuniewicz, rwała ją teraz bezwiednie ku sobie. Stała na brzegu
trotuaru, a zdawało się jej, że idzie u jego ramienia. Ocknęła się z bólem głowy z tyłu czaszki, ze szczę-
kami ściśniętymi ku dołowi […]. Poszła więc, wpółsenna, mocując się sama z sobą i z tym jakimś uczu-
ciem, które rwało ją fizycznie w tył […] do nieznanych światów 29.
Kuniewicz postawił przed nią jedynie – obowiązek, poświęcenie i tym oszołomił w niej pierwiastek reli-
gijny, który drzemał w jej istocie, kultu się domagając. I w tej chwili, przygnieciona magnetyczną siłą,
jaka ją przykuwała do Kuniewicza materialnie, skłaniała się ku stronie, w której majaczyła jego sylwetka,
lecz coś, co z niej promieniowało mimo jej woli, duchowo rwało ją ku źrenicom spokojnym, zielona-
wozłotym 30.
28
Ibid., s. 25.
29
Ibid., s. 41.
30
Ibid., s. 195.
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 242
[…] nieobecność mary Kuniewicza w ciasnych ścianach jej więzienia sprawiała jej poniekąd ulgę. Wi-
działa go, lecz w oddali – to pod murem szpitala, to w ciemni alei ogrodowej […]. Lecz to było jak we
śnie, niewyraźne i zatarte wspomnienie, łagodne i słodkie 31.
31
Ibid., s. 339.
32
Idem, Antysemitnik, Kraków 1899, s. 71–72.
243 Materializm kontra ezoteryka
[…] jakiś czar łagodności trochę obłudnej otaczał go i w połączeniu z fluidem, silnie promieniującym,
a który to fluid był główną tajemnicą jego oddziaływania na nerwy pacjentów, czynił z Brzeziewicza
wyjątkową i pociągającą indywidualność. Zwłaszcza kobiety przywiązywały się łatwo do lekarza i ma-
gnetyczny prąd, który płynął z jego rąk i oczu, działał na nie kojąco lub wydzierał szponom melancholii
nieokreśloną potęgą 33.
[Benson] nie zrobił jeszcze i dziesięciu kroków, gdy doznał takiego uczucia, jak gdyby jakieś dwa palące
krążki dotknęły jego pleców. Wydało mu się, że te dotknięcia przepaliły białą pikę jego marynarki i po-
grążają się w jego młodym ciele coraz głębiej aż do samego serca, i tam przemieniwszy się w płomienne,
nadzwyczaj silne haczyki, ciągną go po prostu z powrotem. Było to bardzo dziwne – i co dziwniejsze,
nie pomyślał nawet o oporze. […] Tymi płonącymi haczykami były szafirowe oczy miss Fairley 34.
33
G. Zapolska, Szaleństwo, Warszawa 1910, s. 43.
34
Hajota [H. Pajzderska], Ostatnia butelka, Warszawa [br], s. 35.
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 244
Uczucie, które rodzi się pomiędzy Bensonem a miss Fairley, ma jednak począ-
tek w magnetycznym oddziaływaniu. Posłuszny niezwykłemu wezwaniu Benson za-
wraca i nawiązuje z Dianą pogawędkę. Ich wzajemne relacje będą ewoluować aż do
pozytywnego, zakończonego ślubem, finału.
Należy nadmienić, że choć w twórczości Hajoty odwołania do hipnozy czy mes-
meryzmu zdarzają się sporadycznie, to wyodrębnić w niej można określoną zasadę,
której podlegają zdolności w tym zakresie. Nie jest to – jak u Zapolskiej – fluid, sub-
stancja przemieszczająca się pomiędzy ludźmi, przenikająca ich ciała, lecz magia lub
moc spojrzenia, która skłania człowieka do podjęcia niekontrolowanych, nie do końca
logicznie działań. Władza kobiety nad mężczyzną manifestuje się tu w postaci kon-
taktu wzrokowego kontaktu i gestu, nie jest natomiast związana z istnieniem jakiejś
tajemniczej siły sprawczej. To dlatego zakochany bohater opowiadania Wachlarz Ha-
joty swoje relacje z ukochaną podsumuje następująco: „Pani – rzekłem, powstając –
czy mogę już odejść? Zamiast odpowiedzi, wskazała mi znów krzesło, a ja jak automat
usiadłem. Ta kobieta miała nade mną władzę magnetyzera” 35.
Już zatem sama miłość sprawia, że człowiek poddaje się wpływowi ukochanej
osoby, że jedna istota potrafi mieć ogromną władzę nad drugą, ponieważ wzajemna
fascynacja warunkuje owo poddanie woli. Hajota interpretuje oddziaływanie z od-
wróconej perspektywy, nie tyle jako przyczynę, ile jako efekt zakochania. Powstała
pomiędzy mężczyzną i kobietą więź determinuje ich wzajemne porozumienie, umoż-
liwia im wzajemne „odczytywanie się”, a poprzez to również wpływa na konkretne
zachowania i działania.
Inaczej postrzega problem miłości tytułowa bohaterka Niny Estei. Sądzi ona, że
„miłość to rzecz fluidu jakiegoś tajemniczego” 36. Jest to wykładnik koncepcji miłości
lub fascynacji jako wpływu magnetycznego. Zauroczenie polegałoby tutaj raczej na
magnetyzowaniu spojrzeniem, przyciąganiu się dwojga osób, nie tyle opartym na
czynnikach biologicznych lub atrakcyjności fizycznej, co wynikającym z jakiegoś ta-
jemniczego wpływu duchowego jednej osoby na drugą.
W ten właśnie sposób oddziałuje na mężczyzn Nina, o czym mówi jej zakochany
Janusz: „co ty masz w sobie, kobieto, powiedz, co w tobie takiego, że tak jednym spoj-
rzeniem zabierasz sobie duszę człowieka, serce jego?” 37.
35
Idem, Wachlarz. W: Hajota, Nowele, Warszawa 1883, s. 278.
36
Esteja [J. Kisielnicka], op. cit., s. 165.
37
Ibid., s. 140.
245 Materializm kontra ezoteryka
38
Hajota [H. Pajzderska], Rosa Nieves, Lublin 1925, s. 238.
39
Ibid., s. 248.
247 Materializm kontra ezoteryka
40
Określenie „cień” nawiązuje tutaj do terminu zaczerpniętego z psychologii analitycznej Junga. Jak zauważa Jerzy Proko-
piuk, „cień” ów „stanowi nieświadomą część osobowości człowieka, która uzupełnia jej część świadomą, tzn. czyni ją
czymś względnie pełniejszym. Obie te części pozostają do siebie w stosunku komplementarnym” (J. Prokopiuk, Problem
zła w rozwoju psychicznym człowieka. Aspekt indywidualny. W: J. Prokopiuk, Nieba i piekła. Okultyzm, mistyka i demonologia,
Gdynia 2001, s. 205).
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 248
[…] słusznie lękamy się sugestywnej siły zła, właściwej mu tajemniczej siły przyciągania, tym większej,
im bardziej się przed nią bronimy. Dotyczy to zarówno „cienia” osobowego, jak i kolektywnego. Fascy-
nacja złem osobowym ma zasadniczo przyczynę w tym, że kryją się w nim wartości, które uzupełniają
świadomą osobowość. Natomiast w fascynacji złem archetypowym manifestuje się jego charakter nu-
minalny, kompulsywno-fatalistyczny, właściwy archetypom. Charakter ten wskazuje m. in. także na to,
że „cień” kolektywny często bywa jedyną pozostałą nam gwarancją zachowania z głębszymi warstwami
duszy 41.
41
Idem, Problem zła w rozwoju psychicznym człowieka. Aspekt kolektywny. W: J. Prokopiuk, op. cit., s. 214.
Rozdział piąty
Wstęp
1
Wiesław Olkusz pisze, że: „Inspiracja indyjskimi konstrukcjami myślowymi nie przypadkiem współbieżna jest chrono-
logicznie z załamaniem się optymizmu generacji postyczniowej, z coraz częstszym i jawniejszym wyrokowaniem o kry-
zysie wartości i prawd, dotychczas uznawanych za fundamentalne. Dominantę emocjonalną wielu wypowiedzi arty-
stycznych stanowić zatem zaczyna uczucie niepewności, strachu, chwilowości, pesymizmu i katastrofizmu, co – jak
wnioskuje Tuczyński – zdeterminowane było dynamicznym rozwojem techniki, urbanizacji, przyspieszeniem tempa
przemian i idącą za tym zmianą myślenia historiozoficznego”. Zob. W. Olkusz, Poszukiwanie „nowej Golkondy piękna”
i „prastarej mądrości Indii”, czyli pozytywiści polscy wobec kultury Orientu, Opole 1992, s. 105.
251 Materializm kontra ezoteryka
W obrębie zainteresowań tematyką ezoteryczną tego rodzaju mieści się także ka-
tegoria wskazana przez Władysława Stróżewskiego jako metafizyka sztuki. Płaszczy-
zną eksploracji jest tutaj przenikanie się sfery materialnej i przeżycia paranormal-
nego czy też duchowego.
Jej rozumienie zależy od przyjmowanego sensu zarówno meta, jak i fysis. Pierw-
sza oznaczać może różnego rodzaju „przekraczania” sytuacji wyjściowej (na przykład
poza nią czy ponad nią), druga – rzeczywistość fizyczną, materialną, realną, ale i przed-
miot określonego doświadczenia, w szczególności doświadczenia zmysłowego. Me-
tafizyczność oznaczać więc będzie przede wszystkim transcendentny charakter sztu-
ki, dokonujące się w niej czy poprzez nią przekraczanie natury w kierunku kultury,
tego, co realne, w kierunku intencjonalności, materialności (i zmysłowości) w kie-
runku tego, co duchowe, realnego („ziemskiego”) w kierunku idealnego (ideału). W każ-
dym z tych „przekroczeń” sztuka nabiera swoistego m e t a f i z y c z n e g o charakteru,
przy czym można tu wyróżniać nie tylko różne rodzaje, ale i różne „stopnie” meta-
fizyczności. Bogacą się one tym bardziej, im bardziej zróżnicowane staje się doświad-
czenie transcendentowania i transcendencji 2.
Przekroczenie pewnych barier fizyczności, ciążenie ku bezcielesności czy war-
tościom ezoterycznym jawi się właśnie jako określony walor sztuki. I dążność taka,
realizowana w charakterze odwołania do nowo odkrytych aspektów pozawymiaro-
wych, pozamaterialnych, pojawia się również w dorobku drugiego pokolenia.
2
W. Stróżewski, Wokół piękna. Szkice z estetyki, Kraków 2002, s. 118.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 252
Zasada Opis
Niższa 1. Rupa ciało fizyczne, wspólne ze zwierzętami
Przemijająca 2. Prana pierwiastek życiowy
Kwaternada 3. Linga Szarira ciało astralne, refleksja ciała fizycznego
dusza zwierzęca, jaką posiadają i inne stworzenia; na-
4. Kama Rupa miętności i niższe zdolności umysłowe, te same, co w
zwierzętach, lecz w niższym stopniu
myśl, najwyższa umysłowość, która „Poczyna się obja-
5. Manas
Wieczna wiać w ludzkości współczesnej” (Sphinx of Theosophy)
EGO
triada 6. Buddhi dusza duchowa, kanał ducha
7. Atma Iskra Wiecznego Życia, „w człowieku jest to życie życia
Tabela 2. Teozoficzny amalgamat siedmiu ciał według Edmunda S. Naganowskiego (opracowanie własne).
Siedem zasad (ciał), z których składa się człowiek (wg nauki okultystycznej) [to]:
1. Atma – ciało duchowe
2. Buddhi – ciało miłości
3. Ciało przyczynowe – „mental wyższy, otoczony materią trzech wyższych pod-planów planu men-
talnego”
„Druga grupa tworząca osobistość o nieśmiertelności względnej obejmuje, począwszy od dołu:
1. Ciało fizyczne
2. Odbicie jego eteryczne czyli ciało witalne
3. Ciało astralne, czyli wzruszeniowe (emocjonalne), które [jest] przeniknione i otoczone czterema
niższymi pod-planami planu mentalnego […]
4. Kama-Manas, czyli ciało mentalne niższe 4.
Tak popularne i także obecne jako motyw literacki „ciało astralne” stanowi jeden
z czynników, składową cząstkę konstrukcji ludzkiej jaźni. Według Cedara jest ono:
[…] astralnym odpowiednikiem fizycznego ciała człowieka lub zwierzęcia; nie należy utożsamiać go z du-
szą […]. W późniejszej literaturze teozoficznej ów sobowtór fizycznego organizmu nazywa się ciałem
3
Zob.: M. Chaumel, Ciało mentalne, tłum. A. M., „Przegląd Teozoficzny” 1922, nr 1/2, s. 59–60.
4
M. Chaumel, op .cit., s. 60.
253 Materializm kontra ezoteryka
eterycznym, natomiast pod pojęciem ciała astralnego rozumie się przewodnik lub organizm, wyraża-
jący namiętności, pożądania, wzruszenia (emocje) […]. Jest zbudowane z materii siedmiu stanów sku-
pienia i dzięki temu może doznawać pragnienia wszelkich możliwych odmian, począwszy od najszla-
chetniejszych, na najniższych kończąc […]. Spełnia ono trzy zasadnicze funkcje – umożliwia powstawa-
nie uczuć oraz wrażeń; stanowi pomost pomiędzy umysłem a fizycznym ciałem; spełnia rolę samo-
dzielnego narzędzia świadomości i działania […]. Po śmierci świadomość opuszcza stałe ciało fizyczne,
zatrzymuje się na krótki czas w ciele eterycznym i następnie przechodzi do ciała astralnego 5.
Teorie o „ciele astralnym”, Linga Szarira, przypominają nam „skrytą wiedzę” astrologów, magików i ka-
walerów „różanego krzyża”. Kiedy my spoczywamy, pogrążeni we śnie, ciało to astralne, ta jakaś reflek-
sja ciała fizycznego, przechodzi swoje doświadczenia: albo wraca do minionych cyklów – i wtedy śnimy
o dawnych wiekach, w których żyliśmy – lub też (zawsze prawidłową ewolucją) Linga Szarira zahacza
się w jakimś wyższym cyklu – i wtedy śnimy o przyszłości, miewamy przestrogi, budzimy się z prze-
czuciami. Ciało astralne ma tłumaczyć istnienie „duchów”: człowiek umarły, przeniesiony w swej tria-
dzie do Dewachanu, zostawia Linga Szarira w miejscach swojego życia, swej Karmy 6.
5
Cedar, Ciało astralne. W: Cedar, Vademecum wiedzy tajemnej, Gdańsk 2000, s. 34–35.
6
E. S. Naganowski, op. cit., s. 99.
7
Zob. także: M. Wańczowski, Metempsychoza. W: M. Wańczowski, Księga żałoby i śmierci, Opole 1993, s. 183; A. K. Gleic, Rein-
karnacja. W: A. K. Gleic, Glossariusz okultyzmu, Kraków 1936, s. 70; J. R. Lewis, Reinkarnacja. W: J. R. Lewis, Życie po śmierci.
Encyklopedia wierzeń, mitów, zjawisk, z ang. przeł. W. Korpanty, Warszawa 1999, s. 288–290 oraz J. Świtkowska, Reinkar-
nacja. Przyczynek do studiów nad palingenezą, „Lotos” 1936, z. 6, s. 181–184.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 254
ność pomiędzy swoimi ciałami a duchem, powróci – mieszcząca się w ciele przyczy-
nowym – pamięć poprzednich wcieleń. Jedno życie, choćby przeżyte najintensyw-
niej, nie wystarczy do wyrwania się z koła powtarzających się inkarnacji 8.
Problemy reinkarnacji, istnienia po istnieniu czy odkupienia grzechów poprzed-
niego wcielenia wydawały się niezwykle interesującymi motywami literackimi. Jed-
nak popularyzacji tych wątków dokonywali przede wszystkim artyści związani z mo-
dernizmem, kierujący swoją uwagę na niezwyczajne, a nawet nadprzyrodzone ele-
menty rzeczywistości. Metempsychoza – hasło programowe i sygnał przynależności
do grupy prezentującej „nowoczesne” i „modne” poglądy – stała się wartościowym
tworzywem literackim.
W bardzo czytelny sposób egzemplifikuje teorię ponownych narodzin Cecylia
Walewska w utworze Historia dzieci, nawiązując do koncepcji przechodzenia duszy
w inne ciało oraz nierozerwalnych związków pomiędzy duszami. Włodzio i Zosia,
przeżywszy nieszczęśliwe życie z dala od siebie, nie potrafią o sobie zapomnieć. Zbli-
żającą się śmierć nie tylko postrzegają jako część naturalnego porządku rzeczywisto-
ści, lecz zgon interpretują jako początek, kolejną szansę na spełnienie swojej miłości.
Walewska dokonuje swoistego przewartościowania pojęć Zachodu, wplatając pomię-
dzy nie elementy wschodniej proweniencji. Z punktu widzenia bohaterów możli-
wość ponownego wcielenia nabiera atrakcyjności o tyle, że niesie ze sobą sposobność
do naprawienia zła, odmiany złego losu, daje nadzieję na wspólne życie. Warto zau-
ważyć, że oboje postrzegają zagadnienie reinkarnacji jako novum, że dotychczas sta-
nowiło ono sferę zakrytą, pozostającą poza ich świadomością:
Pierwszy raz myślał o życiu zagrobowym; pierwszy raz błąkały mu się po głowie dziwactwa metemp-
sychozy. Śmierć to tylko etap odwcielań… W innej formie duch jego wróci na ziemię, będzie miał prawo
żądać szczęścia osobistego […]. Tak, śmierć to tylko etap… Sen krzepi znużone ciało: ona – daje nową
moc ducha… śmierć… 9.
8
Cedar, Reinkarnacja. W: Cedar, op. cit., s. 162–163.
9
C. Walewska, Historia dzieci, Warszawa 1903, s. 151–152. Warto zwrócić uwagę na epitet wartościujący – „dziwactwa”,
który wskazuje na dystansowanie się Walewskiej od tej koncepcji.
255 Materializm kontra ezoteryka
Umrze wkrótce […]. A potem… […] połączy się z nim. […] Czym jest byt zagrobowy? Nie rozumiała. Poj-
mowała go tak, jak nakazywał dogmat: dobrym otwiera wrota raju, złych strąca w przepaść mąk wiecz-
nych. […] Może duch jej zstąpi raz jeszcze na ziemię, w innym ciele, pod odmienną postacią rozszerzy
loty? […]. Dogmat nie pozwalał na takie rozumowanie, ale błędne myśli czepiały jej się gwałtem. […]
Odnajdzie go więc jeszcze i przy boku jego stanie u wrót raju. W starym jej sercu, jak promyk przez łzy,
zaświecił promyk nadziei 10.
10
Ibid., s. 156–157.
11
Idem, Przyjaciółki. W: C. Walewska, Podsłuchane. Nowele, Warszawa 1897, s. 151.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 256
Wobec niezrozumiałości śmierci człowiek, usiłując uciec od tego bezsensownego pojęcia „podwaja” życie
poza granice śmierci. W taki czy inny sposób stara się wykluczyć sam fakt śmierci i zinterpretować go
jedynie jako naturalne przejście. Próbuje odkryć rozwiązanie naturalne, aby wyjaśnić bezsens śmierci,
rozproszyć trwogę, jaką przedstawia to zjawisko nie dające się ująć w słowa. Ale jest to tylko ekstrapo-
lacja, która pozwala zażegnać chwilę nie do zniesienia 13.
12
Ch. Chabanis, Śmierć, kres czy początek?, przeł. A. D. Tuaszyńska, Warszawa 1987, s. 303.
13
Ibid., s. 310–311.
257 Materializm kontra ezoteryka
Zatem już nie śmierć, lecz miłość może warunkować oczyszczenie duszy, jej cał-
kowitą przemianę i częściowe wyzwolenie z cierpień życia. Ziemska egzystencja oraz
będące jej rezultatem uczucie bolesności bytu tracą na znaczeniu w wyniku zaanga-
żowania pozytywnych emocji.
Interpretacja Eweliny sięga jednak znacznie dalej:
Jedynie w momencie poddania się nieświadomości, intuicji czy może raczej czy-
stemu odczuwaniu (nawet instynktowi), jednostka władna jest przeczuć wszystko to,
co pozostaje poza obrębem zwykłego doświadczenia. Uwolnienie duszy z okowów cia-
ła umożliwia jej swobodne poruszanie się w obszarach dotychczas niedostępnych,
zamkniętych dla woli lub świadomości. Taki gest pozwala na odczytanie porządku rze-
czywistości, również tej wewnętrznej, stanowiącej zapis ludzkiej jaźni.
Niezwykle interesujący konglomerat materializmu i metafizyki pojawia się na-
tomiast w wypowiedziach jednego z bohaterów Nawróconego Gruszeckiego. Ludwik pre-
zentuje przekonanie o celowości istnienia i wykłada koncepcję, zgodnie z którą istnieje
dusza, która po obumarciu ciała zostaje w jakiejś formie zachowana, aczkolwiek jest
ona niedostępna ludzkim zmysłom. Byłby to proces naturalny, zgodny z zasadą upo-
rządkowania i przyczynowo-skutkowego sposobu funkcjonowania świata. Wykład-
nią takiego stanowiska jest koncepcja reinkarnacji, harmonizowania rzeczywistości,
nadawania jej określonych reguł:
14
A. Gruszecki, Szarańcza, Warszawa 1899, t. III, s. 81–82.
15
Ibid.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 258
W przyrodzie jest jedność sił i materii; przypuszczam, że istnieje też jedność ducha. Gdzieś tam, w nie-
znanych nam zaświatach istnieje może zogniskowanie dusz, tych pierwiastków nieśmiertelnych, bo
w naturze nic nie ginie. Człowiek umiera, a duch ulatując bierze z tego ciała, które było jego kolebką
i schronieniem, pewne właściwe mu cechy, i wcielając się szuka na zasadzie ogólnych praw, czegoś po-
krewnego sobie, jakiegoś powinowactwa… Przypuszczając istnienie praduszy narodowej, jej cząstki ato-
mowe wcielą się w pokrewne ciała… I ja wierzę w powinowactwo dusz tu na ziemi w ich ucieleśnie-
niach 16.
Jedność objawia się w różnych formach w przyrodzie, a po szczeblach jej uzewnętrznień się docho-
dzimy do jedni najogólniejszej, słowem w pojęciu jedności jest pewne stopniowanie. Stopniowanie to
nie zmienia istoty rzeczy, zasadniczego pojęcia jedności, gdyż wypływa ono zawsze z jednego źródła,
ale zmienia formę jej przejawiania się. Tym właśnie stopniowaniem jedności odróżniają się pomiędzy
sobą oddzielne byty, odrębne istoty. Można też powiedzieć, że siła jedności, potęga jednoczącego ele-
mentu w istotach, czyli siła ich ducha, idzie równolegle ze wzrastającym powikłaniem, z potęgującą się
w nich różnorodnością; słowem z bogactwem wszechświata, wzrasta ich siła skupiająca, czyli ich od-
rębność duchowa. Im bowiem większa siła potrzebna jest dla opanowania tych antytez, dla skierowania
ich ku jednemu celowi, tym jedność ta jest bardziej zaakcentowana, silniej zarysowana i tym wybitniej-
szą odznacza się indywidualnością 17.
Dany naród posiada jakąś wspólną praduszę, której każda cząsteczka, chociażby atomowa, posiada za-
lety i wady tej praduszy w całej rozciągłości […]. Jeżeli jakaś, dotychczas nam nieznana komórka spro-
wadza dziedziczność fizjologiczną, dziedziczność ciała materialnego, grubego, to możemy przypuścić,
że jakaś różniczka, najmniejsza, milionowa, wpływa na tak subtelną część, jak dusza człowieka, i spro-
wadza podobieństwo narodowe czy rasowe 18.
16
Idem, Nawrócony, Warszawa 1901, s. 349.
17
S. Smolikowski, Nirwana wobec metafizyki, czyli ocena metafizycznych filozofii w związku z systematami filozoficznymi Schopen-
hauera i Hartmanna, „Biblioteka Warszawska” 1897, t. II, s. 94.
18
A. Gruszecki, Nawrócony…, s. 348.
259 Materializm kontra ezoteryka
Przed niedawnym czasem śniłem, że z mej osoby oddzielił się duch mój, na wzór ducha Katie King
i szedł śladami mej przeszłości. Szukał ducha pokrewnego, którego ja sam widuję w marzeniu. Jest tak
jasny swoją białością, że świeci wśród mgieł życia […]. Tamta dusza tak promienna, czysta, piękna, zo-
stała skazana na życie w obcym świecie […], a jednak duch mój, na mocy powinowactwa, musiał zbliżyć
się do niej […], tęskni do niej 19.
Ludzkość dojdzie wtedy do poznania nieśmiertelności. […] We wszechświecie musi gdzieś istnieć i my
kiedyś poznamy tę jednostkę materii i siły, ten atom ożywiający wszystko […], a wówczas, mając w ręku
ten pierwiastek nieśmiertelny, twórczy, zdobędziemy możność ożywiania tego, co zechcemy, gaszenia
tego, co nam będzie szkodliwe; przekroczymy próg poznania, odnajdziemy ducha, o którym ludzkość
śni, marzy, przeczuwa, ale nie zna go 20.
19
Ibid., s. 350.
20
Ibid., s. 301.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 260
Kiedy śmierć nastąpiła, nas już nie ma. Czy jest to kres czy początek? Powiedzmy sobie, że tego jeszcze
nie wymierzono, do jakiego stopnia to wszystko jest nieznane […]. Mówiłem o metaforze śmierć – życie.
Stale używamy tych dwóch słów, żyjąc naszym codziennym życiem, niesieni naszym uporczywym
trwaniem w bycie, zapominając o czysto ludzkim powołaniu do bezinteresowności, to znaczy wyswo-
bodzenia się od własnego bytu oraz troski o byt bliźniego. Z drugiej strony próbuję zawsze bronić po-
glądu, że opis i terminologia śmierci wiążą się nieuchronnie z tajemnicą. Musimy przecież za tajemnicę
uznać owo drugie oblicze przemocy dokonywanej pod postacią śmierci, właśnie dlatego, że jest ona nie
do przyjęcia, i to przez nikogo. W chwili śmierci drugiego człowieka, mego bliźniego, ta tajemnicza
śmierć pojawia się w każdym razie jako opuszczenie, które nie może mi być obojętne 21.
W naukach przyrodniczych mamy do czynienia ze zjawiskami i badamy tylko związek zjawisk między
sobą. […] Niektórzy przyrodnicy sądzą, że ruch, przestrzeń, materia, siła, są tak dobrze znanymi poję-
ciami, że nic nam ich bliżej nie wyjaśni, bo nie ma nic, co by nam lepiej było znanym, ale nawet jeśli
by tak było, to pragnienie zrozumienia związku między tymi pojęciami wystarczy, aby dać początek
nauce metafizyki. Do metafizyki należą one dlatego, że istnienie pozostaje w najbliższym z nimi związku
i bez nich samo nie może być zrozumiane. To, co istnieje, istnieje w czasie i przestrzeni, jest w ruchu
lub nieruchome […]. Stąd wynika, że w zakres metafizyki wchodzą zasadnicze pojęcia nauk przyrodni-
czych, pojęcia, które w samych naukach przyrodniczych służą do wytłumaczenia wszystkich zjawisk,
pozostając niewytłumaczonymi. […] Oprócz całego świata zewnętrznego odnosimy pojęcie istnienia do
nas samych. […] „Ja” także jest przedmiotem metafizyki, istnienie tego „ja” powinno być wytłumaczone
[…]. Możliwą jest dopiero metafizyka, gdy psychologia i nauki przyrodnicze powstały, bo aby rozumo-
wać o samym istnieniu, trzeba wprzódy coś wiedzieć o przejawach tego istnienia 22.
21
Ch. Chabanis, op. cit., s. 258–259.
22
W. Lutosławski, Metafizyka współczesna, „Biblioteka Warszawska” 1889, t. I, s. 356.
261 Materializm kontra ezoteryka
Te dusze są, my nie wiemy, w niebie, czy w piekle, ale są, i my ożywimy ich indywidualność: one znów
żyć, cierpieć, radować się, kochać będą, tylko w innej formie. – Być takim duchem wolnym, nie znać
męki życia, nie czuć więzów świata, jaka to rozkosz będzie! 23.
Jeśli bowiem jedność najwyższa jest najdoskonalszą, to obok niej rozmaitość świata empirycznego jest
tylko źródłem wszelkiego cierpienia. Powstaje więc dualizm: z jednej strony brahman jako ostateczna
przyczyna wszechrzeczy, identyczna z jaźnią najwyższą (atman), z drugiej zaś świat bytu i zanikania,
cierpienia i śmierci 24.
23
A. Gruszecki, Nawrócony…, s. 302.
24
J. Hanusz, Powstanie i rozwój pesymizmu w Indiach, „Biblioteka Warszawska” 1885, t. IV, z. 10, s. 142.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 262
Dusze tych, których łączy prawdziwa miłość, są zawsze ze sobą w kontakcie, podczas inkarnacji fizycz-
nej albo w niewidzialnym; jedyna możliwa rozłąka jest wówczas, gdy ludzie niejednocześnie żyją na
ziemi. Ale i to jest rzadkie; życia nasze są najczęściej związane ściśle z życiem przyjaciół z przeszłości
i zazwyczaj razem z nimi wracamy na ziemię. Przyciąganie miłości i przyjaźni jest głównym czynni-
kiem łączącym dusze dla stworzenia rodziny lub innych ścisłych związków. Jakże często miłość, którą
dziś odczuwamy jest tylko przedłużeniem dawnej z przeszłego życia. Wiara w reinkarnację, opierając
się na nieśmiertelności i niezniszczalności świadomości i pamięci ludzkiej, nie tylko nie unicestwia, ale
odwrotnie wzmacnia nadzieję spotkania i poznania naszych ukochanych w zaświatach 25.
25
I. J. Cooper, Reinkarnacja, „Przegląd Teozoficzny” 1922, nr 1/2, s. 10. Józef Chobot pisał również: „często zdarza się, że […]
kobieta […] raz tylko spojrzy w oczy mężczyzny, a już zapomnieć na [sic!] oczy te nie potrafi […]. Może upłynąć i wiele
lat […], lecz nieraz odzywa się w duszy głos, że już ujrzała te oczy, które by tak rada znowu ujrzała. […] Można powiedzieć,
że spojrzeniem tym dwie dusze ludzkie się odnalazły, które może wiele w życiu przeszłym razem przeżyły, za sobą
tęskniły, na ziemi się spotkały, ale każdy inną, odmienną Karmę mając, musiał pójść w swoją stronę, by może już w przy-
szłym życiu się złączyli” (Tajemnice działania Karmy w miłości, „Odrodzenie” 1921, z. 9, s. 7).
263 Materializm kontra ezoteryka
obawia się śmierci, ponieważ ta jest początkiem ich nowej drogi, następną szansą na
odnalezienie się.
W podobny sposób motyw ten wyzyskuje Jeske-Choiński w Romansie bez słów.
Bohater noweli, niefortunnie żonaty Mogilnicki, spotyka w węgierskim kurorcie Wan-
dę Ożarską (także nieszczęśliwą w małżeństwie). Od pierwszego spotkania oboje do-
strzegają łączące ich niewidzialne więzi, które Mogilnicki odbiera początkowo po-
przez niezwykłe wrażenie, jakie robi na nim Ożarska:
Gdy przeszła po raz pierwszy obok niego, doznał wrażenia, jak gdyby spotkał kogoś bardzo dawno i bar-
dzo dobrze znajomego. On ją widział, pieścił, tulił, kochał. Gdzie, kiedy? Przypomnieć sobie nie mógł.
Chyba w snach nocnych, albo w owych chwilach, uchodzących lotem błyskawicy, w których się czło-
wiekowi zdaje, że już gdzieś, kiedyś, w innych żył warunkach 26.
[…] na przekonaniu, że jakieś całkowicie nieznane miejsce jest znajome, tak jakby się było tu już wcze-
śniej, lub że jakaś nowa sytuacja była już kiedyś przeżywana. Podstawowym doznaniem podczas déjà
vu jest dziwne wrażenie, że to, co zobaczyło się po raz pierwszy, jest czymś dobrze znanym. Może ono
dotyczyć wydarzeń na jawie […], uczuć i spotkań z nieznajomymi. Wyrażenie déjà vu znaczy po fran-
cusku „już widziane”; zostało ono ukute przez E. Lettera Boiraca w 1876 r. […]. Szczególnie interesujące
są teorie, według których przynajmniej niektóre przypadki déjà vu reprezentują niewyraźne wspomnie-
nia z poprzednich żywotów. Jeśli, na przykład, ktoś podróżuje po kraju, w którym nigdy wcześniej nie
był, a mimo to jego krajobraz i kultura wydają mu się niezwykle znajome, można przypuścić, że po-
dróżny mieszkał w tym kraju w jednym z poprzednich wcieleń 27.
26
T. Jeske-Choiński, Romans bez słów. W: T. Jeske-Choiński, Bez wyboru. Opowieści jakich wiele, Warszawa 1894, s. 28.
27
J. R. Lewis, Déjà vu. W: J. R. Lewis, Życie po śmierci. Encyklopedia wierzeń, mitów, zjawisk, z ang. przeł. W. Korpanty, War-
szawa 1999, s. 89–90. Z punktu widzenia medycyny zjawisko déjà vu polega na chwilowej dysfunkcji mózgu, a dokładniej
na zaburzeniach mechanizmu rozpoznawania przestrzeni (zob.: R. Carter, Tajemniczy świat umysłu. Konsultacja naukowa:
Ch. Frith, przekład B. Kamiński, Poznań 1999, s. 110–111, 116). Notabene teoria dèja vu bliska jest indyjskiej formule ana-
mnezy, swoistego regressus ad infinitum, intuicyjnego „przyglądania się” swoim poprzednim egzystencjom (Zob.: J. Tu-
czyński, Motywy indyjskie w literaturze polskiej, Warszawa 1981).
Teozoficzny konstrukt spirytualny 264
Domyślają się uczeni, że na światach tych mieszkają istoty doskonalsze od nas i lepsze. A może my tam
idziemy po śmierci, my, którzyśmy na ziemi pokutowali za własne lub za ojców winy, my, których tu
skazano na ból, na niewolę, my, którym odmówiono uścisku miłości, spokoju serca, zadowolenia z ży-
cia. Może spotkają się tam wszyscy, co się tu kochali, a złączyć się nie mogli […]. Wróć do swoich, zapo-
mnij o mnie… […] Do widzenia… tam… — mówiła […] wskazując na gwiazdy — szlachetni cierpią zawsze
na ziemi. Nie dla nich szczęście 28.
Jeśli zatem nie jest im dane pozostać ze sobą w tym wcieleniu, być może śmierć
oraz to wszystko, co istnieje poza jej sferą, taką szansę stworzy. A warto dodać, iż –
jak twierdzą teozofowie:
[…] możemy jednak i teraz świadomie wpływać na przyszłe nasze stosunki i związki z innymi istotami;
nieraz już badaniem przeszłości stwierdzono, że związki prawdziwej miłości są nierozerwalne; dusze,
które taka miłość łączy, spotykają się, jakby przyciągają wzajemnie, w całym szeregu żyć. Zewnętrzny
ich stosunek, związek rodzinny może się zmieniać […], ale miłość trwa zawsze, rozszerza się wciąż i wzbo-
gaca, właśnie dzięki tej różnorodności odcieni i rodzajów widzialnych stosunków 29.
28
T. Jeske-Choiński, op. cit., s. 52–53.
29
J. I. Cooper, op. cit., nr 3/4, s. 19.
265 Materializm kontra ezoteryka
Oczy jej spoczęły na dłuższą chwilę na mistycznej twarzy siedzącego wprost niej młodego człowieka
[…]. Spojrzał na nią uważnie, jak gdyby przypominając sobie, czy jej gdzie, kiedy nie widział? Przeszedł
ją lekki dreszcz, mimo to wszakże uczuła wielki spokój. Pierwszy raz w życiu doświadczyła podobnego
wrażenia. Ten człowiek… znała go… gdzieś, kiedyś, we śnie czy na jawie widziała tę twarz spokojną,
bladą, lecz gdzie, kiedy? 30.
[…] doznała wrażenia człowieka śniącego sen dziwny. Wydało jej się naraz, jak niegdyś przy pierwszym
poznaniu Nordena, iż cały ten koncert, muzykę skrzypka i każde szeptane jej wprost do ucha słowo
30
C. Walewska, Bez duszy. Fantazja powieściowa, Warszawa 1901, s. 23.
31
Ibid., s. 106.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 266
malarza słyszała raz już kiedyś w błędnym majaczeniu, że widziała, och, i znała dobrze tę jasną salę
z setkami pochylonych […] głów ludzkich. Co to było? Co to znaczyło? Nie wiedziała, nie rozumiała;
stała na progu wielkiej tajemnicy, jaką jest życie, sen, śmierć, marzenie 32.
Bóg, stworzywszy ciała ludzkie, kazał im samym szukać duszy […]. Pobiegli za nią ci, co raźniejsi byli
i żwawsi; zostali w tyle słabi, opieszali i dla tych zabrakło jej. Darmo prosili o nią. Dostaniecie ją nie
prędzej, aż sama przyjdzie do was od tych, którzy ją mają, lecz na to trzeba czekać, by opadła z nich
ziemska powłoka […]. Umarli ciałem przekazują ją żywym, a obowiązkiem żywych kształcić ją tak, by
po stopniach doskonałości mogła przejść w wieczność. Dusza samolubna nie stanie u wrót raju, dopóki
czystym blaskiem nie opromieni miłość bliskiego […]. Czasami jak wampiry ludzie wyrywają ją z ust
32
Ibid., s 226–227.
267 Materializm kontra ezoteryka
sobie; czasami żywi odbierają ją żywym… Czym ona jest? – nikt nie wie: drga i wibruje, jak eter, nieu-
chwytna, a kto jej nie ma, żyje życiem rośliny 33.
Wiała od niego noc mglista. Przez białe opary przeświecał księżyc, wychylony zza chmur, rzucając
martwy blask na szeroką płaszczyznę, z mogiłą i krzyżem pośrodku. Do krzyża przybity był Chrystus.
Dwie smugi opalowe biły z zapadłych jego oczu ku niebu samemu. Śladem ich w przestworza mknął
cień biały, z kielicha lilii nad mogiłą wychylony, przezroczysty niemal w tym blasku opalowym, po
którym biegł w nieskończoność. Ten cień… to była ona. Z rękami jak do modlitwy złożonymi, z roz-
wianymi lekko włosami […]. Coś nadzmysłowego biło z jej twarzy, ze smutnych […] oczu. Była duchem,
ona, która… nie miała duszy… 35.
Przed powiekami jej, jak zaklęty majaczył obraz Nordena […]. Mówił do niej, wibrował w każdej fibrze
mózgu, budząc ten prąd magnetyczny, jakim elektryzowały ją słowa, spojrzenia wielkiego malarza. Gdy
33
Ibid., s. 321–322.
34
Ibid. s. 108.
35
Ibid., s. 148–149.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 268
[…] wstała […] zdawało się jej, że obraz poruszył się wraz z nią i płynie za nią. […] Doznawała wciąż wra-
żenia, jak gdyby ktoś stał za nią czy przed nią. To cień z obrazu, uduchowiony jej sobowtór, błądził tak
dokoła niej ustawicznie: widziała go najwyraźniej 36.
To, na co nie zwracała uwagi dotąd, stawało przed nią w wyraźnych konturach. Każdy pyłek, każde
źdźbło trawy budziły myśli, refleksje, jakich nie miewała dotąd. I szło to od niego; wciskało się wszyst-
kimi porami w mózg, w serce. Zdumiony nieraz jej odezwaniem się wołał:
— Ależ ty mówisz to, co ja myślę w tej chwili właśnie!… Jakim cudem czytasz w mej duszy?…. […].
Z dniem każdym czuła rosnącą w sobie moc niepojętą, która ją z nim łączyła. Zdawało się jej, że
ulatujące zeń życie w nią przechodzi i piła je chciwie ustami 37.
Ty nie żyłaś, lecz istniałaś tylko przed nim, więc on w ciebie, jak w pusty puchar mógł wlać swe życie,
które może przepełniłoby miarę innego, już zajętego. Tyś czekała na niego, jak on czekał na ciebie, tyś
musiała zdeptać źródło samolubnych swych rozkoszy, jak on je zdeptał. Twoje zmysłowe ciało, jego
ekstatyczna dusza odbyły pokutę: dziś dopiero, oczyszczone, rozjaśnione poznaniem, stworzą praw-
dziwą harmonię życia. Oczy twoje nie będą już pustymi źrenicami marmuru, wystrzelą z nich promie-
nie duszy, której masz przynieść wyzwolenie… Wyzwolenie… Wyraz ten wypowiedziała głośno, wypo-
wiedziawszy zaś podniosła głowę, zdumiona. Co w niej tak mówiło: halucynacja mózgu, zmęczonego
bezsennością tylu nocy, czy też młoda dusza, spadek po przyjacielu?… 38.
36
Ibid., s. 152–153.
37
Ibid., s. 302–303.
38
Ibid., s. 341–342.
269 Materializm kontra ezoteryka
Cała […] filozofia pesymistyczna jest niczym innym, tylko nawoływaniem do spełnienia tego zadania,
jakie rozum człowiekowi ma wskazać, a etyka pesymistyczna opiera się właśnie na zaparciu się ułud-
nych rozkoszy życia, na wygaszeniu w nas wszelkich pragnień z życiem naszym związanych, czyli na
zniszczeniu tego popędu złowrogiego do istnienia, jakim Wola, ów absolut wszechbytu świat cały na-
piętnowała 40.
39
Ibid., s. 324.
40
J. Hanusz, op. cit., s. 332.
41
C. Walewska, Bez duszy…, s. 333–334.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 270
Miłość wydała się jej ciemną zagadką, jak byt, śmierć, przeznaczenie, zagadką, na dnie której nie mógł
jednak tkwić przypadek. Ogarnęła ją trwoga przed tym ogromem tajemnic, których nie była w stanie
zgłębić myśl ludzka. Po co się żyje?… po co umiera?… po co kocha?… pytała pełna tej wewnętrznej wi-
bracji, która łączy świat praw zatajonych ze zmysłowym naszym uczuciem 42.
Mury, przestrzenie, rozłąka nie zrywa tajemniczej nici, która wyczuwają oboje. I poddają się […]. Ciała
ich często pozostają zimne, zmartwiałe niejako, tak silna jest piękność tego niematerialnego złączenia.
Jeżeli ręce się zbiegną, jeżeli oczy w sobie utoną, zwierzę brutalne odezwać się nie śmie. Jest to czysta,
wielka, szlachetna linia, która im obojgu wystarczy […]. Stanie się to bez ich woli, bez ich wiedzy, za
sprawą potęgi duchowej, niepojętej przez nasze biedne umysły 43.
42
Ibid., s. 339.
43
G. Zapolska, A gdy w głąb duszy wnikniemy, Warszawa 1904, t. I, s. 97.
271 Materializm kontra ezoteryka
Ścieżki ich będą wspólne i gdy jedno upadnie, drugie zatrzyma się w drodze, aby nie iść dalej, lecz
czekać będzie we łzach i z tęsknotą […]. Są oni kwiatem przeznaczenia, światłem duchowej kaplicy,
pieśnią zabłąkaną na cmentarzu pogrążonej w drobiazgach ludzkości. […] I będą się czuli więcej „swoi”,
niż ci, których formy albo krew wiąże. To wszystko ludzie zwą przywiązaniem 44.
44
Ibid., s. 98.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 272
centralnym jest ukochana osoba. Kiedy się spotykają, nawiązują do tych wizji i po-
dejmują próbę ich wyjaśnienia. Ugorski wyznaje wówczas:
Raz tylko miałem tak wyraźne, że niemal realne złudzenie […]. Widziałem panią przy lampie, siedziała
pani w fotelu. Była matka pani i jakiś mężczyzna […]. Panią pamiętam doskonale, miała pani na sobie
czarną suknię […].
— Wiem… pamiętam — mówiła […] zdumiona […].
— Skąd pani wie?
— To było w dniu, w którym pan był raniony.
— Tak, to prawda… ale jakim sposobem pani wie o tym? — nalegał […].
— W tym dniu i ja widziałam pana rannego… siedziałam w fotelu, mama była także […].
On, przejęty całą tą szczególną wizją, dopytywał się:
— I widziała mnie pani wyraźnie?
— Bardzo wyraźnie, ale nie wiem, czy trwało to sekundę, i wizja zniknęła 45.
Opis halucynacji nie tylko jest precyzyjny, ale i odwołuje się do zdarzeń rzeczy-
wistych, mających wpływ na przyszłość obojga. Dla Ugorskiego wyjaśnieniem tego
fenomenu jest zjawisko telepatii (czyli przesyłania myśli na odległość 46):
To bardzo ciekawy objaw telepatii — mówił podniecony Ugorski — podobne rzeczy zdarzają się i są
przedmiotem badań specjalnych. Do pewnego stopnia rozumiem, że ja panią widziałem, było to silne,
skoncentrowane pragnienie, ale nie bardzo rozumiem, że pani mnie widziała… Czy może pani również
pragnęła zobaczyć się ze mną w owej chwili? […] Może była rozmowa, która mnie dotyczyła, lub na
której mi bardzo zależało? 47.
45
A. Gruszecki, Dla niej, Kraków [brw], s. 342–343.
46
Problem ten pojawia się na przykład w Dziwach życia E. Gurney’a, F. W. H. Myersa i F. Podmore’a jako osobny rozdział,
w którym autorzy rozpatrują liczne tego typu przypadki (Dziwy życia. Z francuskiego wydania przeł. J. K. Potocki, War-
szawa 1892).
47
A. Gruszecki, Dla niej…., s. 343.
273 Materializm kontra ezoteryka
[…] rzecz dziwna […] znamy się krótko […], a zdaje mi się, że już zżyliśmy się ze sobą, że łączyła nas
przyjaźń i że oboje znamy się dobrze od dawna.
— Zdaje mi się, że to pachnie metempsychozą czy spirytyzmem — odpowiedziała swobodnie. Są
to w każdym razie w ustach lekarza pojęcia niezwykłe. […] Słowa pana przypominają mi znaną bajkę
arabską. […] Gdy Pan Bóg stwarzał ludzi, dzielił każdą duszę na połowę. Jedną połowę dawał kobiecie,
drugą mężczyźnie. Spotkanie tych dwóch połówek na ziemi jest…
— Miłością — podchwycił pan Daum. Kto wie, czy nie jest to prawdą!
— Szukanie prawdy jest celem naszym — szepnęła panna skromnie 49.
48
E. Gurney, F. W. H. Myers, F. Podmore, op. cit., s. 45.
49
A. Gruszecki, Szarańcza, Warszawa 1899, t. II, s. 11–12.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 274
Jerzego Sobolskiego i Eweliny Krüger. Rozmowa tej pary stanowi nawiązanie do dia-
logu Herminii i Dauma:
Jakiś duch oddalił się z mego ciała i rozmawia z duchem pani spokojnie, bratersko, szczerze, jak dwaj
przyjaciele, którzy nigdy się nie spierali i zawsze się kochali… Bo ja panią dawno, bardzo dawno ko-
cham… […].
— Jak dawno? Mów, mów!…
— Kiedy? Nie pamiętam… Może to było w snach dziecinnych… może później — nie wiem. Gdym
jednak zobaczył cię po raz pierwszy, wiedziałem, że cię znam. I nosiłem cię zawsze w mym sercu 50.
50
Ibid., t. III, s. 82–83.
51
I. J. Cooper, Reinkarnacja, „Przegląd Teozoficzny” 1922, nr 3/4, s. 20.
52
C. Walewska, Autor, Kraków 1903, s. 258.
275 Materializm kontra ezoteryka
„Wysnuje z siebie tęczę i rzuci jej pod stopy. Ona, piękno wibrujące, odpowie tęczą.
Powstanie akord twórczych i odtwórczych [sic!] upojeń. Dusze ich wejdą w siebie.
Nigdy nie zostanie tak zrozumiany” 53.
Wizja Bielskiego, nacechowana erotycznie, zaprzecza ideałom miłości metafi-
zycznej. Żądza fizyczna zostaje tutaj tylko zastąpiona pożądaniem duchowym i jako
taka nie jest równoznaczna z odrzuceniem rozkoszem. Tymczasem buddyjski postu-
lat jako conditio sine qua non do osiągnięcia stanu stasis zakłada rezygnacje z wszelkich
pragnień. Dokumentują to cztery prawdy wyłożone przez Buddę w słynnym kazaniu
w Benares, które dotyczą właśnie postrzegania cierpienia i możliwości uwolnienia się
od niego w drodze przestrzegania określonych reguł:
1. Cierpieniem jest wszystko, co wiąże nas do ziemi, a więc urodzenie, starość, choroba, śmierć, […] nieo-
siągnięcie rzeczy pożądanej; 2. Powstaniem cierpienia jest pragnienie bytu, prowadzące z jednego życia
do drugiego, pragnienia chuci, pragnienia potęgi; 3. Pozbyciem się cierpienia jest pozbycie się tego
pragnienia przez całkowite zniszczenie pożądania; 4. Drogą do pozbycia się cierpień są: dobra wiara,
dobre postanowienie, dobre słowo, dobry czyn, dobre życie, dobre dążenie, dobre myślenie 54.
53
Ibid., s. 285.
54
J. Hanusz, op. cit., s. 144.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 276
I ponad ową doskonałość czystych barw, ponad wyborny i z życia uchwycony rysunek, wzbijała się tu
i górowała przede wszystkim duchowa część tych martwych widziadeł, widomy znak myśli, która oży-
wiała genialną iskrą rękę malarza w chwili tworzenia. Ten pokój […] – był prawdziwie świątynią piękna
uduchowionego i udoskonalonego do możliwej potęgi. Teoria stopniowego udoskonalania duszy uo-
sabiała się plastycznie w tych postaciach zasłuchanych, zapatrzonych w tajemnicę nigdy nie rozwią-
zaną, w postawach błogosławionych istot, na wpół już wniebowziętych i mało wspólnego z ziemią ma-
jących 56.
55
Nazwisko artysty nawiązuje do nazwiska malarza Paula Sérusiera (1864–1927), czołowego przedstawiciela nabizmu, któ-
rego nazwa pochodzi od słowa Nabi, czyli prorok.
56
G. Zapolska, Janka, Kraków 1957, s. 204. Por. definicję syntetyzmu autorstwa Maurice’a Denisa: „pełna wyrazu synteza,
jako symbol doznania, miała stać się wymowną transkrypcją Piękna, a zarazem przedmiotem skomponowanym dla
przyjemności oka” (Cyt. za : J. Starzyński, Ludzie i obrazy. Od Dawida do Picassa, Warszawa 1958, s. 207)
277 Materializm kontra ezoteryka
Obaj wychudli, zmęczeni, lecz postać Kuniewicza zdawała się trzymać jakąś siłą nerwowej, sztucznej
i chwilowej ekstazy, gdy tymczasem z zapadłej piersi Bervisiera płynął jakiś prąd bezmiernego spokoju,
doskonale równego i życiodajnego, pomimo pozornej słabości i wycieńczenia 57.
Duchowa harmonia Ludwika, osiągnięta poprzez prostotę wiary oraz miłość kon-
trastuje z wyniszczonym i osłabionym ciałem. Dysonans ten może wskazywać na alu-
zyjne nawiązanie do filozofii (etyki) immanentnej Mainländera, nakazującego wyrze-
czenie się pragnień i stopniowego, intencjonalnego uwalniania się z okowów ciała po-
przez idealizowanie duszy. Przedstawione przez Zapolską zderzenie wizerunków du-
chowych Kuniewicza i Bervisiera ma na celu podkreślenie etycznej wartości i spirytu-
alnego perfekcjonizmu tego ostatniego. Kiedy duch zwycięża wolę, człowiek dostrzega
rzeczywisty cel swego istnienia i obiera właściwą drogę, aby go zrealizować:
Niełatwe to zadanie, by wola miała działać przeciwko wrodzonym skłonnościom organizmu ludzkiego,
by miała krępować się w tym najsilniejszym z popędów, w tym najistotniejszym z przejawów każdej
indywidualności, to jest w dążeniu do odradzania się w następnych pokoleniach. Tylko obawa przed
straszną karą, w połączeniu z przewidywaniem korzyści, przynoszących możliwe dary życia ziem-
skiego, może cudu tego dokonać, może dać siłę jestestwom do wzniesienia się nawet ponad najsilniejsze
ich namiętności. Karą taką, którą grozi filozofia immanentna, jest właśnie odradzanie się […]. Najbar-
dziej pocieszającą i orzeźwiającą zarazem myślą każdego, którego filozofia wtajemniczyła w istotę ży-
cia, jest to, „że przerwie długie, nader długie pasmo żywotów, w których zawsze gnębiony, mordowany,
wiecznie łaknący spoczynku, nie miał go sobie danego, ale ciągle gnany był naprzód, ciągle dalej i dalej”.
Kiedy człowiek dojdzie do tego trzeźwego na świat poglądu, kiedy pozna, że życie jest piekłem, a nie-
bem spokój, to znajdzie dość siły, by zapanować nad namiętnościami swymi i coraz mu lżej będzie na
sercu; aż wreszcie osiągnie ten spokój wewnętrzny, to zadowolenie, tę jasność duszy, a zarazem tę naj-
zupełniejszą nieczułość, obojętność na wszystko, co go otacza, jakich doznawali święci chrześcijańscy 58.
57
Ibid., s. 195.
58
S. Smolikowski, Najnowsze objawy filozofii pesymistycznej w Niemczech. Filozofia wyzwolenia, „Biblioteka Warszawska” 1878,
t. III, z. 1, s. 57.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 278
[…] jakiż to dziwny objaw potrzeby ludzkiego ustroju […]. Tłum potrzebuje wiecznie i zawsze czegoś, co
mu choć w części wyobraża zjawiska nadnaturalne. Te race gasnące w powietrzu zdają się być pragnie-
niami dusz, płynących w przestrzeń: wznoszą się wysoko i nikną. Ludzie krzyczą, bo zdaje się im, że
ten płomień ulata z ich piersi i wydziela się ich istoty 59.
Zasunięta w bujającym fotelu, przesiadywała całymi godzinami, nieruchoma […]. W tym zapatrzeniu
miewała czasami widzenia prześliczne; widziała krajobrazy nieziemskie, a przynajmniej, jakich na
ziemi dotąd nie spotkała […]. Widziała znajome twarze, ale ci ludzie wydawali się zupełnie inni, milczeli,
a pomimo to rozumiała ich myśli i oni ją rozumieli […]. Cały ten świat […] wydawał się jej istotnym,
prawdziwym światem, gdzie życie bije żywszym tętnem […]; ruchu, głosu nie zauważyła, a pomimo to
wiedziała, że całe otoczenie żyje, czuje i myśli. A w końcu widziała zwykle siebie samą z daleka, z mgłą
złocistą, w bujającym fotelu, […] z szeroko otwartymi, nieruchomymi oczami. Twarz blada, usta drga-
jące z lekka, krople potu na czole. Przy fotelu zabawnie zafrasowane figury ciotki, dwóch rezydentek
i starej niańki […]; pomimo przerażenia, prostują się, mówią i robią, jak przez sen. […] Te mgliste zafra-
sowania, jakaś niedołężna rozpacz, śmieszyły ją i bawiły zarazem… Wiedziała, że w każdej chwili, gdy
zechce, będzie zdrowa i silna… tylko, że jej się nie chciało… śniłaby tak na jawie całymi dniami… 60.
59
G. Zapolska, A gdy w głąb…, s. 193.
60
Ostoja [J. Sawicka], Doktor Faust. W: Ostoja, Nad morzem, Warszawa 1903, s. 93–94.
279 Materializm kontra ezoteryka
Wizje Poli odwołują się do estetyki opisu świata duchowego, przyjmują konwen-
cję idealizowanego wyobrażenia rzeczywistości niematerialnej. Warunkiem wejścia
w sferę ukojenia jest śmierć, zerwanie wszelkich więzów fizycznych, wyswobodzenie
z ciała. W Doktorze Fauście koncepcja wyzwolenia duszy z okowów nie została jednak
obwarowana warunkiem ascezy, lecz rysuje się raczej jako idea wędrówki człowieka
do wszechbytu, dążność do stopienia się z doskonałością. Bohaterka pozostaje w sta-
łym kontakcie z tą tajemną krainą, która jawi się jej pod postacią wiecznej, niewzru-
szonej harmonii gestów, myśli i doznań. Łączność, jaką odczuwa z transcendental-
nym obszarem, sytuuje ją w szeregu istot nadzwyczajnych, wpisanych w wieczny plan,
bo rozumiejących pewne jego elementy. Pola zdaje sobie sprawę z własnych możli-
wości, nie okazuje w związku z nimi lęku, poddając się im absolutnie. Widzenia takie
stanowią wyraźne nawiązanie do tak zwanej teorii preegzystencji, czyli:
[…] koncepcji, zgodnie z którą dusza ludzka istnieje przed połączeniem się z ciałem, czyli przed jego
zaistnieniem. Tradycyjnie koncepcja ta dotyczy form preegzystencji innych niż reinkarnacja. W ezo-
terycznych tradycjach duchowych, które odrzucają ideę reinkarnacji, preegzystujące dusze postrzega
się czasami jako iskry boże zstępujące z czysto duchowego świata w materię po to, by pobierać lekcje
w sferze codziennego ludzkiego życia […]. Spekulacje na temat niezależnego stworzenia duszy i ciała
przyczyniły się […] do powstania idei, zgodnie z którą dusze powstają przed zaistnieniem ciał i przeby-
wają przed narodzeniem w świecie duchowym 61.
Termin projekcja astralna, zwana też projekcją ciała eterycznego i podróżą poza ciałem, odnosi się do
zdolności przemieszczania się poza ciałem fizycznym. Uważa się, że ciało astralne jest dokładną kopią
ciała fizycznego, posiadającą jednak znacznie subtelniejszą naturę. Jest to ciało, jakie człowiek otrzy-
muje po śmierci. Ciało astralne może uwalniać się z okowów ciała fizycznego na życzenie lub jedynie
w wyjątkowych okolicznościach. Czasami spontanicznie opuszcza ciało fizyczne podczas snu, transu
61
J. R. Lewis, Preegzystencja. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 271.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 280
[…]. Kiedy ciało astralne oddziela się od gęstszego ciała fizycznego, zabiera ze sobą zdolność do odczu-
wania i odbierania wrażeń 62.
Z tych napadów letargicznego omdlenia postanowiła wyleczyć się jak najprędzej! Pragnęła wzmocnić
wolę, zdobyć się na siłę i energię, żeby w chwili, gdy ją chęć do snu na jawie ogarniać zacznie, mogła
oprzeć się pokusie, żeby mogła zatrzymać w sobie tę część duszy, której jak gdyby ciasno było w wątłym
ciele i dlatego wyrywa się od czasu do czasu w świat szerszy… w krainę jaką lepszą… wyraźniejszą 63.
62
Idem, Projekcja astralna. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 272. Zob też: S. Wotowski, Wycieczki astralne. W: S. Wotowski, Magia i
czary, Wrocław 2000, s. 59–61.
63
Ostoja [J. Sawicka], op. cit., s. 95.
281 Materializm kontra ezoteryka
Jednak integralnie związana ze światem dusz dziewczyna staje się ofiarą żądnego
wiedzy doktora Fausta. Z jego inspiracji dokonuje całkowitej projekcji astralnej i od-
łącza się jako sobowtór od ciała. Jej dusza uwalnia się, ponieważ zostaje przerwane
fizyczne połączenie pomiędzy pierwiastkiem metafizycznym i materialnym.
Warto również zwrócić uwagę na znamienny aspekt. Wydaje się, że Ostoja, two-
rząc fikcyjną sytuację, nie dokonała rozróżnienia pomiędzy spirytyzmem a zjawi-
skami projekcji astralnej. Eksperyment Fausta z Polą opiera się bowiem na założeniu,
że pomiędzy duchem a ciałem (dającym możliwość podróży eterycznej) istnieje roz-
ziew, a śmierć dziewczyny spowodowana zostaje przerwaniem łączności między
tymi dwoma elementami. Na takie niebezpieczeństwo wskazywano podczas seansów
spirytystycznych (w przypadkach materializacji), nie dotyczyło ono natomiast pro-
jekcji astralnej (chyba, że odnosiło się do zjawiska bilokacji, czyli pojawiania się ciała
astralnego umierającej osoby).
Na identycznej koncepcji oderwania i grawitowania ku śmierci oparła niektóre
swe utwory Zapolska. Egzemplifikację stanowi tutaj powieść Jak tęcza. Od Doktora
Fausta różni się ona jednak już w samym sposobie zarysowania motywu uwolnienia
duszy oraz poprzez postrzeganie przez bohaterkę tego procesu jako zła. Helena –
osoba niezbyt inteligentna, nieposiadająca, jak się zdaje, żadnych predyspozycji nad-
naturalnych – zaczyna doświadczać wrażenia oderwania od ciała. Odczucie to inter-
pretuje jako ciążenie ku śmierci, ucieczkę ducha od ciała, przerażającą niemoc, nie-
możność powstrzymania nieuchronnego:
Nie czuje się teraz osobą. Ona jest teraz całym rozmarzonym duchem. Nie rozumie nawet już swego
ciała, warunków życia. Wybiega powoli ze siebie, bez szelestu idzie w dal niezmierzoną […]. Niebez-
pieczna to chwila. Znów dzieje się z nią to „coś”, czego ona pojąć nie jest w stanie. Odchodzi od siebie
– pozostawia siebie samą, a przecież istnieje. Rozdwaja się duchowo i cieleśnie i żyje równocześnie
podwójnym życiem 64.
64
G. Zapolska, Jak tęcza, Warszawa 1923, s. 96.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 282
jest odpowiednikiem wkraczania w sferę tajemnicy, którą każdy żywy organizm pra-
gnie rozszyfrować – zagadki śmierci:
Wiesz przecież, że każdemu z nas danym jest umrzeć. I tu leży największa zagadka naszego życia. Do
tej chwili śmiertelnej dąży nasza ciekawość tragiczna i rozpaczliwa… Chcemy wiedzieć i nie wiemy nic!
Ty masz dar ogromny, wielki, cudowny… Ty w tych chwilach, w których od siebie odbiegasz, w których
stajesz z daleka, ty zaczynasz wiedzieć, przed tobą uchyla się zasłona grobowej tajemnicy!… I czego się
lękasz? Bądź dumna, patrz… wsłuchaj się w zachwycie najwyższym. To, co wiedzą dopiero martwi
w mogile, ty zaczynasz wiedzieć żywa. Pozwól twej duszy odkryć ci prawdę! 65.
Ponieważ śmierć jest kresem życia, a wszystko co żywe dąży do niej, zgon sta-
nowi największy sekret natury i jądro struktury każdego bytu. Poznanie istoty przej-
ścia ze stanu egzystencji w stan niebytu jest permanentnym celem ludzkich dociekań.
Wszyscy staną kiedyś przed rozwikłaniem tego problemu, jednak nikt nie jest władny
pozostać przy życiu i zdać relację czy zanalizować mechanizmy konania. Helena po-
siada ów niezwykły dar, stawiający ją w opozycji do zwyczajnych jednostek. Jest to
moc, która pozwoli jej już nie tylko przeczuć, ale nawet pośrednio doświadczyć ago-
nii. Dla Hawrata zdolność taka jest źródłem iluminacji, daje możliwość zaspokojenia
pragnienia śmierci, dotarcia do sedna jej procesów, oglądania ich oraz doznawania bez
przykrych (ostatecznych) konsekwencji. Podejście bohatera koreluje zresztą z moder-
nistyczną fascynacją śmiercią, pragnieniem przekroczenia barier cielesnych i analizą
psychicznych zależności w procesie umierania. Zachwyt nad zdolnościami partnerki
przekłada się na wyjaśnienie, którego udziela, a które Helena całkowicie akceptuje,
wyzbywając się obaw przed kolejną projekcją. Budzi się w niej skłonność do ponow-
nego przeżycia tego „cudu”, imaginacja własnej, lepszej, niejako „wybranej” istoty.
Akt duchowego oderwania nie zależy od świadomych dążeń bohaterki, stanowiąc ra-
czej efekt rezygnacji z myślenia, percepcji zmysłowej, mentalności lub woli. Wraże-
nie podróży eterycznej powtarza się wówczas, gdy kobieta popada w depresję, po-
zbawiona miłości, czułości i ciepła, tęskni za równowagą emocjonalną, za bliskością
drugiej osoby. Ten niedosyt przesądza o losie Heleny, sprowadzając na nią śmierć
poprzez całkowite rozłączenie pierwiastka duchowego z materialnym 66. Bohaterka
wypowiada życzenie śmierci, które wkrótce się ziszcza:
65
Ibid., s. 111.
66
Zapolska podkreśla pozorny brak przyczyny zgonu Heleny, w usta narratora wkładając stwierdzenie, że nie ustalono
powodu ustania czynności życiowych, i że „śmierć tę podciągnięto pod kategorię – śmierci nerwowych” (Ibid., s. 416).
283 Materializm kontra ezoteryka
Tak, dawniej walczyła, aby tę część siebie, która odłączyła się od niej i stawała się nią drugą, powstrzy-
mać i zmusić do powrotu. Lecz w tej chwili […] Helena wytężała wszystkie swoje siły, aby ułatwić tej
drugiej to oderwanie się, to skoncentrowanie się w lekką, doskonałą, czarującą całość […]. Ciało prawie
bez szelestu […] zsunęło się na ziemię. Duch jej uleciał w przestwór, unosząc ze sobą z rysów jej twarzy
wyraz czarującej piękności, jaką przed chwilą przepojone były 67.
67
Ibid., s. 415, 416. Warto zauważyć, że ów odlatujący duch zachowuje wizerunek Heleny, kopię jej ciała. Jest to jedno-
znaczne nawiązanie do teorii ciała astralnego, które po obumarciu powłoki fizycznej powiela jej kształ i wygląd.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 284
Kryła się […] z tymi [objawami], które ją zaczynały prześladować, jak zmiany wzrokowe, pewne niewy-
tłumaczone uczucie, że każdy jej gest jest poprzednio wykonany, zanim ona go wypełniła. Gdy ujmo-
wała na przykład klamkę u drzwi, miała wrażenie, iż dotknęła jej, zanim palce położyła istotnie, gdy
odwracała się ku jakiemuś przedmiotowi, ruch ten wykonywała uprzedzając swe ciało, co więcej: wi-
działa ów przedmiot, zanim oczy jej zwrócone ku niemu zostały. Były to sensacje straszne, męczące,
tym więcej męczące, że powstały z jakiejś tajemniczej głębi, oplotły ją, jak potworne macki niewidzial-
nej, a istniejącej potęgi. Skrytość jej pomnażała tę tajemniczą władzę 68.
Brzost przestał teraz rozumować, natężył i skupił cały swój umysł, ześrodkował wszystkie jego władze,
ogarnął się i całą tą inteligencją wejrzał w siebie. W tej chwili wydało mu się, że jest zupełnie przezroczysty
i że dostrzega w sobie to „coś takiego” – duszę własną. To odkrycie napełniło go strachem, drgnął, usiłował
od siebie odwrócić swą uwagę. Już mu się teraz zdawało, że w izbie są istoty podobne do tego „coś”,
68
Idem, Szaleństwo, Warszawa 1910, s. 57.
285 Materializm kontra ezoteryka
które on w sobie spostrzegł. Szumiało mu w głowie, serce biło, a ucho jego łowiło szmery zewnątrz. Bojaźń
zupełnie go rozprzęgła, pozbawiła trzeźwości i wsadziła na uskrzydlonego rumaka rozhasanej wyob-
raźni, którą władze rozumu zupełnie opuściły. Na jawie był on jak gdyby we śnie gorączkowym. Natężał
uszy i najmniejszy szmer go przerażał; w ciemnościach szeroko rozwarł oczy i zdawało mu się niejed-
nokrotnie, że wśród ćmy nocnej spostrzegł widmo, będące duszą Ksawcia. Zamykał wtedy oczy, widmo
jednakże nie znikało, a było nadzwyczajnie groźne. Filipowi jeżyły się włosy na głowie, przejmowało
go to zimno, to ciepło, gdy walczył ze straszną marą, urojoną przez siebie samego […]. Ów strach napę-
dzał mu wiary, przekonania, że człowiek posiada duszę, że ta dusza po śmierci opuszcza ciało i może
się kołatać po świecie 69.
69
A. Dygasiński, Gorzałka, Warszawa 1951, t. II, s. 36.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 286
Anka, którą jej własne skrzydła niosły ścieżką prostą ponad ziemią, nie zwracała się w tę stronę, gdzie
delikatnie szeleściły skrzydła demona zwątpień.
— Patrzę w głąb dusz… — mówiła.
„On” nie patrzył, „on” zaglądał ciekawie. Źrenice jej niosły litość i ciepło. Jego źrenice migotały
ciekawym szafirem sensacji […]. Płynęła Anka ze swą lampą i smuga jej do tej chwili litosna, już drżała
wpływem Narbutta […]. Lecz oto drży światełko inne, migoce, czaruje, hipnotyzuje, wabi. Biegnie „on”,
rozsunął cicho skrzydła, biegnie „on” i brylantowo migoce lampą swego zwątpienia, które stroi pozo-
rami ekstazy Nirwany.
— Źle ci?… — szumią czarne, cudowne skrzydła […].
— Rozpłyń się w Doskonałości… wróć do Prabytu, zostań tym, czym byłeś, Jednością — duchem,
wykwitnij czarem ziół, ciałem… Słodki głos, destrukcyjny głos… I zaraz potem … Zabij się!…
Na chwilę lampa w ręku Demona gaśnie. Ze ścieżek powstają postaci dusz zmęczonych i stają nie-
ruchome pod czarem twego Objawienia, na które czekały. […] Łopotu skrzydeł już nawet nie ma. Myśl
tragiczna przeniknęła, przepoiła dusze. Zabij się!… 70.
Od kilku chwil zaczynał doznawać wrażenia, jakby w tym chaosie, w który wpadł, jakaś jaźń przebijała się
ku niemu przez mgławicę, w którą zapadał. Jaźń ta miała formę kobiety i od niej wybiegał ciepły pro-
mień, który powoli przybierał kształt przyjacielskiej, ukochanej dłoni. Wyczuwał Ankę poza ścianą po-
koju. Dusza jego nagle przywoływać ją zaczęła. I jaźń jej przybierała coraz więcej jej kobiecy kształt 71.
70
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t. II, s. 11–12.
71
Ibid., s. 25.
287 Materializm kontra ezoteryka
Nagle na jego ramieniu zaciążyła dłoń. […] Przywarła […] do […] części tak fizycznych, jak i duchowych.
To Lelian […] wziął go pod władzę […]. Narbutt uczuł straszną, bezbrzeżną rozpacz. […] Resztką zanika-
jącej woli zebrał i rzucił ją w kierunku […] kobiecego zjawiska. Dobra, kochana ręka, wyciągnięta i pro-
mieniejąca w oddali. I nagle ta ręka zbliża się coraz więcej […]. Na progu stoi Anka. Kształt jej ma tę samą
formę, jaką miało […] zjawisko. […] I płynie od niej wielki, spokojny prąd życia […]. Nie słyszała nic ze
słów Leliana, lecz stamtąd, z oddali uczuła […] mus pójścia ku Narbuttowi […]. Całą przestrzeń wypeł-
niają dzwony, bijące na trwogę. I pośród huku tych dzwonów wyczuwa Anka jeszcze syk węża, który
[…] bierze kogoś w posiadanie […]. Lelian obrzuca tę postać, nadeszłą zda się po smudze eteru, spojrze-
niem prawie zdziwionym. […] On, Duch-Destruktor, odczuwa w nim Ducha-Twórcę. […] Ściera się po-
tęga Zniszczenia z potęgą Twórczą, walcząc siłą ducha […] i tylko niewidzialne skrzydła spotykają się
w przestrzeni i chrzęszczą złowrogo w strugach eteru. […] I Anka czuje, że słabnie, czuje, że skrzydła jej
łamią się […]. Lelian natomiast […] tryumfuje w apoteozie swej Siły 73.
72
Odnosi się bowiem zarówno do sfery duchowej, czyli niemożliwej do przeniknięcia za pomocą wzroku, jak i do umysłu,
procesów myślowych, niepoddających się empirycznej weryfikacji, a więc również niewidzialnych.
73
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t. II, s. 26–29.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 288
Po czole spływają mu [Narbuttowi] krople potu […]. Pochylił głowę tak nisko, iż zdawać się może, że
jakiś wampir spadł mu na kark i żre, a on kurczy się pod tym bólem, od którego oswobodzić się nie
może. Kły wampira zapuszczają się daleko, przeniknęły na wskroś jego duszę i serce… Zwątpienie, roz-
pacz wlewają się cienką, żrącą strugą w całą istotę Narbutta 74.
[…] magia wampiryczna koncentruje się głównie na wampiryzmie psychicznym i energetycznym. Jej
celem jest przede wszystkim wysysanie, a raczej absorbowanie energii innych osób, najczęściej wbrew
ich woli lub bez ich wiedzy. Jako taką, magię wampiryczną zalicza się zdecydowanie do magii czarnej,
szkodliwej 75.
[…] usiłując pogodzić w granicach swoistego „systemu” wszystkie niemal tradycje religijne i mitologiczne
Wschodu i Zachodu, dążąc do stworzenia jakiejś ezoterycznej religii z aliażu najrozmaitszych wierzeń,
kojarzonych całkowicie dowolnie i bezkrytycznie, teozofia uczestniczyła w wysokim stopniu w akcji za-
pładniania umysłowości i wyobraźni Zachodu obrazami owych strachów, wylęgłych w otchłaniach dale-
kiego czasu mitów i idei. Problem zła siłą rzeczy zajął w jej pomysłach poczesne miejsce, skoro pojmowała
rozwój świata jako proces stopniowego wtajemniczania, dążenia poprzez rozległe etapy ku przyszłej do-
74
Ibid., s. 32.
75
G. Grant, Biała i czarna magia, Wrocław 2002, s. 103.
289 Materializm kontra ezoteryka
skonałej syntezie miłości i wiedzy (Chrystusa i Lucyfera). Ale ta „ewolucja boska” […] nie odbywa się prze-
cież bez oporu […]. W miarę jak organizują się siły dobra, coraz mocniej zwierają się hordy zła. „Walka sił
bezwładu, niezgody i zniszczenia przeciw siłom postępu, harmonii i twórczości” 76.
Wizja Zapolskiej nie odbiega wiele od idei teozoficznych, pisarka bowiem w ana-
lityczny sposób ukazuje owo charakterystyczne „rozdarcie” świata, precyzyjnie sytu-
ując bohaterów „świadomych” (tj. obdarzonych zdolnościami nadnaturalnymi) po
dwóch stronach metafizycznego konfliktu. Zgodnie z zasadami walki, opisywanymi
przez teozofów, dobro dysponuje mocami niemal fantastycznymi, wykraczającymi
poza przeciętność. Choć relewantną ich cząstkę stanowią zdolności parapsychiczne,
godny podkreślenia jest fakt, że wynikają one zawsze z wrodzonych predyspozycji
ludzkiego umysłu. Odpowiednikiem takich umiejętności jest u teozofów biała magia,
stanowiąca „królewską sztukę wtajemniczonych”. W okultyzmie pojęcie to występuje
przede wszystkim w kontekście działania magicznego, związanego z naturą oraz rzą-
dzącymi nią prawidłami, co Grant tłumaczy następująco:
[…] magia biała to magia praktyczna, służąca sprawom doczesnym i codziennym. Nie jest sprzeczna z
naturą, ponieważ wykorzystuje jej siły, pomaga zwalczać słabości ciała i ducha, obdarza radością życia
i służy dobrym celom, nie burzącym odwiecznego porządku świata 77.
[…] nie jest zgodna z naturą, a to przez angażowanie istot nie z tego świata, często złych, oraz pragnienie
osiągnięcia celów, które nie są zgodne z prawami natury. Często osobą parającą się czarną magią po-
woduje pycha i żądza. Magia czarna służy magowi do celów egoistycznych, a nie ogólnemu dobru 78.
Z jednej strony stać będzie egoizm, nienawiść i duch przeczenia, zbrojne w czarną magię […], z drugiej
miłość, mądrość i wiara, zbrojne magią białą […]. Tak wykona się przepowiednia Chrystusa i Apokalipsy
o rozdziale ludzkości na dwa obozy, złych i dobrych, między którymi sądzić będzie duch Chrystusowy
objawiony ponownie i w duchu […]. Jedyną bronią wybrańców będzie wiedza boska i boska miłość.
Jedyną ich ambicją wyrwać jak najwięcej dusz zepsuciu, zniszczeniu i śmierci […]. W walce przyszłej
76
A. Hutnikiewicz, Twórczość literacka Stefana Grabińskiego (1887-1936), Toruń 1959, s. 301.
77
G. Grant, op. cit., s. 23.
78
Ibid.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 290
zwycięstwo odniesie magia biała, wiedza boska, która, utajona czy jawna, uznana czy zaprzeczona, wy-
noszona czy przeklęta, nie przestała rządzić światem od początku 79.
79
E. Schuré, Ewolucja boska. Od Sfinksa do Chrystusa. Cyt. za: A. Hutnikiewicz, op. cit., s. 301–302.
80
G. Zapolska, Antysemitnik, Kraków 1899, s. 95.
291 Materializm kontra ezoteryka
Duch Narbutta drgał, wibrował, żył; ciało nie wystarczało, opóźniało […] – siła skoncentrowanych ete-
rów, przyzywana na pomoc, przepajała ciało, wprowadzając je w fikcyjną, sztuczną ognistą wibrację.
Duch w oparach tych żył, rozwijał się, rozszerzał skrzydła. Ciało dążyło za duchem, zachodziła pewna
równowaga. I oto, ciała nastarczyć nie mogło – pijackie, tragiczne, opadało łachmanem życia 82.
81
Idem, Wodzirej, Warszawa 1896, s. 72.
82
Idem, A gdy w głąb…, t. I, s. 84.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 292
Notabene chorobą ludzkiej duszy bywa nie tylko cierpienie postrzegane jako nie-
możność uzyskania wolności, lecz także szaleństwo, psychiczna deformacja jednost-
ki. Zapolska definiuje obszar obłąkania w specyficzny sposób, określając ten stan jako
chaotyczną, zmienną otchłań. Taki obraz wyłania się na przykład z opisu stanu psy-
chicznego, swoistej autoanalizy bohaterki utworu Z pamiętnika siostry zakonnicy. Wy-
leczona z szaleństwa Ella konstatuje: „chwilami zdawało mi się, że naprawdę znów
stracam rozum, że dusza wraca znów w tę ciemną, pustą krainę, gdzie błądziła wśród
chaosu i strasznego zamętu” 83.
Obłęd byłby zatem formą oderwania duszy od ciała, rodzajem oddalenia czy
ucieczki od fizyczności. Koncepcja Zapolskiej jest znamienną próbą interpretacji
psychicznych zachowań człowieka, wyjaśnienia procesów zachodzących w umyśle
za pomocą utożsamiania ich z aktywnością duszy, postrzegania ich jako manifestacji
metafizycznej cząstki człowieka.
Innym wariantem motywu niepełności człowieczeństwa jest w twórczości Za-
polskiej obraz obumarcia pierwiastka metafizycznego w jednostce. Dzieje się tak
w przypadku Zagrodzkiego z A gdy w głąb duszy wnikniemy…, którego dehumanizuje
zanegowanie wartości wyższych, uporczywe dążenie do wyznaczonego celu mate-
rialnego. Ojciec głównej bohaterki jawi się w jej oczach jako puste, postarzałe ciało
pozbawione pierwiastka spirytualnego, żyjący trup:
[…] który poruszał się sztucznie, galwanicznie pchany do swych czynów niewidzialną siłą. Ance zdawało
się, że dusza jej ojca, zabita i zniszczona doszczętnie, już nawet nie tliła się w tym pogorzelisku, lecz,
otuliwszy się w skrzydła, martwa, nie uczestniczyła w tym pochodzie przez targowisko pychy i samo-
lubstwa.
— Więc trup… rzeczywiście trup!… — myślała z bólem.
— Zabił siebie, zabił z takim okrucieństwem. […] — Nic dokoła jego wewnętrznego życia nie ma 84.
83
G. Zapolska, Z pamiętnika siostry zakonnicy, Poznań 1922, s. 27.
84
Idem., A gdy w głąb…, t. I, s. 70–71.
293 Materializm kontra ezoteryka
Funkcjonujący bez duszy, wciąż jednak myślący i poruszający się, jest zresztą Za-
grodzki archetypicznym odbiciem wyobrażenia upiornej istoty, „galwanizowanej” po-
przez magiczne działania nieznanych sił. Zawarta w opisie groza amplifikowana jest
poprzez asocjacje kulturowe (chodzące zwłoki) oraz wyznaczniki werbalne – „zgal-
wanizowany trup”. Sytuacja koszmaru wprowadzona zostaje jako wizja najbliższej
osoby, wstrząsające odkrycie córki, której ojciec jawi się jako wprawiony w ruch wo-
rek kości i ciała, ze zmumifikowaną, aczkolwiek wciąż obecną duszą. Obraz to o tyle
przerażający, że realizuje podstawowe schematy wzbudzania strachu: samoistnie się
poruszające ciało, mimo uprzedniego pozbawienia go pierwiastka witalnego. Pisząc
o wykroczeniu poza ramy realności za pomocą kreaowania niesamowitości, Sewe-
ryna Wysłouch konstatowała, że „ciało jest znakiem człowieczeństwa […] coś, co udaje
ciało, a nim w rzeczywistości nie jest – budzi grozę” 85. Badaczce wtóruje Elżbieta Za-
rych, dowodząc:
Ciało […] jest znakiem zwyczajności. Coś, co nie ma ciała, co nie zachowuje się zgodnie z ograniczeniami
i nakazami, jakie ono mu niesie, powoduje niepokój i grozę. Między wampirem a człowiekiem toczy
się nieustanna walka o ciało, zaś duchy i widma posiadają tylko pozór ciała – niematerialność, niewi-
dzialność, brak potrzeby snu i jedzenia […]. Przerażają duchy, ale też automaty, czysty duch i czysta
materia, to, co przychodzi z irracjonalnych ciemności, i twór ludzkich rąk. Obie kategorie tworów są
niepełne, jest w nich coś niezrozumiałego, odmiennego od tego, co istnieje w człowieku 86.
85
S. Wysłouch, Anatomia widma, „Teksty” 1977, nr 2, s. 137.
86
E. Zarych, Fantastyka w utworach E.T.A. Hoffmanna, „Teksty Drugie” 1998, nr 5, s. 70.
87
Obraz ten wzmacniany jest przez rytmikę prozy.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 294
88
Wyjątkiem są bohaterowie powieści A gdy w głąb…, jednak ich „nadnaturalność” ma wymiar symboliczny. Nie buduje
ona ich życia, nie pomaga zdobywać dóbr materialnych, nie umożliwia udzielania pomocy innym. Pozazmysłowe ta-
lenty Anki predestynują ją do roli heroiny, jednak dziewczyna nie potrafi używać ich inaczej, jak tylko w służbie sztuki.
Poszerzona percepcja nie pełni funkcji ostrzegawczej – bohaterka nie potrafi ratować ojca przed Wierciakiem, nie umie
lub nie chce uzmysłowić mu błędów. Podjęte przez Ankę próby czynienia dobra kończą się fiaskiem, ponieważ dziew-
czyna nie uświadamia sobie tych możliwości.
295 Materializm kontra ezoteryka
Motywy fantastyki odznaczają się wielką ruchliwością, wyrazistością i oryginalnością, mogą być pierw-
szorzędnym czynnikiem artystycznego oddziaływania i dlatego nie wolno z nich za żadną cenę rezy-
gnować. Fantastyka sama w sobie nie jest zła ani dobra, prawdziwa ani fałszywa, wartość swą otrzymuje
zależnie od tego, kto jej używa, w jakim celu i w jaki sposób. Fantastyka może fałszować świat, ale może
go także uwyraźniać, może służyć za azyl przed życiem, ale może być także źródłem wzmożenia życia,
może degradować rzeczywistość, ale kiedy indziej nadawać jej pełny i żywy sens 89.
[…] aura to energetyczna otoczka ludzi, zwierząt i roślin. Wszystko, co żyje, posiada aurę. […] W aurze
astralnej zachodzą wszelkie procesy emocjonalne, a także komunikacja telepatyczna między żywymi
istotami. Aura astralna ulega zaburzeniom i odchyleniom w czasie chorób, jak i w pobliżu innych istot 90.
[…] aura to nazwa nadawana subtelnej warstwie energii witalnej promieniującej wokół naturalnych obiek-
tów – roślin, zwierząt i ludzi. Kolory i formy aury są charakterystyczne dla jej właściciela i odzwierciedlają
stan psychiczny, fizyczny i emocjonalny. Aura jest niewidzialna, jednak mogą ją zobaczyć jasnowidze w po-
staci świetlnej aureoli, chociaż nie wszyscy opisują ją dokładnie w ten sam sposób. Mimo że ciało posiada
swoje pole magnetyczne, zwane biopolem, jest ono zbyt słabe, aby emitować światło widzialne dla ludz-
kiego oka. Dlatego poza relacjami jasnowidzów, nie udało się naukowo udokumentować wyglądu aury 91.
89
I. Fik, Fantastyka we współczesnej literaturze polskiej, „Nasz Wyraz” 1937, nr 8, s. 2.
90
E. K. Tabis, L. Żądło, Rozwijanie zdolności parapsychicznych, Sosnowiec 1993, s. 28.
91
A. Devine, Spirytyzm. Fakty i mity, Wrocław 2003,s. 29.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 296
[…] niewidzialną fizycznym okiem subtelną materię lub fluid emanujący z roślin, zwierząt, minerałów
albo ludzkich ciał. Przez artystów była tradycyjnie przedstawiana w postaci zwiewnego światła, otacza-
jącego określone istoty, zwłaszcza świętych, aniołów, apostołów. Jest to energetyczne, psychiczne pro-
mieniowanie, pochodzące zarówno od umysłu, duszy, jak i ciała, o mentalnych i witalnych właściwo-
ściach, które jasnowidzącym pozwalają na interpretację jego głównych cech jako klucza do fizycznego,
umysłowego i psychicznego zdrowia. Aura, zarówno ludzka, jak zwierzęca czy roślinna lub mineralna,
zmienia się w zależności od nastroju, przybierając jasne lub ciemne barwy. W doktrynie teozoficznej
jest określana jako aura magnetyczna albo z akaszy utkana, przy czym to ostatnie wyrażenie nie jest już
stosowane 92.
[Pierwsza] rozpoczyna się od zewnętrznego brzegu ciała eterycznego, choć czasami zdaje się dotykać
samego ciała. Z reguły ma stałą szerokość w granicach od pięciu do dziesięciu centymetrów, choć bywa
niekiedy węższa wzdłuż kończyn 93.
Warstwa ta jest najbardziej gęstą częścią tzw. aury właściwej, ma ziarnistą, ukła-
dającą się w pręgi strukturę. Aura zewnętrzna natomiast: „zaczyna się na skraju aury
wewnętrznej, wykazując znaczną rozmaitość rozmiarów. Rozciąga się równolegle do
konturu ciała, czasami jednak jest węższa w okolicach kończyn” 94.
Części składowe aury postrzega się częstokroć jako wartości barwne według nie-
których badaczy symbolizujące poszczególne stopnie rozwoju duchowego jed-
nostki 95. Kolor aury oznacza również aktualny emocjonalny stan osoby, jej kondycję
psychofizyczną, umożliwiając także zidentyfikowanie czy zdiagnozowanie choroby,
która: „objawia się najpierw zaburzeniami aury i […] dopiero po […] miesiącach lub
[…] latach manifestuje się na płaszczyźnie somatycznej” 96.
92
Cedar, Aura. W: Cedar, op. cit., s. 20.
93
Idem, Aura wewnętrzna. W: Ibid.
94
Idem, Aura zewnętrzna. W: Ibid.
95
Zob. L. Sanders, Kolory twojej aury. Tłum. J. Herian-Ślusarska, Kraków 1993.
96
J. R. Lewis, Aura. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 43.
297 Materializm kontra ezoteryka
[…] zdolność widzenia wewnętrznym, duchowym okiem, przenikającym zasłony, skrywające duchową
rzeczywistość materialnego świata pięciu zmysłów. Polega na widzeniu między innymi w czasie i prze-
strzeni, postrzegania aury ludzi, zwierząt, roślin czy innych przedmiotów. […] Właściwie pojęcie to ozna-
cza widzenie poprzez wszelką stałą materię – ponieważ znika ona całkowicie przed wzrokiem patrzą-
cego, za sprawą jego woli 98.
Koncepcja, według której ciało człowieka oraz innych organizmów żywych spowite jest wyemitowaną
z niego powłoką subtelnej energii życiowej, znana jest od dawna w wielu kulturach. Dzieła sztuki oraz
świadectwa pisane dowodzą istnienia tego rodzaju wiary w starożytnych Indiach, Egipcie, Rzymie i Grecji.
Wielki szesnastowieczny alchemik i okultysta Paracelsus jako jeden z pierwszych ludzi Zachodu poś-
więcał w swoich pismach dużo miejsca owej powłoce energetycznej, zwanej przez niego „ognistą kulą”.
W XVII w. Franz Anton Mesmer, tłumacząc zjawisko hipnozy [sic!], posługiwał się terminem „magne-
tyzm zwierzęcy”, odnoszącym się do pewnego rodzaju energii elektromagnetycznej, którą uzdrowiciel
może przekazać pacjentowi. […] Wiele tradycji religijnych, podobnie jak tradycyjny okultyzm, postrzega
aurę jako substancję emanującą z „ciała” subtelnego, niefizycznego. Owo ciało subtelne uważa się za jedno
z kilku wtórnych ciał, w jakie „spowita” jest każda dusza. Ciała subtelne tworzą kilka pośrednich pozio-
mów pomiędzy ciałem fizycznym a właściwą duszą 99.
97
Ibid.
98
Idem, Jasnowidzenie. W: Ibid., s. 84.
99
Idem, Aura. W: Ibid., s. 43–44.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 298
[…] rozpoczęła od najcięższej, najbardziej tajemniczej i najmniej podatnej do analizy duszy ludzkiej. Jest
nią dusza chłopa naszego, na pozór naiwna, prymitywna i skąpana w słońcu, w gruncie rzeczy twarda,
jak granit, i nie przepuszczająca na zewnątrz nic z zewnętrznego swego świata 100.
100
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t. I, s. 36.
299 Materializm kontra ezoteryka
Zupełnie inaczej rysuje się duchowość miejskiej biedoty, ludzi ze slumsów, stłam-
szonych i ograniczonych duchowo. Taka spirytualna degradacja wynika przede wszys-
tkim z oddalenia od natury, niemożności oderwania od ciasnego obszaru egzysten-
cjalnego wyznaczanego wieczną, monotonną i pierwotną walką o przetrwanie. Przy-
ziemne, bo podstawowe potrzeby życiowe, stanowiące cel nieosiągalny lub trudny
do osiągnięcia, wyznaczają granicę egzystencjalną. Zawężenie sfery bytowej do za-
spokajania elementarnych potrzeb fizjologicznych powoduje równoczesny zanik pra-
gnień natury duchowej. Zaniża to poziom samoświadomości, ograniczając postrze-
ganie rzeczywistości do fundamentalnych wymogów życia. Dlatego wizerunek astral-
ny stworzeń wegetujących nakreślony został w sposób przejmujący, a jednocześnie
wzbudzający grozę:
[…] szara bryła, bez kształtu prawie i nie promieniująca z siebie ani siły, ani woli. Siła ich prawdopodob-
nie była skoncentrowana wewnątrz nich, w głębi, i trzeba było wielkiej katastrofy, aby ją na zewnątrz
wydobyć. Tak, nie przyjmując nic, nie dawali z siebie nic, ścieląc się szarą, milczącą masą na spodzie
życiowego układu. Nie mglistość ich otaczała, lecz ciemnica zupełna, trudna do wytłumaczenia. […]
Ciemna bryłowatość ich duszy chwilami zmienia się w ostre kanty, które stają się morderczym narzę-
dziem […]. Czasem wybuch żywiołowego uczucia rozsadza kamienną formę i z tego powstaje zbrodnia,
albo chociaż występek lub cała litania grzechów powszednich, które jak kamyki, toczą się na istnienie
drugich istot. Najczęściej jednak jest to wielkie, szare, bezbarwne milczenie, zakończone charczeniem
agonii 101.
101
Ibid., t. I, s. 62.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 300
Dokoła Maryśki, promieniując […] z jej istoty, wznosiła się jakby druga forma dziewczyny, gorąco złota,
słoneczna, ciepła. Żar, wchłonięty w słoneczne popołudnie przez to młode ciało, zdawał się promienio-
wać i obwodzić kontury złotą linią, przechodzącą w oranżowe blaski. Była to właśnie ta żywiołowa siła
czcicieli „słonka” […]. Poza oranżową linią rozpoczynała się atmosfera druga – łagodnego seledynu.
I był to dziwny, porywający kontrast […] prawie księżycowego blasku, z graniczącą i wnikającą w niego
[…] słoneczną jasnością. Ta niepewność, ten wdzięk […] przywodziły wrażenie poezji i tęsknicy, stano-
wiącej niejako jądro duszy Maryśki. Pozbierała ona ten blask, który łagodził i otulał złoto żywiołowej
siły – po nockach nieprzespanych, kiedy coś ją gna z chałupy […]. Tęsknica wielka, niby tak silna, jak ta
moc, która ją o południu słonecznym […] do śpiewania […] zmusza. I wtedy Maryśka czuje, że ta „sło-
neczna”, to nie ona cała, bo ta „księżycowa” ją dopełnia. […] Lecz seledyn roztęsknionej i wyczekującej,
zmienia się w fiolet, z początku majestatyczny, następnie ciemny, niemal tragicznie zamknięty w sobie.
To jest ostatnia osłona, która na zewnątrz duszę Maryśki otacza. Na pozór ciemna, czarna, […] przy
zbliżeniu okazująca wiele nieufnego majestatu i prawie odpornej ironii, po to, aby rozpłynąć się w na-
dziei i tęsknocie, przeciętej blaskiem żywiołowej siły 102.
102
Ibid., t. I, s. 40–42.
301 Materializm kontra ezoteryka
103
W tym bowiem czasie uczestniczyła w plenerowych wycieczkach nabistów do Bretanii oraz przesyłała do „Przeglądu Tygo-
dniowego” artykuły, objaśniające tajniki sztuki symbolicznej. Szerzej na ten temat zob.: W. Olkusz, Malarstwo w twórczo-
ści literackiej Gabrieli Zapolskiej, „Pamiętnik Literacki” 1983, z. 4, zwłaszcza s. 138–144.
104
H. H. Hofstätter, Symbolizm, z niemieckiego przeł. S. Błaut, Warszawa 1980, s. 148.
105
Ibid., s. 154.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 302
106
Cyt. za: E. H. Gombrich, Sztuka i złudzenie. O psychologii przedstawiania obrazowego, przeł. J. Zarański, Warszawa 1981, s.53.
107
Dwoistość rzeczywistości podkreśla Zapolska w powieści aż nadto dobitnie, przywołując nie tylko symbole, lecz także
nakreślając wprost wizerunek zła i dobra, niejednolitość struktury duchowej człowieka, walkę umysłu i emocji, aspektów
negatywnych i pozytywnych itp.
303 Materializm kontra ezoteryka
A starzec był jak sen; szarawa bladość lic, szarawa bladość rąk, płócienny szary łach. Szedł sam, jakoby sen
[…]. I ciągle jeden gest […] już pusta sieje dłoń. […] Na szarość zmiennych skib otwiera pustą dłoń i sieje,
108
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t. I, s. 45.
109
Ibid., t. I, s. 124.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 304
sieje wciąż, fikcyjną ziarna garść rozrzuca w wichru wiew. I idzie, idzie wciąż, gdzie bruzd ciemnieje szlak
[…]. Szarość tego siewcy z szarością jej ojca spłynęły w jedno, zidentyfikowały się prawie zupełnie 110.
Ten człowiek niósł ze sobą wrażenie strachu. Wrażenie to, na pozór tajemnicze i abstrakcyjne, zaczy-
nało powoli przechodzić w uczucie fizycznego bólu. Ance zdawało się, że ręce tego człowieka […] są
łapami zagadkowego potwora, mogącego […] przenieść zamieszanie w świat niewidzialny, brutalnie […]
nagłym wtargnięciem. […] Przeszywający ból przejął jej [Anki] mózg 111.
Badała […] osobne, żyjące istoty, lecz była ona także tą wrażliwą i szczęśliwą obdarowana duszą, która
potrafi wyczuć duszę rzeczy martwych z pozoru, rzeczy, które nieruchome są świadkami całych
przejść, często śmiertelnych, całych wirów, w których zastygają z bólu dusze żyjących. Anka tak wy-
twornie, jak nikt inny, umiała czytać pamiętniki domowe ze ścian, miniatur, drobiazgów […] kryjących
się w półcieniu niewielkich pokoi na pięterkach starych dworków. Umiała także Anka iść wśród wznio-
słych […] gmachów, iść w komunii i zetknięciu z tym, co te gmachy przetrwały i przeniosły […]. I gdy
tak Anka szła pomiędzy nimi, doznawała aż uczucia wielkiego zmęczenia, tak cisnęły się ku niej niewi-
dzialne tłumy faktów, wykwitających jak płomieniste kwiaty z wiekowych przyczyn 112.
110
Ibid., s. 72.
111
Ibid., s. 69.
112
Ibid., t. I, s. 35.
305 Materializm kontra ezoteryka
Dusza kwiatu zacieśniała się i plastyczniała, a w białej mgle rozpalały się świetlane, skrzące promienie.
Zdawało się, iż dusza kwiatu rozpaczliwie chce trwać w wyznaczonym sobie punkcie, że ta dusza jeszcze
nie wypełniła swego przeznaczenia i przez to samo boleśnie, tragicznie opiera się przedwczesnemu
rozkładowi. […] Tam, gdzie przed chwilą jeszcze bielał i pełniał mak, pozostała próżnia z sercem smut-
nego owocu, a dokoła niej otęcz świetlana drgała wciąż wyraźna i błyszcząca. Cały kontur poprzedni
kwiatu zarysował się brylantową emanacją, jak monstrancja klejnotami sadzona. Ta Dusza zamordo-
wanego maku istniała, dawała niezaprzeczony znak życia, promieniała w ostatnim jakby jęku i prosto-
cie. […] Otęcz zaczynała gasnąć zwolna i rozwiewać się w mgłę. […] Za chwilę monstrancja mgły i bry-
lantowego fluidu znikła 113.
113
Ibid., t. I, s. 144–145.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 306
się tak wówczas, gdy patrząca na dziewczynę osoba odczuwa jakąś współzależność,
pragnienie odkrycia tajników wszechświata, imperatyw dążenia do artystycznej ob-
serwacji rzeczywistości. Podobna konstatacja znajduje ilustrację w postaci opisu ilu-
minacji Stalewskiego, który doświadcza takiej samej jak bohaterka wizji umierające-
go kwiatu. Wyobrażenie jest w pełni uzasadnione, ponieważ mężczyzna przygląda się
Ance, studiuje ją i niejako poprzez nią patrzy na otoczenie: „Co to?… – pomyślał –
«płomienny kontur nieistniejącego kwiatu?» To widzenie trwało mgnienie oka, lecz
niepojętą siłą targnęło nim” 114.
Pragnienie dostrzeżenia duszy znajduje odbicie w oglądanym przez Stalewskie-
go obrazie ginącego kwiatu. Widzenie staje się możliwe właśnie poprzez kontakt men-
talny z Anką i wzmożone pragnienie zaglądania w duszę wszechbytu.
Proponowana przez Zapolską astralna koncepcja jest niezwykle interesująca nie
tylko pod względem estetycznym, lecz także ideowym. Liczne nawiązania do dzia-
łalności artystycznej symbolistów oraz dyscyplin pokrewnych ezoteryzmowi wykra-
czają poza granice sztuki i wiedzy tajemnej. Konglomerat przenikających się koncep-
cji filozoficznych i sposobów postrzegania świata – uwypuklenie jego dualizmu –
oraz kodowanie treści naddanych decydują o trójwymiarowości powieści stanowiąc
też interesujący przykład przenikania okultyzmu do sztuk plastycznych i literatury.
Zgodne jest to zresztą z imperatywem nauk hermetycznych, zakładającym „wzajemne
korelacje między wszystkimi rzeczami” 115; sztuka odzwierciedlać miała między in-
nymi „zasadę analogii, czyli związku mikrokosmosu i makrokosmosu” 116, a „działal-
ność artystów można uznać za […] operacje magiczne; samo zaś gotowe dzieło było
przedmiotem magicznym, rodzajem talizmanu, mogącego przyzywać i skupiać ko-
smiczne energie” 117. „Umagicznienie” przez Zapolską procesu tworzenia oraz pod-
porządkowanie go wartościom nadprzyrodzonym stanowi nawiązanie do koncepcji
łączących moment powstawania dzieła z metafizyką. Nadnaturalne zdolności artysty
predestynują go do odczytywania i odtwarzania świata realnego i magicznego jedno-
cześnie. Element ezoteryczny jest w tym przypadku wpisany nie tylko w samo dzieło,
lecz również w proces jego kreacji. Postrzeganie świata przez twórcę jest odmienne,
nic dziwnego zatem, że:
114
Ibid., t. I., s. 146.
115
M. Baigent, R. Leigh, Eliksir i kamień. Historia magii i alchemii, przekład. A. Kowalska, Warszawa 2000, s. 139.
116
Ibid., s. 134.
117
Ibid.
307 Materializm kontra ezoteryka
[…] wrażliwi artyści zawsze korzystali z wiedzy okultystycznej oraz interesowali się mistycznymi prze-
życiami, wiedzieli bowiem, że stanowią one niewyczerpane źródło […] inspiracji. Stuprocentowy racjo-
nalista nie jest w stanie stworzyć prawdziwego dzieła sztuki 118.
118
I. B. Singer, Wprowadzenie. Okultyzm w sztuce.W: O. S. Rachleff, Okultyzm w sztuce, przekład z j. ang. J. Korpanty i I. Liberek,
s. 10.
Rozdział szósty
Wstęp
Każdy przyzna, że mimo zmechanizowania stosunków życia współczesnego […] – pewne zjawiska i sprawy
wymykają się spod przemądrzałej kontroli rozumu ludzkiego […]; mam tu na myśli pewne zagadkowe
objawy psychofizyczne, jako też koleje i losy ludzkiego życia […], wobec których stajemy zdumieni, bez-
radni, z szeroko otwartymi oczyma. Zdarzenia te i objawy wstrząsające od czasu do czasu dreszczem
309 Materializm kontra ezoteryka
błyskawic zatęchłą atmosferę naszej rzeczywistości, są semaforami z tamtej strony, ostrzegają zbyt za-
cietrzewionych półgłówków pseudopostępu, że poza tym światem jest świat inny […]: przypominają, że
poza rubieżami życia i śmierci rozciągają się rozległe, nieogarnione zmysłami Błonie Tajemnicy. Czło-
wiek czuje instynktowo ich istnienie, podświadomą wiedzę o swojej do nich przynależności […] i odru-
chowo pragnie do sobie uświadomić, uplastycznić, przesunąć go w pole zmysłowego widzenia 1.
Inteligentny, wytworny […] przechodzień […], któremu światła cywilizacja postarała się tak usłużnie o up-
roszczenie życia, […] ten odurzony wrzawą zmechanizowanego bytowania wędrowiec w pewnej chwili
ocknął się: poczuł, […] że dławi się beznadziejną szarzyzną tej wygodnej […] drogi – że udusi się w at-
mosferze tej rzeczywistości, której dnie i godziny przesuwają się […] powoli i leniwo, […] oczywiste – aż
do obrzydliwości! […] I zapragnął tajemniczości. Wywołane tęsknotą upragnienia, […], rzuciły mu się
przełaj […] jakieś cienie – zagadki, rozkrzyżowały po bokach gościńca upiorne ramiona jakieś widma –
drogowskazy – załamała się prosta […] linia traktu, wyłoniły się ni stąd, ni zowąd zwodnicze rozstaje,
manowce… Narodziła się zagadka, zmartwychwstała bajka i znów, jak przed wiekami, u kolebki ludów
i cywilizacji zaczęła rozsnuwać przed zdumionymi oczami synów ziemi swe cudowne, czasem groźne,
czasem znów upajające miraże… 2.
1
S. Grabiński, O twórczości fantastycznej, „Lwowskie Wiadomości Muzyczne i Literackie” 1928, nr 10, s. 1.
2
Ibid.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 310
[…] powstał [on] stosunkowo niedawno celem oznaczenia wszelkiego rodzaju fenomenów typu mediu-
mizmu, jasnowidzenia, telepatii, zdolności przeczuć, a także wszelkiego rodzaju wyższej wrażliwości
w odczuwaniu niewidzialnego świata i jego wpływów 3.
3
Cedar, Psychizm. W: Cedar, Vademecum wiedzy tajemnej, Gdańsk 2000, s. 159.
4
R. Carter, Tajemniczy świat umysłu, konsultacja naukowa: Ch. Frith, przekład B. Kamiński, Poznań 1999, s. 40.
311 Materializm kontra ezoteryka
5
K. Farrington, Na granicy rzeczywistości. Zagadki świata i tajemnice zaświatów, tłum. R. Kosowski, P. Goraj, A. Rotunno, P.
Fraś, [bm] 1999, s. 127.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 312
Te ciągłe złudzenia wzroku i słuchu dręczyły ją i niepokoiły […]. Rozmówi się sama z doktorem [Faustem];
powie mu wszystko, może ją chociaż od halucynacji uwolni… dwa dni już czeka na niego… Wczoraj i dziś
widziała go parę razy takim, jak przed dziesięcioma laty, tylko z innym wyrazem twarzy. Ponury, mil-
czący, wpatrywał się w nią uporczywie szarymi oczami. Od tego wzroku krew jej krzepła w żyłach, serce
zamierało. Halucynacja! Zapamiętała jeden szczegół w jego ubraniu. Miał piękną podłużną perłę w kra-
wacie… czy też taką perłę mieć będzie?… Tyle już razy podobne drobnostki przewidziała we śnie i na
jawie… Boi się trochę […]. Od paru dni łańcuszek medalionu z włosami matki, który nosi na piersiach
pali ją ogniem. Żar ten ogrzewa ją całą; czuje, że już na dziedziniec wjeżdżają.
— A może… to nie on! Uśmiechnęła się smutnie… przeczucie nigdy jej nie zawodzi. Nieraz widzi
jasno drobne szczegóły, które ledwo za miesiąc mają nastąpić; w ogóle dotąd wiedziała prawie zawsze,
co ją miało spotkać jutro. Nie zdawała sobie sprawy z tej świadomości, aż do chwili, gdy coś się stało, co
wyraźnie przewidziała 6.
Dziś obudziła się z dziwnym wrażeniem. Otworzyła oczy i ujrzała jakby ścianę z mgły czarnej […]. Gęsta,
czarna mgła stała przed nią, falując z lekka… Zjawisko to powtórzyło się w słoneczne popołudnie, gdy
szła ścieżką po łące… Stanęła jak wryta, jak gdyby naraz droga skończyła się przed nią na zawsze. Nie
poszła dalej; wracając, oglądała się kilkakrotnie na owo miejsce. W słonecznej atmosferze pod sklepie-
niem niebieskim nie drgał ani jeden ciemny punkcik. Halucynacja! Cały dzień zostawała pod wpływem
tej halucynacji 7.
6
Ostoja [J. Sawicka], Doktor Faust. W: Ostoja [J. Sawicka], Nad morzem (z notatek turysty), Warszawa 1903, s. 90–91.
7
Ibid., s. 91–92.
313 Materializm kontra ezoteryka
Dusza bohaterki odłącza się od sfery fizycznej na rozkaz szalonego lekarza. Oddzie-
lona od ciała niewidzialna cząstka nie będzie mogła wrócić, ponieważ Faust zamyka
drzwi dzielące sypialnię od gabinetu, dokąd wywabił „ducha”. Tym samym przecięte
zostaje połączenie między duchem i materią, a tym samym zostaje przerwane życie
Poli. Pozazmysłowe przeczucie, zawierające się w obrazie czarnej mgły, w jedno-
znaczny sposób zapowiada śmierć bohaterki. Magnetyczny wpływ Fausta, któremu
Pola nie potrafi się przeciwstawić, w połączeniu z zaślepieniem i żądzą wiedzy leka-
rza, stają się przyczyną katastrofy. Czarna barwa, oznaczająca kres życia bohaterki,
symbolizuje jednocześnie zło, jakim jest egoizm Fausta w dążeniu do wyjaśniania
zagadek nauki. Jego niewiedza i pragnienie dotarcia w sfery dotąd niezbadane stają
się odpowiednikiem mgły oglądanej w halucynacji. Zderzenie jasnego dnia i mrocz-
nej wizji to swoiste przesłanie, że pod tym, co z pozoru normalne, kryć się mogą złe
instynkty i pragnienia. Natomiast demoniczny wyraz twarzy Fausta, który Pola widzi
w swej halucynacji, jest nie tylko odzwierciedleniem jego cierpienia po stracie syna,
lecz również odbiciem bezwzględności, braku litości dla obiektów eksperymentu,
bezkompromisowego parcia do zdobycia wiedzy. Los Poli, zaszyfrowany w jej wizji,
wypełnia się co do joty, a bohaterka, nie pojmując znaczenia swoich widzeń, nie po-
trafi się w żaden sposób przeciwstawić przeznaczeniu.
W warstwie strukturalnej utworu przeczucia pełnią również funkcję katalizatora
zdarzeń, swoistego prologu. Wydarzenia kulminacyjne, takie jak katastrofa czy tragicz-
ny przełom, bywają w wielu utworach poprzedzone jakimś nieokreślonym niepoko-
jem, zdenerwowaniem, wynikającym z nie do końca jasnych przyczyn. Spiętrzenie
akcji nabiera w takim przypadku znamion spełnionego proroctwa, fatum i utwierdza
odbiorcę w przekonaniu, że przeznaczenia nie można uniknąć, a los, który spotyka
bohatera, jest nieuchronny.
Egzemplifikacją takiego przeświadczenia jest powieść Gruszeckiego Zwycięzcy,
w której niesprecyzowane przeczucie, wyrażone za pomocą słów wiersza i nagłej my-
śli o konkretnej osobie, staje się w toku zdarzeń złowieszczą zapowiedzią przyszłych
wypadków. Splot okoliczności sprawia, że bohater utworu, książę Zasławski, zako-
chany we Francuzce, Rēnée, musi podjąć decyzję, która skutkuje jej egzekucją. Ska-
zana na śmierć dziewczyna wypowiada wówczas słowa „Rapelle toi!”, które wcześniej
czytał bohater, wspominając Rēnée i czytając utwór Musseta. Po egzekucji ukochanej,
Zasławski:
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 314
[…] wspomniał słowa prowadzonej na śmierć Rēnée: Rapelle toi! Jaki dziwny, niewytłumaczony, tajem-
niczy związek pomiędzy tymi ostatnimi jej słowami, a odczytywaniem poezji Musseta poprzedniej nocy!
I wówczas książka, jakby dotknięta niewidzialną ręką, otwarła się właśnie na wierszu: Rapelle toi! czyżby
to był tylko przypadek, bezwiedny ruch ręki jego?… To jednak dziwne, że słowa te właśnie ona śpiewała
[na Riwierze podczas wakacji], i skazana na śmierć znów je powtórzyła… Tak, to odczytanie wiersza
Musseta było tajemniczą przestrogą, której on nie odczuwał wówczas, i nie rozumiał, i nie pojął… A po-
tem ta rozmowa z Sumareckim o niej, gdy był oddalony o kilka kilometrów od jej mieszkania? Dlaczego
musiał o niej mówić, chociaż tak nie lubi zwierzać się obcym ze swego życia?… To był jakiś rozkaz duchów,
nowe ostrzeżenie, aby się miał na baczności, aby cofnął się, zapobiegł nieszczęściu. I gdyby tylko dwie
godziny dłużej kazał odpocząć żołnierzom, a nawet jedną godzinę… […] Dobre duchy ostrzegały go, dawały
widome znaki, a on […] nie rozumiał, nie odczuwał ich mowy … i stał się jej zabójcą, katem. I jeszcze
mógł je uratować, gdy przez matkę przemówiły dobre duchy, by zaraz wyjechały z pałacu… 8.
8
A. Gruszecki, Zwycięzcy, Warszawa 1903, s. 191–192.
9
Hajota [H. Pajzderska], Ślubna obrączka, Warszawa [brw], s. 71.
315 Materializm kontra ezoteryka
Ciężar ślubnej obrączki staje się jednak symbolem zniewolenia młodej kobiety,
ponieważ przy boku starca Karolina spędza ponad dwadzieścia lat. W tym czasie
umierają bliscy kobiety i jej poświęcenie traci sens.
Fatalny los, poprzedzony ostrzeżeniem czy znakiem, w przewrotny sposób staje
się także udziałem bohatera innej noweli Hajoty – Uśmiech losu. Pan Mieczyniec jest
człowiekiem bardzo dotkliwie doświadczonym przez los. Stracił dwie ukochane osoby:
żonę, która od lat niedomagała oraz syna, który – będąc kaleką – w wieku dwudziestu
pięciu lat odebrał sobie życie. Na leczenie jedynaka Mieczyniec wydał ogromny ma-
jątek, więc teraz grozi mu bankructwo. Kiedy pewnego dnia idzie gościńcem, nagle
ogarnia go niewytłumaczalne uczucie: „ma to wrażenie, że jakaś ręka położyła mu się
na ramieniu i zmusza go do powrotu. Jest to tak dziwne […], że pan Mieczyniec za-
wraca bez wahania. […] Jest już zupełnie pewny, że w domu czeka na niego coś – coś
złego” 10.
Bohater zaczyna zastanawiać się, co jeszcze złego może mu się przytrafić, jaki
kolejny cios go spotka. Kiedy kładzie się spać, znów ma to samo odczucie:
Pana Mieczyńca znów [ogarnia] to uczucie, że lada chwila coś się stanie, tylko teraz jest ono jeszcze
bardziej dręczącym. Jak wtedy z gościńca zawrócił do domu i znalazł w tym ulgę, tak teraz chciałby
wstać z łóżka i iść… gdzieś przed siebie 11.
[…] nie – to nie będzie choroba; to będzie coś innego… to już się stało, gdzieś; tylko on jeszcze o tym nie
wie… jeszcze mógłby uciec… gdyby nie ta noc, i ta ciemność, i to niedołęstwo starego, znużonego ciała…
Ale i noc i ciemność i niedołęstwo są nie do zwalczenia, więc i to przyjdzie… przyjść musi… Co będzie?
czym się objawi? 12.
10
Hajota [H. Pajzderska], Uśmiech losu. W: Hajota, Śni mi się… Nowele, Lwów 1906, s. 76–77.
11
Ibid., s. 96.
12
Ibid., s. 97.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 316
Było mu dziwnie na sercu: niby się cieszył pogodą, a coś mu brakowało, czy bał się czegoś. Myślał sobie,
że jeszcze jakieś złe wisi w powietrzu. Strach, jak mu się dłużyło! Czy go co urzekło? Nieraz przestał
cały czas w miejscu, nie wiedząc nawet o tym, zdziwiony, gdy przychodziła zmiana. Dziś – ciągle jej
wyglądał, zniecierpliwiony, niespokojny 13.
Przeczucie sprawdza się, ponieważ kiedy bohater rzuca się na ratunek tonącej
kobiecie, za opuszczenie stanowiska zostaje ukarany dziesięcioletnim pobytem w kar-
nym batalionie. Po odbyciu tak długiej służby nie ma do czego wracać, albowiem
wszyscy już o nim zapomnieli. Z nastrojem Jana współgra w utworze pogoda. Cięż-
kie, burzowe powietrze, jakby zastygłe w oczekiwaniu nieszczęścia w doskonały spo-
sób koreluje z zaniepokojeniem i niepewnością bohatera. Owa przedburzowa cisza
okazuje się preludium do fatalnych zdarzeń, przyjmując postać zewnętrznej preko-
gnicji nadchodzących wypadków i tragicznego losu Jana.
Kolejną funkcją przeczucia jest określenie poziomu wrażliwości postaci literac-
kiej na świat ją otaczający. Jednostka obdarzona szczególną zdolnością doświadczania
rzeczywistości za pomocą instynktu czy empatii zostaje w ten sposób przybliżona
czytelnikowi, jej wizerunek wypełnia się cechami, których zwykły człowiek nie po-
siada. Czyni ją to wyjątkową, nieprzeciętną, a poprzez to fascynującą, jak dzieje się
w przypadku Poli z Doktora Fausta czy Śliwińskiego, bohatera opowiadania Teodora
Jeske-Choińskiego pt. Z miłości. Młody inżynier mówi bowiem o sobie:
13
C. Walewska, Z warty. W: C. Walewska, Z paradoksów życia. Studia i obrazki, Warszawa 1891, s. 256, 257.
317 Materializm kontra ezoteryka
Uważałem już niejednokrotnie, że znajdują się we mnie jakby dwie istoty, z których druga, usunięta na
stronę codziennymi wypadkami życia, straszyła mnie w chwilach ważnych przeczuciami. I w Warm-
brunn, na górze Kynast, kiedy obejmując Jadwinię po raz pierwszy, dobiegłem szczytu marzeń i prag-
nień młodości, padł na mnie nagle wielki smutek, jak gdyby anioł śmierci dotknął ramion moich koń-
czynami czarnych skrzydeł. Przypominam sobie teraz to uczucie, którego w uniesieniu nie zauważyłem 14.
O, znam ten cichy, tajemniczy szept, te lekkie dreszcze przeczucia! Do widzenia? Nie zobaczę cię już ni-
gdy, żywy śnie młodości mojej, ani spojrzę kiedykolwiek w twoje oczy promienne, bo zgasły one dla
mnie na zawsze. On mi to powiedział, on, ów głos niepochwytny, niezrozumiały, zdający się spływać na
nas z światów innych 15.
14
T. Jeske-Choiński, Z miłości. W: T. Jeske-Choiński, Bez wyboru. Opowieści, jakich wiele, Warszawa 1894, s. 292.
15
Ibid., s. 292–293.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 318
Około północy uczuła nagle Janka, jakby ktoś z lekka dotknął jej ramienia […]. Powoli przed umysłem
Janki zarysowały się jakieś niewyraźne i niedobrze sformułowane chęci i pragnienia. Myśl jej, uparcie
przebijając mury, płynęła aż do kuchni, do łóżka Marysi. Janka uczuła konieczną potrzebę zobaczenia
i rozmówienia się ze służącą. Zdawało się jej, że ktoś żelazną dłonią spędza ją z posłania i przed siebie
ku drzwiom popycha. Wstała jak automat […]. Czuła wyraźnie jakąś moc w sobie, nie swoją własną, coś
obcego, działającego w niej z doskonałą precyzją maszyny 16.
16
G. Zapolska, Janka, Kraków 1957, s. 30.
17
Ibid., s. 31.
319 Materializm kontra ezoteryka
Szczególne mam przywidzenie — mówiła [Katarzyna]. — Takowe mam uczucie, jakobym na kogoś
czekała, by iść z nim spać gdzieś daleko, głęboko, a on ktoś nie może jeszcze przyjść po mnie… […].
Kiedy przyjdziesz? Idźmy już spać… […] — szeptała. — Przyjdź już… czekam… dlaczego nie przycho-
dzisz?…
Za drzwiami, drapiąc zawzięcie w deski dębowe, skomlał żałośnie mały psina […]. Wypędzono go
dziś z komnaty, bo siadał uparcie na łóżku, na nogach chorej, jakby jej chciał przed kimś bronić. Wy-
rzucano go już dziesięć razy, a on […] wracał […] i zajmował swoje miejsce. […]
— Kto tam? […] Tam ktoś stoi… […] Stoi i kiwa na mnie palcem… Oczy ma takie dziwne… i jakoby
skrzydła u ramion… […]. Piesek, dotąd skomlący żałośnie, zaczął teraz wyć, drapiąc z rozpaczą we drzwi.
[…] – Już idzie… […] nie chcę… […] jeszcze nie chcę… […] odstąp mnie… chcę spojrzeć jeszcze raz na uko-
chane oblicze małżonka… później… I wystawiła przed siebie ręce, jak gdyby kogoś powstrzymywała. […]
Jeden z doktorów uchwycił chorą za ręce […], wstrząsnął nią. […] Pani Łaska odetchnęła głośno […].
— Odszedł… obaczę jeszcze Ola… 18.
Scena konania Katarzyny zawiera szczególne detale. Chora widzi i słyszy rzeczy,
których inne przebywające w komnacie osoby nie doświadczają. Jedynym stworze-
niem, które również je odbiera jest pies, przeczuwający nadchodzący zgon. Widzenie
Łaskiej zyskuje tym pełniejszy wymiar, że jej niepokój współgra ze zdenerwowaniem
zwierzęcia, jakby obydwoje dostrzegali ową tajemniczą istotę, której obecność zwia-
stuje moment śmierci. Dziwne zachowanie psa wynika z faktu, że czuje on znacznie
więcej niż zgromadzeni. Zachowanie zwierzęcia podnosi walor niesamowitości sce-
nerii śmierci i stanowi powielenie obecnego w kulturze ludowej motywu przeczuwa-
nia przez psy momentu zgonu właściciela czy w ogóle zdolności odczuwania nadna-
turalnych aspektów rzeczywistości 19. Podkreślić także należy, iż na przestrzeni wie-
ków tradycja obdarzała zwierzęta rozmaitymi „magicznymi” talentami. Ludwik Krzy-
wicki dowodzi na przykład, że:
Przypisywanie zwierzętom wyjątkowych zdolności przewidywania […] ukazuje się na każdym kroku
w codziennym życiu naszego ludu jako nader ważna składowa cząstka jego pojęć filozoficznych o przy-
rodzie. Zdaniem ludu, zwierzęta mogą przewidywać rzeczy niedostępne dla oka ludzkiego i posiadają
18
T. Jeske-Choiński, O mitrę hospodarską, Warszawa 1904, s. 222–225.
19
Zależność tę wykorzystuje również literatura grozy. Na przykład w opowiadaniu Heinricha von Kleista Żebraczka z Lo-
carno to właśnie pies najdotkliwiej odczuwa przebywanie w nawiedzonej przez zjawę komnacie: „pies się budzi, zrywa
się nagle z ziemi nastawiwszy uszy, po czym warcząc i szczekając cofa się, jak przed zbliżającym człowiekiem” (H. von
Kleist, Żebraczka z Locarno, przeł. E. Bielicka. W: Czarny pająk. Opowieści niesamowite z prozy niemieckiej, wybór, wstęp i noty
o autorach G. Koziełek, Warszawa 1976, s. 69).
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 320
zdolności obce człowiekowi. Pies przeczuwa nadchodzącą klęskę […], wyje, gdy śmierć podkrada się do
chaty 20.
20
L. Krzywicki, Rola zwierząt w pojęciu pierwotnej umysłowości, „Wisła” 1893, t. VII, z. 2, s. 245–246.
21
D. Szlendak, Śmierć, upiory i duchy, „Wiedza i Życie” 2004, nr 11, s. 42.
22
Cedar, Zwierzęta. W: Cedar, op. cit., s. 231.
23
Dodać należy, iż symbolika psa w kulturze europejskiej odwołuje się między innymi do jego związków z krainą zmar-
łych. Jest on bowiem „strażnikiem podziemi, towarzyszy umarłym i prowadzi ich podczas przeprawy na drugą stronę.
[…] Uważano także, że [psy] obdarzone są siłami parapsychicznymi. […] Pies często występuje w roli bohatera kulturo-
wego […]. Wypełnia swą funkcję towarzysza nawet po śmierciu, odprowadzając umarłych do podziemi i występując tam
z prośbą w ich imieniu” (Zwierzęta symboliczne i mistyczne, przeł. A. Kozłowska-Ryś i L. Ryś, Poznań 1998, s. 203).
321 Materializm kontra ezoteryka
Ogarnęło go dziwne uczucie wewnętrznego niepokoju. Miał w tej chwili wyraźną świadomość, że w tym
domu […] dzieje się coś niezwykłego, groźnego, coś, czego żadna siła doczesna cofnąć nie może. I zda-
wało mu się, że słyszy na schodach jakby miękkie stąpanie niewidzialnych istot, szeleszczących gazo-
wymi sukniami 24.
24
T. Jeske-Choiński, O mitrę…., s. 232.
25
Ibid.
26
W. Ferrero, Obawa śmierci, tłum. S. Kopczyński, „Wszechświat” 1895, nr 20, s. 314–315.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 322
W tym kontekście scena śmierci Łaskiej jawi się już nie tylko jako przejaw trans-
gresji polegającej na wpleceniu w rzeczywistość elementów fantastycznych, lecz rów-
nież jako literacka odpowiedź na pytanie stawiane przez naukę zajmującą się ludz-
kimi emocjami. Podkreślić jednak należy, że w XIX wieku zainteresowanie umiera-
niem miało dwojaki charakter, ponieważ obok obserwacji psychologicznej pojawiła
się dyscyplina eksplorująca przeżycia z pogranicza śmierci. Tę nową jakość w inter-
pretacji schyłkowego etapu ludzkiej egzystencji stanowiła wówczas dziedzina po-
krewna zjawiskom parapsychologicznym. Dlatego nieliczne eksperymenty z zakresu
tzw. NDE („near-death experience”) przeprowadzane były przez naukowców intere-
sujących się także zjawiskami paranormalnymi. Jak pisze James R. Lewis:
Niewielką liczbę przypadków dotyczących przeżyć z pogranicza śmierci zgromadzili pod koniec XIX
wieku zainteresowani tym zjawiskiem badacze, przede wszystkim pionierzy […], tacy jak Edmund Gur-
ney, sir William Barrett i James H. Hyslop, który zajmował się także badaniem wizji na łożu śmierci,
będących częstym elementem NDE 27.
Być może właśnie taka wizja staje się także udziałem bohaterki w powieści Jeske-
Choińskiego. Wizje niezwykłych istot, jakich doświadczają osoby konające są bo-
wiem faktem potwierdzonym przez historię i medycynę:
Umierający ludzie często miewają wizje – wykazujące cechy przeżyć mistycznych i dające im poczucie
kontaktu ze świętością oraz głębokie uczucie spokoju. […] Autorem pierwszego systematycznego opra-
cowania na temat tego zjawiska był angielski profesor fizyki i badacz zjawisk paranormalnych William
Barrett. Jego odkrycia zostały potwierdzone w późniejszym czasie przez innego uznanego badacza,
Karla Osisa. Przeprowadzone przez Osisa w latach 1959–1969 studia nad sprawozdaniami 640 amery-
kańskich lekarzy i pielęgniarek, dotyczącymi przeżyć umierających pacjentów wykazały, że mieli oni
często wizje życia po śmierci. Pacjenci twierdzili, że wizje były zapowiedzią tego, iż wkrótce zostaną
oni zabrani na tamten świat 28.
27
J. R. Lewis, Przeżycia z pogranicza śmierci. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 275.
28
Idem, Wizje na łożu śmierci. W: Ibid., s. 367.
323 Materializm kontra ezoteryka
Na dworze, w ogrodzie huczał wiatr […], wygrywając […] pieśń zniszczenia […]. Teraz złagodniał, przy-
cichł, kwiląc płaczem skrzywdzonego dziecka. Tulii zdawało się, że słyszy niemocną skargę żywego stwo-
rzenia […]. Zwróciła głowę w stronę drzwi, nasłuchując. Ucho jej chwytało z zabobonną trwogą cichy
płacz wiatru, który zbliżał się coraz więcej. Już był tuż pod ścianą, już wszedł do wnętrza domu i chodził
po milczących pokojach. Tulię przebiegł zimny dreszcz, a serce jej ogarniał lęk, nieznany jej dotąd.
Lękała się czegoś… Ale czego, czego? Jakiś głos mówił do niej… Ale co? Oglądała się podejrzliwie, ostroż-
nie poza siebie, jakby chciała ujrzeć coś, czego się obawiała. Z flaszeczki, którą trzymała w ręku, z tru-
cizny Lokusty, przechodził do jej ramienia przykry mróz i rozlewał się wolno po całym ciele, odbiera-
jąc członkom sprężystość młodości […]. Tulia wyciągnęła przed siebie ręce i krzyknęła. Zdawało jej się,
że widzi siebie samą, z bladością śmierci na twarzy, ze zgrozą w zgasłych oczach, rzucającą się na po-
sadzce w kurczach konania 30.
Na dworze, w ogrodzie, zakwilił ten sam wiatr, który ją tak był przeraził. Rzecz dziwna… I tym razem
zdawało się Tulii, że płacze jakieś żywe stworzenie, bliskie jej sercu. I znów wstrząsnął nią zimny dreszcz
niewysłowionej trwogi. Skąd u niej ten lęk niewytłumaczony! […] Dlaczego przejmowało ją kwilenie
29
Idem, Przeżycia z pogranicza śmierci. W: Ibid., s. 277.
30
T. Jeske-Choiński, Gasnące słońce, Warszawa [brw], t. I, s. 223–224.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 324
wichru taką trwogą […]? Przypomniała sobie znaczenie, jakie przesąd gminu podkładał pod łkanie wia-
tru […]. Rychły zgon przepowiadał płacz nocny temu, kto go zauważył… 31.
31
Ibid., s. 231.
32
Ibid., t. II, s. 59.
33
Ibid., s. 115.
34
Ibid.
325 Materializm kontra ezoteryka
Koronę dla ciebie zdobędę […]. Teraz dopiero stoczę bez obawy zacięty bój z przeznaczeniem […]. Teraz
pójdę do Soczawy i zwyciężę. Nad głowami ich odezwało się w tej chwili ochrypłe, nieprzyjemne kra-
kanie kruka, który przeciągał nad borem. Z wierzchołków sosen porwała się gromada wron i wirowała
nad nimi z wrzaskiem przeraźliwym. Kasztelanka przeżegnała się, pobladłszy, a książę rzekł, podnosząc
się kolan:
— Niech waszej miłości złowróżbne krakanie tych nierozumnych stworzeń nie straszy. One nie
wiedzą, co czynią.
— One nie wiedzą, co czynią — podchwyciła kasztelanka, jak gdyby chciała odżegnać od siebie
niewytłumaczony lęk, który ją nagle ogarnął. Skąd nieme ptaki mogą znać przeznaczenie ludzkie?… 35.
Bohaterowie zdają sobie sprawę, że ów zły omen – bo tak odczytują odgłos wy-
dawany przez ptaka – staje się zapowiedzią dalszych losów pary bohaterów. Podobny
sposób interpretacji znajduje zresztą podwójne uzasadnienie w kulturze i tradycji nie
tylko europejskiej. Władysław Kopaliński pisze:
U wielu ludów Wschodu i Zachodu kruki uważane są za ptaki złowróżbne, żałobne, wieszczące nie-
szczęścia […] prawdopodobnie ze względu na ich czarne oczy, błyszczące czarne pióra i skrzeczący głos,
a także dlatego, że żywią się padliną, że ciągną gromadnie za wojskiem oczekując krwawego łupu 36.
Już w starożytności uważano kruki również za symbol wiedzy, także tej ukrytej,
przyszłej, nadając im atrybuty profetyzmu i wyznaczając miejsce w szeregu konotacji
o charakterze wróżebnym. Połączenie obu tych elementów dało krukowi w powieści
35
T. Jeske-Choiński, O mitrę…, s. 145.
36
W. Kopaliński [J. Stefczyk], Kruk. W: W. Kopaliński, Słownik symboli, Warszawa 1990, s. 172. Por. także: J. C. Cooper, Kruk.
W: J. C. Cooper, op. cit., s. 131–133. Według Szlendak, „kawki, wrony i kruki dybały na tych, którzy mieli być potępieni.
Gromadziły się na polu i czekały na duszę grzesznika, aby ją porwać do piekła” (op. cit., s. 42).
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 326
W miarę, jak się owa tak bardzo upragniona chwila zbliżała, ogarniało go niespokojne uczucie, jakby
lęk przed czymś nieznanym, jakby przed czymś groźnym. Nie mógł się temu przeczuciu opędzić. Szło
ono za nim w dzień i w nocy, na jawie i we śnie, ryło się w jego mózgu, w jego wnętrznościach. Co by
go mogło spotkać? W najgorszym razie przegrana na polu bitwy. […] Daremnie jednak przekonywał się,
uspokajał. Niewytłumaczony niczym lęk uczepił się jego serca odważnego i nie chciał go opuścić.
— Co by mi mogło grozić? — wirowało ciągle w jego głowie od rana do wieczora. — Nie widzę już
żadnej przeszkody… na wojnie rozumiem się… w dzielność tej zbieraniny wołoskiej nie wierzę… Im wię-
cej wmawiał w siebie […], tym większy ogarniał go niepokój 37.
Jednak proroctwo wypełnia się, a lęk dręczący bohatera znajduje pełne uzasad-
nienie. Pierwsza wyprawa zostaje rozgromiona na rozkaz króla przez Sieniawskiego
i dopiero druga odnosi pozytywny skutek: Soczawa dostaje się w ręce Heraklidesa.
Bohater jednak nie tylko nie potrafi zdobyć zaufania i serc poddanych, lecz także ota-
cza się nielojalnymi Węgrami, a wreszcie zraża do siebie ostatniego sprzymierzeńca,
Łaskiego. Heraklides zostaje sam i wówczas wybucha bunt. Bohater ginie w walce, zdra-
dzony i opuszczony, a przysięga, którą złożył Krystynie, nie zostaje spełniona.
Kolejnym przykładem znaku, a jednocześnie ukazaniem przewrotności losu,
jest obrazek Zapolskiej pt. Na posterunku. Siostra Kaliksta, opiekująca się chorymi fi-
zycznie i umysłowo, pewnego dnia otrzymuje polecenie zajęcia się umierającym
mężczyzną. W pewnej chwili zachodzi niezwyczajne zdarzenie: „Już przy furtce
szarpnął ją ktoś za fałdy od sukni. Była to jedna z obłąkanych, która miała dziwne
przywidzenia – Gdzie idziesz? – zawołała – Wróć się… Śmierć idzie za tobą” 38.
Siostra jednak nie zawraca, mimo iż wezwanie powtarza się. Wkrótce zakonnica
ginie, wypadając przez okno w wyniku szamotaniny z gorączkującym pacjentem. W tym
kontekście warto zwrócić uwagę na wtrącenie narratora o dziwnych przywidzeniach
obłąkanej. Treść tej wypowiedzi sugeruje, iż owa wariatka-niewariatka dokonała je-
dynie deskrypcji widzianego przez siebie obrazu, wskazując jednocześnie na możli-
wość odwrócenia losu poprzez niewypełnienie narzuconych obowiązków, czego za-
konnica nigdy dotąd nie uczyniła. Siostra ginie więc na posterunku jak żołnierz.
37
T. Jeske-Choiński, O mitrę…, s. 204.
38
G. Zapolska, Na posterunku. W: G. Zapolska, One, Warszawa 1923, s. 350.
327 Materializm kontra ezoteryka
Intuicja! O wielkie, święte, tajemnicze słowo, tak tajemnicze, że przeraża swoim ogromem i w grozę
wprowadza tych, którzy „intuicji” swe prace podobno zawdzięczają. Intuicja! Wampir i strzyga ludzi
tworzących – udręka mózgów przekrwionych, niezdolnych oprzeć się tajemniczej potędze, która im
dyktuje, przed oczy śle całe kłęby mglistych obrazów – szarpie nimi i zatruwa całe istnienie […]. A in-
tuicja to zmora życia, które dławi i do szaleństwa doprowadza. Toć halucynacja, toć wizja ciągła – to sto
duchownych stanów w jednym, biednym duchu – to chwilami obłęd z całą świadomością tego obłędu
– i owa intuicja nie opuszcza nigdy swej ofiary – budzi ją ze snu, nie dozwoli spoczynku ani w rozrywce,
ani w smutku, ani w miłości, poszarpie siły, wolę i śmierć przyspiesza 39.
39
Eadem, Brewiarzyk kobiety, Warszawa [brw], s. 48, 51.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 328
Odczuwano od dawna, że w obu wypadkach ma się do czynienia z jakimś tajemniczym wyjściem poza
normę, poza przeciętność i zarówno wysokie wzloty genialnej myśli, przeistaczającej rzeczywistość lub
tworzącej dzieła nieporównanej wielkości, jak też owo zanurzenie się w mrok i trwanie w nim często po-
przez długie dziesiątki lat jednakie budziły zdumienie, podziw i lęk, ten nie dający się określić dreszcz
wewnętrzny, co przenika nas zawsze, ilekroć stajemy wobec niepojętej dla nas manifestacji tajemnych
sił życia. Wyczuwano też istnienie jakiejś wewnętrznej więzi pokrewieństwa między tymi dwiema dzie-
dzinami zjawisk. I aczkolwiek w jednym wypadku miało się do czynienia z twórczym, zwycięskim opa-
nowaniem rzeczywistości i wynaturzeniem myśli w kształt dziwaczny, karykaturalny – to jednak mimo
tych zasadniczych różnic instynkt i intuicja wskazywały przecież na istnienie między owymi strefami
nieokreślonych, utajonych powiązań 40.
Między myślą genialną a myślą obłędną zachodzi bliskie podobieństwo: obie powstają nagle, jakby pod
wpływem jakiegoś wewnętrznego olśnienia, obie mają oparcie w wewnętrznym, najgłębszym przeświad-
czeniu myślącego podmiotu, ale jest to przeświadczenie nie poparte żadnym racjonalnym wywodem,
jest to intuicyjna, nie dająca się przełamać ani zaprzeczyć pewność. Tylko że dalszy proces weryfikacyjny
potwierdza słuszność hipotezy genialnej, a myśl obłędna tego poparcia nie znajduje. Ale ostatecznie
potwierdzenie myśli genialnej może być wynikiem długiego procesu, może przyjść po wielu latach, już
po śmierci geniusza 42.
40
A. Hutnikiewicz, Twórczość literacka Stefana Grabińskiego (1887-1936), Toruń 1959, s. 208.
41
Ibid., s. 209.
42
Cyt. za: A. Hutnikiewicz, op. cit., s. 210.
329 Materializm kontra ezoteryka
sobie tylko znanych kluczy. Zagadka geniuszu wywiedzionego z szaleństwa łączy się
nierozerwalnie z problematyką szczególnego rodzaju postrzegania rzeczywistości
i doświadczania jej w określony sposób. Niewidoczne dla osób „normalnych” detale
nabierają w oczach „obłąkanego” znaczeń nadrzędnych, przekazywanych otoczeniu
w formie przestróg czy wizji. Grabiński pisał zresztą, iż:
Obłąkańcy miewają nieraz wielką, smutną rację. Czyny i słowa wariatów sprawiają niekiedy wrażenie
zastygłych symbolów, pod których sztywną powłoką bije życie swoiste, oryginalne, a straszne zarazem.
Obłąkanie […] to jakby protuberancja życia […]. Zazdrosne o swe tajemnice pandemonium bytu uchyla
od czasu do czasu rąbka zasłony; na moment odsłaniają się przed zlęknionym okiem […] otchłanie bez
dna lub […] pustka. I znów kotara zapada z powrotem i wszystko układa się pod równą, gładką po-
wierzchnią codzienności. Obłąkani – to często geniusze uczucia i myśli. Przepotężna namiętność lub
ideał rozsadzają kruchą formę, pozostawiając smutno-śmieszną karykaturę. Brak środków ekspresji […]:
oto zwyczajna tragedia miliona […] opętańców. Kto wie, czy to, co dziś jest lub wydaje się obłąkaniem,
za lat sto […] nie będzie najgłębszym sensem? 43.
[…] źródłem nadzwyczaj rozstrajających halucynacji mogą być fałszywe przekazy wychodzące z ośrod-
ków mózgowych, których zadaniem jest śledzenie stanu własnego ciała; tak jest na przykład z sobowtó-
rami – postaciami wyglądającymi dokładnie tak samo jak my sami. Ich ukazywanie się jest przypusz-
czalnie związane z uszkodzeniem okolic, w których mapa ciała sąsiaduje z asocjacyjnym obszarem
wzrokowym. Sobowtóry (których właściwa nazwa brzmi: urojenia autoskopowe) są tradycyjnie uwa-
żane za zwiastuny śmierci i na ogół wzbudzają trwogę 44.
43
S. Grabiński, Z mojej pracowni, „Skamander” 1920, nr 2, s. 108.
44
R. Carter, op. cit., s. 127.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 330
[…] stoimy u bram tajemnicy. Oddziela nas od tamtej strony delikatna jedynie, ale nieprzenikniona
zasłona. Nie wiemy, czym jest to tajemnicze i zakryte przed naszym wzrokiem, ale czujemy, że losem
ludzkim włada przeznaczenie bezosobiste, że życie jest odegraniem wyznaczonej roli, że wszelki bunt
kończy się klęską 45.
45
A. Hutnikiewicz, op. cit., s. 139.
331 Materializm kontra ezoteryka
niebezpieczeństwo grozi nam wszystkim – że coś ciąży nad nami… Zdaje mi się, że
my tak prędko się nie zobaczymy” 46.
Klicki jednak bagatelizuje obawy dziewczyny, odpowiadając, że „to wina tej at-
mosfery, w której żyjecie […] ciągle pod wrażeniem, że się coś strasznego stanie” 47. Po
jakimś czasie bohater uświadamia sobie, że „kobiety miewają przeczucia”. Olśnienie
przychodzi zbyt późno; Klicki zostaje uwięziony, do aresztu trafia również Jania.
Straszne przeżycia nadwątlają siły umysłowe młodej kobiety. Wypuszczona z wię-
zienia nie potrafi już wrócić do rzeczywistości, gdyż wciąż wydaje się jej, że przebywa
w odosobnieniu. Ostatecznie w niezwykle drastyczny sposób popełnia samobójstwo.
Także w tym przypadku niemożliwe staje się przeciwstawienie losowi. Zlekceważe-
nie ostrzeżenia, tudzież przeczucia tragedii, potęguje tylko wrażenie nieuchronności
przeznaczenia. Pomimo świadomości zbliżających się nieszczęść człowiek nie potrafi
lub nie chce im zapobiec. A przecież:
[…] niepoliczone znaki i manifestacje, budzące zdumienie swą dziwnością, zdają się stwierdzać nieod-
parcie, że istnieje „jakaś siła tajemnicza, jakaś tkwiąca w organizmie świata jaźń – inteligencja”, która
z siebie samej snuje nić zdarzeń, i która czuwa, by zmierzały one ku powziętym celom, by człowiek
„opętany wyłączną myślą” nie „zapuścił się zbyt daleko […] grożąc wywróceniem” przewidzianego po-
rządku rzeczy. Przypadek z pozycji takiego poglądu rozpatrywany przestaje być przypadkiem, prze-
staje być nawet przejawem działania podświadomych sił psychiki ludzkiej, lecz jest bezpośrednią in-
terwencją mocy zaświatowych, wobec których wola człowieka bywa całkowicie bezsilna 48.
46
G. Zapolska, Pan policmajster Tagiejew, Warszawa 1922, s. 217.
47
Ibid.
48
A. Hutnikiewicz, op. cit., s. 138.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 332
się, że razem z tym młodym człowiekiem weszło w nasze mury nieszczęście, a ciemna
chmura zawisła nad naszym szpitalem” 49.
Przeczucie Marty potwierdza się, kiedy do szpitala przywieziona zostaje młoda
kobieta, Graziella (Ella). Doktor nawiązuje z nią romans, jednak już pierwsze spotka-
nie tych dwojga ma charakter znaku. Prowadzona przez lekarza dziewczyna mija
krzyż z umieszczoną nań postacią Chrystusa. Zakonnica proponuje wspólną modli-
twę, lecz w tej samej chwili rozlega się wołanie doktora: „— Chodź za mną! — Pójdę
z Tobą — rzekła [Ella] powoli i jakby we śnie postąpiła dalej nie obejrzawszy się na-
wet za Panem Jezusem” 50.
To znamienne odrzucenie, swoiste zaparcie się Chrystusa, posiada nadrzędne
znaczenie. Obok symbolicznego zanegowania religii na rzecz fałszywego bóstwa (ob-
sesyjna miłość do lekarza) gest Elli zyskuje sens podążania za złem. Wybór dziew-
czyny – świadomy czy nie – skazało przeznaczenie. Przewaga sił zła kieruje Graziellę,
niezależnie od jej woli czy pragnień, ku nieuchronnej, choć przeczuwanej zgubie.
Odwrócenie się od krzyża, od Boga zawisa nad dziewczyną jak fatum. Ostatecznie
los wypełnia się, kiedy znudzony romansem doktor zaręcza się z inną kobietą, a zde-
sperowana Ella topi się w sadzawce. Istotnym zagadnieniem jest także pytanie o cha-
rakter przeczucia, które dręczy przyszłą samobójczynię. Pomysł samobójczej śmierci
przez utopienie pojawił się bowiem znacznie wcześniej niż wiadomość o niewierno-
ści kochanka. Ella zadała Marcie pytanie o głębokość sadzawki, lecz nie potrafiła lo-
gicznie uzasadnić swojej ciekawości. Pojawia się tutaj kwestia wyprzedzania losu przez
podświadomość, fatalistyczne, choć nie w pełni uzmysłowione, przekonanie o nieu-
chronności katastrofy. Sytuacja taka przypomina freudowską koncepcję rzeczywi-
stości oraz zachodzących w niej procesów, bo jak wyjaśnia Hutnikiewicz:
Freudyzm wiązał postępowanie człowieka, całe jego życie duchowe i zewnętrzne z tajemniczą głębią
kompleksów i popędów, działających z deterministyczną koniecznością. Wolność nie istnieje właści-
wie, jesteśmy skrępowani tysiącem podświadomych nakazów, które narzuca nam z despotyczną tyra-
nią tajemnicza, nieznana i właśnie dlatego groźna sfera nieuświadomionych impulsów i pożądań 51.
49
G. Zapolska, Z pamiętnika siostry zakonnic, Poznań 1922, s. 11.
50
Ibid., s. 13.
51
A. Hutnikiewicz, op. cit., s. 139.
333 Materializm kontra ezoteryka
Ręce ich ku jednemu wyciągnięte kwiatkowi spotykają się ze sobą, to zetknięcie niespodziewane, niby
prąd elektryczny, wywołuje u nich silne wstrząśnienie w tych dwóch młodych, wrzących piersiach. […]
Jakieś nowe […] ogniwo spaja te serca obojętne sobie dotychczas i jednocześnie budzi się w nich myśl
dziwna! […] Czyżby wróżba prawdziwą była? czyżby go z osobna znaleźć nie mogli? 52.
52
Hajota [H. Pajzderska], Pięciolistny bez, Wilno 1880, s. 58.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 334
On patrzył [na portret matki] i czekał. To dziwne, dręczące uczucie, że coś się stanie, doszło w nim w tej
chwili do szczytu. Przedrażnionymi nerwami wyczuwał czyjąś niewidzialną obecność w tym przyćmio-
nym, cichym pokoju i bał się poruszyć w przesadnej obawie, że gdyby się tylko obejrzał, ujrzałby coś…
coś nadprzyrodzonego. Niewymawiane wyrazy, które przecież jakimś szóstym zmysłem słyszał, wa-
żyły się w powietrzu: „Moje drogie dziecko… Moje drogie dziecko”… zdawały się szeptać jakieś niewi-
dzialne, słodkie usta. Ona go tak zawsze nazywała… matka… To był jej głos 53.
Osobliwe wrażenie potwierdza się jakiś czas później, kiedy okazuje się, iż matka
zmarła właśnie owej nocy. Doświadczenie Bensona nie odbiega wiele od podobnych
wydarzeń rzeczywistych. Relacje dotyczące przeczucia śmierci bliskiej osoby oraz nie-
wytłumaczalnego kontaktu z nią w momencie jej zgonu już w XIX wieku fascynowały
spirytystów oraz badaczy zjawisk paranormalnych. Jak pisze Peter Haining:
W monumentalnym studium Phantasms of the Living [Dziwy życia] (1886) […] przytoczono wiele relacji
o ludziach, którzy w chwili śmierci ukazywali się jako duchy przyjaciołom lub krewnym. Rozważając ów
fenomen, szkocki badacz mitów Andrew Lang pisze: „widzenia wiążące się ze śmiercią lub innym dra-
matycznym wydarzeniem w życiu człowieka są zbyt liczne, by je uznać za przypadkowe”. […] Najbar-
dziej zastanawiający opis takiego wydarzenia [podaje] Falling Through Space Richarda Hillary’ego. Hil-
lary, który służył podczas drugiej wojny światowej w Królewskich Siłach Powietrznych (RAF) jako pilot,
przebywając na rekonwalescencji w brytyjskim szpitalu wojskowym, przeżył wizję śmierci swojego bli-
skiego przyjaciela Petera Pease’a […]. Po dwóch dniach okazało się, że Pease rzeczywiście zginął w chwili,
gdy Hillary miał to widzenie 54.
53
Idem, Ostatnia butelka. Z cyklu „Z dalekich lądów”, Warszawa [br], t. I, s. 139.
54
P. Haining, Śmierć. W: P. Haining, Leksykon duchów, przeł. T. Wyżyński i K. Zarzecki, Warszawa 1990, s. 297–298.
335 Materializm kontra ezoteryka
[Uczony] doszedł do wniosku, że niektóre zbiegi okoliczności są tak znaczące, że statystyczne prawdo-
podobieństwo ich zajścia należy uznać za mikroskopijne. Przypadkowość jest predestynowana lub za-
mierzona. […] Jung […] łączył to zjawisko z pozazmysłową percepcją, a nawet astrologią 55.
55
K. Farrington, op. cit., s. 184.
56
Ibid.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 336
Osobliwy akt pogrzebania butelki piwa staje się także rodzajem rozliczenia ze
śmiercią. Bluźniercza parodia pochówku, dokonana przez pijanych mężczyzn, wpro-
wadza do powieści czynnik niepokoju. Nieświadomość rzeczywistego zgonu, prze-
czucie Bensona oraz alkoholowe zamroczenie biesiadników łączą się nierozerwalnie
z pojęciem ponadzmysłowych odczuć. Jednostka, pozbawiona przez alkohol samo-
kontroli, wyzwala w sobie pierwotne instynkty, działając na pograniczu woli i intuicji.
Wziąwszy pod uwagę stan upojenia wszystkich uczestników spotkania, można zasta-
nowić się nad implikacjami ich zdumiewającego gestu. Pytanie, czy jest to gra nie-
świadomości, czy może raczej przypadkowy wybór przedmiotu zabawy, pozostaje
jednak w powieści bez odpowiedzi.
Zupełnie inaczej realizuje przeczucie śmierci Gruszecki w powieści Zwyciężeni.
Pisarz opisuje tu technikę doświadczania przez jedną z postaci nieokreślonej, lecz
bardzo silnej ekstrapolacji, która powoduje uzasadniony – jak się okaże – lęk o los
bliskiej osoby. Informacja o śmierci ojca bohatera poprzedzona jest relacją o odczu-
wanym przez Karola dyskomforcie psychicznym: „Syn skierował się do celi chorego
ojca, opanował go bowiem niespodzianie wielki niepokój, poczuł dreszcze trwogi
dziwnej, ogarnął go smutek nadzwyczajny i przeczucie nieszczęścia” 57.
Przeczucie śmierci kochanej osoby potwierdza emocjonalną zależność dwóch
osób. Kiedy niewidzialny kontakt zostaje zerwany poprzez śmierć, osoba żywa do-
świadcza nieokreślonego uczucia zaniepokojenia, zagubienia, utraty czegoś ważnego.
Potwierdza to także inna powieść Gruszeckiego, Dla niej. Bohaterka utworu, Ka-
sia, czytając w gazecie informację o bitwie o Wrotowice: „lekko odsunęła matkę i po-
wiedziała jakimś obcym, jakby z oddali dochodzącym głosem: – Wiem, że [ojciec]
nie żyje, – i zemdlała” 58.
Przeczucie bohaterki jest uzasadnione, ponieważ ojciec jej zginął podczas obro-
ny dworu. Notabene Kasia ujawnia zdolności wykraczające poza postrzeganie zmysło-
we jedynie w odniesieniu do osób, które kocha, z którymi czuje się mocno związana.
Emocjonalna afiliacja sprawia, że dziewczyna doznaje także przeczuć związanych
z kochającym ją Ugorskim.
57
A. Gruszecki, Zwyciężeni, Warszawa 1901, s. 309.
58
Idem, Dla niej, Kraków [bw], s. 307.
337 Materializm kontra ezoteryka
Nagle […] zjawiła się przed oczami Kasi postać Ugorskiego. Był śmiertelnie blady, z twarzą umęczoną,
zbolałą, a z boku sączyła się krew z rany otwartej. […] Uczuła dziwny spokój, słodycz, harmonię w sobie,
znikły wszystkie troski, obawy, niepokoje 59.
Wkrótce okazuje się, że tego samego dnia, kiedy dziewczyna miała wizję, jej uko-
chany został ranny. Wątek ten stanowi odzwierciedlenie opisywanych wielokrotnie
doświadczeń dotyczących pojawiania się postaci osób zmarłych lub takich, którym
przytrafiło się coś złego. Należy dodać, że w przypadku bohaterów powieści Gru-
szeckiego nadnaturalny związek emocjonalny jest dwukierunkowy, ponieważ także
Ugorski doświadcza widzenia w chwili, kiedy Kasia bliska jest podjęcia decyzji o ślu-
bie z innym.
Antycypacje rychłej śmierci stają się także udziałem bohaterki wzmiankowanej
już powieści Zapolskiej pt. Szmat życia. Tu jednak wykorzystany został wątek prze-
czucia związanego z własnym zgonem. Jedna z postaci, Elżbieta, przewiduje zbliża-
jącą się śmierć. Ponieważ jednak w tym samym czasie następuje agonia innej do-
mowniczki, Leosi, kobieta nie przywiązuje wagi do tego wrażenia. Tymczasem prze-
czucie stanowi zapowiedź tragicznego zgonu Elżbiety, która zostanie w brutalny spo-
sób zamordowana:
Pragnienie życia, pragnienie życia najdłuższego, jest atrybutem naturalnym każdego żywego elementu,
każdej najdrobniejszej komórki ciała. Wyraża się w tym pragnieniu prawo natury, prawo niewzruszone,
59
Ibid., s. 315.
60
G. Zapolska, Szmat życia, Warszawa [br], t. II, s. 308.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 338
którego żadnymi rozumowaniami obalić nie można. Pesymizm życiowy, pogarda dla życia, wyhodo-
wana przez najwyżej uorganizowaną istotę, człowieka, jest zjawiskiem nienormalnym, nienaturalnym,
chorobliwym, jest czymś najzupełniej niezgodnym z prawami przyrody […]. Natura, powołując nas do
życia, wlała w nas silne pożądanie zachowania tego życia; i ono aż do ostatniego naszego czynu żyje
w każdej komórce ciała naszego – pozbyć się go nie jesteśmy w stanie 61.
Nie dziwi zatem odepchnięcie przez Elżbietę myśli o śmierci; prawo zachowa-
nia życia blokuje tutaj moc przeczucia, usuwając je na plan dalszy. Bohaterka jednak,
naznaczona przez los, nie może się już bronić przed dokonaniem się przeznaczenia.
Jej życie kończy się tragicznie, co jednocześnie uzasadnia i potwierdza obawę kobiety
przed gwałtownym finałem.
Naznaczenie śmiercią może jednak mieć zupełnie inne podstawy i wynikać z ok-
reślonego stanu oraz predyspozycji psychicznych jednostki. Dzieje się tak w przy-
padku Pity z powieści Zapolskiej Córka Tuśki. Kiedy dziewczynka choruje, ma wizje
z pogranicza życia i śmierci. Dostrzegając w otoczeniu elementy niewidoczne dla
pozostałych domowników, bohaterka na krótko zostaje zawieszona pomiędzy istnie-
niem a niebytem:
Zdawało się bowiem chwilami Picie, że była ptakiem i wirując w przestrzeni jednym skrzydłem potrą-
ciła lekko o jakąś zwiewną, błękitną zasłonę, zasianą gwiazdami. Zasłona ta rozchyliła się i oto przed
Pitą rozświetlił się dziwny świat, gdzie rosły róże z rubinów, jaśminy z pereł, maki z korali, a bratki
z ametystów […]. Pomiędzy klombami kwiatów chodzą wysmukłe, ciche duchy, owiane siedmiobarwną
szatą. I wielki tam jest Spokój. Ach, Spokój tych, którzy cierpieli bardzo i więcej już cierpieć sił nie mają!
I nagle zapadli w brylantowy kraj. W tęczowy kraj. W spokojny świat. Tam na chwilę zajrzał Duch Pity.
Chwilkę tylko. Ale było to czarowne widzenie 62.
Ponieważ Pita zagląda do świata duchów, naznaczona zostaje fatum śmierci. Za-
polska nadaje dziecku znamiona istoty nadludzkiej, obdarzonej nie tylko niezwykłą
wrażliwością, lecz posiadającej także duszę odmienną od innych. Czytamy zatem:
Są kobiety, które na całe życie zdają się zatrzymywać ten uśmiech, którym niemowlęta śpiące usta swe
zdobią. Mówi się wtedy, że „dziecku śnią się aniołowie” […]. Mówią tak ludzie pochyleni nad kołyską
dziecka. Aniołowie? […] Ku tym aniołom uśmiechają się niektóre kobiety życie swe całe. Może zatraciły
bezpośrednie wrażenie istnienia tych duchów, które chyliły się kręgiem nad ich kołyską, lecz pozostała
w nich dostojność szlachetnych Piękności, które odzwierciedlają czyny ludzkie, natchnione przez krąg
aniołów tryumfujących lub cichych i pokornego serca 63.
61
M. Flaum, O życiu i śmierci, „Wszechświat” 1896, nr 14, s. 217.
62
G. Zapolska, Córka Tuśki, Kraków 1989, s. 89–90.
63
Ibid., s. 80–81.
339 Materializm kontra ezoteryka
[…] znowu żyję… Zdawało mi się, że duch mój wyzwolił się już z ciała i gdzieś zapada w przepaść nie-
skończoną, straszną, bez końca… leciałem rozbijając się o wystające kamienie, kolce i czułem, że gdzieś
tam u kresu otwarte bramy piekielne oczekują mego przybycia 64.
64
A. Gruszecki, Zwyciężeni…, s. 305.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 340
czanych halucynacji o bodźce audialne: „Przychodzą do mnie co noc, stają, grożą, ję-
czą, skarżą się i dopiero nikną, gdy odezwie się dzwon na jutrznię […]. Są rzeczy tak
straszne, że rozum się miesza, a gdy raz obaczysz, już nigdy później się nie uśmiech-
niesz” 65.
Widzenia Nowaka mają charakter zapowiedzi rychłej śmierci. Ponieważ zaś Jan,
dręczony wyrzutami sumienia, tułał się po świecie, szukając własnego miejsca,
trudno uznać owe złudzenia za efekt wyzwolenia podświadomych pragnień odku-
pienia winy. Bliżej zresztą tym omamom do przedśmiertnych halucynacji, identycz-
nych z mechanizmem powstawania sennych asocjacji, wydobywania się z pamięci
wydarzeń dotychczas usuwanych poza świadomość. Wyparcie negatywnych emocji
czy wspomnień może zostać odwrócone i ujawnić się właśnie jako majaczenia umie-
rającego umysłu. Zauważyć jednak należy, iż Nowak wspomina o urywaniu się wi-
dzeń wraz z nadejściem świtu, co w tradycji wiąże się z przepędzaniem złych mocy.
Noc właściwa jest ciemnym mocom, stanowi porę ich aktywności, podczas gdy świt
zmusza je do ukrycia się, światło zwycięża negatywne aspekty rzeczywistości meta-
fizycznej. Znamienna jest również konkluzja Nowaka („są rzeczy tak straszne, że ro-
zum się miesza, a gdy raz obaczysz, już nigdy później się nie uśmiechniesz”), jakby
wycięta z gotyckich powieści i stanowiąca w utworze rodzaj transgresji uprawomoc-
niającej istnienie w świecie rzeczy, które zwykłego człowieka doprowadzają do
obłędu. Zdanie to przewartościowuje sens widzeń chorego człowieka, nadając im ce-
chy niesamowitości, sprawia, że wszystko, co dostrzega Nowak, przeobraża się w po-
nurą, ponadnaturalną rzeczywistość.
Słyszysz brzęk kajdan?… To Tropf, on został skazany na wieczne więzienie i dzwoni łańcuchami przy-
kuty do taczek przewożących grzechy o pomstę wołające. Składają je diabli na taczki, jedne na drugie,
blade, przerażone, spotniałe, oślizgłe z brudu i łez ludzkich. On je toczy wszystkie przed czarny tron
Lucypera… 66.
W wizjach starego stale obecny jest motyw piekła jako kary za grzechy oraz po-
kutującego ducha zamordowanego wspólnika. Wszystkie te obrazy są efektem szcze-
gólnej interpretacji rzeczywistości i manii religijnej. Estetyka omamów Nowaka bli-
ska jest zresztą z jednej strony wierzeniom ludowym, z drugiej zaś średniowiecznym
65
Ibid., s. 301, 302, 303.
66
Ibid., s. 304.
341 Materializm kontra ezoteryka
W micie upadłych aniołów władających przestrzenią pośrednią pojawia się motyw banicji. Te istoty zbun-
towane przeciw woli Boga posiadają pewne zasadnicze ograniczenie, mianowicie w swych napowietrz-
nych lotach docierają tylko do krańców powietrza, skąd mogą przyglądać się niebu na zawsze zamknię-
temu przed nimi 68.
Otchłań – nazwa miejsca ciemnego, położonego „głęboko w dole”, a grożącego człowiekowi straszli-
wymi cierpieniami. Dlatego otchłań może być jedynie miejscem kary, w języku religijnym – miejscem,
z którego odczuwa się dotkliwie oddalenie od Boga. W zasadzie z otchłani, według pojęć antropolo-
gicznych, nigdy się nie powraca […]. Było to zawsze miejsce ciemne, usytuowane pod ziemią, miejsce
strasznej kary i wszelkich cierpień – fizycznych i moralnych. Kulturowo otchłań funkcjonuje jako stałe
odniesienie, topos, tj. miejsce, gdzie może istnieć strach, ale taki strach, który nie jest do zdefiniowania.
Jest to zatem Schopenhauerowskie misterium tremens 69.
Także otchłań powietrzna, po której w swej wizji porusza się bohater, ma swoje
konotacje kulturowe oraz psychologiczne. Jak przypomina Sacha-Piekło:
Doświadczenie numinotycznej grozy otchłani pojawia się w konfrontacji z naturalnymi, ale niosącymi
zagrożenie formami krajobrazowymi. Obrazy otchłani powietrznej niosącej śmierć kojarzą się przede
wszystkim z wysokością, odległością od bezpiecznego podłoża ziemi, a więc z górską przepaścią, głęboko
wciętym wąwozem […]. Oprócz oczywistego elementu zagrożenia fizycznego istnienia, najistotniejszymi
elementami budzącymi grozę w konfrontacji z tak czy inaczej doświadczaną otchłanią są przede wszyst-
kim: bezkres i nieokreśloność (brak lub niedostatek form). Doświadczeniu (i wyobrażeniu) otchłani często
towarzyszą też inne istotne czynniki wywołujące lęk, takie jak ciemność i cisza. Niemożność poznania,
67
Ibid.
68
M. Sacha-Piekło, Powietrze. W: Estetyka czterech żywiołów. Ziemia, woda, ogień, powietrze, red. K. Wilkoszewska, Kraków
2002, s. 249.
69
M. Wańczowski, Otchłań. W: M. Wańczowski, Księga żałoby i śmierci, Opole 1993, s. 23–238.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 342
dookreślenia i oswojenia otchłani często wyraża się w obrazach ograniczenia ludzkiej istoty i kruchości jej
bytu. Lęk [jest] częstą odpowiedzią człowieka na niemożność oswojenia otchłani 70.
70
M. Sacha-Piekło, op. cit., s. 245.
71
A. Gruszecki, Krety, Warszawa 1897, s. 403.
343 Materializm kontra ezoteryka
Nagle konie żachnęły się i rzuciły w bok, sanki potknęły się o jakiś przedmiot twardy, kupą śniegu
pokryty… Sankarz zaklął, śmignął batem i konie ruszyły […]. Wówczas Stefania poczuła, jakby jakaś nie-
widzialna ręka ciągnęła ją silnie za włosy, jakby mistyczny topielec czepiał się jej i ratunku domagał 72.
Po stronie syna, poza jego postacią, Wielohradzka dostrzegała teraz całą masę widm, zbitych w jeden
kłąb błyszczący i hałaśliwy, ona zaś była po swej stronie sama jedna, zziębła i opuszczona. Wybiła dwu-
nasta. Wielohradzka […] siedziała wciąż, jakby oczekując jakiegoś spodziewanego gościa. Zamiast serca,
czuła lodową bryłę; mimowolnie, ruchem oczekującego na cios ptaka, kurczyła głowę w ramiona. Wo-
bec fatalnej, a nieuniknionej jakiejś grozy, która nad nią zawisła, czuła się bezsilną i nawet modlitwą nie
próbowała odpędzić upiora, czyhającego poza zamkniętymi drzwiami jej mieszkania 73.
72
G. Zapolska, We krwi, Warszawa 1913, t. II, s. 415.
73
Idem, Wodzirej, Warszawa 1896, s. 320.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 344
Jak mi straszno… Jak żyję nic podobnego nie doznałam… Gdyś szedł dopalać te świece, patrzyłam w kąt
pokoju i raptem wydało mi się, że ściany i podłoga znikają i jakaś przepaść bezdenna otwiera się pode
mną. Musiałam się schwycić za poręcz, aby nie zlecieć, tak mi się zakręciło w głowie. I co najdziwniej-
sze: wyraźnie słyszałam jakiś głos, który wołał mnie z tej przepaści… głos piękny, melodyjny, ale który
mnie przeraził okropnie 74.
Przeczucie to jest oparte na bardzo mocnych podstawach, a jak się okazuje w dal-
szej części utworu, posiada wymowę symboliczną. Znamienne oddalenia męża od
żony (Wacław odszedł, aby zapalić świecę) zapowiada przyszłe wydarzenia. Kiedy
powiększa się dystans przestrzenny pomiędzy małżonkami, u stóp Klotyldy otwiera
się otchłań, kobieta traci oparcie i równowagę. Ta wizja młodej mężatki konkretyzuje
74
Hajota [H. Pajzderska], Ich syn, Warszawa 1895, t. I, s. 19.
345 Materializm kontra ezoteryka
się w rzeczywistości, kiedy bowiem mąż decyduje się na samotny wyjazd do Ame-
ryki, następuje nie tylko ich rozdzielenie fizyczne, lecz również – stopniowo – psy-
chiczne oraz emocjonalne. Klotylda spotyka swoje przeznaczenie – Marcela de Soli-
gny-Kierczyńskiego, z którym wdaje się w romans. Ich pierwsze spotkanie odbywa
się tuż po wypłynięciu statku Wacława, w Paryżu. Przechodząca Klocia słyszy wypo-
wiedziane w ojczystym języku słowa określające ją jako Galateę. Kobieta reaguje ner-
wowo, ponieważ brzmienie słów stanowi odpowiednik słyszanego w widzeniu „pięk-
nego, melodyjnego”, aczkolwiek „przerażającego” głosu. Romans, który nawiązuje Klo-
tylda z bezwzględnym Marcelem, wpłynie negatywnie nie tylko na losy kobiety, lecz
również jej syna. Symboliczna wizja Danieleckiej zyskuje uzasadnienie i odbicie w jej
przyszłości. Poprzez mylną interpretację dostrzeżonych znaków Klotylda bezwied-
nie posuwa się wyznaczoną przez przeznaczenie drogą, z której nie będzie powrotu.
Alegoryczna konotacja otchłani wyraża się w powieści poprzez oddalenie przestrzen-
ne małżonków, lecz przede wszystkim stanowi odpowiednik hańbiącego związku Klo-
tyldy z de Soligny’m. Ów rozlegający się z otchłani głos, wabiący młodą kobietę, a jed-
nocześnie budzący w niej lęk, jest zwiastunem niegodziwych intencji Marcela; obra-
zuje on złe skłonności mężczyzny, zapowiadając jednocześnie fatalny koniec romansu.
Także syn Danieleckiej, Tadeusz, obdarzony został szczególną nadwrażliwością,
jest wyczulony na niektóre aspekty otaczającego świata. Niechęć do kochanka matki
odczuwa, zanim jeszcze dochodzi do spotkania. Przeglądając w Muzeum Kolońskim
księgę gości, natrafia na nazwisko matki i wpisane obok nazwisko de Soligny’ego:
Drażnił go bezwiednie ten zakrętas, poufałym łukiem obejmujący nazwisko jego matki, drażnił do tego
stopnia, że wyjął scyzoryk i ostrożnie zeskrobał cienkie strużki wciskające się wężem między litery ręką
Klotyldy Danieleckiej kreślone 75.
Znaczący gest Tadeusza jest zapowiedzią jego roli w przerwaniu romansu matki
i usunięciu de Soligny’ego z miasta. Natomiast splecenie liter obu nazwisk stanowi
czytelną aluzję do niedwuznacznego stosunku łączącego Danielecką z Marcelem. No-
tabene w Ich synu zbiegi okoliczności splatają się ze sobą tak często, że powieść staje
się niejako wyliczeniem nieprawdopodobnych, aczkolwiek bardzo romantycznych
i frapujących przypadków, rządzących ludzkim losem.
75
Ibid., t. I, s. 86–87.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 346
Ja czuję, ja wiem, że nasze dusze nigdy by nie mogły chodzić z sobą pod rękę. Zapamiętaj to sobie,
Vico! […].
— Ty to sobie zapamiętaj, aniele, że moja dusza zawsze weźmie twoją duszyczkę na ręce i piastować
ją będzie, aby się nie zmęczyła we wspólnej wędrówce… tam! Wskazałem ku błyszczącym nad nami
gwiazdom 76.
Przekonanie Rosy okazuje się słuszne, ponieważ z niejasnych dla siebie przyczyn
ucieka z milionerem van Torpem. Zgubna fascynacja Amerykaninem doprowadza ją
na skraj ubóstwa. Kiedy po latach Rosa ma szansę powrócić do Vica, nie jest w stanie
znieść myśli, że złamała mu życie i popełnia samobójstwo. Tymczasem de Bretiniere
prawdopodobnie byłby skłonny wybaczyć dawnej narzeczonej i zaopiekować się nią.
Sprawdza się zatem wszystko to, co przeczuwała Rosa. Dusze obojga rzeczywiście „nie
chodziły pod rękę”, skoro nawet w świecie materialnym nie było im dane spotkać się
i pogodzić.
Tytułowa bohaterka jest niewątpliwie osobą postrzegającą świat w odmienny spo-
sób, skoro potrafi także przewidzieć nieszczęście, które sprowadzi na nią Leslie van
Torp. W dniu spotkania z nim doświadcza szczególnego niepokoju:
Już z rana, obudziwszy się, powiedziałam sobie: „Dziś się coś stanie”. […] Gdy wieczorem Vico o zwykłej
porze nie przyszedł, przelękłam się, bo mi się ułożyło, że albo umarł, albo go jakie wielkie nieszczęście
spotkało. I czy go nie spotkało?… […] Jakże tu takim głosom nie wierzyć? 77.
Skoro [Vico] zaczął opowiadać i nazwisko van Torpa wymówił, powiedziałam sobie zaraz „To jest to”.
I dlaczego? Nie było przecież żadnego prawdopodobieństwa, że go zobaczę. […] A kiedy przyszedł na-
zajutrz z Viciem… Ach, Senora! Co to była za dziwna chwila!… Spojrzałam na niego i nawet nie mogę
powiedzieć, czy mi się spodobał, czy nie… Tylko było mi tak, jak gdybym go już gdzieś, kiedyś widziała,
76
Idem, Rosa Nieves, Lublin 1925, s. 58–59.
77
Ibid., s. 241.
347 Materializm kontra ezoteryka
a pierwsze słowa, jakie wymówił to były te, które już gdzieś, kiedyś w taki sam sposób, takim samym
głosem powiedziane słyszałam 78.
Fatalny wpływ Amerykanina na Rosę wydaje się niejako niezależny od woli czy
pragnień bohaterki. Jej przeznaczenie, wyrażone właśnie w przekonaniu, że van Torp
wydaje się jej znajomy, nie może zostać cofnięte. Vica zatem rzeczywiście dotknęło
nieszczęście – w chwili, gdy narzeczona miała przeczucie tragicznego losu bohatera,
de Bretigniere odbywał rozmowę z Lesliem. Przedstawienie młodego milionera dziew-
czynie doprowadziło natomiast do rozpadu związku i ciężkiej choroby Vica. Rosa, pra-
widłowo umiejąc odszyfrować znaki, nie była w stanie przeciwstawić się przeznacze-
niu i świadomie poddawała się nieuchronnym, według niej, kolejom losu.
Interesującą wizję antycypacji przyszłości, której nie sposób zapobiec, kreśli Wa-
lewska w noweli Przyjaciółki. Pola czytająca listy kochanka zmarłej przyjaciółki zyskuje
szczególną pewność, że sytuacja, w której znalazła się Ksawera, w jakiś sposób jest jej
znana:
Zdawało się jej, że kiedyś już, raz w życiu przechodziła podobną chwilę, że czytała takie, jak te, listy,
tym samym charakterem pisane, te same słowa zawierające… Kiedy? Nie mogła sobie przypomnieć.
Może to jeszcze w dzieciństwie, jak była bardzo mała, a może tylko wczoraj lub onegdaj śniła o tym 79.
78
Ibid., s. 242.
79
C. Walewska, Przyjaciółki. W: C. Walewska, Podsłuchane. Nowele, Warszawa 1897, s. 141.
80
Ibid., s. 156–157.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 348
Prawdą nie jest, aby rozum zadowalał wszystkie potrzeby człowieka. Serce – świat uczuć – wyobraźnia
[…] mają w życiu istoty myślącej nie mniejszy udział […]. I nie jest także prawdą, aby człowiekowi wy-
starczała ta wiedza, którą może nabyć za pośrednictwem bezpośredniej obserwacji […]. Zbyt oschłym
był świat zbudowany przez pozytywizm i dlatego zbuntowało się przeciw niemu uczucie pospołu z wy-
obraźnią 81.
Fakt, iż odczucie nie jest w pełni uświadamiane, nie powstrzymuje od reakcji na nie. Znaczna część
zachowań człowieka wywodzi się z przeczuć, rodzących się w prawej półkuli. W każdej minucie zacho-
dzą wokół nas miliony wydarzeń, ale świadomość rejestruje tylko drobny ich odsetek. Pozostałe wni-
kają przelotnie do mózgu w postaci krótkotrwałych skoków energetycznych, nie pozostawiając żad-
nego wrażenia. Część z nich jest zapewne na tyle znacząca, że wzbudza odpowiedź emocjonalną w pra-
wej półkuli, ale nie posiada znaczenia wystarczającego do wzbudzenia w lewej świadomości swego ist-
nienia. Takie połowicznie postrzegane bodźce mogą stanowić źródło występujących od czasu do czasu
u większości ludzi dziwnych, nieuzasadnionych momentów irytacji czy lekkiej melancholii o niewyja-
śnionym tle 82.
81
T. Jeske-Choiński, Nowoczesny mistycyzm, „Słowo” 1893, nr 275, s. 2.
82
R. Carter, op. cit., s. 40–41.
83
W terminologii okultystycznej intuicja wyjaśniana jest jako „możność posługiwania się nadświadomością dla wyczuwa-
nia rzeczy niedostępnych naszym zmysłom; odbieranie pouczeń od własnej jaźni wyższej lub od istot ponad nią stoją-
cych” (A. K. Gleic, Glossariusz okultyzmu, Kraków 1936, s. 37). „Intuicyjnym nazywamy taki objaw wiedzy ludzkiej, do
349 Materializm kontra ezoteryka
Wiadomo, jak ważne miejsce w życiu człowieka zajmują kontakty z innymi […]. Życie w atmosferze
powszechnej wrogości i obcości […] trwa, mimo że właściwie wszyscy mają dobrą wolę ułożenia sobie
kontaktów z innymi zgodnie z zasadami, jeśli nie miłości i braterstwa, to przynajmniej poszanowania
i zrozumienia […]. Czy nie może rodzić to myśli, że stosunki z innymi i w ogóle stosunki między ludźmi
zależą od czegoś, na co ludzie nie mają wpływu, co nie da się usunąć, co trwa wiecznie i działa w każdym
czasie, każdym społeczeństwie i w każdym człowieku? 84.
jakiego człowiek nie mógł dojść doświadczeniem zmysłowym, ani rozumowaniem logicznym” (J. A. S., Intuicja i natchnie-
nie jako przedmiot badań metapsychicznych, „Wiedza Duchowa” 1934, z. 2, s. 34).
84
H. Miś, A. Miś, Okultyzm, magia i wróżby, Warszawa 1982, s. 65–66.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 350
stość oraz składających się na ludzkie istnienie wyzwala w człowieku pragnienie po-
znania przyszłości, doświadczenia jej, zanim rzeczywiście nastąpi. Podobne dążenia
przekładają się na rozmaite formy odczytywania wydarzeń mających nadejść.
Wróżby
Wróżenie polegać ma na tym, że specjalnie uzdolniony człowiek przy pomocy szczególnych nadnatu-
ralnych metod uzyskuje niejako wgląd w tajemną istotę świata, w której wszystko, co było, jest i będzie,
zostało już zapisane – i w ten sposób może przewidywać przyszłość 85.
Ponieważ magowie byli cudzoziemcami, którzy dysponowali budzącymi lęk, egzotycznymi umiejęt-
nościami, termin „magia” miał silne zabarwienie emocjonalne i niósł bogactwo mrocznych skojarzeń.
Magia była czymś złowrogim, groźnym […]. Termin „magia” stopniowo rozciągnął się na złowieszczą
działalność okultystów – zarówno obcych, jak i tuziemczych 86.
To właśnie demony wymyśliły sztuki magiczne i nauczyły ich ludzi, to demony wykonywały w rzeczy-
wistości wolę magów. Także wróżenie (przepowiadanie pomyślności) było możliwe jedynie dzięki po-
mocy demonów 87.
85
Ibid., s. 172–173.
86
R. Kieckhefer, Magia w średniowieczu, przełożył I. Kania, Kraków 2001, s. 30.
87
Ibid., s. 31.
351 Materializm kontra ezoteryka
W naszym kręgu kulturowym Kościół chrześcijański tępił wróżbiarstwo i wróżbitów, uważając ich i sto-
sowane przez nich praktyki za pozostałości pogaństwa […]. To właśnie chrześcijański cesarz Konstantyn
zlikwidował ostatecznie instytucję wyroczni w Delfach, a święty trójnóg, na którym siadywała Pytia,
zabrał do Konstantynopola, zaś jego syn, Konstancjusz nakazał bezlitosne ściganie wróżbitów w całym
cesarstwie 88.
[…] nie wszystkie formy wróżbiarstwa miały charakter bierny bądź wymagały jedynie obserwacji zna-
ków obecnych na świecie. Pewne formy, które rozpowszechniły się bodaj zwłaszcza w XV w. (choć wy-
stępowały już znacznie wcześniej), zakładały aktywne działanie osoby przepowiadającej przyszłość 90.
Do praktyk takich należało między innymi rzucanie kością, potem także karto-
mancja czy krystalomancja (odczytywanie znaków z błyszczących powierzchni, np.
luster, kryształów, a także kamieni szlachetnych, wlanej do naczynia wody itp. 91). Na-
tomiast przekonanie, że los człowieka zapisany jest w nim samym zaowocowało roz-
88
H. Miś, A. Miś, op. cit., s. 182–183.
89
R. Kieckhefer, op. cit., s. 134.
90
Ibid., s. 137.
91
Misiowie (op. cit., s. 206) nadmieniają, że „tego rodzaju fenomeny świetlne objawiały się ludziom także bez tych specjal-
nych uprzednich zabiegów. I traktowano je jako znaki wieszcze. Przytrafiały się one na przykład młodemu Kartezjuszowi,
który widywał «iskry błyszczące», układające się w pewne obrazy. Natomiast Słowacki sam opowiada, jak to miał pewnej
nocy «widzenie na jawie ognia ogromnego nad głową», a kiedy indziej «światło jakieś po pokojach, choć świecy nie było»”.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 352
wojem dyscyplin takich jak chiromancja (czytanie z dłoni) lub fizjognomania, po-
przedniczka naukowej frenologii, zakładająca, że w twarzy ludzkiej zawarte są różne
obszary posiadające znaczenie symboliczne i wzajemnie na siebie wpływające.
Wielowiekowa tradycja nie mogła zatem zostać całkowicie wyeliminowana na-
wet w dobie prymatu racjonalizmu i nauki, ponieważ pragnienie odczytania przy-
szłości towarzyszy niemal każdej ludzkiej istocie. Niemożliwe jest także pominięcie
tak znaczącego aspektu obyczajowego przez opisującą rzeczywistość literaturę.
Ponieważ wszelkiego rodzaju wróżby kojarzą się przede wszystkim z przestrze-
nią i czasem odległym, przywoływane są w literaturze głównie jako element dawnej
obyczajowości i fragment określonej struktury kulturowej. Dzieje się tak na przykład
w Gasnącym słońcu Jeske-Choińskiego. Jedna z głównych bohaterek, Tulia, podejmu-
jąc ważne dla siebie decyzje, zasięga opinii wróżbiarza w celu uzyskania potwierdze-
nia bądź zanegowania celowości planowanych działań. Przesądna kobieta wierzy
astrologowi, który doradza jej śmiałe posunięcia w usuwaniu przeszkód i decyduje
się na zamordowanie rywalki. Omyłka przepowiadającego przyszłość jest ewidentna,
wobec czego Tulia ponosi tragiczne konsekwencje swoich czynów. W strukturze świata
powieściowego owa błędna interpretacja losu Rzymianki inicjuje szereg dramatycz-
nych wypadków, zwieńczonych śmiercią bohaterki. Pomyłka astrologa (bądź po pro-
stu brak umiejętności), stając się przyczyną katastrofy wielu osób i punktem zwrot-
nym dla akcji Gasnącego słońca, pełni rolę katalizatora zdarzeń. Artystyczna funkcja
odwołania do tradycji wróżbiarskiej nie jest jedynie chwytem powierzchownym, a sta-
nowi w konstrukcji powieściowej niezwykle istotny element. Jeske-Choiński w jed-
noznaczny sposób dowodzi, że wiara w przesądy czy znaki stać się może przyczyną
nieszczęścia, a zawierzenie własnemu instynktowi samozachowawczemu (tak jest
w przypadku Tulii 92) bywa bardziej racjonalne od zawierzenia praktykom magicznym
czy zależności od nich.
Chęć zdobycia wiedzy o przyszłości nie stanowi oczywiście wyłącznie domeny
minionych wieków. Również bohaterów dziewiętnastowiecznych wyróżnia cieka-
wość w odniesieniu do mających nastąpić wydarzeń. Niektórzy z nich predestynowani
są do deszyfrowania nieznanego, jak się to dzieje w przypadku Ewuni z powieści Ha-
joty Ich syn. Dziewczyna posiada umiejętności chiromanckie 93, które ujawnia przed
92
Patrz podrozdział Widzenie aury (jasnowidzenie).
93
Co podkreśla jej kuzynka, mówiąc: „Moja siostrzyczka wybornie czyta z ręki. Nauczyła ją tej sztuki stara Francuzka […],
zapalona chiromantka, podobno uczennica Desbarolle`a” (Hajota, Ich syn…, t. I, s. 199).
353 Materializm kontra ezoteryka
głównym bohaterem. Kształt linii losu na dłoni Tadeusza jest jednak bardzo niejed-
noznaczny:
Są tu rzeczy, z których nie mogę sobie zdać sprawy […]. Starość pana będzie niewątpliwie smutna, a jed-
nak nie ma na niej żadnych zmartwień […]. Toż samo z linią serca […] — łamie się ona raptownie… Widzę
jakąś katastrofę… […]. A jednak …[…] Pan będzie szczęśliwy w miłości, to jest będzie się pan kochał z wza-
jemnością. […] Widzi pan ten zygzak w kształcie gwiazdy? Taka gwiazdka, ot tu na przykład, na pagórku
Jowisza, oznacza wielką pomyślność, wielkie szczęście; tu, na średnim palcu, to znak wielkiej sławy; ale
na linii serca, zwłaszcza w tym miejscu, to zawsze jakaś katastrofa, jakiś straszny cios, łamiący całe życie
[…]. Poszukam teraz krzyżyka na pagórku Jowisza. […]
— Cóż on oznacza?
— Małżeństwo; małżeństwo z miłości. […]
— Jest! — zawołał Tadeusz […].
— Ależ to nie krzyżyk, to kratka. Kratki są zawsze niedobre. Oznaczają przeszkody. Wie pan, że ja
go wcale znaleźć nie mogę. Jest jakiś znaczek niewyraźny. Nie, to nie on! […]. Pan Danielecki nigdy się
nie ożeni 94.
94
Ibid., s. 201–203.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 354
stwierdza Vojtěch Omasta: „Wróżenie z kart nie ma ściśle ustalonych reguł. Istniene
więc bardzo bogata skala możliwości interpretacji kart. Znaczenie kart może być róż-
ne” 95. Tego rodzaju technika odczytywania losu polega jednak nie tylko na „przekła-
daniu” poszczególnych kart, istotną rolę odgrywa tutaj także umiejętność obserwacji
psychologicznej czy gry na emocjach:
Wróżący z kart musi być przede wszystkim dobrym psychologiem […]. Należy pamiętać, że każdy czło-
wiek słucha chętnie o przyjemnych rzeczach, nawet jeśli w nie nie wierzy […]. Dobry wróżbita mówi
bardzo powoli, waha się, ale nie sprawia wrażenia niepewności, po prostu chce starannie dostarczyć jak
najpewniejszych informacji […]. Pomyślne wróżenie z kart jest w rzeczywistości tylko opowiadaniem
wydarzeń, których bohaterem jest osoba, której wróżycie, a karty są środkiem do pobudzenia waszej
fantazji. Najistotniejsze jest, aby znaleźć związek między kartami a faktami znanymi […] o […] osobie 96.
95
V. Omasta, Pasjanse. Stare i nowe gry. Przekład E. Kounovská, Warszawa 1991, s. 115.
96
Ibid., s. 113.
97
A. Dygasiński, Właściciele, Warszawa 1954, s. 123.
355 Materializm kontra ezoteryka
Pani — zwrócił się do Janki — pani jest tak podległa Księżycowi, że nie ma już pani nawet swej woli,
zwłaszcza podczas pełni […]. Pani powinna nosić dużo złota… żółte lub gorąco purpurowe suknie… Po-
winna pani siłą Słońca starać się zwyciężyć wpływ Księżyca, inaczej pani oszaleje 98.
Diagnoza Bervisiera okazuje się trafna, ponieważ Janka nie potrafiąc wyzwolić
się spod zgubnego wpływu mrocznego, ponurego Kuniewicza, po jego śmierci po-
pada w obłęd. Lekarze dopatrują się u dziewczyny szału mistycznego i dręczą ją na-
leganiami o wywołanie wizji.
Cytowany fragment jest interesujący także i z tego względu, iż powiela wielowie-
kowe przeświadczenie o różnym wpływie słońca i księżyca. Magiczna wartość miesiąca
wyraża się w symbolicznym „oddaleniu od spraw ziemskich i ludzkich […]. Księżyc jest
opiekunem snu, marzeń sennych, tęsknot, uczuć, myśli. […] Wiąże się z magią […],
z duchami, czarami […]” 99. W astrologii księżyc konotuje pierwiastek żeński, a w związ-
ku z tym podatność na wpływy, „odbicie światła słonecznego”, gdy tymczasem słońce
utożsamiane jest z czynnikiem męskim, „oznacza […] władczość, dumę […], nadświa-
domość” 100 i odpowiada mu metal – złoto. Adekwatność tradycyjnych wyobrażeń
98
G. Zapolska, Janka, Kraków 1957, s. 190.
99
W. Kopaliński [J. Stefczyk], Księżyc. W: W. Kopaliński, op. cit., s. 180.
100
Idem, Słońce. W: Ibid., s. 389.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 356
101
„O Cygankach już w XVI w. mówiło się, że posiadają wyjątkowy talent wróżbiarski, który łączył je ze światem magii.
Motyw wróżącej Cyganki spopularyzowany przez samego Caravaggia, stał się popularnym tematem malarstwa baroko-
wego” (J.-M. Sallmann, Czarownice, oblubienice szatana, przekład M. i A. Pawłowscy, Wrocław 1994, s. 101).
102
C. Walewska, Bez duszy… Fantazja powieściowa, Warszawa 1901, s. 233.
357 Materializm kontra ezoteryka
Onejromancja
Mało co równie zaprzątało ludzkość jak sen. […] Arystoteles nie wykluczał, że istnieją sny wieszcze; po-
dejrzewał jednak, że marzeniami nocy rządzi raczej niestrawność niż bogowie. Tomasz podobnie: Boża
wszechmoc może objawiać się we śnie – jak wszędzie. Ale powiedzenie: „sen mara Bóg wiara” całkiem
poprawnie wyraża stosunek teologów do pouczeń snu 103.
Funkcja snu jako nośnika informacji dotyczących przyszłości stanowi zresztą ele-
ment charakterystyczny dla wielu kultur starożytnych. Sen postrzegano przede wszyst-
kim w kategoriach symbolicznych, świadczących o boskiej interwencji czy manife-
stacji zjaw lub dokumentujących istnienie duszy.
Współczesne badania dowodzą, że marzenia senne nie mają absolutnie żadnego
związku z wydarzeniami, które dopiero nastąpią, nie zapowiadają ich, stanowiąc ra-
czej odzwierciedlenie zapamiętanych przez mózg uprzednio widzianych obrazów.
Epizody, które mają być zapisane w pamięci długotrwałej […] zostają zarejestrowane w postaci wzorca
neuronalnego […]. Wydaje się, że epizody te pozostają przez pewien czas […] w zapomnieniu, zanim
zostaną wreszcie zachowane w pamięci. Do tego momentu są one często łączone […] i odtwarzane. Na-
stępuje to głównie we śnie i może stanowić wytłumaczenie pojawiania się elementów rzeczywistych
przeżyć w marzeniach sennych 104.
Już w XIX wieku badacze mieli świadomość, że każdą widzianą we śnie rzecz łączy
ze śpiącym związek przyczynowo-skutkowy i że dawne teorie oraz sposoby odczyty-
wania, deszyfrowania snów nie znajdują odbicia w stanie rzeczywistym. Pisano więc:
[…] sen stanowi niby drugie życie duchowe, chaotyczne i urozmaicone, pełne wrażeń i niespodzianek.
Przedstawiając mniej lub więcej ściśle wszystko, na co patrzymy, sen jest mieszaniną idei, czynów, ob-
razów, które kiedykolwiek powstały w naszej głowie […] i odbiły się w naszej pamięci. Podczas snu wola
nasza jest zupełnie bezsilna, korzysta z tego wyobraźnia i wywołuje szereg wspomnień i wrażeń […].
Marzenia senne nie mają teraz dla nas szczególnego znaczenia, dawniej jednak uważano je za ostrzeże-
nie i przywiązywano do nich wielką wagę. U Asyryjczyków, Egipcjan, Chaldejczyków kapłani musieli
sny tłumaczyć; chorzy, udający się do nich po radę, spędzali noc w świątyni i stosownie do snów, wy-
prowadzano diagnozę choroby […]. Historia starożytnego Wschodu opowiada o różnych snach, które
wywarły wpływ na losy państw i narodów […]. W historii greckiej ważną rolę odegrały sny; dość prze-
czytać Herodota i Ksenofonta, żeby się o tym przekonać. Poeta Pindar mówi: „Za pomocą wyroczni
103
J. Błoński, Ja, wędrujący sen, „Teksty” 1973, nr 2, s. 1.
104
R. Carter, op. cit., s. 165.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 358
bogowie, a za pomocą snów duchy nieśmiertelne oznajmiają ludziom przyszłość”. W dziejach Rzymu
nieraz znajdujemy opowiadania o snach proroczych 105.
W zjawisku snu odczuwano od dawna coś niepokojącego. Ten zagadkowy stan półśmierci, to całkowite
wyłączenie świadomości, marzenia tak śmiałe […], ten cały świat rzeczywistości sennej […] – wszystko
to od dawien dawna intrygowało myśl ludzką i wyobraźnię. Mitologia ludowa owe nieprawdopodobne
przygody, doświadczane w marzeniach sennych, tłumaczyła eksterioryzacją duszy ludzkiej […] 108.
Starożytnych sen zajmował tylko o tyle, o ile przepowiadał przyszłość jawy. Sennik Artemidora roz-
różnia „onypia” – błahe przywidzenia, modyfikacje wspomnień dnia – od snów głębokich, proroczych.
Tylko takie „oneiromata” zasługują na lekturę, sięgają rangi tekstu. Nie człowiek w nich śni, ale – w czło-
wieku – przodkowie, bóstwa, „moira”; bóg czy los nie mogą śnić nieporządnie. Po przebudzeniu pa-
miętamy nieskładne obrazy: nie umiemy „odczytać” snu. Ale to dlatego, że rozum słaby i wykształcenie
niedostateczne. Dopiero wróż – czy poeta – ukażą niewprawnym czytelnikom sen wzbogacony o wy-
kładnie, doprowadzony do sensu. Dlatego właśnie zapis snu odznacza się w literaturze antycznej zdu-
miewającym porządkiem i oczywistością znaczeń 109.
105
Okruszyny, „Biesiada Literacka” 1894, nr 6, s. 94–95.
106
Należy tu przypomnieć, iż prekursor idei spirytystycznych, Emanuel Swedenborg, także miewał prorocze sny i był to
dlań swoisty sposób komunikowania się z duchami.
107
J. R. Lewis, Sny o śmierci. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 315.
108
A. Hutnikiewicz, Twórczość literacka…, s. 249.
109
J. Błoński, op. cit., s. 1–2.
359 Materializm kontra ezoteryka
W interpretacji snów najistotniejsze było zawsze pytanie o podmiot marzenia: o to, kto mianowicie śni
przez śniącego. Starożytni mniemali, że bogowie; średniowiecze odesłało bogów do piekła i uznało, że
Bóg ma ważniejsze rzeczy do roboty, niż włóczyć się po ludzkich snach. Kiedy więc poeta czy hagiograf
chciał wesprzeć swój wywód autorytetem snu, odwoływał się raczej do świętych. Od renesansu narasta
jednak nowe przekonanie, które dopełni się w romantycznej filozofii przyrody. Człowiek może patrzeć
na własną jaźń jak na przedmiot, rozkładać samego siebie na przeliczalne i obiektywne składniki. Ale
tym samym ujmuje siebie cząstkowo, tylko Całość zaś obdarzona jest bytem: wszystko, co rozdzielone
jest przecie i ułomne i ułudne. Jeśli człowiek jest naprawdę miarą rzeczy, musi – jak mikrokosmos –
odbijać makrokosmos wszechnatury. Tutaj właśnie zjawia się pojęcie nieświadomości. Bo w nieświa-
domości właśnie człowiek zadzierzguje więź z kosmicznym organizmem! A sen jest pępowiną, która
łączy ludzką jaźń – osobną, więc nieszczęśliwą – z duszą świata 110.
W romantycznej antropologii […] sen staje się nowo odkrytym i niezastąpionym sposobem rozpozna-
wania istoty człowieka. Do tych rewelacyjnych odkryć snu należy na przykład przeświadczenie o ludz-
kiej dwoistości, formułowane jako problem sobowtóra, wreszcie jako właściwa dla mistycyzmu opozy-
cja człowieka wewnętrznego i zewnętrznego. […] Sen […] wyjmował człowieka z wymiaru realności, uwal-
niał z wędzideł świadomości zakreślonej przez byt rzeczywisty i otwierał jakiś inny „świat udzielny”,
110
Ibid., s. 2–3.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 360
świat symboliczny wewnątrz kosmicznej całości wszechświata. Człowiek śniący wracał do „wielkiej ca-
łości”, człowiek realny pojmował ze świata tyle, ile „tępymi zakreślał oczy”. Był wyosobniony, niemy,
nie uczestniczący w harmonii kosmosu. I gdyby nie sen, można by sądzić, że jest kalekim produktem
natury, nie mającym swojego miejsca w instrumentacji kosmosu 111.
[…] stałe oczekiwanie na impuls, na znak, na informację „stamtąd” bodaj nieuchronnie prowadzić mu-
siało na ścieżki oniromanii i w […] pobliże sennika egipskiego, bo nawet nie ku inteligentnemu senni-
kowi Artemidora. Gdy brakło bowiem rozbłysku iluminacji […], jedynie sen pozostawał inspiratorem
natchnień, repertuarem znaków domagających się wykładni i źródłem wiedzy zbliżonym do tajemni-
czych mądrości wróżów. I właśnie sen zdrobniały do wymiarów kabały patronował sferze małej terapii.
Człowiek żywił się własnymi snami, pocieszał się, leczył kompleksy, a przy okazji wbijał się także
w próżność. Bo okazywało się, iż może mieć sny lepsze od innych, ciekawsze, ważniejsze 113.
111
A. Witkowska, Onirologia i oniromania, „Teksty” 1973, nr 2, s. 43–45.
112
J. Błoński, op. cit., s. 3.
113
A. Witkowska, op. cit., s. 52.
361 Materializm kontra ezoteryka
[…] w miarę ewolucji umysłowej, forma […] poglądów [dotyczących snów] ulega zmianie […]. Oddziały-
wanie bogów, geniuszów, demonów […] stopniowo odpada. Natomiast wyłaniają się spekulacje teore-
tyczne, które wyrastają na gruncie panujących w różnych czasach systematów filozoficznych. Na dnie
tych spekulacji kryje się jednak wiara, będąca echem z ubiegłej przeszłości. Jest nią […] przekonanie […],
że dusza ludzka jest siedliskiem sił utajonych […]. Siły te, skrępowane więzami ciała, ujawniają swoją
moc i potęgę w czasie snu […]. Wówczas występują na widownię zjawiska, które zdają się naigrawać ze
świadectw zmysłów i zdrowego rozsądku. Jeszcze w XIX wieku Schelling […] głosi, że podczas snu duch
ludzki wyzwala się z więzów cielesnych […]. W stanie tym dusza nabywa zdolności odgadywania rzeczy
utajonych i przyszłych. […] Dalej myśl ludzka poczyna się rozdwajać na dwa rozbieżne […] kierunki.
Z jednej strony jako spuścizna po mistycznej spekulacji filozofów, powstają mrzonki spirytystyczne,
teorie o oddziaływaniu telepatycznym i jasnowidzeniu. […] Z drugiej zaś strony, wyłania się dążność do
rozwiązania odwiecznej zagadki w drodze krytycznego, naukowego myślenia 114.
[…] my wszyscy w czasie snu stajemy się […] mediami i samorzutnie uzyskujemy władze mediumiczne.
Wychodzimy ze siebie po prostu – tak, jak to robią media – wyższymi ciałami i uzyskujemy dostęp do
sfery wyższych wymiarów, gdzie czas traci swe ziemskie właściwości, a koegzystencja przeszłości, te-
raźniejszości i przyszłości jest faktem […]. Wiedza ezoteryczna od dawien dawna twierdziła, że jest
pewne wyższe środowisko, w którym odbita jest cała przeszłość świata i zaznaczona przyszłość. Środo-
wisko to nazywa Akaszą. […] Pewne fakty z dziedziny parapsychologii i ezoteryzmu zdają się poświad-
czać, że kronika taka naprawdę istnieje […]. Obrazy przyszłości otaczają każdego człowieka […] i przez
jasnowidza, medium czy w czasie snu, mogą być oglądane i z mniej lub więcej ścisłą dokładnością za-
notowane 116.
114
K. Rozenfeld, Sen, „Biblioteka Warszawska” 1904, t. I, s. 553–554.
115
K. Chodkiewicz, Sen a rzeczywistość, „Lotos” 1936, z. 7, s. 217.
116
Ibid., 1937, z. 2, s. 55.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 362
117
A. Hutnikiewicz, Twórczość literacka…, s. 250.
118
Warto zauważyć, że podobnego podziału snów dokonywała również parapsychologia. W artykule Kazimierza Chodkie-
wicza pt. Sen a rzeczywistość („Lotos” 1936, z. 7–9; 1937, z. 1–3) pojawia się następująca klasyfikacja: sny telepatyczne (ich
przyczyną jest myśl osoby żyjącej), sny o zmarłych (które należy „przenieść w płaszczyznę astralną. Przyczyną snu jest
tu […] zetknięcie z osobą odcieleśnioną w strefie astralnej […]. Są to sny wkraczające w jakiś inny wymiar przestrzeni
I czasu, […] nawiązujące kontakt z tymi, którzy […] opuścili już równię ziemską”, [1937, nr 1, s. 24]), psychometryczne
(stanowiące oddźwięk wrażeń zmysłowych, odbieranych z odległości) oraz wieszcze, które „wychodzą poza ramy czasu
363 Materializm kontra ezoteryka
Według niej każdy człowiek po jednym takim śnie, czasem po dwa, a nawet więcej ma w życiu, tylko
nie każdy pamięta […]. A co już się tyczy tych, którym sądzono nienaturalną śmiercią zejść ze świata, to
ci bez wyjątku mają to sobie proroczym snem zapowiedziane 119.
[…] w przyszłość i zawiadamiają nas o wypadkach, jakie się dopiero zdarzą w przyszłości. Mówią one o tych wypadkach
albo symbolami […], albo […] niekiedy wprost, przedstawiając dany obraz lub zdarzenie tak, jak się nam ono naprawdę
I w rzeczywistości po pewnym czasie pojawi” (1937, nr 2, s. 50).
119
Hajota [H. Pajzderska], Sen panny Joanny. W: Hajota, Śni mi się… Nowele, Lwów 1906, s. 230.
120
Ibid., s. 243.
121
Ibid., s. 262.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 364
zgodne ze swoją wolą decyzje. Życie jednostki zależy od pewnych określonych reguł,
nie stanowiących jednak zbioru zasad nienaruszalnych, a tym samym podlegających
modyfikacjom, zależnie od wizji oraz uporu człowieka.
W związku z tradycyjnym rozumieniem funkcji snu jako pomostu pomiędzy
sferą teraźniejszości a przyszłością 122 pojawia się on jako sygnał kierujący uwagę boha-
terki na określoną osobę płci męskiej. Bez wskazówki, która pojawia się w marzeniu
sennym, Joanna nie miałaby możliwości zidentyfikowania właściwego mężczyzny. Sen
pełni zatem w noweli rolę podwójną: jest już nie tylko komunikatem o zdarzeniach, któ-
re nastąpią, lecz pomaga bohaterce rozpoznać przeznaczonego jej partnera życiowego.
Nie zawsze jednak sny mają charakter pozytywnej wskazówki czy obietnicy.
W powieści Zapolskiej pt. Szmat życia marzenie senne pełni rolę zwiastuna nieszczę-
ścia. Syn pary bohaterów śnił, że ojcu zdarzy się coś złego:
Sen jest wyprzedzeniem faktu, który w planie świata fenomenalnego jeszcze nie nastąpił, jest symbo-
liczną zapowiedzią tego, co stać się musi, gdyż w rzeczywistości transcendentalnej, nie uznającej kate-
gorii czasu, jest faktem od dawna spełnionym. Poprzez sen rzeczywistość pozazjawiskowa reguluje ludzkie
działanie skierowując je w łożyska od dawien dawna ustalone, zmierzające ku celom z góry założonym 124.
122
„Sny od czasów starożytności uważane [są] za sposób objawiania się inspiracji duchów, za materiał do wróżb, przepo-
wiedni, proroctw, a także sposób porozumiewania się zmarłych z żyjącymi” – pisze Kopaliński (Sen i sny. W: W. Kopa-
liński, op. cit., s. 368).
123
G. Zapolska, Szmat życia…, t. II, s. 227.
124
A. Hutnikiewicz, Twórczość literacka…, s. 252.
365 Materializm kontra ezoteryka
Między wami nikt tego wiedzieć nie może, co ja wiem, bo moja Łucka do Pana Jezusa poszła po radę;
dziś oto w nocy była tu, na okręcie i opowiedziała mi wszystko, co się stanie. Będzie źle, bardzo źle! Za
to, żeśmy uciekli z kraju od swojego Boga […] Pan Jezus nas pokarze […]. Wczoraj mi się śniło, żem był
na cmentarzu w Rokitnicy i tam na grobie postawiłem Łucce krzyżyk z brzeziny; ona mi za to powie-
działa, co się będzie działo 125.
Chodził pomiędzy ludźmi bosy, ze spodniami zawiniętymi w wałek aż do kolan, w koszuli rozpiętej na
piersiach, gdzie nosił wielki szkaplerz i przerozmaite święte medaliki, a koło szyi owinął sobie różaniec
z dużym czarnym krzyżem. W czasie tej podróży wychudł, ogorzał, a całą twarz obrosły mu siwe włosy.
Kiedy się zbliżał, ludzie się rozstępowali z uszanowaniem robiąc mu miejsce 126 .
Ów szczególny szacunek, którym cieszy się stary pośród ludzi, wynika – jak się
zdaje – nie tylko z racji wieku bohatera, lecz również jego znamiennych predyspo-
zycji. Natchnione wizje o cechach religijnych świadczą tutaj nie tyle o szaleństwie, co
o ponadnormalnych związkach ze sferą zaświatów. Kobylak zostaje otoczony nim-
bem nietykalności, jego obłęd czy trauma są interpretowane jako łączność z Bogiem
i dowód łaski, którą Stwórca obdarza człowieka. Podobnym szacunkiem otaczani są
właśnie prorocy i mędrcy biblijni czy patriarchowie.
125
A. Dygasiński, Na złamanie karku, Warszawa 1950, s. 86, 97.
126
Ibid., s. 86.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 366
Wkrótce przepowiednie starego sprawdzają się, stając się dowodem jego nad-
przyrodzonych talentów. Najistotniejszym wszakże aktem profetycznym staje się
odczytanie przez Kobylaka własnej przyszłości. Jak oznajmia jednemu z bohaterów:
Widzisz […], zdrzemnąłem się kęs tam w swojej kapliczce, śpię sobie, a tu przychodzi Łucka, pochyliła
się na moim ramieniu i do ucha mi mówi: „Bartuś, czego ty siedzisz w Bryzolii? Zabierz się zaraz i idź
do Rokitnicy!”. Patrzę się na nią, bo gdzie mnie staremu ruszać w dal taką, a ona znowu powiada: „Mówię
ci, zabierz się i idź! Niczego się nie bój, Boga weź tylko na pomoc”. „Kiedy tak, to pójdę” — odrzekłem;
ona zaraz odeszła, musi do nieba, bo jasność od niej biła… Skoro mi opiekę boską zapewniła, to się nie
mam bać czego i idę 127.
Starzec doskonale zdaje sobie sprawę z istoty tej wizji, dlatego też jest pogo-
dzony z przeznaczeniem. Widzenie i rozmowa z żoną są dlań bardzo czytelną zapo-
wiedzią śmierci. Interpretując sen, Kobylak nie wyraża jednak wprost pewności wła-
snego kresu, mówi tylko: „No, pożegnaj się ze mną, Wicusiu, bo ja przed świtaniem
w podróż pójdę” 128. Ostatni proroczy sen starca kończy jego egzystencję, stając się
jednocześnie potwierdzeniem jego niezwykłych zdolności oraz teorii, według któ-
rych sny o odchodzeniu stanowią „rezultat […] śmierci ukochanej osoby, […] po której
któryś z członków rodziny często zostaje odwiedzony we śnie przez zmarłego” 129.
127
Ibid., s. 259.
128
Ibid.
129
J. R. Lewis, Sny o śmierci. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 315.
130
„Lęk powoduje zaostrzenie egocentrycznej struktury świata. […] W lęku świat otaczający naciska na nas, chce nas zniszczyć,
jestem tylko ja i wrogo do mnie nastawiony świat” – pisze Antoni Kępiński (A. Kępiński, Psychopatie, Warszawa 1988, s. 109).
367 Materializm kontra ezoteryka
131
Jan Mitarski, syntetycznie przedstawiając historię lęków, zauważa, iż „w demonologii i symbolice lęku widoczny jest
dualizm poglądów etycznych, a także estetycznych. Lęk umieszczano po stronie Zła jako obraz wrogich sił zagrażających
człowiekowi, a odrażające kształty, jakie mu przydawano, unaoczniały jego negatywną ocenę. Symbole lęku bywały też
znakami ostrzegawczymi, przypominającymi, iż przekraczając normy społeczne można stać się jego pastwą. Tak piękno
identyfikowano z Dobrem, poczuciem bezpieczeństwa, harmonią, a Zło budzące lęk – z brzydotą i chaosem” (J. Mitarski,
Demonologia lęku. Niektóre formy ekspresji i symboliki lęku w dziejach kultury. W: A. Kępiński, op. cit., s. 332–333).
132
Warto dodać, iż mechanizm ten jest łatwy do rozszyfrowania. Psychika ludzka nie akceptuje bowiem tego, czego nie jest
w stanie widzieć. Dlatego właśnie od wieków mroki nocy skrywały tajemnice czarownic, upiorów, wampirów i wilkoła-
ków, które nie dość, że posiadły nadludzką moc (słusznie zresztą, bo kto nieobdarowany nadnaturalnymi zdolnościami
wypuściłby się samotnie na wyprawę po zmroku, skoro dookoła grasuje tyle rozmaitych krwiożerczych bestii), to jeszcze
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 368
[…] gotycyzm zakłada istnienie dwóch przestrzeni: z jednej strony sfery racjonalności, świata człowieka,
domeny zdarzeń zrozumiałych; z drugiej zaś strony istnieje tu świat „Inności”, numinosum, tego, co
poza zdolnością ludzkiego pojmowania; obie te sfery rozdziela jakiś rodzaj progu, a fabuła niezmiennie
eksponuje moment ruchu ku jednej z tych sfer, ruchu, który często jest postrzegany jako transgresja,
naruszenie granic 133.
Nie inaczej konstruuje świat przedstawiony Zapolska, która akcję powieści A gdy
w głąb duszy wnikniemy sytuuje na granicy rzeczywistości i wymiaru nierealnego, wy-
pełnionego demonami i metafizyką 134. Pisarka wskazuje i identyfikuje elementy kry-
jące się w mroku, przygląda się im, precyzyjnie kreśląc ich portrety. Akcja utworu
przeplata zarówno pierwiastki obyczajowe, jak i symboliczne, a także niesamowite,
budzące grozę. W mroku dostrzega Zapolska nie tylko naturalny lęk człowieka przed
nieznanym, lecz równocześnie pierwotne siły ludzkich namiętności czy instynktów,
pustkę i koszmar psychicznej kondycji jednostki. Perspektywa, z której autorka poka-
zuje wszystkie te zjawiska, jest zaskakująca. Czytelnik porusza się po rozmaitych po-
ziomach grozy, doświadczeń naturalnych, psychicznych oraz w przestrzeniach ponad-
naturalnych mocy, które ścierają się ze sobą. Z mroku wyłaniają się widma ludzkiego
zła, nienawiści, demony zniszczenia, niemocy twórczej, pustki życiowej i grozy eg-
zystencjalnej. Charakterystyczne dla gotycyzmu wskazanie wyraźnej granicy oddzie-
lającej przestrzeń „normalną” od „niezwykłej” realizuje się w powieści Zapolskiej jako
antynomia: fizyczność – duchowość. Jednak mimo bariery, która dzieli świat widzial-
ny od niewidzialnego (czyli tego, który postrzega ponadzmysłowo główna bohaterka,
Anka), w obu przestrzeniach występują podobne kody zachowań, z których wyłania
z reguły charakteryzują się niezbyt pozytywnym stosunkiem do ludzi. Stworzenia nocne – sowy, nietoperze – stawały
się zresztą częstokroć symbolami zła, znienawidzonymi przedstawicielami złych mocy.
133
M. Aguirre, Geometria strachu, przeł. A. Izdebska. W: Wokół gotycyzmów. Wyobraźnia, groza, okrucieństwo, red. G. Gazda,
A. Izdebska, J. Płuciennik, Kraków 2002, s. 17.
134
Trzeba zauważyć, że w powieści tej pojawiają się motywy charakterystyczne nie tylko dla literatury określanej jako go-
tycka, lecz także dla literatury fantastycznej. Przestrzeń powieściowa, pomimo jej całkowicie realistycznego charakteru,
drobiazgowo przez Zapolską opisywanego, zostaje niejako „złamana” przez elementy anormalne, nie wchodzące w za-
kres tradycyjnie pojmowanej rzeczywistości, fantastyczne (jak telepatia, starcia na poziomie astralnym, widzenie aury,
odczuwanie duszy itp.). Marek Wydmuch konstatuje, że „fantastyka to cudowność, to wydarzenie niezgodne z panują-
cym wyobrażeniem o świecie, zachodzące w środowisku jak najbardziej normalnym, empirycznym, czy jak kto woli,
rzeczywistym. Dlatego, jak twierdzi Roger Caillois, najlepszymi twórcami opowiadań fantastycznych byli wielcy realiści”
(M. Wydmuch, Gra ze strachem. Fantastyka grozy, Warszawa 1975, s. 19–20).
369 Materializm kontra ezoteryka
się podział następny – na dobro i zło. Zatem zarówno w strukturze materialnej, jak
i duchowej występować będzie naturalne rozgraniczenie, odwieczny kontrast pomię-
dzy cząstkami pozytywnymi a negatywnymi, który w pewnych warunkach przyjmuje
formę walki bytów fizycznych i metafizycznych.
Najbardziej przerażająca w przestrzeni rzeczywistej jest jednostka ludzka, trans-
ponująca wszelkie pragnienia, namiętności, urazy i lęki na działania o zdecydowanie
destrukcyjnym charakterze. Podobny obraz zdegenerowanego człowieka pojawia się
także w estetyce gotyckiej przełomu XIX i XX wieku. Joanna Jabłkowska podkreśla na
przykład, że:
[…] odrzucenie postulatów realizmu sprzyja powrotowi motywów grozy, obłędu, tajemniczości, fascynacji
bliżej nieokreśloną historycznie przeszłością, przede wszystkim mesmeryzmem i okultyzmem. Jednak
nie posłannictwo moralne, lecz niezbadane głębie psychiki, dopuszczające niewyjaśnione zbrodnie […]
to tematy modernistów 135.
135
J. Jabłkowska, Gotycyzmy i prawo moralne. W: Wokół gotycyzmów…, s. 90.
136
Jadwiga Czachowska nadmienia, iż Zapolska „postaci wodza dekadentów, Leliana, nadała […] pewne rysy Stanisława Przy-
byszewskiego” (J. Czachowska, Gabriela Zapolska. Monografia bio-bibliograficzna, Kraków 1966, s. 314), co staje się swego
rodzaju wyjaśnieniem satanistycznych skłonności bohatera oraz jego zdemonizowanego, niszczycielskiego wizerunku.
137
G. Zapolska, A gdy w głąb duszy wnikniemy…, Warszawa 1904, t. II, s. 20.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 370
[…] ten rozkoszny dreszcz w chwili poddawania innemu myśli samozniszczenia – ogarniał go już od
dzieciństwa.
— Skalecz się! — mówił dzieciom, sam dziecko o rozmarzonych oczach […]. I patrzy. […]
— A gdybyś przeciął sobie żyły!
Tamten pobladł.
— Mógłbym umrzeć!…
Dziki błysk radości, tryumfu.
— A gdyby!… I od tej chwili pragnienie doprowadzenia istoty żywej do konieczności rozkładu, pra-
gnienie zostania czynem czyjejś woli. […] Zarazem rosła w nim subtelność niezwykła duchowa i rozum
zaostrzał się prawie anormalnie. Intuicją wysubtelniał go, a bystrość jego miała lotność eteru, przenikają-
cego to, co dla innych było niezgłębioną Tajnią. Zdolność panowania nad sobą prawie żelazna, nadała
mu hart, potrafił wywoływać wizje, lecz sam nigdy nie spojrzał obłędnie w ich łona. Wsłuchiwał się w cudzy
lęk i spokojnie rozróżniał w nim płomienie, które kolejno gasły w lampie krzyżowanej przez niego duszy.
Równocześnie rosła w nim do potęgi nienawiść do wszystkiego, co twórcze, rodzajne i powstające myślą
skrystalizowaną w formę. Zapragnął niszczyć nie ogień rozświetlający mroki, lecz samo naczynie, które
ten ogień rozniecić jest w stanie. I zwrócił się ku najzdolniejszym, najbardziej twórczym, ku tym, którzy
najwięcej po sobie pozostawić mogą 138.
Lelian niewątpliwie jest psychopatą 139, a jego czyny zostałyby dziś nazwane se-
ryjnymi morderstwami (nakłanianie do zabójstwa jest przecież uczestnictwem w ak-
cie odbierania życia), także ze względu na szczególny modus operandi. Lelian bowiem
wybiera ofiarę starannie, wyszukuje ją spośród podatnych na wpływy, wrażliwych ar-
tystów. Stopniowo zbliża się do niej, wkrada w jej życie, słowa, marzenia, wreszcie osła-
bia wolę i wówczas – uderza. Jego postępowanie jest charakterystyczne dla zachowań
sadystycznych, jakim jest znajdowanie przyjemności w stopniowym moralnym i psy-
chicznym wyniszczaniu ofiar 140:
138
Ibid., t. II, s. 20-22.
139
Antyspołeczne zaburzenia osobowości polegają na „niezdolności do odbierania emocji innych ludzi i wzbudzania ich
w sobie, [co] sprawia, że psychopatom obce jest poczucie winy i skrucha. Wielu badaczy sądzi, że jest to rezulatat uszko-
dzenia mózgu; zdaniem innych, przyczyna może tkwić w niedostatku więzów z matką” – pisze Carter (op. cit., s. 93).
140
Według Kępińskiego w przypadku zachowań sadystyczno–masochistycznego typu „zadawanie cierpienia nie musi odnosić
się wyłącznie do sfery cielesnej, może ono polegać na zadawaniu cierpień psychicznych” (A. Kępiński, op. cit., s. 129).
141
G. Zapolska, op. cit., t. II, s. 15, 19.
371 Materializm kontra ezoteryka
[…] i znów jakby uderzenie i pchnięcie straszne w kierunku lasu, tam, gdzie wyznaczony jest mu kres
cielesnego istnienia. […]. Wiedzie go siła, niesie po prostu. […] Jest już wpół trupem dzikim, nieokieł-
znanym, którego nic powstrzymać nie zdoła. […] Uczepił się go głóg, oplątał, pochwycił w ciernie. Szar-
pie go rękami, wciska ciernie w dłonie. Poczuł krew. Zgrzytnął zębami i krwią ciepłą potarł. Ogarnął go
śmiertelny szał. Wyrwał się z cierni. Pochwycił za rewolwer. Nie mógł nawet załkać, choć czuł, że krzyk-
nąć musi, że się poskarżyć chce 142.
Stworzyłem prawdziwie piękne dzieło. Nie jest ono uchwytne, ani konkretne. Będzie żyło w tobie,
w nich, w świecie całym. […] Żadne ułożenie najpiękniejszych środków, którymi ludzie posługują się do
wytwarzania swych „arcydzieł” nie da tego dreszczu i następnie tego szeregu wrażeń, jakie ja wolą swoją
w ruch wprawiłem… 143.
142
Ibid., t. II, s. 20.
143
Ibid., t. II, s. 23.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 372
W samym człowieku, w jego woli do życia ugruntowane jest dążenie egoizmu do wyniszczenia wszyst-
kich i wszystkiego, co jego żądzy stoi na przeszkodzie. Jego egoizm jest gotów zniszczyć cały świat, by
samemu trwać, bo ta kropla chciałaby się stać oceanem 144.
[…] w naporze wciąż wzrastającej ilości i jakości indywiduów […] rozgrywa się niesłychana, mordercza
walka […], którą rozgrywa wola, bo wola sama w sobie musi żywić siebie samą, ponieważ poza nią nic
tu nie istnieje 145.
Czasem Lelian jawi się jednak wyłącznie jako czyste zło, demon podłości i wy-
stępku w cielesnej powłoce. Zapolska nazywa go zresztą „Duchem-Destruktorem”,
czyniąc także bardziej czytelną wzmiankę odnoszącą się do demonicznego pocho-
dzenia Leliana. Otóż gdy atakuje on kolejną ofiarę, główna bohaterka powieści, Anka
(notabene obdarzona nadnaturalną mocą „czytania” w ludzkich duszach) dotkliwie
odczuwa zabiegi Leliana: „całą przestrzeń wypełniają [wówczas] dzwony bijące na
trwogę. I pośród huku tych dzwonów wyczuwa Anka jeszcze syk węża, który […] bie-
rze kogoś w posiadanie” 146.
144
J. Tuczyński, Schopenhauer a Młoda Polska, Gdańsk 1969, s. 44.
145
Ibid., s. 39.
146
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t. II, s. 27.
373 Materializm kontra ezoteryka
[…] przyszła w szacie Samarytanki, w pozornej szacie strzegącego świątyni życia Anioła. Pokonaną zo-
stała przez Demona, który szczerze swe motywy [sic!] nienawidził rozkłębioną w huragan ziejący ogniem
– potęgę. Nienawiść oślepiała blaskiem. Miłości nie było… W eterze unosiło się widmo egoistycznych
celów [Anki] 149.
147
Przypomnieć należy, że w dobie modernizmu znacznie wzrosło zainteresowanie satanizmem jako formą nie tyle nowej
religii, co swego rodzaju oddalenia od tradycyjnych zachowań religijnych. Fascynacja tym, co złe, występne, przyjmo-
wała charakter odwróconego porządku etycznego, manifestowała odejście od dotychczas ukształtowanej tradycji mo-
ralno-wyznaniowej, stanowiąc nawiązanie do tego, co ukryte, mroczne, pozornie niedostępne.
148
Por.: J. C. Cooper, Zwierzęta symboliczne i mityczne, przeł. A. Kozłowska-Ryś i L. Ryś, Poznań 1998, s. 285; W. Kopaliński
[J. Stefczyk], Wąż. W: W. Kopaliński, op. cit., s. 450.
149
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t.II, s. 29.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 374
W literaturze Młodej Polski należy odróżnić mortalizm, czyli postawę dostrzegającą w śmierci szczy-
towy i zwrotny moment egzystencji, środek wyzwolenia od bólu istnienia, oraz wrażliwość nekrofilską
(z elementami sadyzmu, masochizmu i wampiryzmu), która w niszczeniu, cierpieniu i agonii odkrywa
ambiwalentną przyjemność i dwuznaczne piękno 150.
150
W. Gutowski, Nagie dusze i maski (o młodopolskich mitach miłości), Kraków 1992, s. 148.
375 Materializm kontra ezoteryka
[…] demony piekielne przybierały w sztuce i literaturze najprzeróżniejsze, najbardziej nawet fanta-
styczne formy, o tyle ich protoplasta szatan bywał przedstawiany w kostiumie kanonicznym jako „książę
tego świata”: to on zastawia sidła na zbłąkane dusze, to on sączy jad występków 151.
Osadzenie infernalnego bytu pośród ludzi jest jednym z elementów gry z czy-
telnikiem, sugerowaniem określonej optyki w odniesieniu do zagadnienia śmierci.
Okazuje się zatem, iż wcielony demon nie posiada możliwości doświadczania za-
głady fizycznej w pełnym wymiarze, co czyni go kreacją kaleką.
Aura grozy i ciemności wyeksponowana została także w planie niższego pozio-
mu duchowego upośledzenia. Przykładem osobowości wrośniętej w mrok egzysten-
cjalny i emocjonalny jest postać Wierciaka. Psychika tego bohatera – mieszkańca
slumsów, „hieny wyborczej” – idealnie koreluje z jego warunkami bytowymi. Obecna
w tym człowieku agresja oraz jego upośledzenie moralne są jednocześnie amplifiko-
wane przez przestrzeń egzystencjalną. Miejsce, które zasiedla ten ludzki drapieżnik,
jest ciemne, wilgotne, czuć w nim opary zgnilizny i zła metafizycznego 152. Bohaterka
151
J. K. Goliński, Okolice trwogi. Lęk w literaturze i kulturze dawnej Polski, Bydgoszcz 1997, s. 238.
152
Należy zwrócić uwagę na fakt, że w literaturze gotyckiej, a ściślej ujmując w tak zwanym weird fantasy, istnieje zabieg
polegający na amplifikowaniu atmosfery grozy za pomocą wygenerowania wykrzywionego, wynaturzonego obrazu
przestrzeni lub jej fragmentu (chodzi głównie o opuszczone domy). Marek Wydmuch pisze: „upadek, zaniedbanie, po-
wolne umieranie opuszczonego domostwa jest jednym z rodzajów wstępnego ostrzeżenia. Obok nich stosuje weird fic-
tion […] chwyt idący jeszcze o krok dalej między normalnym a anormalnym: przedstawia żerujące na opuszczeniu i roz-
wijające się w niezwykłym tempie chore, patologiczne życie” (M. Wydmuch, op. cit., s. 100). Zabieg ten w zalążkowej
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 376
(Anka) dotkliwie odczuwa swój pobyt w tym miejscu: „Opar mgły zasnuwał się po nią
i zagarniał ją niejako w swe wilgotne, cuchnące objęcia” 153. Tak nakreślony obraz oto-
czenia nie tylko sugeruje wzajemne przenikanie się atmosfery miejsca z osobowo-
ściami mieszkańców, lecz tworzy także klimat niewysłowionego koszmaru, który wisi
w powietrzu i zmusza bohaterkę (emocjonalnie nadwrażliwą) do ucieczki. Podobna at-
mosfera kreowana jest zawsze w opowieściach grozy – wilgoć, zanieczyszczenie (fi-
zyczne i pozazmysłowe), ciemność, zaduch, ciężkie opary strachu, niemocy, przera-
żenia i bólu – to elementy nieodzowne dla stworzenia wynaturzonego obrazu prze-
strzeni 154, co jednoznacznie potwierdza Wydmuch:
Możliwość tworzenia nastroju za pomocą na wpół uświadomionych wrażeń, zastępujących słowa, co rze-
czy nazywają po imieniu, jest przywilejem literatury, z którego opowieść grozy czerpie dużą część swej
siły 155.
postaci znaleźć można w powieści A gdy w głąb duszy wnikniemy. Owo „anormalne”, wybujałe życie to w powieści Wier-
ciak, który mimo niezdrowej atmosfery egzystuje w tym dziwacznym miejscu w zupełnie naturalny sposób. Co więcej,
bohater ten przejawia cechy nie całkiem naturalne, charakteryzuje się też niemiłą, odpychającą aparycją. Jego egzysten-
cja polega na pasożytowaniu, stąd określenie „hiena wyborcza” i późniejsze porównanie Wierciaka (fizyczne) do zwie-
rzęcia. Warto dodać, iż analogia taka odwołuje się również do tradycyjnego sposobu przyrównywania relacji istniejących
w świecie ludzi do świata zwierzęcego. Nasycenie opisu Wierciaka określeniami odnoszącymi się do deskrypcji określo-
nego gatunku zwierzęcia (hieny) ma na celu dalszą jego deprecjację, wskazanie najgorszych cech osobowych. Alfonso M.
di Nola pisze bowiem, iż „hiena, jako zwierzę żywiące się padliną, krąży wokół miejsc pochówku i posiada złowróżbną
moc” (A. M. di Nola, Wstęp. W: E. Petoia, Wampiry i wilkołaki, źródła, historia, legendy od antyku do współczesności, tłum. A. Pers,
Kraków 2002, s. 9)
153
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t. II, s. 65–66.
154
Warto zauważyć, że przestrzeń „gotycka” wypełniona jest określonymi elementami wzmagającymi poczucie grozy. Jest
to charakterystyczne dla wzmiankowanej we wstępie dwuwymiarowości, podziału przestrzeni na sferę „normalną” i „poza-
normalną”.
155
M. Wydmuch, op. cit., s. 94.
156
Zob. G. Bachelard, Ziemia, woda i marzenie. W: G. Bachelard, Wyobraźnia poetycka. Wybór pism, wyboru dokonał H. Chudak,
przeł. H. Chudak, A. Tatarkiewicz, przedmowa J. Błońskiego, Warszawa 1975, s. 246–255, gdzie miękkie, lepkie, wsysające
podłoże to wzorcowy obraz masy chaotycznej, której nikt nie modeluje, a jej immanentną dynamikę określa wyłącznie
energia rozkładu.
377 Materializm kontra ezoteryka
Ten człowiek niósł ze sobą wrażenie strachu. Wrażenie to, na pozór tajemnicze i abstrakcyjne, zaczy-
nało powoli przechodzić w uczucie fizycznego bólu. Ance zdawało się, że ręce tego człowieka, oparte
zwierzęcym ruchem o krawędź czeluści schodowej, są łapami zagadkowego potwora, mogącego zdusić
człowieka fizycznie gestem siły i przenieść zamieszanie w świat niewidzialny, brutalnie, bezwzględnie,
nagłym wtargnięciem, rozpasaniem i niepojęcie śmiałym. Przez krótką chwilę oczy Wierciaka mignęły
ku źrenicom Anki. Przeszywający ból przejął jej mózg. Te ręce, te oczy – to były dwa główne wrażenia,
jakie w tej chwili odniosła. […] Zwłaszcza ręce jego, rozpłaszczone, fatalne, jakby czekające na żer, jakby
złożone z głodnych ssawek, występowały na jaw, rzucając się w oczy 157.
157
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t. I, s. 69–70.
158
„Mit wampiryzmu ukształtował się w wyniku nagromadzenia wielorakich przesądów ludowych korespondujących ze
zdarzeniami autentycznymi. Do grupy owych, głęboko zakorzenionych w świadomości różnych społeczeństw, przesą-
dów należą m.in.: szeroko rozpowszechniona wiara w upiory […], istnienie pewnej kategorii ludzi […] złaknionych świeżej
krwi; przedwczesne pochówki […]; koincydencja relacji o przypadkach wampiryzmu z okresowym pojawianiem się za-
razy […] i wreszcie – występowanie perwersji paralelnych do przypadków wampiryzmu, takich jak: nekrofilia, nekrofagia
czy nekrosadyzm” – konstatuje Anita Has-Tokarz (A. Has-Tokarz, Motyw wampira w literaturze i filmie grozy. W: Wokół
gotycyzmów…, s. 169). Archetyp wampira podlegać może oczywiście rozmaitym interpretacjom i symbolicznym prze-
kształceniom, przy czym zachowana zostaje zasadnicza koncepcja wyróżniająca tę istotę spośród szeregu innych demo-
nów – niemożliwe do ugaszenia pragnienie – oraz cechy sadystycznomasochistyczne: dominacja poprzez przemoc i seks.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 378
demona, postrzegany jest przez Ankę jako hiena, karmiąca się martwymi ciałami
słabszych, mniej zdolnych do przemocy: „Pełza, idzie nocą, dokoła niego szaro, a on
cały szary i tylko ciemne pręgi dla zmylenia oka od schylonego grzbietu płyną. Idzie
w nocy na żer i szuka… trupów” 159.
Wizja bohaterki tworzy wokół postaci Wierciaka niezwykłą atmosferę horroru,
w którym krew i ciało ludzkie stają się pożywieniem strasznych, bezlitosnych, kieru-
jących się bezmyślnym instynktem stworów rodem z najgorszych koszmarów. Au-
torka celowo nasyca opis wyrazami konotującymi określone wrażenia, sugerującymi
negatywne asocjacje. Na przykład czasownik „pełzać” pełni funkcję wartościującą;
definiuje sposób poruszania się istoty, redukując ją do najpośledniejszego – w rozu-
mieniu kultury chrześcijańskiej (pełzający wąż – symbol zła, zepsucia, najniższa
forma życia) – metody przemieszczania się. Podobną rolę pełni rzeczownik „noc”,
sytuujący działania tej postaci w czasie godzin, które tradycyjnie przyjmuje się jako
podporządkowane złu, występkowi i demonom.
Demonizacja Wierciaka służy dopełnieniu rysunku niesamowitości w odniesie-
niu do drugiej negatywnej postaci powieści, Leliana. Wierciak wczepia się kurczowo
tylko w jedną duszę – inaczej niż Lelian, który do przetrwania i osiągnięcia satysfakcji
potrzebuje większej liczby ofiar. Mężczyzna wczepiając się w duszę Piotrusi, stop-
niowo, systematycznie pozbawia ją godności, szacunku dla siebie i swojej kobiecości
(a także szacunku dla otaczającego świata). Oplątuje dziewczynę jak trujący bluszcz,
owija ją swoją chorą i złą miłością. Wierciak – mniej inteligentny od Leliana – jest
bardziej upiornym pasożytem niźli mordercą. Posiada wszakże swego rodzaju szósty
zmysł, który pomaga mu przetrwać, wyłowić spośród tłumu słabsze jednostki i wy-
sysać z nich siły. Jego pragnienia nie są przezeń do końca uświadamiane – on tylko
instynktownie odczuwa pragnienie sprawiania bólu, głównie fizycznego. Byłby to za-
tem niższy poziom udręczania drugiej osoby, maltretowanie powłoki cielesnej. Jest
to zachowanie typowe dla osobowości sadomasochistycznej. Wierciak w pełni zdaje
sobie sprawę ze swego upodobania do oglądania łez kochanki, jednak nie odczuwa
w związku z tym żadnego dyskomfortu moralnego. Bohater ten jest prymitywny,
a wszystko, co robi jest nieestetyczne, zaprzecza pięknu. Tym właśnie różni się od
przerażającego wysublimowania Leliana, który brzydotę psychiczną ukrywa pod
Zob. też: M. Lurker, Leksykon bóstw i demonów, przekład J. Prokopiuk, R. Stiller, Warszawa 1999, s 276; O. S. Rachleff, Okultyzm
w sztuce, wprowadzenie I. B. Singer, przekład z jęz. ang. J. Korpanty i I. Liberek, Warszawa 1993, s. 204–206.
159
G. Zapolska, A gdy w głąb…, s. 71.
379 Materializm kontra ezoteryka
Ni to upiorzyca, ni to lampa, co czuwa niby u wezgłowia, a płomień jej oświeca źle i nieprzyjaźnie.
A przecież w tych oczach tkwi smutek przeznaczeń, tak ostro zaznaczonych, że woli, aby wyłamać się
spod nich nie ma 161.
160
Idem, Rajski ptak, Gdynia 1993, s. 26.
161
Ibid., s 72.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 380
bohaterkę. Dziewczyna, podobnie jak jej matka, staje się przyczyną zguby, sprowa-
dza nieszczęścia, roznieca, a potem lekceważy miłość. Wszystkie zachowania Wiśki
są jej przypisane niezależnie od jej woli, bez możliwości świadomego nimi kierowa-
nia. Sytuacja taka byłaby zbieżna z niektórymi ludowymi interpretacjami istnienia
wampirów czy wilkołaków 162 jako wynikiem rzucenia anatemy. Obydwie kategorie
sprowadzają się zresztą do wspólnego mianownika, czyli do stwierdzenia, że człowiek
poddany zostaje działaniu sił niezależnych od siebie, zatem jego zachowanie w nie-
wielkiej mierze wynika ze świadomej dążności do czynienia zła. W kontekście tym
pojawia się motyw klątwy i nieintencjonalnego działania osoby przeklętej. Tadeusz
Margul pisze o wilkołactwie następująco: „Przy pojmowaniu zawężonym do samej
postaci wilka, nazwiemy wilkołakiem człowieka, który pod przymusem lub dobro-
wolnie przybiera na siebie na pewien okres postać wilka i staje się wtedy istotą złą” 163.
Homologię z tą teorią dokumentują dwa epizody powieści, egzemplifikujące de-
moniczny charakter Wiśki i świadczące także o niejasnych mechanizmach determi-
nujących zachowania bohaterki. Pierwszy fragment zdecydowanie piętnuje dziewczy-
nę, wskazuje na jej okrucieństwo i bezwzględność postępowania:
Przechodząc koło stajen, Wiśka nagle strzeliła do wróbli rozsypanych na dachu stajennym. Spadły gra-
dem maluchnych, bezbronnych ciałek. Wiśka patrzyła na nie i uśmiech dziki odsłonił jej kły białe […].
Za nią szedł Adam. Mimo woli myślał ciągle o lecących martwych ptaszkach i o odsłoniętych kłach
kobiety 164.
162
Maria Janion (Wampir. Biografia symboliczna, Gdańsk 2002, s. 24 i 27) wskazuje zresztą na wieloletnią praktykę utożsa-
miania wampira z wilkołakiem; „Istnieje tradycja łącząca ściśle wilkołaka i wampira. […] Collin de Plancy utrzymuje, że
Grecy swoje wampiry nazywają burkolakami lub vrykolakami. Brückner twierdzi, że «wilkołak za życia, staje się po śmierci
wampirem»; Grecy dzisiaj wampira przezywają słowiańskim terminem wilkołaka – tak ściśle spajają się te wytwory fan-
tazji demonologicznej […]. Dla Chodźki około roku 1830 oczywiste były znaki równania: wampir = upiór = wilkołak”
163
T. Margul, Zwierzę w kulcie i micie, Lublin 1996, s. 66.
164
G. Zapolska, Rajski ptak…, s. 141.
381 Materializm kontra ezoteryka
Niech walczy […]. Nadlecą demony. I okolą ją swymi skrzydłami. Skrzydłami mieniącymi się barwą
płomieni. Jak tryskające z ziemi źródło krwi świeżej. Krwi młodej i zatrutej. Zatrutej, jak jadowite ziela
u brzegu cichych bagnisk na skrajach zrębów leśnych. Leśnych zrębów-cmentarzysk, po których wi-
cher śpiewa 165.
Istotnym szczegółem wizji Adama jest „zatruta krew” dziewczyny, ów jad, który
toczy ją od środka i w pewien sposób eksplikuje jej kompulsywne zachowania. Boha-
ter postrzega postępowanie Wiśki jako wynik szczególnego rodzaju choroby duszy,
swoistego opętania przez złe moce. Istotnym aspektem zobrazowanej sytuacji będzie
właśnie motyw krwi (także w odniesieniu do drapieżności czy „zwierzęcości”, po-
twierdzanej przez szczególny kształt zębów bohaterki), pojawiający się nie tylko we
wrażeniu Adama, lecz również w serii posunięć Wiśki (strzelanie do wróbli, rozdep-
tywanie głów ptakom, strzelanie do starego konia). Wątek taki towarzyszy z reguły
opowieściom wampirycznym, stanowiąc nieodłączny atrybut czy przedmiot pożą-
dania istot ciemności. Janion podkreśla, że: „Bez krwi nie ma wampira. Jest to sub-
stancja, która decyduje o jego istnieniu, podobnie jak o istnieniu człowieka” 166.
Satanizacja osobowości bohaterki, przejawiająca się w szeregu ekscentrycznych
oraz brutalnych zachowań, koncentruje się wokół motywu pragnienia krwi, współ-
grając z wykreowanym wizerunkiem wiecznej uwodzicielki. Niesamowitość charak-
teru bohaterki amplifikowana jest elementami transgresyjnymi, zawierającymi się
nie tylko w przestrzeni zewnętrznej (brutalność czy okrucieństwo działań), lecz osa-
dzonymi również w schemacie emocjonalnym pozostałych osób. Opinia ojczyma
dziewczyny, Rudzika, nie pozostawia przecież wątpliwości: „to wiedźma”.
Jednak oczarowanie bohatera Wiśką wzrasta, przeradzając się powoli w zgubną
obsesję. Mimo ostrzeżeń Adam coraz bardziej pogrąża się w fascynacji demoniczną
kobietą. Podobne fatalne oczarowanie tradycyjnie staje się udziałem ofiar uwiedzio-
nych przez demony, strzygi czy wampiry. Wiśka jawi się już jako famme fatale, kusi-
cielka, prowokatorka, niszczycielka, co koresponduje blisko z dominującą pod ko-
niec XIX wieku estetyką.
165
Ibid., s. 169.
166
M. Janion, op. cit., s. 37.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 382
Zawisła tak nad nim zjawiskiem, widmem, marą, upiorem. Zda się, chwila jeszcze, a wytrysną jej z ra-
mion tłem do owej głowy – skrzydła czarne, delikatne, jakby z czarnych chmur utkane. I będzie mu
demonem. Czy tak? Przez Boga! – tego Adam nie chce. To zbyt ogólnoludzkie, ta kobieta wampir,
czyhająca na myśl, na serce, na chęć… lepiej tak – amforę z onyksu, w której płonie rubin światła krwa-
wego bólu… Adam przeczuwa pocałunek, grad pocałunków, całą ich sieć. Czyhają w kącikach ust Wiśki
tam, gdzie bielą się dwa kły. I ten gąszcz włosów aż drży w świetle księżyca pragnieniem, aby okryć go
całunem wonnym i dziwnym 167.
167
G. Zapolska, Rajski ptak…, s. 182.
383 Materializm kontra ezoteryka
[…] cechy ważne dla kobiety wampira fin de siecle’u ujawniły się w wierszu Baudelaire’a, pochodzącym
ze zbioru Les Èpaves (Szczątki, 1866) […]. Kobieta, wijąca się jak żmija […] wygłasza zuchwałą autoapologię
swych sprzecznych zalet – jest i skromna, i rozpustna, krucha i krzepka jednocześnie. To ona wysysa
szpik mężczyzny […]. Félicien Rops uchodzi za malarza, który najbardziej dosłownie wziął wiersze Bau-
delaire’a za inspirację do swych obrazów. […] Celem Ropsa było „pokazać Zło, którego wcieleniem jest
kobieta […]”. […] Kobieta to okrutna dzika bestia […]. Równie niebezpieczna jest ta „Madonna Przeraże-
nia” jako siewczyni syfilisu (Mors Syphilitica – tytuł dzieła Ropsa). Obcowanie miłosne z nią niesie tru-
ciznę, zgniliznę, zarazę, zniszczenie, śmierć. I nie może być inaczej, skoro mamy do czynienia z wam-
pirem […]. Przedstawiając kobietę […] u schyłku XIX wieku, „Magazine Littéraire” umieścił od góry
strony reprodukcję dzieła Gustave’a Adolpha Mossy Elle (Ona) […]. Kobieta ciemna, naga, z wielkimi
piersiami, na głowie korona z czaszek, siedzi na stosie nagich męskich ciał i patrzy wielkimi, morder-
czymi oczami […]. Kobieta bowiem jest w naturalny sposób […] chorym potworem o skłonnościach sa-
dystyczno-wampirycznych 168.
Podobne cechy kobiety fatalnej odnaleźć można w postaci Wiśki, którą Zapolska
kreśli z całą brutalnością i ostrością. Bohaterka jest ucieleśnieniem ukrytych lęków
męskiego ego, drapieżnym i bezwzględnym potworem, który opętuje, a następnie
niszczy mężczyzn. Notabene owo skojarzenie istoty ludzkiej z wampirem „sięga swo-
imi korzeniami prawdopodobnie tkwiących w podświadomości perwersyjnych po-
trzeb seksualnych człowieka” 169, a zatem wynika z nieuświadomionych popędów i tłu-
mionych fobii.
Charakterystyczna jest także homologiczność sceny niedoszłego pocałunku z ob-
razem Eduarda Muncha Wampir. Niezwykłe podobieństwo budzi automatyczne aso-
cjacje z ukazaną w dziele interpretacją kobiecości wynaturzonej, groźnej:
Munch nie zamierzał stworzyć erotycznego dzieła o supernaturalistycznym charakterze. To, co na nim
widać, artysta określał jako scenę, podczas której „kobieta całuje po prostu mężczyznę w szyję”. Trzeba
jednak pamiętać o tym, że dla młodego Muncha pocałunek jako taki miał niezwykłe znaczenie, był czymś
nieomal traumatycznym. W swoim dzienniku z 1890 roku zanotował: „pocałowałem ją po raz pierwszy…
168
M. Janion, op. cit., s. 213, 214, 216, 218. Wtóruje jej także Anna Czabanowska-Wróbel, pisząc: „W micie chuci ta odczło-
wieczona, amoralna, jak sama natura, wysłanniczka potężniejszych od niej, istota wywołująca zarazem pożądanie i lęk
(wynikający też z obawy przed prokreacją) jest jadowitym, trującym kwiatem, sfinksem, „krwawą Chimerą”, płazem,
sępem i to koniecznie sępem-ścierwnikiem […], lwicą, tygrysicą i panterą, ośmiornicą […], polipem […] i oczywiście wam-
pirem” (Maski kobiety i twarz mężczyzny, „Teksty Drugie” 1993, nr 4, s. 185).
169
O. S. Rachleff, op. cit., s. 205.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 384
nagle łuski opadły mi z oczu i zobaczyłem przed sobą głowę Meduzy… życie [stało się] przerażające”.
Na obrazie kaskada bujnych, ciemnorudych włosów opadająca z głowy kobiety, która całkowicie podpo-
rządkowała sobie mężczyznę, sugeruje nie tylko kobiece pożądanie, lecz także demoniczną moc, którą
ona dysponuje. Fakt, iż artysta postanowił nadać swojej pracy tytuł Wampir dodatkowo to potwierdza 170.
Wiedział już, że to opadają ku niemu przedziwne piękna kobiecego ciała, że to zwiewają na skrzydłach
szat szumiących one obie – które mają włosy zbyt czarne, twarze trójkątne, blade i dziwne, twarze lu-
natyczek, i ręce zgięte gestem posiadania […]. To szła Wiśka i jej matka […]. Szły wolno i szum jedwab-
nych spódnic miał coraz więcej podobieństwa do szumu złowrogiego fal, które ludzkie dobro zagarniać
pragną 172.
170
Ibid., s. 206.
171
O obrazie Muncha wypowiadał się także Stanisław Przybyszewski. Jak pisze Janion: „W związku z obrazem Muncha,
Wampir, Przybyszewski wdał się w rozważania o «przerażającej a niszczącej sile w życiu miłosnym». Diaboliczna kobieta
z dzieła Muncha «wgryzła się w kark mężczyzny ostrymi zębami, oblała twarz jego krwią swych czerwonych włosów,
objęła głowę jego silną ręką rozszalałej chuci i dusi, i gryzie – gryzie». A mężczyzna stacza się bezwolnie w głębie bólu,
bo «przecież nie pozbędzie się już wampira i bólu się nie pozbędzie, bo kobieta ta – symbol samicy»” (Wampir…., s. 218).
172
G. Zapolska, Rajski ptak…, s. 254–255.
385 Materializm kontra ezoteryka
Także w innej powieści Zapolskiej, Jak tęcza, pojawia się podobny motyw. Opę-
taniu ulega w utworze młoda kobieta i będzie to już tradycyjnie interpretowany
układ: wampir – ofiara, przekładający się jednocześnie na schemat: mężczyzna do-
minujący – kobieta podległa. Bohaterka powieści, Helena, jest zauroczona diabolicz-
nym Hawratem, a charakter ich związku wydaje się początkowo idealnym dopaso-
waniem dwojga kochających się ludzi. Powoli jednak bohaterka zaczyna dostrzegać
zachowania partnera dotychczas skrywane, polegające na dysproporcji pomiędzy za-
ufaniem i wzajemnym poznaniem. Helena pyta: „jesteśmy równi, ty, ja, kobieta, męż-
czyzna. Mamy jednakowe dusze… Dlaczego jednak tyś poznał moją, a ja na próżno
dobywam się do twojej i przystępu do niej znaleźć nie mogę…” 173.
Ów tradycyjny konterfekt kochanki zdominowanej dopełniony zostaje wizerun-
kiem astralnym kobiety i przedstawiony jako walka duchów – białego i czarnego:
Walczyły tu dwa duchy – jeden silniejszy, drugi słabszy, który mimo to za słabszego uznać się nie chciał.
Tamten – duch zwycięzca, otulony ciemnymi, zagadkowymi skrzydłami, podniósłszy ku sobie omdle-
wającego, dążącego już do śmiertelnego oswobodzenia ducha kobiety – odpychał go teraz od skarbów,
które on posiadał i krył zazdrośnie pod skrzydłami swymi. Czy sądził ten duch silny i ponuro w sobie
zamknięty, że duch słaby – tą właśnie słabością zdoła oddziałać na niego ujemnie i na rozwianych
swych skrzydłach, osrebrzonych rosą sentymentu kobiecego, rozniesie mu w nicość to, co on tak mo-
zolnie zgromadził do oświetlenia swego czasowego pobytu 174.
I dalej:
Stał drugi Duch kobiecy, biały, piękny – który jasnymi skrzydłami przykrył – tak szczerze i jasno
otwartą księgę duszy Heleny. Duch ten miał usta ukwiecone uśmiechem i mroźne, mętne źrenice. I tak
stały te oba duchy coraz więcej obce sobie 175.
173
Idem, Jak tęcza…, s. 236.
174
Ibid., s. 242.
175
Ibid., s. 252.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 386
W ciemni, w której skrył się Karol, panowała bezgraniczna cisza […]. Po duszy Heleny przebiegł zimny
dreszcz. Demonem jej się zdał w tej chwili ten człowiek, demonem, z którym miał ją połączyć łańcuch
nierozerwalny, dośmiertny 177.
176
Ibid., s. 237.
177
Ibid., s. 298.
387 Materializm kontra ezoteryka
[…] zakotłowało, zawirowało dokoła niej i nagle ciemność ją ogarnęła, ciemność tak straszna, iż zdawało
się jej nagle, że wtrącono ją do jamy mogilnej. To, co przeżywała, to jest śmierć duchowa, ta śmierć
słodka i piękna […], nie miała nic wspólnego z tym okrutnym, strasznym pogrążeniem w czarną otchłań,
podczas gdy serce przeszywały ostrza niewidzialnych sztyletów 179.
Ciemne siły przejmują kontrolę nad wolą bohaterki, która nie potrafi się dłużej
bronić, ani sprzeciwiać. Owa „czarna otchłań” jest metaforą negatywnego wpływu
Hawrata, spod którego nie sposób się wydobyć. Helena przegrywa, utraciwszy kon-
trolę nad własną duszą oraz wolą, nie pozostaje jej zatem nic poza śmiercią, w której
szuka ucieczki.
Walka, którą bezskutecznie toczy Helena z Karolem, pragnąc wyzwolenia spod
jego wpływu, symbolizować może również odwieczną wojnę między płciami. W po-
wieści Jak tęcza Zapolska analizuje alegoryczną sytuację zmagania kobiety z mężczy-
zną, definiując i uwypuklając określone schematy zachowań. Pisarka, sama głęboko
przez los doświadczona, pozornie niezależna, w rzeczywistości bezbronna wobec świa-
ta mężczyzn, z ogromną wnikliwością kreśli tradycyjny scenariusz, uzasadniony ob-
serwacją obyczajową. Szczegółowa wiwisekcja relacji damsko-męskich, oparta na sym-
bolicznych odwołaniach do sfery metafizycznej, realizuje się jako banalna – z pozoru
– historia uwiedzenia, uzależnienia i porzucenia partnerki. Metaforyczne obrazy
ukonstytuowane w powieści jako przeniesienia w świat duchowy, wzmacniają wy-
mowę i sens powieści, stanowiąc rezultat świetnie uchwyconych i dokładnie sportre-
towanych zachowań międzyludzkich 180.
178
Ibid., s. 385.
179
Ibid., s. 398.
180
Zapolska jednak, nieco przewrotnie, sugeruje rzeczywistość astralnych zmagań bohaterów i sytuuje je nie w sferze ciała,
lecz właśnie metafizyki. Pisze bowiem: „Utarte komunały płaskich badaczy wskazują na wieczystą walkę dwóch płci. Tu
nie walczyły dwa ciała nienawidzące się i ubóstwiające kolejno” (Ibid.). Z konstatacji tej wynika również jasno, że wszelka
walka pomiędzy mężczyzną i kobietą nie jest wyłącznym rezultatem instynktów i różnic biologicznych, lecz wypływa
także z rozbieżnych potrzeb i różnic psychicznych. W analizie tej Zapolska bliska byłaby współczesnym teoriom doty-
czącym odmienności płci już nie tylko w obszarze kulturowym (zadania kobiety podporządkowane określonym ukła-
dom obyczajowym – małżeństwo, rodzenie dzieci, niższy status społeczny), fizycznym czy intelektualnym, ale także
emocjonalnym (np. w pracy Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus [Przekład K. Waller-Pach, Poznań 1993, s. 16] John
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 388
Dech zamarł w piersi dziewczyny. Zdawało się jej, że ta prześladująca ją postać, tak wyraźna, że prawie
dotykalna – pozostała tam […], w mieszkaniu Aristofany […]. Lecz nagle dostrzegła, iż była w błędzie:
wampir, żrący jej życie i siły, poszedł w ślad za nią i stał teraz w ciemnej przestrzeni jej izdebki, na tle
brudnego, zielonawego obicia, w niepewnym świetle migającej świecy, jak widmo nieruchome i fatalne,
mistyczną mgłą spowite, zaklęte w milczeniu sfinksa, z aureolą złotych, w puch rozpływających się
włosów dokoła trupio smutnej głowy 181.
Zaledwie zgasiła świecę, postać Kuniewicza stanęła przed nią z taką subtelną dokładnością, że dziew-
czyna porwała się z pościeli i gwałtownym ruchem wyciągnąwszy przed siebie ręce, zdawała się chcieć
odepchnąć od siebie to potworne widziadło, jaśniejące prawie pośród ciemności nocy. Ręce jej opadły
i siedziała teraz, oparta o wilgotną ścianę, drżąc jak w febrze, z oczyma szeroko otwartymi, z których
płynęły dwie strugi łez, mając przed sobą tę marę upartą i mistyczną, stojącą przed nią jak nieubłagane
i fatalne zjawisko 182.
Gray pisze: „Nieświadomi, że mężczyźni i kobiety muszą się różnić, żyjemy w niezgodzie. […] Spodziewamy się, że
przedstawiciele odmiennej płci będą bardziej do nas podobni. […] Mężczyźni niesłusznie oczekują, że kobiety będą my-
ślały, wypowiadały się, reagowały tak, jak to robią mężczyźni; kobiety błędnie spodziewają się po mężczyznach uczuć,
sposobów komunikowania i reakcji właściwych kobietom. Nasze związki są pełne niepotrzebnych utarczek i konfliktów,
bo zapomnieliśmy, że mężczyźni i kobiety się różnią”).
181
G. Zapolska, Janka…, s. 243.
182
Ibid., s. 279–280.
389 Materializm kontra ezoteryka
Teraz wzrok Marii, jakby hipnotycznie do Trejny przykuty, już się od postaci Żydówki oderwać nie
mógł. Czuła, że wola jej słabnie i głos jakiś za śladem nóg czarnych iść każe […]. Gałęzie za ciałem Trejny
się zamykające, siekły twarz Marii, plącząc i wydzierając jej włosy. Ona nie broniła się, jakby zmuszona
przyjmować tę chłostę, którą nagie ręce Trejny poza siebie rzucały […]. Wlokąc się za płaszczem roz-
czochranych włosów Żydówki, już nie zamykała oczu przed gorącym blaskiem błyskawic, otwierała je
szeroko, chłonąc w siebie kontury idącej przed nią dziewczyny, która jak demon, co chwila purpurową
oblewała się barwą. Nagle, oślepiająca, prawie biała, rozlała się dokoła światłość. Ryk jakiś, dziki, straszny,
183
Idem, Szmat…, t. I, s. 133.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 390
zawirował w powietrzu. Trejne zdawała się płonąć cała jak gorejąca pochodnia. Głowę w górę podniosła,
jakby ją pod spadający grom poddając. Z gardła jej wybiegł zwierzęcy, dziki krzyk. Skąpana w blaskach
i piekielnych tonach, na tle gnących się ku ziemi gałęzi, stała niewzruszona, silnie oparta na swych z brązu
zda się wykutych stopach. Tylko purpurowe usta w uśmiechu rozwarła, charcząc niezrozumiale 184.
Czyste jakości manifestujące się w zjawiskach przyrody zawierają w sobie potencjalność estetyczną i se-
mantyczną. W pierwszym rzędzie są one doznawane zmysłowo, określając skalę doznań wyznaczają
im granicę. Ogień w postaci światła emituje ciepło i jasność, ale równie dobrze może pochłaniać jako
rozżarzona lawa. Przez fakt gwałtowności i zaskakującej mocy, z jaką się przejawia, nie pozwala się do
końca posiąść i kontrolować, pokonuje fizyczne bariery, znosi granice, a to uprzytomnia człowiekowi
kruchość jego egzystencji 187.
184
Ibid., t. I, s. 120–121.
185
Według Golińskiego (op. cit., s. 52) „wśród zjawisk – które rozniecały lęk – dominowały zagrożenia naturalne, a zwłasz-
cza burze […]. Strach wywoływały wietrzne i pochmurne aury oraz burze z piorunami, postrzegano je bowiem bądź jako
interwencje sił pozaziemskich, bądź jako zapowiedź komety”.
186
Warto dodać, że w świadomości średniowiecznej „demony mogą rozpętywać straszliwe burze” (R. Kieckhefer, op. cit., s.
262); gwałtowne zjawiska atmosferyczne również stanowiły domenę czarownic.
187
M. Popczyk, Ogień. W: Estetyka czterech żywiołów…, s. 135.
188
Kiedy Trejna dotyka Marii, ta dotkliwie odczuwa bijące od Żydówki ciepło, odbierając je jako sprawiający ból: „Maria szła
[…] czując dziwne gorąco, płynące z ciała Trejny… Ramię, które ją otaczało, piekło ją po prostu żarem, cały bok, do któ-
rego Żydówka ciałem swym się dotykała, miała rozpalony, jakby od dotknięcia gorącej blachy” (G. Zapolska, Szmat ży-
cia…, t. I, s. 122).
391 Materializm kontra ezoteryka
Odkąd w karczmie, w lesie, ujrzał czarny płaszcz włosów Trejny i poczuł dotknięcie jej gorącego ciała,
przestał być panem siebie […]. Antoni w oczy Żydówki w złą chwilę spojrzał i war gorący w żyłach
poczuwszy, jak topielec w tę czarną bezdeń ciągnął. Powrócił do karczemki […] czując się bezsilnym
wobec tej półdzikiej dziewczyny, która, oparta o pień sosny, stawała przed nim […]. Odtąd trzymała go
na uwięzi, pod oczy mu podchodząc. On […], raz dotknąwszy jej ciała, wolę stracił i teraz, gdy czarną
postać Żydówki […] widział, wybiegał gorączkowo 190.
Należy zauważyć należy, że Zapolska po raz kolejny posługuje się włosami jako
rekwizytem erotycznego zauroczenia, magicznie oddziałującym na podświadomość
i wolę mężczyzny. Nie dziwi zatem, że czarownicom golono włosy lub przynajmniej
nakazywano je rozpuszczać, ponieważ gest zaplatania kojarzył się z rzucaniem uroku
oraz wzmocnieniem czarodziejskich możliwości włosów 191.
Interesujący jest także motyw seksualnego zniewolenia mężczyzny („trzymała
go na uwięzi”), jego bezsilność wobec mrocznych stron kobiecej natury. Władza Trejny
nad Antonim jest swoistym uzależnieniem, aczkolwiek bohater odczuwa dyskomfort
podobnej sytuacji, zdając sobie sprawę z nienaturalności tak związku, jak i osobowo-
ści Żydówki: „Czuł, że równowagę traci, i w życie jego spokojne […] jakaś mara ciemna
się wciska i cień rozpościera” 192.
Uwiedziony potrafi zatem postrzegać swoją sytuację w kategoriach klęski, szcze-
gólnego przymusu, jednak nie może przeciwstawić się Trejnie. Nawet chrzest – czyli
189
Por.: W. Kopaliński [J. Stefczyk], Ogień. W: W. Kopaliński, op. cit., s. 266–270.
190
G. Zapolska, Szmat życia…, t. I, s. 159–160.
191
Por. W. Kopaliński [J. Stefczyk], Włosy. W: W. Kopaliński, op. cit., s. 469–473.
192
G. Zapolska, Szmat życia…, t. I, s. 162.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 392
w tradycji katolickiej oczyszczenie, wyrzeczenie się złych mocy – nie wymazuje ta-
jemniczego wpływu Żydówki na Antoniego. Narrator sugeruje zresztą jednoznacznie,
że owa fascynacja może być skutkiem działania wyższych, niezidentyfikowanych mo-
cy, stwierdzając: „Był to jakiś urok, który zdawał się […] magicznym czarem przyku-
wać do tej głowy, z której spływała kaskada iluzji” 193.
Zwrócić należy uwagę na użycie wyrażeń „urok”, „magiczny”, „iluzja”, pełnią-
cych w opisie rolę amplifikacyjną i zawierających określone konotacje. Nawiązanie do
elementów odnoszących się bezpośrednio do obszaru „czarostwa” ogniskuje się tutaj
wokół dwóch zasadniczych aspektów. Pierwszy z nich stanowi aluzja do wywodzącej
się ze średniowiecza koncepcji Żyda-maga, a więc osoby nawiązującej świadome i pod-
parte wiedzą tajemną kontakty ze światem nadprzyrodzonym, co zresztą znakomicie
wpisuje się w tradycje semickie. Jak bowiem dowodzi Alan Unterman:
[…] nauka żydowska nie potępia wszystkich praktyk magicznych i pewne rodzaje białej magii, szczegól-
nie związane z uzdrawianiem, mieściły się przynajmniej na granicy dopuszczalności, o ile nie pociągały
za sobą posługiwania się duchami nieczystymi lub demonami. Co więcej, niektórzy mędrcy angażowali
się w magiczne próby sił z czarnoksiężnikami nieżydowskimi. W średniowieczu przewijające się w ob-
rębie religii ludowe wątki magiczne spotęgowała kabała, potwierdzając, że świat nękają ciągle demo-
niczne moce […]. Legendy o magicznych wyczynach cadyków znalazły się w centrum chasydzkiej tra-
dycji i ludowej mądrości. Tym sposobem w czasach poprzedzających epokę współczesną uległa zama-
zaniu granica oddzielająca „zakazane sposoby Amorytów”, jak nazywano czarną magię, od ludowej ma-
gii judaizmu, która przenikała nawet do systemu halachy 194.
193
Ibid., t. II, s. 136.
194
A. Unterman, Magia. W: A. Unterman, Encyklopedia tradycji i legend żydowskich, z ang. przeł. O. Zienkiewicz, Warszawa
1998, s. 166.
195
Por.: J. Edwards, Inkwizycja hiszpańska, z ang. przeł. M. Urbański, Warszawa 2002, s. 37–58. Żydzi, jako grupa społeczna
stanowiąca odłam religijny podlegali licznym represjom, głównie politycznym, ale wynikającym także z przyczyn eko-
nomicznych. Jak konstatuje też Jean-Michelle Sallmann „każda nagonka na Żydów – na przykład wtedy, gdy chciano
ich wypędzić, by skonfiskować ich majątki na rzecz skarbca królewskiego – wywoływała podobne oskarżenia. Termin
«sabat» lub jego synonim «synagoga», często używany w dokumentach francuskojęzycznych, pochodzi oczywiście
z okresu pierwszych prześladowań Żydów […]. Epidemie chętnie przypisywano […] zorganizowanemu działaniu pew-
nych grup społecznych, najczęściej Żydów, które oskarżano o zatruwanie studni lub smarowanie tłuszczem klamek
drzwi i murów domostw, by ułatwić rozprzestrzenianie się zakażenia” (Czarownice…, s. 25).
196
Zob.: J.-M. Sallman, op. cit., s. 15, 18-19.
393 Materializm kontra ezoteryka
197
A. Unterman, Lilit. W: A. Unterman, op. cit., s. 158.
198
„W okresie polowań na czarownice w Europie, artyści ulegali pokusie kojarzenia z czarami i czarownicami elementów ero-
tycznych, malując na swoich obrazach nie tylko stare, przerażające wiedźmy, lecz także młode, ponętne kobiety, których
moc i diabelska siła polegała głównie na ich zmysłowości. Jeden z najwcześniejszych, jednocześnie najbardziej charaktery-
stycznych wizerunków takiej właśnie czarownicy pochodzi z XV wieku i jest dziełem nieznanego malarza nadreńskiego.
Obraz, zwany często Czarem miłości, ilustruje dobrze znaną tezę, iż czarownica jest w stanie obudzić miłość i pożądanie
w każdym mężczyźnie, którego tylko zapragnie […]. Najwięksi mistrzowie pędzla łączyli w swoich dziełach elementy magii
i czarów z erotyzmem, jak gdyby dla podkreślenia «magicznego i czarownego» charakteru miłości oraz ślepego «zaurocze-
nia», jakie potrafi ona wywołać. Leonardo da Vinci namalował na jednym ze swoich obrazów czarownicę o ponętnych kształ-
tach uprawiającą czary w towarzystwie młodej asystentki. […] Cała scena przesycona jest elementami erotycznymi i magicz-
nymi. Erotyzm i magia były dla wielkiego włoskiego mistrza rodzajem obsesji” (O. S. Rachleff, op. cit., s. 125–126.).
199
Hajota [H. Pajzderska], Rosa Nieves, Lublin 1925, s. 238.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 394
Pusty młyn już od niepamiętnych czasów był postrachem całej okolicy. Obwiesił się tam kiedyś kowal
pijak i dotąd dusza jego pokutuje w pustych ścianach. Nieraz w ciemną noc jesienną, kiedy wszystko, co
żyje zgromadza się po chatach, w ulicy głucho, psów nie widać… raptem gwiźnie daleko aż poza wioską.
[…] Każdy wiedział, że to w młynie „gwiżdże!”. Podczas burzy jęczało tam coś, szumiało strasznie; belki
i ściany trzeszczały, najwyraźniej słychać było przesypywanie kamieni; koło stare, omszałe, poruszało
się z wolna 201.
200
Ibid., s. 248.
201
Ostoja [J. Sawicka], Szara dola. W: Ostoja, Szkice i obrazki, Petersburg 1886, s. 205.
395 Materializm kontra ezoteryka
Staw wysechł do połowy, pokrył się pleśnią, porósł trzciną wysoką […]. Od strony lasu łączy się z trzę-
sawiskiem; ludzka noga nie postała tam nigdy, bydło nawet nie chodzi w tę stronę, gdyż trawa tam
ostra, a zielska szkodliwego co niemiara 202.
Strefa wokół budowli posiada wszelkie atrybuty areału poddanego działaniu zła,
przynależnego ciemnym mocom. Dowodem zaś utwierdzającym ludzi w tym prze-
konaniu jest historia szewca i jego rodziny, którzy zdecydowali się zamieszkać we
młynie. Reakcja na tak nieprawdopodobną decyzję jest charakterystyczna i odwołuje
się do poprzednich doświadczeń związanych z przesądami dotyczącymi tego terenu:
[…] zdawało się, że oznaki ludzkiej pracy wypędzą „złego” […]. Baby tylko szeptały czasami:
— Oj, skręci „on” im kark, skręci! Z tym żartów nie ma! Filip jak chatę stawiał, tylko parę belek
i trochę cegieł z tej pustki wziął, a jaką miał potem biedę! Wilk mu owce chwytał przez trzy lata, na
czwarty ciałuszkę schwycił, z chaty choroba nie wychodziła, wiatr strzechę zerwał! Na koniec sam jak
zaczął pić, tak teraz nigdy do chaty trafić nie może 203.
Analogicznych losów nowych lokatorów młyna z losami Filipa nie zostaje pod-
dana w wątpliwość, a wszelkie niewytłumaczalne zjawiska czy z pozoru nieuzasadnio-
ne niepowodzenia, które dotykały człowieka, były elementem egzemplifikującym
działanie złych mocy, potwierdzającym ich istnienie.
Także w Szarej doli pojawia się motyw nieszczęścia uzasadnionego aktywnością
szatańską, która nawiedza zamieszkującą młyn rodzinę. W wyniku splotu okoliczno-
ści szewcowa – outsiderka z innej wsi – zostaje żoną mężczyzny, który przyczynił się
do śmierci jej pierwszego męża. W noc ślubu kobieta zostaje na mrozie i umiera. Kiedy
mieszkańcy wsi znajdują jej ciało, ogarnia ich nagle niewysłowiona groza, ponieważ
zgon ten zdaje się potwierdzać fatalną opinię o młynie:
Straszna jakaś tajemnica ciążyła nad tą śmiercią nagłą, niewytłumaczoną. Młyn ze wszystkimi baśniami
stanął żywo w pamięci każdego.
— A co […] „zły oddał” za swoje!
Naraz wątły trup stał się czymś dziwnie strasznym, przestali ocierać śniegiem, usunęli się jak od
zarażonej.
— Na święconej ziemi grzech ją chować! — szeptały kobiety […]. Gdy zaś na wiosnę piorun młyn
spalił, w całej okolicy utwierdziło się przekonanie o strasznej mocy „złego” 204.
202
Ibid., s. 205–206.
203
Ibid., s. 208.
204
Ibid., s. 248.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 396
Niepewność granicy między życiem a śmiercią stanowiła zawsze w dziejach ludzkości domenę najbar-
dziej uniwersalnych fantazmatów wykorzystujących każdą najmniejszą oznakę, aby się uprawdopo-
dobnić. Idea, że resztka życia ożywia trupa przez pewien, nieraz długi czas, przybierała rozmaite po-
stacie, zależnie od miejsca i epoki 205.
Wśród smukłych, martwiejących pni, zawisło tu niejedno ciało zrozpaczonego. Obawiano się w nocy
tego „martwego lasku”, bo jakieś upiory, przerażające strachy, oderwani wisielcy napełniały go tłumnie
i niepokoili przechodniów 206.
[…] samobójstwo, zwłaszcza w europejskim kręgu kulturowym, było i jest zdecydowanie potępiane. Był
okres, sięgający nawet naszych czasów, że zmarłym samobójczą śmiercią odmawiano pochówku na
katolickim cmentarzu 207,
205
A. Ostrowska, Śmierć w doświadczeniu jednostki i społeczeństwa, Warszawa 1993, s. 52.
206
A. Gruszecki, Krety, Warszawa 1897, s. 403.
207
M. Wańczowski, Samobójca. W: M. Wańczowski, op. cit., s. 310. Zob. też: Ibid., Samobójstwo, s. 310.
397 Materializm kontra ezoteryka
Gasło światło i rozradowanie życiowe. Coś chmurnego, ponurego wypełzało dokoła ludzi […]. Góry upo-
minały się o swe prawa. Roztoczyły grozę i siłę, którą ukryły przebiegle w gąszczu kwiatów. […] Była w tym
igraszka potworów, ukrywających się za dnia w jarach różowych od wrzosów i białych od pni rozszem-
ranych brzóz. O zmierzchu potwory podnosiły się z legowisk i w całym swym majestacie wznosiły się
olbrzymie i na pozór niezwalczone. W głębi swych cielsk miały już próchno rozkładu, rozlatywały się
i one miałem z każdym podmuchem wichru, lecz ich śmiertelność zdawała się nieśmiertelnością wobec
śmiesznej nędzy ludzkiego istnienia. Po raz pierwszy może tchnienie i poczucie własnej nicości prze-
niknęło duszę Tuśki i duszyczkę Pity. U kobiety zarysowało się silniej, wyraźniej targnęło nią i przejęło
rozpaczliwą melancholią. U dziecka była to mglistość cmentarnych oparów, poza którymi wyczuwa się
istnienie czegoś ogromnie smutnego, a przecież nieuniknionego. Ciche, zdrętwiałe, strwożone siedzą
Tuśka i Pita, a dokoła nich więdną pęki górskiego kwiecia, które już nadlatującej z nocy grozy właściwej
górom zasłonić nie są w stanie 210.
208
Wańczowski pisze, że strach cmentarny, to „potoczne określenie niczym nieuzasadnionej trwogi i lęku, który rodzi się
w bliskiej odległości cmentarza, zwłaszcza w porze nocnej. Powstaje pewnie na skutek starych legend i podań ludowych”
(M. Wańczowski, Strach cmentarny. W: M. Wańczowski, op. cit., s. 325).
209
Por. podrozdział Widzenie aury (jasnowidzenie).
210
G. Zapolska, Sezonowa miłość, Warszawa 1950, s. 190.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 398
Ciemność symbolizuje królestwo szatana, ludzką omylność oraz grzech. Już Biblia wyraziła wspólną
wielu kulturom nieufność wobec mroków i zdefiniowała symboliczne przeznaczenie człowieka w ter-
minach światłości i ciemności 211.
[…] nieuchronność śmierci wywołuje w człowieku potrzebę zastanawiania się. Świadomość śmierci
mąci jego poczucie oczywistości życia. Spośród wszystkich żywych istot jedynie człowiek ma świado-
mość śmierci. […] Dla człowieka śmierć ma znaczenie, współtworzy jego życie. Człowiek wie, że umrze
211
J. K. Goliński, op. cit., s. 41–42.
399 Materializm kontra ezoteryka
i ten fakt napełnia go strachem. Przeczucie „skończę życie”, a także to nieświadome, które nastąpi po-
tem, jeszcze zwiększa strach. W jego wyobrażeniu śmierć jest przede wszystkim kropką kończącą zda-
nie, ponieważ zawsze kończy fizyczne istnienie jednostki 212.
[…] interpretacja śmierci zależy oczywiście od koncepcji samego człowieka i jego cielesnej egzystencji.
Siłą śmierci jest w jej aspekcie „wolnościowym” możność ukazywania wartości, jaką jest wolna wola, a więc
także wolności szukania, błądzenia, nawrócenia 214.
212
H. Haškovcova, Między życiem a śmiercią, z czeskiego przeł. H. Wasylkiewicz, Warszawa 1978, s. 19.
213
Stephen King pisze o funkcji śmierci w literaturze w sposób następujący: „W życiu większości z nas nadchodzi pora,
kiedy musimy zmierzyć się ze śmiercią […] i w następstwie z czekającą nas własną śmiercią. Jest to zapewne główny temat
horrorów: potrzeba zmierzenia się z tajemnicą, którą pojąć możemy jedynie dzięki pełnej nadziei wyobraźni” (S. King,
Jazda na Kuli, przeł. M. Mastalerz. W: S. King, Wszystko jest względne. 14 mrocznych opowieści, Warszawa 2002, s. 379). Po-
wieść Zapolskiej łączy zarówno wątki obyczajowe, jak i zalążki opowieści grozy. Doświadczanie przez bohaterów wielo-
wymiarowej obecności śmierci i zmaganie się z nią staje się integralnym elementem wizji świata jako przestrzeni groź-
nej, pozbawionej bezpieczeństwa i spokoju.
214
A. Lubaszewska, Życie – śmierci doskonałość. Młodopolska antropologia śmierci i literacki świat wartości, Kraków 1995, s. 115.
215
Samobójstwo w estetyce modernistycznej przyjmuje charakter osobliwej manifestacji wyzwolenia z przygniatających oko-
wów życia. Staje się dowodem przejęcia władzy nad własnym życiem i losem. Co więcej, „samobójcy domagają się spoj-
rzenia na swój czyn jak na spektakl. Oglądamy jakieś młodopolskie theatrum śmierci, które ma przekonać do konkret-
nych racji” – pisze Antonina Lubaszewska (Życie – śmierci…., s. 77).
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 400
Duch dziwny a niechętny szedł w głąb lasu zabrać z sobą i ponieść w dal ducha samobójcy. Nie było w tym
czarnym duchu litosnej śpieszności […]. Nie było także w tej kobiecie pragnienia bezlitosnego ujrzenia
dzieła zniszczenia […]. To raczej szedł służalczy duch, nie działająca moc […]. Był to raczej cień świątyn-
nego sługi 216.
Tak więc na tle jasnego, nasłonecznionego krajobrazu pojawia się ciemna syl-
wetka wysłanniczki śmierci i jest to punkt orientacyjny dla odczytania rzeczywistej
natury tajemniczej istoty. Wejście kobiety w krąg światła powoduje zmianę optyki,
ponieważ Anka zaczyna oglądać ją z perspektywy pozazmysłowej jako impresję wi-
zerunku duchowego:
Ten czarny cień kobiety, zamiast kłaść ciemną plamę w złocistość słonecznych godów, zaczął sam roz-
praszać się, rozpalać i jaśnieć, jak brylant czarny a cenny. Dokoła niej, a może właśnie jako emanacja jej
samej, migotać zaczęły coraz więcej, coraz silniej, promienie otęczy i rozegnywać tęczowymi […] bla-
skami. Postać śmiertelnej wysłanki rosła, zwiększała się, lecz ciemna jej sylwetka, właściwa istota, zacie-
rała się powoli […]. Anka widziała tylko rozkołysaną wśród kłosów ognistą, promienną istotę, rozedrganą
snopem promieni, wchłoniętą i zapaloną przez moc słońca, które w chwili swego mistycznego ślubu
z ziemią rozżarzało swym oddechem płomiennym nawet sługi śmierci, wysłane po żer ze świątyni,
w których czarne marmury ociekają krwią i nad którymi szumią skrzydła sępów o rubinowych, łako-
mych źrenicach 217.
216
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t. I, s. 131.
217
Ibid., t. I, s. 132.
401 Materializm kontra ezoteryka
majestatu i potęgi śmierci. Niszczycielka życia jawi się jako płomienisty twór, wsze-
chogarniający, wszechpotężny, dominujący nad słonecznymi promieniami. Należy
w tym miejscu przypomnieć, że światło jest aspektem pozytywnym, nie bywa koja-
rzone ze złem, z tajemnicą, jest natomiast symbolem wieczności, bezcielesności, nie-
materialności 218, natomiast ogień wyraża moc, niemożność okiełznania, brak zasady,
wyzwolenie. Wizja rozrastającego się w płomień światła staje się jednocześnie zaak-
centowaniem idei dobroczynności śmierci, jej pozytywnej potęgi, a więc afirmacją
naturalnego, acz nieuchronnego i bolesnego porządku wszechświata. Zapolska nie
zapomina wszakże o podstawowych atrybutach śmierci. Słońce, które ujawnia praw-
dę o niszczycielce życia, nie jest władne ukryć wszelkich jej aspektów i wspomnienia
jej upiornej domeny. Groźna wizja czarnej świątyni o marmurach skąpanych we krwi
czy padlinożerczy mieszkańcy tych murów – sępy – stanowią doskonałe uzupełnie-
nie fantastycznego widzenia bohaterki. Staje się również swoistą dokumentacją dra-
pieżności i nieubłagalności śmierci. Co ciekawe, bohaterka nie odczuwa żadnego dys-
komfortu psychicznego w związku z oglądanym obrazem, mimo że śmierć nie może
zostać zaliczona do zjawisk pozytywnych. Podobne doświadczenie związane jest wła-
śnie z określoną świadomością i postawą duchową, przyjmowaną wobec umierania.
Ponieważ rzecz naturalna, wynikająca ze sposobu funkcjonowania natury nie szo-
kuje, przeto Anka uznaje śmierć, a wraz z tym także jej sługi, za byty towarzyszące
życiu i nie postrzega ich jako niebezpiecznych, burzących porządek istnienia. Obli-
cze wysłannika śmierci nie jest dlań ohydne, odpychające, nie przeraża bohaterki,
która odbiera śmierć jako wartość prawdziwą, choć wszechwładną, groźną i niepo-
skromioną.
Stanowisko takie potwierdza raz jeszcze bohaterka w rozmowie z ojcem, ostrze-
gając go przed lekceważeniem śmierci. Dziewczyna doskonale zdaje sobie sprawę, że
śmierć najokrutniej doświadcza tych, którzy z niej drwią, którzy ją lekceważą. Instynkt
samozachowawczy Anki nie zawodzi także tym razem. Zagrodzki staje się zdegrado-
wanym, zniszczonym, pustym ciałem, które czeka na śmierć i nad którym pastwi się
szpitalny posługacz. A koniec nie nadchodzi. Ta śmierć, którą tak gardził Zagrodzki,
dokonuje potwornej zemsty – pozwala mu trwać w zawieszeniu pomiędzy istnieniem
218
Zob. W. Kopaliński [J. Stefczyk], Światło. W: W. Kopaliński, op.cit., s. 415-417.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 402
a niebytem, doświadczać bólu, lecz nie móc się sprzeciwić tym, którzy go zadają. Po-
walony na kolana człowiek zostaje pozbawiony tego podstawowego prawa – godnego
umierania.
Symptomy lęku łączą się w kulturze nie tylko ze zjawiskami naturalnymi, lecz
współtworzą konglomerat mitycznych i mistycznych aspektów istnienia świata. Strach
– jak konstatuje Goliński –
[…] narodził się wraz z człowiekiem w najgłębszej otchłani wieków, jest w nim i towarzyszy mu przez
całe życie. Istota ludzka unika jednak lęku i trwogi lub stara się je zmniejszyć poprzez przeciwdziałanie
lub ucieczkę […]. Strach – nierozerwalnie złączony z życiem, z byciem „ku czemuś” – jest wewnętrz-
nym, psychicznym odzwierciedleniem zewnętrznych, rzeczywistych i wyimaginowanych zagrożeń 219.
[…] bardziej szczegółowa analiza […] postaci z mitów […] pozwoli zauważyć, iż symbolizują one Zło, należąc
do zjawisk funkcjonujących na dwóch poziomach znaczeń: dosłownym i metaforycznym. W sensie
dosłownym mamy więc do czynienia z jednostkową postacią jakiegoś powstałego na zasadzie fantazji
dziwnego i groźnego […] stworzenia […]. Postać ta staje się jednak bardzo łatwo – z powodu jednoznacz-
ności związków między jego przedstawionym obrazem a planem nie przedstawionym bezpośrednio –
nie tyle symbolem, ile alegorią. Obrazy potworów są mimo wszystko bliższe jednoznaczności – w prze-
ciwieństwie do wieloznacznych symboli – choć nie bywają tak dalece pozbawione cech jednostkowych,
jak postacie alegoryczne sensu stricto, reprezentując tylko zjawiska ogólne […]. Brane osobno wydają się
przy tym znakami zjawisk nieco różnych, symbolizując rozmaite obawy, np. wampiry – strach przed
gwałtem; różne widma, duchy, zjawy czy zombie – przed śmiercią; wilkołaki etc. – lęk przed tym, co
się czai w głębi naszej psychiki; golemy czy postacie typu potwora stworzonego przez Frankensteina –
219
J. K. Goliński, op. cit., s. 16–17.
220
W „Przekroju” (nr 41, 5 października 2003) ukazał się na przykład artykuł O rety, nie ma yeti autorstwa Adama Leszczyń-
skiego, dokumentujący podobną tezę. Autor pokazuje rozwój i wzrost zainteresowania mitem o yeti (przetransponowa-
nym w wieku XX do innych kultur lub trawestującym, zgodnie z pewnym wyobrażeniem, wierzenia już istniejące) i jego
żywotność we współczesnej wyobraźni ludzkiej.
403 Materializm kontra ezoteryka
221
A. Martuszewska, Oswajanie potworów. W: Wszystek krąg ziemski. Antropologia, historia, literatura. Prace ofiarowane prof. Cz.
Hernasowi, pod red. P. Kowalskiego, Wrocław 1998, s. 312–313.
Zakończenie
Połowa lat osiemdziesiątych XIX wieku zaznacza się jako okres stopniowego wzrostu
zainteresowania zjawiskami pozamaterialnymi. Rodzący się bowiem w tych latach:
[…] kryzys optymistycznej wiary w cywilizacyjny postęp i w pozytywną wiedzę jako remedium na trud-
ności społeczne, sprzyjał polskiej recepcji ożywionego w ówczesnej Europie ruchu teozoficznego i to-
warzyszących mu praktyk spirytystycznych. Zwrócono się teraz przeciw scjentystycznej, opartej na fakcie
epistemologii, której agnostycyzm w kwestiach religijnych nie udzielał odpowiedzi na «najbardziej in-
trygujące zagadki, spychając je do wyklętego obszaru „meta-fizyki” 1.
1
B. Szymańska, Mistycy i pesymiści. Przeżycia i uczucia jako wartości w filozofii polskiego modernizmu, Wrocław 1991, s. 101.
405 Materializm kontra ezoteryka
[…] artysta, prawnik, technik, jeśli się odda spirytyzmowi, równocześnie przestaje być sobą, słabnie nie-
ufność tym, co uprawiał dotychczas […]. Świadectwa takich ludzi nie mają wartości, mistrzowie spiry-
tyzmu wiedzą doskonale, że się świadczą ludźmi pod pewnym względem już zboczonymi. […] Człowiek
szczerze szanujący naukę nie da się użyć za protektora zagadek, które będą być może rozwiązane, ale
nie przez panów i panie wysiadujące przy stolikach 2.
2
Antyspirytyzm, „Biesiada Literacka” 1893, nr 10, s. 151
Zakończenie 406
wymiar, jawiło się już nie jako sekret natury, lecz jako prawo, określony porządek rze-
czy, podlegający logicznemu wytłumaczeniu. Dokonywane w drugiej połowie XIX
wieku odkrycia z zakresu medycyny, fizyki czy chemii jednoznacznie świadczyły nie
tylko o postępie cywilizacyjnym, ale prowokowały równocześnie do stwierdzenia, że
rozwiązanie tajemnicy bytu ludzkiego zdaje się już tylko kwestią czasu.
Obok sporów o spirytyzm/mediumizm manifestowało się jednocześnie znamien-
ne przewartościowanie czy przekształcenie w obrębie postulatów filozoficznych. Eks-
pansywny pod koniec XIX wieku pierwiastek metafizyczny coraz dobitniej ujawniał
się i w filozofii, i w sztuce, i w ówczesnej obyczajowości. Henryk Struve, obserwujący
owe przemiany, pisał, że metafizyka w ujęciu pozytywistycznym oznaczała „rzeczy
leżące raz na zawsze za granicami ludzkiej pojętności” i jako zajmująca się transcen-
dencją „wytwarza ogólne pojęcia o istocie rzeczy”, a tym samym – ponieważ je we-
ryfikuje – jest pozbawiona celowości. Istota rzeczy nie podlega eksploracji naukowej,
a badaniem zjawisk zajmują się nauki specjalne (przyrodnicze), dlatego metafizyka
nie ma racji bytu. Tymczasem jednak – konstatował dalej Struve –
[…] jest rzeczą oczywistą, że nie mamy prawa dowolnie obiektywizować naszych wytworów umysłowych,
że uznanie istotnej obiektywności naszych wyobrażeń lub pojęć zależy od całego szeregu warunków, okre-
ślanych bliżej przez logikę jako teorię poznania, w ogóle przez naukową metodologię. Tylko, gdy wy-
twór umysłowy czyni zadość tym warunkom, mamy prawo ze stanowiska naukowego uznać obiektyw-
ność jego treści i posiłkować się nim w poszukiwaniach, mających na celu prawdę przedmiotową. Z tego
stanowiska metafizyka zwraca argumenty pozytywizmu przeciwko jego własnej nauce, wytrąca mu z ręki
broń, którą chciał ugodzić metafizykę i zadaje tą bronią cios […] pozornej „naukowości” pozytywizmu.
Bo przecież to właśnie pozytywizm, a nie metafizyka, obiektywizuje całe szeregi pojęć o przyrodzie […]
i przyznaje przedmiotowość tych pojęć bez naukowego rozbioru ich treści 3.
3
H. Struve, Pozytywizm i zadania krytyczne filozofii, „Biblioteka Warszawska” 1891, t. I, z. 1, s. 39–40.
407 Materializm kontra ezoteryka
4
W powieści A gdy w głąb duszy wnikniemy… wątek ten powraca kilkakrotnie. Najsilniej jednak wyeksponowany został
w starciu Anki z Lelianem, kiedy bohaterka przegrywa, ponieważ dobro, które w swoim mniemaniu reprezentuje, nie
jest wartością bezwzględną, nie jest absolutne.
Zakończenie 410
[…] człowieka pociągała zawsze owa druga, niedostępna strona zjawisk świata, pełna cudów i tajemnicy.
Wiedza tajemna jest stara jak świat ludzki. Twórczym poszukiwaniom człowieka towarzyszyły zawsze
dwa pragnienia, nie tylko chęć przeniknięcia sekretów, lecz i chęć zachowania ich dla siebie, miały mu
one bowiem dać nadludzką moc 6.
5
Warto zauważyć, że i dzisiaj istnieją koncepcje, według których dusza ma swoją wagę. Jest nią 21 gramów, które człowiek
(i tylko człowiek) traci po śmierci. O żywotności tego wątku świadczy choćby film o znaczącym tytule: 21 gramów.
6
B. Skarga, Julian Ochorowicz: pozytywizm i okultyzm, „Człowiek i Światopogląd” 1969, nr 6, s. 65.
411 Materializm kontra ezoteryka
To poszukiwanie doświadczeń wyższego rzędu wyraża się właściwie nie tylko po-
przez eksplorację naukową, próbę empirycznego zweryfikowania rzeczywistości, lecz
także poprzez kreowanie obrazu przestrzeni fikcyjnej, obdarzonej cechami świata re-
alnego, lecz ubogaconej elementami pozazmysłowymi. Jest to artystyczna kreacja ota-
czającego świata, która odbija pewne charakterystyczne atrybuty rzeczywistości ist-
niejącej. Dobudowany do naturalnego, obszar nadnaturalny stanowi określoną wer-
sję, zaledwie jedną z interpretacji tego, co dostrzega człowiek lub tego, co rzekomo
pozostaje poza obrębem jego doświadczenia zmysłowego.
Spis tabel i ilustracji
T ABELE
ILU ST RACJ E
Andree Waleria, Filozofia mistyki dra Karola du Prela i somnambulizm, ,,Świat Duchów"
1902, nry 8-9.
Aurelly Kazimierz, Spirytyzm w pierwszej połowie XIX wieku, ,,Świat Duchów” 1902, nr
9. Bachelard Gaston, Wyobraźnia poetycka. Wybór pism. Wyboru dokonał H. Chu-
dak. Przeł. H. Chudak, A. Tatarkiewicz. Przedmowa J. Błoński, Warszawa 1975.
Bailey Alice A., Nowoczesne ruchy ezoteryczne. Przekład T. Zori, ,,Wiedza Duchowa”
1934, z. 1-6.
Barzini Luigi, W krainę tajemnic z Eusapią Palladino. Przeł. B. Semiradzki, Kraków 1909.
Bławatska Helena P., Klucz do teozofii. Przekład W. Dynowska, Warszawa 1996, t. 1-2.
Bozzano Ernest, Prawdziwa historia „małej Stasi”, ,,Hejnał” 1933, z. 1-7, 9-11.
Breyer Stanisław, Gdzie prawda? Nauka i religia. świat nadzmysłowy i życie pozagrobowe,
Kraków 1903.
Breyer Stanisław, Religia absolutna, czyli polska filozofia religijna w nowym oświetleniu,
Kraków 1927.
Brunner Mikołaj, O tak zwanym magnetyzmie zwierzęcym, czyli o hipnozie i t.z. [sic!] zja-
wiskach magnetycznych, Warszawa 1882.
Bugaj Roman, Nauki tajemne w dawnej Polsce – Mistrz Twardowski, Wrocław 1986.
Burnham Sophy, Księga aniołów. Rozważania o aniołach wczoraj i dziś. Tłum. D. Choj-
nacka i M.P. Jabłoński, Poznań 1996.
Camp de Sprague L. i Camp de Catherine C., Duchy, gwiazdy i czary. Z ang. przeł.
W. Niepokólczycki, Warszawa 1970.
Canadeo Anne, Duchy: (fakty czy fikcja). Tłum. M. Hędzlik-Margańska, Bydgoszcz 1992.
Carter Rita, Tajemniczy świat umysłu. Konsultacja naukowa: Christian Frith. Przekład
B. Kamiński, Poznań 1999.
Chabanis Christian, Śmierć, kres czy początek? Przeł. A.D. Tauszyńska, Warszawa 1987.
Chaumel Maurice, Ciało mentalne. Tłum. A. M., „Przegląd Teozoficzny” 1922, nr 1/2.
Conan Doyle Arthur, Nowe objawienie (Co to jest spirytyzm?). Na język polski przełożył
i wstępem opatrzył W. E. Pardes, Warszawa 1925.
Comwell John, Moce ciemności, moce światła. W poszukiwaniu zjawisk cudownych i demo-
nicznych. Przełożył A. Polkowski, Warszawa 1998.
Cullere A., Magnetyzm i hipnotyzm. Z drugiego wydania francuskiego przeł. J. Wł. Da-
wid, Warszawa 1888.
Ćwikliński Henryk, Wielka tajemnica wieków, czyli widzenie drugiego świata za życia,
Lwów 1883.
Dębicki Władysław M., Koniec wieku XIX-go pod względem umysłowym. Charakterystyka
znamion szczególnych, „Tygodnik Ilustrowany” 1893, nry 173-182.
Domaszewicz Jan, Magnetyzm. Pożyteczne wiadomości tym, dla których te wyrazy: magne-
tyzm zwierzęcy, somnambulizm magnetyczny, spirytyzm, są nowe; albo, którzy o tym sły-
szeli, lecz nie mają należytego pojęcia (z punktu religijnego), Warszawa 1899.
Eliade Mircea, Okultyzm, czary, mody kulturalne. Eseje. Przeł. I. Kania, Kraków 1992.
Estetyka czterech żywiołów. Ziemia, woda, ogień, powietrze. Red. K. Wilkoszewska, Kra-
ków 2002.
Ferrero W., Obawa śmierci. Tłum. S. Kopczyński, „Wszechświat” 1895, nry 20-21.
Fert Bogusław, Reymont wobec spraw nie z tego świata, „Ruch Literacki'' 1997, z. 3.
Forel August, Hipnotyzm, jego znaczenie i zastosowanie. Przeł. i uwagami opatrzył A. Wi-
zel, Warszawa 1891.
Goliński Janusz K., Okolice trwogi. Lęk w literaturze i kulturze dawnej Polski, Bydgoszcz
1997.
Gurney Edmund, Meyers Frederic W. H., Podmore Frank, Dziwy życia. Z francu-
skiego wydania przeł. J. K. Potocki, Warszawa 1892.
Gutowski Wojciech, Nagie dusze i maski (o młodopolskich mitach miłości), Kraków 1992.
Hanusz Jan, Kultura Indów w epoce wedyjskiej, „Biblioteka Warszawska” 1885, t. II-III.
Hewitt William W., Hipnoza i autohipnoza. Jak osiągnąć inne stany świadomości. Prak-
tyczny podręcznik. Przeł. E. Zaremba, Gdańsk 1999.
Hoyer Henryk, Mózg i myśl, „Wszechświat” 1894, nry 3-4, 7-9, 11-13, 15-19, 22-23.
Kraków 1980.
1998, nr 1.
Iżycki Władysław, Siła, czyli ruch wirowy jako posrednik miedzy światem ziemskim a du-
Janion Maria, Do Europy tak, ale razem z naszymi umarłymi, Warszawa 2000.
Janion Maria, Tragizm, historia, prywatność. Prace wybrane, t. II, Kraków 2000. Janion
1936, z. 1-4.
J. N.,. Hipotezy mediumicznych fenomenów i teoria spirytyzmu, „Świat Duchów” 1902, nr 10.
Jordan Michael, Tajemnice kultur i religii Wschodu. Hinduizm, buddyzm, dżinizm, taoizm,
konfucjanizm, shinto, zen. Przekład z ang. R. Gołędowski, Warszawa 2000.
Kardec Allan, Jak kontaktować się z tamtym światem. Poradnik spirytystyczny. Przekład A.
Baniukiewicz, Katowice [br. – reprint].
Kolesow Jewgienij, Trzynaście bram wiedzy tajemnej. Historia wiedzy tajemnej od Adama
do naszych dni. Tłumaczenie P. Tokajuk, Białystok 2000.
Krzywicki Ludwik, Rola zwierząt w pojęciu pierwotnej umysłowości, „Wisła” 1893, t. VII, z. 2.
Lafforest Roger, Domy, które zabijają. Przeł. E. Ferme, Warszawa [br. r. wyd.].
Lewis Clive Staples, Cudy, wprowadzenie ogólne. Przeł. S. Pacuła, Warszawa 1958.
Lewis James R., Życie po śmierci. Encyklopedia wierzeń, mitów, zjawisk. Z angielskiego
przeł. J. Korpanty, Warszawa 1999.
Levi Eliphas, Historia magii. Przeł. z jęz. franc. J. Prokopiuk, Warszawa 2000.
Long Max Freedom, Autosugestia oraz nowa teoria mesmeryzmu i hipnozy według Huny.
Przełożyła W. Grajkowska, Warszawa 1995.
Matela Leszek, Stefański Lech Emfazy, Szymański Jan Antoni, Psychotronika, War-
szawa 1993.
Matuszewski Ignacy, Mediumizm – bez Eusapii, „Kurier Codzienny” 1894, nry 127, 130, 132.
Maurey Eugene, Egzorcyzmy. Jak na odległość uwolnić człowieka od ducha. Tłum. B. Uściń-
ska, Wrocław 1992.
Moody Raymond A., Refleksje nad życiem po życiu. Tłum. M. Młynarczyk, Bydgoszcz
1992.
M. Poh…, Kilka słów o alchemii i filozofii hermetycznej, „Wszechświat” 1883, t. II, nry 38-40.
Narodziny i śmierć. Bioetyka kulturowa wobec stanów granicznych życia ludzkiego. Pod red.
M. Gałuszki i K. Szewczyka, Warszawa 2002.
Neiman Carol, Goldman Emily, …po śmierci: przewodnik po zaświatach. Przełożyła z an-
gielskiego M. Konikowska i T. Lechowska, Warszawa 1995.
Nowakowski J., Znaczenie okultyzmu dla rozwoju ludzkości, „Świat Duchów” 1902, nr 8.
Nuland Sherwin B., Jak umieramy. Refleksje na temat ostatnich chwil naszego życia. Prze-
łożyła M. Lewandowska, Warszawa 1996.
Ochorowicz Julian, Jeszcze trochę więcej światła!, „Kurier Warszawski” 1894, nry 18-26.
Ochorowicz Julian, Nowy dział zjawisk Uwagi z powodu doświadczeń mediumicznych Eu-
sapii Palladino, „Tygodnik Ilustrowany” 1893, nry 183-195, 197-199, 201-203.
Olkusz Wiesław, Poszukiwanie „nowej Golkondy piękna” i „prastarej mądrości Indii”, czyli
pozytywiści polscy wobec kultury Orientu, Opole 1992.
Podżorski A., Człowiek i świat w świetle wiedzy tajemnej, „Odrodzenie” 1921, z. 3, 5; 1922,
z. 1.
Potocki Józef Karol, Darwinista o cudach (Alfred Russel Wallace: „On Miracles and Modern
Potocki Józef Karol, Hipnotyzm w teorii i praktyce, „Tygodnik Ilustrowany” 1888, nry
271-272, 274.
Potocki Józef Karol, Spirytyzm wobec nauki, „Tygodnik Ilustrowany” 1888, nry 278-
280, 282.
Power Arthur E., Ciało mentalne. Przekład H. Wodziński, t. I-II, Warszawa 1995.
Źródła cytowań 430
Prel du Karl, Zagadka człowieka. Wstęp do okultyzmu. Z niem. tłum.F. Wermiński, War-
szawa 1897.
Prus Bolesław, Objawy mediumiczne. Kilka słów z powodu Eusapii Palladino, „Kraj” [Pe-
tersburg] 1894, nry 2-6.
Rachleff Owen S., Okultyzm w sztuce. Wprowadzenie I. B. Singer, Przekład z jęz. an-
gielskiego J. Korpanty i I. Liberek, Warszawa 1993.
Rajchman Bronisław, Più luce!, „Kurier Warszawski” 1893, nry 353-354, 356, 358; 1894,
nry 9, 11, 13, 16, 18-19.
Roney-Dougal Serena, Tam, gdzie nauka spotyka się z magią. Przekład G. Gasparska,
Warszawa 2003.
431 Materializm kontra ezoteryka
Schulz Fritz, Spirytyzm, czyli o obcowaniu z duchami. Wykład i krytyka teorii, Warszawa 1884.
Segal Hanna, Marzenie senne, wyobraźnia i sztuka. Przekład P. Dybel, Kraków 2003.
Semenenko Piotr, O magnetyzmie. Nauka miana dnia 9 lutego 1850 roku w kościele Matki
Bożej Wniebowziętej, Paryż 1850.
Stala Marian, Pejzaż człowieka. Młodopolskie myśli i wyobrażenia o duszy, duchu i ciele,
Kraków 1994.
Stefański Lech Emfazy, Komar Michał, Od magii do psychotroniki, czyli ars magica, War-
szawa 1996.
Sudowski D., Bramy innego świata (plan astralny), „Odrodzenie” 1928, z. 2-3.
Swedenborg Emanuel, O niebie i jego cudach, również o piekle: według tego, co słyszano
i widziano. Tłumaczyła z łac. i wprowadzenie napisała B. Smoleń, Warszawa [1993].
Szczepański Ludwik, Czy umarli mówią z nami? Spirytyzm współczesny, Kraków 1936.
Szymańska Barbara, Mistycy i pesymiści. Przeżycia i uczucia jako wartości w filozofii pol-
skiego modernizmu, Wrocław 1991.
Świrski Michał, Istota materii w świecie okultyzmu, „Przegląd Teozoficzny” 1928, nr 13.
Tanquerey Ad., Zarys teologii ascetycznej i mistycznej. Przeł. P. Mańkowski, t. 1-2, Kra-
ków 1949.
Thompson Damian, Koniec czasu. Wiara i lęk w cieniu millenium. Przeł. B. Nawrot, War-
szawa 1999.
Udziela Seweryn, Świat nadzmysłowy ludu krakowskiego po prawym brzegu Wisły, „Wisła”
1898, t. XII, z. 1-4.
W artenberg Fel iks, Okultyzm i hipnotyzm w świetle nauki Kościoła i nauki świeckiej, Po-
znań 1893.
Wasilewski Jerzy Sławomir, …Po śmierci wędrować. Szkic z zakresu etnologii świata zna-
czeń, „Teksty” 1979, nr 3-4.
Weiss Brian L., Poza czas i nieśmiertelność. Tłum. I. Doleżał-Nowicka, Bydgoszcz 1993.
Wernichowska Bogna, Kozłowski Maciej, Duchy polskie, czyli krótki przewodnik po na-
wiedzanych zamkach, dworach i pałacach, Warszawa 1985.
Wilson Ian, Umysł poza czasem? Na tropach reinkarnacji. Przełożyła J. Piątkowska, War-
szawa 1988.
Włodarski Maciej, Ars moriendi w literaturze polskiej XV i XVI wieku, Kraków 1987.
Wszystek krąg ziemski. Antropologia, historia, literatura. Prace ofiarowane profesorowi Cz. Her-
nasowi. Pod red. P. Kowalskiego, Wrocław 1998.
Wyburn G. M., Pickford R. W., Zmysły i odbiór wrażeń przez człowieka. Tłumaczyli
H. Hoeflich- Piątkowska i S. Raczkiewicz, Warszawa 1970.
Yapko Michael D., Podstawy hipnozy. Zasady i pojęcia. Przekład H. Szajnowska, Gdańsk
2000.
Zacchi Angelo, Spirytyzm i życie pozagrobowe. Przekład z włoskiego W. B., Poznań 1925.
Złotnicki Antoni, Hipnotyzm wobec ostatnich badań naukowych, „Ateneum” 1885, t. Il, z. 3.
Ośrodek Badawczy
Facta Ficta
factaficta.org