Ksenia Olkusz Materializm Kontra Ezoteryka

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 442

Materializm kontra ezoteryka

Drugie pokolenie pozytywistów wobec


„spraw nie z tego świata”

Ksenia Olkusz
Monografie Ośrodka Badawczego Facta Ficta
TOM I
Materializm kontra ezoteryka
Materializm kontra ezoteryka
Drugie pokolenie pozytywistów wobec
„spraw nie z tego świata”

Ksenia Olkusz

Ośrodek Badawczy Facta Ficta • Kraków 2017


„Monografie Ośrodka Badawczego Facta Ficta”, tom I
Materializm kontra ezoteryka. Drugie pokolenie pozytywistów wobec spraw „nie z tego świata”

Recenzenci: prof. dr hab. Władysław Hendzel, dr hab. Bożena Olszewska

Redakcja językowa: Szczepan Całek

Korekta: Szczepan Całek

Ilustracja na okładce: © 2008 by Jana Schirmer, Tree of Lava


janaschi.deviantart.com

Projekt graficzny serii i skład: Krzysztof M. Maj

Katalogowanie: 1. Historia literatury 2. Pozytywizm 3. Spirytyzm i mediumizm

I. Tytuł II. Ksenia Olkusz

ISBN: 978-83-942923-9-3

Kraków 2017

Wydanie drugie rozszerzone.

© 2007 by Ksenia Olkusz


© 2007 by Wydawnictwo PWSZ w Raciborzu
Licensed by Wydawnictwo PWSZ w Raciborzu

Książka wznowiona została w otwartym dostępie w poszanowaniu


dla ruchu wspierającego bezpłatny dostęp do wiedzy.

Pewne prawa zastrzeżone.


Publikacja dostępna na licencji Creative Commons BY 4.0
(uznanie autorstwa) w repozytorium Centrum Otwartej Nauki.

Wydawca:
Ośrodek Badawczy Facta Ficta
ul. Stachiewicza 35 b / 30, 31-328 Kraków
[email protected]
Spis rzeczy

Podziękowania 8

Wprowadzenie 10

R OZD ZIAŁ P IE RWS ZY

Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne?


Spirytyzm, mediumizm i dziedziny pokrewne 26

R OZD ZIAŁ DR UGI

Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 114

R OZD ZIAŁ T RZEC I

Pejzaż zaświatów. Spirytyzm i mediumizm w twórczości


pisarzy drugiej generacji 146

R OZD ZIAŁ C ZWARTY

Na peryferiach świadomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 226


R OZD ZIAŁ P IĄTY

Teozoficzny konstrukt spirytualny. Filozofia


ezoteryczna w literaturze późnopozytywistycznej 250

R OZD ZIAŁ SZÓ STY

Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 308

Zakończenie 404

Spis tabel i ilustracji 412

Źródła cytowań 414

O autorce 440
Podziękowania

Drugie wydanie książki Materializm kontra ezoteryka. Drugie pokolenie pozytywistów wo-
bec „spraw nie z tego świata” nie byłoby możliwe, gdyby nie osoby, które zachęcały mnie
i skutecznie motywowały do poszerzenia pierwszej jej wersji. Chciałabym ogromnie
podziękować wszystkim okazującym zrozumienie i dopingującym mnie podczas trwa-
jących niemal rok zmagań z Wydawnictwem Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej
w Raciborzu o uzyskanie zgody na publikację rozszerzonej wersji monografii w otwar-
tym dostępie. Bez tej pomocy cały proces trwałby znacznie dłużej, a ostateczne powo-
dzenie moich działań nie byłoby tak pewne. Pracowali na to wszyscy badacze afiliowa-
ni przy Ośrodku Badawczym Facta Ficta, a także Edyta Stankiewicz-Starczan, Maciej
Marzyński oraz moi rodzice – bardzo za to wsparcie dziękuję.
Obecny kształt książka zawdzięcza także uwagom merytorycznym Recenzentów,
a więc profesora Władysława Hendzla i profesor Bożeny Olszewskiej. Bardzo dziękuję
za wszystkie sugestie i wskazówki.
Wdzięczność chciałabym wyrazić także Szczepanowi Całkowi, który bezintere-
sownie, za to z ogromnym zaangażowaniem, dokonał redakcji językowej i korekty po-
nad czterystu stron manuskryptu.
Z kolei bez zgody wspaniałej Jany Schirmer na wykorzystanie jej pracy Tree of
Lava na okładce, książka nie byłaby tak kompletna pod względem estetycznym. Bar-
dzo dziękuję tej uznanej artystce za bezpłatne udostępnienie jej przepięknego obrazu
jako ilustracji okładkowej.
Dziękuję również Krzysztofowi M. Majowi za przygotowanie składu książki i pro-
jektu okładki, a także za wielomiesięczne poszukiwania takiego dzieła plastycznego,
które w stopniu idealnym korespondowałoby z treściami zawartymi w publikacji.
Wprowadzenie

Ezoteryka istniała na przestrzeni wieków jako dziedzina balansująca na krawędzi na-


uki i magicznych rytuałów. Towarzysząca ludziom od początku cywilizacji wiedza
tajemna stanowiła przede wszystkim peryferie religii, współtworząc określony obraz
rzeczywistości 1 oraz podbudowując lub potwierdzając skonstruowany za pomocą
dogmatów obraz świata. Początkowo określana mianem „magii”, przeobraziła się
w „wiedzę tajemną”, dostępną jedynie jednostkom wybranym, obdarzonym ponad-
naturalnymi zdolnościami czy talentami. Jak konstatuje Teresa Lubańska:

[…] ponadzmysłowe możliwości człowieka w dawnych czasach uchodziły bądź za cudy bądź za czary,
dary boskie lub diabelskie sztuczki. Ludzie o takich możliwościach byli, zależnie od oceny, wynoszeni
na ołtarze, względnie paleni na stosie. Każde odstępstwo od normy musiało być jakoś sklasyfikowane
w kategoriach dobra lub zła, a więc zgodnie z obowiązującymi zasadami religijnej moralności. Innej nie
znano. Dopiero romantyczny światopogląd wniósł świeże spojrzenie na te zjawiska, nasycając świat
duchowością, a człowieka obdarzając nieprzeciętnością i całym bogactwem drzemiących w nim, nie-
znanych sił. Romantycy podpisaliby się bez chwili wahania pod stwierdzeniem [Lawrence’a] LeShana,

1
Jak poucza jeden z bohaterów powieści Borysa Akunina, Pelagia i Czarny Mnich (Przeł. W. Łuski, Warszawa 2004, s. 301):
„z religią wiąże się wiele czarodziejskich podań, odbijają one ludzki głód cudowności. Trzeba te historie traktować prze-
nośnie, a nie dosłownie”.
11 Materializm kontra ezoteryka

iż człowiek jest „powiązany z innymi i z Wszechświatem na sposób, którego jeszcze nie rozumiemy.
Jest to sposób oparty na prawach zupełnie innych” niż zasady funkcjonowania ludzkich zmysłów 2.

Ewolucja postaw wobec „spraw nie z tego świata” zachodziła stopniowo, ściśle
wiążąc się z modelem cywilizacyjnym, rozwojem technologicznym oraz przeobra-
żeniami religijnymi 3, społecznymi czy ekonomicznymi 4. Przeciwstawny „wiedzy ta-
jemnej” termin „racjonalizm” 5 staje się wówczas elementem kształtującym określony
sposób postrzegania ezoteryki i odnosi się do zjawisk zachodzących w kulturze i na-
uce. „Racjonalizm i wiedza tajemna znajdują się od dawna w opozycji wobec swoich
metod badawczych i możliwości poznania rzeczywistości” 6.
Ten szczególny typ powiązań pomiędzy sferą wiary (duchowości) a sferą nauki,
oparty na wzajemnym znoszeniu się różnych ich aspektów, wyraził się także w sposo-
bie charakteryzowania czy definiowania obszaru ezoterycznego. Tym samym identy-
fikacja okultyzmu zawiera się w twierdzeniu, iż jest on antytetyczny w stosunku do „ro-
zumowego” interpretowania przestrzeni. Definicje „nauk tajemnych” opierać się zatem
będą głównie na założeniu, iż są one oderwane od „czynnika racjonalnego”, co a priori
ma je czynić mniej wartościowymi, pozbawionymi realnego elementu poznawczego.
Termin „ezoteryczna wiedza” według definicji zamieszczonej w Słowniku litera-
tury polskiej XIX wieku oznacza:

(z greckiego esoterikos: to, co znajduje się wewnątrz; w przeciwstawieniu do exoterikos: to, co znajduje się
na zewnątrz) potocznie […] to, co trudno zrozumiałe, tajemnicze. Historycznie używany jest w związku
z antycznymi szkołami filozoficznymi i wiedzą zastrzeżoną tam dla ograniczonego kręgu audytorium.
Ezoteryzm zakłada taki sposób poznania rzeczywistości, jaki wymaga wtajemniczenia, czyli przenie-
sienia wiedzy drogą inicjacji z mistrza na ucznia spełniającego określone warunki intelektualne i mo-
ralne. Jako syntetyczna i symbolicznie ujęta wiedza o człowieku i wszechświecie, poszukująca „niewi-
dzialnego” poza „widzialnym”, pragnie rozświetlić ostateczny sens świata ludzkiego istnienia oraz uka-
zać człowiekowi drogę do samorealizacji, harmonii między „wewnętrznym” i „zewnętrznym” 7.

W Vademecum wiedzy tajemnej Cedar podaje, że okultyzm to określenie:

2
T. Lubańska, Racjonalizm a „wiedza tajemna”. Czy jesteśmy ogłupiani?, Białystok 2000, s. 117.
3
Por.: ibid., zwłaszcza rozdział II.
4
Zob.: ibid., s. 27–32, 37–41.
5
Termin przyjęty za T. Lubańską „w znaczeniu postawy filozoficznej i naukowej. Cechuje [go] przede wszystkim pew-
ność, że rozum ludzki jest w stanie poznać rzeczywistość, posługując się kryteriami i metodami naukowymi. Oddziela
się wiedzę od wiary i wszelkiego irracjonalizmu” (Ibid., s. 7).
6
Ibid.
7
M. Piasecka, Ezoteryczna wiedza. W: Słownik literatury polskiej XIX wieku. Pod red. J. Bachórza i A. Kowalczykowej, Wrocław
1994, s. 251.
Wprowadzenie 12

[…] wywodzące się z łacińskiego occulere – skrywać, a termin ten oznacza tajemną, ezoteryczną wiedzę,
wykraczającą poza zakres codzienności. Okultyzm uznaje istnienie trzech światów: duchowego, astral-
nego oraz fizycznego. Przedstawicielem pierwszego jest duch, drugiego – energia, trzeciego – materia.
Nauki okultystyczne są naukami o tajemnicach przyrody – fizycznej, psychicznej, myślowej i ducho-
wej. Zwano je także naukami hermetycznymi lub ezoterycznymi 8.

W ujęciu Alojzego K. Gleica termin okultyzm jest równoważny ezoteryce, herme-


tyce, parapsychologii i wiedzy tajemnej, a:

[…] pod mianem okultyzmu należy rozumieć ogół nauk, których zadaniem jest prowadzenie badań
tajemniczych sił przyrody i człowieka. Okultyzm nie przeczy istnieniu świata duchów, jednak szuka
źródeł zjawisk przede wszystkim w ukrytych w człowieku siłach psychicznych 9.

Do podobnych znaczeń odwołuje się nowożytny teozof Charles Webster Leadbetter,


stwierdzając, iż:

[…] okultyzm jest […] studiowaniem ukrytej strony natury, a nawet można powiedzieć całej natury, nie
tylko tej małej cząstki, którą zbadać dziś może współczesna nauka. W obecnym stadium naszej ewolucji
cała prawie przyroda nieznaną jest dla większości ludzi, gdyż rozwinęli w sobie dopiero małą cząstkę
zdolności spostrzegania. Człowiek przeciętny opiera swą filozofię […] na niezmiernie chwiejnych pod-
stawach […]. Okultysta ma inne i o ile szersze pojęcie o naturze! Liczy się z siłami wyższych planów,
których działanie pozostaje ukrytym dla materialisty i stara się całe swe życie uzgodnić zgodnie z tych
praw całokształtem, zamiast je ograniczać na małym pragnieniu. Człowiek, nie mający pojęcia o okul-
tyzmie, prawie nie może sobie uświadomić, jak wielkie, jak poważne są jego własne ograniczenia 10.

Akceptując tę wykładnię terminu, Isaac Bashevis Singer wyjaśnia jednocześnie, że:

[…] okultyzm jako wiedza tajemna człowieka o siłach nadprzyrodzonych, zrodził się z poczucia ludzkiej
bezradności wobec tajemnic życia, śmierci, płci, itp. […]. Okultyzm jest najstarszą nauką, zaś mistycyzm
najstarszą religią. Oba te zjawiska narodziły się z niemożności udzielenia odpowiedzi na podstawowe
pytania dotyczące ludzkiej egzystencji. Tam, gdzie pojawia się tego rodzaju bezradność, ludzie wrażli-
wi, obdarzeni bogatą wyobraźnią, zwracają się ku swemu wnętrzu, badając duszę w poszukiwaniu od-
powiedzi 11.

Z kolei według Lubańskiej:

[…] określenie „wiedza tajemna” zawiera w sobie ezoteryzm i okultyzm. Pierwszy z tych wyrazów wywodzi
się z języka greckiego i oznacza wiedzę dostępną dla wtajemniczonych. Drugi pochodzi z łaciny (occultus

8
Cedar, Okultyzm. W: Cedar, Vademecum wiedzy tajemnej, Gdańsk 2000, s. 142–143
9
A. K. Gleic, Okultyzm. W: A. K. Gleic, Glosariusz okultyzmu, Kraków 1936, s. 62.
10
C. W. Leadbetter, Okultystyczna strona muzyki, „Przegląd Teozoficzny” 1922, nr 1/2, s. 66.
11
I. B. Singer, Wprowadzenie. W: O. S. Rachleff, Okultyzm w sztuce, przekł. z jęz. ang. J. Korpanty i I. Liberek, Warszawa
1993, s. 9.
13 Materializm kontra ezoteryka

– ukryty, tajemniczy) i używany jest jako nazwa wiedzy o siłach i zjawiskach nadprzyrodzonych, znajo-
mość których posiadają tylko nieliczne, wybrane osoby. Charakteryzują się one wyższym poziomem
świadomości niż cały ogół ludzi, co jest gwarancją, że nie wykorzystają swych mocy dla prywatnych bądź
niecnych celów 12.

Definicje z początku XX wieku – zwłaszcza powstające w kręgu teozofów i ezo-


teryków – przynosiły nieco inną i bardziej złożoną interpretację terminu, akcentując
związek z nauką, fakt poznawania świata za pomocą metod ścisłych oraz intuicji. We-
dług C. C. Zaina okultyzm:

[…] oznacza naukę o utajonych siłach przyrody. […] Linia graniczna pomiędzy tym, co uważa się za
pewnik naukowy, a tym, co jest tajemnym, podlega ustawicznym zmianom, nauka bowiem […] ujawnia
stopniowo to, co do niedawna jeszcze należało do rzędu tajemnic. […] Wyraz „tajemny” jednak ma zna-
czenie względne, zależne od rozmiarów doświadczenia tego, kto go wymawia, gdyż co dla jednego sta-
nowi tajemnicę – jasnym jest dla drugiego. Cechy tajemniczości, jakie nosi wyraz „okultyzm” dla tych,
którzy sił tajemnych nigdy nie badali, przestały istnieć dla tych, co je badali. […] Tajemnice nie istnieją,
gdyż w naturze wszystko jest poznawalne 13.

Adam Zys konstatował natomiast, że:

[…] istotą okultyzmu jest krytyczne a nieuprzedzone badanie oraz poznawanie istoty nieznanych nam
dziś jeszcze zjawisk, których nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć i zrozumieć przy przyjęciu pojęć ist-
nienia tylko materii i pięciu zmysłów […]. Okultyzm tworzy zespół i wynik sumiennych badań, popar-
tych niezliczoną już […] ilością faktów tak z zakresu wiedzy ścisłej, jako też z zakresu filozofii i systemów
religii całej ludzkości 14.

Z kolei Z. Szumski dopowiadał, iż:

[…] cechą filozofii okultystycznej jest syntetyczna metoda badań, która daje pierwszeństwo hipotezom
najogólniejszym, wyjaśniającym wszystkie zjawiska pewnej dziedziny i prowadzi od faktów najbardziej
złożonych do najprostszych. Jest ona przeciwieństwem do metody analitycznej, panującej w nauce ma-
terialistycznej, która zaczyna badanie od zjawisk najprostszych i przechodzi […] do złożonych 15.

Zgodnie zatem z tym przekonaniem Józef Świtkowski precyzował, że okultyzm:

[…] różni się od nauk ścisłych tylko tym, że przedmiotem jego badań są zjawiska – rzekome lub praw-
dziwe – dotychczas nie stwierdzone przez tamte nauki, ale takiemu stwierdzeniu dostępne. Okultyzm

12
T. Lubańska, op. cit., s. 7.
13
C. C. Zain, Okultystyczne dane, „Odrodzenie” 1923, z. 11, s. 9.
14
A. Zys, Istota i poziom starożytnej wiedzy tajemnej, „Odrodzenie” 1921, z. 5, s. 9–10.
15
Z. Szumski, Katechizm prawd elementarnych, „Odrodzenie” 1925, z. 10, s. 21.
Wprowadzenie 14

zatem jest jak gdyby awangardą nauk ścisłych. Metody jego badań są takie same, jak […] wszelkich in-
nych nauk, a tylko przedmiot […] badań bierze okultyzm właśnie z tzw. wiedzy tajemnej 16.

Świtkowski zauważał także, iż sprecyzowanie terminu „wiedza tajemna” nastrę-


cza pewnych trudności ze względu na niemożność wskazania, dla kogo owa wiedza
pozostaje tajemnicą. Okultyzm jednak nie przyjmuje:

[…] jej twierdzeń ślepo jako prawdziwe, ani też nie odrzuca ich z góry, […] lecz usiłuje badaniami […]
stwierdzić, co w nich jest prawdziwe […]. Jest zatem nauką ścisłą […] i posługuje się takimi […] metodami
badania […], tylko […] że przedmiot swych badań bierze z wiedzy tajemnej. […] Jedną z najdonioślejszych
zasług okultyzmu nowoczesnego było utworzenie nowej nauki ścisłej […], „metapsychiki”, tj. nauki sto-
jącej „poza psychologią”. […] W krótkim czasie zakres nowej nauki rozszerzył się tak znacznie, że zyskał
punkty styczne także z innymi naukami i […] rozróżniamy już parapsychologię, parafizykę, parafizjo-
logię, jako nauki równoległe do psychologii, fizyki i fizjologii 17.

Podobne przekonanie jest udziałem Karola Chodkiewicza, który dowodzi, że nauko-


we poznanie odbywa się na kilku poziomach:

Na dolnych szczeblach tej drabiny leżą nauki przyrodnicze, na stopniach wyższych, nauki „tajemne”,
a więc parafizyka i parapsychologia. Ponad te ostatnie wyrasta i jest ich ukoronowaniem magia. Nauki
przyrodnicze są wiedzą o faktach występujących materialnie, a które to fakty są tylko skutkiem i wyni-
kiem nieznanych, niematerialnych przyczyn. […] Parafizyka i parapsychologia są rozszerzeniem tej
wiedzy przyrodniczej. Otwierają one i udostępniają badaniom nowy teren wiedzy, którego granic nie
można nawet określić […]. Parafizykę […] i parapsychologię musimy już dziś uważać za nauki empi-
ryczne. Badają one olbrzymi kompleks transcendentnych, ponadfizycznych fenomenów i zajmują się
zjawiskami psychicznymi, manifestującymi się na podłożu mediumistycznym. Dawno już przerzu-
cono pomost między uniwersytecką nauką ścisłą a badaniami parapsychicznymi. […] Parafizyka i pa-
rapsychologia są naukami przyrodniczymi wyższego rzędu, […] których głównym terenem […] jest „siła
psychiczna”. A jednak […] okultysta zajmujący się dolnymi regionami okultyzmu, a więc telepatią, tele-
kinezą, materializacjami – obraca się jeszcze wciąż w strefie materialnej i półmaterialnej 18.

Według przytoczonych definicji okultyzm sytuuje się w pobliżu wiedzy przy-


rodniczej, a wzajemny stosunek tych nauk wskazuje zestawienie precyzujące ich za-
sięg, sfery działania oraz narzędzia. W ujęciu tedy autora Zaginionych cywilizacji, Eu-
gena Georga 19, stosunek podobny przedstawia się następująco:

16
J. Świtkowski, O okultyzmie, „Lotos” 1937, z. 9, s. 273–274.
17
Ibid., s. 274.
18
K. Chodkiewicz, Wiedza ezoteryczna, „Lotos” 1937, z. 4, s. 109–110.
19
E. Georg, Zaginione cywilizacje. Cyt. za: K. Chodkiewicz, op. cit., s. 111.
15 Materializm kontra ezoteryka

Nauki Strefa Narzędzia Kompleks


wyższe
3 ezoteryczne (magia) narządy ponadzmysłowe (lotosy) duch
mentalna górna
parapsychologiczne mentalna dolna
2 astralna medium dusza
parafizyczne eteryczna
1 przyrodnicze fizyczna narządy zmysłowe i fizykalne ciało

Tabela 1. Stosunek nauk ezoterycznych, parapsychologicznych, parafizycznych i przyrodniczych u Eugena Georga

Obszarem zainteresowania nauk przyrodniczych jest świat materialny, fizycz-


ny. Parafizyka, stanowiąca dział parapsychologii (według Karola Richeta), zwana ina-
czej parapsychologią przedmiotową „wkracza w sferę eteryczną materii [i] ma no-
wego sprzymierzeńca […]. Jest nim medium ze swoimi zdolnościami, dzięki którym
można wykonywać szereg działań w materii eterycznej […] i badać drogą ekspery-
mentalną” 20. Parapsychologia tymczasem eksploruje poziom astralny, zajmuje się
również umysłem, a „domeną jej doświadczeń jest telepatia, psychometria, sugestia,
hipnotyzm, somnambulizm, jasnowidzenie” 21. Natomiast teozofia i antropozofia:

[…] dały […] podstawę do rozwoju naukowemu okultyzmowi. […] Nauka ta sięga w świat przyczyn, […]
w strefę tego, co warunkuje te fenomeny, jakie w świecie fizycznym spostrzegamy. I do połowy ubie-
głego [to jest XIX w. – przyp. K. O.] był to naprawdę okultyzm, bo wiedza ta dostępna była tylko małej
garstce wtajemniczonych. [Teraz] okultyzm przestał być wiedzą tajemną i stał się nauką […]. Wskazuje
drogi i środki do rozwijania w sobie [ …] organów wyższych zmysłów 22.

Podobnemu ujęciu towarzyszy postulat usunięcia z obszaru znaczeniowego sło-


wa „okultyzm” konotacji dotyczących „ukrycia” lub „tajemniczości” owej wiedzy, po-
nieważ „nie ma okultyzmu ani okultystów, a jest ezoteryzm i ezoterycy. Nie jest to
żadna wiedza tajemna, a jest to nauka, badająca wewnętrzną istotę rzeczy” 23.

20
K. Chodkiewicz, loc. cit.
21
Ibid., s. 112.
22
Ibid., s. 112–113.
23
Ibid., s. 114.
Wprowadzenie 16

Owo znamienne dowartościowanie terminu „okultyzm” dokonało się w począt-


kach XX stulecia jako pochodna eksperymentów mediumicznych i rezultat postulo-
wanej naukowości doświadczeń z zakresu parapsychologii. W świadomości dziewięt-
nastowiecznej hasło to funkcjonowało bowiem jeszcze jako pojęcie odpowiadające:

[…] terminowi średniowiecznemu, który dzisiaj zastosowano do zjawisk psychicznych, nie dających się
dokładnie wyjaśnić, jak oto: hipnotyzm, mediumizm, jasnowidzenie, telepatia, przenoszenie myśli,
rozdwojenie osobowości, somnambulizm, magnetyzm, sugestia. Spirytyści tłumaczą te zjawiska dzia-
łaniem dusz zmarłych. Okultyści widzą w tym działanie siły psychicznej człowieka żyjącego, a specjal-
nie tzw. ciała astralnego. Inny kierunek badań, bardziej naukowy okultyzmu dąży tylko do badania
zjawisk ze strony faktycznej 24.

W tym samym informatorze pojawiają się jeszcze dwa hasła, zawierające nastę-
pującą lekcję: „ezoteryczny – (z greckiego: eso, wewnątrz), [to] wyraz mający znacze-
nie przeciwne z wyrazem: ezoteryczny” 25 – i dalej – „Exoteryczny (z greckiego: exo,
zewnątrz), tym wyrazem oznaczają nauki ezoteryczne dzieła filozofów starożytnych,
zastosowane do pojęcia wszystkich klas społeczeństwa; przeciwnie zaś nauką ezote-
ryczną (z greckiego eso, wewnątrz), albo tajemną, nazywa się nauka udzielana tylko
uczniom wybranym 26.
Według Samuela Orgelbranda encyklopedii powszechnej ezoteryczny to: „wyraz ma-
jący znaczenie przeciwne wyrazowi: egzoteryczny, zewnętrzny. Ezoteryczną nauką
nazywa się nauka nie przeznaczona dla ogółu, lecz tylko dla wtajemniczonych adep-
tów” 27. Medium zaś „z łacińskiego znaczy dosłownie środek, sposób. Tak nazywają
obecnie osoby poddawane doświadczeniom hipnozy i sugestii” 28. W obu informato-
rach brak natomiast haseł: „wiedza tajemna”, „spirytyzm”, „hipnoza”, „magnetyzm”.
W wyniku poszerzania się obszarów badawczych termin o k u l t y z m (wiedza ta-
jemna, ezoteryka) zastąpiony został przez dwa inne określenia, które precyzują seman-
tykę tej dyscypliny. Około 1889 roku niemiecki psycholog Maks Dessoir ukuł termin
„parapsychologia”, oznaczający „naukowe badanie zjawisk paranormalnych i mediu-
mistycznych”. Było to niezwykle szerokie pojęcie, odnoszące się do sfery zagadnień
niewytłumaczalnych, częstokroć nawet niemożliwych do weryfikacji.

24
Encyklopedia powszechna, t. XI, Warszawa 1859–1861, s. 62.
25
Ibid, t. VIII, s. 602.
26
Ibid., s. 588.
27
Samuela Orgelbranda encyklopedia powszechna, t. V, Warszawa 1898–1912, s. 265.
28
Encyklopedia. Zbiór wiadomości z wszystkich gałęzi wiedzy. Red. L. Finkel, t. II, Lwów 1898, s. 62.
17 Materializm kontra ezoteryka

Istniejąca obecnie gałąź nauki, która zajmuje się eksploracją zjawisk nadnatural-
nych i nosi nazwę psychotroniki, zakłada możliwość ponadzmysłowego oddziaływa-
nia na rzeczywistość, przy czym badania obejmują nie tylko aspekty duchowe (to jest
odnoszące się do świata zmarłych), lecz także eksperymenty z hipnozą, incydental-
nością czy mocami psionicznymi (ponadnaturalne moce psychiczne) 29. Zanim jed-
nak oficjalnie uznano, iż zainteresowanie niematerialnymi aspektami rzeczywistości
stanowić może przedmiot eksperymentów naukowych, przez wiele dziesiątków lat
fascynacje owe postrzegano jako herezję, wykroczenie przeciw nauce Kościoła, dzi-
wactwo, a w najlepszym wypadku symptom obłędu.

Gdy idzie o genezę (i rozwój) okultyzmu, to niewątpliwie z początkiem fascyna-


cji zjawiskami nadprzyrodzonymi spotykamy się już w starożytności (na przykład
istnienie rozmaitych wyroczni, z delficką na czele). Szamanizm, obecny w wielu kul-
turach po dzień dzisiejszy, stanowi wszak przykład głębokiej wiary w kontakty ze sferą
ponadnaturalną, niemożliwą do empirycznego zarejestrowania 30. „Uważa się, że sza-
manizm jest bardzo starożytną formą religii, a niektórzy uczeni naszego stulecia
przypisywali szamanom wprowadzenie wiedzy o świecie nadprzyrodzonym” 31. Ko-
lejną egzemplifikacją są egipska mitologia oraz religia, w dużej części oparte na wie-
rze w istnienie życia pozagrobowego 32. Także kultura azjatycka obfituje w przykłady
głębokiego zainteresowania i fascynacji światem zmarłych. Za Sereną Roney-Dougal
należy powtórzyć, iż:

29
Niektórzy badacze współcześni nadal posługują się wymiennie terminami „psychotronika” i „parapsychologia”. Na przykład
Serena Roney-Dougal w pracy pt. Tam, gdzie nauka spotyka się z magią (przekład G. Gasparska, Warszawa 2003), konsta-
tuje, iż obszarem zainteresowania parapsychologii (także tej dzisiejszej) jest telepatia, jasnowidztwo, prekognicja oraz
psychokineza. „Do najczęstszych zjawisk zalicza się widzenie ducha, sny, które zapowiadają wydarzenia najbliższych dni,
mówienie o kimś, kogo nie widziało się od wielu lat, a kto nagle dzwoni lub nieoczekiwanie pojawia się w domu, oraz
przeczucia, czyli intuicję. Wszystkie te zdarzenia należą do zjawisk parapsychicznych, stosuję więc to określenie w odniesie-
niu do podobnych doświadczeń. Niekiedy nazywam je zjawiskami psi lub mediumicznymi. Terminy te są powszechnie
używane w parapsychologii” (s. 17).
30
Zob.: T. Lubańska, op. cit., s. 128–130.
31
Ibid., s. 130.
32
O ogromnej sile promieniowania kultury egipskiej na okultyzm świadczą liczne inspiracje mistyką, symboliką oraz kul-
tami tej cywilizacji, zwłaszcza tak atrakcyjnymi, jak porządek Izydy. Nadmienić również należy, iż mityczny mag Her-
mes Trismegistos wywodzi się podobno właśnie z Egiptu. Rozmaici „okultyści” i awanturnicy odwoływali się właśnie do
kultury czy religii Egiptu jako kolebki ezoteryki (np. Saint Germain, postrzegany jako wcielenie egipskiego kapłana,
hrabia Cagliostro, propagujący w jednym z odłamów wolnomularstwa obrządek Izydy, teozofka Helena Pietrowna Bła-
watska, której najważniejsze dzieło nosi tytuł Isis Unveiled).
Wprowadzenie 18

[…] zjawiska parapsychiczne odgrywają ważną rolę w dziejach ludzkości od czasów historii pisanej, a być
może znacznie wcześniejszych epok. Cywilizacje Babilonu, Chin, Egiptu, Rzymu, Grecji i Celtów uzna-
wały zjawiska mediumiczne i duchowe za część codziennego życia, a prorocy, wyrocznie, jasnowidze,
wróżbici i astrologowie nie tylko byli do dyspozycji na bazarach, lecz doradzali królom, cesarzom i wład-
com 33.

W kulturze europejskiej, po prymitywnych poligamistycznych wierzeniach, nad-


szedł jednak czas na religię monoteistyczną, w której nie było miejsca dla duchów czy
wędrówek dusz. Monoteizm uznaje bowiem za prawdziwe wyłącznie te przesłania,
które pochodzą od boga, a przekazywane są ustami proroków. Wiara chrześcijańska
zakłada ponadto, iż nieśmiertelna dusza wciela się zaledwie raz, a ponowne przebu-
dzenie nastąpi podczas Sądu Ostatecznego. Wszelkie inne teorie nie miały zatem
prawa istnieć, toteż przez kilka stuleci z reguły unikano tematu kontaktów paranor-
malnych. W dużej mierze zainteresowania owe zostały przyhamowane działaniami
Świętej Inkwizycji. Należy jednak nadmienić, że Nowy Testament wspomina o glo-
solalii, wizjach, zjawach czy głosach z zaświatów.
Wraz z rozwojem nowych dyscyplin naukowych oraz wzrostem zainteresowa-
nia dla empirycznego badania zjawisk nastąpiło przewartościowanie aspektów kul-
turowych, w tym również dotyczących sfery religii. Racjonalistyczne postrzeganie
i definiowanie świata przyczyniło się – paradoksalnie – do rozkwitu zainteresowania
jego aspektem nadnaturalnym, duchowym. Nastąpiło to na skutek zakwestionowania
dogmatów wiary na korzyść kontrowersyjnych niejednokrotnie koncepcji istnienia
rzeczywistości, nie tylko zresztą związanych ze sferą materialną, lecz także opartych
na doświadczeniach z pogranicza magii i nauki. Jak konstatuje Jerzy Prokopiuk, już:

[…] w czasach renesansu – w okresie wyłaniania się nauk przyrodniczych z magicznego chaosu średnio-
wiecznych wyobrażeń o przyrodzie – następuje wyraźny podział magii na magię i demonologię ludową
oraz okultyzm warstw wykształconych. Podobnie jak na Zachodzie postaciami symbolicznymi dla przej-
ścia od magii do nauki są legendarny doktor Faust i twórca jatrochemii Paracelsus, tak w Polsce mamy
słynnego czarnoksiężnika Twardowskiego oraz wybitnego alchemika i chemika Michała Sędziwoja (1566-
1646). […] O ile w czasach baroku – wiek XVII i pierwsza połowa XVIII – notujemy dominację magii i de-
monologii ludowej […], o tyle w drugiej połowie XVIII w. jesteśmy świadkami nagłego rozkwitu okultyzmu
„inteligenckiego” i astrologii (Stanisław Dunczewski, Franciszek Niewąski, […] Jan Przypkowski) 34.

33
S. Roney-Dougal, op. cit., s. 18.
34
J. Prokopiuk, Nieba i piekła. Okultyzm, mistyka, demonologia, Gdynia 2001, s. 15.
19 Materializm kontra ezoteryka

Egzemplifikacją zainteresowań ezoterycznych w okresie Oświecenia jest choćby


zaszczepienie na gruncie polskim idei wolnomularskich oraz wykształcenie się okul-
tystycznego odłamu masonerii (ryt Ścisłej Obserwy 35), jak również wizyta „twórcy
masonerii «egipskiej»” – inspirowanej kultem Izydy – hrabiego Cagliostra 36. Warto
dodać, że na zachodzie Europy popularność zdobywały lecznicze metody Franza
Antona Mesmera, zwane magnetyzmem zwierzęcym, który wykorzystywał koncep-
cję pola energetycznego, skupionego wokół ludzkiego ciała.
Fascynacja niepoznanym powróciła u schyłku epoki romantyzmu przede wszyst-
kim jako manifestacja czy raczej echo amerykańskiej oraz europejskiej mody na „wi-
rujące stoliki”. Warto nadmienić, że o ile w Ameryce spirytyzm był przynależny ra-
czej pospólstwu, o tyle na Starym Kontynencie wszelkie sprawy z tym związane do-
tyczyły sfer wyższych, stanowiły zainteresowanie zarezerwowanie wyłącznie dla by-
walców salonów. W Polsce oczarowanie spirytyzmem wygasło bardzo szybko 37, po-
jawiając się ponownie dopiero w połowie lat osiemdziesiątych XIX wieku. Idee po-
zytywistyczne przeobraziły koncepcje spirytystów, nadając im charakter konkret-
nych dążeń i wartość poznawczą. Podobną metamorfozę przeszły kontrowersyjne
metody lecznicze propagowane u schyłku XVIII w. przez Mesmera, określane w XIX
w. terminami „hipnoza” bądź „magnetyzm”.
Jak konstatuje Roney-Dougal:

Ugruntowujący się w XVIII i XIX wieku światopogląd materialistyczny skłonił niektórych naukowców
z Cambridge do założenia Society for Psychical Researches (Towarzystwa Badań Paranormalnych).
Dzięki tej instytucji przeprowadzono szeroko zakrojoną analizę tysięcy przypadków pojawiania się du-
chów, nawiedzeń i poltergeistów [złośliwych upiorów – K. O.]. Zapoczątkowano również badania osób
o zdolnościach mediumicznych, na których punkcie zwariowała chrześcijańska sekta spirytystów i któ-
rzy stanowili atrakcję wiktoriańskich salonów. Uczeni z Towarzystwa mieli nadzieję, że dowiodą w ten
sposób istnienia życia po śmierci, a dzięki temu powstrzymają narastające w ówczesnym społeczeń-
stwie tendencje ateistyczne i materialistyczne 38.

35
Założony w 1755 r. w Dukli przez Jerzego Mniszcha. Jak pisze Prokopiuk „poczynając od lat pięćdziesiątych XVIII w., do
masonerii zaczęli przenikać w coraz większym stopniu członkowie tajnych bractw okultystycznych […]. Od tej chwili
w lożach zaczęto uprawiać magię, alchemię, medycynę okultystyczną, itp.” (Ibid., s. 16).
36
W roku 1780 Cagliostro (właśc. Giuseppe Balsamo) przyjechał do Warszawy i rozpoczął seanse spirytystyczne oraz eks-
perymenty alchemiczne. Po kilku miesiącach, po ujawnieniu oszustw, opuścił stolicę w atmosferze skandalu.
37
Nie licząc rzecz jasna pojedynczych zjawisk, jak na przykład wydawane w latach 1869–1870 przez Malwinę Gromadziń-
ską pismo „Światło Zagrodowe”, publikacja Leona Rogalskiego pt. Świat duchów, czyli sny, przeczucia i widzenia (1869/1870),
stanowiąca niezwykłą kompilację prac z zakresu spirytyzmu, ezoteryki, legend o duchach, przepowiedni, niesamowi-
tych zjawisk czy opisów zdarzeń paranormalnych.
38
S. Roney-Dougal, op. cit., s. 18–19.
Wprowadzenie 20

Transformacja okultyzmu w naukę – parapsychologię, później psychotronikę –


nie była ani łatwa, ani szybka, zważywszy chociażby na spadek zainteresowania sa-
mym mediumizmem na początku XX wieku. Stało się tak z dwóch powodów: po
pierwsze ruch spirytystyczny był przedsięwzięciem niezwykle dochodowym, a bycie
medium nie tylko nobilitowało, lecz także przynosiło korzyści materialne, co stało
się wkrótce czynnikiem kryminogennym; nie dziwi zatem ogromna liczba fałszy-
wych mediów i rzekomych cudotwórców, których działalność przypada właśnie na
szczytowe lata popularności spirytyzmu. Drugim powodem spadku zainteresowania
mediumizmem był gwałtowny rozwój techniki i postęp cywilizacyjny, który stop-
niowo wpływał na styl życia, wprowadzając także modę na industrializację, niepozo-
stawiającą miejsca na sferę ponadnaturalną.
Pomimo jednak zwiększającej się niechęci i lekceważącego stosunku do ekspe-
rymentów mediumicznych „trudno […] zaprzeczyć, że zgromadzono również mnó-
stwo dowodów potwierdzających istnienie zjawisk paranormalnych. Jednym z rezul-
tatów było odkrycie podświadomości, czyli „umysłu podprogowego”, jak ją wówczas
[przełom XIX i XX w. – K. O.] nazywano 39. Badania Zygmunda Freuda i Carla Junga,
dotyczące stanów umysłu, „stanowiły część zakrojonych na szerszą skalę ekspery-
mentów i […] obaj świadomie ulegli inspiracji zjawiskami parapsychicznymi, doko-
nując zresztą pewnych odkryć i w tej dziedzinie” 40. Z kolei niechęć wobec mediumi-
zmu czy okultyzmu tłumaczy się lękiem przed deracjonalizacją czy negacją uporząd-
kowanych, uznanych za logiczne zasad istnienia rzeczywistości.
W historii badań naukowych istniał zawsze sprzeciw i zamęt wobec tych faktów,
których nie można było zasymilować z dotychczasowym stanem wiedzy. Niechęć ta
występowała wobec badań, które mimo iż zostały starannie przeprowadzone, powtó-
rzone i sprawdzone – nie pasowały do wcześniej ułożonego wzoru, który nazywamy
Przyrodą. […] Badania takie uznawane są za irracjonalne i bezsensowne, są afrontem
wobec umysłu 41. Ów pozornie uzasadniony sprzeciw wobec sfery psi konkretyzuje
się również w postaci przekonania, że „połączenie wyników badań nad zjawiskami
paranormalnymi ze zdrowym rozsądkiem utworzy mieszaninę podobną do wody

39
Ibid., s. 19.
40
Ibid.
41
G. Maurphy. Cyt. za: T. Lubańska, op. cit., s. 123.
21 Materializm kontra ezoteryka

z oliwą […]; boją się, że niezgodne ze zdrowym rozsądkiem fakty, jeśli się tylko je
uzna, zniszczą wiadome dotąd i znane schematy myślowe” 42.
Notabene takie właśnie poczucie zagrożenia dla ustalonych norm i prawideł po-
strzegania wszechświata uwidoczniło się też w XIX wieku w odniesieniu do ekspery-
mentów mediumicznych i hipnotycznych. Silny sprzeciw wobec doświadczeń i ba-
dań dotyczących sfery paranormalnej wynikał w dużej mierze z obawy przed moż-
liwością przewartościowania, transformacji istniejących zasad funkcjonowania prze-
strzeni 43.

Niniejsza książka ma charakter rekonesansu naukowego, co spowodowane jest mię-


dzy innymi skromnym stanem badań nad wskazaną w tytule problematyką. W świe-
tle bowiem dotychczas publikowanych prac kwestia zainteresowań okultyzmem,
mediumizmem czy spirytyzmem w dobie pozytywizmu jawi się jako zagadnienie
marginalne o akcydentalnym charakterze, a próby zmiany takiej optyki dostrzec
można między innymi w wypowiedziach Urszuli Makowskiej, Jerzego Prokopiuka,
Barbara Skargi, Jana Tomkowskiego, Tomasza Weissa czy Zbigniewa Łagosza.
Najpełniej o ezoterycznych zainteresowaniach pozytywistów pisze Jan Tomkow-
ski w jednym z rozdziałów pracy Mój pozytywizm, zatytułowanym Pozytywizm i duchy.
Badacz podejmuje tutaj między innymi temat mediumicznych eksploracji Juliana
Ochorowicza, napomykając o wizycie Eusapii Palladino oraz eksperymentach z jej
udziałem. Przytacza także niektóre XIX-wieczne wypowiedzi i teorie dotyczące spi-
rytyzmu oraz hipnozy, odwołuje się również do mediumicznych zainteresowań
Prusa, odzwierciedlonych w Emancypantkach. Tomkowski podkreśla znaczenie spiry-
tyzmu, konstatując, iż:

Badania prowadzone nad zjawiskami paranormalnymi ożywiły studia nad ludzką psychiką, dostarczy-
ły nowego materiału i pewnych inspiracji metodologicznych […]. Spirytyzm poszerzał jednowymiaro-
wy świat wyobraźni pozytywistycznej. Nawet jeśli był śmieszny i intelektualnie raczej jałowy, przynosił

42
Tyrell. Cyt. za: Ibid.
43
Lawrence LeShan pisał: „żyjemy w świecie, który jest postrzegany jako świat praw i porządku, związków przyczynowo-
skutkowych, w świecie uporządkowanym przez czas i przestrzeń. To właśnie na takim poglądzie zbudowaliśmy struk-
tury naszej osobowości, nasze schematy działania i reagowania, nasze poczucie bezpieczeństwa. I choć tak zbudowany
świat nie musi wydawać się nam idealnym – możemy dostrzegać nawet jego ograniczenia – to jednak jest to nasz dom,
w którym żyjemy […]. I cóż się dzieje, gdy te podstawowe zasady organizacji naszego świata zostają zakwestionowane?
Co się dzieje, gdy stajemy twarzą w twarz z namacalnymi dowodami na to, że świat jest iluzoryczny?” (cyt. za: T. Lubań-
ska, op. cit., s. 123).
Wprowadzenie 22

świadomość istnienia zagadek niewytłumaczalnych dla nauki. Prowokował i skłaniał do ponownego prze-
myślenia odpowiedzi na […] pytania o istnienie Boga, duszy ludzkiej […]. Również tam, gdzie wierny
swoim ideałom pozytywista starał się owe pytania uchylić, wysiłek poświęcony badaniu nadzwyczaj-
nych fenomenów nie szedł na marne – świadczy o tym przykład Juliana Ochorowicza 44.

Istotne zasługi tego naukowca w dziedzinie ezoteryki podkreśla również Makow-


ska 45, napomykając jednocześnie o niemałym udziale Henryka Siemiradzkiego w eks-
perymentach z Palladino. Do zainteresowań Ochorowicza odwołują się także wspo-
mniany już Prokopiuk czy Skarga 46.
Weiss 47 dowodzi natomiast, że poszukiwania pozytywistów – rozczarowanych
niemożnością identyfikacji „Nieznanego” – zwrócone zostały właśnie w stronę obszaru
nadnaturalnego, stanowiąc logiczną konsekwencję transformacji dotychczasowych
idei. Badacz zauważa, iż fascynacja niepoznanym zainicjowana została już w 1881
roku, kiedy do Polski przybyli Donato i jego medium, Lucylla. Nadmienia również,
iż w seansach tych brał udział Ochorowicz, którego sprawozdania drukowano w „Ku-
rierze Warszawskim”. Weiss zwraca jednocześnie uwagę, że fakty takie miały niewąt-
pliwy wpływ na kształt ówczesnego światopoglądu i formujące się idee filozoficzne.
Marginalizacja w badaniach literaturoznawczych zagadnień późnopozytywi-
stycznego ezoteryzmu stoi wszakże w wyraźnej sprzeczności ze skalą zjawiska, za-
świadczaną zarówno przez narastającą – zwłaszcza w latach 1885–1895 – liczbą pra-
sowych publikacji (ich apogeum stanowią sprawozdania z seansów spirytystycznych
z Eusapią Palladino), jak i pamiętników (vide: Dzienniki młodego Żeromskiego) czy
listów (Sienkiewicz 48, Zapolska), a wreszcie i tekstów literackich (czego najbardziej zna-
nym przykładem są Emancypantki Prusa).
Przytoczone fakty skłaniają zatem do dokładniejszej lektury ówczesnych perio-
dyków i utworów literackich ukazujących się równolegle do publikacji prasowych,

44
J. Tomkowski, Mój pozytywizm, Warszawa 1993, s. 228–229.
45
W artykule pt. Tendencje okultystyczne w Polsce na przełomie XIX i XX w. W: Orient i orientalizm w sztuce. Materiały Sesji
historyków sztuki, Kraków, grudzień 1983, Warszawa 1986, s. 323–338.
46
Zob. m. in. artykuł B. Skargi Julian Ochorowicz: pozytywizm i okultyzm, „Człowiek i Światopogląd” 1969, nr 1.
47
T. Weiss, Przełom antypozytywistyczny w Polsce w latach 1880–1890 (Przemiany postaw światopoglądowych i teorii artystycz-
nych), Kraków 1966.
48
W liście do Jadwigi Janczewskiej z 15 grudnia 1887 r. Sienkiewicz pisał: „byłem na obiedzie u Godlewskich […]. Po obiedzie
rozmawialiśmy o magnetyzmie. Próbowałem swej siły magnetycznej i uśpiłem dość łatwo p. Godlewską. Przysięga, że
zasnęła nie przez uprzejmość, i być może, bo w śnie magnetycznym opuszczają się usta […]”; (H. Sienkiewicz, Listy.
Oprac. i dopełniła M. Bokszczanin, Warszawa 1996, t. II, cz. 1, s. 89).
23 Materializm kontra ezoteryka

przy czym celem jest nie tylko zreferowanie genezy, faz rozwojowych oraz skali za-
interesowań ezoteryzmem, ale także opis procesu wplatania ich do twórczości lite-
rackiej.
Znacząca liczba publikacji prasowych i książkowych pojawiających się na prze-
strzeni lat 1885–1895 oraz fakt włączania wątków ezoterycznych do literatury (głów-
nie tworzonej przez przedstawicieli drugiego pokolenia pozytywistów) determinują
dychotomiczną kompozycję rozprawy, co sygnalizuje już jej tytuł: Wiedza tajemna
w dobie pozytywizmu i jej refleksy w prozie drugiej generacji.
Bazę materiałową rozdziałów teoretycznych (rozdziały I i II) stanowią wypowie-
dzi prasowe i publikacje książkowe dotyczące sfery mediumizmu, spirytyzmu oraz
hipnozy. Sprecyzowane zostały elementarne definicje dotyczące tej dziedziny zjawisk
– zarówno współczesne, jak i dziewiętnastowieczne – oraz została podjęta próba chro-
nologizacji zainteresowań ezoteryzmem.
Pozostałe rozdziały dotyczą inspiracji i wpływu fascynacji wiedzą tajemną (lub
jej pierwiastkami) na treści i kształt artystyczny utworów prozatorskich przedstawi-
cieli drugiego pokolenia. Zamysł, aby opis refleksów wiedzy tajemnej odbijających
się w materiale literackim nie był pozbawiony szerokiego kontekstu skutkował poja-
wieniem się w inskrypcji tytułowej członu informującego o genezie i sposobach ma-
nifestowania zainteresowań na łamach ówczesnej prasy. Taka podbudowa faktogra-
ficzna (zwłaszcza stratyfikacja pojęcia nadrzędnego – „wiedza tajemna” – oraz pre-
zentowanie faz rozwojowych podobnych dziedzin) ma tłumaczyć i uzasadniać prze-
nikanie zainteresowań „mediumicznopodobnych” do literatury.
Praca ma zatem charakter rekonesansu badawczego, w sposób selektywny wyko-
rzystującego ówczesne wypowiedzi literackie i publicystyczne. Niemożliwe jest bo-
wiem dokonanie w niej całościowego przeglądu zjawiska. Opisywane zjawiska literac-
kie stanowią zaledwie wycinek dość obszernego kręgu zainteresowań artystycznych
inspirowanych tematyką ponadnaturalną, stanowiąc jednakże ujęcie najbardziej re-
prezentatywnych tendencji twórczych.
Bazę materiałową części teoretycznej stanowiły publikacje prasowe, wyselekcjo-
nowane na podstawie ich dostępności. Źródła informacji to zarówno gazety codzienne:
„Kurier Warszawski”, „Kurier Codzienny”, „Słowo”, jak i periodyki społeczno-kultu-
ralne, na przykład: „Tygodnik Ilustrowany”, „Niwa” czy „Tygodnik Powszechny”.
Dziewiętnastowieczne druki samoistne zostały natomiast dobrane pod kątem pre-
zentowanych postaw wobec zjawisk ezoterycznych oraz sposobu ich przedstawienia.
Wprowadzenie 24

Są to zarówno prace afirmujące, jak i negujące pojawienie się nowego działu zjawisk
i egzemplifikujące najbardziej charakterystyczne dla epoki poglądy.
Podobna prezentacja ezoteryzmu, ujmowanego jako zjawisko społeczne, histo-
ryczne oraz kulturalne i artystyczne, a w pewnych aspektach także religijno-filozo-
ficzne, jest efektem przenikania się różnych elementów nowych dziedzin i ich wza-
jemnego wpływu.
W pracy za „okultystyczne” („ezoteryczny”, z obszaru „wiedzy tajemnej”) uznaje
autorka ogół zjawisk postrzeganych zwyczajowo jako nadnaturalne; jest to zbiór
przypadków, zdarzeń, czy działania sił o niewyjaśnionym pochodzeniu, początkowo
określanych jako „magia”. Do obszaru tego zaliczyć można takie zagadnienia, jak:
me d i u m i z m , s p i r y t y z m, m a g n e t y z m („fluidyczny”), k o n c e p c j e r e i n k a r n a -
c y j n e oraz związane z nimi idee „żywotności” duchów czy sfer, na których istnieją
cząstki spirytualne, ich związki lub wzajemne relacje czy interferencje, t e l e p a t i a
(przekazywanie myśli, czytanie myśli, przesyłanie obrazów myślowych), o n e j r o -
ma n c j a (czytanie snów, sny prorocze; jest to pochodna teorii o nieświadomych wę-
drówkach ducha, poruszaniu się w przestrzeniach niewidzialnych, postrzeganie
przyszłości), p r z e c z u c i e (jako manifestacja nieświadomości, odmienny i nadnatu-
ralny sposób postrzegania rzeczywistości obu planów: fizycznego i niefizycznego),
odczytywanie przyszłości ze znaków lub symboli (także wizje), j a s n o w i d z e n i e (po-
zazmysłowe postrzeganie teraźniejszości, przestrzeni odległych), i d e n t y f i k a c j a
i p o s t r z e g a n i e a u r y e m o c j o n a l n e j (tudzież empatia wyższego rzędu). Wszyst-
kie te elementy stają się integralną częścią przestrzeni niemożliwych do empirycznej
weryfikacji i w związku z tym postrzegane są jako tajemnicze, niebezpieczne lub nie-
zrozumiałe. Przyczyny występowania podobnych zjawisk są niejasne, a ich istnienie
zostało potwierdzone częściowo lub wcale. Klasyfikacja taka odpowiada ponadto po-
działowi dokonanemu między innymi przez Richeta, który do zjawisk z dziedziny
parapsychologii przedmiotowej 49 zaliczał na przykład telepatię czy przeczucia.
Książka obejmuje lata największego zainteresowania zjawiskami mediumiczny-
mi (nie tylko z zakresu spirytyzmu), bazując na piśmiennictwie późnopozytywistycz-
nym, realizowanym przez przedstawicieli drugiego pokolenia pozytywistów. Poza

49
W odróżnieniu od podmiotowej, polegającej „na badaniu zjawisk niezwykłych, przy których nie występuje żaden objaw
mechanicznie lub materialnie niezwykły” (K. Richet, Wiedza metapsychiczna, Według wykładu wygłoszonego 24 czerwca 1925
r. na Wydziale Medycznym w Paryżu, spolszczył J. Świtkowski, „Odrodzenie” 1926, s. 10).
25 Materializm kontra ezoteryka

obszarem zainteresowania pozostawia natomiast teksty równolegle tworzone przez


generację młodopolan.
Nasycenie utworów nowymi ideami metafizycznymi znalazło najpełniejszy wy-
raz w twórczości drugiego pokolenia pozytywistów. Wykorzystywanie wątków ezo-
terycznych odbywało się bądź na zasadzie afirmacji czy zainteresowania zjawiskami
mediumicznymi, bądź stanowiło wyraz dezaprobaty wobec „okultyzmu”. Istotnym
elementem stał się jednakże specyficzny sposób wplatania tego typu wątków w treść
utworów, charakterystyczne unikanie bezpośredniej wykładni przyczyn powstawa-
nia zjawisk (z nielicznymi wyjątkami) czy wskazywanie wartości nadnaturalnych jako
dopełnienia materialnej rzeczywistości, a zatem elementów współistniejących z fi-
zycznymi. Brak rozdarcia przestrzeni, znamiennego dla literatury grozy lub weird fan-
tasy, stanowi tutaj istotną wartość. Akceptacja koncepcji uzupełniających się wymia-
rów albo wzajemnie przenikających światów – materialnego i niematerialnego (po-
zafizyczego) – odwoływanie się do wyników badań z dziedziny mediumizmu i hip-
nozy stanowią element wspólny i charakterystyczny dla działalności artystycznej
wybranych przeze mnie pisarzy drugiego pokolenia.
Wyjaśnić przy tym należy, iż zaaferowanie drugiego pokolenia pozytywistów
wiedzą tajemną (mediumizmem, hipnozą, onejromancją, metempsychozą, teozofią
itp.) wynikało ze specyficznego przewartościowania, dokonującego się w światopo-
glądzie drugiej połowy XIX wieku. Rozwój nauk ścisłych, ujawniających niepoznane
dotąd prawa rządzące naturą, otworzył jednocześnie drogę spekulacjom o charakte-
rze mistycznym czy metafizycznym. Również i rodząca się u schyłku wieku fascy-
nacja kulturą i religiami azjatyckimi w istotny sposób wpływała na kierunek oraz typ
inspiracji artystycznych, o czym wyraźnie świadczy zarówno wielość wypowiedzi
prasowych, pamiętników czy listów, jak i przenikanie pierwiastków ezoterycznych
do literatury.
Rozdział pierwszy

Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne?


Spirytyzm, mediumizm i dziedziny pokrewne

Wstęp

Już dziś istnieją podstawy, by sądzić, że zbadanie zjawisk parapsychicznych (zjawisk psi) pomoże nauce
współczesnej w spenetrowaniu skomplikowanego świata aktywności psychicznej człowieka, jednocze-
śnie umożliwiając przyrodnikom rozwiązanie fundamentalnych zagadnień, wiążących się z dynamicz-
ną strukturą świata 50.

Konstatacja ta jest o tyle interesująca, że stanowi współczesny odpowiednik postula-


tów badaczy dziewiętnastowiecznych, zwięźle tłumacząc zarazem dążenie do rozwią-
zania zagadek wszechświata przy wykorzystaniu różnych działów wiedzy. Warto do-
dać, iż były to dziedziny znane ludzkości od setek (lub nawet tysięcy) lat, które ucho-
dziły za sfery tradycyjnie przypisane działalności o charakterze magicznym, szama-
nistycznym czy mistycznym.
Skłonność człowieka do odkrywania coraz to nowych metod i pól badawczych
doprowadziła do ponownej fascynacji magnetyzowaniem oraz mediumizmem w XIX
wieku, co pociągnęło za sobą szereg konsekwencji zarówno naukowych, jak obyczajo-
wych i kulturowych. Rozczarowanie empiryczną, ścisłą metodą badań zaowocowało

50
Przedmowa. W: A. Dubrow, W. Puszkin, Parapsychologia i współczesne przyrodoznawstwo, z rosyjskiego przeł. E. Zakrzewska,
Warszawa 1989, s. 5.
27 Materializm kontra ezoteryka

w drugiej połowie XIX wieku pragnieniem poznawania rzeczywistości za pomocą ta-


jemnych sił, których istnienia upatrywano w człowieku, w jego fizjologii, psychice,
a czasem także duchowości. Stąd tak wielkie powodzenie magnetyzmu i hipnozy
jako dyscyplin medycznych, pozwalających manipulować świadomością i podświa-
domością pacjentów (leczenie z nałogów, nocnego moczenia, ataków padaczki, złych
humorów, onanizmu itp.). Spirytyzm zaś, a tym bardziej mediumizm, usiłował mię-
dzy innym rozwikłać zagadkę życia po śmierci i potwierdzić eksperymentalnie nie-
śmiertelność duszy ludzkiej.
Jednocześnie wszystkie te działania poddane zostały przemożnemu wpływowi
nauki i pomimo balansowania na granicy szarlatanerii, dziedzinę nowych spostrze-
żeń traktowano jeśli nie jako naukę, to przynajmniej jako jej namiastkę. Ogromna po-
trzeba i pragnienie weryfikacji zjawisk uznawanych dotychczas za nadprzyrodzone,
w dziwny sposób ścierały się z przemożnym pragnieniem udokumentowania istnie-
nia świata niematerialnego oraz niepoznanych sił. Warto dodać, że w perspektywie
odkryć dotyczących przykładowo prądu elektrycznego czy atomu jako najmniejszej
(według ówczesnej nauki) cząstki materii, identyfikacja „niewidzialnego” wydawała
się zaledwie kwestią czasu.

Spirytyzm i mediumizm. W kręgu definicji

Na wstępie zaznaczyć należy, iż nieprzypadkowo w tytule podrozdziału znalazły się


terminy bardzo często wymiennie stosowane dla scharakteryzowania zjawisk para-
normalnych, kojarzonych z manifestacjami duchowymi. Określenia te nie są jednak
tożsame, ponieważ pomimo niewątpliwego związku z tym samym zakresem przed-
miotów odznaczają się dwoma odmiennymi sposobami postrzegania i rozbieżnie
dokonują interpretacji i introspekcji pierwiastków uznawanych za nadnaturalne.
Jedna z najpopularniejszych koncepcji dotyczących mechanizmów pojawiania
się duchów zakłada, że wśród ludzi istnieją jednostki szczególnie uwrażliwione, któ-
rych zdolności predestynują je do komunikowania się ze światem umarłych. Osoby
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 28

te znane są pod nazwą mediów 51, przy czym definicja w podobnym kształcie ukon-
stytuowała się dość późno, prawdopodobnie dopiero na przełomie XIX i XX wieku 52.
Idee spirytystyczne opierają się zasadniczo na przekonaniu, że istota eteryczna
(przyjmuje się, że jest to duch ludzki) ujawnia się poprzez rozmaite manifestacje me-
chaniczne lub psychiczne. Komunikacja ze światem niewidzialnym odbywać się może
za pośrednictwem szeregu rekwizytów – stołu, ekierki, talerzyka, pierścienia, arkusza
z wypisanym alfabetem, itd. – przy czym obecność medium nie jest konieczna. Innym
sposobem odbierania sygnałów płynących spoza „naszego świata” jest tak zwany chan-
neling, związany z bezpośrednim zaangażowaniem medium, stanowiącym rodzaj „od-
biornika” przekazującego wiadomości z zaświatów.
Spirytyzm wytworzył jednocześnie określoną filozofię, o doktrynie zbliżonej cza-
sem do religii. Przekonanie o istnieniu istot z innego świata (zagrobowego, będącego
świadectwem istnienia w człowieku nieśmiertelnej cząstki) wyparło pragmatyzm;
wyraźnie zaznaczył się rozdźwięk pomiędzy wiarą i doświadczeniem, wiarą i wiedzą.
Weryfikacja prawdziwości zjawisk paranormalnych nie jest w pełni możliwa, gdyż
opiera się na przeświadczeniu o istnieniu komunikacji z duchami zmarłych, co prze-
sądza o braku obiektywizmu w stosunku do przeprowadzanych eksperymentów.
Różnica pomiędzy dwoma pojęciami jest istotnie w wielu przypadkach nieostra
i polega jedynie na odmienności sposobów interpretowania zjawisk nadnaturalnych
oraz przyjęciu lub odrzuceniu specyficznej filozofii opartej na idei reinkarnacji. Kon-
cepcjom mediumistycznym towarzyszy ponadto postulat naukowości. Początkowa
wielość znaczeń skutkowała częstym przemieszaniem terminów, wymiennym sto-
sowaniem obydwu określeń w stosunku do tej samej grupy zjawisk, co występowało
zwłaszcza w wieku XIX i zdarzało się jeszcze na początku XX.
Według jednej ze współczesnych definicji mediumizm:

[…] dotyczy nadnaturalnej zdolności do nawiązywania kontaktów z duchami zmarłych. Media dzieli się
zwykle na psychiczne (osoby, które kontaktują się ze zmarłymi w sposób pozazmysłowy) oraz fizyczne
(osoby, które, działając jak channele, przewodzą moce psychokinetyczne ducha). Do zjawisk mediumi-

51
„Medium znaczy dosłownie «pośrednik» lub «narzędzie». […] Według wierzeń spirytystycznych media pośredniczą mię-
dzy żywymi a zmarłymi, są zatem narzędziem świata pozagrobowego. Dla hipnotyzera medium jest tylko narzędziem,
pośredniczyć bowiem nie ma w czym przy zjawiskach hipnotycznych” – pisał Józef Świtkowski (Co to są media, „Odro-
dzenie” 1923, z. 5, s. 24–25).
52
W XIX wieku za media uznawano także osoby poddawane hipnozie, które w transie mówiły o wydarzeniach przyszłych,
identyfikowały choroby itp.
29 Materializm kontra ezoteryka

zmu fizycznego zaliczamy stuki, wirujące stoliki, lewitacje, wzajemne przenikanie się przedmiotów ma-
terialnych, materializacje […]. Mediumizm psychiczny […] obejmuje swoim zasięgiem takie zjawiska jak
wizje, jasnowidzenie i „impresje mentalne” 53.

W Vademecum wiedzy tajemnej Cedara czytamy natomiast, iż mediumizm to:

[…] termin przyjęty celem określenia pewnego, nienormalnego psychofizycznego stanu, w którym czło-
wiek bierze za rzeczywistość obrazy własnej wyobraźni, wizje czy halucynacje. Ludzie, zdrowi na ciele
i duszy, zarówno pod względem psychicznym jak i fizycznym nie mogą stać się mediami. Najogólniej
można uznać, iż to, co medium widzi, słyszy i czuje, może w pewnym stopniu odpowiadać czemuś, co
istnieje, ale ściśle biorąc nie jest prawdą, gdyż są to […] twory własnej fantazji, istniejące jedynie w jego
subiektywnym świecie. […] Ludzie ci z reguły są niezrównoważeni nerwowo, a ich struktura psychofi-
zyczna sprawia, że są bierni na różnorakie wpływy 54.

Mediumiczność byłaby zatem warunkowana odpowiednią konstrukcją psychicz-


ną, polegałaby na szczególnej wrażliwości i odmiennym od przeciętnego sposobie
percypowania świata, szerszym zakresie możliwości, wprowadzających konstrukt
świadomości i podświadomości w relacje z tym, co rzeczywiste oraz tym, co iluzo-
ryczne (pozostające w sferze wyobrażeń, halucynacji, impresji).
Dziewiętnastowieczny termin „mediumizm” został współcześnie zastąpiony wyra-
żeniem „psychotronika”, wcześniej zaś jego synonimem była „parapsychologia”, która:

[…] badała te same zjawiska, którymi obecnie zajmuje się psychotronika, lecz w węższym zakresie i po-
sługiwała się innymi narzędziami badawczymi. Interesowały ją raczej wielkie fenomeny paranormalne,
a metody badania wywodziły się przeważnie z psychologii eksperymentalnej. Parapsychologia zajmo-
wała się zjawiskami paranormalnymi, które przybierają bądź postać psychiczną (zjawiska spostrzegania
pozazmysłowego), bądź postać fizyczną (zjawiska psychokinetyczne). […] Parapsychologia zakłada ist-
nienie co najmniej jednego nieznanego dotąd zmysłu człowieka, nazywając go umownie „szóstym
zmysłem”. Pojęcie to funkcjonuje też w języku codziennym 55.

Parapsychologia, stanowiąca dziedzinę usytuowaną pomiędzy dziewiętnasto-


wiecznym okultyzmem a dwudziestowieczną nauką, bywała:

[…] rozumiana jako wiedza o tajemnych, nadprzyrodzonych, metafizycznych – z natury rzeczy nie-
możliwych do zbadania normalnymi metodami właściwymi naukom przyrodniczym – władzach psy-
chicznych, w całości przynależnych do okultyzmu […]. W parapsychologii odnajdujemy bowiem ten

53
J.R. Lewis, Mediumizm. W: J. R. Lewis, Życie po śmierci. Encyklopedia wierzeń, mitów, zjawisk, z ang. przeł. W. Korpanty,
Warszawa 1999, s. 208.
54
Cedar, Vademecum wiedzy tajemnej, Gdańsk 2000, s. 123–124.
55
L. E. Stefański, M. Komar, Od magii do psychotroniki, Warszawa 1996, s. 46–47.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 30

sam dualizm, który cechuje każdą formę okultyzmu: dualizm zjawisk naturalnych, przyrodzonych i zja-
wisk nadnaturalnych, nadprzyrodzonych 56.

Spirytyzm postrzegany jest więc często – zwłaszcza współcześnie, kiedy zatarły


się granice podziałów dokonanych na początku XX wieku – jako składowa parapsy-
chologii. Koncepcja zakładająca możliwość komunikowania się z duchami stanowi
w tym ujęciu elementarną cząstkę parapsychologicznych postulatów.
Psychotronika natomiast znacząco różni się od mediumizmu czy spirytyzmu,
ponieważ zakres jej zainteresowań jest znacznie szerszy. Dyscyplina ta jest bowiem:

[…] nauką o charakterze interdyscyplinarnym, która bada właściwości i funkcje materii żywej, a w szcze-
gólności jej przejawy psychiczne w zakresie ich wzajemnych oddziaływań informacyjnych za pośred-
nictwem pól energetycznych z przyrodą żywą i martwą, jak również energetyczne podstawy życia bio-
logicznego i psychicznego. Badania tych zjawisk prowadzimy przy użyciu metod i narzędzi stosowa-
nych przez nauki matematyczne i biologiczne 57.

Tymczasem współczesny spirytyzm stanowi dziedzinę opartą w głównej mierze


na przekonaniu, iż pośród milionów ludzi znajdują się jednostki obdarzone poten-
cjałem, który pozwala im na pośredniczenie w kontaktach z umarłymi. Zjawiska nie-
wytłumaczalne, dziwaczne, osobliwe są niejednokrotnie powiązane z obecnością kon-
kretnej osoby, która działa jako kanał (channel) dla energii duchowej, manifestowanej
w sposób fizyczny – psychokineza, telekineza, teleplastia (tworzenie się ektoplazmy),
lewitacja, przenikanie się przedmiotów, aporty (teleportacja przedmiotów) itp. lub
psychiczny – pismo automatyczne, wizje, jasnowidzenia itp. Ważnym czynnikiem
jest tutaj możliwość percypowania pozazmysłowego, w wyniku którego dana jednostka
określana jest mianem medium.
Istniejąca obecnie gałąź nauki zajmująca się eksploracją podobnych przypadków
i nosząca nazwę psychotroniki, zakłada możliwość ponadzmysłowego oddziaływania
na rzeczywistość, przy czym badania obejmują nie tylko aspekty duchowe (to jest
odnoszące się do świata zmarłych), lecz także eksperymenty z hipnozą, incydental-
nością czy tak zwanymi mocami psi.
Spirytyzm według dwudziestowiecznej definicji Jamesa R. Lewisa jest:

56
H. Miś, A. Miś, Okultyzm, magia i wróżby, Warszawa 1982, s. 53. Zob także: A. Devine, Spirytyzm. Fakty i mity, Wrocław 2003.
57
H. Miś, A. Miś, op. cit., s. 46.
31 Materializm kontra ezoteryka

[…] ruchem religijnym, w którym szczególną rolę odgrywa wiara w istnienie życia po śmierci. Wiara ta
[…] oparta jest na dowodach naukowych oraz fakcie komunikowania się z duchami zmarłych […]. Spi-
rytyzm uważany jest przez swoich zwolenników za religię o podstawach naukowych, łączący w sobie
elementy zaczerpnięte z innych religii i wierzeń 58.

Koncepcja spirytystyczna zakłada ponadto możliwość istnienia osobowości czło-


wieka po śmierci za sprawą narodzin w ciele duchowym (nie zaś w nowym ciele fi-
zycznym) 59. Natomiast według Cedara spirytyzm jest:

[…] wiarą w istnienie duchów oraz w możliwość kontaktowania się z nimi; [jest to] empiryczna nauka
o pochodzeniu, naturze i przeznaczeniu duchów oraz ich związkach z materialnym światem. Tworzy
prąd filozoficzny. Spirytystą jest człowiek uznający poglądy głoszone przez spirytyzm, charakteryzu-
jący się określoną moralnością, wynikającą z założeń filozofii spirytystycznej 60.

Lewis wyróżnia przy tym model spirytyzmu francuskiego, popularny zwłaszcza


po ukazaniu się dzieł Allana Kardeca (inna nazwa tego odłamu to kardecyzm), w któ-
rym dominującą rolę pełni między innymi koncepcja reinkarnacyjna, zakładająca
możliwość ponownych narodzin fizycznych 61, a także przywołania duchowego prze-
wodnika, pomagającego w przywróceniu i utrzymaniu równowagi duchowej.
Rozpoznania dokonywane w dziewiętnastym stuleciu nie odbiegają zbytnio od
dwudziestowiecznych doprecyzowań, wyraźniejsze jednak było rozgraniczenie po-
między spirytyzmem a mediumizmem oraz – już na początku dwudziestego wieku
– wprowadzenie rozróżnienia pomiędzy mediumizmem, spirytyzmem, metapsy-
chologią, parapsychologią i metapsychiką.
Dziewiętnastowieczny badacz spirytyzmu Paul Gibier uznał, że „podstawą teorii
spirytystów jest aksjomat, który stanowi węgielny kamień ich wiary i co do którego
godzą się wszyscy. Podług spirytystów: możemy porozumiewać się z duchami, tj. z dusza-
mi zmarłych” 62. Komunikacja możliwa jest natomiast:

[…] za pośrednictwem osobników, obdarzonych szczególną, dotąd jeszcze niezbadaną siłą, za pomocą
której duchy nabierają władzy działania na przedmioty materialne, podpadające pod zmysły. Osobniki,

58
J. R. Lewis, Spirytyzm. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 318–319. Warto zwrócić uwagę na fakt, że autor posługuje się terminem
„spirytyzm” wymiennie z określeniem „mediumizm”.
59
Ibid.
60
Cedar, Spirytyzm. W: Cedar, op. cit., s. 183. Definicja jest nieprecyzyjna, nie wskazuje żadnych konkretnych wyznaczni-
ków wspomnianej filozofii.
61
Zresztą według Lewisa religie spirytystyczne różnią się między sobą właśnie na poziomie doktryny reinkarnacji, przyj-
mując rozmaite jej interpretacje.
62
P. Gibier, Spirytyzm. Studium historyczno-krytyczne i doświadczalne, przeł. J. Wł. Dawid, Warszawa 1889, s. 27.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 32

które posiadają tę szczególną własność ustanawiania związku między jednym światem a drugim, nazy-
wają się mediami 63.

Interesujące jest także kolejne stwierdzenie autora, że „w wielu innych punktach


poglądy ich [spirytystów] rozchodzą się i […] spirytyzm, jakkolwiek zapiera się wszel-
kiego charakteru religijnego, nie uniknął jednak losu każdej religii: wierni rozszcze-
pili się na sekty” 64. Wyraźnie widać, że zyskujący na popularności spirytyzm stał się
przedmiotem rozważań nie tylko o charakterze naukowym, lecz również filozoficz-
nym. Poszczególne odłamy spirytyzmu różniły się przede wszystkim zapatrywaniem
się na problem duszy.
Cennej analizy i charakterystyki odłamów spirytystyczno-mediumistycznych
dostarczył ksiądz Władysław M. Dębicki w artykule Koniec wieku XIX-go pod względem
umysłowym. Charakterystyka znamion szczególnych, drukowanym w r. 1893 w dziesięciu
kolejnych numerach „Tygodnika Ilustrowanego”. Spirytyzm w ujęciu autora dzieli
się na szereg kategorii, wyróżniających się konkretnymi aspektami ideowymi:

Najważniejszą, gdyż najliczniejszą i najpopularniejszą grupę stanowią spirytyści właściwi. Ci zaś dzielą
się na dwa odłamy: na kardecystów, propagujących metempsychozę pod nazwą kolejnych reinkarnacji
[…] i na unitarystów, przeciwnych reinkarnacjom (Amerykanie, Holendrzy i swedenborgianie) […].
Drugą grupę, bardziej niby naukową i krytyczną, tworzą zwolennicy „okultyzmu”, którzy dla wyjaśnie-
nia zjawisk mediumicznych przypuszczają działanie nie tylko duchów, ale także innych czynników,
szczególnie zaś tzw. „ciała astralnego”, mającego być jedną z głównych części składowych istoty ludz-
kiej, tudzież tzw. „elementalów”, istot niższych 65.

Dębicki dokonał tu znamiennego rozróżnienia pomiędzy spirytyzmem właści-


wym a teozoficznymi teoriami, zauważając zresztą, że pierwsza dziedzina stanowi już
od dość dawna rodzaj religii i filozofii o podstawach wszakże zbyt kruchych, by kie-
dykolwiek osiągnąć znaczącą pozycję. Okultyzm natomiast (pojmowany jako dzie-
dzina pokrewna spirytyzmowi) rozpada się na „dwie niezbyt odmienne szkoły: kaba-
listów, zwolenników kabały czyli filozofii ezoterycznej (tajemnej) hebrajskiej i teozo-
fów czyli neo-buddystów. Kabaliści francuscy dzielą się znowu na: niepodległych […] i ka-
balistów chrześcijańskich” 66.

63
Ibid.
64
Ibid.
65
W. M. Dębicki, Koniec wieku XIX-go pod względem umysłowym. Charakterystyka znamion szczególnych, „Tygodnik Ilustro-
wany” 1893, nr 177, s. 311.
66
Ibid.
33 Materializm kontra ezoteryka

Neobuddyści (teozofowie nowożytni) to odłam powstały z inicjatywy Heleny Bła-


watskiej, pod względem filozoficznym skupiony między innymi wokół koncepcji wspól-
nego źródła wszystkich religii. Jednak:

[…] oprócz wymienionych […] sekt i kierunków istnieją jeszcze różne inne odcienie spirytyzmu. Są np.
tak zwani spirytyści niezależni, badający zjawiska mediumiczne bez powziętej naprzód doktryny i usi-
łujący uczynić ze spirytyzmu odrębną umiejętność, są zwolennicy liberalnego protestantyzmu, istnieje
w mieście Wheeling (stan Wirginia Zachodnia) „Kościół spirytystyczny” założony na podstawie „obja-
wień” […] Emmanuela Swedenborga, św. Ignacego Loyoli i Marcina Lutra. Znajdujemy wreszcie mię-
dzy spirytystami katolików, którzy za pomocą objawów mediumicznych usiłują bronić dogmatów re-
ligii katolickiej 67.

Dębicki dokonał niezwykle ważnej i sumiennej rejestracji poszczególnych odła-


mów zajmujących się interpretacją zjawisk nadprzyrodzonych, wyliczając i charak-
teryzując w sposób uporządkowany określone zjawiska dziewiętnastowiecznej umy-
słowości, nie pomijając tych najbardziej nawet marginalnych.
Spirytyzm konstytuowałby się w związku z tym jako specyficzny konglomerat
idei religijnych i filozoficznych (zwłaszcza w ujęciu kardecjańskim), inspirowany
przez teorie Swedenborga lub Kardeca. Z drugiej wszakże strony spirytyzm dzie-
więtnastowieczny pozostawał po prostu jedynie zabawą, miłym, uroczym, momen-
tami ekscytującym sposobem spędzania wolnego czasu. Wszystkie te aspekty istnie-
nia szczególnej dziedziny zjawisk wynikają – jak się zdaje – z wielostronnych jej ujęć,
formułowanych i popularyzowanych przez rozmaite grupy osób.
Zaznaczyć trzeba, że spirytyzm sytuowany był zawsze w opozycji do materiali-
zmu, co poświadcza pochodząca z początku XX wieku definicja:

[…] w przeciwieństwie do spirytyzmu stoi materializm, który orzeka, że wszelki objaw w naturze po-
wstaje z martwych, bez czucia atomów […]. Spirytyzm jest umiejętnością polegającą na pewniku na-
szego istnienia po śmierci i na przeświadczeniu nieśmiertelności naszego ducha 68.

Byłby tedy spirytyzm szczególną odpowiedzią na tęsknotę za światem niemate-


rialnym, jakąś określoną płaszczyzną bytu pośmiertnego, realizowałby odwieczne pra-
gnienie poświadczenia celowości oraz ciągłości ludzkiej egzystencji. W tym kontek-

67
Ibid., nr 178, s. 331.
68
Co to jest spirytyzm?, „Świat Ducha” 1902, nr 2, s. 17–18.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 34

ście mediumizm, interpretowany jako poszukiwanie ukrytych w człowieku mocy psy-


chicznych, stanowiłby przeciwwagę dla poglądu mistycznego artykułowanego przez
zwolenników wirujących stołów.
Jednego z bardziej charakterystycznych rozróżnień mediumizmu i spirytyzmu
dokonał w Majakach Teodor Jeske-Choiński, konstatując, że „spirytyści twierdzą, że
duch wchodzi w stolik, mediumiści szukają jakiejś siły, nieokreślonej dotąd przez na-
ukę” 69. Pisarz sytuował różnicę pomiędzy jedną dyscypliną a drugą w sferze sporu
dotyczącego mechanizmów powstawania tajemniczych zjawisk, pomijając zupełnie
obszar etyczny i filozoficzny czy światopoglądowy. W artykule Nowoczesny spirytyzm
tego autora pojawiła się zresztą definicja odróżniająca spirytyzm od mediumizmu na
podstawie jednego tylko szczegółu:

Wiadomo, że podług spirytystów istnieje łącznik między ludźmi żywymi a umarłymi. Pozostali na
ziemi potomkowie posiadają moc porozumiewania się z cieniami przodków, ale dziać się to może tylko
za pośrednictwem osobników obdarzonych szczególną, dotąd nieznaną siłą. „Mediami” zowią spiryty-
ści takie jednostki, wyjątkową obdarzone zdolnością. Gdyby komunikowanie się z duchami było jedyną
treścią spirytyzmu, nie różniłby się on niczym od najzwyklejszych „zabobonów”. […] Wiara w duchy
jest tak stara, jak człowiek w ogóle […]. W tym rozumieniu jest każdy, kto nie zaprzecza istnieniu świa-
tów pozagrobowych, spirytystą. Ale nie o takim spirytyzmie, nie o odwiecznej wierze w łączność ży-
wych z umarłymi, mówią spirytyści. Z chwilą, gdy na „komunikacje” zwrócili uwagę uczeni […] miała
się wiara zamienić na wiedzę 70.

Koncepcja Choińskiego jednak w istotny sposób wpływa na klasyfikację obu po-


jęć, wskazując jednocześnie na punkt niezwykle ważny w interpretacji omawianych
zjawisk. Mediumizm jest bowiem dziewiętnastowieczną nazwą określającą dziedzinę
nauki zajmującą się doświadczeniami badającymi zjawiska ponadnaturalne – aspekty
związane z mediumicznością, telepatią, jasnowidzeniem itp. Marian Morawski traf-
nie identyfikował ów obszar jako „okultyzm naukowy”, gdyż podobne działania rze-
czywiście mieściły się w XIX wieku w obrębie idei doświadczalnego eksplorowania
sfer dotychczas niepoznanych. Morawski z niepokojem obserwował rozwijający się
stopniowo ruch naukowy z powagą traktujący eksperymenty z udziałem mediów
i wirujących stolików.

Co jest najcharakterystyczniejszym w tych ostatnich latach i zupełnie nowym zjawiskiem […], że świat
naukowy, który dotychczas boczył się na cały okultyzm i systematycznie go ignorował, teraz zaczyna

69
T. Jeske-Choiński, Majaki. Niedokończona kartka z chwili bieżącej, Warszawa 1895, s. 91–92.
70
Idem, Nowoczesny mistycyzm, „Słowo” 1893, nr 275, s. 2.
35 Materializm kontra ezoteryka

z nim flirtować. I tak, w Anglii zasłużony dla nauki William Crookes […] przerzucił się na okultyzm […].
We Francji dr Gibier próbował także naukowych tłumaczeń, lecz zetknąwszy się ze sławnym medium
Slade, wpadł również w czysty spirytyzm 71.

Z tym ostatnim stwierdzeniem trudno się zgodzić, zważywszy na fakt, iż „czysty


spirytyzm” cechuje między innymi wiara w metempsychozę i dusze antenatów.
Nieporozumienia wynikające z kojarzenia spirytyzmu z mediumizmem, uzna-
nym za dziedzinę wyłącznie naukową, prowadziły do licznych polemik na ten temat.
Na uwagę zasługuje na przykład artykuł redakcyjny w „Niwie” z 1895 roku, dobitnie
podkreślający wyabstrahowanie mediumizmu i identyfikujący tę dziedzinę z proce-
sami badawczymi:

Mediumizm obejmuje szereg zjawisk natury psycho-fizjologicznej, które mogą i powinny być badane
tak samo jak i hipnotyzm, magnetyzm, somnambulizm i inne podobne mało znane zjawiska. Badanie
tych zjawisk nie stoi bynajmniej w sprzeczności ani z nauką Kościoła, ani też z prawami natury 72.

Rozgraniczenie pomiędzy spirytyzmem a naukowym rozpatrywaniem sfer nad-


naturalnych stało się na tyle istotną kwestią, że redakcja „Niwy” kategorycznie odże-
gnywała się od popierania tego pierwszego nurtu. Nadmienić jednak warto, że utoż-
samianie ezoteryki z eksperymentami badawczymi nie wpłynęło korzystnie na osą-
dy adwersarzy. Przeciwnie, mariaż mistycyzmu z nauką zaowocował krytyką podob-
nej postawy i refleksjami nad kondycją ówczesnej nauki, szukającej spełnienia w ob-
szarach dziwacznych, tradycyjnie kojarzonych z aspektami magicznymi, a zatem
niemieszczącymi się w granicach eksperymentów godnych wielkich umysłów.
Podkreślić należy, iż jeśli mediumizm w rozumieniu zwolenników stał w opozycji
do spirytyzmu, to większość jego przeciwników stawiała pomiędzy obiema dziedzi-
nami znak równości, argumentując, że gałąź nauki eksplorująca obszary uznawane za
mistyczne jest parodią wiedzy i doświadczenia. Opinię taką dokumentuje fragment
artykułu zamieszczonego w „Ateneum”, w którym czytamy: „naukowy spirytyzm!
Czy to nie szyderstwo z nauki […]!” 73. Kilka lat wcześniej (w 1889 roku) czasopismo to
zamieściło także artykuł Spirytyzm Władysława Kozłowskiego, w którym autor nastę-
pująco wyjaśniał afirmującą postawę niektórych badaczy wobec zjawisk nadprzyro-
dzonych:

71
M. Morawski, Dzisiejszy okultyzm naukowy, „Przegląd Powszechny” 1898, t. 58, s. 159.
72
Spirytyzm i mediumizm (odpowiedź rozmaitym „serdecznym” i „najserdeczniejszym” „Niwy”), „Niwa” 1895, nr 8, s. 170–171.
73
K., Stara magia w nowej szacie, „Ateneum” 1892, t. III, z. 1, s. 4.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 36

Wiara w świat nadzmysłowy, będąc spuścizną tylu pokoleń […] pokutuje w każdym z nas […]. Toteż nawet
najbardziej nawykli do zapatrywania się na świat ze stanowiska naukowego determinizmu miewają
chwile słabości, w których trudno im zapanować na razie nad nieokreślonymi pragnieniami […]. Nie da
się zaprzeczyć, że rozwój nauk przyrodniczych […], oddziałując na nasze wyobrażenia i na przebieg
samego myślenia, musiał wywołać odpowiednie zmiany w zapatrywaniach i wierzeniach, odnoszących
się do świata nadprzyrodzonego… Wiara w świat nadprzyrodzony, tracąc swą podporę w religii, zmu-
szona jest szukać jej gdzie indziej. Jakoż znajduje ją w pewnych faktach, nacechowanych cudownością,
nie dających się podciągnąć pod znane prawa rzeczywistego bytu, wykryte doświadczeniem – w fak-
tach, na których się opiera tak zwany spirytyzm 74.

Człowiek odczuwa zatem dojmującą potrzebę wrażeń niezwykłych, pochodzą-


cych spoza obszaru dotykalnej rzeczywistości. Pozytywista, odrzuciwszy wiarę oraz
religię, w chwili moralnej słabości, w momencie zwątpienia we wszechmoc nauki, po-
szukuje nowych źródeł wiedzy, które zaspokoją jego pragnienie mistycyzmu. Kom-
pilacja nadprzyrodzonego z doświadczalnymi metodami identyfikacji przestrzeni jest
niewątpliwie rozwiązaniem atrakcyjnym, godzącym potrzebę ludzką z dążeniami ba-
dacza.
Jakkolwiek eksperymenty mediumistyczne nosiły pozory naukowości, to jednak
centrum ich zainteresowania stanowiły zjawiska powszechnie uznawane za anormal-
ne czy nieprawdziwe. Nieistotne przy tym, że tacy badacze, jak Paul Gibier, William
Crookes 75, Julian Ochorowicz czy Fryderyk Zöllner odrzucali istnienie duchów, ma-
gii i cudowności poszukując wyjaśnień naukowych (siła psychiczna, czwarty wymiar);
ważny był fakt, że zajmowano się przestrzeniami nie tyle abstrakcyjnymi, co fanta-
stycznymi. Koronnym argumentem na korzyść doświadczeń mediumicznych było
niewątpliwie odkrycie niewidzialnych fal elektromagnetycznych czy bakterii i w związ-
ku z tym otworzenie możliwości natrafienia na kolejne, niezidentyfikowane dotąd
elementy rzeczywistości. Przeciwnicy mediumizmu upatrywali w nim jednak wyłącz-
nie oznak degeneracji umysłowej, dowodząc stanowczo, że prawdziwa nauka nie po-
dejmuje się tak banalnych eksperymentów. W artykule opublikowanym w „Ateneum”
w 1894 roku czytamy na przykład, że spirytyzm razi swoją naiwnością, a przyczyn

74
W. Kozłowski, Spirytyzm, „Ateneum” 1889, t. II, s. 98–99.
75
„Ponieważ ani ja, ani nikt zresztą a priori stwierdzić nie może instrumentami niestnienia czegoś we wszechświecie, ani też
tego, czy wokoło nas nie dokonuje się coś (nieznanego) codziennie, przeto przyjąć mogę słusznie, iż każda chwilka przy-
nieść może nam jakąś interesującą nowość. To właśnie moje stanowisko skłoniło mnie do rozważań nad zagadnieniami,
jakie mi się nasunęły z powodu doświadczeń z M. D. D. Homem i ułatwiło mi przeczucie istnienia sił, których, obawiam
się, koledzy moi w fizyce uznać nie zechcą” – pisał Crookes, uzasadniając swoje zainteresowanie podobną problematyką.
(Cyt. za: Ors, Człowiek a świat niewidzialny, „Odrodzenie” 1928, z. 5, s. 3).
37 Materializm kontra ezoteryka

tak szerokiego zainteresowania należy upatrywać w ludzkiej łatwowierności, pragnie-


niu doświadczania cudowności, braku studiów psychologicznych i historycznych (nie-
wielu ludzi zajmuje się bowiem problemem ludzkiej duszy, ponadto osobom o wie-
dzy historycznej łatwiej ustalić, iż „spirytyzm był już na świecie i okazał się kuglar-
stwem. Może go inaczej nazywano, na przykład psychomancją, może jego sprawców
nie nazywano mediami […] – ale mimo innej terminologii rzecz była taka sama, jak
i dzisiaj” 76) oraz oszukaństwu/zręczności, za które płaci się mediom. Rzekome doś-
wiadczenia naukowe nie mają nawet znamion rzetelnych eksperymentów, ponieważ
odbywają się po ciemku, przy ograniczonej widoczności, przekreślającej możliwość
weryfikacji autentyczności zjawisk.

Seanse spirytystyczne – pisze autor ukrywający się pod kryptonimem K. – nie są też doświadczeniami
naukowymi, lecz zabawami. Czy te zabawy mogą komu szkodzić? Zależy od usposobienia. Donoszono
kilkakrotnie, że osoby nerwowe […] zapadały na ciężkie choroby po tych doświadczeniach. Po nauko-
wych doświadczeniach ludzie nie podlegają chorobie […] 77.

Podobne stanowisko zajmował również między innymi Marian Morawski, który kon-
statował: „Kiedy nazywam badaczy okultyzmu sferą naukową, to wymaga pewnego
zastrzeżenia […], że charakter naukowy tej sfery i jej badań podlega sporowi […]” 78.
Naukowa interpretacja zjawisk mediumicznych opiera się generalnie na pomi-
nięciu spirytystycznych teorii zakładających istnienie duchów zmarłych oraz przyj-
mujących indyjskie idee przechodzenia duszy do nowego ciała w celu samodosko-
nalenia. Usiłowania badaczy skupiały się przede wszystkim na znalezieniu przeko-
nującej interpretacji źródeł zjawisk paranormalnych. Dążenia międzynarodowego śro-
dowiska naukowego wynikały z pragnienia wpisania objawów anormalnych w istnie-
jący porządek rzeczywistości i stanowiły próbę sforsowania granicy dzielącej świat
materialny, empirycznie doświadczany od niefizycznego, rządzącego się niewiado-
mymi (niepoznanymi dotąd) zasadami. Udowodnienie niniejszych prawideł stało się
głównym celem mediumistów. Znamienny jest zresztą fakt, że doświadczenia prze-
prowadzali ludzie, dla których wiedza była celem nadrzędnym, a jedyna możliwość
poznania przestrzeni zawierała się w zdefiniowaniu określonych praw rządzących
wszechświatem. Fizycy, chemicy czy psychologowie interesowali się „okultyzmem”

76
K., op. cit., s. 5.
77
Ibid., s. 7.
78
M. Morawski, op. cit., s. 160.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 38

wyłącznie dlatego, że stanowił on dla nich cząstkę otaczającego świata, był elementem
wrośniętym w jego strukturę i jako taki mógł podlegać analizie.
Tożsamy pogląd prezentował zresztą już Kardec, którego postulaty skupiały się
wokół eksploratywnego, obiektywnego ujmowania i sprawdzania zjawisk spirytyzmu.
W dziele zatytułowanym Księga mediów nadmieniał na przykład, że:

1º podstawą wszelkich zjawisk spirytystycznych jest istnienie duszy, jej przetrwanie po śmierci ciała i jej
manifestacje
2º zjawiska te opierają się na prawie natury i w żaden sposób nie są cudowne czy nadnaturalne w popu-
larnym znaczeniu tych terminów
3º wiele faktów postrzega się jako nadnaturalne, ponieważ nie zna się ich przyczyny; spirytyzm okre-
ślając ich przyczynę, wprowadza je do sfery zjawisk naturalnych” 79.

oraz stwierdzał, że

[…] za poważnego krytyka spirytyzmu można uznawać tylko osobę, która w tej dziedzinie wszystko
ujrzała, przestudiowała oraz zgłębiła z cierpliwością i uporem świadomego obserwatora. Kogoś, kto zna
sprawę tak dobrze, jak jej najlepiej obeznany zwolennik 80.

Potwierdzenie autentyczności spirytystycznych manifestacji (także jako kontr-


argument krytykom tej koncepcji) wymagało zdobycia przekonujących dowodów na
autentyczność tajemniczych zjawisk. Warto wszakże zaznaczyć, że stanowisko Kardeca
wobec eksperymentów oraz wszelkiej działalności spirytystycznej było radykalne.
Uważał on bowiem, iż „zdobywając wiedzę o spirytyzmie należałoby zastosować te
same procedury, co w naukach klasycznych: rozpatrzyć wszelkie mogące mieć miej-
sce zjawiska – od najprostszych, po najbardziej skomplikowane” 81.
W ślad za kardecjańską koncepcją eksploracji teoretyczno-praktycznej opraco-
wanych zostało kilka teorii wyjaśniających źródło zjawisk mediumicznych. Koncep-
cje te pojawiały się potem w różnych konfiguracjach w publikacjach dotyczących spi-
rytyzmu 82. W pracy Gibiera zatytułowanej Spirytyzm. Studium historyczno-krytyczne

79
A. Kardec, Księga mediów, z jęz. franc. przełożył, opatrując przedmową, przypisami i aneksami P. Grzybowski, Katowice
2003, s. 65.
80
Ibid.
81
Ibid., s. 79.
82
Dodać należy, że w Księdze mediów Kardec przytacza kilka teorii dotyczących tajemniczych objawów zachodzących pod-
czas seansów. W wyliczeniu autora pojawiają się takie hipotezy jak: koncepcja obłędu (lub głupoty wierzących w spiry-
tyzm), szarlatanerii (zjawiska spirytystyczne są zręcznie skonstruowanym oszustwem), halucynacji (wszystkie zjawiska
są złudzeniem, wynikają z dysfunkcji poszczególnych zmysłów), „koncepcja trzeszczącego mięśnia” (czyli dźwięków
wydawanych przez ciało rzekomego medium lub innych uczestników seansu), przyczyn fizycznych (upatrywanie w zja-
wiskach przyczyn materialnych, przyporządkowanych określonym prawom przyrody), promieniowania (swoistego
„wydzielania się” inteligencji medium lub innej istniejącej fizycznie osoby; owo promieniowanie rozchodziłoby się po-
39 Materializm kontra ezoteryka

i doświadczalne ujęte zostały na przykład cztery główne hipotezy naukowe odnoszące


się do istoty zjawisk mediumicznych:

I. Z osoby medium wydobywa się specjalny płyn, łączy się w pewien sposób z płynem osób obecnych
i wytwarza istotę nową, czasowo istniejącą, do pewnego stopnia niezależną od innych i powodującą znane
nam zjawiska. Teorię tę nazwać by można teorią istoty zbiorowej. II. Wszystko jest sprawą diabła lub jego
zastępców. Tę teorię demoniczną głosił de Merville; wypowiadają ją wszystkie wyznania chrześcijańskie.
III. Istnieje świat niematerialny, istoty szczególnego rodzaju, które żyją obok nas […]. Z poglądem tym
pokrewna jest teoria buddystów indyjskich i europejskich (theozofów). […]. Jest to teoria gnomiczna. IV.
Przyczyną odnośnych zjawisk są […] dusze zmarłych […]. Jest to teoria spirytystyczna 83.

Podobny zestaw koncepcji pojawił się w publikacji Witolda Chłopickiego Szkic popu-
larny teorii i praktyki spirytyzmu:

I. Z osoby medium wydobywa się pewnego rodzaju niezbadany dotąd płyn „fluidu” (siła), który łącząc
się z takimże płynem obecnych osób, wytwarza istotę nową, chwilowo istniejącą, wywołującą zjawiska
spirytystyczne. Objaśnienie powyższe nazywa się: teorią siły psychicznej; II. Istnieje obok nas świat nie-
materialny, wypełniony istotami, które niekiedy przy sprzyjających warunkach wchodzą z nami w sto-
sunki. Jest to teoria dawnej filozofii hermetycznej (okultyzm). III. Zjawiska spirytyzmu wywołują du-
chy, a mianowicie dusze osób zmarłych. Teoria ta jest właściwą teorią spirytystyczną. IV. Zamiana energii
myślowej medium i otaczających, na energię ruchu, światła, etc.; teorię tę postawił w r.b. profesor Lom-
broso 84.

Również w pracy księdza Morawskiego pojawiła się wzmianka na temat hipotez na-
ukowców:

Zöllner usiłuje te zjawiska tłumaczyć za pomocą rzekomego czwartego wymiaru przestrzeni. Inny znów
niemiecki uczony Lesser wszystko tłumaczy przez fluid, któremu daje starą nazwę „odu”; genewski zaś
profesor Thury przypisuje wszystko fluidowi, któremu nową przyczepia nazwę „psychody” 85.

dobnie do fal dźwiękowych), kolektywnej duszy („według niej dochodzi tylko do manifestacji duszy medium, lecz iden-
tyfikuje się ona z duszami wielu innych osób – obecnych lub nie – przyjmując postać swego rodzaju kolektywnej całości,
w której współistnieją zdolności, inteligencja i wiedza wszystkich tych osób”, s. 92), somnambuliczna (podobna do po-
przedniej, z tą wszakże różnica, że nie zakłada istnienia zmultiplikowanej duszy, przypisując zdolność jasnowidzenia
poszerzeniu sfery percepcji), pesymistyczna – inaczej diaboliczna lub demoniczna – zakładająca ingerencję sił nieczys-
tych, a zatem diabła lub demonów. Niejako w opozycji do niej pojawia się koncepcja optymistyczna – upatrująca przy-
czyny zjawień w manifestacjach dobrych duchów, które odznaczają się jakąś wyższą mądrością. Oprócz tego istniały
także: koncepcja unispirytystyczna lub monospirytystyczna (duchem objawiającym się jest Chrystus), multispiryty-
styczna/polispirytystyczna, koncepcja materialnej duszy (dotycząca istoty duszy, pojmowanej jako ciało duchowe).
83
P. Gibier, op. cit., s. 189.
84
W. Chłopicki, Szkic popularny teorii i praktyki spirytyzmu, Warszawa 1892, s. 8–9.
85
M. Morawski, op. cit., s. 160.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 40

Inną hipotezę usiłującą wytłumaczyć obecność objawów mediumicznych zapre-


zentował Józef Drzewiecki w artykule Poznaj samego siebie (otwierającym w „Niwie”
planowany cykl publikacji poświęconych zjawiskom paranormalnym). Teoria autora
opierała się na przekonaniu, iż każdy człowiek dysponuje duchowym sobowtórem,
a koncepcję tę poświadczają liczne przykłady:

[…] że osoba może być na jednym miejscu, a jej ciało leżeć w uśpieniu w zupełnie innym […]. Fakty
powyższe dają niezbite […] dowody istnienia w człowieku jakiegoś pierwiastka, a raczej ciała, będącego
odbiciem ciała fizycznego […]. Otóż media służące do wywoływania objawów spirytystycznych są wła-
śnie tego rodzaju osobnikami, w których ciało subtelne […] może wychodzić z ciała fizycznego. Wszyst-
kie tak zwane materializacje i ukazywanie się „duchów” są niczym innym, jak tylko wyjściem widma
z ciała i jego ujawnieniem się […]. Wszystkie poruszenia, podnoszenia i przenoszenia przedmiotów […]
są właśnie dziełem „widma” medium 86.

Po obumarciu ciała ów „człowiek astralny” pozostaje w bezpośrednim kontakcie


z materialną powłoką i jako twór autonomiczny ulega rozpadowi znacznie wolniej
od zwłok ludzkich. Podobne okoliczności powodują, że „widmo” może być przez ży-
jących widywane zarówno w formie kompletnej, jak i w ostatniej fazie degradacji –
jako fioletowy ognik – co rzekomo staje się źródłem ludowych opowieści o zjawach
czy duszach pokutujących.
W większości hipotez wyraźnie uwidaczniają się trzy cechy charakterystyczne –
echa zainteresowań magnetycznych (mesmerycznych) w koncepcjach „fluidalnych”,
pokłosie idei hipnotycznych, wyrażających się w przekonaniu o istnieniu sił psychicz-
nych, które stwarzają możliwość sterowania elementami rzeczywistości za pomocą
umysłu oraz teorie filozoficzno-religijne (zatem rzadko odnoszące się do sfery nauki
i konstruowane najczęściej przez zdeklarowanych spirytystów, a odrzucane przez ta-
kich badaczy, jak Gibier czy Ochorowicz) dotyczące dusz zmarłych bądź oparte na
przekonaniu o istnieniu równoległego świata, tzw. czwartego wymiaru, którego czło-
wiek nie jest w stanie percypować zmysłowo. Nie ulega jednak wątpliwości, że kryty-
kom mediumizmu wszystkie teorie – bardziej lub mniej unaukowione – wydawały
się śmieszne i bezwartościowe, ponieważ dotyczyły zjawisk nie tylko niepoważnych,
lecz również niebezpiecznych 87.

86
J. Drzewiecki, Poznaj samego siebie, „Niwa” 1895, nr 3, s. 57. Drzewiecki dodaje też, że przytoczone przezeń rewelacje „to
rzeczy trywialne i tylko nieuctwo badających je uczonych widzi w nich coś niezwykłego” (ibid.), wyrażając tym samym
jednoznaczną opinię wobec pozostałych teorii mediumicznych.
87
Niebezpieczeństwo spirytyzmu/mediumizmu dostrzegali przede wszystkim katolicy. Problem ten zostanie obszerniej
omówiony w dalszej części pracy w podrozdziale Śladami dyskusji: Kościół a spirytyzm i mediumizm.
41 Materializm kontra ezoteryka

Warto także dodać, że mediumizm traktowano wielowymiarowo, rozpatrując


eksperymenty również z perspektywy filozoficznej. Dlatego na przykład Karl du Prel,
optując za rozwojem nauk okultystycznych, pisał:

Dawna nauka o duszy jest dualistyczna; zestawia ona człowieka ze śmiertelnego ciała i nieśmiertelnej
duszy, nie może jednak wyjaśnić tego połączenia […]. Dawna nauka o duszy poszukiwała duszy w świa-
domości, dlatego też znajduje tylko takie władze duszy, które są związane z organami ciała, zmysłami
i mózgiem, i stąd było bardzo blisko do materializmu 88.

Negacja mediumizmu jako dyscypliny badawczej opierała się wszakże na jesz-


cze jednym zarzucie, sformułowanym między innymi przez Napoleona Cybulskie-
go. W artykule zatytułowanym Spirytyzm i nauka wykazywał on dobitnie, że mediu-
mizm nie ukonstytuował się w oparciu o solidne metody eksperymentalne, istniejąc
jako swego rodzaju hybryda quasi-naukowa. Zwracał też uwagę na fakt, iż spirytyzm
nie prowadził badań nad zjawiskami zupełnie nieznanymi, skoro nie potrafi wykazać
ich specyficzności w zderzeniu z naturą:

W całej literaturze spirytystycznej w rzeczywistości nie spotykamy ani jednego zjawiska, które byłoby
nieznanym, nowym lub przynajmniej posiadało jakąś cechę charakterystyczną, która by pozwoliła je
odróżnić od wszystkich innych zjawisk 89.

i dalej:

Spirytyści i mediumiści istnienia tej nowej nieznanej siły, która zdaniem ich jest przyczyną zjawisk
spirytystycznych, dowodzą za pomocą im tylko właściwej metody, a mianowicie usiłują oni udowodnić
za pomocą obserwacji, że żadna z możliwych przyczyn znanych danego zjawiska nie wywołała. Idzie za-
tem w doświadczeniach spirytystycznych o udowodnienie pewnego faktu za pomocą metody, którą moż-
na nazwać „metodą dowodów ujemnych”. Takiej to właśnie metodzie zawdzięczają spirytyści, że wszyst-
kie ich posiedzenia nie dostarczyły ani jednego faktu, który by czymkolwiek wzbogacił naszą wiedzę 90.

Cybulski wytykał również ewidentne błędy w prowadzeniu doświadczeń, kon-


struowaniu tez oraz w procesie weryfikacji badanych zjawisk. Uznając metodologię
mediumistów za niewłaściwą, wskazywał na potrzebę jej odróżnienia od typowej na-
uki pozytywnej:

Chcąc zbadać zjawiska spirytystyczne naukowo, wypadałoby oczywiście stosować do nich te metody, któ-
re służą w ogóle do zdobycia wszelkiej wiedzy i przede wszystkim starać się stwierdzić te zasady, które

88
K. du Prel, Zagadka człowieka. Wstęp do okultyzmu, z niem. tłum. F. Warmiński, Warszawa 1899, s. 29.
89
N. Cybulski, Spirytyzm i mediumizm, „Kraj” 1894, nr 7, s. 5–6 i s. 6–7.
90
Ibidem.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 42

wskutek doświadczenia ubiegłych wieków prawie bezwiednie tkwią w umyśle każdego badacza […]. W do-
świadczeniach spirytystycznych […] same hipotezy nie wystarczają; tu potrzeba mieć jeszcze wiarę w ist-
nienie nowej siły. Wskutek tego nigdy w seansach spirytystycznych nie ma tego nastroju obiektywnego,
który do badania naukowego jest niezbędny 91.

Zarzuty Cybulskiego nie wydają się do końca bezpodstawne, zwłaszcza jeżeli


zwrócić uwagę na fakt współzależności pomiędzy podjęciem badań nad „nieznaną
siłą” a wiarą weń.
Bolesław Prus wskazywał jednak, że ostra krytyka mediumistów, efektów do-
świadczeń spirytystycznych oraz koncepcji wyjaśniających powstawanie zjawisk, nie
do końca jest uzasadniona, nawet – a może przede wszystkim – z punktu widzenia
nauki pozytywnej. W artykule Objawy mediumiczne. Kilka słów z powodu Eusapii Palla-
dino dowodził szkodliwości i bezzasadności nieprzejednanie negatywnego stanowi-
ska antymediumistów, trafnie konstatując:

Ci „uczeni”, którzy ostentacyjnie wyrzekają się badania mediumizmu, którzy nazywają oszukaństwem
rzeczy „nie oglądane” przez siebie, którzy nie cofają się przed odciąganiem innych, fałszowaniem fak-
tów i oszczerstwem, ci źle świadczą o swoim filozoficznym wykształceniu 92.

Konstruktywne zarzuty skierowane do naukowców występujących przeciw me-


diumizmowi stanowiły precedens i dowodziły ogromnej odwagi. Stanowisko Prusa,
usiłującego zachować obiektywizm 93 i sprawiedliwie oceniać obie strony konfliktu,
jest tym istotniejsze, iż w cytowanym artykule zawarł pisarz niezwykle trafne podsu-
mowanie zjawiska mediumizmu jako swoistego prądu umysłowego:
Jeżeli mediumizm nie jest zadziwiającym oszustwem, obłąkaniem, któremu
w zadziwiający sposób ulegli ludzie zarówno uczciwi i zdolni, jak ostrożni i ukształ-
ceni, jeżeli fakty te, pomimo swojej nadzwyczajności, są rzeczywistymi, w takim razie
spirytyści mają kolosalną zasługę. Oni bowiem je wywołują, obserwują, notują i wy-
jaśniają w sposób bardzo szlachetny i doniosły, który prowadzi do dowiedzenia nie-
śmiertelności duszy – za pomocą faktów. Gdyby nawet zdemaskować wszystkie me-
dia i gdyby spirytyzm upadł ośmieszony, jeszcze zostałaby po nim wielka idea: do-
wiedzenia nieśmiertelności duszy – faktami 94.

91
Ibid., nr 8, s. 9.
92
B. Prus, Objawy mediumiczne. Kilka słów z powodu Eusapii Palladino, „Kraj” 1894, nr 6, s. 5–6.
93
„Wciąż powtarzam: widziałem, ale nie rozumiem” – wielokrotnie pisał w relacji z posiedzeń z Eusapią („Kraj” 1894, nry
2–6).
94
Ibid., op. cit, nr 6, s. 5.
43 Materializm kontra ezoteryka

Jeszcze na początku XX wieku w odniesieniu do spirytyzmu konstatowano, iż:

[…] nie jest [on] ideą popularną. Jako pogląd filozoficzny opiera się na ideach jaskrawo niezgodnych
z ogólnie przyjętymi poglądami filozoficznymi, jako objaw społeczny, stawia ludzkości cele wybitnie
odmienne od spraw najbardziej absorbujących społeczeństwo; jako pewien typ zjawisk staje w jaskrawej
sprzeczności z tym, co pod słowem „zjawisko” zazwyczaj się spodziewamy. […] Spirytyzm wprowadza
pojęcie duchów wtedy mianowicie, gdy filozofia święci tryumfy zwycięstw swych nad starym spirytu-
alizmem, wygnawszy raz na zawsze duchy, czary i magię z panteonu wiedzy ludzkiej. Gdybyż to nie te
duchy! Można by wybaczyć mediumizm. Z duchami pogodzić się nie można 95.

Diagnoza taka naświetla najbardziej podstawowy aspekt postrzegania spiryty-


zmu i mediumizmu, określając przyczyny, dla których widzenie duchów lub komu-
nikacja z nimi stawały się kwestiami mało znaczącymi, nie nobilitującymi zaintere-
sowanych.
Z czasem odrzucanie przez naukowców spirytystycznych teorii odnoszących się
do istnienia duchów zmarłych i wynikających z tego możliwości komunikowania się
z nimi, przyczyniło się do rozwinięcia specyficznego obszaru eksperymentów. Współ-
czesna psychotronika, kryjąca się początkowo pod pojęciem mediumizmu, następnie
zaś parapsychologii (z zainteresowań o charakterze psychologicznym wywodzono
rozwój dyscyplin badających istnienie duszy 96) lub metapsychologii (metapsychiki),
stopniowo zyskiwała status dyscypliny akademickiej. Początek XX wieku przyniósł
bowiem kolejne rozróżnienia i kontrowersje dotyczące spirytyzmu oraz mediumi-
zmu, wprowadzając pojęcia dokładniej określające obszar zainteresowań obu dzie-
dzin. Jednocześnie nastąpiło przekształcenie tych dyscyplin w gałęzie nauki, co po-
twierdzały ówczesne definicje. I tak na przykład w ujęciu Józefa Świtkowskiego:

[…] spirytyzm opiera się na tym, że duchy ludzi zmarłych mogą porozumiewać się z żyjącymi na ziemi
i posługują się mediami w celu takiego porozumienia. Mediumizm opiera się tylko na tym, że niektórzy
ludzie posiadają właściwości nadnormalne i stara się zbadać te własności. Mediumizm nie zajmuje się

95
Feniks, Spirytyzm i opinia publiczna, „Świat Duchów” 1902, nr 1, s. 2.
96
Natomiast z dążenia człowieka do określenia własnej duchowości wyprowadzano istnienie mediumizmu i spirytyzmu.
„Nie umiemy wskazać ani miejsca, ani czasu, kiedy ludzie doszli do rozróżnienia duszy od ciała, a musiało to nastąpić
dawno, bardzo dawno, skoro najdawniejsze dzieje narodów wschodnich znają różnicę między objawami duchowymi
a cielesnymi. Prawdopodobnie więc już człowiek pierwotny musiał znać ciało i duszę […]. To odróżnianie ciała od duszy
było postrzeżeniem niezmiernej doniosłości dla następnych dziejów. Bez niego nie byłoby ani spirytyzmu, ani mediu-
mizmu, ani ważniejszych od tych obojga rzeczy” (K., Poszukiwanie ducha, „Ateneum” 1894, t. II, z. 1/ 2, s. 3).
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 44

duchami ludzi zmarłych […], zmierza tylko do poznania samych objawów, bez dociekania ich przyczyn
dalszorzędnych. […] Jest to gałąź wiedzy ścisłej, leżąca na granicy między fizyką a fizjologią 97.

W interpretacji A. Espero, autora Słowniczka wiedzy duchowej publikowanego na


łamach „Hejnału” w latach 1935-1937, termin „mediumizm” oznaczał:

[…] ogół zjawisk występujących w obecności osób szczególnie uzdolnionych i posiadających właściwości
nadnormalne […]. Mediumizm stara się zbadać te właściwości, notuje, zbiera i klasyfikuje zjawiska,
zmierza do poznania samych objawów w tej postaci i na tym tle, w jakiej [sic!] one się przejawiają, nie
przesądzając ich charakteru. […] Mediumizm jako gałąź wiedzy jest działem metapsychiki. Fizykalne
zjawiska mediumizmu przedstawiają wartość przede wszystkim dla nauki; dzięki mediumizmowi bo-
wiem nauka eksperymentalna przekonawszy się o rzeczywistości całego szeregu faktów, dochodzi do
stwierdzenia, że człowiek ma oprócz widzialnego ciała fizycznego, jeszcze jakieś ciało niewidzialne 98.

Definicja taka stanowiłaby swoisty pomost pomiędzy współczesnym rozumie-


niem mediumizmu a dziewiętnastowiecznym sposobem jego interpretowania. Przy-
znany mu został jednocześnie status naukowości, podkreślający poznawczą wartość
doświadczeń tego rodzaju. Espero dokonał również podziału na trzy rodzaje mediu-
mizmu 99: i n k a r n a c y j n y (kiedy w ciało medium wciela się jakaś odrębna, obca in-
teligencja 100), m a t e r i a l i z a c y j n y (dotyczący zjawisk materializacji, lewitacji, apor-
tów, dematerializacji, zjawisk audialnych) oraz r ew e l a c y j n y (w zakres którego
wchodzi jasnowidztwo, psychometria, telepatia, „prorocze wróżbiarstwo oraz rewe-
lacje […] z różnych sfer ducha, astralu albo z podświadomości medium lub też za-
świadomości otaczających je osób” 101).
Dodatkowymi terminami, które pojawiły się w obrębie nazewnictwa ezoterycz-
nego, stały się pojęcia „metapsychika” (wspomniana w definicji mediumizmu), „me-
tapsychologia” oraz „parapsychologia”. Espero przytoczył zresztą interesujący wykaz
poglądów odnoszących się do semantyki poszczególnych terminów. Pisał na przy-
kład, że metapsychika to:

97
J. Świtkowski, Wartość mediumizmu, „Odrodzenie” 1922, z. 2, s. 1. Swoistym potwierdzeniem podobnego stanowiska by-
łaby wypowiedź Józefa Chobota (Istota i cel spirytyzmu, „Hejnał” 1933, z. 10, s. 260), konstatującego, iż spirytyzm „odchyla
zasłonę z tajemnicy żywota i śmierci i podaje prawdziwe dowody o świecie duchów”.
98
A. Espero, Słowniczek wiedzy duchowej, „Hejnał” 1936, z. 6, s. 220.
99
Podobnie jak np. B. Grosicki w artykule Mediumizm w świetle prawdy, „Hejnał” 1931, z. 3, s. 66–71.
100
Espero uznaje ten typ za najniebezpieczniejszy dla medium, ponieważ „ciało fizyczne, stając się narzędziem obcej istności
[…], może nie tylko ucierpieć na zdrowiu, lecz […] wpadać w nałogi mu obce, a nawet zatracać poczucie własnej indywi-
dualności” (op. cit., s. 220).
101
Ibid.
45 Materializm kontra ezoteryka

[…] nauka badająca nadnormalne objawy z duchowych i fizycznych dziedzin bytu, wywołane przez nie-
znane i utajone moce, tkwiące w umyśle niektórych osób lub poprzez siły, które wydają się być kierowane
przez obce inteligencje. Nazwa ta pochodzi od profesora Wincentego Lutosławskiego, który jej po raz
pierwszy użył w roku 1901 w wykładach jagiellońskich, zaś […] prof. Karol Richet wprowadził ją do nauki
około roku 1905 102.

Według Richeta metapsychika byłaby nauką, której celem jest badanie zjawisk
psychicznych i mechanicznych, wywoływanych przez nierozpoznane dotychczas mo-
ce ludzkiego umysłu lub też przez „siły zdające się posiadać charakter inteligentny” 103.
Dyskusja dotycząca pojemności czy zakresu zadań stawianych metapsychice pozwo-
liła doprecyzować termin, nadać mu określone ramy znaczeniowe. Espero relacjo-
nował, że:

Boirac definicję „metapsychika” […] uważa za nieścisłą i niewystarczającą i zaproponował określenie „pa-
rapsychologia”. […] Psycholog prof. Flournoy jest zdania, że nazwa parapsychologia lepiej się nadaje,
a terminu Richeta […] należałoby używać tylko w tych przypadkach, w których „supranormalny” cha-
rakter zjawisk został udowodniony. Niemcy nie przyjęli nazwy „metapsychika” i używają terminu „pa-
rapsychologia”, który ich zdaniem (mylnie zresztą) niemiecki profesor Desoir [sic!] jakoby pierwszy
użył. Nazwa parapsychologia zdaniem Niemców zapobiega możliwym nieporozumieniom, wynikają-
cym ze słowa „meta”. Poza tym niektórzy posługują się terminem „metapsychologia” do określenia
nauki o zjawiskach mediumicznych 104.

W tym kontekście nie dziwią trudności w precyzyjnym zdefiniowaniu poszcze-


gólnych pojęć oraz nieostre granice obszaru zainteresowań każdej z dziedzin. Aleksan-
der Aksakow w publikowanej na łamach „Świata Duchów” (1902) rozprawie podkreślał
zresztą migotliwość czy raczej nieprecyzyjność nazwy „spirytyzm”, dowodząc:

[…] samo słowo „spirytyzm” wprowadza pewien zamęt. Sądzę, że wypadałoby zastąpić je innym, bar-
dziej ogólnym, nie zawierającym w swej treści żadnej a priori przyjętej hipotezy, […] jak np. słowem
„mediumizm”, które w rosyjskiej literaturze już dość dawno jest w użyciu 105.

W interpretacji autora „spirytyzm” stanowiłby jedynie element większej grupy w ob-


rębie zjawisk o charakterze psychicznym i pojęcie to oznaczałoby jedynie:

[…] zjawiska [w których] przejawienie się ziemskie indywidualnej jaźni za pośrednictwem tych elemen-
tów życia osobowego, które zdołały ostać się w oku śmierci cielesnej […]. Elementy te mogą przejawiać

102
Ibid., z. 10, s. 461.
103
Ibid.
104
Ibid.
105
A. Aksakow, Animizm i spirytyzm, przeł. L. E. Böttcher, „Świat Duchów” 1902, nr 3, s. 29.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 46

się za pomocą mediumizmu, tj. drogą współdziałania z odpowiednimi psychicznymi elementami ży-
jących na ziemi istot 106.

Dwie pozostałe cząstki to personizm i animizm. Pierwszy termin dotyczy „zja-


wisk psychicznych bezwiednych”, czyli takich, które Espero nazwał mediumizmem
inkarnacyjnym; animizm tymczasem odnosiłby się do zjawisk o charakterze:

[…] pozaświadomym, […] zachodzących poza obrębem cielesnej sfery medium; mamy tu na myśli: te-
lepatię […], telekinezę […], telefanię, czyli zjawiska widm osób żyjących, wreszcie telesomatię, czyli pracę
plastyczną w odległości, materializację. […] Słowo dusza (anima) w tym sensie, w jakim zazwyczaj przyj-
muje je spirytyzm, najpoprawniej stosuje się do […] nazwy animizm 107.

W interpretacji badaczy późniejszych animizm pod wieloma względami odpo-


wiadał znaczeniowo słowu „mediumizm”, posiadając niemal identyczne konotacje.
W ujęciu Kazimierza Chodkiewicza animizm korespondował z ideą, według której:

[…] wszystkie zjawiska mediumiczne, produkowane przez media, dadzą się wyjaśnić niezbadanymi do-
tąd siłami, drzemiącymi w człowieku, potencjalnie w nim ukrytymi […]. Zatem przy tłumaczeniu po-
wstawania zjaw, […], materializacji, rewelacji itd., nie trzeba sięgać w świat istot niewidzialnych, […] te
fakty produkuje po prostu samo medium, dzięki swym paranormalnym uzdolnieniom 108.

Pogląd spirytystyczny tymczasem opierał się na założeniu, że:

[…] dużo […] faktów da się wyjaśnić ukrytymi i mało dotąd zbadanymi paranormalnymi zdolnościami
[…], zachodzą jednak fakty, których na tych zasadach w żaden sposób nie można wyjaśnić i do których
wyjaśnienia musi nauka sięgnąć dalej, poza medium i jego paranormalne zdolności […] 109.

Należy tedy uznać istnienie oraz intencjonalne działanie bytów duchowych, znaj-
dujących się na odmiennej płaszczyźnie egzystencjalnej i „używających medium jako
narzędzia czy pośrednika” 110 w komunikacji. Podobne przyczyny zdecydowały o uz-
naniu przez Chodkiewicza poglądu animistycznego za niewystarczający do wyja-
śnienia przyczyn powstawania zjawisk paranormalnych.
Jednak zarówno animizm, jak spirytyzm stanowiły ambiwalentne idee podlegające
temu samemu obszarowi badawczemu – parapsychologii (metapsychice) i zakładały
tylko odrębny sposób interpretacji faktów paranormalnych. Jak podkreślał Espero:

106
Ibid.
107
Ibid., s. 28–29.
108
K. Chodkiewicz, Animizm czy spirytyzm?, „Lotos” 1935, z. 2, s. 40.
109
Ibid., s. 41.
110
Ibid.
47 Materializm kontra ezoteryka

[…] metapsychików można podzielić na dwie grupy: na animistów, którzy tłumaczą wszystkie nadnor-
malne objawy […] li tylko siłą psychiczną utajoną w psyche żyjącego człowieka oraz spirytystów, którzy
przyjmują oprócz tego wpływ istności duchowych 111.

Sam spirytyzm rozpadał się zresztą na kolejne podtypy, w zależności od rodzaju


zjawisk. Były to zatem: zjawiska fizyczne, psychiczne oraz materializacji 112. W podobny
sposób wyróżnia się także poszczególne typy mediów (przykładowo media działań fi-
zycznych i media działań psychicznych 113, a w ich obrębie kilka kolejnych podty-
pów).
Istotna była również swoista odrębność spirytyzmu – pojmowanego głównie
jako możliwość komunikowania się, spotykania z bytami duchowymi oraz związana
z tym filozofia – i parapsychologii jako gałęzi nauki. Wyabstrahowanie owo nie wy-
nikało zresztą z negacji spirytyzmu przez metapsychizm, ile raczej poddane było
dość skomplikowanym obwarowaniom, dotyczącym przedmiotu badań i sposobów
analizy faktów. Świtkowski, podejmując próbę naświetlenia problemu, dowodził, iż

[…] rozbieżność pomiędzy spirytyzmem a parapsychologią nie polega […] na przeczeniu lub przyjmo-
waniu za pewną jakiejś grupy zjawisk, lecz tylko na sposobie odnoszenia się do nich. Zjawiska o cha-
rakterze spirytystycznym są zresztą zbyt częste w parapsychologii, aby mogły być po prostu usuwane
od badań lub pomijane milczeniem. Rzecz naturalna, że zjawiska takie muszą być rzeczywiście zjawi-
skami, dostępnymi badaniom, a nie wrażeniami tylko podmiotowymi 114.

Tymczasem:

[…] zadaniem parapsychologii jest […] badanie […] faktów wątpliwych, mało znanych […]. Roczniki badań
psychicznych różnych towarzystw i krajów zawierają wśród […] faktów ze wszystkich dziedzin parap-
sychologii także setki faktów o zabarwieniu czysto spirytystycznym; ale też ze stwierdzeniem rzeczy-
wistości tych faktów kończy się zadanie parapsychologii 115.

Parapsychologia (podobnie jak mediumizm) nie zajmuje się relacjami z życia


pozagrobowego, ponieważ nie należą one do sfery doświadczalnej; nie istnieje bo-
wiem żadna możliwość weryfikacji autentyczności takich komunikatów. Stanowisko

111
A. Espero, op. cit., z. 10, s. 462.
112
Lucjan Emil Böttcher następująco charakteryzował poszczególne typy zjawisk spirytystycznych: „do zjawisk fizycznych
zaliczamy znane doświadczenia ze stolikami wirującymi, rozmaite ruchy przedmiotów […], zjawiska dźwiękowe, […]
świetlane [sic!], itd. Do zjawisk materializacji zaliczamy pojawienie się całych postaci ludzkich lub też pojedynczych
części ciała ludzkiego […]. Do zjawisk psychicznych zaliczamy psychografię […]; mowę automatyczną” (Spirytyzm, „Świat
Duchów” 1902, nr 3, s. 42).
113
Por. Cedar, Medium. W: Cedar, op. cit., s. 123.
114
J. Świtkowski, Zjawiska spirytystyczne w świetle parapsychologii, „Lotos” 1939, z. 7/8, s. 204.
115
Ibid., s. 207.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 48

parapsychologów wobec spirytyzmu określił autor jako powściągliwe czy nawet ostro-
żne, pozbawione jednakowoż uprzedzeń. Pisał zatem:

[…] jeżeli jakieś zjawisko mimo badań najściślejszych nie straci swego charakteru spirytystycznego, pa-
rapsychologia przyjmie je w zakres swych stwierdzeń doświadczalnych i w razie korzystnym uzna jego
faktyczność bez zastrzeżeń 116.

Podział ów umożliwia jednocześnie przeprowadzenie dokładnego rozgranicze-


nia pomiędzy spirytyzmem a mediumizmem oraz doprecyzowuje niektóre aspekty
związków pomiędzy obiema dyscyplinami. Świtkowski podkreślając nienaukowość
spirytyzmu, wykazał równocześnie walory eksploracyjne parapsychologii (a tym sa-
mym mediumizmu), które stanowią podstawową kategorię odrębności obu tych dzie-
dzin.
Identyczne rozróżnienie – choć może nie wyrażane tak dobitnie – wprowadzono
już pod koniec XIX wieku, wyznaczając spirytyzmowi miejsce pośród ciekawostek,
gier czy zabaw towarzyskich, podczas gdy mediumizm zaliczano raczej do działal-
ności naukowej lub przynajmniej eksperymentatorskiej.
W monografii przyjęłam, że odrębność tych dwu zbliżonych obszarów zainte-
resowań polegała przede wszystkim na odmiennym rozumieniu celów stawianych
doświadczeniom odnoszącym się do sfery zjawisk paranormalnych. Prawdziwości tej
tezy dowodzi również fakt, że wszelkie późniejsze (to jest dziewiętnastowieczne) cha-
rakterystyki wskazywały już wyraźnie na tego typu różnice. Nie ma przy tym znacze-
nia, że termin „mediumizm” zastąpiono potem szerzej rozumianymi: „parapsycho-
logia”, „metapsychizm” oraz „psychotronika”. Podstawowym zadaniem, które posta-
wiono przed mediumizmem, było eksperymentalne potwierdzenie istnienia niezba-
danych dotychczas sił psychicznych lub fizycznych, zawierających się w umyśle czło-
wieka oraz poza nim. Celem spirytyzmu tymczasem stało się badanie oraz komuni-
kacja z bytami pozamaterialnymi, identyfikowanymi najczęściej jako dusze zmar-
łych lub dusze oczekujące na ponowne wcielenie.

116
Ibid., s. 208.
49 Materializm kontra ezoteryka

Dzieje mediumizmu i spirytyzmu

Trudności z właściwą interpretacją pojęć wynikają również z przyczyn historycz-


nych, są bowiem rezultatem mnożenia się przez wieki teorii odnoszących się do czasu
i miejsca powstania sposobów komunikowania się z duchami. Źródeł spirytyzmu na-
leżałoby szukać niemalże u początków istnienia kultur, przede wszystkim zaś w prak-
tykach szamanistycznych 117. Jest to stanowisko zbieżne z poglądami badaczy dzie-
więtnastowiecznych, którzy byli zdania, iż genezy spirytyzmu należałoby upatrywać
w kulturach tak starożytnych, jak cywilizacja indyjska 118. Chłopicki w Szkicu popular-
nym teorii i praktyki spirytyzmu pisał na przykład, że

[…] nazwa spirytyzmu jest świeżą, sięgającą zaledwie połowy bieżącego stulecia, jakkolwiek zjawiska
spirytystyczne lub im podobne znanymi były od dawna. Istnieje przypuszczenie, iż ezoteryczna (do-
stępna tylko dla wtajemniczonych) część religii indyjskich braminów opiera się na podstawie praktyk
spirytystycznych 119.

W związku z upatrywaniem w spirytyzmie pozostałości tradycji starożytnych


(indyjskich, egipskich, hebrajskich, a także indiańskich) pojawiła się koncepcja koja-
rząca nowożytne „czarnoksięstwo” z obrzędami dawnych cywilizacji. Gibier na przy-
kład doszukiwał się dowodów na istnienie spirytyzmu nie tylko w kulturze Indii, lecz
także dostrzegał je w innych cywilizacjach przedchrześcijańskich:

Ci, którzy w Biblii widzą Słowo boże, bez trudności przyjąć mogą objawianie się zmarłych: zmusza ich
do tego choćby jedna historia cienia Samuela, który pytia z Endoru wywołała na żądanie Saula. Co do
nas, dla których dowodem są tylko fakty, zaznaczamy jedynie, że mniemane obcowanie żywych z umar-
łymi było u Hebrajczyków przedmiotem gminnej wiary, przejętej zapewne od Egipcjan. Lecz co jest
ciekawym, to, iż ta swojego rodzaju nekromancja była jedną z podstaw nauki kabalistycznej, jak świad-
czą te nieliczne pisma, które doszły nas w przedmiocie tej tajemnej teo-kosmogonii 120.

Na przestrzeni wieków różne wierzenia spirytystyczne niewątpliwie miały cha-


rakter zbliżony do religii czy filozofii i wynikały zasadniczo z potrzeb duchowych,
pragnienia doświadczania metafizycznych aspektów trwania. Nieodmiennie także

117
W których szaman schodzi w zaświaty, by szukać zagubionej duszy lub gdy duchy przemawiają przez jego usta.
118
Por. np.: P. Gibier, op. cit., s. 45–58.
119
W. Chłopicki, op. cit., s. 9. Warto dodać, że cytowana teoria jest inspirowana między innymi pracą Gibiera.
120
P. Gibier, op. cit., s. 45.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 50

łączone bywają z ogólnym pojęciem okultyzmu 121, postrzeganym w kategorii dzia-


łalności paranormalnej.
Istnieje wiele teorii dotyczących genezy ezoteryki, interpretowanej wspólnie jako:

[…] pogląd, wedle którego oprócz „tego”, „ziemskiego”, „przyrodzonego”, „naturalnego”, „empirycznego”,
„fizycznego” itd. świata, istnieje jeszcze jakiś tajemniczy, z gruntu od niego różny, ważniejszy i potężniej-
szy „tamten”, „nadnaturalny”, „nadziemski”, „nadprzyrodzony”, „nadempiryczny” itd. świat 122.

Jedną z najwcześniejszych interpretacji zjawisk paranormalnych było wyjaśnia-


nie ich chorobą psychiczną. Na przełomie siedemnastego i osiemnastego wieku an-
gielscy deiści, J. C. Westpol, G. Keith, Shaftesbury i J. Trenchard opracowali niezwy-
kle radykalną hipotezę dotyczącą genezy magii i okultyzmu. Uważali oni mianowi-
cie, że racjonalna jest wyłącznie wiara w Stwórcę, natomiast elementy wierze tej towa-
rzyszące, jak możliwość czynienia cudów, piekło i niebo, to zaburzenia natury psy-
chicznej, wywołane strachem lub snami czy alkoholem: „Człowiek o zaburzonej psy-
chice nie widzi świata takim, jakim on rzeczywiście jest, lecz widzi go zaludnionym
przez wyimaginowane wrogie mu siły i nadnaturalne (sprzyjające mu) osoby” 123.
Kolejna radykalna teoria głosiła, iż okultyzm rodzi się z niewiedzy i stanowi jej
manifestację. Ludzie, nie orientując się we wszystkich prawach, którym podlega przy-
roda, opacznie interpretują aspekty naturalne jako nadprzyrodzone, wywołane przy
udziale nieznanych, wszechmocnych sił.
Następna hipoteza zakładała „frustrację naukowości”, niedoskonałość ludzkiego
poznania. Ponieważ świat pozostaje nie do końca rozpoznany, uczeni odkrywają za-
ledwie cząstkę prawideł decydujących o kształcie rzeczywistości. Kolejne pytania wy-
nikają z braku możliwości precyzyjnego opisania danego zjawiska, co staje się przy-
czyną owej „frustracji”. Powoduje to narodziny teorii opartych na przekonaniach
okultystycznych, jednak:

[…] koncepcja ta – nawet gdyby była prawdziwa – tłumaczyłaby genezę okultystycznych przekonań jedy-
nie wśród naukowców. Trudno przecież sądzić, że celem każdego człowieka jest poznanie absolutne
i że nie mogąc go osiągnąć, popada natychmiast w okultyzm 124.

121
Por. Wstęp. W związku z podobnym ujęciem problemu okultyzm (ezoteryzm, wiedza tajemna) byłby pojęciem pojem-
niejszym niż spirytyzm czy mediumizm, a także od nich starszym.
122
H. Miś, A. Miś, op. cit., s. 6.
123
Ibid., s. 83.
124
Ibid., s. 87.
51 Materializm kontra ezoteryka

Tymczasem według Edwarda B. Tylora wiara w nadprzyrodzone wywodzi się


z mylnej interpretacji snów, wizji, halucynacji i stanów pokrewnych. Senne widziadła
dają początek przekonaniu, że duchowy pierwiastek człowieka może się przemiesz-
czać. Fakt, że w snach występują też zmarli, doprowadził do rozpowszechnienia po-
glądu, że każdy byt posiada duszę.
Francuscy socjologowie Emil Durkheim i Lucien Lévy-Bruh, stworzyli nato-
miast teorię myśli prelogicznej, rozwijaną potem przez ich uczniów i zwolenników:

Twierdzili oni, że świadomość okultystyczna […] jest „świadomością prelogiczną”, właściwą jedynie lu-
dom niecywilizowanym, prymitywnym. Znaczyło to, że prymitywny umysł jest z istoty swej irracjo-
nalny – żaden fakt dla niego nie jest faktem czystym, „fizycznym”, zawsze wyposażony jest w metafi-
zyczny naddatek 125.

W związku z ową koncepcją pojawia się pytanie o przyczynę irracjonalności i pre-


logiczności prymitywnego myślenia. Idea sformułowana przez obu Francuzów nie
daje zresztą odpowiedzi na pytania o nowożytny okultyzm, ponieważ zgodnie z nią
należałoby przyjąć, że umysłowość współczesnego człowieka zawiera pierwiastki pry-
mitywnej, pierwotnej potrzeby docierania do nieznanego. Ponadto hipoteza ta nie
przystaje – wedługg Hanny i Andrzeja Misiów – do wyników badań współczesnej
etnologii. „Z obserwacji tych wynika [bowiem], że okultystyczne systemy bywają
bardzo spójne, co chyba nie może być dziełem prelogicznego umysłu” 126.
Do teorii Durkheima i Lévy-Bruhla krytycznie odniósł się Ernst Cassirer, opra-
cowując hipotezę określającą przyczyny prelogicznego myślenia i sytuując jego ge-
nezę w specyficznym sposobie odczuwania i percypowania rzeczywistości. Integral-
nym elementem byłby tutaj lęk przed umieraniem, który leży u podstaw wytworze-
nia systematów religijnych, mitologicznych czy okultystycznych. Jest to zasada za-
kładająca dualizm świata, jego rozpad na „ten” i „tamten”. Imaginacje okultystyczne
pełnią wówczas funkcję łagodzącą ostateczność i brutalność śmierci.
Bronisław Malinowski uznał natomiast, że magia i przekonania okultystyczne ma-
ją źródło w ludzkiej bezsilności wobec praw natury. Człowiek nie chcąc poddać się
rozpaczy, szuka ucieczki w wierze w siły nadprzyrodzone.
Interesującą koncepcję sformułował Carl Gustaw Jung dowodząc, że idee wyob-
rażeń okultystycznych wywodzą się:

125
Ibid., s. 88–89.
126
Ibid., s. 89.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 52

[…] z poczucia strachu i niepewności, jakie opanowują zniewolonego przez świat człowieka. Według Junga
przekonania te powstają w ten sposób, że nieświadomość rzutuje na świat zewnętrzny swoje archety-
powe treści, tak, że projekcje i zjawiska rzeczywiste są nieodróżnialne. Owe archetypy to formy lub obrazy
wspólne wszystkim ludziom, tkwiące w ich nieświadomości i pojawiające się w mitach i snach, w sztuce
i religii 127.

Warto podkreślić, że większość tego typu teorii antropologiczno-filozoficznych


opiera się na przekonaniu, że emocje negatywne, wynikające przede wszystkim z po-
czucia bezsilności wobec prawideł natury (nie tylko śmierci, ale i zjawisk atmosfe-
rycznych itp.) są punktem inicjalnym powstawania i namnażania idei okultystycz-
nych. „Ludzie boją się wymyślonych przez siebie tajemniczych sił i zjaw, ale wymy-
ślają je dlatego, że boją się swego życia w świecie rzeczywistym” 128 – piszą Misiowie.
W podobnym ujęciu dualistyczny podział na ciało i duszę również byłby oczywistą
manifestacją tych obaw, a jednocześnie wyjaśniałby genezę zainteresowania czło-
wieka sferami niedostępnymi empirycznie.
Podział na duszę i ciało otwiera ogromne możliwości interpretacji przestrzeni,
w której porusza się człowiek i wytworzenia bogatej kultury opartej na przekona-
niach spirytualistycznych. Skłonność istoty ludzkiej do zaglądania w głąb siebie, nie
tylko analizowania świata, lecz także poszukiwania we własnym „ja” cząstek żywot-
nych, trwałych, niezniszczalnych zaowocowała koncepcjami duszy nieśmiertelnej,
nie poddającej się upływowi czasu i niemożliwej do unicestwienia.
Niezwykłej wagi nabiera jednocześnie pytanie o miejsce nieśmiertelnej cząstki
człowieka (duszy) po jego zgonie. Kres ludzkiej egzystencji nabiera dramatycznego
wymiaru zwłaszcza wtedy, gdy cywilizacja osiąga poziom, na którym uwydatnione
zostaje prawo jednostki do życia. Wówczas stosunek do śmierci ulega przewartościo-
waniu, dokonuje się pewien zwrot w interpretacji faktu umierania. Helena Haškov-
cova opisuje ów proces następująco:

[…] nieuchronność śmierci wywołuje w człowieku potrzebę zastanawiania się. Świadomość śmierci
mąci jego poczucie oczywistości życia. Spośród wszystkich żywych istot jedynie człowiek ma świado-
mość śmierci […]. Dla człowieka śmierć ma znaczenie, współtworzy jego życie. Człowiek wie, że umrze
i ten fakt napełnia go strachem. Przeczucie „skończę życie”, a także to niewiadome, które nastąpi potem
jeszcze zwiększa strach. W jego wyobrażeniu śmierć jest przede wszystkim kropką kończącą zdanie,
ponieważ zawsze kończy fizyczne istnienie jednostki. Ale przecież śmierć nie jest tylko czymś, co znaj-
duje się na końcu życiowej drogi człowieka. Jest ona obecna stale, od urodzenia aż do końca – życie jest

127
Ibid., s. 94.
128
Ibid., s. 112–113.
53 Materializm kontra ezoteryka

ograniczone narodzinami i śmiercią. Otrzymując byt, człowiek równocześnie otrzymał i niebyt. Istnie-
nie jako sfera ludzkiej możliwości leży między narodzinami a śmiercią […]. Śmierć stoi w centrum
uwagi jako fakt, od nadejścia którego nie możemy się uchylić, bo przecież i człowiek jest organizmem
podległym prawom przyrody, a jednak świadomym własnej przyszłej śmierci 129.

Niepokój wynikający z niemożności rozwikłania zagadki odchodzenia uśmie-


rzano budując rozmaite systemy religijne i filozoficzne, pomagające w przezwycięże-
niu strachu przed ostatecznym unicestwieniem. Du Prel konstatuje, że „kwestia śmierci
należy do najważniejszych dla ludzkości w ogóle. Sposób jej rozwiązania określa nasze
postępowanie, a zatem i ukształtowanie naszych stosunków społecznych” 130.
Istniejąca w ludziach naturalna potrzeba do oswajania wrogiej rzeczywistości
przejawia się w pragnieniu zbudowania ontologicznego systemu. Jak stwierdzają Mi-
siowie:

[…] nie da się ukryć, że w wielu ludziach istnieje silna potrzeba wiary w jakąś formę tamtego świata,
wręcz tęsknota za nim. Wynika to, jak się wydaje, nie tyle z niedostatku wiedzy […] – ile raczej z typu
emocjonalności. Lęk przed śmiercią, niemożność pogodzenia się z tym, że wraz z nią wszystko się dla
jednostki kończy, poczucie bezsilności wobec przemijania i wobec przemożnych, ślepych i bezwzględ-
nych praw natury, a także wobec tylu niesprawiedliwości, nonsensów wszelkiego rodzaju itd. – wszystko
to każe bardziej uczuciowym, bardziej wrażliwym ludziom wierzyć, że za tym chaosem kryje się jakiś
ład, jakaś wyższa i sprawiedliwa istota, u której można coś dla siebie wyjednać lub wytargować 131.

W podobny sposób wyjaśnione zostaje pragnienie człowieka, aby skonstruować


trwałe podstawy wiary w niezniszczalność cząstek spirytualnych. Warto zauważyć
wszakże, iż filozofia i religia pomagają w zrozumieniu rzeczywistości tylko wówczas,
gdy stanowią niepodzielną i niepodważalną całość z codzienną egzystencją. Rozwi-
jająca się nauka i filozofia transcendentalna stawia bowiem pytania trudniejsze, wy-
magają weryfikacji dotychczasowych hipotez. Stąd już niewielki krok do prób nau-
kowego odczytywania zjawisk nadnaturalnych i potrzeba racjonalnego ich wyjaśniania.
Badania Freuda oraz Junga pozwoliły na poszerzenie wiedzy o umyśle człowieka
i wprowadzenie terminu „umysł podprogowy”. Podział na sferę świadomości i pod-
świadomości umożliwił skonstruowanie hipotezy, dotyczącej wzajemnego oddziały-
wania tych dwóch obszarów. Serena Roney-Dougal pisze:

129
H. Haškovcova, Między życiem a śmiercią, z czeskiego przeł. H. Wasylkiewicz, Warszawa 1978, s. 19–20.
130
K. du Prel, op. cit., s. 64.
131
H. i A. Miś, op. cit., s. 25.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 54

[…] pod terminami „podświadomy” i „podprogowy” rozumiem wszystkie umysłowe i fizyczne procesy
zachodzące bez udziału i kontroli świadomości. Podprogowe procesy myślowe są zbliżone do marzenia
sennego, ponieważ jest ono naturalną drogą prowadzącą do tego aspektu naszego umysłu. […] Percepcja
podprogowa obejmuje natomiast wszystkie bodźce podprogowe oraz wszelkie funkcje organizmu i za-
chodzące w nim procesy sprzyjające świadomemu postrzeganiu środowiska 132.

Percepcja podprogowa – w ujęciu badaczki – odpowiedzialna jest za akty twór-


cze, stanowiąc proces „wzniesienia się ponad własną jaźń” i „oznacza kontakt świa-
domości z percepcją podprogową poprzez te dziedziny [sztuki], jest manifestacją bo-
skiej mądrości w materialnym świecie” 133. Podobna konstatacja staje się źródłem hi-
potezy dotyczącej zależności pomiędzy myśleniem okultystycznym (magicznym)
a rzeczywistością umysłu. Za Roney-Dougal wymienić można kilka koncepcji doty-
czących bezustannego wpływu sfery podświadomej na świadomość. I tak:

[…] nasze zachowania (reakcja instrumentalna) są za każdym razem indukowane informacją parapsy-
chologiczną (pod wpływem psi) […]. Wpływ sfery podprogowej na każdy aspekt naszego życia i na za-
chowanie stanowi podstawę magii. […] Wszystkie magiczne tradycje – od rozprzestrzeniania się stanów
emocjonalnych, podobieństw (rzeczy podobne do siebie mają podstawowe cechy wspólne) i personifi-
kacji (wszystko zawiera aspekt duchowy) – wywodzą się ze sfery podprogowej. Magia posługuje się sferą
podprogową, a otwarcie się na nią pozwala nam w większym stopniu kontrolować percepcję i lepiej
poznać to, co nas otacza. Większość tradycji ezoterycznych oraz najnowsze odkrycie w dziedzinie pa-
rapsychologii łączy przekonanie, że dokładniejsze uzmysłowienie sobie podświadomości ułatwi nam
rozwinięcie zdolności parapsychologicznych. Dana nam będzie wiedza o wszystkim 134.

Genealogia i źródła mediumizmu/spirytyzmu (także na poziomie ludzkiej psy-


chiki, sposobu percypowania czy odczuwania zjawisk zewnętrznych) są oczywiście je-
dynie hipotetyczne; niemożliwa jest weryfikacja lub precyzyjne odtworzenie wielo-
wiekowej tradycji okultystycznej czy procesów (również psychicznych) związanych
z jej powstawaniem. Z tego względu idee podprogowego, podświadomego percypo-
wania rzeczywistości stanowią element niedookreślony, niemożliwy do zweryfikowania.
Badacze dziewiętnastowieczni podejmujący próbę zrekonstruowania początków
i źródeł tradycji okultystycznej opierali się zaledwie na poszlakach, częstokroć myl-
nie interpretując niektóre zjawiska, wprowadzając chaos pojęciowy i nieprecyzyjne
dane dotyczące powstania i ukonstytuowania się między innymi spirytyzmu. Jako
integralna część systemu duchowego, element kultury metafizycznej, mediumizm

132
S. Roney-Dougal, Tam, gdzie nauka spotyka się z magią, przeł. G. Gasparska, Warszawa 2003, s. 25.
133
Ibid., s. 30.
134
Ibid., s. 38–39.
55 Materializm kontra ezoteryka

istniał na pograniczu religii, filozofii i magii, a „myślenie okultystyczne” wyraża wła-


śnie ową tendencję do sytuowania spraw nadprzyrodzonych wśród zdarzeń powszed-
nich i bezustannie grawituje wokół czynników egzystencjalnych.
Niezależnie od wielu koncepcji dopatrujących się powstania i rozwoju mediu-
mizmu/spirytyzmu w zamierzchłej przeszłości za umowną datę narodzin nowożyt-
nego spirytyzmu uważa się rok 1847. Jest to data graniczna, niezwykle często pojawia-
jąca się w rozmaitych opracowaniach poświęconych zjawiskom nadprzyrodzonym.
Wtedy bowiem w miasteczku Hydesville w USA zainicjowane zostały wypadki, które
na przestrzeni kilkudziesięciu lat przyczyniły się do spopularyzowania zjawisk para-
naturalnych do tego stopnia, że spirytyzm stał się znany na całym świecie. Incydenty
te – przez wielu badaczy uważane za początek świadomego spirytyzmu – wydarzyły
się w domu farmerskiej rodziny Foksów. Trójka dziewcząt – Leah, Margaretta i Ca-
thie – zapoczątkowała praktyki spirytystyczne i przez wiele lat zarabiała na życie or-
ganizując seanse. Działalność sióstr Fox zakończyła się skandalem, ujawniającym oszu-
stwa rzekomych mediów (już w latach pięćdziesiątych dziewiętnastego wieku poja-
wiły się oskarżenia o szarlatanerię), kiedy w 1888 roku Margaretta złożyła oświadcze-
nie demaskujące spirytyzm. Wkrótce jednak okazało się, że ruch społeczno-religijny,
jaki pozostał na przestrzeni lat, przezwyciężył trudności związane z comming outem
prekursorki. Dopiero ujawnienie następnych oszustw związanych z działalnością me-
diów i kilka skandali, które wybuchły w związku z weryfikacją autentyczności „pro-
dukcji” manifestacji mediumicznych przyniosły na przełomie dziewiętnastego i dwu-
dziestego wieku osłabnięcie i niemal całkowite wygaśnięcie zainteresowania dziedziną
zjawisk paranormalnych.
Zanim jednak doszło do ujawnienia mistyfikacji, w pierwszej połowie dziewięt-
nastego wieku wokół zjawisk nadnaturalnych narastało coraz większe zainteresowa-
nie. Wkrótce po wydarzeniach w domu Foxów moda na „wirujące stoliki” dotarła do
Europy, w tym także do Polski. Popularne wówczas teorie Kardeca, twórcy jednego
z odłamów spirytyzmu, zyskiwały – zwłaszcza we Francji – wielu zwolenników, przez
szereg lat stanowiąc wdzięczny przedmiot dyskusji. Fascynacja spirytyzmem trwała
ze zmiennym natężeniem przez cały wiek dziewiętnasty, przy czym dopiero pod
koniec stulecia pojawiła się koncepcja stworzenia zeń odrębnej gałęzi nauki. Począt-
kowo bowiem „duchownictwo” stanowiło formę popularnej rozrywki; w dobrym to-
nie było posiadać akcesoria do wywoływania duchów (ekierkę, okrągły stolik; przez
jakiś czas produkowano nawet specjalnie do tego celu przystosowane stoły, które po-
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 56

siadały nazwę – planchette, czyli psychografy 135). Największy rozkwit przeżywał spi-
rytyzm europejski w latach 1853–1869 (był to rok śmierci Kardeca), a potem w póź-
nych latach osiemdziesiątych, kiedy narastało zainteresowanie dziedzinami tak ta-
jemniczymi, jak hipnotyzm, sugestia czy magnetyzm. Ponadto:

[…] w r. 1861 pojawiły się pierwsze „aporty” przedmiotów, a to naprzód kwiatów ciętych, a później całych
roślin, a w czternaście lat później otrzymywano już foremki parafinowe rąk duchów w naczyniu […].
W tymże okresie, mimo ówczesnych trudności technicznych w fotografowaniu, otrzymywano już zdjęcia
duchów (w r. 1872 w świetle dziennym fotografował się „John King” wedle sprawozdania w „British Journal
of Photography”). Prof. W. Crookes otrzymał w r. 1872-73 mnóstwo zdjęć zjawy „Katie King” w świetle
elektrycznym łukowym, a usadowiwszy medium Florencję Cook na wadze, stwierdził, że ciężar medium
obniżał się do połowy wtedy, gdy pojawiała się Katie King. […] Stwierdził także galwanometrem, że opór
elektryczny ciała tej zjawy był pięć razy większy niż opór ciała medium 136.

Kolejne lata nie przynosiły nowych rewelacji dotyczących zjawisk czy mediów;
przybywało wprawdzie zdjęć, ale – jak skonstatował Świtkowski – „przez z górą lat
pięćdziesiąt nie stwierdzono nic zasadniczo nowego” 137. Dlatego:

początek wieku dwudziestego zastał już umysły podzielone na dwa obozy […]: obóz spirytystyczny i obóz
animistyczny. Pierwszy wobec swego nastawienia wierzącego lekceważył badania i ścisłe strony fenome-
nalnej [sic!], drugi odrzucał hipotezę ingerencji duchów, a całą wagę kładł na badanie eksperymentalne;
pierwszy zatem niewiele dorzucił nowego do przyrodniczego poznania objawów, drugi zaś […] naginał
uzdolnienia mediów do narzucanych im warunków laboratoryjnych i tym samym wypaczał objawy.
Nie ulega wątpliwości, że […] kierunek animistyczny wzbogacił wiedzę parapsychiczną nowym mate-
riałem, […] był to jednak materiał faktów jak gdyby sztucznie stworzonych 138.

Warto wszakże zauważyć, że to właśnie badania i eksperymenty umożliwiały uczo-


nym – fizykom, astrofizykom, lekarzom, chemikom itd. – wnikliwe poznanie zjawisk
o charakterze paranormalnym. Na początku dwudziestego wieku zbadano na przykład
skład ektoplazmy, czyli substancji pojawiającej się podczas materializacji zjawy.

135
Planchette pojawiła się w połowie dziewiętnastego wieku i „składała się z blatu na dwóch nogach z kółkami oraz trzeciej,
z grafitową końcówką. Gdy użytkownik dotykał blatu, zapraszał ducha, by ten napisał przesłanie lub coś narysował” (K.
Farrington, Na granicy rzeczywistości. Zagadki świata i tajemnice zaświatów, przeł. R. Kosowski, P. Goraj, A. Rotunno, P. Fraś,
[bm] 1999). Starsze od psychografów są tzw. tabliczki ouija, które powstały w 1892 r. „Pierwszą tabliczkę […] skonstruował
Amerykanin Elijah. J. Bond. Jej nazwa powstała poprzez złożenie dwóch słów oznaczających «tak»: francuskiego «oui»
i niemieckiego «ja». Produkcją […] tabliczek zajmuje się obecnie amerykańska firma Parker Brothers. Znajdują się na
nich litery alfabetu, cyfry od 0 do 9, słowa «tak » i «nie», wskazówka w kształcie serca, a całość wsparta jest na trzech
filcowych podpórkach. Użytkownik zadaje pytanie, kładzie palce na wskazówce i czeka, aż wskazówka przeliteruje od-
powiedź” (op. cit., s. 48). Mimo późnego pojawienia się i spopularyzowania „koncepcja ouija jest prawie tak stara jak
świat. Około 600 roku p.n.e. w Chinach używano bardzo podobnej techniki, by porozumieć się ze zmarłymi. W 500
roku p.n.e. w Grecji bardzo popularnym przyrządem był stolik na kółkach” (loc. cit).
136
J. Świtkowski, Co oznaczają zjawiska parapsychiczne, „Lotos” 1937, z. 1, s. 8–9.
137
Ibid., s. 9.
138
Ibid., s. 9–10.
57 Materializm kontra ezoteryka

Nie należy jednak zapominać, iż spirytyzm był doskonałą formą zarobkowania


i fakt ów stanowił jeden z koronnych argumentów przeciwko eksperymentom z me-
diami. Wszystko wszakże, co dotyczyło osób obdarzonych nadnaturalnymi mocami,
stawało się sensacją, umiejętnie rozdmuchiwaną przez rozmaite czasopisma. W tym
kontekście nie dziwi zupełnie, że kolejne demaskowane i przyłapywane na oszu-
stwach media przyczyniały się do osłabienia zainteresowania mediumizmem. Z dru-
giej jednak strony rosnąca fascynacja religiami Wschodu, zwłaszcza hinduizmem
i buddyzmem, przyczyniała się do rozkwitu rozmaitych towarzystw i grup teozoficz-
nych, stanowiących pokłosie spirytyzmu i koncepcji pokrewnych podobnym ideom.
W świetle nieporozumień dotyczących interpretacji zjawisk spirytyzmu i me-
diumizmu zaznaczyć warto, że na ostateczny kształt umysłowy i ideologiczny obu
dziedzin wpływ miało zasadniczo kilka osób. Jednym z ważniejszych prekursorów
nowożytnego spirytyzmu był niezaprzeczalnie Emmanuel Swedenborg (1688–1772),
szwedzki filozof, mistyk, uczony (autor prac z dziedziny fizyki, anatomii, astronomii
i biologii). Kwestiami mistycznymi zaczął interesować się dość późno, bo dopiero
w 1743 roku, kiedy po doświadczeniu proroczego snu zaczął miewać wizje i jasnowi-
dzenia. Podobne przeżycie spowodowało przewartościowanie światopoglądu i do-
prowadziło uczonego do określenia rzeczywistej natury wszechświata. Jednym z naj-
bardziej znanych dzieł Swedenborga jest praca O niebie i piekle, stanowiąca próbę opi-
sania pośmiertnej egzystencji. W połowie dziewiętnastego wieku odnaleziono i wy-
dano również Dziennik snów z lat 1743–1744.
W ciągu kilku lat Swedenborg nauczył się kontrolować, a także wywoływać stany
ekstatyczne. Wielu współczesnych zarzucało mistykowi chorobę psychiczną, du-
chowni natomiast wyrażali się krytycznie wobec o jego działaniach i uzdolnieniach.
Należy przy tym podkreślić, iż:

[…] w Szwecji jeszcze w XVIII w. stawiano ludzi przed sądem za czary, jeśli okazywali jakieś zdolności
„psychiczne” czy choćby ponadprzeciętne przymioty umysłowe, i niekiedy skazywano ich na śmierć.
U schyłku XVIII w., jeszcze za życia Swedenborga, histeria na tle czarów przybrała zatrważające roz-
miary […]. Nie rodziło to bynajmniej atmosfery publicznego prestiżu wokół jasnowidzenia i zdolności
pokrewnych. Może właśnie dlatego niemal żadne ze świadectw o psychicznych władzach Swedenborga
nie zostało uwiecznione na piśmie przed upływem wielu lat po jego śmierci, który to fakt skłonił nie-
których sumiennych badaczy do wykluczenia ich 139.

139
S. Toksvig, Emanuel Swedenborg, uczony i mistyk, przeł. I. Kania, Kraków 2002, s. 246.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 58

Nie sposób jednak nie wspomnieć, że zachowały się relacje potwierdzające zdol-
ności mistyczne uczonego, także dotyczące talentów mediumicznych oraz pisma au-
tomatycznego (włączając notatki samego Swedenborga). Teoria komunikowania się
z zaświatami powstała między innymi na podstawie analizy zapisków uczonego, w któ-
rych występują liczne cechy pisma automatycznego, takie jak powtarzalność czy ode-
rwanie charakteru uwag od osobowości piszącego oraz:

[…] częste pytanie o to, czy „wolno” ujawniać to lub owo. „Nie wiem, czy to wolno ogłaszać”; przy tym
stwierdza, że zanim rozezna się w znaczeniu jakiegoś zdania, musi zasięgnąć „rady”. Czyjej? W piśmie
automatycznym „pisarz” mieni się często duchem „kontrolującym” medium albo przynajmniej jego
dłoń. Swedenborg wspomina, że „dzieciny” nie tylko prowadziły jego rękę, ale i mówiły przez jego usta.
Niektóre ze współczesnych mediów twierdzą, że posłuszne są „dzieciom”. Można by się w tym dopa-
trywać dziecięcego kształtu, jaki przybiera zdysocjowany fragment ich osobowości 140.

Koncepcje Swedenborga dotyczą między innymi ukształtowania rzeczywistości


zawierającej się zarówno w planie materialnym, jak i poza nim. Mistyka interesowała
konstrukcja wszechświata w jego wszelkich wymiarach i tak właśnie ją analizował.
Twierdził, że istoty ludzkie istnieją jednocześnie na planie duchowym oraz na
planie życia codziennego. Jego zdaniem sfera ducha ma wielki wpływ na życie ludz-
kie, mimo że ludzie przez większość czasu są nieświadomi obecności ducha. Po
opuszczeniu ciała fizycznego dusza przechodzi do stanu pośredniego, przypomina-
jącego życie na ziemi, w którym spotyka zmarłych przyjaciół i krewnych. Po doko-
naniu samooceny dotychczasowego życia zmarli udają się do jednego z dwóch za-
światów […]. Sfery te tworzone są przez umysł w trakcie przebywania duszy w ciele
w świecie fizycznym […]. Obie krainy mają swoje rządy oraz określoną strukturę spo-
łeczną. Dusza może przechodzić przez różne obszary czy też poziomy nieba i piekła,
nigdy jednak nie może ich całkowicie opuścić 141.
Koncepcje szwedzkiego filozofa wzbudziły zainteresowanie na całym świecie.
W 1792 roku założony został Kościół swedenborgiański, natomiast w 1810 powstało
Towarzystwo Swedenborgiańskie, którego celem stała się popularyzacja i publikacja
dzieł oraz filozofii mistyka. Ponadto, co warto zaznaczyć:

[…] idee Swedenborga silnie przemawiały do licznych wczesnodziewiętnastowiecznych mesmerystów


w Europie i Ameryce. Łącząc koncepcje skomplikowanego życia pośmiertnego posłusznych duchów

140
Ibid., s. 267.
141
J. R. Lewis, Swedenbörg Emanuel. W: J.R. Lewis, op. cit., s. 329.
59 Materializm kontra ezoteryka

i leczenia magnetyzmem, mesmeryści owi zapraszali wyzwolone z ciała dusze do wspólnego udziału
w seansach magnetycznych z pacjentami 142.

Koncepcje Szweda były atrakcyjne również dla spirytystów, którzy przejęli nie-
które z nich, „głównie za sprawą ich interpretacji dokonanej przez Andrew Jacksona
Davisa” 143.
Według Kazimierza Aurelly’ego, po śmierci wizjonera

[…] zwolennicy Swedenborga rozpadli się na dwie grupy. Jedna z nich, tworząca […] „Kościół Nowej Jero-
zolimy”, przyjęła na ślepo wszystkie teorie mistrza, druga, złożona przeważnie z mężów nauki, wiele
odrzuciła, […] rozwijając […] tylko zasadniczą myśl Swedenborga: możliwość łączności z duchami. Jest
to tzw. pneumatologia. Doszła ona do tych samych prawie wyników, co […] spirytyzm […]. Przedstawi-
cielem i założycielem jej jest Jan Henryk Jung-Stilling 144.

Jung-Stilling był autorem dzieł o charakterze mistycznym; za najważniejsze uz-


naje się Teorie nauki o duchach (Norymberga 1808), zawierające główne elementy dok-
tryn i filozofii autora, inspirującego się również pracami Franza Antona Mesmera.
Zdaniem Junga-Stillinga:

[…] człowiek składa się z ciała, duszy, czyli substancji nerwowej (Nervengeist) i ducha. Duch jest bo-
skiego pochodzenia, ale że substancją nerwową jest przywiązany do ciała, zdolności jego są skrępowane.
Przez magnetyzowanie połączenie to może być rozluźnione lub nawet zniesione i dlatego somnambu-
licy mogą być jasnowidzącymi, a nawet mogą widzieć duchy 145.

Teorie te wzbudziły duże zainteresowanie, a refleksem podobnych fascynacji sta-


ły się dzieła Jerzego Konrada Horsta (1767–1838) – Demonomagia (Frankfurt 1818; hi-
storia procesów o czary), Bibilioteka czarów (1821–1826; przegląd ksiąg i manuskryp-
tów dotyczących czarów oraz zabobonów), a także Deuteros kopia, czyli zjawiska i pro-
blemy z dziedziny pneumatologii (Frankfurt 1830 traktujące o spełnionych przepowied-
niach).
O somnambulicznych jasnowidzeniach pisali również: Karol Eschenmayer (1768–
1852), który uznał, że „dar przeczuwania można tylko wytłumaczyć uznając istnienie
duchów” 146, Józef Ennemoser (1787–1851), badający magnetyzm i zjawiska z nim
związane, autor Historii magii (Lipsk 1844) oraz Józef Görres (1776–1847), teolog, autor

142
L. S. de Camp i C. C. de Camp, Duchy, gwiazdy i czary, z ang. przeł. W. Niepokólczycki, Warszawa 1970, s. 351.
143
J. R. Lewis, loc.cit., s. 329.
144
K. Aurelly, Spirytyzm w pierwszej połowie XIX wieku, „Świat Duchów” 1902, nr 9, s. 133.
145
Ibid., s. 133–134.
146
Ibid., s. 134.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 60

Chrześcijańskiej mistyki. Ogromne znaczenie dla teorii pneumatologicznych miały rów-


nież eksperymenty z najsłynniejszym wówczas medium Fryderyką Wanner-Hauffe
(1801–1829). Jej współpraca z Justinusem Kernerem (1786–1862) zaowocowała dwu-
tomową książką pt. Jasnowidząca z Prevorst (w języku polskim ukazała się w tłumacze-
niu Wincentego Topora Matuszewskiego w 1832 r.). Hauffe, podobnie jak Jung-Stil-
ling, wyznawała ideę trójdzielności ludzkiej struktury oraz istnienia substancji ner-
wowej, która „przechodzi z duszą na inny świat i jest niezniszczalna i za jej to pomocą
duchy pośredniego świata mogą […] dać się […] uczuwać ludziom” 147.
Teorie pneumatologiczne zostały jednak zapoznane – mimo licznych podo-
bieństw – przez spirytyzm, a przyczyn takiego stanu rzeczy każe Aurelly upatrywać
w dwóch faktach: odkryciu przez spirytystów możliwości kontaktu z duchami, a za-
tem szansy eksperymentalnego weryfikowania ich hipotez, po wtóre zaś „[…] spiry-
tyzm nosił od samego początku religijne piętno – pneumatologia była tylko syste-
mem filozoficznym, a tym samym niedostępną [sic!] dla szerszego ogółu. Tym czyn-
nikom zawdzięcza spirytyzm swoje szybkie rozszerzenie się” 148.
Ekspansywność „duchownictwa” stanowiła także efekt działalności francuskiego
pedagoga, Hippolyta Léona Dénizarda Rivaila (1804–1869). Przyjął on pseudonim
Allan Kardec, „ponieważ, jak twierdził, w poprzednich wcieleniach nosił raz nazwisko
Allan, innym razem Kardec” 149. W latach 1848–1849 Rivail interesował się magnety-
zmem zwierzęcym i somnambulizmem, jednak w 1854 roku zafascynował go feno-
men „wirujących stolików”. Rok później wziął udział w jednym z eksperymentów
w domu pani Plainemaison:

H. L. D. Rivail dążył do ustalenia racjonalnych przyczyn zjawiska wirujących stolików oraz opisania
rządzących nimi praw. Współpracował z licznymi mediami, uczestnicząc w setkach seansów i sporzą-
dzając z nich dokumentację, studiując tysiące raportów z przeprowadzonych na całym świecie ekspe-
rymentów. Wkrótce badaniami objął innego rodzaju zjawiska mediumiczne, podejmując próbę ich wy-
jaśnienia i systematyzacji. Efektem wieloletnich studiów […] było kilkanaście opracowań, opublikowa-
nych pod pseudonimem „Allan Kardec” 150.

147
Ibid., s. 135.
148
Ibid., s. 135–136.
149
J. R. Lewis, Kardec Allan. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 187.
150
P. Grzybowski, Przedmowa tłumacza. W: A. Kardec, Księga Duchów, z jęz. franc., na podstawie wyd. drugiego, przeł., opa-
trując przedmową i przypisami P. Grzybowski, Katowice [br], s. 24.
61 Materializm kontra ezoteryka

W 1858 roku ukazał się pierwszy numer wydawanego przez Rivaila „Przeglądu
Spirytystycznego”, który w niedługim czasie „stał się najważniejszym periodykiem
ruchu społecznego spirytystów, prezentującym jednocześnie najświeższe odkrycia
naukowe” 151. W tym samym roku powstało Paryskie Towarzystwo Studiów Spiryty-
stycznych. Oba te organy propagowały spirytyzm, stając się jednocześnie ośrodkami
badań nad zjawiskami mediumicznymi.
Rivail postulował przede wszystkim spirytyzm naukowy, w formie odbiegającej
jednak od skrajnego materializmu, lecz unikający równocześnie mistycznego do-
gmatyzmu. Stworzony przez Kardeca system filozoficzny opierał się między innymi
na koncepcjach reinkarnacyjnych, klasyfikując duchy wedle określonej hierarchii oraz
uznając związki świata duchowego z ludzkim. W Księdze Duchów Rivail wspomina na
przykład o zasadach moralnych i konsekwencjach wypływających z ich przestrzega-
nia bądź przekraczania dla kolejnych wcieleń, co czyni teorie Francuza pokrewnymi
ideom hinduistycznym.
Rivail uważał ponadto, że:

[…] spirytyzm jest nauką, która dowodzi metodą naukową realności istnienia duszy i jej nieśmiertelno-
ści. Dostarcza nam pewności kontaktów między żywymi i tymi, których nazywa się zmarłymi. Spiry-
tyzm jest filozofią, która odpowiada wszelkim aspiracjom serca i rozumu 152.

Rivail oddzielił swoje koncepcje od aktywności religijnej, nie widząc w niej szans
rozwoju dla spirytyzmu. Uznał natomiast, że teorie spirytystyczne opierać się po-
winny na aspektach ideologicznych, przesłankach właściwych etyce, wynikających
z poszanowania istoty ludzkiej: miłości, miłosierdziu, tolerancji, równości, szacunku
dla wszelkich pierwiastków związanych z trwaniem człowieka (jego pracy, cierpienia,
codzienności itp.).
Warto dodać, że koncepcje Rivaila przetrwały do czasów obecnych i nadal są kul-
tywowane. Jak informuje Przemysław Grzybowski:

Paryskie Towarzystwo Studiów Spirytystycznych przekształcone zostało we Francuski Związek Spiry-


tystyczny. Po latach do organizacji dołączyły grupy z innych państw frankofońskich i dziś powstały
z ich połączenia Francuski i Frankofoński Związek Spirytystyczny ma kilka ośrodków we Francji […].

151
Ibid., s. 27.
152
Cyt. za: P. Grzybowski, op. cit., s. 28.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 62

W 1989 roku – po wieloletniej przerwie wywołanej problemami natury prawnej – ponownie zaczęto
wydawać kwartalnik „Przegląd Spirytystyczny” 153.

Niepowtarzalny wkład w przekształcenie niektórych elementów spirytystycz-


nych w kontrowersyjną koncepcję filozoficzną wniosła natomiast Helena Pietrowna
Bławatska (1831–1891). Urodzona w Dniepropietrowsku na Ukrainie, przez wiele lat
podróżowała po Europie, Ameryce, Indiach oraz Egipcie, odwiedziła również Tybet.
W 1874 roku podczas seansu spirytystycznego w Vermont poznała Henry’ego
Steele Olcotta, prawnika z New Jersey i wraz z nim założyła Towarzystwo Teozo-
ficzne, którego cel stanowiły badania okultystyczne 154. Według L. Sprague i Catherine
C. de Campów nazwa „teozofia” została zasugerowana przez jednego z założycieli,
a „od kilku wieków słowem tym określano filozofie, które utrzymywały, że tłumaczą
Wszechświat, opierając się na jakiejś specjalnej boskiej wiedzy” 155.
W 1877 roku Bławatska opublikowała dwutomową pracę zatytułowaną Isis Unve-
iled, która jednak nie zyskała przychylności recenzentów.
Przy bliższym zbadaniu Isis Unveiled przedstawia ogromną, nieuporządkowaną,
chaotyczną masę idei zaczerpniętych z rozmaitych źródeł naukowych, pseudonau-
kowych i okultystycznych. Idee te zostały nagromadzone z powierzchowną znajo-
mością ich sensu i bez poszanowania logiki. Pani Bławatska zmieszała folklor i filo-
zofię Zachodu z okultystycznymi i mitologicznymi wierzeniami Wschodu i przed-
stawiła powstałą z tego sałatkę jako swą własną doktrynę magiczną 156.
Systemat filozoficzny wciąż jednak ewoluował, autorka poszerzała bowiem swoje
koncepcje o kolejne elementy rozmaitej proweniencji, jak alchemia, astrologia, ka-
bała, numerologia, spirytyzm, idee hinduistyczne. Podobny konglomerat koncepcyjny
przyczynił się do niezwykłego wzrostu popularności Bławatskiej i Towarzystwa w ogó-
le. Wynikało to z faktu, że:

153
Ibid., s. 29.
154
L. S. de Camp i C. C. de Camp podają, że powstanie Towarzystwa Teozoficznego zainspirowane zostało wykładem do-
tyczącym sztuki egipskiej, wygłoszonym w mieszkaniu Olcotta i Bławatskiej przez architekta George’a H. Felta. 7 wrze-
śnia 1875 roku utworzono organizację, na czele której stanął Olcott, wiceprezesem mianowano Felta, sekretarzem zaś
został William Quan Judge (urzędnik kancelarii adwokackiej).
155
L. S. de Camp i C. C. de Camp, op. cit., s. 394.
156
Ibid., s. 395.
63 Materializm kontra ezoteryka

[…] ludzie, którzy stykają się z teozofią po raz pierwszy, dostrzegają w tym melanżu kilka bliskich sobie
idei i sądzą, że reszta doktryny jest równie rozsądna, tylko na razie niezrozumiała. W rzeczywistości
ideologia ta, stworzona z mnóstwa wzajemnie wykluczających się idei, jest pozbawiona sensu 157.

W 1882 roku niedaleko Madrasu w Indiach w majątku Adyara założono między-


narodowy ośrodek Towarzystwa Teozoficznego, „a filozofia Bławatskiej pozostawała
w owym czasie pod silnym wpływem ezoterycznych doktryn indyjskiego buddy-
zmu” 158. W 1888 roku ukazała się kolejna książka, Doktryna tajemna, uchodząca za naj-
ważniejsze dzieło Heleny Pietrowny. Jednak niedługo po opublikowaniu książki „po-
ważni orientaliści, zirytowani pretensjonalnością «doktryny tajemnej», udowodnili
[…], że nie jest ona ani tak bardzo stara, ani tajemna” 159. Mimo to praca Bławatskiej
zyskała ogromne powodzenie i fakt ten zadecydował między innymi, że zerwała ona
z Olcottem i założyła własną lożę Towarzystwa, którą kierowała do śmierci.
Opracowany przez Bławatską system filozoficzny stanowi syntezę filozofii
Wschodu (chińskiej oraz indyjskiej), gnostycyzmu, neoplatonizmu oraz kilku innych
doktryn magicznych, okultystycznych i religijnych.

Zgodnie z doktryną teozoficzną świat widzialny powstaje z wszechobecnego i niezmiennego Źródła,


niematerialnej rzeczywistości, której manifestacją, podobnie jak w filozofii hinduskiej, jest kontrolo-
wany i kierowany przez tę rzeczywistość wszechświat. Ów proces kosmicznego objawiania się niema-
terialnej rzeczywistości ma dwie fazy. Pierwszą jest faza inwolucji, podczas której […] indywidualne du-
chowe cząstki (monady) docierają do ciała przyczynowego […]. Podczas drugiej fazy, ewolucji, ludzkie
monady […] rozwijają swój wewnętrzny potencjał, świadomość, uwalniają się od materii i powracają do
Źródła. Duch, który nigdy nie ginie […] osiąga doskonałość dzięki cyklowi reinkarnacji 160.

Miejsce oraz sposób istnienia człowieka we wszechświecie określone zostały za


pomocą skomplikowanego systemu pojęć i koncepcji:

Początkiem […] kosmicznym człowieka jest, według teozofów, najniższy mikrokosm [sic!], szybująca gdzieś
w przestrzeniach komórka organiczna, posiadająca atoli iskrę z „Jednego Płomienia”. Końcem metafi-
zycznym tego mikrokosmosu jest Nirwana. Ponieważ zaś wszechświat jest „jednym ze zjawisk Wiecz-
nego Istnienia”, a zatem również wiecznym, wynikałoby stąd, iż sam człowiek jest odwiecznym, nie
mającym początku w swym pierwiastku kosmicznym 161.

157
Ibid., s. 396.
158
J. R. Lewis, Bławatska Helena Pietrowna (Madame Blavatsky). W: J. R. Lewis, op. cit., s. 53.
159
L.S. de Camp, C.C. de Camp, op. cit., s. 410.
160
J. R. Lewis, Teozofia. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 351.
161
E. S. Naganowski, Teozofia buddaistyczna w Europie, „Biblioteka Warszawska” 1892, t. I, z.1, s. 86-103.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 64

Popularność teozofii była w dziewiętnastym wieku ogromna; jak informował


w 1893 roku Teodor Jeske-Choiński:

Równolegle ze spirytyzmem płynie i inny prąd reakcyjny, zwany teozofizmem, czyli neobudaizmem
[sic!] […]. Jak spirytyści, liczą i teozofowie obecnie co najmniej milion gorliwych zwolenników. […] Jak
spirytyści jednoczą się i oni „w celu poszukiwania prawdy”, a więc odwracają się od chrześcijaństwa,
a zanurzają w tajemniczej wiedzy sztukmistrzów nadgangesowych. Wiadomo, że Helena Bławatska […]
postawiła na czele swoich teorii zdanie: „nie ma religii nad prawdę” 162.

Równie krytyczne stanowisko prezentował na przykład Jan Badeni, pisząc:


Cała ta nauka to dziwna synteza wschodniej metempsychozy ze spirytystyczną
wędrówką dusz, przesiąknięta skrajnym materializmem, włącznie aż do darwini-
stycznych teorii, a okraszona zaklętymi formułkami Heglów, Szellingów i Hartman-
nów. Wszystkie filozoficzne niedorzeczności, będące jeszcze w pączku na Zachodzie,
bujnie się tutaj rozrastają 163.
Fenomen twórczyni teozofii nie polegał zresztą na jej rzeczywistej wiedzy czy
mocy „magicznej”, ani nawet na uroku osobistym 164; wydaje się, że Bławatska była
po prostu inteligentną, zręczną manipulatorką, dobrym psychologiem i obserwato-
rem (podobnie jak na przykład współcześni „guru” rozmaitych sekt). W tym kontek-
ście warto zacytować fragment artykułu Jeske-Choińskiego, w którym przytacza on
zachowanie Rosjanki:

Bławatska odezwała się o swoich wielbicielach […] jak następuje: „[…] Ogromna większość ludzi, którzy
się za uczciwych uważają, składa się z kapitalnych głupców. […] Jakie lwy i orły na głos mojej świstawki
przemieniały się w osłów! Dość było im niekiedy zagwizdać, żeby zaraz posłusznie ogromnymi kłapali
uszami”. Cóż sądzić o „religii”, z której jej główna kapłanka drwi sobie w sposób tak cyniczny? 165.

Cytowana wypowiedź Bławatskiej – jakkolwiek naświetlająca charakter i sposób


jej myślenia – nie uszczupliła chyba szeregów wyznawców teozoficznych doktryn.
Zauważyć przy tym należy, iż Towarzystwo zyskiwało popularność nie tylko poprzez

162
T. Jeske-Choiński, Nowoczesny mistycyzm…, s. 3.
163
J. Badeni, Indyjska teozofia w Europie, „Przegląd Powszechny” 1887, t. XIII, z. 2, s. 219–220.
164
Edmund S. Naganowski opisuje Bławatską w następujący sposób: „Na peronie jednego z dworców londyńskich widzia-
łem przed rokiem wysiadającą z wagonu kobietę, podtrzymywaną przez dwóch mężczyzn, palącą papierosa. Kobiety
tak olbrzymiego wzrostu i tak potwornie rozrosłych kształtów nie zdarzyło mi się widzieć nigdy […]. Ogromna twarz
mogła kiedyś być piękną – kiedyś, przed czterdziestu laty; oczy zachowały dużo blasku i uderzyły mnie pewną głębo-
kością i inteligencją wzroku. Powiedziano mi, że tą kobietą była – madame Blavatsky. Liczyła wtedy lat 60” (op. cit., s.
88).
165
T. Jeske-Choiński, loc. cit.
65 Materializm kontra ezoteryka

głoszenie interesujących koncepcji, lecz i ze względu na propagowaną zasadę rów-


ności wszystkich członków organizacji 166.

W szeregu […] rad [Towarzystwa Teozoficznego] jest zalecane dla tych, którzy mają zostać adeptami,
zupełne zapomnienie o sobie samych, zupełne zlanie swoich osobistych dążeń z celami świata jako
całości, i bliźnich. […] Korzystnie wyróżniają się oni wśród innych sekt wielką bardzo tolerancją. Towa-
rzystwo w przyjmowaniu członków nie robi różnicy pochodzenia, ani stanowiska, ani też wierzeń reli-
gijnych 167.

Jednym z najbardziej znaczących polskich badaczy zjawisk paranormalnych był


Julian Ochorowicz (1850–1917), którego badania nad spirytyzmem, magnetyzmem
i hipnozą znano także na Zachodzie. Prus wskazywał zresztą na bardzo wczesne za-
interesowanie Ochorowicza tematyką ezoteryczną:

Już w VI klasie zajmował się usypianiem i magnetyzowaniem niejakiego B. W VII klasie napisał do „Gazety
Polskiej” artykuł O magnetyzmie, na który odpowiedział mu dr S. Markiewicz […] artykułem: Głos woła-
jącego na puszczy wobec magnetyzerów z Lublina. W szkole głównej […] zajmował się w dalszym ciągu ma-
gnetyzowaniem, stolikami wirującymi, odgadywaniem cudzych myśli i narzucaniem własnych 168.

Prus podkreślał również ogromną odwagę Ochorowicza, który nie wahał się ot-
warcie głosić swoich teorii i wyników badań (w formie odczytów, książek, artykułów).
Pisarza zdumiewało, że:

[…] patentowany przyrodnik […] publicznie pisze o „ręce mediumicznej v. eterycznej, rozszczepiającej
się od ręki materialnej” […] Muszę wyznać, że ile razy, ja sam, czytam w jego artykułach o „ręce eterycz-
nej” zimno mi się robi. Jest w tym frazesie szalona odwaga (szczególnie u nas) 169.

W połowie lat osiemdziesiątych Ochorowicz, zajmujący się wówczas magnety-


zmem i hipnozą, stał się osobą niepopularną wśród polskich lekarzy. Prace badacza
były do tego stopnia kontrowersyjne, że środowisko medyczne uznało wyniki jego
eksperymentów za nienaukowe. Dobitną egzemplifikację niechęci lekarzy do Ocho-
rowicza stanowi incydent z 1890 roku, który kronikarz „Kraju” opisuje następująco:

166
W praktyce – rzecz jasna – było nieco inaczej; wystarczy wspomnieć choćby rozłam w Towarzystwie i walkę o władzę,
która rozegrała się po śmierci Bławatskiej pomiędzy Annie Besant, Williamem Q. Judgem i Henrym Olcottem. Jak piszą
de Campowie: „Były oskarżenia o kradzież dobytku H. P. B. [Bławatskiej], o podrabianie listów mahatmów i o cudzołó-
stwo Olcotta z jedną z członkiń” (op. cit., s. 415).
167
W. Lutosławski, Współczesny ruch teozoficzny w Anglii, Ameryce i Indiach Wschodnich, „Ateneum” 1888, t. II, z. 2, s. 216.
168
B. Prus, Objawy mediumiczne…, nr 3, s. 5.
169
Ibid.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 66

Stało się, że pod wpływem oburzenia ciała lekarskiego „Kurier Warszawski” musiał przerwać druk arty-
kułów Ochorowicza, a „Kurier Codzienny”, który je drukuje w dalszym ciągu, musi z kolei wytrzymy-
wać ataki zwolenników taktyki zamykania ust. Czytałem list jednego z lekarzy, wykreślającego się z listy
prenumeratorów na skutek zapowiedzi, tj. jeszcze przed rozpoczęciem druku artykułów dra O[chorowi-
cza]. To znaczy, że nie treść, ale samo nazwisko Ochorowicza ma własność rozdrażniania do tego stopnia
namiętności niektórych lekarzy, że zapominają o przysłowiu: „gniewasz się? a więc nie masz racji” 170.

Znacznie większy jednak szok, a przy tym i niechęć, wywołało zainteresowanie


Ochorowicza zagadnieniami mediumicznymi. Zjawiska nadnaturalne, odsunięte do-
tychczas poza obręb sfery badawczej, pod wpływem koncepcji Wallace’a, Crookesa
i innych nabrały wartości naukowej. Wykluczenie teorii spirytystycznych tłumaczą-
cych niezwyczajne objawy manifestacjami duchów, otworzyło drogę do wnikliwego
analizowania przestrzeni nadnaturalnych, umożliwiając konstruowanie rozmaitych
hipotez wyjaśniających działanie „tajemniczej siły”. Dla badacza pokroju Ochorowi-
cza przedmiot ów stanowił idealny obszar eksploracyjny.
W roku 1893 Ochorowicz – jak pisze Jan Tomkowski – „stał się prawdziwą «oso-
bistością roku», obiektem licznych sporów towarzyskich i polemik prasowych” 171. Po-
wodem takiego rozgłosu stały się doświadczenia z udziałem Eusapii Palladino, wło-
skiego medium. W maju tego roku, na zaproszenie Henryka Siemiradzkiego, uczony
przyjechał do Rzymu, aby przeprowadzić kilka doświadczeń o charakterze mediu-
micznym. Po ich zakończeniu badacz opracował hipotezę inspirowaną między in-
nymi założeniami Crookesa, Coxa, Petry’ego oraz Schindlera, wplatając doń także
elementy własnych koncepcji z dziedziny magnetyzmu i hipnozy. Idea Ochorowicza
jest skomplikowana, tłumaczy bowiem powstawanie objawów mediumicznych w op-
tyce właściwej interpretacjom psychologicznym czy hipnotycznym:

Mediumiczny trans okazywał się zjawiskiem bardziej ulotnym, bardziej „samoistnym” i połączonym
z większą aktywnością niż hipnotyczny sen. Co ważniejsze, dawał znać o sobie również „poza granicami
ciała”. Jeżeli zahipnotyzowany raczej „ulegał działaniu”, to medium – „działało” […]. Podobieństwa wy-
stępowały natomiast między mediumizmem a magnetyzmem. Ochorowicz był zdania, że mediu-
miczny trans stanowi szczególną formę snu magnetycznego, w którym rolę magnetyzera biorą na sie-
bie wszyscy uczestnicy seansu […]. Ochorowicz rozpatruje ukazywanie się zjaw, tajemniczych rąk i twa-
rzy jako formę materializacji jednostkowych halucynacji w następstwie współpracy medium z uczest-
nikami seansu. Zakłada, że w pewnych warunkach dojść może do pełnej materializacji i ciało zjawy

170
Alter., Kronika warszawska, „Kraj” 1890, nr 49, s. 13.
171
J. Tomkowski, Mój pozytywizm, Warszawa 1993, s. 177.
67 Materializm kontra ezoteryka

stanie się nie tylko dotykalne, ale w ogóle nie będzie się różnić od ciała człowieka. Takiego ucieleśnio-
nego „ducha” będzie można wprawdzie zważyć i zmierzyć, lecz zniknie on natychmiast po zakończe-
niu seansu 172.

Na przełomie 1893 i 1894 roku Ochorowicz przeprowadzał eksperymenty z Eu-


sapią w Warszawie, a fakt ów stał się sensacją sezonu 173. Natomiast:

[…] prowadzony od listopada do stycznia dziennik [badacza] rzuca sporo światła na psychikę samego
autora. Dokonywał eksperymentów, ogłaszał narodziny mediumizmu, złościł się na lekarzy, ale z dru-
giej strony nieustannie podejrzewał, że Eusapia oszukuje. Czynił jej wyrzuty, nękał podejrzeniami, robił
sceny 174.

Kilka lat później Ochorowicz eksperymentował z niejaką panią Corner (pod


pseudonimem tym występowała Florence Cook, niegdysiejsze medium Crookesa).
W 1899 roku „pani Corner […] została przez Ochorowicza całkowicie skompromito-
wana. Za parawanem nakładała na siebie trzy kawałki białego muślinu, po czym uka-
zywała się zgromadzonym jako duch «Mary»” 175.
Mimo to w latach 1909–1912 Ochorowicz podjął się prowadzenia doświadczeń
z młodym medium, Stanisławą Tomczykówną (Tomczakówną), a „efektem współ-
pracy […] było uzyskanie pierwszych w świecie fotografii ciała duchowego […]. Cen-
nymi eksperymentami z tym medium było wykonywanie odbitek myśli na płytkach
fotograficznych” 176.
W kontekście działalności Ochorowicza należy wspomnieć o jego współpracow-
nikach, między innymi o jednym z pierwszych polskich spirytystów, doktorze Ksa-
werym Watraszewskim (1853–1929), lekarzu naczelnym Szpitala Ujazdowskiego
w Warszawie oraz inżynierze Piotrze Lebiedzińskim (1860–1934), przyrodniku, che-
miku i fotografie. Ten ostatni został również honorowym prezesem Polskiego To-
warzystwa Badań Psychicznych. Dodać też trzeba, iż Lebiedziński „stosował wyłącz-
nie klasyczne metody naukowe i zasłynął jako pierwszy Polak, któremu w warunkach
laboratoryjnych udało się otrzymać ektoplazmę” 177.

172
Ibid., s. 185.
173
Wydarzenia dotyczące przyjazdu Eusapii Palladino zostały opisane w podrozdziale Eusapiada.
174
J. Tomkowski, op. cit., s. 190.
175
Ibid., s. 194.
176
P. Grzybowski, Opowieści spirytystyczne…, s. 159.
177
Ibid., s. 161.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 68

Zainteresowanie spirytyzmem i mediumizmem


w dziewiętnastowiecznej Polsce

Ezoteryczne zainteresowania Zachodu w połowie dziewiętnastego wieku w krótkim


czasie znalazły odbicie w fascynacjach polskich. Europejski spirytyzm miał swe źró-
dło we Francji, gdzie miał najwięcej adeptów, a przebywający w tym kraju polscy emi-
granci w niedługim czasie przeszczepili na grunt ojczysty modę na „wirujące stoliki”.

Prace Allana Kardeca i innych prekursorów spirytyzmu naukowego dotarły na ziemie polskie wraz z
przedstawicielami ówczesnej inteligencji odbywającymi częste podróże do Francji, jak również dzięki
korespondencji z emigrantami. Sytuacja społeczno-polityczna kraju nie pozwalała w tych czasach na
tak bujny rozwój grup spirytystycznych, jak miało to miejsce gdzie indziej 178

– pisze Grzybowski w Opowieściach spirytystycznych dodając, że:

Historia spirytyzmu nad Wisłą nie może być też rozpatrywana bez ujęcia przez pryzmat warunków
społecznych […]. Głęboko zakorzenione tradycje religijne i polityczne oraz wieloletnie problemy go-
spodarcze, mające wpływ na rozwój nauk i stan oświaty społeczeństwa, nie pozwoliły na szersze roz-
powszechnienie się niejednej idei, w tym także spirytyzmu – nawet od strony czysto eksperymentalnej.
Mimo trudności, można jednak mówić o doniosłych dokonaniach w tej dziedzinie 179.

Wypowiedź tę warto uzupełnić stwierdzeniem, iż warunki historyczne, w których


znalazła się Polska po kolejnych rozbiorach, nie sprzyjały rozwojowi koncepcji spiry-
tystycznych także ze względu na zaangażowanie w walkę o odzyskanie niepodległości.
Dążenia wyzwoleńcze sprzyjały raczej rozprzestrzenieniu idei powstaniowych, usuwa-
jąc na dalszy plan kwestie niezwiązane z aspektami narodowościowymi czy społeczno-
ekonomicznymi. W podobnej sytuacji spirytyzm nie mógł znaleźć podatnego gruntu,
a jego krótkotrwała ekspansja, odbywająca się w dwóch odsłonach, nie znalazła odbicia
w głównych nurtach estetycznych, filozoficznych czy religijnych epoki.
Jedno z pierwszych doniesień na temat nowego rodzaju rozrywki zamieścił kra-
kowski „Czas” w 1853 roku, w numerze 84 z 14 kwietnia:

Dzienniki amerykańskie, a nawet listy prywatne pisane do Krakowa przez pewnego lekarza z St. Louis
rozwodziły się szeroko o duchach, które każdy mniej więcej może wywoływać i rozmawiać z nimi za
pomocą pukania. Co więcej duchy te amerykańskie sprowadził nawet jakiś spekulant do Londynu 180.

178
Ibid., s. 151.
179
Ibid., s. 150.
180
Duchy pukające i skaczące stoły, „Czas” 1853, nr 84, s. 2.
69 Materializm kontra ezoteryka

W tej samej publikacji znajduje się również szczegółowa informacja dotycząca eks-
perymentu spirytystycznego:

Próbę odbyto w tych dniach we Wrocławiu, jak o tym dzienniki śląskie donoszą. Działo się to w restau-
racji pana Rogall, przy ulicy Junker und Schweidnitzer Strassen Ecke. Towarzystwo składało się z siedmiu
mężczyzn, którzy posiedziawszy z pół godziny, zauważyli, iż stół ruszył się z miejsca naznaczonego
kredą, a potem zaczął swoje ewolucje. Cała ta scena trwała 43 minuty. Nie masz w tym nic niepodob-
nego, żeby i u nas nie spróbowano tego doświadczenia […], które przedstawia się całkiem nową zagadką
badaczom tajemnych sił natury 181.

Dwa dni później w Kronice miejscowej i zagranicznej „Czasu” pojawiła się kolejna rewe-
lacja:

Tańce ze stołami są teraz na dziennym porządku. Nie ma tak małego zebrania, gdzie by nie próbowano
ciekawego eksperymentu […]. Wczoraj, o jednej prawie godzinie, wzięto się do doświadczeń w obu re-
sursach tutejszych 182.

W związku ze wzrastającą popularnością spirytyzmu redakcja krakowskiej ga-


zety podjęła decyzję o utworzeniu stałej rubryki, w której miano zamieszczać infor-
macje „o postępach stołów i stolików w sztuce choreograficznej” 183. W następnym
numerze opublikowany został list jednego z czytelników profesora fizyki Uniwersy-
tetu Jagiellońskiego Stefana Kuczyńskiego:

Odczytawszy z niedowierzaniem artykuł o skaczących stołach […] nie spodziewałem się, że jeszcze tego
samego dnia przekonam się o istotnej prawdzie zjawisk w nim opisanych. To rychłe naoczne przeko-
nanie się o tak ciekawym i tajemniczym zjawisku zawdzięczam profesorowi Sławikowskiemu, który […]
zaprosił mnie […] do siebie, w celu zrobienia doświadczeń opisanych w pomienionym artykule 184.

Eksperyment zakończył się pomyślnie, a na liście uczestniczących w nim osób znaleźli


się – oprócz Kuczyńskiego także inni wykladowcy – między innymi dziekan Wydziału
Prawa, dr Edward Frierich, oraz znany185 profesor chemii, dr Emilian Czyrniański.
Wkrótce potem, w maju 1853 roku, pojawił się artykuł rejestrujący kolejne zjawi-
sko społeczne związane z nową modą. W Kilku uwagach o zastosowaniu do obrotów sto-
łowych wypukiwań i magnetyzmu zwierzęcego Adam Jakubowski skonstatował, że:

181
Ibid.
182
Kronika miejscowa i zagraniczna, „Czas” 1853, nr 86, s. 3.
183
Zob. „Czas” 1853, nr 86, s. 3.
184
List o skaczących stołach, „Czas” 1853, nr 87, s. 2.
185
W 1853 roku opublikował dobrze przyjęty Słownik terminologii chemicznej.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 70

[…] zaraza dopytywania się stołów już przeszła z miasta do wsi. Lud nasz skłonny zawsze do wiary w
rzeczy nadzwyczajne, w wielu swoich potrzebach zaczyna się udawać do rady stołów, przychodzi po to
do miasta, albo do panów, bo swoim stołom dotąd nie ufa 186.

W publikacji sformułowana została także jako jedna z pierwszych teoria doty-


cząca istoty poruszania się stołów, zaprzeczająca obecności, a nawet możliwości po-
jawiania się duchów. Autor uznaje bowiem, iż źródłem ruchu jest w tym przypadku
siła wydobywająca się z człowieka (wyjaśnienie takie zbliżone jest do niektórych póź-
niejszych teorii mediumistycznych, nawiązujących do magnetyzmu), pierwiastek spi-
rytualny nie ma natomiast żadnego wpływu na dynamikę stołów. Jakubowski zdecy-
dowanie opowiada się po stronie religii katolickiej, nadmieniając, iż Kościół zajmuje
wyraźnie negatywne stanowisko wobec możliwości komunikowania się ze zmarłymi:

Nie róbmy z tego zabawy i czczych doświadczeń, czego nam wiedzieć inną drogą jak z ksiąg świętych
nie wolno […]. Na drodze tylko obserwacji i rozumowania nauka się wznosi: wszelkie tajemnicze wia-
domości nigdy skutku nie wydały: a w rzeczach Religii jest Ewangelia, jest Kościół; w nich tylko szukać
należy zasad i prawdy 187.

Informacje dotyczące „ruchów stołów” pojawiały się w „Czasie” do lipca 1853 r.,
potem zainteresowanie prasy krakowskiej tajemniczymi zjawiskami wyraźnie wyga-
sło. Po kilku miesiącach, w grudniu 1853 roku, redakcja gazety wydała oświadczenie,
w którym stwierdzano między innymi, że:

Otworzyliśmy kolumny nasze osobliwemu zjawisku w nadziei, że znajdzie się ktoś, co potrafi tę tajem-
nicę wyjaśnić… Lecz gdy zamiast badań odbieramy wciąż tylko oświadczenia się za duchami lub prze-
ciw, przeto nie chcąc być organem ścierających się stronnictw, zamykamy kolumny „Czasu” temu
przedmiotowi aż do chwili, kiedy znajdzie się ktoś, kto z całą ścisłością o zjawisku tym stanowcze słowo
wyrzecze 188.

Także Warszawa zaintrygowana była niecodziennymi objawami i nową rozryw-


ką towarzyską. Według Stanisława Wasylewskiego tajemnicze zjawiska obdarzono
wdzięczną nazwą „stołomanii” i:

[…] już w parę tygodni po pierwszych doświadczeniach odbyła się w «Rozmaitościach» sensacyjna pre-
miera sztuki A. Bogusławskiego na ten temat. Niezrównany Żółkowski śpiewał kuplety ostrzegawcze
z refrenem «Oj, stoliki, bądźcie cicho, niech śpi licho, niech śpi licho» […], a znakomity powieściopisarz

186
A. J. [Adam Jakubowski], Kilka uwag o zastosowaniu do obrotów, stołowych wypukiwań i magnetyzmu zwierzęcego, „Czas” 1853,
nr 115, s. 1.
187
Ibid., s. 2.
188
Cyt. za: S. Wasylewski, Pod urokiem zaświatów, Kraków 1958, s. 51.
71 Materializm kontra ezoteryka

puścił w obieg bardzo popularną Odezwę stolików mahoniowych, w której stoły tak mówiły: Co się zrobiło,
panie i panowie?…/ Staliśmy dotąd po kątach i rogach…/ Za cóż nas tak męczycie? czyli w waszej głowie/
Taki sam rozum, jaki u nas w nogach? 189.

„Kurier Warszawski” z dnia 17 kwietnia1853 roku (nr 101) informował natomiast:

Można osądzić, jak walce się upowszechniają, kiedy już stoły zaczynają walcować, wprawiane w taniec
za pomocą prądu magnetycznego, wychodzącego z palców ludzkich. Gazety niemieckie najwięcej o tym
pisują; wstrzymywaliśmy się wszakże z ogłoszeniem, dopóki osobiście nie zrobiliśmy doświadczeń
w gronie kilkunastu osób. Trzech mężczyzn i trzy damy zasiadły do owalnego stołu według wskaza-
nych przepisów […]. Upływa minut 25… […] wtedy, można sobie wyobrazić nasze zdziwienie, gdy stół…
ani drgnął […]. Nasze niepowodzenie nie powinno zrażać nikogo, a wspólnym wzięciem się do rzeczy
przekonamy się prędzej o prawdzie lub bajce 190.

Ironiczny sceptycyzm odróżniał publikacje „Kuriera” od pełnego aprobaty sta-


nowiska krakowskiego „Czasu”, chociaż zainteresowanie „stolikowymi” eksperymen-
tami było w ówczesnej Warszawie niemałe. Wyraźną fascynację nowym zjawiskiem
dokumentuje kolejny numer dziennika:

Tak więc i dalsze sześciokrotne nasze doświadczenia co do tańczących stołów nie powiodły się nam
zupełnie […]. Otrzymaliśmy list podpisany przez znane nam osoby […]: hr. T. Ł., J. Ł. inżyniera, F. S.
oraz dwie damy, A. S. i K. L., z którego wypisujemy następujące słowa: „[…] postanowiliśmy sami wy-
konać próbę […]. Po pięciu minutach jedna z osób najsłabszych nerwów doznała spazmatycznych wra-
żeń; wkrótce potem wszyscy czuli drgania w rękach. Drganie to było nawet widocznym i obiegło sta-
nowiących łańcuch komunikacyjny z lewej strony na prawą. Następnie po kilku ruchach stołu bardzo
widocznych, stół powoli zaczął się obracać […]. Przy czwartym z kolei doświadczeniu osoby łańcuch
tworzące tylko jeden palec na stole trzymały i wtedy stół się nie ruszał i tylko te palce mimo ich woli
zaczęły się po stole posuwać ku prawej stronie” […]. My tylko dodajemy, że wczoraj w jednym z domów
[…] ponowiliśmy po trzykroć te próby, wobec nawet osób, które widzieć miały tańcujące stoły i próby
te zupełnie się nie powiodły!… 191.

Jednak, jak zaświadczają artykuły w kolejnych numerach „Kuriera”, także na-


stępne eksperymenty zakończyły się niepowodzeniem. Tymczasem popularność wi-
rujących stołów wzrastała, na co wskazuje zamieszczona w 106 numerze obfita kore-
spondencja od czytelników, opisujących własne doświadczenia w tej dziedzinie. Ko-
mentarz redakcji nie pozostawia jednak wątpliwości co do postawy czasopisma wo-

189
Ibid., s. 52.
190
„Kurier Warszawski” 1853, nr 101, s. 504.
191
„Kurier Warszawski” 1853, nr 102, s. 510–511.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 72

bec spirytyzmu: „Na BOGA, dokądże z tym wszystkim zajdziemy. […] Jeżeli nie po-
wstrzymuje nas od tego rozum i nauka, niechże nas przynajmniej od tego obłędu po-
wstrzyma religia” 192.
Po niedługim zaś czasie „Kurier Warszawski” donosił:

Od samego początku, jak tylko stołowe nogi wystąpiły na świat i stoły warszawskie zaczęły wirować,
powstały aż trzy stronnictwa, które składały się: 1º, z ludzi zaprzeczających temu zjawisku, 2º, z ludzi
powątpiewających o nim i na koniec 3º, z ludzi przywiązujących zupełną wiarę do tego. Tydzień już
trwa ta walka, a tymczasem nie było domu i nie było stołu, z którym by nie puszczano się w taniec. Po
tych doświadczeniach […] trzy pierwotne stronnictwa już tylko na dwa podzielone zostały, a mianowicie
na stronnictwo przyznające wirowanie stołów, lecz tylko jedynie za pomocą wypadkowego ruchu me-
chanicznego i na stronnictwo utrzymujące, iż ruch takowy wypływa wyłącznie skutkiem magnetycznej
siły […]. Jakoż wkrótce […] dokonane zostaną […] najściślejsze doświadczenia ze wszystkimi fizycznymi
przyrządami, jak np. igłą magnesową, multiplikatorem, który jak wiadomo jest najczulszym na naj-
mniejszą siłę elektryczną, itp. 193.

Jednak wyników planowanych eksperymentów nie opublikowano, a zaintereso-


wanie gazety „wirującymi stołami” skończyło się tak samo nagle, jak się zaczęło. Ten
fakt świadczy o wyraźnej niechęci dziennika do spraw nadprzyrodzonych, inaczej
niż było to w przypadku krakowskiego „Czasu”. Znamienna jest wszakże pilność,
z jaką redaktorzy gazety podejmowali się niecodziennych doświadczeń, jak również
wnikliwość dokonywanych przez nich obserwacji społecznych.
Nie pozostali obojętni wobec zjawisk paranormalnych także ludzie pióra. Na przy-
kład Zygmunt Krasiński – sceptycznie i krytycznie usposobiony do spirytyzmu –
dzięki swemu szwagrowi, hrabiemu Aleksandrowi Branickiemu, miał okazję ekspe-
rymentować z Danielem Duglasem (Douglasem) Home’em „i na kilkanaście miesięcy
stał się jego protektorem” 194. Wasylewski przytacza fragment listu Krasińskiego do
Józefa Korzeniowskiego dotyczący problematyki mediumicznej:

Na własne oczy widziałem stolik sześć razy wirujący… I przysięgam ci, że to, na co kiedyś Orfeusza
potrzeba było, dziś czterech lokai sprawia! Widziałem wczoraj zjawisko, powtórzone pod dłońmi mo-
ich służących! […]. Praw niezmiennych nigdzie nie ma chyba w sumieniu i w sferze sprawiedliwości
duchowej, zresztą nigdzie. Wszędzie jest życie, życie jest zmiennością… Tylko tajemnica życia pozostaje
niezmienną i jedną, a znamy-ż ją, a wiemyż, czy to się z nią zgadza lub nie? 195.

192
„Kurier Warszawski” 1853, nr 106, s. 530.
193
„Kurier Warszawski” 1853, nr 107, s. 534–535.
194
P. Grzybowski, op. cit., s. 150.
195
Cyt. za: S. Wasylewski, op. cit. s. 57.
73 Materializm kontra ezoteryka

Grzybowski dopowiada jednak, iż

[…] zainteresowania Krasińskiego miały […] niezdrowe podstawy, bowiem zajmowały go nie tyle zdol-
ności Home’a, co jego rzekome kontakty z diabłem. Sceptyczny i najwyraźniej mało rozumiejący to,
co widział, poeta dosłownie prześladował medium swymi teoriami i próbami nawracania, uważając je
za przedstawiciela antychrysta […]. Home […] po prostu uciekał przed Krasińskim – wykluczył go z grona
uczestników swych seansów, prosząc, by przestał się nim zajmować 196.

Również Adama Mickiewicza interesowała nowa moda i sensacyjne zjawiska, jed-


nak według relacji pani Komierowskiej seans w domu wieszcza zupełnie się nie udał.
Zdecydowanie negatywne było natomiast stanowisko Andrzeja Towiańskiego,
który konstatował:

[…] próżno chcą nas przekonać spirytyści […], że z ich praktyk „nowe światło idzie dla człowieka, nowy
drogowskaz” – bo to światło niezasłużone i bezofiarne bez krzyża Chrystusowego, nie przynosi czło-
wiekowi korzyści, nie oświeca go na drogę życia chrześcijańskiego, nie umacnia, a często stwarza raczej
nowe trudności! 197.

Także uczniowie i wyznawcy koncepcji „mistrza” opowiedzieli się po stronie przeciw-


ników spirytyzmu. Wasylewski podkreśla, że towiańczycy:

Ławą poszli przeciw duchom w ekierce, a jeden z nich, Karol Baykowski pisał w przedśmiertnym wy-
znaniu wiary: „pamiętajmy, że jedyną prawdziwą drogą jest tylko droga pracy wewnętrznej i ofiary,
i że tej drogi nie zastąpią żadne w świecie miseczki, ekierki, ołówki i stoliki…”. Stanowisko Mickiewicza
i towiańczyków jest tedy wrogie, ironiczne, pogardliwie. Nie chcą nic słyszeć o tym w ogóle. Wszelako
nikt z nich nie zaprzecza nadprzyrodzoności objawów […]. Zwalczają epidemię jako złą, niegodną, bez-
pożyteczną, ale uznają zawsze, że źródło wszystkiego tkwi tam, po drugiej stronie 198.

Podobnie negatywne stanowisko wobec spirytyzmu prezentowali Józef Korze-


niowski, Cyprian Kamil Norwid i Antoni Edward Odyniec.
Lata pięćdziesiąte dziewiętnastego wieku przyniosły również szereg publikacji
dotyczących spirytyzmu, których celem było przybliżenie i analiza tego nowego zja-
wiska w rozmaitej optyce. Na przykład w 1853 roku ukazała się praca Władysława Iżyc-
kiego Siła, czyli ruch wirowy jako pośrednik między światem ziemskim a duchowym (Kraków
1853), wyraźnie afirmująca tajemnicze objawy i rozpatrująca je z punktu widzenia

196
P. Grzybowski, op. cit, s. 151.
197
Cyt. za: S. Wasylewski, op. cit., s. 67.
198
Ibid., s. 68.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 74

chrześcijaństwa. W tym samym roku Walery Wielogłowski wydał książkę zatytuło-


waną O poruszeniu i wróżbiarstwie stołów (Kraków 1853), w której spirytyzm ukazany
został jako zagrożenie, odstępstwo od zasad wiary i praw natury. W podobnym du-
chu wypowiedział się o spirytyzmie ksiądz Piotr Semenenko w rozprawie O magii,
a w szczególności o stolikach nauk dwie (Poznań 1857). Dwa lata wcześniej natomiast Pla-
cyd Jankowski opublikował niewielką książeczkę pt. Kabała z odpowiedzi wirujących
stołów i tabliczek dosłownie spisana przez pewnego zdymisjonowanego pomocnika stołu (Wil-
no 1855), stanowiącą zbiór enigmatycznych odpowiedzi na 12 pytań odnoszących się
do przyszłości, związków miłosnych, kondycji zdrowotnej itp. Jak wyjaśnia autor, za-
sada „ciągnienia kabały” jest bardzo prosta: otóż „zamyśla się jedną z dwudziestu od-
powiedzi na każde z powyższych pytań zebranych i odczytuje z przyzwoitą uwa-
gą” 199. Odpowiedzi są, rzecz jasna, wieloznaczne i niezwykle zagmatwane. Na przy-
kład na pytanie „O ile wierzyć należy w odpowiedzi wirujących stołów i tabliczek”,
jedna z odpowiedzi brzmi następująco:
Elektryczność dodatnia ręki prawej a ujemna lewej, są to fenomena niezaprze-
czone i nad których objaśnieniem spodziewam się, nie każecie mi się rozwodzić. Nie
trzeba tylko mieszać i brać za jedno tego pewnika z naczelną zasadą ekonomii poli-
tycznej: że dla zachowania równowagi, co się da jedną ręką, należy natychmiast odjąć
drugą 200.
Wyraźnie zatem widać, że publikacja podobna służyć miała jedynie celom to-
warzyskim, stanowiąc sposób umilania czasu.
Na początku lat sześćdziesiątych ukazała się dokumentująca naukowe ambicje
Wiktora Feliksa Szokalskiego książka pt. Fantazyjne objawy zmysłowe (Kraków 1861–
1862). Wydana w dwóch tomach praca dotyczyła snów, widm oraz „przywidzeń” 201,
których obecność wyjaśnia autor jako skutki halucynacji. Tomkowski podkreśla, że:

199
P. Jankowski, Kabała z odpowiedzi wirujących stołów i tabliczek, dosłownie spisanych przez pewnego zdymisjonowanego pomocnika
stołu, Wilno 1855 [okładka, s. 2].
200
Ibid., s. 4.
201
Tom I: Sny, widma i przywidzenia, tom II: Senne marzenia.
75 Materializm kontra ezoteryka

[…] niełatwo ustalić przynależność Szokalskiego do jakiejkolwiek formacji intelektualnej. Dostrzegamy


pokrewieństwa z myślą oświeceniową […]. Szokalski jest racjonalistą […]. Seanse spirytystyczne, nad-
zwyczajne fenomeny, widziadła, duchy – to wszystko należy, jego zdaniem, do sfery „złudzenia”, od-
grywającej pewną rolę w naszym życiu, lecz bez porównania „niższej” aniżeli świat realny 202.

Niedługo potem Leon Rogalski opublikował trzytomowe dzieło Świat duchów, czy-
li sny, przeczucia i widzenia (Warszawa 1869–1870), przy czym rozpiętość tematyczna
pracy była ogromna. W książce tej pojawiły się również teksty innych badaczy, mię-
dzy innymi wypowiedź Józefa Ignacego Kraszewskiego zatytułowana Spirytyzm czy
barona Reichenbacha Intuicja Zschokkego i sensitif badany.
We Lwowie założone zostało pierwsze polskojęzyczne czasopismo poświęcone
problematyce spirytystycznej „Światło Zagrobowe”. W lipcu 1869 wydano pierwszy
jego numer, w którym znalazło się następujące wyznanie: „Ufni w pomoc światła du-
chowego […] podnosimy sztandar spirytyzmu” 203. Redaktorami miesięcznika byli
Malwina i Karol Gromadzińscy, „wspierani przez francuskiego emigranta o nazwisku
Letronne. Periodyk ten ukazywał się jednak tylko przez rok” 204.
Kolejna fala zainteresowań spirytystycznych przypadła na późne lata osiemdzie-
siąte i początek dziewiątej dekady dziewiętnastego wieku. Datę graniczną stanowi tu-
taj mniej więcej połowa lat osiemdziesiątych, kiedy w prasie pojawiło się sporo pu-
blikacji podnoszących kwestie spirytyzmu i magnetyzmu, które budziły zaintereso-
wanie oraz spory na zachodzie Europy. Warto nadmienić, że już w roku 1885 „Prze-
gląd Katolicki” wyrażał zaniepokojenie popularyzacją idei spirytystycznych.
Gdzie szerzy się niewiara, tam zabobon i obłęd opanowywać musi umysły; gdzie
gaśnie światło nauki chrześcijańskiej, tam wkracza Belzebub i Mefistofeles. Fakt to
charakterystyczny, że w drugiej połowie XIX wieku, owego wieku „oświaty, postępu

202
J. Tomkowski, op. cit., s. 196. W roku 1871 Filip Sulimierski pisał o publikacji Szokalskiego, iż „autor, pobudzony […]
przesądami […] o strachach, postanowił sobie przyczynić się do wykorzenienia tego chwastu […]. Zbrojny w niewzru-
szone prawdy fizjologii zmysłów, mając pod ręką bogaty zbiór własnych i cudzych spostrzeżeń, utkał z tego materiału
[…] dzieło […]. Autor zwraca w nim uwagę na stałe i przypadkowe zboczenia zmysłów, które stają się powodem wielu
dziwnych na pozór zjawisk. […] Zastanawia się nad bezwiednymi objawami woli, nad lunatyzmem […] i wirującymi sto-
likami. Dalej […] przechodzi do omamień […] i na koniec do przywidzeń […]. W drugim tomie […] autor podaje historie
i teorie snów prawidłowych, somnambulizmu […] oraz snów wymuszonych, do których zalicza się sny po użyciu sub-
stancji upajających, hipnotyzm i magnetyzm zwierzęcy” (Wiktor Feliks Szokalski, „Tygodnik Ilustrowany” 1871, nr 189,
s. 75).
203
Cyt. za: J. Tomkowski, op. cit., s. 108.
204
P. Grzybowski, op. cit., s. 156.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 76

i nauczania przymusowego” z rokiem każdym wzrasta liczba czasopism spirytystycz-


nych […]. Prawie wszędzie spirytyzm rozwija się pod skrzydłami masonerii i tak samo
jak ta ostatnia kryje się pod hasłem „światła, prawdy i wolności” 205.
Obawy „Przeglądu Katolickiego” znalazły wkrótce potwierdzenie we wzrastają-
cej systematycznie liczbie publikacji, i to nie tylko za granicą, lecz również w Polsce.
Dziesięć lat później pisano, że:

Kwestia mediumizmu u nas wchodzi widocznie na coraz lepszą drogę. Liczba prac w tym przedmiocie
wzrasta ciągle, pisma zaś, które dotąd wahały się drukować odnośne artykuły, coraz chętniej otwierają
im dzisiaj swoje łamy 206.

Zauważyć jednak należy, iż w 1885 roku w Korespondencji „Tygodnika Ilustrowa-


nego” ukazała się wzmianka dokumentująca wielowymiarowe zainteresowanie spiry-
tyzmem już w połowie lat osiemdziesiątych:

Ubawiły nas nie mniej przyjemne wieczorki antyspirytystyczne niejakiego p. Faulhabera, akademika
z Bonn. Celem, do którego dąży p. Faulhaber, jest zaszczepienie poglądów na tak zwany spirytyzm.
Produkcje p. Faulhabera są niezbitym dowodem, że przy znajomości praw psycho-fizyki i pewnej gim-
nastycznej zręczności, można wywołać niepojęte na pozór zjawiska 207.

W 1886 roku w „Niwie” drukowano tłumaczenie pracy du Prela pt. Zdemaskowa-


nie mediów, a w przypisie redakcyjnym pojawiła się zaskakująca wzmianka świadcząca
o ostrożnym stosunku redakcji do publikowanego tekstu:

Dr Karol du Prel […] używa wprawdzie wyrażeń: spirytyzm, spirytystyczny, my atoli zastępujemy je
terminami: mediumizm, mediumistyczny, ponieważ ostatecznie tę nazwę przyjęli i nadali jej prawo
obywatelstwa w naukowym piśmiennictwie polskim uczeni, literaci i dziennikarze, bądź badający, bądź
piszący o objawach spirytystycznych 208.

Rok 1888 przyniósł obszerną publikację Józefa Karola Potockiego Spirytyzm wo-
bec nauki („Tygodnik Ilustrowany”, nry 278–280 oraz nr 282), której autor przyczyn
zainteresowania tą dyscypliną dopatrywał się w niskim poziomie intelektualnym
społeczeństwa. Praca ta dostarczała również obszernego materiału informacyjnego
dotyczącego stanu badań mediumicznych Crookesa, Gibiera, Butlerowa, Zöllnera
oraz teorii powstawania i istoty zjawisk nadnaturalnych.

205
Czasopisma spirytystyczne, „Przegląd Katolicki” 1885, nr 18, s. 286.
206
Co dni czternaście, „Niwa” 1895, nr 11, s. 246.
207
J. H. R., Korespondencja „Tygodnika Ilustrowanego”, „Tygodnik Ilustrowany” 1885, nr 152, s. 341.
208
Przypis w art.: K. du Prel, Zdemaskowanie mediów, „Niwa” 1886, nr 12, s. 183.
77 Materializm kontra ezoteryka

W 1889 w „Ateneum” ukazał się artykuł Władysława Kozłowskiego Spirytyzm, bę-


dący wnikliwą analizą ujętej w tytule problematyki. Autor obszernego szkicu rozpa-
trywał w nim nową dziedzinę zainteresowań w perspektywie socjologicznej, w cha-
rakterze pewnego zjawiska społecznego i naukowego (mimo że badacze nie potrafili
ostatecznie dowieść istnienia tajemniczej siły sprawczej). Nikłego zainteresowania
spirytyzmem upatrywał Kozłowski między innymi w przywiązaniu Polaków do tra-
dycji katolickiej, sprzeciwiającej się praktykom „nekromanckim”. Dowodząc tożsa-
mości poglądu chrześcijańskiego i spirytystycznego, pisał, że:

Spirytyzm w gruncie rzeczy nie różni się od spirytualizmu chrześcijańskiego. Oba one są przede wszyst-
kim wiarą w świat zagrobowy i w możność porozumiewania się z duchami. Ale kiedy podług nauki chrze-
ścijańskiej objawianie się duchów dzieje się za przyzwoleniem bożym i uważa się jako łaska niebios, które
w ten sposób udzielają ludziom napomnień i wskazówek, w celu ich umoralnienia albo pokrzepienia w
ciężkiej walce z pokusami ziemskimi, to spirytyzm czyni zależnym pojawienie się duchów od woli i ka-
prysu każdego, a przynajmniej od warunków czysto fizycznych […]. Dla społeczeństwa, jak nasze, w któ-
rym uczucie religijne dość silnie było i jest rozwinięte, […] spirytyzm […] musiał się wydać prostym bła-
zeństwem w porównaniu z kultem kościoła katolickiego. Gdy przy tym zauważymy, że księża energicznie
wystąpili przeciwko spirytyzmowi, zrozumiemy łatwo, dlaczego wszelkie próby i usiłowania zaszczepie-
nia na naszym gruncie praktyk spirytystycznych doznały najzupełniejszego niepowodzenia 209.

Powracający do łask spirytyzm manifestował się niejako na dwóch poziomach:


mistycznym, odnoszącym się do określonych wartości filozoficznych i spirytualnych
oraz naukowym (przyrodniczym), który „stara się uzasadnić swe zapatrywania za po-
mocą wywodów teoretycznych i dowodów doświadczalnych” 210 – konstatował Ko-
złowski.
W 1890 roku na łamach „Tygodnika Ilustrowanego” Potocki opublikował arty-
kuł zatytułowany Cuda spirytystów, w którym analizował stan badań nad tą dziedziną.
Autor zwrócił uwagę na rolę polskiej prasy w procesie informowania o różnych kon-
cepcjach spirytystycznych:

W czasopiśmiennictwie naszym sprawa spirytyzmu traktowana była w tych czasach poważnie. P. Adam
Mahrburg w jednym z tygodników krakowskich, p. Ludwik Krzywicki w „Głosie” poddawali poglądy
i teorie spirytystów sumiennemu rozbiorowi. Pierwszy z nich wykazał kilka rażących usterek w meto-
dzie poszukiwań spirytystycznych Crookesa i Zöllnera, a nadto zwrócił uwagę na niesłychaną ich ła-
twowierność. Drugi, p. Krzywicki, wystawił psychologiczną analizę skłonności do mistycyzmu, zarzu-
cając, iż jest on zaspokojeniem stanów duszy człowieka, jakie powstają w niej już nawet po wygaśnięciu,

209
W. Kozłowski, Spirytyzm, „Ateneum” 1889, t. II, s. 92.
210
Ibid., s 101.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 78

po wyrugowaniu przez naukę pokrewnych wyobrażeń. Tak np. z wyobrażeniem ciemności łączyło się
w nas uczucie strachu 211.

Potocki uznał wszakże, że wszelkie „cuda” i tajemnicze zjawiska wyjaśnić można na-
ukowo, bez odwoływania się do sfery ponadnaturalnej. Wskazywał na przykład, że:

Jeżeli zwrócimy uwagę na stan szczególnej łatwowierności albo predyspozycji, w jakim znajdowała się
większość badaczy spirytyzmu, jeżeli nadto przypomnimy sobie, że dotąd nie było ani jednego z głośniej-
szych mediów, którym by nie wykazano oszustwa, lub które by się dobrowolnie (jak p. Fox ostatnimi
czasy) do podstępów i sztuczek nie przyznały – to znajdziemy, że fakty owe z wielką należy uznawać
ostrożnością 212.

Krytyczny stosunek współczesnych do spirytyzmu wyrażał się również w deza-


probacie wobec planowanych przedsięwzięć o charakterze wydawniczym. W 1892 ro-
ku w „Ateneum” w artykule Stara magia w nowej szacie autor szkicu ukrywający się pod
kryptonimem K. pisał:

W maju br. jeden z dzienników warszawskich zamieścił następujące doniesienie: „W tych dniach wy-
słano do Warszawy do Głównego Zarządu Prasy podanie, celem uzyskania koncesji na nowy tygodnik
pt. «Feniks», specjalnie poświęcony spirytyzmowi, hipnotyzmowi, magnetyzmowi, itp. Spółka wydaw-
nicza została już utworzoną” […]. Przyszło nam do głowy, że doniesienie o zamierzonym wydawnictwie
[…] może zostawać w związku z propagandą spirytyzmu. Może też być, iż zamierzone wydawnictwo
zechce walczyć z tym obłąkaniem umysłu, co nam się zdaje mniej prawdopodobne, gdyż spirytyzm
zaczyna u nas dopiero kiełkować 213.

Warto zwrócić uwagę, że czasopismo o podobnym tytule nie ukazało się nigdy,
a pierwsze tego rodzaju wydawnictwo wychodziło dopiero w latach 1902–1908; były
to „Dziwy Życia” redagowane przez Chłopickiego, zaś w 1902 roku ukazał się pierw-
szy numer wydawanego w Krakowie pod redakcją Leona Filimowskiego „Świata Du-
chów”.
Największa popularność koncepcji ezoterycznych przypadła jednak w Polsce na
przełom 1893 i 1894 roku, kiedy to na zaproszenie i z inicjatywy „Tygodnika Ilustro-
wanego”, a przede wszystkim Ochorowicza oraz Siemiradzkiego, Warszawę odwie-
dziło słynne włoskie medium – Eusapia Palladino 214. Niemal z dnia na dzień prosto-
linijna mieszkanka Neapolu stała się sensacją sezonu. Gazety codzienne i tygodniki

211
J. K. Potocki, „Cuda” spirytystów, „Tygodnik Ilustrowany” 1890, nr 46, s. 316.
212
Ibid.
213
K., Stara magia w nowej szacie, „Ateneum” 1892, T. III, z. I, s. 1.
214
Palladino „była najwybitniejszym medium fizycznym w historii nauki […]. Jej kariera rozpoczęła się […] głównie dzięki
profesorowi Ercolemu Chiai, który w liście otwartym do Cesarego Lombrosa zwracał uwagę na to niezwykłe medium,
79 Materializm kontra ezoteryka

poświęcały bowiem sporo uwagi cudzoziemce, nie mniejszym zainteresowaniem ob-


darzając eksperymenty mające na celu naukowe wyjaśnienie przyczyn powstawania
zjawisk mediumicznych.
Po wyjeździe medium Cezary Jellenta wydał nawet książkę poświęconą feno-
menowi popularności Palladino i niewiarygodnemu zainteresowaniu gazet, naukow-
ców i zwykłych obywateli osobą medium oraz tajemniczymi zjawiskami. Praca nosiła
tytuł Eusapiada (Warszawa 1894) i stanowiła tyleż wnikliwe, co ironiczne podsumo-
wanie wizyty włoskiej „cudotwórczyni”. W dowcipny sposób Jellenta uchwycił naj-
bardziej charakterystyczne zachowania i opisał walkę, jaka toczyła się między zwo-
lennikami i przeciwnikami mediumizmu.
W 1895 roku powstał w „Niwie” dział Z krainy nieznanej, którego przedmiotem
były zjawiska paranormalne, związany przede wszystkim z popularyzacją spiryty-
zmu i teozofii. W pierwszym numerze zamieszczono artykuł redakcyjny wyjaśnia-
jący motywy wyodrębnienia podobnej rubryki:

Rozpoczynamy dział poświęcony mało znanej, a mniej jeszcze zbadanej dziedzinie. Jest to świat około
nas i w nas samych istniejący, a różny od tego, w jakim codzienne życie nasze spędzamy. Świat to tak
zwany nadprzyrodzony […]. Niestety, sama niezwykłość i względna rzadkość tych zjawisk sprawia, że całe
setki i tysiące z nas nie wierzą w ich rzeczywistość […]. A jednak te zjawiska są godne badania […]. Nie
hołdując ciasnemu pozytywizmowi, zamykającemu w szczupłych granicach badanie zjawisk, nie krę-
pując się żadnymi teoriami i więzami materialistycznymi szkoły nowoczesnej i występując w imię bez-
stronności, stanowiącej jedną z naczelnych zasad naszego pisma, śmiało wdzieramy się do tej dziedziny
[…]. Poruszać będziemy także teorie i doktryny wysnute z rozszerzonego […] pojmowania przyrody
i człowieka. […] Na widok tych [nowych] kierunków myśli nowoczesnej nie możemy pozostać głucho-
niemi i obojętni, toteż wobec nich zajmiemy stanowisko sprawozdawcze i ściśle bezstronne, pozosta-
wiając czytelnikowi ich ocenę 215.

apelując o rozpoczęcie badań. Lombroso podjął wyzwanie w 1891 roku […]. Rok później rozpoczęła pracę specjalna ko-
misja, złożona z siedmiu naukowców różnej narodowości, na czele której stanął rektor uniwerystetu i dyrektor obser-
watorium astronomicznego w Mediolanie – profesor Giuseppe Virgino Schiaparelli […]. Wkrótce Eusapia stała się w śro-
dowiskach naukowych najbardziej poszukiwanym medium […]. Wiele cennych informacji dotyczących osobowości me-
dium przyniosły badania przeprowadzone przez Juliana Ochorowicza w latach 1892–1894. Zarówno on, jak i Morselli,
Flammarion czy Carrington byli świadkami prób oszustw dokonywanych przez Eusapię. Często zmęczona, znudzona
eksperymentami lub zniecierpliwiona, starała się przyspieszyć bieg wydarzeń. Innym razem, znajdując się w głębokim
transie, mimowolnie uwalniała się z krępujących ją więzów, by poruszyć stołem czy tupnąć w podłogę” (P. Grzybowski,
Opowieści spirytystyczne…, s. 115, 116, 117). Wiarygodność medium była wielokrotnie potwierdzana i tyle samo razy nego-
wana. Na przykład w 1909 roku podczas jednego z seansów w Stanach Zjednoczonych, przyłapano Palladino na oszu-
stwie.Wcześniej do podobnej manipulacji doszło podczas doświadczeń angielskich, a także podczas odwiedzin w War-
szawie, przy czym Polacy nigdy nie udowodnili swoich podejrzeń. W kręgach zwolenników spirytyzmu do dzisiaj uważa
się Eusapię Palladino za medium wiarygodne, a przy tym wyjątkowo uzdolnione.
215
Z krainy nieznanej, „Niwa” 1895, nr 1, s. 7–8.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 80

Osobny dział poruszający sprawy „nie z tego świata” nie istniał jednak długo, po-
nieważ wkrótce zaniechano publikacji dotyczących tego tematu. Podobne działanie
wynikało prawdopodobnie z niezadowolenia przeciwników mediumizmu i ezoteryki
w ogóle, o czym świadczył zamieszczony w numerze ósmym artykuł Spirytyzm i me-
diumizm (Odpowiedź rozmaitym „serdecznym” i „najserdeczniejszym” „Niwy”). Publikacja ta
odpierała zarzut propagowania wiedzy tajemnej. Redakcja czasopisma oświadczyła
przy tym, że choć „Niwa” nie identyfikuje się z filozofią spirytystyczną, to wszakże
„broni swobody badania zjawisk, które już cała nauka poważna uznała” 216.
Tymczasem również w roku 1895 w jednym z felietonów Mariana Gawalewicza
ukazały się rewelacje dotyczące zdemaskowania Palladino:

O Johnie Kingu, ty jeden byłeś jeszcze w ostatnich czasach tym dobrym duchem, który łączył nam ręce
w nierozerwalny łańcuch i umiał skupiać w zwartą gromadkę. – […] i ciebie wyklęli z naszego grona! …
Przestałeś być tajemniczą siłą, niezbadaną istotą, o której mówiono, pisano, rozprawiano tyle w ciężko
naukowych […] traktatach. […] Potrzeba było dopiero chłodnych, racjonalnych Anglików, aby zdema-
skować słynne medium, na posiedzeniach „Towarzystwa psychologicznych badań” w Cambridge i jej
stosunki z Johnem Kingiem we właściwym okazać świetle. O, Eusapio, jakże sromotnie zakończyłaś
swoją karierę, uciekając przed policją 217.

Skandal związany z odkryciem oszustw Palladino przyniósł rozczarowanie me-


diumizmem i spirytyzmem, stając się jedną z przyczyn wygaśnięcia zainteresowania
tajemniczymi zjawiskami.
Warto jednak podkreślić, iż niezwykła fascynacja spirytyzmem w ostatnim dwu-
dziestoleciu dziewiętnastego wieku zaowocowała wieloma artykułami poświęconymi
temu problemowi. Witold Chłopicki, w książce wydanej w 1893 roku, nadmienia, że:

Przy narodzinach spirytyzmu zabierali głos w dziennikarstwie pierwsi: J. I. Kraszewski z powodu książki
barona Gildenstube O rzeczywistości duchów. Następnie w latach 1869 i 1870 wychodziła w Warszawie pu-
blikacja zeszytowa pt. „Świat Duchów”, redagowana przez Leona Rogalskiego. W „Tygodniku Powszech-
nym” wykładał zapatrywania swe o spirytyzmie p. Przysiecki. W pracy J. I. Kraszewskiego pt. Z nocy bez-
sennych drukowanej w „Tygodniku Ilustrowanym” w r. 1890 znajduje się obszerna wzmianka o rozwoju tej
nowej wiedzy za granicą. Z powodu ukazania się w przekładzie polskim Spirytyzmu dra Gibier, łamy cza-
sopism polskich rozbrzmiewały odnośnymi recenzjami. „Kurier Warszawski” drukował w tym czasie ar-
tykuł Wiktora Gomulickiego pt. A więc są duchy. P. J. K. Potocki redaktor „Głosu” pisał o spirytyzmie w „Ty-
godniku Ilustrowanym”, co wywołało polemikę ze strony miejscowych spirytystów; p. Mahrburg w cza-
sopiśmie „Świat” napisał rzecz pt. Spirytyzm jako fakt i jako doktryna; p. Krzywicki kilka artykułów w „Głosie”.

216
Spirytyzm i mediumizm (Odpowiedź rozmaitym „serdecznym” i „najserdeczniejszym” „Niwy”), „Niwa” 1895, nr 8, s. 171.
217
Quis [M. Gawalewicz], Z tygodnia na tydzień, „Tygodnik Ilustrowany” 1895, nr 45, s. 325.
81 Materializm kontra ezoteryka

W r. b. 1892 współpracownik „Przeglądu Tygodniowego”, p. Ignacy Matuszewski, wystąpił w nr. 17, 18, 19
i 20 tegoż pisma z poważnym i przedmiotowym studium Doktryny współczesnego spirytyzmu i okultyzmu
a mistyka Słowackiego, które niemałego rumoru narobiło wśród czytającej publiczności 218.

Duża liczba artykułów poświęconych wiedzy tajemnej nie zamyka jednak listy
publikacji na podobne tematy. Obok bowiem form dziennikarskich pojawiały się
opracowania i tłumaczenia dzieł francuskich, niemieckich i angielskich dotyczących
nowej dziedziny zjawisk oraz prace polskich autorów.
Wszystkie tego rodzaju publikacje wzbudzały zaniepokojenie, które w 1891 roku
zwerbalizowano w „Tygodniku Ilustrowanym”:

Z małymi wyjątkami dzieła przyrodnicze ostatnimi laty ogłaszane, składają się z przekładów, w mniej
lub więcej przystępny sposób traktujących obłąkanie, spirytyzm, dziedziczność zbrodni lub alkoho-
lizm, hipnotyzm, neurastenię […]. Każda z tych książek jest albo usiłowaniem rozwikłania nierozwikła-
nych zagadnień, albo obrazem przepaści duchowych. Umysł przygotowany i wyrobiony filozoficznie
z pożytkiem może badać owe kwestie […]. Czy jednak tego rodzaju wydawnictwa […] powinny służyć za
strawę uczniom, pensjonarkom, w ogóle mężczyznom i kobietom nie mającym pojęcia o anatomii lub
fizjologii? […] Sądzimy, że […] tego rodzaju lektura bez odpowiedniego przygotowania może jeno spro-
wadzić na manowce lub spotęgować histerię czy neurastenię! 219.

Podobna krytyka nie miała żadnego wpływu na liczbę ani jakość prac dotyczą-
cych spirytyzmu i mediumizmu. Zainteresowanie odbiorców było aż nadto wyraźne,
a rynek wydawniczy starał się wychodzić naprzeciw ich oczekiwaniom.

„Eusapiada”

Koniec roku 1893 obfitował w wydarzenia bezprecedensowe, doskonale wpisujące się


w charakterystyczne, nieco sensacyjne ramy spirytystyczno-mediumicznych rewe-
lacji. Było to zjawisko niezwykłe przede wszystkim z punktu widzenia socjologii i psy-
chologii, w doskonały sposób obnażające mechanizm manipulowania opinią pub-
liczną przez prasę. I to właśnie dlatego przełom 1893 i 1894 roku jest datą oznaczającą
gwałtowny wzrost zainteresowania zagadnieniami mediumicznymi.
Dzięki staraniom Henryka Siemiradzkiego i Ochorowicza do Warszawy przy-
była wówczas Palladino. Słynne medium wzbudzało niemałe kontrowersje na długo

218
W. Chłopicki, Szkic popularny…., s. 15–16.
219
Kronika. Z tygodnia, „Tygodnik Ilustrowany” 1891, nr 69, s. 271.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 82

zanim zjawiło się w stolicy. Przyczyną były tu eksperymenty przeprowadzane w Rzy-


mie i opisywane w „Kurierze Warszawskim” oraz „Tygodniku Ilustrowanym” przez
Ochorowicza.
Olbrzymie zainteresowanie seansami z Eusapią mało kilka przyczyn, a jedną
z nich była aura tajemnicy, która spowijała odbywające się w mieszkaniu Ochorowi-
czów eksperymenty aż do ich zakończenia. Nie bez znaczenia było też samo nazwi-
sko kontrowersyjnego badacza, który w latach osiemdziesiątych wywołał burzliwe –
zwłaszcza w środowisku lekarskim – dyskusje i spory swymi pracami na temat hip-
notyzmu i magnetyzmu.
Przede wszystkim jednak należy nadmienić, że współpraca pomiędzy medium
a polskim uczonym była znana zanim jeszcze Palladino pojawiła się w stolicy. Na przy-
kład w pierwszym półroczu 1893 roku felietonista „Kraju” tak skomentował publika-
cje Ochorowicza:

[Ochorowicz] wywoływał […] sensację wśród czytelników „Kuriera Warszawskiego” opisem doświad-
czeń mediumicznych, dokonywanych w willi Siemiradzkiego w Rzymie nad słynną Eusapią Palladino.
Doktor O[chorowicz] podaje tylko same fakty, bynajmniej nie akceptując teorii spirytystycznych, ale
czytający ogół nie może się zdobyć na wstrzemięźliwość przez naukę nakazaną, snuje więc tysiące do-
mysłów i objaśnień 220.

Także Prus początkowo z rezerwą odnosił się do relacji Ochorowicza, pisząc:

Co to jest pani Eusapia Palladino? Otóż – tu leży zagadka […]. Dama ta […] posiada […] własności, które
ją odróżniają od wszystkich innych ludzi: […] pod wpływem jej woli, czy tylko – w jej obecności –
sprzęty w pokojach poruszają się bez dotykania ich czyjąkolwiek ręką. Prócz tego: fortepian gra, stoły
i krzesła podnoszą się w górę, w ciemnym pokoju zapalają się jakieś iskry, niewidzialne ręce dotykają
twarzy obecnych, na mokrej glinie robią się odciski – jakichś rąk i jakichś fizjognomii. Jaka siła podnosi
stoły?… Kto zapala iskry?… […] Nie wiadomo […]. „Duchy” Eusapii Palladino jeżeli nie są oszustwem, są
złowrogimi duchami, z którymi nie chciałbym mieć stosunków. Wyglądają mi na zbrodniarzy, co ka-
rierę swą zakończyli na szubienicy […]. Niemiłe facety 221.

Po serii artykułów Ochorowicza w „Tygodniku Ilustrowanym”, drukowanych pod


tytułem Nowy dział zjawisk. Uwagi z powodu doświadczeń mediumicznych Eusapii Palladino,
18 listopada 1893 roku redakcja pisma zamieściła następującą wzmiankę:

220
Haro, Kronika warszawska, „Kraj” 1893, nr 24, s. 21.
221
B. Prus, Listki warszawskie, „Kraj” 1893, nr 46, s. 19.
83 Materializm kontra ezoteryka

Kończąc […] druk pracy dra Juliana Ochorowicza, która, jak wnioskujemy z licznych listów do redakcji,
wywołała ogólne zainteresowanie, oznajmiamy czytelnikom naszym, że dzięki staraniom autora pomie-
nionej pracy, Eusapia Palladino w tych dniach przybywa do Warszawy i weźmie udział w kilku posiedzeniach
na wzór tych […] w Rzymie. Cel tych posiedzeń jest czysto naukowy: stwierdzenie i bliższe a krytyczne
zbadanie opisywanych w powyższym artykule objawów, a wskutek tego, dla ścisłości obserwacji i najsu-
rowszej kontroli będzie w nim uczestniczyło tylko małe kółko lekarzy i badaczy „nowego działu zjawisk”
w liczbie nie przenoszącej dziesięciu osób na każdym z posiedzeń. „Tygodnik” nasz ma przyrzeczone
fotografie z tych posiedzeń oraz sprawozdanie z nich od jednego z uczestników 222.

Niedługo potem kronikarz „Kraju” żartobliwie ostrzegał:

Maluczko – a dziać się poczną w Warszawie „awantury arabskie”. Stoły latać będą po powietrzu, niewi-
dzialne ręce wejdą w poufność z plecami osób najpoważniejszych, kto zaś będzie miał chęć i odwagę,
będzie mógł zobaczyć „ducha” w jego własnej postaci… […]. Przyjedzie Euzebia [sic!] Palladino. Suge-
stionował jej tę myśl Ochorowicz. Przyjedzie i – łatwo odgadnąć to można – zaszczepi połowie ludności
warszawskiej baccilusa spirytyzmu. Grunt przygotowały artykuły „Tygodnika Ilustrowanego”, gdzie
przez kilkanaście numerów ciągnęło się sprawozdanie z tych nowych „tajemnic eleuzyjskich”, których
arcykapłanami są dziś: Slade i jemu podobni 223.

Krytycyzm prasy w stosunku do zjawisk mediumicznych dotyczył między in-


nymi planowanych eksperymentów z Palladino oraz rzeczywistych umiejętności
medium. Niechętny stosunek do „spraw nie z tego świata” zmienił się wkrótce pod
wpływem ciekawości czytelników. Zapotrzebowanie na sensacyjne wiadomości i za-
interesowanie „cudami” spirytystycznymi spowodowały, że relacje prasowe powoli
przestawały mieć charakter obiektywny. Prasa podzieliła się na trzy obozy: pierwszy,
złożony z przeciwników Eusapii i mediumizmu w ogóle (np. „Słowo”); drugi, całko-
wicie obojętny wobec włoskiego medium (np. „Niwa”) oraz trzeci – skwapliwie no-
tujący wszystko, co dotyczyło fenomenów spirytystycznych i samej Eusapii („Kurier
Warszawski”). Włoskie medium stało się zresztą w „Kurierze Warszawskim” tematem
naczelnym, a wśród doniesień o Palladino pojawiały się i takie, że:

[Eusapia] źle spała i cały wczorajszy ranek płakała, jak się później przyznała, z obawy o udanie się do-
świadczeń. Twierdzi, że od czasu rzymskich doświadczeń z Ochorowiczem w maju r.b. żadnych posie-
dzeń nie dawała, tylko jedno przed samym wyjazdem w mieszkaniu Siemiradzkiego w Rzymie. […]
Przestraszyła się nieco, zobaczywszy różne przyrządy elektryczne i prosiła dra Ochorowicza, żeby ich
nie stosował, dopóki się nie oswoi z osobami, mającymi stanowić kółko, gdyż, jak twierdzi, „z samej
obawy, że przyrząd przeszkodzi, może nie być objawów” […]. Hipnotyzowana jeszcze nie była, ażeby
niczym nie wpływać na objawy samoistne, o ile się one okażą. Wczoraj po południu dr Ochorowicz

222
„Tygodnik Ilustrowany” 1893, nr 203, s. 325.
223
Mazur, Kronika warszawska, „Kraj” 1893, nr 46, s. 19.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 84

zrobił próbę posiedzenia w małym kółku z Henrykiem Siemiradzkim, która to próba wydała podobno
doskonałe rezultaty, stwierdzając, że uprzednie niedomaganie [tj. objawy przeziębienia] w zupełności
ustąpiło 224.

Bezprecedensowe zjawisko „eusapiady” wynikało ze swoistego wyścigu czaso-


pism w publikowaniu rewelacji o dokonaniach medium. Niezwykle trafnie skomen-
tował podobne działania kronikarz „Kraju”. Usiłując jednocześnie usprawiedliwić ko-
legów i napiętnować naganne zachowania naukowców biorących udział w ekspery-
mentach, pisał:

Dzięki gorliwości dziennikarzy, dbałych o dostarczenie czytelnikom sensacyjnych nowin, ludek war-
szawski dowiaduje się o różnych szczegółach dotyczących osoby mediolańskiego medium, a umiejęt-
nie redagowane wzmianki tymczasowe o dokonywanych doświadczeniach podsycają z dnia na dzień
ciekawość kumoszek. Z tego stanowiska dziennikarze są w porządku: gonią za sensacją, bo to jest towar
poszukiwany przez klientów; sprawozdawcy rozwałkowują szczegóły, bo muszą wycofać 50 rubli, jakie
za obecność przy doświadczeniach każdy uczestnik zapłacił tytułem zwrotu kosztów. Ale z uczonymi,
którzy badania owe przedsięwzięli w celach naukowych, rzecz się ma nieco inaczej. Bez względu bo-
wiem na rezultaty, jakie osiągnąć potrafią, zachodzi kwestia, czy właściwym jest sam modus pocedendi,
dotychczas nigdy i nigdzie przy doświadczeniach nie praktykowany, zachodzi pytanie, dlaczego bada-
czom tym tak pilno, aby o ich eksperymentach dowiedziała się jak najprędzej jak najszersza publicz-
ność; dlaczego ze swoją pracą naukową wybiegają, że tak powiem, na ulicę, dlaczego pozwalają, aby ich
poważne przedsięwzięcie zamieniano w humbug dziennikarski? 225.

Wyraźne niezadowolenie i krytyka w obliczu upubliczniania wyników obserwa-


cji stały się koronnym argumentem przeciwko eksperymentującym. Badaczom za-
rzucano nienaukowe traktowanie objawów mediumicznych, wytykano brak profe-
sjonalizmu i czujności w wykrywaniu oszustwa, nieobiektywność spostrzeżeń, nieu-
miejętny wybór przestrzeni doświadczalnej oraz metodologii badań. Zarzuty owe
były często związane z negatywnym stosunkiem do mediumizmu jako zjawiska myl-
nie identyfikowanego ze spirytyzmem czy teozofią (i skandalistką Bławatską). Walka
między przeciwnikami i zwolennikami sił nadprzyrodzonych zaczęła narastać, co
skrupulatnie rejestrowali dziennikarze.
Przewodnim motywem spekulacji dotyczących Eusapii Palladino stał się pro-
blem autentyczności wywoływanych przez nią zjawisk mediumicznych. Część zain-
teresowanych obwołała medium cudotwórczynią, część natomiast uparcie negowała
wiarygodność Włoszki, zarzucając jej „kuglarstwo”. Owa specyficzna wojna pomiędzy

224
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1893, nr 328, s. 5.
225
Reus, Kronika warszawska, „Kraj” 1893, nr 48, s. 21.
85 Materializm kontra ezoteryka

zwolennikami i przeciwnikami Eusapii oraz mediumizmu w ogóle stanowiła oczy-


wiście doskonały materiał dziennikarski. Skrzętnie gromadzono opinie, publikowano
wypowiedzi zainteresowanych czy uczestników, komentowano wydarzenia w domu
Ochorowiczów. Z niecierpliwością oczekiwano pierwszych pełnych relacji z posie-
dzeń z medium oraz protokołu zaświadczającego lub negującego prawdziwość zdol-
ności Palladino. Podsycana w ten sposób ciekawość czytelników sięgała zenitu:

Signora Palladino przyjechała i wywołuje duchy w prywatnym mieszkaniu p. Ochorowicza, dla szczu-
płego kółka „wtajemniczonych” […]. Doświadczenia warszawskie nie mają zupełnie charakteru widowi-
skowego; odbywają się one w przytomności przyrodników i lekarzy, usiłujących zbadać je i wytłuma-
czyć na drodze naukowej. Dopiero po ukończeniu całej serii eksperymentów zostanie ogłoszone spra-
wozdanie, przez uczestników protokolarnie poświadczone. Kilku dziennikarzy, dopuszczonych do spi-
rytystycznego sanctuarium, zobowiązało się nie wyjawiać do czasu dostrzeżonych cudów, wskutek czego
prasa zamieszcza o pani Euzebii [sic!] ułamkowe tylko wiadomostki 226.

Palladino stała się w Warszawie naczelnym tematem zarówno publikacji, jak


i rozmów, o czym informowało między innymi „Słowo”:

Eusapia Palladino jest niewątpliwie najpopularniejszą dziś osobistością […]. Lud warszawski […] zajmuje
się „duchami”, które Eusapia ze sobą aż z Włoch przywiozła. Mówi się o tych „duchach” w salonie i na
ulicy, w kancelariach i cukierniach, w warsztatach i przedpokojach, słowem – wszędzie. Eleganci i ele-
gantki, panny na wydaniu i panny w magazynach, kucharki i stróże, ba – przekupki nawet – wszyscy
teraz rozprawiają o „latających stołach” i „duchach”, co zostawiają ślady – na czernionym papierze 227.

Niezwykła popularność medium wynikała też prawdopodobnie z faktu, że eks-


perymentami spirytystycznymi zajęli się ludzie tak poważni, jak Ochorowicz czy
Siemiradzki. Sprowadzenie Palladino do Warszawy i planowane doświadczenia mia-
ły charakter swoistego projektu badawczego, realizowanego na forum publicznym.
Połączenie to było dotychczas niespotykane, zaś postulat empirycznego poszukiwa-
nia pierwiastka duchowego wzbudzał zarazem niedowierzanie i fascynację. Po raz
pierwszy Polacy znaleźli się tak blisko podobnych „cudów” i po raz pierwszy w hi-
storii spirytyzmu Warszawa stała się – na krótki czas – ośrodkiem badań nad zjawi-
skami paranormalnymi.

226
Mazur, Kronika warszawska, „Kraj” 1893, nr 48, s. 22.
227
Kronika powszechna, „Słowo” 1893, nr 276, s. 2.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 86

Nic zatem dziwnego, że urzeczenie spirytyzmem przybrało rozmiary swoistej


„epidemii” oczarowania osobą Palladino oraz jej możliwościami, umiejętnie podsy-
canej przez kolejne sprawozdania, regularnie zamieszczane w „Kurierze Warszaw-
skim” 228. W Kronice powszechnej „Słowa” pisano wtedy ironicznie:

Eusap’palladinomania, przybierająca też nazwę mediumizmu, a u innych po prostu spirytyzmu, nie


przestaje szerzyć się w Warszawie. Grono „przekonanych”, za których sprawą ten nowy objaw histerii
syreniego grodu tak dziwacznie umysłową jego fizjonomię wykrzywił, szepce nieustannie do ucha pu-
bliczności różne tajemnice o dokonanych przez siebie doświadczeniach zwierzenia – na szpaltach „Ku-
rierów” i paru „kurierkujących” gazet. I z rzadka tylko odezwie się w prasie jakiś głos poważniejszy 229.

Przebieg wizyty medium można zresztą odtworzyć ze sporą dokładnością wła-


śnie dzięki publikacjom prasowym. Niezwykle cenną informację stanowią na przy-
kład dane rejestrujące nazwiska uczestników posiedzeń.

W salonie dra J. Ochorowicza w Warszawie dzieją się rzeczy niebywałe […]. Świadkami tych objawów,
mniej lub bardziej widzącymi i słyszącymi, są o ile wiemy: ks. Wł. Dębicki, M. Gawalewicz, Aleksander
Głowacki, dr T. Heryng, dr B. Higier, A. Kraushar, Henryk Konitz, Stanisław Leszczyński, Wilhelm
Loth, I. Matuszewski, J. Ochorowicz, Aleksander i Bronisław Rejchmanowie, J. A. Święcicki, H. Siemi-
radzki, dr Wł. Wrześniowski, Wróblewski, Watraszewski i inni 230.

„Kurier Warszawski” niemal codziennie drukował wzmianki dotyczące seansów


z Eusapią, podkreślając, że:

[…] żaden dziennik, jako taki, nie jest do doświadczeń dopuszczonym i że jedynie, celem zapobieżenia
wiadomościom fantazyjnym, członkowie komunikują tym dziennikom, które tego żądały, czysto for-
malne zapiski o odbytych posiedzeniach 231.

Rejestracja posiedzeń była w „Kurierze” dość dokładna, aczkolwiek opierała się


raczej na wyliczeniu poszczególnych działań i pobieżnej charakterystyce ekspery-
mentów niż na analizie ich przebiegu. Relacjonowano na przykład, że:

[I posiedzenie] Wobec 13 uczestników przystąpiono naprzód do zbadania elementarnych objawów,


a mianowicie ruchów mechanicznych, zmian w oporze elektrycznym ciała medium i próbowano ozna-
czyć zależność objawów akustycznych od odległości. Przy doświadczeniach z lewitacją stołu i z doty-
kaniem rąk niewidzialnych, ręce wszystkich siedzących w okrąg dużego stołu […], związane były jed-
nym sznurem dokoła w ten sposób, że wszystkie wzajemnie się kontrolowały, dozwalając na ruchy

228
Por.: „Kurier Warszawski” 1893, nry 330, 332, 335, 337, 342, 344, 347, 349, 352.
229
Kronika powszechna, „Słowo” 1893, nr 284, s. 2.
230
W., O Eusapii Palladino, „Kraj” 1893, nr 50, s.3.
231
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1893, nr 335, s. 5.
87 Materializm kontra ezoteryka

tylko w pewnym oznaczonym zakresie. […] W chwili stosownej zapalono światło, o ile doświadczenia
odbywały się we względnej ciemności, chociaż przeważnie eksperymentowano przy świetle 232.

Kolejne posiedzenia były równie fascynujące, co zręcznie podkreślały utrzymane


w tym samym tonie opisy „Kuriera Warszawskiego”:

Drugie posiedzenie (pierwszego kółka) odbyło się wczoraj między 8 ½ a 11-tą wieczorem. […] Przystą-
piono do właściwych doświadczeń z unoszeniem się ciał martwych, z których to prób zdjęto 6 fotografii
[…]. Następnie dokonano bardzo ważnego i nowego doświadczenia z przyrządem elektrycznym, w któ-
rym ruch deseczki drewnianej, odosobnionej od rąk Eusapii, wywoływał dzwonienie na odległość. […]
Stosowano też w dalszym ciągu warunki pukań, w zależności ich od skurczów mięśniowych na odle-
głość – a także błyski domniemanie elektryczne z jej głowy podczas posiedzeń z pomocą odpowied-
niego przyrządu metalowego 233.

Wczorajsze posiedzenie (pierwsze drugiego kółka) należało do burzliwych i męczących dla stron obu.
[Eusapia zgubiła się w Warszawie; po powrocie zmęczona, zasnęła]. […] Nigdy jeszcze nie czekano tak
długo na objawy i te ostatnie były bardzo niepewne. Wskutek tego prawie wszyscy zachowywali się
sceptycznie 234.

Kolejne doniesienia odnotowywały znamienne szczegóły dotyczące specyfiki


badań mediumicznych. Pisano:

[…] posiedzenie […] dało po półgodzinnym oczekiwaniu bardzo silne objawy, które wpłynęły na zmniej-
szenie liczny niedowiarków. Kilka lewitacji dużego stołu odbyło się przy świetle w dobrych warunkach,
przy czym jednak zauważono paraliżujący wpływ jednego z obecnych. […] Próbowano następnie zmian
wagi przy pomocy dynamometru. Zakończono posiedzenie w ciemności, podczas którego miało miej-
sce uniesienie medium na stół. Przygotowane przyrządy do mierzenia zakresu siły w promieniu do-
okoła medium nie dały się dotychczas zastosować. […] Zapowiadanych odcisków palców na papierze
okopconym nie otrzymano. Obserwacje lekarskie nad stanem medium trwają w dalszym ciągu. Stwier-
dzono między innymi objawy katalepsji podczas posiedzenia i znaczny bezwład rąk po posiedzeniu.
Stół na kółkach metalowych nie chciał się podnosić. Dotykanie rąk w ciemności obserwowano wielo-
krotnie, przy ścisłej kontroli. Zjawiska świetlne dotychczas bardzo nieliczne i słabe 235.

Niedługo potem Ochorowicz – aby uwiarygodnić przeprowadzane badania i na-


dać im jak najbardziej obiektywny charakter – zrezygnował z funkcji kierującego eks-
perymentami:

232
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1893, nr 330, s. 4.
233
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1893, nr 332, s. 1-2.
234
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1893, nr 335, s. 5.
235
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” [dodatek poranny] 1893, nr 337, s. 1.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 88

[…] celem pozostawienia największym sceptykom sposobności eksperymentowania na swoją rękę, [dla-
tego] wczorajsze [12.12.1893] posiedzenie odbyło się w nowym mieszkaniu, w nowym składzie osób i pod
najbliższą kontrolą dwóch najbardziej podejrzliwych uczestników: jednego lekarza i jednego prawnika 236.

Posiedzenie to było o tyle interesujące, że:

[…] z początku szło z oporem, zakończyło się jednak świetnym tryumfem neapolitanki. Wpadłszy w za-
pał, zdawała się rozkazywać żywiołom. Przedmioty umieszczone poza kotarą, odsuwały się i przysu-
wały w tym tempie, jakie im nakazywała, uderzały o podłogę tyle razy, ile razy ona uderzała ręką w stół,
stojący w oświetleniu, itp. Firanki falowały, jakby wiatrem miotane, a niektórzy z uczestników czuli
nawet przejmujące zimno 237.

W połowie grudnia 1893 roku w „Kurierze” pisano także o domniemanym oszu-


stwie, którego dopuścić się miała Eusapia:

Czwartkowe posiedzenie u dra Ochorowicza dostarczyło uczestnikom silnych i sprzecznych wrażeń.


Przez chwilę burza zawisła nad głową neapolitanki. Zdawało się, że odkryto podstęp. Mianowicie, gdy
nastąpiło uniesienie małej deseczki, jeden z kontrolerów [Bronisław Rejchman] oświadczył, że widział
coś podejrzanego w rodzaju szpilki. W tej chwili dr Ochorowicz przytrzymywał ręce Eusapii z zaciśnię-
tymi palcami i zażądał zrewidowania ich przez obecnych. Eusapia przestraszyła się, nie rozumiejąc,
o co chodzi. Jej przestrach obudził ogólne podejrzenie. Tymczasem zrewidowano ręce i – nic w nich
nie znaleziono. Jednakże wzruszenie Eusapii podziałało paraliżująco i jakiś czas żadnych objawów nie
było. […] Eusapia silnie odczuła podejrzenia jednego z członków. Dziś jeszcze płakała z tego powodu
i oświadczyła, że musi zrobić żądany eksperyment w lepszych warunkach. Sama zażądała, żeby de-
seczkę oblepiono dookoła gładkim papierem, celem sprawdzenia, czy było ukłucie szpilką 238.

Incydent ze szpilką stał się jednak koronnym argumentem dla przeciwników


koncepcji mediumicznych, zwłaszcza dla Bronisława Rejchmana, który na łamach
prasy prowadził potem polemikę ze zwolennikami naukowego spirytyzmu, przede
wszystkim zaś z samym Ochorowiczem. Już 18 grudnia 1893 roku w „Kurierze War-
szawskim” opublikowany został list Rejchmana, w którym konstatuje on, iż w relacji
zamieszczonej w numerze 347 brakuje kilku znaczących szczegółów dotyczących
słynnego już zdarzenia ze szpilką. Podkreślał tedy:

[…] w chwili, gdym sięgnął po igłę czy szpilkę, skierowaną ku deseczce przed mającym nastąpić drugim
z kolei jej podniesieniu, Eusapia zerwała ze stołu rękę prawą i machnęła nią na dół i ku tyłowi. Rewizja
ręki, dokonana przez dra Ochorowicza nastąpiła dopiero po tym ruchu. Sukni i podłogi w tym punkcie,

236
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1893, nr 344, s. 4.
237
Ibid.
238
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1893, nr 347, s. 4.
89 Materializm kontra ezoteryka

dokąd był skierowany ów ruch ręki, nie zrewidowano. Następnie, dla przekonania obecnych, że obser-
wacja moja była mylną, Eusapia miała wykonać podniesienie deseczki w warunkach wyłączających uży-
cie kolca. Doświadczenie to nie udało się. Postanowiono przejść […] do zjawisk zwykłych. Powiedziano jej,
że może robić, co jej się podoba. Nastąpiła lewitacja, która nic nowego nie przedstawiała. Eusapia zażą-
dała szpilki. Podana okazała się za mała. Podano inne. Jedną z nich, dużą, wsadziła w środku stołu, inne
zrzuciła na podłogę. Nastąpiła lewitacja. Wkrótce szpilka ze stołu zniknęła. Po co ona w środek została
wsadzona, tego ani ja, ani osoby, których się o to pytałem, dociec nie mogliśmy. Gdym siedział przy
stole, dwie osoby zrewidowały przy lampie deseczkę, poprzednio lewitującą i znalazły w niej otwór,
zrobiony jakby grubą igłą lub szpilką w samym środku, a prócz tego drugi na przekątni w kierunku ku
lewemu rogowi. Otwory te, szczególniej środkowy, łatwo można było wziąć za ślad szpilki z pierwszej
lewitacji deseczki pochodzącą; jednakże, jak mi powiedziano, dr Ochorowicz objaśnił, iż nie należy do
nich przywiązywać żadnego znaczenia, gdyż zrobione zostały prawdopodobnie pluskiewkami, uży-
tymi do przymocowania papieru nałożonego poprzednio dla jakiegoś innego celu na większą deseczkę,
od której odcięto użytą do doświadczeń. Dodam jeszcze, że pomimo, iż Eusapię widocznie niemile
dotknął ten wypadek, jednakże, gdym po wyjściu innych osób został z trzema przy stole, rozmaite ob-
jawy udawały się szybko, obficie i wybornie i miałem doskonałą sposobność do ponownej obserwacji
zjawisk parokrotnie już przeze mnie badanych 239.

Nadmienić należy, iż wypadek ze szpilką został potem raz jeszcze dokładnie


przez Rejchmana opisany w artykule Più luce!, publikowanym w „Kurierze Warszaw-
skim” na początku 1894 roku. Incydent ów został przez autora niezwykle drobia-
zgowo zanalizowany i stanowić miał przyczynek do zdemaskowania poczynań Eu-
sapii. Rejchman wspominał o dziwnej atmosferze, która towarzyszyła podejmowa-
nym przez sceptyków próbom wykonywania doświadczeń w innych niż dotychcza-
sowe warunkach. Na wszelkie sugestie zmian w metodzie badawczej – jak pisze
Rejchman – Ochorowicz reagował sprzeciwem i „dopiero wpływ jednego z b. wzię-
tych lekarzy, człowieka pojmującego dobrze potrzebę naukowego badania i na szczę-
ście będącego u p. Ochorowicza in odore sanctitatis, wyjednał nam w zasadzie seans
podobny” 240.
Warto dodać, iż w jednym ze spotkań uczestniczył też znany warszawski iluzjo-
nista Władysław Rybka, zaproszony przez badaczy w charakterze eksperta-kontro-
lera, mającego za zadanie określić możliwość stosowania przez medium sztuczek
prestidigitatorskich. Jak komentowano w „Kurierze”:

Wobec obudzonych na nowo podejrzeń co do posługiwania się przez Eusapię sztuczkami kuglarskimi,
dr Ochorowicz wczoraj wieczorem [tj. 15.12.1893] zaprosił do siebie znanego prestidigitatora, p. Rybkę,

239
O Eusapii, „Kurier Warszawski” 1893, nr 349, s. 5–6.
240
B. Rejchman, Più luce! VII, „Kurier Warszawski” 1894, nr 8, s. 2.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 90

z prośbą o ścisłą kontrolę, o wydanie swojej opinii. […] P. Rybka, po dwukrotnych doświadczeniach z E.
przy świetle i w ciemności, napisał następujące świadectwo: „zaświadczam niniejszym, że byłem na
posiedzeniu E. P. w piątek wieczorem w prywatnym mieszkaniu W-go pana dra Ochorowicza i że po-
mimo ścisłej kontroli z mej strony nie zauważyłem najmniejszego podstępu lub jakiegokolwiek oszu-
stwa ze strony pani P. Zjawiska widziałem zadziwiające i te uważam za prawdziwe objawy mediu-
miczne. Prestidigitator Władysław Rybka” […]. Oświadczenie to tym więcej zasługuje na uwagę, ile że
niedawno jeszcze dr Karol Herz [sic!] ogłaszał w „Przeglądzie Tygodniowym”, jakoby p. Rybka miał
oświadczyć, że produkcje E. uważa za kuglarstwo. Tymczasem p. Rybka twierdzi, że wypowiadał wów-
czas swoje zdanie o pani Fay, nie zaś o E. P., którą wczoraj widział po raz pierwszy 241.

Po zakończeniu eksperymentów w „Kurierze Warszawskim” ukazało się spra-


wozdanie z posiedzeń 242, przygotowane w formie kwestionariusza

[…] ułożonego przez wybranych w tym celu pp.: dra T. Herynga, I. Matuszewskiego i J. Ochorowicza.
Z nadesłanych odpowiedzi [uczestników doświadczeń] p. Matuszewski ułożył statystykę dopełnioną
uwagami szczegółowymi uczestników, po czym każdemu z osobna dany był głos, celem wypowiedze-
nia uwag ogólnych o całości faktów 243.

Do sprawozdania dołączono także komentarz, w którym Matuszewski podkre-


ślał, iż spotkania z Eusapią odbywały się w gronie osób, które nie tworzyły komisji
naukowej, i że grupa ta zebrała potrzebne do sprowadzenia medium fundusze. Udział
w spotkaniach był dobrowolny, nikogo „specjalnie nie zapraszano i nie wyłączano;
każdy, kto się zgłosił zostawał przyjmowany, w granicach określonego z góry maxi-
mum liczby członków” 244.
Należy także wspomnieć, że w Kronice tygodniowej „Kuriera Codziennego” uka-
zała się w 1894 r. deklaracja podpisana przez osoby biorące udział w eksperymentach.
Prus nadmieniał w niej, że:

241
Ibid. Trzeba tu dodać, że w odpowiedzi na publikację „Kuriera”, Karol Hertz wystosował do redaktora dziennika Fran-
ciszka Olszewskiego list, w którym konstatował m.in., że „w lecie r.b., gdy «Kurier Warszawski» drukował listy rzymskie
dra Ochorowicza o zjawiskach mediumicznych, spotkałem raz w ogrodzie Saskim księdza Władysława Dębickiego
i wszcząłem z nim rozmowę o mediumizmie. W toku naszych rozpraw spostrzegłszy p. Rybkę, zapytałem się go, co on
sądzi o zjawiskach, opisanych przez dra Ochorowicza. Na co p. Rybka wobec ks. Dębickiego oświadczył, że wszystkie
podobne zjawiska są prostym kuglarstwem […]. Obecnie p. Rybka utrzymuje, że on mówił o produkcjach jakiejś zupełnie
mi nieznanej p. Faye” (O Eusapii, „Kurier Warszawski” 1893, nr 349, s. 6). Odpowiedź Rybki, opublikowana także w „Ku-
rierze”, zawiera sprostowanie i wyjaśnienie całej tej zawiłej sprawy. Iluzjonista przyznaje bowiem, że rozmowa w ogro-
dzie Saskim rzeczywiście miała miejsce, i że późniejsza wypowiedź dotycząca Eusapii, skierowana do dra Ochorowicza,
wynikała z faktu – jak pisze Rybka – iż „umysł mój zaprzątnięty był kwestią: jak ona te «cuda» wywołuje […]. W takim
nastroju […] rozmawiałem z drem Ochorowiczem i bardzo być może, że wtedy bezwiednie coś powiedziałem niesto-
sownego i nie zgadzającego się z poprzednią rozmową dra Hertza. Również muszę wyznać, że dopiero zdanie swoje
zmieniłem po posiedzeniu z Eusapią, widząc, że wywołuje zjawiska nie tylko ciekawe, lecz zdumiewające” (W. Rybka,
Skrzynka do listów, „Kurier Warszawski” 1894, nr 9, s. 6).
242
„Kurier Warszawski” 1894, nr 27–28.
243
Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” 1894, nr 27 [dod. poranny], s. 1.
244
Sprawozdanie uczestników posiedzeń z Eusapią Palladino, odbytych w Warszawie w okresie czasu od 25-go listopada 1893-go r. do
15 stycznia 1894-go r. (ułożone przez I. Matuszewskiego), „Kurier Warszawski” 1894, nr 27, s. 5.
91 Materializm kontra ezoteryka

14 świadków złożyło następującą deklarację: 1) Hipoteza, objaśniająca wszystkie objawy halucynacją (tj.
złudzeniem, powinna być wykluczoną. 2) Przypuszczenie kuglarstwa nie objaśnia znacznej liczby fak-
tów. 3) Bez względu na panujące uprzedzenia, objawy te powinny stać się przedmiotem ściślejszego nau-
kowego badania. Warszawa, d. 20 stycznia 1894 r. Podpisali: M. Gawalewicz, literat; Al. Głowacki, literat;
Harusewicz, doktor medycyny; H. Higier, doktor medycyny; Al. Kraushar, adwokat przysięgły; H. Loth,
urzędnik; I. Matuszewski, literat; J. Ochorowicz, dr filozofii; J. K. Potocki, redaktor „Głosu”; Al. Rajch-
man, redaktor „Echa”; H. Siemiradzki, malarz, kandydat nauk przyrodniczych; J. A. Święcicki, literat;
generał Starynkiewicz, b. prezydent; Wł. Więckowski, dr medycyny 245.

Zresztą najdokładniejszą, a jednocześnie najbardziej obiektywną deskrypcję se-


ansów zamieścił w „Kraju” w 1894 roku właśnie Prus, co egzemplifikuje poniższy passus:

Opiszę parę posiedzeń. Czytelnik zaś pozna, jak trudno jest wyrokować o zjawiskach pokazywanych
przez Eusapię, a tym bardziej nazywać je kuglarstwem. Rzeczy dzieją się w mieszkaniu Ochorowicza,
które dobrze znam, i w którym nie ma ani aparatów, ani wspólników. […] W małym pokoju urządzono
namiot w niszy okiennej. Namiot jest zbudowany z ciężkich firanek ciemnej barwy, szeroki i wysoki
jak okno, głęboki może na 1½ łokcia […]. Uczestnicy posiedzenia szczegółowo oglądają namiot i widzą,
że okno jest […] zamknięte […], i że znajduje się na 2 piętrze. Z tej więc strony nikt nie może pomagać
Eusapii. Wewnątrz zaś namiotu jest stolik, na nim dzwonek, dalej dwa krzesła, a na jednym z nich szy-
frowa tabliczka. Słowem, w namiocie nie ma nic podejrzanego, tylko przestrzeń ciemna, której potrze-
buje „John” (ów demon Eusapii) do „utworzenia się” i pokazania, co umie.
Po zrewidowaniu Eusapii „do koszuli” przez obu lekarzy, sadzają ją na krzesło, tyłem do namiotu
[…]. Przed Eusapią ustawiają stolik czworokątny. Z prawej strony medium siada dr Watraszewski, a jego
lewą rękę z prawą ręką Eusapii wiążą za pomocą taśmy. Z lewej strony siada dr Heryng […]. Nadto każdy
z tych panów ma obowiązek kontrolować własnymi nogami odpowiednią nogę Eusapii […]. Teraz do
pokoju wchodzą uczestnicy, w liczbie 12 lub 10 osób: są to lekarze, prawnicy i literaci, znani w Warsza-
wie. Panowie ci rozsiadają się dookoła stołu […] tak, że każdy z nich może widzieć: co się dzieje pod
stołem, co na stole, jak wygląda medium, jego dwaj kontrolerzy i namiot. Ochorowicz (osoba bardzo
podejrzana!) stoi w drugim końcu pokoju w ten sposób, że każdy jego ruch jest widoczny. Henryk Sie-
miradzki (osoba jeszcze bardziej podejrzana, gdyż to on przywiózł z Rzymu Eusapię) stoi aż za drzwiami,
w przedpokoju. Oświetlenie jest takie, że ja, obdarzony od natury krótkim wzrokiem, widzę fizjogno-
mię każdego z uczestników.
Pomijam, że w tych warunkach kontroli i oświetlenia, stół, stojący przed Eusapią, podniósł się kilka
razy w górę […]. Cisza. Eusapia wzdycha i kręci się.
— Teraz powinno coś nastąpić — mówi półgłosem jeden z obecnych. Jakoż za kotarą słychać hałas i brzęk.
— Stolik pochylił się i dzwonek upadł na ziemię — mówi donośnym głosem dr Heryng.
— A do mnie przysunęło się zza kotary krzesło — dodaje dr Watraszewski […].
I tak dalej […] 246.

245
B. Prus, Kronika tygodniowa, „Kurier Codzienny” 1894, nr 46, s. 1. Prus podkreślał także, iż deklaracja ta nie stanowi o
prawdziwości objawów, tak samo jak ich nie neguje. Jest to jedynie stwierdzenie, że świadkowie widzieli zjawiska, któ-
rych wyjaśnić nie potrafią, i które wymagają gruntowniejszego zbadania.
246
Idem, Objawy mediumiczne. Kilka słów z powodu Eusapii Palladino, „Kraj” 1894, nr 2, s. 3–4.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 92

Obiektywizm Prusa odbijał się w niejednoznacznej opinii wydanej zdolnościom


medium. W relacji tej pisarz przyjmował raczej postawę obserwatora, nie zaś eksperta
czy choćby komentatora. Spostrzeżenia, które starał się czynić były dwuznaczne, nie
wyjaśniały dokładnie i ostatecznie zagadki powstających zjawisk. Próba podsumowa-
nia była – z konieczności – usiłowaniem znalezienia kompromisu pomiędzy faktami
a wiarą czy niewiarą w mediumizm. Prus dokonał próby pogodzenia ról obserwatora
i opiniotwórcy, lecz zadanie to okazało się niełatwe. Sprawozdanie z posiedzeń z Eu-
sapią stanowiło w efekcie zestaw ostrożnie formułowanych argumentów za lub prze-
ciw oszustwu i brak w nim jednoznacznej konkluzji oraz wyraźnie określonego sta-
nowiska.
Jednak z historycznego punktu widzenia obserwacje Prusa są niezwykle cenne,
zawierają bowiem szczegóły procedur, opisy zjawisk, zachowań uczestników oraz
medium. Zobiektywizowana relacja pisarza podsuwa konkretny obraz rzeczywisto-
ści, umożliwiając introspekcję istotnych aspektów posiedzeń. Wnikliwy opis wyda-
rzeń stanowi doskonały materiał dziennikarski, a jego szczegółowość pozwala na od-
tworzenie atmosfery seansów, swoiste „wejście w rolę” badacza-mediumisty. Przy-
kładem niech będzie następująca relacja:

Przy […] stoliku tłoczyło się nas z 10 osób […]. Po lewitacjach i pukaniach padło hasło: zgasić światło!
Przykręcono lampy tak, że ja nic nie już nie widziałem […]. Tym razem zdarzyła się rzecz ciekawsza.
Oto moja sąsiadka [pani Szadkowska] została delikatnie potrąconą; gdy zaś wyciągnąłem rękę, ażeby
poznać przyczynę, sprawdziłem, że między mną a panią Szadkowską przesuwają się w „powietrzu”
nogi stołu, którego blat wisi nad głową pani Sz[adkowskiej]. Był to ów największy stół […]. Wnet pochylił
się i położył nogami do góry, a blatem na blacie naszego stołu […]. Otóż takich ćwiczeń nie mogła wy-
konać osoba siedząca, choćby miała obie ręce wolne […]. Dodaję z naciskiem, że absolutnie nikt z nas
nie podniósł się od stołu, nikt nie wykonał żadnego podejrzanego ruchu. Każdy trzymał za rękę sąsiada
i miał nad nim dostateczną kontrolę 247.

Widziałem […] zjawiska, których przyczyny nie rozumiem: 1) Kilka lewitacji stołów przy świetle 2) Wej-
ście stołu na stół w ciemności 3) Również w ciemności wejście na stół taboretu po mojej lewej ręce, którą
trzymałem prawą rękę Eusapii 4) Dotykanie tajemniczą ręką moich pleców, gdy Eusapia obu swoimi
rękami dotykała moich 5) Zapalenie lampki elektrycznej w rozmaitych położeniach jednocześnie 6)
Oklaski w powietrzu 7) Gra harmonijki ręcznej za kotarą, gdy Eusapia była pilnie kontrolowana – i kilku
innych. W tych zjawiskach nie mogłem dopatrzeć sztuk kuglarskich […]. Prawda, że jest w Warszawie
kilku ludzi poważnych, którzy twierdzą, że widzieli, jak Eusapia działała nogami, a nawet, że jeden z tych
panów złapał jej rękę. Może być, ale to nie jest argument; o istnieniu bowiem nieznanej przyczyny nie

247
Ibid.
93 Materializm kontra ezoteryka

decydują fakty kuglarskie, ale te – w których nie ma kuglarstwa, z których trzeba wyłączyć „przyczyny
znane” […]. Ja, powtarzam, miałem takie zjawiska 248.

Zdarzeniem, które wprawiło Prusa w zdumienie, było pojawienie się zmateria-


lizowanej ręki, która uścisnęła jego dłoń. Pisarz podał dokładny opis tworu, zazna-
czając, iż nie potrafi podać logicznego wyjaśnienia podobnego fenomenu. Prus zresztą
nie miał zamiaru optować za którąkolwiek teorią powstawania tajemniczych zjawisk,
nie uznając słuszności bądź błędu którejkolwiek z hipotez. Postulował jednak:

My, ludzie niefachowi, my, dyletanci, jesteśmy zakłopotani zjawiskami mediumicznymi i pragnęliby-
śmy, ażeby ludzie uczeni przeprowadzili nad nimi porządne, laboratoryjne badania. Przeciw badaniom
tym ścisła nauka nie stawia swego veto, a domaga się ich moralny i umysłowy postęp ludzkości 249.

Pozbawiony emocji tekst Prusa pozwala czytelnikowi na samodzielne wycią-


gnięcie wniosków. Odbiorca, zestawiając poszczególne fakty, jest w stanie określić
stopień wiarygodności medium i opowiedzieć się po stronie przeciwników lub zwo-
lenników seansów. Służył temu celowi na przykład opis Eusapii, ujawniający zarów-
no jej wady, jak i zalety:

Eusapia Palladino jest to osoba średniego wzrostu, tęga, siwiejąca brunetka; posiada cerę śniadą, dość
regularne rysy […]. Do Warszawy przyjechała nie dla dawania przedstawień, ale na prośbę Siemiradz-
kiego i Ochorowicza […]. Pod względem umysłowym i moralnym Eusapia nie jest ukształcona, ale nad-
zwyczajnie inteligentna, niekiedy, powiedziałbym, jasnowidząca. Jest to kobieta bardzo wrażliwa, do-
bra, pełna litości, wesoła, prosta, byle… nie zadrasnąć jej dumy. Ja, z początku, cieszyłem się jej wzglę-
dami, ponieważ byłem uprzejmy. Pod koniec jednak lękam się, że straciłem jej życzliwość: spostrzegła
bowiem, że ciągle ją podejrzewam […]. Nie wykryłem jednak nic, co by upoważniło mnie do uważania
jej za kuglarkę […]. Za 8-tygodniowy pobyt w Warszawie Eusapii wydaliśmy około 1.200 rubli. Jest to
suma, którą lepsi śpiewacy i muzycy otrzymują za jeden wieczór 250.

Należy ponadto zwrócić uwagę, że Prus starał się podkreślać swój wysiłek obserwa-
torski, zaznaczając jednocześnie własne ograniczenia w tym względzie. Nadmieniał
na przykład:

Przed pierwszym posiedzeniem, mimo że czytałem i słyszałem opisy zjawisk, nie mogłem w żaden
sposób pojąć: że coś podobnego zobaczę. Na pierwszych dwu posiedzeniach byłem zdumiony, zachwy-
cony. Później bardzo prędko mi spowszedniały; na następnych posiedzeniach, od czasu do czasu, po-
dejrzewałem Eusapię, że robi figle, a w końcu – nudziłem się kapitalnie z powodu jednostajności zjawisk.

248
Ibid., nr 5, s. 5.
249
Ibid., nr 6, s. 6.
250
Ibid., nr 3, s. 4.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 94

Zawsze jednak, wprost z obawy, ażeby nie stracić rozsądku, starałem się […] tłumaczyć zjawiska w ten
sposób, że Eusapia robi je nogami, bądź rękami […]. I byłem przyjemnie zdziwiony, kiedy różne moje
hipotezy, bądź opowiadane, bądź drukowane, znalazły potwierdzenie w artykułach pana R[ejchmana]
dowodzących, że – Eusapia jest kuglarką.
Tak szczęśliwe zetknięcie się naszych pomysłów każe mi przypuszczać, że nie jestem gorszym ob-
serwatorem i teoretykiem od p. Rejchmana 251.

Inne stanowisko przyjął Gawalewicz, pisząc ironicznie:

Od czasu seansów z Eusapią Palladino nabrałem takiego podejrzenia do cudzych kończyn, że wierzę
bezwzględnie tylko nogom… stołowym, iż nie robią żadnych gimnastycznych ewolucji […]. One jedne
przekonały mnie do siebie bez zastrzeżeń, i z ich powodu nie miałem żadnych wątpliwości […]. Cho-
dziłem […] na owe seanse z najlepszą wiarą […]. Otóż […] mniej mnie obchodzić zaczęły same objawy
[…], za to więcej kontrola sama i warunki, wśród których objawy przychodziły. Strofowano mnie nawet
za to, że […] wyrywałem się zbyt często z zapytaniem: — A rękę pan czujesz? … a jesteś pan pewien nogi
medium? […]. Odpowiadano mi nieraz z irytacją, oczekując tylko z wytężoną uwagą samych objawów,
a w natężeniu zatracając część świadomości i przytomności umysłu, potrzebnej koniecznie do ścisłej
kontroli […]. Na tym rozdwojeniu uwagi obserwatorów […] opierało się, moim skromnym zdaniem,
główne powodzenie […] Eusapii. Każdy silniejszy objaw poprzedzały z jej strony pewne charaktery-
styczne znaki […] i zwracano całą uwagę na to, co przyjść miało […]. Po każdym takim eksperymencie
przychodziły dopiero trzeźwiejsze refleksje, z których się okazywało, że ten lub ów nie był całkiem
pewny trzymanej ręki lub nogi, że mu się zdawało, jakoby we dwóch dotykał jedną i tę samą stopę, […]
że się jedno kolano gdzieś zapodziało 252.

Gawalewicz podkreślał ponadto, że w momentach poddawania medium najści-


ślejszej kontroli żadne zjawiska nie zachodziły, natomiast ich intensyfikacja następo-
wała, kiedy pilnujący medium tracili czujność. Sprawozdawca wspominał również,
iż pukanie i szmery na stole Eusapia potrafiła wywołać trzymając ręce wyciągnięte
ku górze, przy czym i w tym wypadku należało spodziewać się użycia jakiejś sprytnej
sztuczki. Podkreślał także fakt, że:

W mniejszych kółkach podobno mają się lepiej udawać doświadczenia […]. Niebezpieczeństwo zdema-
skowania bywa większe. Na takich właśnie […] seansach dr Dunin złapał rękę Johna-Eusapii […], dr He-
ryng widział stopę Johna-Eusapii, poruszającą za kotarą tamburyno […], a ja sam złapałem koniec za-
błoconego nawet trzewika Palladino-Kinga, gdy dotykał w bok mojego sąsiada dra Gościckiego 253.

251
Ibid.
252
M. G. [M. Gawalewicz], Z tygodnia na tydzień, „Tygodnik Ilustrowany” 1894, nr 3, s. 45.
253
Ibid., s. 46.
95 Materializm kontra ezoteryka

Gawalewicz nie omieszkał wreszcie wymienić kilku innych oszustw Palladino,


konstatując, że eksperymenty z udziałem medium nie przekonały go do istnienia ta-
jemniczej siły, i że podobna wiara stoi w sprzeczności z faktami.
Wyraźne różnice w sposobie opisywania doświadczeń polegają przede wszyst-
kim na przyjęciu odmiennej optyki. Gawalewicz określał eksperyment jako nieobiek-
tywny, pozbawiony wymiaru naukowego, bo przeprowadzany przez osoby przeko-
nane o zdolnościach Palladino. Tymczasem dla Prusa przebieg badań był całkowicie
prawidłowy, absolutnie obiektywny, przy czym wnioski, które wyciągnął pisarz są
niejednoznaczne. Prus nie potrafił wyraźnie określić swego stanowiska. O ile Gawa-
lewicz dobitnie konstatował, że nie został przekonany, i że Eusapia dopuściła się
oszustwa, o tyle Prus nie wydawał jednoznacznej opinii. Taka postawa wynikała być
może z pragnienia pełnego obiektywizmu, jak również z pobudek osobistych (przy-
jaźń z Ochorowiczem) czy rzeczywistej niemożności stwierdzenia działania tajemni-
czej siły (Prus podkreślał przecież, że kilka zjawisk nie znajdowało logicznego wyja-
śnienia). Nadmienić zresztą trzeba, że zachowawczość i umiarkowanie Prusa znacz-
nie bardziej podnoszą wiarygodność jego relacji, niż ironiczny sceptycyzm i kryty-
cyzm w przypadku Gawalewicza.
Obiektywną postawę starał się także prezentować Ignacy Matuszewski w sprawoz-
daniu O Eusapii Palladino i mediumizmie (Wrażenia i uwagi naocznego świadka), stwier-
dzając, iż:

Nauka ma obowiązek wzięcia mediumizmu w swoje ręce, i każdy, kto czy to przez nieuzasadnioną
opozycję, czy przez bezmyślne szyderstwo, lub coś podobnego, stara się poważnych ludzi do badań
podobnego rodzaju zniechęcić, przynosi szkodę wiedzy i społeczeństwu 254.

Pisząc o doświadczeniach mediumicznych z udziałem Włoszki, Matuszewski


dowodził, że nie istnieją żadne przesłanki świadczące o popełnianym przez nią oszu-
stwie. W oparciu o wnikliwą obserwację medium oraz wywoływanych przez nie zja-
wisk, badacz doszedł do następujących wniosków:

[…] czy mam prawo uważać którykolwiek z wyliczonych objawów za realny? Sądzę, że tak. Dlaczego? –
bom go czuł, widział, obserwował po razy kilka, w warunkach wyłączających, zdaniem moim, wszelką
możliwość oszustwa. Mogę się mylić, boć przecie „errare humanum est”, ale dopóki mi nie wskażą
sposobu, w jaki, w podobnych warunkach, objawy te wywołać można, muszę pozostać przy swoim […].

254
I. Matuszewski, O Eusapii Palladino i mediumizmie (Wrażenia i uwagi naocznego świadka). W: I. Matuszewski, Pisma, War-
szawa [brw], s. 274.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 96

Wszystkie te zjawiska mają swoją przyczynę i znajdują się niewątpliwie w najzupełniejszej zgodzie z pra-
wami mechaniki. Że ta przyczyna działa w sposób niedostrzegalny dla nas – to inna kwestia 255.

Natomiast zdecydowanie negatywną opinię wydał zdolnościom Palladino Bro-


nisław Rejchman, konstatując między innymi:

Cała fantasmagoria spirytystyczno-magnetyczna rozwiewa się w nicość wobec prostych, jasnych, nie
wymagających nadprzyrodzoności twierdzeń Bronisława Rajchmana […]. Odchylanie się np. igły ma-
gnesowej […] okazuje się objawem możliwym do wywołania przez każdego, jeżeli rytmicznie zmieniać
będzie nacisk ręki na blaszkę. Wszystko to już było 256.

Pełne krytycyzmu stanowisko Rejchmana nie znalazło aprobaty Prusa, który pisał:

W ciągu 20-letniej kariery dziennikarskiej nie pamiętam wypadku, który by mi tak oświetlił życie umy-
słowe Warszawy, jak pobyt Eusapii Palladino. Jeszcze przed dwoma miesiącami czytająca gazety pu-
bliczność pałała żądzą ujrzenia słynnego „medium” choćby na ulicy […]. Dzisiaj zaś większość ukształ-
conych czytelników mianuje Eusapię „kuglarką” […]. Protokołów z posiedzeń, o ile wiem, bynajmniej
nie nieprzychylnych Eusapii, jeszcze nie ogłoszono, całej zaś zawieruchy narobił dr Bronisław Rejch-
man, który na mocy nielicznych spostrzeżeń i kilku poszlak, zbudował system oskarżenia […] Eusapii.
[…] Szanuję głos p. Rejchmana, gdyż zapewne mówi to, w co wierzy. Lecz nie widzę, ażeby p. Rejchman
„naukowo” traktował zjawiska Eusapii. Przeciwnie, zdaje mi się, że przypisywanie naukowej wartości
artykułom p. Rejchmana wygląda – na żart z nauki 257.

Podobnie i Matuszewski podkreślał, że negatywny stosunek do Eusapii był rezul-


tatem przede wszystkim błędnej interpretacji faktów i nieprzychylnej postawy wobec
mediumizmu w ogóle. Oponentom zarzucał, że nie biorąc pod uwagę szczególnych
warunków, w których przeprowadza się doświadczenia, bezwzględnie uznają oni nie-
prawdziwość zjawisk. Stając w obronie Eusapii Matuszewski argumentował, że:

Medium, chociażby nawet było kuglarką, oszustką itp., jest bądź co bądź, człowiekiem anormalnym,
nerwowym, nadczułym! Z żywą kobietą niepodobna przecie postępować tak samo, jak z preparatem
anatomicznym; tym bardziej, że łagodnością, cierpliwością i spokojem można dojść daleko prędzej i do
daleko pewniejszych rezultatów. Kłamstwem jest, żeby zjawiska występowały jedynie w ciemności. Ciem-
ność sprzyja co prawda objawom, ale po pewnym przeciągu czasu też same objawy występują i w peł-
nym świetle. Od prawidła tego nie ma, zdaje się, prawie wyjątku, trzeba tylko – cierpliwości. Wobec
tego najprostsza logika każe zaczynać posiedzenia w ciemności, a potem […] zapalić światło i rozpocząć

255
Ibid., s. 271–272.
256
Cyt. za: W. [K. Waliszewski], Eusapia Palladino, „Kraj” 1893, nr 52, s. 14.
257
B. Prus, Objawy mediumiczne…, nr 2, s. 3.
97 Materializm kontra ezoteryka

badanie, choćby najskrupulatniejsze. Otóż zawsze prawie, mimo ostrzeżeń, robiło się na odwrót i, for-
sując w ten sposób doświadczenie, otrzymano rezultaty sto razy mniejsze od tych, jakie otrzymać
można, gdyż ja sam w świetle widywałem rzeczy bardzo poważne 258.

Właśnie ze względu na owe rozbieżne relacje dotyczące prawdziwości uzdolnień


Palladino seanse mediumiczne wywołały burzliwą i ostrą dyskusję pomiędzy zwo-
lennikami „nowego działu zjawisk” a ich oponentami. Na temat Eusapii oraz doświad-
czeń mediumicznych pisano bardzo wiele, starając się zaznajomić czytelników za-
równo z teoriami spirytystycznymi, jak i z opiniami „ekspertów” czy nowinkami do-
tyczącymi przebiegu seansów. Na przykład dziennikarz „Kraju” zamieścił artykuł
złożony z opinii odnoszących się do umiejętności Palladino:

Prof[esor] H[enryk] Siemiradzki żywi mocne przekonanie o prawdziwości zjawisk […]. Nie wątpi, że inni
z czasem przeświadczą się o tym, zwłaszcza że Eusapia, w gronie szczuplejszym, złożonym z osób ufa-
jących jej, wywołuje zjawiska nie podlegające wątpieniu, a godne podziwu […].
P. Aleksander Kraushar […] podstępu nie podejrzewa […]. Prof[esor] Ignacy Baranowski nie uczest-
nicząc w seansach, nic o nich powiedzieć nie może. Poczytuje atoli za niewłaściwe przenoszenie sprawy
[…] na szpalty tygodników i dzienników, których czytelnicy […] skłonni do mistycyzmu dadzą się łatwo
omamić i uwierzą w nadprzyrodzone […].
Dr Bolesław Higier, neuropatolog, bywał kontrolerem Eusapii podczas seansów, bywał jednak i wy-
kluczany na jej żądanie z łańcucha stół otaczającego. Zwraca osobliwą uwagę na stan nerwowy Eusapii,
która zmienia się nie do poznania, płacze i jęczy. Nie wątpi on o prawdziwości faktów oglądanych
i podstępu nie dopatrywał, co atoli – nadmienia – nie wyklucza możliwości, że kto inny wykryje mi-
styfikację.
Dr Władysław Gajkiewicz, znany neurolog, nie uczestniczy w seansie, oświadcza, że jedynie komi-
sja, złożona z badaczy wiedzy ścisłej i odbywająca posiedzenia w dzień biały, mogłaby nadać doświad-
czeniom charakter naukowy 259.

Nie brakowało głosów znacznie bardziej krytycznych czy sceptycznych; publicysta


ukrywający się pod pseudonimem Mazur stwierdzał na przykład jednoznacznie, że:

[…] rzekoma nadprzyrodzoność, która za sprawą Eusapii Palladino tak gorąco zajmuje nasze miasto,
postawiona została w stanie oskarżenia, i kto wie, czy […] sprawy nie przegra. […] Jeden z uczestników
próbnych „seansów” twierdzi publicznie, że widział ręce cudotwórczyni, szpilkę, którą dopomagała
„Johnowi”, do unoszenia w powietrze deseczki. […] Trudno zgadnąć, jak z tego wszystkiego wyjdzie
spirytyzm i czy rozpocznie „nową dobę ludzkości”, jak chcą jedni, czy też powiększy liczbę złudzeń
i błędów tejże ludzkości 260.

258
I. Matuszewski, O Eusapii Palladino…, s. 275-276.
259
W. [K. Waliszewski], O Eusapii Palladino, „Kraj” 1893, nr 50, s. 3–4.
260
Mazur, Kronika warszawska, „Kraj” 1893, nr 52, s. 25.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 98

Wtórował mu Wiktor Gomulicki, wyznając:

O spirytyzmie czy mediumizmie nic zgoła nie sądzę. Ani wierzę w tę rzecz, ani nie wierzę […]. Mówią
mi, że „coś” przesuwa z miejsca na miejsce krzesła, unosi do góry stoły, dzwoni nie dotykając dzwonka,
grzmoci pięścią w stół albo w plecy […]. Nie zachęca mnie to bynajmniej do wchodzenia z owym
„czymś” w ściślejszą znajomość 261.

W związku z bezkompromisowym stanowiskiem niektórych komentatorów


Prus pytał, zresztą z żalem:

Nie jestem spirytystą ani mediumistą, lecz to, co słyszałem i czytałem w Warszawie z okazji posiedzeń
Eusapii Palladino, napełniło mnie głębokim smutkiem jako członka naszego społeczeństwa. W jakiejże
to atmosferze moralnej upływa nasze życie, jeżeli łatwiej nam posądzać bliźnich o „głupotę” lub „oszu-
stwo”, aniżeli istnienie nowej grupy zjawisk? 262.

Warto zaznaczyć, że komentarze prasowe pojawiały się jeszcze kilka tygodni po


wyjeździe Eusapii jako echa dyskusji, która rozgorzała w związku z weryfikacją praw-
dziwości zjawisk mediumicznych oraz sił je wywołujących. Swoistym podsumowa-
niem pobytu włoskiego medium w Polsce oraz zapisem zjawisk społeczno-obycza-
jowych stała się – negatywnie oceniana przez krytyków – książka Cezarego Jellenty
pt. Eusapiada, wydana w 1894 roku.

Chrześcijaństwo a wiedza tajemna. Śladami dyskusji

Nowy rodzaj zjawisk wzbudzał ogromne emocje, stając się przedmiotem dyskusji
i sporów nie tylko naukowych, lecz także religijnych. Aby jednak umożliwić lepsze
zrozumienie złożoności problemu oraz wyjaśnić podstawy ostrych ataków na spiry-
tyzm, należy odnieść się nie tylko do dziewiętnastowiecznych polemik, ale także do
dysput związanych z czasami powstania i wczesnego rozwoju myśli chrześcijańskiej.
Niemal od początku istnienia Kościoła toczyły się spory dotyczące istnienia lub
nieistnienia duchów. Dyskusje te wynikały po części ze spuścizny kulturowej, będącej
podstawą wczesnego chrześcijaństwa, które z początku było ruchem reformatorskim
w łonie religii żydowskiej, a „dogmat i teologia […] w ujęciu świętego Pawła i innych
ojców Kościoła łączyły mitologię Żydów, metafizykę Greków, demonologię irańską

261
F-y [W. Gomulicki], Z tygodnia na tydzień, „Tygodnik Ilustrowany” 1893, nr 209, s. 429–430.
262
B. Prus, Objawy mediumiczne…, nr 3, s. 5.
99 Materializm kontra ezoteryka

i egipską wiarę w trójosobowość bogów” 263. Bogate dziedzictwo starych cywilizacji


sprawiło, że:

[…] demonologia chrześcijańska sięga swymi korzeniami wierzeń dawniejszych społeczeństw. Babiloń-
czycy pozostawili wiele zapisów poświęconych demonom, duchom i czarownicom oraz sposobom ich
wypędzania modłami i wodą święconą. Dawni Żydzi wierzyli w bardzo podobny asortyment demo-
nów 264.

Niemożliwe było całkowite odcięcie nowo powstałej wiary od dawnych wyob-


rażeń, tak samo jak niemożliwe było całkowite wykluczenie obszaru magicznego
i wyrzucenie go poza nawias kształtującej się religii. Jednak już wczesne chrześcijań-
stwo zdecydowanie potępiało wszelkie formy uprawiania magii, upatrując w niej
niszczycielskiej działalności demonów, pojmowanych jako złe duchy 265. Warto pod-
kreślić, że w początkowej fazie ewolucji nowej religii rozróżnienie pomiędzy wiarą
a wiedzą tajemną miało charakter antynomii: chrześcijanie – poganie.

Od stwierdzenia, że pogaństwo jest religią nieprawdziwą, niedaleko było do tezy, że w ogóle nie jest to
religia, a tylko bałwochwalstwo i magia. Ten nowy sposób rozdzielenia magii i religii stał się na długie
wieki częścią chrześcijańskiej spuścizny. […] Pisarze wczesnochrześcijańscy mieli skłonność do upatry-
wania we wszelkich formach magii, nawet jawnie zupełnie nieszkodliwej, sprawki demonów 266.

Trudno tedy oprzeć się wrażeniu, że niemal od początku istnienia chrześcijań-


stwa wszystko to, co niezgodne było z jego kanonem, uznawano za skutek diabelskich
machinacji, dzieło sił nieczystych. Mimo zatem obfitej spuścizny kulturowej po daw-
nych cywilizacjach, wyrażającej się choćby w postaci takich symboli, jak na przykład
święta trójca (pochodna symboliki egipskiej) chrześcijaństwo dążyło do ich eliminacji
jako zagrażających nowej religii.
Wraz z ekspansją chrześcijaństwa i rozwojem struktury hierarchicznej Kościoła
wzrastała potrzeba określenia i zintegrowania owego zastanego dziedzictwa cywili-
zacyjnego i kulturowego, zwłaszcza w kontekście zagrożeń dotyczących wiary, takich

263
L. S. de Camp, C. C. de Camp, op. cit., s. 114. Zob. także: J. R. Lewis, Chrześcijaństwo. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 74; M. Brum-
lik, Gnostycy. Marzenie o samozbawieniu człowieka, przeł. Ś. F. Nowicki, I. Nowicka, Gdynia 1999; H. Jonas, Religia gnozy,
przeł M. Klimowicz, [bmw] 1994.
264
L. S. de Camp, C. C. de Camp, op. cit., s. 143.
265
W wyobrażeniach pogańskich demony (daimones, daemones) mogły mieć zarówno dobry, jak i zły charakter i pełniły rolę
pośredników pomiędzy ludźmi a bóstwami. Tymczasem w ujęciu chrześcijańskim są to istoty duchowe, które zbunto-
wały się przeciwko Bogu i stanęły po stronie zła.
266
R. Kieckhefer, Magia w średniowieczu, przeł. I. Kania, Kraków 2001, s. 66–67.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 100

jak herezje, w tym gnostyckie. Jednak przez długi czas nie wypracowano konkret-
nego stanowiska w kwestii duchów i tajemnych mocy. Jak stwierdzają de Campowie:

Doktryna wczesnochrześcijańska nie pozostawiła miejsca dla włóczących się po ziemi duchów. Ojcowie
Kościoła głosili dwa różne – i wzajemnie wykluczające się – poglądy odnośnie losu zmarłych: albo ich
dusze idą prosto do nieba, czyśćca lub piekła […], albo pozostają w grobach i tam oczekują dnia Sądu
Ostatecznego. Pomni na te doktryny niektórzy teologowie dowodzili, że duchy wywoływane przez ne-
kromantów to diabły podszywające się pod dusze zmarłych [Warto zauważyć, że identycznej argumen-
tacji używali potem dziewiętnastowieczni przeciwnicy spirytyzmu wywodzący się z orientacji pro-
chrześcijańskiej]. Jednak opowieść w Starym Testamencie o czarownicy z Endor dawała do zrozumienia,
że duchy można wywołać, przynajmniej czasami, z przyzwoleniem bożym […]. Chociaż niektórzy teo-
logowie zastanawiali się, czy na tym świecie duchy w ogóle istnieją, średniowieczni duchowni i świeccy
nie mieli najmniejszych wątpliwości, że świat jest ich pełen, że duchy te chadzają nocami i gdy w od-
powiedni sposób je przywołać, mogą mówić, a nawet przepowiadać przyszłość 267.

Na niejednoznaczne stanowisko Ojców Kościoła wobec manifestacji istot „nie


z tego świata” wskazuje również Grzybowski, który nadmienia, że w 1873 roku, w bi-
bliotece Patriarchatu Jerozolimskiego odkryta została rozprawa zatytułowana Dida-
che (Nauki), w której pojawia się wzmianka dotycząca sposobów odróżniania mediów
prawdziwych od szarlatanów.
Niepośledni wpływ na kształtowanie się chrześcijańskiej koncepcji sił nadprzy-
rodzonych miał w średniowieczu fakt, iż:

[…] na powierzchni ziemi zachowały się tylko, w sporych ilościach, pisma Greków, Egipcjan i Rzymian
o magii; wywarły one głęboki wpływ na kulturę średniowieczną. Naukowa i filozoficzna literatura sta-
rożytności, nawet jeśli nie zajmowała się wyraźnie magią, pomagała w kształtowaniu się […] wyobrażeń
o tym, co możliwe i niemożliwe w świecie fizycznym, i w ten sposób przyczyniła się do średniowiecz-
nego pojmowania magii. Z klasycznej literatury pięknej […] czerpano opowieści o magii […]. Sama Bi-
blia, a także piśmiennictwo pozabiblijne […] dostarczały jeszcze historii o magii. Natomiast pisarze
chrześcijańscy już od najwcześniejszych wieków historii Kościoła prowadzili nieustanną kampanię po-
tępień, interpretacji i zakazów wymierzoną w praktyki magiczne 268.

Fakty te wskazują wyraźnie, że zainteresowanie – w tej czy innej formie – magią


nie osłabło, przeistoczyło się tylko stopniowo w ostrą kampanię przeciwko magicz-
nym praktykom oraz wszelkiego rodzaju manifestacjom jako elementom obcym
kulturze chrześcijaństwa oraz szkodliwym.

267
L. S. de Camp, C. C. de Camp, op. cit., s. 348, 349–350.
268
R. Kieckhefer, op. cit., s. 45–46.
101 Materializm kontra ezoteryka

Grzybowski podkreśla, iż z pojawieniem się idei spirytyzmu nowożytnego 269


wykształciły się trzy główne teorie poszukujące źródeł manifestacji duchowych w roz-
maitych warstwach rzeczywistości. Pierwsza, którą Grzybowski określa jako a ni m i -
s t y c z n ą , zakłada, że przyczyną powstawania zjawisk jest medium, wykluczając moż-
liwość działania duchowych czynników zewnętrznych. Koncepcja p r o s p i r y t y s t y -
c z n a „w pełni akceptuje odkrycia naukowe, choć nie zgadza się z ich następstwami
filozoficznymi; przyjmowana niechętnie, lecz z konieczności coraz częściej” 270. Na-
tomiast d e m o n i s t y c z n a , najbardziej konserwatywna, w dużej mierze nawiązująca
do poglądów średniowiecznych, opiera się na założeniu, że wszelkie zjawiska nad-
przyrodzone (które nie należą do kategorii cudów) są dziełem szatana i jako takie nie
mogą być akceptowane.
Warto zaznaczyć, że pomimo podobnego sposobu postrzegania zjawisk nad-
przyrodzonych niektórzy dostojnicy Kościoła francuskiego, po ukazaniu się dzieł
Kardeca, wyrażali akceptację dla spirytyzmu, podkreślając ogromne znaczenie tej
dziedziny w procesie godzenia nauki i wiary. Niestety w roku 1861 w Barcelonie in-
kwizytorzy spalili na stosie około trzysta dzieł dotyczących spirytyzmu 271, a w kwiet-
niu 1864 roku papież Pius IX wydał dekret potępiający zarówno piśmiennictwo, jak
i praktyki spirytystyczne. Dwa lata później dzieła Kardeca umieszczone zostały w In-
deksie Ksiąg Zakazanych. Powodem takiej sytuacji były nie tylko niewygodne dla teo-
logów niejasności związane z fenomenologią mediumiczną, lecz również niektóre
komentarze Kardeca dotyczące strony dogmatycznej religii 272. Przytoczone fakty
świadczą dobitnie o negatywnym stosunku Kościoła do spirytyzmu, dokumentując
głęboką niechęć duchowieństwa do wszelkich koncepcji niezgodnych z doktryną
chrześcijaństwa.

269
Pod pojęciem spirytyzmu nowożytnego rozumiem model spirytyzmu wprowadzony na początku XIX wieku, osadzony
w konkretnych zasadach quasi-rytualnych (rekwizyty – okrągły stolik, ekierka, arkusz z alfabetem, spodeczek itp.).
Wszystkie inne praktyki spirytystyczne istniejące przed wprowadzeniem tych zasad różnią się od spirytyzmu nowożytnego
przede wszystkim świadomością i motywacją w wywoływaniu duchów (w przypadku spirytyzmu nowożytnego jest to bar-
dziej rodzaj niesamowitej, ekscytującej zabawy, która z czasem przeradza się w filozofię i wiarę, nigdy jednak nie przyj-
muje charakteru wyraźnych działań magicznych).
270
P. Grzybowski, Opowieści spirytystyczne…, s. 279.
271
Grzybowski pisze, z „księgarz Maurice Lachatre zamówił je [książki] wtedy do swego sklepu, lecz przesyłka nigdy do
niego nie dotarła, bowiem skonfiskowały ją hiszpańskie służby celne, oddając je w ręce działającego z upoważnienia
Świętego Oficjum biskupa Barcelony. Allan Kardec zwrócił się do niego z prośbą o zwrot książek, lecz otrzymał nega-
tywną odpowiedź. […]. Kolejne zabiegi dyplomatyczne nie przyniosły zmiany tej decyzji, co doprowadziło do przedsta-
wienia rodem ze średniowiecza” (P. Grzybowski, op. cit., s. 281).
272
P. Grzybowski, op. cit., s. 281.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 102

Wobec trwającej przez stuleci praktyki poddawania krytyce, ostrego piętnowa-


nia, a w konsekwencji i eliminowania wszelkich przejawów działalności okultystycz-
nej nie dziwią polskie wystąpienia potępiające zjawisko wirujących stolików. Spiry-
tyzm stał bowiem jednoznacznie w opozycji do nauczania Kościoła, a co istotniejsze
przyjmować zaczął również znamiona religii 273 i ten właśnie aspekt budził zaniepo-
kojenie księży oraz wiernych. Ludwik Szczepański podkreślał na przykład, że:

[…] między religiami chrześcijańskimi, przede wszystkim zaś katolicką a spirytyzmem, zapanowała od
pierwszej chwili wojna […]. Bo spirytyzm poprawia chrześcijanizm, odrzuca niektóre dogmaty katolic-
kie jako niezgodne z sądem rozumu i sprzeczne z pojęciem dobroci i sprawiedliwości Boga: odrzuca
więc dogmat o piekle i wiekuistej męce grzeszników, odrzuca pojęcie grzechu pierworodnego itd. […].
Ta niezależność od dogmatów i kultu, ściągając na spirytyzm gromy potępienia ze strony dogmatycz-
nych religii, zapewnia mu powodzenie w kołach ludzi religijnych, ale skłóconych z dogmatami kościel-
nymi. Do mas trafiał i trafia spirytyzm przede wszystkim dzięki swej (pozornej!) prostocie i prostoli-
nijności doktryny i dzięki dowodom, które pozwala każdemu zdobywać w drodze eksperymentu […].
Niejedno zbolałe serce szuka tedy w praktyce spirytyzmu pociechy i środka komunikowania się z dro-
gimi, którzy odeszli w zaświaty 274.

Istnienie uniwersalnego, powszechnie dostępnego sposobu porozumiewania się


z duchami oraz przyjęcie usankcjonowanych metod komunikacji ze zmarłymi stało
w opozycji do nakazów zawartych w Piśmie Świętym, nie przystając do chrześcijań-
skiej wizji zasad funkcjonowania świata, a co najistotniejsze ścierając się z poglądami
Kościoła katolickiego odnośnie do magii, wróżb i czarów, co podkreślano jeszcze
w pierwszej fazie zainteresowania spirytyzmem.
Na przykład w wydanej w 1857 roku rozprawce O magii, a w szczególności o stoli-
kach wirujących ksiądz Piotr Semenenko argumentował, iż:

Sobór kartagiński IV-ty złożony z 214 biskupów, miany r. 398, wszystkich podobnych [heretyków] wy-
klina: „Kto służy wróżbom, prawi, albo czarom, z łona kościoła niech będzie wykluczony […]”. Wyklina
tedy kościół takich […]. Tak samo przedtem koncylium ancyrańskie […], gdzie przeszło stu biskupów

273
„Ten popularny spirytyzm jest istotnie religią – i był już w pojęciu Kardeca wiarą religijną, różniącą się jednak tym od
dawnych wiar, że pragnie opierać się na pewnikach, dostarczanych doświadczalnie przez media […]. Spirytyzm chlubi
się, iż góruje nad religią tym, że pozwala człowiekowi osobiście przekonać się o prawdziwości założeń spirytyzmu i każ-
demu dostarcza dowodu nieśmiertelności duszy w drodze eksperymentu. Ta doktryna popularnego spirytyzmu w pod-
stawowych swych założeniach opiera się na metafizyce chrześcijańskiej. System Kardeca jest systemem dualistycznym
takim samym, jakiego uczy religia chrześcijańska, z dodatkiem pojęć hinduskich teozofii i swedenborgianizmu: jest ma-
teria – ciało i dusza, czyli duch; ciało jest śmiertelne, dusza nieśmiertelna. Dusza zachowuje po śmierci ciała swoją oso-
bowość, musi pokutować za swoje winy, oczyścić się; dusze zmarłych mogą się niekiedy objawiać żyjącym. To głosi
spirytyzm, a w to wszystko każe także wierzyć Kościół. Oczywiście są i różnice. Kościół np. uczy, że duchy zmarłych
mogą się zjawiać tylko za specjalnym zarządzeniem Boga (cud) albo za sprawą «złego ducha»; spirytyzm twierdzi, że
duchy objawiają się […] na zasadzie prawa natury” – podkreślał Szczepański (Czy umarli mówią z nami? Spirytyzm współ-
czesny, Kraków 1936, s. 31).
274
Ibid., s. 31–32.
103 Materializm kontra ezoteryka

następne postanowiło prawo: «którzy wróżą, prawi, i za zwyczajem pogan idą […] niech pod kanon lat
pięciu (pokuty) podpadają […]”. Tak samo później r. 724, sobór rzymski […]: „Jeśli kto, prawi, wieszcz-
ków, wróżbitów, czarowników radzić się będzie, albo czarów używać, niech będzie przeklęty […]”. Tak
samo i przedtem i potem sobory laodycejski, agateński, orleański, toltańskie, rzymskie, tak samo pa-
pieże, tak samo kościół cały 275.

Semenenko podkreślał także, iż wszystkie procedury związane z praktykami spi-


rytystycznymi są charakterystyczne dla paktu z szatanem i noszą znamiona herezji:

Położenie rąk [na stolik] to znak umówiony z diabłem; czy on połączony jest z jakim zjawiskiem nad-
przyrodzonym lub nie […], to jest znak na dzisiaj znaczący […]. Tedy macie znak umówiony […] rzecz
diabelska. […] Dlaczego to stoliki […] się kręcą? […] Kręcić się, to jest właśnie rzecz diabelska […]. Kiedy
kto pijany, tedy mu się w mózgu kręci […]. Kiedy kto szaleje, kręci mu się w rozumie […]. Jednym sło-
wem, kto straci pokój swój, szczęście swoje, cel swój, temu się kręci w całej jego istocie 276.

Zdaniem Semenenki ludzie akceptują wirujące stoliki, ponieważ nie zdają sobie
sprawy, że rozrywka podobna stanowi dzieło szatana. Jedynie złe duchy mogą uka-
zywać się wywołane przez człowieka, aby w podstępny sposób wodzić go na poku-
szenie. Spirytyzm jest złem, które narusza porządek rzeczy i łamie rządzące światem
boskie prawa.
Argumentacja późniejszych obrońców wiary nie odbiegała wiele od tej z połowy
wieku. W 1889 roku, w nr 14 „Przeglądu Katolickiego” pojawiła się następująca wypo-
wiedź:

Praktyki spirytystyczne, […] praktyki czczej ciekawości lub zdrożnej igraszki, o ile nie są podnietą złu-
dzeń wyobraźni, jeżeli wywołują zjawienie duchów, to nie mogą być duchami światłości, ani też du-
szami zmarłych, które bez szczególnego aktu woli Bożej nie mogłyby po przejściu do życia pozaziem-
skiego nawiązywać nowych widzialnych z ziemią związków, ale jedynie mogą być duchami złymi,
które korzystając z łatwowierności człowieka, dążą do obłąkania jego umysłu i serca. Praktyki więc te,
choć dowodzą istnienia duchów, i są tym sposobem także świadectwem prawdy, jednakże należą one
do tego rodzaju świadectw, których chrześcijanin nie potrzebuje, których nie wywołuje, dla których
czuje wstręt święty – bo to są świadectwa szatana! 277.

Przedstawione stanowisko nie neguje właściwie istnienia duchów, a w samym


fakcie dopatruje się jedynie przejawu toczącej się walki dobra ze złem, przy czym

275
P. Semenenko, O magii, a w szczególności o stolikach nauk dwie, Poznań 1857, s. 24–25.
276
Ibid., s. 22–23.
277
Notatki z prasy periodycznej, „Przegląd Katolicki” 1889, nr 14 [okładka].
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 104

prezentuje pogląd, że zjawianie się duchów dobrych uzależnione jest od woli bo-
skiej 278.
Podobnie Feliks Wartenberg w wydanej w 1893 roku broszurze Okultyzm i hip-
notyzm w świetle nauki Kościoła i nauki świeckiej 279 całkowicie poświęconej temu zagad-
nieniu, w dobitny sposób podkreślał „diabelskie” pochodzenie spirytyzmu. Polemi-
zując z pracą Czesława Czyńskiego, autor niezwykle ostro potępiał praktyki spiryty-
styczne, przy czym powoływał się na stanowisko świętego Alfonsa co do działalności
o charakterze magicznym:

[…] wróżbiarstwo, w którym jest wzywanie i pakt wyraźny z demonem i ogólnym mianem zowie się
nekromancją, jest, gdy demon uczy rzeczy skrytych (occulta) […] przez wróżów (pytones), przez czary,
przez osoby zmarłych, albo żywych ukazujących się, albo przez inne znaki […]”. Otóż tu jak najwyraźniej,
dzisiaj w nowej jawiący się postaci pod nazwą spirytyzmu napiętnowany stary zabobon nekromancji: boć
w spirytyzmie mają przecież ukazywać się osoby zmarłych. […] Spirytyzm […] nazwany tu [jest] wprost
jawnym paktem z demonem przez prawdziwego świętego 280.

Wartenberg podkreślał ponadto, że w Piśmie Świętym wróżbiarstwo zostaje wy-


raźnie potępione, podobnie zresztą jak spirytyzm oraz chiromancja 281.
Także ksiądz Jan Domaszewicz, w wydanej w roku 1899 rozprawce pt. Magne-
282,
tyzm wskazywał na pokrewieństwo spirytyzmu i nekromancji, argumentując mię-
dzy innymi, że „spirytyzm jest to wywoływanie za pomocą ducha ciemności cieniów

278
„Zjawienie się ducha, pozostającego poza bezpośrednią łącznością z naturą widzialną, jest cudem, cud zaś dokonuje się
tylko w wielkich tych celach, którym całe służy stworzenie, tj. dla czci Stwórcy i dla zbawienia stworzenia” (Ibid.).
279
Wartenberg polemizował tutaj z pracą Czesława Czyńskiego pt. O najnowszych systemach badań człowieka oraz jego listem.
Jest to już druga polemika z Czyńskim, który zwrócił się do redaktora „Kuriera Poznańskiego” z prośbą o zamieszczenie
sprostowania, co stanowić miało odpowiedź na wcześniejsze zarzuty ks. Wartenberga. Czyński pisał: „Dopiero dzisiaj wpadł
mi do ręki artykuł ks. dr. Wartenberga, w którym doktor dowodzi, że praktyki hipnotyczne mają na celu bałamucenie
ludu, a następnie zarzuca mi nieuctwo w mojej specjalności, kończąc artykuł swój osobistymi zaczepkami” (w: F. War-
tenberg, Okultyzm i hipnotyzm w świetle nauki Kościoła i nauki świeckiej, Poznań 1893, s. 1; list został przytoczony jako przy-
pis). Artykuł Wartenberga, o którym pisał Czyński, nosił tytuł Dla przestrogi.
280
F. Wartenberg, op. cit., s. 14.
281
Podobnego zdania odnośnie do stanowiska Pisma Świętego względem spirytyzmu był także Fritz Schulz, który w roz-
prawie Spirytyzm czyli o obcowaniu z duchami. Wykład i krytyka teorii (Warszawa 1884) podkreślał, iż Stary Testament wy-
raźnie potępia praktyki nawiązywania kontaktu z duchami. W „Przeglądzie Katolickim” (Myśli ludzkie o rzeczach Bożych,
„Przegląd Katolicki”1889, nr 52, s. 818) czytamy, że „w wieszczbarstwie starożytnym nie godzi się składać wszystkiego na
oszustwa kapłanów pogańskich […]. Że tkwiła w tym pewna rzeczywistość, świadczą o tym najpoważniej nowocześni
badacze starożytności, świadczą Ojcowie Kościoła, którzy za przykładem św. Pawła (Dz. Apost. 16, 16–18) widzieli we
wróżbiarstwie działanie sił demonicznych. Wróżbiarstwo, szamanizm tam zawsze występują, gdzie człowiek zapada
w ogólny prąd życia natury i instynktu, objawiającego się w świecie zwierzęcym w zupełnie naturalnej postaci przeczu-
wania. Stan to jest nienormalny, c h o r o b l i w y , i jego działanie odnosi się nie do odległej przyszłości, ale do najbliższych
potrzeb natury; odpowiedzi dawane w tym stanie są mgliste, nieokreślone, niezgodne z prawdą” (Myśli ludzkie o rzeczach
Bożych, „Przegląd Katolicki”1889, nr 52, s. 818)
282
J. Domaszewicz, Magnetyzm. Pożyteczne wiadomości tym, dla których te wyrazy: magnetyzm zwierzęcy, somnambulizm magne-
tyczny, spirytyzm, są nowe; albo, którzy o tym słyszeli, lecz nie mają należytego pojęcia (z punktu religijnego), Warszawa 1899.
105 Materializm kontra ezoteryka

osób zmarłych” 283 Zmarli zresztą nie pojawiają się podczas seansów, ponieważ w ich
role wcielają się złe duchy, które pod pozorem natchnienia nauczają herezji, „głoszą
zasady zbutwiałego materializmu […], aby w prądzie tego rodzaju, w mętnej wodzie
szczególniejszych zabiegów o dobra znikome, skuteczniej łowić dusze ludzkie w swe
sidła” 284. Tak wyraźna negacja i próba demonizacji nowego zjawiska wiązały się z
dojmującym przekonaniem o heretyckiej i pogańskiej proweniencji spirytyzmu i
dziedzin pokrewnych. Domaszewicz podkreślał przecież:

[…] d a w n i e j , j e s z c z e w ś w i e c i e p o g a ń s k i m z a j m o w a n o s i ę p o z n a w a n i e m p r z y s z ł o ś c i
p r z e z z a p y t y w a n i a c i e n i ó w z m a r ł y c h . Dziś wielu nie mniej się zajmuje tą samą bezbożną
praktyką, lecz przyodzianą w formę ponętną tajemniczej nauki pod nazwą spirytyzmu. Dziś po-
wszechną prawie uwagę zwracają na siebie nadprzyrodzone objawy magnetyzmu, z którym ma pewien
związek spirytyzm, pochodzący od m a g i i c z a r n e j 285.

W podobnym tonie wypowiadał swój sąd ksiądz Morawski, stwierdzając,

Spirytyzm […] wypiera się bądź co bądź zarzutu bezbożności, i chełpi się tym […], że wysłuża się religii,
odwodząc ludzi od materializmu i zmuszając do uznania świata duchowego. Ale co mi to za przysługa:
z jednego błędu przeprowadzić w drugi, mniej gruby może, ale z którego trudniej się wydostać, […]
gdzie się uczucie religijne na to rozbudza, żeby się wykoleić i przeciwko Bogu obrócić? […] Bo czy są
jakie duchy na jego [spirytyzmu] usługach czy ich nie ma, w każdym razie on ich wywoływać usiłuje,
otwarcie się do tego przyznaje: jest więc po prostu nekromancją 286.

Wzmiankowana nekromancja jest określeniem identyfikującym w średniowie-


czu pewien zbiór praktyk mających na celu przywołanie demonów lub diabła po-
przez posłużenie się ich imionami, znanymi bądź nieznanymi. Jako dziedzina magii
zdecydowanie demonicznej została przez Kościół odrzucona 287. Jej przeciwnicy, wią-
żąc istnienie wirujących stolików (zmarłych często wzywano z imienia) z przywoły-

283
Ibid., s. 17. W „Tygodniku Ilustrowanym” (1900, nr 3, s. 59), w dziale Nowe książki nadesłane do redakcji, czytamy: „bro-
szurka ta zawiera rozbiór zjawisk magnetyzmu, spirytyzmu, hipnotyzmu ze stanowiska religijnego”
284
Ibid., s. 39.
285
Ibid., s. 6–7 – podkr. K. O.
286
M. Morawski, Co to jest hipnotyzm?, „Przegląd Powszechny” 1888, nr 60, z. 12, s. 161.
287
Interesujący jest wszakże fakt, że grupę, która podejmowała eksperymenty ze sferą demoniczną, stanowili ludzie w ten
czy inny sposób związani ze strukturami kościelnymi. Kieckhefer zauważa, że „prawdziwe instrukcje nekromantyczne
istotnie się zachowały, uwagi zaś na ich marginesach świadczą wyraźnie, że k t o ś rzeczywiście oddawał się tym prakty-
kom. Z uwagi na charakter tych pouczeń, zakładających znajomość łaciny i form rytualnych, kierunek podejrzeń zwró-
cony jest ku klerowi. Legendy i oskarżenia sądowe niosą pewne prawdopodobieństwo, nawet jeśli nie są w pełni rzetelne;
celnie wskazują na właściwą grupę ludzi, choć może nie na konkretnych winnych” (R. Kieckhefer, op. cit., s. 227). Kieck-
hefer podkreśla także, iż nekromancja jest „fuzją magii astralnej i egzorcyzmu” (s. 238), co wyraża się w charakterystycz-
nych elementach rytuałów (np. zaklinaniem nawiązuje nekromancja do egzorcyzmów).
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 106

waniem duchów, świadomie łączą dziedzinę magii, jednoznacznie pogańską, z po-


dobną tym działaniom w formie i układzie znaczeniowym sferą spirytyzmu. W obu
bowiem przypadkach pojawia się motyw zaklinania, skodyfikowana, silnie usyste-
matyzowana formuła następujących w określonej kolejności gestów oraz słów, które
do złudzenia przypominają zrytualizowane działania magiczno-demoniczne. Obli-
gatoryjna ciemność, towarzysząca wirowaniu stołów, tajemnicze szelesty, stukania
oraz manifestacje duchów bliskie są działaniom nekromantów. Obok podobnych
asocjacji istotną kwestią staje się jednocześnie cel tego rodzaju praktyk magicznych.
Richard Kieckhefer uważa, że istniały tu:

[…] trzy główne kategorie. Po pierwsze stosuje się ją [nekromancję] do oddziaływania na umysły i wolę
innych […]. Po drugie, nekromanta może tworzyć iluzje. […] Trzecim głównym celem nekromancji jest
rozpoznawanie rzeczy tajemnych – przeszłych, obecnych bądź przyszłych 288.

Podobne cechy wykazują praktyki spirytystyczne – brak źródła światła ułatwia


manipulację (dokonywaną czy to przez ducha, czy rękami człowieka), wywoływanie
duchów opiera się na zasadach magnetyzmu, zakładającego możliwość oddziaływa-
nia jednej istoty na drugą, uznaje się jednocześnie obecność medium jako osoby umoż-
liwiającej, pośredniczącej w kontakcie z zaświatami (a w związku z tym wpadającej
w trans, tracącej świadomość). Ponadto spirytyzm realizuje w pełni ostatnie z założeń
nekromancji, mianowicie możliwość poznawania zdarzeń z trzech przedziałów cza-
sowych – przeszłości, teraźniejszości oraz przyszłości. Towarzystwa „stolikowe” nie-
zwykle często gromadziły się także w intencji uzyskania odpowiedzi na pytania do-
tyczące wypadków, które dopiero miałyby się wydarzyć. W miejscu tym mediu-
mizm ociera się o wróżbiarstwo – praktyki mocno krytykowane i potępiane przez
chrześcijaństwo. Równie intrygującą zbieżnością jest okrągły kształt stolików, świa-
domie lub nie nawiązujących do dawnych geometrycznych form magicznych. „Koła
magiczne można kreślić na ziemi […] albo rysować je na kawałku pergaminu bądź
tkaniny […] z rozmieszczonymi wewnątrz różnymi symbolami i napisami” 289, okręg

288
R. Kieckhefer, op. cit., s. 229–230.
289
Ibid., s. 230–231. Warto także zauważyć, iż krąg „ma szczególne znaczenie. Jako figura bez początku i końca, symbolizuje
nieskończoną pełnię i jedność Boga. Wielki wtajemniczony Hermes Trismegistos określił go następująco: Bóg jest krę-
giem, którego centrum jest wszędzie, obwód zaś nigdzie. Jeden z najczęstszych znaków symbolicznych […]. Zamyka się sam
w sobie i to sprawia, że jest on symbolem jedności, absolutu i doskonałości. Także symbolem nieba w przeciwieństwie
do Ziemi lub ducha w przeciwieństwie do materii. Pozostaje w bliskim związku z symbolicznym znaczeniem koła. Jako
nieskończona linia jest symbolem czasu i nieskończoności […]. Skuteczny symbol ochronny przed złymi duchami, de-
monami itp.” (Cedar, Krąg. W: Cedar, op. cit., s. 101).
107 Materializm kontra ezoteryka

posiada także „słowa bądź litery na obwodzie” 290. Kieckhefer nadmienia także, iż „ko-
lista wstęga była miejscem na inskrypcje, składające się zwykle z imion Boga lub uryw-
ków z liturgii chrześcijańskiej. Pewne koło magiczne miało pięć koncentrycznych wstęg
z formułami” 291. Wyraźna analogia skłania do przypuszczenia, że zarówno księża, jak
i związani z nauką Kościoła uczeni upatrywali w symbolice stolika i ciągu alfabetycz-
nym formuł magicznych bliskich praktykom pogańskim, co budzić mogło ich zanie-
pokojenie czy sprzeciw.
Nie bez znaczenia jest także powód, dla którego Kościół potępił w średniowieczu
rozmaitego typu działania magiczne. Jak dowodzi Kieckhefer:

Nawet w swej formule pozornie niewinnej i zabawnej magia w najlepszym razie była czymś płochym
i pustym. Mogła ona oznaczać zarozumiałe wkraczanie w dziedzinę tajemnic i stwórczych mocy Boga.
[…] Dwiema następnymi racjami dla sprzeciwu wobec magii były jej potępienia przez moralistów i teo-
logów: wszak może ona opierać się na pomocy złych duchów, nawet gdy zdaje się wykorzystywać siły
naturalne 292.

W tej argumentacji odnaleźć można identyczne zarzuty, jak w negatywnych opi-


niach Wartenberga, Semenenki czy Domaszewicza, a więc wyabstrahowanie praktyk
mediumicznych z pierwiastka bożego, nadanie mu znamion demonicznych czy za-
kładanie działania sił nieczystych. Nie dziwi zatem fakt, iż w dziewiętnastym wieku
podjęte zostały próby pogodzenia stanowiska Kościoła oraz dogmatów wiary ze spi-
rytyzmem. Takiego zadania podjął się na przykład Walery Wielogłowski w rozpra-
wie O poruszeniu i wróżbiarstwie stołów (1853). Autor wyrażał się na temat wirujących
stolików w niezwykle ostrożny, wyważony sposób, argumentując, że chociaż Kościół
doskonale zdaje sobie sprawę z istnienia duchów, posiadając opisy zdarzeń potwier-
dzających ukazywanie się tych bytów, to jednak sprzeciwia się wywoływaniu i wzy-
waniu duchów dla rozrywki czy ciekawości zdarzeń przyszłych. Ów rodzaj wieszcze-
nia jest kategorycznie potępiany ze względu na możliwość materializowania się du-
chów nieczystych, ponieważ na wezwanie człowieka o skażonej duszy zawsze zja-
wiają się siły ciemności, co wynika z naturalnego powinowactwa pomiędzy wzywa-
jącym a wzywanym.

290
R. Kieckhefer, op. cit., s. 231.
291
Ibid., s. 232.
292
Ibid., s. 254.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 108

Na przyzew materialisty i nadętego nauką rozmaka [sic!], przyjdzie szatan mądry, który z radością ziem-
skiego brata olśni. Na wezwanie człowieka przeczącego i zbuntowanego przeciw władzy Kościoła i po-
rządkowi społecznemu, przyjdzie cwałem duch zbuntowany, niszczyciel, zwodziciel. Słowem te dwa
duchy prawie się odzwierciedlają wzajemnie 293.

Płyn magnetyczny natomiast pochodzi od Boga, jest składnikiem ludzkiego or-


ganizmu. W sposobie istnienia człowieka wyraża się wola boska, zatem grzechem jest
wykorzystanie i nadużywanie płynu magnetycznego w zabawie, jaką stały się wiru-
jące stoły. Na uwagę zasługuje fakt, że Wielogłowski nie negował istnienia świata du-
chowego, przeciwnie: sytuował go wśród sfer realnie istniejących, dowodząc, iż jest on:

[…] rzeczywistością tak, jak nią jest nieśmiertelność duszy. Świat duchowy nigdy nie był i nie jest fikcją,
ale jest społeczeństwem duchów żyjących: a chociaż z ciała uwolnionych, przecież do zmartwychwsta-
nia w ciele przeznaczonych. I stąd to każdy z nas umierając, nie ginie jako jestność, ale owszem poczyna
żyć; zostawia skorupę na ziemi, ale przenosi ze sobą zaród wiecznego istnienia w świat pośredni, w któ-
rym dusza szuka miłosierdzia Bożego 294.

W dość złośliwy sposób podkreślał też autor znaczenie, którego nabrał wirujący
stolik w opinii współczesnych, konstatując ironicznie, że „staje się [on] już niemal
bałwanem każdego domu, bożkiem domowym, rajcą i przyjacielem poufnym. – On
już do wód wysyła, a o zdrowie troskliwy, leki zapisuje” 295. Ostatnie zdanie jest
zresztą czytelną aluzją do praktyk samouzdrawiania i autodiagnozowania w praktyce
mesmerycznej.
Również Władysław Iżycki w wydanej w 1853 roku rozprawie Siła, czyli ruch wi-
rowy jako pośrednik między światem ziemskim a duchowym konstatował z przekonaniem,
że spirytyzm absolutnie nie stoi w opozycji do woli Stwórcy. „Cóż bowiem ruch sto-
łów i rozmowy z duchami znamionują, jeżeli nie cud Boski? Do czego takowy zmie-
rzać może, jeżeli nie do poprawy naszej religijno-moralnej?…” 296.
Duchy stanowią zatem naturalny, zgodny z bożą wolą element wszechświata,
przy czym łatwo odróżnić ducha nieczystego od dobrego, ponieważ ten ostatni prze-
mawia z szacunkiem dla Boga, mówi rzeczy prawe, „obyczajne”. W pracy Iżyckiego
pojawił się nawet postulat: „obcujmy z duchami, a będziemy poczciwsi […]. A że tego

293
W. Wielogłowski, O poruszeniu i wróżbiarstwie stołów, Kraków 1853, s. 67.
294
Ibid., s. 32.
295
Ibid., s. 69.
296
W. Iżycki, Siła, czyli ruch wirowy jako pośrednik między światem ziemskim a duchowym, Kraków 1853, s. 5.
109 Materializm kontra ezoteryka

nam Bóg dozwolił, więc to wola Jego. Ale przystępujmy do tego ze czcią, bogobojno-
ścią, i bez nadużycia” 297 – przestrzegał autor. Wyraźnie zaznaczona akceptacja dla
nowej dziedziny zjawisk wynikała z głębokiego przekonania, że nic nie powstaje bez
inspiracji i zezwolenia boskiego. W związku z podobnym sposobem istnienia rzeczy-
wistości spirytyzm nie byłby czymś nienaturalnym, lecz stanowiłby dar od Boga,
możliwość, którą należy godnie, z szacunkiem i umiarem wykorzystać.
Absolutną afirmację ruchu spirytystycznego oraz koncepcję boskiego prawa ze-
zwalającego i umożliwiającego wywoływanie duchów zawierała praca Henryka Ćwi-
klińskiego Wielka tajemnica wieków, czyli widzenie drugiego świata za życia, która uka-
zała się w 1883 roku. Autor rozprawy uważał istnienie świata eterycznego za fakt nie-
podlegający dyskusji, będący swego rodzaju manifestem boskiej woli, przejawem
i dowodem nieśmiertelności oraz niezniszczalności ducha ludzkiego. Światem rzą-
dzą „wiekuiste prawa”, a jednym z najważniejszych jest „prawo sprzeczności dwójek ob-
jawów, czyli dwóch przeciwieństw” 298. Polega ono na tym, iż w obrębie znanej nam rze-
czywistości każdy jej element posiada swoje przeciwieństwo. Drugim zaś prawem jest
założenie, że dwa przeciwieństwa mogą ze sobą współistnieć w jednym obszarze:

Otóż według tego niezawodnego prawa, gdy życie ciała ludzkiego zetknie się ze śmiercią, styka się
wtedy i doczesność człowieka z jego wiecznością, a koniec jego cielesny styka się z początkiem istnienia du-
chowego – styka się z drugim światem duchowym nierozłącznie […]. Śmierć cielesna człowieka w tym
świecie pierwszym jest narodzeniem się ducha ludzkiego na świat drugi duchowy 299.

Trzecie prawo – według koncepcji Ćwiklińskiego ustanowione przez Boga wy-


łącznie dla ducha ludzkiego – to możliwość powrotu cząstki eterycznej do powłoki
cielesnej:

Wypadki śmierci przez zamarznięcie, utopienie, zabicie piorunem i letarg – a potem ów powrót Ducha
spoza ciała znowu w ciała […] dowodzą nam jak najjawniej […], że Ducha ludzkiego nie […] zabije męka
skonu cielesnego […] – że ten duch jest nieśmiertelnym – że po śmierci ciała jest on i żyje istotnie poza
ciałem, kiedy się spoza ciała wraca w ciało 300.

Zdolność cząstki eterycznej do podobnych działań jest sygnałem wskazującym


na istnienie owego drugiego świata, lecz jest także dowodem i manifestacją woli Boga.

297
Ibid., s. 15.
298
H. Ćwikliński, Wielka tajemnica wieków, czyli widzenie drugiego świata za życia, Lwów 1883, s. 16.
299
Ibid., s. 17–18.
300
Ibid., s. 19.
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 110

Autor skłaniał się również ku teorii wielowarstwowości duszy, wyrażającej się w jej
konstrukcji. Otóż „«Duch-Myśl-Siła życiowa» człowieka [jest] złożona z kilku eterycz-
nych ciał lotnych w jeden rodzaj materii” 301. Poszczególne elementy duchowe to:
pierwiastek eteru „świetlanego” (uniwersalny przewodnik światła, ciepła, elektrycz-
ności, wszechobecny, aczkolwiek niemożliwy do wykrycia), elektryczność życiowa
(galwaniczna, ożywiająca), cieplik organiczny (uniwersalny budulec materii), magne-
tyczny fluid duchowy (przynależny wyłącznie człowiekowi, jest myślą ludzką, po-
siada funkcje przyciągającą i odpychającą). Wszystkie te komponenty tworzą materię
ducha ludzkiego, przy czym nie może być tu mowy o niematerialności substancji
eterycznej, ponieważ: „duch pojmowany jako nie-materia byłby nicością bez siły i mo-
cy działania lub objawiania siebie samego” 302.
W owej – nieco zagmatwanej – lekcji usiłował Ćwikliński za pomocą skompli-
kowanych wykładników wykazać, że istnienie zjawisk spirytystycznych nie jest sprze-
czne z wiarą chrześcijańską, że wynika z woli Stwórcy. Autor podporządkowywał zda-
rzenia oraz istnienie cząstek wszechświata szeregowi praw, obowiązujących od nie-
pamiętnych czasów, a wynikających z samej konstrukcji rzeczywistości. W związku
z podobnym schematem funkcjonowania świata spirytyzm byłby zjawiskiem nie tylko
tolerowanym, lecz również jak najbardziej godnym aprobaty.
Pochwałę mediumizmu rozpatrywanego ze stanowiska katolickiego wyrażał także
Kornel Białobrzeski w rozprawie o znamiennym tytule Spirytyzm chrześcijański (1888).
Autor odwoływał się między innymi do prac Kardeca, Jacksona Davisa czy Adelmy
Vay 303, analizując spirytyzm w aspekcie chrześcijańskim. Publicysta argumentował
zatem, że:

Spirytyzm jest to wiedza i nauka ugruntowana na prawach nieśmiertelności duszy, na objawieniach


i obcowaniu duchów. Ona polega na różnych manifestacjach […] i zjawieniu się duchów, jako też na
niewidzialnym obcowaniu duchów z ludźmi za pośrednictwem obdarzonych osób, które mediami na-
zwano […]. Są to te dusze, które jako ludzie przed nami żyły […], oni opowiadają nam przyszłe życie
zagrobowe […], a to wszystko poznać jest […] cel spirytyzmu, ażeby ludzkość poprawić 304.

Spirytyzm miał w tym ujęciu służyć celom dydaktycznym, moralnej odnowie


i ulepszeniu ludzkości, ponieważ udowadniając istnienie duszy, zwalczał jednocześnie

301
Ibid., s. 22.
302
Ibid.
303
Prace tej autorki mają – według koncepcji Białobrzeskiego – stanowić dowód na to, że spirytyzm służy religii.
304
K. Białobrzeski, Spirytyzm chrześcijański, Kołomyja 1888, s. 15–16.
111 Materializm kontra ezoteryka

materializm 305. Podkreślał przy tym autor szkicu, że mediumizm istnieje od momentu
powstania życia na ziemi, a jego obecność potwierdza także Biblia. Abraham, Moj-
żesz oraz wszyscy prorocy byli bowiem mediami pośredniczącymi w kontakcie z Bo-
giem: „oni mieli obcowanie z duchami wyższych sfer niebieskich za pomocą fluido-
magnetycznej siły” 306 – konstatował Białobrzeski, wskazując jednocześnie na uni-
wersalizm spirytyzmu, u którego podstaw leżały wszystkie religie. W związku z tym
mediumizm byłby wprawdzie koncepcją wyprowadzoną od wiary każdego rodzaju,
lecz nie stałby się nowym wyznaniem; nie tworzy bowiem dogmatów, a jedynie
orzeka o równości wszystkich religii głoszących istnienie Boga-Stworzyciela. Kapłan
miałby tutaj pełnić rolę pośrednika w kontakcie z Bogiem, wyrażająca się w natchnie-
niu identycznym z transem znamiennym dla medium.

Kapłan modląc się do Boga, prosi o błogosławieństwo, trzymając ręce nad chlebem i winem, przyciąga
siły duchowe i fizyczne, które nie od kapłana, ale od ducha niewidzialnego pochodzą, jako czysty […]
magnetyzm duchowy, który się udziela chlebu i winu w swojej naturalnej mocy. […] Kapłan jest medium
pośrednikiem, a jeżeli on utracił swoje duchowe siły, natenczas duch niewidzialny sam sprawuje św.
Sakramenta 307.

Warto również zwrócić uwagę na pojawiającą się w rozprawie Białobrzeskiego


teorię reinkarnacji, wyjaśniającą istnienie duchów i możliwość ich kontaktu z człowie-
kiem. W zapale entuzjazmu autor posiłkował się Biblią, poszukując w niej fragmen-
tów uzasadniających podobną koncepcję 308. Uważał także, iż nowe wcielenie kształ-
tuje duszę, pozwala jej osiągnąć wyższy stopień doskonałości i odkupienie grzechów.
Koncepcja ta jest o tyle interesująca, że stanowi odwołanie do wschodnich motywów
reinkarnacyjnych, zwłaszcza hinduistycznych. Zbieżność teorii wyraża się przede
wszystkim w idei powtarzalności wcielania się duszy, a także ponawiania procesu na-
bywania przez nią wiedzy 309. Białobrzeski usiłował wykazać, że mediumizm jest

305
Teoria autora stawia zatem spirytyzm w opozycji do materializmu, stanowiącego ogromne zagrożenie dla sfery religii.
„Spirytyzm zwalcza panteistyczny materializm, który jest zuchwały naprzeciw Boga, on wiele złego broi na świecie i jeszcze
dużo nieszczęścia przyniesie, a w końcu sam swoim własnym ciężarem upaść musi” (K. Białobrzeski, op. cit., s. 21).
306
Ibid., s.17.
307
Ibid., s. 25.
308
Notabene w Vademecum wiedzy tajemnej pojawia się identyczna wzmianka dotycząca obecności reinkarnacji w świętych
tekstach chrześcijańskich: „w naszych czasach chrześcijaństwo, które wydaje się nie rozumieć własnych ksiąg – takich
jak Ewangelia – odrzuca wiarę w reinkarnację. Warto podkreślić, że Biblia – podobnie jak wszystkie starożytne księgi
innych religii – mówi […], iż wyższa dusza ludzka […] raz po raz przyobleka ciało, w dużych odstępach czasowych. Zmar-
twychwstanie ciała oznacza tylko odrodzenie się jaźni w nowym, fizycznym kształcie” (Cedar, Reinkarnacja. W: Cedar,
op.cit., s. 163).
309
„Gdy duch przyszedł znowu na wcielenie – pisał Białobrzeski (op.cit., s. 45) – jest to łaska Pana Boga, że on nie ma
samowiedzy, nic nie pamięta swego życia duchowego, ani też ostatniego swego bytowania, jest to dla niego dobrodziej-
stwem, Pan Bóg zakrył w jego pamięci przeszłość […], ażeby to samo doznawał, co on drugim uczynił złego. Gdy człowiek
Tajemnice zaświatów czy moce psychiczne? 112

w całkowitej zgodzie i korelacji z dogmatami Kościoła i boskimi zaleceniami, pozwa-


lając ludzkości na samodoskonalenie poprzez obcowanie z duchami i ich poznawa-
nie. Spirytyzm jest – w opinii autora – cenną lekcją i kolejną możliwością uświado-
mienie człowiekowi, iż istnieje duchowy pierwiastek w materialnym ciele.
Ściśle naukowy charakter miały natomiast rozważania wspomnianego w pod-
rozdziale pierwszym Dębickiego, który w artykule Koniec wieku XIX-go pod względem
umysłowym. Charakterystyka znamion szczególnych w sposób niezwykle szczegółowy
i wnikliwy charakteryzował ruch spirytystyczny oraz jego pochodne. Autor postrze-
gał mediumizm jako znamienny objaw rozkładu idei materialistycznych, stanowiący
rozpaczliwie wyrażaną potrzebę powrotu do metafizyki czy transcendencji.

Kiedy więc powódź prądów nihlistycznych wszelkiego rodzaju dosięgła swego szczytu […] liczny zastęp
zwolenników nowoczesnego liberalizmu, […] który mimo zewnętrznej brawury sceptycznej zachował
na dnie dusz swoich zarzewie dążności idealnych, a więcej jeszcze trwogę przed tajnikami śmierci
i grobu, zwrócił się gwałtownie w kierunku wprost przeciwnym. Nie chcąc się ukorzyć przed powagą
Chrystianizmu, z którym był zerwał zastęp ten, dla zaspokojenia swych potrzeb metafizycznych, rzucił
się w objęcia magii […] 310.

Sprzyjał temu zwłaszcza rozwój tzw. psychologii fizjologicznej, a także neurolo-


gii, natomiast studia nad somnambulizmem, hipnozą, magnetyzmem, sugestią itp. po-
szerzyły liczbę dziedzin atrakcyjnych, służących poszukiwaniu nowych przedmiotów
zainteresowań.

Tego rodzaju zjawiska i opowiadania dopełniły miary umysłowego chaosu, którego schyłek naszego
stulecia jest świadkiem […]. Na tak przygotowanym gruncie, w atmosferze skrajnego sceptycyzmu, pe-
symizmu i wielkiego upadku pojęć etycznych z jednej strony, a skłonności do […] zabobonów z drugiej,
podniósł głowę trwający już od dość dawna w małym względnie zakresie ruch nowoczesnego spiryty-
zmu i tak zwanych nauk tajemnych, a przybrawszy w krótkim czasie poważne rozmiary, stał się naj-
bardziej charakterystycznym zjawiskiem umysłowym końca naszego wieku 311.

Praca ta – mimo niewątpliwie negatywnego, miejscami nawet pogardliwego sto-


sunku do zjawiska spirytyzmu 312 – została napisana bardzo analitycznie i drobiazgo-

umrze, duch odzyskuje na powrót samowiedzę”. Podobną doktrynę głosi hinduizm, w którym jakość kolejnego wciele-
nia zależy od uczynków popełnionych podczas wcześniejszych inkarnacji.
310
W.M. Dębicki, Koniec wieku XIX-go pod względem umysłowym. Charakterystyka znamion szczególnych, „Tygodnik Ilustro-
wany” 1893, nr 174, s. 262.
311
Ibid., s. 262–263.
312
Ks. Dębicki charakteryzuje spirytyzm jako epidemię, która powoli ogarnia świat od połowy XIX wieku, a chwilowe jej
zatrzymanie w Europie (po śmierci Kardeca w 1869 r.) nie przeszkodziło jej rozwojowi w Ameryce.
113 Materializm kontra ezoteryka

wo, ponieważ Dębicki odwoływał się między innymi do historii mediumizmu, przy-
taczał poglądy ważniejszych jego przedstawicieli, takich jak na przykład Kardec, Zöl-
lner, Wallace, Crookes czy Gibier. W artykule zamieszczony został ponadto orygi-
nalny, dokonany z dużym znawstwem przedmiotu podział na rozmaite odłamy spi-
rytyzmu wraz z krótką charakterystyką poszczególnych grup. Świadczy to o rzetel-
nym, naukowym podejściu do podobnych tematów, a obiektywizm i wyważony do-
bór słów zdumiewają na tle innych wystąpień. Fakt ów jest tym istotniejszy, że autor
potrafił dostrzec w spirytyzmie pierwiastek pozytywny. Zauważał mianowicie, iż za-
interesowanie sferą nadnaturalną dowodzi głębokiej potrzeby przeżyć religijnych.
Dębicki upatrywał w tym zresztą nadzieję na ponowne otwarcie się ludzkości na
wiarę chrześcijańską. Poddał jednak spirytyzm krytyce właśnie ze względu na odda-
lenie się od chrześcijańskich praktyk oraz wprowadzanie do mediumizmu koncepcji
sprzecznych i z nauką katolicką.

Między spirytystami są jawni ateusze, tak zwani futuryści, pracujący, jak mówią, dla dobra przyszłości.
Zwolennicy okultyzmu i teozofii są prawie wszyscy panteistami – zauważał publicysta – Kardec ideę
Boga zatrzymał […] jedynie dla formy […], aby od swej doktryny nie odstręczać teistów 313.

Podobnie sformułowany wniosek wskazuje na zaniepokojenie wywołane poja-


wieniem się koncepcji na swój sposób konkurencyjnych wobec chrześcijaństwa, ujaw-
niając jednocześnie głęboką – i zrozumiałą – niechęć do nowego typu zjawisk.

313
Ibid., nr 180, s. 359.
Rozdział drugi

Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza

Mesmeryzm, magnetyzm i hipnoza. W kręgu definicji

Terminologia dotycząca tej dziedziny zjawisk nie jest wyraźnie zróżnicowana, a od-
mienności pojawiają się w zasadzie jedynie co do sposobu rozumienia stanów wcho-
dzących w zakres sztucznego somnambulizmu. Dziewiętnastowieczne definicje opie-
rają się na związkach zachodzących pomiędzy mesmeryzmem, magnetyzmem i hip-
nozą, przy czym ten ostatni dział uważany jest za stricte naukowy, pozostałe zaś sta-
nowią metody wobec niej prekursorskie. Warto wszakże zauważyć, że próby dookre-
ślenia czy jednoznacznego określenia konstytutywnych cech owych dyscyplin da-
wały w efekcie coraz bardziej zróżnicowany wachlarz terminów.
Magnetyzm definiowany jest na przykład ambiwalentnie – jako działanie nieo-
kreślonego „fluidu” determinującego stan umysłu pacjenta lub w kategorii wpływu psy-
chicznego, objawiającego się w ten sam sposób (hipoteza z drugiej połowy dziewiętna-
stego wieku). Witold Chłopicki konstatował ponadto, iż magnetyzm „zawiera w sobie
wszystkie objawy tzw. hipnotyzmu i mesmeryzmu, a różni się tym od pierwszego, że
pacjent poddawany takowemu nie zapada w stan nieświadomości ani też w katalepsję” 1.

1
W. Chłopicki, Szkic popularny teorii i praktyki spirytyzmu, Warszawa 1892, s. 91–92.
115 Materializm kontra ezoteryka

Mesmeryzm natomiast stanowi synonim magnetyzmu i jest terminem utworzo-


nym od nazwiska twórcy tego pojęcia, Franza Antona Mesmera. W koncepcji osiemna-
stowiecznego lekarza badane przezeń zjawisko opierało się na działaniu istniejącego
we wszechświecie fluidu, nieważkiego płynu czy eteru, który występuje w każdej czą-
stce przestrzeni, wywierając niezwykły wpływ na organizm człowieka i układ nerwo-
wy. Ponieważ siła ta może funkcjonować w człowieku, przeto można wyzyskać także
jej walor leczniczy. Mesmer uznał ponadto, że fluid ów ma właściwości identyczne lub
podobne jak magnes, w związku z tym określił go jako magnetyzm zwierzęcy (ani-
malny). Obydwa zatem terminy – mesmeryzm i magnetyzm – stosuje się zamiennie.
Według współczesnego Vademecum Cedara, mesmeryzm jest

[…] znaną już w starożytności siłą magnetyczną, którą w 1770 roku ponownie odkrył Mesmer. Jest to
prąd życiowej energii, przekazywany przez jedną osobę drugiej, wywołując u niej stan anormalnego,
nerwowego systemu, pozwalającego hipnotyzerowi wywierać bezpośredni wpływ na wolę i umysł ta-
kiego człowieka. Istnieje wszakże lecznicze wykorzystanie mesmeryzmu, stosowane z dużym powo-
dzeniem nawet w obecnych czasach. Istotnym warunkiem jest oczywiście czystość magnetyczna leczą-
cej osoby i jej wysoki poziom moralny 2.

Dwa ostatnie warunki tożsame są z postulatami dziewiętnastowiecznymi i wpisują


się w koncepcję mówiącą o nieskazitelności intencji magnetyzera czy hipnotyzera.
W ujęciu Alojzego Krzysztofa Gleica jako magnetyzm zwierzęcy:

[…] określa się siłę, odkrytą przez dra Mesmera. W tym znaczeniu wyrażenie „magnetyzm” jest zasad-
niczo błędne; w danym wypadku należałoby stosować raczej nazwę „mesmeryzm” lub „promieniowa-
nie odyczne”. Dzięki mesmeryzmowi można leczyć chorych, pobudzać wzrost roślin, mumifikować
ciała organiczne 3.

Z kolei sen magnetyczny przedstawiony został przez Gleica jako zjawisko:

[…] sprowadzane przy pomocy magnetycznych głasków (passów). Uśpiony słyszy tylko magnetyzera,
jemu tylko ulega i może być zbudzonym tylko przez niego. Stosowany w lecznictwie, przy czym lecze-
nie nie polega na samym usypianiu, lecz na działaniu ręką, tzn. głaskami rąk w powietrzu lub przykła-
daniem rąk na miejsca chore 4.

2
Cedar, Mesmeryzm. W: Cedar, Vademecum wiedzy tajemnej, Gdańsk 2000, s. 125.
3
A. K. Gleic, Magnetyzm. W: A. K. Gleic, Glosariusz okultyzmu, z przedmową J. Świtkowskiego, Kraków 1936, s. 52.
4
Idem, Magnetyczny sen. W: A. K. Gleic, loc. cit.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 116

Definicja ta jest o tyle istotna, że zwraca uwagę na zasadniczą różnicę pomiędzy


mesmeryzmem a hipnozą, rzadko precyzowaną w dziewiętnastym stuleciu. Magne-
tyzm polega zatem na działaniu podobnym do współczesnej bioenergoterapii, jest
zjawiskiem opartym na zasadzie oddziaływania fizycznego poprzez mechaniczną,
powtarzalną czynność. Hipnoza natomiast opiera się przede wszystkim na wywiera-
niu psychicznego wpływu na osobę poddawaną doświadczeniu. Dlatego właśnie ma-
gnetyzer powinien być:

[…] człowiekiem rozporządzającym większym niż inni ludzie zapasem siły żywotnej. Dzięki dobrze roz-
winiętemu ciału eterycznemu, magnetyzer, przez silne promieniowanie swego ciała, może zasilać or-
ganizm ludzi cierpiących 5.

Przepływ bioenergii warunkuje więc proces leczenia lub uśmierzania dolegliwo-


ści; im większa siła fluidu, tym większe są efekty jego działania.
Określenie „hipnoza” wprowadził James Braid na opisanie nowego rodzaju pro-
wokowanego snu. Omyłka badacza – bowiem odkryte przezeń zjawisko nie ma nic
wspólnego ani ze snem, ani z jawą – manifestuje się właśnie poprzez sen, określony
przy pomocy zaczerpniętego z greki określenia hypnos. Braid interpretował hipnozę
jako pewien szczególny rodzaj zawieszenia pomiędzy czuwaniem a spaniem, niema-
jący nic wspólnego z „fluidem” magnetycznym.
W interpretacji autora Glosariusza okultyzmu hipnotyzm jest:

[…] działem zjawisk, należącym dziś już do fizjologii i psychologii oficjalnej. Podstawą hipnotyzmu jest
sugestia; stąd człowiek odporny na sugestię nie może być zahipnotyzowany. Sugestia zmierza do ogra-
niczenia zakresu świadomości człowieka usypianego; zakres ten zwęża się wreszcie aż do jedynego wy-
obrażenia: o wszechpotędze hipnotyzera. Pod dalszymi sugestiami może nastąpić uśpienie (sen hipno-
tyczny), początkowo lekkie, ale pogłębiające się aż do katalepsji i somnambulizmu 6.

We współczesnej definicji, sformułowanej w 1955 roku przez członków Brytyjskiego


Towarzystwa Lekarskiego, hipnoza:

[…] jest przejściowym stanem zmienionej świadomości u podmiotu, wywołanym przez inną osobę, od-
miennym od stanu czuwania i snu. Podczas tego stanu różne zjawiska mogą pojawiać się spontanicznie
lub w odpowiedzi na bodźce słowne czy inne. Zjawiska te obejmują zmianę świadomości i pamięci,
wzmożenie podatności na sugestię i pojawienie się u podmiotu odpowiedzi i myśli, które w zwykłym

5
Idem, Magnetyzer. W: A. K. Gleic, loc. cit.
6
Idem, Hipnotyzm. W: A. K. Gleic, op. cit., s. 35.
117 Materializm kontra ezoteryka

stanie umysłu nie są mu właściwe. Ponadto w stanie hipnotycznym mogą zostać wywołane lub znie-
sione takie zjawiska, jak znieczulenie, porażenie, sztywność mięśniowa i zmiany naczyniowe 7.

Koncepcja ta nie oddaje, rzecz jasna, wszystkich aspektów opisywanego stanu,


opisuje wszakże jego cechy konstytutywne. Już w dziewiętnastym wieku odkryto, że
hipnoza obejmuje kilka stanów. W ujęciu współczesnym będą to:
(1) w z m o ż o n a p o d a t n o ś ć n a s u g e s t i e , która pojawia się w płytkich i śred-
nich stanach hipnotycznych. Przejawia się ona w posłusznym wykonywaniu
poleceń hipnotyzera, przy czym zaznacza się brak reakcji w przypadku na-
kazów sprzecznych ze sposobem postępowania pacjenta. Sugestie stanowią
impulsy pobudzające wyobrażenia i kojarzenia związane ze stanami już zna-
nymi.
(2) k a t a l e p s j a , która blokuje czynności motoryczne. Pacjent nie może się po-
ruszyć, charakterystyczna jest tutaj sztywność mięśni i utrzymywanie koń-
czyn w tej samej pozycji. Jedynie hipnotyzer władny jest manipulować czy
ustawiać w inny sposób unieruchomione członki ciała. W tym stanie wystę-
puje również bezwład, polegający na niemożności uruchomienia którejkol-
wiek z partii mięśni.
(3) r a p o r t , „stosunek interpersonalny” 8, oparty na głębokiej wierze w możliwo-
ści hipnotyzera. Kontakt ów polega na wyłączeniu wszelkich bodźców zewnę-
trznych z wyjątkiem głosu leczącego.
(4) r e g r e s j a , która polega na przypominaniu sobie przez hipnotyzowanego wy-
darzeń minionych, nawet bardzo odległych, takich jak dzieciństwo czy nawet
niemowlęctwo. Jest to zjawisko nie do końca zbadane, ponadto wielu nau-
kowców uważa, iż nie jest ono prawdziwe.
(5) s t e r o w a n i e c z y n n o ś c i a m i f i z j o l o g i c z n y m i , wykorzystywane w lecz-
nictwie jako element powodujący zmiany w „czynności poszczególnych na-
rządów”.
(6) s u g e s t i a p o s t h i p n o t y c z n a , która polega na pohipnotycznej realizacji czyn-
ności sugerowanej podczas hipnozy. Wywołana przy tym amnezja co do wy-
konania polecenia jest znamienną cechą tego stanu. Warto dodać, że niektóre

7
Z. Peterson, Hipnoza, między jawą a snem, Warszawa 1994, s. 34–35.
8
Ibid., s. 38.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 118

sugestie posthipnotyczne mogą zostać wykonane, a raczej „zaprogramowa-


ne” do wykonania nawet po kilku latach. Brak pamięci o przyczynach wywo-
łujących daną czynność wynika z głębokiego transu, w który musi zapaść osoba
hipnotyzowana.
Warto również dodać, że wiadomo obecnie, iż podczas hipnozy pacjent ma moż-
liwość kontrolowania się, co pozwala mu oprzeć się sugestiom lub poleceniom nie-
zgodnym z jego etyką czy niebezpiecznym dla życia lub zdrowia. Podatność na su-
gestie zależna jest również od relacji pomiędzy pacjentem a hipnotyzerem, od na-
stroju obydwu czy stopnia wzajemnego zaufania. Stopień podatności na sugestię sta-
nowi indywidualną cechę jednostki, przy czym możliwość wprowadzenia w stan hip-
nozy dotyczy każdego człowieka. Trzeba tu nadmienić, iż warunkiem powodzenia
eksperymentu jest dobrowolność, zatem – wzmiankowana w wieku dziewiętnastym
– ewentualność zahipnotyzowania bez zgody „obiektu” nie jest możliwa. Zauważyć
wszakże należy, iż „jeżeli […] ktoś bezkrytycznie wierzy w możliwości hipnotyzera,
był przez niego hipnotyzowany i jego indywidualna podatność jest duża, może nie-
raz być wprowadzony w stan hipnozy pozornie wbrew swojej woli” 9.

Dzieje magnetyzmu i hipnotyzmu

Podobnie jak w przypadku spirytyzmu i mediumizmu sporo problemów nastręcza


ustalenie genezy magnetyzmu. U źródeł podobnych zainteresowań leży sporo czyn-
ników, przede wszystkim wywodzących się z dziedziny magii (wierzeń, religii, mito-
logii), lecz również ze sfery nauki oraz medycyny. Prawdą jest, że:

[…] wpływ magii na umysł ludzki jest tak silny, że jej zasady koegzystują z późniejszymi odkryciami nau-
kowymi. Często nawet owe późniejsze odkrycia są skrzętnie przechwytywane i wcielane do ich pseudo-
naukowych zasad. Dochodzi do tego, że te dwa zespoły pojęć są tak przemieszane w umyśle przeciętnego
człowieka, iż nie jest on w stanie rozróżnić, które składniki należą do magii, a które do nauki 10.

Równie trudno dokonywać rozgraniczeń właśnie w przypadku zjawisk magne-


tycznych, które początkowo uznawano jeśli nie za oszustwo, to za pewien rodzaj ma-
gii. Źródła historyczne dość dokładnie dokumentują istnienie magnetyzmu i zjawisk

9
Ibid., s. 45.
10
L. S. de Camp, C. C. de Camp, Duchy, gwiazdy i czary, z ang. przeł. W. Niepokólczycki, Warszawa 1970, s. 310–311.
119 Materializm kontra ezoteryka

pokrewnych, dlatego nietrudno odkryć pewne znamienne analogie występujące po-


między działaniami starożytnych lekarzy czy znachorów a wiedzą medyczną epok
późniejszych. I tak starożytnym Grekom znane były właściwości przyciągania, a nie-
które elementy medycyny egipskiej do złudzenia przypominają działania hipno-
tyczne czy magnetyzerskie, co podkreślają zwłaszcza badacze dziewiętnastowieczni
(Mikołaj Brunner, A. Cullere, Julian Ochorowicz). Brunner pisał na przykład, że:

W wiekach średnich zjawiska przyciągania spostrzegane na magnesach naturalnych uważano za sym-


bol przyciągania w fizycznym i psychicznym życiu człowieka. Nawet przez jakiś czas przypisywano
gwiazdom pewien wpływ przyciągający na człowieka. Wszystko, co taki wpływ przyciągania posiadać
miało, nazywano magnesem 11.

Należy przypomnieć, że w oczach dziewiętnastowiecznych adeptów magnety-


zmu właśnie średniowiecze miało znaczenie szczególne, ponieważ w okresie tym wy-
odrębniono szereg zjawisk egzemplifikujących jego istnienie. W średniowiecznej ma-
gii, ekstazach, opętaniach oraz innych odbiegających od normy zachowaniach do-
szukiwano się związków z magnetyzmem (jak również hipnozą) i wyjaśniano je od-
wołując się do teorii, dotyczących letargu, konwulsji oraz innych tego typu przypa-
dłości. Na przykład Cullere pisał, że:

Praktyki egzorcystów tę miały właściwość, iż działały na opętanych podobnie jak pociągi magnetyczne
na osoby wrażliwe; powodowały one szereg przypadłości, które można uważać za skutek poddawania,
albo też w całości przypisać wyobraźni chorych […]. Egzorcyści z Loudoun świadczą, że diabeł usypiał
niekiedy zakonnice, które poddawano zaklęciom. Wyszedłszy z tego stanu, który zupełnie jest analogicz-
ny do stanu somnambuliczek magnetycznych, traciły pamięć wszystkiego, co zrobiły lub powiedziały
podczas ataku nerwowego. Przełożona tego zgromadzenia wygłaszała czasami proroctwa w ciągu dwóch
godzin i więcej; przyszedłszy do siebie, nic nie pamiętała ze swych improwizacji 12.

W wieku piętnastym Paracelsus ogłosił teorię, wedle której siła życiowa pocho-
dzi z gwiazd, a tym samym istnieje niepodważalny związek pomiędzy ciałami nie-
bieskimi a żywymi organizmami. Uważał, że istota ludzka posiada podwójny magne-
tyzm: – duchowy, związany z gwiazdami oraz cielesny, zespolony z elementami ma-
terialnymi. W następnym zaś stuleciu powstał traktat Gocleniusa, dotyczący magne-
tycznego leczenia ran. Identyczne poglądy głosił van Helmont, uczeń Gocleniusa,
który – podobnie jak jego mistrz – opublikował pracę dotyczącą magnetyzmu.

11
M. Brunner, O tak zwanym magnetyzmie zwierzęcym, czyli o hipnotyzmie i tak zwanych zjawiskach magnetycznych, Warszawa
1882, s. 5.
12
A. Cullere, Magnetyzm i hipnotyzm, z drugiego wydania francuskiego przeł. J. Wł. Dawid, Warszawa 1888, s. 14–17.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 120

W siedemnastym wieku magnetyzerskie doświadczenia przeprowadzał między


innymi ksiądz Athanasius Kircher z Fuldy, fizyk, będący wprawdzie przeciwnikiem
medycyny opartej na magnetyzmie, jednak w pełni akceptujący ideę rozmaitych ro-
dzajów energii magnetycznej: słonecznej, księżycowej, planetarnej, pierwiastkowej,
metalicznej, roślinnej i zwierzęcej. Również w siedemnastym wieku, w Anglii Robert
Fludd „bronił nauki magnetyzmu, którego rozróżnił liczne rodzaje – dodatni, ujemny,
duchowy, cielesny” 13. Z kolei Irlandczyk Val Greatrakes leczył już wówczas za po-
mocą przykładania rąk.
Pojęcie magnetyzmu czy mesmeryzmu kojarzy się jednak przede wszystkim
z nazwiskiem Mesmera (1734–1815), który wysunął hipotezę, że „wszystko, co istnieje
na ziemi oraz w całym wszechświecie, przenika i łączy ze sobą magnetyczny fluid” 14.
U podstaw tej koncepcji leży przekonanie o spajającej wszechświat substancji, prze-
nikającej materię i wywierającą wpływ na wszystko, co istnieje. Substancja owa to
właśnie fluid magnetyczny. Jak podawał Ochorowicz:

Mesmer postawił sobie za zadanie wykryć, czy czasem w wierzeniach ludowych o wpływie ciał niebie-
skich na ludzkość nie ma części prawdy i doszedł do przekonania, że ciała te mocą ogólnych praw ciążenia,
wywołując przypływ morza, działają w podobny sposób i na parę wodną i na atmosferę i w ogóle na
wszelkie ciała powierzchnię ziemi zaludniające, że jednak tylko w wyjątkowych wypadkach subtelne to
działanie na jaw wychodzi […]. Wpływom tym pośredniczy płyn subtelny, wszystko przenikający (który
dziś nazywamy eterem) i który wskutek kolejno po sobie następujących zbliżeń i oddaleń między cia-
łami niebieskimi i ziemią przejawia pewien rodzaj przypływu i odpływu. Ponieważ zaś wszelkie wła-
sności ciał czyni Mesmer zależnymi od stosunku tego płynu powszechnego do materii grubej, wynika
więc stąd, że wszelkie własności materii są raz wzmacniane, to znowu osłabiane wskutek przypływu lub
odpływu tej światowej fali. Odnośnie do chorób, takie wzmacnianie lub osłabianie własności, dotykając
przede wszystkim systemu nerwowego, wzmacnia lub osłabia reakcje organizmu przeciw stanom pa-
tologicznym, będącym tylko naruszeniem harmonii funkcji i powoduje bądź to naturalne i korzystne
przesilenie, bądź też powrót symptomatów chorobowych 15.

Inny z dziewiętnastowiecznych badaczy, Brunner, opisywał źródła teorii Mes-


mera w sposób następujący:

W istocie bowiem zasada, na której Mesmer system swój zbudował, jest tylko zwietrzałym zabytkiem
kosmogonii starożytnych. Wpływ ciał niebieskich na ludzi służył kiedyś za podstawę astrologii, stwo-

13
Ibid., s. 33.
14
J. R. Lewis, Mesmer Franz Anton. W: J. R. Lewis, Życie po śmierci. Encyklopedia wierzeń, mitów, zjawisk, z ang. przeł. W. Kor-
panty, Warszawa 1999, s. 210.
15
J. Ochorowicz, Odczyty o magnetyzmie i hipnotyzmie, St. Peteresburg 1890, s. 17.
121 Materializm kontra ezoteryka

rzonej przez Chaldejczyków; stare to pojęcie mistyczne, przetrwawszy tysiąc pokoleń, już u wrót no-
wożytnego świata rozgorzało raz jeszcze żywszym blaskiem, niby pochodnia, która zgasnąć ma na zaw-
sze 16.

L. Sprague de Camp i Catherine C. de Camp z kolei piszą, że:

Mesmer bardzo wcześnie zaczął interesować się leczeniem wiarą i magnetyzmem. Właśnie niedawno Anglik,
John Canton, wynalazł sztukę robienia sztucznych magnesów trwałych. Na Uniwersytecie w Wiedniu Mes-
mer znalazł się pod wpływem ojca Maximiliana Hella, jednego z dworskich astrologów cesarzowej Ma-
rii Teresy. Hell eksperymentował z nowo wynalezionymi magnesami i kilka z nich pożyczył młodemu
lekarzowi Mesmerowi, by wypróbować ich zdolności lecznicze. Gdy Mesmer doniósł mu, że próba się
udała, Hell opublikował rezultaty jako swoje własne. Wzburzony Mesmer pokłócił się z Hellem i roz-
począł własną karierę leczenia magnetycznego 17.

W roku 1772 Mesmer rozpoczął badania dotyczące leczenia przez pocieranie


magnesami i odkrył wówczas, że identyczne działania z wyłączeniem magnesu przy-
noszą te same efekty. W cztery lata później wystąpił z rozprawą De planetarum influxu,
prezentując teorię:

[…] w której chce widzieć pewną analogię pomiędzy zjawiskami życiowymi i zjawiskami magnetycz-
nymi, pragnąć wskrzesić ideę płynu magnetycznego uniwersalnego. Utrzymuje, że zrobił wielkie od-
krycie umiejscawiania płynu magnetycznego, głównego czynnika wszechświata 18.

Lecznicze metody Mesmera budziły jednak bardzo wiele kontrowersji, gdyż wy-
różniały się niekonwencjonalnością i nowatorstwem. W 1778 roku, nie mogąc zjednać
sobie kolegów, wyjechał z Wiednia do Paryża. „I tym razem – jak pisze Cullere –
znalazł Mesmer […] niedowierzanie i podejrzliwość” 19. Po pięciu miesiącach badań
wydano tam oświadczenie przypisujące zjawiska magnetyczne nadmiernie pobudzo-
nej imaginacji, w osobnym dokumencie wskazując na wyjątkową ich szkodliwość.
Mimo braku uznania komisji paryskiej Akademii Nauk dla odkryć Mesmera, je-
go metody cieszyły się olbrzymim powodzeniem wśród pacjentów. Brunner infor-
mował, że:

Przy zwiększającej się z każdym dniem liczbie chorych, Mesmer nie mogąc wydołać, wymyślił różne
przyrządy do magnetyzowania, zbudowane bez żadnych zasad naukowych jako to t.z. „baquets” czyli
kadzie magnetyczne, puszki kieszonkowe, drzewa namagnetyzowane połączone linami z powyższymi

16
M. Brunner, op. cit., s. 32.
17
L. S. de Camp, C. C. de Camp, op.cit., s. 312–313.
18
M. Brunner, op.cit., s. 8.
19
A. Cullere, op.cit., s. 35.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 122

„baquets”, magnetyzowane fortepiany, harmonijki itp. przyrządy, w salonie i w przyległym ogrodzie –


wiele osób częścią przez wiarę, częścią spędzając czas spokojnie na świeżym powietrzu odzyskiwało
zdrowie, a sława Mesmera rosła i szerzyła się nie tylko we Francji, lecz i po całej Europie 20.

Problemy z uzyskaniem akceptacji Akademii Nauk nie stały wszakże na prze-


szkodzie późniejszemu dynamicznemu rozwojowi magnetyzmu. Już w 1820 roku Jan
Baudouin de Courtenay zauważył ogromne zainteresowanie europejskich lekarzy kwe-
stiami podniesionymi przez Mesmera (ganiąc jednocześnie nikłe zainteresowanie Po-
laków):

We Francji od czterech lat wyszło przeszło 270 pism ściągających się do magnetyzmu, gdzie po Niem-
cach znalazł także powszechne potwierdzenie. Wychodzi tam bardzo wiele dzieł uczonych w tej mate-
rii […]. Nawet Facultas lekarska paryska (która w roku 1784 z listy swojej każdego wymazała lekarza, który
się magnetyzmu wyprzysiąc nie chciał) teraz w swym dzienniku pod rubryką terapii przyznaje go jako
środek działający na moralność i fizyczność człowieka i jako dzielne lekarstwo, zwłaszcza na nerwowe
choroby. Włochy jeszcze powątpiewają i nie śmią tworzyć cudów magnetycznych z obawy duchowień-
stwa, które je czarodziejstwem okrzyczało […]. Anglia waha się jeszcze uwierzyć w dziwne skutki ma-
gnetyzmu jako tworu francuskiego […]. W krajach północnych, w Danii i Szwecji (gdzie spirytualiści
wzięli przewagę) i w Rosji magnetyzm więcej znalazł wziętości. […] Nawet Litwa wyprzedziła Polaków,
gdyż kilku uczonych Litwinów nie należących do klasy lekarzy z szczęśliwym magnetyzują powodze-
niem i objawiają osobnym dziennikiem wypadki i leczenia magnetyczne 21.

Tymczasem w 1784 roku uczeń Mesmera markiz Chastenet de Puységur odkrył


przypadkowo stan nazwany sztucznym somnambulizmem (czuwaniem we śnie). Jak
informował Brunner:

Gdy z początku stanem tym posiłkowano się do leczenia chorych, a w następstwie zwrócono się do
badania wszelkich możliwych kwestii psychicznych, głównie mistycznych, wówczas na nowo Akade-
mia Medyczna 1826 r. wyznaczyła z łona swego komisję pod prezydencją Hussona dla zbadania tego
sztucznego somnambulizmu. Lecz gdy Husson wiele zjawisk przyznał za rzeczywiste, niektórzy z człon-
ków komisji się wycofali. Wskutek tego Akademia wyznaczyła w r. 1837 nową komisję, tym razem już
tylko w celu rozwiązania pytania: „Czy somnambuliści są w stanie czytać z zamkniętymi oczami”, co
podówczas mesmerzyści utrzymywali – a jeden z członków tejże komisji, dr Burdin przeznaczył 3000
fr. nagrody […] dla somnambulisty, który czytać będzie przed komisją bez pomocy oczu […]. Jakoż jed-
nak […] nikt o jej odbiór na serio się nie pokusił do roku 1841 – nagroda została cofniętą, a magnetyzer-
skie sztuki uznane za oszustwo 22.

20
M. Brunner, op.cit., s. 8.
21
J. Baudouin de Courtenay, Rzut oka na mesmeryzm, Warszawa 1820, s. 78, 79, 80.
22
Ibid., s. 10–11.
123 Materializm kontra ezoteryka

Próby określenia rzeczywistego leczniczego działania magnetyzmu zwierzęcego


podejmowali nie tylko uczeni. W Stanach Zjednoczonych Północnej Ameryki na przy-
kład niejaki Grimes opracował teorię elektrobiologiczną, w Niemczech zaś Karl von
Reichenbach zbadał magnetyzm zwierzęcy i opublikował pracę wyjaśniającą to zja-
wisko za pomocą tak zwanej „siły odycznej” 23. Z kolei we Francji dr J. P. Philips (Du-
rand de Gros) opracował koncepcję elektrodynamizmu życiowego, w sposób upo-
rządkowany i racjonalny wyjaśniającą zjawiska magnetyczne (teoria ta przypominała
zresztą idee Grimesa). Zdaniem tego badacza:

[…] przytłumienie myśli na skutek wpatrzenia się w jeden punkt świetlny powoduje w mózgu nagro-
madzenie się siły nerwowej, czyli nawał nerwowy […]. Wtedy na miejsce przytłumienia innerwacji wy-
stąpi miejscowe podniecenie innerwacji, wskutek czego np. nadczułość zastąpi znieczulenie, katalepsja
– rozluźnienie mięśni 24.

Po roku 1850 zainteresowanie mesmeryzmem znacznie osłabło, a „wielu ze zwo-


lenników Mesmera, mających większe skłonności do magii, zostało wchłoniętych przez
ruch spirytystyczny; inni, o skłonnościach naukowych, zajęli się hipnotyzmem” 25.
W 1841 roku Anglik James Braid rozpoczął eksperymenty mające na celu wery-
fikację prawdziwości zjawisk magnetycznych. Wnioski, które z doświadczeń owych
wyciągnął, były dwojakie: po pierwsze kategorycznie zaprzeczył on istnieniu fluidu,
wykluczając jednocześnie pierwiastki mistyczne, po drugie zaś sklasyfikował ów stan
jako przynależny sferze psychicznej i oddzielił go od zjawisk magnetycznych. Od-
krył, że osoba poddawana hipnozie staje się podatna na sugestię i w związku z tym
usiłował połączyć hipnozę z systemem frenologicznym Franza Galla 26.
Próba ta, którą nazwał frenohipnotyzmem, dowiodła tylko, że pomimo trzeźwego
rozumu i znacznego zasobu zdrowego rozsądku, Braid nie uniknął pewnych złudzeń,

23
Wedługg Reichenbacha magnetyzm zwierzęcy „nie jest to siła magnetyczna, ale odyczne działanie na ludzkie ciało, które
przez liczne Odo–nasze równie dobrze i poniekąd i lepiej da się uskuteczniać, aniżeli za pomocą magnesu, który tu tylko
– jako przypadkowy Odo–nasz – a nie jako magnes działa. Zatem wyraz magnetyzm zwierzęcy za niestosowny uważać
należy. Sięga on epoki, w której o tym przedmiocie ciemne tylko i niewyraźne istniały wyobrażenia, bynajmniej nie-
zgodne z dzisiejszymi teoretycznymi naukami” (K. von Reichenbach, Listy odo-magnetyczne, na język polski przeł. Z. Ha-
łatkiewicz, Kraków 1853).
24
A. Cullere, op. cit., s. 60–61.
25
L. S. de Camp, C. C. de Camp, op. cit., s. 321.
26
Koncepcja Galla zakładała, że „każde miejsce w mózgu odpowiada innemu uczuciu, zdolnościom i wywołuje specjalne
sobie właściwości, a takich maleńkich rejonów w mózgu jest 27, z których każdy odgrywa rolę jakby specjalnego organu.
Ta frenologiczna teoria twierdzi, że jedno miejsce w mózgu wytwarza zdolności kupieckie, zdolności złodziejskie, pew-
ność siebie, etc. Ale dr Gall nie zadowolił się tą teorią kraniologów, lecz postarał się o połączenie jej z przejawami ma-
gnetycznymi, tworząc teorię f r e n o m a g n e t y c z n ą . Teoria ta opiewa, że należy przycisnąć palcem odpowiednie miej-
sce na głowie somnambulika, aby wywołać w nim zdolności i tendencje, odpowiadające temu rejonowi mózgu” (J. Ocho-
rowicz, O sugestii myślowej, z przedmową dra K. Richeta, Kraków 1897, s. 131).
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 124

które zwalczyć usiłował u swych przeciwników. Stawia na przykład pytanie: czy nie
możnaby, pobudzając w stanie hipnotycznym wypukłości czaszki, odpowiadające
różnym władzom, rozwijać specjalnie te władze 27.
Braid wyróżnił także kilka faz hipnozy, uważał również, iż można leczyć nią nie-
które dolegliwości o podłożu nerwowym. Rewelacje Anglika przez długi czas pozo-
stawały na uboczu nauki, aby na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XIX
wieku zainspirować badaczy francuskich. W 1859 w Akademii Nauk została złożona
praca traktująca o użyteczności hipnozy w zakresie znieczulania chirurgicznego. W 1860
roku dr Azam ogłosił, że przeprowadzona została operacja, podczas której pacjent
znajdował się w stanie sztucznego somnambulizmu. Dopiero jednak w połowie lat
siedemdziesiątych dr Charles Richet zainicjował badania nad hipnotyzmem w za-
kresie psychologii i leczenia histerii.
W 1880 roku eksperymentów hipnotycznych podjęli się badacze niemieccy, a nie-
długo później francuscy fizjologowie. Warto przy tym zauważyć, że „z uczonych,
którzy zajęli się badaniem snu sztucznego, jedni zwrócili główną uwagę na objawy
fizyczne newrozy, inni specjalnie na objawy psychiczne i zmysłowe” 28. Główny na-
cisk kładziono jednak na istotną wartość hipnozy w doświadczeniach o charakterze
psychologicznym, zwracając uwagę przede wszystkim na teorie związane z wykorzy-
staniem sztucznego snu w stanach zaburzeń emocjonalnych i psychicznych w ogóle.
Największe zasługi dla rozwoju hipnotyzmu w dzisiejszym rozumieniu, a zatem
w oderwaniu od aspektów okultystycznych, miał francuski lekarz Auguste Liebeault
(1823 – 1904), który nie tylko uzupełnił braidowskie techniki usypiania przez dodanie
sugestii, lecz zidentyfikował stan hipnozy jako pokrewny zwykłemu snowi, „podczas
którego pacjent pozostaje […] w kontakcie z hipnotyzerem, wywołującym […] myśl
o zaśnięciu” 29. Po podjęciu współpracy z Hippolite’em Bernheimem (1840-1919),
profesorem Wydziału Medycznego w Nancy, Liebeault spopularyzował swoją kon-
cepcję, zyskując coraz większą sławę. Dwaj badacze różnili się wszakże w zakresie
istoty czynników inicjujących sztuczny sen. Liebeault uważał bowiem, że obok psy-
chicznych uwarunkowań opartych na sugestii znaczącą rolę pełni ich fizyczny odpo-
wiednik – fluid, tymczasem Bernheim przeświadczony był o dominującej roli suge-
stii. Zbigniew Peterson stwierdza jednak, że obaj uczeni:

27
A. Cullere, op. cit., s. 59.
28
Ibid., s. 67.
29
Z. Peterson, op. cit., s. 31.
125 Materializm kontra ezoteryka

[…] nie uświadamiali sobie jeszcze wówczas ukrytego czynnika relacyjnego, na który później zwrócił
uwagę Zygmunt Freud. Liebeault i Bernheim byli twórcami szkoły, według której istotną rolę, zarówno
w hipnotyzowaniu, jak i w leczeniu za pomocą hipnozy, odgrywały czynniki psychiczne 30.

Odmienną teorię wyznawała tak zwana szkoła fizjologiczna, kojarzona głównie


z francuskim neurologiem Jeanem Martinem Charcotem (1825–1893). Opierała się
ona na przekonaniu, że hipnoza to stan somatyczny, czyli wywołany bez udziału
czynników psychicznych. Prowokują go „modyfikacje” w układzie „neuralnym”, wy-
wołane na przykład przez światło, drgania atmosferyczne, temperaturę, elektrycz-
ność itp. W eksperymentach Charcot stosował metodę metaloterapii, opartą na prze-
konaniu o udziale przedmiotów wykonanych z metalu w inicjowaniu stanów hipno-
tycznych. Do wywołania sztucznego snu używano zatem różnego rodzaju impulsów
fizycznych, przy czym metoda ta doprowadziła Charcota do mylnych wniosków co
do istoty hipnotyzmu. Zdaniem badacza bowiem:

[…] hipnoza jest stanem patologicznym, sztucznie wywołaną histerią. Na dowód tego przytaczał przy-
kłady osób początkowo zdrowych, które po wielokrotnym hipnotyzowaniu wykazywały objawy histe-
rii. […] Zwiększona nerwowość u niektórych jego pacjentów wynikała z tego, że stosował on tzw. hip-
nozę błyskawiczną, obecnie zaniechaną jako szkodliwą i stresującą. Metoda ta polegała na stosowaniu
bodźców silnych, nagłych i niespodziewanych. Chorych sadzano lub układano w wyciszonym i zaciem-
nionym pomieszczeniu. Po dłuższej chwili zapalało się silne światło łukowe, rozlegało się głośne ude-
rzenie gongu i rozkaz „spać”. Po tak gwałtownym oddziaływaniu chorzy zapadali w stan katalepsji, po-
dobnie jak przerażone zwierzę i nie mogli wykonać żadnego ruchu 31.

Istniało zatem kilka szkół badawczych, przy czym zauważyć trzeba, że wszystkie
teorie dotyczyły – ogólnie rzecz biorąc – inicjowania zjawisk towarzyszących mag-
netyzmowi i hipnozie. W 1885 roku Antoni Złotnicki szczegółowo informował o dwóch
z nich:

Są dwie szkoły badaczów zjawisk hipnotycznych. Jedna przypisuje zjawiska te działaniu magnetyzmu
zwierzęcego (Zoomagnetyzm), druga – działaniu wyobraźni […]. Jeden z obrońców zoomagnetyzmu, A.
Chevillard, dowodzi, iż zjawiska nazywane spirytystycznymi nie są niczym innym, jak tylko przeja-
wami nieświadomymi magnetyczno-dynamicznego działania płynu nerwowego, czyli elektryczności
zwierzęcej, która jest prawdopodobnie zmodyfikowanym płynem elektrycznym. Zjawiska magne-
tyczno-zwierzęce wytwarzają stan nieświadomy woli osobistej i nieświadomość w wykonywaniu tejże
woli. Zjawiska te są dowodem promieniowania nerwowego.

30
Ibid.
31
Ibid., s. 32.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 126

Inny znowu uczony, dr Baréty, uznaje istnienie w człowieku, a prawdopodobnie i w zwierzętach,


specjalnej i odrębnej siły nerwowej czyli neurycznej. Siła ta znajduje się w stanie statycznym i dynamicz-
nym; stan dynamiczny przejawia się w krążeniu wewnętrznym i w promieniowaniu na zewnątrz […].
Osoby w wysokim stopniu neuryczne potężny mogą wywierać wpływ na osoby mniej neuryczne […].
Teoria ta bardzo się zbliża do teorii fizycznej genewskiego fizyka Zeiglera […]. [Natomiast] teoria
promieniowania nerwowego nowe zyskuje poparcie ze strony Ch. Richeta, który na zasadzie swych
badań w kwestii poddawania umysłowego dochodzi do wniosku, iż siła intelektualna mózgu przerzuca
się na zewnątrz i odbija w myśli sąsiedniej 32.

Zwrócić należy także uwagę na wielość interpretacji istoty hipnozy i rozbieżność sta-
nowisk naukowców wobec tego zagadnienia. Wspomniany już Złotnicki podkreślał:

Braid utrzymywał, iż powstawanie zjawisk hipnotycznych […] zależy od stanu fizycznego i psychicz-
nego jednostki, nie zaś od woli hipnotyzera ani od płynu magnetycznego. Braid nie wyróżniał hipno-
tyzmu od mesmeryzmu, czyli magnetyzmu zwierzęcego. Chcąc zwalczyć teorię magnetyzmu, odkrył
hipnotyzm i tylko ten ostatni stan uważał jako faktyczny. Dla profesora Charcota stan hipnotyzmu jest
stanem nerwowym, sztucznym […]. Heidehain podziela […] zdanie Braida co do istoty hipnotyzmu. Dr
Baréty przedstawił w 1881 r. […] teorię […], [że] istnieje w człowieku pewna siła specjalna […], tak zwana
siła newryczna. Siła ta […] jest pewnym kształtem ruchu i znajduje się w człowieku w stanie statycznym
i dynamicznym i może promieniować tak samo jak światło, ciepło i elektryczność 33.

W kolejnym szkicu Złotnicki informował czytelników „Ateneum”, iż:

Profesor Charcot uważa hipnotyzm jako newrozę doświadczalną […]. Według Pawła Richer, hipnotyzm
jest zaburzeniem regularnego funkcjonowania organizmu, zlewającym się z usposobieniem histerycz-
nym. Dumonpallier zapatruje się na hipnotyzm, jako newrozę doświadczalną o kilku stopniach. Ma-
gnin, Ball i Chambard zaliczają hipnotyzm […] do chorób nerwowych. Bernheim zupełnie przeciwnego
jest zdania 34.

W dziewiętnastym wieku różnica pomiędzy magnetyzmem a hipnotyzmem była


niewielka i polegała na odmiennym sposobie wprowadzania w trans. W przypadku
magnetyzmu obligatoryjne były wrażenia dotykowe, tzw. passy (pociągnięcia ręką),
podczas gdy w hipnozie kontakt fizyczny uznano za zbędny. Ochorowicz dowodził, iż:

Cała różnica między magnetyzmem a hipnotyzmem zawiera się właśnie w owym kontakcie niewidzial-
nym. Zagadnienie kontaktu jest istotnie trudne do zdefiniowania; prawdziwy jednak uczony nigdy nie
odrzuca tych zagadnień, których nie rozumie, lub których uchwycić nie jest w stanie […]. Czymże jest

32
A. Złotnicki, Hipnotyzm wobec ostatnich badań naukowych, „Ateneum” 1885, t. II, z. 3, s. 504–505.
33
Idem, Wola i hipnotyzm. Szkic psychologiczny, „Ateneum” 1887, t. I, z. 1, s. 23.
34
Ibid.
127 Materializm kontra ezoteryka

więc kontakt magnetyczny? […] Kontakt jest […[ dynamicznym działaniem osoby magnetyzera i zależ-
nie od napięcia dynamicznego wpływa na medium słabiej albo silniej” 35.

Ochorowicz uważał również, że „zahipnotyzowanego może obudzić każdy, ma-


gnetycznie śpiącego zaś obudzić może tylko ten, kto go uśpił” 36. Także Brunner od-
dzielał magnetyzm od hipnotyzmu, tłumacząc, że: „Pod nazwę zjawisk magnetycznych
podciągam wszelkie zjawiska polegające nie tylko na pozbawieniu woli, lecz i na
przykuciu, że tak powiem, pacjenta do magnetyzera” 37.
Uważano również, że pacjent poddawany wpływowi magnetycznemu jest bar-
dziej wrażliwy na dotyk, także znacznie intensywniej reaguje na eksperymentatora.
Ponadto wyróżnia się tu kilka faz stanu hipnotycznego definiowanych w zależności
od głębokości transu, między innymi katapleksję, katalepsję oraz letarg.
Dziewiętnastowieczni badacze dowodzili również niejednolitej podatności na
hipnozę, przy czym swoich obserwacji nie opierali wyłącznie na eksperymentach,
lecz przede wszystkim na utrwalonych poglądach dotyczących odmiennej sensytyw-
ności mężczyzn i kobiet oraz skłonności tych ostatnich do chwiejnych zachowań
i wzmożonej emocjonalności. Sensytywność wykrywano za pomocą rozmaitych
sposobów, między innymi przy użyciu nieskomplikowanego urządzenia opracowa-
nego przez Ochorowicza, o czym donosił Złotnicki:

Wrażliwość hipnotyczna ujawnia się, według badań dra Ochorowicza, pod wpływem działania ma-
gnesu. Magnes więc użyty być może jako środek dla wykazania wrażliwości hipnotycznej […]. Zastoso-
wany w tym celu przez p. Ochorowicza magnes, nazwany przezeń hipnoskopem […] zawiesza się na palcu
wskazującym tak, ażeby dotykał biegunów magnesu i pozostawia się go w tej pozycji przez dwie mi-
nuty 38.

Kolejnym istotnym czynnikiem odnoszącym się do sfery badań nad hipnozą jest
tak zwana sugestia, czyli „poddanie”. Termin ów określa zdolność czy raczej możli-
wość wdrożenia w umysł pacjenta idei całkowicie odpowiadającej myśli hipnotyzera.
Ponieważ informacja lub polecenie zostaje zakodowane w obszarze podświadomym,
osoba „poddawana” nie odczuwa rozkazu jako bezpośredniego nacisku, lecz odbiera

35
J. Ochorowicz, O sugestii…, s. 129–130.
36
Ibid., s. 140.
37
M. Brunner, op. cit., s. 74.
38
A. Złotnicki, op. cit., s. 504–505.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 128

go jako niejasną motywacyjnie chęć wykonania danej czynności. Zdolność tę dosko-


nale egzemplifikuje deskrypcja zawarta w pracy Brunnera (określającego sugestię
mianem „urojeń hipnotycznych”):

Uśpijmy człowieka […] jedną ze znanych nam metod [hipnotycznych]. Powiedzmy następnie śpiącemu,
by zwrócił całą uwagę na to, co do niego mówić będziemy, później upewnijmy go, że po rozbudzeniu
nie będzie widział tego lub owego, tej lub innej osoby, że jedna np. z poprzednio obecnych odeszła itd.
– Następnie rozbudźmy tą myślą obciążony umysł – a przekonamy się, że hipnotyzowany po przyjściu
do siebie nie dostrzeże już osoby, której widzieć nie miał. Przeliczy osoby w pokoju będące, spostrzeże,
iż mu brakuje tej, o której miał powiedziane, że jej nie zobaczy i nawet pytania nie zada, co się z nią
stało – gdy wszystkie przedmioty przez nią trzymane dokładnie widzieć będzie. W tym celu zażądać
można od śpiącego, by nam dał jakiś do niego należący przedmiot: chustkę, kapelusz, rękawiczkę, itd.
i podać osobie mającej być niewidzialną, a przekonamy się również, że po przebudzeniu nie widząc
osoby znikłej, chwytać będzie jednak przedmioty swoje przez nią trzymane i niepomału dziwić się, że
się trzymają w powietrzu. Uczyniwszy niewidzialnym siebie samego – nie straci się jednak możności
powtórnego zamagnetyzowania hipnotyka 39.

Ze zjawiskiem sugestii łączy się również ideoplastia, w następujący sposób opi-


sana w pracy Złotnickiego:

Zjawisko fizjologicznego zrealizowania pewnego wyobrażenia (idei) nazwanym zostało przez Durand
de Gros ideoplastią i w tym znaczeniu użytym zostało przez dra Ochorowicza. Zjawisko ideoplastii
może mieć miejsce nie tylko wskutek poddawania wyobrażenia ze strony osoby drugiej, lecz również
i wskutek samopoddawania bez udziału drugiej osoby 40.

Ideoplastia polegałaby zatem na wytworzeniu wszelkiego rodzaju wrażeń zmy-


słowych za pomocą imaginacji, nierzadko dokonującym się w ludzkiej podświado-
mości. Ochorowicz prowadził zresztą odrębne badania dotyczące tak zwanej sugestii
opóźnionej, którą tak wyjaśniał:

Magnetyzer nakazuje w czasie snu swemu medium wykonać pewne zlecenie, ale dopiero po obudzeniu
się medium […]. Taka transmisja nazywa się sugestią myślową terminową. […] Dość ciekawe jest zjawi-
sko, skonstatowane przez dra Giberta, że somnambulicy, mało podatni na sugestię myślową bezpo-
średnią, poddają się często bardzo dobrze sugestii myślowej na długi termin.
Aby zrozumieć ten fenomen, trzeba sobie przypomnieć teorię o różnych stopniach podświado-
mości. Ja wolałbym użyć określenia: różnych warstw świadomości. Otóż w zwykłej transmisji myśli we
śnie somnambulicznym odbiera rozkazy silna i aktywna pierwsza podświadomość. Druga, głębsza pod-
świadomość, wydaje się wtedy słabą, mało wrażliwą, nieaktywną. Jednak gdy idzie o przyjęcie transmi-
sji na daleki termin, pierwsza podświadomość nie reaguje, natomiast rozkaz myślowy notowany jest

39
M. Brunner, op. cit., s. 69.
40
A. Złotnicki, Hipnotyzm wobec …, s. 510.
129 Materializm kontra ezoteryka

w głębi, przez drugą podświadomość. Aby rozkaz, przyjęty przez drugą podświadomość, został wyko-
nany, trzeba dać jej czas do przedostania się i przekazania rozkazu bliższej podświadomości, a ta z kolei
musi nawiązać kontakt ze świadomością i rozkaz jej przedstawić 41.

Ochorowicz przeprowadzał także eksperymenty dotyczące sugestii myślowej


dystansowej, którą rozpatrywał w odniesieniu do praw fizyki, pozbawiając pierwiast-
ka mistycznego i negując prawdziwość teorii abstrahujących ów fenomen od reguł
naturalnych. Badacza interesowało głównie zagadnienie maksymalnej odległości, na
jaką można przesyłać myśli. Akceptując w pełni teorię o proporcjonalnym stosunku
mocy działania do odległości (im większy dystans, tym słabsza reakcja), uznał, że praw-
dopodobnym wyjaśnieniem zagadki jest podobieństwo transmisji myśli do łączności
telefonicznej czy radiowej. Analogia tłumaczyłaby, dlaczego w niektórych doświad-
czeniach – również tych przeprowadzonych przez Mesmera – odległość nie od-
grywa żadnej lub prawie żadnej roli 42.
Jeśli zaś uświadomić sobie, iż współczesna nauka posługuje się pojęciem fal mó-
zgowych dla określenia stopnia aktywności ludzkiego umysłu, to wówczas koncepcje
Ochorowicza zgodzą się z rzetelną wiedzą, dowodząc ogromnej intuicji badacza, a tak-
że jego obszernej wiedzy z zakresu medycyny, fizyki, biologii, psychologii czy fizjologii.
Jednocześnie Ochorowicz poszukiwał się historycznie potwierdzonych świa-
dectw stosowania sugestii dystansowej, zwracając uwagę między innymi na prace van
Helmonta:

Van Helmont, sławny doktor i wielki wizjoner XVII wieku, sądził, że każdy człowiek posiada siłę wpływu
na swych bliźnich, ale że zazwyczaj siła ta w człowieku nie jest rozbudzona, bo przytłumiona głosem
„ciała”. Aby wyrobić w sobie ową siłę, należy nawiązać bliższy kontakt operatora z medium, a to ostatnie
powinno ćwiczyć swą wrażliwość wyczucia pod wpływem swej wewnętrznej imaginacji. Kontakt taki
najlepiej nawiązuje się przez przyłożenie ręki operatora na dołek nad żołądkiem medium. Jest to naj-
czulsze miejsce […]. Centrami wysyłającymi niewidzialne nici kontaktu są oczy, końce palców i dołek
(plexus) sercowy 43.

Czesław Czyński uważał natomiast, iż sugestia istnieć może bez hipnotyzmu jako
objaw histeryczny, chorobowy lub świadczący o emocjonalizmie, nadwrażliwości
uczuciowej i słabej woli. Stwierdzał również, że:

41
J. Ochorowicz, O sugestii…, s. 143.
42
„Jeżeli działanie sugestii będziemy uważali za zjawisko innej kategorii niż wrażenia zmysłowe, można przypuścić, że np.
są to fale tej samej kategorii co fale elektromagnetyczne, więc transmisja myśli podlega tym samym prawom, co transmi-
sja telefoniczna, radiofoniczna itp., czyli że odległość nie ma tu prawie żadnego znaczenia” (Ibid., s. 148).
43
Ibid., s. 151.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 130

[…] zdolność przyjmowania sugestii zależy wiele od osoby, z którą osobnik jest w stosunku. Chętnie się
polega na słowach wyrzeczonych przez cnotliwego kapłana lub lekarza, do którego się żywi zaufanie
lub wreszcie do osób, dla których się czuje przywiązanie i szacunek 44.

Przedstawiona tu możliwość „sugestionowania” stała się przedmiotem burzli-


wych dyskusji dotyczących etycznych aspektów hipnozy. Zastanawiano się bowiem
nad ewentualną skutecznością prób stosowania sugestii o charakterze zdecydowanie
sprzecznym z moralnością i poprzez to zmuszania jednostki do czynów lubieżnych
lub innych niezgodnych z prawem czy z obyczajem. Uważano, że osłabienie woli,
z jakim wiąże się stan hipnozy, pozwala na transponowanie informacji oddziałują-
cych negatywnie dokładnie w takim samym stopniu, co przekazywanie komunika-
tów pozytywnych, korzystnie wpływających na psychiczną kondycję pacjenta (w ten
sposób leczono na przykład złe nawyki, nocne moczenia, samogwałt, alkoholizm itp.).
Debaty dotyczące popełniania zbrodni w stanie hipnozy opierały się na ekspe-
rymentach opracowanych według określonego schematu. Osobie wprowadzonej w stan
hipnozy polecano wykonać określoną czynność (na przykład wsypać truciznę, oddać
strzał), której bezpośrednim skutkiem miała być czyjaś śmierć. Doświadczenia do-
wodziły, że nawet jeśli pacjent nie objawiał skłonności do przemocy i rozkazy hipno-
tyzera stały w opozycji do jego postawy moralnej, to kilka kolejnych seansów sku-
tecznie eliminowało bariery etyczne. Cullere, broniąc nauki, pisał wówczas:

Stwierdzić musimy: zbrodnie hipnotyczne są możliwe, lecz tuż dodać musimy, że postęp nauki nigdy
zbrodniarzy nie tworzył, i że hipnotyzm liczby przestępstw nie zwiększy. Przestępcy zresztą są to umy-
sły zbyt pospolite, ażeby w ogóle dla wykonania swoich zamiarów uciekać się mogli do środków, które
wymagają pewnego mistrzostwa. Środki takie zostaną zawsze udziałem niewielu tylko łotrów wyboro-
wych, których problematyczne istnienie nikomu spokoju zmącać nie powinno 45.

Ewentualność działania na szkodę hipnotyzowanego poruszała także środowi-


ska katolickie, upatrujące w stanach magnetycznych procesów oddzielania duszy od
ciała. Jan Domaszewicz podkreślał, że:

Ciało osoby uśpionej, czyli biernej, przechodzi zupełnie pod moc i władzę magnetyzera, tj. osoby usy-
piającej, czyli czynnej; tak, że może ciału osoby uśpionej nadać ruch jaki się podoba; jednym skinie-
niem woli może ciało oddane w moc swoją obrócić na prawo, na lewo; może kazać mu chodzić, sie-
dzieć, kręcić się […], słowem, czynić z nim, co się podoba!… Tak, może sparaliżować pewną część ciała,
zatrzymać cyrkulację krwi; może magnetyzer nawet w sercu bieg krwi zatrzymać, tj. może zabić!… zabić

44
Cz. Czyński, Magnetyzm i hipnotyzm, Kraków 1889, s. 37.
45
A. Cullere, op. cit., s. 307–308.
131 Materializm kontra ezoteryka

jedną myślą zamienioną w wolę. Taką jest władza, jaką magnetyzm chce dać osobie czynnej nad ciałem
osoby biernej 46.

Warto dodać, że historia rzeczywiście notuje procesy sądowe, w których nie-


małą rolę odgrywał zarzut zahipnotyzowania i pozbawienia woli. W pierwszym nu-
merze „Niwy” z 1895 roku, w dziale Skarbnica, znajduje się na przykład wzmianka do-
tycząca procesu Czyńskiego (zajmującego się hipnozą, posądzanego – zwłaszcza przez
kręgi katolickie – o szarlatanerię), któremu zarzucano, że za pomocą praktyk hipno-
tycznych uwiódł i skłonił do małżeństwa baronównę (lub baronową) von Zedlitz-Neu-
kirch 47. W „Słowie” zatem czytamy:

Z Monachium donoszą […], że przed miejscowym sądem […] rozpoczął się tam proces przeciw 36-let-
niemu […] hipnotyzerowi i magnetyzerowi, Czesławowi Czyńskiemu […]. Oskarżony jest o to, iż zeszłej
jesieni zahipnotyzował pewną damę, baronową Z. z Klinga w Saksonii i w tym stanie sugestionował jej,
aby go kochała. Gdy mu się to udało, sprowadził rzekomego księdza Wartelskiego z Wiednia i w dniu
8 lutego rb., w hotelu monachijskim „Europäischer Hof” wziął rzekomo ślub z baronową. Z zachowania
się oskarżonego wynika, iż spekulował on na majątek zamożnej damy, a proces spowodowała skarga
brata ofiary wyzysku 48.

Powołano ekspertów, którzy potwierdzili możliwość wpływania sugestią na wolę. Proces


Czyńskiego nie stanowił wówczas wyjątku, ponieważ odkrycia hipnotyzmu i magnety-
zmu umożliwiały wiarygodne wyjaśnienie niektórych kwestii prawnych i obyczajowych.

Zainteresowanie magnetyzmem i hipnozą


w dziewiętnastowiecznej Polsce

Niemal przez cały wiek dziewiętnasty trwał dyskurs dotyczący zasadności stosowania
magnetyzmu i hipnozy. Podobnie jak spirytyzm, także i te dyscypliny miały zwolen-
ników i adwersarzy. Polemiki odbywały się zresztą zarówno na łamach czasopism,
jak i w formie publikacji książkowych. Warto dodać, że hipnoza nadal nie jest uwa-
żana za pełnowartościową i nieszkodliwą metodę leczenia.

46
J. Domaszewicz, Magnetyzm. Pożyteczne wiadomości tym, dla których te wyrazy: magnetyzm zwierzęcy, somnambulizm magnetyczny,
spirytyzm, są nowe; albo, którzy o tym słyszeli, lecz nie mają należytego pojęcia (z punktu religijnego), Warszawa 1899, s. 22–23.
47
O nieustalonym imieniu.
48
Wiadomości różne, „Słowo” 1894, nr 292, s. 3. Proces zakończył się trzyletnim wyrokiem dla Czyńskiego za „przestępstwo
przeciw porządkowi publicznemu i za fałszowanie dokumentów” (Rozmaitości, „Słowo” 1894, nr 296, s.4). Czyńskiemu
udowodniono podrobienie dyplomu lekarskiego rzymskiej Reale Academia di Medicina, a biegły, włoski konsul Olden-
bourg, stwierdził ponadto, że szkoła taka nie istnieje.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 132

Jednym z pierwszych przejawów zainteresowań sferą mesmeryczną był „Pamięt-


nik Magnetyczny”, ukazujący się od stycznia 1816 do grudnia 1818 roku, redagowany
w Wilnie przez Ignacego Emanuela Lachnickiego.
Natomiast najwcześniejszych relacji dotyczących zainteresowania Polaków mes-
meryzmem dostarcza praca Rzut oka na mesmeryzm Jana Baudoina de Courtenay (War-
szawa 1820). Obok istotnych informacji odnoszących się do dziejów magnetyzmu
zwierzęcego na przestrzeni ostatniego stulecia, zamieszcza autor także wzmianki na
temat rodzimych fascynacji nową dyscypliną.
Pomimo przekonania o sprawczej mocy magnetyzmu Baudouin de Courtenay
zdawał sobie sprawę, jak wiele czasu potrzeba, aby nowa sfera zjawisk mogła zostać
w pełni zaakceptowana:

Przez magnetyzm wpadliśmy znowu w ciemność świata czarodziejskiego, czarownic i wiedźm: wszystko,
co się do tego odnosi, czary, zadania, sympatia, egzorcyzm, amulety, kabalarstwo, […] zjawienia duchów,
cudowne leczenia, […] to wszystko wymawia jedno słowo magnetyzm: wszystko to on w sobie zawiera. Lecz
z drugiej strony stanęliśmy przy wejściu nowej jutrzenki dla nauk i dla ludzkości, dla nowego odkrycia,
które wszystko przewyższa, i klucz nam do najgłębszych tajemnic natury obiecuje, i wcale nowy świat
nauk otwiera […]. Doświadczajmy usilnie wartości tego nowego odkrycia jako pewnego jedynie środka
leczenia. Porzućmy dawne zabobony, gusła i niedowiarstwo, i uwierzmy prawdzie na nieodzownych
czynach, na cudach natury wspartej, a której światła po całej Europie już się rozciągającego, nic już
przytłumić nie potrafi 49.

Badacz wszakże doskonale przewidział spektakularny sukces magnetyzmu, o któ-


rym pisano jeszcze sto lat później, nawet wówczas, gdy koncepcje spirytystyczne były
już przebrzmiałe i nie przystawały do szybko postępującego rozwoju cywilizacyj-
nego. Konstatował bowiem, że:

Spodziewać się należy, że i Polska postępując z światłem wieku rzuci przesądy o magnetyzmie, o któ-
rym wielu mniej pojęcia mających sądzi, że jest kuglarstwem lub szarlatanią, mimo tysiączne jego cuda,
stanowiące niezaprzeczone czyny, rzeczywistość i prawdę dowodzące. Taki cud się okazał już i w War-
szawie: widziała go zdziwiona publiczność i gazety, jako istotnie prawdziwy ogłosiły 50.

W 1844 roku opublikowana została praca Bronisława Ferdynanda Trentowskie-


go Demonomania czyli nauka nadziemskiej mądrości w najnowszej postaci (Poznań 1844).
Rozprawa ta dotyczyła mesmeryzmu oraz szczególnego zjawiska z tej dziedziny –

49
J. Baudouin de Courtenay, op. cit., s. 76–77.
50
Ibid., s. 48.
133 Materializm kontra ezoteryka

jasnowidzenia. Autor niezwykle sceptycznie odniósł się do tego rodzaju zjawisk, do-
wodząc anormalności stanu magnetycznego:

Człowiek znajdujący się w stanie magnetycznym, ogołocon jest, przynajmniej w chwilach paroksyzmu,
z rozumu, rozsądku i umysłu. Jego dusza staje się przeto d u s z ą z w i e r z ę c ą . Co straciła jako dusza
ludzka, musi pozyskać jako dusza zwierzęca. Instynkt zwierzęcy zatem w nią wstępuje. On jest jej ro-
zumem, rozsądkiem i umysłem, a jednocząc ją z ogółem natury, jak duszę zwierzęcą, wiedzie ją do
odkrywania lekarskich środków, do przeczuć i przewidywań, czyli do c u d o w n e g o j a s n o w i d z e n i a .
I jestże taki stan godzien pożądania? Niechaj go żąda, komu milsza choroba od zdrowia; kto woli być
zwierzem niż człowiekiem! 51.

Jak jednak widać krytyczne uwagi Trentowskiego nie odstraszyły badaczy, a nowe
odkrycia wzbudzały niemałą sensację, na przestrzeni kilkudziesięciu lat zyskując co-
raz większą popularność. Brunner wskazywał na przykład:

U nas dr Miłosław Burzyński obecnie zamieszkały w Warszawie, jeszcze w r. 1853 doktoryzując się
w Uniwersytecie Dorpackim, umieścił w swej doktorskiej rozprawie wniosek (Thesis), że t.z. magnetyzm
zwierzęcy powinien być wprowadzony do fizjologii, ponieważ istnieniu jego zaprzeczyć nie można.
I on wówczas przypuszczał istnienie w organizmie oddzielnej siły, która wywiera wpływ swój na orga-
nizm drugi, za pośrednictwem woli 52.

Także w 1853 roku w krakowskim „Czasie” pojawiły się relacje dotyczące do-
świadczeń z magnetyzmem (nry 130 i 167), przy czym były to wzmianki marginalne,
zajmujące zdecydowanie mniej miejsca, niż te dotyczące popularnego wówczas spi-
rytyzmu. W tym samym 1853 roku (obfitującym, jak się zdaje, w wydawnictwa oma-
wiające magnetyzm), ukazała się książka Reichenbacha, zatytułowana Listy odo-ma-
gnetyczne. Natomiast trzy lata wcześniej opublikowana została praca Piotra Seme-
nenki O magnetyzmie (Paryż 1850), piętnująca praktyki mesmeryczne i wskazująca na
ich szkodliwość z punktu widzenia wiary chrześcijańskiej.
Na przestrzeni lat zainteresowanie magnetyzmem nie osłabło, powoli przekształ-
cając się w nurt naukowy zaliczany do dyscyplin psychologicznych. W przeciwień-
stwie do mediumizmu trudno jednak precyzyjnie określić moment, na jaki przypada
największa fascynacja hipnotyzmem i magnetyzmem. Zauważyć zatem należy, że
w odróżnieniu od budzącego sensację spirytyzmu omawiana dziedzina znajdowała

51
B. F. Trentowski, Demonomania, czyli nauka nadziemskiej mądrości w najnowszej postaci, Poznań 1844, s. 232–233.
52
M. Brunner, op. cit., s. 13–14.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 134

się przez cały wiek dziewiętnasty na peryferiach nauki, stanowiąc nieprzerwanie przed-
miot polemik.
Dopiero w latach 1880–1905 uwidoczniała się tendencja do popularyzowania
hipnotyzmu i magnetyzmu jako dyscyplin medycznych, nierozłącznie związanych
z psychologią oraz badaniami nad chorobami umysłowymi.
W 1886 roku w „Tygodniku Ilustrowanym” pojawia się na przykład wzmianka
na temat leczenia hipnozą:

Co do leczenia chorych umysłowo, ciekawą wiadomość przynoszą nam pisma francuskie. Na kongresie
naukowym w Nancy dr Voisin zdawał sprawę z leczenia obłąkanych hipnotyzmem wedle metody dra
Ochorowicza. Szczególniej jeden przypadek kuracji hipnotycznej jest uderzający. Chora na melancho-
lię z osłupieniem i manią samobójczą, po siedemnastu uśpieniach powróciła do zupełnej przytomno-
ści. Nie jest to przykład jedyny i dr Ochorowicz twierdzi, że na 70-ciu chorych, poddawanych kuracji
hipnotycznej, dwudziestu wróci do zdrowia. Tak wskazują symptomaty polepszenia 53.

Natomiast „Wędrowiec” z 1888 roku donosi:

W pewnym szpitalu w Haadze miano na chorym już od dłuższego czasu młodzieńcu dokonać operacji
nader trudnej i wiele czasu zabierającej. Ponieważ stan chorego nie pozwalał na chloroformowanie, a za-
strzykiwanie kokainy nie skutkowało, przeto doktorowie […] postanowili uciec się do hipnotyzmu […].
Wykonano operację, która trwała całą godzinę. Kiedy chory zbudził się ze snu magnetycznego, oświad-
czył, iż widział wszystko, co się około niego działo, ale bólu wcale nie czuł 54.

„Słowo” w 1893 roku informowało też o tym, że:

Członkowie francuskiego Towarzystwa Magnetycznego odbyli w tych dniach narady, celem założenia
syndykatu magnetyzerów zawodowych […]. Pięćdziesięciu „professionels” przyjmowało udział w obra-
dach; a zadaniem syndykatu byłoby „bronić swobody chorego”, w razie gdyby wolał ratunek zwykłego
amatora-lekarza od patentowanego doktora. Do syndykatu wejdą sami tylko magnetyzerowie z zawodu,
leczyć będą jedynie „magnetyzmem kuracyjnym” i zobowiążą się „nie używać żadnych lekarstw” 55.

Hipnoza i magnetyzm stawały się zatem nową nadzieją chorych i obiecującym


polem eksperymentalnym dla badaczy. W związku z tym w czasopismach często in-
formowano o najnowszych wynikach doświadczeń i odkryć w dziedzinie hipnozy,
głównie dokonywanych przez Ochorowicza.

53
S. M. Rzętkowski, Kronika tygodniowa, „Tygodnik Ilustrowany” 1886, nr 191, s. 143.
54
Z teki „Wędrowca”, „Wędrowiec” 1888, nr 31, s. 371.
55
Rozmaitości, „Słowo” 1893, nr 85, s. 3.
135 Materializm kontra ezoteryka

Publikacje prasowe pełniły rolę informacyjną także w zakresie definiowania i opi-


sywania zjawisk hipnotycznych, a także dostarczania elementarnej wiedzy na ten te-
mat. Sporo informacji przynosiły również rozliczne publikacje książkowe mające za
temat wyłącznie hipnozę czy magnetyzm. W latach osiemdziesiątych i dziewięćdzie-
siątych dziewiętnastego wieku wydano znaczną liczbę prac analizujących lub podsu-
mowujących badania z tego zakresu, przy czym nie brakowało wśród nich dzieł zo-
rientowanych krytycznie.
Obok wydawnictw swoistą rolę informacyjną pełniły także publiczne pokazy
zdolności magnetycznych. Jednak już w roku 1882 Brunner ostrzegał, że:

Magnetyzm w ostatnich czasach na dobre się u nas rozgospodarował – […] od pewnego czasu z nasta-
niem dłuższych wieczorów stał się niejako zabawką towarzyską, że szkody, które wyrządza i jeszcze
wyrządzać będzie, nigdy nie zostaną zrównoważone pożytkiem, jaki przynieść może – jeśli nadal przez
zupełnie niekompetentnych traktowanym będzie, jeśli władza lekarska nie ukróci swawoli bezmyśl-
nych magnetyzerów, jeśli publiczność nie pozna bliżej natury tych pozornych cudów, jeśli wreszcie
gwoli zabawy raz na zawsze zabronione nie zostaną publiczne przedstawienia t.z. magnetyzerów 56.

Także w „Przeglądzie Katolickim” ostro krytykowano te ostatnie z wzmianko-


wanych przez Brunnera praktyki:

Doświadczenia hipnotyczne p. Czyńskiego wywołały w „Warszawskim Dniewniku” artykuł doktora Po-


powa, profesora Uniwersytetu Warszawskiego. Dr Popow ze względów zarówno moralnych, jak i fi-
zycznych wykazuje szkodliwość publicznych eksperymentów hipnotycznych, które mogą być przed-
miotem jedynie badań naukowych i dlatego wypowiada życzenie, które najzupełniej podzielamy, aby
publiczne popisy zostały zakazane, tak jak to już ma miejsce w Niemczech, Austrii, Włoszech, Danii
I Szwajcarii 57.

Niesłabnącym powodzeniem oraz uznaniem cieszyły się natomiast odczyty 58,


przyciągające bardzo wielu słuchaczy, których potrzeby nikt nie podważał. Naukowe

56
M. Brunner, op.cit., s. 1.
57
Notatki z prasy periodycznej, „Przegląd Katolicki” 1885, nr 50, s. 811.
58
Warto zaznaczyć, że ogromne kontrowersje i jednocześnie zainteresowanie wzbudzały odczyty Ochorowicza. Na przy-
kład w 1888 roku w „Tygodniku Powszechnym” pisano: „W ostatnich tygodniach Warszawa cała o niczym innym nie
mówiła, jeno tylko o prelekcjach Ochorowicza, wygłoszonych na salach ratusza na korzyść Osad Rolnych. […] Nie pa-
miętają ludzie takiego tłoku, jaki towarzyszył prelekcjom Ochorowicza. Wielu od kasy […] musiało odejść bez miejsca
[…]. Przy tym już w kochanej Warszawie zrobił się szmerek mały. Jeszcze za ostatniego pobytu w Warszawie napadły na
Ochorowicza niektóre organizacje specjalne, przezywając go szarlatanem […]. Toteż poprzednicy Ochorowicza, specja-
liści lekarze, którzy przed nim wygłaszali swoje odczyty – już zaczepiali prelegenta – […] na ślepo dowodząc, że teorie
jego nie mają żadnego znaczenia dla medycyny […]. W odczytach tych niewiele uwzględniał dr Ochorowicz wyników
swojej nauki. Poświęcił on raczej prelekcję samej idei i wykazał, na jaki trafiła ona opór. Nie dziwimy się temu, każda
idea musi napotkać na taki sam opór” (Rębajło, Pro publico bono, „Tygodnik Powszechny” 1888, nr 13, s. 143). Autor nad-
mienił, że odczyt Ochorowicza został dobrze przyjęty przez słuchaczy.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 136

prelekcje dotyczące hipnozy zyskiwały olbrzymią popularność, nawet pomimo ne-


gatywnego stosunku lekarzy przede wszystkim do Ochorowicza. Na przykład w 1889
roku na łamach „Tygodnika Ilustrowanego” Gawalewicz donosił:

Przyznaję się, że dawno nie słuchałem z takim zajęciem publicznego wykładu z katedry, jak dwóch pre-
lekcji naszego paryskiego gościa; było nas takich zasłuchanych pełno na sali i galeriach, ale każde słowo
prelegenta musieliśmy przyjmować za dobrą monetę. Żałuję, że nie widziałem wśród słuchaczy ani jed-
nego ze znajomych lekarzy, który by mi swoje poważne zdanie objawił o wywodach dra Ochorowicza,
wchodzących zwłaszcza w zakres medycyny; zeszłoroczna polemika widocznie utkwiła im dotąd za głę-
boko w pamięci i zatrzymała w domu. Nie wiem, czy ta ignorancja jest słuszna w wypadku, w którym
osobiste względy i uprzedzenia nie powinny wchodzić w rachubę, a sprawa nauki i dobro ogółu stać wyżej
ponad prywatą. My, publiczność, my, materiał na pacjentów, możemy tylko z dobrą wiarą słuchać takich
wykładów z katedry, dziwić się, głową kiwać […]. Przytaczane przykłady, czerpane z własnych doświadczeń
prelegenta budziły ogólne zdumienie; coś takiego słyszało się lub czytało w fantastycznych powieściach,
a dzisiaj stwierdza to, jako fakty, poważna nauka w nowej dla siebie dziedzinie badań. Streszczeniem swo-
jego „wyznania wiary” w przedmiocie hipnotyzmu i magnetyzmu zakończył doktor Ochorowicz swoje
wykłady, o których nie śmiem wydawać żadnego sądu, ale powiedzieć mi wolno […], że były dla ogółu
słuchaczy niezmiernie zajmujące, jasno, przystępnie, bez frazesu i treściwie opracowane 59.

Warto jednak podkreślić, że o ile prelekcje Ochorowicza miały charakter w pełni


naukowy, to trudno do takowych zaliczyć na przykład wystąpienia Czyńskiego.
W „Tygodniku Ilustrowanym” pojawiła się zresztą złośliwa wzmianka na temat nie-
naukowego charakteru jego popisów:

Dam sobie mój organ węchu [z powodu epidemii grypy] zahipnotyzować przez dra Czesława Czyń-
skiego, który zaczął urządzać w Warszawie seanse hipnotyczno-magnetyczno-terapeutyczne […] i roz-
wija przed publicznością niezwykłą władzę sugestyjną, wmawiając w pojedyncze i zbiorowe osoby roz-
maite rzeczy 60.

Nie brakowało także akcentów jeszcze mniej poważnych, wywodzących się ze


sfery towarzyskiej. Oto w „Niwie” w 1885 roku opublikowano artykuł Kazimierza Wa-
liczewskiego pt. Hipnotyzm czyli sen nerwowy. Jego autor podnosił między innymi kwe-
stię obyczajową, wskazując na zainteresowanie technikami magnetyzowania jako na
formę rozrywki. Zanotował również własne doświadczenia w tej dziedzinie.
Natomiast Gawalewicz w jednym z felietonów dowcipnie podsumował użytecz-
ność hipnozy:

59
M. Gawalewicz, Kronika tygodniowa, „Tygodnik Ilustrowany” 1889, nr 326, s. 204–205.
60
Kronika tygodniowa, „Tygodnik Ilustrowany” 1889, nr 362, s. 374.
137 Materializm kontra ezoteryka

Czego jeszcze nie zaczną przypisywać hipnotyzmowi i tłumaczyć tym anormalnym stanem, w którym
człowiek przestaje być odpowiedzialną istotą, […] a zmieni się w jakieś bierne, powolne narzędzie cudzej
woli […]. Wkrótce nie będziemy mogli być pewni, czy wszyscy nie jesteśmy tylko somnabulikami, ule-
gającymi bezwiednie w naszych czynnościach […] obcym wpływom […] i rozkazom silniejszych organi-
zmów, oddziaływujących na naszą duchową i fizyczną istotę bez naszej wiedzy. Miałoby to [strony]
dodatnie, gdybyśmy mogli wmawiać w siebie wzajemnie pewne pojęcia, trudne do zaszczepienia w gło-
wach twardych […]. Taka sugestia i taki rodzaj hipnotyzmu przydałyby się nam nawet bardzo do ła-
twiejszego rozwiązania wielu kwestii 61.

Żartobliwą formę posiada również notatka zamieszczona w 1893 roku w „Słowie”:

Nowe zastosowanie hipnotyzmu. Z Nowego Jorku donoszą: „Herald” tutejszy pomieścił wiadomość
o sensacyjnym wypadku. Oto do biura policji przyprowadzono pewnego Anglika, który zupełnie był
nieprzytomnym, a wyglądał na pijanego. Nie było tedy możności dowiedzieć się o jego nazwisku. Jeden
z urzędników wpadł tedy na myśl zahipnotyzowania […] i wówczas Anglik począł odpowiadać na wszel-
kie zadawane mu pytania 62.

Bardzo liczne były także rozmaite pokazy umiejętności magnetyzerskich i po-


krewnych im „cudów”. Na przykład „Słowo” z 1893 roku informuje:

Miss Anna Abbot, głośna z niewytłumaczonej siły Amerykanka, zaangażowana przez dyrekcję naszych
teatrów na szereg występów, przybyła do Warszawy […]. Wczoraj […] popisywała się wobec władz teatru
i przedstawicieli prasy. Popis ten udał się zupełnie i był istotnie zajmującym. Według wyjaśnień impre-
saria Amerykanki, panna Abbott sama podobno nie potrafi wytłumaczyć sobie siły, jaką posiada, a któ-
rej źródłem nie jest ani hipnotyzm, ani sugestia. Faktem jest jednak, iż czterech silnych mężczyzn, spo-
między obecnych wczoraj na próbnym popisie, nie mogło utrzymać drążka żelaznego pionowo, gdy
tylko panna Abbott dłoń swoją do niego zbliżyła 63.

W kolejnym numerze pojawiła się zresztą wzmianka o konkurentce „cudotwórczyni”:

Wczorajszy pierwszy publiczny popis miss Anny Abbott w Salach Redutowych nie zdołał ściągnąć więk-
szego grona widzów […]. Zdaje się, że i dalsze popisy […] nie będą miały powodzenia, jednocześnie bo-
wiem pojawiła się rywalka, miss Gabryel, która popisywać się będzie z podobnymi produkcjami w cyrku,
gdzie istotnie jest dla nich odpowiednie miejsce 64.

Podobne występy – postrzegane prawie wyłącznie jako forma rozrywki i oparte


na zręcznej grze wyobraźnią oraz złudzeniem – stanowiły swoistą przeciwwagę dla

61
M. Gawalewicz, Kronika tygodniowa, „Tygodnik Ilustrowany” 1889, nr 352, s. 205.
62
Rozmaitości, „Słowo” 1893, nr 155, s. 3.
63
Kronika powszechna, „Słowo” 1893, nr 27, s. 2.
64
Kronika powszechna, „Słowo” 1893, nr 28, s. 2.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 138

osiągnięć nauki. Stwarzały jednak fałszywy obraz istoty hipnozy i magnetyzmu, de-
precjonując je jako dziedziny balansujące na granicy szarlatanerii.

Kościół wobec magnetyzmu i hipnozy

Nie tylko idee mediumistyczne poddawane były ostrej krytyce Kościoła katolickiego;
niepokój budziły także praktyki magnetyczne i hipnotyczne. Podłoże dyskusji nad
szkodliwością podobnych zjawisk w doskonały sposób scharakteryzował Włodzimierz
Zagórski. Stwierdzał on, że narastające kontrowersje mają swój początek nie tylko
w zaniepokojeniu ewentualnymi zagrożeniami dla zdrowia wynikającymi ze stoso-
wania hipnozy, ale także stanowią przejaw ścierania się diametralnie odmiennych
wizji człowieka i cywilizacji:

Oto jest druga strona tej kwestii – strona nadzwyczaj ciekawa, wnikająca […] w dziedzinę prawodawstwa,
etyki, filozofii, ba, nawet i religii, bo stawiająca niejako znak zapytania nad naszym człowieczeństwem.
Więc też niepokoi prawników, filozofów i teologów pojawienie się tego intruza, który na pozór wstrzą-
sać się zdaje głównymi podstawami naszych pojęć o moralnej istocie człowieka, a tu i tam odzywają się
głosy potępiające praktyki magnetyzerów, owszem nawet domagające się ustaw przeciwko tym „mo-
ralnym wiwisekcjom” człowieka 65.

Autor poruszył kwestię niezwykle istotną, bo dotykającą tych wszystkich sfer,


w których rodziły się wątpliwości i niechęć wobec hipnozy i magnetyzmu. Obu zja-
wiskom zarzucano bowiem ogromną szkodliwość, podnosząc między innymi, że wpływ
jednej osoby na drugą nie jest w ich przypadku naturalny i może prowadzić do nad-
użyć wynikających ze złej woli magnetyzera, któremu poddaje się jaźń pacjenta. Po-
dobne odczucia odnotować można także w odniesieniu do kierunku prekursorskiego
względem magnetyzmu i hipnozy, czyli mesmeryzmu.
Wzmiankowany już kilkakrotnie Semenenko nie szczędził słów krytyki także
magnetyzmowi, poświęcając mu osobną rozprawę. W opracowaniu z 1850 roku do-
wodził, że „magnetyzm jest rzeczą niedozwoloną, i że nikomu nie jest dozwolonym
ani magnetyzować, ani być magnetyzowanym” 66, ponieważ poddanie ciała ludz-
kiego woli innego człowieka jest niezwykle drastyczną formą opętania. Identycznych

65
W. Zagórski, Magnetyzm i hipnotyzm, „Niwa” 1888, nr 320, s. 563.
66
P. Semenenko, O magnetyzmie. Nauka miana dnia 9 lutego 1850 roku w kościele Matki Bożej Wniebowziętej, Paryż 1850, s. 26.
139 Materializm kontra ezoteryka

argumentów (oraz identycznych zdań i sformułowań, co nasuwa wnioski o mecha-


nicznym kopiowaniu i braku samodzielności) używał Domaszewicz w rozprawie
opublikowanej pół wieku po ukazaniu się pracy Semenenki. Autor Magnetyzmu… pisał
między innymi, że w stanie letargu (hipnozy) zachodzi proces częściowego odłącze-
nia się duszy od ciała:

W tym odosobnieniu […] dusza widzi, słyszy, czuje […] swym własnym zmysłem. W tym stanie można
z duszą rozmawiać […]. Widzi dusza i czyta myśli osoby posiadającej w swej mocy ciało jej, czyli ma-
gnetyzera swojego […], widzi rzeczy nie tylko obecne, ale przenosić się może w przeszłość 67.

Jednak „dusza […], zachowując wady swoje i mianowicie próżność, chce zawsze
na każde pytanie dać odpowiedź” 68; zaczyna się jej wydawać, że poznała nowe światy,
a jej moc jest niemal równa potędze boskiej. Dlatego Domaszewicz konstatował, iż:
„jakkolwiek magnetyzm zda się być dobrym, leczy choroby, jest on raczej szkodli-
wym, niż pomocniczym. […] Nieraz magnetyzm żadnego skutku sprawić nie może,
a często tylko pozornie leczy chorego” 69.
Dodawał także, iż magnetyzm:

[…] oddaje ciało jednego człowieka pod władzę drugiego zupełnie tak, iż ten, który ciało drugiego po-
siada, rozporządza nim do woli. Jak się ten stan właściwie nazywa? Nazywa się opętaniem, i magnetyzm
nic innego nie jest, jak opętanie jednego człowieka przez drugiego 70.

Warto jednak nadmienić, że wypowiedź Domaszewicza nie referowała stanowi-


ska Stolicy Apostolskiej wobec magnetyzmu, który:

[…] jeszcze nie jest uroczyście […] potępiony. A poniekąd, jeśli się nie obraża moralności i dobrych oby-
czajów, jest tolerowanym: lecz, aby nie było wyraźnej lub domyślnej umowy z duchem ciemności, jak
w spirytyzmie; nadto, jeżeli magnetyzujący i magnetyzowany są dobrej wiary, uważają magnetyzm za
lekarstwo naturalne i użyteczne, tj. magnetyzm tak zwany „zwierzęcy”. Wyższe stopnie magnetyzmu
w jego dziwnych nadprzyrodzonych objawach [spirytyzm i manifestacje duchów oraz somnambulizm]
są niedozwolone 71.

67
J. Domaszewicz, op. cit., s. 24.
68
Ibid., s. 25.
69
Ibid., s. 27.
70
Ibid., s. 77.
71
Ibid., s. 74. Należy dodać, że według Domaszewskiego opętanie człowieka przez człowieka jest gorsze od opętania przez
złego ducha z kilku powodów: (1) duch ciemności nie może bez boskiego przyzwolenia odebrać życia, (2) człowiek ma-
gnetyzujący może bezpośrednio rozkazywać duszy, duch ciemności natomiast nie jest władny tego dokonać, (3) magnetyzer
może przelać własne upodobania, wady, skłonności w duszę magnetyzowanego, co również pozostaje poza kręgiem możli-
wości złego ducha.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 140

Także w cytowanej pracy księdza Wartenberga pojawiła się krytyka magnety-


zmu i hipnotyzmu jako czynników szkodliwych i przeczących zaleceniom Kościoła.
Wartenberg powołuje się tutaj na encykliki z lat 1841, 1847 oraz 1856, pozwalające na
stosowanie magnetyzmu wyłącznie w celach leczniczych. Jednak:

[…] dekret ten [tj. encyklika z 1847 r.] potępia w użyciu magnetyzmu „stosowanie zasad i środków wy-
łącznie przyrodzonych do rzeczy i skutków wyłącznie nadprzyrodzonych, żeby te fizycznie tłumaczyć, co
niczym innym nie jest jak obłędem […]”. Odnosi się to przede wszystkim do faktów magicznych: jasno-
widzenia, pojawiania duchów, działania magicznego wprost na duszę 72.

Tłumaczenie zatem tych faktów czy zjawisk za pomocą metod naukowych sta-
nowi herezję i w związku z tym podlega potępieniu 73.
Swoistą przeciwwagę dla tego rodzaju wystąpień stanowił artykuł Morawskiego,
zamieszczony w „Przeglądzie Powszechnym” 74 w 1888 roku i zatytułowany Co to jest
hipnotyzm? 75. Praca ta charakteryzowała się rzetelnością w przekazywaniu faktów do-
tyczących opisywanego zjawiska, przy czym autor nader często powoływał się na
krytyczne naukowe opracowanie autorstwa Napoleona Cybulskiego O hipnotyzmie ze
stanowiska fizjologicznego (Kraków 1887) 76. Hipnotyzm został zatem opisany w aspek-
cie przede wszystkim naukowym; dokonana została weryfikacja między innymi po-
glądów Ochorowicza oraz powszechnego przekonania o nadnaturalnych możliwo-

72
Ibid., s. 21–22.
73
Podobnie zresztą jak metody badania mediów (chodzi tu o media żeńskie) uznane za nieprzyzwoite. Prawdopodobnie
autor ma na myśli badania ginekologiczne przeprowadzane przed seansami, mające na celu zweryfikowanie uczciwości
mediów i wykluczenie możliwości fałszerstwa w procesie tworzenia ektoplazmy.
74
Którego ks. Morawski był redaktorem.
75
Jako druk zwarty opublikowany został w Krakowie w 1889 roku. Opracowanie zostało przyjęte z rezerwą między innymi
ze względu na dość dowolne potraktowanie i interpretację pewnych faktów. W „Tygodniku Ilustrowanym” z 1889 roku
pojawiła się recenzja, w której przeczytać można między innymi, że autor pracy Co to jest hipnotyzm? „przychodzi do
wniosku, że to, co w hipnotyzmie daje się krytycznie i naukowo sprawdzić, nie jest nadzwyczajnym, co zaś przedstawia
się w hipnotyzmie istotnie anormalnie […], to faktycznie nie daje się ze ścisłością naukową skomentować, zdradza często
szarlatanerię, a nawet zabobonność. «Kiedy Tobiasz […] umywał nogi w wodach Tygrysu, wychyliła się z fali potworna
ryba, powiada ksiądz Morawski, i groziła mu pożarciem. Młodzieniec krzyknął […]. Ale anioł Rafael kazał mu potwór
(chyba potwora) wyciągnąć na ląd i rozpłatać. […] Tak chciałem postąpić z hipnotyzmem». O ile się jednak zdaje, skutek
nie ze wszystkim sprostał zamiarowi” – zauważa z przekąsem recenzent (Nowe książki nadsyłane do redakcji „Tygodnika
Ilustrowanego”, „Tygodnik Ilustrowany” 1889, nr 338, s. 400).
76
„Pracę profesora Cybulskiego […] uważam za jedną z najcenniejszych w tym przedmiocie, łączącą trzeźwość poglądów
z bogatym zasobem własnych badań i doświadczeń” – pisał Morawski (op. cit., s. 321), dodając, iż osobiście uczestniczył
w pokazie hipnotycznym zorganizowanym przez Cybulskiego i obserwował eksperymenty z sugestią, przeprowadzane
przez badacza na niejakim panu K. Doświadczenia te, wg Morawskiego, dowodzą niezbicie, że praktyka hipnotyczna
pozbawiona jest elementu nadprzyrodzonego (to znaczy nie zawiera się w niej jasnowidzenie czy polepszenie zdolności
kojarzeniowych w związku ze zdarzeniami przeszłymi). Dyskutował natomiast z Ochorowiczem (La suggestion mentale,
Paryż 1887), któremu zarzucał brak obiektywności we wskazywaniu wyraźnych różnic pomiędzy eksperymentami za-
fałszowującymi rzeczywistość a tymi, których efekty są niezbicie prawdziwe. Uważał, że w teorii o udzielaniu się myśli
jednego mózgu drugiemu są poważne luki, natomiast doświadczenia przeprowadzone przez Ochorowicza niekoniecz-
nie poświadczały prawdziwość jego koncepcji.
141 Materializm kontra ezoteryka

ściach zahipnotyzowanych. Morawski szukał analogii między snem a hipnozą, upa-


trując w tym ostatnim stanie pochodnej pierwszego. Był ponadto zdania, iż „egzalta-
cja władz psychicznych i zmysłów hipnotyka” jest efektem spotęgowanej wrażliwo-
ści, która wynika z naturalnego dla snu stanu pobudzenia pewnych funkcji psychicz-
nych kosztem hibernacji pozostałych. Uleganie hipnotyzerowi jest natomiast wyni-
kiem zasypiania z myślą, że należy ulec sugestiom eksperymentatora. Morawski nad-
mienił również, że hipnoza nie służy leczeniu, ponieważ nie potrafi i nie może usu-
wać bezpośrednich przyczyn cierpienia fizycznego. Podobnie dzieje się w odniesie-
niu do celów moralnych i pedagogicznych, gdyż zabiegi hipnotyczne „na charakter
i wolną wolę […] żadnego korzystnego wpływu nie wywarły i wywrzeć nie mogą” 77.
Takie działania nie tylko nie przynoszą korzyści, lecz wywołują skutki o zdecydowa-
nie negatywnym charakterze, powodując stopniowe uzależnianie się od stanu hipnozy,
jak również mimowolne, mechaniczne czy też odruchowe poddawanie się wpływowi
oraz gestom hipnotyzera, określanym jako osłabienie woli 78. Morawski podkreślił
natomiast niezaprzeczalną zaletę hipnozy jako czynnika rozwijającego oraz posze-
rzającego obszar badań psychologicznych o wnikliwą obserwację ich przedmiotu.
Pacjent bowiem pozbawiony zostaje świadomości blokującej psychikę, co stwarza
okazję do dokładnej penetracji umysłu, a tym samym otwiera nowe możliwości w
zakresie leczenia. Pomimo zatem negatywnych ocen i obaw związanych z nasileniem
się zainteresowania, przede wszystkim zaś poszerzenia praktyki hipnotycznej, Mo-
rawski uznawał, że nauka – w tym także omawiana dziedzina – zdolna jest wykorze-
niać przesądy (inspirowane przez złego ducha), oświetlać zaciemnione obszary, które
ludzkość stopniowo eksploruje 79.
Głosy wyrażające zaniepokojenie, oburzenie czy lęk, starał się uspokoić Zagór-
ski, konstatując optymistycznie, że: „umysł prawdziwie religijny może z zupełnym
spokojem spoglądać na praktyki magnetyzerów, polegając na tym, że wartość tych

77
M. Morawski, op. cit., s. 335.
78
Jest to nawiązanie do opinii Cybulskiego, który wykazywał negatywne skutki stosowania hipnozy oraz podkreślał moż-
liwość uzależnienia od tego stanu.
79
Warto jednak zauważyć, że Morawski negatywnie oceniał całokształt działań hipnotycznych, określając je na początku
artykułu mianem „nowożytna magia”. Uważał także, iż jest to rodzaj kolejnej „czaromanii”, zjawiska, które co jakiś czas
powraca w formie takich czy innych zainteresowań sferą niesamowitości. „Świadkami jesteśmy – konstatował – cieka-
wego zjawiska w umysłowości naszego czasu. […] Dziś nie ma rzeczy tak dziwnych, […] które by nie budziły ciekawości,
i nawet wiary, w szerokich kołach inteligencji i nauki. Ci sami ludzie, którzy przed kilkoma laty uśmiechali się […] na
wzmiankę o stygmatach św. Franciszka […], dziś mówią i piszą, że te wszystkie zjawiska nie przedstawiają w ich oczach
najmniejszej trudności; wierzą nawet cudom czarnoksiężników egipskich, szarlataneriom fakirów, urokom wróżek, wie-
rzą p. Ochorowiczowi, kiedy opowiada o mocy rozkazywania myślą w największych odległościach” (M. Morawski, op.
cit., s. 153)
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 142

wysokich dóbr, które stanowią moralną istotę człowieka, nie może ulec zatracie ani
obniżeniu” 80.
Mimo licznych kontrowersji hipnoza i magnetyzm nie stanowiły żadnego zagro-
żenia dla Kościoła katolickiego. W przeciwieństwie do teozofii czy spirytyzmu dys-
cypliny te miały charakter ściśle naukowy, nie usiłowano nadawać im pozorów religii
czy filozofii. Procesy hipnotyczne, somnambuliczne oraz magnetyczne nie powstały
w opozycji do doktryny i nauki Kościoła katolickiego, w najmniejszym stopniu nie
naruszając ani zasad, ani przykazań wynikających z przynależności religijnej. Argu-
ment przeciw tym dziedzinom miał bowiem charakter wyłącznie etyczny (pytanie
o moralny aspekt przejmowania kontroli nad świadomością drugiej osoby), a stop-
niowo odnoszono tę kwestię do rangi teologicznych rozważań o wpływie jednej woli
na drugą („kradzież” duszy, pojęcie opętania przez człowieka itp.).
Sprzeciw Kościoła wobec nowych praktyk dyktowany był jednak przede wszyst-
kim polityką tej instytucji, negującej wszystko to, co nie mieściło się w kanonie i ra-
mach wielowiekowej tradycji (tak było też na przykład w przypadku szczepionek
przeciw ospie, którym stanowczo się sprzeciwiano, ale które ostatecznie zostały za-
akceptowane). Dlatego nie dziwi, że praktyki magnetyczne (bioenergoterapeutyczne)
i hipnotyczne nie podlegają obecnie ekskomunice i stanowią jedną z ważniejszych
gałęzi medycyny niekonwencjonalnej.

Permutacje

Ze względu na liczne aspekty działań hipnotycznych oraz ich rozmaite rezultaty po-
jawiły się zagadnienia związane bezpośrednio z tym kierunkiem badań. Istotnym ele-
mentem stanu sztucznego snu stawał się aspekt domniemanego jasnowidzenia, in-
terpretowanego – w odróżnieniu od rozumienia teozoficznego – jako możliwość po-
zazmysłowego przeczuwania wydarzeń przyszłych lub też zdolność do określania
jednostki chorobowej u osoby poddanej doświadczeniu. Obydwie ewentualności wy-
nikały z przekonania o pobudzeniu ośrodków mózgowych człowieka odpowiadają-
cych za swoiste hiperwidzenie, przejawiające się właśnie w postaci przepowiadania
przyszłości czy określania dolegliwości cielesnych.

80
W. Zagórski, op. cit., z. 321, s. 658.
143 Materializm kontra ezoteryka

Z pojęciem sugestii związany jest natomiast problem przekazywania myśli, czyli


tak zwana telepatia. Według współczesnej naukowej definicji Aleksandra Dubrowa
i Wieniamina Puszkina jest to „pozazmysłowa percepcja lub przekazywanie myśli
i stanu psychicznego pomiędzy ludźmi” 81. Podobnie w Glosariuszu okultyzmu identy-
fikuje się to zjawisko jako „zdolność odbierania cudzych myśli lub wysyłania swoich
komuś, niezależnie od odległości, bez żadnych zmysłowo dostrzegalnych oznak” 82.
Związek pomiędzy aspektami umysłowymi czy emocjonalnymi zaistniały w kon-
takcie niefizycznym dwóch osób zauważył na przykład van Helmont. Koncepcja sie-
demnastowiecznego lekarza zakładała:

[…] że jedną z największych tajemnic świata jest nieznana energia w człowieku, którą on przez wolę i ima-
ginację może rozwijać, działać nią na zewnątrz, wywierając swój wpływ trwały na najbardziej oddalone
osobniki. Owa tajemnicza energia objaśnia wiele do tej pory trudnych do zrozumienia fenomenów czy
cudów i jest podstawą magii i panowania człowieka nad światem 83.

W pracy O sugestii myślowej Ochorowicz wspomniał także, że jako pierwszy tele-


patię zinterpretował naukowo Mesmer, który jednak unikał wypowiadania się na jej
temat ze względu na nieprzychylną atmosferę wokół magnetyzmu. Polski psycholog
opisywał wszakże jedno z doświadczeń Mesmera, który:

[…] chcąc zupełnie już przekonać austriackiego uczonego Seiferta o istnieniu działania myśli i działania
magnetycznego, zamiast przyjmować chorych poszedł do kiosku, skąd zaczął wysyłać rozkazy myślo-
we i robić gesty. Efekt był ten, że wszyscy chorzy oczekujący w sali dostali jakiegoś nerwowego roz-
stroju, niektórzy nawet ataków. Seifert poinformowany o tym pobiegł do gabinetu przyjęć Mesmera,
aby mu donieść o dziwnym stanie chorych, ale ku swemu zdziwieniu nie zastał go w gabinecie. Poszedł
więc na poszukiwanie i odnalazł go dopiero w kiosku, uśmiechniętego, jakby oczekującego przybycia
uczonego. Na opowiadanie Seiferta lekko się tylko uśmiechnął i odrzekł: — zaraz im to wszystko przej-
dzie. Istotnie, gdy weszli na salę, chorzy przychodzili już do siebie 84.

Około roku 1784 problemowi transmisji myślowych poświęcił pracę markiz de


Dampierre, który pisał:

Kilka razy robiłem doświadczenia tego rodzaju, iż moje medium rozmawiało w salonie z kilkoma oso-
bami, które specjalnie starały się zająć je rozmową i zaabsorbować uwagę, a ja z innego pokoju bez wiedzy

81
A. Dubrow, W. Puszkin, Parapsychologia i współczesne przyrodoznawstwo, przeł. z rosyjskiego E. Zakrzewska, Warszawa
1989, s. 285.
82
A. K. Gleic, Telepatia. W: A. K. Gleic, op. cit., s. 79.
83
J. Ochorowicz, O sugestii…, s. 151.
84
Ibid., s. 150.
Nauka czy magia? Mesmeryzm, magnetyzm, hipnoza 144

medium usypiałem je. Medium nie orientowało się w tym, czasem czując nadchodzącą senność uwa-
żało, że jest po prostu zmęczone i że źle się czuje – i snu wcale nie pamiętało 85.

Zjawiskiem telepatii zajmował się w drugiej połowie dziewiętnastego wieku mię-


dzy innymi Richet, przeprowadzając wiele doświadczeń z zakresu odczytywania
wartości zakrytych kart. Temat ten podjęli także autorzy Dziwów życia, poświęcając
mu osobny rozdział. Zauważyli oni między innymi, iż pierwszy przypadek przesy-
łania myśli odnotowano podczas eksperymentów magnetycznych, a:

[…] zjawiska, jakie spostrzegano, polegały na pewnej wspólności czuć (wrażeń) operatora i pacjenta. Dla
nas stosunek magnetyczny nie jest niczym innym […] jak tylko zdolnością przesyłania myśli, ograni-
czoną w operatorze li tylko do pacjenta, a przez to tym silniejszą. […] P. Esdaille, dr Elliotson, Reichen-
bach, przytaczali […] liczne fakty telepatii w stanie hipnotycznym 86.

Autorzy kompendium nadmieniali również, że jesienią 1876 roku profesor W. F.


Barrett jako pierwszy poruszył publicznie problem telepatii. W związku z tym roz-
poczęto badania mające na celu wykazanie możliwości porozumiewania się za po-
mocą myśli. Doświadczenia tego typu opierały się najpierw na wrażeniach dotyko-
wych, potem na odgadywaniu treści rysunków i odtwarzaniu ich przez drugą osobę,
następnie skupiono się na przesyłaniu odczuć zmysłowych, takich jak smak, węch
albo dotyk (między innymi wrażenia bólu).
Temat telepatii podjął również Ochorowicz, który stwierdził, iż przesyłanie wra-
żeń umysłowych wyrażać się może także poprzez sugestię myślową działającą na od-
ległość. Uważał, iż podobna praktyka jest jedną z najbardziej skomplikowanych dzie-
dzin związanych z hipnozą. Ochorowicz przeprowadzał między innymi doświadcze-
nia dotyczące „kontaktu magnetycznego” za pomocą dźwięku, który postrzegał jako
możliwość łączenia wibracji audialnych z „wibracjami osobowymi indywiduum”.
Kolejne istotne zjawisko związane z hipnozą stanowi postrzeganie aury przez
osoby hipnotyzowane. Wzmianka o tym pojawiła się w artykule Józefa Karola Potoc-
kiego pt. Fluid życiowy, opisującym eksperymenty profesora Luys’a, kierującego szpi-
talem Charité. Doświadczenia Francuza dotyczyły teorii emisji światła i związanego
z tym zjawiskiem postrzegania aury.
Z kolei Brunner dowodził związków hipnozy ze złudzeniami, czyli halucynacja-
mi uobecniającymi się w umyśle osoby poddanej działaniu sztucznego snu. Omamy

85
Cyt. za: Ibid., s. 150.
86
E. Gurney, F. W. H. Myers, F. Podmore, Dziwy życia, z francuskiego wydania przeł. J. K. Potocki, Warszawa 1892, s. 40.
145 Materializm kontra ezoteryka

te wywoływane były przez sugestię posthipnotyczną i jawiły się jako mylna interpre-
tacja elementów przestrzeni, zastępowanie widzianego obrazu innym, którego obec-
ność warunkowana była wydanym przez operatora poleceniem.
Odmiennym efektem stanu hipnotycznego było zjawisko nazwane przez Brun-
nera „ekstazą” lub „zachwytem”, wynikające ze wzmożonej „czynności fantazji i na-
der bogatą produkcją halucynacji” 87. Zjawisko to tłumaczył zdolnością do kreowania
spotęgowanych wrażeń zmysłowych, które przekładają się na określony stan emo-
cjonalny, rozumiany właśnie jako zachwyt czy ekstaza.
Wszystkie wzmiankowane aspekty marginalne, niejako skutki uboczne hipnozy
i dziedzin pokrewnych, stanowią lub stanowiły przedmiot wnikliwych badań. Współ-
cześnie dyscypliną najbardziej zajmującą psychotroników jest transmitowanie myśli.
Doświadczenia takie są jednak przeprowadzane bez stosowania hipnozy.

87
M. Brunner, op. cit., s. 61.
Rozdział trzeci

Pejzaż zaświatów. Spirytyzm i mediumizm


w twórczości pisarzy drugiej generacji

Opowieści o duchach. Fantastyka grozy?

Literatura polska przełomu wieków, zwłaszcza pozytywistycznej proweniencji, nie


poświęcała mediumizmowi i spirytyzmowi wiele uwagi, sytuując te dziedziny raczej
w kategoriach dopełnienia rejestrowanej rzeczywistości czy obyczajowości niż jako
samodzielny temat lub chocażby leitmotiv. Pierwiastki ezoteryczne pojawiały się rząd-
ko i przede wszystkim w twórczości mniej znanych pisarzy drugiego pokolenia po-
zytywistów.
Eksponowanie wątków mediumicznych mieściło się zresztą głównie w sferze na-
wiązań do literatury niesamowitej, posługującej się określonymi narzędziami w kon-
strukcji przestrzeni przedstawionej. Jednym z podstawowych założeń tak zwanej
„narracji gotyckiej” jest taki sposób deskrypcji przestrzeni, w którym w rzeczywisto-
ści tożsamej ze światem realnym pojawia się nagle pęknięcie. Sygnalizuje ono obec-
ność elementu fantastycznego, pozostającego w opozycji do uznanej normy, wykra-
czającego poza zwykłe doznania lub doświadczenia. Im bardziej szczegółowo opi-
147 Materializm kontra ezoteryka

sana zostaje codzienność, tym większą traumą (i dla bohatera, i dla czytelnika) oka-
zuje się owo numinosum, polegające na nagłym włączeniu się czynników nadnatural-
nego typu 1. Zależność tę następująco wyjaśnia Marek Wydmuch:

[…] fantastyka to cudowność, to wydarzenie niezgodne z panującym wyobrażeniem o świecie, zacho-


dzące w środowisku jak najbardziej normalnym, empirycznym, czy, jak kto woli, rzeczywistym. Dla-
tego […] najlepszymi twórcami opowiadań fantastycznych byli wielcy realiści. W trudzie i znoju rekon-
struuje się w utworze otaczającą autora i odbiorcę warstwę cywilizacyjną, umacnia się i tak wrośnięte
w psychikę przekonanie o jej jedyności i wszechwładzy, by potem dla efektu zaskoczenia, dla wzbu-
dzenia uczuć grozy i zadziwienia, zburzyć ten „iluzoryczny” ład jedną małą demonstracją działania sił,
które do tego świata nie pasują. Fantastyczność zderza się więc z porządkiem racjonalnym dwojakiego
rodzaju: odbudowanym wewnątrz tekstu oraz zafiksowanym w sposobie myślenia odbiorcy 2.

Groza czy niesamowitość pojawiają się w momencie manifestacji czynnika pa-


rapsychicznego, nieprzystającego do empirycznej, weryfikowalnej fizycznie rzeczy-
wistości. Mechanizm ten ułatwia wywołanie uczucia niepokoju u odbiorcy. Esencją
schematu budowania odczuć staje się takie opisanie świata przedstawionego, by owo
pęknięcie bariery pomiędzy normą a ponadnaturalnym było jednak obszarem ich
wzajemnego się przenikania, swoistego współgrania. Bowiem:

[…] cała siła weird fiction […] tkwi właśnie w konfrontacji znanego świata z nowym jego sensem. Angażuje
to uwagę czytelnika w dwójnasób, gdyż ustawia go na granicy dwóch porządków w taki sposób, by na
moment mógł zapomnieć, który z nich jest rzeczywisty 3.

Takie ujęcie przestrzeni i sposób prowadzenia narracji pojawia się między in-
nymi w jednym z utworów Hajoty [właśc. Heleny Pajzderskiej] jako archetypiczny
moment przekroczenia granicy realnego i nieodgadnionego. W noweli On i my zos-
taje ukazana sytuacja przenikania się dwóch światów, ich wzajemnego na siebie wpły-
wu, wynikającego z charakterystycznych uwarunkowań psychicznych bohatera. Bert
jest jednostką nadwrażliwą, pochodzącą z rodziny melancholików, a jego cechę kon-
stytutywną, warunkującą przybliżenie do sfery numinosum, stanowi skłonność do alie-
nacji, ukrywania się przed tłumem. Przeciwwagę dla bohatera stanowi w utworze

1
Według Tzvetana Todorova „fantastyczność”, a co za tym idzie wynikająca z niej „niesamowitość”, to „wahanie […] istoty,
znającej tylko prawa naturalne, w obliczu Nadnaturalnego. Inaczej: fantastyczność tekstu jest stanem lektury przejścio-
wym i ulotnym, jako niezdecydowaniem, czy opowiedziane należy do naturalnego czy do nadnaturalnego porządku rze-
czy. Niesamowitość czysta zadziwia, poraża, budzi lęk, ale nie budzi niezdecydowania […]. Tu jest miejsce powieści grozy,
pokazującej wypadki okropne, niezwykłe, lecz racjonalnie przecież możliwe” (S. Lem, Tzvetana Todorova fantastyczna teoria
literatury, „Teksty” 1973, nr 5, s. 27).
2
M. Wydmuch, Gra ze strachem. Fantastyka grozy, Warszawa 1975, s. 19–20.
3
Ibid., s. 171.
Pejzaż zaświatów 148

narrator – bon vivant – będący jednocześnie naocznym świadkiem tajemniczych zda-


rzeń. Należy zaznaczyć, iż opowiadający nie tylko pozostaje obiektywnym komen-
tatorem wydarzeń (jest pragmatykiem, hedonistą), lecz nawet nie próbuje tłumaczyć
czy uwiarygadniać żadnego z obserwowanych zjawisk. Relacja narratora uprawomoc-
nia się właśnie poprzez nadanie mu atrybutów sceptycznego racjonalisty, którego wia-
rygodność nie jest kwestionowana nawet – a może zwłaszcza – w kontekście opisywa-
nych zdarzeń. Wypadki, których jest świadkiem, należą bowiem do sfery nadnatural-
nej, niewytłumaczalnej, nieempirycznej i są dlań doznaniem transgresyjnym czy na-
wet traumatycznym. Tymczasem Bert, centralny element lub inicjator wydarzeń, nie
postrzega dziwnych zjawisk w kategorii anormalności, lecz jako cząstkę własnej egzy-
stencji. Rozziew pomiędzy naturą narratora a osobowością bohatera stanowi metaforę
ambiwalencji rzeczywistości, wskazując na przeciwległe bieguny istnienia. Zderzenie
przeciwstawnych aspektów powoduje ich stopniowe przenikanie i nieodwracalne zmia-
ny, które stają się przyczyną zagłady Berta i osobliwych przeczuć opowiadającego.
Hajota nawiązuje tutaj do koncepcji psychologicznej eksplikującej mechanizm
powstawania zjawisk pozazmysłowych i sytuowania ich w obszarze ludzkich myśli
czy działania podświadomego. Przyczyną ukazania się zjawy jest sam bohater, jego
uparte, tęskne przywoływanie postaci zmarłej matki i „ożywianie” jej poprzez grę na
fortepianie. W identyczny sposób urealnia się potem widmo (lub astral) kobiety,
którą jest bohater zafascynowany. Efekty owego szczególnego przywołania są dla
Berta działaniem naturalnym, uobecniającym się w codziennej egzystencji. Jednak
to, co dla bohatera stanowi czynnik wpisany w życie, w ujęciu narratora jest odbie-
rane w kategoriach szoku, przeżycia dramatycznego, bo wyabstrahowanego od zna-
nych jemu reguł rzeczywistości.

Anim się spostrzegł, jak w wyobraźni mojej, ale tak wyraziście, jakby na jawie, stanęła nieszczęśliwa
kobieta, której ręce biegały niegdyś po tej […] klawiaturze […]. Ujrzałem ją piękną i bladą, trawioną smut-
kiem, tym straszniejszym, że bezprzyczynowym […]. Wydało mi się dalej, że widzę ją, jak sama już w noc-
nej ciszy, odegrawszy tę sonatę […] odchodzi od fortepianu krokiem wolnym, sennym, zbliża się do otwar-
tych drzwi balkonu i znika w nich, aby za chwilę krwawą, martwą masą znaleźć się na bruku ulicznym…
Zimny pot wystąpił mi na czoło, ogarnęła mnie jakaś niepojęta bezwładność do tego stopnia, że lękałem
się skierować oczy w inną stronę, niż w tę, w którą od początku patrzyłem, a wzdłuż linii pacierzowej
czułem jakby miliony ukłuć drobniuchnych szpileczek, elektryzujących każdy mój nerw 4.

4
Hajota [H. Pajzderska], On i my. W: Hajota, On i my, Warszawa 1900, s. 23–24.
149 Materializm kontra ezoteryka

Traumatyczne doznanie wzmaga dodatkowo wypowiedź Berta: „Prawda, jaka ona


piękna? […] Zadrżałem. – Kto? – spytałem […]. – Moja matka! Ona tu była. Musiałeś ją
przecież widzieć?” 5.
Komponent dla bohatera naturalny staje się elementem nie do przyjęcia z punktu
widzenia opowiadającego. W ujęciu Hajoty Bert jednak nie wywołuje zjaw, nie mając
zdolności ich przyzywania. Dysponuje natomiast mocą potężniejszą: umiejętnością
tworzenia duchów, misternego ich tkania z własnej tęsknoty, powoływania do istnie-
nia jako projekcji zrozpaczonego, kochającego umysłu. Narrator odkrywa ten mecha-
nizm w momencie, w którym sam doświadcza złudzenia obecności byłej kochanki:

Stało się ze mną coś dziwnego. W jednej chwili uczułem się jakby na wskroś przeniknięty jej obecnością,
która […] wychodziła na moje spotkanie i wstrząsała w mej duszy kalejdoskopem wspomnień […]. Zda-
wało mi się, że potrzebuję tylko obejrzeć się poza siebie, żeby ją ujrzeć […]. Serce biło mi jak młotem;
[…] musiałem niejako fizycznie mocować się z tym urokiem, który mnie tak niespodzianie na tych za-
klętych schodach osaczył i ciągnął wstecz tam, gdzie ta kobieta w tej chwili prawdopodobnie znajdowała
się […], do jej stóp, bym czołgając się u nich, zaprzedał zmysły i wolę w jasyr jej pieszczot i kapryśnych
wymagań 6.

Kobieta wzbudziła również zainteresowanie Berta, a igrając z jego uczuciem, zbu-


rzyła w bohaterze spokój i melancholijne pogodzenie się z losem samotnika. Bunt
neurastenika wyraża się właśnie w przemożnej tęsknocie za miłością, akceptacją, któ-
rej coraz bardziej pragnął. Emocje przyjaciela zostają przez opowiadającego ziden-
tyfikowane i jednoznacznie odczytane w kategorii tajemnicy obnażonej: „Zrozumia-
łem nade wszystko niezwalczoną, okropną tęsknotę, jaka go żarła, a to ostatnie od-
czucie przyszło na mnie tak silnie, że na krótką chwilę przyprawiło mnie o rodzaj
halucynacji” 7.
Ów iluzoryczny konstrukt spirytualny kobiety żyjącej jawi się jako pragnienie
zachowania ideału miłości oraz usiłowanie przekroczenia wyznaczonych sobie gra-
nic bytu. Porażka, którą ponosi Bert, determinuje dalszy jego los i grawitację ku nie-
uchronnej, rychłej śmierci, z którą jest pogodzony.
Należy dodać, iż koncepcja tłumacząca pojawianie się duchów jako manifestacji
ludzkich odczuć, pragnień czy podświadomych dążeń nazwana została przez Ocho-
rowicza ideoplastią. Polega ona na specyficznej kreacji myślowej, półmaterialnym

5
Ibid., s. 24.
6
Ibid., s. 85–86.
7
Ibid., s. 87.
Pejzaż zaświatów 150

odzwierciedlaniu lub upostaciowaniu wycinków rzeczywistości materialnej i nawią-


zuje do praktyk hipnotycznych. Zamysł ów dokumentuje również specyficzne uwa-
runkowanie wytwarzania złudzeń: „Stanem sprzyjającym ideoplastycznemu realizo-
waniu się wyobrażeń przy nie zawężonej świadomości jest stan relaksacji, czyli fi-
zycznego i psychicznego odprężenia” 8.
W utworze stan odprężenia, który warunkuje materializację zjawy, przynosi gra
na fortepianie. Relaksacja poprzez muzykę, charakterystyczne oddzielenie grającego
od rzeczywistości stać się może czynnikiem determinującym zjawiska percypowane
jako paranormalne.
Inną interpretację zjawisk mediumicznych zawiera kolejny utwór Hajoty, Znasz
li ten kraj? nawiązujący do spirytystycznych idei komunikacji z zaświatami. Historia
opowiadana przez – znów pierwszoosobowego 9 – narratora odnosi się do doświad-
czeń z pogranicza rzeczywistości i „tamtego świata”, dotyczy bowiem uczucia poko-
nującego bariery czasoprzestrzeni. Bohaterami relacji są młodzi małżonkowie na-
znaczeni piętnem przedwczesnego zgonu. Na dwa dni przed śmiercią kobieta gra na
fortepianie utwór Znasz li ten kraj?, po czym oświadcza mężowi:

Wiem, że już więcej za życia do fortepianu nie siądę, ale pamiętaj, Stefanie, gdy mi zanadto tęskno
będzie na tamtym świecie bez ciebie, przyjdę grać ci tę arię w taki sam wieczór roku [to jest 31 grudnia].
Jeżeli mi zaakompaniujesz, to będzie znak, że i tobie beze mnie żyć smutno i wtedy połączymy się, jeżeli
nie, odejdę, i już mnie nigdy nie usłyszysz 10.

Dwa lata potem, w sylwestrową noc, tuż przed północą, dochodzi do tajemni-
czych wydarzeń. Następuje seria znaczących, acz niewytłumaczalnych wypadków,
które napawają narratora lękiem. Stefan wraz z autorem relacji podchodzą do otwar-
tych drzwi ciemnego salonu i nasłuchują.

Dziwna siła ciągnęła go tam i trzymała. Coś szło stamtąd, jakieś wrażenie strachu, obecności czegoś nad-
przyrodzonego. Nie słyszałem żadnego dźwięku, mimo to zdawało mi się, że w powietrzu drży i kołysze
się cicha, rzewna melodia. Było to zapewne złudzenie podnieconej wyobraźni 11.

8
L. E. Stefański, M. Komar, Od magii do psychotroniki, czyli ars magica, Warszawa 1996, s. 152.
9
Zaznaczyć trzeba, iż utwór ma dość ciekawą konstrukcję narracyjną. Oto historia opowiedziana zostaje przez osobę,
którą wskazuje pierwszoosobowa narratorka. Relacja drugiego narratora także nie dotyczy bezpośrednio jego osoby,
lecz stanowi odwołanie do doświadczeń, których był świadkiem.
10
Hajota [H. Pajzderska], Znasz li ten kraj. W: Hajota, Nowele, Kraków 1887, s., 448.
11
Ibid., s. 451–452.
151 Materializm kontra ezoteryka

Fortepian, zamknięty na klucz od śmierci Łucji, jest otwarty. „Byłbym przysiągł,


że klawisze uginają się i podnoszą, alem nie słyszał nic” 12 – powie narrator. Tymcza-
sem Stefan zaczyna akompaniować na skrzypcach. Dziwny, niemal odrealniony kon-
cert, przekraczające granice zwyczajności spotkanie życia i śmierci, wzbudza w nar-
ratorze grozę, która przykuwa go do miejsca:

[Fortepian] wydawał mi się jakąś żywą, fantastyczną istotą. Czarna jego masa, zanurzona w mroku,
przybierała dziwaczne kształty, podczas gdy całe światło skupiało się na klawiaturze, ostrym klinem
łamiąc się na pulpicie i spływając po klawiszach na pusty, białą powłoczką obciągnięty taboret. I znowu
byłbym przysiągł, że na tym taborecie siedzi jakaś postać jasna, chociaż nie widziałem nikogo. Po pro-
stu, odblask białego pokrowca szedł w górę i majaczył mi się przed oczyma w mglistych konturach 13.

Hajota w precyzyjny sposób stopniuje napięcie, przetwarzając obrazy tak, aby


podlegać mogły zarówno interpretacji racjonalnej, jak i metafizycznej. Gra świateł
i cieni, charakterystyczna dla omamów wizualnych, wynikających z niedoskonałości
wzroku ludzkiego, umożliwia operowanie złudzeniem. Sceptycyzm narratora jest tu-
taj czynnikiem niezbędnym do wytworzenia atmosfery niejednoznaczności, ponie-
waż – paradoksalnie – pozwala pisarce uwiarygodnić opowieść, nadać jej charakter
manifestacji nadprzyrodzonego w świecie rzeczywistym. Zabieg nadawania niepraw-
dopodobnemu statusu realności jest komponentem znamiennym zwłaszcza dla utwo-
rów inspirowanych powieścią gotycką. Elementem charakterystycznym jest tutaj rów-
nież pragnienie zachowania obiektywizmu narratora, przy równoczesnym sugero-
waniu wiary w świat nadzmysłowy.
Warto nadto zwrócić uwagę na interesującą konstrukcję noweli, w której niesa-
mowitość i groza podsycane są w sposób umiejętny, stopniowane aż do punktu kul-
minacyjnego. Już bowiem na samym początku zasugerowane zostaje przez narratora
odniesienie do sfery pozanaturalnej, uwypuklone przez drugiego z relacjonujących:

— Więc to coś spirytystycznego? — spytałam zaciekawiona […]. — Bardzo lubię opowiadania o duchach,
może dlatego, że mnie samej nigdy się nic, co by z nimi miało związek, nie przytrafiło. — Takie fakty
rozmaicie sobie ludzie tłumaczą — rzekł mój kuzyn. — Jedni nazywają je przywidzeniem, inni zjawi-
skiem nadprzyrodzonym, inni wreszcie wierutną bajką nie mającą za sobą nawet wiarygodności złu-
dzenia 14.

12
Ibid., s. 452.
13
Ibid., s. 453.
14
Ibid, s. 444–445.
Pejzaż zaświatów 152

Niesamowitość zostaje wzmocniona poprzez podkreślenie mocy uczucia mał-


żonków oraz wzmiankę o nieuniknionym przeznaczeniu obojga. Fantastyczność za-
znacza się tutaj jako odwołanie do baśniowego motywu obietnicy i wypełnienia przy-
rzeczenia. Wrażenie enigmatyczności wciąż narasta, misternie budowane za pomocą
sugestywnego opisu przestrzeni aż do momentu kulminacyjnego, obserwowanego
oczami narratora – bezpośredniego świadka wydarzeń. Magiczna pora – północ (tra-
dycyjnie godzina duchów) i podwójnie magiczny dzień – rocznica śmierci Łucji,
wreszcie noc sylwestrowa (symbol łączności starego i nowego, przeszłości i przyszło-
ści, stykania się dwóch płaszczyzn trwania) stanowią uprawomocnienie wydarzeń
nadnaturalnych. Wszystkie te elementy, szczegółowo i precyzyjnie podsuwane czy-
telnikowi, nasycają świat przedstawiony zjawiskami paranormalnymi. Konglomerat
okoliczności tworzy wielowymiarową opowieść grozy, opartą na banalnym motywie
miłości poza grób i powrocie z zaświatów. Jest on charakterystyczny przede wszyst-
kim dla powieści gotyckiej i przetwarzany od niepamiętnych czasów w rozmaity spo-
sób 15.
Natomiast w utworze Doktor Faust Ostoi [właśc. Józefa Sawicka] centralny motyw
stanowi obsesyjne pragnienie eksperymentalnego potwierdzenia istnienia widm, co
notabene staje się przyczyną tragedii. Tytułowy bohater jest lekarzem, który po śmierci
synka popada w obsesję spirytualną i pragnie dowieść istnienia świata pozagrobo-
wego, by w ten sposób ukoić własne cierpienie. Dokonuje tego za pomocą doświad-
czeń mediumicznych, przy czym przeprowadzane przezeń eksperymenty odzna-
czają się brutalnością, wyzuciem z wszelkich zasad etycznych, odstępstwem od reguł
przysięgi Hipokratesa. Pod pozorem niesienia pomocy jednostkom nadwrażliwym,
szczególnie wyczulonym emocjonalnie, Faust przeprowadza seanse spirytystyczne
fizycznie i psychicznie wyczerpujące media.

Liczył trochę na ostateczne osłabienie. W tym stanie parę razy widział świetne objawy jasnowidzenia… a bał
się trochę, żeby mu pod ręką nie zgasła […]. Raz jeden jeszcze… Potem pozwoli jej wypocząć, ale z oczu nie
straci. Kto wie jeszcze, co z niej być może… to początek dopiero […]. Dziś jeszcze spróbuje zamagnetyzować
małą… Ostatnim razem była trochę rzeźwiejsza; we śnie przemówiła kilka razy w niezrozumiałym języku…
Wyrazy te zanotował skrupulatnie. Wiedział, że chwilowe pogorszenie jest nieuniknione przy magnety-
zmie; nie tracił nadziei, że z czasem je wyleczy – przedtem jednak próbował, czy nie uda mu się wyrobić
w niej podatnego medium. Próby te wyczerpywały dziewczynkę, ale on nie umiał pokonać ciekawości 16.

15
Począwszy od mitu o Orfeuszu i Eurydyce, opowieści o wiecznej miłości i próbie pokonania śmierci przez siłę uczucia.
16
Ostoja [J. Sawicka], Dr Faust. W: Ostoja, Nad morzem (Z notatek turysty), Warszawa 1903, s. 84.
153 Materializm kontra ezoteryka

Pragnienie zidentyfikowania pierwiastka duchowego, wynikające z dojmującego


cierpienia, doprowadza do zmian osobowościowych Fausta. Nielicząca się z niczym
potrzeba poznania, która kieruje doktorem, jest symptomem nieuśmierzonego bólu
i w efekcie prowadzi do napięcia psychicznego, zanegowania obowiązujących norm
moralnych i narastania egoizmu. Wiara w istnienie rzeczywistości metafizycznej,
wzmagana przez toczącą się wówczas dyskusję o mediumizmie i hipnotyzmie, pod-
syca jedynie potrzebę odnalezienia harmonii, potwierdzenia prawdziwości teorii o du-
alności świata. Stąd dojmująca skarga Fausta:

[…] dlaczego ja cierpię?… […] Co we mnie cierpi? Pamięć? wspomnienie? […] Dusza… boli! […] Nie zdołał
jeszcze oswoić się z tym pojęciem. To wszystko, co mówił i pisał o duszy, o duchach, te nieraz krańcowe,
dziwaczne wywody i dowodzenia wypływały z gwałtownej potrzeby wiary… pragnął świat cały przeko-
nać, a w końcu może by i sam uwierzył… — Fakt jeden… jedyny. Ale taki, jak go sobie wyobrażano…
Czytał Crookesa, Zöllnera, przestudiował uważnie polemikę z Wundtem; wraz z Du Prelem starał się
somnambulizm i spirytyzm objaśnić przez siebie wzajemnie; wczytywał się w jego dowodzenia o su-
biekcie transcendentalnym, który jest zarazem zasadą myślącą i organizującą indywidualnego bytu;
wsłuchiwał się w sądy Lombrosa i Richeta; wraz z Schopenhauerem powtarzał frazes, że — Kto nie
wierzy w te rzeczy, nie jest sceptykiem, lecz ignorantem… A gdy współcześni uczeni zadowolić nie po-
trafili, czytał i rozmyślał o Schrepferze, Swedenborgu, czytał procesy czarownic, opowiadania podróż-
ników o fakirach, o szamanach, greckie i rzymskie wyrocznie, ekstazy neoplatoników. Zmęczony,
chwiejny, z rozbudzoną fantazją, a pustym sercem, odsuwał książki i pytał z cicha: czy mój chłopak
miał duszę? 17.

Chęć weryfikacji wzmiankowanych koncepcji naukowych i filozoficznych skła-


nia tedy doktora do badań empirycznych, a posiadane zdolności hipnotyzerskie uła-
twiają mu realizację dążeń do rozwikłania zagadki bytu. Działania bohatera ogniskują
się z czasem wokół fenomenu materializacji, który staje się później jedynym celem
doświadczeń.

Od pierwszego objawu nieznanej siły powziął myśl, która go ani na chwilę nie opuszczała, stała się jego
manią, zmusiła w końcu do zerwania z ludźmi, którzy się zgodzić z nim nie chcieli. On to „coś”, tę
niezbędną formę energii pragnął pochwycić, oddzielić od źródła, bez względu na wszelkie zastrzeżenia
i postrachy, zatrzymać tak długo, jak się da… może na zawsze… Mglisty obłok, następnie wyraźna, wy-
bornie ukształtowana postać, którą widywał powstającą z uśpionego medium, z początku zdumiewały
go, zaciekawiały, w końcu zaczynały drażnić. Zjawisko pojawiało się i znikało niezależnie od obecnych,
w najdziwniejszych warunkach, nie dawało się unormować, ująć w karby… Żyło, istniało, posiadało in-
dywidualne cechy, odróżniające je od medium, ale wciąż tylko było drażniącą zagadką, majaczeniem,
któremu obecni przez zbytnią ostrożność nadawali nieokreślone jakieś znaczenie. […] Od czasu, kiedy

17
Ibid., s. 61–62.
Pejzaż zaświatów 154

na wszelkie możliwe sposoby przekonał się, że nie uległ halucynacjom, że to, co widział, istotnie ist-
niało, pochwycenie stało się dla niego koniecznością i myślał o tym aż do zawrotu głowy 18.

Ostoja w precyzyjny sposób nakreśla mechanizm moralnej degradacji czło-


wieka, wskazując na zgubną w skutkach fascynację elementem nadprzyrodzonym.
Jego poszukiwanie staje się istotniejsze niż ludzkie życie, ważniejsze od etycznych,
kulturowych czy religijnych wartości. Humanizm Fausta postawiony zostaje pod zna-
kiem zapytania jako wartość zanikająca, wypierana przez egoistyczne, szalone niemal
pragnienie odsłonięcia tajemnicy. Morderstwo, którego dopuszcza się doktor na Poli,
nie dziwi w kontekście destrukcyjnego charakteru badań i eksperymentów. Odczu-
wane początkowo wyrzuty sumienia wypiera ciekawość, przemożna chęć wykorzy-
stania dogodnej sytuacji dla dalszych badań.

Nerwowe strasznie [dziecko]! Spostrzegł to od razu i… ucieszył się, jak podłe bydlę!… Tak, rad był, gdy
spostrzegł, że działa na nią z piorunującą siłą! Wpatrywał się, jak w swoją ofiarę, a serce biło mu rado-
śnie, gdy widział, że biedaczka poddaje się bez oporu… Ułożył już nawet cały plan prób i doświadczeń…
Że materiał był niezwykle podatny — nie wątpił na chwilę… Zżymnął się […]. On miałby ją narazić na
takie męczarnie… Przed oczyma stanęły media, wijące się w transie, z wyrazem cierpienia na wykrzy-
wionych twarzach, z pianą na ustach, z zaciśniętymi zębami, głuchym jękiem błagające o litość 19.

Wzgląd dla psychofizycznej kruchości dziewczynki ustępuje przed zaintrygo-


waniem, a wówczas wszelkie przeciwwskazania natury etycznej tracą ważność, ponie-
waż odkrywanie tajemnic wymaga ofiar. Wszystkie te elementy składają się na obraz
tragedii Poli, którą chłodna kalkulacja badacza prowadzi do zguby. Eksperyment
z udziałem dziewczynki okazuje się zresztą dziełem życia Fausta, gdyż jako medium
Prottówna nie ma sobie równych. Nadnaturalne predyspozycje czynią ją tym podat-
niejszą na magnetyczny wpływ lekarza. Pola zjawia się w salonie pogrążona w som-
nambulicznym śnie, jakby przywołana melodią graną na fortepianie przez Fausta.
Wówczas lekarz pozbywa się wątpliwości i podejmuje doświadczenie. Następuje bo-
lesna dla medium materializacja:

Pola […] jęknęła głucho, wyprężyła się i jakby wstrząśnięta niewidzialną siłą, podrzuciła głową kilkakrot-
nie. […] Znał te objawy. […] Odwrócony do chorej plecami, nasłuchiwał. Gdzieś za ogrodem pies zawył
żałośnie… […]. Słyszał jej szamotanie się, zgrzytanie zębami, trzeszczenie w stawach… […]. Bał się, czy
aby jest dość silną? […] Jęki były tak słabe, jak konającego dziecka! Dziwne miał szczęście! […] Ile razy

18
Ibid., s. 75–76.
19
Ibid., s. 100.
155 Materializm kontra ezoteryka

zdobył pożądany materiał, siły okazywały się tak marne, że nie warto było zaczynać. […] Jęki i szamo-
tania ustały. Ha, może zmarła w konwulsjach! Przy jego szczęściu i to jest możliwe […]. Nad głową Poli
unosił się lekki, biały obłok, […] rósł, gęstniał, posuwał się na środek pokoju, przybierając zarazem coraz
wyraźniejsze kształty. Z białej, gęstej mgły wytworzyła się kształtna głowa, przysłonięta jakby białą tka-
niną, fale tkaniny spływały na ramiona, osłaniały coraz wyraźniejsze kształty! Postać, nie dotykając
ziemi, posunęła się na środek pokoju, stanęła pod lampą. […] Pola wiła się w konwulsjach, a ile razy
zmęczona drętwiała na chwilę, wyraźne już rysy widma w mgłę się rozpływały. Doktór posyłał jej wów-
czas piorunujące wejrzenie, […] usiłując podnieść jej gasnące siły…. Pod wpływem jego wzroku chora
drgnęła, jak trup naelektryzowany. Mglista postać nabierała życia, usta układały się do uśmiechu, otwo-
rzyła oczy, duże, ciemne oczy matki Poli 20.

Reakcje Fausta ograniczają się do magnetycznego podtrzymywania Poli przy


życiu, zmuszania słabego ciała do nadnaturalnego wysiłku. Zainteresowanie losem
obiektu ogranicza się tutaj już tylko do konstatacji, że „przy j e g o [badacza] s z c z ę -
ś c i u ” medium może okazać się zbyt słabe. Walka o życie zawęża się do wycinka rze-
czywistości, do relacji lekarz – pacjentka, silniejszy – słabsza, w której chora nie ma
żadnych szans na przetrwanie. Dokonująca się materializacja widma stanowi o pod-
jęciu przez bohatera dalszych, bardziej drastycznych działań, polegających na prze-
cięciu więzi pomiędzy duchem a ciałem. Wówczas eksperyment przekształca się
w morderstwo, ponieważ brak spójności między sferą spirytualną i sferą fizyczną po-
woduje śmierć. Wyzwolenie duszy zabija ciało, co stanowi ostateczny argumentem
na rzecz tezy o niemożności istnienia w jednej tylko formie.

Doktor wytężył całą siłę woli, żeby ją za próg sypialni wywabić. […] Zatrzasnął drzwi, a jednocześnie
głuchy, przeciągły jęk rozległ się w sypialni. Figura drgnęła — zamknęła oczy. […] Trzymał w swoich
dłoniach jej miękkie, ciepłe ręce, czuł jej oddech, coraz słabszy. Pochwycił wreszcie to, o czym marzył
[…]. Widział, jak rysy, wyraźne przed chwilą, zlewały się w mgłę przejrzystą, a w duszy czuł strach przed
znikającym zjawiskiem. […] Chwilę jeszcze widział kształt ramion i głowę… Wszystko jednak znikło […].
Przed nim zamknięte drzwi sypialni i smuga srebrzystego światła, a w niej unoszą się może resztki
mgły, których on już dostrzec nie umie. A jednak trzymał ją, miał w ręku… — No i cóż? […]. Słyszał jęk
ostatni … a było to w chwili, kiedy trzymał ręce widma. Co się tam z nią stało? Ha, jedna ofiara więcej…
a zagadka w dalszym ciągu pozostaje zagadką… Gdyby tak kilka organizmów jednocześnie poświęcić,
wytworzyłaby się może odpowiedź na ciekawe zagadnienie […]. Gdybyż był pewien przynajmniej, że
to wszystko nie było halucynacją!… Wzruszył ramionami i wyszedł z gabinetu 21.

20
Ibid., s. 105–107.
21
Ibid., s. 108–109.
Pejzaż zaświatów 156

Faust jest przekonany o istnieniu rzeczywistości metafizycznej, pragnie wszakże


dokonać weryfikacji doświadczalnej. Wiara bohatera w świat pozagrobowy manife-
stuje się poprzez dążenie do empirycznego wyjaśnienia zjawisk i zaznacza się jako
okrucieństwo wobec bytu materialnego. Aby ujrzeć duszę, Faust gotowy jest poświę-
cić ciało. Jego ambicją jest przyporządkowanie zjawisk pozafizycznych do sfery ma-
terialnie istniejącej, dotykalnej; pragnąc nadać duszy formę fizyczną, poszukuje trwa-
łego pierwiastka, przyjmującego kształt quasi-cielesny (ektoplazma). Poszukiwanie
obszaru duchowego staje się dla Fausta obsesją dokumentowaną przez neutralną re-
akcję na cierpienie ludzi poddawanych eksperymentom. Ambicje doktora nie mogą
jednak zostać zaspokojone, ponieważ ulegając dehumanizacji bohater nie potrafi zna-
leźć odpowiedzi na pytanie o istotę człowieczeństwa. Bezwzględna próba podporząd-
kowania praw istniejących w świece duchowym prawom materialnym, naukowym
nie zostaje uwieńczona sukcesem. W Fauście zwycięża zresztą sceptycyzm badacza,
niepewnego, czy dostrzeżone zjawiska są faktem czy halucynacją pijanego umysłu 22.
Na szczególną uwagę zasługują zawarte w utworze informacje dotyczące dysku-
sji nad sprawami „nie z tego świata”, a zwłaszcza dotyczące zjawiska materializacji pier-
wiastka duchowego. Główny czynnik uwiarygodniający opowieść stanowią liczne od-
wołania do literatury z dziedziny spirytyzmu czy metafizyki oraz zręczne wplecenie
motywu dyskursu naukowego, prowadzonego wprawdzie przez postać fikcyjną, lecz
mającego również odpowiednik w ówczesnej rzeczywistości. W swoistym prologu do
obrazka autorka przywołuje opis naukowych peregrynacji bohatera, uzasadniając jed-
nocześnie wyobcowanie Fausta opisem jego walki z przeciwnikami mediumizmu:

Przytaczano wyjątki z pism francuskich, w których Faust rozpisywał się o cudach magnetyzmu. Stresz-
czał seanse spirytystyczne, powtarzał śmiałe bajki dawno wyśmiane i ośmieszone, miał odwagę dowo-
dzić, że z tlejącej iskry wybuchnie z czasem płomień wielkiej prawdy, która ludzkość na nowe, szlachet-
niejsze tory zaprowadzi. W artykułach pisanych z namiętną zaciętością o rzeczach niepojętych, nieu-
chwytnych, dających się raczej odczuć niż zrozumieć, pojawiało się wiele zdań sprzecznych na pozór,
niezrozumiałych, dwuznacznych… Chwytano w lot te „dziwolągi” i dostatecznie ośmieszone odsyłano
je pod adresem apostoła absurdów! […] Faust nie bronił się, […] lecz pisał tylko coraz śmielej o swej
magnetycznej sile, stawał w obronie zdemaskowanych oszustów, za pomocą pism wyszukiwał mediów,
a następnie ogłaszał takie dziwaczne majaczenia, że nawet przychylni i pobłażliwi doszli do przekona-
nia, że zwariował 23.

22
Podczas eksperymentu Faust był pod wpływem alkoholu.
23
Ostoja [J. Sawicka], op. cit., s. 54.
157 Materializm kontra ezoteryka

Opis ten stanowi niewątpliwie aluzję do badacza nadprzyrodzoności Ochorowi-


cza, który – podobnie jak jego literacki odpowiednik – zajmował się psychologią,
przyrodoznawstwem, a zainteresowania hipnotyczne i mediumiczne rozwijał właśnie
w Paryżu. Ów zbieg okoliczności pozwala zinterpretować niechęć środowiska nau-
kowego i odsuwanie się bohatera od świata jako artystyczną parafrazę zdarzeń praw-
dziwych. Ostoja komplikuje wszakże przestrzeń fikcyjną poprzez wprowadzenie ele-
mentu tragicznego, uzasadniającego dramatyzm i obsesyjność działań Fausta, jakim
staje się śmierć syna. Jest to pierwiastek uwiarygodniający zarówno zapamiętanie dok-
tora, jak i późniejszą bezwzględność jego czynów.
Równie istotną kwestią jest przygotowanie teoretyczne pisarki, która w niezwy-
kle plastyczny sposób kreśli przebieg materializacji czy zdarzeń ją poprzedzających.
Wiedza przejawia się tutaj przede wszystkim w drobiazgowych zapisach seansów i ob-
razowym ukazaniu męczarni mediów, które w celu pokonania bariery pomiędzy
światem materialnym i niematerialnym przeżywać muszą cierpienia fizyczne. Intry-
guje również szczegółowa deskrypcja zjawy, astralnego sobowtóra Poli jako nawiąza-
nie do idei adekwatności wizerunku cielesnego i duchowego 24.
W tym kontekście szczególnie ważna wydaje się aktualizacyjna i polemiczna wy-
mowa utworu, który interpretować można jako rodzaj prefiguracji 25. Naukowe po-
szukiwanie duszy, sprowadzone do eksperymentalnej weryfikacji metafizyczności,
zostaje w Doktorze Fauście napiętnowane; urasta ono bowiem do rangi zbrodni doko-
nywanej na jednostkach nadwrażliwych i bezbronnych. Obsesyjne dążenie bohatera
do zidentyfikowania, zaklasyfikowania, wreszcie upostaciowania i utrwalenia spiry-
tualnej cząstki jest adekwatne do poszukiwań ówczesnych mediumistów, przy czym
w interpretacji Ostoi imperatyw prymatu rozumu oraz naukowej obserwacji zjawisk
staje się ważniejszy od ludzkiego wymiaru duchowości. Degrengolada moralna Fau-
sta jest zatem równoznaczna z oskarżeniem o odczłowieczenie nauki, zwróceniem
uwagi na oddzielenie niektórych jej celów od dobra jednostki. Już nie dobro człowieka,

24
Jak konstatował Józef Świtkowski, „materia wyłoniona z ciała medium uposażona jest wrażliwością na działania mecha-
niczne, jakby posiadała narządy zmysłowe. […] Każde lekkie nawet dotknięcie […] [ektoplazmy] ręką powoduje od razu
jęk bólu u medium […] Nieznajomość tych faktów bywała nieraz przyczyną poważnego narażenia zdrowia, a nawet życia
mediów przez badaczy zbyt gorliwych” (Ektoplazma, „Lotos” 1935, z. 2, s. 36). Podobną rekację na dotknięcie tworu ek-
toplazmatycznego oraz przerwanie połączenia między ciałem medium a wyłonioną zeń materią opisuje Ostoja w Dok-
torze Fauście.
25
W rozumieniu Stanisława Stabryły (Hellada i Roma w Polsce Ludowej. Recepcja antyku w literaturze polskiej w latach 1945–1975,
Kraków 1983, s. 25), zdaniem którego prefiguracja to „układ analogii zauważalnych bądź to w strukturze świata przed-
stawionego, bądź w losach bohaterów”.
Pejzaż zaświatów 158

lecz dobro nauki – w domyśle realizacja egoistycznych pobudek lekarza – znajdują


się na pierwszym miejscu.
Kolejnym utworem, w którym element spirytualny pełni rolę leitmotivu, jest Spi-
rytystka Cecylii Walewskiej. Bohaterka – początkowo zdeklarowana pozytywistka-in-
telektualistka – w ciągu jednej nocy przechodzi przemianę, zainicjowaną lekturą me-
diumistycznej książki. Transformację tę wspomaga kilka zbiegów okoliczności, które
składają się na zaskakującą puentę. Pierwszym z elementów wywołujących zaintere-
sowanie Julii problematyką ezoteryczną jest list od przyjaciela, zwolennika spiryty-
zmu, który stwierdza, że:

Wiara w coś, co istnieje poza sferą zmysłów naszych, w coś, co pochwycić […] trudno […] wywyższa
człowieka, odrywając go od szarej powszedniości życia […]. Jeżeli namowy moje […] skłonią panią do
pierwszej próby ćwiczeń spirytystycznych, proszę oddać im się z serdecznym, ciepłym uczuciem dla
owych istot nadprzyrodzonych, które zechcesz zwabić do siebie. Duchy, roztopione w atomach powie-
trza, żyją i myślą tak, jak my, wznioślej, doskonalej od nas. Głos ich powinien prowadzić nas w krainę
jasności i bezwzględnego dobra 26.

Drugim czynnikiem nadprzyrodzonej iluminacji stają się niesprzyjające warunki


atmosferyczne, z powodu których zapowiedziani goście nie pojawiają się. Julia prze-
gląda dostarczoną z Paryża książkę, która wzbudza w niej niepewność i wątpliwości
co do prymatu nauki empirycznej.

Czy rzeczywiście wierzyć należy w to tylko, co wzrok, słuch nasz, czucie nasze jako wrażenia świata
zewnętrznego nam przynoszą? Dlaczegóżby to „ja”, które w nas pracuje, nie miałoby być istotą najzu-
pełniej samodzielną, związaną chwilowym tylko trwaniem ze skorupą ciała; dlaczego by ono nie miało
być duchem, a jeżeli nim jest, dlaczego by, jak chcą spirytyści, całe szeregi istot, wyswobodzonych z po-
włoki krwi i mięśni, nie miały błądzić w przestrzeni? 27.

Charakterystyczne przewartościowanie uzewnętrznia się poprzez rozpoczęcie


mediumicznego eksperymentu:

Położywszy przed sobą arkusz papieru, wziąwszy w rękę ołówek, postanowiła czekać wśród głuchej nocnej
ciszy, aż który z duchów, błądzących w przestrzeni, podyktuje jej słowo lub znak jakiś zdradzający bli-
skość i byt jego. Miała to być pierwsza próba posiedzenia spirytystycznego, […] które na złość trzem
przyjaciołom swoim – pozytywistom, pragnęła dokonać z powodzeniem 28.

26
C. Walewska, Spirytystka. W: C. Walewska, Podsłuchane. Nowele, Warszawa 1897, s. 208–209.
27
Ibid., s. 214.
28
Ibid., s. 216.
159 Materializm kontra ezoteryka

Warto zwrócić uwagę na fakt, że bohaterka podejmie się eksperymentu dość


przypadkowo. Bunt Julii zostaje bowiem wywołany przez zbieg okoliczności; obawia-
jąc się przemoknięcia zapowiedziani przyjaciele nie przyszli i jest to już czynnik bu-
rzący dotychczasowy porządek codzienności. Eksperyment bohaterki, także transgre-
sywny wobec zwyczaju, wykracza poza sferę świata materialnego i wiedzę empiryczną.
Stanowi on symboliczną, aczkolwiek dość naiwną ucieczkę od pozytywistycznego spo-
sobu myślenia i działania, podjętą niejako w zemści na przyjaciołach, którzy ją za-
wiedli.
Julia zatem, przeczytawszy swoistą „instrukcję obsługi”, rozpoczyna eksperyment.
Wpatrując się w kartkę papieru, oczekuje na znak z zaświatów, na potwierdzenie fan-
tastycznych teorii spirytystycznych. I wówczas:

[…] kiedy już nic przed sobą dostrzec nie była w stanie, ręka z ołówkiem zaczęła drżeć silnie, kreśląc na
papierze niewyraźne zygzaki. Opanował ją nagły przestrach. Chciała wstać […], jednocześnie akt woli,
tak silnie naprężonej, przykuwał ją do miejsca. Smuga ostatnich płomyków gasnącego światła […] drgała
na papierze, jak coś żywego […] coś, co może zwiastowało bliskość ducha. […] Postanowiła czekać: nie
zdejmowała ręki ze stołu… […] Uspokoiła się nagle; trwoga jej minęła; natomiast w całej swej istocie
uczuła bierne ociążenie. Sen kleił zwolna jej powieki. Drzemiące już w połowicznych halucynacjach
myśli rzucały na mózg jej luźne, dziwacznie poplątane obrazy, stanowiące echo odbieranych niegdyś,
a zatajonych w stanie czuwania wrażeń. Gasnąca świadomość mówiła: „masz pisać!” – jednocześnie
pamięć rozbiegała się szeregiem majaków. Jeden z nich zawisł silniej i dłużej. Pod wpływem ostatniego
napięcia woli pisała sztywnymi, sennymi, ubezwładnionymi palcami słowa, które dyktowały jej resztki
wyobrażeń, niknących na kształt chińskich cieni 29.

Przemiana światopoglądowa bohaterki odbywa się na zasadzie przeniesienia świa-


domości czy raczej uśpienia woli i zainicjowania działania podświadomego. Jest rze-
czą dowiedzioną, że autohipnoza polega właśnie między innymi na wpatrywaniu się
uporczywie w jeden punkt. Efektem podobnego zabiegu jest również utrata woli i akt
przeniesienia percepcji na poziom wyższy. Do stanu tego nawiązują w tekście okre-
ślenia „senne”, „ubezwładnione”.
Jednocześnie ze stanem świadomości/podświadomości współgra otoczenie, któ-
re zyskuje wizualnie dopasowuje się do sytuacji psychologicznej, emocjonalnej kon-
dycji bohaterki:

29
Ibid., s. 218–219.
Pejzaż zaświatów 160

Deszcz z gwałtownej ulewy przeszedł w łagodne i powolne mżenie. Wicher przestał jęczeć. Mgła ciężka,
dusząca zaległa powietrze i zdawała się przedostawać przez szyby szczelnie zamkniętych okien, do
wnętrza salonu, w którym światło żółtej lampy zgasło przed chwilą 30.

Nastrój niezwykłości, amplifikowany poprzez nagłe uspokojenie żywiołu natury


i zastąpienie go ulotną postacią mgły, jest jednoznaczny z duchowym uspokojeniem
bohaterki. Wyciszenie, które osiąga Julia, jest adekwatne do wyciszenia przyrody. Mgła
natomiast występuje tu jako ekwiwalent lub symbol pojawiającego się ducha, jako obra-
zowy odpowiednik niejednoznaczności, nieprzeniknioności, tworząc klimat tajemnicy.
Słowa, które zanotowała bohaterka, układają się w zadziwiającą, logiczną całość:

„Janina Wiktoria Jasińska, zmarła w listopadzie, poleca pamięci duszę swoją”. Kilka nieczytelnych zyg-
zaków kończyło zdanie. Co miały znaczyć te słowa? Co miało znaczyć nazwisko, którego nie znała, nie
słyszała w życiu swoim nigdy? Czyżby naprawdę duch, pokutujący wśród nocnej ciszy, odezwał się na
niedołężne jej wezwanie? 31.

Julia wszakże usiłuje tłumaczyć notatkę za pomocą wartości weryfikowalnych,


odwołując się początkowo do koncepcji podświadomości:

— Może kiedy, przechodząc, przeczytałaś imię i nazwisko podobne na klepsydrze ulicznej; może imię
to i nazwisko utkwiło w głębi twojego umysłu bez woli twej i wiedzy i dopiero senna halucynacja na jaw
je wyprowadziła? — mówiły myśli jej, przyzwyczajone w ciągu szeregu lat do racjonalnego rozstrzyga-
nia kwestii 32.

Refleksja taka, stanowiąca próbę cerebralnego rozwikłania zagadki, nie zyskuje


akceptacji bohaterki. Dotychczasowa pozytywistka zmienia się w spirytystkę, która
konstatuje, iż: „[…] jest rzeczywiście coś dziwnego, coś niewytłumaczonego w świecie,
coś, co wymyka się spod samowiedzy naszej, czego nie zrozumiemy nigdy, co istnieje
jednak, co jako fakt postrzegać, śledzić i rzutem silnej woli wywoływać możemy” 33.
Julia ma zamiar zgłębiać tajemnice metafizyczne, planując w tym celu wyjazd do
Paryża. Intrygujący jest fakt, że decyzja taka jest głęboko umotywowana; bohaterka
przemyślała bardzo dokładnie sytuację i podjęła wyzwanie, aby zgłębiać tajniki wie-
dzy nadprzyrodzonej. Uznaje wszakże prymat silnej woli nad świadomością i możli-

30
Ibid., s. 218.
31
Ibid., s. 221.
32
Ibid., s. 222.
33
Ibid., s. 224–225.
161 Materializm kontra ezoteryka

wość kontrolowania przestrzeni umysłowej czy też jaźni w sposób wolicjonalny. Po-
dobne przekonania pojawiają się w rozmaitych koncepcjach mediumistów i nie mają
wiele wspólnego z filozofią spirytystyczną. Tytuł noweli jest zatem mylący, ponieważ
nawiązuje raczej do potrzeby wiary w nadzmysłowe niż do naukowego, empirycz-
nego postrzegania zjawisk.
W przypadku analizowanych utworów rzeczą znamienną jest, że wszystko to, co
nadnaturalne dotyczy określonego czasu, odbywa się w ściśle wyznaczonej kadencji.
Manifestacje duchowe – spirytystyczne czy astralne – następują po zapadnięciu zmro-
ku, około północy, w ciemnościach, utrudniając dokonanie jednoznacznej identyfi-
kacji wzrokowej. Motyw ten wiąże się prawdopodobnie z tradycyjnym sposobem po-
strzegania magicznych lub demonicznych właściwości nocnych zjaw. Sfera mroku –
tak atrakcyjna dla wszelkiego typu opowieści o duchach, widmach czy upiorach –
jest kulturowo przypisana działaniu mocy tajemnych, negatywnych, silniejszych od
człowieka. Dlatego tajemnicze zjawiska zachodzą właśnie w przestrzeni niedookre-
ślonej, co amplifikuje niemożność ich interpretowania. Noc staje się swoistym tea-
trem transgresji, terytorium podlegającym kaprysom nadnaturalnego 34.
Także muzyka zawiera w sobie pierwiastek metafizyczny, stanowiący o łączno-
ści bohaterów z zaświatami. Motyw gry na instrumencie jako środek przywołania
upiora wykorzystany został w dwóch spośród analizowanych utworów. Nadwrażli-
wość i uzdolnienia bohaterów On i my oraz Znasz li ten kraj? ułatwiają im kontakt z za-
światami. Muzyka – zawsze przejmująca, posiadająca walor nadzwyczajności, wyróż-
nienia i z natury swej awerbalna, a więc działająca przede wszystkim na emocje –
staje się czynnikiem pozwalającym pozacerebralnie odpoznać otaczającą nas rzeczy-
wistość. Skrzypce czy fortepian przyjmują wówczas rolę klucza, narzędzia przenie-
sienia, zyskują wartość magiczną, sugerującą wykroczenie poza ramy „zwyczajności”.
Również grana melodia i sposób jej wykonania posiadają znamiona odsyłające do pla-
nu nierzeczywistego, świata niematerialnego; wytwarza się iluzja samoistności mu-
zyki, nośnika niesamowitości. Dokumentuje ową specyfikę charakterystyka sylwe-
strowego koncertu Stefana:

34
Podobne usytuowanie czasowe znajduje uzasadnienie nie tylko w przetworzeniu mitycznym czy kulturowo-antropolo-
gicznym, lecz stanowi nieodłączną część estetyki grozy. Jak podkreślał Artur Hutnikiewicz w odniesieniu do prozy Ste-
fana Grabińskiego: „groza jest dziedziną ciemności […]. To godziny przeczuć i lęków i oczekiwania na coś niesamowitego,
co się czai i skrada w milczącej ciszy i ciemności. W zasnuty deszczem i szarugą jesienny wieczór zdaje się wyraźniej pukać
w drzwi i do okien to «coś» – dalekie, zagadkowe, niepokojące” (A. Hutnikiewicz, Stefan Grabiński i jego dziwna opowieść.
W: S. Grabiński, Nowele, Kraków 1980, s. 17).
Pejzaż zaświatów 162

Fortepian mówił […]. Przenikliwe skargi wiolinu trącały o jego struny […]. Zegar […] wydzwonił godzinę
dwunastą. Już za pierwszym uderzeniem Stefan zachwiał się jak lunatyk, gdy na niego wołają po imie-
niu, smyczek wysunął mu się z ręki, a on sam padł na ziemię z przeraźliwym jękiem roztrzaskujących
się skrzypiec. I wtedy […] z fortepianu, wstrząśnionego podwójnym upadkiem człowieka i instrumentu,
wyszedł ton pełny, głęboki, przedłużony i zlał się z rozdzierającym zgrzytem konających strun skrzyp-
cowych. Ten głos fortepianu to było echo zaświatowego uszczęśliwienia; ten krzyk skrzypiec, to był
dźwięk ziemskiej boleści. I w tym ostatnim akordzie połączyły się dusze tych dwojga ludzi 35.

Wyraźnie zostaje zaznaczone spotkanie świata ducha ze światem materii wyra-


żone czy zainicjowane poprzez muzykę, która pełni tutaj rolę symbolu człowieczeń-
stwa i zaświatów. Fortepian – jako atrybut Łucji – przynależy już do sfery cieni, pod-
czas gdy skrzypce – trzymane żywą, materialną ręką konającego Stefana – oznaczają
rzeczywistość fizyczną.
Inicjacja komunikacji z zaświatami za pomocą instrumentu muzycznego wyeks-
ponowana została również w noweli On i my; tutaj jednak zaznacza się regularność
owego ponadnaturalnego kontaktu. Cykliczna powtarzalność jednej czynności prze-
kłada się na odczuwaną przez bohatera tęsknotę za bliską osobą i dążenie do pod-
trzymania łączności między dwoma światami. Muzyka Berta powołuje do istnienia
(być może w wyobraźni grającego i jako iluzja w odbiorze słuchającego) widmo smut-
nej, bladej kobiety. Melodia, którą gra bohater, zostaje scharakteryzowana jako nie-
samowita, przejmująca, posiadająca wartość metafizyczną:

Nigdy […] nie zdarzyło mi się słyszeć dźwięków fortepianowych, które by miały w sobie coś bardziej
fantastycznego… Lała się z nich rzewnym, stłumionym, kryształowo czystym strumieniem bezbrzeżna,
jakby nie z ludzkich źródeł płynąca melodia… Po raz pierwszy dopiero zrozumiałem ten wyraz w całej
pełni; po raz pierwszy, jakby w zwierciadle tych tonów, ujrzałem to widmo posępne, z mgły, łez i poezji
utkane, co się czepia najchętniej dusz nieskalanych a cierpiących i wysysa je z krwiożerczością upiora 36.

Owa znamienna cecha gry Berta (upostaciowanie, ukonkretnienie jego melancholii czy
– jakbyśmy dziś sprecyzowali – depresji) predestynuje i tłumaczy niesamowite zjawiska,
których doświadczają przyjaciele. Jednak tylko grający odczytuje kontakt z zaświatami
jako naturalny porządek rzeczy, narratora natomiast zdumiewa on i przeraża.
Gra na fortepianie staje się też swoistym przywołaniem, pełni funkcję hipnoty-
zującą – jak ma to miejsce w obrazku Doktor Faust. Na zew melodii odtwarzanej przez
doktora zjawia się pogrążona w somnambulicznym śnie Pola, realizując w ten sposób

35
Hajota, Znasz li…, s. 454–455.
36
Hajota, On i my…, s. 22–23.
163 Materializm kontra ezoteryka

oczekiwania badacza. Muzyka pełni tu rolę prowadzącego do zguby przewodnika,


swoistego klucza otwierającego bramy zaświatów. Nadmienić trzeba, że wartość me-
lodyczna pozostaje w charakterystycznym związku z aspektem spirytualnym, ponie-
waż tak istnienie muzyki, jak istnienie człowieka wyraża się w dwóch planach: mate-
rialnym (nuty = ciało) i niefizycznym (dźwięk = dusza). Jest to zgodne z koncepcjami
hermetycznymi, wedle których muzyka (i sztuka w ogóle) stanowiła dziedzinę szcze-
gólną, a jej magiczna moc wykorzystywana była przez plemiennych szamanów u za-
rania ludzkości. Również i „w świecie muzułmańskim hermetyści ustalili zależność
między muzyką a alchemią. Zależność tę gorliwie przyjęli renesansowi magowie Za-
chodu” 37. Istnienie takiego związku głosił między innymi Robert Fludd, w interpre-
tacji którego „boskie emanacje, łączące mikrokosmos z makrokosmosem, powinny
być przedstawione przez muzyczne analogie” 38.
Znamiennym motywem staje się także mechanizm ukazywania się zjaw (efeme-
rycznych, powstających na granicy widzenia) współgrający w nowelach ze schema-
tem budowania nastroju fantastycznego w opowieściach grozy. Ów dokładnie okre-
ślony porządek przekraczania barier normalności wpisuje się w specyfikę narracji
oraz świata przedstawionego. Seweryna Wysłouch konstatuje zresztą na przykład, że:

[…] podstawowym wyróżnikiem fantastyki, czy ściślej – opowiadań niesamowitych, jest obecność zja-
wisk nadprzyrodzonych, sprzecznych z empirią, które niespodziewanie wdzierają się do codzienności
[…], wywołując atmosferę grozy i przerażenia. Takimi zjawiskami są […] widma 39.

Ukonstytuowany model inicjowania grozy polega tutaj na wykorzystaniu natu-


ralnej dla człowieka obawy przed istotami bezcielesnymi, albowiem:

Ciało jest znakiem człowieczeństwa, zwyczajności, coś, co udaje ciało, a nim w rzeczywistości nie jest –
budzi grozę. […] Widma – przybysze z zaświatów – wyposażone są w pozór ciała, czy inaczej: w ich
kreacji ciało ludzkie ulega rozmaitym metamorfozom 40.

Istoty spoza przestrzeni empirycznej nie posiadają materialnej powłoki, a „tworzy-


wem widma staje się mgła lub – fluidyczne woale” 41, przezroczyste, ulotne substancje.
Wzrokowa rejestracja rzeczywistości przynosi zatem doświadczenia niejednoznaczne.

37
M. Baigent, R. Leigh, Eliksir i kamień. Historia magii i alchemii, przeł. A. Kowalska, Warszawa 2000, s. 138.
38
Ibid., s. 139.
39
S. Wysłouch, Anatomia widma, „Teksty” 1977, nr 2, s. 136.
40
Ibid., s. 137.
41
Ibid.
Pejzaż zaświatów 164

Żaden z bohaterów dwóch pierwszych nowel nie jest w stanie określić, czy jego widzenie
jest prawdziwe, czy opiera się na optycznym złudzeniu. Owo niedopowiedzenie staje
się immanentną cechą tych „pozytywistycznych” duchów, których obecność zawsze
jest wątpliwa i nieweryfikowalna. Nieco odmienna jest sytuacja opisywana w Doktorze
Fauście, w którym to utworze zjawa – czy raczej eteryczny sobowtór dziewczyny –
materializuje się, odłączając od ciała i przybierając wyraźnie rysy zahipnotyzowanej
Poli 42. Jedynie cynizm lekarza i pozorna niemożność doprowadzenia eksperymentu
do końca powodują, iż nie jest on przekonany o prawdziwości widzenia, że podaje w wąt-
pliwość istnienie wywołanego przez siebie widma. Podkreślić równocześnie należy, iż
„tym, co najbardziej szokuje i przeraża, jest tajemniczy, rzec można – biologiczny zwią-
zek człowieka i widma” 43. W obrazku Ostoi sfery ducha i ciała przenikają się wzajemnie,
współtworząc byt, pozostający w nierozerwalnym związku. Konsekwencją przerwa-
nia łączności pomiędzy tymi obszarami staje się obumarcie cząstki fizycznej, zanik
czynności życiowych.
Manifestacje spirytystyczne nie polegają wszakże wyłącznie na upostaciowaniu,
ufizycznieniu ducha, lecz wyrażać się mogą również poprzez czynniki odmienne. Jak
zauważa Wysłouch, „nadprzyrodzoną, budzącą grozę cechą widma bywa też niewi-
dzialność” 44, co sprawia, że zjawa daje „odczuwać swą obecność pośrednio” 45, za po-
mocą określonych znaków lub przeczuć. Tak właśnie dzieje się w Spirytystce, w której
zmarła kobieta ręką Julii wypisuje swoje imię i nazwisko.
Należy też podkreślić, że wszystkie cytowane utwory nawiązują do estetyki fanta-
stycznej, głównie zaś do opowieści grozy. Elementem homologicznym jest charakte-
rystyczna budowa nowel, oparta na znamiennym schemacie kreowania świata przed-
stawionego. Realistycznie kreślona rzeczywistość zostaje bowiem brutalnie rozdarta
przez elementy spoza codzienności, wykraczające poza ramy empirycznego poznania.
Jest to więc twór przypominający strukturą opowieści gotyckie z elementami psycho-
logicznymi, które Stefan Grabiński określił jako metafantastykę. Jak dowodził pisarz:

42
Zaznaczyć warto, że opis ukazania się i kreacji zjawy w Doktorze Fauście odpowiada procesowi kształtowania się form
ektoplazmatycznych. Por.: J. Switkowski, op. cit., s. 37: „Wysunąwszy się z ciała na potrzebną odległość, staje się ta ma-
teria dosłownie materiałem do tworzenia najrozmaitszych narządów. Może przybierać proste formy […] nitek, sznurów
lub prętów […], może rozpylać się we mgłę i wytwarzać światło, a równie łatwo może tworzyć […] całe organizmy ludzkie
[…]. Te części lub całości organizmów mogą być już to niezupełnie […], już to najzupełniej wykształcone, do najdrobniej-
szych szczegółów wypracowane, ale wszystkie […] zdołają w przeciągu kilku sekund rozwiać się w nicość”.
43
S. Wysłouch, op. cit., s. 143.
44
Ibid., s. 141.
45
Ibid.
165 Materializm kontra ezoteryka

Na ogół odróżnić można dwa zasadnicze rodzaje fantastyki nowoczesnej: fantastykę bezpośrednią […]
i fantastykę wyższego rzędu: wewnętrzną, psychologiczną […], dla której proponuję nazwę psychofan-
tazji lub metafantastyki. Pierwszą odmianę spotyka się oczywiście częściej […]. Tu należą opowieści,
których treścią są fakty i zdarzenia […] przekraczające od razu […] granice natury i rzeczywistości […].
Bez porównania wyższym typem fantastyki jest rodzaj drugi […]. Tu panuje wszechwładnie psycholo-
gia. Fantastyczność nie powstaje tu w sposób zewnętrzny, lecz rodzi się i rozwija w nas samych pod
wpływem wypadków, które uznajemy za normalne. Artysta wychodzi od zdarzeń zwykłych, […] które
w pewnym momencie w sposób nieuchwytny, […] przestają być normalnymi, […] i […] pociągają za sobą
nasze jaźnie w świat metafizycznych zjaw i bytów. […] Nagle znajdujemy się po tamtej stronie rzeczy-
wistości empirycznej […]. Jesteśmy w świecie metafizycznym […]. Jedynym motorem zdarzeń jest tu
dusza człowieka, jego tajemnicza […] jaźń i jej cudowne […] zdolności i siły 46.

Podobna koncepcja znajduje wykładnik właśnie w sposobie realizacji świata przed-


stawionego, w którym porządek realny zostaje naruszony, zakłócony przez czynniki
nadnaturalne. Reakcja bohatera utworu zależna jest oczywiście od założeń estetycznych
pisarza, wykazać jednak można kilka punktów wspólnych, sytuujących wzmiankowa-
ne nowele pomiędzy opowieściami gotyckimi a fantastyką grozy (weird fiction). Model
rzeczywistości fikcyjnej jest tutaj bowiem dość typowy; dominuje w nim przede wszyst-
kim dążność do wiernego odwzorowania „zwykłego” trwania i przeciwstawienia mu
pierwiastków „obcych”, niewytłumaczalnych. Schemat ów rysowałby się następująco:

Ilustracja 1. Model dwudzielności rzeczywistości fikcyjnej w fantastyce grozy

46
S. Grabiński, O twórczości fantastycznej, „Lwowskie Wiadomości Muzyczne i Literackie” 1928, nr 10, s. 1– 2.
Pejzaż zaświatów 166

Istotnym komponentem staje się również postać bohatera, osoby doświadczają-


cej numinosum, zawieszonej pomiędzy normalnością a nadzwyczajnością, wymagają-
cej szczególnego wachlarza atrybutów fizycznych i psychicznych. Determinantą okre-
ślonych postaw oraz działań stają się zależności emocjonalne, będące rezultatem czyn-
ników od człowieka niezależnych. I tak na przykład tytułowy bohater Doktora Fausta
zaprzedaje duszę mediumizmowi 47, poszukując odpowiedzi na pytanie o istnienie za-
światów, a transformacja psychologiczna warunkowana jest utratą dziecka i pragnie-
niem dowiedzenia, że istnieje życie po śmierci. Rozpacz zamienia się w bezkompro-
misowe dążenie do osiągnięcia celu, przeistaczając się w psychicznego „demona”,
z którym Faust Hajoty podpisuje pakt. Tymczasem bohaterka utworu nie ulega żad-
nej przemianie, rodzi się „obca”, inna, obdarzona mocami, których doktor nie rozu-
mie. Los Poli nie zależy od niej, lecz zdeterminowany jest jej uzdolnieniami. Aliena-
cja wyznacza również przeznaczenie Bertowi z noweli On i my; zresztą odrębność tej
postaci sugerowana jest także poprzez tytuł, sugerujący odmienność, opozycję: świat
– jednostka. Nieprzystawalność do rzeczywistości materialnej prezentują Stefan i Łu-
cja ze Znasz li ten kraj?, nie tylko ze względu na trawiące ich śmiertelne choroby, lecz
i z powodu szczególnej wrażliwości, konotowanej zainteresowaniami artystycznymi
(muzycznymi). Wreszcie Julia, tytułowa Spirytystka, której ciekawość i pragnienie we-
ryfikowania hipotez mediumicznych wyznaczają konkretne działania, skutkujące (lub
nie, zależnie od interpretacji) manifestacją duchową. Bohaterowie dysponują tedy kil-
koma przymiotami łączącymi ich ze światem cieni, powodującymi owe znamienne
przekroczenia barier rzeczywistości. Cechami wyróżniającymi charakteryzują się rów-
nież narratorzy z On i my oraz Znasz li ten kraj?. Są oni najlepszymi lub jedynymi przy-
jaciółmi „naznaczonych” bohaterów, co predestynuje ich do odczuwania empatii czy
przynajmniej współdoświadczania sfery numinotycznej.
Podobne walory determinują przynależność analizowanych utworów do gatunku
fantastyki, wyznaczając im niepełny status weird fiction oraz sytuując w sferze geno-
logicznych nawiązań czy inspiracji motywami niesamowitymi. Cechą immanentną
świata przedstawionego staje się bowiem transgresja; bohaterowie zmagają się z wła-
snym „ja” (bohater On i my, Pola z Dra Fausta), rozszczepiają swoją jaźń pomiędzy

47
Jak pierwowzór zaprzedaje duszę szatanowi. W ujęciu Ostoi diabelska manipulacja przełożona zostaje na czysto ludzkie,
psychologicznie uzasadnione dążenie do poszerzenia wiedzy o świecie (także niematerialnym) za pomocą metod em-
pirycznych.
167 Materializm kontra ezoteryka

dwie przestrzenie, odczuwają strach przed tym, co ich spotyka, lecz owa „inność” pre-
destynuje ich do zaakceptowania nieodgadnionego i w jakiś sposób powoduje zmianę
w sposobie postrzegania czy identyfikowania świata (narrator w Znasz li ten kraj?, bo-
haterka Spirytystki, narrator z On i my). Wszystkie te czynniki uzasadniają zakwalifi-
kowanie omawianych tekstów do grupy utwór fantastycznych reprezentujących od-
mianę tak zwanej fantastyki wewnętrznej. Jak bowiem wyjaśnia Elżbieta Zarych:

Badacze przeprowadzają rozróżnienie między „fantastyką zewnętrzną” i „fantastyką wewnętrzną”: ze-


wnętrzna opiera się na konkretnych postaciach fantastycznych, pojawiających się bezpośrednio w utwo-
rze, zaś w wewnętrznej fantastyczne objawia się nie bezpośrednio, ale przez ludzkie wnętrze, wydarze-
nia lub zjawiska, których nie da się jednoznacznie nazwać lub określić. Sugerują one istnienie wyższego
porządku rzeczy, wprowadzają niepewność poznawczą i przekonanie, że świat jest terenem działania
jakichś nadprzyrodzonych sił, właśnie wewnętrznych, tj. ukrytych pod powierzchnią zjawisk 48.

Atrybut „wewnętrzności” opierałby się właśnie na koncepcji wyabstrahowania zja-


wisk nadprzyrodzonych z racjonalnego, doświadczalnego, codziennego porządku
świata. Ten układ naruszony zostaje przez tajemne moce, jako czynnik już nie tylko
specyficznego sposobu funkcjonowania rzeczywistości i jej dualizmu, lecz także psy-
chicznych (czyli równie nieweryfikowalnych empirycznie) uwarunkowań człowieka.
W Doktorze Fauście byłoby to uparte, naznaczone szaleństwem dążenie lekarza do iden-
tyfikacji zaświatów oraz ponadnaturalna moc magnetyzowania, a także niezwykłe
zdolności Poli. W noweli On i my „wewnętrzne” przyjmuje formę upostaciowanego
pragnienia Berta. Dodatkowym elementem uzupełniającym psychiczną odmienność
bohatera, byłaby przynależność do rodziny melancholików oraz samobójstwa matki
i siostry. W Znasz li ten kraj? dominantę stanowi również charakterystyczne uwarun-
kowanie psychofizyczne Stefana i jego żony, naznaczenie fatalizmem ich przedwczesnej
śmierci. Natomiast w Spirytystce momentem inicjującym „wewnętrzność” jest pod-
świadome pragnienie bohaterki – przeprowadzany przez nią eksperyment.
Znamienne oddalenie od rzeczywistości realizuje się w analizowanych utworach
jako wynik niepełnej przynależności do świata materialnego, a także jako podświa-
dome lub wolicjonalne pragnienie rozpoznania nadprzyrodzoności. Jak konstatuje
Artur Hutnikiewicz:

[…] fantastyka wewnętrzna, psychologiczna [to taka], dla której punktem wyjścia jest obserwacja pew-
nych rzeczywistych, ale wyjątkowych i zagadkowych właściwości ludzkiej jaźni. Analiza tych na poły

48
E. Zarych, Fantastyka w utworach E. T. A. Hoffmanna, „Teksty Drugie” 1998, nr 5, s. 56.
Pejzaż zaświatów 168

tajemniczych, niepokojących, niedostatecznie przez naukę zbadanych fenomenów psychicznych, staje


się dla pisarza-fantasty odskocznią dla snucia śmiałych hipotez metafizycznych, a zarazem potwier-
dzeniem jego wiary w istnienie poza zjawiskową stroną bytu rzeczywistości innej, wyższego rzędu 49.

Psychiczne walory bohaterów wyznaczają im określone przeżycia i doświadcze-


nia, wynikające także ze szczególnej konstrukcji przestrzeni przedstawionej. Ambi-
walencja czy równoprawność i ewentualne przenikanie się sfery fizycznej z duchową
manifestuje się w przeżyciach postaci. Warto jednak zauważyć, że losy poszczegól-
nych bohaterów nieodmiennie związane są z klęską: światopoglądową (w przypadku
Spirytystki, po części także Doktora Fausta) lub egzystencjalną – zakończeniem ziem-
skiego żywota (Bert z On i my, Pola z Doktora Fausta czy Stefan ze Znasz li ten kraj?).
Fatalne przeznaczenie, zguba, przegrana ideologiczna składają się na swoistą diagno-
zę co do kontaktów ze sferą nadprzyrodzoną, układają się w znamienne ostrzeżenie
przed odkrywaniem sekretów istnienia. Wszelkie przekroczenie granic rzeczywistości
stanowi pogwałcenie odwiecznych reguł współistnienia płaszczyzny fizycznej z me-
tafizyczną, przynosi zatem negatywne dla człowieka konsekwencje. W losach boha-
terów realizuje się zresztą jedna z konstytutywnych zasad fantastyki grozy dotycząca
inicjowania emocji związanych ze strachem. Negatywne przeżycie psychiczne po-
staci – obawa – przekładając się na doznania projekcji-identyfikacji, wzmaga odczu-
cia lękowe odbiorcy, nadaje opowieści rys niesamowitości. Jest on amplifikowany wła-
śnie poprzez podkreślenie nieuchronności, tragicznego losu postaci zacierającej gra-
nicę między światami. Logika układu świata przedstawionego opiera się zatem na za-
kazie, sankcji za przekroczenie, zerwanie zasłony oddzielającej byt materialny i du-
chowy. O roli strachu w tego typu utworach wypowiadał się expressis verbis Roger Ca-
illois w Definicji fantastyki dowodząc, że:

Zjawiska fantastyczne zawsze z tej samej wypływają zasady. Tym są straszniejsze, im bardziej tło ich
jest banalne, im bardziej niepostrzeżenie czy też nagle się objawią, im więcej zawierają w sobie jakiejś
fatalnej nieuchronności, która zdaje się wypływać z logicznego łańcucha przyczyn i skutków. […] Prze-
rażenie właściwe opowiadaniom fantastycznym szerzyć się może tylko w społeczeństwach niewierzą-
cych, w których prawa przyrody uważane są za niewzruszone i niezmienne. Pojawia się ono jako wyraz
nostalgii za światem dostępnym mocom nadprzyrodzonym i emisariuszom z zaświatów. Czas roz-
dwaja się lub zatrzymuje. Przestrzeń miewa dziwaczne luki, terytoria zakazane i innowymiarowe, nie-
możliwe do umiejscowienia „kieszenie”. Wreszcie przyczynowość podlega dziwnym zaburzeniom 50.

49
A. Hutnikiewicz, Jeszcze w sprawie fantastyki, „Tygodnik Powszechny” 1950, nr 38, s. 4.
50
R. Caillois, Definicja fantastyki. Przeł. J. Lisowski, „Twórczość” 1958, nr 10, s. 93, 96.
169 Materializm kontra ezoteryka

Zjawiska niewyjaśnione lub wyjaśnione tylko częściowo stanowią zatem czy-


telny dowód zainteresowań epoki i skłonności pisarzy do metafizyki. W świecie rze-
czywistym tamtych czasów transgresję stanowiły choćby pokazy hipnotyzowania
czy seanse spirytystyczne, w których niewytłumaczalne stawało się faktem. Tęsknota
za wyzwolonym duchem, nadzieja budzona przez koncepcje zaświatów lub reinkar-
nację, obserwacja fascynacji społecznych i przewartościowanie światopoglądu skła-
dały się na przekształcenia w obszarze fikcji. Zniekształcenie dotychczasowego wize-
runku realności przełożyło się na deformację literackiego pejzażu przestrzennego.
Były to wszak próby ostrożne, a objawy pozornie nadnaturalne zyskiwały zazwyczaj
podwójną wykładnię – racjonalną (choroba serca Stefana, która mogła się stać przy-
czyną jego zgonu, melancholia i nadwrażliwość Berta, neuroza Poli czy oportunizm
Julii) i nadzwyczajną (ukazywanie się duchów, powroty zza grobu, zdolności nadna-
turalne). Owa szczególna ambiwalencja eksponowała tylko wątki niesamowite, świat
przedstawiony zyskiwał natomiast walor niejednoznaczności.

Dwie powieści Teodora Jeske-Choińskiego, czyli demistyfikacja


mediumizmu

Przeciwwagę dla „opowieści z dreszczykiem” stanowią natomiast dwie powieści Teo-


dora Jeske-Choińskiego: Majaki oraz W pętach. Obydwa utwory rejestrują charakte-
rystyczne detale otaczającej pisarza rzeczywistości, stanowiąc jednocześnie swoisty
przegląd nurtów estetycznych i filozoficznych koncepcji przełomu epok.
Istotnym elementem nadbudowy zapatrywań Choińskiego jest negacja zjawisk
mediumicznych manifestujących się jako przekorna odpowiedź na założenia pozy-
tywizmu, sytuująca się wszakże w kategorii dyscyplin pozbawionych zasadności, wy-
odrębnionych od naturalnego porządku świata. Sprzeciw pisarza wynika tutaj z prze-
konania o niewłaściwym kierunku zainteresowań, o drastycznym przewartościowa-
nia światopoglądu. Jeske-Choiński stwierdza zatem:

Świat cywilizowany zbliżył się znów do dróg rozstajnych, które straszą zagadką nieznanych kierunków.
Wszystko, co było, co przyświecało dojrzałemu dziś pokoleniu, zaczyna gasnąć, rozpływa się w błękit-
nej mgle przeszłości, co zaś będzie, tego jeszcze nikt wyraźnie nie widzi, określić nie może 51.

51
T. Jeske-Choiński, Pozytywizm w nauce i literaturze, Warszawa 1908, s. 5.
Pejzaż zaświatów 170

Ta konstatacja stanowi wykładnię stanowiska Choińskiego, który – obserwując


ówcześnie zachodzące przemiany – wygłosił szczególną refleksję dotyczącą kształtu
rzeczywistości. Niewystarczalność konceptów pozytywistycznych skierowała umysł
ludzki na biegun przeciwny, dotąd pomijany czy nawet lekceważony. Obszarem tym
był między innymi mediumizm/spirytyzm postrzegany i określany przez pisarza ja-
ko „nowoczesny mistycyzm” 52, nieposiadający żadnej wartości poznawczej czy ideo-
logicznej. Nurt ów powstał w opozycji do dotychczasowych metod eksploracji rze-
czywistości, odwołując się do zapomnianej czy negatywnie ocenianej metafizyki. Abs-
trakcyjna formuła nowej dziedziny zjawisk czyniła ją tym mniej zrozumiałą, zaś chęć
poszukiwania duszy postrzegana była w kategoriach absurdu, zaprzeczenia empirii.
Choiński dopatrywał się przyczyn tej fascynacji w tendencji do poszerzenia percepcji
o elementy pozostające dotychczas poza obszarem poznawczym, uznał ją za wyraz
dążenia do wyzwolenia z pęt logiki i rozumowego dociekania. Pisał zatem, iż:

Szukając źródła mistycyzmu chwili obecnej, należy nieco rozszerzyć definicję człowieka, daną przez
naukę pozytywną. […] Począwszy od Comte’a, okuli […] człowieka w kajdany rozumu […]. Prawdą nie
jest, aby rozum zadowalał wszystkie potrzeby człowieka 53.

Schematyzacja człowieczeństwa, sprowadzonego do poziomu cerebralności, oka-


zała się ostatecznie nieprzystawalna do rzeczywistości psychologicznej i faktycznych
potrzeb jednostki. Bunt, który wywołało poczucie „niedopasowania” do filozoficznych
reguł epoki, przekształcił się w zainteresowanie okultyzmem i sprawami duszy. Me-
tafizyka czy ezoteryka, będące dyscyplinami opartymi na czynnikach pozarozumo-
wych, intuicyjnych stanowiły doskonałą przeciwwagę. Postulat empirycznego bada-
nia zagadnień związanych z duchem realizował się zresztą również w sferze przeni-
kania się obszarów nauki i „wiedzy tajemnej”. Tego typu działalność określał Choiński
mianem „fachowego spirytyzmu”, który nie tylko abstrahował od metod badawczych
pozytywizmu, lecz także przekraczał granice doświadczenia. Czynnik ów determi-
nował przekonanie pisarza o groteskowości eksperymentów, które miały prowadzić
do rozpoznania pierwiastka duchowego, a stały się „zabawką dla dyletantów” i pseu-
donaukowym badaniem „zabobonów”.

52
Zob.: Rozdział I.
53
T. Jeske-Choiński, Nowoczesny mistycyzm, „Słowo” 1893, nr 275, s. 2.
171 Materializm kontra ezoteryka

Obcość poglądów ezoterycznych wynikała – jak się zdaje – również z przeświad-


czenia o nadrzędnym znaczeniu religii, pełniącej rolę azylu w świecie chaosu poję-
ciowego.

Gdyby nowocześni mistycy pragnęli tylko łącznika między światem zmysłowym a nadzmysłowym,
gdyby im obrzydła jedynie oschłość pozytywizmu, nie potrzebowaliby sięgać do „komunikacji” i do hi-
potez o ciałach „astralnych” […]. Religia pamięta wybornie o tęsknotach człowieka, modlitwa uspokaja,
utula […], sztuka w końcu karmi obficie wyobraźnię. O wszystkim pomyślała przeszłość. Ale „alchemicy”
naszych czasów nie przestali być, mimo swojego mistycyzmu, wychowańcami pozytywizmu. Mało im
szczerej, prostej wiary w Boga […]. Oni chcą wiedzieć, koniecznie wiedzieć i dlatego mienią się być uczo-
nymi w chwili, kiedy dają się oszukiwać najprostszym kuglarzom, wyłudzającym pieniądze jako media.
W ten sposób mści się wzgardzona dusza na sceptykach. Z człowieka rozumnego robi głupca, nie wierzą-
cego w Boga, przesądnego mistyka, który wsłuchuje się uważnie w stukania, w szmery 54.

Moralna i ideologiczna degrengolada człowieka poszukującego prawdy o świe-


cie dokonuje się właśnie jako kara za lekceważący stosunek do spraw ducha, zagłu-
szanie spirytualnych potrzeb jednostki. Degeneracja postaw filozoficznych oraz po-
szukiwań naukowych czy konceptualnych jawi się Jeske-Choińskiemu jako odwró-
cenie się człowieka od Boga, zaniechanie wypełniania obowiązku religijnego. Ducho-
wość ludzka, dążąca do zaspokojenia potrzeb metafizycznych poprzez wiarę, ulega
wynaturzeniu. Pozytywizm czyni z człowieka byt nadrzędny, nadając mu prawo pa-
nowania nad światem dzięki nauce. Jeske-Choiński stwierdzał wszak z przekąsem, iż:

[…] znaleźli się […] nawet pozytywiści, którzy pozazdrościli prorokom daru jasnowidzenia. Słynny che-
mik francuski Berthelot, dotarłszy do istoty jakichś tłuszczów, tak się sobą sam zachwycał, że zawołał,
jak żaczek szkolny: Nie ma już tajemnic na świecie. Ale i Zola zapewniał w swoim Le roman expérimental
niejednokrotnie, że czego wiedza dotąd nie odkryła, to wydobędzie kiedyś z pewnością na światło
dzienne. [Dlatego też] wzgardzona metafizyka zemściła się na mędrcach, którym się zdawało, że wy-
starczy: patrzeć, opukiwać, obwąchiwać i zapisywać rezultaty tych oględzin zewnętrznych, aby wniknąć
w samą istotę rzeczy. Ilekroć sobie pozytywiści i ewolucjoniści nie umieli poradzić, ilekroć stanęli wo-
bec zjawisk, niedostępnych dla obserwacji i doświadczenia, tylekroć uciekali się do niej, do owej spo-
niewieranej marzycielki 55.

Wszechmoc poznania empirycznego została zakłócona zarówno przez niedostat-


ki aparatu poznawczego, jak i narzucenie ludzkości jednostronnej wizji sposobu ist-

54
Ibid., s. 2–3.
55
Idem, Pozytywizm…, s. 47–48.
Pejzaż zaświatów 172

nienia, wyrażania człowieczeństwa wyłącznie za pomocą rozumu. Logicznym na-


stępstwem załamania się systemu pozytywistycznego stała się fascynacja elementem
nadzmysłowym.
Wszystkie te poglądy oraz krytyczna ocena otaczającej rzeczywistości, jak rów-
nież sfabularyzowana deskrypcja aktualnie zachodzących przemian i znalazły reali-
zację właśnie w Majakach i W pętach Jeske-Choińskiego. Pierwsza z wymienionych po-
wieści jest zresztą właściwie głosem w dyskusji o mediumizmie, zasadności jego ist-
nienia i absurdalności postulatów spirytyzmu. Majaki rejestrują bowiem cały szereg
zachowań związanych ze światopoglądem spirytystycznym. Podtytuł utworu – Nie-
dokończona kartka z chwili bieżącej – sugeruje zresztą jego funkcję poznawczą, wskazu-
jąc na tekst jako na relację z aktualnych, wciąż jeszcze toczących się zdarzeń. Okre-
ślenie „majaki” odnosi się w tym przypadku do koncepcji spirytystyczno-mediu-
micznych, a także do związanej z nimi filozofii i praktyk przywoływania zjaw.
Na przykładzie losów poszczególnych bohaterów pokazuje autor schematyczne
transformacje zachodzące w rezultacie kryzysu światopoglądowego, dewaluacji do-
tychczasowych wartości ideowych. Proces przeobrażania jest dla wielu niezwykle bo-
lesny, wybierają zatem niewłaściwą, błędną drogę. Oto przeciw teoriom pozytyw-
nym stanęła paranauka, dyscyplina z pogranicza magii, rodem ze średniowiecza, jak
konstatuje jeden z bohaterów (Żagliński). W celu uwypuklenia fałszu i absurdalności
nowych nurtów umysłowych, wyeksponowany zostaje w powieści motyw demaska-
cji mediumizmu jako dziedziny pozbawionej podstaw naukowych, oderwanej od
rzeczywistości. Jeske-Choiński zdecydowanie demistyfikuje koncepcje spirytystycz-
ne, obnażając mechanizmy oszustwa i pokazując, jak łatwo można omamić naiwnych
ludzi serwując im odpowiednio spreparowaną dawkę frazesów.
Jak wspomniano, powieść Majaki z drobiazgową wnikliwością kopiuje rozmaite
modele zachowań obyczajowych, prezentowanych przez poszczególnych bohaterów
utworu. Zainteresowanie pisarza ogniskuje się przede wszystkim na dwóch posta-
ciach męskich. Pierwszą z nich jest Stefan Słotnicki – dawniej dziennikarz, obecnie
właściciel ziemski, niegdyś pozytywista, aktualnie „poszukujący”. Modyfikacja świa-
topoglądowa bohatera odbywa się tutaj na zasadzie rozpadu czy eliminacji poszcze-
gólnych elementów ideologii pozytywistycznej:

Z rosnącą świadomością życia przychodziły na niego chwile zwątpienia natury wytworniejszej. Nao-
koło niego waliły się kolejno tak zwane prawdy naukowe, które miały przetrwać aż do skończenia rodu
ludzkiego. Hipotezy pozytywizmu i ewolucjonizmu padały w proch pod obuchem nowych badań. Lu-
173 Materializm kontra ezoteryka

dzie przestali się modlić do Comte’ów, Darwinów i Spencerów, a zaczęli się oglądać za innymi proro-
kami. Z Zachodu dochodziły dziwne wieści. We Francji, w Anglii i w Niemczech zmartwychpowstawały
wydrwione przesądy, zabobony średniowieczne, tajemne sztuki magów, kabalistów i alchemików. Słot-
nicki wiedział, że zwolennicy pragmatu, któremu służył, odwracali się od jego doktryn, przenosząc się
cichaczem wstydliwie pod inne znaki. I on sam doświadczał na sobie jednostronności teorii materiali-
stycznych. Zaczął się męczyć w ciasnym kółku wiedzy niezawisłej. W miarę, jak dojrzewała jego świa-
domość, rozumiał coraz lepiej nicość człowieka w stosunku do ogromu wszechświata i dostrzegł mnó-
stwo zapytań, na które mu nauka nie dawała odpowiedzi 56.

Wyraźnie zaznaczony kryzys materialistyczno-pozytywistycznego światopo-


glądu, ogrom wątpliwości, jakie rodzi struktura świata i ludzkiego trwania, powodują,
że Słotnicki – dawniej orędownik pozytywizmu – poszukuje własnego azylu filozo-
ficznego. Rozbudzona wyobraźnia kieruje bohatera ku poszukiwaniu odpowiedzi na
pytanie o to, dokąd zmierza człowiek, czy jest cośkolwiek poza światem material-
nym, kim tak naprawdę jest jednostka ludzka oraz jaki cel ma wszelkie istnienie. Po-
nieważ nauka nie jest władna rozwikłać wszystkich zagadek bytu, jej pozorna potęga
ulega deprecjacji. Rozczarowanie, które ogarnia Słotnickiego, wyraża się poprzez alie-
nację, wycofanie z życia towarzyskiego. Bohater rozsmakowuje się w samotności i spo-
koju, dociekając sensu oraz „prawdy, tajemnicy życia” 57. Będąc świadkiem „śmierci
pozytywizmu”, odwrócił się od wartości przezeń głoszonych. Jego fascynacja kon-
cepcjami spirytystycznymi będzie zatem logiczną konsekwencją dotychczasowych
dociekań i zniechęcenia materializmem.
Na przeciwległym krańcu usytuowany został natomiast dziennikarz, Żagliński.
Nie ma on takich dylematów, jest hedonistą, wyrachowanym łowcą dóbr material-
nych, który nowe trendy postrzega wyłącznie w perspektywie zawodowych ciekawo-
stek, przynoszących zysk sensacji. Rozziew pomiędzy etyką i filozofią obu bohaterów
zaznacza się zwłaszcza w dwóch rozmowach:

I.
— Więc nie zapowiada się żaden nowy ruch? — spytał Słotnicki — jak dotąd nie widzę świeżego
materiału. — Czytam ciągle o magnetyzmie, hipnotyzmie i różnych innych izmach.
— Tu i ówdzie przebąkują coś i o spirytyzmie, ale nie sądzę, aby te bzdurstwa mogły odegrać jakąś
rolę.
— A jednak zajmują się ludzie w Europie obecnie dużo okultyzmem. Podobno liczą teozofowie i spi-
rytyści miliony zwolenników…

56
Idem, Majaki, Warszawa 1895, s. 46.
57
Ibid.
Pejzaż zaświatów 174

— Któż tam zresztą wie! Publiczność, to pan kapryśny. Gdy się jej zachce okultyzmu, damy jej, czego
zażąda 58.

II.
— Człowiek powinien wiedzieć, skąd przyszedł i dokąd idzie…
— […] Dokąd idę? Do prababci ziemi wrócę kiedyś, […] co tu długo medytować!
— A gdybyś nie wrócił cały do ziemi? — zapytał Słotnicki.
— A cóż miałoby się ostać […]? Dusza? […] Gdyby istniała, to by ją te nudne facety, co sobie mikro-
skopami i teleskopami psują oczy […] już gdzie wytropili. Nic nie wierzę, aby była jaka dusza […]. Dok-
tryna materialistyczna jest dla mnie prawdą absolutną […]. Zresztą, choćbym miał i dalej istnieć […], to
nie moją rzeczą troszczyć się o przyszłą formę mojego tak zwanego ja […]. Ale, jak widzę, zaczynasz coś
nawracać. Może cię ta cisza wsi przekona w końcu do wiary naszych nianiek.
— Tak daleko jeszcze nie doszedłem — odpowiedział Słotnicki — ale rozumiem już dziś przyczynę
bankructwa metody naukowej, która nas wychowała. […] Gdy tak siedzę i wsłuchuję się w ciszę przyrody
[…] doznaję wrażenia, jak gdyby do mnie tysiące głosów mówiło. […] Istnieje obok nas jeszcze coś, co
nie da się ująć […] za pomocą środków ludzkich, a co mimo to nie przestaje być prawdą.
— Zdaje się, że pójdziesz między okultysty […], bo rezonujesz tak samo jak oni 59.

Dyskusja toczona przez obu bohaterów dobitnie pokazuje różnice ideologiczne.


W przypadku Żaglińskiego będzie to pogląd skrajnie materialistyczny, charakterysty-
czny dla osoby niewierzącej, z dystansem traktującej wszelkie „izmy”. Bohater jedno-
znacznie ujawnia swój sceptycyzm wobec problematyki duchowej, sytuując ją w krę-
gu zainteresowań czysto metafizycznych, sprowadzając do wymiaru zabobonu czy
przesądu. Tymczasem Słotnicki, wątpiący już w siłę rozumowego poznania, dopusz-
cza możliwość istnienia spraw spoza oglądu materialnego, fizycznego. Jego percepcja
świata przybiera formę intuicyjnego odczytywania przestrzeni. Słotnicki przeczuwa,
że poza doświadczeniem materialnym istnieje także inna forma poznania, której na
razie nie potrafi zidentyfikować. Pytanie, które stawia Żaglińskiemu, wynika z drę-
czących go wątpliwości, dojmującego poczucia kryzysu dotychczas wyznawanych
wartości. Trafnie przewidziane przez Żaglińskiego „pójście w okultysty” staje się na-
turalną konsekwencją niepewności co do uwarunkowań rzeczywistości.
Światopoglądowe poszukiwania Słotnickiego przynoszą przewrotny rezultat w po-
staci demistyfikacji mechanizmów kontaktu pozazmysłowego, która następuje na sku-
tek oszukańczego seansu w domu pań Ostrobudzkich. Powodzenie ezoterycznych eks-
perymentów skłania Słotnickiego do rozpoczęcia podobnych doświadczeń. Bohater

58
Ibid., s. 51.
59
Ibid., s. 55–56.
175 Materializm kontra ezoteryka

pogrąża się w lekturze okultystycznych dzieł, a poszukując źródeł wiedzy tajemnej,


wycofuje się coraz bardziej poza obręb życia. Żagliński ironicznie komentuje fascy-
nację przyjaciela, stwierdzając pogardliwie: „Crookes? […] Informujesz się? Widzę
masz i Wallace’a, Gibiera, Jacolliota, Haidehaina, Cullere’a, całą biblioteczkę okulty-
styczną […]. Szczególny gust, czytać takie bzdurstwa!” 60.
Tymczasem w światopoglądzie Słotnickiego zachodzą dynamiczne przemiany.
Dotychczasowe zainteresowania zostają odrzucone na korzyść nowych, bardziej atrak-
cyjnych koncepcji. Bohater poddaje się swoistej obsesji mediumicznej, jego poszuki-
wania są gorączkowe, ponieważ:

[…] czytał, łykał, pochłaniał dzieła spirytystów, okultystów, teozofów. Szczególne towarzystwo i szcze-
gólne marzenia!… O duszy i duchach tak sobie rozprawiają, jak gdyby nie było nigdy pozytywizmu,
ewolucjonizmu i materializmu. […] I to kto? […] Nauki niezawisłej […] słynni przedstawiciele. […]. Ten
Wallace! razem z Darwinem wynalazł teorię o pochodzeniu gatunków, a teraz… To ten sam Wallace?
[…] A jak on zabawnie rozprawia o rzeczach nadprzyrodzonych! Powiada, że nauka zerwie zasłonę z ta-
jemnic zagrobowych. Argumentuje, polemizuje, wnioskuje, przytacza dokumenty, zupełnie jak gdyby
poddawał oględzinom przedmiot, podlegający bezpośredniej obserwacji. I nawet twierdzi wręcz, że
zastosowuje do zjawisk nadprzyrodzonych metodę pozytywną. […] A temu lat kilkanaście byłby parsk-
nął śmiechem, gdyby ktoś zapytał, czy wierzy w duszę? Teraz […] wstecznikami, zacofańcami nazywa
wiernych uczniów swoich doktryn dawniejszych. Bo nauka powinna granice rozszerzyć, […] wciągnąć
w swój zakres i te zjawiska, które rozmyślnie wykluczała. Słotnicki odłożył książkę. […] Dzieło Wallace’a
zajęło go, jak awanturnicza powieść starego Dumasa […] – W istocie! Nauka powinna rozszerzyć granice
swoje – mówił do siebie – Obracała się ona dotąd w kółku zbyt ciasnym i dlatego dała nam gorycz
zwątpienia […]. Lecz da li ona radę zjawiskom, o które ludzkość rozbija daremnie niespokojną głowę od
lat tysięcy? […] Może… może 61.

Wyraźnie zarysowane kontury psychologicznej transformacji bohatera jawią się


jako szczególnego rodzaju poszukiwanie naukowego potwierdzenia słuszności me-
diumicznych hipotez. Czynnikiem utwierdzającym Słotnickiego w przekonaniu o za-
sadności jego eksploracji staje się odwołanie do autorytetów naukowych epoki. Re-
noma oraz talent wzmiankowanych sław przyrodoznawstwa pozwalają wyzbyć się
wątpliwości, sytuują fascynacje metafizyczne w obszarze spełnienia, logicznego na-
stępstwa, nie zaś zakłócenia czy dysonansu. Przywołane w tekście rozważania Wal-
lace’a służą egzemplifikacji przemian zachodzących już nie tylko w umyśle bohatera
literackiego, lecz także konwersji rzeczywistych, odbywających się w płaszczyźnie

60
Ibid., s. 95.
61
Ibid., s. 102–104.
Pejzaż zaświatów 176

realnej, historycznej. Wrażenia, których doznaje Słotnicki czytający wywody mediu-


mistów, są równocześnie odczuciami autora. Świadczy o tym niezrozumiała ironia,
a nawet sceptycyzm rzekomo przekonanego, „wierzącego” bohatera, a także fragment
studium Pozytywizm w nauce i literaturze. Tam bowiem Jeske-Choiński podobnie kon-
statuje, że:

Nie tylko fantaści w rodzaju Kardeca zajmują się obecnie spirytyzmem, lecz także mężowie nauki […].
Wiadomo, że w „komunikacje duchów” uwierzyli między innymi znany astronom niemiecki, Fryderyk
Zöllner, profesor uniwersytetu lipskiego – przyrodnik angielski, Alfred Russel Wallace, niegdyś współ-
zawodnik Darwina – rozgłośny chemik londyński, William Crookes i zdolny lekarz paryski, Paweł Gi-
bier. […] Sprawa, której tacy Wallace’owie, Crookes’owie i Zöllnerowie poświęcają czas drogocenny, nie
może być tylko urojeniem lub kłamstwem oszustów – wnioskowano. Alfred Wallace […] był […] do nie-
dawna „materialistą tak przekonanym, iż nie znalazłby w swoim umyśle miejsca na koncepcję istności
duchowej […]”. Ten sam ewolucjonista oświadcza dziś, że doszedł na „drodze ścisłej indukcji” do wiary
w istnienie pewnej liczby umysłowości nadludzkich rozmaitych stopni i w możność oddziaływania
tych istot niewidzialnych na materię i na umysły. […] Zbuntowawszy się przeciwko nauce niezawisłej,
wrogiej wszelkim nadprzyrodzonościom, zamkniętej w ciasnym kółeczku bezpośrednich obserwacji,
spirytyści usiłują rozszerzyć granice wiedzy ludzkiej, włączając do niej zjawiska uważane dotąd za nie-
pochwytne 62.

Wyraźnie zaznaczony ogrom i złożoność przemiany zachodzącej w umyśle Słot-


nickiego odpowiada jednocześnie przekształceniu światopoglądu Wallace’a i jemu
podobnych. Początkowa wątpliwość bohatera w rzetelność propozycji Anglika, w za-
sadność jego koncepcji, ustępuje miejsca zaintrygowaniu, nadziei na naukowe roz-
wikłanie zagadki duchowości ludzkiej. Analityczna struktura publikacji badacza oraz
posługiwanie się argumentacją opartą na weryfikowalnych podstawach stają się atrak-
cyjną odpowiedzią na poszukiwania bohatera. Obietnice i rezultaty eksperymentów
Wallace’a jawią się tutaj jako nadzieja na ustalenie miejsca człowieka we wszechświe-
cie, na identyfikację cząstek składających się na istnienie.
Jednakże rozczarowanie, które przyniosła bohaterowi współczesna nauka po-
woduje, że musi on także sięgnąć do źródeł quasi-badawczych. Nadmienić trzeba, iż
publikacje, o których pisze autor, są dziełami autentycznymi, popularyzowanymi
właśnie w tamtym okresie. Tak więc bohater:

[…] dowiadywał się od Jacolliota tajemnic pagod indyjskich. Jakże to wszystko było dziwne, nowe dla
człowieka wychowanego przez uczonych pozytywnych. […]. Cały ten świat nadgangesowy […] przema-
wiał do jego wyobraźni […]. I oni, ci prawodawcy kołyski szczepu aryjskiego, […] kapłani Indii – i oni

62
Idem., Pozytywizm…,s. 245–246.
177 Materializm kontra ezoteryka

mówili, jak Wallace, o nieznanych jeszcze dostatecznie siłach, z tą tylko różnicą, że wiedzieli prawdo-
podobnie znacznie więcej od uczonych europejskich. Wszakże sztuki fakirów, tak niezrozumiałe, nie-
pojęte dla naszych mechaników, chemików i fizyków, są rzeczywistością, bo potwierdza je świadectwo
wiarygodnych obserwatorów 63.

Słotnicki nie potrafi wyzbyć się pozytywistycznego sposobu rozumowania, na-


dal potrzebuje dowodu, dokumentującego prawdziwość poszczególnych teorii. Po-
twierdzeniem tym stają się właśnie relacje świadków, przyjmowane jako „świadectwo
wiarygodnych obserwatorów”.
Tymczasem przybyły na wieś Żagliński opisuje Słotnickiemu nowe szaleństwo
stolicy w następujący sposób:

Warszawa głupieje naprawdę na punkcie wirujących stolików i gadających ekierek […]. Załatwiwszy się
ze sprawunkami, jadę do Olki […]. Wchodzę […] i zastaję – kogo? Istny sejm histrionów. […] I co robią?
Gruby Władek, ten zaciekły materialista, […] stoi nad stolikiem z miną uroczystą, trzyma ogromne łapy
na pierścieniu, prowadzi go po dużym arkuszu, zasmarowanym wszystkimi literami alfabetu i rozma-
wia w najlepsze, […] z duchem jakiegoś księcia, o którym nawet nikt nie słyszał. A galeria stoi wokoło
i gapi się i kiwa głowami i odzywa się szeptem. Trzeba było widzieć minę Władka, jak celebrował! […]
Powariowali […]! Mówię tedy do owego histriona: zapytaj się o mnie swojego księcia. On kładzie paluch
na sygnecie i woła głosem grobowym: „Mamy nowego gościa; co nam powiesz, duchu z dalekich za-
światów?” Sygnet rusza się, palec jedzie za nim po literach, i wiesz, co mi książę zagrobowy powiedział?
[…] „Dureń jesteś – wypisał – idź do diabła!” […]. Prawda, że powariowali? Już widzę, że trzeba będzie
pójść między okultysty. Nie będzie innej rady 64.

Owo wstąpienie w szeregi okultystów jest dla dziennikarza koniecznym aktem


afirmacji nowego prądu umysłowego. Przełom duchowy Słotnickiego jest wobec tej
deklaracji dysonansem, wyrazem nieukojenia, mentalnego poszukiwania. Kontrast
pomiędzy kolegami zaznacza się właśnie poprzez opozycję pustego gestu Żaglińskiego
i pełnego ekspresji działania Słotnickiego. Przeciwstawność charakterów i dążeń bo-
haterów pogłębiają dodatkowo wybory, których dokonują. Żagliński postanawia bo-
wiem wykorzystać sprzyjającą koniunkturę na tematy ezoteryczne i otworzyć nowy
dział zjawisk w jednym z czasopism, Słotnicki natomiast udaje się do Niemiec, aby
zgłębiać tajniki mediumizmu.
Warto dodać, że poprzez kreację negatywnej postać dziennikarza-materialisty
ukonkretnia Jeske-Choiński zarzuty kierowane pod adresem tego środowiska. Jak kon-
statuje Zofia Mocarska-Tycowa:

63
Idem, Majaki…, s. 110–111.
64
Ibid., s. 111–112.
Pejzaż zaświatów 178

[…] środowisko dziennikarskie przedstawia pisarz zazwyczaj w świetle bardzo niekorzystnym: z reguły
bywa ono dotknięte procesem degeneracji moralnej – bezideowością; stąd zalew banału i sensacji w prasie
codziennej, brak w niej jakiegokolwiek ideowego ukierunkowania. Prasa, wywodził, miast być czynni-
kiem integrującym i kształtującym postawy społeczne, przykłada się do obniżenia poziomu umysło-
wego masowych czytelników, trywializuje wzorce życiowe oraz jednostkowe i społeczne cele. Choiński
trafnie dostrzegł, że stoi za tym procesem kapitalistyczne prawo zysku i konkurencji. Prasa, a ściślej mó-
wiąc podawane w niej informacje oraz stanowisko piszących stały się, jego zdaniem, w dziewiętnasto-
wiecznym świecie cywilizowanym przedmiotem handlu, pospolitym towarem wystawianym na sprze-
daż i z tego powodu starającym się utrafić w gusty masowego nabywcy. Uzależniona od kapitalisty-
wydawcy i zdeterminowana prawem pieniądza […] gubi prasa swe właściwe powołanie społeczne, przy-
kładając rękę do zatraty wartości w kulturze mieszczańskiej 65.

Owa „bezideowość” staje się przyczyną entuzjastycznej reakcji publiki na do-


świadczenia spirytystyczne oszukańczego medium, Emmy Müller. Wyczyny kuglarki,
szeroko opisywane w prasie (i jest to adekwatne do rzeczywistych wydarzeń i reakcji
na przyjazd Eusapii Palladino), urastają do rangi sensacji, a mediumizm staje się modą,
popularyzowaną i podsycaną zręcznie przez żądne zysku gazety. Charakterystyczną,
bo demaskatorską rolę pełni w powieści zapis rozmowy Żaglińskiego z redaktorem
czasopisma, który pod wpływem zapewnień dziennikarza o atrakcyjności nowego
trendu, zgadza się na utworzenie osobnej kolumny, „Nowego działu zjawisk” 66. Na-
tomiast udokumentowanie obniżenia wartości publikacji i ujemny wpływ artykułów
prasy codziennej na odbiorcę masowego stanowi scena, w której Żagliński przyłapuje
służbę na wywoływaniu zjaw. Odpowiedź uczestników „seansu” jest znamienna –
otóż powodem, dla którego podjęli się nawiązania kontaktu z duchami jest kucharka,
która „chciała się koniecznie dowiedzieć, czy ją ten ślusarz z Hożej jeszcze lubi” 67.
Przytoczyć także należy niezwykle zajmującą dyskusję, która rozgrywa się na kar-
tach powieści jako odzwierciedlenie tendencji rzeczywistych, występujących w real-
nym świecie. Pewnego dnia bowiem Słotnicki trafia do grona pozytywistów, daw-
nych kolegów, którzy – równie jak on rozczarowani materializmem i filozofią pozy-
tywną – szukają dla siebie nowej ideologii. Powieściowa wymiana zdań jest charak-
terystycznym zapisem przemian światopoglądowych, wskazującym na znamienne
przewartościowanie dokonującego się w ramach dewaluowania haseł epoki.

65
Z. Mocarska-Tycowa, Działalność krytycznoliteracka Teodora Jeske-Choińskiego wobec przełomu antypozytywistycznego, War-
szawa 1975, s. 129.
66
Jest to nawiązanie do serii artykułów, które pod takim właśnie tytułem publikował „Tygodnik Ilustrowany”.
67
T. Jeske-Choiński, Majaki…, s. 272.
179 Materializm kontra ezoteryka

Pozytywizm i ewolucjonizm skończyły karierę, powiedziawszy bardzo dużo i bar-


dzo mało, nowy zaś dział zjawisk nie przedstawia jeszcze materiału do sporów zasad-
niczych.

— Jak to nie przedstawia? […] Faktem jest, że człowiekowi nie wystarczają zdobycze bezpośredniej
obserwacji, że jego tęsknota wraca zawsze do zaklętych krain niepoznawalnej.
— Tej świadomości za mało do prawidłowych badań naukowych. Potrzeba by nam jakich danych
pozytywnych, jakiego porządnego medium do eksperymentowania 68.

Cytowany fragment zawiera oczywiście schematycznie nakreślony mechanizm


przyczynowy zainteresowania mediumizmem czy ezoteryką w ogóle. Rozczarowa-
nie dotychczasowymi koncepcjami wyraża się właściwie jedynie jako postulat poszu-
kiwania nowych, bardziej atrakcyjnych form eksploracji rzeczywistości oraz nowych
obszarów badawczych. Wszystkie te żądania spełnić mogłaby nauka opierająca się na
empirycznych podstawach, której trzon stanowić będzie czynnik abstrakcyjny, dotąd
pomijany. Dlatego pytanie, które eks-pozytywiści kierują do Słotnickiego, dotyczy
przede wszystkim kwestii owego novum. Słotnicki deklaruje, że:

[…] najbliższa przyszłość odsłoni nam mnóstwo dziwnych faktów, uważanych dotąd za wytwór naiwnej
lub chorej wyobraźni. Należy rozszerzyć granice wiedzy […], nie uprzedzać się do żadnego tak zwanego
zabobonu czy przesądu i chwytać śmiało za rąbek zasłony, która pokrywa zagadkę życia. […] Gdyby
prawdą było, co twierdzą nowi okultyści […], możemy mieć nadzieję, że ustanowimy nareszcie jakiś po-
chwytny związek pomiędzy światem, podlegającym bezpośredniej obserwacji a dziwnymi krainami, do-
stępnymi dotąd tylko dla naszych przeczuć i domysłów […]. Nie występuję jako prorok własnych idei, lecz
tylko jako echo przewrotu umysłowego, odbywającego się obecnie w całym świecie cywilizowanym 69.

Postulat wygłoszony przez bohatera wyjaśnia zarówno charakter przyszłych ba-


dań, jak i przyczyny, dla których mają one zostać podjęte. Słotnicki wszakże waży
słowa, nie wypowiada wprost żadnych kategorycznych sądów, ponieważ nadal po-
szukuje potwierdzenia tych śmiałych hipotez. I tutaj właśnie okazuje się pozytywistą,
ponieważ eksplorując rzeczywistość, poszukuje tak potwierdzenia, jak i zaprzeczenia
swoich teorii. Nieudokumentowana teza nie posiada bowiem żadnej wartości poznaw-
czej, a celem naukowca staje się jej uprawomocnienie.

68
Ibid., s. 158.
69
Ibid., s. 161–162.
Pejzaż zaświatów 180

Debatę byłych pozytywistów obserwuje również reprezentant koncepcji ideali-


stycznych, Strojowski. Ogląd dokonywany oczami tej postaci odsłania groteskowość
postaw uczestników dyskusji oraz ich niską samoświadomość:

[…] oczy pałały im z ciekawości, twarze płonęły; wyrywali sobie słowa z ust, gdy ktoś potrącił o jakiś fakt
niezwykły […]. Rozprawiali, jak ludzie z gminu, jak zabobonni chłopi, a byli przekonani, że nie prze-
kraczają granic dysputy ściśle naukowej 70.

Tego rodzaju opis jest krytyką wymierzoną przez Jeske-Choińskiego w mediu-


mistów, którzy filozofię pozytywną zamienili na metafizykę. Podjęta przez pisarza
próba scharakteryzowania postaw „nowych mistyków” zawiera się w odsłonięciu pro-
cesu zubożania wartości światopoglądowych, degradacji dawnych ideałów pod wpły-
wem aktualnych trendów. W ujęciu Jeske-Choińskiego zwrot ku koncepcjom spiry-
tualistycznym jest usiłowaniem ocalenia materializmu i powiązania go z ezotery-
zmem. Fakt, że dyskutanci celu nowej dyscypliny (pseudonauki) upatrują w doświad-
czalnym dowiedzeniu istnienia duszy dyskwalifikuje ich intelektualnie i stawia poza
nawias nauki.
Dlatego ów stojący z boku idealista włączy się do dyskusji i wywoła dalszą wy-
mianę zdań, co egzemplifikuje poniższy cytat:

Wierząc w istnienie duszy […] i w życie pozagrobowe, przyjmuję możliwość porozumiewania się umar-
łych z żywymi, […] ale przypuszczam, że te komunikacje odbywają się tylko w chwilach ważnych […].
Nie wierzę stanowczo, aby się duchy fatygowały na zawołanie pierwszego z brzegu eksperymentatora
[…] i twierdzę, że trzy czwarte widm […] jest wytworem albo strachu […] albo chorych nerwów […].
— Zdaniem moim — odezwał się teraz Słotnicki — postawił pan Strojowski kwestię na gruncie nie-
właściwym. My, wychowańcy nauki niezawisłej, zwracając uwagę na nieznany naszym mistrzom dział
zjawisk, nie mamy oczywiście na względzie zwykłych zabobonów motłochu. Nie o jakąś wiarę w duchy
czy strachy nam idzie, nie o kompromis między wiedzą a wiarą w ogóle, lecz jedynie o rozszerzenie
zakresu faktów istotnych. Przekraczając dotychczasowe granice nauki, nie przestajemy być wcale po-
zytywistami. Na drodze pozytywnej chcemy objaśnić zjawiska uważane dotąd za cudowne czy nad-
przyrodzone 71.

Słotnicki występuje w roli adwokata diabła, przekonując Strojowskiego do słusz-


ności idei mediumicznych i stawiając je na równi z empiryczną zasadą eksploatowa-
nia rzeczywistości. Twierdzi, że nie przestając być pozytywistą można równocześnie

70
Ibid., s. 164.
71
Ibid.
181 Materializm kontra ezoteryka

odwoływać się do problematyki metafizycznej i uczestniczyć w procesie przywraca-


nia nauce jej rzeczywistych zadań. Poznanie duszy ma zatem stanowić poszerzenie
obszaru wiedzy, co jest postulatem zgodnym z faktycznym stanowiskiem mediumi-
stów dziewiętnastowiecznych, w tym także polskich.
Stanowisko Jeske-Choińskiego wobec problematyki spirytystycznej jest zdecy-
dowanie negatywne. Poprzez ewolucję postaw czy przekonań głównego bohatera po-
kazuje autor bezwartościowość i bezsensowność popularyzowanych koncepcji me-
diumicznych. Owe wychwalane „cuda” są dlań niczym innym, jak tylko zręcznymi
sztuczkami rzekomych mediów, a fascynacja współczesnych stanowi jedynie gorzkie
poświadczenie faktu, że:

[…] na trupie materializmu wyrosły różne zielska dziwacznych kształtów i barw jaskrawych. Wzgar-
dzona fantazja majaczy jak za dobrych czasów romantyzmu. Działalność spirytystów, teozofów, okul-
tystów i symbolistów potwierdza po raz setny może słowa Tacyta, że: umysły, które silne przebyły
wstrząśnienia, bywają skłonne do zabobonów 72.

Na przykładzie losów Słotnickiego kreśli pisarz własną diagnozę co do przyczy-


ny zainteresowania ezoteryką, kładąc nacisk właśnie na owo traumatyczne doznanie,
którym miałaby być świadomość fałszywości wyznawanych dotąd poglądów.
Dużą wartość poznawczą posiadają w powieści opisy seansów spirytystycznych,
winkrustowane w fabułę jako integralny element demaskacji „duchowidztwa”. Wszyst-
kie relacje dotyczące wywoływania duchów oparte są na przeświadczeniu o pozoro-
waniu zjawisk i manipulowaniu świadomością czy percepcją obserwatorów lub uczest-
ników. Pierwszy z seansów ma charakter amatorski, odbywa się w domu pań Ostro-
budzkich i nawiązuje w konwencji do romantycznych „pukających stolików”. Wpraw-
dzie bohaterowie nie dysponują psychografem, nie korzystają też z żadnych pod-
ręczników omawiających sposoby wywoływania zjaw, jednak z pomocą Żaglińskiego
udaje się stworzyć atmosferę potrzebną do nakłonienia ducha do współpracy. Warto
także zauważyć, że pierwszy seans inicjuje zainteresowanie Słotnickiego mediumi-
zmem, przemodelowując również poglądy – tak postępowych dotąd – Ostrobudz-
kich. Inicjator zabaw spirytystycznych, Żagliński, manipuluje oczywiście stolikiem,
czego nie domyśla się nikt oprócz siedzącego z boku pana Ostrobudzkiego. Wyraźnie
wszakże widać, że przytoczone przez autora powieści rytuały wywoływania zjaw są

72
Idem, Pozytywizm…, s. 243.
Pejzaż zaświatów 182

zgodne z regułami spirytyzmu. Zapis ów jest zresztą niezwykle drobiazgowy i świad-


czy o dobrej znajomości zasad komunikowania się z duchami. Jest to jednocześnie
doskonała obserwacja obyczajowa, wskazująca precyzyjnie na poszczególne elementy
„zabaw stolikowych”. I tak, pierwszym krokiem w tego rodzaju praktykach jest stwo-
rzenie odpowiedniego nastroju, atmosfery skupienia i niesamowitości. Do podob-
nego celu zmierzają w powieści działania prowadzącego seans Żaglińskiego:

Będziemy rozmawiali z duchami — mówiła pani Ostrobudzka […].


— Ale w takim razie należy robić wszystko według recepty spirytystów — mówił Żagliński. —
Trzeba usunąć lampy i nastroić się odpowiednio. Duchy nie lubią światła. […]
Zgasił lampy, zostawiając tylko […] jedną płonącą świecę. Potem […] zasiadł przed fortepianem […].
Po chwili rozbrzmiewał wśród ciemności […] marsz pogrzebowy Chopina. […] Umilkły puste chichoty,
ustały drwiące uwagi, uspokoiły się twarze. […] Kiedy Żagliński skończył, panował już właściwy nastrój.
[…] Żagliński wziął z kąta mały, okrągły stolik […].
— Trzeba utworzyć łańcuch mieszany, panie powinny przegrodzić panów, aby się tak zwany fluid
spotęgował. Tak chce przepis spirytystów. Należy ręce połączyć w ten sposób, żeby małe palce spoczy-
wały na sobie […]. Nie wolno przyciskać mocno. […] Pięć głów pochyliło się nad stolikiem, dziesięć rąk
spoiło się […] 73.

Rozpoczęty seans przynosi kolejne rewelacje dotyczące warunków i sposobu po-


jawiania się upiorów.

Jeden Ostrobudzki nie brał udziału w zabawie. […] Przez kilka minut nie było nic słychać, prócz rów-
nomiernego dygotu zegara i regularnych oddechów […]. Stolik milczał.
— Jakoś duchy na nas niełaskawe — odezwała się pani Olimpia […].
— Niechże mama nie przeszkadza […]. Czekajmy jeszcze trochę na skutki.
Czekali. […] Wtem rozległ się szmer. Jedna nóżka stolika odrywała się od woskowanej podłogi. […]
Szmer powtórzył się i stolik zaczął się przechylać w stronę Żaglińskiego […].
— Faluje… — Naprawdę faluje!… — mówiły panie.
Ostrobudzki opuścił rękę pod fotel. Jakiś przeciągły szelest odezwał się za nim, potem drugi gdzieś
dalej, pod piecem, trzeci znów w innym miejscu. Tułające się po salonie światło księżyca zatrzymało
się […] i oświetliło trzy przerażone twarze niewieście i jedno zdziwione oblicze męskie. Tylko Żagliński
spojrzał szybko w stronę Ostrobudzkiego i uśmiechnął się złośliwie.
— Podług spirytystów, są takie szelesty i lewitacje stolika świadectwem, że się między nami jakiś
obcy przybysz znajduje — objaśnił. — Należy się teraz porozumieć co do znaków. Jedno stuknięcie niech
znaczy „tak”, dwa „nie”, trzy „odpowiedź niepewna”. Stolik podnosił się zrazu leniwie, przechylając się
to w jedną, to w drugą stronę; nagle zatoczył się i zaczął szybciej falować 74.

73
Idem, Majaki…, s. 86–87.
74
Ibid., s. 87–88.
183 Materializm kontra ezoteryka

W tym opisie wskazana zostaje zewnętrzna ingerencja w powstawanie sygnałów


mediumicznych oraz mechanizm pobudzenia wyobraźni uczestników seansu. Proces
mistyfikacji przestrzeni przebiega zgodnie z zasadą uwierzytelniania zjawisk poprzez
sugestię, jakiej są poddane umysły osób biorących udział w seansie.
Następnym elementem – uobecniającym się już po uprawomocnieniu działal-
ności tajemniczej siły – staje się komunikacja polegająca na zadawaniu pytań i uzyski-
waniu odpowiedzi od „ducha”. Przebieg tego stadium świadczy już dobitnie o przeko-
naniu sceptycznych dotąd Ostrobudzkich i Słotnickiego o istnieniu „zaświatowych” sił.

— Teraz pora na pytania — zauważył Żagliński i zawołał głośno. — Czy jest tu kto między nami?
Stolik opuścił się i uderzył raz. […]
— Jest — szeptały panie — jest… W głosie ich nie było już ani śladu tonu drwiącego. Przeważało
w nim zdumienie, połączone z niepewnością. […]
— Może zapytamy ducha o co? — mówił Żagliński […].
— Za ile lat wyjdzie panna Zofia za mąż, odpowiedz duchu? — wyrzekł Żagliński głośno.
Stolik podnosił się, przechylał, […] ale milczał.
— Pan duch jest uprzejmy […] — chce panią prędzej wyswatać. Więc za ile miesięcy? Odpowiedz,
gościu nieznany! Gość nieznany zakręcił stolikiem, uniósł go wysoko, a potem wystukał […] siedem
uderzeń. […]. — Za kogo wyjdzie panna Zofia […]? — pytał [Żagliński] — Może za adwokata? […] Zaprze-
czenie. — W takim razie za lekarza? — Nie? […]. Stolik uderzał ciągle dwa razy. — Więc może za dzien-
nikarza […]?
Promień księżyca oświecił znów miejsce pod drzwiami. Zofia, podniósłszy głowę, ujrzała tuż przed
sobą parę czarnych oczu, błyszczących w ciemności jak ślepię drapieżnego zwierzęcia. Już zakołysał się
stolik, już podniósł nóżkę, aby dać żądaną odpowiedź, kiedy się nagle rozległ łoskot […]. Towarzystwo
zerwało łańcuch i stolik runął na posadzkę.
— To nic! — odezwał się Ostrobudzki zapalając lampę. — Tylko album spadł na podłogę […].
— Szkoda, że ów gość zagrobowy nie miał czasu odpowiedzieć na ostatnie pytanie — mówił Ostro-
budzki rzucając Żaglińskiemu […] szyderskie spojrzenie […].
— Była to tylko zabawka — wyrzekł dziennikarz 75.

Machinacje Żaglińskiego mają określony cel osobisty, ponieważ polegają na za-


sugerowaniu pannie Ostrobudzkiej konkretnych zachowań. Dziennikarz – pragnąc
zdobyć rękę, a głównie majątek dziewczyny – posługuje się argumentem siły wyż-
szej, swoistej wyroczni, która nadaje kierunek ludzkim działaniom. Iluzja budowana
misternie przez bohatera zostaje wszakże przełamana przez podejrzliwego Ostro-
budzkiego. Należy jednak zwrócić uwagę na włączenie także tego czynnika w poczet
argumentów deprecjonujących wartość spirytyzmu. Wyobraźnia czytelnika zostaje

75
Ibid., s. 89–91.
Pejzaż zaświatów 184

pobudzona przez wykazanie nagannego działania bohatera, a poprzez ostateczną klę-


skę jego zabiegów ukazana zostaje bezwartościowość mediumizmu.
Wyraźna dbałość o szczegóły zaznacza się w powieści zarówno w planie psycho-
logicznych czy emocjonalnych reakcji uczestników seansu, jak i w sferze zewnętrznej,
przygotowaniach do wywoływania duchów, tworzeniu odpowiedniego klimatu, wy-
jaśnieniach „technicznych” Żaglińskiego. Opanowanie zagadnienia mediumicznych
rytuałów przez Jeske-Choińskiego nie ulega wątpliwości, co dowodzi, że pisarz dość
wnikliwie przestudiował temat. Dokumentuje ów fakt również między innymi jeden
z rozdziałów Pozytywizmu w nauce i literaturze, zatytułowany Spirytyzm i teozofizm 76.
Dodać także należy, iż wyrażony tam pogląd dotyczący niejasności wykładanych
przez spirytystów teorii komunikacji z zaświatami, zdolności mediumicznych itp.,
znajduje odbicie w analizowanej powieści. Koncepcje spirytystyczne zostają tu przed-
stawione przez Żaglińskiego w formie niezrozumiałych, zawikłanych twierdzeń prze-
kazanych paniom Ostrobudzkim. Wywody dziennikarza do złudzenia przypominają
quasi-naukowe rozprawy:

[…] mediumizm […] polega po prostu na tym fakcie, że się człowiek nie kończy na powierzchni ciała.
Fakt ten, dziwny dla fizjologa pozytywnego, a głoszony już przez Paracelsa i Van Helmonta, jest mimo
to na wskroś pozytywnym. Wiadomo paniom, że niektóre osoby, uśpione snem magnetycznym, przed-
stawiają taką szczególną drażliwość, że nie znoszą zbliżenia się osób obcych, oprócz magnetyzera. […]
Okultyści przypuszczają, iż zasób siły żywej, który w stanie normalnym jest czynnym w obrębie orga-
nizmu, w stanie anormalnym rozlewa się na ową atmosferę organiczną. […] Dzięki owemu otoczeniu
eterycznemu […] może się cały człowiek myślący, czujący i wywołujący ruchy, przedłużyć poza granice
swojego ciała. […] Wyobrażenie zmysłowe może, w pewnych wyjątkowych warunkach, urzeczywistnić
swoją treść ze wszelkimi pozorami przedmiotowości. […] Tylko w taki sposób dadzą się tłumaczyć na-
ukowo zjawiska mediumiczne 77.

Twierdzenie to odwołuje się do teorii „fluidycznej”, wyrosłej na gruncie magne-


tyzmu i wyjaśniającej działanie nieznanych sił obecnością swoistej bioenergii orga-
nizmu ludzkiego. Owo biopole manifestuje się w eksperymentach o charakterze me-
diumicznym w postaci zjawisk doświadczalnych empirycznie. Dyletantyzm Żagliń-
skiego polega jednak na przemieszaniu idei okultystycznych (powołuje się na okul-
tystów: Paracelsusa i van Helmonta) z mediumicznymi oraz magnetycznymi. Przy-
toczenie rozmaitych punktów widzenia, przedstawienie kilku teorii ezoterycznych

76
W którym Jeske-Choiński konstatuje na przykład, że „dużo mądrych, często ciemnych słów zużywają spirytyści na «na-
ukowe uzasadnienie» odwiecznego «zabobonu»” (Pozytywizm…, s. 248).
77
Idem, Majaki…, s. 203–204.
185 Materializm kontra ezoteryka

odbywa się również w momencie wyjaśniania przez Żaglińskiego przyczyn ruchów


stolika podczas seansu. Ostrobudzka – uwierzywszy w działanie niezwykłej siły –
pyta bowiem: „– A jednak rzecz dziwna – odezwała się pani Olimpia – stolik ruszał
się, wirował. Nie może nam pan przyczyny tego ruchu wytłumaczyć” 78.
Dziennikarz odpowiada, nie podając wszakże jednoznacznego rozwiązania pro-
blemu (czyli nie skłaniając się ku żadnej z hipotez, dzieląc się natomiast rozległą wie-
dzą o doktrynach spirytystyczno-mediumicznych):

— Mogę dać tylko znane powszechnie wyjaśnienie […]. Spirytyści twierdzą, że duch wchodzi w sto-
lik, mediumiści szukają jakiejś siły, nie określonej dotąd przez naukę, zwykli zaś ludzie […] domyślają
się współdziałania częściowego stanu hipnotycznego, spowodowanego stopniowym rozdrażnieniem
nerwów, osłabieniem woli, podnieceniem wyobraźni i autosugestii 79.

Jednak najbardziej zawikłaną hipotezę przedstawia sam Słotnicki jednemu z le-


karzy uczestniczących w posiedzeniach z niemieckim medium. Na pytanie doktora,
czym właściwie jest ów duch wspomagający medium, bohater stwierdza, że:

[…] twierdzenia pani Müller, jakoby […] Schultze [ów duch-towarzysz] był wysłańcem innych światów,
przydanym do jej boku w celu przekonania niewiernych […] przyjąć nie możemy. Takie wyjaśnienie
starczy dla motłochu […]. Zdaniem moim, jest ów […] „duch”, tylko sugestią, która wydzieliła z bezwied-
nych sfer duszy Emmy Müller pewną grupę asocjacji, odpowiadających […] pojęciu mężczyzny. Oso-
bistość Schultzego nie ma żadnych granic indywidualnych […], zachowując tylko pewien typ ogólny, wy-
nikły ze skombinowania się sugestii jakiegoś może nauczyciela czy doradcy medium, jako ziarna, z cha-
rakterem Emmy Müller […]. Idzie nam właśnie o to, aby wyjaśnić możliwość dotykalnej eksterioryzacji
takich rozszczepień duchowych. […]. Wierni i niewierni […] spojrzeli po sobie niepewnie. Oczy ich mó-
wiły, że nie zdawali sobie dokładnej sprawy z tego, czego się dowiedzieli, ale nikt nie miał odwagi po-
móc sobie zapytaniem. Jeden tylko profesor odezwał się:
— […] Waszego nowego języka nic a nic nie rozumiem. […] To dla mnie hieroglify […]. Padam
w proch przed waszą mądrością — mówił doktor, schylając się z komiczną pokorą 80.

Mglisty, quasi-fachowy wywód Słotnickiego zaświadcza ubóstwo koncepcji i ar-


gumentacji na rzecz mediumizmu, natomiast ironiczna reakcja lekarza stanowi gest
korespondujący z przekonaniami Jeske-Choińskiego. Pseudonaukowe hipotezy na te-
mat istnienia tajemniczych sił opierają się zazwyczaj właśnie na zawiłych, niejasnych
teoriach dotyczących rozmaitych procesów psychofizycznych, usiłują również powią-

78
Ibid.
79
Ibid., s. 91.
80
Ibid., s. 216–218.
Pejzaż zaświatów 186

zać zjawiska paranormalne z naturalnym porządkiem funkcjonowania świata. Twier-


dzenie Słotnickiego jest pustosłowiem, ponieważ nie opiera się ono na logicznych
powiązaniach ani na odwołaniach do faktycznego stanu rzeczy. Jest to zintelektuali-
zowany „bełkot”, ułomna teza, przyobleczona w pięknie brzmiące słowa. Słotnicki
nie potrafi przekonująco opisać zamanifestowania się ducha, a jego usiłowania jed-
noznacznie wykazują słabość spirytystyzmu.
Należy też zwrócić uwagę na fakt, że druga kategoria opisywanych przez Choiń-
skiego seansów stanowi kalkę zdarzeń rzeczywistych, związanych z pobytem Eusapii
Palladino, a wykreowana przez pisarza postać Emmy Müller posiada atrybuty wło-
skiego medium, począwszy od obecności eterycznego towarzysza 81, a na wyglądzie
zewnętrznym skończywszy („duża Niemka, o rysach pospolitych, z rękami dziewki
wiejskiej, z szeroką, kościstą twarzą Germanki z gminu, zdrowa, silna, stworzona do
cebra i wideł” 82).
Powieściowe medium – za sprawą sprytnego Żaglińskiego – zostaje najpopular-
niejszą w Warszawie osobą, wzbudzającą sensację i będącą pierwszym tematem roz-
mów stolicy. Gazety zamieszczają wzmianki dotyczące każdej, nawet najbardziej bła-
hej czynności wykonywanej przez medium, co współgra z wydarzeniami przełomu
lat 1893–1894 83.

Publiczka pochłania artykuły o „nowym dziale zjawisk” z takim samym apetytem, jak […] skandaliki […].
Przychodzi do redakcji codziennie przeszło sto listów. Jest huczek nie lada […]. Zasiadłszy przed swoim
biurkiem, doniósł Żagliński Warszawie o „nadzwyczajnych rezultatach wczorajszego seansu, nie pozo-
stawiających już żadnej wątpliwości co do siły tajemniczej Emmy Müller”. Warszawa dowiadywała się
teraz codziennie różnych szczegółów z dalszych posiedzeń z cudotwórczynią niemiecką. Na całej linii
prasy rozpoczął się zaciekły „bój o nowe prawdy”. Wierni zalewali gazety i tygodniki komentarzami
i sprawozdaniami, sceptycy drwili z ich obserwacji i wniosków, karierowicze zapisywali sumiennie
i ogłaszali światu, ile razy który z nich dostał ręką lub nogą eteryczną […], a publiczność połykała studia,
artykuły i polemiki z chciwością wygłodzonego 84.

Uderzające podobieństwo do Eusapii oraz jej pobytu w Warszawie amplifikuje


ponadto szczegółowy zapis spotkań i eksperymentów ezoterycznych. Doświadczenia

81
Powieściowe medium – podobnie jak Eusapia – posiłkuje się bowiem duchem-towarzyszem. „Emma Müller nie przybyła
sama. Płynął nad nią w powietrzu […] Artur Schultze, jej duch służebny, skazany przez władców zagrobowych na dozgonnego
towarzysza cudotwórczyni. Nie potrzebował on ani paszportu, ani biletu, ani pieniędzy, mieszkańcy bowiem innych świa-
tów obywają się doskonale bez pęt i hamulców tej ziemi” (Ibid., s. 209). Ów ironiczny opis mieszkańca zaświatów stanowi
prześmiewczą wersję rzeczywistej opisu „pomocnika” Eusapii Palladino, Johna Kinga.
82
Ibid., s. 211.
83
Por. podrozdział 1.4.
84
T. Jeske-Choiński, Majaki…, s. 224–225.
187 Materializm kontra ezoteryka

te przeprowadzane są w powieści w dość szczególny sposób, w pseudonaukowej at-


mosferze; autor opisuje je w sposób nie tyle ironiczny, co po prostu prześmiewczy,
uwypuklając momenty, w których zbytni zapał uczonych burzy pozory naukowości,
niwecząc wiarygodność dokonywanych przez nich weryfikacji. Warto także zauwa-
żyć, iż wydarzenia demaskujące Müller jako oszustkę odzwierciedlają te epizody,
które demistyfikowały działalność Palladino.
Poszczególne fragmentu zapisu seansu powieściowego medium, skonfronto-
wane z relacjami z posiedzeń z Eusapią, jawią się jako kalka eksperymentów Ocho-
rowicza, a zatem badań rzeczywistych. Spora część zachowań charakterystycznych
dla działań mediów odpowiada relacjom z seansów z Włoszką. Jeske-Choiński przy-
tacza na przykład znamienne „podszczypywanie” czy uderzanie niewidzialną dłonią
uczestników posiedzeń, jak również inne, właściwe manifestowaniu się Kinga, gesty.
Nietrudno pojąć, że podobnie skonstruowana rzeczywistość powieściowa staje się
zminiaturyzowaną, skondensowaną wersją współczesności, realizowaną w odniesie-
niu do ówcześnie zachodzących przemian i wydarzeń. Podobieństwo powieściowej
fabuły do realiów warszawskiej wizyty Palladino ujawnia się zresztą w całym bogac-
twie szczegółów, nie tylko dotyczących osoby medium czy sprawozdań prasowych,
lecz przejawia się również na poziomie deskrypcji spotkań i eksperymentów mediu-
micznych.
Wyraźnie uwidocznia się tutaj nawiązanie do – cytowanego w rozdziale I – spra-
wozdania Prusa zamieszczonego w „Kraju” z 1894 roku (nry 2–6). Jeden zwłaszcza frag-
ment opisywanego przezeń seansu odpowiada fikcyjnemu zapisowi Jeske-Choińskie-
go; jest to passus dotyczący kontroli nad kończynami medium. U Prusa relacja wygląda
następująco:

Jak tam z kończynami dolnymi? — zapytuje ktoś […].


— Ja lewej kończyny jestem jak najpewniejszy — mówi głośno dr Heryng.
— A ja prawej — dodaje dr Watraszewski.
Znowu cisza. Znowu hałas za kotarą, a dr Heryng patrząc w otwór namiotu, melduje:
— Drugie krzesło posunęło się i pochyliło. Tabliczka podniosła się i oparła kantem o ścianę…
— A nóg jesteście pewni?
— Jestem jak najpewniejszy lewej — mówi dr Heryng 85.

Odpowiedni fragment powieści zawiera identyczne informacje:

85
B. Prus, Objawy mediumiczne. Kilka słów z powodu Eusapii Palladino, „Kraj” 1894, nr 2, s. 3.
Pejzaż zaświatów 188

Badacze siły tajemniczej trzymali ręce na stole, tworząc łańcuch jednolity. Kontrolerowie [Słotnicki
i Żagliński], chcąc uniemożliwić Emmie Müller wszelkie ruchy podejrzane, złożyli swoje ręce na jej rękach
i oparli swoje nogi na jej nogach. W ten sposób obezwładniona, nie może sobie pomagać zwykłymi
środkami mechanicznymi – sądzili i wierzyli […]. Medium, dotąd spokojne, zaczęło się na krześle krę-
cić, poprawiać; wyprężało się, przechylało się, to w tę, to w ową stronę, wzdychało, jęczało.
— Trans! — zawołał Słotnicki głosem uradowanym.
— Uważać na dolne kończyny! — odezwał się jeden ze sceptyków.
— Niech Bóg broni przerywać łańcuch — mówił Chojnicki. — Medium mogłoby wasze niedowiar-
stwo ciężko odpokutować. […]
Medium hałasowało coraz głośniej na krześle. Słotnicki, zachwycony zwiastunami objawów, zapo-
mniał o ścisłej kontroli. Drżąc z niecierpliwości, nie śledził z należytym spokojem ruchów pani Müller.
Zadowalał się tym, że czuł ciągle jej ręce i nogi […]. Stół uniósł się, zawisł jedną nogą w powietrzu i opadł.
Ktoś ze sceptyków schylił się szybko w stronę nóg Emmy Müller, ale znalazł je na swoim miejscu […] 86.

W powieści na oszustwo Emmy zwraca uwagę jeden z lekarzy; z kolei w relacji


Prusa na prawdopodobieństwo mistyfikacji wskazywał między innymi doktor He-
ryng 87. Jeske-Choiński korzystał również z doświadczeń Gawalewicza, który przeko-
nany był, że podczas jednego z seansów udało mu się schwycić nogę Eusapii, tym sa-
mym potwierdzając przekonanie wielu uczestników spotkań o oszustwie. W Majakach
rolę demaskatora pełni sam Słotnicki, który: „uczuł na łydce jakby ostrożne przesu-
wanie czegoś miękkiego. Schwycił piorunem i trzymał w ręku ciepłą, miękką nogę ko-
biecą, rozebraną z bucika. […] Noga wyrwała się z wielką siłą – ale więcej nie potrze-
bował” 88.
Katastrofa poglądowa, której finałem staje się właśnie ostatni seans z Emmą, zo-
staje wszakże poprzedzona wątpliwościami, które dręczą bohatera zanim jeszcze od-
kryje on fikcyjność pokazów mediumicznych. Słotnicki ponownie przeczuwa ban-
kructwo nowych idei. Pozytywistyczny racjonalizm ujawnia się wszakże już w samej
ocenie faktów zaistniałych podczas spotkań z medium i wyraża się jako refleksja od-
nosząca się do prawdziwości oglądanych zjawisk. Seans jawi się bohaterowi jako
ośmieszenie powagi nauki, zaprzeczenie zasadności podobnych badań poprzez dzia-
łania niezgodne z regułami eksperymentu. Dlatego właśnie:

Słotnicki nie mógł pozostawać długo pod czarem podejrzanych eksperymentów i sztucznych definicji.
Gdy owe „rozszczepione ciała” rozważył i zestawił spokojnie obserwacje fizyczne i psychologiczne, ze-
brane na seansach, wówczas spostrzegł w doktrynie okultystycznej mnóstwo dziur, łatanych niezręcznie

86
T. Jeske-Choiński, Majaki…, s. 211, 213.
87
B. Prus, op. cit., nr 2, s. 4 (Zob. też: podrozdział 1.4).
88
T. Jeske-Choiński, Majaki…, s. 235.
189 Materializm kontra ezoteryka

za pomocą zawiłej frazeologii. Jego umysł jasny zaczął się męczyć w sieci, splecionej z dziwacznych
hipotez i drobiazgowych postrzeżeń. […] On szukał zagadki życia, łącznika między światem zmysło-
wym a tak zwanym nadprzyrodzonym, chciał zapanować nad losami człowieka, a […] siła, która miała
mu odpowiedzieć […] na najwyższe pytanie nauki, stukała w krzesło, podnosiła stół, […] targała za brodę,
stękała, wzdychała, potrzebując zawsze ciemności i wrzawy, do kuglarki podobna. Dlaczego te ciemno-
ści, te śpiewy, głośne rozmowy [podczas seansów]? Dlaczego te błahe, śmieszne zjawiska […]? Zna je
zabobon gminu od lat tysięcy 89.

Wyraźnie zaznaczone ogromne rozczarowanie mediumizmem przeistacza się


stopniowo w pogardę dla doświadczeń uwikłanych w „zabobony gminu”. Rozczaro-
wanie bohatera wywołane jest ponadto przekonaniem, że spirytyzm nie odpowiada
na żadne pytanie dotyczące bytu, nie określa nawet niebytu, w który przechodzi
człowiek po śmierci. Spirytyzm nie może być naukowy – zdaje sobie sprawę bohater
– przyjmuje bowiem postać zabawy, przyobleczonej tylko w pseudonaukowe teorie.
Jest swego rodzaju etapem, charakterystycznym jednak bardziej dla obyczajowości,
powrotem do starych przesądów, swoistą odtrutką przeciw pozytywizmowi. Spiry-
tyzm to fatalne zauroczenie, odurzenie, które nie powinno stawać się celem działań
człowieka, nie może determinować egzystencji, przekształcać się w życiową pasję,
filozofię, etykę, sposób bycia. Ponieważ mediumizm nie gwarantuje osiągnięcia speł-
nienia umysłowego, nie potrafi – bo nie może – dać odpowiedzi na pytania o sens
życia czy sens śmierci, toteż jest tylko grą, sensacją dla żądnych rozrywki tłumów.
Poczucie klęski i zagubienia, które ogarnia Słotnickiego, przekłada się również na
sposób postrzegania. Podczas ostatniego seansu bohater dokonuje demityzacji roli
medium i jego umiejętności, wyzwalając się tym samym z okowów wiary w spiry-
tyzm. Zmienia się także optyka; Słotnicki zaczyna dostrzegać szczegóły dotychczas
dlań nieuchwytne, nierejestrowane przez zmysły lub wypierane przez przekonanie
o prawdziwości „objawów”. Teraz, patrząc na całokształt obserwowanych zjawisk, do-
konuje przykrego odkrycia, że jego podejrzenia były słuszne, a mediumiczne ekspe-
rymenty są groteskowe i nic nie warte. Grono entuzjastów przekształca się w swego
rodzaju sektę, zamyka się na fakty czy logiczne argumenty. Naukowość – począt-
kowo podstawa owych doświadczeń – zostaje odsunięta na plan dalszy i zastąpiona
chorobliwą niemal ciekawością. Eksperymentatorzy rezygnują z dociekliwości; w jej
miejsce pojawia się natomiast skłonność do przesycania rzeczywistości elementami
nadprzyrodzonymi, włączania ich w reguły funkcjonowania świata. Podobną postawę

89
Ibid., s. 234–235.
Pejzaż zaświatów 190

przejawiają także przedstawiciele innych grup społecznych – z racji zawodu charak-


teryzujący się z reguły trzeźwym osądem i oceną. I tak oto w seansie uczestniczą:

[…] oprócz publicystów, lekarzy i przyrodników, dwóch wojskowych wyższych stopni, trzech właścicieli
ziemskich […], jakiś fabrykant, zamożniejszy kupiec, urzędnik itd. Nie brakowało i kobiet. Żony i siostry
różnych okultystów, teozofów, spirytystów i wszelakich innych wykolejonych materialistów uważały
sobie za obowiązek podzielać przekonanie mężów i braci. […] Mediumiści, trawieni ciekawością, doma-
gali się natychmiastowego rozpoczęcia seansu. […] Nieskrępowani obecnością sceptyków, spodziewali
się, że im […] Artur Schultze nie odmówi tak zwanych wyższych objawów 90.

Seans oglądany oczami zniechęconego Słotnickiego przyjmuje postać farsy, uwy-


puklającej i ośmieszającej działania mediumiczne. Autor celowo amplifikuje czy na-
wet przerysowuje zamieszanie towarzyszące eksperymentom, nadając mu cechy pan-
demonium, chaotycznego zamieszania. Sprytne medium – w ocenie Jeske-Choińskie-
go – doskonale potrafi wykorzystać sprzyjające okoliczności, perfidnie, bez skrupu-
łów oszukując przejętych zdarzeniami spirytystów. Rezygnacja z kontroli ułatwia tyl-
ko nieuczciwe sztuczki Niemki, która stara się stworzyć iluzję wiarygodności „produk-
cji” paranormalnych. Spotkanie „wierzących” przedstawia się następująco:

Artur Schultze nie drożył się też dziś wcale. […] Emma, usiadła […] i poprosiła do boku swojego kontro-
lerów.
— Nie potrzeba […]! — zawołał Chojnacki — wierzymy i bez kontroli. […]
Ale Emma Müller nie chciała rozpocząć doświadczeń bez nadzoru. […] Czyniąc zadość jej woli,
umieściło się dwóch panów obok niej i ujęło ją za ręce. Była to tylko formalność, żaden bowiem z wie-
rzących mediumistów nie miał zamiaru poddawania ruchów Niemki prawdziwej krytyce. […] Kto nie
zdobył sobie miejsca przy stole, ten tłoczył się koło krzesła Emmy Müller. Cudzoziemka zmiarkowała
od razu, iż jej dziś wszystko wolno. […] Rozsiadłszy się szeroko na krześle, pewna siebie i otoczenia, wodziła
przez kilka minut wzrokiem po zgromadzonych. Nagle rzuciła się w tył i zaniosła się śmiechem histe-
rycznym. Cały potok szyderstwa lunął z tego zuchwałego chichotu, ale mediumiści spojrzeli po sobie
z zachwytem i szeptali: trans! trans! Wkrótce potem dźwignął się stół i runął na posadzkę. […] Prosiła
Emma Müller, aby pogaszono światła. […] Ciemność i cisza zaległy salon […], ale nie takiego skupienia
uwagi potrzebował Artur Schultze.
— Mówcie, mówcie — domagała się Emma.
Zaledwie rozpoczęła się gawędka […], kiedy ktoś z obecnych zawołał:
— Uderzył mnie w bok…
— A mnie w kark — dodał ktoś drugi. […]
— O, dla Boga! A to wali, jak mocny chłop… […].
Mediumiści tłoczyli się do cudotwórczyni, jeden usuwał drugiego, mężczyzna nie zachowywał
względów uprzejmości wobec kobiety; popychano się, potrącano […] Nabierał Artur Schultze humoru.

90
Ibid., s. 244.
191 Materializm kontra ezoteryka

[…] Takiej biesiady nie mieli jeszcze wierni. Przeto używali bez miary, odurzeni, ogłuszeni, zapomniaw-
szy o kontroli i badaniu 91.

Absurdalność zachowań mediumistów portretuje Choiński z niezwykłą brutalno-


ścią, dokonując rozrachunku z koncepcjami nieprzystającymi – według niego – do
kanonu zasad współczesnej cywilizacji i obyczajowości. Karykaturalny i demaskator-
ski opis seansu, podczas którego fałszywe medium wybucha szyderczym śmiechem,
ubliżając tym zgromadzonych, a mimo to wzbudzając zachwyt i poklask, dopełniony
jest gorzką refleksją o kondycji umysłowej i psychicznej uczestników. Żądni nowych
wrażeń ludzie cechują się ubóstwem mentalnym, a doświadczając doznań z pograni-
cza groteski i szaleństwa tym samym tracą godność.
Tragikomiczny wydźwięk sceny doświadczeń mediumicznych dostrzega główny
bohater powieści, rozpaczliwie eksplorujący rzeczywistość, pragnący odnaleźć sens i cel
ludzkiego istnienia. Oszukańczy seans staje się dlań punktem zwrotnym, przełamuje
fascynację zaświatami, owym „zabobonnym” mistycyzmem i wywołuje ideową trans-
formację. Słotnicki zaczyna odczuwać zniechęcenie wobec dotychczasowego porząd-
ku ideowego, co przejawia się w jakości lub wyostrzeniu percepcji podczas spotkania
z medium:

[…] jeden tylko Słotnicki nie stracił przytomności […]. Dziwił się […] owym „ruchom podejrzanym, ce-
lowym” […]. W pierwszej chwili […] patrzył na eksperymenty Emmy Müller z dobrą wiarą człowieka
uczciwego […]. Ale owe „ruchy celowe” stawały się coraz częstsze. Im się kółko obserwatorów, po odsu-
nięciu sceptyków, więcej „harmonizowało […] tym zuchwalej drwiło sobie medium z czujności kontro-
lerów. […] Bronił się jeszcze przed nową katastrofą, […] ale czuł ją w sobie. Dziś chciał się stanowczo
przekonać. […] Starał się być tak blisko cudotwórczyni, żeby nie stracić czucia z jej ciałem. […] Jakby na
urągowisko jego czujności, upodobało sobie medium właśnie jego osobę. To targało go za brodę, to
uderzało po głowie […]. I nagle spadła z jego oczu łuska […]. Gdzie wczoraj widział działanie siły tajem-
niczej, […] dostrzegł dziś zwyczajny ruch mechaniczny […]. Krzyczący, tłoczący się, śmiejący mediumi-
ści […] zrobili na nim wrażenie szaleńców […]. Ci ludzie dobrze wychowani, wykształceni […] zachowy-
wali się, jak gromada niesfornych żaków, zdziwionych sztukami tresowanej małpy. Oni badali? Wie-
rzyli, że badają?… Porwał go taki gniew […], że zaczął machać naokoło siebie rękami. Uderzał na prawo
i na lewo […], wyrwał spod jednego z kontrolerów krzesło, a kiedy „spotęgowana w ten sposób działal-
ność siły tajemniczej” […] podniosła jeszcze stopień hałaśliwego zachwytu, wówczas zaśmiał się spazma-
tycznie, palnął Niemkę porządnie w kark […] i […] wybiegł […]. Znalazłszy się na ulicy, załamał ręce
i zawołał: — Głupiec ze mnie, głupiec, głupiec!… 92.

91
Ibid., s. 244–246.
92
Ibid., s. 247–250.
Pejzaż zaświatów 192

Ponowna transformacja poglądów powoduje przewartościowanie sądów. Rze-


czywistość doświadczana z pozycji sceptyka jawi się jako struktura krucha, oparta na
niedostatecznych podstawach i niepewnych teoriach. Ośmieszenie doktryny nastę-
puje poprzez obserwację zachowań zebranych, które nie przystają do wizerunku lu-
dzi inteligentnych, wykształconych, świadomych.
Jednak ostateczna przemiana poglądów Słotnickiego następuje na skutek olśnie-
nia, którego doznaje na Jasnej Górze podczas odsłonięcia cudownego obrazu. Rezul-
tatem tej iluminacji, staje się przekonanie, że to nie mrzonki (resp. mediumizm), lecz
wiara powinna nim kierować.
Powieść Choińskiego sytuuje się zatem w grupie utworów inspirowanych rzeczy-
wistością, jest opisem i komentarzem do bieżących wydarzeń i nowo powstających
ideologii. Zabierając głos w dyskusji dotyczącej mediumizmu i ezoteryzmu w ogóle,
pisarz demaskuje mechanizmy oraz przyczyny tak ogromnego zainteresowania ty-
mi dyscyplinami. Jak zauważył jeden z krytyków, Majaki to:

[…] utwór […] wyborny i bardzo na czasie, gdyż odzwierciedlający gorączkę spirytystyczną, która maja-
czyła w głowach inteligencji warszawskiej pod koniec zeszłego i w początkach roku bieżącego. Choiński
w utworze swym występuje i jako analityk krytyczny i jako syntetyk, twórczą obdarzony wyobraźnią.
Analityk skalpelem przeprowadza sekcję owej „eusapiady”, pokazuje wszystkie, najtajniejsze nawet,
materialne i duchowe sprężynki tej przeprawy, w której jedni chcieli obłowić się pieniędzmi, inni gonili
za reklamą, trzeci rzucali się z obawy i wstrętu przed pustką duchową w otchłań majaków; syntetyk
wszystko to umie uplastycznić w postaciach żywych oraz żyjących, zadzierzgnąć intrygę, ożywić akcję,
dzięki czemu powstała powieść wyborna 93.

Powieść zostaje tu odczytana zgodnie z założeniem autora jako krytyka aktual-


nych zjawisk, wyraz zaniepokojenia umysłowym stanem współczesnej inteligencji,
angażującej w się w tak dziwaczne przedsięwzięcia, jak spirytyzm naukowy.
Druga ze wzmiankowanych powieści, W pętach, przynosi natomiast inną jakość,
w nieco zmodyfikowany, łagodniejszy sposób objaśniając przyczyny zainteresowa-
nia zjawiskami paranormalnymi (utwór jest wcześniejszy niż Majaki). Bohater utworu
nie jest osobą poszukującą nowej filozofii; wpisuje się raczej w schemat przeciętności
i codziennych doświadczeń. Dopiero życiowe porażki, a przede wszystkim śmierć
syna, uruchamiają w nim mechanizm poszukiwania sensu egzystencjalnego. Topo-

93
A. N., Światła i cienie, „Wędrowiec” 1894, nr 23, s. 545.
193 Materializm kontra ezoteryka

liński jednak nie wierzy w Boga czy duszę, a wszelką religię uważa za przesąd. Podo-
bnie bowiem jak Słotnicki jest wychowankiem szkoły pozytywistycznej, uznaje więc
prymat nauki. Jak pisał jeden z krytyków:

W pogoni za czymś, co by wypełniło mu resztę życia, nieszczęśliwy rozbitek spotyka się z mrzonką
wyznawców spirytyzmu i ten umysł niezawisły, ta wiedza, dumnie urągająca wszystkiemu, co wymy-
kało się poza obręb zmysłowego doświadczenia, kończy na naiwnej wierze w nadprzyrodzoną siłę du-
chów, w możliwość porozumiewania się ze zmarłą a drogą istotą 94.

To właśnie śmierć dziecka inicjuje w bohaterze przemianę, manifestującą się po-


szukiwaniem drogi życiowej, pragnieniem wyzwolenia z kręgu niewiary. Zrozpaczo-
ny ojciec poszukuje jakiegoś celu, sensu życia, który stałby się dlań wypełnieniem eg-
zystencji. Trauma związana z utratą syna powoduje – wytłumaczalne psychologicznie
– reakcje, uznane przez Topolińskiego za nadzwyczajne objawy. Wszystko to, czego
doświadcza bohater, przekłada się na rosnącą w nim nadzieję na odzyskanie harmo-
nii i spokoju wewnętrznego, co skutkuje pojawieniem się idei spirytualistycznych. To-
poliński wyznaje:

Zacząłem coraz częściej ulegać halucynacjom. To mi się zdawało, że ktoś do mnie mówi, ale z jakichś
głębin czy wnętrz; to znów straszyły mnie cienie, chodzące po pokoju. […] Z ciszy nocnej i z fantastycz-
nych widziadeł wykwitał powoli błękitnawy płomyk dalekiej jeszcze świadomości prawd, nieuznanych
przez metodę wiedzy, która mnie wykarmiła. Widziałem teraz jasno, że to, czego mnie dotychczas
uczono, należało dopełnić, bo robiło człowieka panem tylko zjawisk dosięganych przez zmysły. A poza
tym ciasnym kółeczkiem wirują przecież naokoło nas miliony tajemnic, niepochwytnych, przeczuwa-
nych zaledwie, co nie dowodzi wcale, aby nie były rzeczywistością. Są, istnieją! Mówił mi to niepokój,
miotający mną coraz gwałtowniej, szeptały mi to chore nerwy, strachy, niewytłumaczone niczym
obawy i tęsknota za światem nieznanym 95.

Kiełkujące przeczucie zamienia się w fascynację w momencie rozczarowania po-


zytywizmem, przekonania się o nieprzystawalności dawnych idei do obecnej rzeczy-
wistości. Pragnienie poszukiwania nowego światopoglądu realizuje się jako niezro-
zumiała tęsknota, dążenie do samospełnienia. Początkowo zainteresowanie bohatera
spirytyzmem wyraża się jako chęć poznania ekspansywnej idei:

W jakiejś księgarni zwróciły moją uwagę wytworne okładki nowości zagranicznych. Odczytałem aż trzy
tytuły dzieł obcych, zajmujących się spirytyzmem. Spirytyzm? Wszakże to dziwactwo, zabawka starych

94
H. W., Nowe książki nadesłane do redakcji, „Tygodnik Ilustrowany” 1892, nr 155, s. 399.
95
T. Jeske-Choiński, W pętach, Warszawa 1893, s. 380.
Pejzaż zaświatów 194

bab i dojna krowa szarlatanów. Słyszałem o tym obłędzie czasów ostatnich to i owo, zasad jednak dzie-
cinnej teorii nie znałem. Kupiłem książki. […] Zacząłem odczytywać majaki: Wallace’ów, Gibierów, Mor-
ganów, Edmondsów i innych mędrców, nie schodził zrazu z ust moich uśmiech sceptyczny. Jacy oni
zabawni ze swoimi komunikacjami i opowieściami fantastycznymi! 96.

Wnikliwsza lektura skłania wszakże Topolińskiego do zweryfikowania dotych-


czasowych poglądów, ponieważ:

[…] tak mało wiemy dotąd o tym, czym jest istotnie siła nerwowa […], iż tylko nieuk będzie drwił ze
zjawisk ukazujących się w warunkach wyjątkowych. […] Dlaczegóż nie miałyby istnieć, […] jeszcze inne
postacie materii i rodzaje ruchów eteru? […] Że ich nie widzimy […] nie dowodzi jeszcze, aby nie były.
Pod tym względem nie powiedzieli mi spirytyści nic nowego […]. Był między nimi a mną łącznik – i oni
bowiem nie wierzyli ślepo, lecz argumentowali. Przekonani, że istnieją w człowieku i w naturze siły
niezmierne, pominięte przez materialistów, szukali do nich dostępu […]. Szydercy nazywają ich „ko-
munikacje” […] majakami. […] Ale dlaczegóż nie mieliby zasługiwać na wiarę tacy mężowie jak Wallace,
Morgan, Crookes i inni? Wszakże to ludzie nauki, wychowańcy wiedzy niezawisłej […]. Spirytyzm
otwierał przede mną światy, za którymi tęskniłem, pogodził we mnie zmysły z duszą, świadomość
z przeczeniem 97.

Bohater przyznaje, że pozytywizmowi brakowało cząstki duchowej, do której tę-


sknią ludzie. Pozbawienie człowieka pierwiastka metafizycznego burzyło porządek
rzeczywistości. Dusza i ciało stanowią nierozerwalną całość. Argumentem przema-
wiającym – w opinii bohatera – za słusznością idei mediumicznych jest postulat ich
doświadczalnej weryfikacji. Wychowankowie pozytywizmu, opowiadający się za praw-
dziwością i zasadnością istnienia zjawisk z kategorii paranormalnych, stanowią dla
bohatera sygnał do przewartościowania, transformacji ideowej. Twierdzenia eks-ma-
terialistów mają dla Topolińskiego istotną wartość, stanowią cenną wskazówkę świa-
topoglądową. Ich hipotezy zyskują dla niego znaczenie nadrzędne, ponieważ dostrze-
ga w nich odpowiedzi na dręczące go pytania i wątpliwości. Stopniowa fascynacja spi-
rytyzmem przeradza się z czasem w pewność, iż poza fizycznością istnieje inny świat,
dostępny jednostkom obdarzonym w szczególny sposób, posiadającym ponadprze-
ciętne zdolności. Nawet niepowodzenie seansu nie burzy wiary Topolińskiego, który
uważa – wzorem wielu spirytystów – że wśród uczestników spotkania brak prawdzi-
wego, uzdolnionego medium. Porażka ta czyni bohatera bardziej skłonnym do walki
o własne ideały; kiedy dyskutuje na temat ezoteryzmu ze sceptycznym wujem, za-

96
Ibid., s. 389–390.
97
Ibid., s. 390.
195 Materializm kontra ezoteryka

czyna używać argumentów właściwych zagorzałym zwolennikom koncepcji spiryty-


stycznych. Topoliński we własnym rozumieniu przekracza próg tajemnicy istnienia
i dlatego nie zamierza sprzeczać się z „domorosłym filozofem”, za jakiego uchodzi
sceptyczny krewniak. Proces stawania się spirytystą dobiega tym samym końca, bo-
hater osiąga spełnienie i odczuwa związany z tym komfort psychiczny.
Interesującym zagadnieniem jest w powieści wykład poglądów Choińskiego na
temat zagubienia dawnych się pozytywistów w wyniku erozji dotychczas obowiązu-
jącego światopoglądu. Rozproszenie ideologiczne, które obserwował pisarz wśród swo-
ich współczesnych i oceniał jako zjawisko negatywne, zostaje w powieści przedstawio-
ne z punktu widzenia eks-idealisty, Kolskiego. Ów „szermierz pióra” analizuje roz-
kład pozytywistycznych koncepcji, wskazując przy tym na ujemne skutki tego zjawi-
ska. Kolski tłumaczy bohaterowi jego niepewność emocjonalną, postrzegając ją w ka-
tegoriach zachwiania dotychczasowych wartości etycznych i degradacji priorytetów:

[…] zacząłeś pan od pełnej wiary w doktryny materialistyczne; przekonawszy się zaś o ich jednostronności,
wpadłeś nasamprzód w gniew, a potem zanurzyłeś głową w czarnych falach pesymizmu. […] Znajdujesz
się obecnie na drodze wiodącej do odrodzenia […]. Jedni, jak ja, […] wracają do wiary lat dziecinnych,
do ideałów zgasłych pokoleń, do recepty prostaczków. Inni […] łudzą się dalej, wymyślają sobie wiarę
na własny rachunek, opierając ją na pozorach wiedzy pozytywnej. Do takich obłędów czasów najnowszych
należy między innymi spirytyzm, ogarniający coraz szersze koła właśnie w krajach znanych z trzeźwo-
ści, jak Północna Ameryka i Anglia. Oto wszystko, czym mogę panu służyć. Nakłaniać pana do tego lub
owego kierunku nie będę; nie wierzę bowiem, aby człowieka dojrzałego mogła przemienić garść słów 98.

W zwięzłej formie zostaje w powieści zaprezentowany pogląd na temat przy-


czyn upadku ideologii pozytywistycznej, jej niewystarczalności i nieprzystawalności
do psychologicznych struktur ludzkiego umysłu. Powieść W pętach krystalizuje wszak-
że tylko część procesów degradacji ideowej, nie demaskując tak drastycznie jak Ma-
jaki zagadnień związanych z mediumizmem.
Zdecydowany sprzeciw Choińskiego wobec okultyzmu, teozofii czy spirytyzmu
wynikał z głębokiego przekonania o niskiej wartości tego typu pomysłów i interpre-
towany był jako wstecznictwo niegodne społeczeństwa wieku wynalazków i nauki.
Pisarz doskonale rozumiał skłonność współczesnych do poszukiwania nowych prą-
dów umysłowych, preferował wszakże drogę powolnej, stopniowej eksploracji. Ubo-
lewał przy tym, że:

98
Ibid., s. 387–389.
Pejzaż zaświatów 196

[…] wszelkie reakcje, jakiekolwiek one były, materialistyczne czy idealistyczne, mają to do siebie, że nie
umieją znaleźć od razu miary właściwej. Przerzucając myśl gwałtownie z jednej sfery pojęć w drugą, wręcz
przeciwną, grzeszą z początku zawsze przesadą. Spirytyzm (nie w rozumieniu dyletanckim, lecz nau-
kowym), który jest w istocie wyrazem niezadowolenia przeciw ciasnym granicom pozytywizmu i ewo-
lucjonizmu, zamiast zająć się psychologią człowieka, skoślawioną przez fizjologów, oczernioną przez
naturalistów i dekadentów, rzuca rzeczywistość dla domysłów, prawdę dla złudzeń, życie człowieka dla
tajemnic zagrobowych. Teozofizm, wykwitłszy ze wstrętu do moralności „niezawisłej”, do jej skutków
praktycznych, odwraca się od Chrześcijaństwa, chociaż nauka Chrystusa nie przestała być dotąd prze-
czystą krynicą zasad etycznych 99.

Ideologiczna wymowa powieści podkreślona została także przez krytykę. Do-


strzegano W pętach współczesną przypowieść traktującą o duchowej i etycznej prze-
mianie człowieka, która zmierza w niewłaściwym kierunku, bazując na błędnym prze-
konaniu co do wartości nowych prądów umysłowych. Podpisujący się inicjałami H.W.
krytyk konstatował, że:

[…] powieść ta smutne po sobie pozostawia wrażenie, tym smutniejsze, że czujemy prawdę dźwięczącą
w słowach autora, że poglądy swoje oparł na znajomości stanu ducha dzisiejszego społeczeństwa, że
i nam krytycyzm epoki poszarpał nerwy i osłabił wolę […]. Pesymizm zrodzony na gruncie najnow-
szych naukowych teorii niszczy w nas po trosze energię życiową […]. Powieściopisarze dni naszych
pochwyciwszy rys charakterystyczny epoki, uwydatnili go w swoich utworach 100.

Współgrała z tą opinią także recenzja zamieszczona w „Wędrowcu” pióra Piotra


Chmielowskiego, w której czytamy:

[…] powieści p. Jeske-Choińskiego mają tę dodatnią stronę, że tematy ich nie są zazwyczaj banalne;
poruszają owszem zagadnienia ważne pod względem psychologicznym i współczesnym […]. Autor sam
chętnie zaznacza stanowisko swoje jako „młodego konserwatysty” i w duchu tego konserwatyzmu roz-
patruje zjawiska życia współczesnego. […] Wykazuje w swej powieści zatrucie duszy młodzieńczej przez
doktryny pozytywistyczne tak, że już nie można doznać i odczuć szczęścia i po przejściu niedługiej
ewolucji kończy wiarą w spirytystyczne objawy 101.

Warto w tym miejscu dodać, iż recenzent nie do końca zgadza się z rozwiąza-
niem proponowanym przez Choińskiego, uznając racje pisarza jedynie połowicznie.
Stwierdza przy tym autorytatywnie:

[…] zdaje się autorowi, że wskazując w kierunku analitycznym myśli źródło przygnębienia wieku dusz
młodych odkrywa istotne złe, trapiące społeczność naszą. Tymczasem, kto się baczniej zastanowił nad

99
Idem, Pozytywizm…, s. 256–257.
100
H. W., Nowe książki…, s. 399.
101
P. Chm. [P. Chmielowski], Przewodnik dla kupujących książki, „Wędrowiec” 1893, nr 5, s. 79.
197 Materializm kontra ezoteryka

tym przedmiotem […], ten musi dojść do tego przekonania, że złem istotnym w naszym rozwoju du-
chowym nie był i nie jest nadmiar refleksji, lecz raczej ulotność i krótkotrwałość. Czy to będzie heglow-
ski idealizm czy comte’owski pozytywizm czy crookes’owski spirytyzm, to my pospolicie zgoła go nie
zgłębiamy, lecz zadowalamy się powierzchownym chwytaniem wiadomostek, przestrajamy je do swo-
jej fantazji, koronujemy swoim uczuciem i zdaje nam się, żeśmy już poznali owe systemy na wylot […].
Nauki poważnej i wytrwale uprawianej brakło nam zawsze, a takich, co z mniemanego pozytywizmu
przerzucają się w zabawki spirytystyczne, nie wyhodowała bynajmniej nauka, tylko płytkość, w której
„myśl nie trwa ni godziny” 102.

Podobna diagnoza wskazuje na braki w koncepcji Choińskiego, pominięcie przez


pisarza czynnika ludzkiego, indywidualnych uwarunkowań każdego człowieka. Psy-
chika ludzka nie podlega schematom, reakcje na rozczarowanie epoką determinowane
są przez rozmaite czynniki zewnętrzne wpływające na moralną i psychiczną kondycję
człowieka.
Nie ulega wszakże wątpliwości, że obserwacja współczesności dokonywana przez
Choińskiego jest niezwykle wnikliwa, polega na dokładnym oglądzie poszczególnych
elementów i poddaniu ich drobiazgowej analizie. Dodać także trzeba, że obydwie po-
wieści mają wartość historycznego zapisu zmian zachodzących w światopoglądzie
i obyczajowości przełomu epok.

Spotkania i halucynacje

Jedną z artystycznych funkcji motywów spirytystycznych jest dopełnienie wizerunku


psychologicznego postaci, drugą zaś zilustrowanie obyczajowości. Pierwszy z celów
realizowany bywa dwojako: w formie nadnaturalnych zdolności bohatera lub jako
specyficzny, krótkotrwały kontakt z zaświatami, niepełniący w utworze roli dominu-
jącej, a określający aktualny światopogląd postaci, chwilowo będącej pod wpływem
paranormalnych zjawisk.
Pierwszy przypadek obejmuje wszelkie wzmianki odnoszące się do faktycznych
albo pozornych komunikacji paranormalnych. Najbardziej plastyczną egzemplifika-
cją jest tutaj Pita z Córki Tuśki Gabrieli Zapolskiej, której doświadczenia z pogranicza
życia i śmierci otwierają drogę do innego wymiaru 103. Bohaterka powieści posiada

102
Ibid.
103
Specyfika zdolności oraz sposób percypowania zjawisk nadprzyrodzonych przez Pitę przypomina doświadczenia uro-
dzonej w 1882 roku Gladys Osborne Leonard, która „rozpoczęła zadziwającą karierę medium już w dzieciństwie. Ujaw-
niła swój dar bardzo wcześnie, po śmierci bliskiej osoby. Opowiadała o «dolinach szczęścia» – raju zamieszkanym przez
Pejzaż zaświatów 198

zresztą określoną konstrukcję psychologiczną, predestynującą ją do odbierania ko-


munikatów z zaświatów płynących. Sytuacja emocjonalna dziewczynki – wyrażana
poprzez szczególną wrażliwość – zwraca ją ku odczuciom nadzmysłowym, stanowią-
cym niejako element wewnętrznego pejzażu duszy dziecka. Wizje doświadczane pod-
czas ciężkiej choroby stanowią jedynie preludium i są kluczem otwierającym bramy
zaświatów. Być może działa tu tylko wyobraźnia Pity, lecz równie prawdopodobna
jest ewentualność faktycznego kontaktu ze zmarłą osobą. Spotkanie z zaświatami od-
bywa się w trakcie rozmowy z babką Porzyckiego, zainicjowanej podarowaniem pier-
ścionka, dawniej należącego właśnie do niej. Dziewczynka ma widzenie, które stano-
wi niejako zapowiedź jej związku z aktorem oraz rychłej śmierci:

[…] spływa z oddali jakaś sztywna, a mimo to pełna gracji postać dziewczęca. Ma szlafroczek z bawetem
z indyjskiej organdiny w różnobarwne pasy. Sukienka rozwiewa się z przodu na spódniczce leciuchnej
[…]. Jak dwa skrzydełka tęczowe fruwają poły sukienki za każdym ruchem panienki. […] Głowa drobna,
mała, głowa tych kobiet, które spotyka się czasem w wiejskich dworkach. […]. Twarzyczkę drobną ocie-
niają warkocze […] ozdobione pękami drobnych, różowych wstążeczek […]. Cień panienki w tęczowym
szlafroczku panuje jak mglisty obłok wśród białymi pokrowcami pokrytych mebli i uśmiecha się do
Pity. Wyciąga rączki […]. Na paluszku „serdecznym” ślad od cienkiego drucika.
— To ty — mówi przez sen Pita — to ty, babciu?
— Ja… Dawniej niezapominajka była tu, na tym palcu. Pita całą duszą jest przy lekkiej postaci.
— Czy ten pierścioneczek przyniósł ci szczęście? […].
Na twarz ślicznego zjawiska pada cień. Jakby bratek żałobny na grobie zerwany.
— Nie! — mówi głucho i zasłoniwszy twarz rączkami odpływa w przestrzeń, nagle zmrożona,
owiana jakąś tragiczną rozpaczą 104.

Eteryczny gość posiada wszelkie cechy zjawy – nie idzie, a „spływa”, odziany jest
w lekką, powiewną sukienkę, jest „cieniem” i „mglistym obłokiem” poruszającym się
pośród mebli w salonie. Białe pokrowce, którymi przykryto sprzęty, stanowią dosko-
nałe tło dla owego teatru duchów, nie funkcjonują jako kontrast, lecz idealnie współ-
grają z wyobrażeniem jasnej postaci widma. Immanentną cechą owego widziadła jest
zwiewność, delikatny powiew wiatru, który towarzyszy dziewczęcej postaci i roz-
wiewa poły jej sukni, nadając im pozór „skrzydełek”. Widmo jest delikatne, subtelne,
łagodnie usposobione, potrafi prowadzić konwersację. Udziela Picie żądanych infor-
macji, po czym odchodzi, a raczej „odpływa w przestrzeń” (zapewne zaświatów), jakby

pięknych ludzi w zwiewnych szatach” (K. Farrington, Na granicy rzeczywistości. Zagadki świata i tajemnice zaświatów, tłum.
P. Goraj, [bm] 1999, s. 128).
104
G. Zapolska, Córka Tuśki, Kraków 1989, s. 329–330.
199 Materializm kontra ezoteryka

odwołane niesłyszalnym rozkazem. Trudno zresztą orzec, czy wizja bohaterki jest je-
dynie wytworem bogatej wyobraźni czy efektem wcześniejszego doświadczenia nad-
zmysłowego – równie zresztą hipotetycznego. Zapolska odpowiada na to pytanie tyl-
ko częściowo, kreując dziewczynę jako naznaczoną stygmatem przedwczesnej śmierci,
zbyt wrażliwą, aby przetrwać, niedopasowaną do reguł życia w otaczającej ją rzeczy-
wistości. Ludzie, którzy są naznaczeni piętnem rychłego zgonu, tradycyjnie posiadają
zdolność komunikowania się z duchami lub częściowy wgląd w świat pozagrobowy.
Znamienne zawieszenie pomiędzy jawą a halucynacją staje się również udziałem
tytułowej bohaterki Janki Zapolskiej. Po śmierci ukochanego zrozpaczona dziewczy-
na doświadcza wstrząsającej wizji podążającego za własną trumną Kuniewicza. Syg-
nałem traumy staje się tutaj odczucie fizycznego bólu, poprzedzającego wizję.

Gdy wynoszo trumnę, Janka, stojąca w oddali doznała uczucia, jakby jakaś pięść żelazna uderzyła ją
nagle w czoło i zgruchotała jej czaszkę. I już uczucie to pozostało w niej ciągłe i nieprzerwane. […] Nie
czuła, nie wiedziała nic 105.

Podobne odczucie powoduje błędne odczytanie przestrzeni, staje się impulsem


blokującym możliwości percepcyjne, w następstwie którego pojawia się widzenie-ha-
lucynacja, pozornie realny obraz zjawy:

Rozumiała tylko jedno, że ten człowiek umarł […], że nawet widmo jego, towarzyszące jej wszędzie od
tylu miesięcy, znikło jej sprzed oczu. Zaczęła oglądać się za nim, szukać. I nagle w pustej przestrzeni mię-
dzy tłumem i nią samą dostrzegła wyraźnie postać Kuniewicza, idącego powoli w ślad za swą trumną.
Szedł schylony […]. Twarzy jego nie widziała, lecz to widmo uwidoczniło się doskonale przed nią,
ciemne i wypukłe. Tylko kontury całej postaci były linią złotą i jaśniejącą i jakby łączącą się z atmosferą
powietrzną. Janka nie drgnęła nawet, nie przyspieszyła kroku, szła ciągle prowadzona przez widmo
zmarłego, dla niej tylko istniejące, widmo smutne, pogrążone w zadumie, towarzyszące zastygłym
i wśród ścian trumny rozkładającym się już zwłokom 106.

Zarysowana w powieści sytuacja wywołuje u bohaterki obłęd, przy czym autorka


nie precyzuje dokładnie czy przyczyną zachwiania równowagi psychicznej jest trauma
po utracie ukochanego, czy jest to wynik owego szczególnego widzenia. W kontek-
ście parapsychicznych doświadczeń powieściowej bohaterki należy zauważyć, iż Za-
polska konstruuje tę postać jako podatną na nadnaturalne wpływy Kuniewicza i nad-
wrażliwą duchowo. Zmiana sposobu postrzegania przybiera tu formę przeczucia,

105
Idem, Janka, Kraków 1957, s. 310.
106
Ibid., s. 310–311.
Pejzaż zaświatów 200

wywołanego konkretnym zdarzeniem, aczkolwiek zupełnie dla Janki niezrozumiałe-


go. Niestabilność emocjonalna dziewczyny skłania do stwierdzenia, że widziane przez
nią rzekome widmo stanowi tylko projekcję wyobrażenia, omam wzrokowy wynika-
jący z przemęczenia lub zachwiania psychicznego. Złudzenie wizualne powstaje wów-
czas jako skutek dramatycznej, nieakceptowanej utraty bliskiej osoby. Dzieje się tak
dlatego, że:

[…] część z nas dysponuje tak zwaną pamięcią ejdetyczną – fotograficzną – umożliwiającą tworzenie
wrażenia wzrokowego równie intensywnego jak tworzone pod wpływem bodźców pierwotnych. […]
Istotę halucynacji można zatem najlepiej zrozumieć, traktując je jak wyjątkowo intensywne, samo ge-
nerujące zjawiska czuciowe. Osoby obdarzone pamięcią ejdetyczną prawdopodobnie będą doświad-
czały ich częściej niż inne 107.

Także początkowe wrażenie bólu decydować może o odcięciu podstawowych im-


pulsów zewnętrznych i generowaniu przez mózg wewnętrznych projekcji zapamię-
tanych wizerunków. Jak pisze Rita Carter:

[…] w trakcie ewolucji mózg wykształcił zdolność ciągłego śledzenia świata zewnętrznego, odbierania,
sortowania i kształtowania wszystkich dopływających stamtąd bodźców, co miało sprawić, że niebez-
pieczeństwo nas nie zaskoczy albo zachowywać aktywność, wobec czego w razie odcięcia zwykłego
dopływu pobudzających bodźców z zewnątrz podejmuje desperacką próbę poszukiwania zamienni-
ków. Najsłabszy dźwięk, obraz lub inne wrażenie zostaje wychwycone, wzmocnione i ukształtowane w
kierunku nadania mu znaczenia, a gdy z zewnątrz nie dopływa już literalnie nic, mózg sam generuje
swoje pobudzenie. Halucynacje, tak jak sny, są częścią ciągłego przedstawienia, które ma utrzymać
mózg w stanie pracy i gotowości. Gdy scena się wyludnia, zapełniają ją duchy i zjawy 108.

O realności obserwowanego zjawiska decyduje jednak pewien istotny element


wizualny charakterystyczny dla opisów ukazujących się duchów. Ten czynnik sta-
nowi obecna w deskrypcji wzmianka o tym, że widmo jest otoczone „złotą linią”, „ja-
śniejącą” i w niewyjaśniony sposób połączone z „atmosferą powietrzną”. Jest to argu-
ment przemawiający za tym, że zjawa realnie istnieje, jest zdolna wzbudzać w Jance
uczucia i wpływać na pojawianie się w jej umyśle nieświadomych przywołań. Po-
świata Obrysowująca kontur postaci Kuniewicza jest elementem znamiennym dla
konwencji wizyt z zaświatów. W koncepcji ciała astralnego byłby to odpowiednik
ciała mentalnego, manifestującego się po śmierci organizmu ludzkiego. Jako cząstka

107
R. Carter, Tajemniczy świat umysłu, przekład B. Kamiński, Poznań 1999, s. 126–127.
108
Ibid., s. 130.
201 Materializm kontra ezoteryka

bezwzględnie związana ze sferą myśli ma bardziej świetlistą i barwniejszą formę.


Cedar nadmienia również, iż:

[…] jest ogólną regułą, że im myśl jest silniejsza, tym większe są wibracje, im bardziej jest altruistyczna
i uduchowiona, tym wibracje są wyższe, szybsze. Siła woli wytwarza świetlistość, zaś uduchowienie de-
likatność barw ciała mentalnego 109.

Fakt ów nie pozostaje bez znaczenia, ponieważ zwrócić należy uwagę zarówno na
siłę wolicjonalną Kuniewicza, jak i na stopień uduchowienia bohaterki. Umysłowe wa-
lory ukochanego Janki, występujące po śmierci materialnej jako twór astralny (a pa-
miętać należy, iż Kuniewicz poświęcał się właśnie doskonaleniu intelektualnemu), ob-
jawić się mogły właśnie jako widmo.
Dodać tutaj też trzeba, że obok wykładni teozoficznej, prawdopodobna wydaje się
także spirytualistyczna, oparta na przekonaniu o istotnej możliwości pojawienia się du-
chowego odpowiednika zmarłego. Świetlne refleksy wokół zjawy świadczą o jej ducho-
wej naturze i wpisują się w tradycyjny sposób opisywania widm. Duchy są bowiem:

[…] czasami […] widzialnymi postaciami […]. Pojawiają się i znikają nagle i niespodziewanie, czasami
rzucają cień i odbijają się w lustrze, raz zdają się cielesne, innym razem p r z e z r o c z y s t e i r o z ś w i e -
t l o n e , zachowują się jak żywi ludzie lub wykonują tylko ograniczone ruchy 110.

Istotne znaczenie dla deszyfracji nadnaturalnego doznania Janki mają również


skierowane do Kuniewicza słowa, które bohaterka przypomina sobie wkrótce po prze-
żytym doznaniu: „śmierć to zmartwychwstanie”. Zapis idei pośmiertnego istnienia –
bo w ten sposób można także zinterpretować tę wypowiedź – stanowi dla dziew-
czyny wyjaśnienie tajemniczego widzenia. Jednak w zderzeniu z późniejszymi lo-
sami bohaterki i umieszczeniem jej w szpitalu dla obłąkanych, traci na znaczeniu.
Ambiwalencja co do przyczyn i autentyczności pojawienia się widma (a warto zau-
ważyć, że kilkakrotnie wcześniej, kiedy Kuniewicz żył, Janka doznawała złudzenia
jego obecności) nie pozwala jednoznacznie określić prawdziwości zdarzenia. Dodać
w tym miejscu trzeba, iż medycyna nadaje chorobie Janki nazwę „szał mistyczny”.
Podczas pobytu w szpitalu bohaterka próbuje ponownie doświadczyć wizji, uparcie
przywołując poprzednie doświadczenie. Mimo wysiłków omam jednak nie wraca.

109
Cedar, Ciało mentalne. W: Cedar, Vademecum wiedzy tajemnej, Gdańsk 200, s. 37.
110
J. R. Lewis, Zjawy. W: J. R. Lewis, Życie po śmierci. Encyklopedia wierzeń, mitów, zjawisk, z ang. przeł. W. Korpanty, Warszawa
1999, s. 377 (podkr. – K. O.).
Pejzaż zaświatów 202

W podobny sposób interpretować można widzenia doświadczane przez jednego


z bohaterów powieści Adolfa Dygasińskiego Na złamanie karku. W efekcie traumatycz-
nego doznania, jakim była śmierć żony, Kobylak zaczyna mieć sny i widzenia, w któ-
rych informuje go ona o przyszłych wypadkach. Warto jednak zaznaczyć, iż wiado-
mości o ukazywaniu się zjawy zawarte są w relacji bohatera, nigdy zaś duch nie zo-
staje opisany, a samo jego ukazanie się pozostaje w sferze domysłów.
Motyw kontaktu nadnaturalnego pojawia się natomiast nie tylko jako odwołanie
do specyficznych ram kulturowych, lecz może stanowić przejaw psychologicznej
kondycji jednostki. Dzieje się tak na przykład w powieści Fin-de-siecle’istka Zapolskiej,
której bohaterka nie tylko interesuje się spirytyzmem, ale także doświadcza zjawisk
z pogranicza rzeczywistości i zaświatów.
Główna bohaterka powieści, Helena Świeżawska, stanowi niemal kliniczny przy-
kład osoby cierpiącej na zaburzenia osobowościowe, spowodowane niemożnością
dostosowania się do rzeczywistości zewnętrznej, poczuciem alienacji w stosunku do
otoczenia. Zapolska w precyzyjny sposób opisuje kolejne przemiany psychiczne,
moralne i etyczne kobiety, której umysłowość wydaje się nie do końca rozbudzona,
jakby zahibernowana. Transformacje Heleny przebiegają stopniowo i inicjowane są
przeżyciami o charakterze traumatycznym. Wpływa to na charakter przemian, pod-
czas których zainteresowania bohaterki ogniskują się wokół umierania, samobójstwa,
fascynacji śmiercią, potem zaś zjawisk nadnaturalnych. Rysunek osobowościowy po-
staci staje się w trzeciej cząstce powieści dokładnym odzwierciedleniem klasycznej
definicji mediumizmu. W Vademecum wiedzy tajemnej Cedara czytamy, iż:

[…] ludzie, zdrowi na ciele i duszy, zarówno pod względem psychicznym jak i fizycznym nie mogą stać
się mediami. Najogólniej można uznać, iż to, co medium widzi, słyszy i czuje, może w pewnym stopniu
odpowiadać czemuś, co istnieje, ale ściśle biorąc nie jest prawdą, gdyż są to […] twory własnej fantazji,
istniejące jedynie w jego subiektywnym świecie. […] Ludzie ci z reguły są niezrównoważeni nerwowo,
a ich struktura psychofizyczna sprawia, że są bierni na różnorakie wpływy 111.

Mediumiczność uwarunkowana jest odpowiednią konstrukcją psychiczną, po-


lega na szczególnej wrażliwości, odmiennym sposobie percypowania świata, szer-
szym zakresie empatycznych możliwości, kierujących konstrukt świadomości i pod-
świadomości w relacje z tym, co rzeczywiste oraz tym, co iluzoryczne (pozostające
w sferze wyobrażeń, halucynacji, impresji).

111
Cedar, Mediumizm. W: Cedar, op. cit., s. 123–124.
203 Materializm kontra ezoteryka

W oparciu o taką definicję stwierdzić można, iż szkice charakterologiczne głów-


nej bohaterki oraz jej przyjaciela, Siennickiego, stanowią klasyczną egzemplifikację
psychicznego stanu chorej. Późniejsza neuroza Heleny stanowić będzie jedynie po-
twierdzenie diagnozy.
Rozpaczliwe poszukiwanie własnej tożsamości staje się elementem modelują-
cym fabułę powieści. Ogarnięta poczuciem niespełnienia i „niedopasowania” boha-
terka usiłuje za wszelką cenę odnaleźć miejsce sobie przynależne. Brak doświadcze-
nia i niedojrzałość emocjonalna powodują, iż nie potrafi ona sprecyzować ani pra-
gnień, ani celów, ani – co gorsza – ustalić przyczyn, dla których świat staje się dla niej
rzeczywistością stwarzającą dyskomfort, pustą, niedającą poczucia bezpieczeństwa.
Skoro zatem życie nie potrafi dostarczyć Helenie upragnionego spokoju, kobieta
przenosi swoje pragnienia w sferę śmierci. Rozpoczyna mozolną drogę od fascynacji
zmarłymi do spirytyzmu i ezoteryzmu.
Sygnałem zmiany sfery zainteresowań staje się opis wędrówki przez katakumby,
pośród umarłych, kiedy Helena ma wrażenie, iż jedno z ciał się porusza. Są to – za-
znaczmy – gesty pozbawione elementu grozy, iluzyjne, oniryczne nieomal. Akcja
zostaje na moment zawieszona, a optyka skupia się na martwym ciele, które oglądane
oczami wrażliwej jednostki, nabiera pozorów życia.

Helena […] patrzyła znów prosto w twarz trupa. Zdawało się jej dostrzegać, iż powieki, na wpół spusz-
czone, drgać zaczynają. To znów ręka, odziana w białą glansowaną rękawiczkę, zmieniała widocznie
położenie. Śledziła pilnie wyraz twarzy zmarłego. Przed chwilą zdawał się cierpieć, teraz wyraźnie dzi-
wił się czymś, pytał na wpół otwartymi, milczącymi ustami 112.

Narrator oprowadza odbiorcę po tym makabrycznym muzeum, przypisując


także żywym cechy umarłych, gdyż zwiedzający nie idą, lecz „snują się”, nie są isto-
tami z krwi i kości, lecz postaciami, „które zdawały się być raczej cieniami” 113. Zabieg
ów ma na celu wprowadzenie atmosfery niesamowitości, nierealności dalszych wy-
padków. Opis nabiera cech preludium, otwierającego wrota do kolejnych, niezwy-
kłych doświadczeń bohaterki.
Fascynacja śmiercią rozwija się w Helenie stopniowo, na równi niemal z zainte-
resowaniem osobą Siennickiego. Jego zdumiewające hasło: „chodźmy się denerwo-

112
G. Zapolska, Fin-de-siecle’istka, Kraków 1958, s. 242.
113
Ibid.
Pejzaż zaświatów 204

wać” daje początek doznaniom z pogranicza wizji, grozy, przedproża szaleństwa. Ła-
twość, z jaką bohaterka poddaje się sugestiom partnera, wynika w głównej mierze ze
słabości jej charakteru, niemożności przeciwstawienia się silniejszej woli.
Siennicki jest postacią interesującą nie tylko ze względu na jego relacje z Heleną,
lecz także na pewien szczególny moment z przeszłości, który stanie się charaktery-
stycznym motywem związku obojga oraz odwołań do zaświatów. Przyczyną neura-
stenii, hipochondrii, rozmaitych dziwactw Siennickiego było traumatyczne przeży-
cie z dzieciństwa – samobójstwo matki. Kobieta powiesiła się na własnym warkoczu,
a jej zwłoki odkrył syn. Od tego momentu życie dziecka, a potem dorosłego mężczy-
zny, splecione było nierozerwalnie z pośmiertnym konterfektem bliskiej osoby. Ma-
kabryczny obraz zjawiał się bezustannie, powracał, stawał się przyczyną psychicz-
nych cierpień, które Siennicki ostatecznie przypłacił życiem. Zjawa jego matki uka-
zała się wreszcie i Helenie, a był to przerażający efekt autosugestii, poddania się wpły-
wowi partnera, wynik dramatycznej rozmowy odbytej przez parę. Siennicki oznajmia:

Ciągle, zawsze, wiecznie [widział] tą twarz trupią, z czernią ust, z których zwiesza się język nabrzmiały…
I jeśli jej nie mam wizją, to jest ona w mym mózgu, źre mnie, toczy jak robak, jest mną samym, ciałem
moim, myślą moją, wolą moją! 114.

Dojmująco realistyczny obraz upiora, kreślony przez Siennickiego, wpływa wy-


raźnie na percepcyjne zdolności Heleny, zupełnie jakby jego myśli i odczucia stawały
się częścią jej własnego odbioru rzeczywistości. Widziadło wyłania się z ciemności jako
skutek słów wypowiedzianych przez ukochanego (niemal jak magiczne zaklęcie).
Integralnym elementem mediumicznym w powieści Zapolskiej są fragmenty
dotyczące widzeń i wywoływania duchów. Okoliczności towarzyszące pojawieniu się
tego wątku są znamienne ze względu na wykreowanie atmosfery dwuznaczności,
swoistej niechęci autorki do jasnego zaklasyfikowania doświadczeń bohaterki jako
prawdziwych, bądź iluzorycznych należących do sfery halucynacji. Za powód tego
braku precyzji uznać można chęć uniknięcia przez Zapolską obowiązku przyjęcia
zdecydowanej postawy oceniającej. Z tego właśnie powodu:

[…] salon doktora Żwana, w którym spotykają się ex-spirytystka, buddysta-teozof i badacz-parapsycho-
log, nabiera niemal metaforycznego znaczenia. Tu ujawnia się punkt statyczny trzech dróg, którymi
na przełomie wieków dążono do rozwiązania zagadki bytu i znalezienia uniwersalnych prawd. Różne

114
Ibid., s. 336.
205 Materializm kontra ezoteryka

były tylko metody tych poszukiwań, ale powszechnie zacierano te różnice, widząc raczej cechy wspólne
spirytyzmu, mediumizmu i teozofii 115.

Pretekstem do poczynienia pierwszej wzmianki na temat spirytyzmu jest pobyt


w sanatorium w Białej Wsi, kiedy podczas towarzyskiego zebrania jedna z uczestniczek
wyznaje, iż miewa dziwaczne halucynacje, omamy i stany kataleptyczne. Wywiązuje
się dyskusja, w toku której spora liczba osób przyznaje się do podobnych doświad-
czeń, klasyfikując je jako halucynacje. Jeden z uczestników konwersacji, Szerkowski,
wypowiada znamienny osąd, iż halucynacje są wymysłem lekarzy, niepotrafiących
logicznie wyjaśnić rzadko spotykanych zjawisk.

Owe widma nie są widmami, ale rzeczywistością i że w chwili, gdy je dostrzegamy, widzimy, a w rze-
czywistości, gdy się nam zdaje, że mamy wzrok doskonały, jesteśmy ślepi i rozbijamy się co chwila
o podobne widma, planujące w przestrzeni. Tylko nie czujemy ich dotknięcia, bowiem zmysł naszego
dotyku jest w chwili życia gruby, ordynarny i niewykształcony 116.

Pogląd Szerkowskiego jest zadziwiająco zbieżny z rudymentami filozofii spiry-


tystycznej (lub koncepcji pokrewnych 117), zakładającej istnienie rzeczywistości du-
chowej, oddzielonej od świata materialnego, z której wyłaniające się duchy (dusze)
mają zdolność komunikowania się z żyjącymi 118. Bohaterce praktyki te wydają się
przerażające, wprawiają w zdumienie pomieszane z zaciekawieniem. „Helena długo
rozmyślała nad słowami Szerkowskiego. Nie były to halucynacje, ale po prostu rze-
czy istniejące” 119.
Motyw spirytystyczny, bezpośrednio już dotyczący bohaterki, pojawia się w prze-
obrażeniu czwartym jako wynik depresji nękającej główną postać oraz efekt dwóch
traumatycznych przeżyć – samobójstwa Siennickiego i śmierci babki Bednawskiej.
Aby podkreślić ambiwalencję doznania, autorka odwołuje się wcześniej do psychicz-
nych zaburzeń Heleny, kreśląc przejmujący obraz istoty załamanej, o chwiejnej oso-
bowości i skłonnościach nie tylko depresyjnych, lecz czasem także socjopatycznych:

115
U. Makowska, Wiedza tajemna Wschodu. Tendencje okultystyczne w kulturze polskiej na przełomie XIX i XX w. W: Orient i orien-
talizm w sztuce. Materiały Sesji Stowarzyszenia Historyków Sztuki, Kraków, grudzień 1983, Warszawa 1986, s. 336.
116
G. Zapolska, Fin-de-siecle’istka…, s. 310.
117
Zwłaszcza ostatnie zdanie pobrzmiewa echami koncepcji ciała materialnego, astralnego, duchowego, eterycznego itp.
oraz świata duchowego. Zob.: Cedar, op. cit., s. 34–38, 194, 198.
118
W tym kontekście pada nazwisko „Katy King”, właściwie Katie King, która była duchem przemawiającym i materializo-
wanym przez medium Florence Cook. Istota owa twierdziła, że za życia nazywała się Ann Owen Morgan i była córką
eks-pirata nazwiskiem Henry Owen Morgan. Jej rzekomą misją miało być dowiedzenie istnienia świata niematerialnego,
co wynikało z chęci odkupienia dawnych zbrodni. Cook była obiektem eksperymentów słynnego badacza, Williama
Crookes’a.
119
G. Zapolska, Fin-de-siecle’istka…, s. 311.
Pejzaż zaświatów 206

Neurastenia jej zaczęła powoli przybierać już cechy histerii. Do chorobliwych uczuć wzrokowych i słu-
chowych, dzwonienia w uszach, nieudolności pojmowania wrażeń zewnętrznych, przyłączyły się teraz
mdlenia, kurcze, ataki, dławienia, migrena, utrata głosu, newralgie i bezustanne zmiany sympatii i an-
typatii 120.

Dodatkowym elementem stało się niepokojące wrażenie czyjejś obecności, draż-


niące, nagłe stany lękowe, na pograniczu halucynacji, co doskonale egzemplifikuje na-
stępujący fragment: „budząc się nagle, siadała na łóżku. Zdawało się jej, że ktoś błądzi
po pokoju. […] Nie widziała jeszcze, ale czuła ten świat mar i widziadeł, ogarniający ją
dokoła” 121.
Istotnym sygnałem jest dodane dyskretnie słowo „jeszcze”, jakby ów dziwny, po-
zazmysłowy świat pozostawał oddzielony od Heleny jedynie zasłoną świadomości,
odczuwalnego, prymitywnego lęku przed nieznanym. W podobny sposób Zapolska
sygnalizuje pozapercepcyjne zdolności postaci, zawieszając ją pomiędzy jawą a snem,
pomiędzy rzeczywistością materialną a krainą duchów. Zabieg ów jest mocno nace-
chowany tradycjonalistycznie, stanowi odwołanie do potocznych teorii dotyczących
duchów i sposobu ich funkcjonowania, przy czym są to koncepcje bardziej ludowej
niźli naukowej proweniencji.
Depresja bohaterki skłania ją następnie do podjęcia – nieudanej – próby samo-
bójczej. W odpowiednio zainscenizowanym quasi-rytuale śmierci ginie tylko inicja-
tor makabrycznego przedsięwzięcia, Siennicki. Po powrocie do domu wstrząśnięta
Helena dowiaduje się o śmierci babki Bednawskiej, co dodatkowo wzmacnia mrocz-
ną atmosferę. Moment okazuje się przełomowy ze względu na przeżywany przez
Helenę kryzys światopoglądowy. Następuje więc swoiste przewartościowanie, płynne
przejście od fascynacji śmiercią ku zainteresowaniu sferą pozamaterialną, motywo-
wane rozczarowaniem wobec nijakości umierania.

A więc to była śmierć, ta króciuchna chwila, trzask rewolweru, ciche westchnienie na starczy uwiąd
chorej kobiety!… […] Wyobrażała sobie zgon i walkę życia ze śmiercią w akompaniamencie charczenia,
rzężenia, konwulsji i twarzy siniejących w kłębach piany. Ta zaś śmierć, jaką widziała, nawet pomimo
grozy samobójstwa Siennickiego wydała się jej „gospodarska”, a zwłaszcza trupy, szmaty bezużyteczne,

120
Ibid., s. 350.
121
Ibid., s. 354.
207 Materializm kontra ezoteryka

te trupy, które nie spoczywały w mistycznym otoczeniu na czarnym grzbiecie katafalków, lecz do któ-
rych dotknęła się żywą dłonią, nie miały dla niej majestatu pełnego, tak jak dawniej, ciągnących ją za-
gadek śmiertelnych 122.

Rozmyślania Heleny o śmierci podążają znamiennym torem; kobieta zastanawia się,


czy:

[…] jeżeli matka Siennickiego mogła się ukazywać, to może i babka…[…] Duch a ciało – to dwie przepa-
ście […] duch mojej babki pozbył się tego worka, który jest dla nas wszystkich ciężką i nieznośną klatką,
dlaczegóż mam się obawiać trupa? Wszak to się już nie liczy! 123.

Zgnębiona, ogarnięta poczuciem zawodu, natrafia w rzeczach zmarłej na spiry-


tystyczne akcesoria oraz książki o charakterystycznych tytułach: O stolikach wirujących,
rzeczach nadprzyrodzonych duchach, O zwyczajach i praktykach diabłów, czy duchach na-
wiedzających 124, stanowiących pamiątki z młodych lat babki. Sugestia ponownie trafia
na podatny grunt, albowiem „to, z czym nosiła się od tak dawna, ta myśl, to pragnie-
nie zobaczenia wreszcie miała przed sobą, miała w formie książek, narzędzi, zdań,
usiłowań…” 125.
Wreszcie Helena przypomina sobie fragment listu Siennickiego, w którym mło-
dzieniec pisał: „chodź w krainę jasności”. Cytat ów wyzwala w niej przemożne pra-
gnienie oderwania się od realnego i pospolitego w swym materializmie świata.

Kraina jasności był to ów świat pozagrobowy. I podwójną teraz gorączką zdjęta, zaczęła wydobywać
z zapomnienia dzieło babki – ów spirytyzm, ośmieszony i wydrwiony, który poza oceanem jak feniks
z popiołów odżył ze swych wiekowych powijaków 126.

Passus ten dowodzi, że Zapolska w doskonały sposób potrafiła wpleść elementy


autentyczności w świat fikcyjny. Cytat jest bowiem czytelną aluzją do niezwykłego
zainteresowania spirytyzmem w Stanach Zjednoczonych w drugiej połowie XIX
wieku, które w krótkim czasie przeszczepione zostało na grunt europejski. Istotnym
szczegółem jest także znajomość historii praktyk spirytystycznych i ich rozwoju
u schyłku romantyzmu. Zapolska dokonując próby identyfikacji, umiejscowienia

122
Ibid., s. 401–402.
123
Ibid., s. 402.
124
Warto zauważyć, że są to zniekształcone tytuły dzieł autentycznych, jak podają w przypisie do wydania z 1958 roku Józef
Skórnicki i Tomasz Weiss.
125
G. Zapolska, Fin-de-siecle’istka…, s. 404.
126
Ibid., s. 408.
Pejzaż zaświatów 208

spirytyzmu w kulturze, odwołuje się słusznie do doświadczeń z przeszłości, które od-


żyły jako modny prąd w dalekiej Ameryce; stąd owo szczególne (bo przecież wyol-
brzymione) porównanie – „jak feniks z popiołów”.
Przeciwwagę dla fascynacji Heleny stanowi komentarz Żwana wyrażający sta-
nowisko badacza wobec praktyk spirytystycznych i odzwierciedlający postawę cha-
rakterystyczną dla pewnych środowisk naukowych: „widzę, że i pani ulegasz mod-
nemu prądowi i odgrzebujesz spirytyzm w szafach i pudełkach babki… Ach, te ko-
biety, idą ślepo za modą i sądzą, że odkrycia naukowe to ich krynoliny” 127.
Podobną rolę odgrywa scena, podczas której bohaterka siedząc w cukierni prze-
gląda artykuł dotyczący hiszpańskiego medium i praktyk spirytystycznych w ogóle.
Helena niewiele rozumie z czytanego tekstu, a samo zderzenie „słodkiej” atmosfery
z ezoteryzmem (kontrast światło i ciemność) jest nacechowane drwiną.
Warto zauważyć równocześnie, że ironiczny stosunek Zapolskiej do praktyk ezo-
terycznych wypływał po części z przyjętej przez pisarkę postawy obserwatora, po czę-
ści natomiast stanowił efekt osobistego poglądu na rzeczywistość i sposób jej percy-
powania. Pisarka dostrzegła i nakreśliła pewien stan faktyczny skupiając swoje zain-
teresowanie na charakterystycznych modach epoki. Podjęcie tematu wynikało z prze-
konania, iż:

[…] to wszystko, co fascynowało środowisko artystów: „tajemnica bytu”, mądrość Indii, ideoplastia i ży-
cie w astralu – nęciło też wielu spoza kręgu bohemy. Miało to być lekarstwem na strach przed śmiercią,
na samotność jednostki w nieludzkiej epoce, ale także na powszedniość i nudę. Równocześnie zaś „zaj-
mowanie się tymi sprawami należało podówczas do mody i trudno było bodaj utrzymać się przy opinii
wytwornego nie chodząc na seanse spirytystyczne. Dotyczyło to zwłaszcza kobiet”. Ów pospolity spi-
rytyzm łączył się więc z mediumizmem czy neobuddyzmem nie tylko w twórczości artystów-misty-
ków, ale także w życiu mieszczańskich salonów 128.

Kolejnym istotnym zagadnieniem jest ambiwalentny charakter nadzwyczaj-


nych zjawisk opisywanych w powieści. Trudno oceniać mediumiczne zdolności bo-
haterki, zwłaszcza że Zapolska tak pokierowała fabułą, iż sytuacja jest dwuznaczna.
Autorka podaje czytelnikowi dwa rozwiązania pewnego znamiennego problemu: czy
to, czego doświadcza bohaterka jest prawdziwe, czy pozostaje zaledwie złudzeniem,

127
G. Zapolska, Fin-de-siecle’istka…, s. 410.
128
U. Makowska, op. cit., s. 336.
209 Materializm kontra ezoteryka

projektowanym przez chorą wyobraźnię nadpobudliwej i nadwrażliwej kobiety. Pa-


miętać bwiem należy, iż Helena posiadała niemałą skłonność do kreowania siebie
taką, jaką w danej chwili chciała się widzieć, co zauważył Born:

[…] gdyby ktokolwiek przedsięwziął nad panią przeciwną pracę i zaczął sugestionować pani myśl, iż jesteś
silną, zdrową fizycznie i moralnie, ręczę, że po upływie pewnego czasu nie byłoby weselszej i zdrowszej
nad panią istoty… Tylko trzeba, aby taki uzdrowiciel się znalazł… 129.

Ponadto istnieje kilka drobniejszych wskazówek stanowiących potwierdzenie


tezy o nieprawdziwości niektórych zjawisk, mylnej diagnozie co do ich nadnatural-
nego charakteru. Jedną z takich wskazówek jest moment, w którym Helena zaczyna
skłaniać się ku spirytyzmowi. Jest to fragment dość humorystyczny, zwłaszcza ze
względu na puentę:

Nagle rozległ się suchy trzask. Wskutek pierwszych mrozów meble pękały. Lecz Helena rzuciła książki,
ekierki, ołówki, zabazgrane arkusze i uciekła jak szalona wyobrażając sobie, iż legion duchów wypełnił
nagle pokój zmarłej 130.

Z drugiej jednak strony, gdyby wziąć pod uwagę nastrój grozy, subtelnie stop-
niowany przez Zapolską – od chwili wizyty w katakumbach, przez ukazanie się upiora,
stany depresyjne, kataleptyczne, aż do owego fatalnego momentu, w którym Helena
słyszy głos z zaświatów, wygłaszający charakterystyczne dla Siennickiego hasło
„chodźmy się denerwować” – to podobne sceny mogłyby wydać się niemal realne,
istniejące nie tylko w płaszczyźnie wyobrażeń, lecz także w sferze realnego doświad-
czenia bohaterki. Ostatecznie przecież spirytyzm uchodził w owym czasie już nie
tylko za rozrywkę, szarlatanerię czy sztuczki, lecz traktowany był również jako „sys-
tem filozoficzny i zbudowany na jego podstawie kodeks moralny” 131. Takie ujęcie
tematu wynikało z głębokiego przekonania niektórych środowisk o tym, że „duch
człowieka żyje po śmierci i że można z nim nawiązać kontakt za pośrednictwem me-
dium w seansie” 132. William James, amerykański psycholog, dowodzi, iż:

[…] nasza zwykła świadomość na jawie, nasza – że tak powiem – świadomość rozumowa jest tylko pew-
nym szczególnym typem świadomości, poza którym, oddzielone odeń tylko cieniutką błonką, leżą

129
G. Zapolska, Fin-de-siecle’istka…, s. 376.
130
Ibid., s. 404–405.
131
P. Grzybowski, Opowieści spirytystyczne. Mała historia spirytyzmu, Katowice 1999, s. 152.
132
P. Haining, Leksykon duchów, przeł. T. Wyżyński i K. Zarzecki, Warszawa 1990, s. 276
Pejzaż zaświatów 210

formy potencjalne świadomości zgoła odmiennych […]. Odpowiadają one określonym typom umy-
słów, zapewne gdzieś znajdującym dla siebie warunki użyteczności i przystosowania. Żaden opis cało-
kształtu wszechświata nie może być zupełny, jeśli pomija się te inne formy świadomości 133.

Wypowiedź ta jednoznacznie sugeruje, że poza światem rzeczywistym może ist-


nieć inna, niewidoczna przestrzeń, do której dostęp mają tylko nieliczni, przy jedno-
czesnym założeniu, że jest to obszar jedynie hipotetyczny.
Zwrócić też warto uwagę na drobny, choć niezwykle istotny szczegół, dotyczący
nadnaturalnych zdolności bohaterki. Otóż przypadłości Heleny ogniskowały się za-
sadniczo wokół halucynacji oraz domniemanych widzeń. Na podkreślenie zasługuje
więc fakt, iż oba te elementy są silnie związane z praktykami mediumicznymi lub –
szerzej nawet – parapsychologicznymi. James R. Lewis stwierdza na przykład, iż
„zjawy i halucynacje [to] zjawiska uważane za alternatywny dowód na istnienie życia
po śmierci” 134.
W zbliżony sposób oceniał mediumizm Edward B. Taylor, według którego wiara
w nadprzyrodzone wywodzi się z mylnej interpretacji snów, wizji i halucynacji oraz
stanów pokrewnych. To, co widziane we śnie, rodzi przekonanie o możliwości wę-
drówki duchowego, niewidzialnego pierwiastka ludzkiego. Obecność zmarłych w tychże
snach doprowadzić miała do powstania koncepcji, zgodnie z którą wszystko posiada
duszę i że możliwa jest komunikacja ze światem zmarłych.
Spirytyzm w ujęciu Zapolskiej posiada jednak pewne szczególne cechy, które
warto podkreślić. Synteza spirytyzmu i praktyk pokrewnych zawiera komponenty
charakterystyczne, wywodzące się z tradycyjnego pojmowania istnienia duchów i zja-
wisk nadprzyrodzonych. Cała koncepcja spirytyzmu oparta jest w powieści na wąt-
kach popularnych, które określić można jako przesądy. Egzemplifikację takiej tezy
stanowi choćby wyjaśnienie doktora Żwana dotyczące ukazania się ducha Siennic-
kiego zamiast ducha babki Bednawskiej. Lekarz stwierdza wówczas:

[…] babka ujawnić się pani nie mogła […] jej ciało astralne ulegało za życia owemu zanikowi, jaki był przy-
czyną zgonu jej cielesnej istoty, lecz osoba, która się pani objawiła, musiała umrzeć gwałtowną śmiercią,
nagłą […] 135.

133
Cyt. za: B. Markiewicz, B. Szymańska, Od mistycyzmu do symbolizmu (Jakub Boehme i Emanuel Swedenborg), Wrocław, 1985, s. 5.
134
J. R. Lewis, Parapsychologia oraz badanie możliwości istnienia życia po śmierci. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 259.
135
G. Zapolska, Fin-de-siecle’istka…, s. 411.
211 Materializm kontra ezoteryka

Żwan ujawnia – bardzo powszechne – przekonanie, iż duch zmarłego ukazać


się może tylko wówczas, gdy ciało nagle i niespodziewanie zostało pozbawione życia.
Schemat taki jest ilustracją teorii spraw niedokończonych, niemożność realizacji któ-
rych staje się przyczyną cierpień i ciągłego niepokoju duszy nieżywej osoby. Pobyt
zmarłego na „granicy światów” jest wynikiem zakłócenia jakiegoś ustalonego po-
rządku, stanowi sumę tragicznych zdarzeń, które w konsekwencji doprowadziły do
specyficznego stanu zawieszenia. Popełnienie przez Siennickiego samobójstwa oraz
związany z tym brak wyzwolenia od ziemskich zaangażowań (czyli możliwość kon-
taktowania się ze światem materialnym) wpisuje się też bardzo wyraźnie w koncepcje
religijne. Akt autodestrukcji decyduje wszakże o niemożności wiecznego spoczynku,
a przekonanie to wynika ze stanowiska Kościoła katolickiego, który:

[…] w IV w., idąc za sugestią św. Augustyna przedstawioną w Państwie Bożym, postanowił ostatecznie potępić
samobójstwo. W następnych wiekach stosunek Kościoła wobec samobójstwa stawał się coraz bardziej nie-
przychylny, a nastawienie Kościoła do tego zjawiska dobrze podsumował Tomasz z Akwinu w swojej Sum-
ma theologica, stwierdzając, że samobójstwo jest sprzeczne z naturalnymi skłonnościami człowieka 136.

Wielowiekowa tradycja wykształciła odpowiednie mechanizmy ostrzegania, spla-


tając się jednocześnie z ludowym rozumieniem zjawiska. Pogląd na temat związku
zjawiania się duchów z gwałtowną, przedwczesną śmiercią znajduje odzwierciedlenie
w powieści, podobnie jak na przykład przekonanie, że północ jest godziną duchów.
Przeświadczenie o istnieniu świata pozagrobowego budzi się w bohaterce pod
wpływem typowego zaburzenia porządku życia przez śmierć. Infantylizm Heleny
skłania ją do poszukiwań pozytywnego rozwiązania przytłaczającej, nienormalnej dla
niej sytuacji.

Nie da się ukryć, że w wielu ludziach istnieje silna potrzeba wiary w jakąś formę tamtego świata […].
Wynika to, jak się wydaje, nie tyle z niedostatku wiedzy […] – ile raczej z typu emocjonalności. Lęk
przed śmiercią, niemożność pogodzenia się z tym, że wraz z nią wszystko się dla jednostki kończy […]
– wszystko to każe bardziej uczuciowym, bardziej wrażliwym ludziom wierzyć, że za tym chaosem
kryje się jakiś ład […] 137.

– przedstawiają problem wiary w zaświaty Andrzej i Hanna Misiowie. Jest to wyjaś-


nienie logiczne, oparte na dogłębnej analizie mechanizmów władających ludzkimi
emocjami.

136
J. R. Lewis, Samobójstwo. W: J. R. Lewis, op. cit. s. 303.
137
H. Miś, A. Miś, Okultyzm, magia, wróżby, Warszawa 1982, s. 25.
Pejzaż zaświatów 212

Zapolska nie rozwiązuje zagadki widzeń (lub złudzeń) Heleny, pozostawiając tę


kwestię na uboczu, z dala od głównego, socjologicznego nurtu powieści. Pisarka pre-
zentuje odbiorcy jedynie przegląd trendów i mód epoki, nie starając się odpowie-
dzieć na pytanie o istnienie świata pozagrobowego, które – jako nieistotne dla pro-
blematyki utworu – odsuwa na plan dalszy. Urszula Makowska konstatuje, iż:

[…] w Fin-de-siecle’istce […] pisarka ukazując problem ze stanowiska obserwatora, podchodząc doń z dy-
stansem, ujawnia tak ważne kulisy powstawania modernistycznego mitu wschodu tajemnego. I dlatego
dobitniej niż autorzy zaangażowani osobiście w praktyki ezoteryczne – określa charakter zjawiska. Naj-
większą rolę odegrała tu moda, atmosfera taniej sensacji, przyciągająca amatorów rozmaitych dreszczy
metafizycznych 138.

Motyw wiary w istnienie zaświatów przetwarza również Hajota w powieści Ostat-


nia butelka. Komunikat o śmierci matki budzi w jej bohaterze nie tylko pewność do-
świadczenia wizji zmarłej osoby, lecz także wiarę w możliwość kontaktu zagrobo-
wego. Ciężka choroba, która dotknęła Bensona po otrzymaniu wiadomości o zgonie,
wzbudzają w nim pragnienie spotkania z duchem zmarłej. Odczucia takie wynikają
z naturalnej skłonności człowieka do radzenia sobie z cierpieniem wewnętrznym i ut-
ratą bliskiej osoby. Pod wpływem takich przeżyć jednostka poszukuje ukojenia i na-
dziei, którą częstokroć daje wiara w zaświaty. Jest to także powód, dla którego bohater:

Istotą całą zwracał się ku matce, jakby w oczekiwaniu, że ona mu coś wskaże, coś ześle. […] Mistyczny
wpływ jej dalekiej śmierci zaczynał na niego działać. […] Umarła? Nie. Ona po prostu przeniosła się
gdzieś, dokąd jemu nie pozwala jechać życie. Ale gdyby się uparł i przełamał życie, znalazłby się tam
w jednej chwili. Przyjdzie czas, że się to stanie samo przez się 139.

Dystans pomiędzy matką a synem ulega zmniejszeniu właśnie w wyniku przy-


jęcia określonej optyki. Wiara w metafizyczną obecność zmarłej czyni więź tym sil-
niejszą, tym bardziej trwałą. Jednak przeżywana przez bohatera rozpacz osiąga apo-
geum i wyraża się jako pragnienie ponownego zetknięcia ze zmarłą. Rozdzielenie
fizyczne, którego doświadczali uprzednio, przeistacza się w rozłąkę głęboko odczu-
walną, możliwą do przezwyciężenia właśnie poprzez duchowy kontakt:

Coraz bardziej utrwalał się w przekonaniu, że matka stamtąd, gdzie jest, widzi go, słyszy, i że rozłąka
ich, choć wplotło się w nią coś na razie nieprzezwyciężonego, co ludzie nazywają śmiercią, jest w istocie
bez porównania mniej materialną, niż poprzednia […]. Chwilami przekonanie to dochodziło w nim do

138
U. Makowska, op. cit., s. 337.
139
Hajota [H. Pajzderska], Ostatnia butelka, Warszawa [brw], t. II, s. 119.
213 Materializm kontra ezoteryka

takiego natężenia, że […] z nieopisanym utęsknieniem i nieopisaną trwogą oczekiwał widocznego zna-
ku, który by je udowodnił. Wszak miał już jedną taką chwilę… w ową przeklętej pamięci noc […]. Czuł wtedy
wyraźnie obecność matki… słyszał jej głos… a ona już tam w Anglii nie była… już tam właśnie mówiono
o niej, że umarła. […] Przymykał oczy, wytężał słuch, zatrzymywał oddech w piersi, bezwiednie usiłując
wszelkimi siłami ubezcieleśnić własną istotę, wyjść niejako na spotkanie tej, która już z ziemią nie miała
nic wspólnego. Ale na próżno. Nie osłabiało to jego wiary w mistyczne obcowanie z nim matki, lecz
pustka, jaką widział przed sobą […] przerażała go coraz bardziej. Był za młody, za żywotny, żeby go ten
zaświatowy stosunek wypełnił 140.

Pomimo zatem ustawicznego pragnienia śmierci bohater nie potrafi – czy też
nie chce – przekroczyć pewnych granic, podjąć ostatecznej decyzji, „wypisującej” go
ze świata żywych. Ostatnie widzenie matki było pożegnaniem, znakiem zaświadcza-
jącym o sile więzi uczuciowych i jednocześnie przyrzeczeniem spotkania po „tamtej
stronie” – kiedyś. Ostatecznie obsesja Bensona słabnie pod wpływem miłości do Diany,
a wreszcie zanika zupełnie. Wyraźnie widać, że psychiczna kondycja człowieka, w tym
również jego przekonania oraz przeżycia, determinują nie tylko możliwość zetknię-
cia się ze światem duchów, lecz także mogą ją eliminować.
Z kolei motyw strachu przed zemstą umarłego i wiary w możliwość odwetu zza
grobu wykorzystuje Esteja w powieści Mgławica. Funkcjonuje on jako dopełnienie rysu
charakterologicznego głównej postaci. Bohaterka utworu, Helena, dowiedziawszy się,
że właśnie z jej powodu popełnił samobójstwo zakochany w niej mężczyzna, zaczyna
obawiać się jego zemsty. Poczucie strachu i niepewności dziewczyny wzmaga jeszcze
jej brat, mówiąc: „pewnie nigdy nie zbadamy dokładnie tej tajemnicy, chyba że on
z tamtego świata przyjdzie nam ją wytłumaczyć” 141.
Żartobliwa uwaga młodego człowieka powoduje zapadnięcie przepełnionej lę-
kiem ciszy, a Czesław, jeden z uczestników rozmowy, tak tłumaczy to nagłe ustanie
wszelkich odgłosów: „ta jego śmierć tragiczna takie na mnie wrażenie zrobiła, że
dreszcz mnie przeszedł, gdy nagle białe widmo ujrzałem nad sobą” 142.
Przywołanie imienia zmarłego staje się tutaj ekwiwalentem zjawienia się widma,
a jednocześnie napełnia bohaterkę przekonaniem o możliwości pozagrobowych od-
wiedzin. Tajemnica miłości Heleny do Kazimierza jest osnową wątku samobójstwa,
ponieważ wybór matrymonialny, którego dokonała bohaterka, stał się przyczyną te-

140
Ibid., t. II, s. 120–121.
141
Esteja [J. Kisielnicka], Mgławica, Warszawa 1894, s. 6.
142
Ibid., s. 13.
Pejzaż zaświatów 214

go aktu autodestrukcji. W przeświadczonej o własnej winie, dręczonej wyrzutami su-


mienia kobiecie narasta lęk przed powrotem ukochanego z zaświatów. Bohaterka tak
bardzo obawia się takiego spotkania, że skłania się ku przekonaniu, iż „tamten mścić
się będzie”; gdy tylko zamyka oczy, widzi „te same źrenice, zamknięte na wieki, tę
samą twarz z zagadkowym wyrazem śmierci, wyrazem bólu, czy spokoju” 143. Helena
nabiera pewności, że zmarły wybaczy jej, gdy tylko zerwie zaręczyny z Czesławem,
a wtedy zarówno ona, jak i samobójca zyskają wieczny spokój. Przekonanie owo
współgra jednak z dojmującym strachem przed popadnięciem w obłęd w wyniku
bezustannego powracania wizerunku zmarłego. Helena rozważa zatem:

[…] on tak się mścić będzie całe życie. On temu nie winien, bo nie był do zemsty zdolny. Ale moja
chciwość mści się nade mną w ten sposób. Gdyby tak dłużej być miało, obłędu dostałabym niezawod-
nie; zamknęliby mnie z tym widmem […]. Muszę zerwać. Muszę! Raz dlatego, że tylko wtedy pozbędę
się tego widma, potem dlatego, że tamten [Czesław] gdyby się dowiedział… Ja się go boję… Kogo ja się
nie boję? Kazia nie bałam się za życia, a teraz jego najwięcej. To mu się należy 144.

Myśl o wyznaniu prawdy stanie się obsesją, a zarazem i karą za chciwość oraz
odrzucenie tego, którego kochała. Lęk przed zemstą zza grobu za zdradę i sprowo-
kowanie samobójstwa wiąże się z motywem powrotu na ziemię w celu uzyskania za-
dośćuczynienia, obecnym w kulturze europejskiej. Pokutująca dusza, nie mogąc za-
znać spokoju – w przypadku analizowanej powieści dodatkowym elementem jest sa-
mobójstwo – poszukuje harmonii i wiecznego odpoczynku. Esteja, zręcznie operując
świadomością i tradycyjnym sposobem pojmowania przejawów obecności upiorów
oraz motywów ich postępowania, kreśli wizerunek kobiety opętanej wyrzutami su-
mienia. Ostatecznie jednak zjawa nie przychodzi; to raczej Helena nosi w sobie prze-
konanie o przewinieniu wobec Kazimierza. Jedyną pokutującą duszą jest więc w po-
wieści bohaterka, która zyskuje ukojenie dopiero po wyznaniu swej winy.
Poczucie winy i rozpacz stają się przyczyną obłędu wynikającego z przekonania
o obcowaniu z duchem zmarłej ukochanej również w powieści Artura Gruszeckiego
Zwycięzcy. Książę Zasławski zostaje dotknięty szaleństwem, ponieważ wykonując ob-
owiązki służbowe wydał rozkaz zabicia kochanej kobiety, Rénée de Villoureza. Mi-
łość do pięknej Francuzki i poczucie winy powodują głęboką depresję. Bohater uważa,
że gdyby tylko posłuchał własnych przeczuć, gdyby uwierzył w dawane przez los znaki,

143
Ibid., s. 33.
144
Ibid., s. 34–35.
215 Materializm kontra ezoteryka

prawdopodobnie ocaliłby życie dziewczyny. Zasławski zaczyna uznawać wpływ świata


duchów na ludzki, tłumacząc sobie szereg zbiegów okoliczności jako konsekwencję
tego działania. Tym samym zyskuje pewność, iż każda nowa okoliczność lub sygnał
o zmianie uwarunkowań:

[…] to był jakiś rozkaz duchów, nowe ostrzeżenie, aby się miał na baczności, aby cofnął się, zapobiegł
nieszczęściu. I gdyby tylko dwie godziny dłużej kazał odpocząć żołnierzom, a nawet jedną godzinę…
[…]. Dobre duchy ostrzegały go, dawały widome znaki, a on, zapatrzony w barbarzyńskie widmo wojny,
ze stępionymi nerwami, nie rozumiał, nie odczuwał ich mowy … i stał się jej zabójcą, katem. I jeszcze
mógł je uratować, gdy przez matkę przemówiły dobre duchy, by zaraz wyjechały z pałacu… 145.

Zasławski pragnie wierzyć w duchowe moce, ponieważ jest to dla niego jedyna
ucieczka przed brutalnością rzeczywistości, w której przyszło mu żyć. Traumatyczne
przeżycie dokonuje jednak ogromnego spustoszenia w psychice i bohater popada
w urojenia. Zmarła jawi mu się jako duchowa żona, stając się inspiracją jego działań
– napisania książki o prawdziwym przebiegu zdarzeń w miasteczku, w którym do-
konano rzezi, i w którym zginęła także Rénée. Przed śmiercią Zasławski wzywa do
siebie swego porucznika, Sumareckiego, wyznając:

[Rénée] jest moją żoną duchową… już mi przebaczyła, tylko żąda, bym wyjawił światu prawdę i zemścił się
[…]. Jestem zupełnie normalny i spokojny… To wy nie rozumiecie i nie możecie pojąć nic duchowego, nad-
ziemskiego […]. Wie pan, ona w przeddzień katastrofy była u mnie… Widziałem ją, jak żywą, słyszałem, jak
śpiewała dla mnie Rapelle toi!… Potem w marszu znów przyszła do mnie… a później, później często się zjawiała
[…]. Ona żąda wyjawienia prawdy, i zrobię to, ogłosiwszy swoją książkę, a drugi warunek – zemsta… 146.

Znużony realnością umysł przenosi się zatem w sferę bardziej przyjazną, w któ-
rej bohater może doznać otuchy. Obłęd księcia stanowi tutaj rodzaj przeniesienia
świadomości w obszar wyobrażonego, terytorium, w którym dziewczyna pełni rolę
bodźca, impulsu działań.
Równie dramatyczną percepcję płaszczyzny niefizycznej, determinowaną doj-
mującym poczuciem winy, ukazuje Gruszecki w Zwyciężonych. Domniemane zjawy
pełnią tutaj funkcję upostaciowanych wyrzutów sumienia, których doświadcza ojciec
bohatera, Jan Nowak. Dokonane w przeszłości zabójstwo wspólnika oraz przyczynie-
nie się do śmierci innych osób nie mogą zniknąć z jego pamięci. Zbliżający się zgon
i poprzedzająca go ciężka choroba wzmagają jeszcze poczucie wyrządzonej ludziom

145
A. Gruszecki, Zwycięzcy, Warszawa 1903, s. 191–192.
146
Ibid., s. 254–255.
Pejzaż zaświatów 216

krzywdy. Przed oczami starca pojawiają się upiory, postacie tych, którym zgotował
śmierć. Warto wszakże zauważyć, iż wizje kończą się zawsze wraz z nastaniem świtu.
Z wypowiedzi Jana wynika, że doświadcza on podobnych zjawisk już od wielu lat.
Powtarzające się widzenia wygnały go na szereg pielgrzymek i wpędziły w religijną
manię. W noc przed śmiercią dręczą Jana kolejne omamy:

Patrz tam w ciemny kąt… widzisz?… tam stoi Tropf, z rozbitą czaszką, widać mózg biały… patrzy na
mnie, grozi, woła do siebie… O Boże! […] Słuchaj, jak jęczy […] – on jest teraz na korytarzu i płacze, bo
umarł w grzechu śmiertelnym… 147.

Istotnym elementem przeświadczenia Nowaka o prawdziwości wizji jest właśnie


ów „śmiertelny grzech”, w którym zmarł Tropf, co warunkuje tradycyjny sposób po-
strzegania takich przypadków jako inicjujących pojawianie się upiora. Łaska boskie-
go przebaczenia i przyjęcie przed zgonem sakramentów decydowały o zapewnieniu
duszy odkupienia przewin. Ponieważ żaden z zamordowanych nie otrzymał rozgrze-
szenia, determinuje to stan niepokoju i ustawicznego dążenia do odkupienia win, co
dotkliwie oddziałuje na jego sferę emocjonalną wywołując widzenia.
Wyrzuty sumienia są także osnową wątku spirytystycznego w noweli Gruszec-
kiego Przy ognisku. Główny bohater, Dudek, przeprawia się przez rzekę wraz z niezna-
jomym mężczyzną, lecz ich łódź przewraca się i towarzysz się topi. Po dotarciu na
brzeg zmęczony Dudek doświadcza widzenia, które napawa go grozą. Atmosfera oto-
czenia wyraźnie zresztą sprzyja powstawaniu kreacji wyobrażonych, a lęk bohatera
wzmaga także jego zabobonna wiara w tajemnicze i niesamowite nocne zjawy:

Wiatr gwizdał, jęczał, płakał na różne tony. Dudkowi przyszły na myśl baśnie i opowieści o pokutujących
duszach, o wilkołakach, strachach. Raz jeszcze się przeżegnał. Naraz, tuż zza drzewa, wysuwa się on –
podróżny, towarzysz z łodzi… Drgnął Dudek cały – i szybko jął szeptać słowa pacierza… Mara zginęła 148.

Trudno właściwie określić, czy złudzenie było tylko halucynacją zmęczonego


umysłu i udręczonego chłodem oraz nadludzkim wysiłkiem ciała, czy może raczej
przesądy wywołały lęk. Warto wszakże zauważyć, że Dudek wykonuje tutaj gest ty-
powy dla odpędzania duchów, jakim jest znak krzyża, swoista ochrona przed nieczy-
stymi siłami, za których przedstawicieli uznawano upiory.

147
Idem, Zwyciężeni, Warszawa 1901, s. 301.
148
Idem, Przy ognisku. W: A. Gruszecki, Wykolejony. Nowele i szkice, Warszawa 1900, s. 37.
217 Materializm kontra ezoteryka

Z kolei w Wychowance Ostoi motyw spirytystyczny wykorzystany zostaje jako


element gry erotycznej. Drugoplanowa bohaterka powieści, Wrońska, flirtując z wiej-
skim lekarzem, Storczykiem, wykorzystuje do tego celu jego zainteresowanie zjawi-
skami paranormalnymi. Umiejętne wyzyskanie znanych z tradycji sposobów przy-
zywania duchów staje się czynnikiem wabiącym i wzmacniającym fascynację dok-
tora. Manipulacja charakterystycznymi dla zjawisk ezoterycznych czynnikami jest tu
dwupoziomowa. Z jednej strony pokazuje ubóstwo idei spirytystycznych, piętnuje
koncepcje mediumiczne jako czy przesąd, z drugiej zaś sytuuje tę dziedzinę w sferze
bardzo bliskiej świadomości każdego człowieka. Precyzja, z którą Wrońska opraco-
wuje swój plan, zaskakuje szczegółowością:

Przygotowała już parę przypuszczeń o duchach. W pustych pokojach pukało coś z cicha… Dziś w nocy
słyszała kroki w sali. Zbliżyły się do pokoju ciotki i ucichły; pewną była, że to już śmierć. Słyszała wy-
raźnie… […] Nieraz już słyszała podobne „objawy” – nadmieniła mu o tym ostrożnie, żeby nie domyślił
się kłamstwa. Ona jednak to słyszy, gdyż jest bardzo nerwową […]. Dziś może mu opowie, że coś wi-
działa. Ale co? Wprzód trzeba go na opowiadanie o duchach wyciągnąć 149.

Obserwacja obyczajowa autorki powieści ogniskuje się tutaj wokół przeświad-


czenia uwodzicielki o naiwności poglądów doktora. Spirytyzm, faktycznie postrzegany
jako forma obłędu, manii, zdziecinnienia czy nawet działania szatana, przyjmował
w oczach współczesnych przede wszystkim postać szczególnego rodzaju oczarowa-
nia, o którym wypowiadano się dość ostrożnie, a już na pewno szeptem. Rozsądek na-
kazywał unikania podobnych tematów, aby nie narazić się na posądzenie o popiera-
nie mediumizmu. W procesie uwodzenia Wrońska chce wykorzystać ową – według
niej naiwną – wiarę doktora jako środek do bliższego zainteresowania go swą osobą.
Rzekoma prostolinijność lekarza stanowi dla niej źródło inspiracji, ponieważ zdaje
sobie ona sprawę z tego, że Storczyk mylnie interpretuje otaczającą go rzeczywistość
doszukując się w niej elementów paranormalnych.
Wokół kwestii naiwnej wiery skonstruowany jest również jeden z wątków ut-
woru Dygasińskiego pt. Złamane życie. Bohaterka powieści zmuszona zostaje do zara-
biania jako nauczycielka u hrabiostwa Krasołańskich. Pałac w Krasopolu odznacza się
bogatą tradycją wiary w „spacerujących nieboszczyków”:

W podaniach pałacowych żyły legendy o strachach, harcujących tutaj nocami. Już dawno pomarli ci,
którzy jakoby na własne oczy widzieli bądź czarnego pana, bądź białą panią, siejących trwogę w pałacu.

149
Ostoja [J. Sawicka], Wychowanka, Petersburg 1895, s. 195.
Pejzaż zaświatów 218

Ale po nieboszczykach w spuściźnie pozostała wiara, a żywi uważali sobie za obowiązek wiarę tę prze-
chowywać. Ilekroć nocną porą w pustej części pałacu dał się słyszeć zgiełk jakiś, to zawsze łatwowier-
nym powstawały włosy na głowie i jaki taki z przerażonymi oczyma, z bijącym sercem, powtarzał: „To
on!”. A innym razem mówiono: „Ona!”. Bo tak wszyscy mianowali czarnego pana i białą panią. „On”
w wyobraźni ludzkiej był straszliwie czarny, miał oblicze, którego żaden śmiertelnik nie mógł oglądać
bezkarnie i potem umierał. Jeżeli ktoś umarł, zawsze jakiś żyjący człowiek umiał tę śmierć uzwiązkować
z taką czy inną przepowiednią, zgon zwiastującą, a „on” musiał tu być czynny […]. Zofia […] na próżno
usiłowała przekonać samą siebie, że przyczyny zjawisk zmysłowych nie mogą być nadprzyrodzone: […]
rozum – rozumem, a strach – strachem 150.

Dygasiński pokazuje mechanizm generowania strachu, sytuację inicjowania lę-


ku przed nadprzyrodzonym i kreowanie wizerunku nawiedzonego domostwa. We-
dług pisarza to ludzka skłonność do wypełniania rzeczywistości wytworami wyob-
raźni staje się często przyczyną tworzenia legend czy podań dotyczących ukazywania
się duchów zmarłych.
Podatna na grozę inspirowaną takimi historiami okazuje się również bohaterka
powieści: „Obok jej pokoju była zbrojownia […]. Częstokroć w nocy coś tam skrzyp-
nęło, brzękło, trzasło. Może czas robił dzieło zniszczenia, a może «on», pan czarny
zwiedzał zbrojownię” 151.
Przekonanie takie doprowadza w konsekwencji do groteskowego zdarzenia,
opartego na nieporozumieniu. Oto Zofia, przemykająca się z kaplicy do pokoju, zo-
staje nagle pochwycona przez hrabiego, którego omyłkowo bierze za grasującego
w pałacu ducha. Przestrach bohaterki wynika już nie z faktu, że narażona jest na nie-
chciane zaloty pracodawcy, lecz z przekonania, że ma do czynienia ze zjawą.
Warto również dodać, że w tradycyjnym obrazie zamku czy dworu lub pałacu
dominuje przeświadczenie, że każdy z nich zasiedlony jest przez duchy. Typowy
motyw zjawy to oczywiście biała lub czarna dama, będąca pokutującą duszą jakiejś
prababki.
Charakter inkrustacji posiadają natomiast wszelkie wzmianki dotyczące seansów
spirytystycznych lub rzekomych spotkań ze zmarłymi, niewpływające na przebieg
akcji utworu. Są to na przykład przechwałki Porzyckiego z Sezonowej miłości Zapol-
skiej, wspominającego, że zajmuje się czasem spirytyzmem. Uwaga bohatera stanowi
tutaj raczej pewien rys kulturowy, określa mężczyznę i sytuuje go w odpowiedniej
kategorii społecznej. Podobnie marginalna jest wypowiedź Brunona w Szmacie życia

150
A. Dygasiński, Złamane życie, Warszawa [br], s. 111–112.
151
Ibid., s. 112.
219 Materializm kontra ezoteryka

tej samej autorki. Bohater nadmienia tutaj, że przed laty (prawdopodobnie jest to
okres pierwszej fali zainteresowania „wirującymi stolikami”) uczestniczył w seansach
spirytystycznych („Tak, tak… stoliki wirujące, słodkie dźwięki harfy […] oddziaływały
na niego w dziwny sposób” 152).
Walor żartobliwej uwagi zyskuje natomiast scenka z Szachrajów Gruszeckiego,
kiedy bankier Strauchfeld zastanawia się nad możliwościami zdobycia środków fi-
nansowych, które ocalą go od bankructwa. W swych rozważaniach Żyd dochodzi
w ten sposób do znaczącej konkluzji:

W owym czasie opowiadano głośno o nadzwyczajnych zjawiskach spirytystycznych i panu Strauchfel-


dowi przyszło na myśl, że takiego ducha można by użyć do wykradzenia gotówki z banku, z kasy Gru-
enhausa lub innego; ale odrzucił tę myśl, jako niedorzeczną, bo czyż taki duch, gdyby tylko mógł, nie
obłowiłby się sam najpierw gotówką, którą może zabrać niewidzialny i niekarany… To musi być jakiś
szwindel z tymi duchami; duch nie może być taki głupi, jak ludzie, on przecież nie pójdzie do więzienia,
ani na Sybir; a jeśli nie zabiera papierów i złota, to tylko dlatego, że naprawdę nie istnieje, tylko mądrzy
wmawiają w głupich, że są duchy 153.

Trudno odmówić bohaterowi swoistej logiki. Wywód Strauchfelda, podbudo-


wany właściwymi materialistom-finansistom argumentami, uwieńczony zostaje pra-
widłowym wnioskiem o nieistnieniu duchów. Bankierski pogląd na metafizykę opie-
ra się na podstawach absolutnie fizycznych, przez co zjawom przypisywane są cechy
odpowiadające ludzkim pragnieniom i żądzom. Ezoteryzm zostaje przewrotnie po-
zbawiony sensu i jednoznacznie przez oceniony przez Żyda jako bezwartościowy.
Gruszecki w doskonały sposób kreśli intelektualne horyzonty postaci i z humorem
demaskuje naiwność oraz jednostronność postrzegania bankiera, rejestrując równo-
cześnie jeden z istotniejszych aspektów ówczesnej rzeczywistości.
W innych z kolei utworach wzmianki nawiązujące do spirytyzmu zyskują walor
grozy, stanowiąc ostrzeżenie dla bohaterów. Na przykład w powieści Zapolskiej pt.
We krwi kiedy konie potykają się o trupa męża Stefanii, nieświadoma tego faktu ko-
bieta doznaje dziwnego wrażenia, ponieważ czuje „jakby coś niewidzialnego szarp-
nęło ją za włosy” 154. Manifestacja o charakterze spirytualnym przejawia się w powie-
ści jako gwałtownie doświadczany kontakt niefizycznego („coś niewidzialnego”) z
materialnym (schwycenie za włosy). Podobnie niepokojącą wzmianką jest zawarta w

152
G. Zapolska, Szmat życia, Warszawa [br], t. I, s. 257.
153
A. Gruszecki, Szachraje, Warszawa 1899, t. II, s. 98–99.
154
G. Zapolska, We krwi, Warszawa 1913, t. III, s. 415.
Pejzaż zaświatów 220

noweli Ostoi Nad morzem opinia jednej z postaci, że „topielcy straszą czasami”. Prze-
konanie takie wynika z tradycyjnego postrzegania gwałtownej śmierci jako uzasad-
nienia dla ewentualnego powrotu zza grobu bądź to w celu odkupienia win, lub do-
kończenia powinności, których realizację uniemożliwił nagły zgon.
Również specyficzna czasoprzestrzeń sprzyja powstawaniu wyobrażeń na temat
pokutujących zjaw. W Mamy pantofelkach Estei bohaterka opisuje dziecięce lęki nastę-
pująco: „Latem duchów się nie bałam – zimą okropnie; smutny wiatr zimowy zdawał
się zawsze czymś tajemniczym a groźnym, pozostającym w bliskich stosunkach z du-
chami” 155.
Aura zewnętrzna, a w szczególności zjawiska postrzegane negatywnie, jak przej-
mujący chłod i wiatr, determinować mogą wyobrażenia widm. Czynnikiem wzma-
gającym procesy kojarzeniowe mogą stać się nie tylko odgłosy wydawane przez wi-
cher zimowy, przypominające zawodzenia czy jęki, lecz również opowieści o chło-
dzie towarzyszącym manifestacjom widm.

Dysputy spirytystyczne

Charakter istotnego elementu obyczajowości rejestrowanej w powieściach posiada


również dysputa o problemach metafizycznych. Rozważania takie wpisane są w dwie
powieści Gruszeckiego: Nawrócony oraz Zwyciężeni, których bohaterowie poruszają
ogólne zagadnienia z dziedziny mediumizmu oraz ezoteryzmu.
W Nawróconym dyskusja o spirytyzmie odzwierciedla obiegowe opinie i cieka-
wostki, stanowiąc zapis typowej konwersacji na podobne tematy. W rozmowie uczest-
niczą przedstawiciele kilku opcji światopoglądowych i kierunków umysłowych, a wy-
powiedzi ich składają się na schematyczny rysunek sytuacji prawdopodobnej. Jedna
z osób biorących udział w rozmowie, pani Balińska, pełni funkcję łącznika pomiędzy
spirytyzmem historycznym a współczesnym. Wiek postaci uprawomocnia przypo-
mnienie niegdysiejszych praktyk „duchowniczych”, co z kolei prowadzi do wyzna-
czenia linii demarkacyjnej pomiędzy dawną „zabawą” a obecnym unaukowieniem
dziedziny. Balińska opowiada, że:

Będąc młodziutką bywałam tam i pamiętam pierwsze wrażenia wirujących stolików.


— Czy i ciocia należała do łańcucha trzymających?

155
Esteja [J. Kisielnicka], Mamy pantofelki. W: Esteja, Kto zwycięzcą? Nowele, Warszawa 1893, s. 317.
221 Materializm kontra ezoteryka

— Nie, ale przestraszone miny pań i niezwyczajny stukot pamiętam […].


— I co mówił stolik? Jestem bardzo ciekawy seansów spirytystycznych; opowiadają cuda o nich.
— Co wystukał stolik, nie pamiętam 156.

Wyznanie Balińskiej spotyka się i ze sceptycyzmem Strauchfelda, zdeklarowa-


nego materialisty pretendującego do miana uczonego, i z przychylnym przyjęciem
ze strony jego żony, Karoliny. Podkreśla ona powagę przedmiotu posługując się argu-
mentem o udziale badaczy w doświadczeniach mediumicznych. Tymczasem czwarty
uczestnik rozmowy, Ludwik, wygłasza opinię zgodną ze stanowiskiem eksperymen-
tatorów, opartą na koncepcji metafizyki powiązanej z nauką.

— To wszystko oszustwo, sztuki kuglarskie, a ludzie zabobonni wierzą! — zaśmiał się pan Strauchfeld.
— Jednak musi być w tym coś nadzwyczajnego — mówiła żona — jeżeli ludzie naukowi, poważni,
zajmują się spirytyzmem.
— I zawsze w końcu odkryje się jakaś sztuczka prestidigitatora — upierał się pan Strauchfeld — jak
na przykład Slade’a; czy nie tak, panie inżynierze?
— Mam trochę inne wyobrażenie o spirytyzmie, jakkolwiek przyznaję, że istotnie odkryto oszu-
stwa takich jak Slade, Schraps, Betty Tamke, Toepfer i innych mediów […]. Spirytyzm według mego
zdania […] jest usiłowaniem przekroczenia granic, zakreślanych naszymi zmysłami i szukaniem odpo-
wiedzi na pytanie: skąd przyszliśmy? po co przyszliśmy? dokąd idziemy?
— To jest bardzo dziwne — zawołał pan Strauchfeld — aby taki człowiek jak pan, był mistykiem.
[…] Wrażeń innych poza zmysłowymi nie znamy i one nawet nie mogą istnieć […] 157.

Strauchfeld stoi na stanowisku pozytywistycznym, uznając prymat doświadczeń


empirycznych i poszukiwanie jedynie przy użyciu metod doświadczalnych. Rzeczy-
wistość składa się dlań jedynie z elementów weryfikowalnych percepcyjnie i stanowi
szereg powiązanych ze sobą procesów zachodzących w przyrodzie. Struktura świata
może zostać zbadana wyłącznie na drodze poznania rozumowego, w związku z czym
poszukiwanie duchowego pierwiastka jawi się jako bezcelowe, ponieważ nie przynosi
jednoznacznego, namacalnego efektu. Ludwik Baliński przedstawia jednak kontrar-
gument:

— Zmysły nasze są bardzo grube i niedostateczne […]. Nie odczuwamy w ogóle zjawisk magnetycz-
nych i elektrycznych, póki nie przechodzą one w inne siły […]. Więc istnieje poza nami świat inny na
ziemi, świat niedostępny dla naszego ciała, ale możliwy dla ducha. Istnieją w naturze siły i zjawiska nam
nieznane, które przy rozdwojeniu osobowości w poszczególnych stanach jasnowidzenia, hipnotyzmu,
somnambulizmu bywają dostępne badaniom i pozwalają uchylić rąbek zasłony nowego świata, nam

156
A. Gruszecki, Nawrócony, Warszawa 1901, s. 351.
157
Ibid., s. 351–352.
Pejzaż zaświatów 222

nieznanego. Może ten świat zamieszkują duchy, może w tym świecie odnajdziemy nieśmiertelny pier-
wiastek życia, może dowiemy się, w jakim celu żyjemy i dokąd idziemy, gdzie nasz kres.
— Jak to gdzie? — zaśmiał się pan Strauchfeld — Przecież mamy zaludnić gwiazdy, rozpalić słońce…
— Przedtem jednak musimy poznać i posiąść tajemnice natury, chociażby drogą spirytyzmu.
— Już chyba nie spirytyzmu. To szarlataneria.
— A jak zwie pan astrologię, poprzedniczkę astronomii lub alchemię […]? 158.

Argumentacja Ludwika jest powieleniem teorii dotyczących poznawczej warto-


ści spirytyzmu naukowego. Mediumizm postrzegano często jako dyscyplinę stwa-
rzającą warunki do identyfikacji duchowej cząstki człowieka, dającą nadzieję na uzy-
skanie odpowiedzi na pytanie o cel ludzkiego istnienia. W tym ujęciu wszelkie do-
świadczenia hipnotyczne, somnambulizm oraz wynikające z tych stanów jasnowi-
dzenie interpretowano jako aktywności pozazmysłowe, umożliwiające rozwój inte-
lektualny wyższego rzędu. Dualizm człowieczego bytu – uznany teraz za aksjomat –
determinował eksplorację nowych poziomów istnienia. Wypowiedziane przez boha-
tera zdanie o poznawaniu tajemnic natury przy użyciu wszelkich środków, w tym
także spirytyzmu, nie pozostawia wątpliwości co do ideologicznej postawy Ludwika.
Baliński, inżynier, osoba o umyśle ścisłym i szerokich horyzontach, dostrzegająca
w mediumizmie możliwości rozwojowe, światopoglądowo bliski jest współczesnym
Gruszeckiemu naukowcom, którzy właśnie w nowym dziale zjawisk upatrywali szans
na zmianę metodologii naukowej, pociągającą za sobą poszerzenie naszej wiedzy
o świecie. Warto tutaj zauważyć, iż autor powieści dość dobrze orientował się nie tylko
w podstawowych problemach dziedziny, którą poddawał krytyce, ale także dyspo-
nował dość rozległą wiedzą na temat spirytystycznych doświadczeń. W dalszej zatem
części rozmowy Ludwik nie tylko przytacza przykład eksperymentu mediumicz-
nego Crookesa, lecz również dokonuje próby wyjaśnienia natury zjaw:

— Czy kuzyn wierzy w duchy? — spytała Karolina.


— […] Czytając doświadczenia Crookesa z panną Cook, jestem skłonny do wierzenia w duchy; bądź
co bądź, ta fotografowana Katie King imponuje, i czasem przypuszczam nawet istnienie ludzi astral-
nych, fluidycznych.
— I jakie są te duchy? […] — spytała pani Karolina.
— Katie King była osobą żyjącą, materialną, inne duchy według spirytystów posiadają materię usub-
telnioną w rodzaju światła, płomienia, wzrok ich może sięgać jednocześnie do obu półkul; przenoszą
się miejsca na miejsce z szybkością myśli, a nawet mogą przenikać materię 159.

158
Ibid., s. 352–353.
159
Ibid., s. 353–354.
223 Materializm kontra ezoteryka

Wszystkie cechy zjaw, które przytacza Baliński, stanowią zespół konstytutyw-


nych cech widm, nadających im ponadnaturalny, niesamowity wymiar. Pomimo jed-
nak powołania się Balińskiego na autorytet Crookesa sceptyczny Strauchfeld stwier-
dza ostatecznie: „Te duchy, ten spirytyzm polega cały na urojeniu, złudzeniach. I już
nie mówmy o tym pod noc; to rozdrażnia niepotrzebnie i przeszkadza spać” 160.
Konkluzja ta jest o tyle interesująca, że podważa racjonalizm dotychczasowych
wypowiedzi. Przechrzta przyznaje, iż rozmowa ta rozdrażnia go, a mówienie „pod
noc” o zjawach ujemnie wpływa na jakość snu. Wyraźnie widać, że pierwotna wiara
w upiory pozostaje w każdym człowieku, ponieważ stanowi element dziedzictwa kul-
turowego, tradycji przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
Przytaczana w powieści rozmowa przedstawia starcie dwóch poglądów na za-
gadnienia spirytualne. Według Maurycego Strauchfelda spirytyzm – naukowy czy
nienaukowy – nie posiada żadnej wartości poznawczej, jest szarlatanerią i oszustwem.
Dzieje się tak dlatego, że wszystko co człowiek może pojąć wynika z jego możliwości
zmysłowych, poza tym nie ma niczego. Trzeba tutaj dodać, iż Strauchfeld interesuje
się naukami przyrodniczymi, osiągnięciami cywilizacyjnymi, badaniami nad elek-
trycznością, ma umysł ścisły, analityczny, nie dowierzający ezoteryzmowi. Ludwik
z kolei reprezentuje stanowisko człowieka wykształconego, który traktuje spirytyzm
jako inny rodzaj poznawania oraz odkrywania świata. Baliński odrzuca, rzecz jasna,
fałszerstwa i oszustwa dokonywane przez media, optując za metodą ściśle naukową.
Uznaje bowiem, że dusza ma formę materialną, aczkolwiek nadal nie została ona od-
kryta; być może jest tak mała, że jest pierwiastkiem lub atomem, lecz istnieje w spo-
sób fizyczny. Przyjmując istnienie świata niematerialnego godzi się na formy jego
współdziałania z rzeczywistością materialną: przenikanie ducha przez materię, prze-
mieszczenia się z szybkością myśli, gdyż są to zjawiska możliwe do zweryfikowania.
W ujęciu Balińskiego tajemnice przyrody nie zostały do końca odkryte, zatem należy
dokonać tego wszelkimi dostępnymi metodami.
Interesujące jest także porównanie spirytyzmu do astrologii oraz alchemii. Uważa
się powszechnie, iż obydwie te dyscypliny dały podwaliny pod współczesną astrono-
mię i chemię. Dzięki tym dawnym dziedzinom wiedzy dokonał się rozwój nauki,
możliwe stały się rozmaite odkrycia. Ludwik wierzy, że spirytyzm okaże się właśnie

160
A. Gruszecki, op. cit., s. 354.
Pejzaż zaświatów 224

tą quasi-nauką, z której wykształci się później gałąź wiedzy weryfikowalnej, doświad-


czalnej. Przekonanie podobne uprawomocnia również fakt, że istnieją w naturze ele-
menty niemożliwe do zauważenia „gołym okiem”, do zbadania za pomocą zmysłów
– prąd elektryczny, bakterie, atomy, pierwiastki. Jak bowiem konstatował Maxwell,
wyjaśniając relacje między makro- a mikrokosmosem: „to, co widzimy, składa się
z elementów niewidzialnych”. Spirytyzm więc mógłby okazać się kolejną furtką otwie-
rającą przed ludzkością dostęp do sekretów świata, którego zobaczyć nie możemy,
a który ściśle wiąże się ze strukturą i sposobem istnienia rzeczywistości, którą znamy
i w której żyjemy.
Ścierające się światopoglądy zaprezentowane zostały także w rozmowie bohate-
rów powieści Zwyciężeni. Jeden z bohaterów, Karol, reprezentuje tutaj stanowisko bli-
skie poglądom Ludwika z Nawróconego, żywi bowiem przekonanie o nieśmiertelno-
ści cząstki życiowej; różni go jednak od interlokutora kategoryczne przeświadczenie
o bezwartościowości dociekań ezoterycznych. Powie jednak:

[…] geniusz ludzkości, dążący do prawdy poznania, nie tylko tego świata, lecz i zaświatów leżących za
progiem dzisiejszej świadomości, ten jest wieczny i nieśmiertelny, bo źródło jego tkwi w nieśmiertel-
ności pierwiastku życia 161.

Antagonistką Karola Nowaka jest Elza, która brzydzi się rzeczywistością mate-
rialną w każdym z jej przejawów. Dziewczyna jest fantastką inspirowaną przez kon-
cepcje Kardeca dotyczące hierarchizacji duchów, co egzemplifikuje stwierdzenie: „Jeśli
nawet spirytyści przypuszczają w krainie zaświatowej różne hierarchie duchów, cóż
dopiero tu na ziemi” 162.
Elza wyobraża sobie, że świat materialny jest jakoś połączony ze sferą eteryczną
lub ją odwzorowuje, tęskni do zupełnie innych jakości, do tego wszystkiego, co łączy
się z pozafizycznym istnieniem. Marzycielski manifest dziewczyny konkretyzuje się
w postaci powiązania sfery metafizycznej z poezją i postulatu oddzielenia od ciele-
sności. Elza uznaje również wyższość ducha nad materią, co jej nakazuje „– Unikać
i gardzić rzeczywistością, zajmować się tylko życiem duszy w jej objawach i przemia-
nach odwiecznych i niezmiennych, patrzeć tylko w głąb siebie i snuć poezję z siebie” 163.

161
Ibid.
162
Ibid., s. 180.
163
Ibid., s. 336–337.
225 Materializm kontra ezoteryka

Elza jest tu więc przede wszystkim modernistką, postulującą wyższość cząstki


spirytualnej, jawiącej się jako ciekawostka godna wnikliwszej introspekcji. Tymcza-
sem Karol odpowiada, że ideały Elzy to zaledwie:

Nowa odmiana starej piosenki […]. Fakirzy indyjscy magnetyzują się w podobny sposób od wieków.
— Ależ oni dążą do nirwany, a my do poezji — zawołała tryumfująco.
— Tak, oni dążą do rzeczywistej, a nowa poezja do sztucznej nirwany, jest to wygodny płaszczyk
do usunięcia od pracy, nauki i celów życia.
— Upór pana jest niemożliwy, sądziłam, że po doświadczeniu, o którym pan wspominał [śmierć
ojca], zrozumiał pan nareszcie całą nicość przemijających form życia zewnętrznego 164.

Według Elzy wszelkie przejawy życia duchowego są nadrzędne wobec elemen-


tów bytu fizycznego, ponieważ cechują się nieśmiertelnością i nie mogą zostać uni-
cestwione. Przeświadczenie dziewczyny o trwałości pierwiastka duchowego i prze-
mijalności materii łączy się tutaj z koncepcją poezji jako rewelatora prawd ukrytych
przed niewtajemniczonymi.
W ujęciu Gruszeckiego – jak widać – zderzają się dwie postawy odpowiadające
filozofii odchodzącej, reprezentowanej przez Karola i rodzącej się nowej estetyki, pro-
ponowanej przez Elzę. Dyskusja o wartościach duchowych staje się więc w powieści
pretekstem do ukazania transformacji ideowej zachodzącej w literaturze, sztuce i świa-
topoglądzie końca dziewiętnastego stulecia.

164
Ibid., s. 337.
Rozdział czwarty

Na peryferiach świadomości…
Motyw hipnozy i magnetyzmu

Wstęp

Hipnoza interpretowana jako stan bezwarunkowego poddania się woli operatora sta-
nowiła archetypiczną manifestację władzy człowieka nad umysłem drugiej osoby. Wy-
jątkowość sytuacji, w której jednostka opanowuje władze umysłowe innego człowieka
i przejmuje kontrolę nad jego ciałem sprawiała, że doświadczenia magnetyczne na-
bierały charakteru sensacji i były niejednokrotnie przedstawiane w konwencji magii
lub cudowności. Jak pisał Henryk Hoyer:

[…] do rzędu niezwykłych zjawisk w dziedzinie psychicznej działalności człowieka, które wznieciły nie-
raz ciekawość publiczności warszawskiej, należały […] przedstawienia hipnotyczne, jakie jej zaprodu-
kował przed kilkunastu laty niejaki pan Donato. Warszawa wpadła wtenczas w zachwyt, uznano sztuki
p. Donato za cudy, otwierające zupełnie nowe poglądy na zjawiska życiowe i psychiczne, a niektórzy
wielbiciele cudotwórcy czynili Towarzystwu Lekarskiemu za to gorzkie wyrzuty, że przemysłowego
sztukmistrza nie uznawało za powagę naukową i uchylało się od wszczynania z nim uczonych dyskusji.
Podobne wzniecenie ciekawości czytelników pisemek brukowych powtórzyło się od tego czasu kilka-
krotnie, wskutek zabiegliwości innych podobnych przemysłowców 1.

1
H. Hoyer, Mózg i myśl, „Wszechświat” 1894, nr 22, s. 337.
227 Materializm kontra ezoteryka

Niezbadane dotąd procesy mózgowe, tajemnice ludzkiego umysłu rozpatrywa-


ne bywały w dwóch kategoriach – z punktu widzenia nauki (w tym wypadku przede
wszystkim medycyny) oraz w konwencji rozrywkowo-mistycznej, kładącej nacisk
głównie na ekstraordynaryjność eksperymentów i niemożność jednoznacznego wy-
jaśnienia reakcji organizmu. Badacze dziewiętnastowieczni podkreślali często, iż:

[…] stan hipnotyczny nie przedstawia ani jednego objawu, który nie występowałby także przy innych
stanach […] przy zwykłym biegu czynności psychicznych, albo też przy różnych chorobowych zbocze-
niach układu nerwowego. […] Niektóre stany, podobne do pewnych stanów hipnotycznych, pojawiają
się wprawdzie dość rzadko, ale występują jako samodzielne zboczenia czynności nerwowej, jak miano-
wicie somnambulizm i katalepsja […]. Sugestię nareszcie […] spostrzegamy i wykonujemy bezustannie
w życiu codziennym. Somnambulizm do tego stopnia zgadza się z objawami hipnotyzmu, że niektórzy
autorzy oznaczają ostatni wprost jako somnambulizm sztuczny. Stan hipnotyczny nazwano pierwotnie
snem „magnetycznym”, lecz wyrażenie to obecnie prawie powszechnie porzucono […]. Niektórzy zwo-
lennicy mistycyzmu przyjmują wprawdzie istnienie jakiegoś tajemniczego czynnika, przelewającego
się niby z ciała magnetyzera do układu nerwowego osoby magnetyzowanej, lecz istnienia tej nadprzy-
rodzonej siły […] niczym nie udowodniono, a objawy występujące przy rzekomym jego stosowaniu dają
się w zupełności wytłumaczyć i zastąpić przez proste poddawanie, czyli sugestię 2.

Funkcja „cudowności” przejawiała się właśnie w planie mistycznego sposobu wy-


jaśniania przyczyn zjawisk somnambulicznych, doszukiwania się pierwiastka nad-
przyrodzoności czy przejawów działania nadzmysłowej siły. Tymczasem naukowa
interpretacja hipnozy opierała się często na koncepcji powszechnego, aczkolwiek
nieuświadomionego występowania zjawisk tego rodzaju. Nieodkryte dotąd uwarun-
kowania czy mechanizmy funkcjonujące w ludzkim umyśle stanowią przyczynę wy-
stępowania – w szczątkowej formie – objawów hipnotycznych, zwłaszcza „poddawa-
nia”. Hoyer zauważa na przykład, iż:

[…] sugestia bynajmniej nie stanowi wyłącznej właściwości stanu hipnotycznego, owszem działa bezustan-
nie w powszednim życiu człowieka. Wiadomo każdemu z własnego doświadczenia, jak skutecznie działa
namowa słowna, jak trudno oprzeć się perswazjom osób, które poważamy i cenimy […]. Widzimy już stąd,
że istnienie własnej samodzielnej „woli” polega w istocie na współdziałaniu spoczywających w naszej pa-
mięci różnych wyobrażeń, pojęć, uczuć i popędów, które wzajemnie się zwalczają, dopóki pewne silniejsze
popędy nie przeważą szali […] i nie nadadzą naszym dążnościom odpowiedniego kierunku. Przy zwykłej
równowadze umysłu namowa pozostaje bezskuteczna, dopóki nic nie przeszkadza swobodnemu współ-
zawodnictwu różnych pojęć i popędów, wynurzających się z widnokręgu świadomości 3.

2
Ibid., s. 338.
3
Ibid., s. 340.
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 228

Jednak pomimo włączenia hipnozy i zjawisk pokrewnych do sfery badań nau-


kowych i nadania im statusu naturalnych, stanowiących formę aktywności mózgu,
wciąż atrakcyjna wydawała się interpretacja nadnaturalna. Motyw magnetyzmu – mo-
cy tajemnej, wypływającej z nadprzyrodzonych zdolności lub metody magicznej kon-
troli nad drugim człowiekiem – był doskonałym tworzywem artystycznym, tłuma-
czącym niezrozumiałe, czasem nieuzasadnione poczynania bohaterów literackich.
Hipnoza czy magnetyzm stawały się uniwersalnymi czynnikami wyjaśniającymi roz-
maite i nie do końca klarowne działania powieściowych postaci, ich motywacje itp.
Wzmianki dotyczące hipnotyzmu podzielić można na trzy kategorie: pierwsza
to przypadki, w których magnetyzm użyty zostaje w charakterze narzędzia leczni-
czego lub badawczego. Celem działania staje się wówczas eksperyment bądź uwypu-
klenie leczniczych właściwości tej dyscypliny; druga to tak zwany magnetyzm ero-
tyczny, oparty na przekonaniu o „przyciągających” własnościach metody i możliwo-
ści wysyłania swoistych sygnałów miłosnych czy nawet podświadomego oddziały-
wania na psychikę lub emocje innej osoby i trzecia to motywy odnoszące się do
mrocznej strony rzeczywistości, odwołujące się do tradycyjnie pojmowanego wize-
runku złych mocy, ujawniających swe działania w postaci nadnaturalnych zdolności.
Magnetyzm jest w tym przypadku środkiem używanym do wabienia potencjalnych
ofiar, czynnikiem sprowadzającym zgubę, pozbawiającym woli, a tym samym moż-
liwości stawiania oporu.
Od razu należy zastrzec, iż literacka parafraza hipnozy ma charakter akcyden-
talny i opiera się zasadniczo na powszechnym sposobie interpretowania zjawisk bar-
dziej lub mniej ściśle związanych z magnetyzmem. W twórczości drugiego pokolenia
pojawia się właściwie bardziej jako wzmianka niż leitmotiv. Wynika to prawdopodob-
nie z niewielkiej atrakcyjności tego motywu i postrzegania somnambulizmu czy su-
gestii jako dyscyplin naukowych.

Hipnoza praktyczna

Motyw działalności hipnotyzerskiej pojawia się przede wszystkim w nawiązaniu do


praktyk mediumicznych i pozostaje w ścisłej relacji ze zdolnością nawiązywania nad-
naturalnego kontaktu. Podobna interpretacja wynika, jak się zdaje, z dawnego prze-
konania o pozazmysłowych właściwościach ujawniających się w stanach sztucznego
229 Materializm kontra ezoteryka

snu. Koncepcja ta związana była z praktykami magnetycznymi, podczas których pa-


cjent dokonywał autodiagnozy. Stan somnambuliczny pozwalał rzekomo na wnik-
nięcie we własne ciało i dokonanie rozpoznania dręczącej organizm choroby. Hip-
noza – kojarzona z transem – wykorzystywana była również podczas seansów spiry-
tystycznych. Uważano, iż pogrążenie w letargu jest dowodem na uwolnienie duszy,
pozwalające jej na astralne podróże czy komunikowanie się ze zmarłymi.
Nic w tym zatem niezwykłego, że tytułowy bohater utworu Ostoi Doktor Faust
praktykuje hipnozę, aby dokonać identyfikacji, a następnie wyodrębnienia ducho-
wego pierwiastka. Koncepcja odrywania duszy od ciała stanowi w tym przypadku sy-
gnał znaczący, ponieważ właśnie na niej opiera się założenie autorki, że obdarzony
umiejętnością hipnotyzowania człowiek może uśmiercić inne osoby poprzez me-
chaniczne przerwanie połączenia pomiędzy fizyczną i astralną cząstką.
Praktyki Fausta – naukowca poszukującego duszy – opierają się przede wszyst-
kim na doskonałym opanowaniu technik hipnotyzerskich. Zbrodnicze skłonności
potęgują posiadaną przez niego umiejętność, wspomagając naturalne predyspozycje.
Autorka zresztą w sposób drobiazgowy ukazuje etapy wprowadzania pacjenta w trans,
wskazując charakterystyczne cechy tego procesu i zachowania obiektu. Eksperymenty
Fausta wpisują się w teorię głoszącą istnienie tajemniczego fluidu przenikającego
ludzkie ciało i umożliwiającego oddzielenie się ducha od materii oraz jego wędrowa-
nie po obszarach niedostępnych dla świadomości.
Eksperymenty prowadzone przez doktora odbywają się wedle schematu opar-
tego na doświadczeniach z magnetyzmem, a ich celem jest doprowadzanie do poja-
wienia się u poszczególnych pacjentek objawów jasnowidzenia czy innych tego typu
zjawisk. Warto zauważyć, że rosnąca popularność hipnotycznych metod usuwania
schorzeń czy fobii stanowi dla Fausta doskonały pretekst i umożliwia prowadzenie
szeroko zakrojonych poszukiwań medium idealnego. Doktor nie bierze wszakże pod
uwagę istotnego czynnika, na który zwracali uwagę dziewiętnastowieczni uczeni, że
częste wprowadzanie w trans powoduje skutki uboczne, nie tylko w planie mental-
nym, lecz również fizycznym. Dlatego dobrze zapowiadające się dziecięce medium
stopniowo traci zdolności parapsychiczne.
Dziewiętnastowieczni badacze podkreślali jeszcze jedną ważną kwestię dotyczącą
hipnozy, a mianowicie zróżnicowany stopień podatności na wprowadzanie w sztuczny
sen. Z podobnym problemem mamy do czynienia w utworze Ostoi. Faustowskim
medium doskonałym okazuje się ostatecznie Pola, dziewczyna obdarzona nadnatu-
ralną zdolnością autohipnozy. Wrażliwość młodej kobiety powoduje przełamanie
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 230

naturalnych barier ochronnych umysłu i umożliwia doktorowi przeprowadzenie tra-


gicznie zakończonego eksperymentu.
Ważnym elementem doświadczenia jest moment, w którym Faust w sztuczny,
magnetyczny sposób podtrzymuje zanikające życie Poli. Oto „doktór posyłał jej […]
piorunujące wejrzenie, wpatrywał się w martwą twarz Poli, usiłując podnieść jej ga-
snące siły… Pod wpływem jego wzroku chora drgnęła, jak trup naelektryzowany” 4.
Niezwykłość działania bohatera polega na magnetycznej reanimacji konającego
ciała, manipulacji słabszą wolą. Warto nadmienić, iż zabieg ten przypomina ekspery-
ment opisany w opowiadaniu Edgara Allana Poego Prawdziwy opis wypadku z p. Wal-
demarem, w którym dusza zostaje przywiązana do martwego ciała za pomocą zabie-
gów magnetyzatorskich 5. W odniesieniu do Poli jest to jednak zaledwie magnetyczna
reanimacja, nakaz woli powstrzymujący ulatujące życie.
Efekt poddania się woli hipnotyzera ujawnia się także jako bezwarunkowe pod-
porządkowanie rozkazom Fausta. Pola traci zdolność samodecydowania, nie może
przerwać doświadczenia, nie będąc w stanie przeciwstawić się woli doktora, który:

[…] zbliżył się do niej, a cofając się ku drzwiom gabinetu, siłą wzroku pociągał ją za sobą. Szła… posuwała
się raczej wolnym, falistym ruchem. […] Doktór ciągnął ją wzrokiem… Szła uśmiechnięta, jakby uszczę-
śliwiona tym ruchem, którego by bez jego pomocy uczynić nie mogła. W miarę, jak się oddalał od Poli,
ruchy jej stawały się wolniejsze. Doktor wytężył całą siłę woli, żeby ją za próg sypialni wywabić. Stanęła
w gabinecie. Zatrzasnął drzwi, a jednocześnie głuchy, przeciągły jęk rozległ się w sypialni 6.

Opisana przez Ostoję sytuacja jest w zasadzie typową deskrypcją mechanizmów


sztucznego snu i działań wolicjonalnych. Ponieważ wola Fausta przerasta opór ko-
biety, ta nie może się bronić, nie ma już instynktu samozachowawczego, który uchro-
niłby ją od śmierci. Pozbawiona możliwości decydowania o sobie Pola porusza się
zgodnie z wytycznymi lekarza, a jej ruchy są senne i mimowolne. Punktem oddzia-
ływania są oczy eksperymentatora, a siła wzroku jest czynnikiem sprawczym zacho-
wania dziewczyny. Oczywiście tak nakreślona sytuacja jest jedynie udramatyzowaną

4
Ostoja [J. Sawicka], Doktor Faust. W: Ostoja, Nad morzem (z notatek turysty), Warszawa 1903, s. 107.
5
Eksperyment opisany w utworze Poego opierał się na założeniu, że wola hipnotyzera jest w stanie utrzymać czy reani-
mować martwe ciało za pomocą swoistego przypisania do ciała lub uwięzienia pierwiastka spirytualnego. Doświadczenie
wykazać miało „czy pacjent w tym stanie posiada jakąkolwiek wrażliwość na prąd magnetyczny; po wtóre – czy, w razie
twierdzącym, wrażliwość owa pod wpływem danych warunków uszczupla się lub wzrasta; po trzecie – w jakim stopniu
i na jaki przeciąg czasu można drogą owych doświadczeń powściągnąć zaborczość śmierci” (E. A. Poe, Prawdziwy opis
wypadku z p. Waldemarem, przeł. B. Leśmian, Kraków 1976, s. 37). W przeciwieństwie do doświadczenia Fausta bohater
Poego osiąga przerażający skutek długotrwałego stanu zawieszenia pacjenta pomiędzy życiem i śmiercią. W stanie tym
materia ulega spowolnionemu rozpadowi, a dusza nie może odnaleźć drogi w zaświaty.
6
Ostoja [J. Sawicka], op. cit., s. 107.
231 Materializm kontra ezoteryka

wersją rzeczywistych zabiegów hipnotycznych, jako że już w dziewiętnastym wieku


podkreślano dobitnie, że nawet najbardziej podatne na usypianie osoby nie wykonają
polecenia sprzecznego z ich etyką lub zagrażającego życiu 7.
Motyw naukowego zainteresowania hipnozą oraz towarzyszącymi jej zjawiska-
mi pojawia się również w powieści Ostoi zatytułowanej Wychowanka. Młody dr Stor-
czyk opiekuje się umierającą ciotką Reginą, a ponieważ stan kobiety jest terminalny,
lekarz usiłuje ulżyć jej cierpieniom za pomocą hipnozy. Efekty uznaje za niezwykle
interesujące, co egzemplifikuje poniższy cytat:

[…] gasnące życie zajmowało go więcej, niż cały przebieg choroby. […] W początkach choroby ciotki
Reginy próbował stosować wszelkie środki i od razu spostrzegł, że nie ma ratunku. […] A jednak obec-
nością swoją przyniósł jej ulgę… powtarzała to nieraz; hipnotyzował ją wzrokiem bezwiednie z po-
czątku, następnie zaczął stosować do niej swój szczupły zapas wiedzy w tym kierunku… bóle ustępo-
wały… życie gasło, ale prawie bez cierpień. Badanie skutków tej siły pochłaniało całą jego duszę. Z ksią-
żek nie dowiedział się nic. Pretensjonalne formułki wyglądały jak majaczenie zarozumiałego nieuka. On
miał już trochę własnego doświadczenia. Widział rzeczy wielce różne od tych, o których dotąd słyszał
i czytał. Ciekawość pchała go coraz dalej po tej drodze, a wstrzymywała ostrożność. Tyle lat ślęczał nad
zdobyciem wiedzy, która miała mu dać chleb i stanowisko. Teraz go zupełnie inna dziedzina nęcić zaczy-
nała… Dokąd zajdzie i co go napotka?… Już teraz formułkowy balast zrzucać zaczął, ale co na to miejsce
dla równowagi zdobędzie? 8.

Storczyk usiłuje wykorzystać lecznicze właściwości hipnozy, podobnie jak miało


to miejsce w rzeczywistości. Autorka powieści dokonuje tu zresztą interesującej ob-
serwacji ewolucji postawy oraz poglądów lekarza, który pozbawiony zdolności, a także
powołania, zwraca się ku dziedzinom paramedycznym. Odległość dzieląca wiedzę
„formułkową” od tak zwanej medycyny niekonwencjonalnej jest ogromna. Fascyna-
cja bohatera przyjmuje jednak formę nienaukową, opartą na subiektywnej ocenie.
Doktor mylnie interpretuje fakty, biorąc za jasnowidzenie właściwie wszystkie słowa
chorej, bacznie się w nie wsłuchując i wyciągając pochopne wnioski. Tak oto:

[…] każdemu jej słowu nadawał szczególniejsze znaczenie. Wczoraj przepowiedziała wizytę Waliń-
skiego. Nie skombinował, że mogła wiedzieć o tym od służby. […] Nie myślał o tym: we śnie hipnoty-
zmu usłyszał od niej kilka słów, które przy dobrych chęciach można było wziąć za pewne wskazówki
medyczne: powitała go parę razy słowami „wiedziałam, że pan przyjedzie” – to mu wystarczyło do
wytworzenia pewnych przypuszczeń, które coraz wyraźniejszą przybierały formę 9.

7
Pola była świadoma grożąjącego jej niebezpieczeństwa. Miewając przeczucia, podświadomie obawiała się Fausta.
8
Ostoja [J. Sawicka], Wychowanka, Petersburg 1895, s. 176–177.
9
Ibid., s. 177–178.
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 232

Entuzjazm lekarza pozbawia go zatem obiektywizmu, uniemożliwia prawidłową


ocenę rzeczywistości, mącąc obraz faktów. Odnaleźć tu można echa krytyki, której
poddawano eksperymenty hipnotyczne, wskazując na brak dystansu ze strony uczo-
nych wobec badanych zjawisk. Błąd młodego doktora polega na bezkrytycznym spo-
sobie interpretowania natury zjawisk oraz niepoddawaniu ich racjonalnej weryfikacji.
Zauważyć również należy, iż Storczyk nie potrafi logicznie bronić swego stano-
wiska, wstydząc się obsesyjnego zainteresowania hipnozą. Dokumentuje to fragment
utworu opisujący przybycie głównej bohaterki w odwiedziny do ciotki. Lekarz wdaje
się wówczas w dyskusję z Anną:

[…] chora wyglądała pani… przed godziną przepowiedziała pani przyjazd […]. Miewa chwile … jasnowi-
dzenia; ciekawy okaz.
— Pan w takie rzeczy wierzy? — wtrąciła Wrońska […].
— Ja… Ja… nie wierzę… Konstatuję fakt… słyszałem… byłem obecny […].
— Będąc dzieckiem, słyszałam toż samo od mojej niańki — szepnęła Wrońska.
Zarzut ten słyszał już nieraz; uśmiechnął się pobłażliwie; starał się jej dowieść, że te właśnie podania
ludowe są niezbitym dowodem prawdziwości objawów 10.

Stanowisko Wrońskiej jest oczywiście typowo lekceważące i adekwatne do więk-


szości ówczesnych opinii na temat właściwości oraz rzeczywistej użyteczności hipno-
zy. Postawa lekarza dowodzi ponadto, iż nawet w kontekście medycznie potwierdzo-
nej skuteczności hipnozy zjawiska poboczne pozostają nadal niejasne, niedookreślone
i postrzegane są jako nienaturalne.
Motywy hipnotyczne i mesmeryczne pojawiają się również w Fin-de-siecle`istce
Zapolskiej. W jednej ze scen powieści odmalowana została sytuacja nawiązująca do
praktyk magnetycznych. Kiedy zafascynowana Siennickim Helena poddaje się jego
wpływowi, doświadcza wstrząsającej wizji jego zmarłej matki. Zdarzenie to ukazuje
chwiejność bohaterki i jej podatność na wpływy mentalne, stanowiąc jednocześnie
ciekawe studium działania sugestii. Kobieta biernie poddaje się słowom mężczyzny,
odczuwając je tak samo mocno jak wrażenia dotykowe: „Z palców Siennickiego, do-
tykających w tej chwili tyłu jej głowy, zdawał się spływać w jej mózg, pod jej czaszkę
jakiś prąd gorący, który napełnił po chwili całe jej ciało” 11.

10
Ibid., s. 180–181.
11
G. Zapolska, Fin-de-siecle’istka, Kraków 1958, s. 337.
233 Materializm kontra ezoteryka

Opisane tu odczucie związane jest właściwie z mesmeryzmem, czyli magnety-


zmem zwierzęcym. Jest to dziedzina ściśle łącząca się z doświadczeniami hipnotycz-
nymi, oparta na koncepcji Mesmera, który zakładał istnienie magnetycznego fluidu,
obecnego w każdej cząstce wszechświata. Idea fluidycznej siły znalazła zastosowanie
jako element niekonwencjonalnych metod leczniczych praktykowanych przez Mes-
mera, także przy wykorzystaniu snu hipnotycznego: „W późniejszym czasie Mesmer
odkrył, że uzdrowiciel może przekazywać energię witalną pacjentów bezpośrednio
przez dotyk lub używając do tego celu żelaznych prętów (różdżek)” 12.
Jest to fakt znamienny, zwłaszcza gdy się przypomni, iż właśnie dotykiem po-
służył się Siennicki dla uzyskania przemożnego wpływu psychicznego na Helenę,
a według koncepcji Mesmera „dzięki […] sile [fluidu – przyp. K. O.] jedna osoba może
oddziaływać na ciało i psyche innej osoby” 13. Podobne praktyki powodują powstanie
charakterystycznego mentalnego związku pomiędzy „uzdrowicielem” a „pacjentem”,
co znajduje odzwierciedlenie w powieści. Bohaterka nie widząc się z Siennickim przez
długi czas, potrafi jednak doświadczyć uczucia jego fizycznej obecności. Za pierw-
szym razem jest to koszmarne widziadło, które zwiastuje pojawienie się Siennickiego
(jego wizyta opatrzona zostaje komentarzem narratora, iż „Helena od kilku chwil
czuła, wiedziała, że Siennicki jest w pobliżu” 14), natomiast druga wzmianka dotyczy
dostarczonego listu. Wrażenie niesamowitej obecności jest doznaniem poprzedzają-
cym dostarczenie przesyłki:

Ściemniało się powoli. Helena siedziała ciągle nieruchoma, na wpół senna, patrząc na szyby […]. Nagle
załechtało ją coś w karku i wspomnienie rannej halucynacji przeszyło jej mózg gwałtownym ostrzem.
Zerwała się, otwierając szeroko źrenice, w oczekiwaniu śmiertelnego gościa. […] Nagle zastukano do
drzwi 15.

Warto zauważyć, iż to, co w danym momencie wydaje się z całą pewnością wy-
tworem chorej wyobraźni kobiety, w kontekście późniejszych wydarzeń nabierze re-
alnego charakteru.

12
J. R. Lewis, Mesmer Franz Anton. W: J. R. Lewis, Życie po śmierci. Encyklopedia wierzeń, mitów, zjawisk, z ang. przeł. W. Kor-
panty, Warszawa 1999, s. 210–211.
13
Ibid., s. 210.
14
G. Zapolska, op. cit., s. 358.
15
Ibid, s. 359.
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 234

Ciekawostką jest natomiast fakt, iż autorka Fin-de-siecle`istki zetknęła się z prak-


tykami mesmerycznymi podczas pobytu w Paryżu, co dokumentuje fragment jej li-
stu do Stefana Laurysiewicza z 29 stycznia 1892 roku:

[…] tak się nudziłam we wtorek, że z nudów wzięłam St. Jacques’a [autobus] i pojechałam do Fein[kin-
dówny Stefanii]. Nie żałowałam, bo widziałam i robiono na mnie bardzo ciekawe doświadczenia z su-
gestii i hipnotyzmu 16.

W analizowanej powieści poglądy oraz metody leczenia inspirowane koncep-


cjami Mesmera egzemplifikuje doktor Żwan. Jest to postać drugoplanowa, niezbyt
starannie przez autorkę naszkicowana 17, która kondensuje również cechy charakte-
rystyczne dla niektórych środowisk. Zajmując się nie tylko mesmeryzmem i hip-
nozą, lecz również mediumizmem, doktor poszukuje osoby, której zdolności otwo-
rzyłyby mu drogę do sławy i bardziej wnikliwych badań nad zjawiskami ezoterycz-
nymi. Jego zainteresowanie Heleną wygasa, gdy okazuje się, iż nie posiada ona me-
diumicznych uzdolnień. Opuszcza wówczas kraj, aby rozpocząć badania z udziałem
hiszpańskiego medium. Praktyki lecznicze Żwana podlegały zresztą ostrej krytyce
z udziałem prasy ze względu na nowatorstwo metod i nietypowy sposób prowadze-
nia terapii. Pod tym względem doktor sytuuje się bardzo blisko naśladowców Mes-
mera, eksperymentów jego uczniów i propagatorów magnetyzmu (zwierzęcego) oraz
hipnozy.
Do kategorii hipnozy praktycznej zaliczyć trzeba również incydent opisany w po-
wieści Majaki Teodora Jeske-Choińskiego, gdzie pojawia się scena zabawy w „sugestio-
nowanie”. Owe salonowe eksperymenty mają jedynie charakter rozrywki, ujawniając
jednak określony rys obyczajowy. Sugestia ukazana zostaje w utworze jako element
towarzyskiej rozrywki, polegającej także na zręcznej manipulacji zarówno percepcją
widzów, jak i świadomością osoby biorącej udział w doświadczeniu. Scena skonstruo-
wana została w sposób precyzyjny, oddając niuanse nastroju uczestników, a także
specyfikę podobnych prób gry z podświadomością.

Po kolacji […] zaczęła się owa bardzo zabawna rozrywka. Polegała ona na tym, że wyprowadzono panią
Iłowską do sąsiedniego pokoju […], a kiedy się porozumieli, zawiązano jej oczy i kazano się domyślać
zadania. Miała pójść przed jakiś obraz i ukłonić się. […]

16
G. Zapolska, Listy. Zebr. S. Linowska, t. 2, Warszawa 1970, s. 195.
17
Urszula Makowska (Wiedza tajemna Wschodu. Tendencje okultystyczne w kulturze polskiej na przełomie XIX i XX w. W: Orient
i orientalizm w sztuce. Materiały Sesji Stowarzyszenia Historyków Sztuki Kraków, grudzień 1983, Warszawa 1986, s. 323–338),
nadmienia, że wzorcem dla tej postaci był Julian Ochorowicz.
235 Materializm kontra ezoteryka

— Proszę skupić całą uwagę i poddać myśl! — komenderował Żagliński.


Wpatrzył się w skroń pani Iłowskiej, wytężywszy wzrok i powtarzał w myśli: „Idź przed ten obraz
i ukłoń się […]”. To samo uczyniła pani Ostrobudzka. Wśród ogólnego milczenia ruszyła się nareszcie
pani Iłowska […]. Szła wolno […] kierując się w stronę owego obrazu. Stanąwszy przed nim, nie wiedziała
widocznie, czego od niej żądają, bo zaczęła ręką czegoś szukać. Żagliński, zniecierpliwiwszy się, pchał
nieznacznie jej głowę ku dołowi. Kiedy się lekko pochyliła, zdjął z jej oczu zasłonę, wołając:
— Brawo, brawo! Eksperyment udał się doskonale. […] Pani Iłowska […] nic nie wiedziała, co się
stało, ale nie zaprzeczyła 18.

Wyraźnie została tu zaznaczona mechaniczna manipulacja osobą poddawaną


eksperymentowi. Należy w tym miejscu dodać, że wybrana do tego celu kobieta nie
odznacza się ani błyskotliwością, ani inteligencją, łatwo więc nią pokierować. Do-
świadczenie traci jednak całą tajemniczość, kiedy kolejna wyznaczona osoba potrafi
logicznie wyjaśnić sposób postępowania i określić moment fizycznego oddziaływania.

Odezwał się głos Ostrobudzkiego […].


— A może by państwo ze mną spróbowali?
Wyprowadzono go do ciemnego pokoju, umówiono się, następnie związano mu oczy i czekano.
Bardzo długo namyślał się Ostrobudzki […], ale stanął ostatecznie przed Zosią […]. Nagle pochylił się
i złożył na czole synowicy głośny pocałunek.
— Doskonale, doskonale! — zawołało całe towarzystwo.
— Wcale nie doskonale […], bo czułem wyraźnie, jak mnie państwo prowadzili, a kiedy poznałem
[…], że to Zosia, więc nic naturalniejszego nad to, że ją pocałowałem.
— My też nie twierdzimy, żeby to były jakie czary — bronił się Żagliński — dzieje się to drogą
naturalną, za pomocą sugestii. Prawo psychologiczne, o którym mówiłem, wprawia w ruch członki…
— I kieruje je w stronę uwagi, słyszałem — przerwał Ostrobudzki — ale mimo to nic nie rozumiem,
dlaczego to pańskiego prawo psychologiczne każe ręce pańskiej prowadzić moją rękę, bo czułem, jak
mną pan nieznacznie powodował 19.

Starszy człowiek demaskuje oszustwo Żaglińskiego, wykazując brak związku po-


między teorią o tajemniczej sile umysłowej a stanem rzeczywistym. Racjonalne upo-
rządkowanie faktów prowadzi do wskazania ciągu przyczynowo-skutkowego, wyni-
kającego raczej z naturalnych odruchów niźli z wpływu jednej woli na drugą.
Interesująca jest wszakże teoria Żaglińskiego o potędze sugestii i możliwościach
manipulowania ludzką świadomością. Koresponduje ona z dziewiętnastowiecznym
przekonaniem o ukrytych w człowieku mocach, których wyjaśnienie nie jest jeszcze
możliwe:

18
T. Jeske-Choiński, Majaki. Niedokończona karta z chwili bieżącej, Warszawa 1895, s. 82–83.
19
Ibid., s. 84–85.
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 236

Są to jednak szczególne zjawiska — odezwała się pani Ostrobudzka, zwracając się do Słotnickiego. —
Może pan nam pomoże do ich objaśnienia?
— […] Nie zajmowałem się dotąd tym działem zjawisk. Przypuszczam tylko, że istnieją w człowieku
jakieś siły, które czekają jeszcze na badaczy.
— Nie ma w tym zjawisku nic szczególnego — odezwał się Żagliński. — Polega ono po prostu na
prawie psychologicznym, które nakazuje człowiekowi posuwać się ku tym punktom, ku którym kieruje
się uwaga.
Frazes ten wygłosił dziennikarz z taką swobodą, jakby twierdził, że dwa a dwa stanowi cztery 20.

Sceptyczne stanowisko jednego z uczestników towarzyskiego spotkania odpo-


wiada zresztą poglądom samego Jeske-Choińskiego, który uznawał hipnozę – na równi
z mediumizmem – za objaw degeneracji idei pozytywistycznych i manifestację ro-
dzącego się kierunku przeciwnego materializmowi.
Motyw sugestii czy nawet sugestii zbiorowej oraz autosugestii pojawia się także
w Ninie Estei. Jeden z drugoplanowych bohaterów, Ksanio, prezentuje fantastyczne,
niesamowite poglądy dotyczące uroków życia, zabawy i przyjemności. Radzi nawet
tytułowej bohaterce:

[…] nie zastanawiaj się. Daj się odurzyć, dobrowolnie, powiedz sobie „chcę się bawić”, wmów to w siebie
i będziesz się bawiła. To dość łatwe, bo i całe otoczenie twoje z tą autosugestią wchodzi do salonu, więc
prąd jednego zamiaru, jednej woli, udziela i napełnia powietrze jakimś specjalnym fluidem, wywołują-
cym podniecenie 21.

Ksanio wskazuje tedy na mechanizm sugestionowania, świadomego rozluźnia-


nia woli i poddawania jej pewnym określonym emocjom. Dowodzi możliwości su-
gestii otoczenia, swoistego „zarażenia” tłumu daną myślą, wywierania subtelnego na-
cisku i kierowania ludźmi. W ujęciu Ksania sugestia jest jednym ze zwykłych elemen-
tów życia, jest wpisana w ludzką egzystencję i nie stanowi żadnego novum.
Przytoczone przykłady literackich odniesień do problemu hipnozy praktycznej
oraz sugestii mają charakter incydentalny i nie stanowią elementu istotnie wpływa-
jącego na rozwój wydarzeń. Nawet intryga Doktora Fausta skupia się raczej na idei
poszukiwania duszy, niż na wykazaniu szkodliwości działań magnetyzerskich. Hip-
noza nie stała się zatem przedmiotem zainteresowania pisarzy drugiej generacji,
a ograniczyła jedynie do wzmianek lub obserwacji obyczajowych, wpisanych w kre-
owaną rzeczywistość, adekwatną do pozaliterackiej.

20
Ibid., s. 83.
21
Esteja [J. Kisielnicka], Nina, Warszawa 1903, s. 215.
237 Materializm kontra ezoteryka

Magnetyzm erotyczny

Artystyczna wizja magnetyzmu skupiała się przede wszystkim na motywie niewytłu-


maczalnego przyciągania płci oraz niewyjaśnionych mechanizmów zbliżania się ku
sobie dwojga ludzi. Mesmeryzm miłosny stawał się idealnym uzasadnieniem pozor-
nie nieuzasadnionej przyczyny fascynacji drugą osobą. Poprzez erotyczne, niemoż-
liwe do zablokowania przyciąganie o charakterze niemal nadprzyrodzonym pisarze
nasycali kreowaną rzeczywistość elementem magii czy tajemniczości. Funkcje te
opierały się na założeniu, że pomiędzy ludźmi występuje przepływ, którego oddzia-
ływanie ujawnia się w postaci pociągu fizycznego oraz że możliwe jest hipnotyczne
przywoływania lub przyciąganie drugiej osoby za pomocą wzroku (zazwyczaj w ten
właśnie sposób ujawniała się i rozwijała miłość).
Magnetyzm erotyczny można zdefiniować jako niezależne od jednostki zauro-
czenie przedstawicielem płci przeciwnej lub intensywną fascynację zmysłową i emo-
cjonalną. Podobny mechanizm budzenia się miłości pojawia się przede wszystkim
w utworach Zapolskiej, co wskazuje jednoznacznie na przekonanie autorki o niemoż-
ności przeciwstawienia się sile wzajemnego przyciągania. Warto równocześnie zau-
ważyć, iż wszystkie te elementy są wpisane w naturę człowieka, wynikają z ukrytych,
pierwotnych popędów i instynktownej dążności do łączenia się w pary. Dzieje się tak
na przykład w Kobiecie bez skazy, gdzie główna bohaterka w pełni świadomie doświad-
cza mesmerycznego oddziaływania Halskiego. Ten wytrawny uwodziciel, o niemal
hipnotyzerskich zdolnościach, za pomocą odpowiednich słów, gestów czy spojrzeń
potrafi podporządkować kobietę swojej woli:

[…] zbliżył się – i w miarę tego zbliżenia twarz jego stygła, przybierała wyraz obojętny, a Rena zaczynała
czuć, że pewność ją opuszcza, natomiast furia jakaś […] występuje i zatapia ją w odmęcie swoim. Całe
snopy fluidu biły w nią taranem 22.

Fluid magnetyczny jawi się jako niewidzialne wprawdzie, lecz odczuwalne i moż-
liwe do wskazania narzędzie erotycznej manipulacji. Warto zwrócić przy tym uwagę,
że cała powieść opiera się na przekonaniu o istnieniu w każdym człowieku substancji
odpowiedzialnej za wywieranie wpływu na innych ludzi, stanowiącej esencję osobo-

22
G. Zapolska, Kobieta bez skazy, Warszawa 1913, s. 292–293.
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 238

wości. Im bardziej jednostka świadoma jest swojej mocy, tym silniej będzie oddzia-
ływać na otoczenie. Ilustruje to przekonanie bohaterka powieści, manipulująca męż-
czyznami właśnie za pomocą wysyłanych przez siebie „wibracji magnetycznych”. Nie
mając w swym zasięgu żadnego „obiektu”, na który mogłaby wywrzeć swój wpływ,
odczuwa fizyczną wręcz dolegliwość, co egzemplifikuje następujące wyznanie: „du-
siłam się samotna i czując swą piękność, której nikt nie podziwiał. Promienie, wysy-
łane przez mnie, uderzały w próżnię i wracały nie drżące, bez wibracji. Przeto mnie
bolały 23”.
Zachodzi tu zatem identyfikacja, a nawet wizualizacja sygnałów erotycznych, co
pozwala na tym dokładniejsze określenie mechanizmu wzajemnego przyciągania płci.
Wizja Zapolskiej opiera się na przekonaniu o istnieniu w naturze pierwiastka deter-
minującego określone ludzkie zachowania czy działania, pozornie tylko pozbawione
sensu. Motyw magnetycznego echa odbijającego się od obiektu i powracającego w for-
mie wibracji przypomina zasadę działania echosondy, która bada przestrzeń oraz
obiekty w niej się znajdujące za pomocą odbitej fali dźwiękowej. Niezwykłość obser-
wacji dokonanej przez pisarkę polega zresztą na drobiazgowej analizie zachowań czło-
wieka i zdefiniowaniu ich jako naturalnej skłonności organizmu. Funkcja magnety-
zmu erotycznego polega tutaj przede wszystkim na dążeniu do zaspokojenia popędu
płciowego, na złamaniu obyczajowych barier ograniczających wolność człowieka,
narzucających mu określone typy zachowań, podporządkowujących instynkty naka-
zom etycznym.
Tłumiona seksualność pojawia się zresztą jako swoiste wyjaśnienie mesmerycz-
nego oddziaływania w innej powieści Zapolskiej pt. Wodzirej. Muszka Dobrojowska,
uwodzicielka z wyższych sfer, posiada dar magnetycznego wpływania na ludzi, w szcze-
gólności zaś na bohatera powieści. Wielohradzki dostrzega i odczuwa atmosferę, którą
dziewczyna tworzy wokół siebie: „Pocieszał się myślą, iż on jeden właśnie jest połączo-
ny z Muszką tą tajemną siecią, która go ciągnie za nią jak cień, siecią splątaną przez
samą Muszkę i z jej własnej woli” 24.
Tadeusz zauważa – nie bez racji zresztą – że dziewczyna wytwarza tę więź wła-
sną wolą. Kreując nić niewidzialnego magnetycznego przywiązania, nierozerwalnie
łączy ze sobą swą ofiarę. Znamienne, że autorka obrazując tę fatalną relację, nadaje

23
Ibid., s. 45.
24
G. Zapolska, Wodzirej, Warszawa 1896, s. 71.
239 Materializm kontra ezoteryka

jej jednoznacznie negatywny charakter, bowiem wytworzoną przez Muszkę więź okre-
śla jako „sieć”, co ma przecież określone konotacje. Władza kobiety nad mężczyzną
opiera się na duchowym związaniu, sparaliżowaniu woli i uzależnieniu. Erotyzm ma-
gnetyczny w ujęciu Zapolskiej polegałby zatem – w korelacji do zabiegu hipnozy –
na usunięciu czynnika wolicjonalnego.
Należy dodać, iż Muszka Dobrojowska stanowi właściwie przykład osoby obda-
rzonej tak zwaną magnetyczną osobowością. Amplifikuje ona tę zdolność dzięki swym
cechom fizycznym:

[…] dziwny i niepojęty był kontrast tej twarzy, marmurowo spokojnej, ze sposobem ubrania i całego
układu postaci, iż on to właśnie wytwarzał ową niepokojącą i denerwującą atmosferę, która jak fluid
płynęła od tej dziewczyny i przenikała wszystkich, zarówno mężczyzn, jak i kobiety 25.

Magnetyzm Muszki ma jedną, aczkolwiek bardzo znamienną przyczynę. Dziew-


czynę, skrępowaną konwenansami, cechuje namiętna osobowość, jej pierwotna na-
tura i temperament szukają ujścia. Muszka odczuwa dojmująco, że rzeczywistość ją
przygniata i nie przystaje do jej pragnień i marzeń (dlatego Tadeusza nazywa swoim
snem), toteż w swym niespełnieniu rozpościera wokół siebie niewidzialną aurę.
Wszystko to, co pozostaje w sferze ukrytej, w obszarze pragnień, nieświadomie ujaw-
nia się w owym magnetycznym czarze, specyficznym uroku, który otacza Muszkę.
Niemożność samorealizacji oraz świadomość zniewolenia konwenansami i powin-
nościami wynikającymi ze statusu społecznego stanowią zbiór przyczyn, dla których
dziewczyna jawi się jako postać niejednoznaczna, a poprzez to fascynująca. Tłumio-
ne pragnienia nadają kształt osobowości Muszki, sprawiając, iż staje się ona postacią
migotliwą charakterologicznie, niedefiniowalną. Jej ukryte marzenia wydostają się
na zewnątrz w formie tajemniczego uroku, oddziałującego na otoczenie. Im więcej
ma ona do ukrycia, tym większa jest siła jej przyciągania.
Najpełniej współgranie magnetyzmu z popędem seksualnym ukazane jest jed-
nak w powieści Zapolskiej Sezonowa miłość, w której podkreślony zostaje także zwią-
zek pomiędzy oddziaływaniem otoczenia a emocjonalnością jednostki.
Mesmeryzm erotyczny jako kategoria wzajemnego przyciągania pojawia się u Za-
polskiej także w wariancie naddanym, w charakterze markera zaznaczającego tak zwa-
ne pokrewieństwo duchowe. Dobór właściwego partnera dokonuje się wówczas na

25
Ibid., s. 98–99.
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 240

zasadzie przeczuć, niezwykłego kontaktu pozazmysłowego. Relacja taka stanowi zresz-


tą nie tylko moment rozpoznania partnera, lecz może się stać punktem zwrotnym
w egzystencji człowieka. W Przedpieklu Zapolskiej podobne „spotkanie dusz” staje się
na przykład ratunkiem dla bohaterki, pierwszym krokiem do odmiany losu i ucieczki
z nieznośnej atmosfery pensji. W Jance natomiast prowadzi to do przebudzenia w bo-
haterce instynktu samodzielności, skłaniając do podjęcia walki o własne szczęście. W obu
jednak przypadkach mechanizm zauroczenia jest podobny, opiera się na oddziały-
waniu za pomocą spojrzenia, wzajemnym przenikaniu niewidzialną energią. W Przed-
pieklu spotkanie doktora Gozdeckiego ze Stasią kończy się właśnie owym szczególnym
instynktownym rozpoznaniem:

[…] coś miłego, jakiś prąd ciepły płynął od tej dziewczyny i przenikał jego członki. […]
Ona […] spojrzała długo, przeciągle, prosto w twarz mężczyzny. Źrenice ich się spotkały, ciepły prąd
przebiegł oboje 26.

Identycznie odbywa się to w Jance, gdzie momentem inicjującym wzajemne za-


uroczenie jest chwila, w której bohaterka spogląda w oczy Kuniewicza:

Minęli się spojrzawszy sobie w oczy. Cała masa chłodu uderzyła nagle ze źrenic mężczyzny w oczy
Janki. Zdawało się jej, że ktoś nagle zerwał dach nad jej głową, otworzył szeroko okna, i cała słota paź-
dziernikowa bije jej w twarz lodowatą rózgą. […] Uczuła, jakby jakaś część jej istoty oderwała się i poszła
w ciemną przestrzeń, a przed nią szedł jakiś olbrzym pochylony, tajemniczy, cały czarny od napływa-
jących ze wszystkich stron nocnych cieni 27.

Przeżycie to jest dla Janki traumatycznym doświadczeniem, odsłania przed nią


tajemnicę przyszłości, wszystkie dramatyczne wydarzenia, które będą skutkiem fa-
scynacji Kuniewiczem. Nieświadomość bohaterki wynika z niezrozumienia sygnału,
który otrzymuje, z niezdolności do zinterpretowania takiego zderzenia osobowości.
Gwałtowność doznań jest tak wielka, że Janka poddaje się uczuciu i zapomina o ostroż-
ności. Tym samym partner zyskuje nad nią władzę i kontrolę. Bohaterka nie jest w sta-
nie odepchnąć od siebie Jana, poddając się jego woli i nakazom. To znamienne pod-
porządkowanie wynika również z obsesyjnych powrotów obrazu twarzy Kuniewicza.
Janka nie potrafi się uwolnić od bezustannie pojawiającej się i przerażającej ją wizji:

26
Idem, Przedpiekle, Warszawa 1923, s. 350, 355.
27
Idem, Janka, Kraków 1957.
241 Materializm kontra ezoteryka

[…] ciągle widziała jego złote włosy i drobne, dziecięce usta. Oczu nie pamiętała, jakkolwiek te najwięcej
dręczyły ją potwornym, porywającym chłodem. Rzecz dziwna, w twarzy jego, gdy ją sobie uprzytom-
niła, źrenice stanowiły pustkę, jakby wyżartą przez stado niewidzialnych sępów, zgłodniałych trupiej
biesiady. I pustka ta ciągnęła ją właśnie najbardziej. Myślała o niej ciągle, pragnąc ją jakkolwiek imagi-
nacją zapełnić… 28.

Należy nadmienić, iż właściwie każde spotkanie z Kuniewiczem zostawia w bo-


haterce piętno jego wpływu, potęgując pragnienie podążania za nim. Jest to wszakże
przyciąganie instynktowne, wynikające z niezrozumiałego dla Janki oddziaływania.
Bo oto:

[…] ta przestrzeń ciemna, w której zniknął Kuniewicz, rwała ją teraz bezwiednie ku sobie. Stała na brzegu
trotuaru, a zdawało się jej, że idzie u jego ramienia. Ocknęła się z bólem głowy z tyłu czaszki, ze szczę-
kami ściśniętymi ku dołowi […]. Poszła więc, wpółsenna, mocując się sama z sobą i z tym jakimś uczu-
ciem, które rwało ją fizycznie w tył […] do nieznanych światów 29.

Magnetyczny wpływ mężczyzny objawia się jako przemożne pragnienie podą-


żenia za nim i walka z własną wolą. Janka dotkliwie odczuwa skutki tego oporu wobec
przyciągania, a ból fizyczny staje się tutaj wyznacznikiem siły zmagań.
Podobny efekt nieuświadomionego wpływu zaobserwować można podczas pier-
wszego pocałunku tej pary, dość zresztą odrealnionego. Dziewczyna poddaje się woli
Kuniewicza, który przyciąga ją raczej myślą niż gestem. Fatalny związek pomiędzy
Janem i bohaterką kończy dopiero śmierć mężczyzny, jednak uwolnienie się od jego
wpływu staje się jedną z przyczyn obłędu Janki.
Warto jednakże dodać, że w opozycji do Jana postawiła Zapolska malarza Bervi-
siera. W chwili gdy Janka przebywa w towarzystwie obu mężczyzn, doświadcza zna-
miennego odczucia łączności z nimi. Jest to wszakże oddziaływanie przebiegające na
dwóch przeciwstawnych płaszczyznach:

Kuniewicz postawił przed nią jedynie – obowiązek, poświęcenie i tym oszołomił w niej pierwiastek reli-
gijny, który drzemał w jej istocie, kultu się domagając. I w tej chwili, przygnieciona magnetyczną siłą,
jaka ją przykuwała do Kuniewicza materialnie, skłaniała się ku stronie, w której majaczyła jego sylwetka,
lecz coś, co z niej promieniowało mimo jej woli, duchowo rwało ją ku źrenicom spokojnym, zielona-
wozłotym 30.

28
Ibid., s. 25.
29
Ibid., s. 41.
30
Ibid., s. 195.
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 242

Całkowite uwolnienie od wpływu Kuniewicza następuje dopiero w momencie


odizolowania od świata. To wtedy bohaterce udaje się zerwać ich związek, a:

[…] nieobecność mary Kuniewicza w ciasnych ścianach jej więzienia sprawiała jej poniekąd ulgę. Wi-
działa go, lecz w oddali – to pod murem szpitala, to w ciemni alei ogrodowej […]. Lecz to było jak we
śnie, niewyraźne i zatarte wspomnienie, łagodne i słodkie 31.

Uwolnienie od fatalnego uroku mężczyzny pozwala Jance na całkowite wyzwo-


lenie, uspokojenie i odnalezienie harmonii. Magnetyzm erotyczny byłby zatem nie
tylko siłą kreującą, lecz także destrukcyjną.
Jeszcze inną funkcję mesmeryzmu seksualnego, jaką jest krótkotrwałe olśnienie,
błysk pozwalający dostrzec rzeczywistość w naturalny, obiektywny sposób odnaleźć
można w Antysemitniku Zapolskiej. Oto magnetyzm spotkanej przypadkowo dziew-
czyny sprawia, że doświadczenie bohatera wzbogaca się o przeżycie dotychczas mu
nieznane. Powieść zawiera pozornie dygresyjną, zupełnie nieistotną dla fabuły scenę.
W pejzażu miasta, złożonym z przesuwającego się tłumu, bohater powieści dostrzega
nagle istotę, która, choć nie ma żadnego wpływu na jego egzystencję, staje się jej po-
nurym symbolem.
W oświetleniu okna Rajaka dostrzegł twarz tej samej dziewczyny […]. Bezmyśl-
nie wpatrzył się w tę maskę, okoloną rozwichrzonymi żółtymi włosami. Maska ta
miała wyraz idiotycznej rezygnacji, a rozszerzone jamy oczne ciemniały jak dwie
plamy dziwaczne i tajemnicze… Szatkiewicz szedł poza tą twarzą żyjącej kobiety, nie
zdając sobie sprawy z tego, iż ten szmat ciała jest cząstką całości żywej, ciepłej, istnie-
jącej. Ciemne plamy ócz zdawały się go hipnotyzować. Lecz nagle cała maska znikła
w ciemnicy, a natomiast wystąpiła czarna sylwetka, która się cofała w głąb 32.
Szatkiewicz natrafia na osobę, której twarz przyciąga go jak magnes. Bohater –
jednostka wrzucona w nurt świata, przepływająca przezeń i podporządkowująca się
jego prawidłom – poddany zostaje krótkotrwałemu wpływowi nieznanej, nieatrak-
cyjnej kobiety. Pozorna banalność spotkania ukrywa jednak szczególny sens. Przy-
padkowo spotkana dziewczyna jest jakby wysepką świadomości, przyczyną ilumina-
cji, która wprawdzie nie zmienia bohatera, lecz unaocznia odbiorcy marność jego cha-
rakteru. Hipnotyczne zdolności dziewczyny pozwalają bohaterowi na krótką chwilę
dostrzec otoczenie takim, jakie ono jest rzeczywiście. Jest to obserwacja obiektywna,

31
Ibid., s. 339.
32
Idem, Antysemitnik, Kraków 1899, s. 71–72.
243 Materializm kontra ezoteryka

pozbawiona dotychczasowego zafałszowania, wynikającego z postrzegania świata po-


przez pryzmat własnej osobowości.
Zapolska definiuje również magnetyzm erotyczny jako cechę wrodzoną, zwią-
zaną z wdziękiem, naturalnym urokiem i prezencją. W powieści Szaleństwo zdolność
taką posiada mąż bohaterki, Brzeziewicz. Wiedza i doświadczenie naukowe czynią
zeń wziętego lekarza, a mesmeryzm erotyczny pełni w jego przypadku funkcję lecz-
niczą, terapeutyczną, ponieważ pomaga ona rozwiązywać problemy psychiki. Ota-
czająca Brzeziewicza aura zjednuje mu ludzi, pozwalając zdobyć zaufanie pacjentów:

[…] jakiś czar łagodności trochę obłudnej otaczał go i w połączeniu z fluidem, silnie promieniującym,
a który to fluid był główną tajemnicą jego oddziaływania na nerwy pacjentów, czynił z Brzeziewicza
wyjątkową i pociągającą indywidualność. Zwłaszcza kobiety przywiązywały się łatwo do lekarza i ma-
gnetyczny prąd, który płynął z jego rąk i oczu, działał na nie kojąco lub wydzierał szponom melancholii
nieokreśloną potęgą 33.

Warto dodać, iż magnetyczny wpływ Brzeziewicza na żonę osłabł krótko po za-


warciu małżeństwa. Rena zdaje sobie sprawę, że urok męża oddziałuje na nią iden-
tycznie jak na inne pacjentki, że wszystko to, co odczuwała, było jedynie efektem
mesmerycznych uzdolnień lekarza.
Motyw erotycznego magnetyzmu pojawia się również w jednym z utworów Ha-
joty, pt. Ostatnia butelka. Bohater powieści doświadcza niezwykłego przyciągania ze
strony miss Fairley:

[Benson] nie zrobił jeszcze i dziesięciu kroków, gdy doznał takiego uczucia, jak gdyby jakieś dwa palące
krążki dotknęły jego pleców. Wydało mu się, że te dotknięcia przepaliły białą pikę jego marynarki i po-
grążają się w jego młodym ciele coraz głębiej aż do samego serca, i tam przemieniwszy się w płomienne,
nadzwyczaj silne haczyki, ciągną go po prostu z powrotem. Było to bardzo dziwne – i co dziwniejsze,
nie pomyślał nawet o oporze. […] Tymi płonącymi haczykami były szafirowe oczy miss Fairley 34.

Bohater przyciągnięty magnetycznym spojrzeniem nie zdaje sobie sprawy, iż


ów dziwny urok jest wynikiem wcześniejszego spotkania z Dianą. Dziewczyna oka-
zuje się tą, o której Benson od dawna nie potrafi zapomnieć, jedyną, którą uważa za
odpowiednią dla siebie, a natknął się na nią w Liverpoolu przed swoim wyjazdem do
Afryki. Spotkana w tawernie młoda kobieta zapadła mu w serce i w pamięć, nie na
tyle jednak, żeby zorientował się, że to Diana jest ową dziewczyną z portowego miasta.

33
G. Zapolska, Szaleństwo, Warszawa 1910, s. 43.
34
Hajota [H. Pajzderska], Ostatnia butelka, Warszawa [br], s. 35.
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 244

Uczucie, które rodzi się pomiędzy Bensonem a miss Fairley, ma jednak począ-
tek w magnetycznym oddziaływaniu. Posłuszny niezwykłemu wezwaniu Benson za-
wraca i nawiązuje z Dianą pogawędkę. Ich wzajemne relacje będą ewoluować aż do
pozytywnego, zakończonego ślubem, finału.
Należy nadmienić, że choć w twórczości Hajoty odwołania do hipnozy czy mes-
meryzmu zdarzają się sporadycznie, to wyodrębnić w niej można określoną zasadę,
której podlegają zdolności w tym zakresie. Nie jest to – jak u Zapolskiej – fluid, sub-
stancja przemieszczająca się pomiędzy ludźmi, przenikająca ich ciała, lecz magia lub
moc spojrzenia, która skłania człowieka do podjęcia niekontrolowanych, nie do końca
logicznie działań. Władza kobiety nad mężczyzną manifestuje się tu w postaci kon-
taktu wzrokowego kontaktu i gestu, nie jest natomiast związana z istnieniem jakiejś
tajemniczej siły sprawczej. To dlatego zakochany bohater opowiadania Wachlarz Ha-
joty swoje relacje z ukochaną podsumuje następująco: „Pani – rzekłem, powstając –
czy mogę już odejść? Zamiast odpowiedzi, wskazała mi znów krzesło, a ja jak automat
usiadłem. Ta kobieta miała nade mną władzę magnetyzera” 35.
Już zatem sama miłość sprawia, że człowiek poddaje się wpływowi ukochanej
osoby, że jedna istota potrafi mieć ogromną władzę nad drugą, ponieważ wzajemna
fascynacja warunkuje owo poddanie woli. Hajota interpretuje oddziaływanie z od-
wróconej perspektywy, nie tyle jako przyczynę, ile jako efekt zakochania. Powstała
pomiędzy mężczyzną i kobietą więź determinuje ich wzajemne porozumienie, umoż-
liwia im wzajemne „odczytywanie się”, a poprzez to również wpływa na konkretne
zachowania i działania.
Inaczej postrzega problem miłości tytułowa bohaterka Niny Estei. Sądzi ona, że
„miłość to rzecz fluidu jakiegoś tajemniczego” 36. Jest to wykładnik koncepcji miłości
lub fascynacji jako wpływu magnetycznego. Zauroczenie polegałoby tutaj raczej na
magnetyzowaniu spojrzeniem, przyciąganiu się dwojga osób, nie tyle opartym na
czynnikach biologicznych lub atrakcyjności fizycznej, co wynikającym z jakiegoś ta-
jemniczego wpływu duchowego jednej osoby na drugą.
W ten właśnie sposób oddziałuje na mężczyzn Nina, o czym mówi jej zakochany
Janusz: „co ty masz w sobie, kobieto, powiedz, co w tobie takiego, że tak jednym spoj-
rzeniem zabierasz sobie duszę człowieka, serce jego?” 37.

35
Idem, Wachlarz. W: Hajota, Nowele, Warszawa 1883, s. 278.
36
Esteja [J. Kisielnicka], op. cit., s. 165.
37
Ibid., s. 140.
245 Materializm kontra ezoteryka

Magnetyzm erotyczny interpretowany jako magia spojrzenia także zawiera się


w koncepcji mówiącej o niezwykłym oddziaływaniu wzroku, o mocy, jaką miałyby
posiadać oczy hipnotyzera.
Jak potwierdzają przywoływane teksty motyw mesmeryzmu miłosnego pojawia
się na akcydentalnie i na marginesie fabuły, stanowiąc mniej lub bardziej istotny ele-
ment rysunku postaci. Nie jest więc dominantą tematyczną, lecz zaledwie aluzję, na-
dającą szczególny rys charakterologiczny, służącą ubarwieniu czy uzasadnienia wy-
borów lub poczynań bohaterów.

Dar ciemnych mocy

Właściwości magnetyczne czy hipnotyzerskie mogą być wszakże interpretowane rów-


nież jako atrybuty złych mocy. Umiejętność pozbawienia woli i niezwykłe przycią-
ganie emocjonalne stają się częstokroć wyznacznikami nadnaturalnych zdolności.
Jednostka pozbawiona możliwości obrony poddaje się woli mrocznych sił, które po-
sługują się talentami wykraczającymi poza ramy normalności. W tradycyjny konter-
fekt demona wpisuje się zatem także ponadnaturalny magnetyzm – siła przyciąga-
nia, przywiązywania i kontrolowania umysłu ofiary.
Jest rzeczą znamienną, że wszystkie podobne przypadki dotyczą relacji pomię-
dzy kobietą i mężczyzną. Tworzą one pewien ściśle określony schemat działań i za-
chowań, oparty na układzie, w którym jednostka silniejsza panuje nad słabszą, od-
gradzając ją od świata zewnętrznego. Owo szczególne uzależnienie od danej osoby
jawi się tutaj nie tylko w kategorii oddania emocjonalnego, lecz wynika w głównej
mierze z ubezwłasnowolnienia, z niemożności samodzielnego kierowania własnymi
myślami i pragnieniami. Zakochana albo zauroczona ofiara nie potrafi przeciwsta-
wić się mocom ciemności, poddaje się im, postępując zgodnie z wolą manipulatora.
Jednak instynkt samozachowawczy człowieka (co niejednokrotnie podkreślano w ba-
daniach nad hipnozą i stanami somnambulicznymi) ujawniający się w pozawerbal-
nym sprzeciwie w momencie rozpoznania prawdziwych intencji sprawcy, skłania do
oporu. Zrozumienie nie jest wszakże równoznaczne z wyzwoleniem; w tym momen-
cie budzą się jedynie podejrzenia, narasta obawa przed nadnaturalnymi zdolnościami
partnera.
O infernalnym pochodzeniu umiejętności kochanka wprost wypowiada się bo-
haterka powieści Hajoty Rosa Nieves, którą hipnotyczny trans pozbawił możliwości
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 246

samodecydowania. Kobieta nie potrafi pojąć, dlaczego odrzuciła bezpieczeństwo i sta-


bilizację u boku kochającego mężczyzny i uciekła z diabolicznym van Torpem. Po
latach następująco ocenia powody swej decyzji: „On na mnie rzucił zły urok. […] Cztery
lata z nim przeżyłam i nigdy nie mogłam się z tą jego szatańską mocą oswoić. Może
to mnie przy nim trzymało?… Bo nie pieniądze… nie” 38.
Interpretacja Rosy wynika być może z pragnienia dokonania rozrachunku z prze-
szłością, usprawiedliwienia swojego niewłaściwego postępowania, próby wyjaśnienia
fatalnego zauroczenia milionerem. Bohaterka wspomina, iż samo nazwisko Amery-
kanina oddziaływało na nią w tajemniczy sposób, że przewidywała sprowadzenie prze-
zeń nieszczęścia. Kiedy van Torp namawia Rosę do ucieczki, ta silnie odczuwa i poj-
muje jego niezwykły hipnotyczny wpływ. Nie może jednak przeciwstawić się woli
i pragnieniom milionera, co expressis verbis ujawnia: „zaufaj mi – rzekł, magnetyzując
mnie wzrokiem. […] Byłam już tak pod jego wpływem, że poszłam, gdzie mnie pro-
wadził” 39.
Motyw nieszczęścia sprowadzanego przez istotę obdarzoną niezwykłą mocą jest
tutaj bardzo charakterystyczny i nawiązuje do tradycyjnego wizerunku demona, który
wodzi na pokuszenie i gubi ludzkie dusze.
Podobne odwołanie pojawia się u Zapolskiej w powieści Jak tęcza. Główna boha-
terka poddaje się magnetycznemu wpływowi tajemniczego Hawrata, który zdaje się
wiedzieć o niej więcej niż ona sama. Helena przekonuje się – podobnie jak Rosa z ut-
woru Hajoty – że potrafi przeczuć obecność kochanka, zanim ten się pojawi. Ich wza-
jemne relacje opierają się na wywieranym przez Hawrata wpływie, powolnym uza-
leżnianiu kobiety od woli mężczyzny. Zdolności mesmeryczne adwokata są niezwy-
kle rozwinięte, tak że nawet po rozstaniu z Heleną potrafi on przyzwać ją i ponownie
zniewolić.
Najbardziej jednak plastycznym przykładem destrukcyjnego działania złych
mocy jest postać Żydówki Trejny ze Szmatu życia Zapolskiej. Uwodzicielka dysponuje
tutaj mocą oddziaływania na innych, a jej zdolności ujawniają się także przed boha-
terką powieści. Kiedy Trejna dotyka Marii, ta ma podobne wrażenia jak podczas za-
biegów magnetycznych: odczuwa przepływający przez ciało gorący prąd.

38
Hajota [H. Pajzderska], Rosa Nieves, Lublin 1925, s. 238.
39
Ibid., s. 248.
247 Materializm kontra ezoteryka

Trejna ma na mężczyzn zgubny wpływ; przejmuje nad nimi kontrolę, pozwala


składać sobie hołdy, manipuluje nimi. Fatalny urok kobiety wypływa – jak się zdaje
– z niezwykłego związku istniejącego pomiędzy przyrodą i dziką, pełną tempera-
mentu osobowością Żydówki. Energia, którą dysponuje dziewczyna, jest związana
z naturą, a przyciąganie determinuje przyrodzony człowiekowi popęd. Wytłumiane
przez obyczaj i kulturę ludzkie instynkty ujawniają się właśnie jako nieuzasadnione
ciążenie ku jednostce. Pojęcie złych mocy w odniesieniu do postaci Trejny ujawnia
się w zasadzie jedynie w planie jej poczynań, jest także wypadkową skojarzeń doty-
czących narodu, z którego dziewczyna się wywodzi oraz jej tajemniczego zachowa-
nia i skrytego charakteru.
Rzeczywistość zła jawi się zatem jako połączenie pierwiastków ludzkich z nad-
ludzkimi zdolnościami, wynikającymi z infernalnych predyspozycji negatywnych
postaci. Wszystkie te aspekty w misterny sposób tworzą atmosferę lęku przed demo-
nicznym wpływem, przed utratą możliwości samodecydowania i pozbawieniem
woli. Niemoc jednostki jest tutaj wynikiem słabości wobec ciemnych sił i przejawem
odwiecznej walki dobra ze złem. Szatańskie moce posługują się wszelkimi sposobami
w celu uzyskania dominacji nad człowiekiem, a sprowadzając nań zgubę wykorzy-
stują wszystkie dostępne im talenty. Psychologia zła kreuje tutaj pewien określony
porządek istnienia, w którym jednostki słabe poddają się urokowi, silne zaś podej-
mują walkę, próbując wyrwać się z niewoli.
Podobny schemat koreluje z koncepcją mówiąc o istnieniu w człowieku „cie-
nia” 40, drugiej twarzy czy ciemnej strony osobowości. Jednostka słaba przejawia ten-
dencję do poddania się złu właśnie dlatego, że rozwijają się w niej skłonności obec-
nego w niej alter ego. Tymczasem zło zewnętrzne jest zaledwie katalizatorem działań,
inicjuje przemianę za pomocą takich właśnie nadnaturalnych środków oddziaływa-
nia jak mesmeryzm, magnetyzm erotyczny czy hipnoza. Strach, który budzą te prze-
jawy ciemnych sił pojmowany jest jako lęk przed ujawnieniem „cienia”, obawa przed
naturalną skłonnością człowieka do ulegania negatywnemu wpływowi. Lęki te prze-
kładają się na konstrukcje personifikacyjne, o których Jerzy Prokopiuk pisze nastę-
pująco:

40
Określenie „cień” nawiązuje tutaj do terminu zaczerpniętego z psychologii analitycznej Junga. Jak zauważa Jerzy Proko-
piuk, „cień” ów „stanowi nieświadomą część osobowości człowieka, która uzupełnia jej część świadomą, tzn. czyni ją
czymś względnie pełniejszym. Obie te części pozostają do siebie w stosunku komplementarnym” (J. Prokopiuk, Problem
zła w rozwoju psychicznym człowieka. Aspekt indywidualny. W: J. Prokopiuk, Nieba i piekła. Okultyzm, mistyka i demonologia,
Gdynia 2001, s. 205).
Na peryferiach światomości… Motyw hipnozy i magnetyzmu 248

[…] słusznie lękamy się sugestywnej siły zła, właściwej mu tajemniczej siły przyciągania, tym większej,
im bardziej się przed nią bronimy. Dotyczy to zarówno „cienia” osobowego, jak i kolektywnego. Fascy-
nacja złem osobowym ma zasadniczo przyczynę w tym, że kryją się w nim wartości, które uzupełniają
świadomą osobowość. Natomiast w fascynacji złem archetypowym manifestuje się jego charakter nu-
minalny, kompulsywno-fatalistyczny, właściwy archetypom. Charakter ten wskazuje m. in. także na to,
że „cień” kolektywny często bywa jedyną pozostałą nam gwarancją zachowania z głębszymi warstwami
duszy 41.

Tak uzasadniany strach przed złem zostaje przetworzony w archetypiczny wi-


zerunek demona, ewoluujący zgodnie z rozwojem cywilizacji, kultury oraz świadomo-
ści. Zło ponadczasowe obdarzane jest atrybutami adekwatnymi wobec danej epoki.
Nic zatem w tym niezwykłego, że zło przełomu wieków posługuje się wiedzą z dzie-
dziny mesmeryzmu czy hipnozy lub z niezwykłą swobodą i zręcznością operuje ma-
gnetyzmem.

41
Idem, Problem zła w rozwoju psychicznym człowieka. Aspekt kolektywny. W: J. Prokopiuk, op. cit., s. 214.
Rozdział piąty

Teozoficzny konstrukt spirytualny. Filozofia


ezoteryczna w literaturze późnopozytywistycznej

Wstęp

Fascynacja niepoznanym, nadnaturalnym nie ograniczała się jedynie do spirytystycz-


nej teorii rzeczywistości czy hipnotycznych możliwości kierowania ludzką wolą, ale
była też pochodną inspiracji kultury Środkowego Wschodu, zwłaszcza buddyzmem
i hinduizmem 1. Podobne zainteresowania miały swe źródła między innymi w upo-
wszechnianiu się idei teozoficznych, nawiązujących właśnie do kultur i religii azjatyc-
kich, zyskujących pod koniec dziewiętnastego wieku coraz większą popularność. Do-
datkowym elementem owego przewartościowania była reaktywacja koncepcji meta-
fizycznych, dotąd deprecjonowanych i pozbawianych znaczenia jako twory abstrak-
cyjne, nienależące do sfery empirycznej, weryfikowalnej zmysłowo.

1
Wiesław Olkusz pisze, że: „Inspiracja indyjskimi konstrukcjami myślowymi nie przypadkiem współbieżna jest chrono-
logicznie z załamaniem się optymizmu generacji postyczniowej, z coraz częstszym i jawniejszym wyrokowaniem o kry-
zysie wartości i prawd, dotychczas uznawanych za fundamentalne. Dominantę emocjonalną wielu wypowiedzi arty-
stycznych stanowić zatem zaczyna uczucie niepewności, strachu, chwilowości, pesymizmu i katastrofizmu, co – jak
wnioskuje Tuczyński – zdeterminowane było dynamicznym rozwojem techniki, urbanizacji, przyspieszeniem tempa
przemian i idącą za tym zmianą myślenia historiozoficznego”. Zob. W. Olkusz, Poszukiwanie „nowej Golkondy piękna”
i „prastarej mądrości Indii”, czyli pozytywiści polscy wobec kultury Orientu, Opole 1992, s. 105.
251 Materializm kontra ezoteryka

W obrębie zainteresowań tematyką ezoteryczną tego rodzaju mieści się także ka-
tegoria wskazana przez Władysława Stróżewskiego jako metafizyka sztuki. Płaszczy-
zną eksploracji jest tutaj przenikanie się sfery materialnej i przeżycia paranormal-
nego czy też duchowego.
Jej rozumienie zależy od przyjmowanego sensu zarówno meta, jak i fysis. Pierw-
sza oznaczać może różnego rodzaju „przekraczania” sytuacji wyjściowej (na przykład
poza nią czy ponad nią), druga – rzeczywistość fizyczną, materialną, realną, ale i przed-
miot określonego doświadczenia, w szczególności doświadczenia zmysłowego. Me-
tafizyczność oznaczać więc będzie przede wszystkim transcendentny charakter sztu-
ki, dokonujące się w niej czy poprzez nią przekraczanie natury w kierunku kultury,
tego, co realne, w kierunku intencjonalności, materialności (i zmysłowości) w kie-
runku tego, co duchowe, realnego („ziemskiego”) w kierunku idealnego (ideału). W każ-
dym z tych „przekroczeń” sztuka nabiera swoistego m e t a f i z y c z n e g o charakteru,
przy czym można tu wyróżniać nie tylko różne rodzaje, ale i różne „stopnie” meta-
fizyczności. Bogacą się one tym bardziej, im bardziej zróżnicowane staje się doświad-
czenie transcendentowania i transcendencji 2.
Przekroczenie pewnych barier fizyczności, ciążenie ku bezcielesności czy war-
tościom ezoterycznym jawi się właśnie jako określony walor sztuki. I dążność taka,
realizowana w charakterze odwołania do nowo odkrytych aspektów pozawymiaro-
wych, pozamaterialnych, pojawia się również w dorobku drugiego pokolenia.

Reinkarnacja i motyw wiecznej miłości

Jednym z najbardziej interesujących toposów pobudzających wyobraźnię artystycz-


ną przełomu wieków był motyw reinkarnacji, popularyzowany między innymi przez
nowożytną teozofię. Ta efektowna koncepcja przemawiała do wyobraźni twórców,
jawiąc się jako atrakcyjne tworzywo czy intrygujący element uzupełniający fikcję li-
teracką. Początki teorii nieśmiertelności dusz oraz powrotu do ciała wywodziły się
z religii Wschodu, przede wszystkim hinduizmu i dotyczyły problematyki związanej
z nieśmiertelnym pierwiastkiem duchowym oraz sposobem istnienia człowieka.

2
W. Stróżewski, Wokół piękna. Szkice z estetyki, Kraków 2002, s. 118.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 252

Według teozofów jaźń człowieka to amalgamat siedmiu zasad (ciał) 3, z których


tylko trzy są wieczne, pozostałe cztery zaś – przejściowe. Układ ten według Edmunda
S. Naganowskiego przedstawiałby się następująco:

Zasada Opis
Niższa 1. Rupa ciało fizyczne, wspólne ze zwierzętami
Przemijająca 2. Prana pierwiastek życiowy
Kwaternada 3. Linga Szarira ciało astralne, refleksja ciała fizycznego
dusza zwierzęca, jaką posiadają i inne stworzenia; na-
4. Kama Rupa miętności i niższe zdolności umysłowe, te same, co w
zwierzętach, lecz w niższym stopniu
myśl, najwyższa umysłowość, która „Poczyna się obja-
5. Manas
Wieczna wiać w ludzkości współczesnej” (Sphinx of Theosophy)
EGO
triada 6. Buddhi dusza duchowa, kanał ducha
7. Atma Iskra Wiecznego Życia, „w człowieku jest to życie życia

Tabela 2. Teozoficzny amalgamat siedmiu ciał według Edmunda S. Naganowskiego (opracowanie własne).

Nieco bardziej przystępna jest wykładnia Maurice’a Chaumela:

Siedem zasad (ciał), z których składa się człowiek (wg nauki okultystycznej) [to]:
1. Atma – ciało duchowe
2. Buddhi – ciało miłości
3. Ciało przyczynowe – „mental wyższy, otoczony materią trzech wyższych pod-planów planu men-
talnego”
„Druga grupa tworząca osobistość o nieśmiertelności względnej obejmuje, począwszy od dołu:
1. Ciało fizyczne
2. Odbicie jego eteryczne czyli ciało witalne
3. Ciało astralne, czyli wzruszeniowe (emocjonalne), które [jest] przeniknione i otoczone czterema
niższymi pod-planami planu mentalnego […]
4. Kama-Manas, czyli ciało mentalne niższe 4.

Tak popularne i także obecne jako motyw literacki „ciało astralne” stanowi jeden
z czynników, składową cząstkę konstrukcji ludzkiej jaźni. Według Cedara jest ono:

[…] astralnym odpowiednikiem fizycznego ciała człowieka lub zwierzęcia; nie należy utożsamiać go z du-
szą […]. W późniejszej literaturze teozoficznej ów sobowtór fizycznego organizmu nazywa się ciałem

3
Zob.: M. Chaumel, Ciało mentalne, tłum. A. M., „Przegląd Teozoficzny” 1922, nr 1/2, s. 59–60.
4
M. Chaumel, op .cit., s. 60.
253 Materializm kontra ezoteryka

eterycznym, natomiast pod pojęciem ciała astralnego rozumie się przewodnik lub organizm, wyraża-
jący namiętności, pożądania, wzruszenia (emocje) […]. Jest zbudowane z materii siedmiu stanów sku-
pienia i dzięki temu może doznawać pragnienia wszelkich możliwych odmian, począwszy od najszla-
chetniejszych, na najniższych kończąc […]. Spełnia ono trzy zasadnicze funkcje – umożliwia powstawa-
nie uczuć oraz wrażeń; stanowi pomost pomiędzy umysłem a fizycznym ciałem; spełnia rolę samo-
dzielnego narzędzia świadomości i działania […]. Po śmierci świadomość opuszcza stałe ciało fizyczne,
zatrzymuje się na krótki czas w ciele eterycznym i następnie przechodzi do ciała astralnego 5.

Naganowski w odniesieniu do koncepcji „ciała astralnego” konstatował, iż:

Teorie o „ciele astralnym”, Linga Szarira, przypominają nam „skrytą wiedzę” astrologów, magików i ka-
walerów „różanego krzyża”. Kiedy my spoczywamy, pogrążeni we śnie, ciało to astralne, ta jakaś reflek-
sja ciała fizycznego, przechodzi swoje doświadczenia: albo wraca do minionych cyklów – i wtedy śnimy
o dawnych wiekach, w których żyliśmy – lub też (zawsze prawidłową ewolucją) Linga Szarira zahacza
się w jakimś wyższym cyklu – i wtedy śnimy o przyszłości, miewamy przestrogi, budzimy się z prze-
czuciami. Ciało astralne ma tłumaczyć istnienie „duchów”: człowiek umarły, przeniesiony w swej tria-
dzie do Dewachanu, zostawia Linga Szarira w miejscach swojego życia, swej Karmy 6.

Wszystkie te koncepty ściśle wiążą się z ideą metempsychozy – ponownych na-


rodzin i wejścia nieśmiertelnej cząstki w nowe ciało 7.
Reinkarnacja albo wielokrotne wcielenia, inkarnacja; w dawnych czasach była to
ogólnie przyjęta nauka, zgodnie z którą jaźń wciela się na Ziemi niezliczoną ilość razy.
Teoria inkarnacji mówi, iż po śmierci świadomość zwraca się ponownie ku Ziemi;
duch szuka warunków, w których mógłby zebrać maksimum brakujących mu doś-
wiadczeń, upatruje w związku z tym odpowiednich rodziców. Pęd ku nowemu naro-
dzeniu tworzy mu nową powłokę, którą jest właśnie ciało astralne, w nim krąży wokół
przyszłej matki, wywierając zarazem wpływ na kształtowanie się ciała fizycznego dla
siebie, aż dochodzi do porodu. To jest nowa inkarnacja. Z poprzedniej pozostało wy-
łącznie ciało przyczynowe, duch, ponieważ astralne, mentalne oraz fizyczne są zu-
pełnie nowe. Oznacza to, że kolejne wcielenie nie posiada dawnych cech fizycznych
i psychicznych, a tym samym żadnej pamięci z poprzedniego życia. Jedynie wów-
czas, kiedy człowiek przez odpowiednie wtajemniczenie nawiąże świadomość, łącz-

5
Cedar, Ciało astralne. W: Cedar, Vademecum wiedzy tajemnej, Gdańsk 2000, s. 34–35.
6
E. S. Naganowski, op. cit., s. 99.
7
Zob. także: M. Wańczowski, Metempsychoza. W: M. Wańczowski, Księga żałoby i śmierci, Opole 1993, s. 183; A. K. Gleic, Rein-
karnacja. W: A. K. Gleic, Glossariusz okultyzmu, Kraków 1936, s. 70; J. R. Lewis, Reinkarnacja. W: J. R. Lewis, Życie po śmierci.
Encyklopedia wierzeń, mitów, zjawisk, z ang. przeł. W. Korpanty, Warszawa 1999, s. 288–290 oraz J. Świtkowska, Reinkar-
nacja. Przyczynek do studiów nad palingenezą, „Lotos” 1936, z. 6, s. 181–184.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 254

ność pomiędzy swoimi ciałami a duchem, powróci – mieszcząca się w ciele przyczy-
nowym – pamięć poprzednich wcieleń. Jedno życie, choćby przeżyte najintensyw-
niej, nie wystarczy do wyrwania się z koła powtarzających się inkarnacji 8.
Problemy reinkarnacji, istnienia po istnieniu czy odkupienia grzechów poprzed-
niego wcielenia wydawały się niezwykle interesującymi motywami literackimi. Jed-
nak popularyzacji tych wątków dokonywali przede wszystkim artyści związani z mo-
dernizmem, kierujący swoją uwagę na niezwyczajne, a nawet nadprzyrodzone ele-
menty rzeczywistości. Metempsychoza – hasło programowe i sygnał przynależności
do grupy prezentującej „nowoczesne” i „modne” poglądy – stała się wartościowym
tworzywem literackim.
W bardzo czytelny sposób egzemplifikuje teorię ponownych narodzin Cecylia
Walewska w utworze Historia dzieci, nawiązując do koncepcji przechodzenia duszy
w inne ciało oraz nierozerwalnych związków pomiędzy duszami. Włodzio i Zosia,
przeżywszy nieszczęśliwe życie z dala od siebie, nie potrafią o sobie zapomnieć. Zbli-
żającą się śmierć nie tylko postrzegają jako część naturalnego porządku rzeczywisto-
ści, lecz zgon interpretują jako początek, kolejną szansę na spełnienie swojej miłości.
Walewska dokonuje swoistego przewartościowania pojęć Zachodu, wplatając pomię-
dzy nie elementy wschodniej proweniencji. Z punktu widzenia bohaterów możli-
wość ponownego wcielenia nabiera atrakcyjności o tyle, że niesie ze sobą sposobność
do naprawienia zła, odmiany złego losu, daje nadzieję na wspólne życie. Warto zau-
ważyć, że oboje postrzegają zagadnienie reinkarnacji jako novum, że dotychczas sta-
nowiło ono sferę zakrytą, pozostającą poza ich świadomością:

Pierwszy raz myślał o życiu zagrobowym; pierwszy raz błąkały mu się po głowie dziwactwa metemp-
sychozy. Śmierć to tylko etap odwcielań… W innej formie duch jego wróci na ziemię, będzie miał prawo
żądać szczęścia osobistego […]. Tak, śmierć to tylko etap… Sen krzepi znużone ciało: ona – daje nową
moc ducha… śmierć… 9.

Postawa Włodzia ulega przewartościowaniu ze względu na pragnienie ponow-


nego spotkania z ukochaną kobietą. Jego zdaniem śmierć jest równoważna ze snem,
gdyż identycznie wzmacnia, pozwala odpocząć i na nowo podjąć trudy codzienności
w kolejnym etapie odradzania się.

8
Cedar, Reinkarnacja. W: Cedar, op. cit., s. 162–163.
9
C. Walewska, Historia dzieci, Warszawa 1903, s. 151–152. Warto zwrócić uwagę na epitet wartościujący – „dziwactwa”,
który wskazuje na dystansowanie się Walewskiej od tej koncepcji.
255 Materializm kontra ezoteryka

Podobne odczucia są udziałem Zosi, która postrzega metempsychozę jako trans-


gresję, niezrozumiałą dążność do wyswobodzenia z chrześcijańskiego dogmatu.

Umrze wkrótce […]. A potem… […] połączy się z nim. […] Czym jest byt zagrobowy? Nie rozumiała. Poj-
mowała go tak, jak nakazywał dogmat: dobrym otwiera wrota raju, złych strąca w przepaść mąk wiecz-
nych. […] Może duch jej zstąpi raz jeszcze na ziemię, w innym ciele, pod odmienną postacią rozszerzy
loty? […]. Dogmat nie pozwalał na takie rozumowanie, ale błędne myśli czepiały jej się gwałtem. […]
Odnajdzie go więc jeszcze i przy boku jego stanie u wrót raju. W starym jej sercu, jak promyk przez łzy,
zaświecił promyk nadziei 10.

Śmierć w ujęciu chrześcijańskim mieści się w granicach pojedynczego doświad-


czenia, jest jednorazowa, tak jak niepowtarzalny jest byt człowieka. Religia chrześci-
jańska odrzuca koncepcję reinkarnacji, zaprzeczając możliwościom powtórnego na-
rodzenia, co sprawia, że lęk przed umieraniem wzmaga się. Istota ludzka potrzebuje
nadziei, zwłaszcza w momencie alienacji, poczucia niespełnienia, wrażenia krzywdy
doznanej od losu. Pozbawiona wcześniej możliwości do decydowania o sobie, boha-
terka z radością rozważa ewentualność reinkarnacji, sądząc, że być może właśnie ów
proces pozwoli jej na „rozszerzenie lotów”.
Identyczna interpretacja metempsychozy jako czynnika przynoszącego ukoje-
nie, łagodzącego strach przed śmiercią i wiążącego się z przeświadczeniem o popra-
wie losu w kolejnym wcieleniu, pojawia się także w innej noweli Walewskiej zatytu-
łowanej Przyjaciółki. W tym ujęciu jednak stanowi polemikę z pozytywistycznym spo-
sobem postrzegania roli jednostki i postulatem samodoskonalenia przez pracę nad
sobą. Rozczarowana trudnym losem, zawiedziona niełatwą egzystencją, Ksawera pod
koniec życia prezentuje odmienny od dotychczasowego stosunek do istnienia: „Los
był dla mnie okrutny, lecz to nie jest ostatnie życie moje, odrodzę się jeszcze, a wów-
czas – może światło, dobro, piękno i prawda będą przewodnikami mymi” 11.
Nawiązanie do koncepcji odrodzenia, a także przywołanie platońskiej triady war-
tości dokumentują duchową przemianę kobiety. Walewska wskazuje, że jednostka
uświadamia sobie złożoność i cudowność konstrukcji świata dopiero wówczas, kiedy
nie ma już ratunku. Wtedy właśnie człowiek zaczyna postrzegać możliwość ponow-
nych narodzin jako szansę otrzymaną od losu. Jest to rodzaj iluminacji doznawanej

10
Ibid., s. 156–157.
11
Idem, Przyjaciółki. W: C. Walewska, Podsłuchane. Nowele, Warszawa 1897, s. 151.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 256

w chwili ostatecznego zwątpienia w sprawiedliwość świata czy w istnienie. Skompli-


kowana konstrukcja rzeczywistości staje się nagle zupełnie czytelna, jawi się jako spój-
na, powiązana logicznie całość, w której każdy skutek ma swoją przyczynę. Tak in-
terpretowana przestrzeń egzystencjalna nabiera cech pozytywnych, wyzwala wiarę
w poprawę egzystencji dokonującą się właśnie w schemacie kolejnych inkarnacji.
Koncepcja taka bliska jest buddyjskiemu sposobowi postrzegania śmierci. Chri-
stian Chabanis konstatuje, że w ujęciu tej filozofii „śmierć jest tylko pozorem, wyda-
rzeniem chwilowym, któremu trzeba umieć spojrzeć prosto w twarz po to, aby od-
kryć, jak się sprawy ciągną dalej poza nią” 12.
Identyczny wniosek wyciągają bohaterowie Historii dzieci oraz Przyjaciółek, po-
nieważ nadchodzący kres materialnego istnienia oraz świadomość śmierci wyzwalają
w nich pragnienie doświadczenia zarówno końca, jak i nowego początku. Przewarto-
ściowaniu ulega dotychczasowy system postrzegania czy hierarchizacji rzeczywisto-
ści, także tej niematerialnej, które to zachowania tak tłumaczy Chabanis:

Wobec niezrozumiałości śmierci człowiek, usiłując uciec od tego bezsensownego pojęcia „podwaja” życie
poza granice śmierci. W taki czy inny sposób stara się wykluczyć sam fakt śmierci i zinterpretować go
jedynie jako naturalne przejście. Próbuje odkryć rozwiązanie naturalne, aby wyjaśnić bezsens śmierci,
rozproszyć trwogę, jaką przedstawia to zjawisko nie dające się ująć w słowa. Ale jest to tylko ekstrapo-
lacja, która pozwala zażegnać chwilę nie do zniesienia 13.

Idea reinkarnacji, a także wszelkiego rodzaju permutacje teorii ponownych na-


rodzin, przyjmują częstokroć formę wykładu, dyskusji lub wymiany poglądów po-
między postaciami literackimi. Doskonałą egzemplifikację stanowi tu kilka utworów
Artura Gruszeckiego, w których nakreślona została koncepcja bytu duchowego. Za-
uważyć przy tym trzeba, że bohaterowie Gruszeckiego nie wierzą w mediumizm czy
w możliwość kontaktu ze zmarłymi, prezentują natomiast głębokie przeświadczenie
o nieśmiertelności i żywotności ducha, pojmowanego jako dusza, esencja ludzkiej
istnienia. Stanowisko to ilustruje powieść Szarańcza, w której pojawia się zapis rozmo-
wy Sobolskiego i Eweliny. Poglądy prezentowane przez tę parę bohaterów pokrewne
są niektórym aspektom filozofii wschodnich, również w sferze zainteresowań ludzką
duszą. Warunkiem poszerzonej percepcji rzeczywistości staje się w powieści uczucie
wyższego poziomu, jakim jest miłość. Przepełniony nią Sobolski wyznaje:

12
Ch. Chabanis, Śmierć, kres czy początek?, przeł. A. D. Tuaszyńska, Warszawa 1987, s. 303.
13
Ibid., s. 310–311.
257 Materializm kontra ezoteryka

Zdaje mi się, że napiłem się wody zapomnienia, przestępując ten próg.


— I co pan czuje? — zapytała zaciekawiona [Ewelina].
— Jestem wolny, mam skrzydła; nędza, kłopoty, łzy i cierpienia ziemi tak zbladły, zmalały […].
Czuję w sobie innego człowieka, który wokoło siebie ma jasność i w sobie ma jasne serce, jasną duszę
[…]. Taki musi być stan człowieka gdzieś w zaświatach, gdy przekroczy próg świadomości ludzkiej 14.

Zatem już nie śmierć, lecz miłość może warunkować oczyszczenie duszy, jej cał-
kowitą przemianę i częściowe wyzwolenie z cierpień życia. Ziemska egzystencja oraz
będące jej rezultatem uczucie bolesności bytu tracą na znaczeniu w wyniku zaanga-
żowania pozytywnych emocji.
Interpretacja Eweliny sięga jednak znacznie dalej:

— Wierzy pan w duchy? — spytała.


— W spirytyzm?
— W duchy? W spirytyzm?… Nie wiem, czy to nazywa się duchem, ale wierzę w niezniszczalność
energii moich myśli, pragnień, niepochwyconego przez mikroskop tego życia umysłowego, związane-
go z ciałem, a jednak niezależnego.
— Dziwną zagadką jest człowiek — rzekła zamyślona. — Raczej jego życie wewnętrzne… Są tam
szczyty tak zawrotne, że bliżej jest Boga, niż najwyższa gwiazda, i przepaści, na których dnie siedzi blada
trwoga i pełza zbrodnia; spostrzega to jednak człowiek w chwilach silnego podniecenia […], gdy zapo-
mni o pętach materialnych 15.

Jedynie w momencie poddania się nieświadomości, intuicji czy może raczej czy-
stemu odczuwaniu (nawet instynktowi), jednostka władna jest przeczuć wszystko to,
co pozostaje poza obrębem zwykłego doświadczenia. Uwolnienie duszy z okowów cia-
ła umożliwia jej swobodne poruszanie się w obszarach dotychczas niedostępnych,
zamkniętych dla woli lub świadomości. Taki gest pozwala na odczytanie porządku rze-
czywistości, również tej wewnętrznej, stanowiącej zapis ludzkiej jaźni.
Niezwykle interesujący konglomerat materializmu i metafizyki pojawia się na-
tomiast w wypowiedziach jednego z bohaterów Nawróconego Gruszeckiego. Ludwik pre-
zentuje przekonanie o celowości istnienia i wykłada koncepcję, zgodnie z którą istnieje
dusza, która po obumarciu ciała zostaje w jakiejś formie zachowana, aczkolwiek jest
ona niedostępna ludzkim zmysłom. Byłby to proces naturalny, zgodny z zasadą upo-
rządkowania i przyczynowo-skutkowego sposobu funkcjonowania świata. Wykład-
nią takiego stanowiska jest koncepcja reinkarnacji, harmonizowania rzeczywistości,
nadawania jej określonych reguł:

14
A. Gruszecki, Szarańcza, Warszawa 1899, t. III, s. 81–82.
15
Ibid.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 258

W przyrodzie jest jedność sił i materii; przypuszczam, że istnieje też jedność ducha. Gdzieś tam, w nie-
znanych nam zaświatach istnieje może zogniskowanie dusz, tych pierwiastków nieśmiertelnych, bo
w naturze nic nie ginie. Człowiek umiera, a duch ulatując bierze z tego ciała, które było jego kolebką
i schronieniem, pewne właściwe mu cechy, i wcielając się szuka na zasadzie ogólnych praw, czegoś po-
krewnego sobie, jakiegoś powinowactwa… Przypuszczając istnienie praduszy narodowej, jej cząstki ato-
mowe wcielą się w pokrewne ciała… I ja wierzę w powinowactwo dusz tu na ziemi w ich ucieleśnie-
niach 16.

Wypowiedź Ludwika stanowi czytelne nawiązanie zarówno do buddyjskiej kon-


cepcji absolutu, jak i do metafizycznej wykładni jedności bytów i sposobu ich różni-
cowania się:

Jedność objawia się w różnych formach w przyrodzie, a po szczeblach jej uzewnętrznień się docho-
dzimy do jedni najogólniejszej, słowem w pojęciu jedności jest pewne stopniowanie. Stopniowanie to
nie zmienia istoty rzeczy, zasadniczego pojęcia jedności, gdyż wypływa ono zawsze z jednego źródła,
ale zmienia formę jej przejawiania się. Tym właśnie stopniowaniem jedności odróżniają się pomiędzy
sobą oddzielne byty, odrębne istoty. Można też powiedzieć, że siła jedności, potęga jednoczącego ele-
mentu w istotach, czyli siła ich ducha, idzie równolegle ze wzrastającym powikłaniem, z potęgującą się
w nich różnorodnością; słowem z bogactwem wszechświata, wzrasta ich siła skupiająca, czyli ich od-
rębność duchowa. Im bowiem większa siła potrzebna jest dla opanowania tych antytez, dla skierowania
ich ku jednemu celowi, tym jedność ta jest bardziej zaakcentowana, silniej zarysowana i tym wybitniej-
szą odznacza się indywidualnością 17.

Człowiek – jako istota składająca się z kilku pierwiastków niematerialnych – po-


trafi odnaleźć się jedynie pośród jestestw sobie podobnych, dlatego każda dusza gra-
wituje ku pokrewnej. Podobne stwierdzenie pada z ust Ludwika w Nawróconym:

Dany naród posiada jakąś wspólną praduszę, której każda cząsteczka, chociażby atomowa, posiada za-
lety i wady tej praduszy w całej rozciągłości […]. Jeżeli jakaś, dotychczas nam nieznana komórka spro-
wadza dziedziczność fizjologiczną, dziedziczność ciała materialnego, grubego, to możemy przypuścić,
że jakaś różniczka, najmniejsza, milionowa, wpływa na tak subtelną część, jak dusza człowieka, i spro-
wadza podobieństwo narodowe czy rasowe 18.

Warunkiem przynależności narodowościowej czy rasowej byłaby nieznaczna róż-


nica w obszarze ludzkiej duchowości, lokująca go w określonym punkcie przestrzeni
oraz czasu. Teoria ta współgra z motywem łączności czy wspólnoty dusz na poziomie
istniejącym poza egzystencją materialną. Stąd wyznanie Ludwika:

16
Idem, Nawrócony, Warszawa 1901, s. 349.
17
S. Smolikowski, Nirwana wobec metafizyki, czyli ocena metafizycznych filozofii w związku z systematami filozoficznymi Schopen-
hauera i Hartmanna, „Biblioteka Warszawska” 1897, t. II, s. 94.
18
A. Gruszecki, Nawrócony…, s. 348.
259 Materializm kontra ezoteryka

Przed niedawnym czasem śniłem, że z mej osoby oddzielił się duch mój, na wzór ducha Katie King
i szedł śladami mej przeszłości. Szukał ducha pokrewnego, którego ja sam widuję w marzeniu. Jest tak
jasny swoją białością, że świeci wśród mgieł życia […]. Tamta dusza tak promienna, czysta, piękna, zo-
stała skazana na życie w obcym świecie […], a jednak duch mój, na mocy powinowactwa, musiał zbliżyć
się do niej […], tęskni do niej 19.

Liryczna deklaracja bohatera odnosi się do głównej postaci powieści, Karoliny


Strauchfeldowej, mężatki, a zatem osoby niedostępnej jako obiekt afektu. Warto jed-
nak zauważyć wszakże, iż Ludwik czyni tutaj niezwykle trafne spostrzeżenie doty-
czące reinkarnacji. Istotny element tego komunikatu stanowi nawiązanie do wędrówki
duszy podczas snu, peregrynacji postrzeganej jako powracanie do poprzednich wcie-
leń. Człowiek mógłby poruszać się w sferze dawnych egzystencji, powracać do nich.
Odradzanie się byłoby więc nie tylko poszukiwaniem doskonałości, lecz również dą-
żeniem do jedności z duszą pokrewną lub niemal identyczną.
Jednocześnie z wykładnią palingenezy pojawia się w powieści intrygujący mo-
tyw duszy zdefiniowanej, ujętej w naukowe formuły, znormalizowanej przez przy-
rodoznawstwo:

Ludzkość dojdzie wtedy do poznania nieśmiertelności. […] We wszechświecie musi gdzieś istnieć i my
kiedyś poznamy tę jednostkę materii i siły, ten atom ożywiający wszystko […], a wówczas, mając w ręku
ten pierwiastek nieśmiertelny, twórczy, zdobędziemy możność ożywiania tego, co zechcemy, gaszenia
tego, co nam będzie szkodliwe; przekroczymy próg poznania, odnajdziemy ducha, o którym ludzkość
śni, marzy, przeczuwa, ale nie zna go 20.

Wizja taka stawia znak równości pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Rozwikłanie


sekretu istnienia przekreśla sprawczą moc Stwórcy, odbierając mu władzę kierowa-
nia światem, porządkowania go według ustalonych przez siebie reguł. Zyskując zdol-
ność kreacji, ludzkość zdobyłaby władzę absolutną, ponieważ każdy element rzeczy-
wistości byłby już nie tylko zrozumiały, lecz także możliwy do przetransformowania.
Gruszecki wplata tę zdumiewającą impresję intencjonalnie, zestawiając ją z dążenia-
mi pozytywistów, a szczególnie z postulatem poszukiwania prawdy w nauce i pod-
porządkowania świata logicznym schematom przyrodniczym. Jest to jednak przede
wszystkim aluzja do mediumistycznej eksploracji przestrzeni niezbadanych, niepod-
legających dotychczas interpretacji, stanowiących dotąd sferę religii. Poszukiwania

19
Ibid., s. 350.
20
Ibid., s. 301.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 260

pierwiastka duchowego na drodze eksperymentów naukowych oraz badań empirycz-


nych są same w sobie zaprzeczeniem, zamknięciem na sferę mistyczną. Zagadka bytu
nie zostaje przecież wyjaśniona, nie istnieje bowiem jednoznaczna i wyczerpująca
odpowiedź na pytanie, czym jest śmierć i co po niej następuje. Jak pisze Chabanis:

Kiedy śmierć nastąpiła, nas już nie ma. Czy jest to kres czy początek? Powiedzmy sobie, że tego jeszcze
nie wymierzono, do jakiego stopnia to wszystko jest nieznane […]. Mówiłem o metaforze śmierć – życie.
Stale używamy tych dwóch słów, żyjąc naszym codziennym życiem, niesieni naszym uporczywym
trwaniem w bycie, zapominając o czysto ludzkim powołaniu do bezinteresowności, to znaczy wyswo-
bodzenia się od własnego bytu oraz troski o byt bliźniego. Z drugiej strony próbuję zawsze bronić po-
glądu, że opis i terminologia śmierci wiążą się nieuchronnie z tajemnicą. Musimy przecież za tajemnicę
uznać owo drugie oblicze przemocy dokonywanej pod postacią śmierci, właśnie dlatego, że jest ona nie
do przyjęcia, i to przez nikogo. W chwili śmierci drugiego człowieka, mego bliźniego, ta tajemnicza
śmierć pojawia się w każdym razie jako opuszczenie, które nie może mi być obojętne 21.

Warto jednak zauważyć, że wiek dziewiętnasty przyniósł w tym względzie dość


nowatorską propozycję połączenia nauk przyrodniczych i psychologii z nauką o ist-
nieniu, czyli metafizyką. Wskazywano na pokrewieństwo oraz wzajemne oddziały-
wanie i przenikanie się dziedzin. We Współczesnej metafizyce Wincenty Lutosławski pisał
następująco:

W naukach przyrodniczych mamy do czynienia ze zjawiskami i badamy tylko związek zjawisk między
sobą. […] Niektórzy przyrodnicy sądzą, że ruch, przestrzeń, materia, siła, są tak dobrze znanymi poję-
ciami, że nic nam ich bliżej nie wyjaśni, bo nie ma nic, co by nam lepiej było znanym, ale nawet jeśli
by tak było, to pragnienie zrozumienia związku między tymi pojęciami wystarczy, aby dać początek
nauce metafizyki. Do metafizyki należą one dlatego, że istnienie pozostaje w najbliższym z nimi związku
i bez nich samo nie może być zrozumiane. To, co istnieje, istnieje w czasie i przestrzeni, jest w ruchu
lub nieruchome […]. Stąd wynika, że w zakres metafizyki wchodzą zasadnicze pojęcia nauk przyrodni-
czych, pojęcia, które w samych naukach przyrodniczych służą do wytłumaczenia wszystkich zjawisk,
pozostając niewytłumaczonymi. […] Oprócz całego świata zewnętrznego odnosimy pojęcie istnienia do
nas samych. […] „Ja” także jest przedmiotem metafizyki, istnienie tego „ja” powinno być wytłumaczone
[…]. Możliwą jest dopiero metafizyka, gdy psychologia i nauki przyrodnicze powstały, bo aby rozumo-
wać o samym istnieniu, trzeba wprzódy coś wiedzieć o przejawach tego istnienia 22.

W ujęciu Gruszeckiego uprawianie takiej „metafizyki praktycznej” prowadzić


ma do rozwikłania odwiecznej zagadki bytu i zdefiniowania celu ludzkiego istnienia.

21
Ch. Chabanis, op. cit., s. 258–259.
22
W. Lutosławski, Metafizyka współczesna, „Biblioteka Warszawska” 1889, t. I, s. 356.
261 Materializm kontra ezoteryka

Wypowiedź Ludwika – materialisty, racjonalisty, człowieka wykształconego – zwią-


zana jest z pojawiającą się pod koniec dziewiętnastego wieku skłonnością do metafi-
zyki i odchodzeniem od kultu rozumu, co stanowiło próbę pogodzenia postulatów
ginącej oraz założeń rodzącej się dopiero epoki. Badanie reguł rządzących ludzkim
jestestwem, wyabstrahowane od schematów biologicznych, fizjologicznych, neuro-
logicznych czy psychologicznych byłoby zarazem eksploracją zasad, według których
funkcjonuje świat, dążeniem do odnalezienia uniwersalnej substancji witalnej, egzy-
stencjalnej praprzyczyny.
W wyobrażeniu bohaterki Nawróconego miejscem docelowym nieśmiertelnej cząst-
ki jest świat pozamaterialny, stanowiący swoistą „przechowalnię dusz”, które wędrują
tam po śmierci. Byłby to obszar nieokreślony, niemożliwy do zdefiniowania czy usy-
tuowania, jednak jego istnienie jest niewątpliwe, co egzemplifikuje wypowiedź:

Te dusze są, my nie wiemy, w niebie, czy w piekle, ale są, i my ożywimy ich indywidualność: one znów
żyć, cierpieć, radować się, kochać będą, tylko w innej formie. – Być takim duchem wolnym, nie znać
męki życia, nie czuć więzów świata, jaka to rozkosz będzie! 23.

Teoria Karoliny zakłada uwolnienie z okowów cielesnych i oddalenie się w prze-


strzeń szczęśliwości, swobody, kontrastującą z bolesnym i tragicznym etapem, któ-
rym jest byt materialny. W powiązaniu z przyjętym przez bohaterkę założeniem
o jedności wszechświata, artykułowane pragnienie stanowi refleks pesymizmu jako
pochodnej negatywnego sposobu postrzegania rzeczywistości materialnej. W wieku
dziewiętnastym chętnie nawiązywano do podobnych koncepcji, inspirowanych nie
tylko przez „modną” wówczas myśl filozoficzną Schopenhauera, ale także przez wy-
brane komponenty Wedanty i buddyzmu. Jan Hanusz, powołując się na pracę Mau-
rycego Straszewskiego, pisał miedzy innymi:

Jeśli bowiem jedność najwyższa jest najdoskonalszą, to obok niej rozmaitość świata empirycznego jest
tylko źródłem wszelkiego cierpienia. Powstaje więc dualizm: z jednej strony brahman jako ostateczna
przyczyna wszechrzeczy, identyczna z jaźnią najwyższą (atman), z drugiej zaś świat bytu i zanikania,
cierpienia i śmierci 24.

Trzeba tu dodać, że z koncepcją Karoliny z Nawróconego współgra także sąd wy-


powiedziany przez Zdzisia z Bujnych chwastów Gruszeckiego. Wygłoszone przez tego

23
A. Gruszecki, Nawrócony…, s. 302.
24
J. Hanusz, Powstanie i rozwój pesymizmu w Indiach, „Biblioteka Warszawska” 1885, t. IV, z. 10, s. 142.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 262

bohatera zdanie nawiązuje do teozoficznej teorii o istnieniu miejsca, w którym prze-


bywają dusze przed narodzeniem („przebywałaś w praduszach” – jak informuje żonę)
lub do idei preegzystencji.
Z zagadnieniem reinkarnacji wiąże się nierozerwalnie nośny artystycznie motyw
wiecznej miłości, opartej na nieuświadamianej, metafizycznej łączności dusz. Kon-
cepcja taka pojawia się na przykład w myśli teozoficznej i jest postrzegana nie jako
związana z przeznaczeniem czy działaniem sił nadprzyrodzonych, lecz jako manife-
stacja niezmiennych praw natury. W teorii tej akcentuje się przede wszystkim nie-
zwykłą moc pozaczasowego i ponadprzestrzennego uczucia, które ma szanse reali-
zować się i pogłębiać w każdym kolejnym wcieleniu. Irving J. Cooper stwierdza, że:

Dusze tych, których łączy prawdziwa miłość, są zawsze ze sobą w kontakcie, podczas inkarnacji fizycz-
nej albo w niewidzialnym; jedyna możliwa rozłąka jest wówczas, gdy ludzie niejednocześnie żyją na
ziemi. Ale i to jest rzadkie; życia nasze są najczęściej związane ściśle z życiem przyjaciół z przeszłości
i zazwyczaj razem z nimi wracamy na ziemię. Przyciąganie miłości i przyjaźni jest głównym czynni-
kiem łączącym dusze dla stworzenia rodziny lub innych ścisłych związków. Jakże często miłość, którą
dziś odczuwamy jest tylko przedłużeniem dawnej z przeszłego życia. Wiara w reinkarnację, opierając
się na nieśmiertelności i niezniszczalności świadomości i pamięci ludzkiej, nie tylko nie unicestwia, ale
odwrotnie wzmacnia nadzieję spotkania i poznania naszych ukochanych w zaświatach 25.

Na identycznej zależności opiera się na przykład główny wątek wspomnianej już


Historii dzieci Walewskiej. Para bohaterów, poznawszy się na dziecięcym balu, nie pre-
zentuje charakterystycznej dla wczesnego wieku niechęci wobec przedstawiciela prze-
ciwnej płci, ale nawiązuje zaskakująco trwałą znajomość. Z biegiem lat ich przyjaźń
przeradza się w miłość, która nie ma jednak pozytywnego finału. Uwikłani w sytuację
bez wyjścia, marzą o spełnieniu i wierzą, że kolejne wcielenie zapewni im wspólny
los, że w nowym czasie, w nowym miejscu wszystko się odmieni. Walewska z niezwy-
kłą wrażliwością i subtelnością dokumentuje niesprzyjające położenie dwojga przezna-
czonych sobie osób, które upatrują nadziei na spełnienie uczucia w łańcuchu inkar-
nacji. Ponieważ rozumieją zarówno własne emocje, jak i reguły kierujące światem, go-
dzą się na teraźniejszość, z nadzieją oczekując przyszłości. Żadne z bohaterów nie

25
I. J. Cooper, Reinkarnacja, „Przegląd Teozoficzny” 1922, nr 1/2, s. 10. Józef Chobot pisał również: „często zdarza się, że […]
kobieta […] raz tylko spojrzy w oczy mężczyzny, a już zapomnieć na [sic!] oczy te nie potrafi […]. Może upłynąć i wiele
lat […], lecz nieraz odzywa się w duszy głos, że już ujrzała te oczy, które by tak rada znowu ujrzała. […] Można powiedzieć,
że spojrzeniem tym dwie dusze ludzkie się odnalazły, które może wiele w życiu przeszłym razem przeżyły, za sobą
tęskniły, na ziemi się spotkały, ale każdy inną, odmienną Karmę mając, musiał pójść w swoją stronę, by może już w przy-
szłym życiu się złączyli” (Tajemnice działania Karmy w miłości, „Odrodzenie” 1921, z. 9, s. 7).
263 Materializm kontra ezoteryka

obawia się śmierci, ponieważ ta jest początkiem ich nowej drogi, następną szansą na
odnalezienie się.
W podobny sposób motyw ten wyzyskuje Jeske-Choiński w Romansie bez słów.
Bohater noweli, niefortunnie żonaty Mogilnicki, spotyka w węgierskim kurorcie Wan-
dę Ożarską (także nieszczęśliwą w małżeństwie). Od pierwszego spotkania oboje do-
strzegają łączące ich niewidzialne więzi, które Mogilnicki odbiera początkowo po-
przez niezwykłe wrażenie, jakie robi na nim Ożarska:

Gdy przeszła po raz pierwszy obok niego, doznał wrażenia, jak gdyby spotkał kogoś bardzo dawno i bar-
dzo dobrze znajomego. On ją widział, pieścił, tulił, kochał. Gdzie, kiedy? Przypomnieć sobie nie mógł.
Chyba w snach nocnych, albo w owych chwilach, uchodzących lotem błyskawicy, w których się czło-
wiekowi zdaje, że już gdzieś, kiedyś, w innych żył warunkach 26.

Niejasne przeczucie Mogilnickiego prawdopodobnie podziela również Ożarska,


na co wskazuje jej pragnienie przebywania w towarzystwie tego mężczyzny oraz nie-
możliwe do ukrycia zaangażowanie emocjonalne. Odczucia, których doświadcza Mo-
gilnicki, są tożsame z tak zwanym zjawiskiem déjà vu, polegającym:

[…] na przekonaniu, że jakieś całkowicie nieznane miejsce jest znajome, tak jakby się było tu już wcze-
śniej, lub że jakaś nowa sytuacja była już kiedyś przeżywana. Podstawowym doznaniem podczas déjà
vu jest dziwne wrażenie, że to, co zobaczyło się po raz pierwszy, jest czymś dobrze znanym. Może ono
dotyczyć wydarzeń na jawie […], uczuć i spotkań z nieznajomymi. Wyrażenie déjà vu znaczy po fran-
cusku „już widziane”; zostało ono ukute przez E. Lettera Boiraca w 1876 r. […]. Szczególnie interesujące
są teorie, według których przynajmniej niektóre przypadki déjà vu reprezentują niewyraźne wspomnie-
nia z poprzednich żywotów. Jeśli, na przykład, ktoś podróżuje po kraju, w którym nigdy wcześniej nie
był, a mimo to jego krajobraz i kultura wydają mu się niezwykle znajome, można przypuścić, że po-
dróżny mieszkał w tym kraju w jednym z poprzednich wcieleń 27.

Identyczność doznań bohatera z doświadczeniami déjà vu staje się centralnym


punktem odniesienia literackiej psychoanalizy i wyczerpująco wyjaśnia duchową bli-
skość Mogilnickiego z Wandą.
Znamienny tytuł noweli symbolizuje zresztą zarówno odczucia bohaterów (któ-
rych „romans” odbywa się, choć tylko na poziomie duchowym i emocjonalnym), jak

26
T. Jeske-Choiński, Romans bez słów. W: T. Jeske-Choiński, Bez wyboru. Opowieści jakich wiele, Warszawa 1894, s. 28.
27
J. R. Lewis, Déjà vu. W: J. R. Lewis, Życie po śmierci. Encyklopedia wierzeń, mitów, zjawisk, z ang. przeł. W. Korpanty, War-
szawa 1999, s. 89–90. Z punktu widzenia medycyny zjawisko déjà vu polega na chwilowej dysfunkcji mózgu, a dokładniej
na zaburzeniach mechanizmu rozpoznawania przestrzeni (zob.: R. Carter, Tajemniczy świat umysłu. Konsultacja naukowa:
Ch. Frith, przekład B. Kamiński, Poznań 1999, s. 110–111, 116). Notabene teoria dèja vu bliska jest indyjskiej formule ana-
mnezy, swoistego regressus ad infinitum, intuicyjnego „przyglądania się” swoim poprzednim egzystencjom (Zob.: J. Tu-
czyński, Motywy indyjskie w literaturze polskiej, Warszawa 1981).
Teozoficzny konstrukt spirytualny 264

i ich ograniczenia. Niezwykłość takiego związku polega właśnie na niewyrażanych,


lecz doskonale odczytywanych przez oboje uczuciach, wobec których pozostają bez-
silni. Mogilnicki i Ożarska darzą się wzajemnie miłością zupełnie się nie znając, nie
wiedząc o sobie nic, nie kwestionując jednak tego faktu. Relacja dwojga bohaterów jest
niezwykła, odbywa się na poziomie metafizycznym, jako rezultat przeczucia dawnego
związku. I podobnie jak w utworze Walewskiej, bohaterka prezentuje pogląd dający
nadzieję obojgu:

Domyślają się uczeni, że na światach tych mieszkają istoty doskonalsze od nas i lepsze. A może my tam
idziemy po śmierci, my, którzyśmy na ziemi pokutowali za własne lub za ojców winy, my, których tu
skazano na ból, na niewolę, my, którym odmówiono uścisku miłości, spokoju serca, zadowolenia z ży-
cia. Może spotkają się tam wszyscy, co się tu kochali, a złączyć się nie mogli […]. Wróć do swoich, zapo-
mnij o mnie… […] Do widzenia… tam… — mówiła […] wskazując na gwiazdy — szlachetni cierpią zawsze
na ziemi. Nie dla nich szczęście 28.

Jeśli zatem nie jest im dane pozostać ze sobą w tym wcieleniu, być może śmierć
oraz to wszystko, co istnieje poza jej sferą, taką szansę stworzy. A warto dodać, iż –
jak twierdzą teozofowie:

[…] możemy jednak i teraz świadomie wpływać na przyszłe nasze stosunki i związki z innymi istotami;
nieraz już badaniem przeszłości stwierdzono, że związki prawdziwej miłości są nierozerwalne; dusze,
które taka miłość łączy, spotykają się, jakby przyciągają wzajemnie, w całym szeregu żyć. Zewnętrzny
ich stosunek, związek rodzinny może się zmieniać […], ale miłość trwa zawsze, rozszerza się wciąż i wzbo-
gaca, właśnie dzięki tej różnorodności odcieni i rodzajów widzialnych stosunków 29.

Wyartykułowana przez Ożarską koncepcja w charakterystyczny sposób odwołuje


się do pojęć z zakresu metempsychozy oraz reinkarnacji jako powtarzającej się kary
za grzechy popełnione w poprzednich wcieleniach. Rozstanie bohaterów Wanda in-
terpretuje właśnie w jako rodzaj nieuchronnej kary oraz zadośćuczynienia za niegdy-
siejsze występki. Ponieważ jednak cierpienie ma jednocześnie aspekt oczyszczający,
Ożarska oczekuje z nadzieją odkupienia oraz późniejszego ponownego spotkania
„tam”, w gwiazdach, pojmowanych jako domena duchów.
Jednym z bardziej interesujących dokumentów fascynacji teozofią oraz koncep-
cją wiecznej miłości jest powieść Walewskiej Bez duszy. Pisarka podjęła w niej próbę
interpretacji psychiki człowieka i zachowań emocjonalnych w kontekście interakcji

28
T. Jeske-Choiński, op. cit., s. 52–53.
29
J. I. Cooper, op. cit., nr 3/4, s. 19.
265 Materializm kontra ezoteryka

z czynnikami zewnętrznymi bezpośrednio od jednostki niezależnymi. Ogląd boha-


tera dokonuje się przez pryzmat metafizyki, ponieważ istota ludzka definiuje się wła-
śnie poprzez duszę, a w tym wypadku jej nieobecność. Bohaterka utworu posądzana
jest od dzieciństwa o brak duszy, co przekłada się na konkretne cechy jej charakteru.
Nuna jest chłodna, egoistyczna, bezkompromisowa w dążeniu do osiągnięcia tego,
czego pragnie. Porzuciła wszystkich, którzy ją kochają, nie potrafiąc z nikim nawią-
zać serdeczniejszej relacji. Jednak kiedy spotyka Nordena, jej odczucia zaczynają na-
bierać głębi, zachodzi w niej pewien przełom. Spostrzeżenia odnoszące się do mala-
rza są znamienne dla doświadczeń związanych z przeczuwaniem poprzednich wcie-
leń i nie odbiegają od innych tego rodzaju impresji:

Oczy jej spoczęły na dłuższą chwilę na mistycznej twarzy siedzącego wprost niej młodego człowieka
[…]. Spojrzał na nią uważnie, jak gdyby przypominając sobie, czy jej gdzie, kiedy nie widział? Przeszedł
ją lekki dreszcz, mimo to wszakże uczuła wielki spokój. Pierwszy raz w życiu doświadczyła podobnego
wrażenia. Ten człowiek… znała go… gdzieś, kiedyś, we śnie czy na jawie widziała tę twarz spokojną,
bladą, lecz gdzie, kiedy? 30.

Norden przyznaje się do podobnych wrażeń: „Wydało mi się tylko, że znałem


panią już dawno; nie mogłem sobie przypomnieć, skąd, od kiedy? – ale znałem na
pewno. Czy ja wiem? Bywają takie jasnowidzenia” 31.
Przeczucie potęguje następnie sen Nuny, w którym pojawia się wizerunek Jerzego
oraz nieustanna, choć niezrozumiała dla bohaterki fascynacja mężczyzną, a wcześniej
jeszcze malowanymi przez niego symbolicznymi obrazami. Kobieta przypomina so-
bie, że wzbudzały one w niej spokój i tęsknotę. Miłość, która rodzi się między parą
bohaterów, opierająca się na dziwnych, pozafizycznych podstawach, dokonuje w Nu-
nie głębokiej przemiany emocjonalnej. Następuje swoiste przewartościowanie, prze-
kształcenie negatywnych cech osobowości, uwrażliwienie na otaczającą rzeczywistość.
Dla Nuny miłość do Nordena jest pierwszą miłością i wynika z niepojętych, niemoż-
liwych do rozszyfrowania okoliczności. Dlatego bohaterka bezustannie analizuje sy-
tuacje, w których się znalazła, odbierając wrażenie ich powtarzalności. Dotkliwie od-
czuwa zwłaszcza moment, w którym Norden przyznaje się do śmiertelnej choroby:

[…] doznała wrażenia człowieka śniącego sen dziwny. Wydało jej się naraz, jak niegdyś przy pierwszym
poznaniu Nordena, iż cały ten koncert, muzykę skrzypka i każde szeptane jej wprost do ucha słowo

30
C. Walewska, Bez duszy. Fantazja powieściowa, Warszawa 1901, s. 23.
31
Ibid., s. 106.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 266

malarza słyszała raz już kiedyś w błędnym majaczeniu, że widziała, och, i znała dobrze tę jasną salę
z setkami pochylonych […] głów ludzkich. Co to było? Co to znaczyło? Nie wiedziała, nie rozumiała;
stała na progu wielkiej tajemnicy, jaką jest życie, sen, śmierć, marzenie 32.

Emocjonalne zaangażowanie kobiety jest na tyle głębokie, że podejmuje ona


kontrowersyjną decyzję o pozostaniu z ukochanym do końca. Wówczas dokonuje się
proces przelania duszy Nordena w Nunę oraz przemiana, którą przechodzą oboje.
Transformacja taka jest jednocześnie interpretacją motywu wędrówki dusz, dokonu-
jącej się jako swoista wymiana połączona z charakterystyczną utratą tożsamości czy
identyfikacji emocjonalnej. Przetworzenie koncepcji powtórnego wcielenia polega
tutaj na zmianie perspektywy, na wykreowaniu zaskakującej sytuacji. Oto żyjąca do-
rosła osoba zostaje obdarzona duszą przez istotę umierającą, która stanowi niejako
jej dopełnienie, jest w ściśle określony sposób z nią związana. Sytuacja powieściowa
odbiega więc od tradycyjnego modelu metempsychozy, rozbijając się jednocześnie
na kilka wątków pobocznych.
Należy w tym miejscu zwrócić uwagę także na przywołaną w utworze legendę
o duszy, stanowiącą fantastyczne uzasadnienie dla dokonującej się przemiany boha-
terów. Podanie to uświadamia Nunie, że trwający w niej proces jest nie tylko symbo-
liczny, lecz odnosi się również do sfery metafizycznej, istniejącej dotychczas poza jej
świadomością. Idea duszy podarowanej przez Boga przekłada się na przekonanie
o nieuchronności metamorfozy, niejako ją uświęcając i uprawomocniając. Jest to ar-
tystyczny zabieg, łagodzący drastyczność procesu przechodzenia duszy z jednego
ciała w drugie, a jednocześnie wyjaśniający nieprawdopodobną zależność zachodzącą
między bohaterami. W kulminacyjnym punkcie powieści, kiedy postaci przechodzą
przeobrażenie, kiedy wszystkie ich emocje potęgują się, choć wciąż jeszcze zostaje
zachowana pozorna równowaga pomiędzy pozytywnymi i negatywnymi atrybutami
obojga (ponieważ przemiana odbywa się także w sferze uczuciowej), Norden i Nuna
odczytują znamienne słowa legendy:

Bóg, stworzywszy ciała ludzkie, kazał im samym szukać duszy […]. Pobiegli za nią ci, co raźniejsi byli
i żwawsi; zostali w tyle słabi, opieszali i dla tych zabrakło jej. Darmo prosili o nią. Dostaniecie ją nie
prędzej, aż sama przyjdzie do was od tych, którzy ją mają, lecz na to trzeba czekać, by opadła z nich
ziemska powłoka […]. Umarli ciałem przekazują ją żywym, a obowiązkiem żywych kształcić ją tak, by
po stopniach doskonałości mogła przejść w wieczność. Dusza samolubna nie stanie u wrót raju, dopóki
czystym blaskiem nie opromieni miłość bliskiego […]. Czasami jak wampiry ludzie wyrywają ją z ust

32
Ibid., s 226–227.
267 Materializm kontra ezoteryka

sobie; czasami żywi odbierają ją żywym… Czym ona jest? – nikt nie wie: drga i wibruje, jak eter, nieu-
chwytna, a kto jej nie ma, żyje życiem rośliny 33.

Wszystko to, czego dotychczas doświadczyła kobieta, także autopercepcja, znaj-


duje w cytowanym podaniu natychmiastową wykładnię i uzasadnienie. Emocjonalna
oziębłość Nuny czy jej niemożność samookreślenia tłumaczą się właśnie jako efekty
owej „bezduchowości”. Czytelnik pojmuje nagle rozpaczliwe, aczkolwiek słabo uza-
sadnione, poczucie niespełnienia, które bezustannie doświadcza Nuna. Umotywowany
zostaje także specyficzny sposób przedstawienia bohaterki na obrazie Nordena oraz
symbolika, którą posłużył się malarz. Jerzy postrzega kobietę w znamienny sposób.
Jest ona dlań „cieniem, duszą, która jak lotny opar unosić się będzie nad mogiłą ciała
swego” 34, co w kontekście braku duszy wydaje się zaskakujące. Tymczasem obraz staje
się wykładnią przyszłych zdarzeń i dokonującego się w obojgu aktu przemiany:

Wiała od niego noc mglista. Przez białe opary przeświecał księżyc, wychylony zza chmur, rzucając
martwy blask na szeroką płaszczyznę, z mogiłą i krzyżem pośrodku. Do krzyża przybity był Chrystus.
Dwie smugi opalowe biły z zapadłych jego oczu ku niebu samemu. Śladem ich w przestworza mknął
cień biały, z kielicha lilii nad mogiłą wychylony, przezroczysty niemal w tym blasku opalowym, po
którym biegł w nieskończoność. Ten cień… to była ona. Z rękami jak do modlitwy złożonymi, z roz-
wianymi lekko włosami […]. Coś nadzmysłowego biło z jej twarzy, ze smutnych […] oczu. Była duchem,
ona, która… nie miała duszy… 35.

Sztuka, oparta na intuicji, przesycona symbolem, wyprzedza zatem to, co na ra-


zie bohaterowie zaledwie przeczuwają (przy czym Norden jako artysta, a jednocze-
śnie osoba umierająca, domyśla się więcej, niż chce powiedzieć) stanowi pomost po-
między wyobrażonym a rzeczywistym. Odczucia, które dzieło plastyczne wzbudza
w Nunie, także oscylują wokół granicy przestrzeni fizycznej i niematerialnej. Po po-
tajemnym obejrzeniu obrazu kobietę ogarnia dziwna trwoga, niezrozumiałe pragnie-
nie ucieczki. Zdaje się jej, że ktoś pośród ciemności szepcze jej imię, a atmosfera bli-
ska jest niesamowitości i grozy:

Przed powiekami jej, jak zaklęty majaczył obraz Nordena […]. Mówił do niej, wibrował w każdej fibrze
mózgu, budząc ten prąd magnetyczny, jakim elektryzowały ją słowa, spojrzenia wielkiego malarza. Gdy

33
Ibid., s. 321–322.
34
Ibid. s. 108.
35
Ibid., s. 148–149.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 268

[…] wstała […] zdawało się jej, że obraz poruszył się wraz z nią i płynie za nią. […] Doznawała wciąż wra-
żenia, jak gdyby ktoś stał za nią czy przed nią. To cień z obrazu, uduchowiony jej sobowtór, błądził tak
dokoła niej ustawicznie: widziała go najwyraźniej 36.

Wrażenia, które odbiera Nuna, stanowią preludium metamorfozy. Ów „sobow-


tór” jest w rzeczywistości duszą, która wkrótce w niej zamieszka i która symbolizuje
moment zbliżającej się transformacji. Przelanie duchowego pierwiastka w ciało Nuny
uświadamia jej wiele rzeczy, których dotychczas nie dostrzegała. Jednocześnie wzmac-
nia się więź (choć już nie emocjonalna) z Nordenem:

To, na co nie zwracała uwagi dotąd, stawało przed nią w wyraźnych konturach. Każdy pyłek, każde
źdźbło trawy budziły myśli, refleksje, jakich nie miewała dotąd. I szło to od niego; wciskało się wszyst-
kimi porami w mózg, w serce. Zdumiony nieraz jej odezwaniem się wołał:
— Ależ ty mówisz to, co ja myślę w tej chwili właśnie!… Jakim cudem czytasz w mej duszy?…. […].
Z dniem każdym czuła rosnącą w sobie moc niepojętą, która ją z nim łączyła. Zdawało się jej, że
ulatujące zeń życie w nią przechodzi i piła je chciwie ustami 37.

Walewska dopuszcza ewentualność połączenia duszą dwóch ciał, a taka sytuacja


stanowi usprawiedliwienie postępującej, coraz pełniejszej tożsamości myśli, spostrze-
żeń, odczuć obojga bohaterów.
Po śmierci Nordena Nuna interpretuje ich spotkanie jako nieuniknione, postrzega
je jako swego rodzaju nieuchronność. Mówi do siebie:

Ty nie żyłaś, lecz istniałaś tylko przed nim, więc on w ciebie, jak w pusty puchar mógł wlać swe życie,
które może przepełniłoby miarę innego, już zajętego. Tyś czekała na niego, jak on czekał na ciebie, tyś
musiała zdeptać źródło samolubnych swych rozkoszy, jak on je zdeptał. Twoje zmysłowe ciało, jego
ekstatyczna dusza odbyły pokutę: dziś dopiero, oczyszczone, rozjaśnione poznaniem, stworzą praw-
dziwą harmonię życia. Oczy twoje nie będą już pustymi źrenicami marmuru, wystrzelą z nich promie-
nie duszy, której masz przynieść wyzwolenie… Wyzwolenie… Wyraz ten wypowiedziała głośno, wypo-
wiedziawszy zaś podniosła głowę, zdumiona. Co w niej tak mówiło: halucynacja mózgu, zmęczonego
bezsennością tylu nocy, czy też młoda dusza, spadek po przyjacielu?… 38.

Owa dusza byłaby zatem wspólnotą, wzajemnym obowiązkiem obojga. Uwolnie-


nie od hulaszczego, pustego życia – w przypadku Nordena – czy metamorfoza emo-
cjonalna, uwrażliwienie na świat – w przypadku Nuny – byłyby elementami walki o

36
Ibid., s. 152–153.
37
Ibid., s. 302–303.
38
Ibid., s. 341–342.
269 Materializm kontra ezoteryka

oswobodzenie duszy. Dodatkowe wzmocnienie i uzasadnienie takiej koncepcji sta-


nowią słowa Nordena, który nakazywał Nunie: „Tylko pamiętaj napraw złe, póki
pora. Proś ludzi: pomogą ci w tym. Nie miałbym w grobie spokoju, gdybyś mnie nie
usłuchała. Tyś moja dusza przecież… Ty i ja teraz… to… jedność” 39.
Ów imperatyw „naprawienia zła” byłby zatem bardzo czytelnym odwołaniem
do idei odkupienia grzechów poprzez kolejne wcielenia, a tym samym uwolnienia
duszy z okowów ciała. Warunkiem osiągnięcia wolności jest asceza, wyzbycie się pra-
gnień. Doskonałość polega bowiem na odrzuceniu tęsknoty, na umiejętności pozo-
stawania obojętnym wobec czynników jedynie uprzyjemniających ludzką egzysten-
cję. Postrzeganie istnienia w postaci cielesnej jako cierpienia oraz wytłumienie popę-
dów stanowi immanentny składnik również europejskich dziewiętnastowiecznych
koncepcji filozoficznych. Hanusz, odwołując się głównie do myśli Schopenhauera,
konstatuje:

Cała […] filozofia pesymistyczna jest niczym innym, tylko nawoływaniem do spełnienia tego zadania,
jakie rozum człowiekowi ma wskazać, a etyka pesymistyczna opiera się właśnie na zaparciu się ułud-
nych rozkoszy życia, na wygaszeniu w nas wszelkich pragnień z życiem naszym związanych, czyli na
zniszczeniu tego popędu złowrogiego do istnienia, jakim Wola, ów absolut wszechbytu świat cały na-
piętnowała 40.

Bohaterka zaczyna zdobywać samoświadomość w momencie, gdy po śmierci Nor-


dena próbuje pozbawić się życia. Przypomnienie ciążącego na niej obowiązku kon-
kretyzuje się w postaci gestu pozawolicjonalnego, opartego na przeczuciu i sygnali-
zowanego w znamienny sposób:

[…] wtem jakiś głos zewnątrz niej spytał: — co robisz?…


Cofnęła się, spojrzała za siebie. Nie było nikogo […]. A jednak… skąd głos ten?… […].
— Co robisz?… Co robisz?… — brzmiało już teraz nie zewnątrz, lecz wewnątrz niej zrazu cichym,
następnie coraz głośniejszym szeptem 41.

Niezwykłe uwrażliwienie bohaterki na rzeczywistość przybiera również kształt


filozoficznego pytania o sens istnienia. Zbolała Nuna zaczyna zastanawiać się nad ce-
lowością ludzkiego życia, uświadamiając sobie, że jest ono nie tylko walką, lecz także
stopniowym stawianiem nowych pytań i poznawaniem odpowiedzi:

39
Ibid., s. 324.
40
J. Hanusz, op. cit., s. 332.
41
C. Walewska, Bez duszy…, s. 333–334.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 270

Miłość wydała się jej ciemną zagadką, jak byt, śmierć, przeznaczenie, zagadką, na dnie której nie mógł
jednak tkwić przypadek. Ogarnęła ją trwoga przed tym ogromem tajemnic, których nie była w stanie
zgłębić myśl ludzka. Po co się żyje?… po co umiera?… po co kocha?… pytała pełna tej wewnętrznej wi-
bracji, która łączy świat praw zatajonych ze zmysłowym naszym uczuciem 42.

Owa tajemnicza „wibracja” stanowi w powieści Walewskiej alegorię doświadcza-


nia pozazmysłowego, znamiennego daru polegającego na odbieraniu wrażeń niedo-
stępnych innym ludziom. W ujęciu autorki powieści dusza byłaby także łącznikiem
pomiędzy światem fizycznym a niematerialnym. Wnikliwy i dokładny ogląd sfery
nadnaturalnej nie jest możliwy, ponieważ pozostaje poza zasięgiem zdolności per-
cepcyjnych człowieka. Wszelako jednostka obdarzona szczególną mocą duchową po-
trafi intuicyjnie ów świat przeniknąć, a przez to przeczuć jego wieloznaczność.
Fatalizm uczucia płynącego z przeznaczenia i niezależnego od ludzkiej woli do-
kumentuje w doskonały sposób powieść Zapolskiej pt. A gdy w głąb duszy wnikniemy.
Ance, wyróżniającej się nadwrażliwością czy parapsychicznymi zdolnościami, coraz
bliższym uczuciowo staje się Narbutt. Bohaterka odczytuje tę skłonność jako prze-
znaczoną, niezależną od świadomości, wychodzącą poza rozumowy ogląd rzeczywi-
stości. Intuicyjne odszyfrowanie zagadki wzajemnej fascynacji jest odbiciem koncep-
cji uwarunkowanego losu jednostki oraz związków pozawolicjonalnych. Mocne więzi
emocjonalne stają się w ujęciu Zapolskiej barierą nie do pokonania, ponieważ pozba-
wiają możliwości decydowania o sobie, wyłączają rozsądek czy nawet instynkt samo-
zachowawczy. Dla miłości astralnej nie istnieją żadne tabu ani przeszkody:

Mury, przestrzenie, rozłąka nie zrywa tajemniczej nici, która wyczuwają oboje. I poddają się […]. Ciała
ich często pozostają zimne, zmartwiałe niejako, tak silna jest piękność tego niematerialnego złączenia.
Jeżeli ręce się zbiegną, jeżeli oczy w sobie utoną, zwierzę brutalne odezwać się nie śmie. Jest to czysta,
wielka, szlachetna linia, która im obojgu wystarczy […]. Stanie się to bez ich woli, bez ich wiedzy, za
sprawą potęgi duchowej, niepojętej przez nasze biedne umysły 43.

W bardzo interesujący sposób ukazuje pisarka wyższość emocji nad rozumem,


ich niezawisłość ich od rozumu. Miłość w tej interpretacji posiadałaby atrybuty wyż-
szego celu, a jednocześnie wyższego poziomu istnienia, nie zawierałaby się już tylko
w sferze cielesnej, lecz wynikałaby przede wszystkim z potrzeb metafizycznych, nie-

42
Ibid., s. 339.
43
G. Zapolska, A gdy w głąb duszy wnikniemy, Warszawa 1904, t. I, s. 97.
271 Materializm kontra ezoteryka

definiowalnych, aczkolwiek obecnych jako cząstka Absolutu. Zapolska definiuje wiecz-


ne uczucie jako mocną nić, rozpiętą pomiędzy dwojgiem ludzi. Związek taki nie pod-
lega konwenansom, ani tradycjom społecznym albo obyczajowym, jest szczególnym
układem wewnętrznym, skierowanym zarówno ku światu, jak i istniejącym w ode-
rwaniu od niego.

Ścieżki ich będą wspólne i gdy jedno upadnie, drugie zatrzyma się w drodze, aby nie iść dalej, lecz
czekać będzie we łzach i z tęsknotą […]. Są oni kwiatem przeznaczenia, światłem duchowej kaplicy,
pieśnią zabłąkaną na cmentarzu pogrążonej w drobiazgach ludzkości. […] I będą się czuli więcej „swoi”,
niż ci, których formy albo krew wiąże. To wszystko ludzie zwą przywiązaniem 44.

Wzajemne rozpoznanie odbywa się tutaj na poziomie intuicyjnym, dokonuje


się zanim jeszcze bohaterowie mają szansę zdekodować własne emocje lub zachowa-
nia. Ich nieświadome pragnienia konstytuują się właśnie jako potrzeba miłości ukie-
runkowana na partnera i wynikająca z niezrozumiałych popędów. Owa charaktery-
styczna „nieświadomość”, bezwiedne, niemal bezwolne grawitowanie ku konkretnej
osobie jest w twórczości Zapolskiej motywem dość częstym (Janka, Jak tęcza, Kobieta
bez skazy, Rajski ptak), realizowanym właśnie jako pozornie nieuzasadniona skłonność
emocjonalna.
Relacja pomiędzy Narbuttem i Anką stanowi również apoteozę wolnej miłości,
nieskrępowanego formalnościami związku psychicznego i jednocześnie jest manife-
stacją nostalgii, wyrazem niezrealizowanej tęsknoty za uczuciem warunkowanym czyn-
nikami nadnaturalnymi, niezwiązanymi z rzeczywistością materialną. Takie uczucie
nie poddaje się zmiennym czasoprzestrzeni, nie ulega dezawuacji czy degradacji, jak
namiętność fizyczna, lecz stanowi symbol trwałości i nieśmiertelności pierwiastka
duchowego, a także nawiązanie do nieskazitelności i bezgrzeszności.
Z pojęciem wiecznej miłości i dusz sobie przeznaczonych wiąże się również do-
znań empatycznych dotyczących ukochanej osoby. Zjawisko to odnosi się przede
wszystkim do sytuacji zagrożenia, niebezpieczeństwa, jak również innych gwałtow-
nie odczuwanych negatywnych reakcji emocjonalnych czy jednoczesnego prze-
pływu identycznych myśli. Doskonałą egzemplifikację stanowić tu może sytuacja
opisana w powieści Gruszeckiego Dla niej. Para zakochanych w sobie bohaterów tego
samego dnia, pod wpływem silnych uczuć doświadcza widzeń, których punktem

44
Ibid., s. 98.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 272

centralnym jest ukochana osoba. Kiedy się spotykają, nawiązują do tych wizji i po-
dejmują próbę ich wyjaśnienia. Ugorski wyznaje wówczas:

Raz tylko miałem tak wyraźne, że niemal realne złudzenie […]. Widziałem panią przy lampie, siedziała
pani w fotelu. Była matka pani i jakiś mężczyzna […]. Panią pamiętam doskonale, miała pani na sobie
czarną suknię […].
— Wiem… pamiętam — mówiła […] zdumiona […].
— Skąd pani wie?
— To było w dniu, w którym pan był raniony.
— Tak, to prawda… ale jakim sposobem pani wie o tym? — nalegał […].
— W tym dniu i ja widziałam pana rannego… siedziałam w fotelu, mama była także […].
On, przejęty całą tą szczególną wizją, dopytywał się:
— I widziała mnie pani wyraźnie?
— Bardzo wyraźnie, ale nie wiem, czy trwało to sekundę, i wizja zniknęła 45.

Opis halucynacji nie tylko jest precyzyjny, ale i odwołuje się do zdarzeń rzeczy-
wistych, mających wpływ na przyszłość obojga. Dla Ugorskiego wyjaśnieniem tego
fenomenu jest zjawisko telepatii (czyli przesyłania myśli na odległość 46):

To bardzo ciekawy objaw telepatii — mówił podniecony Ugorski — podobne rzeczy zdarzają się i są
przedmiotem badań specjalnych. Do pewnego stopnia rozumiem, że ja panią widziałem, było to silne,
skoncentrowane pragnienie, ale nie bardzo rozumiem, że pani mnie widziała… Czy może pani również
pragnęła zobaczyć się ze mną w owej chwili? […] Może była rozmowa, która mnie dotyczyła, lub na
której mi bardzo zależało? 47.

Warto zauważyć, że Gruszecki precyzyjnie określa pewien kierunek badań pa-


rapsychologicznych, co dowodzi znajomości tematu. Napomknąć także trzeba, że oma-
wiana sytuacja powieściowa jest bodaj jedynym tego typu wyraźnym nawiązaniem
zarówno do zjawiska telepatii, jak i próbą ukazania jego naukowego podłoża. Ekspe-
rymenty związane z przesyłaniem myśli na odległość przeprowadzano już w drugiej
połowie dziewiętnastego wieku, a zainteresowanie tą dziedziną miało źródło w po-
wszechnej fascynacji rzeczywistością niefizyczną, w tym również ludzką psychiką
i łączyło się z badaniami nad magnetyzmem i hipnozą. Edmund Gurney, Frederic
W.H Myers i Frank Podmore następująco charakteryzują ten obszar doświadczeń:

45
A. Gruszecki, Dla niej, Kraków [brw], s. 342–343.
46
Problem ten pojawia się na przykład w Dziwach życia E. Gurney’a, F. W. H. Myersa i F. Podmore’a jako osobny rozdział,
w którym autorzy rozpatrują liczne tego typu przypadki (Dziwy życia. Z francuskiego wydania przeł. J. K. Potocki, War-
szawa 1892).
47
A. Gruszecki, Dla niej…., s. 343.
273 Materializm kontra ezoteryka

„Obok przesyłania wyobrażeń i myśli, należy też umieścić przesyłanie uczuć; są to


nawet zjawiska, które w porządku logicznym należało wymienić pierwej” 48.
Interpretacja teozoficzna skupiałaby się wokół działania czy istnienia ciała astral-
nego. Rozpatrywany w podobnych kategoriach fragment powieści stanowiłby doku-
mentację tezy o mocy związku uczuciowego i możliwości przywoływania postaci
ukochanej osoby. Analizując szczegóły widzeń bohaterów można wysnuć przypusz-
czenie, że w zasadzie żadne z bohaterów nie doświadczyło wizji sensu stricte. Przyjąć
na przykład można, że w wyniku odniesionych ran Ugorski stracił świadomość, a jego
cząstka astralna przeniosła się do pomieszczenia, w którym przebywała ukochana.
To tłumaczyłoby także, dlaczego Kasia nie widziała otoczenia, w którym znajdował
się Ugorski, podczas kiedy on potrafił ze szczegółami dokonać deskrypcji oglądanej
sceny. Warto dodać, że ta powieściowa sytuacja stanowi punkt zwrotny w relacjach
pomiędzy bohaterami i przyczynia się do rozwikłania konfliktu, ponieważ umożli-
wia i sankcjonuje dozgonne połączenie dwojga zakochanych.
Problematykę istnienia duszy rozważaną w kontekście motywu wiecznej miłości
podejmował Gruszecki również w Szarańczy. Pojawia się ona jako odwołanie do mod-
nych wówczas teorii astralnych, wykorzystanych jako element rytuału uwodzenia.
Dr Daum, usiłując zyskać przychylność Herminii, oznajmia jej:

[…] rzecz dziwna […] znamy się krótko […], a zdaje mi się, że już zżyliśmy się ze sobą, że łączyła nas
przyjaźń i że oboje znamy się dobrze od dawna.
— Zdaje mi się, że to pachnie metempsychozą czy spirytyzmem — odpowiedziała swobodnie. Są
to w każdym razie w ustach lekarza pojęcia niezwykłe. […] Słowa pana przypominają mi znaną bajkę
arabską. […] Gdy Pan Bóg stwarzał ludzi, dzielił każdą duszę na połowę. Jedną połowę dawał kobiecie,
drugą mężczyźnie. Spotkanie tych dwóch połówek na ziemi jest…
— Miłością — podchwycił pan Daum. Kto wie, czy nie jest to prawdą!
— Szukanie prawdy jest celem naszym — szepnęła panna skromnie 49.

Popularny na przełomie wieków motyw pokrewieństwa dusz zostaje przez dziew-


czynę zaaprobowany, co wpływa na dalsze jej losy. Daum uwodzi Herminię, kompro-
mituje ją i porzuca, żeniąc się w końcu z córką bogatego fabrykanta. Legenda o po-
łowach duszy ma jednak kontynuację, niejako drugą stronę, wyrażającą się miłości
rzeczywistej, ze wszech miar duchowej, która dotyka dwojga innych bohaterów –

48
E. Gurney, F. W. H. Myers, F. Podmore, op. cit., s. 45.
49
A. Gruszecki, Szarańcza, Warszawa 1899, t. II, s. 11–12.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 274

Jerzego Sobolskiego i Eweliny Krüger. Rozmowa tej pary stanowi nawiązanie do dia-
logu Herminii i Dauma:

Jakiś duch oddalił się z mego ciała i rozmawia z duchem pani spokojnie, bratersko, szczerze, jak dwaj
przyjaciele, którzy nigdy się nie spierali i zawsze się kochali… Bo ja panią dawno, bardzo dawno ko-
cham… […].
— Jak dawno? Mów, mów!…
— Kiedy? Nie pamiętam… Może to było w snach dziecinnych… może później — nie wiem. Gdym
jednak zobaczył cię po raz pierwszy, wiedziałem, że cię znam. I nosiłem cię zawsze w mym sercu 50.

Wyraźne nawiązanie do koncepcji związku dusz, związku ustalanego niekonie-


cznie na ziemi, potwierdza prawdziwość i szczerość intencji Sobolskiego. Dusze ko-
chających się ludzi zdolne są odczuwać się wzajemnie, odnajdować na ziemskim pa-
dole i łączyć ze sobą. Miłość prawdziwa stanowiłaby efekt wcześniejszego związku
dusz, ich wzajemnej relacji przed zesłaniem na ziemię. Kolejne inkarnacje miałyby
jedynie wzmacniać ten metafizyczny związek, powielając się i wzmacniając w toku
następnych wcieleń, co potwierdza Irving J. Cooper: „Przez reinkarnację najpraw-
dziwsze związki miłości mogą trwać i wciąż rozszerzać się i wzbogacać dzięki zmia-
nom naszych ustosunkowań fizycznych innych w każdym życiu” 51.
Budowanie rzeczywistej, a przy tym niezwykle silnej relacji wymaga wielu eta-
pów, te zaś zapewnić może właśnie odradzanie się. Natomiast o trwałości, „nadnatu-
ralności” uczucia, jego powiązaniu z przeszłością duchową, zaświadczałaby właśnie
metafizyka, pogłębiona percepcja emocjonalna, bliska przeczuciu i doświadczeniom
mistycznym.
Mimo że pozornie nie sposób pomylić ten znamienny emocjonalizm z odbio-
rem wybitnie zmysłowym, okazuje się, iż możliwe jest błędne odszyfrowanie kodów.
W powieści Walewskiej zatytułowanej Autor Kazimierz Bielski wdaje się w romans
z Esterą właśnie dlatego, że piękna żona żydowskiego bankiera używa szczególnego
argumentu: „Nasze dusze mówią ze sobą” 52. Efektem zręcznej manipulacji kobiety
jest całkowite podporządkowanie mężczyzny jej żądaniom i zachciankom. Kazimierz
imaginuje sobie, że są sobie przeznaczeni, powielając schemat wiecznej metafizycz-
nej miłości. Ponadczasowość uczucia nie podlega żadnej weryfikacji, bohater traci
rozsądek, pozwala sobą kierować, co egzemplifikuje następujący powieściowy passus:

50
Ibid., t. III, s. 82–83.
51
I. J. Cooper, Reinkarnacja, „Przegląd Teozoficzny” 1922, nr 3/4, s. 20.
52
C. Walewska, Autor, Kraków 1903, s. 258.
275 Materializm kontra ezoteryka

„Wysnuje z siebie tęczę i rzuci jej pod stopy. Ona, piękno wibrujące, odpowie tęczą.
Powstanie akord twórczych i odtwórczych [sic!] upojeń. Dusze ich wejdą w siebie.
Nigdy nie zostanie tak zrozumiany” 53.
Wizja Bielskiego, nacechowana erotycznie, zaprzecza ideałom miłości metafi-
zycznej. Żądza fizyczna zostaje tutaj tylko zastąpiona pożądaniem duchowym i jako
taka nie jest równoznaczna z odrzuceniem rozkoszem. Tymczasem buddyjski postu-
lat jako conditio sine qua non do osiągnięcia stanu stasis zakłada rezygnacje z wszelkich
pragnień. Dokumentują to cztery prawdy wyłożone przez Buddę w słynnym kazaniu
w Benares, które dotyczą właśnie postrzegania cierpienia i możliwości uwolnienia się
od niego w drodze przestrzegania określonych reguł:

1. Cierpieniem jest wszystko, co wiąże nas do ziemi, a więc urodzenie, starość, choroba, śmierć, […] nieo-
siągnięcie rzeczy pożądanej; 2. Powstaniem cierpienia jest pragnienie bytu, prowadzące z jednego życia
do drugiego, pragnienia chuci, pragnienia potęgi; 3. Pozbyciem się cierpienia jest pozbycie się tego
pragnienia przez całkowite zniszczenie pożądania; 4. Drogą do pozbycia się cierpień są: dobra wiara,
dobre postanowienie, dobre słowo, dobry czyn, dobre życie, dobre dążenie, dobre myślenie 54.

Egzystencjalny ból Kazimierza wynika już nie tylko z całkowitego odrzucenia


miłości czystej (którą obdarza go żona), lecz także stanowi pochodną niezaspokojenia
różnego typu pragnień fizycznych.
Istotnym składnikiem doświadczania niematerialnej rzeczywistości i interpre-
towania jej zgodnie z zasadami teozofii jest określony sposób widzenia otaczającego
świata. Przestrzeń, w której porusza się człowiek, zapełniona jest rozmaitymi bytami,
z których każdy jest indywidualnością i stanowi odrębne, niepowtarzalne jestestwo.
Jednostki wrażliwe, cechujące się szczególnym zmysłem obserwacyjnym, potrafią
identyfikować i definiować, a nawet wizualizować te niedostrzegalne pierwiastki. Ludź-
mi szczególnie predestynowanymi do wielowymiarowego oglądu są artyści, ponie-
waż ich widzenie świata znacznie odbiega od przeciętnego. Posiadają oni zdolność ro-
zumienia prawdziwej natury wszechrzeczy. Przekonanie takie obecne jest już w twór-
czości pisarzy drugiego pokolenia pozytywistów. Pogranicze epok, na którym się zna-
leźli, wymuszało na nich przyjęcie określonego, zmodyfikowanego światopoglądu,
również artystycznego. Stąd tak częsty motyw artysty ponadprzeciętnego, dysponu-
jącego zdolnością introspekcji, znamionujący pokrewieństwo z wizją modernistyczną.

53
Ibid., s. 285.
54
J. Hanusz, op. cit., s. 144.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 276

Jedną z najbardziej niezwykłych, aczkolwiek drugo- czy nawet trzecioplanowych


postaci literackich w twórczości Zapolskiej jest malarz Bervisier 55 z powieści Janka.
Potrafi on nie tylko dostrzec zbiorową duszę tłumu, lecz także tworzyć dzieła o sil-
nym nacechowaniu emocjonalnym. Również głoszone przez Bervisiera poglądy na
temat sztuki bliskie są filozofii Wschodu czy nawet filozofii immanentnej.
Kiedy Janka odwiedza pracownię Ludwika, widzi wszystko to, co określa go jako
geniusza, który potrafi ożywić martwą materię, tchnąć iskrę w malarskie odwzoro-
wanie rzeczywistości. Na przykład recepcja obrazów przedstawiona jest jako przeży-
cie z pogranicza mistyki i realności, identyczne z ekstazą. Tej zresztą doznaje prze-
bywający w pracowni wariat, religijny maniak, który modli się tam z niezwykłą żar-
liwością. Również opisy dzieł ikonicznych oraz atelier akcentują syntezę pierwiast-
ków mistycyzmu i hedonizmu, co jest bliskie estetyce nabistów:

I ponad ową doskonałość czystych barw, ponad wyborny i z życia uchwycony rysunek, wzbijała się tu
i górowała przede wszystkim duchowa część tych martwych widziadeł, widomy znak myśli, która oży-
wiała genialną iskrą rękę malarza w chwili tworzenia. Ten pokój […] – był prawdziwie świątynią piękna
uduchowionego i udoskonalonego do możliwej potęgi. Teoria stopniowego udoskonalania duszy uo-
sabiała się plastycznie w tych postaciach zasłuchanych, zapatrzonych w tajemnicę nigdy nie rozwią-
zaną, w postawach błogosławionych istot, na wpół już wniebowziętych i mało wspólnego z ziemią ma-
jących 56.

Artysta dąży do osiągnięcia doskonałości, zaprezentować ideał, do którego sam


dąży. Geniusz twórcy miałby polegać właśnie na zdolności przenikania ducha i wy-
zwalania go za pomocą sztuki. To „uduchowione piękno”, które dostrzega Janka na
obrazach Ludwika, jest odbiciem jego własnego metafizycznego pierwiastka. Malarz
wie więcej niż inni, nie tylko bowiem patrzy, lecz również widzi, doświadcza wszyst-
kich aspektów, poziomów czy przejawów istnienia. Dzieło byłoby w przypadku Be-
rvisiera swoistym przekaźnikiem idei palingenezy, a jednocześnie najdoskonalszą re-
alizacją postulatu samodoskonalenia poprzez miłość do każdej cząstki świata. Malarz
zresztą zdobył już pewien stopień ukojenia duchowego i to znacząco odróżnia go od
postaci Kuniewicza:

55
Nazwisko artysty nawiązuje do nazwiska malarza Paula Sérusiera (1864–1927), czołowego przedstawiciela nabizmu, któ-
rego nazwa pochodzi od słowa Nabi, czyli prorok.
56
G. Zapolska, Janka, Kraków 1957, s. 204. Por. definicję syntetyzmu autorstwa Maurice’a Denisa: „pełna wyrazu synteza,
jako symbol doznania, miała stać się wymowną transkrypcją Piękna, a zarazem przedmiotem skomponowanym dla
przyjemności oka” (Cyt. za : J. Starzyński, Ludzie i obrazy. Od Dawida do Picassa, Warszawa 1958, s. 207)
277 Materializm kontra ezoteryka

Obaj wychudli, zmęczeni, lecz postać Kuniewicza zdawała się trzymać jakąś siłą nerwowej, sztucznej
i chwilowej ekstazy, gdy tymczasem z zapadłej piersi Bervisiera płynął jakiś prąd bezmiernego spokoju,
doskonale równego i życiodajnego, pomimo pozornej słabości i wycieńczenia 57.

Duchowa harmonia Ludwika, osiągnięta poprzez prostotę wiary oraz miłość kon-
trastuje z wyniszczonym i osłabionym ciałem. Dysonans ten może wskazywać na alu-
zyjne nawiązanie do filozofii (etyki) immanentnej Mainländera, nakazującego wyrze-
czenie się pragnień i stopniowego, intencjonalnego uwalniania się z okowów ciała po-
przez idealizowanie duszy. Przedstawione przez Zapolską zderzenie wizerunków du-
chowych Kuniewicza i Bervisiera ma na celu podkreślenie etycznej wartości i spirytu-
alnego perfekcjonizmu tego ostatniego. Kiedy duch zwycięża wolę, człowiek dostrzega
rzeczywisty cel swego istnienia i obiera właściwą drogę, aby go zrealizować:

Niełatwe to zadanie, by wola miała działać przeciwko wrodzonym skłonnościom organizmu ludzkiego,
by miała krępować się w tym najsilniejszym z popędów, w tym najistotniejszym z przejawów każdej
indywidualności, to jest w dążeniu do odradzania się w następnych pokoleniach. Tylko obawa przed
straszną karą, w połączeniu z przewidywaniem korzyści, przynoszących możliwe dary życia ziem-
skiego, może cudu tego dokonać, może dać siłę jestestwom do wzniesienia się nawet ponad najsilniejsze
ich namiętności. Karą taką, którą grozi filozofia immanentna, jest właśnie odradzanie się […]. Najbar-
dziej pocieszającą i orzeźwiającą zarazem myślą każdego, którego filozofia wtajemniczyła w istotę ży-
cia, jest to, „że przerwie długie, nader długie pasmo żywotów, w których zawsze gnębiony, mordowany,
wiecznie łaknący spoczynku, nie miał go sobie danego, ale ciągle gnany był naprzód, ciągle dalej i dalej”.
Kiedy człowiek dojdzie do tego trzeźwego na świat poglądu, kiedy pozna, że życie jest piekłem, a nie-
bem spokój, to znajdzie dość siły, by zapanować nad namiętnościami swymi i coraz mu lżej będzie na
sercu; aż wreszcie osiągnie ten spokój wewnętrzny, to zadowolenie, tę jasność duszy, a zarazem tę naj-
zupełniejszą nieczułość, obojętność na wszystko, co go otacza, jakich doznawali święci chrześcijańscy 58.

Postulat Mainländera wydaje się najpełniej realizować Ludwik, ponieważ per-


fekcyjność bohatera ujawnia się właśnie w sferze duchowej (ciało zostaje skazane na
zagładę, jest obojętne, stanowi element wspomagający, wykorzystywany przez ducha
do spełnienia aspiracji). Niebagatelne jest też emanowanie aurą serenicznego spokoju
oraz umiejętność interpretowania ludzkich zachowań lub pragnień i przekładania
ich na zrozumiałe symbole. Piękne sformułowania, potwierdzające zdolność do od-
czytywania ludzkich motywacji Zapolska kładzie właśnie w usta Bervisiera:

57
Ibid., s. 195.
58
S. Smolikowski, Najnowsze objawy filozofii pesymistycznej w Niemczech. Filozofia wyzwolenia, „Biblioteka Warszawska” 1878,
t. III, z. 1, s. 57.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 278

[…] jakiż to dziwny objaw potrzeby ludzkiego ustroju […]. Tłum potrzebuje wiecznie i zawsze czegoś, co
mu choć w części wyobraża zjawiska nadnaturalne. Te race gasnące w powietrzu zdają się być pragnie-
niami dusz, płynących w przestrzeń: wznoszą się wysoko i nikną. Ludzie krzyczą, bo zdaje się im, że
ten płomień ulata z ich piersi i wydziela się ich istoty 59.

Subtelna, emotywna wizja Ludwika dokumentuje wnikliwość jego oglądu, umie-


jętność przenikania nie tylko struktury rzeczywistości materialnej, lecz także i du-
chowej. Empatia, którą cechuje się bohater, stawia go ponad innymi postaciami po-
wieści, gloryfikuje jako człowieka wrażliwego na otaczający świat. Zrozumienie ludz-
kich potrzeb wynika tutaj ze zrozumienia także własnych słabości, wad czy namięt-
ności. Akceptacja wszechbytu dokonuje się tutaj wedle analogicznego równania zna-
nego z upaniszadowych komentarzy do Wed: t a t t v a m a s i i a t m a n = b r a h m a n .
Rolą twórcy jest tedy być pryzmatem, przez który przechodzi Dusza Wszechświata
(Absolut), a taka koncepcja – w powiązaniu z akcentowaną umiejętnością dostrzega-
nia przez artystów aury duchowej i syntetyzowania wrażeń w dziele ikonicznym raz
jeszcze zaświadcza, iż Zapolskiej bliskie wówczas były rudymenty światopoglądu na-
bistów.
Z postrzeganiem nadnaturalnych cech przestrzeni wiąże się także kwestia astral-
nych podróży, czyli wychodzenia z ciała. Najbardziej wyczerpujące studium tego
motywu zawiera obrazek Ostoi pt. Doktor Faust. Bohaterka utworu, posiadająca szcze-
gólne paranormalne uzdolnienia, potrafi między innymi odrywać duszę od ciała –
uciekać od materialnej cząstki swojego istnienia.

Zasunięta w bujającym fotelu, przesiadywała całymi godzinami, nieruchoma […]. W tym zapatrzeniu
miewała czasami widzenia prześliczne; widziała krajobrazy nieziemskie, a przynajmniej, jakich na
ziemi dotąd nie spotkała […]. Widziała znajome twarze, ale ci ludzie wydawali się zupełnie inni, milczeli,
a pomimo to rozumiała ich myśli i oni ją rozumieli […]. Cały ten świat […] wydawał się jej istotnym,
prawdziwym światem, gdzie życie bije żywszym tętnem […]; ruchu, głosu nie zauważyła, a pomimo to
wiedziała, że całe otoczenie żyje, czuje i myśli. A w końcu widziała zwykle siebie samą z daleka, z mgłą
złocistą, w bujającym fotelu, […] z szeroko otwartymi, nieruchomymi oczami. Twarz blada, usta drga-
jące z lekka, krople potu na czole. Przy fotelu zabawnie zafrasowane figury ciotki, dwóch rezydentek
i starej niańki […]; pomimo przerażenia, prostują się, mówią i robią, jak przez sen. […] Te mgliste zafra-
sowania, jakaś niedołężna rozpacz, śmieszyły ją i bawiły zarazem… Wiedziała, że w każdej chwili, gdy
zechce, będzie zdrowa i silna… tylko, że jej się nie chciało… śniłaby tak na jawie całymi dniami… 60.

59
G. Zapolska, A gdy w głąb…, s. 193.
60
Ostoja [J. Sawicka], Doktor Faust. W: Ostoja, Nad morzem, Warszawa 1903, s. 93–94.
279 Materializm kontra ezoteryka

Wizje Poli odwołują się do estetyki opisu świata duchowego, przyjmują konwen-
cję idealizowanego wyobrażenia rzeczywistości niematerialnej. Warunkiem wejścia
w sferę ukojenia jest śmierć, zerwanie wszelkich więzów fizycznych, wyswobodzenie
z ciała. W Doktorze Fauście koncepcja wyzwolenia duszy z okowów nie została jednak
obwarowana warunkiem ascezy, lecz rysuje się raczej jako idea wędrówki człowieka
do wszechbytu, dążność do stopienia się z doskonałością. Bohaterka pozostaje w sta-
łym kontakcie z tą tajemną krainą, która jawi się jej pod postacią wiecznej, niewzru-
szonej harmonii gestów, myśli i doznań. Łączność, jaką odczuwa z transcendental-
nym obszarem, sytuuje ją w szeregu istot nadzwyczajnych, wpisanych w wieczny plan,
bo rozumiejących pewne jego elementy. Pola zdaje sobie sprawę z własnych możli-
wości, nie okazuje w związku z nimi lęku, poddając się im absolutnie. Widzenia takie
stanowią wyraźne nawiązanie do tak zwanej teorii preegzystencji, czyli:

[…] koncepcji, zgodnie z którą dusza ludzka istnieje przed połączeniem się z ciałem, czyli przed jego
zaistnieniem. Tradycyjnie koncepcja ta dotyczy form preegzystencji innych niż reinkarnacja. W ezo-
terycznych tradycjach duchowych, które odrzucają ideę reinkarnacji, preegzystujące dusze postrzega
się czasami jako iskry boże zstępujące z czysto duchowego świata w materię po to, by pobierać lekcje
w sferze codziennego ludzkiego życia […]. Spekulacje na temat niezależnego stworzenia duszy i ciała
przyczyniły się […] do powstania idei, zgodnie z którą dusze powstają przed zaistnieniem ciał i przeby-
wają przed narodzeniem w świecie duchowym 61.

Dusza pragnie powrócić do miejsca swego pochodzenia, a szczególna moc Poli


sygnalizuje niezwykle silny związek jej cząstki spirytualnej z obszarem „przedwcie-
leniowym”. Doskonała spójność, wzajemna akceptacja czy porozumienie wszystkich
bytów zamieszkujących ową przestrzeń sugeruje jednocześnie głęboką zależność po-
między jestestwami. Wszystko, co różnicuje dusze na ziemi, spaja je w umownych
„zaświatach” („przedświatach”?). Wgląd Poli w to terytorium koreluje z inną parap-
sychiczną opcją – projekcją astralną.

Termin projekcja astralna, zwana też projekcją ciała eterycznego i podróżą poza ciałem, odnosi się do
zdolności przemieszczania się poza ciałem fizycznym. Uważa się, że ciało astralne jest dokładną kopią
ciała fizycznego, posiadającą jednak znacznie subtelniejszą naturę. Jest to ciało, jakie człowiek otrzy-
muje po śmierci. Ciało astralne może uwalniać się z okowów ciała fizycznego na życzenie lub jedynie
w wyjątkowych okolicznościach. Czasami spontanicznie opuszcza ciało fizyczne podczas snu, transu

61
J. R. Lewis, Preegzystencja. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 271.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 280

[…]. Kiedy ciało astralne oddziela się od gęstszego ciała fizycznego, zabiera ze sobą zdolność do odczu-
wania i odbierania wrażeń 62.

Konflikt pomiędzy duszą a ciałem bohaterki manifestowałby się właśnie po-


przez rozdzielenie pierwiastków fizycznych od niematerialnych i wskazywałby na
ograniczoną przynależność dziewczyny do świata fizycznego. Ostoja konstruuje wi-
zerunek Poli z elementów kontrastujących ze sobą, niedopasowanych, ścierających
się w tej postaci, powodujących jej emocjonalną dysharmonię. Motyw nieprzystawal-
ności wysuwałby się na plan główny i stanowi dysonans wobec empirycznych poszu-
kiwań Fausta. Zdolność bohaterki, niedostępna zwykłym ludziom, staje się przed-
miotem fascynacji doktora, który jednakowoż nie potrafi poprawnie zidentyfikować
tego daru, usytuować poza obrębem zainteresowań mediumicznych.
Ponieważ najbliższe otoczenie postrzega zdolności bohaterki jako transgresję,
interpretując je w kategoriach choroby, młoda kobieta postanawia „wyleczyć się”
z owych „przywidzeń”. W działaniu tym uwypuklona zostaje tragedia bohaterki, jej
nieprzystawalność do materialnego świata i niemożność ucieczki od przeznaczenia:

Z tych napadów letargicznego omdlenia postanowiła wyleczyć się jak najprędzej! Pragnęła wzmocnić
wolę, zdobyć się na siłę i energię, żeby w chwili, gdy ją chęć do snu na jawie ogarniać zacznie, mogła
oprzeć się pokusie, żeby mogła zatrzymać w sobie tę część duszy, której jak gdyby ciasno było w wątłym
ciele i dlatego wyrywa się od czasu do czasu w świat szerszy… w krainę jaką lepszą… wyraźniejszą 63.

Konsekwencją tej konstatacji jest pragnienie wyswobodzenia duszy z okowów


ciała, wskazanie na ograniczenie jej możliwości w wyniku zamknięcia w ciasnej prze-
strzeni fizyczności. Letarg pozwala bohaterce doświadczyć złudzenia swobody, ode-
rwać się na moment od dojmującej słabości cielesnej. Dla Poli to właśnie tamten świat,
niedostępny zwykłym jednostkom, jest ciekawszy, bardziej spójny, tam właśnie pra-
gnie podążyć. Ostoja nawiązuje tu do popularnego motywu oswobodzenia cząstki
duchowej, wskazując, że możliwość wyzwolenia współbrzmi z duchowym oderwa-
niem od rzeczywistości, warunkowana jest szczególnymi predyspozycjami i opiera
się na równoczesnym doświadczaniu fizyczności oraz nadnaturalności.

62
Idem, Projekcja astralna. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 272. Zob też: S. Wotowski, Wycieczki astralne. W: S. Wotowski, Magia i
czary, Wrocław 2000, s. 59–61.
63
Ostoja [J. Sawicka], op. cit., s. 95.
281 Materializm kontra ezoteryka

Jednak integralnie związana ze światem dusz dziewczyna staje się ofiarą żądnego
wiedzy doktora Fausta. Z jego inspiracji dokonuje całkowitej projekcji astralnej i od-
łącza się jako sobowtór od ciała. Jej dusza uwalnia się, ponieważ zostaje przerwane
fizyczne połączenie pomiędzy pierwiastkiem metafizycznym i materialnym.
Warto również zwrócić uwagę na znamienny aspekt. Wydaje się, że Ostoja, two-
rząc fikcyjną sytuację, nie dokonała rozróżnienia pomiędzy spirytyzmem a zjawi-
skami projekcji astralnej. Eksperyment Fausta z Polą opiera się bowiem na założeniu,
że pomiędzy duchem a ciałem (dającym możliwość podróży eterycznej) istnieje roz-
ziew, a śmierć dziewczyny spowodowana zostaje przerwaniem łączności między
tymi dwoma elementami. Na takie niebezpieczeństwo wskazywano podczas seansów
spirytystycznych (w przypadkach materializacji), nie dotyczyło ono natomiast pro-
jekcji astralnej (chyba, że odnosiło się do zjawiska bilokacji, czyli pojawiania się ciała
astralnego umierającej osoby).
Na identycznej koncepcji oderwania i grawitowania ku śmierci oparła niektóre
swe utwory Zapolska. Egzemplifikację stanowi tutaj powieść Jak tęcza. Od Doktora
Fausta różni się ona jednak już w samym sposobie zarysowania motywu uwolnienia
duszy oraz poprzez postrzeganie przez bohaterkę tego procesu jako zła. Helena –
osoba niezbyt inteligentna, nieposiadająca, jak się zdaje, żadnych predyspozycji nad-
naturalnych – zaczyna doświadczać wrażenia oderwania od ciała. Odczucie to inter-
pretuje jako ciążenie ku śmierci, ucieczkę ducha od ciała, przerażającą niemoc, nie-
możność powstrzymania nieuchronnego:

Nie czuje się teraz osobą. Ona jest teraz całym rozmarzonym duchem. Nie rozumie nawet już swego
ciała, warunków życia. Wybiega powoli ze siebie, bez szelestu idzie w dal niezmierzoną […]. Niebez-
pieczna to chwila. Znów dzieje się z nią to „coś”, czego ona pojąć nie jest w stanie. Odchodzi od siebie
– pozostawia siebie samą, a przecież istnieje. Rozdwaja się duchowo i cieleśnie i żyje równocześnie
podwójnym życiem 64.

Projekcja astralna jest w ujęciu Zapolskiej prologiem umierania, przez co nie


stanowi aktu wolicjonalnego, a podlega niezbadanym siłom kosmosu. Człowiek uza-
leżniony jest od reguł istnienia i nieistnienia, został wpisany w harmonijny schemat
wszechświata, w którym ludzkie pragnienia czy prawa nic nie znaczą. Jednak w opinii
jednego z bohaterów powieści, Hawrata, takie nadnaturalne, chwilowe wyzwolenie

64
G. Zapolska, Jak tęcza, Warszawa 1923, s. 96.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 282

jest odpowiednikiem wkraczania w sferę tajemnicy, którą każdy żywy organizm pra-
gnie rozszyfrować – zagadki śmierci:

Wiesz przecież, że każdemu z nas danym jest umrzeć. I tu leży największa zagadka naszego życia. Do
tej chwili śmiertelnej dąży nasza ciekawość tragiczna i rozpaczliwa… Chcemy wiedzieć i nie wiemy nic!
Ty masz dar ogromny, wielki, cudowny… Ty w tych chwilach, w których od siebie odbiegasz, w których
stajesz z daleka, ty zaczynasz wiedzieć, przed tobą uchyla się zasłona grobowej tajemnicy!… I czego się
lękasz? Bądź dumna, patrz… wsłuchaj się w zachwycie najwyższym. To, co wiedzą dopiero martwi
w mogile, ty zaczynasz wiedzieć żywa. Pozwól twej duszy odkryć ci prawdę! 65.

Ponieważ śmierć jest kresem życia, a wszystko co żywe dąży do niej, zgon sta-
nowi największy sekret natury i jądro struktury każdego bytu. Poznanie istoty przej-
ścia ze stanu egzystencji w stan niebytu jest permanentnym celem ludzkich dociekań.
Wszyscy staną kiedyś przed rozwikłaniem tego problemu, jednak nikt nie jest władny
pozostać przy życiu i zdać relację czy zanalizować mechanizmy konania. Helena po-
siada ów niezwykły dar, stawiający ją w opozycji do zwyczajnych jednostek. Jest to
moc, która pozwoli jej już nie tylko przeczuć, ale nawet pośrednio doświadczyć ago-
nii. Dla Hawrata zdolność taka jest źródłem iluminacji, daje możliwość zaspokojenia
pragnienia śmierci, dotarcia do sedna jej procesów, oglądania ich oraz doznawania bez
przykrych (ostatecznych) konsekwencji. Podejście bohatera koreluje zresztą z moder-
nistyczną fascynacją śmiercią, pragnieniem przekroczenia barier cielesnych i analizą
psychicznych zależności w procesie umierania. Zachwyt nad zdolnościami partnerki
przekłada się na wyjaśnienie, którego udziela, a które Helena całkowicie akceptuje,
wyzbywając się obaw przed kolejną projekcją. Budzi się w niej skłonność do ponow-
nego przeżycia tego „cudu”, imaginacja własnej, lepszej, niejako „wybranej” istoty.
Akt duchowego oderwania nie zależy od świadomych dążeń bohaterki, stanowiąc ra-
czej efekt rezygnacji z myślenia, percepcji zmysłowej, mentalności lub woli. Wraże-
nie podróży eterycznej powtarza się wówczas, gdy kobieta popada w depresję, po-
zbawiona miłości, czułości i ciepła, tęskni za równowagą emocjonalną, za bliskością
drugiej osoby. Ten niedosyt przesądza o losie Heleny, sprowadzając na nią śmierć
poprzez całkowite rozłączenie pierwiastka duchowego z materialnym 66. Bohaterka
wypowiada życzenie śmierci, które wkrótce się ziszcza:

65
Ibid., s. 111.
66
Zapolska podkreśla pozorny brak przyczyny zgonu Heleny, w usta narratora wkładając stwierdzenie, że nie ustalono
powodu ustania czynności życiowych, i że „śmierć tę podciągnięto pod kategorię – śmierci nerwowych” (Ibid., s. 416).
283 Materializm kontra ezoteryka

Tak, dawniej walczyła, aby tę część siebie, która odłączyła się od niej i stawała się nią drugą, powstrzy-
mać i zmusić do powrotu. Lecz w tej chwili […] Helena wytężała wszystkie swoje siły, aby ułatwić tej
drugiej to oderwanie się, to skoncentrowanie się w lekką, doskonałą, czarującą całość […]. Ciało prawie
bez szelestu […] zsunęło się na ziemię. Duch jej uleciał w przestwór, unosząc ze sobą z rysów jej twarzy
wyraz czarującej piękności, jaką przed chwilą przepojone były 67.

Taki akt autodestrukcji jest w zasadzie ideałem samounicestwienia, bezbolesną,


niemal doskonałą formą odebrania sobie życia. Samobójca nie zadaje ciału żadnego
gwałtu, duch zaś po prostu uwalnia się i ulatuje. Ta charakterystyczna pozorna „bez-
przyczynowość” zgonu ma znaczenie symboliczne, ponieważ manifestuje alienację
jednostki, amplifikuje beznadziejną sytuację kobiety pozbawionej miłości, oszukanej
zarówno przez los i mężczyzn, jak też przez siebie samą (odrzucenie prawdziwego
uczucia na korzyść fizycznej fascynacji). Skazana na samotność, egzystencję bez „tę-
czowego”, emocjonalnego spełnienia, Helena podąża ku śmierci, stapia się z nią i do-
konuje samozniszczenia czy raczej przeniesienia ducha w dogodniejsze sfery. Pesy-
mistyczna wizja Zapolskiej opiera się na interpretacji astralności jako azylu, obszaru
ucieczki od marności materii, na pojmowaniu ezoteryzmu w kategoriach wiedzy in-
dywidualnej, wypływającej bardziej z instynktu czy intuicji, niźli faktycznej wiedzy.
Dopowiedzieć tu trzeba, że pozytywni bohaterowie, obdarzeni przez pisarkę zdol-
nościami nadnaturalnymi, ponoszą zazwyczaj spektakularną i absolutną klęskę. Nie
wywierają żadnego wpływu na rzeczywistość czy własny los, silniej niż zwykli ludzie
przeżywają porażki, na które zresztą zostali z góry skazani. Zapolska podkreśla tym
samym, że nadzwyczajność nie współgra i nie wiąże się z mocami sprawczymi, że
zło, które istnieje we wszechświecie, nie rozprasza się w zderzeniu z pozanormal-
nymi aspektami.
W ujęciu Zapolskiej podróż astralna jest odpowiedzią ludzkiej bezsilności wobec
skomplikowanego charakteru rzeczywistości. Eteryczna cząstka unika konfrontacji
z nieprzychylnym otoczeniem i jest to naturalny odzew na psychiczną traumę. W Sza-
leństwie na przykład bohaterka ujawnia nadnaturalną zdolność do wychodzenia ze
swego ciała, co jest efektem neurozy i stanów depresyjnych. Szczególna predyspozy-
cja Reny polega tutaj na odczuciu wykonywania gestów w sposób podwojony:

67
Ibid., s. 415, 416. Warto zauważyć, że ów odlatujący duch zachowuje wizerunek Heleny, kopię jej ciała. Jest to jedno-
znaczne nawiązanie do teorii ciała astralnego, które po obumarciu powłoki fizycznej powiela jej kształ i wygląd.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 284

Kryła się […] z tymi [objawami], które ją zaczynały prześladować, jak zmiany wzrokowe, pewne niewy-
tłumaczone uczucie, że każdy jej gest jest poprzednio wykonany, zanim ona go wypełniła. Gdy ujmo-
wała na przykład klamkę u drzwi, miała wrażenie, iż dotknęła jej, zanim palce położyła istotnie, gdy
odwracała się ku jakiemuś przedmiotowi, ruch ten wykonywała uprzedzając swe ciało, co więcej: wi-
działa ów przedmiot, zanim oczy jej zwrócone ku niemu zostały. Były to sensacje straszne, męczące,
tym więcej męczące, że powstały z jakiejś tajemniczej głębi, oplotły ją, jak potworne macki niewidzial-
nej, a istniejącej potęgi. Skrytość jej pomnażała tę tajemniczą władzę 68.

Doznania kobiety są wynikiem swoistej dyslokacji, niedopasowania i braku ade-


kwatności pomiędzy ruchami ciała a dynamiką cząstki poznawczej. Podobne objawy
są – jak się zdaje – efektem histerycznych skłonności Reny, jej egzaltacji i procesów
samoudręczania. Warto podkreślić, że osobowość bohaterki pełna jest sprzeczności,
niejednoznaczności; w wyniku niesprzyjających okoliczności wzmaga się jej nerwo-
wość i podatność na bodźce zewnętrzne. Niemożność określenia istoty dziwnych
wrażeń skłania kobietę do interpretowania ich jako pochodnych „niewidzialnej, a ist-
niejącej potęgi”, kojarzącej się w ciemnymi mocami, wobec których człowiek pozo-
staje bezsilny. Być może ową „tajemniczą głębią” jest ludzki umysł, sfera niezbadana,
niedefiniowalna, niepoddająca się precyzyjnej intropatii. Skomplikowana struktura
psychologiczna nie zezwala na wnikliwą analizę ani pełną weryfikację zachodzących
w mózgu procesów emocjonalnych, jak również dokładną ich eksplorację. Rena, do-
świadczając przykrych odczuć, nie potrafi ani określić ich przyczyn, ani tym bardziej
ich wyeliminować. Toteż aby zagłuszyć wszechogarniającą rozpacz i niemoc, jak
również wymazać pamięć chwilową, Rena nadużywa bromu. Lek ten może być jedną
z przyczyn halucynacji czy innych tego typu dolegliwości, związanych z nadmier-
nym jego dawkowaniem.
Motyw omamów wzbudzających przeświadczenie o istnieniu duszy wykorzystał
również Dygasiński w Gorzałce. Ujrzenie przez Brzosta cząstki metafizycznej jest tutaj
wypadkową dwóch elementów: fizycznego zgonu Ksawcia oraz upodobania do napo-
jów alkoholowych. Odkrycie śmierci przyjaciela wywołuje uraz, skutkujący szczegól-
nym sposobem odczytywania rzeczywistości:

Brzost przestał teraz rozumować, natężył i skupił cały swój umysł, ześrodkował wszystkie jego władze,
ogarnął się i całą tą inteligencją wejrzał w siebie. W tej chwili wydało mu się, że jest zupełnie przezroczysty
i że dostrzega w sobie to „coś takiego” – duszę własną. To odkrycie napełniło go strachem, drgnął, usiłował
od siebie odwrócić swą uwagę. Już mu się teraz zdawało, że w izbie są istoty podobne do tego „coś”,

68
Idem, Szaleństwo, Warszawa 1910, s. 57.
285 Materializm kontra ezoteryka

które on w sobie spostrzegł. Szumiało mu w głowie, serce biło, a ucho jego łowiło szmery zewnątrz. Bojaźń
zupełnie go rozprzęgła, pozbawiła trzeźwości i wsadziła na uskrzydlonego rumaka rozhasanej wyob-
raźni, którą władze rozumu zupełnie opuściły. Na jawie był on jak gdyby we śnie gorączkowym. Natężał
uszy i najmniejszy szmer go przerażał; w ciemnościach szeroko rozwarł oczy i zdawało mu się niejed-
nokrotnie, że wśród ćmy nocnej spostrzegł widmo, będące duszą Ksawcia. Zamykał wtedy oczy, widmo
jednakże nie znikało, a było nadzwyczajnie groźne. Filipowi jeżyły się włosy na głowie, przejmowało
go to zimno, to ciepło, gdy walczył ze straszną marą, urojoną przez siebie samego […]. Ów strach napę-
dzał mu wiary, przekonania, że człowiek posiada duszę, że ta dusza po śmierci opuszcza ciało i może
się kołatać po świecie 69.

Modelowa sytuacja szoku warunkującego fatalistyczny ogląd świata oraz wple-


cenie w jego strukturę elementów przerażających, wzmagających naturalny lęk czło-
wieka przed śmiercią, stanowi jednocześnie egzemplifikację procesu powstawania
złudzeń. Psychiczna trauma pozbawia człowieka zdolności logicznego porządkowa-
nia faktów, zaburza prawidłowe postrzeganie, wywołując wrażenie wykrzywienia, de-
formacji rzeczywistości. Halucynacje Brzosta posiadają zresztą wszystkie cechy cha-
rakterystyczne dla tradycyjnego postrzegania wyswobodzonej przez śmierć ludzkiej
duszy: zjawa jest groźna, budzi strach, który wyostrza zmysły i amplifikuje percepcję,
a wszelkie wrażenia audialne czy wizualne stanowią potencjalną manifestację upiora.
Nadmienić również trzeba, że nakreślona przez Dygasińskiego sytuacja powieściowa
zdaje się być wzorcowa w jeszcze jednym aspekcie. Brzost dostrzega w sobie duszę
dopiero na chwilę przed zgonem Ksawcia, a przestrzeń, w której przebywa, zostaje
naznaczona śmiercią. Każda okoliczność stanowiąca przekroczenie barier egzysten-
cjalnych wywołuje w jednostce refleksję o sobie czy własnej duchowości, będąc natu-
ralną, niemal bezwarunkową reakcją na umieranie. Ponieważ zaś bohaterowi zdaje
się, że dostrzegł własną duszę, a także duszę zmarłego, iluzja multiplikuje się, zesta-
wiając powielone wrażenia w impresję wielopoziomową i trójwymiarową. Koncepcję
tę dokumentuje zapis reakcji fizjologicznych organizmu bohatera („szumiało mu
w głowie”, „serce biło”, „przejmowało go to zimno, to ciepło”).
Kolejny przykład transcendentalnej problematyki wiąże się z toposem walki dusz.
Motyw ten wyzyskuje przede wszystkim Zapolska, czyniąc zeń jedno z centralnych
zagadnień powieści A gdy w głąb duszy wnikniemy. Eteryczna bitwa rozgrywa się po-
między Anką a Lelianem (Józefem Markowskim) – nakreślonym w powieści jako wy-
słannik zła, byt infernalny – i poprzedzona zostaje opisem walorów przeciwników:

69
A. Dygasiński, Gorzałka, Warszawa 1951, t. II, s. 36.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 286

Anka, którą jej własne skrzydła niosły ścieżką prostą ponad ziemią, nie zwracała się w tę stronę, gdzie
delikatnie szeleściły skrzydła demona zwątpień.
— Patrzę w głąb dusz… — mówiła.
„On” nie patrzył, „on” zaglądał ciekawie. Źrenice jej niosły litość i ciepło. Jego źrenice migotały
ciekawym szafirem sensacji […]. Płynęła Anka ze swą lampą i smuga jej do tej chwili litosna, już drżała
wpływem Narbutta […]. Lecz oto drży światełko inne, migoce, czaruje, hipnotyzuje, wabi. Biegnie „on”,
rozsunął cicho skrzydła, biegnie „on” i brylantowo migoce lampą swego zwątpienia, które stroi pozo-
rami ekstazy Nirwany.
— Źle ci?… — szumią czarne, cudowne skrzydła […].
— Rozpłyń się w Doskonałości… wróć do Prabytu, zostań tym, czym byłeś, Jednością — duchem,
wykwitnij czarem ziół, ciałem… Słodki głos, destrukcyjny głos… I zaraz potem … Zabij się!…
Na chwilę lampa w ręku Demona gaśnie. Ze ścieżek powstają postaci dusz zmęczonych i stają nie-
ruchome pod czarem twego Objawienia, na które czekały. […] Łopotu skrzydeł już nawet nie ma. Myśl
tragiczna przeniknęła, przepoiła dusze. Zabij się!… 70.

Wyraźnie zaznacza się tutaj odwołanie do filozofii pesymistycznych, wskazują-


cych na akt samobójczy jako formę manifestacji wolności i oswobodzenia ducho-
wego. Lelian staje się tutaj symbolem kusicielskich i ambiwalentnych mocy. Z jednej
strony nie ulega wątpliwości pochodzenie bohatera, z drugiej zaś staje się on uciele-
śnionym symbolem schopenhaueryzmu czy innych fatalistycznych filozofii. Anka
tymczasem dysponuje mocą życia, potrafi rozpoznawać i odczuwać istotę wszelkich
zjawisk ziemskich czy duchowych, stając się etyczną przeciwwagą dla Leliana.
Kiedy negatywny bohater podejmuje zatrucia Narbutta defetystycznymi kon-
cepcjami, Anka odczytuje te usiłowania jako atak, usiłowanie zniewolenia kolejnej du-
szy. Interesujący jest tutaj fakt, że niewidzialna łączność pomiędzy dziewczyną a za-
atakowanym mężczyzną wyraża się poprzez nadnaturalne przywołanie, odczucie
bliskości osoby władnej przeciwstawić się Demonowi:

Od kilku chwil zaczynał doznawać wrażenia, jakby w tym chaosie, w który wpadł, jakaś jaźń przebijała się
ku niemu przez mgławicę, w którą zapadał. Jaźń ta miała formę kobiety i od niej wybiegał ciepły pro-
mień, który powoli przybierał kształt przyjacielskiej, ukochanej dłoni. Wyczuwał Ankę poza ścianą po-
koju. Dusza jego nagle przywoływać ją zaczęła. I jaźń jej przybierała coraz więcej jej kobiecy kształt 71.

Motyw ten odwołuje czytelnika do obszarów niezrozumiałych, powiązanych


z mocami nadnaturalnymi i niedostępnymi zwykłym ludziom. Takie doświadczenia

70
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t. II, s. 11–12.
71
Ibid., s. 25.
287 Materializm kontra ezoteryka

warunkowane są zwiększoną wrażliwością, multilateralnym sposobem percypowa-


nia rzeczywistości, co najpełniej i najdoskonalej konkretyzuje się w dziele plastycznym.
Walka, która wywiązuje się pomiędzy Anką a Lelianem – podobnie jak wiele
innych sytuacji w powieści – uobecnia się w charakterystycznym dla twórczości Za-
polskiej podwójnym planie deszyfracji. Z jednej strony przyjmuje postać zmagania
duchowego, wyrażającego się jako wieczna walka pomiędzy dobrem i złem, z drugiej
zaś adekwatna jest do wyobrażenia ścierających się opcji filozoficznych. Alegoryczna
funkcja analizowanej sceny wpisuje się doskonale w wielowarstwową, symboliczną
strukturę artystycznej wypowiedzi. Owa ambiwalencja współgra z koncepcją stworze-
nia literackiego komunikatu prezentującego dwa obszary – materialny i duchowy. Po-
dwójność świata przedstawionego jest jednocześnie kluczem ułatwiającym odkodo-
wanie treści obecnych aluzyjnie, ukrytych poza sferą bezpośredniego doświadczenia.
Rozpaczliwa walka demona-Leliana i anioła-Anki o duszę Narbutta jest precy-
zyjnie nakreśloną egzemplifikacją dynamicznego obrazu dwubiegunowej rzeczywi-
stości. Każdy gest, który wykonują bohaterowie, ma ogromne znaczenie i stanowi ele-
ment metafizycznego, a jednocześnie alegorycznego pojedynku, rozgrywającego się
w przestrzeni nieidentyfikowalnej zmysłowo 72:

Nagle na jego ramieniu zaciążyła dłoń. […] Przywarła […] do […] części tak fizycznych, jak i duchowych.
To Lelian […] wziął go pod władzę […]. Narbutt uczuł straszną, bezbrzeżną rozpacz. […] Resztką zanika-
jącej woli zebrał i rzucił ją w kierunku […] kobiecego zjawiska. Dobra, kochana ręka, wyciągnięta i pro-
mieniejąca w oddali. I nagle ta ręka zbliża się coraz więcej […]. Na progu stoi Anka. Kształt jej ma tę samą
formę, jaką miało […] zjawisko. […] I płynie od niej wielki, spokojny prąd życia […]. Nie słyszała nic ze
słów Leliana, lecz stamtąd, z oddali uczuła […] mus pójścia ku Narbuttowi […]. Całą przestrzeń wypeł-
niają dzwony, bijące na trwogę. I pośród huku tych dzwonów wyczuwa Anka jeszcze syk węża, który
[…] bierze kogoś w posiadanie […]. Lelian obrzuca tę postać, nadeszłą zda się po smudze eteru, spojrze-
niem prawie zdziwionym. […] On, Duch-Destruktor, odczuwa w nim Ducha-Twórcę. […] Ściera się po-
tęga Zniszczenia z potęgą Twórczą, walcząc siłą ducha […] i tylko niewidzialne skrzydła spotykają się
w przestrzeni i chrzęszczą złowrogo w strugach eteru. […] I Anka czuje, że słabnie, czuje, że skrzydła jej
łamią się […]. Lelian natomiast […] tryumfuje w apoteozie swej Siły 73.

Powyższy opis wyraźnie odwołuje się do motywu odwiecznego zmagania się


pierwiastków kosmicznych. Układ sił decyduje o ostatecznym zwycięstwie śmierci
nad życiem, dokładnie tak, jak ma to miejsce w rzeczywistości materialnej. Pierwiastki

72
Odnosi się bowiem zarówno do sfery duchowej, czyli niemożliwej do przeniknięcia za pomocą wzroku, jak i do umysłu,
procesów myślowych, niepoddających się empirycznej weryfikacji, a więc również niewidzialnych.
73
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t. II, s. 26–29.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 288

witalne bowiem od momentu narodzin grawitują ku ostateczności, a każda żywa ko-


mórka dąży ku zagładzie.
Przeciwstawione sobie duchy skontrastowane zostały także przez użycie zna-
miennych określeń – „Duch-Destruktor” oraz „Duch-Twórca”, „Potęga Zniszczenia”
i „Potęga Twórcza”. Monumentalność opisu wzmaga się też dodatkowo poprzez na-
gromadzenie wyrażeń onomatopeicznych dynamizujących przebieg zdarzeń i stwa-
rzających wrażenie kakofonii.
Ponieważ w walce tej dobro ponosi klęskę, przeto zło wsącza się w duszę Nar-
butta, rozpoczynając powolne zatruwanie umysłu i emocji. Zapolska przyrównuje ten
akt do działania wampira, niszczącego, pozbawiającego woli i ostatecznie prowadzą-
cego do zagłady.

Po czole spływają mu [Narbuttowi] krople potu […]. Pochylił głowę tak nisko, iż zdawać się może, że
jakiś wampir spadł mu na kark i żre, a on kurczy się pod tym bólem, od którego oswobodzić się nie
może. Kły wampira zapuszczają się daleko, przeniknęły na wskroś jego duszę i serce… Zwątpienie, roz-
pacz wlewają się cienką, żrącą strugą w całą istotę Narbutta 74.

Pojęcie wampiryzmu nawiązuje w tym przypadku do ezoterycznych teorii wy-


sysania energii życiowej lub psychicznej. Gabriel Grant podkreśla, że:

[…] magia wampiryczna koncentruje się głównie na wampiryzmie psychicznym i energetycznym. Jej
celem jest przede wszystkim wysysanie, a raczej absorbowanie energii innych osób, najczęściej wbrew
ich woli lub bez ich wiedzy. Jako taką, magię wampiryczną zalicza się zdecydowanie do magii czarnej,
szkodliwej 75.

W kontekście uzdolnień i predyspozycji Leliana definicja ta wydaje się prawi-


dłowa, poświadczając raz jeszcze infernalne pochodzenie bohatera. Zarazem motyw
wszechobecnego, potężnego zła, postrzeganego w kategoriach metafizycznych, kie-
ruje uwagę w stronę koncepcji teozoficznych. Jak konstatuje Artur Hutnikiewicz:

[…] usiłując pogodzić w granicach swoistego „systemu” wszystkie niemal tradycje religijne i mitologiczne
Wschodu i Zachodu, dążąc do stworzenia jakiejś ezoterycznej religii z aliażu najrozmaitszych wierzeń,
kojarzonych całkowicie dowolnie i bezkrytycznie, teozofia uczestniczyła w wysokim stopniu w akcji za-
pładniania umysłowości i wyobraźni Zachodu obrazami owych strachów, wylęgłych w otchłaniach dale-
kiego czasu mitów i idei. Problem zła siłą rzeczy zajął w jej pomysłach poczesne miejsce, skoro pojmowała
rozwój świata jako proces stopniowego wtajemniczania, dążenia poprzez rozległe etapy ku przyszłej do-

74
Ibid., s. 32.
75
G. Grant, Biała i czarna magia, Wrocław 2002, s. 103.
289 Materializm kontra ezoteryka

skonałej syntezie miłości i wiedzy (Chrystusa i Lucyfera). Ale ta „ewolucja boska” […] nie odbywa się prze-
cież bez oporu […]. W miarę jak organizują się siły dobra, coraz mocniej zwierają się hordy zła. „Walka sił
bezwładu, niezgody i zniszczenia przeciw siłom postępu, harmonii i twórczości” 76.

Wizja Zapolskiej nie odbiega wiele od idei teozoficznych, pisarka bowiem w ana-
lityczny sposób ukazuje owo charakterystyczne „rozdarcie” świata, precyzyjnie sytu-
ując bohaterów „świadomych” (tj. obdarzonych zdolnościami nadnaturalnymi) po
dwóch stronach metafizycznego konfliktu. Zgodnie z zasadami walki, opisywanymi
przez teozofów, dobro dysponuje mocami niemal fantastycznymi, wykraczającymi
poza przeciętność. Choć relewantną ich cząstkę stanowią zdolności parapsychiczne,
godny podkreślenia jest fakt, że wynikają one zawsze z wrodzonych predyspozycji
ludzkiego umysłu. Odpowiednikiem takich umiejętności jest u teozofów biała magia,
stanowiąca „królewską sztukę wtajemniczonych”. W okultyzmie pojęcie to występuje
przede wszystkim w kontekście działania magicznego, związanego z naturą oraz rzą-
dzącymi nią prawidłami, co Grant tłumaczy następująco:

[…] magia biała to magia praktyczna, służąca sprawom doczesnym i codziennym. Nie jest sprzeczna z
naturą, ponieważ wykorzystuje jej siły, pomaga zwalczać słabości ciała i ducha, obdarza radością życia
i służy dobrym celom, nie burzącym odwiecznego porządku świata 77.

Tymczasem przeciwstawna umiejętność, którą – jak wykazano – posługuje się


adwersarz głównej bohaterki:

[…] nie jest zgodna z naturą, a to przez angażowanie istot nie z tego świata, często złych, oraz pragnienie
osiągnięcia celów, które nie są zgodne z prawami natury. Często osobą parającą się czarną magią po-
woduje pycha i żądza. Magia czarna służy magowi do celów egoistycznych, a nie ogólnemu dobru 78.

Przytoczone definicje jednoznacznie opisują nie tylko prezentowane przez po-


staci uzdolnienia oraz ich etykę, lecz wpisują się również w teozoficzną wizję walki do-
bra ze złem, tak wyjaśnianą przez Edwarda Schurégo:

Z jednej strony stać będzie egoizm, nienawiść i duch przeczenia, zbrojne w czarną magię […], z drugiej
miłość, mądrość i wiara, zbrojne magią białą […]. Tak wykona się przepowiednia Chrystusa i Apokalipsy
o rozdziale ludzkości na dwa obozy, złych i dobrych, między którymi sądzić będzie duch Chrystusowy
objawiony ponownie i w duchu […]. Jedyną bronią wybrańców będzie wiedza boska i boska miłość.
Jedyną ich ambicją wyrwać jak najwięcej dusz zepsuciu, zniszczeniu i śmierci […]. W walce przyszłej

76
A. Hutnikiewicz, Twórczość literacka Stefana Grabińskiego (1887-1936), Toruń 1959, s. 301.
77
G. Grant, op. cit., s. 23.
78
Ibid.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 290

zwycięstwo odniesie magia biała, wiedza boska, która, utajona czy jawna, uznana czy zaprzeczona, wy-
noszona czy przeklęta, nie przestała rządzić światem od początku 79.

W kontekście odwołania do czystych intencji rycerzy dobra nietrudno pojąć klę-


skę Anki, u podstaw której leżało egoistyczne pragnienie zamanifestowania jednost-
kowej potęgi, a poprzez to zafałszowanie czystych intencji i skażenie brakiem miłości.
Innym rodzajem duchowych zmagań opisanych przez Zapolską jest walka po-
między duszami mężczyzny i kobiety, której egzemplifikację zawiera powieść Jak
tęcza. Wizerunki metafizyczne bohaterów są – podobnie jak w A gdy w głąb duszy
wnikniemy… – skontrastowane, lecz dysonans ujawnia tutaj kontrast barw, sugerujący
wartość duchową walczących. Metafizyczny pojedynek nie jest zbytnio drama-
tyczny, opiera się bowiem na zasadach antynomii płciowej oraz pragnieniu domina-
cji ze strony pierwiastka męskiego.
Z pojęciem duszy koresponduje również motyw zniewolenia jej przez ciało
i pragnienia metafizycznej swobody. Pojawia się on w kilku utworach Zapolskiej jako
manifestacja idei wyzwolenia duszy z pęt fizycznych. W Antysemitniku na przykład
pojawia się interesująca wzmianka o tym, że ciało stanowi zaledwie uciążliwy, a przy
tym zbędny dodatek do duszy. Niedogodność ta objawia się jako ciążenie ciała ku
ziemi, zdeterminowane przez wzajemne przyciąganie materii. Istnieją jednak chwile,
rzadko uświadamiane momenty, kiedy dusza znajduje się na granicy wyzwolenia.
Dzieje się to w okresach swoistego „wyłączenia” fizyczności, jej wyczerpania: „Ciała
tych obojga młodych nasycone i uspokojone pozwalały duszy błądzić i wyzwalać się
z pęt zbyt ciasnych i do ziemi ciążących” 80.
Dusza jest więźniem ciała, przeto pragnie wyzwolenia, które osiągnąć może do-
piero wraz ze śmiercią. Prawda taka uwypuklona została w powieści Jak tęcza, której
bohaterka dąży do metafizycznego oswobodzenia, możliwego do zrealizowania tyl-
ko przez zgon.
Udręki życia doświadczają także dwaj bohaterowie Wodzireja, których marzenia
dramatycznie rozmijają się z możliwościami. Ograniczenia materialne hamują w nich
wszelkie ambicje wzniesienia się ponad przeciętność. Światła dusza męczy się w nędz-
nym ciele, skazanym na wegetację w ubóstwie, pozbawiona przez los szansy na do-

79
E. Schuré, Ewolucja boska. Od Sfinksa do Chrystusa. Cyt. za: A. Hutnikiewicz, op. cit., s. 301–302.
80
G. Zapolska, Antysemitnik, Kraków 1899, s. 95.
291 Materializm kontra ezoteryka

skonalenie, na wolność. W portrecie psychologicznym bohaterów – Tadeusza i Ra-


dolta – podkreślone jest pragnienie wyrwania się spod władzy fatum, dążenie do wy-
zwolenia z okowów hierarchii materialnej i społecznej. Tadeusz dąży do wybicia się
ponad swoją grupę społeczną, do awansu w poczet arystokracji, Radolt natomiast
pragnie doskonalenia duchowego i intelektualnego, jednak warunki ekonomiczne
i normy obyczajowe nie pozwalają bohaterom na zrealizowanie zamierzeń: „I szli tak
długo obaj […], wydzierając się duszami ze swych «ja», które z mocą skorpionów do
nich przypadły, i z którymi ciągle śmiertelne walki toczyli” 81.
Ludzka egzystencja jawi się tu jako bezustanna walka ze zniewoleniem, zmaga-
nie z własnymi ograniczeniami oraz z nieubłaganym przeznaczeniem. Najbardziej
jaskrawy przejaw dramatycznych zmagań stanowi postać Narbutta z A gdy w głąb du-
szy wnikniemy…, którego duch nie jest w stanie „zmieścić się” w fizycznej powłoce.
Uwikłanie w odwieczną walkę ducha i materii ujawnia przyczynę ludzkich cierpień.
Dusza, dotkliwie odczuwająca mękę uwięzienia w ciasnej przestrzeni, zamknięta w og-
raniczonym obszarze, dąży do wyzwolenia. Ból, doświadczany przez jednostkę, jest
efektem pragnienia metafizycznej wolności, a niezdolność do pogodzenia się z regu-
łami rzeczywistości i do zaakceptowania określonej formy bytowania, determinowana
jest przez nazbyt rozwiniętą samoświadomość. Dlatego bohater Zapolskiej zmagając
się sam ze sobą, doświadczając walki pomiędzy pragnieniami ciała i dążeniami du-
szy, ostatecznie niszczy powłokę cielesną:

Duch Narbutta drgał, wibrował, żył; ciało nie wystarczało, opóźniało […] – siła skoncentrowanych ete-
rów, przyzywana na pomoc, przepajała ciało, wprowadzając je w fikcyjną, sztuczną ognistą wibrację.
Duch w oparach tych żył, rozwijał się, rozszerzał skrzydła. Ciało dążyło za duchem, zachodziła pewna
równowaga. I oto, ciała nastarczyć nie mogło – pijackie, tragiczne, opadało łachmanem życia 82.

Ciało, niedopasowane do duszy, nie jest w stanie „pomieścić” w sobie ogromu


niewidzialnej energii, wymaga więc sztucznej stymulacji (na przykład za pomocą al-
koholowego upojenia dającego wrażenie wyzwolenia). Z drugiej strony okowy ma-
terialne są dla pierwiastka duchowego balastem, więzieniem, w którym nie jest w sta-
nie się rozwijać, toteż nadużywanie absyntu stwarza szansę na oswobodzenie, wy-
rwanie się z pęt ziemskiego bytowania.

81
Idem, Wodzirej, Warszawa 1896, s. 72.
82
Idem, A gdy w głąb…, t. I, s. 84.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 292

Notabene chorobą ludzkiej duszy bywa nie tylko cierpienie postrzegane jako nie-
możność uzyskania wolności, lecz także szaleństwo, psychiczna deformacja jednost-
ki. Zapolska definiuje obszar obłąkania w specyficzny sposób, określając ten stan jako
chaotyczną, zmienną otchłań. Taki obraz wyłania się na przykład z opisu stanu psy-
chicznego, swoistej autoanalizy bohaterki utworu Z pamiętnika siostry zakonnicy. Wy-
leczona z szaleństwa Ella konstatuje: „chwilami zdawało mi się, że naprawdę znów
stracam rozum, że dusza wraca znów w tę ciemną, pustą krainę, gdzie błądziła wśród
chaosu i strasznego zamętu” 83.
Obłęd byłby zatem formą oderwania duszy od ciała, rodzajem oddalenia czy
ucieczki od fizyczności. Koncepcja Zapolskiej jest znamienną próbą interpretacji
psychicznych zachowań człowieka, wyjaśnienia procesów zachodzących w umyśle
za pomocą utożsamiania ich z aktywnością duszy, postrzegania ich jako manifestacji
metafizycznej cząstki człowieka.
Innym wariantem motywu niepełności człowieczeństwa jest w twórczości Za-
polskiej obraz obumarcia pierwiastka metafizycznego w jednostce. Dzieje się tak
w przypadku Zagrodzkiego z A gdy w głąb duszy wnikniemy…, którego dehumanizuje
zanegowanie wartości wyższych, uporczywe dążenie do wyznaczonego celu mate-
rialnego. Ojciec głównej bohaterki jawi się w jej oczach jako puste, postarzałe ciało
pozbawione pierwiastka spirytualnego, żyjący trup:

[…] który poruszał się sztucznie, galwanicznie pchany do swych czynów niewidzialną siłą. Ance zdawało
się, że dusza jej ojca, zabita i zniszczona doszczętnie, już nawet nie tliła się w tym pogorzelisku, lecz,
otuliwszy się w skrzydła, martwa, nie uczestniczyła w tym pochodzie przez targowisko pychy i samo-
lubstwa.
— Więc trup… rzeczywiście trup!… — myślała z bólem.
— Zabił siebie, zabił z takim okrucieństwem. […] — Nic dokoła jego wewnętrznego życia nie ma 84.

Makabryczna wizja naznacza Zagrodzkiego piętnem niesamowitości, ponieważ


martwy człowiek stanowi w kulturze europejskiej rodzaj tabu, wzbudzając obawę
i stwarzając dystans, jako że identyczne odczucia wywołuje śmierć. Animacja umar-
łego wydaje się fantazją, lecz nie mieści się w ramach doświadczenia baśniowego,
a wkracza w obszar negacji, gdyż odbywa się poza wszystkim, co pozytywne, witalne.

83
G. Zapolska, Z pamiętnika siostry zakonnicy, Poznań 1922, s. 27.
84
Idem., A gdy w głąb…, t. I, s. 70–71.
293 Materializm kontra ezoteryka

Funkcjonujący bez duszy, wciąż jednak myślący i poruszający się, jest zresztą Za-
grodzki archetypicznym odbiciem wyobrażenia upiornej istoty, „galwanizowanej” po-
przez magiczne działania nieznanych sił. Zawarta w opisie groza amplifikowana jest
poprzez asocjacje kulturowe (chodzące zwłoki) oraz wyznaczniki werbalne – „zgal-
wanizowany trup”. Sytuacja koszmaru wprowadzona zostaje jako wizja najbliższej
osoby, wstrząsające odkrycie córki, której ojciec jawi się jako wprawiony w ruch wo-
rek kości i ciała, ze zmumifikowaną, aczkolwiek wciąż obecną duszą. Obraz to o tyle
przerażający, że realizuje podstawowe schematy wzbudzania strachu: samoistnie się
poruszające ciało, mimo uprzedniego pozbawienia go pierwiastka witalnego. Pisząc
o wykroczeniu poza ramy realności za pomocą kreaowania niesamowitości, Sewe-
ryna Wysłouch konstatowała, że „ciało jest znakiem człowieczeństwa […] coś, co udaje
ciało, a nim w rzeczywistości nie jest – budzi grozę” 85. Badaczce wtóruje Elżbieta Za-
rych, dowodząc:

Ciało […] jest znakiem zwyczajności. Coś, co nie ma ciała, co nie zachowuje się zgodnie z ograniczeniami
i nakazami, jakie ono mu niesie, powoduje niepokój i grozę. Między wampirem a człowiekiem toczy
się nieustanna walka o ciało, zaś duchy i widma posiadają tylko pozór ciała – niematerialność, niewi-
dzialność, brak potrzeby snu i jedzenia […]. Przerażają duchy, ale też automaty, czysty duch i czysta
materia, to, co przychodzi z irracjonalnych ciemności, i twór ludzkich rąk. Obie kategorie tworów są
niepełne, jest w nich coś niezrozumiałego, odmiennego od tego, co istnieje w człowieku 86.

Owa pusta, pozbawiona ducha powłoka cielesna stopniowo podąża ku własnej


zagładzie, a motyw egzystencjalnej klęski Zagrodzkiego łączy się tutaj przede wszyst-
kim z wizją szaleństwa przypominającą duchowe oddalenie Elli Z pamiętnika siostry
zakonnicy.
Na drugim biegunie egzystencji Zagrodzkiego pojawia się obraz pustki, wyra-
żany za pomocą impresji, której punktem ogniskowym jest starzec wykonujący gest
siewcy. Dłoń mężczyzny jest zupełnie pusta, ruch ręki jednostajny, jakby senny.
A wokół niego nie ma nic, puste, martwe pole, szary, zmartwiały krajobraz. Gest wy-
konywany przez starca jest miarowy, automatyczny, bezwiedny, bezwarunkowy 87.
Taki sam przerażający ruch ręką będzie wykonywał Zagrodzki, kiedy – w obłędzie –
trafi do szpitala dla psychicznie chorych. Ruch taki będzie jego jedynym łącznikiem
z rzeczywistością, ponieważ stanie się złowrogim potwierdzeniem słów i przestróg

85
S. Wysłouch, Anatomia widma, „Teksty” 1977, nr 2, s. 137.
86
E. Zarych, Fantastyka w utworach E.T.A. Hoffmanna, „Teksty Drugie” 1998, nr 5, s. 70.
87
Obraz ten wzmacniany jest przez rytmikę prozy.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 294

córki. Nagłe zrozumienie własnego, pustego, bezdusznego, sztucznego i obojętnego


w wielu wymiarach życia wyrazi się właśnie w tym symbolicznym sianiu ziaren, któ-
rych nie ma.
Dusza oraz wszelkie kwestie związane z jej istnieniem czy funkcjonowaniem zna-
lazły się w obszarze zainteresowania pisarzy, którzy w rozmaity sposób parafrazowali
i przywoływali motywy spirytualistyczne, metafizyczne, a także teozoficzne. Inspi-
racją dla określonego postrzegania problemów dualistycznego trwania jednostki,
ambiwalencji rzeczywistości rozbitej na widzialną i pozazmysłową, stało się swoiste
przewartościowanie, przekształcenie obszaru światopoglądowego. Nawiązania do
zjawisk pozafizycznych, operowanie motywami odwołującymi się do idei wędrówki
dusz, wielowarstwowości jaźni czy filozofii pesymistycznych, stawały się głosami
w dyskusji o sensie istnienia człowieka we wszechświecie. Metody empiryczne, pre-
ferowane przez pierwszą generację pozytywistów, okazały się niewystarczające do
sprecyzowania i scharakteryzowania złożoności ludzkiego bytu. Poszukiwania pier-
wiastka witalnego za pomocą eksperymentów nie przyniosły wymiernych rezulta-
tów, dlatego pytanie o istnienie duszy pozostało bez odpowiedzi. Zwrot ku warto-
ściom metafizycznym odbywał się zarówno jako manifestacja niewiary w nieograni-
czone możliwości nauki, jak i poszukiwanie nowej filozofii prezentującej ten zna-
mienny dualizm istnienia. Admiracja nieodgadnionego była zatem naturalnym na-
stępstwem rozważań nad naturą rzeczy. Ponieważ zaś literatura rejestrowała wszyst-
kie te przewartościowania oraz fascynacje, nie dziwi mnogość tego rodzaju motywów
w utworach drugiego pokolenia.
Funkcjonowały one zresztą w postaci wątku fantastycznego, prezentującego zde-
rzenie realności z nadzmysłowością. Owe transgresje nie naruszały jednak logicz-
nego porządku zdarzeń, nie wykraczały także poza ramy zainteresowań ezoterycz-
nych (a więc łączyły się z konkretnym kierunkiem zainteresowań – teozofią, rein-
karnacją, zjawiskami dejà vu itp.) i nie przekształcały bohaterów w istoty nadprzyro-
dzone 88. Budowały one natomiast intrygujący obraz światów przedstawionych, po-
zwalając im istnieć w kilku wymiarach. Jak pisał Ignacy Fik:

88
Wyjątkiem są bohaterowie powieści A gdy w głąb…, jednak ich „nadnaturalność” ma wymiar symboliczny. Nie buduje
ona ich życia, nie pomaga zdobywać dóbr materialnych, nie umożliwia udzielania pomocy innym. Pozazmysłowe ta-
lenty Anki predestynują ją do roli heroiny, jednak dziewczyna nie potrafi używać ich inaczej, jak tylko w służbie sztuki.
Poszerzona percepcja nie pełni funkcji ostrzegawczej – bohaterka nie potrafi ratować ojca przed Wierciakiem, nie umie
lub nie chce uzmysłowić mu błędów. Podjęte przez Ankę próby czynienia dobra kończą się fiaskiem, ponieważ dziew-
czyna nie uświadamia sobie tych możliwości.
295 Materializm kontra ezoteryka

Motywy fantastyki odznaczają się wielką ruchliwością, wyrazistością i oryginalnością, mogą być pierw-
szorzędnym czynnikiem artystycznego oddziaływania i dlatego nie wolno z nich za żadną cenę rezy-
gnować. Fantastyka sama w sobie nie jest zła ani dobra, prawdziwa ani fałszywa, wartość swą otrzymuje
zależnie od tego, kto jej używa, w jakim celu i w jaki sposób. Fantastyka może fałszować świat, ale może
go także uwyraźniać, może służyć za azyl przed życiem, ale może być także źródłem wzmożenia życia,
może degradować rzeczywistość, ale kiedy indziej nadawać jej pełny i żywy sens 89.

Poszukiwanie potwierdzenia istnienia duszy doprowadziło nie tylko do popula-


ryzacji teozofii czy innych konceptów spirytualnych, lecz także do rozprzestrzenie-
nia się wątków fantastycznych, pełniących rolę dopełnienia realności. Zderzenie rze-
czywistości z obszarem niezidentyfikowanym mogło wszakże funkcjonować zarów-
no jako metafora czy symbol, jak i jako treść dosłowna, determinowana wiarą w za-
światy czy pradusze.

Widzenie aury (jasnowidzenie)

Jako echo koncepcji teozoficznych popularność zdobywała również teoria dotycząca


warstw astralnych i związanych z nimi zdolności niektórych jednostek do postrzega-
nia aury, zwanych jasnowidzeniem. Umiejętność ta polega na szczególnym, poza-
zmysłowym sposobie percepcji rzeczywistości, dostrzeganiu i interpretowaniu ele-
mentów duchowych, które manifestują się poprzez określone barwy otaczające ma-
terialną powłokę każdej istoty. Ewa Katarzyna Tabis i Leszek Żądło wyjaśniają, że:

[…] aura to energetyczna otoczka ludzi, zwierząt i roślin. Wszystko, co żyje, posiada aurę. […] W aurze
astralnej zachodzą wszelkie procesy emocjonalne, a także komunikacja telepatyczna między żywymi
istotami. Aura astralna ulega zaburzeniom i odchyleniom w czasie chorób, jak i w pobliżu innych istot 90.

Adrian Devine natomiast precyzuje, iż:

[…] aura to nazwa nadawana subtelnej warstwie energii witalnej promieniującej wokół naturalnych obiek-
tów – roślin, zwierząt i ludzi. Kolory i formy aury są charakterystyczne dla jej właściciela i odzwierciedlają
stan psychiczny, fizyczny i emocjonalny. Aura jest niewidzialna, jednak mogą ją zobaczyć jasnowidze w po-
staci świetlnej aureoli, chociaż nie wszyscy opisują ją dokładnie w ten sam sposób. Mimo że ciało posiada
swoje pole magnetyczne, zwane biopolem, jest ono zbyt słabe, aby emitować światło widzialne dla ludz-
kiego oka. Dlatego poza relacjami jasnowidzów, nie udało się naukowo udokumentować wyglądu aury 91.

89
I. Fik, Fantastyka we współczesnej literaturze polskiej, „Nasz Wyraz” 1937, nr 8, s. 2.
90
E. K. Tabis, L. Żądło, Rozwijanie zdolności parapsychicznych, Sosnowiec 1993, s. 28.
91
A. Devine, Spirytyzm. Fakty i mity, Wrocław 2003,s. 29.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 296

Częściami składowymi aury człowieka są: aura eteryczna, astralna, mentalna,


a także – występujące u ludzi o wysokiej kulturze duchowej – ciało przyczynowe
„w formie świetlistej”. W Vademecum wiedzy tajemnej Cedar aurę określa jako

[…] niewidzialną fizycznym okiem subtelną materię lub fluid emanujący z roślin, zwierząt, minerałów
albo ludzkich ciał. Przez artystów była tradycyjnie przedstawiana w postaci zwiewnego światła, otacza-
jącego określone istoty, zwłaszcza świętych, aniołów, apostołów. Jest to energetyczne, psychiczne pro-
mieniowanie, pochodzące zarówno od umysłu, duszy, jak i ciała, o mentalnych i witalnych właściwo-
ściach, które jasnowidzącym pozwalają na interpretację jego głównych cech jako klucza do fizycznego,
umysłowego i psychicznego zdrowia. Aura, zarówno ludzka, jak zwierzęca czy roślinna lub mineralna,
zmienia się w zależności od nastroju, przybierając jasne lub ciemne barwy. W doktrynie teozoficznej
jest określana jako aura magnetyczna albo z akaszy utkana, przy czym to ostatnie wyrażenie nie jest już
stosowane 92.

Oprócz wzmiankowanych przez Tabis i Żądło warstw auralnych Cedar wymie-


nia również aurę wewnętrzną oraz zewnętrzną:

[Pierwsza] rozpoczyna się od zewnętrznego brzegu ciała eterycznego, choć czasami zdaje się dotykać
samego ciała. Z reguły ma stałą szerokość w granicach od pięciu do dziesięciu centymetrów, choć bywa
niekiedy węższa wzdłuż kończyn 93.

Warstwa ta jest najbardziej gęstą częścią tzw. aury właściwej, ma ziarnistą, ukła-
dającą się w pręgi strukturę. Aura zewnętrzna natomiast: „zaczyna się na skraju aury
wewnętrznej, wykazując znaczną rozmaitość rozmiarów. Rozciąga się równolegle do
konturu ciała, czasami jednak jest węższa w okolicach kończyn” 94.
Części składowe aury postrzega się częstokroć jako wartości barwne według nie-
których badaczy symbolizujące poszczególne stopnie rozwoju duchowego jed-
nostki 95. Kolor aury oznacza również aktualny emocjonalny stan osoby, jej kondycję
psychofizyczną, umożliwiając także zidentyfikowanie czy zdiagnozowanie choroby,
która: „objawia się najpierw zaburzeniami aury i […] dopiero po […] miesiącach lub
[…] latach manifestuje się na płaszczyźnie somatycznej” 96.

92
Cedar, Aura. W: Cedar, op. cit., s. 20.
93
Idem, Aura wewnętrzna. W: Ibid.
94
Idem, Aura zewnętrzna. W: Ibid.
95
Zob. L. Sanders, Kolory twojej aury. Tłum. J. Herian-Ślusarska, Kraków 1993.
96
J. R. Lewis, Aura. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 43.
297 Materializm kontra ezoteryka

Istnienie warstw auralnych naukowo wyjaśniano jako działanie pola magnetycz-


nego (tak zwanego biopola). Przeciwnicy tej koncepcji dowodzili jednak, iż pole ma-
gnetyczne jest zbyt słabym emiterem energetycznym, aby móc wytworzyć tak silne
promieniowanie. Dlatego też pojawiła się inna jeszcze teoria, głosząca, że „aura jest
formą światła wibrującego w takich częstotliwościach, że jest ono niedostrzegalne
przez oko człowieka” 97.
Dar postrzegania aury określa się jako jasnowidzenie, jednak termin ów posiada
również inne konotacje. Według Cedara bowiem jest to:

[…] zdolność widzenia wewnętrznym, duchowym okiem, przenikającym zasłony, skrywające duchową
rzeczywistość materialnego świata pięciu zmysłów. Polega na widzeniu między innymi w czasie i prze-
strzeni, postrzegania aury ludzi, zwierząt, roślin czy innych przedmiotów. […] Właściwie pojęcie to ozna-
cza widzenie poprzez wszelką stałą materię – ponieważ znika ona całkowicie przed wzrokiem patrzą-
cego, za sprawą jego woli 98.

Tradycja interpretowania czy w ogóle postrzegania aury sięga starożytności i sta-


nowi jeden z charakterystycznych problemów wiedzy tajemnej. Jak wyjaśnia Lewis:

Koncepcja, według której ciało człowieka oraz innych organizmów żywych spowite jest wyemitowaną
z niego powłoką subtelnej energii życiowej, znana jest od dawna w wielu kulturach. Dzieła sztuki oraz
świadectwa pisane dowodzą istnienia tego rodzaju wiary w starożytnych Indiach, Egipcie, Rzymie i Grecji.
Wielki szesnastowieczny alchemik i okultysta Paracelsus jako jeden z pierwszych ludzi Zachodu poś-
więcał w swoich pismach dużo miejsca owej powłoce energetycznej, zwanej przez niego „ognistą kulą”.
W XVII w. Franz Anton Mesmer, tłumacząc zjawisko hipnozy [sic!], posługiwał się terminem „magne-
tyzm zwierzęcy”, odnoszącym się do pewnego rodzaju energii elektromagnetycznej, którą uzdrowiciel
może przekazać pacjentowi. […] Wiele tradycji religijnych, podobnie jak tradycyjny okultyzm, postrzega
aurę jako substancję emanującą z „ciała” subtelnego, niefizycznego. Owo ciało subtelne uważa się za jedno
z kilku wtórnych ciał, w jakie „spowita” jest każda dusza. Ciała subtelne tworzą kilka pośrednich pozio-
mów pomiędzy ciałem fizycznym a właściwą duszą 99.

Niektóre tradycje wypracowały nawet schematy odzwierciedlające układ oraz


strukturę ciał subtelnych, przeznaczone głównie do celów medycznych. Lewis wy-
mienia tutaj przede wszystkim akupunkturę i idee związane z tą dyscypliną. Także
filozofia indyjska (a ściślej ujmując – joga) zakłada istnienie niematerialnych powłok,
a terminologia dotycząca problemu zainspirowała twórców teozofii na tyle, że oby-
dwie koncepcje pokrywają się.

97
Ibid.
98
Idem, Jasnowidzenie. W: Ibid., s. 84.
99
Idem, Aura. W: Ibid., s. 43–44.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 298

Implementacja tego rodzaju teorii auralnych na Zachód nastąpiła w momencie


spopularyzowania teorii Heleny Bławatskiej jako wyraz poszukiwania nowych dróg
rozwoju umysłowego czy duchowego. Nieznany dotychczas nurt myślenia oparty na
koncepcjach wschodnich zaczął intrygować, pobudzać wyobraźnię zbiorową nadzieją
na kolejne, lepsze życie i dawał – wprawdzie mglistą – odpowiedź na pytanie o duszę
i jej pochodzenie. Tego typu fascynacje znalazły wkrótce odbicie w sztuce, w tym i w li-
teraturze. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że nie weszły one do kanonu motywów
prawdopodobnie dlatego, że jest to problematyka złożona, raczej trudna, a wszelka
schematyzacja pozbawia ją znamion logiczności.
Dlatego do koncepcji postrzegania astralnego odwołuje się w zasadzie tylko Za-
polska w powieści A gdy w głąb duszy wnikniemy. Skonstruowana przez pisarkę postać
jasnowidzącej nakreślona została niezwykle precyzyjnie, a deskrypcje wizji posiadają
cechy zbieżne z faktycznymi doświadczeniami w zakresie widzenia aury oraz nawią-
zują do koncepcji interpretacji barwnej.
Duchowy obraz istoty ludzkiej jawi się w oczach Anki jako wielowarstwowy kon-
strukt eteryczny, posiadający rozmaite barwy, w zależności od usposobienia, charak-
teru i kondycji psychicznej jednostki. Wizerunki astralne stają się w powieści malar-
skim substytutem człowieczeństwa, ponieważ określają je za pomocą kolorów, kon-
trastów oraz symboli. Pierwszymi „obiektami” artystycznej analizy – swoistego po-
szukiwania oraz identyfikowania duszy – byli chłopi z Galicji, a początek eksploracji
metafizycznych dało pytanie o samoświadomość i życie wewnętrzne mieszkańców
wsi. W ujęciu Zapolskiej duchowość wieśniacza przyjmuje kształt zamkniętej prze-
strzeni, w której – mimo pozornej statyczności – dokonują się liczne przemiany, roz-
wija się życie wewnętrzne, zachowywane wszakże w sekrecie, nie manifestujące się
ani poprzez zachowanie, ani emocje. Dusza chłopska zostaje porównana do granitu,
który trwa, nie poddając się wpływom zewnętrznym, nie podlegając gwałtownym
przekształceniom. Doświadczenie, które zdobywa bohaterka, wynika przede wszyst-
kim z uciążliwości warunków, w których dokonuje się badanie, bowiem Anka:

[…] rozpoczęła od najcięższej, najbardziej tajemniczej i najmniej podatnej do analizy duszy ludzkiej. Jest
nią dusza chłopa naszego, na pozór naiwna, prymitywna i skąpana w słońcu, w gruncie rzeczy twarda,
jak granit, i nie przepuszczająca na zewnątrz nic z zewnętrznego swego świata 100.

100
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t. I, s. 36.
299 Materializm kontra ezoteryka

Zupełnie inaczej rysuje się duchowość miejskiej biedoty, ludzi ze slumsów, stłam-
szonych i ograniczonych duchowo. Taka spirytualna degradacja wynika przede wszys-
tkim z oddalenia od natury, niemożności oderwania od ciasnego obszaru egzysten-
cjalnego wyznaczanego wieczną, monotonną i pierwotną walką o przetrwanie. Przy-
ziemne, bo podstawowe potrzeby życiowe, stanowiące cel nieosiągalny lub trudny
do osiągnięcia, wyznaczają granicę egzystencjalną. Zawężenie sfery bytowej do za-
spokajania elementarnych potrzeb fizjologicznych powoduje równoczesny zanik pra-
gnień natury duchowej. Zaniża to poziom samoświadomości, ograniczając postrze-
ganie rzeczywistości do fundamentalnych wymogów życia. Dlatego wizerunek astral-
ny stworzeń wegetujących nakreślony został w sposób przejmujący, a jednocześnie
wzbudzający grozę:

[…] szara bryła, bez kształtu prawie i nie promieniująca z siebie ani siły, ani woli. Siła ich prawdopodob-
nie była skoncentrowana wewnątrz nich, w głębi, i trzeba było wielkiej katastrofy, aby ją na zewnątrz
wydobyć. Tak, nie przyjmując nic, nie dawali z siebie nic, ścieląc się szarą, milczącą masą na spodzie
życiowego układu. Nie mglistość ich otaczała, lecz ciemnica zupełna, trudna do wytłumaczenia. […]
Ciemna bryłowatość ich duszy chwilami zmienia się w ostre kanty, które stają się morderczym narzę-
dziem […]. Czasem wybuch żywiołowego uczucia rozsadza kamienną formę i z tego powstaje zbrodnia,
albo chociaż występek lub cała litania grzechów powszednich, które jak kamyki, toczą się na istnienie
drugich istot. Najczęściej jednak jest to wielkie, szare, bezbarwne milczenie, zakończone charczeniem
agonii 101.

Charakterystyczny brak dynamiki owej „bryły”, ciemne, ponure barwy, kojarzone


z pustką, otchłanią i bezsilnością dokładnie określają cechy najniższej warstwy spo-
łecznej. Pogrążeni w letargu (aby nie widzieć, nie słyszeć, nie odczuwać zła, cierpienia,
lęku), budzą się zeń w momencie traumy, bowiem tylko szok, tragedia – a więc czyn-
niki zdecydowanie negatywne, zaburzające porządek istnienia – władne są przeła-
mać obojętność i apatię. Walka o przetrwanie kształtuje również skłonności determi-
nujące określone zachowania patologiczne, które mają na celu realizację potrzeb in-
dywidualnych i nie wynikają z ideowego rozbudowania jaźni. Niemożność wyrwania
się z zamkniętego kręgu milczenia, dopasowanie do „kamiennej formy” staje się me-
taforą zunifikowania, zatracenia w tłumie własnej tożsamości i odrębności. Człowiek
określa siebie poprzez własne dokonania, myśli, słowa, uczucia, jednak dla obserwo-
wanej przez bohaterkę społeczności nie istnieje żadna możliwość wyodrębnienia. Sa-

101
Ibid., t. I, s. 62.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 300

moświadomość poszczególnych osób zastępuje świadomość zbiorowa, co konkrety-


zuje się w postaci „wtopienia” w rzeczywistość i zatracenia desygnatów indywiduali-
zmu. Tym samym Zapolska pokazuje czytelnikowi konterfekt duszy nierozbudzo-
nej, nieukształtowanej, zastygłej w geście uległości i zdolnej jedynie do podstawowej
formy buntu, jaką jest przemoc.
Przeciwwagę dla „szarej bryły” stanowią duchowe portrety jednostek, nasycone
barwami jaskrawymi i symbolicznym znaczeniem. Doskonałą, wnikliwą i drobiazgową
deskrypcję astralu splata Zapolska z malarską działalnością bohaterki, amplifikując
nadnaturalny sposób postrzegania Anki. Jej ogląd skupia się na elementach ducho-
wych malowanego obiektu. Artysta jest tutaj właściwie pryzmatem, który rozprasza
kształt cielesności i wydobywa strukturę spirytualną, nienaruszoną przez material-
ność. Sfera fizyczności pozostaje poza obszarem zainteresowania młodej malarki,
która posiadając szczególny dar, transponuje go na pejzaże metafizyczności. Taka
kreacja nabiera cech nadnaturalnych, staje się arcydziełem, ponieważ odzwierciedla
wnętrze człowieka. Obiekt twórczego zainteresowania zyskuje wówczas swoistą trój-
wymiarowość, staje się wielowarstwowy, a przez to niejednoznaczny:

Dokoła Maryśki, promieniując […] z jej istoty, wznosiła się jakby druga forma dziewczyny, gorąco złota,
słoneczna, ciepła. Żar, wchłonięty w słoneczne popołudnie przez to młode ciało, zdawał się promienio-
wać i obwodzić kontury złotą linią, przechodzącą w oranżowe blaski. Była to właśnie ta żywiołowa siła
czcicieli „słonka” […]. Poza oranżową linią rozpoczynała się atmosfera druga – łagodnego seledynu.
I był to dziwny, porywający kontrast […] prawie księżycowego blasku, z graniczącą i wnikającą w niego
[…] słoneczną jasnością. Ta niepewność, ten wdzięk […] przywodziły wrażenie poezji i tęsknicy, stano-
wiącej niejako jądro duszy Maryśki. Pozbierała ona ten blask, który łagodził i otulał złoto żywiołowej
siły – po nockach nieprzespanych, kiedy coś ją gna z chałupy […]. Tęsknica wielka, niby tak silna, jak ta
moc, która ją o południu słonecznym […] do śpiewania […] zmusza. I wtedy Maryśka czuje, że ta „sło-
neczna”, to nie ona cała, bo ta „księżycowa” ją dopełnia. […] Lecz seledyn roztęsknionej i wyczekującej,
zmienia się w fiolet, z początku majestatyczny, następnie ciemny, niemal tragicznie zamknięty w sobie.
To jest ostatnia osłona, która na zewnątrz duszę Maryśki otacza. Na pozór ciemna, czarna, […] przy
zbliżeniu okazująca wiele nieufnego majestatu i prawie odpornej ironii, po to, aby rozpłynąć się w na-
dziei i tęsknocie, przeciętej blaskiem żywiołowej siły 102.

Opis portretu duchowego wiejskiej dziewczyny jest o tyle intrygujący, że zawiera


kilka elementów pokrewnych teorii „odczytywania” aury. Konotacje kolorystyczne
służą tutaj nie tylko przedstawieniu atmosfery metafizycznej, wewnętrznego pejzażu

102
Ibid., t. I, s. 40–42.
301 Materializm kontra ezoteryka

człowieka, lecz stanowią również odwołanie do auralnej warstwowości. Trzy pozio-


my barw sugerują istnienie poszczególnych ciał subtelnych, korespondując zarazem
z teozoficzną teorią części składowych jaźni ludzkiej. Ponieważ zaś powieść Zapol-
skiej inspirowana była malarskimi zainteresowaniami pisarki 103, warto zwrócić uwagę
już nie tylko na aspekt metafizyczny, lecz również symboliczny malowanego obrazu.
Solarne pochodzenie pierwszej warstwy auralnej jest amplifikowane poprzez
winkrustowanie w obraz szlachetnego metalu. Barwa złota tworzy migotliwy obraz
jarzących się poblasków, a ich obecność w poziomie astralnym warunkowana jest oży-
wianiem opisywanego wycinka aury, wprowadzaniem doń sztucznego pierwiastka
podnoszącego wartość asocjacyjną. Taka konstrukcja obrazu barwnego jest znamien-
na dla malarstwa symbolistów, gdzie „światło, które padając z zewnątrz na lśniące
substancje stwarza wrażenie […] w najwyższym stopniu symbolonośne, nierzeczywi-
ste, dogłębne” 104. Migotliwa barwa kamieni szlachetnych, refleksy światła na srebrze
i złocie przekształcają się w doskonale rozłożone akcenty świetlno-kolorystyczne,
przyczyniając się zarazem do konkretyzacji opisu poprzez procesy skojarzeniowe do-
konujące się w imaginacji odbiorcy. Nadanie desygnatowi wartości „jubilerskiej” sta-
nowi czynnik twórczo uzasadniony, wyznacza bowiem pole interpretacyjne precy-
zujące efekt wizualizacji zjawisk, a ze względu na wartość symboliczną zarysowuje
tendencje twórcze artysty. Wyraźna afirmacja złota związana jest z nurtem symboli-
zmu, w którym „złote tło to środek wyrazu, który znajduje się poza wszelką natural-
nością barw. […] Przypomina inne symbole, kultury, alchemię i kabałę, kamień mą-
drości, świętą księgę, formę wewnętrzną baśni z tysiąca i jednej nocy” 105. Gra cieni
i świateł odbitych od klejnotów jako pierwiastek nierzeczywisty, swoiście zakłócający
porządek naturalnych refleksów barwnych, kreuje atmosferę niezwykłości, czaru, ba-
śniowości. Wskazanie drogocennego desygnatu wytwarza pomost pomiędzy tym, co
stworzone a tym, co wyobrażone.
Proces postrzegania i wyrażania spostrzeżeń zasadza się wszakże na jeszcze jed-
nym, istotnym elemencie, jakim jest deszyfracja bodźców i nadanie im kształtu języ-
kowego. Kod wizualny zależy od recepcji indywidualnej. Należy przyjąć, iż następuje

103
W tym bowiem czasie uczestniczyła w plenerowych wycieczkach nabistów do Bretanii oraz przesyłała do „Przeglądu Tygo-
dniowego” artykuły, objaśniające tajniki sztuki symbolicznej. Szerzej na ten temat zob.: W. Olkusz, Malarstwo w twórczo-
ści literackiej Gabrieli Zapolskiej, „Pamiętnik Literacki” 1983, z. 4, zwłaszcza s. 138–144.
104
H. H. Hofstätter, Symbolizm, z niemieckiego przeł. S. Błaut, Warszawa 1980, s. 148.
105
Ibid., s. 154.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 302

translacja z jednego szyfru na drugi – wrażenie przedstawione werbalnie stanowi ro-


dzaj pośredniej informacji, możliwej do odczytania przy znajomości i użyciu sym-
boli określonej transkrypcji. „Proces kodowania […] zaczyna się zatem już po drodze,
między siatkówką a świadomym osądem” 106.
Techniki kreślenia słowem są wszakże niezwykle zróżnicowane, zależą nie tylko
od indywidualnego sposobu postrzegania świata, lecz również od umiejętności prze-
kazywania doznawanych wrażeń, zakodowania ich w czytelny, a zarazem oryginalny
sposób. Plastyczny przekaz opiera się nie tylko na perfekcyjnym opanowaniu środków
leksykalnych, ale łączy się także z odpowiednią transformacją skojarzeń, przyrówna-
niem elementów opisywanej rzeczywistości do znaczących, charakterystycznych przed-
miotów, obiektów itp. Ogromne znaczenie posiada tutaj także symbolika poszczegól-
nych barw, sugerująca nie tylko poziom samoświadomości pozującej dziewczyny, lecz
także intensyfikację jej sił witalnych (odmalowanych za pomocą jasnych kolorów,
wzbudzających skojarzenia z temperaturą – „gorąco złota”, „słoneczna”).
Druga sfera astralna deskrybowanego obiektu zostaje oddana barwą seledy-
nową, bladą, w zimnej tonacji. Nasycenie takim kolorem, a także odwołanie lunarne
nawiązują do dwoistości natury ludzkiej, uwypuklając również niejednoznaczność
zachowań portretowanej, ambiwalencję jej tęsknot („I wtedy z tych dwóch powstaje
jedna, pełna, dziwna, skomplikowana istota”). Przywołanie magicznego koła dnia i no-
cy, słońca i księżyca, stanowi odpowiednik zainteresowań ezoterycznych, związa-
nych między innymi z równowagą energetyczną człowieka oraz bezustannym ście-
raniem się dwóch aspektów istnienia – dobra ze złem, ducha z materią 107. Podobna
niejednolitość jest immanentną cechą ludzkości, wyjaśnia skomplikowaną strukturę
jaźni, a także wielowymiarowość zachowań, emocji czy umysłowości jednostki.
Trzecia z warstw astralnych Maryśki, o barwie fioletowej, współgra z pozosta-
łymi dwiema, ponieważ stanowi ich swoistą osłonę. Ciemny kolor pełni funkcję ma-
skującą, uniemożliwia właściwe odczytanie osobowości modelki, powodując mylną
początkowo interpretację jej zachowań. Jest to rodzaj tarczy ochronnej, którą nakłada
dziewczyna, osłaniając się przed brutalnością oraz złem wszechświata.

106
Cyt. za: E. H. Gombrich, Sztuka i złudzenie. O psychologii przedstawiania obrazowego, przeł. J. Zarański, Warszawa 1981, s.53.
107
Dwoistość rzeczywistości podkreśla Zapolska w powieści aż nadto dobitnie, przywołując nie tylko symbole, lecz także
nakreślając wprost wizerunek zła i dobra, niejednolitość struktury duchowej człowieka, walkę umysłu i emocji, aspektów
negatywnych i pozytywnych itp.
303 Materializm kontra ezoteryka

Zapolska sygnalizuje skomplikowaną strukturę charakterologiczną człowieka,


poszukując w psychicznych procesach jednostki określonego schematu behawioral-
nego. We wnętrzu ludzkim kryje się tajemnica trwania, sekret mechanizmów emo-
cjonalnych, inicjujących konkretne zachowania, odpowiadających za egzystencjalną
etykę. Widziany oczami bohaterki portret osobowościowy jawi się jako kombinacja
eterycznych sfer, podlega przemianom; jest on dynamiczny lub statyczny w zależ-
ności od popędów i życiowych dążeń analizowanego. Dlatego na przykład „atmos-
fera astralna” otaczająca Stalewską niemożliwa jest do przetransponowania na kod
kolorystyczny, ponieważ „w barwach, którymi sztuka rozporządzała, nie mogła od-
naleźć dość fałszywego tonu, który mógłby służyć za tło do tej postaci. – Pustka, ni-
cość, czerń… – pomyślała [Anka]” 108.
Widziane przez Ankę barwy doskonale odzwierciedlają nie tylko kondycję emo-
cjonalną czy charakterologiczną jednostki, lecz równocześnie pozwalają sprecyzo-
wać poziom jej rozwoju duchowego. Postrzeganie ponadzmysłowe umożliwia odko-
dowanie aspektów nieuświadamianych, z pozoru niewynikających z obserwowanego
zachowania. W taki sposób postrzega bohaterka przyszłego samobójcę, odczytując
jego aurę jako monotonną, pozbawioną elementu witalnego:

Widziała go w seledynowej atmosferze jednotonowej, całego ciemnego, smukłego – z twarzą majaczącą


niewyraźnie, która nie promieniowała światłem, lecz zazdrośnie ukrywała je w głębi swej maski. Mi-
stycznie zaciśnięte usta, po wysączeniu całej strugi smutku i zwątpienia, miały w sobie za życia wielki
chłód grobu 109.

Światło ma w wizjach Anki wartość nadrzędną, pełni funkcję wyznacznika ży-


wotności, szczęśliwości czy spełnienia. Dlatego symbolem spirytualnego zatracenia,
astralnej martwoty staje się w powieści ojciec bohaterki, Zagrodzki. Postać ta nie otrzy-
muje żadnego wizerunku astralnego, zaznacza się jedynie jako szary ludzki kształt
wykonujący pustą dłonią jednostajny gest siewcy. Wizja, utrzymana w ponurej tona-
cji kolorystycznej, zdaje się całkowicie oddawać wewnętrzną pustkę bohatera.

A starzec był jak sen; szarawa bladość lic, szarawa bladość rąk, płócienny szary łach. Szedł sam, jakoby sen
[…]. I ciągle jeden gest […] już pusta sieje dłoń. […] Na szarość zmiennych skib otwiera pustą dłoń i sieje,

108
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t. I, s. 45.
109
Ibid., t. I, s. 124.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 304

sieje wciąż, fikcyjną ziarna garść rozrzuca w wichru wiew. I idzie, idzie wciąż, gdzie bruzd ciemnieje szlak
[…]. Szarość tego siewcy z szarością jej ojca spłynęły w jedno, zidentyfikowały się prawie zupełnie 110.

„Odczytywanie” spirytualne odbywa się jednak w powieści na dwóch poziomach.


Drugim jest empatyczna zdolność wnikania w ludzkie odczucia czy charaktery. Eg-
zemplifikacją tej umiejętności staje się też scena spotkania Anki z postacią zdecydo-
wanie negatywną – Wierciakiem. W jego obecności bohaterka odczuwa ogromny
dyskomfort psychiczny, ponieważ dokonując deszyfracji osobowości odczytuje jed-
nocześnie skumulowaną negatywną energię astralną:

Ten człowiek niósł ze sobą wrażenie strachu. Wrażenie to, na pozór tajemnicze i abstrakcyjne, zaczy-
nało powoli przechodzić w uczucie fizycznego bólu. Ance zdawało się, że ręce tego człowieka […] są
łapami zagadkowego potwora, mogącego […] przenieść zamieszanie w świat niewidzialny, brutalnie […]
nagłym wtargnięciem. […] Przeszywający ból przejął jej [Anki] mózg 111.

Negatywna natura „odczytywanego” spirytualnie człowieka powoduje przykre


konsekwencje, przenoszone na doznania fizyczne. Wyraźnie manifestuje się tutaj
nierozerwalność połączenia ducha i materii oraz wpływanie jednej warstwy na drugą.
Zapolska wszakże obdarza duszą nie tylko człowieka czy tłum; nadaje ją również
przedmiotom martwym, wytworom ludzkich rąk – budynkom, które zachowują
w ścianach „pamięć” o dawnych mieszkańcach oraz ich historie. Odczytania takie
nazywa autorka „pamiętnikami domowymi”, a zapis ich znajduje Anka w częściach
składowych gmachów:

Badała […] osobne, żyjące istoty, lecz była ona także tą wrażliwą i szczęśliwą obdarowana duszą, która
potrafi wyczuć duszę rzeczy martwych z pozoru, rzeczy, które nieruchome są świadkami całych
przejść, często śmiertelnych, całych wirów, w których zastygają z bólu dusze żyjących. Anka tak wy-
twornie, jak nikt inny, umiała czytać pamiętniki domowe ze ścian, miniatur, drobiazgów […] kryjących
się w półcieniu niewielkich pokoi na pięterkach starych dworków. Umiała także Anka iść wśród wznio-
słych […] gmachów, iść w komunii i zetknięciu z tym, co te gmachy przetrwały i przeniosły […]. I gdy
tak Anka szła pomiędzy nimi, doznawała aż uczucia wielkiego zmęczenia, tak cisnęły się ku niej niewi-
dzialne tłumy faktów, wykwitających jak płomieniste kwiaty z wiekowych przyczyn 112.

Wizja pisarki opiera się na przekonaniu, iż nasza rzeczywistość rozpada się na


dwa plany – widzialny i niedostrzegalny, który funkcjonuje na zasadzie metafizycz-
nego odpowiednika świata materialnego. Przestrzeń ta zamieszkana jest przez istoty

110
Ibid., s. 72.
111
Ibid., s. 69.
112
Ibid., t. I, s. 35.
305 Materializm kontra ezoteryka

eteryczne posiadające fizyczne odbicia w rzeczywistości empirycznej. W obszarze


tym współegzystują również dusze ludzkie, które tworzą warstwę „witalną” tej dzie-
dziny, są sprawczyniami wszystkich zdarzeń odczytywanych przez Ankę. Rozbity,
podzielony na dwa terytoria świat istnieje naprawdę w jednym tylko wymiarze,
w którym każde wydarzenie, każde uczucie zapisuje się na trwałe w strukturze bytu.
Historia istnienia, wyryta na eterycznych murach domów, stanowi wieczną, ponurą
kronikę wielu pokoleń.
W ujęciu Zapolskiej również natura posiada własną duszę, choć rozproszoną,
podzieloną między wszystkie elementy przyrody. Dusze takie doświadczają takich
samych jak ludzkie emocji i odczuć, co prezentuje zostaje spirytualna impresja lasu.
Dusza taka odpowiada upostaciowanemu wizerunkowi ludzkiemu – w oglądzie Anki
przybiera ona kształt umęczonej kobiety, która nie może wydostać się poza linię drzew.
Interesującym doświadczeniem z zakresu deszyfracji elementów przyrodniczych jest
także obserwowana przez Ankę duchowa śmierć kwiatu – proces powolnego obu-
mierania i blednięcia kolorów auralnych.

Dusza kwiatu zacieśniała się i plastyczniała, a w białej mgle rozpalały się świetlane, skrzące promienie.
Zdawało się, iż dusza kwiatu rozpaczliwie chce trwać w wyznaczonym sobie punkcie, że ta dusza jeszcze
nie wypełniła swego przeznaczenia i przez to samo boleśnie, tragicznie opiera się przedwczesnemu
rozkładowi. […] Tam, gdzie przed chwilą jeszcze bielał i pełniał mak, pozostała próżnia z sercem smut-
nego owocu, a dokoła niej otęcz świetlana drgała wciąż wyraźna i błyszcząca. Cały kontur poprzedni
kwiatu zarysował się brylantową emanacją, jak monstrancja klejnotami sadzona. Ta Dusza zamordo-
wanego maku istniała, dawała niezaprzeczony znak życia, promieniała w ostatnim jakby jęku i prosto-
cie. […] Otęcz zaczynała gasnąć zwolna i rozwiewać się w mgłę. […] Za chwilę monstrancja mgły i bry-
lantowego fluidu znikła 113.

Każdy byt obdarzony jest pierwiastkiem spirytualnym, umieranie zaś odpowiada


jego utracie, ulatnianiu. Proces mortyfikacji, postrzegany w kategoriach auralnych,
zaznacza się właśnie jako degradacja metafizycznej cząstki. Dusza kwiatu, przyrówna-
na do wysadzanej szlachetnymi kamieniami monstrancji, odpowiada symbolice war-
tościującej, wyzwala ładunek emocjonalny związany z asocjacjami barw (cenny obiekt
materialny = cenna egzystencja, pierwiastek witalny, który ulega zniszczeniu w wy-
niku bezsensownego aktu destrukcji – ucięcia kwiatu i wstawienia go do wazonu).
Warto również zauważyć, że w pewnym konkretnym przypadku Anka stać się
może pryzmatem, przekaźnikiem umożliwiającym nadnaturalną percepcję. Dzieje

113
Ibid., t. I, s. 144–145.
Teozoficzny konstrukt spirytualny 306

się tak wówczas, gdy patrząca na dziewczynę osoba odczuwa jakąś współzależność,
pragnienie odkrycia tajników wszechświata, imperatyw dążenia do artystycznej ob-
serwacji rzeczywistości. Podobna konstatacja znajduje ilustrację w postaci opisu ilu-
minacji Stalewskiego, który doświadcza takiej samej jak bohaterka wizji umierające-
go kwiatu. Wyobrażenie jest w pełni uzasadnione, ponieważ mężczyzna przygląda się
Ance, studiuje ją i niejako poprzez nią patrzy na otoczenie: „Co to?… – pomyślał –
«płomienny kontur nieistniejącego kwiatu?» To widzenie trwało mgnienie oka, lecz
niepojętą siłą targnęło nim” 114.
Pragnienie dostrzeżenia duszy znajduje odbicie w oglądanym przez Stalewskie-
go obrazie ginącego kwiatu. Widzenie staje się możliwe właśnie poprzez kontakt men-
talny z Anką i wzmożone pragnienie zaglądania w duszę wszechbytu.
Proponowana przez Zapolską astralna koncepcja jest niezwykle interesująca nie
tylko pod względem estetycznym, lecz także ideowym. Liczne nawiązania do dzia-
łalności artystycznej symbolistów oraz dyscyplin pokrewnych ezoteryzmowi wykra-
czają poza granice sztuki i wiedzy tajemnej. Konglomerat przenikających się koncep-
cji filozoficznych i sposobów postrzegania świata – uwypuklenie jego dualizmu –
oraz kodowanie treści naddanych decydują o trójwymiarowości powieści stanowiąc
też interesujący przykład przenikania okultyzmu do sztuk plastycznych i literatury.
Zgodne jest to zresztą z imperatywem nauk hermetycznych, zakładającym „wzajemne
korelacje między wszystkimi rzeczami” 115; sztuka odzwierciedlać miała między in-
nymi „zasadę analogii, czyli związku mikrokosmosu i makrokosmosu” 116, a „działal-
ność artystów można uznać za […] operacje magiczne; samo zaś gotowe dzieło było
przedmiotem magicznym, rodzajem talizmanu, mogącego przyzywać i skupiać ko-
smiczne energie” 117. „Umagicznienie” przez Zapolską procesu tworzenia oraz pod-
porządkowanie go wartościom nadprzyrodzonym stanowi nawiązanie do koncepcji
łączących moment powstawania dzieła z metafizyką. Nadnaturalne zdolności artysty
predestynują go do odczytywania i odtwarzania świata realnego i magicznego jedno-
cześnie. Element ezoteryczny jest w tym przypadku wpisany nie tylko w samo dzieło,
lecz również w proces jego kreacji. Postrzeganie świata przez twórcę jest odmienne,
nic dziwnego zatem, że:

114
Ibid., t. I., s. 146.
115
M. Baigent, R. Leigh, Eliksir i kamień. Historia magii i alchemii, przekład. A. Kowalska, Warszawa 2000, s. 139.
116
Ibid., s. 134.
117
Ibid.
307 Materializm kontra ezoteryka

[…] wrażliwi artyści zawsze korzystali z wiedzy okultystycznej oraz interesowali się mistycznymi prze-
życiami, wiedzieli bowiem, że stanowią one niewyczerpane źródło […] inspiracji. Stuprocentowy racjo-
nalista nie jest w stanie stworzyć prawdziwego dzieła sztuki 118.

W interpretacji Zapolskiej przyczyną nadnaturalnych zdolności artysty jest jego


swoista nadwrażliwość, manifestująca się poprzez odmienny, poszerzony sposób wi-
dzenia przestrzeni i człowieka w ogóle. Sama autorka zresztą, nawiązując do podob-
nych idei (odwołujących się na przykład do teozofii) realizuje postulat ponadwymia-
rowej eksploracji świata, inkrustowania rzeczywistości przedstawionej elementami
magicznymi.

118
I. B. Singer, Wprowadzenie. Okultyzm w sztuce.W: O. S. Rachleff, Okultyzm w sztuce, przekład z j. ang. J. Korpanty i I. Liberek,
s. 10.
Rozdział szósty

Poza kontrolą umysłu.


Nadprzyrodzoność w świecie fikcji

Wstęp

Zainteresowanie sferą niedostępną, tajemniczą, niewidzialną stanowiło w XIX wieku


domenę nie tylko mediumistów czy magnetyzerów, lecz także artystów, którzy w prze-
strzeni niezidentyfikowanej upatrywali – wzorem przodków – możliwości wyjaśnie-
nia spraw zagadkowych, niepoddających się logice ani naukowemu wyjaśnieniu. Ob-
szar nieodgadnionego stanowił sferę atrakcyjną, ponieważ uzupełniał świat fikcji li-
terackiej elementami nadnaturalnymi, stanowiącymi eksplikację i dopełnienie ma-
terialnych aspektów świata przedstawionego. Wbudowane w realistyczny wizerunek
przestrzeni elementy fantastyczne uzupełniały oraz wyjaśniały zachowania postaci,
tłumaczyły działania sił determinujących los człowieka oraz prawa kierujące bytem.
Świadomość istnienia nieznanych mocy decydujących o każdym momencie istnie-
nia czy wręcz działających destrukcyjnie na ludzi, manifestowała się właśnie poprzez
działania artystyczne wychodząc naprzeciw oczekiwaniom czytelnika, który skłaniał
się ku grozie lub metafizyce. Stefan Grabiński uzasadniał to pragnienie następująco:

Każdy przyzna, że mimo zmechanizowania stosunków życia współczesnego […] – pewne zjawiska i sprawy
wymykają się spod przemądrzałej kontroli rozumu ludzkiego […]; mam tu na myśli pewne zagadkowe
objawy psychofizyczne, jako też koleje i losy ludzkiego życia […], wobec których stajemy zdumieni, bez-
radni, z szeroko otwartymi oczyma. Zdarzenia te i objawy wstrząsające od czasu do czasu dreszczem
309 Materializm kontra ezoteryka

błyskawic zatęchłą atmosferę naszej rzeczywistości, są semaforami z tamtej strony, ostrzegają zbyt za-
cietrzewionych półgłówków pseudopostępu, że poza tym światem jest świat inny […]: przypominają, że
poza rubieżami życia i śmierci rozciągają się rozległe, nieogarnione zmysłami Błonie Tajemnicy. Czło-
wiek czuje instynktowo ich istnienie, podświadomą wiedzę o swojej do nich przynależności […] i odru-
chowo pragnie do sobie uświadomić, uplastycznić, przesunąć go w pole zmysłowego widzenia 1.

Dążenie do wypełnienia niezrozumiałego określonymi treściami, pragnienie


odszyfrowania przestrzeni nieodgadnionej i logicznego jej uporządkowania to natu-
ralne skłonności człowieka. Jednak paradoksalnie takie uporządkowanie staje się źró-
dłem kolejnego dążenia. Powołując się na utwór Oscara Wilde’a Sfinks bez tajemnicy,
Grabiński precyzyjnie wyjaśnił mechanizm podążania ku tajemnicy oraz rozczaro-
wanie sposobem interpretowania rzeczywistości, prezentowanym na przełomie XIX
i XX wieku. Pisał bowiem:

Inteligentny, wytworny […] przechodzień […], któremu światła cywilizacja postarała się tak usłużnie o up-
roszczenie życia, […] ten odurzony wrzawą zmechanizowanego bytowania wędrowiec w pewnej chwili
ocknął się: poczuł, […] że dławi się beznadziejną szarzyzną tej wygodnej […] drogi – że udusi się w at-
mosferze tej rzeczywistości, której dnie i godziny przesuwają się […] powoli i leniwo, […] oczywiste – aż
do obrzydliwości! […] I zapragnął tajemniczości. Wywołane tęsknotą upragnienia, […], rzuciły mu się
przełaj […] jakieś cienie – zagadki, rozkrzyżowały po bokach gościńca upiorne ramiona jakieś widma –
drogowskazy – załamała się prosta […] linia traktu, wyłoniły się ni stąd, ni zowąd zwodnicze rozstaje,
manowce… Narodziła się zagadka, zmartwychwstała bajka i znów, jak przed wiekami, u kolebki ludów
i cywilizacji zaczęła rozsnuwać przed zdumionymi oczami synów ziemi swe cudowne, czasem groźne,
czasem znów upajające miraże… 2.

Ponieważ zaś sztuka staje się odbiciem określonego światopoglądu, inspiracją do


literackiego uzupełniania rzeczywistości materialnej o elementy nieodgadnionego sta-
je się wiedza tajemna. Rozmaite sposoby okultystycznej lub quasi-okultystycznej in-
terpretacji świata znalazły swój wyraz w szeregu motywów nawiązujących do ludo-
wych wierzeń, koncepcji teozoficznych, spirytystycznych, jak również w odwołaniach
do wróżbiarstwa, onejromancji oraz intuicji.

1
S. Grabiński, O twórczości fantastycznej, „Lwowskie Wiadomości Muzyczne i Literackie” 1928, nr 10, s. 1.
2
Ibid.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 310

Przeczucia i prorocze wizje

Aby precyzyjnie określić wszystkie aspekty pewnego szczególnego sposobu percy-


powania rzeczywistości – także tej pozostającej poza zasięgiem zmysłowej eksplora-
cji – ukuto termin psychizm. Jak podaje encyklopedia Cedara:

[…] powstał [on] stosunkowo niedawno celem oznaczenia wszelkiego rodzaju fenomenów typu mediu-
mizmu, jasnowidzenia, telepatii, zdolności przeczuć, a także wszelkiego rodzaju wyższej wrażliwości
w odczuwaniu niewidzialnego świata i jego wpływów 3.

Podobne zdolności predestynują jednostkę do specyficznego sposobu odczyty-


wania i – w związku z tym – określonego przeżywania rzeczywistości. Nadnaturalna
moc narzuca człowiekowi szczególne uwarunkowania psychiczne: alienując go, po-
szerza jednocześnie jego możliwości doświadczania przestrzeni. Świat uzyskuje wów-
czas dodatkowy wymiar, w którym to, co materialne styka się z niewidzialnym, nie-
nazwanym. Naukowym wyjaśnieniem tych „odmiennych stanów świadomości” jest
fakt, iż: „zdarza się […], że któraś z półkul [mózgowych] działa samodzielnie, ponie-
waż nie otrzymuje całej informacji wchodzącej. […] Szereg informacji […] jest tylko
w sposób mglisty rejestrowany przez drugą [półkulę]” 4.
Takie zaburzenie procesu myślowego czy też skojarzeniowego wywołuje u czło-
wieka nieostre wrażenie nazywane przeczuciem. Owe znamienne „przeskoki” na-
strojów inicjują określone reakcje świadomości. Człowiek, skłonny do racjonalizowa-
nia i wyjaśniania przyczyn swoich zachowań oraz emocji, odczuwa te niejednoznaczne
wrażenia jako coś niezwykłego, niepokojącego. Logicznym następstwem „przeczuć”
stają się – w potocznym odbiorze – wydarzenia o negatywnym charakterze, powo-
dujące zaburzenie porządku rzeczywistości. Wniosek, który wysnuwa człowiek, opiera
się na subiektywnym odbiorze świata i jego wartościowaniu; oto każdy skutek ma
swoją przyczynę, a każde wydarzenie może być poprzedzone niejasnym wrażeniem
nadchodzącej katastrofy. W podobny sposób tworzy się przekonanie o proroczych
wizjach, przeczuciach, snach, znakach itp.
W świadomości zbiorowej przeczucia jawią się jako niejasne przeświadczenia
o nadejściu jakiegoś wydarzenia czy wypadku. Karen Farrington podkreśla ponadto, że

3
Cedar, Psychizm. W: Cedar, Vademecum wiedzy tajemnej, Gdańsk 2000, s. 159.
4
R. Carter, Tajemniczy świat umysłu, konsultacja naukowa: Ch. Frith, przekład B. Kamiński, Poznań 1999, s. 40.
311 Materializm kontra ezoteryka

[…] dowody na powszechne występowanie sygnałów ostrzegawczych o charakterze pozazmysłowym są


przekonujące, mimo że nie dają absolutnej pewności. Miliony osób przyznają się do doświadczania jakichś
przejawów pozazmysłowego postrzegania, dręczącego szóstego zmysłu. Ocenia się, że mniej lub bar-
dziej intensywne doznania tego rodzaju ma 70% ludzi. […] Przeczucie – to doznanie niepokoju lub przy-
gnębienia, którego przyczyna jest nieznana. Osoby miewające przeczucia (a jest ich wiele) często nie
potrafią sprecyzować powodów swych obaw, poprzestając na stwierdzeniu, że „stanie się coś złego” 5.

Wszystkie te zjawiska, jako tajemnicze, niezbadane, wynikające jakoby z działal-


ności wyższych mocy, stają się pośrednio przyczyną określonych wierzeń czy prze-
sądów. Każdy sen nabiera symbolicznego znaczenia, każdemu przedmiotowi-znakowi
przyporządkowana zostaje treść poszerzona o dodatkową konotację związaną z rze-
czywistością i cywilizacją.
Jednocześnie interpretacja rzeczywistości przez pryzmat jej określonych elemen-
tów dała początek wiedzy tajemnej. Cała tradycja okultystyczna opiera się właśnie na
szeregu sekretnych znaków, kodowanych często w formułach magicznych itp., a sama
nazwa dyscypliny („ezoteryka”) oznacza właśnie ową niejawną wiedzę. Właściwe od-
czytanie poszczególnych sygnałów płynących ze wszechświata pozwala człowiekowi
na osiągnięcie wyższego stopnia wtajemniczenia i umożliwia mu – jak powiadają teo-
zofowie – podporządkowanie sobie sił natury i narzucenie im swojej woli.
Ponieważ zaś wierzenia przekładają się już nie tylko na sposób percypowania
świata, lecz również na kształt sztuki, nie dziwi fakt, że wiele pierwiastków z nimi
związanych przeniknęło do literatury czy malarstwa. Posługiwanie się symbolem
jako sposobem szyfrowania znaczenia przedmiotu stało się atrybutem i imperaty-
wem wielu prądów artystycznych. Jednak świadomość wyjątkowości, a jednocześnie
ulotności i tajemniczej nieokreśloności wrażeń lub przeczuć sprawiła, że wplatano je
także w świat przedstawiony. Ich rola polegała przede wszystkim na wskazywaniu
zbliżającego się punktu zwrotnego dla bohatera utworu, w którym cały dotychcza-
sowy zasób jego przeżyć i cech zostanie przewartościowany, ulegnie gwałtownemu
odwróceniu czy załamaniu. W taki sposób realizuje ów cel na przykład Ostoja w ob-
razku Doktor Faust. Pola, nadwrażliwa młoda kobieta, miewająca doświadczenia z po-
granicza rzeczywistości, potrafi przeczuć przyszłe zdarzenia, co egzemplifikuje cha-
rakterystyczny fragment tekstu:

5
K. Farrington, Na granicy rzeczywistości. Zagadki świata i tajemnice zaświatów, tłum. R. Kosowski, P. Goraj, A. Rotunno, P.
Fraś, [bm] 1999, s. 127.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 312

Te ciągłe złudzenia wzroku i słuchu dręczyły ją i niepokoiły […]. Rozmówi się sama z doktorem [Faustem];
powie mu wszystko, może ją chociaż od halucynacji uwolni… dwa dni już czeka na niego… Wczoraj i dziś
widziała go parę razy takim, jak przed dziesięcioma laty, tylko z innym wyrazem twarzy. Ponury, mil-
czący, wpatrywał się w nią uporczywie szarymi oczami. Od tego wzroku krew jej krzepła w żyłach, serce
zamierało. Halucynacja! Zapamiętała jeden szczegół w jego ubraniu. Miał piękną podłużną perłę w kra-
wacie… czy też taką perłę mieć będzie?… Tyle już razy podobne drobnostki przewidziała we śnie i na
jawie… Boi się trochę […]. Od paru dni łańcuszek medalionu z włosami matki, który nosi na piersiach
pali ją ogniem. Żar ten ogrzewa ją całą; czuje, że już na dziedziniec wjeżdżają.
— A może… to nie on! Uśmiechnęła się smutnie… przeczucie nigdy jej nie zawodzi. Nieraz widzi
jasno drobne szczegóły, które ledwo za miesiąc mają nastąpić; w ogóle dotąd wiedziała prawie zawsze,
co ją miało spotkać jutro. Nie zdawała sobie sprawy z tej świadomości, aż do chwili, gdy coś się stało, co
wyraźnie przewidziała 6.

Szczególne uzdolnienia dziewczyny powodują, iż jest ona osobą nadwrażliwą,


cierpiącą na różnego rodzaju zaburzenia świadomości. Wszystko to, co przeczuwa Po-
la, staje się realne, aczkolwiek nieuświadomione aż do momentu spełnienia się wizji.
Te zaś opierają się na charakterystycznym sposobie doświadczania przestrzeni po-
przez deformowanie jej i wypełnienie symbolami zakonotowanymi w znakach tra-
dycji albo otaczającej przestrzeni. Mechanizm ten potwierdza najważniejsza wizja
bohaterki, która dotyczy jej śmierci:

Dziś obudziła się z dziwnym wrażeniem. Otworzyła oczy i ujrzała jakby ścianę z mgły czarnej […]. Gęsta,
czarna mgła stała przed nią, falując z lekka… Zjawisko to powtórzyło się w słoneczne popołudnie, gdy
szła ścieżką po łące… Stanęła jak wryta, jak gdyby naraz droga skończyła się przed nią na zawsze. Nie
poszła dalej; wracając, oglądała się kilkakrotnie na owo miejsce. W słonecznej atmosferze pod sklepie-
niem niebieskim nie drgał ani jeden ciemny punkcik. Halucynacja! Cały dzień zostawała pod wpływem
tej halucynacji 7.

Ponure odczucie oparte na kontraście słonecznego dnia z mrocznym obrazem


„czarnej mgły” jest zwiastunem śmierci dziewczyny. Zderzenie jasnych elementów
rzeczywistości z ciemnym obrazem wytworzonym przez wyobraźnię stanowi zapo-
wiedź tragicznych wydarzeń. Czerń zawsze oznacza nieszczęście, mgła natomiast
symbolizuje niewiedzę, nieświadomość, niemożność decydowania o sobie. Człowiek
gubi się we mgle, a znalezienie drogi nie zależy od jego woli. Ta właśnie niewiedza
staje się przyczyną śmierci Poli. Samoistnie poddając się magnetycznemu wpływowi
doktora Fausta, bohaterka inicjuje wydarzenia, których biegu odwrócić nie można.

6
Ostoja [J. Sawicka], Doktor Faust. W: Ostoja [J. Sawicka], Nad morzem (z notatek turysty), Warszawa 1903, s. 90–91.
7
Ibid., s. 91–92.
313 Materializm kontra ezoteryka

Dusza bohaterki odłącza się od sfery fizycznej na rozkaz szalonego lekarza. Oddzie-
lona od ciała niewidzialna cząstka nie będzie mogła wrócić, ponieważ Faust zamyka
drzwi dzielące sypialnię od gabinetu, dokąd wywabił „ducha”. Tym samym przecięte
zostaje połączenie między duchem i materią, a tym samym zostaje przerwane życie
Poli. Pozazmysłowe przeczucie, zawierające się w obrazie czarnej mgły, w jedno-
znaczny sposób zapowiada śmierć bohaterki. Magnetyczny wpływ Fausta, któremu
Pola nie potrafi się przeciwstawić, w połączeniu z zaślepieniem i żądzą wiedzy leka-
rza, stają się przyczyną katastrofy. Czarna barwa, oznaczająca kres życia bohaterki,
symbolizuje jednocześnie zło, jakim jest egoizm Fausta w dążeniu do wyjaśniania
zagadek nauki. Jego niewiedza i pragnienie dotarcia w sfery dotąd niezbadane stają
się odpowiednikiem mgły oglądanej w halucynacji. Zderzenie jasnego dnia i mrocz-
nej wizji to swoiste przesłanie, że pod tym, co z pozoru normalne, kryć się mogą złe
instynkty i pragnienia. Natomiast demoniczny wyraz twarzy Fausta, który Pola widzi
w swej halucynacji, jest nie tylko odzwierciedleniem jego cierpienia po stracie syna,
lecz również odbiciem bezwzględności, braku litości dla obiektów eksperymentu,
bezkompromisowego parcia do zdobycia wiedzy. Los Poli, zaszyfrowany w jej wizji,
wypełnia się co do joty, a bohaterka, nie pojmując znaczenia swoich widzeń, nie po-
trafi się w żaden sposób przeciwstawić przeznaczeniu.
W warstwie strukturalnej utworu przeczucia pełnią również funkcję katalizatora
zdarzeń, swoistego prologu. Wydarzenia kulminacyjne, takie jak katastrofa czy tragicz-
ny przełom, bywają w wielu utworach poprzedzone jakimś nieokreślonym niepoko-
jem, zdenerwowaniem, wynikającym z nie do końca jasnych przyczyn. Spiętrzenie
akcji nabiera w takim przypadku znamion spełnionego proroctwa, fatum i utwierdza
odbiorcę w przekonaniu, że przeznaczenia nie można uniknąć, a los, który spotyka
bohatera, jest nieuchronny.
Egzemplifikacją takiego przeświadczenia jest powieść Gruszeckiego Zwycięzcy,
w której niesprecyzowane przeczucie, wyrażone za pomocą słów wiersza i nagłej my-
śli o konkretnej osobie, staje się w toku zdarzeń złowieszczą zapowiedzią przyszłych
wypadków. Splot okoliczności sprawia, że bohater utworu, książę Zasławski, zako-
chany we Francuzce, Rēnée, musi podjąć decyzję, która skutkuje jej egzekucją. Ska-
zana na śmierć dziewczyna wypowiada wówczas słowa „Rapelle toi!”, które wcześniej
czytał bohater, wspominając Rēnée i czytając utwór Musseta. Po egzekucji ukochanej,
Zasławski:
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 314

[…] wspomniał słowa prowadzonej na śmierć Rēnée: Rapelle toi! Jaki dziwny, niewytłumaczony, tajem-
niczy związek pomiędzy tymi ostatnimi jej słowami, a odczytywaniem poezji Musseta poprzedniej nocy!
I wówczas książka, jakby dotknięta niewidzialną ręką, otwarła się właśnie na wierszu: Rapelle toi! czyżby
to był tylko przypadek, bezwiedny ruch ręki jego?… To jednak dziwne, że słowa te właśnie ona śpiewała
[na Riwierze podczas wakacji], i skazana na śmierć znów je powtórzyła… Tak, to odczytanie wiersza
Musseta było tajemniczą przestrogą, której on nie odczuwał wówczas, i nie rozumiał, i nie pojął… A po-
tem ta rozmowa z Sumareckim o niej, gdy był oddalony o kilka kilometrów od jej mieszkania? Dlaczego
musiał o niej mówić, chociaż tak nie lubi zwierzać się obcym ze swego życia?… To był jakiś rozkaz duchów,
nowe ostrzeżenie, aby się miał na baczności, aby cofnął się, zapobiegł nieszczęściu. I gdyby tylko dwie
godziny dłużej kazał odpocząć żołnierzom, a nawet jedną godzinę… […] Dobre duchy ostrzegały go, dawały
widome znaki, a on […] nie rozumiał, nie odczuwał ich mowy … i stał się jej zabójcą, katem. I jeszcze
mógł je uratować, gdy przez matkę przemówiły dobre duchy, by zaraz wyjechały z pałacu… 8.

Bohater jest przekonany o sile przeczucia, boleje, że nie potrafił go właściwie


odczytać ani zinterpretować. Niemożność przeciwdziałania fatalnemu zbiegowi oko-
liczności sprawia, że coraz bardziej pogrąża się w rozmyślaniach o subtelnych sygna-
łach, które dawał mu los. Po kolei wylicza wszystkie incydenty, które dokumentują
prawdziwość owych przestróg i tłumaczy sobie przez nie zaszłe wypadki. W ten spo-
sób Zasławski przyznaje przed sobą, że nie wykorzystał szansy danej przez los i nie
potrafił ocalić ukochanej, a jego rozpacz jest tak głęboka, że po odejściu z wojska po-
pada w obłęd. Spiętrzenie tragicznych wydarzeń, z którym ani bohater, ani jego wy-
branka walczyć nie potrafili, stawia ich na przegranej pozycji. Przeczucie Zasławskiego
nie wystarczyło do ocalenia obojga, linia życia, którą wyznaczyło im przeznaczenie,
zbiegła się w punkcie, z którego nie było ucieczki. Niejasne odczucia Zasławskiego
pełnią w utworze rolę katalizatora, udramatyczniając przebieg zdarzeń, lecz w żad-
nym wypadku o nich nie decydują. Poprzez taki zabieg Gruszecki amplifikuje tra-
gizm losów obojga młodych, podkreśla absurdalność i potworność wojennych wy-
padków, nie dając bohaterom żadnej możliwości uniknięcia przeznaczenia.
Inną egzemplifikacją jest tu utwór Hajoty pt. Ślubna obrączka. Bohaterka, Karo-
lina, wychodzi za mąż za starca, licząc, że wkrótce zostanie wdową: „A jednak coś, jakby
złowrogie przeczucie, padło mi na piersi, i ta ślubna obrączka, którą mi pan Strze-
mieńczyc na palec włożył, zaważyła mi przez chwilę, niby stufuntowy ciężar. Lecz
trwało to bardzo krótko” 9.

8
A. Gruszecki, Zwycięzcy, Warszawa 1903, s. 191–192.
9
Hajota [H. Pajzderska], Ślubna obrączka, Warszawa [brw], s. 71.
315 Materializm kontra ezoteryka

Ciężar ślubnej obrączki staje się jednak symbolem zniewolenia młodej kobiety,
ponieważ przy boku starca Karolina spędza ponad dwadzieścia lat. W tym czasie
umierają bliscy kobiety i jej poświęcenie traci sens.
Fatalny los, poprzedzony ostrzeżeniem czy znakiem, w przewrotny sposób staje
się także udziałem bohatera innej noweli Hajoty – Uśmiech losu. Pan Mieczyniec jest
człowiekiem bardzo dotkliwie doświadczonym przez los. Stracił dwie ukochane osoby:
żonę, która od lat niedomagała oraz syna, który – będąc kaleką – w wieku dwudziestu
pięciu lat odebrał sobie życie. Na leczenie jedynaka Mieczyniec wydał ogromny ma-
jątek, więc teraz grozi mu bankructwo. Kiedy pewnego dnia idzie gościńcem, nagle
ogarnia go niewytłumaczalne uczucie: „ma to wrażenie, że jakaś ręka położyła mu się
na ramieniu i zmusza go do powrotu. Jest to tak dziwne […], że pan Mieczyniec za-
wraca bez wahania. […] Jest już zupełnie pewny, że w domu czeka na niego coś – coś
złego” 10.
Bohater zaczyna zastanawiać się, co jeszcze złego może mu się przytrafić, jaki
kolejny cios go spotka. Kiedy kładzie się spać, znów ma to samo odczucie:

Pana Mieczyńca znów [ogarnia] to uczucie, że lada chwila coś się stanie, tylko teraz jest ono jeszcze
bardziej dręczącym. Jak wtedy z gościńca zawrócił do domu i znalazł w tym ulgę, tak teraz chciałby
wstać z łóżka i iść… gdzieś przed siebie 11.

Mężczyznę zastanawia to przeczucie, ma nadzieję, że jest to zwiastun śmierci, bo


tej się nie obawia. Samotna starość jest dlań gorsza od świadomości rychłego końca.
Lecz nagle zyskuje pewność:

[…] nie – to nie będzie choroba; to będzie coś innego… to już się stało, gdzieś; tylko on jeszcze o tym nie
wie… jeszcze mógłby uciec… gdyby nie ta noc, i ta ciemność, i to niedołęstwo starego, znużonego ciała…
Ale i noc i ciemność i niedołęstwo są nie do zwalczenia, więc i to przyjdzie… przyjść musi… Co będzie?
czym się objawi? 12.

Dylemat rozwiązuje się, kiedy Mieczyniec otrzymuje depeszę, że wygrał dwie-


ście tysięcy rubli. Czekający na tragiczne przeznaczenie bohater doznaje jednak tak
ogromnego rozczarowania, że ta dobra wiadomość staje się dla niego gorsza niż ja-
kakolwiek katastrofa. Porażony dobrą nowiną – wiesza się.

10
Hajota [H. Pajzderska], Uśmiech losu. W: Hajota, Śni mi się… Nowele, Lwów 1906, s. 76–77.
11
Ibid., s. 96.
12
Ibid., s. 97.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 316

Oparta na motywie negatywnego przeczucia nowela zaskakuje trafnością spo-


strzeżenia, że ogromne, lecz i nieoczekiwane szczęście bywa czasami gorsze od spo-
dziewanego nieszczęścia. Przeznaczenie Mieczyńca dokonuje się w taki właśnie spo-
sób, ponieważ bohater sam decyduje się rozprawić z przyszłością. Nie potrafiąc za-
akceptować swego losu, człowiek staje z nim w szranki i decyduje się na krok osta-
teczny, ponieważ jest on jedyną formą sprzeciwu wobec fatum, jaką zna i może wy-
korzystać. Także w tej noweli przeczucie pełni rolę leitmotivu, stanowiąc element spa-
jający i amplifikujący tragiczny sens utworu.
Identyczny motyw wyzyskany jest w obrazku Z warty autorstwa Cecylii Walew-
skiej. Pełniący przed koszarami służbę Jan odczuwa wyraźny niepokój, który potę-
guje w nim wrażenie nadchodzącego nieszczęścia:

Było mu dziwnie na sercu: niby się cieszył pogodą, a coś mu brakowało, czy bał się czegoś. Myślał sobie,
że jeszcze jakieś złe wisi w powietrzu. Strach, jak mu się dłużyło! Czy go co urzekło? Nieraz przestał
cały czas w miejscu, nie wiedząc nawet o tym, zdziwiony, gdy przychodziła zmiana. Dziś – ciągle jej
wyglądał, zniecierpliwiony, niespokojny 13.

Przeczucie sprawdza się, ponieważ kiedy bohater rzuca się na ratunek tonącej
kobiecie, za opuszczenie stanowiska zostaje ukarany dziesięcioletnim pobytem w kar-
nym batalionie. Po odbyciu tak długiej służby nie ma do czego wracać, albowiem
wszyscy już o nim zapomnieli. Z nastrojem Jana współgra w utworze pogoda. Cięż-
kie, burzowe powietrze, jakby zastygłe w oczekiwaniu nieszczęścia w doskonały spo-
sób koreluje z zaniepokojeniem i niepewnością bohatera. Owa przedburzowa cisza
okazuje się preludium do fatalnych zdarzeń, przyjmując postać zewnętrznej preko-
gnicji nadchodzących wypadków i tragicznego losu Jana.
Kolejną funkcją przeczucia jest określenie poziomu wrażliwości postaci literac-
kiej na świat ją otaczający. Jednostka obdarzona szczególną zdolnością doświadczania
rzeczywistości za pomocą instynktu czy empatii zostaje w ten sposób przybliżona
czytelnikowi, jej wizerunek wypełnia się cechami, których zwykły człowiek nie po-
siada. Czyni ją to wyjątkową, nieprzeciętną, a poprzez to fascynującą, jak dzieje się
w przypadku Poli z Doktora Fausta czy Śliwińskiego, bohatera opowiadania Teodora
Jeske-Choińskiego pt. Z miłości. Młody inżynier mówi bowiem o sobie:

13
C. Walewska, Z warty. W: C. Walewska, Z paradoksów życia. Studia i obrazki, Warszawa 1891, s. 256, 257.
317 Materializm kontra ezoteryka

Uważałem już niejednokrotnie, że znajdują się we mnie jakby dwie istoty, z których druga, usunięta na
stronę codziennymi wypadkami życia, straszyła mnie w chwilach ważnych przeczuciami. I w Warm-
brunn, na górze Kynast, kiedy obejmując Jadwinię po raz pierwszy, dobiegłem szczytu marzeń i prag-
nień młodości, padł na mnie nagle wielki smutek, jak gdyby anioł śmierci dotknął ramion moich koń-
czynami czarnych skrzydeł. Przypominam sobie teraz to uczucie, którego w uniesieniu nie zauważyłem 14.

Przeczucie, o którym mówi bohater, dotyczy jego niefortunnego małżeństwa


z Jadwigą. Wrażenie, które doświadcza Śliwiński, zwiastuje bowiem nie tylko kłopoty
finansowe, związane z utrzymaniem rodziny, lecz także śmierć dziecka i powrót
żony do rodziny. Zresztą, kiedy młody człowiek żegna Jadwinię, ponownie dochodzi
do szczególnej ekstrapolacji:

O, znam ten cichy, tajemniczy szept, te lekkie dreszcze przeczucia! Do widzenia? Nie zobaczę cię już ni-
gdy, żywy śnie młodości mojej, ani spojrzę kiedykolwiek w twoje oczy promienne, bo zgasły one dla
mnie na zawsze. On mi to powiedział, on, ów głos niepochwytny, niezrozumiały, zdający się spływać na
nas z światów innych 15.

Miłość do żony doprowadzi do katastrofy, ponieważ bohater nie potrafił utrzy-


mać rodziny, a zwolnienie opiekunki spowodowało chorobę i śmierć dziecka. Pa-
miętać wszakże trzeba, że jest to wypowiedź człowieka u kresu wytrzymałości, ciężko
doświadczonego, załamanego. W chwili wypowiadania tych słów Śliwiński jest świa-
domy swojej przyszłości, zdecydowany na wykonanie ostatecznego posunięcia, któ-
rym jest samobójstwo. W tak rozpaczliwym położeniu człowiek widzi i pojmuje rze-
czy na rozmaite sposoby, interpretując je zależnie od aktualnie odczuwanych emocji.
Percepcja Śliwińskiego jest zatem zaburzona, a jego przekaz nie do końca wiary-
godny. To wszystko, co bohater pojmuje jako przeznaczenie nie musi mieć tedy od-
powiednika w rzeczywistości. Opinię inżyniera można w takim przypadku interpre-
tować w sposób ambiwalentny: jako relację osoby załamanej psychicznie, nie w pełni
świadomej otaczającego świata, bądź jako zreferowanie faktów. Warto jednak wspo-
mnieć, że wykorzystany przez Jeske-Choińskiego motyw przeczuwania przyszłych
zdarzeń podnosi walor dramatyczny utworu i wzmacnia tragizm losów bohatera.
Podobnie nadwrażliwa jest także tytułowa postać z powieści Zapolskiej pt. Janka.
Tytułowa bohaterka doświadcza rzeczywistość w sposób dwojaki, co dokumentuje
szczególna predyspozycja dziewczyny do odmiennego od innych ludzi odbierania

14
T. Jeske-Choiński, Z miłości. W: T. Jeske-Choiński, Bez wyboru. Opowieści, jakich wiele, Warszawa 1894, s. 292.
15
Ibid., s. 292–293.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 318

otoczenia. Przeczucia bohaterki mają zazwyczaj charakter swoistego impulsu, który


kieruje jej działaniami i wyznacza sfery zainteresowań. Dzieje się tak na przykład w od-
niesieniu do nieszczęścia, które dotyka jej służącą, Marysię. Dodać jednak należy, że
przeczucie Janki jest tutaj niejasnej natury, ponieważ nie wynika bezpośrednio ze zdol-
ności dziewczyny, a stanowi efekt sugestii Kuniewicza, która dotyczy odkrycia przy-
czyn omdlenia służącej. Tej samej nocy bohaterka doświadcza osobliwego wrażenia:

Około północy uczuła nagle Janka, jakby ktoś z lekka dotknął jej ramienia […]. Powoli przed umysłem
Janki zarysowały się jakieś niewyraźne i niedobrze sformułowane chęci i pragnienia. Myśl jej, uparcie
przebijając mury, płynęła aż do kuchni, do łóżka Marysi. Janka uczuła konieczną potrzebę zobaczenia
i rozmówienia się ze służącą. Zdawało się jej, że ktoś żelazną dłonią spędza ją z posłania i przed siebie
ku drzwiom popycha. Wstała jak automat […]. Czuła wyraźnie jakąś moc w sobie, nie swoją własną, coś
obcego, działającego w niej z doskonałą precyzją maszyny 16.

Niewytłumaczalny impuls mobilizuje Jankę do działania, zmusza ją do odnale-


zienia Marysi. Kiedy okazuje się, że służąca opuszcza właśnie dom, bohaterka zdaje
sobie sprawę z nieumotywowanego przeczucia, które nakazało jej zjawić się w po-
mieszczeniu. Zastanawia ją kuriozalność własnego postępowania, niemożność wyja-
śnienia własnej motywacji: „Nie pojmowała zgoła, dlaczego w nocy tu przyszła bosa,
w narzuconym na plecy kaftaniku, i teraz stała tak sama na środku kuchni, patrząc
uparcie we drzwi, za którymi znikła Marysia” 17.
Niepoddający się interpretacji impuls, swoiste przeczucie skłoniło Jankę do wy-
konania określonej czynności. Działanie Janki nie wypływa z tkwiącej w niej potrzeby
czy przeczucia, a zatem nie do końca wynika z wrażliwości samej bohaterki. W po-
wieści istotny jest wszakże wpływ Kuniewicza, jego zdolność do manipulowania wolą
i podświadomością dziewczyny. Ekstrapolacja Janki byłaby więc częściowym rezul-
tatem machinacji wolicjonalnej.
Przeczucie może mieć jednakowoż związek z fatum, świadcząc o nieodwracal-
ności losu i ludzkiej wobec niego bezsilności. Niemoc człowieka wyraża się właśnie
w świadomości nieuchronnego, w niemożności uczynienia gestu wyzwalającego od
przeznaczenia. Jednostka zostaje zmuszona do pokornego przyjęcia tego, co przy-
nosi jej przyszłość. Strach i niepokój są już nie tyle wyrazem niepewności jutra, co
manifestacją pewności – oto umrę. Znamiennym przykładem jest los drugoplanowej

16
G. Zapolska, Janka, Kraków 1957, s. 30.
17
Ibid., s. 31.
319 Materializm kontra ezoteryka

bohaterki powieści Jeske-Choińskiego O mitrę hospodarską, Katarzyny Łaskiej. Ciężko


chorą kobietę dręczy przeczucie rychłego końca i nie jest to wyłącznie efekt gorączki,
co potwierdza charakterystyczne zachowanie psa:

Szczególne mam przywidzenie — mówiła [Katarzyna]. — Takowe mam uczucie, jakobym na kogoś
czekała, by iść z nim spać gdzieś daleko, głęboko, a on ktoś nie może jeszcze przyjść po mnie… […].
Kiedy przyjdziesz? Idźmy już spać… […] — szeptała. — Przyjdź już… czekam… dlaczego nie przycho-
dzisz?…
Za drzwiami, drapiąc zawzięcie w deski dębowe, skomlał żałośnie mały psina […]. Wypędzono go
dziś z komnaty, bo siadał uparcie na łóżku, na nogach chorej, jakby jej chciał przed kimś bronić. Wy-
rzucano go już dziesięć razy, a on […] wracał […] i zajmował swoje miejsce. […]
— Kto tam? […] Tam ktoś stoi… […] Stoi i kiwa na mnie palcem… Oczy ma takie dziwne… i jakoby
skrzydła u ramion… […]. Piesek, dotąd skomlący żałośnie, zaczął teraz wyć, drapiąc z rozpaczą we drzwi.
[…] – Już idzie… […] nie chcę… […] jeszcze nie chcę… […] odstąp mnie… chcę spojrzeć jeszcze raz na uko-
chane oblicze małżonka… później… I wystawiła przed siebie ręce, jak gdyby kogoś powstrzymywała. […]
Jeden z doktorów uchwycił chorą za ręce […], wstrząsnął nią. […] Pani Łaska odetchnęła głośno […].
— Odszedł… obaczę jeszcze Ola… 18.

Scena konania Katarzyny zawiera szczególne detale. Chora widzi i słyszy rzeczy,
których inne przebywające w komnacie osoby nie doświadczają. Jedynym stworze-
niem, które również je odbiera jest pies, przeczuwający nadchodzący zgon. Widzenie
Łaskiej zyskuje tym pełniejszy wymiar, że jej niepokój współgra ze zdenerwowaniem
zwierzęcia, jakby obydwoje dostrzegali ową tajemniczą istotę, której obecność zwia-
stuje moment śmierci. Dziwne zachowanie psa wynika z faktu, że czuje on znacznie
więcej niż zgromadzeni. Zachowanie zwierzęcia podnosi walor niesamowitości sce-
nerii śmierci i stanowi powielenie obecnego w kulturze ludowej motywu przeczuwa-
nia przez psy momentu zgonu właściciela czy w ogóle zdolności odczuwania nadna-
turalnych aspektów rzeczywistości 19. Podkreślić także należy, iż na przestrzeni wie-
ków tradycja obdarzała zwierzęta rozmaitymi „magicznymi” talentami. Ludwik Krzy-
wicki dowodzi na przykład, że:

Przypisywanie zwierzętom wyjątkowych zdolności przewidywania […] ukazuje się na każdym kroku
w codziennym życiu naszego ludu jako nader ważna składowa cząstka jego pojęć filozoficznych o przy-
rodzie. Zdaniem ludu, zwierzęta mogą przewidywać rzeczy niedostępne dla oka ludzkiego i posiadają

18
T. Jeske-Choiński, O mitrę hospodarską, Warszawa 1904, s. 222–225.
19
Zależność tę wykorzystuje również literatura grozy. Na przykład w opowiadaniu Heinricha von Kleista Żebraczka z Lo-
carno to właśnie pies najdotkliwiej odczuwa przebywanie w nawiedzonej przez zjawę komnacie: „pies się budzi, zrywa
się nagle z ziemi nastawiwszy uszy, po czym warcząc i szczekając cofa się, jak przed zbliżającym człowiekiem” (H. von
Kleist, Żebraczka z Locarno, przeł. E. Bielicka. W: Czarny pająk. Opowieści niesamowite z prozy niemieckiej, wybór, wstęp i noty
o autorach G. Koziełek, Warszawa 1976, s. 69).
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 320

zdolności obce człowiekowi. Pies przeczuwa nadchodzącą klęskę […], wyje, gdy śmierć podkrada się do
chaty 20.

Wtóruje mu między innymi Dorota Szlendak, pisząc: „Najzagorzalszymi wro-


gami śmierci były psy. Gdy ją spostrzegły, siadały, unosiły pyski w górę i wyły” 21.
Wiara w niezwykłą zdolność zwierząt do postrzegania rzeczy niedostępnych czło-
wiekowi była wynikiem odziedziczenia poglądów zoomitologicznych, kształtujących
się na przestrzeni wieków w różnych cywilizacjach. Ponieważ jednak religie semickie,
w tym właśnie chrześcijaństwo, pozbawione były kultu zwierząt, w folklorze ostały się
zaledwie elementy dawnych wierzeń o charakterze zoolatrycznym. Pozostałością po
nich są właśnie wszelkiego rodzaju przesądy i przekonania o nadnaturalnych możli-
wościach psów, kotów, niektórych ptaków itd. Zwierzę – jako istotny składnik ludz-
kich wyobrażeń o świecie – zostaje postawione pomiędzy tym, co materialne, a tym
co niefizyczne, „najczęściej reprezentując symbolicznie różne boskie i kosmiczne siły,
ale także moce podświadomości i instynktu” 22. W wyniku działania mechanizmów
mitotwórczych (przesądotwórczych) powstaje model zwierzęcia posługującego się
„zmysłami”, którymi człowiek nie został obdarzony. Pies w utworze Choińskiego „wi-
dzi” zatem obiekt niedostępny wzrokowi ludzkiemu. Poszerzona percepcja pozwala
zwierzęciu na postrzeganie czynników tak zwanego „innego świata” i interpretowa-
nie ich jako niebezpieczeństwa zagrażającego nieświadomemu niczego człowiekowi 23.
W powieści Jeske-Choińskiego bohater zyskuje możliwość wglądu w świat nie-
widzialny dopiero wówczas, gdy dokonuje się przejście z życia w śmierć. Pogranicze
egzystencji stanowi tedy ściśle określoną przestrzeń, w którą wnika tylko jednostka
skazana na zagładę i moment śmierci niesie ze sobą jednocześnie iluminację, odkry-
cie tego, co istnieje poza percepcją, poza materią. Jednocześnie jednak staje się jasne,
że jakiś pierwiastek owej grozy śmierci czy obecności jej eterycznej manifestacji
przenika do świadomości osoby najsilniej związanej z konającą. To dlatego mąż Ła-
skiej doznaje wrażenia, że w murach zamkowych kryje się tajemnica zbliżającej się
śmierci, której ludzka ręka nie jest w stanie powstrzymać:

20
L. Krzywicki, Rola zwierząt w pojęciu pierwotnej umysłowości, „Wisła” 1893, t. VII, z. 2, s. 245–246.
21
D. Szlendak, Śmierć, upiory i duchy, „Wiedza i Życie” 2004, nr 11, s. 42.
22
Cedar, Zwierzęta. W: Cedar, op. cit., s. 231.
23
Dodać należy, iż symbolika psa w kulturze europejskiej odwołuje się między innymi do jego związków z krainą zmar-
łych. Jest on bowiem „strażnikiem podziemi, towarzyszy umarłym i prowadzi ich podczas przeprawy na drugą stronę.
[…] Uważano także, że [psy] obdarzone są siłami parapsychicznymi. […] Pies często występuje w roli bohatera kulturo-
wego […]. Wypełnia swą funkcję towarzysza nawet po śmierciu, odprowadzając umarłych do podziemi i występując tam
z prośbą w ich imieniu” (Zwierzęta symboliczne i mistyczne, przeł. A. Kozłowska-Ryś i L. Ryś, Poznań 1998, s. 203).
321 Materializm kontra ezoteryka

Ogarnęło go dziwne uczucie wewnętrznego niepokoju. Miał w tej chwili wyraźną świadomość, że w tym
domu […] dzieje się coś niezwykłego, groźnego, coś, czego żadna siła doczesna cofnąć nie może. I zda-
wało mu się, że słyszy na schodach jakby miękkie stąpanie niewidzialnych istot, szeleszczących gazo-
wymi sukniami 24.

Nadnaturalne wrażenie jest nie tylko wynikiem zainteresowania losem małżonki,


lecz także odnotowaniem powodującego niepokój odczucia spotkania cząstek dwóch
światów – materialnego i niefizycznego. Ludzka niemoc wobec wyroków śmierci
staje się oczywista w momencie, kiedy wiedziony przeczuciem Olbracht odwiedza
żonę i usiłuje przekonać ją oraz siebie, że wszystko znajdzie pozytywne zakończenie.
Jednak nadnaturalna obecność także i w tej chwili daje o sobie znać:

Tulił żonę do siebie […].


— Teraz mi dobrze… mogę odejść — szeptała pani Łaska.
— Nie mów tak […]. Niemoc już pokonana.
— Tak… pokona… na — mówiła Łaska […]. Piesek leżący w nogach pani, podniósł się i utkwiwszy
wzrok przerażony w drzwiach, najeżył się i warczał.
— Idź… idź… — nalegała […] — spocznę… 25.

Przeczucie, sygnalizowane za pomocą reakcji zwierzęcia oraz niejasnych wrażeń


pojawienia się tajemniczych bytów, wkrótce się sprawdza, bowiem Katarzyna umiera.
Wszystkie odczucia oraz nieczytelne, nieuchwytne elementy nieprzynależne do rze-
czywistości materialnej nabierają w tym kontekście znaczenia szczególnego, złowiesz-
czego, a jednocześnie tajemniczego.
W związku z zagadnieniem procesu umierania pojawia się jednocześnie pro-
blem uniwersalny, rozpatrywany przez dziewiętnastowiecznych psychologów jako
kategoria naukowa, dotyczący przeczuwania i percypowania śmierci przez osoby cho-
re. Niezwykłe zainteresowanie wzbudzały nie tylko wszelkie fizjologiczne aspekty ko-
nania, lecz także psychiczne reakcje człowieka na świadomość zbliżającego się końca.
Jeden z ówczesnych badaczy podkreślał na przykład: „bardzo zajmującym zadaniem
psychologii będzie badanie, jakie wyobrażenia i uczucia łączą chorzy ze śmiercią? […]
Jaki stosunek istnieje pomiędzy charakterem moralnym chorych, rodzajem choroby
i obawą śmierci?” 26.

24
T. Jeske-Choiński, O mitrę…., s. 232.
25
Ibid.
26
W. Ferrero, Obawa śmierci, tłum. S. Kopczyński, „Wszechświat” 1895, nr 20, s. 314–315.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 322

W tym kontekście scena śmierci Łaskiej jawi się już nie tylko jako przejaw trans-
gresji polegającej na wpleceniu w rzeczywistość elementów fantastycznych, lecz rów-
nież jako literacka odpowiedź na pytanie stawiane przez naukę zajmującą się ludz-
kimi emocjami. Podkreślić jednak należy, że w XIX wieku zainteresowanie umiera-
niem miało dwojaki charakter, ponieważ obok obserwacji psychologicznej pojawiła
się dyscyplina eksplorująca przeżycia z pogranicza śmierci. Tę nową jakość w inter-
pretacji schyłkowego etapu ludzkiej egzystencji stanowiła wówczas dziedzina po-
krewna zjawiskom parapsychologicznym. Dlatego nieliczne eksperymenty z zakresu
tzw. NDE („near-death experience”) przeprowadzane były przez naukowców intere-
sujących się także zjawiskami paranormalnymi. Jak pisze James R. Lewis:

Niewielką liczbę przypadków dotyczących przeżyć z pogranicza śmierci zgromadzili pod koniec XIX
wieku zainteresowani tym zjawiskiem badacze, przede wszystkim pionierzy […], tacy jak Edmund Gur-
ney, sir William Barrett i James H. Hyslop, który zajmował się także badaniem wizji na łożu śmierci,
będących częstym elementem NDE 27.

Być może właśnie taka wizja staje się także udziałem bohaterki w powieści Jeske-
Choińskiego. Wizje niezwykłych istot, jakich doświadczają osoby konające są bo-
wiem faktem potwierdzonym przez historię i medycynę:

Umierający ludzie często miewają wizje – wykazujące cechy przeżyć mistycznych i dające im poczucie
kontaktu ze świętością oraz głębokie uczucie spokoju. […] Autorem pierwszego systematycznego opra-
cowania na temat tego zjawiska był angielski profesor fizyki i badacz zjawisk paranormalnych William
Barrett. Jego odkrycia zostały potwierdzone w późniejszym czasie przez innego uznanego badacza,
Karla Osisa. Przeprowadzone przez Osisa w latach 1959–1969 studia nad sprawozdaniami 640 amery-
kańskich lekarzy i pielęgniarek, dotyczącymi przeżyć umierających pacjentów wykazały, że mieli oni
często wizje życia po śmierci. Pacjenci twierdzili, że wizje były zapowiedzią tego, iż wkrótce zostaną
oni zabrani na tamten świat 28.

Podkreślić należy, iż jednym z konstytutywnych elementów przeżyć z pograni-


cza śmierci są właśnie wizje rozmaitych nadnaturalnych istot, które pełnią funkcje
przewodników w drodze w zaświaty. Widzenie bohaterki O mitrę hospodarską osoby,
w którym zwraca się ona do kogoś z prośbą o wydłużenie ostatnich chwil na ziemi do
momentu zobaczenia męża, nosi znamiona charakterystyczne dla przeżyć NDE. Roz-

27
J. R. Lewis, Przeżycia z pogranicza śmierci. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 275.
28
Idem, Wizje na łożu śmierci. W: Ibid., s. 367.
323 Materializm kontra ezoteryka

patrując jednak kwestie związane z umieraniem ze stanowiska fizjologii oraz neuro-


logii, trzeba zauważyć, że „prawie u wszystkich umierających ludzi mogą wystąpić za-
burzenia funkcjonowania mózgu, wynikające z jego niedotlenienia, które wywołują
halucynacje” 29.
Wyeksponowanie przez Jeske-Choińskiego czynników nadnaturalnych może sta-
nowić również jednoczesne odwołanie się do tradycji personifikacji śmierci (a prze-
cież jest to rodzaj postrzegania i odczuwania traumy umierania oraz potwierdzenie
teorii przedśmiertnych halucynacji), a tym samym oswajania jej i przybliżania.
Warto zresztą zwrócić uwagę na fakt, że wszelkie sytuacje nadnaturalne poja-
wiają się w utworach Jeske-Choińskiego wyłącznie wtedy, gdy akcja powieści toczy
się w zamierzchłych czasach i nie odnosi się w żadnym aspekcie do rzeczywistości
autorowi współczesnej. Podobnie realizowany zabieg znalazł się zresztą na przykład
w Gasnącym słońcu, którego akcja toczy się w starożytnym Rzymie. Patrycjuszka Tulia
chce otruć Mucję, która przeszkadza jej w zawarciu korzystnego związku małżeń-
skiego z Publiuszem. Do tego celu planuje wykorzystać niezwykle silny środek, tak
zwaną truciznę Lokusty. Za każdym jednak razem, kiedy trzyma w dłoni buteleczkę
z alkaloidem, doświadcza tajemniczych, mrocznych wizji czy też przeczuć:

Na dworze, w ogrodzie huczał wiatr […], wygrywając […] pieśń zniszczenia […]. Teraz złagodniał, przy-
cichł, kwiląc płaczem skrzywdzonego dziecka. Tulii zdawało się, że słyszy niemocną skargę żywego stwo-
rzenia […]. Zwróciła głowę w stronę drzwi, nasłuchując. Ucho jej chwytało z zabobonną trwogą cichy
płacz wiatru, który zbliżał się coraz więcej. Już był tuż pod ścianą, już wszedł do wnętrza domu i chodził
po milczących pokojach. Tulię przebiegł zimny dreszcz, a serce jej ogarniał lęk, nieznany jej dotąd.
Lękała się czegoś… Ale czego, czego? Jakiś głos mówił do niej… Ale co? Oglądała się podejrzliwie, ostroż-
nie poza siebie, jakby chciała ujrzeć coś, czego się obawiała. Z flaszeczki, którą trzymała w ręku, z tru-
cizny Lokusty, przechodził do jej ramienia przykry mróz i rozlewał się wolno po całym ciele, odbiera-
jąc członkom sprężystość młodości […]. Tulia wyciągnęła przed siebie ręce i krzyknęła. Zdawało jej się,
że widzi siebie samą, z bladością śmierci na twarzy, ze zgrozą w zgasłych oczach, rzucającą się na po-
sadzce w kurczach konania 30.

Kiedy zaś Tulia po raz wtóry ujmuje naczynie:

Na dworze, w ogrodzie, zakwilił ten sam wiatr, który ją tak był przeraził. Rzecz dziwna… I tym razem
zdawało się Tulii, że płacze jakieś żywe stworzenie, bliskie jej sercu. I znów wstrząsnął nią zimny dreszcz
niewysłowionej trwogi. Skąd u niej ten lęk niewytłumaczony! […] Dlaczego przejmowało ją kwilenie

29
Idem, Przeżycia z pogranicza śmierci. W: Ibid., s. 277.
30
T. Jeske-Choiński, Gasnące słońce, Warszawa [brw], t. I, s. 223–224.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 324

wichru taką trwogą […]? Przypomniała sobie znaczenie, jakie przesąd gminu podkładał pod łkanie wia-
tru […]. Rychły zgon przepowiadał płacz nocny temu, kto go zauważył… 31.

Korelująca z nastrojem chwili i treścią ludowego wierzenia pogoda przydaje wi-


dzeniu Tulii wiarygodności, jednocześnie amplifikując i uzasadniając pojawienie się
proroczych obrazów. Zabieg taki pełni rolę symboliczną: zawodzący wicher, czy
dźwięk do złudzenia przypominający kwilenie dziecka to audialne sygnały oddzia-
łujące na emocje bohaterki. Trudno jednoznacznie wyrokować, czy Tulia rzeczywi-
ście cokolwiek słyszy, czy jest to wytwór jej wyobraźni, podświadomy sprzeciw wo-
bec planowanej zbrodni, czy raczej autor w celu udramatycznienia sceny nadał jej
baśniowe, odrealniające cechy. Przestrzeń literacka przekształca się wówczas z histo-
rycznej w wypełnioną elementami gotycyzmu rzeczywistość opowieści grozy. Ostrze-
żenia tajemniczych, niezbadanych i niepojętych sił zostają jednak zignorowane. Zbro-
dniczy zamysł zostaje wprowadzony w czyn i wówczas nic już nie może powstrzymać
biegu wydarzeń. Los, który ostatecznie spotyka bohaterkę powieści, sprowadza się
właśnie do oglądanego w wizji samozniszczenia. Tulia wypija truciznę, zamykając
w ten sposób koło przeczuć i przeznaczeń. Znamienne, że podczas aktu samobójstwa
natura ponownie pełni rolę zwierciadła odczuć: „Wydobyła […] truciznę Lokusty!
Przyłożyła flaszeczkę do ust… wzdrygnęła się… Zdawało jej się znów, że słyszy nao-
koło siebie żałosny płacz wichru […]” 32.
W Gasnącym słońcu także pojawia się widzenie, które dotyka cesarza Marka Au-
reliusza. Wizja ta jest o tyle ważna, że dotyczy wydarzeń związanych z całym Impe-
rium, a czytelnik znajduje potwierdzenie jej wypełnienia nie na kartach powieści, lecz
w faktach historycznych. Władcy wydaje się, iż dostrzega klęskę Rzymu i jego upa-
dek. Usiłując oddalić od siebie dziwne wrażenie prawdziwości oglądanej wizji, zyskuje
przekonanie, że tkwi w niej ziarno prawdy: „To było tylko złudzenie, ale jedno z tych,
które człowieka przeraża, chociaż nie umie sobie zdać sprawy, dlaczego” 33.
Widzenie cesarza spełni się, lecz nie – jak w przypadku Tulii – niebawem, ale
dopiero po wielu latach. „Rzym stał przecież jeszcze u szczytu swojej potęgi” 34, kiedy

31
Ibid., s. 231.
32
Ibid., t. II, s. 59.
33
Ibid., s. 115.
34
Ibid.
325 Materializm kontra ezoteryka

Marek Aureliusz doświadczał przeczucia jego upadku. Wpleciony w komunikat wy-


raz „jeszcze” nie pozostawia wszakże żadnych wątpliwości co do autentyzmu i nieu-
chronności przeznaczenia państwa cezarów.
Obok profetycznych wizji istotną rolę w odkrywaniu ludzkich przeznaczeń peł-
nią szczególne znaki stanowiące zapowiedź przyszłych – głównie tragicznych – zda-
rzeń. Zwiastunem takim jest w powieści Jeske-Choińskiego O mitrę hospodarską kra-
kanie kruka. Oto Grek Heraklides, książę pozbawiony majątku, pragnie zdobyć go na
zbrojnej wyprawie. Z wzajemnością zakochany w Krystynie Zborowskiej, wyznaje jej
w lesie uczucia:

Koronę dla ciebie zdobędę […]. Teraz dopiero stoczę bez obawy zacięty bój z przeznaczeniem […]. Teraz
pójdę do Soczawy i zwyciężę. Nad głowami ich odezwało się w tej chwili ochrypłe, nieprzyjemne kra-
kanie kruka, który przeciągał nad borem. Z wierzchołków sosen porwała się gromada wron i wirowała
nad nimi z wrzaskiem przeraźliwym. Kasztelanka przeżegnała się, pobladłszy, a książę rzekł, podnosząc
się kolan:
— Niech waszej miłości złowróżbne krakanie tych nierozumnych stworzeń nie straszy. One nie
wiedzą, co czynią.
— One nie wiedzą, co czynią — podchwyciła kasztelanka, jak gdyby chciała odżegnać od siebie
niewytłumaczony lęk, który ją nagle ogarnął. Skąd nieme ptaki mogą znać przeznaczenie ludzkie?… 35.

Bohaterowie zdają sobie sprawę, że ów zły omen – bo tak odczytują odgłos wy-
dawany przez ptaka – staje się zapowiedzią dalszych losów pary bohaterów. Podobny
sposób interpretacji znajduje zresztą podwójne uzasadnienie w kulturze i tradycji nie
tylko europejskiej. Władysław Kopaliński pisze:

U wielu ludów Wschodu i Zachodu kruki uważane są za ptaki złowróżbne, żałobne, wieszczące nie-
szczęścia […] prawdopodobnie ze względu na ich czarne oczy, błyszczące czarne pióra i skrzeczący głos,
a także dlatego, że żywią się padliną, że ciągną gromadnie za wojskiem oczekując krwawego łupu 36.

Już w starożytności uważano kruki również za symbol wiedzy, także tej ukrytej,
przyszłej, nadając im atrybuty profetyzmu i wyznaczając miejsce w szeregu konotacji
o charakterze wróżebnym. Połączenie obu tych elementów dało krukowi w powieści

35
T. Jeske-Choiński, O mitrę…, s. 145.
36
W. Kopaliński [J. Stefczyk], Kruk. W: W. Kopaliński, Słownik symboli, Warszawa 1990, s. 172. Por. także: J. C. Cooper, Kruk.
W: J. C. Cooper, op. cit., s. 131–133. Według Szlendak, „kawki, wrony i kruki dybały na tych, którzy mieli być potępieni.
Gromadziły się na polu i czekały na duszę grzesznika, aby ją porwać do piekła” (op. cit., s. 42).
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 326

Jeske-Choińskiego rolę zwiastuna zdarzeń przyszłych i herolda zgubnego przezna-


czenia. Im bardziej Heraklides zbliża się do celu swojej wyprawy, tym bardziej jego
niepokój narasta, mimo że z pozoru nic go nie uzasadnia:

W miarę, jak się owa tak bardzo upragniona chwila zbliżała, ogarniało go niespokojne uczucie, jakby
lęk przed czymś nieznanym, jakby przed czymś groźnym. Nie mógł się temu przeczuciu opędzić. Szło
ono za nim w dzień i w nocy, na jawie i we śnie, ryło się w jego mózgu, w jego wnętrznościach. Co by
go mogło spotkać? W najgorszym razie przegrana na polu bitwy. […] Daremnie jednak przekonywał się,
uspokajał. Niewytłumaczony niczym lęk uczepił się jego serca odważnego i nie chciał go opuścić.
— Co by mi mogło grozić? — wirowało ciągle w jego głowie od rana do wieczora. — Nie widzę już
żadnej przeszkody… na wojnie rozumiem się… w dzielność tej zbieraniny wołoskiej nie wierzę… Im wię-
cej wmawiał w siebie […], tym większy ogarniał go niepokój 37.

Jednak proroctwo wypełnia się, a lęk dręczący bohatera znajduje pełne uzasad-
nienie. Pierwsza wyprawa zostaje rozgromiona na rozkaz króla przez Sieniawskiego
i dopiero druga odnosi pozytywny skutek: Soczawa dostaje się w ręce Heraklidesa.
Bohater jednak nie tylko nie potrafi zdobyć zaufania i serc poddanych, lecz także ota-
cza się nielojalnymi Węgrami, a wreszcie zraża do siebie ostatniego sprzymierzeńca,
Łaskiego. Heraklides zostaje sam i wówczas wybucha bunt. Bohater ginie w walce, zdra-
dzony i opuszczony, a przysięga, którą złożył Krystynie, nie zostaje spełniona.
Kolejnym przykładem znaku, a jednocześnie ukazaniem przewrotności losu,
jest obrazek Zapolskiej pt. Na posterunku. Siostra Kaliksta, opiekująca się chorymi fi-
zycznie i umysłowo, pewnego dnia otrzymuje polecenie zajęcia się umierającym
mężczyzną. W pewnej chwili zachodzi niezwyczajne zdarzenie: „Już przy furtce
szarpnął ją ktoś za fałdy od sukni. Była to jedna z obłąkanych, która miała dziwne
przywidzenia – Gdzie idziesz? – zawołała – Wróć się… Śmierć idzie za tobą” 38.
Siostra jednak nie zawraca, mimo iż wezwanie powtarza się. Wkrótce zakonnica
ginie, wypadając przez okno w wyniku szamotaniny z gorączkującym pacjentem. W tym
kontekście warto zwrócić uwagę na wtrącenie narratora o dziwnych przywidzeniach
obłąkanej. Treść tej wypowiedzi sugeruje, iż owa wariatka-niewariatka dokonała je-
dynie deskrypcji widzianego przez siebie obrazu, wskazując jednocześnie na możli-
wość odwrócenia losu poprzez niewypełnienie narzuconych obowiązków, czego za-
konnica nigdy dotąd nie uczyniła. Siostra ginie więc na posterunku jak żołnierz.

37
T. Jeske-Choiński, O mitrę…, s. 204.
38
G. Zapolska, Na posterunku. W: G. Zapolska, One, Warszawa 1923, s. 350.
327 Materializm kontra ezoteryka

W utworze zostaje ponadto zaznaczony kolejny istotny aspekt charakterystyczny


dla światopoglądu Zapolskiej. W Brewiarzyku kobiety pisarka następująco wypowiada
się na temat intuicji i przeczucia:

Intuicja! O wielkie, święte, tajemnicze słowo, tak tajemnicze, że przeraża swoim ogromem i w grozę
wprowadza tych, którzy „intuicji” swe prace podobno zawdzięczają. Intuicja! Wampir i strzyga ludzi
tworzących – udręka mózgów przekrwionych, niezdolnych oprzeć się tajemniczej potędze, która im
dyktuje, przed oczy śle całe kłęby mglistych obrazów – szarpie nimi i zatruwa całe istnienie […]. A in-
tuicja to zmora życia, które dławi i do szaleństwa doprowadza. Toć halucynacja, toć wizja ciągła – to sto
duchownych stanów w jednym, biednym duchu – to chwilami obłęd z całą świadomością tego obłędu
– i owa intuicja nie opuszcza nigdy swej ofiary – budzi ją ze snu, nie dozwoli spoczynku ani w rozrywce,
ani w smutku, ani w miłości, poszarpie siły, wolę i śmierć przyspiesza 39.

Intuicja równa jest przekleństwu, a jako element nienaturalny tożsama ze sta-


nami obłędu. W utworze Na posterunku istniałaby zatem sytuacja analogiczna, kiedy
obłąkana kobieta, pozbawiona możliwości samodecydowania, ubezwłasnowolniona,
a poprzez to wyzuta z wiarygodności, mimo wszystko usiłuje ostrzec zakonnicę. Jej
wysiłek jest irrelewantny, ponieważ to, co widzi lub przeczuwa, nie przylega do rze-
czywistości pozostałych, „normalnych” ludzi. Wizja pacjentki jest adekwatna do wy-
darzeń, gdyż śmierć istotnie znajduje się w pobliżu siostry Kaliksty. Owa szczególna
percepcja, jaką jest „dotykanie” granicy światów, stała się przyczyną usunięcia ko-
biety poza nawias społeczeństwa. Zaburzenie norm obyczajowych oraz odmienny
sposób odczytywania rzeczywistości zdecydowały o zaklasyfikowaniu bohaterki do
osób obłękanych. Zapolska jednak zdaje się sugerować to, co wielokrotnie bywa
przedmiotem dyskusji także i obecnie, a mianowicie, że osoby dotknięte chorobą
umysłową niekoniecznie postrzegają świat w niewłaściwy sposób. Istnieje przecież
teoria, według której ludzie ci widzą więcej niż osoby określane jako „normalne”. Punk-
tem odniesienia mogą tu być badania i koncepcje dziewiętnastowiecznych psychia-
trów, zakładających współistnienie obłędu i geniuszu jako wypadkowej prawa zacho-
wania równowagi, wzajemnej zależności postępu i regresu. To szczególne powiązanie
dotyczyć może także odmiennego sposobu percypowania świata i odczytywania obec-
nych w nim znaków, zarówno przez geniusza, jak i przez szaleńca. Hutnikiewicz pod-
kreśla, że:

39
Eadem, Brewiarzyk kobiety, Warszawa [brw], s. 48, 51.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 328

Odczuwano od dawna, że w obu wypadkach ma się do czynienia z jakimś tajemniczym wyjściem poza
normę, poza przeciętność i zarówno wysokie wzloty genialnej myśli, przeistaczającej rzeczywistość lub
tworzącej dzieła nieporównanej wielkości, jak też owo zanurzenie się w mrok i trwanie w nim często po-
przez długie dziesiątki lat jednakie budziły zdumienie, podziw i lęk, ten nie dający się określić dreszcz
wewnętrzny, co przenika nas zawsze, ilekroć stajemy wobec niepojętej dla nas manifestacji tajemnych
sił życia. Wyczuwano też istnienie jakiejś wewnętrznej więzi pokrewieństwa między tymi dwiema dzie-
dzinami zjawisk. I aczkolwiek w jednym wypadku miało się do czynienia z twórczym, zwycięskim opa-
nowaniem rzeczywistości i wynaturzeniem myśli w kształt dziwaczny, karykaturalny – to jednak mimo
tych zasadniczych różnic instynkt i intuicja wskazywały przecież na istnienie między owymi strefami
nieokreślonych, utajonych powiązań 40.

Dziewiętnaste stulecie było okresem dynamicznego rozwoju psychiatrii, neuro-


logii, psychologii, nic zatem niezwykłego, że zależność pomiędzy obłędem a geniu-
szem stała się przedmiotem licznych badań i obserwacji. Ogromne kontrowersje bu-
dziły przede wszystkim spostrzeżenia Cesare Lombroso, którego koncepcja zakła-
dała patologizację ponadprzeciętnej umysłowości, a „warunkiem konstytucjonalnym
fenomenu geniusza bywa niejednokrotnie chorobliwy stan […] psychiki ludzkiej” 41.
Z kolei niemiecki neurolog Arndt twierdził na przykład, że geniusz jest skutkiem po-
stępującej degeneracji umysłowej, która we wczesnym stadium jest niemożliwa lub
trudna do zidentyfikowania. Wreszcie Del Greco uważał, iż:

Między myślą genialną a myślą obłędną zachodzi bliskie podobieństwo: obie powstają nagle, jakby pod
wpływem jakiegoś wewnętrznego olśnienia, obie mają oparcie w wewnętrznym, najgłębszym przeświad-
czeniu myślącego podmiotu, ale jest to przeświadczenie nie poparte żadnym racjonalnym wywodem,
jest to intuicyjna, nie dająca się przełamać ani zaprzeczyć pewność. Tylko że dalszy proces weryfikacyjny
potwierdza słuszność hipotezy genialnej, a myśl obłędna tego poparcia nie znajduje. Ale ostatecznie
potwierdzenie myśli genialnej może być wynikiem długiego procesu, może przyjść po wielu latach, już
po śmierci geniusza 42.

Stany obłąkania i geniuszu byłyby niemal nierozróżnialne, a ów znamienny prze-


błysk czy iluminacja wskazywałyby na tożsamość zachodzących procesów myślowych.
Należałoby również wziąć pod uwagę teorie o szczególnym sposobie postrzegania
rzeczywistości zarówno przez osoby szalone, jak i przez osoby o niepospolitej umy-
słowości. Z podanego kontekstu wyłania się obraz jednostek obdarzonych przez na-
turę możliwością „poszerzonej” recepcji przestrzeni, interpretujących ją za pomocą

40
A. Hutnikiewicz, Twórczość literacka Stefana Grabińskiego (1887-1936), Toruń 1959, s. 208.
41
Ibid., s. 209.
42
Cyt. za: A. Hutnikiewicz, op. cit., s. 210.
329 Materializm kontra ezoteryka

sobie tylko znanych kluczy. Zagadka geniuszu wywiedzionego z szaleństwa łączy się
nierozerwalnie z problematyką szczególnego rodzaju postrzegania rzeczywistości
i doświadczania jej w określony sposób. Niewidoczne dla osób „normalnych” detale
nabierają w oczach „obłąkanego” znaczeń nadrzędnych, przekazywanych otoczeniu
w formie przestróg czy wizji. Grabiński pisał zresztą, iż:

Obłąkańcy miewają nieraz wielką, smutną rację. Czyny i słowa wariatów sprawiają niekiedy wrażenie
zastygłych symbolów, pod których sztywną powłoką bije życie swoiste, oryginalne, a straszne zarazem.
Obłąkanie […] to jakby protuberancja życia […]. Zazdrosne o swe tajemnice pandemonium bytu uchyla
od czasu do czasu rąbka zasłony; na moment odsłaniają się przed zlęknionym okiem […] otchłanie bez
dna lub […] pustka. I znów kotara zapada z powrotem i wszystko układa się pod równą, gładką po-
wierzchnią codzienności. Obłąkani – to często geniusze uczucia i myśli. Przepotężna namiętność lub
ideał rozsadzają kruchą formę, pozostawiając smutno-śmieszną karykaturę. Brak środków ekspresji […]:
oto zwyczajna tragedia miliona […] opętańców. Kto wie, czy to, co dziś jest lub wydaje się obłąkaniem,
za lat sto […] nie będzie najgłębszym sensem? 43.

Dodać także trzeba, iż z punktu widzenia medycyny współczesnej widzenie obłą-


kanej z Na posterunku nosi znamiona anomalii określanych jako złudzenia wzrokowe
(halucynacje). Rita Carter pisze, że:

[…] źródłem nadzwyczaj rozstrajających halucynacji mogą być fałszywe przekazy wychodzące z ośrod-
ków mózgowych, których zadaniem jest śledzenie stanu własnego ciała; tak jest na przykład z sobowtó-
rami – postaciami wyglądającymi dokładnie tak samo jak my sami. Ich ukazywanie się jest przypusz-
czalnie związane z uszkodzeniem okolic, w których mapa ciała sąsiaduje z asocjacyjnym obszarem
wzrokowym. Sobowtóry (których właściwa nazwa brzmi: urojenia autoskopowe) są tradycyjnie uwa-
żane za zwiastuny śmierci i na ogół wzbudzają trwogę 44.

W kontekście „dziwnych przywidzeń”, które miewa chora z opowiadania Zapol-


skiej, warto wziąć pod uwagę możliwość istnienia podobnej dysfunkcji. Mimo jednak
tak prawdopodobnej, naukowej i na wskroś współczesnej interpretacji, nadal niejasna
pozostaje kwestia pojawienia się owego „sobowtóra” na krótko przed wypadkiem za-
konnicy. Szczególny sposób percypowania świata przez samą Zapolską skłania do
przypuszczenia, że Na posterunku posiada bardzo szczególny, metapsychiczny sens,
wynikający z zainteresowania pisarki człowiekiem i jego psychiką. Przypadek, który
rządzi ludzkim życiem oraz niezbadane siły, decydujące o tym lub innym zdarzeniu
stanowią w tym utworze motyw przewodni.

43
S. Grabiński, Z mojej pracowni, „Skamander” 1920, nr 2, s. 108.
44
R. Carter, op. cit., s. 127.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 330

Bezsilność wobec przeznaczenia jest składnikiem charakterystycznym dla świa-


topoglądu przełomu wieków. Amplifikujący poczucie niemożności pesymizm uświa-
damiał człowiekowi jego niemoc wobec tajemniczych sił przeznaczenia. Wpisana w krąg
wydarzeń jednostka nie jest władna wyzwolić się z narzuconych kolei losu, a wszystko
co ją spotyka, stanowi wypadkową okoliczności niezależnych od woli i pragnień ludz-
kich. Bo przecież:

[…] stoimy u bram tajemnicy. Oddziela nas od tamtej strony delikatna jedynie, ale nieprzenikniona
zasłona. Nie wiemy, czym jest to tajemnicze i zakryte przed naszym wzrokiem, ale czujemy, że losem
ludzkim włada przeznaczenie bezosobiste, że życie jest odegraniem wyznaczonej roli, że wszelki bunt
kończy się klęską 45.

Ludzkie istnienie sprowadza się do szeregu działań zgodnych z wyznaczonym


mu zadaniem egzystencjalnym i czasem, w którym dokonać ma się ów „scenariusz”.
Świat byłby wówczas teatrem, sceną, a życie i towarzyszące mu emocje, marzenia
i wypadki – zaledwie częścią wyższego planu zdarzeń. Tak właśnie tłumaczyć można
nieuchronność losu w Na posterunku czy w Pielgrzymce pani Jacentowej, której boha-
terka dwukrotnie doświadcza dojmującego przeczucia śmierci. Za pierwszym razem
ślubuje udać się na pielgrzymkę i ostatecznie po latach wypełnia swoje przyrzecze-
nie. Jednak dotrzymanie obietnicy nie chroni bohaterki przed katastrofą. Przeciwnie
– gdyby pielgrzymka nie doszła do skutku, dzieci Jacentowej nie zostałyby dotkliwie
poparzone. Nieobecność kobiety i pijaństwo męża ostatecznie przyczyniły się do tra-
gedii. Przeznaczenie niejako wymusiło na bohaterce podjęcie konkretnych kroków,
a zaangażowanie w wypełnienie ślubów odwróciło sytuację: zamiast nagrody za do-
trzymanie słowa kobietę spotyka dotkliwa kara. Los byłby zatem instancją niezależną
od działań czy pragnień człowieka, który nie ma żadnego wpływu na zdarzenia. Ja-
kiekolwiek usiłowanie pertraktacji z fatum przynosi natomiast skutek odwrotny, po-
nieważ tajemnicza moc sprawcza konsekwentnie opiera się wszelkim negocjacjom.
Żadne przeczucie nie jest także w stanie uchronić człowieka przed wyznaczo-
nym mu losem, co potwierdza się w kolejnym utworze Zapolskiej pt. Pan policmajster
Tagiejew. Zakochana w Klickim Jania Horska przeczuwa nadchodzące nieszczęścia.
Żegnając się z ukochanym wyznaje: „[Jest] mi strasznie ciężko. Zdaje mi się, że jakieś

45
A. Hutnikiewicz, op. cit., s. 139.
331 Materializm kontra ezoteryka

niebezpieczeństwo grozi nam wszystkim – że coś ciąży nad nami… Zdaje mi się, że
my tak prędko się nie zobaczymy” 46.
Klicki jednak bagatelizuje obawy dziewczyny, odpowiadając, że „to wina tej at-
mosfery, w której żyjecie […] ciągle pod wrażeniem, że się coś strasznego stanie” 47. Po
jakimś czasie bohater uświadamia sobie, że „kobiety miewają przeczucia”. Olśnienie
przychodzi zbyt późno; Klicki zostaje uwięziony, do aresztu trafia również Jania.
Straszne przeżycia nadwątlają siły umysłowe młodej kobiety. Wypuszczona z wię-
zienia nie potrafi już wrócić do rzeczywistości, gdyż wciąż wydaje się jej, że przebywa
w odosobnieniu. Ostatecznie w niezwykle drastyczny sposób popełnia samobójstwo.
Także w tym przypadku niemożliwe staje się przeciwstawienie losowi. Zlekceważe-
nie ostrzeżenia, tudzież przeczucia tragedii, potęguje tylko wrażenie nieuchronności
przeznaczenia. Pomimo świadomości zbliżających się nieszczęść człowiek nie potrafi
lub nie chce im zapobiec. A przecież:

[…] niepoliczone znaki i manifestacje, budzące zdumienie swą dziwnością, zdają się stwierdzać nieod-
parcie, że istnieje „jakaś siła tajemnicza, jakaś tkwiąca w organizmie świata jaźń – inteligencja”, która
z siebie samej snuje nić zdarzeń, i która czuwa, by zmierzały one ku powziętym celom, by człowiek
„opętany wyłączną myślą” nie „zapuścił się zbyt daleko […] grożąc wywróceniem” przewidzianego po-
rządku rzeczy. Przypadek z pozycji takiego poglądu rozpatrywany przestaje być przypadkiem, prze-
staje być nawet przejawem działania podświadomych sił psychiki ludzkiej, lecz jest bezpośrednią in-
terwencją mocy zaświatowych, wobec których wola człowieka bywa całkowicie bezsilna 48.

Bolesne uświadomienie niemocy wobec przeznaczenia dopełnione zostaje w po-


wieści Zapolskiej jeszcze jedną pesymistyczną konstatacją. W Panu policmajstrze Ta-
giejewie klęskę ponoszą jednostki szlachetne, uczciwe, które emocjonalizm popycha
ku czynom zgodnym z przyjętymi przez nie zasadami moralnymi. Tymczasem lu-
dzie bezwzględni i źli nie ponoszą tak tragicznych konsekwencji swoich działań. Ich
życie opiera się fatalnym kolejom losu, zguba ich nie dosięga.
Podobnie zresztą dzieje się w nowelce Z pamiętnika siostry zakonnicy. Oto w szpi-
talu dla nerwowo chorych pojawia się młody, bardzo atrakcyjny lekarz. Pracująca
tam siostra Marta – w przeciwieństwie do innych kobiet – nie potrafi go zaakcepto-
wać. Percepcja bohaterki opiera się w zasadniczej mierze na intuicji, nieuchwytnym
wrażeniu, że „Jego nieuczciwa dusza mówiła […] z każdego uśmiechu […]. Zdawało mi

46
G. Zapolska, Pan policmajster Tagiejew, Warszawa 1922, s. 217.
47
Ibid.
48
A. Hutnikiewicz, op. cit., s. 138.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 332

się, że razem z tym młodym człowiekiem weszło w nasze mury nieszczęście, a ciemna
chmura zawisła nad naszym szpitalem” 49.
Przeczucie Marty potwierdza się, kiedy do szpitala przywieziona zostaje młoda
kobieta, Graziella (Ella). Doktor nawiązuje z nią romans, jednak już pierwsze spotka-
nie tych dwojga ma charakter znaku. Prowadzona przez lekarza dziewczyna mija
krzyż z umieszczoną nań postacią Chrystusa. Zakonnica proponuje wspólną modli-
twę, lecz w tej samej chwili rozlega się wołanie doktora: „— Chodź za mną! — Pójdę
z Tobą — rzekła [Ella] powoli i jakby we śnie postąpiła dalej nie obejrzawszy się na-
wet za Panem Jezusem” 50.
To znamienne odrzucenie, swoiste zaparcie się Chrystusa, posiada nadrzędne
znaczenie. Obok symbolicznego zanegowania religii na rzecz fałszywego bóstwa (ob-
sesyjna miłość do lekarza) gest Elli zyskuje sens podążania za złem. Wybór dziew-
czyny – świadomy czy nie – skazało przeznaczenie. Przewaga sił zła kieruje Graziellę,
niezależnie od jej woli czy pragnień, ku nieuchronnej, choć przeczuwanej zgubie.
Odwrócenie się od krzyża, od Boga zawisa nad dziewczyną jak fatum. Ostatecznie
los wypełnia się, kiedy znudzony romansem doktor zaręcza się z inną kobietą, a zde-
sperowana Ella topi się w sadzawce. Istotnym zagadnieniem jest także pytanie o cha-
rakter przeczucia, które dręczy przyszłą samobójczynię. Pomysł samobójczej śmierci
przez utopienie pojawił się bowiem znacznie wcześniej niż wiadomość o niewierno-
ści kochanka. Ella zadała Marcie pytanie o głębokość sadzawki, lecz nie potrafiła lo-
gicznie uzasadnić swojej ciekawości. Pojawia się tutaj kwestia wyprzedzania losu przez
podświadomość, fatalistyczne, choć nie w pełni uzmysłowione, przekonanie o nieu-
chronności katastrofy. Sytuacja taka przypomina freudowską koncepcję rzeczywi-
stości oraz zachodzących w niej procesów, bo jak wyjaśnia Hutnikiewicz:

Freudyzm wiązał postępowanie człowieka, całe jego życie duchowe i zewnętrzne z tajemniczą głębią
kompleksów i popędów, działających z deterministyczną koniecznością. Wolność nie istnieje właści-
wie, jesteśmy skrępowani tysiącem podświadomych nakazów, które narzuca nam z despotyczną tyra-
nią tajemnicza, nieznana i właśnie dlatego groźna sfera nieuświadomionych impulsów i pożądań 51.

49
G. Zapolska, Z pamiętnika siostry zakonnic, Poznań 1922, s. 11.
50
Ibid., s. 13.
51
A. Hutnikiewicz, op. cit., s. 139.
333 Materializm kontra ezoteryka

Świat przeznaczeń jest według Zapolskiej nieodgadnioną głębią, wypadkową wy-


generowanych przez fatum zdarzeń i działań jednostek silniejszych, których wola
i determinacja zyskuje moc potrzebną do sterowania życiem swoim czy innych. Mrocz-
na rzeczywistość pochłania każdego, kto nie potrafi lub nie chce przeciwstawić się si-
łom rządzącym światem. Nawet przeczucie zguby nie może przezwyciężyć tragizmu
wyznaczonego losu. Wiedza człowieka stawia go w rzędzie przegranych, ponieważ
żadna nauka nie potrafi nazwać ani określić mechanizmu „dziania się” świata i okre-
ślić zależności pomiędzy losem a działaniem istoty ludzkiej.
Inaczej interpretuje rzeczywistość Hajota, według której los jest jedną z wielu
możliwości realizowanych zależnie od woli oraz sposobu działania człowieka. Fatum
nie istnieje, świat natomiast daje znaki oraz szanse, które człowiek dostrzega i wyko-
rzystuje lub zapomina o nich, zaprzepaszczając je. Tak dzieje się na przykład w utwo-
rze Pięciolistny bez, w którym dwoje młodych ludzi doświadcza szczególnego wraże-
nia. Podczas przechadzki Julek i Henia postanawiają pobawić się we wróżby. Każde
z nich ma wziąć kiść bzu i poszukać pięciolistnego kwiatu, który przyniesie jednemu
z nich pomyślność. Za pierwszym razem nie udaje się, więc razem przeszukują ostat-
nią kiść i oto trafiają na jeden taki kwiat. W tym samym momencie:

Ręce ich ku jednemu wyciągnięte kwiatkowi spotykają się ze sobą, to zetknięcie niespodziewane, niby
prąd elektryczny, wywołuje u nich silne wstrząśnienie w tych dwóch młodych, wrzących piersiach. […]
Jakieś nowe […] ogniwo spaja te serca obojętne sobie dotychczas i jednocześnie budzi się w nich myśl
dziwna! […] Czyżby wróżba prawdziwą była? czyżby go z osobna znaleźć nie mogli? 52.

Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Wkrótce potem Henia wycho-


dzi za mąż za hrabiego Emila, który trwoni majątek. Julek tymczasem podróżuje. Po
dziesięciu latach przypadkiem spotykają się na balu, ale nie rozmawiają. Każde z nich
zmaga się tej nocy z wizją pustego dotychczas życia i zastanawia się, co by było, gdyby
posłuchali swego przeznaczenia. Żadne z ich nie jest szczęśliwe na drogach, które
wybrali osobno. Autorka jednak zawiesza opowieść, gdy bohaterowie wciąż jeszcze
mają szansę odmienić swój los. Nadal żyją i mają przed sobą wiele lat. Wyłącznie od
nich zależy, jaki kształt nadadzą przyszłości: czy taki jak dotychczas, pełen smutku,
rozwianych złudzeń, głębokiej tęsknoty, którą z rzadka sobie uświadamiają, czy inny,
lepszy, bardziej spełniony. Szczęście było blisko już dziesięć lat wcześniej, lecz oni go
nie dostrzegli, zapatrzeni w dalekie marzenia o przyszłości. Przeznaczenie wymaga

52
Hajota [H. Pajzderska], Pięciolistny bez, Wilno 1880, s. 58.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 334

także ludzkich gestów, współpracy, wysiłku, aby ukształtować je zgodnie z indywidu-


alną wizją spełnienia.
Odrębną kategorię przeczuć stanowią wizje oraz wrażenia związane ze śmiercią,
umieraniem, a także przeżyciami z pogranicza spirytyzmu i prekognicji. Te ostatnie
odnoszą się zwłaszcza do doświadczeń bohatera powieści Hajoty Ostatnia butelka, Ben-
sona. W jego domu odbywa się huczne spotkanie towarzyskie, podczas którego gos-
podarz oddala się do sypialni. Patrząc na fotografię przebywającej w Anglii matki,
bohater doznaje przeczucia zbliżającej się katastrofy.

On patrzył [na portret matki] i czekał. To dziwne, dręczące uczucie, że coś się stanie, doszło w nim w tej
chwili do szczytu. Przedrażnionymi nerwami wyczuwał czyjąś niewidzialną obecność w tym przyćmio-
nym, cichym pokoju i bał się poruszyć w przesadnej obawie, że gdyby się tylko obejrzał, ujrzałby coś…
coś nadprzyrodzonego. Niewymawiane wyrazy, które przecież jakimś szóstym zmysłem słyszał, wa-
żyły się w powietrzu: „Moje drogie dziecko… Moje drogie dziecko”… zdawały się szeptać jakieś niewi-
dzialne, słodkie usta. Ona go tak zawsze nazywała… matka… To był jej głos 53.

Osobliwe wrażenie potwierdza się jakiś czas później, kiedy okazuje się, iż matka
zmarła właśnie owej nocy. Doświadczenie Bensona nie odbiega wiele od podobnych
wydarzeń rzeczywistych. Relacje dotyczące przeczucia śmierci bliskiej osoby oraz nie-
wytłumaczalnego kontaktu z nią w momencie jej zgonu już w XIX wieku fascynowały
spirytystów oraz badaczy zjawisk paranormalnych. Jak pisze Peter Haining:

W monumentalnym studium Phantasms of the Living [Dziwy życia] (1886) […] przytoczono wiele relacji
o ludziach, którzy w chwili śmierci ukazywali się jako duchy przyjaciołom lub krewnym. Rozważając ów
fenomen, szkocki badacz mitów Andrew Lang pisze: „widzenia wiążące się ze śmiercią lub innym dra-
matycznym wydarzeniem w życiu człowieka są zbyt liczne, by je uznać za przypadkowe”. […] Najbar-
dziej zastanawiający opis takiego wydarzenia [podaje] Falling Through Space Richarda Hillary’ego. Hil-
lary, który służył podczas drugiej wojny światowej w Królewskich Siłach Powietrznych (RAF) jako pilot,
przebywając na rekonwalescencji w brytyjskim szpitalu wojskowym, przeżył wizję śmierci swojego bli-
skiego przyjaciela Petera Pease’a […]. Po dwóch dniach okazało się, że Pease rzeczywiście zginął w chwili,
gdy Hillary miał to widzenie 54.

Egzemplifikacja ta nie tylko potwierdza możliwość komunikowania się ze zmar-


łymi, ale również dowodzi, że pomiędzy ludźmi, a właściwie ich duszami, powstawać
mogą związki o sile, która jest w stanie przekroczyć i pokonać ograniczenia czaso-

53
Idem, Ostatnia butelka. Z cyklu „Z dalekich lądów”, Warszawa [br], t. I, s. 139.
54
P. Haining, Śmierć. W: P. Haining, Leksykon duchów, przeł. T. Wyżyński i K. Zarzecki, Warszawa 1990, s. 297–298.
335 Materializm kontra ezoteryka

przestrzenne czy fizjologiczne. Przypadek Bensona zdaje się potwierdzać prawdzi-


wość tej zaskakującej teorii. O nadnaturalnym związku pomiędzy matką i bohaterem
świadczy także uczucie trwogi, że list, który przysłała mu rodzicielka jest ostatnim,
że ręce, które zaklejały kopertę, mogą być już martwe. Warto tutaj zaznaczyć, że Ben-
son nie jest osobą nadwrażliwą, nie posiada żadnych atrybutów predestynujących do
odczytywania sygnałów z zaświatów, percypowania wrażeń ponadzmysłowych. Zdu-
miewające odczucia stają się jego udziałem dopiero wówczas, gdy umiera jedyna
istota, z którą łączą go więzy emocjonalne. Istotnym wydarzeniem, które miało miej-
sce w noc śmierci matki, jest symboliczny pogrzeb, który uczestnicy biesiady urzą-
dzają ostatniej butelce piwa. Oszołomione alkoholem towarzystwo udaje się na cmen-
tarz, by dokonać pochówku, przestrzegając przy tym całego tradycyjnego ceremo-
niału. Ta parodia pogrzebu staje się wkrótce symbolem podwójnego grzebania zwłok.
Po otrzymaniu wiadomości o śmierci matki bohater zdaje sobie sprawę, że urządzali
wówczas nie jeden, lecz dwa pogrzeby. Prześmiewczy pochówek stał się udziałem nie
tylko tytułowego przedmiotu, lecz dla Bensona oznaczał także pożegnanie jedynej
istoty, którą kochał i szanował. Świadomość sprofanowania pamięci matki poprzez
groteskowy gest grzebania butelki sprawia, że bohater traci świadomość i popada
w długotrwałą chorobę.
Zbieg okoliczności, polegający na pogrzebaniu ostatniej butelki w dniu śmierci
ukochanej osoby, nosi również cechy zjawiska nazywanego przez Carla Junga syn-
chronią:

[Uczony] doszedł do wniosku, że niektóre zbiegi okoliczności są tak znaczące, że statystyczne prawdo-
podobieństwo ich zajścia należy uznać za mikroskopijne. Przypadkowość jest predestynowana lub za-
mierzona. […] Jung […] łączył to zjawisko z pozazmysłową percepcją, a nawet astrologią 55.

Istota synchronii polega na nieprawdopodobnej, aczkolwiek znaczącej zbieżno-


ści przypadków lub działań i „dla tych, którzy wierzą w siłę synchronii, stanowi […]
dowód wcielania się podświadomości w świadomą część umysłu, pobudzonego jakąś
niewidzialną i nieodczuwalną falą przekazu pozawerbalnego” 56.
Opisane przez Hajotę wydarzenia stanowią jednoznaczną egzemplifikację prze-
konania o sile przypadku lub możliwościach pozazmysłowego percypowania zda-
rzeń dziejących się poza obszarem bezpośrednio dostępnym.

55
K. Farrington, op. cit., s. 184.
56
Ibid.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 336

Osobliwy akt pogrzebania butelki piwa staje się także rodzajem rozliczenia ze
śmiercią. Bluźniercza parodia pochówku, dokonana przez pijanych mężczyzn, wpro-
wadza do powieści czynnik niepokoju. Nieświadomość rzeczywistego zgonu, prze-
czucie Bensona oraz alkoholowe zamroczenie biesiadników łączą się nierozerwalnie
z pojęciem ponadzmysłowych odczuć. Jednostka, pozbawiona przez alkohol samo-
kontroli, wyzwala w sobie pierwotne instynkty, działając na pograniczu woli i intuicji.
Wziąwszy pod uwagę stan upojenia wszystkich uczestników spotkania, można zasta-
nowić się nad implikacjami ich zdumiewającego gestu. Pytanie, czy jest to gra nie-
świadomości, czy może raczej przypadkowy wybór przedmiotu zabawy, pozostaje
jednak w powieści bez odpowiedzi.
Zupełnie inaczej realizuje przeczucie śmierci Gruszecki w powieści Zwyciężeni.
Pisarz opisuje tu technikę doświadczania przez jedną z postaci nieokreślonej, lecz
bardzo silnej ekstrapolacji, która powoduje uzasadniony – jak się okaże – lęk o los
bliskiej osoby. Informacja o śmierci ojca bohatera poprzedzona jest relacją o odczu-
wanym przez Karola dyskomforcie psychicznym: „Syn skierował się do celi chorego
ojca, opanował go bowiem niespodzianie wielki niepokój, poczuł dreszcze trwogi
dziwnej, ogarnął go smutek nadzwyczajny i przeczucie nieszczęścia” 57.
Przeczucie śmierci kochanej osoby potwierdza emocjonalną zależność dwóch
osób. Kiedy niewidzialny kontakt zostaje zerwany poprzez śmierć, osoba żywa do-
świadcza nieokreślonego uczucia zaniepokojenia, zagubienia, utraty czegoś ważnego.
Potwierdza to także inna powieść Gruszeckiego, Dla niej. Bohaterka utworu, Ka-
sia, czytając w gazecie informację o bitwie o Wrotowice: „lekko odsunęła matkę i po-
wiedziała jakimś obcym, jakby z oddali dochodzącym głosem: – Wiem, że [ojciec]
nie żyje, – i zemdlała” 58.
Przeczucie bohaterki jest uzasadnione, ponieważ ojciec jej zginął podczas obro-
ny dworu. Notabene Kasia ujawnia zdolności wykraczające poza postrzeganie zmysło-
we jedynie w odniesieniu do osób, które kocha, z którymi czuje się mocno związana.
Emocjonalna afiliacja sprawia, że dziewczyna doznaje także przeczuć związanych
z kochającym ją Ugorskim.

57
A. Gruszecki, Zwyciężeni, Warszawa 1901, s. 309.
58
Idem, Dla niej, Kraków [bw], s. 307.
337 Materializm kontra ezoteryka

Nagle […] zjawiła się przed oczami Kasi postać Ugorskiego. Był śmiertelnie blady, z twarzą umęczoną,
zbolałą, a z boku sączyła się krew z rany otwartej. […] Uczuła dziwny spokój, słodycz, harmonię w sobie,
znikły wszystkie troski, obawy, niepokoje 59.

Wkrótce okazuje się, że tego samego dnia, kiedy dziewczyna miała wizję, jej uko-
chany został ranny. Wątek ten stanowi odzwierciedlenie opisywanych wielokrotnie
doświadczeń dotyczących pojawiania się postaci osób zmarłych lub takich, którym
przytrafiło się coś złego. Należy dodać, że w przypadku bohaterów powieści Gru-
szeckiego nadnaturalny związek emocjonalny jest dwukierunkowy, ponieważ także
Ugorski doświadcza widzenia w chwili, kiedy Kasia bliska jest podjęcia decyzji o ślu-
bie z innym.
Antycypacje rychłej śmierci stają się także udziałem bohaterki wzmiankowanej
już powieści Zapolskiej pt. Szmat życia. Tu jednak wykorzystany został wątek prze-
czucia związanego z własnym zgonem. Jedna z postaci, Elżbieta, przewiduje zbliża-
jącą się śmierć. Ponieważ jednak w tym samym czasie następuje agonia innej do-
mowniczki, Leosi, kobieta nie przywiązuje wagi do tego wrażenia. Tymczasem prze-
czucie stanowi zapowiedź tragicznego zgonu Elżbiety, która zostanie w brutalny spo-
sób zamordowana:

Za oknem pies wyć znów zaczął. Elżbieta drgnęła przerażona […].


— Taż Leosia już umarła… chyba nad trupem tak zawodzi, co? […] Nigdy groza śmierci nie przed-
stawiała się tak ponuro oczom Elżbiety, jak w tej chwili. […] Dreszcz ją przeszedł, aż wstrząsnęła się cała.
— Śmierć przez mój grób przeskoczyła! […] Twarz jej się skrzywiła boleśnie 60.

Odczucie niesamowitej obecności potwierdzone zostaje wyciem psa, które – jak


wcześniej wspomniano – zapowiada zbliżający się koniec. Bohaterka dotkliwie od-
czuwa bliskość śmierci, instynkt samozachowawczy ostrzega ją przed zbliżającym się
niebezpieczeństwem. Reakcja i strach Elżbiety są niezwykle czytelne, zwłaszcza
w kontekście naturalistycznych zainteresowań autorki powieści. Badania nad psy-
chiką istot żywych dowiodły przecież, że instynkt przetrwania jest jednym z najsil-
niej odczuwanych imperatywów, co egzemplifikować może wypowiedź dziewiętna-
stowiecznego badacza, Maksymiliana Flauma:

Pragnienie życia, pragnienie życia najdłuższego, jest atrybutem naturalnym każdego żywego elementu,
każdej najdrobniejszej komórki ciała. Wyraża się w tym pragnieniu prawo natury, prawo niewzruszone,

59
Ibid., s. 315.
60
G. Zapolska, Szmat życia, Warszawa [br], t. II, s. 308.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 338

którego żadnymi rozumowaniami obalić nie można. Pesymizm życiowy, pogarda dla życia, wyhodo-
wana przez najwyżej uorganizowaną istotę, człowieka, jest zjawiskiem nienormalnym, nienaturalnym,
chorobliwym, jest czymś najzupełniej niezgodnym z prawami przyrody […]. Natura, powołując nas do
życia, wlała w nas silne pożądanie zachowania tego życia; i ono aż do ostatniego naszego czynu żyje
w każdej komórce ciała naszego – pozbyć się go nie jesteśmy w stanie 61.

Nie dziwi zatem odepchnięcie przez Elżbietę myśli o śmierci; prawo zachowa-
nia życia blokuje tutaj moc przeczucia, usuwając je na plan dalszy. Bohaterka jednak,
naznaczona przez los, nie może się już bronić przed dokonaniem się przeznaczenia.
Jej życie kończy się tragicznie, co jednocześnie uzasadnia i potwierdza obawę kobiety
przed gwałtownym finałem.
Naznaczenie śmiercią może jednak mieć zupełnie inne podstawy i wynikać z ok-
reślonego stanu oraz predyspozycji psychicznych jednostki. Dzieje się tak w przy-
padku Pity z powieści Zapolskiej Córka Tuśki. Kiedy dziewczynka choruje, ma wizje
z pogranicza życia i śmierci. Dostrzegając w otoczeniu elementy niewidoczne dla
pozostałych domowników, bohaterka na krótko zostaje zawieszona pomiędzy istnie-
niem a niebytem:

Zdawało się bowiem chwilami Picie, że była ptakiem i wirując w przestrzeni jednym skrzydłem potrą-
ciła lekko o jakąś zwiewną, błękitną zasłonę, zasianą gwiazdami. Zasłona ta rozchyliła się i oto przed
Pitą rozświetlił się dziwny świat, gdzie rosły róże z rubinów, jaśminy z pereł, maki z korali, a bratki
z ametystów […]. Pomiędzy klombami kwiatów chodzą wysmukłe, ciche duchy, owiane siedmiobarwną
szatą. I wielki tam jest Spokój. Ach, Spokój tych, którzy cierpieli bardzo i więcej już cierpieć sił nie mają!
I nagle zapadli w brylantowy kraj. W tęczowy kraj. W spokojny świat. Tam na chwilę zajrzał Duch Pity.
Chwilkę tylko. Ale było to czarowne widzenie 62.

Ponieważ Pita zagląda do świata duchów, naznaczona zostaje fatum śmierci. Za-
polska nadaje dziecku znamiona istoty nadludzkiej, obdarzonej nie tylko niezwykłą
wrażliwością, lecz posiadającej także duszę odmienną od innych. Czytamy zatem:

Są kobiety, które na całe życie zdają się zatrzymywać ten uśmiech, którym niemowlęta śpiące usta swe
zdobią. Mówi się wtedy, że „dziecku śnią się aniołowie” […]. Mówią tak ludzie pochyleni nad kołyską
dziecka. Aniołowie? […] Ku tym aniołom uśmiechają się niektóre kobiety życie swe całe. Może zatraciły
bezpośrednie wrażenie istnienia tych duchów, które chyliły się kręgiem nad ich kołyską, lecz pozostała
w nich dostojność szlachetnych Piękności, które odzwierciedlają czyny ludzkie, natchnione przez krąg
aniołów tryumfujących lub cichych i pokornego serca 63.

61
M. Flaum, O życiu i śmierci, „Wszechświat” 1896, nr 14, s. 217.
62
G. Zapolska, Córka Tuśki, Kraków 1989, s. 89–90.
63
Ibid., s. 80–81.
339 Materializm kontra ezoteryka

Możliwość nawiązywania łączności ze światem duchowym (anielskim) sprawia,


że Pita jest dzieckiem szczególnym. Mimo wyraźnie zaznaczonych rysów kobiecych,
posiada jednocześnie bardziej złożoną osobowość i wysoko rozwiniętą intuicję. Ta os-
tatnia umożliwia dziewczynce oglądanie rzeczywistości ze zmienionej perspektywy
i doświadczanie jej w dwojaki sposób. Jej zdolności i nadwrażliwość przeszkadzają
w prowadzeniu normalnej egzystencji, nie przystając do świata materialnego, w któ-
rym Pita musi żyć. Doznając licznych rozczarowań i życiowych udręk, bohaterka na-
biera ostatecznie pewności, że losem jej przeznaczonym nie jest życie, lecz śmierć
(„Pozostaje mi więc cmentarz… na to trzeba umrzeć”) i godzi się na to ze smutną re-
zygnacją. Niedługo po wypowiedzeniu znamiennych słów Pita zostaje zastrzelona.
Najczęściej jednak zmarli oraz zaświaty jawią się w utworach pisarzy drugiej ge-
neracji pozytywistów w sposób nieprzyjazny, budząc grozę, przestrach, pragnienie
uniknięcia śmierci. Odczucia takie są rezultatem przede wszystkim doświadczanego
przez jednostkę poczucia winy i stanowić mogą zarówno wytwór rozgorączkowanej
wyobraźni (przedśmiertne halucynacje), jak i faktyczną zapowiedź końca. W takiej sy-
tuacji znajduje się na przykład jeden z bohaterów powieści Gruszeckiego Zwyciężeni.
Konającego Jana Nowaka prześladują wizje mąk piekielnych, na które – swoim zda-
niem – zasłużył. W majakach chorego pojawia się zjawa wspólnika, którego zabił dy-
namitem w kopalni i innych osób, które wówczas pozbawił życia. Kres jawi się umie-
rającemu jako lot ku otchłani piekielnej:

[…] znowu żyję… Zdawało mi się, że duch mój wyzwolił się już z ciała i gdzieś zapada w przepaść nie-
skończoną, straszną, bez końca… leciałem rozbijając się o wystające kamienie, kolce i czułem, że gdzieś
tam u kresu otwarte bramy piekielne oczekują mego przybycia 64.

Silne przeczucie śmierci nie opuszcza Nowaka, a wizje oparte są na dojmującym


przeświadczeniu o karze za dokonaną zbrodnię. Powtarzające się co noc widzenia
stanowią rodzaj pokuty dla zbrodniarza, którym stał się niegdyś Nowak. Podobnie jak
lady Makbet w dramacie Williama Szekspira bohatera Gruszeckiego nawiedzają zjawy
zamordowanych, dręcząc chory umysł potwornymi odczuciami. Groza widzeń No-
waka zamplifikowana została poprzez zsubiektywizowanie opisu majaków – bohater
dokładnie relacjonuje synowi wszystkie omamy – oraz poszerzenie zakresu doświad-

64
A. Gruszecki, Zwyciężeni…, s. 305.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 340

czanych halucynacji o bodźce audialne: „Przychodzą do mnie co noc, stają, grożą, ję-
czą, skarżą się i dopiero nikną, gdy odezwie się dzwon na jutrznię […]. Są rzeczy tak
straszne, że rozum się miesza, a gdy raz obaczysz, już nigdy później się nie uśmiech-
niesz” 65.
Widzenia Nowaka mają charakter zapowiedzi rychłej śmierci. Ponieważ zaś Jan,
dręczony wyrzutami sumienia, tułał się po świecie, szukając własnego miejsca,
trudno uznać owe złudzenia za efekt wyzwolenia podświadomych pragnień odku-
pienia winy. Bliżej zresztą tym omamom do przedśmiertnych halucynacji, identycz-
nych z mechanizmem powstawania sennych asocjacji, wydobywania się z pamięci
wydarzeń dotychczas usuwanych poza świadomość. Wyparcie negatywnych emocji
czy wspomnień może zostać odwrócone i ujawnić się właśnie jako majaczenia umie-
rającego umysłu. Zauważyć jednak należy, iż Nowak wspomina o urywaniu się wi-
dzeń wraz z nadejściem świtu, co w tradycji wiąże się z przepędzaniem złych mocy.
Noc właściwa jest ciemnym mocom, stanowi porę ich aktywności, podczas gdy świt
zmusza je do ukrycia się, światło zwycięża negatywne aspekty rzeczywistości meta-
fizycznej. Znamienna jest również konkluzja Nowaka („są rzeczy tak straszne, że ro-
zum się miesza, a gdy raz obaczysz, już nigdy później się nie uśmiechniesz”), jakby
wycięta z gotyckich powieści i stanowiąca w utworze rodzaj transgresji uprawomoc-
niającej istnienie w świecie rzeczy, które zwykłego człowieka doprowadzają do
obłędu. Zdanie to przewartościowuje sens widzeń chorego człowieka, nadając im ce-
chy niesamowitości, sprawia, że wszystko, co dostrzega Nowak, przeobraża się w po-
nurą, ponadnaturalną rzeczywistość.

Słyszysz brzęk kajdan?… To Tropf, on został skazany na wieczne więzienie i dzwoni łańcuchami przy-
kuty do taczek przewożących grzechy o pomstę wołające. Składają je diabli na taczki, jedne na drugie,
blade, przerażone, spotniałe, oślizgłe z brudu i łez ludzkich. On je toczy wszystkie przed czarny tron
Lucypera… 66.

W wizjach starego stale obecny jest motyw piekła jako kary za grzechy oraz po-
kutującego ducha zamordowanego wspólnika. Wszystkie te obrazy są efektem szcze-
gólnej interpretacji rzeczywistości i manii religijnej. Estetyka omamów Nowaka bli-
ska jest zresztą z jednej strony wierzeniom ludowym, z drugiej zaś średniowiecznym

65
Ibid., s. 301, 302, 303.
66
Ibid., s. 304.
341 Materializm kontra ezoteryka

koncepcjom mąk infernalnych. Wizja piekielnej otchłani pokrewna jest tradycyj-


nemu pojmowaniu tego motywu („duch mój wyzwolił się już z ciała i gdzieś zapada
w przepaść nieskończoną, straszną, bez końca… leciałem rozbijając się o wystające ka-
mienie, kolce i czułem, że gdzieś tam u kresu otwarte bramy piekielne oczekują mego
przybycia” 67) jako unoszenia się i spadania w przepaść. Lot symbolizuje tutaj nie tylko
wyzwolenie z okowów ciała, lecz staje się manifestacją wznoszenia zakończonego
upadkiem, oznaczającego klęskę duchową człowieka. Elementem adekwatnym, toż-
samym konotacyjnie, byłby tutaj mit upadłych aniołów. Za Małgorzatą Sachą-Piekło
należy przypomnieć, że:

W micie upadłych aniołów władających przestrzenią pośrednią pojawia się motyw banicji. Te istoty zbun-
towane przeciw woli Boga posiadają pewne zasadnicze ograniczenie, mianowicie w swych napowietrz-
nych lotach docierają tylko do krańców powietrza, skąd mogą przyglądać się niebu na zawsze zamknię-
temu przed nimi 68.

W kontekście przesycenia świadomości bohatera topiką religijną podobna wizja


staje się zasadna, identycznie jak pojmowanie inferna w kategorii przepaści bez dna:

Otchłań – nazwa miejsca ciemnego, położonego „głęboko w dole”, a grożącego człowiekowi straszli-
wymi cierpieniami. Dlatego otchłań może być jedynie miejscem kary, w języku religijnym – miejscem,
z którego odczuwa się dotkliwie oddalenie od Boga. W zasadzie z otchłani, według pojęć antropolo-
gicznych, nigdy się nie powraca […]. Było to zawsze miejsce ciemne, usytuowane pod ziemią, miejsce
strasznej kary i wszelkich cierpień – fizycznych i moralnych. Kulturowo otchłań funkcjonuje jako stałe
odniesienie, topos, tj. miejsce, gdzie może istnieć strach, ale taki strach, który nie jest do zdefiniowania.
Jest to zatem Schopenhauerowskie misterium tremens 69.

Także otchłań powietrzna, po której w swej wizji porusza się bohater, ma swoje
konotacje kulturowe oraz psychologiczne. Jak przypomina Sacha-Piekło:

Doświadczenie numinotycznej grozy otchłani pojawia się w konfrontacji z naturalnymi, ale niosącymi
zagrożenie formami krajobrazowymi. Obrazy otchłani powietrznej niosącej śmierć kojarzą się przede
wszystkim z wysokością, odległością od bezpiecznego podłoża ziemi, a więc z górską przepaścią, głęboko
wciętym wąwozem […]. Oprócz oczywistego elementu zagrożenia fizycznego istnienia, najistotniejszymi
elementami budzącymi grozę w konfrontacji z tak czy inaczej doświadczaną otchłanią są przede wszyst-
kim: bezkres i nieokreśloność (brak lub niedostatek form). Doświadczeniu (i wyobrażeniu) otchłani często
towarzyszą też inne istotne czynniki wywołujące lęk, takie jak ciemność i cisza. Niemożność poznania,

67
Ibid.
68
M. Sacha-Piekło, Powietrze. W: Estetyka czterech żywiołów. Ziemia, woda, ogień, powietrze, red. K. Wilkoszewska, Kraków
2002, s. 249.
69
M. Wańczowski, Otchłań. W: M. Wańczowski, Księga żałoby i śmierci, Opole 1993, s. 23–238.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 342

dookreślenia i oswojenia otchłani często wyraża się w obrazach ograniczenia ludzkiej istoty i kruchości jej
bytu. Lęk [jest] częstą odpowiedzią człowieka na niemożność oswojenia otchłani 70.

Amplifikacja sytuacji krańcowej, dodatkowo nasycanej elementami wspólnymi


tradycji religijnej oraz doświadczeń o charakterze emotywnym, ma na celu uwypu-
klenie grozy śmierci oraz przeczuć z nią związanych. Czynniki towarzyszące umie-
raniu przekształcają się w powieści Gruszeckiego w pierwiastki profetyczne, nadające
umieraniu wymiar niemal mistyczny. Bliski koniec byłby w takim ujęciu nie tylko
kresem ludzkiej drogi, nie tylko rachunkiem sumienia, lecz także zapowiedzią tego,
co spotkać może jednostkę „po tamtej stronie”. Wszelkie przeczucia konającego kon-
centrują się właśnie wokół wizji przyszłej egzystencji, kiedy pozbawiona ciała dusza
wniknie w świat pozagrobowy.
Jak wcześniej wspomniano, widywanie zjaw jest częstym motywem związanym
z nadchodzeniem śmierci, umieraniem, przeczuwaniem końca egzystencji. Podobny
zabieg zastosował Gruszecki także w powieści Krety. Kiedy Paulisia w „martwym la-
sku” całuje się z Pakoszem, wydaje się jej, że dostrzega coś przerażającego: „Tak się
przelękłam okropnie… […]. Za tobą, wśród drzew, widziałam białą osobę; była wysoka,
szczupła i cała zakryta. Chciała się zbliżyć do ciebie, krzyknęłam, boś mnie całował
i ona znikła… A może to śmierć?” 71.
Paulisia widzi humanoidalny, aczkolwiek całkowicie zakryty kształt, który zbliża
się do młodego mężczyzny w chwili miłosnego uniesienia. I można by wrażenie
dziewczyny uznać za halucynację, gdyby nie fakt, że następnego dnia Pakosz rzeczy-
wiście ginie w wypadku w kopalni. Jego śmierć zyskuje zresztą o wiele straszniejszy
wymiar, ponieważ gdy parę miesięcy potem odnalezione zostaje jego ciało, okazuje
się, że rusztowanie przygniotło mu nogę. Unieruchomiony górnik wpychał do ust
sukno, aby się udusić. Świadomy, że nikt nie wróci, by go ratować i bojąc się powol-
nej, długotrwałej śmierci w ciemnościach i samotności, podjął skuteczną próbę sa-
mobójstwa. Trzeba zaznaczyć, że szczególną rolę w widzeniu Paulisi odgrywa miej-
sce, w którym przebywała, gdy doznała przeczucia. Tak zwany „martwy lasek” jest
obszarem uznanym przez miejscowych za miejsce nawiedzone, naznaczone śmier-
cią, ponieważ zdarzyło się tam wiele samobójstw. Ów złowieszczy atrybut prze-
strzeni uwypukla jeszcze znaczenie i charakter suicydalnej, mimo wszystko, śmierci

70
M. Sacha-Piekło, op. cit., s. 245.
71
A. Gruszecki, Krety, Warszawa 1897, s. 403.
343 Materializm kontra ezoteryka

Pakosza. Symboliczna adekwatność obszaru do rodzaju zgonu podnosi walor niesa-


mowitości widzenia dziewczyny.
Jeszcze inaczej motyw przeczucia śmierci wykorzystuje Zapolska w powieści We
krwi. Stefania, kiedy konie potykają się o przykrytego śniegiem trupa męża, nieświa-
doma jego zgonu kobieta doznaje dziwnego uczucia:

Nagle konie żachnęły się i rzuciły w bok, sanki potknęły się o jakiś przedmiot twardy, kupą śniegu
pokryty… Sankarz zaklął, śmignął batem i konie ruszyły […]. Wówczas Stefania poczuła, jakby jakaś nie-
widzialna ręka ciągnęła ją silnie za włosy, jakby mistyczny topielec czepiał się jej i ratunku domagał 72.

Ekstrapolacja bohaterki wynika przede wszystkim z nieuświadomionej, aczkol-


wiek niezwykle silnej zależności emocjonalnej pomiędzy kobietą a jej zmarłym mę-
żem. Jest to więź na tyle intensywna, że obecność zwłok oddziałuje na Stefanię, przy
czym oddziaływanie to odbywa się w identycznych ramach jak za życia mężczyzny.
Oczekuje on od żony pomocy, dokładnie tak samo, jak wcześniej. Ów „topielec”, jako
symbol ciągnięcia na dno, doskonale odzwierciedla obie sytuacje; żywy mąż, alko-
holik, nie potrafi zapewnić bohaterce godnych warunków życia, sprowadza rodzinę
poza nawias życia, na „dno” egzystencjalne i – podobnie – martwy, czepia się włosów
żony, pragnąc ratunku w sytuacji krańcowej.
Przeczucia związane z osobami bliskimi uczuciowo, choć dotyczą sytuacji eks-
tremalnych, jednak nie zawsze zwiastują śmierć. Znakomitą egzemplifikację stanowi
tu scena z Wodzireja Zapolskiej, w której matka głównego bohatera intensywnie roz-
myśla o synu. Kobieta ma przeczucie zbliżania się czegoś nieokreślonego i przeraża-
jącego:

Po stronie syna, poza jego postacią, Wielohradzka dostrzegała teraz całą masę widm, zbitych w jeden
kłąb błyszczący i hałaśliwy, ona zaś była po swej stronie sama jedna, zziębła i opuszczona. Wybiła dwu-
nasta. Wielohradzka […] siedziała wciąż, jakby oczekując jakiegoś spodziewanego gościa. Zamiast serca,
czuła lodową bryłę; mimowolnie, ruchem oczekującego na cios ptaka, kurczyła głowę w ramiona. Wo-
bec fatalnej, a nieuniknionej jakiejś grozy, która nad nią zawisła, czuła się bezsilną i nawet modlitwą nie
próbowała odpędzić upiora, czyhającego poza zamkniętymi drzwiami jej mieszkania 73.

Dojmujące przeczucie nadciągającej katastrofy towarzyszy kobiecie aż do mo-


mentu pojawienia się syna. Matczyna intuicja okazuje się niezawodna, Tadeusz bo-
wiem wraca załamany, zdruzgotany tym, czego przyszło mu doświadczyć. Czekający

72
G. Zapolska, We krwi, Warszawa 1913, t. II, s. 415.
73
Idem, Wodzirej, Warszawa 1896, s. 320.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 344

go pojedynek stawia bohatera w opozycji wobec całego towarzystwa, dokładnie tak,


jak widziała to Wielohradzka. Matka staje się wówczas jedyną osobą wspomagającą
syna, usiłuje ratować go przed niebezpieczną konfrontacją.
W twórczości Zapolskiej wielokrotnie zresztą pojawia się motyw nieszczęścia
przeczuwanego. Wrażliwi, a przede wszystkim kochający, bohaterowie potrafią prze-
kroczyć bariery czasoprzestrzenne i niewiadomym sposobem odczuć fatalną sytua-
cję drugiej osoby. Odczytanie przyszłości czy ukrytych aspektów teraźniejszości by-
wa przede wszystkim udziałem kobiet. To one posiadają szczególną zdolność inter-
pretowania sygnałów płynących z otaczającej je rzeczywistości, wielowymiarowego
jej doświadczania. Kobiety byłyby zatem w ujęciu Zapolskiej jednostkami bardziej
wrażliwymi, dogłębniej percypującymi świat zewnętrzny. Ceną jednak, jaką płacą
nadwrażliwi bohaterowie, jest klęska i zlekceważenie przestróg (siostra Marta w Pa-
miętniku siostry zakonnicy), cierpienie (Wielohradzka, Maria z powieści Szmat życia, ty-
tułowa bohaterka Janki, Anka z A gdy w głąb duszy wnikniemy), a nierzadko śmierć (Jania
Horska z Pana policmajstra Tagiejewa, Pita z Córki Tuśki, Helena z Jak tęcza). Opinię
o fatalnym wpływie intuicji oraz negatywnych jej aspektach wyrażała pisarka zresztą
expressis verbis w Brewiarzyku kobiety.
Wizje oraz przeczucia zwiastujące niefortunne wydarzenia stosunkowo często
pojawiają się również w twórczości Hajoty. W powieści Ich syn jedna z bohaterek, Klo-
tylda, obawia się wyprawy za ocean. Przed odjazdem odczuwa nagle niewyjaśniony
niepokój. Oznajmia wówczas mężowi:

Jak mi straszno… Jak żyję nic podobnego nie doznałam… Gdyś szedł dopalać te świece, patrzyłam w kąt
pokoju i raptem wydało mi się, że ściany i podłoga znikają i jakaś przepaść bezdenna otwiera się pode
mną. Musiałam się schwycić za poręcz, aby nie zlecieć, tak mi się zakręciło w głowie. I co najdziwniej-
sze: wyraźnie słyszałam jakiś głos, który wołał mnie z tej przepaści… głos piękny, melodyjny, ale który
mnie przeraził okropnie 74.

Przeczucie to jest oparte na bardzo mocnych podstawach, a jak się okazuje w dal-
szej części utworu, posiada wymowę symboliczną. Znamienne oddalenia męża od
żony (Wacław odszedł, aby zapalić świecę) zapowiada przyszłe wydarzenia. Kiedy
powiększa się dystans przestrzenny pomiędzy małżonkami, u stóp Klotyldy otwiera
się otchłań, kobieta traci oparcie i równowagę. Ta wizja młodej mężatki konkretyzuje

74
Hajota [H. Pajzderska], Ich syn, Warszawa 1895, t. I, s. 19.
345 Materializm kontra ezoteryka

się w rzeczywistości, kiedy bowiem mąż decyduje się na samotny wyjazd do Ame-
ryki, następuje nie tylko ich rozdzielenie fizyczne, lecz również – stopniowo – psy-
chiczne oraz emocjonalne. Klotylda spotyka swoje przeznaczenie – Marcela de Soli-
gny-Kierczyńskiego, z którym wdaje się w romans. Ich pierwsze spotkanie odbywa
się tuż po wypłynięciu statku Wacława, w Paryżu. Przechodząca Klocia słyszy wypo-
wiedziane w ojczystym języku słowa określające ją jako Galateę. Kobieta reaguje ner-
wowo, ponieważ brzmienie słów stanowi odpowiednik słyszanego w widzeniu „pięk-
nego, melodyjnego”, aczkolwiek „przerażającego” głosu. Romans, który nawiązuje Klo-
tylda z bezwzględnym Marcelem, wpłynie negatywnie nie tylko na losy kobiety, lecz
również jej syna. Symboliczna wizja Danieleckiej zyskuje uzasadnienie i odbicie w jej
przyszłości. Poprzez mylną interpretację dostrzeżonych znaków Klotylda bezwied-
nie posuwa się wyznaczoną przez przeznaczenie drogą, z której nie będzie powrotu.
Alegoryczna konotacja otchłani wyraża się w powieści poprzez oddalenie przestrzen-
ne małżonków, lecz przede wszystkim stanowi odpowiednik hańbiącego związku Klo-
tyldy z de Soligny’m. Ów rozlegający się z otchłani głos, wabiący młodą kobietę, a jed-
nocześnie budzący w niej lęk, jest zwiastunem niegodziwych intencji Marcela; obra-
zuje on złe skłonności mężczyzny, zapowiadając jednocześnie fatalny koniec romansu.
Także syn Danieleckiej, Tadeusz, obdarzony został szczególną nadwrażliwością,
jest wyczulony na niektóre aspekty otaczającego świata. Niechęć do kochanka matki
odczuwa, zanim jeszcze dochodzi do spotkania. Przeglądając w Muzeum Kolońskim
księgę gości, natrafia na nazwisko matki i wpisane obok nazwisko de Soligny’ego:

Drażnił go bezwiednie ten zakrętas, poufałym łukiem obejmujący nazwisko jego matki, drażnił do tego
stopnia, że wyjął scyzoryk i ostrożnie zeskrobał cienkie strużki wciskające się wężem między litery ręką
Klotyldy Danieleckiej kreślone 75.

Znaczący gest Tadeusza jest zapowiedzią jego roli w przerwaniu romansu matki
i usunięciu de Soligny’ego z miasta. Natomiast splecenie liter obu nazwisk stanowi
czytelną aluzję do niedwuznacznego stosunku łączącego Danielecką z Marcelem. No-
tabene w Ich synu zbiegi okoliczności splatają się ze sobą tak często, że powieść staje
się niejako wyliczeniem nieprawdopodobnych, aczkolwiek bardzo romantycznych
i frapujących przypadków, rządzących ludzkim losem.

75
Ibid., t. I, s. 86–87.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 346

Podobne ujęcie motywu przeczucia odnaleźć można w kolejnej powieści Hajoty


pt. Rosa Nieves. Rosa, narzeczona pana de Bretigniere’a, jest osobą przesądną i nad-
wrażliwą, pojmującą sprawy, których nikt inny dostrzec nie potrafi. Jej stosunek do
narzeczonego jest pełen smutnej rezygnacji, bowiem dziewczyna przeczuwa, iż nie
dane im będzie wspólne życie:

Ja czuję, ja wiem, że nasze dusze nigdy by nie mogły chodzić z sobą pod rękę. Zapamiętaj to sobie,
Vico! […].
— Ty to sobie zapamiętaj, aniele, że moja dusza zawsze weźmie twoją duszyczkę na ręce i piastować
ją będzie, aby się nie zmęczyła we wspólnej wędrówce… tam! Wskazałem ku błyszczącym nad nami
gwiazdom 76.

Przekonanie Rosy okazuje się słuszne, ponieważ z niejasnych dla siebie przyczyn
ucieka z milionerem van Torpem. Zgubna fascynacja Amerykaninem doprowadza ją
na skraj ubóstwa. Kiedy po latach Rosa ma szansę powrócić do Vica, nie jest w stanie
znieść myśli, że złamała mu życie i popełnia samobójstwo. Tymczasem de Bretiniere
prawdopodobnie byłby skłonny wybaczyć dawnej narzeczonej i zaopiekować się nią.
Sprawdza się zatem wszystko to, co przeczuwała Rosa. Dusze obojga rzeczywiście „nie
chodziły pod rękę”, skoro nawet w świecie materialnym nie było im dane spotkać się
i pogodzić.
Tytułowa bohaterka jest niewątpliwie osobą postrzegającą świat w odmienny spo-
sób, skoro potrafi także przewidzieć nieszczęście, które sprowadzi na nią Leslie van
Torp. W dniu spotkania z nim doświadcza szczególnego niepokoju:

Już z rana, obudziwszy się, powiedziałam sobie: „Dziś się coś stanie”. […] Gdy wieczorem Vico o zwykłej
porze nie przyszedł, przelękłam się, bo mi się ułożyło, że albo umarł, albo go jakie wielkie nieszczęście
spotkało. I czy go nie spotkało?… […] Jakże tu takim głosom nie wierzyć? 77.

Przekonanie o nadciągającej katastrofie potęguje się, kiedy Vico opowiada narze-


czonej o spotkaniu z van Torpem:

Skoro [Vico] zaczął opowiadać i nazwisko van Torpa wymówił, powiedziałam sobie zaraz „To jest to”.
I dlaczego? Nie było przecież żadnego prawdopodobieństwa, że go zobaczę. […] A kiedy przyszedł na-
zajutrz z Viciem… Ach, Senora! Co to była za dziwna chwila!… Spojrzałam na niego i nawet nie mogę
powiedzieć, czy mi się spodobał, czy nie… Tylko było mi tak, jak gdybym go już gdzieś, kiedyś widziała,

76
Idem, Rosa Nieves, Lublin 1925, s. 58–59.
77
Ibid., s. 241.
347 Materializm kontra ezoteryka

a pierwsze słowa, jakie wymówił to były te, które już gdzieś, kiedyś w taki sam sposób, takim samym
głosem powiedziane słyszałam 78.

Fatalny wpływ Amerykanina na Rosę wydaje się niejako niezależny od woli czy
pragnień bohaterki. Jej przeznaczenie, wyrażone właśnie w przekonaniu, że van Torp
wydaje się jej znajomy, nie może zostać cofnięte. Vica zatem rzeczywiście dotknęło
nieszczęście – w chwili, gdy narzeczona miała przeczucie tragicznego losu bohatera,
de Bretigniere odbywał rozmowę z Lesliem. Przedstawienie młodego milionera dziew-
czynie doprowadziło natomiast do rozpadu związku i ciężkiej choroby Vica. Rosa, pra-
widłowo umiejąc odszyfrować znaki, nie była w stanie przeciwstawić się przeznacze-
niu i świadomie poddawała się nieuchronnym, według niej, kolejom losu.
Interesującą wizję antycypacji przyszłości, której nie sposób zapobiec, kreśli Wa-
lewska w noweli Przyjaciółki. Pola czytająca listy kochanka zmarłej przyjaciółki zyskuje
szczególną pewność, że sytuacja, w której znalazła się Ksawera, w jakiś sposób jest jej
znana:

Zdawało się jej, że kiedyś już, raz w życiu przechodziła podobną chwilę, że czytała takie, jak te, listy,
tym samym charakterem pisane, te same słowa zawierające… Kiedy? Nie mogła sobie przypomnieć.
Może to jeszcze w dzieciństwie, jak była bardzo mała, a może tylko wczoraj lub onegdaj śniła o tym 79.

Należy dodać, że przeczucie katastrofy związane z kochankiem Ksawery, Brzo-


zowskim, nie opuszczało bohaterki od pierwszego z nim spotkania. Pola była już wów-
czas przeświadczona, że w człowieku tym jest coś niedobrego, negatywnego, lecz nie
umiała powiedzieć, skąd bierze się ta pewność. W zaskakujący sposób bohaterka in-
terpretuje tę niechęć jako manifestację czy też dowód istnienia intuicji, którą Ksawera
– oddana całym sercem nauce – odrzucała. Pola wyznaje wówczas: „Ja czułam wstręt
i odrazę do kochanka Ksawery; instynkt ostrzegł mię przed nim: ona – oddana rozu-
mowi, ścisłej pracy, zatraciła w sobie poczucie intuicyjne, ten pancerz ochronny” 80.
Człowiek może zatracić instynkt samozachowawczy, jeśli nie potrafi odnaleźć rów-
nowagi pomiędzy nauką i pracą a rozrywką, odpoczynkiem, radością życia. Ustami
bohaterki Walewska wyraża krytykę pozytywistycznego sposobu postrzegania roli
jednostki w świecie, wskazując na jej potrzeby duchowe, emocjonalne. Wyłączny

78
Ibid., s. 242.
79
C. Walewska, Przyjaciółki. W: C. Walewska, Podsłuchane. Nowele, Warszawa 1897, s. 141.
80
Ibid., s. 156–157.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 348

rozwój walorów umysłowych prowadzi w efekcie do zaniku samozachowawczego in-


stynktu. Człowiek niedoznający uczucia miłości, nie doświadczający dotąd żadnych
intensywniejszych emocji, w naturalny sposób nie potrafi odróżnić prawdy od fałszu,
a tym bardziej bronić się przed negatywnym wpływem innych. W podobnym duchu
krytykę pozytywizmu przeprowadzał także Jeske-Choiński, dowodząc, że:

Prawdą nie jest, aby rozum zadowalał wszystkie potrzeby człowieka. Serce – świat uczuć – wyobraźnia
[…] mają w życiu istoty myślącej nie mniejszy udział […]. I nie jest także prawdą, aby człowiekowi wy-
starczała ta wiedza, którą może nabyć za pośrednictwem bezpośredniej obserwacji […]. Zbyt oschłym
był świat zbudowany przez pozytywizm i dlatego zbuntowało się przeciw niemu uczucie pospołu z wy-
obraźnią 81.

Uczuciowość byłaby zatem wartością daną człowiekowi przez naturę, a w zwiąż-


ku z tym niemożliwą do powściągnięcia czy całkowitej eliminacji. Trzeba jednak za-
uważyć, że odczucie, tak zwana intuicja, którą kieruje się bohaterka Walewskiej, jest
nie tyle efektem nadnaturalnej wrażliwości, co zjawiskiem, które wyjaśnia się obecne
naukowo:

Fakt, iż odczucie nie jest w pełni uświadamiane, nie powstrzymuje od reakcji na nie. Znaczna część
zachowań człowieka wywodzi się z przeczuć, rodzących się w prawej półkuli. W każdej minucie zacho-
dzą wokół nas miliony wydarzeń, ale świadomość rejestruje tylko drobny ich odsetek. Pozostałe wni-
kają przelotnie do mózgu w postaci krótkotrwałych skoków energetycznych, nie pozostawiając żad-
nego wrażenia. Część z nich jest zapewne na tyle znacząca, że wzbudza odpowiedź emocjonalną w pra-
wej półkuli, ale nie posiada znaczenia wystarczającego do wzbudzenia w lewej świadomości swego ist-
nienia. Takie połowicznie postrzegane bodźce mogą stanowić źródło występujących od czasu do czasu
u większości ludzi dziwnych, nieuzasadnionych momentów irytacji czy lekkiej melancholii o niewyja-
śnionym tle 82.

Zdefiniowany tu mechanizm tak zwanej intuicji ilustruje także scena z powieści


Zapolskiej Kobieta bez skazy. Kiedy Renę odwiedza pracownik zakładu pogrzebowego,
bohaterka – zanim jeszcze dowie się, kim jest ów człowiek – czuje odeń powiew
śmierci. I podobnie jak w przypadku Przyjaciółek jest to egzemplifikacja percepcji nie-
świadomej, przywołującej niejasne wrażenia, odczytywane potem jako działanie in-
tuicyjne 83.

81
T. Jeske-Choiński, Nowoczesny mistycyzm, „Słowo” 1893, nr 275, s. 2.
82
R. Carter, op. cit., s. 40–41.
83
W terminologii okultystycznej intuicja wyjaśniana jest jako „możność posługiwania się nadświadomością dla wyczuwa-
nia rzeczy niedostępnych naszym zmysłom; odbieranie pouczeń od własnej jaźni wyższej lub od istot ponad nią stoją-
cych” (A. K. Gleic, Glossariusz okultyzmu, Kraków 1936, s. 37). „Intuicyjnym nazywamy taki objaw wiedzy ludzkiej, do
349 Materializm kontra ezoteryka

Trudno jednak wyjaśnić powstawanie w świadomości czy podświadomości ludz-


kiej obrazów znajdujących odbicie w rzeczywistości, wizji odnoszących się nie tyle
do przyszłości, ile do osób w niej występujących. W Rajskim ptaku Zapolskiej główny
bohater ma wizję kobiety, którą pragnie pokochać. Konterfekt ten okazuje się iden-
tyczny z wizerunkiem Wiśki, dziwnej dziewczyny-demona, którą zafascynowany jest
Adam. Bohater dostrzega spacerującą pośród jesiennego krajobrazu dziewczynę,
a sytuacja ta jest identyczna z doświadczoną przez mężczyznę wizją. Niełatwo orzec,
jak wiele wspólnego z tym przetworzeniem obrazów ma pamięć bohatera, wolicjo-
nalna percepcja i empatia. W kontekście wszakże zdemonizowania postaci Wiśki, na-
dania jej przez pisarkę cech wampirycznych, wizja Adama wydaje się pozbawiona
jednoznaczności; może ona być zjawiskiem zarówno naturalnym, podlegającym ra-
cjonalnemu wytłumaczeniu, jak i metafizycznym, z pogranicza jawy i snu.
Napomknąć w tym miejscu należy, iż wszelkiego rodzaju przeczucia, wrażenia,
niejasne, pozornie nieistotne impresje, zdarzają się w życiu niemal każdego człowieka.
Ich interpretacja zależy wyłącznie od światopoglądu, wyznania czy sytuacji psycholo-
gicznej jednostki. Element jednak wspólny wszystkim kulturom stanowi charaktery-
styczny sposób percypowania rzeczywistości zwany myśleniem okultystycznym:

Wiadomo, jak ważne miejsce w życiu człowieka zajmują kontakty z innymi […]. Życie w atmosferze
powszechnej wrogości i obcości […] trwa, mimo że właściwie wszyscy mają dobrą wolę ułożenia sobie
kontaktów z innymi zgodnie z zasadami, jeśli nie miłości i braterstwa, to przynajmniej poszanowania
i zrozumienia […]. Czy nie może rodzić to myśli, że stosunki z innymi i w ogóle stosunki między ludźmi
zależą od czegoś, na co ludzie nie mają wpływu, co nie da się usunąć, co trwa wiecznie i działa w każdym
czasie, każdym społeczeństwie i w każdym człowieku? 84.

Powyższa konstatacja w interesujący sposób wyjaśnia źródła koncepcji zakłada-


jących istnienie nadprzyrodzonych sił decydujących o losie i związkach międzyludz-
kich. Psychika człowieka skłonna jest zaakceptować wyobrażenie o fatum czy prze-
znaczeniu, ponieważ za swoje niepowodzenia lub nieszczęśliwe zbiegi okoliczności
jednostka może wówczas winić zły los, przypadek itp. Ten wygodny schemat wyjaśnia-
jący niekorzystne dla człowieka mechanizmy natury odbija się wówczas we wszystkich
aspektach egzystencji. Wiara w nieincydentalność czynników budujących rzeczywi-

jakiego człowiek nie mógł dojść doświadczeniem zmysłowym, ani rozumowaniem logicznym” (J. A. S., Intuicja i natchnie-
nie jako przedmiot badań metapsychicznych, „Wiedza Duchowa” 1934, z. 2, s. 34).
84
H. Miś, A. Miś, Okultyzm, magia i wróżby, Warszawa 1982, s. 65–66.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 350

stość oraz składających się na ludzkie istnienie wyzwala w człowieku pragnienie po-
znania przyszłości, doświadczenia jej, zanim rzeczywiście nastąpi. Podobne dążenia
przekładają się na rozmaite formy odczytywania wydarzeń mających nadejść.

Wróżby

Z pojęciem przeznaczenia nierozerwalnie wiąże się też kwestia przyszłości odsłonię-


tej, jawnej, określonej. Rolę wykładni przyszłych wypadków od wieków pełnią wszel-
kiego rodzaju wróżby, to jest interpretacje elementów świata zależnie od tradycyj-
nego wzorca znaczeniowego bądź za pomocą specjalnych rytuałów i zabiegów o cha-
rakterze magicznym lub mistycznym:

Wróżenie polegać ma na tym, że specjalnie uzdolniony człowiek przy pomocy szczególnych nadnatu-
ralnych metod uzyskuje niejako wgląd w tajemną istotę świata, w której wszystko, co było, jest i będzie,
zostało już zapisane – i w ten sposób może przewidywać przyszłość 85.

Praktyki wróżbiarskie obecne są w tradycji niemal od początku istnienia czło-


wieka i w zależności od cywilizacji przyjmują rozmaite formy. W starożytności dys-
cyplinę tę pojmowano jako odrębną od magii, aczkolwiek już u Greków i Rzymian
różnica ta ulegała stopniowemu zatarciu. Jak konstatuje Richard Kieckhefer:

Ponieważ magowie byli cudzoziemcami, którzy dysponowali budzącymi lęk, egzotycznymi umiejęt-
nościami, termin „magia” miał silne zabarwienie emocjonalne i niósł bogactwo mrocznych skojarzeń.
Magia była czymś złowrogim, groźnym […]. Termin „magia” stopniowo rozciągnął się na złowieszczą
działalność okultystów – zarówno obcych, jak i tuziemczych 86.

Pisarze wczesnochrześcijańscy, posługując się terminem „magia” w odniesieniu


do niektórych praktyk pogańskich Greków i Rzymian, interpretowali ich zachowania
w kontekście komunikowania się ze złymi mocami.

To właśnie demony wymyśliły sztuki magiczne i nauczyły ich ludzi, to demony wykonywały w rzeczy-
wistości wolę magów. Także wróżenie (przepowiadanie pomyślności) było możliwe jedynie dzięki po-
mocy demonów 87.

85
Ibid., s. 172–173.
86
R. Kieckhefer, Magia w średniowieczu, przełożył I. Kania, Kraków 2001, s. 30.
87
Ibid., s. 31.
351 Materializm kontra ezoteryka

W średniowieczu zachowano tę klasyfikację i posługując się autorytetem św. Au-


gustyna z Hippony (354–430) przez długi okres podtrzymywano opinię, że wróżbiar-
stwo stanowi jedną z gałęzi magii. Ponieważ zaś działania dotyczące przepowiadania
przyszłości wykazywały pokrewieństwo z magią, przeto zostały potępione przez Ko-
ściół jeszcze u początków jego istnienia:

W naszym kręgu kulturowym Kościół chrześcijański tępił wróżbiarstwo i wróżbitów, uważając ich i sto-
sowane przez nich praktyki za pozostałości pogaństwa […]. To właśnie chrześcijański cesarz Konstantyn
zlikwidował ostatecznie instytucję wyroczni w Delfach, a święty trójnóg, na którym siadywała Pytia,
zabrał do Konstantynopola, zaś jego syn, Konstancjusz nakazał bezlitosne ściganie wróżbitów w całym
cesarstwie 88.

W późniejszym okresie, pomimo rozróżniania magii demonicznej i naturalnej,


postrzeganie wróżbiarstwa nie uległo przewartościowaniu. Jak dowodzi Kieckhefer:
„o ile inne formy magii stopniowo przyciągały w późniejszym średniowieczu coraz
większą uwagę, o tyle wróżbiarstwo nie traciło nic ze swego uroku dla plebsu ani ze
swego szkaradzieństwa w oczach moralistów” 89.
Najpopularniejszy sposób wróżenia stanowiła onejromancja, czyli tłumaczenie
snów, a przede wszystkim astrologia, która w odmianie ludowej zajmowała się głów-
nie interpretacją faz księżyca. Ponieważ zaś świat przyrody wypełniają znaki o różnej
wartości symbolicznej, jako takie traktowano także na przykład grzmoty i w zależno-
ści od momentu występowania dokonywano ich deszyfracji. Jednakże:

[…] nie wszystkie formy wróżbiarstwa miały charakter bierny bądź wymagały jedynie obserwacji zna-
ków obecnych na świecie. Pewne formy, które rozpowszechniły się bodaj zwłaszcza w XV w. (choć wy-
stępowały już znacznie wcześniej), zakładały aktywne działanie osoby przepowiadającej przyszłość 90.

Do praktyk takich należało między innymi rzucanie kością, potem także karto-
mancja czy krystalomancja (odczytywanie znaków z błyszczących powierzchni, np.
luster, kryształów, a także kamieni szlachetnych, wlanej do naczynia wody itp. 91). Na-
tomiast przekonanie, że los człowieka zapisany jest w nim samym zaowocowało roz-

88
H. Miś, A. Miś, op. cit., s. 182–183.
89
R. Kieckhefer, op. cit., s. 134.
90
Ibid., s. 137.
91
Misiowie (op. cit., s. 206) nadmieniają, że „tego rodzaju fenomeny świetlne objawiały się ludziom także bez tych specjal-
nych uprzednich zabiegów. I traktowano je jako znaki wieszcze. Przytrafiały się one na przykład młodemu Kartezjuszowi,
który widywał «iskry błyszczące», układające się w pewne obrazy. Natomiast Słowacki sam opowiada, jak to miał pewnej
nocy «widzenie na jawie ognia ogromnego nad głową», a kiedy indziej «światło jakieś po pokojach, choć świecy nie było»”.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 352

wojem dyscyplin takich jak chiromancja (czytanie z dłoni) lub fizjognomania, po-
przedniczka naukowej frenologii, zakładająca, że w twarzy ludzkiej zawarte są różne
obszary posiadające znaczenie symboliczne i wzajemnie na siebie wpływające.
Wielowiekowa tradycja nie mogła zatem zostać całkowicie wyeliminowana na-
wet w dobie prymatu racjonalizmu i nauki, ponieważ pragnienie odczytania przy-
szłości towarzyszy niemal każdej ludzkiej istocie. Niemożliwe jest także pominięcie
tak znaczącego aspektu obyczajowego przez opisującą rzeczywistość literaturę.
Ponieważ wszelkiego rodzaju wróżby kojarzą się przede wszystkim z przestrze-
nią i czasem odległym, przywoływane są w literaturze głównie jako element dawnej
obyczajowości i fragment określonej struktury kulturowej. Dzieje się tak na przykład
w Gasnącym słońcu Jeske-Choińskiego. Jedna z głównych bohaterek, Tulia, podejmu-
jąc ważne dla siebie decyzje, zasięga opinii wróżbiarza w celu uzyskania potwierdze-
nia bądź zanegowania celowości planowanych działań. Przesądna kobieta wierzy
astrologowi, który doradza jej śmiałe posunięcia w usuwaniu przeszkód i decyduje
się na zamordowanie rywalki. Omyłka przepowiadającego przyszłość jest ewidentna,
wobec czego Tulia ponosi tragiczne konsekwencje swoich czynów. W strukturze świata
powieściowego owa błędna interpretacja losu Rzymianki inicjuje szereg dramatycz-
nych wypadków, zwieńczonych śmiercią bohaterki. Pomyłka astrologa (bądź po pro-
stu brak umiejętności), stając się przyczyną katastrofy wielu osób i punktem zwrot-
nym dla akcji Gasnącego słońca, pełni rolę katalizatora zdarzeń. Artystyczna funkcja
odwołania do tradycji wróżbiarskiej nie jest jedynie chwytem powierzchownym, a sta-
nowi w konstrukcji powieściowej niezwykle istotny element. Jeske-Choiński w jed-
noznaczny sposób dowodzi, że wiara w przesądy czy znaki stać się może przyczyną
nieszczęścia, a zawierzenie własnemu instynktowi samozachowawczemu (tak jest
w przypadku Tulii 92) bywa bardziej racjonalne od zawierzenia praktykom magicznym
czy zależności od nich.
Chęć zdobycia wiedzy o przyszłości nie stanowi oczywiście wyłącznie domeny
minionych wieków. Również bohaterów dziewiętnastowiecznych wyróżnia cieka-
wość w odniesieniu do mających nastąpić wydarzeń. Niektórzy z nich predestynowani
są do deszyfrowania nieznanego, jak się to dzieje w przypadku Ewuni z powieści Ha-
joty Ich syn. Dziewczyna posiada umiejętności chiromanckie 93, które ujawnia przed

92
Patrz podrozdział Widzenie aury (jasnowidzenie).
93
Co podkreśla jej kuzynka, mówiąc: „Moja siostrzyczka wybornie czyta z ręki. Nauczyła ją tej sztuki stara Francuzka […],
zapalona chiromantka, podobno uczennica Desbarolle`a” (Hajota, Ich syn…, t. I, s. 199).
353 Materializm kontra ezoteryka

głównym bohaterem. Kształt linii losu na dłoni Tadeusza jest jednak bardzo niejed-
noznaczny:

Są tu rzeczy, z których nie mogę sobie zdać sprawy […]. Starość pana będzie niewątpliwie smutna, a jed-
nak nie ma na niej żadnych zmartwień […]. Toż samo z linią serca […] — łamie się ona raptownie… Widzę
jakąś katastrofę… […]. A jednak …[…] Pan będzie szczęśliwy w miłości, to jest będzie się pan kochał z wza-
jemnością. […] Widzi pan ten zygzak w kształcie gwiazdy? Taka gwiazdka, ot tu na przykład, na pagórku
Jowisza, oznacza wielką pomyślność, wielkie szczęście; tu, na średnim palcu, to znak wielkiej sławy; ale
na linii serca, zwłaszcza w tym miejscu, to zawsze jakaś katastrofa, jakiś straszny cios, łamiący całe życie
[…]. Poszukam teraz krzyżyka na pagórku Jowisza. […]
— Cóż on oznacza?
— Małżeństwo; małżeństwo z miłości. […]
— Jest! — zawołał Tadeusz […].
— Ależ to nie krzyżyk, to kratka. Kratki są zawsze niedobre. Oznaczają przeszkody. Wie pan, że ja
go wcale znaleźć nie mogę. Jest jakiś znaczek niewyraźny. Nie, to nie on! […]. Pan Danielecki nigdy się
nie ożeni 94.

W przyszłości znajdują się elementy niedookreślone, poddane weryfikacji po-


przez działania zewnętrzne. Ów „znaczek” – nie do końca wyraźny – konotuje nie-
możność jednoznacznego stwierdzenia (mimo tego Ewunia wypowiada katego-
ryczny sąd, że Tadeusz się nie ożeni), dokładnego określenia przyszłości, pozostawia
pole manewru. Wróżba Ewuni, choć z pozoru precyzyjna i fachowa, jest ambiwa-
lentna. Każda z podanych okoliczności ma niejako podwójne wyjaśnienie: pojawiają
się ambiwalentne możliwości interpretacji, a chiromantka nie potrafi w gruncie rze-
czy jednoznacznie odszyfrować kolei losu Danieleckiego. Ludzka przyszłość – zda-
niem Hajoty – nie jest zatem kategorycznie i wymownie zapisana, aczkolwiek czło-
wiek pragnie, by tak właśnie było. Przeznaczenie jednostki zależne jest w ogromnym
stopniu od charakteru podejmowanych działań. Przyszłość Tadeusza nie jest zatem
wykreślona kategorycznie i może podlegać licznym przekształceniom. Toteż koń-
cowa sekwencja przepowiedni wskazuje, że los może realizować się w dwojaki spo-
sób, w zależności od działań zainteresowanego. Powodzenie bohatera w życiu ero-
tycznym (ponieważ na nim najbardziej skupia się wróżba Ewuni) jest wynikiem nie
tylko podejmowanych przezeń decyzji, lecz także okoliczności zewnętrznych, pod-
legających woli innych osób.
Innym sposobem odkrywania przyszłości jest jej szukanie w kartach i dekodo-
wanie znaczeń poszczególnych konfiguracji kolorów i wartości w rozłożonej talii. Jak

94
Ibid., s. 201–203.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 354

stwierdza Vojtěch Omasta: „Wróżenie z kart nie ma ściśle ustalonych reguł. Istniene
więc bardzo bogata skala możliwości interpretacji kart. Znaczenie kart może być róż-
ne” 95. Tego rodzaju technika odczytywania losu polega jednak nie tylko na „przekła-
daniu” poszczególnych kart, istotną rolę odgrywa tutaj także umiejętność obserwacji
psychologicznej czy gry na emocjach:

Wróżący z kart musi być przede wszystkim dobrym psychologiem […]. Należy pamiętać, że każdy czło-
wiek słucha chętnie o przyjemnych rzeczach, nawet jeśli w nie nie wierzy […]. Dobry wróżbita mówi
bardzo powoli, waha się, ale nie sprawia wrażenia niepewności, po prostu chce starannie dostarczyć jak
najpewniejszych informacji […]. Pomyślne wróżenie z kart jest w rzeczywistości tylko opowiadaniem
wydarzeń, których bohaterem jest osoba, której wróżycie, a karty są środkiem do pobudzenia waszej
fantazji. Najistotniejsze jest, aby znaleźć związek między kartami a faktami znanymi […] o […] osobie 96.

Jak wynika z tego opisu, wróżenie z krat polegałoby na zręcznym żonglowaniu


faktami, domysłami i domniemaniami w oparciu o znajomość charakteru i psychiki
osoby, której odczytanie dotyczy. Interesująco dokumentuje taką manipulację Dy-
gasiński w powieści Właściciele, pozostawiając przy tym pewne szczególne niedomó-
wienie. Warto dodać, że pisarz dokonuje wnikliwej i ciekawej obserwacji obyczajo-
wej, żywo odmalowując stawianie kabały i prezentując niezwykłe znawstwo tematu.
W utworze jedna z bohaterek, pani Salomea, układa wraz z córką kabałę. Podczas
odczytywania zakodowanych w kartach znaczeń głośno informuje Fruzię o konota-
cjach poszczególnych kolorów i wartości:

Pani […] właśnie w towarzystwie Fruzi kładła na stole kabałę z kart.


— Ten tuz czerwony — mówiła poważnie — to nasz dom; przy domu stoi tuz winny, który znowu
oznacza list, nadesłany od jakiejś młodej kobiety; ale ta kobieta ma o nas złe myśli, jest niedobra — patrz,
Fruziu, to ta dama dzwonkowa… Chodzi tu niby o jakiegoś młodego człowieka, który stoi koło naszego
domu i przy Frani… dziwne rzeczy! […]. Jeszcze mi też nigdy kabała tak nie wypadła jak dzisiaj […].
— Moja mamusiu, a co też przy mnie stoi? — zapytała z ciekawością Fruzia.
— Przy tobie, moje dziecko, jest około głowy tak niby trochę smutku, jak gdyby z tego powodu, że
ów młody człowiek ma się ku Frani… No, a widzisz, ta siódemka z ósemką oznacza także trochę smutku
w naszym domu przez jakieś bajki 97.

95
V. Omasta, Pasjanse. Stare i nowe gry. Przekład E. Kounovská, Warszawa 1991, s. 115.
96
Ibid., s. 113.
97
A. Dygasiński, Właściciele, Warszawa 1954, s. 123.
355 Materializm kontra ezoteryka

Powaga, z jaką Salomea traktuje wróżbę, jest znamienna zwłaszcza w kontekście


późniejszego odwzorowania odkodowanej przyszłości. Obie panie rzeczywiście otrzy-
mują list, a pewien młody człowiek faktycznie „ma się” ku młodszej córce, Frani, co
istotnie zasmuca Fruzię. Wszystkie te fakty stanowią potwierdzenie przepowiedni,
co u Dygasińskiego zaskakuje. Biorąc wszakże pod uwagę, że interpretacja zależy nie
tylko od umiejętności wróżącego, lecz także od zręcznej manipulacji faktami i do-
mysłami, można stwierdzić, iż prawdopodobieństwo ziszczenia się podobnej prze-
powiedni jest ogromne. Zresztą i wypowiedź bohaterki – „jeszcze mi też nigdy kabała
tak nie wypadła, jak dzisiaj” – pozwala mniemać, że rezultat stawianej kabały jest wy-
padkową i zbiegów okoliczności, i psychologicznych talentów Salomei.
Jedną z popularniejszych metod poznawania przyszłości stanowią horoskopy
astralne, uzależniające charakter i przyszłość człowieka od planety, pod znakiem któ-
rej się narodził. W powieści Zapolskiej Janka zdolność taką posiada malarz Bervisier,
który przychodzi do Aristofany. Jego odczytania są niezwykle trafne, a spostrzeżenia
konkretyzują się wkrótce w rzeczywistości:

Pani — zwrócił się do Janki — pani jest tak podległa Księżycowi, że nie ma już pani nawet swej woli,
zwłaszcza podczas pełni […]. Pani powinna nosić dużo złota… żółte lub gorąco purpurowe suknie… Po-
winna pani siłą Słońca starać się zwyciężyć wpływ Księżyca, inaczej pani oszaleje 98.

Diagnoza Bervisiera okazuje się trafna, ponieważ Janka nie potrafiąc wyzwolić
się spod zgubnego wpływu mrocznego, ponurego Kuniewicza, po jego śmierci po-
pada w obłęd. Lekarze dopatrują się u dziewczyny szału mistycznego i dręczą ją na-
leganiami o wywołanie wizji.
Cytowany fragment jest interesujący także i z tego względu, iż powiela wielowie-
kowe przeświadczenie o różnym wpływie słońca i księżyca. Magiczna wartość miesiąca
wyraża się w symbolicznym „oddaleniu od spraw ziemskich i ludzkich […]. Księżyc jest
opiekunem snu, marzeń sennych, tęsknot, uczuć, myśli. […] Wiąże się z magią […],
z duchami, czarami […]” 99. W astrologii księżyc konotuje pierwiastek żeński, a w związ-
ku z tym podatność na wpływy, „odbicie światła słonecznego”, gdy tymczasem słońce
utożsamiane jest z czynnikiem męskim, „oznacza […] władczość, dumę […], nadświa-
domość” 100 i odpowiada mu metal – złoto. Adekwatność tradycyjnych wyobrażeń

98
G. Zapolska, Janka, Kraków 1957, s. 190.
99
W. Kopaliński [J. Stefczyk], Księżyc. W: W. Kopaliński, op. cit., s. 180.
100
Idem, Słońce. W: Ibid., s. 389.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 356

i powieściowego zapisu jest zatem wyraźna, potwierdzając mistyczno-magiczne za-


interesowania Zapolskiej oraz jej znajomość zasad astrologii i teozofii. Wplecenie
w akcję Janki motywów wróżbiarskich, profetycznych nadaje powieści charakter oni-
ryczny, ponieważ przestrzeń przedstawiona zawieszona zostaje pomiędzy dwoma
światami – rzeczywistym i magicznym, niejawnym. Podobny zabieg sytuuje boha-
terkę utworu pośród postaci nadwrażliwych, niepotrafiących oprzeć się siłom nadna-
turalnym i poddanych fatalnemu przeznaczeniu. Ostrzeżenie Bervisiera pada w pust-
kę, ponieważ Janka nie potrafi uwolnić się od negatywnego wpływu, pogrąża się, nie
podejmując w zasadzie żadnej próby wyzwolenia. Profetyczno-wróżbiarskie umie-
jętności młodego malarza nie chronią zatem dziewczyny przed jej własną osobowo-
ścią ani dążeniami.
Podobnie motyw wróżenia wykorzystuje Walewska w „fantazji powieściowej.
Bohaterowi utworu Bez duszy przeznaczony los przepowiada – co znamienne – Cy-
ganka, przedstawicielka nacji, której tradycyjnie przypisuje się profetyczne umiejęt-
ności 101. Dzięki temu wizja tragicznej przyszłości Nordena nabiera cech prawdopo-
dobieństwa, nie podlegając weryfikacji. Los Jana zapowiadają słowa: „Umrzesz nie-
długo, przed śmiercią jednak obudzisz pierwsze w życiu kochanie… Strzeż się: ta,
która pokochasz, wyssie z ciebie duszę” 102.
Interesująca jest tutaj stylistyka wypowiedzi Cyganki, doskonale wpisująca się
w konwencję profetyczną. Komunikat został sformułowany za pomocą charaktery-
stycznej składni – „umrzesz niedługo”, „przed śmiercią obudzisz”. Ze strukturą gra-
matyczną wypowiedzi współgra także charakterystyczny dobór słów, przede wszyst-
kim wyrażenia „strzeż się”, „wyssać duszę”, nadające zabarwienie emotywne oraz
podnoszące dramatyzm i dynamikę. Tak skonstruowany przekaz emanuje grozą, al-
bowiem pełni rolę tajemniczego i fragmentarycznego ostrzeżenia.

101
„O Cygankach już w XVI w. mówiło się, że posiadają wyjątkowy talent wróżbiarski, który łączył je ze światem magii.
Motyw wróżącej Cyganki spopularyzowany przez samego Caravaggia, stał się popularnym tematem malarstwa baroko-
wego” (J.-M. Sallmann, Czarownice, oblubienice szatana, przekład M. i A. Pawłowscy, Wrocław 1994, s. 101).
102
C. Walewska, Bez duszy… Fantazja powieściowa, Warszawa 1901, s. 233.
357 Materializm kontra ezoteryka

Onejromancja

Osobną kategorią profetyczną są marzenia senne, o których Jan Błoński pisał:

Mało co równie zaprzątało ludzkość jak sen. […] Arystoteles nie wykluczał, że istnieją sny wieszcze; po-
dejrzewał jednak, że marzeniami nocy rządzi raczej niestrawność niż bogowie. Tomasz podobnie: Boża
wszechmoc może objawiać się we śnie – jak wszędzie. Ale powiedzenie: „sen mara Bóg wiara” całkiem
poprawnie wyraża stosunek teologów do pouczeń snu 103.

Funkcja snu jako nośnika informacji dotyczących przyszłości stanowi zresztą ele-
ment charakterystyczny dla wielu kultur starożytnych. Sen postrzegano przede wszyst-
kim w kategoriach symbolicznych, świadczących o boskiej interwencji czy manife-
stacji zjaw lub dokumentujących istnienie duszy.
Współczesne badania dowodzą, że marzenia senne nie mają absolutnie żadnego
związku z wydarzeniami, które dopiero nastąpią, nie zapowiadają ich, stanowiąc ra-
czej odzwierciedlenie zapamiętanych przez mózg uprzednio widzianych obrazów.

Epizody, które mają być zapisane w pamięci długotrwałej […] zostają zarejestrowane w postaci wzorca
neuronalnego […]. Wydaje się, że epizody te pozostają przez pewien czas […] w zapomnieniu, zanim
zostaną wreszcie zachowane w pamięci. Do tego momentu są one często łączone […] i odtwarzane. Na-
stępuje to głównie we śnie i może stanowić wytłumaczenie pojawiania się elementów rzeczywistych
przeżyć w marzeniach sennych 104.

Już w XIX wieku badacze mieli świadomość, że każdą widzianą we śnie rzecz łączy
ze śpiącym związek przyczynowo-skutkowy i że dawne teorie oraz sposoby odczyty-
wania, deszyfrowania snów nie znajdują odbicia w stanie rzeczywistym. Pisano więc:

[…] sen stanowi niby drugie życie duchowe, chaotyczne i urozmaicone, pełne wrażeń i niespodzianek.
Przedstawiając mniej lub więcej ściśle wszystko, na co patrzymy, sen jest mieszaniną idei, czynów, ob-
razów, które kiedykolwiek powstały w naszej głowie […] i odbiły się w naszej pamięci. Podczas snu wola
nasza jest zupełnie bezsilna, korzysta z tego wyobraźnia i wywołuje szereg wspomnień i wrażeń […].
Marzenia senne nie mają teraz dla nas szczególnego znaczenia, dawniej jednak uważano je za ostrzeże-
nie i przywiązywano do nich wielką wagę. U Asyryjczyków, Egipcjan, Chaldejczyków kapłani musieli
sny tłumaczyć; chorzy, udający się do nich po radę, spędzali noc w świątyni i stosownie do snów, wy-
prowadzano diagnozę choroby […]. Historia starożytnego Wschodu opowiada o różnych snach, które
wywarły wpływ na losy państw i narodów […]. W historii greckiej ważną rolę odegrały sny; dość prze-
czytać Herodota i Ksenofonta, żeby się o tym przekonać. Poeta Pindar mówi: „Za pomocą wyroczni

103
J. Błoński, Ja, wędrujący sen, „Teksty” 1973, nr 2, s. 1.
104
R. Carter, op. cit., s. 165.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 358

bogowie, a za pomocą snów duchy nieśmiertelne oznajmiają ludziom przyszłość”. W dziejach Rzymu
nieraz znajdujemy opowiadania o snach proroczych 105.

Również w tradycji ezoterycznej sny posiadają istotne znaczenie. Dzięki śnieniu


człowiek zyskuje bowiem zdolność porozumiewania się z duchami, nawiązuje szcze-
gólny kontakt ze światem niematerialnym 106. Jak podkreśla Lewis:

W tradycjach Wschodu, w społeczeństwach, w których religie wyrosły z danego człowiekowi imma-


nentnego doświadczenia swojego autentycznego „ja”, powstało wiele teorii dotyczących interpretacji
snów, a także wykształciły się tak niezwykłe praktyki jak joga marzeń sennych. W tradycjach religijnych
Zachodu mowa jest o snach, w których pojawiają się wysłannicy od Boga, dusza opuszcza ciało i wę-
druje do świata podziemnego lub śniący zostaje obdarzony magicznymi mocami czy umiejętno-
ściami 107.

Hutnikiewicz natomiast konstatuje:

W zjawisku snu odczuwano od dawna coś niepokojącego. Ten zagadkowy stan półśmierci, to całkowite
wyłączenie świadomości, marzenia tak śmiałe […], ten cały świat rzeczywistości sennej […] – wszystko
to od dawien dawna intrygowało myśl ludzką i wyobraźnię. Mitologia ludowa owe nieprawdopodobne
przygody, doświadczane w marzeniach sennych, tłumaczyła eksterioryzacją duszy ludzkiej […] 108.

Sen – jeden z najbardziej fascynujących czynników związanych z istnieniem –


rozpatrywany był w kategoriach symbolu czy przeżycia magicznego. Marzenia sen-
ne przybierały w mentalności oraz wierzeniach starożytnych cywilizacji formę kon-
taktu z nadprzyrodzonością, interpretowaną jako manifestacja transcendentalizmu:

Starożytnych sen zajmował tylko o tyle, o ile przepowiadał przyszłość jawy. Sennik Artemidora roz-
różnia „onypia” – błahe przywidzenia, modyfikacje wspomnień dnia – od snów głębokich, proroczych.
Tylko takie „oneiromata” zasługują na lekturę, sięgają rangi tekstu. Nie człowiek w nich śni, ale – w czło-
wieku – przodkowie, bóstwa, „moira”; bóg czy los nie mogą śnić nieporządnie. Po przebudzeniu pa-
miętamy nieskładne obrazy: nie umiemy „odczytać” snu. Ale to dlatego, że rozum słaby i wykształcenie
niedostateczne. Dopiero wróż – czy poeta – ukażą niewprawnym czytelnikom sen wzbogacony o wy-
kładnie, doprowadzony do sensu. Dlatego właśnie zapis snu odznacza się w literaturze antycznej zdu-
miewającym porządkiem i oczywistością znaczeń 109.

105
Okruszyny, „Biesiada Literacka” 1894, nr 6, s. 94–95.
106
Należy tu przypomnieć, iż prekursor idei spirytystycznych, Emanuel Swedenborg, także miewał prorocze sny i był to
dlań swoisty sposób komunikowania się z duchami.
107
J. R. Lewis, Sny o śmierci. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 315.
108
A. Hutnikiewicz, Twórczość literacka…, s. 249.
109
J. Błoński, op. cit., s. 1–2.
359 Materializm kontra ezoteryka

Zainteresowanie nadprzyrodzoną rolą snu znajdowało wyjaśnienie w przekona-


niu, że stanowi on pomost pomiędzy „tym” a „tamtym” światem i że śniąc, istota ludzka
dotyka niewidzialnej granicy rozdzielającej materię i ducha. Tłumaczenie snów po-
zwalało na rozwikłanie wielkiej zagadki przyszłości oraz nawiązywało do mistycz-
nego charakteru kontaktu z bóstwem czy stworzeniem nadprzyrodzonym w ogóle.
Człowiek poruszający się po obszarze pozaświadomym otrzymywał szansę narusze-
nia tabu niewiedzy, przekroczenia niedoskonałości instrumentu poznawczego oraz
percepcji. Sekret snu znajdował się właśnie poza tą granicą możliwości zmysłowych,
w przestrzeni, która posiadała własne reguły i symbole. Deszyfracja tych kodów
oznaczała wtajemniczenie w sferę dotąd niepoznaną, zastrzeżoną dla znających szy-
fry i konotacje znaków sennych. Przekonanie to ewoluowało na przestrzeni wieków,
do momentu ukształtowania się odmiennych idei, upatrujących w snach manifestacji
samego człowieka, jego jestestwa, osobowości oraz dokonującego się poprzez to pro-
cesu potwierdzania spójności jednostki i świata:

W interpretacji snów najistotniejsze było zawsze pytanie o podmiot marzenia: o to, kto mianowicie śni
przez śniącego. Starożytni mniemali, że bogowie; średniowiecze odesłało bogów do piekła i uznało, że
Bóg ma ważniejsze rzeczy do roboty, niż włóczyć się po ludzkich snach. Kiedy więc poeta czy hagiograf
chciał wesprzeć swój wywód autorytetem snu, odwoływał się raczej do świętych. Od renesansu narasta
jednak nowe przekonanie, które dopełni się w romantycznej filozofii przyrody. Człowiek może patrzeć
na własną jaźń jak na przedmiot, rozkładać samego siebie na przeliczalne i obiektywne składniki. Ale
tym samym ujmuje siebie cząstkowo, tylko Całość zaś obdarzona jest bytem: wszystko, co rozdzielone
jest przecie i ułomne i ułudne. Jeśli człowiek jest naprawdę miarą rzeczy, musi – jak mikrokosmos –
odbijać makrokosmos wszechnatury. Tutaj właśnie zjawia się pojęcie nieświadomości. Bo w nieświa-
domości właśnie człowiek zadzierzguje więź z kosmicznym organizmem! A sen jest pępowiną, która
łączy ludzką jaźń – osobną, więc nieszczęśliwą – z duszą świata 110.

Romantyzm ukonstytuował zatem szczególny sposób postrzegania marzeń sen-


nych, przekształcając ich profetyczne dominanty w funkcje związane z aspektami
istnienia i powiązania człowieka z wszechrzeczą. Jak wyjaśnia Alina Witkowska:

W romantycznej antropologii […] sen staje się nowo odkrytym i niezastąpionym sposobem rozpozna-
wania istoty człowieka. Do tych rewelacyjnych odkryć snu należy na przykład przeświadczenie o ludz-
kiej dwoistości, formułowane jako problem sobowtóra, wreszcie jako właściwa dla mistycyzmu opozy-
cja człowieka wewnętrznego i zewnętrznego. […] Sen […] wyjmował człowieka z wymiaru realności, uwal-
niał z wędzideł świadomości zakreślonej przez byt rzeczywisty i otwierał jakiś inny „świat udzielny”,

110
Ibid., s. 2–3.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 360

świat symboliczny wewnątrz kosmicznej całości wszechświata. Człowiek śniący wracał do „wielkiej ca-
łości”, człowiek realny pojmował ze świata tyle, ile „tępymi zakreślał oczy”. Był wyosobniony, niemy,
nie uczestniczący w harmonii kosmosu. I gdyby nie sen, można by sądzić, że jest kalekim produktem
natury, nie mającym swojego miejsca w instrumentacji kosmosu 111.

Atrybutem przynależnym człowiekowi byłaby zatem właściwość przenikania


dwóch przestrzeni czy planów bytowych, dokumentująca zależność ludzkiego istnie-
nia zarówno od praw fizyki, jak i metafizyki. Owa znamienna łączność decydowałaby
jednocześnie o przynależności pierwiastka ludzkiego do wszechbytu, pozwalałaby
uzyskać pewien określony status nierozdzielności z jestestwami. Ponadto świado-
mość doświadczania pozarealnego wymiaru wzbudzała poczucie tożsamości ze świa-
tem, przy równoczesnym przekonaniu o własnej wyjątkowości, wynikającej z możli-
wości dualistycznego oglądu. Nie zdumiewa więc fakt, że w romantyzmie rolę wróża
– dekodującego wartości marzeń sennych – przejął poeta, który przecież „poznał […]
«oboje królestwo», zakosztował pierwotnej harmonii” 112. Nadprzeciętna rola, którą
obdarzony został romantyczny twórca poszerzona została o dodatkowy aspekt zain-
teresowań. Jak konstatuje Witkowska:

[…] stałe oczekiwanie na impuls, na znak, na informację „stamtąd” bodaj nieuchronnie prowadzić mu-
siało na ścieżki oniromanii i w […] pobliże sennika egipskiego, bo nawet nie ku inteligentnemu senni-
kowi Artemidora. Gdy brakło bowiem rozbłysku iluminacji […], jedynie sen pozostawał inspiratorem
natchnień, repertuarem znaków domagających się wykładni i źródłem wiedzy zbliżonym do tajemni-
czych mądrości wróżów. I właśnie sen zdrobniały do wymiarów kabały patronował sferze małej terapii.
Człowiek żywił się własnymi snami, pocieszał się, leczył kompleksy, a przy okazji wbijał się także
w próżność. Bo okazywało się, iż może mieć sny lepsze od innych, ciekawsze, ważniejsze 113.

W drugiej połowie XIX wieku usystematyzowano zagadnienie snu, wprowadza-


jąc pojęcie snu sztucznego – somnambulicznego i hipnotycznego. Posługiwano się
ponadto definicją snu w ujęciu psychologicznym, sytuując go w obszarze nieświado-
mych imaginacji i negując dotychczasowe koncepcje funkcji profetycznych czy nad-
naturalnych. Wnikliwie przyglądano się wszakże roli snu oraz wpływowi na kształt
wierzeń czy pojęć związanych z lecznictwem. Tematykę snu podejmowano często
w nawiązaniu do historii cywilizacji, kultury i filozofii:

111
A. Witkowska, Onirologia i oniromania, „Teksty” 1973, nr 2, s. 43–45.
112
J. Błoński, op. cit., s. 3.
113
A. Witkowska, op. cit., s. 52.
361 Materializm kontra ezoteryka

[…] w miarę ewolucji umysłowej, forma […] poglądów [dotyczących snów] ulega zmianie […]. Oddziały-
wanie bogów, geniuszów, demonów […] stopniowo odpada. Natomiast wyłaniają się spekulacje teore-
tyczne, które wyrastają na gruncie panujących w różnych czasach systematów filozoficznych. Na dnie
tych spekulacji kryje się jednak wiara, będąca echem z ubiegłej przeszłości. Jest nią […] przekonanie […],
że dusza ludzka jest siedliskiem sił utajonych […]. Siły te, skrępowane więzami ciała, ujawniają swoją
moc i potęgę w czasie snu […]. Wówczas występują na widownię zjawiska, które zdają się naigrawać ze
świadectw zmysłów i zdrowego rozsądku. Jeszcze w XIX wieku Schelling […] głosi, że podczas snu duch
ludzki wyzwala się z więzów cielesnych […]. W stanie tym dusza nabywa zdolności odgadywania rzeczy
utajonych i przyszłych. […] Dalej myśl ludzka poczyna się rozdwajać na dwa rozbieżne […] kierunki.
Z jednej strony jako spuścizna po mistycznej spekulacji filozofów, powstają mrzonki spirytystyczne,
teorie o oddziaływaniu telepatycznym i jasnowidzeniu. […] Z drugiej zaś strony, wyłania się dążność do
rozwiązania odwiecznej zagadki w drodze krytycznego, naukowego myślenia 114.

Okultyzm, a potem również teozofia i parapsychologia uznawały, że sen stanowi


pomost pomiędzy przyrodzonymi a nadprzyrodzonymi zdolnościami człowieka, że
„we śnie następuje inny układ ciał niewidzialnych człowieka, jak w stanie jawy” 115.
Podstawą podobnego rozumowania stała się teoria, zakładająca, że:

[…] my wszyscy w czasie snu stajemy się […] mediami i samorzutnie uzyskujemy władze mediumiczne.
Wychodzimy ze siebie po prostu – tak, jak to robią media – wyższymi ciałami i uzyskujemy dostęp do
sfery wyższych wymiarów, gdzie czas traci swe ziemskie właściwości, a koegzystencja przeszłości, te-
raźniejszości i przyszłości jest faktem […]. Wiedza ezoteryczna od dawien dawna twierdziła, że jest
pewne wyższe środowisko, w którym odbita jest cała przeszłość świata i zaznaczona przyszłość. Środo-
wisko to nazywa Akaszą. […] Pewne fakty z dziedziny parapsychologii i ezoteryzmu zdają się poświad-
czać, że kronika taka naprawdę istnieje […]. Obrazy przyszłości otaczają każdego człowieka […] i przez
jasnowidza, medium czy w czasie snu, mogą być oglądane i z mniej lub więcej ścisłą dokładnością za-
notowane 116.

Tradycyjne przekonanie o zdolności śpiącego człowieka do doświadczania prze-


czuć i wrażeń związanych z przyszłymi zdarzeniami przeniknęło do literatury. W ro-
mantyzmie przybrał ów motyw charakter przekonania o znamiennej łączności świata
rzeczywistego i przestrzeni sennej, istnienia pomostu między nimi i poprzez to moż-
liwości swobodnego przemieszczania się po płaszczyznach snu. Ów intrygujący ob-
szar różnił się od realnego zasobem czy różnorodnością przemian, przeskoków, za-
nikaniem barier czasowych oraz ograniczeń fizycznych. Sen prezentował nową ja-
kość, wyrażaną już nie tylko jako atrybut wolności ducha, lecz także jako element

114
K. Rozenfeld, Sen, „Biblioteka Warszawska” 1904, t. I, s. 553–554.
115
K. Chodkiewicz, Sen a rzeczywistość, „Lotos” 1936, z. 7, s. 217.
116
Ibid., 1937, z. 2, s. 55.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 362

wyższego poznania, identyfikacji nie tylko przeszłości (konglomeracji wspomnień),


lecz również przyszłości (jako wizja tego, co nastąpi). Zrozumienie prawideł determi-
nujących kształt marzeń sennych stanowi czynnik decydujący o wartości człowieka.
Ten, kto potrafi deszyfrować kody snu, równy jest dawniejszemu onejromancie, ob-
darzonemu tajemną mocą wglądu w ludzkie losy:

W nauce i literaturze zainteresowanie fenomenologią snu wzrastało od czasów romantyzmu. Szcze-


gólną uwagę poświęcali temu zagadnieniu pierwsi badacze życia nieświadomego, somnambulizmu
i zjawisk metapsychicznych, […] Kluge, Schubert i inni. Motyw snu powracał często w literaturze ro-
mantycznej […]. Wszystko dla romantyków było dowodem zasadniczo odmiennej natury snu jako rze-
czywistości realnej, wyzwolonej z ograniczeń czasu i przestrzeni. W rzeczywistości snu przeszłość, te-
raźniejszość i przyszłość zlewają się w niepodzielną aktualność, toteż sen jest zarówno echem i wspo-
mnieniem […], jak i przeczuciem i widzeniem przyszłości. Psychologia naukowa drugiej połowy XIX w.
tłumaczyła owe sny ostrzegawcze, […] podłożem fizjologicznym: po prostu dojrzewające w organizmie
procesy chorobowe, nie dopuszczane do świadomości na jawie […] w roli faktów spełnionych docierają
[do] marzeń sennych 117.

W piśmiennictwie artystycznym końca XIX wieku onejromancja stanowiła mo-


tyw atrakcyjny, opozycyjny do realistycznego sposobu ukazywania przestrzeni. Wą-
tek snu proroczego, pojmowanego w kategoriach nadnaturalnych, lecz manifestują-
cych się w planie rzeczywistym, był niezwykle atrakcyjny. Jako przeciwwaga dla ob-
szaru realnego, swoiste dopełnienie czy nawet zapowiedź zdarzeń przyszłych, pełnił
przede wszystkim rolę szczególnego katalizatora i wykładni poczynań bohaterów.
Fascynacja wrażeniami sennymi znajdowała wyraz w twórczości drugiego pokolenia
jako nawiązanie do określonego modelu kulturowego, pierwotnej interpretacji, am-
plifikowania ponadnaturalnej mocy marzeń nocnych.
Zgodnie z założeniem wielofunkcyjności znaczeń sen stał się leitmotivem jed-
nego z utworów Hajoty. W noweli zatytułowanej Sen panny Joanny pojawia się motyw
marzenia sennego o profetycznym charakterze. Ciotka bohaterki utworu wierzyła
w spełnianie się snów i potrafiła wyjaśniać je w precyzyjny sposób. Dzieliła je na trzy
kategorie – puste (będące zlepkiem nic nieznaczących obrazów), znamienne (które
są tłumaczone według starych zasad 118) oraz prorocze. Te zaś stanowiły odrębną jakość:

117
A. Hutnikiewicz, Twórczość literacka…, s. 250.
118
Warto zauważyć, że podobnego podziału snów dokonywała również parapsychologia. W artykule Kazimierza Chodkie-
wicza pt. Sen a rzeczywistość („Lotos” 1936, z. 7–9; 1937, z. 1–3) pojawia się następująca klasyfikacja: sny telepatyczne (ich
przyczyną jest myśl osoby żyjącej), sny o zmarłych (które należy „przenieść w płaszczyznę astralną. Przyczyną snu jest
tu […] zetknięcie z osobą odcieleśnioną w strefie astralnej […]. Są to sny wkraczające w jakiś inny wymiar przestrzeni
I czasu, […] nawiązujące kontakt z tymi, którzy […] opuścili już równię ziemską”, [1937, nr 1, s. 24]), psychometryczne
(stanowiące oddźwięk wrażeń zmysłowych, odbieranych z odległości) oraz wieszcze, które „wychodzą poza ramy czasu
363 Materializm kontra ezoteryka

Według niej każdy człowiek po jednym takim śnie, czasem po dwa, a nawet więcej ma w życiu, tylko
nie każdy pamięta […]. A co już się tyczy tych, którym sądzono nienaturalną śmiercią zejść ze świata, to
ci bez wyjątku mają to sobie proroczym snem zapowiedziane 119.

Zaufanie ciotki Teofili do snów okazało się niezachwiane i – co istotniejsze dla


przesłania ideowego utworu – weryfikowalne. Dokumentuje to zarówno obszerny
opis wizji, śnionej przez bohaterkę noweli, Joannę, jak i wykładnia snu oraz jego speł-
nienie się w przyszłości. Joanna zatem śni, że znajduje się na rumowisku, pośród ka-
łuż i błota. Chce iść dalej, czując wewnętrzny przymus, ale nie może, gdyż brakuje jej
odwagi. Wówczas pojawia się młody człowiek, który ściele jej pod stopy bochny chleba,
budując w ten sposób swoistą drogę. Podaje jej rękę i wędrują, wspierając się wzajem-
nie, a otaczająca ich przestrzeń nagle zmienia się i pięknieje. Teofila wyjaśnia Joan-
nie, że sen ów jest wskazówką przeznaczenia, sugeruje możliwość, której nie należy
przegapić. Dzieje się tak, ponieważ „mamy przeznaczenie, ale mamy i wolną wolę
i możemy ją sobie popsuć, albo zgoła zniszczyć” 120. Cztery lata później Joanna idąc
przez zabłoconą ulicę, traci równowagę, odskakując przed śniegiem, który właśnie
spadł z dachu. Podtrzymuje ją czyjaś dłoń i wówczas okazuje się, że jest to właśnie ów
mężczyzna ze snu. Jest to jednak ich pierwsze i ostatnie spotkanie. Joanna odchodzi,
odwołana przez Teofilę, nie podejmując próby uczynienia jakiegokolwiek gestu. Dla
bohaterki rozpoczyna się czekanie na mężczyznę, którego spotkała zaledwie raz w ży-
ciu. Mija wiele lat, wiara zmienia się w nadzieję, a ta już tylko we wspomnienie. Pew-
nego dnia jednak wuj jednej z młodych kobiet z otoczenia Joanny, po wysłuchaniu
jej opowieści, dopytuje, czy dawno temu nie zgubiła chusteczki z inicjałem „J”. I wów-
czas bohaterka przypomina sobie, że mężczyzna jest tym, którego widziała we śnie.
Oboje pojmują, że spełnia się wszystko, co było im pisane, ponieważ „przeznaczenie
zapaliło spóźnioną gwiazdę szczęścia na jesiennym niebie tych dwojga” 121. Los może
wypełnić się po wielu latach, jednak zawsze osiąga ten właściwy punkt, w którym coś
się kończy lub zaczyna. Przeznaczenie ma – mimo wszystko – ogromny wpływ na
ludzką egzystencję, przy czym nie jest to oddziaływanie bezwzględne, ponieważ
człowiek ma prawo czy obowiązek dokonywać określonych wyborów, podejmować

[…] w przyszłość i zawiadamiają nas o wypadkach, jakie się dopiero zdarzą w przyszłości. Mówią one o tych wypadkach
albo symbolami […], albo […] niekiedy wprost, przedstawiając dany obraz lub zdarzenie tak, jak się nam ono naprawdę
I w rzeczywistości po pewnym czasie pojawi” (1937, nr 2, s. 50).
119
Hajota [H. Pajzderska], Sen panny Joanny. W: Hajota, Śni mi się… Nowele, Lwów 1906, s. 230.
120
Ibid., s. 243.
121
Ibid., s. 262.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 364

zgodne ze swoją wolą decyzje. Życie jednostki zależy od pewnych określonych reguł,
nie stanowiących jednak zbioru zasad nienaruszalnych, a tym samym podlegających
modyfikacjom, zależnie od wizji oraz uporu człowieka.
W związku z tradycyjnym rozumieniem funkcji snu jako pomostu pomiędzy
sferą teraźniejszości a przyszłością 122 pojawia się on jako sygnał kierujący uwagę boha-
terki na określoną osobę płci męskiej. Bez wskazówki, która pojawia się w marzeniu
sennym, Joanna nie miałaby możliwości zidentyfikowania właściwego mężczyzny. Sen
pełni zatem w noweli rolę podwójną: jest już nie tylko komunikatem o zdarzeniach, któ-
re nastąpią, lecz pomaga bohaterce rozpoznać przeznaczonego jej partnera życiowego.
Nie zawsze jednak sny mają charakter pozytywnej wskazówki czy obietnicy.
W powieści Zapolskiej pt. Szmat życia marzenie senne pełni rolę zwiastuna nieszczę-
ścia. Syn pary bohaterów śnił, że ojcu zdarzy się coś złego:

I nagle z łóżeczka porwał się Jerzuś z głośnym łkaniem.


— Tatuś! tatuś! […] Tatuś w jamę wpadał […].
Marię przeszedł dreszcz trwogi […]. Dziecko, ciągle drżące, tuliło się do matki, zdjęte trwogą przed
sennym widziadłem, szepcząc imię ojca, który prócz nieprzychylnego spojrzenia, nigdy nic więcej dla
niego nie miał 123.

Aby zaakcentować prawdziwość i profetyczny charakter widzenia dziecka, Za-


polska dobitnie podkreśla brak psychicznego związku pomiędzy ojcem i synem. Zdol-
ność Jerzusia do przewidywania zdarzeń wiąże się natomiast ze szczególnym rodza-
jem emocjonalności, polegającym być może na empatycznym deszyfrowaniu ludz-
kich uczuć. Toteż sen chłopca sprawdza się (ojciec popełnia samobójstwo), potwier-
dzając nadnaturalne predyspozycje dziecka, które przeczuwało zresztą również, iż
Żydówka Trejna sprowadzi na Stania nieszczęście. Zgodzić się w tym miejscu należy
z Hutnikiewiczem konstatującym, że:

Sen jest wyprzedzeniem faktu, który w planie świata fenomenalnego jeszcze nie nastąpił, jest symbo-
liczną zapowiedzią tego, co stać się musi, gdyż w rzeczywistości transcendentalnej, nie uznającej kate-
gorii czasu, jest faktem od dawna spełnionym. Poprzez sen rzeczywistość pozazjawiskowa reguluje ludzkie
działanie skierowując je w łożyska od dawien dawna ustalone, zmierzające ku celom z góry założonym 124.

122
„Sny od czasów starożytności uważane [są] za sposób objawiania się inspiracji duchów, za materiał do wróżb, przepo-
wiedni, proroctw, a także sposób porozumiewania się zmarłych z żyjącymi” – pisze Kopaliński (Sen i sny. W: W. Kopa-
liński, op. cit., s. 368).
123
G. Zapolska, Szmat życia…, t. II, s. 227.
124
A. Hutnikiewicz, Twórczość literacka…, s. 252.
365 Materializm kontra ezoteryka

W wielu definicjach związanych z profetyczną wartością marzeń sennych pojawia


się też wzmianka o możliwości komunikowania się podczas snu ze zmarłymi. W po-
wieści Dygasińskiego Na złamanie karku takie doświadczenia stają się udziałem Koby-
laka. Stary człowiek miewa sny, w których rozmawia ze zmarłą żoną. Kobieta rzekomo
daje mu rady i wyjawia przyszłe zdarzenia. Wartość widzeń Kobylaka nie jest jedno-
znaczna, ponieważ pomimo ich potwierdzenia w rzeczywistości, stanowią one efekt
głębokiej traumy, którą przeżywa stary po utracie żony. Psychiczna kondycja bohatera
staje się tutaj immanentnym warunkiem specyficznego sposobu percypowania świata.
Jednak sny Kobylaka zawierają ziarno prawdy, niezależnie od tego, czy wynika to z pe-
symistycznej obserwacji otoczenia i wyciąganych wniosków, czy z podświadomej oba-
wy przed osiedleniem się w nowym miejscu, czy wreszcie z rzeczywistego kontaktu
ponadzmysłowego. Wieszczenia te są zawsze oparte na doświadczeniu wyniesionym
z sennego widzenia i stanowią efekt rozmów prowadzonych ze zmarłą:

Między wami nikt tego wiedzieć nie może, co ja wiem, bo moja Łucka do Pana Jezusa poszła po radę;
dziś oto w nocy była tu, na okręcie i opowiedziała mi wszystko, co się stanie. Będzie źle, bardzo źle! Za
to, żeśmy uciekli z kraju od swojego Boga […] Pan Jezus nas pokarze […]. Wczoraj mi się śniło, żem był
na cmentarzu w Rokitnicy i tam na grobie postawiłem Łucce krzyżyk z brzeziny; ona mi za to powie-
działa, co się będzie działo 125.

Profetyczny charakter wypowiedzi Kobylaka koreluje z wyglądem bohatera,


obłąkanego starca-szamana czy nawiedzonego proroka:

Chodził pomiędzy ludźmi bosy, ze spodniami zawiniętymi w wałek aż do kolan, w koszuli rozpiętej na
piersiach, gdzie nosił wielki szkaplerz i przerozmaite święte medaliki, a koło szyi owinął sobie różaniec
z dużym czarnym krzyżem. W czasie tej podróży wychudł, ogorzał, a całą twarz obrosły mu siwe włosy.
Kiedy się zbliżał, ludzie się rozstępowali z uszanowaniem robiąc mu miejsce 126 .

Ów szczególny szacunek, którym cieszy się stary pośród ludzi, wynika – jak się
zdaje – nie tylko z racji wieku bohatera, lecz również jego znamiennych predyspo-
zycji. Natchnione wizje o cechach religijnych świadczą tutaj nie tyle o szaleństwie, co
o ponadnormalnych związkach ze sferą zaświatów. Kobylak zostaje otoczony nim-
bem nietykalności, jego obłęd czy trauma są interpretowane jako łączność z Bogiem
i dowód łaski, którą Stwórca obdarza człowieka. Podobnym szacunkiem otaczani są
właśnie prorocy i mędrcy biblijni czy patriarchowie.

125
A. Dygasiński, Na złamanie karku, Warszawa 1950, s. 86, 97.
126
Ibid., s. 86.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 366

Wkrótce przepowiednie starego sprawdzają się, stając się dowodem jego nad-
przyrodzonych talentów. Najistotniejszym wszakże aktem profetycznym staje się
odczytanie przez Kobylaka własnej przyszłości. Jak oznajmia jednemu z bohaterów:

Widzisz […], zdrzemnąłem się kęs tam w swojej kapliczce, śpię sobie, a tu przychodzi Łucka, pochyliła
się na moim ramieniu i do ucha mi mówi: „Bartuś, czego ty siedzisz w Bryzolii? Zabierz się zaraz i idź
do Rokitnicy!”. Patrzę się na nią, bo gdzie mnie staremu ruszać w dal taką, a ona znowu powiada: „Mówię
ci, zabierz się i idź! Niczego się nie bój, Boga weź tylko na pomoc”. „Kiedy tak, to pójdę” — odrzekłem;
ona zaraz odeszła, musi do nieba, bo jasność od niej biła… Skoro mi opiekę boską zapewniła, to się nie
mam bać czego i idę 127.

Starzec doskonale zdaje sobie sprawę z istoty tej wizji, dlatego też jest pogo-
dzony z przeznaczeniem. Widzenie i rozmowa z żoną są dlań bardzo czytelną zapo-
wiedzią śmierci. Interpretując sen, Kobylak nie wyraża jednak wprost pewności wła-
snego kresu, mówi tylko: „No, pożegnaj się ze mną, Wicusiu, bo ja przed świtaniem
w podróż pójdę” 128. Ostatni proroczy sen starca kończy jego egzystencję, stając się
jednocześnie potwierdzeniem jego niezwykłych zdolności oraz teorii, według któ-
rych sny o odchodzeniu stanowią „rezultat […] śmierci ukochanej osoby, […] po której
któryś z członków rodziny często zostaje odwiedzony we śnie przez zmarłego” 129.

Zło metafizyczne, siły ciemności

Lęk jest jedną z najbardziej podstawowych emocji towarzyszących człowiekowi. Gdy


istota ludzka odczuwa strach, zmienia się jej optyka postrzegania rzeczywistości, na-
stępuje nasycenie przestrzeni treścią o zdecydowanie negatywnym charakterze. Na-
rastanie lęku powoduje, że jednostka gubi się, maleje, ogląda świat z zaburzonej per-
spektywy; dominują w niej wówczas: niepewność, niska samoocena, nieufność i ner-
wowość 130. Strach bywa również tworzywem artystycznym, zostaje poddany intro-
spekcji albo przeobraża się w narzędzie manipulacji percepcją odbiorcy.

127
Ibid., s. 259.
128
Ibid.
129
J. R. Lewis, Sny o śmierci. W: J. R. Lewis, op. cit., s. 315.
130
„Lęk powoduje zaostrzenie egocentrycznej struktury świata. […] W lęku świat otaczający naciska na nas, chce nas zniszczyć,
jestem tylko ja i wrogo do mnie nastawiony świat” – pisze Antoni Kępiński (A. Kępiński, Psychopatie, Warszawa 1988, s. 109).
367 Materializm kontra ezoteryka

Takie zabiegi artystyczne możliwe są częstokroć dlatego, iż lęk kojarzony jest


przede wszystkim ze złem, mrokiem i tajemnicą. Ów naturalny mechanizm wypełnia-
nia przestrzeni nieznanej, niezbadanej cząstkami negatywnego przeżycia powoduje jej
pozorne przybliżenie. W ciemnościach, poza zasięgiem wzroku, a zatem w sferze nie-
odgadnionej, niemożliwej do zdefiniowania – chowa się strach, kryją się pustka i prze-
rażenie. Brak kontaktu wizualnego powoduje reakcje instynktownie podporządko-
wane obawie, jakimi są wyobrażenia tego, co pozostaje zasłonięte przed ludzkim wzro-
kiem. Jest to odwieczny proces stwarzania demonów przez inspirowaną lękiem wyob-
raźnię. W przestrzeni niewidocznej tak trudno jest przecież powstrzymać myśli, po-
wściągać naturalną skłonność do odgadywania pozornych tajemnic mroku. Ciemność
jest przecież ulubioną kryjówką Zła, które nie lubi, kiedy ktoś ogląda jego oblicze. Ko-
jarzenie mroku z negatywnymi aspektami rzeczywistości – także tej duchowej, ognis-
kowanej wokół przesądów oraz wierzeń – wynika w ogromnym stopniu z lęku wywie-
dzionego z dojmującego poczucia bezsilności wobec nieprzeniknionego. Niemożność
wizualnego porządkowania otoczenia staje się czynnikiem stresogennym, pobudza i wy-
zwala ukryte w podświadomości obawy, które prowadzą do projekcji wyimaginowa-
nych potworów i straszydeł. Pierwotny lęk wyraża się niezwykle często w przesądach
i wierzeniach, które dotyczą także świata chrześcijańskiego (na przykład wyobrażenia
o nocnych sabatach czarownic, określanie szatana mianem „księcia ciemności”) 131. Tym,
co rzeczywiście kryje się w mroku, jest zaledwie przeczucie, podświadoma, lecz nieu-
zasadniona do końca pewność istnienia zaczajonego w mroku koszmaru.
Takie odczucia obecne są nie tylko w wierzeniach, mitach, podaniach lub prze-
sądach, lecz w zasadniczy sposób wpływają także na kształt sztuki, w tym także litera-
tury. Gdyby nie strach i ciemność, opowieści grozy nie mogłyby zaistnieć. Wszak wła-
śnie pośród mroku rozgrywa się częstokroć dramat istnienia lub śmierci. Podstawo-
wym czynnikiem wypełniającym treść, wyjaśniającym pochodzenie zła jest właśnie
wszystko to, co pozostaje dla człowieka ukryte, niedostrzegalne wzrokiem 132. Takie

131
Jan Mitarski, syntetycznie przedstawiając historię lęków, zauważa, iż „w demonologii i symbolice lęku widoczny jest
dualizm poglądów etycznych, a także estetycznych. Lęk umieszczano po stronie Zła jako obraz wrogich sił zagrażających
człowiekowi, a odrażające kształty, jakie mu przydawano, unaoczniały jego negatywną ocenę. Symbole lęku bywały też
znakami ostrzegawczymi, przypominającymi, iż przekraczając normy społeczne można stać się jego pastwą. Tak piękno
identyfikowano z Dobrem, poczuciem bezpieczeństwa, harmonią, a Zło budzące lęk – z brzydotą i chaosem” (J. Mitarski,
Demonologia lęku. Niektóre formy ekspresji i symboliki lęku w dziejach kultury. W: A. Kępiński, op. cit., s. 332–333).
132
Warto dodać, iż mechanizm ten jest łatwy do rozszyfrowania. Psychika ludzka nie akceptuje bowiem tego, czego nie jest
w stanie widzieć. Dlatego właśnie od wieków mroki nocy skrywały tajemnice czarownic, upiorów, wampirów i wilkoła-
ków, które nie dość, że posiadły nadludzką moc (słusznie zresztą, bo kto nieobdarowany nadnaturalnymi zdolnościami
wypuściłby się samotnie na wyprawę po zmroku, skoro dookoła grasuje tyle rozmaitych krwiożerczych bestii), to jeszcze
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 368

umotywowanie znalazło swój artystyczny odpowiednik w literaturze grozy tworzonej


na przełomie XVIII i XIX wieku, do której nawiązywał potem modernizm. Estetyka
„gotycyzmu” wypracowała charakterystyczny model przestrzenny, oparty na schemacie
dwóch jednocześnie istniejących wymiarów rzeczywistości. Manuel Aguirre pisze, iż:

[…] gotycyzm zakłada istnienie dwóch przestrzeni: z jednej strony sfery racjonalności, świata człowieka,
domeny zdarzeń zrozumiałych; z drugiej zaś strony istnieje tu świat „Inności”, numinosum, tego, co
poza zdolnością ludzkiego pojmowania; obie te sfery rozdziela jakiś rodzaj progu, a fabuła niezmiennie
eksponuje moment ruchu ku jednej z tych sfer, ruchu, który często jest postrzegany jako transgresja,
naruszenie granic 133.

Nie inaczej konstruuje świat przedstawiony Zapolska, która akcję powieści A gdy
w głąb duszy wnikniemy sytuuje na granicy rzeczywistości i wymiaru nierealnego, wy-
pełnionego demonami i metafizyką 134. Pisarka wskazuje i identyfikuje elementy kry-
jące się w mroku, przygląda się im, precyzyjnie kreśląc ich portrety. Akcja utworu
przeplata zarówno pierwiastki obyczajowe, jak i symboliczne, a także niesamowite,
budzące grozę. W mroku dostrzega Zapolska nie tylko naturalny lęk człowieka przed
nieznanym, lecz równocześnie pierwotne siły ludzkich namiętności czy instynktów,
pustkę i koszmar psychicznej kondycji jednostki. Perspektywa, z której autorka poka-
zuje wszystkie te zjawiska, jest zaskakująca. Czytelnik porusza się po rozmaitych po-
ziomach grozy, doświadczeń naturalnych, psychicznych oraz w przestrzeniach ponad-
naturalnych mocy, które ścierają się ze sobą. Z mroku wyłaniają się widma ludzkiego
zła, nienawiści, demony zniszczenia, niemocy twórczej, pustki życiowej i grozy eg-
zystencjalnej. Charakterystyczne dla gotycyzmu wskazanie wyraźnej granicy oddzie-
lającej przestrzeń „normalną” od „niezwykłej” realizuje się w powieści Zapolskiej jako
antynomia: fizyczność – duchowość. Jednak mimo bariery, która dzieli świat widzial-
ny od niewidzialnego (czyli tego, który postrzega ponadzmysłowo główna bohaterka,
Anka), w obu przestrzeniach występują podobne kody zachowań, z których wyłania

z reguły charakteryzują się niezbyt pozytywnym stosunkiem do ludzi. Stworzenia nocne – sowy, nietoperze – stawały
się zresztą częstokroć symbolami zła, znienawidzonymi przedstawicielami złych mocy.
133
M. Aguirre, Geometria strachu, przeł. A. Izdebska. W: Wokół gotycyzmów. Wyobraźnia, groza, okrucieństwo, red. G. Gazda,
A. Izdebska, J. Płuciennik, Kraków 2002, s. 17.
134
Trzeba zauważyć, że w powieści tej pojawiają się motywy charakterystyczne nie tylko dla literatury określanej jako go-
tycka, lecz także dla literatury fantastycznej. Przestrzeń powieściowa, pomimo jej całkowicie realistycznego charakteru,
drobiazgowo przez Zapolską opisywanego, zostaje niejako „złamana” przez elementy anormalne, nie wchodzące w za-
kres tradycyjnie pojmowanej rzeczywistości, fantastyczne (jak telepatia, starcia na poziomie astralnym, widzenie aury,
odczuwanie duszy itp.). Marek Wydmuch konstatuje, że „fantastyka to cudowność, to wydarzenie niezgodne z panują-
cym wyobrażeniem o świecie, zachodzące w środowisku jak najbardziej normalnym, empirycznym, czy jak kto woli,
rzeczywistym. Dlatego, jak twierdzi Roger Caillois, najlepszymi twórcami opowiadań fantastycznych byli wielcy realiści”
(M. Wydmuch, Gra ze strachem. Fantastyka grozy, Warszawa 1975, s. 19–20).
369 Materializm kontra ezoteryka

się podział następny – na dobro i zło. Zatem zarówno w strukturze materialnej, jak
i duchowej występować będzie naturalne rozgraniczenie, odwieczny kontrast pomię-
dzy cząstkami pozytywnymi a negatywnymi, który w pewnych warunkach przyjmuje
formę walki bytów fizycznych i metafizycznych.
Najbardziej przerażająca w przestrzeni rzeczywistej jest jednostka ludzka, trans-
ponująca wszelkie pragnienia, namiętności, urazy i lęki na działania o zdecydowanie
destrukcyjnym charakterze. Podobny obraz zdegenerowanego człowieka pojawia się
także w estetyce gotyckiej przełomu XIX i XX wieku. Joanna Jabłkowska podkreśla na
przykład, że:

[…] odrzucenie postulatów realizmu sprzyja powrotowi motywów grozy, obłędu, tajemniczości, fascynacji
bliżej nieokreśloną historycznie przeszłością, przede wszystkim mesmeryzmem i okultyzmem. Jednak
nie posłannictwo moralne, lecz niezbadane głębie psychiki, dopuszczające niewyjaśnione zbrodnie […]
to tematy modernistów 135.

Zainteresowanie Zapolskiej mechanizmami inicjowania działań groźnych dla


ludzi oraz modelami dominowania poprzez przemoc zostały w powieści zsyntety-
zowane w postaci zachowań dwóch bohaterów – Leliana i Wierciaka. Lektura powie-
ści A gdy w głąb duszy wnikniemy zmusza wszakże do zweryfikowania poglądu, że psy-
chopaci są „produktem ubocznym” współczesnej cywilizacji. Zapolska kreuje bowiem
bohatera, którego określić można jedynie mianem seryjnego zabójcy. Prawda ujaw-
niana przez autorkę szokuje zresztą nie tylko samym faktem istnienia takiej osoby,
lecz zaskakuje przede wszystkim wnikliwą analizą jej zachowań i kierujących nią mo-
tywów. Lelian 136 – jeden z dwóch wspomnianych bohaterów negatywnych – jest zna-
komitym wzorcem zachowań psychopatycznych, egzemplifikacją osobowości zde-
generowanej z punktu widzenia moralności tradycyjnej. To cyniczny hulaka z twarzą
„Cherubina o potężnej władzy duchowej, która ma w sobie coś z drobiazgowości
wampira i olbrzymiej, groźnej potęgi syntetyzującej w sobie istotę życia” 137.
Człowiek ów czerpie ogromną, perwersyjną przyjemność z przyglądania się krwi,
niezwykle podnieca go śmierć. Znamienne upodobania i fantazje są mu niejako przy-
rodzone, gdyż – jak czytamy w powieści:

135
J. Jabłkowska, Gotycyzmy i prawo moralne. W: Wokół gotycyzmów…, s. 90.
136
Jadwiga Czachowska nadmienia, iż Zapolska „postaci wodza dekadentów, Leliana, nadała […] pewne rysy Stanisława Przy-
byszewskiego” (J. Czachowska, Gabriela Zapolska. Monografia bio-bibliograficzna, Kraków 1966, s. 314), co staje się swego
rodzaju wyjaśnieniem satanistycznych skłonności bohatera oraz jego zdemonizowanego, niszczycielskiego wizerunku.
137
G. Zapolska, A gdy w głąb duszy wnikniemy…, Warszawa 1904, t. II, s. 20.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 370

[…] ten rozkoszny dreszcz w chwili poddawania innemu myśli samozniszczenia – ogarniał go już od
dzieciństwa.
— Skalecz się! — mówił dzieciom, sam dziecko o rozmarzonych oczach […]. I patrzy. […]
— A gdybyś przeciął sobie żyły!
Tamten pobladł.
— Mógłbym umrzeć!…
Dziki błysk radości, tryumfu.
— A gdyby!… I od tej chwili pragnienie doprowadzenia istoty żywej do konieczności rozkładu, pra-
gnienie zostania czynem czyjejś woli. […] Zarazem rosła w nim subtelność niezwykła duchowa i rozum
zaostrzał się prawie anormalnie. Intuicją wysubtelniał go, a bystrość jego miała lotność eteru, przenikają-
cego to, co dla innych było niezgłębioną Tajnią. Zdolność panowania nad sobą prawie żelazna, nadała
mu hart, potrafił wywoływać wizje, lecz sam nigdy nie spojrzał obłędnie w ich łona. Wsłuchiwał się w cudzy
lęk i spokojnie rozróżniał w nim płomienie, które kolejno gasły w lampie krzyżowanej przez niego duszy.
Równocześnie rosła w nim do potęgi nienawiść do wszystkiego, co twórcze, rodzajne i powstające myślą
skrystalizowaną w formę. Zapragnął niszczyć nie ogień rozświetlający mroki, lecz samo naczynie, które
ten ogień rozniecić jest w stanie. I zwrócił się ku najzdolniejszym, najbardziej twórczym, ku tym, którzy
najwięcej po sobie pozostawić mogą 138.

Lelian niewątpliwie jest psychopatą 139, a jego czyny zostałyby dziś nazwane se-
ryjnymi morderstwami (nakłanianie do zabójstwa jest przecież uczestnictwem w ak-
cie odbierania życia), także ze względu na szczególny modus operandi. Lelian bowiem
wybiera ofiarę starannie, wyszukuje ją spośród podatnych na wpływy, wrażliwych ar-
tystów. Stopniowo zbliża się do niej, wkrada w jej życie, słowa, marzenia, wreszcie osła-
bia wolę i wówczas – uderza. Jego postępowanie jest charakterystyczne dla zachowań
sadystycznych, jakim jest znajdowanie przyjemności w stopniowym moralnym i psy-
chicznym wyniszczaniu ofiar 140:

Przeżywa rozkosznie ostatnie chwile, spędzone u boku samobójcy […].


— Musisz się zabić!
Leliana głos dźwięczy spiżowo. Prośba zmienia się w rozkaz […]. Siła Leliana działa na odległość
równie potężnie, jak z bliska. Kto wie, może się potęguje właśnie tym tajemniczym prądem, który prze-
bywa 141.

138
Ibid., t. II, s. 20-22.
139
Antyspołeczne zaburzenia osobowości polegają na „niezdolności do odbierania emocji innych ludzi i wzbudzania ich
w sobie, [co] sprawia, że psychopatom obce jest poczucie winy i skrucha. Wielu badaczy sądzi, że jest to rezulatat uszko-
dzenia mózgu; zdaniem innych, przyczyna może tkwić w niedostatku więzów z matką” – pisze Carter (op. cit., s. 93).
140
Według Kępińskiego w przypadku zachowań sadystyczno–masochistycznego typu „zadawanie cierpienia nie musi odnosić
się wyłącznie do sfery cielesnej, może ono polegać na zadawaniu cierpień psychicznych” (A. Kępiński, op. cit., s. 129).
141
G. Zapolska, op. cit., t. II, s. 15, 19.
371 Materializm kontra ezoteryka

Ofiara – w końcowej fazie unicestwiania – jest zupełnie bezradna, bezbronna, po-


nieważ Lelian dysponuje jakąś tajemniczą mocą magnetyzowania, poddawania swemu
wpływowi, co czyni go tym bardziej niepokonanym. Zaatakowana przez niego jed-
nostka nie ma szans na przyjęcie postawy defensywnej:

[…] i znów jakby uderzenie i pchnięcie straszne w kierunku lasu, tam, gdzie wyznaczony jest mu kres
cielesnego istnienia. […]. Wiedzie go siła, niesie po prostu. […] Jest już wpół trupem dzikim, nieokieł-
znanym, którego nic powstrzymać nie zdoła. […] Uczepił się go głóg, oplątał, pochwycił w ciernie. Szar-
pie go rękami, wciska ciernie w dłonie. Poczuł krew. Zgrzytnął zębami i krwią ciepłą potarł. Ogarnął go
śmiertelny szał. Wyrwał się z cierni. Pochwycił za rewolwer. Nie mógł nawet załkać, choć czuł, że krzyk-
nąć musi, że się poskarżyć chce 142.

Zapolska ukazuje Leliana napiętnowanego złem, demonizuje go, kierując uwagę


na jego szatańskie cechy i uzdolnienia. Postać ta faktycznie przybiera rozmiary bestii,
a obecne w niej zło budzi grozę i sprzeciw. Lelian zresztą zupełnie nie pojmuje swojej
degeneracji moralnej, nie traktując jej w kategoriach choroby czy wypaczenia moral-
nego. Tryumfuje i stawia się ponad twórcami, uznając swoje czyny za „dzieła”, a sie-
bie za ich siłę sprawczą (co jest oczywistym zachowaniem psychopatycznym, cho-
rym, wynaturzonym). Lelian kusi do odebrania sobie życia, rozluźnia wolę i dezin-
tegruje świadomość, zaburza naturalny instynkt samozachowawczy. Jak demon wpły-
wa na wolę ofiary, osacza ją, powoli doprowadzając na skraj obłędu, rozpaczy, niena-
wiści do świata i siebie samego. Trwa przy ofierze duchem, myślą i wolą, sprowadza-
jąc szał, opętanie, zaślepia unicestwieniem i wreszcie „zabija”. Najbardziej przeraża-
jący jest fakt, że Lelian prawdopodobnie się taki urodził – Zapolska nie daje żadnego
uzasadnienia podobnych zachowań. Lelian to swoisty moralny kryminalista, wampir
emocjonalny, wysysający energię ze straszliwą siłą. Bawi się swoją władzą nad ofia-
rami, pozbawiając je możliwości decydowania o sobie i oceny sytuacji. Skrzywdzeni
są jego dziełami i w tym właśnie zawiera się jego szczególny geniusz sprawczy. Lelian
chwali się przecież:

Stworzyłem prawdziwie piękne dzieło. Nie jest ono uchwytne, ani konkretne. Będzie żyło w tobie,
w nich, w świecie całym. […] Żadne ułożenie najpiękniejszych środków, którymi ludzie posługują się do
wytwarzania swych „arcydzieł” nie da tego dreszczu i następnie tego szeregu wrażeń, jakie ja wolą swoją
w ruch wprawiłem… 143.

142
Ibid., t. II, s. 20.
143
Ibid., t. II, s. 23.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 372

Wyraźnie zostaje w tej postaci zaznaczona przewaga upiornej, ciemnej strony


ludzkiej jaźni. Lelian jest tyleż geniuszem, co szaleńcem, a oba te aspekty przenikają
się wzajemnie, tworząc wokół tej postaci atmosferę niedookreśloności, niedopowie-
dzenia. Trzeba tu dodać, że Lelian w swym umiłowaniu i utożsamianiu śmierci z ar-
cydziełem woli, egzemplifikuje już młodopolski pogląd dotyczący motywu śmierci
jako tworzywa artystycznego i manifestacji wolności poprzez wyznaczanie, kreowa-
nie losu jednostki. Tym samym Lelian może być zaledwie obłąkanym artystą, w któ-
rym pragnienie skonstruowania arcydzieła, pokonania śmierci poprzez nią samą,
przełamało bariery moralne. W owym egoistycznym dążeniu do złamania tajemnicy
śmierci poprzez jej szerzenie, bliski jest schopenhauerowskiej wizji woli ludzkiej jako
pierwiastka sprawczego w procesie destrukcji, albowiem:

W samym człowieku, w jego woli do życia ugruntowane jest dążenie egoizmu do wyniszczenia wszyst-
kich i wszystkiego, co jego żądzy stoi na przeszkodzie. Jego egoizm jest gotów zniszczyć cały świat, by
samemu trwać, bo ta kropla chciałaby się stać oceanem 144.

Podobnie Lelian, który poprzez unicestwianie słabszych woli pragnie zrealizo-


wać dążenie do unieśmiertelnienia siebie samego, zdaje sobie jednocześnie sprawę
z faktu, że istnienie zależne jest od unicestwienia, gdyż:

[…] w naporze wciąż wzrastającej ilości i jakości indywiduów […] rozgrywa się niesłychana, mordercza
walka […], którą rozgrywa wola, bo wola sama w sobie musi żywić siebie samą, ponieważ poza nią nic
tu nie istnieje 145.

Czasem Lelian jawi się jednak wyłącznie jako czyste zło, demon podłości i wy-
stępku w cielesnej powłoce. Zapolska nazywa go zresztą „Duchem-Destruktorem”,
czyniąc także bardziej czytelną wzmiankę odnoszącą się do demonicznego pocho-
dzenia Leliana. Otóż gdy atakuje on kolejną ofiarę, główna bohaterka powieści, Anka
(notabene obdarzona nadnaturalną mocą „czytania” w ludzkich duszach) dotkliwie
odczuwa zabiegi Leliana: „całą przestrzeń wypełniają [wówczas] dzwony bijące na
trwogę. I pośród huku tych dzwonów wyczuwa Anka jeszcze syk węża, który […] bie-
rze kogoś w posiadanie” 146.

144
J. Tuczyński, Schopenhauer a Młoda Polska, Gdańsk 1969, s. 44.
145
Ibid., s. 39.
146
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t. II, s. 27.
373 Materializm kontra ezoteryka

Fragment ten stanowi niedwuznaczną aluzję do szatana 147, utożsamianego w


kulturze chrześcijańskiej z wężem-kusicielem 148. Lelian wszak kusi i zwodzi na ma-
nowce, nakłania swoje ofiary do występku przeciw Bogu i życiu, kieruje ku samobój-
stwu (stanowisko Kościoła wobec aktu destrukcji jest zdecydowanie potępiające; sa-
mobójców zresztą nie można było chować w poświęconej ziemi), „bierze w posiada-
nie”, czyli obejmuje władanie nad kuszoną, oszukiwaną duszą (a warto przypomnieć,
że złe duchy tradycyjnie wodzą na pokuszenie za pomocą niemożliwych do wypeł-
nienia obietnic, mamią mirażami).
W powieści Zapolskiej dobro jednak przegrywa ze złem wcielonym, ponieważ
intencje, z którymi Anka przyszła bronić nowej ofiary, nie są wystarczająco szczere, nie
wynikają z potrzeby serca, stanowią efekt na pół świadomego wyrachowania. Otóż Anka:

[…] przyszła w szacie Samarytanki, w pozornej szacie strzegącego świątyni życia Anioła. Pokonaną zo-
stała przez Demona, który szczerze swe motywy [sic!] nienawidził rozkłębioną w huragan ziejący ogniem
– potęgę. Nienawiść oślepiała blaskiem. Miłości nie było… W eterze unosiło się widmo egoistycznych
celów [Anki] 149.

Fascynację śmiercią przypisać należy przede wszystkim Lelianowi, który nie


tyle dąży do przemocy fizycznej, co ją prowokuje, wykorzystując przeciwko jedno-
stce jej własne obawy i lęki. Uznaje śmierć za akt kreacji i w jego trakcie osiąga speł-
nienie. Percypowanie umierania odbywa się tutaj jednakże z dystansu, a obserwacja
– choć wnikliwa – nie jest bezpośrednim doświadczeniem. Lelian nosi w sobie zale-
dwie pragnienie destrukcji, śmierć nie będzie dla niego niczym więcej, jak tylko dzie-
łem, pozbawionym wymiaru osobistego schematem zabijania. Lelian nie ma możli-
wości doświadczenia śmierci, nie jest mu dane zbliżyć się na tyle, by poczuć rozkosz
lub ból odchodzenia. I to właśnie powoduje, że postrzega on śmierć jako twórczy
eksperyment, nie rejestrując wymiaru tragedii. Cechująca tę postać deformacja psy-
chiczna nadaje inscenizowanemu przezeń zabójstwu/samobójstwu szczególny wy-
miar, staje się zarówno wykroczeniem poza normy prawne i obyczajowe, jak i po-
twornym gwałtem zadawanym chwiejnej psychice ofiary. Precyzja Leliana przeraża

147
Przypomnieć należy, że w dobie modernizmu znacznie wzrosło zainteresowanie satanizmem jako formą nie tyle nowej
religii, co swego rodzaju oddalenia od tradycyjnych zachowań religijnych. Fascynacja tym, co złe, występne, przyjmo-
wała charakter odwróconego porządku etycznego, manifestowała odejście od dotychczas ukształtowanej tradycji mo-
ralno-wyznaniowej, stanowiąc nawiązanie do tego, co ukryte, mroczne, pozornie niedostępne.
148
Por.: J. C. Cooper, Zwierzęta symboliczne i mityczne, przeł. A. Kozłowska-Ryś i L. Ryś, Poznań 1998, s. 285; W. Kopaliński
[J. Stefczyk], Wąż. W: W. Kopaliński, op. cit., s. 450.
149
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t.II, s. 29.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 374

trafnością doboru środków wiodących do aktu zagłady, uświadamiając odbiorcy cien-


kość i płynność granicy pomiędzy normalnością a szaleństwem, między zwyczajno-
ścią a koszmarem, przede wszystkim zaś jednak pomiędzy życiem a śmiercią. Fakt
ów jest punktem inicjacyjnym budowania atmosfery grozy, która stopniowo zaczyna
narastać, w miarę pojawiania się kolejnych informacji dotyczących tej postaci. W wy-
glądzie Leliana istotna jest także atrakcyjność i pozorna niewinność, która – niemal
jak maska – pokrywa wszystko to, co negatywne i budzące lęk. Maskarada taka wy-
nika z potrzeby uzmysłowienia istotnej prawdy – że zło (wcielone, wrodzone lub wy-
uczone) skrywać się może pod pozorem piękna, tradycyjnie kojarzonego z cechami
pozytywnymi. Jest to z jednej strony odniesienie do tradycyjnego wizerunku szatana
jako mężczyzny atrakcyjnego, zwodniczo przystojnego, z drugiej zaś wskazanie, że
upersonifikowana śmierć niekoniecznie charakteryzuje się odpychającym wyglą-
dem. Zatem także uroda może stanowić parawan dla demona, kryjówkę potwora,
który – niezidentyfikowany, nierozpoznany, a tym samym niepokonany – niszczy
i eliminuje wszystko to, czego nienawidzi.
Fascynacja Leliana procesem mortyfikacji opiera się zasadniczo na osiąganiu
określonego stopnia zadowolenia, spełnienia poprzez manipulację jednostką i do-
prowadzenie jej do śmierci. Bohater nazywa „rozkosznym” dokonywany przez siebie
akt unicestwienia. Działania Leliana reprezentują jeden z dwóch możliwych warian-
tów modernistycznego postrzegania i doświadczania śmierci:

W literaturze Młodej Polski należy odróżnić mortalizm, czyli postawę dostrzegającą w śmierci szczy-
towy i zwrotny moment egzystencji, środek wyzwolenia od bólu istnienia, oraz wrażliwość nekrofilską
(z elementami sadyzmu, masochizmu i wampiryzmu), która w niszczeniu, cierpieniu i agonii odkrywa
ambiwalentną przyjemność i dwuznaczne piękno 150.

Pierwszą z prezentowanych postaw egzemplifikuje tu młody twórca, nakłonio-


ny do samobójstwa, dla którego samozagłada stała się nie tylko manifestacją arty-
styczną, lecz także swoistym aktem wyzwolenia, drugą – niewątpliwie sam Lelian.
Dekadencka fascynacja unicestwieniem życia czyni z Leliana jednostkę ostro za-
rysowującą się na tle innych bohaterów. Owa wyrazistość charakterologiczna wynika
przede wszystkim z zamiaru nakreślenia bohatera jednoznacznie negatywnego, choć
jednocześnie manifestującego określoną postawę wobec świata. Bluźniercze zacho-

150
W. Gutowski, Nagie dusze i maski (o młodopolskich mitach miłości), Kraków 1992, s. 148.
375 Materializm kontra ezoteryka

wania Leliana są w zasadzie zapisem specyficznych zachowań modernistów – zain-


teresowania artystów tej epoki satanizmem, magią (zwłaszcza czarną), ich szokują-
cego trybu życia i poszukiwania nowych płaszczyzn artystycznego wyrazu.
Nie dziwi zatem, że w powieści imię Leliana pojawia się zamiennie z określe-
niem „on”. Nagminne posługiwanie się tym zaimkiem w stosunku do określonej
osoby sugeruje włączenie Leliana w świat złych mocy. Postać ta przyjmuje cechy sa-
tanistyczne już nie tylko poprzez swoją negatywną moc, sposób postępowania czy
cele, ale ulega także transformacji z człowieka w diabła (tradycyjnie nazywanego „on”;
chodzi o niewymawianie imienia szatana na głos, obawę przed przywołaniem złego
ducha). Fakt ten znacząco wpływa na percepcję postaci, sugerując jej pozaludzkie ko-
neksje lub nawet piekielną proweniencję. Ostateczne potwierdzenie tezy, iż Lelian
jest uosobieniem modernistycznych fascynacji złem przynosi informacja o zaintere-
sowaniach naukowych bohatera, pracującego nad studium o Satanicznyn Dekame-
ronie Moreau. O ile bowiem:

[…] demony piekielne przybierały w sztuce i literaturze najprzeróżniejsze, najbardziej nawet fanta-
styczne formy, o tyle ich protoplasta szatan bywał przedstawiany w kostiumie kanonicznym jako „książę
tego świata”: to on zastawia sidła na zbłąkane dusze, to on sączy jad występków 151.

Osadzenie infernalnego bytu pośród ludzi jest jednym z elementów gry z czy-
telnikiem, sugerowaniem określonej optyki w odniesieniu do zagadnienia śmierci.
Okazuje się zatem, iż wcielony demon nie posiada możliwości doświadczania za-
głady fizycznej w pełnym wymiarze, co czyni go kreacją kaleką.
Aura grozy i ciemności wyeksponowana została także w planie niższego pozio-
mu duchowego upośledzenia. Przykładem osobowości wrośniętej w mrok egzysten-
cjalny i emocjonalny jest postać Wierciaka. Psychika tego bohatera – mieszkańca
slumsów, „hieny wyborczej” – idealnie koreluje z jego warunkami bytowymi. Obecna
w tym człowieku agresja oraz jego upośledzenie moralne są jednocześnie amplifiko-
wane przez przestrzeń egzystencjalną. Miejsce, które zasiedla ten ludzki drapieżnik,
jest ciemne, wilgotne, czuć w nim opary zgnilizny i zła metafizycznego 152. Bohaterka

151
J. K. Goliński, Okolice trwogi. Lęk w literaturze i kulturze dawnej Polski, Bydgoszcz 1997, s. 238.
152
Należy zwrócić uwagę na fakt, że w literaturze gotyckiej, a ściślej ujmując w tak zwanym weird fantasy, istnieje zabieg
polegający na amplifikowaniu atmosfery grozy za pomocą wygenerowania wykrzywionego, wynaturzonego obrazu
przestrzeni lub jej fragmentu (chodzi głównie o opuszczone domy). Marek Wydmuch pisze: „upadek, zaniedbanie, po-
wolne umieranie opuszczonego domostwa jest jednym z rodzajów wstępnego ostrzeżenia. Obok nich stosuje weird fic-
tion […] chwyt idący jeszcze o krok dalej między normalnym a anormalnym: przedstawia żerujące na opuszczeniu i roz-
wijające się w niezwykłym tempie chore, patologiczne życie” (M. Wydmuch, op. cit., s. 100). Zabieg ten w zalążkowej
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 376

(Anka) dotkliwie odczuwa swój pobyt w tym miejscu: „Opar mgły zasnuwał się po nią
i zagarniał ją niejako w swe wilgotne, cuchnące objęcia” 153. Tak nakreślony obraz oto-
czenia nie tylko sugeruje wzajemne przenikanie się atmosfery miejsca z osobowo-
ściami mieszkańców, lecz tworzy także klimat niewysłowionego koszmaru, który wisi
w powietrzu i zmusza bohaterkę (emocjonalnie nadwrażliwą) do ucieczki. Podobna at-
mosfera kreowana jest zawsze w opowieściach grozy – wilgoć, zanieczyszczenie (fi-
zyczne i pozazmysłowe), ciemność, zaduch, ciężkie opary strachu, niemocy, przera-
żenia i bólu – to elementy nieodzowne dla stworzenia wynaturzonego obrazu prze-
strzeni 154, co jednoznacznie potwierdza Wydmuch:

Możliwość tworzenia nastroju za pomocą na wpół uświadomionych wrażeń, zastępujących słowa, co rze-
czy nazywają po imieniu, jest przywilejem literatury, z którego opowieść grozy czerpie dużą część swej
siły 155.

Atmosfera niesamowitości służy w tym przypadku określonemu celowi: oto Za-


polska w doskonały sposób pokazuje zewnętrzne oznaki „gnicia” duszy, rozpadania
się istoty od środka, od warstw emotywnych, niematerialnych 156.
Wierciak ukazany zostaje także jako władca cierpienia. Dręcząc życiową partnerkę
– Piotrusię – paradoksalnie zyskuje nad nią większą moc. Ból, który zadaje kobiecie,
stwarza go jako mężczyznę, to w nim znajduje on spełnienie i satysfakcję. Trzeba jed-
nak zwrócić uwagę na fakt, że Wierciak jest postacią mimo wszystko niejednoznaczną.
Informacja o brutalności i „dzikości” zachowań sugerująca prymitywizm bohatera,
dopełniona jest sugestiami na temat sprytu i konsekwencji w realizacji życiowych

postaci znaleźć można w powieści A gdy w głąb duszy wnikniemy. Owo „anormalne”, wybujałe życie to w powieści Wier-
ciak, który mimo niezdrowej atmosfery egzystuje w tym dziwacznym miejscu w zupełnie naturalny sposób. Co więcej,
bohater ten przejawia cechy nie całkiem naturalne, charakteryzuje się też niemiłą, odpychającą aparycją. Jego egzysten-
cja polega na pasożytowaniu, stąd określenie „hiena wyborcza” i późniejsze porównanie Wierciaka (fizyczne) do zwie-
rzęcia. Warto dodać, iż analogia taka odwołuje się również do tradycyjnego sposobu przyrównywania relacji istniejących
w świecie ludzi do świata zwierzęcego. Nasycenie opisu Wierciaka określeniami odnoszącymi się do deskrypcji określo-
nego gatunku zwierzęcia (hieny) ma na celu dalszą jego deprecjację, wskazanie najgorszych cech osobowych. Alfonso M.
di Nola pisze bowiem, iż „hiena, jako zwierzę żywiące się padliną, krąży wokół miejsc pochówku i posiada złowróżbną
moc” (A. M. di Nola, Wstęp. W: E. Petoia, Wampiry i wilkołaki, źródła, historia, legendy od antyku do współczesności, tłum. A. Pers,
Kraków 2002, s. 9)
153
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t. II, s. 65–66.
154
Warto zauważyć, że przestrzeń „gotycka” wypełniona jest określonymi elementami wzmagającymi poczucie grozy. Jest
to charakterystyczne dla wzmiankowanej we wstępie dwuwymiarowości, podziału przestrzeni na sferę „normalną” i „poza-
normalną”.
155
M. Wydmuch, op. cit., s. 94.
156
Zob. G. Bachelard, Ziemia, woda i marzenie. W: G. Bachelard, Wyobraźnia poetycka. Wybór pism, wyboru dokonał H. Chudak,
przeł. H. Chudak, A. Tatarkiewicz, przedmowa J. Błońskiego, Warszawa 1975, s. 246–255, gdzie miękkie, lepkie, wsysające
podłoże to wzorcowy obraz masy chaotycznej, której nikt nie modeluje, a jej immanentną dynamikę określa wyłącznie
energia rozkładu.
377 Materializm kontra ezoteryka

celów. Ów spryt wyraża się w sposobie zdobywania pieniędzy, doprowadzonej do


perfekcji umiejętności odkrywania, wyzyskiwania słabości ludzkiego charakteru. Ta
specyficzna „sztuka przetrwania” w miejskiej dżungli opiera się na znajomości zasad
zastraszania, psychologicznych (aczkolwiek wynikających raczej z instynktu niźli z fak-
tycznej wiedzy) metod nacisku – uporu, nieugiętości, wywierania presji (wszystko
poparte odpowiednią postawą, gestem i mimiką). Aura Wierciaka charakteryzować
się musi określoną substancją, jest modelowa dla osobników wyrażających swoją do-
minację poprzez posłużenie się strachem. Główna bohaterka postrzega tę otoczkę
emocjonalną w formie negatywnego przeczucia pozazmysłowego:

Ten człowiek niósł ze sobą wrażenie strachu. Wrażenie to, na pozór tajemnicze i abstrakcyjne, zaczy-
nało powoli przechodzić w uczucie fizycznego bólu. Ance zdawało się, że ręce tego człowieka, oparte
zwierzęcym ruchem o krawędź czeluści schodowej, są łapami zagadkowego potwora, mogącego zdusić
człowieka fizycznie gestem siły i przenieść zamieszanie w świat niewidzialny, brutalnie, bezwzględnie,
nagłym wtargnięciem, rozpasaniem i niepojęcie śmiałym. Przez krótką chwilę oczy Wierciaka mignęły
ku źrenicom Anki. Przeszywający ból przejął jej mózg. Te ręce, te oczy – to były dwa główne wrażenia,
jakie w tej chwili odniosła. […] Zwłaszcza ręce jego, rozpłaszczone, fatalne, jakby czekające na żer, jakby
złożone z głodnych ssawek, występowały na jaw, rzucając się w oczy 157.

Wyraźnie zaznaczone zostają charakterystyczne cechy postaci, celowo amplifi-


kowane do wymiarów ponadludzkich, spotworniałych, piętnujących osobowość po-
staci. Ręce Wierciaka to nie dłonie, lecz łapy, o dominantach zwierzęcych, drapież-
nych, jaskrawo odcinające się od normalności siłą i zatrzymanym w ich ułożeniu ob-
razem fizycznego mordu. Wierciak to niecierpliwie oczekujący żerowania stwór, ja-
kaś przerażająca istota, obdarzona mocą pozaludzkiej brutalności, wynikającej li tyl-
ko z instynktownych potrzeb pozbawionego pozytywów duchowych ciała. Owe prze-
rażające ręce, „złożone z głodnych ssawek”, dobitnie świadczą o immanentnej cesze
tego człowieka – dojmującym, bezustannym głodzie, pragnieniu esencji życiowej i sił
innych istot. A takim właśnie nieukojeniem charakteryzują się wampiry, mityczne
przeklęte pasożyty, żywiące się ciepłą krwią ludzką 158. Wierciak, ten niższy gatunek

157
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t. I, s. 69–70.
158
„Mit wampiryzmu ukształtował się w wyniku nagromadzenia wielorakich przesądów ludowych korespondujących ze
zdarzeniami autentycznymi. Do grupy owych, głęboko zakorzenionych w świadomości różnych społeczeństw, przesą-
dów należą m.in.: szeroko rozpowszechniona wiara w upiory […], istnienie pewnej kategorii ludzi […] złaknionych świeżej
krwi; przedwczesne pochówki […]; koincydencja relacji o przypadkach wampiryzmu z okresowym pojawianiem się za-
razy […] i wreszcie – występowanie perwersji paralelnych do przypadków wampiryzmu, takich jak: nekrofilia, nekrofagia
czy nekrosadyzm” – konstatuje Anita Has-Tokarz (A. Has-Tokarz, Motyw wampira w literaturze i filmie grozy. W: Wokół
gotycyzmów…, s. 169). Archetyp wampira podlegać może oczywiście rozmaitym interpretacjom i symbolicznym prze-
kształceniom, przy czym zachowana zostaje zasadnicza koncepcja wyróżniająca tę istotę spośród szeregu innych demo-
nów – niemożliwe do ugaszenia pragnienie – oraz cechy sadystycznomasochistyczne: dominacja poprzez przemoc i seks.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 378

demona, postrzegany jest przez Ankę jako hiena, karmiąca się martwymi ciałami
słabszych, mniej zdolnych do przemocy: „Pełza, idzie nocą, dokoła niego szaro, a on
cały szary i tylko ciemne pręgi dla zmylenia oka od schylonego grzbietu płyną. Idzie
w nocy na żer i szuka… trupów” 159.
Wizja bohaterki tworzy wokół postaci Wierciaka niezwykłą atmosferę horroru,
w którym krew i ciało ludzkie stają się pożywieniem strasznych, bezlitosnych, kieru-
jących się bezmyślnym instynktem stworów rodem z najgorszych koszmarów. Au-
torka celowo nasyca opis wyrazami konotującymi określone wrażenia, sugerującymi
negatywne asocjacje. Na przykład czasownik „pełzać” pełni funkcję wartościującą;
definiuje sposób poruszania się istoty, redukując ją do najpośledniejszego – w rozu-
mieniu kultury chrześcijańskiej (pełzający wąż – symbol zła, zepsucia, najniższa
forma życia) – metody przemieszczania się. Podobną rolę pełni rzeczownik „noc”,
sytuujący działania tej postaci w czasie godzin, które tradycyjnie przyjmuje się jako
podporządkowane złu, występkowi i demonom.
Demonizacja Wierciaka służy dopełnieniu rysunku niesamowitości w odniesie-
niu do drugiej negatywnej postaci powieści, Leliana. Wierciak wczepia się kurczowo
tylko w jedną duszę – inaczej niż Lelian, który do przetrwania i osiągnięcia satysfakcji
potrzebuje większej liczby ofiar. Mężczyzna wczepiając się w duszę Piotrusi, stop-
niowo, systematycznie pozbawia ją godności, szacunku dla siebie i swojej kobiecości
(a także szacunku dla otaczającego świata). Oplątuje dziewczynę jak trujący bluszcz,
owija ją swoją chorą i złą miłością. Wierciak – mniej inteligentny od Leliana – jest
bardziej upiornym pasożytem niźli mordercą. Posiada wszakże swego rodzaju szósty
zmysł, który pomaga mu przetrwać, wyłowić spośród tłumu słabsze jednostki i wy-
sysać z nich siły. Jego pragnienia nie są przezeń do końca uświadamiane – on tylko
instynktownie odczuwa pragnienie sprawiania bólu, głównie fizycznego. Byłby to za-
tem niższy poziom udręczania drugiej osoby, maltretowanie powłoki cielesnej. Jest
to zachowanie typowe dla osobowości sadomasochistycznej. Wierciak w pełni zdaje
sobie sprawę ze swego upodobania do oglądania łez kochanki, jednak nie odczuwa
w związku z tym żadnego dyskomfortu moralnego. Bohater ten jest prymitywny,
a wszystko, co robi jest nieestetyczne, zaprzecza pięknu. Tym właśnie różni się od
przerażającego wysublimowania Leliana, który brzydotę psychiczną ukrywa pod

Zob. też: M. Lurker, Leksykon bóstw i demonów, przekład J. Prokopiuk, R. Stiller, Warszawa 1999, s 276; O. S. Rachleff, Okultyzm
w sztuce, wprowadzenie I. B. Singer, przekład z jęz. ang. J. Korpanty i I. Liberek, Warszawa 1993, s. 204–206.
159
G. Zapolska, A gdy w głąb…, s. 71.
379 Materializm kontra ezoteryka

maską urody, a wszystkie złe uczynki wyprowadza z wymiaru metafizycznego. Na-


tomiast każde działanie Wierciaka odznacza się piętnem fizyczności, materialności.
Doskonały przykład stanowi tutaj związek bohatera z Piotrusią, wyraźnie podpo-
rządkowany instynktom cielesnym, oparty na wszechogarniającym pożądaniu, na
dominacji zmysłowej. Przejęcie władzy nad duszą jest tutaj – o ile w ogóle pojawia
się jako punkt celowy – wartością drugorzędną. Panowanie nad namiętnościami part-
nerki stanowi ogniskową władzy Wierciaka nad kobietą, jest głównym elementem
charakteryzującym ten związek. Mężczyzna zaś nie chce być zniewolony i – jako jed-
nostka silniejsza – odrzuca jakiekolwiek podporządkowanie. Dlatego unika zalegali-
zowania związku, do czego usilnie dąży partnerka (najprawdopodobniej kierując się
uzasadnioną obawą utraty kochanka na rzecz kolejnej kobiety).
Motyw wampira pojawia się także w Rajskim ptaku Zapolskiej, przy czym rolę
demona pisarka wyznacza tym razem kobiecie – Wiśce. Kiedy bohater powieści spo-
tyka dziewczynę po raz pierwszy, dostrzega obok niej dwa cienie („szły dwa cienie –
jeden jej siostra bliźnia, drugi, jak anioł wielki, rozwiewny, przejrzysty” 160). Osobliwe
widzenie Adama wyjaśnić można dwojako: albo ów drugi cień jest demonem „przy-
czepionym” do duszy kobiety (którego obecność ujawnia się fizycznie poprzez cień),
albo też bohater dostrzega ciało astralne kobiety.
Zapolska demonizuje Wiśkę, nadając jej cechy wampiryczne, wyostrzając cha-
rakter i aparycję tak, aby zasugerować wrażenie istoty przeklętej, fatalnej. Wiele ge-
stów dziewczyny nasuwa skojarzenia z ciemnymi, dzikimi mocami („śmieje się wam-
pirem”), a opis ostrych, niemal zwierzęcych zębów dziewczyny („kły białe błysnęły
w ustach”) stanowi kolejny szczegół dokumentujący jej piekielne pochodzenie. Na-
wet fotografia Wiśki zdaje się zaświadczać o tej negatywnej, infernalnej proweniencji:

Ni to upiorzyca, ni to lampa, co czuwa niby u wezgłowia, a płomień jej oświeca źle i nieprzyjaźnie.
A przecież w tych oczach tkwi smutek przeznaczeń, tak ostro zaznaczonych, że woli, aby wyłamać się
spod nich nie ma 161.

W dziewczynie tkwiłoby tedy jakieś przekleństwo, fatum, które wyzwala w niej


nieokiełznanie i popycha ku drastycznym czynom. Zło, które symbolizuje postać Wiś-
ki, stanowiłoby w tym przypadku zło wcielone, niemożliwe do pokonania przez samą

160
Idem, Rajski ptak, Gdynia 1993, s. 26.
161
Ibid., s 72.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 380

bohaterkę. Dziewczyna, podobnie jak jej matka, staje się przyczyną zguby, sprowa-
dza nieszczęścia, roznieca, a potem lekceważy miłość. Wszystkie zachowania Wiśki
są jej przypisane niezależnie od jej woli, bez możliwości świadomego nimi kierowa-
nia. Sytuacja taka byłaby zbieżna z niektórymi ludowymi interpretacjami istnienia
wampirów czy wilkołaków 162 jako wynikiem rzucenia anatemy. Obydwie kategorie
sprowadzają się zresztą do wspólnego mianownika, czyli do stwierdzenia, że człowiek
poddany zostaje działaniu sił niezależnych od siebie, zatem jego zachowanie w nie-
wielkiej mierze wynika ze świadomej dążności do czynienia zła. W kontekście tym
pojawia się motyw klątwy i nieintencjonalnego działania osoby przeklętej. Tadeusz
Margul pisze o wilkołactwie następująco: „Przy pojmowaniu zawężonym do samej
postaci wilka, nazwiemy wilkołakiem człowieka, który pod przymusem lub dobro-
wolnie przybiera na siebie na pewien okres postać wilka i staje się wtedy istotą złą” 163.
Homologię z tą teorią dokumentują dwa epizody powieści, egzemplifikujące de-
moniczny charakter Wiśki i świadczące także o niejasnych mechanizmach determi-
nujących zachowania bohaterki. Pierwszy fragment zdecydowanie piętnuje dziewczy-
nę, wskazuje na jej okrucieństwo i bezwzględność postępowania:

Przechodząc koło stajen, Wiśka nagle strzeliła do wróbli rozsypanych na dachu stajennym. Spadły gra-
dem maluchnych, bezbronnych ciałek. Wiśka patrzyła na nie i uśmiech dziki odsłonił jej kły białe […].
Za nią szedł Adam. Mimo woli myślał ciągle o lecących martwych ptaszkach i o odsłoniętych kłach
kobiety 164.

Drapieżność dziewczyny i pragnienie krwi pokazuje Zapolska w kategorii czynu


dokonanego na bezbronnych stworzeniach. Jest to wszakże akt zrealizowany pod
wpływem niezrozumiałego impulsu, a motywem przewodnim, powracającym bez-
ustannie, są owe odsłonięte w brutalnym uśmiechu białe „kły” dziewczyny. Demo-
niczność osobowości ujawnia się właśnie w tym pozornie nieznaczącym geście, który
staje się czynnikiem charakteryzującym pierwotne instynkty bohaterki.

162
Maria Janion (Wampir. Biografia symboliczna, Gdańsk 2002, s. 24 i 27) wskazuje zresztą na wieloletnią praktykę utożsa-
miania wampira z wilkołakiem; „Istnieje tradycja łącząca ściśle wilkołaka i wampira. […] Collin de Plancy utrzymuje, że
Grecy swoje wampiry nazywają burkolakami lub vrykolakami. Brückner twierdzi, że «wilkołak za życia, staje się po śmierci
wampirem»; Grecy dzisiaj wampira przezywają słowiańskim terminem wilkołaka – tak ściśle spajają się te wytwory fan-
tazji demonologicznej […]. Dla Chodźki około roku 1830 oczywiste były znaki równania: wampir = upiór = wilkołak”
163
T. Margul, Zwierzę w kulcie i micie, Lublin 1996, s. 66.
164
G. Zapolska, Rajski ptak…, s. 141.
381 Materializm kontra ezoteryka

Drugi natomiast fragment opisuje walkę, prowadzoną przez Wiśkę z osaczają-


cym ją złem. Nadwrażliwość Adama pozwala mu doświadczyć szczególnego wraże-
nia, dotyczącego zmagania demonów:

Niech walczy […]. Nadlecą demony. I okolą ją swymi skrzydłami. Skrzydłami mieniącymi się barwą
płomieni. Jak tryskające z ziemi źródło krwi świeżej. Krwi młodej i zatrutej. Zatrutej, jak jadowite ziela
u brzegu cichych bagnisk na skrajach zrębów leśnych. Leśnych zrębów-cmentarzysk, po których wi-
cher śpiewa 165.

Istotnym szczegółem wizji Adama jest „zatruta krew” dziewczyny, ów jad, który
toczy ją od środka i w pewien sposób eksplikuje jej kompulsywne zachowania. Boha-
ter postrzega postępowanie Wiśki jako wynik szczególnego rodzaju choroby duszy,
swoistego opętania przez złe moce. Istotnym aspektem zobrazowanej sytuacji będzie
właśnie motyw krwi (także w odniesieniu do drapieżności czy „zwierzęcości”, po-
twierdzanej przez szczególny kształt zębów bohaterki), pojawiający się nie tylko we
wrażeniu Adama, lecz również w serii posunięć Wiśki (strzelanie do wróbli, rozdep-
tywanie głów ptakom, strzelanie do starego konia). Wątek taki towarzyszy z reguły
opowieściom wampirycznym, stanowiąc nieodłączny atrybut czy przedmiot pożą-
dania istot ciemności. Janion podkreśla, że: „Bez krwi nie ma wampira. Jest to sub-
stancja, która decyduje o jego istnieniu, podobnie jak o istnieniu człowieka” 166.
Satanizacja osobowości bohaterki, przejawiająca się w szeregu ekscentrycznych
oraz brutalnych zachowań, koncentruje się wokół motywu pragnienia krwi, współ-
grając z wykreowanym wizerunkiem wiecznej uwodzicielki. Niesamowitość charak-
teru bohaterki amplifikowana jest elementami transgresyjnymi, zawierającymi się
nie tylko w przestrzeni zewnętrznej (brutalność czy okrucieństwo działań), lecz osa-
dzonymi również w schemacie emocjonalnym pozostałych osób. Opinia ojczyma
dziewczyny, Rudzika, nie pozostawia przecież wątpliwości: „to wiedźma”.
Jednak oczarowanie bohatera Wiśką wzrasta, przeradzając się powoli w zgubną
obsesję. Mimo ostrzeżeń Adam coraz bardziej pogrąża się w fascynacji demoniczną
kobietą. Podobne fatalne oczarowanie tradycyjnie staje się udziałem ofiar uwiedzio-
nych przez demony, strzygi czy wampiry. Wiśka jawi się już jako famme fatale, kusi-
cielka, prowokatorka, niszczycielka, co koresponduje blisko z dominującą pod ko-
niec XIX wieku estetyką.

165
Ibid., s. 169.
166
M. Janion, op. cit., s. 37.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 382

Demonizacja Wiśki oraz jej nadnaturalny wpływ wynika także z określonego


sposobu pojmowania psychiki kobiecej. Upór i siła charakteru dziewczyny stawiają
ją w opozycji do słabych mężczyzn, którymi się „żywi” i których wykorzystuje. W po-
wieści zatem odwróceniu uległa sytuacja tradycyjna, w której mężczyzna-kochanek
sprawuje absolutną władzę nad emocjami czy wolą kobiety. Zapolska w precyzyjny,
aczkolwiek przewrotny sposób, kreśli obraz kobiety niejednoznacznej, wyemancy-
powanej, postrzeganej w związku z tym jako postać sataniczna. Osobowość i dążenia
Wiśki tworzą jej wypaczony wizerunek, nadając atrybuty drapieżności. Wynikają one
z zaprzeczenia ustalonym normom towarzyskim (dotyczy to również matki dziew-
czyny, która wyszła za swojego ekonoma, co oznaczało mezalians). Nieprzystawal-
ność czy pozorna ekstrawagancja posunięć bohaterki stanowią wyraz buntu wobec
ciasnych reguł obyczajowych, stając się także manifestacją odrzucenia skostniałych
form postępowania, według których siła charakteru kobiety nie może przekraczać
określonych granic i schematów zachowań. Demonizm Wiśki byłby symboliczny
i opierałby się zasadniczo na wyrafinowanej erotycznej manipulacji.
Kulminacyjnym momentem powieści jest scena, w której niemal dochodzi do
pocałunku pomiędzy parą bohaterów. Fragment ów zrealizowany jest w poetyce oni-
rycznej, a jednocześnie przesycony niejasną grozą i przeczuciem zła:

Zawisła tak nad nim zjawiskiem, widmem, marą, upiorem. Zda się, chwila jeszcze, a wytrysną jej z ra-
mion tłem do owej głowy – skrzydła czarne, delikatne, jakby z czarnych chmur utkane. I będzie mu
demonem. Czy tak? Przez Boga! – tego Adam nie chce. To zbyt ogólnoludzkie, ta kobieta wampir,
czyhająca na myśl, na serce, na chęć… lepiej tak – amforę z onyksu, w której płonie rubin światła krwa-
wego bólu… Adam przeczuwa pocałunek, grad pocałunków, całą ich sieć. Czyhają w kącikach ust Wiśki
tam, gdzie bielą się dwa kły. I ten gąszcz włosów aż drży w świetle księżyca pragnieniem, aby okryć go
całunem wonnym i dziwnym 167.

Uwaga czytelnika skierowana zostaje na emotywnie zabarwione rzeczowniki:


„zjawisko”, „widmo”, „mara”, „upiór”, konotujące negatywne skojarzenia. Wszystkie
te elementy należą zresztą do sfery fantastyki, baśniowości, wywodzą się z ukrytych
ludzkich lęków, przetransponowanych na ucieleśnione, wyobrażone zło. Również
bohater odczuwa dyskomfort sytuacji, przetwarzając obraz dziewczyny w wampi-
ryczną iluzję, która przeraża go i odpycha od Wiśki. Intrygujące zachowanie mło-

167
G. Zapolska, Rajski ptak…, s. 182.
383 Materializm kontra ezoteryka

dego mężczyzny wyjaśnić można odwołując się do sfery podświadomości i skrywa-


nej obawy przed bliskością kobiety. Dominujący charakter bohaterki, jej wybujały
temperament i rozbudzona seksualność stają się przyczyną niemocy i strachu Ad-
ama. W podobny sposób postrzegali kobiety dekadenci. Jak dowodzi Janion:

[…] cechy ważne dla kobiety wampira fin de siecle’u ujawniły się w wierszu Baudelaire’a, pochodzącym
ze zbioru Les Èpaves (Szczątki, 1866) […]. Kobieta, wijąca się jak żmija […] wygłasza zuchwałą autoapologię
swych sprzecznych zalet – jest i skromna, i rozpustna, krucha i krzepka jednocześnie. To ona wysysa
szpik mężczyzny […]. Félicien Rops uchodzi za malarza, który najbardziej dosłownie wziął wiersze Bau-
delaire’a za inspirację do swych obrazów. […] Celem Ropsa było „pokazać Zło, którego wcieleniem jest
kobieta […]”. […] Kobieta to okrutna dzika bestia […]. Równie niebezpieczna jest ta „Madonna Przeraże-
nia” jako siewczyni syfilisu (Mors Syphilitica – tytuł dzieła Ropsa). Obcowanie miłosne z nią niesie tru-
ciznę, zgniliznę, zarazę, zniszczenie, śmierć. I nie może być inaczej, skoro mamy do czynienia z wam-
pirem […]. Przedstawiając kobietę […] u schyłku XIX wieku, „Magazine Littéraire” umieścił od góry
strony reprodukcję dzieła Gustave’a Adolpha Mossy Elle (Ona) […]. Kobieta ciemna, naga, z wielkimi
piersiami, na głowie korona z czaszek, siedzi na stosie nagich męskich ciał i patrzy wielkimi, morder-
czymi oczami […]. Kobieta bowiem jest w naturalny sposób […] chorym potworem o skłonnościach sa-
dystyczno-wampirycznych 168.

Podobne cechy kobiety fatalnej odnaleźć można w postaci Wiśki, którą Zapolska
kreśli z całą brutalnością i ostrością. Bohaterka jest ucieleśnieniem ukrytych lęków
męskiego ego, drapieżnym i bezwzględnym potworem, który opętuje, a następnie
niszczy mężczyzn. Notabene owo skojarzenie istoty ludzkiej z wampirem „sięga swo-
imi korzeniami prawdopodobnie tkwiących w podświadomości perwersyjnych po-
trzeb seksualnych człowieka” 169, a zatem wynika z nieuświadomionych popędów i tłu-
mionych fobii.
Charakterystyczna jest także homologiczność sceny niedoszłego pocałunku z ob-
razem Eduarda Muncha Wampir. Niezwykłe podobieństwo budzi automatyczne aso-
cjacje z ukazaną w dziele interpretacją kobiecości wynaturzonej, groźnej:

Munch nie zamierzał stworzyć erotycznego dzieła o supernaturalistycznym charakterze. To, co na nim
widać, artysta określał jako scenę, podczas której „kobieta całuje po prostu mężczyznę w szyję”. Trzeba
jednak pamiętać o tym, że dla młodego Muncha pocałunek jako taki miał niezwykłe znaczenie, był czymś
nieomal traumatycznym. W swoim dzienniku z 1890 roku zanotował: „pocałowałem ją po raz pierwszy…

168
M. Janion, op. cit., s. 213, 214, 216, 218. Wtóruje jej także Anna Czabanowska-Wróbel, pisząc: „W micie chuci ta odczło-
wieczona, amoralna, jak sama natura, wysłanniczka potężniejszych od niej, istota wywołująca zarazem pożądanie i lęk
(wynikający też z obawy przed prokreacją) jest jadowitym, trującym kwiatem, sfinksem, „krwawą Chimerą”, płazem,
sępem i to koniecznie sępem-ścierwnikiem […], lwicą, tygrysicą i panterą, ośmiornicą […], polipem […] i oczywiście wam-
pirem” (Maski kobiety i twarz mężczyzny, „Teksty Drugie” 1993, nr 4, s. 185).
169
O. S. Rachleff, op. cit., s. 205.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 384

nagle łuski opadły mi z oczu i zobaczyłem przed sobą głowę Meduzy… życie [stało się] przerażające”.
Na obrazie kaskada bujnych, ciemnorudych włosów opadająca z głowy kobiety, która całkowicie podpo-
rządkowała sobie mężczyznę, sugeruje nie tylko kobiece pożądanie, lecz także demoniczną moc, którą
ona dysponuje. Fakt, iż artysta postanowił nadać swojej pracy tytuł Wampir dodatkowo to potwierdza 170.

Analogia do sytuacji powieściowej jest uderzająca, bowiem zarówno na obrazie,


jak i w utworze Zapolskiej pojawia się motyw przejęcia kontroli nad mężczyzną, sym-
bolizowany poprzez włosy – jeden z najsilniej zerotyzowanych i umagicznionych atry-
butów kobiecości. Identyczność skojarzeń polegająca na postawieniu znaku równości
pomiędzy kobietą a demonem/wampirem wynika, jak wspomniano, z określonego mo-
delu estetycznego, przewartościowania roli kobiet i specyficznego sposobu ich oglądu 171.
Bohater Rajskiego ptaka zostaje uwolniony od zgubnego wpływu famme fatale,
przy czym rozstrzygnięcie takie nie wynika z podjętych przezeń postanowień czy
uświadomionych potrzeb, lecz staje się efektem decyzji Wiśki. Mężczyzna do końca
pozostaje słaby, nawet pomimo uzmysłowienia sobie rzeczywistej natury dziewczyny
oraz jej matki. W ostatnim geście poddania Adam próbuje ponownie nawiązać kon-
takt z ukochaną, a dostrzegając obydwie kobiety, dokonuje intropatii faktycznego ich
jestestwa:

Wiedział już, że to opadają ku niemu przedziwne piękna kobiecego ciała, że to zwiewają na skrzydłach
szat szumiących one obie – które mają włosy zbyt czarne, twarze trójkątne, blade i dziwne, twarze lu-
natyczek, i ręce zgięte gestem posiadania […]. To szła Wiśka i jej matka […]. Szły wolno i szum jedwab-
nych spódnic miał coraz więcej podobieństwa do szumu złowrogiego fal, które ludzkie dobro zagarniać
pragną 172.

Nagłe olśnienie bohatera umożliwia mu odkrycie rzeczywistego charakteru obu


kobiet. Postrzega je jako wampiry („włosy zbyt czarne”, „twarze trójkątne, blade i dziw-
ne”), odrealnione, wyzute z cech ludzkich; nawet ubiór ich nabiera cech szatańskich,
ożywa, przypominając „fale, które ludzkie dobro zagarniać pragną”. Owa dziwność,
której Adam nie potrafi jednoznacznie zdefiniować, jednoznacznie sugeruje kultu-
rowy konterfekt wampira – bladość, „ręce zgięte w geście posiadania”, trójkątne twa-
rze i owo charakterystyczne pragnienie „zagarniania” człowieczego dobra.

170
Ibid., s. 206.
171
O obrazie Muncha wypowiadał się także Stanisław Przybyszewski. Jak pisze Janion: „W związku z obrazem Muncha,
Wampir, Przybyszewski wdał się w rozważania o «przerażającej a niszczącej sile w życiu miłosnym». Diaboliczna kobieta
z dzieła Muncha «wgryzła się w kark mężczyzny ostrymi zębami, oblała twarz jego krwią swych czerwonych włosów,
objęła głowę jego silną ręką rozszalałej chuci i dusi, i gryzie – gryzie». A mężczyzna stacza się bezwolnie w głębie bólu,
bo «przecież nie pozbędzie się już wampira i bólu się nie pozbędzie, bo kobieta ta – symbol samicy»” (Wampir…., s. 218).
172
G. Zapolska, Rajski ptak…, s. 254–255.
385 Materializm kontra ezoteryka

Także w innej powieści Zapolskiej, Jak tęcza, pojawia się podobny motyw. Opę-
taniu ulega w utworze młoda kobieta i będzie to już tradycyjnie interpretowany
układ: wampir – ofiara, przekładający się jednocześnie na schemat: mężczyzna do-
minujący – kobieta podległa. Bohaterka powieści, Helena, jest zauroczona diabolicz-
nym Hawratem, a charakter ich związku wydaje się początkowo idealnym dopaso-
waniem dwojga kochających się ludzi. Powoli jednak bohaterka zaczyna dostrzegać
zachowania partnera dotychczas skrywane, polegające na dysproporcji pomiędzy za-
ufaniem i wzajemnym poznaniem. Helena pyta: „jesteśmy równi, ty, ja, kobieta, męż-
czyzna. Mamy jednakowe dusze… Dlaczego jednak tyś poznał moją, a ja na próżno
dobywam się do twojej i przystępu do niej znaleźć nie mogę…” 173.
Ów tradycyjny konterfekt kochanki zdominowanej dopełniony zostaje wizerun-
kiem astralnym kobiety i przedstawiony jako walka duchów – białego i czarnego:

Walczyły tu dwa duchy – jeden silniejszy, drugi słabszy, który mimo to za słabszego uznać się nie chciał.
Tamten – duch zwycięzca, otulony ciemnymi, zagadkowymi skrzydłami, podniósłszy ku sobie omdle-
wającego, dążącego już do śmiertelnego oswobodzenia ducha kobiety – odpychał go teraz od skarbów,
które on posiadał i krył zazdrośnie pod skrzydłami swymi. Czy sądził ten duch silny i ponuro w sobie
zamknięty, że duch słaby – tą właśnie słabością zdoła oddziałać na niego ujemnie i na rozwianych
swych skrzydłach, osrebrzonych rosą sentymentu kobiecego, rozniesie mu w nicość to, co on tak mo-
zolnie zgromadził do oświetlenia swego czasowego pobytu 174.

I dalej:

Stał drugi Duch kobiecy, biały, piękny – który jasnymi skrzydłami przykrył – tak szczerze i jasno
otwartą księgę duszy Heleny. Duch ten miał usta ukwiecone uśmiechem i mroźne, mętne źrenice. I tak
stały te oba duchy coraz więcej obce sobie 175.

Wyraźne odwołanie do symboliki barw pełni rolę wskazówki wartościującej oso-


bowość obydwu postaci. Biel tradycyjnie kojarzy się z dobrem, czystością, niewinno-
ścią, podczas gdy czerń konotuje znaczenia negatywne, wskazuje na czynniki zwią-
zane z działalnością złych mocy. Zmaganie pierwiastków żeńskich z męskimi jest,
według Zapolskiej, walką nierówną, wobec czego przeczuwanie przez Helenę bliskiej
klęski jest emocją dominującą w relacjach partnerów.

173
Idem, Jak tęcza…, s. 236.
174
Ibid., s. 242.
175
Ibid., s. 252.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 386

Również bohaterka postrzega duszę Hawrata w kolorach ciemnych, co jedno-


znacznie sugeruje zawarte w nim pierwiastki demoniczne: „Helenie zdawało się, że
w istocie duch Karola, cały ciemny, osłania się ogromnym cieniem czarnych skrzydeł
i stoi tak nieruchomy, niemy, na straży ich miłości, jak posąg z czarnego marmuru u
wrót grobowca” 176.
Użyte tu określenia „czarny marmur” czy „wrota grobowca”, prowokując jedno-
znaczne asocjacje cmentarne, podobnie jak wyrażenie „cień czarnych skrzydeł”, kie-
rujące uwagę odbiorcy na obszary związane z motywem upadłych aniołów. Wszyst-
kie te atrybuty w jednoznaczny sposób desygnują osobowość Hawrata, sytuując tę
postać w sferze ciemnych sił i wysłanników piekieł. Zresztą sama Helena zaczyna
stopniowo dostrzegać ujemne cechy osobowości kochanka, co dokumentuje nastę-
pujący passus powieści:

W ciemni, w której skrył się Karol, panowała bezgraniczna cisza […]. Po duszy Heleny przebiegł zimny
dreszcz. Demonem jej się zdał w tej chwili ten człowiek, demonem, z którym miał ją połączyć łańcuch
nierozerwalny, dośmiertny 177.

Kobieta identyfikuje i nazywa przeczucie czy widzenie wprost, a wówczas obraz


– dotychczas zaciemniony i płaski – zaczyna nabierać trójwymiarowości i barw.
Konstatacja Heleny jest tu o tyle istotna, że definiuje jednoznacznie to, co dotychczas
pozostawało w sferze domysłu. Hawrat zdecydowanie stoi po stronie złych mocy,
ukrywając swoją negatywną naturę; równocześnie opętuje zmysły Heleny do tego
stopnia, że nawet odkrycie jego prawdziwego charakteru nie uchroni kobiety od tra-
gicznego losu.
Cechy immanentne konstrukcji psychicznej mężczyzny współgrają tutaj z sub-
telnie wplatanymi atrybutami satanicznymi, sugerującymi byt infernalny. Sylwetka
mężczyzny zazwyczaj pozostaje ukryta w cieniu, postawiona w opozycji do światła,
tak słońca, jak i księżyca. Subtelna sugestia, oparta na kontraście jasności i mroku,
wpisuje Hawrata w sferę nadnaturalną, opozycyjną wobec sił dobra (kojarzonego
właśnie ze światłością). Tymczasem przeciwwagą dla mrocznego wpływu Karola jest
malarz Weryho, blondwłosy, przedstawiany zawsze w plamie światła. Dzięki tej po-
staci Helena na krótko wyzwala się spod uroku Hawrata, a oznaką wyjścia z kryzysu
psychicznego staje się słoneczny blask, w którym bohaterka budzi się następnego

176
Ibid., s. 237.
177
Ibid., s. 298.
387 Materializm kontra ezoteryka

ranka po rozmowie. Komfort emocjonalny stwarza również płonąca w oknie Weryhy


lampa, symbolizująca wyjście z cienia i wyzwolenie spod władzy demona. Odrzuce-
nie miłości malarza powoduje, że Helena ponownie poddaje się wpływowi Hawrata,
a „światło lampy […] wydało jej się mdłym i bezsilnym światłem” 178. Efektem oddale-
nia od obszaru pozytywnego są ból i cierpienie, które ogarniają bohaterkę. Kobieta
podejmuje dramatyczną próbę uwolnienia, lecz jej przegrana jest już przesądzona:

[…] zakotłowało, zawirowało dokoła niej i nagle ciemność ją ogarnęła, ciemność tak straszna, iż zdawało
się jej nagle, że wtrącono ją do jamy mogilnej. To, co przeżywała, to jest śmierć duchowa, ta śmierć
słodka i piękna […], nie miała nic wspólnego z tym okrutnym, strasznym pogrążeniem w czarną otchłań,
podczas gdy serce przeszywały ostrza niewidzialnych sztyletów 179.

Ciemne siły przejmują kontrolę nad wolą bohaterki, która nie potrafi się dłużej
bronić, ani sprzeciwiać. Owa „czarna otchłań” jest metaforą negatywnego wpływu
Hawrata, spod którego nie sposób się wydobyć. Helena przegrywa, utraciwszy kon-
trolę nad własną duszą oraz wolą, nie pozostaje jej zatem nic poza śmiercią, w której
szuka ucieczki.
Walka, którą bezskutecznie toczy Helena z Karolem, pragnąc wyzwolenia spod
jego wpływu, symbolizować może również odwieczną wojnę między płciami. W po-
wieści Jak tęcza Zapolska analizuje alegoryczną sytuację zmagania kobiety z mężczy-
zną, definiując i uwypuklając określone schematy zachowań. Pisarka, sama głęboko
przez los doświadczona, pozornie niezależna, w rzeczywistości bezbronna wobec świa-
ta mężczyzn, z ogromną wnikliwością kreśli tradycyjny scenariusz, uzasadniony ob-
serwacją obyczajową. Szczegółowa wiwisekcja relacji damsko-męskich, oparta na sym-
bolicznych odwołaniach do sfery metafizycznej, realizuje się jako banalna – z pozoru
– historia uwiedzenia, uzależnienia i porzucenia partnerki. Metaforyczne obrazy
ukonstytuowane w powieści jako przeniesienia w świat duchowy, wzmacniają wy-
mowę i sens powieści, stanowiąc rezultat świetnie uchwyconych i dokładnie sportre-
towanych zachowań międzyludzkich 180.

178
Ibid., s. 385.
179
Ibid., s. 398.
180
Zapolska jednak, nieco przewrotnie, sugeruje rzeczywistość astralnych zmagań bohaterów i sytuuje je nie w sferze ciała,
lecz właśnie metafizyki. Pisze bowiem: „Utarte komunały płaskich badaczy wskazują na wieczystą walkę dwóch płci. Tu
nie walczyły dwa ciała nienawidzące się i ubóstwiające kolejno” (Ibid.). Z konstatacji tej wynika również jasno, że wszelka
walka pomiędzy mężczyzną i kobietą nie jest wyłącznym rezultatem instynktów i różnic biologicznych, lecz wypływa
także z rozbieżnych potrzeb i różnic psychicznych. W analizie tej Zapolska bliska byłaby współczesnym teoriom doty-
czącym odmienności płci już nie tylko w obszarze kulturowym (zadania kobiety podporządkowane określonym ukła-
dom obyczajowym – małżeństwo, rodzenie dzieci, niższy status społeczny), fizycznym czy intelektualnym, ale także
emocjonalnym (np. w pracy Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus [Przekład K. Waller-Pach, Poznań 1993, s. 16] John
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 388

Motyw mężczyzny-wampira, wysysającego siły życiowe, raz jeszcze pojawia się


w kolejnej powieści Zapolskiej zatytułowanej Janka. Zakochana w Kuniewiczu boha-
terka zaczyna postrzegać go jako demona żywiącego się jej witalnością. Pomimo fi-
zycznego oddalenia widmo Jana dąży w ślad za nią i dziewczyna zostaje zmuszona
do podjęcia próby wyzwolenia spod niezwykłego wpływu:

Dech zamarł w piersi dziewczyny. Zdawało się jej, że ta prześladująca ją postać, tak wyraźna, że prawie
dotykalna – pozostała tam […], w mieszkaniu Aristofany […]. Lecz nagle dostrzegła, iż była w błędzie:
wampir, żrący jej życie i siły, poszedł w ślad za nią i stał teraz w ciemnej przestrzeni jej izdebki, na tle
brudnego, zielonawego obicia, w niepewnym świetle migającej świecy, jak widmo nieruchome i fatalne,
mistyczną mgłą spowite, zaklęte w milczeniu sfinksa, z aureolą złotych, w puch rozpływających się
włosów dokoła trupio smutnej głowy 181.

Zderzenie jasnego obrazu „złotych” włosów Kuniewicza z „trupią” głową wzma-


cnia szokującą wizję, odwołując się zarówno do estetyki gotycyzmu (poprzez trans-
gresję, kolizję dwóch krańcowo różniących się elementów wizualnych), jak i do mo-
tywów nekrofilskich („trupia głowa”). Zjawa mężczyzny pojawia się zresztą w ściśle
określonych warunkach zewnętrznych, ukonstytuowanych właśnie przez artystycz-
ne postulaty gotycyzmu. Ciemna, ponura, nieprzyjazna i zamknięta przestrzeń oraz
widmo, balansujące na granicy światła i mroku to przecież scenografia opowieści
„z dreszczykiem”. Detale tego typu stanowią w gatunku wierd fiction przekaźniki emo-
tywne o negatywnym zabarwieniu. Nakreślony w ten sposób obraz wzmaga atmos-
ferę niesamowitości, pojmowaną w kategoriach numinotycznych. Ponowne pojawie-
nie się zjawy dokonuje się w identycznych warunkach, przy czym światło jest całko-
wicie z obrazu wyrugowane na rzecz luminescencji wydobytej z sylwetki mamidła:

Zaledwie zgasiła świecę, postać Kuniewicza stanęła przed nią z taką subtelną dokładnością, że dziew-
czyna porwała się z pościeli i gwałtownym ruchem wyciągnąwszy przed siebie ręce, zdawała się chcieć
odepchnąć od siebie to potworne widziadło, jaśniejące prawie pośród ciemności nocy. Ręce jej opadły
i siedziała teraz, oparta o wilgotną ścianę, drżąc jak w febrze, z oczyma szeroko otwartymi, z których
płynęły dwie strugi łez, mając przed sobą tę marę upartą i mistyczną, stojącą przed nią jak nieubłagane
i fatalne zjawisko 182.

Gray pisze: „Nieświadomi, że mężczyźni i kobiety muszą się różnić, żyjemy w niezgodzie. […] Spodziewamy się, że
przedstawiciele odmiennej płci będą bardziej do nas podobni. […] Mężczyźni niesłusznie oczekują, że kobiety będą my-
ślały, wypowiadały się, reagowały tak, jak to robią mężczyźni; kobiety błędnie spodziewają się po mężczyznach uczuć,
sposobów komunikowania i reakcji właściwych kobietom. Nasze związki są pełne niepotrzebnych utarczek i konfliktów,
bo zapomnieliśmy, że mężczyźni i kobiety się różnią”).
181
G. Zapolska, Janka…, s. 243.
182
Ibid., s. 279–280.
389 Materializm kontra ezoteryka

Deskrypcja ta zawiera informacje odwołujące się do zasad gotycyzmu. Ciemność,


noc, fosforyzujące widmo, wilgotna ściana, o którą wspiera się bohaterka to atrybuty
wywodzące się z opowieści grozy. Ukazanie się fantasmagorycznej zjawy burzy emo-
cjonalną harmonię Janki, odbiera jej siły. Bohaterka jest w stanie uwolnić się spod
wpływu Kuniewicza dopiero wówczas, kiedy mężczyzna umiera.
W postaci mężczyzny upatruje Zapolska zawsze jakiejś fatalności, wywodząc ją
z naturalnych instynktów, z pierwotnego, biologicznego imperatywu walki o byt,
w której wygrywa jednostka silniejsza, lepiej przystosowana do rzeczywistości. W przy-
padku Janki bohaterka okazuje niezwykłą moc odrodzenia. Pomimo śmierci Kunie-
wicza udaje się jej przezwyciężyć zarówno cierpienie, jak i szaleństwo, a przez to wy-
zwolić się również z narzuconych pęt obyczajowych.
Jeszcze inny wariant wampiryzmu, w pewnym stopniu warunkowany przesą-
dami na temat Żydów jako ludzi niebezpiecznych, rzucających uroki i parających się
czarami, odnaleźć można w powieści Szmat życia. W utworze tym Żydówka Trejne
gra rolę famme fatale, kobiety bezlitosnej, sięgającej bez skrupułów po wszystko, czego
zapragnie. Opis tej postaci wywołuje określone skojarzenia, ponieważ jej konterfekt
do złudzenia przypomina wizerunek czarownicy: „Trejne, chmurna, milcząca, w czar-
ną masę swych włosów spowita, które jej przyległy do ramion, jak płaszcz z aksamitu
utkany… stała i czarne swe, błyszczące źrenice, w przestrzeni utkwiwszy – patrzyła” 183.
Wskazany zostaje również związek Trejny z żywiołami, swoista analogia między
osobowością dziewczyny i szalejącą nawałnicą oraz ogniem. Spotkanie Marii z Ży-
dówką zaznacza się właśnie jako sygnał pogodzenia tej ostatniej z żywiołami, jej wła-
dzy nad nimi. Kiedy las zapala się od uderzenia pioruna, Trejna wychodzi nagle spo-
między płomieni, zjawia się niespodziewanie, w tajemniczy sposób. Prowadzi Marię
przez nieprzyjazną przestrzeń, a dynamika przyrody adekwatna jest tutaj do nieo-
kiełznanej osobowości Żydówki:

Teraz wzrok Marii, jakby hipnotycznie do Trejny przykuty, już się od postaci Żydówki oderwać nie
mógł. Czuła, że wola jej słabnie i głos jakiś za śladem nóg czarnych iść każe […]. Gałęzie za ciałem Trejny
się zamykające, siekły twarz Marii, plącząc i wydzierając jej włosy. Ona nie broniła się, jakby zmuszona
przyjmować tę chłostę, którą nagie ręce Trejny poza siebie rzucały […]. Wlokąc się za płaszczem roz-
czochranych włosów Żydówki, już nie zamykała oczu przed gorącym blaskiem błyskawic, otwierała je
szeroko, chłonąc w siebie kontury idącej przed nią dziewczyny, która jak demon, co chwila purpurową
oblewała się barwą. Nagle, oślepiająca, prawie biała, rozlała się dokoła światłość. Ryk jakiś, dziki, straszny,

183
Idem, Szmat…, t. I, s. 133.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 390

zawirował w powietrzu. Trejne zdawała się płonąć cała jak gorejąca pochodnia. Głowę w górę podniosła,
jakby ją pod spadający grom poddając. Z gardła jej wybiegł zwierzęcy, dziki krzyk. Skąpana w blaskach
i piekielnych tonach, na tle gnących się ku ziemi gałęzi, stała niewzruszona, silnie oparta na swych z brązu
zda się wykutych stopach. Tylko purpurowe usta w uśmiechu rozwarła, charcząc niezrozumiale 184.

Współgranie nastroju Trejny z aurą, tożsamość jej gestów, jakby naśladujących


zjawiska atmosferyczne oraz statyczna poza, utrzymywana pomimo szalejącej bu-
rzy 185, stwarzają wrażenie niesamowitości czy złudzenie panowania nad naturą 186.
Fatalizm Żydówki, niejednoznaczność motywacji oraz szczególny dar przycią-
gania, magnetyzowania mężczyzn czyni ją podobną do kobiet fatalnych, ludzkich
modliszek. Trejna uwodzi i niszczy, przeistacza normalność, staje się obsesją męż-
czyzn. Wszystkie jej zdolności składają się na obraz dziewiętnastowiecznej czarow-
nicy, uwodzicielki, istoty bliskiej żywiołom naturalnym, przede wszystkim ogniowi,
który zresztą zawiera najbardziej niejednoznaczną, a w związku z tym najbardziej
pojemną znaczeniowo konotację. Jak zauważa Maria Popczyk:

Czyste jakości manifestujące się w zjawiskach przyrody zawierają w sobie potencjalność estetyczną i se-
mantyczną. W pierwszym rzędzie są one doznawane zmysłowo, określając skalę doznań wyznaczają
im granicę. Ogień w postaci światła emituje ciepło i jasność, ale równie dobrze może pochłaniać jako
rozżarzona lawa. Przez fakt gwałtowności i zaskakującej mocy, z jaką się przejawia, nie pozwala się do
końca posiąść i kontrolować, pokonuje fizyczne bariery, znosi granice, a to uprzytomnia człowiekowi
kruchość jego egzystencji 187.

Obserwowana z tej perspektywy Trejna symbolizowałaby przede wszystkim znisz-


czenie, destrukcję, spalanie, co zresztą w doskonały sposób ujawnia jej aktywność. Mo-
tywy, którymi kieruje się owa niszczycielka nie są jasne, zupełnie jakby ogień w niej
drzemiący (manifestowany również fizycznie poprzez temperaturę ciała 188) powo-
dował nią i stanowił siłę napędową każdego działania. Fatalny urok, któremu podda-
wani są zostają mężczyźni spotykający Trejnę, mógłby być więc pochodną ognia,

184
Ibid., t. I, s. 120–121.
185
Według Golińskiego (op. cit., s. 52) „wśród zjawisk – które rozniecały lęk – dominowały zagrożenia naturalne, a zwłasz-
cza burze […]. Strach wywoływały wietrzne i pochmurne aury oraz burze z piorunami, postrzegano je bowiem bądź jako
interwencje sił pozaziemskich, bądź jako zapowiedź komety”.
186
Warto dodać, że w świadomości średniowiecznej „demony mogą rozpętywać straszliwe burze” (R. Kieckhefer, op. cit., s.
262); gwałtowne zjawiska atmosferyczne również stanowiły domenę czarownic.
187
M. Popczyk, Ogień. W: Estetyka czterech żywiołów…, s. 135.
188
Kiedy Trejna dotyka Marii, ta dotkliwie odczuwa bijące od Żydówki ciepło, odbierając je jako sprawiający ból: „Maria szła
[…] czując dziwne gorąco, płynące z ciała Trejny… Ramię, które ją otaczało, piekło ją po prostu żarem, cały bok, do któ-
rego Żydówka ciałem swym się dotykała, miała rozpalony, jakby od dotknięcia gorącej blachy” (G. Zapolska, Szmat ży-
cia…, t. I, s. 122).
391 Materializm kontra ezoteryka

pierwotnego, niezwykle dynamicznego żywiołu i stanowią odwołanie do seksualno-


ści, temperamentu erotycznego 189.
Deprecjacja działań Trejny wyraża się w dokonywaniu przez nią kolejnych pod-
bojów miłosnych i wykorzystywaniu mężczyzn do zdobycia majątku i pozycji spo-
łecznej. Niezwykła siła oddziaływania Żydówki pozostaje dla wszystkich zagadką, przy
czym nawet jej kochankowie nie potrafią zdefiniować ani określić przyczyn, dla któ-
rych poddają się urokowi dziewczyny. Dzieje się tak w przypadku Antoniego, który
od momentu dotknięcia Trejny uega niewytłumaczalnemu impulsowi, pragnieniu,
którego nie potrafi rozszyfrować. Ogień, stanowiący manifestację płciowych popę-
dów człowieka, odgrywa w odczuciach mężczyzny niepoślednią rolę:

Odkąd w karczmie, w lesie, ujrzał czarny płaszcz włosów Trejny i poczuł dotknięcie jej gorącego ciała,
przestał być panem siebie […]. Antoni w oczy Żydówki w złą chwilę spojrzał i war gorący w żyłach
poczuwszy, jak topielec w tę czarną bezdeń ciągnął. Powrócił do karczemki […] czując się bezsilnym
wobec tej półdzikiej dziewczyny, która, oparta o pień sosny, stawała przed nim […]. Odtąd trzymała go
na uwięzi, pod oczy mu podchodząc. On […], raz dotknąwszy jej ciała, wolę stracił i teraz, gdy czarną
postać Żydówki […] widział, wybiegał gorączkowo 190.

Należy zauważyć należy, że Zapolska po raz kolejny posługuje się włosami jako
rekwizytem erotycznego zauroczenia, magicznie oddziałującym na podświadomość
i wolę mężczyzny. Nie dziwi zatem, że czarownicom golono włosy lub przynajmniej
nakazywano je rozpuszczać, ponieważ gest zaplatania kojarzył się z rzucaniem uroku
oraz wzmocnieniem czarodziejskich możliwości włosów 191.
Interesujący jest także motyw seksualnego zniewolenia mężczyzny („trzymała
go na uwięzi”), jego bezsilność wobec mrocznych stron kobiecej natury. Władza Trejny
nad Antonim jest swoistym uzależnieniem, aczkolwiek bohater odczuwa dyskomfort
podobnej sytuacji, zdając sobie sprawę z nienaturalności tak związku, jak i osobowo-
ści Żydówki: „Czuł, że równowagę traci, i w życie jego spokojne […] jakaś mara ciemna
się wciska i cień rozpościera” 192.
Uwiedziony potrafi zatem postrzegać swoją sytuację w kategoriach klęski, szcze-
gólnego przymusu, jednak nie może przeciwstawić się Trejnie. Nawet chrzest – czyli

189
Por.: W. Kopaliński [J. Stefczyk], Ogień. W: W. Kopaliński, op. cit., s. 266–270.
190
G. Zapolska, Szmat życia…, t. I, s. 159–160.
191
Por. W. Kopaliński [J. Stefczyk], Włosy. W: W. Kopaliński, op. cit., s. 469–473.
192
G. Zapolska, Szmat życia…, t. I, s. 162.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 392

w tradycji katolickiej oczyszczenie, wyrzeczenie się złych mocy – nie wymazuje ta-
jemniczego wpływu Żydówki na Antoniego. Narrator sugeruje zresztą jednoznacznie,
że owa fascynacja może być skutkiem działania wyższych, niezidentyfikowanych mo-
cy, stwierdzając: „Był to jakiś urok, który zdawał się […] magicznym czarem przyku-
wać do tej głowy, z której spływała kaskada iluzji” 193.
Zwrócić należy uwagę na użycie wyrażeń „urok”, „magiczny”, „iluzja”, pełnią-
cych w opisie rolę amplifikacyjną i zawierających określone konotacje. Nawiązanie do
elementów odnoszących się bezpośrednio do obszaru „czarostwa” ogniskuje się tutaj
wokół dwóch zasadniczych aspektów. Pierwszy z nich stanowi aluzja do wywodzącej
się ze średniowiecza koncepcji Żyda-maga, a więc osoby nawiązującej świadome i pod-
parte wiedzą tajemną kontakty ze światem nadprzyrodzonym, co zresztą znakomicie
wpisuje się w tradycje semickie. Jak bowiem dowodzi Alan Unterman:

[…] nauka żydowska nie potępia wszystkich praktyk magicznych i pewne rodzaje białej magii, szczegól-
nie związane z uzdrawianiem, mieściły się przynajmniej na granicy dopuszczalności, o ile nie pociągały
za sobą posługiwania się duchami nieczystymi lub demonami. Co więcej, niektórzy mędrcy angażowali
się w magiczne próby sił z czarnoksiężnikami nieżydowskimi. W średniowieczu przewijające się w ob-
rębie religii ludowe wątki magiczne spotęgowała kabała, potwierdzając, że świat nękają ciągle demo-
niczne moce […]. Legendy o magicznych wyczynach cadyków znalazły się w centrum chasydzkiej tra-
dycji i ludowej mądrości. Tym sposobem w czasach poprzedzających epokę współczesną uległa zama-
zaniu granica oddzielająca „zakazane sposoby Amorytów”, jak nazywano czarną magię, od ludowej ma-
gii judaizmu, która przenikała nawet do systemu halachy 194.

Fakt ten, w połączeniu z negatywnym postrzeganiem Żydów przez Inkwizycję,


która dążyła do ich eliminacji jako „heretyków” 195 (a zatarcie z czasem różnicy po-
między „herezją” a „czarostwem” spowodowało brak rozróżnienia pomiędzy jednym
a drugim i wywołało określone skojarzenia dotyczące oskarżeń i procesów o czary 196)
spowodował narastanie nieufności społecznej. Wszystkie te czynniki doprowadziły

193
Ibid., t. II, s. 136.
194
A. Unterman, Magia. W: A. Unterman, Encyklopedia tradycji i legend żydowskich, z ang. przeł. O. Zienkiewicz, Warszawa
1998, s. 166.
195
Por.: J. Edwards, Inkwizycja hiszpańska, z ang. przeł. M. Urbański, Warszawa 2002, s. 37–58. Żydzi, jako grupa społeczna
stanowiąca odłam religijny podlegali licznym represjom, głównie politycznym, ale wynikającym także z przyczyn eko-
nomicznych. Jak konstatuje też Jean-Michelle Sallmann „każda nagonka na Żydów – na przykład wtedy, gdy chciano
ich wypędzić, by skonfiskować ich majątki na rzecz skarbca królewskiego – wywoływała podobne oskarżenia. Termin
«sabat» lub jego synonim «synagoga», często używany w dokumentach francuskojęzycznych, pochodzi oczywiście
z okresu pierwszych prześladowań Żydów […]. Epidemie chętnie przypisywano […] zorganizowanemu działaniu pew-
nych grup społecznych, najczęściej Żydów, które oskarżano o zatruwanie studni lub smarowanie tłuszczem klamek
drzwi i murów domostw, by ułatwić rozprzestrzenianie się zakażenia” (Czarownice…, s. 25).
196
Zob.: J.-M. Sallman, op. cit., s. 15, 18-19.
393 Materializm kontra ezoteryka

do ukształtowania się charakterystycznego wizerunku Żyda jako człowieka wtajem-


niczonego czy zaangażowanego w działalność magiczną.
Drugim z kolei aspektem wiążącym się z określeniem „magiczny czar” Żydówki
jest sugerowany wizerunek czarownicy-kobiety fatalnej, czarodziejki-uwodzicielki,
funkcjonujący w kulturze w rozmaitych wcieleniach, od Lilit począwszy. Ta ostatnia
zresztą zajmuje w mitologii żydowskiej miejsce szczególne i postrzegana jest jako
pani złych mocy: „[…] jest [bowiem] oblubienicą Samaela, pana złych mocy sitra archa.
Lilit to uwodzicielska postać z długimi włosami, która fruwa nocą jak sowa, napadając
na śpiących mężczyzn, by rodzić demoniątka spłodzone przez nich” 197.
Tożsamość niektórych cech czarownicy z atrybutami Trejny wywołuje jedno-
znaczne asocjacje, zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę także tradycyjnie wskazywane do-
minanty osobowościowe każdej niemal wiedźmy. Skłonność do uwodzenia czy po-
wodowania mężczyznami za pomocą instynktów erotycznych, silna więź seksualna
z demonami stanowiły niemal najistotniejsze cechy czarownic, uwypuklane między
innymi przez sztuki plastyczne 198. Wyraźne nawiązanie Zapolskiej do właściwości
czarownicy, a także do mitologii i kulturowego wizerunku wiedźmy, pozwoliło na
wykreowanie znamiennego portretu już nie tylko kobiety fatalnej, lecz także istoty
wywodzącej się z przestrzeni opanowanych przez złe moce.
Nie mniej demoniczna wydaje się postać Lesliego van Torpa z powieści Hajoty
Rosa Nieves. Młody milioner posiada szczególną cechę, która sytuuje go w obszarze
negatywnym, niesamowitym. Tytułowa bohaterka z nieznanych i niezrozumiałych dla
siebie powodów porzuca dotychczasową spokojną egzystencję i ucieka z Ameryka-
ninem. Niewytłumaczalna siła, która przyciąga ją do Lesliego, stanowi element nad-
naturalny, nie z tego świata. Rosa konstatuje: „On na mnie rzucił zły urok. […] Cztery
lata z nim przeżyłam i nigdy nie mogłam się z tą jego szatańską mocą oswoić. Może
to mnie przy nim trzymało?… Bo nie jego pieniądze… nie” 199.

197
A. Unterman, Lilit. W: A. Unterman, op. cit., s. 158.
198
„W okresie polowań na czarownice w Europie, artyści ulegali pokusie kojarzenia z czarami i czarownicami elementów ero-
tycznych, malując na swoich obrazach nie tylko stare, przerażające wiedźmy, lecz także młode, ponętne kobiety, których
moc i diabelska siła polegała głównie na ich zmysłowości. Jeden z najwcześniejszych, jednocześnie najbardziej charaktery-
stycznych wizerunków takiej właśnie czarownicy pochodzi z XV wieku i jest dziełem nieznanego malarza nadreńskiego.
Obraz, zwany często Czarem miłości, ilustruje dobrze znaną tezę, iż czarownica jest w stanie obudzić miłość i pożądanie
w każdym mężczyźnie, którego tylko zapragnie […]. Najwięksi mistrzowie pędzla łączyli w swoich dziełach elementy magii
i czarów z erotyzmem, jak gdyby dla podkreślenia «magicznego i czarownego» charakteru miłości oraz ślepego «zaurocze-
nia», jakie potrafi ona wywołać. Leonardo da Vinci namalował na jednym ze swoich obrazów czarownicę o ponętnych kształ-
tach uprawiającą czary w towarzystwie młodej asystentki. […] Cała scena przesycona jest elementami erotycznymi i magicz-
nymi. Erotyzm i magia były dla wielkiego włoskiego mistrza rodzajem obsesji” (O. S. Rachleff, op. cit., s. 125–126.).
199
Hajota [H. Pajzderska], Rosa Nieves, Lublin 1925, s. 238.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 394

Fatalne oddziaływanie van Torpa sprowadza nieszczęście na bohaterkę, która tra-


ci zdolność wyboru właściwej drogi postępowania. Warto zauważyć, że zarówno u Ha-
joty, jak i u Zapolskiej, ów zgubny urok opiera się zawsze na działaniu magnetycz-
nym, na pozbawieniu ofiary woli oraz uniemożliwieniu jej decydowania o własnym
losie: „Zaufaj mi — rzekł, magnetyzując mnie wzrokiem […]. Byłam już tak pod jego
wpływem, że poszłam, gdzie mnie prowadził” 200 – powie Rosa, nie potrafiąc wyja-
śnić motywów swojego postępowania. Bezradność kobiety wyraża się również w nie-
możności zaprotestowania przeciwko instrumentalnemu traktowaniu. Kiedy van Torp
oddaje bohaterkę sir Adrianowi Lancasterowi, kobieta nie zostaje dopuszczona do
dyskusji, nie zyskuje prawa do opowiedzenia się za lub przeciw decyzji mężczyzny.
Zło metafizyczne, uobecnione w postaci Lesliego, przenosi się potem na Rosę, która
świadomie i dobrowolnie podejmuje walkę o przetrwanie, kopiując jednak tylko ne-
gatywne wzorce zachowań. Wyraźnie uwidoczniona zostaje zasada, że nieprawość
powoduje występek, rodzi zło i je pomnaża.
Obok ludzkich wcieleń mrocznych sił istnieją również miejsca postrzegane jako
nawiedzone czy zasiedlone przez moce nieczyste. Do motywów takich nawiązuje na
przykład Ostoja w obrazku Szara dola, w którym owym naznaczonym przez piekło
obszarem jest opuszczony młyn.

Pusty młyn już od niepamiętnych czasów był postrachem całej okolicy. Obwiesił się tam kiedyś kowal
pijak i dotąd dusza jego pokutuje w pustych ścianach. Nieraz w ciemną noc jesienną, kiedy wszystko, co
żyje zgromadza się po chatach, w ulicy głucho, psów nie widać… raptem gwiźnie daleko aż poza wioską.
[…] Każdy wiedział, że to w młynie „gwiżdże!”. Podczas burzy jęczało tam coś, szumiało strasznie; belki
i ściany trzeszczały, najwyraźniej słychać było przesypywanie kamieni; koło stare, omszałe, poruszało
się z wolna 201.

Atmosferę grozy podsyca dodatkowo fakt samobójstwa, nadający przestrzeni aurę


cmentarną, pełną niesamowitości, „zaludniając” terytorium pokutującą, nieukojoną
duszą. Z historycznym źródłem przekonania o nawiedzeniu współgra dodatkowo
otaczający młyn krajobraz. Atmosfera i otoczenie młyna także świadczą o przekleń-
stwie ciążącym na tym miejscu.

200
Ibid., s. 248.
201
Ostoja [J. Sawicka], Szara dola. W: Ostoja, Szkice i obrazki, Petersburg 1886, s. 205.
395 Materializm kontra ezoteryka

Staw wysechł do połowy, pokrył się pleśnią, porósł trzciną wysoką […]. Od strony lasu łączy się z trzę-
sawiskiem; ludzka noga nie postała tam nigdy, bydło nawet nie chodzi w tę stronę, gdyż trawa tam
ostra, a zielska szkodliwego co niemiara 202.

Strefa wokół budowli posiada wszelkie atrybuty areału poddanego działaniu zła,
przynależnego ciemnym mocom. Dowodem zaś utwierdzającym ludzi w tym prze-
konaniu jest historia szewca i jego rodziny, którzy zdecydowali się zamieszkać we
młynie. Reakcja na tak nieprawdopodobną decyzję jest charakterystyczna i odwołuje
się do poprzednich doświadczeń związanych z przesądami dotyczącymi tego terenu:

[…] zdawało się, że oznaki ludzkiej pracy wypędzą „złego” […]. Baby tylko szeptały czasami:
— Oj, skręci „on” im kark, skręci! Z tym żartów nie ma! Filip jak chatę stawiał, tylko parę belek
i trochę cegieł z tej pustki wziął, a jaką miał potem biedę! Wilk mu owce chwytał przez trzy lata, na
czwarty ciałuszkę schwycił, z chaty choroba nie wychodziła, wiatr strzechę zerwał! Na koniec sam jak
zaczął pić, tak teraz nigdy do chaty trafić nie może 203.

Analogicznych losów nowych lokatorów młyna z losami Filipa nie zostaje pod-
dana w wątpliwość, a wszelkie niewytłumaczalne zjawiska czy z pozoru nieuzasadnio-
ne niepowodzenia, które dotykały człowieka, były elementem egzemplifikującym
działanie złych mocy, potwierdzającym ich istnienie.
Także w Szarej doli pojawia się motyw nieszczęścia uzasadnionego aktywnością
szatańską, która nawiedza zamieszkującą młyn rodzinę. W wyniku splotu okoliczno-
ści szewcowa – outsiderka z innej wsi – zostaje żoną mężczyzny, który przyczynił się
do śmierci jej pierwszego męża. W noc ślubu kobieta zostaje na mrozie i umiera. Kiedy
mieszkańcy wsi znajdują jej ciało, ogarnia ich nagle niewysłowiona groza, ponieważ
zgon ten zdaje się potwierdzać fatalną opinię o młynie:

Straszna jakaś tajemnica ciążyła nad tą śmiercią nagłą, niewytłumaczoną. Młyn ze wszystkimi baśniami
stanął żywo w pamięci każdego.
— A co […] „zły oddał” za swoje!
Naraz wątły trup stał się czymś dziwnie strasznym, przestali ocierać śniegiem, usunęli się jak od
zarażonej.
— Na święconej ziemi grzech ją chować! — szeptały kobiety […]. Gdy zaś na wiosnę piorun młyn
spalił, w całej okolicy utwierdziło się przekonanie o strasznej mocy „złego” 204.

202
Ibid., s. 205–206.
203
Ibid., s. 208.
204
Ibid., s. 248.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 396

Wyraźnie uwidacznia się tutaj zatarcie granicy między tym, co wyobrażone,


a tym, co rzeczywiste. Albowiem w chwili, gdy przesąd sprawdza się czy potwierdza
jako fakt, jeśli zbieg okoliczności doprowadza do tragedii, a towarzyszy mu przeświad-
czenie, że dopomogła w tym moc nieczysta, wówczas naiwna wiara znajduje „empi-
ryczne” poświadczenie. Należy również podkreślić, że osobliwa reakcja wobec zwłok
szewcowej wynika częściowo z charakterystycznej bojaźni wobec trupa. Antonina
Ostrowska konstatuje, że:

Niepewność granicy między życiem a śmiercią stanowiła zawsze w dziejach ludzkości domenę najbar-
dziej uniwersalnych fantazmatów wykorzystujących każdą najmniejszą oznakę, aby się uprawdopo-
dobnić. Idea, że resztka życia ożywia trupa przez pewien, nieraz długi czas, przybierała rozmaite po-
stacie, zależnie od miejsca i epoki 205.

Fakt ów, w połączeniu z przekonaniem o dokonaniu się klątwy nawiedzonego


młyna, inicjuje reakcję lękową, naturalną w ludowej percepcji i interpretacji świata.
Obszar nawiedzony przez zło pojawia się także w powieści Gruszeckiego Krety
jako miejsce uważane za nawiedzone, a w związku z tym negatywnie nacechowane.
W utworze charakter taki posiada zabita wyziewami industrialnymi połać lasu:

Wśród smukłych, martwiejących pni, zawisło tu niejedno ciało zrozpaczonego. Obawiano się w nocy
tego „martwego lasku”, bo jakieś upiory, przerażające strachy, oderwani wisielcy napełniały go tłumnie
i niepokoili przechodniów 206.

Złowrogość lasu polega na ambiwalentnym jego ujęciu. Z jednej strony jest to


terytorium martwe, zniszczone przez cywilizację, z drugiej zaś jego mortyfikacyjny
charakter determinowany jest faktem, iż stanowi ulubione miejsce samobójców. Miej-
sce, w którym człowiek dokonuje aktu samozagłady często bywa uznane za nawie-
dzone, ponieważ porywający się na swoje życie umiera w grzechu śmiertelnym, jego
dusza nie zaznaje spokoju i wybaczenia boskiego, zostaje potępiona. Zgodnie ze spo-
strzeżeniem Mariana Wańczowskiego:

[…] samobójstwo, zwłaszcza w europejskim kręgu kulturowym, było i jest zdecydowanie potępiane. Był
okres, sięgający nawet naszych czasów, że zmarłym samobójczą śmiercią odmawiano pochówku na
katolickim cmentarzu 207,

205
A. Ostrowska, Śmierć w doświadczeniu jednostki i społeczeństwa, Warszawa 1993, s. 52.
206
A. Gruszecki, Krety, Warszawa 1897, s. 403.
207
M. Wańczowski, Samobójca. W: M. Wańczowski, op. cit., s. 310. Zob. też: Ibid., Samobójstwo, s. 310.
397 Materializm kontra ezoteryka

– co jednoznacznie wskazywało na identyfikowanie autodestrukcji z grzechem śmier-


telnym, a więc niepodlegającym wybaczeniu. Dusza takiego nieszczęśnika skazana by-
ła na wieczne potępienie i – nieukojona – mogła powracać i pokutować na ziemi za
dokonaną zbrodnię.
Powiązanie „martwego lasku” z popełnionymi tam samobójstwami uzupełnia
wizerunek przestrzenny także o elementy związane z syndromem cmentarnym, to
jest obawą związaną z cmentarzem i kulturowym postrzeganiem miejsc tego typu 208.
Owe uzupełniające się pierwiastki wzmagają grozę i niesamowitość terenu, który
w powieści pełni także rolę przestrzeni o profetycznym charakterze, zapowiadającej
katastrofę 209. Wizerunku dopełnia również wzmianka, że w obszarze tym nie ma ani
ptaków, ani żadnych innych zwierząt, co jednoznacznie sugeruje zmortyfikowanie
przestrzeni. Podobna realizacja kojarzy się z tradycyjną interpretacją terytoriów pod-
danych śmierci, manifestujących oddzielenie od bytu za pomocą atrybutów zewnętrz-
nych, analogicznych do symboliki śmierci (a zatem cisza, pozbawienie czynników
kojarzących się z życiem, także naturą, pustka i groza krajobrazu).
Także pejzaż przyrodniczy może stać się źródłem asocjacji ze złymi mocami.
Doskonałą egzemplifikację stanowi tutaj Sezonowa miłość Zapolskiej, przynosząca opis
ciemnych sił obecnych się w naturze. Przyroda jest nieprzyjazna człowiekowi i w ten
właśnie sposób manifestuje swoją potęgę czy nieujarzmienie:

Gasło światło i rozradowanie życiowe. Coś chmurnego, ponurego wypełzało dokoła ludzi […]. Góry upo-
minały się o swe prawa. Roztoczyły grozę i siłę, którą ukryły przebiegle w gąszczu kwiatów. […] Była w tym
igraszka potworów, ukrywających się za dnia w jarach różowych od wrzosów i białych od pni rozszem-
ranych brzóz. O zmierzchu potwory podnosiły się z legowisk i w całym swym majestacie wznosiły się
olbrzymie i na pozór niezwalczone. W głębi swych cielsk miały już próchno rozkładu, rozlatywały się
i one miałem z każdym podmuchem wichru, lecz ich śmiertelność zdawała się nieśmiertelnością wobec
śmiesznej nędzy ludzkiego istnienia. Po raz pierwszy może tchnienie i poczucie własnej nicości prze-
niknęło duszę Tuśki i duszyczkę Pity. U kobiety zarysowało się silniej, wyraźniej targnęło nią i przejęło
rozpaczliwą melancholią. U dziecka była to mglistość cmentarnych oparów, poza którymi wyczuwa się
istnienie czegoś ogromnie smutnego, a przecież nieuniknionego. Ciche, zdrętwiałe, strwożone siedzą
Tuśka i Pita, a dokoła nich więdną pęki górskiego kwiecia, które już nadlatującej z nocy grozy właściwej
górom zasłonić nie są w stanie 210.

208
Wańczowski pisze, że strach cmentarny, to „potoczne określenie niczym nieuzasadnionej trwogi i lęku, który rodzi się
w bliskiej odległości cmentarza, zwłaszcza w porze nocnej. Powstaje pewnie na skutek starych legend i podań ludowych”
(M. Wańczowski, Strach cmentarny. W: M. Wańczowski, op. cit., s. 325).
209
Por. podrozdział Widzenie aury (jasnowidzenie).
210
G. Zapolska, Sezonowa miłość, Warszawa 1950, s. 190.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 398

Łagodny i jasny dotychczas krajobraz ciemnieje, przybierając cechy grozy, nie-


bezpieczeństwa. Zapolska posiłkuje się ciemnymi, ponurymi barwami, nawiązując do
tradycyjnego sposobu deszyfracji kolorów i kojarzenia ich z określoną atmosferą czy
emocjami. Pozbawienie światła odnosi się do doświadczeń lękowych, pierwotnej i pod-
świadomej fobii wobec mroku. Albowiem:

Ciemność symbolizuje królestwo szatana, ludzką omylność oraz grzech. Już Biblia wyraziła wspólną
wielu kulturom nieufność wobec mroków i zdefiniowała symboliczne przeznaczenie człowieka w ter-
minach światłości i ciemności 211.

Kolejnym sygnałem emotywnym jest odniesienie do atrybutów śmierci i proce-


sów tanatycznych, skumulowanie takich określeń, jak „próchno rozkładu”, „rozlaty-
wać się”, „cmentarne opary”, „więdnąć”, wskazujących na aspekty mortyfikacyjne.
Jednocześnie pejzaż zewnętrzny transponuje się na doznania wewnętrzne boha-
terek powieści, przekształca ich dotychczasowy nastrój w ujemne doświadczenia wy-
nikające z obserwacji przyrody. Zarówno Tuśka, jak i Pita doznają przeczucia śmierci,
metafizycznej łączności z aktem degradacji życia. Świadomość taka jest dla nich źró-
dłem trwogi i zadumy.
Trzeba również dodać, że odwołania do motywów czy symboliki unicestwienia
są w twórczości Zapolskiej zjawiskiem nader częstym. Pisarka „oswaja” śmierć, poka-
zując ją z rozmaitych ujęć i perspektyw. Bohaterowie Zapolskiej bardzo często noszą
w sobie zapowiedź śmierci, bywają nią naznaczeni czy zafascynowani. Najbardziej
wyczerpującej analizy problematyki śmierci dokonała pisarka w powieści A gdy w głąb
duszy wnikniemy…, ponieważ sfera mortyfikacyjna wskazywana jest, sytuowana i de-
finiowana z kilku perspektyw. Wymiar znaczeniowy takiego zabiegu to już nie tylko
ponure przypomnienie ulotności życia, lecz także symbolika świata grozy. Autorka
w precyzyjny sposób kreuje rozmaite wymiary śmierci, bawiąc się konwencjami, przy-
bliżając i wyostrzając obraz tego, co jednocześnie fascynuje i odstręcza. W zależności
od zakresu percepcyjnych możliwości postaci zmienia się sposób pojmowania tego
zjawiska, stopień zaintrygowania nim czy obawy. Wynika to z oczywistego faktu, że:

[…] nieuchronność śmierci wywołuje w człowieku potrzebę zastanawiania się. Świadomość śmierci
mąci jego poczucie oczywistości życia. Spośród wszystkich żywych istot jedynie człowiek ma świado-
mość śmierci. […] Dla człowieka śmierć ma znaczenie, współtworzy jego życie. Człowiek wie, że umrze

211
J. K. Goliński, op. cit., s. 41–42.
399 Materializm kontra ezoteryka

i ten fakt napełnia go strachem. Przeczucie „skończę życie”, a także to nieświadome, które nastąpi po-
tem, jeszcze zwiększa strach. W jego wyobrażeniu śmierć jest przede wszystkim kropką kończącą zda-
nie, ponieważ zawsze kończy fizyczne istnienie jednostki 212.

Akcentując słuszność powyższej konstatacji należy też zauważyć, iż śmierć jako


fakt, jako niewytłumaczalny, choć bezustannie obecny komponent naszej egzysten-
cji, stanowić może atrakcyjny motyw kreujący grozę 213. I tak jak różni są bohatero-
wie, tak różny będzie stopień jej natężenia.
Odniesienie do sfery unicestwienia stanowi zatem w powieści oryginalny głos
w dyskusji z młodopolskim dążeniem do „oswajania śmierci”, przybliżenia jej i swo-
istego obserwowania oraz akceptowania wszelkich jej przejawów – zarówno fizycz-
nych, jak i psychicznych czy duchowych, albowiem:

[…] interpretacja śmierci zależy oczywiście od koncepcji samego człowieka i jego cielesnej egzystencji.
Siłą śmierci jest w jej aspekcie „wolnościowym” możność ukazywania wartości, jaką jest wolna wola, a więc
także wolności szukania, błądzenia, nawrócenia 214.

Postawa bohaterów Zapolskiej wobec śmierci jest niezwykle zróżnicowana: od


samobójcy, pragnącego zamanifestować potęgę sztuki, poprzez wynaturzonego eks-
perymentatora, do drwiącego ze śmierci nieszczęśnika bez duszy – i stanowi charak-
terystyczny zapis modernistycznych ujęć śmierci. Czytelnik zyskuje niepowtarzalną
możliwość obserwować ją z kilku punktów – w aspekcie wyzwalającym z cierpienia
i marności bytu (Zagórski), jako manifestację postawy eksperymentalnie destrukcyj-
nej, tożsamej jednocześnie z tradycyjną mocą sztuki (Lelian), jako samobójstwo, swo-
iste uzewnętrznienie twórczego niepokoju (młody samobójca, doprowadzony do za-
machu na własne życie przez Leliana) 215, upersonifikowaną w postać świątynnej wy-
słanniczki (kobieta na polnej drodze) oraz jako pierwiastek przynależny egzystencji
człowieka, wypływający ze sposobu i warunku istnienia każdego życia (Narbutt).

212
H. Haškovcova, Między życiem a śmiercią, z czeskiego przeł. H. Wasylkiewicz, Warszawa 1978, s. 19.
213
Stephen King pisze o funkcji śmierci w literaturze w sposób następujący: „W życiu większości z nas nadchodzi pora,
kiedy musimy zmierzyć się ze śmiercią […] i w następstwie z czekającą nas własną śmiercią. Jest to zapewne główny temat
horrorów: potrzeba zmierzenia się z tajemnicą, którą pojąć możemy jedynie dzięki pełnej nadziei wyobraźni” (S. King,
Jazda na Kuli, przeł. M. Mastalerz. W: S. King, Wszystko jest względne. 14 mrocznych opowieści, Warszawa 2002, s. 379). Po-
wieść Zapolskiej łączy zarówno wątki obyczajowe, jak i zalążki opowieści grozy. Doświadczanie przez bohaterów wielo-
wymiarowej obecności śmierci i zmaganie się z nią staje się integralnym elementem wizji świata jako przestrzeni groź-
nej, pozbawionej bezpieczeństwa i spokoju.
214
A. Lubaszewska, Życie – śmierci doskonałość. Młodopolska antropologia śmierci i literacki świat wartości, Kraków 1995, s. 115.
215
Samobójstwo w estetyce modernistycznej przyjmuje charakter osobliwej manifestacji wyzwolenia z przygniatających oko-
wów życia. Staje się dowodem przejęcia władzy nad własnym życiem i losem. Co więcej, „samobójcy domagają się spoj-
rzenia na swój czyn jak na spektakl. Oglądamy jakieś młodopolskie theatrum śmierci, które ma przekonać do konkret-
nych racji” – pisze Antonina Lubaszewska (Życie – śmierci…., s. 77).
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 400

Najczęstszym wszakże sposobem ukazania metafizycznego portretu śmierci jest


jej personifikacja, nadawanie pozorów istnienia materialnego (choćby nawet poprzez
wrażenie, wyobrażenie lub wizję) i zasobu quasi-ludzkich uczuć czy raczej motywów
postępowania. Obraz taki przynoszą dwie znamienne sceny z A gdy w głąb duszy wnik-
niemy…, z których pierwsza ma charakter epizodyczny, druga natomiast rozwinięta
zostaje w dalszej części powieści, pełniąc rolę swoistego morału, szczególnego rodzaju
ostrzeżenia.
Spersonifikowana śmierć przyjmuje w oczach bohaterki kształt samotnej ko-
biety zmierzającej do lasu, w którym Anka właśnie odkryła zwłoki i w którego aurze
odczuwała niepokojące tchnienie zagłady. Nie jest to wszakże śmierć upostaciowana,
lecz istota podlegająca jej, pełniąca funkcję dyskretnego wysłannika:

Duch dziwny a niechętny szedł w głąb lasu zabrać z sobą i ponieść w dal ducha samobójcy. Nie było w tym
czarnym duchu litosnej śpieszności […]. Nie było także w tej kobiecie pragnienia bezlitosnego ujrzenia
dzieła zniszczenia […]. To raczej szedł służalczy duch, nie działająca moc […]. Był to raczej cień świątyn-
nego sługi 216.

Tak więc na tle jasnego, nasłonecznionego krajobrazu pojawia się ciemna syl-
wetka wysłanniczki śmierci i jest to punkt orientacyjny dla odczytania rzeczywistej
natury tajemniczej istoty. Wejście kobiety w krąg światła powoduje zmianę optyki,
ponieważ Anka zaczyna oglądać ją z perspektywy pozazmysłowej jako impresję wi-
zerunku duchowego:

Ten czarny cień kobiety, zamiast kłaść ciemną plamę w złocistość słonecznych godów, zaczął sam roz-
praszać się, rozpalać i jaśnieć, jak brylant czarny a cenny. Dokoła niej, a może właśnie jako emanacja jej
samej, migotać zaczęły coraz więcej, coraz silniej, promienie otęczy i rozegnywać tęczowymi […] bla-
skami. Postać śmiertelnej wysłanki rosła, zwiększała się, lecz ciemna jej sylwetka, właściwa istota, zacie-
rała się powoli […]. Anka widziała tylko rozkołysaną wśród kłosów ognistą, promienną istotę, rozedrganą
snopem promieni, wchłoniętą i zapaloną przez moc słońca, które w chwili swego mistycznego ślubu
z ziemią rozżarzało swym oddechem płomiennym nawet sługi śmierci, wysłane po żer ze świątyni,
w których czarne marmury ociekają krwią i nad którymi szumią skrzydła sępów o rubinowych, łako-
mych źrenicach 217.

Wrażenie rozświetlenia sylwetki obserwowanej kobiety, przekształcenie jej w ilu-


zję gry światła, barw jasnych, migotania staje się symbolicznym ukazaniem powagi,

216
G. Zapolska, A gdy w głąb…, t. I, s. 131.
217
Ibid., t. I, s. 132.
401 Materializm kontra ezoteryka

majestatu i potęgi śmierci. Niszczycielka życia jawi się jako płomienisty twór, wsze-
chogarniający, wszechpotężny, dominujący nad słonecznymi promieniami. Należy
w tym miejscu przypomnieć, że światło jest aspektem pozytywnym, nie bywa koja-
rzone ze złem, z tajemnicą, jest natomiast symbolem wieczności, bezcielesności, nie-
materialności 218, natomiast ogień wyraża moc, niemożność okiełznania, brak zasady,
wyzwolenie. Wizja rozrastającego się w płomień światła staje się jednocześnie zaak-
centowaniem idei dobroczynności śmierci, jej pozytywnej potęgi, a więc afirmacją
naturalnego, acz nieuchronnego i bolesnego porządku wszechświata. Zapolska nie
zapomina wszakże o podstawowych atrybutach śmierci. Słońce, które ujawnia praw-
dę o niszczycielce życia, nie jest władne ukryć wszelkich jej aspektów i wspomnienia
jej upiornej domeny. Groźna wizja czarnej świątyni o marmurach skąpanych we krwi
czy padlinożerczy mieszkańcy tych murów – sępy – stanowią doskonałe uzupełnie-
nie fantastycznego widzenia bohaterki. Staje się również swoistą dokumentacją dra-
pieżności i nieubłagalności śmierci. Co ciekawe, bohaterka nie odczuwa żadnego dys-
komfortu psychicznego w związku z oglądanym obrazem, mimo że śmierć nie może
zostać zaliczona do zjawisk pozytywnych. Podobne doświadczenie związane jest wła-
śnie z określoną świadomością i postawą duchową, przyjmowaną wobec umierania.
Ponieważ rzecz naturalna, wynikająca ze sposobu funkcjonowania natury nie szo-
kuje, przeto Anka uznaje śmierć, a wraz z tym także jej sługi, za byty towarzyszące
życiu i nie postrzega ich jako niebezpiecznych, burzących porządek istnienia. Obli-
cze wysłannika śmierci nie jest dlań ohydne, odpychające, nie przeraża bohaterki,
która odbiera śmierć jako wartość prawdziwą, choć wszechwładną, groźną i niepo-
skromioną.
Stanowisko takie potwierdza raz jeszcze bohaterka w rozmowie z ojcem, ostrze-
gając go przed lekceważeniem śmierci. Dziewczyna doskonale zdaje sobie sprawę, że
śmierć najokrutniej doświadcza tych, którzy z niej drwią, którzy ją lekceważą. Instynkt
samozachowawczy Anki nie zawodzi także tym razem. Zagrodzki staje się zdegrado-
wanym, zniszczonym, pustym ciałem, które czeka na śmierć i nad którym pastwi się
szpitalny posługacz. A koniec nie nadchodzi. Ta śmierć, którą tak gardził Zagrodzki,
dokonuje potwornej zemsty – pozwala mu trwać w zawieszeniu pomiędzy istnieniem

218
Zob. W. Kopaliński [J. Stefczyk], Światło. W: W. Kopaliński, op.cit., s. 415-417.
Poza kontrolą umysłu. Nadprzyrodzoność w świecie fikcji 402

a niebytem, doświadczać bólu, lecz nie móc się sprzeciwić tym, którzy go zadają. Po-
walony na kolana człowiek zostaje pozbawiony tego podstawowego prawa – godnego
umierania.
Symptomy lęku łączą się w kulturze nie tylko ze zjawiskami naturalnymi, lecz
współtworzą konglomerat mitycznych i mistycznych aspektów istnienia świata. Strach
– jak konstatuje Goliński –

[…] narodził się wraz z człowiekiem w najgłębszej otchłani wieków, jest w nim i towarzyszy mu przez
całe życie. Istota ludzka unika jednak lęku i trwogi lub stara się je zmniejszyć poprzez przeciwdziałanie
lub ucieczkę […]. Strach – nierozerwalnie złączony z życiem, z byciem „ku czemuś” – jest wewnętrz-
nym, psychicznym odzwierciedleniem zewnętrznych, rzeczywistych i wyimaginowanych zagrożeń 219.

Obawy człowieka przed otaczającą go rzeczywistością przekładają się na specy-


ficzne formy wierzeń, rozrastając się w wielowątkowe legendy, atrakcyjne nawet
w XXI wieku 220. Niezrozumiałe, niewytłumaczalne elementy wszechświata, inter-
pretowane jako groźne, transgresywne wobec określonego porządku egzystencjal-
nego, uosobione zostały w formule Zła metafizycznego, a zatem niezależnego i po-
tężniejszego niźli ludzka wola. Ponieważ zaś metafizyka opiera się na symbolu lub
metaforze, na specyficznej grze wyobraźni i pierwiastków przynależnych otoczeniu
jednostki (bo tylko za pomocą bliskich sobie znaków można wyrazić to, co nieznane,
niedookreślone), wszystkie te mityczne wcielenia czynników zagrażających harmo-
nii ulegały coraz to nowej transmutacji. Jak trafnie stwierdza Anna Martuszewska:

[…] bardziej szczegółowa analiza […] postaci z mitów […] pozwoli zauważyć, iż symbolizują one Zło, należąc
do zjawisk funkcjonujących na dwóch poziomach znaczeń: dosłownym i metaforycznym. W sensie
dosłownym mamy więc do czynienia z jednostkową postacią jakiegoś powstałego na zasadzie fantazji
dziwnego i groźnego […] stworzenia […]. Postać ta staje się jednak bardzo łatwo – z powodu jednoznacz-
ności związków między jego przedstawionym obrazem a planem nie przedstawionym bezpośrednio –
nie tyle symbolem, ile alegorią. Obrazy potworów są mimo wszystko bliższe jednoznaczności – w prze-
ciwieństwie do wieloznacznych symboli – choć nie bywają tak dalece pozbawione cech jednostkowych,
jak postacie alegoryczne sensu stricto, reprezentując tylko zjawiska ogólne […]. Brane osobno wydają się
przy tym znakami zjawisk nieco różnych, symbolizując rozmaite obawy, np. wampiry – strach przed
gwałtem; różne widma, duchy, zjawy czy zombie – przed śmiercią; wilkołaki etc. – lęk przed tym, co
się czai w głębi naszej psychiki; golemy czy postacie typu potwora stworzonego przez Frankensteina –

219
J. K. Goliński, op. cit., s. 16–17.
220
W „Przekroju” (nr 41, 5 października 2003) ukazał się na przykład artykuł O rety, nie ma yeti autorstwa Adama Leszczyń-
skiego, dokumentujący podobną tezę. Autor pokazuje rozwój i wzrost zainteresowania mitem o yeti (przetransponowa-
nym w wieku XX do innych kultur lub trawestującym, zgodnie z pewnym wyobrażeniem, wierzenia już istniejące) i jego
żywotność we współczesnej wyobraźni ludzkiej.
403 Materializm kontra ezoteryka

przed niszczycielską działalnością samego człowieka, niezdarnego ucznia czarnoksiężnika, niezdolnego


zapanować nad swoimi tworami. Wszystkie te postacie łącznie wyrażają jednak Zło, najczęściej grożąc
ludziom zagładą, stają się więc alegoriami Zła 221.

W kontekście wiecznej zagadkowości świata nie dziwią liczne odwołania do tra-


dycyjnych motywów opartych na estetyce niesamowitości. Opis rzeczywistości nie
polega bowiem tylko na wiernym jej odtworzeniu w planie materialnym, lecz opiera
się również na dokumentowaniu czynników pozanaturalnych, obecnych w kulturze
duchowej czy podświadomości (funkcjonujących jako fobie). Zło wcielone pełni rolę
artystycznej wykładni spraw niepodlegających racjonalnemu wytłumaczeniu, niepod-
dających się ukonstytuowanym zasadom nauk ścisłych, a tym samym budzących nie-
pokój i niepewność.

221
A. Martuszewska, Oswajanie potworów. W: Wszystek krąg ziemski. Antropologia, historia, literatura. Prace ofiarowane prof. Cz.
Hernasowi, pod red. P. Kowalskiego, Wrocław 1998, s. 312–313.
Zakończenie

Połowa lat osiemdziesiątych XIX wieku zaznacza się jako okres stopniowego wzrostu
zainteresowania zjawiskami pozamaterialnymi. Rodzący się bowiem w tych latach:

[…] kryzys optymistycznej wiary w cywilizacyjny postęp i w pozytywną wiedzę jako remedium na trud-
ności społeczne, sprzyjał polskiej recepcji ożywionego w ówczesnej Europie ruchu teozoficznego i to-
warzyszących mu praktyk spirytystycznych. Zwrócono się teraz przeciw scjentystycznej, opartej na fakcie
epistemologii, której agnostycyzm w kwestiach religijnych nie udzielał odpowiedzi na «najbardziej in-
trygujące zagadki, spychając je do wyklętego obszaru „meta-fizyki” 1.

Owo przewartościowanie dokonywało się w atmosferze rozczarowania ideami


filozoficznymi i etycznymi, które nie zaspokajały podstawowych potrzeb o charak-
terze niematerialnym.
Jeske-Choiński na przykład szczególną wagę przykładał do faktu, że konstrukcja
psychiczna człowieka obliguje go do poruszania się na dwóch płaszczyznach świado-
mości: racjonalnej, przyporządkowanej rozumowi, i emocjonalnej, nastawionej na
pozarozumową percepcję rzeczywistości. Niemożliwe byłoby zatem stworzenie ta-
kiego układu, w którym prymat zyskałby jeden z owych kierunków. Do prawidło-
wego funkcjonowania niezbędne jest zachowanie równowagi pomiędzy nimi. Ta zaś

1
B. Szymańska, Mistycy i pesymiści. Przeżycia i uczucia jako wartości w filozofii polskiego modernizmu, Wrocław 1991, s. 101.
405 Materializm kontra ezoteryka

została zachwiana wskutek przyjęcia zasad filozofii materialistycznej. Trauma, wy-


wołana poczuciem niespełnienia oraz nieprzystawalnością koncepcji przyrodniczych
do rzeczywistego sposobu istnienia człowieka, zaowocowała fascynacjami okultyz-
mem, kierując wyobraźnię w stronę zjawisk ezoterycznych, pozbawionych wymiaru
fizycznego.
Z tą tendencją współgrała dążność do stworzenia kompilacji, opartej na zasadzie
zgodności dwóch sfer istnienia: materialnej i niematerialnej. Przemieszanie idei spi-
rytualistycznych z postulatami eksploracji lub weryfikacji empirycznej doprowa-
dziło do powstania swoistej hybrydy – mediumizmu. Dyscyplina ta miała spajać dwa
rozbieżne światopoglądy, pozornie niemożliwe do pogodzenia. Ustalenie ich wspól-
nej płaszczyzny pozwoliło na rozwikłanie dylematu dotyczącego rozziewu pomiędzy
wiarą (nawet spirytystyczną) a wiedzą eksperymentalną. Dostosowanie aparatu ba-
dawczego, posłużenie się osiągnięciami techniki w celu odnalezienia elementu nie-
widzialnego, dokumentować miało ową szczególną naukowość. Dusza, jako cząstka
ludzkiej istności, stać się miała obiektem poszukiwań o absolutnie materialnym cha-
rakterze. Aparat wiedzy służyć miał zatem zaspokojeniu zarówno ambicji nauko-
wych, jak i potrzeb emocjonalnych.
Taka postawa została poddana ostrej krytyce, wyrażanej niejednokrotnie na ła-
mach czasopism. Konstatowano na przykład, iż:

[…] artysta, prawnik, technik, jeśli się odda spirytyzmowi, równocześnie przestaje być sobą, słabnie nie-
ufność tym, co uprawiał dotychczas […]. Świadectwa takich ludzi nie mają wartości, mistrzowie spiry-
tyzmu wiedzą doskonale, że się świadczą ludźmi pod pewnym względem już zboczonymi. […] Człowiek
szczerze szanujący naukę nie da się użyć za protektora zagadek, które będą być może rozwiązane, ale
nie przez panów i panie wysiadujące przy stolikach 2.

Ogromna nieufność i gwałtowny sprzeciw wobec praktyk spirytystycznych wy-


nikały między innymi z niezwykłości opisywanych zjawisk, ich niedopasowania do
świata materialnego uznawanego za jedyną rzeczywistość. Istotną przyczyną nie-
chęci wobec „nadprzyrodzonego” była właśnie owa „cudowność” zjawień, materiali-
zacji, lewitacji itd. Nieprzystawalność reguł przestrzeni duchowej, niemożność wła-
ściwej ich klasyfikacji, podejrzliwość w stosunku do wytworów mediów, tłumaczyły
się również dynamicznym rozwojem nauki, empirycznym rozwikływaniem zagadek
otaczającego wszechświata. To, co pozornie nieuzasadnione, zyskiwało nagle nowy

2
Antyspirytyzm, „Biesiada Literacka” 1893, nr 10, s. 151
Zakończenie 406

wymiar, jawiło się już nie jako sekret natury, lecz jako prawo, określony porządek rze-
czy, podlegający logicznemu wytłumaczeniu. Dokonywane w drugiej połowie XIX
wieku odkrycia z zakresu medycyny, fizyki czy chemii jednoznacznie świadczyły nie
tylko o postępie cywilizacyjnym, ale prowokowały równocześnie do stwierdzenia, że
rozwiązanie tajemnicy bytu ludzkiego zdaje się już tylko kwestią czasu.
Obok sporów o spirytyzm/mediumizm manifestowało się jednocześnie znamien-
ne przewartościowanie czy przekształcenie w obrębie postulatów filozoficznych. Eks-
pansywny pod koniec XIX wieku pierwiastek metafizyczny coraz dobitniej ujawniał
się i w filozofii, i w sztuce, i w ówczesnej obyczajowości. Henryk Struve, obserwujący
owe przemiany, pisał, że metafizyka w ujęciu pozytywistycznym oznaczała „rzeczy
leżące raz na zawsze za granicami ludzkiej pojętności” i jako zajmująca się transcen-
dencją „wytwarza ogólne pojęcia o istocie rzeczy”, a tym samym – ponieważ je we-
ryfikuje – jest pozbawiona celowości. Istota rzeczy nie podlega eksploracji naukowej,
a badaniem zjawisk zajmują się nauki specjalne (przyrodnicze), dlatego metafizyka
nie ma racji bytu. Tymczasem jednak – konstatował dalej Struve –

[…] jest rzeczą oczywistą, że nie mamy prawa dowolnie obiektywizować naszych wytworów umysłowych,
że uznanie istotnej obiektywności naszych wyobrażeń lub pojęć zależy od całego szeregu warunków, okre-
ślanych bliżej przez logikę jako teorię poznania, w ogóle przez naukową metodologię. Tylko, gdy wy-
twór umysłowy czyni zadość tym warunkom, mamy prawo ze stanowiska naukowego uznać obiektyw-
ność jego treści i posiłkować się nim w poszukiwaniach, mających na celu prawdę przedmiotową. Z tego
stanowiska metafizyka zwraca argumenty pozytywizmu przeciwko jego własnej nauce, wytrąca mu z ręki
broń, którą chciał ugodzić metafizykę i zadaje tą bronią cios […] pozornej „naukowości” pozytywizmu.
Bo przecież to właśnie pozytywizm, a nie metafizyka, obiektywizuje całe szeregi pojęć o przyrodzie […]
i przyznaje przedmiotowość tych pojęć bez naukowego rozbioru ich treści 3.

Dokonujące się w ówczesnej świadomości przewartościowanie ideologiczne skut-


kowało nie tylko wzrostem zainteresowania wiedzą tajemną, ale także przekładało się
na ekspansywność tej problematyki w utworach literackich. Fala fascynacji „niena-
zwanym” wyraźnie wzmogła produktywność motywów okultystycznej proweniencji
nie tylko w tekstach młodopolan, ale również w twórczości drugiej generacji pozyty-
wistów.
Istotną cechą tego typu literatury staje się charakterystyczne przemieszanie do-
konujące się w obszarze artystycznych rozwiązań, metoda niejednoznacznej oceny
rzeczywistości oraz wplecenie w świat przedstawiony pierwiastków nadnaturalnych.

3
H. Struve, Pozytywizm i zadania krytyczne filozofii, „Biblioteka Warszawska” 1891, t. I, z. 1, s. 39–40.
407 Materializm kontra ezoteryka

W twórczości drugiego pokolenia wyodrębnić można w zasadzie cztery modele


ezoterycznych inspiracji. Pierwszy z nich, bliski koncepcjom buddyjskim i teozoficz-
nym, opiera się na przekonaniu o istnieniu cząstki spirytualnej jako samodzielnego,
niejako odrębnego elementu składowego człowieka. Twór taki przechodzi poprzez
kolejne etapy fizyczności, zyskując możliwość samodoskonalenia w następujących
po sobie inkarnacjach. Według takiej koncepcji los człowieka determinują poprzed-
nie egzystencje, a dokonywane przez jednostkę wybory skutkują pozytywnie lub ne-
gatywnie w dalszych żywotach. Ujęcie takie bliskie jest zatem idei doskonalenia du-
cha, dążenia do osiągnięcia wyższego poziomu spirytualnego, co było postulatem fi-
lozofii immanentnej. Pogląd ten, zaprezentowany głównie w utworach Walewskiej
i Gruszeckiego, znajduje odbicie również w trzech powieściach Zapolskiej (A gdy w głąb
duszy wnikniemy…, Jak tęcza, Szaleństwo) oraz w noweli Jeske-Choińskiego (Romans bez
słów). Refleksem koncepcji ducha wyzwolonego jest także Doktor Faust Ostoi.
Drugi model transplantowania ezoterycznych wątków, prezentujący afirmatyw-
ną wobec okultyzmu postawę, zasadza się na przekonaniu o istnieniu tajemnych sił
przekraczających możliwości pojmowania i transgresywnych wobec ludzkiej umy-
słowości. Ów sekret rzeczywistości, ujawniany jedynie w szczególnych dla jednostki
okolicznościach (śmierć najbliższej osoby, traumatyczne doznania, melancholia) lub
wynikający z przyrodzonych człowiekowi uwarunkowań (nadwrażliwość), staje się
pomostem pomiędzy tym, co materialne a tym, co metafizyczne. W ujęciu takim świat
niematerialny jest obszarem groźnym, bo nierozerwalnie złączonym ze śmiercią, bez-
ustannie wokół niej grawitującym. Podobne koncepcje pojawiają się przede wszyst-
kim w twórczości Zapolskiej (u której elementem współgrającym z tajemnicą jest de-
monizacja przestrzeni poprzez wpisanie w nią jednostek niejednoznacznych genea-
logicznie, łączących pierwiastki człowieczeństwa z cząstkami satanistycznymi czy wam-
pirycznymi), Ostoi (bohaterka Doktora Fausta) oraz Hajoty (na przykład Stefan w Znasz
li ten kraj czy Bert w On i my). Nieco odmienną optykę, aczkolwiek wpisującą się w za-
kreślone ramy, reprezentują utwory Dygasińskiego. Czynnikiem dominującym jest
tutaj raczej niechęć do wyjaśniania tajemnicy nadnaturalnego, nieodkrytego, istnie-
jącego w rzeczywistości, w której porusza się jednostka (na przykład Kobylak w Na
złamanie karku Dygasińskiego).
Trzeci światopogląd ma charakter negatywny, opiera się bowiem na przekona-
niu o złudności wszelkich zjawisk określanych jako nadnaturalne. Podobna postawa
jest oczywiście wynikiem przekonania o wyższości wiary chrześcijańskiej nad spiry-
tystyczną czy niepodważalnej wartości religii katolickiej. Koncepcję taką formułuje
Zakończenie 408

Jeske-Choiński, dokonując demistyfikacji mediumizmu i stawiając go w opozycji do


żarliwej, pełnej pokory wiary w Boga. Teoria ta wynika rzecz jasna z przeświadczenia
o wypaleniu się idei pozytywistycznych i postulatu naukowości. Dobitność, z jaką
pisarz podkreśla równoprawność rozumu i emocji, wpływa również na kształt po-
strzeganej przezeń rzeczywistości. Postulat umiaru czy zdystansowania wobec „no-
wych odkryć” charakteryzuje w pełni postawę ideologiczną Choińskiego.
Ostatnim wreszcie modelem ezoteryki literackiej jest wskazywane przez Jeske-
Choińskiego pokrewieństwo pomiędzy dominującym w minionych wiekach świato-
poglądem i magią. Ta ostatnia uprawomocnia się właśnie w czasach historycznych,
egzemplifikuje ówczesny horyzont myślowy. Podobna koncepcja, realizowana wła-
śnie w powieściach historycznych, jest dość intrygująca na tle konserwatywnych prze-
konań Choińskiego. Nadnaturalność minionych epok jawi się jako swoista rekom-
pensata braku metafizyki w czasach współczesnych twórcy.
Spośród czterech modeli ezoterycznych najbardziej reprezentatywnymi i pro-
duktywnymi są pierwszy i drugi. Wpływ inspiracji teozoficznych i buddyjskich w du-
żym bowiem stopniu ukierunkował wyobraźnię twórczą pisarzy drugiego pokolenia.
Zainteresowania te manifestowały się właśnie w obszarze imaginacji artystycznej,
stawały się głosem w dyskusji o nadnaturalnym, pozagrobowym. Jednocześnie strach
przed śmiercią, łagodzony właśnie ideami mediumicznymi, spirytystycznymi czy
reinkarnacyjnymi, stawał się niejednokrotnie ukrytym motywem wielu utworów
tego okresu. Artysta nie pozostawał przecież obojętny wobec przemian dokonują-
cych się na przełomie epok historycznych i historycznoliterackich, a echa toczących
się sporów przenikały do dzieła literackiego.
Najbardziej produktywnym składnikiem „wiedzy tajemnej” był koncept duszy:
jej wędrówka, manifestacja (poprzez intuicję, przeczucie, sen, próbę podporządko-
wania ciała, walkę z inną duszą w sferze niewidzialnej), sposób istnienia w rzeczywi-
stości lub dyskusja dotycząca problematyki spirytualnej. Wątek ów, eksponowany za-
równo w ideologii spirytystycznej, jak i teozoficznej, a także w koncepcjach indyjskich
(Weda, wedanta, hinduizm) czy wreszcie jako cząstka eksplorowana przez mediumi-
stów, stawał się niejednokrotnie wdzięcznym tworzywem literackim i pojawiał się
najczęściej w twórczości Zapolskiej.
Motywy nadnaturalne, nader chętnie wykorzystywane przez pisarkę także w cha-
rakterze symbolu czy metafory, jawią się jako jeden ze stałych elementów świata przed-
stawionego. Nadprzyrodzone przeistacza się w tym obszarze w cząstkę natury, wyni-
kając ze sposobu istnienia rzeczywistości, staje się czynnikiem współgrającym zarówno
409 Materializm kontra ezoteryka

z istotą wszechrzeczy, jak i z psychiką bohatera. Nadwrażliwość na świat jest imma-


nentną cechą postaci pozytywnych, zwłaszcza kobiecych, którym poszerzona per-
cepcja umożliwia pełniejsze postrzeganie otoczenia. Na drugim biegunie metafi-
zyczności znajdują się u Zapolskiej bohaterowie negatywni, częstokroć obdarzani in-
fernalnymi zdolnościami, wzbudzający sataniczne lub demoniczne asocjacje. Dycho-
tomiczność przestrzeni literackiej staje się tutaj symbolicznym wskazaniem dwoisto-
ści świata, ambiwalencji nie tylko postaw ludzkich, lecz także niejednoznaczności czy
grozy rzeczywistości. Kreślone przez pisarkę dwa plany (czasem dzielone na dwa ko-
lejne), przenikają się wzajemnie; sfera ducha wpływa na obszar materii, fizyczność
determinuje spirytualność. Nadnaturalne nie jest dla Zapolskiej transgresywne, lecz
po prostu istniejące, wpisane w wewnętrzny układ wszechrzeczy. Ścieranie się posz-
czególnych warstw – widzialnych i niewidzialnych – stanowi niezmienną kolej trwa-
nia; dwoistość bytu manifestuje się we wszystkich elementach realności (na przykład
walka dobra ze złem, mężczyzny z kobietą, życia ze śmiercią). Odwieczne zmagania
obserwować mogą wyłącznie jednostki nadwrażliwe, obdarzone mocami przekracza-
jącymi pojmowanie: intuicją, jasnowidzeniem, widzeniem aury, magnetyzmem itp.
Owi „przewrażliwieni” uświadamiają sobie wszelako, iż ich udział w kształtowaniu
wszechświata polega w zasadzie tylko na obserwacji. Nie potrafią, nie mają szansy lub
siły, aby przeciwstawić się dojmującemu poczuciu niemocy, stają bezradni wobec nie-
ubłaganych wyroków losu. Samoświadomość pozytywnych bohaterów Zapolskiej og-
niskuje się w zasadzie wokół utraty nadziei i przekonania o wyższości niszczyciel-
skich sił. Pesymistyczna wizja utraty kontroli nad własną przyszłością czy dolą w ogóle
osłabia nadprzyrodzoność przydanych postaciom talentów, powodując, że stają się
bezużyteczne, pozbawione znaczenia. Negatywnie postrzegana rzeczywistość jest tym
boleśniejsza, że nie podlega przemianie, że wpływać na nią mogą wyłącznie silniejsi,
identyfikowani z mocami ciemności. Kojarzenie lub nawet utożsamienie mocy spraw-
czych ze sferami mroku jawi się w twórczości Zapolskiej jako swoisty leitmotiv, po-
wracający w rozmaitych konfiguracjach. Zło zawsze wygrywa, ponieważ czyste dobro
nie istnieje 4. Pozazmysłowe atrybuty nie będą zatem bronią w walce jasności z ciem-
nością; stanowią wprawdzie rodzaj naznaczenia, poszerzają zakres widzenia, lecz nie
pozwalają na dokonywanie zmian w istniejącym porządku.

4
W powieści A gdy w głąb duszy wnikniemy… wątek ten powraca kilkakrotnie. Najsilniej jednak wyeksponowany został
w starciu Anki z Lelianem, kiedy bohaterka przegrywa, ponieważ dobro, które w swoim mniemaniu reprezentuje, nie
jest wartością bezwzględną, nie jest absolutne.
Zakończenie 410

Zainteresowanie Zapolskiej sferą nadnaturalną wynika prawdopodobnie z psy-


chologicznych fascynacji pisarki, a także ze szczególnego jej uwrażliwienia na duchowe
aspekty istnienia. Uwagę zwraca tutaj przede wszystkim doskonała znajomość kon-
cepcji teozoficznych, eksponujących ambiwalencję wszechświata, ścieranie się potęg
dobra i zła, dwoistość konstrukcji ludzkiej jaźni czy przywołujących idee „ruchomej”
duszy.
Inkorporacja wątków ezoterycznych do twórczości drugiej generacji jest zatem
problemem dość złożonym, posiadającym szeroki kontekst i nadbudowę filozoficz-
ną, kulturową, a nawet obyczajową. Transpozycja podobna staje się rezultatem szcze-
gólnego oddziaływania okultystycznych idei na wyobraźnię artystyczną, próbą od-
powiedzenia na pytania zadawane u schyłku epoki. Podejmowane próby dookreśle-
nia czy sprecyzowania duchowości lub formułowany postulat wskazania zidentyfi-
kowanej (być może nawet tak materialnej jak atom) cząstki spirytualnej 5 ukonkret-
niły się w utworach literackich, zaświadczając powszechne zainteresowanie tą tema-
tyką. Rozmaite realizacje i użycia motywów stają się egzemplifikacją różnych postaw
wobec niepoznanego, nienazwanego, dokumentują rozległość fascynacji i znajomość
ezoterycznych koncepcji.
Ewolucja postaw wobec nadprzyrodzoności, dokonująca się właśnie na przeło-
mie XIX i XX wieku jest o tyle istotna, że wkrótce podobne zainteresowania stały się
elementem eksploracji o charakterze naukowym. Zaznaczający się już w XIX stuleciu
rozpad ezoteryzmu na dziedziny badawcze i sferę filozoficzno-etyczno-religijną po-
głębił się znacznie bardziej na początku XX wieku. Pojawiała się wówczas odrębna
gałąź wiedzy, zwana psychotroniką (obejmująca różnego rodzaju zjawiska uznawane
za paranormalne), lecz spirytyzm czy teozofia wciąż zyskiwały zwolenników, two-
rząc kolejne odłamy, inspirując do poszukiwania niezidentyfikowanych obszarów
metafizycznych. Barbara Skarga słusznie zauważa, że:

[…] człowieka pociągała zawsze owa druga, niedostępna strona zjawisk świata, pełna cudów i tajemnicy.
Wiedza tajemna jest stara jak świat ludzki. Twórczym poszukiwaniom człowieka towarzyszyły zawsze
dwa pragnienia, nie tylko chęć przeniknięcia sekretów, lecz i chęć zachowania ich dla siebie, miały mu
one bowiem dać nadludzką moc 6.

5
Warto zauważyć, że i dzisiaj istnieją koncepcje, według których dusza ma swoją wagę. Jest nią 21 gramów, które człowiek
(i tylko człowiek) traci po śmierci. O żywotności tego wątku świadczy choćby film o znaczącym tytule: 21 gramów.
6
B. Skarga, Julian Ochorowicz: pozytywizm i okultyzm, „Człowiek i Światopogląd” 1969, nr 6, s. 65.
411 Materializm kontra ezoteryka

To poszukiwanie doświadczeń wyższego rzędu wyraża się właściwie nie tylko po-
przez eksplorację naukową, próbę empirycznego zweryfikowania rzeczywistości, lecz
także poprzez kreowanie obrazu przestrzeni fikcyjnej, obdarzonej cechami świata re-
alnego, lecz ubogaconej elementami pozazmysłowymi. Jest to artystyczna kreacja ota-
czającego świata, która odbija pewne charakterystyczne atrybuty rzeczywistości ist-
niejącej. Dobudowany do naturalnego, obszar nadnaturalny stanowi określoną wer-
sję, zaledwie jedną z interpretacji tego, co dostrzega człowiek lub tego, co rzekomo
pozostaje poza obrębem jego doświadczenia zmysłowego.
Spis tabel i ilustracji

T ABELE

1. Stosunek nauk ezoterycznych, parapsychologicznych, parafizycznych


przyrodniczych u Eugena Georga 15

2. Teozoficzny amalgamat siedmiu ciał według Edmunda S. Naganowskiego


(opracowanie własne) 252

ILU ST RACJ E

1. Model dwudzielności rzeczywistości fikcyjnej w fantastyce grozy 165


Źródła cytowań

Abramowski Edward, Dusza i ciało (Prawo współrzędności psychofizjologicznej rozpatry-


wane ze stanowiska teorii poznania i biologii), Warszawa 1903.

Abramowski Edward, Telepatia doświadczalna jako zjawisko kryptomnezji, Warszawa 1911.

Abramowski Edward, Źródła podświadomości i jej przejawy, Warszawa 1914.

Aksakow Aleksander, Animizm i spirytyzm. Tłum. L. E. Böttcher, ,,Świat Duchów”


1902, nry l-10.

Andree Waleria, Filozofia mistyki dra Karola du Prela i somnambulizm, ,,Świat Duchów"
1902, nry 8-9.

Antyspirytyzm, ,,Biesiada Literacka" 1894, nr 14.

Ariès Philippe, Człowiek i śmierć. Przeł. E. Bąkowska, Warszawa 1989.

Ariès Philippe, Śmierć drugiego. Przeł. J. Lalewicz, ,,Teksty” 1979, nr 3.

Aurelly Kazimierz, Spirytyzm w pierwszej połowie XIX wieku, ,,Świat Duchów” 1902, nr
9. Bachelard Gaston, Wyobraźnia poetycka. Wybór pism. Wyboru dokonał H. Chu-
dak. Przeł. H. Chudak, A. Tatarkiewicz. Przedmowa J. Błoński, Warszawa 1975.

Badeni Jan, Indyjska teozofia w Europie, ,,Przegląd Powszechny” 1887, z. 2.


415 Materializm kontra ezoteryka

Bailey Alice A., Nowoczesne ruchy ezoteryczne. Przekład T. Zori, ,,Wiedza Duchowa”
1934, z. 1-6.

Baranowski Bohdan, W kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź 1981.

Barcelô Josè Luis, Czarna magia w XX wieku. Przełożyła Z. Siewak-Sojka, Warszawa


1991.

Barzini Luigi, W krainę tajemnic z Eusapią Palladino. Przeł. B. Semiradzki, Kraków 1909.

Benedikt B. D., Zaświaty. Fantazja czy rzeczywistość. Przeł. D. H. Jakubowska, Warszawa


1992.

Besant Annie, Karma, Warszawa 1936.

Besant Annie, Mądrość odwieczna, ,,Przegląd Teozoficzny” 1922, nr 3-4, s. 47-77.

Bławatska Helena P., Klucz do teozofii. Przekład W. Dynowska, Warszawa 1996, t. 1-2.

Błoński Jan, Ja, wędrujący sen, ,,Teksty” 1973, nr 2, s. 1-6.

Boruń Krzysztof, Boruń-Jagodzińska Katarzyna, Ossowiecki – zagadki jasnowidzenia,


Warszawa 1990.

Boruń Krzysztof, Manczarski Stefan, Tajemnice parapsychologii, Warszawa 1977.

Bozzano Ernest, Prawdziwa historia „małej Stasi”, ,,Hejnał” 1933, z. 1-7, 9-11.

Böttcher Lucjan Emil, Spirytyzm, ,,Świat Duchów” 1902, nr 3.

Brackett E.A., Materializacje. Spolszczyła A. Kretschmerowa, Wisła 1937.

Breyer Stanisław, Gdzie prawda? Nauka i religia. świat nadzmysłowy i życie pozagrobowe,
Kraków 1903.

Breyer Stanisław, Leczenie hipnozą i usuwanie wad psychicznych, Kraków 1908.

Breyer Stanisław, Nowe horyzonty, Kraków 1910.

Breyer Stanisław, Religia absolutna, czyli polska filozofia religijna w nowym oświetleniu,
Kraków 1927.

Breyer Stanisław, Zagadka człowieka, Kraków 1929.

Breyer Stanisław, Z pogranicza zaświatów, Kraków [br. r. wyd.].

Brumlik Michał, Gnostycy. Marzenie o samozbawieniu człowieka. Przełożyli S. F. No-


wilki, I. Nowicka, Gdynia 1999.
Źródła cytowań 416

Bruner Ludwik, Alchemia i alchemicy, ,,Wszechświat” 1894, nry 35-37.

Brunner Mikołaj, O tak zwanym magnetyzmie zwierzęcym, czyli o hipnozie i t.z. [sic!] zja-
wiskach magnetycznych, Warszawa 1882.

Budzyński Stefan, Spoza innego wymiaru: niewytłumaczalne zjawiska, Warszawa 1991.

Budzyński Stefan, Świat w oczach jasnowidza, Warszawa 1990.

Bugaj Roman, Eksterioryzacja – istnienie poza ciałem, Warszawa 1993.

Bugaj Roman, Nauki tajemne w dawnej Polsce – Mistrz Twardowski, Wrocław 1986.

Burnham Sophy, Księga aniołów. Rozważania o aniołach wczoraj i dziś. Tłum. D. Choj-
nacka i M.P. Jabłoński, Poznań 1996.

Butlerow Aleksander, Mediumizm. Studia obserwacyjne w zakresie spirytyzmu doświad-


czalnego. Według zbiorowego wydania prac tłum. L. Bottcher, Lwów 1921.

Caillois Roger, Definicja fantastyki. Przeł. J. Lisowski, ,,Twórczość” 1958, nr 10.

Camp de Sprague L. i Camp de Catherine C., Duchy, gwiazdy i czary. Z ang. przeł.
W. Niepokólczycki, Warszawa 1970.

Canadeo Anne, Duchy: (fakty czy fikcja). Tłum. M. Hędzlik-Margańska, Bydgoszcz 1992.

Carter Rita, Tajemniczy świat umysłu. Konsultacja naukowa: Christian Frith. Przekład
B. Kamiński, Poznań 1999.

Cavendish Richard, Tajemnice świata. Przekład z j. ang. M. Selońska, Warszawa 1995.

Cedar, Vademecum wiedzy tajemnej, Gdańsk 2000.

Chabanis Christian, Śmierć, kres czy początek? Przeł. A.D. Tauszyńska, Warszawa 1987.

Chaumel Maurice, Ciało mentalne. Tłum. A. M., „Przegląd Teozoficzny” 1922, nr 1/2.

Chłopicki Witold, Zjawiska tak zwane spontaniczne, „Świat Duchów” 1902, nr 1.

Chobot Józef, Istota i cel spirytyzmu, „Hejnał” 1933.

Chobot Józef, Nowoczesny ruch spirytystyczny ze szczególnym uwzględnieniem Polski, Wi-


sła 1937.

Chobot Józef, Tajemnice działania Karmy w miłości, „Odrodzenie” 1921, z. 9.

Chobot Józef, Z dziedziny mediumizmu i jasnowidzenia, „Odrodzenie” 1921, z. 6.

Chodkiewicz Kazimierz, Anatomia eterycznego ciała człowieka, „Lotos” 1935, z. 3-5.


417 Materializm kontra ezoteryka

Chodkiewicz Kazimierz, Animizm czy spirytyzm?, „Lotos” 1935, z. 2.

Chodkiewicz Kazimierz, Cztery żywioły, Londyn 1961.

Chodkiewicz Kazimierz, Dusza zbiorowa, „Lotos” 1935, z. I 0-11.

Chodkiewicz Kazimierz, Ewolucja ludzkości. Zarys antropogenezy okultystycznej, Kraków


1936.

Chodkiewicz Kazimierz, Ezoteryzm a naukowa krytyka, „Lotos” 1937, z. 10.

Chodkiewicz Kazimierz, Magnetyzm leczniczy, „Hejnał” 1933, z. 1, 3-4.

Chodkiewicz Kazimierz, Narodziny świata. Zarys kosmogonii okultystycznej, Wisła 1934.

Chodkiewicz Kazimierz, Okultyzm a nauka, Londyn 1961.

Chodkiewicz Kazimierz, Ostatnia godzina, „Wiedza Duchowa” 1934, z. 11-12.

Chodkiewicz Kazimierz, Sen a rzeczywistość, „Lotos” 1936, z. 7-9; 1937, z. 1-3.

Chodkiewicz Kazimierz, Świadomość księżycowa. Studium ezoteryczne o istocie i symbolice


snów, Wisła 1938.

Chodkiewicz Kazimierz, Wiedza ezoteryczna, „Lotos” 1937, z. 4.

Chodkiewicz Kazimierz, Wiedza tajemna czy wiedza duchowa, Wisła 1932.

Conan Doyle Arthur, Nowe objawienie (Co to jest spirytyzm?). Na język polski przełożył
i wstępem opatrzył W. E. Pardes, Warszawa 1925.

Cooper Irving J., Reinkarnacja, „Przegląd Teozoficzny” 1922, nr 1-4.

Cooper J. C., Zwierzęta symboliczne i mityczne. Przełożyli A. Kozłowska-Ryś i L. Ryś,


Poznań 1998.

Comwell John, Moce ciemności, moce światła. W poszukiwaniu zjawisk cudownych i demo-
nicznych. Przełożył A. Polkowski, Warszawa 1998.

Cullere A., Magnetyzm i hipnotyzm. Z drugiego wydania francuskiego przeł. J. Wł. Da-
wid, Warszawa 1888.

Cygielstrejch Adam, Julian Ochorowicz jako psycholog, Warszawa 1918.

Czabanowska-Wróbel Anna, Maski kobiety i twarz mężczyzny, „Teksty Drugie” 1993, nr 4.

Czachowska Jadwiga, Gabriela Zapolska. Monografia bio-bibliograficzna, Kraków 1966.

Czarnomski Jan, Karta z historii okultyzmu w Polsce, „Lotos” 1935, z. 5.


Źródła cytowań 418

Czechowski A. R., Mesjanizm w najnowszej formie (Według prof Pau/sena), „Ateneum”


1893, t. III, z. 3.

Czykiel Teofil, Bliźnięta psychologiczne, lekarz duszy i „seelenartz”, Lwów 1899.

Czyński Czesław, Magnetyzm i hipnotyzm, Kraków 1889.

Czyński Czesław, O sugestii hipnotycznej w pedagogice według sprawozdania z kongresów


naukowych w Tuluzie i Nancy (1886-1887), Kraków 1889.

Ćwikliński Henryk, Wielka tajemnica wieków, czyli widzenie drugiego świata za życia,
Lwów 1883.

Delanne Gabriel, Naukowe podstawy reinkarnacji, „Hejnał” 1939, z. 1.

Denis Leon, Chrystianizm a spirytyzm. Tłum. K. Chobotowa, Wisła 1935.'

Denis Leon, Prawa porozumiewania się z zaświatem, „Hejnał” 1931, z. 1 O.

Denis Leon, Siła psychiczna, fluidy, magnetyzm, „Hejnał” 1931, z. 5.

Denis Leon, Praktykowanie i niebezpieczeństwo mediumizmu, „Hejnał'' 1930, z. 10-11.

Denis Leon, Wielka zagadka. Przekładu dokonała wg wydania franc., poprawionego i


rozszerzonego przez autora K.Chobotowa, Wrocław 1992.

Devine Adrian, Magia w praktyce, Wrocław 2004.

Devine Adrian, Magia w tradycji starożytnej, Wrocław 2004.

Devine Adrian, Spirytyzm. Fakty i mity, Wrocław 2003.

Dębicki Władysław M., Koniec wieku XIX-go pod względem umysłowym. Charakterystyka
znamion szczególnych, „Tygodnik Ilustrowany” 1893, nry 173-182.

Domańska Jadwiga, Ze wspomnień o Stanisławie Tomczykównie, „«Hejnał». Miesięcznik


Wiedzy Duchowej” 1938, z. 5.

Domaszewicz Jan, Magnetyzm. Pożyteczne wiadomości tym, dla których te wyrazy: magne-
tyzm zwierzęcy, somnambulizm magnetyczny, spirytyzm, są nowe; albo, którzy o tym sły-
szeli, lecz nie mają należytego pojęcia (z punktu religijnego), Warszawa 1899.

Donimirski Andrzej, Czy żyjemy tylko raz?, Warszawa 1988.

Donimirski Andrzej, Reinkarnacja, Warszawa 1993.

Donimirski Andrzej, Zagadkowy świat. Historia wszechświata, budowa materii, cywiliza-


cje kosmiczne: hipotezy, teorie, przypuszczenia, Warszawa 1986.
419 Materializm kontra ezoteryka

Dryagiński G., Magnetyzm leczniczy, „Odrodzenie” 1927, z. 9.

Dryjski Albert, Badania eksperymentalne nad automatyzmem graficznym, Poznań 1925.

Dryjski Albert, Dusza i ciało, Katowice 1922.

Dryjski Albert, Mózg i dusza, Warszawa 1938.

Dubrow Aleksander, Puszkin Wieniamin, Parapsychologia i współczesne przyrodoznaw-


stwo. Przekład z rosyjskiego E. Zakrzewskiej, Warszawa 1989.

Drzewiecki Józef, Odczyt w uśpieniu, „Niwa” 1895, nr 1.

Drzewiecki Józef, Poznaj samego siebie, „Niwa” 1895, nry 3-4.

Eliade Mircea, Inicjacja, obrzędy, stowarzyszenia tajemne. Narodziny mistyczne. Przeł. K.


Kocjan. Kraków 1997.

Eliade Mircea, Obrazy i symbole. Szkice o symbolizmie magiczno-religijnym. Przeł. M. i P.


Rodakowie, Warszawa 1998.

Eliade Mircea, Okultyzm, czary, mody kulturalne. Eseje. Przeł. I. Kania, Kraków 1992.

Estetyka czterech żywiołów. Ziemia, woda, ogień, powietrze. Red. K. Wilkoszewska, Kra-
ków 2002.

Falb Rudolf, Gwiazdy i ludzie. Szkice i zarysy, Warszawa 1895.

Farrington Karen, Na granicy rzeczywistości. Zagadki świata i tajemnice zaświatów. Tłu-


maczenie: R. Kosowski, P. Goraj, A. Rotunno, P. Fraś, [br. msc. wyd.] 1999.

Felsztyn Tadeusz, Poza czasem i przestrzenią. Zjawiska pozazmysłowe, Londyn 1960.

Feniks, Spirytyzm i opinia publiczna, „Świat Duchów” 1902, nr 1.

Feniks, Pogadanka o nieśmiertelności duszy i spirytyzmie, „Świat Duchów” 1902, nr 5.

Ferrero W., Obawa śmierci. Tłum. S. Kopczyński, „Wszechświat” 1895, nry 20-21.

Fert Bogusław, Reymont wobec spraw nie z tego świata, „Ruch Literacki'' 1997, z. 3.

Figarska Bożena, Sekrety hipnozy, Łódź 2001.

F. K., Logika i metafizyka, „Ateneum” 1879, t. II, z. 2.

Flammarion Camille, Światy nieznane. Spolszczył K. Sporzyński, Warszawa 1904.

Flammarion Camille, Wielość światów zamieszkiwanych. Z drugiego wydania francu-


skiego przeł. po polsku J. Waga, Warsrnwa 1868.
Źródła cytowań 420

Flammarion Camille, Zagadnienia duszy. Przeł. P. Kozielski, Warszawa [br. r. wyd.].

Flaum Maksymilian, O życiu i śmierci, „Wszechświat” 1896, nry 13-14.

Florkowa Maria, Na niebezpiecznej drodze, „Wiedza Duchowa” 1934, z. 4.

Forel August, Hipnotyzm, jego znaczenie i zastosowanie. Przeł. i uwagami opatrzył A. Wi-
zel, Warszawa 1891.

Freud Sigmund, Psychopatologia życia codziennego. Marzenia senne. Przełożyli L. Jekels


i Ivánka, Warszawa 2003.

Fritsche Gustaw, Magnetyzm zwierzęcy i doświadczenia Donata, „Bluszcz” 1881, nr 32.

Fuglewicz Ludwik, Magia biała i czarna/okultyzm, „Lotos” 1937, z. 12.

Gardner Martin, Pseudonauka i pseudouczeni. Przełożyli z ang. B. Krzyżanowski W.


Zono, Warszawa 1966.

Geley Gustave, Materializacje zjaw duchowych. Tłum. K. Chobot, Katowice 1925.

Gerstman Stanisław, Orlikowska Helena, Stachnikówna Irena, Z badań nad psychologią


strachu, Poznań 1957.

Gibier Paul, Spirytyzm. Przeł. J. Wł. Dawid, Warszawa 1889.

Gleic Alojzy Krzysztof, Glossariusz okultyzmu. Z przedmową J. Świtkowskiego, Kraków


1992.

Goldbaum Mieczysław, Nowa teoria snu, „Wszechświat” 1894, nr 1.

Golędzinowski Jacek, Jawne historie tajemnych stowarzyszeń, Łódź 1990.

Goliński Janusz K., Okolice trwogi. Lęk w literaturze i kulturze dawnej Polski, Bydgoszcz
1997.

Gordon Stuart, Encyklopedia zjawisk paranormalnych. Przeł. P. Lipszyc, Warszawa 1993.

Grabiński Stefan, O twórczości fantastycznej, „Lwowskie Wiadomości Muzyczne i Li-


terackie” 1928, nr 10.

Grabiński Stefan, Z mojej pracowni, „Skamander” 1920, nr 2.

Grant Gabriel, Biała i czarna magia, Wrocław 2002.

Griffiths Bede, Zaślubiny Wschodu z Zachodem. Przekład G. Jasiński, Poznań 1996.


421 Materializm kontra ezoteryka

Gront,adzki Antoni, Józef Bohdan Dziekoński autor „Sędziwoja”. W: J. B. Dziekoński, Sę-


dziwój. Szkic o życju i twórczości napisał, tekst opracował i przypisami opatrzył A. Gro-
madzki, Warszawa 1974.

Grosicki B., Mediumizm w świetle prawdy, „Hejnał'' 1931, z. 3.

Grzybowski Przemysław, Opowieści spirytystyczne. Mała historia spirytyzmu, Katowice 1999.

Gurney Edmund, Meyers Frederic W. H., Podmore Frank, Dziwy życia. Z francu-
skiego wydania przeł. J. K. Potocki, Warszawa 1892.

Gutowski Wojciech, Nagie dusze i maski (o młodopolskich mitach miłości), Kraków 1992.

Haining Peter, Leksykon duchów. Przeł. T. Wyżyński i K. Zarzecki, Warszawa 1990.

Hansel C.E.M., Spostrzeganie pozazmysłowe. Z angielskiego przełożyła T. Kołakowska.


Przedmowa J. Reykowski, Warszawa 1969.

Hanusz Jan, Kultura Indów w epoce wedyjskiej, „Biblioteka Warszawska” 1885, t. II-III.

Haškovcova Helena, Między życiem a śmiercią. Z czeskiego przeł. H. Wasylkiewicz,


Warszawa 1978.

Heinrich W., Jeden z kierunków psychologii i filozofii współczesnej, „Biblioteka Warszaw-


ska” 1899, t. I, z. 1.

Heryng T., W sprawie Eusapii Palladino, „Kurier Warszawski” 1894, nr 17.

Hewitt William W., Hipnoza i autohipnoza. Jak osiągnąć inne stany świadomości. Prak-
tyczny podręcznik. Przeł. E. Zaremba, Gdańsk 1999.

Hipnotyzm i sugestia. Krótkie popularne wskazówki do hipnotyzowania, jako też udzielania


poddawek (sugestii) w celach leczniczych i wychowawczych, t. I-II, Berlin [br. r. wyd.].

Hipnotyzm na scenie, „Kurier Codzienny” 1894, nr 21.

Hipnotyzm w sztuce, „Biesiada Literacka” 1893, nr 26.

Hovey William A., Odgadywanie myśli. Przeł. Z angielskiego H. Wernic, Warszawa


1895.

Hoyer Henryk, Mózg i myśl, „Wszechświat” 1894, nry 3-4, 7-9, 11-13, 15-19, 22-23.

Hunt Dave, McMahon T.A., Zwiedzione chrześcijaństwo. Przekład A. Czwojdrak, War-


szawa 1985.
Źródła cytowań 422

Hutnikiewicz Artur, Stefan Grabiński jego dziwna opowieść. W: S. Grabiński, Nowele,

Kraków 1980.

Hutnikiewicz Artur, Twórczość literacka Stefana Grabińskiego (1887-1936), Toruń 1959.

Istota i znaczenie mediumizmu, „Odrodzenie” 1921, z. 2.

lwasiów Inga, Słownik nieświadomości. Sny literackie po psychoanalizie, „Teksty Drugie”

1998, nr 1.

Iżycki Władysław, Siła, czyli ruch wirowy jako posrednik miedzy światem ziemskim a du-

chowym, Kraków 1853.

Irzykowski Karol, Fantastyka, „Maski” 1918, nry 32-33.

Jak się urządza posiedzenia spirytystyczne?, „Świat Duchów” 1902, nr 2.

Janion Maria, Do Europy tak, ale razem z naszymi umarłymi, Warszawa 2000.

Janion Maria, Kobiety i duch inności, Warszawa 1996.

Janion Maria, Romantyczny świadek egzystencji, „Teksty” 1979, nr 3.

Janion Maria, Tragizm, historia, prywatność. Prace wybrane, t. II, Kraków 2000. Janion

Maria, Wampir. Biografia symboliczna, Gdańsk 2002.

Janion Maria, Wobec zła, Chotomów 1989.

Janion Maria, Żyjąc tracimy życie, Warszawa 2001.

Jankowski Placyd, Kabała z odpowiedzi wirujących stołów i tabliczek dosłownie spisana

przez pewnego zdymisjonowanego pomocnika stołu, Wilno 1895.

J. A. S., Intuicja i natchnienie jako przedmiot badań metapsychicznych, „Wiedza Duchowa”


1934, z. 2-5.
J. A. S., Wstęp w światy nadzmysłowe, „Wiedza Duchowa” 1934, z. 7-13; 1935, z. 1-12;

1936, z. 1-4.

Jedynak Stanisław, Ex Oriente lux. Szkice filozoficzno-antropologiczne dla miłośników kul-

tur Wschodu, Lublin 1995.

J. E. L., O sposobach magnetyzowania i o sześciu stopniach zjawień magnetycznych, „Pamięt-


nik Magnetyczny” 1816, nr 2.

Jellenta Cezary, Eusapiada, Warszawa 1894.

Jeske-Choiński Teodor, Nowoczesny mistycyzm, „Słowo” 1893, nr 275.


423 Materializm kontra ezoteryka

Jeske-Choiński Teodor, Pozytywizm w nauce i literaturze, Warszawa 1908.

Jethon Zbigniew, Nowicka Krystyna, Rozdroża nauki, Warszawa 1976.

J. Jot, Eksterioryzacja wrażliwości, „Tygodnik Ilustrowany” 1893, nr 168. l

J. Jot., Przyszłość psychologii, „Tygodnik Ilustrowany” 1892, nry 153-154.

J. N.,. Hipotezy mediumicznych fenomenów i teoria spirytyzmu, „Świat Duchów” 1902, nr 10.

Jonas Hans, Religia gnozy. Przeł. M. Klimowicz [br. r. wyd.}.

Jordan Michael, Tajemnice kultur i religii Wschodu. Hinduizm, buddyzm, dżinizm, taoizm,
konfucjanizm, shinto, zen. Przekład z ang. R. Gołędowski, Warszawa 2000.

J. S., Dr Ochorowicz i hipnotyzm, „Bluszcz” 1888, nr 21.

J. Z., Ze świata duchów (notatka ze wspomnień), „Kraj” [Petersburg] 1894, nr 51.

K., Apatia indywidualna i zbiorowa, „Ateneum” 1888, t. IV, z. 3.

K., Pesymizm, „Ateneum” 1889, t. II, z. 2.

K., Poszukiwanie ducha, „Ateneum” 1894, t. II, z. I.

K., Stara magia w nowej szacie, „Ateneum” 1892, t. III, z. 1.

Kaleta Jerzy, Zagadnienie lewitacji, „Hejnał” 1930, z. 11-12; 1931, z. 1-4.

Kant Immanuel, Marzenia jasnowidzącego objaśnione przez marzenia metafizyki. Tłum. Z


niemieckiego, Warszawa 1899.

Kardec Allan, Jak kontaktować się z tamtym światem. Poradnik spirytystyczny. Przekład A.
Baniukiewicz, Katowice [br. – reprint].

Kardec Allan, Księga Duchów. Z języka francuskiego, na podstawie wyd. drugiego


przeł., opatrując przedmową P. Grzybowski, Katowice [br. – reprint].

Kardec Allan, Księga mediów. Z języka francuskiego przeł., opatrując przedmową,


przypisami i aneksami P. Grzybowski, Katowice [br. – reprint].

Karma Rajnhard, Jasnowidzenie. Przeł. M. Boru, Lwów [br. r. wyd.].

Kar. Roz., Eksperyment jako metoda psychologiczna, „Biblioteka Warszawska” 1895, t. I.

Kaszewski Kazimierz, Geneza i rozwojowe czynniki uczuć religijnych, „Biblioteka War-


szawska” 1904, t. III.
Źródła cytowań 424

Kaszewski Kazimierz, Zwrot do metafizyki – z powodu książki W. Dzieduszyckiego, „Bi-


blioteka Warszawska” 1896, t. I, s. 321-348.

Kawecki Ignacy Kornel, O telepatii, „Świat Duchów” 1902, nr 1.

Kerner Justinus, Jasnowidząca z Prevorst. Spostrzeżenia w względzie wewnętrznego życia


człowieka, tudzież przenikanie świata duchów do naszego świata. Tłum. przez W. To-
pór-Matuszewskiego, t. I-II, Warszawa 1832-1833.

Kępiński Antoni, Lęk, Warszawa 1977.

Kępiński Antoni, Psychopatie, Warszawa 198

Kieckhefer Richard, Magia w średniowieczu. Przełożył I. Kania, Kraków 2001.

Klimowicz Tadeusz, Poszukujący – nawiedzeni – opętani. Z dziejów spirytyzmu i okulty-


zmu w literaturze rosyjskiej, Wrocław 1992.

Kolesow Jewgienij, Trzynaście bram wiedzy tajemnej. Historia wiedzy tajemnej od Adama
do naszych dni. Tłumaczenie P. Tokajuk, Białystok 2000.

Kopaliński Władysław [właśc. J. Stefczyk], Słownik symboli, Warszawa 1990.

Kowalski Stefan, Duch czy materia?, „Wiedza Duchowa” 1934, z. 8.

Kowalski Stefan, Na granicy dwóch światów, „Wiedza Duchowa” 1934, z. 5.

Kozietulski Zdzisław, O granicy pojęć w filozofii współczesnej, „Biblioteka Warszawska”


1884, t. II, z. 5.

Kozłowski Władysław, Błędne koło dzisiejszej filozofii, „Biblioteka Warszawska” 1891, t.


IV, z. 3.

Kozłowski Władysław, Geniusz i obłąkanie, „Ateneum” 1888, t. I, z. 1.

Kozłowski Władysław, Metafizyka wiedzy przyrodniczej, „Ateneum” 1891, t. III, z. 1.

Kozłowski Władysław, Psychologia doświadczalna, „Ateneum” 1885, t. II-IV.

Kozłowski Władysław, Spirytyzm, „Ateneum” 1889, t. II, z. 1.

Kozłowski Władysław, Stanowisko filozofii doświadczalnej wobec intuicyjnej, „Ateneum”


1888, t. III, z.3.

Kramsztyk Stanisław, Wpływ magnesu na organizm ludzki, „Wszechświat” 1893, nr 17.

Krzywicki Ludwik, Celebracja żywiołowa. Przyczynek do psychologii spirytyzmu, „Biblio-


teka Warszawska” 1896, t. IV, z. 1.
425 Materializm kontra ezoteryka

Krzywicki Ludwik, Nauka czy mistycyzm?, „Prawda” 1894, nr 25.

Krzywicki Ludwik, Pierwotne poglądy na przyrodę, „Biblioteka Warszawska” 1901, t. II, z. 1.

Krzywicki Ludwik, Rola zwierząt w pojęciu pierwotnej umysłowości, „Wisła” 1893, t. VII, z. 2.

Księga rzeczy dziwnych. Najdziwniejsze rzeczy świata. Przekład, wybór i opracowanie


Ł. Pułaski, t. III, Łódź 1992-1993.

Łachnicki Ignacy Emanuel, Kilka słów o magnetyzmie, „Pamiętnik Magnetyczny'' 1816,


nr 4.

Lafforest Roger, Domy, które zabijają. Przeł. E. Ferme, Warszawa [br. r. wyd.].

Lange Antoni, Mistycyzm francuski, „Tygodnik Ilustrowany” 1890, nry 31-32.

Lapponi G., Hipnotyzm i spirytyzm. Przełożył z oryginału J. Waręż, Warszawa [br r.


wyd.].

Lassota Witold, Pesymizm w filozofii, „Ateneum” 1884, t. I, z. 3.

L. C., Sen magnetyczny, „Pamiętnik Magnetyczny” 1816, nr 4.

Leadbetter C. W., Okultystyczna strona muzyki, „Przegląd Teozoficzny” 1922, nr 1/2.

Le Goff Jacques, Sny średniowiecza. Przeł. W. Błońska, „Teksty” 1973, nr 2.

Lem Stanisław, O strukturze powieści fantastycznej, „Nurt” 1968, nry 5-7.

Lem Stanisław, Tzvetana Todorova fantastyczna teoria literatury, „Teksty” 1973, nr 5.

LeShan Lawrence, Świat jasnowidzących. Tłum. B. Moderska, T. Zysk, Poznań 1992.

Lewis Clive Staples, Cudy, wprowadzenie ogólne. Przeł. S. Pacuła, Warszawa 1958.

Lewis James R., Życie po śmierci. Encyklopedia wierzeń, mitów, zjawisk. Z angielskiego
przeł. J. Korpanty, Warszawa 1999.

Lewitacja, „Kurier Metapsychiczny” 1929, nr 44.

Levi Eliphas, Historia magii. Przeł. z jęz. franc. J. Prokopiuk, Warszawa 2000.

Libański Edmund, Tajemnice zjawisk spirytystycznych w świetle badań naukowych, Lwów


1922.

Lipnowski A., Potęga myśli, „Hejnał” 1930, z. 9.

Listy Johna Kinga, „Kurier Codzienny” 1894, nry 28, 48.


Źródła cytowań 426

Long Max Freedom, Autosugestia oraz nowa teoria mesmeryzmu i hipnozy według Huny.
Przełożyła W. Grajkowska, Warszawa 1995.

Lorie Peter, Przesądy. Przełożył K. Wierzbicki, Warszawa 1993.

Lubańska Teresa, Racjonalizm a wiedza tajemna. Czy jesteśmy ogłupiani?, Białystok


2000.

Lubaszewska Antonina, Życie – śmierci doskonałość. Młodopolska antropologia śmierci i li-


teracki świat wartości, Kraków 1995.

Lurker Manfred, Leksykon bóstw i demonów. Przekład J. Prokopiuk, R. Stiller, War-


szawa 1999.

Lutosławski Wincenty, Metafizyka współczesna, „Biblioteka Warszawska” 1888, t. III, z. 2.

Lutosławski Wincenty, Współczesny ruch teozoficzny w Anglii, Ameryce i Indiach Wschod-


nich, „Ateneum” 1888, t. II, z. 2.

Magnetyzm zwierzęcy, „Biesiada Literacka” 18880, nr 221.

Makowska Urszula, Wiedza tajemna Wschodu. Tendencje okultystyczne w kulturze polskiej


na przełomie XIX i XX w. W: Orient i orientalizm w sztuce. Materiały Sesji Stowarzy-
szenia Historyków sztuki, Kraków, grudzień 1983, Warszawa 1986.

Matela Leszek, Stefański Lech Emfazy, Szymański Jan Antoni, Psychotronika, War-
szawa 1993.

Matuszewski Ignacy, Czarnoksięstwo i mediumizm. W: I. Matuszewski, Pisma, Warszawa


[br. r. wyd.].

Matuszewski Ignacy, Diabeł w poezji, „Ateneum” 1893, t. I-Il.

Matuszewski Ignacy, Mediumizm – bez Eusapii, „Kurier Codzienny” 1894, nry 127, 130, 132.

Matuszewski Ignacy, Próby fotografii mediumicznych, „Tygodnik Ilustrowany” 1894,


nry 23-24.

Matuszewski Ignacy, W sprawie Eusapii Palladino, „Kurier Warszawski” 1894, nr 15.

Maurey Eugene, Egzorcyzmy. Jak na odległość uwolnić człowieka od ducha. Tłum. B. Uściń-
ska, Wrocław 1992.

Mellerowa Zofia, Z Neapolu (wizyta u Eusapii), „Tygodnik Ilustrowany” 1894, nr 49.

Michelet Jules, Czarownica. Przełożyła M. Kaliska, Warszawa 1961.


427 Materializm kontra ezoteryka

Między wiarą a gnozą. Doświadczenie mistyczne w tradycjach Orientu. Red. naukowa M.


Jakubczak, M. Sacha-Piekło, Kraków 2003.

Mirski Wiktor, Na pograniczu wiedzy ścisłej a spirytyzmu, „Hejnał” 1931, z. 7.

Misraki Paul, Doświadczenie w śmierci. Przeł. K. Fekecz, Warszawa 1991.

Miś Hanna, Miś Andrzej, Okultyzm, magia, wróżby, Warszawa 1982.

Mocarska-Tycowa Zofia, Działalność krytycznoliteracka Teodora Jeske-Choińskiego wobec


przełomu antypozytywistycznego, Warszawa 197 5.

Moczulski R. I., Potęga myśli ludzkiej, „Lotos” 1935, z. 6.

Moody Raymond A., Refleksje nad życiem po życiu. Tłum. M. Młynarczyk, Bydgoszcz
1992.

Moody Raymond A., Zycie po życiu. Tłum. I. Doleżał-Nowicka. Przedmowa E. Ktibler-


Ross, Bydgoszcz 1992.

Morawski Marian, Co to jest hipnotyzm?, „Przegląd Powszechny” 1888, z. 11-12.

M. Poh…, Kilka słów o alchemii i filozofii hermetycznej, „Wszechświat” 1883, t. II, nry 38-40.

Myer-Czetli Nancy, Czetli Steve, Niemy świadek. Parapsychiczne zdolności pomocne w


wykrywaniu zbrodni. Przekład E. Hauzer, Katowice 1995.

N., Jasnowidzenie, „Tygodnik Ilustrowany” 1896, nr 17.

Naganowski Edmund S., Teozofia buddaistyczna w Europie, „Biblioteka Warszawska”


1892, t. II, z. 1.

Narodziny i śmierć. Bioetyka kulturowa wobec stanów granicznych życia ludzkiego. Pod red.
M. Gałuszki i K. Szewczyka, Warszawa 2002.

Neiman Carol, Goldman Emily, …po śmierci: przewodnik po zaświatach. Przełożyła z an-
gielskiego M. Konikowska i T. Lechowska, Warszawa 1995.

Nitecki Marian, Telepatia a mistyka, Warszawa 1929.

Nitecki Marian, Zjawiska spirytystyczne w oświetleniu nauki i objawienia, Warszawa 1920.

Nowakowski J., Materializacja i co z nią związane, „Świat Duchów” 1902, nr 6.

Nowakowski J., Spirytyzm a Biblia, „Świat Duchów” 1902, nr 5.

Nowakowski J., Znaczenie okultyzmu dla rozwoju ludzkości, „Świat Duchów” 1902, nr 8.

Nowakowski J., Zwierzęta i zjawiska mediumiczne, „Świat Duchów” 1902, nr 9.


Źródła cytowań 428

Nuland Sherwin B., Jak umieramy. Refleksje na temat ostatnich chwil naszego życia. Prze-
łożyła M. Lewandowska, Warszawa 1996.

Nusbaum Józef, Nowsze poglądy na zjawisko śmierci w żywej przyrodzie, „Wszechświat”


1883, nry 33-34.

Oblicza gnozy. Pod red. E. Przybył, Kraków 2000.

Ochorowicz Julian, Doświadczenia magnetyczne, „Kurier Warszawski” 1881, nry 132-


133, 139, 151.

Ochorowicz Julian, Jeszcze trochę więcej światła!, „Kurier Warszawski” 1894, nry 18-26.

Ochorowicz Julian, Nowy dział zjawisk Uwagi z powodu doświadczeń mediumicznych Eu-
sapii Palladino, „Tygodnik Ilustrowany” 1893, nry 183-195, 197-199, 201-203.

Ochorowicz Julian, Odczyty o magnetyzmie i hipnotyzmie, St. Petersburg 1890.

Ochorowicz Julian, O sugestii myślowej. Z przedmową dra K. Richeta, Kraków 1897.

Ochorowicz Julian, Pierwsze zasady psychologii i inne prace, Warszawa 1996.

Ochorowicz Julian, Wiedza tajemna w Egipcie, Warszawa 1984.

O Eusapii, „Kurier Warszawski” 1893, nr 349.

Okołowicz Norbert, Wspomnienia z seansów z medium Frankiem Kluskim, Warszawa 1926.

Okopień-Sławińska Aleksandra, Sny i poetyka, „Teksty” 1973, nr 2.

Olkusz Wiesław, Poszukiwanie „nowej Golkondy piękna” i „prastarej mądrości Indii”, czyli
pozytywiści polscy wobec kultury Orientu, Opole 1992.

Olszewski Andrzej, Boski gwałt: tajemnice starych cywilizacji, Warszawa 1996.

Ors., Człowiek a świat niewidzialny, „Odrodzenie” 1928, z. 5.

Ors., Siły mediumiczne, „Odrodzenie” 1928, z. 2.

Ostrowska Antonina, Śmierć w doświadczeniu jednostki i społeczeństwa, Warszawa 1991.

Ostrzycka Anna, Rymuszko Marek, Nieuchwytna siła, Warszawa 1989.

Paracelsus, Sztuka ognia. Filozofia hermetyczna. Opracowanie merytoryczne E. Obar-


ski. Tłumaczenie tekstów z j. niemieckiego K. Wójcik, Wrocław 2003.

Perty Maksymilian, Osobliwości świata widzialnego i niewidzialnego, Kraków 1910.

Peterson Zbigniew, Hipnoza. Między jawą a snem, Warszawa 1994.


429 Materializm kontra ezoteryka

Petoia Erberto, Wampiry i wilkołaki. Źródła, historia, legendy od antyku do współczesności.


Tłum. A. Pers, J. Kornecka, M. Małecka, N. Korzycka, B. Bielańska, Kraków 2003.

Pieścikowski Edward, Nad twórczością Bolesława Prusa, Poznań 1989.

Pilar Clemens C., Ezoteryzm a chrześcijaństwo. Red. naukowa A. Posacki. Tłumaczenie


M. Mijalska, Kraków 2002.

Płonka-Syroka Bożena, Mesmeryzm. Od astrologii do bioenergoterapii, Wrocław 1994.

Podraza-Kwiatkowska Maria, Młodopolska femina, „Teksty Drugie” 1993, nr 4.

Podraza-Kwiatkowska Maria, Somnambule (O młodopolskiej konwencji onirycznej), „Tek-


sty” 1973, nr 2.

Podraza-Kwiatkowska Maria, Somnambulicy-dekadenci-herosi. Studia i eseje o literaturze


Młodej Polski, Kraków 1985.

Podraza-Kwiatkowska Maria, Symbolizm i symbolika w poezji Młodej Polski, Kraków


2001.

Podraza-Kwiatkowska Maria, Wolność i transcendencja. Studia i eseje o Młodej Polsce, Kra-


ków 2001.

Podvodnyj Aviessalon, Ciała subtelne. Przekład A. Mioduchowska. Przedmowa J. Pro-


kopiuk, Białystok 1996.

Podżorski A., Człowiek i świat w świetle wiedzy tajemnej, „Odrodzenie” 1921, z. 3, 5; 1922,
z. 1.

Poszman Antoni, Uwagi o magnetyzmie, „Pamiętnik Magnetyczny” 1816, nr 2.

Potocki Józef Karol, „Cuda” spirytystów, „Tygodnik Ilustrowany” 1890, nr 46.

Potocki Józef Karol, Darwinista o cudach (Alfred Russel Wallace: „On Miracles and Modern

Spiritualism”), „Tygodnik Ilustrowany” 1889, nr 343.

Potocki Józef Karol, Fluid życiowy, „Tygodnik Ilustrowany” 1893, nr 208.

Potocki Józef Karol, Hipnotyzm w teorii i praktyce, „Tygodnik Ilustrowany” 1888, nry
271-272, 274.

Potocki Józef Karol, Spirytyzm wobec nauki, „Tygodnik Ilustrowany” 1888, nry 278-
280, 282.

Power Arthur E., Ciało mentalne. Przekład H. Wodziński, t. I-II, Warszawa 1995.
Źródła cytowań 430

Prel du Karl, Zagadka człowieka. Wstęp do okultyzmu. Z niem. tłum.F. Wermiński, War-
szawa 1897.

Prel du Karl, Zdemaskowanie mediów, „Niwa” 1886, nry 12-13, 15-18.

Preus Robert, Czupryńska Agnieszka, Perz Przemysław, Słownik parapsychologiczny,


Warszawa 1993.

Prieur Jean, Dusza zwierząt. Przeł. M. Puszczewicz, Warszawa 1992.

Prokopiuk Jerzy, Nieba i piekła. Okultyzm, mistyka i demonologia, Gdynia 2001.

Prus Bolesław, Objawy mediumiczne. Kilka słów z powodu Eusapii Palladino, „Kraj” [Pe-
tersburg] 1894, nry 2-6.

Rachleff Owen S., Okultyzm w sztuce. Wprowadzenie I. B. Singer, Przekład z jęz. an-
gielskiego J. Korpanty i I. Liberek, Warszawa 1993.

Radliński Ignacy, Życie pośmiertne człowieka. Według świadectw grobów i pomników


pismiennych, „Ateneum” 1887, t. III, z. 2.

Rajchman Bronisław, Odpowiedź p. Ochorowiczowi, „Kurier Warszawski” 1894, nr 8.

Rajchman Bronisław, Più luce!, „Kurier Warszawski” 1893, nry 353-354, 356, 358; 1894,
nry 9, 11, 13, 16, 18-19.

Randall Nevile, Życie po śmierci. Przekład z angielskiego D. Bakalarz, Warszawa 1996.

Ratzinger Joseph, Śmierć i życie wieczne. Przeł. M. Węcławski, Warszawa 1986.

Reichenbach von Karl, Listy odo-magnetyczne, Z niem. na j. polski przeł. Z. Hałatkie-


wicz, Kraków 1853.

Reychman Jan, Peleryna, ciupaga i znak tajemny. Posłowie J. Krzyżanowskiego, Kraków


1976.

Richet Charles, Wiedza metapsychiczna. Według wykładu wygłoszonego 24 czerwca 1925 r.


na Wydziale Medycznym w Paryżu. Spolszczył J. Świtkowski, Katowice 1925.

Robbins Rossell Hope, Encyklopedia czarów i demonologii. Tłum. M. Urbański, War-


szawa 1998.

Romanowski Wojciech, Julian Ochorowicz, „Przegląd Tygodniowy” 1983, nr 4.

Roney-Dougal Serena, Tam, gdzie nauka spotyka się z magią. Przekład G. Gasparska,
Warszawa 2003.
431 Materializm kontra ezoteryka

Rozenfeld Karol, Sen, „Biblioteka Warszawska” 1904, t. I, z. 3.

Rudgley Richard, Alchemia kultury. Od opium do katty. Przełożyła E. Klekot, Warszawa


2002.

Rudzki Jerzy, Aleksander Świętochowski i pozytywizm warszawski, Warszawa 1968.

Rudzki Jerzy, Świętochowski, Warszawa 1963.

Rurawski Józef, Gabriela Zapolska, Warszawa 1987.

Rybka Władysław, Skrzynka do listów, „Kurier Warszawski” 1894, nr 9.

Ryglewicz Józef, Alchemia dawniej a dziś, „Lotos” 1937, z. 7/8.

Sallmann Jean-Michel, Czarownice, ,oblubienice szatana. Przekład M. i A. Pawłowscy,


Wrocław 1994.

Saunders Lea, Kolory twojej aury. Tłumaczenie J. Herian-Ślusarska, Kraków 1993.

Schulz Fritz, Spirytyzm, czyli o obcowaniu z duchami. Wykład i krytyka teorii, Warszawa 1884.

Segal Hanna, Marzenie senne, wyobraźnia i sztuka. Przekład P. Dybel, Kraków 2003.

Semenenko Piotr, O magii, a w szczególności o stolikach nauk dwie, Poznań 1857.

Semenenko Piotr, O magnetyzmie. Nauka miana dnia 9 lutego 1850 roku w kościele Matki
Bożej Wniebowziętej, Paryż 1850.

Siemaszko Józef, Dusza jako pojęcie przyrodnika, „Ateneum” 1886, t. II-III.

Siwek Paweł, Metody badań zjawisk nadprzyrodzonych. Problem Konnersreuth, Kraków


1933.

Siwek Paweł, Reinkarnacja dusz w świetle filozofii moralnej, Kraków 1935.

Siwek Paweł, Wędrówka dusz. Reinkarnacyjne utopie, Warszawa 1937.

Skarga Barbara, Julian Ochorowicz. Pozytywizm i okultyzm. W: Polska myśl filozoficzna


i społeczna. Pod red. B. Skargi, t. II, Warszawa 1975.

Skarga Barbara, Kłopoty intelektu. Między Comte’em a Bergsonem, Warszawa 197 5.

Skarga Barbara, Mistrz i mag, „Teksty” 1977, nr 1.

Skarga Barbara, Ortodoksja i rewizja w pozytywizmie francuskim, Warszawa 1967.

Skarga Barbara, Złudzenia transcendentalizmu, „Teksty” 1980, nr 1.

Skołuda Celestyn, O fantastyce w literaturze, „Ruch Literacki” 1960, z. 3.


Źródła cytowań 432

Skórkowski Antoni, Rys nauki o śmierci (tanatologia), Warszawa 1883.

Smolikowski Seweryn, Apoteoza człowieka i wznowienie dualizmu wschodniego w filozofii


współczesnej, „Biblioteka Warszawska” 1881, t. I, z. 1/2.

Smolikowski Seweryn, Najnowsze objawy filozofii pesymistycznej w Niemczech. Filozofia


wyzwolenia, „Biblioteka Warszawska” 1878, t. II-IV.

Smolikowski Seweryn, Z psychologii empirycznej. (Pamięć, wola i osobowość wedle T. Ri-


bot), „Biblioteka Warszawska” 1886, t. II.

Sobański A., Zagadka duszy, „Odrodzenie” 1921, z. 6-7.

Sprawozdanie uczestników posiedzeń z Eusapią Pa/ladino, odbytych w Warszawie w okresie


czasu od 25-go listopada 1893-go r. do 15-go stycznia 1894-go r., „Kurier Warszawski”
1894, nry 27-28.

Stach., Mediumizmu użyteczność publiczna. Monolog, „Mucha” 1894, nr 12.

Stach., O mediumizmie i Eusapii (urywek z poezji), „Mucha” 1894, nr 9.

Stala Marian, Pejzaż człowieka. Młodopolskie myśli i wyobrażenia o duszy, duchu i ciele,
Kraków 1994.

Starkman Józef, Hipnotyzm, „Bluszcz” 1890, nry 32, 38.

Staszewski H., Niebezpieczeństwa okultystyczne, „Odrodzenie” 1921, z. 11.

Stefanowska M., Życie i śmierć w przyrodzie, „Ateneum” 1894, t. III, z. 3.

Stefański Lech Emfazy, Komar Michał, Od magii do psychotroniki, czyli ars magica, War-
szawa 1996.

Steiner Rudolf, Egipskie mity i misteria, Gdynia 1996.

Steiner Rudolf, Teozofia. Wprowadzenie w nadzmysłowe poznanie świata i przeznaczenie


człowieka. Tłum. T. Mazurkiewicz, Warszawa 1993.

Steiner Rudolf, U bram teozofii. Tłum. M. Waśniewski, Gdynia 1997.

Stojanowa Krasimira, Jasnowidząca Wanga. Przeł. A. Karpińska, Warszawa 1992.

Struve Henryk, Filozofia i nauki przyrodnicze, „Biblioteka Warszawska” 1895, t. IV, z. 1.

Struve Henryk, O nieśmiertelności duszy (Z powodu Władysława Michała Dębickiego pt.


„Nieśmiertelność duszy człowieka jako postulat filozoficzny przyrodoznawstwa”), War-
szawa 1883.
433 Materializm kontra ezoteryka

Struve Henryk, Pozytywizm i zadania krytyczne filozofii, „Biblioteka Warszawska” 1891,


t. I, z. 1.

Struve Henryk, Synteza dwóch światów. Szkic filozoficzny, Warszawa 1876.

Sudowski D., Bramy innego świata (plan astralny), „Odrodzenie” 1928, z. 2-3.

Swedenborg Emanuel, Dziennik snów 1743-1744. Przełożył, przedmową i przypisami


opatrzył M. Kalinowski. Posłowie B. Andrzejewski, Poznań 1996.

Swedenborg Emanuel, O niebie i jego cudach, również o piekle: według tego, co słyszano
i widziano. Tłumaczyła z łac. i wprowadzenie napisała B. Smoleń, Warszawa [1993].

Swoboda Sylwester, Leczenie magnetyczne, „Odrodzenie” 1925, z. 5-6.

Sygma, Filozofia i jej kierunki, „Ateneum” 1894, t. IV, z. 1-2.

Szczepański Ludwik, Czy umarli mówią z nami? Spirytyzm współczesny, Kraków 1936.

Szczepański Ludwik, Okultyzm. Fakty i złudzenia, Kraków 1937.

Szczepański Ludwik, Strachy, widma, seanse spirytystyczne i dziwy fakirów, Zakopane


1946.

Szczepański Ludwik, Breyer Stanisław, Libański Edmund, Tomanek Ludwik, Dziwy


mediumizmu, Kraków 1921.

Szepielewicz L. Zły duch w wiekach średnich, „Ateneum” 1889, t. I, z. 1.

Szlendak Dorota, Śmierć, upiory i duchy, „Wiedza i Życie” 2004, nr 11.

Szpyrkówna M. H., Ewolucyjna droga odbudowy ciała. Materializacja, „Lotos” 1937, z. 5.

Szpyrkówna M. H., O pozorności granic śmierci, „Lotos” 193 7, z. 2.

Szpyrkówna M. H., Zachowawcza droga odbudowy ciała. Reinkarnacja, „Lotos” 1937, z. 6.

Szulc Maria, Spotkania z podświadomością po latach, Warszawa 1995.

Szuman Leszek, Przepowiednie i proroctwa, Poznań 1992.

Szuman Leszek, Życie po śmierci, [br. msc. i r. wyd.].

Szumski Z., Duch i materia, „Odrodzenie” 1926, z. 7.

Szumski Z., Katechizm prawd elementarnych, „Odrodzenie” 1925, z. 10.

Szweykowski Zygmunt, Twórczość Bolesława Prusa, Warszawa 1972.


Źródła cytowań 434

Szymańska Barbara, Mistycy i pesymiści. Przeżycia i uczucia jako wartości w filozofii pol-
skiego modernizmu, Wrocław 1991.

Śmierć i umieranie. Postępowanie z człowiekiem umierającym. Red. L. Pearson. Tłum.


B. Kamiński, Warszawa 1975.

Świat tajemny. Leksykon magii, okultyzmu i parapsychologii. Red. R. Cavendish. Tłum. z


angielskiego S. Gogolewski, B. Lewandowska-Tomaszczyk, J. Tomaszczyk, Łódź
1992.

Świętochowski Aleksander, O prześladowaniu diabla w Polsce, „Przegląd Tygodniowy”


1877, nry 2-5.

Świrski Michał, Istota materii w świecie okultyzmu, „Przegląd Teozoficzny” 1928, nr 13.

Świtkowska Józefa, Reinkarnacja. Przyczynek do studiów nad palingenezą, „Lotos” 1936, z. 6.

Świtkowski Józef, Ciało astralne w parapsychologii, „Lotos” 1935, z. 6.

Świtkowski Józef, Ciało eteryczne w parapsychologii, „Lotos” 1935, z. 1.

Świtkowski Józef, Czym są „duchy” spirytystów, „Lotos” 1935, z. 12.

Świtkowski Józef, Co leczy magnetyzm żywotny?, „Lotos” 1936, z. 5.

Świtkowski Józef, Co oznaczają zjawiska parapsychiczne, „Lotos” 1937, z. 1.

Świtkowski Józef, Co to są media, „Odrodzenie” 1923, z. 5.

Świtkowski Józef, Człowiek niewidzialny, „Odrodzenie” 1926, z. 1-3.

Świtkowski Józef, Ektoplazma, „Lotos” l 935, z. 2.

Świtkowski Józef, Jasnowidzenie, „Odrodzenie” 1922, z. 5.

Świtkowski Józef, Leczenie magnetyzmem, „Odrodzenie” 1923, z. 5.

Świtkowski Józef, Magia biała i czarna, ,.Lotos” 1937, z. 7-8.

Świtkowski Józef, Niebezpieczeństwa mediumizmu, „Odrodzenie” 1922, z. 3.

Świtkowski Józef, O okultyzmie, „Lotos” 1937, z. 9.

Świtkowski Józef, Okultyzm i magia w świetle parapsychologii. Wstępem opatrzył L. E.


Stefański, Kraków 1990.

Świtkowski Józef, Prof. Zöllner i medium Slade, „Lotos” 1938, z. 7.

Świtkowski Józef, Psychometria, „Odrodzenie” 1924, z. 6/7.


435 Materializm kontra ezoteryka

Świtkowski Józef, Spirytyzm, „Odrodzenie” 1922, z. 9-10.

Świtkowski Józef, Trans, „Odrodzenie” 1923, z. 9-11.

Świtkowski Józef, Wartość mediumizmu, „Odrodzenie” 1922, z. 2.

Świtkowski Józef, Zjawiska spirytystyczne w świetle parapsychologii, „Lotos” 1939, z. 7/8.

Tabis Ewa Katarzyna, Żądło Leszek, Rozwijanie zdolności parapsychicznych, Sosnowiec


1993.

Tanquerey Ad., Zarys teologii ascetycznej i mistycznej. Przeł. P. Mańkowski, t. 1-2, Kra-
ków 1949.

Taylor John G., Nauka i zjawiska nadnaturalne. Przełożyła A. Tanalska-Dulęba. Przed-


mową opatrzył A. K. Wróblewski, Warszawa 1990.

Teodorowicz Józef, Zjawiska mistyczne i ich wytłumaczenie, Poznań 1933.

Thomas Louis-Vincent, Trup. Od biologii do antropologii. Przeł. K. Kocjan, Łódź 1991.

Thompson Damian, Koniec czasu. Wiara i lęk w cieniu millenium. Przeł. B. Nawrot, War-
szawa 1999.

Tokarczyk Andrzej, Tamten świat, Warszawa 1986.

Toksvig Signe, Emanuel Swedenborg, uczony i mistyk. Przekład I. Kania. O E. Sweden-


borgu rozmawiają Cz. Miłosz i I. Kania, Kraków 2002.

Tomkowski Jan, Juliusz Słowacki i tradycje mistyki europejskiej, Warszawa 1984.

Tomkowski Jan, Mistyka i herezja, Wrocław 1993.

Tomkowski Jan, Mój pozytywizm, Warszawa 1993.

Trałedie i komedie zabobonu. Zabijające duchy, „Bluszcz” 1895, nry 21-22.

Trąbka Jan, Gnoza to znaczy wiedza, Kraków 1998.

Trentowski Bronisław Ferdynand, Demonomania, czyli nauka nadziemskiej mądrości w


najnowszej postaci, Poznań 1844.

Trojanowski Stefan, Parapsychologia. Z przedmową P. Szmurły, Wisła 1936.

Tuczyński Jan, Schopenhauer a Młoda Polska, Gdańsk 1969.

Turner Alice K., Historia piekła. Przekład J. Jarniewicz, Gdańsk 1996.


Źródła cytowań 436

Udziela Seweryn, Świat nadzmysłowy ludu krakowskiego po prawym brzegu Wisły, „Wisła”
1898, t. XII, z. 1-4.

W., Eusapia Palladino, „Kraj” [Petersburg] 1894, nr 52.

W., O Eusapii Palladino, „Kraj” [Petersburg] 1894, nr 50.

Waliczewski Kazimierz, Hipnotyzm, czyli sen nerwowy. Sprawozdanie z najnowszych od-


kryć i badań na tym polu, „Niwa” 1885, z. 261-262.

Wańczowski Marian, Księga żałoby i śmierci, Opole 1993.

W artenberg Fel iks, Okultyzm i hipnotyzm w świetle nauki Kościoła i nauki świeckiej, Po-
znań 1893.

Wasilewski Jerzy Sławomir, …Po śmierci wędrować. Szkic z zakresu etnologii świata zna-
czeń, „Teksty” 1979, nr 3-4.

Wasiljew Leonid, Tajemnicze zjawiska psychiki człowieka. Przekład J. i L. Stobińscy,


Warszawa 1970.

Wasylewski Stanisław, Pod urokiem zaświatów, Kraków 1958.

Watraszewski Ksawery Franciszek [Habdank Franciszek], Karta z zamkniętej księgi


bytu…, Warszawa 1919.

Watraszewski Ksawery Franciszek [Habdank Franciszek], O reinkarnacji. Według ko-


munikatów otrzymanych za pośrednictwem p. Marty Czernigiewicz, Warszawa 1920.

Watraszewski Ksawery Franciszek [Habdank Franciszek], Z tajemnych dziedzin ducha,


Warszawa 1917.

Watraszewski Ksawery Franciszek [Habdank Franciszek], Z zaświatów… rewelacje me-


dialne, ich istot i znaczenie, Warszawa 1923.

Watraszewski Ksawery Franciszek, Żyjemy!, Warszawa 1925.

Watson Lyall, Biologia śmierci. Przekład M. Straszewska, Poznań 1992.

W. B., Budowa ciała astralnego, „Hejnał” 1930, z. 9.

W. B., świadomość, podświadomość a medialność, „Hejnał” 1931, z. 12.

Weiss Brian L., Poza czas i nieśmiertelność. Tłum. I. Doleżał-Nowicka, Bydgoszcz 1993.

Weiss Tomasz. Gabriela Zapolska. Życie i twórczość, Kraków 1968.


437 Materializm kontra ezoteryka

Weiss Tomasz, Przełom antypozytywistyczny w Polsce w latach 1880-1890 (Przemiany po-


staw światopoglądowych i teorii artystycznych), Kraków 1966.

Weiss Tomasz, Romantyczna genealogia polskiego modernizmu. Rekonesans, Warszawa


197 4.

Wernichowska Bogna, Kozłowski Maciej, Duchy polskie, czyli krótki przewodnik po na-
wiedzanych zamkach, dworach i pałacach, Warszawa 1985.

W. H., O przesyłaniu myśli (według doświadczeń Lehmana i Hensena), „Ateneum” 1896, t.


III, z. 2.

Wielogłowski Walery, O poruszaniu i wróżbiarstwie stołów, Kraków 1853.

Wilowski Włodzimierz, Zagadnienie życia i śmierci w wybranych poglądach .filozoficznych


i religijnych Zachodu i Wschodu, Poznań 2000.

Wilson Ian, Umysł poza czasem? Na tropach reinkarnacji. Przełożyła J. Piątkowska, War-
szawa 1988.

Wilson Ian, Życie po śmierci. Przełożyła M. Glińska, Warszawa 1988.

Witkowska Alina, Onirologia i oniromancja, „Teksty” 1973, nr 2.

Witkowska Alina, Sławianie, my lubim sielanki…, Warszawa 1972.

Wizel Adam, Podwójne „ja”, „Ateneum” 1891, t. I, z. 1.

Władysław W., O wpływie magnetyzmu, „Tygodnik Powszechny” 1887, nr 1.

Włodarski Maciej, Ars moriendi w literaturze polskiej XV i XVI wieku, Kraków 1987.

Wojtanowicz Zygmunt, Cel i zadania okultyzmu w Polsce, „Odrodzenie” 1921, z. 6.

Wojtanowicz Zygmunt, W obronie prawdy i godności nauki, czyli sensacje spirytystyczne


ks. Niteckiego, „Odrodzenie” 1921, z. 7-11.

Wokół gotycyzmów. Wyobraźnia, groza, okrucieństwo. Red. G. Gazda, A. Izdebska, J. Płu-


ciennik, Kraków 2002.

Wotowski Stanisław A., Ewokacje zmarłych, „Świt” 1929, nr I.

Wotowski Stanisław, Magia i czary, Wrocław 2000.

Wróblewski Adam, W obronie nieznanego, „Świat Duchów” 1902, nr 2.

Wróblewski Adam, Z uwag spirytysty, „Swiat Duchów” 1902, nr l.


Źródła cytowań 438

Wszystek krąg ziemski. Antropologia, historia, literatura. Prace ofiarowane profesorowi Cz. Her-
nasowi. Pod red. P. Kowalskiego, Wrocław 1998.

Wyburn G. M., Pickford R. W., Zmysły i odbiór wrażeń przez człowieka. Tłumaczyli
H. Hoeflich- Piątkowska i S. Raczkiewicz, Warszawa 1970.

Wyczałko K., Nauka a okultyzm. Szkic porównawczy metod i sprawdzianów poznania,


Warszawa 1925.

Wydmuch Marek, Gra ze strachem. Fantastyka grozy, Warszawa 1975.

Wysłouch Seweryna, Anatomia widma, „Teksty” 1977, nr 2.

Wysocki Alfred, Sprzed pól wieku, Kraków 1956.

Yapko Michael D., Podstawy hipnozy. Zasady i pojęcia. Przekład H. Szajnowska, Gdańsk
2000.

X, Niewidzialny fluid życiowy, „Kurier Warszawski” 1893, nr 3 00.

y, Nowiny paryskie. Dr Gibier i nowy kierunek spirytyzmu, „Bluszcz” 1890, nr 49.

Zacchi Angelo, Spirytyzm i życie pozagrobowe. Przekład z włoskiego W. B., Poznań 1925.

Zagórski Włodzimierz, Magnetyzm i hipnotyzm, „Niwa” 1888, z. 320-321.

Zain C. C., Okultystyczne dane, „Odrodzenie” 1923, z. 11-12; 1924, z. 1-2.

Zarych Elżbieta, Fantastyka w utworach E. T.A. Hoffmanna, „Teksty Drugie” 1998, nr 5.

Z dziedziny spirytyzmu, „Tygodnik Ilustrowany” 1892, nr 106.

Złotnicki Antoni, Hipnotyzm wobec ostatnich badań naukowych, „Ateneum” 1885, t. Il, z. 3.

Złotnicki Antoni, Przyjemności i cierpienia, „Świat” 1893, nr 2.

Złotnicki Antoni, świadomość i nieświadomość, „Ateneum” 1888, t. I, z. 1.

Złotnicki Antoni, Wola i hipnotyzm. Szkic psychologiczny, „Ateneum” 1887, t. I, z. 1.

Zeugner Gerhard, Barwa i człowiek. Tłum. J. Rogaczewski, Warszawa 1965.

Zys. Adam, Istota i poziom starożytnej wiedzy tajemnej, „Odrodzenie” 1921, z. 5.

Zys. Adam, Technika badań mediumicznych, „Odrodzenie” 1922, z. 4.

Δ, Spirytyzm w Tuileriach, „Kurier Warszawski” 1894, nr 27.


O autorce

Ksenia Olkusz jest doktorem nauk humanistycznych, historykiem, krytykiem i teore-


tykiem literatury. Od 2015 roku pełni funkcję prezesa zarządu Ośrodka Badawczego
Facta Ficta w Krakowie i redaktor prowadzącej serii wydawniczej „Perspektywy Po-
nowoczesności”. Od 2016 roku kieruje pismem naukowym „Facta Ficta Journal”, nie-
zależnie pełniąc też funkcję redaktor merytorycznej czasopisma naukowo-literackiego
„Creatio Fantastica”. Jej zainteresowania badawcze obejmują studia nad literaturą i kul-
turą popularną, w tym szczególnie fantastyką grozy, horrorem i kryminałem, oraz
transfikcjonalnością i transmedialnością. Naukowo zajmuje się także utopiami i dys-
topiami w literaturze, serialach, filmach i grach wideo. Oprócz niniejszej książki jest
także autorką przygotowywanej do wznowienia monografii Współczesność w zwiercia-
dle horroru. O najnowszej polskiej fantastyce grozy (2010), redaktorką czterech monografii
zbiorowych: Zombie w kulturze (2016), Światy grozy (2016), More After More. Essays Com-
memorating Five-Hundredth Anniversary of Thomas More’s Utopia (2016), 50 twarzy pop-
kultury (2017), a także autorką ponad stu artykułów naukowych publikowanych mię-
dzy innymi na łamach „Pamiętnika Literackiego”, „Przeglądu Orientalistycznego”, „Za-
gadnień Rodzajów Literackich”, „Przeglądu Humanistycznego”, „FA-artu”, „Acta Phi-
lologica”, „Studia Slavica”, „Orbis Linguarum”, „Literatury Ludowej” czy „Literatury
i Kultury Popularnej”. Kontakt: [email protected]
ISBN 978-83-942923-9-3

Ośrodek Badawczy
Facta Ficta
factaficta.org

9 788394 292393 >

You might also like