Diogenes Laertios

Download as pdf or txt
Download as pdf or txt
You are on page 1of 646

1

ŻYWOTY I POGLĄDY SŁAWNYCH FILOZOFÓW

KSIĘGA PIERWSZA

Początek filozofii,

ogólna charakterystyka i podział.

Mędrcy
3

PROLOG

Powiadają niektórzy, że filozofia narodziła się u ludów


barbarzyńskich. Jako dowód przytaczają perskich magów,
babilońskich czy asyryjskich Chaldejczyków, indyjskich
gymnosofistów oraz celtyckich i galackich druidów i
semnoteów1, o których Arystoteles mówi w piśmie O magii2
i Sotion w XXIII księdze Sukcesji

1
Magami nazywano kapłanów medyjskich i perskich. — Chaldejczykami
nazywali się kapłani babilońscy, znani ze swej uczoności, zwłaszcza w
dziedzinie astronomii i astrologii. W Rzymie mianem Chaldejczyków
(Chaldaei) określano w ogóle astrologów i stawiaczy horoskopów.
Początkowo Chaldejczycy oznaczali lud semicki, który przybywszy z Armenii
do południowo-wschodniej Babilonii założył pierwotne państwo babilońskie.
Pozbawieni następnie władzy politycznej, Chaldejczycy tworzyli kastę
kapłanów. — Gymnosofistami (γυµνοσοφισταί), czyli „nagimi mędrcami",
nazywano anachoretów bramińskich w Indiach. Pędzili oni żywot nago w
lasach, na rozmyślaniach i praktykach religijnych. — Druidzi byli kapłanami,
a jednocześnie wojownikami, nauczycielami i sędziami celtyckimi w Galii.
Dużą rolę odgrywali również w Galacji, późniejszej prowincji rzymskiej w
Azji Mniejszej, w której w III w. p. n. e. osiedliły się plemiona galickie. Po
grecku nazywano druidów semnoteami (σεµνόθεοι) czyli „czcigodnymi i
boskimi".
2
Pismo O magii (Μαγικός) tutaj i w innych miejscach (I 8 i II 45,,Diogenes
Laertios zapewne niesłusznie przypisuje Arystotelesowi. W słowniku Suidasa
(Suda) jako autor wymieniony jest perypatetyk Antystenes z Rodos (II w. p. n.
e.). Sam Diogenes, wyliczając niżej (V 21 nn.) pisma Arystotelesa, nie
umieszcza w wykazie pisma O magii.
4

filozofów1. Powołują się też na to, że Mochos2 był


Fenicjaninem, Zamolksis 3 — Trakiem, Atlas 4 zaś —
Libijczykiem. Egipcjanie za twórcę filozofii uważają
Hefajstosa,

1
Sotion z Aleksandrii, aleksandryjski perypatetyk z III/II w. p. n. e., był
autorem pisma ∆ιαδοχαΐ των φιλοσόφων w trzynastu księgach (por. wstęp).
Diogenes Laertios, który korzystał w znacznej mierze z jego dzieła, ale nie
bezpośrednio — mylnie pisze tutaj i niżej (I 7) o księdze XXIII (zamiast XIII,
jako że dzieło Sotiona miało tylko 13 ksiąg). Sotion był też autorem pisma o
Szydach Timona z Fliuntu. Wydaje się, że od niego pochodzi (przejęty przez
Diogenesa) podział filozofii greckiej na szkolę jońską i italską. W dziele O
sukcesjach filozofów Sotion przedstawiał kolejnych filozofów danej szkoły
jako bezpośrednich kontynuatorów. Na jego informacjach o filozofach
pozagreckich opierał się pośrednio Klemens Aleksandryjski w Stromatach (I
71).
2
Mochos — legendarny mędrzec fenicki.
3
Zamolksis (także: Samolksis i Zalmoksis), prawodawca Getów,
Scyta lub Trak z pochodzenia, miał żyć w połowie VI w. p. n. e.
Wspomina o nim Platon w Charmidesie (156 i 158) jako o trackim królu-
cudotwórcy, niezwykłym lekarzu, który znał tajemnicę nieśmiertelności.
Herodot (IV 95) opowiada, że Zamolksis był pierwotnie niewolnikiem
Pitagorasa na Samos; po wyzwoleniu wrócił do ojczyzny, gdzie szerzył
kulturę helleńską i wiedzę, której nabył u Pitagorasa. Nauczać miał też o
nieśmiertelności duszy i — żeby dowieść Getom prawdziwości tej nauki —
wybudował sobie potajemnie mieszkanie pod ziemią, w którym ukrywał się
przez trzy lata. Geci sądzili, że umarł, toteż kiedy pojawił się znowu wśród
nich po trzech latach, uwierzyli, że zmartwychwstał. Herodot odnosi się do
mitu Zamolksisa sceptycznie i uważa go albo za szalbierza, albo za postać
fikcyjną. Diogenes nie nawiązuje tu do informacji Herodota, a nawiązałby
niewątpliwie, gdyby korzystał z Herodota bezpośrednio, ponieważ byłby to
dlań jeszcze jeden dowód greckiego pochodzenia filozofii (jako że Zamolksis
wiedzę swą zdobył u Greka Pitagorasa).
4
Chodzi o mitycznego Atlasa, syna Tytana Japeta. U Platona
(Kritiasz 114) Atlas występuje jako pierwszy król Atlantydy. U Diodora z
Sycylii (IV 27, 2) Atlas jest uczonym astronomem i ta interpretacja była
powszechna w późniejszej racjonalistycznej egzegezie mitów.
5

który wedle ich tradycji był synem Neilosa1, a za


jej pierwszych reprezentantów — kapłanów i pro-
roków egipskich. Od tego czasu do panowania Ale-
ksandra Macedońskiego [336—323 p. n. e.] upłynęły 2
48863 lata; w okresie tym były 373 zaćmienia słońca
i 832 zaćmienia księżyca.
Od epoki magów, z których pierwszym był Pers
Zoroaster2, do zdobycia Troi3 upłynęło — jak mówi
platonik Hermodoros w piśmie O naukach4 — 5000
lat. Natomiast Lidyjczyk Ksantos5 podaje, że Zoro-
aster żył 6000 lat przed wyprawą Kserksesa [480 p. n. e.],
a w okresie od wyprawy Kserksesa do podbicia Persji
przez Aleksandra 6 działali jeszcze kolejno magowie:
Ostanas, Astrampsychos, Gobrias i Pazates.
Ale ludzie, którzy tak twierdzą, nie zdają sobie 3
1
Hefajstos, w mitologii greckiej syn Zeusa i Hery, przez Egipcjan
był czczony jako syn Neilosa (Nilu), a wnuk Okeanosa (Oceanu).
2
Zoroaster (Zaratustra), perski reformator religijny, twórca mazdeiz-
mu, żył prawdopodobnie na początku pierwszego tysiąclecia p. n. e. Grecy
uważali go — bezpodstawnie — za króla Baktrii. W Dawnej Akademii
umieszczano go na tysiąc lat przed Platonem. Pierwsze informacje
o Zoroastrze i nauce magów podał Eudoksos z Knidos, znakomity
grecki matematyk i astronom z IV w. p. n. e., a od niego przejął je
Platon i Dawna Akademia, w której Zoroaster czczony był jako staro-
żytny mędrzec.
3
Zdobycie Troi starożytni datowali na r. 1184 p. n. e.
4
Hermodoros był bezpośrednim uczniem Platona. Pisma jego za-
ginęły.
5
Ksantos z Lidii, syn Kandaulcsa, żył w V w. p. n. e. Był autorem
dzieła o historii i geografii swej ojczyzny pt. Λυδιακά (w 4 księgach),
z którego korzystali Eratostenesi Dionizjos z Halikarnassu. Przez Greków
był uważany za poprzednika Herodota. Napisał również rzecz o magach
pt. Μαγιακά i żywot Empedoklesa. Wszystkie jego pisma zaginęły.
6
W r. 331 p. n. e., po zwycięskiej bitwie pod Gaugamelą, w której
Aleksander Macedoński pokonał Dariusza III.
6

sprawy z tego, że przypisują barbarzyńcom osiągnię-


cia będące w rzeczywistości osiągnięciami Greków
i że od Greków zaczyna się nie tylko filozofia, ale
w ogóle rodzaj ludzki. Wszakże Ateńczykiem był
Muzajos l a Tebańczykiem Linos2.
Muzajos był synem Eumolposa. On to był auto-
rem pierwszej teogonii i pierwszego opisu nieba.
Twierdził, że wszystko powstało z jednego [tworzywa]
i z powrotem się na to jedno [tworzywo] rozkłada 3.
Muzajos umarł w Faleronie 4, a na grobie jego wyryty
jest napis:
W ziemi falerońskiej, pod lym oto nagrobkiem,
spoczywa martwe ciało Muzajosa, syna Eumolpowego.

1
Muzajos (Μουσαίος, Musaeus), mityczny poeta i muzyk, czczony
szczególnie w Attyce. Był ściśle łączony w mitologii z Orieuszem, którego
miał być już to synem i uczniem, już to mistrzem. On to miał wprowadzić
do Attyki misteria eleuzyńskie. Wedle innej tradycji Muzajos był uczniem
Linosa. Matką jego miała być Selene, a ojcem Eumolpos lub Antifemos
(oba imiona oznaczają poetów-muzyków). Muzajos miał posiadać dar
wieszczenia i leczenia siłą swej muzyki. W starożytności krążyły liczne
apokryficzne przepowiednie i poematy, przypisywane Muzajosowi.
2
Linos, mityczny muzyk i poeta, bohater wiciu legend. Uważany
był za syna już to Apollina i Psamate, królewny argolidzkiej, już to
Amfimarosa i jednej z Muz, już to —jak przyjmuje Diogenes — Hermesa
i Muzy Uranii (opiekunki astronomii). Linosowi przypisywano wyna-
lezienie rytmu i melodii, a także alfabetu greckiego, który on to miał
przerobić z alfabetu fenickiego. W epoce klasycznej pod imieniem
Linosa znane były liczne poematy filozoficzne i mistyczne. Linos miał
zginąć tragicznie, w jednej wersji (tej, która czyniła go synem Apol-
lina) — rozszarpany przez psy, w innej wersji (tej, wedle której był
synem Amfimarosa) — zabity przez Apollina za to, że śmiał z nim rywa-
lizować w sztuce śpiewu.
3
A więc podobnie jak Tales, tylko że nie wiemy, czym owo two-
rzywo było dla Muzajosa.
4
Faleron był portem Aten.
7

Od ojca Muzajosa, Eumolposa, wywodzą swe imię ateńscy


Eumolpidzi1.

Linos był, jak mówią, synem Hermesa i Muzy Uranii.


Napisał kosmogonię — poemat o powstaniu świata,
o obiegu słońca i księżyca i o narodzinach zwierząt
i roślin. Oto pierwsze słowa tego poematu:
Był kiedyś czas, gdy jednocześnie zrodziło się wszystko.

Na Linosie oparł się Anaksagoras, kiedy mówił, że


„wszystkie rzeczy były razem, aż doszedł Rozum,
który dopiero nadał im porządek"2. Linos umarł
na Eubei, rażony strzałą Apollina. Na grobie jego
znajduje się następujące epitafium:
Linosa Tebańczyka, syna uwieńczonej Muzy Uranii,
martwego przyjęła ta oto ziemia.
Filozofia zaczęła się więc u Greków i już sama jej
nazwa przeczy jej rzekomemu pochodzeniu barba-
rzyńskiemu 3.
Ci, którzy wynalezienie filozofii przypisują barba-
rzyńcom, powołują się na trackie pochodzenie Orfe-
usza 4, którego uważają za filozofa, i to za najstarszego.
1
Eumolpidzi byli rodem kapłanów w Eleuzis; ich herosem eponi-
micznym był Eumolpos, pierwszy ponoć kapłan (herold) misteriów
eleuzyńskich.
2
Por. niżej II 6.
3
już sama jej nazwa... philosophia — (φιλοσοφία = umiło-
wanie mądrości) jest słowem greckim.
4
Orfeusz, mityczny śpiewak i poeta, miał być synem Ojagrosa,
króla Irackiego, i Muzy Kalliopy (według innych wersji Polihymnii
lub Klio). Uważany był za założyciela sekty religijnej orfików i twórcę
mistycznej teogonii i antropogonii. Z imieniem Orfeusza była
związana obfita literatura mistyczno-filozoficzna, częściowo archaiczna
(fragmenty cytują Platon i Eurypides), częściowo późniejsza, apokry-
ficzna. Nauka orficka miała charakter wtajemniczenia. Wywarła wpływ
8

Co do mnie, nie sądzę, żeby wypadało nazywać filo-


zofem człowieka, który takie rzeczy opowiadał o bo-
gach, i w ogóle nie wiem, jak należałoby określić tego,
kto nie wstydził się przypisywać bogom wszelkich
namiętności człowieczych, także tych najhaniebniej-
szych, o których ludzie rzadko nawet mówią. Wedle
mitu Orfeusz został rozszarpany przez kobiety. Na-
tomiast na napisie wyrytym w macedońskim mieście
Dion czytamy, że zginął rażony piorunem. Epigra-
mat ten brzmi:
Tu pochowały Muzy Orieusza z Tracji,
poetę, którego raził piorunem Zeus wysoko władnący.

Pisarze, którzy filozofię wywodzą od barbarzyńców,


mówią też o różnych postaciach, jakie filozofia przy-
bierała u poszczególnych narodów. Tak więc gymno-
sofiści i druidzi mieli nauczać filozofii w formie zagadek;
zalecali oddawanie czci bogom, nieczynienie zła
i ćwiczenie się w dzielności. Kleitarchos w XII księdze
[Historii Aleksandra] l mówi, że gymnosofiści są obo-

na pitagoreizm, Platona i neoplatoników. Orficy wierzyli w nieśmier-


telność duszy, dla której ciało jest grobem czy wiezieniem, i w metem-
psychozę. Oprócz znanego mitu o Orfeuszu i Eurydyce (który zresztą
pierwotnie kończył się szczęśliwie, wyprowadzeniem Eurydyki z pod-
ziemi) istniał też mit o śmierci Orfeusza, który miał zginąć rozszarpany
przez Menady (jak Penteusz, bohater Bakchantek Eurypidesa); mit ten
był temairrn zaginionej tragedii Aischylosa pt. Βασσαρϊδες lub Βασσάραι
(Bakchaniki). Zarzut opowiadania niemoralnych historii o bogach,
na który tutaj powołuje się Diogenes, stawiał Orfeuszowi retor Iso-
krates (IV w. p. n. e.).
1
Kleitarchos z Aleksandrii żył w pierwszej połowie III w. p. n. e.
Należał do drugiego pokolenia historyków Aleksandra Wielkiego Mace-
dońskiego, którego czyny znał już tylko z tradycji. Dzieło jego (zaginione)
miało, jak się wydaje, niewielką wartość historyczną, ale chętnie było czy-
cane z uwagi na walory sensacyjne i stało się podstawą późniejszych
9

jętni nawet wobec śmierci. Ten sam historyk podaje,


że Chaldejczycy zajmowali się astronomią i przepo-
wiadaniem przyszłości, magowie zaś spędzali czas na
oddawaniu czci bogom, ofiarach i modłach, uważali
bowiem, że tylko ich próśb wysłuchują bogowie. Ma-
gowie uprawiają również spekulacje na temat istoty
i pochodzenia bogów, których identyfikują z ogniem,
ziemią i wodą. Potępiają wznoszenie bogom posągów
i przypisywanie im płci męskiej lub żeńskiej. Nauczają
też o sprawiedliwości. Za obyczaj bezbożny uważają
palenie zwłok, a za obyczaj zbożny obcowanie seksu-
alne z własną matką lub córką; mówi o tym Sotion
w XXIII księdze (Sukcesji filozofów)1. Uprawiają
też wróżbiarstwo i przepowiadanie przyszłości oraz
twierdzą, że objawiają się im bogowie. Wierzą, że
w powietrzu jest pełno podobizn (είδωλα), które
emanują niby opary i dostają się do oczu ludzi bystro
widzących 2. Zabraniają noszenia szat strojnych i ozdób
ze złota; sami ubierają się na biało, śpią na słomie,
a żywią się warzywami, serem i czarnym chlebem;
jako kija używają trzciny, którą też wbijają w ser,
w ten sposób podnosząc go do ust i następnie zjadając.
Magia czarnoksięska była magom nie znana; stwier-
dza to Arystoteles w piśmie O magii3 i Deinon4
popularnych żywotów Aleksandra. Kleitarchos przedstawiał Aleksandra
w świetle niekorzystnym, jako okrutnika.
1
Por. wyżej przyp. i do str. 4.
2
Idole (είδωλα) — obrazy, podobizny czy formy, wprowadził
do swej teorii poznania Demokryt; idole stale wypływają czy emanują
z rzeczy i dzięki nim możliwe jest postrzeganie zmysłowe. Teorię tę
przejął Epikur, a od niego Lukrecjusz, u którego idole nazywają się
simulacra.
3
Por. wyżej przyp. 2 do str. 3.
4
Deinon (lub Dinon) z Kolofonu, ojciec wyżej cytowanego Klei-
10

w V księdze Historii. Tenże Deinon mówi, że imię


„Zoroaster" oznacza „Czciciela gwiazd"1; tak samo
tłumaczy je Hermodoros. Arystoteles w I księdze
dialogu O filozofii2 twierdzi, że magowie byli starsi
od Egipcjan, że wedle ich nauki są dwie pierwsze
zasady (άρχαί): Dobry duch (άγαθος δαίµων), na-
zywany Zeusem lub Ormuzdem, i Zły duch (κακs
δαίµων), zwany Hadesem lub Arymanem. Potwierdza
to Hennippos [ze Smyrny]3 w I księdze pisma O ma-
gach, Eudoksos [z Knidos]4 w Podróży dookoła świata
i Teopompos [z Chios] w Historii Filipa 5. Ten ostatni
podaje również, że magowie nauczali o zmartwych-
wstaniu i czekającej ludzi nieśmiertelności oraz wie-
rzyli, że świat będzie trwać dzięki ich modlitwom.
Poświadcza to również Eudemos z Rodos. Wedle

tarcha, był autorem historii Persji do Artakserksesa Ochosa (który


panował 358—338 p. n. e.) pt. Περσικά.
1
Etymologia ta, powszechnie przyjmowana w Grecji na podstawie
zhellenizowanej formy imienia Zaratustry (Zoroaster), jest błędna.
2
Dialog O filozofii (zaginiony) napisał Arystoteles w Assos; zawierał
on niejako program jego filozofii.
3
Hermippos ze Smyrny, perypatetyk z III w. p. n. e. Był pisarzem
bardzo płodnym, ale niezbyt obiektywnym; pisał biografie filozofów,
poetów, prawodawców. Korzystał z niego Plutarch. Diogenes powołuje
się na jego pisma O magach, O mędrcach, O siedmiu mędrcach, O
Arystotelesie, O Teofraście, O Pitagorasie, żywoty.
4
Eudoksos z Knidos, por. wyżej przypis 2. do str. 5, Diogenes poświęcił
mu §§86 — 91 ks. VIII, a poza tym trzy razy (I 29, VIII 90, IX 83)
cytuje jego Podróż dookoła świata (Γης περίοδος).
5
Teopompas z Chios, historyk grecki z IV w. p. n. e., -uczeń
Isokratesa, autor zaginionych dzieł historycznych: 'Έλληνικαί ίσπορίαι
(Historia Grecji, kontynuująca Tukidydesa i obejmująca okres
411—394 p. n. e.) i Φιλιππικά (historia powszechna, koncentrująca
się na dziejach Macedonii od wstąpienia na tron Filipa, 359 p. n. e.).
11

Hekatajosa [z Miletu]1 magowie uważali bogów za


zrodzonych. Klearchos z Soloi2 (w piśmie O wykształ-
ceniu) od magów wywodzi gymnosofistów, a niektórzy
pisarze uważają również Judajczyków za kontynua-
torów nauki magów. Autorzy, którzy piszą o magach,
krytykują Herodota; dowodzą, że nie może być prawdą,
jakoby Kserkses rzucił oszczepem w słońce, a morze
chciał zakuć w kajdany, ponieważ magowie uważali mo-
rze i słońce za bóstwa 3; mógł natomiast niszczyć po-
sągi bogów.
Filozofowie egipscy mieli takie oto wyobrażenia
o bogach i o sprawiedliwości. Za pierwszą zasadę
(αρχή) uważali materię (ΰλη), z której wyodrębniły
się następne cztery elementy (στοιχεία), a z nich

1
Hekatajos z Miletu, logograf z VI w. p. n. e., autor Genealogii
(Γενεαλογίαΐ), rodowodów i tradycji znaczniejszych rodów, m. in.
własnego, i Podroży dookoła świata (Περιήγησις lub Περίοδος), dzielącej
się na dwie części: Europę i Azję (obejmującą również Egipt i Libię).
2
Klearchos z Soloi, uczeń Arystotelesa, autor wielu pism (zaginio-
nych) zawierających ciekawostki z różnych dziedzin (m. in. O wykształ-
ceniu, O śnie, O sposobie życia, scil. różnych ludów, O pochlebcach, O
miłości). Diogenes cytuje z nich O wykształceniu i Pochwałę Platona.
3
Herodot opowiada (VII 34—35), że Kserkses, wyprawiając się
na Grecję, zagniewany na Hellespont, ponieważ burza morska zniszczyła
most, który jego ludzie poprzedniego dnia przerzucili przez cieśninę,
ażeby armia perska mogła przejść do Grecji, „rozkazał wymierzyć
Hellespontowi trzysta batów oraz spuścić do morza parę kajdan; co
więcej... równocześnie wysłał katów, aby Hellespont napiętnowali
(scil. rozpalonym żelazem)" (przekł. S. Hammera). Natomiast Herodot
nie mówi o strzelaniu do słońca — przeciwnie, w VII 54 dowiadujemy
się, że przeprawiając się po raz drugi przez Hellespont, Kserkses modlił
się do słońca, po czym wrzucił do morza czarę, złoty mieszalnik i miecz —
albo na cześć słońca, albo też „żałując, że poprzednio osmagał Hel-
lespont, za to właśnie obdarował teraz morze". I tutaj więc widzimy,
że Diogenes nie czerpał z Herodota bezpośrednio.
12

powstały rozmaite gatunki istot żywych. Bogiem jest


dla nich słońce — pod imieniem Ozirisa, i księżyc —
pod imieniem Izydy. Skarabeusza, smoka, jastrzębia
i inne zwierzęta uważają za symbole bogów (mówi
o tym Manethon w Wyciągu z pism przyrodniczych1
i Hekatajos2 w I księdze pisma O filozofii egipskiej);
stawiali im posągi i świątynie, ponieważ nie znali
u prawdziwego wyglądu bóstwa. Wierzyli, że świat
kiedyś został stworzony i kiedyś ulegnie zagładzie,
i że ma kształt kuli. Że gwiazdy są zbudowane z ognia
i że od tego, jak ogień jest w nich zmieszany, zależą
wydarzenia na ziemi. Że zaćmienie księżyca następuje
wtedy, kiedy księżyc dostaje się w obszar cienia ziemi.
Wierzyli też w nieśmiertelność duszy i w metempsy-
chozę. Uczyli, że deszcz powstaje wskutek zmian
w atmosferze. Wyjaśniali też inne zjawiska przyrodnicze,
o czym mówią Hekatajos i Aristagoras [z Miletu] 3.
Mieli prawa określające, co jest sprawiedliwe, a co nie,
a za ich twórcę uważali Hermesa. Zwierzętom uży-
tecznym oddawali cześć boską. Uważali się za wyna-
lazców geometrii, astronomii i arytmetyki.

1
Manethon z Sebennytos, kapłan egipski z III w. p. n. e. Napisał
po grecku Historię Egiptu (Αιγυπτιακά), zachowaną tylko w późniejszych
wyciągach, ale nawet w tej postaci stanowiącą cenne źródło dla egipto-
logii, oraz wspomniane tu Wyciągi z pism filozofów przyrody (Των φυσικών
επιτοµή). Przypisywany mu poemat o wpływie gwiazd na losy ludzi
powstał prawdopodobnie dopiero w IV w. p. n. e.
2
Hekatajos z Teos i wspomniany niżej (IX 69) Hekatajos z Abdery,
to w rzeczywistości jeden i ten sam człowiek, filozof, pozostający pod
wpływem Demokryta, sofistów i sceptyków. Był on autorem pisma
o historii i cywilizacji Egiptu. Na Hekatajosie opierał się częściowo
upomniany wyżej Manethon.
3
Aristagoras z Miletu, grecki historyk z III w. p. n. e.; napisał
historię Egiptu.
13

Tyle niechaj wystarczy w kwestii wynalezienia


filozofii.
Terminu „filozofia" (φιλοσοφία) pierwszy użył Pi-
tagoras i on też pierwszy sam siebie nazwał filozofem
(φιλόσοφος), mianowicie w Sikionie, w rozmowie
z Leonem, władcą Sikionu czy też Fliuntu 1. Wtedy
to — jak stwierdza Heraklides z Pontu w piśmie
O zmarłej2 — Pitagoras powiedział, że żaden człowiek
nie jest mądry, mądry jest tylko bóg. Przedtem filo-
zofię nazywano mądrością (σοφία), a człowieka upra-
wiającego filozofię i już w niej wydoskonalonego —
mędrcem (σοφός); natomiast filozofem (φιλόσοφος)
tego, który mądrość miłuje. Mędrcy [czyli filozofowie]
byli też nazywani sofistami (σοφισταί), zresztą nie
tylko oni, lecz także poeci; na przykład Kratinos,
kiedy w Archilochach 3 wychwala Homera i Hezjoda,
mówi o nich także jako o sofistach.
Jako mędrców [w wąskim tego słowa znaczeniu]
wymienia się siedmiu: Talesa [z Miletu], Solona
[z Aten], Periandra [z Koryntu], Kleobulosa [z Lindos],
Chilona [ze Sparty], Biasa [z Prieny] i Pittakosa
[z Mytileny]; niektórzy dodają do nich jeszcze Ana-
1
Leon był tyranem miasta Fliunt na Peloponezie w VI w. p. n. e.
2
O Heraklidesie z Pontu, uczniu Platona, mówi Diogenes obszernie
w ks. V 86—94, nie wymienia tam jednak cytowanego tutaj pisma
Περί της άέπνου — prawdopodobnie dlatego, że nie daje się ono zaliczyć
do żadnego z wyodrębnionych tam działów tematycznych. Heraklides
zajmował się wiedzą tajemną. Poświęcił również osobne pismo legendzie
Pitagorasa, ugruntowując tradycję Pitagorasa-mędrca.
3
Kratinos z Aten (ok. 520—423 p. n. e.), starszy rywal Arysto-
fanesa, należał do głównych reprezentantów Starej Komedii attyckiej.
W Archilochach (tytuł od jambografa Archilocha; z komedii tej zachowały
się tylko fragmenty) występował jako rzecznik partii konserwatywnej
i szydził z demokracji ateńskiej.
14

charsisa Scytę, Myzona z Chen, Ferekydesa z Syros


i Epimenidesa z Krety, a czasem zalicza się do mędrców
tyrana [ateńskiego] Pizystrata. To więc byli owi
pierwsi mędrcy.
Filozofia [we właściwym tego słowa znaczeniu]
miała dwa nurty: jeden zaczyna się od Anaksymandra,
drugi od Pitagorasa. Anaksymander był uczniem
Talesa, Pitagoras zaś nawiązywał do Ferekydesa.
Pierwszy nurt jest nazywany jońskim, ponieważ Ana-
ksymander uczył się u Talesa, który pochodził z Mi-
letu, a więc był Jończykiem, drugi zaś italskim, po-
nieważ Pitagoras nauczał przede wszystkim w Italii.
Kierunek joński kończy się na Kleitomachu, Chry-
zypie i Teofraście, italski zaś na Epikurze.
W nurcie jońskim sukcesja filozofów przebiegała
następująco: od Talesa poprzez Anaksymandra, Ana-
ksymenesa, Anaksagorasa i Archelaosa do Sokratesa,
który wprowadził do filozofii etykę. Od Sokratesa
wywodzą się sokratycy, a wśród nich Platon, który
założył Dawną Akademię. Po Platonie kierowali
Akademią: Speuzyp, Ksenokrates, Polemon, Krantor,
Krates [z Aten], a po nim Arkesilaos, twórca Średniej
Akademii; następcą Arkesilaosa był Lakydes, który
dał początek Nowej Akademii l. Po Lakydesie scho-
larchą został Karneades, a po nim Kleitomachos,
na którym kończy się linia jońska.
To odgałęzienie nurtu jońskiego, które kończy się
na Chryzypie, prowadzi od Sokratesa poprzez Antyste-
nesa, Diogenesa Cynika, Kratesa z Teb, Zenona

1
Diogenes tutaj i w ks. IV 59 61 uważa za założyciela Nowej
Akademii Lakydesa: natomiast Sekstus Empiryk Arkesilaosa.
15

z Kition do Kleantesa, po którym kierownictwo


szkoły przejął Chryzyp; to zaś, które kończy się na
Teofraście, wywodzi się od Platona i prowadzi poprzez
jego ucznia Arystotelesa do Teofrasta, który był
uczniem i następcą Arystotelesa. Tak kończy się filo-
zofia jońska.
W filozofii italskiej sukcesja przedstawia się tak:
uczniem Ferekydesa był Pitagoras, uczniem Pitagorasa
jego syn Telauges, uczniem Telaugesa — Ksenofanes,
uczniem Ksenofanesa — Parmenides, Parmenidesa —
Zenon z Elei, Zenona — Leukippos, Leukippa — Demo-
kryt. Ten ostatni miał wielu uczniów; najwybitniej-
szymi z nich byli Nauzyfanes i Naukydes, nauczyciele
Epikura.
Filozofów można podzielić na dogmatyków i efek-
tyków [czyli sceptyków]. Dogmatykami są ci, którzy
coś twierdzą o rzeczach, uważając je za poznawalne,
efektykami zaś ci, którzy powstrzymują się od wyda-
wania sądów o rzeczach, ponieważ uważają je za nie-
poznawalne. Można też dzielić filozofów w zależności
od tego, czy i jak wiele pisali. Jedni bowiem pozosta-
wili po sobie pisma, inni w ogóle nie pisali. Do tych,
którzy nic nie napisali, należą wedle niektórych na-
szych źródeł Sokrates, Stilpon, Filip [z Opuntu],
Menedemos, Pyrron, Teodor [Ateista], Karneades,
Bryzon [z Heraklei]; inni dodają do nich jeszcze Pi-
tagorasa i Aristona z Chios, po których zostało tylko
kilka listów. Do filozofów, którzy byli autorami tylko jed-
nego dzieła, należą: Melissos, Parmenides, Anaksagoras.
Dużo pisał Zenon, więcej Ksenofanes, jeszcze więcej
Demokryt; dalej idą kolejno pod względem liczby
dzieł napisanych: Arystoteles, Epikur i wreszcie li-
teracko najpłodniejszy z filozofów — Chryzyp.
16

Niektóre szkoły filozoficzne otrzymały nazwę od


miast [w których się rozwijały], na przykład szkoła
elejska [od Elidy na Peloponezie], megarejska [od Me-
gary na Istmie Korynckim], eretrejska [od Eretrii
na Eubei], cyrenajska [od Cyreny w Afryce Północnej];
inne od miejsca [swych zebrań], na przykład akademicy
[od Akademii, czyli gaju Akademosa w Atenach]
lub stoicy [od ateńskiego portyku Stoa Poikile]. Nie-
którzy filozofowie otrzymali nazwę od pewnych oko-
liczności charakterystycznych, jak perypatetycy [od
przechadzania się, περίπατε], niektórzy znowu od
pogardliwego przezwiska, jak cynicy [od psa, κύων].
Czasem filozofowie otrzymują miano od charaktery-
stycznego dla nich usposobienia, jak na przykład
eudajmonicy [od dążenia do szczęścia, ευδαιµονία],
a czasem znowu od charakterystycznego rysu swego
filozofowania, jak filaleci [od miłości do prawdy,
φίλος i αλήθεια], elenktycy [od zbijania dowodów
przeciwnika, έλεγχος] lub analogicy [od upodobania
do wnioskowania przez analogię, αναλογία]. Niektórzy
przybierają nazwę od imienia mistrza, jak sokratycy
[od Sokratesa], epikurejczycy [od Epikura] itp. Nie-
kiedy filozofowie otrzymują nazwę od przedmiotu
swoich badań; na przykład zajmujący się zagadnie-
niami przyrodniczymi zwani są fizykami [czyli przy-
rodnikami] 1, ci, którzy zajmują się obyczajami i mo-
ralnością — etykami, a ci, którzy interesują się sub-
telnościami słów i rozumowań (λόγοι) — dialektykami.
Filozofia ma trzy działy: fizykę [czyli filozofię
przyrody], etykę i dialektykę [czyli logikę]. Fizyka
1
„Fizyka" i „fizyk" (τα φυσικά, ό φυσικός) oznaczają filozofię
i filozofów zajmujących się tłumaczeniem przyrody, jej powstania,
istoty itp.
17

traktuje o wszechświecie i wszystkim, co się w nim


znajduje, etyka o tym, jak należy żyć i co jest ważne
dla człowieka, dialektyka zaś [czyli logika] dostarcza
obu tym dyscyplinom sposobów dowodzenia. Aż do
Archelaosa dominującą dyscypliną filozoficzną była
fizyka [czyli filozofia przyrody]; Sokrates, jak już
powiedzieliśmy, wprowadził etykę, a Zenon z Elei —
dialektykę.
W etyce było dziesięć szkół: 1) akademicka, 2) cy-
renajska, 3) elejska, 4) megarejska, 5) cynicka, 6) ere-
trejska, 7) dialektyczna, 8) perypatetycka, 9) stoicka
i 10) epikurejska. Założycielami tych szkół byli: Aka-
demii Dawnej — Platon, Akademii Średniej — Arkesilaos,
Akademii Nowej — Lakydes, szkoły cyrenaj-
skiej — Arystyp z Cyreny, elejskiej — Fedon z Elidy,
megarejskiej — Euklides z Megary, cynickiej — Anty-
stenes z Aten, eretrejskiej — Menedemos z Eretrii,
dialektycznej — Kleitomachos z Kartaginy, perypa-
tetyckiej — Arystoteles ze Stagiry, stoickiej — Zenon
z Kition i wreszcie epikurejskiej — Epikur, od którego
wzięła też ona swoją nazwę.
Hippobotos1 w piśmie O szkołach filozoficznych
wymienia tylko dziewięć kierunków, czyli szkół, miano-
wicie: 1) megarejską, 2) eretrejską, 3) cyrenajską,
4) epikurejską, 5) annikeryjską, 6) teodorycką, 7) ze-
nonitów, czyli stoików, 8) Dawną Akademię i 9) Pery-
pat. Nie uwzględnia więc cyników, elejczyków i dia-
lektyków.
Jeśli chodzi o pyrrończyków [czyli sceptyków

1
Hippobotos, pisarz z końca III w. p. n. e., był autorem Περί
aΙρέσεων (O szkolach filozoficznych) i Φιλοσόφων αναγραφή (Wykaz filo-
zofów). Był jednym ze źródeł Diogenesa,
18

lub efektyków], to na ogół nie uważa się ich za odrębną


szkołę, a to z powodu niejasności ich poglądów. Niektórzy
sądzą, że pod pewnymi względami stanowią oni
odrębną szkołę filozoficzną, a pod pewnymi względami
szkoły nie stanowią. Nam wydaje się jednak, że jest
to odrębna szkoła. Szkołą (αΐ'ρεσις) nazywamy bowiem
grupę filozofów, która kieruje się — lub co najmniej
sądzi, że się kieruje — pewną określoną zasadą rozu-
mową (λόγω τινί), która jej wydaje się słuszna. Na tej
podstawie mamy prawo nazywać pyrrończyków szkołą
sceptyczną. Jeżeli natomiast przez określenie „szkoła"
rozumie się skłanianie się do pewnych określonych
pozytywnych przeświadczeń (δόγµατα), tworzących
koherentny system, to nie można nazwać ich szkołą,
ponieważ takich przeświadczeń nie mają.
Takie więc były początki filozofii, taka kolejność
jej reprezentantów, tyle jest dyscyplin i tyle szkół
filozoficznych.
Niedawno pojawiła się jeszcze jedna szkoła, eklek-
tyczna. Stworzył ją Potamon z Aleksandrii1 w ten
sposób, że z każdej ze szkół dotychczasowych wybrał to,
co mu w niej odpowiadało, A więc uznaje on — jak
pisze w Elementach — kryteria prawdy. Są nimi: to,
co dokonuje sądu, czyli rozum władczy (το ήγεµονικόν),
i to, czym się rozum dla wydania sądu posługuje niby
narzędziem, na przykład najdokładniejsze spostrzeżenie

1
Potamon z Aleksandrii żył w czasach Augusta, toteż określenie
Diogenesa Laertiosa (który pisał w pierwszej połowie III w. n. e.)
„niedawno" trudno uznać za ścisłe. Usener przypuszcza, że w starym
źródle, na którym opierał się Diogenes w wykładzie nauki Potamona,
użyte było to wyrażenie i że Diogenes je mechanicznie przepisał. Pota-
mon sam nazwał swoją szkołę „wybierającą", czyli eklektyczną (εκλεκ-
τική αίρεσις).
19

(ή ακριβέστατη φαντασία) 1. Pierwszymi zasadami


wszechrzeczy są dla niego: materia (δλη), przyczyna
sprawcza (τδ ποιούν), jakość (ποιότης) i miejsce
(τόπος), innymi słowy: z czego jest jakaś rzecz (εξ οδ),
dzięki czemu jest (ύφ' οδ), jaka jest (ποιον) i gdzie jest
(εν φ)2. Za cel najwyższy (τέλος), do którego wszystko
zmierza, uważa życie doskonałe pod każdym względem,
realizujące wszystkie dobra, nie wyłączając dóbr
cielesnych i dóbr zewnętrznych.
Teraz zajmiemy się już poszczególnymi filozofami,
zaczynając od Talesa.
1
Element stoicki.
2
Element perypatetycki.
20

Rozdział pierwszy

Tales
ok. r. 585 p. n. e.

Według świadectw przekazanych przez Herodota,


Durisa i Demokryta, Tales był synem Egzamiasza
i Kleobuliny z rodu Telidów1, Fenicjan najszlache-
tniejszego rodu, wywodzących się od Kadmosa i Age-
nora. Jak podaje Platon2, zaliczano go do siedmiu
mędrców i właśnie on pierwszy otrzymał nazwę mędrca
za czasów, kiedy archontem w Atenach był Dama-
zjas i kiedy przyjęła się nazwa „siedmiu mędrców",
o czym wspomina Demetrios z Faleronu w Spisie
archontów. Został wpisany na listę obywateli Miletu,
kiedy tam przybył razem z wygnanym z Fenicji Nei-
leosem; albo też, jak podaje większość źródeł, był
rodowitym Milezyjczykiem i pochodził ze znakomitego
rodu.
Wycofawszy się z życia publicznego, Tales poświę-
cił się badaniom przyrodniczym. Według niektórych
świadectw nie zostawił żadnych pism; przypisywana
mu bowiem Astronomia żeglarska jest, jak powiadają,
dziełem Fokosa z Samos. Kallimach uważał Talesa

1
Według Bywatera powinno być: Nelidów.
2
Protagoras 343 A.
21

za odkrywcę Małej Niedźwiedzicy i tak mówił o nim


w swoich Jambach:
On to, jak mówią, określił obieg gwiazd Małego Wozu,
Wedle którego po morzach żeglują Fenicjanie1.

Według innych świadectw natomiast Tales napisał


tylko dwa dzieła: O przesileniu i O zrównaniu dnia z nocą;
inne zjawiska miał uważać za niepoznawalne. Według
innych znów świadectw Tales zajmował się pierwszy
astronomią oraz przepowiadaniem zaćmień słońca i prze-
sileń dnia z nocą; mówi o tym Eudemos w Historii
astronomii2. Z tego to powodu podziwiali go Ksenofanes
i Herodot, a potwierdzają to Heraklit i Demokryt.
Niektórzy pisarze, a wśród nich poeta Choirilos,
twierdzą, że Tales pierwszy utrzymywał, iż dusze są
nieśmiertelne. Również on pierwszy odkrył bieg słońca od
zwrotnika do zwrotnika, a według niektórych
świadectw pierwszy określił także wielkość słońca i księ-
życa jako jedną siedemset dwudziestą część drogi
ich obiegów. On też pierwszy nazwał ostatni dzień
miesiąca „trzydziestką" (τριακάς) oraz, jak twierdzą
niektórzy, pierwszy rozważał zagadnienia przyrodnicze.
Arystoteles i Hippiasz twierdzą, że opierając się
na obserwacji kamienia magnetycznego i bursztynu
Tales przypisywał posiadanie duszy także ciałom mart-
wym. Pamfila podaje, że Tales, który uczył się geo-
metrii u Egipcjan, pierwszy wpisał trójkąt prosto-

1
Owidiusz (Tristia IV 3) podaje, że żeglarze greccy określali poło-
żenie na morzu według Wielkiego Wozu, żeglarze zaś feniccy według
Małego Wozu.
2
Eudemos, Physica fr. 94 Spengel. Zachowała się wiadomość, że
Tales przepowiedział całkowite zaćmienie słońca w r. 585 p. n. e.,
które przyczyniło się do zwycięstwa Greków w bitwie nad rzeką Halys.
22

kątny w koło1 i złożył za to bogom wołu w ofierze.


Inni, a wśród nich matematyk Apollodor, podają,
że dokonał tego Pitagoras.
Tales rozwinął też odkrycia dokonane — wedle
tego, co mówi Kallimach w Jambach — przez Eufor-
bosa z Frygii, a dotyczące trójkątów [prostokątnych]
nierównobocznych oraz wszystkiego, co ma związek
z teorią linii.
Wydaje się, że również w sprawach publicznych
udzielał Tales jak najlepszych rad. Tak więc, kiedy
Krezus wysłał do Miletu poselstwo z propozycją
zawarcia przymierza, Tales temu się przeciwstawił
i później, gdy Cyrus zwyciężył, miasto dzięki temu właś-
nie zostało uratowane. Według Heraklidesa z [Pontu]
Tales żył w samotności i odosobnieniu. Niektórzy
jednak utrzymują, że był żonaty i miał syna Kybi-
stosa; inni znów twierdzą, że pozostał w stanie bez-
żennym i że adoptował syna swej siostry, a kiedy go
zapytano, dlaczego nie ma własnych dzieci, odpowie-
dział, że dlatego, iż kocha dzieci. Opowiadają również,
że matce, która chciała go zmusić do małżeństwa,
odpowiadał: „Jeszcze nie pora", a gdy ta znów na-
legała, kiedy już zaczął się starzeć, odpowiadał:
„Już nie pora". Hieronim z Rodos w drugiej księdze
swoich Notatek historycznych opowiada, że Tales chcąc
wykazać, jak łatwo jest się wzbogacić, kiedy przewi-
dywał obfity zbiór oliwek, wydzierżawił prasy do tło-
czenia oliwek i w ten sposób dorobił się dużego majątku.
Tales uczył, że początkiem wszechrzeczy jest woda,
że świat ma duszę i jest pełen demonów. Mówią też,

1
Chodzi tu prawdopodobnie o trójkąt prostokątny oparty przeciw-
prostokątną na średnicy koła.
23

że to on odkrył pory roku i podzielił rok na 365 dni.


Tales nie miał nauczyciela, jeśli nie brać pod uwagę
tego, że kiedy przybył do Egiptu, korzystał z nauk
tamtejszych kapłanów. Hieronim podaje, że Tales
obliczył wysokość piramid, mierząc ich cień w chwili,
gdy cień ciała ludzkiego ma długość równą jego wyso-
kości. Według Miniasa Tales był współczesny Trazybu-
lowi, tyranowi Miletu.
Powszechnie znana jest historia o trójnogu, znale-
zionym przez rybaków i przekazanym przez ludność
Miletu [siedmiu] mędrcom. Ponoć młodzi Jończycy
kupili od rybaków w Milecie sieć, a kiedy wyłowili
trójnóg, doszło do sporu między nimi, komu powinien
on przypaść. Milezyjczycy odesłali sprawę do Delf.
Wyrocznia boga brzmiała:
Dziecię Miletu, w sprawie trójnoga zapytujesz Feba?
Kto w mądrości jest pierwszy, temu daję trójnóg.
Dali więc trójnóg Talesowi; ten z kolei przekazał go
innemu, ten znów innemu, aż otrzymał go Solon,
który orzekł, że pierwszy w mądrości jest bóg1, i ode-
słał trójnóg do Delf. Tę samą historię inaczej przedsta-
wia Kallimach w Jambach, opierając się na Leandriosie
z Miletu. Mianowicie niejaki Batykles z Arkadii miał
zostawić puchar, nakazując na łożu śmierci, aby
„oddano go najlepszemu z mędrców". Dostał go więc
Tales, a kiedy puchar ten obiegł kolejno wszystkich
mędrców, ponownie do niego wrócił. Tales zaś odesłał
go Apollinowi Didymejskiemu z takimi, według Kal-
limacha, słowy:
Władcy ludu wywodzącego się od Neileosa
ofiarowuje mnie Tales, który mnie dwukrotnie otrzymał w nagrodę.
1
Tj. Apollo Delficki.
24

prozą da się tak powiedzieć: „Tales z Miletu, syn


Egzamiasza, nagrodę dwakroć otrzymaną od Greków
ofiarowuje Apollinowi Didymejskiemu". Puchar ten
zaniósł syn Batyklesa, imieniem Tyrion, jak podają
Eleuzis w swej księdze O Achillesie i Alekson z Myndos
w dziewiątej księdze Zbioru mitów.
Euaoksos z Knidos i Euantes z Miletu podają na-
tomiast, że któryś z przyjaciół Krezusa otrzymał
od króla złoty puchar, przeznaczony dla najmądrzej-
szego z Greków, i dał go Talesowi.
Następnie puchar ten dostał się Chilonowi, który
zapytał Apollina Pytyjskiego, kto jest od niego mądrzej-
szy i otrzymał odpowiedź, że Myzon. O tym Myzonie
będzie niżej mowa. (Niektórzy, idąc za Eudoksosem,
wymieniają go wśród siedmiu mędrców zamiast Kleo-
bulosa, Platon1 zaś zamiast Periandra). A oto, co
powiedział o nim Apollo Pytyjski:
Mój wyrok taki: Myzon z Chene w Oicie
większy jest od ciebie umysłem.
Pytanie to zadał Anacharsis. Daimachos z Platei
zaś i Klearchos podają, że Krezus przesłał puchar
Pittakosowi i w ten sposób zaczął on krążyć wśród
mędrców.
Andron w piśmie O Trójnogu podaje, że Argiwowie
ofiarowali trójnóg jako nagrodę za cnotę dla najmądrzej-
szego spośród Greków. Za takiego został uznany Spar-
tańczyk Aristodemos, który jednak zrezygnował z niego
na rzecz Chilona. Aristodemosa wspomina także
Alkajos w sposób następujący:
Jak mówią, Aristodemos trafne wyrzekł w Sparcie zdanie:
Człowieka ocenia się wedle pieniędzy: nikt kto biedny,
nie cieszy się szacunkiem.
1
Protagoras 343 A.
25

Inni podają, że Periander wysłał do tyrana Miletu,


Trazybula, okręt załadowany towarami: okręt
rozbił się na morzu u wybrzeży wyspy Kos; w Jakiś
czas potem nieznani rybacy znaleźli trójnóg w tym
miejscu. Natomiast Fanodikos podaje, że znaleziono
trójnóg na morzu niedaleko Aten i odniesiono go do
miasta, a po zwołaniu zgromadzenia ludowego ode-
słano do Biasa. O tym, dlaczego tak zrobiono, będzie
mowa w życiorysie Biasa.
Inni znów utrzymują, że Hefajstos ukuł ten trójnóg
i ofiarował go jako upominek ślubny Pelopsowi.
Następnie przeszedł on w posiadanie Menelausa i wraz
z Heleną został porwany przez Aleksandra. Helena
rzuciła go do morza koło wyspy Kos, mówiąc, że stanic
się on przyczyną wielkich sporów.
Po pewnym czasie mieszkańcy miasta Lebedos,
kupiwszy od rybaków sieć z połowem, znaleźli w niej
trójnóg; wszczęli o niego kłótnię z rybakami i udali
się na wyspę Kos, ale gdy i tutaj nie doszli do poro-
zumienia, przedłożyli sprawę Miletowi jako swej
metropolii. Kiedy zaś wysłani przez Milet posłowie nie
uzyskali posłuchu, Miłezyjczycy wypowiedzieli"wojnę
mieszkańcom wyspy Kos. Po jednej i drugiej stronie
padło wielu walczących i wyrocznia wówczas orzekła,
że trójnóg należy oddać najmądrzejszemu. Wtedy
obie strony zgodziły się, aby dostał go Tales. Tales
zaś oddał go później Apollinowi Didymejskiemu.
Wyrocznia dla mieszkańców wyspy Kos brzmiała
tak:
Nie prędzej umilknie spór Jonów z Meropami,
aż trójnóg złoty, który Hefajstos rzucił do morza,
z miasta wyślecie, aby dostał się do domu mędrca,
który wie, co jest, co bedzie i co było.
26

A tak dla Milezyjczyków:


Dziecię Miletu, w sprawie trójnoga zapytujesz Feba?

co już wyżej zostało przytoczone1. Tyle na temat


trójnogu.
Hermippos w Żywotach przypisuje Talesowi słowa,
które inni przypisują Sokratesowi. Miał bowiem,
wedle tego autora, mówić, że za trzy rzeczy składa
dzięki losowi: po pierwsze, że się urodził człowiekiem,
a nie zwierzęciem, po wtóre, że się urodził mężczyzną,
a nie kobietą, po trzecie, że urodził się Grekiem, a nie
barbarzyńcą. Opowiadają także, że kiedy prowadzony
przez starą służącą wyszedł z domu, aby obserwować
gwiazdy, wpadł do dołu i uskarżał się na to, staruszka
odparła: „Ty, Talesie, nie mogąc dostrzec tego,
co jest pod nogami, chciałbyś poznać to, co jest na
niebie!"2. O tym, że Tales zajmował się astronomią,
mówi także Timon, chwaląc go w Szydach jako

Jednego z siedmiu mędrców, mądrego astronoma Talesa.

Jak podaje Lobon z Argos, to, co Tales napisał,


wynosi około 200 wierszy. Na jego pomniku taki był
napis:
Tego Talesa, którego joński Milet wyhodował,
najmędrszego astronoma jest to wizerunek.

Z jego pieśni śpiewa się dziś jeszcze następujące:


Gadulstwo nigdy nie zwiastuje rozumnej myśli.
Jednej szukaj mądrości,

1
Por. wyżej §28.
2
Powyższą anegdotę przytacza też Platon, Teajtet 174 A, zna ją
Ezop, Bajka 40, nawiązuje do niej La Fontaine II 13.
27

Jedną wybieraj wartość,


A uwolnisz się od gadatliwych języków ludzkich.

Przypisuje mu się także następujące wypowiedzi:


Najstarszą z rzeczy istniejących jest Bóg; jest bowiem
niezrodzony.
Najpiękniejszą — świat; jest bowiem dziełem Boga.
Największą — miejsce; wszystko bowiem w sobie mieści.
Najszybszą — myśl; poprzez wszystko bowiem przebiega.
Najsilniejszą — konieczność; wszystkim bowiem rządzi.
Najmądrzejszą — czas; wszystko bowiem ujawni.

Tales mawiał, że śmierć niczym się nie różni od życia.


„Dlaczego więc — powiedział ktoś — nie umierasz?"
„Właśnie dlatego — odparł — że śmierć się nie różni
od życia". Na pytanie, co było najpierw, noc czy dzień,
odpowiedział: „Noc, o jeden dzień pierwiej". Zapytał go
ktoś, czy ukryje się przed bogami człowiek, który źle
czyni? „Nie ukryje się — odparł — nawet ten, kto za-
mierza źle czynić". Gdy zapytał go cudzołóżca, czy
wolno mu stwierdzić pod przysięgą, że nie cudzołożył,
odpowiedział: „Krzywoprzysięstwo nie jest gorsze
od cudzołóstwa". Na pytanie, co jest trudne, odparł:
„Poznać samego siebie", na pytanie, co jest łatwe:
„Udzielać rad bliźniemu", a na pytanie, co jest naj-
przyjemniejsze — „Osiągnąć to, czego się pragnęło".
Na pytanie, co jest boskie — „To, co nie ma początku
ani końca"; co jest widokiem najbardziej niezwykłym —
„Tyran, który dożył późnego wieku"; jak można naj-
łatwiej znieść nieszczęście — „Widząc nieprzyjaciół
dotkniętych jeszcze większym nieszczęściem"; w jaki
sposób żyć najlepiej i najsprawiedliwiej — „Nie czy-
niąc tego, co u innych ganimy"; kto jest szczęśliwy —
„Ten, kto ma zdrowe ciało, bogatą duszę i naturę po-
datną do kształcenia".
28

Mówił też, że trzeba pamiętać o przyjaciołach,


zarówno obecnych, jak nieobecnych, że nie twarz
należy upiększać, ale być pięknym przez swe postę-
powanie. „Nie bogać się — mawiał — w nieuczciwy
sposób, żebyś nie ściągnął na siebie złej sławy obmową
tych, którzy ci zaufali". „Jaką wdzięczność — mówił
Tales — okażesz rodzicom, takiej spodziewaj się od
swoich dzieci". Twierdził, że Nil występuje z brzegów
dlatego, że przeciwne wiatry pasatowe wstrzymują
nurt rzeki.
Apollodor podaje w Kronice, że Tales urodził się
w pierwszym roku trzydziestej dziewiątej 1 Olimpiady.
Umarł zaś w wieku 78 (albo — wedle Sosikratesa —
w wieku lat 90), ponieważ stało się to w czasie pięćdzie-
siątej ósmej Olimpiady [548 p. n. e.] 2. Żył współ-
cześnie z Krezusem, któremu przyrzekł ułatwić przejście
przez rzekę Halys3 bez mostu, zmieniając kierunek
jej biegu.
Było jeszcze pięciu innych Talesów, jak podaje
Demetrios z Magnezji w Pisarzach o tym samym imieniu:
pierwszy — retor Tales z Kallatydy, odznaczający się
przesadnym stylem wymowy; drugi — utalentowany
malarz Tales z Sikionu; trzeci — najstarszy z nich,
współczesny Hezjoda, Homera i Likurga; czwarty —
wspomniany przez Durisa w księdze O malarstwie;

1
Πέµπτης (= piątej) ms., ενάτης (= dziewiątej) Diels i Long,
a więc albo w r. 640, albo w r. 624 p. n. e.
2
Diels przyjmuje za pewną tę datę śmierci Talesa, a długość jego
życia ustala na 78 lat; stąd jego poprawka do daty urodzin Talesa:
546+78= 624.
3
Rzeka w Azji Mniejszej, dziś Kisil-Imach. Wydarzenie, o którym
wspomina Diogenes Laertios, miało miejsce w r. 546 p. n. e.; por.
Herodot I 75.
29

piąty — młodszy od poprzedniego, nic odznaczył się


niczym szczególnym, a wspomina go Dionizjos w Pismach
krytycznych.
Tales mędrzec, o którym tu mowa, umarł w czasie
oglądania zawodów atletycznych, wskutek spiekoty,
pragnienia i słabości w podeszłym już wieku. Na jego
grobie umieszczono taki napis:
Grób jest wprawdzie mały, lecz niebios sięga slawa:
Tu leży Tales, ze wszystkich najmędrszy.

A oto mój wiersz w pierwszej księdze Epigramów albo


Wierszy o różnych miarach (Πάµµετρος):
Chwalą ci, promienny Zeusie, za to,
żeś śledzącego raz zapasy Talesa,
męża mądrego, ze stadionu porwał i do siebie zabrał,
bo z ziemi nie mógł starzec nigdy gwiazd oglądać.

Od Talesa pochodzi sentencja: „Poznaj samego


siebie", którą Antystenes w Sukcesjach filozofów przypi-
suje Femonos, twierdząc, że od niej ją zaczerpnął
i przywłaszczył sobie Chilon.
O siedmiu mędrcach — wypada bowiem wspomnieć
tu ogólnie o wszystkich — zachowały się następujące
informacje.
Damon z Cyreny, który napisał dzieło O filozofach,
wszystkim ma wiele do zarzucenia, szczególnie zaś
siedmiu mędrcom. Anaksymenes powiada, że zajmo-
wali się oni raczej poezją; natomiast Dikaiarchos twier-
dzi, że nie byli ani mędrcami, ani filozofami, ale raczej
ludźmi rozumnymi i znającymi się na prawodawstwie.
Archetimos z Syrakuz opisał ich spotkanie na dworze
Kypselosa, w którym, jak twierdzi, sam też brał udział.
Eforos natomiast podaje, że spotkali się oni, z wyjątkiem
30

Talesa, u Krezusa. Wreszcie inni pisarze twierdzą,


że mędrcy spotykali się na uroczystościach wszech-
jońskich w Koryncie i w Delfach. Różnie podaje się
także ich wypowiedzi, a niektóre przypisuje się już to
jednemu, już to innemu z mędrców. Na przykład tę
sentencję:
Mądrze powiedział Chilon Lacedemończyk:
Nic ponad miarę. Wszystko dobrze, co zrobione
w okolicznościach właściwych.

Istnieje również spór co do ilości mędrców. I tak


Leandrios zamiast Kleobulosa i Myzona wymienia
Leofantosa, syna Gorzjasza rodem z Lebedos lub
z Efezu, oraz Epimenidesa z Krety, Platon zaś w Pro-
tagorasie1 wymienia Myzona zamiast Periandra. Efo-
ros zamiast Myzona wymienia Anacharsisa. Inni
dodają do siedmiu mędrców jeszcze Pitagorasa. Dikai-
archos wymienia zgodnie z nami czterech: Talesa,
Biasa, Pittakosa, Solona, po czym sześciu innych
(z których wybiera trzech): Aristodemosa, Pamfilosa,
Chilona Lacedemończyka, Kleobulosa, Anacharsisa,
Periandra. Niektórzy dodają Akusilaosa, syna Kabasa
albo Skabrasa z Argos. Hermippos w dziele O Mędrcach
wymienia siedemnastu (spośród których różni różnie
wybierają Siedmiu Mędrców). Są to: Solon, Tales,
Pittakos, Bias, Chilon, Myzon, Kleobulos, Periander,
Anacharsis, Akusilaos, Epimenides, Leofantos, Fere-
kydes, Aristodemos, Pitagoras, Lazos, syn Charman-
tidesa albo Sisymbrinosa, albo — według Aristokse-
nosa — syn Chabrinosa z Hermiony, wreszcie Anaksa-
goras. Hippobotos zaś w Wykazie filozofów wylicza:

1
343 A.
31

Orfeusza, Linosa, Solona, Periandra, Anacharsisa,


Kleobulosa, Myzona, Talesa, Biasa, Pittakosa, Epi-
charma, Pitagorasa.
Talesowi przypisuje się również następujące listy:

Tales do Ferekydesa
Jak się dowiaduję, chcesz być pierwszym z Joń-
czyków, który objawi Grekom naukę o rzeczach
boskich. I może dobrze się stało, że napisałeś swój
traktat raczej dla ogółu niż dla kogoś jednego, co nie
przyniosłoby żadnego pożytku. Jeżeli ci to odpowiada,
gotów jestem podyskutować z tobą o tym, co piszesz;
i jeżeli mnie zaprosisz, przyjadę do ciebie na Syros.
Bo z pewnością ani ja, ani Solon Ateńczyk nie chcieli-
byśmy być tak nierozumni, abyśmy, skoro płynęliśmy
już na Kretę dla zbadania tamtejszych nauk i do
Egiptu dla poznania egipskich kapłanów i astronomów,
nie mieli także do ciebie popłynąć. Przybędzie więc
i Solon, jeśli pozwolisz. Ty bowiem, rozmiłowany
będąc w swoim kraju, rzadko odwiedzasz Jonie i nie
lubisz poznawać obcych ludzi, ale, jak się wydaje,
zajmujesz się tylko jedną rzeczą: pisaniem. My zaś,
którzy nic nie piszemy, podróżujemy po Grecji i Azji.

Tales do Solona
Jeśli opuścisz Ateny, mógłbyś osiąść, jak mi się
zdaje, najlepiej w Milecie wśród kolonistów ateńskich.
Tam nie spotka cię nic złego. A jeżeli przykra ci jest
myśl, że i my, Milezyjczycy, podlegamy władzy tyranów,
nienawidzisz bowiem wszelkich autokratów, to miłe
ci będzie przynajmniej to, że będziesz żył wśród nas,
32

przyjaciół. Pisał do ciebie Bias, abyś się przeniósł do


Prieny. Jeżeli wolisz zamieszkać w mieście Prienej-
czyków, to i my tam przyjedziemy i zamieszkamy
z tobą.
Rozdział drugi

Solon
|lang1045ok. r. 594 p.n.e.

Solon, syn Egzekestidesa, pochodził z Salaminy.


Jego pierwszym dziełem było wprowadzenie w Atenach
sejsachtei, czyli prawa o umorzeniu długów. Dzięki temu
zostały wykupione ciała i dobytek, Ateńczycy zaciągali
bowiem pożyczki dając jako zastaw nawet własne
ciało i w ten sposób wielu z nędzy dostało się w niewolę.
Solon naprzód darował dług tym, którzy jeszcze jego
ojcu byli winni siedem talentów, a następnie wezwał
innych, aby postąpili tak samo. To prawo zostało
nazwane σεισαχθεια, czyli strząśnięciem ciężaru; łatwo
zrozumieć dlaczego. Później ustanowił pozostałe prawa
(których wyliczenie zajęłoby za dużo miejsca)1, które
zostały spisane na drewnianych tabliczkach, obra-
cających się na osi2.
A oto największe jego dzieło: między Atenami
i Megarą wybuchł spór o posiadanie jego ojczystej
Salaminy. Ateńczycy, po poniesieniu szeregu klęsk,
uchwalili karę śmierci dla tego, kto by jeszcze śmiał
zachęcać do wojny o Salaminę. Wtedy Solon, udając
obłąkanego, z wieńcem na głowie wpadł na rynek
1
M. in. podział obywateli na klasy w zależności od cenzusu majątko-
wego, losowanie stanowisk publicznych, reformy sądownictwa, finansów.
2
W oryg. άξονες; por. Arystoteles, Ustrój polityczny Aten VII, tłum.
L. Piotrowicz, Kraków 1931.
33

i zgromadzonym tam przez herolda Ateńczykom od-


czytał swoją elegię o Salaminie, i tak ich swą poezją
porwał, że znowu podjęli wojnę, w której dzięki niemu
odnieśli zwycięstwo. Te zaś wiersze elegii, które naj-
bardziej wzruszyły Ateńczyków, brzmią tak:
Zmienić rad bym ojczyznę: toż lepiej Sikinos swym domem
Albo Folegandr zwać niźli Pallady ten gród,
Dziś bowiem, kędy się zwrócę, szyderstwo mię ludzkie powita:
Oto Ateńczyk, co dal precz z Salaminy się gnać!1

oraz :
Na Salaminę, rodacy! O wyspę bój upragnioną
Stoczyć nam trzeba i z bark zrzucić gniotący nas wstyd" 2.

Nakłonił także Ateńczyków do opanowania Cher-


sonezu Trackiego. Aby się zaś nie wydawało, że tylko
siłą, a nie również zgodnie z prawem odebrali Sala-
minę, otworzył na wyspie kilka grobów i pokazał,
że ciała w nich pochowane były zwrócone twarzą ku
wschodowi, zgodnie z ateńskim zwyczajem grzebania
zmarłych, i że same groby były również zwrócone
ku wschodowi i miały wyryte nazwy gmin, do których
należeli zmarli, co było zwyczajem Ateńczyków.
Niektórzy twierdzą, że w homeryckim katalogu
okrętów po wierszu:
Dwanaście wiódł korabi Ajas z Salaminy 3

Solon dopisał wiersz:


I ustawił je obok ateńskiej drużyny.

Odtąd zaufał mu lud i chciał mu nawet powierzyć


1
Fr. 2 Bergk.; przekład S. Srebrnego.
2
Fr. 3 Bergk.; przekł. S. Srebrnego.
3
Iliada II 557; następny wiersz jest uważany za późniejszy wtręt.
34

władzę tyrana. Solon jednak jej nie przyjął, a nadto —


jak podaje Sosikrates — gdy zauważył, że jego krewniak
Pizystrat dąży do tyranii, przeciwstawił się temu ze
wszystkich sił. Przyszedłszy bowiem na zgromadzenie
z dzidą i tarczą, ostrzegł zebranych przed planami
Pizystrata, i nie tylko ostrzegł, ale także oświadczył
gotowość pomocy, mówiąc: „Od niektórych z was,
Ateńczycy, jestem mądrzejszy, od niektórych z was
odważniejszy: mądrzejszy od tych, którzy nie widzą
knowań Pizystrata, odważniejszy zaś od tych, którzy
wprawdzie je widzą, ale ze strachu milczą". Jednakże
członkowie Rady, którzy byli po stronie Pizystrata,
oświadczyli, że Solon jest obłąkany. On wówczas po-
wiedział te słowa:
Czy jestem obłąkany, to już wkrótce poznają moi rodacy,
wtedy, gdy prawda na wierzch wyplynie.

Wiersz zaś, w którym przepowiadał tyranię Pizystrata,


brzmiał tak:
Z chmur zgromadzonych powstaje i gradu, i śniegu potęga,
z błyskawicy zaś skry głośny wytwarza się grom.
Także od mężów zbyt wielkich poczyna się grodu upadek,
w władzę tyrana nie raz lud przez nierozum swój wpadł.

Gdy Pizystrat objął władzę, Solon, nie mogąc na-


kłonić ludu do oporu, złożył zbroję przed namiotem
dowódców ze słowami: „Ojczyzno moja, służyłem
ci słowem i czynem", po czym popłynął do Egiptu
i na Cypr, a następnie udał się do Krezusa. Kiedy zaś
ten zapytał go: „Kto według ciebie jest szczęśliwy?",
odparł: „Tellos z Aten, Kleobis i Biton" i dodał jeszcze
słowa, które zbyt dobrze są znane, aby trzeba je było
tutaj powtarzać1.
1
Por. Herodot, Dzieje I 30—31.
35

Opowiadają, że Krezus, wystroiwszy się jak najoka-


zalej i zasiadłszy na tronie, zapytał Solona, czy widział
kiedy piękniejszy widok; ten zaś odpowiedział:
„Owszem, koguty, bażanty i pawie, które przyrodzonym
pięknem się przyozdobiły, i to tysiąckroć wspanial-
szym". Opuściwszy Lidię zamieszkał następnie w Cy-
licji, gdzie założył miasto, które od własnego imienia
nazwał Soloi. Osadził tam pewną ilość Ateńczyków,
którzy z czasem nabrali obcego akcentu, tak że mówiono
o nich, iż „solecyzują"1. Mieszkańcy tego miasta
nazywają się Solejczykami (Σολεΐς) w odróżnieniu
od mieszkańców Soloi na Cyprze, zwanych Solij-
czykami (Σόλιοι).
Gdy Solon dowiedział się, że Pizystrat został tyranem,
napisał do Ateńczyków co następuje:
Jeśli przez wiasne niedołęstwo w ciężkie popadliście losy,
nie oskarżajcie o to bogów,
samiście bowiem wzmogli tyranów, siłę im dając,
i przez to ciężką dźwigając niewolę.
Każdy z was bowiem w ślady idzie lisa
i we wszystkich was tkwi lekkomyślny umysł.
Język bowiem i słowa pochlebcy widzicie,
na to zaś, co się dzieje, spojrzeć nie umiecie.

Tak pisał Solon. Pizystrat zaś do niego, gdy szedł


na wygnanie, w ten sposób napisał:

Pizystrat do Solona

Nie jestem jedynym Grekiem, który dążył do ty-


ranii, a zresztą władza mi się należała jako pochodzą-
1
Σολοικίζειν (solecyzować) i σολοικισµός (solecyzm) = wyrażać
się niepoprawnie, wykraczać przeciw regułom gramatyki i stylu.
36

cemu z rodu Kodrydów. Odzyskałem bowiem tylko


to, co Ateńczycy odebrali, choć zobowiązali się przy-
sięgą zachować dla Kodrosa i jego potomnych. Zresztą
nie grzeszę wobec bogów ani wobec ludzi, ale staram
się sprawować rządy zgodnie z prawami, które ty
nadałeś Ateńczykom. I mają teraz lepsze rządy niż
w ustroju demokratycznym, nie pozwalam bowiem
na to, aby ktokolwiek się rozzuchwalił. I choć jestem
tyranem, nie doznaję większej czci i powagi ani też
nie mam większych godności niż niegdyś królowie.
Każdy Ateńczyk oddaje ze swego dochodu dziesię-
cinę1 nie dla mnie, ale aby było z czego pokryć wy-
datki na ofiary publiczne i na inne sprawy publiczne
oraz na wypadek wojny.
Nie mam do ciebie żalu za to, żeś ujawnił moje
zamiary; uczyniłeś to bowiem raczej z troski o państwo
niż z gniewu przeciwko mnie. I nie wiedziałeś
przy tym, jakie rządy chciałem wprowadzić. Gdybyś
to wiedział, łatwiej by ci było znieść moją władzę
i nie byłbyś poszedł na wygnanie. Wróć więc do
domu, ufając mi bez przysięgi, że nic przykrego
nie spotka Solona ze strony Pizystrata. Wiedz, że
żaden z moich wrogów nie doznał ode mnie nic złego.
A jeżeli dojdziesz do wniosku, że możesz należeć do
grona moich przyjaciół, będziesz jednym z pierwszych,
bo nie widzę w tobie podstępu ani wiarołomstwa.
Jeżeli zaś dojdziesz do innego wniosku, a mimo to
będziesz chciał mieszkać w Atenach, wolno ci będzie
to uczynić. Nie pozbawiaj się przeze mnie ojczyzny.

1
Arystoteles (Ustrój polityczny Aten XVI) również mówi o dzie-
siątej części; Tukidydes (Wojna peloponeska VI 54) mówi o dwudziestej
części.
37

Tak pisał Pizystrat.


Solon uważał, że kresem życia ludzkiego jest siedem-
dziesiąt lat. Jak się wydaje, od niego pochodzą nastę-
pujące znakomite prawa: Kto nie łoży na utrzymanie
swoich rodziców, ma być pozbawiony praw obywa-
telskich. Podobnie ten, kto roztrwonił ojcowiznę.
Również i ten, kto próżnuje, może być przez każdego,
kto tylko zechce, pozwany przed sąd. (Lizjasz jednak
w mowie przeciw Nikiaszowi powiada, że prawo to
ustanowił Drakon, Solon natomiast ustanowił inne
prawo, które odmawia prawa przemawiania na mównicy
jawnym rozpustnikom).
Zmniejszył też Solon wynagrodzenie zapaśników
biorących udział w igrzyskach, ustalając dla zwy-
cięzcy w igrzyskach olimpijskich 500 drachm, a dla
zwycięzcy w igrzyskach istmijskich sto drachm, i od-
powiednio dla zwycięzców w innych igrzyskach. Uwa-
żał bowiem, że należy powiększać nagrody nie za
udział w igrzyskach, lecz raczej dla tych, którzy po-
legli na wojnie, a których dzieci państwo powinno
żywić i wychowywać. Dzięki temu wielu ludzi dążyło
do odznaczenia się na polu walki; przykładem Poly-
zelos, Kynegeiros, Kallimach i wszyscy ci, którzy
walczyli pod Maratonem, albo Harmodios i Aristo-
geiton, Miltiades i tysiące innych. Natomiast zawodnicy,
kiedy się przygotowują do igrzysk, wymagają dużych
nakładów kosztów, a kiedy zwyciężą i są wieńczeni
jako zwycięzcy, to raczej na szkodę ojczyzny niż na
szkodę swych przeciwników; a gdy się postarzeją,
to — według słów Eurypidesa —
Odchodzą jak płaszcze wytarte z nici1.

1
Autolykos fr. I, I. 12. Nauck, TGF 2, Eurypides 282.
38

Zdając sobie z tego sprawę, Solon niezbyt cenił spor-


towców. Bardzo mądre jest też postanowienie, aby
opiekun nie współżył z matką sierot i aby nie był
opiekunem ten, na kogo miałby przejść majątek
w razie śmierci sierot; a także i to, aby grawerowi
nie było wolno zatrzymywać pieczęci bitej na pierście-
niu, który sprzedał; aby karać wyłupieniem obu oczu
tego, kto wybił jedno oko człowiekowi jednookiemu.
A także i te: „Czegoś nie złożył, tego nie ruszaj; w prze-
ciwnym razie poniesiesz karę śmierci". „Archont,
który został przyłapany na pijaństwie, winien być
ukarany śmiercią".
Wydał też Solon postanowienie, że pieśni Homera
mają być wygłaszane w pewnym ustalonym porządku,
tak że tam, gdzie pierwszy rapsod skończył recytację,
zaczynać miał następny1. Solon zatem, jak pisze Dieu-
chidas w piątej księdze Historii Megary, bardziej przy-
czynił się do wyjaśnienia Homera niż Pizystrat. Odnosi
się to przede wszystkim do słów: „Ci, co Ateny dzierżyli"
itd.2.
Solon pierwszy nazwał trzydziesty dzień miesiąca 3
dniem starym i młodym. On też po raz pierwszy, jak
podaje Apollodor w drugiej księdze dzieła O prawo-
dawcach, ustalił kolegia dziewięciu archontów dla od-
bywania wspólnych narad4. A kiedy wybuchły za-
mieszki wewnętrzne, nie stanął ani po stronie miesz-
kańców miasta, ani po stronie tych, co zamieszkiwali

1
Por. Pseudo-Platon, Hipparch. 228 B, innowację tę przypisuje
się synowi Pizystrata, Hipparchowi.
2
Iliada II 546.
3
Por. wyżej I 24.
4
Por. Arystoteles, Ustrój polityczny Aten III.
39

równiny, ani też po stronie tych, co mieszkali nad


morzem.
Mówił, że mowa jest zwierciadłem czynów, że królem
jest ten, kto jest najsilniejszy i najzdolniejszy; że prawa
są podobne do pajęczyny: jeżeli bowiem dostanie się
do niej stworzenie małe i słabe, nie może się wydostać,
ale stworzenie większe rozerwie ją i spokojnie poleci
dalej 1. Że przypieczętowaniem mowy jest milczenie,
milczenia zaś — stosowna chwila (καιρός). Że ludzie,
którzy mają wpływy u tyranów, są jak kamyki używane
przy liczeniu; podobnie bowiem jak kamyk oznacza
raz większą liczbę, a raz mniejszą, tak też i tyrani
każdego ze swych faworytów czynią już to wielkim
i wspaniałym, już to lichym. Kiedy zapytano go, dla-
czego nie ustanowił prawa przeciw ojcobójcom, od-
powiedział, że nie przypuszcza, aby taka zbrodnia
miała się kiedykolwiek zdarzyć. A kiedy zapytano go,
co należy robić, aby ludzie jak najmniej popełniali prze-
stępstw, odpowiedział, żeby ci, którzy sami nie ucierpieli
od przestępstwa, byli nim wstrząśnięci tak samo jak ci,
którzy padli jego ofiarą. Mówił też, że bogactwo rodzi
przesyt, z przesytu zaś bierze początek pycha i zuch-
walstwo (ύβρις). Zalecił Ateńczykom, aby liczyli dnie
według miesiąca księżycowego. Zakazał Tespisowi
wystawiać tragedie, uważając, że stanowią one zbiór
szkodliwych kłamstw. Dlatego też, gdy Pizystrat sam
sobie zadał ranę, Solon powiedział: „Oto skutki
oglądania tragedii!"2
Jak podaje Apollodor w dziele O szkołach filozoficznych,
Solon udzielał ludziom takich rad; Uważaj cnotę
(καλοκαγαθία) za bardziej godną zaufania niż przy-
1
Stobajos (Meineke 45, 25) powiedzenie to przypisuje Zaleukosowi.
2
Por. niżej, § 66.
40

sięgę. Nie kłam. Dąż do tego, co warte dążenia. Nie


pozyskuj zbyt szybko przyjaciół, a tych, których już
pozyskałeś, nie odtrącaj od siebie. Sprawuj władzę
dopiero wtedy, gdy nauczyłeś się przedtem, słuchać.
Nie doradzaj tego, co najprzyjemniejsze, lecz to, co
najlepsze. Kieruj się rozumem. Unikaj towarzystwa
złych ludzi. Czcij bogów, szanuj rodziców.
Podają, że na słowa Mimnermosa:
Niechaj bez chorób i trosk gryzących
z sześćdziesiątym rokiem dosięgnie nas los śmierci

odpowiedział z wyrzutem:
Posłuchaj mnie teraz jeszcze i przekreśl swe słowa,
i nie miej żalu, że doradzę lepiej od ciebie:
zmień swój wiersz, synu Ligyastesa, i tak zaśpiewaj:
z osiemdziesiątym rokiem niech nas dosięgnie los śmierci.

Solonowi przypisuje się też wiersz następujący:


Ostrożnie wobec każdego człowieka,
patrz, czy w sercu gniew ukryty tając
wesołym obliczem nie pozdrawia ciebie
i czy dwujęzyczna mowa nie wyszła z jego czarnej duszy.

Jak wiadomo, Solon jest autorem praw, mów do


ludu, napomnień dla samego siebie, elegii o wyspie
Salaminie i o ustroju Aten, objętości pięciu tysięcy
wierszy, oraz jambów i epod.
Na jego posągu widnieje następujący napis:
Salamina, która pychę Medów złamała bezprawną,
boskiego dawcę ustaw Solona wydała.

Według Sosikratesa Solon był w sile wieku w czasie


czterdziestej szóstej Olimpiady, a w jej trzecim roku
[594 p. n. e.] był archontem w Atenach; w tym czasie
ustanowił również prawa. Umarł na Cyprze mając
41

lat osiemdziesiąt. Polecił swoim najbliższym, aby


przewieźli jego zwłoki na Salaminę, spalili je i roz-
rzucili popioły po kraju. Dlatego też Kratinos w Chei-
ronach każe mu tak mówić:
Mieszkam na wyspie, jak wieść o mnie głosi,
po całym Ajasa kraju rozproszony.

Także ja poświęciłem Solonowi epigramat we wspo-


mnianej księdze Wierszy o różnych miarach, w której,
stosując wszelkie możliwe miary i rytmy, opiewałem
w epigramatach i lirykach wszystkich zmarłych zna-
komitych mężów. Brzmi on tak:
Ciało Solona na obczyźnie cypryjski spalił ogień,
kości Salamina chowa, z ich popiołów ziarno;
duszę do nieba rydwan uniósł prosto,
bo nie ciężkie dał on ludowi prawa.

Powiadają, że od niego pochodzi następujący apo-


ftegmat: „Nic ponad miarę". Dioskurides podaje
w Godnych pamięci powiedzeniach, że gdy Solon opłakiwał
śmierć syna (o którym zresztą nic więcej nie wiemy),
a ktoś powiedział mu: „Płacz nic nie pomoże", odrzekł:
„Właśnie dlatego płaczę, że to nic nie pomoże".
Przypisuje się mu także te oto listy:

Solon do Periandra
Donosisz mi, że masz wielu wrogów, którzy na ciebie
czyhają. Gdybyś chciał wszystkich usunąć z drogi,
nie dasz rady. Może bowiem nastawać na ciebie ktoś,
kogo zgoła o to nie podejrzewasz, albo ktoś, kto będzie
się bał o siebie samego, albo ktoś, kto by ci miał za złe,
że się wszystkiego boisz. Najlepiej byś się przysłużył
państwu, gdybyś się wyzwolił z podejrzliwości. Naj-
łatwiej byś pozbył się trwogi, gdybyś się zrzekł władzy.
42

Jeżeli jednak za wszelką cenę chcesz się przy władzy


utrzymać, staraj się, aby wojska najemne były po-
tężniejsze od sił, jakimi rozporządzają obywatele, aby
nikt nie był groźny dla ciebie i abyś nikogo nie musiał
skazywać na wygnanie.

Solon do Epimenidesa
Wydaje się, że ani moje prawa nie miały przynieść
Ateńczykom bardzo wielkiego pożytku, ani ty, oczy-
szczając miasto 1, niewiele mu pomogłeś. Religia bowiem
i prawodawcy nie są w stanie sami przez się pomóc
miastom. Mogą to zrobić tylko ci, którzy umieją kie-
rować ludem wedle swej woli. Jeżeli ich wola jest
dobra — i religia, i prawa przynoszą pożytek, jeżeli
jest zła — na nic się nie zdadzą.
Dlatego też prawa i przepisy, które ustanowiłem,
niewiele dały korzyści. Wielką szkodę wyrządzili
państwu ci, którzy je stosowali, ale nie przeszkodzili
Pizyśtratowi dojść do tyranii. A mnie, który to prze-
powiadałem, nie dano wiary. Pizystrat, schlebiając
Ateńczykom, zdobył większe zaufanie niż ja, który
mówiłem prawdę. Złożyłem moją zbroję przed sie-
dzibą strategów i powiedziałem, że jestem roztropniej-
szy od tych, którzy nie zauważyli, iż Pizystrat dąży
do tyranii, oraz dzielniejszy od tych, którzy nie odważyli
się stawić mu czoła. A oni posądzali Solona o obłęd. Na
koniec wziąłem ojczyznę na świadka: „Ojczyzno moja!"
Solon gotów iść ci z pomocą i słowem, i czynem,
a oni uważają, że postradał rozum. Odchodzę więc
1
Epimenidesa wezwali Ateńczycy, ażeby oczyścił miasto po zamor-
dowaniu stronników Kylona, którzy schronili się w świątyni
(ok. 630 p. n. e,). Czyn ten sprowadzić miał na miasto klątwę.
43

jako jedyny wróg Pizystrata, oni zaś, jeśli chcą, niech


stanowią jego przyboczną straż. Musisz wiedzieć,
mój przyjacielu, w jak przewrotny sposób Pizystrat
dążył do tyranii. Z początku schlebiał ludowi. Potem
sam sobie zadał rany, w sądzie heliastów lamentował,
że otrzymał je od nieprzyjaciół, i prosił, aby mu przy-
dzielono czterystu młodzieńców jako straż. Przysięgli,
nie wysłuchawszy mnie, przydzielili mu tych mło-
dzieńców uzbrojonych w kije. Po czym Pizystrat
obalił ustrój demokratyczny. Niepotrzebnie więc się
starałem uwolnić od poddaństwa biedny lud, który
teraz wraz ze wszystkimi jest w niewoli Pizystrata.

Solon do Pizystrata
Wierzę, że nic złego nie spotka mnie z twojej przy-
czyny. Zanim bowiem zostałeś tyranem, byłem twoim
przyjacielem i dziś nie żywię do ciebie większej niechęci
niż pierwszy lepszy Ateńczyk, któremu się nie podoba
tyrania. Każdy powinien sam rozstrzygnąć, czy lepiej
jest podlegać władzy jednostki, czy też żyć w ustroju
demokratycznym; przyznaję zresztą sam, że jesteś
najlepszym ze wszystkich tyranów. Uważam jednak,
że nie wypada, abym teraz wracał do Aten, mógłbym
bowiem się spotkać z zarzutem, że choć dawniej sam
wprowadzałem równość praw obywatelskich i nie
chciałem zostać tyranem, obecnie, przez sam fakt
powrotu do Aten, pochwalam to, co ty czynisz.
Solon do Krezusa

Jestem pełen uznania dla ciebie za życzliwość,


jaką nam okazujesz. I, na Atenę, gdyby nie zależało
mi przede wszystkim na tym, aby żyć w ustroju demo-
44

kratycznym, wolałbym raczej przebywać w twoim


królestwie niż w Atenach, gdzie tyran Pizystrat spra-
wuje rządy, stosując gwałt i przemoc. Ale przyjemniej
nam jest żyć tam, gdzie panuje sprawiedliwość i równość.
Przyjadę jednak do ciebie w odwiedziny, bo szczerze
pragnę być twoim gościem.

Rozdział trzeci

Chilon
ok. r. 560 p. n. e.

Chilon Lacedemończyk był synem Damagetosa.


Napisał elegie liczące blisko dwieście wierszy. Uważał,
że przewidywanie rzeczy przyszłych osiągalne rozumem
jest zaletą męża. Do swego brata, który skarżył się
na to, że nie został tak jak on eforem, powiedział:
„Ja umiem znosie krzywdę, ty zaś nie". Był eforem w cza-
sie pięćdziesiątej piątej Olimpiady [560—557 p. n. e.],
a według Pamfili w czasie pięćdziesiątej szóstej Olim-
piady [556—553 p. n. e.]. Jak podaje Sosikrates, był
pierwszym eforem za archontatu Eutydema. Chilon
pierwszy wprowadził zwyczaj przydzielania królom
eforów. (Satyros jednak innowację tę przypisuje Li-
kurgowi).
Jak pisze Herodot w pierwszej księdze Dziejów1
gdy Hippokrates składał ofiarę w Olimpu, a kotły
same z siebie, bez ognia, zaczęły kipieć, Chilon doradził
mu, aby się nie żenił albo, jeśli jest żonaty, rozstał
się z żoną i wyrzekł się dzieci. Mówią także, że zapytał

1
I 59
45

Ezopa: „Czym się Zeus zajmuje?", na co otrzymał


odpowiedź: „Poniża to, co wywyższone, wywyższa
zaś to, co poniżone". Zapytany, czym się różnią ludzie
wykształceni od niewykształconych, powiedział: „Do-
brymi nadziejami". Co jest trudne? — „Zamilczeć
to, co powierzono w tajemnicy. Wykorzystać dobrze
wolny czas, umieć znosić krzywdy". Dawał także takie
nauki: „Panuj nad językiem, zwłaszcza w czasie uczt.
Nie obmawiaj bliźnich, bo usłyszysz wiele przykrych
rzeczy o sobie. Nikomu nie groź, bo jest to cechą kobiet.
Śpiesz do przyjaciół raczej wtedy, kiedy spotyka ich
nieszczęście niż powodzenie. Kojarz skromne mał-
żeństwa. Nie mów źle o zmarłych. Szanuj podeszły
wiek. Strzeż się siebie samego. Wybierz raczej stratę
niż haniebny zysk, tamta bowiem raz cię zaboli, ten
zaś boleć będzie zawsze. Nie śmiej się z cudzego nie-
szczęścia. Będąc silnym, bądź łagodnym, aby bliźni
raczej cię szanowali, niżby mieli się ciebie bać. Naucz
się być dobrym gospodarzem we własnym domu.
Niech język twój nie wyprzedza myśli. Powściągaj
gniew. Nie złorzecz wróżbom. Nie pożądaj rzeczy
niemożliwych. Nie śpiesz się w podróży. Kiedy mówisz,
nie wymachuj rękoma, bo jest to oznaką niepoczy-
talności. Bądź posłuszny prawom. Staraj się żyć spo-
kojnie".
Następujące z jego powiedzeń znalazło najwięcej
uznania: „Złoto sprawdzamy kamieniem probierczym
uzyskując w ten sposób oczywisty dowód jego prawdzi-
wości, za pomocą złota natomiast sprawdzamy sposób
myślenia ludzi dobrych i złych".
Podają, że gdy już był stary, powiedział, że w swoim
życiu nie zrobił chyba nic przeciw prawu. Nie miał
tylko pewności co do jednej rzeczy, a mianowicie
46

w sprawie pewnego przyjaciela: jako sędzia postąpił


zgodnie z prawem, ale nakłonił innego sędziego,
z którym był zaprzyjaźniony, aby tamtego uniewin-
nił, chcąc w ten sposób zachować i praworządność,
i przyjaciela.
Największą jednak sławę zyskał sobie wśród Greków
przepowiednią o wyspie lacedemońskiej Cyterze. Za-
poznawszy się bowiem z jej naturalnym położeniem,
zawołał: „Oby była nie powstała, a skoro już powstała,
oby zatonęła". I miał rację, Demaratos bowiem,
wygnany z Lacedemonu, doradził Kserksesowi ścią-
gnąć okręty, pod Cyterę.1 I Grecja byłaby zginęła,
gdyby król posłuchał tej rady. Następnie Nikiasz
opanował w wojnie peloponeskiej tę wyspę, umieścił
tam załogę ateńską i wyrządził Spartanom ogromne
szkody.
Chilon miał zwyczaj mówić bardzo zwięźle, i dla-
tego Aristagoras z Miletu nazywa ten sposób mówienia
chilonejskim. Dalej jednak powiada, że wywodzi się
on od Branchosa, założyciela świątyni w Branchidach.
Chilon był już starcem w czasie pięćdziesiątej dru-
giej Olimpiady [572—569 p. n. e.], gdy bajkopisarz Ezop
stał u szczytu sławy. Umarł, jak podaje Hermippos,
w Pisie, uściskawszy syna za zwycięstwo w walce na
pięści. Śmierć nastąpiła z nadmiaru radości i z wycień-
czenia, był bowiem w podeszłym wieku. Wszyscy,
którzy brali udział w igrzyskach olimpijskich, ucze-
stniczyli w pogrzebie Chilona.
Do niego odnosi się ten mój epigramat:
O, promienny Polideukesie! Dzięki ci, że w pięcioboju
syn Chilona wieniec uzyskał oliwny.
Jeżeli ojciec na widok synowskich laurów umiera,
nie trzeba się oburzać: obym ja śmierć miał taką!
47

Na posągu jego wyryto następujący napis:


Chilona Sparta dzidą wieńczona spłodziła,
Który wśród siedmiu mędrców był pierwszy mądrością.
Znane jest jego powiedzenie: „Ręcz za kogoś, a nieszczęście
pewne".
Zachował się także jego krótki list:

Chilon do Periandra
Piszesz o wyprawie wojskowej poza granice państwa,
w której sam chcesz wziąć udział. Ja uważam, że dla
jedynowładcy nawet własny dom jest niepewny i że
szczęście ma tyran, który umiera we własnym domu
naturalną śmiercią.

Rozdział czwarty

Pittakos
ok. r. 600 p. n. e.

Pittakos, syn Hyrradiosa, urodził się w Mitylenie.


Duris podaje, że ojciec jego pochodził z Tracji. On to
wraz z braćmi Alkajosa wygnał Melanchrosa, tyrana
Lesbos. Gdy Ateńczycy i Mityleńczycy prowadzili
wojnę o terytorium Achilleidy, objął dowództwo nad
Mityleńczykami; Ateńczykami zaś dowodził Frynon,
zwycięzca olimpijski w walce na pięści. Pittakos
zgodził się stoczyć z nim pojedynek. Miał pod tarczą
sieć, którą niepostrzeżenie zarzucił na Frynona, i po
zabiciu go zagarnął ziemię sporną. Apollodor podaje
w Kronice, że Ateńczycy wszczęli o samą ziemię spór
z Mityleńczykami, odwołując się do wyroku Periandra,
który ją przyznał Ateńczykom.
Wtedy Mityleńczycy wyjątkowo uczcili Pittakosa
48

i przekazali mu władzę. Rządził w Mitylenie przez


dziesięć lat, wprowadził ład w państwie, po czym sam
złożył władzę i żył jeszcze dziesięć lat. Mityleńczycy
ofiarowali mu ziemię, którą on poświęcił bogom i która
do dziś nazywa się ziemią Pittakosa. Sosikrates podaje,
że Pittakos odciął małą część dla siebie, mówiąc, że
połowa jest większa od całości. Nie przyjął również
podarków Krezusa, twierdząc, że ma dwa razy więcej,
niż pragnął, ponieważ po śmierci bezdzietnego brata
odziedziczył należną mu część spadku. W drugiej
księdze Pamiętników Pamfila opowiada, że syn Pittakosa
Tyrrajos został toporem zabity przez jakiegoś miedzio-
rytnika u fryzjera w Kyme. Kiedy Kymejczycy przy-
prowadzili związanego zabójcę do Pittakosa, on po
przesłuchaniu uwolnił go z więzów, mówiąc „Lepiej
teraz przebaczyć, niż później żałować". Heraklit
[z Efezu] natomiast podaje, że Pittakos uwolnił Alkajosa,
który dostał się w jego ręce, mówiąc: „Przebaczenie
jest lepsze niż zemsta".
Wśród praw, jakie ustanowił Pittakos, jest też i takie:
Człowiekowi, który po pijanemu dopuścił się przestęp-
stwa, należy wymierzyć podwójną karę. Chciał w ten
sposób powstrzymać ludzi od pijaństwa, ponieważ
wyspa obfituje w wino. Mówił także, że niełatwo jest
pozostać szlachetnym. Wspomina o tym również Si-
monides, mówiąc:
Według słów Pittakosa
niełatwo jest być prawdziwie dobrym mężem.

Wspomina o tym też Platon w Protagorasie1, Głosił


jeszcze: „Z koniecznością nie walczą nawet bogowie".
„Sprawowanie urzędu świadczy o człowieku". Zapytany,
1
345 D.
49

co jest rzeczą najlepszą, odpowiedział: „Dobrze robić


to, co się obecnie robi", a zapytany przez Krezusa,
jaka władza jest największa, odpowiedział: „Władza
malowanego drzewa", mając na myśli prawo 1. Mówił,
że odnosi zwycięstwa bez rozlewu krwi. Do Fokej-
czyka, który twierdził, że powinno się szukać człowieka
dzielnego, powiedział: „Zapewne, możesz go szukać,ale nie
znajdziesz". Pytającym, co jest rzeczą najprzy-
jemniejszą, odpowiedział: „Czas". Na pytanie, co
jest rzeczą niejasną, odpowiedział: „Przyszłość"; na
pytanie, co jest rzeczą pewną, odpowiedział: „Ziemia";
a co niepewną, odpowiedział: „Morze". Mówił, że
mąż rozumny, zanim go spotka jakaś przeciwność,
zastanawia się nad tym, jak jej uniknąć, dzielny zaś,
jeśli go już spotka przeciwność, dzielnie ją znosi. Uczył
też: „Nie zapowiadaj tego, co zamierzasz uczynić,
bo jeżeli ci się nie uda, narazisz się na śmieszność".
„Nie szydź z nikogo w nieszczęściu, aby się nie narazić
na zemstę". „Oddaj to, coś wziął na przechowanie".
„Nie mów źle o przyjaciołach, a także i o nieprzyja-
ciołach". „Żyj pobożnie". „Kochaj wstrzemięźliwość".
„Dbaj o prawdę, wierność, wiedzę, zręczność, przyjaźń,
staranność".
Z jego wypowiedzi najsławniejsze są następujące
wiersze:
Mając łuk i kołczan strzał pełen,
mierzyć należy w złego człowieka.

Nic godnego wiary nie powie język tego,


kto ma w duszy myśli wahające się i niepewne.

Pittakos napisał około sześciuset wierszy elegii oraz


prozą rzecz o prawach na użytek obywateli.
1
Tj. prawo wypisywane na drewnianych tablicach.
50

Osiągnął pełnię rozwoju w czasie około czterdziestej


drugiej Olimpiady [612—609 p. n. e.], a umarł za
archonta Aristomenesa w trzecim, roku pięćdziesiątej
drugiej Olimpiady [572—569 p. n. e.] już jako starzec,
przeżywszy ponad siedemdziesiąt lat. Na jego grobie
taki umieszczono napis:
Zalewając się łzami matczynymi, święta wyspa Lesbos
chowa zgasłego Pittakosa, którego zrodziła.

Jedno z jego powiedzeń głosi: „Umiej zawsze


rozpoznać moment właściwy".
Był także i drugi Pittakos, prawodawca, jak podają
Favorinus w Osobliwościach oraz Demetrios w Pisarzach
o tym samym imieniu. Ten drugi był także zwany Pitta-
kosem Małym. Jak mówi Kallimach w Epigramatach,
Pittakos mędrzec taką dał odpowiedź młodzieńcowi,
który zasięgał jego rady w sprawie małżeństwa:
Cudzoziemiec z Atarneusu pytał raz Pittakosa
Mityleńczyka, syna Hyrradiosa:
„Czcigodny starcze! Dwojaką mam możność ożenku:
jedna dziewica dorównuje mi majątkiem i rodem,
druga wyżej ode mnie stoi: co lepsze?
Doradź mi proszę, z którą mam się ożenić".
Tak pytał. Ten zaś laskę, broń starca, podnosząc,
„Oto — rzekł — tamci dadzą ci całą odpowiedź".
Tamci zaś to byli chłopcy, co potrącając szybkie obręcze
skręcali właśnie na szeroką drogę.
„Idź — rzekł — w ich ślady". Cudzoziemiec się zbliżył,
a chłopcy zawołali: „Idź swoją drogą".
Na te słowa zaniechał myśli o domu wysokim
i, zgodnie z wołaniem bawiących się chłopców,
skromną jak on sam do domu wprowadził dziewicę.
Tak i ty, Dionie, wybierz wedle swego stanu!

Zdaje się, że mówił to z własnego doświadczenia,


bo żona jego, która pochodziła z wyższego niż on rodu,
51

gdyż była siostrą Drakona, syna Pentilosa, traktowała


go bardzo wyniośle.
Alkajos nazwał go „platfusem" dlatego, że miał
szerokie stopy i idąc powłóczył nogami. Nazywał go
także „rękonogim", ponieważ palce u stóp miał roz-
stawione jak u rąk. Nazywał go również pyszałkiem
dlatego, że bezpodstawnie się pysznił, a także „gruba-
sem" i „brzuchaczem", bo był bardzo tłusty. Nazywał
go wreszcie „jadającym w ciemności", ponieważ jadał
bez światła, i wreszcie „niechlujem", bo nie dbał o siebie
i był brudny. Jak powiada filozof Klearchos, jego
ćwiczenia cielesne polegały na mieleniu zboża.
Pozostał po nim następujący krótki list:

Pittakos do Krezusa

Wzywasz mnie, abym przyjechał do Lidii i zobaczył


twoje szczęśliwe życie. Ja nawet nie widząc wierzę,
że syn Alyattesa jest najbogatszym z królów, nic zatem
nie zyskam więcej przybywszy do Sardes. Złota nie
potrzebuję, bo to, co mam, wystarcza mnie i towarzyszom
moim. Przyjadę jednak, aby z gościnnym mężem na-
wiązać przyjazne stosunki.

Rozdział piąty

Bias
ok. r. 570 p. n. e.

Bias z Prieny, syn Teutamosa, uchodzi u Satyrosa


za pierwszego z siedmiu mędrców. Niektórzy twierdzą,
że należał do bogatej rodziny, Duris jednak podaje,
52

że był w tej rodzinie najemnikiem. Według Fanodikosa


wykupił z niewoli dziewczęta messeńskie, wychował
je jak własne córki, po czym dał każdej posag i odesłał
do Messeny do rodziców. W jakiś czas potem, gdy —
jak już o tym była mowa1 — rybacy znaleźli w Atenach
miedziany trójnóg z napisem „Dla mędrca", przyszły
według Satyrosa dziewczęta (według innych, w tym
także Fanodikosa, przyszedł ich ojciec) na zgromadzenie
i opowiedziawszy, co Bias dla nich zrobił, oświadczyły,
że jest mędrcem. Wówczas posłano mu ów trójnóg.
Ale Bias go nie przyjął mówiąc, że mędrcem jest Apollo.
Wedle innych podań Bias ofiarował ów trójnóg w Tebach
Heraklesowi, gdyż był potomkiem Tebańczyków, za-
łożycieli kolonii w Prienie. Tę wersję przyjmuje Fa-
nodikos.
Podobno podczas oblężenia Prieny przez Alyattesa
Bias wpędził dwa utuczone muły do jego obozu. Aly-
attes zdumiony, że weszły aż tam i że tak wspaniale wy-
glądają, postanowił zawrzeć pokój i wysłał posła.
Bias pokazał posłowi stosy piasku przykryte na wierz-
chu zbożem. Allyattes, dowiedziawszy się o tym,
zawarł wreszcie pokój z Prienejczykami. A kiedy
posłał po Biasa, wzywając go do siebie, taką otrzymał
odpowiedź: „Radzę Alyattesowi jeść cebulę" (tzn.
płakać). Bias występował podobno w sądzie i był
świetnym mówcą. Ale wymowy swojej używał tylko
w dobrych sprawach. Świadczy o tym Demetrios
z Leros mówiąc:
Jeśli masz sądzić, to sądź tak, jak w Prienie.
Hipponaks również mówi:
Bias z Prieny był lepszym sędzią.
1
Por. wyżej §31.
53

Bias umarł w sądzie i to tak: pewnego dnia w po-


deszłym już wieku bronił kogoś i po wygłoszeniu
swojej mowy położył głowę na piersiach syna swej
córki. Po przemówieniu obrońcy strony przeciwnej
i wydaniu wyroku na korzyść strony, której Bias bronił,
stwierdzono, że umarł z głową na piersiach wnuka.
Państwo wyprawiło mu wspaniały pogrzeb, a na grobie
jego wyryto taki napis:
Ten, którego sławna zrodziła Priena, Bias, Jonu chluba,
spoczywa tu w ziemi, pod tym kamieniem.
Ja sam o nim napisałem:
Tu Bias spoczywa, Hermes go do Hadesu
odprowadził, gdy wiek siwizną mu włosy przyprószył.
Gdy bowiem bronił raz przyjaciela przed sądem,
upadł na łono wnuka i zapadł w wieczny sen.
Bias napisał poemat o Jonu, liczący około dwóch
tysięcy wierszy; wyłożył w nim, w jaki sposób mo-
głaby być najszczęśliwsza. Szczególną popularność
zyskały te jego powiedzenia:
Wszystkich mieszkańców miasta staraj się sobie pozyskać,
to zdobywa życzliwość, butny zaś sposób bycia
często powodował wielkie szkody.

A także te:
Siła jest darem natury,
świadomość zaś tego,
co jest pożyteczne dla ojczyzny,
to sprawa ducha i umysłu.
I również te:
Wielu ludziom wielkie bogactwa
przypadły w udziale
tylko przez czysty przypadek.
Mówił, że nieszczęśliwy jest ten, kto nie umie zno-
sić nieszczęścia, a chory na duszy ten, kto pragnie rzeczy
54

niemożliwych i nie pamięta o cudzych nieszczęściach.


Zapytany, co jest najtrudniejsze, odpowiedział: „Spo-
kojnie znosić przeciwności losu". Gdy płynął raz
z ludźmi bezbożnymi podczas burzy i okręt walczył
z falami, a oni wzywali pomocy bogów, powiedział:
„Zamilczcie, aby bogowie nie dostrzegli, że wy tu
płyniecie". Zapytany przez bezbożnego człowieka,
co to jest pobożność, milczał, a kiedy tamten zapytał
go o przyczynę milczenia, odpowiedział: „Milczę,
bo pytasz o rzeczy, które ciebie wcale nie obchodzą".
Na pytanie, co jest człowiekowi miłe, odpowiedział:
„Nadzieja". Mówił, że woli rozstrzygać spory między
nieprzyjaciółmi niż między przyjaciółmi, bo rozsądza-
jąc na rzecz jednego przyjaciela, traci drugiego, sądząc
zaś nieprzyjaciół zdobywa jednego przyjaciela. Na
pytanie, kiedy człowiek pracuje z przyjemnością,
odparł: „Kiedy ma z tego korzyść". Mówił, że tak na-
leży życie mierzyć, jakby się miało żyć długo i krótko
zarazem; a tak kochać przyjaciół, jakby oni mieli
nas kiedyś znienawidzić, większość bowiem ludzi jest
zła. Dawał także takie rady: „Zbieraj się powoli do
tego, co masz czynić, ale przy tym, co czynisz, trwaj
uparcie. Nie mów szybko, bo to dowodzi braku rozumu.
Kochaj rozsądek. O bogach mów, że istnieją. Niego-
dnego męża nie chwal dla jego bogactwa. Zdobywaj
perswazją, a nie przemocą. Cokolwiek zrobisz dobrego,
przypisuj to bogom. Od młodości do starości zachowuj
mądrość jako rzecz najniezbędniejszą: jest pewniejsza
od wszelkich innych dóbr".
Jak wspomniałem, także Hipponaks mówi o Biasie,
a Heraklit, którego trudno było zadowolić, chwali go,
pisząc: „W Prienie urodził się Bias, syn Teutamesa,
który miał więcej rozumu niż inni ludzie". Prienej-
55

czycy uczcili jego pamięć ufundowaniem świętego


okręgu, który nazwali Teutameion. A oto jeszcze jedna
sentencja Biasa: „Ludzie są w większości źli".

Rozdział szósty

Kleobulos
ok. r. 600 p. n. c.

Kleobulos, syn Euagorasa, pochodził z Lindos


albo, jak mówi Duris, z Karii. Inni jednak podają,
że ród jego wywodził się οd Heraklesa. Odznaczał się
siłą i urodą i był też obznajmiony z filozofią egipską.
Miał córkę Kleobulinę, która układała zagadki w heksa-
metrach i o której wspomina także Kratinos w dramacie
pt. Kleobuliny, a więc w liczbie mnogiej. On to miał
odbudować świątynię Ateny wzniesioną przez Danaosa.
Zostawił pieśni i zagadki, razem około 3000 wierszy.
Niektórzy mówią, że Kleobulos jest też autorem
epigramatu na grobie Midasa:
Jam jest spiżowa dziewica: spoczywam na grobie Midasa.
Dopóki tryska źródło i smukłe drzewo zakwita,
dopóki słońce świeci i księżyc jaśnieje,
dopóki płyną rzeki i morze brzegi omywa,
dopóty tkwiąc tu na łzami oblanym grobie
będę obwieszczała przechodniom: tu pogrzebany jest Midas.

I na dowód przytaczają następujące słowa z pieśni


Simonidesa:
Któż w pełni rozumu pochwali
mieszkańca Lidos, Kleobulosa,
który płytę nagrobną uznał za równie trwałą
jak woda wiecznie płynąca,
jak kwiatów powroty na wiosnę,
56

jak światło słońca i złotego księżyca,


jak odmęty wzburzonego morza?
Wszakże wszystkie rzeczy stworzone są niczym wobec potęgi
bogów,
kamień nawet śmiertelne potrafią rozbić ręce.
Tylko głupiec może tak sądzić.

Nie jest więc ten epigramat dziełem Homera, który,


jak mówią, żył na wiele lat przed Midasem.
Pamnia przekazała nam w Pamiętnikach taką oto
zagadkę Kleobulosa:
Jeden ojciec dwunastu ma synów, a z nich każdy
córek ma trzydzieści, różniących się wyglądem.
Jedne są białe, a drugie są czarne,
lecz choć nieśmiertelne, wszystkie skończyć się muszą.

Jest to rok1.
A oto najbardziej znane z jego sentencji:
Brakiem kultury odznacza się większość śmiertelnych,
za to słów mają nadmiar; ale chwila stosowna zrobi swoje.
Kieruj myśl zawsze ku dobremu.
Nie bądź zuchwale niewdzięczny.

Pouczał, że córki należy wydawać za mąż we właści-


wej porze, kiedy mają wiek dziewczyny, a umysł ko-
biety, wskazujące w ten sposób, że i dziewczęta należy
kształcić. Mawiał, że przyjaciołom należy dobrze
czynić, aby stali się jeszcze lepszymi przyjaciółmi,
a nieprzyjaciołom należy także dobrze czynić, aby
pozyskać ich przyjaźń. Strzec się bowiem należy na-
gany przyjaciół, a zdrady nieprzyjaciół. Pouczał,
że gdy ktoś wychodzi z domu, powinien pomyśleć,
co zamierza uczynić, a kiedy wraca, niech pomyśli,
co uczynił. Doradzał ciało starannie ćwiczyć. A także
1
W języku greckim miesiąc (δ µην) jest rodzaju męskiego, a dzień
(ή ήµέρα) rodzaju żeńskiego.
57

chętniej słuchać niż mówić, raczej lubić niż nie lubić


się uczyć. Posługiwać się językiem, aby mówić dobrze.
Mieć cnotę za swoją towarzyszkę, a zło za wroga.
Unikać wyrządzania ludziom krzywd. Doradzać pań-
stwu to, co jest najlepsze. Z umiarem zażywać przy-
jemności. Nie stosować nigdy przemocy. Dzieci sta-
rannie wychowywać. Nie zachowywać wrogości. W obe-
cności obcych osób ani nie pieścić żony, ani z nią się
nie kłócić: pierwsze oznacza brak mądrości, drugie
szaleństwo. Nie karcić pijanych domowników, bo to
robi wrażenie, że się samemu jest pijanym. Brać żonę
sobie równą, bo kto weźmie żonę z warstw wyższych,
temu krewniacy będą panami. Nie śmiej się z wyszy-
dzanych, bo staną się twymi wrogami. Gdy cieszysz
się powodzeniem, nie wynoś się nad innych, w biedzie
nie upadaj na duchu. Przeciwności losu naucz się
dzielnie znosić.
Kleobulos zakończył życie jako starzec siedemdzie-
sięcioletni. Poświęcono mu taki epigramat nagrobny:
Mędrca Kleobulosa stratę opłakuje
ojczysta Lindos morzem otoczona.

Zasada Kleobulosa brzmiała: Najlepszy jest umiar.


Do Solona wysłał taki list:

Kleobulos do Solona

Masz wprawdzie wielu przyjaciół i wszędzie dom,


ale sądzę, że najwygodniej będzie dla Solona zamieszkać
w demokratycznym mieście Lindos. Jest to bowiem
wyspa na morzu i jeśli tam zamieszkasz, nic ci nie
będzie groziło ze strony Pizystrata, a przyjaciele
zewsząd będą się do ciebie zjeżdżali.
58

Rozdział siódmy

Periander
625—585 p. n. e.

Periander, syn Kypselosa z Koryntu, pochodził


z rodu Heraklidów. Ożenił się z Lyzidą, którą sam
nazwał Melissą; była ona córką Proklesa, tyrana
Epidauru, i Eristenei, córki Aristokratesa a siostry
Aristodemosa, którzy rządzili prawie całą Arkadią,
jak mówi Heraklides z Pontu w księdze O władzy.
Miał z nią dwóch synów, Kypselosa i Lykofrona:
młodszy był rozumny, starszy natomiast upośledzony
na umyśle. Po pewnym czasie Periander w gniewie
kopnięciem zepchnął ze schodów żonę będącą w ciąży
i zabił ją, uwierzył bowiem w oszczerstwo nałożnic
(które później rzucił w ogień). Syna zaś Lykofrona,
który płakał nad matką, zesłał na wygnanie na wyspę
Kerkyrę. Dopiero kiedy był już w podeszłym wieku,
posłał po Lykofrona, aby objął po nim władzę tyrańską.
Kerkyrejczycy, uprzedzając go zabili mu syna. Roz-
wścieczony wysłał ich synów do Alyattesa, aby ich
wykastrował, ale kiedy okręt się zbliżał do wyspy
Samos, Kerkyrejczycy schronili się w świątyni Hery
i tam na ratunek im przyszli Samijczycy. Periander
złamany tym umarł, w wieku lat osiemdziesięciu.
Sosikrates mówi, że umarł w czterdzieści jeden lat przed
Krezusem, a więc na rok przed czterdziestą dziewiątą
Olimpiadą [584—581 p. n. e.] Herodot pisze w pierw-
szej księdze1, że Periandra łączyły więzy przyjaźni
i gościnności z Trazybulem, tyranem Miletu.
Arystyp natomiast opowiada w traktacie O rozpuście
1
Ι 20.
59

w dawniejszych czasach, że rozkochana w Periandrze


własna jego matka Krateia potajemnie z nim żyła,
a i on znajdował w tym zadowolenie. Gdy to wyszło
na jaw, stał się srogi dla wszystkich dlatego, że to uja-
wniono. Według informacji Efora Periander złożył
ślub, iż poświęci bogom posąg ze złota, jeżeli zwycięży
w Olimpu w czterokonnym zaprzęgu, a kiedy odniósł
zwycięstwo i nie miał złota, zobaczywszy na pewnej
uroczystości bogato wystrojone kobiety, odebrał im
złote ozdoby i wysłał je jako dar wotywny.
Mówią także niektórzy, że nie chcąc, aby znano
miejsce jego grobu, wpadł na taki pomysł. Kazał
dwóm młodzieńcom iść nocą wskazaną im drogą
i zabić a następnie pochować, kogo spotkają; czterem
innym kazał iść za nimi, zabić ich i pogrzebać. Tych
ostatnich mieli znowu zabić następni dwaj. Takie
wydawszy dyspozycje wyszedł na spotkanie pierwszej
pary młodzieńców i został przez nich zabity. Koryn-
tyjczycy na jego kenotafie taki wyryli napis:
Mądrością i mieniem górującego nad innymi Periandra
kryje w swym łonie koryncka ziemia morzem oblana.

A jest i nasz epigramat o Periandrze:


Nie martw się nigdy, że nie masz szczęścia,
lecz ciesz się tym, co dał ci bóg.
Bo i mądry Periander na duchu złamany
zgasł z żalu, że nie dopełnił tego, co osiągnąć zamierzał.

Jego to powiedzenie: „Nic nie czynić dla pieniędzy;


troskę o zysk zostawić tym, którzy zajmują się spra-
wami finansowymi". Periander napisał około dwóch
tysięcy wierszy dydaktycznych. Mawiał, że ci, którzy
chcą bezpiecznie sprawować władzę tyranów, powinni
60

się otaczać życzliwością, a nie bronią. Na pytanie,


dlaczego się trzyma tyranii, odpowiedział, że niebez-
piecznie jest i dobrowolnie ustąpić, i wbrew woli
utracić władzę. Mówił, że dobrą rzeczą, jest spokój,
niebezpieczną porywczość. Zysk jest rzeczą szpetną.
Demokracja jest lepsza od tyranii. Rozkosze szybko
mijają, cześć natomiast trwa wiecznie. W szczęściu
zachowaj miarę, w nieszczęściu rozwagę. Wobec
przyjaciół zarówno w ich szczęściu, jak i w nieszczęściu
bądź jednakowy. Co raz obiecałeś, tego dotrzymaj.
Wiadomości powierzonych w tajemnicy nie ujawniaj.
Karaj nie tylko tych, którzy popełnili występek, lecz
również tych, którzy dopiero się noszą z tym zamiarem.
Periander pierwszy otoczył się strażą zbrojną i prze-
obraził władzę w tyranię. Jak podają Eforos i Arysto-
teles, nie pozwalał każdemu, kto chciał, osiedlić się
w mieście. Pełnia rozwoju jego sił przypada na okres
około trzydziestej ósmej Olimpiady [628—625 p. n. e.],
a był tyranem przez lat czterdzieści.
Sotion, Heraklides i Pamfila (w piątej księdze
Pamiętników) twierdzą, że było dwóch Periandrów,
jeden tyran, a drugi mędrzec, rodem z Ambrakii.
To samo mówi Neantes z Kyzikos, podając, że byli
oni braćmi stryjecznymi. Arystoteles nadmienia, że
mędrcem był Periander z Koryntu1, Platon zaś nie
przeczy.
Od Periandra pochodzi sentencja: Wysiłek może
wszystko. On też zamierzał przekopać Przesmyk Ko-
ryncki.
Pozostały po nim także listy:

1
Arystoteles wymienia Periandra w Polityce 1304 a 32, ale nie w liczbie
Siedmiu Mędrców.
61

Periander do mędrców
Stokrotne dzięki Apollinowi Pytyjskiemu, za to, że
zebraliście się razem, tak że list mój ściągnie was do
Koryntu. Przyjmę więc was jak najgościnniej, prze-
konacie się sami. Podobno zeszłego roku urządziliście
zebranie w Sardes w Lidii. Nie ociągajcie się z przy-
jazdem do mnie, tyrana Koryntu. Chętnie zobaczą,
was Koryntyjczycy wchodzących do domu Periandra.

Periander do Proklesa 1
Nieumyślnie zabiłem moją żonę, ty zaś krzywdzisz
mnie świadomie, odwodząc serce mego syna pde mnie.
Albo zaprzestań tego niedorzecznego postępowania,
albo drzyj przed moją zemstą. Bo ja już zadośćuczy-
niłem swojej winie wobec twojej córki, spaliwszy na
jej cześć wszystkie stroje kobiet korynckich.

Do niego zaś napisał Trazybulos ten oto list:

Trazybulos do Periandra
Posłańcowi twojemu nie dałem żadnej odpowiedzi:
zaprowadziłem go na pole zasiane zbożem i ścinałem
patykiem zbyt wysokie kłosy, a on szedł za mną. Niech
ci teraz opowie, co widział i słyszał. Ty także tak czyń,
jeżeli chcesz się utrzymać przy władzy. Wybijających
się obywateli niszcz, czy ci się wydają wrogami, czy nie.
Bo dla władcy podejrzanymi stają się często i przyja-
ciele.
1
Por. wyżej I 94.
62

Rozdział ósmy

Anacharsis Scyta
ok. r. 600 p. n. e.

Anacharsis Scyta był synem Gnurosa, a bratem


Kaduidasa, króla Scytii; matkę zaś miał Greczynkę.
Z tego powodu władał oboma językami. Napisał poemat
w ośmiuset wierszach, traktujący o prawach Scytów
i Greków, o skromnym życiu i o sztuce wojennej.
Jego otwarty sposób mówienia stał się przysłowiowy —
„mówić jak Scyta".
Sosikrates podaje, że Anacharsis przybył do Aten
w czasie 47 Olimpiady [592—589 p. n. e.], za archonta
Eukratesa. Hermippos opowiada, że przybywszy do
domu Solona Anacharsis kazał jednemu z jego sług,
aby powiedział swemu panu, że przychodzi do niego
Anacharsis i chce go widzieć oraz, jeżeli to jest możliwe,
być jego gościem. Solon polecił służącemu odpowie-
dzieć, że jako gości przyjmuje się na ogół tylko rodaków,
na co Anacharsis wszedłszy oświadczył, że jest przecie
we własnej ojczyźnie i ma prawo być przyjęty jako gość.
Zaskoczony tą odpowiedzią Solon zaprosił go i nie-
bawem zostali wielkimi przyjaciółmi.
Po jakimś czasie, po powrocie do Scytii, Anacharsis
zapragnął ojczyste ustawodawstwo zmienić w duchu
helleńskim, ale, trafiony na polowaniu strzałą przez
swego brata, życie zakończył. Powiedział przy tym,
że sława jego zapewniła mu bezpieczeństwo w Grecji,
ginie zaś na skutek zazdrości we własnej ojczyźnie.
Inni podają, że zmarł składając ofiary według rytuału
greckiego.
63

Nasz epigramat jemu poświęcony brzmi tak:


Gdy wrócił Anacharsis do Scytii po podróżach,
chciał, by wszyscy żyli według greckich zwyczajów.
Nie zdążył słów swych dokończyć,
skrzydlata strzała porwała go do bogów.

Anacharsis mówił, że winna latorośl przynosi trzy


rodzaje gron: pierwszym jest przyjemność, drugim —
pijaństwo, trzecim — wstręt. Dziwiło go, że u Greków
w igrzyskach i zawodach biorą udział ludzie kompe-
tentni w danej dziedzinie, natomiast sędziami są ludzie
niekompetentni. Na pytanie, w jaki sposób można
uchronić się przed pijaństwem, odpowiedział: „Mając
przed oczyma obrzydliwych opilców". Dziwiło go także,
że Grecy, którzy układają ustawy przeciw tym, co
uciekają się do przemocy, nagradzają zawodników
za zadawanie ciosów innym zawodnikom. Dowiedzia-
wszy się, że grubość spodu okrętów wynosi cztery palce,
powiedział, że ci, co płyną statkiem, są o tyle tylko od-
daleni od śmierci.
Oliwę nazwał maścią oszałamiającą, jako że atleci,
którzy się nią namaszczają, dopadają siebie jak szaleni.
Nie mógł pojąć, jak ci, którzy zakazują kłamać, jawnie
okłamują w sklepach, i dziwiło go, że na początku
uczty Grecy piją małymi kubkami, a gdy są już upici —
wielkimi. Na jego posągach widnieje napis: „Panuj
nad językiem, nad żołądkiem i nad zmysłami".
Na pytanie, czy w Scytii" są flety, odpowiedział:
„Nie ma nawet winnej latorośli1". Na pytanie, jaki
okręt jest najbezpieczniejszy, odpowiedział: „Ten,
który już wyciągnięto na ląd". Mówił także, że naj-
bardziej wprawia go w zdumienie u Greków to, że
1
Z której wyrabiano flety.
64

dym zostawiają w górach, a drzewo zwożą do miasta1.


Na pytanie, kogo jest więcej, żywych czy umarłych,
odpowiedział: „A do których zaliczysz tych, co że-
glują po morzu?" Gdy pewien Ateńczyk szydził z niego,
że jest Scyta, odpowiedział: „Dla mnie hańbą jest
moja ojczyzna, ty natomiast jesteś hańbą dla swojej
ojczyzny". Na pytanie, co jest w człowieku dobrego,
a co złego, odpowiedział: „Język". Mówił, że lepiej
jest mieć jednego przyjaciela wartościowego niż wielu
nic niewartych. Twierdził, że agora jest miejscem
wzajemnego oszukiwania się i wyzysku. Obrażony
przez jakiegoś młodego człowieka przy biesiadzie
powiedział: „Młodzieńcze, jeżeli w młodości nie znosisz
wina, na starość będziesz nosił wodę". Jak twierdzą
niektórzy, dla codziennego użytku wynalazł kotwicę
i koło garncarskie. Został po nim taki list:

Anacharsis do Krezusa
Ja, królu Lidów, podróżowałem do kraju Greków,
aby poznać ich obyczaje i sposób życia. Złota nie
potrzebuję. Wystarczy mi, że wróciłem do Scytii
lepszym człowiekiem. Teraz zaś przyjechałem do
Sardes, ponieważ bardzo chciałbym Cię poznać.

Rozdział dziewiąty

Myzon
ok. r. 600 p. n. e.

Myzon, syn Strymona, jak mówi Sosikrates powo-


łując się na Hermipposa, rodem z Ghene, osady poło-
1
Aluzja do palenia w górach węglem kamiennym a zwożenia z gór
do miast drewna przerabianego następnie na węgiel drzewny.
65

żonej w górach Oita lub w Lakonii, zaliczany jest do


siedmiu mędrców. Mówią, że jego ojciec był tyranem.
Według podania Pytia, zapytana przez Anacharsisa,
czy jest ktoś mądrzejszy od niego, odpowiedziała to,
cośmy już w żywocie Talesa 1 przytoczyli o Chilonie:
Mój wyrok jest taki: Myzon z Chen w Oicie
większy jest od ciebie umysłem.

Zaciekawiony tym Anacharsis udał się do wsi Ghene


i znalazł tam Myzona zajętego w lecie naprawą le-
miesza. Powiedział więc do niego: „Nie pora teraz na
orkę". „Ale pora na naprawianie pługa" — odparł
Myzon. Inni zaś mówią, że wyrocznia tak rzekła:
„Mówię o pewnym Etejczyku", i dociekają, co znaczy
wyrażenie Etejczyk. Parmenides powiada, że Eteja
była gminą w Lakonii i że tam urodził się Myzon.
Sosikrates w Sukcesji filozofów podaje, że ze strony
ojca był Etejczykiem, a ze strony matki Chenejczykiem.
Wreszcie Eutyfron, syn Heraklidesa z Pontu, twierdzi,
że Myzon pochodził z Krety, bo Eteja jest miastem
na Krecie. Anaksilaos natomiast głosi, że Myzon
pochodził z Arkadii.
O Myzonie wspomina także Hipponaks, mówiąc:
Myzon, którego sam Apollo nazwał najmądrzejszym z ludzi.

Aristoksenos pisze we Fragmentach, że Myzon niewiele


się różnił od Timona i Apemantosa, bo był tak jak
tamci mizantropem. Widziano go nieraz w Lacede-
monie samotnie idącego na odludziu i śmiejącego się,
a gdy nagle ktoś stawał i pytał, dlaczego się śmieje,
choć nie ma nikogo, odpowiadał: „Właśnie dlatego".
Aristoksenos mówi także, że Myzon dlatego mało był

1
Por. wyżej I 30.
66

znany, iż pochodził nie z miasta, ale ze wsi, i to zabitej


deskami. Z tego powodu także niejedno jego powie-
dzenie przypisuje się tyranowi Pizystratowi, nie czyni
jednak tego filozof Platon, który wspomina o nim
w Protagorasie1, wymieniając go [wśród mędrców]
zamiast Periandra.
Myzon mawiał, że nie ze słów trzeba wnioskować
o rzeczach, ale z rzeczy należy dochodzie słów: nie dla
słów bowiem są rzeczy, ale słowa są dla rzeczy.
Umarł mając lat dziewięćdziesiąt siedem.

Rozdział dziesiąty

Epimenides
ok. r. 600 p. n. e.

Epimenides był, według Teopomposa i wielu innych,


synem Faistiosa, według innych synem Dozjadesa,
a według jeszcze innych synem Agezarcha. Pochodził
z Knossos na Krecie, jakkolwiek na Kreteńczyka nie
wyglądał, bo nosił długie włosy. Wysłany raz przez
ojca, aby paść trzodę, koło południa zmylił drogę
i w jakiejś jaskini przespał pięćdziesiąt siedem lat.
Obudziwszy się szukał swojej trzody, przekonany,
że przed chwilą zasnął. Gdy jej nie znalazł, pobiegł
znów na pastwisko, ale widząc, że wszystko tam już
się zmieniło i że jest inny właściciel, podążył do miasta,
wszedł do swego domu, gdzie zastał obcych ludzi,
którzy go pytali, kim jest, wreszcie znalazł swego
młodszego brata, już także starca, i od niego dowiedział

1
343 A.
67

się całej prawdy. Stał się przez to sławny w Grecji


i uznano go za ulubieńca bogów.
Toteż gdy Ateny zostały dotknięte zarazą i Pytia
orzekła, że miasto powinno złożyć oczyszczającą
ofiarę, wysłano okręt oraz Nikiasza, syna Nikeratosa,
na Kretę, z zaproszeniem dla Epimenidesa. On to w cza-
sie czterdziestej szóstej Olimpiady [596—593 p. n. e.]
udał się do Aten, oczyścił miasto i stłumił zarazę w na-
stępujący sposób. Wziąwszy białe i czarne owce za-
pędził je na wzgórze Areopagu, a stamtąd pozwolił
im iść, gdzie chciały. Jednocześnie nakazał tym,
którzy owce pędzili, aby zabijali je w ofierze miejsco-
wemu bogu tam, gdzie każda z nich się położyła.
W ten sposób uśmierzono zło. Dlatego dotychczas
jeszcze można znaleźć bezimienne ołtarze po wsiach
attyckich — to pamiątki złożonego wówczas zadość-
uczynienia. Wedle innych podań przyczyną zarazy
była zbrodnia Kylońska1. Podania wymieniają także
sposób, w jaki ją odpokutowano. Dwaj młodzieńcy,
Kratinos i Ktezibios, musieli umrzeć, ażeby odwrócić
zarazę. Ateńczycy uchwalili, że dadzą Epimenide-
sowi w upominku jeden talent oraz okręt, który miał
go odwieźć na Kretę. On jednak nie przyjął pieniędzy,
ale doprowadził do traktatu przyjaźni i przymierza
między Knossos i Atenami. W krótkim czasie po po-
wrocie do domu Epimenides umarł, jak opowiada
Flegon w księdze O długowieczności, przeżywszy sto
pięćdziesiąt siedem lat. Według Kreteńczyków zaś
brakowało mu jednego roku do trzystu lat. Ksenofanes
z Kolofonu podaje, że słyszał, iż Epimenides żył sto
pięćdziesiąt cztery lata.

1
Por. wyżej I 64 i przypis o zabiciu stronników Kylona.
68

Epimenides napisał poemat O narodzinach Kuretów


i Korybantów i Teogonią łącznie około pięciu tysięcy
wierszy; oraz O budowie okrętu Argos i Wyprawę Jazona
do Kolchidy, około pięciu tysięcy sześciuset wierszy.
Pisał także prozą O składaniu ofiar i O ustroju politycznym
Krety, a także O Minosie i Radamantysie, około czterech
tysięcy wierszy. Ateńczykom wybudował świątynię
Eumenid, jak mówi Lobon z Argos w piśmie O poetach.
Podobno Epimenides pierwszy stosował oczyszczanie
sakralne ziemi i domów oraz budował świątynie.
Niektórzy zaś opowiadają, że nigdy nie sypiał, a część
nocy spędzał na zbieraniu korzeni.
Zachował się jego list do Solona-prawodawcy o ustroju
politycznym zaprowadzonym przez Minosa na Krecie.
Ale Demetrios z Magnezji w dziele O poetach i pisarzach
o tym samym imieniu stara się dowieść, że list ten jest
późniejszy i napisany nie w kreteńskim, lecz w attyckim
dialekcie. Ja zaś znalazłem inny list Epimenidesa,
który brzmi, jak następuje:

Epimenides do Solona
Bądź dobrej myśli, przyjacielu. Gdyby bowiem
Pizystrat narzucił był jarzmo Ateńczykom, przywy-
kłym już do jarzma i nie mającym dobrych praw,
utrzymałby władzę na zawsze, wziąwszy w ten sposób
wolnych obywateli w niewolę. Dziś jednak bierze
w niewolę mężów pomnych nauk Solona, którzy
bynajmniej nie przywykli do niewoli. I nawet gdyby
sam Pizystrat utrzymał panowanie, nie sądzę, żeby
zdołał przekazać je swoim synom. Trudno bowiem
przyjąć, aby ludzie przywykli do wolności pod naj-
lepszymi prawami mogli popaść w niewolę. Ty zaś nie
69

tułaj się, ale przyjedź do mnie na Kretę. Tu bowiem


możesz się nie bać żadnego tyrana. Jeśli zaś będziesz
podróżował, obawiam się, że jego przyjaciele mogą
ci zrobić coś złego.

Tak brzmiał ten list. Demetrios opowiada, że według


niektórych historyków Epimenides otrzymał od Nimf
nieznany pokarm, który przechowywał w racicy wołu.
Zażywał go w małych dawkach i nie miał w ogóle
nigdy wypróżnień; nikt też nie widział, aby kie-
dykolwiek jadł. Wspomina o tym także Timaios w dru-
giej księdze [Historii Sycylii]. Niektórzy opowiadają, że
Kreteńczycy składali mu ofiary jako bogu. Mówią
również, że miał nadzwyczajne zdolności przepowia-
dania przyszłości. Widząc Munichię powiedział, że
Ateńczycy nie przypuszczają nawet, jak wielkich
nieszczęść przyczyną będzie dla nich ten port; gdyby
wiedzieli, roznieśliby go choćby własnymi zębami.
Zapowiedział im to dużo wcześniej, zanim się to stało 1.
Według podania on pierwszy nazwał się Ajakosem2
i przepowiedział Lacedemończykom, że zostaną po-
konani przez Arkadyjczyków 3. Utrzymywał, że prze-
chodził przez wiele wcieleń. Teopompos podaje w Oso-
bliwościach, że gdy Epimenides budował świątynię
Nimf, usłyszał głos z nieba: „Epimenidesie, nie dla
Nimf, ale dla Zeusa buduj". Kreteńczykom przepo-
wiedział klęskę Lacedemończyków w wojnie z Arka-
1
Na wzgórzu Munichii (port ateński) demokraci ateńscy pod wodzą
Trazybula zadali decydującą kieskę oligarchom w r. 403 p. n. e. Histo-
ryk, który uważał bitwę pod Munichią za katastrofę Aten, musiał być
przekonań antydemokratycznych.
2
Ajakos, jeden z trzech sędziów w podziemiu, był dziadkiem Achil-
lesa i Ajasa.
3
Ściślej, przez Tegeatów —w VI w. p. n. e. Por. Herodot I 66 nn.
70

dyjczykami, jakeśmy to już mówili. Zostali oni poko-


nani pod Orchomenos.
Epimenides zestarzał się w ciągu tylu dni, ile lat prze-
spał. Mówi o tym Teopompos. Myronianos mówi
w Paralelach, że Kreteńczycy uważali go za jednego
z Kuretów. Ciało jego Lacedemończycy przechowują
u siebie zgodnie z pewną wyrocznią, jak podaje Sosi-
bios Lakończyk.
Było jeszcze dwóch innych ludzi tego samego imienia,
jeden — genealog, drugi — autor historii wyspy Ro-
dos, napisanej w dialekcie doryckim.

Rozdział jedenasty

Ferekydes
ok. r. 540 p. n. e.

Ferekydes, syn Babysa, rodem z Syros, jak mówi ne


Aleksander w Sukcesji filozofów, był uczniem Pittakosa.
Teopompos podaje, że on pierwszy pisał o naturze
i o bogach.
Opowiadają o nim wiele zadziwiających rzeczy.
Mianowicie gdy się przechadzał wzdłuż brzegów
Samos i zobaczył okręt płynący szybko z pomyślnym
wiatrem, miał powiedzieć, że okręt za chwilę zatonie;
tak się też stało na jego oczach. Innym razem, gdy pił
wodę czerpaną ze studni, przepowiedział, że na trzeci
dzień będzie trzęsienie ziemi; to też się sprawdziło.
Gdy wracając z Olimpu przybył do Messeny, radził
swemu gospodarzowi Perilaosowi, by wyprowadził
się stamtąd wraz z rodziną. Perilaos go nie posłuchał,
a Messena została zdobyta [przez Spartan]. Lace-
71

demończykom radził, aby nie cenili ani złota, ani


srebra, jak wspomina o tym Teopompos w Osobli-
wościach. Powiedział im, że mu to we śnie polecił
Herakles, który tej samej nocy i królom nakazał,
aby byli posłuszni Ferekydesowi. Niektórzy pisarze
udzielenie tej rady przypisują jednak Pitagorasowi.
Hermippos podaje, że gdy między Efezyjczykami
i Magnezyjczykami wrzała wojna, Ferekydes, który
pragnął zwycięstwa Efezyjczyków, zapytał jakiegoś
przechodnia, skąd idzie, dowiedziawszy się zaś, że z Efe-
zu, rzekł: „Chwyć mię za nogi i zaciągnij aż na ziemię
Magnezyjczyków, a następnie zawiadom rodaków,
żeby po zwycięstwie mię tam pochowali". Przechodzień
ten zawiadomił o tym Efezyjczyków dodając, że Fe-
rekydes kazał to dokładnie powtórzyć. Oni zaś naza-
jutrz stoczyli bitwę z Magnezyjczykami, pokonali ich,
a Ferekydesa, który zmarł w miejscu, gdzie zostawił go
przechodzień, pochowali i w sposób okazały uczcili.
Niektórzy jednak podają, że Ferekydes w drodze
do Delf rzucił się z góry Korykos. Aristoksenos zaś
twierdzi w swej księdze O Pitagorasie i jego szkole, że
Ferekydes zmarł po długiej chorobie i że Pitagoras
pochował go na wyspie Delos. Inni znowu głoszą,
że Ferekydes umarł dotknięty wszawicą. Gdy raz
Pitagoras przyszedł do niego i zapytał, jak mu się po-
wodzi, on, wysuwając palec przez drzwi, powiedział
„Widać to po skórze (χροί δήλα)". Dlatego gramatycy
interpretują to wyrażenie jako oznaczające pogorszenie,
a ci, którzy używają go dla określenia polepszenia,
mylą się. Ferekydes twierdził, że bogowie stół nazywają
„thyoros" 1.

1
θυωρός oznacza stół ofiarny, czyli ołtarz.
72

Andron z Efezu twierdzi, że było dwóch ludzi


tego imienia, obaj z Syros, jeden astronom, a drugi
teolog, syn Babysa, którego uczniem był Pitagoras.
Eratostenes natomiast podaje, że był tylko jeden
Ferekydes z Syros, a drugi, genealog, był Ateńczykiem.
Zachowało się dzieło Ferekydcsa z Syros, zaczyna-
jące się od słów: „Zeus, Czas i Ziemia byli zawsze.
Ziemia otrzymała nazwę Gai (γη), ponieważ Zeus
dał jej ziemię jako upominek (γέρας)".
Zachował się także na wyspie Syros skonstruowany
przez niego zegar słoneczny.
Duris w drugiej księdze Pór roku mówi, że na grobie
Ferekydesa jest taki epigramat:
Mądrość najwyższa jest we mnie; jeżeli może być jeszcze wyższa,
to przyznaj ją mojemu Pitagorasowi. On jest pierwszy
ze wszystkich na ziemi helleńskiej. Nie kłamię, co głoszę.

A Ion z Chios tak mówi o Ferekydesie:


Jego dusza cnotliwa i skromna
także po śmierci żywot ma szczęśliwy,
jeżeli rację miał Pitagoras, ów mędrzec prawdziwy,
który znał myśli i przeznaczenie wszystkich ludzi.
I ja w mierze ferekratejskiej l taki ułożyłem wiersz:

Sławnego Ferekydesa,
co go niegdyś Syros zrodziła,
jak wieść nam niesie, wszawica
piękny zżarła wygląd.
Zanieść się każe
do krainy Magnezyjczyków,
by zwyciężyli Efezu
szlachetni mieszkańcy.

1
W rzeczywistości nie są to czyste ferekrateje, które powinny być
katalektyczne (ostatnia stopa skrócona).
73

Bo była wyrocznia,
tylko jemu znana,
która tak rozkazała.
Tak więc umarł dla ich sprawy.
I to też jest prawda,
że mędrcowi przystoi
i za życia być pomocnym,
i po śmierci.

Doczekał pięćdziesiątej dziewiątej Olimpiady.


Pozostał po nim następujący list:

Ferekydes do Talesa

Obyś miał dobrą śmierć, gdy czas twój nadejdzie.


Mnie zmogła choroba, kiedy nadszedł twój list. Zżarła
mnie całego wszawica i trawi gorączka. Nakazałem
więc domownikom, aby po moim pogrzebie zanieśli
ten list do ciebie. A ty, jeżeli z innymi mędrcami
uznasz to za właściwe, ogłoś go; jeżeli jednak innego
będziesz zdania, nie ogłaszaj. Ja sam nie jestem z niego
zadowolony. Fakty podane tam nie są pewne i nie
utrzymuję; że znam prawdę. Zdobyłem pewną wiedzę
o bogach, resztę trzeba przemyśleć. W tym, co piszę,
jest wiele zagadek. Nękany chorobą nie dopuszczam do
siebie ani lekarzy, ani przyjaciół. Jeżeli ktoś przyjdzie
do moich drzwi i pyta, jak się czuję, wysuwam palec
przez otwór w zamku i pokazuję, jak mię nęka choroba.
I proszę, aby przyszedł nazajutrz na pogrzeb Ferekydesa.
Tacy więc byli tak zwani Mędrcy, do których za-
licza się czasem także tyrana Pizystrata.
Teraz trzeba przejść do filozofów. Należy zacząć
od filozofii jońskiej, której założycielem był, jak wspo-
minaliśmy już, Tales, nauczyciel Anaksymandra.
74

FILOZOFIA JOŃSKA

KSIĘGA DRUGA

Fizycy jońscy

Sokrates i sokratycy
75

Rozdział pierwszy

Anaksymander
611 —546 p. n. e.

Anaksymander, syn Praksjadesa, był Milezyjczy-


kiem. Za pierwszą zasadę (αρχή) i element (στοιχεΐον)
uważał on to, co nieograniczone (το άπειρον), nie
określając tego ani jako powietrze, ani jako wodę,
ani jako coś innego. Twierdził następnie, że zmianom
podlegają tylko części, całość zaś jest niezmienna.
Że ziemia znajduje się w środku, w miejscu centralnym
i ma kształt kuli. Że księżyc sam nie daje światła,
ale świeci światłem, zapożyczonym od słońca. Że słońce
nie jest mniejsze od ziemi i że jest najczystszym ogniem.
Anaksymander pierwszy wynalazł też zegar słone-
czny i umieścił go, jak stwierdza to Favorinus w Hi-
storiach rozmaitych, w odpowiednim miejscu w Lacede-
monie; zegar wskazywał przesilenia i zrównania dnia
z nocą, a jego tarcza oznaczona była cyframi. Stworzył
też pierwszą mapę świata z konturami lądu i morza
oraz pierwsze planetarium.
Poglądy swoje wyłożył zwięźle w piśmie, które
niewątpliwie miał jeszcze w ręku Apollodor z Aten.
W Kronice Apollodora czytamy, że w drugim roku
pięćdziesiątej ósmej Olimpiady [547/6 p. n. e.] Ana-
ksymander miał sześćdziesiąt cztery lata i że umarł
76

niedługo potem, w okresie zaś panowania na Samos


tyrana Polikratesa był w sile wieku.
Opowiadają, że dzieci śmiały się z jego śpiewu.
Dowiedziawszy się o tym, miał powiedzieć: „Trzeba
mi zatem nauczyć się lepiej śpiewać, by zadowolić
dzieci".
Był jeszcze inny Anaksymander, także z Miletu,
historyk piszący w dialekcie jońskim.

Rozdział drugi

Anaksymenes
akme ok. r. 546 p. n. e.

Anaksymenes, syn Eurystratosa, Milezyjczyk, był


uczniem Anaksymandra. Niektóre źródła podają, że
słuchał też Parmenidesa. Za pierwszą zasadę uważał
powietrze i to, co nieograniczone (άπειρον). Dowodził,
że gwiazdy poruszają się dookoła ziemi, a nie schodzą
pod ziemię. Pisał w dialekcie jońskim, stylem prostym
i niewyszukanym.
Wedle informacji, którą znajdujemy u Apollodora,
Anaksymenes żył w czasie zdobycia Sardes [546 p. n. e.],
a umarł w czasie sześćdziesiątej trzeciej Olimpiady
[528—525 p. n. e.].
Było jeszcze dwóch innych pisarzy tego imienia,
obaj rodem z Lampsaku: retor, który pisał o czynach
Aleksandra, i historyk, siostrzeniec poprzedniego.
Filozof Anaksymenes jest też autorem dwóch listów,
które przytaczamy:
77

Anaksymenes do Pitagorasa
Tales, syn Egzamiasza, umarł w starości, a śmierć
jego spowodował nieszczęśliwy wypadek. Nocą jak
zwykle, filozof wyszedł z domu w towarzystwie słu-
żącej, aby obserwować gwiazdy. Zapatrzony w niebo
zapomniał, gdzie się znajduje, i wpadł do studni, nad
której krawędzią nieopatrznie stanął. Tak to Mile-
zyjczycy stracili swego astronoma.
My, którzy jesteśmy jego uczniami, zachowajmy
pamięć o tym mężu i przekażmy ją naszym dzieciom
i uczniom naszym. Z czcią wspominajmy jego słowa,
a wszystkie nasze rozważania rozpoczynajmy od słów
poświęconych Tąlesowi.
A oto drugi list:

Anaksymenes do Pitagorasa
Najmądrzej postąpiłeś z nas wszystkich, przenosząc
się z Samos do Krotony. Tam żyjesz spokojnie, podczas
gdy tutaj Eacydzi1 popełniają zbrodnię za zbrodnią
i w Milecie wciąż rządzą tyrani. Wielkie niebezpie-
czeństwo grozi nam też ze strony króla Medów2.
Dotychczas je zażegnujemy, zgadzając się na płacenie
haraczu. Ale zanosi się na to, że Jończycy powstaną
zbrojnie przeciw Medom w obronie wszystkich współ-
plemieńców; jeśli zaś dojdzie do wojny, nie ma dla nas
nadziei ocalenia. Gzy może Anaksymenes myśleć
o badaniu nieba, kiedy grozi mu śmierć lub niewola?
Tymczasem Ty żyjesz otoczony szacunkiem miesz-
kańców Krotony i innych Greków Italskich i zewsząd,
nawet z Sycylii, zjeżdżają się do ciebie uczniowie.
1
Potomkowie Ajakesa, nieznanego skądinąd władcy Miletu.
2
Tj. króla perskiego Cyrusa.
78

Rozdział trzeci

Anaksagoras
500—428 p. n. e.

Anaksagoras, syn Hegezibulosa albo Eubulosa, po-


chodził z Kladzomen. Był uczniem, Anaksymenesa
i pierwszym filozofem, który materii przydał rozum
(νους). Dzieło jego, napisane stylem pięknym i wznio-
słym, tak się rozpoczyna: „Wszystkie rzeczy były
razem pomieszane; aż doszedł rozum, który dopiero
nadał im porządek". Stąd. też samego filozofa nazywano
żartobliwie Rozumem (Νους), a Timon tak mówił o nim
w Szydach:
Jest też taki Anaksagoras, wielki człowiek, którego nazywają „Ro-
zumem", bo też nie żaden inny rozum, tylko jego własny sprawił, że nagle
zespoliło się to wszystko, co przedtem było bez ładu i składu.
Anaksagoras pochodził z dobrego rodu. Był bardzo
bogaty, ale też bardzo hojny; cały odziedziczony
majątek oddał w końcu krewniakom. Kiedy bowiem
robili mu wyrzuty, że nie dba o swój majątek, odpo-
wiedział: „Dlaczego wy nie mielibyście się tym zająć?"
Na koniec zupełnie się odsunął od rodziny i od życia
publicznego i całkowicie poświęcił się badaniu przy-
rody. Na pytanie, czy nic go nie obchodzi ojczyzna,
odpowiedział: „Jakżeby? Bardzo mię obchodzi moja
ojczyzna!" — i wskazał na niebo.
Anaksagoras miał ponoć dwadzieścia lat w czasie
przeprawy Kserksesa [przez Hellespont, w 480 p. n. e.],
a żył ponoć 72 lata. W Kronice Apollodora czytamy,
że urodził się w okresie siedemdziesiątej Olimpiady
[500—497 p. n. e.], a zmarł w pierwszym roku osiem-
dziesiątej ósmej Olimpiady [428/7 p. n. e.]. Filozofię
79

zaczął uprawiać w Atenach za archontatu Kaliasa 1;


miał wtedy 20 lat. Stwierdza to Demetrios z Faleronu
w wykazie archontów, dodając, że filozof przebywał
następnie w Atenach przez 30 lat.
Anaksagoras twierdził, że słońce to masa rozpalona
do czerwoności, większa niż cały Peloponez (pogląd
ten inni przypisują Tantalowi2). Utrzymywał, że
księżyc jest zamieszkały i znajdują się na nim góry
i doliny. Za elementy uważał jednorodne cząsteczki,
czyli homoiomerie (δµοιοµέρειαι); jak złoto otrzymuje
się z ziarenek, z tzw. złotego piasku, tak cały świat
zbudowany jest z drobnych ciał, składających się
z części jednorodnych.
W doktrynie Anaksagorasa sprawczą przyczyną
ruchu jest rozum. Ciała ciężkie, np. ziemia, znajdują
się w dole, ciała lekkie, jak ogień, na górze; pośrodku
jest woda i powietrze. Dlatego też na ziemi, która
jest płaska, układa się morze, powstałe z wilgoci,
która wyparowała pod wpływem ciepła słonecznego.
Gwiazdy poruszały się pierwotnie jak po kopule,
tak że widoczny za każdym razem szczyt nieba znaj-
dował się zawsze prostopadle do ziemi: obecne
jego odchylenie nastąpiło dopiero później. Droga Mle-
czna jest odbiciem światła tych gwiazd, które nie są
oświetlane przez słońce, komety — połączeniem pla-
net dających płomień, a meteory — rodzajem iskier,
odrzucanych przez wiatr. Wiatry powstają wskutek
rozrzedzania się powietrza pod działaniem słońca.
Grzmot jest wynikiem zderzenia się chmur, a błyska-
1
Raczej Kalliadesa, który był archontem w 480 p. n. e.; archontat
Kalliasa był w r. 456 p. n. e.
2
Nie wiadomo, czy chodzi tu o jakiegoś nieznanego skądinąd filozofa
przyrody, czy też o mitycznego króla Tantala.
80

wica — ich ocierania się o siebie. Trzęsienie ziemi


powstaje wskutek przedostawania się powietrza do
ziemi.
Pierwsze zwierzęta powstały z wilgoci, ciepła i sub-
stancji podobnej do ziemi; dalsze rodziły się już jedne
z drugich, z zarodków prawostronnych samce, z lewo-
stronnych — samice.
Tradycja podaje, że Anaksagoras przepowiedział
upadek meteorytu w Aigospotamoi, wyjaśniając, że
będzie to kamień, który spadnie ze słońca. Dlatego też
Eurypides, który był uczniem filozofa, samo słońce
nazywa w Faetonie1 grudą złotą.
Innym razem, przybywszy na igrzyska do Olimpu,
usiadł w płaszczu skórzanym, jak gdyby spaść miał
deszcz: i rzeczywiście deszcz lunął. Kiedy ktoś go za-
pytał, czy góry Lampsaku staną się kiedyś morzem,
miał odpowiedzieć: „Tak, ale to wymaga czasu".
Zapytany, po co żyje, odparł: „Ażeby badać słońce,
księżyc i niebo". Kiedy ktoś mu powiedział2: „Jesteś
pozbawiony towarzystwa Ateńczyków", odparł: „To
oni są pozbawieni mojego". Na widok grobowca Mauzo-
losa zauważył: „Kosztowny grobowiec jest przykładem
fortuny zamienionej w kamień" 3. Człowiekowi skar-
żącemu się, że umiera na obczyźnie, powiedział:
„Zewsząd jednaka jest droga do Hadesu".
Favorinus w Historiach rozmaitych stwierdza, że Ana-
ksagoras zwrócił pierwszy uwagę na ideał cnoty i spra-
wiedliwości w poezji homeryckiej (koncepcję tę prze-
jął od niego i rozwinął jego przyjaciel Metrodor
1
Tragedia ta się nie zachowała.
2
Prawdopodobnie po jego wygnaniu z Aten.
3
Anegdota ewidentnie nieautentyczna, ponieważ Mauzolos, któremu
słynny nagrobek wystawiła żona Artemizja, umarł w r. 353 p. n. e.
81

z Lampsaku, który znów pierwszy zainteresował się


przyrodniczymi poglądami Homera). Był też autorem
pierwszej książki z wykresami.
Silenos (w pierwszej księdze Historii) wspomina
o upadku meteorytu, umieszczając to wydarzenie
w czasie archontatu Demylosa1; Anaksagoras miał
wówczas powiedzieć, że niebo jest całe złożone z ka-
mieni, które trzymają się tylko dzięki szybkości, z jaką
się obracają, i spadłyby wszystkie, gdyby ich ruch był
powolniejszy.
O procesie Anaksagorasa różne posiadamy relacje.
Sotion w dziele O szkołach filozoficznych mówi, że skargę
przeciw niemu wniósł Kleon, oskarżając go o bez-
bożność na tej podstawie, iż uważał słońce za rozża-
rzoną masę; że bronił go Perykles, który był jego
uczniem; że filozof został skazany na zapłacenie
pięciu talentów i na wygnanie. Inną wersję znajdu-
jemy w Żywotach Satyrosa: czytamy tam, że oskarży-
cielem był nie Kleon, ale Tukidydes, wróg polityczny
Peryklesa, że Anaksagoras był oskarżony nie tylko
o bezbożność, lecz i o medyzm2 i że został zaocznie
skazany na śmierć. Wiadomość o wyroku przyniesiono
mu równocześnie z wiadomością o śmierci synów.
Dowiedziawszy się o wyroku miał powiedzieć: „Przy-
roda dawno już skazała na śmierć i moich sędziów,
i mnie", a usłyszawszy, że jego synowie nie żyją — „Wie-
działem, że spłodziłem dzieci śmiertelne". Powiedzenia
te zresztą inni przypisują Solonowi, a niektórzy — Kse-|line
nofontowi. Demetrios z Faleronu w dziele O starości
mówi, że filozof własnymi rękami pochował synów.
1
Archont tego imienia nie jest znany: Diels proponuje koniekturę:
Demotiona (który był archontem w 470 p. n. e.)
2
Medyzm — działanie na rzecz Persji, sprzyjanie Persji.
82

Hermippos (w Żywotach) opowiada, że Anaksagoras


był uwięziony i z więzienia miał już być wyprowadzony
na śmierć, kiedy na Zgromadzeniu wystąpił Perykles
i zapytał zebranych, czy mają mu coś do zarzucenia
w jego działalności. A kiedy milczeli, zawołał: „A jestem
uczniem tego człowieka! Nie dawajcie przeto wiary
fałszywym oskarżeniom, nie zabijajcie tego człowieka,
ale zaufajcie mi i uwolnijcie go!" Anaksagoras został
wypuszczony na wolność, ale nie mógł znieść doznanej
zniewagi i odebrał sobie życie.
Hieronim opowiada znowu (w drugiej księdze
Zapisków), że Perykles przyprowadził do trybunału
filozofa wyczerpanego i osłabionego chorobą i że sę-
dziowie uwolnili go bardziej z litości niż z przekonania.
Tyle na temat procesu Anaksagorasa.
Anaksagoras nienawidził podobno Demokryta za
to, że nie chciał z nim dyskutować.
Ostatnie lata życia spędził w Lampsaku i tam też
umarł. Kiedy rządcy miasta zapytali go przed śmiercią,
czy ma jakieś życzenie, poprosił, by w miesiącu jego
śmierci ustanowiono doroczne święto dla chłopców.
Życzenie zostało spełnione i zwyczaj ten utrzymał
się tam po dziś dzień.
Mieszkańcy Lampsaku wyprawili filozofowi uro-
czysty pogrzeb, a na grobie jego umieścili następujący
napis:
Tutaj spoczywa Anaksagoras, który szukając prawdy
niemal do niej dotarł, sięgając krańców nieba.

Ja też uczciłem go epigramatem:


Mówił, że słońce jest tylko masą rozpaloną.
i dlatego miał umrzeć Anaksagoras.
Uratował go jego przyjaciel Perykles. Ale wtedy sam
pozbawił się życia, jak przystało na mędrca.
83

Oprócz filozofa Anaksagorasa było jeszcze trzech


innych znaczniejszych ludzi tego samego imienia:
retor ze szkoły Isokratesa, rzeźbiarz, o którym wspo-
mina Antigonos, i gramatyk ze szkoły Zenodota.

Rozdział czwarty

Archelaos
ok. r. 450 p. n. e.

Archelaos pochodził z Aten lub z Miletu, a ojciec


jego miał się nazywać Apollodoros, czy też — jak po-
dają niektórzy — Midon. Był uczniem Anaksagorasa,
a nauczycielem Sokratesa. On to pierwszy wprowadził
do Aten jońską filozofię przyrody; nazywano go też
Archelaosem Fizykiem, ponieważ był ostatnim przed-
stawicielem filozofii przyrody, którą następnie wyparła
filozofia moralna, zapoczątkowana przez Sokratesa.
Jest zresztą prawdopodobne, że już Archelaos zajmo-
wał się zagadnieniami etycznymi, skoro — jak o tym
wiemy — rozstrząsał zagadnienia prawa, piękna i spra-
wiedliwości, i że od niego przejął te zainteresowania
Sokrates, który je sam już w pełni rozwinął i dlatego
też został uznany za pierwszego twórcę etyki.
Archelaos uczył, że dwie są przyczyny powstawa-
nia: ciepło i zimno; że istoty żywe powstały z mułu.
Twierdził też, że nic nie jest ani godziwe, ani niegodziwe
z natury, ale tylko z ustanowienia.
A oto jak w zarysach przedstawia się jego system:
woda paruje pod wpływem ciepła, przy czym, kiedy
opada w dół i tężeje pod działaniem ognia, wytwarza
ziemię, kiedy zaś rozlewa się na wszystkie strony, wy-
84

twarzą powietrze. Toteż ziemia jest ograniczona


przez krążące dokoła powietrze, a powietrze — przez
krążący ogień. Zwierzęta rodzą się z rozgrzanej ziemi,
która wydziela pokarm w postaci szlamu podobnego
do mleka. W taki też sposób ziemia zrodziła ludzi.
Archelaos pierwszy wskazał, że dźwięk powstaje wskutek
drgania powietrza, a morza tworzą się w miejscach
wgłębionych, wskutek przesączania się wody przez
ziemię. Twierdził też, że słońce jest największą z gwiazd
i że wszechświat jest nieskończony.
Oprócz filozofa Archelaosa znamy jeszcze trzech
innych ludzi tego samego imienia: autora opisu ziem,
przez które przeszedł Aleksander, autora pisma O Oso-
bliwościach natury1, oraz retora, który napisał podręcznik
wymowy.

Rozdział piąty

Sokrates
469—399
Sokrates był synem Sofroniska, kamieniarza, i po-
łożnej Fainarety (mówi o tym Platon w Teajtecie1);
urodził się w Atenach w gminie2 Alopeke. Istniała
opinia, że pomagał Eurypidesowi w układaniu dra-
matów; toteż Mnezilochos pisze:
Frygijczycy to nowy dramat Eurypidesa,
do którego Sokrates też dołożył drewna 3.
1
149 A.
2
Dem, czyli gmina (δήµος) był ateńską administracyjną jednostki)
terytorialną. Dziewięć demów tworzyło fylę (φυλή). W czasach Sokra-
tesa demów było ponad sto.
3
Jest tu nieprzetłumaczalna gra słów: Frygijczycy i φρύ-
γανα (drewno).
85

a dalej mówi o „Eurypidesach skleconych przez So-


kratesa". W Jeńcach Kalliasa czytamy:
A. Skąd taka wyniosłość, taka duma?
B. Mam wszelkie do niej prawo, dał mi je Sokrates.
A w Chmurach Arystofanesa 1:
To on układa Eurypidesowi
owe dramaty, które nie mają sensu, ale za to są głębokie.
Wedle niektórych pisarzy Sokrates był uczniem Ana-
ksagorasa, a Aleksander [Polihistor] w Sukcesjach
filozofów jako jego nauczyciela wymienia również
Damona. Po skazaniu Anaksagorasa słuchać miał wy-
kładów Archelaosa Fizyka; Aristoksenos mówi, że
był nawet jego kochankiem. Duris twierdzi, że So-
krates był pierwotnie niewolnikiem i pracował przy
obróbce kamieni; niektórzy za jedno z jego dzieł
uważają postacie odzianych w szaty Charyt na Akro-
polu. Tradycję tę musiał znać Timon, który pisał
o Sokratesie w Szydach:
Oto jakie było pochodzenie tego kamieniarza, niedoszłego prawo-
dawcy, czarodzieja Hellady, specjalisty od subtelnych argumentów,
pogromcy retorów, ironicznego szydercy na poły tylko attyckiego.
Sokrates był też doskonałym retorem (stwierdza to
m. in. Idomeneus), ale rząd Trzydziestu Tyranów
zabronił mu nauczania retoryki (wiadomość tę podaje
Ksenofont2). Arystofanes pokazuje go też jako mówcę,
który umie złą sprawę przedstawić jako dobrą. Favori-
nus w Historiach rozmaitych mówi, że Sokrates i jego
uczeń Aischines byli pierwszymi nauczycielami re-
1
Cytatu tego nie ma w zachowanej redakcji Chmur. Pochodzi on
albo z pierwszej redakcji Chmur Arystofanesa, zaginionej (Koch), albo
z Chmur Teleklidesa (Dindorf).
2
Wspomnienia o Sokratesie T 2, 31.
86

toryki. Potwierdzenie tej informacji znajdujemy w piś-


mie Idomeneusa O sokratykach. Był też Sokrates
pierwszym filozofem, który rozprawiał o tym, jak naj-
lepiej żyć, i pierwszym filozofem, który został skazany
na śmierć i poniósł śmierć z wyroku. Aristoksenos,
syn Spintara, twierdzi; że Sokrates zajmował się też
spekulacją, lokował pieniądze, zbierał dochód, a po
jego wydaniu znowu lokował kapitał.
Demetrios z Bizancjum opowiada, że Kriton, ocza-
rowany pięknem jego duszy, wydobył go z jego war-
sztatu i dał mu wykształcenie.
Doszedłszy do przekonania, że badanie przyrody
nie ma żadnego praktycznego znaczenia dla nas,
ludzi, Sokrates zajął się roztrząsaniem zagadnień
etycznych, filozofując w warsztatach i na rynku.
Mówił, że szuka wiedzy o tym,

Co jest dobre, a co złe w domostwach 1.

Dowiadujemy się też od Demetriosa z Bizancjum, że


kiedy Sokrates z właściwą sobie pasją rozprawiał
o filozofii, wywoływał nieraz wściekłość audytorium;
rzucano się nań, bito go po twarzy, szarpano za włosy.
Najczęściej jednak był przedmiotem drwin i pogardy.
Wszystko to znosił cierpliwie. Nie zareagował nawet
na kopniaka, którym go raz uraczono. A kiedy jeden
ze świadków sceny dziwił się jego spokojowi, miał
odpowiedzieć: „A gdyby kopnął mnie osioł, czy po-
zwałbym go przed sąd?"
W przeciwieństwie do większości ludzi nie odczu-
wał potrzeby podróżowania. Jedynymi jego podróżami
były kampanie wojenne, w których brał udział jako
1
Odyseja IV 392-
87

żołnierz. Poza tym przebywał stale w Atenach, zawsze


chętny do dyskutowania z każdym rozmówcą; a dys-
puty prowadził nie po to, by zmusić przeciwnika do
zmiany poglądu, lecz po to, żeby razem z nim odkryć
prawdę. Opowiadają, że Eurypides dał mu kiedyś
do przeczytania dzieło Heraklita i zapytał go następnie,
co o nim myśli. Sokrates miał odpowiedzieć; „To, co
zrozumiałem, jest piękne; przypuszczam, że to, czego
nie zrozumiałem, jest również piękne, tylko że do
zgłębienia wymagałoby nurka delijskiego".
Sokrates uprawiał ćwiczenia fizyczne i był zdrowy
i silny. Brał udział w kampanii amfipolijskiej 1, w bitwie
pod Delium2 uratował życie Ksenofontowi 3 podnosząc
go, kiedy spadł z konia, a kiedy cała armia ateńska
uciekała w popłochu, on jeden cofał się powoli, rozglą-
dając się spokojnie, czy nieprzyjaciel nie następuje,
gotów do obrony. Brał też udział w wyprawie do
Potidei4, która odbywała się morzem, ponieważ droga
lądowa była zamknięta z powodu wojny. Podczas
oblężenia stał ponoć raz przez całą noc nie zmie-
niając pozycji, a w czasie całej kampanii wykazał
niezwykłe męstwo; zasłużone odznaczenie ustąpił je-
dnak Alkibiadesowi, który był jego ukochanym (jak
stwierdza Arystyp w IV księdze dzieła O rozpuście
w dawniejszych czasach), Ion z Chios mówi, że jako
młodzieniec Sokrates odbył z Archelaosem podróż
na Samos; Arystoteles wspomina również o jego po-
1
Jedna z kampanii wojny peloponeskiej. Usiłowanie odbicia zajętego
przez Spartę miasta trackiego Amfipolis zakończyło się klęską Ateńczy-
ków pod wodzą Kleona (422 p. n. e.).
2
Rok 424 p. n. e.
3
Informacja ewidentnie błędna, Ksenofont był wtedy dzieckiem.
4
Rok 432 p. n. e.
88

bycie w Delfach, a Favorinus (w 1 ks. Wspomnień


twierdzi, że był również na Istmie.
Sokrates dał liczne dowody siły charakteru i demo-
kratycznych przekonań. Nie usłuchał ludzi Kritiasza,
kiedy kazali mu aresztować Leona z Salaminy, którego
chcieli skazać na śmierć, by zawładnąć jego majątkiem 1.
A przedtem, jedyny w całej radzie, głosował przeciwko
skazaniu dziesięciu dowódców2. I wreszcie, mimo
że miał możność ucieczki, pozostał w więzieniu; ocze-
kując śmierci, robił wyrzuty przyjaciołom płaczącym
nad jego losem, a rozmowa, którą z nimi prowadził,
żeby ich pocieszyć, jest najpiękniejszą z jego wypo-
wiedzi.
Był człowiekiem niezależnym i dumnym. Pamfila
opowiada w siódmej księdze Wspomnień, że kiedy Alki-
biades chciał mu ofiarować duży kawał ziemi, żeby
sobie wybudował dom, nie przyjął daru mówiąc:
„Gdybym potrzebował butów, a ty dawałbyś mi cały
błam skóry, żebym sobie kazał zrobić buty, to czyżbym
się nie ośmieszył, przyjmując?".
Przyglądając się mnogim towarom wystawionym
na sprzedaż mawiał często sam do siebie: „Jak wiele jest
rzeczy, których potrzeby nie odczuwam". Często też
powtarzał słowa poety:
Srebro i purpura
użyteczne są na scenie, ale nie w życiu 3.
1
W czasie rządów Trzydziestu Tyranów, r. 404 p. n. e.
2
Po bitwie pod Arginuzami, r. 406 p. n. e., wskutek burzy nie
zdołano uratować załóg zatopionych okrętów ani wyłowić ciał poległych.
Dowodzący admirałowie zostali postawieni przed sąd i skazani na
śmierć za niedopełnienie obowiązku państwowego i religijnego.
3
Wedle Stobajosa (Flor. LIX 15) cytat ten pochodzi z Filemona,
pisarza Komedii Nowej (IV w. p. n. e.) — ale w takim razie nie mógł
go znać Sokrates.
89

Okazywał swą pogardę władcom, Archelaosowi Ma-


cedońskiemu, Skopasowi z Krannon, Eurylochowi
z Larissy; nie przyjął ich darów i nie pojechał, kiedy
go zapraszali na swe dwory. Tryb życia miał tak re-
gularny, że jedyny z mieszkańców Aten uniknął
epidemii, które tam raz po raz wybuchały1.
Arystoteles mówi2, że Sokrates miał dwie żony:
jedną była Ksantypa, która urodziła mu syna Lam-
proklesa, drugą Myrto, córka Arystydesa Sprawiedli-
wego, którą poślubił bez posagu i z którą miał dwóch
synów, Sofroniska i Meneksenosa. Myrto miała być
pierwszą żoną. Ale istnieje też tradycja (którą przyj-
mują Satyros i Hieronim z Rodos), że Sokrates miał
dwie żony równocześnie 3. A przyczyna tego miała być
taka, że w Atenach, zdziesiątkowanych przez wojny,
ażeby powiększyć liczbę ludności ustanowiono prawo,
iż każdy obywatel może oprócz żony prawowitej,
legalnej, obywatelki ateńskiej, mieć dzieci jeszcze
z drugą. Zgodnie z tym prawem miał postąpić Sokrates.
Nie dotykały go szyderstwa, był wyższy ponad nie.
Szczycił się skromnością swojego trybu życia i nie
przyjmował od nikogo zapłaty. Mawiał, że głód jest
najlepszym kucharzem, że człowiek nie potrzebuje
wyszukanych napojów, by ukoić pragnienie, i że on,
mając najmniejsze potrzeby, jest najbliższy bogom.

1
W pierwszej fazie wojny peloponeskiej, kiedy ofiarą zarazy padł
Perykles (r. 429 p. n. e.).
2
W niezachowanym dialogu O szlachetnym urodzeniu.
3
Są to plotki, którym przeczą nasze świadectwa i prawdopodo-
bieństwo. Arystydes umarł w r. 467 i ze względów chronologicznych
jćgo córka raczej nie mogła być żoną Sokratesa. Platon, a także
Ksenofont stwierdzają wyraźnie, że matką wszystkich trzech synów
Sokratesa była Ksantypa.
90

Potwierdzenie tych cech jego charakteru można zna-


leźć nawet u poetów komicznych, którzy chcąc go
ośmieszyć bezwiednie go chwalą.
Oto jak go charakteryzuje Arystofanes1:
O człowieku, ożywiony szlachetną żądzą, zdobycia mądrości,
jakże będziesz szczęśliwy u Ateńczyków i w Grecji;
jako że masz dobrą pamięć, usposobienie myśliciela,
jesteś wytrzymały na trudy, nie męczysz się ani stojąc, ani chodząc,
dobrze znosisz zimno, nigdy ci nie spieszno do śniadania,
unikasz opilstwa, obżarstwa i wszelkich innych nieroztropności.

Ameipsjas zaś wprowadza go na scenę w starym,


zniszczonym płaszczu, i taki nam przedstawia dialog:
A. Witaj, Sokratesie, w małym gronie znakomity,
Ale do niczego na wielkim zgromadzeniu.
Oto jesteś wśród nas, mocarzu.
Ale jakby ci zdobyć przyzwoity płaszcz?
B. Słuszna to nagana pod adresem krawców — partaczy.
A. Co za człowiek! Nigdy, nawet kiedy jest głodny,
nie zdobędzie się na przymilne słowo 2.

O jego dumie i sile charakteru świadczą również


następujące słowa Arystofanesa: 3
Wyniośle kroczysz po ulicach, wodząc dokoła oczyma,
nieobuty jesteś i wiele znosisz niedostatków, a patrzysz na nas z góry.

Czasem jednak, w szczególnie uroczystych okazjach,


Sokrates ubierał się porządnie, a nawet strojnie. Takim
na przykład widzimy go w platońskiej Uczcie 4, kiedy
idzie do Agatona.
Miał równy talent do zachęcania, jak i do odradzania.

1
Arystofanes, Chmury, ww. 411—416.
2
Cytat z niezachowanej komedii pt. Konnos.
3
Chmury ww. 361—62.
4
174 A.
91

Z Teajtetem na przykład tak potrafił rozmawiać


na temat wiedzy1, że młodzieniec wyszedł z tej roz-
mowy — jak mówi Platon — pełen entuzjazmu.
A znowu spotkawszy Eutyfrona, który już miał włas-
nemu ojcu wytoczyć proces o zabicie cudzoziemca,
tak z nim rozmawiał na temat pobożności, że skłonił
go do poniechania oskarżenia2. Lyzis pod wpływem
jego nauki, wzywającej do życia cnotliwego, stał się
człowiekiem wysoce moralnym. Siła przekonywająca
jego argumentów polegała na tym, że czerpał je z doś-
wiadczenia. Ksenofont opowiada, że kiedy syn Sokra-
tesa Lampriskos był niegrzeczny dla matki, ojciec
przemówił do niego tak, że chłopiec zawstydził się
swego zachowania3. Dowiadujemy się też od Kseno-
fonta, że Glaukona, brata Platona, skłonił do porzu-
cenia myśli o karierze politycznej, tłumacząc mu,
że nie ma dostatecznego po temu doświadczenia.
Natomiast Charmidesowi doradzał zajęcie się poli-
tyką, ponieważ uważał go za odpowiednio przygo-
towanego 4.
Kiedyś dodał ducha strategowi Ifikratesowi, poka-
zując mu koguty cyrulika Meidiasa dzielnie walczące
z kogutami Kalliasa. Widząc to Glaukonides zrobił
uwagę, że Sokratesa należałoby na stałe pozyskać
dla miasta, tak jak jakiegoś bażanta czy pawia.
Mawiał nieraz: Jak dziwną jest rzeczą, że ludzie
zawsze umieją odpowiedzieć na pytanie, ile posiadają
owiec, nie umieją natomiast podać liczby swoich
przyjaciół ani ich wymienić - tak nisko widać ich
1
W dialogu Teajtet.
2
W Platońskim dialogu Eutyfron.
3
Wspomnienia o Sokratesie II 2.
4
Tamże III 6.
92

cenią. Widząc, jak Euklides z zapałem kształci się


w sztuce erystycznej, zauważył: „Będziesz umiał może,
Euklidesie, radzić sobie z sofistami, ale nie z ludźmi".
Uważał bowiem subtelności retoryczne za całkowicie
bezużyteczne — co potwierdza też Platon w Euty-
demie1.
Kiedy Charmides chciał mu ofiarować niewolni-
ków, z których mógłby mieć dochód, nie przyjął.
Niektóre źródła podają, że wzgardził nawet urodą
Alkibiadesa. W Uczcie Ksenofonta czytamy2, że jako
najmilsze z dóbr wychwalał wolny czas. Twierdził,
że jedynym dobrem jest wiedza, a jedynym złem
niewiedza, że bogactwo i szlachetne urodzenie nie
przynoszą chwały, ale — przeciwnie — tylko zło.
Kiedy ktoś mu powiedział, że matka Antystenesa
jest Traczynką, odparł: „A ty czy sądziłeś, że człowiek
tak szlachetny mógł się urodzić z obojga rodziców
ateńskich?" Za jego namową Kriton wykupił z nie-
woli Fedona, który, pojmany na wojnie, używany był
jako niewolnik do najniższych posług:
W podeszłym już wieku nauczył się grać na lirze,
mówiąc, że nie widzi nic złego w uczeniu się rzeczy,
której się dotychczas nie umiało. A wedle wiadomości,
przekazanej nam przez Ksenofonta w Uczcie3, chęt-
nie i często tańczył, uważając, że jest to ćwiczenie
sprzyjające zachowaniu dobrej kondycji fizycznej.
Sokrates utrzymywał, że jego daimonion4 przepo-

1
303 D.
2
IV 44.
3
2,16.
4
∆αιµόνιοv — duch opiekuńczy, geniusz na którego powoływał się
Sokrates.
93

wiada mu przyszłość; że dobry początek jest już


niemałym osiągnięciem, a zaczynać należy od małego;
że on sam nie wie nic poza tym, że wie, iż nic nie
wie. Powiadał też, że ludzie, którzy płacą wysoką cenę
za wczesne owoce, sami pozbawiają się owoców na-
prawdę dojrzałych. Na pytanie, co jest największą
cnotą u człowieka młodego, odpowiedział: „Umiar1".
Twierdził, że geometrii należy się uczyć tylko tyle,
żeby móc wymierzyć ziemię, którą się otrzymuje lub
przekazuje.
Wyszedł w środku przedstawienia Auge Eurypidesa,
usłyszawszy ze sceny następujące słowa na temat cnoty:
Najlepiej zostawić ją jej własnemu losowi 2.

Absurdem jest — powiedział, tłumacząc ten swój


postępek — robić wielką sprawę z poszukiwania
niewolnika, którego nie można odnaleźć, a równocześnie
pozwalać, by zginęła cnota.
Kiedy ktoś go prosił o radę, czy ma się żenić, czy nie,
odpowiedział: „Którąkolwiek z tych dwóch rzeczy
wybierzesz, będziesz żałował swego wyboru ".
Mówiąc o rzeźbiarzach, dziwił się, że zadają sobie
tyle trudu, aby kamień uczynić jak najbardziej podobnym
do człowieka, a nie dbają ani trochę o to, aby sami
nie byli bardziej podobni do głazów niż do ludzi.
Młodzieńcom zalecał, by jak najczęściej przeglądali
się w zwierciadle; pięknym będzie to przypominać —
mówił — aby się zachowywali odpowiednio do swego

1
Dosłownie: Nic ponad miarę, nic zanadto (µηδέν άγαν) — słynna
sentencja, której autorstwo przypisywano Solonowi.
2
Dramat Auge nie zachował się; cytowany tu wiersz znajduje się
w zachowanej Elektrze (w. 379).
94

wyglądu, brzydkim zaś, że zdobywając wiedzę, będą


mogli zakryć swoją szpetotę.
Razu pewnego zaprosił do domu ludzi bogatych;
kiedy Ksantypa wstydziła się, że przyjęcie będzie
zbyt skromne, uspokoił ją tymi słowy: „Nie martw
się. Albowiem jeżeli są to ludzie rozsądni, będą zado-
woleni z tego, co otrzymają; jeżeli zaś są to pospolici
głupcy, to nie warto się nimi przejmować". Zwykł był
też mówić, że podczas gdy inni żyją po to, żeby jeść,
on je po to, żeby żyć. Powiadał też, że ten, kto się
liczy z opinią tłumu, postępuje jak człowiek, który
odmówiłby przyjęcia jednej tetradrachmy, rozpoznaw-
szy, że jest fałszywa, a za dobry pieniądz uznałby
stos złożony z samych takich fałszywych monet.
Kiedy Aischines powiedział mu: „Jestem biedny
i nie mogę ci nic ofiarować, tylko siebie samego ci
daję" — odparł: „Czy nie widzisz, jak wielki jest twój
dar?" Człowiekowi, który skarżył się przed nim, że
nie odgrywa żadnej roli, odkąd nastało panowanie
Trzydziestu, odpowiedział: „I ty się tym martwisz?"
Kiedy mu przyniesiono wiadomość, że Ateńczycy
skazali go na śmierć, powiedział: „A na nich ten sam
wyrok wydała przyroda". (Wedle innych źródeł słowa
te wypowiedział nie Sokrates, ale Anaksagoras.) Żonę,
kiedy żaliła się, że został skazany niesprawiedliwie,
zapytał: „Wolałabyś, żebym umierał z wyroku spra-
wiedliwego?"
Miał w więzieniu sen, że ktoś mówi do niego:
Na trzeci dzień przybędziesz do urodzajnej Ftyi. 1

1
Wiersz z Iliady (IX 363), cytowany przez Platona w Kritonie
44 B.
95

Obudziwszy się, powiedział do Aischinesa: „Za dwa


dni umrę".
Kiedy miał już wypić cykutę, Apollodor ofiarował
mu piękny płaszcz, żeby go włożył przed śmiercią.
„Jakże — powiedział Sokrates — to mój płaszcz był
dosyć dobry, żeby w nim żyć, a nie jest wystarczająco
dobry, żeby w nim umrzeć?"
Kiedy mu powtarzano, że ktoś źle o nim mówi,
odpowiadał: „Widać nie umie dobrze mówić". Kiedy
Antystenes tak odwrócił swój płaszcz, by widać było,
że jest dziurawy, Sokrates zauważył: „Przez dziury
w twoim płaszczu prześwieca twoja próżność". „Ten
a ten cię obraził, czy nie czujesz się dotknięty?" — za-
pytał go jeden z przyjaciół. „Ani trochę, bo nie widzę,
jaki związek ze mną mają jego obelgi."
Uważał, że nie należy się obawiać komediopisarzy,
ale przeciwnie, z całym spokojem wystawiać się na ich
krytykę; jeżeli wyszydzają cię za coś, co jest w tobie
rzeczywiście, to będziesz się starał poprawić; a jeżeli
za coś, czego w tobie wcale nie ma, to cóż cię to może
obchodzić. Kiedy razu pewnego Ksantypa naprzód
mu nawymyślała, a potem wylała mu na głowę kubeł
wody, oświadczył: „czy nie mówiłem, że kiedy Ksan-
typa grzmi, to potem lunie deszcz?" Gdy Alkibiades
zauważył, że wymysły Ksantypy są nie do zniesienia,
odpowiedział: „Ja się przyzwyczaiłem, tak jak się
można przyzwyczaić do ciągłego warkotu kołowrotka.
A ty na przykład, czy dobrze znosisz gęganie gęsi?" —
„Tak — odparł Alkibiades — ale one dają mi jaja
i pisklęta". A na to Sokrates: „A mnie Ksantypa
urodziła synów". Przyjaciele, widząc jak razu pewnego
na rynku Ksantypa w złości zdarła zeń płaszcz, wzywali
go, żeby ją uderzył. „Nie, na Zeusa! Piękna to byłaby
96

scena: my walczymy ze sobą na pięści, a z was jedni


mówią: «Dobrze, Sokratesie!», drudzy zaś: «Lepiej,
Ksantypo!»". Mówił, że pojął za żonę jędzę, tak jak
jeźdźcy wybierają sobie narowiste konie. „I tak jak
oni — dodawał — jeżeli potrafią ujeździć takiego
konia, dadzą sobie radę ze wszystkimi, tak i ja, dzięki
temu, że mogę wytrzymać z Ksantypą, potrafię współ-
żyć ze wszystkimi ludźmi".
Takie to lub im podobne były słowa i czyny filozofa;
potwierdzeniem jego pięknych wypowiedzi i pięknego
postępowania była sławna odpowiedź Pytii, udzielona
Chajrefontowi:
Ze wszystkich ludzi Sokrates najmędrszy.
To był też powód zawiści i nienawiści, którą wzbudzał;
a już szczególnie był znienawidzony za to, że wykazy-
wał, iż ludzie, którzy mają wielkie o sobie mniemanie,
są w rzeczywistości głupcami; do ludzi tych zaliczał
niewątpliwie, jak wiemy z Platońskiego Menona, Any-
tosa, który nie mogąc darować Sokratesowi jego
szyderstw, naprzód podjudził przeciw niemu Arysto-
fanesa i jego przyjaciół, następnie zaś namówił Mele-
tosa do wniesienia przeciw filozofowi oskarżenia o bez-
bożność i psucie młodzieży.
Tym, który wniósł oskarżenie przeciw Sokratesowi,
był więc Meletos; mowę oskarżycielską wygłosił —
jak podaje Favorinus w Historiach rozmaitych — Polyeu-
ktos, a napisał ją — wedle Hermippa — sofista Poli-
krates, a wedle innych — sam Anytos; cały proces
przygotował demagog Lykon.
Antystenes w Szkołach filozoficznych i Platon w Obronie 1
zgodnie stwierdzają, że oskarżycieli było trzech: Anytos,
1
23 E.
97

Lykon i Meletos; że Anytos występował jako mściciel


wyszydzanych przez Sokratesa rzemieślników i poli-
tyków, Lykon — retorów, a Meletos — poetów.
Favorinus (w I ks. Wspomnień) dowodzi, że przemó-
wienie oskarżycielskie Polikratesa nie mogło być wy-
głoszone rzeczywiście na procesie, ponieważ jest w nim
mowa o odbudowaniu murów przez Konona, co
nastąpiło w sześć lat po śmierci Sokratesa1. Dowód
ten jest całkowicie przekonywający.
Favorinus przekazał nam w pełnym brzmieniu
oświadczenie oskarżycieli (stwierdzając, że jest ono
„dotychczas przechowywane w Metroon" 2).
„Meletos, syn Meletosa, z gminy Pitteus, wnosi
pod przysięgą następujące oskarżenie przeciw Sokra-
tesowi, synowi Sofroniska, z gminy Alopeke:
Sokrates jest winien nieuznawania bogów, których
uznaje państwo, i wprowadzania kultu jakichś nowych
bóstw; jest też winien psucia młodzieży. Za co powi-
nien ponieść karę śmierci."
Kiedy Sokrates zapoznał się z obroną, którą dlań
napisał Lizjasz, powiedział: „Piękna to mowa, Lizjaszu,
ale dla mnie nieodpowiednia". Przemówienie bowiem
było na pewno bardziej prawnicze niż filozoficzne.
Kiedy zaś Lizjasz zapytał: „Jeżeli —jak sam mówisz —
przemówienie jest piękne, to dlaczego miałoby być
nieodpowiednie dla ciebie?", odparł — „A czyż szaty
albo trzewiki nie mogą być piękne, a jednak dla mnie
bezużyteczne, bo nie na moją miarę?"
Podczas procesu — jak opowiada w Wieńcu Justus

1
Admirał ateński Konon odbudował ateńskie Długie Mury (zburzone
na rozkaz Sparty po klęsce Aten w wojnie peloponeskiej) w r. 393.
2
Ateńskie archiwum państwowe.
98

z Tyberiady — wszedł na mównicę Platon. Ale zale-


dwie wypowiedział pierwsze słowa: „Chociaż jestem,
o mężowie ateńscy, najmłodszy z ludzi, którzy dotych-
czas przemawiali z tej trybuny", sędziowie przerwali
mu krzycząc: „Zejdź, zejdź!" I nastąpiło głosowanie,
w którym za skazaniem Sokratesa padło 281 głosów1.
Kiedy zaś sędziowie zastanawiali się nad wymiarem
kary, ewentualnie nad wysokością grzywny, Sokrates
zgłosił gotowość zapłacenia 25 drachm (wedle Eubu-
lidesa — 100 drachm). Wśród sędziów podniosła się
wrzawa oburzenia, a Sokrates dodał jeszcze: „Uważam,
że za to, czego w mym życiu dokonałem, zasłużyłem
sobie, by na koszt publiczny mieć dożywotnie utrzy-
manie w Prytaneum"2. Wówczas nastąpiło drugie
głosowanie, w którym filozof został skazany na śmierć;
za wyrokiem skazującym padło jeszcze 80 głosów 3.
Sokrates został wtrącony do więzienia, a w kilka
dni później wypił cykutę; do ostatniej chwili prowadził
wzniosłe rozmowy, które przekazał nam Platon w Fedonie.
Miał też — jak podają niektóre źródła — ułożyć
wówczas pean rozpoczynający się od słów:
Bądźcie sławieni, Apollo Delijski i Artemis, świetna wy paro!

Dionizodoros [z Aleksandrii] twierdzi jednak, że


autorem tego peanu nie jest Sokrates. Ułożył też So-
krates bajkę Ezopową, niezbyt zresztą udaną, która
tak się zaczyna:
Ezop kiedyś powiedział mieszkańcom miasta Koryntu:
O cnocie nie sądźcie tak, jak sądzi się w trybunałach.

1
Przeciw 220 głosom za uniewinnieniem.
2
Była to nagroda dla obywateli szczególnie zasłużonych dla państwa i dla
niektórych zwycięzców olimpijskich.
3
Sokrates został skazany większością 361 głosów przeciw 140.
99

Tak więc umarł Sokrates. Wnet po jego śmierci


Ateńczycy opamiętali się i na znak żałoby zamknęli
wszystkie palestry i gimnazja. Oskarżycieli Sokratesa
skazali na wygnanie, a Meletosa nawet na śmierć1,
Sokratesa zaś uczcili posągiem z brązu, wykonanym
przez Lizyppa, który został ustawiony w Pompejonie2.
[Nie tylko w Atenach nienawiść ścigała oskarżycieli
Sokratesa.] Kiedy Anytos, opuściwszy Ateny, przy-
był do Heraklei, mieszkańcy tego samego dnia
kazali mu opuścić miasto. Jeśli idzie o Ateńczyków,
to musieli oni żałować swego postępowania nie tylko
w stosunku do Sokratesa. I samego Homera—jak po-
daje Heraklides [Lembos] —uznali kiedyś za obłąkane-
go i skazali na zapłacenie 50 talentów grzywny. O Tyrta-
josie mówili, że jest niespełna rozumu. Astydamasa3 sta-
wiali początkowo wyżej nad Aischylosa i bliskich mu
poetów i jemu pierwszemu postawili posąg z brązu.
Eurypides w Palamedesie zwraca się też do nich z wy-
rzutem :
Zabiliście, zabiliście mądrego, niewinnego słowika Muz! —

mając na myśli skazanie Sokratesa (jednakowoż sprze-


czna z tym jest informacja Filochorosa, wedle której
Eurypides miał umrzeć przed Sokratesem4).
Sokrates urodził się — jak podaje w swej Kronice
Apollodor — za archontatu Apsefiona, w czwartym
roku siedemdziesiątej siódmej Olimpiady [470/69],
1
Informacje te nie znajdują skądinąd potwierdzenia.
2
Budynek w Atenach, w którym przechowywano ozdoby i insygnia
używane na uroczystych procesjach i obchodach religijnych.
3
Astydamas, synowiec Aischylosa, był autorem bardzo licznych,
ale niezbyt udanych dramatów.
4
W rzeczywistości Eurypides umarł w r. 406 p. n. e., nie mógł
więc pisać o śmierci Sokratesa.
100

szóstego Targeliona, a więc w dniu, w którym, Ateń-


czycy urządzają sakralne oczyszczenie miasta i w któ-
rym — wedle tradycji delijskiej — urodzić się miała
Artemida1. Umarł zaś w pierwszym roku dziewięć-
dziesiątej piątej Olimpiady [400/399], w wieku lat
siedemdziesięciu. Daty te potwierdza również Deme-
trios z Faleronu. Niektórzy autorzy utrzymują jednak,
że Sokrates umarł mając 60 lat. Obaj, tzn. i Sokrates,
i Eurypides, który urodził się w pierwszym roku sie-
demdziesiątej piątej Olimpiady [480/479], za
archontatu Kalliadesa, byli uczniami Anaksagorasa.
Wedle mojego przekonania Sokrates zajmował się
nie tylko etyką, lecz także filozofią przyrody. Wiadomo
bowiem, że prowadził również dyskusje na temat
przeznaczenia; stwierdza to nawet Ksenofont2, który
w zasadzie przypisuje swemu nauczycielowi zaintere-
sowania wyłącznie etyczne. Natomiast Platon, kiedy
w Obronie 3 każe Sokratesowi polemizować z Anaksa-
gorasem i innymi filozofami przyrody, wkłada w jego
usta swoje własne poglądy.
Arystoteles powiada, że pewien mag, przybyły do
Aten z Syrii, przepowiadając Sokratesowi rozmaite
nieszczęścia, jakie miały go spotkać, wywróżył mu też,
że umrze śmiercią gwałtowną.
Ja sam poświęciłem Sokratesowi następujący czte-
rowiersz :

1
Targelion był jedenastym miesiącem roku ateńskiego, który za-
czynał się w drugiej połowie czerwca, po letnim przesileniu dnia z nocą:
przypadał na drugą połowę maja i pierwszą połowę czerwca. W tym
miesiącu obchodzono uroczyście rocznicę oswobodzenia Aten przez
Tezeusza od krwawego haraczu składanego przedtem Minosowi.
2
Wspomnienia o SokratesieI 4 i 6.
3
Obrona 26 D.
101

Teraz, gdy jesteś wśród niebian, pij nektar, Sokratesie.


Słusznie mądrym cię nazwał bóg, co sam jest mądrością.
Odważnie z rąk Ateńczyków przyjąłeś kielich z cykutą,
którą twoimi ustami oni sami wypili.
Sokrates — stwierdza to Arystoteles w III księdze
Poetyki1 — był przedmiotem gwałtownych ataków
ze strony niejakiego Antilocha z Lemnos oraz Anty-
fonta-Wróżbity. Podobnie przeciw Pitagorasowi wy-
stępował Kilon z Krotony, przeciw Homerowi za jego
życia występował Syagros, a po jego śmierci — Kseno-
fanes z Kolofonu. Hezjoda za jego życia atakował
Kerkops, a po śmierci wspomniany już Ksenofanes.
Pindara krytykował Amfimenes z Kos, Talesa — Fe-
rekydes, Biasa — Salaros z Prieny, Pittakosa — Anti-
menidas i Alkajos, Anaksagorasa — Sosibios, Simo-
nidesa — Timokreon [z Rodos].
Spośród kontynuatorów nauki Sokratesa, tzw. so-
kratyków, najważniejsi byli: Platon, Ksenofont i Anty-
stenes, a z tak zwanych dziesięciu założycieli szkół
sokratycznych najbardziej są znani czterej: Aischi-
nes2, Fedon, Euklides i Arystyp. Naprzód będziemy
mówić o Ksenofoncie (o Antystenesie później, w roz-
dziale poświęconym cynikom 3), potem o właściwych
sokratykach, a następnie o Platonie, którego szkoła
była pierwszą z dziesięciu szkół sokratycznych i który
był założycielem pierwszej Akademii. Tej kolejności
będziemy się trzymać.

1
Nie w Poetyce, lecz w zaginionym piśmie O poetach, cytowanym
w III 48 i wymienionym w wykazie pism Arystotelesa (V 22) jako
składające się z 3 ksiąg.
2
Aischines ze Sfettos w rzeczywistości szkoły filozoficznej nie założył
(por. niżej II 62).
3
Por. niżej VI I —19.
102

Oprócz Sokratesa-filozofa było jeszcze czterech innych


ludzi noszących to samo imię: historyk, autor opisu
Argos; perypatetyk rodem z Bitynii; poeta piszący
epigramaty; i wreszcie Sokrates z Kos, który pisał
o imionach bogów.

Rozdział szósty

Ksenofont
ok. 426—359 p. n. e.

Ksenofont, syn Gryllosa, był Ateńczykiem z gminy


Ercheia. Odznaczał się skromnością i niezwykłą urodą.
Opowiadają, że razu pewnego Sokrates, spotkawszy
go w wąskiej uliczce, zagrodził mu przejście kijem
i zaczął go wypytywać, gdzie są sprzedawane różne
rodzaje żywności. Kiedy Ksenofont odpowiedział na
wszystkie pytania, filozof zapytał go z kolei: „A teraz
powiedz mi, gdzie ludzie stają się zacni i szlachetni?"
Widząc zaś, że młodzieniec nie wie, co odpowiedzieć,
wezwał go: „Pójdź za mną i ucz się tej wiedzy!'"
W takich to okolicznościach miał Ksenofont zostać
uczniem Sokratesa. On też pierwszy zapisywał słowa
mistrza i ogłaszając na podstawie tych notatek
swoje Wspomnienia o Sokratesie, przekazał je potomności.
Ksenofont jest też pierwszym z filozofów, który pisał
dzieła historyczne.
Arystyp twierdzi w IV księdze pisma O rozpuście
w dawniejszych czasach, że Ksenofont kochał się w Klei-
niaszu 1 i tymi słowami wyrażał swoją miłość: „Widok

1
Stryjecznym bracie Alkibiadesa.
103

Kleiniasza jest mi droższy od urody całego świata,


i zgodziłbym się być ślepym na wszystkie inne piękne
rzeczy, bylebym tylko mógł patrzeć na jednego jedynego
Kleiniasza. Męczarnią jest dla mnie noc i sen, ponieważ
wtedy nie widzę Kleiniasza, a najżywszą wdzięczność
czuję dla światła i słońca, które mi go ukazują".
Przyjaźń Cyrusa [Młodszego] zdobył Ksenofont
w następujących okolicznościach: miał on bliskiego
przyjaciela imieniem Proksenos, pochodzącego z Be-
ocji, ucznia Gorgiasza z Leontinoi. Ów Proksenos
był przyjacielem Cyrusa i przebywał na jego dworze
w Sardes. Stamtąd też napisał do Ksenofonta do Aten,
zapraszając go, żeby przyjechał i starał się pozyskać
przyjaźń Cyrusa. Ksenofont pokazał list Sokratesowi,
prosząc go o radę. Filozof polecił mu udać się do Delf
i zapytać wyroczni. Ksenofont usłuchał i zjawił się
przed bogiem delfickim, ale zapytał go nie o to, czy
ma jechać do Cyrusa, ale jak ma jechać. Sokrates
miał doń o to pretensję; niemniej jednak sam też
doradzał wyjazd. Ksenofont przybył więc na dwór
Cyrusa, który okazywał mu taką samą przyjaźń jak
Proksenosowi. Dzieje kampanii1, a następnie odwrotu
sam wyczerpująco opisał2. Ksenofont pozostawał
3
w złych stosunkach z Menonem z Farsalos , dowódcą
wojsk cudzoziemskich w armii Cyrusa, i żeby go
skompromitować, opowiadał o nim, że ma kochanków
starszych od siebie. Niejakiemu Apollonidesowi za-
rzucał znowu, że dał sobie przekłuć uszy 4.
Po kampanii w Azji, po nieszczęsnych wydarzeniach
1
Kampanii Cyrusa przeciw jego bratu, królowi Artakserksesowi II.
2
W Anabazie.
3
Znanym z Platońskiego dialogu nazwanego od jego imienia.
4
Anab. III 31.
104

w Foncie i zdradzie króla Odryzów, Scutesa, Ksenofont


wrócił do Azji i zaciągnął się do armii króla spartań-
skiego Agezilaosa, do której zwerbował dawnych
żołnierzy Cyrusa. Miał dla Agezilaosa uwielbienie
ponad wszelką miarę i z tego też powodu został przez
Ateńczyków oskarżony o lakonofilię i skazany na
wygnanie. Podczas pobytu w Efezie połowę złota,
które miał przy sobie, powierzył kapłanowi Artemidy
Megabyzosowi, ażeby je n siebie przechował do chwiłi
jego powrotu, gdyby zaś nie wrócił, żeby kazał za nie
zrobić posąg i ofiarował go bogini. Drugą połowę
wysłał jako dar wotywny do Delf. Wraz z Agezilaosem,
który został odwołany z Azji dla objęcia dowództwa
w wojnie przeciw Tebom 1, wrócił z Efezu do Grecji.
Po przybyciu otrzymał od Lacedemończyków przy-
wilej proksenii.
Następnie rozstał się z Agezilaosem i udał się do
Skilluntu, miejscowości położonej w Elidzie, niedaleko
od miasta. Towarzyszyła mu —jak podaje Demetrios
z Magnezji — żona Filezja oraz — o czym wspomina
Deinarchos w mowie obrończej, którą napisał dla oskar-
żonego przez Ksenofonta wyzwoleńca 2 — dwaj synowie
Gryllos i Diodoros, zwani Dioskurami3.
Kiedy Megabyzos, przybywszy do Elidy na igrzyska
olimpijskie, przywiózł mu pieniądze, które mu w Efezie

1
Wojna przeciw Tebom była zarazem wojną Sparty z Atenami,
które należały również do związku korynckiego. W bitwie pod Koro-
neią (349 p. n. e.), zwycięskiej dla Sparty, Ksenofont walczył przeciw
Atenom.
2
Mówca Deinarchos napisał mowę przeciw wnukowi Ksenofonta
noszącemu imię dziadka.
3
Zapewne dlatego, że byli bliźniakami, jak Dioskurzy Kastor
i Polluks.
105

powierzył był w depozyt, kupił sobie za nie posiadłość


ziemską [w Skilluncie], poświęcając ją bogini. Płynąca
tam rzeka nazywała się Selinus — tak samo jak rzeka
w Efezie. Zamieszkał tam i odtąd życie upływało mu
na łowach, podejmowaniu przyjaciół i pisaniu książek.
Odmienną wersję podaje Deinarchos, twierdząc, że
dom i ziemię [w Skilluncie] otrzymał Ksenofont od
Sparty.
Z innych źródeł dowiadujemy się znowu, że Spar-
tańczyk Filopidas przysłał mu do Skilluntu w darze,
do jego całkowitej dyspozycji, niewolników, których
zdobył w walkach w Dardanii. Słyszymy też, że na
Skillunt napadli Elejczycy1 i na skutek opieszałości
pomocy spartańskiej zdobyli posiadłość. Synowie Kse-
nofonta wraz z częścią służby mieli się wówczas schro-
nić w Lepreon, a on sam naprzód dostał się do Elidy,
a dopiero potem do synów do Lepreon. Stamtąd
wraz z nimi udał się do Koryntu i tam się osiedlił.
Kiedy Ateńczycy uchwalili udzielenie pomocy Sparcie,
Ksenofont posłał synów do Aten, by wzięli udział
w walce po stronie Lacedemończyków — jako że byli
oni wychowani w Sparcie, o czym mówi Diokles
[z Magnezji] w Żywotach filozofów. Diodor wyszedł
z wojny cało, niczym się szczególnym nie odznaczywszy;
miał syna, któremu dał imię brata. Natomiast Gryllos,
który służył w kawalerii, brał udział w bitwie pod
Mantineą2 i tam też dzielnie walcząc, poległ; mówi
o tym Eforos, w księdze XXV. W bitwie tej kawalerią
dowodził Kefizodoros, a całą armią — Hegezilaos.
Pod Mantineą poległ również Epaminondas.
1
Po klęsce Spartan pod Leuktrami w r. 371.
2
W której Teby poniosły klęskę (362 r.), tracąc na zawsze krótko-
trwałą hegemonię w Grecji.
106

Opowiadają, że Ksenofont składał uroczystą ofiarę


bogom, kiedy mu doniesiono o śmierci syna. W pier-
wszej chwili zdjął wieniec z głowy [na znak żałoby],
ale kiedy usłyszał, że Gryllos poległ śmiercią walecznych,
z powrotem uwieńczył czoło. Inni znów opowiadają,
że nie wylał ani jednej łzy, ale powiedział: „Wiedzia-
łem, że spłodziłem syna śmiertelnego". Arystoteles wspo-
mina 1, że śmierć Gryllosa wywołała ogromną ilość
pochwał i epitafiów i że ich autorzy, przynajmniej
w części, pisali je, by przypodobać się ojcu. Hermippos
(w biografii Teofrasta) wspomina, że pochwałę Gryl-
losa napisał także Isokrates. Timon szydzi z Kseno-
fonta w tych słowach:
Dwie czy trzy marne mowy, a może nawet więcej,
takie, jakie mógłby napinać Ksenofont albo
nie pozbawiony talentu perswazji Aischines.

Takie było życie Ksenofonta. Osiągnął akme w czwar-


tym roku dziewięćdziesiątej czwartej Olimpiady
[401/400], a w kampanii Cyrusa brał udział za
archontatu Ksenajneta, na rok przed śmiercią So-
kratesa. Umarł — jak stwierdza Stezikleides z Aten
w Wykazie archontów i zwycięzców olimpijskich — w pier-
wszym roku sto piątej Olimpiady [360/359], za
archontatu Kallimedesa, w tym samym roku, w którym
na tron macedoński wstąpił Filip, syn Amyntasa.
Wedle Demetriosa z Magnezji umarł w Koryncie,
niewątpliwie w wieku podeszłym.
Ksenofont był w ogóle człowiekiem wybitnym,
a szczególnie znał się na koniach, polowaniu i taktyce
wojennej, jak tego dowodzą jego pisma. Odznaczał
się pobożnością, gorliwie składał ofiary i umiał wróżyć
1
W niezachowanym dialogu pt. Gryllos.
107

z wnętrzności składanych w ofierze zwierząt. Wzorem


był dla niego Sokrates.
Napisał około czterdziestu ksiąg, które różni autorzy
różnie dzielą. Są to:
Anabaza (której każda księga opatrzona jest wstępem,
ale brak wstępu do całości)
Wychowanie Cyrusa(Cyropedia)
Historia grecka (Hellenika)
Wspomnienia [o Sokratesie]
Uczta (Sympozjon)
Księga o gospodarstwie (Ekonomika)
O jeździe konnej
O polowaniu
O dowodzeniu kawalerią
Obrona Sokratesa (Apologia)
O dochodachl
Hieron, czyli o tyranii
Agezilaos
O ustroju Aten i Sparty. (Tego ostatniego pisma Deme-
trios z Magnezji nie uważa za dzieło Ksenofonta)2.
Opowiadają, że to Ksenofont wydał Historię Tuki-
dydesa, zapewniając przez to sławę dziełu, które było
przedtem nieznane i które mógł też, gdyby był chciał,
ogłosić za swoje. W uznaniu jego wdzięku pisarskiego
nazywano go Muzą attycką. To był też powód wza-
jemnej zazdrości Ksenofonta i Platona — o której
będziemy jeszcze mówić w księdze poświęconej Pla-
tonowi 3.
1
Dziś uważane za nieautentyczne.
2
Są to dwa różne pisma: napisane może przez Ksenofonta pismo
O ustroju Sparty oraz anonimowe pismo O ustroju Aten, którego autorem
był jakiś oligarcha w pierwszych latach wojny peloponeskiej. Rzecz
O ustroju politycznym Aten zostawił też Arystoteles.
3
Por, niżej III 34.
108

A oto epigramat, jaki napisałem na cześć Kseno-


fonta:

Nie tylko dla Cyrusa szedł Ksenofont wojować w Persji,


ale szukał też drogi wiodącej do chwały Zeusa.
Pokazując, że męstwo Greków jest wynikiem wychowania,
przypomniał, jak piękna była nauka Sokratesa.

I drugi, który napisałem na śmierć Ksenofonta:

Wspólplemieńcy Kranaosa i Kekropsa l skazali cię na wygnanie


za twoją, Ksenofoncie, przyjaźń z Cyrusem.
Gościnnie przyjął cię Korynt i tak miłą ci była ta ziemia.
że w niej postanowiłeś spocząć na

Niektóre źródła umieszczają akme Ksenofonta oraz


innych uczniów Sokratesa w osiemdziesiątej dziewiątej
Olimpiadzie [424—421]; Istros zaś twierdzi, że
Ksenofont został skazany na wygnanie na wniosek
Eubulosa i że na wniosek tegoż Eubulosa powzięta
została uchwała cofająca banicje.
Ogółem znamy siedmiu Ksenofontów. Pierwszym
był filozof, o którym mówimy. Drugi Ksenofont, też
Ateńczyk, był bratem Pytostratosa, autora Tezeidy
oraz żywotów Epaminondasa i Pelopidasa. Trzecim
był lekarz na wyspie Kos; czwartym — historyk dzie-
jów Hannibala; piątym — autor pisma o mitycznych
cudach; szóstym — rzeźbiarz na wyspie Paros; i wre-
szcie siódmym — komediopisarz z okresu Starej
Komedii.

1
Kranaos i Kekrops to mityczni królowie ateńscy; ich współplemieńcy —
to Ateńczycy.
109

Rozdział siódmy

Aischines
ok. r. 400 p. n. e.

Aischines był synem kiełbaśnika imieniem Charinos


(czy też Lizaniasz, jak podają niektóre źródła). Był
Ateńczykiem. Od najmłodszych lat odznaczał się
pilnością i dlatego zapewne nie opuszczał Sokratesa,
który też mawiał: „Tylko syn kiełbaśnika wie, jak mnie
cenić". Idomeneus twierdzi, że nie Kriton, ale Aischi-
nes doradzał Sokratesowi ucieczkę z więzienia; Platon
natomiast radę tę wkłada w usta Kritona 1, ponieważ
miał niechęć do Aischinesa za to, że był bardziej
oddany Arystypowi niż jemu. Mówiono — a plotkę
tę rozszerzał przede wszystkim Menedemos z Eretrii —
że większość dialogów Aischinesa pochodziła ze spuści-
zny po Sokratesie, którą Aischines miał otrzymać
od Ksantypy i następnie wydać pod własnym
imieniem. Ale na pewno nie jest to prawdą o tzw.
„bezgłowych" dialogach Aischinesa2, źle skompono-
wanych, w niczym nie przypominających jędrnego
stylu Sokratesa i w ogóle tak słabych, że Pizystrat
z Efezu na tej podstawie twierdził, że ich autorem nie
mógł być Aischines. Perseusz [z Kition] uważa, że
autorem większej części siedmiu dialogów sokratycznych,
ogłoszonych pod imieniem Aischinesa, był Pazifon
z Eretrii, który wydał je jako dzieła Aischinesa. Skąd-
inąd znajdujemy u Aischinesa zapożyczenia z dialo-
gów Antystenesa (z Małego Cyrusa, Heraklesa Mniej-
1
W dialogu Kriton.
2
Bezgłowymi (ακέφαλοι) nazywano dialogi pozbawione dramaty-
cznego wprowadzenia.
110

szego i Alkibiadesa) i z innych filozofów. Nie rozstrzy-


gając sprawy autorstwa, o oryginalności stwierdzimy
tylko, że pośród pism przekazanych nam pod imieniem
Aischinesa jest siedem dialogów utrzymanych w stylu
i duchu sokratycznym. Najwcześniejszym i dlatego
też najsłabszym dialogiem jest Miltiades. Dalej nastę-
pują: Kallias, Aksjochos, Aspazja, Alkibiades, Telauges
i Rinon.
Opowiadają, że Aischines, który żył w wielkiej
biedzie, w poszukiwaniu zarobku udał się na Sycylię
na dwór Dionizjosa [Młodszego]; władcy polecił go
nie Platon, który był mu niechętny, lecz Arystyp.
Aischines dedykował Dionizjosowi kilka dialogów i otrzy-
mał od niego dary. Wróciwszy z Syrakuz do Aten,
nie występował jako samodzielny filozof, nie miał
bowiem odwagi rywalizować ze znajdującymi się
wówczas u szczytu sławy Platonem i Arystypem.
Naprzód udzielał płatnych lekcji, potem utrzymywał
się z pisania mów sądowych dla osób dochodzących
swych krzywd — do czego aluzję robi Timon, kiedy
mówi o „nie pozbawionym talentu perswazji Aischi-
nesie". Opowiadają, że kiedy Aischines użalał się
przed Sokratesem na swą biedę, ten miał mu poradzić,
żeby sam od siebie pożyczył pieniędzy, zmniejszając
sobie porcje jedzenia.
Podejrzenia co do oryginalności dialogów Aischi-
nesa miał nawet Arystyp; kiedy bowiem Aischines
czytał swoje utwory w Megarze, skompromitował
go, pytając głośno: „Skąd to wziąłeś, złodzieju?"
Polykritos z Mende twierdzi (w pierwszej księdze
Historii Dionizjosa), że Aischines przebywał na dworze
Dionizjosa aż do wypędzenia tyrana, a potem pozostał
jeszcze w Syrakuzach do chwili powrotu Diona, i że
111

razem z nim był na Sycylii poeta dramatyczny Karkinos.


Zachował się też list Aischinesa do Dionizjosa.
Aischines był także niezłym retorem; dowodzą tego
mowy, jakie napisał w obronie stratega Fajaksa
i w obronie Diona. W sztuce oratorskiej ściśle wzorował
się na Gorgiaszu z Leontinoi. Lizjasz występował
przeciw Aischinesowi w mowie pod tytułem O dono-
sicielstwie. Wszystko to świadczy o tym, że Aischines
odgrywał pewną rolę jako mówca. Wiemy tylko o jed-
nym jego uczniu: był nim Arystoteles z przydom-
kiem Bajarz (Mythos).
Panaitios twierdzi, że ze wszystkich dialogów, w któ-
rych występuje Sokrates, autentyczne są jedynie dia-
logi Platona, Ksenofonta, Antystenesa i Aischinesa;
dialogi Fedona i Euklidesa uważa za wątpliwe, a wszyst-
kie inne odrzuca jako apokryfy.
Znamy ogółem ośmiu Aischinesów. Pierwszy to
filozof, o którym mówiliśmy; drugi — autor podrę-
czników retoryki; trzeci — mówca, współczesny De-
mostenesowi; czwarty — uczeń Isokratesa, rodem
z Arkadii; piąty — Mityleńczyk, zwany „Biczem na
retorów"; szósty — filozof należący do Akademii,
uczeń i ulubieniec Melantiosa z Rodos; siódmy — pi-
sarz polityczny z Miletu; i wreszcie ósmy — rzeź-
biarz.

Rozdział ósmy

Arystyp
ok. r. 435—350 p. n. e.

Arystyp pochodził z Cyreny, do Aten zaś —jak mówi


Aischines — przywiodła go sława Sokratesa. Jak
stwierdza perypatetyk Fainias z Erezu, on pierwszy
112

z uczniów Sokratesa pobierał zapłatę za nauczanie,


jak sofiści, a zarobione pieniądze oddawał mistrzowi.
Ale kiedy razu pewnego ofiarował mu dwadzieścia
min, Sokrates rozgniewał się i natychmiast odesłał
pieniądze, mówiąc, że jego daimonion nie pozwala
mu ich przyjąć. Arystypa nie lubił Ksenofont; znalazło
to wyraz w jego Wspomnieniach 1 gdzie wywód Sokra-
tesa przeciwko cenieniu przyjemności przedstawiony
jest w postaci jego polemiki z Arystypem.
O Arystypie źle wyraża się nawet Teodor [Ateista]
w piśmie O szkołach filozoficznych, a także — jak już
przedtem wspomniałem — Platon w dialogu O duszy2.
Arystyp umiał się zawsze przystosować do miejsca,
czasu i osoby i w każdej sytuacji zachować się najsto-
sowniej. Miał też u Dionizjosa względy większe niż
inni: cokolwiek by się nie zdarzyło, potrafił przedsta-
wić rzecz tak, że władca był zadowolony. Szczęściem
była dlań przyjemność teraźniejsza, a za rzecz nie-
wartą trudu uważał zabieganie o przyjemność, która
miałaby nastąpić dopiero w przyszłości. Dlatego też
Diogenes [z Synopy] nazywał go psem nadwornym.
Timon tymi słowy szydził z jego subtelności:
Taką to subtelną naturę miał Arystyp,
który samym dotykiem rozpoznawał fałsz.
Opowiadają, że kiedy pewien człowiek oburzał się,
iż filozof kazał sobie kupić kuropatwę za 50 drachm,
Arystyp zapytał go: „A ty czy nie dałbyś za nią obola?"
Usłyszawszy zaś odpowiedź twierdzącą, powiedział:
„Tyle samo znaczy dla mnie 50 drachm, co dla ciebie

1
II 1 i III 8
2
Tj. w Fedonie 59 BC. O wrogości miedzy Platonem i Arystypem
autor będzie mówił w ks. III 36.
113

jeden obol". Razu pewnego Dionizjos pokazał mu trzy


kurtyzany, żeby sobie wybrał jedną z nich. „Parys
drogo zapłacił za to, że wybrał jedną" — odpowiedział
Arystyp i wyszedł ze wszystkimi trzema, ale przed
bramą kazał im odejść. Oto jak umiał zarówno brać,
jak i rezygnować. Kiedy Dionizjos napluł mu w twarz,
nie zareagował, a świadkom tej sceny, którzy mieli
mu to za złe odpowiedział: „Rybacy pozwalają się
opryskiwać morzu, ażeby złowić kiełbia, a ja miałbym
się nie zgodzić na opryskanie mieszaniną wina i wody,
jeżeli mogę za to złapać wieloryba?"
Kiedy razu pewnego przechodził obok Diogenesa
[z Synopy], który, zajęty opłukiwaniem jarzyn, zau-
ważył szyderczo: „Gdybyś umiał zadowolić się takim
pożywieniem, nie musiałbyś być dworakiem tyranów",
odpowiedział: „Ty zaś, gdybyś umiał żyć z ludźmi,
nie płukałbyś jarzyn" 1, Na pytanie, co dała mu filo-
zofia, odparł: „To, że mogę czuć się swobodnie w każ-
dym otoczeniu". Kiedy mu wyrzucano wystawny
tryb życia, odpowiedział: „Gdyby to było czymś
złym, nie urządzano by z takim przepychem uroczy-
stości na cześć bogów". Na pytanie, jaką przewagę
nad innymi ludźmi mają filozofowie, odpowiedział:
„Tę, że gdyby zostały zniesione wszystkie prawa,
my żylibyśmy nadal tak samo, jak żyjemy teraz".
Kiedy zapytał go Dionizjos, dlaczego filozofowie
garną się do domów ludzi bogatych, a bogacze bynaj-
mniej nie szukają domów filozofów, odparł: „Dlatego
że pierwsi wiedzą, czego im potrzeba, drudzy zaś

1
Ta sama anegdota opowiedziana jest w ks. II 102 jako powiedzenie
Teodora do Metroklesa, a w ks. VI 58 jako powiedzenie Platona do Dio-
genesa.
114

tego nie wiedzą". Kiedy Platon wyrzucał mu wystawny


tryb życia, zapytał go: „A czy cenisz Dionizjosa?",
otrzymawszy zaś odpowiedź twierdzącą, zauważył:
„A przecież żył on znacznie wystawniej niż ja; stąd
wniosek, że zamiłowanie do przepychu w niczym nie
przeszkadza cnocie". — Na pytanie, jaka jest różnica
między człowiekiem wykształconym a niewykształ-
conym, odpowiedział: „Taka sama, jak między koniem
ujeżdżonym a nieujeżdżonym". Kiedy razu pewnego,
wchodząc do domu kurtyzany, zauważył, że jeden
z towarzyszących mu chłopców rumieni się ze wstydu,
powiedział: „Nie jest hańbą tu wchodzie, hańbą jest
tylko nie umieć stąd wyjść".
Kiedy ktoś przedstawił mu pewien zawiły problem,
ażeby go rozwiązał, powiedział: „Po co starać się,
głupcze, rozwikłać zagadkę, która nawet teraz, kiedy
nie jest rozwikłana, sprawia nam już tyle kłopotu".
Mówił, że lepiej być żebrakiem niż nieukiem, bo
pierwszemu brak tylko pieniędzy, drugiemu zaś —
człowieczeństwa. Kiedy mu pewien człowiek zaczął
wymyślać, uciekł przed nim. A gdy tamten ścigał go,
krzycząc: „Dlaczego uciekasz", zawołał: „Albowiem
jak tobie wolno mnie lżyć, tak mnie wolno nie słuchać
obelg". — „To dziwne — zauważył kiedyś ktoś w jego
obecności — że filozofów widzi się zawsze u drzwi
ludzi bogatych." „Podobnie u lekarzy — odparł Ary-
styp — spotyka się ludzi chorych, a mimo to nikt
chyba nie wolałby być chorym niż lekarzem."
Razu pewnego, kiedy płynął do Koryntu, na morzu
rozszalała się burza. Ktoś z podróżnych, widząc
jego zdenerwowanie, zauważył: „My, zwyczajni lu-
dzie, nie boimy się, a wy, filozofowie, tchórzycie".
„To dlatego — odpowiedział Arystyp, że nie jest
115

równa wartość życia, o które walczymy". Słysząc, jak


pewien człowiek chełpi się swą rozległą erudycją,
zauważył: „Jak ci, którzy najobficiej jedzą, nie są
zdrowsi od ludzi jedzących tylko tyle, ile im potrzeba,
podobnie mądrzy nie są ci, którzy czytają wiele, ale
ci, którzy czytają rzeczy użyteczne". Adwokat, który
bronił go w sądzie i wygrał sprawę, chełpił się po
procesie: „A co dobrego zrobił dla ciebie Sokrates?"
„To — odparł Arystyp — że wszystko, co powiedziałeś
w mojej obronie, jest prawdą".
Córce swojej Arete dał najlepsze podstawy wycho-
wania: nauczył ją pogardy dla wszystkiego, co jest
ponad miarę. Kiedy pewien człowiek zapytał go,
w czym jego syn stanie się lepszy, jeżeli otrzyma wy-
kształcenie, odpowiedział mu: „Chociażby w tym,
że w teatrze nie będzie siedział jak na kamieniu kamień."
Kiedy od człowieka, który przyprowadził doń syna
na naukę, zażądał 500 drachm, a ten oburzył się
mówiąc, że za taką sumę mógłby kupić niewolnika,
Arystyp odpowiedział: „Kup, a będziesz miał dwóch".
Mówił, że przyjmuje od przyjaciół pieniądze nie po
to, aby być bogatym, ale po to, aby ich nauczyć, jaki
użytek należy czynić z pieniędzy. Kiedy ktoś robił
mu wyrzuty, że mając sprawę w sądzie, wynajął
sobie adwokata, odpowiedział: „A kiedy urządzam
ucztę, czyż nie wynajmuję kucharza?"
Kiedy razu pewnego Dionizjos kazał mu mówić
na pewien określony temat z filozofii, Arystyp odmówił
tymi słowy: „Byłoby rzeczą śmieszną, gdybyś ty,
ode mnie się ucząc, co należy powiedzieć, mnie uczył,
kiedy należy to powiedzieć". A gdy Dionizjos, rozgnie-
wany, kazał mu zająć miejsce na końcu stołu, Arystyp
zauważył: „Chcesz zapewne miejsce to uczynić naj-
116

zaszczytniejszym". Człowiekowi, który chwalił się,


że jest dobrym nurkiem, powiedział: „Nie wstydzisz
się chełpić umiejętnością, którą posiada każdy delfin?"
Zapytany, czym różni się człowiek mądry od głupiego,
odpowiedział: „Poślij obu, rozebranych do naga,
do kraju, w którym nikt ich nie zna, a dowiesz się".
Kiedy ktoś chwalił się, że może dużo pić, nie upijając
się, zauważył: „Muł to samo potrafi".
Pewien człowiek robił mu zarzut z tego, że żyje
z kurtyzaną. „Powiedz mi—zapytał go Arystyp—jeżeli
otrzymałem dom, to czyż sprawi mi jaką różnicę,
czy mieszkało w nim już przedtem wielu ludzi, czy też
ja będę pierwszym mieszkańcem?" „Żadnej" — od-
powiedział tamten. „A jeżeli podróżuję na statku,
to czy jest jakaś różnica, czy na statku tym przede mną
płynęło wielu pasażerów, czy jeszcze nikt?" „Nie ma
różnicy". „Tak samo nie ma znaczenia, czy żyje się
z kobietą, która miała wielu kochanków, czy z taką,
która jeszcze nie miała ani jednego". Kiedy mu za-
rzucano, że — będąc uczniem Sokratesa — pobiera
za swe nauczanie zapłatę, odpowiedział: „Moje po-
stępowanie jest zupełnie usprawiedliwione. Albowiem
Sokrates, który, kiedy mu przysyłano zboże i wino,
zatrzymywał tylko niewielką część, a resztę odsyłał,
miał za intendentów najpierwszych obywateli Aten;
moim zaś rządcą jest Eutychides, którego kupiłem
za pieniądze". Arystyp żył ze sławną kurtyzaną Lais
(wspomina o tym Sotion w II księdze pisma O suk-
cesji filozofów) a gdy robiono mu z tego zarzut,
odpowiedział: „To ja posiadłem Lais, a nie ona mnie.
A rzeczą chwalebną nie jest odmawiać sobie przy-
jemności, lecz umieć nad nimi panować i nie być ich
niewolnikiem". Człowieka, który oburzał się na
117

rozrzutność, z jaką filozof dba o zaopatrzenie swego


stołu, zapytał: „A gdyby te przysmaki kosztowały
tylko trzy obole, czybyś je kupił?" utrzymawszy zaś
odpowiedź twierdzącą, powiedział: „W takim razie
to nie ja jestem łakomy na przysmaki, ale ty jesteś
łakomy na pieniądze". Simos, intendent na dworze
Dionizjosa, Frygijczyk z pochodzenia i skończony
łajdak, oprowadzał go razu pewnego po swych
wspaniałych komnatach z mozaikowymi posadzkami;
w pewnej chwili Arystyp chrząknął i z całej siły na-
płuł mu w twarz, a widząc jego oburzenie, powiedział:
„Niestety, nie znalazłem tu miejsca bardziej odpowied-
niego".
Kiedy Charondas (czy też, jak powiadają inni, Fedon)
zauważył: „Kto to tak się namaścił wonnym olejkiem?",
Arystyp powiedział: „To ja jestem tym nędznikiem,
a jeszcze nędzniejszy ode mnie jest król perski. Ale nie
bój się, to nie hańbi żadnego stworzenia i nie hańbi
też człowieka. Oby marnie zginęli niecni zniewieś-
cialcy, którzy nam obrzydzają piękne perfumy". —
Zapytany, jak umarł Sokrates, odpowiedział: „Tak,
jak i ja pragnąłbym umrzeć". Sofista Poliksenos, który
go kiedyś odwiedził i podziwiał obecne na przyjęciu
kobiety i suto zastawiony stół, wyrzucał mu potem jego
wystawny tryb życia. Arystyp nic na to nie odpowie-
dział, a po chwili zapytał: „Czy mógłbyś dziś wziąć
udział w naszej biesiadzie?" Kiedy zaś tamten przyjął
zaproszenie, zauważył: „Za co więc mnie ganisz?
Wydaje się, że to nie biesiada tak ci się nie podobała,
ale jej koszt". Bion [Borystenita] opowiada w Dia-
trybach, że kiedy Arystyp szedł razu pewnego drogą
ze służącym i zobaczył, że ten ugina się pod ciężarem
trzosu z pieniędzmi, który dźwigał, zawołał: „Wyrzuć,
118

czego za dużo, i nieś tylko tyle, ile możesz udźwignąć."


Razu pewnego, odbywając podróż morzem, zoriento-
wał się, że statek, którym płynie, jest statkiem piratów.
Wyjął wówczas wszystkie pieniądze, które miał przy
sobie, przeliczył, po czym jakby nieumyślnie wrzucił
je do morza, wydając głośne okrzyki rozpaczy. Wedle
innych relacji miał wówczas powiedzieć: „Lepiej,
żeby pieniądze zginęły przez Arystypa, niż żeby
Arystyp miał zginąć przez pieniądze".
Dionizjos zapytał go kiedyś, w jakim celu do niego
przybył. „Po to — odpowiedział Arystyp — by podzielić
się z tobą tym, co posiadam, i otrzymać od ciebie
to, czego nie posiadam". Inni twierdzą, że odpowiedź,
jakiej udzielił tyranowi, brzmiała: „Kiedy potrzebo-
wałem mądrości, udałem się do Sokratesa; teraz
potrzebuję pieniędzy i dlatego przychodzę do ciebie".
Ubolewał nad ludźmi, że kiedy chcą kupić garnek,
dobrze go przedtem obejrzą i zbadają, jaki ma dźwięk,
kiedy zaś chodzi o ocenę postępowania, wydają sądy
lekkomyślnie, na chybił trafił (inni powiedzenie to
przypisują Diogenesowi). Razu pewnego Dionizjos
po obfitej libacji rozkazał wszystkim biesiadnikom
ubrać się w szaty purpurowe i tańczyć. Platon odmówił,
przytaczając słowa poety:
Ja miałbym nałożyć szaty niewieście?
Arystyp natomiast przebrał się i, przygotowując się
do tańca, odpowiedział celnie:
Nawet w orgiach bakchicznych
dusza rozumna się nie zhańbi.1
Razu pewnego Arystyp prosił Dionizjosa, by coś
1
Wiersze zaczerpnięte są z Bakchantek Eurypidesa, ww. 836
i 317—318.
119

zrobił dla jego przyjaciela, a kiedy prośba nie odniosła


skutku, upadł mu do nóg. Człowiekowi, który szydził
z jego zachowania, powiedział: „To nie moja wina,
ale wina Dionizjosa, który ma uszy w nogach". — Pod-
czas swego pobytu w Azji Arystyp został uwięziony
przez satrapę Artafernesa. „Czy i teraz jesteś dobrej
myśli?" — zapytał go ktoś. „A kiedyż miałbym być
lepszej myśli niż teraz, gdy będę miał okazję poroz-
mawiać z Artafernesem?" Ludzi, którzy otrzymali
podstawowe wykształcenie, ale nie studiowali filo-
zofii, przyrównywał do zalotników Penelopy, którzy
posiedli Melanto, Polidorę i wszystkie inne służebnice,
ale żadnemu z nich nie udało się pojąć za żonę samą
królową. (Podobnie wyraził się Ariston, mówiąc,
że kiedy Odyseusz zszedł do Hadesu, spotkał się
i rozmawiał ze wszystkimi niemal zmarłymi, ale
królowej podziemia1 nie widział.)
Zapytany, czego powinni się uczyć piękni chłopcy,
odpowiedział: „Tego, co im się przyda, kiedy staną się
mężczyznami". Kiedy mu pewien człowiek robił wy-
rzuty, że od Sokratesa przeszedł do Dionizjosa, wyjaśnił:
„Ależ do Sokratesa przyszedłem dla zaprawy, do Dio-
nizjosa zaś dla zabawy" 2. Kiedy zebrał już z nauczania
spory majątek, zapytał go Sokrates: „Skąd masz tyle
pieniędzy?" „Stąd — odparł Arystyp — skąd ty masz
tak mało".
Pewna kurtyzana powiedziała mu: „Od ciebie
zaszłam w ciążę". „Nie możesz wiedzieć, że to ode
mnie — odparł Arystyp — tak jak biegnąc przez

1
Tj. Persefony.
2
W oryginale gra słów, którą niezupełnie udało się oddać w przekładzie:
παιδεία (= nauka), παιδιά (= zabawa).
120

osty nie możesz stwierdzić, że to ten cię ukłuł, a nie


inny". Kiedy go obwiniano, że własnego syna wyrzucił
z domu, jak gdyby ten nie od niego pochodził, odpo-
wiedział: „Ślina i pchły też od nas pochodzą, a mimo
to — ponieważ są bezużyteczne — wyrzucamy je jak
najdalej". Razu pewnego dostał od Dionizjosa pienią-
dze, podczas gdy Platon otrzymał w darze książkę.
Kiedy mu z tego robiono zarzut, oświadczył: „Albo-
wiem mnie brak pieniędzy, a Platonowi wiadomości".
Na pytanie, dlaczego Dionizjos traktuje go pogardliwie,
odpowiedział: „Z tej samej przyczyny, dla której
inni nim samym gardzą''.
Kiedy na jego prośbę o pieniądze Dionizjos zauważył:
„A mówiłeś, że człowiek mądry nigdy nie zazna biedy",
Arystyp powiedział: „Naprzód daj, a potem się zasta-
nowimy nad tym zagadnieniem". Na to Dionizjos
dał mu pieniądze, a wtedy Arystyp oświadczył: „Wi-
dzisz, że nie znalazłem się w biedzie". Dionizjos
zwrócił się doń kiedyś cytując słowa poety:
Kto żyje na dworze tyrana, jest jego niewolnikiem,
chociażby przyszedł tam jako człowiek wolny.

Arystyp odpowiedział również cytatem:


Nie jest niewolnikiem, jeżeli przyszedł wolny1.

(Opowiada o tym Diokles w swym dziele O żywotach


filozofów. Ale są też autorzy, którzy odpowiedź tę wkła-
dają w usta Platona.) Kiedyś rozgniewał się mocno
na Aischinesa, ale zaraz potem zwrócił się doń z tymi
słowy: „Może się teraz pogodzimy i przestaniemy sobie
nawzajem mówić głupstwa, czy też chcesz czekać,
aż ktoś drugi pogodzi nas przy kielichu?" „Ależ bardzo

1
Cytaty z niezachowanej tragedii Sofoklesa.
121

chętnie" — odpowiedział Aischines. „Zatem pamiętaj —


dodał Arystyp — że ja, chociaż starszy od ciebie,
pierwszy wyciągnąłem rękę do zgody". A na to Aischi-
nes: „Zaiste masz słuszność, na Herę, o wiele lepszy
jesteś ode mnie. Albowiem ja zacząłem kłótnię, a ty —
przyjaźń". Takie to powiedzenia tego filozofa przeka-
zała nam tradycja.
Znamy ogółem czterech Arystypów: oprócz filo-
zofa, o którym mowa, był jeszcze drugi Arystyp,
który napisał historię Arkadii; trzeci, którego matka
była córką pierwszego Arystypa i którego nazywano
Uczniem swej matki (Metrodydaktem); i wreszcie
czwarty, filozof z Nowej Akademii.
Arystypowi z Cyreny, o którym tu mowa, przypisuje
się następujące pisma:
Historię Libii, w trzech księgach, napisaną dla Dio-
nizjosa, oraz dzieło składające się z 25 dialogów,
z których część jest napisana w dialekcie attyckim,
a część w doryckim. Oto tytuły dialogów:
1) Artabazos
2) Do rozbitków
3) Do wygnańców
4) Do żebraka
5) Do Lais
6) Do Porosa
7) Do Lais o zwierciadle
8) Hermejas
9) Sen
10)Do Podczaszego
11) Filomelos
12) Do domowników
13) Do tych, którzy mają autorowi za złe że lubi stare
wino i kurtyzany
122

14) Do tych, którzy mają autorowi za złe jego wystawny


stół
15) List do mojej córki Arete
16) Do zawodnika przygotowującego się do igrzysk olim-
pijskich
17) Pytanie
18) Drugie pytanie
19) Do Dionizjosa, traktat moralny
20) O posągu, traktat moralny
21) O córce Dionizjosa, traktat moralny
22) Do człowieka, który uważa się za niedocenianego
23) Do człowieka, który usiłuje udzielać rad.1
Niektórzy pisarze podają, że Arystyp był poza tym autorem
sześciu diatryb; inni, wśród nich Sosikrates z Rodos, twierdzą,
że w ogóle nie pisał.
A znowu wedle Sotiona (Szkoły filozoficzne, ks. II)
i Panaitiosa Arystyp był autorem pism następujących:
1) O wychowaniu
2) O cnocie
3) Zachęta do filozofii (Protreptyk)
4) Artabazos
5) Rozbitkowie
6) Wygnańcy
7) Diatryby (6 ks.)
8) Traktaty moralne (3 ks.)
9) Do Lais
10) Do Porosa
11) Do Sokratesa
12) O szczęściu
Arystyp dowodził, że celem najwyższym jest łagodny
ruch, przechodzący w doznanie zmysłowe. Nie będziemy
1
Wbrew zapowiedzi, autor wymienia tylko 23 tytuły. — Z pism
Arystypa żadne się nie zachowały.
123

jednak teraz mówić o doktrynie samego Arystypa, ale —


przedstawiwszy jego życie—przejdziemy do wywodzą-
cych się odeń filozofów ze szkoły cyrenajskiej. Niektórzy
z nich sami nazywali się nie cyrenaikami, ale od imion
swoich bezpośrednich nauczycieli — hegezjanami,
annikeryczykami, teodorytami. Będziemy też mówić
o uczniach Fedona, wśród których najważniejsi byli
filozofowie ze szkoły erytrejskiej.
A było tak: wykładów Arystypa słuchała córka
jego Arete, Aitiops z Ptolemaidy i Antypater z Cyreny.
Uczniem Arety był Arystyp zwany Metrodydaktem
(Uczniem swej matki) i Teodor, nazywany Ateistą,
a potem Bogiem. Uczniem Antypatra był Epitimides
z Cyreny, uczniem Epitimidesa — Paraibates, który
miał uczniów Hegezjasza zwanego Peisithanatos (Na-
wołującym do śmierci) i Annikerisa (tego samego,
który wykupił z niewoli Platona).
Ci filozofowie ze szkoły Arystypa, którzy byli wierni
nauce mistrza i nazywali siebie cyrenaikami, wyzna-
wali poglądy następujące:
Utrzymywali, że istnieją dwa stany: przykrości
i przyjemności. Ruch łagodny wywołuje przyjemność,
ruch gwałtowny — przykrość. Przyjemności nie różnią
się między sobą, jedna nie może być przyjemniejsza
od drugiej. Wszystkie stwory żywe pragną przyjemności,
a unikają przykrości. Ta przyjemność, która stanowi
cel najwyższy, jest dla cyrenaików — jak to stwierdza
Panaitios w piśmie O szkołach filozoficznych — przyje-
mnością cielesną, nie zaś spokojną przyjemnością
płynącą z minięcia bólu, nie owym rodzajem niezamą-
conego spokoju, o którym mówił i który za cel życia
uważał Epikur. Przeprowadzali oni różnicę między
celem najwyższym (τέλος) i szczęściem (ευδαιµονία).
124

Celem jest — uczyli — pojedyncza przyjemność,


natomiast szczęście to ogół pojedynczych przyjemności,
do którego wchodzą zarówno przyjemności przeszłe,
jak i przyszłe.
Przyjemności pojedynczej pragnie się dla niej
samej, szczęście natomiast jest pożądane nie samo
dla siebie, ale z uwagi na pojedyncze przyjemności.
Że celem jest przyjemność, tego dowodzi fakt, iż każdy
z nas od dziecka, instynktownie, ma do niej pociąg,
a kiedy odczuwa przyjemność, nie szuka już niczego in-
nego, i że przed niczym tak nie ucieka, jak przed jej prze-
ciwieństwem, cierpieniem. Zdaniem tych filozofów
przyjemność jest dobrem nawet wtedy, kiedy zawdzię-
cza się ją postępkowi najbardziej haniebnemu (mówi
o tym Hippobotos w piśmie O szkołach filozoficznych).
Albowiem chociażby nawet postępek był niecny,
to przyjemność jest sama dla siebie czymś pożądanym,
jest dobrem. Natomiast samo ustąpienie bólu, o którym
mówi nauka epikurejska, nie jest jeszcze — zdaniem
cyrenaików — przyjemnością, podobnie jak brak
przyjemności nie jest przykrością. Albowiem i przy-
jemność, i przykrość polegają na ruchu; a tymczasem
stan nieodczuwania przyjemności czy przykrości nic
jest stanem ruchu; nieodczuwanie przykrości jest
stanem podobnym do tego, w którym znajdujemy się
we śnie. Jeżeli są ludzie, którzy nie wybierają przyje-
mności, to jest to możliwe — wyjaśniają cyrenaicy —
wskutek tego, że ich władze umysłowe są nie w porządku.
Nie jest tak, żeby wszystkie przyjemności czy przykrości
duchowe polegały na przyjemnościach czy przykroś-
ciach cielesnych. Na przykład, jeżeli kocham swoją
ojczyznę, to jej powodzenie cieszy mnie tak samo,
jak moje własne. Nie jest też tak, jak uczy Epikur,
125

żeby przyjemność polegała na pamięci albo na oczeki-


waniu dobra; albowiem ruch duszy [niezbędny dla
odczuwania przyjemności] słabnie i wyczerpuje się
z upływem czasu. Źródłem przyjemności nie są przy-
jemne doznania wzrokowe czy słuchowe; jęków i za-
wodzeń aktorów na scenie słuchamy z przyjemnością,
natomiast prawdziwe jęki sprawiają nam przykrość.
Brak przyjemności i brak przykrości są stanami po-
średnimi. Przyjemności cielesne są o wiele cenniejsze
od duchowych, a cierpienia fizyczne są dotkliwsze
od moralnych; dlatego też przestępców karze się
przede wszystkim fizycznie. Cierpienie jest — wedle
cyrenaików — raczej trudne do zniesienia, doznawanie
przyjemności natomiast jest czymś bardziej dla nas
naturalnym. Dlatego też zajmowali się oni przede
wszystkim stanami przyjemności. Wprawdzie przy-
jemność jest sama dla siebie godna pożądania, ale
przeciw dążeniu do pewnych przyjemności przemawia
ta okoliczność, że można je osiągnąć tylko kosztem
narażania się na przykrości. Dlatego też filozofowie
ci uważają, że jest rzeczą niezmiernie trudną takie
nagromadzenie przyjemności, które stanowiłoby szczę-
ście.
Nie jest wedle cyrenaików prawdą, jakoby każdy
mędrzec miał życie szczęśliwe, a każdy głupiec — nie-
szczęśliwe; prawdą jest tylko to, że na ogół ludzie
mądrzy są szczęśliwsi od głupich. Zresztą wystarczy
umieć się zadowalać tą przyjemnością, która się właśnie
nadarza. Mądrość jest dobrem, aczkolwiek jest pożą-
dana nie sama dla siebie, ale z uwagi na konsekwencje.
Przyjaciół kochamy dlatego, że mamy od nich korzyści,
podobnie jak lubimy każdą część własnego ciała,
dopóki ją posiadamy. Wśród cnót są takie, które można
126

spotkać także u ludzi głupich. Ćwiczenia fizyczne


pomagają w nabyciu cnoty. Mędrzec nie pozwoli
nad sobą panować ani nienawiści, ani miłości, ani
przesądom, są to bowiem namiętności oparte na bez-
zasadnych mniemaniach; będzie natomiast wrażliwy
na ból czy strach, są to bowiem uczucia naturalne.
Bogactwo może być źródłem przyjemności, ale nie jest
godne pożądania samo dla siebie.
Nasze stany są poznawalne i dlatego też można mó-
wić tylko o nich, nie zaś o tym, co je wywołuje. Cyre-
naicy zarzucili badanie przyrody z powodu jej jawnej
niepojętości, zajmowali się natomiast logiką, uważając
tę naukę za użyteczną. Wedle Meleagra (O poglądach
filozofów, ks. II) i Kleitomacha (O szkołach filozoficznych,
ks. I) uważali za nauki bezużyteczne i filozofię przyrody,
i dialektykę. Albowiem wystarczy posiąść wiedzę o tym, na
czym polega dobro i zło, aby umieć dobrze mówić i wyz-
być się przesądów i strachu przed śmiercią. Utrzymywali
też, że nic nie jest ani sprawiedliwe czy szlachetne,
ani haniebne z natury, ale tylko na mocy konwencji
i zwyczaju. Porządny człowiek nie popełni jednak
przestępstwa, ponieważ wie, że to ściągnęłoby nań
karę i niesławę. Twierdzili też, że istnieją prawdziwi
mędrcy. Dopuszczali istnienie postępu tak w filozofii,
jak i w innych dziedzinach. Utrzymywali, że nie
wszyscy w równym stopniu odczuwają ból i że zmysły
nie zawsze mówią prawdę.
Filozofowie ze szkoły Hegezjasza, tzw. hegezjanie,
uznawali te same cele, mianowicie przyjemność i przy-
krość. Twierdzili, że nie istnieje ani wdzięczność,
ani przyjaźń, ani dobroczynność, ponieważ ilekroć
praktykujemy te cnoty, robimy to nie dla nich samych,
ale ze względu na płynące stąd korzyści; jeżeli zaś
127

takie postępowanie nie przynosi korzyści, to nie istnieją


też same te cnoty. Szczęście uważali za całkowicie
niemożliwe do osiągnięcia. Albowiem ciało nasze
jest trapione rozlicznymi cierpieniami, dusza cierpi
wraz z ciałem i sama jest też narażona na rozterki
i niepokoje, a los często wniwecz obraca nasze nadzieje.
Dlatego też szczęście nie może być urzeczywistnione.
Pożądane jest i życie, i śmierć. Nic nie jest z natury
przyjemne ani nieprzyjemne; ta sama rzecz, w zależności
od tego, czy jest dla człowieka czymś rzadkim i nowym,
czy też czymś znanym mu do przesytu, jednemu spra-
wia przyjemność, a u drugiego wywołuje uczucie
przykrości. Ubóstwo i bogactwo nie mają żadnego
wpływu na przyjemność: bogaty nie doznaje przy-
jemności inaczej niż ubogi. Zupełnie tak samo nie
wzmaga ani nie zmniejsza przyjemności to, czy jest
się wolnym czy niewolnikiem, szlachetnego czy nis-
kiego pochodzenia, sławnym czy pogardzanym. Dla
człowieka głupiego życie przedstawia wartość, dla
mędrca natomiast jest czymś obojętnym. Człowiek
mądry wszystko, co robi, robi ze względu na siebie
samego — albowiem uważa, że nikt inny nie jest tyle
wart co on sam, a największe nawet korzyści, jakie
mógłby mieć od innych ludzi, nigdy nie dorównałyby
temu, co on sam może zrobić dla siebie.
Filozofowie ci odrzucali również świadectwo zmysłów,
uważając, że nie dają one rzetelnego poznania. Uczyli,
że w każdym wypadku należy wybrać takie postępo-
wanie, jakie wydaje się racjonalne. Że wobec błędów
ludzkich należy być wyrozumiałym, ponieważ człowiek
nie błądzi dobrowolnie, ale tylko wtedy, gdy zmusiło
go do tego cierpienie. Dlatego też ludzi błądzących nie
należy nienawidzić, ale raczej pouczać. Mędrzec
128

posiada przewagę nad innymi nie tyle w wyborze rze-


czy dobrych, co w unikaniu rzeczy złych; albowiem
celem jego jest żyć tak, by nie cierpieć ani fizycznie,
ani moralnie. Cel ten osiągnąć mogą ci, którzy nie robią
różnic między rzeczami wywołującymi przyjemność.
Filozofowie ze szkoły Annikerisa wyznawali na
ogół te same poglądy co hegezjanie. Jednakowoż,
wbrew tamtym, uznawali, że istnieje w życiu przyjaźń,
wdzięczność, szacunek dla rodziców i patriotyzm.
Dlatego też — zdaniem ich — jeżeli mędrzec, uwzglę-
dniając te pobudki, narazi się na pewne przykrości,
w niczym nie umniejszy to jego szczęścia, nawet
gdyby miał się przez to pozbawić pewnej liczby przy-
jemności. Szczęście przyjaciela nie jest czymś, co
samo w sobie byłoby pożądane — albowiem szczęścia
bliźniego nie można odczuwać. Sama mądrość nie może
nas napełnić ufnością ani sprawić, żebyśmy się wznieśli
ponad pospolite mniemania ogółu; musimy w sobie
wyrobić ponadto nawyk postępowania w sposób właś-
ciwy, ażeby zwalczyć dyspozycję do zła, która w każdym
z nas zdążyła się rozwinąć. Przyjaciół należy kochać
nie tylko za to, że są nam użyteczni — gdyby tak było,
to wypadałoby zrywać przyjaźń w momencie, kiedy
przestaje ona być dla nas korzystna — ale także z sa-
mej do nich sympatii, którą rodzi zażyłość i która
sprawia, że jesteśmy gotowi ponieść dla nich nawet
ofiary. Toteż ten, kto za cel swój uważa przyjemność,
a pozbawienie się przyjemności odczuwa jako przykrość,
mimo to dobrowolnie narazi się na cierpienia, jeśli
wymaga tego przyjaźń.
Tak zwani teodoryci wyznawali doktrynę wspo-
mnianego już wyżej Teodora [Ateisty], od którego
też wzięli swą nazwę, ów Teodor dowodził bezpod-
129

stawności wszelkich domniemań o bogach. Miałem


kiedyś w ręku jego książkę pt. O bogach — nie była to
bynajmniej książka niewarta zainteresowania. Podobno
to, co mówi o bogach Epikur, w przeważającej części
wzięte jest z dzieła Teodora.
Teodor słuchał też wykładów Annikerisa i dia-
lektyka Dionizjosa 1 (mówi o tym Antystenes w Suk-
cesji filozofów). Za najwyższe dobro uważał ra-
dość, a za największe zło — zmartwienie. Radość —
uczył — bierze się z mądrości, a zmartwienia z głupoty.
Mądrość i sprawiedliwość są dobrami, ich przeciwień-
stwa — rzeczami złymi, a przyjemność i przykrość
stanami pośrednimi. Teodor nie uznawał przyjaźni,
dowodząc, że przyjaźń nie istnieje ani u ludzi głupich,
ani u mądrych; dla głupca przyjaźń kończy się z chwilą,
gdy przestaje dawać mu korzyści, a mędrzec — jako
człowiek, który sam sobie wystarcza — nie potrzebuje
przyjaciół. Twierdził też, że rozsądek nakazuje, by
człowiek mądry nie narażał życia dla ojczyzny; nie
godzi się bowiem poświęcać mądrości po to, by pomóc
głupcom. Dla mędrca — uczył — ojczyzną jest cały
świat. Jeżeli tak się ułożą okoliczności, może on też
popełnić kradzież, cudzołóstwo czy świętokradztwo,
albowiem żaden z tych postępków nie jest zły [z natury];
za złe każe je uważać tylko opinia, stworzona po to,
ażeby trzymać w karbach głupców. Teodor twierdził
też, że mędrzec nie ma potrzeby kryć się z tym, że po-
siada kochanków, ale może się do tego jawnie przyzna-
wać. Dowodził tego w sposób następujący. „Czy ko-
bieta wykształcona w gramatyce nie jest użyteczna

1
Filozof ze szkoły megarejskiej, prawdopodobnie identyczny z Dio-
nizjosem z Chalcedonu.
130

w tym, że dobrze zna gramatykę?" „Tak". „A chłopiec


lub młodzieniec dobrze znający gramatykę czy nic
jest użyteczny w tym, że posiada wiedzę gramatyczną?"
„Tak". „A piękna kobieta czy nie jest użyteczna w tym,
że jest piękna, i podobnie piękny chłopiec lub młodzie-
niec czy nie jest użyteczny w tym, że jest piękny?"
„Tak". „A piękny chłopiec lub młodzieniec czy nie
jest użyteczny do tego, do czego służyć może jego uroda?"
„Tak". „A zatem jest użyteczny do kochania". Kiedy
zaś rozmówca uznał wszystkie te ogniwa argumentacji,
Teodor wyciągał z nich konkluzję, którą chciał udowo-
dnić. „Zatem ten, kto używa go do kochania, a więc
do tego, do czego on jest użyteczny, nie popełnia
nic zdrożnego. Nie ma bowiem nic złego w tym, żr
używa się urody do tego, do czego jest ona użyteczna".
Za pomocą tego rodzaju pytań dowodził Teodor
swoich tez.
Teodorem-Bogiem nazwano go, jak się wydaje,
z powodu rozmowy, jaką miał kiedyś ze Stilponem.
Ten bowiem zadał mu kiedyś pytanie: „Powiedz mi,
Teodorze, jeżeli twierdzisz o sobie, że czymś jesteś,
to czy jesteś tym?" Otrzymawszy na to odpowiedź
twierdzącą, pytał dalej: „A czy mówisz, że jesteś
bogiem?" 1 Teodor odpowiedział twierdząco. „A zatem
jesteś bogiem". — Teodor i na to się zgodził, a wtedy
Stilpon powiedział ze śmiechem: „W ten sam sposób
mógłbyś, łajdaku, przyznać, że jesteś kawką i tysiącem
innych stworów". Siedząc razu pewnego obok kapłana-
hierofanty Eurykleidesa zapytał go Teodor: „Powiedz
1
Ten sofistyczny wywód Stilpona traci swoją celność w przekładzie.
W oryginale drugie pytanie Stilpona: φής δ'εΤναι θεόν może znaczyć:
„A czy mówisz, że jesteś bogiem?", ale również: „A czy mówisz, że bóg
istnieje?"
131

mi Eurykleidesie, jacy to ludzie popełniają profanację


misteriów". „Ci — odpowiedział kapłan — którzy
opowiadają o nich niewtajemniczonym". „W takim
razie i ty dopuszczasz się profanacji, wyjaśniając je
niewtajemniczonym". Teodorowi groziło już oskar-
żenie przed trybunałem na Areopagu i tylko wstawien-
nictwo Demetriosa z Faleronu ocaliło go przed tym
niebezpieczeństwem. Jednakowoż Amfikrates w dziele
O sławnych ludziach twierdzi, że Teodor został skazany
na śmierć i wypił cykutę.
Podczas pobytu na dworze Ptolemeusza syna La-
gosa1 Teodor został przez króla wysłany z poselstwem
do Lizymacha. Rozgniewany na zuchwały ton, jakim
rozmawiał z nim. poseł, Lizymach zapytał: „Czy
to ty jesteś tym Teodorem, którego wygnano z Aten?"
Na co filozof: „Istotnie, dobrze cię poinformowano.
Albowiem miasto Ateńczyków, kiedy nie mogło już
znieść mej obecności, wyrzuciło mię jak Semele wy-
rzuciła z siebie Dionizosa, kiedy nie mogła już dłużej
nosić go w swym łonie". Lizymach rozgniewany krzy-
knął: „Radzę ci, żebyś już do nas więcej nie przycho-
dził". "Na pewno tego nie uczynię — odparł Teodor —
chyba, że znowu wyśle mnie Ptolemeusz". Obecny
przy tej rozmowie Mitras, skarbnik na dworze Lizy-
macha, zauważył: „Zdaje mi się, że ty nie tylko bo-
gów nie uznajesz, ale i królów". Na co Teodor: „Chyba
uznaję bogów, skoro ciebie uważam za człowieka
nienawistnego nawet bogom". Opowiadają, że kiedy
podczas pobytu w Koryncie Teodor przechadzał się
otoczony licznym gronem uczniów, cynik Metrokles,
zajęty opłukiwaniem trybulki, zauważył: „Nie potrze-

1
Tj. Ptolemeusza Sotera (panował w Egipcie 323—285).
132

bowałbyś, wielki sofisto, tylu uczniów, gdybyś sam


sobie płukał jarzyny". Na co Teodor: „Ty zaś, gdybyś
umiał obcować z ludźmi, nie potrzebowałbyś jeść
tych jarzyn". Podobną anegdotę opowiadają też —
jak o tym już wspomniałem1 — o Diogenesie i Ary-
stypie.
Takim to człowiekiem był Teodor i takie miał
poglądy. Ostatnie lata życia spędził w Cyrenie, sty-
kając się tam z Magasem2, otoczony powszechnym
szacunkiem. — Przedtem, gdy został wygnany z tego
miasta, wyrazić się miał dowcipnie: „Wyświadczacie
mi przysługę, obywatele Cyreny, wypędzając mię
z Libii do Hellady".
Było ogółem dwudziestu Teodorów: 1) Teodor
z Samos, syn Roikosa, ten, który poradził, żeby przed
położeniem fundamentów pod świątynię w Efezie
pokryć ziemię warstwą rozżarzonego węgla drzewnego,
który po wypaleniu się będzie chronił mury przed
wilgocią gruntu3; 2) Teodor z Cyreny, matematyk,
którego wykładów słuchał Platon; 3) filozof, o którym
tu mówiliśmy; 4) autor znakomitego dzieła o ćwiczeniu
głosu; 5) znawca poetów nomicznych4, poczynając
od Terpandra; 6) Teodor stoik; 7) autor historii
Rzymu; 8) Teodor z Syrakuz, który pisał o sztuce
wojennej; 9) Teodor z Bizancjum, sławny ze swoich
mów politycznych; 10) również mówca polityczny,
o którym wspomina Arystoteles w swym wyciągu
1
Por. wyżej II 68 i przypis.
2
Magas był egipskim namiestnikiem w Cyrenie z ramienia Ptole-
meusza I.
3
Chodzi o nową świątynię Artemidy Efeskiej, zbudowaną po spa-
leniu dawnej świątyni przez Herostratesa w r. 356 p. n. e.
4
Nomos — pieśń religijna, śpiewana do wtóru fletu lub kitary.
133

z retorów1; 11) Teodor z Teb, rzeźbiarz; 12) malarz,


o którym wspomina Polemon; 13) także rzeźbiarz,
Ateńczyk, o którym pisze Menodotos; 14) Teodor
z Efezu, malarz, o którym mówi Teofanes w swym
dziele o malarstwie; 15) poeta, autor epigramatów;
16) autor pisma o poetach; 17) lekarz, uczeń Atena-
josa; 18) Teodor z Chios, filozof stoicki; 19) Teodor
z Miletu, również filozof stoicki; 20) poeta dramaty-
czny.

Rozdział dziewiąty

Fedon
ok. r. 400 p. n. e.

Fedon z Elidy, z rodu arystokratycznego, po upadku


swego miasta rodzinnego dostał się do niewoli i musiał
pełnić obowiązki odźwiernego w domu rozpusty.
Po zamknięciu drzwi wymykał się stamtąd, by brać
udział w rozmowach Sokratesa. Trwało to tak długo,
póki Sokratesowi nie udało się skłonie Alkibiadesa
(czy też Kritona) do wykupienia młodzieńca z niewoli.
Odtąd Fedon swobodnie mógł zajmować się filozofią.
Hieronim w piśmie O powstrzymywaniu się od wydawania
sądów pisze o nim z pogardą i nazywa go niewolnikiem.
Jako dzieła Fedona wymieniane są dialogi: %pfyros
i Simon (niewątpliwie autentyczne); Nikias (którego
autentyczność jes.t wątpliwa); Medios (uważany też
za dzieło Aischinesa lub Polyainosa); Antimachos albo
O starcu (którego autorstwo jest również niepewne),

1
Może to był materiał do 3 księgi Retoryki, a może samodzielne
pismo Arystotelesa.
134

oraz Rozmowy szewskie (uważane przez niektórych za


dzieło Aischinesa).
Po śmierci Fedona założoną przez niego szkołą
filozoficzną kierował Pleistanos z Elidy, a w następnym
pokoleniu Menedemos z Eretrii i Asklepiades z Fli-
untu — którzy obaj byli przedtem uczniami Stilpona.
Szkoła początkowo nazywała się szkołą elejską, potem
zaś — odkąd na jej czele stanął Menedemos — ere-
trejską. O Menedemie będziemy mówili osobno,
ponieważ był on też twórcą własnej szkoły.

Rozdział dziesiąty

Euklides
ok. r. 400 p. n. e.

Euklides pochodził z Megary na Istmie, czy też —


jak twierdzą niektórzy (m. in. Aleksander [Polihistor]
w Sukcesji filozofów) — z Geli. Studiował pisma
Parmenidesa [i był pod ich wpływem]. Szkołę założoną
przez Euklidesa nazywano naprzód od miasta rodzin-
nego mistrza — szkołą megarejską, potem — erysty-
czną i wreszcie — dialektyczną. Dialektykami nazwał
uczniów Euklidesa pierwszy Dionizjos z Chalcedonu,
stąd, że doktrynę swoją wykładali w formie pytań
i odpowiedzi. Hermodoros [z Syrakuz] opowiada,
że po śmierci Sokratesa Platon, a wraz z nim pozostali
filozofowie w obawie przed okrucieństwem tyranów1
przybyli do Euklidesa.

1
Nie tyle tyranów, których wtedy w Atenach nie było, lecz rządu
demokratycznego.
135

Euklides uczył, że dobro jest jedno, a tylko bywa


nazywane wieloma imionami; raz więc nazywa się
mądrością, raz bogiem, raz rozumem, i inne tym
podobne otrzymuje imiona. Natomiast, odrzucał to,
co przeciwne dobru, twierdząc, że coś takiego nie
istnieje.
Ażeby dowieść fałszywości jakiegoś dowodu, atakował
jego konkluzję, a nie przesłanki. Nie uznawał wnio-
skowania z analogii; we wnioskowaniu takim — twier-
dził — mamy do czynienia albo z rzeczami podobnymi,
albo z niepodobnymi. Jeżeli z podobnymi, to należy
zajmować się samymi tymi rzeczami, a nie tym, w czym
są one do siebie podobne, jeżeli zaś z niepodobnymi,
to nie ma sensu przeprowadzać między nimi analogu.
Dlatego też złośliwie mówi o nim Timon, atakując
przy tym także innych sokratyków:
Kpię sobie z tych pyskaczy, nic mnie nie obchodzi żaden z nich,
ani Fedon kim był i co mówił,
ani kłótliwy Euklides, który opętał megarejczyków
pasją prowadzenia sporów.
Euklides napisał sześć dialogów. Oto ich tytuły:
Lamprias, Aischines, Feniks, Kriton, Alkibiades, O miłości.
Ze szkoły Euklidesa wyszedł Eubulides z Miletu,
twórca wielu dialektycznych argumentów, mających
formę pytań. Należą do nich: Kłamca, Ukryty, Elektra,
Zasłonięty, Soryt, Rogacz, Łysy.
Jeden z komediopisarzy tak o nim mówi:
Eubulides, mistrz od erystyki, gnębiący pytaniami o rogi
i chełpliw{mi kruczkami wprawiający w zakłopotanie retorów,
odszedł rozgadany niczym Demostenes.
Jest prawdopodobne, że uczniem Eubulidesa był
Demostenes i że dzięki niemu nauczył się poprawnie
wymawiać spółgłoskę r.
136

Eubulides był wrogiem Arystotelesa i często go ata-


kował. Do uczniów Eubulidesa należał Aleksinos
z Elidy, wielki kłótnik — stąd też przezywany Elen-
ksinos1. Aleksinos polemizował przede wszystkim z Ze-
nonem [z Kition]. Hermippos opowiada o nim, że
przeniósł się z Elidy do Olimpu i tam zajmował się
filozofią. Kiedy uczniowie pytali go, dlaczego tam się
osiedlił, miał odpowiedzieć, że chce, by szkoła filozo-
ficzna, którą stworzy, nazywała się szkołą olimpijską.
Uczniowie jednak szybko opuścili Aleksinosa, znie-
chęceni marnym wyżywieniem i uznawszy, że miejsco-
wość jest niezdrowa, i Aleksinos do końca życia żył
już samotnie w towarzystwie jednego tylko służącego.
Kąpiąc się w rzece Alfejos skaleczył się o ostrą trzcinę
rzeczną i od tego skaleczenia umarł.
Filozofowi temu poświęciłem te oto strofy:
Nie jest to opowieść zmyślona,
że pewnego człowieka spotkał nieszczęśliwy wypadek:
płynąc, zranił się w nogę ostrym kolcem.
Był nim wielki człowiek, Aleksinos;
zanim zdołał dopłynąć do brzegu Alfeju.
zmarł od ukłucia trzciny.

Oprócz polemik z Zenonem [z Kition] Aleksinos


ogłosił jeszcze inne pisma; w jednym z nich atakował
historyka Efora.
Do szkoły Eubulidesa należał również Eufantos
z Olintu, autor historii swoich czasów oraz wielu
tragedii, które były z powodzeniem wystawiane na
uroczystych zawodach. Eufantos był nauczycielem
króla Antigonosa, któremu dedykował swoje wysoko
cenione dzieło O królestwie. Umarł ze starości.

1
Έλεγξΐνος od ελέγχω — obalać dowód.
137

Eubulides miał jeszcze innych uczniów, z których


wymienimy Apolloniosa z przydomkiem Kronos1.
Uczniem Appolloniosa był Diodor, syn Ameiniasa,
rodem z Jazos, którego również nazywano Kronosem.
O tym Diodorze pisze w jednym ze swych epigra-
matów Kallimach:
Sam Momos2
pisał na murach: „Kronos jest mądry".

Diodor był również dialektykiem, a niektórzy uwa-


żają go za pierwszego odkrywcę argumentu Zasłonię-
tego i Rogacza. Kiedy przebywał na dworze Ptole-
meusza Sotera, podczas jednej ze wspólnych biesiad
Stilpon dał mu do rozwiązania pewne zagadnienie
dialektyczne. Ponieważ nie mógł znaleźć od razu
rozwiązania, król i inni obecni zaczęli szydzić z jego
klęski, mówiąc, że jest rzeczywiście Kronosem. Wówczas
Diodor opuścił zebranie i dał na piśmie rozwiązanie
owego zagadnienia. Ale tak się tą przygodą przejął,
że żył już odtąd w przygnębieniu i niedługo potem
umarł.
Oto ułożone przeze mnie strofy poświęcone Dio-
dorowi:
Diodorze Kronosie, któryż to z bogów
tak cię udręczył zgryzotą,
że sam rzuciłeś się w otchłań Tartaru,
ponieważ nie potrafiłeś rozwiązać
zagadki, jaką zadał ci Stilpon

1
Kronos był jednym z dwunastu Tytanów, ojcem Zeusa i Hery;
Zeus obalił ojca i sam przejął najwyższą władzę nad bogami i ludimi.
2
Momos — bóg grecki, uosobienie sarkazmu. On to miał doradzić
Zeusowi wywołanie wojny trojańskiej, ażeby ulżyć ziemi, która nie mogła
udźwignąć coraz liczniejszej ludzkości.
138

Imię Kronos lepiej bydo ciebie pasowało


gdyby usunąć zeń litery r i k1.

Ze szkoły Euklidesa wyszedł również Ichtyas, syn


Metallosa, człowiek wybitny, któremu jeden ze swych
dialogów poświęcił Diogenes Cynik; następnie Klei-
nomachos z Turioi, który pierwszy pisał o zdaniu,
orzecznikach itp., oraz Stilpon z Megary, znakomity
filozof, o którym będziemy obecnie mówić.

Rozdział jedenasty

Stilpon
ok. r. 320 p. n. e.

Stilpon pochodził z Megary w Helladzie 2. Słuchał


wykładów uczniów Euklidesa, a może — jak twierdzą
niektórzy — także samego Euklidesa. Heraklides
pisze, że był «on również uczniem Trazymacha z Ko-
ryntu, przyjaciela Ichtyasa. Stilpon tak bardzo prze-
wyższał innych filozofów inwencją i talentem sofi-
stycznym, że pod jego wpływem cała niemal Hellada
zaczęła „megaryzować". Filip z Megary tak o nim
mówi: „Teofrastowi odebrał filozofa spekulatywnego
Metrodora i Timagorasa z Geli, Arystotelesowi cy-
renaikowi — Kleitarcha i Simmiasa. Przyciągnął
do siebie także dialektyków: Pajonejosa, który przedtem
był uczniem Arystydesa, Difilosa z Bosforu, syna
Eufantesa, i Myrmeksa, syna Egzajneta; dwaj ostatni,
przyszedłszy do niego z zamiarem obalenia jego do-
1
Κρόνος po usunięciu liter p i κ daje oioς co znaczy osioł.
2
Tj.z Megary na Istmie Korynckim w odróżnieniu od Megary
tzw. Hyblajskiej na Sycylii.
139

wodów, stali się najgorętszymi jego zwolennikami".


Poza wymienionymi zjednał dla swej nauki także
perypatetyka Frazidemosa, znakomitego fizyka, retora
Alkimosa, najwybitniejszego mówcę w całej Grecji,
Kratesa i wielu jeszcze innych wybitnych ludzi, na
których pozyskaniu mu zależało. Wraz z nimi udało mu
się przyciągnąć także Zenona Fenicjanina1. Stilpon
był również doskonałym znawcą zagadnień politycznych.
Za żonę pojął Aretę, ale — jak twierdził Onetor —
żył też z kurtyzaną Nikaretą. Jego córkę, odznaczającą
się obyczajami nader swobodnymi, poślubił jeden
z przyjaciół filozofa, Simmias z Syrakuz. Kiedy ktoś
powiedział mu kiedyś, że córka swoim rozwiązłym
trybem życia przynosi mu wstyd, Stilpon odparł:
„Na pewno wstyd mniejszy od zaszczytu, jaki ja jej
przynoszę". Podobno bardzo go cenił Ptolemeusz
Soter; kiedy zdobył Megarę, ofiarował filozofowi
znaczną sumę pieniędzy i zaprosił go na swój-dwór do
Egiptu. Stilpon przyjął tylko niewielką część ofiaro-
wanych pieniędzy, wyjazdu zaś odmówił i udał się do
Eginy, gdzie przebywał dopóty, dopóki Ptolemeusz
nie opuścił Megary. Kiedy Megarę zdobył Demetrios,
syn Antigonosa 2, on także okazywał względy Stilpo-
nowi: rozkazał, aby chroniono jego dom i zwrócono
mu wszystkie rzeczy, które stracił wskutek grabieży
wojennej. Kiedy jednak Demetrios chciał dostać od
filozofa spis strat, jakie poniósł, Stilpon oświadczył,
że nie stracił nic z tych rzeczy, które stanowią jego
własność, bo nikt mu nie zabrał jego wykształcenia,
a jego mądrość i wiedza są nienaruszone 3. — Rozmowa,
1
Tj. Zenona z Kition.
2
Demetrios Poliorketes, po śmierci Kassandra władca Macedonii.
3
Podobne zdanie miał pierwszy wypowiedzieć Bias z Prieny.
140

jaką Stilpon kiedyś prowadził z Demetriosem na temat


powinności czynienia ludziom dobrze, takie zrobiła
na władcy wrażenie, że stał się gorącym zwolennikiem
jego nauki.
Opowiadają, że postawił kiedyś takie pytanie w odnie-
sieniu do posągu Ateny dłuta Fidiasza: „Czy Atena,
córka Zeusa, jest bogiem?" o trzymawszy zaś na to od-
powiedź twierdzącą, zapytał dalej: „Ale ta Atena nie
pochodzi od Zeusa, lecz od Fidiasza". Kiedy rozmówca
zgodził się, powiedział: „A zatem nie jest bogiem".
Za to powiedzenie został postawiony przed trybunałem,
na Areopagu. Nie wypierał się, że tak powiedział,
dowodził tylko, że rozumowanie jego było słuszne,
albowiem Atena nie jest bogiem, lecz boginią, jako że
bogowie są płci męskiej. Mimo to sędziowie Areopagu
kazali mu natychmiast opuścić miasto. Teodor przezy-
wany Bogiem1 miał wówczas powiedzieć ironicznie:
„Skąd Stilpon o tym wie? Czy ją oglądał rozebraną?"
Teodor był rzeczywiście człowiekiem bezczelnym,
natomiast Stilpon odznaczał się niezwykłą subtelnością.
Zapytany przez Kratesa [z Teb], czy bogom sprawiają
przyjemność pokłony i modły, miał odpowiedzieć:
„O takie rzeczy nie pytaj mnie, głupcze, na ulicy,
ale kiedy jesteśmy sami". Podobną odpowiedź dał
Bion, kiedy ktoś go zapytał, czy są bogowie:
Może byś naprzód rozpędził tłum, który jest przy mnie,
nieszczęsny starcze!
Stilpon był człowiekiem prostym i naturalnym
w obejściu i umiał przestawać z ludźmi bardzo skromnej
kondycji. Kiedy razu pewnego cynik Krates2 na posta-
1
Tj. Teodor Ateista.
2
Ten sam Krates z Teb.
141

wione mu pytanie zamiast odpowiedzi puścił wiatr,


Stilpon zauważył: „Wiedziałem, że można od ciebie
usłyszeć wszystko tylko nie to, co przystojne". Innym
razem Krates dał mu do rozwiązania pewien problem,
ofiarowując mu jednocześnie figę za rozwiązanie.
Stilpon wziął figę i zjadł. „Na Heraklesa — wykrzyknął
Krates — straciłem figę". „Nie tylko figę — odparł
Stilpon — ale i problem, którego gwarancją była ta
figa". Spotkawszy w mroźny dzień Kratesa skostniałego
z zimna, zauważył: „Coś mi się wydaje, Kratesie, że
potrzeba ci nowego płaszcza (co mogło też znaczyć:
płaszcza i rozumu)"1. Krates rozgniewany odpowiedział
mu parodiując poetę:
Widziałem też Stilpona bardzo zbolałego
w Megarze, gdzie, jak mówią, jest łoże Tyfona.
Tam odbywał zapasy, a wraz z nim wielu towarzyszy,
i tak czas tracili, chcąc w słowach osiągnąć cnotę2.

Opowiadają, że kiedy Stilpon przebywał w Atenach,


wywierał taki urok, że z warsztatów wychodzili rze-
mieślnicy, aby na niego patrzeć. Gdy zaś ktoś powiedział
doń: „Stilponie, oni patrzą na ciebie jak na dziwne
jakieś zwierzę", filozof odparł: „O nie, jak na prawdzi-
wego człowieka".
Stilpon był bardzo mocny w erystyce, a sztukę
swoją wykazywał przede wszystkim w dowodzeniu,
że nie istnieją idee. „Ten, kto twierdzi — argumen-
tował — że istnieje człowiek w ogóle, nie mówi o ża-
dnym człowieku rzeczywistym. Albowiem człowiek
w ogóle nie jest ani tym człowiekiem, ani tamtym.
1
W oryginale nieprzetłumaczalna gra słów: Ιµατίου κοαvοΰ (= no-
wego płaszcza) można też usłyszeć jako: Ιµατίου και νου (= płaszcza
i rozumu). — Ta sama gra słów niżej VI, 3.
2
Parafraza z Szydów Timona z Fliuntu (Anth, Plan. V 136).
142

Dlaczegóż bo miałby być raczej tym niż tamtym?


Nie jest więc ani tym, ani tamtym rzeczywistym czło-
wiekiem". Albo inaczej: „Jarzyna w ogóle to nie jest
ta oto jarzyna, bo jarzyna w ogóle istniała już przed
tysiącami lat. Zatem jarzyna w ogóle nie jest rzeczy-
wistą jarzyną". Opowiadają, że razu pewnego przerwał
w połowie zdania dyskusję z Kratesem, spieszył się
bowiem, by kupić sobie rybę. Krates usiłował go za-
trzymać. „Stracisz argument" — powiedział. „Na pewno
nie, stracę na chwilę twoje towarzystwo, ale argument
trzymam mocno w garści. Argument nie ucieknie,
natomiast ryby zostaną wyprzedane, jeżeli się nie
pospieszę."
Stilpon pozostawił po sobie dziewięć dialogów1,
napisanych stylem drewnianym. Oto ich tytuły: ΜOS-
chos, Arystyp albo Kallias, Ptolemeusz, Chairekrates, Me-
trokles, Anaksymenes, Epigenes, Do mojej córki, Arysto-
teles. Heraklides podaje, że do uczniów Stilpona na-
leżał również Zenon, założyciel szkoły stoickiej. Wedle
informacji Hermipposa, Stilpon umarł w późnej sta-
rości, napiwszy się wina, ażeby przyspieszyć śmierć.
Filozofowi temu poświęciłem następujący epigramat:
Słyszeliście na pewno o Stilponie z Megary.
Był już zmożony starością i chorobą.
znalazł jednak dla tego nieszczęsnego podwójnego zaprzęgu
dzielnego woźnicę wino. Wypił je chciwie.
i szybko dotarł do upragnionego celu.

Stilpona tak wyśmiewał komediopisarz Sofilos w


Zaślubinach:

Cokolwiek mówi Charinos, wywołuje obstrukcje u Stilpona.


1
Nic się z nich nie zachowało.
143

Rozdział dwunasty

Kriton
ok. r. 420 p. n. e.

Kriton był Ateńczykiem. Szczerze i tkliwie przy-


wiązany do Sokratesa dbał o to, aby filozofowi nigdy nie
brakowało rzeczy pierwszej potrzeby. Uczniami So-
kratesa byli również synowie Kritona: Kritobulos,
Hermogenes, Epigenes i Ktezippos. Kriton napisał
17 dialogów1, które posiadamy dziś zebrane w jednej
księdze. Oto tytuły dialogów:
1) O tym, że ludzie nie stają się cnotliwi przez naukę.
2) O nadmiernym bogactwie
3) Jak należy postępować, czyli Polityk
4) O pięknie
5) O niegodziwości
6) O zamiłowaniu do porządku
7) O prawie
8) O tym, co boskie
9) O sztukach
10)O współżyciu
11) O mądrości
12) Protagoras albo Polityk
13) O literach
14) Poetyka
15) O uczeniu się
16) O wiedzy albo poznaniu
17) Czym jest wiedza

1
Wszystkie te dialogi zaginęły.
144

Rozdział trzynasty

Simon
ok. r. 420 p. n. e.

Simon z Aten był szewcem. Do warsztatu jego często


zachodził Sokrates i rozmawiał tam z ludźmi, a Simon
rozmowy te potem zapisywał, ile spamiętał. Stąd
też pozostawione przezeń dialogi nazywają się dialo-
gami szewskimi. Jest ich 33 1, a wszystkie zebrane
w jednej księdze. Oto ich tytuły:
1) O bogach
2) O dobru
3) O pięknie
4) Czym jest piękno
5 i 6) O sprawiedliwości dwa dialogi
7) O tym, te cnoty nie można się nauczyć
8, 9 i 10) O męstwie trzy dialogi
11) O prawie
12) O przywódcach ludu
13) O honorze
14) O poezji
15) O dobrym samopoczuciu
16) O miłości
17) O filozofii
18) O wiedzy
19) O muzyce
20) O poezji
21) Czym jest piękno
22) O nauczaniu
1
I tu liczba podana nie zgadza się z wymienionymi tytułami. Może
przez pomyłkę dwa razy wymienia się O poezji (Long poz. 20 skreśla).
145

23) O umiejętności prowadzenie rozmów


24) O wydawaniu sądów
25) O bycie
26) O liczbach
27) O staranności
28) O sprawności
29) O chciwości
30) O chełpliwości
31) O pięknie
Inni wymieniają jeszcze trzy dialogi:
O doradzaniu
O rozumie albo o tym, jak należy postępować
O niegodziwości
Simon był podobno pierwszym filozofem, który
pisał dialogi sokratyczne. Kiedy Perykles zapraszał
go do siebie, obiecując mu utrzymanie, Simon odpo-
wiedział, że swojej wolności słowa za nic nie sprzeda.
Oprócz Simona-filozofa znamy jeszcze trzech ludzi
tego samego imienia: jeden był autorem podręczników
retoryki, drugi — lekarzem za czasów Seleukosa
Nikanora, trzeci — rzeźbiarzem.

Rozdział czternasty

Glaukon
ok. r. 400 p. n. e.

Glaukon1 był Ateńczykiem. Pozostało po nim


dziewięć dialogów zebranych w jednej księdze. Oto
tytuły dialogów:
1) Feidylos
2) Eurypides
1
Glaukon — o czym autor tu nie wspomina — był bratem Platona.
146

3) Amyntichos
4) Eutias
5) Lyziteides
6) Arystofanes
7) Kefalos
8) Anaksifemos
9) Meneksenos
Zachowane pod jego imieniem dalsze 32 dialogi
są uważane za nieautentyczne.

Rozdział piętnasty

Simmias
ok. r. 400 p. n. e.

Simmias był Tebańczykiem. Pozostawił dialogi w licz-


bie 23, wszystkie zebrane w jednej księdze.
Oto tytuły dialogów:
1) O mądrości
2) O rozumowaniu
3) O muzyce
4) O poezji epickiej
5) O męstwie
6) O filozofii
7) O prawdzie
8) O literach
9) O nauczaniu
10) O sztuce
11) O rządzeniu
12) O tym co przyzwoite
13) Co należy wybierać, a czego unikać
14) O przyjaźni
147

15) O wiedzy
16) Ο duszy
17) Jak żyć dobrze
18) O tym, co możliwe
19) O pieniądzach
20) O życiu
21) Czym jest piękno
22) O staranności
23) O miłości

Rozdział szesnasty

Kebes
ok. r. 400 p. n. e.

Kebes był Tebańczykiem. Pozostawił trzy dialogi:


1) Obraz1
2) Siódmy dzień miesiąca
3) Frynichos

Rozdział siedemnasty

Menedemos
ok. 350—276 p. n. e.

Menedemos należał do szkoły Fedona. Ojcem jego


był Kleistenes z rodu Teopropidów, który, choć szla-
chetnie urodzony, był jednak człowiekiem ubogim
1
Obraz (Pinaks, Πίναξ), popularna alegoria etyczna, nie jest w rzeczy-
wistości dziełem Kebesa sokratyka, lecz Kebesa z Kyzikos, stoika
z II w. p. n. e.
148

i trudnił się budownictwem. Mówią, że ów Kleis-


tenes był również malarzem-dekoratorem i że obu
tych sztuk nauczył syna. Stąd też pewien dialektyk
ze szkoły Aleksinosa, ganiać Menedemosa, kiedy ten
na zgromadzeniu ludowym wniósł projekt nowej
ustawy, powiedział: „Filozofowi nie przystoi projekto-
wać ani dekoracji teatralnych, ani ustaw".
W okresie swej służby wojskowej Menedemos został
wysłany przez Eretrejczyków do garnizonu w Megarze.
Po drodze odwiedził Platona w Akademii i tak się
zachwycił jego nauką, że rzucił wojsko i zatrzymał
się w Atenach. Jednakowoż pod wpływem Askle-
piadesa z Fliuntu odwrócił się od doktryny platońskiej
i udał się wraz z nim do Megary, do Stilpona. Przez
jakiś czas obaj uczęszczali na wykłady Stilpona, po
czym udali się do Elidy i przyłączyli do Anchipylosa
i Moschosa, filozofów ze szkoły Fedona. Szkoła ta
przed przybyciem Menedemosa zwana szkolą elejską
(jak już mówiliśmy w rozdziale poświęconym Fedonowi)
następnie została nazwana eretrejską — od miasta
rodzinnego Menedemosa.
Menedemos musiał być człowiekiem wyniosłym.
Takim też przedstawia go po swojemu satyra. Oto
jak mówi o nim Krates:
Dostojny Asklepiades z Fliuntu oraz byk z Eretrii.

Timon zaś określa go tymi słowy:


Majestatyczny, wyniosły, arogancki i wymowny głupiec.

O jego charakterze wyniosłym i władczym świadczą


też fakty. Eurylochos z Kassandrei, zaproszony na dwór
Antigonosa razem z młodym Kleipidesem z Kyzikos,
nie przyjął zaproszenia z obawy, że o jego wizycie
149

u króla dowie się Menedemos i będzie zeń szydzić


z właściwą sobie wyniosłą ironią, nie zważając na nic
i na nikogo. Kiedy pewien młody człowiek w jego
obecności zachowywał się zuchwale, Menedemos nic
nie powiedział, wziął tylko patyk i narysował nim
na ziemi chłopca w nieprzyzwoitej pozycji. Wszyscy
obecni zaczęli wówczas obserwować niegrzecznego
młodzieńca, który zrozumiał niewłaściwość swego za-
chowania i od razu porzucił zuchwały ton. Kiedy
Hierokles, dowódca garnizonu macedońskiego w Pire-
usie, przechadzając się z nim po świątyni Amfiaraosa
przez cały czas opowiadał wyłącznie o zdobyciu
Eretru, Menedemos się nie odzywał, aż wreszcie
zapytał go, czy Antigonos po to z nim sypia, żeby
mu opowiadać szczegóły swoich kampanii.
Słysząc, jak pewien człowiek, uwodziciel cudzych
żon, chwalił się swymi sukcesami, zapytał go: „Czyż
nie wiesz, że dobrze smakuje nie tylko kapusta, ale
i rzodkiew?"1 Do młodzieńca, który zachowywał
się bardzo głośno, powiedział: „Uważaj no, czy przy-
padkiem nie masz czegoś w tyłku" 2. Kiedy Antigo-
nos pytał go przez posłańca o radę, czy ma wziąć
udział w zabawie tanecznej, Menedemos dał odpo-
wiedź krótką: „Powiedzcie mu ode mnie, ażeby pa-
miętał, że jest synem królewskim". Kiedy jakiś głupiec
nudził go niedorzecznymi pytaniami, Menedemos
jego z kolei zapytał, czy ma posiadłość ziemską. „Tak —
odpowiedział tamten — dużą i bogatą". „W takim
razie jedź tam czym prędzej, żeby nie przytrafiło ci
1
Rzodkiew — £αφανίς. Aluzja do stosowanej w Atenach kary dla
cudzołożców— £αφανιδοΰν; por. Arystofanes, Chmury, w. 1083: „A gdy
rzodkiew w zad mu włożą, przyłapawszy in flagranti".
2
Aluzja do pederastii.
150

się tak, że i majątek zrujnujesz, i doprowadzisz do zguby


jego mądrego właściciela". Kiedy ktoś go zapytał,
czy poważny człowiek powinien się żenić, odpowiedział
pytaniem: „A czy ja jestem, twoim zdaniem, człowiekiem
poważnym, czy nie?" — „Oczywiście jesteś" — od-
powiedział tamten. Na co Menedemos: „No więc ja
jestem żonaty". Człowieka, który dowodził, że istnieje
wiele dóbr, zapytał: „A ile jest ich mianowicie, jak
sądzisz, sto, czy może więcej?" Kiedy jednego z przy-
jaciół, który często go zapraszał na wystawne uczty,
na próżno usiłował skłonić do pohamowania roz-
rzutności, dał mu taką lekcję: zaproszony znowu na
biesiadę przyszedł, ale przez cały czas nie odzywał
się ani słowem i jadł wyłącznie oliwki. Swego zwyczaju
mówienia otwarcie tego, co myślał, bez względu na
osobę, kiedyś nieomal nie przypłacił życiem. Z przy-
jacielem swoim Asklepiadesem przyjechał na Cypr
na dwór Nikokreonta, z okazji urządzanego tam raz
w miesiącu święta, na które tyran zaprosił wszystkich
filozofów, a więc także ich obu. W czasie uroczystości
Menedemos powiedział, że jeżeli zgromadzenie tak
wybitnych ludzi jest czymś pięknym, to święto należa-
łoby urządzać nie co miesiąc, ale co dzień, jeżeli zaś
nie jest — to i obecne zgromadzenie jest niepotrzebne.
Władca odpowiedział na to, że tylko w takie dnie
świąteczne ma czas na słuchanie filozofów, i uroczystość
toczyła się dalej. Ale Menedemos nie zadowolił się
tą odpowiedzią i oświadczył, w tonie jeszcze bardziej
nieprzyjemnym, że filozofów należy słuchać zawsze,
a nie tylko przy specjalnych okazjach. Gdyby nie piękna
gra na flecie jednego z muzykantów, która pozwoliła
przyjaciołom niepostrzeżenie opuścić zebranie, byliby
obaj to odezwanie się Menedemosa przypłacili życiem.
151

W drodze powrotnej spotkała ich burza ma morzu.


Asklepiades miał wówczas powiedzieć, że muzyka
fletnisty ocaliła im życie, natomiast szczerość Menede-
mosa o mało co nie doprowadziła ich do zguby.
Menedemos nie był, jak mówią, człowiekiem prakty-
cznym i nie dbał też o swoją szkołę, w której panował
wielki nieporządek; nie było sal wykładowych z usta-
wionymi dokoła ławkami, lecz każdy słuchał wykładów,
jak chciał, przechadzając się lub siedząc, gdzie po-
padło, a i nauczyciel zachowywał się w ten sam sposób.
Ale pod innymi względami Menedemos był bardzo
drażliwy, a nawet próżny. Kiedyś razem z Asklepia-
desem, pomagali murarzowi przy budowie domu;
Asklepiades, zupełnie się nie krępując, stał nagi na
dachu i podawał glinę, natomiast Menedemos ukrywał
się, kiedy widział, że przechodzi ktoś, kto mógłby
go zobaczyć w tej sytuacji. Podczas wykonywania
funkcji publicznych był nerwowy. Kiedy miał przepro-
wadzić sakralne okadzenie, nie mógł trafić do kadzielni-
cy. Innym razem tak się obraził na Kratesa, który spot-
kawszy go szydził z jego działalności politycznej, że
kazał go na tej podstawie zamknąć do więzienia.
Ale Krates nie dał za wygraną; przez okno więzienia
czatował, kiedy będzie przechodził Menedemos, a wi-
dząc go wychylał się i wołał za nim: „Agamemnonek!"
lub „Hegezipolis" l.
Menedemos nie był wolny od zabobonów. Świadczy
o tym następujące zdarzenie. Razem z Asklepiadesem
zjadłszy posiłek w gospodzie, dowiedział się następnie,
że mięso, które im podano, było już przedtem przezna-
czone na ofiarę dla bogów podziemia. Menedemos tak

1
Ήγησΐπολις — władający miastem (lub państwem).
152

się tym przejął, że zbladł i zrobiło mu się słabo; uspo-


koił go dopiero Asklepiades, tłumacząc mu, że nie
z powodu mięsa tak się źle poczuł, ale z powodu
swoich własnych co do mięsa urojeń. W zasadzie
jednak był Menedemos człowiekiem wielkiego ducha,
o sądzie niezależnym i samodzielnym.
Do późnej starości zachował dobrą kondycję fizyczną.
Ciało miał silne, jędrne i opalone od przebywania
na powietrzu niczym atleta. Wzrostu był średniego,
takim też ukazuje go posążek, znajdujący się na starym
stadionie w Eretrii; rzeźbiarz, na pewno celowo, przed-
stawił go nie w szatach, ale prawie nago, pokazującego
całe niemal ciało.
Przez wrodzoną gościnność, a także ze względu na
niezdrowy klimat Eretrii, Menedemos często podej-
mował u siebie gości, nie tylko filozofów, ale poetów
i muzyków. Przyjaciółmi jego byli Aratos, tragedio-
pisarz Lykofron i Antagoras z Rodos. Z poetów naj-
bardziej cenił Homera, następnie poetów lirycznych,
dalej Sofoklesa i Achajosa [z Eretrii], którego dramaty
satyrowe uważał za ustępujące tylko Aischylosowym.
Przeciw swoim wrogom politycznym zwykł też cytować
następujący dwuwiersz:
Rychło zatriumfowali słabi nad szybkim,
żółwie nad orłem.

Cytat ten pochodzi z dramatu satyrowego Achajosa


pt. Omfale; jest więc nieprawdą, że Menedemos —jak
twierdzą niektórzy — nie czytał nic poza Medeą Eury-
pidesa (dramatem przypisywanym niekiedy Neofro-
nowi z Sykionu).
Co się tyczy stosunku Menedemosa do innych szkół
filozoficznych, to żywił on pogardę dla zwolenników
153

Platona i Ksenokratesa, a także dla cyrenaika Parai-


batesa. Miał natomiast podziw dla Stilpona, a zapy-
tany, co mu się tak podoba u Stilpona, odpowiedział
tylko tyle: „Jest to człowiek prawdziwie wolny".
Menedemos był przeciwnikiem niebezpiecznym, któ-
rego posunięcia trudno było przewidzieć. Umiał od-
powiedzieć na każdy kontrargument, a sam był nie-
wyczerpany w znajdowaniu słabych stron u Oponenta.
Antystenes w Sukcesji filozofów stwierdza, że Menede-
mos był mistrzem w sztuce prowadzenia sporów.
Oto jeden z przykładów jego sposobu argumentowania:
„Jeżeli dwie rzeczy różnią się od siebie, to jedna nie
jest tym, czym jest druga?" — „Tak" — „A czy różnią
się od siebie czynienie dobrze i dobro"? — „Tak." —
„A zatem czynienie dobrze nie jest dobrem".
Menedemos podobno nie uznawał sądów prze-
czących, przyjmował tylko twierdzące, a z twier-
dzących jedynie proste, odrzucając złożone, to znaczy
sformułowane w okresach warunkowych lub innych
zdaniach złożonych. Heraklides uważa, że Mene-
demos był w swych poglądach filozoficznych plato-
nikiem, a dialektyki, którą uprawiał, nie traktował
poważnie. Tak np., kiedy Aleksinos zapytał go: „Czy
przestałeś bić swego ojca?", Menedemos odpowiedział:
„Ani go nie biłem, ani nie przestałem." Kiedy zaś
Aleksinos zauważył, że na pytanie trzeba odpowiedzieć
jednoznacznym „tak" lub „nie", Menedemos po-
wiedział: „Byłbym głupi, gdybym stosował się do
waszych praw, kiedy już na progu mogę się im przeciw-
stawić". — O Bionie, który niezmordowanie atakował
wróżbitów, powiedział, że zajmuje się dobijaniem
trupów. Słysząc, jak ktoś dowodzi, że największym
dobrem jest osiągnąć wszystko, czego się pragnie,
154

zauważył: „Znacznie większym dobrem jest pragnąć


tego, czego powinno się pragnąć".
Antigonos z Karystos podaje, że Menedemos nic nie
napisał i że ponieważ poglądów swych nie ogłaszał
w pismach, nie był też związany żadną określoną
doktryną. Jako przeciwnik w dyskusji był ponoć
tak zawzięty, że nieraz wychodził z walki z podbitym
okiem. Gwałtowny tam, gdzie chodziło o sprawy
teoretyczne, w życiu praktycznym był najłagodniejszym
z ludzi. Chociaż nieraz stroił sobie żarty z Aleksinosa
i mocno go atakował, wyświadczył mu jednak kiedyś
wielką przysługę; kiedy żona Aleksinosa wybierała się
z Delf do Chalkidy i bała się podróżować sama z powodu
niebezpieczeństwa grożącego od rabusiów i zbójców,
Menedemos zaofiarował się towarzyszyć jej w podróży.
Menedemos był niezwykle oddanym przyjacielem.
Świadczy o tym jego tkliwa przyjaźń z Asklepiadesem,
nie ustępująca przyjaźni Pyladesa [do Orestesa].
Ponieważ Asklepiades był starszy wiekiem, mówiono,
że w tej parze Asklepiades był autorem, a Menede-
mos — aktorem. Kiedy Archipolis ofiarował im czek
na 3000 drachm, przyjaciele tak długo spierali się,
kto ma mieć przy odbiorze nie pierwszeństwo, ale
właśnie drugie miejsce, że w końcu pieniędzy w ogóle
nie podjęli. Za żony pojęli kobiety najściślej ze sobą
spokrewnione: matkę i córkę. Asklepiades ożenił się
z córką, Menedemos z matką. Kiedy Asklepiadesowi
żona umarła, poślubił żonę Menedemosa, ten zaś,
ponieważ piastował w tym czasie urząd naczelnika
miasta, ożenił się z kobietą bogatą. Mimo to mieszkali
nadal razem, a prowadzenie gospodarstwa Menedemos
powierzył swej pierwszej żonie.
Asklepiades umarł pierwszy, w wieku sędziwym,
155

w Eretrii. Całe życie mieszkał razem z Menedemo-


sem i chociaż przyjaciołom nie brakło środków, żyli
skromnie. Kiedy w jakiś czas po śmierci Asklepiadesa
dawny jego kochanek chciał wziąć udział w przyjęciu,
odbywającym się w domu Menedemosa, a uczniowie
bronili mu dostępu, filozof kazał wpuścić młodzieńca,
mówiąc, że Asklepiades, chociaż przebywający już
w podziemiach, otwiera mu drzwi. Na utrzymanie
obu przyjaciół łożyli przede wszystkim Macedończyk
Hipponikos1 i Agetor z Lamii. Agetor ofiarował
jednemu i drugiemu po 30 min, Hipponikos zaś dał
Menedemosowi 2000 drachm na posag dla córek.
Córek tych było trzy —jak podaje Heraklides — a uro-
dziła je Menedemosowi żona rodem z Oropos.
Menedemos przyjmował gości w sposób następu-
jący. Śniadanie spożywał w towarzystwie dwóch lub
trzech przyjaciół, z którymi spędzał cały dzień; do-
piero z zapadnięciem zmroku ktoś z obecnych wzywał
gości, którzy przychodzili już po spożyciu posiłku
u siebie w domu. Kto przyszedł wcześniej, nie wcho-
dził od razu, ale czekał, żeby się dowiedzieć od kogoś
wychodzącego, co podają i w jakim stadium znajduje
się biesiada; jeżeli dowiedział się, że są tylko jarzyny
czy solona ryba, wycofywał się; jeżeli usłyszał, że jest
mięso, wchodził. W porze letniej sofy przy stołach
przykryte były matami, w zimie — skórami baranimi.
Poduszkę pod głowę każdy z biesiadników przynosił
ze sobą. Puchar, który miał obejść cały stół, był nie
większy od zwykłego kielicha. Na deser podawano
łubin lub groch, albo też owoce, na które właśnie był
sezon, gruszki, granaty, a nawet po prostu suszone

1
Hipponikos był generałem Filipa Macedońskiego.
156

figi. Wszystko to opisuje Lykofron w dramacie saty-


rowym, który, napisał na cześć filozofa i zatytułował
Menedemos. Oto urywek z Lykofrona:
Po skromnej biesiadzie z umiarem podawano
z rąk do rąk niewielką czarkę. Dla umiejących słuchać
najlepszym deserem było mądre słowo.

Menedemos był początkowo w Eretrii traktowany


pogardliwie; wyzywano go od cyników i gadatliwych
głupców. Potem jednak zdobył sobie taki szacunek,
że powierzono mu władzę nad miastem. Jeździł jako
poseł do Ptolemeusza [I Sotera] i Lizymacha i przez
obu władców podejmowany był z honorami. Był też
z poselstwem u Demetriosa [Poliorketesa], i wyjednał
u niego obniżenie rocznej daniny, którą musiała
płacić królowi Eretria, z dwustu talentów do pięć-
dziesięciu. Kiedy został potem oskarżony przed tym
władcą, że zamierza wydać miasto Ptolemeuszowi,
napisał w swej obronie list, zaczynający się od słów:
„Menedemos śle pozdrowienia królowi Demetriosowi.
Dowiaduję się, że oskarża się mnie wobec ciebie itd."
Podobno oskarżenie wyszło od niejakiego Aischylosa,
który był przeciwnikiem politycznym filozofa. Wypeł-
niając misje poselską u Demetriosa w obronie miasta
Oropos, miał się Menedemos zachować z najwyższą
godnością; potwierdza to też w swej Historii Eufantos.
Także Antigonos darzył filozofa miłością i mawiał,
że uważa się za jego ucznia. Kiedy Antigonos pokonał
barbarzyńców pod Lizymachią. na wniosek Menede-
mosa zgromadzenie ludowe uczciło zwycięstwo uchwałą,
której tekst był prosty i wolny od pochlebstw. Zaczy-
nała się ona od słów: „Na wniosek dowódców i pro-
bulów, z uwagi na to, że król Antigonos wraca do kraju
157

po odniesieniu zwycięstwa nad barbarzyńcami i że


we wszystkim innym dzieje się po jego myśli, rada
i lud postanawiają...".
Przeprowadzenie tej uchwały, jak również inne
dowody przyjaźni filozofa dla Antigonosa wzbudziły
podejrzenie, że chce on wydać miasto w ręce władcy.
Kiedy Aristodemos wniósł przeciw niemu formalne
oskarżenie, Menedemos uszedł z Eretrii do świątyni
Amfiareusa w Oropos, Kiedy następnie ze świątyni
zginęły złote kielichy, podejrzenie padło na Menede-
mosa i — jak podaje Hermippos — na mocy wspól-
nego postanowienia Beotów nakazano mu opuścić
miasto. Przybity tymi ciosami Menedemos potajemnie
przedostał się raz jeszcze do ojczyzny i zabrawszy
stamtąd żonę i córki, udał się na dwór Antigonosa.
Tam też ze zgryzoty umarł.
Heraklides podaje całkowicie odmienną wersję tych
wydarzeń i śmierci filozofa. Pisze mianowicie, że Mene-
demos, w czasie kiedy zajmował w Eretrii stanowisko
probula, kilkakrotnie oswobodził miasto od tyranów,
wzywając na pomoc Demetriosa. Że bynajmniej nie
chciał wydać miasta w ręce Antigonosa, a wniesione
przeciw niemu oskarżenie było fałszywe. Że zwracał
się do Antigonosa w tym celu, żeby uzyskać wolność
dla swej ojczyzny, nie mogąc zaś tego u króla wyjednać,
zrozpaczony odebrał sobie życie przez powstrzymywanie
się od jedzenia przez siedem dni. Podobnie przedstawia
to Antigonos z Karystos. Natomiast wrogi stosunek
miał Menedemos tylko do Perseusza, który dlatego
powstrzymał Antigonosa od przywrócenia Ere-
trejczykom demokracji — co król miał już zamiar
uczynić z przyjaźni dla Menedemosa. Dlatego też
kiedyś, przy winie, Menedemos, pokonawszy Perseusza
158

w dyskusji, wśród innych niepochlebnych dla niego


uwag zrobił też następującą: „Oto, jaki z niego filo-
zof! A jako człowiek jest najgorszy ze wszystkich
ludzi, jacy istnieją i będą istnieć".
Wedle Heraklidesa Menedemos umarł w wieku
lat 74.
Filozofowi temu poświęciłem następujące wiersze:
Słyszałem, Menedemie, o tym, jaki był twój los.
jak sam pozbawiłeś się życia, poszcząc przez siedem dni.
Był to postępek godny Eretrejczyka, ale niegodny mężnego
człowieka:
uczyniłeś to dlatego, że zabrakło ci odwagi.

Tacy to byli filozofowie-sokratycy i ich następcy.


Teraz przejdziemy do Platona, założyciela Akademii,
i do wybitniejszych jego następców.
159

KSIĘGA TRZECIA

Platon
160

Platon
427—347 p.n.e.

Platon, syn Aristona i Periktiony albo Polony,


która swój ród wywodziła od Solona, urodził się
w Atenach.
Bratem Solona był bowiem Dropides, którego synem
był Kritiasz, ojciec Kallaischrosa, a jego z kolei synem
był Kritiasz, jeden z Trzydziestu Tyranów, ojciec
Glaukona, którego dziećmi byli Charmides i Perik-
tione; Platon, syn tej ostatniej i Aristona, był więc
potomkiem Solona w szóstym pokoleniu. Solon zaś
wywodzi swój ród od Neleusa i Poseidona. Podobno
ojciec Platona pochodził także od Kodrosa, syna Me-
lantosa, który, według świadectwa Trazyllosa, pocho-
dził również od Poseidona. Speuzyp w dziele pod
tytułem Uczta po pogrzebie Platona i Klearchos w Po-
chwale Platona oraz Anaksilaides w drugiej księdze
swego dzieła O filozofach podają, że w Atenach krążyły
pogłoski, jakoby Ariston chciał dopuścić się gwałtu
na Periktionie, wówczas w kwiecie wieku i piękności,
ale nie zdołał jej zdobyć, a zaniechawszy gwałtu,
ujrzał we śnie oblicze Apollina, po czym nie tknął
jej aż do urodzenia się dziecka.
Jak podaje Apollodor w Kronice, Platon urodził
się w siódmym dniu miesiąca Targeliona w czasie
161

osiemdziesiątej ósmej Olimpiady [428—425 p. n. e.],


a więc w dniu, w którym według wierzeń Delijczyków
urodził się Apollo. Umarł zaś, jak podaje Hermippos,
w pierwszym roku sto ósmej Olimpiady [348—345p.n.e.],
podczas uczty weselnej, mając osiemdziesiąt jeden
lat. Neantes zaś podaje, że umarł licząc sobie osiemdzie-
siąt cztery lata. Platon był więc młodszy od Isokratesa
o sześć lat, Isokrates bowiem urodził się za archonta
Lizymacha [436—435 p. n. e.], Platon zaś za archonta
Ameiniosa, w roku śmierci Peryklesa [429 p. n. e.].
Jak podaje Antileon w drugiej księdze Chronologii,
Platon należał do gminy Kollytos. Według innych
urodził się na wyspie Eginie — w domu Feidiadesa,
syna Talesa, jak mówi Favorinus w Historiach rozma-
itych, w czasie, gdy jego ojciec wraz z innymi [Ateńczy-
kami] przebywał tam jako kolonista. Powrócił do Aten,
gdy kolonistów wypędzili Lacedemończycy, którzy
przyszli z pomocą Eginetom. W Atenach wystawiał
chóry na koszt Diona, jak podaje Atenoderos w ósmej
księdze Przechadzek filozoficznych. Platon miał dwóch
braci, Adeimantosa i Glaukona, oraz siostrę Potonę,
która była matką Speuzypa.
Naukę czytania i pisania pobierał u Dionizjosa,
którego wspomina w Zawodnikach, ćwiczenia gimna-
styczne odbywał pod kierunkiem Aristona z Argos
i u niego nadano mu imię Platon [Szeroki] z powodu
masywnej budowy ciała; choć poprzednio nazywał
się po dziadku Aristokles, jak to podaje Aleksander
w Sukcesji filozofów. Inni zaś twierdzą, że imię Platon
wywodzi się z obfitującego w słowa stylu filozofa,
albo też, jak mówi Neantes, z szerokości jego czoła.
Niektórzy twierdzą, jak pisze Dikaiarchos w pierwszej
księdze Żywotów, że brał udział w igrzyskach istmijskich
162

jako zapaśnik. Zajmował się także malarstwem i pisał


poezje, najpierw dytyramby, później pieśni i tragedie.
Głos miał cichy, jak mówi Timoteos z Aten w Żywotach.
Opowiadają, że Sokratesowi przyśniło się raz, iż
trzymał na kolanach młodego łabędzia, któremu
natychmiast wyrosły skrzydła i który z prześlicznym
śpiewem wzbił się w powietrze. Nazajutrz przedsta-
wiono mu Platona. Wtedy Sokrates miał powiedzieć,
że tym ptakiem jest właśnie Platon.
Filozofię uprawiał najpierw w Akademii, następnie
w ogrodzie w pobliżu Kolonu (mówi o tym Aleksan-
der w Sukcesjach filozofów). Filozofował wówczas w stylu
Heraklita. Ale gdy pragnął iść w zawody w pisaniu
tragedii, spotkawszy przed Dionizjami1 Sokratesa
i wysłuchawszy jego rady, rzucił poezje w ogień ze
słowami:
Przyjdź tu, Hefajstosie! Tu Platonowi jesteś potrzebny! 2

Mając lat dwadzieścia słuchał, jak mówią, Sokra-


tesa, a po jego śmierci Kratylosa, ucznia Heraklita,
oraz Hermogenesa, zwolennika filozofii Parmenidesa.
Następnie, mając lat dwadzieścia osiem, jak mówi
Hermodoros, udał się razem z kilku innymi sokra-
tykami do Euklidesa do Megary. Potem przeniósł
się do Cyreny, gdzie słuchał matematyka Teodora,
a stamtąd do Italii do pitagorejczyków Filolaosa
i Eurytosa. Stamtąd pojechał do Egiptu do kapłanów.
Powiadają, że towarzyszył mu Eurypides, który tam

1
Tj. przed konkursem dramatycznym, który odbywał się w czasie
święta Wielkich Dionizjów.
2
Jest to parafraza wiersza Iliady XVIII 392. Hefajstos miał przyjść
jako bóg ognia.
163

zachorował i został wyleczony przez kapłanów wodą


morską. Stąd jego słowa:
Morze spłucze wszelkie ludzkie zło1.
Podobno za Homerem2 powtórzył, że w Egipcie
wszyscy ludzie są lekarzami. Postanowił odwiedzić
także magów, ale z powodu toczących się w Azji
wojen odstąpił od tego zamiaru. Wróciwszy do Aten,
przebywał w Akademii. Jest to gimnazjum położone
w gaju na przedmieściu i nazwane tak od imienia
jakiegoś herosa Hekademosa, jak o tym mówi Eupo-
lis w Zniewieścialcach:
W cienistych boga Hekademosa alejach.
Także i Timon mówi o Platonie:
Na czele ich szedł Platon, wielki i szeroki, ale świetny mówca,
miodousty, jak świerszcz, co na drzewie Hekademosa
trele najczulsze słodko wyśpiewuje.
Dawniej bowiem gaj ten nazywał się. nie Akademia,
lecz Hekademia.
Filozof nasz był w młodości przyjacielem Isokratesa 3.
Praksifanes opisał pewną rozmowę o poetach, jaką
prowadzono w posiadłościach Platona, gdzie Isokrates
był jego gościem. Aristoksenos podaje, że Platon
brał udział w trzech wyprawach wojennych na Tana-
grę i na Korynt i w bitwie pod Delion, gdzie szcze-
gólnie odznaczył się męstwem 4.
1
Eurypides, Iphig. Taur. 1193.
2
Odyseja IV 231.
3
Później Platon i Isokrates byli konkurentami (jako kierownicy
dwóch najbardziej wpływowych szkół) i nieprzyjaciółmi. Platon wyszy-
dzał Isokratesa (w Fajdrosie), Isokrates zaś zwalczał go jako „sofistę".
4
W wyprawie na Korynt (394 p. n. e.) rzeczywiście brał udział,
wspomina o tym w Teajtecie 124 A; nie mógł jednak brać udziału ani
w wyprawie na Tanagrę (457 p. n. e.), ani w bitwie pod Delion
(424 p. n. e.).
164

Platon łączył naukę Heraklita, Pitagorasa i Sokratesa;


w nauce o rzeczach podpadających pod zmysły (τα
αϋσθητά) szedł za Heraklitem, w nauce o rzeczach po-
znawalnych umysłem (τα νοητά) za Pitagorasem, w dok-
trynie politycznej (τα πολιτικά) za Sokratesem.
Niektórzy, a wśród nich także Satyros, podają, że
napisał list do Diona na Sycylię z prośbą, ażeby mu
zakupił od Filolaosa trzy księgi pitagorejskie za 100 min.
Żył bowiem Platon w dobrych warunkach material-
nych, gdyż, jak mówią, otrzymał od Dionizjosa ponad
80 talentów. Mówi o tym także Onetor w dziele za-
tytułowanym: Czy mędrzec będzie się bogacił?
Platon wiele korzystał z utworów komediopisarza
Epicharma, jak podaje Alkimos w czterech pismach
adresowanych do Amyntasa. Otóż w pierwszym Al-
kimos mówi tak:

„Jest rzeczą widoczną, że Platon czytał wiele utwo-


rów Epicharma. Zobaczmy więc. Platon twierdzi,
że to, co podpada pod zmysły, nigdy nie jest czymś
stałym ani pod względem jakościowym, ani ilościowym,
lecz czymś zawsze płynnym i zmieniającym się, tak
jakby ktoś odjął od rzeczy liczbę tak, żeby nie były
ani równe, ani w ogóle nie były określone czy to co
do ilości, czy co do jakości. Tak się dzieje z rzeczami,
które znajdują się w stanie ciągłego powstawania
i którym, nie przysługuje istnienie. Natomiast to, co
jest poznawalne umysłowo, ma tę właściwość, że od
mego nic się nie odłącza ani nic z nim się nie łączy.
Taka jest natura rzeczy wiecznych, że są zawsze
jednakowe i zawsze te same. A oto jak wyraźnie mówi
Epicharm o rzeczach podpadających pod zmysły
i o rzeczach poznawalnych umysłem:
165

A. Bogowie wiecznie istnieli i nigdy nie przestawali istnieć:


rzeczy zaś wieczne są zawsze jednakowe, bo są zawsze te
same.
B. Ale, jak mówią, wśród bogów jako pierwszy zrodził się
Chaos.
A. Jakże to? Wszakże nie miał się z czego zrodzić i nie miał
się w co obrócić.
B. A więc nic nie zrodziło się pierwsze?
A. Ani nawet, na Zeusa, nie zrodziło się drugie, przynaj-
mniej spośród rzeczy, o których teraz mówimy, ale istniało
zawsze. Jeżeliby ktoś do pewnej liczby kamieni, nieparzy-
stej, czy parzystej, dodał jeden kamień lub ujął go od niej,
to jak ci się zdaje, czy zostanie ta sama liczba?
B. Bynajmniej.
A. Tak samo, gdyby dodać do pewnej miary inną miarę
albo od pierwotnej odjąć jakąś część, czy zostanie ta sama
miara?
B. Z pewnością nie.
A. Tak samo spójrz na ludzi! Jeden rośnie, drugi się kurczy.
Wszyscy ciągle się zmieniają. To zaś, co się zmienia zgod-
nie z naturą i nie pozostaje w tym samym stanie, ale
staje się inne, niż było, gdy oddalało się od tego, czym
było, nie pozostaje tym samym. A nawet i ty także, i ja
byliśmy wczoraj inni, niż jesteśmy dziś, i jutro będziemy
inni z tej samej przyczyny".

Ponadto dodaje Alkimos: „Mędrcy twierdzą, że


dusza postrzega pewne rzeczy za pośrednictwem
ciała, kiedy np. słyszy i widzi, inne zaś sama przez
się, zgoła nie potrzebując ciała. Dwa są więc rodzaje
rzeczy istniejących, jedne podpadają pod zmysły,
inne są poznawalne umysłem. Dlatego właśnie Platon
mówi, że ci, którzy chcą poznać początki wszech-
rzeczy, muszą rozróżnić najpierw idee same w sobie,
takie jak podobieństwo i jedność, ilość i wielkość,
spoczynek i ruch; następnie samo w sobie piękno,
dobro i sprawiedliwość oraz inne tym podobne
166

pojęcia; w końcu, po trzecie, muszą wiedzieć, jakie


idee pozostają do siebie w stosunku, jak np. wiedza
albo wielkość, albo władza — pamiętając zarazem,
że rzeczy, z którymi spotykamy się w doświadczeniu,
mają te same nazwy dzięki uczestnictwu w tych ideach
(δια το µετέχειν εκείνων); na przykład sprawie-
dliwym nazywa się to, co uczestniczy w sprawiedli-
wości, pięknym zaś to, co uczestniczy w pięknie. Każda
zaś z tych idei jest wieczna, poznawalna umysłem
(νόηµα), a ponadto nie podlegająca zmianom (άπαθής;).
Dlatego też Platon mówi 1, że idee istnieją w naturze
jako wzory (παραδείγµατα), rzeczy jednostkowe zaś,
będąc do nich podobne, są podobiznami (οµοιώµατα).
Epicharm zaś tak mówi o dobru i o ideach:
A. Czy gra na flecie jest jakąś rzeczą?
B. Bez wątpienia.
A. Czy człowiek jest grą na flecie?
B. Oczywiście, że nie jest.
A. A więc czym jest fletnista? Jak ci się zdaje: człowiekiem
czy nie?
B. Na pewno jest człowiekiem.
A. Czyż więc nie sądzisz, że tak samo ma się rzecz z do-
brem?
Dobro jest rzeczą samą w sobie, a ktokolwiek pojmie tę
rzecz, sam staje się dobry. Podobnie bowiem jak ktoś nau-
czywszy się grać na flecie staje się fletnista, ktoś inny nau-
czywszy się tańczyć — tancerzem, a jeszcze ktoś inny nau-
czywszy się pleść koszyki — koszykarzem, tak też nauczywszy
się jakiejkolwiek sztuki człowiek staje się nie tą sztuka, lecz
artystą".

W swym wykładzie nauki o ideach Platon mówi2:


Jeśli istnieje pamięć, istnieją idee w rzeczach istnie-
1
W Parmenidesie 132 Dn.
2
Por. Fedon 96 B.
167

jących, ponieważ pamięć zakłada istnienie czegoś


trwałego i stałego, a nic oprócz idej nie jest stałe.
„W jakiż bowiem sposób — powiada — mogłyby
utrzymać się przy życiu istoty żyjące, gdyby nie po-
znawały idej i gdyby w tym celu nie były obdarzone
przez naturę zdolnością poznawania? Otóż1 pamię-
tają one podobieństwo pożywienia, jakie im jest właściwe,
co dowodzi, że wszystkie istoty żyjące posiadają wro-
dzone poznanie podobieństwa i dlatego rozpoznają
inne istoty tego samego gatunku". A jak o tym mówi
Epicharm?
O! Eumalosie! Mądrość nie jest właściwa
jednemu tylko gatunkowi,
ale wszystko, co żyje, ma zdolność poznawania.
Bo i z rodzaju kurzego samiczka,
jeżeli rzecz dokładnie rozważysz,
żywych kurcząt nie rodzi, lecz przez wysiadywanie
budzi w nich życie.
Tę mądrość ma tylko natura
i ona ją o tym poucza.

I dalej:
Nic w tym dziwnego, że ja tu tak mówię,
że się wzajemnie podobają sobiel, a także
dobrze się mają i są piękne, bo i pies
suczce, a krowa wołowi i osioł oślicy,
świnia zaś wieprzowi najpiękniejszym wydają się tworem.

Te i tym podobne myśli, które Alkimos wypowiada


w swoich czterech księgach, dowodzą, ile Platon
zawdzięcza Epicharmowi. O tym zaś, że Epicharm
był świadom swojej mądrości, można domyślić się

1
Mianowicie kogut i kura.
168

z tych wierszy, w których przepowiada, że będzie miał


naśladowcę:

Jak mi się zdaje, a raczej, jak to wiem na pewno,


pamięć nauk moich trwać będzie i po mnie.
Przyjdzie bowiem ktoś, kto je przejmie, zmieni ich miarę,
szatę im da purpurową, słowy ozdobi pięknymi,
i sam niezwyciężony, łatwo wszystkich zwycięży.

Zdaje się, że Platon sprowadził pierwszy do Aten


mało znane przedtem księgi mimów Sofrona i wzo-
rował się na nich w przedstawianiu charakterów
swoich postaci. Księgi te znaleziono pod jego poduszką.
Trzykrotnie odbył podróż morską na Sycylię [388,
367 i 361]: pierwszą, by zwiedzić wyspę i kratery.
Wtedy to tyran Dionizjos, syn Hermokratesa, zmusił
go do pozostania na swoim dworze. Rozmawiając
z nim o tyranii, Platon powiedział, że nie jest dobrem
to, co tyranowi przynosi korzyść, jeżeli on sam nie
odznacza się cnotą. Rozgniewany tymi słowy tyran
zawołał: „Mówisz jak starzec", na co Platon odparł:
„A ty jak tyran". Wzburzony tyran zamierzał najpierw chciał
ukarać go śmiercią, ale później, nakłoniony przez
Diona i Arystomenesa, poniechał tego zamiaru, ale
oddał go Lacedemończykowi Pollisowi, który właśnie
wtedy przybył do niego w poselstwie, i polecił mu,
aby sprzedał Platona w niewolę. Pollis zawiózł go na
Eginę i tam sprzedał w niewolę. Wtedy Charman-
dros, syn Charmandridesa, zażądał kary śmierci dla
Platona, zgodnie z obowiązującym w Eginie prawem,
które głosiło, że pierwszy Ateńczyk, który przybędzie
na wyspę, ma być skazany na śmierć bez sądu. Sam
Charmandros był autorem tego prawa, jak podaje
Favorinus w Historiach rozmaitych. Gdy jednak ktoś
169

powiedział, zresztą traktując to jako żart, że przybysz


jest filozofem, uwolniono go od oskarżenia.
Inni podają, że Platona wezwano przed eklezję
i do czasu wydania wyroku trzymano pod strażą.
On zaś zachowywał zupełne milczenie, gotów poddać
się wszystkiemu, co miało go spotkać. Eklezja posta-
nowiła jednak nie karać go śmiercią, lecz sprzedać
jako jeńca wojennego. Wykupił go przypadkowo
obecny tam Annikeris z Cyreny za 20 — a według
innych za 30 — min i odesłał do Aten do jego przyjaciół,
którzy natychmiast zwrócili Annikerisowi pieniądze.
Ten jednak pieniędzy nie przyjął, mówiąc, że nie
tylko oni jedni godni są troszczyć się o Platona. Inni
znów mówią, że to Dion przysłał pieniądze, ale Anni-
keris nie chciał ich przyjąć i kupił za nie Platonowi
mały ogród w Akademii. Krąży pogłoska, że Pollis
został potem pokonany przez Chabriasa i utonął pod
Helike 1 ponieważ bóg2 się na niego rozgniewał za
jego stosunek do filozofa (wspomina o tym Favorinus
w pierwszej księdze Osobliwości). Dionizjos zaś nie mógł
się uspokoić, kiedy się dowiedział o tym, co zaszło,
i napisał do Platona, aby źle o nim nie mówił. Na co
Platon odpowiedział, że nie ma tyle wolnego czasu,
aby mógł o nim pamiętać.
Drugą podróż Platon odbył do Dionizjosa Młod-
szego, prosząc go o ziemię i ludzi, którzy by żyli wedle
opracowanego przez niego modelu ustroju politycznego:
Dionizjos przyrzekł spełnić tę prośbę, ale nie dotrzy-
mał słowa. Niektórzy opowiadają, że także tym razem
1
Pollis został pokonany przez dowódcę ateńskiego Chabriasa w bitwie
morskiej pod Naksos w r. 376 p. n. e., a utonął w morzu w r. 372 p. n. e.
w Zatoce Korynckiej.
2
Bóg morza Poseidon.
170

Platon znajdował się w wielkim niebezpieczeństwie,


ponieważ nakłaniał Diona i Teodotasa do wyzwolenia
całej wyspy1. Wtedy pitagorejczyk Archytas, napi-
sawszy list do Dionizjosa, uzyskał przebaczenie dla
Platona i zapewnił mu szczęśliwy powrót do Aten.
List ten tak brzmiał:

Archytas pozdrawia Dionizjosa.


Wszyscy my, przyjaciele Platona, wysłaliśmy do
ciebie Lamiskosa i Fotidasa, aby — zgodnie z naszą
poprzednio zawartą umową — odebrali od ciebie
tego męża. Warto, abyś sobie przypomniał zapał,
z jakim nas wszystkich prosiłeś o przyjazd Platona,
kiedy uważałeś, że powinieneś życzliwie go przyjąć
i zapewnić mu bezpieczeństwo, zarówno podczas
pobytu u ciebie, jak i w drodze powrotnej. Przypomnij
sobie, że wysoko ceniłeś sobie jego przybycie i czciłeś
go w owym czasie bardziej niż kogokolwiek innego.
Jeżeli zaś cię obraził, musisz rzecz traktować po ludzku
i odesłać nam tego męża, nie wyrządzając mu żadnej
krzywdy. Tak postępując, uczynisz sprawiedliwie,
a nam wyświadczysz wielką przysługę.

Po raz trzeci przybył Platon na Sycylię, aby pogo-


dzić Diona z Dionizjosem. Gdy mu się jednak to nie
udało, z niczym powrócił do ojczyzny. Odtąd nie
zajmował się już sprawami politycznymi, chociaż,
jak wynika z treści jego pism, dobrze się na nich znał.
A to z tej przyczyny, że lud ateński przywykł już do
innych form rządu. W dwudziestej piątej księdze
Pamiętników Pamfila podaje, że Arkadyjczycy i Tebań-
czycy, zakładając miasto Megalopolis, prosili go, aby
171

nadał mu prawa. Dowiedziawszy się jednak, że nie


chcieli wprowadzić pełnej równości praw, Platon
do nich nie pojechał. Istnieje pogłoska, że gdy żaden
z obywateli nie chciał się tego podjąć, przemawiał
w obronie stratega Chabriasa, któremu groziła kara
śmierci. Gdy zaś towarzyszył idącemu na Akropol
Chabriasowi, sykofant Krobylos, spotkawszy go, po-
wiedział: „Idziesz bronić kogoś innego nie wiedząc,
że i ciebie czeka Sokratesowa trucizna?" Na co Platon
odrzekł: „Gdy walczyłem w obronie ojczyzny, nara-
żałem się na niebezpieczeństwo, więc i teraz gotów
jestem narazić się na niebezpieczeństwo dla przyja-
ciela".
Platon pierwszy wprowadził dowód w formie py-
tań i odpowiedzi, jak podaje Favorinus w ósmej księ-
dze Historii rozmaitych. Był także pierwszym, który
podsunął Leodaniasowi z Tazos1 metodę analizy
badawczej. Był wreszcie pierwszym, który wprowadził
do filozofii terminy: „antypody" 2, „elementy", „dia-
lektyka", „jakość", „liczby podługowate", wśród granic
„płaskie powierzchnie" i wreszcie „boską opatrzność''.
Był również pierwszym z filozofów, który krytykował
teorie Lizjasza, syna Kefalosa, przytoczywszy je do-
słownie w Fajdrosie3. Pierwszy zastanawiał się nad
znaczeniem gramatyki. Ponieważ zaś pierwszy poddał
krytyce poglądy prawie wszystkich swoich poprzedni-
ków, nasuwa się pytanie, dlaczego nie wspomniał
o Demokrycie.
Neantes z Kyzikos opowiada, że skoro tylko przy-
1
Prawdopodobnie jest to ten sam Leodanias, któremu odpowiada Platon w
liście 11.
2
Timaios 63 A.
3
230 E nn.
172

bywał do Olimpu, wszyscy Grecy zwracali ku niemu


oczy i że tam spotykał się z Dionem, który przygoto-
wywał wyprawę wojenną przeciw Dionizjosowi. W pier-
wszej księdze Osobliwości Favorinusa czytamy, że Pers
Mitrydates postawił w Akademii posąg Platona i umie-
ścił na nim następujący napis: „Pers Mitrydates,
syn Orontobatesa, postawił Muzom posąg Platona,
wykonany przez Silaniona".1
Heraklides mówi, że jako młodzieniec Platon był
tak skromny i dobrze ułożony, iż nigdy nie widziano,
aby się nadmiernie śmiał. Mimo to wyśmiewali go
komediopisarze. Na przykład Teopompos tak mówi
o nim w Radosnym:
Jeden — to zgoła nie jeden:
dwa zaś — to ledwie jeden, jak Platon nas uczy.

Anaksandrides zaś w Tezeuszu:


I pożerał oliwki jak Platon.

Timon zaś tak mówi, robiąc aluzję do jego imienia:


Jak zmyślał Platon, cuda widząc zmyślone.2

Aleksis znów tak go wyśmiewa w Meropidzie:


W porę przychodzisz: bo bezradnie
tu i tam się kręcę, jak Platon,
nie znajdując nic mądrego,
tylko łydki mnie bolą.

I podobnie w Ankylionie:.
Mówisz o rzeczach, o których nie wiesz,
jak Platon, a znasz tylko sodę i cebulę.

1
Z posągu tego (popiersia) zachowało się kilka kopii.
2
W oryginale gra słów, niemożliwa do oddania w przekładzie:
Πλάτων — άνέπλασσε — πεπλασµένα.
173

Także Amfis w Amfikratesie:


A. Czym jest to dobro, które ty przez nią
osiągnąć pragniesz, wiem jeszcze mniej,
o panie, niż o dobru Platona.
B. Posłuchaj zatem.

Dalej w Deksidemidesie:
O Platonie!
Nic innego nie umiesz, jak tylko brwi ściągnąć
i minę zrobić ponurą, jak ślimak.

A Kratinos w Fałszywym podrzutku:


A. Człowiekiem jesteś na pewno i masz duszo.
B. Wedle Platona, nie wiem, ale przypuszczam, że mam.

Tudzież Aleksis w Olimpiodorze:


A. śmiertelne ciało moje wyschło,
cząstka zaś nieśmiertelna w przestworza sic wznosi.
B. Czyż nie jest to szkoła Platona?

I w Pasożycie:
Albo z Platonem gwarzyć na osobności?

Wyśmiewa go także Anaksilas w Botrylionie, w Kirke


i w Bogatych niewiastach.
Arystyp znów w czwartej księdze pisma O rozpuście
w dawniejszych czasach podaje, że Platon zakochał
się w pewnym młodzieńcu imieniem Aster, który
zajmował się razem z nim astronomią, a także w wyżej
wspomnianym Dionie oraz, według niektórych, również
w Fajdrosie. Dowodem jego miłości mają być nastę-
pujące epigramaty, które jakoby dla nich napisał:
W gwiazdy wpatrujesz się, mój Astrze! Obym niebem się stał
i tysiącem oczu mógł spoglądać na ciebie!
174

Lub drugi:
Pierwej jutrzenką żywy nam jaśniałeś, Astrze!
Dziś zmarły świecisz z dala jak wieczorna gwiazda.

Dionowi zaś poświęcił taki wiersz:


Hekubie i trojańskim niewiastom łzy
od urodzenia Mojry losem wyznaczyły;
przed tobą zaś, Dionie, za piękny wyczyn zwycięstw
nadzieję pełną powodzeń bóstwa już rozsiały.
W radosnej leżysz ojczyźnie, czczony przez swój kraj,
w serce zaś moje, Dionie, miłości wlałeś żar!

Podają, że ten właśnie wiersz miał być wyryty na


grobie Diona w Syrakuzach. Ponadto, kochając się
w Aleksisie i w Fajdrosie, poświęcić im miał takie
wiersze:
Choć powiedziałem tylko, że Aleksis piękny,
już każdy ku niemu oczy swe obrócił.
Czemuś, me serce, kości psom wskazało?
Czy później tego nie pożałujemy?
Czyśmy w ten sposób nie stracili Fajdrosa?

Miał też ponoć kochankę Archeanassę, dla której


napisał te słowa:
Kochankę mam Archeanassę z Kolofonu,
u której w zmarszczkach jeszcze ogień płonie.
O nieszczęśnicy, którzyście w młodości
pierwszą ją pokochali! Przez jakie przeszliście męki!

Otojeszcze wiersz dla Agatona:


Całując Agatona, na wargach duszę miałem:
przybyła tam cierpiąca, jakby odejść chciała.

Oraz inny jeszcze wiersz:


Jabłkiem rzucam na ciebie. Jeśli szczerze kochasz,
dając znak zgody, weź je i oddaj mi dziewictwo swoje!
175

Jeśli zaś sądzisz, że to niemożliwe,


przyjmij jabłko i patrz, jak szybko mija piękność.

Albo znowu inny wiersz:


Jabłkiem ja jestem: rzuca mną len, kto kocha ciebie!
Zgódź się, Ksantypo, bo i tak uroda nasza przeminie.

Mówią, że ułożył wiersz dla wziętych do niewoli


Eretrejczyków.
My, Eretrejczycy z Eubei, pod Suzą leżymy!
Ach! Od ziemi naszej tak bardzo daleko!

Albo taki wiersz:


Cypryjska bogini tak do Muz powiada: „Dzieweczki,
czcijcie Afrodytę, bo ześle; na was Erosa!"
Muzy na to do Cyprydy: „Zachowaj groźby swe dla Aresa,
bo do nas to pacholę nigdy nie doleci".

I jeszcze inny wiersz:


Złoto znalazłszy porzucił ktoś stryczek, a inny,
nie znalazłszy złota, na znalezionym powiesił się stryczku.

Molon, nieprzyjaźnie usposobiony do Platona, po-


wiedział: „Nie to jest zadziwiające, że Dionizjos
żył w Koryncie l, ale to, że Platon przebywał na Sy-
cylii". Wydaje mi się, że i Ksenofont nie był do niego
przyjaźnie usposobiony, współzawodniczyli przecież
pisząc na te same tematy, by wymienić Ucztę, Obronę So-
krutesa, Wspomnienia o Sokratesie, a następnie jeden napisał
Państwo, drugi O wychowaniu Cyrusa. W Prawach2
Platon mówi, że historia wychowania Cyrusa jest
zmyślona, bo Cyrus nie był taki. Obaj napisali wspo-
1
Od wygnania z Syrakuz w r 344 p. n. e. Dionizjos Młodszy mieszkał
w Koryncie.
2
694 A nn.
176

mnienia o Sokratesie, ale ani jeden, ani drugi o sobie


wzajemnie nie wspominają, tylko Ksenofont raz je-
den cytuje Platona w trzeciej księdze Wspomnieńl.
Mówią, że Antystenes, zamierzając odczytać coś
ze swoich utworów, zaprosił Platona, aby był przy
tym obecny. Na pytanie Platona, co zamierza odczy-
tać, odpowiedział, że o tym, iż niczemu nie można
zaprzeczyć, na co Platon odpowiedział: „Jakże możesz
sam o tym pisać?" i wykazał mu, że sam sobie przeczy.
Wtedy Antystenes napisał przeciw Platonowi dialog
pod tytułem Saton2 i od tego czasu trzymali się od
siebie z daleka. Opowiadają także, że Sokrates, kiedy
słuchał, jak Platon czyta Lyzisa, zawołał: „Na Hera-
klesa! Ile kłamstw nagadał o mnie ten młodzieniaszek".
Bo niemało rzeczy napisał tam Platon, których Sokrates
nigdy nie mówił.
Nieprzyjaźnie odnosił się Platon także do Arystypa.
W dialogu O duszy 3 zarzuca mu, że nie był obecny przy
umierającym Sokratesie, choć przebywał na pobliskiej
Eginie. Powiadają, że także do Aischinesa Platon
żywił niechęć, zazdroszcząc mu, że tamten cieszył
się poważaniem Dionizjosa. Kiedy bowiem. Aischines
przybył na dwór Dionizjosa, Platon potraktował
go z góry z powodu jego nędzy, Arystyp natomiast
wsparł go. Słowa, które Platon włożył w usta Kri-
tona, doradzającego w więzieniu Sokratesowi ucie-
czkę, wypowiedział — wedle Idomeneusa —Aischines;
Platon, niechętny Aischinesowi, włożył je w usta Kri-
tona. O samym sobie Platon nigdzie nie wspomina
1
III 6, I.
2
Σάθων — imię ukute na wzór imienia Πλάτων, od słowa σάθη
(członek męski). Por. niżej VI 16.
3
Tj. w Fedonie, 59 C.
177

w swych pismach, z wyjątkiem dialogu O duszy1 i Obrony2.


Arystoteles twierdzi, że styl dialogów Platona
jest pośredni między poezją a prozą. Favorinus wspo-
mina gdzieś, że jeden tylko Arystoteles słuchał do
końca, gdy Platon czytał dialog O duszy, wszyscy
inni natomiast odeszli. Niektórzy też powiadają,
że Filip z Opuntu przepisał Prawa Platona3, które
były wypisane na woskowych tabliczkach, i że tenże
Filip jest autorem Dodatku do praw (Eponomis). Euforion
i Panaitios podają, że znaleziony przez nich początek
Państwa nosił ślady wielokrotnych zmian. Aristoksenos
twierdzi, że prawie całe Państwo jest zawarte w Anty-
logiach Protagorasa. Mówi też, że pierwszym dziełem
Platona był Fajdros i że temat tego dialogu ma w sobie
rzeczywiście coś młodzieńczego, Dikaiarchos natomiast
ocenia styl dialogu jako rubaszny.
Opowiadają, że Platon zobaczywszy człowieka gra-
jącego w kości, zganił go, gdy zaś ten powiedział,
że gra o małą stawkę, odparł: „Ale nawyk to nie jest
mała stawka". Na pytanie, czy zostaną po nim wspo-
mnienia, tak jak po jego poprzednikach, odpowiedział:
„Wpierw trzeba sobie wyrobić imię, a wtedy powstanie
wiele wspomnień". Kiedy przyszedł do niego pewnego
razu Ksenokrates, Platon poprosił go, aby wychłostał
jego niewolnika, sam bowiem nie może tego zrobić,
ponieważ jest zły. Innemu zaś niewolnikowi powiedział:
„Wychłostałbym ciebie, gdybym, nie był zły". Gdy
raz wsiadł na konia, natychmiast zsiadł, mówiąc, że
się wystrzega, aby nie ulec pysze jeździeckiej. Pijakom
radził przeglądać się w lustrze, aby w ten sposób
1
tj. Fedona, 59 B.
2
34 A.
3
Tzn. był ich wydawcą.
178

obrzydzili sobie pijaństwo. Uważał, że w ogóle nigdy


nie wypada pić ponad miarę, chyba że w święta po-
święcone bogu dającemu wino.
Nie podobało mu się również długie wysypianie
się. Powiada więc w Prawach: „Człowiek, gdy śpi,
jest czymś zgoła bezwartościowym" 1. Mówił, że naj-
przyjemniejszą rzeczą spośród tego, co się słyszy,
jest prawda, według innych zaś mówił, że najprzy-
jemniejszą rzeczą jest mówić prawdę. O prawdzie
zaś tak mówi w Prawach: „Czymś pięknym jest prawda 40
i trwałym, przyjacielu, widocznie jednak nie tak
łatwo jest o niej przekonać"2. Uważał, że warto
zostawić po sobie pamiątkę czy to u swoich przyjaciół,
czy też w swoich dziełach. Jak twierdzą niektórzy,
trzymał się z daleka od ludzi.
Umarł w okolicznościach, o których mówiliśmy,
w trzynastym roku panowania króla Filipa [r. 347],
jak podaje Favorinus w trzeciej księdze Osobliwości.
Według Teopomposa Filip uczcił go wspaniałym
pogrzebem. Natomiast Myronianos mówi w Pararelach,
że Filon przytaczał powiedzenie o wszach Platona,
dając do zrozumienia, że filozof umarł na wszawicę. 41
Pochowano go w Akademii, gdzie spędził większą
część życia na filozofowaniu. I dlatego szkoła, którą
założył, została nazwana Akademią. Tłum ludzi od-
prowadził jego zwłoki na miejsce spoczynku.
Platon zostawił testament następującej treści:
„Oto co pozostawił Platon i jak tym rozporządził.
Posiadłości w Ifistiadach, z którą graniczy od północy
droga wiodąca do świątyni w Kefizji, od południa

1
808 B.
2
663 E.
179

świątynia Heraklesa w Ifistiadach, od wschodu po-


siadłość Archestratosa z gminy Frear, od zachodu
posiadłość Filipa z Choleid, nie wolno nikomu ani
sprzedawać, ani darowywać; niech będzie własnością,
jak długo to będzie możliwe, młodego Adeimantosa 1.
Następnie zostawiani parcelę w Eirezydach, którą
kupiłem od Kallimacha, z którą sąsiaduje od północy
Eurymedon z Myrrinuntu, od południa Demostratos
z Ksypete, od wschodu Eurymedon z Myrrinuntu,
od zachodu graniczy rzeka Keflzos. Dalej w srebrze
3 miny, czarę srebrną wartości 165 drachm, kubek
wartości 45 drachm, złoty pierścień i złoty kolczyk
wartości razem 4 drachmy i 3 obole. Kamieniarz
Euklides winien mi 3 miny. [Służącą] Artemidę wy-
zwalam. Tychona, Biktasa, Apolloniadesa i Dionizjosa
pozostawiam jako służbę domową. Sprzęty domowe
są zinwentaryzowane, a odpis inwentarza ma Deme-
trios. Nikomu nic nie jestem winien. Wykonawcami
testamentu będą Leostenes, Speuzyp, Demetrios, Hegias,
Eurymedon, Kallimach, Trazippos". Tak brzmiała
ostatnia wola Platona wyrażona w jego testamencie.
Na grobie Platona umieszczono napisy. Pierwszy
głosi:
Mądrością i dobrym obyczajem nad śmiertelnych
wzniósł się ten, kto tu leży, boski Aristona syn.
Jeżeli ktoś wśród ludzi największej mądrości zdobył chwałę,
to on chwałę taką zdobył, zawiści niedosiężną.

Drugi zaś:
Choć ziemia w swym łonie kryje ciało Platona,
do szczęśliwych nieśmiertelnych wzlata

1
Mowa o Adeimantosie Młodszym, wnuku Adeimantosa Starszego, brata
Platona.
180

dusza syna Aristonowcgo, którego czci każdy mąż szlachetny,


pawet cudzoziemiec, który zna jego boski żywot.

A inny epigramat, nowszy:


A. Orle, czemu nad tym grobem krążysz? Powiedz!
Którego z bogów gwiaździstego domu wypatrujesz?
B. Duszy Platona na Olimp uniesionej
obrazem- jestem, ciało ziemia attycka kryje.

A oto nasz epigramat:


Gdyby Febus nie stworzył w Helladzie Platona,
jakżeby nauką dusze ludzkie leczył?
Bo jak zrodzony przez niego Asklepios leczy ciało,
tak nieśmiertelnej duszy Platon jest lekarzem.

I ostatni na śmierć Platona:


Febus dał ludziom Asklepiosa i Platona:
tego, by duszę, tamtego, by ciało uzdrawiał.
Po godach weselnych wszedł do miasta, .
które sobie założył w niebieskich obszarach Zeusa.

Takie są epigramaty poświęcone Platonowi.


Uczniami Platona byli: Speuzyp z Aten, Kseno-
krates z Chalcedonu, Arystoteles ze Stagiry, Filip
z Opuntu, Hestiajos z Perintu, Dion z Syrakuz, Amyklos
z Heraklei, Erastos i Koristos ze Skepsis, Timolaos
z Kyzikos, Euaion z Lampsaku, Pyton i Heraklides
z Ainos, Hippotales i Kallippos z Aten, Demetrios
z Amfipolis, Heraklides z Pontu oraz wielu innych,
a wśród nich dwie kobiety, Lasteneia z Mantinei
i Aksjotea z Fliuntu (która nawet, jak podaje Dikaiar-
chos, nosiła strój męski). Niektórzy podają, że jego
wykładów słuchał także Teofrast; Chamaileon zaś
wymienia ponadto mówców Hypereidesa i Likurga
(co potwierdza Polemon). Sabinos wymienia jeszcze
181

Demostenesa, powołując się na świadectwo Mnezistra-


tosa z Tazos (w czwartej księdze jego Materiałów do
ćwiczeń); jest to bardzo prawdopodobne.
Ponieważ jesteś, i to słusznie, entuzjastką Platona l
i pragniesz gorąco poznać jego naukę, uważam, że
należy przedstawić naturę jego wywodów, porządek
jego dialogów i jego metodę wnioskowania w głównych
zarysach, w punktach zasadniczych, aby przy jego
życiorysie nie zabrakło omówienia jego doktryny.
Gdybym bowiem chciał ci wszystko szczegółowo przed-
stawić, byłoby to jak przynoszenie sowy do Aten2.
Pierwszym, który pisał w formie dialogów, był
podobno Zenon z Elei. Arystoteles twierdzi jednak
w pierwszej księdze O poetach, że pierwszym był Aleksa-
menos ze Styry (albo z Teos), a zdanie jego podziela
Favorinus w Osobliwościach. Wydaje mi się jednak,
że Platon, który doprowadził do doskonałości ten
gatunek, powinien być słusznie uważany za pierwszego
nie tylko, jeśli chodzi o kunszt dialogu, ale i o samo
wynalezienie go jako formy literackiej. Dialog jest
rozmową składającą się z pytań i odpowiedzi, które
dotyczą zagadnień filozoficznych lub politycznych;
autor przedstawia w nim także charakter osób biorących
udział w rozmowie przy pomocy właściwego doboru
słów. Dialektyka zaś jest sztuką rozmawiania, dzięki
której albo odpieramy, albo podtrzymujemy pewne
stanowisko za pomocą pytań i odpowiedzi osób bio-
rących udział w rozmowie.
1
Diogenes Laertios zwraca się tu do osoby, której dedykował swe dzieło.
2
Wizerunek sowy jako symbol Ateny można było spotkać w Atenach
na każdym kroku, także na monetach. Stąd przysłowie: nieść sowę
do Aten — oznacza trud niepotrzebny.
182

Dialogi platońskie mają dwie zasadnicze formy:


pouczającą i badającą. Dialogi pouczające (υφηγητικοί)
dzieą się na dwa rodzaje: teoretyczny i praktyczny;
dialogi teoretyczne dzielą się na fizyczne i logiczne,
a praktyczne — na etyczne i polityczne. Dialogi
badające (ζητητικοί) dzielą się znów na ćwiczebne
(γυµναστικοί) i zawodnicze (αγωνιστικοί), ćwi-
czebne dzielą się z kolei na maieutyczne (położnicze,
µαιευτικοί), zawodnicze zaś — na dowodzące (ενδεικ-
τικοί) i obalające (ανατρεπτικοί).
Wiem, że niektórzy inaczej dzielą dialogi, a więc
jedne nazywają dramatycznymi, inne opowiadającymi
(διηγηµατικοί), a jeszcze inne mieszanymi. Ale takie
podziały dokonywane są raczej ze względu na formę
niż na zawartość filozoficzną. Fizycznym dialogiem
jest na przykład Timaios, logicznymi zaś Polityk, Kra-
tylos, Parmenides, Sofista, Do etycznych należą: Obrona
Sokratesa, Kriton, Fedon, Fajdros, Uczta, Meneksenos,
Kleitofon, Listy, Fileb, Hipparch, Rywale. Z dialogów
politycznych wymienimy Państwo, Prawa, Minosa,
Dodatek do praw (Epinomis) i dialog o Atlantydzie1.
Do rodzaju maieutycznego należą: Alkibiades I i II,
Teages, Lyzis, Laches, a do rodzaju badawczego2 —
Eutyfron, Menon, Ion, Charmides, Teajtet. Przykładem
dialogu dowodzącego jest Protagoras, a dialogów oba-
lających Eutydem, Gorgiasz, Hippiasz Mniejszy i Hip-

1
Tj. Kritiasza. Wśród wymienionych tu dialogów są też dialogi
uznane później za nieautentyczne (Meneksenos, Kleitofon, Hipparch, Rywale,
Minos, Epinomis).
2
Tutaj dialogi „badawcze" nazwane są πειραστικοί (próbującymi),
wyżej — ξητητικοί (szukającymi).
183

piasz Większy. Tyle wystarczy o tym, czym jest dialog


i jakie są jego rodzaje l.
Ponieważ istnieje wielki spór o to, czy Platon jest
dogmatykiem, czy też nie, i ponieważ jedni to utrzy-
mują, inni zaś negują, przeto należy i to zagadnienie
omówić2. Być dogmatykiem znaczy ustanawiać dog-
maty, tak jak ustawodawca ustanawia prawa. Przez
dogmat zaś rozumie się dwie rzeczy: przedmiot
mniemania i samo mniemanie. Przedmiot mniemania
jest sprawdzonym zdaniem, samo zaś mniemanie
jest przekonaniem. Otóż Platon wyraża sąd o rze-
czach, które sam pojął, odrzuca rzeczy nieprawdziwe,
w rzeczach niepewnych wstrzymuje się od sądu.
Swoje sądy wyraża ustami czterech osób: Sokratesa,
Timaiosa 3, przybysza z Aten 4 i przybysza z Elei 5.
Tymi przybyszami nie są, jak niektórzy myśleli, Platon
i Parmenides, lecz postacie zmyślone, bezimienne,
ponieważ autor wtedy także, kiedy każe mówić So-
kratesowi czy Timaiosowi, przedstawia własne poglądy.
Jako tych, których błędy ma zbić, wprowadza Tra-
zymacha, Kalliklesa, Polosa, Gorgiasza, Protagorasa,
a także Hippiasza, Eutydema i innych podobnych
[sofistów].
Prowadząc swoje wywody, używa w większości
wypadków metody indukcyjnej (επαγωγή), i to nie
1
Z wymienionych tu dialogów za nieautentyczne uznaje się: Alki-
biadesa I i II i Hippiasza, Większego.
2
Podział filozofów na dogmatyków, tzn. twierdzących coś pozytywuie,
i zetetyków, efektyków czy sceptyków, tzn. powstrzymujących się od
sądów i tylko szukających, wprowadzili sceptycy: por. niżej, ks. IV
i IX.
3
W dialogu nazwanym od jego imienia.
4
W Prawach.
5
W Sofiście i Polityku.
184

w jednej formie, lecz w dwóch. Indukcja jest wywodem,


w którym na podstawie jakichś prawdziwych wypadków
wnosi się o prawdziwości wypadku do nich podobnego.
Istnieją dwa rodzaje indukcji: przez przeciwieństwo
(κατ' έναντίωσιν) lub przez zgodność (εκ της ακολου-
θίας). Indukcja przez przeciwieństwo zachodzi wtedy,
gdy dla pytającego przy każdej odpowiedzi wynika
przeciwieństwo. Na przykład: „Mój ojciec jest albo
kimś innym niż twój ojciec, albo jest tym samym.
Jeśli zaś twój ojciec jest kimś innym niż mój ojciec,
to będąc kimś innym niż ojciec nie byłby ojcem. Jeżeli
zaś jest tym samym, co mój ojciec, to będąc tym sa-
mym, co mój ojciec, jest moim ojcem". Albo: „Jeżeli
człowiek nie jest istotą żywą, to jest albo kamieniem,
albo drewnem. Nie jest jednak ani kamieniem, ani
drewnem, albowiem ma duszę i sam siebie porusza,
a więc jest istotą żywą. Jeżeli zaś jest istotą żywą,
a istotą żywą jest również pies i wół, to człowiek jest
także psem i wołem". Tak wygląda metoda indukcyjna
przez przeciwieństwo, czyli niezgodność. Platon uży-
wał jej nie do wypowiadania własnych sądów, lecz
do obalania cudzych1. Indukcja przez zgodność jest
dwojakiego rodzaju: stosując jedną — ze szczegóło-
wego faktu wnioskujemy o czymś szczegółowym, sto-
sując drugą — ze szczegółowego faktu wnioskujemy
o czymś ogólnym. Indukcja pierwszego rodzaju znaj-
duje zastosowanie w retoryce, indukcja drugiego
rodzaju — w dialektyce. W pierwszym wypadku bada
się, czy ten a ten zabił. Dowodem jest, że znaleziono
go w owym czasie zbroczonego krwią. Taki jest re-
toryczny sposób indukcji, ponieważ retoryka zajmuje
się faktami szczegółowymi, a nic czymś ogólnym.
1
Bo też są to sofizmaty. a nie przykłady indukcji.
185

Bada nie samą sprawiedliwość, lecz konkretne prze-


jawy sprawiedliwości. Indukcja drugiego rodzaju (znaj-
duje zastosowanie w dialektyce, wnioskującej ze szcze-
gółowego faktu o czymś ogólnym. Tak np. (zaga-
dnienie, czy dusza jest nieśmiertelna i czy ze zmarłych
znów powstają żywi, rozstrzyga w dialogu O duszy1,
wychodząc od sądu ogólnego, że z przeciwieństw
powstają przeciwieństwa. Sąd ogólny zaś opiera na
pewnych faktach szczegółowych, np. na tym, że spa-
nie powstaje z czuwania i na odwrót, a to, co większe —
z tego, co mniejsze, i na odwrót. Tych metod używał
Platon dla przedstawienia swoich poglądów.
Podobnie jak w tragedii występował niegdyś najpierw
tylko sam chór, później Tespis wprowadził jednego aktora,
aby chór mógł odpocząć, potem Aischylos wprowadził
drugiego, Sofokles zaś trzeciego i w ten sposób tragedia
osiągnęła swą ostateczną postać, tak samo też wywody
filozoficzne ograniczały się pierwotnie do jednego
rodzaju, tj. do fizyki, następnie Sokrates dodał do-
ciekania etyczne, a Platon dociekania dialektyczne
i w ten sposób nadał filozofii jej formę ostateczną.
Trazyllos zaś mówi, że na wzór autorów tragedii
Platon wydał swoje dialogi jako tetralogie. Tamci
wystawiali swoje tragedie po cztery: w czasie Dio-
nizjów, Lenajów, Panatenajów i Święta Garnków2,
przy czym ostatni był dramat satyryczny. Otóż
takie cztery utwory nazywały się tetralogią.
Wszystkich autentycznych dialogów Platona — we-
dług Trazyllosa — jest pięćdziesiąt sześć, jeśli Państwo
1
Tj. w Fedonie.
2
Święto Garnków (Χύτροι) było obchodzone w drugim dniu wio-
sennego Święta Kwiatów (Antesteriów); nazwa pochodzi od garnków
z gotowanymi owocami, które przynoszono zmarłym.
186

które, jak twierdzi Favorinus w drugiej księdze Hi-


storii rozmaitych, znajduje się prawie całe w Antologiach 1
Protagorasa) liczyć za dziesięć dialogów, a Prawa
za dwanaście. Tetralogii zaś jest dziewięć, jeżeli się
Państwo traktuje jako jedno dzieło i Prawa także za
jedno. Pierwsza tetralogia ma wspólną treść, Platon
pragnie w niej bowiem pokazać, jakie powinno być
życie filozofa. Każdy z dialogów opatruje podwójnym
tytułem: pierwszy od imienia osoby biorącej w nim
udział, drugi od przedmiotu dyskusji. Pierwszą te-
tralogię rozpoczyna Eutyfron, czyli O pobożności. Jest
to dialog badawczy. Drugi dialog Obrona Sokratesa
jest dialogiem etycznym, trzeci dialog Kriton, czyli
O tym, co się czynić powinno, jest również dialogiem
etycznym. Czwarty — Fedon, czyli O duszy, to również
dialog etyczny. Drugą tetralogię zaczyna Kratylos,
czyli O poprawności nazw, dialog logiczny, po nim
następuje Teajtet, czyli O wiedzy, dialog badawczy,
potem Sofista, czyli O tym, co istnieje, dialog logiczny,
wreszcie Polityk, czyli O władzy królewskiej, dialog
logiczny. Trzecią tetralogię tworzą: Parmenides, czyli
O ideach, dialog logiczny, Fileb, czyli O rozkoszy, dialog
etyczny, następnie Uczta, czyli O dobru, dialog etyczny,
wreszcie Fajdros, czyli O miłości, dialog etyczny. Czwartą
tetralogię tworzą: Alkibiades, czyli O naturze człowieka,
dialog maieutyczny, następnie Alkibiades II, czyli O chci-
wości, dialog etyczny, wreszcie Rywale, czyli O filozofii,
dialog etyczny. Piątą tetralogię: Teages, czyli O filo-
zofii, dialog maieutyczny, dalej Charmides, czyli O umiar-
kowaniu, dialog badawczy, Laches, czyli O odwadze,
dialog maieutyczny, Lyzis, czyli O przyjaźni, dialog

1
Por. wyżej § 37.
187

maieutyczny. Szóstą tetralogię: Eutydem, czyli O sztuce


dysputowania, dialog obalający, dalej Protagoras, czyli
O sofistach, dialog dowodzący, następnie Gorgiasz,
czyli O retoryce, dialog obalający, wreszcie Menon,
czyli O cnocie, dialog badawczy. Siódmą tetralogię
zaczynają: Hippiasz Mniejszy) czyli O pięknie, oraz
Hippiasz Większy, czyli O kłamstwie, oba obalające,
dalej Ion, czyli O Iliadzie, dialog badawczy, Mene-
ksenos, czyli Mowa pogrzebowa, dialog etyczny. Ósmą
tetralogię: Kleitofon, czyli Mowa zachęcająca, dialog
etyczny, dalej Państwo, czyli O sprawiedliwości, dialog
polityczny, następnie Timaios, czyli O naturze, dialog
fizyczny, wreszcie Kritiasz) czyli O Atlantydzie, dialog
etyczny. Dziewiątą tetralogię: Minos, czyli O prawie,
dialog polityczny, Prawa, czyli O prawodawstwie, dia-
log polityczny, Dodatek do praw, czyli Mocne zgromadzenie
albo Filozof, dialog polityczny, i jako ostatnia część trzy-
naście listów należących do rodzaju etycznego, które
rozpoczynał od zwrotu: „Bądź szczęśliwy" (podczas gdy
Epikur zaczynał list od słów: „Żyj dobrze", a Kleon:
„Raduj się!"). Z tych listów jeden jest adresowany do
Aristodemosa, dwa do Archytasa, cztery do Dionizjosa,
jeden do Hermiasa, Erastosa i Koriskosa, jeden do
Leodamasa, jeden do Diona, jeden do Perdikkasa,
dwa do przyjaciół Diona. Tak dzieli dialogi Platona
Trazyllos, a niektórzy się z nim zgadzają.
Inni zaś, a wśród nich także gramatyk Arystofanes,
porządkują dialogi według trylogii. Do pierwszej
trylogii zaliczają Państwo, Timaiosa, Kritiasza, do drugiej
Sofistę, Polityka, Kratylosa, do trzeciej Prawa, Minosa
i Dodatek do praw, do czwartej Teajteta, Eutyfrona
i Obronę Sokratesa, do piątej Kritona, Fedona i Listy.
Pozostałe dialogi, jako nie związane ze sobą, wymieniają
188

bez ustalonej kolejności. Jedni zaczynają, jak podano


wyżej, od Państwa, inni od Alkibiadesa Większego, inni
od Teagesa, inni od Eutryfrona, inni od Kleitofonta,
inni od Timaiosa, jeszcze inni od Fajdrosa, inni wreszcie
od Teajteta, a wielu zaczyna od Obrony. Powszechnie
jednak uważa się za nieautentyczne dialogi następu-
jące: Midona, czyli Hodowcę koni, Eryksjasa albo Erasis-
tratosa, Alkyona1 oraz tzw. dialogi bezgłowe2: Syzyfa,
Aksjocha, Feaków, Demodokosa, Jaskółkę, Siódmy dzień,
Epimenidesa. Spośród wyżej wymienionych dialogów
Alkyon jest, jak się zdaje, dziełem niejakiego Leona;
tak podaje Favorinus w piątej księdze Osobliwości.
Platon używał słów w rozmaitych znaczeniach,
aby dzieło swoje uczynić trudnym do zrozumienia
dla profanów. Uważał, że mądrość w znaczeniu naj-
bardziej właściwym jest wiedzą o rzeczach poznawal-
nych umysłem i rzeczywiście istniejących, wiedzą
o bogu i o duszy odłączonej od ciała. Tę mądrość
właściwą nazywał też filozofią, którą określał jako
dążenie do boskiej mądrości. Na ogół jednak mądrością
była dlań także wszelka wiedza oparta na doświadcze-
niu; tak np. nazywa mądrym rzemieślnika. Używał
także tych samych nazw w różnych znaczeniach.
Tak np. wyraz φαύλος występuje u niego w znaczeniu
„prosty" (απλού)3, jak u Eurypidesa, który w Liky-
mniosie tak mówi o Heraklesie:
Prosty (φαύλος), naturalny, lecz do największych zdolny czynów,
mądrość całą przelewający w działanie,
w wymowie nie wprawiony.
1
Άλκύων — mityczny ptak utożsamiany z zimorodkiem.
2
Dialogami bezgłowymi (ακέφαλοι) nazywano dialogi bez literackiego,
dramatycznego wprowadzenia. Por. wyżej II 60.
3
Np. Teajtet 147 C, Państwo 527 D.
189

Platon używa też czasem tego wyrazu dla określenia


czegoś złego, a niekiedy — dla czegoś małego. Często
używa także różnych nazw na oznaczenie tej samej
rzeczy. Tak np. ideę (ιδέα) nazywa też formą (είδος),
rodzajem (γένος), wzorcem (παράδειγµα), pierwszą
zasadą (αρχή) i przyczyną (αίτιον). Używa też nazw
przeciwstawnych na oznaczenie tej samej rzeczy. Tak
więc rzecz podpadającą pod zmysły nazywa istniejącą
i nieistniejącą; istniejącą dlatego, że powstała, nie-
istniejącą dlatego, że się ciągle zmienia. Mówi też,
że idea nie jest ani w ruchu, ani w spoczynku. To samo
nazywa jednością i wielością. I tak zwykł czynić
w wielu wypadkach.
Interpretacja jego dialogów powinna zawierać trzy
punkty: po pierwsze, trzeba zbadać, o czym jest mowa,
następnie zbadać, dlaczego to się mówi, czy dla po-
sunięcia naprzód właściwego problemu, czy dla po-
służenia się porównaniem, i czy dla wypowiedzenia
własnego zdania, czy też dla odparcia zdania roz-
mówcy; i wreszcie rozpatrzyć, czy zostało to powie-
dziane słusznie.
Ponieważ do ksiąg Platona są dodane znaki, przeto
i o nich trzeba coś niecoś powiedzieć l. Znak χ (chi)
kładzie się przy zwrotach i figurach stylistycznych
i w ogóle przy wyrażeniach właściwych. Platonowi.
Podwójny znak > kładzie się przy zasadach nauki
i poglądach Platona. Znak „chi" z kropkami ·χ· kładzie
się przy wybranych ustępach i piękniejszych wyra-
żeniach. Podwójny znak z kropkami > kładzie
się przy poprawkach wydawców. Symbolizującą obe-

1
Stosowanie znaków krytycznych w wydaniach tekstów klasycznych
wprowadzili uczeni aleksandryjscy.
190

lisk kreskę z kropkami kładzie się przy ustępach


mylnie poprawionych. Odwróconą sigmę z kropkami
kładzie się przy mylnym powtórzeniu (dittografii)
czy przestawieniu liter. Linia symbolizująca piorun
( , κεραύνιον) oznacza wykład filozoficzny. Gwiazdka
(asterysk) oznacza zgodność twierdzeń. Kreska
symbolizująca obelisk oznacza, że dany ustęp
odrzuca się jako nieautentyczny. Tyle o znakach
krytycznych i o podziale pism Platona. Jak podaje
Antigorios z Karystos (w dziele O Zenonie), kto chciał
przeczytać te pisma w nowym wydaniu, musiał pła-
cie ich posiadaczom za wypożyczenie.
Poglądy Platona są następujące. Twierdził, że dusza
jest nieśmiertelna i przyobleka się kolejno w wiele
ciał1, jej zasada jest arytmetyczna, podczas gdy za-
sada ciała jest geometryczna. Duszę określał jako
ideę tchnienia życiowego (πνεύµα), które się rozchodzi
we wszystkich kierunkach. Dusza porusza się sama
przez się (αύτοκίνητον) i składa się z trzech części:
jej część rozumna (τδ λογιστικών) mieści się w głowie,
część uczuciowa (τδ Φυµοειδές)) w okolicy serca,
część pożądliwa (τδ έπιθυµητικόν) w okolicy pępka
i wątroby. Otacza ona ciało od środka we wszy-
stkich kierunkach, składa się z elementów i dzieli
w harmonijnych odstępach na dwa ze sobą
związane koła, z których wewnętrzne, przecięte sześcio-
krotnie, sprawia, że jest razem siedem kół. Leży ono
obok średnicy po lewej stronie od wewnątrz, drugie
zaś koło po prawej. Dlatego też, stanowiąc niepodzielną
całość, przewyższa inne, bo drugie koło jest od we-
wnątrz podzielone. To pierwsze jest kołem Tożsamości,

1
Wykład doktryny jest tu oparty na Platońskim Timaiosie.
191

tamte zaś są kołami Inności; pierwsze jest, jak mówi


Platon, ruchem duszy, tamte ruchem wszechcałości
oraz ruchem planet. Będąc tak podzielona od środka
dusza, połączona z krańcami, posiada zdolność po-
znawania i systematyzowania rzeczywistości, ponieważ
ma w sobie zharmonizowane elementy. I tak kiedy
koło posiadające naturę pierwszego obraca się prawi-
dłowo, powstaje mniemanie, wiedza zaś powstaje
z prawidłowego obrotu koła tożsamości.
Platon przyjmował dwa początki wszechrzeczy:
boga i materię. Boga nazywa rozumem i przyczyną,
materię zaś, z której powstają rzeczy złożone, uważa
za bezkształtną i nieograniczoną. Mówi dalej, że gdy
materia poruszała się bezładnie, bóg ją w jedno miejsce
zgromadził, uważając ład za lepszy od bezładu. Ta
substancja przemieniła się w cztery elementy: ogień,
wodę, powietrze, ziemię, z których powstał cały świat
i wszystko, co się na nim znajduje. Mówi dalej, że
tylko ziemia jest niezmienna, gdyż kształty części,
z których się składa, są rozmaite, podczas gdy kształty
innych elementów są jednorodne, ponieważ wszystkie
składają się jedynie z trójkątów prostokątnych z jednym
bokiem dłuższym, ziemia natomiast ma kształt sobie
tylko właściwy. Elementem ognia jest stożek po-
wietrza — ośmiościan, wody — dwudziestościan,
ziemi zaś sześcian. Dlatego ziemia nie przemienia
się w inne elementy ani one w ziemię. Różne elementy
są jednak tak rozdzielone, aby każdy mógł zajmować
własne miejsce, ponieważ obieg spycha je ku środkowi,
łącząc ze sobą małe cząstki i rozdzielając wielkie.
W ten sposób, zmieniając kształty, zmieniają także
miejsce.
Świat jest tylko jeden i został stworzony. Jest po-
192

strzegalny zmysłami, ponieważ tak został przez boga


utworzony. Jest ożywiony (έµψυχος;), ponieważ to,
co ożywione, jest doskonalsze od tego, co nieożywione.
Jako twór doskonały jest dziełem najdoskonalszej
przyczyny. Świat ten jest tylko jeden i nie jest nieskoń-
czony, ponieważ wzór, według którego został wykonany,
był tylko jeden. Jest kulisty dlatego, że i jego twórca
ma taki kształt. Świat zawiera w sobie wszystkie inne
istoty żywe, ów stwórca zaś ma w sobie formy wszech-
rzeczy (σχήµατα πάντων). Świat jest gładki i dookoła
siebie nie ma żadnego organu, ponieważ nie
potrzebuje żadnych organów. Ale świat jest także
niezniszczalny, ponieważ nie rozpływa się w bóstwo.
Bóg jest przyczyną wszelkiego powstawania, ponieważ
dobro z natury tworzy dobro. Jest on też przyczyną
powstania nieba, ponieważ przyczyną tego, co naj-
piękniejsze ze wszystkich stworzonych rzeczy, może
być tylko przyczyna najdoskonalsza ze wszystkich
przyczyn rozumowych. Ponieważ takim, właśnie jest
bóg, przeto niebo, jako twór najpiękniejszy, jest po-
dobne do tego, co jest najdoskonalsze, i dlatego nie
może być ono podobne do niczego ze stworzonych
rzeczy, lecz tylko do boga.
Świat składa się z ognia, wody, powietrza, ziemi:
z ognia, aby był widzialny, z ziemi, aby był ciałem
stałym, z wody i powietrza, aby miał właściwe pro-
porcje, ponieważ siły ciał stałych zachowują właściwe
proporcje przy dwóch równoważnych częściach, aby
doprowadzić całość wszechrzeczy do jedności; składa
się zaś świat z tych wszystkich elementów, aby był
doskonały i niezniszczalny.
Czas jest obrazem wieczności; także i on trwa wiecz-
nie; ruch nieba jest czasem, a noc, dzień, miesiąc itp.
193

są częściami czasu. Dlatego bez natury świata nie byłoby


czasu; od kiedy istnieje świat, jest także, istnieje także
czas. Aby mógł powstać czas, zostały stworzone słońce,
księżyc, planety. Aby zaś liczba pór roku mogła być
poznana i aby istoty żyjące uczestniczyły w pojęciu
liczby, bóg rozpalił światło słońca. W kręgu ponad
ziemią jest księżyc, w dalszym — słońce, powyżej nich
są planety.
Świat jest tworem ożywionym, bo jest związany z oży-
wiającym ruchem. Aby świat, który został stworzony
na podobieństwo istoty żywej i rozumnej, stał się pełny,
stworzona została natura innych istot żywych. A po-
nieważ świat został zaludniony — musiało także zo-
stać zaludnione niebo, i to zaludnione przez bogów,
którzy na ogół mają naturę ognistą. Innych istot
żywych są trzy rodzaje: ptaki, zwierzęta wodne, zwie-
rzęta lądowe. Ziemia jest starsza od wszystkich bogów
niebiańskich. Została tak utworzona, że powoduje
zmiany nocy i dnia. Znajdując się w środku, obraca
się dookoła środka.
Ponieważ są dwie przyczyny, trzeba powiedzieć,
że pewne rzeczy dzieją się dzięki rozumowi (δια νου),
inne zaś z konieczności (εξ αναγκαίας αιτίας). Do
tych ostatnich należą powietrze, ogień, ziemia, woda,
które wprawdzie, ściśle mówiąc, nie są elementami
(στοιχεία), lecz raczej nosicielami elementów (δεκ-
τικά). Składają się one z trójkątów i rozpadają się na
nie. Elementami ich są trójkąty prostokątne nierówno-
boczne i równoboczne.
Pierwszymi zasadami i przyczynami są, jak wyżej
powiedziano, rozum i konieczność; dla pierwszej
wzorem jest bóg, dla drugiej — materia. Materia musi
być bezkształtna jak wszystko inne, co zdolne jest
194

przyjmować jakąś formę. Przyczyna tego ma charak-


ter konieczny. Materia bowiem, przyjąwszy w siebie
idee, rodzi substancje (ούσίαι), a z powodu nierów-
ności ich sił zostaje wprawiona w ruch i będąc w ruchu
wprawia z kolei w ruch to, co z niej powstało. Po-
czątkowo poruszało się to ruchem bezrozumnym i bez-
ładnym, ale gdy później zaczęło się przekształcać
we wszechświat, wówczas dzięki przyjętym w siebie
ideom zostało doprowadzone przez boga do harmonii
i ładu. Przed powstaniem nieba dwie już były przy-
czyny oraz powstanie jako trzecia przyczyna. Nie
były one jednak jeszcze wyraźne, znajdowały się w stanie
zaczątkowym i nieuporządkowanym. A kiedy wszech-
świat już powstał, one też zostały uporządkowane.
Ze wszystkich istniejących ciał utworzyło się niebo.
Platon uważa, że bóg i dusza są bytami bezcielesnymi
i dzięki temu najlepiej zabezpieczonymi przed zni-
szczeniem i cierpieniem, Jak już o tym była mowa1,
Platon uważał idee za pewnego rodzaju przyczyny
i zasady tego, że świat naturalny jest taki, jaki jest.
O dobru i złu Platon nauczał, co następuje: celem
człowieka jest upodobnić się do boga. Cnota zaś, choć
sama wystarcza do osiągnięcia szczęśliwości, potrze-
buje jednak narzędzi pożytecznych dla ciała, a więc
siły, zdrowia, dobrych zmysłów i innych tym podo-
bnych czynników, a także dóbr zewnętrznych, takich
jak bogactwo, dobre pochodzenie, sława. Nie będzie
się jednak czuł mniej szczęśliwy mędrzec, jeżeli mu
zabraknie tych wartości. Będzie brał udział w życiu
publicznym, zawrze związek małżeński, nie naruszy

1
Por. wyżej III 27.
195

są częściami czasu. Dlatego bez natury świata nie byłoby


czasu; od kiedy istnieje świat, jest także, istnieje także
czas. Aby mógł powstać czas, zostały stworzone słońce,
księżyc, planety. Aby zaś liczba pór roku mogła być
poznana i aby istoty żyjące uczestniczyły w pojęciu
liczby, bóg rozpalił światło słońca. W kręgu ponad
ziemią jest księżyc, w dalszym — słońce, powyżej nich
są planety.
Świat jest tworem ożywionym, bo jest związany z oży-
wiającym ruchem. Aby świat, który został stworzony
na podobieństwo istoty żywej i rozumnej, stał się pełny,
stworzona została natura innych istot żywych. A po-
nieważ świat został zaludniony - musiało także zo-
stać zaludnione niebo, i to zaludnione przez bogów,
którzy na ogół mają naturę ognistą. Innych istot
żywych są trzy rodzaje: ptaki, zwierzęta wodne, zwie-
rzęta lądowe. Ziemia jest starsza od wszystkich bogów
niebiańskich. Została tak utworzona, że powoduje
zmiany nocy i dnia. Znajdując się w środku, obraca
się dookoła środka.
Ponieważ są dwie przyczyny, trzeba powiedzieć,
że pewne rzeczy dzieją się dzięki rozumowi (δια νου),
inne zaś z konieczności (εξ αναγκαίας αιτίας). Do
tych ostatnich należą powietrze, ogień, ziemia, woda,
które wprawdzie, ściśle mówiąc, nie są elementami
(στοιχεία), lecz raczej nosicielami elementów (δεκ-
τικά). Składają się one z trójkątów i rozpadają się na
nie. Elementami ich są trójkąty prostokątne nierówno-
boczne i równoboczne.
Pierwszymi zasadami i przyczynami są, jak wyżej
powiedziano, rozum i konieczność; dla pierwszej
wzorem jest bóg, dla drugiej — materia. Materia musi
być bezkształtna jak wszystko inne, co zdolne jest
196

przyjmować jakąś formę. Przyczyna tego ma charak-


ter konieczny. Materia bowiem, przyjąwszy w siebie
idee, rodzi substancje (ούσίαι), a z powodu nierów-
ności ich sił zostaje wprawiona w ruch i będąc w ruchu
wprawia z kolei w ruch to, co z niej powstało. Po-
czątkowo poruszało się to ruchem bezrozumnym i bez-
ładnym, ale gdy później zaczęło się przekształcać
we wszechświat, wówczas dzięki przyjętym w siebie
ideom zostało doprowadzone przez boga do harmonii
i ładu. Przed powstaniem nieba dwie już były przy-
czyny oraz powstanie jako trzecia przyczyna. Nie
były one jednak jeszcze wyraźne, znajdowały się w stanie
zaczątkowym i nieuporządkowanym. A kiedy wszech-
świat już powstał, one też zostały uporządkowane.
Ze wszystkich istniejących ciał utworzyło się niebo.
Platon uważa, że bóg i dusza są bytami bezcielesnymi
i dzięki temu najlepiej zabezpieczonymi przed zni-
szczeniem i cierpieniem. Jak już o tym była mowa1,
Platon uważał idee za pewnego rodzaju przyczyny
i zasady tego, że świat naturalny jest taki, jaki jest.
O dobru i złu Platon nauczał, co następuje: celem
człowieka jest upodobnić się do boga. Cnota zaś, choć
sama wystarcza do osiągnięcia szczęśliwości, potrze-
buje jednak narzędzi pożytecznych dla ciała, a więc
siły, zdrowia, dobrych zmysłów i innych tym podo-
bnych czynników, a także dóbr zewnętrznych, takich
jak bogactwo, dobre pochodzenie, sława. Nie będzie
się jednak czuł mniej szczęśliwy mędrzec, jeżeli mu
zabraknie tych wartości. Będzie brał udział w życiu
publicznym, zawrze związek małżeński, nie naruszy

1
Por. wyżej lit 27.
197

ustanowionych praw, w miarę możności będzie się


starał nadawać swej ojczyźnie prawa, chyba żeby
uważał, iż stan rzeczy jest beznadziejny z powodu
znieprawienia ludu. Sądził, że bogowie interesują
się sprawami ludzi i są natury duchowej. On pierwszy
dowodził, że pojęcie piękna związane jest z pojęciem
tego, co godne pochwały, rozumne, pożyteczne, sto-
sowne i harmonijne, i że wszystkie te pojęcia są oparte
na naturze i z nią zgodne.
Platon rozprawiał także o właściwym używaniu
słów i on też pierwszy stworzył systematyczną naukę
należytego stawiania pytań i odpowiedzi; sam tego
przestrzegał, nawet przesadnie. Sprawiedliwość przed-
stawiał w swoich dialogach jako prawo boskie, które
silniej skłania ludzi do postępowania sprawiedliwego,
grożąc im karą także po śmierci, jeżeli dopuszczą
się występków. Niektórzy robią mu zarzut, że w argu-
mentacji uciekał się do mitu; tak i w tej kwestii
odwoływał się do losu człowieka po śmierci, o którym
nic nie wiadomo, ażeby odwieść go od czynienia zła.
Takie były jego poglądy.
Wedle Arystotelesa 1 Platon dzielił rzeczy w nastę-
pujący sposób: spośród dóbr jedne są w duszy, inne
w ciele, a jeszcze inne na zewnątrz nas. Tak więc
sprawiedliwość, rozwaga, męstwo, umiarkowanie i inne
tym podobne dobra są w duszy, piękno zaś, dobry wy-
gląd, zdrowie, siła — w ciele, a przyjaciele, szczę-
śliwość ojczyzny i bogactwo — na zewnątrz nas.
Dóbr są trzy rodzaje: jedne w duszy, inne w ciele,
1
Chodzi tu o przypisywane Arystotelesowi pismo O podziałach,
[scil. platońskich] (∆ιαιρέσεις). Pismo to powstało piawdopodobnie
w epoce hellenistycznej, a zachowała się jedynie późniejsza jego prze-
róbka z czasów chrześcijańskich.
198

a jeszcze inne na zewnątrz nas 1; są również trzy ro-


dzaje przyjaźni: jedna jest naturalna (φυσική), druga
towarzyska (εταιρική), trzecia oparta na gościnności
(ξενική). Za naturalną uważamy tę, którą żywią
rodzice do dzieci i która łączy krewnych; taka przyjaźń
jest wrodzona także innym istotom żywym. Towarzyską
nazywamy przyjaźń opartą nie na pokrewieństwie,
lecz na zażyłości — jak przyjaźń Pyladesa i Orestesa.
Trzecia przyjaźń, gościnna, jest przyjaźnią w stosunku
do cudzoziemców, a jej podstawą bywa czyjeś pole-
cenie lub wymiana korespondencji. A zatem jest przy-
jaźń naturalna, przyjaźń towarzyska oraz przyjaźń
oparta na gościnności. Niektórzy dodają jeszcze czwarty
rodzaj: przyjaźń miłosną (ερωτική).
Jest pięć rodzajów ustrojów politycznych: demo-
kracja, arystokracja, oligarchia, monarchia i tyrania.
Ustrój demokratyczny jest tam, gdzie rządzi lud,
który sam wybiera swoje władze i ustanawia prawa.
Ustrój arystokratyczny jest tam, gdzie nie rządzą ani
bogaci, ani ubodzy, ani sławni, lecz u steru rządów
stoją najlepsi2. Ustrój oligarchiczny jest wtedy, kiedy
władze wybierane są wedle cenzusu majątkowego:
bogaci bowiem, są zawsze mniej liczni niż ubodzy.
Ustrój monarchiczny opiera się albo na prawie usta-
wowym, albo na dziedziczeniu: w Kartaginie władza
monarchiczna opiera się na prawie, można ją bowiem
kupić za pieniądze, w Sparcie zaś i w Macedonii
władza oparta jest na dziedziczeniu, ponieważ władza
królewska należy do potomków jednego rodu. Tyrania
1
Por. Prawa 697 A nn., 743 E, 870 B i Listy 355 B.
2
Arystokracja (αριστοκρατία) oznacza rządy „najlepszych" (oi
aρίστοι), przy czym historycznie ci „najlepsi" byli arystokratami
W dzisiejszym tego słowa znaczeniu.
199

jest tam, gdzie władza spoczywa w ręku tego, kto


oszustwem albo siłą zmusił obywateli do uległości.
Ustrój polityczny może więc być demokracją, arysto-
kracją, oligarchią, monarchią lub tyranią.
Są trzy rodzaje sprawiedliwości: jedna odnosi się
do bogów, druga do ludzi, trzecia do zmarłych. Ci
bowiem, którzy składają przepisane prawem ofiary
i pamiętają o praktykach kultu, bez wątpienia czczą
bogów. Ci zaś, którzy oddają pożyczki i zastawy,
są sprawiedliwi wobec ludzi. Ci wreszcie, którzy tro-
szczą się o groby, są sprawiedliwi wobec zmarłych.
Tak więc jeden rodzaj sprawiedliwości odnosi się do
bogów, drugi do ludzi, a trzeci do zmarłych.
Są również trzy rodzaje umiejętności (επιστήµη):
praktyczna, wytwórcza ίποιητικόν) i teoretyczna.
Budownictwo domów i okrętów należy do umieję-
tności wytwórczych: ich dzieła można oglądać. Po-
lityka, gra na flecie, gra na cytrze i inne tym podobne
są umiejętnościami praktycznymi (nie można bowiem
oglądać ich wytworów, lecz coś one jednak czynią,
czy będzie to gra na flecie lub cytrze, czy zajmowanie
się polityką). Geometria, muzyka, astronomia są umie-
jętnościami teoretycznymi, nic bowiem nie wytwarzają
ani nie czynią, ale geometra bada, w jakim stosunku
do siebie pozostają linie, muzykolog bada dźwięki,
astronom — gwiazdy i wszechświat. Tak więc istnieją
umiejętności teoretyczne, praktyczne i wytwórcze.
Medycyny jest pięć rodzajów. Są to: farmaceutyka,
chirurgia, dietetyka, diagnostyka i boetetyka [czyli
nauka o udzielaniu pierwszej pomocy]. Farmaceutyka
leczy choroby za pomocą leków, chirurgia uzdrawia
przez cięcie i wypalanie, dietetyka zapobiega chorobom
przez regulowanie pożywienia, diagnostyka rozpoznaje
200

choroby, boetetyka uśmierza cierpienia dzięki natych-


miastowej pomocy. Medycyna dzieli się więc na farma-
ceutykę, chirurgię, dietetykę, boetetykę i diagnostykę.
Prawo dzieli się na dwa rodzaje: prawo pisane
i prawo niepisane. Według prawa pisanego żyjemy
w państwie jako obywatele. Prawo zaś oparte na zwy-
czaju nazywa się prawem niepisanym: takie jest
na przykład prawo przepisujące, że na agorę nie idzie
się nago ani w stroju kobiecym. Tych rzeczy wprawdzie
żądne prawo nie zakazuje, a jednak nie czynimy ich,
ponieważ są zabronione przez prawo niepisane. Istnieje
więc prawo pisane i prawo niepisane.
Mamy pięć rodzajów mówienia albo przemawiania:
jeden z nich to sposób mówienia, jakiego używają
ci, co biorą udział w życiu publicznym na zgromadze-
niach; nazywa się on mową polityczną. Drugi sposób
mówienia to ten, którym posługują się retorzy, czy
żeby się popisać, czy to dla pochwały lub nagany,
czy też dla oskarżenia; jest to retoryczny sposób mó-
wienia. Trzeci sposób mówienia to ten, którym rozma-
wiają między sobą osoby prywatne: jest to sposób
mówienia prywatny. Czwarty sposób mówienia to
ten, jakiego używają ludzie, gdy rozprawiają przy
pomocy pytań i odpowiedzi; nazywa się on dialek-
tycznym sposobem mówienia. Piąty sposób mówienia
ma zastosowanie u rzemieślników, którzy rozmawiają
o swoim rzemiośle, i nazywa się technicznym sposobem
mówienia. Istnieją zatem następujące sposoby mówienia:
polityczny, retoryczny, prywatny, dialektyczny i tech-
niczny.
W muzyce Platon rozróżnia trzy rodzaje. Są to:
muzyka, w której używa się tylko ust, np. śpiew, muzyka
przy użyciu ust i rąk, np. gdy się gra na cytrze i równo-
201

cześnie śpiewa, oraz muzyka wykonywana samymi


tylko rękami, np. gra na cytrze. Istnieje zatem muzyku
wykonywana przy pomocy ust albo ust i rąk, albo też
samych tylko rąk.
Wyróżnia, dalej, cztery rodzaje szlachectwa (ευγέ-
νεια). Po pierwsze, jeżeli przodkowie byli piękni
i dzielni (καλοί κάγαθοί), i sprawiedliwi, wtedy i ich
potomków uważa się za szlachetnych (ευγενείς).
Po wtóre, jeżeli przodkowie mieli duże wpływy w pań-
stwie albo byli u władzy, wtedy i ich potomków uważa
się za szlachetnych. Po trzecie, jeżeli przodkowie
wsławili się, np. jako dowódcy wojskowi albo jako
zwycięzcy w igrzyskach, wtedy i ich potomków uważamy
za szlachetnych. Wreszcie, po czwarte, jeżeli ktoś sam
ma duszę szlachetną i zachowuje się z godnością1,
wtedy uważa się go za szlachetnego, i to jest najwyższy
rodzaj szlachectwa. A zatem szlachectwo może być
oparte na szlachectwie przodków, na ich znaczeniu
lub sławie albo na osobistych zaletach.
Istnieją trzy rodzaje piękna: pierwsze polega na tym,
że coś jest godne pochwały, np. uroda, drugie na uży-
teczności, np. narzędzia lub mieszkanie i tym podobne
rzeczy, które są piękne ze względu na swą użyteczność,
trzecie — to piękno prawa i obyczajów i tym podobnych
rzeczy, które są piękne ze względu na swą zbawienność.
Istnieje zatem piękno ze względu na coś, co jest godne
pochwały, co jest użyteczne albo co jest zbawienne.
Dusza składa się z trzech części: rozumnej, pożą-
dliwej i uczuciowej (το Φυµικόν). Dusza rozumna
jest źródłem woli, rozumowania, poznania i tym po-

1
Zachowuje się z godnością - µεγαλόψυχος. D. Gromska oddaje
ten termin u Arystotelesa (w Etyce nikomachejskiej) przez „słusznie dumny"
202

dobnych funkcji. Dusza pożądliwa jest przyczyną


chęci jedzenia, życia seksualnego i innych tym podo-
bnych funkcji. Dusza uczuciowa jest źródłem odwagi,
radości, smutku i gniewu. Istnieją zatem trzy części
duszy: rozumna, pożądliwa i uczuciowa.
Istnieją cztery rodzaje doskonałej cnoty (αρετή):
rozwaga, sprawiedliwość, męstwo, umiarkowanie. Roz-
waga jest podstawą słusznego postępowania, sprawie-
dliwość — rzetelności w stosunkach społecznych i han-
dlowych. Męstwo nakazuje nie ustępować, ale wytrwać
w niebezpieczeństwie i w groźnych chwilach. Umiarko-
wanie pozwala poskramiać pożądania i nie ulegać
żadnej namiętności, lecz prowadzić życie godziwe.
Cztery więc są rodzaje cnót: rozwaga, sprawiedliwość,
męstwo i umiarkowanie.
Jest pięć rodzajów władzy: władza oparta na prawie,
władza oparta na naturze, władza oparta na zwyczaju,
władza oparta na pochodzeniu, władza oparta na sile.
Jeżeli ludzi sprawujących władzę w państwie wybierają
obywatele, rządzą oni wedle prawa. Władzę opartą
na naturze mają osobniki płci męskiej, nie tylko
wśród ludzi, lecz także wśród innych istot żywych, na
ogół bowiem wszędzie rodzaj męski ma władzę nad
rodzajem żeńskim. Władza oparta na zwyczaju to
taka władza, jaką mają np. wychowawcy nad wy-
chowankami lub nauczyciele nad uczniami. Władza
oparta na pochodzeniu to taka władza, jaką mają
królowie spartańscy, gdzie władza królewska należy
do określonych rodów. Taką władzę reprezentuje
też monarchia macedońska, przysługuje bowiem je-
dnemu rodowi. Zdarza się też, że rządzący zdobyli
władzę gwałtem lub podstępem i sprawują ją wbrew
woli obywateli; taka władza nazywa się opartą na
203

sile. Mamy zatem władzę opartą na prawie, naturze,


obyczaju, pochodzeniu i sile.
Jest sześć rodzajów wymowy: jeżeli się wzywa do
walki lub do zawarcia przymierza, to taki rodzaj
wymowy nazywa się zachętą (προτροπή). Jeżeli zaś
mówca uważa, że nie należy ani prowadzić wojny,
ani zawierać przymierza, lecz zachowywać pokój,
to taki rodzaj wymowy nazywa się odradzaniem
(αποτροπή). Trzeci rodzaj wymowy występuje wtedy,
kiedy ktoś twierdzi, że doznał krzywdy i że ten, co go
skrzywdził, dopuścił się wielu przestępstw; taki rodzaj
nazywa się oskarżeniem (κατηγορία). Czwarty rodzaj
występuje wtedy, kiedy ktoś dowodzi, że nikomu nic
złego nie wyrządził ani nie zrobił nic godnego nagany;
taki rodzaj wymowy nazywa się obroną (απολογία).
Piąty rodzaj wymowy występuje wtedy, kiedy się
kogoś chwali i dowodzi, że jest pełen cnót (καλός
κάγαςός), i ten rodzaj nazywa się mową pochwalną
(έγκώµιον). Szósty rodzaj wymowy polega na tym,
że się piętnują zło: jest to nagana (ψόγος). Istnieją
zatem następujące rodzaje wymowy: pochwała, na-
gana, zachęta, odradzanie, oskarżanie i obrona.
Są cztery rodzaje poprawnego mówienia (το ορώς
λέγειν): mówienie tego, co należy, mówienie tyle,
ile należy, mówienie do tego, do kogo należy, mówienie
wtedy, kiedy należy. Należy mówić to, co przynosi
pożytek mówiącemu i słuchającemu. Ile należy mówić,
określa się wedle tego, aby mówić nie więcej i nie mniej,
niż trzeba. Jeśli chodzi o to, do kogo należy mówić,
to jeżeli się mówi do starszych, należy mowę dosto-
sować do starszego wieku, jeżeli się zaś mówi do młod-
szych, należy mowę dostosować do ich wieku. Jeżeli
chodzi o porę mówienia, to nie należy mówić ani
204

za wcześnie, ani za późno; w przeciwnym wypadku


nie osiągnie się celu i nie będzie się mówić poprawnie.
Są cztery rodzaje czynienia komuś dobrze: pie-
niędzmi, osobistą pomocą, wiedzą i słowem. Pieniędzmi,
kiedy przychodzi się z pomocą potrzebującemu, aby
nie wpadł w nędzę. Osobistą pomocą czyni się dobrze,
kiedy się niesie ratunek pokrzywdzonym. Wycho-
wawcy, lekarze, nauczyciele czynią dobrze przez
swą wiedzę. Ten zaś, kto idzie do sądu, aby ująć się
za kimś i wygłosić w jego obronie mowę, czyni
dobrze słowem. Tak więc można komuś dobrze czynić
albo pieniędzmi, albo osobistą pomocą, albo wiedzą,
albo słowem.
Koniec (τέλος) 1 tego, co się robi czy co się dzieje,
bywa czworaki. Zgodny z prawem, gdy poddaje się
wniosek pod głosowanie, a prawo go zatwierdza.
Zgodnie z naturą kończy się coś w ten sposób, jak
się kończy rok i pory roku. Według prawideł sztuki
kończy się coś tak, jak budowa domu i budowa okrętów,
kiedy został zbudowany dom lub okręt. Koniec przy-
padkowy następuje wtedy, kiedy rzecz wypadnie
inaczej, niż była zamierzona. Tak więc koniec tego,
co się robi, jest albo zgodny z prawem, albo zgodny
z naturą, albo z prawidłami sztuki, albo też jest przy-
padkowy.
Są cztery rodzaje możności (δύναµιζ): po pierwsze,
możemy przy pomocy umysłu rozumować i przewi-
dywać, po drugie, możemy coś czynić mocą naszego
ciała, np. chodzić lub dawać, lub brać, i wykonywać
tym podobne czynności, po trzecie, możemy coś osią-

1
Τέλος znaczy w języku greckim koniec, ale także cel i osiągniecie
celu, ostateczny wynik i skutek.
205

gnąc za pomocą wielkiej liczby żołnierzy lub pieniędzy,


i w tym sensie mówi się, że król ma wielką moc; po
czwarte, możemy doznawać czegoś dobrego lub złego
albo czynić coś dobrego lub złego, np. chorować
lub być wychowanymi, lub cieszyć się dobrym zdro-
wiem itd. A zatem mamy cztery rodzaje możności;
możność umysłową, fizyczną, opartą na sile wojsko-
wej i pieniądzach oraz wyrażającą się w działaniu
i doznawaniu.
Dobroć wobec innych ludzi (filantropia, φιλαν-
θρωπία) ma trzy rozdaje: jeden polega na tym, że po-
zdrawia się spotkanego człowieka i wymienia z nim
uścisk dłoni; drugi występuje wtedy, gdy ktoś spieszy
z pomocą każdemu, kogo dotknęło nieszczęście; trzeci
wtedy, gdy się chętnie zaprasza przyjaciół na ucztę.
Tak więc dobroć wobec ludzi przejawia się w pozdra-
wianiu i powitaniu, w świadczeniu dobrych uczynków
i w gościnności i towarzyskości.
Istnieje pięć rodzajów szczęśliwości (ευδαιµονία):
pierwszy to zdolność podejmowania dobrych de-
cyzji (ευβουλία), drugi — zdrowe zmysły (εύθαισθησία)
i zdrowe ciało, trzeci — powodzenie w działaniu
(ευτυχία εν ταΐς πράξεσιν), czwarty — dobra sława
u ludzi, piąty — dostatek tego, co potrzebne do życia.
Zdolność podejmowania dobrych decyzji jest wynikiem
wychowania i doświadczenia w wielu rzeczach. Zdrowe
zmysły uzależnione są od poszczególnych narządów
ciała, np. jeśli ktoś patrzy oczami, słucha uszami,
nosem i ustami postrzega to, co należy postrzegać,
świadczy to o zdrowych zmysłach. Powodzenie w dzia-
łaniu człowiek osiąga wtedy, gdy właściwie wykonuje
to, co się stara wykonać, a więc tak, jak powinien to
czynić dzielny człowiek (ó σπουδαίος). Dobrą sławą
206

u ludzi cieszy się ten, o kim wszyscy dobrze mówią.


Dostatek ma ten, komu nie tylko wystarcza na zaspoko-
jenie własnych potrzeb życiowych, lecz kto może po-
nadto dobrze czynić przyjaciołom i hojnie wspierać
przedsięwzięcie publiczne. Komu to wszystko przypadło
w udziale, ten jest w pełni szczęśliwy. A zatem szczę-
śliwość obejmuje pięć elementów: zdolność podejmo-
wania dobrych decyzji, zdrowe zmysły i zdrowie ciała,
powodzenie w działaniu, dobrą sławę u ludzi, dostatek.
Sztuki praktyczne (τέχναί) mają trzy odmiany:
pierwszą, drugą i trzecią. Pierwsza obejmuje pracę
górnika i drwala — są to sztuki przygotowawcze
(παρασκευαστικάί). Obróbki metalu i drzewa to sztuki
przetwórcze (µετασχηµαστικαί), bo kowale kują broń
z żelaza, a stolarze robią z drzewa flety i liry. Trzecia
odmiana to sztuka posługująca się tym, co tamte
przygotowały i wytworzyły (χρηστική) — np. jazda
konna posługuje się uzdą, sztuka wojenna bronią,
muzyka — fletem i lirą. Tak więc sztuki praktyczne
dzielą się na trzy odmiany: pierwszą, drugą i trzecią.
Dobro (τδ άγαθόν) dzieli się na cztery rodzaje.
Pierwszy — gdy samego człowieka cnotliwego nazy-
wamy dobrym. Drugi — gdy samą cnotę i samą
sprawiedliwość nazywamy dobrem. Trzeci — gdy mówi-
my o dobrych pokarmach, ćwiczeniach, lekach. Czwar-
ty— gdy mówimy, że dobra jest gra na flecie, gra aktor-
ska itp. Istnieją zatem cztery rodzaje dobra: jedno topo-
siadanie cnoty, drugie to sama cnota, trzecie to gdy mówi-
my o zdrowych pokarmach lub ćwiczeniach, czwarte —
gdy grę na flecie czy grę aktorską określamy jako dobrą.
Spośród rzeczy istniejących jedne są złe, inne do-
bre, inne wreszcie ani złe, ani dobre. Złymi nazywamy
te, które zawsze potrafią wyrządzić szkodę, jak np.
207

zły osąd, brak rozwagi, niesprawiedliwość i tym po-


dobhe. Rzeczy przeciwne im są dobre. Te zaś, które
mogą bądź pomagać, bądź szkodzić, jak np. prze-
chadzanie się, siedzenie, albo też rzeczy, które nie mogą
ani pomóc, ani zaszkodzić, nie są ani dobre, ani złe.
A zatem spośród rzeczy istniejących jedne są dobre,
inne złe, a jeszcze inne ani dobre, ani złe.
Dobry ustrój społeczny (ευνοµία) może mieć trzy
formy: po pierwsze, mówimy, że ustrój jest dobry,
jeżeli dobre są prawa. Po drugie, mówimy, że ustrój
jest dobry, jeżeli obywatele są posłuszni prawom;
po trzecie, mówimy, że ustrój jest dobry, jeżeli nie ma
praw [spisanych], a obywatele dobrze się rządzą.
zgodnie z obyczajem i powszechnie przyjętymi normami.
A zatem dobry ustrój polega albo na dobrym ustawo-
dawstwie, albo na posłuszeństwie wobec istniejących
praw, albo na rządzeniu się obyczajem i uczciwymi
normami.
Platon rozróżnia trzy rodzaje bezprawia (ανοµία):
pierwszy — gdy prawa są złe zarówno dla obcych,
jak i dla obywateli, drugi — gdy nie znajdują posłuchu,
trzeci — gdy w ogóle nie ma prawa. A zatem bezpra-
wie występuje wtedy, kiedy albo prawa są złe, albo
się ich nie słucha, albo ich w ogóle nie ma.
Platon rozróżnia też trzy rodzaje przeciwieństw
(τα εναντία). Rodzaj pierwszy to gdy mówimy np.,
że dobro jest przeciwieństwem zła, sprawiedliwość —
niesprawiedliwości, rozumność — głupoty itp. Rodzaj
drugi to kiedy jedno zło jest przeciwne innemu, np.
rozrzutność — skąpstwu, nieuzasadnione torturowa-
nie — torturowaniu uzasadnionemu itp. Trzeci rodzaj
to przeciwieństwo między czymś ciężkim i lekkim,
szybkim i powolnym, czarnym i białym, a więc między
208

rzeczami, które nie są ani dobre, ani złe. Mamy zatem


do czynienia z przeciwieństwami albo wtedy, kiedy
rzeczy dobre są przeciwne złym, albo wtedy, kiedy
rzeczy złe są przeciwne złym, albo wtedy, kiedy prze-
ciwne są rzeczy nie będące ani dobrymi, ani
złymi.
Istnieją trzy rodzaje dobra: dobra, które można
posiadać (τα έκτα), w których można uczestniczyć
(τα µεθεκτά), oraz dobra, które istnieją samoistnie
(τα υπαρκτά). Dobro, które można posiadać, to takie,
które można mieć, np. sprawiedliwość lub zdrowie.
Dobro, w którym się uczestniczy, to dobro, którego po-
siadanie jest niemożliwe, ale w którym można ucze-
stniczyć (µετασχεΐν), np. nie można posiadać dobra
samego w sobie (αυτό το αγαθόν), ale można w nim
uczestniczyć. Dobro, które istnieje samo przez się,
to dobro, którego nie można posiadać i w którym
nie można uczestniczyć, lecz które musi istnieć; tak np.
samo istnienie uczciwości i sprawiedliwości jest dobrem;
nie można go posiadać ani w nim uczestniczyć, ale
jest ono konieczne. Tak więc niektóre dobra można
posiadać, w innych można uczestniczyć, a jeszcze
inne istnieją samoistnie.
Rada może być trojaka: jedna opiera się na prze-
szłości, druga dotyczy przyszłości, a trzecia teraźniej-
szości. Rada oparta na przeszłości posługuje się przy-
kładami; powołuje się np. na niepowodzenia Lacede-
mończyków, kiedy zaufali innym. Rada dotycząca
teraźniejszości każe uwzględniać na przykład to,
że mury są słabe, że ludzie są trwożliwi, że zapasy
są małe. Rada dotycząca przyszłości przewiduje dal-
sze konsekwencje, np. przekonuje, żeby posłów nie
obrazić podejrzeniami, bo w ten sposób narazi się
209

na szwank dobre imię Hellady. Rada dotyczy zatem


albo przeszłości, albo teraźniejszości, albo przyszłości.
Rozróżniamy dwojaki głos: ożywiony (έ'µψυχον) i nie-
ożywiony (άψυχον). Głos ożywiony pochodzi od istot ży-
wych, nieożywiony zaś to dźwięki i odgłosy. Głos oży-
wiony jest dwojaki: jeden da się utrwalić na piśmie,
drugi utrwalić się nie da. Ten, który da się utrwa-
lić, to głos ludzki. Ten zaś, który nie da się utrwa-
lić na piśmie, to głos zwierząt. A zatem istnieje głos
ożywiony i głos nieożywiony.
Wśród rzeczy istniejących jedne są podzielne (µε-
ριστά), inne niepodzielne (αµέριστα). Spośród po-
dzielnych jedne są podzielne na jednorodne części
(όµοιοµερή), inne na niejednorodne (άνοµοιοµερή). Niepo-
dzielne są rzeczy, które nie dają się podzielić i nie
składają się z części, np. jedność, punkt, dźwięk; po-
dzielne zaś są te, które się z czegoś składają, np.
sylaby, akordy, zwierzęta, woda, złoto. Jednorodne są
te, które składają się z jednakowych części, tak że
całość się różni od części tylko ilością; takie są: woda,
złoto, ciecze itp. Niejednorodne są te, które składają
się z niejednakowych części, np. dom itp. A zatem
spośród rzeczy istniejących jedne są podzielne, inne
niepodzielne, z podzielnych zaś jedne są jednorodne,
inne niejednorodne.
Spośród rzeczy istniejących jedne istnieją same dla
siebie (κα έαυτά), inne zaś są względne, istnieją
w stosunku do czegoś (προς τι). Istniejące same dla
siebie są te, które do swego określenia nie potrzebują
niczego innego, np. człowiek, koń i inne istoty żywe.
W ich określeniu bowiem niczego nie brak do jasności.
Gdy natomiast mówimy o rzeczach względnych,
wymagają one czegoś innego do swego określenia,
210

np. „większe od czegoś", „szybsze od czegoś", „pię-


kniejsze od czegoś" itd. A zatem spośród rzeczy istnie-
jących jedne istnieją same dla siebie, inne są względ-
ne. Tak to podzielił Platon, według Arystotelesa,
podstawowe pojęcia (τα πρώτα).
Był także inny Platon, filozof z Rodos, uczeń Panai-
tiosa (mówi o nim gramatyk Seleukos w pierwszej
księdze O filozofii), oraz jeszcze inny, perypatetyk,
uczeń Arystotelesa, i jeszcze inny uczeń Praksifanesa,
poeta Starej Komedii.
211

KSIĘGA CZWARTA

Akademicy. Bion Borystenita


212

Rozdział pierwszy

Speuzyp
409—339 P· n· c.

Wiadomości o Platonie obejmowały te wypowiedzi,


które można było zebrać i skrupulatnie przeanali-
zować. Po nim Akademią kierował Speuzyp, Ateńczyk,
syn Eurymedona, z gminy Myrrinus, którego matką
była Potona, siostra Platona. Speuzyp piastował tę
funkcję przez osiem lat, poczynając od sto ósmej
Olimpiady [348—344 p. n. e.]. On to wystawił po-
sągi Charyt w świątyni Muz, wzniesionej przez Pla-
tona w Akademii.
Następca Platona w Akademii trzymał się wiernie
jego nauki, różnił się natomiast odeń charakterem;
był wybuchowy i nie gardził przyjemnościami. Opo-
wiadano o nim, że w przystępie gniewu wrzucił do
studni swego ulubionego pieska i że w pogoni za przy-
jemnościami przybył do Macedonii na wesele Kas-
sandra.
Do grona jego słuchaczy należały podobno obie
uczennice Platona: Lasteneia z Mantinei i Aksjotea
z Fliuntu. W związku z tym Dionizjos napisał do niego
te szydercze słowa: „Mądrości można się również
nauczyć u twojej arkadyjskiej uczennicy. Platon nie
pobierał opłat od swych uczniów, ty zaś domagasz
213

się zapłaty i ściągasz ją, nie zważając na to, czy płacą ci


chętnie, czy nie".

On pierwszy, jak donosi Diodor we Wspomnieniach,


zwrócił uwagę na wewnętrzny związek nauk i w miarę
możności łączył je razem; on też według Kaineusa
zaczął rozpowszechniać pewne nauki nazywane przez
Isokratesa tajemnymi1; jemu wreszcie przypisuje się
wynalezienie wygodnych uchwytów do koszy, w których
noszono drzewo.
Gdy dotknął go paraliż, poprosił do siebie Kseno-
kratesa, ażeby przekazać mu kierownictwo szkoły.
Opowiadają, że gdy pewnego razu wieziony na małym
wózku do Akademii spotkał po drodze Diogenesa
i pozdrowił go, ten odparł: „Ale ja nie pozdrawiam
ciebie, który godzisz się na życie w takim stanie". W koń-
cu w podeszłym wieku, będąc w stanie depresji, odebrał
sobie życie. A oto mój epigrarnat jemu poświęcony.
Wiem z pewnością, że Speuzyp chciał sobie odebrać życie;
gdybym nie miał tej pewności, nigdy bym tego nie twierdził.
Nie płynęła w nim krew Platońska, gdyż w przeciwnym razie
nie byłby umarł, załamawszy się z tak błahej przyczyny.

Plutarch w żywotach Lizandra i Sulli twierdzi


że Speuzyp umarł na wszawicę2. Że ciało jego było
wskutek choroby osłabione, donosi o tym w swej
księdze O żywotach Timoteos. Przytacza też anegdotę,
według której Speuzyp miał powiedzieć pewnemu
bogaczowi, który się kochał w brzydkiej kobiecie:
„Dlaczego tak jej pragniesz? Ja ci za dziesięć talentów
znajdę o wiele ładniejszą".

1
Tzn. zastrzeżonymi wyłącznie dla zamkniętego kręgu uczniów
2
Morbus pedicularis
214

pozostawił liczne rozprawy i wiele dialogów, a wśród


nich następujące:
Arystyp z Cyreny
O bogactwie (I ks.)
O rozkoszy (I ks.)
O sprawiedliwości (I ks.)
O filozofii (I ks.)
O przyjaźni (I ks.)
O bogach (I ks.)
Filozof (I ks.)
Do Kefalosa (I ks.)
Kefalos (I ks.)
Kleinomachos, czyli Lizjasz (I ks.)
Obywatel (I ks.)
O duszy (I ks.)
Do Gryllosa (I ks.)
[Arystyp (I ks.)]
Krytyka kunsztów (I ks.)
Wspomnienia, w formie dialogów
Rozprawa o kunszcie (I ks.)
Dialogi o podobieństwach w nauce (10 ks.)
Podziały i zasady podobieństw
O przykładach gatunków i rodzajów
Do anonima
Pochwala Platona
Listy do Diona, Dionizjosa i Filipa
O prawodawstwie
Matematyk
Mandrobolos
Lizjasz
Definicje
Uporządkowanie pamiętników.
Razem obejmują one 43 475 wierszy.
215

Jemu dedykował Timonides swe dzieło historyczne,


w którym przedstawił czyny Diona i Biona1. Favo-
rinus w drugiej księdze Osobliwości donosi, że Arysto-
teles kupił jego dzieła za 3 talenty.
Był również inny Speuzyp, lekarz ze szkoły Hero-
filosa w Aleksandrii.

Rozdział drugi

Ksenokrates
396—314 p.n.e.

Ksenokrates, syn Agatenora, pochodził z Chal-


cedonu. Od wczesnej młodości słuchał wykładów
Platona, a także towarzyszył mu w jednej z jego
podróży na Sycylię. Był z natury bardzo powolny,
tak że Platon zwykł był mawiać, porównując go z Ary-
stotelesem: „Temu trzeba ostrogi, a tamtemu wędzidła".
Albo: „Jednego trzeba popędzać jak osła, drugiego
prowadzi się lekko jak konia". Zresztą Ksenokrates
zachowywał się w sposób poważny i melancholijny,
tak że Platon często mawiał do niego: „Ksenokratesie,
ofiaruj się Charytom".
Większą część czasu Ksenokrates spędzał w Akademii.
Opowiadano, że gdy kroczył drogą do miasta, usta-
wały krzyki, a tragarze ustępowali mu z drogi. Hetera
imieniem Fryne chciała z nim nawiązać intymne
stosunki i niby to porzucona przez kogoś szukała
schronienia pod jego skromnym dachem. Ksenokrates
ją przyjął i dzielił z mą jedyne łoże, jakie posiadał.
1
Nie wiadomo nic o Bionie który miał brać udział w wyprawie
Diona przeciw Syrakuzom w r. 380 p, n. e. Możliwe, iż powstał tutaj
błąd wskutek dittografii.
216

Gdy jednak jej nalegania pozostały bezskuteczne,


Fryne nic nie wskórawszy odeszła. Dopytującym się,
jak się jej powiodło, odpowiedziała, że wraca nie od
mężczyzny, lecz od zimnego posągu. Powiadają też,
że uczniowie jego nakłonili Lais, ażeby się położyła
w jego łożu. Ksenokrates był tak wytrzymały, że wiele
razy znosił spokojnie przypalanie i kaleczenie części
wstydliwych. Cieszył się tak wielkim zaufaniem,
że jemu jednemu, chociaż to było niedopuszczalne,
Ateńczycy pozwolili świadczyć bez przysięgi. Był też
w najwyższym stopniu niezależny. Gdy mu pewnego
razu Aleksander przesłał znaczną sumę pieniędzy,
pozostawił sobie tylko 3000 min attyckich, a resztę
odesłał z uwagą, że król potrzebuje więcej, gdyż ma
więcej ludzi do wyżywienia. Nie przyjął też prezentu
od Antypatra, jak donosi Myronianos w Paralelach.
A kiedy na dworze Dionizjosa podczas Święta Kieli-
chów1 uczczono go złotym wieńcem, wychodząc
powiesił ten wieniec na stojącym obok posągu Hermesa,
tak jak miał zwyczaj czynić z wieńcami kwiatów.
Opowiadano też, że gdy wraz z innymi udał się w po-
selstwie do Filipa i gdy jego towarzysze, doprowadzeni
do uległości różnymi podarunkami, chętnie brali
udział w ucztach i wdawali się z królem w dyskusje,
Ksenokrates unikał jednego i drugiego. Z tego też
względu Filip nie chciał się z nim spotkać. Gdy po
powrocie do Aten współtowarzysze Ksenokratesa po-
wiedzieli, że filozof na nic się w poselstwie nie przydał,
Ateńczycy byli gotowi go ukarać. Gdy im jednak
1
Święto Kielichów (Χοές) było częścią wiosennego święta Anteste-
riów; nazwa pochodzi stąd, że w tym dniu wszyscy obywatele, nawet
dzieci, przychodzili z kielichami młodego wina i wypijali je ku czci
Dionizosa.
217

oświadczył, że teraz powinni jeszcze bardziej troszczyć,


się o ojczyznę, gdyż Filip przekonał się już, że tamtych
nietrudno było przekupić, a tylko jego niczym nie
zdołał przeciągnąć na swoją stronę — w dwójnasób
go uczcili. Później Filip rozpowiadał, że tylko jeden
Ksenokrates z całego poselstwa nie dał się przekupić.
Kiedy indziej, wysłany w poselstwie do Antypatra
w sprawie jeńców ateńskich wziętych do niewoli
podczas wojny lamijskiej [322 p. n. e.], w czasie uczty,
na którą zaprosił go Antypater, przytoczył następujące
wiersze:
Niech cię nie dziwi,
Kirko, że człek, co w sercu sprawiedliwość żywi,
Za nic strawy nie dotknie i ust nie napoi.
Póki wolnymi braci nie zobaczy swojej 1.

Antypater zrozumiał trafną aluzję i natychmiast


zwolnił jeńców.
Gdy pewnego razu młody wróbel ścigany przez
jastrzębia schronił się w jego zanadrzu, Ksenokrates
pogłaskał go delikatnie i wypuścił na wolność ze sło-
wami: „Szukającego schronienia nie można zdradzić".
Na szyderstwa Biona [Borystenity] nie chciał odpo-
wiadać, mówiąc że także tragedia nie uważa za słuszne
odpowiadać na zaczepki komedii. Komuś, kto się
nigdy nie uczył ani muzyki, ani geometrii, ani astro-
nomii, a chciał wstąpić do jego szkoły, powiedział:
„Idź swoją drogą, nie masz czym uchwycić filozofii".
Według innej wersji miał mu odpowiedzieć: „U mnie
się nie grępluje wełny".
Kiedy Dionizjos zagroził Platonowi, że może po-
stradać głowę, obecny przy tym Ksenokrates, wska-

1
Odyseja X 383—85. Przekład L. Siemieńskiego.
218

żując na własną głowę, zauważył: „Nie wcześniej


od tej". Opowiadają, że kiedy Antypater przybył
pewnego razu do Aten i serdecznie go pozdrowił,
nie wcześniej mu odpowiedział, aż skończył wykład,
który właśnie wygłaszał. Był człowiekiem nadzwyczaj
skromnym. Często w ciągu dnia oddawał się rozmy-
ślaniom, a jedną godzinę — jak powiadają — poświę-
cał na milczenie.
Pozostawił liczne rozprawy naukowe, poezje i prze-
mówienia. Oto ich wykaz:
O przyrodzie (6 ks.)
O mądrości (6 ks.)
O bogactwie (I ks.)
Arkadyjczyk (I ks.)
O nieokreślonym (περί αορίστου, I ks.)
O dziecku (I ks.)
O panowaniu nad sobą (I ks.)
O pożytku (I ks.)
O wolności (I ks.)
O śmierci (I ks.)
O wolnej woli(I ks.)
O przyjaźni (I ks.)
O słuszności (I ks.)
O przeciwieństwie (2 ks.)
O szczęściu (2 ks.)
O pisaniu (I ks.)
O pamięci (I |langfe1033ks.)
O fałszu (I ks.)
Kallikles (I ks.)
O rozumie (2 ks.)
O sztuce zarządzania domem (I ks.)
O roztropności (I ks.)
O znaczeniu prawa (I ks.)
219

O państwie (I ks.)
Ο pobożności (I ks)
Ο tym, że cnoty można się nauczyć (I ks.)
O bycie (I ks.)
U przeznaczeniu (I ks.)
O namiętnościach (I ks)
O sposobie życia (I ks.)
O zgodzie (I ks.)
O uczniach (2 ks.)
O sprawiedliwości (I ks.)
O cnocie (2 ks.)
O kształtach (I ks.)
O rozkoszy (2 ks.)
O życiu (I ks.)
O odwadze (I ks.)
O jedności (I ks.)
O ideach (I ks.)
O sztuce (I ks.)
O bogach (2 ks.)
O duszy (2 ks.)
O wiedzy (I ks.)
Polityk (I ks.)
O rozumności (I ks.)
O filozofii (I ks.)
O nauce Parmenidesa (I ks.)
Archedemos, czyli o sprawiedliwości (I ks.)

O dobru (I ks.)
Badania dotyczące rozumu (8 ks.)
Rozwiązanie problemów logicznych (10 ks.)
Wykłady fizyki (6 ks.)
Streszczenie (I ks.)
O rodzajach i gatunkach (I ks.)
nauki pitagorejskie (Iks.)
220

Rozwiązania (2 ks.)
Podziały (8 ks.)
Twierdzenia (20. ks.)
Traktat o dialektyce (14 ks.)
Dalej ksiąg piętnaście, a następnie dalszych szesna-
ście poświęconych stylowi
Dociekań logicznych (10 ks.)
Inne dwie księgi dotyczące rozumu
O geometrach (5 ks.)
Komentarze (I ks.)
Przeciwieństwa (I ks.)
O liczbach (I ks.)
Teoria liczb (I ks.)
O odległościach (Iks.)
Zagadnienia astronomii (6 ks.)
Elementarne zasady monarchii dedykowane Aleksan-
drowi (4 ks.)
Do Arybasa
Do Hefaistiona
O geometrii (2 ks.).
Razem wierszy 224 239.
Mimo że był tak wybitnym człowiekiem, Ateńczycy
nie zawahali się sprzedać go raz za to, że nie był
w stanie uiścić podatku obowiązującego metojków 1.
Kupił go Demetrios z Faleronu, załatwiając sprawę
pomyślnie dla obu stron: Ksenokratesowi dał wolność,
a Ateńczykom żądaną sumę pieniędzy. Donosi o tym
Myronianos z Amastrydy w pierwszej księdze Paraleli.
Ksenokrates objął kierownictwo Akademii po Speu-
zypie za archontatu Lyzimachidesa i funkcję tę spra-
1
Metojkowie byli to cudzoziemcy stałe lub okresowo mieszkający
w Atenach. Wpłacali oni do skarbu państwa 12 drachm rocznie.
221

wował przez dwadzieścia pięć lat, począwszy od dru-


giego roku sto dziesiątej Olimpiady [340—336 p. n. e.].
Zmarł mając osiemdziesiąt dwa lata wskutek, obrażeń
ciała spowodowanych upadkiem podczas nocnej ką-
pieli.
Napisałem o nim taki wiersz:
Ksenokrates, ten mąż, który wszędzie słynął z prawości,
pośliznąwszy się raz w wannie spiżowej, rozbił sobie czoło
i krzycząc głośno wyzionął ducha.

Było jeszcze sześciu innych Ksenokratesów: pierwszy—


taktyk z bardzo dawnych czasów; ... 1; trzeci — krewny
i rodak poprzednio wymienionego filozofa, autor
mowy na śmierć Arsinoe; czwarty — filozof oraz autor
niezbyt udanej elegii. (Rzecz znamienna — poeci,
biorąc się do prozy, osiągają dobre wyniki, gdy nato-
miast prozaicy chcą wystąpić w roli poetów, ponoszą
klęskę; najlepszy to dowód, że proza jest dziełem
natury, poezja — sztuki); piąty był rzeźbiarzem;
szósty autorem pieśni, jak twierdzi Aristoksenos.

Rozdział trzeci

Polemon
kierował Akademią od 314 - 276 p. n. e.

Polemon, syn Filostrata, był Ateńczykiem z gminy


Oia. W młodości był rozpustnikiem i hulaką; nie tylko
nosił zawsze przy sobie pieniądze, żeby opłacić kobiety
gotowe zaspokoić jego żądze, ale większe kwoty chował
w zaułkach miejskich w rozmaitych skrytkach. Nawet
1
Charakterystkę drugiego Ksenokratesa kopista opuścił.
222

w Akademii znaleziono kiedyś tuż przy kolumnie


monetę trzyobolową, którą tam ukrył na ten sam cel 1.
Pewnego razu, za namową swoich młodych przyjaciół,
dobrze podchmielony i z wieńcem na głowie, wtargnął
na ich czele do szkoły Ksenokratesa; ten jednak bez
cienia zakłopotania kontynuował swój wykład, którego
tematem było właśnie umiarkowanie. Młodzieniec
zaczął przysłuchiwać mu się z uwagą i wkrótce znalazł
się w sidłach filozofii. Poświęcił się jej teraz z tak
wielkim zapałem, że prześcignął wszystkich, a nawet
stanął na czele Akademii (począwszy od sto szesnastej
Olimpiady [316—312 p. n. e.]).
Antigonos z Karystos donosi w Żywotach, że ojciec
Polemona był bardzo poważany przez obywateli
i że utrzymywał stajnię koni wyścigowych. A o nim
samym opowiada, że żona zaskarżyła go za złe trakto-
wanie, co pozostawało w związku z jego stosunkami
z młodymi chłopcami. Jednakże odkąd zajął się filo-
zofią, tak mu się wzmocnił charakter, że jego postawę
moralną i zachowanie cechował odtąd zawsze taki sam
spokój; nawet głosu nigdy nie podnosił. Postępowaniem
swoim zjednał sobie Krantora. Kiedy pewnego razu
rozjuszony pies rozdarł mu zębami udo, Polemon
nawet nie zbladł; a gdy następnie na wieść o tym
powstało w mieście duże poruszenie, pozostał nadal
niewzruszony. W teatrze wydawał się najmniej po-
ruszony ze wszystkich widzów tym, co się działo na
scenie. Gdy poeta Nikostratos z przydomkiem Kly-
taimnestra odczytywał jemu i Kratesowi coś ze swoich
utworów, Krates natychmiast się poddał wytworzo-
1
O notorycznej rozpuście Polemona mówi też Lukian w Podwójnie
oskarżonym.
223

nemu nastrojowi, Polemon natomiast pozostał zimny,


jakby w ogóle nie słuchał. Miał w ogóle cechy charakteru,
jakich domagał się malarz Melantios w dziele O ma-
larstwie, pisząc, że na dziełach sztuki powinny być
odciśnięte znamiona uporu i stanowczości, tak samo
jak na charakterze. Polemon zwykł był mawiać, iż
należy się zaprawiać w czynach, a nie w dialektycznych
subtelnościach; kto by postępował inaczej, będzie
podobny do człowieka, który się wyuczył z podręcznika
zasad harmonii, ale nie umie grać, i potrafi tylko
wysuwać godne podziwu problemy, sprzeczne z własną
jego postawą moralną.
W wystąpieniach swoich był wytworny i szlachetny,
unikając, żeby użyć słów Arystofanesa o Eurypidesie,
„uszczypliwości i złośliwości", co według tego samego
autora
byłoby zbyt mocną przyprawą dla tak wielkiego połcia mięsa.

Powiadają, że podczas wykładu polegającego na


odpowiedziach na zadawane pytania nigdy nie sie-
dział, lecz odpowiadał przechadzając się tam i z po-
wrotem. Dzięki swej szlachetnej powadze zdobył sobie
powszechne uznanie w mieście. Mimo to stronił od
życia publicznego; osiadł w ogrodzie Akademii, wokół
którego uczniowie pobudowali sobie małe domki,
gdzie zamieszkali, chcąc być bliżej Muzeum i sali
wykładowej. Zdaje się, że Polemon pragnął naśladować
pod każdym względem Ksenokratesa; Arystyp w czwar-
tej księdze dzieła pt. O rozpuście w dawniejszych czasach
twierdzi, że się w nim kochał. Zawsze bowiem wspo-
minał tego męża i często przybierał jego postawę
pełną powagi i godności, właściwą manierze doryckiej.
Był rozmiłowany w Sofoklesie, a zwłaszcza prze-
224

padał za tymi jego wierszami, które, jak mówi poeta


komiczny:
pomagał mu ułożyć pies molosyjski 1

i w których według Frynicha był


nie moszcz i nie mieszane wino, lecz prawdziwy Pramnos.

Mawiał też, że Homer jest epickim Sofoklesem,


a Sofokles tragicznym Homerem. Umarł w podeszłym
wieku na suchoty, pozostawiając wiele dzieł. Ułożyłem
dla niego następujący epigramat:
Słyszałeś? Pochowaliśmy Polemona, którego choroba,
straszne nieszczęście ludzkie, złożyła w tym grobie.
Nie jest to wszakże Polemon, to tylko jego ciało;
gdy on sam przeniósł się do gwiazd, jego martwe ciało zostało
złożone w ziemi.

Rozdział czwarty

Krates
ok. r. 300 p. n. e.

Krates, Ateńczyk, syn Antygenesa, pochodził z gminy


Tria; był uczniem i ulubieńcem Polemona, po którym
objął kierownictwo szkoły. Przyjaźń ich była tak wielka,
że nie tylko za życia szli w swej pracy jedną drogą
i do ostatniej chwili postępowali we wszystkim podobnie,
lecz również po śmierci spoczęli we wspólnym grobie.
1
Molosowie byli ludem zamieszkującym północno-wschodni Epir;
ich psy były znane jako najlepsi strażnicy. Tutaj określenie użyte w tym
sensie, że poeta nigdy nie wykroczył przeciw regułom artyzmu, jakby
go strzegł pies molosyjski.
225

Dlatego też Antagoras ułożył na ich cześć następujący


napis:
Tutaj spoczywa Polemon obok bogobojnego Kratesa.
Wędrowcze, który tędy przechodzisz, powiedz wszystkim,
że leżą tu mężowie połączeni wierną przyjaźnią.
Z ich boskich ust płynęły święte słowa,
ich życie czyste, wierne niewzruszonym zasadom,
zapewniło im pamięć wieczną.

Łatwo teraz zrozumieć wypowiedź Arkesilaosa, który


opuszczając szkołę Teofrasta, aby przejść do Akademii,
powiedział podobno o nich, że są swego rodzaju bo-
gami albo pozostałością z epoki złotego wieku. Nie
ubiegali się o względy ludu, a byli raczej podobni do
fletnisty Dionizodora, który szczycił się tym, że jego
gry, w przeciwieństwie do gry Ismeniasa, nikt nigdy
nie słyszał ani na okręcie, ani przy źródle l. Jak donosi
Antigonos, Krates posiłki spożywał u Krantora, obu
bowiem łączyła serdeczna przyjaźń z Arkesilaosem.
Arkesilaos mieszkał razem z Krantorem, a Polemon
z Kratesem i z jeszcze jednym rodakiem imieniem
Lyzikles. Antigonos mówi również, że Krates był
miłośnikiem Polemona, a Arkesilaos — Krantora.
Spuścizna Kratesa obejmowała — jak donosi Apol-
lodor w trzeciej księdze Kroniki — szereg pism; ich
część dotyczyła filozofii, część zaś - komedii; były
też wśród nich przemówienia wygłoszone na zebraniach
ludowych i mowy poselskie. Krates pozostawił wielu
znakomitych uczniów. Należał do nich Arkesilaos,
o którym jeszcze będzie mowa - był on zresztą rów-
nież słuchaczem Kratesa— a także Bion Borystenita.
nazwany później teodorytą, ponieważ przyłączył się
1
Ismenias z Teb. fletnista. przewyższał popularnością swego rywala,
Dionizodota.
226

do szkoły Teodora (o którym powiemy więcej bezpo-


średnio po Arkesilaosie).
Było dziesięciu Kratesów: pierwszy — poeta Starej
Komedii; drugi — retor z Tralles, uczeń Isokratesa;
trzeci — saper na służbie Aleksandra; czwarty — cynik,
o którym będzie mowa niżej 1; piąty — filozof pery-
patetycki; szósty — omawiany właśnie akademik;
siódmy — gramatyk z Mallos; ósmy — autor dzieł
geometrycznych; dziewiąty — poeta epigramatyczny
i dziesiąty — filozof akademicki z Tarsu.

Rozdział piąty

Krantor
ok. 340—290 p. n. e.

Krantor pochodził z Soloi [w Cylicji], ale mimo że


cieszył się powszechnym uznaniem rodaków, przeniósł
się do Aten, gdzie razem z Polemonem słuchał wykła-
dów Ksenokratesa. Pozostawił komentarze filozoficzne
o objętości 30000 wierszy (przypisywane przez nie-
których Arkesilaosowi). Zapytany, czym go ujął Po-
lemon, odpowiedział: „Tym, że nigdy nie mówił ani
podniesionym, ani przyciszonym głosem". Gdy zacho-
rował, wycofał się w zacisze świątyni Asklepiosa,
wokół której odbywał częste spacery. Jednakże ze wszyst-
kich stron poczęli napływać doń uczniowie sądząc, iż
przebywa, tutaj nie z powodu choroby, ale dlatego,
że zamierza założyć szkołę. Wśród nich znalazł się
również Arkesilaos, który pragnął, aby go Krantor, mimo

1
IV 85 nn.
227

że był jego miłośnikiem, polecił Polemonowi (o czym


będzie jeszcze mowa w rozdziale poświęconym Arke-
silaosowi).1 Odzyskawszy zdrowie Krantor zaczął sam
słuchać wykładów Polemona, przez co zyskał sobie
powszechny podziw. Według pogłosek zapisał swój
majątek wartości 12 talentów Arkesilaosowi. Na py-
tanie, gdzie chciałby być pochowany, odpowiedział:
Najlepiej gdzieś w łonie miłej ziemi.

Układał podobno wiersze, które po opieczętowaniu


złożył w świątyni Ateny, w swym rodzinnym mieście.
Poeta Teajtet opiewał go w następujących wierszach:
Podobał się Krantor ludziom, ale jeszcze bardziej Muzom,
on, który nie zaznał starości.
Ty, ziemio, przyjmij do swego łona świętego męża.
Niechaj tam żyje spokojnie i szczęśliwie.

Spośród wszystkich poetów najwyżej cenił Krantor


Homera i Eurypidesa; uważał bowiem za rzecz szcze-
gólnie trudną pisać stylem tragicznym i jednocześnie
wzbudzać współodczuwanie (συµπαθώς). Ι przytaczał
wiersz z Bellerofonta2:
Ach, biada! Dlaczego jednak biada? Wszak doznaliśmy tylko losu
ludzkiego.

Krantorowi przypisuje się także ten oto wiersz


na cześć Erosa, znajdujący się u poety Antagorasa:
W sercu moim zrodziło się zwątpienie co do twego niepewnego
pochodzenia:
Gzy mam cię, Erosie, nazywać pierwszym wśród nieśmiertelnych
bogów, najstarszym ze wszystkich potomków, których przed laty

1
IV 29.
2
Zaginiona tragedia Eurypidesa.
228

Ereb spłodził z królewską Nocą w głębinach niezmierzonego


Oceanu?
A może jesteś synem Cyprydy przemyślnej albo Gai,
albo Wiatrów? W swych wędrówkach wyświadczasz ludziom wiele
złego,
ale i wiele dobrego; toteż wygląd twój dwojaką ma postać.

Krantor miał wielki talent do tworzenia nowych


wyrażeń. O pewnym poecie tragiku powiedział na
przykład, że ma głos nieobciosany i łykowaty; a o wier-
szach pewnego poety, że są objedzone przez mole;
rozprawy Teofrasta były—według jego powiedzenia —
pisane skorupą ostrygi. Traktat O cierpieniu był jego
najbardziej cenionym dziełem. Krantor zmarł jeszcze
przed Polemonem i Kratesem na wodną puchlinę.
A oto mój epigramat na jego cześć:
Złożyła cię, Krantorze, najgorsza ze wszystkich chorób
i tak musiałeś zejść w ciemne czeluście Plutona.
Ty się tam cieszysz, ale Akademia i twoja ojczyzna Soloi
pozbawione zostały czaru twych przemówień.

Rozdział szósty

Arkesilaos
ok. 318—242 p. n. e.

Arkesilaos, syn Seutesa, pochodził (według trzeciej


księgi Kroniki Apollodora) z Pitane w Eolii. Wraz z nim
i pod jego kierownictwem zaczęła się Średnia Akademia.
On pierwszy zalecał wstrzymywanie się od sądów
z powodu sprzeczności występujących w różnych
twierdzeniach; on również zapoczątkował argumentację
na dwie strony, a przekazany przez Platona sposób
229

dowodzenia uczynił bardziej erystycznym1, stosując


metodę pytań i odpowiedzi. Zbliżył się w ten sposób
do Krantora. Był najmłodszym z czterech braci,
z których dwaj pochodzili z tego samego ojca, a dwaj
z tej samej matki. Z dwóch ostatnich starszy był Py-
lades, a z dwóch pierwszych Moireas, który też był
opiekunem Arkesilaosa.
Słuchał wykładów swego rodaka matematyka Auto-
lykosa, zanim się przeniósł do Aten; następnie odbył
z nim podróż do Sardes. Później studiował u muzyka
Ksantosa z Aten; słuchał także wykładów Teofrasta.
W końcu przeniósł się do Akademii do Krantora.
Tymczasem wspomniany wyżej brat jego Moireas
skłonił go do zajęcia się retoryką; ale Arkesilaosa
pochłaniała już filozofia. Zakochany w nim Krantor
zapytał go słowami z Andromedy Eurypidesa2:
O dziewico, jeśli cię uratuję, czy będziesz mi wdzięczna?

Na co Arkesilaos odpowiedział następnym wierszem:


Prowadź mię do swego domu, cudzoziemcze, jako niewolnicę lub
jako żonę.

Odtąd Arkesilaos i Krantor żyli razem. Niezado-


wolony z tego Teofrast miał powiedzieć: „Wysoce
uzdolniony i rokujący wielkie nadzieje młodzieniec
opuścił moją szkołę". Niezwykle rzeczowy w argumen-
tacji, rozmiłowany w sztuce pisarskiej, Arkesilaos
imał się także poezji. A oto jego epigramat na cześć
Attalosa:
1
Tzn. bardziej nadającym się do polemiki, do zwalczania poglądów
przeciwnika.
2
Tragedia ta nie zachowała się. znamy ją tylko z fragmentów
i z parodii u Arystofanesa w Święcie Tesmoforiów.
230

Nie tylko zbroją błyszczy Pergamon,


lecz także jest często sławiony za swoje stada w świętej Pisie.
A jeśli śmiertelnikowi wolno zdradzić wolę nieba,
to Pergamon będzie w przyszłości jeszcze więcej opiewany.

Napisał również epigramat na cześć Menodora,


który był miłośnikiem jego kolegi akademickiego,
Eugamosa:
Daleko leży Frygia, daleko lakże święta Tyatejra,
twoja ojczyzna, Menodorze, synu Kadanosa.
Ale do strasznego Hadesu wszystkie drogi, skądkolwiek mierzone,
są jednakowe, jak mówi przypowieść.
Tutaj ci Eugamos wzniósł pomnik z daleka widoczny,
ponieważ ze wszystkich, którzy mu służyli, byłeś mu najmilszy.

Ponad wszystkich cenił Homera i zawsze przed snem


odczytywał fragmenty z jego pieśni. A gdy rano za-
mierzał się zagłębić w lekturę Homera, mawiał, że
udaje się do ukochanego. O Pindarze mówił, że jest
niezrównany w posługiwaniu się pełnią głosu i że
z łatwością sypie nazwami i słowami. W młodości
napisał studium o Ionie [z Chios].
Arkesilaos słuchał także wykładów geometry Hip-
ponika, o którym mówił żartobliwie, że jest gnuśnym
i ziewającym ospalcem, chociaż dobrze zna swój
przedmiot. Geometria — żartował — zapewne pod-
czas ziewania wpadła mu przez usta. Ale kiedy Hippo-
nika dotknął obłęd, Arkesilaos przyjął go do swego domu
i tak się nim opiekował, że go wyleczył.
Po śmierci Kratesa Arkesilaos objął kierownictwo
szkoły, którego się zrzekł na jego korzyść niejaki So-
kratides. Zdaniem niektórych powstrzymywanie się
od wydawania sądów (το έπέχειν) w jakiejkolwiek
kwestii miało być przyczyną tego, że nie napisał ani
jednej książki. Inni znów utrzymują, że zastano go
231

na poprawianiu jakiegoś tekstu, który według jednych


wydał, według innych miał spalić. Jak się zdaje, był
wielbicielem Platona i posiadał wszystkie jego dzieła.
Ale także naśladował Pyrrona — jak twierdzą niektó-
rzy — i poświęcał się dialektyce, a ponadto przyswoił
sobie metodę argumentacji wprowadzoną przez szkołę
eretrejską. Z tego też powodu Ariston powiedział o nim:
Z przodu jest Platonem, z tyłu Pyrronem, w środku Diodorem 1

A Timon wyraził się o nim w sposób następujący:


Mając w sercu ołów Menedema, pospieszy
albo do tej bryły mięsa — Pyrrona, albo do Diodora.

A nieco dalej każe mu tak mówić:


Popłynę ku Pyrronowi i zgarbionemu wiekiem Diodorowi.

Przemówienia Arkesilaosa cechowała wielka powaga


i zwięzłość, w rozmowie zaś baczną zwracał uwagę
na odróżnianie znaczeń wyrazów. Był też surowym
krytykiem i śmiało wypowiadał swe myśli. Z tego
też względu Timon również i tak o nim powiedział:
Myśli mądre przeplatał celnymi naganami.

Gdy pewien młodzieniec przemawiał zbyt zuchwale,


powiedział: „Nie może go tam kto trzepnąć w kark?"
A znowu kogoś, na kim ciążyły poważne zarzuty
i kto przy tym twierdził, iż mu się wydaje, że nie może
być jedna rzecz większa od drugiej, zapytał, czy
rzeczy szerokie na dziesięć palców i na sześć palców
wydają mu się jednakie? Kiedy indziej jakiś Hemon
z Chios, który będąc brzydkim chciał koniecznie
1
Jest to parodia 181 w VI ks. Iliady.
232

uchodzić za pięknego i w tym celu nosił wytworne


szaty, powiedział do Arkesilaosa, że jego zdaniem
mędrzec nie może się zakochać. Ten mu odparł:
„Czy nawet wtedy, gdy jest tak piękny jak ty i nosi
tak wytworne szaty?" A kiedy tenże Hemon, który
był przy tym podstarzałym i zniewieściałym rozpu-
stnikiem, chcąc podkreślić nieprzystępność Arkesi-
laosa, skierował do niego pytanie:
O czcigodna królowo, czy mogę mówić, czy mam umilknąć?

Taką otrzymał odpowiedź:


Kobieto, dlaczego mówisz tak gniewnie, a nie zwyczajnie?

Gdy znów jakiś gaduła podłej kondycji przeszkadzał


mu bardzo, zacytował wiersz:
Nieumiarkowane gadanie jest cechą dzieci niewolników l.

Innego gadułę odprawił uwagą, że zapewne nie miał


nigdy strofującej niańki. Zdarzało się również, że
pewnym osobom w ogóle nie odpowiadał. Jakiemuś
lichwiarzowi, który był także chciwy wiedzy, na jego
oświadczenie, że czegoś nie wie, odpowiedział słowami
z Ojnomaosa Sofoklesa:
Także samiczka nie interesuje się kierunkiem wiatrów,
jeśli nie musi dostarczyć pokarmu swojemu potomstwu2.

Pewnemu dialektykowi ze szkoły Aleksinosa, który nie umiał


wyjaśnić poprawnie jakiegoś poglądu swego nauczyciela,
opowiedział przygodę, jaką miał Filoksenos z ceglarzami; gdy
mianowicie posłyszał, jak
1
Dwa pierwsze fragmenty niezidentyfikowane. Trzeci z Eurypidesa.
2
Tragedia ta zaginęła. W oryginale nieprzetłumaczalna gra słów:
τόκος oznacza potomstwo, ale także procent od pożyczki.
233

fałszywie śpiewają jego pieśni, rozdeptał im cegły


ze słowami: „Tak jak wy niszczycie moje dzieło,
tak ja niszczę wasze". Gniewał się na tych, co nie pod-
jęli studiów w odpowiednim czasie. Instynktowniel
używał w dyskusjach zwrotów takich, jak: „Twierdzę,
że..." i „Ten a ten (tu wymieniał imię) nie zgodzi
się z tym". Wielu uczniów naśladowało jego styl mó-
wienia i w ogóle jego postawę.
Arkesilaos odznaczał się niezwykłą pomysłowością
w celnym odpieraniu zarzutów i zdolnością sprowadzania
toku dyskusji do właściwego tematu, a potrafił się przy
tym dostosować do każdej sytuacji. W umiejętności
przekonywania nie miał sobie równego. Nic więc
dziwnego, że wielu uczniów ściągało do jego szkoły,
mimo że byli narażeni na docinki mistrza. Znosili
jednak to wszystko z prawdziwą przyjemnością; od-
znaczał się bowiem niezwykłą dobrocią i umiał budzić
nadzieje w swoich słuchaczach. W życiu prywatnym
okazywał wielką szlachetność, gotów w każdej chwili
świadczyć dobrodziejstwa. W najwyższym stopniu
skromny, unikał podziękowań. Gdy pewnego razu
odwiedził chorego Ktezibiosa i zobaczył, jak mu
doskwiera bieda, wsunął mu niepostrzeżenie pod po-
duszkę sakiewkę z pieniędzmi. A gdy ten ją później
znalazł, powiedział: „Oto żart Arkesilaosa". Również
i przy innej okazji przesłał mu 1000 drachm. Kiedy
indziej znów przedstawił Eumenesowi Archiasa z Arka-
dii, który następnie uzyskał wysokie stanowisko na
dworze. Jako człowiek hojny i bynajmniej nie przy-

1
Instynktownie (φυσικώς), a nie świadomie, ponieważ zgodnie
ze swoim zaleceniem powstrzymywania się od sądów (epoche) nie po-
winien był niczego twierdzić ani mówić o wyrażaniu zgody.
234

wiązany do pieniędzy, zjawiał się pierwszy na imprezach,


na które wstęp był drogi, a zwłaszcza uczęszczał
gorliwie na wystawy urządzane w domach Archekra-
tesa i Kallikratesa, gdzie za wstęp płaciło się złotą
monetę. Wielu wspomagał swymi zasobami i udzielał
potrzebującym zapomóg pieniężnych. Gdy ktoś pewnego
razu wypożyczył od niego srebrne naczynie na przyjęcie
gości i nie zdradzał bynajmniej ochoty do zwrotu,
nie upominał się o nie i udawał, że o niczym nie pa-
mięta. Według innej wersji miał tę wazę wypożyczyć
celowo, a gdy została zwrócona, ofiarował ją oddają-
cemu, gdyż był to człowiek ubogi. W Pitane miał
swój majątek, a brat jego Pylades przesyłał mu stamtąd
zaopatrzenie. Ponadto Eumenes, syn Filetairosa1,
wspierał go znacznymi sumami pieniężnymi; z tego
też względu Eumenes był jedynym ze współczesnych
władców, któremu Arkesilaos dedykował swoje pisma.
Podczas gdy wielu Ateńczyków nadskakiwało Anti-
gonosowi i gdy tylko przybywał do Aten, wybiegało
na jego spotkanie, Arkesilaos pozostawał w domu,
nie chcąc się narzucać władcy. Łączyły go przyjaciel-
skie stosunki z Hieroklesem, dowódcą załogi [mace-
dońskiej] w Munichii i Pireusie; przy okazji świąt
gościł zawsze u niego. Hierokles usilnie nakłaniał go,
aby oddał należny hołd Antigonosowi, ale daremnie:
bo oto doszedłszy do bramy wejściowej, Arkesilaos
zawsze zawracał. A gdy po bitwie morskiej2 wielu
składało wizyty Antigonosowi bądź pisało doń listy
panegiryczne, Arkesilaos milczał. Chcąc się przysłużyć
1
Eumenes I, władca Pergamonu, był w rzeczywistości synowcem
Filetairosa.
2
Po zwycięstwie Antigonosa Gonatasa nad flotą egipską w pobliżu
wysp Kos i Andros w r. 263 p. n. e. Wtedy Antigonos podbił też Ateny.
235

swemu miastu ojczystemu, podjął się jednak poselstwa


do Antigonosa do Demetriady, lecz celu nie osiągnął.
Cały czas spędzał w Akademii, stroniąc od polityki.
W czasie pobytu w Atenach zatrzymał się kiedyś
dłużej w Pireusie, gdzie roztrząsał różne zagadnienia;
uczynił to z przyjaźni dla Hieroklesa, co jednak wielu
miało mu za złe l.
Arkesilaos był bardzo rozrzutny, zupełnie jak Ary-
styp; chętnie brał udział w ucztach, jednakże wyłącznie
z ludźmi o podobnych poglądach. Żył jawnie z dwiema
elejskimi heterami: Filą i Teodotą, a tym, którzy
go za to ganili, przytaczał maksymy Arystypa 2. Nie
był też obojętny na wdzięki chłopców. Z tej racji
stoik Ariston z Chios i jego uczniowie zarzucali mu,
że deprawuje młodzież i sieje zepsucie.
Według pogłosek Arkesilaos kochał się w Deme-
triosie, tym, który płynął do Cyreny, a także w Kleo-
charesie z Myrlei. O nim to miał powiedzieć do bie-
siadników, że chce drzwi mu otworzyć, a ten je zamyka.
Kleochares był także miłośnikiem Democharesa, syna
Lachesa, i Pytoklesa, syna Bugelosa. Gdy pewnego
razu Arkesilaos przyłapał ich na gorącym uczynku,
powiedział, że im łaskawie wybacza. Z tego powodu
jego nieprzyjaciele, o których była już mowa, zatru-
wali mu życie i wyśmiewali go, że zabiega o popu-
larność. Najbardziej napadali na niego zwolennicy
perypatetyka Hieronima, zwłaszcza wtedy, gdy Arke-
silaos zapraszał przyjaciół na uroczystość urodzinową
Halkioneusa, syna Antigonosa, który z tej okazji
1
Ponieważ Hierokles był dowódcą wojsk okupacyjnych
(macedońskich).
2
Por. wyżej II 69, 74 i 75.
236

przysyłał zazwyczaj znaczne sumy pieniężne. Arke-


silaos unikał z reguły dyskusji przy winie; a gdy Ari-
delos poprosił go, aby zabrał głos na temat poruszonego
przezeń zagadnienia, odpowiedział: „Szczególną za-
letą filozofii jest właśnie to, że potrafi wybrać odpo-
wiednią porę dla każdej rzeczy". Na temat wysuwanego
przeciw niemu zarzutu, że szuka poklasku u tłumu,
Timon między innymi taki wiersz ułożył:
Rzekłszy to, zanurzył się w otaczający tłum,
a ten go podziwiał, jak piskliwe zięby sowę,
dowodząc głośno jego próżności, ponieważ schlebiał tłumom.
Zaiste, niewielka to zasługa. Dlaczego się nadymasz jak głupiec?
W rzeczywistości Arkesilaos był tak daleki od wszel-
kiej próżności, że nawet swoich uczniów nakłaniał
do słuchania wykładów innych filozofów. A pewnego
młodzieńca z Chios, któremu nie podobały się jego
wykłady i który wolał wykłady wspomnianego już
Hieronima, osobiście zaprowadził do tego filozofa
i zachęcał do posłuszeństwa i pilności.
Opowiadano o nim inną jeszcze zabawną anegdotę:
gdy ktoś go zapytał, dlaczego uczniowie z innych
szkół przychodzą do Epikura, a nigdy na odwrót,
odpowiedział: „Bo mężczyzna może się stać eunuchem,
ale eunuch nie może się stać mężczyzną".
Gdy poczuł, że zbliża się kres życia, zapisał cały
swój majątek bratu Pyladesowi z wdzięczności za to,
że w tajemnicy przed [jego starszym bratem i opieku-
nem] Moireasem zawiózł go na Chios, a następnie
do Aten. Nie miał ani żony, ani dzieci. Sporządziwszy
trzy odpisy testamentu, jeden złożył w Eretrii u Amfi-
kritosa, drugi w Atenach u jednego ze swych przyjaciół,
trzeci zaś przesłał do miasta ojczystego swojemu
krewnemu Taumazjasowi z prośbą o przechowanie.
237

Do niego też skreślił następujące słowa:


Arkesilaos pozdrawia Taumazjasa.
Przekazałem Diogenesowi swój testament, aby ci
go doręczył. Coraz większe osłabienie i zły stan zdrowia
skłoniły mnie do sporządzenia testamentu z tą głównie
myślą, aby w razie, gdyby mi się coś przydarzyło,
śmierć moja nie naraziła ciebie, tak bardzo do mnie
przywiązanego, na jakieś straty. Powierzyłem przeto
mój testament tobie, który zasługujesz na największe
zaufanie ze wszystkich, zarówno ze względu na wiek,
jak i na nasze bliskie pokrewieństwo. Pomnij więc na
bezgraniczne zaufanie, jakim cię darzę, staraj się być
wobec mnie sprawiedliwy, tak aby to, co się odnosi
do ciebie, zostało przeprowadzone w sposób godziwy
według mej woli. Kopia testamentu jest złożona
w Atenach u jednego z moich przyjaciół oraz w Ere-
trii u Amfikritosa.
Arkesilaos zmarł, jak donosi Hermippos, popadłszy
w obłąkanie na skutek nadużywania mocnego wina,
w podeszłym już wieku lat siedemdziesięciu pięciu.
Ateńczycy otaczali go wyjątkową czcią. A oto wiersz,
który mu poświęciłem:
Arkesilaosie, jak mogłeś tak miarę przekroczyć
w używaniu mocnego wina, żeś popadł w obłąkanie?
Nie tyle opłakuję twoją śmierć, lecz żeś wzgardził Muzami
w kieliszku przebrawszy miarę.

Było jeszcze trzech innych ludzi noszących to samo


imię, mianowicie: poeta Starej Komedii, poeta ele-
gijny oraz rzeźbiarz, któremu Simonides poświęcił
taki oto wiersz:
Oto posąg Artemidy,
wykonany za dwieście drachm paryjskich ze znakiem kozła.
238

Wykonał go Arkesilaos, zacny syn Aristodika,


rękami wprawnymi w sztuce Ateny.
Według Kroniki Apollodora w kwiecie wieku męskiego
był nasz filozof w czasie sto dwudziestej Olimpiady
[300—296 p. n. e.].

Rozdział siódmy

Bion
ok, r. 300 p. n. c.

Bion pochodził z Borystenes. O swych rodzicach


i o okolicznościach, które go przywiodły do filozofii, opo-
wiedział szczegółowo Antigonosowi [Gonatasowi]. Gdy
go ten zapytał:
Ktoś ty? Z jakiego ludu? I gdzie twa ojczyzna? l

Bion, wyczuwając w tym pytaniu ironię, odparł:


„Ojciec mój był wyzwoleńcem takim, co to nos
sobie rękawem wycierał (chcąc w ten sposób zaznaczyć,
że był handlarzem ryb marynowanych), z pochodzenia
Borystenitą, bez własnego oblicza, ale za to ze znakami
na twarzy, które mu własnoręcznie wypisał jego
srogi pan. Matka moja z takiej się wywodziła sfery,
że mógł ją poślubić tylko taki człowiek, jak mój ojciec —
to znaczy z domu publicznego. Za oszukiwanie urzędu
skarbowego ojciec mój został wraz z całą rodziną
sprzedany w niewolę. Ja, jako młodzieniec o dużym
wdzięku, zostałem wykupiony przez pewnego retora,
który mi też po śmierci zostawił cały swój majątek.
A ja podarłem i spaliłem wszystkie jego pisma, następnie

1
Odyseja X 325.
239

zaś przeniosłem się do Aten, gdzie się całkowicie


oddałem filozofii.
Takim to rodem i taką krwią mogę się poszczycić1.
Oto moja historia. Mogliby już Perseusz i Filonides
przestać ją rozpowszechniać. Wydaj o mnie opinię,
ale tylko na podstawie znajomości mnie".
Mówiąc prawdę, Bion był sprytnym i przebiegłym
sofistą, który dostarczył przeciwnikom filozofii wielu
okazji do jej zniesławiania. W pewnych sytuacjach
był pompatyczny i nawet zdolny do arogancji. Pozosta-
wił wiele rozpraw i sporo sentencji, które się okazały
pożyteczne w praktycznym stosowaniu. Gdy mu na
przykład zarzucano, że nie zabiega o pewnego mło-
dzieńca, odparł: „Nie można przecież złapać mięk-
kiego sera na wędkę". Zapytany pewnego razu, kto
doznaje największej trwogi, odrzekł: „Ten, kto usilnie
pragnie być szczęśliwym". Zapytany o radę, czy się
żenić — bo i tę sentencję jemu się przypisuje — po-
wiedział: „Jeżeli się ożenisz z brzydką, będzie twoim
nieszczęściem, jeżeli zaś z ładną, będziesz ją dzielił
z innymi" 2. O starości mówił, że jest przystanią zła,
albowiem wszelkie zło szuka w niej schronienia. Sławę
nazywał matką cnót, a piękność obcym dobrem3.
Bogactwo jest według niego nerwem potęgi. Do kogoś,
kto roztrwonił cały swój majątek, powiedział: „Amfia-
raosa pochłonęła ziemia, ty natomiast pochłonąłeś
swoją ziemię". Mówił, że jest wielkim nieszczęściem
1
Iliada VI 211.
2
W oryg. gra słów: ποινής — κοινήν. To samo powiedzenie zostało
w VI 3 przypisane Antystenesowi, twórcy szkoły cyników, pod której
wpływem znajdował się Bion.
3
Άλλότριον άγαθόν — tzn. nic dobrem prawdziwym, autono-
micznym, lecz tylko dobrem relatywnym. Tak uważali wszyscy cynicy.
240

nie móc znieść nieszczęścia. Potępiał tych, co palą


zmarłych, jak gdyby byli pozbawieni czucia, a równo-
cześnie okadzają ich, tak jakby mogli to poczuć. Często
powtarzał, że lepiej jest ofiarowywać własne wdzięki,
niż ubiegać się o zdobycie cudzych; to ostatnie bowiem
szkodzi i ciału, i duszy. Stawiał Sokratesowi zarzut,
że jeżeli pożądał Alkibiadesa, a równocześnie się
powstrzymywał, to był głupcem; jeżeli natomiast
nie pożądał, to postępowanie jego nie miało w sobie
nic osobliwego. Zwykł był mawiać, że droga do Ha-
desu jest wygodna, skoro można tam dojść z zamknię-
tymi oczyma. Alkibiadesa ganił za to, że jako mło-
dzieniec odwodził mężów od żon, a w późniejszym
wieku żony od mężów. Podczas gdy Ateńczycy zajmo-
wali się retoryką, on uczył na Rodos filozofii. Gdy
ktoś go za to krytykował, odpowiedział mu: „Skoro
przyniosłem na targ pszenicę, czyż mogę sprzedawać
jęczmień?"
Mawiał też, że ci, co są w Hadesie, byliby bardziej
ukarani, gdyby musieli nosić wodę w całych naczyniach,
a nie w dziurawych1. Pewnemu gadatliwemu osobni-
kowi, który go prosił o pomoc w sądzie, powiedział:
„Zadośćuczynię twej prośbie, jeżeli na sprawę przyślesz
adwokata, a sam się nie zjawisz". Gdy w czasie podróży
morskiej w złej kompanii wpadł w ręce korsarzy,
towarzysze jego zawołali: „Jeżeli zostaniemy rozpo-
znani, zginiemy"; a on na to: „Ja zaś zginę, jeżeli
nie zostanę rozpoznany". Wysokie mniemanie o sobie
uważał za hamulec postępu. O pewnym bogatym
skąpcu powiedział: „To nie on posiada majątek,
lecz majątek go posiada". O skąpcach mówił, że
troszczą się o bogactwo jak o swoją własność, ale nie
1
Aluzja do kary Danaid w podziemiu.
241

ciągną zeń żadnych korzyści, jakby było cudzą wła-


snością. W młodości powinniśmy się odznaczać męstwem,
w starości — rozumem. Roztropność — powiadał —
tak się wyróżnia wśród wszystkich cnót, jak wzrok
wśród innych zmysłów. O starości nie wolno źle mówić,
bo wszyscy obiecujemy sobie ją osiągnąć. Do pewnego
złośliwca, który miał wyraźnie zmartwioną minę,
odezwał się w te słowa: „Nie wiem doprawdy, czy
ciebie jakieś zło spotkało, czy kogoś innego coś dobrego".
Twierdził, że niskie pochodzenie nie sprzyja szcze-
remu i otwartemu wypowiadaniu się, ponieważ:
Odbiera odwagę mężowi, chociażby miał mężne serce1.

Jeśli idzie o przyjaciół, to należy się starać, aby


ich wszystkich zatrzymać przy sobie, żeby się nie
narazić na zarzut, że się przyjaźnimy ze złymi albo
odtrącamy dobrych. Najpierw, gdy był uczniem Kra-
tesa, szedł za Akademią; następnie, przyswoiwszy
sobie naukę cyników, wdział wytarty płaszcz i prze-
rzucił przez ramię torbę żebraczą. Tylko zresztą tą
jedyną zmianą zbliżył swoje obyczaje do nauki cynickiej.
Później, po wysłuchaniu wykładów Teoddra Ateisty,
posługującego się wszelkimi rodzajami sofistycznej
argumentacji, przyłączył się do jego zwolenników.
Słuchał również wykładów perypatetyka Teofrasta.
Miał w sobie coś teatralnego i celował w sztuce ośmie-
szania różnych rzeczy, używając w tym celu wyrazów
drastycznych i rubasznych. Ponieważ twierdził, że
posługuje się różnymi stylami mowy, Eratostenes
powiedział o nim, że pierwszy ubrał filozofię w kwie-
cistą szatę. Zdradzał też uzdolnienia do parodii. Oto
próbka:
1
Eurypides, Hippolit 424.
242

O subtelny Archytasie, zrodzony z dźwięków, szczęśliwy w swej


dumie,
ze wszystkich ludzi najbieglejszy w wywoływaniu największych
sporów1.

Z muzyki i geometrii po prostu szydził. Był też


rozrzutny i z tej przyczyny wędrował z miasta do
miasta; często trzymały się go różne figle. Na przykład
nakłonił na Rodos marynarzy, aby się przebrali
w stroje uczniowskie i towarzyszyli mu. Następnie
z całą tą gromadą wpadł do gimnazjum, zwracając
na siebie powszechną uwagę. Miał zwyczaj adoptować
jednego spośród młodzieńców dla zaspokajania swych
potrzeb erotycznych, ale także i w tym celu, aby móc
darzyć go życzliwością. Był ogromnie samolubny,
chociaż podkreślał dobitnie maksymę: „Dobro przy-
jaciół jest wspólnym dobrem". Dlatego też, chociaż
tylu miał słuchaczy, żaden z nich nie był uważany za
jego ucznia. Jednakże niektórych zdołał sprowadzić
na drogę rozpusty. Na przykład Betion, należący
do ściślejszego grona jego słuchaczy, miał pewnego
razu zwrócić się do Menedemosa z następującymi
słowami: „Wprawdzie, Menedemosie, noce spędzam
z Bionem, ale jestem przekonany, że nic złego stąd
dla mnie nie wynikło". W rozmowach z uczniami
występował często gwałtownie przeciwko bogom, ko-
rzystając w tym z nauki Teodora. Ale gdy zachorował,
dał się namówić do noszenia amuletów — tak przy-
najmniej opowiadali ludzie z Chalcydy, gdzie umarł —
i do odwołania bluźnierstw, jakie rzucał na bóstwa.
Nie mając nikogo, by się nim zaopiekował, znalazł
się w przykrej sytuacji; dopiero Antigonos przysłał

1
Wiersze te są parodią Iliady III 182, I 146 i XVIII 170.
243

mu dwóch służących. Jak donosi Favorinus w Histo-


riach rozmaitych, sam król przybył doń wtedy w lektyce.
Z choroby tej już się nie podniósł.
O tym, jak umierał i jakie mu stawiałem zarzuty,
napisałem w tych oto słowach:
Słyszymy, jak Bion, zrodzony w Borystenos w Scytii,
mówi, że bogowie w rzeczywistości nie istnieją.
Gdyby był z uporem trwał przy tym poglądzie, można by słusznie
powiedzieć:
„Myśli zgodnie ze swym przekonaniem, błędnym wprawdzie, ale
tak zawsze myślał".
Jednakże teraz, złożony przewlekłą chorobą i zdjęty strachem przed
śmiercią,
on, który twierdził, że nie ma bogów, nic spojrzał nawet nigdy na
świątynię
i szydził z ludzi niosących bogom ofiary,
nie tylko napełnia nozdrza bogów rozkosznym zapachem ofiar,
unoszącym się nad ogniskiem ołtarza i nad stołem ofiarnym,
nie tylko mówi: „Zgrzeszyłem, przebaczcie!",
lecz skwapliwie nadstawia szyję staruszce, aby poddała ją działaniu
czarów,
i pełen nadziei rzemieniami sobie krępuje posłusznie ramiona.
Nad drzwiami umieścił gałązki szaszłaku1 i wawrzynu,
gotów na wszystko, byle tylko nie umrzeć.
Głupiec, chciał kupić bogów za określoną cenę,
jak gdyby istnienie bogów zależało od tego, czy Bion w nich
raczy uwierzyć.
Ta mądrość już nie pomoże, by głupiec nie przemienił się
w popiół.
Wyciąga teraz rękę do Plutona, wołając: „Pozdrowiony bądź, Plutonie".
Znano dziesięciu Bionów: pierwszy, współczesny
Ferekydesa z Syros, był autorem dwóch książek na-
pisanych w dialekcie jońskim i pochodził z wyspy
Prokonnezos; drugi, Syrakuzańczyk, wydawał podrę-

1
Jest to gatunek ciernistego krzewu.
244

czniki retoryczne; trzecim był nasz filozof; czwarty


ze szkoły Demokryta, matematyk z Abdery, pisał
w dialekcie attyckim i jońskim. On pierwszy twierdził,
że istnieją okolice, gdzie noc trwa sześć miesięcy i tyle
samo dzień. Piątym był autor dzieła O Etiopii, rodem
z Soloi; szóstym — retor, autor dzieła w dziewięciu
księgach noszących imiona poszczególnych Muz; siód-
mym — poeta liryczny; ósmym — rzeźbiarz z Miletu,
wspomniany również przez Polemona; dziewiątym —
poeta tragiczny, należący do tzw. tarsyjczykówl; dziesią-
tym był rzeźbiarz z Klazomen albo z Chios, o którym
wspomina Hipponaks.

Rozdział ósmy

Lakydes
kierował Akademią ok. 242—216 p. n. e.
Lakydes, syn Aleksandra, pochodził z Cyreny.
Był założycielem Nowej Akademii i następcą Arkesi-
laosa. Jako mąż cieszący się najwyższym uznaniem
miał licznych naśladowców. Chociaż od wczesnej
młodości przywykły do wytężonej pracy i ubogi, miał
wiele uroku i był szczególnie miły w obcowaniu.
Również i w prowadzeniu swego gospodarstwa zdradzał
dużo dowcipnej pomysłowości. Gdy mianowicie wziął
coś ze spiżarni, zamykał ją i pieczętował, a przez
mały otwór wrzucał sygnet do środka, aby w ten

1
Z Tarsu pochodziło kilku wybitnych stoików, od ojczystego miasta
zwanych tarsyjczykami: Heraklides z Tarsu, Zenon z Tarsu, Antypater
z Tarsu, Archedemos z Tarsu.
245

sposób zapobiec niezauważonemu wynoszeniu prze-


chowywanych tam rzeczy. Słudzy jednakże szybko
się zorientowali: rozrywali pieczęć i zabierali, co tylko
chcieli, następnie zaś sygnet wrzucali w ten sam spo-
sób przez otwór do spiżarni. Czyniąc to, nigdy nie
zostali przychwyceni na gorącym uczynku.
Wykłady Lakydes miewał w Akademii, w ogrodzie
założonym przez króla Attalosa; ogród ten od nazwiska
scholarchy został nazwany Lakydeion. Był też jedynym,
jak daleko pamięć sięga, który jeszcze za życia prze-
kazał kierownictwo szkoły swoim następcom, a byli
nim focyjczycy Telekles i Euandros. Od Euandrosa
przejął następnie kierownictwo Hegezinus z Perga-
monu, a od niego z kolei Karneades.
Przypisują Lakydesowi różne dowcipne powiedzenia.
Gdy mianowicie Attalos wezwał go do siebie, odpo-
wiedział: „Posągi lepiej oglądać z daleka". Gdy w po-
deszłym już wieku zajął się geometrią, ktoś mu powie-
dział: „Czy to jest właściwy czas?" A Lakydes na to:
„Jak to, czy jest jeszcze nie czas?"
Początek jego scholarchatu przypada na czwarty rok
sto trzydziestej czwartej Olimpiady [241—240 p. n. e.];
funkcję tę sprawował przez dwadzieścia sześć lat.
Zmarł wskutek paraliżu wywołanego nadmiernym
piciem. Napisałem o nim taki wiersz:
Także i ciebie, Lakydesie — jak głosi fama —
Bakchus porwał i zawlókł do podziemnego Hadesu.
Zaiste to jest prawdą: gdy w nadmiernej ilości bóg wina
przeniknie ciało,
rozprzega członki; stąd też wywodzi się jego imię: Lyaios1.

1
Λύειν = rozwiązywać, rozprzegać, ale także uwalniać, wyzwalać.
Bachus miał przydomek Λυαΐος jako bóg wina wyzwalającego od trosk.
246

Rozdział dziewiąty

Karneades
ok. 213—129 p. n. e.

Karneades był synem Epikomosa albo, jak podaje


Aleksander w Sukcesjach, Filokomosa. Pochodził z Cy-
reny. Rozczytywał się w pismach stoickich, a zwłaszcza
w dziełach Chryzypa, którego zwalczał w umiarko-
wany sposób i z pogodą ducha, jak świadczy o tym jego
powiedzenie: „Gdyby nie było Chryzypa, i mnie
by nie było".
Był wzorem pracowitości. W fizyce był mniej biegły
niż w etyce. Oddawał się filozofii z taką pasją, że nie
miął czasu na obcinanie sobie włosów i paznokci.
Taką cieszył się powagą w filozofii, że nawet retorzy
opuszczali swoje szkoły i przychodzili do niego, aby
słuchać jego wykładów.
Miał niezwykle silny i doniosły głos, tak że prowa-
dzący w pobliżu zajęcia gimnazjarcha zwrócił się doń
z prośbą, aby tak głośno nie krzyczał; na co Karne-
ades odpowiedział: „Daj mi wobec tego jakąś miarę
głosu", a gimnazjarcha z kolei odrzekł trafnie: „Twoi
słuchacze są najlepszą miarą". Był nader skłonny do
ganienia innych, a w dyskusji niezwyciężony. Z wyżej
podanych powodów unikał nawet zaproszeń na uczty.
Favorinus opowiada w Historiach rozmaitych, jak Kar-
neades dociął swojemu uczniowi Mentorowi z Bitynii,
który się zalecał do jego nałożnicy. Otóż w środku
wykładu, na który przyszedł też Mentor, powiedział,
parodiując poetę:
247

Kręci się tu jakiś starzec morski, nieomylny


i w ogóle podobny kubek w kubek do Mentora z postaci i z głosu.
Niechaj ogłoszą heroldowie, że ma być z tej szkoły wygnany1.

Na co ten, wstając odparł natychmiast:


Heroldowie to obwieścili, a tłum zgromadził się natychmiast2.

W obliczu śmierci okazywał ponoć brak męstwa;


ustawicznie powtarzał: „To, co natura stworzyła,
znowu niebawem zniszczy". A gdy się dowiedział,
że Antypater odebrał sobie życie zażywając truciznę,
obudziła się w nim chęć przeciwstawienia się śmierci
i powiedział: „Dajcie więc i mnie". A gdy go zapytali:
„Co?" odpowiedział: „Wina z miodem". Gdy umierał,
nastąpiło zaćmienie księżyca, jak gdyby mu chciała
okazać współczucie — jak się ktoś wyraził — naj-
piękniejsza po słońcu gwiazda. Apollodor donosi
w Kronice, że odszedł ze świata ludzi w czwartym roku
sto sześćdziesiątej drugiej Olimpiady [129—128 p. n. e.].
Zachowały się listy Karneadesa do Ariaratesa,
króla Kappadocji. Inne przypisywane mu teksty
pochodzą od jego uczniów, bo on sam żadnych pism nie
pozostawił.
Napisałem o nim wiersz w metrum logaedycznym i
archebulijskim:3

1
Karneades połączył tutaj dwa różne wiersze z Odysei, mianowicie:
IV 384 i (zmieniając rodzajnik na męski) II 268 lub 401. Starzec
morski — to Proteus, bożek morski, mający dar zmieniania postaci.
Mentor występuje w Odysei jako mądry starzec, przyjaciel Odyseusza
i opiekun jego domu, którego postać przybrała Atena, kiedy ukazała
się Telemachowi.
2
Iliada II 52.
3
Wiersz logaedyczny jest to wiersz daktyliczny w rytmie trocha-
icznym, na przykład połączone w wiersz cztery daktyle i trzy trocheje.
Nazwa wywodzi się stąd, że wiersz ten w pewnym sensie składa się
248

Dlaczego, o Muzo, chcesz, bym ganił Karneadesa?


Nie znał go zgoła, kto nie wiedział, jak bal się śmierci.
Gdy go trawiły suchoty, najgorsza z chorób, nie chciał umierać.
Ale kiedy się dowiedział, że Antypater
odebrał sobie życie wypiwszy truciznę,
zawołał: „Dajcież i mnie napić się czegoś."
„Ale czego?" „Dajcie mi wina z miodem." —W kółko powtarzał:
„To, co natura stworzyła, znowu niebawem zniszczy".
Mimo to nie było mu spieszno zejść pod ziemię —
a mógł wcześniej i łatwiej dostać się do Hadesu 1.

Miał podobno na oczach kataraktę, o czym nie


wiedział. Kazał niewolnikowi zapalić światło, a gdy
ten to uczynił i powiedział: „Oto lampa" — Karne-
ades na to: „Dobrze, a więc czytaj".
Spośród licznych jego uczniów najsławniejszy był
Kleitomachos, o którym będzie niżej mowa. Był
ponadto inny jeszcze Karneades, zimny poeta elegijny.

Rozdział dziesiąty

Kleitomachos
kierownik Akademii od 129 p. n. e.

Kleitomachos pochodził z Kartaginy. Właściwe jego


imię było Azdrubas. W ojczyźnie swej uczył się filo-
zofii w języku macierzystym 2. W wieku lat czterdziestu
przybył do Aten, gdzie słuchał wykładów Karneadesa.
Ten szybko się poznał na jego pracowitości, zachęcił
z części poetyckiej (άοιδή) i prozaicznej (λόγος). Wiersz archebulijski jest
utworzony z czterech anapestów i jednego amfibracha.
1
Tzn. mógł sam odebrać sobie życie, jak np. jego współczesny,
stoik Antypater z Tarsu (por. wyżej §64).
2
Tj. fenickim.
249

go do nauczenia się języka greckiego i zajął się jego


wykształceniem. Kleitomachos odznaczał się tak wielką
pilnością, że napisał ponad czterysta ksiąg. Objął po
Karneadesie kierownictwo szkoły, a w pismach swych
zajął się w pierwszym rzędzie objaśnianiem nauki
swego mistrza. Był dobrze obeznany z nauką trzech
szkół: Akademii, Perypatu i Stoi.
Akademików w ogólności Timon wyszydził w nastę-
pującym wierszu:
Ani rozwlekłość akademików, pozbawiona soli [attyckiej].

Dokonawszy w ten sposób przeglądu akademików,


następców Platona, przejdźmy teraz do wywodzących
się od Platona perypatetyków, na których czele stoi
Arystoteles.
250

KSIĘGA PIĄTA

Arystoteles i perypatetycy
251

Rozdział pierwszy

Arystoteles
384—322 p. n. e.

Arystoteles, syn Nikomacha i Faistydy, pochodził


ze Stagiry. Jak podaje Hermippos w dziele O Arysto-
telesie, Nikomachos wywodził swój ród od Nikomacha,
syna Machaona, a wnuka Asklepiosa i był lekarzem
nadwornym i przyjacielem króla macedońskiego Amyn-
tasa. Arystoteles był najzdolniejszym uczniem Platona.
Zgodnie z tym, co pisze Timoteos z Aten w Żywotach,
wadliwie wymawiał niektóre głoski 1, a nadto — jak
mówią — miał bardzo chude nogi, maleńkie oczy,
ubierał się wykwintnie, nosił pierścienie i przesadnie
pielęgnował zarost. Według Timoteosa miał z nałożnicą
Herpylidą syna Nikomacha.
Odszedł od Platona jeszcze za życia mistrza, który
podobno powiedział: „Arystoteles porzucił nas tak,
jak źrebię porzuca matkę, która je zrodziła". Hermip-
pos w Żywotach podaje, że w czasie kiedy Arystoteles
w imieniu Ateńczyków udał się z poselstwem do króla
Filipa, kierownictwo Akademii objął Ksenokrates,
a kiedy Arystoteles powrócił i zobaczył, że szkołę pro-

1
Por. Plutarch, De aud. poet. 8. 26 B; najprawdopodobniej chodzi
tu o wymawianie głoski „r".
252

wadzi ktoś inny, wybrał w Liceum miejsce odpowiednie


do przechadzek i przechadzając się tam codziennie
aż do momentu namaszczenia się oliwą, filozofował ze
swoimi uczniami. Stąd wzięła początek nazwa „szkoła
perypatetycka" 1. Według innych natomiast nazwa ta
pochodzi stąd, że Arystoteles, przechadzając się razem
z zażywającym spacerów po przebytej chorobie Ale-
ksandrem, roztrząsał z nim pewne zagadnienia.
Kiedy liczba jego uczniów zwiększyła się, rozpoczął
normalne wykłady przed audytorium siedzącym. Miał
wtedy powiedzieć2:
Nie godzi się milczeć i dać mówić Ksenokratesowi3.

Wyrabiał też w swych uczniach umiejętność pro-


wadzenia dyskusji na dany temat, a jednocześnie
nie zaniedbywał ćwiczeń z retoryki. Następnie udał się
do eunucha Hermiasa, tyrana Atarneusu, z którym
według jednych miały go łączyć miłosne stosunki,
a według innych, np. według świadectwa Demetriosa
z Magnezji (w dziele O poetach i pisarzach o tym samym
imieniu) powinowactwo, Hermias dał mu bowiem za
żonę swoją córkę lub bratanicę. Ten sam autor podaje,
że Hermias, rodem z Bitynii, był kiedyś niewolnikiem
Eubulosa; następnie zamordował swego pana [i objął
po nim władzę]. Arystyp natomiast mówi w pierwszej
księdze dzieła O rozpuście w dawniejszych czasach, że
Arystoteles zakochał się w konkubinie Hermiasa i za
jego zgodą ożenił się z nią, a w nadmiarze radości
urządził uroczystość ofiarną, jaką Ateńczycy urządzają
ku czci Demetry z Eleuzis. Na cześć Hermiasa zaś
1
Περιπατεΐν znaczy po grecku „przechadzać się".
2
Eurypides, Filoktet fr. 785. Dind. 796 Nauck.
3
Niektórzy czytają tu: „Isokratesowi".
253

napisał hymn, który niżej się przytacza. Następnie


przebywał w Macedonii na dworze Filipa i zajmował
się nauczaniem jego syna Aleksandra. Błagał Ale-
ksandra, aby odbudował jego miasto rodzinne, które
Filip zniszczył, i uzyskał to. Ułożył też prawa dla jego
poddanych. Naśladując Ksenokratesa, nadał szkole
przepisy, wedle których co dziesięć dni kto inny miał
być kierownikiem. Gdy Arystoteles uznał, że już
dostatecznie wprowadził Aleksandra w naukę, powrócił
do Aten, poleciwszy na swego następcę swego
siostrzeńca Kallistenesa z Olintu. Ten jednak zbyt
swobodnie odzywał się do króla i nie chciał stosować
się do rad Arystotelesa, toteż filozof, jak mówią, zganił
go w następujących słowach:
Krótko mi, dziecko, pożyjesz, gdy tak będziesz mówił1.

Tak się też stało. Podejrzany o udział w spisku


Hermolaosa przeciw Aleksandrowi, został umieszczony
w żelaznej klatce, gdzie zjadało go robactwo i nie-
czystość, i tak obwożony był po kraju, aż rzucony na
pożarcie lwu życie zakończył.
Arystoteles zaś, powróciwszy do Aten, stał na czele
swej szkoły jeszcze około trzynastu lat, po czym schro-
nił się do Chalcydy, gdy hierofanta2 Eurymedon
oskarżył go o bezbożność albo, jak mówi Favorinus
w Historiach rozmaitych, gdy oskarżył go Demofilos
o to, że napisał hymn na cześć wyżej wspomnianego
Hermiasa oraz że umieścił na jego posągu w Delfach
następujący epigramat:
Tego, co bezbożnie przekroczył święte prawa bogów,
zabił król Persów uzbrojonych w łuki.
1
Iliada XVIII 95.
2
Kapłan misteriów eleuzyńskich.
254

Nie pokonał go dzidą w otwartej walce,


ale podstępnie wiary jego nadużywszyl.

Jak podaje Eumelos w piątej księdze Historii, Arysto-


teles zakończył życie wypiwszy truciznę; żył lat sie-
demdziesiąt. Ten sam autor mówi, że mając trzydzieści
lat rozpoczął studia u Platona, ale myli się, bo Arysto-
teles umarł mając sześćdziesiąt cztery lata, a do szkoły
Platona wstąpił mając lat siedemnaście.
Wspomniany wyżej hymn [na cześć Hermiasa]
tak brzmi:
O cnoto! Ludzkich cierpień źródło!
Najpiękniejszy cudzie życia!
Dla twego pięknego oblicza, dziewico,
i umrzeć w Helladzie jest losem szczęśliwym,
i cierpieć nieznośny trud warto.
Taką sercu dajesz nieśmiertelną odwagę,
cenniejszą od złota, milszą od rodziców i od słodkiego snu.
Dla qiebie Herakles oraz Zeusa synowie i Ledy3
wiele znieśli, ażeby dokonać czynów
świadczących o twojej mocy.
Z tęsknoty ku tobie Achilles
i Ajas w Hadesa dom weszli.
Dla twojej pięknej postaci także mąż z Atarneusu
wyrzekł się blasku słonecznego.
Godne są pieśni jego czyny, a Muzy,
córy Mnemozyny, dadzą mu nieśmiertelność,
powiększając cześć Zeusa, boga gościnności,
w nagrodo za wierność w przyjaźni.

A oto i nasz epigramat na cześć Hermiasa:


Eurymedon, misteriów będąc przewodnikiem.
Arystotelesa oskarżyć chciał o bezbożność.
1
Hermias został podstępnie pojmany i po okrutnych torturach
ukrzyżowany w Suzie w r. 344 p. n. e. na rozkaz króla Artakserksesa III
Ochosa — za sympatie promacedońskie i prohelleńskie. Tortury zniósł
bohatersko.
2
Dioskurowie Kastor i Polluks.
255

len, wziąwszy truciznę, uszedł tak bez trudu:


zwyciężyć zdołał niesprawiedliwe oskarżenie sykofanta.

Favorinus podaje w Historiach rozmaitych, że Arysto-


teles był pierwszym, który ułożył sam swoją mowę
obrończą przeciw wytoczonemu oskarżeniu. Powie-
dział wtedy do Ateńczyków:
Gruszka na gruszy się rodzi, owoc figi na drzewie figowym 1.

Apollodor podaje w Kronice, że Arystoteles urodził


się w pierwszym roku dziewięćdziesiątej dziewiątej
Olimpiady [384 p. n. e.], że zaczął słuchać Platona
mając lat siedemnaście i że pozostawał u niego przez
dwadzieścia lat. Do Mityleny udał się za archonta
Eubulosa w czwartym roku sto ósmej Olimpiady
[345 p. n. e.]
Gdy Platon umarł w pierwszym roku tej Olimpiady,
Arystoteles udał się do Hermiasa i pozostawał u niego
trzy lata. Do Filipa wyjechał w drugim roku sto dzie-
wiątej Olimpiady [343 p. n. e.], za archonta Pytodo-
tosa; Aleksander miał wtedy lat piętnaście. Do Aten
wrócił w drugim roku sto jedenastej Olimpiady
[335 p. n. e.] i wykładał w Liceum trzynaście lat;
w trzecim roku sto czternastej Olimpiady [322 p. n. e.]
udał się do Chalcydy i tam umarł, w wieku lat sześć-
dziesięciu trzech, w tym samym roku, w którym
umarł Demostenes na wyspie Kalaurei, za archonta
Filoklesa. Mówią, że Arystoteles za to, że polecił Ale-
ksandrowi Kallistenesa, ściągnął na siebie niechęć

1
Odyseja VII 120. Gra słów związana z etymologią słowa sykofant
(συκοφάντης) = człowiek, który wskazuje (φαίνει) tego, kto wywozi
figi (figa — σΰκον) za granice Attyki — co było zabronione przez prawo,
podobnie jak wywożenie innych płodów rolnych, z wyjątkiem oliwy.
256

króla, który, aby mu sprawić przykrość, uczcił Anaksy-


menesa l i wysłał dary Ksenokratesowi.
Jak podaje Ambryon w rozprawie O Teokrycie, ten
ostatni szydził z Arystotelesa w następującym epi-
gramacie:
Hermiasa eunucha, Eubulosa sługi,
próżny grób wzniósł próżny Arystoteles,
który ze względu na słaby żołądek 2
wołał mieszkać nad ujściem błotnistego Borboru 3 niż
w Akademii.

Także Timon szydzi z niego w tych słowach:


O, nie! Ani nawet Arystotelesa próżna gadatliwość...

Takie było życie filozofa. Przypadkowo dostaliśmy


testament Arystotelesa, który tak brzmi:4
Wszystko będzie dobrze. Ale gdyby coś zaszło,
tak rozporządził Arystoteles: Wykonawcą testamentu
we wszystkim ma być Antypater 5. Ale zanim Nikanor
nie obejmie spadku, Aristomenes, Timarchos, Hippar-
chos, Dioteles — a także Teofrast, jeżeli zechce i będzie
miał czas — niechaj się zaopiekują dziećmi 6, Herpy-
lidą i tym, co po mnie zostanie. Gdy córka dojrzeje
1
Chodzi tu o Anaksymenesa z Lampsaku, retora, nauczyciela
Aleksandra Macedońskiego i jego biografa, któremu przypisuje się
autorstwo zachowanej w Corpus Aristotelicum Retoryki dla Aleksandra.
2
Ostatnich dwóch wierszy nie ma w rękopisach Diogenesa Laertiosa;
wydawcy dodają je na podstawie Plutarcha i Euzebiusza, gdzie epi-
gramat ten jest przytoczony.
3
Tj. w Atarneusie, mieście położonym nad rzeką Borboros.
4
Krytyczne wydanie testamentu Arystotelesa wraz z fragmentami
listów opracował Marian Plezia: Aristotelis epistularum fragmenta cum
testamento, Warszawa, PWN 1961.
5
Namiestnik, a potem król Macedonii.
6
Arystoteles miał syna Nikomacha i córkę Pytiadę.
257

do małżeństwa, należy ją wydać za mąż za Nikanora.


Gdyby zaś jej się coś przytrafiło — co oby się nie stało
i nie zaszło — czy to przed zawarciem małżeństwa,
czy też później, zanim będą dzieci, Nikanor będzie
miał prawo stanowić o moim synu oraz o wszystkim
w sposób godny zarówno jego, jak i mnie. Niech więc
Nikanor dba tak o moją córkę, jak i o syna Nikomacha,
postępując w sposób dla obojga odpowiedni jak ojciec
i jak brat. Gdyby zaś wcześniej przytrafiło się coś Nika-
norowi — co oby się nie stało — czy to zanim się ożeni
z moją córką, czy też po zawarciu małżeństwa, zanim
by mieli dzieci, tak ma być, jak Nikanor zarządzi.
Gdyby zaś Teofrast chciał, aby córka moja była u niego,
odnosi się do niego to, co do Nikanora; w przeciwnym
wypadku postanowią opiekunowie, rozstrzygnąwszy
z Antypatrem sprawę zarówno córki, jak i syna w spo-
sób, jaki się im wyda najlepszy. Opiekunowie zaś i Ni-
kanor, pamiętając o mnie i o tym, że Herpylida była
dla mnie dobra, powinni czuwać nad nią we wszystkich
jej sprawach, zwłaszcza zaś, gdyby chciała wyjść
za mąż, by nie wyszła za człowieka jej niegodnego.
Nadto powinni jej dać, oprócz tego, co już dawniej
dostała, z mego spadku i talent srebrny i trzy służebne
wedle jej wyboru oraz tę służącą, którą ma teraz,
a także Pyrrajosa jako służącego. Jeżeli zechce mieszkać
w Chalcydzie, niech zatrzyma domek w pobliżu
ogrodu, jeżeli zaś będzie wolała mieszkać w Stagirze,
niech zatrzyma nasz dom ojcowski. Dom, który wy-
bierze, wykonawcy testamentu wyposażą w urządzenie,
jakie się im wyda piękne i odpowiednie dla Herpylidy.
Nikanor zaś zaopiekuje się także chłopcem Myrmeksem,
aby, jak przystało, powrócił do swojej rodziny wraz
z rzeczami, któreśmy wraz z nim dostali. Ambrakida
258

ma być wyzwolona, a gdy moja córka będzie wycho-


dzić za mąż, należy jej dać 500 drachm i służącą,
którą ma teraz. Tali należy dać oprócz tej służącej,
która została dla niej kupiona i którą ma teraz, 1000
drachm i służbę. Simonowi oprócz sumy, którą po-
przednio otrzymał na służącego, należy dać jednego
niewolnika albo pieniądze. Tychona należy wyzwolić,
gdy moja córka wyjdzie za mąż, podobnie jak Filona,
Olympiosa i jego dziecko. Nie należy sprzedawać
żadnego z moich służących, ale korzystać nadal z ich
usług; gdy zaś osiągną odpowiedni wiek, wyzwolić
ich w miarę ich zasług. Należy też zatroszczyć się o po-
sągi, które poleciłem wykonać Gryllionowi, a gdy
będą skończone, wystawić; chodzi o posąg Nikanora
i Proksenosa, które postanowiłem dać zrobić, a także
posąg matki Nikanora. Gotowy już posąg Arimnestona
trzeba również wystawić, aby był pamiątką po nim, bo
umarł bezdzietnie; matki zaś mojej posąg należy
wystawić w świątyni Demetry w Nemei albo też
w innym miejscu, które będzie uznane za najlepsze.
Tam, gdzie zostanę pogrzebany, należy przynieść
i złożyć także — zgodnie z jej życzeniem — prochy
Pytiady1. Dla upamiętnienia ocalenia Nikanora na-
leży wznieść w Stagirze, jak to ślubowałem, cztero-
łokciowe kamienne posążki Zeusowi Zbawcy i Atenie
Zbawicielce.
Tak brzmi testament Arystotelesa. Mówią, że zna-
leziono u niego bardzo wielką liczbę naczyń kuchennych,
a Lykon podaje, jakoby Arystoteles mył się w naczyniu
z gorącą oliwą i oliwę tę następnie sprzedawał. Inni
zaś mówią, że na żołądek kładł skórzaną poduszkę

1
Żony Arystotelesa.
259

z gorącą oliwą. A kiedy się kładł na noc do łóżka,


wkładano mu do ręki miedzianą kulę, którą trzymał
nad miską, aby spadając na miskę obudziła go swoim
brzękiem.
Przypisują mu także przepiękne sentencje. Na py-
tanie, jaką korzyść odnoszą kłamcy, „Tę — odpowie-
dział — że kiedy mówią prawdę, nikt nie daje im wiary".
Skarcony raz za to, że dał jałmużnę jakiemuś nicpo-
niowi, odpowiedział: „Ulitowałem się nad człowiekiem,
a nie nad jego charakterem"1. Zwykł był mawiać
do swoich przyjaciół i tych, którzy mu towarzyszyli,
kiedykolwiek i gdziekolwiek przypadkowo przebywał:
„Jak wzrok przyjmuje od otaczającego powietrza
światło, tak dusza je bierze od nauki". Często napomi-
nając Ateńczyków mawiał, że wynaleźli uprawę zboża
i prawa, ale z pszenicy korzystają, a z praw nie. „Korze-
nie wychowania - mówił — są gorzkie, ale owoc jego
jest słodki." Zapytany, co się szybko starzeje, odpo-
wiedział: „Wdzięczność". Na pytanie, co to jest na-
dzieja, odpowiedział: „Marzenia senne na jawie".
Gdy Diogenes dał mu suszoną figę, Arystoteles widząc,
że jeżeli jej nie przyjmie, to ten mu powie coś uszczy-
pliwego, wziął ją ze słowami, iż Diogenes stracił i figę,
i okazję do żartu. A kiedy Diogenes dał mu figę po raz
drugi, wziął ją, podniósł do góry, jak to robią dzieci,
i zwrócił mu ją ze słowami: „O, wielki Diogenesie!" 2
Mówił, że trzy rzeczy są potrzebne w wychowaniu
(παιδεία): talent wrodzony (φύσις), nauka (µάθησις),
1
W oryginale gra słów: τρόπος (charakter), άνθρωπος (człowiek).
2
Gra słów, imię Diogenes (∆ιογένης) znaczy: syn Zeusa, zrodzony
z Zeusa, a u Homera występuje często (w mianowniku, jak tutaj, a zwła-
szcza w wołaczu) jako epitet bohaterów, wskazujący na ich boskie po-
chodzenie.
260

ćwiczenie (άσκησις). Słysząc, że ktoś z niego szydzi,


powiedział: „W mojej nieobecności może mnie nawet
chłostać". Mówił, że uroda jest więcej warta niż list
polecający. Niektórzy twierdzą, że miał to powiedzieć
Diogenes, Arystoteles natomiast miał nazwać piękną
powierzchowność darem boga, Sokrates — krótko-
trwałą tyranią, Platon — przywilejem natury, Teo-
frast — niemym oszustwem, Teokryt — złem ubranym
w kość słoniową, Karneades - władzą królewską bez
siły wojskowej.
Zapytany, czym się różnią ludzie wykształceni od
niewykształconych, odpowiedział: „Tym, czym żywi
od umarłych 1. Mawiał, że wykształcenie jest w chwi-
lach pomyślności ozdobą, a w chwilach nieszczęścia —
schronieniem. Rodziców, którzy kształcili swe dzieci,
uważał za godniejszych szacunku od tych, którzy je
tylko spłodzili, bo ci drudzy dali im tylko życie, a ci
pierwsi — piękne życie. Komuś, kto chełpił się, że po-
chodzi z wielkiego miasta, powiedział, że nie na to
trzeba zwracać uwagę, skąd kto pochodzi, ale na to,
czy jest godny swojej wielkiej ojczyzny. Zapytany,
czym jest przyjaciel, odpowiedział: „Jedną duszą
mieszkającą w dwóch ciałach". Mówił, że niektórzy
ludzie są tak oszczędni, jakby mieli wiecznie żyć,
inni tak rozrzutni, jakby mieli natychmiast umrzeć.
Pytającemu, dlaczego tak wiele czasu poświęcamy
rzeczom pięknym, powiedział „To pytanie ślepca".
Na pytanie, co dała mu filozofia, odpowiedział: „To,
że bez przymusu czynię to, co inni czynią z obawy
przed prawami" 2. Zapytany, w jaki sposób mogliby
1
Por. wyżej I 69 i II 69.
2
Por. Cicero, O Państwie I 3, gdzie podobne zdanie przypisuje się
Ksenokratesowi.
261

uczniowie robić postępy w nauce, odpowiedział:


„Jeżeli będą szli za zdolniejszymi, nie oglądając się
na słabszych". Pewnemu krzykaczowi, który już go
wielu obelgami obsypał i zapytał, czy mu dość nawy-
myślał, odpowiedział: „Na Zeusa, nie zwracałem na
ciebie uwagi". Gdy mu ktoś zarzucił, że dał wsparcie
niedobremu człowiekowi — bo i w tej formie to po-
dają1 — odpowiedział: „Nie temu człowiekowi dałem,
ale temu, co w nim ludzkie". Zapytany, jak się mamy
zachowywać wobec przyjaciół, odparł: „Tak samo,
jak byśmy sobie życzyli, ażeby i oni wobec nas się
zachowywali". Sprawiedliwość określał jako cnotę duszy,
przyznającą każdemu to, co mu się według słuszności
należy. Wykształcenie uważał za najlepsze wyposa-
żenie na starość. Favorinus podaje w drugiej księdze
Pamiętników, że Arystoteles często powtarzał: „Kto
ma przyjaciół, ten nie ma przyjaciela". Ta sama myśl
znajduje się w siódmej księdze jego Etyki2. Takie są
sentencje Arystotelesa.
Napisał bardzo wiele ksiąg, które uważałem za wła-
ściwe zestawić, ceniąc wszechstronność umysłu tego
męża:
O sprawiedliwości (4 ks.)
O poetach (3 ks.)
O filozofii (3 ks.)
Polityk (2 ks.)
O retoryce albo Gryllos (I ks.)
Neryntos (I ks.)
Sofista (I ks.)
Meneksenos (I ks.)
1
Por. wyżej § 17.
2
Por. Etyka eudemejska VII 12, 1245 b 20 oraz Etyka nikomachejska
IX 10, 1170 b 20—1171 a 20.
262

O miłości (I ks.)
Uczta (I ks.)
O bogactwie (I ks.)
Zachęta do filozofii (I ks.)
O duszy (I ks.)
O modlitwie (I ks.)
O szlachetnym urodzeniu (I ks.)
O rozkoszy (I ks.)
Aleksander, czyli O koloniach (I ks.)
O królestwie (I ks.)
O wychowaniu (I ks.)
O dobru (3 ks.)
Wyjątki z «Praw» Platona (3 ks.)
Wyjątki z «Państwa» (2 ks.)
O gospodarstwie domowym (I ks.)
O przyjaźni (I ks.)
O doznawaniu albo o tym, czego się doznaje (I ks.)
O naukach (I ks.)
O zagadnieniach dyskusyjnych (2 ks.)
Rozwiązania zagadnień dyskusyjnych (4 ks.)
Podziały sofistyczne (4 ks.)
O przeciwieństwach (I ks.)
O gatunkach i rodzajach (I ks.)
O cechach istotnych rzeczy (I ks.)
Rozprawy o wnioskowaniu (3 ks.)
Twierdzenia o cnocie (2 ks.)
Zarzuty (I ks.)
O rozmaitym znaczeniu wyrazów, czyli o dodaniu okre-
ślenia (κατά ττρόσθεσιν) (I ks.)
O namiętnościach, czyli o gniewie (I ks.)
Etyka (5 ks.)
O elementach (3 ks.)
O wiedzy (I ks.)
263

O zasadzie (I ks.)
Podziały (17 ks.)
O podziałach (I ks.)
O pytaniu i odpowiedzi (2 ks.)
O ruchu (I ks.)
O zadaniach (I ks.)
O zdaniach dyskusyjnych (I ks.)
Sylogizmy (I ks.)
Analityki Pierwsze (8 ks.)
Analityki Wtóre wielkie (2 ks.)
O zagadnieniach (I ks.)
Metodyka (8 ks.)
O tym, co lepsze (I ks.)
O idei (I ks.)
Definicje poprzedzające topiki (7 ks.)
Sylogizmy (2 ks.)
Sylogizmy i definicje (I ks.)
O tym, co pochodzi z wyboru, i o tym, co jest przypadkowe (I
ks.)

O tym, co poprzedza topiki (I ks.)


Topiki dla definicji (2 ks.)
Namiętności (I ks.)
O podziałach (I ks.)
O matematyce (I ks.)
Definicje (13 ks.)
O epicherematach (2 ks.)
O rozkoszy (I ks.)
Zdania (I ks.)
O dobrowolności (I ks.)
O pięknie (I ks.)
Τezy epicherematyczne (25 ks.)
Τezy o miłości (4 ks.)
Τezy ο przyjaźni (2 ks.)
264

Tezy o duszy (I ks.)


Tezy o państwie (2 ks.)
Wykłady o polityce, jak u Teofrasta (8 ks.)
O sprawiedliwym postępowaniu (2 ks.)
Kompendium sztuk (2 ks.)
Sztuka wymowy (2 ks.)
Sztuka (I ks.)
Inne kompendium sztuk (2 k s.)
Metodyka (I ks.)
Kompendium sztuki Teodektesa (I ks.)
Rozprawa o sztuce poetyckiej (2 ks.)
Entymematy retoryczne
O wielkości (I ks.)
Podział entymematów (I ks.)
O sposobie mówienia (2 ks.)
O naradzaniu się (I ks.)
Kompendium (2 ks.)
O naturze (3 ks.)
Fizyka (I ks.)
O filozofii Archytasa (3 ks.)
O filozofii Speuzypa i Ksenokratesa (I ks.)
Wyciągi z «Timaiosa» i z prac Archytasa (I ks.)
Przeciw poglądom Melissosa(I ks.)
Przeciw poglądom Alkmajona (I ks.)
Przeciw poglądom pitagorejczyków(I ks.)
Przeciw poglądom Gorgiasza(I ks.)
Przeciw poglądom Ksenofanesa (I ks.)
Przeciw poglądom Zenona(I ks.)
O pitagorejczykach (I ks.)
O zwierzętach (9 ks.)
Studia z anatomii (8 ks.)
Wyciągi ze studiów anatomicznych (I ks.)
O zwierzętach złożonych(I ks.)
265

O zwierzętach mitologicznych(Iks.)
O bezpłodności (I ks.)
O roślinach (2 ks.)
Fizjonomika (I ks.)
O sztuce leczenia (2 ks.)
O jedności (I ks.)
O zapowiedziach burz (I ks.)
Studia astronomiczne (I ks.)
Studia optyczne (I ks.)
O ruchu (I ks.)
O muzyce (I ks.)
Studia nad pamięcią (I ks.)
Sporne miejsca u Homera (6 ks.)
Poetyka (I ks.)
Zagadnienia z dziedziny przyrody w porządku alfabe-
tycznym (38 ks.)
Zagadnienia już zbadane (2 ks.)
Z problemów ogólnych (2 ks.)
Mechanika(I ks.)
Problemy demokrytejskie (2 ks.)
O kamieniu magnezyjskim (I ks.)
Parabole (I ks.)
Rozmaite zagadnienia(I ks.)
Problemy uporządkowane według rodzajów (14 ks.)
Spory prawnicze(I ks.)
Zwycięzcy olimpijscy (I ks.)
Zwycięzcy w igrzyskach pytyjskich(I ks.)
O muzyce(I ks.)
O sprawach pytyjskich(I ks.)
Badania listy zwycięzców pytyjskich (I ks.)
Zwycięstwa na Dionizjach(I ks.)
O tragediach(I ks.)
Didaskalia(I ks.)
266

Przysłowia (I ks.)
Przepisy zachowania się przy wspólnym stole (I ks.)
Prawa (4 ks.)
O kategoriach (I ks.)
O wypowiadaniu się (I ks.)
Konstytucje stu pięćdziesięciu ośmiu miast, w ich
publicznym i prywatnym zastosowaniu, demokratyczne,
oligarchiczne, samowładcze i arystokratyczne
Listy do Filipa
Listy Selimbrian
Listy do Aleksandra (4 ks.)
Listy do Antypatra (9 ks.)
Listy do Mentora (I ks.)
Listy do Aristona (I ks.)
Listy do Olimpias (I ks.)
Listy do Hefaistiona (I ks.)
Listy do Temistagorasa (I ks.)
Listy do Filoksenosa (I ks.)
Listy do Demokryta (I ks.)
Wiersze, których początek brzmi: „O święty, naj-
starszy z bogów, który rzucasz daleko swe pociski".
Elegie, których początek brzmi: „O córko płodnej
matki".
W sumie 445 270 wierszy.
Tyle jest napisanych przez niego dzieł. Arystoteles
chciał w nich wyrazić następujące poglądy. Dwojaka
jest nauka filozofii, jedna praktyczna, druga teore-
tyczna. Praktyczna dzieli się na etykę i politykę, a w tej
ostatniej mówi się o państwie i o gospodarstwie do-
mowym; teoretyczna zaś obejmuje fizykę i logikę,
przy czym logika nie stanowi sama działu dla siebie,
ale jest najskuteczniejszym narzędziem dla innych
działów filozofii. A wyznaczając jej dwa cele, wykazywał
267

to, co prawdopodobne, i to, co prawdziwe. Do każdego


zaś z tych celów używał dwóch środków pomocniczych,
tj. dialektyki i retoryki do wykazania tego, co prawdo-
podobne, oraz analityki i filozofii do wykazania tego,
co prawdziwe. Nie pomijał przy tym niczego, co
odnosi się do heurezy (εΰρεσις), ani też niczego,
co odnosi się do sądu (κρίσις), ani też niczego, co
odnosi się do praktycznego zastosowania (χρήσις).
Dla heurezy podał w Topikach i Metodyce wielką ilość
zdań, z których można zebrać bogaty materiał dla
rozstrzygnięcia różnych zagadnień, tak że można
z nich bez trudu wyprowadzać wnioski prawdopodobne.
Dla urabiania zaś sądów napisał Analityki Pierwsze
i Analityki Wtóre. Przy pomocy Analityk Pierwszych
ocenia się wartość przesłanek, przy pomocy Analityk
Wtórych bada się całość wnioskowania. Do praktycznego
zaś zastosowania stworzył naukę o prowadzeniu dyskusji
(τα αγωνιστικά), ο stawianiu pytań i udzielaniu
odpowiedzi, o sofistycznym zbijaniu argumentów,
o sylogizmach itp. Kryterium prawdy widział dla
zjawisk bezpośrednio podpadających pod zmysły (τα
κατά φαντασίαν ενεργήµατα) w postrzeżeniu zmy-
słowym (αΐσΟησις), w dziedzinie zaś etyki, polityki,
gospodarstwa domowego i prawa — w rozumie (νους).
Za jedyny cel uważał uprawianie cnoty w całym
życiu. Twierdził, że o szczęśliwości stanowi zespół
trzech dóbr: duchowych (τα περί ψυχήν), którym
przyznawał pierwszeństwo, cielesnych, tj. zdrowia,
siły, piękna i tym podobnych, i dóbr zewnętrznych
(τα εκτός), takich jak bogactwo, szlachetne urodzenie,
sława i tym podobne 1. Cnota jako taka nie wystarcza

1
Por. Etyka nikomachejska I 8, 1098 b II nn.
268

do szczęśliwości; potrzebne są jeszcze dobra cielesne


i dobra zewnętrzne, bo nawet mędrzec czuje się nie-
szczęśliwy, jeżeli doznaje cierpień, niedostatku i różnych
braków. Zło natomiast wystarcza jako takie, aby być
nieszczęśliwym, choćby towarzyszyły mu jak naj-
większe dobra zewnętrzne i dobra cielesne. Cnoty nie
idą jednak z sobą w parze; człowiek rozumny i spra-
wiedliwy równocześnie może być wyuzdany i nie-
opanowany. Mędrzec nie jest człowiekiem wolnym od
namiętności (απατής), ale człowiekiem, który nad
namiętnościami panuje (µετριοπαθής). Przyjaźń de-
finiował jako równowagę życzliwości wzajemnej; mi-
łość może być rodzinna, erotyczna i oparta na gościn-
ności l. Przyjaźń odnosi się nie tylko do współżycia
ze sobą, ale i do filozofii. Mędrzec może się zakochać,
brać udział w życiu publicznym, żenić się i przebywać
na dworze królewskim. Trzy są rodzaje życia: życie
badawcze (teoretyczne, βίος θεωρητικός), praktyczne
(βίος πρακτικός) i nastawione na przyjemności (he-
donistyczne, βίος ηδονικός); najwyżej cenił to pierw-
sze. Nauki wchodzące w skład ogólnego wykształ-
cenia służą także do zdobycia cnoty.
W dziedzinie nauk przyrodniczych Arystoteles oka-
zał się najbardziej dociekliwym ze wszystkich filozo-
fów, wytrwale dochodził przyczyn zjawisk nawet
najdrobniejszych. Dlatego właśnie napisał bardzo wiele
dzieł przyrodniczych. Podobnie jak Platon uważał,
żt bóg jest bezcielesny, że jego opatrzność sięga ciał
niebieskich, on sam zaś jest nieruchomy, a zarządzanie
1
Por. wyżej III 81; a także Arystotelesa Retorykę II 4, 28, 1381 b 33
i Etykę nikomachejską VIII 12, 116 t b II im.
269

sprawami ziemskimi opiera się na przeciwieństwie


z ciałami niebieskimi. Oprócz czterech elementów
przyjmował także piąty, z którego tworzą się ciała
niebieskiel. Ruch tego elementu jest inny; jest to ruch
kolisty. Arystoteles uważał również, że dusza jest bez-
cielesna. Jest bowiem pierwszą entelechią2 ciała na-
turalnego i organicznego, posiadającego życie poten-
cjalnie (δυνάµει). Entelechią nazywał jakąś bezcie-
lesną formę. Według niego może ona być dwojaka;
jedna w potencji (κατά δύναµιν), jak np. entelechią
Hermesa w wosku, który może przyjąć jego kształty,
lub entelechią posągu w spiżu; druga zaś, jak mówi
Arystoteles, w posiadaniu (καθ' έξιν), jak np. ente-
lechią już wykonanego Hermesa z wosku czy posągu
ze spiżu. Arystoteles używał określenia: „ciało natu-
ralne" (σώµα φυσικόν), bo jedne ciała mogą być wy-
konane rękami ludzkimi (χειρόκµητα), np. zrobione
przez rzemieślników, jak wieża, okręt, itp., inne zaś
są utworzone przez naturę (υπό φύσεως), np. rośliny
i zwierzęta. Użył wyrażenia „ciało organiczne" na
oznaczenie, że jest ono przystosowane do jakiegoś
celu, np. wzrok przystosowany jest do patrzenia,
a słuch do słuchania. Zwrot: „posiadającego życie po-

1
Obok czterech elementów Empedoklesa (ogień, powietrze, woda
i ziemia) Arystoteles przyjmował element piąty (πέµπτον στοιχεΐον,
lac. quinta essentia), którym był dlań eter. „Piąta essencja", „kwintes-
sencja" nabierze potem szczególnego znaczenia u alchemików, których
wysiłki szły w kierunku odkrycia tego tajemniczego pierwiastka i uzyska-
nia przez to mocy przetwarzania ciał.
2
Entelechią (εντελέχεια) to kresowa postać rzeczy, która urzeczy-
wistniła swoją formę i istotę, urzeczywistniony kres kierunkowy stawania
się.
270

tencjalnie" oznacza, że ciało organiczne ma życie


w sobie. Użył wreszcie wyrażenia „potencjalnie",
które ma podwójne znaczenie, albo znaczy w posia-
daniu (καθ' έξιν), albo w akcie (κατ' ένέργειαν);
tak np. o człowieku czuwającym mówi się, że ma
duszę w akcie, o śpiącym zaś, że ma duszę w posiadaniu.
Aby więc i on, tzn. człowiek śpiący, temu pojęciu
podlegał, dodał Arystoteles słowo: potencjalnie.
Wiele innych zagadnień dotyczących wielu innych
przedmiotów omawiał Arystoteles, tak że trzeba by je
zbyt długo wyliczać. Był bowiem niezwykle pracowity
i miał wielki dar odkrywczy w badaniach, jak to wy-
nika z wyżej wymienionych jego pism, które sięgają
liczby czterystu1, i to licząc tylko te, które nie są
kwestionowane. Przypisuje mu się bowiem jeszcze wiele
innych pism i znakomitych wypowiedzi, które, chociaż
nie spisane, przetrwały do dziś.
Było w ogóle ośmiu Arystotelesów: pierwszy nasz
filozof, drugi — ateński mąż stanu 2, któremu przypi-
suje się wiele wartościowych mów sądowych, trzeci —
komentator Iliady, czwarty — sycylijski retor, który
napisał odpowiedź na panegiryk Isokratesa, piąty,
nazywany Arystoteles Mit, przyjaciel sokratyka Aischi-
nesa, szósty — z Cyreny, który pisał o poezji, siódmy —
wychowawca młodzieży, wspomniany przez Aristo-
ksenosa w Życiu Platona, ósmy — mniej znany grama-
tyk, po którym pozostało pismo o pleonazmie.
Nasz Stagiryta miał wielu uczniów, ale najwy-
bitniejszym z nich był Teofrast i o nim teraz będzie
mowa.

1
W podanym wyżej przez autora wykazie było tylko 146 pism.
2
Występuje w Parmenidesie Platona.
271

Rozdział drugi

Teofrast
ok. 370—286 p. n. e.

Jak podaje Atenodoros w ósmej księdze Przechadzek


filozoficznych, Teofrast był synem pilśniarza Melantesa
z Erezu. Początkowo studiował w mieście rodzinnym
u swego rodaka Alkipposa, następnie u Platona, po
czym przeniósł się do Arystotelesa. Gdy zaś ten
ostatni przeniósł się do Chalcydy, objął kierownictwo
szkoły; było to w czasie sto czternastej Olimpiady
[324—321 p. n. e.]. Według świadectwa Myronianosa
w pierwszej księdze Paralel historycznych jego niewolnik
imieniem Pompylos miał być również filozofem. Teofrast
był mężem bardzo rozumnym i bardzo pracowitym, a jak
mówi Pamfila w trzydziestej drugiej księdze Pamię-
ników, miał być nauczycielem komediopisarza Menan-
dra. Był także bardzo uczynny i skory do rozmowy.
Dlatego przyjmował go Kassander, a Ptolemeusz [II Fi-
ladelfos] do siebie zapraszał. Zdobył zaś sobie u Ateń-
czyków takie uznanie, że kiedy Agnonides odważył
się oskarżyć go o bezbożność, omal sam nie został
skazany. Na jego wykłady przychodziło około dwóch
tysięcy słuchaczy. W liście do perypatetyka Faniasa
pisał także o nauczaniu: „Niełatwo jest według własnej
woli zapewnić sobie liczne audytorium lub bodaj
szczupłe grono słuchaczy. Wykład raz wygłoszony
wymaga poprawek; młodzież nie pozwoli dziś na cał-
kowite zlekceważenie krytyki i nieuwzględnienie żadnego
zarzutu". W tym liście nazwał siebie „człowiekiem
nauki" (σχολαστικός).
Mimo że cieszył się wielkim poważaniem, musiał
272

na krótki czas opuścić miasto, podobnie jak i inni


filozofowie, gdy na wniosek Sofoklesa, syna Amfikle-
idesa, uchwalono prawo, że żaden filozof nie może
prowadzić szkoły bez zezwolenia rady i ludu, a to pod
groźbą kary śmierci. Po roku jednak filozofowie po-
wrócili, gdy Filon oskarżył Sofoklesa o niezgodną
z prawem ustawę. Gdy zaś Ateńczycy uznali, że jest
istotnie sprzeczna z prawem i nieważna, ukarali So-
foklesa grzywną w wysokości 5 talentów, zezwolili
filozofom wrócić oraz upoważnili Teofrasta, aby po
powrocie jak poprzednio prowadził szkołę.
Prawdziwe jego imię było Tyrtamos, ale Arysto-
teles zmienił mu je na „Teofrast" dla jego boskiej
wymowy1. Arystyp podaje w czwartej księdze dzieła
O rozpuście w dawniejszach czasach, że Teofrast utrzy-
mywał miłosne stosunki z synem Arystotelesa, Niko-
machem, chociaż był jego nauczycielem. Arystoteles
miał powiedzieć o Teofraście i o Kallistenesie to samo,
co Platon o Ksenokratesie, o czym już była mowa2,
i o Arystotelesie, to mianowicie, iż Teofrast odznaczał
się tak niezwykłą bystrością umysłu, że potrafił wszystko
wyjaśnić, Kallistenes natomiast miał naturę powolną;
pierwszy potrzebował zatem wędzidła, drugi — ostrogi.
Mówią także, że po śmierci Arystotelesa Teofrast
miał własny ogród, który dopomógł mu nabyć przy-
jaciel jego, Demetrios z Faleronu.
Znane są następujące jego wypowiedzi, bardzo
użyteczne. „Raczej nieujarzmionemu koniowi można
zaufać niż niechlujnej mowie." Do sąsiada zachowującego
milczenie w czasie uczty powiedział: „Jeżeli jesteś
1
Imię Θεόφραστος może oznaczać człowieka, który ma boską wymowę
(Φεών φράσιν).
2
Por. wyżej IV 6.
273

niewykształcony, rozumnie czynisz milcząc, jeżeli zaś


jesteś wykształcony, milcząc, czynisz niemądrze". Stale
powtarzał, że ze wszystkich wydatków najwięcej kosztuje
czas.
Umarł jako starzec w wieku lat osiemdziesięciu
pięciu, na krótko przed śmiercią zaniechawszy trudów
pracy. Nasz epigramat jemu poświęcony brzmi tak:
Nie jest to słowo błahe śmiertelnym rzeczone,
że łamie się mądrości łuk, gdy nie jest napięty:
bo i Teofrast, póki pracował, zdrów był,
a w bezczynności złamany życie zakończył.

Mówią, że gdy uczniowie pytali go, czy chce im coś


przekazać, odpowiedział: „Nie mam nic do przekaza-
nia oprócz tego, że tylko pragnienie sławy każe nam
chełpić się rozkoszami zaznanymi w życiu. Wszakże
ledwie żyć zaczynamy, już zaczynamy umierać. Nic
więc nie opłaca się tak mało jak umiłowanie sławy.
Bądźcie szczęśliwi i albo porzućcie naukę — bo to
wielki trud — albo poważnie przy niej trwajcie, a zdo-
będziecie wielką sławę. Próżność życia jest większa
niż jego korzyści. Ale mnie już nie czas doradzać, co
należy czynić. Wy baczcie sami, co macie robić".
To powiedziawszy wyzionął ducha.
Jak głosi wieść, pragnąc go uczcić, wszyscy Ateńczycy
odprowadzili go pieszo do grobu. Favorinus zaś po-
daje, że Teofrast jako starzec kazał się nosić w lektyce.
To samo mówi Hermippos, który opiera się na liście
Arkesilaosa z Pitane do Lakydesa z Cyreny.
Także Teofrast zostawił wielką liczbę pism, które
uważamy za godne wymienienia, gdyż są pełne
bogatej treści. A oto ich wykaz:
Analityki Pierwsze (3 ks.)
Analityki Wtóre (7 ks.)
274

O analizie sylogizmów (I ks.)


Wyciąg z analityk (I ks.)
Z dedukowanych ustępów (2 ks.)
O argumentach uzyskiwanych przez dedukcję z topik
(2 ks.)
O postrzeleniach (I ks.)
PrzeciwAnaksagorasowi(I ks.)
O pismach Anaksagorasa (I ks.)
O pismach Anaksymenesa (I ks.)
O pismach Archelaosa (I ks.)
O soli, siarce i ałunie (I ks.)
O skamielinach (2 ks.)
O liniach niepodzielnych (I ks.)
Wykłady (2 ks.)
O wiatrach (I ks.)
O rozmaitości cnót (I ks.)
O królestwie (I ks.)
O wychowaniu króla (I ks.)
O różnych sposobach życia (3 ks.)
O starości (I ks.)
O astronomii Demokryta (I ks.)
O meteorologii (I ks.)
O podobiznach (εΐ'δωλα) (I ks.)
O sokach, barwach i mięsie(I ks.)
O uporządkowaniu świata (I ks.)
O ludziach(I ks.)
Kompendium poglądów Diogenesa (I ks.)
Definicje (3 ks.)
O miłości(I ks.)
Inne dzieło miłości (I ks.)
O szczęśliwości(I ks.)
O formach (είδη) (2 ks.)
O epilepsji (I ks.)
275

O ekstazie (I ks.)
Ο Empedoklesie (I ks.)
Ο epicherematach (18 ks.)
Zarzuty (3 ks.)
Ο dobrowolności (I ks.)
Wyciąg z «Państwa» Platona (2 ks.)
O rozmaitości głosów u zwierząt tego samego gatunku
(I ks.)

O zjawiskach nagłych (I ks.)


O zwierzętach kąsających i kłujących (I ks.)
O zwierzętach uchodzących za zazdrosne (I ks.)
O zwierzętach lądowych (I ks.)
O zwierzętach zmieniających barwę (I ks.)
O zwierzętach, które żyją w kryjówkach (I ks.)
O zwierzętach (7 ks.)
O rozkoszy wedle Arystotelesa (I ks.)
Inne dzieło o rozkoszy(I ks.)
Twierdzenia (24 ks.)
O cieple i zimnie (I ks.)
O zawrotach głowy i zaćmieniach (I ks.)
O potach (I ks.)
O twierdzeniu i przeczeniu (I ks.)
Kallistenes, czyli o żałobie (I ks.)
O zmęczeniu (I ks.)
O ruchu (3 ks.)
O kamieniach (I ks.)
O zarazach (I ks.)
O omdleniu (I ks.)
Mowa megarejska (I ks.)
O melancholii(I ks.)
O metalach (2 ks.)
O miodzie (I ks.)
Kompendium poglądów Metrodora (I ks.)
276

O meteorologii (2 ks.)
O pijaństwie (I ks.)
Prawa w porządku alfabetycznym (24 ks.)
Wyciąg z praw (10 ks.)
Uwagi o definicjach (I ks.)
O zapachach (I ks.)
O winie i oliwie
Pierwsze przesłanki (18 ks.)
O ustawodawcach (3 ks.)
O politykach (6 ks.)
O polityce aktualnej (4 ks.)
O zwyczajach politycznych (4 ks.)
O najlepszym ustroju politycznym (I ks.)
Zbiór zagadnień (5 ks.)
O przysłowiach (I ks.)
O krzepnięciu i topnieniu (I ks.)
O ogniu (2 ks.)
O wiatrach (I ks.)
O paraliżu (I ks.)
O uduszeniu (I ks.)
O obłędzie (I ks.)
O namiętnościach (I ks.)
O znakach (I ks.)
Sofizmaty (2 ks.)
Rozwiązywanie sylogizmów(I ks.)
Topika (2 ks.)
O karze (2 ks.)
O włosach(I ks.)
O tyranii (I ks.)
O wodzie (3 ks.)
O śnie i marzeniach sennych (I ks.)
O przyjaźni (3 ks.)
O ambicji (2 ks.)
277

O naturze (3 ks.)
Fizyka (8 ks.)
Wyciąg z fizyki (2 ks.)
Fizyka (8 ks.)
Przeciwko fizykom (I ks.)
O badaniu roślin (10 ks.)
O przyczynach w świecie roślinnym (8 ks.)
O sokach (5 ks.)
O fałszywej rozkoszy (I ks.)
Rozprawa o duszy
O dowodach nienaukowych1(I ks.)
O aporiach prostych (I ks.)
O harmonii (Iks.)
O cnocie (Iks.)

Punkty oparcia albo argumenty sprzeczne (Iks.)


O przeczeniu (I ks.)
O inteligencji (I ks.)
O śmieszności (I ks.)
Wieczorne rozważania (2 ks.)
Podziały (2 ks.)
O różnicach (I ks.)
O przestępstwach (I ks.)
O oszczerstwie (I ks.)
O pochwale (I ks.)
O doświadczeniu (I ks.)
Listy (3 ks.)
O zwierzętach samorodnych (Iks.)
O wydzielaniu (I ks.)
Pochwały bogów (I ks.)
O uroczystościach (I ks.)
O szczęściu (I ks.)
1
Tu zaczyna się wykaz pism Teofrasta, ułożony w oryginale w po-
rządku alfabetycznym.
278

O entymematach (I ks.)
Ο wynalazkach (2 ks.)
Wykłady z etyki (I ks.)
Charaktery etyczne(I ks.)
O hałasie (I ks.)
O badaniu(I ks.)
O ocenie sylogizmów (I ks.)
O pochlebstwie(I ks.)
O morzu(I ks.)
Do Kassandra o królestwie (I ks.)
O komedii(I ks.)
O miarach metrycznych
O stylu (I ks.)

Zbiór argumentów (I ks.)


Rozwiązania(I ks.)
O muzyce (3 ks.)
Metryka (I ks.)
Megakles (I ks.)
O prawach(I ks.)
O naruszaniu prawa (I ks.)
Kompendium poglądów Ksenokratesa(I ks.)
O rozmowie potocznej (I ks.)
O przysiędze (I ks.)
Przepisy retoryki (I ks.)
O bogactwie (I ks.)
O sztuce poetyckiej (I ks.)
Zagadnienia polityczne, etyczne, fizyczne, erotyczne (I ks.)
wstępy (I ks.)
Zbiór zagadnień (I ks.)
O zagadnieniach fizycznych (I ks.)
O przykładzie (I ks.)
O wprowadzeniu i narracji (I ks.)
Drugie dzieło o sztuce poetyckiej(I ks.)^lang1045
279

O mędrcach (I ks.)
O sztuce doradzania (Iks.)
O solecyzmach1
O retoryce (17 ks.)
O rodzajach sztuki wymowy (17 ks.)
O obłudzie(I ks.)
Komentarze do pism Arystotelesa względnie Teofrasta
(6 ks.)
Poglądy fizyczne (16 ks.)
Wyciąg z Poglądów fizycznych(I ks.)
O wdzięczności (I ks.)
O kłamstwie i prawdzie (I ks.)2
Historia poglądów teologicznych (6 ks.)
O bogach (3 ks.)
Z historii geometrii (4 ks.)
Wyciągi z pism Arystotelesa o zwierzętach (6 ks.)
Epicherematy (2 ks.)
Tezy(3 ks.)
O królestwie (2 ks.)
O przyczynach (I ks.)
O Demokrycie (I ks.)
O oczernianiu (I ks.)
O powstawaniu (I ks.)
Rozumność i obyczaje zwierząt (I ks.)
O ruchu (2 ks.)
O widzeniu (4 ks.)
O definicji (2 ks.)
O danych (I ks.)
O tym, co większe, i o tym, co mniejsze (I ks.)
O muzykach (I ks.)
1
faauto Por. wyżej 151, przypis.
2
Tu kończy się wykaz alfabetyczny, a zaczyna się nowy dodalek.
280

O szczęśliwości boskiej (I ks.)


Przeciw akademikom (I ks.)
Zachęta do filozofii (I ks.)
O najlepszych rządach (I ks.)
Pamiętniki (I ks.)
O wybuchu wulkanu na Sycylii (I ks.)
O rzeczach powszechnie uznawanych (I ks.)
O zagadnieniach fizycznych (I ks.)
Jakie są metody osiągania wiedzy(I ks.)
O kłamcach (3 ks.)
Wprowadzenie do topiki (I ks.)
O Aischylosie1(I ks.)
Historia astronomii (6 ks.)
Dociekania arytmetyczne o dodawaniu (I ks.)
Akicharos2 (I ks.)
O mowach sądowych (I ks.)
Listy do Astykreona, Faniasa i Nikanora
O pobożności (I ks.)
O szale bachicznym
O chwili stosownej (I ks.)
O potocznych rozmowach (I ks.)
O wychowaniu dzieci (I ks.)
Inne dzeło na ten sam temat (I ks.)
O wychowaniu, czyli o cnotach, czyli o umiarkowaniu
(I ks.)

O liczbach (I ks.)
Definicje dotyczące sylogizynów (I ks.)
O niebie (I ks.)
O polityce (2 ks.)
1
Według Apel ta tu zaczyna się nowy dodatek.
2
Akicharos był mędrcem babilońskim, którego napis wyryty na ko-
lumnie przełożył na grekę Demokryt.
281

O naturze
Ο owocach
Ο zwierzętach.
Łącznie pisma Teofrasta obejmują 232 808 wierszy.
Tyle o jego pismach1.
Znalazłem także jego testament, który brzmi, jak
następuje:

Będzie dobrze. Ale na wypadek, gdyby coś zaszło,


oto moja wola. Wszystko, co się znajduje w moim
domu2, daję Melantesowi i Pankreonowi, synom
Leona. Jeśli zaś chodzi o rzeczy, które znajdują się
pod zarządem Hipparcha, pragnę, aby tak się stało:
Najpierw więc, aby Muzeum i posągi bogiń 3 wykoń-
czono i zrobiono wszystko, co mogłoby się do ich
upiększenia przyczynić. Następnie należy postawić
w świątyni posąg Arystotelesa, a to wśród wotów,
jakie w świątyni przedtem się znajdowały. Dalej należy
postawić niewielki portyk przylegający do Muzeum,
nie gorszy, niż był poprzednio. Tam też należy umieścić
tablicę, na której są uwidocznione obroty ziemi, i to
w dolnej galerii. Należy także umieścić ołtarz, i to tak,
aby mu nie zbywało na pięknie i na powadze. Życzę
sobie ponadto, aby wykonano posąg Nikomacha4
naturalnej wielkości. Zapłatę za jego wykonanie otrzy-
1
Zachowały się z nich tylko Charaktery, dwa traktaty botaniczne
oraz fragmenty (Charaktery i fragmenty w: Teofrast, Pisma filozoficzne
i wybrane pisma przyrodnicze, tłum. I. Dąmbska, D. Gromska i J. Schnay-
der, BKF, Warszawa 1963).
2
Tj. w domu Teofrasta w Erezie.
3
Muzeum (Świątynia Muz) wraz ze zdobiącymi je posągami Muz
zostało zniszczone w czasie oblężenia Aten przez Demetriosa Polior-
ketesa w r. 294 p. n. e.
4
Syn Arystotelesa, Nikomachos, poległ w młodym wieku.
282

mał już Praksyteles, resztę kosztów należy pokryje


z wyżej wymienionych źródeł. Posąg powinien stanął
w miejscu, które się będzie wydawało właściwe wyko-
nawcom testamentu, powołanym także do załatwienia
innych spraw. W ten sam sposób należy także postąpić
w sprawie świątyni i innych przeze mnie składanych
ofiarnych wotów. Moją posiadłość w Stagirze daję Kalli-
nosowi, wszystkie zaś książki Neleusowi. Ogród, kruż-
ganki oraz wszelkie otaczające ten ogród domostwa 1 —
tym z moich niżej wymienionych przyjaciół, którzy
pragną zawsze tam wspólnie czas spędzać na rozmo-
wach filozoficznych. Ponieważ zaś rzecz to niemożliwa,
aby wszyscy oni zawsze tam pozostawali, czynię
zastrzeżenie, że z tej darowizny nie mogą nic ani
sprzedać, ani sobie indywidualnie przywłaszczyć, ale
powinni ją zachować jako świętość wspólnie otrzymaną
oraz żyć razem jak członkowie rodziny i jak przyja-
ciele jej używać, tak jak się godzi i jak należy. Człon-
kami tej wspólnoty będą: Hipparchos, Neleus, Straton,
Kallinos, Demotimos, Demaratos, Kallistenes, Me-
lantes, Pankreon, Nikippos. Arystotelesowi, synowi
Metrodora i Pytiady2, wolno będzie brać udział
w ich zebraniach filozoficznych. Starsi niechaj go
otoczą jak najtroskliwszą opieką, aby zdobył wszech-
stronne wykształcenie filozoficzne. Pochować należy
mnie w ogrodzie, w miejscu, które się wyda najodpo-
wiedniejsze, unikając nadmiernych wydatków na po-
grzeb i pomnik. Jak to uzgodniono, nad świątynią,
grobowcem, ogrodem, krużgankiem niech ma pieczę
1
Tj. Liceum.
2
Pytiada, córka Arystotelesa z pierwszego małżeństwa, po raz trzeci
wyszła za mąż za lekarza Metrodora z Chios i miała z tego małżeństwa
syna Arystotelesa.
283

Pompylos, niech tam mieszka i opiekuje się całą resztą


jak przedtem, o użytkowanie zaś tego wszystkiego
powinni się troszczyć ci, do których to wszystko na-
leży. Pompylosowi i Trepcie, którzy już dawniej
zostali wyzwoleni i byli mi bardzo pomocni, ponad to,
co już dostali ode mnie, co sobie sami zdobyli i co im
dałem przez Hipparcha, należy wypłacić 2000 drachm,
o czym zresztą już sam często mówiłem Melantesowi
i Pankreonowi, a oni się we wszystkim ze mną zgadzali.
Daję im także służącą Somatalę. Spośród moich nie-
wolników wyzwalam już teraz Molona, Timona i Par-
menona, Manesa i Kalliasa natomiast wyzwalam pod
warunkiem, że będą jeszcze przez cztery lata pracowali
w ogrodzie i zachowywali się tam bez zarzutu. Z rucho-
mości domowych należy dać Pompylosowi to, co wyko-
nawcy testamentu uznają za stosowne, resztę zaś spie-
niężyć. Kariona daję Demotimosowi, a Donaksa
Neleusowi. Euboiosa należy sprzedać. Hipparchos niech
da Kallinosowi 3000 drachm. Gdybym nie wiedział,
że Hipparchos oddał Melantosowi, Pankreonowi i mnie
wcześniej znaczne usługi, a także że obecnie znajduje
się w ciężkim położeniu, byłbym zlecił, aby razem z Me-
lantesem i Pankedonem przeprowadził sprawę spadkową.
Ponieważ jednak niełatwo by im było razem z nim
gospodarzyć, korzystniej natomiast otrzymać odeń
określoną sumę pieniędzy, niech Hipparchos da Melan-
tesowi i Pankreonowi po talencie. Hipparchos powinien
również dać pieniądze wykonawcom testamentu na
wydatki w nim wymienione, i to we właściwym dla
każdej płatności czasie. Dokonawszy tych wszystkich
czynności Hipparchos będzie wolny od wszelkich
wobec mnie zobowiązań. Jeżeli zaś mu coś w Chal-
cydzie w moim imieniu przypadnie, to będzie jego
284

własnością. Wykonawcami testamentu ustanawiam Hip-


parcha, Neleusa, Stratona, Kallinosa, Demotimosa,
Kallistenesa, Ktezarcha. Testament z wyciśniętym
znakiem pierścienia Teofrasta jest w jednej kopii
przechowany u Hegezjasza, syna Hipparcha. Świadkami
są Kallippos z Pellene, Filomelos z Euonymei, Lizander
z Hyb, Filon z Alopeke. Drugą kopię ma Olimpio-
doros. Świadkami są ci sami. Inną kopię wziął Adei-
mantos, a zaniósł mu ją jego syn, Androstenes. Świad-
kami na niej są Arimnestos, syn Kleobulosa, Lizy-
strat, syn Fedona z Tazos, Straton, syn Arkesilaosa
z Lampsaku, Tezippos, syn Tezipposa z Kerameiku,
Dioskurides, syn Dionizjosa z Epikefizji.

Tak brzmi testament Teofrasta. Niektórzy twierdzą, że


wykładów Teofrasta słuchał także lekarz Erasistratos, i to jest
prawdopodobne.

Rozdział trzeci

Straton
stał na czele szkoły perypatetyckiej w latach 286—268

Po nim, tj. po Teofraście, szkołę objął Straton, syn


Arkesilaosa z Lampsaku, o którym Teofrast wspomina
w swoim testamencie. Był to mąż znakomity, a zwano
go Fizykiem, ponieważ zajmował się badaniem przy-
rody gorliwiej niż inni perypatetycy. Był on również
nauczycielem Ptolemeusza Filadelfosa, od którego
miał otrzymać 80 talentów. Według Kroniki Apollo-
dora objął kierownictwo szkoły w czasie sto dwudziestej
285

trzeciej Olimpiady [288—285 p. n. e.] i kierował nią


przez osiemnaście lat.
Pozostały po nim następujące dzieła:
O królestwie (3 ks.)
O sprawiedliwości (3 ks.)
O dobru (3 ks.)
O bogach (3 ks.)
O pierwszych zasadach (3 ks.)
O rodzajach życia
O szczęśliwości
O królu-filozofie
O męstwie
O próżni
O niebie
O oddechu
O naturze ludzkiej
O rozmnażaniu się zwierząt
O mieszaninach
O śnie
O marzeniach sennych
O widzeniu
O wrażeniach
O rozkoszy
O kolorach
O chorobach
O przesileniu w chorobach
O władzach duszy
O machinach używanych w kopalniach
O głodzie i omdleniu
O tym, co lekkie i co ciężkie
O ekstazie
O czasie
O pożywieniu i wzroście
286

O zwierzętach, których istnienie jest wątpliwe


O zwierzętach mitologicznych
O przyczynach
Rozwiązywanie aporii
Wprowadzenie do topiki
O przypadku
O definicji
Co znaczy „więcej" i „mniej"'
O niesprawiedliwości
O tym, co [logicznie] wcześniejsze i późniejsze
O wyższym rodzaju
O właściwościach specyficznych
O przyszłości
O wypróbowywaniu wynalazków (2 ks.)
Pamiętniki (kwestionowane)
Listy (które zaczynają się od słów: „Straton życzy
powodzenia Arsinoe").
Jak mówią, Straton tak był schorowany i wychu-
dzony, że umarł bez świadomości śmierci. Nasz epi-
gramat jemu poświęcony tak brzmi:
Tak wychudł, skutkiem namaszczeń, jeśli mi wierzycie,
urodzony w Lampsaku Straton
w nieustannej walce z chorobami,
że samej śmierci już nawet nie odczuł.

Stratonów było ośmiu; pierwszy — uczeń Isokra-


tesa, drugi — nasz właśnie Straton, trzeci — lekarz,
uczeń, a wedle niektórych wychowanek Erasistratosa,
czwarty — historyk, który napisał dzieje wojen z Rzy-
mem, prowadzonych przez [królów macedońskich]
Filipa i Perseusza piąty ...,l szósty — autor
epigramatów, siódmy — żyjący w dawnych czasach
1
Fragment wypadł w rękopisie.
287

lekarz, o którym wspomina Arystoteles, ósmy — pery-


patetyk, który żył w Aleksandrii.
Nasz Straton, filozof i przyrodnik, miał zostawić
taki testament:

Na wypadek, gdyby się ze mną coś stało, zarządzam,


co następuje. Wszystko, co pozostawiam w domu,
przeznaczam dla Lampyriona i Arkesilaosa. Z pieniędzy,
jakie mam do dyspozycji w Atenach, niech wykonawcy
testamentu pokryją najpierw koszty pogrzebu i tego,
co się zwykło po pogrzebie urządzać, bez zbytku,
ale i bez skąpstwa. Wykonawcami testamentu będą:
Olimpichos, Arystydes, Mnezigenes, Hippokrates, Epi-
krates, Gorgylos, Diokles, Lykon, Atanes. Kierownictwo
szkoły powierzam Lykonowi, ponieważ inni albo są
za starzy, albo mają za dużo zajęć. Ale i ci inni postąpią
pięknie, jeżeli mu w tej pracy będą pomagać. Pozosta-
wiam mu także wszystkie książki z wyjątkiem tych,
których sam jestem autorem, oraz całą zastawę sto-
łową w jadalni, pościel i naczynia. Wykonawcy testa-
mentu wypłacą Epikratesowi 500 drachm oraz dadzą
mu jednego niewolnika, którego wybierze Arkesilaos.
Ale wprzód Lampyrion i Arkesilaos załatwią zobowią-
zania, jakie Daippos zaciągnął dla Iraiosa, tak aby nie
pozostał nic dłużny ani Lampyrionowi, ani jego spadko-
biercom, lecz aby całe zobowiązanie wygasło. Wtedy
wykonawcy testamentu wypłacą mu 500 srebrnych
drachm i dadzą jednego niewolnika, którego wybierze
Arkesilaos, tak aby ten, kto był dla nas pożyteczny,
miał życie spokojne i uporządkowane. Wyzwałam
także Diofantosa, Dioklesa i Abusa. Simiasa darowuję
Arkesilaosowi, Dromona zaś wyzwalam. Gdy przybędzie
Arkesilaos, niech Iraios wraz z Olimpichosem, Epi-
288

kratesem oraz z wykonawcami testamentu rozliczą


się z wydatków pogrzebowych i innych związanych
z nimi kosztów. Pieniądze, które zostaną, niech Arke-
silaos odbierze od Olimpichosa, nie nękając go jednak
terminami spłaty. Arkesilaos powinien również do-
pełnić zobowiązań, jakie Straton zaciągnął wobec
Olimpichosa i Ameiniasa, a które złożone są u Filo-
kratesa, syna Tizamenosa. Jeśli zaś chodzi o mój
pomnik, niech będzie zrobiony tak, jak się to wyda
właściwe Arkesilaosowi, Olimpichosowi i Lykonowi,

Tak brzmi pozostawiony przez Stratona testament,


jak go nam zachował Ariston z Keos. Sam zaś Straton,
jak powiedzieliśmy, mąż godny najwyższej pochwały,
był obyty we wszelkiego rodzaju naukach, a zwłaszcza
w pociągającej go nauce o przyrodzie, jako najstarszym
i najpoważniejszym rodzaju nauki.

Rozdział czwarty

Lykon
ok. 300—226 p. n. e.

Po nim, tzn. po Stratonie, kierownictwo szkoły


objął Lykon, syn Astyanaksa z Troady, mąż wymowny
i znakomicie obeznany ze sztuką wychowania dzieci.
Mawiał, że należy wpajać w dzieci poczucie wstydu
i ambicję, tak jak koniom potrzebna jest ostroga i wę-
dzidło. Jego siłę i zręczność wyrażania się ilustruje
między innymi takie powiedzenie. O pewnej biednej
dziewczynie powiedział: „Wielkim ciężarem jest dla
ojca córka nie mająca posagu, która już przekroczyła
wiek kwitnący". Dlatego Antigonos ponoć mówił
289

o nim, że nie tak jak zapach i wdzięk jabłka, które


można oderwać i gdzie indziej przenieść, należy oceniać
każde jego słowo, ale wraz z drzewem, tj. z samym
człowiekiem. Bo w mówieniu głos Lykona był naj-
słodszy. Toteż niektórzy stawiali na początku jego
imienia literę γ (gamma) 1. W tym, co pisał, nie był
jednak bynajmniej słodki. Pokpiwał więc np. z tych,
którzy żałują, że się nie uczyli, kiedy była po temu pora,
i pragnęliby to potem naprawić, mówiąc „Sami siebie
oskarżają, bolejąc nad niemożliwym już do naprawienia
lenistwem". O ludziach radzących się u złych doradców
mówił, że zeszli z drogi rozumu i postępują tak, jakby
to, co z natury jest proste, mierzyli krzywą linią albo
oglądali swą twarz w falującej wodzie lub w krzywym
zwierciadle. Mówił także, że wielu się ubiega o wieniec
na agorze, a o nagrodę olimpijską niewielu albo i nikt.
Często dawał dobre rady Ateńczykom, z wielkim dla
miasta pożytkiem.
Ubierał się bardzo czysto, a szaty miał z najdeli-
katniejszych materiałów, o czym świadczy Hermippos.
Uprawiał też wytrwale gimnastykę, ciało jego nabrało
tężyzny i wyglądu atletycznego, namaszczał je oliwą,
jak podaje Antigonos z Karystos, i uszy miał przygnie-
cione. Dlatego też powiadają, że na uroczystościach
ilijskich brał udział w zapasach i grze w piłkę. Miał
szczególne względy u [królów] Eumenesa i Attalosa,
którzy go też hojnie wspierali. Usiłował zawrzeć z nim
przyjaźń także król Antioch, ale bez powodzenia.
Lykon bardzo nie lubił perypatetyka Hieronima,
tak że był jedynym człowiekiem, który nie przyszedł
go odwiedzić z okazji uroczystości urodzinowej, o której
1
Zamiast Λύκων wymawiając Γλυκών (Glykon), od γλυκύς = słodki.
Było również imię Glykon.
290

mówiliśmy w życiorysie Arkesilaosa1. Kierował przez


czterdzieści cztery lata szkołą, którą mu Straton po-
zostawił w testamencie w czasie sto dwudziestej siódmej
Olimpiady [273—269 p. n. e.]. Słuchał także wy-
kładów dialektyka Pantoidesa. Umarł na podagrę
w wieku lat siedemdziesięciu czterech.
A oto epigramat, który dla niego ułożyłem:
Nie mogę zaprawdę pominąć Lykona,
co zmarł na podagrę. Dziwi mnie to bardzo:
on, który przedtem nie mógł chodzić o własnych nogach,
długą drogę do Hadesu przebył w jedną noc.

Kilku było Lykonów: pierwszy — pitagorejczyk,


drugi — właśnie nasz Lykon, trzeci — poeta epicki,
czwarty — poeta epigramatyk.
Udało mi się znaleźć testament naszego filozofa,
który przytaczam:

Oto jak rozporządzam moim mieniem, jeślibym nie


zdołał pokonać trawiącej mnie choroby. To, co znajduje
się w moim domu [w Troadzie], zapisuję braciom
moim Astyanaksowi i Lykonowi, ale oni powinni
oddać to, co pożyczyłem od kogokolwiek w Atenach
Jub cokolwiek pobrałem, a także pokryć wydatki na
pogrzeb i związane z tym ceremonie. To zaś, co mam
tu w Atenach i na Eginie, daję Lykonowi, bo on nosi
moje imię i długi czas pozostawaliśmy w bardzo ser-
decznych stosunkach, tak, że traktowałem go jak syna.
Perypat2 zostawiam tym z moich przyjaciół, którzy
zechcą z niego korzystać, a mianowicie Bulonowi,
1
Por. wyżej IV 41.
2
Tj. budynek z krużgankiem i mieszczącą się w nim szkołę perypatetycką.
291

Kallinosowi, Aristonowi, Amfiotiowi, Lykonowi, Py-


tonowi, Aristomachowi, Heraklesowi, Lykomedesowi
i Lykonowi, mojemu bratankowi. Oni zaś powinni
ustanowić zarządcę, o którym by wiedzieli, że tam
zostanie i potrafi być pożytecznym. Ale i inni moi
przyjaciele powinni z nimi współdziałać, pamiętając
o mnie i o miejscu. O pogrzeb i spalenie niech się za-
troszczą Bulon i Kallinos według zwyczaju, aby nie
był zbyt skromny ani zbyt wspaniały. Ogrody, jakie
mam na Eginie, niech Lykon po mojej śmierci odda
młodzieńcom, aby zbierali na nich oliwki i aby prze-
trwała pamięć o mnie oraz o tym, kto tak mnie uczcił.
Niech wzniesie także mój posąg, a miejsce, w którym
należy go ustawić, niech wybiorą i razem ustalą Dio-
fantos i Heraklides, syn Demetriosa. Z tych rzeczy,
które mam w mieście, niechaj Lykon odda wszystkim,
od których cokolwiek pobrałem po jego odjeździe.
Bulon i Kallinos niechaj uiszczą wszelkie należności
za mój pogrzeb i pokryją inne zwyczajowe związane
z tym wydatki. Należy to zrobić z rzeczy, które wspólnie
dla nich w domu zostawiłem. Niechaj też wynagrodzą
lekarzy Pazitemisa i Mediasa; obaj, zarówno za swoją
troskliwość, jak i umiejętność lekarską, zasługują na
jak największe uznanie. Daję synowi Kallinosa dwa
puchary wyrobu Teryklesa, a jego żonie dwa puchary
rodyjskie, koc ze zwykłej wełny, koc z wełny podwójnej,
narzutę, dwie najpiękniejsze poduszki z tych, jakie są
w domu; a to wszystko po to, aby dać im dowody
naszego uznania i okazać, żeśmy o nich nie zapomnieli.
Jeśli chodzi o moich służących, postanawiam, co nastę-
puje: już dawniej wyzwolonemu Demetriosowi daro-
wuję cenę wykupu i daję mu nadto 5 min, chimation
oraz chiton, aby ten, kto tak wiele ze mną pracował,
292

miał życie spokojne. Kritonowi z Chalcedonu również


darowuję cenę wykupu i daję mu 4 miny. Mikrosa
wyzwalam, niech Lykon utrzymuje go i kształci przez
najbliższe sześć lat. Wyzwalam także Gharesa; i jego
niech utrzymuje Lykon. Zapisuję mu również 2 miny
i moje pisma już opublikowane, nieopublikowane
zaś daję Kallinosowi, aby je starannie wydał. Syrosowi,
który jest już wolny, daję 4 miny i Menodorę oraz
darowuję mu to, co jest mi dłużny. Hilarze daję 5 min,
koc z podwójnej wełny, dwie poduszki, narzutę oraz
łóżko, które zachce sobie wybrać. Wyzwalam także
matkę Mikrosa oraz Noemona, Diona, Teona, Eufra-
nora i Hermiasa. Agaton ma być niewolnikiem jeszcze
przez dwa lata, a nosiciele lektyki Ofelion i Posei-
donios przez cztery lata, po czym wszyscy trzej mają
zostać wyzwoleni. Demetriosowi, Kritonowi i Syro-
sowi daję. każdemu po łóżku oraz kobierce spośród
rzeczy pozostałych, jakie się wydadzą Lykonowi odpo-
więdnie dla ich zasług. W sprawie mego grobu niechaj
Lykon zarządzi wedle swego wyboru, czy będzie chciał
pochować mnie tutaj, czy w ojczyźnie 1. Sądzę bowiem,
że on nie gorzej ode mnie samego oceni, co będzie
właściwe. Po wypełnieniu tych dyspozycji wszystkim,
co pozostanie, będzie mógł rozporządzać wedle własnego
uznania. Świadkami są Kallinos, Hermioneus, Ariston
z Keos i Eufronios z Pajanii.

Lykon postępował zawsze rozumnie, jako wychowawca i


jako myśliciel. Także ostatnią wolę spisał

1
Tj. w Troadzie.
293

troskliwie. W jego ostatniej woli widać troskliwość


i gospodarność, a więc i z tego względu zasługuje on
na szacunek i podziw.

Rozdział piąty

Demetrios [z Faleronu]
ok. 350—280 p. n. e.

Demetrios, syn Fanostratosa, urodził się w Fale-


roncie. Był uczniem Teofrasta. Dar politycznej wymowy,
jaki posiadał, sprawił, że stał na czele państwa ateńskiego
przez dziesięć lat [317—307]. Uznano go za godnego
spiżowych posągów w liczbie trzystu sześćdziesięciu.
Przedstawiały go one na koniu, na rydwanie albo w dwu-
zaprzęgu, a wykonano je w ciągu niecałych trzystu
dni. Rozpoczął rządy, jak mówi Demetrios z Magnezji
w Pisarzach o tym samym imieniu, w czasie, kiedy Harpalos,
uciekając przed Aleksandrem, schronił się w Atenach1.
Jako mąż stanu oddał ojczyźnie wiele nieocenionych
usług i wzbogacił miasto nowymi źródłami dochodów
i budynkami. Sam nie był szlachetnego pochodzenia,
ponieważ, jak mówi Favorinus w pierwszej księdze
Pamiętników, pierwotnie służył u Konona, ale jego
przyjaciółka Lamia była obywatelką ateńską ze szla-
chetnego rodu, jak podaje tenże Favorinus w pierwszej
księdze. W drugiej księdze ten sam autor opowiada,
1
Afera Harpalosa, który sprzeniewierzył pieniądze państwowe, po
czym zorganizował spisek przeciw Aleksandrowi Macedońskiemu,
pozyskując dla swej sprawy antymacedońsko nastawionych Ateńczyków
(o udział w spisku oskarżony był również Demostenes), miała miejsce
wcześniej (Harpalos przybył do Aten w r. 324 p. n. e.).
294

że Demetrios wiele ucierpiał od Kleona1. Didymos


zaś w Rozmowach biesiadnych wspomina, że jedna z jego
przyjaciółek przezwała Demetriosa Charitoblefarem
2
i Lampito . Opowiadają, że gdy przebywając w Ale-
ksandrii stracił wzrok, Sarapis mu go przywrócił.
Z tej przyczyny Demetrios ułożył na cześć boga hymny
pochwalne, śpiewane do dnia dzisiejszego.
Mimo że Demetrios cieszył się takim szacunkiem
u Ateńczyków, nie oszczędziła go wszystko pożerająca
zazdrość. Znaleźli się wrogowie, którzy oskarżyli go
publicznie i uzyskali wyrok skazujący go na śmierć —
zaocznie, ponieważ Demetrios był wówczas poza Ate-
nami. Nie mogąc jego samego dostać w swoje ręce,
przenieśli swój gniew na spiż, niszcząc jego posągi;
jedne sprzedawali, inne wrzucali do morza lub nawet
rozbijali na kawałki, z których następnie robiono —
jak mówią — nocne naczynia. Jeden jedyny posąg
zachował się na Akropolu. Favorinus w Historiach
rozmaitych podaje, że zrobili to Ateńczycy na rozkaz
króla Demetriosa [Polierketesa]. Ale tenże Favorinus
utrzymuje, że lata, w których nasz Demetrios był
archontem, nazwano okresem bezprawia. Hermippos
mówi, że po śmierci Kassandra [297 p. n. e.] Deme-
trios, lękając się Antigonosa, udał się do Ptolemeusza
Sotera i tam przez pewien czas przebywał 3. Doradzał

1
Nie może tu chodzić o ateńskiego polityka Kleona, który zginął
w r.422 p. n. e. Albo informacja jest błędna, albo Favorinus myślał
o innym Kleonie, współczesnym Demetriosa z Faleronu.
2
Χαριτοβλέφαρος — Pięknooki; Λαµπιτώ występuje u Arystofa-
nesa i Herodota jako imię żeńskie.
3
Kassander był królem Macedonii (i Grecji), Antigonos I — kra-
jów azjatyckich zdobytych przez Aleksandra, Ptolemeusz I Soter (Wy-
bawca) — Egiptu.
295

między innymi Ptolemeuszowi, aby zabezpieczył na-


stępstwo tronu dzieciom, które miał z Eurydyką.
Ptolemeusz jednak rady tej nie posłuchał i oddał ko-
ronę synowi, którego miał z Bereniką. Po śmierci
Ptolemeusza ten jego następca uwięził Demetriosa
w pewnej miejscowości, gdzie miał przebywać, aż
król rozstrzygnie o jego losie. Żył tam pełen smutku,
aż z ukąszenia przez żmiję w rękę życie zakończył.
Pochowano go w okręgu Buziris niedaleko Diospolis.
Taki mu poświęciłem epigramat:
Przerwała żmija życie mądrego Demetriosa,
silny mająca jad;
nie światło zabłysło mu w oczach,
lecz czarna śmierć,

Heraklides w wyciągu z Sukcesji filozofów Sotiona


mówi, że gdy Ptolemeusz [Soter] chciał władzę odstąpić
[swemu synowi] Filadelfosowi, Demetrios mu odradzał
mówiąc: „Jeżeli dasz ją komu innemu, sam jej nie
będziesz miał". Czytamy, że w owym czasie, gdy
oskarżono Demetriosa w Atenach, komediopisarz Me-
nander omal nie został także zasądzony, tylko za to,
że był jego przyjacielem. Jednakże Telesforos, synowiec
Demetriosa, zdołał go obronić.
Będąc człowiekiem o wielkiej wiedzy i doświadczeniu
Demetrios napisał więcej niż wszyscy niemal współ-
cześni mu perypatetycy razem wzięci. Pisma jego
traktują o historii, polityce, poetyce, retoryce, są wśród
nich też przemówienia polityczne i dyplomatyczne,
zbiór bajek Ezopowych i wiele innych. Oto ich wykaz:
O ustawodawstwie ateńskim (5 ks.)
O ustrojach politycznych Aten (2 ks.)
O przewodzeniu ludowi (2 ks.)
296

O prawach
Ο retoryce (2 ks.)
O kwestiach wojskowych (2 ks.)
O Iliadzie
O Odysei (4 ks.)
Ptolemeusz
O miłości
Faidondas
Maidon
Kleon
Sokrates
Artakserkses
O Homerze
Arystydes
Aristomachos
Zachęta do filozofii
O ustroju politycznym
O dziesięcioletnich rządach własnych
O Jończykach
O poselstwach
O zaufaniu
O wdzięczności
O losie
O słusznej dumie (µεγαλοψυχία)
O małżeństwie
O mniemaniul
O pokoju
O prawach
O zwyczajach
O chwili stosownej
1
Nie wiadomo, czy tytuł ten brzmi περί δοκού (ό δοκός = mnie-
manie), czy περί δοκοΰ (ή lub ó δοκΟς = belka, kij, tram, ale także
meteor o takim kształcie).
297

Dionizjos
Mowa chalcydyjska
Oskarżenie Ateńczyków
O Antyfanesie
Wstęp historyczny
Listy
Zaprzysiężone zgromadzenie
O starości
O uprawnieniach
Bajki Ezopowe
Chreje 1
Styl Demetriosa jest filozoficzny z pewną przymieszką
retoryki i odznacza się silą wyrazu.
Na wiadomość, że Ateńczycy zniszczyli jego posągi,
powiedział: „Ale nie zniszczyli zasług, dla których
je postawili". Mawiał, że chociaż brwi są małą cząstką
ciała, ale mogą rzucić cień na całe życie 2. Mawiał,
że nie tylko Plutos jest ślepy, ale i prowadzący do niego
los 3. Jaką w wojnie moc ma żelazo, taką w rządzeniu
ma wymowa. Widząc raz rozpustnego młodzieńca,
powiedział: „Patrz, czterograniasty Hermes, z długimi
włosami, z brzuchem, przyrodzeniem i brodą". Mówił,
że ludziom napuszonym i aroganckim należy ująć
trochę wzrostu, a nietkniętą zostawić inteligencję.
Młodzi ludzie, mawiał, powinni czcić rodziców w domu,
przechodniów w drodze, a w samotności samych siebie.
Przyjaciele w chwilach szczęścia odchodzą tylko wtedy,
kiedy ich o to prosimy, w nieszczęściu zaś sami i bez
1
Chreja (χρεία) to zbiór dowcipnych powiedzeń słynnych myśli-
cieli i pisarzy, o tendencji moralizatorskiej.
2
Prawdopodobnie chodzi o konsekwencje groźnego zmarszczenia
brwi.
3
Plutosa, boga bogactwa, Grecy wyobrażali sobie jako ślepego —
ponieważ bogactwo nie patrzy, czy człowiek jest go wart, czy nie
298

zachęty. To są myśli, które, jak się zdaje, pochodzą


od Demetriosa.
Było dwudziestu znakomitych mężów imieniem
Demetrios. Pierwszy z Chalcedonu, retor, starszy od
Trazymacha, drugi — właśnie nasz Demetrios, trzeci —
perypatetyk z Bizancjum, czwarty, zwany Malarzem,
dobry pisarz, a jednocześnie malarz, piąty, z Aspendos,
uczeń Apolloniosa z Soloi, szósty, urodzony w Kal-
latydzie, autor geografii Azji i Europy w dwudziestu
księgach, siódmy z Bizancjum, który w trzydziestu
księgach opisał wędrówkę Galów z Europy do Azji,
a w ośmiu księgach czyny wojenne Antiocha i Ptole-
meusza oraz ich rządy w Libii, ósmy — sofista, który
żył w Aleksandrii i pisał o sztuce retorycznej, dziewiąty —
gramatyk z Adramytteion, zwany Iksjon, ponieważ
popełnił występek przeciw Herze 1, dziesiąty — gra-
matyk z Cyreny, zwany Stamnos, mąż znakomity,
jedenasty — ze Skepsis, człowiek bogaty, z dobrej
rodziny i bardzo wykształcony, który dopomógł Me-
trodorowi w uzyskaniu obywatelstwa, dwunasty —
gramatyk z Erytr, wpisany na listę obywateli Temnos,
trzynasty, z Bitynii, syn stoika Difilosa, uczeń Panai-
tiosa z Rodos, czternasty — retor ze Smyrny. Wymie-
nieni dotąd byli prozaikami, następni zaś byli poetami;
pierwszy — poetą Starej Komedii, drugi — poetą epi-
ckim, po którym pozostały tylko następujące trzy
wiersze przeciw zawistnikom:
Znieważali za życia człowieka, którego będzie im brak, gdy
go nie stanie.
Potem o grób i ciało już bezduszne
spierają się miasta i ludy się kłócą.
1
Został mianowicie schwytany na kradzieży złota ze świątyni Hery
w Aleksandrii. Mityczny Iksjon chciał zgwałcić Herę.
299

Trzeci był Demetrios z Tarsu, satyryk, czwarty — poeta


jambiczny, o którym wspomina Polemon, szósty —
polihistor rodem z Erytr, autor dzieł historycznych
i retorycznych.

Rozdział szósty

Heraklides
ok. r. 360 p. n. e,

Heraklides, syn Eutyfrona, urodzony w Heraklei


Pontyjskiej, był człowiekiem bogatym. W Atenach
pobierał najpierw naukę u Speuzypa, słuchał jednak
także pitagorejczyków i podziwiał dzieła Platona.
Później słuchał Arystotelesa, jak podaje Sotion w Suk-
cesjach. Nosił miękkie szaty, a był bardzo otyły, tak
że Ateńczycy nazywali go nie „Pontikos" [z Pontu],
ale „Pompikos" [Pornpatycznym]. Spojrzenie miał
łagodne i poważne. Pozostały po nim bardzo piękne
i dobre pisma. A spośród nich najpierw dialogi etyczne:
O sprawiedliwości (3 ks.)
O umiarkowaniu
O pobożności (5 ks.)
O męstwie
O cnocie ogólnie i drugie dzieło pod tym samym
tytułem
O szczęśliwości
O władzy
O prawach i pokrewnych zagadnieniach
O nazwach
O umowach
O niedobrowolności
300

O miłości
Kleinias

Dzieła fizyczne:
O rozumie
O duszy i osobny traktat pod tym samym tytułem
O naturze
O podobiznach (είδωλα)
Przeciw Demokrytowi
O zjawiskach niebieskich
O tym, co się dzieje w Hadesie
O życiu (2 ks.)
O przyczynach chorób
O dobru
Przeciw poglądom Zenona
Przeciw poglądom Metrona

Dzieła gramatyczne:
O wieku Homera i Hezjoda (2 ks.)
O Archilochu i Homerze (2 ks.)

Dzieła z dziedziny muzyki:


O miejscach u Eurypidesa i Sofoklesa (3 ks.)
O muzyce (2 ks.)
Rozwiązanie zagadnień Homerowych (2 ks.)
O teorematach
O trzech poetach tragicznych
Charaktery
O sztuce poetyckiej i poetach
O przypuszczeniach
O przewidywaniu
Wykłady heraklitejskie (4 ks.)
301

Wykład i krytyka poglądów Demokryta


Rozwiązanie argumentów erystycznych (2 ks.)
O sądzie
O formach (είδη)
Rozwiązania
Napomnienia
Do Dionizjosa

Dzieła retoryczne:
O sztuce retorycznej, czyli Protagoras

Dzieła historyczne:
O pitagorejczykach
O wynalazkach.

Niektórym z tych prac nadał charakter pism komi-


cznych, jak np. O rozkoszy i O umiarkowaniu; inne
napisał w stylu tragicznym, jak O Hadesie, O pobożności,
O władzy. Heraklides posługiwał się także stylem
pośrednim, używał go w dialogach prowadzonych
przez filozofów, wojskowych, polityków toczących
dyskusję. Co więcej, pisał także o zagadnieniach
z dziedziny geometrii i dialektyki. Zresztą ma styl
barwny i wzniosły i umie porywać umysły czytelników.
Jak mówi Demetrios z Magnezji w Pisarzach o tym
samym imieniu, Heraklides miał uwolnić swoje miasto
rodzinne, zabijając rządzącego nim samowładcę. Ten
sam autor opowiada o nim taką rzecz: Heraklides
wychowywał u siebie małego węża, który u niego
urósł, a gdy przeczuwał zbliżającą się śmierć, polecił
jednemu ze służących, by ukrył jego ciało, jak gdyby
nie umarł, lecz wzniósł się do bogów, a na łóżku
302

położył węża. Tak też wszystko zostało zrobione.


Kiedy jednak zebrali się obywatele i śpiewali hymny
żałobne, wąż, zaniepokojony zgiełkiem, wysunął się
z łóżka i przeraził większość zebranych. Później wszystko
się wyjaśniło i Heraklides ukazał się nie taki, jakim
się wydawał, ale jaki był naprawdę.
Nasz epigramat napisany dla niego tak brzmi:
Chciałeś, Heraklidesie, by mówili potomni,
że umierając wężem żywym stałeś się.
Ale się pomyliłeś, mędrku, bo wąż był zwierzęciem,
ty zaś nie mędrcem się okazałeś, ale zwierzakiem.

To samo podaje także Hippobotos.


Hermippos opowiada, że gdy głód spadł na kraj,
ludność Heraklei błagała Pytię o ratunek. Wówczas
Heraklides przekupił zarówno posłów, jak i kapłankę,
aby odpowiedziała, że klęska minie, jeżeli Heraklides,
syn Eutyfrona, za życia zostanie uwieńczony przez
ludność złotym wieńcem, a po śmierci będzie czczony
jako heros. Takie orzeczenie przynieśli posłowie,
ale nie wyszło im ono na dobre. Bo Heraklides w mo-
mencie, gdy otrzymywał w teatrze wieniec, zmarł
na apopleksją, posłowie zginęli ukamienowani, a Pytia,
kiedy schodziła z adytonu 1, by usiąść na trójnogu,
zmarła ukąszona przez żmiję. Tyle o śmierci Hera-
klidesa.
Aristoksenos Muzyk podaje, że Heraklides pisał
też tragedie i wydawał je pod imieniem Tespisa,
a Chamaileon twierdzi, że ukradł on jego dzieło
i w oparciu o nie napisał własne o Hezjodzie i Homerze.
Epikurejczyk Antidoros krytykuje go również, pole-

1
Miejsce w świątyni dostępne tylko dla kapłanów i wtajemniczonych.
303

mizując z jego dziełem o sprawiedliwości. Dionizjos,


zwany Odstępcą (a wedle innych Spintaros), napi-
sawszy tragedię Partenopaios, przypisał ją Sofoklesowi.
Heraklides uwierzył i w jednym ze swoich pism po-
woływał się na nią jako na dzieło Sofoklesa. Dowiedział
się o tym Dionizjos i wyjawił zaszłą pomyłkę, a kiedy
Heraklides nie chciał uwierzyć, Dionizjos kazał mu
zwrócić uwagę na początkowe litery pierwszego wier-
sza, które składały się na imię kochanka Dionizjosa,
Pankalosa. Kiedy zaś Heraklides nadal nie dawał
temu wiary, twierdząc, że jest to czysty przypadek,
Dionizjos po raz drugi odesłał go do swego dzieła
ze słowami: „Znajdziesz i to także":
A. Stara małpa nie da się złapać w sidła.
B. Złapie się może, ale po pewnym czasie.
I dodał do tego: „Heraklides nie zna się na literach
i tego się nie wstydzi''.
Czternastu było mężów imieniem Heraklides:
pierwszy to właśnie nasz filozof, drugi — jego ziomek,
który pisał pieśni do tańców wojennych i żartobliwe
opowiadania, trzeci, rodem z Kyme, autor Historii
Persji w pięciu księgach, czwarty, również urodzony
w Kyme, retor i autor Sztuki retorycznej, piąty, z Kal-
latydy lub z Aleksandrii, napisał Sukcesje filozofów
w sześciu księgach oraz Mowę Lembeutyjską i dlatego
miał przydomek Lembos1, szósty, z Aleksandrii,
pisał o narodowym charakterze Persów, siódmy —
dialektyk z Bargylidy, pisał przeciwko Epikurowi,
ósmy — lekarz ze szkoły Hikezjasa, dziewiąty — le-
karz z Tarentu, empiryk, dziesiąty — poeta, autor

1
Λέµβος oznacza czółno, ale także pieczeniarza.
304

napomnień, jedenasty — rzeźbiarz z Fokai, dwunasty —


poeta epigramatyczny, trzynasty — Heraklides z Ma-
gnezji, który napisał Historię Mitrydatesa, czternasty —
autor pisma o astronomii1.

1
Diogenes Laertios pominął tu dwóch Heraklidesów, o których
sam pisze w innych miejscach: Heraklidesa z Tarsu, stoika (por. VII 121)
i Heraklidesa sceptyka, nauczyciela Ainesidema (IX II 6).
305

KSIĘGA SZÓSTA

Cynicy
306

Rozdział pierwszy

Antystenes
ok. 440 — po 366 p. n. c.

Antystenes, syn Antystenesa, był Ateńczykiem. Mó-


wiono jednak, że nie pochodził z obojga rodziców
ateńskich. Gdy z tego powodu ktoś czynił mu zarzuty,
powiedział: „Sama matka bogów jest Frygijką"1.
Zdaje się bowiem, że pochodził z matki trackiej. Dla-
tego też po bitwie pod Tanagrą [426 p. n. e.], w której
się Antystenes odznaczył, Sokrates miał się wyrazić:
„Gzy sądziłeś, że człowiek tak szlachetny mógł się
urodzić z obojga rodziców ateńskich?"2 On sam też
łajał ludzi chełpiących się, że są Ateńczykami z uro-
dzenia, mówiąc, że nie są szlachetniejszego pochodzenia
niż ślimaki lub bezskrzydła szarańcza.
Antystenes był początkowo uczniem retora Gorgiasza
i z tego powodu jest w jego dialogach widoczny styl
retoryczny, w szczególności w Prawdzie i Zachęcie do
filozofii. Hermippos opowiada, że raz podczas igrzysk
olimpijskich Antystenes zamierzał mówić o wadach
i zaletach Ateńczyków, Tebańczyków i Lacedemoń-
czyków, kiedy jednak spostrzegł, że przybyło wiele
osób z tych miast, zrezygnował z tego zamiaru.

1
Kybele, matka bogów, była boginią frygijską.
2
Por. wyżej II 31.
307

Później przystał do Sokratesa, od którego tak wiele


skorzystał, że nakłonił swoich uczniów, aby razem
z nim przeszli do szkoły sokratycznej 1. Mieszkając
w Pireusie musiał codziennie przebywać czterdzieści
stadiów, aby słuchać Sokratesa. Od niego nauczywszy
się wytrzymałości i naśladując jego umiejętność pa-
nowania nad uczuciami, stał się założycielem szkoły
cyników. Nauczał, że trud (πόνος) jest dobrem, czego
przykładem są wielki Herakles i Cyrus (pierwszy
przykład biorąc z Greków, drugi — spośród barba-
rzyńców).
Antystenes pierwszy tak definiował słowo (λόγος):
„Słowo wyraża rzecz, jaką ona byłą lub jest". Mawiał
stale: „Niechbym raczej zmysły postradał, niż miał
odczuwać rozkosz" oraz: „Trzeba żyć z takimi kobie-
tami, które będą umiały okazać wdzięczność". Mło-
dzieńcowi z Pontu, który chciał uczęszczać na jego
wykłady i pytał, co w tym celu należy uczynić, odpo-
wiedział: „Trzeba nowej książki, nowego rylca, nowej
tabliczki", wskazując jednocześnie na potrzebę ro-
zumu 2. Komuś, kto go pytał, jaką wziąć żonę, odpo-
wiedział: „Jeżeli weźmiesz piękną, będziesz miał
innych do spółki, jeżeli weźmiesz brzydką, będziesz
miał za swoje" 3. Usłyszawszy raz, że Platon źle o nim
się wyraża, powiedział: „Jest przywilejem królów,
że gdy czynią dobrze, mówi się o nich źle". Kapłanowi,
który, chcąc go wtajemniczyć w misteria orfickie,
mówił o szczęściu, jakiego wtajemniczeni zażywają
1
Antystenes prowadził początkowo własną szkołę retoryczną.
2
W oryginale gra słów: καινού (nowego) — καΐ νου (rozumu).
Domagając się nowego (καινού) rylca, Antystenes domaga się jedno-
cześnie rylca i rozumu. Por. wyżej II 118.
3
Por. wyżej IV 48 i przypis.
308

po śmierci, powiedział: „W takim razie czemu sam nie


umierasz?" Gdy mu raz zarzucono, że nie pochodzi
z obojga rodziców wolnych, powiedział: „Ani z obojga
rodziców-zapaśników, a mimo to jestem zapaśnikiem".
Kiedy go zapytano, dlaczego ma tak mało uczniów,
odpowiedział: „Bo ich pędzę srebrnym kijem"1. A za-
pytany, dlaczego jest szorstki dla swoich uczniów, odpo-
wiedział: „Lekarz też musi być przykry dla pacjentów".
Widząc raz uciekającego cudzołóżcę, zawołał „O nie-
szczęśniku! Jak wielkiego niebezpieczeństwa mogłeś
uniknąć za jednego obola". Jak podaje Hekaton w Chre-
jach, Antystenes twierdził, że lepiej wpaść między
kruki niż między pochlebców 2, bo kruki zjadają tylko
trupy, a pochlebcy żywych. Zapytany, co jest naj-
większym szczęściem człowieka, odpowiedział: „Umrzeć
szczęśliwie". Gdy pewien znajomy żalił się przed nim,
że zginęły mu jego notatki, powiedział: „Należało
je mieć w duszy, a nie spisywać na kartkach". „Jak
rdza zjada żelazo — mówił Antystenes — tak zazdros-
nych zjada ich własne usposobienie". „Ci, którzy
pragną nieśmiertelności, powinni — mawiał — zbożnie
i sprawiedliwie żyć". Utrzymywał, że państwa giną
wtedy, kiedy nie umieją odróżnić ludzi złych (φαύλοι)
od dobrych (σπουδαίοι). Kiedy go raz chwalili ludzie
nikczemni, powiedział: „Boję się, czym się czegoś
złego nie dopuścił". Przyjaźń braterską i zgodność
poglądów uważał za najsilniejszą twierdzę. Radził
przygotowywać takie zaopatrzenie na drogę, które
1
Aluzja do kija, jaki nosili cynicy (Antystenes napisał też rzecz
O kiju, por. IV 17). Dlaczego kijem srebrnym (άργυρέα ράβδω) — nie
wiadomo.
2
W oryginale gra słów: είς κόρακας (między kruki) oraz εις κόλακας
(między pochlebców).
309

by w razie rozbicia się okrętu uratowało się wraz


z nami. Kiedy zarzucono mu, że przebywa wśród
złych ludzi, odparł, że i lekarze, chociaż sami nie są
chorzy, przebywają wśród chorych. Niedorzecznością
jest — mawiał — wyrywać kąkol z pszenicy i w czasie
wojny usuwać ludzi niezdolnych do noszenia broni,
a nie usuwać od rządów złych obywateli. Kiedy go
zapytano, jaką korzyść ma z filozofii, odpowiedział:
„Tę, że mogę sam z sobą rozmawiać". Gdy ktoś pod-
czas uczty powiedział do niego: „Zaśpiewaj", odpo-
wiedział mu: „A ty mi zagraj". Diogenesowi, który
prosił go o chiton, radził złożyć na dwoje himation.
Na pytanie, jaka nauka jest najpotrzebniejsza, odpo-
wiedział: „Pozbyć się tego, czego trzeba by się oduczyć".
Nakazywał tym, którzy słyszą, że o nich źle się mówi,
aby znosili to łatwiej, niż gdyby w nich rzucano ka-
mieniami.
Kpił z Platona, uważając go za pyszałka; gdy pod-
czas jakiejś uroczystości zobaczył dumnie kroczącego
konia, powiedział doń: „Wyglądasz jak ten dumnie
kroczący rumak". Mówił to w związku z tym, że Platon
chwalił tego konia. A gdy Platon był kiedyś chory,
przyszedł doń Antystenes i patrząc na miseczkę, do
której żółć spluwał, powiedział: „Widzę tutaj żółć,
ale nie widzę twej pychy". Doradzał Ateńczykom,
aby uchwalili przez głosowanie, że osły mają być
końmi; a kiedy mu odpowiedziano, że to niedorzeczne,
odparł: „A przecie i wasi generałowie, w rzeczywistości
zupełnie niekompetentni, są dowódcami tylko na mocy
głosowania"1. Gdy ktoś mu powiedział: „Wielu ludzi
cię chwali"—zapytał: „A cóż ja złego zrobiłem?"
1
Antystenes krytykował ateńskie instytucje demokratyczne, podobnie jak
Sokrates.
310

Gdy ostentacyjnie pokazywał dziury w swoim płaszczu,


Sokrates, patrząc nań, powiedział: „Przez dziury
w twoim płaszczu prześwieca twoja próżność" 1. Jak po-
daje Fainias w dziele O sokratykach, Antystenes, kiedy
go ktoś zapytał, co robić, aby stać się moralnie dosko-
nałym (καλός κάγαθός), odpowiedział: „Wyzbyć
się swych wad, a jakie one są, dowiesz się od ludzi,
którzy cię znają". Do kogoś, kto wychwalał rozwiązłość,
powiedział: „Dzieci moich wrogów niechaj będą
rozwiązłe". Do młodzieńca, który pozował rzeźbiarzowi
i robił nienaturalne miny, powiedział: „Jak sądzisz,
gdyby spiż mógł przemówić, czym by się najwięcej
chełpił?" A gdy młodzieniaszek odpowiedział: „Pię-
knością", zawołał: "Czyż więc nie wstyd ci cieszyć
się tą samą rzeczą, którą cieszyłaby się rzecz martwa?"
Młodzieńca z Pontu, który obiecywał mu wyświadczyć
wielką przysługę, jeżeli przypłynie okręt z solonym
mięsem, wziął ze sobą i zaprowadził z próżnym workiem
do handlarki mąką, worek mąką napełnił i odszedł.
Gdy zaś handlarka zażądała zapłaty, powiedział:
„Ten młodzieniec zapłaci, jeżeli okręt z solonym mięsem
przypłynie".
Jak się zdaje, za sprawą Antystenesa Anytos został
skazany na wygnanie, a Meletos na śmierć2. Kiedy
bowiem spotkał młodzieńców z Pontu, którzy pod
wpływem sławy Sokratesa przybyli do Aten, zaprowadził
ich do Anytosa, mówiąc, że oto jest człowiek mądrzej-
szy od Sokratesa. Świadkowie tego wydarzenia tak się
oburzyli, że doprowadzili do wygnania Anytosa z Aten.
Jeśli kiedykolwiek zobaczył wystrojoną kobietę, szedł
1
Por. wyżej II 35—36.
2
Anytos i Meletos byli oskarżycielami Sokratesa, por. wyżej
II 5.
311

do jej domu i wzywał jej męża, aby pokazał konia


i zbroję, a jeśli takowe posiadał, to pozwalał, żeby się
kobieta stroiła, bo zbroja i koń ją chroniły, jeśli jednak
ich nie posiadał, odbierał jej wyszukany strój.
A oto jego poglądy. Twierdził, że cnoty można się
nauczyć. Że jedynym szlachectwem jest cnota. Cnota
wystarcza do szczęścia i nic potrzebuje niczego oprócz
Sokratesowej siły woli. Cnota przejawia się w czynach,
nie potrzeba jej ani wielu słów, ani nauki, Mędrzec
sam sobie wystarcza, bo wszystko, co należy do innych,
należy także i do niego. Niesława jest dobrem, tak samo
jak trud. Mędrzec postępuje nie wedle praw stano-
wionych, lecz wedle prawa cnoty. Żeni się jedynie po
to, by mieć dzieci, łącząc się z najpiękniejszą kobietą,
i nie gardzi miłością, bo tylko mędrzec wie, kogo na-
leży kochać.
Diokles przypisuje mu także następujące powiedze-
nia: „Dla mędrca nic nie jest obce ani nic nie jest nie-
możliwe. Człowiek dobry zasługuje na miłość. Przyjaciół
szukaj wśród ludzi uczciwych. Sprzymierzeńcami na-
leży czynić ludzi dzielnych, a zarazem sprawiedliwych.
Cnota jest niezawodnym orężem, którego nikt ani nic
nie może odebrać. Lepiej z niewieloma dobrymi być
przeciw wszystkim złym niż z wieloma złymi przeciw
niewielu dobrym. Należy liczyć się z opinią nieprzyja-
ciół, bo oni pierwsi dostrzegą nasze błędy. Sprawiedli-
wego trzeba wyżej cenić niż krewnych. Cnota jest
ta sama u mężczyzny i u kobiety. To, co jest dobre,
jest piękne, a to, co złe, jest brzydkie. Za obce uważaj
wszystko, co złe. Wiedza jest twierdzą najpewniejszą,
której nie można zburzyć ani wziąć podstępem. Mur
obronny należy stworzyć we własnym nieodpartym
rozumowaniu".
312

Antystenes wykładał w gimnazjum Kynosarges nie-


daleko bram miasta i stąd niektórzy wywodzą nazwę
szkoły cynicznej. Jego samego zwano Zwyczajnym
Psem 1. Jak podaje Diokles, on pierwszy składał płaszcz
we dwoje i tak się tylko odziewał; nosił także torbę
i kij. O składaniu płaszcza we dwoje mówi także Neantes.
Sosikrates zaś twierdzi w trzeciej księdze Sukcesji
filozofów, że pierwszym, który zapuścił brodę oraz
nosił torbę i kij, był Diodor z Aspendos.
Teopompos chwali tylko jego jednego ze wszystkich
sokratyków; mówi, że był bardzo bystry, a dzięki
umiejętności współżycia z ludźmi osiągał zawsze to,
na czym mu zależało. Widać to z jego pism oraz
z Uczty Ksenofonta 2. Zdaje się, że od Antystenesa wy-
wodzi się najbardziej rygorystyczna postać stoicyzmu.
Dlatego epigramatyk Atenąjos tak mówi o stoikach:
O, znawcy opowieści stoickich, wy, co najlepiej
poznaliście zasady wyłożone w świętych księgach,
wedle których jedynym dobrem duszy jest cnota,
bo tylko ona ocala życie ludzi i państw.
Rozkosz cielesna natomiast, która dla innych ludzi
stanowi dobro najwyższe,
ma za sobą tylko jedną z cór Mnemozyny 3.

Od Antystenesa wywodzi się obojętność (άπάφεια)


Diogenesa, wstrzemięźliwość Kratesa, panowanie nad
sobą Zenona; to on stworzył podwaliny ich stylu życia.
Ksenofont mówi, że Antystenes był ujmujący w obco-
waniu z ludźmi i bardzo opanowany we wszystkich
sprawach.
1
Zwyczajny Pies — Άπλοκύων. Po grecku pies jest Κύων, gen. κυΐ'ός.
Gimnazjum Kynosarges ze świątynią Heraklesa znajdowało się w Atenach
w pobliżu wzgórza Likabetu.
2
Uczta 4 n.
3
Mianowicie Erato, muzę poezji miłosnej.
313

Pozostałe po nim pisma obejmują, jak się zdaje, dziesięć


tomów. W tomie pierwszym:
O wymowie, czyli o stylach
Ajas, albo inaczej Mowa Ajasa
Odyseusz, albo O Odyseuszu
Obrona Orestesa, czyli o piszących mowy sądowe
Izografial, Lizjasz i Isokrates
Przeciw mowie Isokratesa, zwanej „Mową bez powoływa-
nia się na świadków" 2.
W tomie drugim:
O naturze zwierząt
O płodzeniu dzieci albo o małżeństwie, traktat erotyczny
O sofistach, traktat fizjonomiczny
O sprawiedliwości i o męstwie, traktat protreptyczny
(ks. I i III)
O Teognisie (ks. IV i V poprzedniego).
W tomie trzecim:
O dobru
O męstwie
O prawie, czyli o państwie
O prawie, czyli o pięknie i sprawiedliwości
O wolności i niewoli
O wierności
O opiekunie, czyli o posłuszeństwie
O zwycięstwie, traktat ekonomiczny
W tomie czwartym:
Cyrus
Herakles Większy, czyli o sile
1
Ίσογραφία — pisarstwo podobne, transkrypcja, kopia.
2
Była to polemika z mową Isokratesa Przeciw Eutynusowi, bez powoły-
wania się na świadków (Αµάρτυρος).
314

W tomie piątym:
Cyrus, czyli o królestwie
Aspazja
W tomie szóstym:
Prawda
O prowadzeniu dyskusji, traktat refutacyjny
Saton1, czyli o refutacji (3 ks.)
O dialektach
W tomie siódmym:
O wychowaniu, czyli o nazwach (5 ks.)
O stosowaniu nazw, traktat erystyczny
O pytaniach i odpowiedziach
O mniemaniu i o wiedzy (4 ks.)
O umieraniu
O życiu i o śmierci
|sl-365O życiu pozagrobowym
O naturze (2 ks.)
Kwestie o naturze (2 ks.)
Mniemania, traktat erystyczny
Problemy uczenia się
W tomie ósmym:
O muzyce
O komentatorach
O Homerze
O niesprawiedliwości i bezbożności
O Kalchasie
O zwiadach
O rozkoszy
1
Saton jest przekręceniem imienia Platona, por. wyżej III 35 i przypis.
315

W tomie dziesiątym:
O Odysei
O kiju
Atena albo O Telemachu
O Helenie i Penelopie
O Proteuszu
Cyklop, czyli O Odyseuszu
O użyciu wina albo O pijaństwie, albo O Cyklopie
O Kirke
O Amfiaraosie
O Odyseuszu, Penelopie i psie.

W tomie dziesiątym:
Herakles albo Midas
Herakles albo O mądrości, albo O sile
Cyrus, czyli Kochanek
Cyrus, albo Zwiadowcy
Meneksenos, czyli O rządzeniu
Alkibiades
Archelaos, czyli O królestwie

Tak wygląda wykaz pism Antystenesa 1. Timon,


szydząc z Antystenesa z powodu wielkiej ilości pism,
nazywa go „wszechstronnym gadułą".
Antystenes umarł, złożony niemocą. Gdy Diogenes
przyszedł do Antystenesa, ten go zapytał: „Czy po-
trzebujesz przyjaciela?" Gdy zaś później znowu do
niego przyszedł, niosąc sztylet, a Antystenes powiedział:
„Co mnie uwolni od cierpień?" Diogenes, pokazując
sztylet, powiedział: „To". Wówczas Antystenes odparł:
„Powiedziałem od cierpień, a nie od życia". Zdawało

1
Wszystkie te pisma zaginęły, mamy tylko drobne fragmenty
316

się, że odtąd lżej znosił chorobę z miłości ku życiu.


Nasz wiersz dla niego tak brzmi:
Żyłeś jak pies, Antystenesie, psią miałeś naturę,
tylko że kąsałeś nie zębami, lecz słowem!
Umarłeś z osłabienia, ale co to ma za znaczenie, zapyta ktoś
snadnie.
Jakiegoś musimy mieć przewodnika, żeby zejść do Hadesu.

Było trzech innych Antystenesów: jeden ze szkoły


Heraklita, drugi z Efezu, trzeci z Rodos, historyk.
Ponieważ omówiliśmy filozofów, którzy byli uczniami
Arystypa i Fedona1, powiemy teraz o uczniach Anty-
stenesa — cynikach i stoikach. Do nich więc przecho-
dzimy.

Rozdział drugi

Diogenes
ok. 412—323 p. n. e .

Diogenes, syn bankiera Hikezjosa, urodził się w Sy-


nopie. Diokles podaje, że musiał uchodzić z miasta,
ponieważ ojciec jego, który zarządzał bankiem państwo-
wym, podrabiał pieniądze. Eubulides2 zaś w trakta-
cie O Diogenesie podaje, że czynił to sam Diogenes
i razem z ojcem poszedł na wygnanie. Wreszcie on
sam mówi w piśmie Pordalos, że podrabiał pieniądze.
Inni zaś podają, że gdy został mianowany zarządcą
mennicy, namawiali go do tego współpracownicy.
1
W księdze II.
2
Prawdopodobnie identyczny z Eubulidesem wymienionym w II 41
i VII 187 i Eubulosem wspomnianym w VI 30 — nie wiadomo jednak,
czy identyczny z Eubulidesem z Miletu, którego omawia się
w II 108—111.
317

Wtedy miał udać się do Delf czy też na Delos, ojczystą


wyspę Apollina, aby zapytać, czy ma uczynić to,
co mu doradzają. Gdy zaś wyrocznia dała odpowiedź
przyzwalającą, w której jednak była mowa „o tym,
co jest przyjęte w państwie" 1, nie był pewny, co ozna-
cza odpowiedź. Ostatecznie podrobił obiegową monetę,
a gdy to wyszło na jaw, został według jednych świadectw
skazany na wygnanie, a według innych, w obawie
przed karą sam dobrowolnie uciekł. Inni wreszcie
opowiadają, że podrabiał pieniądze, które otrzymywał
od ojca, i że ojciec jego umarł w więzieniu, Diogenes
zaś zdołał uciec do Delf i tam nie pytał o to, czy może
fałszować pieniądze, lecz o to, co ma uczynić, aby
osiągnąć największą sławę, i na to pytanie otrzymał
odpowiedź.
Przybywszy do Aten, udał się do Antystenesa,
a gdy ten go nie przyjął, ponieważ nikogo do siebie
nie dopuszczał, chciał wymóc to na nim swoją natar-
czywością. Kiedy zaś Antystenes zagroził mu kijem,
Diogenes nadstawił głowę, mówiąc: „Bij, bo nie
znajdziesz tak twardego drzewa, którym byś mógł
mnie odtrącić, dopóki do mnie mówisz". Od tego czasu
Diogenes słuchał wykładów Antystenesa, a ponieważ
był wygnańcem, żył bardzo skromnie.
Jak opowiada Teofrast w Mowie megarejskiej, Dio-
genes na widok przebiegającej myszy, która ani kry-
jówki nie szukała, ani nie lękała się ciemności, ani nie
pragnęła niczego z tego, co uchodzi za łakocie, znalazł
odpowiedni do okoliczności sposób życia. On pierwszy
składał płaszcz we dwoje, jak mówią, bo był biedny,

1
W oryginale: τθ πολιτικά ν νόµισµα, co może oznaczać obowią-
zujące w państwie zwyczaje czy ustrój, ale także monetę państwową.
318

i używał go też jako posłania, i nosił torbę, w której


miał pieczywo. W byle jakim miejscu załatwiał wszystkie
swoje sprawy: jadł, spał, rozprawiał. Pewnego razu
powiedział do Ateńczyków, wskazując na Krużganek
Zeusa i na Pompejonl, że zbudowali je dla niego na
mieszkanie. Tylko gdy był chory, chodził wspierając się
na kiju. Poza tym nosił stale kij, ale nie w mieście,
lecz wtedy, kiedy ruszał w drogę ze swoją torbą, jak
podają Atenodoros, który urzędował naówczas w Ate-
nach 2, retor Polyeuktos i Lizaniasz, syn Aischriona.
Diogenes napisał list do kogoś znajomego, aby mu się
wystarał o mieszkanie, a gdy ów zwlekał, zrobił sobie
mieszkanie z beczki w Metroonie 3, jak o tym sam pisze
w swoich listach. W lecie tarzał się na gorącym piasku,
w zimie zaś obejmował pieszczotliwie zaśnieżone
posągi, aby się na wszelki sposób hartować.
Z wielką pogardą odnosił się do innych, szkołę
Euklidesa 4 nazywał żółciową, a naukę Platona — mar-
nowaniem czasu5, konkursy dramatyczne na Dio-
nizjach — wielkim widowiskiem dla głupców, a dema-
gogów — sługami pospólstwa. Mówił także, że gdy widzi
w życiu sterników, lekarzy, filozofów, nazywa człowieka
istotą najmędrszą wśród istot żyjących, kiedy natomiast
widzi tłumaczy snów, wróżbiarzy i im podobnych
1
Krużganek Zeusa (∆ιός στοά) znajdował się w pobliżu agory. —
W Pompejonie przechowywano akcesoria na uroczystość procesji
Wielkich Panatenajów.
2
Prawdopodobnie omyłka kopisty, zamiast Atenodoros należy czytać
Olimpiadoros (polityk ateński IV/III w. p. n. e.).
3
W Metroon była świątynia Matki Bogów, Rei Kybeli, oraz archiwum
państwowe.
4
Tj. szkołę megarejską.
5
W oryginale gra słów: σχολή — χολή (szkoła — żółć) oraz: διατριβή —
κατατριβή (nauka — marnowanie czasu).
319

albo też ludzi chełpiących się czy to sławą, czy to pie-


niędzmi, wtedy nic nie wydaje mu się głupsze od czło-
wieka. Stale powtarzał, że aby żyć, trzeba albo mieć
rozum, albo trzymać w pogotowiu stryczek.
Gdy raz zobaczył, jak Platon na wystawnej uczcie
sięga po oliwki, zapytał: „Dlaczego, mędrcze, ty, który
pojechałeś aż na Sycylię dla wystawnych dań, nie
radujesz się nimi teraz, choć leżą przed tobą?"; gdy
zaś Platon odpowiedział: „Ależ, na bogów, Diogenesie,
głównie z oliwek i tym podobnych dań składało się
moje pożywienie", Diogenes odparł: „Po cóż więc
płynąłeś aż do Syrakuz? Czy wtedy ziemia attycka nie
rodziła oliwek?". Favorinus jednak w Historiach rozma-
itych powiedzenie to przypisuje Arystypowi. Innym
razem, jedząc suszone figi, spotkał Platona i zapytał
go: „Czy można cię poczęstować?" 1, a kiedy ten zabrał
się do jedzenia, rzekł: „Chciałem cię tylko poczęstować,
a nie oddać ci wszystkie". Pewnego razu, gdy Platon
zaprosił przyjaciół z dworu Dionizjosa, Diogenes,
chodząc po dywanach, powiedział: „Depcę próżność
Platona". Na co Platon odparł: „Jakże wielką pychę
okazujesz, Diogenesie, udając, że obca ci jest pycha".
Inni opowiadają, że Diogenes powiedział: „Depcę
pychę Platona", na co Platon miał odpowiedzieć:
„Ale inną pychą". Sotion zaś mówi o czwartej księdze
[Sukcesji], że to cynik Diogenes tak powiedział do Pla-
tona. Diogenes prosił raz Platona o wino, a niedługo
potem o suszone figi, ten zaś przysłał mu pełny dzban
wina, na co Diogenes powiedział: „Czy jeżeli się ciebie
zapytać, ile jest dwa i dwa, odpowiesz dwadzieścia?
1
W oryginale gra słów: µετασχεΐν — poczęstować — dosłownie
brać udział, uczestniczyć; aluzja do platońskiej teorii „uczestnictwa"
(µέτεξις) rzeczy konkretnych w ideach.
320

Tak więc ani nie dajesz tego, o co się ciebie prosi,


ani nie odpowiadasz na to, o co się ciebie pyta". Wykpi-
wał też Platona jako nieposkromionego gadułę.
Zapytany, gdzie w Grecji widzi się dobrych mężów,
odpowiedział: „Dobrych mężów nigdzie, natomiast
dobre dzieci w Sparcie". Gdy raz mówił o rzeczach
poważnych, a nikt go nie słuchał, zaczął gwizdać,
a gdy się ludzie zgromadzili wokół niego, łajał ich,
że na głupi żart zbiegli się skwapliwie, do rzeczy
poważnych natomiast ociągali się. Mówił także, że
ludzie idą w zawody ze sobą, gdy chodzi o kopanie
rowów i ćwiczenie sprawności nóg, ale nikt nie idzie
w zawody o to, by stać się doskonałym moralnie.
Dziwił się, że gramatycy tak starannie badają błądzenia
Odyseusza, własnych natomiast błędów nie widzą,
że muzycy zestrajają struny w lirze, a o harmonię
własnej duszy nie dbają, uczeni wznoszą oczy ku słońcu
i księżycowi, a nie widzą tego, co się dzieje pod ich
nogami, retorzy chętnie rozprawiają o sprawiedliwości,
ale bynajmniej sprawiedliwie nie postępują, ganią
skąpców, a sami nade wszystko lubią pieniądze. Po-
tępiał ludzi, którzy chwalą sprawiedliwych za to,
że gardzą bogactwem, sami jednak zazdroszczą bo-
gaczom. Gniewali go także ludzie, którzy składają
ofiary bogom, prosząc ich o zdrowie, a podczas samej
ofiary objadają się ze szkodą dla zdrowia. Podziwiał
niewolników, którzy, widząc objadających się panów,
nie ruszają zgromadzonych na stole potraw. Chwalił
tych, którzy zamierzają się żenić, ale się nie żenią,
i tych, którzy zamierzają wyruszyć na morze, ale nie
wyruszają, i tych, którzy zamierzają się zająć polityką,
ale się nią nie zajmują, i tych, którzy zamierzają
założyć rodzinę, ale nie zakładają, i tych, którzy go-
321

towi są obcować z możnymi, ale się do nich nie zbliżają.


Mówił, że nie należy podawać przyjaciołom ręki
z zaciśniętymi palcami. W Sprzedaniu Diogenesa Menip-
pos podaje, że uwięziony i wystawiony na sprzedaż
na pytanie, co umie robić, odpowiedział: „Rządzić
mężami". A do herolda powiedział: „Zapytaj, czy ktoś
życzy sobie kupić pana?" Kiedy nie pozwolono mu
usiąść, powiedział: „Nie szkodzi! Przecież ryby także
znajdują nabywców, chociaż leżą, a nie siedzą".
Mówił, że dziwi go, iż kupując garnek lub miskę,
ludzie pukają w nie, żeby je wypróbować, kupując
zaś człowieka poprzestają na obejrzeniu. Powiedział
do Kseniadesa, który go kupił, że musi go słuchać,
choć on jest niewolnikiem; wszakże gdy niewolnik
jest lekarzem albo kapitanem okrętu, należy mu się
posłuszeństwo. Eubulos w Sprzedaniu Diogenesa1 mówi,
iż Diogenes tak wychował dzieci Kseniadesa, że oprócz
innych umiejętności nauczyły się jeździć konno, strze-
lać z łuku i z procy oraz rzucać oszczepem, a w palestrze
nie pozwalał kierownikowi szkoły wychowywać chłop-
ców na atletów, lecz tylko stosować ćwiczenia, aby
nabrali zdrowej cery i tężyzny ciała. Jego wycho-
wankowie znali wiele utworów poetów i historyków,
a także utwory samego Diogenesa; robił dla nich
skróty, żeby im ułatwić zapamiętanie całego materiału.
W domu uczył ich, aby byli usłużni, zadowalali się
prostym posiłkiem, gasili pragnienie wodą, nosili
włosy ostrzyżone do skóry i bez żadnych ozdób. Wpro-
wadził też zwyczaj chodzenia bez chitonów i boso,
w milczeniu, tak aby w drodze każdy zwracał uwagę
tylko na siebie. Zabierał także chłopców ze sobą na
1
Por. wyżej przypis do VI 20.
322

polowanie. Toteż oni troszczyli się o Diogenesa i wsta-


wiali się za nim u rodziców. Jak mówią, Diogenes
był u Kseniadesa do późnej starości, a kiedy umarł,
pochowali go synowie Kseniadesa. Kiedy Kseniades
pytał go, jak chce być pochowany, Diogenes odpowie-
dział: „Głową na dół"; na pytanie zaś, czemu tego
pragnie, odpowiedział: „Bo wkrótce to, co jest na dole,
znajdzie się na górze". A miał na myśli to, że wówczas
wzmocnili się Macedończycy i z małego narodu
wydźwignęłi się na wyżyny. Gdy go raz ktoś wprowa-
dził do wspaniale urządzonego domu i pouczył, że nie
wolno pluć na posadzkę, odchrząknąwszy splunął
mu w twarz, mówiąc, że nie widzi odpowiedniejszego
miejsca na ten cel. Niektórzy mówią, że zrobił to Ary-
styp. Raz zawołał: „Chodźcie tu, ludzie!", a kiedy
się zbiegli, odpędzał ich kijem mówiąc: „Ludzi wołałem,
nie wyrzutków". Opowiada o tym Hekaton w pierwszej
księdze Chrei. Mówią także, że Aleksander miał po-
wiedzieć: „Gdybym nie był Aleksandrem, chciałbym
być Diogenesem".
Mówił, że ułomni nie są ludzie pozbawieni słuchu
i wzroku, ale ci, którzy nie mają torby1. Przyszedłszy
raz na zabawę młodych ludzi ostrzyżony tylko do połowy
głowy, jak opowiada Metrokles w Chreiach, został przez
nich obity. Wtedy wypisał nazwiska tych, którzy go
obili, na białej tablicy i powiesił ją sobie na szyi, tak
że ich w ten sposób ośmieszył, bo ich rozpoznano
i obito. Mówił, że jest psem, którego ludzie chwalą,
ale nikt z chwalących nie odważy się iść z nim na po-
lowanie. Gdy ktoś do niego powiedział: „W igrzyskach

1
W oryginale gra słów: ułomny (ανάπηρος) i bez torby (άνευ πήρας).
Nie mający torby, tzn. nie prowadzący życia cyników.
323

pytyjskich odnoszę zwycięstwa nad mężami", odparł:


„To ja odnoszę zwycięstwa nad mężami, ty zaś nad nie-
wolnikami l. Tym, którzy mu mówili: „Stary jesteś,
odpocznij", odpowiadał: „Gdybym był zawodnikiem,
to czy zbliżając się do mety miałbym zwolnić kroku,
czy raczej jeszcze bardziej przyśpieszyć?" Zaproszony
na przyjęcie, odpowiedział, że nie przyjdzie, bo po-
przedniego dnia gospodarz nie podziękował mu za
przybycie. Boso chodził po śniegu oraz robił podobne
rzeczy, o czym już wyżej była mowa. Próbował też
jeść surowe mięso, ale zaniechał. Raz zastał w oberży
mówcę Demostenesa, a gdy ten na jego widok cofnął
się w głąb sali, powiedział: „Tym bardziej będziesz
w oberży". Gdy cudzoziemcy wyrazili chęć zobaczenia
Demostenesa, powiedział wyciągając środkowy palec:
„Oto jest ateński przywódca ludu". Gdy człowiek,
któremu upadł chleb na ziemię, wstydził się go podnieść,
Diogenes, chcąc dać mu nauczkę, przywiązał sznur
do szyjki dzbana i ciągnął go przez całe przedmieście
Kerameiku. Mawiał, że postępuje tak jak dyrygenci
chórów, którzy podają ton wyższy, aby cały chór mógł
pochwycić właściwy ton. Twierdził, że większość
ludzi jest pozbawiona rozumu, że o różnicy stanowi
dla nich jeden palec: jeżeli ktoś idzie z wyciągniętym
palcem środkowym, uchodzi za szaleńca, a jeżeli
z wyciągniętym palcem wskazującym, za szaleńca nie
uchodzi. To, co przedstawia wielką wartość, powtarzał,
sprzedaje się za bezcen i na odwrót: tak więc sprzedaje
się posąg za 3000 drachm, a miarę pszenicy za 2 mie-
dziaki. Kiedy Kseniades go kupił jako niewolnika,
powiedział mu: „Bacz, abyś się nauczył wykonywać
1
W oryginale gra słów: άνδρες (mężowie) — άνδράποδα (niewolnicy).
324

rozkazy!" Gdy na to zaś Kseniades zacytował słowa


poety:
Ku źródłom płyną rzeki l

Diogenes odparł: „Gdybyś, będąc chorym, kupił


lekarza, czyżbyś jego nie słuchał? I czybyś powie-
dział: Ku źródłom płyną rzeki"? Pewien człowiek
chciał się uczyć u Diogenesa filozofii. Diogenes dał mu
śledzia do niesienia i kazał iść za sobą, ale tamten,
wstydząc się, odrzucił śledzia i odszedł. Po jakimś
czasie spotkał go i ze śmiechem powiedział: „Śledź
przeszkodził naszej przyjaźni". Diokles zaś inaczej to
opowiada. Ktoś odezwał się do Diogenesa: „Rozkazuj
nam, Diogenesie!" Diogenes wziął go ze sobą, dał mu
do niesienia kawałek sera za pół obola. Gdy zaś tamten
odmówił, Diogenes powiedział: „Kawałek sera za pół
obola przeszkodził naszej przyjaźni!"
Gdy raz zobaczył dzieciątko, które piło wodę z ręki,
wyrzucił z torby kubek mówiąc: „Dziecko prześcignęło
mnie w sztuce ograniczania potrzeb życiowych".
Wyrzucił też miseczkę, kiedy zobaczył, że dziecko,
zbiwszy naczyńko, jadło soczewicę z dołka wyżłobio-
nego w chlebie.
Rozumował w ten sposób: wszystko jest w ręku
bogów. Mędrcy są przyjaciółmi bogów, przyjaciele
zaś wszystko mają wspólne. Wszystko zatem należy do
mędrców. Widząc raz kobietę klęczącą przed bogami
w pozycji nieprzyzwoitej, chciał ją uwolnić od prze-
sądów, jak mówi Zoilos z Perge, podszedł do niej i po-
wiedział: „Czy nie lękasz się, kobieto, że może za tobą
stać bóg? Wszakże wszystko jest pełne bogów, a ty
1
Eurypides, Medea 410. To znaczy: dzieje się coś przeciwnego naturze.
325

zachowujesz się nieprzyzwoicie". Asklepiosowi ofia-


rował zabijakę, który miał zwyczaj bić ludzi pada-
jących na twarz przed bogiem. Zwykł był mówić,
że dotknęło go tragiczne przekleństwo, że jest jak
Bezdomny wygnaniec, człowiek bez ojczyzny,
żebrak, włóczęga, z dnia na dzień żyjący1.

Mówił jednak, że szczęściu może przeciwstawić od-


wagę, prawu — naturę, namiętności — rozum. Gdy
się wygrzewał na słońcu w Kraneionie 2, stanął przy nim
król Aleksander i powiedział: „Proś mię, o co chcesz!" —
Na co Diogenes: „Nie zasłaniaj mi słońca". Gdy
jakiś człowiek długo czytał swój utwór, ale widać już
było niezapisany koniec zwoju, Diogenes zawołał do
słuchaczy: „Odwagi, mężowie! Widzę ląd!" Komuś,
kto chciał mu udowodnić, że ma rogi, powiedział,
dotykając jego czoła: „Nie widzę" 3. Gdy ktoś mu po-
wiedział, że ruch nie istnieje, wstał i zaczął się prze-
chadzać 4. Do kogoś, kto mówił o zjawiskach niebieskich,
powiedział: „Kiedy wróciłeś z nieba?" Gdy pewien
nikczemny eunuch napisał na swoim domu: „Niechaj
nic złego tutaj nie wchodzi", Diogenes zapytał: „A któ-
rędy ma wchodzić pan domu?" Namaściwszy sobie
nogi wonnym olejkiem, powiedział, że zapach idzie
od głowy w powietrze, a od nóg do nosa. Gdy Ateń-
czycy uznali go godnym wtajemniczenia i mówili,
że w Hadesie wtajemniczeni mają pierwszeństwo,

1
Fragment nieznanego poety tragicznego (Nauck, T. G. F. Adesp.
284).
2
Gaj cyprysowy i palestra w Koryncie.
3
Aluzja do sofizmatu zwanego „Rogacz" lub „Rogi"; por. II 108,
VII 44 i 82,
4
Ruch negowali eleaci, zwłaszcza Zenon i jego szkoła.
326

powiedział: „Śmieszne byłoby zaiste, gdyby Agesi-


laos i Epaminondas pędzili życie pośmiertne w błocie,
a różni wtajemniczeni nicponie przebywali na wyspach
szczęśliwych". Na widok myszy, które się uwijały do-
okoła stołu, powiedział: „Oto i Diogenes żywi pasożyty".
Gdy Platon nazwał go psem, powiedział: „O tak,
bo wracam do tych, którzy mnie sprzedali". Gdy
wychodził z łaźni i ktoś go zapytał, czy wielu jest
ludzi w kąpieli, odpowiedział, że nie; a komuś, kto
zapytał, czy wielki tłum jest w kąpieli, odpowiedział,
że tak. Gdy Platon podał definicję „Człowiek jest
to istota żywa, dwunożna, nieopierzona" i tą definicją
chełpił się i zdobył poklask, Diogenes oskubał koguta
i zaniósł do szkoły na wykład Platona, mówiąc: „Oto
jest człowiek Platona". Odtąd do tej definicji dodawano
słowa: „o szerokich pazurach"1. Gdy go zapytano,
o jakiej porze dnia należy jeść śniadanie, odpowiedział:
„Jeżeli się jest bogatym, kiedy się chce, jeśli ubogim,
kiedy się może".
Widząc w Megarze, że owce są okryte skórami,
a pasące je dzieci są nagie, powiedział: „W Megarze
lepiej jest być baranem niż dzieckiem". Kogoś, kto go
potrącił drągiem i potem zawołał: „Uwaga", zapytał:
„Chcesz jeszcze raz mnie uderzyć?". Przywódców
ludu nazywał sługami pospólstwa, wieńce zaś prze-
kwitłą sławą. Za dnia chodził po mieście z zapaloną
lampką, mówiąc: „Szukam człowieka". Stał raz zlany
deszczem, a gdy wszyscy dookoła litowali się nad nim,
obecny przy tym Platon odezwał się: „Jeżeli chcecie
się nad nim litować, odejdźcie."2. Gdy ktoś uderzył go
1
W oryginale Πλάτων — πλατώνυχος, co jest aluzją do imienia
Platona.
2
Zęby nie ranić próżności Diogenesa, którą zarzucał mu Platon.
327

pięścią, zawołał: „Na Heraklesa! O jednej potrzebie


zapomniałem, o potrzebie chodzenia w hełmie". Gdy
Meidias uderzył go, mówiąc: „Trzy tysiące drachm
leży w banku dla ciebie", Diogenes wziął skórzane
rękawice i następnego dnia obił Meidiasa, mówiąc:
„A dla ciebie trzy tysiące ciosów". Gdy aptekarz
Lizjasz zapytał Diogenesa, czy wierzy w bogów, odpo-
wiedział: „Jak bym miał nie wierzyć, kiedy o tobie
wiem, że jesteś nienawistny bogom". Inni twierdzą,
że powiedział to Teodor. Na widok człowieka doko-
nującego ceremonii oczyszczania powiedział: „Nie-
szczęśniku! Czyż nie wiesz, że podobnie jak przez
oczyszczenie nie uwolnisz się od błędów gramaty-
cznych, tak też nie oczyścisz się z grzechów twego
życia!" Ganił modlitwy ludzi mówiąc, że proszą o to, co
im się dobre wydaje, a nie o to, co jest dobre naprawdę.
Do tych, którzy wpadają w trwogę z powodu snów,
mówił, że nie troszczą się o to, co czynią na jawie,
a robią wiele hałasu o to, co się im jawi we śnie. Gdy
herold na zawodach olimpijskich ogłosił: „Dioksippos
zwyciężył mężów!", Diogenes powiedział: „On zwy-
ciężył niewolników, ja zaś mężów" l.
Ateńczycy kochali Diogenesa: gdy więc jakiś chłopak
rozbił mu beczkę, wymierzyli mu chłostę, filozofowi
zaś ofiarowali inną beczkę. Dionizjos stoik mówi, że
wzięty do niewoli pod Cheroneą [338 p. n. e.] Diogenes
został zaprowadzony przed Filipa, który go zapytał,
kim jest, na co filozof odpowiedział: „Szpieguję twoją
nienasyconą zachłanność". Podziwiając jego odwagę,
Filip wypuścił go na wolność. Aleksander wysłał raz
list do Antypatra przez posłańca, który się nazywał

1
Por. wyżej przypis do VI 33.
328

Atlios1. Obecny przy tym Diogenes odezwał się:


Nędzny od nędznego przez nędznego do nędznego.

Gdy Perdikkas zagroził mu, że go zabije, jeżeli do


niego nie przyjdzie, odpowiedział: „Nic wielkiego nie
dokażesz! Bo i mucha, i pająk potrafią to samo zrobić.
Raczej uznaj za stosowne tak zrobić, abyś żyjąc beze
mnie, żył szczęśliwie". Często mówił głośno, że bogowie
dali ludziom życie łatwe, ale ludzie zatracili tę łatwość
życia, pożądając placków na miodzie, pachnideł
i tym podobnych rzeczy. Widząc kogoś, komu nie-
wolnik zawiązywał sandały, powiedział: „Będziesz
zupełnie szczęśliwy, kiedy i nos ci będą wycierać,
a nastąpi to, gdy utną ci ręce". Zobaczywszy raz
strażników skarbca świątyni prowadzących złodzieja,
który ukradł czarę, powiedział: „Wielcy złodzieje
prowadzą małego złodzieja". Widząc raz chłopca
rzucającego kamieniem w szubienicę, powiedział:
2
„Śmiało, kiedyś na pewno cel osiągniesz!" Do stojących
dookoła niego chłopców, którzy krzyczeli: „Uważajmy,
aby nas nie pokąsał!" — powiedział: „Dzieci, uspo-
kójcie się. Pies nie je botwinki". Do człowieka wylegu-
jącego się na lwiej skórze powiedział: „Przestań bez-
cześcić skórę dzielności". Do kogoś, kto nazwał Kal-
listenesa szczęśliwym i opowiadał, jakie wspaniałości
otrzymał od Aleksandra, powiedział: „Nieszczęsny
jest ten, kto na śniadanie i obiad je to, co smakuje
Aleksandrowi" 3.
Kiedy Diogenes potrzebował pieniędzy, mówił do
1
Άθλιος znaczy nędzny, nieszczęsny, marny.
2
Ściśle biorąc, mowa jest nie o szubienicy, lecz o krzyżu,(σταυρός),
na którym krzyżowano złoczyńców.
3
O losie, jaki spotkał Kallistenesa, por. wyżej V 5.
329

swoich przyjaciół, że nie prosi o pieniądze, ale żąda


ich zwrotu. Pewnego dnia masturbując się na placu
targowym oświadczył: „Gdybyż i głód można było
zaspokoić przez pocieranie pustego żołądka!" Zoba-
czywszy chłopaczka idącego w towarzystwie bogaczy
na ucztę, zatrzymał go i odprowadził do domowników,
którym kazał go strzec. Do zbyt wystrojonego mło-
dzieńca, który go o coś pytał; powiedział, że nie pier-
wej mu odpowie, aż ten rozebrawszy się nie okaże, czy
jest mężczyzną czy kobietą. Młodzieńcowi grającemu
w kottabos1 w łaźni powiedział: „Im lepiej grasz,
tym gorzej dla ciebie". Raz w czasie uczty współ-
biesiadnicy rzucili Diogenesowi kości jak psu, on zaś
jak pies oblał ich moczem.
Retorów i wszystkich, którzy popisywali się dla sławy
wymową, nazywał po trzykroć ludźmi, mając na myśli,
że są po trzykroć nieszczęśliwi. Bogatego nieuka
nazywał baranem ze złotym runem. Dostrzegłszy na
domu rozrzutnika napis: „Do sprzedania", powiedział,
zwracając się do domu: „Wiedziałem, że będąc tak
rozrzutnym, szybko wyrzucisz właściciela". Do mło-
dzieńca skarżącego się, że mnóstwo mężczyzn go za-
czepia, powiedział: „Przestań i ty dawać oznaki za-
chęty". O pewnym zakładzie kąpielowym, który
był brudny, powiedział: „Gdzie obmyją się ci, którzy
się tu kąpią?" Był pewien gruby kitarzysta, przez
wszystkich pogardzany, którego jeden tylko Diogenes
1
Gra towarzyska polegająca na wylewaniu resztek wina do krusz-
cowej miednicy przy jednoczesnym wymawianiu imienia ukochanej
osoby. Jeśli miednica zadrgała, był to znak jej wierności. Wprawny gracz
potrafił tak wylać wino, że miednica ani drgnęła, a to oznaczało prze-
cież niewierność. Jedynie w ten sposób można wytłumaczyć sens wypo-
wiedzi Diogenesa: „Im lepiej, tym gorzej".
330

chwalił. Gdy go pytano, dlaczego go chwali, powie-


dział: „Za to, że taki mając wygląd nie został bandytą,
lecz uprawia muzykę".
Innego kitarzystę, którego nikt nie chciał słuchać,
pozdrowił słowami: „Bądź pozdrowiony, kogucie!"
A gdy tamten się zdziwił, dlaczego go nazywa kogutem,
wyjaśnił: „Dlatego, że swoim śpiewem i graniem
wszystkich budzisz". Gdy pewien młodzieniec obnażył
się przed tłumem, Diogenes napełnił swą zapaskę
bobem i stanąwszy naprzeciw zaczął go chciwie jeść,
a gdy cały tłum zwrócił spojrzenie na niego, powiedział,
że jest to dziwne, iż wszyscy przestali patrzeć na obna-
żonego młodzieńca i patrzą na niego. Ktoś bardzo
przesądny powiedział do Diogenesa: „Jednym uderze-
niem rozpłatam ci głowę" — na co Diogenes: „A ja
jednym kichnięciem z twej lewej strony wprawię cię
w drżenie ze strachu" 1. Kiedy go Hegezjasz prosił,
aby pożyczył mu któreś ze swych pism, powiedział:
„Głupi jesteś, Hegezjaszu! Wszakże fig nie bierzesz
malowanych, lecz wolisz prawdziwe, natomiast mo-
gąc obcować z żywą filozofią, wolisz mieć spisaną" 2.
Komuś, kto mu wypomniał, że jest wygnańcem,
odpowiedział: „Ale właśnie dzięki temu, biedaku,
zostałem filozofem". A gdy ktoś wnet dodał: „Miesz-
kańcy Synopy skazali cię na wygnanie!", odpowiedział:
„A ja ich skazałem na pozostanie!" Widząc zwycięzcę
olimpijskiego pasącego trzodę, powiedział: „Prędko,
mój przyjacielu, spadłeś z igrzysk olimpijskich do ne-

1
Kichnięcie z lewej strony było uważane za zły znak.
2
W oryginale gra słów, ponieważ γράφω znaczy zarówno malować
i rysować, jak i pisać. Cynicy, wzorem Sokratesa, cenili przede wszystkim
nauczanie przez żywą rozmowę i przykład.
331

mejskich" l. Zapytany, dlaczego zapaśnicy są tak tępi


umysłowo, odpowiedział: „Dlatego, że są zbudowani
z mięsa wieprzowego i wołowego". Raz prosił, by mu
postawiono posąg, a zapytany, dlaczego o to prosi,
odrzekł: „Żeby się przyzwyczaić do odmowy swym
prośbom". Prosząc kogoś o wsparcie z powodu nędzy,
a czynił to po raz pierwszy, powiedział: „Jeżeli już
komuś udzieliłeś pomocy, udziel jej także mnie, jeżeli
zaś dotychczas nie robiłeś tego, zacznij ode mnie".
Zapytany przez tyrana, jaki spiż jest najlepszy do
sporządzenia posągu, odpowiedział: „Ten, w którym
odlano posągi Harmodiosa i Aristogeitona" 2. Zapytany,
jak-Dionizjos postępuje ze swymi przyjaciółmi, odpo-
wiedział: „Tak jak z workami na mąkę, pełne wiesza,
próżne wyrzuca". Pewien młody małżonek umieścił
nad drzwiami swego domu napis:
Syn Zeusa, piękny, zwycięski Herakles
tu mieszka i nic złego niech tu nigdy nie wchodzi.

Diogenes dopisał: „Po wojnie przymierze". Chciwość


pieniędzy uważał za źródło wszelkiego zła. Widząc
rozpustnika jedzącego w oberży oliwki, powiedział:
„Jeżeli w ten sposób jadłeś śniadanie, nie będziesz
potrzebował w ten sposób jeść obiadu". O ludziach
dobrych mówił, że są obrazami bogów. Miłość uważał
za robotę nierobów3. Na pytanie, co jest przykre
w życiu, odpowiedział: „Starość bez środków do życia".

1
W oryginale gra słów: do igrzysk nemejskich (επί τα Νεµέα) —
do pasania bydła (επί τδ νέµειν).
2
Harmodios i Aristogeiton byli czczeni jako tyranobójcy, którzy
wyzwolili Ateny od władzy Pizystratydów.
3
Tak usiłujemy oddać występującą w oryginale grę słów:
λαζόντων ασχολία ν.
332

Na pytanie, które z dzikich zwierząt najgorzej gryzie,


odpowiedział: „Spośród dzikich — sykofant, spośród
oswojonych — pochlebca". Widząc raz dwa bardzo
źle namalowane centaury, zapytał: „Który z nich jest
gorszy"1. Słowa wypowiadane dla przypodobania się
komuś nazywał stryczkiem smarowanym miodem.
Żołądek nazywał Charybdą majątku. Gdy usłyszał,
że fletnista Didymon został uwięziony za cudzołóstwo,
powiedział: „Już z racji swego imienia zasłużył sobie
na stryczek" 2. Na pytanie, dlaczego złoto jest blado-
żółte, odpowiedział: „Ze strachu przed ludźmi, którzy na
nie czyhają". Na widok kobiety niesionej w lektyce
powiedział: „Nie jest to klatka odpowiednia dla ta-
kiego zwierzęcia". Do zbiegłego niewolnika siedzą-
cego nad studnią powiedział: „Uważaj, abyś nie wpadł".
Widząc w łaźni chłopca, który zwykł kraść tam płaszcze,
zapytał: „Czy przyszedłeś namaścić się, czy po inny
"płaszcz?" 3 Na widok wiszących na drzewie oliwnym
kobiet zawołał: „Oby wszystkie drzewa rodziły takie
owoce!" Widząc złodzieja Aksjopistosa kradnącego
ubrania powiedział do niego:
Co robisz tutaj, bohaterze?
Czy jakiegoś trupa chcesz ograbić? 4

Na pytanie, czy ma córkę lub syna, odpowiedział


przecząco, a na dalsze pytanie: „Któż cię, gdy umrzesz,
pochowa?", odpowiedział: „Ten, kto będzie potrze-
1
W oryginale gra stów, ponieważ χείρων (gorszy) było również
imieniem jednego z Centaurów, Chirona.
2
Diogenes kojarzy imię ∆ιδύµων i διθύµω (= jądra).
3
W oryginale gra słów: έπ' αλειµµάτων (żeby namaścić się)
i έπ' αλλ' ίµάτιον, (po inny płaszcz).
4
Iliada X 343 i 387.
333

bował domu". Widząc pięknego młodzieńca, który


spał bez żadnej opieki, trącił go i powiedział:
Zbudź się, ażeby ci kto we śnie z tyłu nie wetknął oszczepu 1.

Do kogoś czyniącego kosztowne zakupy powiedział:


Wcześnie umrzesz, dziecko, tak na rynku przesiadując2.
Kiedy Platon rozprawiał o ideach i używał takich
nazw, jak „stołowość" i „kielichowość"3, Diogenes
powiedział: „Stół i kielich widzę, stołowości i kieli-
chowości natomiast w żaden sposób nie mogę dojrzeć".
Na to Platon odpowiedział: „Tak, bo masz oczy,
którymi widzisz stół i kielich, ale nie masz rozumu,
którym się widzi stołowość i kielichowość". Zapytany:
„Za jakiego człowieka uważasz Diogenesa?" odpo-
wiedział: „Za Sokratesa szalonego". Na pytanie,
jaka jest chwila najodpowiedniejsza do żeniaczki,
odpowiedział: „Dla młodych ludzi jest na to jeszcze
za wcześnie, dla starych już za późno". Na pytanie,
co by chciał mieć, gdyby miał otrzymać policzek,
odpowiedział: „Hełm". Do wystrojonego chłopca po-
wiedział: „Jeżeli to robisz dla mężczyzn, jesteś nie-
szczęśnikiem, jeżeli dla kobiet — niewolnikiem".
Widząc raz chłopca rumieniącego się powiedział:
1
Iliada VIII 95 i XXII 283.
2
Parodia wiersza Iliady XVIII 95.
3
W sensie „idei stołu" i „idei kielicha".
4
To zdanie różnie bywa interpretowane i tłumaczone. Czy podmio-
tem jest Diogenes, jak w innych zdaniach, gdzie niezaznaczenie podmiotu
oznacza, iż podmiotem jest omawiany właśnie filozof? Ale w takim razie
dlaczego Diogenes sam miałby nazwać siebie Sokratesem szalonym?
Skądinąd wiemy (od Eliana, Var. hist. XIV 33), że to Platon nazywał
Diogenesa Sokratesem szalonym (Σωκράτης µαινόµενος), toteż wydaje
się bardziej prawdopodobne, że podmiotem tego zdania jest Platon,
o którym była mowa w zdaniu poprzednim.
334

„Bądź dobrej myśli, rumieniec jest kolorem cnoty".


Usłyszawszy raz, jak dwaj prawnicy się sprzeczają,
potępił obu, mówiąc, że oskarżony wprawdzie ukradł,
ale oskarżyciel nic nie stracił1. Zapytany, jakie wino
najchętniej pija, odpowiedział: „Cudze". Gdy ktoś
zauważył: „Wielu z ciebie się śmieje", odpowiedział:
„Ale mnie ich śmiech nie dosięga". Kogoś, kto mu po-
wiedział: „Życie jest nieszczęściem", skorygował: „Nie
życie, ale złe życie jest nieszczęściem". Gdy mu dora-
dzono, aby szukał zbiegłego niewolnika, powiedział:
„Śmieszne by to było zaiste, gdyby Diogenes nie mógł
żyć bez Manesa, jeśli Manes może żyć bez Diogenesa".
Jedząc na śniadanie oliwki, między którymi były też
kawałki ciasta, odrzucił je mówiąc:
O gościu! Ustąp z drogi władcom2

A kiedy indziej [odrzucając właśnie oliwki] powie-


dział :
On wychłostał oliwkę 3.

Kiedy go zapytano, jakiego rodzaju jest psem, odpo-


wiedział: „Kiedy jestem głodny — maltańczykiem,
kiedy jestem syty — molossem. Psy te wielu ludzi
chwali, ale boją się brać je na polowanie, bo trudno
je utrzymać; podobnie ze mną nie możecie wytrzymać
z obawy przed przykrościami". Gdy go pytano, czy
mędrcy jedzą ciastka, odpowiedział: „Jedzą wszystko
jak wszyscy inni ludzie". Na pytanie, dlaczego daje
1
Scholiasta objaśnia to zdanie analogią do wykradzenia ognia
przez Prometeusza, o którym Lukian mówił, że była to wprawdzie
kradzież, ale okradzeni bogowie ognia przez to nie stracili.
2
Eurypides, Fenicjanki 40.
3
Parodia wierszy Mady V 366 i VIII 45.
335

się jałmużnę żebrakom, a me daje się jej filozofom,


odpowiedział, że ludzie liczą się z możliwością, że sami
będą kiedyś ułomni albo ślepi, nie spodziewają się na-
tomiast zostać filozofami. Raz prosił o coś skąpca,
a gdy ten ociągał się z udzieleniem pomocy, powiedział:
„Proszę cię o pieniądze na posiłek a nie na pogrzebl".
Łajany przez kogoś, że dopuścił się niegdyś fałszowania
pieniędzy, powiedział: „Był czas, kiedy ja byłem taki,
jaki ty jesteś teraz, ale jaki ja jestem teraz, ty nigdy
nie będziesz". Gdy mu ktoś inny wyrzucał to samo,
powiedział: „Kiedyś oddawałem mocz publicznie,
a teraz już tego nie robię".
Kiedy przyszedł do Myndos, na widok wielkich
bram miejskich, choć samo miasto było małe, zawołał:
„O, Myndejczycy, zamknijcie czym prędzej bramy,
aby miasto wam nie uciekło!" Widząc raz złodzieja,
który ukradł purpurę i został na kradzieży przyłapany,
rzekł:
Chwyciła go śmierć purpurowa, potężne przeznaczenie2.

Gdy go Krateros do siebie zaprosił, odpowiedział:


„Wolę raczej w Atenach sól lizać, niż ucztować przy
wspaniałym stole Kraterosa".
Przyszedł raz do retora Anaksymenesa, który był
bardzo gruby, i powiedział: „Daj i nam, biedakom,
trochę z twego brzucha, bo i sobie nieco ulżysz, i nam
dopomożesz". Pewnego razu przyszedł Diogenes na
wykład Anaksymenesa z solonym mięsem w rękach
i odwrócił w ten sposób uwagę słuchaczy od wykładu.
Gdy Anaksymenes się na niego oburzył, Diogenes
powiedział: „Zniszczyłem wykład mięsem solonym za
1
W oryginale gra słów: τροφή posiłek — ταφή (pogrzeb).
2
Iliada V 83
336

jednego obola". Ganiono go, że jadł na rynku, na co


odpowiadał: „Bo i na rynku byłem głodny". Niektórzy
opowiadają, że Platon widząc, jak Diogenes płucze
jarzyny, podszedł do niego i spokojnie powiedział:
„Gdybyś był dworzaninem Dionizjosa, nie płukałbyś
jarzyn". Na co równie spokojnie odparł Diogenes:
„A ty, gdybyś płukał jarzyny, nie musiałbyś być dwo-
rzaninem Dionizjosa1". Gdy mu ktoś powiedział:
„Wszyscy się z ciebie śmieją!", odrzekł: „A z nich
może osły się śmieją. Ale oni na osły nie zwracają
uwagi, jak ja nie zwracam uwagi na nich". Spotkawszy
raz młodzieńca studiującego filozofię, powiedział:
„Brawo! W ten sposób wielbicieli ciała zwracasz ku
pięknu duszy". Gdy ktoś podziwiał dary wotywne
składane [w świątyni] na wyspie Samotrake, Diogenes
powiedział: „Byłoby ich znacznie więcej gdyby wota
składali także ci, którzy się nie uratowali2", Niektórzy
przypisują tę wypowiedź Diagorasowi z Melos. Do
pięknego chłopca, który szedł na ucztę, powiedział:
„Wrócisz z uczty gorszy!" A kiedy nazajutrz ów młody
człowiek wrócił z uczty i powiedział: „Wróciłem i nie
jestem bynajmniej gorszy", Diogenes odparł: „Nie
stałeś się gorszym, ale Eurytionem"3. Raz prosił
o wsparcie niedobrego człowieka, a gdy ten mu powie-
dział: „Dam, jeśli potrafisz mnie przekonać", Dioge-
nes odrzekł: „Gdybym potrafił, tobym cię przekonał,
abyś się powiesił". Gdy powrócił ze Sparty do Aten,
1
Por. II 68 i 102.
2
W misteriach odbywających się na Samotrake składali ofiary
ludzie, którzy się uratowali na morzu w czasie burzy.
3
W oryginale gra słów: χείρων (gorszy) jest jednocześnie imieniem
najmądrzejszego z Centaurów, Eurytion natomiast jest najgłupszym
z Centaurów.
337

zapytał go ktoś: „Skąd i dokąd?" Odpowiedział na


to: „Z klubu męskiego do buduaru damskiego".
Gdy raz wrócił z igrzysk olimpijskich, na pytanie,
czy wielki był tłum, odpowiedział: „Tłum był wielki,
ale ludzi niewielu". Rozpustników porównywał do
drzew figowych rosnących na pochyłościach: owoców
ich człowiek nie kosztuje, zjadają je tylko kruki i sępy.
Gdy Fryne l ofiarowała w Delfach złoty posąg Afrodyty,
Diogenes — jak mówią — umieścił pod nim napis:
„Od rozwiązłości Greków". Raz stanął przed Dioge-
nesem Aleksander i powiedział: „Jestem Aleksander,
Wielki Król". Na to odrzekł Diogenes: „A ja jestem
Diogenes, pies". Gdy go zapytano, co robi, że nazywają
go psem, odpowiedział: „Schlebiam tym, którzy mi
coś dają, obszczekuję tych, którzy mi nic nie dają,
a złych gryzę". Raz zerwał z drzewa figowego figę,
a gdy mu strażnik powiedział, że na tym drzewie
niedawno powiesił się człowiek, odparł: „A zatem
oczyszczam drzewo". Na widok zwycięzcy olimpij-
skiego patrzącego z wielkim zainteresowaniem na he-
terę tak się odezwał: „Oto waleczny baran ciągniony
za szyję przez przypadkowo napotkaną dziewkę".
Piękne hetery, mawiał, są jak trucizna zaprawiona
miodem.
Gdy jadł na rynku śniadanie, stojący dookoła tłum
wołał: „Pies", „Wyście sami psy — odpowiadał — boście
mię obstąpili, gdy jem śniadanie". Gdy dwaj znie-
wieściali osobnicy chowali się przed nim, powiedział:
„Nie bójcie się, pies nie jada botwinki" 2. Zapytany,
skąd pochodzi chłopiec, o którym wiadomo było,

1
Znana kurtyzana ateńska.
2
Por. wyżej VI 45.
338

że się oddaje rozpuście, odpowiedział: „Jest tegeatą1".


Widząc nieudolnego zapaśnika, którego zatrudniono
jako lekarza, powiedział: „Cóż to, czy chcesz tych,
którzy cię kiedyś pokonali, teraz jako lekarz położyć?"
Widząc, jak syn hetery rzuca kamieniem w tłum,
powiedział: „Uważaj, bo możesz trafić w swego ojca!"
Kiedy pewien chłopiec pokazał Diogenesowi miecz,
który otrzymał w prezencie od swego miłośnika, usły-
szał: „Miecz ładny, ale rękojeść2 brzydka". Gdy
niektórzy chwalili człowieka, który go obdarował,
Diogenes powiedział: „A mnie nie chwalicie za to,
że zasłużyłem na dar?"
Ktoś zażądał od Diogenesa zwrotu płaszcza, a on
na to: „Jeżeliś mi płaszcz podarował, to stanowi
on moją własność, a jeżeliś mi go dał do używania,
to go właśnie używam". Kiedy młodzieniec, o którym
mówiono, że jest podrzutkiem, chwalił się, że ma złoto
w kieszeni płaszcza, „Dlatego zapewne — powiedział
Diogenes — podrzucasz go sobie na posłanie, kiedy
śpisz" 3. Gdy go zapytano, co mu dała filozofia, odpo-
wiedział: „Jeżeli nawet nic innego, to w każdym
razie to, że jestem przygotowany na wszelkiego ro-
dzaju los". Na pytanie, skąd pochodzi, odpowiedział:
„Jestem obywatelem świata 4". Widząc, że ktoś składa
ofiary, aby mu się urodził syn, powiedział: „Ale dla-

1
W oryginale gra stów: Τεγέα — nazwa miasta, τέγος — dom,
także dom publiczny.
2
W oryginale gra słów: λαβή — rękojeść, uchwyt, a także przyjmo-
wanie, branie, otrzymywanie.
3
W oryginale gra słów: ύποβέβληµένος — podłożony, podsunięty
także: podrzutek.
4
Κοσµοπολίτης (kosmopolita) — termin ten stworzyli cynicy, od
których przejęli go stoicy, a od nich Oświecenie.
339

czego nie składasz ofiar, aby twój syn był dzielnym


człowiekiem?"
Gdy go raz proszono o datek na ucztę składkową,
powiedział do przewodniczącego uczty:
Od wszystkich bierz datek, od Hektora wstrzymaj rękę1.

Nałożnice królów nazywał królowymi, gdyż królowie


czynią to, czego one chcą. Gdy Ateńczycy nadali
Aleksandrowi tytuł Dionizosa, Diogenes powiedział:
„A mnie zróbcie Serapisem"2. Gdy go ktoś ganił,
że chodzi do brudnych dzielnic, odpowiedział: „Słońce
wchodzi też do ustępów, a mimo to się nie brudzi".
Gdy jadł obiad w świątyni, odrzucał brudne kawałki
ciasta, które dostały się do jadła, ze słowami: „Do
świątyni nie śmie wejść nic brudnego". Komuś, kto
mówił: „Chociaż nic nie wiesz, filozofujesz" — odpo-
wiedział: „Jeżeli udaję mądrość, to właśnie to jest
filozofią". Człowiekowi, który przyprowadził do niego
na naukę syna, mówiąc, że jest bardzo zdolny i ma
bardzo dobry charakter, powiedział: „Po cóż więc
mnie potrzebuje?" O ludziach, którzy głoszą wzniosłe
zasady, ale wedle, nich nie postępują, mawiał, że niczym
się nie różnią od cytry, która wydaje dźwięk, ale sama
go nie słucha ani na jego piękno nie reaguje. Wchodził
do teatru wtedy, gdy inni wychodzili, a gdy go pytano,
dlaczego tak czyni, odpowiadał: „W całym moim
życiu tak postępuję". Widząc raz młodzieńca, który
się zachowywał jak kobieta, zapytał: „Czy nie wstyd
ci, że starasz się być gorszy, niż cię natura stworzyła?
Stworzyła cię mężczyzną, a ty zmuszasz się, żeby być
1
Iliada XVI 86.
2
Egipski bóg Serapis, grecki Pluton, był przedstawiany z głową
psa (także wilka lub lwa). Stąd pomysł Diogenesa.
340

kobietą?" Głupca strojącego psalterion1 zapytał: „Czy


nie wstyd ci, że umiesz stroić instrument z drzewa,
a nie potrafisz zestroić własnej duszy ze swym życiem?"
Ktoś mu powiedział: „Nie nadaję się do studium filo-
zofii!" Na to Diogenes: „Po cóż więc żyjesz, jeżeli
nie dbasz o to, aby żyć pięknie?" Człowieka, który nie
szanował własnego ojca, zapytał: „Czy nie wstyd ci
lekceważyć tego, dzięki komu sam siebie wysoko
cenisz?" Widząc młodzieńca dobrze wychowanego,
ale plotącego rzeczy nieprzyzwoite, powiedział: „Czy
nie wstydzisz się wyciągać ołowianego miecza z pochwy
z kości słoniowej?" Gdy mu zarzucano, że pije w oberży,
odpowiedział: „A przecież w golarni się golę!" Gdy mu
zarzucano, że przyjął dary od Antypatra, odpowiedział:
Nie należy odrzucać wspaniałych darów bogów2.
Kogoś, kto uderzył go drągiem i potem powiedział:
„Uważaj!" — uderzył kijem i powiedział: „Strzeż się!"
Kogoś, kto się zalecał do hetery, zapytał: „Po cóż,
biedaku, chcesz osiągnąć to, czego lepiej jest nie
osiągać?" Kogoś, kto się uperfumował, ostrzegał:
„Uważaj, aby od pięknego zapachu twojej głowy
nie zaczęło źle pachnąć twe życie!" Mówił, że słudzy
służą swoim panom, źli ludzie zaś swoim żądzom.
Na pytanie, skąd pochodzi nazwa niewolników
άνδράποδα, odpowiedział: „Bo istoty te mają nogi
ludzkie, ale duszę taką jak ty, który mnie o to pytasz" 3.
Człowieka rozrzutnego prosił o jedną minę. Na pytanie,
dlaczego innych prosi tylko o obola, a jego o całą minę 4,
1
ταλτηριον — instrument strunowy, rodzaj harfy.
2
Iliada III 65.
3
Aluzja do etymologii tego wyrazu pochodzącego od słów άνήρ (człowiek,
mąż) i πόδες (nogi).
4
Mina altycka miała 600 oboli.
341

odpowiedział: „Dlatego, że od innych spodziewam, się


wnet dostać znowu, natomiast czy od ciebić jeszcze
kiedyś dostanę, to tylko sam bóg wie". Gdy mu wyty-
kano, że on żebrze, a Platon nie żebrze, odpowiedział:
„On także żebrze, ale
nisko nachylając głowę, aby nie słyszeli inni" 1.
Zobaczywszy lichego łucznika, usiadł tuż obok
celu, mówiąc: „Aby być pewnym, że we mnie nie
trafi". Mówił, że rozkosz miłości okupuje się nieszczę-
ściem. Na pytanie, czy śmierć jest złem, odpowiedział:
„Jak może być złem, skoro wtedy, gdy nadchodzi, nie
odczuwamy już ani zła, ani dobra". Gdy Aleksander
stanął koło niego mówiąc: „Czy się mnie nie boisz?" —
Diogenes zapytał: „A czym jesteś? Czymś dobrym
czy czymś złym?" Gdy zaś Aleksander odpowiedział:
„Czymś dobrym", Diogenes odparł: „Czemuż więc
miałbym się bać tego, co dobre?" „Wykształcenie
(παιδεία), mówił, daje młodym rozwagę, starszym
pociechę, dla ubogich jest bogactwem, dla bogatych
ozdobą". Do rozpustnika Didymona, który leczył na
oko młodą dziewczynę, powiedział: „Patrz, abyś
lecząc dziewczęce oko nie zepsuł dziewicy2". Gdy
mu ktoś powiedział, że przyjaciele coś przeciw niemu
knują, rzekł: „Jak powinienem postępować, gdybym
miał tak samo traktować przyjaciół i nieprzyjaciół?"
Na pytanie, co jest w człowieku najpiękniejsze, odpo-
wiedział: szczerość w mówieniu. Przyszedłszy raz do
szkoły, w której było dużo posągów Muz, a mało

1
Odyseja I 157 i IV 70.
2
W oryginale gra słów: nie zepsuć dziewicy (την κόρη ν) może znaczyć też:
nie zepsuć źrenicy.
342

uczniów, powiedział: „Z bogami masz, nauczycielu,


wielu uczniów" 1.
Zwykł był czynić wszystko publicznie, a więc i czyn-
ności należące do dziedzin Demetry i Afrodyty. Uza-
sadniał to następującymi argumentami: „Jeżeli jedzenie
śniadania nie jest czymś niewłaściwym, to nie jest
też czymś niewłaściwym śniadanie na rynku, a jedzenie
śniadania nie jest czymś niewłaściwym, zatem śniadanie
na rynku nie jest czymś niewłaściwym. Nie jest więc
także rzeczą niewłaściwą masturbować się publicznie,
tak jak nie jest niewłaściwe pocierać żołądek, żeby poz-
być się uczucia głodu". Diogenesowi przypisuje się też
różne inne powiedzenia, ale jest ich za dużo, aby je
tu wyliczać.
Mówił, że istnieją ćwiczenia dwojakiego rodzaju,
psychiczne i fizyczne. Wyobrażenia (φαντασιαι), jakie
powstają w nas pod wpływem odpowiednich ćwiczeń
fizycznych, wyrabiają prężność ciała ułatwiającą prakty-
kowanie cnoty. Jedne bez drugich nie są doskonałe,
bo zdrowie i siła potrzebne są człowiekowi do wyko-
nywania powinności zarówno moralnych, jak i fizy-
cznych. Przytaczał przykłady, jak to dzięki ćwiczeniom
fizycznym łatwiej osiąga się doskonałość. Daje się to
zauważyć w rzemiosłach i innych sztukach: dzięki
ciągłej praktyce rzemieślnicy osiągają wielką zręcz-
ność. Fletniści i atleci przez ciągły trud doskonalą
się tak, że gdyby równie usilnie ćwiczyli się w dziedzinie
ducha, trud ich nie byłby daremny ani bezowocny.
Mówił, że w życiu w ogóle nie można nic osiągnąć
bez ćwiczenia. Ćwiczenie zaś pomaga wszystko prze-

1
"Z bogami" (συν ίεοΐς) może znaczyć: „wliczając bogów", ale także „z
pomocą bogów".
343

zwyciężyć. Ażeby żyć szczęśliwie, należy zamiast


trudów niepotrzebnych wybrać tylko trudy zgodne
z naturą (τους κατά φύσιν, scil. πόνους); nieszczęście
wynika tylko z braku rozumu. Gardzenie rozkoszą
można nauczyć się odczuwać jako największą przy-
jemność, bo podobnie jak ci, którzy przywykli żyć
wśród rozkoszy, niechętnie zmieniają tryb życia,
tak ci, którzy ćwiczą się w pogardzie rozkoszy, znajdują
w tym przyjemność. Tak nauczał Diogenes i zgodnie
ze swoją nauką postępował. Dopuścił się wprawdzie
fałszowania monety, ale dla niego ważne było nie
prawo stanowione, lecz prawo naturyl. Mówił, że
prowadzi życie tak samo jak Herakles, nad wszystko
przekładając wolność.
Twierdził, że wszystko należy do mędrców, i używał
w tym celu argumentów, któreśmy wyżej przytoczyli,
mianowicie: wszystko jest własno^'9ccią bogów, bogowie
są przyjaciółmi mędrców, przyjaciele mają wszystko
wspólne; a zatem wszystko należy do mędrców. Uważał,
że bez prawa nie ma ustroju państwowego, a wspólnota
miejska (το άστεΐον) ma sens tylko w ramach państwa
(πόλις) i musi być wspólnotą państwową. Prawo jest
zatem podstawą państwa.
Drwił z dobrego pochodzenia, sławy i wszystkich
podobnych rzeczy, nazywając je ozdobami, pod którymi
się kryje zło. Uważał, że jedynym państwem dobrze
urządzonym (δρθή πολιτεία) byłoby państwo obejmu-
jące cały świat. Był zdania, że kobiety powinny być
wspólne. Nie uznawał innego małżeństwa, jak tylko
takie, w którym mężczyzna zdołał nakłonić kobietę,

1
W oryginale gra słów: νόµισµα (= moneta, ale także prawo zwy-
czajowe, konwencja) — νόµος (= prawo). Por. wyżej VI 20 i przypis.
344

aby z nim żyła, i ona się na to zgodziła; dlatego też


uważał, że synowie powinni być wychowywani przez
oboje rodziców.
Nie jest rzeczą zdrożną — dowodził — ukraść coś
ze świątyni ani spożywać mięso jakiegokolwiek zwie-
rzęcia. Nie jest też bezbożnością spożywać mięso ludzkie,
jak to jest wiadomo z obyczajów innych ludów. Mówił
ponadto, że wedle prawdziwego sądu rozumu (τφ όρθφ
λόγφ) wszystko jest we wszystkim i przez wszystko
że w chlebie jest mięso, a w jarzynach jest chleb i w każ-
dym innym ciele poprzez niedostrzegalne pory przeni-
kają w formie pary cząstki wszystkich innych. Wykazuje
to w Tyestesie — jeżeli przypisywane mu tragedie są
rzeczywiście jego dziełem, a nie jego przyjaciela
Filiskosa z Eginy albo Pazifonta, syna Lukiana, który,
jak mówi Favorinus w Historiach rozmaitych, napisał
je po śmierci Diogenesa, Muzykę, geometrię, astrologię
i inne tym podobne nauki radził zaniedbywać, mówiąc
że nie są ani użyteczne, ani niezbędne.
Diogenes osiągnął nadzwyczajną ciętość w dyskusjach,
jak to wynika z tego, cośmy poprzednio już powiedzieli.
Nawet niewolę umiał znieść najszlachetniej. Kiedy
bowiem płynął do Eginy, schwytali go piraci, na których
czele stał Skirpalos1, zawieźli na Kretę i tam wystawili
na sprzedaż. Licytatorowi, który go zapytał, co umie
robić, odpowiedział: „Rządzić ludźmi". Potem wska-
zując na pewnego wspaniale ubranego Koryntyjczyka,
wyżej już wzmiankowanego Kseniadesa, powiedział:
„Temu mię sprzedaj. Ten będzie potrzebował pana".
Kseniades kupił więc Diogenesa i zawiózł do Koryntu,
1
Według Cicerona (De natura Deorum III 34, 83) pirat nazywał się
Harpalus.
345

gdzie powierzył mu wychowanie swoich dzieci, a za-


razem zarząd całego domu. Diogenes rządził wszystkim
w taki sposób, że Kseniades, gdziekolwiek był, mówił:
„Dobry duch wstąpił do mego domu". Kleomenes
w piśmie O wychowaniu mówi, że przyjaciele chcieli
wykupić Diogenesa, ale on miał powiedzieć, że są
naiwni, bo nie lwy są niewolnikami żywicieli, ale
niewolnikami lwów są ci, którzy dają im pożywienie.
Cechą niewolnika jest bać się, a ludzie boją się dzikich
zwierząt. Godny podziwu był dar przekonywania,
jaki posiadał i dzięki któremu każdego umiał ująć swoją
wymową. Opowiadają, że niejaki Onezikritos z Eginy,
który miał dwóch synów, wysłał jednego z nich, Andro-
stenesa, do Aten i młodzieniec słuchając wykładów
Diogenesa, już tam pozostał. Ojciec wysłał następnie
starszego syna, Filiskosa, o którym była wyżej wzmianka,
ale i ten dał się podobnie jak pierwszy zatrzymać.
Jako trzeci przybył fo Diogenesa sam ojciec, aby
razem z synami oddać się studium filozofii. Taki
czar magiczny wywierały słowa Diogenesa na słuchaczy.
Słuchał go także Fokion zwany „Zacnym", Stilpon
z Megary i wielu innych mężów stanu.
Opowiadają, że umarł dożywszy lat dziewięćdzie-
sięciu. O śmierci jego krążą różne pogłoski. Niektórzy
opowiadają, że zjadł surowe mięso polipa morskiego,
po którym dostał bólów wątroby, i że to właśnie stało
się przyczyną jego śmierci. Inni opowiadają, że umarł
przez wstrzymanie oddechu, jak podaje m. in. Kerkidas
z Megalopolis (albo z Krety), który w swoich meli-
jambach1 tak mówi:
1
Kerkidas wykładał doktrynę cyników w utworach wierszowanych,
na ogół jambicznych, które można było śpiewać (stąd nazwa) lub re-
cytować. Z melijambów zachowały się fragmenty.
346

Człowiek, który kiedyś był obywatelem Synopy,


chodził z kijem
i płaszczem złożonym we dwoje i żył powietrzem,
a umarł, wargi zaciskając zębami
i oddech wstrzymując. Był to prawdziwy Diogenes1,
syn Zeusa i pies niebiański.
Inni mówią, że Diogenes umarł od ugryzienia w nogę
przez psy, gdy kroił dla nich mięso polipa. Ale ci,
którzy go znali osobiście, jako przyczynę śmierci
przyjmują — jak podaje Antystenes w Sukcesji filo-
zofów — wstrzymanie oddechu. Przebywał bowiem
wówczas Diogenes w Kraneion gimnazjum w Ko-
ryncie. Według zwyczaju uczniowie przyszli do niego
rano i zastali go zawiniętego w płaszcz. Sądzili, że śpi,
chociaż nie należał do ludzi wysypiających się długo.
Ale kiedy odchylili płaszcz, stwierdzili, że nie oddycha.
Uznali więc, że sam zadał sobie śmierć, chcąc uciec
od dalszego życia. Potem powstał spór między uczniami,
kto ma Diogenesa pochować, a nawet doszło do walki
na pięści. Wtedy przyszli ich rodzice i przełożeni
i pod ich dozorem Diogenes został pochowany przy
bramie prowadzącej do Istmu. Postawiono mu obelisk,
a na nim psa z paryjskiego marmuru. Później jego
rodacy uczcili go spiżowym posągiem z następującym
napisem:

I spiż starzeje się pod wpływem czasu, ale twojej sławy,


Diogenesie, nie zatrze nawet wieczność.
Bo ty jeden nauczyłeś śmiertelnych,
jak żyć samowystarczalnie i najlepiej.

1
∆ιογένης — dosłownie: z Zeusa zrodzony. Por. wyżej V 18 i przypis.
347

Jest także i nasz epigramat w metrum prokeleusma-


tycznym1:
Diogenesie, powiedz, co zawiodło cię do Hadesu?
Kły wściekłego psa mnie tam zawiodły.

Niektórzy opowiadają, że przed śmiercią Diogenes


polecił pozostawić swoje ciało bez pogrzebu, aby dzikie
zwierzęta miały z niego pożytek, albo rzucić je do jamy
i tylko lekko przysypać ziemią. Są wreszcie i tacy,
co mówią, że życzył sobie, żeby wrzucono go do rzeki
Illissos2, aby był jeszcze pożyteczny swoim braciom.
Demeterios w Pisarzach o tym samym imieniu pisze,
że w tym samym dniu umarł Aleksander w Babi-
lonie i Diogenes w Koryncie. Diogenes żył jeszcze
jako starzec w czasie sto trzynastej Olimpiady
[328—325 p. n. e.].
Wymienia się następujące jego pisma:
Dialogi:
Kefalion
Ichtyas
Kolojos (Kawka)
Pordalos
Lud ateński
Państwo
Etyka
O bogactwie
O miłości
Teodor
Hypsjas
Arystarch
1
Prokeleusmatyk składa się z czterech zgłosek krótkich i zastępuje
spondej, daktyl lub anapest.
2
W Attyce.
348

O śmierci
Listy.
Siedem tragedii:
Helena
Tyestes
Herakles
Achilles
Medea
Chryzyp
Edyp.
Sosikrates jednak w pierwszej księdze Sukcesji oraz
Satyros w czwartej księdze Żywotów mówią, że pisma
te nie pochodzą od Diogenesa: tragedie przypisują
Filiskosowi z Eginy, przyjacielowi Diogenesa. Sotion
natomiast w siódmej księdze przypisuje Diogenesowi
tylko następujące pisma:
O cnocie
O dobru
O miłości
Żebrak
Tolmaios
Pordalos
Kassander
Kefalion
Filiskos
Arystarch
Syzyf
Ganymedes
Chreje
Listy.
Było pięciu Diogenesów: pierwszy, z Apollonii, zajmujący się
filozofią przyrody; początek jego traktatu tak brzmi: „Jeżeli się
zaczyna jakąkolwiek mowę,
349

zdaje się, że trzeba oprzeć początek na niewątpliwej


podstawie"; drugi, z Sykiomi, autor pisma o Pelopo-
nezie; trzeci — nasz Diogenes; czwarty — stoik uro-
dzony w Seleucji, zwany także Babilończykiem ze
względu na bliskość położenia obu miejscowości;
piąty, z Tarsu, pisał o zagadnieniach poezji, usiłując
je rozwiązać.
O Diogenesie filozofie mówi Atenodoros w ósmej
księdze Przechadzek filozoficznych, że aż błyszczał od nad-
miernego używania olejków.

Rozdział trzeci

Monimos
ok. r. 340 p. n. e.
Monimos z Syrakuz, uczeń Diogenesa, był wedle
Sosikratesa w służbie u pewnego bankiera w Koryncie.
Do niego przychodził często Kseniades, ten, który
kupił Diogenesa, i tak opowiadał o jego doskonałości
w czynach i słowach, że wzbudził w Monimosie zachwyt
dla Diogenesa. Od tej pory zaczął udawać obłąkanego,
rozrzucał monety i wszystkie pieniądze, jakie leżały
w kantorze, aż wreszcie pan go usunął ze służby.
Wtedy natychmiast zgłosił się na naukę do Diogenesa.
W zachowaniu naśladował również Kratesa cynika
i jemu podobnych, tak że jego pan utwierdził się w prze-
konaniu, że Monimos jest niespełna rozumu.
Stał się człowiekiem znanym do tego stopnia, że
wspomina o nim komediopisarz Menander. W jednej
ze swych komedii pod tytułem Stajenny tak o nim po-
wiedział:
350

A. Był też, Pilonie, Monimos,


mędrzec, ale już nie tak sławny.
B. Ten, co chodził z torbą?
A. Nawet z trzema torbami. A to, co mówił,
w niczym nie przypominało, na Zeusa,
zasad takich jak: „Poznaj samego siebie". Wyższy był
ponad to ten brudny żebrak,
który mówił, że wszelkie wysiłki ludzkie czcze są i głupie.
Monimos był człowiekiem bardzo surowym, gardził
opinią ludzką i szukał tylko prawdy. Napisał szereg
utworów żartobliwych kryjących myśli poważne oraz
traktat O popędach (w 2 księgach) i Zachętę do filozofii.

Rozdział czwarty

Onezikritos
ok. r. 330 p. n. e.

Według niektórych Onezikritos pochodził z wyspy


Eginy, a wedle Demetriosa z Magnezji — z wyspy
Astypalai. Był jednym ze sławnych uczniów Diogenesa.
Życie jego jest podobne do życia Ksenofonta. Ten
ostatni bowiem brał udział w wyprawie wojennej
z Cyrusem, Onezikritos zaś z Aleksandrem. Ksenofont
napisał O wychowaniu Cyrusa, Onezikritos zaś opisał,
jak wychowywany był Aleksander. Pierwszy wy-
chwalał Cyrusa, drugi — Aleksandra. Ich sposób
pisania jest również podobny, z tym że naśladownictwo
zawsze trzeba stawiać niżej od pierwowzoru.
Uczniami Diogenesa byli także: Menander z przy-
domkiem Drymos (Dębina), wielbiciel Homera, He-
gezjasz z Synopy, z przydomkiem Klojos (Obroża)
i wyżej wspomniany Filiskos z Eginy.
351

Rozdział piąty

Krates
ok. r. 328 p. n. e.

Krates, syn Askondasa, pochodził z Teb. Należał


do bardziej znanych cyników. Hippobotos jednak
twierdzi, że był uczniem nie Diogenesa, ale Brizona
z Achai1. Przypisują mu takie oto żartobliwe wiersze:
Pera2 — to miasto wśród ciemnych oparów 3,
piękne, żyzne, morzem oblane, nie mające nic takiego,
co by ściągało głupców, pasożytów,
rozpustników szukających rozkoszy zmysłowych.
Ale rośnie tam tymianek i czosnek, i figi, i zboże
w takiej obfitości, że ludzie nie muszą o nie walczyć
i nie noszą też broni dla zdobycia pieniędzy lub sławy.

A oto znany ustęp z jego zapisków:


Dla kucharza min dziesięć, drachmę lekarzowi,
pochlebcy pięć talentów, doradcy grosza tylko,
kochance jeden talent, trzy obole filozofowi.

Nazywano go także Odźwiernym, ponieważ otwierał


drzwi wszystkich domów, wchodził i beształ mieszkań-
ców. Pozostał po nim także taki wiersz:
Tyle mam, ilem się wyuczył i przemyślał, i od Muz
dowiedział się czcigodnych: wszystko inne to marność.

Filozofia, powiadał, nauczyła go


Zadowalać się miarką bobu i o nic się więcej nie troszczyć.

Nie należy mylić go z Brizonem z Heraklei, którego Diogenes


wymienia jako nauczyciela Pyrrona (IX 61), prawdopodobnie iden-
tycznym z Brizonem wymienionym I 16.
2
Πήρα (Πήρη) to miasto w Beocji, blisko Teb, może miasto rodzinne
Kratesa, ale także torba żebracza, jaką nosili cynicy.
3
Jest to parodia Odysei ΧΤΧ 172 nn., gdzie mowa jest o Krecie.
352

I tę myśl mu się przypisuje:


Głód gasi miłość, a jeśli nie głód, to czas:
jeżeli one nie pomogą — pozostaje pętla.

Był w kwiecie wieku w czasie sto trzynastej Olim-


piady [328—324 p. n. e.]. Antystenes podaje w Suk-
cesji filozofów, że Krates zdecydował się na przystąpienie
do szkoły cyników, kiedy w pewnej tragedii zobaczył
Telefosa trzymającego w ręce koszyk na ryby i w ogóle
będącego w pożałowania godnym stanie. Spienię-
żywszy cały majątek — a pochodził z majętnej rodziny—
zebrał około 200 talentów i rozdzielił je między rodaków,
a sam poświęcił się całkowicie filozofii, jak o tym wspo-
mina komediopisarz Filemon, który tak mówi o kimś:
W lecie nosił płaszcz ciepły wełniany,
aby być jak Krates, a w zimie tylko łachman.

Diokles opowiada, że Krates usłuchał Diogenesa,


który mu radził, aby swoją ziemię zostawił na pastwisko
dla owiec, a pieniądze, jakie ma, wrzucił do morza.
Powiadają, że w domu Kratesa mieszkał przez pewien
czas Aleksander, jak przedtem w domu Hipparchii
Filip. Krates często odpędzał kijem krewnych, którzy
przychodzili, żeby go odwieść od jego sposobu życia,
i był nieustępliwy w wierności swoim zasadom. Deme-
trios z Magnezji mówi, że Krates złożył swoje pieniądze
u pewnego bankiera i polecił, aby wydał je jego dzieciom,
jeśli będą ludźmi niewykształconymi, jeśli zaś poświęcą
się studiom filozofii, aby rozdzielił je między pospól-
stwo, bo ci, co filozofują, nie potrzebują pieniędzy.
Erastostenes opowiada, że Krates miał z Hipparchią,
O której będzie niżej mowa, syna imieniem Pazikles,
a gdy ten wyszedł z wieku efeba, zaprowadził go do
353

domu publicznego, powiedział, że tam ojciec jego


znalazł sobie żonę, i pouczał, że cudzołóżcy nadają się
na bohaterów tragedii, czeka ich bowiem wygnanie
lub śmierć, ci zaś, którzy mają stosunki z heterami,
dostarczają tylko materiału do komedii, gdyż z głupoty
lub pijaństwa tracą rozum.
Krates też miał brata imieniem Pazikles, który był
uczniem Euklidesa.
Zabawną rzecz opowiada o nim Favorinus w drugiej
księdze Pamiętników, mianowicie, że prosząc o coś kie-
rownika gimnazjum, objął go za pośladki, a gdy ten
się oburzył, powiedział: "Czy nie jest to tak samo
twoje ciało jak kolana?" Mówił, że niepodobna zna-
leźć człowieka bez błędu, tak jak owocu granatu,
w którym nie byłoby zepsutego bodaj jednego
ziarnka. Gdy pewnego razu uraził kitarzystę Nikodro-
mosa i dostał od niego policzek, który pozostawił ślad,
przywiązał do czoła tabliczkę z napisem: „Zrobił to
Nikodromos". Zwykł był obelżywie odzywać się do
prostytutek, aby się przyzwyczaić do wyzwisk. Gdy
Demetrios z Faleronu przysłał mu chleb i wino,
Krates czynił mu wyrzuty mówiąc: „Oby źródła
dawały także i chleb". Z tego widać, że pijał wodę.
Zatrzymany przez ateńską policję miejską za to,
że nosił ubranie z najcieńszego muślinu1, powiedział:
„Dowiodę wam, że i Teofrast ubiera się w muślin".
A gdy nie wierzyli, zaprowadził ich do fryzjerni i po-
kazał Teofrasta w lnianej narzutce. Gdy w Tebach
kierownik gimnazjum wychłostał Kratesa — niektórzy
mówią, że uczynił to Eutykrates w Koryncie — a potem

1
Była to tkanina sprowadzana z Indii; Krates tak kosztownie ubierał się w
młodości.
354

ciągnął go za nogę, filozof powiedział spokojnie:


Za nogę chwytając, wyrzucił za święty próg1.
Diokles natomiast mówi, że wyrzucił go Menedemos
z Eretrii. Ponieważ był przystojny i, jak się zdaje,
podobał się Asklepiadesowi z Fliuntu, Krates ująwszy
go za uda powiedział: „Tu w środku jest Asklepiades".
Rozgniewany Menedemos wyrzucił go za nogi z domu
i wówczas Krates miał powiedzieć powyższe słowa.
Zenon z Kition opowiada w Chrejach, że Krates
bezmyślnie podszył płaszcz owczą skórą, co wyglądało
tak brzydko, że gdy wykonywał ćwiczenia gimnastyczne,
wywoływał powszechny śmiech. Wyciągając ręce zwykł
był mówić: „Śmiało, Kratesie, to dobre dla twoich
oczu i twego ciała! Zobaczysz tych, którzy się z ciebie
śmieją, złożonych chorobą. Ciebie będą chwalić jako
szczęśliwego, siebie zaś będą ganić za ociężałość".
Mówił, że dopóty trzeba się uczyć filozofii, aż człowiek
zrozumie, że wodzowie wojenni są poganiaczami osłów.
Mówił, że ci, którzy żyją wśród pochlebców, są równie
bezbronni jak cielęta pośród wilków; tak samo nie mają
nikogo, kto by im pomógł, lecz są otoczeni wrogami.
Gdy czuł, że chwila śmierci się zbliża, śpiewał sam sobie
żałobną pieśń:
Schodzisz więc, kochany, zgięty staruszku,
idziesz do domu Hadesa, wiekiem zgarbiony.
Był bowiem zgarbiony ze starości.
Gdy Aleksander go zapytał, czyby chciał, aby
zostało odbudowane jego miasto ojczyste, odpowiedział:
"I po co? Żeby jakiś inny Aleksander znowu je zburzył?"

1
Iliada I 591.
355

Mawiał, że niesława i ubóstwo są jego ojczyzną, nie


narażoną na przeciwności losu, i że rodakiem jego jest
Diogenes niedostępny zawiści. Wspomina o nim Menan-
der w swoich Bliźniaczkach:
Pójdziesz wraz ze mną, z jednym płaszczem,
jak kiedyś żona z cynikiem Kratesem.
On to wydając córkę za mąż
mówił, że jest to próba na trzydzieści dni.

A teraz przechodzimy do uczniów Kratesa.

Rozdział szósty

Metrokles
ok. r. 300 p. n. e.
Metrokles z Maronei, brat Hipparchii, był najpierw
słuchaczem Teofrasta, perypatetyka, ale miał tak słabe
zdrowie, że raz w czasie wykładów nie zdołał opanować
odezwania się żołądka. Wtedy ze wstydu zamknął
się w domu i chciał umrzeć śmiercią głodową. Powia-
domiony o tym Krates przyszedł do niego i usiłował
go pocieszyć. Zjadłszy umyślnie przedtem bób, dowodził,
że nic złego Metrokles nie zrobił, byłaby to bowiem
rzecz dziwna, gdyby wiatrów rodzących się zgodnie
z naturą nie wydzielał. Na koniec sam pierdnął i w ten
sposób zupełnie go już podniósł na duchu. Odtąd
Metrokles słuchał wykładów Kratesa i stał się filozofem.
Hekaton w pierwszej księdze Chrei mówi, że Metro-
kles spalił swoje pisma ze słowami:
Są to złudne majaki jonów w podziemiu.
356

Inni mówią, że spalił notatki z wykładów Teofrasta


mówiąc:
Przybądź tu, Hefajstosie, Tetyda tu na cię czeka 1.
Mówił, że jedne rzeczy można nabyć za pieniądze,
jak na przykład dom, inne tylko po długim czasie
i pracy, np. wykształcenie. Bogactwo jest szkodliwe,
jeżeli się go nie używa godziwie.
Umarł ze starości, udusiwszy się.
Uczniami jego byli: Teombrotos i Kleomenes.
Teombrotos miał za ucznia Demetriosa z Aleksandrii,
Kleomenes zaś — Timarchosa z Aleksandrii i Eche-
klesa z Efezu. Ten ostatni jednak słuchał także wykładów
Teombrotosa, którego uczniem był Menedemos, o którym
będzie jeszcze mowa. Wśród cyników sławny był
także Menippos z Synopy2.

Rozdział siódmy

Hipparchia
ok. r. 300 p. n. e.

Nauka Kratesa pociągnęła także Hipparchię, siostrę


Metroklesa. Oboje pochodzili z Maronei. Ujęły ją
mowy Kratesa i tryb jego życia, tak że ani bogactwo,
ani szlachetne pochodzenie, ani uroda innych zalotni-
ków nie mogły jej oderwać od Kratesa. Stał się dla niej
wszystkim. Groziła rodzicom, że odbierze sobie życie,
1
Iliada, XVIII 392. W Iliadzie Tetyda prosi Hefajstosa, by zrobił
nową zbroję dla Achillesa. Tutaj Hefajstos oznacza ogień, a Tetyda -
jako boginka morska — wodę (w wykładach Teofrasta).
2
Właściwie z Gadary. Menippos urodził się w Gadarze (w Fenicji);
jako niewolnik dostał się do Synopy, gdzie został potem wyzwolony.
357

jeżeli nie dadzą jej za żonę Kratesowi. Rodzice prosili


Kratesa, aby odwiódł ich córkę od jej zamiaru, a on
uczynił rzeczywiście wszystko, by ją zniechęcić do siebie,
gdy jednak nie słuchała go, wstał i kładąc przed
nią swoje rzeczy, powiedział: „Taki jest twój narze-
czony. Oto cały jego dobytek. Zastanów się nad tym.
Nie będziesz towarzyszką mojego życia, jeśli nie po-
trafisz żyć tak jak ja". Hipparchia dokonała wyboru,
przywdziała taki sam strój, wszędzie chodziła z mężem,
pokazywała się z nim publicznie i na ucztach. Kiedyś
przyszła na ucztę do domu Lizymacha i tam zakpiła
z Teodora, zwanego Ateistą, dając mu następujący so-
fizmat do rozwiązania: „To, co nie jest niesprawiedliwe,
jeżeli to czyni Teodor, nie może być nazwane niespra-
wiedliwym, jeżeli to czyni Hipparchia. Teodor nie postę-
puje niesprawiedliwie, bijąc sam siebie, więc i Hip-
parchia, bijąc Teodora, nie postępuje niesprawiedliwie".
Teodor nie umiał nic odpowiedzieć, ale zerwał z niej
suknię; Hipparchia jednak nie przestraszyła się ani
się nie zmieszała jako kobieta. Ale gdy Teodor jej
powiedział:
Czy to ona od stolika odeszła tkackiego? l
odparła: „Tak, to ja, Teodorze. Ale nie bierz mi tego
za złe; czas, który bym poświęcała tkactwu, zużyłam
na zdobycie wykształcenia". Są także inne bardzo
liczne opowieści o tej kobiecie-filozofie.
Miała po Kratesie2 pozostać jedna księga Listów,
w których znakomicie filozofuje, i to w stylu podobnym
do stylu Platońskiego. Pisał również tragedie utrzy-
1
Eurypides, Bacch. 1236.
2
Zaczynający się tu ustęp powinien się znaleźć w rozdziale 5, poświę-
conym Kratesowi.
358

mane w stylu najwznioślejszej filozofii; świadczy o tym


na przykład ten oto wstęp:
Nie mam własnego pałacu ani nawet skromnej chaty.
Cała ziemia jest dla nas miastem i domem,
w którym zawsze znajdziemy schronienie.

Umarł doczekawszy późnego wieku i został pochowany


w Beocji.

Rozdział ósmy

Menippos
III w. p. n. e.

Menippos, również cynik, pochodził z Fenicji i, jak


mówi Achaikos w Etyce, był niewolnikiem. Diokles
zaś podaje, że jego panem był obywatel Pontu, który
nazywał się Baton. Menippos był zachłanny na pie-
niądze i tak natarczywie umiał o nie zabiegać, że w końcu
udało mu się za pieniądze uzyskać obywatelstwo
tebańskie. Mówią, że nie pozostawił po sobie nic po-
ważnego. Książki jego, pełne dowcipów, podobne są
do pism Meleagra, który się na nim wzorował. Hermip-
pos powiada, że Menippos pożyczał pieniądze na dni
i dlatego nazywano go Dniówkowym Lichwiarzem,
pożyczał też pieniądze na ubezpieczenia okrętowe
i pod zastaw, tak że zebrał ogromny majątek. Na koniec
został jednak obrabowany ze wszystkiego i z rozpaczy
się powiesił. Ułożyłem na niego żartobliwy wiersz:
Fenicjanin z rodu, ale pies kreteński,
lichwiarz, co na dni pożyczał, i stąd jego przezwisko.
Wiesz pewnie, kto to był? — To Menippos!
Gdy w Tebach go okradziono.
359

tak że wszystko stracił, zapomniał o zasadach cynika


i powiesił się.
Niektórzy twierdzą, że przypisywane mu dzieła nie
od niego pochodzą, lecz są utworami Kolofończyków
Dionizjosa i Zopyrosa, którzy pisali dla zabawy i dawali
te niepoważne utwory Menipposowi jako temu, który
potrafi je uporządkować.
Menipposów było sześciu: pierwszy — autor pisma
o Lidyjczykach i wyciągu z Ksantosa, drugi — nasz
Menippos, trzeci — sofista działający w Stratonice, po-
chodzący jednak z Karu, czwarty — rzeźbiarz, i wresz-
cie piąty i szósty — malarze, o których wspomina
Apollodor.
Pozostało po nim trzynaście ksiąg:
Rozmowy umarłych
Testamenty
Domniemane listy bogów
Przeciw filozofom przyrody, uczonym i gramatykom
O narodzinach Epikura
Obrzędy dwudziestego dnia miesiąca obchodzone przez
Epikurejczyków
i inne.

Rozdział dziewiąty

Menedemos
III w. p. n. e.
Menedemos był uczniem Kolotesa z Lampsaku.
Jak opowiada Hippobotos, posunął się do takiego
stopnia dziwactwa, że chodził ubrany za Erynię, mówiąc
że przybył z Hadesu na rekonesans ludzkich zbrodni,
po czym ma tam powrócić i powiadomić o wszystkim
360

bogów podziemnych. Ubranie jego tak wyglądało:


brunatny chiton, do stóp, przewiązany purpurowym
pasem, na głowie kapelusz arkadyjski z wetkniętymi
dwunastoma znakami zodiaku, koturny używane przez
aktorów tragicznych, bardzo długa broda, w ręku
kij jesionowy.

[Doktryna cyników]

Takie były żywoty poszczególnych cyników. Podamy


jeszcze zasady wspólne wszystkim, ponieważ uważamy
cynizm za szkołę filozoficzną, a nie, jak utrzymują
niektórzy, za pewien sposób życia. Uważali oni, po-
dobnie jak Ariston z Chios, że należy odrzucić logikę
i filozofię przyrody, a zajmować się wyłącznie etyką.
To, co niektórzy przypisują Sokratesowi, Diokles
przypisuje Diogenesowi, wkładając w jego usta słowa,
że badać należy
Co jest złe, a co dobre w domostwach 1.

Cynicy lekceważyli przedmioty należące do przy-


jętego wówczas wykształcenia ogólnego (τα έγκύκλια
µασήµατα). Antystenes mówił nawet, że ci, którzy
osiągnęli pewien stopień mądrości, nie powinni zaj-
mować się gramatyką i literaturą, aby nie ulegać
obcym wpływom. Odrzucają też cynicy geometrię
i muzykę oraz wszystkie tego rodzaju dyscypliny.
Diogenes powiedział do kogoś, kto mu pokazał zegar
słoneczny; „Pożyteczny jest ten przedmiot, aby się
nie spóźnić na obiad" Do kogoś, kto się przed nim
popisywał jako muzyk powiedział:
1
V 392; por wyżej II 21
361

Dzięki myśli ludzkiej dobrze rządzone są państwa


oraz domy, nie zaś dzięki lirom lub harfom1.

Za dobro najwyższe uważali cynicy życie wedle


prawa, prawa cnoty (το κατ άρετήν ζην); tak to for-
mułuje Antystenes w Heraklesie, Tak samo uważali
stoicy i w ogóle obie te szkoły mają wiele wspólnego.
Dlatego też mówi się, że doktryna cyników jest naj-
krótszą drogą do cnoty (σύντοµος έπ' άρετήν οδός)2.
Tak też [scil. wedle prawa cnoty] żył Zenon z Kition.
Cynicy uważali, że trzeba wieść proste życie, po-
przestawać na skromnych pokarmach i zadowalać
się jedną tylko szatą, gardzić bogactwem, sławą i szla-
chetnym urodzeniem. Niektórzy nawet odżywiali się
tylko warzywami, pili zimną wodę i mieszkali w byle
jakich schronieniach czy nawet w beczce, jak Diogenes,
który mawiał, że jest właściwością bogów nie potrzebować
niczego, a właściwością ludzi, którzy chcą być im po-
dobni, potrzebować niewiele. Uważali też, że cnoty
można się nauczyć (την άρετήν διδακτήν είναι),
jak mówi Antystenes w Heraklesie, a raz ją osiągnąwszy
nie można jej stracić. Twierdzili również, że mędrzec
jest godny miłości, postępuje i sądzi zawsze słusznie
(άναµάρτητος), jest przyjacielem ludzi sobie podobnych
i niczego nie zdaje na los. To, co znajduje się między
cnotą i występkiem, uważali — podobnie jak Ariston
z Chios — za obojętne (αδιάφορα).
byli cynicy. Teraz trzeba przejść do stoików,
szkoły założonej przez Zenona, ucznia Kratesa.
1
Eurypides, Antiope frg 205 Dind.
2
Drogą „dłuższą", rozwiniętą, był stoicyzm.
362

KSIĘGA SIÓDMA

Stoicy
363

Rozdział pierwszy

Zenon [z Kition]
333—261 p. n. e.1

Zenon, syn Mnazeasa albo Demeasa, pochodził


z Kition na Cyprze, greckiej osady zamieszkałej
przez osadników fenickich. Jak mówi Timoteos z Aten
w Żywotach, Zenon miał szyję przekrzywioną; Apol-
lonios z Tyru opowiada znowu, że był szczupły, wysoki,
smagły i dlatego ktoś nazwał go egipską winną lato-
roślą; Chryzyp w pierwszej księdze Przysłów podaje,
że uda miał grube, był wątły i słaby. Dlatego Perseusz
mówi we Wspomnieniach biesiadnych, że Zenon w więk-
szości wypadków odmawiał udziału w ucztach. Po-
dobno lubił się odżywiać figami zielonymi i suszonymi.
Jak już wspomniałem, był uczniem Kratesa; a nadto
słuchał też ponoć przez dziesięć lat Stilpona i Kseno-
kratesa, a jak podaje Timokrates w Dionie — także
Polemona, Hekaton i Apollonios z Tyru (ten ostatni
w pierwszej księdze pisma o Zenonie), mówią, że kiedy
Zenon zasięgał rady wyroczni, co ma czynić, aby żyć
1
Daty odnoszące się do życia Zenona nie są pewne, podają je na czas
Olimpiad sto dziesiątej — sto trzydziestej, tj. na lata 340—260 p.n.e.; daty te
opierają się na niepewnych wnioskowaniach o współczesnych mu osobach.
Nazwisko ojca Zenona podają jedne źródła jako Mnazeas lub Demeas, inne
jako Mnazaios lub Demios.
364

najlepiej, odpowiedział mu bóg, iż będzie najlepiej


żył, jeżeli cerą upodobni się do zmarłych. Zrozumiawszy,
o co chodzi, Zenon oddał się studiom starożytnych
autorów. Z Kratesem zapoznał się w następujący
sposób: gdy sprowadzał z Fenicji purpurę, okręt jego
uległ niedaleko Pireusu rozbiciu. Przybywszy do Aten,
a miał już wówczas lat trzydzieści, zamieszkał u pewnego
księgarza. I czytając drugą księgę Wspomnień Kseno-
fonta, wzruszony zapytał księgarza, gdzie można
spotkać takich ludzi1. Szczęśliwym trafem przechodził
tamtędy Krates. Księgarz wskazał na niego i powiedział:
„Idź za nim!". Odtąd Zenon słuchał wykładów Kra-
tesa, a i poza tym oddawał się z zapałem studiowaniu
filozofii; był jednak zbyt nieśmiały, żeby naśladować
bezwstyd właściwy cynikom. Krates, chcąc go z tego
wyleczyć, dał mu garnek zupy soczewicowej z pole-
ceniem, aby przeniósł go przez Kerameikos. Kiedy
zaś zobaczył, że Zenon się wstydzi i gotów się zapaść
pod ziemię, kijem rozbił garnek z zupą. Zenon rzucił się
do ucieczki, zupa rozlała mu się na nogi, a Krates
zawołał: „Czemu uciekasz, Fenicjanku, nic złego prze-
cież ciebie nie spotkało".
Przez jakiś czas jeszcze Zenon słuchał wykładów
Kratesa i w tym czasie napisał traktat O państwie;
niektórzy żartobliwie mówili, że napisał go „pod psim
ogonem" 2. Oprócz traktatu O państwie napisał Zenon
następujące dzieła:
O życiu zgodnym z naturą
O instynkcie czyli o naturze człowieka
O namiętnościach
1
Tzn. takich, jak Sokrates. W II ks. Ksenofonta Sokrates rozmawia
z Arystypem.
2
Tzn. pod wpływem cynika Kratesa.
365

O obowiązku
Ο prawie
Ο wykształceniu helleńskim
O wzroku
O całym świecie
O znakach
O nauce pitagorejskiej
Zagadnienia ogólne
O sposobach wyrażania
Pięć problemów homeryckich
O słuchaniu poetów
Ponadto pozostały po nim:
Sztuka, odpowiedzi i dowody (2 ks.)
Wspomnienia o Kratesie
Etyka
Tak się przedstawiają pisma Zenona.
W końcu Zenon porzucił Kratesa i słuchał wykładów
wyżej wspomnianych filozofów przez dwadzieścia lat.
W owym czasie miał powiedzieć: „Właśnie dlatego,
że okręt mój zatonął, udała mi się podróż". Inni jednak
mówią, że tak się wyraził, kiedy był jeszcze uczniem
Kratesa. A jeszcze inni mówią, że gdy przebywał
w Atenach i usłyszał o rozbiciu się okrętu, powiedział:
„Dobrze los zrządził, skierowując nas ku filozofii".
Są wreszcie tacy, którzy twierdzą, że dopiero złożywszy
swoje towary w Atenach zajął się filozofią.
Wykładać zwykł przechadzając się po Malowanym
Portyku 1 (zwanym również Portykiem Peizianaksa),
Który otrzymał swoją nazwę od zdobiących go malo-
wideł Polignota. Chciał uczynić to miejsce znowu
miłym ludności, bo za rządów Trzydziestu Tyranów
1
Στόα ποικίλη (Stoa Poikile) — stąd nazwa szkoły stoickiej.
366

uśmiercono tam około tysiąca czterystu obywateli. Ludzi,


którzy się tam schodzili, aby go słuchać, nazywano
dlatego stoikami, podobnie jak uczniów Zenona,
zwanych pierwotnie zenonitami, jak twierdzi Epikur
w swoich listach. Zgodnie zaś z tym, co mówi Erato-
stenes w ósmej księdze pisrna O Starej Komedii, nazwę
stoików nadano wcześniej zatrzymującym się w portyku
poetom, i oni to bardziej wsławili tę nazwę.
Ateńczycy tak bardzo cenili Zenona, że wręczyli
mu klucze do bram miasta i uczcili go złotym wieńcem
oraz spiżowym posągiem. To samo uczynili jego
współobywatele, uważając, że ozdobą jest dla nich
posąg takiego męża1. Wreszcie także mieszkający
w Sydonie mężowie z Kition uczcili go w ten sam
sposób. Poważał go bardzo także [król] Antigonos
[Gonatas], słuchał jego wykładów i prosił wielokrotnie,
aby do niego przyjechał. Zenon odmówił, ale posłał
jednego ze swych znakomitych uczniów, Perseusza,
który był synem Demetriosa, pochodził z Kition
i miał czterdzieści lat podczas sto trzydziestej Olim-
piady [260—257], gdy Zenon był już starcem. List
Antigonosa — który przytacza Apollonios z Tyru
w piśmie O Zenonie — brzmiał tak:
„Król Antigonos przesyła filozofowi Zenonowi po-
zdrowienia. Sądzę, że fortuną i sławą góruję nad tobą,
nie dorównuję ci jednak rozumem i wykształceniem,
jak również doskonałą szczęśliwością, którą ty zdobyłeś,
a której ja jeszcze nie osiągnąłem. Dlatego postanowiłem
prosić, abyś do mnie przyjechał, i jestem przekonany,
że nie odmówisz mej prośbie. Postaraj się do mnie
przyjechać i być razem ze mną, zważywszy, że nie dla
1
Por. Pliniusz, Naturalis historia 24, 92.
367

mnie jednego, ale dla wszystkich Macedończyków


staniesz się wychowawcą. Jeżeli bowiem wychowasz
władcę Macedonii i skierujesz go ku cnocie, to, rzecz
jasna, jego poddanych także ku męstwu poprowa-
dzisz. Jaki bowiem jest władca, tacy w większości
wypadków są oczywiście i jego poddani".
Na to odpowiedział mu Zenon:
„Zenon przesyła królowi Antigonosowi pozdrowienia.
Pochwalam twój zapał do nauki, jeśli się opiera na
prawdziwym, dążącym do dobra, a nie wulgarnym
i do zepsucia obyczajów zmierzającym wychowaniu.
Jeśli ktoś tęskni za filozofią, gardząc ogólnie wielbioną
rozkoszą, która osłabia dusze niektórych młodych
ludzi, to jest oczywiste, że nie tylko z natury skłania
się ku szlachetności, ale i z własnego wyboru. Natura
szlachetna bowiem, wzbogacona odpowiednim ćwi-
czeniem pod kierunkiem dobrego nauczyciela, bez
trudu osiągnie cnotę. Mnie jednak przeszkadza osłabione
starością ciało, bo mam lat osiemdziesiąt. Dlatego nie
mogę sam przybyć do ciebie i posyłam ci kilku moich ucz-
niów, którzy nie ustępują mi zaletami ducha, przewyż-
szają mnie natomiast siłami ciała. Obcując z nimi nic nie
utracisz z tego, co prowadzi do doskonałej szczęśliwości".
Wysłał więc Zenon Perseusza i Filonidesa z Teb.
O nich obu jako o zaufanych Antigonosa wspomina
Epikur pisząc do swego brata Aristobulosa.
uważam za właściwe powtórzyć tu uchwałę podjętą
przez Ateńczyków, dotyczącą Zenona, która tak brzmi:
„Za archonta Arrenidesa [260—259 p. n. e.] podczas
piątej prytaneil fyli Akamantis, w ostatniej dekadzie mie-
1
Prytaneja — w Atenach okres sprawowania czynności przez 1/10
część roku przez 1/10 część rady, tj. przez 50 radnych z tej samej fyli
(φυλή jednostka terytorialna i administracyjna).
368

siąca Maimakteriona 1 w dwudziestym trzecim dniu


prytanei, na posiedzeniu plenarnym jeden z prze-
wodniczących, Hippon, syn Kratistotelesa z gminy
Ksypete, i jego współprzewodniczący poddali pod
głosowanie wniosek, a przedstawił go Trazon, syn
Trazona z Anakai:
„Zenon, syn Mnazeasa z Kition, spędził w naszym
mieście wiele lat jako filozof i nie tylko sam okazał się
dzielny we wszelkich sprawach, ale nakłaniał także
młodych ludzi, którzy się do jego szkoły zgłosili, do
dzielności i obyczajności i dał im najlepsze wychowanie.
A za wzór mogło im służyć jego własne życie, zgodne
całkowicie z jego nauką. Biorąc to pod uwagę, przy
pomyślnych znakach, lud ateński postanawia uczcić
Zenona syna Mnezeasa i zgodnie z prawem uwieńczyć
złotym wieńcem w uznaniu jego cnót i na koszt państwa
wznieść mu grobowiec na Kerameiku. Dla wykonania
wieńca i wybudowania grobowca lud wybrał pięciu
Ateńczyków, którzy będą mieli o to staranie. Zarząd
ma umieścić również tę uchwałę na słupach kamiennych,
przy czym pozwolono postawić jeden w Akademii,
a drugi w Liceum. Koszt tych dwóch słupów poniesie
zarząd, aby wszyscy wiedzieli, że lud ateński czci
ludzi dobrych i za życia, i po śmierci. Trazon z Anakai,
Filokles z Pireusu, Faidros z Anaflystos, Medon
z Acharn, Smikytos2 z Sypalettos i Dion z Paianii
zostali wybrani dla zrobienia wieńca i wzniesienia
grobowca".
Tak brzmiała uchwała w tej sprawie.
Antigonos z Karystos podaje, że Zenon nie wypierał

1
Tj. w grudniu (miesiąc ten obejmował część listopada i grudnia)·
2
Ms. Mikytos. Corr. Long.
369

się swego pochodzenia fenickiego, i na potwierdzenie


tego opowiada, że gdy imię jego jako jednego z tych,
którzy przyczynili się do odbudowy łaźni, wypisano
na kolumnie „Zenon filozof", zażądał, aby dodano:
„z Kition". Zrobił sobie wgłębienie w swojej butelce
na oliwę i nosił tam drobne pieniądze, ażeby móc
pokrywać codzienne potrzeby swego nauczyciela Kra-
tesa. Mówią, że miał ponad 1000 talentów, gdy przybył
do Grecji, i że wypożyczał pieniądze pod zastaw
okrętowy 1. Żywił się odrobiną chleba i miodu oraz
małą ilością wonnego wina. Chłopców do posługi
używał rzadko, a raz czy dwa razy przyjął dziewczęta,
aby się nie wydawało, że jest wrogiem kobiet. Mieszkał
w jednym domu z Perseuszem; gdy mu ten ostatni
przyprowadził raz młodą fletnistkę, niezwłocznie jemu
samemu ją powierzył. Był, jak mówią, miły w towa-
rzystwie. Król Antigonos często u niego bywał; raz
zaprowadził go z innymi biesiadnikami na przyjęcie
do fletnisty Aristoklesa, ale Zenon zaraz opuścił to-
warzystwo. Mówią, że unikał licznych zebrań i dlatego
siadał przy końcu stołu, z czego miał tę korzyść, że nie
miał sąsiada z jednej strony. Nie przechadzał się nigdy
w towarzystwie większej liczby osób, a najwyżej
z dwiema lub trzema. Jak podaje Kleantes w piśmie
O spiżu, Zenon nieraz prosił otaczających go ludzi
o drobne pieniądze — a to w tym celu, ażeby w obawie,
że zechce od nich miedziaków, trzymali się z dala.
Pewnego razu, gdy więcej osób koło niego stało, Zenon
wskazując na otoczony drewnianą balustradą ołtarz
stojący w portyku powiedział: „Niegdyś stał ten ołtarz
na środku, ponieważ jednak tam zawadzał, został tu

1
Por. wyżej VI 99.
370

przeniesiony. Tak samo, jeżeli zechcecie stąd ustąpić,


najmniej będziecie mnie niepokoić".
Demochares, syn Lachesa, pozdrowił raz Zenona
i powiedział, że wystarczy, aby filozof napisał albo po-
wiedział słowo Antigonosowi, a ten wszystko dla niego
zrobi 1. Od tej pory Zenon nie utrzymywał z Demochare-
sem kontaktów towarzyskich. Opowiadają, że po śmierci
Zenona Antigonos miał powiedzieć, że stracił najwspa-
nialsze audytorium (θέατρον)2, a przez posła swego
Trazona czynił starania u Ateńczyków, aby Zenona
pochowano na Kerameiku. Na pytanie, dlaczego
tak podziwia Zenona, Antigonos odpowiedział: „Dla-
tego, iż mimo wielkich darów, jakie mu ofiarowywałem,
nigdy nie wzbił się w dumę ani nie był uniżony".
Zenon miał umysł badawczy i umiał dyskutować
na każdy temat. Toteż Timon mówi w swoich Szydach:
Widziałem również staruchę fenicką, w swojej zarozumiałości
żądną wszystkiego, lecz jej kosz rozsypał się,
bo był za mały, i zostało jej rozumu nie więcej, niż ma cymbał.

Gorliwie prowadził dyskusje z Filonem dialektykiem,


który był jego kolegą. Zenon, który był młodszy,
podziwiał go nie mniej niż nauczyciel jego Diodoros.
Kręcili się koło niego także różni biedacy, jak wspo-
mina o tym również Timon.
Gromadził się wokół niego tłum żebraków,
tych, co najbiedniejsi byli i najniżsi spośród mieszkańców
miasta3
1
Demochares, synowiec Demostenesa, był — podobnie jak stryj —
politykiem o orientacji antymacedońskiej. Widocznie chciał użyć wpły-
wów Zenona, aby uzyskać coś u króla Antigonosa Gonatasa.
2
Por. Epikur u Seneki, Ep. I 7, 11: Satis enim magnum alter alteri
theatrum sumus.
3
Jest to parafraza Iliady II 831 i XXIII 133.
371

Zenon był zgorzkniały i ponury. Twarz miał po-


oraną zmarszczkami. Był bardzo oszczędny, wyka-
zywał niehelleńską drobiazgowość w sprawach gospo-
darstwa domowego. Jeżeli kogoś ganił, czynił to dys-
kretnie i bynajmniej nie głośno, ale po cichu. Oto co
raz powiedział o pewnym eleganckim fircyku, który
ostrożnie przechodził przez rynsztok: „Słusznie spogląda
podejrzliwie na błoto, bo nie może się w nim przejrzeć
jak w lustrze". Pewien cynik powiedział mu, że nie
ma oliwy w dzbanku, i poprosił o nią, Zenon jednak
odmówił. A gdy ów cynik odchodził, poradził mu,
aby się zastanowił, kto z nich dwóch jest bardziej
bezwstydny. Gdy siedział przy Chremonidesie, w któ-
rym był zakochany, a obok siedział także Kleantes,
wstał, a widząc zdziwienie Kleantesa wyjaśnił: „Od
dobrych lekarzy słyszę, że najlepszym lekarstwem na
wszelkie zapalenia jest spokój". Gdy dwaj ludzie
siedzieli przy uczcie, a jeden z nich trącił nogą sąsiada,
Zenon potrącił go kolanem, mówiąc: „Cóż myślisz,
że tamtemu, który za tobą siedzi, miło było, kiedyś
go kopnął"?
Do człowieka, który lubił młodych chłopców, po-
wiedział, że tacy ludzie jak on głupieją podobnie,
jak nauczyciele, którzy stale przebywają z dziećmi.
Mówił, że ci, którzy wyrażają się zawsze bezbłędnie
i nienagannie, są podobni do monet aleksandryjskich:
na oko wyglądają one pięknie i są pięknie wykończone,
ale nie mają przez to większej wartości; ludzi zaś,
którzy, przeciwnie, wyrażali się często niepoprawnie,
porównywał do attyckich monet czterodrachmowych,
które wyglądały nieładnie i były niedbale wykonane,
ale często miały większą wartość niż tamte ładne
pieniądze. Do ucznia swego Aristona, który często
372

zabierał głos w dyskusji, nie zawsze jednak mówił


rozumnie, a niekiedy wręcz niedorzecznie i zuchwale,
Zenon powiedział: „Twój ojciec spłodził cię chyba
po pijanemu" i odtąd nazywał go Gadułą. Sam nato-
miast był małomówny.
Pewien żarłok nie pozostawił nic dla współbiesia-
dników. Gdy podano dużą rybę, Zenon zachował się tak,
jakby chciał ją sam zjeść całą, a kiedy żarłok spojrzał
na niego, powiedział: „Czy myślisz, że współbiesiadnicy
muszą znosić twoją żarłoczność codziennie, a ty nie
możesz ścierpieć mego obżarstwa w jednym tylko dniu?"
Gdy pewien młodzieniaszek zadawał pytania, przekra-
czające miarę przyzwoitości właściwej jego wiekowi,
Zenon zaprowadził go przed lustro i kazał mu się
przejrzeć; po czym zapytał, czy harmonizują jego
pytania z jego twarzą? Gdy ktoś oświadczył, że wiele
nauk Antystenesa mu nie odpowiada, Zenon pokazał mu
Antystenesa uwagę o Sofoklesie i zapytał, czy nie wy-
daje mu się, że jest w niej coś pięknego. Tamten odpo-
wiedział, że nie wie, na co Zenon: „Czy ci nie wstyd
wybierać i zapamiętywać te, co się znajdzie"niedobrego,
a na rzeczy piękne nie zwracać nawet uwagi?"
Na czyjeś powiedzenie, że argumenty filozofów
wydają mu się zbyt lakoniczne, odparł: „Prawdę
mówisz, bo nawet zgłoski powinny być u nich w miarę
możności krótkie". Gdy wobec niego ktoś powiedział,
że Polemon co innego zapowiedział, a o czym innym
mówi, Zenon gniewnie odparł: „A na ile oceniasz
to, co on za to otrzymał?" Mówił, że dyskutujący
powinni jak aktorzy mieć głos i wielką siłę, ale nie
otwierać za szeroko ust, jak to czynią ludzie, którzy
mówią dużo i bez sensu. Naprawdę dobrzy mówcy
nie potrzebują — w przeciwieństwie do dobrych
373

rzemieślników — zostawiać słuchaczom czasu na po-


dziwianie ich sztuki, lecz przeciwnie, słuchacza po-
winny tak porwać ich słowa, aby nie miał czasu nawet
na robienie notatek. Do młodego człowieka, który
lubił wiele gadać, powiedział: „Uszy ci się zrosły z ję-
zykiem". Pięknemu młodzianowi, który powiedział,
że jego zdaniem mędrzec nie powinien być zakochany,
powiedział: „W takim razie wy, piękni, będziecie
najnieszczęśliwsi z ludzi". Zwykł był też mawiać,
że nawet wśród filozofów większość nie jest mądra
w wielu rzeczach, a na sprawach codziennych i drobnych
wcale się nie zna. Powtarzał często zdanie Kafizjasa,
który jednego ze swoich uczniów, kiedy grając na flecie
dął bardzo silnie, pogłaskał i powiedział, że nie wielkość
stanowi o doskonałości, lecz doskonałość o wielkości.
Gdy pewnien młodzieniec zbyt śmiało dyskutował,
Zenon rzekł: „Nie chciałbym ci powiedzieć, mój
chłopcze, co mi na myśl przychodzi".
Gdy pewien piękny i bogaty Rodyjczyk, który
zresztą niczym poza tym się nie odznaczał, zgłosił
się do niego, Zenon, nie chcąc go przyjąć, posadził
go najpierw na zakurzonej ławce, aby sobie szaty
powalał, następnie na miejscu dla ubogich, aby się
otarł o łachmany nędzarzy, tak że w końcu ów młodzie-
niaszek od niego odszedł.
Zenon mawiał, że najgorszą ze wszystkich wad
jest próżność, zwłaszcza u ludzi młodych. Nie trzeba
zapamiętywać wyrazów i zwrotów, ale należy ćwiczyć
umysł, aby mieć z nich jakiś pożytek i aby słowa te
wyrazy nie wyglądały na sztucznie przygotowane
Potrawy. Młodzi ludzie powinni — jak mówił — przy-
zwoicie chodzić, trzymać się, zachowywać. Ustawicznie
powtarzał słowa Eurypidesa o Kapaneusie:
374

Mnóstwo wszystkiego miał w życiu.


a przecie nie pysznił się z majątku
i nie bardziej był dumny niż człowiek ubogil.

Mawiał, że nic nie jest bardziej obce zdobywaniu


wiedzy niż wysokie mniemanie o sobie i niczego
więcej nie potrzebujemy niż czasu. Zapytany, co to
jest przyjaciel, odpowiedział: „Drugie ja". Złapanego
na kradzieży niewolnika wychłostał, a gdy ten powie-
dział: „Jest mi przeznaczone kraść", Zenon dodał:
„I dostawać baty" 2. Piękno — mówił Zenon — jest
kwiatem rozwagi i błędnie uważają niektórzy rozwagę
za kwiat piękna. Na widok znajomego niewolnika
z twarzą pokrytą sińcami powiedział do jego pana:
„Widzę ślady twego gniewu". O kimś, kto namaścił
się olejkami, powiedział: ,,Któż to jest ten, kto pachnie
tak jak kobieta?". Gdy Dionizjos Odstępca zapytał go,
dlaczego tylko jego nie chce prowadzić ku poprawie,
Zenon odpowiedział: „Bo ci nie ufam". Do młodzieńca,
który więcej chciał mówić niż słuchać, powiedział
Zenon: „Natura dała nam jeden język, a dwoje uszu,
abyśmy słuchali dwa razy więcej, niż mówimy". Podczas
uczty siedział kiedyś w milczeniu, a zapytany o przy-
czynę swego milczenia, kazał zawiadomić króla, że był
ktoś, kto umiał milczeć. Tymi, którzy pytali, byli
posłowie Ptolemeusza, którzy przybyli specjalnie w tym
celu do Aten i chcieli wiedzieć, co mają powiedzieć
królowi od Zenona. Zapytany, jak się ustosunkowuje
do zniewagi, odpowiedział: „Tak, jak do posła, którego
się odsyła bez odpowiedzi". Apollonios z Tyru opowiada,
1
Eurypides, Błagalnice 861—863; przekład Z. Weciewskiego.
2
Dowcip staje się zrozumiały, jeśli pamiętamy o stoickiej wierze
w absolutny determinizm: cokolwiek się stało lub stanie, musiało się
stać. Przeznaczenie jest wszechobejmujące i nie dopuszcza przypadku.
375

że gdy Krates [z Teb] odciągał go za płaszcz od Stil-


pona, powiedział: „Mój Kratesie! Najwłaściwszym spo-
sobem zdobycia filozofa jest zdobycie go przy pomocy
uszu, a więc przekonaj i pociągnij, jeżeli natomiast
zmusisz mnie siłą, ciało będzie przy tobie, ale dusza
przy Stilponie". Jak podaje Hippobotos, Zenon słu-
chał także wykładów Diodora i dzięki niemu dobrze
się wyćwiczył w dialektyce, i dopiero kiedy opanował
tę wiedzę, udał się do Polemona; taki był skromny.
Polemon miał mu wtedy powiedzieć: „Wiem, mój
Zenonie, że wśliznąłeś się przez ogrodową furtkę
i wykradasz mi moje twierdzenia, ażeby je potem ubrać
w fenicką szatę" 1. Dialektyka, który nauczył go siedmiu
form sofizmatu zwanego Żniwnym, zapytał, ile mu się
należy tytułem honorarium. Usłyszawszy, że 100 drachm,
dał mu 200. Z taką to gorliwością poświęcał się Zenon
nauce. Jak mówią, Zenon pierwszy wprowadził ter-
min „obowiązek" i napisał na ten temat rozprawę.
Wiersze Hezjoda zmieniał w ten sposób:
Ten jest najlepszy, kto słucha dobrze mówiącego,
choć i ten jest dobry, kto sam wszystko przemyślał1.

Mawiał bowiem, że człowiek, który umie dobrze


słuchać tego, o czym się mówi, i z tego skorzystać,
jest lepszy od człowieka, który sam z siebie wszystko
tylko przemyślał. Ten drugi kieruje się własnym ro-
zumem, a pierwszy daje się przekonać dobrze radzącemu
i wprowadza to w czyn. Zapytany, dlaczego, poważny
z natury, podczas uczt się rozwesela, odpowiedział:
1
aluzja do fenickiego pochodzenia Zenona.
2
tekst Hezjoda (Prace i dnie 293—294) tak brzmi w polskim przekładzie
W. Steffena:

Ten jest bezsprzecznie najlepszym, kto działa w granicach rozsądku Myśląc o


wszystkim co przyjdzie, lub jak jego zamysł się skończy.
376

„I figi przecież są gorzkie, a zwilżone nabierają sło-


dyczy". Hekaton mówi w drugiej księdze Chrei, że na
zebraniach towarzyskich Zenon zawsze zachowywał
się swobodnie. Mawiał, że lepiej jest się potknąć nogami
niż językiem. Że dobro się osiąga zaczynając od małego,
ale ono samo nie jest rzeczą małą. (Inni przypisują tę
myśl Sokratesowi)1.
Był bardzo wytrwały i wstrzemięźliwy, używał
pokarmów surowych i lekkiego okrycia, tak że mówiono
o nim:
Ani mróz zimowy, ani jesienne deszcze,
ani żar lata, ani ciężkie choroby,
ani to, co tłum raduje, nie zdoła go powalić;
bo we dnie i w nocy swą nauką żyje.
Komediopisarze nie ośmieszali go, lecz raczej chwalili
w swoich utworach.
Filemon tak mówi o Zenonie w komedii pt. Filo-
zofowie :
Jada suchy chleb, na deser suszoną figę, i popija je wodą.
Nową filozofię ten człowiek głosi:
uczy głodować, a mimo to uczniów zdobywa.
(Inni wiersze te przypisują Poseidipposowi). Jego styl
życia stał się przysłowiowy. Mówiono bowiem: „Wstrze-
mięźliwszy niż filozof Zenon". A Poseidippos tak pisze
w komedii Mężowie przeniesieni:
Tak, że przez dni dziesięć
wydawał się bardziej wstrzemięźliwy od Zenona.
Zenon przewyższał rzeczywiście wszystkich wyglądem
i godnością i, na Zeusa, także długowiecznością.
Zmarł bowiem mając lat dziewięćdziesiąt osiem;
nie chorował nigdy i nie zapadał na zdrowiu do końca.
1
Por. wyżej II 32.
377

Perseusz zaś mówi w Etyce, że Zenon zakończył życie


licząc siedemdziesiąt dwa lata, bo kiedy przybył do
Aten miał dwadzieścia dwa, a Apollonios podaje,
że kierował szkołą pięćdziesiąt osiem lat. Umarł zaś
w ten sposób, że wychodząc ze szkoły upadł i złamał
palec. Zapukał więc w ziemię ręką i powiedział sło-
wami Niobe:
Idę! Po co mnie wołasz?1

i umarł natychmiast przez uduszenie. Ateńczycy


pochowali go na Kerameiku i uczcili wyżej przytoczo-
nymi uchwałami, dając świadectwo jego cnocie. Anty-
pater z Sydonu ułożył dla niego takie epitafium:
Tu leży Zenon, drogi miastu Kition. On na Olimp wstąpił,
choć na Ossę nie rzucił Pelionu 2
ani trudu Heraklesa nic spełnił,
a jedynie dzięki cnocie drogę do gwiazd znalazł.
Inny zaś wiersz napisał stoik Zenodot, uczeń Dioge-
nesa:
Nauczyłeś ludzi samowystarczalności cnoty i próżne zwalczałeś
bogactwo,
Zenonie czcigodny o jasnym czole!
Znalazłeś naukę męską i stworzyłeś szkołę,
co stała się matką nieustraszonej wolności.
Żeś rodem z Fenicji, czyż ujmę ci to przynosi?
Stamtąd był także Kadrnos, ten sam Kadmos przecie,
co pismo dał naszej Helladzie3.

Łącznie o wszystkich stoikach mówi epigramatyk


Atenajos:
1
Cytat z nieznanej tragedii.
2
Ossa i Pelion, dwie góry w Tessalii obok Olimpu. Wiąże się z nimi
podanie o Gigantach, którzy rzucali Pelion na Ossę, aby dostać się do
siedziby Zeusa.
3
Alfabet grecki był pochodzenia fenickiego.
378

O znawcy opowieści stoickich, wy, co najlepiej


poznaliście zasady wyłożone w świętych księgach,
wedle których jedynym dobrem duszy jest cnota;
tylko ona bowiem ocala życie ludzi i państw,
rozkosz cielesna natomiast, która dla innych ludzi
sianowi dobro najwyższe,
Ma za sobą tylko jedną z cór Mnemozynyl.

Powiedzieliśmy już, jak umarł Zenon. Również i my


w Wierszach o różnych miarach ułożyliśmy dla niego taki
epigramat:
Wieść głosi, że Zenon z Kition zmarł ze starości
po życiu pełnym trudów, czy też z przesłodzenia,
czy wreszcie, jak mówią niektórzy.
że upadłszy ziemi dotknął ręką
wołając do niej: „Sam idę. Po co mnie wołasz?"

Tak wedle niektórych podań miał umrzeć Zenon.


Tyle o jego śmierci.
Demetrios z Magnezji opowiada w Pisarzach o tym
samym imieniu, że ojciec Zenona, Mnazeas, często bywał
w sprawach handlowych w Atenach i przywoził sy-
nowi, który był jeszcze dzieckiem, wiele pism sokra-
tyków, tak że już w swojej ojczyźnie Zenon pobierał
początki nauk. Toteż skoro tylko przybył do Aten,
skierował swe kroki do Kratesa. Zdaje się, mówi
Demetrios, że Zenon sam znalazł określenie najwyższego
dobra, podczas gdy inni wypowiadali na ten temat
błędne poglądy. Zenon przysięgał na owoc kaparu,
tak jak Sokrates na psa. Niektórzy, a wśród nich
sceptyk Kassjos 2 i jego uczniowie, ganią w wielu pun-
ktach Zenona, a to przede wszystkim dlatego, że na
1
Por. wyżej VI 14, gdzie przytoczony jest ten sam epigramat.
2
Kassjos żył za czasów Tyberiusza (I w.). Znanym jego uczniem był retor i
sceptyk Izydor z Pergamonu.
379

początku swego Państwa uznaje ogólne wykształcenie


za niepotrzebne, następnie za to, że głosił, iż ludzie,
którzy nie są cnotliwi (σπουδαίοι), są sobie sami
wrogami, że są niewolnikami i stają się obcy osobom
najbliższym, rodzice — dzieciom, bracia — siostrom
i nawzajem, brak cnoty niszczy bowiem więzy rodzinne.
Zarzucano mu także, iż w Państwie twierdził, że tylko
ludzie cnotliwi mogą być dobrymi obywatelami,
przyjaciółmi, krewnymi i tylko oni są naprawdę wolni,
że zatem wedle stoików rodzice i dzieci są wrogami,
jeżeli nie są mędrcami. W Państwie Zenon naucza
również, że kobiety powinny być wspólne i że w miastach
nie powinno się budować ani świątyń, ani budynków
sądowych, ani gimnazjów. O pieniądzach zaś pisze,
że „nie są potrzebne ani dla wymiany, ani dla podróży".
Twierdził, że mężczyźni i kobiety powinni nosić jedna-
kowe ubrania, a żadna część ciała nie powinna być całko-
wicie zakryta. O tym, że Państwo jest jego dziełem, mówi
także Chryzyp w piśmie O państwie. O miłości rozpra-
wia Zenon na początku dzieła pt. Sztuka milości.
O innych podobnych przedmiotach pisze także w Roz-
prawach. Podobne zarzuty można znaleźć nie tylko
u Kassjosa, lecz także u retora Izydora z Pergamonu,
który twierdzi, że stoik Atenodoros, kiedy sprawował
pieczę nad biblioteką pergamońską, sfałszował teksty
Zenona, wycinając z nich to, co było niesłuszne albo
źle sformułowane. Później jednak fałszerstwo zostało
wykryte i Atenodoros skompromitowany, a miejsca
usunięte zostały z powrotem włączone do tekstów.
Tyle o podejrzeniach co do autentyczności tekstów Zenona.
Zenonów było ośmiu: pierwszy z Elei, o którym
będziemy jeszcze mówili, drugi, o którym właśnie
380

mówimy, trzeci z Rodos, autor jednotomowej historii


swego kraju, czwarty — historyk, który opisał wyprawę
Pyrrosa do Italii i na Sycylię, a także opowiedział
pokrótce walki Rzymian i Kartagińczyków, piąty —
uczeń Chryzypa, który napisał niewiele ksiąg, ale
zostawił bardzo wielu uczniów, szósty — lekarz ze
szkoły Herofilosa, biegły w rozpoznawaniu chorób,
ale" lichy pisarz, siódmy — gramatyk, który pozostawił
prócz innych pism także epigramaty, ósmy — rodem
z Sydonu, filozof epikurejski, odznaczający się wnikli-
wością i doskonałą umiejętnością wyrażania myśli.

[Uczniowie Zenona]

Zenon miał wielu uczniów. Do najbardziej znanych


należał Perseusz z Kition, syn Demetriosa, wedle
jednych przyjaciel, a wedle innych domownik Zenona,
jeden z tych, których mu przysłał Antigonos dla prze-
pisywania ksiąg, a także wychowawca syna królewskiego
Halkioneusa. Chcąc go raz wypróbować, Antigonos
kazał mu przekazać fałszywą wiadomość, że jego
posiadłość została przez nieprzyjaciół spustoszona,
a kiedy Perseusz się zmartwił, „Widzisz — powiedział —
że i bogactwo nie jest ci obojętne".
Perseuszowi przypisują następujące pisma:
O królestwie
O ustroju politycznym Sparty
O małżeństwie
O bezbożności
Tyestes
O miłostkach
Zachęta do filozofii
Diatryby
381

Chreje (4 ks.)
Wspomnienia
Odpowiedź na „Prawa" (7 ks.).
Ariston z Chios, syn Miltiadesa, był tym uczniem Ze-
nona, który wprowadził naukę o rzeczach moralnie
obojętnych (αδιάφορα). Herillos z Kartaginy za naj-
wyższe dobro uważał wiedzę. Dionizjos, zwany Od-
stępcą, przeszedł do hedonistów; kiedy bowiem dot-
knęła go ciężka choroba oczu, wahał się nadał nazywać
ból rzeczą obojętną. Dionizjos pochodził z Heraklei,
a Sfairos z Bosforu. Kleantes z Assos, syn Faniasa,
objął kierownictwo szkoły po śmierci mistrza; Zenon
porównywał go do tabliczek pociągniętych twardym
woskiem, na których wprawdzie z trudem się pisze, ale
które dłużej zachowują pismo. Po śmierci Zenona
Sfairos był uczniem Kleantesa, o którym będziemy
jeszcze mówili w rozdziale o Kleantesie.
Wedle Hippobotosa Zenon miał jeszcze następu-
jących uczniów: Filonidesa z Teb, Kallipposa z Ko-
ryntu, Poseidoniosa z Aleksandrii, Atenodorosa z Soloi
i Zenona z Sydonu 1.

[Doktryna stoicka]

Uważałem za właściwe podać w żywocie Zenona


wspólne zasady nauk wszystkich stoików, ponieważ
Zenon był założycielem szkoły. Istnieją wprawdzie
liczne Przypisywane mu dzieła, w których mówi on tak,
Jak żaden inny ze stoików, ale wyłożymy poniżej za-
sady, które ma wspólne z innymi stoikami (będzie
1
Zapewne pomyłka — chodzi o Zenona z Tarsu. Zenon z Sydonu był
epikurejczykiem (por. wyżej VII 35).
382

mowa tylko o rzeczach zasadniczych, jak to zwykliśmy


robić i w innych przypadkach)1.
W wykładzie filozofii wyróżniali stoicy trzy części:
fizykę, etykę i logikę. Zenon z Kition był pierwszym,
który tak podzielił filozofię w rozprawie O filozofii
stoickiej; a następnie uczynił to Chryzyp w pierwszej
księdze dzieła O filozofii stoickiej oraz w pierwszej
księdze Fizyki, następnie Apollodor i Sillos w pierwszej
księdze Wstępu do nauki stoickiej, jak równie Eudromos
w pierwszej księdze Podręcznika etyki i wreszcie Diogenes
z Babilonu i Poseidonios. Części te Apollodor nazywa
działami tematycznymi, Chryzyp i Eudromos nazywali
je gatunkami, a inni rodzajami. Przyrównują oni
filozofię do istoty żywej, a więc logikę do kości i ścię-
gien, etykę do mięśni, fizykę do duszy. Inni przyrów-
nują filozofię do jaja: skorupką jest logika, to, co pod
skorupką (białko) — to etyka, a to, co znajduje się
wewnątrz najgłębiej (żółtko) — to fizyka. Inni wreszcie
przyrównują filozofię do urodzajnej roli: ustawione
dookoła ogrodzenie—to logika, owoce — to etyka, ziemia
i drzewa —to fizyka. Albo wreszcie przyrównują ją do
miasta pięknie obwarowanego i rządzonego przez
rozum. Żadna z tych części nie jest oderwana od innych,
jak niektórzy twierdzą, ale wszystkie są ze sobą złą-
czone. I dlatego wykładano je łącznie. Niektórzy
jednak wykładali na pierwszym miejscu logikę, na drugim
fizykę, na trzecim etykę; należeli do nich Zenon ze
swoją rozprawą O filozofii stoickiej oraz Chryzyp, Arche-
demos i Eudromos. Diogenes z Ptolemaidy zaczyna
1
Diogenes Laertios przedstawia tu plan uporządkowanej doktryny
stoików w dwóch częściach głównych, ogólnej i szczegółowej, dzieląc
swoje przedstawienie na główne działy filozofii, tj. logikę §§ 42—83·
etykę §§84—131, fizykę §§132—160,
383

od etyki, Apollodor umieszcza etykę na drugim


miejscu, Panaitios i Poseidonios zaczynają od fizyki
(jak mówi Fanias, uczeń Poseidoniosa, w pierwszej
księdze Wykładów o Poseidoniosie). Kleantes natomiast
dzieli filozofię na sześć działów, tj. dialektykę, retorykę,
etykę, politykę, fizykę, teologię. Inni uważają to nie
za działy wykładu filozofii, lecz za podział samej
filozofii; tak sądzi Zenon z Tarsu.
Niektórzy stoicy twierdzą, że logika dzieli się na dwie
nauki, tj. na retorykę i na dialektykę. Wreszcie są i tacy,
którzy zaliczają tu naukę o definicjach, tj. naukę
o normach i kryteriach logicznych — inni jednak ją
pomijają. Uważają, że nauka o normach i kryteriach
logicznych prowadzi do poznania prawdy, bo tą
drogą wyjaśnia się różne rodzaje wyobrażeń. Podobnie
i definiowanie uważa się za drogę do poznawania
prawdy, bo dzięki pojęciom ogólnym (δια των εννοιών)
poznaje się rzeczy. Retoryką nazywają stoicy umie-
jętność dobrego mówienia o rzeczach wymagających
wyjaśnienia, a dialektyką — należyte rozprawianie
za pomocą pytań i odpowiedzi; dlatego też określają
ją jako wiedzę o tym, co prawdziwe i fałszywe, jak
również o tym, co nie jest ani takie, ani takie. Retoryka,
jak mówią stoicy, obejmuje trzy działy: wymowę do-
radczą, sądową i pochwalną. Dzieli się na gromadzenie
argumentów, wysłowienie, układ i odpowiedź. Mowa
retoryczna dzieli się na wstęp, wywód, odparcie za-
rzutów, zakończenie.
Dialektykę dzieli się na naukę o przedmiocie mowy
i języku. Przedmiot mowy obejmuje wyobrażenia
i oparte na nich wypowiedzi, zdania niezależne oraz
predykaty tudzież wypowiedzi proste i odwrócone,
a także rodzaje i gatunki, argumenty, tropy i sylo-
384

gizmy oraz sofizmaty, odnoszące się bądź do słów,


bądź do rzeczy: wśród nich znajdują się sofizmaty:
„Kłamca", „Mówiący prawdę", „Przeczący", „Soryt"
i tym podobne, wadliwe i nierozwiązalne, ale i wnio-
skujące, takie jak: „Zakryty", „Rogacz", „Nikt"
i „Żniwny".
Istnieje jeszcze osobny dział dialektyki, o którym
wyżej wspomnieliśmy, mianowicie nauka o samym
słowie, obejmująca zarówno słowo pisane, jak i części
mowy; omawia się tutaj również solecyzmy, dykcję
poetycką, dwuznaczności, melodyjność, muzykę, a we-
dług niektórych także definicję, podziały i styl.
Stoicy twierdzą, że studium sylogizmu jest rzeczą
bardzo pożyteczną, gdyż uwydatnia to, co się nadaje
do udowadniania, oraz przyczynia się bardzo do po-
poprawnego formułowania sądów, a przez ich upo-
rządkowanie i zapamiętanie nadaje charakter trwały
naszym pojęciom. Argumentacja jest to całość złożona
z przesłanek i wniosku; sylogizm jest to oparte na nich
rozumowanie wnioskujące; dowód jest to wypowiedź,
w której na podstawie tego, co jest bardziej jasne,
wnioskuje się o tym, co jest mniej jasne.
Wyobrażenie (φαντασία) jest to odcisk w duszy
(τύπωσις εν ψυχή): nazwa ta została właściwie zapoży-
czona z odciskania pieczęci w wosku. Są dwa rodzaje
wyobrażeń: wyobrażenie kataleptyczne (καταληκτική)
i wyobrażenie akataleptyczne (ακατάληπτος) Wyo-
brażenia kataleptyczne, które — jak twierdzą stoicy —
stanowią kryterium rzeczy, pochodzą od przedmiotu
rzeczywiście istniejącego i jako całkowicie z nim zgodne
w nas się odbiły i odcisnęły, akataleptyczne natomiast
nie pochodzą od przedmiotu rzeczywiście istniejącego
jeśli pochodzą od przedmiotu istniejącego, to
385

w każdym razie nie samoistnego; nie są one ani jasne,


ani wyraźne.
Stoicy mówią, że dialektyka jest rzeczą niezbędną,
że sama jest wzorem doskonałości (αρετή), obejmującym
inne doskonałości, a więc rozwagę (άπροπτωσία),
czyli wiedzę o tym, kiedy trzeba się zgadzać, a kiedy nie;
ostrożność (άνεικαιότης), która pozwala odróżnić
mocny argument od argumentu tylko prawdopodobnego
i nie ulec temu ostatniemu; niezachwianą pewność
rozumu (άνελεγξία), aby się nie dać sprowadzić
na pozycje przeciwne, wreszcie zdolność unikania
błahych argumentów, czyli umiejętność przytaczania
argumentów zgodnych ze słusznym osądem. Samą zaś
wiedzę nazywają albo pojmowaniem pewnym (κατά-
ληψις ασφαλής), albo stanem, który w odbieraniu po-
strzeżeń nie da się obalić przez rozumowanie. Stoicy
twierdzą również, że bez znajomości dialektyki mędrzec
nie byłby mocny w rozumowaniu, bo bez pomocy
dialektyki niepodobna odróżnić prawdy od błędu
ani tego, co wiarygodne, ani tego, co dwuznaczne;
bez niej nie moglibyśmy stawiać rzeczowo pytań
ani dawać rzeczowych odpowiedzi. Pochopność w for-
mułowaniu sądów rozciąga się nawet na sprawy
aktualne, tak że ci, co nie są wyćwiczeni w odbieraniu
postrzeżeń, łatwo schodzą na drogę nieporządku
i lekkomyślności. Toteż bez dialektyki nawet mędrzec
nie może się okazać ani dzielnym, ani ciętym, ani
bystrym w rozumowaniu, ponieważ rzeczą mędrca
jest dobrze rozprawiać i argumentować w przedło-
żonych zagadnieniach, a także odpowiadać na pytania,
które to właściwości ma człowiek obyty z dialektyka.
tak się przedstawia w głównych zarysach to, co
stoicy głoszą w logice. Aby jednak przedstawić
386

również w szczegółach, co się wedle stoików odnosi


do tej umiejętności wprowadzającej, przytoczę to,
co o ich nauce mówi Diokles z Magnezji w Przeglądzie
filozofów:
„Stoicy uznają za stosowne wysunąć na pierwsze
miejsce wykład o wyobrażeniach (φαντασίαι) i o po-
strzeżeniu (οασθησις), ponieważ kryterium, za pomocą
którego poznaje się prawdę o rzeczy, jest wyobrażenie
rodzajowe i ponieważ akt uznania (συνκατάΦεσις),
sąd kataleptyczny i pojęcie, jako wyprzedzające inne
akty poznawcze, nie mogą istnieć bez wyobrażenia.
Wyobrażenie przychodzi więc pierwsze; następnie przy-
chodzi zrozumienie, które jest zdolne wyrazić siebie,
a czego dozna od wyobrażenia, to oddaje pojęciem".
Wyobrażenie (φαντασία) jest jednak czymś różnym
od obrazu (φάντασµα), ten ostatni bowiem jest zja-
wiskiem podobnym do marzeń sennych, wyobrażenie
natomiast jest odciskiem w duszy, a więc zmianą
(άλλοίωσις), jak mówi Chryzyp w drugiej księdze
dzieła O duszy. Nie można bowiem przyjąć, aby ten
odcisk był podobny do odbicia pieczęci, bo nie można
przypuścić, aby na tym samym miejscu mogło powstać
więcej odcisków przez jeden i ten sam nacisk. Przez
wyobrażenie rozumie się to, co jest dokładnym odci-
śnięciem, wytłoczeniem i odbiciem rzeczywiście istnie-
jącego przedmiotu, co nie mogłoby powstać w wy-
padku nieistnienia takiego przedmiotu.
Spośród wyobrażeń jedne są zmysłowe, inne zaś
niezmysłowe. Pierwsze uzyskuje się za pośrednictwem
organów zmysłowych, niezmysłowe zaś uzyskuje się za
pośrednictwem samego umysłu, jak to się dzieje w wy-
padku rzeczy niecielesnych i innych, dostępnych
tylko rozumowi. Spośród zmysłowych jedne pochodzą
387

od przedmiotów istniejących, w wyniku dotknięcia


i potwierdzenia z naszej strony. Wśród wyobrażeń
są także odbicia (έµφάσεις), które przedstawiają
się tak, jak gdyby pochodziły od przedmiotów rzeczy-
wistych.
Ponadto jedne wyobrażenia są rozumowe, inne —
nierozumowe; pierwsze występują u istot rozumnych,
drugie u istot nierozumnych. Rozumowe są myślami,
nierozumowe nie otrzymały żadnej nazwy. Wreszcie
pewne wyobrażenia są sztuczne, a inne niesztuczne;
inaczej przecież patrzy na obraz znawca sztuki, a ina-
czej laik.
Przez postrzeżenie (αΐσθησις) rozumieją stoicy albo
tchnienie kierowniczej części duszy na narządy zmysło-
we, albo ujęcie (κατάληψις) przez narządy zmysłowe,
albo budowę narządów zmysłowych, która u pewnych
ludzi wykazuje braki. Również samo działanie narządów
zmysłowych nazywają postrzeżeniem.
Według stoików postrzeganie odbywa się za pomocą
zmysłów, np. postrzeżenie tego, co białe, czarne,
szorstkie lub gładkie, albo za pomocą rozumu, np.
wnioski rozumowania, takie jak te, że bogowie istnieją
i że istnieje ich opatrzność. A to, co się rozumem
pojmuje (το νοούµενον), uzyskuje się albo przez kon-
takt bezpośredni, albo przez podobieństwo, albo przez
analogię, albo przez przestawienie, albo przez zesta-
wienie, albo przez przeciwieństwo. Przez kontakt
bezpośredni poznaje się rzeczy zmysłowe, przez po-
dobieństwo poznaje się przedmioty, których pierwo-
wzór znajduje się obok nas, np. Sokratesa na jego
wizerunku, z analogii — przez powiększenie, np.
Aityosa i Cyklopa, albo przez pomniejszenie, np.
Pigmejów. Środek ziemi został również poznany przez
388

analogię do mniejszych sfer. Przez przestawienie


(κατά µετάθεσιν) można pomyśleć np. oczy na pier-
siach, przez zestawienie (κατά σύνθεσιν) np. hipo-
centaura1, przez przeciwieństwo (κατ' έναντίωσιν)
2
np. śmierć ; można również poznać przez zmianę
na zasadzie przechodzenia (κατά µετάβασίν τίνα) 3,
np. znaczenie wyrazów albo przestrzeń. Z natury
(φυσικώς) poznaje się to, co jest sprawiedliwe i dobre.
Wreszcie można poznawać przez brak czegoś (κατά
στέρησιν), np. człowieka bez rąk. Takie są poglądy
stoików na wyobrażenia, postrzeżenia i myślenie.
Za kryterium prawdy stoicy uważają wyobrażenie
kataleptyczne, tj. takie, które pochodzi od przedmiotu
rzeczywiście istniejącego, jak o tym mówi Chryzyp
w dwunastej księdze Fizyki, a także Antypater i Apol-
lodor. Boetos natomiast przyjmuje więcej kryteriów,
mianowicie rozum, wrażenie zmysłowe, popęd i wiedzę.
Chryzyp, popadając w sprzeczność sam z sobą, w pierw-
szej księdze O rozumie mówi, że kryteriami są wrażenie
zmysłowe i antycypacja (αϊσθησις καΐ πρόληψις).
Antycypacja jest to naturalne pojęcie ogólne (Έννοια
φυσική των καθόλου). Niektórzy zaś przedstawiciele
starszej szkoły stoików uważają za kryterium prawdy
rozum (όρθδς λόγος), jak np. Poseidonios w rozprawie
O kryterium.
Bardzo wielu stoików sądzi, że studium dialektyki
należy zaczynać od badania głosu. Głos jest to wypchnię-
cie powietrza albo też właściwy przedmiot wrażenia
słuchowego, jak mówi Diogenes z Babilonu w traktacie
O głosie. Głos zwierzęcia jest powietrzem wypchniętym
1
Tzn. stwór będący połączeniem konia i człowieka.
2
Jako przeciwieństwo życia.
3
Od tego, co postrzegalne, do tego, co niepostrzegalne
389

pod wpływem naturalnego nacisku, głos człowieka


natomiast jest artykułowany i jego punkt wyjścia
znajduje się w umyśle; osiąga on pełną doskonałość
w wieku około czternastu lat, jak mówi Diogenes.
Wedle poglądów stoików głos jest także ciałem; tak
mówią Archedemos w rozprawie O głosie oraz Diogenes,
Antypater i Chryzyp w drugiej księdze Fizyki. To
wszystko bowiem, co wywołuje jakiś skutek, jest ciałem,
a głos wywołuje skutek, kiedy przechodzi od mówią-
cych do słuchających. Wyraz (λέξις) jest to według
Diogenesa głos dający się wyrazić przy pomocy znaków
pisma, jak np. „Dzień". Zdanie (λόγος) jest głosem
wysłanym przez rozum i mającym pewnć zna-
czenie, np. „Jest dzień". Dialekt jest to język o cna-
rakterze etnicznym czy greckim albo zależnym od
miejsca pochodzenia, z pewnymi swoistymi własno-
ściami, jak np. attyckie βάλαττα1 lub jońskie Ήµερη 2.
Elementami języka są dwadzieścia cztery głoski.
Głoskę zaś pojmujemy w trojakim znaczeniu: po
pierwsze, jako elementarny dźwięk, po wtóre, jako
znak pisany, po trzecie, jako nazwę, jak np. „Alfa".
Wśród tych elementów mamy siedem samogłosek:
α, ε, η, ι, ο, υ, ω i sześć spółgłosek bezdźwięcznych:
β, γ, δ, κ, π, τ. Między głosem a wyrazem jest różnica,
bo głosem jest także echo, podczas gdy wyrazem
może być tylko głos artykułowany. Wyraz tym się
różni od zdania, że zdanie zawsze coś znaczy, wyraz
zaś może nie mieć znaczenia, np. βλίτυρι3, co w wy-
padku zdania w żaden sposób nie może mieć miejsca.
Dlatego istnieje także różnica między „mówieniem"
1
A nie δάλασσα.
2
A nie attyckie ήµερα.
3
wyraz sztucznie utworzony, nic nie znaczący.
390

a „wypowiadaniem", bo wypowiada się głosy, a mówi


się o przedmiotach, którym przysługuje znaczenie".
Mamy pięć części mowy, jak mówi Diogenes z Ba-
bilonu w traktacie O głosie oraz Chryzyp, mianowicie:
imię własne, nazwa, czasownik, spójnik, rodżajnik.
Antypater w dziele O wyrazach i wypowiadanych słowach
dodaje jeszcze „słowo pośrednie" 1. Nazwa jest według
Diogenesa częścią mowy oznaczającą jakąś wspólną
własność, np. człowiek, koń; imię własne zaś jest to
część zdania oznaczająca swoistą własność, np. Dio-
genes, Sokrates. Czasownik jest to część zdania ozna-
czająca niezłożone orzeczenie o czymś, jak mówi
Diogenes albo, jak mówią inni2, jest to nieodmienna
część zdania oznaczająca coś, co da się odnieść do
jednego lub do więcej podmiotów, np, „piszę", „mówię".
Spójnik (σύνδεσµος) jest to nieodmienna część zdania
łącząca z sobą jego części. Rodżajnik (άρθρον) jest
to odmienna część mowy, określająca rodzaje rzeczo-
wników i liczby, np. ó, ή, το, ot, τα 3.
Pięć jest przymiotów mowy, a mianowicie helleń-
skość, jasność, zwięzłość, stosowność, staranność. Hel-
leńskość (ελληνισµός) 4 jest to wyrażanie się w formie
bezbłędnej, wolnej od niedbałej pospolitości. Jasność
(σαφήνεια) jest to wyrażanie się w sposób łatwo zro-
zumiały. Zwięzłość (συντοµία) jest to wyrażanie się
w formie tylko takiej, jaka jest konieczna dla wyjaśnie-
nia przedmiotu. Odpowiedniość (πρέπον) jest to wy-
rażanie się w sposób właściwy dla danego przedmiotu.
1
Ή µεσάτης — prawdopodobnie przysłówek.
2
Apollodor i jego uczniowie.
3
Są to greckie rodzajniki, pierwsze trzy w liczbie pojedynczej,
drugie trzy w liczbie mnogiej.
4
Ελληνισµός, w przeciwieństwie do solecyzmu, barbaryzmu.
391

Staranność (κατασκευή) jest to takie wyrażanie się,


w którym unikamy wyrazów pospolitych.
Barbaryzm (βαρβαρισµός1) jest to wyrażanie się
niepoprawne, odbiegające od języka używanego przez
wykształconych Greków, solecyzm zaś jest to mowa
złożona z niestosownie połączonych słów.
Poemat, jak mówi Poseidonios w swym wprowadza-
jącym piśmie O sposobie wyrażania się, jest to utwór
metryczny albo rytmiczny, wykraczający poza zasady
obowiązujące w prozie. Przykładem takiego rytmicznego
wiersza jest następujące zdanie:
Ogromie Ziemi i Eterze Zeusa!l
Przez poezję zaś rozumiemy utwór znaczący (σηµαν-
τικον ποίηµα), przedstawiający naśladownictwo rze-
czy boskich i ludzkich (µίµησις' είων και ανθρώπειων).
Definicja (ορός1) jest to, jak mówi Antypater w pierw-
szej księdze dzieła O definicjach, zdanie podające ścisłą
analizę albo, jak mówi Chryzyp w rozprawie O de-
finicjach, podanie swoistych własności. Opis (υπογραφή)
jest to zdanie wprowadzające ogólnie do wiedzy
o rzeczy albo też definicja wzmacniająca siłę defi-
nicji ujętej w prostszej formie. Rodzaj (γένος1) jest to
zebranie większej ilości nierozerwalnych ze sobą pojęć,
jak np. „zwierzę"; obejmuje ono bowiem wszystkie
poszczególne zwierzęta. Pojęcie (έννόηµα) jest to obraz
ptysiowy (φάντασµα διανοίας), który nie jest ani czymś
istniejącym w rzeczywistości, ani żadnym przymiotem
tego, co istnieje w rzeczywistości, ale jak gdyby czymś
istniejącym w rzeczywistości i jak gdyby czymś, co jest
przymiotem tego, co istnieje rzeczywiście, np. przed-
1
wiersz z zaginionego dramatu Eurypidesa.
392

stawienie konia, chociaż jett on w danej chwili nieobec-


ny. Gatunek (είδοζ) jest tym, co się mieści w rodzaju,
np. pojęcie „człowiek" mieści się w pojęciu „zwierzę".
Najwyższym rodzajem jest to, co samo będąc rodzajem
nie ma już nad sobą rodzaju, np. Byt (το δν). Naj-
niższym gatunkiem (είδικώτατον) jest ten, który sam bę-
dąc gatunkiem nie ma już pod sobą niższego, np. Sokrates.
Podział (διαίρεσις1) jest to rozczłonkowanie ro-
dzaju na najbliższe sobie gatunki, np.: „Niektóre
ze zwierząt są obdarzone rozumem, inne zaś nie".
Podział przeciwny (άντιδιαίρεσις1) jest to rozczłonko-
wanie rodzaju na gatunki na zasadzie przeciwieństwa,
a więc na zasadzie przeciwnych właściwości przez za-
przeczenie, np. „Spośród rzeczy istniejących jedne są
dobre, inne niedobre". Podpodział (ύποδιαίρεσις1) jest
to dalszy podział poprzedniego podziału, np. „Spośród
istniejących rzeczy jedne są dobre, inne niedobre,
a z tych niedobrych jedne są złe, inne zaś obojętne".
Dzielenie (µερισµός1) jest to uporządkowanie rodzajów
według klas, jak mówi Krinis, np. „Wśród dóbr jedne
są natury duchowej, inne cielesnej".
Dwuznaczność (amfibolia, αµφιβολία) jest to wy-
powiedź mówiąca to samo o dwóch lub więcej rzeczach,
przy zręcznym i dosłownym użyciu słów zgodnie z przy-
jętym zwyczajem, tak że równocześnie wyraz ten można
rozumieć na wiele sposobów. Tak np. wyrażenie:
Αύλητρίς1 πέπτωκε (Auletris peptoke) — może znaczyć
po pierwsze: „Dom trzy razy się wywrócił", po drugie:
„Fletnistka się przewróciła" l.
Dialektyka jest to według Poseidoniosa nauka o rze-
1
Zależnie od tego, czy czyta się trzy wyrazy: aule (dom) — tris
(trzy razy) piptoke (przewrócił(a) się), czy dwa: auletris (fletnistka) —
peptoke (przewróciła się).
393

czach prawdziwych i fałszywych oraz o takich, które


nie są ani prawdziwe, ani fałszywe; Chryzyp znów
twierdzi, że dotyczy ona znaków i tego, co one oznaczają.
To jest wszystko, co stoicy mówią o teorii mowy.
Dział o rzeczach (πράγµατα) i o tym, co oznaczane
(τα σηµαινόµενα), obejmuje naukę o wypowiedziach,
o zdaniach niezależnych, o sądach i sylogizmach, dalej
o wypowiedziach niezupełnych, obejmujących orze-
czenia proste i odwrócone.
Mówią, że to, co wypowiedziane (το λεκτόν), jest
zgodne z rozumnym wyobrażeniem. Jedne z tych wy-
powiedzi, jak twierdzą, są zupełne, inne niezupełne.
Niezupełne są te, które nie wyrażają czegoś w pełni,
np. „Pisze", bo pytamy „Kto pisze?" Zupełne zaś są
te, które wyrażają coś w pełni, np. „Sokrates pisze".
Tak więc w niezupełnych wyrażeniach mieszczą się
tylko orzeczenia, w zupełnych zaś mamy sądy, sylo-
gizmy, pytania i dociekania.
Orzeczenie (το κατηγόρηµα) jest to to, co się orzeka
o czymś, albo, jak twierdzą Apollodor i jego uczniowie,
czynność orzekająca o czymś lub o kimś, albo wyra-
żenie niezupełne, sformułowane w pierwszym przy-
padku dla stworzenia sądu. Niektóre z orzeczeń są
pełnymi rozwiniętymi orzeczeniami (συµβάµατα), np.
«Żeglować wśród skał", niektóre są proste, niektóre
odwrócone, niektóre wreszcie ani takie, ani takie.
Proste są te, które się tworzy z jednym z przypadków
zależnych dla skonstruowania orzecznika, jak np.
"Słucha", „Widzi", „Rozmawia". Odwrócone (ύπτια)
są te, które się tworzy za pomocą strony biernej, jak
np. "Jestem słuchany", „Jestem widziany". Nijakie to
te które nie mają ani jednej, ani drugiej strony, jak
np. „Myśleć", „Przechadzać się". Zwrotne (αντί-
394

πεπονθότα) zaś są te orzeczenia, które chociaż są w stronie


biernej, jednak mają znaczenie czynne, np. „Strzyże się",
bo strzygący się wykonywa pewną czynność, a za-
razem jej, biernie ulega. Przypadkami zależnymi są
dopełniacz, celownik, biernik.
Sąd (αξίωµα) jest albo prawdziwy, albo fałszywy;
jest to wyrażenie zupełne, które może samo w sobie
być zaprzeczone, jak mówi Chryzyp w Definicjach
dialektycznych. Sądem jest to, co może samo w sobie
być zaprzeczone albo potwierdzone, jak np. „Jest
dzień", „Dion się przechadza". Termin „aksjomat"
pochodzi od słów: το άξιουσθαι lub άθετεΐσθαι
[„przyjąć" lub „odrzucić"]. Kto bowiem mówi: „Jest
dzień", zdaje się, że przyjmuje, że jest dzień. Jeżeli
więc jest dzień, wypowiedziany sąd jest prawdą,
jeżeli zaś nie jest dzień, sąd jest fałszywy. Istnieje
różnica między sądem, pytaniem, dociekaniem, zwro-
tem rozkazującym, zaklinającym, przypuszczającym,
wołającym oraz zwrotem podobnym do sądu. Sądem
bowiem jest to, co mówiąc orzekamy i co może być
albo prawdziwe, albo fałszywe. Pytanie zaś jest to
zwrot mowy wprawdzie sam w sobie zupełny, tak jak
sąd, ale wymagający odpowiedzi, np. „Czy właśnie
jest dzień?". Ten zwrot nie jest ani prawdziwy, ani
fałszywy. Jak jest sądem powiedzenie „Jest dzień",
tak nie jest sądem pytanie: „Czy jest dzień?" Docie-
kanie (πύσµα) jest to zwrot, na który nie możemy odpo-
wiedzieć jednym słowem „Tak", jak odpowiadamy na
pytanie, ale kilkoma słowami, np. „On mieszka w tym
domu". Tryb rozkazujący (προστακτικόν) jest to zwrot,
za pomocą którego coś rozkazujemy, np.:
Ty zaś pójdź ku wodom Inachu 1.
1
Trymetr jambiczny z nieznanej tragedii.
395

Zwrot zaklinający (όρκικόν)1 ... Zwrot wołający (προσ-


αγορευτικόν) jest, gdy ktoś mówi wzywając, np.:
Atrydo znakomity, Agamemnonie, władco ludów! 2

Podobny do sądu jest zwrot mający formę sądu,


który jednak odbiega częściowo od sądu i czy to wskutek
przesady, czy zbytniej emocji, wypada z rodzaju sądów,
np.:
Piękny ten Partenon!
Jakże ten pasterz podobny do dzieci Priama!

Istnieje także zwrot wyrażający niepewność, który


się różni od sądu; występuje wtedy, gdy mówiący nie
ma pewności, np.:
Czyż ból i życie nie są sobie pokrewne? 3

Pytania nie są ani prawdziwe, ani fałszywe, podobnie


jak dociekania i inne podobne zwroty mowy, natomiast
sądy są prawdziwe albo fałszywe.
Zwolennicy Chryzypa, Archedemosa, Atenodora,
Antypatra i Krinisa dzielą sądy na proste i nieproste.
Sądy proste składają się z sądu lub sądów niezłożonych,
np. „Jest dzień", sądy nieproste składają się z sądu lub są-
dów złożonych: z sądu złożonego, np. „Jeżeli jest dzień,
jest dzień", a z sądów złożonych, np. „Jeżeli jest dzień,
jest światło". W skład sądów prostych wchodzą zdania
przeczące, zaprzeczające czemuś, pozbawiające (στερη-
τικόν), orzekające, określające i nieokreślone; w skład
sądów nieprostych zaś wchodzą zdania warunkowe,
1
Tekst uszkodzony.
2
Iliada IX 96.
3
Wszystkie trzy wiersze pochodzą z niezachowanych i nieziden-
tyfikowanych tragedii.
396

inierencyjne 1, konjunkcje, dysjunkcje, zdania przy-


czynowe i wskazujące, że coś jest.bardziej lub mniej.
Zdaniem przeczącym jest takie, jak np. „Nie jest
dzień". Pewną odmianą zdania przeczącego jest po-
dwójne przeczenie (ύπεραποφατικόν), będące zaprze-
czeniem-przeczenia, np. „Nie jest niedzień", to znaczy
„Jest dzień". Zdanie zaprzeczające czemuś składa się
z części zaprzeczającej i orzeczenia, np. „Nikt się nie
przechadza". Zdanie pozbawiające czegoś składa się
z części pozbawiającej i wypowiedzi, która ze znaczenia
jest sądem, np. „On jest nieprzyjacielem ludzi". Zdanie
orzekające (κατηγορικόν) jest to zdanie składające
się z przedmiotu w pierwszym przypadku i orzeczenia,
np. „Dion się przechadza". Zdanie określające (κα-
ταγορευτικόν) składa się z zaimka wskazującego w pierw-
szym przypadku i orzeczenia, np. „Ten się przechadza".
Zdanie nieokreślone (αόριστον) łączy nieokreśloną
część mowy lub nieokreślone części mowy z orzeczeniem,
np. „Ktoś się przechadza" lub „Tamten się rusza".
Wśród zdań nieprostych, jak mówi Chryzyp w roz-
prawie O dialektyce i Diogenes w Sztuce dialektycznej,
zdanie warunkowe jest utworzone za pomocą spójnika
warunkowego „jeżeli" (εί). Takie połączenie zdań
oznajmia, że drugie wynika z pierwszego, np. „Jeżeli
jest dzień, jest światło". Zdaniem inferencyjnym, jak
mówi Krinis w Sztuce dialektycznej, jest takie zdanie
[złożone], które powstało przez połączenie przy po-
mocy spójnika „ponieważ" (έπεί), a zaczyna się od
zdania i kończy się zdaniem, np. „Ponieważ jest

1
Zdanie inferencyjne (το παρασυνηµµένον) jest utworzone przy po-
mocy spójnika έπεί (skoro): charakteryzuje się tym, że drugie wynika
z pierwszego, a to pierwsze jest prawdziwe.
397

dzień, jest jasno". Spójnik „ponieważ" oznajmia,


że drugie wynika z pierwszego, a pierwsze stwierdza
coś, co faktycznie zachodzi. Koniunkcja (αξίωµα συµ-
πεπλεγµένον) to takie zdanie, które za pomocą pe-
wnych spójników wiąże ze sobą różne zdania, np.
„Jest dzień i jest światło". Dysjunkcja (διεζευγµένον)
jest to zdanie złożone z dwóch zdań rozdzielonych
spójnikiem dysjunktywnym „albo" (ήτοι), np. „Albo
jest dzień, albo jest noc". Spójnik ten oznajmia, że jedno
z tych zdań jest fałszywe. Zdanie przyczynowe (αιτι-
ώδες") to zdanie połączone za pomocą spójnika „dla-
tego że" (διότι), np. „Dlatego że jest dzień, jest
jasno". Bo pierwsze jest jak gdyby przyczyną drugiego.
Zdanie wskazujące więcej urabia się za pomocą spój-
nika „raczej ... niż", umieszczonego między obydwoma
zdaniami, np. „Raczej jest dzień niż noc". Zdanie
wskazujące mniej jest przeciwne poprzedniemu, np.
„Nie jest raczej noc niż dzień".
Niektóre zdania, ze względu nat swoją prawdziwość
lub fałszywość, są względem siebie sprzeczne; jedno
przeczy drugiemu, np.: „Jest dzień" i „Nie jest dzień".
A zatem zdanie warunkowe jest prawdziwe, jeśli zdanie
sprzeczne z jego następnikiem jest sprzeczne z jego
poprzednikiem, np. „Jeśli jest dzień, jest jasno". I takie
zdanie jest prawdziwe. Zdanie „Nie jest jasno", sprze-
czne z następnikiem, jest również sprzeczne z poprze-
dnikiem „Jest dzień". Natomiast zdanie warunkowe
jest fałszywe, jeśli zdanie sprzeczne z jego następni-
kiem nie jest sprzeczne z jego poprzednikiem, np.
"Jeśli jest dzień, Dion się przechadza"; bo zdanie:
"Dion się nie przechadza", nie jest sprzeczne z poprze-
dnikiem „Jest dzień". Zdanie inferencyjne jest praw-
ziwe, jeśli zaczynając się od prawdziwej przesłanki
398

prowadzi do prawdziwego wniosku, np. „Skoro jest


dzień, słońce jest ponad ziemią". Natomiast zdanie
inferencyjne jest fałszywe, jeśli zaczyna się od prze-
słanki fałszywej albo nie prowadzi do prawdziwego
wniosku, np. „Skoro jest noc, Dion się przechadza"
(oczywiście, jeżeli się to mówi za dnia). Zdanie przyczy-
nowe jest prawdziwe, jeśli zaczynając się od prawdziwej
przesłanki prowadzi do prawdziwego wniosku, chociaż
przesłanki nie wynikają z wniosku, np. „Ponieważ
jest dzień, jest jasno", z przesłanki bowiem „Jest dzień"
wynika wniosek „Jest jasno", ale z tego, że jest jasno,
nie wynika, że jest dzień. Zdanie przyczynowe jest
fałszywe, jeśli zaczyna się od fałszywej przesłanki
albo nie prowadzi do prawdziwego wniosku, albo ma
przesłankę niezgodną z wnioskiem, np. „Ponieważ
jest noc, Dion się przechadza". Zwodniczy jest sąd,
który prowadzi do uznania takiego np. zdania: „Jeżeli
ktokolwiek coś urodził, jest temuż matką". Jest to jednak
fałszywe, bo kura nie jest matką jaja.
Mamy nadto sądy możliwe i niemożliwe, konieczne
i niekonieczne. Sądem możliwym jest taki sąd, którego
prawdziwość można udowodnić, jeżeli okoliczności
zewnętrzne nie sprzeciwiają się jego prawdziwości,
np. „Diokles żyje". Sądem niemożliwym zaś jest taki
sąd, którego prawdziwości nie można udowodnić,
np. „Ziemia lata". Konieczny jest taki sąd, który jest
prawdziwy i którego fałszywości nie można udowodnić
albo, jeśli nawet można ją udowodnić, okoliczności
zewnętrzne nie pozwalają uważać go za fałszywy,
np. „Cnota jest pożyteczna". Niekonieczny natomiast
jest sąd, który może być zarówno prawdziwy, jak i fał-
szywy, jeżeli tylko zewnętrzne okoliczności nie stoją
na przeszkodzie, np. „Dion się przechadza". Prawdopo-
399

dobny jest sąd, który ma wiele danych, aby być pra-


wdziwym, np. „Jutro będę żył".
Istnieją jeszcze inne różnice między zdaniami oraz
przemiany ich z prawdziwych w fałszywe i odwracania
ich nazw. O tym wszystkim wkrótce powiemy obszerniej.
Dowód (λόγοζ), jak mówią zwolennicy szkoły Kri-
nisa, składa się z przesłanki większej (λήµµα), przesłanki
niniejszej (πρόσληψις1) i wniosku (έπιφορά), np. „Jeśli
jest dzień, jest jasno, a jest dzień, więc jest jasno".
Przesłanką większą jest „Jeżeli jest dzień, jest jasno".
Przesłanką mniejszą jest „A jest dzień". Wnioskiem
zaś jest: „Więc jest jasno". Tryb (τρόπος) jest
jak gdyby schematem dowodu, np. „Jeżeli pierwsze,
to drugie, ale pierwsze: więc drugie".
Dowód-schemat (λογότροπος') składa się z dowodu
i trybu, np. „Jeżeli Platon żyje, Platon oddycha,
otóż pierwsze, więc drugie". Dowód-schemat wprowa-
dzono, aby w dłuższych formułach dowodu nie po-
wtarzać długiej przesłanki mniejszej i wniosku, ale
w sposób najkrótszy dojść do wniosku: „Pierwsze,
a więc i drugie".
Wśród dowodów jedne są niewynikliwe (απέραντοι),
inne wynikliwe (περαντικοί). Niewynikliwe są te,
w których negacja wniosku nie jest sprzeczna z koniun-
kcją przesłanek, np. „Jeżeli jest dzień, to jest jasno;
otóż jest dzień, więc Dion się przechadza" 1. Wśród
dowodów wynikliwych jedne są wywodu we w węższym
znaczeniu, inne zaś są sylogistyczne (συλλογιστικοί).
Sylogistyczne są te, które albo są niedowodliwe, albo
prowadzą do zdań niedowodliwych wedle pewnej
reguły ogólnej, np. „Jeżeli Dion się przechadza, to

1
Por. Sekstus Empiryk, Adv, math. VIII 429.
400

Dion się porusza, otóż Dion się przechadza, a więc


Dion się porusza". Wynikliwe w specjalnym znaczeniu
(ειδικώς) są te dowody, które prowadzą do wniosku
niesylogiśtycznie, np.: „Nieprawdą jest, że jest dzień
i noc, ale jest dzień: więc nie jest noc". Niesylogistyczne
są takie dowody, które, choć podobne do sylogistycznych
nie prowadzą jednak do wniosku, np. „Jeżeli Dion
jest koniem, Dion jest żywą istotą, ale Dion nie jest
koniem; więc Dion nie jest żywą istotą".
Wśród dowodów jedne są prawdziwe, inne fałszywe.
Prawdziwe są te dowody, które wyprowadzają wniosek
z prawdziwych przesłanek, np. „Jeżeli cnota jest po-
żyteczna, występek jest szkodliwy, ale cnota jest po-
żyteczna, więc występek jest szkodliwy". Fałszywe są te
dowody, które mają w przesłankach fałsz albo są
niewynikliwe, np.: „Jeżeli jest dzień, jest jasno,
otóż jest dzień, więc Dion żyje". Dowody są możliwe
i niemożliwe, konieczne i niekonieczne.
Istnieją także sylogizmy niedowodliwe, ponieważ
nie potrzebują dowodu. Są one różne u różnych sto-
ików; Chryzyp przyjmuje pięć takich sylogizmów
niedowodliwych, za pomocą których tworzy się wszelki
dowód. Mają one zastosowanie zarówno w dowodach
wynikliwych, jak i w sylogizmach i regułach pochodnych.
Pierwszym sylogizmem niedowodliwym jest ten, w któ-
rym cały dowód składa się ze zdania warunkowego
i jego poprzednika, od którego zaczyna się zdanie
warunkowe, a we wniosku daje nastęrnik, np.: „Jeżeli
pierwsze, to drugie; otóż pierwsze, więc drugie". Drugi
sylogizm niedowodliwy to ten, który ze zdania warunko-
wego i ze zdania sprzecznego z jego następnikiem daje
we wniosku zdanie sprzeczne z jego poprzednikiem,
np.: „Jeżeli jest dzień,jest jasno; ale jest noc, więc nie
401

jest dzień". Przesłanka mniejsza jest sprzeczna z na-


stępnikiem, a wniosek sprzeczny z poprzednikiem.
Trzeci sylogizm niedowodliwy to ten, który z negacji
jakiejś koniunkcji oraz z jednego ze zdań zawartych
w koniunkcji daje we wniosku zdanie sprzeczne z dru-
gim zdaniem koniunkcji, np. „Nie umarł Platon i żyje
Platon, ale umarł Platon, więc nie żyje Platon". Czwarty
sylogizm niedowodliwy to ten, który z dysjunkcji
i jednego z członów dysjunkcji daje we wniosku zdanie
sprzeczne z drugim członem dysjunkcji, np.: „Albo
pierwsze, albo drugie; otóż pierwsze, więc nie drugie".
Piąty sylogizm niedowodliwy to ten, który z dysjunkcji
i ze zdania sprzecznego z jednym z członów dysjunkcji
daje we wniosku pozostały człon dysjunkcji, np.:
„Albo jest dzień, albo jest noc, ale nie jest noc, więc jest
dzień".
Wedle stoików z prawdy wynika prawda, jak np.
ze zdania „Jest dzień" wynika zdanie „Jest jasno".
Z fałszu wynika fałsz, np. zdanie „Jest ciemno" ze zdania
„Jest noc", o ile to ostatnie jest fałszywe. Prawda może
wynikać również z fałszu, np. zdanie: „Ziemia istnieje"
ze zdania fałszywego „Ziemia lata". Z prawdy zaś nie
wynika fałsz, ze zdania bowiem „Ziemia istnieje"
nie wynika zdanie: „Ziemia lata".
Są także dowody bez wyjścia, czyli aporie1: „Zasło-
nięty", „Ukryty", „Soryt", „Rogacz", „Nikt". „Zasło-
nięty" to np. taki...2 „Jeżeli dwa jest małą liczbą,
to i trzy jest małą liczbą, i cztery, i tak aż do dziesięciu;
ale dwa jest małą liczbą, a zatem i dziesięć jest małą
liczbą" ... Dowód zwany „Nikt" ma przesłankę wiek-
1
Αποροι λόγοι, zwane również sofizmatami.
2
Luka w tekście. Wypadły przykłady Zasłoniętego i Rogacza.
Po luce przykład Sorytu.
402

szą złożoną ze zdania nieokreślonego i określonego, po


których następuje przesłanka mniejsza i wniosek,
np. „Jeżeli ktoś jest tu, to nie jest na Rodos; otóż ktoś
jest tu, więc ktoś nie jest na Rodos" ...
Takie poglądy mają stoicy na logikę i uważają, że
tylko dialektyk może być mędrcem. Bo wszystkie zja-
wiska, które dotyczą czy to dziedziny fizyki, czy dzie-
dziny etyki, dadzą się poznać przy pomocy rozumowania.
Do logiki należy pouczenie o tym, co należy mówić
o poprawności nazw, i o tym, jak prawa stosują się do
rzeczy; bez niej nie można by o tym mówić. W dwóch
dziedzinach badanych ujawniają się zalety logiki,
w tej, w której się bada, czym każda rzecz jest, oraz w tej,
która ma za zadanie badać, jak coś nazwać. Takie
są poglądy stoików na logikę.
Dział etyczny filozofii stoicy dzielą na naukę o po-
pędach, o tym, co dobre i złe, o namiętności, o cnocie,
o celu, o najwyższych wartościach, o postępowaniu,
o powinnościach, o zachęcaniu i odradzaniu. Taki
podział wprowadzają Chryzyp, Archedemos, Zenon
z Tarsu, Apollodor, Diogenes [z Babilonu], Antypater,
Poseidonios i ich uczniowie. Natomiast Zenon z Ki-
tion i Kleantes, należący do starszej szkoły, opraco-
wywali te przedmioty w sposób prostszy i dzielili filo-
zofię na logikę i fizykę.
Stoicy twierdzili, że pierwszy popęd istoty żywej
zwraca się ku zachowaniu własnej istoty i tkwi w niej
od samego początku, jak mówi Chryzyp w pierwszej
księdze O celach, głosząc, że pierwszą troską wszystkiego,
co żyje, jest zachować swój ustrój i swoją świadomość.
Trudno bowiem sobie wyobrazić, aby istota żywa
sama do siebie czuła niechęć, skoro już zaczęła istnieć,
aby mogła nie być do siebie przywiązana, nie czuć
403

się swoją. Nie zostaje więc nic innego, jak sobie powie-
dzieć, że natura przywiązała każdą istotę żywą do niej
samej, tak że odtrąca ona od siebie to, co jest dla niej
szkodliwe, a zatrzymuje to, co pożyteczne.
To zaś, co niektórzy twierdzą, że pierwszy popęd
istot żywych parł je ku rozkoszy, jest —jak się zdaje —
błędne. Stoicy bowiem, twierdzą, że rozkosz (ηδονή),
o ile rzeczywiście istnieje, jest elementem dodanym
później (έπιγέννηµα), kiedy natura sama w sobie
szukając tego, co wspiera jej ustrój, uzyskała to. W ten
sposób cieszą się zwierzęta i kwitną rośliny. Według
stoików natura nie zrobiła żadnej zasadniczej różnicy
między zwierzętami a roślinami, chociaż im pozwala
rozwijać się bez popędów i czucia, bo znów w nas za-
chodzą pewne procesy roślinne. Ponieważ zaś zwie-
rzęta otrzymały nadmiar instynktu, dzięki któremu
dążą do zaspokojenia swoistych potrzeb, naturalna
skłonność rozwija się w większym jeszcze stopniu
przez dodane popędliwości. Ponieważ zaś istoty ro-
zumne zostały obdarzone rozumem dla doskonalszego
życia, wobec tego życie zgodne z rozumem (το κατά
λόγον ζην) słusznie się wydaje życiem zgodnym z na-
turą (κατά φύσιν). Bo rozum staje się niejako twórcą
(τεχνίτης) owego popędu.
Dlatego Zenon powiedział pierwszy w swym dziele
O naturze człowieka, że dalszym najwyższym celem jest
żyć zgodnie z naturą, to znaczy żyć zgodnie z cnotą
(κατ' άρετήν). W tym kierunku prowadzi nas natura.
To samo głosi także Kleantes w traktacie O rozkoszy
oraz Poseidonios i Hekaton w księgach O celach. Z drugiej
strony cnotliwe życie nie różni się od życia opartego na
doświadczalnej znajomości procesów natury, jak mówi
Chryzyp w pierwszej księdze O celach, nasze bowiem
404

natury są cząstkami wszechświata. Dlatego celem


naszym staje się życie zgodne z naturą, a więc życie
zgodne z naszą własną naturą i z naturą wszech-
świata, tj. nieczynienie tego, czego zabrania wspólne
prawo, którym jest wszystko przenikający zdrowy
rozum (όρθός λόγος), identyczny z Zeusem, władcą
i panem wszystkiego, co istnieje. I na tym właśnie
polega cnotliwość szczęśliwego i pogodnego życia,
że wszystko czyni się zgodnie z własnym głosem wewnę-
trznym (δαίµων) i z wolą rządcy wszechświata. Dio-
genes [z Babilonu] mówi wyraźnie, że celem człowieka
jest rozważny wybór tych rzeczy, które są zgodne z na-
turą, Archedemos zaś twierdzi, że celem życia jest wy-
pełnianie wszystkich powinności (τα καήκοντα).
Przez naturę, z którą należy zgodnie żyć, Chryzyp
rozumie zarówno wspólną naturę l, jak i swoiście
ludzką naturę. Kleantes natomiast przyjmuje wyłącznie
wspólną naturę, której należy słuchać, a pomija po-
jęcie natury swoiście ludzkiej. Cnota według niego jest
to harmonijne usposobienie (δεάθεσις όµολογουµέυη);
jest godna wyboru 2 dla samej siebie, a nie ze względu
na jakąś obawę czy nadzieję, czy jakiekolwiek okoli-
czności zewnętrzne. W niej tkwi szczęście jako w duszy
stworzonej dla zharmonizowania całego życia. Rozumne
stworzenie deprawuje się czasem pod wpływem
niszczących czynników oddziałujących z zewnątrz,
a czasem pod wpływem nauk swych towarzyszy, na-
tura natomiast nigdy nie daje podniet do deprawacji.
Cnota jest doskonałością (τελείωσιζ) właściwą danej
rzeczy, i w tym sensie mówimy np. o doskonałości

1
Tj. naturę wszechświata.
2
Gra słów: αιρετή (= godna wyboru) — αρετή (= cnota).
405

(αρετή) posągu może być bezwiedna, jak np. zdrowie,


albo świadoma, jak mądrość. W pierwszej księdze
O cnotach Hekaton mówi bowiem, że jedne cnoty są
naukowe i rozumowe, oparte na zasadach teoretycznych,
jak mądrość i sprawiedliwość, inne — bezwiedne,
współistniejące obok tamtych opartych na teorii,
np. zdrowie i siła; albowiem świadome i konsekwentne
umiarkowanie daje w wyniku zdrowie, podobnie jak
odpowiednia budowa sklepienia nadaje mu wytrzy-
małość. Nazywają się zaś bezwiednymi, bo nie wyma-
gają uznania przez rozum i mogą występować także
u ludzi złych, np. zdrowie, odwaga. To, że uczniowie
Sokratesa, Diogenesa [z Synopy] i Antystenesa rozwi-
jali ją w sobie, dowodzi, iż cnota rzeczywiście istnieje,
jak twierdzi Poseidonios w pierwszej księdze Etyki.
To zaś, że zło jest przeciwieństwem cnoty, dowodzi,
że zło także rzeczywiście istnieje. Że cnoty można się
wyuczyć, mówią Chryzyp w pierwszej księdze O celu
oraz Kleantes i Poseidonios w Zachętach, a także He-
katon, na poparcie tego twierdzenia przytaczając
przykłady ludzi, którzy ze złych przeobrażają się
w dobrych.
Panaitios dzieli cnoty na teoretyczne i praktyczne,
inni dzielą je na trzy rodzaje, na rozumowe, fizyczne
i etyczne. Na cztery rodzaje dzielą je uczniowie Posei-
doniosa, a na jeszcze więcej rodzajów uczniowie
Kleantesa, Chryzypa i Antypatra. Apollofanes wreszcie
zna tylko jeden rodzaj cnoty: przezorność (φρόνησκ).
Spośród cnót jedne są kardynalne (πρώται), inne im
podporządkowane. Za najważniejsze uznają stoicy
następujące cnoty: przezorność, dzielność, sprawiedli-
wość, umiarkowanie, a jako ich odmiany: wielko-
duszność, opanowanie, wytrwałość, bystrość umysłu,
406

roztropność. Przezorność jest to znajomość tego, co


złe i co dobre, oraz tego, co nie jest ani dobre, ani złe.
Dzielność jest to świadomość tego, co należy wybierać,
a czego się wystrzegać, oraz tego, czego ani nie należy
wybierać, ani się wystrzegać. Sprawiedliwość l... Wiel-
koduszność (µεγαλοψυχία) jest to wiedza lub stan
umysłu, który pozwala wznieść się ponad zdarzenia
zarówno złe, jak i dobre. Opanowanie jest to stanowcze
trzymanie się zasad zdrowego rozumu albo nieustępliwe
opieranie się rozkoszom. Wytrwałość jest to wiedza
lub sprawność nakazująca, gdzie trzeba wytrwać,
a gdzie nie trzeba i gdzie jest to sprawą obojętną.
Bystrość umysłu jest to sprawność, która pozwala
się zorientować od razu, co w danej chwili jest obo-
wiązkiem. Roztropność jest to wiedza pozwalająca
przewidzieć, co i jak należy czynić, aby działać poży-
tecznie.
Podobnie jedne wady są kardynalne, inne zaś im pod-
porządkowane, np. głupota, tchórzostwo, niesprawie-
dliwość, rozwiązłość — to wady kardynalne, a niepo-
wściągliwość, ociężałość umysłu, lekkomyślność —
wady podporządkowane. Wady są niewiedzą o tych
rzeczach, których znajomość stanowi o odpowiednich
cnotach.
Dobro w znaczeniu ogólnym jest to to, co jest uży-
teczne, w znaczeniu szczególnym zaś — to, co jest
tożsame z użytecznością lub nie jest z nią sprzeczne.
Dlatego cnotę i to, co w niej uczestniczy (το µετέχον
αυτής), można nazwać dobrem w trojakim znaczeniu:
jako dobro, z którego wypływa użyteczność, a więc
postępowanie zgodne z cnotą, następnie jako dobro,

1
Tekst uszkodzony, brak definicji sprawiedliwości i umiarkowania.
407

od którego ono pochodzi, a więc człowieka gorliwie,


współuczestniczącego w cnocie l.
Inaczej, a w sposób swoisty dla swej, doktryny,
określają stoicy dobro jako ,,doskonałość (το τέλειον)
zgodną z naturą istoty rozumnej jako rozumnej".
Taka jest wedle stoików cnota, że kto uczestniczy
w cnocie i wykonuje zgodnie z zasadami cnoty swoje
działania, sam staje się dobrym człowiekiem, a następs-
twem tego jest radość, zadowolenie i tym podobne stany.
Podobnie jeśli chodzi o wady, takie jak głupota, tchó-
rzostwo, niesprawiedliwość i inne; kto uczestniczy
w wadzie i spełnia czynności złe, tak postępując sam
jest zły, a następstwem tego jest zniechęcenie, głupota
i tym podobne stany ducha.
Go się tyczy dóbr, to jedne są dobrami duszy, inne
dobrami zewnętrznymi, a jeszcze inne dobrami, które
nie są ani dobrami duszy, ani dobrami zewnętrznymi.
Dobrami duszy są cnoty i zgodne z nimi czyny. Do dóbr
zewnętrznych należy posiadanie dobrej ojczyzny, do-
brego przyjaciela oraz wypływające z tego posiadania
szczęście. Dobro, które nie jest ani dobrem duszy,
ani dobrem zewnętrznym, występuje wtedy, kiedy
człowiek jest sam dzielny i szczęśliwy. Podobnie
spośród złych rzeczy jedne dotyczą duszy — są to
wady i złe postępowanie, a inne to zło zewnętrzne,
jak np. mieć nierozumnie rządzoną ojczyznę i niero-
zumnego przyjaciela i cierpieć z tego powodu. Zło
zaś, które nie jest złem duszy ani złem zewnętrznym,
występuje wtedy, kiedy człowiek jest sam zły i nieszczę-
śliwy.
Spośród dóbr jedne stanowią cel same w sobie,
1
tekst uszkodzony; brak trzeciego znaczenia cnoty.
408

są autoteliczne (τελικά), inne zaś służą do osiągnięcia


celu, są heteroteliczne (ποιητικά), a jeszcze inne,
będąc autotelicznymi, są jednocześnie heteroteliczne.
Mieć przyjaciela i korzystać z dobrodziejstw przyjaźni,
to są dobra heteroteliczne, natomiast odwaga, rozum-
ność, wolność, zadowolenie, radość, beztroska i całe
zgodne z cnotą postępowanie — to dobra autoteliczne.
Dobra, które służą do osiągnięcia celu, a jednocześnie
są dla siebie celem —to cnoty: o ile służą do osiągnięcia
szczęścia, są środkiem do celu, o ile zaś dają szczęście,
tak że same się stają jego częścią, są celem dla siebie.
Tak samo ma się rzecz i ze złem; jeden jego rodzaj
jest celem dla siebie, inny — środkiem do celu, a jeszcze
inny jednym i drugim zarazem. Mieć wroga i dozna-
wać krzywd, jakie on wyrządza, to zło będące środkiem
do celu; natomiast przerażenie, poniżenie, niewolni-
czość ducha, smutek, zniechęcenie, rozpacz i wszelkie
złe postępowanie — to zło będące osiągnięciem celu
i zarazem celem, bo wady, gdy zmierzają do osiągnięcia
nieszczęścia, są środkiem do celu, jeśli zaś są dopełnie-
niem nieszczęścia, tak że stają się jego częścią, są celem
dla siebie.
Spośród dóbr duszy jedne są sprawnościami (έξεις),
inne dyspozycjami (διαθέσεις), a jeszcze inne ani
sprawnościami, ani dyspozycjami. Cnoty są dyspozy-
cjami, praktykowanie cnót (επιτηδεύµατα) — sprawno-
ściami, działania (ένέργειαι) — ani sprawnościami, ani
dyspozycjami. W ogóle spośród dóbr jedne są mieszane,
np. mieć dobre dzieci i szczęśliwą starość, albo proste,
jak np. wiedza. Poza tym jedne dobra są trwałe, np.
cnota, inne — przemijające, np. radość czy przechadzka.
Wszelkie dobro jest użyteczne, potrzebne, korzystne,
pożyteczne, godziwe, piękne, pomocne, godne pożą-
409

dania i sprawiedliwe. Użyteczne jest dlatego, że przy-


nosi pożytek. Potrzebne dlatego, że obejmuje rzeczy,
których nam trzeba. Korzystne dlatego, że wynagradza
to, co się w nie włoży, tak że korzyść, jaką się odnosi
ze starań, przewyższa to, co się daje, aby ją osiągnąć.
Jest pożyteczne dlatego, że zapewnia korzystanie
z tego, co pożyteczne. Jest godziwe dlatego, że daje
chwalebny pożytek. Piękne jest dlatego, że jest propor-
cjonalne do pożytku, jaki się z niego odnosi. Jest po-
mocne dlatego, że jest tym, co wspiera. Jest godne po-
żądania dlatego, że rozsądnie jest je wybrać. Jest
sprawiedliwe dlatego, że jest zgodne z prawem i jest
więzią wspólnoty międzyludzkiej.
Doskonałe dobro stoicy nazywają pięknem z tej przy-
czyny, że przysługuje mu najwyższa symetria wy-
magana przez naturę, czy też doskonała harmonia.
Cztery są rodzaje piękna: to, co sprawiedliwe, odważne,
uporządkowane, mądre; w tym bowiem spełniają
się wszystkie dobre czyny. Podobnie są cztery rodzaje
brzydoty: to, co niesprawiedliwe, tchórzliwe, nieupo-
rządkowane, głupie. O pięknie mówi się jako o tym, co
czyni tych, którym przypada w udziale, godnymi
pochwały; godny pochwały jest człowiek dobry (άγα-
ók); nazywamy także pięknym tego, kto dobrze na-
daje się do robienia tego, co robi. I wreszcie nazywamy
pięknem to, co jest ozdobą największą, jak kiedy mó-
wimy, że tylko mędrzec jest moralnie doskonały (άγαός
χαί καλοί). Mówią dalej, że tylko piękno [moralne]
Jest dobre: tak pisze Hekaton w trzeciej księdze O do-
brach i Chryzyp w traktacie O pięknie. Twierdzą oni,
że Pięknem jest cnota oraz to, co w cnocie uczestniczy,
tzn. że wszelkie dobro jest pięknem i jest równoznaczne z
Pięknem, ponieważ jest równe temu drugiemu.
410

Bo skoro jest dobre, jest też i piękne, jest piękne a więc


i dobre. Wydaje się zatem, że wszystkie dobra są sobie
równe i wszelkie dobro jest w najwyższym stopniu
godne pożądania i w swym natężeniu nie ulega ani
pomniejszeniu, ani powiększeniu.
Stoicy twierdzą, że spośród rzeczy istniejących
jedne są dobre, inne złe, a jeszcze inne ani dobre, ani
złe. Do rzeczy dobrych należą cnoty, jak przezorność,
sprawiedliwość, dzielność, powściągliwość i inne. Zło
są rzeczy im przeciwne, a więc bezmyślność, niespra-
wiedliwość i inne. Ani dobre, ani złe są takie, które
ani nie przynoszą korzyści, ani nie wyrządzają szkody,
np. życie, zdrowie, przyjemność, piękno, siła, boga-
ctwo, dobra sława, szlachetne urodzenie oraz rzeczy
przeciwne, śmierć, choroba, trud, brzydota, słabość,
ubóstwo, zła sława, podłe urodzenie i tym podobne,
jak mówi Hekaton w siódmej księdze O celu oraz
Apollodor w Etyce i Chryzyp. Nie stanowią one bowiem
dobra, lecz są moralnie obojętne (αδιάφορα), chociaż
podpadają pod kategorię rzeczy godnych wyboru
(προηγµένα). Jak bowiem właściwością ciepła jest
grzać, a nie ziębić, tak właściwością dobra jest przyno-
sić pożytek, a nie szkodzić, bogactwo natomiast i zdrowie
nie przynoszą więcej pożytku niż szkody, nie jest więc
dobrem ani bogactwo, ani zdrowie. Mówią dalej,
że to, czego można używać dobrze albo źle, nie jest
dobrem, a bogactwa i zdrowia można używać dobrze
i źle; nie jest więc dobrem ani bogactwo, ani zdrowie.
Poseidonios zaś mówi, że mimo to należą one do rzeczy
dobrych. Hekaton natomiast w dziewiątej księdze
O dobru oraz Chryzyp w traktacie O rozkoszy twierdzą,
że rozkosz nie jest dobrem. Istnieją bowiem także
brzydkie rozkosze, a nie co brzydkie, nie może być
411

dobre. Przynosić pożytek znaczy wprawiać w ruch


lub powstrzymywać zgodnie z cnotą, szkodzić zaś
znaczy wprawiać w ruch lub powstrzymywać zgodnie
z wadą.
O rzeczach obojętnych (αδιάφορα) stoicy mówią
w dwóch znaczeniach: po pierwsze, gdy nie służą one
ani szczęściu, ani nieszczęściu, np. bogactwo, sława,
zdrowie, siła i tym podobne; można bowiem być szczę-
śliwym, nie mając tych rzeczy, chociaż właściwe lub
niewłaściwe ich użycie staje się podstawą szczęścia
lub nieszczęścia. W drugim znaczeniu mówimy o rze-
czach obojętnych wtedy, kiedy rzeczy te nie budzą
ani pożądania, ani odrazy, np. to, że ktoś ma na głowie
parzystą lub nieparzystą liczbę włosów, albo że wy-
ciąga lub zgina palec, gdy tymczasem wyżej omó-
wione rzeczy nie w tym sensie nazywa się obojętnymi;
mimo że obojętne, mogą bowiem budzić pożądanie
lub odrazę. Dlatego też jedne z nich człowiek wybiera,
a inne odrzuca, gdy tymczasem rzeczy obojętne w dru-
gim znaczeniu nie wymagają wyboru czy odrzucenia.
Spośród rzeczy obojętnych jedne nazywa się godnymi
wyboru (προηγµένα), inne zaś godnymi odrzucenia
(άποπροηγµένα). Te, które są godne wyboru, mają
wartość, te, które są godne odrzucenia, wartości nie
mają. Przez wartość (αξία) stoicy rozumieją pewną
pomoc dla rozumnego życia, a jest nią wszystko, co
jest dobre. Za wartość uważają także pewną siłę
Pośredniczącą lub to, co może się przyczyniać do życia
z
godnego z naturą; takie są, mówiąc przykładowo,
bogactwo i zdrowie. Wreszcie za wartość uchodzi
opłata, ustalona przez znawcę, przykładowo mówiąc
zamiana pszenicy na jęczmień wraz z mułem. Rzeczy
godne wyboru są to rzeczy, które mają wartość, np.
412

w dziedzinie duchowej odwaga, zręczność, wykształ-


cenie i tym podobne, a w dziedzinie cielesnej — życie,
zdrowie, siła, dobra kondycja fizyczna, piękno i tym
podobne, jeśli zaś idzie o dobra zewnętrzne — bogac-
two, powszechny szacunek, szlachetne pochodzenie
i tym podobne. Rzeczy godne odrzucenia to w stosunku
do duszy bezmyślność, niesprawność i tym podobne,
w stosunku do ciała — śmierć, choroba, słabość, zła
kondycja fizyczna, kalectwo, brzydota i tym podobne,
w stosunku zaś do dóbr zewnętrznych — ubóstwo,
zła opinia, złe pochodzenie i tym podobne. Rzeczy
nie będące ani godnymi wyboru, ani godnymi odrzu-
cenia, to takie, które nie pozostają w żadnym stosunku
ani do jednych, ani do drugich. Spośród rzeczy godnych
wyboru jedne się wybiera ze względu na nie same,
inne — ze względu na coś innego, a jeszcze inne i ze
względu na nie same, i ze względu na coś innego.
Do pierwszej grupy zaliczamy odwagę, wykształcenie
i tym podobne rzeczy, do drugiej — bogactwo, dobre
urodzenie i tym podobne rzeczy, do trzeciej — siłę,
dobre zmysły (ευαισθησία), sprawność ciała. Jedne
stawia się wyżej nad inne ze względu na nie same
dlatego, że są zgodne z naturą, inne ze względu na coś
innego dlatego, że przynoszą niemałe korzyści. Podobnie
ma się także sprawa z rzeczami godnymi odrzucenia,
ale w odwrotnym kierunku.
Powinnością stoicy nazywają to, co gdy jest zdziałane,
da się rozumowo usprawiedliwić, jak np. życie zgodne
z naturą; odnosi się to również do roślin i zwierząt,
bo i u nich można zauważyć powinności. Nazwę po-
winność (το καθήκον) wprowadził pierwszy Zenon.
Etymologicznie wywodzi się ona od wyrazów κατά
τινας ήκειν, co znaczy „iść zgodnie z czymś". Po-
413

winność jest więc czynem zgodnym z zarządzeniami


natury. Spośród czynów dokonanych pod wpływem
popędu naturalnego jedne są powinnościami, inne są
przeciwne powinnościom, a jeszcze inne nie są ani
powinnościami, ani czymś powinnościom przeciwnym.
Do powinności należy to, co rozum każe nam czynić, np.
czcić rodziców, braci, ojczyznę i współżyć z przyjaciółmi.
Przeciwne powinnościom jest to, co rozum zakazuje
robić, np. zaniedbywać rodziców, nie troszczyć się
o rodzeństwo, kłócić się z przyjaciółmi, gardzić ojczyzną
itp. Nie są ani powinnościami, ani czymś przeciwnym
powinnościom rzeczy, których rozum ani nie nakazuje,
ani nie odradza, np. zbierać suche źdźbła trawy,
trzymać w ręce rysik do pisania lub skrobaczkę do
zmazywania czy inne podobne rzeczy. Pewne powin-
ności nie zależą od okoliczności, inne od nich zależą.
Do powinności niezależnych od okoliczności należy
np. troska o zdrowie, narządy zmysłów i tym podobne.
Do powinności zależnych od okoliczności należy za-
dawanie sobie bólu lub poświęcenie majątku. Podobnie
ma się rzecz w sprawach przeciwnych powinnościom.
Niektóre powinności obowiązują zawsze, inne tylko
czasem. Zawsze powinniśmy prowadzić życie cnotliwe,
nie zawsze natomiast zadawać pytania i odpowiadać
na nie, przechadzać się czy wykonywać inne podobne
czynności. Podobnie przedstawia się rzecz w sprawach
przeciwnych powinnościom. Również w sprawach
Pośrednich istnieje jakaś powinność, np. dla dzieci obo-
wiązek posłuszeństwa wobec wychowawców.
Stoicy mówią, że dusza składa się z ośmiu części,
a więc z pięciu zmysłów, zdolności do mówienia,
zdolności do myślenia (το διανοητικόν), która jest
właśnie umysłem (διάνοια), wreszcie zdolności roz-
414

rodczej. Z fałszu rodzi się zamieszanie umysłu, a z za-


mieszania umysłu rodzą się liczne namiętności, które
są przyczyną rozstroju. Według Zenona namiętność
(πάφος) jest to bezrozumne i przeciwne naturze poru-
szenie duszy albo nadmierna żądza. Hekaton w drugiej
księdze dzieła O namiętnościach oraz Zenon w dziele
O namiętnościach mówią, że wśród namiętności są
cztery główne rodzaje: smutek (λύπη), strach (φόβος),
pożądanie (επιθυµία), rozkosz (ηδονή). Stoicy uważają,
że namiętności są to pewne sądy (κρίσεις), jak mówi
Chryzyp w dziele O namiętnościach. Np. chciwość
pieniędzy wynika wedle nich z przekonania, że pie-
niądz jest rzeczą piękną, podobnie pijaństwo, rozwiązłość
i inne tym podobne namiętności.
Smutek jest to nierozumne ściśnięcie się umysłu.
Rodzaje jego są następujące: litość, zazdrość, zawiść,
rywalizacja, przygnębienie, utrudzenie, zniechęcenie,
udręka, roztargnienie. Litość ogarnia nas wtedy,
gdy patrzymy na niezasłużone cierpienie, zazdrość —
gdy patrzymy na powodzenie bliźniego, zawiść — gdy
widzimy, że inny posiada to, co sami pragnęlibyśmy
mieć; rywalizacja budzi się wtedy, gdy widzimy,
że inni posiadają to samo, co my posiadamy; przy-
gnębienie — gdy się pod ciężarem czegoś uginamy;
utrudzenie — gdy ból nas ogarnia i troska; zniechę-
cenie — gdy ból przejmuje umysł i ciągle wzrasta;
udręka to ból nieznośny, roztargnienie to ból nieroz-
sądny i przeszkadzający w baczeniu na rzeczy obecne.
Strach jest to oczekiwanie na nieszczęście. Do strachu
należą także: przerażenie, lękliwośc, wstyd, obawa,
przestrach, niepokój. Przerażenie jest to strach wywo-
łujący drżenie, wstyd jest to strach przed niesławą,
lękliwośc jest to strach przed przyszłym działaniem,
415

obawa jest to strach przed wyimaginowanym zjawiskiem,


przestrach jest to strach, któremu towarzyszy głośny
okrzyk, niepokój jest to strach przed niepewnym wy-
darzeniem.
Żądza jest to nie kierowane rozumem pragnienie
czegoś, w którym zawarte są: poczucie niedostatku,
nienawiść, kłótliwość, złość, miłość, zawziętość, wzbu-
rzenie. Niedostatek jest to pragnienie czegoś niemożli-
wego do spełnienia, czego się nie ma i pożąda, czując
nieprzezwyciężony do tego pociąg. Nienawiść jest to
swego rodzaju pragnienie zawzięte i potężniejące,
aby się komuś źle wiodło. Kłótliwość jest to pewnego
rodzaju pragnienie, aby swoje zdanie narzucić. Gniew
jest to pragnienie ukarania kogoś, kto — jak sądzimy
lub jak się wydaje — nas skrzywdził. Miłość jest to
swego rodzaju pragnienie, niegodne jednak ludzi
cnotliwych (σπουδαίοι), polega bowiem na narzucaniu
przyjaźni przez ostentacyjne okazywanie swojej pię-
kności 1. Zawziętość jest to gniew zastarzały i zażarty,
czyhający na sposobność, aby się ujawnić, jak to
wyjaśnia wiersz:
Go choć połknie urazę, gniew we wnętrzu chowa
tak długo, aż wybuchnie nagle z serca głębi2.
Wzburzenie jest to wzbierający gniew.
Przyjemność jest to nierozumne uczucie radości
z powodu rzeczy pozornie godnej pożądania. Zali-
czamy do niej zachwycenie, złośliwą uciechę, zadowo-
lenie, odprężenie. Zachwycenie jest to przyjemność,
1
Chodzi tu o miłość homoseksualną, którą stoicy zwalczali — podobnie
jak cynicy — jako niezgodną z naturą.
2
Iliada I 81—82; przekład Czubka.
416

jakiej doznajemy dzięki słuchowi. Złośliwa uciecha


jest to radość z cudzego nieszczęścia. Zadowolenie
jest to zwrot duszy ku wytchnieniu. Odprężenie jest
to uwolnienie się od surowych rygorów cnoty (ανά-
λυσις άρτής).
Podobnie jak ciało ma schorzenia, takie np. jak po-
dagra i artretyzm, tak i dusza podlega schorzeniom,
takim jak pragnienie sławy, pragnienie rozkoszy i tym
podobne. Schorzenie jest to choroba, której towarzyszy
osłabienie, a choroba jest to wyobrażenie polegające
na tym, że się bardzo pragnie czegoś, co się wydaje
godne pożądania. Tak samo jak istnieją pewne skłon-
ności do schorzeń ciała, np. do kataru lub niestrawności,
tak też dusza miewa pewne predyspozycje do zazdro-
ści, litości, kłótliwości itp.
Stoicy twierdzą, że istnieją trzy rodzaje zadowolenia
(εύπάθεια): radość (χαρά), przezorność (ευλάβεια),
wola (βούληση). Radość przeciwstawiają rozkoszy
ί uważają ją za rozumne podniecenie (εύλογος επαρσις)·
Przezorność przeciwstawiają trwodze, ponieważ jest
to rozumne unikanie niebezpieczeństwa; mędrzec nigdy
nie daje się opanować przez strach, ale jest zawsze
przezorny. Za przeciwieństwo pożądania uważają
wolę, która jest pragnieniem kierowanym rozumem.
Podobnie jak z pierwszych namiętności wyprowadza
się inne, tak samo wyprowadza się z nich także uczucia,
czyli dobre stany emocjonalne. I tak z woli wyprowa-
dza się życzliwość, łaskawość, serdeczność, miłość,
z przezorności — wstydłiwość i skromność, z radości —
wesołość, pogodę ducha, ochoczość.
Stoicy mówią ponadto, że mędrzec jest niewzruszony
(άπαθής), ponieważ nigdy się nie unosi, Niewzru-
417

szony może też być człowiek zły, ale w innym znaczeniu,


jako człowiek twardy i nieustępliwy. Mówią, że mędrzec
jest skromny, bo obojętna mu jest zarówno sława,
jak brak sławy. Ktoś inny może jednak również być
skromny, ale w innym znaczeniu, np. człowiek
lekkomyślny. Mówią także stoicy, że wszyscy ludzie
cnotliwi są surowi, bo nie pragną rozkoszy i nie po-
chwalają ich u innych. Inny człowiek może też być
surowy, ale w innym znaczeniu, podobnie jak „surowe"
[tj. kwaśne] bywa wino, którego się używa do leków,
a którego w ogóle się nie pije.
Zdaniem stoików ludzie cnotliwi wystrzegają się,
aby nie uchodzić za lepszych, niż są, i w tym celu
ukrywać to, co jest w nich złego, a ujawniać to, co jest
dobrego. Nie usiłują więc uchodzić za innych, niż są.
Pozorów unikają nawet w głosie i spojrzeniu. Nie zaj-
mują się załatwianiem spraw, uchylają się bowiem
od wszelkiego działania, które by mogło być sprzeczne
z powinnością. Piją wprawdzie wino, ale nigdy się nie
upijają. Nie popadają nigdy w stan szaleństwa, jak-
kolwiek miewają czasem dziwaczne olśnienia, wywo-
łane melancholią lub podnieceniem; jest to jednak
niezgodne z zasadami ich nauki i wynika tylko ze sła-
bości natury. Mędrzec nie dopuszcza również do siebie
smutku, ponieważ smutek jest niezgodny z rozumem
i polega, jak mówi Apollodor w Etyce, na ściśnieniu
duszy. Mędrcy są podobni bogom (εΐοι), w sobie i
samych mają bowiem jak gdyby boga (εόζ). Zły
człowiek jest bezbożny (άθεοζ). „Bezbożny" ma dwa
znaczenia: oznacza tego, kto zaprzecza istnieniu bóstwa,
albo tego, kto nie wie o istnieniu bóstwa. Tego drugiego
znaczenia nie da się odnieść do każdego złego człowieka.
418

Wszyscy ludzie dobrzy natomiast są bogobojni (εο-


σεβεϊζ), znają bowiem to, co się odnosi do kultu
bogów, a bogobojność to właśnie znajomość służby
bożej. Składają ofiary bogom, sami zachowują czystość
i unikają grzechów przeciw bogom. Mędrców kochają
bogowie, są bowiem pobożni i sprawiedliwi wobec
bogów. Jedynymi prawdziwymi kapłanami są mędrcy,
ponieważ tylko oni rpzumieją sprawę ofiar, wyświęceń
i oczyszczeń oraz innych rzeczy związanych z kultem
bogów. Stoicy uważają, że należy szanować rodziców
i rodzeństwo, i to na drugim miejscu po bogach.
Miłość rodziców ku dzieciom uważają za uczucie
naturalne, którego nie znają jednak ludzie źli.
Wszystkie występki uważają za równe, jak mówi
Chryzyp w czwartej księdze Zagadnień etycznych, a także
Perseusz i Zenon. Skoro bowiem jedna prawda nic jest
prawdziwsza od drugiej i jedno kłamstwo nie jest
kłamliwsze od drugiego, tak samo i jedno oszustwo
nie jest inne niż drugie i jeden występek inny niż
drugi. Bo jak zarówno o tym, który jest o sto stadiów
oddalony od Kanobos, jak i o tym, który jest tylko o je-
den stadion od niego oddalony, trzeba powiedzieć,
że nie są w Kanobos, tak samo i ten, kto więcej grzeszy,
i ten, kto mniej grzeszy, są równie dalecy od dobrego
postępowania. Natomiast Heraklides z Tarsu, który
był uczniem Antypatra z Tarsu, i Atenodoros są zdania,
że występki nie są równe.
Stoicy mówią też, że mędrzec, o ile nic mu nie stoi
na przeszkodzie, będzie brał udział w życiu politycznym
— jak pisze Chryzyp w pierwszej księdze Życiorysów
bo pragnie usunąć zło i zachęcić do cnoty. Wolno
mu też, jak mówi Zenon w Państwie, żenić się i płodzie
dzieci. Mówią także, że mędrzec nie będzie twierdzić
419

tego, co mu się tylko wydaje1, i dzięki temu nigdy nie


przytaknie fałszowi. Mędrzec będzie cynikiem (κυνιεϊν),
cynizm jest bowiem najkrótszą drogą do cnoty2,
jak mówi Apollodor w Etyce. Mędrzec może spożyć
nawet mięso ludzkie, jeśli się tak ułożą okoliczności.
Całkowicie wolnym człowiekiem jest jedynie mędrzec;
źli ludzie są niewolnikami, ponieważ wolnością jest
kierowanie własnymi czynami, niewolą natomiast po-
zbawienie człowieka możności kierowania swoim postę-
powaniem. Istnieje także inny rodzaj niewoli, który
polega na poddaństwie, oraz trzeci, który na tym polega,
że się jest przedmiotem posiadania i poddaństwa.
Przeciwieństwo tego stanu to despotyzm, rzecz również
zła. Mędrcy są nie tylko ludźmi wolnymi, lecz także
królami, ponieważ królować znaczy tyle, co nie odpo-
wiadać przed nikim, a to przysługuje tylko mędrcom,
jak mówi Chryzyp w dziele pt. O tym, jak to Zenon
używał zazwyczaj wyrazów w ich właściwym znaczeniu.
Chryzyp bowiem twierdzi, że władca powinien rozu-
mieć, co dobre, a co złe, a człowiek zły nigdy tego
nie będzie rozumiał. Podobnie ma się rzecz ze zdolnością
do sprawowania urzędów, występowania w sądach i na
mównicy; do tych funkcji nadają się tylko mędrcy, a nigdy
ludzie źli. Mędrcy nigdy się nie mylą (άναµάρτητοι),
ponieważ nie są zdolni do popełnienia błędu. Nigdy
nie szkodzą (αβλαβείς), nie krzywdzą bowiem ani
mnych, ani siebie. Nie są natomiast miłosierni i nikomu
nic nie wybaczają, bo nie należy uchylać kar ustano-
wionych przez prawo, a ustępstwa i litość nie przystoją
duszy, która uważa karę za rzecz konieczną, kary zaś
1
Μη δοξάσειν — tzn. nie będzie mówił tego, co jest tylko mniemaniem
(δόξα), w przeciwieństwie do wiedzy.
2
Por. wyżej VI 104 i przypis.
420

nie wydają się im zbyt surowe. Mędrzec nie dziwi się


temu, co wydaje się niezwykłe, jak opowiadania o Cha-
ronie, o przypływach i odpływach morza, o źródłach
gorących wód i wyziewach ognia. Nie musi bynajmniej
żyć w samotności, gdyż jest z natury stworzony do
życia społecznego i czynnego1. Uprawia ćwiczenia,
aby wyrobić w sobie siły i wytrwałość.
Mędrzec, jak mówi Poseidonios w pierwszej księdze
O powinnościach, a także Hekaton w trzeciej księdze
O paradoksach, będzie się modlił prosząc bogów o to,
co dla niego dobre. Stoicy mówią także, że przyjaźń
możliwa jest tylko wśród dobrych ze względu na ich
wzajemne podobieństwo; uważają więc, że istnieje
pewna wspólnota rzeczy potrzebnych do życia, po-
nieważ traktujemy przyjaciół jak siebie samych. Przy-
jaciela należy poszukiwać dla niego samego, a dobrze
jest mieć wielu przyjaciół. Wśród ludzi złych nie ma
przyjaciół. Wszyscy ludzie nierozumni są szaleńcami,
nie kierują się rozumem i zawsze postępują z bezmyśl-
ności ą bliską obłędowi.
Mędrzec wszystko czyni dobrze, tak jak mówimy,
że Ismenias pięknie wygrywa na flecie wszystkie utwory.
Wszystko należy do mędrców, bo prawo 2 dało im moc
doskonałą nad wszystkim. Wprawdzie pewne rzeczy
należą i do złych, tak jak należą do niesprawiedliwych,
ale jest to inny rodzaj należenia, tak jak w innym sensie
mówimy, że coś jest własnością państwa, a w innym,
że jest własnością użytkowników.
Zdaniem stoików cnoty wzajemnie sobie towarzyszą,
tak że kto ma jedną cnotę, ma także i wszystkie inne;

1
Κοινωνικός γαρ φύσει καΐ πρακτικός
2
Tzn. prawo cnoty.
421

wszystkie bowiem mają wspólną zasadę, jak o tym mówi


Chryzyp w pierwszej księdze O cnotach i Apollodor
w Fizyce wedle Dawnej Szkoły oraz Hekaton w księdze
trzeciej O cnotach. Cnotliwy człowiek zna bowiem zasady
i umie je w czynach stosować. To zaś, co czynić należy,
tego też należy pragnąć, przy tym należy trwać, wiernie
się tego trzymać i z tego korzystać. Tak więc słuszny
wybór, nieugięta wytrwałość, zdecydowanie, stano-
wczość, przestrzeganie zasad czyni człowieka rozumnym,
mężnym, sprawiedliwym i opanowanym. Każda z tych
cnót sprowadza się do właściwej cnoty podstawowej,
np. męstwo do wytrwałości, roztropność do działania,
niedziałania albo ani jednego, ani drugiego. Podobnie
także cnoty sprowadzają się do właściwych im cnót
podstawowych. Tak więc rozwaga i bystrość idą za
roztropnością, porządek i skromność — za umiarko-
waniem, równość i życzliwe nastawienie — za spra-
wiedliwością, za dzielnością zaś — stałość i siła.
Stoicy twierdzą, że nie ma nic pośredniego między
cnotą i występkiem, podczas gdy perypatetycy mówią,
że jest między nimi coś pośredniego, a mianowicie
stopniowy postęp. Zdaniem stoików bowiem, podobnie
jak drzewo musi być albo proste, albo krzywe, tak samo
coś jest albo sprawiedliwe, albo niesprawiedliwe,
a nic nie jest ani bardziej sprawiedliwe, ani bardziej
niesprawiedliwe i tak samo ma się rzecz z innymi
cnotami. Chryzyp sądzi, że cnotę można utracić,
Kleantes zaś uważa1, że nie można. Pierwszy sądzi,
ze można ją utracić skutkiem pijaństwa lub melan-
cholii, drugi zaś uważa, że nie można jej utracić,
bo właściwością cnoty jest stałość. Wedle stoików cnota

1
Za Antystenesem, por. wyżej VI I.
422

jest zawsze sama dla siebie pożądana; dowodem tego,


że wstydzimy się naszych złych czynów, bo wiemy,
że tylko to, co piękne moralnie, jest dobre. Cnota
wystarcza do szczęśliwości, jak mówią Zenon, Chryzyp
w pierwszej księdze O cnotach oraz Hekaton w drugiej
księdze O dobru. „Bo —jak twierdzi Hekaton —jeżeli
sama wielkoduszność wystarcza, aby się wznieść ponad
wszystko, a jest ona tylko częścią cnoty, to tym bardziej
cnota wystarcza do szczęśliwości, ponieważ nie robi sobie
nic z napotykanych przeszkód". Natomiast Panai-
tios i Poseidonios sądzą, że cnota nie wystarcza do
szczęśliwości, lecz że potrzebne są jeszcze zdrowie,
dostatek i siła.
Sądzą również stoicy, że cnotę należy ciągle upra-
wiać; mówi tak Kleantes i jego uczniowie. Cnoty bo-
wiem nie można utracić, a mąż szlachetny zawsze ćwiczy
duszę, która jest doskonała. Sprawiedliwość wywodzi
się z natury (φύσει.), a nie z umowy (θέσει), podobnie
jak prawo i zdrowy rozum, jak o tym mówi Chryzyp
w dziele O pięknie. Uważają też, że niezgodność różnych
doktryn nie powinna zniechęcać do filozofii, bo postę-
pując w ten sposób człowiek musiałby zniechęcić
się w ogóle do życia, jak to twierdzi Poseidonios w Za-
chętach. Chryzyp dodaje, że bardzo pomocne jest wy-
kształcenie ogólne. Uczą też stoicy, że nie łączy nas
żaden stosunek sprawiedliwości ze światem zwierzęcym,
a to z braku podobieństwa, jak mówi Chryzyp w pierw-
szej księdze O sprawiedliwości i Poseidonios w pierwszej
księdze O powinnościach. Mędrzec lubi młodzieńców,
którzy swoim zewnętrznym wyglądem zdradzają na-
turalną skłonność do cnoty, jak mówi Zenon w Państwie
i Chryzyp w trzeciej księdze Żywotów oraz Apollodor
w Etyce.
423

Miłość określają jako skłonność do zbliżenia się wy-


wołaną przez ujawnione piękno, ale nie dla współ-
życia, lecz dla przyjaźni. Tak np. Trazonides miał już
ukochaną w swej mocy, jednak odstąpił od niej, gdyż
wyczuł jej nienawiść do siebie. Miłość jest więc sprawą
przyjaźni, jak mówi także Chryzyp w rozprawie
O miłości, a nie darem bogów, a pełna wdzięku uroda
jest kwiatem cnoty.
Z trzech możliwych rodzajów życia: teoretycznego,
praktycznego i rozumnego, powinno się — zdaniem
stoików — wybrać ten trzeci, albowiem istota obdarzona
rozumem (το λογικόν ζωον) została przez naturę
stworzona celowo dla teorii i dla działania. Uważają,
że mędrzec może sobie odebrać życie, jeżeli ma do
tego rozumny powód, czy to dla ojczyzny, czy dla
przyjaciół, czy też dlatego, że doznaje nieznośnych
cierpień, dotknięty jest kalectwem lub nieuleczalną
chorobą.
Uważają ponadto, że mędrcy powinni mieć wspólne
żony, tak aby każdy mógł z każdą współżyć, jak twierdzi
Zenon w Państwie i Chryzyp również w dziele O państwie,
nie mówiąc już o Diogenesie Cyniku i Platonie. Wtedy
jednakowo kochalibyśmy wszystkie dzieci jak ojcowie
i znikłaby zazdrość z powodu cudzołóstwa. Za naj-
lepszy ustrój polityczny uważają stoicy połączenie
ustroju demokratycznego z ustrojem monarchicznym
i arystokratycznym.
Takie poglądy głosili w etyce, a oprócz tego wiele
innych, przy czym każdy był oparty na właściwym
dowodzie; ograniczyliśmy się tu do wykładu ogólnego
i elementarnego.
Fizykę stoicy dzielą na następujące działy: o ciałach,
o zasadach i elementach, o bogach, o granicy, o miejscu
424

i o próżni. Taki jest podział na gatunki. Podział na


rodzaje zaś obejmuje trzy nauki: o wszechświecie,
o elementach i o przyczynach.
Nauka o wszechświecie dzieli się — jak twierdzą -
na dwie części: jedna jest wspólną dziedziną filozofów
przyrody i matematyków, którzy śledzą ruchy gwiazd
stałych i planet, badają, czy słońce jest tak wielkie,
jak się wydaje, jak wygląda księżyc, zajmują się obro-
tami ciał niebieskich i tym podobnymi zagadnieniami,
druga jest wyłączną dziedziną filozofów przyrody,
którzy badają takie zagadnienia: jaka jest istota
(ουσία) świata, czy słońce i gwiazdy składają się z ma-
terii i formy, czy są stworzone czy niestworzone, czy
świat ma duszę, czy nie ma, czy jest zniszczalny,
czy niezniszczalny, czy jest rządzony przez opatrzność
itd. Również nauka o przyczynach rozpada się na dwie
gałęzi. W jednej potrzebna jest również medycyna,
chodzi bowiem o poznanie kierowniczego czynnika
duszy (το ήγεµονικόν της ψυχής), procesów zachodzą-
cych w duszy oraz istoty nasion i tym podobnych rzeczy.
W drugiej zaś, do której także matematycy roszczą
sobie pretensje, bada się, na czym polega widzenie,
dlaczego powstaje obraz w zwierciadle, skąd się biorą
chmury, pioruny, tęcze, otoki księżycowe, komety
i tym podobne zjawiska.
Wedle stoików we wszechświecie istnieją dwie za-
sady (άρχαί): czynna i bierna (το ποιούν και
το πάσχον). Zasada bierna jest to substancja bez-
jakościowa — materia, zasada czynna, to tkwiący
w niej rozum (λόγος) — bóg. On bowiem, będąc
wiecznym, z całego zasobu materii tworzy wszystkie
rzeczy. Naukę tę głosi Zenon z Kition w rozprawie
O istocie, Kleantes w rozprawie O atomach, Chryzyp
425

w końcu pierwszej księgi Fizyki, Archedemos w roz-


prawie O elementach, Poseidonios w drugiej księdze
Fizyki. Istnieje —ich zdaniem — różnica między zasadą
(αρχή) a elementami (στοιχεία), bo zasady są niestwo-
rzone i niezniszczalne, elementy zaś ulegają zniszczeniu
przez zognienie (έκπύρωσις). Ponadto zasady są bez-
cielesne i bezkształtne, elementy zaś mają kształty.
Ciało, jak mówi Apollodor w Fizyce, jest tym, co ma
trzy wymiary: długość, szerokość i głębokość: to się
nazywa także ciałem stałym. Powierzchnia jest to gra-
nica ciała, to, co ma tylko długość i szerokość, ale nie
ma głębokości. Poseidonios w trzeciej księdze traktatu
O zjawiskach niebieskich przyjmuje zarówno pojęciowe
(κατ έπίνοιαν), jak i rzeczywiste (καθ ύπόστασιν)
istnienie powierzchni. Linia jest to albo granica po-
wierzchni, albo długość bez szerokości, albo to, co
ma tylko długość. Punkt to granica linii, tj. najmniejszy
znak.
Bóg jest tym samym co rozum (νους), przeznaczenie
(ειµαρµένη), Zeus. Ma on jeszcze wiele innych nazw.
Na początku istniejąc sam przez się bóg przemienił
przy pomocy powietrza całą materię w wodę, a po-
dobnie jak w nasieniu zawarty jest zarodek, tak i bóg,
będący nasiennym rozumem (σπερµατικός λύγος)
świata, zachował nasienie w wilgoci, czyniąc materię
zdolną do dalszych twórczych wysiłków. Po czym bóg
najpierw stworzył cztery elementy, tj. ogień, wodę,
powietrze i ziemię. Mówi o tym Zenon w traktacie
O wszechświecie, Chryzyp w pierwszej księdze Fizyki
i Archedemos w traktacie O elementach. Element jest
tym z czego na początku wszystko powstaje i na co
się na końcu rozpada. Cztery elementy stanowią
razem bierną substancję (άποιοζ ουσία), czyli materię
426

(ΰλη). Ogień jest elementem gorącym, woda — ele-


mentem wilgotnym, powierzę — elementem zimnym,
ziemia — elementem suchym. Ale powietrze ma także
taką samą część [suchą]. Najwyżej znajduje się ogień,
który się nazywa eterem, i w nim tworzy się najpierw
sfera gwiazd stałych, niżej sfera planet, dalej idzie
powietrze, jeszcze niżej woda; podstawą (υποστάθµη)
wszystkiego jest ziemia, będąca środkiem świata.
Świat stoicy rozumieją trojako: najpierw nazywają
go samym bogiem, nosicielem jednorodnej jakości
wszelkiej substancji (ουσία); jest on niezniszczalny
i niestworzony, i jest twórcą ładu we wszechświecie;
to on po upływie czasów wchłonie w siebie całą sub-
stancję i znowu ją z siebie zrodzi. Następnie nazywają
światem sam układ gwiazd, wreszcie nazywają świa-
tem połączenie jednego i drugiego. Jest też świat
nosicielem osobliwej jakości substancji świata albo,
jak mówi Poseidonios w Zarysie meteorologii, układem,
złożonym z nieba i ziemi oraz natur (φύσεις) w nich
tkwiących, albo układem złożonym z bogów i ludzi
oraz tego wszystkiego, co dzięki nim powstało. Niebo
jest najbardziej skrajnym okręgiem, w którym prze-
bywa wszystko, co boskie.
Świat jest kierowany przez rozum (νους) i opatrzność
(πρόνοια), jak mówi Chryzyp w piątej księdze O opatrz-
ności i Poseidonios w trzeciej księdze O bogach, bo rozum
przenika każdą jego część, podobnie jak dusza w czło-
wieku, ale pewne części więcej, inne zaś mniej. W je-
dnych ujawnia się jako sprawność (έξις), np. w nogach
lub w nerwach, w innych zaś jako rozum, kierująca
część duszy (το ήγεµονικόν). Gały świat jest zatem
istotą żywą, obdarzoną duszą i rozumem (ζωον έµ-
ψυχον καΐ λογικόν). Ma też czynnik kierujący, którym
427

jest eter, jak twierdzi Antypater z Tyru w ósmej księ-


dze traktatu O świecie. Chryzyp w pierwszej księdze
O opatrzności i Poseidonios w piśmie O bogach mówią,
że światem kieruje niebo, Kleantes natomiast, że słońce.
Inaczej Chryzyp, który za czynnik kierujący w świecie
uważa czystszą stronę eteru. Ten najczystszy eter uwa-
żają też stoicy w pierwszym rzędzie za boga, który
niejako w sposób zmysłowo dostrzegalny przenika
wszystko, co żyje w powietrzu, wszystkie zwierzęta
i rośliny, a także samą ziemię jako siła twórcza.
Świat jest tylko jeden, jest skończony i ma kształt
kulisty, bo w tej formie jest najbardziej zdolny do ruchu;
mówią o tym Poseidonios w piątej księdze Fizyki
oraz uczniowie Antypatra w pismach traktujących
o świecie. Otacza go nieskończona próżnia, która jest
bezcielesna. Stoicy nazywają bezcielesnym (άσώµατον)
to, co może być zajęte przez ciała, ale zajęte nie jest.
W samym świecie nie ma próżni, lecz tworzy on zwartą
jedność. Jest konieczne następstwo wewnętrznego
związku i harmonii (σύµπνοια καΐ συντονία) łączących
rzeczy niebieskie z rzeczami ziemskimi. O próżni
mówi Chryzyp (w dziele O próżni i w pierwszej księdze
Fizyki), Apollofanes (w Fizyce), Apollodor i Posei-
donios (w drugiej księdze Fizyki). Są też inne istności
niecielesnel. Czas także jest niecielesny, będąc miarą ru-
chu świata. Czas przeszły i czas przyszły są nieskoń-
czone, czas teraźniejszy natomiast jest skończony.
Stoicy twierdzą, że świat jest zniszczalny, bo powstał
jak powstają rzeczy poznawane w doświadczeniu
zmysłowym, jako coś, czego części są tak samo zni-
1
Tekst jest w tym miejscu niepewny. Może też znaczyć, że
niecielesne są również związek i harmonia, o których była mowa nieco
wyżej (w oryginale: ταϋτα może się odnosić do σύµπνοια καΐ συντονία).
428

szczalne, jak i całość; a części świata są zniszezalne,


przechodzą bowiem jedne w drugie; a więc świat jest
zniszczalny. To, co ulega pogorszeniu, ulega także
zniszczeniu, a właśnie taki jest świat, wysycha bowiem
i zamienia się w wodę. Świat powstaje, gdy substancja
z ognia przechodzi w wilgoć i grubsza jej warstwa
staje się ziemią, lżejsza przemienia się w powietrze,
a jeszcze delikatniejsza staje się ogniem. Następnie
z tego zmieszania powstają rośliny, zwierzęta i inne
rodzaje istot żywych. O powstawaniu i ginięciu świata
mówi Zenon w dziele O wszechświecie, Chryzyp w pierw-
szej księdze Fizyki, Poseidonios w pierwszej księdze
O świecie, Kleantes oraz Antypater w dziewiątej księ-
dze O świecie. Panaitips natomiast twierdzi, że świat
jesv niezniszczalny.
O tym, że świat jest istotą żywą, rozumną, mającą
duszę i myślącą, mówi Chryzyp w pierwszej księdze
dzieła O opatrzności, Apollodor w Fizyce i Poseidonios.
Świat jest istotą żywą, tzn. substancją ożywioną
duszą i zdolną do postrzegania. Lepiej jest być istotą
żywą niż martwą; a nic nie jest lepsze od świata;
świat jest zatem istotą żywą. To, że świat jest istotą
obdarzoną duszą, wynika stąd, że dusza człowieka
jest fragmentem (απόσπασµα) świata. Boetos natomiast
twierdzi, że wszechświat nie jest istotą żywą. Że świat
jest tylko jeden, mówi Zenon w dziele O wszechświecie,
Chryzyp i Apollodor w Fizyce, a także Poseidonios
w pierwszej księdze Traktatu fizycznego. Gdy się zaś mówi
o wszechcałości (τδ παν), jak Apollodor, wówczas
świat rozumie się nieco inaczej, tj. jako cały system
obejmujący i świat, i to, co z niego powstało, a więc
także i otaczającą go próżnię. Świat jest ograniczony,
próżnia natomiast jest nieskończona.
429

Spośród gwiazd jedne są stałe i obracają się dookoła


wraz z całym sklepieniem niebieskim, inne są ruchome
i jako planety wykonują własne ruchy. Słońce zaś wy-
konuje bieg po torze skośnym poprzez koło zodiaku;
tak samo i księżyc wykonuje ruch po spirali. Jak po-
wiada Poseidonios w siedemnastej księdze traktatu
O zjawiskach niebieskich, słońce jest czystym ogniem;
jest też większe od ziemi, jak mówi tenże autor w szes-
nastej księdze Fizyki. Wedle zdania tegoż samego autora
słońce jest kuliste, podobnie jak świat. Jest ogniem,
skoro spełnia wszystkie funkcje ognia, jest większe
od ziemi, skoro oświeca wszystko, co jest pod nim,
łącznie z samym niebem. Stożkowaty cień, jaki
rzuca ziemia, oraz widzialność słońca ze wszystkich
jej punktów dowodzi również, że jest ono większe
od ziemi. Księżyc jest bardziej podobny do ziemi,
bo jest bliżej ziemi. Te ciała ogniste, jak również inne
gwiazdy, czerpią pokarm z takich oto źródeł: słońce,
rozumna ognista masa — z wielkiego morza, księżyc —
z wód pijalnych (ponieważ jest zmieszany z powietrzem
i znajduje się blisko ziemi, jak mówi Poseidonios
w szóstej księdze Fizyki), inne zaś ciała niebieskie —
z ziemi. Stoicy uważają, że gwiazdy mają kształt
kulisty i że ziemia jest nieruchoma. Księżyc — sądzą —
nie ma własnego światła, lecz przyjmuje światło od
słońca. Zaćmienie słońca powstaje wtedy, gdy księżyc
staje przed nim od strony ku nam zwróconej (jak mówi
Zenon w dziele O wszechświecie) i zasłania je, po czym
się znowu odmienia. Można to zaobserwować w misce
napełnionej wodą. Zaćmienie księżyca wtedy powstaje,
gdy księżyc dostajecie w cień ziemi. Dlatego jest możliwe
tylko w czasie pełni księżyca [a nie zawsze], chociaż
w każdym miesiącu księżyc ustawia się naprzeciw
430

słońca. Poruszając się skośnie w stosunku do słońca,


księżyc odchyla się od płaszczyzny i zajmuje pozycję
albo bardziej na północ, albo bardziej na południe;
gdy zaś płaszczyzna księżyca znajduje się w prostym
stosunku do ekliptyki i zodiaku i w ten sposób stoi
naprzeciw słońca, wówczas powstaje jego zaćmienie.
Uczniowie Poseidoniosa twierdzą, że ten prosty sto-
sunek do zodiaku występuje w znaku Raka, Skorpiona,
Barana i Byka.
Bóg — wedle stoików —jest istotą żywą nieśmiertelną
(ζφον άθάνατον), rozumną, doskonałą, albo — inaczej
mówiąc — myślącym duchem zażywającym szczęścia,
nie dopuszczającym do siebie żadnego zła, opatrzno-
ściowo troszczącym się o świat i o wszystko, co w nim
się znajduje; nie jest jednak antropomorficzny. Bóg
jest twórcą i niejako ojcem wszechrzeczy, przenika
wszystkie rzeczy, zarówno w całości, jak i we wszystkich
częściach, a nazywa się go stosownie do sił, jakie objawia.
Wzywają go jako Dia, bo przez niego wszystko się
dzieje 1, nazywają Zeusem dlatego, że jest źródłem
wszelkiego życia2 albo dlatego, że zawiera w sobie
wszelkie życie, Ateną, bo jego władza sięga poprzez
eter 3, Herą, bo moc jego sięga w sferę powietrza 4,
Hefajstosem, bo do niego należy twórczy ogień, Posei-
donem, bo włada wodą, Demetrą, bo włada nad ziemią.
Ma też i inne nazwy w związku z innymi właściwo-
ściami.
Substancją Boga jest — według Zenona — cały
świat i niebo; to samo mówi Chryzyp w pierwszej
1
W oryginale ∆ία — διν — gra słów.
2
W oryginale Ζήνα — του ζην — gra słów.
3
Asonans między Άθηναν i αΐθέρα.
4
W oryginale Ηρα — είς αέρα — gra słów.
431

księdze traktatu O bogach i Poseidonios również w pierw-


szej księdze traktatu pod tym samym tytułem. Anty-
pater natomiast w siódmej księdze pisma O wszech-
świecie twierdzi, że substancją Boga jest coś podobnego
do powietrza, Boetos zaś w dziele O naturze pisze,
że substancją Boga jest sfera gwiazd stałych. Przez na-
turę rozumieją stoicy raz to, co jakby trzyma w skupieniu
wszechświat, raz to, co rodzi wszystkie rzeczy na ziemi1.
Natura jest zatem siłą, która sama z siebie
wprawia się w ruch (έξις εξ αυτής κινούµενη) i zgodnie
z rozumnymi siłami twórczymi (κοίτα σπερµατικούς
λόγους) doskonali i skupia w oznaczonych okresach
to, co sama z siebie tworzy i co jest zgodne ze źródłem,
z którego pochodzi. Jej działanie skierowane jest
ku korzyści i przyjemności (ηδονή), jak tego dowodzi
stworzenie człowieka.
W dziele O przeznaczeniu Chryzyp twierdzi, że wszystko
dzieje się zgodnie z przeznaczeniem; to samo pisze
Poseidonios w drugiej księdze O przeznaczeniu, Zenon
oraz Boetos w księdze pierwszej O przeznaczeniu. Przezna-
czenie definiują stoicy jako łańcuch przyczyn wszystkiego,
co istnieje, albo jako rozumną zasadę kierującą światem.
Utrzymują też, że sztuka wróżenia jest dobrze uzasa-
dniona przy przyjęciu, że istnieje opatrzność. Opierając
się na wróżbach, które się spełniły, uważają wróżbiar-
stwo za naukę (τέχνη); tak mówi Chryzyp w drugiej
księdze O wróżbiarstwie, Atenodoros oraz Poseidonios
w drugiej księdze Fizyki i w piątej księdze O wróż-
biarstwie. Panaitios natomiast twierdzi, że wróżbiarstwo
nie ma żadnych podstaw.

1
To drugie znaczenie jest etymologiczne: φύσις (=natura) - φύ-
ουσα (= rodząca).
432

Stoicy twierdzą, że substancją wszystkiego, co istnieje,


jest pierwsza materia (ή πρώτη ύλη). Tak pisze Chryzyp
w pierwszej księdze Fizyki oraz Zenon. Owa pierwsza
materia jest tym, z czego wszystko, cokolwiek Jest,
powstaje. Nazywają zaś ją w dwojaki sposób: substancją
i materią (ουσία τε καΐ δλη), zarówno w odniesieniu
do całości, jak i do poszczególnych rzeczy. Pierwsza
nie zmniejsza się ani się nie zwiększa, druga zaś zmniej-
sza się i zwiększa. Substancja jest według nich czymś
cielesnym i jest skończona, jak mówi Antypater w dru-
giej księdze O substancji i Apollodor w Fizyce. Materia,
według Apollodora, podlega zmianom, gdyby bowiem
była niezmienna, to nic nie mogłoby z niej powstać.
Stąd pochodzi i to, że jest podzielna w nieskończoność.
(Natomiast Chryzyp jest zdania, że podzielność nie idzie
w nieskończoność, materia zaś jest nieskończona. Nie
jest bowiem nieskończone to, co można dzielić).
Co się tyczy mieszania, to polega ono na zupełnym prze-
nikaniu się różnych substancji, jak twierdzi Chryzyp
w trzeciej księdze Fizyki, a nie na łączeniu oddzielonych
i rozłożonych obok siebie cząstek, bo oto wpuszczona
do morza kropla przez chwilę stawia opór, chcąc
się utrzymać, ale następnie rozpływa się w mo-
rzu.
Stoicy głoszą też, że istnieją demony (δαίµονες·) sprzy-
jające ludziom i czuwające nad ludzkimi sprawami
oraz że są także herosi, tj. dusze ludzi, którzy godziwie
przeszli przez życie.
Tłumacząc zjawiska, jakie zachodzą w atmosferze,
wyjaśniają zimę jako oziębienie się powietrza nad ziemią
wskutek znacznego odchylenia się słońca od ziemi;
wiosnę jako powrót łagodnego powietrza pod wpływem
zbliżania się słońca ku ziemi; lato jako ocieplenie się
433

powietrza nad ziemią wskutek przesunięcia się słońca


ku północy; wreszcie jesień jako wynik oddalenia się
słońca od ziemi. Wiatry są to prądy powietrza, nazywane
od miejsc, z których wieją. Źródłem ich powstawania
jest słońce rozpraszające chmury. Tęczę tworzą pro-
mienie odbite od wodnistych chmur albo, jak mówi
Poseidonios w Meteorologii, jest to obraz części słońca
lub kawałka księżyca zanurzonego w skroplonej i gę-
stej chmurze i widzialnego na peryferiach łuku jak
w zwierciadle. Komety mające jakby ogony oraz ko-
mety mające jakby pochodnie — to ognie, które się
zapalają, kiedy ciężkie powietrze zostaje wpędzone
do okolic eterycznych. Gwiazda spadająca to zgęszczony
ogień prujący powietrze, który tak wygląda, jakby
miał pewną długość. Deszcz — to przemiana chmury
w wodę, kiedy z ziemi lub z morza słońce podniesie
wilgoć, która nie ma się gdzie podziać. Oziębiony deszcz
nazywa się szronem. Grad jest to chmura zgęszczona,
rozpędzona wiatrem. Jak mówi Poseidonios w ósmej
księdze Fizyki, śnieg to woda ze zgęszczonej chmury.
Błyskawica to rozbłysk chmur rozdartych przez wiatry,
jak mówi Zenon w traktacie O wszechświecie. Grzmot
jest to huk powstający ze ścierania się chmur i z ich
pękania. Piorun to wedle Zenona bardzo silny wybuch
ognia spadającego na ziemię pod wpływem wiatru
i rozbicia chmur; inni stoicy biorą go za zgęszczone
płonące powietrze, gwałtownie opadające. Burza z pio-
runami to bardzo silny i porywisty wicher z zadymką
porozrywanych chmur. Huragan to chmura rozbita
ogniem i rozerwana przez wiatr. Wstrząsy ziemi
powstają, gdy do głębiny ziemi dostanie się albo się
zatrzyma w nich wiatr, jak mówi Poseidonios w ósmej
księdze [Fizyki] Wywołują one albo trzęsienie ziemi,
434

albo powstawanie przepaści, pochyłości czy wznie-


sień.
W ten sposób przedstawiają stoicy wszechświat:
w środku umieszczają ziemię, będącą centrum świata,
następnie wodę, mającą to samo centrum, co ziemia,
tak że ziemia znajduje się niejako w wodzie, a poza
wodą — sklepienie powietrzne. Mówią, że jest pięć
kół niebieskich, z których pierwsze to koło północne,
zawsze widoczne, drugie — zwrotnikowe, letnie,
trzecie — to koło zrównania dnia i nocy, czwarte —
koło zimowe, piąte — niewidoczne koło południowe.
Nazywają je równoległymi, ponieważ nigdy na siebie
nie zachodzą, tworzą się jednak wokół tego samego
centrum. Zodiak zaś jest ukośny, ponieważ przecina
koła równoległe. Ziemia jest podzielona na pięć stref:
pierwsza to strefa północna, z tamtej strony północnego
koła polarnego, nie zamieszkana z powodu zimna,
druga — to strefa umiarkowana, trzecia — strefa nie
zamieszkana z powodu gorąca, zwana strefą wyschłą,
wypaloną, czwarta to strefa umiarkowana, ale leżąca po
przeciwnej stronie, piąta — południowa, nieumiarko-
wana z powodu zimna.
Stoicy uważają, że natura jest twórczym ogniem
(πυρ τεχνικόν), systematycznie zmierzającym do two-
rzenia, powiewem ognistym i twórczym. Dusza zaś
jest naturą zdolną do odbierania wrażeń. Jest wro-
dzonym nam tchnieniem (πνεύµα); dlatego jest też
cielesna i trwa po śmierci, ale nie jest niezniszczalna.
Dusza wszechświata, której pzęści tkwią w istotach
żywych, jest niezniszczalna. Zenon z Kition, Antypa-
ter w piśmie O duszy oraz Poseidonios mówią, że dusza
jest ciepłym tchnieniem i że dzięki niej oddychamy
i dzięki niej się poruszamy. Kleantes uczy, że wszystkie
435

dusze przetrwają aż do zognienia świata (έκπύρωσιζ),


Chryzyp natomiast — że tylko dusze mędrców.
Stoicy uważają, że dusza składa się z ośmiu części,
mianowicie z pięciu zmysłów, ze wszczepionych nam
rozumnych sił zarodkowych (σπερµατικοί λόγοι),
ze zdolności mówienia i zdolności rozumowania
(το λογιστικόν). Widzenie odbywa się w ten sposób,
że między wzrokiem a przedmiotem widzenia światło
w kształcie stożka dociera do oka — jak mówi Chryzyp
w drugiej księdze Fizyki oraz Apollodor. Stożek po-
wietrza powstaje w kierunku oka, a podstawę tego
stożka stanowi przedmiot widzenia, tak jakby ktoś
prętem poruszając powietrze wywoływał przedmiot
widzenia. Słyszenie polega na tym, że między wyda-
jącym głos przedmiotem, a człowiekiem słuchającym
zostaje wprawione w ruch powietrze w kształcie kuli,
które następnie jako fale wpada do uszu, podobnie
jak się wprawia w ruch kulisty wodę w naczyniu
wrzucając do niej kamień. Sen następuje wtedy,
gdy wyłącza się napięcie postrzegawcze zmysłów
(ό αισθητικός; τόνος), spowodowane przez czynnik
kierujący duszy. Za przyczynę wzruszeń (πάθη) uwa-
żają stoicy zmiany w tchnieniu życiowym (πνεύµα).
Za nasienie uważają to, co jest zdolne urodzić to
samo, z czego się samo oddzieliło. Nasienie człowieka,
które wydziela człowiek z wilgocią, wydziela się z czą-
stkami duszy i miesza się z nimi w takim samym sto-
sunku, jaki zachodzi między rodzicami. Wedle poglądu
Chryzypa, wyrażonego w drugiej księdze Fizyki,
tchnienie życiowe jest związane z substancją, czego
dowodzą wrzucone do ziemi nasiona, które starzejąc
się więcej nie rodzą, ponieważ tracą siłę życiową,
Sfairos i jego zwolennicy są zdania, że nasiona rodne
436

pochodzą z całego ciała, rodzą bowiem wszystkie


części ciała. Nasienie kobiety uważają stoicy za jałowe,
jest bowiem pozbawione napięcia (άτονος), za małei zbyt
wodniste. Kierujący czynnik duszy jest jej częścią
najważniejszą, tą, w której powstają postrzeżenia
i pożądania i urabia się rozum, czynnik rządzący,
który mieści się w sercu.
Tak wygląda ogólnie biorąc fizyka stoików, którą,
jak mi się wydaje, omówiłem dostatecznie szczegó-
łowo w stosunku do całości mej pracy. Teraz powiemy
o różnicach w poglądach poszczególnych stoików.

Rozdział drugi

Ariston
ok. 320—260 p. n. e.

Ariston Łysy (ó φάλανος) z Chios, z przydomkiem


Syrena (Σεφήν), głosił, że najwyższym dobrem jest
stan obojętności wobec wszystkiego, co się znajduje
między dobrem a złem, że nie należy więc uznawać
jakiejkolwiek różnicy w tych rzeczach pośrednich,
lecz zachowywać się wobec nich zawsze jednakowo.
Mędrzec jest podobny do dobrego aktora, który czy
włoży maskę Tersytesa, czy Agamemnona, w obu
wypadkach zagra swą rolę odpowiednio. Ariston
odrzucał fizykę i logikę, mówiąc, że pierwsza prze-
rasta nasze siły, a druga nas nie dotyczy; obchodzi
nas tylko etyka. Dialektyczne rozumowania porówny-
wał do sieci pajęczej, która, chociaż imponuje sprawnością
wykonania, to jednak nie przedstawia żadnej wartości.
Nie uznawał istnienia wielu cnót, jak Zenon, ani też
437

jednej cnoty wieloimiennej, jak megarycy, ale osądzał


cnotę wedle jej celu (κατά το προς τι πως έχειν).
W ten sposób filozofując i wykładając w Kynosarges,
uzyskał taki wpływ, że uchodził za założyciela szkoły.
Na przykład Miltiadesa i Difilosa nazywano aristo-
nikami. Potrafił mówić przekonywająco i schlebiać
tłumowi. Dlatego Timon tak mówi:
Oto ktoś wywodzący się od schlebiającego Aristona.

Gdy Zenon zachorował obłożnie, Ariston przeniósł


się do Polemona, jak mówi Diokles z Magnezji. Naj-
bardziej cenił tezę stoików, mówiącą, że mędrzec
nigdy się nie myli. Perseusz, który odrzucał tę tezę,
nakłonił dwóch braci bliźniaków, ażeby jeden dał Aristo-
nowi depozyt, a drugi go odebrał. Ariston nie zoriento-
wał się, że oddał depozyt nie temu, kto mu go powie-
rzył, i w ten sposób Perseusz obalił jego uroszczenie,
że nigdy się nie myli. Ariston często spierał się z Arke-
silaosem. Zobaczywszy raz zwierzę z macicą, a o wy-
glądzie byka, zawołał: „Biada mi! Oto argument dla
Arkesilaosa przeciw naszej zasadzie oczywistości po-
znania [zmysłowego]". Na powiedzenie pewnego aka-
demika, że niczego nie jest pewien, powiedział: „Czyż
nie widzisz sąsiada obok ciebie siedzącego?" — a gdy
tamten zaprzeczył, zacytował słowa poety:
Kto cię oślepił? Kto ci odjął zdolność widzenia?

Przypisuje się mu następujące dzieła:


zachęty do filozofii (2 ks.)
O poglądach Zenona
Dialogi
Wykłady (6 ks.)
Rozprawy o mądrości
438

Rozprawa o miłości
Uwagi o próżności sławy (15 ks.)
Notatki (25 ks.)
Wspomnienia (3 ks.)
Chreje (II ks.)
Przeciw, retorom
Odpowiedź na zarzuty Aleksinosa
Przeciw dialektykom (3 ks.)
Listy do Kleantesa (4 ks.)
Panaitios i Sosikrates są zdania, że Ariston z Chios
jest autorem tylko listów, a inne przypisywane mu
pisma są dziełem Aristona Perypatetyka.
Opowiadają, że Ariston, który był łysy, doznał po-
rażenia słonecznego i z tego powodu umarł.
Ułożyliśmy dla niego wiersz w cholijambachl:
Cóż, Aristonie, jako łysy starzec
dałeś słońcu spalić ciemię swoje!
Żeś zbyt skwapliwie szukał ciepła,
znalazłeś się teraz w zimnym Hadesie.

Było jeszcze kilku ludzi tego samego imienia: drugi


Ariston, rodem z Julidy, perypatetyk2, trzeci — muzyk
z Aten, czwarty poeta tragiczny, piąty — z Halai,
autor traktatów o retoryce, i szósty — z Aleksandrii,
perypatetyk.

1
Czyli jambach kulawych, tj. trymetrach jambicznych,. w których
ostatnia stopa nie jest jambem, lecz spondejem.
2
Zwany częściej Aristonem z Keos (Julida była miastem na wyspie
Keos), ten sam, o którym była mowa wyżej V 64.
439

Rozdział trzeci

Herillos
ok. 260 p. n. e.

Herillos z Kartaginy upatrywał najwyższe dobro


w wiedzy, to znaczy uważał, że w życiu należy zawsze
kierować się wiedzą i nie dawać się zwieść wskutek
ignorancji. Wiedzę zaś określał jako stan umysłu nie
doznający ze strony rozumowania przeszkód w przy-
swajaniu wyobrażeń. Niekiedy mówił, że nie istnieje
w ogóle jeden cel, lecz cel się zmienia zależnie od oko-
liczności, na przykład z tego samego spiżu można
odlać posąg Aleksandra lub Sokratesa. Czynił różnicę
między celem najwyższym (τέλο£) a celem podpo-
rządkowanym (υποτελή), do którego dążą także
ludzie nie będący mędrcami, gdy tymczasem do celu
najwyższego tylko mędrcy. Cokolwiek się znajduje
między cnotą a złem, jest moralnie obojętne. Utwory
Herillosa są krótkie, ale pełne siły, i często polemiczne
w stosunku do Zenona.
Opowiadają, że jako chłopiec Herillos był przedmio-
tem pożądania wielu mężczyzn: toteż Zenon, chcąc,
aby dali mu spokój, zmusił go do ostrzyżenia włosów
i w ten sposób odstręczył ich od niego.
A oto tytuły jego dzieł:
O ćwiczeniu
O namiętnościach
O mniemaniu
Prawodawca
Traktat maieutyczny
Traktat polemiczny
Nauczyciel
440

Naprawiacz
Kontroler
Hermes
Medea
Dialogi
Problemy etyki.

Rozdział czwarty

Dionizjos
ok. 330—260 p. n. e.

Dionizjos Odstępca (ó Μεταθεµένος) uważał, że


celem życia jest rozkosz. Doszedł do tego wniosku
pod wpływem choroby oczu, gdy cierpiąc okrutnie
zaczął wątpić, czy można twierdzić, że ból jest rzeczą
obojętną1. Był synem Teofantosa i pochodził z miasta
Heraklei. Jak podaje Diokles, słuchał najpierw wykła-
dów swego rodaka Heraklidesa [z Pontu], następnie
Aleksinosa i Menedemosa, na koniec Zenona. Zrazu
rozmiłował się we wszelkiego rodzaju literaturze i pró-
bował różnego rodzaju wierszy; następnie przywiązał
się do Aratosa i naśladował go. Po zerwaniu z Zeno-
nem przystąpił do cyrenaików, odwiedzał otwarcie
domy publiczne i publicznie zaspokajał swe żądze.
Przeżywszy około osiemdziesięciu lał zamorzył się
głodem.
Przypisuje mu się następujące dzieła:
O niewzruszoności (2 ks.)
O ćwiczeniu (2 ks.)

1
Por. wyżej VII 37.
441

O rozkoszy (4 ks.)
O bogactwie, wdzięku i zemście
O współżyciu z ludźmi
O szczęściu
O dawnych królach
O rzeczach godnych pochwały
O obyczajach barbarzyńców.
To są stoicy, którzy się różnili w poglądach od
doktryny swej szkoły. Następcą Zenona był Klean-
tes, o którym teraz będzie mowa.

Rozdział piąty

Kleantes
331—232 p- n. e.

Kleantes, syn Faniasa, urodził się w Assos [w Tro-


adzie]. Był naprzód pięściarzem, jak mówi Antystenes
w Sukcesjach filozofów. Po przybyciu do Aten z czterema
drachmami w sakiewce, jak wieść głosi, poświęcił
się nauce u Zenona. Gorliwie pracował nad filozofią
i trwał przy jej zasadach. Sławiono go za pilność
w pracy. Będąc ubogim chętnie imał się pracy najemnej.
W nocy więc pompował wodę w ogrodach, a za dnia
ćwiczył się w nauce. Dlatego otrzymał przezwisko
Woziwoda (Φρεάντληζ). Opowiadają, że raz nawet
został wezwany przed sąd, aby wyjaśnić, jak może
tak dobrze wyglądać przy tak nędznych zasobach;
został jednak uniewinniony, gdy złożył świadectwo
ogrodnika, że u niego pracuje, pompując wodę, i świa-
dectwo przekupki sprzedającej jęczmień, u której
ten jęczmień tłukł. Pełni uznania sędziowie na Areo-
442

pagu uchwalili, aby mu dać dziesięć min ale Zenon


nie pozwolił mu ich przyjąć. [Król] Antigonos ofiaro-
wał mu podobno trzy tysiące drachm. Opowiadają,
że gdy Kleantes prowadził raz efebów na jakieś wido-
wisko, wiatr odchylił jego okrycie i okazało się, że nie
ma chitona; wówczas Ateńczycy, pełni podziwu [dla
jego atletycznej budowy], uczcili go ofiarowując mu
delikatnie tkaną bieliznę, jak podaje Demetrios z Ma-
gnezji w Pisarzach o tym samym imieniu. Z tych właśnie
względów był przedmiotem podziwu. Podają, że gdy
Antigonos, który był jego uczniem, zapytał go, dlaczego
podlewa ogród, Kleantes odpowiedział: „Czy tylko
podlewam? Czy także nie kopię? I czy nie robię tego
wszystkiego z miłości do filozofii?" Ćwiczył go w takim
postępowaniu Zenon, który kazał mu z każdej otrzy-
manej zapłaty dawać sobie jednego obola jako daninę1.
Otrzymane w ten sposób pieniądze Zenon przeznaczył
kiedyś na ugoszczenie przyjaciół mówiąc: „Kleantes
mógłby wyżywić jeszcze jednego Kleantesa, gdyby
chciał, inni zaś, którzy mają się z czego utrzymać,
szukają wsparcia osób trzecich, chociaż marne robią
postępy w filozofii". Odtąd nazywano Kleantesa
drugim Heraklesem. Kleantes był bardzo pracowity,
ale bez wrodzonych zdolności i bardzo powolny.
Dlatego też Timon tak o nim powiedział:
Cóż to za baran, co mężów przebiega szeregi?
Głupiec z Assos, z zamiłowania wierszokleta, kadłub lękliwy2.

1
Wedle prawa attyckiego niewolnik, który wykonywał jakąś prace
nie u swego pana, był obowiązany oddawać temuż część zarobionych
pieniędzy. Zenon miał stosować to prawo do swoich uczniów.
2
W oryginale gra słów: δλµος (bryła, kadłub) — άτολµος (bez
odwagi, trwożliwy).
443

Wyśmiewany przez współuczniów znosił ich drwiny,


a gdy słyszał, że nazywają go osłem, powiedział, że on
jeden, może dźwigać jarzmo Zenona. Gdy zaś zarzu-
cano mu brak odwagi, odpowiadał: „Ale też dzięki
temu mniej błądzę". Przekładając swój tryb życia nad
egzystencję bogaczy mawiał: „Oni w piłkę grają, ja
kopiąc twardą ziemię czynię ją urodzajną". Często
sam sobie przyganiał; słysząc to Ariston zapytał go:
„Komu przyganiasz?", na co Kleantes odpowiedział
ze śmiechem: „Starcowi przyganiam, który ma siwy
włos, ale nie ma rozumu". Gdy ktoś zarzucał Arke-
silaosowi, że nie uczy o obowiązkach, powiedział:
„Daj spokój, nie gań go, bo choć depce obowiązki
w słowach, spełnia je w czynach". Gdy zaś Arkesilaos
wtrącił na to: „Nie chcę pochlebstwa", Kleantes
odpowiedział: „Rzeczywiście ci schlebiam twierdząc,
że co innego mówisz, a co innego robisz". Człowiekowi,
który pytał, do czego powinien wdrożyć syna, odpo-
wiedział: „Do tego, o czym mówi Elektra:
Milcz, milcz, ślad zostawiaj jak najmniejszy1.

Gdy pewien Lacedemończyk powiedział, że trud to


rzecz dobra, ucieszył się i powiedział:
Widać, żeś z dobrej krwi, dziecko kochane2.

Hekaton opowiada w Chrejach, że piękny młodzieniec


zapytał Kleantesa: „Kto uderzy się w żołądek, ten
żołądkuje, kto więc uderzy się w biodra ten biodruje?"
Na co Kleantes odpowiedział: „To biodrowanie za-
chowaj, moje dziecko, dla siebie; bo analogicznie
utworzone wyrazy nie zawsze oznaczają analogiczne
1
Eurypides, Elektra. 140.
2
Odyseja IV 6II.
444

pojęcia". Rozmawiając kiedyś z młodym człowiekiem,


zapytał go, czy widzi, a gdy zapytany dał odpowiedź
twierdzącą, Kleantes odparł: „Jak to się dzieje, że ja
nie widzę tego, że ty to widzisz?" Gdy poeta Sositeos
powiedział w teatrze w obecności Kleantesa
Pędzeni przez głupotę Kleantesa jak woły,

a Kleantes nie zareagował, słuchacze podziwiając


jego zachowanie nagrodzili go oklaskami, a Sositeosa
wyrzucili z teatru. Kiedy zaś Sositeos przeprosił go
potem za zniewagę, Kleantes oświadczył, że byłoby
niewłaściwe, gdyby on gniewał się z powodu przypadko-
wej obrazy, jeśli Dionizos i Herakles nie gniewają się
na poetów, którzy ich ośmieszająl. Mawiał, że perypate-
tycy są podobni do lir, które wydają piękne dźwięki,
ale same siebie nie słyszą. Opowiadają, że gdy Kle-
antes zgodnie z nauką Zenona głosił, iż z wyglądu czło-
wieka można poznać jego obyczaje, jacyś młodzi żarto-
wnisie przyprowadzili do niego rozpustnika robiącego
wrażenie człowieka spracowanego i prosili, aby orzekł,
jakie ma obyczaje. Kleantes wprawiony przez chwilę
w zakłopotanie kazał przybyszowi odejść, po czym po-
wiedział: „Mam go. To człowiek zniewieściały". Do
samotnika, który miał zwyczaj mówić sam do siebie,
powiedział: „Nie jest zły człowiek, z którym rozma-
wiasz". Gdy mu ktoś wytykał sędziwy wiek, powiedział:
„Totgż ja chcę już odejść, ponieważ jednak czuję się
zupełnie zdrów, mogę pisać i czytać, więc jeszcze
zostaję". Opowiadają, że gdy nie miał pieniędzy,
aby kupić papirusu, zapisywał na muszlach ostryg
i kościach wołowych to, co słyszał na wykładach
Zenona. Taki był Kleantes i mimo że nie brakło innych
1
Dionizos i Herakles byli ośmieszeni w Żabach Arystofanesa.
445

godnych uczniów Zenona, on właśnie objął po nim szkołę.


Zostawił następujące przepiękne pisma:
O czasie
O filozofii przytody Zenona (2 ks.)
Komentarze do Heraklita (4 ks.)
O spostrzeżeniu
O sztuce
Przeciw Demokrytowi
Przeciw Arystarchowi 1
Przeciw Herillosowi
O popędach (2 ks.)
Starożytności
O bogach
O Gigantach
O małżeństwie
O poecie
O obowiązkach (3 ks.)
O dobrej radzie
O wdzięku
Zachęta do filozofii
O cnotach
O wrodzonych zdolnościach
O Gorgipposie
O zazdrości
O miłości
O wolności
Sztuka kochania
O czci
1
Była to zapewne polemika z heliocentryczną teorią Arystarcha
z Samos, matematyka i astronoma aleksandryjskiego. Stoicy byli na-
namiętnymi obrońcami geocentryzmu, a Kleantes oskarżał Arystarcha
o bezbożność.
446

O sławie
Polityk
O radzie
O prawach
O sądzeniu
O wychowaniu
O rozumie (3 ks.)
O celu
O pięknie
O działaniu
O wiedzy
O królestwie
O przyjaźni
O uczcie
O tym, że cnota jest jedna i ta sama u mężczyzn i kobiet
O stosowaniu sofizmatów przez mędrca
O potrzebach
Diatryby (2 ks.)
O rozkoszy
O własnościach
O aporiach
O dialektyce
O tropach
O orzeczeniach.
Te pisma przypisują Kleantesowi.
Umarł zaś w taki sposób. Miał wrzód na dziąśle.
Z polecenia lekarzy przez dwa dni nic nie brał do ust.
A gdy jego stan poprawił się do tego stopnia, że le-
karze pozwolili mu przyjmować zwykły pokarm,
Kleantes odmówił; oświadczył, że odbył już swoją
drogę i nadal nie przyjmował pokarmu, po czym życie
zakończył. Żył osiemdziesiąt lat, a słuchał wykładów
Zenona przez lat dziewiętnaście.
447

Ułożyliśmy dla niego taki wiersz:


Wielbię Kleantesa, lecz jeszcze więcej Hades,
który widząc go starcem już dłużej nie zwlekał,
lecz dał mu wśród zmarłych odpoczynek,
jemu, co za życia tak długo musiał nosić wodę.

Rozdział szósty

Sfairos
ok. r. 220 p. n. e.

Jak wyżej wspomnieliśmy, Sfairos z Bosforu po


śmierci Zenona słuchał także wykładów Kleantesa.
Osiągnąwszy dostateczny postęp w naukach, udał się
do Aleksandrii do Ptolemeusza Filopatora. Kiedy roz-
prawiano pewnego razu o tym, czy mędrcowi może
się wydawać coś, co okaże się błędne, i gdy sfairos
temu zaprzeczył, król, chcąc go przekonać, kazał
przynieść wykonane z wosku owoce granatu1. Sfairos
dał się wprowadzić w błąd i wziął je za prawdziwe
owoce. Wtedy król zawołał: „Sfairos uległ błędnemu
mniemaniu". Ale Sfairos znalazł trafną odpowiedź:
oświadczył, że nie mówił bynajmniej, iż są to owoce
granatu, ale że robiły wrażenie owoców granatu,
a wielka jest różnica między spostrzeżeniem katelek-
tycznym a prawdopodobnym. Mnezistratosowi, który
oskarżał go, że powiedział, iż Ptolemeusz nie jest
królem, odparł, iż nie mówił, jakoby Ptolemeusz nie
był królem, ale że Ptolemeusz, będąc takim, jaki jest,
jest także królem.

1
Por. wyżej VII 162 („Mędrzec nigdy się nie myli")
448

Sfairos zostawił następujące pisma:


O świecie (2 ks.)
O żywiołach
O nasieniu
O przypadku
O cząstkach najmniejszych
O atomach i podobiznach
O narządach zmysłowych
O Heraklicie (5 ks. diatryb)
O należytym uporządkowaniu zasad etyk
O obowiązkach
O popędzie
O namiętnościach (2 ks.)
O królestwie
O ustroju politycznym Sparty
O Likurgu i o Sokratesie (3 ks.)
O prawach
O wróżbiarstwie
Dialogi o miłości
O filozoficznej szkole eretrejskiej
O rzeczach podobnych
O definicjach
O sprawności
O sprzecznościach (3 ks.)
O rozumie
O bogactwie
O sławie
O śmierci
Sztuka dialektyczna (2 ks.)
O orzeczeniach
O wieloznaczności
Listy.
449

Rozdział siódmy

Chryzyp
ok. 277—20: p. n. e.

Chryzyp, syn Apolloniosa, urodzony w Soloi (lub


w Tarsie, jak pisze Aleksander w Sukcesjach filozofów),
był uczniem Kleantesa. Zrazu był biegaczem na Długim
Stadionie, potem słuchał wykładów Zenona i Kle-
antesa, jak mówi Diokles i większość pisarzy. Ale
jeszcze za życia Kleantesa rozstał się z nim i stał się
nieprzeciętnym filozofem. Był to mężczyzna przystojny
i bardzo uzdolniony we wszelkich dziedzinach; w po-
glądach Chryzyp nie zgadzał się ani z Zenonem,
ani z Kleantesem; mawiał, że potrzebuje tylko zna-
jomości zasad, dowody sam sobie znajdzie. Przykro
mu było, gdy się nie zgadzał z Kleantesem, tak że często
powtarzał:
Z urodzenia szczęśliwy ze mnie człowiek:
tylko Kleantes zakłóca mi szczęście1.

Był tak znakomitym dialektykiem, że bardzo


wielu ludzi wierzyło, iż gdyby bogowie posługiwali
się dialektyką, byłaby to na pewno dialektyka Chry-
zypa. Ale przy wielkim bogactwie myśli nie przywią-
zywał wagi do formy wykładu. Pracowitością prze-
wyższał wszystkich filozofów, czego dowodzi liczba
jego pism — przeszło siedemset pięć. Ta obfitość
twórczości wynika również stąd, że często pisał kilka
razy o tym samym, że zapisywał wszystko, co mu się
nawinęło na myśl, że tę samą rzecz ogłaszał też w wersji
poprawionej i wreszcie że cytował innych autorów dla
1
Parodia ww 540—541 z Orestesa Eurypidesa.
450

potwierdzenia swoich myśli; w jednym z pism przy-


toczył niemal całą Eurypidesową Medeę, tak że ktoś,
kto miał w rękach tę książkę, na pytanie, co trzyma
odpowiedział: „Medeę Chryzypa". Również Apol-
1
lodor z Aten chcąc w swoim Zbiorze doktryn wykazać,
że pisma Epikura, całkowicie oryginalne i wolne od
cytatów, są tysiąc razy więcej warte od dzieł Chryzypa,
mówi dosłownie: „Gdyby z ksiąg Chryzypa usunąć
obce cytaty, zostałyby czyste karty". Tak mówi Apol-
lodor. Stara służąca Chryzypa opowiadała, jak podaje
Diokles, że Chryzyp pisał dziennie pięćset wierszy.
Hekaton zaś twierdzi, że Chryzyp poświęcił się filozofii,
gdy ojcowizna jego została skonfiskowana na rzecz
skarbu królewskiego.
Miał postać drobną, jak to widać z jego posągu w Ke-
rameiku, prawie całkowicie zasłoniętego przez stojący
obok posąg konia. Dlatego Karneades nazywał go
Kryzypem2. Gdy zarzucano mu, że wraz z licznymi
słuchaczami nie uczęszcza na wykłady Aristona, od-
powiedział: „Gdybym szedł z większością, nie zostałbym
filozofem". Do dialektyka, który zwalczał Kleantesa
i podsuwał mu sofistyczne zagadnienia, powiedział:
„Przestań odciągać starego człowieka od spraw waż-
niejszych, ale nam młodym te rzeczy przedkładaj".
Pewnego razu człowiekowi, który, gdy rozmawiał
z nim sam na sam, mówił spokojnie, ale na widok
zbliżającego się tłumu przeszedł na ton kłótliwy,
Chryzyp powiedział:

1
Nie jest to Apollodor chronograf (też z Aten), lecz Apollodor
epikurejczyk.
2
W oryginale gra słów: Χρύσιππος (Chryzyp, etymologicznie:
Mający złotego konia) — Κρύσιπποζ (za konia schowany).
451

Ach, bracie! Twój wzrok staje się dziki.


Popadłeś teraz w złość", a przed chwilą byłeś rozumny 1.
Gdy wypił więcej wina, zachowywał się spokojnie
i tylko nogami ruszał, tak że jego służąca mówiła:
„U Chryzypa tylko nogi są pijane". Był tak zarozu-
miały, że gdy się go ktoś zapytał: „Komu mam po-
wierzyć syna?", odpowiedział: „Mnie. Bo gdybym wie-
dział, że jest ktoś, kto mnie przewyższa wiedzą, to bym
sani u niego studiował filozofię". Dlatego mówiono,
że do niego odnoszą się słowa poety:
On jeden jest mądry, tamci snują się wokół niego jak cienie 2.
Mówiono też:
Gdyby nie było Chryzypa, nie byłoby Stoi.
Na koniec jednak — tak podaje Sotion w ósmej księdze
[Sukcesji] — przyłączył się do Arkesilaosa i Lakydesa
i współpracował z nimi w Akademii3 i to było przyczyną,
że pisał już to przeciw Akademii, już to w jej obronie,
a w zagadnieniach wielkości i ilości posługiwał się
także argumentami akademików.
Hermippos podaje, że gdy Chryzyp wykładał w Ode-
onie, uczniowie zaprosili go na uroczystości ofiarne;
wypiwszy niemieszane słodkie wino, doznał zawrotu
głowy i po pięciu dniach odszedł z tego świata. Żył
lat siedemdziesiąt trzy i zmarł w czasie sto czterdziestej
trzeciej Olimpiady [208—205 p. n. e.], jak mówi Apol-
lodor w Kronice.

1
Eurypides, Orestes 247—48.
2
Odyseja X 495.
3
Była to Akademia Średnia, reprezentująca sceptycyzm.
452

Ułożyliśmy dla niego następujący wierszyk żarto-


bliwy:
Zasłabł napiwszy się napoju Bachusa
Chryzyp i o nic już nie dbał,
Ani o Stoę, ani o ojczyznę, ani o siebie samego,
lecz odszedł do domu Hadesa.
Niektórzy zaś mówią, że umarł od ataku śmiechu.
Gdy bowiem osioł mu zjadł figi, kazał służącej, aby
dała osłu popić niemieszanego wina, i tak go to roz-
śmieszyło, że ze śmiechu umarł.
Jak się zdaje, był dumny i gardził innymi. Chociaż
napisał tyle dzieł, żadnego nie dedykował jakiemuś
królowi. Wystarczała mu jedna stara służąca, jak mówi
Demetrios w Pisarzach o tym samym imieniu. Gdy zaś
Ptolemeusz napisał do Kleantesa, żeby albo sam przy-
był do niego, albo przysłał mu kogoś z uczniów, Sfai-
ros pojechał, a Chryzyp odmówił. Sprowadził do sie-
bie synów swojej siostry, Aristokreona i Filokratesa,
i wychowywał ich. On pierwszy odważył się, jak poświad-
cza wyżej wymieniony Demetrios, wykładać w Liceum
na wolnym powietrzu.
Był jeszcze inny Chryzyp, lekarz z Knidos, któremu
wiele zawdzięczał Erasistratos, który sam o tym mówi.
A także syn poprzedniego, lekarz Ptolemeusza, który,
niesłusznie oskarżony, został skazany na wygnanie
i chłostę. I jeszcze jeden Chryzyp, uczeń Erasistra-
tosa, autor dzieła O rolnictwie.
Chryzyp filozof stosował także takie rozumowania:
„Ten, kto zdradza niewtajemniczonym tajemnice mi-
steriów, jest bezbożny. Hierofanta zdradza tajemnice
misteriów niewtajemniczonym. Zatem hierofanta jest
bezbożny". Albo: „Czego nie ma w mieście, tego nie
ma i w domu. W mieście nie ma studni. Zatem nie ma
453

studni w domu". Albo: „Istnieje gdzieś jakaś głowa.


Tej głowy ty nie masz. Jeżeli więc jest jakaś głowa,
której ty nie masz, to ty nie masz głowy". Albo: „Je-
żeli ktoś jest w Megarze, to nie jest w Atenach. Człowiek
jest w Megarze. Nie ma więc człowieka w Atenach".
Alba: „Jeżeli coś mówisz, to, co mówisz, przechodzi
przez twoje usta. Mówisz: wóz. Zatem wóz przechodzi
przez twoje usta". Albo: „Czegoś nie stracił, to masz.
Rogów nie straciłeś. Zatem masz rogi". Niektórzy
przypisują to ostatnie rozumowanie Eubulidesowi1.
Niektórzy zarzucają Chryzypowi, że wiele rzeczy
napisał brzydkich i nieprzyzwoitych. W dziele O staro-
żytnych filozofach przyrody wypisuje, w blisko sześciuset
wierszach takie rzeczy o Herze i Zeusie, jakich by nikt
nie powtórzył, aby nie skalać swoich ust. Nie ma nic
bardziej bezwstydnego od tej zmyślonej historii, którą
można by ostatecznie uznać z przyrodniczego stano-
wiska, ale która pasuje raczej do domów rozpusty
niż do bogów. Nie wspominają o tej historii pisarze,
którzy robili wykazy tytułów i streszczenia starych
książek, bo ani Polemon, ani Hypsikrates, ani nawet
Antigonos [z Karystos] o tym nie mówią, a zatem jest
ona wymysłem Chryzypa. W piśmie O ustroju poli-
tycznym zezwala na cielesne obcowanie córek i synów
i powtarza to samo w dziele O rzeczach, które same dla
siebie nie są pożądanej zaraz na samym początku. W księ-
dze trzeciej O sprawiedliwości w blisko tysiącu wierszach
dowodzi, że wolno zjadać ciało zmarłych. W drugiej
zaś księdze O życiu i środkach do życia zastanawiając
się nad tym, czy mędrzec powinien się starać, by zarobić
1
Jest to wspomniany już kilkakrotnie sofizmat zwany Rogatym lub
Rogaczem, zapewne słusznie przypisywany Eubulidesowi.
454

na utrzymanie, tak pisze: „Dlaczego miałby się starać?


Jeżeli tylko po to, żeby żyć, to powiemy, że życie jest
rzeczą moralnie obojętną. Jeżeli dla rozkoszy, to i ona
jest obojętna. Jeżeli zaś dla cnoty, to ona sama wystarcza
do szczęśliwości. Śmiechu warte są też takie sposoby
zdobywania środków do życia, jak np. dary królewskie,
bo płaci się za nie zależnością, jak dary przyjaciół,
bo przyjaźń staje się wtedy rzeczą kupioną, jak nagrody
otrzymywane za mądrość, bo mądrość staje się wtedy
najemna". Takie rozumowania zarzuca się Chryzy-
powi.
Ponieważ jednak pisma jego cieszą się powszechnym
uznaniem, uważałem za wskazane umieścić tu ich
wykaz ułożony tematycznie. A więc:

I. Pisma logiczne
Tezy logiczne
Badania filozoficzne
Dialektyczne definicje, do Metrodora (6 ks.)
O terminach dialektycznych, do Zenona (I ks.)
Sztuka dialektyczna, do Aristagorasa (I ks.)
Prawdopodobieństwo sądów hipotetycznych, do Diosku-
ridesa (4 ks.)

II. Pisma logiczne dotyczące przedmiotów


Seria pierwsza
O zdaniach (I ks.)
O zdaniach nieprostych (Iks.)
O konjunkcji, do Atenadesa (2 ks.)
O zdaniach przeczących, do Aristagorasa (3 ks.)
O zdaniach twierdzących (I ks.)
O zdaniach wyrażających brak, do Tearosa (I ks.)
455

O zdaniach nieokreślonych, do Diona (3 ks.)


O zróżnicowaniu zdań nieokreślonych (4 ks.)
O zdaniach czasowych (2 ks.)
O zdaniach w czasie przeszłym (2 ks.)
Seria druga
O prawdziwej dysjunkcji, do Gorgippidesa (I ks.)
O prawdziwej implikacji, do Gorgippidesa (4 ks.)
O wyborze spomiędzy alternatyw, do Gorgippidesa
(I ks.)
Dodatek do nauki o konsekwencjach (I ks.)
O wniosku z trzech wyrazów, do Gorgippidesa (I ks.)
O możliwości, do Kleitosa (4 ks.)
O znaczeniach, do Filona(I ks.)
O fałszu (I ks.)
Seria trzecia
O trybach rozkazujących (2 ks.)
O zapytaniach (2 ks.)
O badaniach (4 ks.)
Przegląd pytań i badań(I ks.)
Przegląd pytań (2 ks.)
O dociekaniu (2 ks.)
O odpowiedzi (4 ks.)
Seria czwarta
O orzeczeniach, do Metrodora (10 ks.)
O przypadkach prostych i zależnych, do Filarchosa (I ks.)
Osylogizmach hipotetycznych, do Apollonidesa (I ks.)
O orzeczeniach, do Pazylosa (I ks.)
Seria piąta
O pięciu przypadkach (I ks.)
456

O określeniach wypowiedzi na podstawie przedmiotu (I ks.)


O modyfikacji znaczeń, do Stezagorasa (2 ks.)
O imionach własnych (2 ks.)

III. Pisma logiczne dotyczące wyrażeń i złożonych


z nich zdań:

Seria pierwsza
O wyrażeniach pojedynczych i złożonych (6 ks.)
O słowach, do Sosigenesa i Aleksandra (5 ks.)
O anomaliach w wyrażaniu się, przeciw Dionowi (4 ks.)
O sorytach stosowanych w mowie (3 ks.)
O błędach mowy (I ks.)
O solecyzmach, do Dionizjosa (I ks.)
Wyrażenia naruszające zwyczaj językowy (I ks.)
O powiedzeniu, do Dionizjosa (I ks.)

Seria druga
O elementach mowy i o stówach wypowiedzianych (5 ks.)
O składni zdań (5 ks.)
O składni i elementach zdań, do Filipa (3 ks.)
O elementach mowy, do Nikiasa (I ks.)
O przyimkach (I ks.)
Seria trzecia
Przeciw tym, którzy odrzucają podział (2 ks.)
O dwuznaczności, do Apollasa (4 ks.)
O dwuznaczności zwrotnej (I ks.)
O łącznej dwuznaczności zwrotnej (2 ks.)
Przeciw dziełu Pantoidesa o wieloznacznościach ( 2 ks.)
O wprowadzeniu do wieloznaczności (5 ks.)
Skrót dzieła o wieloznaczności (I ks.)
Implikacje jako wprowadzenia do wieloznaczności (2 ks.)
457

IV. Pisma logiczne dotyczące sylogizmów i trybów.


Seria pierwsza
Podręcznik argumentów i trybów, do Dioskuridesa (5 ks.)
O sylogizmach (3 ks.)
O konstrukcji trybów, do Stezagorasa (2 ks.)
Porównanie trybów (I ks.)
O przeciwstawiających się sobie i warunkowych sylogiz-
mach(I ks.)
Do Agatona, czyli o problemach pokrewnych (I ks.)
O zagadnieniu, kiedy przestanki są zdolne dać wniosek
przy pomocy jednej lub kilku przesłanek(I ks.)
O wnioskach, do Aristagorasa (I ks.)
O tym, że jeden sylogizm może być ulożony w rozmaitych
trybach (I ks.)
Przeciw odparciu twierdzenia, że to samo zdanie da się,
przedstawić w sylogistycznej i niesylogistycznej formie
(2 ks.)
Odpowiedź na zarzuty przeciwko sylogistycznym analizom
(3 ks.)
Przeciw pismu Filona o trybach, przeciw Timokratesowi
(I ks.)
Zebrane pisma logiczne, przeciw Timokratesowi i Filo-
matesowi odnośnie do sylogizmów i trybów (I ks.)

Seria druga
O zdaniach wnioskujących, do Zenona z Tarsu (I ks.)
O pierwszych i niedowodliwych sylogizmach, do Zenona
(I ks.)
O analizie sylogizmów(I ks.)
O sylogizmach za obszernych, do Pazylosa (I ks.)
O zasadach sylogizmów (I ks.)
O sylogizmach wprowadzających, do Zenona(I ks.)
458

O trybach wprowadzających, do Zenοnα (3 ks.)


O sylogizmach według fałszywej figury (5 ks.)
Sylogizmy rozwiązywane przy pomocy zdań nie wymaga-
jących dowodu (I ks.)
Badania dotyczące trybów, do Zenona i Filomatesa (zdaje się,
że nadano temu błędny tytuł) (I ks.)

Seria trzecia
O zdaniach odwróconych, do Atenadesa (I ks.)
O zdaniach częściowo odwróconych (3 ks.) (pismo pod-
robione)
Odpowiedź Ameiniasowi co do sylogizmów rozłącznych
(I ks.)
Seria czwarta
O hipotezach, do Meleagra (3 ks.)
Sylogizmy hipotetyczne w odniesieniu do praw, do Meleagra
(I ks.)
Sylogizmy hipotetyczne wprowadzające (2 ks.)
Sylogizmy hipotetyczne złożone z teorematów (2 ks.)
Rozwiązania hipotetycznych sylogizmów Hedylosa (2 ks.)
Rozwiązania hipotetycznych sylogizmów Aleksandra (2 ks.)
O wyjaśnieniach, do Laodamasa(I ks.)

Seria piąta
O wprowadzeniu do „Kłamcy", do Aristokreona
Argumenty typu „Kłamcy". Wprowadzenie(I ks.)
O „Kłamcy", do Aristokreona (6 ks.)

Seria szósta
Przeciw tym, którzy sądzą, Że zdanie może być fałszywe i
prawdziwe zarazem (I ks.)
459

Przeciw tym, którzy sądzą, że za pomocą podziału sylogizm


„Kłamca" się rozwiąże, do Aristokreona (2 ks.)
Dowody na to, że nieskończonego nie można dzielić
Replika na wymienione wyżej zarzuty przeciwko dzieleniu
nieskończonego skierowane do Pazylosa
Rozwiązanie w stylu starożytnych, do Dioskuridesa
O rozwiązaniu sylogizmu „Kłamca", do Aristokreona
(3 ks.)
Rozwiązania warunkowych sylogizmów Hedylosa, do Ari-
stokreona i Apollasa

Seria siódma
Przeciw tym, którzy mówią, że „Kłamca" ma fałszywe
przesłanki
O przeczeniu, do Aristokreona (2 ks.)
Przeczące sylogizmy służące do ćwiczeń logicznych (2 ks.)
O dowodzie z małego przyrostu, do Stezagorasa (2 ks.)
O dowodach posługujących się zwykłymi założeniami
oraz dowodami milczącymi, do Onetora (2 ks.)
O sofizmacie „Zasłonięty", do Aristobulosa (2 ks.)
O sofizmacie „Ukryty", do Atenadesa

Seria ósma
O sofizmacie „Nikt", do Menekratesa (8 ks.)
O wnioskach ze zdań nieokreślonych i określonych, do Pa-
zylosa (2 ks.)
O sofizmacie „Nikt", do Epikratesa

Seria dziewiąta
O sofizmatach, do Heraklidesa i Pollisa (2 ks.)
O trudnościach dialektycznych, do Dioskuridesa (5 ks.)
Przeciwko metodzie Arkesilaosa, do Sfairosa
460

Seria dziesiąta
Przeciw zwyczajowi, do Metrodora (6 ks.)
Przeciw zwyczajowi, do Gorgippidesa (6 ks.)

V. Pisma z innych zakresów


Pisma, które są poza powyższym podziałem na
cztery grupy, w liczbie trzydziestu dziewięciu, dotyczą
odrębnych zagadnień logicznych nie włączonych do
całości omawianych problemów. Całość pism logicznych
obejmuje trzysta jedenaście dzieł.

I. Pisma etyczne dotyczące klasyfikacji pojęć etycznych.


Seria pierwsza
Zarys etyki, do Teoporosa
Tezy etyczne
Prawdopodobne przestanki dla zasad etycznych, do Filo-
matesa (3 ks.)
Definicje dobra, do Metrodora (2 ks.)
Definicje zła, do Metrodora (2 ks.)
Definicje rzeczy pośrednich, do Metrodora (2 ks.)
Definicje według rodzajów, do Metrodora (7 ks,)
Definicje według innych gałęzi wiedzy, do Metrodora
(2 ks.)

Seria druga
O rzeczach podobnych, do Aristoklesa (3 ks.)
O definicjach, do Metrodora (7 ks.)

Seria trzecia
O niesłusznych zarzutach podniesionych przeciw definicjom,
do Laodamasa (7 ks.)
461

Prawdopodobieństwo pomocą dla definicji, do Diosku-


ridesa (7 ks.)
O gatunkach i rodzajach, do Gorgippidesa (2 ks.)
O podziałach
O przeciwieństwach do Dionizjosa (2 ks.)
Argumenty prawdopodobne względem podziałów, gatunków.
rodzajów i przeciwieństw
Seria czwarta
W przedmiocie etymologii, do Dioklesa (7 ks.)
Zagadnienia etymologiczne, do Dioklesa (4 ks.).

Seria piąta
O przysłowiach, do Zenodota (2 ks.)
O poematach, do Filomatesa
O tym, jak należy słuchać poematów (2 ks.)
Odpowiedź krytykom, na użytek Diodora

2. Pisma etyczne dotyczące wspólnych poglądów


i opartych na nich nauk i cnót.
Seria pierwsza
Przeciw odnawianiu obrazów, do Timonaksa
O tym, jak my o każdej rzeczy myślimy i mówimy
O pojęciach, do Laodamasa
O domysłach, do Pitonaksa (2 ks.)
Dowody, że mędrzec nie żywi mniemań
O pojęciach, o wiedzy i niewiedzy (4 ks.)
O rozumie (2 ks.)
O używaniu rozumu, do Leptinesa (2 ks.)
Seria druga
O tym, że starożytni słusznie dopuszczali dialektykę,
wraz z dowodami, do Zenona (2 ks.)
462

O dialektyce, do Aristokreona (2 ks.)


O zarzutach przeciw dialektykom (3 ks.)
O retoryce, do Dioskuridesa (4 ks.)

Seria trzecia
O sprawności, do Kleona (3 ks.)
O sztuce i braku sztuki, do Aristokreona (4 ks.)
O różnicach wśród cnót, przeciw Diodorosowi (4 ks.)
O tym, jakie są cnoty
O cnotach, przeciw Pollisowi (2 ks.)

3. Pisma etyczne o rzeczach dobrych i złych.


Seria pierwsza
O pięknie i rozkoszy, przeciw Aristokreonowi (10 ks.)
Dowody, że rozkosz nie jest celem ostatecznym (4 ks.)
Dowód, że rozkosz nie jest dobrem (4 ks.)
O argumentach w sprawie ...l
1
Tutaj księga się urywa, w rękopisach brak zakończenia, a wykaz
dzieł Chryzypa też nie jest kompletny (brak pism z filozofii przyrody,
które nawet sam Diogenes Laertios w innych miejscach przytaczał).
463

FILOZOFIA ITALSKA
I FILOZOFOWIE NIEZRZESZENI

KSIĘGA ÓSMA

Pitagoreizm. Empedokles
464

Rozdział pierwszy

Pitagoras
ok. 582—500 p. n. e

Po omówieniu filozofii jońskiej, zapoczątkowanej


przez Talesa i jej najsławniejszych przedstawicieli,
przejdziemy teraz do filozofii italskiej, którą zapoczątko-
wał Pitagoras, syn grawera Mnezarcha. Wedle Hermip-
posa pochodził on z Samos, a wedle Aristoksenosa
z jednej z wysp tyrreńskich, zajętych przez Ateńczyków
po wypędzeniu Tyrreńczyków1. Inni zaś podają,
że Pitagoras był synem Marmakosa, wnukiem Hip-
pazosa, prawnukiem Eutyfrona, a praprawnukiem Kle-
onimosa, który przybył tam jako wygnaniec z Fliuntu.
Ten Marmakos mieszkał na Samos i dlatego Pitago-
rasa nazywają Samijczykiem. Z Samos Pitagoras
przeniósł się na Lesbos i tam przez swego stryja Zoilosa
został polecony Ferekydesowi. Sporządził trzy srebrne
puchary i zawiózł je każdemu z kapłanów w Egipcie.
Miał dwóch braci, z których starszy miał na imię
Eunomos, a średni — Tyrrenos. Miał także niewolnika
Zamolksisa, któremu, jak opowiada Herodot, Getowie
składają ofiary, uważając go za Kronosa. Pitagoras,

1
Tą wyspą mogła być Lemnos. Tyrreńczycy byli ludem
pochodzenia lidyjskiego. Później osiedlili się w Italii, gdzie zostali
nazwani Etruskami
465

jak już była o tym mowa, słuchał wykładów Fereky-


desa z Syros, a po jego śmierci udał się na Samos
i tam był uczniem starego już wtedy Hermodamasa,
potomka [poety] Kreofylosa. Jako człowiek młody
i chciwy nauki, chciał poznać wszystkie greckie i barba-
rzyńskie misteria i w tym celu opuścił ojczyznę. Był
więc w Egipcie właśnie wówczas, gdy Polikrates
wysłał do niego list polecający dla Amazisa. Nauczył
się języka egipskiego, jak mówi Antyfon w dziele
O mężach przodujących w cnocie; przebywał także wśród
Chaldejczyków i Magów, po czym wraz z Epimeni-
desem wszedł do groty Idajskiej1; w Egipcie został
wtajemniczony w misteria i tam się nauczył tajemnic
dotyczących bogów. Następnie wrócił na Samos, ale
wobec tego, że rządził tam wówczas tyran Polikrates,
udał się do Krotony i tam nadał prawa italskim Grekom.
Cieszył się tam powszechnym szacunkiem, on i jego
uczniowie, których było około trzystu; pitagorejczycy
tak doskonale rządzili państwem, że wprowadzony
przez nich ustrój polityczny był prawdziwym rządem
najlepszych [czyli arystokracją]2.
Heraklides z Pontu opowiada, że Pitagoras mówił
o sobie, iż był niegdyś Aitalidesem, oraz że był uważany
za syna Hermesa. Hermes zaś powiedział mu, że może
sobie wybrać wszystko, czego pragnie, oprócz nieśmier-
telności. Pitagoras poprosił więc, aby za życia i po śmierci
zachowywał w pamięci wszystko, co go kiedykolwiek
spotkało. Za życia pamiętał wszystko, a po śmierci
1
W grocie Idajskiej na Krecie miał się wychować pod opieką Ko-
rybantów mały Zeus, przez matkę ukryty przed ojcem Kronosem.
2
Αριστοκρατία oznaczało pierwotnie „rząd najlepszych"; por.
wyżej III 82 i przyp. 2.
466

nie stracił także pamięci. Następnie wcielił się w Eufor-


bosa i w tej postaci został zraniony przez Menelaosa.
Euforbos zaś mówił, że był poprzednio Aitalidesem
i że otrzymał od Hermesa dar mówienia o wędrówce
duszy, o tym, przez jakie rośliny i jakie zwierzęta prze-
chodziła, czego doznała w Hadesie i co inne dusze
tam cierpiały. Gdy zaś umarł jako Euforbos, dusza jego
przeszła w Hermotimosa, który chcąc dać dowód swej
wiarygodności udał się do Branchid, wszedł do świątyni
Apollina i rozpoznał w tarczy, która tam wisiała,
votum ofiarowane przez Menelaosa (twierdził bowiem,
że Menelaos wracając spod Troi ofiarował tarczę
Apollinowi). Tarcza ta była już całkiem zardzewiała,
zachowało się tylko obicie z kości słoniowej. Gdy umarł
jako Hermotimos, urodził się ponownie jako Pyrros,
rybak z Delos, i jako taki pamiętał znowu wszystko:
jak był najpierw Aitalidesem, potem Euforbosem,
później Hermotimosem, a następnie Pyrrosem. Kiedy
zyś Pyrros umarł, stał się Pitagorasem i pamiętał
wszystkie powyższe zdarzenia.
Niektórzy pisarze twierdzą — ale chyba żartem je-
dynie - że Pitagoras nie zostawił żadnych pism.
Ale fizyk Heraklit [z Efezu] mówi stanowczo: „Pitagoras,
syn Mnezarchosa, poświęcił się badaniom bardziej
niż ktokolwiek z ludzi, a ich wyniki zawarł w swoich
dziełach, będących dokumentem wielkiej mądrości
i uczoności, ale i lichej sztuki pisarskiej". A powiedział
to Heraklit dlatego, że na początku traktatu O naturze
Pitagoras tak się wyraził: „Klnę się na powietrze,
którym oddycham, i na wodę, którą piję, że nie spotka
się z naganą ten mój traktat". Pitagoras zostawił
trzy dzieła: O wychowaniu, O ustroju politycznym, O na-
turze. Inny utwór, który znany jest pod jego imieniem,
467

napisał pitagorejczyk Lyzis z Tarentu, który uciekł


do Teb i tam był nauczycielem Epaminondasa. Iiera-
klides, syn Sarapiona, mówi w swym Wyciągu z Sotiona
że Pitagoras napisał poemat O wszechświecie oraz
Święty poemat1, który tak się zaczyna:
O młodzi! W milczeniu i z czcią przyjmujcie te moje słowa!

Wedle tegoż Heraklidesa Pitagoras napisał jeszcze


trzecią rzecz pt. O duszy, czwartą pt. O pobożności
piątą pt. Helotales [nazwaną od imienia ojca Epicharma
z Kos], szóstą pt.Krotona i jeszcze inne. Traktat mistyczny
jest wedle Heraklidesa dziełem Hippazosa, napisanym
dla skompromitowania Pitagorasa. Także pisma Astona
z Krotony przypisuje się niesłusznie Pitagorasowi.
Aristoksenos zaś mówi, że większość swych nauk z dzie-
dziny etyki Pitagoras przejął od kapłanki delfickiej
Temistoklei2. Ion z Chios twierdzi w Potrójnych zwy-
cięstwach 3, że Pitagoras niektóre swoje utwory wydał
pod imieniem Orfeusza. Przypisują mu także Zwiady,
dzieło, którego początek brzmi: „Nie bądź wobec
nikogo bezwstydny". Sosikrates zaś w Sukcesjach filο-
zofów mówi, że Pitagoras, gdy zapytał go Leon, tyran
Fliuntu, kim jest, rzekł w odpowiedzi, że jest filozofem4.
Mówił, że życie jest podobne do święta ludowego;
jedni idą na nie, żeby wziąć udział w igrzyskach, inni —
żeby handlować, a jeszcze inni, i to najlepsi, jako wi-
dzowie; podobnie w życiu, jedni są niewolnikami

1
Ίερ6ς λόγος, poemat moralizatorski w heksametrach, zachowany
pod imieniem Pitagorasa, powstał później, w III w. p. n. e.
2
Porfiriusz w Żywocie Pitagorasa 41 mówi o kapłance Aristoklei.
3
Potrójne zwycięstwo (τριαγµος) oznaczało zwycięstwo zapaśnika,
który swego rywala trzy razy położył na łopatki.
4
Por. wyżej I 12.
468

sławy, inni władzy, inni natomiast są filozofami i szu-


kają prawdy. Tak o tym mówił.
W trzech wyżej wspomnianych dziełach Pitagoras
wykładał podobno, co następuje. Zabrania ludziom
modlić się o coś dla siebie, ponieważ nikt nie wie,
co może mu naprawdę przynieść pożytek. Opilstwo
nazywa lapidarnie szkodą (βλάβη) i potępia wszelki
nadmiar, ucząc, że nie należy w niczym przekraczać
miary: ani w piciu, ani w jedzeniu. O sprawach ero-
tycznych mówi tak: „Zmysłowych rozkoszy należy
zażywać w zimie, mniej na jesieni i na wiosnę, zaży-
wanie ich o każdej porze jest szkodliwe dla zdrowia".
Gdy ktoś go zapytał: „Kiedy należy uprawiać miłość?"—
odpowiedział: „Kiedy chcesz się osłabić".
Pitagoras dzielił życie ludzkie w ten sposób: „Dziecko
przez lat dwadzieścia, młodzieniec (νεηνίσκος) przez
lat dwadzieścia, młody człowiek (νεηνιης) przez lat
dwadzieścia, starzec przez lat dwadzieścia. Te stopnie
wieku odpowiadają porom roku, a więc dziecko —
to wiosna, młodzieniec — to lato, młody człowiek —
to jesień, starzec — to zima". Przy czym młodzieniec
oznacza dla niego chłopca, a młody człowiek — męż-
czyznę w wieku dojrzałym (άνήρ). Jak podaje Timaios,
Pitagoras twierdził pierwszy, że między przyjaciółmi
wszystko jest wspólne, a przyjaźń to równość. Toteż
uczniowie łączyli razem swoje majątki. Przez pięć
lat zachowywali milczenie, słuchali tylko wykładów
Pitagorasa, ale go nie oglądali aż do chwili, gdy się
wykazali znajomością jego nauki. Dopiero od tej pory
przychodzili do jego domu i mogli go widzieć. Jak
podaje Hermippos w drugiej księdze dzieła O Pita-
gorasie, pitagorejczycy nie używali trumien cyprysowych,
ponieważ z tego drzewa jest zrobione berło Zeusowe.
469

Mówią, że Pitagoras miał wspaniałą postawę, tak


że jego uczniowie przypuszczali, iż jest Apollinem,
który przybył z kraju Hiperborejczyków. Opowiadano,
że gdy odsłonięte jego biodro, zajaśniało złotem,
a według świadectwa wielu, przemówiła do niego
rzeka, przez którą przechodził. Timaios zaś podaje
w dziesiątej księdze Historii, że kobiety należące do
szkoły Pitagorasa otrzymywały imiona bogiń: nazywały
się zależnie od wieku Kory, Nimfy a następnie Matki 1.
Pitagoras doprowadził także do doskonałości geo-
metrię, której początki odkrył. Moiris, jak twierdzi
Antikleides w drugiej księdze dzieła O Aleksandrze.
Interesował się szczególnie arytmetycznym aspektem
geometrii oraz odkrył zasady monochordu2. Nie
zaniedbywał nawet medycyny. Matematyk Apollo-
dor mówi, że Pitagoras ofiarował bogom hekatombę,
gdy odkrył, że w trójkącie prostokątnym suma kwadra-
tów przyprostokątnych równa się kwadratowi przeciw-
prostokątnej. Istnieje w związku z tym następujący
epigramat:

Gdy Pitagoras wynalazł swe słynne kwadraty,


złożył bogom wspaniałą ofiarę.

Podobno Pitagoras pierwszy skłonił atletów do je-


dzenia mięsa, zachęcając do tego najpierw atletę
Eurymenesa; mówi o tym Favorinus w pierwszej
księdze Pamiętników. Przedtem żywili się suszonymi
1
Korą (dziewicą) była nazywana Persefona, Matką jej matka,
Demeter.
2
Przyrząd służący do ustalania praw drgania struny. Składa się
z jednej struny (stąd nazwa) naciągniętej na desce; jej długość i naprę-
żenie można dowolnie zmieniać, osiągając tym samym różną wysokość
tonu
470

figami, świeżym serem i potrawami mącznymi, jak


podaje ten sam Favorinus w Historiach rozmaitych.
Inni twierdzą jednak, że to inny, a nie nasz Pitagoras
kazał odżywiać atletów w ten sposób, bo przecież nasz Pi-
tagoras nie pozwalał w ogóle zabijać zwierząt, więc nie
mógł pozwalać na zjadanie mięsa zwierząt, które
mają duszę taką samą jak człowiek. Ale był to pretekst.
W rzeczywistości zabraniając spożywać cokolwiek,
co ma duszę, przyzwyczajał ludzi do wstrzemięźli-
wości w jedzeniu; twierdził, że najodpowiedniejsze
są dla nich pokarmy, które się przygotowuje bez ognia;
wreszcie polecał pić tylko czystą wodę. Takie odży-
wianie zapewnia zdrowie ciała i bystrość umysłu.
Składał ofiary jedynie Apollinowi Życiodawcy na ołta-
rzu w Delos, znajdującym się za Ołtarzem Rogowym,
dlatego że ofiarowywano tam tylko pszenicę, jęczmień
i ciasto, wszystko bez ognia i bez żadnych zwierząt
ofiarnych (jak mówi o tym Arystoteles w Ustroju poli-
tycznym Delos1).
Mówią, że Pitagoras wypowiedział pierwszy myśl,
iż dusza musi przejść cykl wcieleń, przechodząc w co-
raz inne istoty żywe. Wedle Aristoksenosa Muzyka
on pierwszy wprowadził w Grecji miary i wagi. Pierw-
szy stwierdził ponoć, że gwiazda wieczorna i poranna
są jedną i tą samą gwiazdą — inni jednak odkrycie
to przypisują Parmenidesowi. Podziwiano go tak bardzo,
że jego uczniów nazywano wieszczącymi głos boga;
a także on sam w jednym ze swych utworów pisze,
że po dwustu siedmiu latach pobytu w Hadesie wrócił
między ludzi. Dlatego uczniowie trwali przy nim,

1
Ze wszystkich 158 Ustrojów, jakie napisał Arystoteles, zachował się
tylko Ustrój polityczny Aten.
471

a na jego wykłady przyjeżdżali nawet cudzoziemcy,


Lukanowie, Peuketowie, Messapiowie, Rzymianie1.
Aż do czasu Filolaosa nauka Pitagorasa nie była
dostępna; dopiero Filolaos ogłosił trzy jego sławne
dzieła, które Platon kazał dla siebie kupić za cenę stu
min. Na nocne wykłady Pitagorasa schodziło się co
najmniej sześciuset uczniów, a ci, którym udało się
go zobaczyć, pisali do przyjaciół, że spotkało ich
wielkie szczęście. Jak opowiada Favorinus w Historiach
rozmaitych, mieszkańcy Metapontu nazywali dom Pita-
gorasa świątynią Demetry, a jego krużganek Siedzibą
Muz (Muzeum). Inni pitagorejczycy mawiali, że nie
każda wypowiedź Pitagorasa przeznaczona była dla
wszystkich, jak mówi Aristoksenos w dziesiątej księdze
Przepisów wychowania. Opowiada tam też, że kiedy
ktoś zapytał pitagorejczyka Ksenofilosa, jak najlepiej
wychować syna, ten odpowiedział: „Będzie dobrze
wychowany, jeśli stanie się obywatelem najlepiej
rządzonego państwa". Pitagoras urobił wielu moralnie
doskonałych mężów w całej Italii, jak np. prawodaw-
ców Zaleukosa i Charondasa. Umiał też zawierać
przyjaźń i jeżeli spotkał kogoś, kto przyswoił sobie
jego zasady, natychmiast się zbliżał do niego i czynił go
swoim przyjacielem.
A oto maksymy Pitagorasa: Ognia mieczem nie po-
ruszać. Wagi nie przechylać. Na miarce zboża nie
siedzieć. Własnego serca nie zjadać. Ciężaru nie do-
kładać, ale raczej go ujmować. Łoże mieć zawsze
zaścielone. Podobizną boga nie zdobić palca. Ślad
garnka zacierać w popiele. Ławki nie wycierać po-

1
Lukania — kraj w południowej Italii, Peuketowie — mieszkańcy
Picenum (z portem Ankona). Messapia — dawna nazwa Kalabrii.
472

chodnią. Nie oddawać moczu zwracając się ku słońcu.


Nie chodzić utartą drogą. Zbyt chętnie nie podawać
prawicy. Pod swoim dachem nie mieć jaskółek. Nie
żywić ptaków drapieżnych. Nie oddawać moczu na
ucięte paznokcie i ucięte włosy ani po nich nie deptać.
Ostrze miecza odwracać. Ten, kto wyjeżdża z kraju,
niechaj się nie ogląda za siebie. Maksymy te tak ro-
zumiał Pitagoras: „Ognia mieczem nie poruszać" —
znaczy nie wywoływać gniewu możnych i nie obrażać
ich dumy. „Wagi nie przechylać" — znaczy słuszności
i sprawiedliwości nie łamać. „Na miarce zboża nie
siedzieć" — znaczy jednakowo troszczyć się i o dziś,
i o jutro, bo miarka zboża oznacza wyżywienie na jeden
dzień. Słowami „Własnego serca nie zjadać" chciał
powiedzieć, że nie należy się gryźć zmartwieniami
i smutkami. Słowami „Ten, kto wyjeżdża, niech się
nie ogląda za siebie" — że ten, kto odchodzi od życia,
nie powinien za nim tęsknić i przywiązywać się do
ziemskich radości. Należałoby wymienić także inne,
oprócz tych, maksymy Pitagorasa, ale nie możemy się
dłużej nad tym zatrzymywać.
Przede wszystkim zabraniał jeść mięso dwóch ga-
tunków ryb: ryby morskiej zwanej erytinos i ryby o czar-
nym ogonie zwanej melanura, a także spożywać serca
zwierzęce i bób. Arystoteles zaś podaje, że zalecał
także wstrzymywać się od jedzenia macicy świńskiej
i ryby barweny. Sam zaś poprzestawał na miodzie,
wosku pszczelim lub chlebie. Wina nie pił za dnia
nigdy. Na obiad jadał najczęściej jarzyny surowe
albo gotowane, potraw z morskich ryb natomiast
unikał. Nosił białą czystą szatę, a łóżko przykrywał
narzutą z białej wełny, bo nie znano jeszcze wówczas
lnianych wyrobów w tych okolicach. Nigdy nie widziano,
473

by publicznie się wypróżniał lub oddawał rozkoszom


zmysłowym czy pijaństwu. Zawsze daleki był zarówno
od śmiechu i wszelkiej rozrywki, jak i od dowcipów
i niemądrych plotek. W gniewie nigdy nie karał ani
niewolników, ani wolnych domowników. Naganę na-
zywał naprawą. Wróżbiarstwo uprawiał jedynie na
podstawie znaków i przepowiedni, nigdy zaś za po-
mocą ofiar palonych na ogniu, z wyjątkiem ofiary
kadzidła. Na ofiarę nie składał nigdy istot żywych;
jednakże wedle innych podań składał w ofierze niektóre
zwierzęta, jak koguta, kozła mlecznego i tzw. ssące
koźlę, nigdy zaś jagnięcia. Aristoksenos natomiast
twierdzi, że pozwalał jeść wszelkie zwierzęta żywe,
z wyjątkiem wołów pociągowych i baranów.
Ten sam autor utrzymuje, o czym już wspomnie-
liśmy wyżej 1, że Pitagoras przejął swoje poglądy od
kapłanki delfickiej Temistoklei. Hieronim podaje, że
Pitagoras zstąpił do Hadesu i widział tam przywiązaną
do spiżowego słupa i wyjącą duszę Hezjoda, a także
zawieszoną na drzewie i oplecioną wężami duszę
Homera. Obaj poeci zostali ukarani za to, co mówili
o bogach. Widział także mężów ukaranych za to,
że nie chcieli spełniać obowiązków małżeńskich. Także
i dla tej swej wiedzy cieszył się wielkim szacunkiem
mieszkańców Krotony. Arystyp z Cyreny mówi w swej
księdze O filozofach przyrody, że imię Pitagoras zawdzię-
czał temu, że głosił prawdę nie gorzej niż Apollo Py-
tyjski 2.
Wieść głosi, że Pitagoras nakazywał swoim uczniom,

1
Por wyżej VIII 8.
2
Imię Πυθαγόρας uważa autor za złożenie z Πύθιος (Apollo Pytyjski)
i άγορεύειν (głosić, mówić).
474

aby wracając do domu zadawali sobie następujące


pytania:
Jaki błąd popełniłem? Co zdziałałem? Jakiego obo-
wiązku zaniedbałem?
Zakazywał składać ofiary krwawe, a pozwalał się
modlić na klęczkach tylko przed nie skalanym krwią
ołtarzem. Zabraniał przysięgać na bogów: człowiek
sam bowiem winien zasługiwać na wiarę. Starców na-
leży czcić, bo to, co jest wcześniejsze, jest bardziej
godne szacunku, jak np. we wszechświecie wschód
przed zachodem, w życiu ludzkim początek przed
końcem, w życiu wszelkich istot żywych urodzenie
przed śmiercią. Bogów należy bardziej czcić niż de-
monów, herosów bardziej niż ludzi, a wśród ludzi
najwyższą cześć człowiek winien rodzicom. Należy tak
współżyć z ludźmi, aby przyjaciół nie czynić nieprzy-
jaciółmi, lecz przeciwnie, nieprzyjaciół — przyjaciółmi.
Niczego nie należy uważać za swoją własność. Prawu
należy pomagać, a z bezprawiem walczyć. Roślin
uprawnych nie niszczyć ani nie uszkadzać, tak samo
zwierząt, które nie przynoszą szkody ludziom. Wsty-
dliwość i powściągliwość nie powinny być ani wyśmie-
wane, ani pogardzane. Należy unikać nadmiernego
spożywania mięsa. Podnóże należy przerywać i na nowo
podejmować. Pamięć ćwiczyć. W gniewie nic nie mówić
i nie czynić. Wszelkie wróżby szanować. Śpiewać do
wtóru liry hymny na cześć bogów, a ludziom szlache-
tnym okazywać wdzięczność. Powstrzymywać się od
jedzenia bobu, ponieważ zawierając w sobie wiele
powietrza uczestniczy jak najbardziej w tchnieniu
życiowym. Zresztą lepiej jest dla żołądka, jeśli go nie
przyjmuje, bo dzięki temu we śnie człowiek ma lekkie
i spokojne myśli.
475

Aleksander mówi w Sukcesjach filozofów, że znalazł


w pismach pitagorejczyków takie jeszcze myśli Pitago-
rasa: Początkiem wszechrzeczy jest jednostka, czyli
monada (µονάς). Ζ monady powstaje nieograniczona
dwójka', czyli dyada (αόριστος δυάς), będąca natural-
nym podłożem dla jednostki, swojej przyczyny. Z mo-
nady i nieograniczonej dyady powstają liczby, z liczb —
punkty (σηµεία), z punktów — linie (γραµµαί), z li-
nii — płaszczyzny (επίπεδα σχήµατα), z płaszczyzn —
bryły (στερεά σχήµατα), a z brył powstają ciała podpa-
dające pod zmysły (τα αίσθητά σώµατα), których
czterema elementami (στοιχεία) są: ogień, woda,
ziemia i powietrze. Te elementy wymieniają się i prze-
chodzą w siebie nawzajem, przy czym powstaje z nich
świat ożywiony (κόσµος έµψυχος), rozumny (νοηρός),
kulisty; w jego centrum znajduje się ziemia, która ma
kształt kuli i wszędzie jest zamieszkana. Istnieją także
antypody, dla których górą jest to, co dla nas jest do-
łem. W równej ilości (ίσόµοιρα) występują w świecie
światło i ciemność, ciepło i zimno, suchość i wilgoć.
Gdy przewagę ma ciepło — jest lato, gdy przewagę
ma zimno — jest zima, gdy przeważa suchość,
mamy wiosnę, a gdy przeważa wilgoć, mamy jesień.
Gdy wszystko jest równomierne, mamy najpiękniejsze
pory roku. Kwitnąca wiosna jest zdrową porą roku,
a późna jesień — niezdrową, Podobnie jest z porami
dnia: poranek orzeźwia, a wieczór osłabia i dlatego
jest mniej zdrowy. Powietrze okalające ziemię jest
nieruchome i niezdrowe, a wszystko, co się w nim znaj-
duje, podlega śmierci. Natomiast powietrze znajdujące
się w najwyższych warstwach, które pozostaje w usta-
wicznym ruchu, jest czyste i zdrowe, a wszystko,
co się w nim znajduje, jest nieśmiertelne, a więc boskie.
476

Słońce, księżyc i inne gwiazdy są bogami, bo przeważa


w nich ciepło, które jest podstawą życia. Księżyc otrzy-
muje światło od słońca. Ludzie są spokrewnieni z bo-
gami, ponieważ człowiek uczestniczy w cieple. Dlatego
też bóg ma nad nami pieczę i opatrzność. Przeznaczenie
(ειµαρµένη) jest przyczyną organizacji wszechświata,
zarówno całości, jak i części. Promień słoneczny prze-
chodzi przez eter zimny i gęsty. Powietrze nazywają
więc eterem zimnym, morze zaś i wszelką wilgoć
gęstym eterem. Promień słoneczny przechodzi także
w głąb i dzięki temu wszystko ożywia. Żyje zaś wszystko,
co uczestniczy w cieple. Dlatego rośliny są również
istotami żywymi (ζώα). Ale nie wszystko, co żyje,
ma duszę. Dusza jest bowiem odpryskiem zarówno
eteru ciepłego, jak i zimnego, ponieważ współuczestniczy
(συµµετέχει) także w eterze zimnym. Dusza jest czymś
innym niż życie; jest nieśmiertelna, nieśmiertelne jest
bowiem to, czego jest odpryskiem. Istoty żywe rodzą
się jedne z drugich, z nasienia. Nic natomiast nie może
się zrodzić z ziemi. Nasienie jest kroplą mózgu, która
ma w sobie ciepłą parę. Ta para przeniesiona z mózgu
do macicy tworzy limfę, płyn wilgotny, i krew, z których
powstają: mięso, nerwy, kości, włosy i całe ciało;
z pary zaś powstaje dusza i wrażliwość zmysłowa.
Pierwsze ukształtowanie następuje w ciągu dni czterdzie-
stu, a wedle praw harmonii płód wychodzi na świat
najczęściej w siódmym lub dziewiątym, a najpóźniej
w dziesiątym miesiącu. Ma on już w sobie wszystkie
prawa życia (ot λόγοι, της ζωής), których powiązanie
odbywa się zgodnie z zasadami harmonii: wszystko
dzieje się we właściwym czasie. Wszelkie postrzeganie,
a w szczególności wzrok, jest to pewnego rodzaju go-
rąca para. I dlatego widzimy, jak wiadomo, poprzez
477

powietrze i poprzez wodę. Ciepło stawia bowiem opór


zimnu. Gdyby para w oczach była zimna, rozproszy-
łaby się w równie zimnym jak one powietrzu. A tym-
czasem się nie rozprasza. Dlatego Pitagoras nazywa
oczy odrzwiami słońca. W podobny sposób tłumaczy
słuch i inne zmysły.
Dusza człowieka dzieli się na trzy części: na umysł
(νους), rozum (φρένες) i pożądliwość (Ουµός). Umysł
i pożądliwość mają także inne istoty żywe, rozum zaś
przysługuje tylko człowiekowi. Siedlisko duszy u czło-
wieka rozciąga się od serca do mózgu, część znajdująca
się w sercu jest duszą pożądliwą, rozum zaś i umysł
mieszczą się w mózgu. Krople płynące z nich to postrze-
żenia. Rozum jest nieśmiertelny, wszystko inne — śmier-
telne. Dusza żywi się krwią. Stosunkami (λόγοι)
duszy są tchnienia (άνεµοι). Dusza jest niewidzialna
i niewidzialne są jej stosunki, tak jak niewidzialny jest
eter. Więzami duszy są żyły, arterie i nerwy. Ale gdy
dusza się wzmocni, gdy osiągnie autonomię i spokój,
więzami jej stają się rozumne słowa i czyny. Wyrwana
z żywota ziemskiego błądzi w powietrzu, podobna do
ciała. Hermes jest włodarzem dusz i nazywa się Prze-
wodnikiem, Odźwiernym i Podziemnym dlatego, że
z ziemi i z morza wyprowadza dusze, które opuściły
ciała; dusze czyste wiedzie do"najwyższych regionów,
duszom zaś nieczystym nie pozwala zbliżać się do dusz
czystych ani do innych dusz nieczystych, ponieważ są
one skute nierozerwalnymi pętami przez Erynie.
Całe powietrze jest pełne dusz, które się nazywają
demonami albo herosami. One to zsyłają ludziom
sny i znaki przyszłych chorób lub zdrowia, i to nie tylko
ludziom, lecz także owieczkom i innym zwierzętom
domowym. Do nich odnoszą się o czyszczenia, modlitwy
478

odżegnujące nieszczęścia i wróżby, tłumaczenie zna-


ków i tym podobne zabiegi. Najważniejsze jest dla
człowieka — uczy Pitagoras — czy umie nakłonić duszę
do dobrego, czy do złego. Szczęśliwy jest ten, komu
przypadnie w udziale dusza dobra; jeżeli nie jest
dobra, nigdy nie osiągnie spokoju, równowagi i starości.
To, co sprawiedliwe, ma siłę przysięgi i dlatego
Zeus nazywa się Zeusem Przysiężnym (Ζεύς Όρκιος).
Cnota jest harmonią, podobnie jak zdrowie, wszelkie
dobro i bóg. Dlatego wszechświat oparty jest na har-
monii. Przyjaźń polega na harmonii i równości. Cześć
należy oddawać bogom i herosom, nie jednakową
wszakże, bo bogów należy czcić o każdej porze dnia
gorącą modlitwą, w białych szatach i po dokonaniu
oczyszczenia, herosów zaś jedynie od południa po-
cząwszy. Czystość uzyskuje się przez oczyszczenie,
obmycie i pokropienie oraz powstrzymywanie się od je-
dzenia mięsa zabijanych zwierząt, ryby morskiej
zwanej erytinos oraz ryby o czarnym ogonie zwanej
melanura, jaj, zwierząt jajorodnych, bobu i innych
zakazanych rzeczy, wyznaczonych przez kapłanów
kierujących obrządkami mistycznymi w świątyniach.
W dziele O pitagorejczykach1 Arystoteles mówi,
że Pitagoras polecał wstrzymywać się od jedzenia
bobu albo dlatego, że bób przypomina z wyglądu
części wstydliwe ciała czy też bramy Hadesu, albo
że jest sam nieurodzajny, albo że niszczeje, albo że
jest podobny do natury wszechświata, albo że stał się
symbolem oligarchii, używa się go bowiem przy
losowaniu urzędów 2. Okruchów, które spadły, nie na-
1
Dzieło to zaginęło.
2
Tłumaczenie niezbyt zrozumiałe, ponieważ bobu używano przy
wyborach urzędników także w państwach demokratycznych.
479

leży podnosić albo dlatego, żeby nie przyzwyczajać


się za dużo jeść, albo że oznacza to czyjąś śmierć.
Arystofanes w Herosach1 mówi, że to, co spadnie ze
stołu, należy do herosów.
Nie spożywaj tego, co spadnie ze stołu.

Białego koguta nie należy spożywać, bo jest poświę-


cony Miesiącowi i jest symbolem błagalnika, a być
błagalnikiem należy do rzeczy dobrych. Miesiącowi
zaś jest poświęcony dlatego, że wskazuje godziny.
Ponadto biel reprezentuje dobro, tak jak czerń — zło.
Nie należy również spożywać ryb, które są poświęcone
bogom. Nie godzi się bowiem podawać tego samego
bogom i ludziom, tak samo jak ludziom wolnym i nie-
wolnikom. Chleba nie należy łamać, ponieważ niegdyś
przyjaciele schodzili się do jednego chleba, jak to czynią
do dziś dnia barbarzyńcy, ani go nie dzielić, ponieważ
ma łączyć. Inni zaś uważają, że ten zakaz wiąże się
z sądem w podziemiu, jeszcze inni z tym, że łamanie
miało odbierać odwagę w walce, inni wreszcie z tym,
że dzielenie jest początkiem wszechświata.
Pitagoras mówi, że najpiękniejszą że wszystkich
brył jest kula, a ze wszystkich płaszczyzn najpiękniej-
sze jest koło. Starość jest podobna do kurczenia się,
tak jak młodość do rośnięcia. Zdrowie oznacza za-
chowanie wyglądu, choroba jego psucie się. Pitagoras
polecał podawać sól do stołu dla przypomnienia,
czym jest sprawiedliwość, sól bowiem chroni to, do
czego sieją dodaje, a powstaje z tego, co najczystsze:
ze słońca i morza.
Takie są poglądy, które Aleksander miał znaleźć

1
Komedia zaginiona.
480

w Pamiętnikach pitagorejskich; dalsze informacje pochodzą


od Arystotelesa.
Szlachetnych poglądów Pitagorasa nie pozostawił
w spokoju Timon, nie bez uszczypliwości pisząc w Szy-
dach:
Pitagoras, czarodziej skłonny ludzi chwytać
sztuką magiczną, rozmówca czcigodny.

Że Pitagoras w różnych czasach stawał się kim innym,


poświadcza Ksenofanes w elegii, której początek brzmi:
Teraz inne powiem słowa, inną wskażę drogę.

O Pitagorasie zaś mówi tak:


Idąc ulicą, jak mówią, litował się Pitagoras
nad bitym bezlitośnie psem i przemówił w te słowa:
„Przestań go bić! Przyjaciela dusze
rozpoznałem w jego skowycie!

Tak podaje Ksenofanes.


Wyśmiewa Pitagorasa Kratinos w Pitagorejce, a w Ta-
rentyjczykach powiada:
Taki mają zwyczaj: gdy dostaną w swe ręce
adepta jeszcze zupełnie nie wtajemniczonego,
poddają go próbie,
siły umysłu mu mącą
za pomocą antytez, definicji, równań,
dygresji i wielkości, do utraty rozumu.

Mnezimachos zaś mówi w Alkmajonie:


Po pitagorejsku sk|'b3adamy ofiary Zawiłemu1
nie jedząc niczego, co żyło.

1
Λοξίας (krzywy, nieprosty, przenośnie: zawiły) — epitet przy-
dawany Apollinowi z powodu zawiłości jego wyroczni.
481

I Aristofon w Pitagoryście:
A. Więc mówił schodząc w głębokie podziemia,
że widział tam wszystkich i że zaiste.
wielce się różnią od innych zmarłych pitagorejczycy,
tylko oni z Plutonem obiadują
dla swej pobożności.
B. Marny to chyba bóg, o którym mówisz,
jeśli przestaje z takimi brudasami.

I tamże:
Bo oni jedzą
warzywa tylko i popijają je wodą,
mają wszy i brudne płaszcze.
Żaden zmarły by ich nie zniósł!

Umarł zaś Pitagoras w następujący sposób. Gdy


zgodnie ze zwyczajem siedział na zebraniu w domu
Milona1, ktoś, kogo nie uznano godnym zaproszenia2,
z zemsty dom podpalił. Niektórzy jednak twierdzą,
że zrobili to sami mieszkańcy Krotony, lękając się,
że Pitagoras zamierza objąć rządy tyrańskie. Udało
mu się wydostać z płonącego domu, ale został schwy-
tany w czasie ucieczki w takich oto okolicznościach.
Kiedy znalazł się w pobliżu ogrodu obsadzonego
bobem, zatrzymał się tam, mówiąc: „Lepiej dać się
uwięzić, niż podeptać bób, i lepiej dać się zabić, niż
mówić [do niewtajemniczonych]. Wtedy dopadli go
ścigający i poderżnęli mu gardło. W ten sposób zginęła
także większość jego uczniów, około czterdziestu.
Ucieczką uratowało się tylko kilku, między innymi
Archippos z Tarentu i wyżej wymieniony Lyzis. Dikaiar-
chos natomiast podaje, że Pitagoras uciekając schro-
1
Milon z Krotony był pitagorejczykiem, a jednocześnie sławnym
atletą.
2
Był to prawdopodobnie Kylon; por. niżej VIII 49
482

nił się w świątyni Muz w Metaponcie i tam zmarł


po czterdziestodniowej głodówce. Heraklides natomiast
mówi w Wyciągu z «Żywotów» Satyrosa, że pochowawszy
na Delos Ferekydesa Pitagoras powrócił do Italii;
kiedy przyszedłszy do Milona z Krotony zastał tam wy-
stawne przyjęcie, udał się do Metapontu i tam, nie chcąc
już żyć dłużej, zagłodził się na śmierć. Hermippos
wreszcie podaje, że gdy mieszkańcy Akragas i Syrakuz
prowadzili ze sobą wojnę, Pitagoras ze swoimi przyja-
ciółmi walczył po stronie Akragas. Po klęsce Agry-
gentyjczyków został zabity przez Syrakuzańczyków,
gdy chciał ominąć pole bobowe, pozostali zaś pitago-
rejczycy w liczbie trzydziestu pięciu zostali spaleni
w Tarencie, gdy chcieli obalić rząd i przejąć władzę.
Hermippos opowiada jeszcze, że po przybyciu do
Italii Pitagoras zrobił sobie pod ziemią izdebkę i za-
mieszkał tam, zleciwszy swej matce, aby spisywała na
tabliczce wszystko, co się będzie działo, zaznaczając
także czas. Chciał mieć wiadomości, gdy wyjdzie ze
swojej kryjówki. Matka zadośćuczyniła jego prośbie.
Po pewnym czasie Pitagoras wyszedł ze swej izdebki
chudy i wynędzniały. Przyszedłszy na zgromadzenie,
opowiedział, iż przychodzi z Hadesu, ale wie o wszyst-
kim, co się działo podczas jego nieobecności. Słuchacze
z podziwu płakali i krzyczeli; uwierzyli, że Pitagoras
jest bogiem, i oddawali mu swoje żony na naukę. Na-
zywano je pitagorejkami. Takie rzeczy opowiada
Hermippos.
Pitagoras miał żonę imieniem Teano, córkę Bron-
tinosa z Krotony. Inni jednak podają, że Teano była
żoną Brontinosa, a uczennicą Pitagorasa. Miał także
córkę imieniem Damo, o której Lyzis tak mówi pisząc
o Pitagorasie w liście do Hippazosa: „Słyszę od wielu,
483

że filozofujesz publicznie, a Pitagoras zabronił tego,


kiedy wręczając swoje pamiętniki córce swej Da-
mo, zastrzegł się, aby nikomu poza domem ich nie
pokazywała. Ona zaś, choć mogła je sprzedać za duże
pieniądze, nie chciała, bo — mimo że była kobietą —
ubóstwo i ojcowskie zlecenie uważała za cenniejsze
niż słoto".
|langfe1033Pitagoras miał także syna Telaugesa, który
przejął
po ojcu kierownictwo szkoły, a wedle niektórych pi-
sarzy był nauczycielem Empedoklesa. Hippobotos
przytacza słowa Empedoklesa:
Telauges, sławny syn Teano i Pitagorasa!
Telauges, o ile nam wiadomo, nie zostawił żadnych
pism. Natomiast matka jego Teano zostawiła ich kilka,
Zapytana podobno raz „W ile dni po stosunku z męż-
czyzną kobieta powinna być uważana za czystą" —
odpowiedziała: „Po stosunku ze swoim mężem od razu,
po stosunku z obcym nigdy". Kobiecie, która miała
wejść w dom męża, radziła odkładać wstydliwość
razem z szatą i wraz z włożeniem szat przybierać ją
znowu. Gdy spytano: „Jakich szat?", odpowiedziała:
„Tych, dla których nazywają mię kobietą".
Umarł Pitagoras, jak mówi Heraklides, syn Sara-
piona, licząc lat osiemdziesiąt, co zgadzałoby się z jego
podziałem życia ludzkiego na okresy. Większość źródeł
jednak podaje, że dożył lat dziewięćdziesięciu.
Żartobliwy nasz wiersz o nim brzmi, jak następuje:
Nie tylko ty powstrzymywałeś się od tego, co żyje,
ale i my, o Pitagorasie! Któż by jadł rzecz żywą?
Lecz, gdy się ugotuje, usmaży, upiecze rzecz żywa,
wtedy ją jemy, bo nie ma już duszy!
A inny:
Żył raz Pitagoras, mędrzec nad mędrce,
484

sam mięsa nie jadał, mówiąc, że się nie godzi,


innym natomiast pozwalał; mędrcowi cześć i chwała!
Sam powiedział1, żeby nie grzeszyć, lecz innym sam pozwalał
grzeszyć.
A oto jeszcze inny:
Chcesz poznać umysł Pitagorasa?
Spójrz na gałkę tarczy Euforbosa!
Pitagoras bowiem mówi: żyłem przed urodzeniem,
a jeśli mówi, że był kimś, kiedy nie był, to jest nikim,
kiedy jest.
I jeszcze jeden na zakończenie:
Ach! Po cóżeś, Pitagorasie, bób czcił tak wysoko?
Z tej przyczyny zginął wraz z własnymi uczniami.
Rósł tam bób. Aby go nie podeptać,
wolał zginąć na rozstajnej drodze z rąk Agrygentyjczyków.
Pitagoras był w kwiecie wieku męskiego w czasie
sześćdziesiątej Olimpiady [540—536 p. n. e.]2, a nauka
jego trwała do dziewiątego lub dziesiątego pokolenia,
bo ostatnimi pitagorejczykami, których znał jeszcze
Aristoksenos, byli Ksenofilos z Chalcydy trackiej,
Fanton z Fliuntu oraz Echekrates, Diokles, Polimna-
stos — wszyscy także z Fliuntu. Byli oni uczniami
Tarentyńczyków Filolaosa i Eurytosa.
Czterech Pitagorasów żyło w tym samym czasie
i byli prawie w tym samym wieku. Jeden z Krotony,
dążył do zdobycia tyranii; drugi z Fliuntu, atleta,
albo jak mówią inni, trener atletów 3; trzeci z Zakyntu;
czwarty nasz Pitagoras, który odkrył tajemnice filo-

1
Aluzja do formuły używanej przez pitagorejczyków, kiedy powoły-
wali się na autorytet mistrza (αύτός £φα); por. niżej VIII 47.
2
Według Klemensa Aleksandryjskiego, Stromata I 65, akme Pitago-
rasa przypadła na okres sześćdziesiątej drugiej Olimpiady, tj. osiem
lat później.
3
Por. wyżej VIII 13.
485

zofii i od którego pochodzi przysłowiowy już zwrot


„Sam powiedział" (Αυτός εφα). Niektórzy podają,
że był jeszcze inny Pitagoras, rzeźbiarz z Regium, który
pierwszy interesował się rytmem i symetrią. Wreszcie
inny jeszcze rzeźbiarz, z Samos, i inny Pitagoras,
lichy mówca, oraz Pitagoras lekarz, który pisał o prze-
puklinie, i Pitagoras, który pisał o Homerze. Dioni-
zjos wspomina o jeszcze jednym Pitagorasie, autorze
historii Dorów. Eratostenes mówi (wedle tego, co czy-
tamy w ósmej księdze Historii rozmaitych Favorinusa),
że był on pierwszym, który w czterdziestej ósmej
Olimpiadzie [588—584 p. n. e.] walczył zgodnie z za-
sadami sztuki, ubrany w purpurową szatę, i miał długą
brodę. Kiedy stanął do zawodów wśród młodzieży, został
usunięty i wyśmiany, a kiedy wszedł między mężów,
odniósł zwycięstwo. To samo podaje także epigramat
napisany przez Teajteta:
Chcesz poznać, cudzoziemcze, Pitagorasa o długich włosach
słynnego pięściarza z Samos?
Jam jest Pitagoras, a o czyny moje jeśli zapytasz
któregoś z Elejczyków, nie wierz temu, co powie.

Jak podaje Favorinus, Pitagoras filozof stosował


definicje (δροι) w zakresie matematyki; naukę o de-
finicjach rozwinął potem Sokrates i jego uczniowie,
a następnie Arystoteles i stoicy. Pitagoras pierwszy
nazwał niebo kosmosem i powiedział, że ziemia jest
kulista. Teofrast jednak mówi, że uczynił to Parme-
nides, Zenon zaś podaje, że Hezjod. Mówi się, że wro-
giem Pitagorasa był Kylon, tak jak wrogiem Sokra-
tesa — Antilochos1.
1
Kylon był bogaczem krotońskim; on to miał z zemsty podpalić
dom, w którym znajdował się Pitagoras z uczniami; por. wyżej VIII 39.
O Antilochu por. wyżej II 46.
486

O atlecie Pitagorasie ułożono następujący epigramat:


Pitagoras, syn Kratesa, Samijczyk, jako młody chłopiec
przybył do Olimpu, by wziąć udział w zapasach chłopców.

Taki zachował się list naszego filozofa:

Pitagoras do Anaksymenesa.

I ty, o najszlachetniejszy, gdybyś nie był urodzeniem


i sławą lepszy od Pitagorasa, zmieniłbyś miejsce po-
bytu i z Miletu wyjechał. Dziś jednak zatrzymuje cię
tam sława odziedziczona po przodkach. I mnie by
zatrzymała, gdybym był w sytuacji Anaksymenesa.
Jeżeli wy, ludzie najlepsi, opuścicie miasta ojczyste,
wówczas zapanuje w nich zamęt i będzie im groziło
tym większe niebezpieczeństwo ze strony Medów.
Nie zawsze chwalebne jest bujać w obłokach; czasem
bardziej się godzi zająć sprawami ojczyzny. Toteż i ja
nie zawsze zajmuję się swoimi pomysłami (οι έµεαυ-
του µΰθοι), lecz uczestniczę w wojnach, jakie toczą
ze sobą miasta italskie.

Skończywszy wykład o Pitagorasie, będziemy z kolei


mówić o wybitniejszych pitagorejczykach. Następnie
będziemy mówili także o innych filozofach, nazywa-
nych przez niektórych pisarzy „nie zrzeszonymi".
Później postaramy się przedstawić szereg godnych
uwagi filozofów aż do Epikura, jak już poprzednio
zapowiedzieliśmy. O Teano i Telaugesie już mówi-
liśmy. Teraz więc zajmiemy się Empedoklesem, który
zdaniem niektórych pisarzy był uczniem Pitagorasa.
487

Rozdział drugi

Empedokles
ok. 493 — ok. 433 p. n. e.

Empedokles z Akragas był, jak mówi Hippobotos,


synem Metona, a wnukiem Empedoklesa. To samo
pisze Timaios w piętnastej księdze Historii i dodaje,
że dziadek poety był sławnym mężem. To samo twierdzi
także Hermippos, a wreszcie Heraklides w piśmie
O chorobach podaje, że Empedokles pochodził ze znako-
mitego domu, a dziadek jego trzymał konie wyścigowe.
W Zwycięzcach olimpijskich Eratostenes mówi, powo-
łując się na Arystotelesa, że ojciec Empedoklesa, Meton,
odniósł zwycięstwo na siedemdziesiątej pierwszej Olim-
piadzie [496 p. n. e.]. Gramatyk Apollodor mówi zaś
w Kronice, co następuje:
Był synem Metona i osiadł w Turioi,
mieście świeżo założonym1,
co i Glaukos poświadcza.
Oraz dalej:
Ci, którzy mówią, że uciekłszy z domu
do Syrakuz przybył i w obronie tego miasta
przeciw Ateńczykom walczył, nie wiedzą chyba,
jak rzeczy się miały naprawdę, bo albo już nic żył wtedy,
albo już był starcem sędziwym, a to jest mało prawdopodobne.
Arystoteles bowiem, podobnie jak i Heraklides, podaje,
że Empedokles umarł licząc lat sześćdziesiąt. Ten zaś,
który na siedemdziesiątej Olimpiadzie zwyciężył w wy-
ścigach,
To samo imię nosił i był dziadkiem tegoż,

jak stwierdza Apollodor, podając także datę.


1
W r. 445—444 p. n. e.
488

Satyros natomiast w Żywotach powiada, że Empe-


dokles był synem Egzainetosa, że miał syna Egzanei-
tosa i że na tej samej Olimpiadzie odniósł zwycięstwo
w wyścigach konnych, a według Wyciągu Heraklidesa —
w biegach. Ja zaś znalazłem w Pamiętnikach Favorinusa
wiadomość, że Empedokles ofiarował kierownikom ig-
rzysk wołu z miodu i mąki i że miał brata imieniem Kalli-
kratides. Telauges, syn Pitagorasa, mówi w liście do Fi-
lolaosa, że Empedokles był synem Archinomosa. Swoje
pochodzenie z Akragas na Sycylii stwierdza jednak
sam Empedokles na początku Oczyszczeń (Καθαρµοί):
O przyjaciele, co w wielkim mieście nad żółtym Akragasem
mieszkacie, na jego akropolil...

Tyle o pochodzeniu Empedoklesa.


O tym, że Empedokles słuchał wykładów Pitagorasa,
świadczy Timaios w dziewiątej księdze Historii Sycylii,
mówiąc, że raz przyłapany na kradzieży wykładów
mistrza, co zresztą przydarzyło się również Platonowi 2,
został pozbawiony prawa uczestniczenia w zajęciach
szkoły Pitagorasa. Sam Empedokles tak mówił o Pita-
gorasie :
Żył wśród nich mąż nadludzkiej wiedzy,
który posiadł największe bogactwa duchowe.

Inni jednak twierdzą, że słowa te odnoszą się do Parmenidesa.


Neantes podaje, że do czasu Filolaosa i Empedoklesa
wszyscy mogli uczestniczyć w wykładach, ale kiedy
Empedokles ogłosił je później w swym poemacie,
uchwalono, że żaden poeta nie może być dopuszczony
1
Por. niżej VIII 62.
2
Por. niżej VIII 84.
489

do ich dysput. Neantes dodaje, że to samo spotkało


Platona, któremu również zabroniono wstępu na wy-
kłady. Nie mówi jednak, którego z pitagorejczyków
słuchał Empedokles. List przypisywany Telaugesowi
i utrzymujący, jakoby Empedokles był uczniem Hip-
pazosa i Brontinosa, nie jest wiarogodny. Teofrast
mówi, że Empedokles był zwolennikiem Parmenidesa
i naśladował go w poezji, bo swoje dzieło O przyrodzie
ogłosił także w formie poematu. Hermippos zaś twierdzi,
że był zwolennikiem nie Parmenidesa, lecz Kseno-
fanesa, z którym nie tylko obcował towarzysko, ale
i w swoich utworach naśladował jego twórczość poe-
tycką, i że dopiero później przystąpił do pitagorej-
czyków. Alkidamas mówi w Fizyce, że w tym samym
czasie słuchali Parmenidesa Zenon [z Elei] i Empe-
dokles, później jednak od niego odstąpili. Zenon
stworzył swój własny system filozoficzny, a Empedokles
słuchał wykładów Anaksagorasa i Pitagorasa, naśla-
dując dostojność Pitagorasa w stylu życia i wyglądzie,
a w filozofii przyrody idąc za Anaksagorasem. Arysto-
teles zaś mówi w Sofiście1, że Empedokles pierwszy
stworzył retorykę, a Zenon dialektykę. W dziele zaś
O poetach2 mówi, że Empedokles pisał w stylu home-
ryckim, celował w sile wyrazu oraz w używaniu metafor
i innych form poetyckich, że był także autorem innych
poematów: Wyprawy Kserksesa i Hymnu do Apollina. Poe-
maty te spaliła później jego siostra (lub córka, jak mówi
Hieronim), i to hymn przypadkowo, a poemat o Persji
świadomie, ponieważ był nieskończony. Arystoteles
mówi ogólnie, że Empedokles pisał także tragedie
1
Dialog ten się nie zachował.
2
Chodzi tu nie o zaginiony traktat O poetach (por. II 46 przypis),
lecz o Poetykę (1447 b 18).
490

i traktaty polityczne, Heraklides zaś, syn Sarapiona,


twierdzi, że autorem tragedii był kto inny. Natomiast
Hieronim wspomina, że miał w ręku czterdzieści
trzy tragedie Empedoklesa, a Neantes podaje, że Empe-
dokles pisał w młodości tragedie i że on sam miał
w ręku siedem z nich. Satyros podaje w Żywotach,
że Empedokles był ponadto lekarzem i znakomitym
mówcą i że jego uczniem był Gorgiasz z Leontinoi,
mąż znany z wymowy i autor Sztuki retorycznej. Apol-
lodor mówi w Kronice, że Gorgiasz żył sto dziewięć lat.
Satyros podaje, że Gorgiasz wedle własnego zeznania
był obecny przy tym, jak Empedokles uprawiał sztuki
czarnoksięskie. Utrzymuje również, że Empedokles
sam w swoich poematach przyznaje się do tego i do
wielu innych rzeczy niemożliwych, i na dowód cytuje
następujące wiersze:
Poznasz 1 leki na choroby i na starość,
gdyż tobie jednemu powierzę wszystkie te sekrety.
Będziesz umiał uspokoić wściekłość wichrów gwałtownych, co po
ziemi
pędzą i swoim zgubnym wiewem niszczą zasiewy.
I znowu, gdy zechcesz, potrafisz wzniecić wiatry uśpione,
po czarnym deszczu susze ciepłą sprowadzisz, potrzebną
ludziom, a w miejsce suszy gorącej znowu przywołasz
deszcze, co z niebios spadają, aby dać pokarm drzewom,
i z Hadesu na ziemią sprowadzisz zmarłego męża w całej jego
sile.

Timaios mówi w osiemnastej księdze [Historii Sy-


cylii], że Empedokles był z wielu powodów podziwiany.
Gdy na przykład pewnego razu wiatry z północnego
zachodu dęły tak gwałtownie, że owoce się psuły,
1
Empedokles zwraca się do swego ucznia Pauzaniasza, któremu
dedykował poemat O przyrodzie — Ustęp ten znajduje się u Dielsa
(Fragmente der Vorsakratiker) jako fr. III B.
491

kazał obdzierać osły ze skór, robić z nich worki i roz-


wieszać je na pagórkach i szczytach gór, aby chwytać
podmuchy wichrów. W ten sposób powstrzymał gwał-
towność wichrów, dzięki czemu otrzymał przydomek
„Pogromcy wichrów". W księdze O chorobach Heraklides
pisze, że Empedokles nauczył Pauzaniasza, jak przy-
wrócić oddech kobiecie wyglądającej już na zmarłą;
Pauzaniasz bowiem, jak piszą Arystyp i Satyros, był
ulubieńcem Empedoklesa, który dedykował mu swój
poemat O przyrodzie, a to tymi słowy:
Słuchaj mnie, Pauzaniaszu, synu mądrego Anchitosa.

Prócz tego napisał dla niego następujący epigramat:


Pauzaniasza, lekarza, syna Anchitosa,
potomka Asklepiosa, ojczysta wychowała Gela.
Wielu ludzi ciężkimi cierpieniami znękanych,
już bliskich śmierci, cofnął on od bram Persefony.

O wypadku kobiety, która nie oddychała, Heraklides


mówi, że przez trzydzieści dni była bez oddechu
i uderzeń pulsu. Dlatego też nazwał Empedoklesa
lekarzem i cudotwórcą, powołując się także na te
jego wiersze 1:
O przyjaciele, co w wielkim mieście nad żółtym Akragasem
mieszkacie, na jego akropoli, trosk pełni o dobre uczynki!
Bądźcie pozdrowieni! Jako bóg nieśmiertelny, a nie jako
człowiek śmiertelny
przebywam teraz wśród was, otoczony czcią należną przez
wszystkich,
ozdabiany wstęgami i wieńcami zielonymi.
Gdy tak przystrojony wchodzę do miast kwitnących,
odbieram oznaki czci od mężów i kobiet!

1
Pierwsze dwa wiersze cytowane były wyżej, VIII 54. Ustęp po-
chodzi z Oczyszczeń Empedoklesa (Diels, fr. 112 B).
492

Idą za mną tysiące ludzi spragnionych wiedzy:


jedni chcą ode mnie usłyszeć słowa wyroczni,
inni, znękani chorobą, czekają na uzdrawiające zaklęcie.

Empedokles nazywa miasto Akragas wielkim, ponie-


waż miało osiemset tysięcy mieszkańców. Miał też
powiedzieć o ich sposobie życia: „Mieszkańcy Akragas
żyją tak, jakby mieli jutro umrzeć, domy zaś budują
tak, jakby mieli żyć wiecznie". Podobno rapsod
Kleomenes czytał Oczyszczenia na Olimpiadzie; po-
twierdza to także Favorinus w Pamiętnikach.
Arystoteles mówi, że Empedokles był obrońcą wol-
ności, że obce mu było pragnienie władzy; podobno
odrzucił nawet ofiarowaną mu godność królewską
(jak podaje Ksantos w piśmie o Empedoklesie),
gdyż wolał cieszyć się skromnym życiem. To samo
przekazał Timaios przytaczając zarazem przyczynę,
dla której Empedokles był przekonań demokratycznych:
zaproszony pewnego razu przez któregoś z archontów
na przyjęcie, gdy ono przeciągało się, a nie podawano
wina, choć inni goście nie protestowali, Empedokles
zniecierpliwiony zażądał go. Gospodarz domu oświad-
czył, że czeka na urzędnika Rady. Gdy zaś ten przyszedł,
został przewodniczącym uczty, oczywiście na zarzą-
dzenie gospodarza, który dawał do poznania, że zmierza
do objęcia samowładztwa; kazał też gościom pić,
grożąc, że w przeciwnym wypadku wyleje im wino
na głowę. Empedokles nic nie powiedział, ale nazajutrz
poszedł do sądu i uzyskał wyrok śmierci dla obu,
tj. dla gospodarza uczty i dla jej przewodniczącego.
I to był początek jego działalności politycznej. Innym
razem, gdy lekarz Akron prosił w Radzie o miejsce
na grób ojca, a to ze względu na sławę, jaką się cieszył
wśród lekarzy, Empedokles przyszedłszy do Rady
493

sprzeciwił się temu; uzasadnił obszernie swoje stano-


wisko, przytaczając argumenty o równości, i zapytał:
„Jaki umieścimy napis na grobie? Może taki?
Wielkiego lekarza, Akrona z Akragas, syna Akrosa,
kryje ta mogiła na wielkiej górze największego miasta".

Inni zaś podają drugą linijkę w takim brzmieniu:


Kryje największa mogiła na największej górze1.

Niektórzy mówią, że napis ten ułożył Simonides.


Później Empedokles rozwiązał Zgromadzenie Ty-
siąca Mężów, które sprawowało rządy przez trzy lata,
co dowodzi, że mimo, iż był bogaty, miał przekonania
demokratyczne. Timaios, który często o nim wspomina,
mówi w księdze jedenastej i dwunastej [Historii Sycylii],
że polityczne poglądy Empedoklesa były niezgodne
z jego charakterem jako poety, bo w poematach jego
wyczuwa się pychę i egoizm, kiedy na przykład mówi:
Bądźcie pozdrowieni! Jako bóg nieśmiertelny, a nie jako człowiek
śmiertelny
2
przebywam teraz wśród was itd .

Ilekroć przybywał na Olimpiadę, okazywano mu sza-


cunek większy niż komukolwiek innemu i o nikim
w rozmowach nie mówiono tak często jak o Empedo-
klesie.
Gdy później Agrygentyjczycy żałowali, że skazali
go na wygnanie 3, potomkowie osobistych nieprzyja-
1
W oryginale tu i wyżej niemożliwa do oddania gra słów: aκρος-
Ακρων-Άκραγαντΐνος. Άκρος znaczy wyniosły, wysoki, wielki.
2
Por. wyżej VIII 62.
3
Diogenes przepisując całe ustępy o Empedoklesie z Timaiosa
pomieszał ich porządek i zapomniał umieścić wiadomość o skazaniu
go na wygnanie.
494

ciół Empedoklesa sprzeciwili się jego powrotowi;


dlatego przeniósł się na Peloponez i tam umarł. Także
i jemu nie darował Timon, lecz zaatakował go tymi
słowy:
Wygadany Empedokles,
który wszystkiemu, co miało jakąkolwiek siłę,
przyznał odrębny byt:
ustalone przez niego pierwsze zasady do wytłumaczenia
wymagają innych zasad.

Różne krążą pogłoski o śmierci Empedoklesa. He-


raklides odpowiadając o kobiecie, która straciła oddech,
mówi, że Empedokles okrył się wieczystą chwałą, bo
zmarłą kobietę odesłał żywą do domu; podaje zarazem,
że złożył ofiarę w pobliżu pola Peizianaksa. Zwołał
więc wielu przyjaciół, a między innymi także Pauzania-
sza. Gdy się przyjęcie skończyło, niektórzy odeszli,
aby odpocząć, inni położyli się pod drzewami sąsiedniego
pola, a jeszcze inni — gdziekolwiek im się podobało.
Sam zaś Empedokles pozostał w tym miejscu, gdzie
leżał przy stole. Gdy zaś dzień nastał, wszyscy się
podnieśli, ale Empedoklesa nigdzie nie było. Szukano
go, domownicy pytali o niego, nie wiadomo było,
gdzie się podział, aż ktoś powiedział, że o północy
usłyszał potężny głos wołający Empedoklesa, a powstaw-
szy zobaczył światło na niebie i blask pochodni, ale nic
poza tym. Wszyscy się zdumieli tym zjawiskiem,
a Pauzaniasz poszedł i wysłał ludzi, aby rzecz zbadali,
ale później zatrzymał ich i powiedział, że okoliczności
nadają się raczej do wspólnych modłów i że należy
złożyć Empedoklesowi, ofiarę jako nowemu bogu.
Hermippos natomiast mówi, że Empedokles leczył
pewną mieszkankę Akragas, Panteję, opuszczoną już
przez lekarzy, i dlatego wyprawił ofiarną ucztę, na
495

którą zaprosił około osiemdziesięciu osób. Hippobotos


natomiast mówi, że gdy Empedokles powstał od uczty,
wszedł na Etnę i gdy znalazł się na szczycie, skoczył do
ziejącego ogniem krateru i zniknął w czeluści. Czynem
tym chciał sprawić, ażeby rozeszła się i utrwaliła wieść,
że stał się bogiem. Później jednak dowiedziano się
prawdy, kiedy znaleziono jeden jego trzewik wyrzucony
z wulkanu (trzewiki nosił zawsze ze spiżu). Temu
jednak przeczyć miał Pauzaniasz.
Diodor z Efezu, pisząc o Anaksymandrze, podaje
że Empedokles wzorował się na nim; miał takie same
teatralne, wyniosłe maniery i tak jak on nosił uroczyste
szaty. Inna wersja śmierci Empedoklesa wygląda tak:
gdy zaraza srożyła się wśród ludności Selinuntu na
skutek wyziewów płynącej obok rzeki i mnóstwo ludzi
ginęło, a kobiety z trudnością przechodziły porody,
Empedokles wpadł na pomysł, aby skierować do rzeki
dwa płynące obok potoki, i uczynił to na własny koszt.
W ten sposób zmieszane wody oczyściły się, zaraza
ustała, a mieszkańcy Selinuntu ucztowali nad rzeką.
Na widok Empedoklesa powstali z miejsc, pokłonili
się i modlili się do niego jak do boga. Chcąc to mnie-
manie utwierdzić, Empedokles rzucił się w ogień.
Timaios jednak temu przeczy, bo wyraźnie twierdzi,
że Empedokles przeniósł się na Peloponez i stamtąd
nie wrócił, że zatem nie wiadomo, w jakich okoliczno-
ściach umarł. Przeczy również Heraklidesowi, którego
całkiem wyraźnie i z imienia wspomina w czwartej
księdze: mówi, że Peizianaks był Syrakuzańczykiem
i nie miał posiadłości w Akragas. Że Pauzaniasz,
gdy doszła do niego wieść o śmierci Empedoklesa,
wystawił mu albo posąg, albo kapliczkę, jakie stawia
się bogom, był bowiem człowiekiem bogatym. „Jak
496

mógł Empedokles — pisze Timaios — rzucić się do


wulkanu, o którym nigdy nie wspomniał, chociaż
położony był blisko? Musiał umrzeć na Peloponezie.
I wcale to nie jest dziwne, że nie znamy jego grobu,
bo wielu innych grobów także nie można znaleźć".
I dodaje, że Heraklides w ogóle lubuje się w historiach
nieprawdopodobnych, np. opowiada o człowieku, który
spadł z księżyca.
Hippobotos podaje, że posąg Empedoklesa z przykrytą
głową stał najpierw w Akragas, a potem już z głową
odkrytą przed senatem w Rzymie; przenieśli go tam
zapewne Rzymianie. Malowane podobizny Empedo-
klesa widuje się i teraz. Neantes z Kyzikos pisząc
o pitagorejczykach podaje, że po śmierci Metona
zaczęły występować objawy tendencji do jedyno-
władztwa i że następnie Empedokles nakłaniał mieszkań-
ców Akragas, aby zaniechali walk wewnętrznych
i oparli swój ustrój na równości.
Empedokles wyposażył wiele niezamożnych obywa-
telek. Sam nosił purpurowe szaty i złoty pas, jak po-
daje Favorinus w Pamiętnikach, a także sandały ze spiżu
i wieniec delficki i miał długie włosy. Towarzyszył
mu zawsze orszak chłopców. Był zawsze i niezmiennie
poważny. Takim ukazywał się publicznie i postawa ta
była uważana za oznakę jego królewskości. Później
jadąc powozem do Messany na jakąś uroczystość,
wypadł z wozu i złamał biodro: z tego powodu zacho-
rował i umarł, licząc lat siedemdziesiąt siedem. Na-
grobek jego jest w Megarze [Sycylijskiej].
Jeśli chodzi o to, ile lat żył, inaczej zapatruje
się na to Arystoteles, który mówi, że Empedokles
umarł mając lat sześćdziesiąt. Był w kwiecie wieku
męskiego w czasie osiemdziesiątej czwartej Olimpiady
497

[444—441 p.n.e.] Natomiast Demetrios z Troizeny


mówi w piśmie Przeciw sofistom, powtarzając słowa
Homera1:
Chwyciwszy stryczek na wysokim kark powiesił drzewie,
a duszę do Hadesu odesłał.

We wspomnianym już liście Telaugesa czytamy, że


ze starości rzucił się Empedokles do morza i tak życie
zakończył.
W naszym Zbiorze wierszy o różnych miarach umie-
ściliśmy taki wierszyk satyryczny o Empedoklesie:
I ty, Empedoklesie, oczyściłeś ciało płomieniem,
pijąc z czeluści nieśmiertelnych ogień.
Nie wierze, żebyś z własnej woli skoczył w ogień Etny,
lecz chcąc się tylko ukryć, potknąłeś się i wpadłeś.

Oraz drugi:
Wieść głosi, że Empedokles umarł, kiedy z wozu
wypadłszy nieszczęśliwie złamał prawe biodro.
Bo gdyby do krateru skoczył i tak życie zakończył,
skąd w Megarze pokazywano by jego grób?

A oto jego poglądy. Uczył, że cztery są elementy:


ogień, woda, ziemia, powietrze. Miłość (Φιλία) jest
tym, co je łączy. Niezgoda (Νεΐκοζ) tym, co je dzieli.
A oto jego słowa:
Zeus lśniący, Hera życiodajna i Aidoneus
i Nestis, z której łez płynie udręka człowieka2.

Zeus oznacza u niego ogień, Hera — ziemię, Aidoneus—


powietrze, Nestis wreszcie — wodę; „Ich ciągła prze-

1
Odyseja XI 278—79.
2
Diels fr. 6 B. Aidoneus był też jednym z imion Hadesu.
498

miana — pisze — nigdy nie ustaje"l bo taki jest wieczny


porządek rzeczy. I dodaje wreszcie:
Raz się wszystko łączy w jedno dzięki Miłości,
raz to znowu rozdziela na poszczególne rzeczy wskutek Niezgody2.

Słońce — uczy — to wielka masa ognia, większa


od księżyca. Księżyc ma kształt dysku, a niebo ma postać
kryształu. Dusza wciela się w rozmaite postaci zwie-
rząt i roślin.
Mówi bowiem tak:
Bvłem już kiedyś chłopcem i dziewczyną,
i rośliną, i ptakiem, i niemą rybą rzucającą się w wodzie 3.

Pisma Empedoklesa O naturze i Oczyszczenia mają


pięć tysięcy wierszy, a O medycynie sześćset wierszy.
O jego tragediach mówiliśmy już wyżej.

Rozdział trzeci

Epicharm
ok. 550—460 p. n. e.

Epicharm z Kos, syn Helotalesa, był także uczniem


Pitagorasa. Jako dziecko trzymiesięczne został zawie-
ziony do Megary na Sycylii, a stamtąd do Syrakuz,
jak to sam podaje w swych pismach; na jego posągu
umieszczono taki napis:
Jak wielkie słońce inne przyćmiewa gwiazdy,
1
Diels fr. 17, w. 6.
2
Diels fr. 17 w. 7—8.
3
Diels fr. 117 (z Oczyszczeń).
499

a morze ma siłę większą od rzek,


tak, twierdzę, błyszczy mądrością Epicharm,
chluba ojczystych Syrakuz.

Epicharm zostawił pamiętniki traktujące o tematach


przyrodniczych, etycznych i medycznych. Liczne uwagi
na marginesach świadczą, że jest tych pamiętników
autorem. Żył lat dziewięćdziesiąt.

Rozdział czwarty

Archytas
ok. r. 400

Archytas z Tarentu, syn Mnezagorasa albo, jak po-


daje Aristoksenos — Hestiajosa, był również pitago-
rejczykiem. To on właśnie uratował Platona, pisząc
list do Dionizjosa, kiedy ten chciał filozofa skazać na
śmierć1. Podziwiano powszechnie jego doskonałość
w wielu dziedzinach. Toteż siedem razy piastował
najwyższą władzę w państwie, chociaż ustawowo nie
wolno było piastować jej dłużej niż przez jeden rok.
Platon napisał do niego dwa listy w odpowiedzi na
następujący list Archytasa

Archytas pozdrawia Platona.

Ogromnie się cieszę, że szczęśliwie wyszedłeś z choroby,


jak mi o tym doniosłeś listownie i zawiadomiłeś mnie
przez Lamiskosa. W sprawie zapisków2 poczyniliśmy

1
Por. wyżej III 21—22.
2
Tzn. notatek z wykładów pitagorejskich.
500

już pewne starania, udaliśmy się do Lukanii, gdzie


znaleźliśmy niektóre płody Okkelosa. Rozprawy O pra-
wie, O królestwie, O pobożności, O początku wszechrzeczy
już ci posłaliśmy. Innych nie udało się dotąd odnaleźć.
Gdy tylko coś znajdziemy, zaraz to otrzymasz.
Tak pisał Archytas. Platon zaś odpowiedział mu tymi
słowy:

Platon Archytasowi życzy powodzenia.


Ucieszyliśmy się niezmiernie z przesłanych nam za-
pisków i podziwiamy ich autora. Wydaje się, że jest
to mąż godny swych antenatów. Wedle podania po-
chodzili oni z miasta Myry, dokąd pod wodzą Laome-
donta przenieśli się z Troi. Znakomici to byli mężowie,
jak wieść niesie. Moje zaś pamiętniki, o których piszesz,
nie są jeszcze skończone, posłałem ci je więc w tym
stanie, w jakim się znajdują. Co do ich przechowania,
zgadzamy się obaj, tak że nic potrzeba żadnych więcej
wskazówek. Żegnaj 1.
Tak brzmiały listy, które wymienili Archytas i Pla-
ton 2.
Było czterech Archytasów: pierwszy — Archytas,
o którym mówiliśmy, drugi — muzyk z Mityleny,
trzeci — autor pisma O rolnictwie, czwarty — epigra-
matyk. Niektórzy wspominają jeszcze o piątym —
architekcie, któremu się przypisuje dzieło O mechanice

1
Jest to list XII ze zbioru zachowanych listów Platona, powszechnie
uważany za nieautentyczny.
2
Drugiego listu Diogenes Laertios, mimo zapowiedzi, nie przytacza.
Jest to w zbiorze listów Platona list IX.
501

zaczynające się od słów:„To słyszałem od Teukrosa


z Kartaginy". Jeśli chodzi o muzyka, to opowiadają,
że gdy pokpiwano z niego, ponieważ mówił bardzo
cicho, odpowiedział: „Ale mój instrument za mnie
walczy i mówi".
Aristoksenos mówi, że Archytas pitagorejczyk jako
dowódca nigdy nie poniósł klęski. Gdy zaś raz zazdro-
szczono mu tego, zrzekł się dowództwa, a wówczas
armia poniosła klęskę.
Archytas był pierwszym, który zastosował w mecha-
nice prawidła matematyczne i użył ruchu mechani-
cznego do geometrycznej konstrukcji, usiłując przez
przecięcie stożka znaleźć dwie średnie proporcjonalne,
ażeby w ten sposób uzyskać wzór na podwojenie
sześcianu1. W geometrii pierwszy odkrył sześcian,
jak Platon wspomina w Państwie2.

Rozdział piąty

Alkmaion
przed 6 w. p. n. e.

Alkmaion z Krotony był także uczniem Pitagorasa:


wykładał głównie medycynę, ale nieraz traktował
również o filozofii przyrody, gdy np. mówił: „Większość

1
Problemu podwojenia sześcianu, tzn. znalezienia sześcianu o ob-
jętości dwa razy większej, zwanego problemem delijskim, ani Archytas
ani nikt z matematyków starożytnych naprawdę nie rozwiązał. Por.
w tej kwestii M. Cantor, Vorlesungen uber die Geschichte der Mathe-
matik, 4 wyd., I 227.
2
Platon mówi w Państwie (5 28 B) w ogóle o geometrii i zajmujących
się nią uczonych, nie wymieniając Archytasa.
502

rzeczy ludzkich idzie parami" 1. Był chyba pierwszym


pitagorejczykiem, który napisał traktat O przyrodzie,
jak podaje Favorinus w Historiach rozmaitych, oraz
twierdził, że księżyc, i w ogóle ciała niebieskie, mają
naturę wieczną.
Był synem Peiritoosa, jak to sam podaje na początku
swego traktatu; pisząc: Oto, co mówił Alkmaion
z Krotony, syn Peiritoosa, do Brotinosa, Leona
i Batyllosa: „O rzeczach niewidzialnych i o rzeczach
śmiertelnych pewną wiedzę mają tylko bogowie,
ludzie zaś mogą tylko wnioskować" itd. Twierdził,
że dusza jest nieśmiertelna i że jest w ciągłym ruchu
podobnie jak słońce.

Rozdział szósty

Hippazos
IV w. p. n. e.

Hippazos z Metapontu był także pitagorejczykiem.


Uczył, że określony jest czas przemian świata, że wszech-
świat jest ograniczony i w wiecznym ruchu. Deme-
trios twierdzi w Pisarzach o tym samym imieniu, że Hip-
pazos nie zostawił żadnych pism.
Było dwóch Hippazosów, jeden nasz, drugi, autor
Ustroju politycznego Sparty w pięciu księgach, był Lacede-
mończykiem.
1
Arystoteles (Metafizyka, A 5, 986 a) wyjaśnia, że „pary" oznaczały
przeciwieństwa, jak białe — czarne, słodkie — gorzkie, dobre — złe,
wielkie — małe.
503

Rozdział siódmy

Filolaos
IV w. p. n. e.

Filolaos z Krotony był pitagorejczykiem. To od niego


Dion miał na prośbę Platona kupić mu traktaty pi-
tagorejskie. Podejrzany o dążenie do samowładztwa,
został stracony. O nim taki napisaliśmy wierszyk:
Twierdzę, że w rzeczach ludzkich najważniejsze są pozory.
Jeśli wydaje się, że coś robisz, choć tego nie robisz, gotowe
nieszczęście.
Tak to niegdyś Filolaosa zabiła ojczysta Krotona,
bo się jej zdawało, że dąży do władzy tyrana.

Zdaniem Filolaosa wszystko zostało stworzone przez


konieczność, i harmonię. On pierwszy twierdził, że
ziemia porusza się ruchem kołowym; ale niektórzy
mówią, że głosił to Hiketas z Syrakuz 1.
Filolaos napisał jedną książkę, którą ponoć — jak
mówi Hermippos — filozof Platon, gdy przybył na
Sycylię do Dionizjosa, kupił od krewnych Filolaosa
za czterdzieści srebrnych min aleksandryjskich2 i z niej
przepisał swego Timaiosa. Inni zaś mówią, że Platon
dostał ją za darmo za to, że prosił Dionizjosa o zwol-
nienie z więzienia jakiegoś młodego ucznia Filolaosa.
Jak mówi Demetrios w Pisarzach o tym samym imieniu,
Filolaos miał być pierwszym, który wydał księgi pita-
gorejskie i nadał im tytuł O przyrodzie Początek ich
tak brzmi: „Przyroda powstała z harmonijnego upo-
1
Tak uważa Cicero (Księgi Akademickie II 39, 123).
2
Hermippos zapomniał, że w tych czasach nie było jeszcze min
aleksandryjskich, ponieważ Aleksander urodził się po śmierci Filo-
laosa.
504

rządkowania tego, co nieograniczone, i tego, co ogra-


niczające, i to tak samo, jak cały wszechświat i wszystko,
co jest w nim".

Rozdział ósmy

Eudoksos
ok. 406—353 p. n. e.

Eudoksos z Knidos, syn Aischinesa, był astronomem,


geometrą, lekarzem i prawodawcą. Studiował geo-
metrię u Archytasa, a medycynę u Filistiona z Sycylii,
jak podaje Kallimach w Katalogach. Sotion mówi
w Sukcesjach filozofów, że Eudoksos słuchał także wy-
kładów Platona. Kiedy miał bowiem dwadzieścia
trzy lata i żył w trudnych warunkach materialnych,
znęcony sławą sokratyków udał się do Aten wraz
z lekarzem Teomedontem, na którego utrzymaniu
pozostawał (a jak niektórzy twierdzili, był jego kochan-
kiem). Gdy wylądowali w Pireusie, zamieszkał tam
i co dzień udawał się do Aten, gdzie słuchał wykładów
sofistów, po czym wracał do swego mieszkania. Po
upływie dwóch miesięcy wrócił do ojczyzny, a następnie,
otrzymawszy pomoc od przyjaciół — udał się z lekarzem
Chryzypem do Egiptu, z listem polecającym od Age-
zilaosa do Nektanabisa1. Nektanabis zaś dał mu po-
lecenie do kapłanów. Pozostał tam rok i cztery
miesiące, zgoliwszy brodę i brwi. Tam —jak twierdzą
niektórzy — napisać miał dzieło pt. Oktaeteryda2.
1
Agezilaos był królem Sparty, Nektanabis — królem Egiptu.
2
Οκταετή ρίς (Cykl ośmioletni) — dzieło astronomiczno-chronolo-
giczne, przyjmujące za podstawę periody ośmioletnie.
505

Następnie udał się na wykłady do Kyzikos i do Pro-


pontydy. Przebywał także na dworze Mauzolosa. Po czym
powrócił do Aten, gdzie miał wielu uczniów; jak mówią
niektórzy, chciał w ten sposób zemścić się na Platonie,
który go przedtem nie chciał przyjąć do swojej szkoły.
Opowiadają również, że gdy Platon urządził przyjęcie,
a gości było wielu, Eudoksos poradził, aby posadzono
ich półkolem. Nikomachos, syn Arystotelesa1, podaje,
że Eudoksos uważał rozkosz za dobro. W ojczystym
mieście cieszył się wielkim poważaniem, czego wyrazem
była uchwała zgromadzenia ludowego dotycząca jego
osoby. Ale także wśród Greków miał wielkie uznanie
dzięki temu, że nadał swoim współobywatelom prawa,
jak podaje Hermippos w czwartej księdze dzieła
O siedmiu mędrcach. Pisał także o astronomii, o geome-
trii i o innych ważnych zagadnieniach.
Eudoksos miał trzy córki: Aktydę, Filtydę i Delfidę.
Eratostenes mówi w piśmie do Batona, że Eudoksos
układał też dialogi cyniczne; inni jednak podają,
że napisali je Egipcjanie w swoim języku, a Eudoksos
przetłumaczył i wydał po grecku. Chryzyp z Knidos,
syn Erineusa, słuchał jego wykładów o bogach,
o świecie i o zjawiskach niebieskich. W medycynie
Eudoksos był uczniem Filistiona z Sycylii. Zostawił
także doskonałe zapiski. Miał syna imieniem Arista-
goras, którego synem był Chryzyp, uczeń Aetliosa.
Ten Chryzyp, autor traktatu medycznego o chorobach
oczu, interesował się głównie zagadnieniami przy-
rodniczymi.
1
W rzeczywistości informacja ta nie znajduje się u Nikomachosa, lecz
w Etyce nikomachejskiej Arystotelesa (I 12, 1101 b 27 i X 2, 1172 b
9 nn.), która z powodu tytułu była przez starożytnych uważana za dzieło
Nikomacha.
506

Eudoksosów było trzech: jeden ten, o którym mó-


wiliśmy, drugi z Rodos, autor prac historycznych,
trzeci Sycylijczyk, syn Agatoklesa, komediopisarz,
który trzy razy odniósł zwycięstwo na Dionizjach
Miejskich, a pięć razy na Lenajskich, jak mówi Apol-
lodor w Kronice. Natknęliśmy się także na innego
Eudoksosa, lekarza z Knidos, o którym wspomina [nasz]
Eudoksos w Podróży po ziemi, a który miał za-
lecać ludziom, by stale ćwiczyli nie tylko mię-
śnie, lecz także na wszelki sposób gimnastykowali
zmysły.
Apollodor podaje również, że Eudoksos z Knidos
był w kwiecie wieku męskiego w czasie sto trzeciej
Olimpiady [368—365 p. n. e.] i że odkrył prawa
linii krzywych. Ten Eudoksos umarł w pięćdziesiątym
trzecim roku życia. Gdy był w Egipcie z Chonufisem
z Heliopolis, święty byk Apis polizał jego płaszcz.
Kapłani przepowiadali z tego powodu, jak mówi
Favorinus w Pamiętnikach, że Eudoksos zdobędzie
wprawdzie sławę 1, ale będzie żył krótko.
Podajemy także nasz wiersz na Eudoksosa, który
tak brzmi:
Wieść głosi, że w Memfis pytał Eudoksos
o własny los Byka o pięknych rogach.
Ten nic nie odpowiedział: skąd bowiem mowa u Byka?
Wszak natura ni mowy, ni ust nie dała Apisowi.
Lecz stojąc przy nim Byk polizał mu rękę,
dając do zrozumienia, że rychło musi umrzeć. I szybko śmierć
przyszła;
Plejady widział tylko pięćdziesiąt trzy razy.

1
W oryginale gra słów: Εΰδοξοζ (Eudoksos) — Ενδοξος (endoksos —
sławny).
507

Zamiast Eudoksos nazywano go Endoksos dla jego


wielkiej sławy1.
Skończywszy mówić o znakomitych pitagorejczykach,
przejdziemy teraz do filozofów zwanych niezrzeszo-
nymi (oί σποράδην) [czyli nie należącymi do żadnej
określonej szkoły]. Najpierw powiemy o Heraklicie.

1
Por. wyżej §90, przypis.
508

KSIĘGA DZIEWIĄTA

Heraklit, Eleaci, Atomiści


Sofiści, Diogenes z Apollonii,
Pyrron i sceptycy
509

Rozdział pierwszy

Heraklit
ok, 540—480 p. n. e.

Heraklit, syn Blozona albo, jak niektórzy podają,


Herakonta, urodził się w Efezie. W kwiecie wieku
męskiego był podczas sześćdziesiątej dziewiątej Olim-
piady [504—501 p. n. e.] Był wyniosły jak mało kto
i pogardliwy, jak to wynika z jego dzieła, w którym
mówi: „Nie wystarczy dużo wiedzieć, żeby być mędrcem;
rozległa wiedza nie nauczyła mądrości ani Hezjoda,
ani Pitagorasa, ani Ksenofanesa, ani Hekataiosa"1.
„Ponieważ mądrość polega na jednym: poznać ro-
zumną myśl, która rządzi wszystkim poprzez wszystko" 2.
Mówił też, że Homer zasługuje na to, aby go usunąć
z zawodów poetyckich i obić rózgami, i tak samo
Archilochos. Mówił też, że „zuchwalstwo (ύβριζ)
należy tłumić bardziej niż pożar", i że „lud powinien
walczyć w obronie prawa, tak jak w obronie murów" 3.
Wyrzucał Efezyjczykom, że wygnali z miasta jego
przyjaciela Hermodora, mówiąc „Najlepiej postąpi-
liby Efezyjczycy, gdyby się wszyscy dorośli powiesili,
a miasto pozostawili nieletnim dzieciom za to, że Hermo-
1
Diels fr. 40 B.
2
Diels fr. 41 B.
3
Diels fr 43 i 44 B
510

dora, wśród nich męża najlepszego, wygnali ze słowami:


„Niech nikt wśród nas nie będzie najlepszy, a jeżeli
taki się znajdzie, niech będzie gdzie indziej i u innych" 1.
Gdy Efezyjczycy prosili go, aby ustanowił im prawa,
odmówił, ponieważ miasto opanował już zły rząd.
Oddaliwszy się ku świątyni Artemidy bawił się z dziećmi
grą w kości. A kiedy Efezejczycy otoczyli go kołem,
zawołał: „Dlaczego tak się dziwicie, niegodziwi?
Czyż nie lepiej tak się bawić, niż brać udział w waszym
życiu politycznym?" W końcu, stawszy się mizantropem,
poszedł w góry i wiódł tam samotny żywot, odżywiając
się ziołami i roślinami. Gdy wskutek tego nabawił się
puchliny wodnej, wrócił do miasta i zadawał lekarzom
zagadkowe pytanie, czy potrafią z ulewy zrobić po-
suchę. A gdy go nie rozumieli, zakopał się w stajni kro-
wiej w ciepłym gnoju, z nadzieją, że wypoci chorobę.
Kuracja ta jednak nie pomogła i Heraklit umarł
przeżywszy lat sześćdziesiąt.
Napisaliśmy dla niego taki wiersz:
Często z podziwem o Heraklicie myślałem, jak to kiedyś
wiódł żywot pełen cierpień i jak później umarł.
Bo ciało jego zła choroba wodą wypełniwszy,
zgasiła światło w oczach i ciemność przywiodła.

Hermippos natomiast opowiada, że Heraklit pytał


lekarzy, czy potrafią opróżnić mu wnętrzności i w ten
sposób wodę wypędzić. Gdy lekarze powiedzieli, że
nie potrafią, położył się na słońcu i kazał służbie, aby
obłożono go gnojem. Tak leżąc zmarł nazajutrz.
Pochowany został na agorze. Neantes z Kyzikos twierdzi,
że nie będąc w stanie oczyścić się z gnoju, pozostał

1
Diels fr. 121 B.
511

tak usmarowany i wobec tego tak się zmienił, że własne


psy go nie poznały i pożarły.
Już od dzieciństwa wzbudzał powszechny podziw.
Jako młodzieniec mówił, że nic nie wie, ale że gdy
dojrzeje, będzie wiedział wszystko. Nie słuchał niczyich
wykładów, ale mówił, że siebie samego badał i że
wszystkiego się nauczył sam od siebie. Jednakże,
jak podaje Sotion, wedle niektórych źródeł był słucha-
czem Ksenofanesa. Ariston podaje natomiast w dziele
O Heraklicie, że filozof wyleczył się z puchliny wodnej
i umarł na inną chorobę. To samo powtarza także
Hippobotos.
Przypisywane Heraklitowi dzieło traktuje o przyrodzie,
a dzieli się na trzy części: pierwsza o wszechświecie,
druga o państwie, trzecia o bogach. Autor złożył
to dzieło jako votum w świątyni Artemidy, a według
przypuszczeń niektórych napisał je celowo tak niejasno,
aby tylko ci się mogli nim zainteresować, którzy po-
trafią je pojąć, i aby rozpowszechnione wśród motłochu
nie straciło na wartości. Takim przedstawia Heraklita
także Timon, mówiąc:
Spośród nich krzykacz się wyrwał, gardzący tłumem Heraklit,
który mówi zagadkami1.

Teofrast zaś twierdzi, że skłonność do melancholii


sprawiła, iż pewne części jego dzieła są nie wykoń-
czone, a inne znowu mają charakter niejednolity.
Jako oczywisty dowód jego wielkoduszności Antystenes
przytacza w Sukcesjach, że się zrzekł na korzyść brata
godności królewskiej. Dzieło Heraklita zdobyło tak
wielką sławę, że zwolennicy jego otrzymali nazwę
heraklitejczyków.
1
Parafraza Iliady I 247—48.
512

A oto główne punkty jego nauki: Wszystko pochodzi


z ognia i w ogień się obraca. Wszystko dzieje się zgodnie
z przeznaczeniem, a rzeczy istniejące łączą się na za-
sadzie przeciwieństw. Wszystko jest pełne dusz. i de-
monów. Heraklit wypowiadał też swoje myśli o róż-
nych zjawiskach kosmicznych, głosił na przykład,
że słońce jest pod względem wielkośgi takie, jakim je
widzimy. Mówił: „Choćbyś wszystkie przeszedł drogi,
nie dotrzesz do granic duszy; taka w niej głębia" 1.
Wygórowane mniemanie o sobie nazywał padaczką,
a wzrok zmysłem kłamliwym2. Czasem wykładał
swe myśli tak jasno i mądrze, że najtępszy umysł mógł
je zrozumieć i doznać wzlotu ducha. Zwięzłość i po-
waga jego wykładu są niezrównane.
W szczegółach nauka Heraklita tak się przedstawia:
Ogień jest elementarnym tworzywem (στοιχειον),
wszystko jest przemianą ognia i powstaje przez roz-
rzedzanie i zgęszczanie. (Nie tłumaczy tego jednak
zbyt jasno.) Wszystko powstaje wskutek walki prze-
ciwieństw, a wszechcałość płynie jak rzeka. Wszech-
całość jest ograniczona i świat jest jeden. Świat powstaje
z ognia i znowu w ogień się obraca, i to się na przemian
powtarza przez całą wieczność. Tak jest przeznaczone.
Ten człon przeciwieństwa, który prowadzi do powsta-
wania, nazywa Heraklit wojną i sporem (πόλεµος και
έρις), ten zaś, który prowadzi do zognienia świata
(έκπύρωσις) — zgodą i pokojem (οµολογία και
ειρήνη); zmianę nazywa drogą w górę i w dół (οδός
άνω κάτω); dzięki niej powstaje świat. Ogień zgęszczony

1
Diels fr. 45 B. Taka w niej głębia — dosłownie: tak głęboki jest jej logos.
2
Diels fr. 46.
513

wilgotnieje, a zgnieciony zamienia się w wodę; następnie


zgęstniała woda przekształca się w ziemię; to jest
droga w dół. Z drugiej strony ziemia się roztapia i w ten
sposób powstaje z niej woda, z wody zaś wszystko
inne. Prawie wszystko sprowadza do wyziewów mor-
skich; to jest droga w górę. Wyziewy powstają albo
z ziemi, albo z morza; wyziewy morza są jasne i czyste,
wyziewy ziemi — ciemne. Ogień rozpala się dzięki
wyziewom jasnym, wilgoć rozprzestrzenia się dzięki
ciemnym. Natury sklepienia niebieskiego Heraklit
nie tłumaczy jasno. Mówi, że są w nim wydrążenia,
zwrócone ku nam otworami, w których gromadzą się
świetlne opary tworząc płomienie; to właśnie są gwiazdy.
Najjaśniejsze i najcieplejsze są płomienie, słońca. Inne
gwiazdy są bardziej oddalone od ziemi i wskutek
tego słabiej świecą i grzeją. Księżyc zaś, jako bliższy
ziemi, porusza się w mniej czystych przestrzeniach.
Słońce natomiast porusza się w przestrzeniach czystych
i niezmąconych i znajduje się w odpowiednim od nas
oddaleniu. Wskutek tego dostarcza nam więcej ciepła
i światła. Zaćmienia słońca i księżyca powstają wówczas,
gdy wydrążenia tych ciał obracają się ku górze. Mie-
sięczne odmiany księżyca wynikają stąd, że jego wy-
drążenie wychyla się stale nieco w bok. Dzień i noc
oraz miesiące, pory roku, lata, deszcze, wiatry i tym
podobne zjawiska powstają dzięki różnorodnym wy-
ziewom. Świecące wyziewy, zapalone w wydrążeniu
słońca, sprawiają, że jest dzień. Gdy zaś biorą górę
wyziewy przeciwne, zapada noc. Wzrost ciepła po-
chodzącego z wyziewów jasnych wywołuje lato, na-
tomiast zwiększenie wilgoci wydzielającej się z oparów
ciemnych wywołuje zimę. Analogicznie tłumaczy także
Heraklit inne zjawiska. Jednakże o naturze ziemi
514

i o wydrążeniach nic bliżej nie mówi. Takie były jego


poglądy.
Jeśli idzie o Sokratesa i jego opinię o dziele Hęra-
klita, które wedle przekazu Aristona dał mu do prze-
czytania Eurypides, mówiliśmy o tym wyżej w rozdziale
poświęconym Sokratesowi1. Gramatyk Seleukos na-
tomiast opowiada, iż jakiś Kroton donosi w swym dziele
pt. Nurek, że księgę Heraklita po raz pierwszy
przywiózł do Grecji niejaki Kroton i że to on
się wyraził, iż trzeba by sztuki delijskiego nurka,
żeby się w niej nie utopić. Niektórzy nadają dziełu Hera-
klita tytuł Muzy, inni — O przyrodzie, a Diodotos
nazywa je
Sterem nieomylnym do kierowania życia.

Wedle innych jeszcze tytuł brzmiał: Przewodnik


postępowania dla całego świata, dla jednego i dla wszystkich2.
Opowiadają, że zapytany, dlaczego milczy, Heraklit
odpowiedział: „Abyście wy mogli gadać".
Sam Dariusz zapragnął nawiązać z nim znajomość
i tak do niego napisał:

Król Dariusz, syn Hystaspesa, pozdrawia mędrca


Heraklita z Efezu.
Jesteś autorem traktatu O przyrodzie, trudnego do
zrozumienia i interpretacji. Jeśli rozumieć pewne
miejsca dokładnie według twoich słów, można dojść
do wniosku, że jego siła polega na tym, iż daje teorię
całego świata i wszystkiego, co w nim zachodzi, opartą

1
Por. wyżej II 22.
2
Miejsce niepewne.
515

na jakimś ruchu najbardziej boskim. W wielu jednak


miejscach myśli twoje budzą wątpliwości, tak że
nawet najwięksi znawcy dzieł filozoficznych nie są
pewni, czy dobrze je interpretują. Przeto król Dariusz,
syn Hystaspesa, pragnie twoich pouczeń i greckiego
wykształcenia (παιδεία Ελληνική). Przybądź więc
jak najrychlej przed moje oblicze do królewskiego
pałacu. Grecy bowiem nie doceniają na ogół swoich
mędrców i nieczuli są na piękno ich nauk, godne
słuchania i poznania. Na moim dworze natomiast
będziesz miał zapewnione pierwsze miejsce, w ciągu
dnia piękne i pożyteczne rozmowy oraz życie odpo-
wiadające twoim zasadom.

[A oto odpowiedź Heraklita:]

Heraklit z Efezu królowi Dariuszowi, synowi Hysta-


spesa, przesyła pozdrowienie.
Wszyscy ludzie żyjący na ziemi trzymają się z dala
od prawdy i sprawiedliwości i z powodu haniebnej
niewiedzy kierują się chciwością i żądzą sławy. Ja na-
tomiast, unikając wszelkiej niegodziwości i pychy,
z którą zawsze się łączy nienawiść, a przy tym czując
odrazę do splendorów, nie mogę zdecydować się na
wyjazd do kraju Persów, lecz wolę zgodnie ze swoimi
poglądami poprzestawać na małym.
Tak postępował Heraklit nawet w stosunku do króla.
Demetrios zaś powiada w Pisarzach o tym samym
imieniu, że Heraklit lekceważył nawet Ateńczyków, cho-
ciaż cieszył się u nich wielką sławą, i mimo że u Efezyj-
czyków był w pogardzie, to jednak dawał pierwszeń-
stwo swej ojczyźnie. Wspomina o nim także Demetrios
516

z Faleronu w Obronie Sokratesa. Wielu było interpre-


tatorów dzieł Heraklita, mianowicie: Antystenes i Hera-
klides z Pontu, Kleantes i stoik Sfairos, Pauzaniasz
zwany Heraklitejczykiem, Nikomedes i Dionizjos. Spo-
śród gramatyków — Diodotos, który twierdzi, że dzieło
Heraklita nie jest traktatem o przyrodzie, lecz o ustroju
politycznym, a wywody fizyczne służą w nim tylko
za ilustrację. Wedle Hieronima poeta jambiczny
Skytinos ubrał to dzieło w formę wierszowaną.
Pozostały o nim liczne epigramaty, jak na przykład
następujący:
Jam jest Heraklit. Dlaczego, głupcy, już to dźwigacie mię w górę,
już to strącacie w dół? 1
Nie dla was się trudziłem, lecz dla tych, co mię rozumieją.
Dla mnie jeden człowiek wart jest. tyle co trzydzieści tysięcy,
a niezliczony tłum
mam za nic. To samo głoszę także w przybytku Persefony.

I drugi epigramat, który tak brzmi:


Nie spiesz się zbytnio, gdy czytasz księgę
Heraklita z Efezu. Droga to bowiem trudna.
Ciemność ją zalega i mrok nie rozjaśniony światłem; jeśli jednak
wtajemniczony Cię poprowadzi, wówczas stanie się jaśniejsza od
słońca.

Było pięciu Heraklitów; pierwszy — to ten, o którym


mówimy, drugi — poeta liryczny, po którym został
hymn pochwalny na dwunastu bogów, trzeci — poeta
elegijny z Halikarnassu, dla którego Kallimach na-
pisał taki wiersz:
Wieść o twojej śmierci, Heraklicie, poruszyła mię do łez;
przypomniałem sobie, ile to razy rozmawialiśmy obaj

1
Aluzja do Heraklitowej drogi w górę (άνω) i w dół (κάτω) i związana
z tym gra słów, którą staraliśmy się oddać w przekładzie.
517

aż do zachodu słońca. Dzisiaj ty,


przyjacielu z Halikarnassu, jesteś już garścią popiołu.
Jednakże pieśni twe żyją nadal i nigdy
nie staną się łupem zachłannego Hadesa.

Czwarty był Heraklit z Lesbos, który napisał Histo-


rię Macedonii, piąty, który poważne rzeczy mieszał
z żartobliwymi i od gry na cytrze przeszedł do poezji
satyrycznej.

Rozdział drugi

Ksenofanes
ok. 580—488 p. n. e.

Ksenofanes z Kolofonu, syn Deksjosa ałbo, jak po-


daje Apollodor, Ortomenesa, wychwalany jest przez
Timona, który mówi:
Ksenofanes pozbawiony próżności, surowy krytyk Homera.

Wygnany ze swej ojczyzny, Ksenofanes pędził


życie w Zankle1 na Sycylii2, przebywał także w Ka-
tanii. Jedni pisarze uważają, że nie słuchał wykładów
żadnego nauczyciela, inni — że był uczniem Botona
z Aten, a jeszcze inni, że Archelaosa 3. Sotion twierdzi,
że żył równocześnie z Anaksymandrem. Pisał wiersze
epickie, elegie, a także jamby, w których krytykował
Hezjoda i Homera za ich opowieści o bogach 4. Re-
1
Miasto to później nazywało się Messona (dziś: Messyna).
2
Tekst jest tu uszkodzony. Prawdopodobnie następowało zdanie, że potem
uczył w Elei, skąd pochodzi nazwa szkoły eleatów.
3
To niemożliwe, ponieważ Archelaos był dużo młodszy.
4
Za to, że przedstawiali bogów na podobieństwo ludzi, z ludzkim
charakterem i wadami.
518

cytował również publicznie własne poematy. Mówią,


że różnił się w poglądach od Talesa i Pitagorasa i ata-
kował także Epimenidesa. Dożył bardzo późnego wieku,
o czym gdzieś sam mówi1:
Już mija lat sześćdziesiąt siedem od tej chwili,
jak obarczony troskami rozpocząłem wędrówkę po ziemi greckiej.
A o dwadzieścia pięć powiększy się ta liczba,
jeśli liczyć od urodzenia, o ile mnie tylko pamięć nie myli.

Twierdził, że są cztery elementy bytu (των δντων


στοιχεία) oraz że światów jest nieskończenie wiele
i że nie podlegają one zmianom. Chmury tworzą się
wtedy, gdy wydobywające się ze słońca opary zaczynają
się wzbijać w przestworza. Bóg ma postać kuli i w ni-
czym nie jest podobny do człowieka; jest cały widzeniem
i słyszeniem, ale nie oddycha; jest cały rozumem (νοΰς)
i myślą (φρόνησις), i jest wieczny. Ksenofanes pierwszy
wypowiedział myśl, że wszystko, co podlega stawaniu
się, jest zniszczalne i że dusza jest tchnieniem.
Twierdził także, iż wielość rzeczy mniej znaczy niż
rozum i że nasze stosunki z władcami powinny być albo
możliwie najrzadsze, albo możliwie, najprzyjemniejsze 1.
Gdy Empedokles powiedział mu, że trudno jest znaleźć
mędrca, odparł: „Bo kto chce rozpoznać mędrca,
sam musi być mądry". Sotion podaje, iż Ksenofanes
pierwszy miał powiedzieć, że wszystko jest niepojęte
(ακατάληπτα είναι τα πάντα), ale informacja ta jest
błędna.
Ksenofanes opiewał założenie Kolofonu oraz na-
pisał poemat liczący dwa tysiące wierszy o założeniu
Elei w Italii. Był w kwiecie wieku męskiego w czasie
1
Diels, fr. 8 B.
2
W oryginale gra słów ή ως ήκιστα ή ως ήδιστα
519

sześćdziesiątej Olimpiady [540—537 p. n. e.]. Deme-


trios z Falerontu w dziele O starości i stoik Panaitios
w dziele O pogodzie ducha mówią, że Ksenofanes pochował
własnymi rękoma swoich synów, podobnie jak, Anaksa-
goras1. Krążyła też pogłoska, że został sprzedany do
niewoli przez...2 [i wykupiony przez] pitagorejczyków
Parmeniska i Orestadesa; mówi o tym Favorinus
w pierwszej księdze Pamiętników.
Był inny jeszcze Ksenofanes, z Lesbos, poeta jam-
biczny.
Tacy byli filozofowie niezrzeszeni (οι σποράδην)3.

Rozdział trzeci

Parmenides
ok. r. 500 p. n. e.

Parmenides z Elei, syn Pyresa, był uczniem Kseno-


fanesa; Teofrast jednak mówi w Wyciągu, że słuchał
wykładów Anaksymandra. Ale choć był uczniem także
Ksenofanesa, nie poszedł w jego ślady. Według Sotiona
przyjaźnił się z pitagorejczykiem Ameiniasem, synem
Diochaitasa, mężem wprawdzie ubogim, ale szlache-
tnym. Wolał raczej pójść za nim, a po jego śmierci
wybudował mu kaplicę. Sam był świetnego i bogatego
rodu, tak że do spokojnego życia filozofa nakłonił
go raczej Ameinias niż Ksenofanes.
1
Por. wyżej II 13.
2
Tekst uszkodzony.
3
Jak widzimy tu i niżej, autor nie uważa Ksenofanesa za twórcę
szkoły eleatów. — Do filozofów niezrzeszonych zalicza również Hera-
klita (por. VIII 91).
520

Parmenides pierwszy uczył, że ziemia ma kształt


kulisty i leży w środku wszechświata. Twierdził, że
są dwa elementy (στοιχεία): ogień i ziemia; ogień
spełnia rolę twórczą (δηµιουργός), a ziemia rolę
materii (ύλη). Pierwszą przyczyną powstania człowieka
było słońce, ponieważ ono jest źródłem ciepła i zimna,
z których wszystko się składa. Dusza (ψυχή) i rozum
(νους) są jednym i tym samym, jak mówi Teofrast
w Poglądach filozofów przyrody, gdzie przytacza poglądy
prawie wszystkich tych filozofów. Uczył, że filozofia
rozpada się na dwie części: jedna dotyczy prawdy
(άλήθεια), druga mniemania (δόξα). Ι dlatego po-
wiada gdzieś:
...Powinieneś poznać wszystko: i nieustraszone serce doskonale
zaokrąglonej prawdy,
i mniemania śmiertelnych, które nie budzą twego zaufania1.

Parmenides układał swe nauki filozoficzne w formie


wierszy, podobnie jak Hezjod, Ksenofanes i Empe-
dokles. Mówił, że kryterium prawdy jest rozum (λόγος),
a wrażenia zmysłowe (αισθήσεις) nie są pewne.
A oto jego słowa:
Oby siła przyzwyczajenia nie zmusiła cię kroczyć po tej drodze,
na której wyrokuje nieodpowiedzialne oko, słuch chwytający
odgłosy, a także język;
tylko rozumem rozsądzaj najbardziej sporny i najważniejszy problem 2.
Dlatego Timon mówi o nim:
Wzniosłego Parmenidesa siła przeciwna mniemaniu,
który wprowadził myśl na miejsce fantastycznej ułudy.
Platon napisał o nim dialog, który zatytułował
Parmenides, czyli o ideach.
1
Diels fr. I ww. 28—30.
2
Diels fr. I ww. 34—36.
521

W kwiecie wieku męskiego był w czasie sześćdzie-


siątej dziewiątej Olimpiady [504 — 501 p. n. e.]. Zdaje
się, iż on pierwszy odkrył, że gwiazda wieczorna i po-
ranna jest tą samą gwiazdą, jak mówi Favorinus
w piątej księdze Pamiętników inni jednak przypisują
to odkrycie Pitagorasowi 1. W szczególności Kalli-
mach odmawia Parmenidesowi autorstwa tego odkrycia.
Mówią też, że ułożył prawa dla swoich współobywateli,
jak podaje Speuzyp w dziele O filozofach. Wreszcie
miał być pierwszym, który użył dowodu zwanego
„Achilles" 2, jak podaje Favorinus w Historiach rozma-
itych.
Był także drugi Parmenides, retor, autor Sztuki
retorycznej.

Rozdział czwarty

Melissos
ok. r. 440 p. n. e.

Melissos z Samos, syn Itaigenesa, słuchał wykładów


Parmenidesa. Ponadto chodził na wykłady Heraklita,
który go polecił Efezyjczykom, choć był im jeszcze nie
znany, tak jak Hippokrates polecił Demokryta Abde-
rytom. Jako polityk zdobył wielkie uznanie wśród
współobywateli. Z tej racji został mianowany dowódcą
floty. Ale przede wszystkim podziwiano go dla jego
zalet osobistych.
1
Por. wyżej VIII 14.
2
Słynny dowód, że Achiles nie dogoni żółwia, mający dowodzić niemożności
ruchu, powszechnie przypisywany Zenonowi z Elei (por. niżej IX 29).
522

Melissos uważał, że wszechświat jest nieograniczony


(άπειρον), niezmienny i nieruchomy, jeden, wszędzie
sobie równy i pełny. Według Melissosa nie istnieje ruch,
tylko pozór ruchu. O bogach nie należy wygłaszać
żadnych twierdzeń, bo nie można zdobyć o nich wiedzy.
Według Apollodora Melissos był w kwiecie wieku
męskiego w czasie osiemdziesiątej czwartej Olim-
piady [444—441 p. n. e.].

Rozdział piąty

Zenon z Elei
ok. r. 460 p. n. e.

Zenon był obywatelem Elei. Apollodor podaje


w Kronice, że był synem Teleutagorasa, adoptowanym
następnie przez Parmenidesa, syna Pyresa. O nim
i o Melissosie tak mówi Timon:
Wielka siła zaczepnego Zenona, który umiał jednak przemawiać
za i przeciw, i Melissosa, co patrzył z góry
na wszelkie urojenia, tylko niektórym ulegając.

Zenon słuchał wykładów Parmenidesa i został jego


kochankiem. Był wysokiego wzrostu, jak mówi Platon
w Parmenidesie1; wspomina o nim w Sofiście2, a w Faj-
drosie3 nazywa go eleackim Palamedesem. Arysto-
teles podaje, że Zenon był twórcą dialektyki, tak jak
Empedokles był twórcą retoryki. Był znakomity i jako
filozof) i jako mąż stanu, a pisma jego są pełne mądrości.
1
127 B.
2
216 A.
3
261 D.
523

Gdy zorganizował spisek w celu obalenia tyrana Near-


chosa — wedle innych tyrana Diomedonta — został
uwięziony, jak podaje Heraklides w Wyciągu z Satyrosa.
Wypytywany o wspólników i o transport broni do
Lipary, wymienił wszystkich przyjaciół tyrana, aby
mu dowieść, że wszyscy go opuścili. Następnie mówiąc,
że o niektórych chciałby mu coś powiedzieć na ucho,
chwycił je zębami i nie puścił tak długo, aż padł pod
ciosami, podobnie jak niegdyś tyranobójca Aristogei-
ton. Demetrios zaś mówi w Pisarzach o tym samym
imieniu, że Zenon odgryzł mu nos. Antystenes natomiast
podaje w Sukcesji filozofów, że gdy Zenon wymienił
już przyjaciół tyrana, ten zapytał go, czy ktoś jeszcze
należał do spisku, na co Zenon odparł: „Ty sam,
będąc przekleństwem państwa". A do obecnych przy
tym osób zawołał: „Zdumiewa mnie wasze tchórzo-
stwo; jak możecie patrząc na to, co teraz ja znoszę,
służyć dalej tyranowi". Następnie odgryzłszy sobie
język wypluł go tyranowi w twarz. Co widząc obecni
natychmiast ukamienowali tyrana. Tak opowiada
o tym większość pisarzy. Natomiast Hermippos podaje,
że Zenon został wrzucony do kotła i zatłuczony na
śmierć.
Na jego cześć taki ułożyliśmy wiersz:
Chciałeś, Zenonie, a zamysł lwój był szlachetny,
zabić tyrana i wyzwolić Eleę z jarzma.
Lecz przegrałeś. Bo wrzucił cię tyran do kotła
i zatłukł. Co mówię? Ciało twoje, nie ciebie zatłukł.
Zenon był znakomity także i w innych dziedzinach.
Podobnie jak Heraklit możnych traktował wyniośle.
Miasto rodzinne, kolonię focejską, dawniej zwaną
Hyala, później Elea, które odznaczało się tylko tym,
że umiało wydawać wielkich ludzi, przenosił nad
524

dumne Ateny. Bywał tam tylko jako gość, całe życie


zaś spędził w Elei. On pierwszy ułożył dowód znany
pod nazwą „Achilles" (choć Favorinus twierdzi, że
jego twórcą był Parmenides1), a także wiele innych
rozumowań.
Głosił takie poglądy: Istnieje wiele światów, próżni
natomiast nie ma. Wszystko w przyrodzie powstaje
z ciepła i zimna oraz z suchości i wilgoci, przechodzących
w siebie nawzajem. Ludzie wywodzą się z ziemi,
a dusza jest mieszaniną czynników wyżej wymienionych,
przy czym żaden z nich nie bierze góry nad innymi.
Mówią, że nie znosił nagany; a gdy mu to wytykano,
powiedział: „Gdyby nagana mi była obojętna, to nie
zważałbym także na pochwały".
Że było ośmiu Zenonów, mówiliśmy wyżej przy Ze-
nonie z Kition2. Zenon był w kwiecie wieku męskiego
w czasie siedemdziesiątej dziewiątej Olimpiady
[464—461 p. n. e.].

Rozdział szósty

Leukippos
ok. r. 450 p. n. e.

Leukippos pochodził według jednych z Elei, według


innych z Abdery, a wreszcie według jeszcze innych
z Miletu. Słuchał wykładów Zenona [z Elei]. Twierdził,
że wszechświat jest nieograniczony (άπειρα τα πάντα)

1
Por. wyżej IX 23.
2
Por. wyżej VII 35.
525

i że wszystko przechodzi w siebie nawzajem; Całość


(το παν) obejmuje próżnię i pełnię [czyli atomy].
Światy powstają z ciałek [czyli atomów, σώµατα] wpada-
jących w próżnię i wzajemnie się sczepiających.
Przy ciągle wzrastającym nagromadzeniu atomów ruch
ich wytwarza substancję gwiazd. Słońce obraca się
w większym kole wokół księżyca; ziemia natomiast
utrzymuje się w swym położeniu wskutek ruchu wo-
kół środka. Z kształtu podobna jest do bębna. Leukip-
pos pierwszy uznał atomy (άτοµοι) za elementy pier-
wotne (άρχαί). Tak można by ogólnie ująć jego po-
glądy. W szczegółach zaś przedstawiają się następu-
jąco:
Wszechświat jest nieograniczony, jak już była o tym
mowa; jedna jego część jest wypełniona (το πλήρες),
a pozostała próżna (το δε κενόν), przy czym pełnię
i próżnię nazywa także elementami (στοιχεία). Z pełni
i próżni powstają nieograniczone światy i z powrotem
się na nie rozpadają. Powstają zaś w następujący
sposób. Liczne, różnokształtne ciałka (σώµατα) odrywają
się od nieograniczonej wszechcałości i wpadają do wiel-
kiej próżni, gdzie skupiając się tworzą jeden wielki
wir (δίνη), a następnie, zderzając się z sobą i krążąc
wokoło na wszelkie możliwe sposoby, znowu się od-
dzielają od siebie, po czym podobne łączą się z podo-
bnymi. Gdy równowaga powstała z nagromadzenia
wielkiej ilości ciałek sprawia, że nie mogą już one po-
ruszać się po swoich kolistych torach, lżejsze prze-
mieszczają się do zewnętrznej próżni, jak gdyby
przesiane przez sito; pozostałe natomiast skupiają się
zwarcie i tak sczepione pędzą razem, tworząc pier-
wotny układ sferyczny. Ten następnie wydziela z siebie
jakby powłokę obejmującą różnorodne ciałka; a gdy one,
526

wskutek oporu środka, zostają wprawione w ruch


kołowy, wówczas zewnętrzna powłoka staje się cieńsza,
ą dołączające się wciąż atomy, zetknąwszy się z jej
powierzchnią, pędzą razem. W ten sposób powstała
ziemia, gdy skupione razem atomy zostały wprowa-
dzone do środka. Ta podobna do błony osłona sama
się znów rozrasta przez dopływ ciałek z zewnątrz,
a wirując w koło zabiera z sobą wszystko, co tylko
z nią się zetknie. Gdy pewne atomy zespolą się ze sobą,
wówczas powstaje zwarta masa, a w szczególności
najpierw wilgotna i gliniasta substancja, która z wolna
wysychając i krążąc wokoło wraz z całym wirem
zapala się i w końcu tworzy w ten sposób substancję
gwiezdną. Orbita słońca jest najbardziej zewnętrzna,
orbita zaś księżyca najbliższa ziemi, inne są między
nimi. Wszystkie gwiazdy zapalają się wskutek szybkości
ruchu, a słońce otrzymuje swój blask także od gwiazd.
Księżyc dostaje mało ognia. Zaćmienie słońca i księżyca
[powstaje wtedy, kiedy... a nachylenie Zodiaku]1 tłu-
maczy się nachyleniem ziemi ku południowi. Okolice
polarne są zawsze pokryte śniegiem, bardzo zimne i skute
lodem. Zaćmienia słońca zdarzają się rzadko, księżyca
natomiast często, a to z powodu nierównej długości
ich orbit. Tak jak świat powstaje, tak też rozwija się,
rozkłada i ginie na mocy jakiejś konieczności (ανάγκη),
której Leukippos bliżej jednak nie tłumaczy.

1
Tak uzupełnia tekst Diels, za nim idą tłumacze Diogenesa Laer-
tiosa.
527

Rozdział siódmy

Demokryt
ok. 460—351 p. n. e.

Demokryt, syn Hegezistrata (według innych Ateno-


kritosa, a według jeszcze innych — Damazippa), po-
chodził z Abdery albo, jak chcą niektórzy, z Miletu.
Pobierał naukę u Magów i Chaldejczyków, których
król Kserkses zostawił jego ojcu jako wychowawców,
kiedy był jego gościem — jak donosi Herodot1. Od
nich za młodu nauczył się teologii i astronomii. Później
zetknął się bliżej z Leukipposem, a według innych
z Anaksagorasem, od którego był młodszy o czter-
dzieści lat. Favorinus podaje w Historiach rozmaitych,
że Demokryt twierdził, iż Anaksagoras sam nie wymy-
ślił nauki o słońcu i księżycu, ale była to nauka bardzo
stara, którą sobie bezprawnie przywłaszczył. Demokryt
szydził też z Anaksagorasa teorii budowy świata i roli
rozumu i w ogóle żywił do niego urazę za to, że nie
przyjął go do grona swych uczniów. Ale jeżeli tak
było, to czyż mógł Demokryt —jak podają niektórzy
słuchać wykładów Anaksagorasa?
Demetrios podaje w Pisarzach o tym samym imieniu,
a Antystenes w Sukcesjach, że Demokryt wyjeżdżał
również do Egiptu, aby się uczyć u tamtejszych ka-
płanów geometrii, oraz do Persji do Chaldejczyków
i dotarł nawet nad Morze Czerwone. Według niektórych

1
Herodot wspomina tylko (VII 109 i VIII 120), że Kserkses dwa
razy zatrzymał się w Abderze: raz w drodze do Grecji (480 p n. e.)
i drugi raz w czasie odwrotu. Informacja autora wydaje się mało wiaro-
godna, także ze względów chronologicznych.
528

zetknął się z gymnosofistami w Indiach i przebywał


jakiś czas w Etiopii. Miał jeszcze dwóch braci i kiedy
przyszło do podziału majątku pozostawionego przez
ojca Demokryt — wedle wielu świadectw — wybrał
dla siebie część najmniejszą, ale w gotówce, bo potrze-
bował pieniędzy na podróże, co chytrze przewidzieli
jego bracia. Wedle Demetriosa przypadło mu w spadku
przeszło sto talentów i całą tę sumę wydał na podróże.
Tenże autor podaje, że Demokryt był tak pracowity,
iż wybrał sobie na mieszkanie mały domek otoczony
ogrodem i tam się zamykał. Pewnego dnia ojciec
jego przyprowadził wołu ofiarnego i przywiązał go
obok domku; Demokryt przez dłuższy czas tego nie
zauważył, aż ojciec wezwawszy go do złożenia ofiary,
obudził go z zamyślenia i opowiedział o historii z wołem.
„Jak się zdaje — opowiada dalej Demetrios — Demo-
kryt był w Atenach, ale nie starał się, aby go tam po-
znano, ponieważ gardził sławą. I choć wiedział o So-
kratesie, nie dał mu się poznać". „Byłem też w Ate-
nach — mówił sam Demokryt — ale nikomu nie znany".
„Jeżeli dialog Rywale jest dziełem Platona 1 —
mówi Trazyllos — to występującą w nim anoni-
mową osobą nie należącą ani do zwolenników
Oinopidesa, ani Anaksagorasa, jest może Demokryt.
Osoba ta rozmawia z Sokratesem o filozofii i do niej
to Sokrates mówi, że filozof jest podobny do zwycięzcy
w pięcioboju. Demokryt był rzeczywiście w filozofii
zwycięzcą w pięcioboju, bo opanował nie tylko fizykę
i etykę, lecz także matematykę i umiejętności należące
do ogólnego wykształcenia, i znał się również na wszyst-
kich umiejętnościach praktycznych".
1
Dialog ten, zatytułowany Άντερασταί (Amatores), jest na pewno
apokryfem. Odnośny fragment znajduje się 132 A—C.
529

To Demokryt powiedział: „Słowo jest cieniem czynu".


Demetrios z Faleronu pisze w Obronie Sokratesa, że
Demokryt nigdy nie był w Atenach. Dowodziłoby to
zaiste wielkości jego umysłu, że nie spieszył się zobaczyć
tak wspaniałego miasta, bo nie chciał swej sławy
zawdzięczać miastu, ale wolał jeszcze bardziej wsławić
miasto swoją sławąl. Także z jego pism można wyczytać,
jaki to był człowiek. „Zdaje się — mówi Trazyllos —
że był sympatykiem pitagorejczyków. Mówi z wielkim
uznaniem o samym Pitagorasie w dziele zatytułowanym
jego imieniem. Nie jest wykluczone, że zawdzięcza
mu całą swoją filozofię, a nawet można by przypuszczać,
że był jego słuchaczem, gdyby nic przemawiała prze-
ciwko temu chronologia". W każdym razie — jak
twierdzi Glaukos z Region, jego współczesny — musiał
słuchać wykładów jakiegoś pitagorejczyka. Apollodor
z Kyzikos twierdzi, że Demokryt utrzymywał bliskie
stosunki z Filolaosem.
Na różne sposoby ćwiczył się w sprawdzaniu swych
wyobrażeń — donosi Antystenes — usuwał się w tym
celu od czasu do czasu w zacisze, a nawet spędzał czas
między grobami. Gdy powrócił z podróży, żył bardzo
nędznie, ponieważ stracił cały majątek. Pomagał mu
w tej trudnej sytuacji brat jego, Damazos. Gdy jednak
przepowiedział trafnie jakieś przyszłe wydarzenie,
znaczenie jego wzrosło i odtąd doznawał czci boskiej.
A ponieważ istniało prawo, na mocy którego ten, kto
roztrwonił ojcowiznę, nie mógł być pochowany w oj-
1
Przypomina to słynną odpowiedź Temistoklesa udzieloną obywa-
telowi Seryfu, który zarzucał mu, że sławę zawdzięcza nie sobie samemu,
lecz swemu państwu: „Ani ja nie zyskałbym sławy, gdybym był Sery-
fijczykiem, ani ty, gdybyś był obywatelem Aten". Odpowiedź tę cytuje
Platon w Państwie (329 E — 330 A).
530

czyźnie, przeto Demokryt — jak podaje Antystenes —


wiedząc o tym i nie chcąc narazić się na szykany
różnych zawistnych i złośliwych oskarżycieli, odczytał
głośno Wielki porządek (Μέγας διάκοσµος), który uwa-
żał za najlepsze ze swych dzieł. Wtedy przyznano mu
pięćset talentów. A gdy umarł, wystawiono mu spiżowe
posągi oraz urządzono pogrzeb na koszt państwa,
ponieważ przeżył ponad sto lat. Demetrios [z Magnezji]
podaje, że nie sam Demokryt, ale jego krewni odczytali
Wielki porządek, i że przyznano mu za to dzieło tylko
sto talentów. To samo podaje Hippobotos.
Aristoksenos pisze w Zapiskach historycznych, że Platon
zamierzał spalić wszystkie pisma Demokryta, jakie
tylko mógł zebrać, ale powstrzymali go od tego pita-
gorejczycy Amyklas i Kleinias, dowodząc, że nie przy-
niesie to żadnej korzyści, gdyż księgi Demokryta
rozeszły się już pomiędzy zbyt wielu ludzi. Rzecz to
uderzająca, że Platon wspominając o wszystkich prawie
starszych filozofach, nie wymienia ani razu Demokryta,
nawet wtedy, gdy powinien by z nim polemizować;
zapewne dlatego, że zdawał sobie sprawę, że miałby
do czynienia z najtęższym ze wszystkich filozofów,
którego chwali nawet Timon w taki oto sposób:
Taki jest on Demokryt, mędrzec, książę filozofów 1,
w dyskusji niezrównany, który należał do moich pierwszych lektur.

Jak sam mówi w Małym porządku (Μικρός διάκοσµος),


był młodzieńcem, gdy Anaksagoras, starszy od niego
o czterdzieści lat, był już starcem. Mówi dalej, że Mały
porządek napisał w siedemset trzydzieści lat po zdobyciu
1
Dosłownie: „pasterz opowieści czy pomysłów" (ποιµήν µύθων) —
wyrażenie nawiązujące do homeryckiego epitetu królów jako „pasterzy
ludów" (ποιµέρες λαών).
531

Troi. Wedle informacji Apollodora w Kronice Demo-


kryt urodził się podczas osiemdziesiątej Olimpiady
[460—457 p. n. e.]; Trazyllos natomiast w dziele za-
tytułowanym Wprowadzenie do lektury ksiąg Demokryta
podaje, że Demokryt urodził się w trzecim roku siedem-
dziesiątej siódmej Olimpiady [470—469 p. n. e.], i że
był o rok starszy od Sokratesa. A zatem mógłby żyć
współcześnie z Archelaosem, uczniem Anaksagorasa,
i z uczniami Oinopidesa. Bo o tym ostatnim także
wspomina. Czyni również aluzje do nauki o jedności,
głoszonej przez Parmenidesa i Zenona [z Elei], najpo-
pularniejszych filozofów owego czasu, oraz wymienia
Protagorasa z Abdery, który według opinii powszechnej
był współczesnym Sokratesa.
Atenodoros podaje w ósmej księdze Przechadzek
filozoficznych, że kiedy przyszedł do niego Hippokrates,
Demokryt kazał przynieść mleka, a spojrzawszy na
nie orzekł, że pochodzi od kozy, która pierwszy raz
rodziła, i do tego od czarnej; Hippokrates podziwiał
przenikliwość i spostrzegawczość Demokryta. Co więcej,
do młodej służącej towarzyszącej Hippokratesowi De-
mokryt powiedział pierwszego dnia „Witaj, dzie-
weczko!", a nazajutrz rano przywitał ją słowami:
„Witaj, kobieto!" I rzeczywiście tej nocy straciła dzie-
wictwo.
O śmierci Demokryta podaje Hermippos następujące
szczegóły. Będąc w podeszłym już wieku, przeczuwał
bliski koniec. Siostra jego martwiła się bardzo, że brat
może umrzeć właśnie w czasie Tesmoforiów i że ona
nie mogłaby wziąć udziału w procesji na cześć Demetry.
Ale Demokryt dodawał jej otuchy i prosił, aby dostarczała
mu co dzień ciepłego jeszcze chleba; wąchając zapach
chleba, podtrzymywał życie w czasie święta. Gdy zaś
532

święta minęły, a trwały trzy dni, zakończył życie bez-


boleśnie, w wieku lat stu dziewięciu, jak podaje Hip-
parchos. W moich Wierszach o różnych miarach znajduje
się taki dla niego ułożony epigramat:
Czy był kto tak mądry, kto stworzył tak wielkie dzieło,
jak wszystkowiedzący Demokryt?
On to, gdy śmierć się zbliżała, zamknął ją na trzy dni w swym
domku,
karmiąc ją ciepłym zapachem świeżego chleba.

Takie było życie tego męża.


Poglądy zaś jego były następujące: Początkiem
wszechrzeczy są atomy (άτοµα) i próżnia (κενόν).
Wszystko inne jest tylko mniemaniem. Istnieje nie-
skończenie wiele światów, które rodzą się i giną. Nic nie
może powstać z niebytu ani w niebyt się obrócić.
Atomy są nieskończone pod względem wielkości i ilości,
a poruszają się we wszechświecie ruchem wirowym;
w ten sposób powstają wszystkie ciała złożone, jak ogień,
woda, powietrze, ziemia; albowiem i one są konglo-
meratami określonych atomów. Atomy dzięki swej
masywności nie podlegają jakiemukolwiek oddziały-
waniu (άπαθή) i są niezmienne (αναλλοίωτα). Słońce
i księżyc składają się z atomów gładkich i okrągłych,
podobnie jak dusza. Dusza (ψυχή) jest tym samym co
umysł (νους). Widzenie powstaje wskutek wpadania
do oczu podobizn (εωλα). Wszystko dzieje się wskutek
konieczności (κατ ανάγκην), bo ruch wirowy jest
przyczyną wszelkiego powstawania rzeczy; to nazywa
on koniecznością. Najwyższym celem jest pogoda
ducha (ευθυµία), nie pokrywająca się bynajmniej
z rozkoszą, jak to niektórzy fałszywie interpretują,
lecz będąca stanem spokoju i równowagi wewnętrznej,
w którym dusza jest wolna od strachu, zabobonów
533

i innych podobnych doznań; stan ten nazywa albo


dobrym samopoczuciem (εύεστώ), albo innymi okre-
śleniami. Jakości (ποιότητες:) mają istnienie tylko
umowne (νόµω είναι), rzeczywiście (φύσει) istnieją
tylko atomy i próżnia. Takie są poglądy Demokryta.
Trazyllos sporządził katalog jego dzieł, przy czym
analogicznie do swego wykazu dzieł Platona podzielił
je na tetralogie.
Dzieła etyczne są następujące:
I. Pitagoras
O usposobieniu mędrca
O życiu pozagrobowym
Trilogeneia (tytuł stąd, że od niej po-
chodzą trzy rzeczy, które obejmują całe życie
ludzkie)1.
II. O doskonałości męża, czyli o cnocie
Róg Amaltei
O pogodzie ducha
Zapiski etyczne
O dobrym samopoczuciu (nie udało się znaleźć).
To są dzieła etyczne.
Dzieła z filozofii przyrody są następujące:
III. Wielki porządek (ale uczniowie Teofrasta przy-
pisują to dzieło Leukippowi).
Mały porządek
Opis świata
O planetach
IV. O naturze, księga pierwsza
O naturze cztowieka (albo O ciele), księga druga
1
Tritogeneia (Τριτογένεια) był to jeden z epitetów Ateny jako
zrodzonej z morza (od bóstwa morskiego Tritona); ale jednocześnie
samo to słowo można tłumaczyć jako „Trójrodna". — Z dzieł Demo-
kryta zachowały się tylko drobne fragmenty.
534

O rozumie
Ο zmysłach (niektórzy łączą dwie ostatnie prace
pod wspólnym tytułem: O duszy)
V. O smakach
O barwach
O różnych kształtach [atomów]
O zmianach kształtów.
VI. Potwierdzenia (dodatkowe potwierdzenie tego,
o czym traktują wyżej wymienione traktaty)
O podobiznach albo o przewidywaniu
O logice albo o kryterium (3 ks.)
Aporie.
To są pisma z filozofii przyrody.
Następujące prace nie zostały uporządkowane te-
matycznie :
Przyczyny zjawisk niebieskich
Przyczyny zjawisk powietrznych
Przyczyny zjawisk na powierzchni ziemi
Przyczyny ognia i spalania się
Przyczyny dźwięków
Przyczyny zjawisk zachodzących w nasionach, rośli-
nach i owocach
Przyczyny zjawisk występujących u zwierząt
Przyczyny różnych zjawisk
O magnesie
Te dzieła nie zostały uporządkowane tematycznie.
Traktaty matematyczne są następujące:
VII. O różnicy kąta, czyli o stycznej koła i kuli
O geometrii
Rozprawy geometryczne
Liczby.
VIII. O liniach i bryłach irracjonalnych (2 ks.)
535

O rzutach
Wielki Rok albo astronomia, kalendarz
O zegarach wodnych.
IX. Opis nieba
Geografia
Opis biegunów
Opis promieni świetlnych
To są traktaty matematyczne.
Traktaty muzyczne1 są następujące:
X. O rytmie i harmonii
O poezji
O pięknie słów
O głoskach pięknie i niepięknie brzmiących.
XI. O Homerze albo o poprawnym wyrażaniu się i o idio-
mach
O śpiewie
O słowach
Słownik.
To są prace z dziedziny muzyki.
Z dziedziny różnych sztuk praktycznych:
XII. Sztuka przepowiadania
O sposobie życia, czyli o dietetyce
Przepisy lekarskie
Przyczyny rzeczy dostosowanych do okoliczności
i nie dostosowanych.
XIII. O rolnictwie albo o miernictwie
O malarstwie
O taktyce
O sztuce wojennej.
Tyle z tej dziedziny.
1
Traktaty muzyczne (Μουσικά) dotyczą nie tylko muzyki w ści-
ślejszym znaczeniu, ale w ogóle sztuki jako pozostającej pod opieką Muz
536

Niektórzy dodają jeszcze jako oddzielne traktaty


następujące części z jego Zapisków:
O pismach świętych w Babilonii
O takichże w Meroe
Podróż dookoła Oceanu
O historii
Traktat chaldejski
Traktat frygijski
O gorączce i chorobach wywołujących kaszel
Przyczyny prawne
Problemy dotyczące wytworów ręcznych 1.
Z innych dzieł, jakie niektórzy przypisują Demokry-
towi, część to kompilacje z jego pism, inne zaś według
zgodnej opinii są nieautentyczne. Tyle o jego dziełach
i ich liczbie.
Było sześciu Demokrytów: pierwszy nasz Demokryt,
drugi — współczesny mu muzyk z Chios, trzeci — rzeź-
biarz, o którym wspomina Antigonos; czwarty, który
pisał o świątyni w Efezie i o mieście Samotrake, piąty —
poeta epigramatyczny, który się odznaczał jasnym
i żywym stylem, szósty — Demokryt z Pergamonu,
który wsławił się jako autor mów retorycznych.

Rozdział ósmy

Protagoras
480—411 p. n. e.

Protagoras był synem Artemona, albo, jak podaje


Apollodoros (w Kronice) i Deinon (w ks. V Historii
perskich), Maiandriosa. Urodził się w Abderze, co
1
Tekst jest w tym miejscu niepewny i tytuł nie jest zrozumiały:
Χειρόκµητα (w rkp. χέρνιβα) προβλήµατα).
537

stwierdza Heraklides z Pontu (w piśmie O prawach),


który przypisuje mu również ułożenie konstytucji
dla miasta Turioi1. Jednakowoż Eupolis w Pochlebcach
twierdzi, że miastem rodzinnym filozofa było Teos.
Mówi bowiem tak:
Jest tam też Protagoras Teijczyk2.

Protagoras i Prodikos z Keos pobierali honoraria


za swoje wykłady. O Prodikosie mówi Platon w Prota-
gorasie 3, że miał niski głos.
Protagoras był uczniem Demokryta (filozofa, który,
jak mówi Favorinus w Historiach rozmaitych, nazywany
był Mądrością, Σοφία). On to pierwszy twierdził,
że „o każdej rzeczy istnieją dwa sądy (λόγοι) wzajemnie
sprzeczne" i pierwszy twierdzenia tego dowodził
praktycznie w dyskusjach dialektycznych.
Jeden z jego traktatów zaczynał się tak: „Człowiek
jest miarą wszystkich rzeczy, istniejących, że istnieją,
i nieistniejących, że nie istnieją"4. Dowodził też —
co stwierdza Platon w Teajtecie5 — że dusza to wrażenia
zmysłowe (αι αισθήσεις) i nic poza tym i że wszystko

1
Była to kolonia panhelleńska w południowej Italii (w Łukami),
założona z inicjatywy Peryklesa w r. 444 p. n. e.
2
Teos, jońskie miasto na wybrzeżu Azji Mniejszej, było miastem
macierzystym położonej w Tracji Abdery — toteż nazwanie Prota-
gorasa Teijczykiem nie było sprzeczne z powszechnie przyjmowaną
informacją, że urodził się w Abderze.
3
316 A.
4
To słynne twierdzenie Protagorasa, tzw. twierdzenie Homo men-
sura, otwierało jego traktat (zaginiony) pt. Prawda, czyli mowy obalające
(Αλήθεια ή Καταβάλλοντες). Przytacza je także Sekstus Empiryk (adv.
Math. VII 60) i Platon (Teajtet 151 E).
5
152nn.
538

jest prawdziwe 1. Inny traktat Protagorasa 2 zaczynał


się od słów: „O bogach nie mogę wiedzieć ani że istnieją,
ani że nie istnieją3; wiele jest bowiem przeszkód
na drodze do zdobycia takiej wiedzy, że wymienię
niemożliwość doświadczenia zmysłowego w tej dzie-
dzinie i krótkość ludzkiego żywota". Z powodu tego
ustępu Ateńczycy skazali filozofa na wygnanie, a dzieła
jego spalili na agorze, wezwawszy uprzednio przez
herolda wszystkich posiadaczy takowych, ażeby je
tam złożyli.
Protagoras pierwszy kazał sobie za naukę płacić
sto min. On też pierwszy wyróżnił w gramatyce czasy,
pierwszy wykładał o znaczeniu stosownego momentu
(καιρός)4, pierwszy wprowadził zwyczaj dysput dia-
lektycznych i uczył stosowania sofizmatów w zawodach
retorycznych. W dyskusjach dialektycznych nie zaj-
mował się treścią myśli (διάνοια), lecz koncentrował
się na samych słowach, stając się protoplastą współ-
czesnych powierzchownych erystyków5. Z tego też
powodu mówi o nim Timon:
Waleczny Protagoras, mistrz w walce na słowa.

Protagoras był też pierwszym, który wprowadził


1
Czy raczej: wszystko, co się komu prawdziwym wydaje, jest
prawdziwe, nie można bowiem dowieść obiektywnej prawdzi-
wości (ani fałszywości) żadnego sądu.
2
Był to traktat O bogach (περί Φεών), z którego zachował się tylko
ten fragment.
3
Cytując to zdanie, Euzebiusz (Praep. evang. XIV 3.7) dodaje:
„Ani jaka jest ich istota i jak się przejawiają".
4
Καιρός to stosowny moment czy okazja. Od okazji, czyli od oko-
liczności, zależy, czy dany pogląd jest (relatywnie wzgl. pragmatycznie)
prawdziwy, czy nie.
5 Erystyka — sztuka prowadzenia sporów słownych.
539

innowacje do sokratycznej metody prowadzenia dy-


skusji. On też pierwszy — co stwierdza Platon w Euty-
demie 1 — stosował w dysputach argument Antyste-
nesa, mający dowodzić niemożliwości obalenia jakiego-
kolwiek sądu2. Wedle informacji dialektyka Arte-
midora3 on też pierwszy uczył, jak w dyskusjach
odpierać tezy ogólne. Jego wynalazkiem były podkładki
dla tragarzy, tzw. τύλαι, które umieszczone na barkach
ułatwiały noszenie ciężarów (mówi o tym Arystoteles
w piśmie O wychowaniu 4); sam bowiem, jak wspomina
gdzieś o tym Epikur 5, był kiedyś tragarzem; i wtedy
właśnie zainteresował się nim Demokryt, zobaczywszy,
jak zręcznie miał związane polana, które przenosił.
Protagoras był też twórcą podziału wypowiedzi na
cztery rodzaje6: życzący, pytający, odpowiadający
i rozkazujący (inni mówią, że wyróżniał siedem ro-
dzajów: narrację, pytanie, odpowiedź, rozkaz, oznaj-
mienie, życzenie, wezwanie), i te rodzaje nazywał
podstawami języka. Natomiast Alkidamas7 przyjmował
inne cztery rodzaje wypowiedzi: twierdzenie, prze-
czenie, pytanie, przemówienie.
Pierwszym utworem Protagorasa odczytanym pu-
1
286 c
2
Słynne ουκ εστίν άντιλέγειν, teza Antystenesa, wedle której
każde twierdzenie jest równie zasadne i żadnego nie można obalić. U
Protagorasa teza ta brzmi nieco inaczej: wszystkie twierdzenia są
równie nieuzasadnione, żadnego nie można obalić, ale nie można też
udowodnić.
3
Postać skądinąd nieznana.
4
Frg. 63 R. Pismo to się nie zachowało.
5
Usener fr. 172p. 153,2.
6
Podział ten odpowiada mniej więcej naszym trybom czasownika.
7
Retor i sofista, uczeń Gorgiasza.
540

blicznie był traktat O bogach, którego początek przyto-


czyliśmy wyżej; odczytał go w Atenach w domu Eurypi-
desa 1 lub też, jak twierdzą niektórzy, w domu Mega-
kleidesa2. Wedle innych informacji rzecz została
odczytana w Liceum, i to nie przez samego autora,
lecz przez jego ucznia, Archagorasa, syna Teodota.
Na tej podstawie Protagoras został oskarżony o bez-
bożność; oskarżenie wniósł Pytodoros, syn Polyzelosa,
jeden z członków Rady Czterystu 3. Natomiast Arysto-
teles jako oskarżyciela wymienia Euatlosa 4.
Z pism Protagorasa zachowały się następujące:

Sztuka erystyczna
O zapaśnictwie
O naukach
O państwie
O żądzy zaszczytów
O cnotach

1
Eurypides był związany z sofistami, był poetyckim eksponentem
ich idej.
2
Postać skądinąd nieznana.
3
Rada Czterystu sprawowała rządy oligarchiczne w Atenach
w r. 411 p. n. e.; była to pierwsza próba obalenia demokracji ateńskiej.
4
Arystoteles fr. 67. Por. anegdoty o procesie Euatlosa z Protagora-
sem, §56.
5
W rękopisie jest tu zapewne luka, ponieważ w wykazie brak pisma
O bogach, które Diogenes musiał znać, skoro je wyżej cytował; brak też
takich znanych skądinąd pism, jak Prawda, O bycie, Traktat wielki.
Untersteiner (w nocie ad locum swego wydania fragmentów Protago-
rasa: Sofisti, Testimonianze eframmenti, fasc. I, s. 22—23) sądzi, że tytuły
podane przez Diogenesa nie oznaczają oddzielnych traktatów, lecz
części czy rozdziały Antylogii (Ά ντιλογίαι), dzieła składającego się z dwóch
ksiąg, a traktującego o czterech tematach głównych: 1) o bogach,
2) o bycie, 3) o prawach i państwie, 4) o sztukach.
541

O pochodzeniu życia społecznego1


O Życiu pozagrobowym2
O niewłaściwym postępowaniu ludzi
Wykład o nakazach 3
Proces o zapłatę4
Antylogie (w 2 księgach).
Takie oto są pisma Protagorasa. Poza tym dialog
o Protagorasie napisał Platon.
Filochoros podaje, że kiedy Protagoras płynął na
Sycylię5, okręt rozbił się na morzu; aluzję do tego
wypadku robi Eurypides w Iksjonie 6. Niektóre źródła
podają, że Protagoras zginął w tej katastrofie w wieku
lat dziewięćdziesięciu. Natomiast wedle informacji
Apollodora Protagoras żył lat siedemdziesiąt, jako
1
Untersteiner (loc. cit.) sądzi, że chodzi tu nie o traktat, z którego
Platon zaczerpnął mit o genezie sprawiedliwości, opowiedziany przez
Protagorasa w dialogu noszącym imię sofisty z Abdery, lecz o rozdział
z trzeciej części Antylogii.
2
Untersteiner (loc. cit.) uważa to za tytuł rozdziału z drugiej części
Antylogii. Protagoras dowodził w nim zapewne niemożliwości dalszego
trwania duszy odzielonej od ciała. Pismo pod tym samym tytułem
(dosłownie: O tym co jest w Hadesie), również zaginione, napisał Demokryt.
3
Według Untersteinera (op. cit., s. 24) był to rozdział części trzeciej
Antylogii. Tytuł Προστακτικός pozwala się domyślać, że Protagoras
zwalczał w nim teorię prawa jako nakazu (πρόσταγµα) w imię prawa
jako konwencji.
4
Chodziło tu o proces z uczniem Euatlosem — por. niżej §56
Rzecz stanowiła prawdopodobnie część wyżej wspomnianej Sztuki
erystycznej (Untersteiner, loc. cit.).
5
Uciekając z Aten po wyroku skazującym w procesie o bezbożność.
6
Niezachowany dramat Eurypidesa, wystawiony między rokiem 410 a 408
p.n.e. Na czym polegała aluzja, nie wiemy. Być może, wiązała się z analogią
między losem Iksjona, mitycznego króla Lapitów, skazanego przez bogów na
wieczne męczarnie w Tartarze za znieważenie Hery (twierdził że z nią począł
syna), i ateisty Protagorasa, którego dosięgła - zemsta Poseidona, boga morza.
542

sofista nauczał przez lat czterdzieści, a w kwiecie wieku


męskiego był w czasie osiemdziesiątej czwartej Olim-
piady[444—441p.n.e.].
Filozofowi temu poświęciłem następujący epigram:
O tobiem, Protagorasie, słyszał, że w czasie ucieczki
z Aten, w sędziwym już wieku, w morzu znalazłeś zgon.
Przez potomków Kekeropsa1 wygnany, z miasta Ateny
mogłeś uciec, lecz nie przed Plutonem, co zsyła śmierć.

Opowiadają, że kiedy uczeń jego, Euatlos, wytoczył


mu proces o zwrot honorarium za naukę, powołując się
na to, że nie wygrał jeszcze żadnej sprawy w sądzie 2,
Protagoras oświadczył: „Jeżeli ja wygram ten proces,
to będzie mi się należała zapłata z tej racji, że wygrałem,
jeżeli zaś ty wygrasz, to również będzie mi się należała,
ponieważ ty wygrasz sprawę".
Oprócz naszego Protagorasa znani byli jeszcze
dwaj ludzie tego samego imienia: astronom, dla którego
wiersz nagrobny ułożył Euforion3, i filozof ze szkoły
stoickiej.

Rozdział dziewiąty

Diogenes z Apollonii
ok. r. 440 p. n. e.

Diogenes z Apollonii, syn Apollotemisa, był filozofem


przyrody i bardzo sławnym mężem 4. Słuchał, jak mówi
Antystenes, wykładów Anaksymenesa. Żył w czasach
1
Tj. Ateńczyków. Kekrops. był mitycznym założycielem Aten.
2
Protagoras obiecywał, że kto będzie się u niego uczył, wygra każdą
sprawę, czy to na zgromadzeniu, czy w sądzie.
3
Euforion z Chalkidy (na Eubei) żył ok. r. 200; był autorem wierszy
uczonych i ciemnych.
4
Umieszczenie w tym miejscu Diogenesa z Apolonii jest dosyć nie-
543

Anaksagorasa, filozofa, który, jak pisze Demetrios


z Faleronu w Obronie Sokratesa, wskutek wielkiej za-
wiści omal nie stracił życia w Atenach.
Poglądy jego tak wyglądały: Elementarnym tworzy-
wem (στοιχεΐον) jest powietrze. Światów jest nieskoń-
czenie wiele i próżnia jest nieograniczona. Światy
powstają przez zgęszczanie się i rozrzedzanie powietrza.
Nic nie może powstać z niebytu ani się w niebyt obró-
cić. Ziemia jest okrągła i osadzona w centrum, kształt
swój zawdzięcza krążeniu wywołanemu gorącem, stałość
zaś — zimnu.
Początek jego dzieła tak brzmi: „Wydaje mi się,
że przy rozpoczynaniu wszelkiej pracy naukowej
koniecznie należy przyjąć jak najbardziej niewątpliwą
pierwszą zasadę (αρχή) i posługiwać się prostym i po-
ważnym językiem".

Rozdział dziesiąty

Anaksarchos
ok. r. 340 p. n. e.

Anaksarchos z Abdery był uczniem Diogenesa


ze Smyrny, ten zaś był uczniem Metrodora z Chios,
który mawiał, że nawet tego nie wie, iż nic nie wie.
Metrodoros natomiast miał być uczniem Nessasa
z Chios, według zaś innych — Demokryta. Anaksarchos
pozostawał w stosunkach towarzyskich z Aleksandrem

oczekiwane. Filozof ten powinien był się znaleźć raczej w ks. II, obok
Anaksagorasa. Być może, że autor wstawił jego żywot tutaj przez pomyłkę chcąc
mówić raczej o Diogenesie ze Smyrny jako nauczycielu Anaksarcha, któremu
jest poświecony następny rozdział.
544

Macedońskim. W kwiecie wieku męskiego był w czasie


sto dziesiątej Olimpiady [340—337 p. n. e.]. Miał
wroga w osobie Nikokreonta, tyrana Cypru. Gdy
Aleksander zapytał go pewnego razu na przyjęciu,
jak mu się uczta podoba, Anaksarchos miał odpowie-
dzieć: „Wszystko, o królu, jest wspaniałe, brak tu tylko
głowy pewnego tyrana". Słowa te były skierowane
przeciw Nikokreontowi, który mu nigdy tej obelgi
nie zapomniał. Gdy po śmierci króla w czasie podróży
morskiej został wbrew swojej woli zmuszony do wylą-
dowania na Cyprze, gdzie Nikokreon ujął go, kazał
wrzucić do moździerza i bić żelaznymi tłuczkami,
Anaksarchos nie bacząc na cierpienia wypowiedział
znane słowa: „Możesz tłuc wór, w którym jest Ana-
ksarchos, ale samego Anaksarcha nie zatłuczesz".
Gdy zaś Nikokreon kazał mu obciąć język, sam go
sobie odgryzł i wypluł mu go w twarz.
Oto wiersz, jaki dla jego pamięci napisałem:
Bij, Nikokreoncie, bij jeszcze mocniej! To jest tylko worek!
Bij! Anaksarchos jest już dawno u Zeusa.
Ale poddając ciebie torturom, zawoła Persefona w te słowa:
Giń, podły młynarzu!
Z powodu jego niewzruszonego spokoju (άπάεια)
i pogody ducha (ευκολία) nazywano go Szczęśliwym.
Umiał też w nadzwyczaj łatwy sposób nakłaniać
ludzi do rozumnego życia. Potrafił np. przywołać
do rozsądku Aleksandra, gdy ten sobie uroił, że jest
bogiem; gdy pewnego razu zobaczył Anaksarchos,
jak wskutek uderzenia cieknie Aleksandrowi z rany
krew, pokazując ręką rzekł: „To jest jednak krew,
a nie
Ichor, który płynie w żyłach szczęśliwych bogów1.
1
Iliada V 340. Ichor (Ιχώρ) — jasna ciecz, będąca krwią bogów.
545

Plutarch jednakże opowiada 1 że słowa te wypowie-


dział sam Aleksander do swoich przyjaciół. Innym
razem miał Anaksarchos, przepijając do króla, wskazać
na kielich i powiedzieć:
Padnie któryś z bogów z ręki śmiertelnika2.

Rozdział jedenasty

Pyrron
ok. 360—270 p. n. e.

Pyrron z Elidy był synem Pleistarcha, jak podaje


Diokles. Wedle Kroniki Apollodora był najpierw ma-
larzem, a studiować miał u Bryzona, syna Stilpona,
jak podaje Aleksander w Sukcesjach. Następnie przyłączył
się do Anaksarcha i towarzyszył mu we wszystkich jego
podróżach; był także w Indiach, gdzie zetknął się
z gymnosofistami i Magami. Wydaje się przeto, iż
wybrał najlepszą drogę uprawiania filozofii, ucząc —
jak donosi Askanios z Abdery — o niepoznawalności
rzeczy (άκαταληψία) i wprowadzając zasadę wstrzymy-
wania się od wydawania sądów (εποχή). Dowodził,
że nic nie jest ani piękne, ani szpetne, ani sprawiedliwe,
ani niesprawiedliwe, i podobnie w stosunku do wszystkich
innych rzeczy: nic nie istnieje naprawdę (τη αλητεία),
a ludzie działają na zasadzie umowy i zwyczaju (vó-
µφ και έει). Żadna rzecz bowiem nie jest w większym
stopniu taka niż inna. W życiu trzymał się również
tej zasady; nie ustępował przed niczym, przed niczym

1
W Żywocie Aleksandra rozdz. 25.
2
Eurypides, Orestes w. 371.
546

się nie chronił; nie unikał żadnego niebezpieczeństwa,


nie zważając na napotkane na drodze wozy, rowy,
psy, i w ogóle nie zważał na świadectwo zmysłów.
Tylko towarzyszącym mu zawsze uczniom zawdzięczał,
że wychodził cało; tak uważa Antigonos z Karystos.
Amesidemos natomiast utrzymuje, że tylko jako filozof
przestrzegał zasady wstrzymywania się od sądów,
a w życiu bywał przezorny. Dożył lat dziewięćdzie-
sięciu.
Antigonos z Karystos mówi w swym piśmie O Pyr-
ronie, że był zrazu nieznanym i ubogim malarzem.
Jeszcze do dziś można oglądać w gimnazjum w Elidzie
jego zupełnie dobre malowidło przedstawiające mło-
dzieńców z pochodniami. Usunął się potem od świata
i żył samotnie, rzadko tylko dając się widzieć nawet
domownikom. Skłoniła go do takiego trybu życia
wiadomość o pewnym Hindusie, który zarzucał Ana-
ksarchowi, że innych swoimi pouczeniami nie uczyni
lepszymi, jeżeli sam będzie się trzymał służalczo dworu
królewskiego. Nic go nie mogło wyprowadzić z równo-
wagi; nawet jeżeli słuchacz w środku jego przemówienia
wychodził, mowę swą doprowadzał do końca — mimo
że w młodości był bardzo czuły na aplauz. Często,
jak mówi Antigonos, wyjeżdżał z kraju sam, nikogo
nie uprzedzając, i błąkał się, z kim tylko chciał. Gdy
pewnego razu Anaksarchos wpadł do kałuży, przeszedł
obok niego i nie pomógł mu; a gdy czyniono mu za to
wyrzuty, sam Anaksarchos pochwalił go za jego obo-
jętność i zimną krew. Przyłapany raz na tym, że sam
z sobą rozmawia, i zapytany, dlaczego to robi, odpo-
wiedział, że ćwiczy się w dobroci. W naukowych
roztrząsaniach nikt go nie lekceważył, ponieważ był
mocny zarówno w wykładzie, jak i w dyskusji. Dzięki
547

temu zjednał sobie także młodego Nauzyfanesal,


który mawiał, iż należy mieć postawę Pyrrona, ale
poglądy własne. Nauzyfanes stwierdzał też wielokrotnie,
że również Epikur podziwiał sposób życia Pyrrona
i często się o niego dopytywał, a także, że w ojczystym
mieście był Pyrron tak czczony, że mianowano go
wyższym kapłanem i ze względu na niego zgromadzenie
ludowe uchwaliło prawo o zwolnieniu filozofów od
podatków.
Miał wielu naśladowców, którzy za jego przykładem
wstrzymywali się od wszelkiej aktywności; w związku
z tym Timon tak o nim mówi w Pytonie ... i w Szydach2:
O starcze! O Pyrronie! Jak i gdzie znalazłeś
sposób wyrwania się z niewoli sofistycznych urojeń
i zerwania więzów ułudy i kłamstwa?
Tobie nie zależy na dociekaniu, jakie wiatry
w Helladzie wieją, skąd się biorą i dokąd zmierzają.

A w Wyobrażeniach tak pisze:


O tym, Pyrronie, pragnie me serce usłyszeć,
jak ty potrafisz jako mąż żyć tak łatwo i spokojnie,
sam — niby bóg — wskazując drogę ludziom.

Jak mówi Diokles, także Ateńczycy przyznali Pyrro-


nowi prawo obywatelstwa za zamordowanie Traka
Kotysa3.
Mieszkał ze swoją siostrą, będącą położną, żyjąc
1
Ucznia Demokryta a nauczyciela Epikura.
2
Tekst jest w tym miejscu uszkodzony i cytatu z Pytona brak.Wiersze
z Szydów są parodią Iliady II 776 i Odysei XVI 465.
3
Pomylił się albo Diokles, albo Diogenes Laertios, mieszając Pyr-
rona z Pytonem z Ainos w Tracji, uczniem Platona (por. wyżej III
4), który rzeczywiście wraz z bratem zabił Kotysa, króla Odrysów,
agrazającego miastom greckim w Tracji. Pisze o tym Demostenes
(Aristocr. 119 p.660) i ΑRYST. (Polityka V 1311 b 12).
548

z nią w zgodzie i przyjaźni; jak mówi Eratostenes


w dziele O bogactwie i ubóstwie, sam chodził na targ,
jeśli trzeba było sprzedać drób lub prosięta, i z zupełną
obojętnością zamiatał dom, a nawet sam mył prosięta.
Raz wpadł w gniew z powodu obrazy wyrządzonej
siostrze (której na imię było Filista), a gdy ktoś zrobił
mu z tego zarzut, powiedział, że nie tam, gdzie chodzi
o kobietę, sceptyk powinien dawać dowód swej oboję-
tności (αδιαφορία). Innym razem, gdy przestraszył
się psa, który na niego się rzucił, odparł temu, kto mu
miał ten strach, za złe, że trudno jest człowiekowi
całkowicie wyzbyć się słabości, ale trzeba ze wszystkich
sił przeciwstawiać się rzeczom najlepiej czynem, a jeśli
na to nas nie stać, to przynajmniej słowem. Mówią,
że gdy miał na ciele wrzód i leczono go gryzącymi
maściami, cięciem i wypalaniem, znosił wszystko
nie marszcząc nawet brwi. Timon tak samo charakte-
ryzuje jego postawę pisząc o nim do Pytona. Filon
z Aten, przyjaciel Pyrrona, mówił, że najczęściej po-
woływał się na Demokryta, a bardzo często na Homera,
którego wysoko cenił i chętnie cytował jego słowa:
Jak los liści na drzewach, taki jest też los rodu ludzkiego1.

Podziwiał go także dlatego, że przyrównywał ludzi


do os, myszy i ptaków. Często powtarzał także ten
dwuwiersz Homera:
O przyjacielu, umrzesz i ty. Ale czemu się żalisz?
Wszak umarł i Patroklos, o wiele lepszy od ciebie!2

jak również wiele innych, mówiących o niepewności


losu człowieka, o próżności jego wysiłków i dziecin-
1
Iliada VI 146.
2
Tamże XXI 106 n
549

ności poczynań. Poseidonios opowiada o nim następu-


jącą historię. Gdy towarzysze podróży, z którymi
płynął okrętem, podczas burzy wpadli w przygnębienie,
Pyrron zachował spokój i wszystkich pokrzepiał na
duchu; wskazując na świnkę, która się spokojnie
pożywiała, powiedział: „Patrzcie, przyjaciele, tak nie-
wzruszony musi być mędrzec w podobnych wypadkach".
Jeden tylko Numenios mówi o nim, że głosił także
pozytywne twierdzenia1. Wśród wielu uczniów miał
również znakomitych, takich jak np. Eurylochos.
O nim to opowiadają, że pewnego razu zapłonął
takim gniewem, iż chwyciwszy rożen z mięsem ścigał
kucharza aż na agorę. Innym razem w Elidzie był tak
znużony pytaniami, jakie mu stawiali uczniowie,
że zrzuciwszy ubranie przepłynął wpław rzekę Alfejos.
Należał do największych przeciwników sofistów, jak
podaje Timon.
O Filonie [z Aten], który często mówił do siebie,
Timon tak powiedział:
Oto mizantrop, samouk i sam do siebie gadający,
nie dbający o sławę w dyskusjach Filon.

Oprócz wyżej wymienionych do uczniów Pyrrona


należeli: Hekataios z Abdery, Timon z Fliuntu, autor
Szydów, o którym będziemy jeszcze mówili, a także
Nauzyfanes z Teos, którego uczniem był podobno
Epikur. Wszyscy oni otrzymali po swoim nauczycielu
nazwę pyrrończyków, a od swojej doktryny — jeśli
poglądy ich można uznać za doktrynę — nazywani
byli aporetykami, sceptykami, efektykami lub zete-
tykami. Zetetykami [poszukującymi] dlatego, że wszę-
1
Dosłownie: że także dogmatyzowal (και δογµατίσαι): w sprawie znaczenia
określeń: dogmatyk, dogmatyzować, por. I 16.
550

dzie szukali (άπο του πάντοτε ζητεΐν) prawdy, scepty-


kami [badającymi] dlatego, że wciąż badali (από του
σκέπτεσθαι αεί), ale rozwiązania nie znajdowali,
efektykami [wstrzymującymi się] od ich postawy
badawczej, tzn. od powstrzymywania się od sądu
(εποχή); aporetykami [bezradnymi] dlatego, że ich
zdaniem także dogmatycy stoją przed trudnościami,
wobec których są bezradni (άπο του άπορεΐν); i wreszcie
pyrrończykami (Πυρρώνειοι) od Pyrrona. Teodo-
zjos w Głównych zasadach sceptycznych twierdzi jednak,
że nie należy nazywać sceptyzmu pyrronizmem, bo
jeżeli poruszenia umysłu w tym czy innym kierunku
nie da się ściśle określić, to również i postawy Pyrrona
nie potrafimy poznać, a nie znając jej nie możemy się
nazywać pyrrończykami1. Następnie — dowodzi Teo-
dozjos — Pyrron nie był pierwszym, który odkrył
sceptyzm, i nie głosił żadnej określonej doktryny.
Można więc nazywać kogoś pyrrończykiem jedynie
ze względu na styl życia podobny do stylu Pyrrona.
Za inicjatora szkoły sceptycznej niektórzy uważają
Homera, ponieważ o tych samych rzeczach w różnych
miejscach różnie mówi, nie wypowiadając się dogma-
tycznie w żadnej kwestii. Za sceptyczne uważa się
również maksymy siedmiu mędrców, jak np. „Niczego
za wiele", lub „Poręcz, a szkoda gotowa", co znaczy,
że kto z całą siłą i przekonaniem za kogoś lub za coś
ręczy, musi się liczyć, że wyniknie stąd dlań szkoda2.
Uważają także, że i Archilochos, i Eurypides byli
1
Na podstawie tego powołania się na Teodozjosa, nauczyciela
Sekstusa Empiryka, oraz użytej tu pierwszej osoby liczby mnogiej,
przypuszcza się, że Diogenes Laertios sam uważał się za sceptyka.
W tej sprawie por. wstęp do przekładu, s. XVI.
2
Bo za nic nie można ręczyć.
551

sceptycznie usposobieni. Archilochos np. tak mówi:


Taka jest, mój Glaukosie, synu Leptinesa, myśl ludzka,
jaką z dnia na dzień Zeus śmiertelnym wyznaczy.

Eurypides zaś powiada:


O Zeusie! Jak można mówić o nieszczęsnych śmiertelnikach,
że myślą? Wszak jesteśmy zależni od ciebie
i tylko to czynimy, co tobie się akurat podoba1.

Ale nie tylko oni, bo i Ksenofanes, i Zenon z Elei,


i Demokryt byli według nich sceptykami. Ksenofanes
np. mówi tak:
Żaden człowiek nie poznał ani nie pozna prawdy niezawodnej 2.

Zenon znowu przeczy istnieniu ruchu mówiąc: „To,


co się porusza, nie porusza się ani w tym miejscu,
w którym znajduje się, ani w tym, w którym się nie
znajduje"3. Demokryt zaś odrzuca jakości, gdy mówi:
„Tylko na mocy umowy coś jest gorące lub zimne,
w rzeczywistości są tylko atomy i próżnia". A także:
„W rzeczywistości nie wiemy nic, bo prawda leży
głęboko"4. Także Platon prawdę pozostawia bogom
i potomkom bogów, a sam szuka wyjaśnienia prawdo-
podobnego5. Eurypides mówi też tak:
Kto wie, czy życie nie jest umieraniem,
a to, co ludzie nazywają śmiercią, czy nie jest życiem?6.

1
Błagalnice 735—737.
2
Diels fr. 34 B.
3
Słynny paradoks Zenona z Elei, mający dowodzić niemożliwości
ruchu (Diels fr. 4 B).
4
Diels fr. u 7 B.
5
Timaios 40 D.
6
Na zdanie to powołuje się Sokrates w Platońskim Gorgiaszu 492 D.
552

A Empedokles:
Tych rzeczy człowiek ani zobaczyć nie może, ani usłyszeć,
ani umysłem pojąć.

A przedtem jeszcze tak powiada:


Każdy wierzy tylko w to, z czym się akurat zetknął1

Podobnie Heraklit:
Nie sądźmy pochopnie o rzeczach najważniejszych2.

Hippokrates znowu wypowiada się z zastrzeżeniami,


tak jak przystoi człowiekowi. A wcześniej jeszcze
mówił Homer:
Giętki jest język śmiertelnych i bogaty w słowa.

albo:
Rozległa jest łąka, na której wypasają się słowa — mogą
iść w tę stronę, i w tamtą.
albo:
Jakieś słowo wypowiedział, takie później sam usłyszysz '.

W ten sposób przedstawia Homer równą siłę (ισο-


σθένεια) twierdzeń i przeciwtwierdzeń.
Sceptycy starali się obalić twierdzenia (δόγµατα)
wszystkich szkół, sami jednak niczego stanowczo
(δογµα-ηχώς) nie twierdzili; ograniczali się do przyta-
czania i omawiania poglądów cudzych, niczego sta-
nowczo nie określając, nawet swojego własnego stano-
wiska. Odrzucali nawet zwrot „nie określać" (µη όρί-
ζειν), uważając, że gdy wypowiadamy zwrot w rodzaju
1
Diels fr. 2 w. 7—8 i 5.
2
Diels fr. 47 B.
3
Iliada XX 248, 249, 250.
553

„Nic nie określamy" (ουδέν όριζοµεν), już tym samym


coś określamy. „Przytaczamy twierdzenia innych —
mówili — w tym celu, aby zaznaczyć, że sami się
wstrzymujemy od sądów podobnych; moglibyśmy
równie dobrze zaznaczyć to przeczącym ruchem głowy".
A więc w zwrocie „Nic nie określamy" ujawnia się
stan neutralności. Podobnie jak w wyrażeniach „Nic
bardziej" (Ουδέν µάλλον) albo „Każde twierdzenie
ma swoje przeciwtwierdzenie" i tym podobnych.
Wyrażenie „Nie bardziej" bywa także rozumiane
w sensie pozytywnym (θετικώς), wtedy, gdy zachodzą
pewne podobieństwa, np. w zdaniu: „Pirat nie jest
bardziej zły od kłamcy". Sceptycy jednak posługują
się tym zwrotem nie w sensie pozytywnym, lecz nega-
tywnym (αναιρετικών), jak w przypadku, gdy ktoś
chcąc obalić twierdzenie przeciwnika, twierdzi: „Nie
bardziej istnieje Scylla niż Chimera". Samo słowo
„bardziej" jest często używane w sensie porównawczym,
np. gdy mówimy, że „miód jest bardziej słodki niż
winne grono", lub w sensie zarazem pozytywnym
i negatywnym, gdy np. mówimy: „Cnota jest bardziej
pożyteczna niż szkodliwa", chcąc powiedzieć, że cnota
przynosi korzyść, a nie przynosi szkody. Jednakże i sam
zwrot „nie bardziej" odrzucają sceptycy, bo jak opa-
trzność „nie bardziej jest, niż nie jest", tak samo i „nie
bardziej" nie bardziej jest, niż nie jest. A więc, jak mówi
Timon w Pytonie, zwrot ten oznacza „że nie należy ni-
czego określać, że trzeba się powstrzymywać od wszelkich
stwierdzeń". Tak samo zwrot „Każde twierdzenie ma
swoje przeciwtwierdzenie" sprowadza się również do
zawieszenia sądu (εποχή). Gdy rzeczy (πράγµατα)
się nie zgadzają, a sprzeczne o nich sądy mają tę samą
siłę dowodową (των δε λόγων ίσοσθενούντων), dowo-
554

dzi to niepoznawalności prawdy. Jednakże i temu twier-


dzeniu przeciwstawia się twierdzenie przeciwne, które
obaliwszy swoje przeciwtwierdzenie, zwraca się nastę-
pnie przeciwko sobie i siebie znosi, zupełnie podobnie
jak przeczyszczające środki lecznicze, wyrzucając masę
chorobową, same zostają z kolei wyrzucone i giną.
Na to odpowiadają dogmatycy, że sceptycy nie tylko
nie odrzucają sądów, ale je nawet wzmacniają. Ale
sceptycy posługują się słowem tylko jako środkiem
pomocniczym. Według nich nie jest możliwe, aby jeden
sąd nie dał się obalić przez inny. Kiedy mówimy, że
nie istnieje nic takiego jak przestrzeń, musimy się
koniecznie posługiwać wyrazem „przestrzeń" —jednak
nie w sensie dogmatycznym (δογµατικών), lecz wskazu-
jącym, o co chodzi (αποδεικτικών). Tak samo mówiąc:
„Nie nie dzieje się z konieczności", musimy się posłu-
giwać wyrazem „konieczność". Tego rodzaju inter-
pretacji używali oni zawsze. Dowodzili, że chociaż
rzeczy wydają się takie a takie, to jednak w rzeczy-
wistości (τη φύσει) nie są takie, a tylko się takie wydają.
Mówili, że poszukiwania ich dotyczą nie tego, co ludzie
myślą — albowiem że się coś myśli, to jest oczywiste —
lecz tego, co postrzegają zmysłami.
Nauka pyrrońska, jak podaje Ainesidemos w Zarysie
Pyrronizmu, polega na referowaniu zjawisk albo tego,
co w jakiś sposób obejmujemy myślą, przy czym
wykazuje się, że wszystko jest złączone wzajemną
współzależnością, a przy porównaniu wykrywa się
anomalie i zakłócenia. Jeśli zaś idzie o wykazanie
sprzeczności stanowisk, naprzód wykładali, w jaki
sposób rzeczy wzbudzają wiarę, ażeby następnie do-
wieść, że w ten sam sposób można tę wiarę obalić. Wiarę
wzbudza to, co albo jest zgodne z wrażeniami zmysło-
555

wymi, albo bądź nigdy, bądź rzadko się zmienia,


albo to, co odpowiada nawykom lub zostało nakazane
prawem, albo wreszcie to, co sprawia zadowolenie
lub wzbudza podziw. W stosunku do wszystkich tych
wypadków wykazywali, że wypadki przeciwne tym,
które wzbudzają wiarę, są w takim samym stopniu
wiarygodne.
Zarzuty, jakie sceptycy wysuwali przeciwko zgodności
rzeczy poznawanych zmysłami lub umysłem, były
podzielone na dziesięć tzw. tropów 1 według których
rzeczy, o których mowa, wydają się zmieniać. Ainesi-
demos wymienia dziesięć następujących tropów.
Pierwszy odnosi się do różnic zachodzących między
istotami żywymi w ocenie tego, co sprawia przyjemność
lub ból, szkodę lub pożytek. Wnoszę więc stąd, że te
same podniety u różnych istot wywołują różne wrażenia,
a z tej niezgodności wynika postulat zawieszenia
sądów (το έπέχειν). Niektóre zwierzęta rodzą się
bowiem nie z parzenia się, np. stworzenia żyjące w ogniu,
arabski feniks i robactwo, inne zaś z połączenia obu
płci, np. ludzie i inne zwierzęta. Dlatego też jedne
mają taką konstytucję, a inne — inną i w konsekwencji
różnią się wrażliwością zmysłową: jastrzębie mają
najbystrzejszy wzrok, a psy najczulszy węch. Z różnic
w organach zmysłowych wynikają też różnice odbie-
ranych wrażeń. Inaczej zbudowane oczy otrzymują
inne obrazy. [Podobnie jeśli idzie o zmysł smaku.]
Dla kozy liście oliwki są poszukiwanym pożywieniem,
dla człowieka natomiast są gorzkie; dla przepiórki
cykuta jest pokarmem, dla człowieka — śmiertelną
trucizną; dla świni ekskrementy są jadalne, dla konia
nie.
l
ρύποι— argumenty, sposoby argumentowania.
556

Drugi trop odnosi się do zachodzących między


ludźmi różnic ustrojowych i charakterologicznych.
Tak np. Demofon, kucharz Aleksandra, w cieniu
odczuwał gorąco, a w słońcu zimno. Andron z Argos —
jak mówi Arystoteles — podróżował przez całą pustynię
libijską, nie pijąc wcale wody. Jeden człowiek ma za-
miłowanie do lecznictwa, drugi do rolnictwa, a jeszcze
inny do handlu. To, co jednym szkodzi, jest użyteczne
dla innych. Z tego wynika, że należy się wstrzymywać
z wydawaniem sądu.
Trzeci trop powołuje się na odmienność kanalików
poszczególnych zmysłów. Jabłko jest dla wzroku
żółte, dla smaku słodkie, dla węchu przyjemnie pa-
chnące. Ta sama postać różnie wygląda w różnych
lustrach. Z tego wynika, że to, co ukazuje się zmysłom,
nie bardziej jest takie niż inne.
Czwarty trop dotyczy różnic stanu i — mówiąc
ogólnie — powszechnie występujących zmian, takich jak
zdrowie-choroba, sen-jawa, radość-smutek, młodość-
starość, odwaga-strach, brak-nadmiar, nienawiść-mi-
łość, gorąco-zimno, powolny oddech—poczucie dusz-
ności. Różne przeto są nasze wrażenia w zależności
od różnych stanów. Bo i stan szaleńców nie jest prze-
ciwny naturze. Dlaczego bowiem oni mają być szaleni,
a nie my? Wszak i my widzimy słońce, jak gdyby stało
nieruchomo. Teon z Titorai, stoik, przechadzał się
we śnie, a niewolnik Peryklesa we śnie spacerował
po dachu.
Piąty trop odnosi się do wychowania, praw, wiary
w mity, umów między narodami i dogmatycznych
założeń. Należą tu wyobrażenia o tym, co piękne
i brzydkie, prawdziwe i fałszywe, dobre i złe, o bogach,
o powstawaniu i ginięciu wszystkich rzeczy postrze-
557

ganych. Otóż to samo jest dla jednych sprawiedliwe,


dla innych niesprawiedliwe; dla jednych dobre, dla
innych złe. Persowie np. nie uważają za zdrożne
stosunków seksualnych między ojcem i córką, Grecy
natomiast je potępiają. Massageci, jak podaje Eudo-
ksos w pierwszej księdze Podróży dokoła świata, mają
wspólne kobiety, Grecy zaś nie. Mieszkańcy Cylicji
pochwalają rabunek, Grecy nie pochwalają. Różne
narody mają różne wyobrażenia o bogach, jedne
wierzą w boską opatrzność, inne nie wierzą. Egipcjanie
balsamują ciała zmarłych przed pogrzebaniem, Rzy-
mianie je palą, a Pajonowie rzucają do bagien. Stąd
wniosek: żeby wstrzymać się od wydawania sądów
o prawdziwości.
Szósty trop dotyczy domieszek i połączeń. Powołuje
się na to, że żadna rzecz nie występuje w czystej postaci,
ale zawsze z domieszką powietrza, światła, wilgoci,
masywności, ciepła, zimna, ruchu, wyziewów lub
innych czynników. Tak np. purpura ma odmienną
barwę w słońcu, w blasku księżyca, w świetle lampy.
Skóra naszego ciała inaczej wygląda w południe,
a inaczej o zachodzie słońca. Kamień, który dwóch
ludzi może z trudem udźwignąć w powietrzu, w wodzie
staje się lekki i z równym prawem można powiedzieć,
ze jest ciężki, ale go woda podnosi, jako że jest lekki, a tylko
powietrze powiększa jego ciężar. Nie poznajemy więc
rzeczy w ich właściwościach swoistych i odrębnych,
tak jak nie wyodrębniamy oliwy w maści.
Siódmy trop odnosi się do odległości i rozmaitego
położenia, do przedmiotów znajdujących się w róż-
nych miejscach. Według tego tropu to, co uważa
się za wielkie, kiedy indziej okazuje się małe;
rzeczy czworoboczne wydają się okrągłe, gładkie
558

wydają się chropowate, proste wydają się łamane,


a bezbarwne — kolorowe. Wskutek odległości słońce
wydaje się małe; góry wyglądają z daleka jak gładkie
obłoki, z bliska zaś tworzą pasmo nierówne i poszarpane.
Słońce o świcie wydaje się inne niż w południe. Ten
sam przedmiot inaczej wygląda w lesie, a inaczej
na otwartej równinie; obraz zmienia się zależnie od
aktualnego położenia, szyja gołębia wygląda inaczej
zależnie od tego, w którą stronę jest zwrócona. Ponieważ
zaś rzeczy nie możemy postrzegać bez określonego
miejsca i położenia, przeto nie możemy poznać ich
prawdziwej natury.
Ósmy trop odnosi się do ilościowych i jakościowych
własności rzeczy, np. ich ciepła lub zimna, szybkości
lub powolności, bezbarwności lub barwności. Tak
np. wino wypite w umiarkowanej ilości wzmacnia,
wypite w nadmiarze osłabia. Podobnie ma się rzecz
z pokarmem i podobnymi rzeczami.
Dziewiąty trop dotyczy stałości występowania zjawisk
lub ich niezwykłości lub rzadkości. Np. trzęsienia
ziemi tam, gdzie zdarzają się często, nie wywołują
zdziwienia i nikt nie dziwi się słońcu, ponieważ się
je ogląda codziennie. Ten dziewiąty trop jest u Favo-
rinusa ósmym, u Sekstusa i Ainesidema natomiast
jest dziesiątym1; dziesiąty zaś Sekstus wymienia na
ósmym miejscu, a Favorinus na dziewiątym.
Dziesiąty trop odnosi się do wzajemnego stosunku,
np. między lekkością a ciężarem, siłą a słabością,
tym, co większe, a tym, co mniejsze, tym, co jest wyżej,
a tym, co niżej. To, co się znajduje po prawej stronie,

1
Informacja błędna, ponieważ w Szkicach pyrrońskich Sekstusa Empi-
ryka (I 141) ten trop występuje również jako dziewiąty.
559

nie jest z natury pο prawej stronie, tylko ze względu


na położenie w stosunku do czegoś innego i jeżeli się
je przestawi, przestanie być po prawej stronie. Podobnie
wygląda sprawa z pojęciami takimi jak „ojciec" i „brat",
jako pojęciami stosunku, oraz z pojęciem „dzień"
w stosunku do słońca, a ze wszystkimi w ogóle rzeczami
w stosunku do naszego umysłu. Tak więc pojęcia rela-
tywne (τα προς τι) są niepoznawalne same dla siebie
(καΦ έαυτά). Tak się przedstawia sprawa dziesięciu
tropów sceptycznych.
Szkoła Agryppy dodała do tych dziesięciu jeszcze
pięć innych tropów 1; pierwszy dotyczy niezgodności
poglądów, drugi — regresu w nieskończoność; trzeci —
względności spostrzeżeń, czwarty — nieudowodnionych
założeń, piąty — błędnego koła w dowodzeniu. Pierwszy
trop, dotyczący niezgodności poglądów, powołuje się
na to, że każde zagadnienie, postawione bądź przez
filozofów, bądź przez życie codzienne, okazuje się pełne
sprzeczności i niepewności. Drugi trop, dotyczący
regresu w nieskończoność, wykazuje, że nigdy nie można
niczego uznać za niewątpliwie dowiedzione, ponieważ
każdy człon dowodu czerpie swą pewność z poprzedniego,
i tak w nieskończoność. Trzeci trop, dotyczący wzglę-
dności spostrzeżeń, wykazuje, że żadnej rzeczy nie
można poznać taką, jaką jest ona sama w sobie (κα
εαυτό λαµβάνειν), lecz zawsze w jej odniesieniu do
innej, skąd wynika, że nic nie jest poznawalne. Czwarty
trop, dotyczący nieudowodnionych założeń, odnosi
się do przypadków, gdy jakaś szkoła twierdzi, że
pierwsze zasady rzeczy (τα πρώτα των πραγµάτων)

1
Nie tyle dodała, co raczej dziesięć tropów sławnych sceptyków
chciała zastąpić swoimi pięcioma.
560

trzeba przyjąć jako pewne i nie wymagające już dla


siebie dowodu; to zaś jest nieuprawnione, bo równie
dobrze można by przyjąć założenia wręcz przeciwne.
Wreszcie trop dotyczący błędnego koła w dowodzeniu
odnosi się do przypadków, gdy to, co ma służyć jako
dowód dla rzeczy poszukiwanej, samo wymaga dla swego
potwierdzenia tej właśnie rzeczy poszukiwanej; np.
gdyby ktoś chciał udowodnić istnienie porów na tej
podstawie, że wydziela się pot, a równocześnie faktem
istnienia porów tłumaczył zjawisko potu.
Sceptycy odrzucali wszelki dowód (άπύδειξιζ) i kry-
terium prawdziwości (κριτήριον), a także pojęcia
takie, jak znak (σηµεΐον), przyczyna (αίτιον), ruch,
nauka (µάησιζ), powstawanie i wreszcie pogląd,
że coś jest z natury dobre lub złe. Bo, jak twierdzili,
wszelki dowód opiera się albo na przesłankach już
udowodnionych, albo nie dających się udowodnić.
W pierwszym wypadku przesłanki udowodnione opie-
rają się na dowodzie, a ten z kolei na innym i tak dalej,
w nieskończoność; w drugim wypadku, jeżeli bądź
wszystkie człony dowodu są fałszywe, bądź kilka,
bądź nawet jeden, wówczas i całość jest nie do udowo-
dnienia. Jeżeli natomiast — dodają — komuś się wy-
daje, że są rzeczy nie wymagające dowodu, to dziwna
zaiste jest mądrość tych, którzy tak twierdzą, nie rozu-
miejąc, że właśnie to, iż coś ma być samo z siebie pe-
wne, wymaga naprzód dowodu. Nie można dowodzić,
że są cztery elementy, na tej podstawie, że są cztery
elementy. Ponadto, jeżeli twierdzenia częściowe nie
zasługują na wiarę, to tym samym nie zasługuje na
wiarę twierdzenie uogólniające. Po to, żeby uznać,
że jest możliwy dowód, trzeba mieć kryterium; a że
istnieje kryterium, potrzebny jest na to dowód. Toteż
561

jedno i drugie jest niepojęte, bo oba odwołują się do


siebie nawzajem. Jakże więc można pojąć rozumem
rzeczy niepewne, jeżeli się nie zna dowodu? Pytanie
bowiem nie dotyczy tego, jakie się nam rzeczy wydają,
lecz tego, czym są w rzeczywistości. Filozofów twier-
dzących coś stanowczo, czyli dogmatyków, uważali
przeto za ludzi naiwnych, ponieważ temu, co jest
tylko hipotezą, nadają walor twierdzenia udowodnio-
nego, a nie zwykłego domniemania; przy pomocy
takiego rozumowania można by również udowodnić
rzeczy niemożliwe.
Tym zaś, którzy sądzą, że nie należy orzekać o praw-
dzie na podstawie okoliczności zewnętrznych ani też
stanowić praw w oparciu o to, co jest ugruntowane
w naturze, zarzucali, że sami siebie uważają za miarę
wszystkich rzeczy1, a nie rozumieją, że każde zjawisko
ujawnia się zawsze w stosunkach z innym i w okre-
ślonej sytuacji. Należałoby zatem uznać albo, wszystko
za prawdę, albo wszystko za fałsz. Jeżeli zaś tylko nie-
które rzeczy mają być prawdziwe [a inne nieprawdziwe],
czym to osądzić? Ani zmysłami, jeśli jest rzeczą dostępną
zmysłom, gdyż dla zmysłów wszystko jest jednakowo
prawdziwe, ani rozumem z tej samej przyczyny;
a innego rozstrzygnięcia nie mamy. Kto więc —mówią
sceptycy — chce być ponad wątpliwość przekonanym
czy to przez zmysły, czy przez rozum, musi wprzód
ustalić poglądy istniejące w tej kwestii; bo jedni filo-
zofowie odrzucali poznanie zmysłowe, a inni — umy-
słowe. Ale rozstrzygnięcie tej kwestii może być oparte
albo na świadectwie zmysłów, albo rozumu. Tymczasem
wiarygodność zmysłów lub rozumu jest właśnie przed-
1
Μετρα των πάντων — aluzja do relatywizmu typu protagorejskiego (por.
wyżej 1X51).
562

miotem sporu. Wobec tego nie można rozstrzygnąć,


czy pewne jest poznanie zmysłowe, czy rozumowe.
Jeżeli więc co do oceny naszych władz poznawczych
taka istnieje niezgodność, niczemu nie można ufać
i okazuje się, że nie ma miary, za pomocą której można
by było wszystko określać, i że wszystko uznać należy
za równie wiarygodne.
Następnie mówią sceptycy, że ten, kto wraz z nami
bada jakieś zjawisko, albo jest godny zaufania, albo
nie. Jeżeli zasługuje na zaufanie, nie będzie mógł się
przeciwstawić temu, komu się wydaje przeciwnie.
Bo on tak samo zasługuje na wiarę, gdy mówi o tym,
co widzi, jak jego oponent. Jeżeli zaś nie jest godny
zaufania, to nie będzie mu się wierzyć, gdy będzie
mówił, jak jemu się przedstawia to zjawisko.
Nie należy sądzić, że to, co jest dla kogoś przeko-
nujące, jest też prawdziwe. Bo jedno i to samo nie
wszystkich przekonywa, a nawet tego samego czło-
wieka nie zawsze. Przekonanie zależy czasem od oko-
liczności zewnętrznych, od autorytetu tego, kto się
za danym poglądem opowiada, lub od jego inteli-
gencji, talentu, wdzięku, od naszej z nim zażyłości.
Sceptycy odrzucali kryterium także przy pomocy
następującego rozumowania. Albo kryterium opiera
się samo na innym kryterium, albo się nie opiera.
Jeżeli się nie opiera, to nie jest niewątpliwe, lecz
może być albo prawdziwe, albo fałszywe. Jeżeli zaś
samo wymaga dalszego kryterium, to staje się jednym
z ocenianych przedmiotów, tak że jedno i to samo
sądzi i jest przedmiotem sądu, czyli to, co ma być kry-
terium, samo jest osądzane przez drugie kryterium
sądzone, to znowu przez trzecie i tak w nieskończoność.
Ponadto — jak twierdzili — poglądy na kryterium
563

są bardzo różne, gdyż jedni za kryterium uważają


człowieka, inni — zmysły, jeszcze inni — rozum,
inni wreszcie — wyobrażenia kataleptyczne. Dalej zaś,
człowiek nie zgadza się ani sam z sobą, ani z innymi
ludźmi, jak dowodzą tego różnice w prawach i oby-
czajach. Zmysły zwodzą, a rozum jest sam z sobą
niezgodny. Oczywistość wyobrażeń jest oceniana przez
rozum, a rozum sam się zmienia. A zatem kryterium
jest niepoznawalne i dlatego niepoznawalna jest też
prawda.
Nie ma również czegoś takiego jak znak (σηµεΐον)1.
Gdyby bowiem istniał znak, to byłby dostrzegalny albo
zmysłami albo rozumem. Otóż znak nie jest czymś
zmysłowym, bo to, co zmysłowe, jest czymś wspólnym,
a znak ma być czymś swoistym. Następnie to, co zmy-
słowe, istnieje dzięki odróżnieniu (κατά διαφοράν),
znak natomiast musi być do czegoś odniesiony (πρόζ
τι). Znak nie może też być czymś dostępnym rozumowo
(νοητόν), bo to, co dostępne rozumowo, jest albo
ujawnieniem tego, co jawne, albo poznaniem nie-
jawności tego, co niejawne, albo poznaniem niejawności
tego, co jawne, albo wreszcie poznaniem jawności
tego, co niejawne. Otóż żaden z tych przypadków
me jest możliwy, skąd wynika, że nie ma żadnych
znaków. Nie ma ujawnienia tego, co jawne, bo to,
co samo się jawi, nie potrzebuje znaku. Niemożliwe
jest też poznanie niejawności tego, co niejawne, bo to,
co ktoś odkrywa, musi się jakoś ujawnić. Niemożliwa
1
Chodzi tu o odparcie stanowiska, wedle którego cała natura rzeczy
nie jest wprawdzie poznawalna bezpośrednio, ale możemy ją poznawać
poprzez jej „znaki", dostępne poznaniu; tak np. zjawisko jest znakiem
rzeczy samej, prawidłowości dostrzegalne zmysłami są znakiem prawi-
dłowości niedostrzegalnych (jak w epikureizmie).
564

jest również niejawność tego, co jawne, bo to, za po-


średnictwem czego poznaje się coś innego, samo musi
być postrzegane w sposób oczywisty. I nie może też
znak być jawnością tego, co niejawne, ponieważ
będąc znakiem czegoś, musi być uchwytywany razem
z tym, czego jest znakiem, a to w tym przypadku
nie zachodzi, bo rzeczy niejawnych nie można uchwy-
cić. Wszak miały one być uchwytywane właśnie
poprzez znaki.
Przyczynę zaś odrzucają stoicy w następujący spo-
sób. Przyczyna (αϊτιον) jest czymś względnym, mia-
nowicie względnym do skutku (πρδς τό αίτιατόν).
To zaś, co względne, jest tylko czymś pomyślanym,
a nie istnieje rzeczywiście; tak samo i przyczyna
może być tylko pomyślana, ponieważ, będąc przyczyną,
powinna mieć to, czego ma być przyczyną, a jeśli tego
nie ma, to nie jest przyczyną. Tak jak ojciec, jeżeli
nie istnieje człowiek, w stosunku do którego nazywa
się ojcem, nie byłby ojcem, tak samo i przyczyna.
Otóż nie istnieje to, ze względu na co przyczyna jest
pomyślana jako przyczyna, nie ma bowiem ani po-
wstawania, ani ginięcia, ani niczego w tym rodzaju.
Wobec tego nie ma też przyczyny. Następnie, gdyby
nawet przyjąć istnienie przyczyny, to albo ciało byłoby
przyczyną ciała, albo coś niecielesnego byłoby przy-
czyną czegoś niecielesnego. A tymczasem nic takiego
nie zachodzi; nie ma więc żadnej przyczyny. Ciało
bowiem nie może być przyczyną ciała, skoro jedno
i drugie mają jednakową naturę. A jeżeli jedno z nich
nazwiemy przyczyną, jako będące ciałem, to i drugie —
będąc również ciałem — będzie przyczyną. A jeżeli
obydwa ciała byłyby w tym samym stopniu przyczy-
nami, to żadne z nich nie będzie stroną doznającą
565

Z tej samej racji rzecz niecielesna nie może być przy-


czyną rzeczy niecielesnej. Rzecz niecielesna nie może
też być przyczyną rzeczy cielesnej, ponieważ to, co nie-
cielesne, nic może wywołać rzeczy cielesnej. Ciało zaś
nie może być przyczyną rzeczy niecielesnej, ponieważ
to, co powstało, musi być materią podlegającą działaniu.
Tymczasem rzecz niecielesna, nie mogąc, jako niecie-
lesna, podlegać działaniu, nie mogła też powstać dzięki
czemukolwiek. Nie istnieje więc żadna przyczyna.
Z tego równocześnie wynika, że nie było pierwszych
zasad wszechświata, ponieważ takie pierwsze zasady
musiałyby być jakąś przyczyną sprawczą i działającą.
Nie istnieje też ruch. Albowiem to, co się porusza,
porusza się albo w miejscu, w którym jest, albo w miejscu,
w którym nie jest. Ale w miejscu, w którym jest, nie
porusza się, a także nie może się poruszać w miejscu,
w którym nie jest; wobec tego ruch nie istnieje.
Odrzucają również stoicy możliwość nauczania.
Bo, jak mówią, jeżeli się można czegokolwiek uczyć, to
tylko albo o tym, co istnieje, na podstawie jego istnienia,
albo o tym, co nie istnieje, na podstawie jego nieistnienia.
Jednakże o tym, co istnieje, nie ma co się uczyć na
podstawie jego istnienia, albowiem natura rzeczy
istniejących jest dla wszystkich jawna i przez wszyst-
kich może być poznana; a o nieistniejącym nie można
się niczego nauczyć na podstawie jego nieistnienia,
ponieważ to, co nieistniejące, nie ma żadnych atry-
butów i z tej racji nie może być przedmiotem nauki.
Nie istnieje też według stoików stawanie się. Ani
bowiem nie powstaje to, co jest, bo już jest, ani to, czego
nie ma, bo mu nie przysługuje żadna rzeczywistość,
A to, czemu nie przysługuje ani rzeczywistość, ani
byt, nie może powstać.
566

Nic nie jest też dobre ani złe obiektywnie (φύσει).


Bo gdyby cokolwiek było obiektywnie dobre lub złe,
musiałoby dla wszystkich być dobre lub złe, tak jak
śnieg jest dla wszystkich zimny. Nie ma jednak wspól-
nego dla wszystkich dobra czy zła; a zatem nic nie jest
dobre ani złe obiektywnie. Następnie albo wszystko,
co ktoś uważa za dobro, nazwiemy dobrem, albo nie
wszystko. Otóż na wszystko nie zgodzimy się na pewno,
bo są rzeczy, które przez kogoś są uważane za dobro,
np. rozkosz przez Epikura, a przez kogoś innego za
zło, np. ta sama rozkosz przez Antystenesa. Z tego
więc wynika, że to samo może być dobre i złe. Jeżeli
jednak nie wszystko uznamy za dobro, co ktoś za dobro
uznaje, musielibyśmy umieć rozstrzygnąć, który po-
gląd jest słuszny, a to jest niemożliwe wobec równej
siły argumentów po obu stronach, czyli izostenii (ισο-
σθένεια των λόγων). Α więc dobro obiektywne jest
niepoznawalne.
Sposób dowodzenia stosowany przez pyrrończyków
poznać można z zachowanych ich pism. Sam Pyrron
żadnych dzieł nie zostawił, ale zostawili pisma jego
wyznawcy: Timon, Ainesidemos, Numenios, Nauzy-
fanes i inni.
Dogmatycy zarzucają stoikom, że oni sami przyjmują
poznanie rozumowe i wygłaszają pozytywne twier-
dzenia (dogmatyzują). Odpierając bowiem poglądy
przeciwników, sami opierają się na poznaniu rozu-
mowym i w konsekwencji afirmują swoje tezy i dogma-
tyzują. Gdy bowiem twierdzą, że niczego nie okre-
ślają i że dla każdego twierdzenia istnieje przeciw-
twierdzenie, to tym samym coś określają i głoszą
tezę pozytywną (dogmatyzują) 1. Na to sceptycy
1
Por. wyżej IX74nn.
567

opowiadają: Jeśli idzie o zwyczajne ludzkie doświad-


czenia, przyznajemy wam słuszność; przyznajemy,
że teraz jest dzień, że żyjemy, i wielu innych zjawisk
codziennego życia nie kwestionujemy. Jeśli idzie na-
tomiast o twierdzenia dogmatyków, które — jak
twierdzą — poznali rozumem, to wstrzymujemy się
z wydaniem o nich sądu, jako o niepewnych, mówiąc,
że poznajemy tylko nasze własne doznania (πάθη).
To, że widzimy — przyznajemy, że ową określoną
myśl mamy — wiemy; ale jak widzimy i jak myślimy,
tego nie wiemy. W rozmowie potocznej mówimy,
że ten określony przedmiot przedstawia się nam jako
biały, ale nie twierdzimy, że w rzeczywistości jest taki.
Jeśli idzie natomiast o sformułowania takie, jak „Niczego
nie określam" i temu podobne, to nie nadajemy im
charakteru twierdzeń (δόγµατα). Nie są to bowiem
zwroty analogiczne do twierdzenia „Świat jest kulisty";
to ostatnie jest twierdzeniem i jako takie jest nieuza-
sadnione, podczas gdy używane przez nas zwroty są
tylko pewnymi wyznaniami (εξοµολογήσεις). Uży-
wając zwrotu: „Niczego nie określamy" bynajmniej
niczego przez to nie określamy.
Dogmatycy znów twierdzą, że sceptycy negują
nawet życie, bo odrzucają wszystko, z czego się życie
składa. Sceptycy odpowiadają, że to nieprawda;
me kwestionują bowiem samego widzenia, lecz tylko
twierdzą, iż nie wiedzą, jak dochodzi do skutku widzenie.
Uznajemy [— mówią —] to, co się jawi, ale nie uwa-
żamy, żeby było naprawdę takie, jakim się jawi. Że
ogień się pali, to postrzegamy, ale wstrzymujemy się
od sądu, czy ogień ma naturę palną, czy nie ma.
Że się ktoś porusza albo że umiera, to widzimy, ale
jak to się dzieje, tego nie wiemy. Sprzeciwiamy się
568

jedynie uznawaniu czegoś niewidzialnego, co ma być


podłożem zjawisk. Bo gdy mówimy, że obraz ma
miejsca wyraźne, opisujemy to, co widzimy, jeśli
natomiast powiemy, że obraz nie ma takich miejsc,
wówczas nie mówimy o tym, co widzimy, lecz o czymś
zgoła innym. Dlatego Timon stwierdza w Pytonie,
że Pyrron. nigdy nie wychodził poza to, co zwyczajne,
a w Wyobrażeniach mówi w ten sposób:
Zjawisko jest potężne, gdziekolwiek występuje.

A w piśmie O zmysłach powiada: „Że miód jest słodki,


tego nie twierdzę; że słodki się wydaje, na to się
zgadzam". Ainesidemos zaś w pierwszej księdze Wykładów
pyrrońskich mówi, że Pyrron „niczego nie określa sta-
nowczo (dogmatycznie) z powodu możliwości zdania
przeciwnego, a idzie tylko za zjawiskami". To samo
mówi w pismach Przeciw mądrości i O szukaniu. Również
Zeuksis, przyjaciel Ainesidema (w traktacie O argu-
mentach za i przeciw), Antioch z Laodycei i Appellas
(w piśmie Agryppa) mówią, że uznają tylko zjawiska.
Kryterium jest według sceptyków zjawisko, jak to
potwierdza również Ainesidemos. Tak samo uważał
Epikur. Demokryt natomiast sądził, że żadne zjawisko
nie jest prawdziwe i nie może być kryterium. Prze-
ciwko kryterium zmysłowemu filozofowie dogmatyczni
wysuwają następujący argument: Jeżeli te same przed-
mioty wywołują różne wrażenia, np. ta sama wieża
raz jest postrzegana jako okrągła, raz jako czworo-
boczna, to sceptyk, jeżeli żadnemu z tych wyobrażeń
nie da pierwszeństwa, jest niezdolny do jakiegokolwiek
działania, jeżeli zaś opowie się za jednym z nich, wówczas
nie może już przyznawać jednakowego waloru obydwu
zjawiskom i utrzymać zasady izostenii. Sceptycy na to
569

odpowiadają tak: Jeśli narzucają się nam dwa różne


wrażenia, o jednym i drugim powiemy, że się nam
jawią; dlatego wszakże nazywamy coś zjawiskiem,
że się jawi.
Celem najwyższym (τέλος) jest, zdaniem sceptyków,
zawieszenie sądu (εποχή), któremu towarzyszy jak cień
niewzruszony spokój (ataraksja, άταρα'ξία). Tak twier-
dzą Timon i Ainesidemos. W rzeczach, które od nas
zależą, ani niczego nie wybieramy, ani nie unikamy.
Tego zaś, co od nas nie zależy, ale jest koniecznością,
nie możemy uniknąć, jak głodu, pragnienia, bólu,
bo tego rozumem nie da się przemóc. Gdy zaś dogma-
tycy twierdzą, że sceptyk może żyć w takim stanie
umysłu, iż nie zawaha się, jeśli tak mu rozkażą,
poćwiartować własnego ojca, sceptycy odpowiadają,
że można być konsekwentnym sceptykiem, to znaczy
zawieszać sąd tam, gdzie w grę wchodzą dogmatyczne
uroszczenia filozofów, ale nie w sprawach życia co-
dziennego i jego niebezpieczeństw. Toteż możemy
jako sceptycy wybierać pewne rzeczy a innych unikać
zgodnie z powszechnie przyjętym zwyczajem (κατά την
συνήθειαν) i respektować prawa.
Niektórzy twierdzą, że sceptycy uważają za cel
najwyższy zobojętnienie (απάθεια), inni — że łagodność

Rozdział dwunasty

Timon
ok. 325——235 p.n.e.
Timon, jak mówi nasz Apollonides z Niceil w pierwszej
księdze Komentarzy do Szydów, zadedykowanych
1
Por. Wstęp str. XVI.
570

cesarzowi Tyberiuszowi, był synem Timarcha i po-


chodził z Fliuntu. Wcześnie osierocony, był najpierw
tancerzem w chórze, ale później, wzgardziwszy tym
zawodem, udał się do Megary, do Stilpona. Po przyswo-
jeniu sobie jego nauki wrócił do domu i ożenił się.
Następnie wraz z żoną przeniósł się do Elidy do Pyrrona,
gdzie mieszkał aż do urodzenia, się dzieci. Starszemu
synowi dał imię Ksantos; kształcił go w sztuce lekarskiej
i uczynił swoim spadkobiercą. Ten starszy syn był,
jak pisze Sotion w jedenastej księdze [Sukcesji], mężem
znakomitym. Po czym z powodu trudności życiowych
Timon przeniósł się nad Hellespont i Propontydę.
W Chalcedonie, gdzie prowadził szkołę filozoficzną1,
był bardzo ceniony. Gdy się dostatecznie wzbogacił,
przeniósł się do Aten, gdzie przebywał aż do śmierci,
krótki tylko czas spędziwszy w Tebach. Poznał tam
[królów] Antigonosa [Gonatasa] i Ptolemeusza Filadel-
fosa, o czym wspomina w swoich jambach.
Jak podaje Antigonos [z Karystos], Timon był
wielkim amatorem wina, a w chwilach odpoczynku
od filozofii uprawiał twórczość poetycką; jest autorem
utworów epickich, sześćdziesięciu tragedii, trzydziestu
dramatów satyrowych i komedii, Szydów oraz sprośnych
wierszy. Zostawił także pisma prozą, obejmujące
dwadzieścia tysięcy wierszy, o których wspomina
Antigonos z Karystos, który napisał także jego biografię.
Szydy obejmują trzy księgi; jako sceptyk Timon wy-
śmiewa w nich i wyszydza w formie parodii wszystkich
filozoficznych dogmatyków. Pierwsza księga utrzy-
mana jest w formie monologu, druga i trzecia mają

1
Dosłownie: gdzie działał jako sofista (σοφιστεύων), ale chodzi
tu o sofistykę jako filozofię w ogóle.
571

formę dialogu; występuje w nich sam Timon w rozmo-


wie z Ksenofanesem z Kolofonu, którego wypytuje
o każdego filozofa z osobna, a ten mu odpowiada.
W drugiej księdze mowa jest o dawnych filozofach,
w trzeciej zaś o nowszych. Dlatego też niektórzy nazy-
wają trzecią księgę Epilogiem. W pierwszej autor
omawia ten sam przedmiot, ale w formie monologu.
Początek tej księgi brzmi tak:
Pójdźcie tu do mnie wszyscy, ilu was jest, dociekliwi sofiści1.

Timon umarł w wieku lat około dziewięćdziesięciu,


jak donosi Antigonos i Sotion (w jedenastej księdze
[Sukcesji]). Słyszałem, że miał tylko jedno oko i że
dlatego sam się nazwał Cyklopem. Był także drugi
Timon, zwany Mizantropem2.
Nasz filozof był rozmiłowany w ogrodnictwie i naj-
chętniej zajmował się własnymi sprawami, jak również
twierdzi Antigonos. Przytacza się takie o nim powiedze-
nie, którego autorem był Hieronim [z Rodos]: „Po-
dobnie jak u Scytów zarówno uciekający, jak i ściga-
jący strzelają z łuku, tak i wśród filozofów jedni polują
na uczniów goniąc za nimi, inni uciekają przed nimi,
jak Timon".
Był nader bystry w rozumowaniu i w kpinach.
Łatwo i chętnie pisał. Dla poetów umiał wymyślać
akcję i pomagał im w pisaniu dramatów. Swoje
tragedie pisał razem z Aleksandrem [z Etolii] i Home-
rem [z Bizancjum]. Gdy służba zachowywała się głośno
lub gdy psy ujadały, nie mógł pisać; a w pracy potrzebny
mu był spokój. Opowiadają, że Aratos zapytał go,
1
Por. wyżej przypis do IX 110.
2
Żył w Vw. p. n. e. Jest bohaterem dramatu Szekspira Timon Ateńczyk.
572

w jaki sposób mógłby nabyć wiarogodny tekst Homera,


na co Timon miał odpowiedzieć: „Staraj się go nabyć
w starych odpisach, a nie w nowych poprawianych".
Poezje jego leżały u niego niedbale porozrzucane,
nieraz do połowy zjedzone przez mole. Zdarzyło się
pewnego razu, że gdy odczytując swój utwór retorowi
Zopyrosowi [z Klazomen] doszedł do połowy, natrafił
na fragment wyrwany, o czym zupełnie nie wiedział;
tak był na te rzeczy obojętny. Był też tak niefrasobliwy,
że często zapominał o zjedzeniu śniadania. Mówią, że
gdy pewnego razu zobaczył Arkesilaosa przechodzącego
przez Plac Kerkopów, powiedział do niego: „Co tu
robisz? Wszakże jesteśmy ludźmi wolnymi"? l Przeciwko
filozofom, którzy uznawali wrażenia zmysłowe, jeżeli
były potwierdzone przez rozum, przytaczał zazwyczaj
ten wiersz:
Zeszli się razem obaj, Attagas i Numenios2.
Lubił też sobie stroić tego rodzaju żarty. Do kogoś,
kto wszystkiemu się dziwił, powiedział: „Czemu się
nie dziwisz, że choć jest nas trzech, mamy tylko czworo
oczu?" Bo sam Timon i jego uczeń Dioskurides mieli
tylko po jednym oku, a ów trzeci, do którego Timon
mówił, miał normalnie dwoje oczu. Zapytany raz przez
Arkesilaosa, dlaczego przeniósł się z Teb do Aten,
1
Kerkopowie (Κέρκωπεζ) był to mityczny lud, który miał mieszkać
na Wyspach Małpich (Pitekuzach), ponieważ został przez Zeusa za-
mieniony w małpy. Później Kerkopowie oznaczali małpoludów i w ogóle
drani, łotrów; Plac Kerkopów miał w Atenach złą sławę jako siedlisko
mętów.
2
Wedle komentarzy starożytnych — imiona notorycznych złodziei.
Attagasa z Tessalii i Numeniosa z Koryntu. Ale może tu być też aluzja
do Numeniosa, ucznia Pyrrona (IX 102). Poza tym Άτταγας znaczy
po grecku „jarząbek", a Νουµένιοζ — kulik. W każdym razie zdanie
znaczy coś w rodzaju „Wart Pac pałaca"
573

odpowiedział: „Ażeby się śmiać, widząc w was wszyst-


kich razem". Równocześnie jednak, choć ganił Arke-
silaosa w Szydach, wychwalał go bardzo w książce
zatytułowanej Stypa dla Arkesilaosa.
Jak powiada Menodotos [z Nikomedii], Timon
nie zostawił uczniów, szkoła jego skończyła się z jego
śmiercią, aż ją znowu otworzył Ptolemeusz z Cyreny.
Według Hippobotosa i Sotiona słuchali jego wykładów
Dioskurides z Cypru, Nikolochos z Rodos, Eufranor
z Seleucji i Praylus z Troady, który według doniesienia
historyka Filarchosa odznaczał się tak wielkim hartem
ducha, że niesprawiedliwie oskarżony o zdradę, zniósł
spokojnie wyrok skazujący i nie uważał za wskazane
wypowiedzieć bodaj jednego słowa do współobywa-
teli. Uczniem Eufranora był Eubulos z Aleksandrii,
uczniem tegoż Ptolemeusz, a tego z kolei Sarpedon
i Heraklides; uczniem Heraklidesa był Ainesidemos
z Knossos, który napisał osiem Wykładów pyrrońskich
i który z kolei był nauczycielem Zeuksypa zwanego
Polites (Obywatel), a uczniem tego ostatniego Zeu-
ksis zwany Krzywonogim, a tego z kolei Antioch
z Laodycei nad rzeką Lykos. Ten ostatni miał za ucznia
Menodota z Nikomedii, lekarza empiryka, i Teiodasa
z Laodycei. Menodota uczniem był Herodot z Tarsu,
syn Arieusa; wykładów Herodota słuchał Sekstus
Empiryk, który napisał dziesięć ksiąg O sceptycyzmie
i wiele innych wybornych dzieł1. Uczniem Sekstusa
był Saturninos zwany Kytenas2, również empiryk.
1
Z pism Sekstusa Empiryka zachowały się Szkice pyrrońskie w trzech
księgach i Przeciw dogmatykom i uczonym w ośmiu księgach.
2
Kytenas (ó Κυθηνας) — nazwa pochodzi prawdopodobnie od
gminy ateńskiej Kydatenaion. Saturninos, jak imię wskazuje, był Rzy-
mianinem, a przebywając w Atenach i może otrzymawszy obywatel-
stwo ateńskie, musiał być zapisany do jednej z gmin.
574

KSIĘGA DZIESIĄTA

Epikur
575

Epikur

342—271 p. n. e.

Epikur, syn Neoklesa i Chairestraty, był Ateńczykiem


z gminy Gargettos, a wywodził się z rodu Filaidów 1,
jak donosi Metrodor w księdze O szlachetnym urodzeniu.
Po obsadzeniu Samos przez ateńskich kolonistów
[352/51 p. n. e.] tam się wychowywał, jak podaje wielu
autorów, a także Heraklides [z Kallatydy] w Wyciągu
z Sotiona. Do Aten przybył w osiemnastym roku życia,
gdy w Akademii wykładał Ksenokrates, a Arystoteles
przebywał w Chalcydzie. Po śmierci Aleksandra Ma-
cedońskiego i po wypędzeniu przez Perdikkasa Ateń-
czyków z Samps [322 p. n. e.] przeniósł się do swego
ojca, do Kolofonu. Tutaj zabawił przez pewien czas
i pozyskał uczniów, a następnie powrócił znowu do
Aten, za archontatu Anaksikratesa [307/06 p. n. e.].
Przez kilka lat utrzymywał żywy kontakt z różnymi
przedstawicielami filozofii, a następnie odłączywszy
się, założył własną szkołę, która od niego otrzymała
nazwę. Mówił sam o sobie, że zaczął filozofować
w wieku lat czternastu. Epikurejczyk Apollodor opo-
wiada w pierwszej księdze pisma O życiu Epikura,

1
Był to ród arystokratyczny, wywodzący się od Filaiosa syna Ajasa
Telamonowego.
576

że zwrócił się do filozofii z pogardy do nauczycieli,


gdy ci nie mogli mu udzielić żadnego wyjaśnienia
o chaosie u Hezjoda. Natomiast Hermippos donosi,
że najpierw był szkolnym nauczycielem, a dopiero
później, po przypadkowym zaznajomieniu się z pismami
Demokryta, przerzucił się na filozofię. Dlatego też
Timon powiedział o nim:
Ostatni spośród filozofów przyrody, sprośny i bezczelny,
Rodem z Samos, przyszedł jako nauczyciel, największy nieuk
wśród ludzi.

Za jego zachętą zajmowali się wraz z nim filozofią


jego trzej bracia: Neokles, Chairedemos i Aristobu-
los, jak donosi epikurejczyk Filodemos w dziesiątej
księdze dzieła O filozofach. Do grona tego należał
również niewolnik nazwiskiem Mys, jak twierdzi
Myronianos w zbiorze Historycznych paraleli. Wfogo doń
nastawiony stoik Diotimos oczerniał go w złośliwy sposób,
rozpowszechniając pięćdziesiąt sprośnych listów po-
chodzących rzekomo od niego. Podobnie postąpił
ktoś, kto opublikował pod nazwiskiem Epikura zbiór
krótkich listów, których autorem był Chryzyp. Również
zwolennicy stoika Poseidoniosa, a także Nikolaos i So-
tion (ten ostatni w dwunastej księdze Dowodów Dio-
klejskich dzieła obejmującego 24 księgi) i Dionizjos
z Halikarnassu przeróżne rzucali obelgi na epiku-
rejskie święta miesięczne „dwudziestki" (είκάδες1).
Jego wrogowie opowiadają, że z matką obchodził
domy, śpiewając pieśni oczyszczalne, a wraz z ojcem
udzielał nauki pisania za nędzne wynagrodzenie.
Co więcej, że jednego ze swych braci miał nakłonić
do współżycia z heterą Leontion. Że wreszcie naukę
Demokryta o atomach i Arystypa o przyjemności
577

wykładał jako swoją własną. Timokrates, a także He-


rodot w księdze O młodości Epikura utrzymują, że nie
był on rodowitym obywatelem ateńskim. W stosunku
do Mitresa, namiestnika Lizymacha, uprawiać miał
bezwstydne pochlebstwo, nazywając go w listach
wybawicielem i władcą. Podobnie chwalił Idome-
neusa i Herodota oraz Timokratesa, którzy jego ciemne
myśli objaśniali, i schlebiał im. W listach do Leontion
pisał: „Uzdrowicielko, Władczyni, kochana, mała Le-
ontion! Jakaż radość ogarnęła mnie, gdy czytałem
twój liścik". A do Temisty, żony Leonteusa: „Gotów
jestem, gdybyście nie mogli przyjść do mnie, polecieć
jak na skrzydłach tam, gdzie mi wskażecie". Do Py-
loklesa, który był wtedy młody i piękny, pisał: „Będę
oczekiwać cierpliwie twego boskiego i upragnionego
zjawienia się". A znowu, jak mówi Teodor w czwartej
księdze pisma Przeciwko Epikurowi, w innym liście do
Temisty przypomina jej ich intymne stosunki. Pisy-
wał też jeszcze wiele listów do licznych heter, a zwłaszcza
do Leontion, w której pono obaj z Metrodorem się
kochali. W dziele O najwyższym dobru pisał: „Co do
mnie, to nie wiem zaiste, na czym by miało polegać
dobro, gdyby się odrzuciło przyjemności podniebienia,
rozkosze miłosne i to wszystko, co zachwyca uszy
i oczy". W Liście do Pytoklesa wzywał adresata: „Roz-
wijaj żagle i uciekaj, mój drogi, od wszelkiej uczoności
(παιδεία)". Epiktet nazywa go pornografem i beszta
niemiłosiernie.
A znowu Timokrates, brat Metrodora i uczeń
Epikura, opuściwszy szkołę opowiadał w dziele zatytu-
łowanym O uciechach, że Epikur wymiotował dwa razy
dziennie z przejedzenia i że jeśli chodzi o niego (Timo-
kratesa), to z wielkim trudem udawało mu się uchylać
578

od uczestnictwa w nocnych zebraniach filozoficznych


i w tajemniczych obrzędach epikurejskich. Mówi też,
że Epikur miał wielkie braki w dziedzinie teorii, a jeszcze
większe w sprawach życiowych; że jego stan fizyczny
był pożałowania godny i przez wiele lat żył przykuty
do wózka. Na wyżywienie wydawał dziennie jedną
minę, jak sam pisze w liście do Leontion i do filozofów
w Mitylenie. Zarówno z nim, jak i z Metrodorem po-
zostawały w bliskich stosunkach inne jeszcze hetery,
a mianowicie Mammarion, Hedeia, Erotion i Niki-
dion. W trzydziestu siedmiu księgach swego traktatu
O przyrodzie powtarzał się często i atakował wiele osób,
a szczególnie Nauzyfanesa. Mówi tam dosłownie:
„Precz z nim! Należy do tych, co to płodzą w wielkim
bólu, a usta mają pełne sofistycznych przechwałek,
tak jak inni nędzni niewolnicy". W jednym ze swych
listów Epikur tak się wyraził o Nauzyfanesie: „Tak
mu się w głowie przewróciło, że począł mnie obrażać
i mienić się moim nauczycielem". Nazywał go też tępym
i nieczułym, ignorantem, oszustem i lubieżnikiem.
Zwolenników Platona nazywał pochlebcami Dioni-
zjosa, samego Platona — Złotym1, a Arystotelesa
marnotrawcą, który po roztrwonieniu ojcowskiego
mienia zaciągnął się jako najemnik do wojska i handlował
lekami. Protagorasa obdarzył mianem tragarza2 i pi-
sarczyka Demokryta; mówił też o nim, że się trudnił
elementarnym nauczaniem po wsiach. Heraklita prze-
zwał Mącicielem, a imię Demokryta przekręcił na
Lerokritos (Gaduła); Antidora przerobił na Sanni-
1
Prawdopodobnie aluzja do Platońskiego podziału obywateli na
kasty, z których najwyższa, powołana do rządzenia, została przez
boga-demiurga stworzona z domieszką złota (Państwo 415 A).
2
Por. wyżej IX 53.
579

dora (Błazna). Cyników uważał za wrogów Hellady,


dialektyków za groźnych szkodników, a Pyrrona za
pozbawionego kultury nieuka.
Jednakże wszystkie te informacje są zupełnie fanta-
styczne. Niezliczone posągi spiżowe, które mu wzniosła
ojczyzna, świadczą bowiem niezbicie o jego wielkiej
względem wszystkich dobroci; a przyjaciół miał tylu,
iż mogliby niejedno miasto zapełnić. Wszystkich
uczniów urzekł czar jego nauki — z wyjątkiem
Metrodora ze Stratoniki, który przeszedł na stronę
Karneadesa, może dlatego, iż czuł się przytłoczony
nadmierną dobrocią mistrza. I podczas gdy inne szkoły
zaprzestały już prawie działalności, jedynie szkoła
epikurejska trwa ciągle jeszcze nieprzerwanie, a jej
członkowie kolejno po sobie obejmują scholarchat
niezliczoną ilość razy. Przypomnijmy jeszcze jego
wdzięczność dla rodziców, dobrodziejstwa wyświad-
czane braciom i łagodność w stosunku do sług, jak
świadczy o tym jego testament i fakt, że uczestniczyli
w dyskusjach filozoficznych; najbardziej znanym wśród
nich był wspomniany wyżej Mys. Trzeba wreszcie
podkreślić jego wielką miłość do wszystkich bez wy-
jątku ludzi. Pobożność jego i miłość ojczyzny nie da
się w ogóle wypowiedzieć słowami. Prowadząc nader
spokojny tryb życia, Epikur trzymał się z dala od spraw
politycznych. I chociaż Grecja znajdowała się wówczas
w bardzo trudnej sytuacji, tam właśnie spędził życie,
wyjeżdżając jedynie dwa lub trzy razy do Jonu w od-
wiedziny do przyjaciół. Ściągali oni do niego zewsząd
i żyli wraz z nim w ogrodzie, jak donosi Apollodor.
Ogród ten miał nabyć za 80 min. Diokles [z Magnezji]
opowiada w trzeciej księdze Przeglądu [filozofów], że epi-
kurejczycy prowadzili niezwykle prosty i skromny tryb
580

życia. Zadowalali się kubkiem wina, a najczęściej pili


wodę. Epikur nie uważał za słuszne włączania prywa-
tnych zasobów do majątku wspólnego, jak Pitagoras,
który mówił, że wśród przyjaciół wszystko powinno
być wspólne, uważając, że ludzie, którzy tak postępują,
nie dowierzają sobie wzajemnie, a skoro nie dowierzają,
to nie są przyjaciółmi. Sam mówi w swych listach,
że woda i zwykły chleb wystarczą mu w zupełności.
Dodaje też: „Przyślij mi mały garniec sera, bym mógł
się uraczyć, gdy mi na to przyjdzie ochota". Taki był
człowiek, który twierdził, że celem życia jest przyjemność.
Atenajos tak go wychwala w jednym ze swych epigra-
matów:
Ludzie, ubiegacie się o zdobycie rzeczy bez wartości;
nigdy nie syci zysków wzniecacie niezgodę i wojny.
Dobra natury mieszczą się w szczupłych granicach,
podczas gdy czcze myśli zajmują obszar bezkresny.
Usłyszał to mądry syn Neoklesa może od Muz,
a może z ust kapłanki delfickiego boga.

W dalszym ciągu dowiemy się więcej na ten temat


z jego twierdzeń i wypowiedzi.
Spośród starych filozofów, jak mówi Diokles, najwyżej
cenił Anaksagorasa, chociaż w pewnych sprawach
nie zgadzał się z nim, a także Archelaosa, nauczyciela
Sokratesa. Uczniom swoim zalecał, według informacji
Dioklesa, aby się wyuczyli jego pism na pamięć.
Apollodor w Kronice powiada, że Epikur słuchał
wykładów Nauzyfanesa i Praksifanesa. Sam Epikur
jednak temu zaprzecza w liście do Eurylocha, twierdząc,
że wszystkiego sam się nauczył. Twierdził też, a z nim
Hermarchos, że nigdy nie istniał filozof Leukippos,
chociaż niektórzy, a wśród nich epikurejczyk Apollo-
dor, utrzymują, że był to nauczyciel Demokryta.
581

Demetrios z Magnezji donosi, że Epikur słuchał wy-


kładów Ksenokratesa. Używał zawsze takiego sposobu
wysławiania się, który najlepiej był dostosowany do
roztrząsanego przedmiotu, tak że gramatyk Arysto-
fanes zarzucał mu nawet zbyt daleko posuniętą swo-
istość stylu. Jasność cenił do tego stopnia, że w dziele
O retoryce niczego więcej prócz jasności się nie domagał.
A w listach zamiast zwykłych formuł pozdrowieniowych
(Χαίρειν) używał takich zwrotów, jak: „Bądź szczę-
śliwy" (Ευπράττειν) lub „Żyj uczciwie" (Σπουδαίως ζην).
Ariston [z Aleksandrii] w Żywocie Epikura twierdzi,
że Epikur przepisał po prostu swój Kanon z dzieła Nauzy-
fanesa pt. Trójnóg; słuchał bowiem podobno wykładów
tego filozofa, tak samo jak wykładów platonika Pam-
filosa z Samos. To samo źródło podaje, że w dwu-
nastym roku życia Epikur zaczął filozofować, a w trzy-
dziestym drugim został kierownikiem szkoły.
Urodził się, według Kroniki Apollodora, w trzecim
roku sto dziewiątej Olimpiady [342 p. n. e. ] siódmego
Gameliona1 za archontatu Sosigenesa, w siedem lat
po śmierci Platona. Mając trzydzieści dwa lata założył
własną szkołę, najpierw w Mitylenie i w Lampsaku.
Po pięciu latach przeniósł się do Aten, gdzie zmarł
w drugim roku sto dwudziestej siódmej Olimpiady
[271/70 p. n. e.] za archontatu Pytaratosa, w wieku
lat siedemdziesięciu dwóch. Kierownictwo szkoły objął
po nim Hermarchos z Mityleny, syn Agemortosa.
zmarł wskutek kamieni nerkowych po czternastu dniach
choroby —jak twierdzi w swych listach Hermarchos.
Hermippos podaje, że wszedł do spiżowej wanny
z ciepłą wodą i kazał sobie podać do wypicia mocnego
1
Gamelion był ósmym miesiącem ateńskiego roku, a więc Epikur urodził się z
początkiem r. 341 p. n. e.
582

wina. Następnie, zaleciwszy przyjaciołom, by zacho-


wali w pamięci jego naukę, zakończył życie.
Na jego cześć ułożyliśmy taki oto epigramat:
„Żegnajcie i pamiętajcie o moich naukach". Oto zdanie,
które Epikur przed śmiercią skierował do przyjaciół.
Wszedł do ciepłej wanny, wypił łyk mocnego wina,
a potem zabrała go lodowata śmierć.

Takie było życie tego człowieka i taki był jego ko-


niec.
A oto jego testament:
Całe mienie przekazuję Amynomachowi, synowi
Filokratesa, z gminy Bate, i Timokratesowi z gminy
Potamos, synowi Demetriosa, zgodnie z zapisem
dokonanym przeze mnie, a przechowywanym w Met-
roon, pod warunkiem, że Ogród l wraz z przyle-
głościami będzie oddany do dyspozycji Hermarcha
z Mityleny, syna Agemortosa, i tych, którzy będą wraz
z nim uprawiać studia filozoficzne, i wreszcie tych
wszystkich, których Hermarchos wyznaczy jako na-
stępców w kierownictwie szkoły, aby mogli poświęcić
się badaniom filozoficznym. Zobowiązuję na zawsze
zwolenników mojej filozofii wespół z Amynomachem
i Timokratesem, aby w miarę możności zachowywali
w Ogrodzie ciągłość wykładów, a również i spadko-
bierców obydwu wymienionych, aby także i oni sto-
sownie do okoliczności troszczyli się o utrzymanie
Ogrodu w dobrym stanie; tak samo powinni postę-
pować ci, którym uczniowie moi przekażą z kolei
Ogród. Co się tyczy domu w gminie Melite, niechaj
Amynomachos i Timokrates oddadzą go do dyspozycji
1
Od tego Ogrodu (κήπος) szkoła epikurejska nazywała się też Ogro-
dem.
583

Hermarcha i tych, którzy wraz z nim będą się od-


dawać filozofii do końca jego życia.
Co się zaś tyczy dochodów pochodzących z zapi-
sanego Amynomachowi i Timokratesowi spadku, niech
będą użyte w miarę możności i w porozumieniu z Her-
marchem, po pierwsze: na ofiary pośmiertne dla ucz-
czenia pamięci mojego ojca, mej matki i mych braci;
po wtóre: na urządzanie zwykłych, corocznych ob-
chodów moich urodzin przypadających 10 Game-
liona, a także zebrań naszych członków dwudziestego
dnia każdego miesiąca, poświęconych mojej i Metro-
dora pamięci. Niech będą uroczyście obchodzone rocz-
nice urodzin mych braci w miesiącu Poseideonie
oraz rocznica urodzin Poliainosa w miesiącu Meta-
geitnion 1, tak jak to sam dotąd czyniłem.
Niech Amynomachos i Timokrates otoczą opieką
Epikura, syna Metrodora, a także syna Poliainosa,
pod warunkiem, że zamieszkają razem z Hermarchem
i będą się oddawać filozofii. Niech również zatroszczą
się o córkę Metrodora, a gdy osiągnie pełnoletność,
niech ją wydadzą za mąż za człowieka wybranego
przez Hermarcha z grona tych, którzy wraz z nim upra-
wiają filozofię, pod warunkiem, że będzie skromna
i posłuszna Hermarchowi. Amynomachos i Timo-
krates przydzielą im corocznie z moich zasobów tyle,
ile wespół z Hermarchem uznają za konieczne dla ich
utrzymania.
Hermarchos powinien zostać dopuszczony do za-
rządu majątkiem na równi z nimi, aby każda decyzja
była podejmowana w pełnej zgodzie ż człowiekiem,
z którym się zestarzałem wśród studiów nad filozofią
1
Gamelion odpowiadał mniej więcej naszemu styczniowi, Poseideon —
grudniowi, Metageitnion — sierpniowi.
584

i któremu powierzyłem kierownictwo mojej szkoły


filozoficznej. Gdy tylko córka Metrodora osiągnie
swój wiek, niech Amynomachos i Timokrates w po-
rozumieniu z Hermarchem przydzielą jej posag w wy-
sokości, na jaką pozwolą warunki. Trzeba również
otoczyć opieką Nikanora, tak jak ja to dotąd czyniłem,
aby nikt spośród tych, którzy się poświęcili filozofii
razem z nami, oddali mi wiele usług w moim prywatnym
życiu i okazywali dużo uprzejmości, a wreszcie posta-
nowili spędzić życie na filozofowaniu wraz ze mną
aż do starości, aby żaden z tych ludzi — powtarzam —
nie odczuwał żadnych braków w granicach naszych
możliwości.
Całą moją bibliotekę przekazuję Hermarchowi.
Gdyby Hermarcha dotknął jakiś przypadek z tych,
które trafiają się ludziom, zanim dzieci Metrodora
osiągną wiek dojrzały, wówczas Amynomachos i Timo-
krates, czerpiąc z moich zasobów, zatroszczą się wedle
możności o to, aby im stworzyć warunki niezbędne
do życia, z tym zastrzeżeniem wszakże, że się będą
dobrze prowadzić. We wszelkich pozostałych sprawach
powinniście dołożyć starań, aby je załatwiono w miarę
możności zgodnie z moją wolą. Obdarzam wolnością
niewolników Mysa, Nikiasa i Lykona, a także niewol-
nicę Faidrion.
Tuż przed śmiercią Epikur napisał do Idomeneusa
taki oto list:

W tym błogim dniu, który jest zarazem ostatnim


dniem mojego życia, piszę do was te słowa. Choroba
przewodu moczowego i dyzenteria sprawiały mi tak
wielkie cierpienie, że już nic nie mogło go spotęgować.
Jednakże starałem się równoważyć je radością, jakiej
585

doznawałem, przypominając sobie nasze dawne dy-


skusje i rozmowy. A ty, który okazywałeś mi przez
całe życie serdeczną życzliwość i zainteresowanie
filozofią, zechciej otoczyć opieką dzieci Metrodora.
Taka to była jego ostatnia wola.
Epikur miał wielu sławnych uczniów, takich na przy-
kład, jak Metrodoros z Lampsaku, syn Atenajosa
(lub Timokratesa) i Sandy, który od pierwszego
zetknięcia się z Epikurem nie rozstawał się z nim nigdy.
Tylko raz jeden oddalił się na sześć miesięcy, które
spędził w swej ojczyźnie, po czym natychmiast powró-
cił. Był to dzielny człowiek pod każdym względem,
jak poświadcza sam Epikur we wstępach do swych
pism, a także w trzeciej księdze Timokratesa. Taki już
miał charakter; siostrę swą, Batis, oddał za żonę Ido-
meneusowi, a heterę ateńską Leontion przyjął do siebie
jako nałożnicę. Nie bał się żadnych przeciwności losu
ani śmierci, jak podaje Epikur w pierwszej księdze
Metrodora. Powiadają, iż umarł siedem lat przed Epi-
kurem w pięćdziesiątym trzecim roku życia, a Epikur
zalecił sam w przytoczonym wyżej testamencie, który
był z pewnością sporządzony po śmierci Metrodora,
aby dzieci jego zostały otoczone opieką. Do uczniów
Epikura należał również wspomniany już Timokrates,
lekkomyślny brat Metrodora.
Metrodor napisał następujące dzieła:
Przeciwko lekarzom (3 ks.)
O wrażeniach zmysłowych
Do Timokratesa
O wielkoduszności
O chorobie Epikura
Przeciwko dialektykom
586

Przeciwko sofistom (g ks.)


O drodze do mądrości
O zmianie
O bogactwie
Przeciwko Demokiytowi
O szlachetnym urodzeniu.
Uczniem Epikura był również Poliainos z Lam-
psaku, syn Atenodora, dzielny i serdeczny człowiek,
jak twierdzą uczniowie Filodema. Dalej: Hermarchos,
następca Epikura w kierownictwie szkoły, syn Age-
mortosa z Mityleny, z ubogiego domu, który początkowo
zajmował się retoryką. Od niego pochodzą takie znako-
mite dzieła, jak
Rozprawy o Empedoklesie w formie listów (22 ks.)
O naukach
Przeciwko Platonowi
Przeciwko Arystotelesowi.
Ten dzielny człowiek zmarł wskutek paraliżu.
Do grona uczniów Epikura należeli także: Leon-
teus z Lampsaku i jego żona Temista, do której Epikur
pisywał listy. Następnie Kolotes i Idomeneus, obaj
również z Lampsaku, chluba szkoły; dalej: Polistratos,
następca Hermarcha, i jego kolejny następca Dio-
nizjos, a wreszcie Bazilides. Wielką sławą cieszyli się
również: Apollodor zwany Królem Ogrodu (Κη-
ποτύραννοζ), autor ponad czterystu dzieł, oraz dwaj
Ptolemeusze z Aleksandrii, jeden czarnowłosy, drugi
jasnowłosy, następnie Zenon z Sydonu, uczeń Apol-
lodora, autor bardzo wszechstronny, Demetrios z przy-
domkiem Lakończyk, Diogenes z Tarsu, autor Wy-
branych wykładów szkolnych, wreszcie Orion i inni, których
prawdziwi epikurejczycy nazywali sofistami.
Było jeszcze trzech innych Epikurów: pierwszy był
587

synem Leonteusa i Temisty 1 drugi pochodził z Magne-


zji, a trzeci był nauczycielem szermierki.
Epikur był nadzwyczaj płodnym pisarzem; prze-
ścignął innych autorów ilością dzieł, która się wyra-
żała liczbą trzystu zwojów. W pismach jego nie ma
cytatów z innych autorów; wszystkie zdania pochodzą
od niego. Współzawodniczył z nim co do płodności
Chryzyp, jak twierdzi Karneades, mówiąc, że paso-
żytował na pismach Epikura. „Bo niech tylko coś na-
pisał Epikur, Chryzyp natychmiast odpowiadał pis-
mem o takiej samej objętości. Wskutek tego powtarzał
się często, pisząc to, co mu tylko przyszło na myśl,
i w tym pośpiechu nie robił nawet żadnych poprawek.
A cytatów gromadził tyle, że potrafił nimi wypełnić
swe księgi2, co zdarza się zresztą i u Zenona, i u Arysto-
telesa".
Dzieła Epikura są zarówno liczne, jak i ciekawe,
a wśród nich do najlepszych należą następujące:
O przyrodzie (37 ks.)
O atomach i próżni
O miłości
Wyciąg z ksiąg przeciwko fizykom
Przeciwko megarykom
Problemy
Główne myśli
O wyborze i unikaniu
O najwyższym dobru
O kryterium, czyli Kanon
Chairedemos

1
Autor nie wymienia tu Epikura, syna Metrodora z Lampsaku,
o którym mowa jest w testamencie Epikura filozofa (por. wyżej X 19).
2
Por. wyżej VII 181 nn.
588

O bogach
Ο pobożności
Hegezianaks
O sposobie życia (4 ks.)
O działaniu sprawiedliwym
Neokles do Temisty
Sympozjon
Eurylochos do Metrodora
O widzeniu
O kącie w atomie
O dotyku
O przeznaczeniu
Teorie afektów — do Timokratesa
Prognostyk
Zachęta do filozofii
O podobiznach
O wyobraźni
Aristobulos
O muzyce
O sprawiedliwości i innych cnotach
O podarunkach i wdzięczności
Polimedes
Timokrates (3 ks.)
Metrodor (5 ks.)
Antidoros (2 ks.)
Myśli o chorobach — do Mittasa1
Kallistolas
O królestwie
Anaksymenes
Listy.

1
Pełny tytuł znany z papirusu herkulaneńskiego 1012 kol. 38
Brzmi on: O chorobach i o śmierci.
589

Spróbuję teraz wyłożyć naukę, którą rozwinął


w swych pismach, i dodam do tego trzy listy, w których
jest streszczona cała jego filozofia. Dołączę też jego
Główne myśli i te jego wypowiedzi, które zasługują na
przytoczenie w wyborze, tak żebyś, Czytelniku, ze
wszystkich stron poznał tego człowieka i wiedział,
co o nim sądzić.
W pierwszym liście, skierowanym do Herodota,
Epikur omawia zagadnienia fizyki; w drugim, do Py-
toklesa, traktuje o zjawiskach niebieskich; w trzecim,
do Menoikeusa, zajmuje się etyką życia. Należy więc
zacząć od pierwszego po dorzuceniu kilku wstępnych
uwag na temat podziału jego filozofii.
Dzieli się ona mianowicie na trzy części: kanonikę,
fizykę i etykę. Kanonika zawiera wstęp do całej dok-
tryny, wyłożony w jednej księdze zatytułowanej Kanon.
Fizyka obejmuje całą teorię przyrody i jest wyłożona
w trzydziestu siedmiu księgach noszących tytuł O przy-
rodzie, w sposób zaś bardziej elementarny — w listach.
Etyka obejmuje zagadnienia dotyczące wyboru i uni-
kania, a jest wyłożona w dziele O sposobie życia, w listach
oraz w dziele O najwyższym dobru. Zazwyczaj jednak
epikurejczycy łączą razem kanonikę z fizyką. Kanonika
nazywają naukę o kryterium i początku, a także naukę
elementarną (στοιχειω τικόν). Fizykę uważają za
naukę o powstawaniu i ginięciu, a także o przyrodzie.
Etyka jest według nich wiedzą o tym, co wybierać,
a czego unikać, w jaki sposób należy żyć i jaki jest
cel życia.
Dialektykę odrzucali jako zbyteczną. Fizykom wy-
starczy kierowanie się według naturalnego języka rzeczy.
W Kanonie Epikur twierdzi, że kryteriami prawdy są:
wrażenia zmysłowe (αίσθήσειζ), pojęcia (προλήψεις)
590

i czucia, czyli doznania (πάθη); epikurejczycy dodawali


jeszcze percepcje umysłu (φανταστικαΐ έπιβολαί της
διανοίας). Mówi o tym również w Wyciągu przezna-
czonym dla Herodota i w Głównych myślach. Wszelkie
wrażenie zmysłowe — mówi — jest niezależne od ro-
zumu i całkowicie niezdolne do jakiejkolwiek pamięci.
Ani bowiem samo nie może się zmienić, ani też, gdy
się już zmieni pod wpływem działania innej rzeczy,
nie jest w stanie niczego dodać ani ująć. Nic nie jest
w możności obalić wrażeń zmysłowych. Ani bowiem
jednorodne wrażenie nie potrafi odrzucić innego
wrażenia tego samego rodzaju, ponieważ posiadają
jednakową siłę (δια την ίσοσθένεια:ν), ani też różno-
rodne wrażenie zmysłowe nie może obalić innego wra-
żenia różnorodnego, ponieważ nie dotyczy tych sa-
mych przedmiotów; rozum też niczego tutaj nie po-
trafi zmienić, albowiem jest całkowicie zależny od wrażeń
zmysłowych; w ogóle żadne wrażenie zmysłowe nie
może obalić innego wrażenia, ponieważ na wszystkie
zwracamy jednakową uwagę. Fakt istnienia poszcze-
gólnych percepcji jest gwarancją prawdziwości wra-
żeń zmysłowych. Widzenie i słyszenie jest tak samo
realne, jak doznawanie bólu. Z tego wniosek, że o rze-
czach niejawnych trzeba wnioskować na podstawie
zjawisk. Wszelkie myśli wywodzą się z wrażeń zmysło-
wych: przez przypadek, przez analogię, przez podo-
bieństwo i przez połączenie — przy niewielkiej pomocy
rozumowania. Zarówno przywidzenia ludzi obłąkanych,
jak i marzenia senne są rzeczywiste, posiadają bowiem
siłę działania; a to, co nie istnieje, takiej siły nie po-
siada.
Przez pojęcie (πρόληψις) epikurejczycy rozumieli
pewnego rodzaju myślowe uchwycenie rzeczywistości
591

(κατάληψις); albo prawdziwe mniemanie, albo myśl,


albo też znajdujące się w nas Ogólne wyobrażenie,
tzn. pamięć tego, co często pojawiało się z zewnątrz.
Przykładem może być zdanie: „Ten oto przedmiot
jest człowiekiem", bo gdy tylko wypowie się wyraz
„człowiek", natychmiast wedle pojęcia zjawia się
za sprawą zmysłów także jego kształt. A zatem staje
się jasne to, co pierwotnie zcstało przyporządkowane
każdej nazwie. I nigdy nie moglibyśmy znaleźć rzeczy
szukanej, gdybyśmy już jej wcześniej nie znali. Tak
na przykład, gdy pytamy, czy przedmiot stojący tam
w głębi jest koniem czy wołem, musimy już wcześniej
znać pojęciowo kształt konia i wołu. Nie moglibyśmy
w ogóle nazwać żadnego przedmiotu, gdybyśmy nie
poznali wcześniej pojęciowo jego obrazu. Obrazom
pojęciowym przysługuje zatem oczywistość. Także
przedmiot naszego mniemania jest zależny od wcześniej-
szego bezpośrednio oczywistego wyobrażenia, do
którego się odwołujemy, gdy chcemy je [mniemanie]
wypowiedzieć. Na przykład: Skąd wiemy, że to jest
człowiek? Mniemanie epikurejczycy nazywają też przy-
puszczeniem (ύπόληψις) i twierdzą, że może być
prawdziwe lab fałszywe; jeżeli jest poświadczone
albo nic przeciw niemu nie świadczy, jest prawdziwe;
gdy natomiast nie jest poświadczone albo coś przeciw
niemu świadczy, jest fałszywe. Z tego też względu
został przez nich wprowadzony moment oczekiwania.
Na przykład: żeby wiedzieć, jaki naprawdę kształt
ma wieża, czy jest okrągła, czy graniasta, należy za-
czekać, aż zbliżymy się do niej i przekonamy się,
jak wygląda z bliska.
Twierdzili, że istnieją dwa stany czuciowe: przy-
jemność i ból, których doznają wszystkie istoty żywe,
592

i że przyjemność jest zgodna z ich naturą (οίκεΐον)


a ból jest czymś obcym (άλλότριον). Na podstawie
tych stanów decydujemy się, co wybrać, a co odrzucić.
Jeden rodzaj badań odnosi się do rzeczy, inny tylko
do słów.
Tyle na razie w ujęciu elementarnym o podziale
filozofii i o kryterium. Wróćmy jednak do listu.

Epikur przesyła Herodotowi pozdrowienie.


Dla czytelników, mój drogi Herodocie, którzy nie
są w stanie dokładnie przestudiować szczegółów na-
uki o przyrodzie, przedstawionej w moich pismach,
ani też prześledzić od początku do końca większych
dzieł moich poświęconych tej sprawie, sporządziłem
skrót całej mej filozofii, aby im umożliwić zapamiętanie
najważniejszych poglądów oraz aby w każdej sytuacji,
zależnie od stopnia opanowania filozofii przyrody,
mieli się gdzie zwrócić o pomoc w zasadniczych spra-
wach. Nawet ci, którzy są w dostatecznym stopniu
zorientowani we wszystkich szczegółach systemu, po-
winni sobie uświadomić podstawowy charakter całej
doktryny. Albowiem często potrzebny nam jest obraz
całości, szczegóły natomiast — rzadziej. Należy przeto
ciągle posuwać się naprzód ku owej całości i utrwalać
ją sobie w pamięci w takim stopniu, aby umożliwić
na tej podstawie zdobycie odpowiedniego stanowiska,
dzięki któremu można by nie tylko rozpatrywać
rzeczy w ogólności, ale także wnikać głęboko w szcze-
góły, gdy tylko raz ogólne zarysy zostały właściwie
pojęte i wdrożone w pamięć. Bo nawet dla dobrego
badacza naczelnym postulatem ścisłego poznania jest
możność posługiwania się dokładnie określonymi po-
593

jęciami i sprowadzania wszystkiego do prostych ele-


mentów i formuł. W przeciwnym razie, gdyby nie
można było przy pomocy krótkich formuł ująć poję-
ciowo badanych szczegółów, nie byłoby możliwe
opanowanie tej nagromadzonej przez ciągłe studia
masy faktów naukowych. Ze względu na to, że dla
wszystkich, którzy się oddają studiom przyrodniczym,
metoda powyższa jest pożyteczna i że ja wszystkich
zachęcam do wytrwałych studiów nad przyrodą,
dzięki czemu sam osiągnąłem pogodę ducha, ułożyłem
dla ciebie ten skrót i elementarny wykład wszystkich
moich nauk.
Przede wszystkim trzeba, Herodocie, dobrze rozumieć
znaczenie słów, aby, gdy sprowadzi się do nich nasze
myśli, sądy i wątpliwości, można było rozstrzygnąć,
aby wszelkie sprawy nierozstrzygnięte nie ciągnęły
się w nieskończoność albo abyśmy nie byli zmuszeni
posługiwać się pustymi wyrazami. Jest bowiem rzeczą
konieczną, aby pierwotne znaczenie każdego wyrazu
było oczywiste i nie wymagało już żadnego wyjaśnienia
(απόδειξη), jeżeli w ogóle chcemy posiadać coś,
do czego moglibyśmy odnieść nasze poszukiwania,
wątpliwości i sądy. Trzeba też pilnie baczyć na wra-
żenia zmysłowe i po prostu na aktualne percepcje
czy to umysłu, czy też któregoś ze zmysłów, a także
na aktualnie doznawane czucia, aby przy ich pomocy
móc wnioskować [indukcyjnie — σηµειώσεσθαι] ο tym,
co jest w zawieszeniu (τδ πρόσµεναν) i co jest niejawne.
Jeżeliśmy to już dobrze pojęli, zajmijmy się sprawą
rzeczy niejawnych; najpierw zaś tym, że z niebytu
nic powstać nie może, w przeciwnym razie wszystko
mogłoby powstawać ze wszystkiego bez żadnych
zarodków. A gdyby znów to, co znikło, było uni-
594

cestwiane, wówczas od dawna już wszystkie rzeczy


przestałyby istnieć, gdyż nie byłoby tego, w co by
się mogły przekształcić. Świat był zawsze taki, jaki
jest teraz, i taki na zawsze pozostanie. W cóż zaiste
mógłby się przekształcić? Nie istnieje wszakże poza
całością żaden czynnik, który mógłby przeniknąć do
środka świata i wywołać w nim zmianę.
Całość jest utworzona z ciał i próżni. (Mówi również
o tym w Wielkim wyciągu, na początku, a także w pier-
wszej księdze dzieła O przyrodzie)l. Istnienie ciał potwier-
dzają na każdym kroku wrażenia zmysłowe; na nich
musi się też opierać wnioskowanie o rzeczach niejawnych.
Gdyby nie było tego, co nazywamy próżnią, przestrze-
nią czy naturą niecielesną, ciała nie miałyby się gdzie
ulokować i gdzie poruszać, co — jak przecież widać —
czynią. Poza ciałami i przestrzenią nic się nie da po-
myśleć ani pojęciowo, ani analogicznie do pojęciowego
ujęcia; pojmujemy je bowiem jako pełne natury
(δλαι φύσεις), a nie jako własności czy przypadkowe
cechy.
Wśród ciał jedne są złożone, inne znów są ich ele-
mentarnymi składnikami. (Twierdzenie to znajduje
się również w pierwszej, czternastej i piętnastej księdze
dzieła O przyrodzie i w Wielkim wyciągu)2. Owe ele-
mentarne składniki są niepodzielne i niezmienne,
skoro całość wszechrzeczy jest zdolna do trwania po
rozpadnięciu się ciał złożonych, a bynajmniej nie ginie
i nie przechodzi w niebyt; a jest tak dlatego, że owe
elementarne składniki mają zwartą budowę i wskutek
tego czynniki rozkładu nie mają do nich dostępu.
1
Tu i dalej zdania w nawiasach okrągłych oznaczają dodatki pochodzące od
scholiasty.
2
Scholion.
595

A zatem pierwotne cząstki elementarne muszą być


niepodzielnymi ciałami fizycznymi.
Dalej: wszechcałość (το παν) jest nieskończona, bo
to co jest skończone, ma swój kraniec; a kraniec może
być pomyślany tylko ze względu na coś innego. (Jed-
nakże obok wszechcałości nie istnieje nic takiego,
z czym by mogła być porównana)1. A zatem skoro
wszechcałość nie ma krańca, to nie ma również granicy,
a skoro nie ma granicy, jest nieskończona i nieograni-
czona.
Co więcej, wszechcałość jest nieskończona zarówno ze
względu na ilość ciał, jak i wielkość przestrzeni. Gdyby
bowiem przestrzeń była nieskończona, a ciała w ilości
skończonej, wówczas nie mogłyby się nigdzie zatrzy-
mać, lecz rozprcszone mknęłyby w nieskończoność,
ponieważ nie miałyby żadnego punktu oparcia i nie
byłyby zatrzymywane przez żadne zderzenie, z drugiej
zaś strony, gdyby przestrzeń była ograniczona, nie
mogłyby się w niej pomieścić ciała w nieskończonej
ilości.
Ponadto nieprzenikliwe ciałka atomowe, z których
są zbudowane ciała złożone i na które się następnie
rozpadają, mają nieokreśloną ilość kształtów. Jest zgoła
niemożliwe, aby nieskończona różnorodność zjawisk
mogła powstać z dającej się ująć rozumem ilości kształ-
tów. Każdy kształt jest reprezentowany przez nieskoń-
czoną ilość atomów, natomiast różnorodność kształtów
nie jest nieskończona, lecz tylko nieokreślona (bo jak
mówi niżej [§ 56], również i podział nie idzie w nieskoń-
czoność, dodając, iż wobec tego, że i jakości się zmie-
mają, należałoby przyjąć, że również atomy mogą
Przybierać wielkość nieskończoną).
1
Uzupełnienie pochodzące od Usenera.
596

Atomy poruszają się nieustannie przez całą wieczność


(niżej [§ 61] mówi, że poruszają się również z jednakową
szybkością, ponieważ przestrzeń ustępuje w taki sam
sposób atomom najlżejszym, jak i najcięższym)1 i je-
dne spośród nich znajdują się stale w znacznej od siebie
odległości, podczas gdy inne przyjmują ruch drgający,
gdy wskutek uwikłania znalazły się w skośnym poło-
żeniu albo gdy powstrzymane zostały przez atomy
zdolne do uwikłania.
To, że każdy atom jest od reszty atomów oddzielony
przestrzenią, sprawia natura przestrzeni, która ich
odbiciu nie może stawiać oporu; a ponadto twardość
wewnętrzna atomów powoduje przy zderzeniu odbicie,
o ile uwikłanie pozwoli wrócić na dawne miejsce.
Proces ten nie ma początku, ponieważ atomy i próżnia
są odwieczne. (Twierdzi też niżej [§ 54], że atomy nie
posiadają żadnych cech jakościowych, lecz tylko kształt,
wielkość i ciężar, a w Dwunastu zasadach powiada,
że barwa zmienia się w zależności od położenia atomów.
Nie mogą też atomy posiadać wszystkich możliwych
wielkości; w żadnym wypadku pojedynczy atom nie
może być widziany gołym okiem)l.
To, co się dotąd powiedziało, a co jest godne za-
chowania w pamięci, daje wystarczającą podstawę
dla myślowego rozważania natury rzeczy.
Otóż istnieje nieskończenie wiele światów, częściowo
podobnych do naszego, częściowo niepodobnych. Nie-
skończenie wiele atomów, jak to wyżej zostało wykazane,
pędzi w bezkresną przestrzeń kosmiczną. Jednakże
nie wszystkie atomy spcśród tych, które tworzą świat
albo mogą go utworzyć, bywają zużyte na budowę
jednego świata czy pewnej skończonej ilości światów,
1
Scholion.
597

takich samych lub różnych. Nic więc nie stoi na przeszkodzie,


by przyjąć istnienie nieskończenie wielu światów.
Istnieją także odbitki (τύποι) ο takim samym
kształcie, jak ciała realne, a różnią się od nich tym, że
przewyższają je subtelnością budowy. Bynajmniej nie
jest rzeczą niemożliwą, by pewne tego rodzaju skupienia
odbitek powstawały w rozciągającej się przestrzeni oraz
by nie istniały odpowiednie warunki dla wytworzenia
form o powierzchniach wklęsłych i nadzwyczaj cien-
kich i wreszcie takie wypływy, które by nie zachowywały
tego samego położenia i ruchu, jaki miały w ciałach
realnych, od których się oderwały. Nazwaliśmy te
odbitki podobiznami (είδωλα). Jeżeli ich ruch poprzez
pustą przestrzeń nie napotyka żadnej przeszkody
od pędzących z przeciwnej strony atomów, wówczas
wszelką odległość wyobrażalną przebywają w nie da-
jącej się pomyśleć krótkiej chwili. Albowiem napotkany
opór przyjmuje postać powolności, a brak oporu szyb-
kości.
Mimo że to samo ciałko elementarne będące w ruchu
me może przybyć równocześnie do kilku miejsc w czasie
tylko myślowo uchwytnym — tego bowiem w żadnym
razie pojąć nie można — to jednak w zmysłowo do-
strzegalnym czasie przybywa równocześnie z dowol-
nego dla nas uchwytnego punktu nieskończonego
wszechświata, jaki by tylko obrało dla swego ruchu.
Powstanie bowiem coś podobnego do zderzenia ato-
mów, chociażbyśmy przyznawali aż do tego momentu,
ze szybkość ruchu nie była hamowana. Również
i tę elementarną zasadę warto zapamiętać.
To, że podobizny mają nieporównywalną z niczym
subtelność, nie jest sprzeczne z żadnym zjawiskiem.
598

Stąd także ich szybkość jest niezwykła, ponieważ


zawsze znajdują odpowiednią dla siebie wolną prze-
strzeń, tak że nic im nie przeszkadza, albo najwyżej
w nieznacznym stopniu, podczas gdy wielka, a nawet
nieskończona ilość atomów napotyka przeszkody.
Dodam jeszcze, że powstawanie podobizn dokonuje
się z szybkością myśli i że ich emanowanie z powierz-
chni ciał odbywa się bezustannie; nie obserwuje się
przy tym zmniejszania się ciał, a to dzięki ciągłemu
wyrównywaniu ubytku przez nowe cząsteczki. Odrywa-
jące się podobizny zachowują przez długi czas położenie
i porządek atomów znajdujących się w przedmiocie
realnym, chociażby uległy całkowitemu wymieszaniu.
Niekiedy tworzą się nagle w powietrzu układy podo-
bizn, gdyż nie muszą one posiadać grubej masy cie-
lesnej; istnieją też pewne inne sposoby powstawania
zjawisk tego rodzaju. Poglądy te nie popadają w żadną
kolizję ze świadectwem zmysłów, jeśli tylko skieruje
się wzrok w pewien określony sposób na jasny obraz
zmysłowy, do którego powinniśmy również sprowa-
dzać stosunki, jakie nas wiążą z przedmiotami świata
zewnętrznego.
Trzeba również i to uznać, że z przedmiotów ze-
wnętrznych dociera do nas coś, dzięki czemu możemy
widzieć kształty i myśleć o nich. W przeciwnym razie
przedmioty zewnętrzne nie mogłyby nigdy odbić w nas
tak wyraźnie swej własnej natury, barwy i postaci
poprzez ośrodek powietrza, jaki nas od nich dzieli,
ani też nie mogłyby tego sprawić żadne promienie
świetlne, ani jakakolwiek emanacja wychodząca od
nas w kierunku do owych przedmiotów; a dzieje się tak
dlatego, że z przedmiotów odrywają się i docierają
do nas pewne ich odbitki, zachowując tę samą barwę
599

i ten sam kształt, co i przedmioty, a zależnie od swych


rozmiarów przedostają się do naszych oczu lub naszego
umysłu. Poruszają się bardzo szybko, wywołując
przez to wrażenie jednolitego i trwałego przedmiotu,
a dzięki odpowiednim zderzeniom, pochodzącym z drga-
nia atomów w głębi ciał stałych, utrzymują zgodność
z podłożem. Niezależnie od tego, jakie wyobrażenia
zdobędziemy, wyobrażenie kształtu czy przypadkowych
własności, i na jakiej drodze, bezpośrednio przez umysł
czy przez zmysły, będzie to zawsze kształt realnego
ciała, powstający albo dzięki kolejnemu napływowi
podobizn, albo dzięki przypomnieniu obrazu. Natomiast
fałsz i błąd wiążą się zawsze z tym, co jest dodane przez
mniemanie, a co oczekiwało wpierw na swe potwier-
dzenie albo przynajmniej na niezaprzeczenie i co w dal-
szym ciągu nie zostało potwierdzone albo nawet jest
zaprzeczone (wskutek pewnego rodzaju ruchu wewnę-
trznego, który pozostaje w bliskim związku ze zdolnością
percepcyjną, ή φχνταστκή επιβολή, i posiada przy
tym tę właściwość, iż może rodzić fałsz)1.
Nigdy przecież nie mogłoby istnieć podobieństwo
wyobrażeń, które powstają na przykład przy oglądaniu
jakiegoś obrazu albo w snach, albo w percepcjach
umysłu czy innych kryteriach poznawczych, z rzeczami
nazywanymi realnymi i prawdziwymi, gdyby rzeczy-
wiście nie było takich przedmiotów, do których mogli-
byśmy owe wyobrażenia przyrównać. Błąd także nie
powstałby nigdy, gdybyśmy nie doświadczali w sobie
jakiejś innej czynności myślowej, związanej wprawdzie
ze zdolnością wyobrażeniową, ale od niej niezależnej;
z niej to właśnie, jeżeli nie zostanie potwierdzona albo

1
Uzupełnienie Usenera.
600

zaprzeczona, powstaje fałsz, gdy natomiast zostanie


potwierdzona albo nie zostanie zaprzeczona, rodzi
się prawda. Na tę zasadę trzeba położyć szczególny
nacisk, aby opierające się na oczywistości kryteria
nie zostały obalone i aby błąd, umocniwszy się na po-
dobieństwo prawdy, nie pogmatwał wszystkiego.
Również słyszenie powstaje dzięki strumieniowi
napływającemu z ciała dźwięcznego, brzmiącego, brzę-
czącego czy w inny jakiś sposób wywołującego czucia
słuchowe. Strumień ten rozpada się na grupy równo-
kształtnych ciałek, które zachowują pewien wzajemny
stosunek i charakterystyczną jedność, przenoszącą
się również na przedmiot wysyłający, oraz najczęściej
wytwarza odpowiadające mu postrzeżenie, a jeżeli
nie, to przynajmniej wyjawia istnienie przedmiotu
zewnętrznego; gdyby nie owo wzajemne połączenie,
nigdy nie mogłoby powstać tego rodzaju spostrzeżenie.
Nie należy przeto sądzić, że samo powietrze jest modu-
lowane przez wysyłany ton albo przez podobne
dźwięki — nie może bowiem ulegać takiemu oddzia-
ływaniu — lecz że wstrząs, jaki powstaje w nas bezpo-
średnio po wydaniu tonu, wywołuje pchnięcie pewnych
cząstek, które tworzą podobny do tchnienia strumień,
dzięki któremu powstaje w nas czucie słuchowe.
Go do powonienia, to również trzeba uznać, że,
podobnie jak słuch, nigdy by nie mogło wywołać
żadnego wrażenia, gdyby pewne cząsteczki, które po-
siadają zdolność pobudzania narządu zmysłowego,
nie były wysyłane przez ciało, jedne w sposób bezładny
i nieprzyjemny, inne łagodnie i przyjemnie.
Należy również uznać, że atomy nie posiadają
żadnej jakości rzeczy zmysłowych prócz kształtu,
ciężaru, wielkości i tego, co z konieczności wiąże się
601

z kształtem. Albowiem wszelka jakość zmienia się,


podczas gdy atomy nie podlegają żadnym zmianom,
a przy rozpadzie rzeczy złożonych musi pozostawać
coś trwałego i niezmiennego, dzięki czemu zmiany
nie doprowadzają do unicestwienia ani też nie powstają
z niczego, lecz w wielu ciałach dochodzą do skutku
dzięki przegrupowaniu atomów, a w niektórych przez
ich dodanie i odjęcie. Wynika więc z tego nieuchronnie,
że elementy, które się przegrupowują, są niezniszczalne
i z natury swej niezmienne, a ponadto każdy posiada
właściwe sobie masę i kształt, absolutnie niezmienne.
W rzeczach przekształcających się na naszych oczach
forma jest bowiem uważana za element od nich nieod-
łączny, natomiast jakości nie trwaj ą niezmiennie w przed-
miocie zmieniającym się, podczas gdy forma pozostaje,
lecz rozpraszają się zupełnie i giną. To, co pozostaje,
wystarcza do wytworzenia różnic w ciałach złożonych;
musi bowiem coś pozostać i nie rozpłynąć się w niebyt.
Nie można jednak mniemać, że atomy mogą po-
siadać każdą dowolną wielkość, jeśli tylko nie chce
aię popaść w sprzeczność ze zjawiskami; trzeba konie-
cznie uznać rozmaitość stopni ich wielkości. Przyjąwszy
ten pogląd lepiej można wyjaśnić powstawanie afektów
i postrzeżeń zmysłowych. Przypisywanie atomom wszel-
kich możliwych wielkości nie jest bynajmniej potrzebne
do powstawania różnic jakościowych; wówczas bowiem
musiałyby istnieć atomy dostrzegalne gołym okiem;
nigdy jednak atom nie był widoczny, a nawet trudno
sobie wyobrazić, jak by to mogło nastąpić.
Nie sądź też, że ograniczone ciało może być tworem
nieskończonej ilości atomów, i to o wszelkich możli-
wych wielkościach. Wobec tego trzeba również od-
rzucić nie tylko podzielność w nieskończoność na coraz
602

to mniejsze cząstki, aby nie nadwątlić wszystkiego


i abyśmy nie byli zmuszeni unicestwiać wskutek
ciągłego rozdrabniania tego, co istnieje w naszych
ujęciach agregatów atomowych (τα άθροα), lecz także
nie można przyjąć, że w ciałach ograniczonych przej-
ście, od jednego punktu do drugiego może trwać nie-
skończenie długo ani że można przechodzić stopniowo
do cząstki coraz mniejszej.
Nie można by w żadnym wypadku zrozumieć ko-
goś, kto by po prostu twierdził, że w jakimś ciele znaj-
duje się nieskończona ilość atomów o dowolnej wiel-
kości; w jaki mianowicie sposób mogłoby to ciało
być równocześnie wielkością skończoną. Jest przeto
rzeczą jasną, że nieskończona ilość atomów musi
posiadać określoną wielkość; a jeśli się przyjmie,
że atomy mogłyby posiadać dowolną wielkość, to trzeba
przyjąć, że i wielkość mogłaby się rozciągać w nieskoń-
czoność. Skoro zaś ciało ograniczone posiada dający
się w myśli odróżnić kraniec (άκρον), chociażby nawet
on sam jako taki nie był dostrzegalny, trudno by było
zrozumieć, dlaczego następne z kolei ciało nie miałoby
takiego samego krańca posiadać, a posuwając się
sukcesywnie od jednego krańca do następnego można
by w ten sposób w myśli postępować w nieskoń-
czoność.
Minimalna cząstka materialna, która jeszcze może
stanowić przedmiot percepcji zmysłowej (το τε ελάχι-
στον το εν τη αίσθήσει), nie powinna być w żadnym
wypadku pojmowana jako podobna do takiej, która
dopuszcza zmiany, ani też jako zupełnie od niej różna,
lecz jako taka, która ma coś wspólnego z cząsteczkami
przechodzącymi z jednego stanu w inny, ale z tą róż-
nicą, że nie pozwala wyodrębnić żadnych części.
603

Gdy jednak ze względu na to wspólne podobieństwo


sadzimy, że potrafiliśmy w tej minimalnej cząstce
wyodrębnić coś czy to z tej, czy z tamtej strony, nie
ulega wówczas wątpliwości, że oglądamy inną cząstkę
minimalną podobną do poprzedniej. W rzeczywistości
oglądamy owe minimalne cząstki po kolei, jedną po
drugiej, a nie w całym zespole ani też jako części sty-
kające się z przyległymi, lecz oglądamy je we właściwej
im naturze jako służące do pomiarów wielkości: są one
liczniejsze w przedmiotach większych, a mniej liczne
w mniejszych. Należy też przyjąć, że minimalna
cząstka składowa atomu jest podobna do minimalnej
cząstki percepcyjnej.
Chociaż bowiem jest oczywiste, iż różni się od niej
tylko mniejszymi rozmiarami, to jednak analogia
da się w pełni utrzymać. Wszakże w oparciu o analogię
do przedmiotów zmysłowych twierdziliśmy, odrzu-
ciwszy wielkie rozmiary, że atom posiada wielkość
minimalną. Trzeba ponadto uznać minimalne cząstki
niezespolone za granicę długości i za takie, które
z siebie jako pierwszych dostarczają miary dla większych
i mniejszych wielkości, w rozumowym dociekaniu
cząstek niepostrzegalnych. Stwierdzenie tego wspólnego
związku, jaki zachodzi między cząstkami minimalnymi
a cząstkami niezmiennymi, wyczerpuje zagadnienie
dotąd rozpatrywane; atoli jest rzeczą niemożliwą,
aby zespolenie dokonywało się wskutek ruchu owych
cząstek minimalnych.
Nie można w żadnym wypadku przypisywać nieskoń-
czoności kierunków „do góry" i „w dół" w sensie
absolutnym. Wiemy zaiste, że gdyby było możliwe
z miejsca, w którym stoimy, wznieść się w kierunku
głowy w nieskończoność albo gdybyśmy pomyśleli
604

sobie nieskończoność w kierunku „w dół", nigdy by


się nam nie ukazał punkt krańcowy; „do góry" i „w dół"
byłoby tym samym w stosunku do tego miejsca. Nie
da się tego inaczej pomyśleć. Należy wobec tego przyjąć
jeden kierunek ruchu pomyślany w nieskończoność
do góry i jeden pomyślany w nieskończoność w dół,
chociażby ciało wznoszące się do góry tysiące razy
dotykało stóp tych, co mieszkają nad nami, albo ciało,
które spada w dół, dotykało tysiące razy głów tych,
którzy się znajdują pod nami. Albowiem ogół ruchu
jest przecież pojmowany jako przebiegający w dwu
przeciwnych kierunkach w nieskończoność.
Atomy muszą posiadać jednakową szybkość, jeśli
tylko w swym ruchu poprzez pusta przestrzeń nie natra-
fią na żadną przeszkodę. Bo ani ciężkie nie poruszają
się szybciej niż małe i lżejsze, dopóty przynajmniej,
dopóki im nic nie przeszkadza, ani też małe nie wy-
przedzają wielkich, jeśli tylko mają dogodne przejście
i gdy im również nic nie stanie na przeszkodzie. A także
ruch spowodowany zderzeniem i skierowany bądź
do góry, bądź w bok, nie różni się pod względem szyb-
kości od ruchu w dół, wywołanego własnym ciężarem.
Jak długo bowiem każdy z nich zachowa swój stan,
będzie z szybkością myśli swój pęd kontynuował,
dopóki czy to ze strony czynników zewnętrznych,
czy wskutek ciężaru własnego nie natrafi na opór
ze strony jakiegoś napotkanego ciała.
Jeśli idzie natomiast o ciała złożone, to jedne mają
szybkość większą, inne mniejszą, chociaż atomy po-
ruszają się z prędkością jednakową; dzieje się tak dla-
tego, że atomy w skupieniach materii dążą do jednego
miejsca w najkrótszym odstępie czasu, chociaż poruszają
605

się w różnych kierunkach w momentach czasowych,


jedynie tylko myślowo uchwytnych; często się przy tym
zderzają, aż wreszcie ciągłość ich ruchu staje się dla
zmysłów widoczna. Natomiast nasz domysł, że również
odstępy czasowe tylko myślowo uchwytne zawierają
w sobie ciągłość ruchu, nie jest słuszny w tego rodzaju
wypadkach; albowiem to tylko można uznać za praw-
dziwe, co jest rzeczywiście widziane albo bezpośrednio
myślą objęte.
Z kolei w oparciu o wrażenia zmysłowe i czucia —
bo w ten sposób zdobędziemy niewzruszoną podstawę
pewności — dojdziemy do przekonania, że dusza jest
ciałem złożonym z cząstek subtelnych rozproszonych
po całym ciele, które można najtrafniej przyrównać
do tchnienia przenikniętego ciepłem, a które upoda-
bniają się bardziej, to do tchnienia, to znowu do ciepła.
Atoli pewna część duszy wybitnie się różni od po-
zostałych szczególną subtelnością, wskutek czego jeszcze
głębiej i ściślej wnika w resztę ciała. Działanie tej
części duszy ujawnia się we władzach umysłu i w czu-
ciach, a łatwość, z jaką myśl się porusza, w myślach
samych i w tym wszystkim, czego utrata powoduje
śmierć. Musimy wreszcie i o tym pamiętać, że dusza
jest naczelną przyczyną wrażeń zmysłowych. Jednakże
nie byłaby do tego zdolna, gdyby jej nie wspierała
reszta ciała. Ta właśnie reszta ciała, która współdziałała
z duszą w tworzeniu wrażeń zmysłowych, przejmuje
sama pewne przymioty duszy; bynajmniej jednak nie
wszystkie i dlatego po ulotnieniu się duszy traci na-
tychmiast zdolność odbierania wrażeń. Przecież ciało
samo przez się nie nabyło tej zdolności, lecz zawdzięcza
ją innej istocie wraz z nim zrodzonej [tzn. duszy],
606

która, skoro tylko przez pobudzoną w niej zdolność


przy pomocy ruchu wytworzy w sobie wrażenie zmy-
słowe, przekaże je ciału dzięki bliskiej z nim styczności
i zgodności — jak to już powiedziałem.
Dzięki temu jak długo dusza jest w ciele obecna,
tak długo nie przestaje doznawać wrażeń zmysłowych,
nawet w wypadku, gdyby jakaś część od niej się od-
dzieliła i niezależnie od tego, jaką by część utraciła,
przy całkowitym lub częściowym rozpadzie swej osłony
[tzn. ciała] będzie doznawała wrażeń dopóty, dopóki
w ogóle będzie istnieć. Natomiast reszta ciała, która
się zachowała w całości czy częściowo, nie będzie
doznawać już więcej wrażeń zmysłowych, gdy tylko
rozproszy się ta ilość atomów, która stanowi naturę
duszy. Skoro jednak nastąpi całkowite rozprzężenie
organizmu, dusza rozprasza się i nie posiada już więcej
tych władz, co przedtem, nie doznaje pobudzeń i wsku-
tek tego traci zdolność odbierania wrażeń.
Trudno zaiste pojąć, jak dusza, nie będąc już w ciele,
mogłaby doznawać właściwych jej pobudzeń, i to
wówczas, gdy otaczająca i ochraniająca ją powłoka
nie jest już taka jak dotychczas. (Gdzie indziej mówi,
że dusza składa się z atomów nadzwyczaj gładkich
i okrągłych, które znacznie się różnią od atomów ognia;
pewna ich część nierozumna rozsiana jest po całym
ciele, podczas gdy część rozumna umiejscowiona jest
w piersi, jak świadczą o tym afekty strachu i radości. Sen
powstaje wtedy, gdy rozproszone po całym ciele części
duszy zostaną albo zatrzymane, albo następnie roz-
luźnione wskutek wzajemnych zderzeń. Nasienie po-
wstaje w całym ciele) 1.
Również i to trzeba sobie uświadomić, że niecieles-
1
Scholion.
607

nym nazywamy, w potocznym rozumieniu tego słowa,


to co może być pojęte jako istniejące samo w sobie.
Jednakże niemożliwą jest rzeczą pojąć cokolwiek
niecielesnego jako istniejące w sobie poza przestrzenią.
Próżna przestrzeń nie może ani oddziaływać, ani dozna-
wać; ona tylko umożliwia swym istnieniem ruch ciał.
Przeto ci, co twierdzą, że dusza jest niecielesna, mówią
niedorzeczności. Gdyby mianowicie tak było, dusza
nie mogłaby ani działać, ani doznawać. A jest przecież
pewne, że dusza posiada obydwie te własności.
Jeżeli teraz wszystkie nasze dociekania dotyczące
duszy przeniesiemy do dziedziny czuć i postrzeżeń
oraz przypomnimy sobie to, co zostało powiedziane
na początku, okaże się wyraźnie, że uzyskaliśmy for-
muły, przy pomocy których można badać szczegóły
w sposób dokładny i pewny.
Atoli kształty i barwy, wielkości i ciężary, a także
wszystkie inne jakości, które się orzeka o ciele i które
są atrybutami albo wszystkich przedmiotów, albo
tylko dostrzegalnych i poznawalnych przez zmysły,
nie powinny być uważane za byty istniejące nieza-
leżnie — to bowiem jest niepojęte — ani też w ogóle za
nie istniejące, ani za twory niecielesne należące do
ciała, ani też za części tego ostatniego, natomiast
trzeba uznać, że całe ciało tworzy z nich wszystkich
swą własną, trwałą naturę, nie będąc zresztą ich
zwyczajną mieszaniną, tak jak to jest w wypadku,
gdy powstaje z ciałek większy twór cielesny, wszystko
jedno czy to będą atomy, czy inne cząstki, byle tylko
niniejsze od tego ciała; z tych to właśnie wszystkich
jakości — jak już mówiłem — tworzy się swoista na-
tura ciała. One również określają spostrzeżenia i wła-
ściwe pojęcia, ale zawsze razem z całym przedmiotem,
608

w którym tkwią, a nigdy w oderwaniu od niego; sto-


sownie do ogólnego pojęcia ciało otrzymuje swą nazwę.
Zdarza się często, że z ciałami wiążą się własności
niestałe, które nie należą ani do bytów niewidzialnych,
ani niecielesnych. Posłużywszy się wyrażeniem „własno-
ści przypadkowe" (τα συµπτώµατα) w potocznym
tego słowa znaczeniu, powiemy po prostu, że własności
te nie posiadają ani natury całej rzeczy, do której
należą, a którą właśnie dzięki temu całościowemu
ujęciu nazywamy ciałem, ani też natury własności
trwałych (παρακολουφουντα), bez których ciało nie
da się zgoła pomyśleć. Własności przypadkowe zależne
są od pewnych pojęć masy ciała, z którą są związane,
i wedle nich zostały nazwane; jednakże tylko wtedy,
gdy są widzialne aktualnie jako należące do niej,
bo nie są przecież związane z masą ciała na stałe.
Mimo to nie należy odmawiać bytu tym własnościom
oczywistym dlatego tylko, że nie posiadają natury
całości, do której należą, a którą nazywamy ciałem,
ani też natury własności związanych w pewien stały
sposób z ciałem. Ale nie należy też sądzić, że mają
byt niezależny — jest to bowiem nie do pomyślenia
zarówno w stosunku do cech przypadkowych, jak i wła-
sności stałych; natomiast — co jest całkiem oczywiste —
powinno się je uważać za zjawiska przypadkowe,
a nie za stałe znamiona ciał ani też za substancje
samoistne; raczej należy się bacznie przyglądać temu,
w jaki sposób wrażenie zmysłowe zdobywa swój szcze-
gólny charakter.
I to też trzeba skrupulatnie rozważyć, że czasu nie
można badać w ten sam sposób jak inne zjawiska,
które śledzimy w przedmiocie, sprowadzając je do
oglądanych w umyśle wyobrażeń typowych; raczej
609

należy wziąć pod uwagę sam fakt oczywisty, na pod-


stawie którego mówimy o czasie krótkim lub długim,
łącząc zjawisko trwania w jedno pojęcie gatunkowe.
Nie należy też wprowadzać nowych wyrażeń dla
oznaczenia czasu jako rzekomo lepszych, a raczej
posługiwać się wyrazami będącymi już w użyciu;
nie należy również orzekać niczego innego o czasie
i utrzymywać, że w tym orzeczeniu zawiera się właściwe
znaczenie słowa „czas" (jak postępują niektórzy);
powinniśmy natomiast rozważyć gruntownie, przy
pomocy czego tworzymy to szczególne pojęcie czasu
i jak je mierzymy. Sprawa ta nie wymaga dowodu.
Wystarczy zwyczajny namysł, aby się przekonać,
iż czas łączymy z dniami i nocami oraz z ich fragmen-
tami, a także z czuciami i ze stanami apatii, z ruchami
i ze stanem bezruchu, dodając w myśli (έννοουντεζ)
tym zjawiskom tę szczególną cechę (ίδιον τι σύµπτωµα),
którą określamy wyrazem „czas". (Mówi również
o tym w drugiej księdze O przyrodzie i w Wielkim wy-
ciągu] l.
Do tego, co już zostało powiedziane, dochodzi
jako dalsze twierdzenie to, że światy i wszelkie ograni-
czone ugrupowania atomów, które są tego samego
rodzaju co przedmioty wokół nas, wywodzą się z nieskoń-
czoności; albowiem wszystkie światy, zarówno te ol-
brzymie, jak i małe, biorą początek ze specjalnych
skupień atomów, a następnie znów się wszystko roz-
pada, pewne rzeczy szybciej, inne wolniej, jedne pod
wpływem działania takiego a takiego układu przyczyn,
drugie pod wpływem innych przyczyn. (Wyraźnie
też stwierdza, że światy są zniszczalne, ponieważ ich części
podlegają zmianom. A gdzie indziej mówi, że
ziemia jest podtrzymywana przez powietrze) 1.
Nie należy też sądzić, że wszystkie światy muszą
posiadać jeden i ten sam kształt. (W dwunastej księdze
dzieła O przyrodzie mówi, iż mogą przyjmować różne
kształty: jedne mają kształt kulisty, inne owalny,
a jeszcze inne — kształty różniące się od tych. Jednakże
nie wszelkie dowolne kształty są dopuszczalne. Nie ma
też takich istot żywych, które by były wyłączone z nie-
610

nieskończoności)1. Nikt nie potrafiłby udowodnić,


że ten rodzaj zarodków, z których powstają zwierzęta
i rośliny oraz inne rzeczy widzialne, może istnieć
tylko w tak a tak ukształtowanym świecie, a nie może
w inaczej ukształtowanym. (W podobny sposób mogły
się rozwijać wszędzie, a zatem trzeba się zgodzić,
że i na ziemi tak samo) 1.
Można się następnie i o tym przekonać, że natura
ludzka zdobywa bogate i różnorodne poznanie dzięki
kontaktowi z rzeczami i pod wpływem konieczności.
Rozum zgłębia potem drobiazgowo to, czego mu na-
tura dostarczyła, dodając nowe odkrycia, w jednej
dziedzinie szybciej, w innej wolniej. Jego postępy są
większe w pewnych okresach, a mniejsze w innych.
Z tego też względu wyrazy (ονόµατα) nie powstały
jako zwyczajne konwencje (έσει), lecz wywodzą się
z właściwej każdemu człowiekowi natury stosownie
do przynależności etnicznej; doznając właściwych
sobie uczuć, a także pod wpływem osobliwych wyobra-
żeń ludzie wyrzucali z ust powietrze, modulując je
w odpowiedni sposób w zależności od podniety i wyobra-
żenia, i wedle różnic regionalnych rozmaitych grup
etnicznych. Następnie każde plemię ustaliło dla swego
1
Scholion
611

własnego użytku specjalne wyrazy, aby wzajemne


porozumiewanie się było mniej wieloznaczne i bardziej
zwięzłe. Ci znowu, którzy wprowadzili pewne rzeczy
dobrze sobie znane, których jednak przed nimi nikt
nie znał, musieli stworzyć odpowiednie wyrazy, aby je
nazwać. Inni natomiast, posługując się rozumowaniem,
przyswajali sobie te wyrazy i tłumaczyli je zgodnie
z właściwą intencją (κατά την πλείστην αίτίαν).
Co się tyczy ciał niebieskich, nie należy sądzić,
jakoby ich ruchy, zmiany kierunków, zaćmienia, wschody
i zachody i wszelkie tego rodzaju zjawiska były zależne
od działania jakiejś, wyższej istoty rządzącej i kierującej
nimi, czy to obecnie, czy w przyszłości, istoty, która by
cieszyła się zarazem wiecznym szczęściem i nieśmier-
telnością. Albowiem ani zajmowanie się różnymi spra-
wami, ani troski połączone z wybuchami gniewu
lub z oznakami życzliwości nie zgadzają się z poczu-
ciem szczęścia, lecz wiążą się z bezsilnością, obawą
i poczuciem zależności od bliźnich. 'Nie można też
sądzić, że ciała niebieskie, utworzone z kulistej masy
ognia i obdarzone szczęściem, wykonują wszystkie
ruchy wedle swej własnej woli. Należy raczej okazywać
im pełny szacunek ze względu na nazwę, którą się
stosuje do tego rodzaju wyobrażeń, o ile tylko z tego
szacunku nie wynikają sprzeczności; w przeciwnym
razie sprzeczność sama wywoła bardzo wielki zamęt
w umyśle. Przeto godzi się również uznać, że zarówno
konieczność ruchów, jak i ich regularność wywodzą
się z pierwotnego rozbicia ściśniętej masy atomów
przy powstawaniu świata.
Trzeba również i na to się zgodzić, że zadaniem
filozofii przyrody jest poznanie przyczyn najważniej-
szych zjawisk i że nasze szczęście zależy od poznania
612

zjawisk niebieskich i od określenia ich natury oraz od


tego wszystkiego, co zmierza do ścisłości badań.
Nie można też twierdzić, że wszystkie te rzeczy
mogą być tłumaczone na różne sposoby albo że są
przypadkowe czy że wreszcie mogłoby być inaczej,
nie ma bowiem w nieśmiertelnej i szczęśliwej naturze
niczego, co by mogło zrodzić podział i zamieszanie.
A że tak jest istotnie, nietrudno wyrozumować.
Go się zaś tyczy badań nad zachodem i wschodem,
nad przesileniem dnia z nocą i zaćmieniem oraz nad in-
nymi podobnymi zjawiskami, to bynajmniej nie przy-
czyniają się one do naszego szczęścia, które zależy
od poznania, albowiem ci, którym nie są wprawdzie
obce te rzeczy, ale którzy nie znają ich istoty i głów-
nych przyczyn, doznają w takim samym stopniu strachu
jak ci, którzy nic na ten temat nie wiedzą; a nawet
śmiem twierdzić, że doznają większych obaw; albo-
wiem zdumienie, jakie wywołuje ta dodatkowa wiedza
o powyższych faktach, nie może znaleźć rozwiązania
zagadki ani doprowadzić do zrozumienia istoty pod-
porządkowania tych zjawisk najwyższym przyczynom.
Przeto jeżelibyśmy nawet wykryli więcej przyczyn
zachodów i wschodów gwiazd, przesileń, zaćmień
i innych tego rodzaju zjawisk, tak jak to czyniliśmy
w poszczególnych przypadkach, nie powinniśmy sądzić,
że dociekanie istoty tych zagadnień zostało pozbawione
ścisłości, tak bardzo potrzebnej do zapewnienia nam
spokoju ducha i szczęścia. Obserwując, na ile sposobów
to samo zjawisko przebiega w granicach naszego
doświadczenia, powinniśmy następnie, w oparciu o tę
analogię, poszukiwać przyczyn zjawisk niebieskich
i tego wszystkiego, co jest nam jeszcze nie znane.
Natomiast powinniśmy się odnosić z pogardą do tych,
613

którzy nie uznają różnicy między tym, co istnieje albo


powstaje w jeden sposób, a tym, co jest skutkiem
wielu przyczyn; a również do tych, którzy sobie nie zdają
sprawy ze złudzeń powstających wskutek odległości
i nie wiedzą, w jakiej sytuacji nie można się cieszyć
ze spokoju ducha, a w jakiej jest to zupełnie możliwe.
Jeżeli przeto sądzimy, że jakieś zjawisko może się
przejawiać w taki czy inny sposób, i jeżeli wiemy
ponadto, że może się przejawiać na wiele jeszcze
innych sposobów — świadomość tego bynajmniej nie
zamąci nam spokoju ducha.
Po tych uwagach jedno jeszcze zagadnienie trzeba
rozważyć: że mianowicie największy niepokój powstaje
w duszach ludzkich wtedy, gdy się wierzy, iż ciała
niebieskie są istotami szczęśliwymi i niezniszczalnymi,
a równocześnie przypisuje im się tak sprzeczne z tym
tendencje, jak pożądanie, działanie i pobudki; dalej,
ponieważ pod wpływem mitów przypuszcza się czy po-
dejrzewa istnienie wiecznych męczarni i ponieważ strach
przejmuje ludzi na myśl o pośmiertnej utracie zdolności
odczuwania, jak gdyby miało to dla nas jakieś znaczenie.
Wreszcie niepokój rodzi się z tego również, że stan ten
me opiera się bynajmniej na mocnym przekonaniu,
lecz na nierozważnych uczuciach, tak że jeśli się tej
trwogi nie zamknie w pewnych granicach, wówczas
można nawet dojść do podobnego czy zgoła większego
niepokoju od tego, jaki by wynikał z mocnego przeko-
nania. Spokój duszy wtedy jest tylko możliwy do osiąg-
nięcia, gdy się potrafimy uwolnić od tego wszystkiego
i gdy będziemy myśleć stale o wszechcałości i o naj-
wyższych zasadach.
Z tego więc względu należy koniecznie zwrócić
aczną uwagę na obecne uczucia i zmysłowe spostrze-
614

żenia, na powszechne tam, gdzie chodzi o powszechne,


a na indywidualne tam, gdzie o takie właśnie chodzi,
a także na obecną w każdym kryterium oczywistość.
Bo jeśli na to baczną zwrócimy uwagę, dojdziemy do
wykrycia prawdziwych źródeł niepokojów i strachu,
a określiwszy przyczyny zjawisk niebieskich i innych
uwolnimy się od tego, co innych ludzi przeraża w naj-
wyższym stopniu.
Oto, drogi Herodocie, krótkie streszczenie podsta-
wowych twierdzeń o naturze świata. Jeżeli tylko nasza
nauka zostanie opanowana z całą ścisłością, to jestem
przekonany, iż każdy, kto się z nią zapozna, będzie
górował nad wszystkimi innymi ludźmi, chociażby
nawet nie wnikał nigdy w szczegóły wszystkich rzeczy.
Albowiem wyjaśni mu się wiele zagadnień, drobiazgowo
przeze mnie zbadanych w mych dziełach, a idee raz
utrwalone w pamięci będą mu stale służyć.
A są one tego rodzaju, że również ci, co zbadali
już w sposób dostateczny, a nawet zupełny, niektóre
szczegóły, będą mogli przy ich pomocy kontynuować
badania nad naturą wszechświata. Ci natomiast,
którzy nie są jeszcze dobrze zorientowani w tych
sprawach, będą mogli na tej podstawie, bez pouczenia
żywym słowem, zdobyć własną myślą zasadnicze
prawdy i dzięki nim osiągnąć spokój ducha.

To jest list Epikura odnoszący się do zagadnień


fizycznych. List niżej przytoczony traktuje o zjawiskach
niebieskich.

Epikur pozdrawia Pytoklesa.


Kleon przesłał mi twój list, w którym nie skąpisz
mi objawów przyjaźni, odwzajemniając godnie moją
615

dla ciebie życzliwość, a także usiłujesz przypomnieć


w sposób przekonujący nasze dyskusje o życiu szczę-
śliwym. Życzysz sobie, abym ci przesłał traktat o zja-
wiskach niebieskich, zwięzły i przystępny, byś mógł
go sobie łatwo zapamiętać, bo to, co napisałem na ten
temat w innych dziełach, jest twoim zdaniem trudne
do zapamiętania, chociaż masz stale moje książki przy
sobie. Z prawdziwą przyjemnością dowiaduję się
o twej prośbie i rokuję sobie po niej jak najlepsze na-
dzieje. Do tego, co już napisałem, dodam teraz wy-
jaśnienia, o które pytasz. Przydadzą się także wielu
innym, zarówno tym, którzy od niedawna dopiero
zakosztowali prawdziwej filozofii przyrody, jak i tym,
którzy zagadnienia te opanowali głębiej od innych
dziedzin nauki. Zatem staraj się dobrze zrozumieć
moje wywody, utrwaliwszy zaś je sobie głęboko w pa-
mięci, powracaj do nich często z najwyższą uwagą,
tak jak i do tego, co w skrócie wyłożyłem w liście do
Herodota. Przede wszystkim zapamiętaj sobie, że je-
dynym celem poznania zjawisk niebieskich, niezależnie
od tego, czy się je rozpatruje łącznie z innymi, czy
niezależnie od innych, jest spokój ducha i niezachwiana
pewność; to samo zresztą dotyczy pozostałych spraw.
Nie można brać na siłę tego, co jest niemożliwe do
osiągnięcia, ani stosować do wszystkich rzeczy jednej
i tej samej metody badań, ani przedstawiać naszych
wywodów zawsze jasno, zarówno wtedy, gdy się roz-
trząsa sprawy należące do życia ludzkiego, jak i wtedy,
gdy się tłumaczy ogólne zasady filozofii przyrody,
to na przykład, że wszechcałość składa się z ciał i nie-
cielesnej natury [tj. próżni] albo że atomy są elemen-
tami pierwotnymi, i inne tego rodzaju fakty będące
w całkowitej zgodzie ze zjawiskami. Nie jest tak jednak
616

w wypadku ciał niebieskich, wiele przyczyn współ-


działa bowiem przy ich powstawaniu, a ich istnienie
można tłumaczyć na różne sposoby, nie pozostające
bynajmniej w kolizji z postrzeleniami zmysłowymi.
Nie należy uprawiać filozofii przyrody opierając się
na pustych ogólnikach i dowolnych regułach, trzeba
iść za głosem zjawisk. Wszakże życie nasze nie potrze-
buje ani niedorzecznych teorii, ani czczych domysłów;
pragniemy tylko żyć bez strachu. Wszystko dzieje się
w sposób konieczny pod każdym względem, w ścisłej
łączności ze wszystkimi rzeczami, które będąc zgodne ze
zjawiskami, są wyjaśniane na różne sposoby, byle tylko
to, co się twierdzi, miało charakter prawdopodobieńs-
twa. Gdy wszakże jedno pozostawiamy, a drugie odrzu-
camy, mimo że i jedno, i drugie zgadza się ze zjawis-
kami, nie ulega już wątpliwości, że opuściliśmy teren filo-
zofii przyrody i stoczyliśmy się na pozycje mitologiczne.
Te zjawiska, które ujawniają się w zasięgu naszego do-
świadczenia i które możemy bezpośrednio obserwować,
dostarczają nam wskazówek co do ruchów ciał nie-
bieskich. Te ostatnie, przeciwnie, nie mogą być bezpo-
średnio obserwowane, a również i to jest możliwe,
że dzieją się na wiele różnych sposobów. Powin-
niśmy każde zjawisko bacznie obserwować, a to wszystko
co się z nim wiąże, dokładnie określać. Fakt, że zjawiska
te mogą się na wiele różnych sposobów dokonywać,
nie jest bynajmniej sprzeczny z tym, co widzimy wokół
nas. Świat jest pewną określoną częścią sklepienia
niebieskiego, obejmującą gwiazdy, ziemię i wszelkie
inne otaczające nas zjawiska; jest pewnym wycinkiem
nieskończoności, ograniczonym jakąś powierzchnią,
która może być cienka lub gruba; jej rozluźnienie musi
pociągnąć za sobą całkowite zniszczenie wszystkiego,
617

co jest nią objęte. Świat może krążyć po linii kulistej


i może być nieruchomy; może mieć obwód sferyczny
albo trójkątny, albo jakikolwiek inny, wszystkie te
wypadki są bowiem możliwe, a żaden z nich nie jest
sprzeczny z jakimkolwiek zjawiskiem naszego świata,
w którym nie można dostrzec granic.
Nietrudno pojąć, że takich światów, jak nasz, jest
nieskończenie wiele i że każdy świat może powstać
zarówno w obrębie innego świata, jak i w między-
światach (τδ µετακόσµιον— tak nazywamy przestrzeń
rozciągającą się między światami), a także w przestrzeni
obejmującej wielkie obszary próżni, lecz nie może
powstać — jak chcą niektórzy — w niezmiernych
przestrzeniach całkowicie pustych.
Narodziny świata rozpoczynają się wtedy, gdy
odpowiednie atomy zaczną napływać z innego świata,
z międzyświatów lub z wielu innych światów. Atomy
te z wolna poczynają się skupiać, łączą się, to znowu
zmieniają miejsce, podczas gdy nowe strumienie atomów
ciągle napływają z regionów zasobnych w nie, aż
wreszcie osiągną stan końcowy i trwały w takim sto-
pniu, iż utworzona podbudowa może już utrzymać
coraz to większy napływ nowych atomów. Jednakże
zwykłe nagromadzenie atomów czy wir atomowy
w przestrzeni nie wystarczają bynajmniej do tego,
by powstał jakiś świat i rozwijał się aż do momentu
zderzenia z innym, jak to utrzymuje jeden z tak zwa-
nych filozofów przyrody 1. Pogląd ten nie jest zgodny
ze zjawiskami.
Słońce, księżyc i pozostałe gwiazdy nie powstały
oddzielnie i nie zostały dopiero później włączone do

1
Epikur ma na myśli Demokryta. Por. wyżej IX 45.
618

obszaru świata (i to wszystko, co dostarcza osłony)1


lecz zostały ukształtowane równocześnie z nimi i roz-
rastały się (tak samo jak ziemia i morze)l dzięki
przyrostowi i wirom pewnych subtelnych elementów,
zbliżonych swą naturą do powietrza czy ognia albo ich
mieszaniny; za tym przemawia wrażenie zmysłowe.
Co się natomiast tyczy wielkości słońca i innych
gwiazd, to jest ona w stosunku do nas taka dokładnie,
jak się naszym zmysłom przedstawia. (To samo stwierdza
w XI księdze O przyrodzie. Gdyby bowiem — pisze —
gwiazdy wskutek odległości zmniejszały swą wielkość,
to o wiele łatwiej traciłyby swą barwę. A przecież
nie ma bardziej odpowiedniej odległości niż ta właśnie)1.
Samo w sobie natomiast może być słońce nieco większe
albo nieco mniejsze, albo wreszcie dokładnie takie, jakim
je widzimy. Bo i ognie tutaj na ziemi, oglądane z pewnej
odległości, oceniane są wedle spostrzeżeń zmysłowych.
Wszelkie zarzuty skierowane przeciwko tej części naszej
nauki będzie można bez trudu odeprzeć, jeśli się tylko
weźmie pod baczną rozwagę fakty oczywiste, których
pewną ilość przytoczyłem w traktacie O przyrodzie.
Możliwe, że wschody i zachody słońca, księżyca i in-
nych gwiazd dokonują się wskutek kolejnego zapalania
się i gaśnięcia, założywszy, że w obydwu częściach
świata są odpowiednie warunki dla tych zjawisk.
A żaden fakt przeciw temu nie świadczy. Wschody
i zachody gwiazd można jeszcze wytłumaczyć przez
pojawianie się gwiazd nad powierzchnią ziemi i zni-
kanie poza jakimś ciałem nieprzezroczystym. Również
i temu nie przeczy żaden fakt. Nie można też wykluczyć
takiego tłumaczenia, że ruchy gwiazd dokonują się

1
Scholion.
619

dzięki rotacji całego nieba lub, jeśli się założy jego


nieruchomość, dzięki ich własnej rotacji, pod wpływem
koniecznego impulsu udzielonego im na początku
świata (na wschodzie)1 a może wreszcie wskutek
gwałtownego żaru wydobywającego się z ich ognia,
który przerzuca się kolejno z miejsca na miejsce.
Obroty słońca i księżyca mogą być następstwem
nachylenia nieba, które na mocy prawa konieczności
musi w odpowiednim czasie wystąpić. Ale równie
dobrze mogłyby być następstwem nacisku dwu prze-
ciwnych strumieni powietrza lub takiej okoliczności,
że w każdej porze odpowiednie kwantum materii
nieustannie zapala się i następnie gaśnie; w końcu
i to jest możliwe, że owe obroty powstały wtedy, gdy
jakiś ruch wirowy opanował gwiazdy na samym po-
czątku, tak że odtąd krążą po linii spiralnej. Wymienione
tutaj koncepcje i jeszcze inne podobne nie popadają
bynajmniej w konflikt z oczywistością pod warunkiem,
że w zagadnieniach szczegółowych tego rodzaju zado-
wolimy się tym, co możliwe, nie zważając na niegodne
wymysły astrologów2, a każda z tych teorii będzie
zgodna ze zjawiskami.
Fazy księżyca mogą powstawać albo wskutek własnej
rotacji masy księżyca, albo wskutek układu powietrza,
albo wskutek ustawienia się naprzeciw ciała nieprze-
zroczystego, czy wreszcie wskutek wielu innych przy-
czyn nadających się do wytłumaczenia owych zmian
kształtu księżyca, przy tym podsuwanych nam przez
podobne zjawiska ziemskie. Nie można jednak upodobać
sobie jednego jedynego sposobu tłumaczenia, odrzu-
1
Scholion.
2
Epikur ma na myśli stoików.
620

cając lekkomyślnie wszystkie inne, nie zbadawszy


uprzednio tego, co człowiek może, a czego nie może
poznać; takie stanowisko jest równoznaczne z pragnie-
niem poznania tego, co jest niemożliwe do poznania.
Inna w końcu ewentualność może być taka, że księżyc
świeci własnym światłem albo że pobiera światło od
słońca. Bo i u nas widzi się, że pewne ciała czerpią
światło z samych siebie, inne natomiast ze źródeł
zewnętrznych. Nie przeczy temu żadne zjawisko nie-
bieskie pod warunkiem, że będziemy mieli stale na
uwadze metodę wielorakiego tłumaczenia i że będziemy
zwracać baczną uwagę na zjawiska i na związane
z nimi założenia i przyczyny, zamiast rozwodzić się
nad tym, co jest z nimi niezgodne, lekkomyślnie
przypisywać im fałszywą wartość i wskutek tego
tak czy inaczej uciekać się zawsze do jednego tylko
sposobu tłumaczenia. Podobizna twarzy na księżycu
może powstać albo dzięki rozmaitym układom jego
części, albo równie dobrze może ją wywoływać jakieś
ciało znajdujące się naprzeciw księżyca, a mogą też
być przyczyną tego zjawiska różne inne okoliczności,
zgadzające się ze zjawiskami. Przy wszelkich tego ro-
dzaju zjawiskach niebieskich nie powinniśmy nigdy
rezygnować z tej metody badań; bo kto będzie wystę-
pował przeciwko oczywistości, nie zazna nigdy prawdzi-
wego spokoju ducha.
Zaćmienie słońca i księżyca może być wywołane
albo ich zgaśnięciem, co często można obserwować
w naszych ziemskich warunkach, albo ustawieniem
się naprzeciw jakiegoś ciała, czy to ziemi, czy innego
ciała niewidocznego, czy czegoś podobnego. Należy
zatem rozpatrywać we wzajemnym powiązaniu wszyst-
kie rodzaje przyczyn i nie żywić przekonania, że równo-
621

czesne zachodzenie wielu przyczyn jest niemożliwe.


(To samo mówi w XII księdze swego dzieła O przy-
rodzie i dodaje ponadto, że zaćmienie słońca jest spo-
wodowane cieniem rzuconym przez księżyc, zaćmienie
księżyca natomiast cieniem rzucanym przez ziemię,
ale również może być wywołane cofnięciem się księ-
życa. To samo twierdzi Diogenes epikurejczyk w pierw-
szej księdze Rozpraw wybranych)l.
Co się zaś tyczy regularności ich obrotów, to można
ją wyjaśnić w ten sam sposób, jak zachowanie się
pewnych zjawisk w zasięgu naszego doświadczenia.
W żadnym wypadku nie należy się odwoływać do natury
boskiej ani obarczać jej żadną funkcją — niech się
bóstwa radują własnym szczęściem. Jeśli nie będziemy
w ten sposób postępować, całe nasze poszukiwanie
przyczyn zjawisk niebieskich okaże się daremne;
a zdarzyło się to już wielu badaczom, którzy nie trzy-
mali się możliwych sposobów tłumaczenia, lecz uwi-
kłali się w czcze dyskusje, a sądząc, że zjawiska dzieją
się w jeden tylko jedyny sposób, odrzucali wszystkie
inne możliwe sposoby bez tłumaczenia. Wskutek tego
stanęli wobec czegoś niepoznawalnego i wobec nie-
możności ujęcia jednym rzutem oka całości zjawisk,
które powinny być uważane za znaki (σηµεία).
Zmiany długości nocy i dni są wywoływane to szyb-
szymi, to wolniejszymi ruchami słońca ponad ziemią,
które pewne odcinki przestrzeni przebiega szybciej
lub wolniej, co zresztą i w dziedzinie zjawisk ziemskich
można zaobserwować, a z nimi musi się zgadzać nasze
tłumaczenie zjawisk niebieskich. Ci natomiast, którzy
przyjmują jeden tylko sposób tłumaczenia, popadają
1
Scholion.
622

w konflikt ze zjawiskami i pozbawiają się jedynego


sposobu poznania przyrody dostępnego człowiekowi.
Znaki przepowiadające pogodę mogą zależeć albo
od przypadkowego zejścia się odpowiednich pór (και-
ροί), jak to ma miejsce w wypadku widzialnych znaków
Zodiaku, albo od zmian i ruchu powietrza. Albowiem
żadne z tych przypuszczeń nie pozostaje w niezgodzie
ze zjawiskami. Nie można się jednak dowiedzieć,
kiedy zachodzi jedna z tych przyczyn, a kiedy inna.
Chmury mogą się tworzyć i gromadzić albo wskutek
zagęszczenia powietrza pod wpływem ciśnienia wiatrów,
albo wskutek powikłania pewnych atomów zdolnych
do sczepiania się i będących w stanie wywołać taki
rezultat, albo wreszcie wskutek nagromadzenia się
wyziewów ziemi i wód. Nie jest jednak wykluczone,
że chmury mogą się tworzyć na wiele innych sposobów.
Mogą się przemieniać w wodę pod wpływem wzajemnego
nacisku albo wskutek dokonujących się w nich przeo-
brażeń, czy wreszcie w wyniku prądów strumieni
powietrza przemieszczającego się z odpowiednich miejsc.
Ulewa staje się gwałtowna wówczas, gdy powoduje
ją pewne nagromadzenie chmur zdolnych do takiego
wyładowania. Grzmoty mogą powstawać czy to wskutek
pędu wiatru w krętych wgłębieniach chmur—podobne
zjawisko występuje i w naszych naczyniach, czy to wsku-
tek głuchego łoskotu, jaki wydaje ogień przemieniając się
w substancję powietrzną, czy to wskutek gwałtownego
rozrywania się i rozdzielania chmur, czy wreszcie
w wyniku tarcia i gwałtownego łamania się chmur,
gdy już stwardniały na lód. Krótko mówiąc, zjawiska
skłaniają do tego, aby i tę część faktów przyrodniczych
tłumaczyć na wiele różnych sposobów.
Co do błyskawic, to i one się tworzą na rozmaite
623

sposoby: a więc wskutek tarcia i zderzania się chmur


elementy wywołujące ogień wydobywają się, dając
początek błyskawicy; przyczyny ich można się dopatry-
wać w działaniu prądów powietrznych wyrzucających
z chmur ciałka ogniste, które potrafią wywoływać
błysk; a także w nacisku, jaki chmury albo wywierają
na siebie wzajemnie, albo jakiego doznają ze strony
prądów powietrznych; nie jest też wykluczone, że roz-
proszone światło gwiazd jest przez chmury wchłaniane,
a następnie wskutek ich ruchu oraz ruchu prądów
powietrznych koncentruje się w nich i w końcu prze-
darłszy się przez nie, wydobywa się na zewnątrz;
wywołuje je może także przenikanie i ruch bardzo
subtelnego światła poprzez chmury. (Możliwe również,
że ogień zapala chmury i wywołuje grzmoty)1. A może
to żywioł powietrzny zapala się skutkiem gwałtownego
ruchu i niezwykle silnej kondensacji. Błyskawice mogą
wreszcie powstawać z tego powodu, że chmury się
rozdzierają pod wpływem działania wiatrów i atomy,
które wytwarzają ogień oraz zjawisko błyskawicy,
zostają uwolnione. Istnieje wiele innych jeszcze sposobów
tłumaczenia, które łatwo można wykryć pod warunkiem,
że się będzie zawsze uwzględniało zjawiska i jednym
rzutem oka ogarniało fakty analogiczne. Błyskawica
wyprzedza grzmot przy takim układzie chmur, po-
nieważ w chwili wtargnięcia prądów powietrznych
elementy wytwarzające błyskawicę zostają wyrzucone
na zewnątrz, a dopiero później wyparte powietrze
wywołuje grzmot; a nawet, gdy powstają równocześnie,
błyskawica dociera do nas jednak szybciej niż grzmot,
jak to się dzieje, gdy obserwujemy z pewnej odległości
kogoś, kto uderza jednym przedmiotem o drugi.
1
Scholion.
624

Pioruny mogą powstać wskutek wielkiego nagroma-


dzenia i skłębienia wiatrów oraz gwałtownego ich za-
palenia; albo wtedy, gdy część ich zostanie rozerwana
i gwałtownie zepchnięta w regiony niższe; rozerwanie
to powstaje wskutek tego, że przestrzeń sąsiadująca
staje się bardziej zwarta w wyniku zagęszczenia chmur.
Piorun może również powstać na skutek wydobycia
się ściśniętego ognia, co równie dobrze może być przy-
czyną grzmotu, który przybrawszy na sile przez swój
wzrost i przekształcenie się w substancję powietrzną,
rozrywa chmury, nie mogąc się rozprzestrzenić na
regiony sąsiednie, gdzie powstaje coraz to większe
zagęszczenie wskutek wzajemnej presji chmur. (Naj-
częściej dzieje się to na wysokich górach, gdzie pio-
runy najliczniej uderzają)1. Na wiele innych sposobów
można zresztą tłumaczyć powstawanie piorunów, by-
leby tylko trzymać się jak najdalej od mitów; a będzie
się trzymał z dala od mitów ten, kto wiernie idąc za
zjawiskami, będzie na ich podstawie wnioskował
o rzeczach niewidocznych.
Cyklony powstają wtedy, gdy chmura pod naciskiem
silnego wiatru przyjąwszy kształt kolumny, opada
w niższe regiony, gdzie zostaje uniesiona przez potężne
prądy, przy czym równocześnie zepchnięta na bok
ze swego pionowego kierunku przez wiatry wiejące
z zewnątrz; cyklon może być również wywołany przez
wiatr wprawiony w ruch kolisty, przy równoczesnym
nacisku powietrza z góry; może go również wywołać
potężny strumień powietrza, który nie potrafi znaleźć
sobie bocznego wyjścia z powodu silnego zagęszczenia
całego ośrodka. Gdy cyklon opuści się na ziemię.
1
Scholion.
625

powstają trąby powietrzne zgodne z ruchem wiatru,


który je tworzy, a jeżeli opuści się na morze, powstają
trąby wodne.
Trzęsienia ziemi mogą powstać wtedy, gdy prądy
powietrzne zostaną wewnątrz ziemi, a oddziałując
na małe jej cząstki wprawiają je w ciągły ruch, co z kolei
prowadzi do wstrząsów ziemi. Ów prąd powietrzny
albo się wdziera do ziemi z zewnątrz, albo powstaje
w wyniku tego, że się w sklepieniach podziemnych
warstwy ziemi zapadają, wyzwalając uwięzione we-
wnątrz prądy powietrzne. Inną przyczyną trzęsienia
ziemi może być rozprzestrzenianie się ruchu wywoła-
nego częstym zapadaniem się ogromnych warstw ziemi
i odpowiednim przeciwdziałaniem, gdy napotykają
one warstwy bardziej zwarte i gęstsze. Istnieje jednak
wiele innych jeszcze przyczyn wywołujących trzęsienie
ziemi.
Wiatry powstają od czasu do czasu wskutek po-
wolnych i stopniowych zmian zachodzących w atmo-
sferze, a także wskutek nagromadzenia wielkiej ilości
wody. Mogą również powstać wskutek tego, że drobne
cząstki powietrza przenikają do licznych wgłębień
ziemi i rozprzestrzeniają się w różnych kierunkach.
Grad wywołują mocno zamarznięte, podobne do
powietrza cząstki, które napływają ze wszystkich stron
i zostają następnie rozdrobnione. Może on również
powstać wskutek mniej silnego zamarznięcia cząstek
wody, które się łączą i rozdzielają, a następnie zamar-
zają, bądź oddzielnie, bądź w masie. Grad ma kształt
okrągły prawdopodobnie wskutek topnienia wystających
ze wszystkich stron części; jest również możliwe,
że podczas kształtowania się gradu każde jego ziarnko
otoczone jest ze wszystkich stron, jak się twierdzi,
626

(Jest również możliwe, że w szczególnych okolicz-


nościach i w pewnych okresach czasu komety poruszają
się i stają się widoczne wtedy, gdy zbliżą się do naszych
okolic. Zniknięcie ich powodują przyczyny przeciwne
tym, które je wywołały)1.
Wśród gwiazd są takie, które zawsze obracają się
w tym samym miejscu, i to nie tylko dlatego, że, jak
twierdzą niektórzy, ta część świata jest zawsze nieru-
choma, a wokół niej krąży cała reszta, lecz również
dlatego, że jest otoczona kolistym wirem powietrza,
który nie pozwala tym gwiazdom poruszać się tak jak
innym ciałom niebieskim. Jednakże przyczyna tego
zjawiska może tkwić także w tym, że komety nie znaj-
dują już więcej potrzebnego paliwa, podczas gdy jest
go pod dostatkiem tam właśnie, gdzie są widoczne.
Zjawisko to można wytłumaczyć na wiele innych jeszcze
sposobów, jeśli tylko potrafimy wyciągać wnioski
zgodne ze zjawiskami. Podczas gdy pewne gwiazdy
błąkają się w przestworzach, jeśli rzeczywiście można
im taki ruch przypisać, to inne, przeciwnie, wykonują
ruchy regularne. Jest możliwe, że te gwiazdy były
zmuszone od początku poruszać się po orbicie kolistej,
ale są unoszone przez wir regularny, a inne przez
wir zdradzający pewne anomalie. Można by to zja-
wisko i tak wytłumaczyć, że w przestrzeni, w której
się poruszają gwiazdy, w jednym miejscu istnieją prądy
powietrzne regularne, które kierują gwiazdy w tę samą
stronę, zapalając je jednostajnie, w innym natomiast
miejscu istnieją prądy nieregularne, które wywołują
różnice przez nas obserwowane. Podawanie jednej
jedynej przyczyny dla wszystkich tych faktów, podczas

1
Scholion.
627

gdy zjawiska sugerują ich więcej, jest szaleństwem


i zuchwałością; zdolni są do tego jedynie gorliwi zwo-
lennicy czczej astrologii, którzy wynajdują bezsen-
sowne przyczyny, powołując się przy tym na naturę
boską, a przecież nie powinni jej obarczać żadnymi
uciążliwymi obowiązkami1. Fakt, że pewne gwiazdy,
jak to można zaobserwować, pozostają w tyle za innymi,
można tym wytłumaczyć, że ten sam obrót wykonują
one wolniej niż tamte, albo tym, że są spychane w prze-
ciwnym kierunku przez odpowiedni wir; może być
wreszcie tak, że przy kołowym ruchu wirowym jedne
gwiazdy — wykonując obrót — zakreślają większe,
a inne mniejsze koło. Opowiadać się za jednym spo-
sobem tłumaczenia tych faktów przystoi jedynie tym,
którzy chcą zadziwiać tłum snując nieprawdopodobne
opowieścil.
Przyczyną tak zwanych gwiazd spadających może
być w pewnych wypadkach wzajemne tarcie samych
gwiazd i wybuchy ognia w tych miejscach, gdzie się
tworzą wyziewy, jak o tym już mówiliśmy tłumacząc
zjawisko błyskawic; może również być tą przyczyną
zespolenie się ogniotwórczych atomów, które tworzy
się dzięki wspólnej tendencji atomów do tego właśnie
celu, a którego ruch zdąża w tym samym kierunku,
dokąd był zwrócony od początku swego istnienia;
możliwe jest również, że zjawisko to powstaje wskutek
nagromadzenia się substancji powietrznej pod postacią
gęstej chmury, która następnie zapala się pod wpływem
dużego ciśnienia, aż wreszcie po rozerwaniu swej po-
włoki pędzi w kierunku zgodnym ze swoim ruchem po-
czątkowym. Genezę tego zjawiska można jeszcze wy-

1
Polemika skierowana jest przeciw stoikom.
628

jaśnić na wiele innych sposobów, dalekich od wszelkiej


gadaniny mitologicznej.
Znaki przepowiadające pogodę1, a towarzyszące
znakom Zodiaku, zależne są od zbiegu wielu przypadko-
wych okoliczności. Znaki te w istocie nie wywierają
żadnego koniecznego wpływu na powstawanie niepo-
gody ani też żadna istota boska nie zajmuje się śle-
dzeniem pór ich pojawiania się i związanych z tym
zmian pogody. Nie ma bowiem takiej istoty żywej,
obdarzonej bodaj iskierką inteligencji, która by mogła
dojść do tak nierozumnego poglądu, tym bardziej
zaś, jeśli jest to istota ciesząca się szczęściem najwyższym.
Zachowaj to wszystko, Pytoklesie, w pamięci. Dzięki
temu potrafisz uniknąć mitologii i będziesz w stanie
zrozumieć rzeczy podobne do tych, które ci przedsta-
wiłem. Nade wszystko interesuj się zasadami rzeczy,
nieskończonością świata i pokrewnymi zagadnieniami,
a ponadto jeszcze kryteriami prawdy i czuciami,
nie zapominając o celu, jaki przyświecał naszym roz-
ważaniom. Łączne roztrząsanie tych wszystkich za-
gadnień ułatwi określenie przyczyn, faktów szczegóło-
wych. Ci wszyscy, którzy nie podejmą tych dociekań
z pełnym umiłowaniem, nie będą mogli pojąć ani
osiągnąć rezultatów, z myślą o których powinny być
podejmowane wszelkie badania teoretyczne.

Takie są poglądy Epikura na zjawiska niebieskie.


Na temat reguł życiowych oraz dyrektyw co do wy-
boru pewnych rzeczy, a unikania innych, Epikur
wypowiada się w ten sposób. Zanim jednak przytoczymy
jego słowa, spróbujemy wpierw przedstawić jego

1
Por. wyżej X 98.
629

własne poglądy i poglądy jego zwolenników na zaga-


dnienie mędrca.
Przyczyną nieszczęść ludzkich jest albo nienawiść,
albo zazdrość, albo pogarda; mędrzec przezwycięża
te afekty rozumem. Kto raz stał się mędrcem, nie
może już nigdy zmienić usposobienia ani z rozmysłem
przekształcić charakteru. Namiętności mogą go trapić
mocniej niż innych ludzi; nie przyniesie to jednak
jego mądrości żadnego uszczerbku. Nie każdy ustrój
cielesny może wydać mędrca, a także nie każdy naród.
Mędrzec nawet wśród tortur będzie się czuł szczęśliwy.
Jedynie mędrzec poczuwa się do wdzięczności wzglę-
dem wszystkich przyjaciół, zarówno obecnych, jak i nie-
obecnych, i okazuje to zarówno słowem, jak i czynem.
Poddany torturom, może biadać i jęczeć. Z kobietą
nie będzie obcował wbrew prawu, jak mówi Diogenes
[z Tarsu] w wyciągu z etycznych nauk Epikura. Nie
będzie również karał swych sług, raczej okaże im współ-
czucie, a uczciwym przebaczy. Epikurejczycy uważają,
że mędrzec nie powinien się kochać; pogrzebem również
się nie będzie przejmował. Miłość nie jest według
Epikura darem bożym — twierdzi Diogenes [z Tarsu]
w dwunastej księdze wyciągu. Mędrzec nie będzie się
troszczył o piękną wymowę. Stosunki płciowe, twierdzą
epikurejczycy, bynajmniej nie przynoszą korzyści i na-
leży się cieszyć, jeżeli nie szkodzą.
Mędrzec nie będzie się żenił ani płodził dzieci,
jak poucza Epikur w Problemach i w traktacie O przyrodzie.
W pewnych sytuacjach życiowych może się
ozemc; zrobi to jednak nie bez pewnego zażenowania,
bijany nie będzie mówił od rzeczy, jak pisze Epikur
w Sympozjonie. Nie będzie też mędrzec zajmował się
polityką, jak twierdzi Epikur w pierwszej księdze
630

O życiu; nie będzie dążył do władzy królewskiej. Nie


pójdzie śladem cyników, jak utrzymuje w drugiej
księdze O tyciu. Nie będzie nigdy prosił o jałmużnę.
Nawet jeżeli straci wzrok, nie odbierze sobie sam życia l,
jak mówi w tej samej księdze. Może go czasem
ogarnąć smutek, jak utrzymuje Diogenes [z Tarsuj
w piątej księdze Wyboru. Mędrzec może występować
w sądzie. Może też zostawić po sobie pisma, ale nie
będzie układał panegiryków. Zatroszczy się również
o mienie i o przyszłość. Mędrzec lubi życie wiejskie.
Losowi potrafi się przeciwstawić i nigdy nie porzuci
przyjaciela. O dobre imię będzie zabiegał w takim
stopniu, aby się uchronić przed wzgardą. Będzie też
znajdował większe niż inni upodobanie w uroczystoś-
ciach świątecznych (εν ταΐς· Οεωρίαις). Może innym
wznosić posągi, ale czy jemu stawiać je będą, jest mu
to zupełnie obojętne2. Tylko mędrzec może rozwijać
właściwe poglądy na muzykę i poezję; sam jednak
od działalności poetyckiej się wstrzyma. Żaden mędrzec
nie jest mądrzejszy od innego. Może się wzbogacić,
ale tylko w granicach zakreślonych przez mądrość,
zwłaszcza gdy się znajdzie w biedzie. Gdy zajdzie
potrzeba, może się oddać na usługi monarchy. Będzie
się cieszył z niepowodzenia bliźniego, jeśli sądzi,
że może się ono przyczynić do jego poprawy. Może
założyć szkołę, jednakże nie w tym celu, ażeby tłumy
ludzi wokół siebie gromadzić. Może też wygłaszać
odczyty publiczne, ale nic z własnej pobudki. Będzie
1
Jak zalecali stoicy. Por. np. VII 130. Miejsce niepewne. W przekła-
dzie naszym przyjęto lekcję µη έξάςειν αυτό»' του βίου. W innych
kodeksach µείέξειν (tak czyta Long) lub µετάςει.
2
Przyjęto lekcję εί εχοι, a nie <εύ> εΐ έχοι, jak czyta Long za Usenerem.
631

wygłaszał twierdzenia pewne (δογµατιεΐν) i nigdy


nie będzie w niepewności (ουκ άπορήσειν) 1. Nawet
we śnie nie zmieni się jego istota, a w obronie przyja-
ciela, gdy zajdzie potrzeba, odda życie.
Nie wszystkie występki są, zdaniem epikurejczyków,
równe2. Zdrowie stanowi dla pewnych ludzi dobro,
dla innych jest czymś obojętnym. Męstwo nie jest
darem natury, lecz rezultatem rozważań nad pożytkiem
(χρεία). Przyjaźń ma również swoją podstawę w po-
żytku; trzeba zresztą najpierw zrobić początek (tak
jak naprzód rzucamy ziarno w ziemię, żeby wyrósł
plon), natomiast jej dalsze istnienie zależne jest od
wspólnego zażywania przyjemności.
Szczęście można rozumieć w podwójnym znaczeniu.
szczęście w sensie najwyższym przysługuje wyłącznie
bogom i nie może się już potęgować, szczęście w sensie
zwyczajnym może zmniejszać się i zwiększać.
Ale już pora przystąpić do listu.

Epikur pozdrawia Menoikeusa.

Niechaj młodzieniec nie zaniedbuje filozofii, a i sta-


rzec niech się nie czuje niezdolny do dalszego jej
studiowania. Dla nikogo bowiem nie jest ani za wcześnie,
ani za późno zacząć troszczyć się o zdrowie swej duszy,
Kto zatem twierdzi, że pora do filozofowania jeszcze
dla niego nie nadeszła, albo, że już minęła, podobny
jest do tego, kto twierdzi, że pora do szczęścia jeszcze
nie nadeszła albo, że już przeminęła. Powinni przeto
filozofować zarówno młodzi, jak i starzy; ci — aby

1
Przeciw sceptykom.
2
Wbrew stoikom, por. wyżej ks. VII.
632

starzejąc się czuli się młodzi, przypominając sobie


dobra, jakimi obdarzył ich w przeszłości los, tamci
znów — by pomimo swej młodości czuli się nieustra-
szeni wobec przyszłości, jak ludzie starsi. A zatem
bezustannie należy zabiegać o to, co nam może przy-
sporzyć szczęścia; kto bowiem posiadł szczęście, ma
wszystko, co w ogóle mieć można, kogo zaś szczęście
ominęło, ten robi wszystko, by je zdobyć.
Staraj się postępować w myśl tego, co ci bezustannie
doradzałem, i myśl ciągle o tym, pamiętając, że to
są podstawowe zasady chwalebnego życia. Przede
wszystkim uważaj bóstwo za istotę niezniszczalną
i szczęśliwą zgodnie z powszechnym wyobrażeniem
bóstwa i nie przypisuj mu cech, które by się sprzeci-
wiały jego nieśmiertelności albo były niezgodne z jego
szczęściem. Dołóż starań, aby twoje pojęcie bóstwa
obejmowało to wszystko, co świadczy o jego nieśmier-
telności i szczęśliwości. Bogowie wszakże istnieją, i wie-
dza o tym jest oczywista (εναργής); nie istnieją jednak
w ten sposób, jak to sobie tłum wyobraża; wyobrażenia
tłumu są zmienne. Bezbożny nie jest ten, kto odrzuca
bogów czczonych przez tłum, lecz ten, kto podziela
mniemanie tłumu o bogach. Wszak sądy tłumu nie
opierają się bynajmniej na wyobrażeniach pojęciowych
(προλήψεις), lecz na fałszywych domysłach. Stąd
też wywodzi się przekonanie, że bogowie zsyłają
na złych największe nieszczęścia, a dobrym świadczą
największe dobrodziejstwa. Ludzie zapatrzeni bez reszty
we własne zalety, uważają bogów za podobnych do
siebie, a to, co jest od nich różne — za obce.
Staraj się oswoić z myślą, że śmierć jest dla nas
niczym, albowiem wszelkie dobro i zło wiąże się z czu-
ciem; a śmierć jest niczym innym, jak właśnie całko-
633

witym pozbawieniem czucia. Przeto owo niezbite


przeświadczenie, że śmierć jest dla nas niczym, sprawia,
że lepiej doceniamy śmiertelny żywot, a przy tym
nie dodaje bezkresnego czasu, lecz wybija nam z głowy
pragnienie nieśmiertelności. W istocie bowiem nie ma
nic strasznego w życiu dla tego, kto sobie dobrze
uświadomił, że przestać żyć nie jest niczym strasznym.
Głupcem jest atoli ten, kto mówi, że lękamy się śmierci
nie dlatego, że sprawia nam ból, gdy nadejdzie, lecz
że trapi nas jej oczekiwanie. Bo zaiste, jeśli jakaś rzecz
nie mąci nam spokoju swoją obecnością, to niepokój
wywołany jej oczekiwaniem jest zupełnie bezpodstawny.
A zatem śmierć, najstraszniejsze z nieszczęść, wcale
nas nie dotyczy, bo gdy my istniejemy, śmierć jest
nieobecna, a gdy tylko śmierć się pojawi, wtedy nas
już nie ma. Wobec tego śmierć nie ma żadnego związku
ani z żywymi, ani z umarłymi; tamtych nie dotyczy,
a ci już nie istnieją. Jednakże tłum raz stroni od śmierci
jako od największego zła, to znowu pragnie jej jako
kresu nędzy życia. Atoli mędrzec, przeciwnie, ani się
życia nie wyrzeka, ani się śmierci nie boi, albowiem
życie nie jest mu ciężarem, a nieistnienia nie uważa
wcale za zło. Podobnie jak nie wybiera pożywienia
obfitszego, lecz smaczniejsze, tak też nie chodzi mu
bynajmniej o trwanie najdłuższe, lecz najprzyjem-
niejsze. A ten, kto nawołuje, by młodzieniec żył
pięknie, a starzec pięknie życie zakończył, jest
naiwny nie tylko dlatego, że życie jest zawsze pożą-
dane zarówno przez jednych, jak i drugich, lecz
raczej dlatego, że troska o życie piękne nie różni
się niczym od troski o jego piękny koniec. Znacznie
gorszy jest jednak ten, kto powiedział, że lepiej jest
się nie urodzić.
634

Albo po urodzeniu jak najspieszniej przekroczyć


bramę Hadesu 1.
Jeśli bowiem poważnie to mówi, to dlaczego sam
z życia nie odchodzi? A przyszłoby mu to łatwo,
gdyby stanowczo powziął taki zamiar. Jeżeli jednak
chce zażartować, to zaiste żart jest nie na miejscu,
gdyż z takich rzeczy się nie żartuje.
Należy o tym pamiętać, że przyszłość ani nie jest
całkowicie w naszej mocy, ani też nie jest bynajmniej
zupełnie od nas niezależna; mając to na uwadze
ani nie będziemy oczekiwać jej niezawodnego ziszcze-
nia, ani też nie stracimy nadziei co do możliwości
jej ziszczenia się.
Trzeba sobie również zdawać sprawę z tego, że wśród
naszych pragnień jedne są naturalne (φυσικού), a inne
urojone, a wśród naturalnych jedne są ponadto ko-
nieczne, a inne tylko naturalne. Wśród koniecznych
można wyróżnić takie, które są konieczne do szczęścia,
następnie pragnienia konieczne dla spokoju ciała
i wreszcie konieczne dla samego życia. Jasno sprecyzo-
wany pogląd na te sprawy pozwoli skierować wszelki
wybór i wszelkie unikanie na korzyść zdrowia ciała
i spokoju duszy, a to właśnie jest celem szczęśliwego
życia. Wszak cała nasza działalność zdąża do tego,
aby się uwolnić od cierpienia i niepokoju. A gdy raz
zdołamy to wszystko osiągnąć, wnet zniknie niepokój
duszy; istota żywa nie odczuwa już bowiem potrzeby
zabiegania o cokolwiek, czego by jej brakowało, ani też
nie będzie szukać czego innego do dopełnienia dobra
duszy i ciała. Bo zaiste wtedy tylko odczuwamy
potrzebę przyjemności, gdy z jej braku doznajemy

1
Teognis 425, 427.
635

bólu; gdy jednak ból nam nie dokucza, nie potrzebu-


jemy wtedy żadnej przyjemności. Dlatego właśnie
twierdzimy, że przyjemność jest początkiem i celem
życia szczęśliwego. Ona to bowiem, według nas, sta-
nowi pierwsze i przyrodzone dobro oraz punkt wyjścia
wszelkiego wyboru i unikania; do niej w końcu powra-
camy, gdy odwołujemy się do czucia jako" kryterium
wszelkiego dobra. I właśnie dlatego, że jest ona dobrem
pierwszym i przyrodzonym, nie uganiamy się bynajmniej
za wszelką przyjemnością, lecz nieraz rezygnujemy
z wielu; postępujemy tak zwłaszcza wtedy, gdy spo-
dziewamy się z ich powodu doznać więcej przykrości.
A bywa i tak, że wiele przykrości stawiamy wyżej od
przyjemności, co zachodzi wówczas, gdy po przeżyciu
długotrwałych boleści spodziewamy się doznać większej
przyjemności. Dlatego też wszelka przyjemność ze
względu na swoją naturę jest dobra, ale nie każda
jest godna wyboru; i podobnie, wszelki ból jest złem,
ale nie każdego bólu należy unikać. W każdym wy-
padku trzeba wszystko dokładnie zbadać pod kątem
pożyteczności i szkodliwości, bo zdarza się czasem,
że dobro bierzemy za zło i, na odwrót, zło za dobro.
Umiarkowanie uważamy za największe dobro nie
dlatego, żebyśmy w ogóle mieli poprzestawać na ma-
łym, ale dlatego, abyśmy się nauczyli obywać byle
czym, gdy nas bieda nawiedzi, w przeświadczeniu,
że najlepiej korzystają z obfitości dobra ci, którzy jej
najmniej pożądają, i że to, co jest naturalne, jest też
łatwe do zdobycia, a to, co urojone, z trudem trzeba
zdobywać. Proste potrawy sprawiają nam tyleż przy-
jemności, co wystawne uczty, gdy tylko bolesne uczucie
głodu zostanie usunięte. Jęczmienny chleb i woda
sprawiają największą rozkosz, jeśli je spożył głodny.
636

Z tego więc względu przyzwyczajenie do życia prostego


i mało kosztownego zapewnia dobre zdrowie i uakty-
wnia wobec różnych potrzeb życiowych, a kiedy
się po dłuższej przerwie zasiądzie przy suto zastawionym
stole, wówczas się lepiej korzysta z tych przyjemności;
wreszcie czyni nas ono nieustraszonymi wobec igraszek
losu.
Gdy przeto twierdzimy, że przyjemność jest naszym
celem najwyższym, to bynajmniej nie mamy na myśli
przyjemności płynącej z rozpusty ani przyjemności
zmysłowych, jak twierdzą ci, którzy nie znają naszej
nauki albo się z nią nie zgadzają, czy wreszcie źle ją
interpretują. Przyjemność, którą mamy na myśli,
charakteryzuje nieobecność cierpień fizycznych i brak
niepokojów duszy. Nie pijatyki i hulanki, nie obco-
wanie z pięknymi chłopcami i kobietami; nie ryby
i inne smakołyki, jakich dostarcza zbytkowny stół,
czynią życie przyjemnym, ale trzeźwy rozum (νήφων
λογισµός), dociekający przyczyn wszelkiego wyboru
i unikania, odrzucający czcze domysły, owo źródło
największych utrapień duszy. Z tego wszystkiego
mądrość (φρόνηση) jest początkiem wszelkiego dobra
i dobrem najwyższym, a wskutek tego jest cenniejsza
nawet od filozofii, jako źródło wszystkich innych cnót.
Ona nas uczy, że nie można żyć przyjemnie, jeśli się
nie żyje mądrze, pięknie i sprawiedliwie, i na odwrót,
że nie można żyć mądrze, pięknie i sprawiedliwie,
jeśli się nie żyje przyjemnie. Wszak cnoty tworzą wraz
z przyjemnym życiem naturalną jedność i życie przy-
jemne jest od nich nieodłączne.
Kogóż mógłbyś wyżej cenić od mędrca, co zbożnie
wielbi bogów, śmierci się w ogóle nie lęka, pojął cel
ostateczny przyrody, zrozumiał, że najwyższe dobro
637

można łatwo osiągnąć i bez trudu zdobyć, a największe


zło albo trwa krótko, albo sprawia lekki tylko ból?
Mędrca, co śmieje się z wszechmocnego przeznaczenia,
które pewni filozofowie1 wprowadzają jako władzę
naczelną nad wszystkim, dowodząc, że jedne rzeczy
powstały z konieczności, inne przez przypadek, a jeszcze
inne dzięki nam samym; ponieważ konieczność
wyklucza wszelką odpowiedzialność, a przypadek jest
zmienny, nasza zaś wola nie zależy od żadnego auto-
rytetu zewnętrznego, wobec tego postępkom jej towa-
rzyszą zarówno pochwały, jak i nagany. Zaiste, lepiej
by było uznać mitologiczne bajki o bogach, niż stać
się niewolnikiem przeznaczenia przyrodników. Mito-
logia dopuszcza bowiem przynajmniej możliwość prze-
błagania bogów przez oddawanie im czci, przeznaczenie
natomiast jest nieubłagane. Przypadku mędrzec nie
uważa również za bóstwo, na wzór upodobań pospól-
stwa (bo w działaniu bóstwa nie ma miejsca na chao-
tyczny nieład), ani za zmienną przyczynę. Nie sądzi,
by przypadek obdarzał ludzi dobrem lub złem, aby
zapewnić im szczęśliwe życie; uważa tylko, że dostarcza
im składników wielkich dóbr albo wielkiego zła. Wierzy,
iż lepiej być nieszczęśliwym z rozumem niż szczęśli-
wym bez rozumu. Lepiej oczywiście, gdy rzetelny sąd
nie będzie w działaniu oczekiwał pomocy ze strony
przypadku.
Przemyśl więc dokładnie te sprawy a także zagadnie-
nia pokrewne. Rozmyślaj dzień i noc, sam i z kimś,
kto podobnie myśli, a nie zaznasz niepokoju ani we
śnie, ani na jawie i będziesz żył wśród ludzi jak bóg.
Albowiem człowiek żyjący w sferze dóbr niezniszczal-
1
Stoicy
638

nych jest zgoła niepodobny do żadnej śmiertelnej istoty.

Wróżbiarstwo Epikur odrzuca zarówno w innych


dziełach, jak i w Krótkim wyciągu. Twierdzi tam: „Wróż-
biarstwo nie ma nic wspólnego z rzeczywistością,
a gdyby nawet miało, to rzecz byłaby i tak dla nas
obojętna".
Tyle o zagadnieniach celu życia. Szerzej omawia te
sprawy gdzie indziej.
W poglądach na przyjemność Epikur różni się od cy-
renaików. Oni bowiem nie zaliczali do przyjemno-
ści tzw. „przyjemności statycznej" (κατακττηµατική
ηδονή), a jedynie tylko przyjemność związaną z ruchem
(ή εν κινήσει). Epikur natomiast uznawał obydwa
rodzaje przyjemności, zarówno duchowe, jak i cielesne,
jak twierdzi w dziełach O wyborze i unikaniu oraz O naj-
wyższym celu i w pierwszej księdze O życiu ludzkim
oraz w liście do przyjaciół filozofów w Mitylenie.
Podobnie Diogenes [z Tarsu] w siedemnastej księdze
Wyboru i Metrodor w Timokratesie mówią o przyjemności
jako o czymś, co można pomyśleć zarówno w ruchu,
jak i w spoczynku. A oto siewa samego Epikura wypo-
wiedziane w dziele O wyborze: ,,Spokój ducha i nieo-
becność bólu są przyjemnościami statycznymi, radość
i wesołość natomiast zdają się polegać na ruchu i czyn-
ności".
Epikur różni się od cyrenaików jeszcze w tym,
że oni uważają ból fizyczny za gorszy od moralnego mó-
wiąc, że dlatego przestępców karze się cieleśnie, on na-
tomiast uważa moralny za cięższy. Wszak ciało może
doznawać bólu tylko w chwili obecnej, podczas gdy
dusza może być dręczona nie tylko cierpieniami
639

teraźniejszymi, ale również przeszłymi i przyszłymi.


Ą skoro tak jest, to przyjemności duchowe są również
znacznie większe od cielesnych. Na dowód tego, iż
przyjemność jest najwyższym celem, przytacza fakt,
że istoty żywe od momentu narodzin dążą do przyje-
mności, od bólu natomiast stronią instynktownie,
a nie na skutek rozumowania. Z własnego więc poczucia
(αύτοποίως) unikamy bólu, tak jak Herakles, gdy
dręczony bólem, jaki mu sprawiała zatruta szata,
krzyczał głośno
Zaciskając z bólu zęby i głośno jęcząc, a odpowiadały echem
skały naokoło,
1
przylądek Lokrydy i eubejskie wzgórza .

Cnoty — uczy Epikur —mają wartość tylko ze względu


na przyjemność, a nie same dla siebie, tak jak sztuka
lecznicza ma wartość ze względu na zdrowie. Podobnie
wypowiada się Diogenes [z Tarsu] w dwudziestej
księdze Wyboru, gdzie mówi również o wychowaniu
(αγωγή), że jest prowadzeniem przez życie (διαγωγή).
Zgodnie ze słowami Epikura cnota jest jedyną wartością
nierozerwalnie związaną z przyjemnością; wszystko
inne da się od niej oddzielić, jak np. smaczne potrawy.
Na tym chciałbym zakończyć całe moje dzieło,
a z nim i żywot filozofa. Dodamy tylko jeszcze na za-
kończenie jego Główne myśli. Z końca uczynimy więc
tym samym początek szczęścia.

Główne myśli
I. Istota szczęśliwa i nieśmiertelna sama jest wolna od
kłopotów i innym ich nie przysparza, a wskutek tego obcy jest
jej zarówno gniew, jak i radość: wszystko
1
Sofokles Trachinki.
640

to bowiem jest oznaką słabości. (Gdzie indziej zaś


mówi, że bogów można oglądać tylko umysłem; nie-
którzy z nich posiadają cechy indywidualne, inni
odznaczają się doskonałym podobieństwem wzajemnym,
a to wskutek ciągłego napływu jednakich podobizn
do tego samego miejsca; wszyscy natomiast mają
kształt ludzki)1.
II. Śmierć jest niczym dla nas, bo to, co się rozpadło,
nie ma czucia, a co nie ma czucia, jest dla nas niczym.
III. Granicą wielkości rozkoszy jest usunięcie wszel-
kich okoliczności wywołujących ból. Gdziekolwiek
przeto jest rozkosz, w ciągu jej trwania nie ma tam
bólu czy smutku ani tych cierpień razem.
IV. Ból cielesny nie trwa bez przerwy; ból ostry
trwa krótko, a taki, który zaledwie przewyższa rozkosz
cielesną, nie utrzymuje się przez wiele dni. Co się zaś
tyczy chorób przewlekłych, to dostarczają one ciału
więcej przyjemności niż przykrości.
V. Nie można żyć przyjemnie, jeśli się nie żyje mądrze,
uczciwie i sprawiedliwie, [ani nie można żyć mądrze,
uczciwie i sprawiedliwie], jeśli się nie żyje przyjemnie.
Komu więc brak chociażby jednej z tych rzeczy,
np. życia mądrego, ten już nie może żyć przyjemnie,
chociażby nawet żył i uczciwie, i sprawiedliwie.
VI. Po to, aby czuć się bezpiecznym wobec ludzi,
postawą naturalną jest uważać za dobro to wszystko,
co do tego prowadzi.
VII. Niektórzy ludzie pragną zdobyć rozgłos i stać
się sławni w przekonaniu, że sobie w ten sposób za-
pewniają bezpieczeństwo wobec innych ludzi. Jeżeli
więc życie ich było wskutek tego rzeczywiście bezpie-
czne, posiedli dobro naturalne, gdy jednak życie ich
1
Scholion.
641

takie nie było, nie osiągnęli tego, do czego z własnej


natury od początku dążyli.
VIII. Żadna rozkosz nie jest sama w sobie czymś
złym; atoli pewne rzeczy zdolne do jej wywoływania
przynoszą z sobą częstokroć więcej kłopotu niż przy-
jemności.
IX. Gdyby wszelkie przyjemności mogły się groma-
dzić, gdyby, dalej, trwały w czasie i mogły przenikać
całą strukturę świata albo przynajmniej najważniej-
sze części przyrody, wówczas nie różniłyby się między
sobą.
X. Gdyby to wszystko, co sprawia przyjemność
rozpustnikom, mogło uwolnić ducha od trwogi wywo-
ływanej przez zjawiska niebieskie, śmierć i ból, a ponadto
mogło nas pouczyć o kresie pożądań, nie mielibyśmy
żadnej podstawy do tego, by ich za to ganić; wszak
oni by tylko wiedli życie wypełnione wszechstronnie
przyjemnościami bez domieszki bólu czy zmartwienia,
a przecież te uczucia — to zło.
XI. Gdyby nas nie dręczył strach przed zjawiskami
niebieskimi i obawa, że śmierć w jakiś sposób stale nam
zagraża, a także i to, że nie znamy granic bólu i po-
żądań, zbyteczne by było studium filozofii.
XII. Kto nie poznał gruntownie natury świata,
lecz zadowala się domysłami mitologicznymi, nie
potrafi się uwolnić od strachu w sprawach największej
wagi życiowej. A zatem bez znajomości filozofii przy-
rody nie można osiągnąć prawdziwej rozkoszy.
XIII. Na nic się nie zda zapewnienie sobie bezpie-
czeństwa wobec ludzi, jeżeli zjawiska zachodzące
tam w górze i pod ziemią, i w nieskończonym wszech-
świecie wzbudzają w nas trwogę.
XIV. Aczkolwiek można do pewnego stopnia za-
642

pewnić sobie bezpieczeństwo wobec ludzi przy pomocy


takich środków, jak siła i bogactwo, to jednak najpe-
wniejsze bezpieczeństwo gwarantuje życie spokojne,
z dala od pospólstwa.
XV. Zasoby znajdujące się w naturze są ograniczone
i łatwe do zdobycia, natomiast te, które tkwią w czczych
domysłach, nie mają granic.
XVI. W niewielkim tylko stopniu mędrzec zależny
jest od przypadku; w sprawach największej wagi kie-
ruje się i będzie się kierował przez całe życie rozumem.
XVII. Szlachetny człowiek cieszy się doskonałym
spokojem ducha, natomiast człowiek zły żyje w ciągłym
niepokoju.
XVIII. Przyjemność cielesna nie potęguje się już
więcej, gdy ból wywołany potrzebą został usunięty,
może się tylko urozmaicać. Prawdziwą rozkosz duchową
odczuwa się badając i rozumiejąc rzeczy, które wy-
wołują największe niepokoje, i im pokrewne.
XIX. Nieskończony czas zawiera tę samą sumę
przyjemności, co czas skończony, jeśli tylko granice
ich ustala rozum.
XX. Dla ciała granice przyjemności są nieograni-
czone; ich zaspokojenie wymagałoby czasu nieskoń-
czonego. Natomiast rozum, który sobie zdaje sprawę
z tego, jaki jest cel i jakie są granice ciała, i który nas
uwolnił od strachu przed nieskończonością, zapewnił
nam życie doskonałe, tak że odtąd nie odczuwamy
już bynajmniej potrzeby wiecznego trwania. Mę-
drzec nie unika przyjemności ani gdy okoliczności
zmuszą go do rozstania się z życiem, nie uważa,
że zostaje pozbawiony części najlepszego życia.
XXI. Kto poznał dobrze granice życia, ten wie,
jak łatwo jest zdobyć to, co usuwa ból wywołany
643

brakiem czegoś, a życie czyni ze wszech miar dosko-


nałym; nie ubiega się już więcej o rzeczy, których zdo-
bycie wymaga wysiłku.
XXII. Nie wolno tracić z oczu celu, jakiśmy sobie
postawili, ani całej oczywistości zmysłowej, do której
sprowadzamy nasze sądy; w przeciwnym razie zapa-
nuje powszechny zamęt i nieład.
XXIII. Jeżeli odrzucisz wszystkie wrażenia zmysłowe,
nie pozostanie ci nic, do czego mógłbyś się odwołać
przy ocenie tych spostrzeżeń, które uznałeś za fałszywe.
XXIV. Jeśli po prostu odrzucasz jakieś wrażenie
zmysłowe, nie dostrzegając różnicy między mniemaniem,
które winno być potwierdzone, a tym, co jest dane
rzeczywiście we wrażeniu zmysłowym albo jest czuciem
czy jakąś percepcją myślową, wówczas takim bezpod-
stawnym poglądem wywołasz zamęt również i w po-
zostałych wrażeniach zmysłowych, a nawet wyrugujesz
wszelkie kryterium. Z drugiej zaś strony, jeżeli będziesz
jednakowo traktował zarówno to, co wymaga potwier-
dzenia, jak i to, co potwierdzenia nie potrzebuje,
nie zdołasz uniknąć błędu; zachowana bowiem zostanie
wątpliwość w sprawie odróżnienia sądów prawdziwych
od nieprawdziwych.
XXV. Jeżeli w każdej okoliczności nie sprowadzisz
swych czynów do celu nakreślonego przez przyrodę,
a zamiast tego, unikając czegoś lub dążąc ku czemuś,
kierować się będziesz jakimś innym celem, czyny
twoje nie będą zgodne z twoimi poglądami.
XXVI. Wszelkie pożądania, które, chociaż nie zas-
pokojone, nie sprawiają bólu, nie są konieczne, a można
się ich bez trudu pozbyć, ilekroć ich osiągnięcie okaże
się trudne albo gdyby z ich powodu mogła powstać
jakaś szkoda.
644

XXVII. Przyjaźń jest największym wśród wszyst-


kich dóbr, jakimi nas mądrość obdarza dla zapewnienia
szczęścia przez całe życie.
XXVIII. Ta sama wiedza, która umocniła w nas
przekonanie, że cierpienie nie trwa ani wiecznie,
ani bardzo długo, dostrzegła i to, że przyjaźń jest
najlepszą gwarancją bezpieczeństwa nawet w naszych
ograniczonych warunkach.
XXIX. Wśród pożądań można wyróżnić naturalne
i konieczne oraz naturalne i niekonieczne; są wreszcie
i takie, które nie są ani naturalne, ani konieczne,
a są tylko wytworem czczych urojeń. (Za naturalne
i konieczne uważał Epikur te, które przynoszą ulgę
w cierpieniach, np. picie gaszące pragnienie; za na-
turalne wprawdzie, ale niekonieczne uważał te, które
urozmaicają tylko w pewien sposób przyjemność,
lecz nic usuwają bólu, np. wystawne uczty; za niena-
turalne i niekonieczne — takie jak wieńce i posągi ku
własnej czci) 1.
XXX. Te wszystkie naturalne pożądania, które
mimo że nic są zaspokojone, nie wywołują żadnego
bólu, a zwłaszcza gdy zabiegi o ich zdobycie wymagają
znacznego wysiłku, są wytworem czczych urojeń;
jeżeli nie znikają, to bynajmniej nie wynika to z ich
własnej natury, lecz podtrzymują je urojone wymysły
człowieka.
XXXI. Prawo naturalne jest tylko korzystną umową
zawartą w tym celu, aby sobie wzajemnie nie szkodzić.
XXXII. Dla istot żywych, które nie są zdolne do
zawierania umów zabraniających wzajemnego wyrzą-
dzania sobie szkód, nie istnieje ani prawo, ani bez-
prawie. To samo można powiedzieć o ludach, które
1
Scholion.
645

nie mogły czy nie chciały zawrzeć układów zabrania-


jących wzajemnego szkodzenia sobie.
XXXIII. Nigdy nie istniała sprawiedliwość sama
w sobie; sprawiedliwość jest raczej umową zawartą
między społecznościami w dowolnym miejscu po to,
aby nie wyrządzać ani nie doznawać szkody.
XXXIV. Niesprawiedliwość nie jest złem sama
w sobie; jest natomiast złem ze względu na podej-
rzliwy strach wywołany obawą, iż nie uda się ujść
przed tymi, którzy są powołani do karania winnych.
XXXV. Niemożliwe jest, by ten, kto dopuścił się po-
tajemnie jakiegoś przestępstwa wobec umowy o wza-
jemnym nieszkodzeniu sobie, mógł żywić przekonanie,
iż się z tym ukryje, nawet gdyby udało mu się dotąd
ukryć już dziesięć tysięcy razy. Albowiem aż do osta-
tniej chwili życia nie będzie miał pewności, że i tym
razem uda mu się ukryć.
XXXVI. Ogólnie biorąc, sprawiedliwość jest jedna-
kowa dla wszystkich, jeśli się założy, iż przynosi korzyść
we wzajemnych stosunkach; jednakże w zastosowaniu
do poszczególnych krajów i różnych warunków ta sama
rzecz nie przedstawia się wszystkim jako sprawiedliwa.
XXXVII. Wśród przepisów ogłoszonych przez prawo
za słuszne te, które zostały uznane za pożyteczne
we wzajemnych stosunkach, uzyskały tym samym
miano sprawiedliwych, niezależnie od tego, czy są
sprawiedliwe dla wszystkich, czy nie. W wypadku,
gdyby ktoś ustanowił prawo, które by nie było poży-
teczne dla społeczności, prawo takie nie mogłoby
być uznane za sprawiedliwe. A gdyby nawet związana
z prawem pożyteczność zmieniła się, ale przez pewien
okres czasu była jednak zgodna z pojęciem ustalonym
przez to prawo, byłaby mimo to sprawiedliwa w tym
646

okresie czasu dla tych wszystkich, którzy nie daliby się


zbałamucić pustymi słowami, lecz uwagę swą koncen-
trowaliby na samych faktach.
XXXVIII. Tam, gdzie się okazało, że przy nie zmie-
nionych okolicznościach prawo uznane za sprawiedliwe
w rzeczywistości nie jest już zgodne z pojęciem spra-
wiedliwości, w takim wypadku prawo przestało już
być sprawiedliwe. Gdy wszelako wskutek zmiany
okoliczności prawa ustanowione jako sprawiedliwe
stały się już nieużyteczne, to jednak były sprawiedliwe
dopóty, dopóki były korzystne dla stosunków spo-
łecznych obywateli tego samego państwa; atoli
przestały być sprawiedliwe, bo nie były już więcej
pożyteczne.
XXXIX. Kto się potrafił najlepiej zabezpieczyć
przed przeciwnościami zewnętrznymi, ten włączył
wszystkich, których tylko mógł, do wspólnego rodu;
ale tych, których nie mógł włączyć, nie traktował
bynajmniej jako obcych. O ile natomiast i to się oka-
zało niemożliwe do zrealizowania, unikał wzajemnych
stosunków i wybierał to, co przynosiło pożytek.
XL. Ci, którzy mieli możność zapewnić sobie bez-
pieczeństwo od swych sąsiadów, żyli razem w sposób
najbardziej przyjemny, będąc w posiadaniu nader
mocnej gwarancji. Ciesząc się najpełniejszą przyjaźnią,
bynajmniej nie lamentowali dla wzbudzenia współ-
czucia, gdy ktoś umarł przedwcześnie.

You might also like