Przejdź do zawartości

Marzec 1968

Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
To jest stara wersja tej strony, edytowana przez 84.38.95.222 (dyskusja) o 11:13, 1 mar 2018. Może się ona znacząco różnić od aktualnej wersji.

Szablon:Warsztat PopArt Marzec 1968, Marzec '68 lub Szturm '68 (8–23 marca 1968) – kryzys polityczny zapoczątkowany demonstracjami studenckimi, m.in. w Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Radomiu, Łodzi i Poznaniu, brutalnie rozbitymi przez oddziały Milicji Obywatelskiej i Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej tzw. aktywu robotniczego.

Geneza i tło historyczne

Władysław Gomułka i Leonid Breżniew

Polski październik 1956 roku przyniósł narodowi polskiemu wiele nadziei. Liberalne zmiany zainicjowane przez Władysława Gomułkę na VIII Plenum KC PZPR, takie jak amnestia dla więźniów politycznych, poprawienie stosunków z Kościołem, ograniczenie cenzury czy ukrócenie samowoli organów bezpieczeństwa okazały się jednak mrzonką. Nowe kierownictwo nie miało zamiaru realizować postulatów społeczeństwa, a październikowe obietnice były tylko posunięciem taktycznym nowej kadry urzędniczej, wymuszonym przez skomplikowaną sytuację wewnętrzną.

Już w ostatnich miesiącach 1956 roku Gomułka w swoich przemówieniach atakował tzw. rewizjonistów i ich program liberalizacji systemu komunistycznego. Całe następne dziesięciolecie było stopniowym odwrotem od „zdobyczy Października”[1]. Dokonano wielu zmian personalnych w PZPR, zlikwidowano inteligenckie tygodniki „Po prostu” oraz „Przegląd Kulturalny”, rozbudowywano aparat policyjny, zaostrzono cenzurę, powrócono do polityki antykościelnej, co przejawiło się na przykład w usunięciu lekcji religii ze szkół. Działaniom tym towarzyszyła intensywna antyinteligencka kampania propagandowa w prasie komunistycznej[2].

Przeobrażenia w Polsce przybrały jeszcze bardziej na sile latem 1967 roku na skutek wybuchu wojny izraelsko-arabskiej (tzw. wojny sześciodniowej)[3]. ZSRR potępił Izrael i zerwał z nim stosunki dyplomatyczne; tak samo postąpiły władze polskie po zakończeniu wojny[4]. Organizowano wiece w zakładach pracy, potępiające żydowskie „zapędy imperialistyczne”. Nastroje wrogie Żydom pojawiły się w kręgach partyjnych, wojskowych i milicyjnych, również wśród prorządowych katolików skupionych wokół Stowarzyszenia „PAX”[4]. Kościół, na czele z kardynałem Wyszyńskim zajął stanowisko raczej proizraelskie. Niektórzy Polacy pochodzenia żydowskiego jawnie manifestowali swe poparcie dla działań armii izraelskiej. 19 czerwca 1967 roku w Pałacu Kultury i Nauki Władysław Gomułka wygłosił przemówienie, w którym oskarżył Żydów mieszkających w Polsce o działanie na szkodę państwa. I sekretarz określił ich mianem „piątej kolumny”. Przemówienie wiązało się z zakończoną dziewięć dni wcześniej wojną sześciodniową[4].

Przemówienie Gomułki umożliwiło próbę przejęcia władzy „partyzantom”, czyli frakcji PZPR o nacjonalistycznych i populistycznych zapatrywaniach, skupionej wokół gen. Mieczysława Moczara (od 1964 Ministra Spraw Wewnętrznych). Atakowali oni „syjonistów” na wszelkich zebraniach i zjazdach. Sam Moczar porównał działania armii izraelskiej do metod hitlerowców w czasie II wojny światowej. Oskarżano obywateli pochodzenia żydowskiego np. o nadużycia w UB. Do akcji „partyzantów” włączył się też „PAX” Bolesława Piaseckiego, który atakował rewizjonistów i „kosmopolitów”.

To doprowadziło do zaostrzenia się nastrojów antysemickich nie tylko w środowiskach partyjnych, ale też wśród robotników i ludzi „z nizin społecznych”. Swoista nagonka na Żydów dosięgła struktur PZPR, wojska (zob. czystka antysemicka w Ludowym Wojsku Polskim)[5], milicji, organów bezpieczeństwa i innych instytucji państwowych. Ludzi, u których dopatrywano się pochodzenia żydowskiego lub którzy wypowiadali się głośno o swoich sympatiach pro-żydowskich, zwalniano z pracy, pozbawiano stanowisk, a odsuniętych od władzy zastępowano innymi osobami. Czystka nie ominęła również wyższych uczelni. Profesorów pochodzenia żydowskiego usuwano ze szkół. Na zaostrzenie polityki wewnętrznej PRL wpłynęły jeszcze wydarzenia w Czechosłowacji związane z dojściem do władzy Alexandra Dubčeka na początku 1968 roku i tzw. praskiej wiosny, czyli próby liberalizacji systemu komunistycznego w tym kraju.

Przed Marcem 1968 młodzież (najczęściej studencka) starała się włączyć w życie polityczne Polski. Powstawały kluby dyskusyjne (m.in. Klub Poszukiwaczy Sprzeczności i Polityczny Klub Dyskusyjny)[6]. Pomimo nakazu rozwiązania klubów młodzi ludzie nadal aktywnie działali. W poł. lat 60. pojawiło się tzw. środowisko Komandosów skupiające wokół siebie studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Komandosi regularnie pojawiali się na zebraniach organizacji młodzieżowych i zetemesowskich, podczas których zadawali kłopotliwe pytania i wygłaszali kontrowersyjne opinie[6]. Władza krytykowała działalność komandosów, zarzucając jej członkom wysoki status materialny i żydowskie pochodzenie. W prasie nazywano studentów „bananową młodzieżą”[6]. Obok studentów swoje niezadowolenie wyrażali także intelektualiści, którzy protestowali przeciwko cenzurze, nasilającym się represjom wobec pisarzy oraz ograniczeniu nakładów na kulturę[6].

Protesty studenckie

„Dziady” i demonstracja 30 stycznia

Tablica pamiątkowa upamiętniająca wiec studentów Uniwersytetu Warszawskiego domagających się wolności słowa
 Zobacz też kategorię: Uczestnicy wydarzeń Marca 1968.

W listopadzie 1967 roku przypadała 50. rocznica wybuchu rewolucji październikowej. Z tej okazji w Polsce rozpoczęto przygotowywać szereg imprez propagandowych, naukowych i kulturalnych. Dyrektor Teatru Narodowego w Warszawie Kazimierz Dejmek zdecydował się wystawić Dziady Adama Mickiewicza w nowoczesnej inscenizacji[7]. Premiera odbyła się 25 listopada 1967 roku.

Spektakl nie spodobał się Wydziałowi Kultury KC PZPR, w związku z czym zakazano drukowania pozytywnych recenzji[7]. Już po pierwszym przedstawieniu pojawiły się spory na temat antyradzieckiej wymowy[6]. 13 grudnia 1967 kierownik Wydziału Kultury KC PZPR Wincenty Kraśko zarzucił Dziadom Dejmka szkodliwość polityczną i tendencyjny charakter. Według Kraśki kontrowersje miały wynikać z doboru tekstów, sposobu prowadzenia aktorów oraz inscenizacji poszczególnych fragmentów, nie mówiąc o „dopisanej” scenie finałowej o określonej symbolice ideowo-politycznej[6]. 21 grudnia Kazimierz Dejmek został wezwany na rozmowę z kierownictwem Wydziału Kultury KC[6]. Spektakl skrytykowano za wydźwięk antyradziecki i „religianctwo”. Kazimierz Dejmek tłumaczył, że utwór nie jest antyradziecki tylko antycarski[6]. Władysław Gomułka oświadczył, że „Dziady” wbijają nóż w plecy przyjaźni polsko-radzieckiej[8].

Krążyły plotki, że ambasador Związku Radzickiego Awierkij Aristow żądał zdjęcia spektaklu (w rzeczywistości w radzieckim dzienniku Prawda ukazała się pozytywna recenzja oraz rozważano wystawienie Dziadów w Moskwie)[7].

Wzrost zainteresowania oraz pojawienie się żywej reakcji widzów na antyrosyjskie fragmenty Dziadów wynikał z pogłosek o niechęci władz wobec sztuki (uwiarygodnione m.in. odwołaniem dwóch spektakli ze względu na chorobę Gustawa Holoubka)[7]. Burzliwe oklaski podczas antyrosyjskich scen przyczyniły się do uznania spektaklu za „antyradziecki” i wpłynęły na podjęcie decyzji o zawieszeniu wystawiania Dziadów. Jednocześnie dopuszczono możliwość wznowienia przedstawienia po przerwie i uspokojeniu sytuacji[7].

Po czterech pierwszych przedstawieniach poinformowano Dejmka, że spektakl może być grany tylko raz w tygodniu, młodzieży szkolnej nie można sprzedawać więcej niż 100 biletów po cenach normalnych, reżyser ma też odnotowywać reakcje publiczności (pretekstem było rzekome wznoszenie przez publiczność haseł antyrosyjskich oraz antyradzieckich)[9]. 16 stycznia zawiadomiono Dejmka, że 30 stycznia odbędzie się ostatnie przedstawienie. Po ostatnim (jedenastym) przedstawieniu doszło do manifestacji studentów, którzy wznosząc okrzyki (m.in „Niepodległość bez cenzury”, wymyślone przez Karola Modzelewskiego, a także „Chcemy kultury bez cenzury!”, „Żądamy zniesienia cenzury”, „Mickiewicz – Dejmek”[6]) złożyli białe i czerwone kwiaty i transparent „Żądamy dalszych przedstawień” pod pomnikiem Adama Mickiewicza[10][6]. Protest przygotowali komandosi oraz studenci Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej[7]. Milicja interweniowała już praktycznie po zakończeniu marszu, rozpędzając tłum pałkami i aresztując 35 manifestantów, z których dziewięciu pociągnięto do odpowiedzialności przed kolegium karno-administracyjnym i ukarano grzywnami w wysokości od 500 do 3000 złotych (wśród ukaranych znaleźli się m.in Andrzej Seweryn i Jan Lityński)[6].

„Wojna ulotkowa”

O wydarzeniach w Polsce mówiły zagraniczne media, np. „The New York Times” i „The Washington Post” oraz „Radio Wolna Europa”. Rozpoczęła się „wojna ulotkowa”, zainicjowana tekstem dwóch „rewizjonistów” (członków partii, krytykujących politykę PZPR za odejście od doktryny czystego socjalizmu) – Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego pt. Polityczny sens petycji w sprawie „Dziadów”[6]. Studenci Warszawy i Wrocławia organizowali się w grupy, które zbierali podpisy pod petycjami do rządu, w których protestowano przeciwko ograniczeniom w kulturze i żądano przywrócenia przedstawień. Pod petycją podpisało się 4 tys. osób[10]. Najbardziej aktywnym środowiskiem byli „komandosi” (do najaktywniejszych ich uczestników należeli: Jacek Kuroń, Adam Michnik, Henryk Szlajfer, Seweryn Blumsztajn, Jan Lityński, Irena Lasota, Karol Modzelewski, Barbara Toruńczyk, Teresa Bogucka, Witold Holsztyński, Aleksander Perski[6].

22 lutego przywódcy ruchu studenckiego podjęli decyzję o zorganizowaniu wiecu w obronie studentów usuniętych z uczelni, w okresie tygodnia od zebrania się Związku Literatów Polskich (ZLP). Zgodnie z planem zebranie ZLP to miało odbyć się 29 lutego, a więc data wiecu na UW wypadła na dzień 8 marca[6]. 4 marca dwóch studentów Uniwersytetu Warszawskiego, na wniosek ministra szkolnictwa wyższego Henryka Jabłońskiego, relegowano z uczelni za przedstawienie relacji z zajść reporterom prasy francuskiej. Byli to Adam Michnik i Henryk Szlajfer[6]. 7 marca władze Uniwersytetu Warszawskiego wydały zarządzenie, zgodnie z którym z góry uznano zgromadzenie za nielegalne[6]. Władze nie myślały o ustępstwach i postanowiły prewencyjnie aresztować przywódców studenckiego protestu. 8 marca, wcześnie rano schwytano Szlajfera, Seweryna Blumsztajna, Jana Lityńskiego, Modzelewskiego i Kuronia[11].

Protest pisarzy

Do działań studenckich przyłączyło się środowisko literatów, na czele ze Związkiem Literatów Polskich, który poparł zbieranie podpisów pod petycją do sejmu z protestem przeciwko zdjęciu Dziadów[10]. 29 lutego 1968 roku Związek Literatów Polskich przyjął tzw. rezolucję Andrzeja Kijowskiego, w której potępiono politykę kulturalną w PRL, żądano zniesienia cenzury, przywrócenia swobody twórczej i ponownego umieszczenia Dziadów do repertuaru Teatru Narodowego[6]. Zebranie zwołano na żądania członków, po raz pierwszy od 1922 roku[6]. Dyskusja podczas zebrania była bardzo burzliwa. Podczas zebrania wystąpili m.in: Antoni Słonimski, Jerzy Andrzejewski, Stefan Kisielewski (który mówił o skandalicznej dyktaturze ciemniaków w polskim życiu kulturalnym, jaką obserwujemy od dłuższego czasu). Ich wypowiedzi (a szczególnie Kisielewskiego) odbiły się szerokim echem[6]. 11 marca Stefan Kisielewski został pobity przez „nieznanych sprawców”, a wokół Pawła Jasienicy rozpętano nagonkę propagandową[6].

8 marca

Mimo to, w południe 8 marca na dziedzińcu UW demonstracja się odbyła. Rozdawano ulotki, w których powoływano się na art. 71 Konstytucji PRL i wzywano do obrony podstawowych swobód obywatelskich. Protestujący uchwalili rezolucję, w której domagali się przywrócenia praw studenckich Michnikowi i Szlajferowi oraz zwolnienia od odpowiedzialności karnej innych studentów, wobec których zastosowano postępowanie dyscyplinarne[6]. Wiec odbywał się w bardzo spokojnej atmosferze.

Kiedy studenci rozchodzili się, na dziedziniec wjechało kilka autokarów z napisem „wycieczka”[6]. Z nich wysiadły oddziały ZOMO i „aktywu robotniczego” (głównie ormowców) ubrane po cywilnemu. Do akcji włączyli się członkowie Związki Młodzieży Socjalistycznej, którzy zaczęli skandować Wichrzyciele z uczelni!, Dajcie się nam spokojnie uczyć![6]. Funkcjonariusze zaczęli wyłapywać pojedyncze osoby i wywozić je poza teren uniwersytetu. Studenci krzyczeli w stronę napastników Usunąć tajniaków!, Gestapo!, Wolność![6]. Około godziny 13 profesor Zygmunt Rybicki wezwał studentów do rozejścia się w ciągu kwadransa. Wkrótce potem Rybicki zgodził się na rozmowę pomiędzy zebranymi a delegacją studentów. Delegaci (Ryszard Bugaj, Marcin Król, Zofia Lewicka, Irena Lasota, Jadwiga Staniszkis, Barbara Toruńczyk) domagali się wycofania z terenu uniwersytetu ormowców i milicjantów, wypuszczenia aresztowanych studentów oraz oddania zabranych legitymacji studenckich i indeksów[6]. W wyniku rozmów milicjanci opuścili teren uczelni. Jednak około godziny 14 na teren Uniwersytetu Warszawskiego wkroczyli ormowcy, a o 14:30 zaczęły przybywać umundurowane oddziały milicji z długimi pałami, w okularach ochronnych i hełmach. Na dziedzińcu rozpoczęła się akcja pacyfikacyjna. Milicjanci atakowali zarówno studentów jak i pracowników naukowych[6]. Po akcji na terenie UW do końca dnia milicja toczyła walki uliczne. Według informacji MSW 9 marca do walki na ulicach Warszawy ze studentami użyto 1335 funkcjonariuszy umundurowanych, 510 cywilnych oraz 400 ormowców[12].

„Masówki” w zakładach pracy

Władze od początku odrzucały możliwość dialogu z młodzieżą. 9 marca miały miejsce pierwsze procesy, w których studentów oskarżono o zakłócenie porządku. Kilka dni po wydarzeniach z 8 marca odbyło się zebranie aktywu społeczno-politycznego w KW PZPR, gdzie zdecydowano o organizowaniu „masówek” w zakładach pracy. Zebrania te miały charakter deklaracji poparcia dla polityki partii. Starannie przygotowane masówki robotnicze urządzano w godzinach pracy w wielu zakładach[6]. Uczestnicy „masówek” domagali się ujawnienia i ukarania wszystkich winowajców awantur, oczyszczenia PZPR z „syjonistów, rewizjonistów i kosmopolitów” oraz wyrażali poparcie dla Władysława Gomułki. Powszechnie znanymi hasłami z tego typu spotkań były: „Literaci do pióra, studenci do nauki”, „syjoniści do Syjonu” (ale także błędne „Syjoniści do Syjamu[13]), „Syjoniści do Dajana”, „Oczyścić partię z syjonistów”[6]. Masówki transmitowano w telewizji. Zdarzało się, że tło dźwiękowe dogrywano z meczów piłkarskich, gdyż w rzeczywistości robotnicy nie wyrażali głośnego aplauzu[6].

9 marca prasa donosiła, że „aktyw robotniczy” wezwał studentów do nieprowokowania zamieszek i rozejścia się. Tego samego dnia odbyła się demonstracja na Politechnice Warszawskiej, a w kilku miejscach stolicy doszło do starć z milicją i aresztowań. Dla uzupełnienia sił ściągnięto słuchaczy Szkoły Oficerskiej MO w Szczytnie oraz Szkoły Podoficerskiej MO w Pile[14]. Pomimo okrzyków „Nie bijcie kobiet” milicjanci bili także kobiety[11].

11 marca w Warszawie odbyła się kolejna demonstracja studencka, podczas której przyjęto rezolucję. Tekst rezolucji rozplakatowano na wszystkich wydziałach Uniwersytetu Warszawskiego (za zgodą władz uczelni)[6]. Dokument przekazano do sejmu, na ręce premiera Józefa Cyrankiewicza i Henryka Jabłońskiego. W uchwale studenci ponownie wyrazili swój protest przeciwko łamaniu konstytucji, atakom milicji i ORMO, ingerowaniu władz bezpieczeństwa w życie akademickie oraz antysemityzmowi oraz domagali się przywrócenia praw uniwersyteckich relegowanym studentom. Wiec przeniósł się na ulice Warszawy. Jeden z pochodów skierował się w stronę gmachu Komitetu Centralnego (na ulicy Nowy Świat). W okolicach budynków maszerujący tłum został rozbito przy użyciu gazu łzawiącego i armatek wodnych[6]. Inny pochód szedł na ulicę Belwederską, w stronę ambasady ZSRR. Kolejny zmierzał na ulicę Rakowiecką, do więzienia, w którym przetrzymywano więźniów politycznych[6].

W wydawanym przez Stowarzyszenie „Pax” dzienniku „Słowo Powszechne” ukazał się artykuł pt. Do studentów Uniwersytetu Warszawskiego, w którym genezy zamieszek szukano w spisku Izraela i Niemieckiej Republice Federalnej przeciwko Polsce[15]. Według artykułu prowodyrami zamieszek byli rodzinni i duchowni potomkowie zbankrutowanych politycznie syjonistów[15].

Protesty w innych miastach

Rewolucyjna atmosfera rozszerzyła się na pozostałe warszawskie uczelnie, a następnie, poprzez siatkę emisariuszy „rozlała” się po całym kraju. W większości znaczących ośrodków akademickich odbyły się wiece, z których część zakończyła się starciami z milicją (Warszawa, Gdańsk, Gliwice, Katowice, Kraków, Lublin, Łódź, Wrocław, Poznań, Szczecin), część zakończyła się spokojnie (Białystok, Bydgoszcz, Olsztyn, Opole, Toruń). Demonstracje poparcia odbyły się także w miastach, w których nie było wówczas szkół wyższych (Bielsko-Biała, Legnica, Radom, Tarnów)[16]. Podczas protestów pozawarszawskich pojawiły się hasła solidarności z Warszawą, antykomunistyczne i wolnościowe[17]. 15 marca w Gdańsku odbyła się największa w skali kraju manifestacja. Udział w niej wzięło 20 tys. osób[18].

Zwolnienia naukowców

21 marca Politechnika Warszawska ogłosiła 48-godzinny strajk okupacyjny, a na Uniwersytecie Warszawskim odbył się kolejny wiec. Decyzją Henryka Jabłońskiego zostali zwolnieni: profesorowie Bronisław Baczko, Włodzimierz Brus, Leszek Kołakowski, Stefan Morawski, docenci Zygmunt Bauman i Maria Hirszowicz-Bielińska[6]. Równocześnie prasa zaczęła szkalować zwolnionych pracowników naukowych. 28 marca odbył się ostatni wiec, na którym studenci domagali się przywrócenia do pracy zwolnionych profesorów i docentów i zaprzestania ataków z prasy. Na wiecu uchwalono Deklarację Ruchu Studenckiego autorstwa Jakuba Karpińskiego, Andrzeja Mencwela i Jadwigi Staniszkis. W deklaracji żądano swobody zrzeszeń, wolności opinii, zniesienia cenzury, wprowadzenia społecznej kontroli własności państwowej i przestrzegania praw obywatelskich, niezawisłego sądownictwa i powołania Trybunału Konstytucyjnego[6].

Po ostatnim wiecu władze uczelni skreśliły z listy studentów 34 osoby i zawiesiły w prawach studenta kolejne 11[6]. Pod koniec marca rozwiązano wydziały Ekonomii i Filozofii, cały trzeci rok na Wydziale Matematyczno-Fizycznym oraz psychologię na Wydziale Pedagogicznym. Na mocy tej decyzji 1616 osób przestało być studentami. Większość relegowanych studentów wcielono do wojska (niektórzy uczestniczyli w operacji „Dunaj”, która miała zatrzymać reformy polityczne w Czechosłowacji)[6].

Antyżydowskie działania władz

Wiec PZPR w Sali Kongresowej

Fragment ekspozycji poświęconej wydarzeniom marcowym w Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie
Dokument podróży stwierdzający, że jego posiadacz „nie jest obywatelem polskim”

19 marca w Sali Kongresowej odbył się wiec PZPR. Organizatorem miał być Józef Kępa – I sekretarz stołecznej organizacji partyjnej[15]. Spotkanie otworzył Kępa, a po krótkich wystąpieniach (m.in Edwarda Gierka) głos zabrał Władysław Gomułka[15]. I sekretarz KC PZPR rozpoczął swoje przemówienie od stwierdzenia, że linia podziałów w czasie ostatnich wydarzeń nie przebiegała wzdłuż linii robotnicy-studenci, lecz pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami socjalizmu. Gomułka potępił liderów protestów, przy czym pozostałych studentów biorących udział w zajściach nazwał „nieświadomymi”. Następnie skrytykował spektakl „Dziady”, zarzucając temu przedstawieniu świadome przemycanie antyradzieckich treści. Przy tej okazji zaatakował Związek Literatów Polskich, Stefana Kisielewskiego, Janusza Szpotańskiego (autora sztuki Cisi i gęgacze czyli bal u prezydenta wyśmiewającej rządy Gomułki)[15] oraz Pawła Jasienicę. I sekretarz KC PZPR zarzucił Jasienicy dezercję, działalność w brygadzie „Łupaszki”, współpracę z Urzędem Bezpieczeństwa (która miała go uchronić przed aresztowaniem)[15].

Następnie Władysław Gomułka opisał wiec na Uniwersytecie Warszawskim i przygotowania do niego. Według I sekretarza winnymi zamieszek byli studenci pochodzenia żydowskiego[15]. Jednocześnie przywódca PZPR rozważał nad historią Polski. Przypomniał, że Polska w latach 1795 i 1939 utraciła niepodległość przez politykę ówczesnych władz, przy czym tylko komuniści podczas II wojny światowej dostrzegli drogę pomyślnego rozwoju Polski poprzez zmianę ustroju i sojusz z Związkiem Radzieckim, który zagwarantował zachodnią granicę[15]. Walka z partią miała być skierowana w fundamenty bytu narodowego Polski[15].

Po zaatakowania rewizjonistycznych naukowców (m.in Bronisława Baczki i Leszka Kołakowskiego Gomułka zaczął mówić o syjonistach. I sekretarz podzielił obywateli Polski żydowskiego pochodzenia na trzy grupy: nacjonalistów, kosmopolitów oraz tych, którzy uznali Polskę za jedyną ojczyznę[15]. W stosunku do nacjonalistów Gomułka powiedział, że jest gotów wydać im emigracyjne paszporty. Żydowskich kosmopolitów Gomułka zilustrował fragmentem felietonu Antoniego Słonimskiego z „Wiadomości Literackich” z 1924 roku. W felietonie Słonimski przyznawał, że nie czuje się ani Polakiem ani Żydem[15]. Następnie Gomułka wziął w obronę trzecią grupę, podkreślając ich zasługi dla budowy PRL. W podsumowaniu I sekretarz stwierdził, że jedynym miernikiem oceny obywatela polskiego jest jego postawa wobec ustroju socjalistycznego oraz żywotność interesów Polski i Polaków[15].

Przemówienie Władysława Gomułki trwało dwie godziny. Wystąpienie co chwilę przerywali widzowie oklaskami i okrzykami. Podczas fragmentu poświęconego syjonistom aktyw wzniósł okrzyki śmielej, śmielej[15]. Z sektora zajmowanego przez Komitet Dzielnicowy PZPR na Woli rozległy się okrzyki Gierek, Gierek! (obok skandowanego Wiesław, Wiesław!)[15]. Wiec zgromadził ok. trzech tysięcy aktywistów partyjnych ze stolicy (sekretarzy komitetów zakładowych, wojskowych, ormowców, działaczy organizacji młodzieżowych). Wiec był transmitowany w radiu i telewizji[15].

Dalsze działania władz komunistycznych

Podobny wiec zorganizował w Katowicach ówczesny sekretarz Komitetu Wojewódzkiego Edward Gierek. Podczas wiecu Gierek przestrzegał przed „mąceniem śląskiej wody”, która może „pogruchotać kości”[16]. Wśród inspiratorów antysemickiej nagonki występował również ówczesny sekretarz KC PZPR Władysław Kruczek.

Po rozprawieniu się przez partię ze studentami i naukowcami zajęto się dalszymi prześladowaniami osób pochodzenia żydowskiego. Z PZPR wyrzucono ponad 8 tysięcy członków, zwolnienia dotknęły także SB, MO, a także urzędy centralne i terenowe, administrację państwową, wojsko, media, oświatę, służbę zdrowia i środowiska naukowe. Za tą akcją stała przede wszystkim frakcja „partyzantów”, widząca w rozrzedzeniu dotychczasowych struktur rządzących szanse na awans.

Na kwietniowym posiedzeniu Sejmu w 1968, gdzie szczegółowo zajęto się interpelacją Koła Poselskiego ZNAK, skierowaną do Sejmu jeszcze 11 marca, a zawierającą sprzeciw wobec brutalnych akcji MO i ORMO i nieprzestrzegania praw obywatelskich. Wystąpienia poszczególnych polityków partyjnych miały wrogie zabarwienie, pełne były oszczerstw i demagogii. Oskarżono „niepokornych” posłów o reakcjonizm oraz nazwano ich „polityczną resztówką w Sejmie”. Na posiedzeniu tym zdecydowano też o wielu ważnych zmianach personalnych w partii. Na znak protestu przeciwko antysemickiej nagonce, Edward Ochab i Adam Rapacki zrezygnowali ze swoich stanowisk[19][15]. Dokonano też kolejnych zmian na tle narodowościowym.

Później, na lipcowym XII Plenum PZPR potwierdzono, że zwolniono łącznie 111 osób na wysokich stanowiskach państwowych, poza tym wiele tysięcy członków. Na tym plenum stwierdzono również, że kwestia syjonizmu została dostatecznie wyjaśniona i nie ma powodów, aby jeszcze do niej wracać i sztucznie ją podtrzymywać. Zapoczątkowało to nieformalną zmowę milczenia wokół kwestii Marca i antysemityzmu, która trwała aż do przełomowego roku 1989.

Skutki i znaczenie „Marca”

Załamanie się ruchu studenckiego pogrążyło część społeczeństwa w apatii, uświadamiając, że jakiekolwiek powiększenie obszaru wolności nie jest możliwe. To przeświadczenie zostało umocnione jeszcze bardziej przez krwawe stłumienie „praskiej wiosny” w sierpniu 1968, w którym uczestniczyło też Ludowe Wojsko Polskie. Gomułka, mimo wielu wyrw dokonanych przez „moczarowców”, utrzymał swą władzę w partii, a jego reżim wzmógł po Marcu inwigilację społeczeństwa przez SB. Nasiliła się też aktywność cenzury, rozrzucono wiele złożonych książek i czasopism. Utrudniano jeszcze bardziej możliwość wyjazdu za granicę ludziom, u których dopatrywano się powiązań z ruchem marcowym.

Wielu aktywnych uczestników protestów stanęło przed sądem. W głośnych procesach skazano na trzy i pół roku więzienia Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego, których uznano za inspiratorów demonstracji. Przywódcę organizacji konspiracyjnej Gdańska Młodzieżowa Grupa Wywiadowcza Jakuba Szadaja skazano na 10 lat więzienia[19]. Wielu studentów rozczarowanych brutalnością władz i brakiem dialogu pomiędzy władzą a społeczeństwem wkroczyło na drogę działań opozycyjnych[19].

Tablica na budynku dworca Warszawa Gdańska upamiętniająca osoby zmuszone do opuszczenia Polski po marcu 1968

Wydarzenia w kraju i związane z nimi postawy antysemickie pogorszyły obraz Polski w oczach krajów zachodnich. Tym bardziej, że wywołały fale przymusowych emigracji z Polski osób pochodzenia żydowskiego, a także naukowców i ludzi kultury. Wskutek kampanii antysemickiej w latach 1968–1979 opuściło Polskę ponad 13 tys. osób[19]. Aby dostać pozwolenie na wyjazd żydowscy emigranci (oraz ich nie-żydowscy współmałżonkowie) musieli podpisać podanie do Rady Państwa o zrzeczenie się polskiego obywatelstwa. Zamiast polskich paszportów otrzymywali oni tzw. dokumenty podróży ważne tylko na wyjazd z Polski i bez prawa powrotu, w których było napisane, że „posiadacz niniejszego dokumentu nie jest obywatelem polskim”. Przyczyniło się to jeszcze bardziej do negatywnego obrazu Polski w krajach zachodnich. Symbolicznym miejscem stał się Dworzec Gdański, z którego wielu emigrantów marcowych wyjechało do państw zachodnich[19].

Po wydarzeniach marcowych władzę podporządkowały sobie bardziej uczelnie. Ograniczono samorządność szkół wyższych (m.in. prawo swobodnego wyboru rektora), usunięto „nieodpowiednich” pracowników naukowych (ich miejsca zajęły osoby bez habilitacji, które wykazywały lojalność wobec PZPR) oraz relegowano studentów, którzy aktywnie uczestniczyli w protestach[19].

Zobacz też

Przypisy

  1. Eisler 2006 ↓, s. 12.
  2. Eisler 2006 ↓, s. 222.
  3. Zbigniew Siemiątkowski w swojej książce wskazuje na to, że wywiad znał miejsce i datę ataku Izraela na kraje arabskie, a mimo to kierownictwo państwa dowiedziało się o wybuchu konfliktu z radia. Zbigniew Siemiątkowski: Wywiad a władza. Wywiad cywilny w systemie sprawowania władzy politycznej PRL, Warszawa 2009, s. 68.
  4. a b c Obcy w domu. Wokół Marca’68. histmag.org, 2017-07-17. [dostęp 2018-02-28].
  5. W samym roku 1967 zwolniono ponad 200 wysokich stopniem i funkcją oficerów LWP, w tym 14 generałów – za co współodpowiedzialny był członek ścisłego kierownictwa resortu obrony, a od 11 kwietnia 1968 roku minister MON gen. Wojciech Jaruzelski oraz szef WSW gen. Teodor Kufel.
  6. a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z aa ab ac ad ae af ag ah ai aj Marzec 1968. W: Historia PRL. T. 13: 1968. New Media Concept, 2009, s. 4–13. ISBN 978-83-7558-519-3.
  7. a b c d e f Łukasz Kamiński: Dziady. marzec1968.pl. [dostęp 2018-02-28].
  8. Dziurak i in. 2010 ↓, s. 331.
  9. Eisler 2006 ↓, s. 166.
  10. a b c Dziurak i in. 2010 ↓, s. 332.
  11. a b Tomasz Leszkowicz: Co się zdarzyło 8 marca 1968 roku?. histmag.org, 2008-03-08. [dostęp 2018-02-28].
  12. Eisler 2006 ↓, s. 271.
  13. Dziurak i in. 2010 ↓, s. 335.
  14. Ryszard Terlecki: Miecz i tarcza komunizmu. Historia aparatu bezpieczeństwa w Polsce 1944–1990.. Kraków: 2007, s. 183.
  15. a b c d e f g h i j k l m n o p Tomasz Leszkowicz: Jak „Wiesław” zgromił w Sali Kongresowej studentów, literatów i syjonistów?. histmag.org, 2013-03-19. [dostęp 2018-02-28].
  16. a b Dziurak i in. 2010 ↓, s. 334.
  17. Dziurak i in. 2010 ↓, s. 333.
  18. Dziurak i in. 2010 ↓, s. 487.
  19. a b c d e f Dziurak i in. 2010 ↓, s. 336.

Bibliografia

Linki zewnętrzne